Wisły. Darmochwał trafił do Puław,Lepiej późno niż

Transkrypt

Wisły. Darmochwał trafił do Puław,Lepiej późno niż
#12. Cracovia Kraków. Już
czas na pierwsze zwycięstwo
Mazowsza nad Małopolską?
Trochę absurdalna sprawa. Na tyle, że gdy zorientowałem się co
jest grane to przed meczem Polonia Warszawa – Puszcza
Niepołomice pomyślałem Puszczo musisz przetrwać, ta teoria
musi być żywa! I udało się, (jeszcze) jest. To spotkanie
odbyło się w miniony weekend i było siódmym w tym sezonie
starciem drużyny z Mazowsza, z rywalem z Małopolski,
rozgrywanym na trzech najwyższych poziomach rozgrywkowych w
Polsce. Niezwłocznie trzeba przy tym dodać, że siódmym, w
którym zespół ze stolicą województwa w Krakowie, nie dał się
pokonać.
Nie ma co ukrywać, że aby sprawdzić jak wyglądały konfrontacje
Mazowsza z Małopolską, wpadłem po porażce Nafciarzy w
Wiślackich Derbach. Wypisałem więc kluby według województw:
MAZOWSZE:
– Wisła Płock,
– Legia Warszawa,
– Pogoń Siedlce,
– Radomiak Radom,
– Legionovia Legionowo,
– Polonia Warszawa.
MAŁOPOLSKA:
– Bruk-Bet Termalica Nieciecza,
– Cracovia Kraków,
– Wisła Kraków,
– Sandecja Nowy Sącz,
– Puszcza Niepołomice.
I zacząłem sprawdzać liga po lidze, ile takich spotkań zostało
rozegranych w tym sezonie. Patrzę na ekstraklasę, były cztery
takie pojedynki. Idę dalej – pierwsza liga: jeden, druga liga:
dwa, trzeciej ligi nie ma co sprawdzać, bo tam obowiązuje
podział na terytorialne grupy, a w tegorocznym Pucharze Polski
nie było i już nie będzie takich starć. Sumując wszystko
wyszło siedem takich konfrontacji.
CZYTAJ DALEJ
Fot. Z perspektywy kominów
U-21. 27 minut Recy, 13 minut
Szymińskiego
Po epizodycznym występie i zarazem debiucie Przemysława
Szymińskiego w meczu z Ukrainą, z którą to Arkadiusz Reca nie
podniósł się z ławki rezerwowych, w poniedziałkowej potyczce z
Czarnogórą obaj młodzi zawodnicy Wisły Płock dostali od
selekcjonera Marcina Dorny więcej minut, ale po raz drugi z
rzędu próżno było ich szukać w wyjściowym składzie.
I to nawet pomimo sześciu zmian jakie zaszły w młodzieżówce w
porównaniu z czwartkowym pojedynkiem z Ukrainą:
Drągowski za Wrąbla, Kędziora za Rudola, Formella za Buksę,
Murawski za Lipskiego, Mazek za Frankowskiego, Kownacki za
Piątka.
W obronie doszło do tylko jednej roszady. Wrócił kapitan
Kędziora i wydaje się, że prawy obrońca Lecha Poznań, wraz z
Jachem i Monetą stanowią trójkę pewniaków Dorny w defensywie.
Jedynym wolnym miejscem wydaje się być pozycja drugiego
stopera, ale też tylko pod nieobecność Dawidowicza –
pukającego do kadry A. W związku z tym wszystkim wydaje mi
się, że Szymiński jest dość daleko od regularnej gry w U-21.
Jeśli chodzi natomiast o skrzydła, oba zostały zmienione. O
ile Mazek grając po prawej stronie nie pokazał zupełnie nic,
to już występujący na pozycji Recy – Formella zdobył bramkę na
1-0 (w 31. minucie z podania Stępińskiego) i zanotował asystę
przy golu Kownackiego na 2-0, dwie minuty później. Były to
krótki fragment meczu, który wstrząsnął Czarnogórcami i jedyny
warty odnotowania.
CZYTAJ DALEJ
Fot. Z perspektywy kominów
Najgorszy start od pięciu lat
Najmniej zwycięstw i zdobytych punktów, a przy tym najwięcej
porażek oraz… strzelonych i straconych bramek – tak w
telegraficznym skrócie można podsumować jedenaście kolejek
ekstraklasy w wykonaniu Wisły Płock. Oczywiście, gdy porówna
się je z czterema poprzednimi startami drużyny prowadzonej
przez Marcina Kaczmarka w drugiej (2012/2013) oraz pierwszej
lidze (2013/2014, 2014/2015, 2015/2016).
Wbrew pozorom z tymi początkami sezonu nigdy – w rozpatrywanym
okresie – nie było i nadal nie jest tak strasznie. Obecna
najmniejsza liczba zwycięstw oraz największa porażek i
zdobytych bramek nie zdarza się po raz pierwszy, a jest
jedynie powtórzeniem tego, co miało miejsce przed laty. Po raz
pierwszy – w 11. meczach – Nafciarze uzbierali za to „tylko”
15 punktów, tracąc przy tym „aż” 14 bramek, co aktualnie daje
„zaledwie” 6. lokatę w ligowej tabeli.
CZYTAJ DALEJ
Fot. Z perspektywy kominów
67 minut Kriwca z Holendrami
Wrześniowy remis (0-0) z wicemistrzami Europy w Borysowie
niewątpliwie był dla Białorusinów sporym osiągnięciem. Ten
wynik okazał się zresztą jedną z największych niespodzianek
pierwszej kolejki eliminacji do Mistrzostw Świata 2018 w
Europie. Swój wkład miał w tym również Siergiej Kriwiec, który
wówczas przebywał na boisku przez 22 minuty. Dzisiaj
poprzeczka – przynajmniej w teorii – była zawieszona nieco
niżej, ale tym razem rywale byli znacznie skuteczniejsi niż
Francuzi.
Holendrzy, bo to z nimi Białorusini mierzyli się w swoim
drugim spotkaniu eliminacyjnym grupy A, mimo tego, że od
jakiegoś czasu nie zaliczają się do ścisłej europejskiej
czołówki, to w piątkowy wieczór na De Kuip w Rotterdamie,
szybko zdominowali podopiecznych Alaksandara Chackiewicza.
W meczu na stadionie 14-krotnego mistrza Holandii Feyenoordu
uczestniczył także rozgrywający Wisły Płock – Siergiej
Kriwiec, który spotkanie z reprezentacją Oranje rozpoczął w
pierwszym składzie.
CZYTAJ DALEJ
U-21. Szymiński z debiutem,
Reca nie wstaje z ławki
Jan Bednarek (Lech Poznań), Jarosław Jach (Zagłębie Lubin) i
Michał Marcjanik (Arka Gdynia) to trójka zawodników z jakimi o
miejsce w składzie młodzieżówki przyszło rywalizować
Przemysławowi Szymińskiemu. Z grona środkowych obrońców z
powodu kontuzji wypadł natomiast Igor Łasicki (SSC Napoli), a
na zgrupowaniu pierwszej reprezentacji przebywa Paweł
Dawidowicz (VfL Bochum). Dlatego też selekcjoner Marcin Dorna
duet stoperów wybierał właśnie z powyższej, ekstraklasowej
czwórki i ostatecznie postawił na parę Bednarek – Jach. Pomimo
tego w towarzyskim meczu z Ukrainą – defensor Wisły Płock
dostał kilka minut, dzięki którym zadebiutował w koszulce z
orzełkiem na piersi.
Kilka minut, a dokładnie – z doliczonym czasem gry – około
pięciu, ponieważ Szymiński na boisku w Bydgoszczy zameldował
się w 89. minucie, kiedy zmienił występującego na prawej
obronie Sebastiana Rudola z Pogoni Szczecin.
CZYTAJ DALEJ
Wisła
Płock
z
dziewiątą
frekwencją w ekstraklasie
Po sześciu z dziesięciu spotkań, jakie w czasie przedłużonej
rundy jesiennej w Lotto Ekstraklasie zostaną rozegrane na
stadionie im. Kazimierza Górskiego, Wisła Płock może pochwalić
się średnią frekwencją wynoszącą 7 575 widzów. Taki wynik
gwarantuje Nafciarzom dziewiąte miejsce w ligowej stawce,
czyli… patrząc na samą pozycję, jest o trzy miejsca gorzej niż
pod względem „piłkarskim”.
Nie oznacza to jednak, że jest źle. Wręcz przeciwnie. Jak na
razie jest bardzo dobrze, choć jesienią lepiej już raczej nie
będzie. Głównie ze względu na infrastrukturę, z którą wiąże
się kilka czynników, mających mniejszy lub większy wpływ na to
ilu kibiców przychodzi na obiekt przy Łukasiewicza 34.
Dotychczas najwięcej fanów było na meczu z Legią Warszawa – 9
679 (bez kibiców gości), a najmniej na spotkaniu z Pogonią
Szczecin, choć wtedy akurat powstało małe zamieszanie. Klub
przekazał delegatowi, a co za tym idzie, także spikerowi –
frekwencję 5 620 i taka też liczba została przekazana do
Ekstraklasy, przez co wliczyłem ją również w to zestawienie.
Problem w tym, że ta liczba została podana zbyt wcześnie.
Widzów na tym meczu było więcej – ponad 6 000, ale znacząco
nie wpłynie to na poniższą analizę.
Wysoka czy też dobra frekwencja – jak zwał tak zwał – w
Płocku, ale przecież nie tylko, jest wypadkową:
– terminu,
– pogody,
– rywala,
– wyników,
– marketingu.
I chyba jeszcze klasy rozgrywkowej, ponieważ rok temu po
sześciu meczach na stadionie im. Kazimierza Górskiego w Płocku
– średnia frekwencja wynosiła zaledwie 836 widzów (najwięcej
oglądało wówczas mecz z Arką – 1 720, a najmniej z Bytovią –
540). Obecnie Nafciarze notują więc skok o… 906%! Dla
porównania gdynianie mieli wtedy średnią frekwencję wynoszącą
4 196 widzów, a teraz mają… sami zobaczycie jaką.
Jednak jako, że miesiące „ciepłe” coraz szybciej odchodzą w
zapomnienie to i wzrostu frekwencji w pozostałych czterech
spotkaniach rundy nie należy się spodziewać. Jeśli już to
spadku, ponieważ nawet utrzymanie obecnego stanu, niewątpliwie
byłoby sporym sukcesem.
Z drugiej strony na czerwcowej konferencji prasowej przed
rozpoczęciem sezonu, prezes płockiego klubu – Jacek Kruszewski
średnią ekstraklasową frekwencję w Płocku szacował na około 5
000, tak więc ta aktualna jest wyższa od spodziewanej o…
połowę. W związku z tym zapytałem prezesa o obecne odczucia na
temat frekwencji.
– Jeśli chodzi o frekwencję to jestem zadowolony, bo
rzeczywiście tych ludzi na meczach jest dużo. Wiadomo było, że
początkowe mecze ściągną nam kibiców na trybuny. Inauguracja z
Lechią, Legia, później liderująca Jagiellonia, ale już Korona
i Pogoń – średnio atrakcyjni rywale, a frekwencja wciąż była
zadowalająca. Pocieszające jest też to, że gramy na takim
starym stadionie, a Ci ludzie jednak przychodzą. Byłoby ich
jeszcze więcej – jestem o tym przekonany – gdybyśmy mieli
stadion taki, jak na przykład ma Arka Gdynia. Myślę, że
bylibyśmy wtedy nawet w czołówce krajowej – tłumaczył Jacek
Kruszewski.
– Takie są jednak czasy, że ludzie wymagają komfortu, każdy
mecz jest w telewizji na żywo, dlatego też przyjście na
stadion nie jest dzisiaj takie oczywiste jak kiedyś. Bilety są
dosyć tanie, promocja meczów w mieście i Internecie także jest
dobra, dlatego też na pewno cieszymy się z tego co jest, ale
ciekaw jestem, co będzie późną jesienią. Zmieni się pogoda i
pojawi się problem braku dachu na stadionie. Zadaszony obiekt
daje zupełnie inne możliwości, a u nas będzie to trochę
utrudnione. Z drugiej strony jeżeli kibic przychodzi to widzi,
że mamy niezły zespół, nieźle grający, strzelający bramki,
więc na pewno warto Wiśle kibicować – kontynuował prezes
Nafciarzy.
– Ja ze swojego doświadczenia powiem, że mi nigdy nie
przeszkadzała aura – śnieg, deszcz, ulewy, urwania chmur, bo
tak było wielokrotnie. Nie przeszkadzał mi także brak
krzesełek na stadionie, bo i tak się zdarzało przecież nie
raz. Jeśli chodzi o obecne kibicowanie to właśnie tego bym
sobie życzył, by nic nie stawało na przeszkodzie we wspieraniu
swojej drużyny, chociaż tak jak wspominałem zdaję sobie
sprawę, że to są inne czasy – dodał na koniec Kruszewski.
W tym roku do beniaminka z Mazowsza przyjadą jeszcze: Górnik
Łęczna, Arka Gdynia, Piast Gliwice i Ruch Chorzów, czyli
jeden klub z wyższą domową frekwencją (Arka – 9 484) oraz trzy
z niższą (Łęczna – 4 855, Piast – 4 487, Ruch – 6 847). Poza
tym płocczanie jak na razie zostawiają w tyle także: Koronę
Kielce – 6 428, Pogoń Szczecin – 5 825, Zagłębie Lubin – 5 684
i Bruk-Bet Termalikę Nieciecza – 3 991.
Wśród tej siódemki są cztery kluby z miejscowości mniejszych
niż Płock: Górnik Łęczna, Ruch, Zagłębie i Bruk-Bet Termalica,
ale też trzy z większych: Piast, Korona i Pogoń, a to o Wiśle
i jej kibicach świadczy akurat dobrze. Nie można przy tym
jednak zapominać, że miasto Płock czekało na ekstraklasę aż 9
lat, co na początku sezonu przełożyło się na większe
zainteresowanie meczami Nafciarzy. Do tego doszli jeszcze
dobrzy rywale: Lechia, Legia i Jagiellonia.
Dwa ze wspomnianych siedmiu klubów z gorszą frekwencją od
Wisły, grają na obiektach równie przestarzałych jak w Płocku
(Ruch, Pogoń), jedni grają na wyjeździe (Łęczna w Lubinie),
jedni na najmniejszym obiekcie w lidze (Bruk-Bet Termalica), a
pozostałą trójka na nowoczesnych stadionach oddanych do użytku
w latach: 2006, 2009 i 2011. Konfrontując to z ostatnią,
poważniejszą modernizacją płockiego stadionu – wymianą
krzesełek na plastikowe – mającą miejsce w roku 1996 (później
zamontowano jeszcze elektroniczną tablicę wyników – 1999 i
sztuczne oświetlenie – 2000), jasnym jest, że kraj pod
względem infrastrukturalnym „trochę” Nafciarzom odjechał.
Świadczy o tym także to, że każdy z ośmiu klubów mających
średnią frekwencję na wyższym poziomie – Lechia, Lech,
Jagiellonia, Legia, Wisła Kraków, Śląsk, Cracovia i Arka –
posiada nowoczesny obiekt, ale jednocześnie każdy z tych
klubów pochodzi z miasta o wiele większego niż Płock, przy
czym najmniejsza z tego grona Gdynia ma około 250 tys.
mieszkańców.
CZYTAJ DALEJ
Na półmetku z Arką w piątek
W pierwszy weekend listopada z Lotto Ekstraklasą piłkarze
nożni Wisły Płock zmierzą się ze swoim niedawnym
pierwszoligowym rywalem Arką Gdynia. Spotkanie beniaminków
zainauguruje zmagania w 15. serii gier.
Dokładnie na półmetku ligowych rozgrywek zagrają ze sobą dwie
najlepsze drużyny pierwszej ligi sezonu 2015/2016. Dotychczas
i jednym i drugim poziom wyżej wiedzie się naprawdę dobrze, o
czym świadczą miejsca zajmowane przez nich w tabeli. Arka jest
piąta, a Wisła szósta, choć do bezpośredniego starcia zespołów
Marcina Kaczmarka i Grzegorza Nicińskiego wiele może się
jeszcze zmienić.
Harmonogram kolejka po kolejce:
12. kolejka – piątek – 14.10.2016 – godzina 18.00 – Eurosport
2
Cracovia Kraków – Wisła Płock
13. kolejka – sobota – 22.10.2016 – godzina 15.30 – Canal+
Sport
Wisła Płock – Górnik Łęczna
14. kolejka – sobota – 29.10.2016 – godzina 20.30 – Canal+
Sport
Lech Poznań – Wisła Płock
15. kolejka – piątek – 4.11.2016 – godzina 18.00 – Eurosport 2
Wisła Płock – Arka Gdynia
Źródło: Ekstraklasa S.A.
Fot. Mateusz Lenkiewicz
Wisła Płock – dobra drużyna
na pierwszy raz
Można oczywiście napisać, że zabrakło szczęścia, piłka jest
niesprawiedliwa i tym podobne rzeczy. To wszystko… oczywiście
będzie prawdą, ale. Ja na przykład widzę pewne ale, bo w tym
sezonie podobna sytuacja miała już miejsce. Podkreślę podobna.
W meczu z Koroną Kielce przy Łukasiewicza 34 jedną połowę
Nafciarze również przestali/przespali, za to w drugiej:
dostali gola jako pierwsi, dogonili rywala, a i tak przegrali.
Teraz przebieg spotkania był trochę inny, ale efekt końcowy –
po stronie punktów – jest identyczny i tak samo jak wtedy taka
porażka zdarza się przed reprezentacyjną przerwą.
Za to spotkanie nie można jednak tyko ganić, choć za pierwszą
połowę – oraz liczbę straconych bramek – myślę, że trzeba.
Centrostrzał Wlazło – tak ładnie nazywa się zepsute
dośrodkowanie bądź odbite od kogoś, gdy leci w światło bramki,
długo nic, główka i strzał Kante, a na siłę niecelna próba
Sylwestrzaka z trzech metrów. Nie po raz pierwszy ofensywa
płocczan nie daje tyle, ile wydaje się, że jest w stanie dać,
a przy tym jest mocno uzależniona od stałych fragmentów
Furmana, który brał udział w trzech z czterech wymienionych
sytuacji. Abstrahując od tego, że większość rzutów wolnych i
rożnych jest wykonywana w sposób zadowalający, widać w tym
pomysł i pracę, jaką drużyna wykonuje na treningach, to z
przodu brakuje gry piłką. Wczoraj stworzenie składnej akcji w
pierwszych czterdziestu pięciu minutach było czymś czego długo
szukałem wzrokiem i to nie pierwsza taka połowa w sezonie, gdy
policzyłem je na palcach jednej ręki. Wcześniej sporo było
zarzutów do Ilieva, że spowalnia grę, przez długie minuty jest
nieobecny, a od trzech meczów Kriwiec również miewa jedynie
chwilowe przebłyski.
CZYTAJ DALEJ
Wisła z Krakowa lepsza od tej
z Płocka
W pojedynku ostatniej w tabeli Wisły Kraków z dość dobrze
poczynającą sobie na początku sezonu i zajmującą przed tą
kolejką szóstą lokatę – Wisłą Płock, lepsi okazali się goście,
którym zwycięstwo w doliczonym czasie gry uratował Patryk
Małecki.
„Wiślackie derby” od mocnego uderzenia zaczął Patryk Małecki,
lecz Seweryn Kiełpin z problemami, bo z problemami, ale
zatrzymał pierwszą w meczu próbę lewoskrzydłowego Białej
Gwiazdy. Trzy minuty później po źle rozegranym stałym
fragmencie gry przez gospodarzy, Małecki wyprowadził
kontratak, po którym blisko zdobycia bramki był Zdenek
Ondrasek. Strzał czeskiego atakującego krakowian najpierw
został jednak zablokowany, a dobitka nie znalazła drogi do
bramki. Nafciarze po raz pierwszy dali o sobie znać w 11.
minucie, gdy debiutujący w wyjściowej jedenastce Kamil
Sylwestrzak dośrodkował na głowę Piotra Wlazło, ale pomocnik
Wisły strzelił zbyt lekko, aby zaskoczyć Michała Miśkiewicza.
Minutę później goście… objęli prowadzenie. Wrzutkę z prawej
strony Bobana Jovicia, Małecki zgrał głową do Ondraska, który
nieco przypadkowo (?) wystawił ją znajdującemu się na 11.
metrze Mateuszowi Zacharze. Napastnik przyjezdnych będąc
niepilnowanym na środku pola karnego nie miał problemów, aby
wolejem skierować futbolówkę do siatki. Gospodarze próbowali
odpowiedzieć sześć minut później, gdy centra Wlazło o mało nie
zaskoczyła Miśkiewicza, który wybił piłkę na rzut rożny.
Następnie nastał fragment niezbyt interesującej gry obu
zespołów, który zakończył w 34. minucie Richard Guzmics.
Węgier – przy biernej postawie defensywy płocczan –
wykorzystał dośrodkowanie z rzutu rożnego Jovicia i podwyższył
prowadzenie Wisły Kraków. Trzy minuty później miejscowi nieco
się ożywili, głównie dzięki Dominikowi Furmanowi. Pierwszym
razem lider drużyny Marcina Kaczmarka zagrał z rzutu wolnego
do Jose Kante, po którego strzale głową od utraty bramki
Miśkiewicza uratował wybijający piłkę z linii bramkowej Jović.
Drugą okazję ponownie zmarnował Kante, którego tym razem
zatrzymał golkiper zespołu Dariusza Wdowczyka. Trzecią szansę
tuż przed przerwą zmarnował jeszcze Kamil Sylwestrzak,
niepotrafiący z trzech metrów wbić piłki do bramki, po zgraniu
Tomislava Bozicia.
Drugą część gry Nafciarze rozpoczęli tak, jak pierwszą
próbował otworzyć Małecki, a więc od mocnego uderzenia! W 47.
minucie Wlazło odebrał piłkę Krzysztofowi Mączyńskiemu, pognał
na bramkę i padł w polu karnym po kontakcie z Adamem Mójtą.
Sędzia Paweł Raczkowski bez wahania odgwizdał rzut karny,
który pewnie na gola kontaktowego zamienił Furman. Środowy
pomocnik płockiej Wisły rozochocił się na tyle, że w 54.
minucie próbował zaskoczyć Miśkiewicza bezpośrednio z rzutu
wolnego. Niestety bezskutecznie. W kolejnych minutach
płocczanie jeśli już tworzyli zagrożenie pod bramką
przeciwników to właśnie, po stałych fragmentach gry
wykonywanych przez Furmana. W 69. minucie było jednak inaczej,
choć Dominik postawił swój „stempel” na piłce i podał do
Maksymiliana Rogalskiego. Kapitan gospodarzy zagrał z kolei do
Kante, który momentalnie posłał futbolówkę w kierunku Giorgi
Merebaszwilego, a gruziński skrzydłowy nie miał problemów z
pokonaniem bramkarza krakowian. W 78. minucie problem miał z
tym natomiast wprowadzony chwilę wcześniej Arkadiusz Reca,
marnujący jedno z wielu dośrodkowań Furmana ze stojącej piłki.
Ostatecznie to się zemściło, ponieważ już w doliczonym czasie
gry Małecki huknął z dystansu nie do obrony i trzy punkty
pojechały do Krakowa.
Wisła Płock – Wisła Kraków 2-3 (0-2)
Dominik Furman 49 – karny, Giorgi Merebaszwili 69 – Mateusz
Zachara 12, Richard Guzmics 34, Patryk Małecki 90+2
Wisła Płock: 87. Seweryn Kiełpin – 95. Patryk Stępiński, 25.
Przemysław Szymiński, 24. Tomislav Božić, 2. Kamil Sylestrzak
– 21. Maksymilian Rogalski (76, 41. Dimitar Iliev), 8. Dominik
Furman – 18. Piotr Wlazło (74, 9. Arkadiusz Reca), 30.
Siergiej Kriwiec, 10. Giorgi Merebaszwili – 29. Jose Kante
(84, 19. Emil Drozdowicz).
Wisła Kraków: 1. Michał Miśkiewicz – 5. Boban Jović (57, 19.
Tomasz Cywka), 26. Richárd Guzmics, 4. Maciej Sadlok, 15. Adam
Mójta (51, 2. Rafał Pietrzak) – 29. Krzysztof Mączyński, 10.
Denis Popovič – 9. Rafał Boguski, 14. Zdeněk Ondrášek, 88.
Patryk Małecki – 20. Mateusz Zachara (86, 6. Arkadiusz
Głowacki).
Żółte kartki: Reca – Jović, Mójta, Guzmics.
Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa).
Widzów: 7 558.
Fot. Dziennik Płocki
#11.
Wisła
Kraków.
Czy
Chojniczanka
wystarczająco
zmęczyła Białą Gwiazdę?
Puchar
Polski
2016/2017
to
prawdziwa
zmora
klubów
z
ekstraklasy. Jako pierwsza – już w pierwszej rundzie (1/32) –
z tych rozgrywek odpadła… Wisła Płock. W kolejnej (1/16)
poległo sześciu innych ekstraklasowiczów na czele z mistrzem
Polski Legią Warszawa. Następna , czyli ostatnia dotychczasowa
„kolejka” (1/8) przyniosła z kolei odpadnięcie Ruchu Chorzów i
Jagiellonii Białystok oraz kompromitacje Górnika Łęczna,
Lechii Gdańsk i Śląska Wrocław. Pozostaje zadać w takim razie
pytanie czy ktoś z najwyższej klasy rozgrywkowej jeszcze
został w tych rozgrywkach?
Na szczęście (?) tak. Swojej przygody z PP nie zakończyli
jeszcze czterej ekstraklasowicze: Lech Poznań, Arka Gdynia,
Pogoń Szczecin i właśnie Wisła Kraków.
Biała Gwiazda awans do 1/8 finału Pucharu Polski wywalczyła w
Sosnowcu, gdzie męczyła się z miejscowym Zagłębiem aż przez
120 minut. Wówczas gospodarze dwa razy wychodzili na
prowadzenie (1-0 i 2-1), ale w końcówce musieli gonić wynik
(2-3) i w 87. minucie im się to udało (3-3). Krakowianie lepsi
okazali się więc dopiero w dogrywce, którą wygrali, po bramce
z rzutu karnego Denisa Popovica w 110 minucie. Ten sam Popović
w ostatnim meczu ligowym z Legią Warszawa zmarnował drugą z
wykonywanych przez siebie jedenastek w tym sezonie, czyli
jeśli w sobotę zajdzie taka potrzeba to do karnego raczej
podejdzie Adam Mójta, który z 11. metrów nie zwykł się
mylić. Słoweniec kiedyś jednak strzelił w Płocku bramkę z
wapna, dlatego też ostatecznie nie można niczego wykluczyć.
CZYTAJ DALEJ
Fot. Łączy nas piłka