Temu panu już dziękujemy!

Transkrypt

Temu panu już dziękujemy!
Racotea chce błyszczeć
– Nie zamierzam utrzymywać formy z Młodzieżowych Mistrzostw
Świata. Mam zamiar stale ją podnosić – mówił rozgrywający
Orlen Wisły Płock na konferencji prasowej po meczu z MMTS-em
Kwidzyn. – Zamierzam już niebawem stać się ważnym ogniwem
mojego zespołu.
Mocna deklaracja młodego gracza z Rumunii to poważny sygnał
dla Bartosza Konitza. Rutynowany Holender z polskim paszportem
przychodził do płockiego klubu jako jedna z jego potencjalnych
gwiazd. Trener Manolo Cadenas zamierzał wykorzystywać jego
umiejętności nie tylko na lewym rozegraniu, ale również na
środku drugiej linii, gdzie „Oranje” miał być zmiennikiem
Dmitrija Zhytnikova.
Sytuacja zmieniła się jednak, gdy tuż przed startem PGNiG
Superligi do grona nafciarzy dołączył będący klasycznym
playmakerem Marko Tarabochia. Jego przyjście do Orlen Wisły
oznacza bowiem, że Bartoszowi Konitzowi pozostanie przede
wszystkim walka z Damnem Emilem Racoteą o miejsce na lewej
stronie rozegrania. Oby wyszła ona na dobre zarówno obu
zainteresowanym zawodnikom, jak i całej drużynie. Na razie
młody gracz z Rumunii udowodnił, że może stać się jednym z
kluczowych egzekutorów wśród nafciarzy. Bartosz Konitz
tymczasem w pierwszym ligowym meczu nafciarzy zdecydowanie
wolał skupić się na dogrywaniu piłki kolegom.
Orlen Wisła już po dziesięciu minutach walki z MMTS-em zaczęła
dominować na boisku. Przewaga gospodarzy powiększała się
systematycznie. Po 30 minutach wynosiła już pięć bramek, a
chwilę po rozpoczęciu drugiej odsłony powiększyła się do
ośmiu, a w pewnym momencie nawet do dwunastu oczek.
Podopieczni trenera Manolo Cadenasa w końcówce meczu wyraźnie
zwolnili, dzięki czemu przyjezdni zdołali odrobić część strat.
Orlen Wisła wygrała jednak wyraźnie, chociaż trudno oprzeć się
wrażeniu, że nie pokazała pełni swoich umiejętności.
Orlen Wisła Płock – MMTS Kwidzyn 31:23 (16:11)
Orlen Wisła: Corrales, Wichary – Racotea 4, Wiśniewski 5,
Ghionea 4, Zelenović 4, Konitz, Oneto 3, Zhytnikov 2, Rocha 3,
Daszek 3, Montoro 2, Tarabochia 1
MMTS: Dudek – Genda 3, Peret 1, Szpera, Rosiak 3, Nogowski 2,
Pilitowski 3, Seroka 2, Zadura 4, Klinger 2, Mroczkowski,
Szczepański 1, Potoczny 1, Kryszeń 1, Jankowski
Pokonać Kwidzyn, wyprzedzić
Vive
Spotykali się w Płocku już 32 razy. Tylko dwukrotnie
kwidzynianie wyjeżdżali z naszego miasta jako zwycięzcy,
ponosząc 30 porażek. W sobotę, 5 września o 16.00 rozpocznie
się mecz Orlen Wisła Płock – MMTS Kwidzyn. Nafciarze są
przekonani, że zakończy się ich 33. zwycięstwem.
Po sensacyjnym remisie Pogoni Szczecin z Vive Tauronem Kielce
w meczu otwierającym sezon 2015/2016 w PGNiG Superlidze
mężczyzn zadanie, jakie stoi przed piłkarzami ręcznymi Orlen
Wisły jest oczywiste. Podopieczni trenera Manolo Cadenasa
muszą ograć MMTS Kwidzyn i już po pierwszej kolejce zdobyć
punkt przewagi nad najgroźniejszym rywalem w walce o
Mistrzostwo Polski.
Trenerem MMTS-u nie jest już Krzysztof Kotwicki. Zastąpił go
wieloletni zawodnik kwidzyńskiego klubu Patryk Rombel, który
jest najmłodszym szkoleniowcem w PGNiG Superlidze. Ma na swoim
koncie sukcesy w pracy z młodzieżą, nie wiadomo jednak, jak
poradzi sobie prowadząc zawodników, z których większość zna ze
wspólnych występów.
Zespół z Kwidzyna stracił trzech graczy, którzy mieli spory
wpływ na jego grę – Wiktora Jędrzejewskiego (wychowanka Wisły
Płock), Antoniego Łangowskiego i Kamila Sadowskiego.
Najpoważniejszym wzmocnieniem powinien być pozyskany z
mieleckiej Stali Marek Szpera.
Trener Manolo Cadenas nie będzie mógł skorzystać z usług
Zbigniewa Kwiatkowskiego i Mateusza Piechowskiego, którzy
wciąż rehabilitują się po kontuzjach z poprzedniego sezonu. O
ile jednak powrót Zbigniewa Kwiatkowskiego jest coraz bliższy,
to na Mateusza Piechowskiego będziemy musieli jeszcze trochę
zaczekać.W spotkaniu z MMTS-em ligowy debiut w barwach Orlen
Wisły zaliczyć mogą Dmitrij Zhytnikov, Bartosz Konitz, Marco
Oneto i Marko Tarabochia.
Nafciarze
playmakera
mają
nowego
– Zdecydowałem się na Marko, bo prezentuje umiejętności, które
przydadzą się naszej drużynie – mówi trener Manolo CAdenas o
pozyskanym przez Wisłę Marko Tarabochii. – To solidny
rozgrywający dysponujący również instynktem strzeleckim.
Dysponujący chorwackim paszportem 27-letni reprezentant Bośni
i Harcegowiny związał się z Sekcją Piłki Ręcznej Wisła Płock
kontraktem, który ma obowiązywać przez najbliższe dwa sezony.
Po raz pierwszy będzie trenował ze swoim nowym zespołem w
środę, 2 sierpnia, po pozytywnym przejściu badań lekarskich.
Urodzony w 1988 roku w Zagrzebiu Marko Tarabochia ma 190
centymetrów wzrostu i waży 90 kilogramów. Występował w
chorwackich RK Medvescak Konica Minolta, Croatii Osiguranje
Zagreb oraz słoweńskim Mariborze Branik. Występował w
europejskich rozgrywkach pucharowych: Lidze Mistrzów, Pucharze
Zdobywców Pucharów, Pucharze EHF i w Challenge Cup. Dwa
ostatnie lata spędził w Azotach Puławy. W sezonie 2014/2015
wystąpił w 28 meczach PGNiG Superligi, zdobywając w nich 120
bramek.
– Marko dobrze orientuje się w realiach polskiej ligi, co nie
było bez znaczenia. W minionym sezonie z dobrej strony pokazał
się w pojedynkach z najbardziej wymagającymi rywalami. Nie bał
się brania na siebie odpowiedzialności – komentuje trener
Manolo Cadenas. – Obserwowałem go również uważnie w meczu
Bośni i Harcegowiny z Danią, w którym zrobił na mnie bardzo
dobre wrażenie. Poza tym wciąż widzę w nim niewykorzystany
potencjał, który będę chciał rozwinąć.
Hiszpański szkoleniowiec płockiego klubu podkreśla, że nie bez
znaczenia było również mentalne nastawienie zawodnika, który
miał bardziej interesujące finansowo oferty z egzotycznych
krajów. Wolał jednak pozostać w Polsce, bo doskonale zdaje
sobie sprawę, że grając w klubie, który ma przed sobą występy
w Lidze Mistrzów, może rozwinąć się sportowo. – To może być
przełomowy rok w jego karierze. Zaczął grać w reprezentacji
Bośni i Harcegowiny, teraz podpisał kontrakt z naszym klubem –
mówi Manolo Cadenas. – On wie, że jest to dla niego szansa i
jest bardzo zdeterminowany, aby ją wykorzystać.
Ostatni sprawdzian na plus
Piłkarze ręczni Wisły w ostatnim meczu kontrolnym przed
rozpoczęciem sezonu 2015/2016 pokonali Górnika Zabrze 36:26.
Mecz rozegrany został we włocławskiej Hali Mistrzów.
Początek meczu należał do Górników, którzy skwapliwie
wykorzystywali każdy błąd podopiecznych trenera Manolo
Cadenasa. Zabrzanie objęli niewysokie prowadzenie, a Wisła
musiała występować w roli zespołu goniącego wynik. Na
szczęście przewaga zespołu prowadzonego przez trenera Mariusza
Jurasika nie była zbyt wielka.
Przełomem w grze Wisły okazała się zmiana w bramce. Marcin
Wichary, który nie miał najlepszego dnia, usiadł na ławce, a
jego miejsce między słupkami zajął Rodrigo Corrales.
Hiszpański bramkarz niemal natychmiast popisał się kilkoma
świetnymi interwencjami. A jego koledzy z zespołu jakby
złapali wiatr w żagle. Najpierw doprowadzili do wyrównania,
później zaś wypracowali sobie trzybramkową przewagę, z którą
zeszli na przerwę.
W drugiej połowie trener Mariusz Jurasik desygnował do gry…
Mariusza Jurasika. Rutynowany rozgrywający nie po raz pierwszy
udowodnił, że chociaż należy do najstarszych graczy PGNiG
Superligi, wciąż potrafi doskonale radzić sobie na boisku.
Problem zespołu z Zabrza polegał jednak na tym, że gdy na
placu gry pojawił się „Józek”, jego podopieczni jakby
zapomnieli, na czym polega zdobywanie bramek. Wisła tymczasem
spokojnie powiększała swoją przewagę, która kilka minut przed
końcową syreną wynosiła już nawet jedenaście oczek, aby
ostatecznie zatrzymać się na dziesięciu.
W zespole prowadzonym przez trenera Manolo Cadenasa pojawił
się wreszcie Marco Oneto, udowadniając, że drużyna będzie
miała z niego spory pożytek. Wciąż poza grą pozostają kończący
rehabilitację Zbigniew Kwiatkowski i Mateusz Piechowski
(wcześniej na boisku powinien pojawić się ten pierwszy). We
Włocławku zabrakło również Valentina Ghionei, który nabawił
się niewielkiego urazu, a sztab szkoleniowo-medyczny Wisły
wolał nie ryzykować jego zdrowiem tydzień przed startem ligi.
Orlen Wisła Płock – Górnik Zabrze 36:26 (16:13)
Orlen Wisła: Corrales, Morawski, Wichary – Daszek 4, Racotea
5, Pusica, Wiśniewski 4, Rocha 5, Zelenović 4, Montoro 2,
Konitz 2, Oneto 4, Nikcević 2, Zhitnikov 3
Górnik: Kicki, Kornecki, Witkowski – Daćko 1, Tomczak 6,
Gromyko 4, Jurasik 7, Bushkov 2, Tatarintsev 3, Gliński 1,
Ścigaj2
SMS w cenie
Absolwentki Szkoły Mistrzostwa Sportowego nie muszą narzekać
na brak zainteresowania. Cztery zawodniczki, które w sezonie
2014/2015 występowały w płockim pierwszoligowcu, znalazły
zatrudnienie w klubach PGNiG Superligi.
Grająca na skrzydle Gabriela Urbaniak zachwycała doskonałą grą
z kontry, popartą umiejętnością przechwytywania długich podać
od bramkarki. W nowych rozgrywkach swe największe atuty będzie
mogła pokazać w mającym wielkie aspiracje Vistalu Gdynia.
Wiele do powiedzenia w PGNiG Superlidze może mieć również
Start Elbląg. Zespół został przejęty przez trenera Andrzeja
Niewrzawę i gruntownie przemeblowany. Jedną z zawodniczek
odpowiadających za kreowanie gry ekipy z Elbląga ma być
Patrycja Świerżewska, która w Płocku równie dobrze czuła się
jako playmaker i jako rzucająca. Na prawej stronie drugiej
linii operować będzie inna z płocczanek – Aleksandra
Kwiatkowska. Jak często pojawiać się będzie na placu gry,
zależy między innymi od tego, czy uda się jej ustabilizować
formę na stałym, równym poziomie.
Bramki Piotrcovii strzec ma Karolina Sarnecka, natomiast
Lucyna Trzczak zamierza w Niemczech łączyć grę w piłkę ręczną
z pracą i nauką. Stąd decyzja o grze w drugiej lidze.
Zele po sezonie odejdzie do
Magdeburga
Władze Sekcji Piłki Ręcznej Wisła Płock potwierdziły
oficjalnie, że po zakończeniu sezonu 2015/2016 Nemanja
Zelenović przeniesie się do SC Magdeburg.
Informację w sprawie podpisania nowej umowy z prawym
rozgrywającym nafciarzy podała na swojej stronie klubowej
strona niemiecka. Umowa Zele z Gladiatorami ma wejść w życie w
lipcu 2016 roku. – Mogę jedynie potwierdzić, że obecny
kontrakt Zelenovicia nie zostanie przedłużony. Nie chcę jednak
komentować tej sprawy. Niedługo rozpoczynamy długi sezon, w
którym czeka nas bardzo dużo pracy – mówi prezes zarządu Artur
Zieliński. – Po zakończeniu sezonu możemy wrócić do rozmowy na
temat okoliczności odejścia Zele.
Warto podkreślić, że dwaj zawodnicy będący obecnie w szerokiej
kadrze SC Magdeburg od sezonu 2016/2017 grać będą w płockiej
Wiśle. Do naszego zespołu w przyszłym sezonie dołączą bracia
Tomasz i Maciej Gębala.
Skuteczność do poprawy
W pierwszych przedsezonowych meczach piłkarzy ręcznych Wisły
najpoważniejszym problemem była słaba gra w obronie. W
Mieszkowie nafciarze bronili w końcu jak należy, ale słabiej
wypadli w ataku.
W białoruskim Mińsku Wisła zagrała w turnieju z udziałem
czterech zespołów. Nafciarze rywalizowali z Azotami Puławy,
Mieszkowem Brześć oraz Nevą St. Petersburg. Dwaj pierwsi
przeciwnicy są ekipie trenera Manolo Cadenasa doskonale znani,
Rosjanie zaś pozostawali tajemnicą.
I właśnie ekipa, która w rosyjskiej ekstraklasie zajęła w
minionym sezonie trzecie miejsce, była pierwszym rywalem
nafciarzy. Wisła pokazała w tym pojedynku wszystko, co
najlepsze. Doskonała gra w obronie, świetni bramkarze,
perfekcyjnie wykańczane kontrataki. Tak grających nafciarzy
chcielibyśmy oglądać przez cały sezon 2015/2016.
Po meczu z Rosjanami apetyty w płockim zespole były ogromne.
Niestety, z Azotami nie było już tak różowo. Owszem, Wisła i
tym razem cieszyć się mogła z wygranej, ale musiała się
solidnie namęczyć, aby pokonać krajowego rywala.
Pojedynek z Mieszkowem Brześć decydował o pierwszym miejscu w
całej imprezie. Gospodarze postawili nafciarzom bardzo trudne
warunki. Wisła mogą wygrać, ale jej skuteczność pozostawiała
wiele do życzenia. Ostatecznie nafciarze musieli uznać
wyższość Mieszkowa i zakończyli turniej w Brześciu na drugim
miejscu. Trenera Manolo Cadenasa cieszyć może wyższa forma
defensywy, jednak na pewno wiele do myślenia powinna dać mu
słabsza tym razem postawa zawodników odpowiedzialnych za
poczynania ofensywne.
Na Białorusi nie zagrali Marco Oneto Zuniga, Zbigniew
Kwiatkowski i Mateusz Piechowski. Pierwszy z nich już niebawem
powinien wrócić do gry po drobnej kontuzji, której nabawił się
na turnieju w Niemczech. Pozostali dwaj kołowi wciąż trenują
indywidualnie, kończąc rehabilitację po urazach z poprzedniego
sezonu. Zdaniem sztabu medycznego Wisły nieco szybciej gotowy
do gry powinien być Zbigniew Kwiatkowski.
Orlen Wisła Płock – Neva St.Petersburg 34:21 (16:6)
Orlen Wisła: Wichary, Morawski, Corrales – Daszek 2, Racoțea
4, Wiśniewski 1, Pušica 2, Ghionea 7, Rocha 7, Zelenović 5,
Montoro, Konitz 2, Nikčević 2, Zhitnikov 3
Orlen Wisła Płock – Azoty Puławy 34:32 (16:15)
Orlen Wisła: Wichary, Morawski, Corrales – Daszek 3, Racoțea
6, Wiśniewski 3, Pušica, Ghionea 3, Rocha 5, Zelenović 5,
Montoro 2, Konitz 3, Nikčević 2, Zhitnikov 2
Meshkov Brześć – Orlen Wisła Płock 24:22 (12:13)
Orlen Wisła: Wichary, Morawski, Corrales – Daszek 4, Racoțea
3, Wiśniewski, Pušica, Ghionea 3, Rocha 4, Zelenović, Montoro
2, Konitz 1, Nikčević, Zhitnikov 5
Trener ma nad czym myśleć
Mecz nie rozpoczął się na dobre, kiedy trener Manolo Cadenas
poprosił o czas. Gra Wisły poprawiła się tylko na chwilę.
Motor, który zaczął od dwubramkowej przewagi, szybko odskoczył
miejscowym na cztery oczka. I utrzymał tę przewagę do końca
pierwszej połowy, wykorzystując błędy techniczne nafciarzy w
ataku i ich niezbyt szczelną defensywę.
Chociaż chwilami podopieczni trenera Manolo Cadenasa usiłowali
nawiązać wyrównaną walkę i zmniejszyć przewagę, nie na wiele
im się to zdało. Na przerwę goście schodzili z czterobramkową
przewagą, która dawała im wyraźną satysfakcję.
Po zmianie stron Ukraińcy nie forsowali tak mocnego tempa jak
w pierwszej części gry. Wyraźnie odpowiadała im gra bramka za
bramkę. Płocczanie długo nie mogli znaleźć na to żadnej
recepty. Nawet, gdy grali w podwójnej przewadze. Nie udało im
się też skorzystać z ośmiominutowego przestoju przeciwników,
bo gdy Motor znowu zaczął trafiać, szybko odbudował
wcześniejszą przewagę.
Na szczęście ostatnie minuty meczu należały do podopiecznych
trenera Manolo Cadenasa, którzy dzięki zrywowi w końcówce
zdołali doprowadzić do wyrównania. Bardzo dobrze w płockiej
bramce spisał się Adam Morawski, który jako jedyny z płockich
golkiperów
mógł
się
w
tym
meczu
pochwalić
czterdziestoprocentową skutecznością. Momenty dobrej gry mieli
Dan-Emil Racotea i Ivan Nikcević. Skutecznością błysnął
również Tiago Rocha.
Trener Manolo Cadenas po dwumeczu z Ukraińcami będzie miał
wiele materiałów do analizy. Wisła już za niespełna miesiąc
zacznie walkę w PGNiG Superlidze, a nieco później również w
Lidze Mistrzów. Do tego czasu trzeba wyeliminować wszystkie
błędy. I czekać na dojście do pełnej dyspozycji wszystkich
graczy.
Orlen Wisła Płock – Motor Zaporoże (12:16)
Orlen Wisła: Corrales, Morawski, Wichary – Daszek 2, Racotea
4, Rocha 6, Zelenović 2, Nikcević 1, Zhitnikov 2, Montoro 4,
Ghionea 3, Konitz 2, Pusica
Jest nad czym popracować
Jedno zwycięstwo i dwie porażki to ogólny bilans meczów
rozegranych przez płocką Wisłę podczas towarzyskiego turnieju
w Ilseburgu. Płocczanie zajęli czwarte miejsce w tej imprezie.
Najwyższe z dotychczasowych występów (do tej pory zawsze
wracali z Niemiec z piątym miejscem).
Trener Manolo Cadenas nie zabrał do Niemiec Zbigniewa
Kwiatkowskiego i Mateusza Piechowskiego, którzy po urazach
doznanych jeszcze w poprzednim sezonie, wciąż trenują
indywidualnie oraz Dana-Emila Racotei, odpoczywającego po
Młodzieżowych Mistrzostwach Swiata.
Nafciarze zaczęli od wygranej z Bergischer HC. Dla trenera
Manolo Cadenasa w tym meczu ważniejsza od wyniku była jednak
możliwość zobaczenia w grze po ośmiomiesięcznej przerwie
Milana Pusicy. A także Marco Oneto, który po raz pierwszy
wystąpił w swoim nowym zespole. Obaj ci gracze tworzyli parę
środkowych defensorów. Ich wspólne występy pozostawiają
jeszcze sporo do życzenia, ale okres przygotowawczy jest
właśnie od tego, aby ćwiczyć i zgrywać różne ustawienia
zespołu. A przecież w odwodzie są jeszcze Mateusz Piechowski i
Zbigniew Kwiatkowski.
Po wygranej z Bergischer HC Wisła stanęła do walki z St.
Raphael. Niestety, tym razem nie było już tak dobrze. Trzecia
ekipa francuskiej ekstraklasy poprzedniego sezonu wykorzystała
wszystkie błędy popełniane przez zawodników trenera Manolo
Cadenasa. Wisła przegrała wprawdzie Tylko trzema bramkami, ale
to Francuzi zyskali prawo gry o pierwsze miejsce w turnieju,
nafciarzom zaś pozostał jedynie „mały finał”.,
W meczu z VfL Gummersbach najbardziej dały się odczuć problemy
nafciarzy z defensywą. Niemcy równie łatwo radzili sobie z
ustawieniem 6-0, jak 5-1. Płocczanie zaś nie mieli sposobu na
powstrzymanie ich ataków. Przegrana nafciarzy nie byłaby tak
wyraźna, gdyby lepiej egzekwowali oni rzuty karne. Trzy
„siódemki” zmarnowane w jednym meczu nie wystawiają im
najlepszego świadectwa.
Orlen
Wisła Płock – Bergischer HC 30:25 (14:13)
Orlen Wisła: Morawski, Wichary – Nikčević 1, Konitz 1,
Zhitnikov 4, Zelenović 4, Daszek 7, Rocha 2, Oneto 3, Pušica,
Ghionea 4, Montoro 3, Wiśniewski 1
Saint Raphael Var Handball – Orlen Wisła 26:23 (12:9)
Orlen Wisła: Corrales, Morawski – Wiśniewski 1, Konitz,
Zhitnikov 4, Montoro 2, Ghionea 5, Rocha 2), Pušica 2, Oneto,
Zelenović, Daszek 5), Nikčević 2
Orlen
Wisła Płock – VfL Gummersbach 27:32 (13:17)
Orlen
Wisła: Wichary, Corrales – Wiśniewski, Pusiča,
Zhitnikov 4, Montoro 3, Ghionea 4, Rocha 5, Oneto, Daszek 6,
Nikčević 1, Zelenović 2, Konitz 2
Płoccy kibice są specyficzni.
Ale
dzięki
temu
niepowtarzalni
W poniedziałek (28 lipca) odbył się pierwszy trening nafciarzy
przed sezonem 2014/15. Były owacje na stojąco, dla zawodników
(przede wszystkim tych nowych), oraz gwizdy dla Mariusza
Jurkiewicza, który po tym sezonie odejdzie do największego
wroga – Vive Targów Kielce. Jedni twierdzą, że reakcja była
słuszna, inni, że zupełnie niepotrzebna. Czemu tak to w Płocku
działa?
Bo tutaj jest bardzo specyficzny klimat jeśli chodzi o
kibiców. Dla większości ludzi, którzy pojawiają się regularnie
w Orlen Arenie, piłka ręczna to nie tylko sport, klub nie jest
tylko spółką akcyjną, a zawodnicy nie są tylko pracownikami.
Płocczanie są fanatyczni, to oznacza, że za swój klub potrafią
oddać wszystko, a od swoich idoli oczekują nie tylko świetnej
gry, ale również poświęcenia dla niebiesko-biało-niebieskich
barw. Czy to źle? Zależy jak na to spojrzeć. Są tacy, którzy
powiedzą, że to totalna głupota, bo to przecież tylko ich
praca. Inni, że to właśnie płocki charakter, walki do końca i
do upadłego powoduje, że Płock jest tak wyjątkowy jeśli chodzi
o piłkę ręczną i że fanatyczny doping płynący z sektora G,
jest również swego rodzaju magnesem dla potencjalnych nowych
zawodników. W dodatku kibice dają z siebie wszystko na
meczach, więc naturalne jest, że i zawodnicy powinni. To nie
jest kwestia, czyjegoś wymysłu, mody, czy przypadku. Płoccy
kibice po prostu z pokolenia na pokolenie tak są wychowywani,
że Wisła to coś więcej niż klub. Ci, którzy tu zagrają, choćby
pół roku, już doskonale o tym wiedzą.
Co z nowymi zawodnikami? Od kilku lat widzę taką sytuację, że
jakikolwiek zawodnik, przychodząc do Płocka, dostaje
gigantyczny kredyt zaufania i wsparcie od kibiców, ale musi
mieć z tyłu głowy, że jeśli tego nie spłaci i nie odwdzięczy
się dobrą grą, czy lojalnością, to nie będzie miał łatwego
życia do końca kontraktu. Za to jeśli mu się to uda, ma
ogromny szacunek i jeśli zostanie spotkany na ulicy, będzie
czuł się jak bohater, w dodatku zostanie zapamiętany na długie
lata. Dla płockich kibiców nie ma przeciętności, albo będą cię
kochać, albo nienawidzić. To właśnie sprawia, że płocki klimat
jest niepowtarzalny.
W związku z tym, w imieniu płockich kibiców proszę „starych”,
jak i nowych zawodników – zostańcie naszymi bohaterami!
WITAMY W PŁOCKU! Bienvenido a Plock! Bine ati venit la Plock!
Дородошли у Плоцк! Bem-vindo ao Plock!