Wisły. Darmochwał trafił do Puław,Lepiej późno niż
Transkrypt
Wisły. Darmochwał trafił do Puław,Lepiej późno niż
#12. Cracovia Kraków. Już czas na pierwsze zwycięstwo Mazowsza nad Małopolską? Trochę absurdalna sprawa. Na tyle, że gdy zorientowałem się co jest grane to przed meczem Polonia Warszawa – Puszcza Niepołomice pomyślałem Puszczo musisz przetrwać, ta teoria musi być żywa! I udało się, (jeszcze) jest. To spotkanie odbyło się w miniony weekend i było siódmym w tym sezonie starciem drużyny z Mazowsza, z rywalem z Małopolski, rozgrywanym na trzech najwyższych poziomach rozgrywkowych w Polsce. Niezwłocznie trzeba przy tym dodać, że siódmym, w którym zespół ze stolicą województwa w Krakowie, nie dał się pokonać. Nie ma co ukrywać, że aby sprawdzić jak wyglądały konfrontacje Mazowsza z Małopolską, wpadłem po porażce Nafciarzy w Wiślackich Derbach. Wypisałem więc kluby według województw: MAZOWSZE: – Wisła Płock, – Legia Warszawa, – Pogoń Siedlce, – Radomiak Radom, – Legionovia Legionowo, – Polonia Warszawa. MAŁOPOLSKA: – Bruk-Bet Termalica Nieciecza, – Cracovia Kraków, – Wisła Kraków, – Sandecja Nowy Sącz, – Puszcza Niepołomice. I zacząłem sprawdzać liga po lidze, ile takich spotkań zostało rozegranych w tym sezonie. Patrzę na ekstraklasę, były cztery takie pojedynki. Idę dalej – pierwsza liga: jeden, druga liga: dwa, trzeciej ligi nie ma co sprawdzać, bo tam obowiązuje podział na terytorialne grupy, a w tegorocznym Pucharze Polski nie było i już nie będzie takich starć. Sumując wszystko wyszło siedem takich konfrontacji. CZYTAJ DALEJ Fot. Z perspektywy kominów U-21. 27 minut Recy, 13 minut Szymińskiego Po epizodycznym występie i zarazem debiucie Przemysława Szymińskiego w meczu z Ukrainą, z którą to Arkadiusz Reca nie podniósł się z ławki rezerwowych, w poniedziałkowej potyczce z Czarnogórą obaj młodzi zawodnicy Wisły Płock dostali od selekcjonera Marcina Dorny więcej minut, ale po raz drugi z rzędu próżno było ich szukać w wyjściowym składzie. I to nawet pomimo sześciu zmian jakie zaszły w młodzieżówce w porównaniu z czwartkowym pojedynkiem z Ukrainą: Drągowski za Wrąbla, Kędziora za Rudola, Formella za Buksę, Murawski za Lipskiego, Mazek za Frankowskiego, Kownacki za Piątka. W obronie doszło do tylko jednej roszady. Wrócił kapitan Kędziora i wydaje się, że prawy obrońca Lecha Poznań, wraz z Jachem i Monetą stanowią trójkę pewniaków Dorny w defensywie. Jedynym wolnym miejscem wydaje się być pozycja drugiego stopera, ale też tylko pod nieobecność Dawidowicza – pukającego do kadry A. W związku z tym wszystkim wydaje mi się, że Szymiński jest dość daleko od regularnej gry w U-21. Jeśli chodzi natomiast o skrzydła, oba zostały zmienione. O ile Mazek grając po prawej stronie nie pokazał zupełnie nic, to już występujący na pozycji Recy – Formella zdobył bramkę na 1-0 (w 31. minucie z podania Stępińskiego) i zanotował asystę przy golu Kownackiego na 2-0, dwie minuty później. Były to krótki fragment meczu, który wstrząsnął Czarnogórcami i jedyny warty odnotowania. CZYTAJ DALEJ Fot. Z perspektywy kominów Najgorszy start od pięciu lat Najmniej zwycięstw i zdobytych punktów, a przy tym najwięcej porażek oraz… strzelonych i straconych bramek – tak w telegraficznym skrócie można podsumować jedenaście kolejek ekstraklasy w wykonaniu Wisły Płock. Oczywiście, gdy porówna się je z czterema poprzednimi startami drużyny prowadzonej przez Marcina Kaczmarka w drugiej (2012/2013) oraz pierwszej lidze (2013/2014, 2014/2015, 2015/2016). Wbrew pozorom z tymi początkami sezonu nigdy – w rozpatrywanym okresie – nie było i nadal nie jest tak strasznie. Obecna najmniejsza liczba zwycięstw oraz największa porażek i zdobytych bramek nie zdarza się po raz pierwszy, a jest jedynie powtórzeniem tego, co miało miejsce przed laty. Po raz pierwszy – w 11. meczach – Nafciarze uzbierali za to „tylko” 15 punktów, tracąc przy tym „aż” 14 bramek, co aktualnie daje „zaledwie” 6. lokatę w ligowej tabeli. CZYTAJ DALEJ Fot. Z perspektywy kominów 67 minut Kriwca z Holendrami Wrześniowy remis (0-0) z wicemistrzami Europy w Borysowie niewątpliwie był dla Białorusinów sporym osiągnięciem. Ten wynik okazał się zresztą jedną z największych niespodzianek pierwszej kolejki eliminacji do Mistrzostw Świata 2018 w Europie. Swój wkład miał w tym również Siergiej Kriwiec, który wówczas przebywał na boisku przez 22 minuty. Dzisiaj poprzeczka – przynajmniej w teorii – była zawieszona nieco niżej, ale tym razem rywale byli znacznie skuteczniejsi niż Francuzi. Holendrzy, bo to z nimi Białorusini mierzyli się w swoim drugim spotkaniu eliminacyjnym grupy A, mimo tego, że od jakiegoś czasu nie zaliczają się do ścisłej europejskiej czołówki, to w piątkowy wieczór na De Kuip w Rotterdamie, szybko zdominowali podopiecznych Alaksandara Chackiewicza. W meczu na stadionie 14-krotnego mistrza Holandii Feyenoordu uczestniczył także rozgrywający Wisły Płock – Siergiej Kriwiec, który spotkanie z reprezentacją Oranje rozpoczął w pierwszym składzie. CZYTAJ DALEJ U-21. Szymiński z debiutem, Reca nie wstaje z ławki Jan Bednarek (Lech Poznań), Jarosław Jach (Zagłębie Lubin) i Michał Marcjanik (Arka Gdynia) to trójka zawodników z jakimi o miejsce w składzie młodzieżówki przyszło rywalizować Przemysławowi Szymińskiemu. Z grona środkowych obrońców z powodu kontuzji wypadł natomiast Igor Łasicki (SSC Napoli), a na zgrupowaniu pierwszej reprezentacji przebywa Paweł Dawidowicz (VfL Bochum). Dlatego też selekcjoner Marcin Dorna duet stoperów wybierał właśnie z powyższej, ekstraklasowej czwórki i ostatecznie postawił na parę Bednarek – Jach. Pomimo tego w towarzyskim meczu z Ukrainą – defensor Wisły Płock dostał kilka minut, dzięki którym zadebiutował w koszulce z orzełkiem na piersi. Kilka minut, a dokładnie – z doliczonym czasem gry – około pięciu, ponieważ Szymiński na boisku w Bydgoszczy zameldował się w 89. minucie, kiedy zmienił występującego na prawej obronie Sebastiana Rudola z Pogoni Szczecin. CZYTAJ DALEJ Wisła Płock z dziewiątą frekwencją w ekstraklasie Po sześciu z dziesięciu spotkań, jakie w czasie przedłużonej rundy jesiennej w Lotto Ekstraklasie zostaną rozegrane na stadionie im. Kazimierza Górskiego, Wisła Płock może pochwalić się średnią frekwencją wynoszącą 7 575 widzów. Taki wynik gwarantuje Nafciarzom dziewiąte miejsce w ligowej stawce, czyli… patrząc na samą pozycję, jest o trzy miejsca gorzej niż pod względem „piłkarskim”. Nie oznacza to jednak, że jest źle. Wręcz przeciwnie. Jak na razie jest bardzo dobrze, choć jesienią lepiej już raczej nie będzie. Głównie ze względu na infrastrukturę, z którą wiąże się kilka czynników, mających mniejszy lub większy wpływ na to ilu kibiców przychodzi na obiekt przy Łukasiewicza 34. Dotychczas najwięcej fanów było na meczu z Legią Warszawa – 9 679 (bez kibiców gości), a najmniej na spotkaniu z Pogonią Szczecin, choć wtedy akurat powstało małe zamieszanie. Klub przekazał delegatowi, a co za tym idzie, także spikerowi – frekwencję 5 620 i taka też liczba została przekazana do Ekstraklasy, przez co wliczyłem ją również w to zestawienie. Problem w tym, że ta liczba została podana zbyt wcześnie. Widzów na tym meczu było więcej – ponad 6 000, ale znacząco nie wpłynie to na poniższą analizę. Wysoka czy też dobra frekwencja – jak zwał tak zwał – w Płocku, ale przecież nie tylko, jest wypadkową: – terminu, – pogody, – rywala, – wyników, – marketingu. I chyba jeszcze klasy rozgrywkowej, ponieważ rok temu po sześciu meczach na stadionie im. Kazimierza Górskiego w Płocku – średnia frekwencja wynosiła zaledwie 836 widzów (najwięcej oglądało wówczas mecz z Arką – 1 720, a najmniej z Bytovią – 540). Obecnie Nafciarze notują więc skok o… 906%! Dla porównania gdynianie mieli wtedy średnią frekwencję wynoszącą 4 196 widzów, a teraz mają… sami zobaczycie jaką. Jednak jako, że miesiące „ciepłe” coraz szybciej odchodzą w zapomnienie to i wzrostu frekwencji w pozostałych czterech spotkaniach rundy nie należy się spodziewać. Jeśli już to spadku, ponieważ nawet utrzymanie obecnego stanu, niewątpliwie byłoby sporym sukcesem. Z drugiej strony na czerwcowej konferencji prasowej przed rozpoczęciem sezonu, prezes płockiego klubu – Jacek Kruszewski średnią ekstraklasową frekwencję w Płocku szacował na około 5 000, tak więc ta aktualna jest wyższa od spodziewanej o… połowę. W związku z tym zapytałem prezesa o obecne odczucia na temat frekwencji. – Jeśli chodzi o frekwencję to jestem zadowolony, bo rzeczywiście tych ludzi na meczach jest dużo. Wiadomo było, że początkowe mecze ściągną nam kibiców na trybuny. Inauguracja z Lechią, Legia, później liderująca Jagiellonia, ale już Korona i Pogoń – średnio atrakcyjni rywale, a frekwencja wciąż była zadowalająca. Pocieszające jest też to, że gramy na takim starym stadionie, a Ci ludzie jednak przychodzą. Byłoby ich jeszcze więcej – jestem o tym przekonany – gdybyśmy mieli stadion taki, jak na przykład ma Arka Gdynia. Myślę, że bylibyśmy wtedy nawet w czołówce krajowej – tłumaczył Jacek Kruszewski. – Takie są jednak czasy, że ludzie wymagają komfortu, każdy mecz jest w telewizji na żywo, dlatego też przyjście na stadion nie jest dzisiaj takie oczywiste jak kiedyś. Bilety są dosyć tanie, promocja meczów w mieście i Internecie także jest dobra, dlatego też na pewno cieszymy się z tego co jest, ale ciekaw jestem, co będzie późną jesienią. Zmieni się pogoda i pojawi się problem braku dachu na stadionie. Zadaszony obiekt daje zupełnie inne możliwości, a u nas będzie to trochę utrudnione. Z drugiej strony jeżeli kibic przychodzi to widzi, że mamy niezły zespół, nieźle grający, strzelający bramki, więc na pewno warto Wiśle kibicować – kontynuował prezes Nafciarzy. – Ja ze swojego doświadczenia powiem, że mi nigdy nie przeszkadzała aura – śnieg, deszcz, ulewy, urwania chmur, bo tak było wielokrotnie. Nie przeszkadzał mi także brak krzesełek na stadionie, bo i tak się zdarzało przecież nie raz. Jeśli chodzi o obecne kibicowanie to właśnie tego bym sobie życzył, by nic nie stawało na przeszkodzie we wspieraniu swojej drużyny, chociaż tak jak wspominałem zdaję sobie sprawę, że to są inne czasy – dodał na koniec Kruszewski. W tym roku do beniaminka z Mazowsza przyjadą jeszcze: Górnik Łęczna, Arka Gdynia, Piast Gliwice i Ruch Chorzów, czyli jeden klub z wyższą domową frekwencją (Arka – 9 484) oraz trzy z niższą (Łęczna – 4 855, Piast – 4 487, Ruch – 6 847). Poza tym płocczanie jak na razie zostawiają w tyle także: Koronę Kielce – 6 428, Pogoń Szczecin – 5 825, Zagłębie Lubin – 5 684 i Bruk-Bet Termalikę Nieciecza – 3 991. Wśród tej siódemki są cztery kluby z miejscowości mniejszych niż Płock: Górnik Łęczna, Ruch, Zagłębie i Bruk-Bet Termalica, ale też trzy z większych: Piast, Korona i Pogoń, a to o Wiśle i jej kibicach świadczy akurat dobrze. Nie można przy tym jednak zapominać, że miasto Płock czekało na ekstraklasę aż 9 lat, co na początku sezonu przełożyło się na większe zainteresowanie meczami Nafciarzy. Do tego doszli jeszcze dobrzy rywale: Lechia, Legia i Jagiellonia. Dwa ze wspomnianych siedmiu klubów z gorszą frekwencją od Wisły, grają na obiektach równie przestarzałych jak w Płocku (Ruch, Pogoń), jedni grają na wyjeździe (Łęczna w Lubinie), jedni na najmniejszym obiekcie w lidze (Bruk-Bet Termalica), a pozostałą trójka na nowoczesnych stadionach oddanych do użytku w latach: 2006, 2009 i 2011. Konfrontując to z ostatnią, poważniejszą modernizacją płockiego stadionu – wymianą krzesełek na plastikowe – mającą miejsce w roku 1996 (później zamontowano jeszcze elektroniczną tablicę wyników – 1999 i sztuczne oświetlenie – 2000), jasnym jest, że kraj pod względem infrastrukturalnym „trochę” Nafciarzom odjechał. Świadczy o tym także to, że każdy z ośmiu klubów mających średnią frekwencję na wyższym poziomie – Lechia, Lech, Jagiellonia, Legia, Wisła Kraków, Śląsk, Cracovia i Arka – posiada nowoczesny obiekt, ale jednocześnie każdy z tych klubów pochodzi z miasta o wiele większego niż Płock, przy czym najmniejsza z tego grona Gdynia ma około 250 tys. mieszkańców. CZYTAJ DALEJ Na półmetku z Arką w piątek W pierwszy weekend listopada z Lotto Ekstraklasą piłkarze nożni Wisły Płock zmierzą się ze swoim niedawnym pierwszoligowym rywalem Arką Gdynia. Spotkanie beniaminków zainauguruje zmagania w 15. serii gier. Dokładnie na półmetku ligowych rozgrywek zagrają ze sobą dwie najlepsze drużyny pierwszej ligi sezonu 2015/2016. Dotychczas i jednym i drugim poziom wyżej wiedzie się naprawdę dobrze, o czym świadczą miejsca zajmowane przez nich w tabeli. Arka jest piąta, a Wisła szósta, choć do bezpośredniego starcia zespołów Marcina Kaczmarka i Grzegorza Nicińskiego wiele może się jeszcze zmienić. Harmonogram kolejka po kolejce: 12. kolejka – piątek – 14.10.2016 – godzina 18.00 – Eurosport 2 Cracovia Kraków – Wisła Płock 13. kolejka – sobota – 22.10.2016 – godzina 15.30 – Canal+ Sport Wisła Płock – Górnik Łęczna 14. kolejka – sobota – 29.10.2016 – godzina 20.30 – Canal+ Sport Lech Poznań – Wisła Płock 15. kolejka – piątek – 4.11.2016 – godzina 18.00 – Eurosport 2 Wisła Płock – Arka Gdynia Źródło: Ekstraklasa S.A. Fot. Mateusz Lenkiewicz Wisła Płock – dobra drużyna na pierwszy raz Można oczywiście napisać, że zabrakło szczęścia, piłka jest niesprawiedliwa i tym podobne rzeczy. To wszystko… oczywiście będzie prawdą, ale. Ja na przykład widzę pewne ale, bo w tym sezonie podobna sytuacja miała już miejsce. Podkreślę podobna. W meczu z Koroną Kielce przy Łukasiewicza 34 jedną połowę Nafciarze również przestali/przespali, za to w drugiej: dostali gola jako pierwsi, dogonili rywala, a i tak przegrali. Teraz przebieg spotkania był trochę inny, ale efekt końcowy – po stronie punktów – jest identyczny i tak samo jak wtedy taka porażka zdarza się przed reprezentacyjną przerwą. Za to spotkanie nie można jednak tyko ganić, choć za pierwszą połowę – oraz liczbę straconych bramek – myślę, że trzeba. Centrostrzał Wlazło – tak ładnie nazywa się zepsute dośrodkowanie bądź odbite od kogoś, gdy leci w światło bramki, długo nic, główka i strzał Kante, a na siłę niecelna próba Sylwestrzaka z trzech metrów. Nie po raz pierwszy ofensywa płocczan nie daje tyle, ile wydaje się, że jest w stanie dać, a przy tym jest mocno uzależniona od stałych fragmentów Furmana, który brał udział w trzech z czterech wymienionych sytuacji. Abstrahując od tego, że większość rzutów wolnych i rożnych jest wykonywana w sposób zadowalający, widać w tym pomysł i pracę, jaką drużyna wykonuje na treningach, to z przodu brakuje gry piłką. Wczoraj stworzenie składnej akcji w pierwszych czterdziestu pięciu minutach było czymś czego długo szukałem wzrokiem i to nie pierwsza taka połowa w sezonie, gdy policzyłem je na palcach jednej ręki. Wcześniej sporo było zarzutów do Ilieva, że spowalnia grę, przez długie minuty jest nieobecny, a od trzech meczów Kriwiec również miewa jedynie chwilowe przebłyski. CZYTAJ DALEJ Wisła z Krakowa lepsza od tej z Płocka W pojedynku ostatniej w tabeli Wisły Kraków z dość dobrze poczynającą sobie na początku sezonu i zajmującą przed tą kolejką szóstą lokatę – Wisłą Płock, lepsi okazali się goście, którym zwycięstwo w doliczonym czasie gry uratował Patryk Małecki. „Wiślackie derby” od mocnego uderzenia zaczął Patryk Małecki, lecz Seweryn Kiełpin z problemami, bo z problemami, ale zatrzymał pierwszą w meczu próbę lewoskrzydłowego Białej Gwiazdy. Trzy minuty później po źle rozegranym stałym fragmencie gry przez gospodarzy, Małecki wyprowadził kontratak, po którym blisko zdobycia bramki był Zdenek Ondrasek. Strzał czeskiego atakującego krakowian najpierw został jednak zablokowany, a dobitka nie znalazła drogi do bramki. Nafciarze po raz pierwszy dali o sobie znać w 11. minucie, gdy debiutujący w wyjściowej jedenastce Kamil Sylwestrzak dośrodkował na głowę Piotra Wlazło, ale pomocnik Wisły strzelił zbyt lekko, aby zaskoczyć Michała Miśkiewicza. Minutę później goście… objęli prowadzenie. Wrzutkę z prawej strony Bobana Jovicia, Małecki zgrał głową do Ondraska, który nieco przypadkowo (?) wystawił ją znajdującemu się na 11. metrze Mateuszowi Zacharze. Napastnik przyjezdnych będąc niepilnowanym na środku pola karnego nie miał problemów, aby wolejem skierować futbolówkę do siatki. Gospodarze próbowali odpowiedzieć sześć minut później, gdy centra Wlazło o mało nie zaskoczyła Miśkiewicza, który wybił piłkę na rzut rożny. Następnie nastał fragment niezbyt interesującej gry obu zespołów, który zakończył w 34. minucie Richard Guzmics. Węgier – przy biernej postawie defensywy płocczan – wykorzystał dośrodkowanie z rzutu rożnego Jovicia i podwyższył prowadzenie Wisły Kraków. Trzy minuty później miejscowi nieco się ożywili, głównie dzięki Dominikowi Furmanowi. Pierwszym razem lider drużyny Marcina Kaczmarka zagrał z rzutu wolnego do Jose Kante, po którego strzale głową od utraty bramki Miśkiewicza uratował wybijający piłkę z linii bramkowej Jović. Drugą okazję ponownie zmarnował Kante, którego tym razem zatrzymał golkiper zespołu Dariusza Wdowczyka. Trzecią szansę tuż przed przerwą zmarnował jeszcze Kamil Sylwestrzak, niepotrafiący z trzech metrów wbić piłki do bramki, po zgraniu Tomislava Bozicia. Drugą część gry Nafciarze rozpoczęli tak, jak pierwszą próbował otworzyć Małecki, a więc od mocnego uderzenia! W 47. minucie Wlazło odebrał piłkę Krzysztofowi Mączyńskiemu, pognał na bramkę i padł w polu karnym po kontakcie z Adamem Mójtą. Sędzia Paweł Raczkowski bez wahania odgwizdał rzut karny, który pewnie na gola kontaktowego zamienił Furman. Środowy pomocnik płockiej Wisły rozochocił się na tyle, że w 54. minucie próbował zaskoczyć Miśkiewicza bezpośrednio z rzutu wolnego. Niestety bezskutecznie. W kolejnych minutach płocczanie jeśli już tworzyli zagrożenie pod bramką przeciwników to właśnie, po stałych fragmentach gry wykonywanych przez Furmana. W 69. minucie było jednak inaczej, choć Dominik postawił swój „stempel” na piłce i podał do Maksymiliana Rogalskiego. Kapitan gospodarzy zagrał z kolei do Kante, który momentalnie posłał futbolówkę w kierunku Giorgi Merebaszwilego, a gruziński skrzydłowy nie miał problemów z pokonaniem bramkarza krakowian. W 78. minucie problem miał z tym natomiast wprowadzony chwilę wcześniej Arkadiusz Reca, marnujący jedno z wielu dośrodkowań Furmana ze stojącej piłki. Ostatecznie to się zemściło, ponieważ już w doliczonym czasie gry Małecki huknął z dystansu nie do obrony i trzy punkty pojechały do Krakowa. Wisła Płock – Wisła Kraków 2-3 (0-2) Dominik Furman 49 – karny, Giorgi Merebaszwili 69 – Mateusz Zachara 12, Richard Guzmics 34, Patryk Małecki 90+2 Wisła Płock: 87. Seweryn Kiełpin – 95. Patryk Stępiński, 25. Przemysław Szymiński, 24. Tomislav Božić, 2. Kamil Sylestrzak – 21. Maksymilian Rogalski (76, 41. Dimitar Iliev), 8. Dominik Furman – 18. Piotr Wlazło (74, 9. Arkadiusz Reca), 30. Siergiej Kriwiec, 10. Giorgi Merebaszwili – 29. Jose Kante (84, 19. Emil Drozdowicz). Wisła Kraków: 1. Michał Miśkiewicz – 5. Boban Jović (57, 19. Tomasz Cywka), 26. Richárd Guzmics, 4. Maciej Sadlok, 15. Adam Mójta (51, 2. Rafał Pietrzak) – 29. Krzysztof Mączyński, 10. Denis Popovič – 9. Rafał Boguski, 14. Zdeněk Ondrášek, 88. Patryk Małecki – 20. Mateusz Zachara (86, 6. Arkadiusz Głowacki). Żółte kartki: Reca – Jović, Mójta, Guzmics. Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa). Widzów: 7 558. Fot. Dziennik Płocki #11. Wisła Kraków. Czy Chojniczanka wystarczająco zmęczyła Białą Gwiazdę? Puchar Polski 2016/2017 to prawdziwa zmora klubów z ekstraklasy. Jako pierwsza – już w pierwszej rundzie (1/32) – z tych rozgrywek odpadła… Wisła Płock. W kolejnej (1/16) poległo sześciu innych ekstraklasowiczów na czele z mistrzem Polski Legią Warszawa. Następna , czyli ostatnia dotychczasowa „kolejka” (1/8) przyniosła z kolei odpadnięcie Ruchu Chorzów i Jagiellonii Białystok oraz kompromitacje Górnika Łęczna, Lechii Gdańsk i Śląska Wrocław. Pozostaje zadać w takim razie pytanie czy ktoś z najwyższej klasy rozgrywkowej jeszcze został w tych rozgrywkach? Na szczęście (?) tak. Swojej przygody z PP nie zakończyli jeszcze czterej ekstraklasowicze: Lech Poznań, Arka Gdynia, Pogoń Szczecin i właśnie Wisła Kraków. Biała Gwiazda awans do 1/8 finału Pucharu Polski wywalczyła w Sosnowcu, gdzie męczyła się z miejscowym Zagłębiem aż przez 120 minut. Wówczas gospodarze dwa razy wychodzili na prowadzenie (1-0 i 2-1), ale w końcówce musieli gonić wynik (2-3) i w 87. minucie im się to udało (3-3). Krakowianie lepsi okazali się więc dopiero w dogrywce, którą wygrali, po bramce z rzutu karnego Denisa Popovica w 110 minucie. Ten sam Popović w ostatnim meczu ligowym z Legią Warszawa zmarnował drugą z wykonywanych przez siebie jedenastek w tym sezonie, czyli jeśli w sobotę zajdzie taka potrzeba to do karnego raczej podejdzie Adam Mójta, który z 11. metrów nie zwykł się mylić. Słoweniec kiedyś jednak strzelił w Płocku bramkę z wapna, dlatego też ostatecznie nie można niczego wykluczyć. CZYTAJ DALEJ Fot. Łączy nas piłka