ściągnij - Świat Motoryzacji

Transkrypt

ściągnij - Świat Motoryzacji
Targi Inter Cars – str. 7
Świat
Sygnały taktowane – str. 10
motoryzacji
n
7-8/2014 lipiec-sierpień
www.swiatmotoryzacji.com.pl
Te c h n o l o g i e
n
Wy p o s a ż e n i e
n
NR INDEKSU 382981 ISSN 1731-5468
Tw ó j d o r a d c a w w a r s z t a c i e
Części zamienne
n
Urządzenia
n
Narzędzia
n
Rynek
Tarcze
pod kontrolą
Wejście w życie
przepisów dotyczących
tarcz i bębnów hamulcowych
powinno poprawić
bezpieczeństwo
na drogach. str. 18
Halogeny,
ksenony, ledy
Dla wielu młodych kierowców ksenony i diody LED
to symbol motoryzacyjnego
lepszego świata, do którego często próbują wejść
na skróty. Widać, nie wiedzą, że wymiana żarówek
halogenowych na kseno-
nowe jest zabroniona. Po
pierwsze wynika to wprost
z przepisów homologacyjnych, które nie pozwalają
dokonywać jakichkolwiek
przeróbek reflektorów. Po
wtóre, z całą pewnością
będziemy wtedy bardziej
oślepiać kierowców nadjeżdżających z przeciwka.
str. 17
Czujniki ciśnienia
w oponach,
MARCO MORETTI,
Brembo
– Identyczne tarcze, produkowane z dokładnie tego
samego materiału i obrabiane na tych samych maszynach trafiają do fabryk
samochodów oraz do niezależnych dostawców części
zamiennych. Dlatego wszyscy klienci kupujący produkty Brembo mogą mieć pewność, że otrzymują produkt
najwyższej jakości. str. 4
czyli nadchodzą zmiany
Od 1 listopada bieżącego roku każdy
nowy samochód osobowy będzie musiał
być wyposażony w system monitorowania ciśnienia w oponach. System ten ma
zwiększyć bezpieczeństwo jazdy i przyczynić się do ograniczenia emisji spalin.
Choć wielu producentów samochodów
już od jakiegoś czasu montuje taki system
w swych wybranych autach, to dopiero
teraz można oczekiwać małej rewolucji
w serwisach zajmujących się ogumieniem. Będą one wszak znacznie częściej
niż obecnie spotykały się z czujnikami
ciśnienia zamontowanymi we wnętrzu
opon, co zmusi warsztaty do zajęcia się
również wymianą i obsługą tych urządzeń. Jeśli wyzwania tego nie podejmą,
stracą klientów, którzy poszukają sobie
zakładów oferujących kompleksowe usługi. Wygrane wtedy będą zwłaszcza te
warsztaty, które jako pierwsze doposażą
się w odpowiednie narzędzia oraz zapas
czujników na wymianę.
A wszystko dlatego, że nawet zwykłą wymianę opon we wnętrzu których kryją się
czujniki, przeprowadza się trochę inaczej,
niż opon bez czujników. Całą operację
należy bowiem zacząć od diagnostyki
sensorów. Zapobiegamy bowiem w ten
sposób ewentualnym pretensjom klienta,
jeżeli któryś z czujników nie działa właściwie i wymaga wymiany. Diagnostyki tej,
a tym bardziej wymiany sensorów, z czym
wiąże się zaprogramowanie nowych, nie
da się zaś przeprowadzić, nie dysponując
str. 8
odpowiednim przyrządem.
Uszkodzenia części silnika – str. 12
n
SVEN NIELSEN,
Meyle
– Ponieważ tuleje w zawieszeniu mają istotny wpływ
na komfort jazdy, producenci aut często korzystają
z relatywnie miękkich hydrotulei. Mają one jednak
ograniczoną trwałość, gdyż
przy silnych obciążeniach,
powstających np. przy pokonywaniu dziur w drodze,
ulegają lekkim uszkodzeniom, co prowadzi do ich
nieszczelności str. 19
3 x dziwna awaria – str. 20
WIADOMOŚCI
Świat Motoryzacji 7-8/2014
Wykluczony
autobus
Jak wiadomo, kampanie społeczne dzielą
się na takie, których nikt nie zauważa lub takie, które doprowadzają ludzi do szału i paradoksalnie spełniają swoją rolę, ponieważ
o sprawie zaczyna się mówić. Niedawno nadspodziewanie donośnym echem odbiła się
kampania
poświęcona
bezpieczeństwu w transporcie autobusowym. Jej
głównym elementem był
filmik animowany, którego bohaterem jest stary,
wysłużony autobus, który
odrzucony i sponiewierany postanawia dokończyć
żywota w prasie, służącej do zmieniania byłych
pojazdów w bryły złomu.
Pod koniec pojawia się dla smutnego autobusu nadzieja na ocalenie. Jednak nic z tego.
Wajcha idzie w dół, egzekucja się dokonuje.
Rozpętała się dyskusja, w której zarzucano
autorom animacji promowanie wykluczenia.
Pewien psycholog stwierdził nawet, że zamiast
uczłowieczonego autobusu można było równie
dobrze wstawić tam starego psa, albo niedołężnego staruszka. Agencja reklamowa, która
za publiczne pieniądze filmik wyprodukowała
wyraziła natomiast głębokie zadowolenie z samej siebie i wyznała, że cel został osiągnięty,
bowiem chodziło właśnie o to, żeby wytłumaczyć publiczności, iż nie ma miejsca na sentymenty tam, gdzie w grę wchodzi bezpieczeństwo. Stare graty mają trafiać na złom i tyle.
Zaintrygowany tymi kontrowersjami obejrzałem ów filmik. Muszę przyznać, że mnie się nie
spodobał i to z dwóch powodów. Po pierwsze
uznałem, że argumenty psychologów są słuszne i ci, którzy filmik stworzyli, będąc dziećmi,
zapewne uwielbiali wyrywać muchom skrzydełka. Po drugie zaś uważam owych „kopirajterów” za nieudolnych epigonów. Każdy, kto
trochę śledzi reklamową twórczość na świecie
może bez problemu wskazać spoty, które inspirowały naszych „artystów”. Tyle że tamte
były inteligentniejsze i miały więcej wdzięku.
Pewnie, że każdy woli, żeby jego dzieci jechały
na kolonie nowym autobusem. Ale z drugiej
strony, ileż radości dostarcza widok zabytkowych jelczy „ogórków”, które wyjeżdżają czasem na miasto jako autobusy paradne.
Na koniec chciałbym życzyć wszystkim
Czytelnikom udanych wakacji i polecić trzy
archiwalne teksty z naszego cyklu poświęconego dziwnym awariom. Lektura to nie tylko
pouczająca, ale również przyjemna. W sam
raz do urlopowej poduszki.
Grzegorz Kacalski
IDENTYFIKATOR
czynnika
n
Jak wiadomo, na rynku funkcjonują równolegle dwa czynniki chłodnicze: R1234yf i starszy, powszechniej stosowany R134a. Ponieważ
czynniki te znacznie różnią się ceną, dochodzi
do rozmaitych „nieautoryzowanych” praktyk
serwisowych, skutkiem czego w samochodo-
wych układach klimatyzacji można natknąć się
na czynnik, który nie jest do danego systemu
przeznaczony, lub też na mieszaninę różnych
gazów. Aby uniknąć kosztownego w skutkach
zanieczyszczenia stacji roboczej, należy najpierw zidentyfikować gaz, z którym mamy do
czynienia. Pozwala na to identyfikator gazów
chłodniczych, w jaki od tego roku może być
dodatkowo wyposażony każdy model stacji
serwisowej układów klimatyzacji marki Werther.
Urządzenie występuje w dwóch wersjach: identyfikator dwustanowy sygnalizuje, że kontrolowany czynnik zawiera ponad 97,5% R1234yf, z
kolei identyfikator do analizy wieloskładnikowej
podaje procentową zawartość R1234yf, R134a,
R22, propanu-butanu i powietrza. Badanie nie
trwa dłużej niż dwie minuty, a błąd pomiarowy
nie przekracza 1%. Urządzenie pobiera do
analizy dwugramową próbkę. Zasada działania
polega na analizie pochłaniania przez gaz promieniowania podczerwonego. Więcej informacji na www.werther.pl
OFERTA
w trzech tomach
n
Firma Nissens, należąca do czołowych producentów części do układów chłodzenia
silnika oraz klimatyzacji, wydała komplet nowych, drukowanych katalogów obejmujących
elementy kierowane na rynek części zamiennych. Komplet składa się z trzech grubych tomów (dostępnych u dystrybutorów produktów
marki Nissens). Pierwszy poświęcony jest częściom do układu chłodzenia silnika (chłodnice
cieczy, chłodnice powietrza, chłodnice oleju,
wentylatory chłodnic) samochodów osobowych i dostawczych. Drugi obejmuje części do
klimatyzacji (sprężarki, skraplacze, osuszacze,
parowniki, nagrzewnice, wentylatory chłodnic)
do tych aut, w trzecim zebrano informacje
o wszelkich elementach sygnowanych marką
Nissens (a więc zarówno częściach do układu
chłodzenia silnika jak i klimatyzacji) przeznaczonych do pojazdów użytkowych
Przedstawione w katalogach produkty znajdują
zastosowanie nie tylko w pojazdach europejskich, ale i azjatyckich i amerykańskich. Ich
odnajdywanie ułatwiają numery OE oraz rysunki.
Oferta firmy ujęta została również w katalogu
elektronicznym (na bieżąco oczywiście aktualizowanym) znajdującym się pod adresem www.
nissens.com.pl/katalog.
SPORTOWA
czerwień
odpornej na zrywanie i rozciąganie. Przewody
te wykonane są w technologii „wire wound” –
rdzeń ferrytowy.
n
Czerwony kolor, być może za sprawą aut
Ferrari, od lat kojarzony jest z pojazdami sportowymi. Zapewne dlatego również
czerwone przewody zapłonowe uznawane są
bardziej sportowe niż kable o innej barwie.
Zapewne niektórych właścicieli samochodów
benzynowych zainteresuje więc informacja, że
oto marka SENTECH proponuje użytkownikom
pojazdów z zapłonem iskrowym wiązki zapłonowe w kolorze czerwonym. Kompletowane
są one z silikonowych kabli o średnicy 8 mm,
wzmocnionych wewnętrznym oplotem z taśmy
Świat Motoryzacji 3
FIRMY
Świat Motoryzacji 7-8/2014
najwyższa precyzja i powtarzalność produkcji.
Sterowane cyfrowo maszyny i roboty po prostu
się nie mylą.
Największa fabryka
– Zakład w Dąbrowie Górniczej to największa
fabryka Brembo w Europie. Na 90 000 metrach
kwadratowych prowadzona jest produkcja tarcz
od wytopu żeliwa po finalną obróbkę. Powstają
tu elementy przeznaczone zarówno na rynek
OE, OES jak i na aftermarket. Identyczne tarcze, produkowane z dokładnie tego samego
materiału i obrabiane na tych samych maszynach, trafiają do fabryk samochodów oraz do
niezależnych dostawców części zamiennych.
Od płynnego
żeliwa
C
Co 50 minut z wielkiego pieca odlewniczego
do kadzi wlewa się 12 ton płynnego żeliwa,
które następnie trafia do form, a z nich już
w formie surowych półproduktów idzie do dalszej obróbki. W zakładzie Brembo w Dąbrowie
Górniczej miesięcznie produkuje się milion
tarcz hamulcowych. Mimo że pracuje tam
1200 osób, bezpośrednio przy produkcji nie
widać wielu pracowników. Linie są bowiem
zautomatyzowane i rola człowieka ogranicza
O tym jak wielki rozmach
może mieć produkcja tarcz
hamulcowych, można się
przekonać podczas wizyty
w fabryce Brembo.
Dwie niezależne odlewnie
żeliwa, pół setki gniazd
produkcyjnych, najnowocześniejsze zrobotyzowane linie,
wszystko to można zobaczyć
w Dąbrowie Górniczej, gdzie
mieści się największy zakład
włoskiej firmy wytwarzający
tarcze hamulcowe.
się kontroli procesu produkcyjnego i pilnowania jakości na każdym jego etapie. Dzięki tak
zaawansowanej technologii zapewniona jest
4 Świat Motoryzacji
Dlatego wszyscy klienci kupujący produkty
Brembo mogą mieć pewność, że otrzymują
produkt najwyższej jakości – tłumaczy Marco
Moretti, dyrektor zarządzający, odpowiedzialny
w Brembo za rynek wtórny.
Unikatowe technologie
Warto powiedzieć, że firma Brembo, która jest
czołowym producentem nie tylko tarcz i bębnów, ale również kompletnych systemów hamulcowych, poświęca ogromne środki na badania i rozwój, a co dziesiąty pracownik firmy
to specjalista z działu R&D. Prace badawczorozwojowe prowadzone są intensywnie również
w Dąbrowie Górniczej, gdzie stosuje się wiele
unikatowych technologii wdrożonych przez
Brembo. Przykładem może być tarcza hamulcowa opracowana wspólnie z koncernem Daimler.
Powstaje ona z dwóch rodzajów stopów: żeliwa
i stali. Stalowy dzwon jest znacznie cieńszy niż
w tarczy tradycyjnej i ma grubość zaledwie 2,5
mm w porównaniu do nawet 9 mm dzwonu żeliwnego. Redukcja grubości, a co za tym idzie
masy jest możliwa, ponieważ stal jest od żeliwa
bardziej wytrzymała mechanicznie. Tarcza wykonana w tej technologii jest nawet o 15% lżejsza od tradycyjnej, co w przypadku masy wiru-
FIRMY
Świat Motoryzacji 7-8/2014
Nowoczesna
marka
z długą tradycją
Łączenie tradycji z nowoczesnością bywa trudne. W przypadku marki
NIGRIN udaje się to jednak z dużym sukcesem.
jącej ma znaczenie, gdyż pozwala
zauważalnie zmniejszyć zużycie
paliwa. Stalowy dzwon połączony
jest z żeliwną częścią tarczy dzięki uzębieniu tworzącemu rodzaj
wielowypustu. Badania wykazały,
że tarcza stalowo-żeliwna przekracza wymagania wytrzymałościowe
stawiane przez Daimlera.
Innym ciekawym rozwiązaniem
stosowanym przez Brembo jest
unikatowy kształt i rozmieszczenie żeber w tarczach wentylowanych. Z jednej strony taka tarcza
jest lepiej chłodzona, z drugiej zaś
jest znacznie bardziej odporna na
spękania powstające z powodu
obciążenia termicznego.
Brembo, jako pierwszy producent
na świecie wprowadził również
technologię malowania tarcz lakierami utwardzanymi światłem UV.
Powłoka taka jest bardzo odporna
na wysokie temperatury i zapewnia lepszą ochronę przed korozją.
Tak pomalowana tarcza wygląda
również atrakcyjniej, bowiem la-
kier światłoutwardzalny błyszczy
metalicznie, co ma znaczenie
w przypadku stosowania eleganckich, ażurowych obręczy z lekkich
stopów.
Warto przy okazji wspomnieć, że
polscy inżynierowie Brembo delegowani są do innych fabryk włoskiego koncernu, by tam dzielić
się wiedzą dotyczącą stosowania
najnowszych technologii.
Nie tak dawno
Powiedzmy jeszcze na koniec, że
firma Brembo, która jest obecnie
światowym potentatem w produkcji systemów hamulcowych powstała nie tak dawno, bo w 1961 roku
i zaczynała od skromnego warsztatu mechanicznego w Bergamo
w północnych Włoszech, w którym
– wliczając w to właścicieli – pracowało niewiele ponad dwadzieścia osób. Dziś Brembo zatrudnia
na całym świecie ponad 7 tysięcy
pracowników, a roczny obrót firmy
t
przekracza 1,5 miliarda euro.
NIGRIN to niemiecka marka o długiej tradycji, gdyż
powstała w roku 1896. Jest
od tego czasu nieprzerwanie obecna na rynku, tym
samym należy do elitarnej
grupy najstarszych marek w Niemczech. Od 118
lat produkty opatrzone jej
charakterystycznym logo
z kominiarzem są znane
i cenione również na poza
granicami Niemiec.
Pierwotnie NIGRIN był marką preparatów do pielęgnacji wyrobów skórzanych, obecnie zajmuje silną
pozycję na rynku kosmetyków samochodowych.
Produkcją kosmetyków samochodowych firma zajęła się w roku 1963 i szybko
przekonała do siebie rzesze
klientów, przede wszystkim
dzięki rozmaitym innowacyjnym rozwiązaniom. Tworzy
i wprowadza je zresztą do
dziś. Na konto osiągnięć
marki NIGRIN można dopisać pierwszą przyjazną
środowisku serię produktów
do pielęgnacji i ochrony
lakieru przed promieniowaniem UV, zastosowanie nanotechnologii w kosmetyce
samochodowej czy wprowadzenie technologii BIOTec i EVO-Tec.
Jednocześnie systematycznie rozwijana była gama
oferowanych produktów.
Dziś portfolio marki to ponad 300 produktów podzielonych na 11 kategorii, od
preparatów do pielęgnacji
lakieru, wnętrza i części samochodowych, aż po akcesoria pielęgnacyjne.
W efekcie kosmetyki samochodowe NIGRIN należą
obecnie do jednych z najczęściej kupowanych, na
co niewątpliwie wpływ ma
również i to, że prócz innowacji ważna dla firmy jest
także satysfakcja klientów.
Produkty są proste w użyciu,
zapewniają
bezpieczeństwo i komfort użytkownikom. Przeznaczone się również do profesjonalnego
zastosowania.
Tradycja jest oczywiście bardzo ważna, ale NIGRIN stara
się też dodać swojej marce
nowego blasku. Służy temu
m.in. dynamiczne, nowoczesne wzornictwo.
Właścicielem
wszystkich
praw produkcyjnych, receptur oraz chronionych
znaków towarowych produktów NIGRIN od roku
1973 jest firma Intern-Union
Technohandel
GmbH
w Landau / Pfalz
Kontakt:
[email protected]
tel. kom. 695 944 167
Świat Motoryzacji 5
FIRMY
Świat Motoryzacji 7-8/2014
założyciel naszej firmy, przykładał ogromną
wagę do edukacji – dodał Paweł Borowski z firmy Bosch. – Dlatego też gdy tylko usłyszeliśmy
o programie „Młode Kadry”, zdecydowaliśmy
się na uczestnictwo w nim. Obecnie, by móc
Młode Kadry
- jest już trzynastka
Zespół Szkół
Samochodowych w Radomiu
jest trzynastą placówką,
która przystąpiła do
programu „Młode Kadry”,
organizowanego pod
patronatem Inter Cars.
O
O programie „Młode Kadry” pisaliśmy już,
przypomnijmy więc tylko dla porządku, że organizuje go Inter Cars przy udziale partnerów,
którymi są firmy: Bosch, Castrol, LuK INA FAG,
ContiTech, MAHLE, NTN SNR, Osram i SKF.
Chodzi w nim zaś o wsparcie polskiej edukacji
i ułatwienie młodym ludziom wejścia w życie
zawodowe. – Korzyść jest obopólna – powiedział Robert Kierzek, prezes IC. – Wykształceni
mechanicy nie tylko z łatwością znajdą dobrą
pracę i przyczynią się do podniesienia poziomu
świadczonych usług, ale także nauczą się korzystać z wysokiej jakości części oraz narzędzi.
6 Świat Motoryzacji
naprawić samochód potrzeba naprawdę wielkiej wiedzy i doświadczenia. Dostarczając najwyższej jakości sprzęt do szkół sprawiamy, że
już po zakończeniu edukacji uczniowie będą
w stanie podołać temu wyzwaniu.
Pomoc naukowa
Umowę o współpracy podpisali: Anna Stańczyk,
dyrektor szkoły i Robert Kierzek, prezes Inter
Cars. Na sali, poza przedstawicielami Zespołu
Szkół Samochodowych, uczniami oraz organizatorami i partnerami programu, obecni byli
również przedstawiciele władz miasta, co niewątpliwie nadało uroczystości dodatkowego
prestiżu.
Po zakończeniu oficjalnej części goście zwiedzili
szkołę, m.in. poszczególne sale warsztatowe,
zapoznając się ze sprzętem służącym do nauki.
– W porównaniu do innych szkół nie mamy się
czego wstydzić – przekonywał Paweł Maruszak,
kierownik warsztatów ZSS w Radomiu, prezentując kolejne pomieszczenia i urządzenia
warsztatowe. – Nigdy jednak nie moglibyśmy
sobie pozwolić na zakup sprzętu, który dostajemy dzięki uczestnictwie w programie „Młode
Kadry”. To dla nas naprawdę milowy krok.
Jak w warsztacie
Szkoła w Radomiu otrzymała nowoczesny
sprzęt o wartości 100 000 złotych oraz zestaw
szkoleń warty 30 000 złotych. Taki sam pakiet
otrzymuje każda szkoła, która zdecyduje się na
przyłączenie do „Młodych Kadr”. – Dla nas to
bezcenne, że będziemy mogli ćwiczyć na wyposażeniu, które jest dostępne w nowoczesnych
warsztatach – powiedział Radosław Burek,
uczeń 1. klasy ZSS w Radomiu.
Partnerzy programu również widzą korzyści we
wspólnym przedsięwzięciu. – Korzyści płynące
z tego typu działań pojawią się dopiero za jakiś
czas, ale będą naprawdę ogromne – powiedział Jarosław Krasuski z firmy OSRAM. – To
zdecydowanie poprawi kulturę warsztatową
i podniesie poziom „aftermarketu” – wtórował
mu Piotr Michałowski z SKF. – Robert Bosch,
Warto zaznaczyć, że jeszcze w tym roku do
programu „Młode Kadry” dołączą dwie kolejne szkoły. Placówki edukacyjne uczestniczące
w programie pokrywają więc Polskę coraz gęstt
szą siecią.
FIRMY
Świat Motoryzacji 7-8/2014
bacji motocyklowych, wyścigów dragsterów itp.
Będzie też mógł zobaczyć całą rundę
Driftingowych Mistrzostw Polski 2014. A to
oznacza najlepsze teamy, najlepszych kierow-
Motoryzacyjny
zawrót głowy
I
mprezą, która na stałe wpisała się w kalendarz
polskiej branży motoryzacyjnej, są targi części
zamiennych, narzędzi i wyposażenia warsztatów organizowane przez Inter Cars. W tym roku
odbędą się one w dniach 5-7 września, a na ich
miejsce, tak jak w latach poprzednich, wybrane
zostało warszawskie lotnisku Bemowo.
Bywalcy targów, tegoroczna ich edycja będzie
nosić numer 14, dobrze wiedzą, czego mogą
się spodziewać – największej tego typu imprezy w kraju. I faktycznie blisko 200 wystawców
pokaże bogatą ofertę części zamiennych,
narzędzi i wyposażenia warsztatu, akcesoriów samochodowych, chemii warsztatowej,
nowoczesnych rozwiązań w oprogramowaniu warsztatów, opon i asortymentu tuningowego. Będą też motocykle marki Triumph
i Ducati, akcesoria motocyklowe, prezentacja
prasy, portali branżowych itp., więc można
śmiało powiedzieć, że Targi Inter Cars obejmą całą branżę części zamiennych i usług
warsztatowych.
Waga ciężka
Na odwiedzających targi czekać też będzie
rozbudowana Strefa Ciężka poświęcona rynkowi pojazdów użytkowych. Znajdzie tu swoje
W pierwszy weekend
września warszawskie
lotnisko Bemowo gościć
będzie największe targi
motoryzacyjne w Europie
Środkowej i olbrzymie
motoryzacyjne show.
odzwierciedlenie nieustannie rozwijana przez
Inter Cars oferta części do ciężarówek, będzie
również ekspozycja firmy Feber, sieci serwisowej
Q Service Truck, (która obchodzi właśnie 15-lecie istnienia), itp.
Emocje w dzień
Targom Inter Cars zawsze towarzyszyły atrakcje
motoryzacyjne, a przez lata część rozrywkowa
rozrosła się tak, że osiągnęła formę osobnej,
odbywającej się równolegle imprezy o nazwie
Inter Cars Motor Show. W tym roku udział
w niej będzie mógł wziąć każdy, kto kupi bilet
(przez internet). Zyska w ten sposób sposobność oglądania pokazów dritfu w wykonaniu
samochodów osobowych i ciężarowych, akro-
ców, a przede wszystkim - pełne zaangażowanie w rywalizację, czyli gwarancję najwyższego
poziomy widowiska.
Nocne szaleństwa
W sobotni wieczór odbędzie się nocne Motor
Show. Pokazom po zmroku towarzyszyć będę
efekty muzyczne, świetlne i pirotechniczne.
Widowisko takie w zeszłym roku spotkało się
z dużym zainteresowaniem, więc organizatorzy postanowili je kontynuować. Bilety będzie
można kupić w ten sam sposób jak na imprezę
dzienną.
Inter Camp
Na gości, którzy chcą zabawić dłużej na targach czekać będzie zlokalizowany na ich terenie Inter Camp, czyli chroniony camping z pełną infrastrukturą sanitarną (toaletami, prysznicami). Wystarczy zatem zabrać ze sobą namiot,
przyczepę campingową, kampera a odpadnie
potrzeba poszukiwania noclegu. Dodatkowo
zakup miejsca na Inter Camp uprawnia do wejścia na Inter Cars Motor Show.
Więcej informacji o tegorocznych Targach
Inter Cars znaleźć można na poświęconej im,
regularnie aktualizowanej stronie internetowej
t
www.14targi.intercars.com.pl Świat Motoryzacji 7
WARSZTAT
Świat Motoryzacji 7-8/2014
częściej niż obecnie spotykały się z czujnikami
TPMS, co zmusi je do zajęcia się również wymianą i obsługą tych urządzeń. Jeśli wyzwania
tego nie podejmą, stracą klientów, którzy poszukają sobie zakładów oferujących kompleksowe usługi. Wygrane wtedy będą zwłaszcza
te warsztaty, które jako pierwsze doposażą się
w odpowiednie narzędzia oraz zapas czujników
na wymianę.
Trzeba zainwestować
TPMS,
czyli nadchodzą zmiany
Od 1 listopada bieżącego
roku każdy nowy samochód
osobowy będzie musiał być
wyposażony w system
monitorowania ciśnienia
w oponach. System ten ma
zwiększyć bezpieczeństwo
jazdy i przyczynić się do
ograniczenia emisji spalin.
Choć wielu producentów
samochodów już od jakiegoś
czasu montuje go w swych
wybranych autach,
to dopiero teraz można
oczekiwać małej rewolucji
w serwisach zajmujących się
ogumieniem.
WALDEMAR MICHAŁOWSKI
GLOBAL TRADERS
T
8 Świat Motoryzacji
PMS to skrót od angielskich słów Tire Pressure
Monitoring System, którymi określane są układy stworzone w celu monitorowania ciśnienia
w oponach (i ich temperatury). Parametr ten,
wyświetlany w czasie rzeczywistym na desce
rozdzielczej, przekazywany jest drogą radiową przez znajdujący się w środku każdej
opony czujnik (sensor) montowany zazwyczaj
do zaworu koła. Dzięki temu kierowca jest informowany, gdy z ogumieniem dzieje się coś
niedobrego, co ma znaczenie nie tylko dla
bezpieczeństwa jazdy, ale także jej ekonomii.
Odpowiednio reagując na ostrzegawcze sygnały płynące z czujników prowadzący pojazd
ma bowiem możliwość:
t przeciwdziałać zwiększonemu zużyciu ogumienia;
t zapobiec wydłużeniu się drogi hamowania
i nieoczekiwanemu zachowaniu pojazdu przy
nagłych manewrach;
t zmniejszyć zużycie paliwa, a tym samym
i emisję spalin.
Nieuniknione zmiany
Obowiązek stosowania systemów TPMS przez
producentów samochodów niewątpliwie spowoduje zmiany w serwisach zajmujących się
obsługą ogumienia. Będą one wszak znacznie
A wszystko dlatego, że nawet zwykłą wymianę opony we wnętrzu której kryje się czujnik
TPMS przeprowadza się trochę inaczej, niż
opony bez czujnika. Całą operację należy
zacząć od diagnostyki czujników zamontowanych w aucie. Zapobiegamy bowiem w ten
sposób ewentualnym pretensjom klienta, jeżeli któryś z czujników nie działa właściwie
i wymaga wymiany. Dodajmy w tym miejscu,
iż generalnie nowy czujnik należy zamontować, gdy:
t czujnik nie wysyła sygnału;
t bateria czujnika jest na wyczerpaniu;
t czujnik uległ uszkodzeniu (tak podczas jazdy
jak i w trakcie wymiany opon);
t montowany jest nowy zestaw opon.
Jeśli diagnostyka wykaże, że coś z czujnikami
jest nie tak, serwis powinien być przygotowany,
żeby usterkę usunąć od ręki. Istotna jest zatem nie tylko sprawność pracowników warsztatu w wymianie opon, ale także to czy mają oni
do dyspozycji czujniki zamienne, czy potrafią je
w odpowiedni sposób zamontować, czy mają
urządzenie pozwalające je zresetować lub odpowiednio zaprogramować itd. A zatem serwis,
który nie chce stracić klienta, musi niestety zainwestować w zapas czujników, w urządzenia do
diagnozowania, programowania i naprawiania
różnych usterek pojawiających się w związku
z użytkowaniem TPMS oraz w przeszkolenie
pracowników.
Kluczowe urządzenie
Kluczowym elementem tych inwestycji będzie
zakup urządzenia umożliwiającego:
t diagnozowanie czujników ciśnienia TPMS;
t klonowanie czujników ciśnienia TPMS;
t programowanie czujników ciśnienia TPMS.
WARSZTAT
Świat Motoryzacji 7-8/2014
Jednym z dostępnych na rynku urządzeń spełniających te warunki jest SENSOR AID, który
pozwala obsłużyć systemy TPMS montowane
w 95% aut poruszających się po europejskich
drogach. Zdaje egzamin także w przypadku nowych modeli, albowiem producent urządzenia
regularnie udostępnia bezpłatne aktualizacje
oprogramowania, w tym rozszerzające listę obsługiwanych samochodów o auta wchodzące
właśnie na rynek.
Przy użyciu SENSOR AID możliwe jest rozkodowanie wszystkich rodzajów czujników stosowanych w systemach TPMS, bez względu na producenta oraz stan czujnika. Urządzenie skanuje czujniki wykorzystując antenę, która znajduje
się po obu jego stronach, co niewątpliwie ułatwia posługiwanie się nim. Pracuje ona z takimi samymi częstotliwościami jak czujniki, czyli
433 MHz oraz 315 MHz. Programator Sensor
AID spełnia wszystkie wymagania normy (EC)
Nr. 661/2009.
Jak już zostało wspomniane, urządzenie pozwala skopiować oryginalny czujnik. Nie trzeba więc
korzystać z procedury serwisowej (kosztownej jak
każda usługa w ASO). Umożliwia również skopiowanie czujnika, który już nie działa. Dokonuje
się tego poprzez ręczne wpisanie numeru ID oryginalnego czujnika. Operacje te nie powinny nikomu sprawić problemu, gdyż SENSOR AID ma
intuicyjne menu, a wszystkie ważne informacje
pojawiają się na wyświetlaczu.
Zadbano również o trwałość urządzenia.
Otacza je solidna gumowa ramka chroniąc
przed uszkodzeniami podczas codziennej pracy, ponadto jest ono dostarczane w specjalnej
walizce, gwarantującej bezpieczne przechowywanie. Dodajmy jeszcze, że SENSOR AID wyposażony został w gniazdo USB poprzez które,
po podłączeniu do komputera, dokonuje się
aktualizacji oprogramowania.
Czujniki do kompletu
Firma Global Traders, która jest dystrybutorem
urządzenia, ma w swej ofercie również czujniki do systemów TPMS. Noszą one nazwę UNI
SENSOR i pochodzą od tego samego producenta, firmy CUB TPMS, więc nie ma obaw, że
nie będą współdziałać z SENSOR AID.
UNI SENSOR jest uniwersalnym, programowalnym czujnikiem TPMS. Za pomocą urządzenia
SENSOR AID może być przeprogramowany
oraz aktywowany dla wybranego pojazdu, co
oznacza, że może być zamiennikiem uszkodzonego lub niedziałającego oryginalnego czujnika
bez potrzeby przeprogramowania komputera
w aucie. Mówiąc inaczej, SENSOR AID pozwala stworzyć z UNI SENSOR czujnik „sklonowany” lub „zamiennik” (bez klonowania).
By stworzyć czujnik sklonowany, urządzenie skanuje oryginalny czujnik i kopiuje jego numer ID
na czysty UNI SENSOR. Można też uzyskać „zamiennik” bez klonowania. Pomijana jest wtedy
procedura kopiowania ID, zamiast tego musimy wybrać model auta w urządzeniu SENSOR
AID, a ono wyśle odpowiednie ID do pustego
czujnika UNI SENSOR. Operacje te nie zajmują wiele czasu, w pół minuty można uzyskać 1
sklonowany czujnik lub 4 zamienniki.
Nie skomplikowana procedura
W obu przypadkach procedura postępowania
nie jest skomplikowana.
Przy klonowaniu wygląda ona następująco:
t w urządzeniu SENSOR AID wybieramy markę samochodu, jego model, rok produkcji;
t wybieramy funkcję „Auto duplicated”;
t kładziemy oryginalny czujnik z boku urządzenia SENSOR AID i kopiujemy jego ID;
t wkładamy nowy czujnik UNI SENSOR do
urządzenia i zapisujemy skopiowane ID;
t czujnik został zakodowany.
Aby stworzyć zamiennik czujnika, musimy z kolei:
t w urządzeniu SENSOR AID wybrać markę
pojazdu (jego producenta), a następnie model auta i rok produkcji;
t następnie wybieramy funkcję „Program Blank
Sensor”;
t wkładamy nowy czujnik UNI SENSOR, który
ma być zaprogramowany i naciskamy enter;
t gdy na ekranie pojawi się napis „success”,
wkładamy kolejny pusty czujnik i znów naciskamy enter. Krok ten powtarzamy, aż uzyskamy tyle czujników, ile nam potrzeba.
t czujniki zostały zakodowane.
Lepsze i tańsze
Czujniki produkowane przez CUB TPMS spełniają wszelkie normy dotyczące elementów
układu monitorowania ciśnienia w ogumieniu, co więcej przewyższają fabrycznie montowane sensory bardziej żywotną baterią, gdyż
jest ona w stanie bezproblemowo pracować
nawet 7 lat (w dostarczanym czujniku bateria
ta pozostaje wyłączona, aż do momentu, gdy
czujnik zostanie zaprogramowany i zainstalowany w aucie).
UNI SENSOR jest montowany przy użyciu
zaworu o kącie przylegania regulowanym
w przedziale od 12 do 40 stopni. Rozwiązanie
takie spotkać można tylko w czujnikach dostarczanych przez CUB TPMS, albowiem zostało przez tę firmę opatentowane. Istnieje
przy tym możliwość wymiany samego zaworu (a nie w komplecie z czujnikiem), co daje
swobodę manewru, gdy uszkodzeniu ulegnie
tylko zawór. Nie wszystkie oryginalne czujniki
stwarzają taką możliwość.
Dodać także należy, że czujnik można wielokrotnie przeprogramowywać (do 100 000 razy),
a przede wszystkim, że kosztuje on wyraźnie
mniej niż oryginalny. Klonowany UNI SENSOR
w większości przypadków jest od 30 do 70%
tańszy od oryginału.
Wideoinstrukcje
Na zakończenie wspomnijmy jeszcze, że na stronie www.cub-tpms.pl znaleźć można wiele informacji na temat czujników ciśnienia, w tym także
filmy instruktażowe (w języku polskim) dotyczące programowania czujników UNI SENSOR
za pomocą urządzenia SENSOR AID, a także
montażu tychże czujników. Umieszczone jest na
niej również oprogramowanie, które umożliwia
aktualizację urządzenia SENSOR AIDo nowe
funkcje oraz dodatkowe modele obsługiwanych
t
aut. Aktualizacje są w pełni darmowe.
Świat Motoryzacji 9
SERVICE INFORMATION
SI 1414
Sygnały w pojeździe mechanicznym
– rosnące znaczenie oscyloskopu
Sygnały analogowe można mierzyć
każdym standardowym miernikiem
wielofunkcyjnym (multimetrem).
Pomiar sygnałów taktowanych wymaga jednak oscyloskopu albo testera diagnostycznego wyposażonego w odpowiednią funkcję.
© MS Motor Service International GmbH – 02/14 PL
W technice motoryzacyjnej coraz częściej
stosuje się sygnały składające się z taktowanego okresowo napięcia prądu elektrycznego.
Multimetr mierzy jednak tylko średnią wartość napięcia w jednym okresie.
Modulacja szerokości impulsów (PWM)
Rys. 1: Częstotliwość jest stała. Zmienia się współczynnik trwania impulsu.
Wideo 1: Sygnał na oscyloskopie i na multimetrze.
Modulacja szerokości impulsów
(PWM) (patrz Rys. 1 i Wideo 1)
• Częstotliwość jest stała.
• Zmienia się współczynnik trwania (wypełnienia) impulsu, czyli jego szerokość.
Funkcję modulacji szerokości impulsów
można stosować jako sygnał wejściowy
albo sygnał sterujący mocą, na przykład
zaworów recyrkulacji spalin, przepustnicy,
zaworów elektropneumatycznych, nastawników biegu jałowego czy sterowanych zapotrzebowaniem pomp paliwowych.
Modulacja częstotliwości impulsów
(PFM) (patrz Rys. 2 i Wideo 2)
•T
utaj zmienia się częstotliwość, tzn.
wykres sygnału jest skracany lub wydłużany.
•W
spółczynnik trwania impulsu pozostaje
stały.
W niektórych czujnikach przepływu powietrza marki PIERBURG postać sygnału
PFM ma np. wartość wyjściowa pomiaru.
Modulacja częstotliwości impulsów (PFM)
Rys. 2: Zmienia się częstotliwość. Współczynnik trwania impulsu pozostaje stały.
Wideo 2: Sygnał na oscyloskopie i na multimetrze.
Kliknij ikonę YouTube albo zeskanuj kod QR, aby obejrzeć wideo.
Dalsze podcasty można znaleźć na stronie
youtube.com/motorservicegroup
Możliwość zmian i niezgodności rysunków zastrzeżona.
Przyporządkowanie i elementy zamienne: patrz informacje podane w aktualnie obowiązujących katalogach, na płycie TecDoc albo w systemach opartych na informacjach TecDoc.
SI 1414
SERVICE INFORMATION
Sygnały taktowane na wykresie
oscyloskopowym
Parametry:
(1) Napięcie U, w V
(2) Czas trwania impulsu wzgl. aktywacji
(3) Czas dezaktywacji
(4) Czas trwania okresu T
(5) Oś czasu, w s
(6) C
zęstotliwość jest odwrotnością czasu
trwania okresu: f = 1/T
(7) „Współczynnik trwania impulsu“
Sygnały taktowane są dość odporne na zakłócenia.
Zakłócenia przepływu sygnału, spowodowane np. korozją styków czy wodą na
stykach, mogą zmieniać wysokość napięcia (8).
Nie ma to jednak wpływu na wartość przekazywanej informacji, czyli „współczynnika
trwania impulsu“ czy „częstotliwości“.
Przykład: sygnał PWM o współczynniku trwania impulsu równym 74%.
Zakłócenia nie mają wpływu na przekazywaną informację.
© MS Motor Service International GmbH – 02/14 PL
Definicja pojęcia „współczynnik trwania
impulsu“ nie jest jednolita.
Generalnie rozumie się pod nim stosunek
czasu aktywacji impulsu (2) do czasu trwania okresu (4).
Współczynnik trwania impulsu podaje się
jako liczbę w przedziale od 0 do 1 albo
jako wartość procentową w przedziale od
0% do 100%.
Niektóre oscyloskopy, jak na przykładzie
obok, pokazują współczynnik trwania impulsu „odwrotnie“, tzn. jako czas dezaktywacji impulsu (3) w odniesienia do czasu
trwania okresu (4).
W technice motoryzacyjnej stosuje się typowo częstotliwość 100 Hz. Odpowiada
to 100 okresom na sekundę.
Charakterystyki sygnałów o tak wysokiej
częstotliwości można przedstawić tylko na
wykresie oscyloskopowym.
Taktowane sygnały wejściowe i wyjściowe stosuje się w coraz większej ilości produktów.
WARSZTAT
Świat Motoryzacji 7-8/2014
Uszkodzenia
elementów silnika (6)
Wszystkie większe awarie
silnika pozostawiają
po sobie charakterystyczne
ślady na określonych
elementach
jednostki napędowej.
Ślady te zazwyczaj są istotną
wskazówką przy ustalaniu
przyczyny niedomagań.
Wżery na zewnętrznej powierzchni
mokrej tulei cylindrowej
Dość częstym zjawiskiem w przypadku mokrych
tulei cylindrowych jest pojawienie się na ich
zewnętrznej powierzchni charakterystycznych
wżerów o ostrych krawędziach (fot. 1a+b).
1a
F
Firma MAHLE ze względu na swe silne powiązania nie tylko z producentami aut, ale również
z rynkiem wtórnym, na bieżąco monitoruje, które części (nie tylko jej produkcji, ale również od
innych wytwórców) stwarzają problemy i jakim
awariom najczęściej ulegają. Na tej podstawie
ustalane jest następnie co mogło być przyczyną
uszkodzeń oraz formułowane są zalecenia jak
im przeciwdziałać.
Najbardziej typowe przypadki przedstawiane
są później w ogólnie dostępnych publikacjach
kierowanych przede wszystkim do osób zajmujących się naprawami silników. Opracowania
te mają ułatwić szybkie postawienie właściwej
diagnozy oraz zwrócić uwagę na najczęściej popełniane błędy, zarówno podczas naprawy, jak
i w trakcie eksploatacji pojazdu.
Przekonać się o tym można zapoznając się
z kolejnymi odcinkami naszego cyklu, który powstaje na podstawie publikacji MAHLE. Do tej
pory opisane zostały w nim ślady jakie pozostawiają awarie spowodowane zanieczyszczeniami
stałymi przedostającymi się do
wnętrza silnika, zbyt dużą ilości
paliwa podawanego do komór
spalania, przedostaniem się
do cylindrów znacznej ilości
cieczy (wody zassanej przez
silnik, paliwa, płynu chłodzącego). Pokazane już zostały
także ślady jakie można napotkać na tłokach oraz ich
pierścieniach. Teraz więc
kolej na tuleje cylindrowe.
12 Świat Motoryzacji
1b
Drgania te powstają na skutek zmian nacisku
tłoka na gładź tulei, które to zmiany są najgwałtowniejsze w pobliżu górnego i dolnego
zwrotu tłoku. Wibracje przenoszą się następnie
na płyn chłodzący otaczający tuleję i podczas
mikroruchów płynu przy ściance tulei powstaje
na moment próżnia, co prowadzi do gwałtownego wrzenia płynu w tych miejscach i tworzenia się pęcherzyków pary. Przy zetknięciu się
pęcherzyków ze ścianką tulei następuje ich implozja, a napierający na tuleję płyn powoduje
erozję metalu.
Kawitacji sprzyjają następujące okoliczności:
t Nadmierne rozcieńczenie płynu chłodzącego, co ułatwia tworzenie się w nim
pęcherzyków;
t Nieszczelność układu chłodzenia, np. korka
chłodnicy, przez co w układzie nie powstaje
nadciśnienie, które utrudnia powstawanie
pęcherzyków;
t Zbyt duży luz tulei w gniazdach w kadłubie
silnika, co skutkuje większymi jej wibracjami;
t Nieodpowiedni płyn chłodzący, tzn. o zbyt niskiej temperaturze wrzenia;
t Zbyt niska temperatura silnika, a tym samym i płynu chłodzącego, przez co ciśnienie
w układzie chłodzenia nie osiąga zakładanej
wartości. A im jest ono niższe, tym łatwiej
tworzą się pęcherzyki.
Niedostateczna temperatura silnika sprawia również, że tłok ma zbyt duży luz w cylindrze, co skutkuje zwiększonymi drganiami tulei.
Powodem niedogrzania silnika mogą być:
• Niewłaściwa praca lub awaria termostatu;
• Niesprawność czujnika temperatury sterującego pracą wentylatora.
Zapobieganie
t Należy zadbać o szczelność układu chłodzenia, szczególną uwagę zwracając na korek
chłodnicy oraz stan przewodów elastycznych
i ich opasek zaciskowych;
t Stosować płyn chłodzący zalecany przez producenta pojazdu, unikać dolewania wody
i płynów niewiadomego pochodzenia;.
t Sprawdzić działanie systemu chłodzenia (termostat, wentylator, wyłącznik termiczny).
Ułamanie się kołnierza tulei cylindrowej
Uszkodzenia te powstają tam gdzie tuleja omywana jest płynem chłodzącym, z reguły na
wysokości górnego/dolnego martwego punktu
tłoka i w płaszczyźnie ruchu korbowodu. A zatem w obszarach, gdzie tłok wywiera na tuleję
największy nacisk.
Przyczyny
Powodem uszkodzeń tego typu jest kawitacja wywoływana wibracjami tulei cylindrowej.
Ułamanie się kołnierza tulei cylindrowa następuje z reguły tuż pod kołnierzem (fot. 2), zaś
kąt przebiegu pęknięcia wynosi zwykle ok. 30
stopni (fot. 3). Struktura pęknięcia jest wyraźnie
widoczna.
Przyczyny
Uszkodzenie takie jest powodowane przez duży
moment zginający działający na kołnierz. Może
mieć on następujące przyczyny:
t Między
kołnierzem
tulei a jej gniazdem
w kadłubie silnika (powierzchnią
podparcia) znalazły się ciała
obce (np. brud, resztki
uszczelki, wióry itp.).
Świat Motoryzacji 7-8/2014
t Brak sfazowania na
krawędzi powierzchni
podparcia kołnierza.
3
t Powierzchnia podparcia kołnierza została
wykonana ze skosem.
t Zastosowana uszczelka głowicy cylindra
jest za duża.
t Wgłębienie w głowicy
na tzw. próg ogniowy
tulei cylindrowej nie
zostało oczyszczone
albo jest zbyt płytkie
(np. nie zostało poprawione po planowaniu głowicy).
Wzdłużne pęknięcie tulei cylindrowej
Wzdłużne pęknięcie tulei cylindrowej może
zaczynać się od jej górnej/dolnej krawędzi
(fot. 4), albo występować tylko w środkowej
części tulei.
4
2
W każdym w tych przypadków na kołnierz tulei
zaczyna działać moment zginający, który doprowadza do jej zniszczenia.
Zapobieganie
t Należy dopilnować, by obróbka gniazd w kadłubie silnika została dokładnie wykonana
(stan powierzchni podpierającej kołnierz tulei, jej prostopadłość do osi cylindra, faza na
krawędzi);
t W trakcie osadzania tulei w kadłubie silnika
trzeba zachować maksymalną czystość;
t Należy stosować uszczelki pod głowicę przewidziane do danego modelu silnika.
Przyczyny
Pęknięcie wzdłużne od górnej/dolnej krawędzi
tulei
Uszkodzenie takie powstaje zwykle podczas
transportu albo przenoszenia tulei i jest na ogół
spowodowane silnym uderzeniem osiowym, np.
w wyniku upadku tulei na beton. Naprężenia
w materiale tulei, jakie powstają na skutek jej
upadku mogą doprowadzić do powstania pęknięcia także po pewnym czasie.
Pęknięcie w środkowej części tulei
W swej środkowej części tuleja pęka, gdy na jej
wnętrze działają wielkie siły, np. będące skutkiem dostania się do cylindra wody. Ponieważ
wody nie sposób sprężyć, olbrzymie naprężenia
powstają w tulei i ulega ona awarii.
Zapobieganie
t Tuleje cylindrowe muszą być prawidłowo
i ostrożnie transportowane;
t Przed zabudową tulei należy dokładnie ją
obejrzeć oraz, jeśli tylko jest taka możliwość,
przeprowadzić badanie ultradźwiękami. t
Na podstawie materiałów firmy MAHLE
SKF Pole Position
SUBARU
Informacja serwisowa
- silnik Subaru Boxer DOHC
Część 2
VKMA 98115
Niniejszy biuletyn dotyczy silnka Subaru Boxer DOHC występującego zarówno w wersji turbo (WRX, STi),
jak i bez turbodoładowania. Zostaną w nim omówione ważne kroki podczas wymiany zestawu rozrządu
VKMA 98115 i pompy wody. Znajdziesz w nim kilka przydatnych wskazówek i porad, pomocnych w pracy.
Instrukcja montażowa silnika Boxer DOHC
1. Montaż paska rozrządu
Uwaga: Ustaw znaki na pasku rozrządu
we właściwym położeniu, upewniając
się, że pasek został założony w kierunku
zgodnym z ruchem wskazówek zegara.
Zdjęcie nr 1: Wyrównaj znaczniki
w układzie.
Rozpocznij zakładanie paska rozrządu od prawych (RH) wałków rozrządu, następnie wał korbowy
i napinacz. Ustaw znaki na pasku (patrz: zdjęcie nr 1).
Użyj spinacza do unieruchomienia paska na kole pasowym lewego (LH) wałka rozrządu sterującego
zaworami ssącymi, upewniając się, że znaki na pasku są wyrównane z nacięciem na tymże wałku.
Obracaj lewym (LH) wałkiem rozrządu (sterującym zaworami ssącymi) zgodnie z ruchem wskazówek
zegara (zwróć uwagę, że sprężyny zaworów są ściśnięte w czasie tej operacji) do zrównania znaków
na pasku i tylnej pokrywie rozrządu i przytrzymaj pasek w tej pozycji (patrz: zdjęcie nr 2).
Zdjęcie nr 2: Zabezpiecz pasek
spinaczem i wyrównaj znaczniki.
W tym samym czasie obracaj lewym (LH) wałkiem rozrządu sterującym zaworami wydechowymi
(sprężyny zaworowe także pozostają ściśnięte) i dokładnie ułóż pasek na koło pasowe zgodnie ze
znakami.
Przytrzymaj pasek podczas obracania lewym (LH) wałkiem rozrządu sterującym zaworami
wydechowymi w kierunku przeciwnym do ruchu wskazówek zegara (patrz: zdjęcie nr 3).
Przykręć rolkę prowadzącą A (moment 39 Nm) i wyjmij zawleczkę blokującą napinacz. Upewnij się, że
wszystkie znaczniki są w prawidłowym położeniu przed dokręceniem ostatniej rolki A (patrz: zdjęcie nr 4). Zdjęcie nr 3.
Obróć kilka razy wałem korbowym w kierunku zgodnym z ruchem wskazówek zegara dla
równomiernego rozłożenia napięcia w układzie.
UWAGA: przeskoczenie paska rozrządu o więcej niż trzy zęby może skutkować kolizją
zaworu z tłokiem!
Zdjęcie nr 4.
2. Montaż prowadnicy paska
Jeżeli śruby mocujące i prześwit między powierzchnią paska i prowadnicą nie są poprawnie ustawione, prowadnica paska będzie
drgała na skutek wibracji podczas pracy silnika i tarła o powierzchnię paska. Na skutek tarcia pasek zostanie przegrzany
i tym samym będzie skutkował jego kontakt z pozostałymi rolkami powodując zatarcie ich powierzchni (patrz: zdjęcie nr 5 i 6).
Dlatego też bardzo ważne jest poprawne ustawienie prowadnicy paska.
10 Nm
Prześwit 0.5-1.0 mm na całej
długości
Install confidence
www.vsm.skf.com
Zdjęcie nr 5: Widoczne efekty przegrzania.
Zdjęcie nr 6: Efekt zatarcia się rolek.
SKF oferuje szeroką gamę zestawów
naprawczych do Subaru
Pełna gama produktów SKF do silników Subaru zapewnia pokrycie potrzeb rynku. SKF rekomenduje pełne zestawy naprawcze rozrządu do wymiany całego układu. SKF oferuje także zestawy rozrządu z pompą wody
dla zapewnienia bardziej ekonomicznej i kompletnej naprawy.
Zastosowania dla silnika Subaru DOHC
Zestaw rozrządu
Model (wszystkie wersje DOHC)
Rok budowy
VKMA 98112
Legacy 2.5
1996 – 1998
VKMA 98114
Forester 2.0; Impreza 2.0
1998 - 2002
VKMA 98115
Forester 2.0, 2.5; Legacy 2.0, 2.5; Impreza 1.5, 2.0, 2.5
2002 -
Zestaw rozrządu z pompą wody
do Subaru - VKMC
Zestaw VKMC 98112 zawiera: napinacz z tłumikiem drgań,
3 rolki prowadzące, pasek rozrządu, instrukcję montażu
i pompę wody VKPC 98001
SKF oferuje dedykowany zestaw naprawczy do każdego modelu auta, w oparciu o wymagania producenta samochodu
Rolka prowadząca
paska rozrządu
Budowa
Zastosowanie
Rok
budowy
VKM 88007
(występuje w zestawie
VKMA 98114)
Rolka
z łożyskiem
jednorzędowym
Forester 2.0
Impreza 2.0
1998-2002
VKM 88008
(występuje w zestawie
VKMA 98115)
Rolka
z łożyskiem
dwurzędowym
Forester 2.0, 2.5
Legacy 2.0, 2.5
Impreza 1.5, 2.0, 2.5
2002-
® SKF to zastrzeżony znak handlowy SKF Group.
© SKF Group 2012
Treść niniejszej publikacji jest własnością wydawcy i nie może być reprodukowane (nawet częściowo) bez uprzedniego pisemnego
pozwolenia. Zapewniono dokładność informacji zawartych w niniejszej publikacji ale wydawca nie przyjmuje żadnej odpowiedzialności
za jakiekolwiek szkody lub straty pośrednie, bezpośrednie lub wtórne wynikające z wykorzystania informacji tu zawartych.
PUB 80/I1 12450 EN.GB • 2012
FIRMY
Świat Motoryzacji 7-8/2014
Nowy program
napraw
D
Delphi Product & Service Solutions (DPSS)
ogłosił uruchomienie globalnego programu naprawy elektronicznych pomp paliwowych (EUP)
i tzw. inteligentnych wtryskiwaczy paliwa przeznaczonych do wysokowydajnych silników z segmentu Heavy Duty. Wprowadzenie tej oferty na
rynek stwarza autoryzowanym stacjom obsługi
Delphi szansę serwisowania niemal dwóch milionów pomp i wtryskiwaczy.
W pompach EUP zastosowano sprawdzone
rozwiązania Delphi. Technologia ta może być
wykorzystana do współdziałania z wysokociśnieniowym, elektronicznie sterowanym, tzw.
inteligentnym wtryskiwaczem, dzięki czemu
możliwe jest stworzenie kompletnego systemu
zapewniającego wtrysk paliwa pod bardzo wysokim ciśnieniem również do silników z seg-
16 Świat Motoryzacji
Delphi Product & Services
Solutions uruchamia
program naprawy
elektronicznych pomp i tzw.
inteligentnych wtryskiwaczy
paliwa przeznaczonych do
pojazdów z segmentu
Heavy Duty.
mentu HD. Zawór sterujący dyszą wtryskiwacza jest sterowany elektronicznie, co pomaga
obniżyć spalanie i poprawić osiągi silnika oraz
spełnić najostrzejsze normy emisji spalin.
System pompy EUP i inteligentnego wtryskiwacza paliwa Delphi jest montowany w wielu modelach pojazdów takich marek jak: DAF (MX
i PR), Paccar i Yuchai. Wszystkie one spełniają
normy emisji Euro 4, Euro 5 i US2010.
Rozwiązania pozwalające wykonywać naprawy będą obejmować wszystkie warianty EUP
oraz inteligentne wtryskiwacze, produkowane
zgodnie z europejską specyfikacją. Program
przewiduje udostępnienie pakietu aktualizującego urządzenie testujące. Z aktualizacji
będą mogły skorzystać stacje obsługi dysponujące licencją na naprawę pompowtryskiwaczy EUI E3. Pakiet pozwalający na naprawę wtryskiwaczy wyprodukowanych zgodnie
z normą US2010 będzie dostępny na początku 2015 roku.
Uruchomienie programu oznacza również kompleksowe wsparcie związane z nowymi urządzeniami testującymi. Zaktualizowane będzie
oprogramowanie IRIS, pojawi się nowy osprzęt
przeznaczony do wykonywania takich napraw,
uruchomione zostaną też szkolenia. Firma zapowiada również zmiany w programie sprzedaży części zamiennych.
Przed uzyskaniem autoryzacji uprawniającej
do wykonywania takich napraw, warsztaty które będą chciały unowocześnić ofertę i uzyskać
zdolność naprawy pomp EUP i inteligentnych
wtryskiwaczy będą musiały przeszkolić swoich
pracowników na odpowiednim kursie, organizowanym w jednym z centrów szkoleniowych
Diesel prowadzonych przez Delphi na całym
t
świecie.
WARSZTAT
Świat Motoryzacji 7-8/2014
Halogeny,
ksenony, ledy
Lampy ksenonowe i ledowe to nie sezonowa
moda, ale nowe, ekonomiczne, a przede
wszystkim wydajne oświetlenie drogi.
Dla wielu młodych kierowców ksenony
i diody LED to zarazem symbol motoryzacyjnego lepszego świata, do którego często
próbują niestety wejść na skróty.
W
W jednym z warsztatów samochodowych mechanik odmówił
naprawy szwankującej instalacji
elektrycznej w tuningowanym aucie. Stwierdził bowiem, że ktoś,
prawdopodobnie sam kierowca,
zainstalował lampy wyładowcze
w miejsce żarówek halogenowych.
Fachowiec miał rację, zachował
się przy tym odpowiedzialnie, tak
w stosunku do klienta, jak i innych
użytkowników drogi.
Ponieważ w podobnej sytuacji
mogą znaleźć się inni właściciele aut, chcący uatrakcyjnić swe
pojazdy, służymy radą, co robić,
aby błysnąć ksenonem i pozostać w zgodzie z porządkiem
prawnym.
Niebezpieczne pomysły
Zacznijmy jednak do wyjaśnienia,
dlaczego wymiana żarówek halogenowych na ksenonowe jest
zabroniona. Po pierwsze wynika
to wprost z przepisów homologa-
cyjnych, które nie pozwalają dokonywać jakichkolwiek przeróbek
reflektorów. Po wtóre, oświetlenie
drogi przed autem może się wówczas pogorszyć a nie polepszyć
(pomimo jaśniejszego i mocniejszego strumienia światła rzucanego przez reflektory) oraz z całą
pewnością będziemy wtedy bardziej oślepiać kierowców nadjeżdżających z przeciwka.
Wszystko dlatego, że każdy reflektor jest opracowywany i produkowany z myślą o konkretnym typie
źródła światła, gdyż każdy typ żarówek ma swój charakterystyczny
wymiar. Jest nim, wedle informacji
ITS, odległość od tzw. płaszczyzny
odniesienia (płaszczyzna przechodząca przez pierścień do pierwszego świecącego zwoju skrętki).
W lampach ksenonowych wymiar
ten z założenia ma większą wartość niż w żarówkach z żarnikiem,
co sprawia, że strumień światła
wysyłany przez reflektor halogenowy z włożoną weń lampą ksenonową, po prostu musi oślepiać
innych użytkowników drogi z powodu swego nieodpowiedniego
kształtu.
Klasyczne (a więc również halogenowe) reflektory nie są ponadto
wyposażane w urządzenie samopoziomujące wymagane przepisami w przypadku reflektorów
ksenonowych, inna jest również
temperatura barwowa lamp wyładowczych.
O tym wszystkim kierowcy myślący
o dokonaniu przeróbki reflektorów
zapewne nie wiedzą, gdyż inaczej
porzuciliby ten zamiar. Nietrudno
bowiem w ten sposób stać się
sprawcą wypadku samochodowego, nawet tragicznego w skutkach,
za co czekać może odpowiedzialność karna.
zamontować przeznaczone dla danego modelu auta, homologowane
reflektory ksenonowe, o ile takie są
dostępne na rynku. Po wtóre możemy zamontować np. dodatkowe
dalekosiężne lampy ksenonowe
i ledowe światła dzienne.
Jedyne rozwiązanie
A zatem nie dotykamy się reflektorów halogenowych, jeśli zaś koniecznie chcemy, by nasze auto
było wyposażone w jakieś lampy
ksenonowe i/lub ledowe, mamy
dwa wyjścia. Po pierwsze w miejsce
reflektorów halogenowych możemy
Instalacja dodatkowych świateł
ksenonowych/ledowych nie jest
trudna. Problemu nie stanowi też
dodatkowe obciążenie układu
elektrycznego pojazdu, albowiem
pobór mocy przez żarówkę ksenonową jest prawie o połowę mniejszy niż żarówki halogenowej, zaś
ledowe źródła światła zużywają
t
jeszcze mniej prądu. Na podstawie materiału
Akademii Bezpiecznego
Samochodu.
Świat Motoryzacji 17
TECHNIKA
Tarcze i bębny
pod kontrolą
Według firmy TRW Automotive Aftermarket wejście w życie przepisów ECE R90
dotyczących tarcz i bębnów hamulcowych
powinno przyczynić się do poprawy bezpieczeństwa na drogach.
Od listopada 2014 roku wszystkie produkowane lub sprzedawane w Europie tarcze
i bębny hamulcowe do samochodów ciężarowych, a także autobusów i przyczep,
będą musiały spełniać minimalne standardy
określone w regulacji ECE R90. Od listopada roku 2016, przepisy te będą obejmowały
również samochody osobowe i dostawcze.
W celu spełnienia wymaganych norm, części muszą przejść wiele testów i uzyskać
wynik porównywalny z ich odpowiednikami
stosowanymi jako wyposażenie oryginalne.
W TRW postrzegamy wprowadzanie wszelkich przepisów wymagających standaryzacji
istotnych dla bezpieczeństwa części, jako
ważny krok naprzód dla całego przemysłu.
Zakładając, że są powszechnie stosowane
i przestrzegane, przepisy takie utrudniają
produktom niskiej jakości oraz podróbkom
zaistnienie na rynku, a co za tym idzie zmniejszają ryzyko wypadków na drogach. Jako
aktywny członek grupy opracowującej nowe
przepisy, TRW wspiera promocję jakości
sprzedawanych na rynku produktów - mówi
Richard Adgey, manager odpowiedzialny
w TRW za części i systemy hamulcowe.
Wewnętrzne wymogi TRW co do jakości
części, przekraczają wymagania nowych
przepisów, więc cieszymy się z wprowadzenia tych przepisów, podobnie jak miało to
miejsce w 1999 roku podczas wchodzenia
w życie przepisów ECE R90 dotyczących
klocków hamulcowych. Bezpieczeństwo
produkowanych przez nas części uznajemy
za sprawę absolutnie kluczową. Uważamy
także, że w naszej branży, każdy ma do
odegrania rolę, jeśli chodzi o działania na
rzecz poprawy bezpieczeństwa. Aktywnie
więc zachęcamy do wprowadzania przepisów, przyczyniających się do podnoszenia standardów bezpieczeństwa - dodaje
Richard Adgey.
18 Świat Motoryzacji
Świat Motoryzacji 7-8/2014
Tuleje
z pełnej gumy
Z
Założona w roku 1958 firma Wulf Gaertner
Autoparts jest do dzisiaj przedsiębiorstwem rodzinnym, prowadzonym przez właścicieli, nie
notowanym na giełdzie, działającym na wolnym rynku części zamiennych. Od roku 1995
produkuje pod nazwą MEYLE własne części zamienne do samochodów osobowych, dostawczych i pojazdów użytkowych.
Ostatnio gama tych części powiększyła się o tuleje metalowe-gumowe MEYLE-HD przeznaczone do popularnych modeli Forda i Volvo.
Według zapewnień producenta te wykonane
z pełnej gumy elementy charakteryzują się
większą trwałością i lepszymi parametrami niż
fabrycznie montowane hydrotuleje. Firma jest
o tym tak przekonana, że udziela na nowe tuleje czteroletniej gwarancji.
– Nasze tuleje, inaczej niż oryginalne hydrotuleje, powstają wyłącznie ze stali oraz wysokiej
jakości naturalnego kauczuku, tym samym dają
sobie radę bez płynu – mówi Sven Nielsen, z firmy Wulf Gaertner Autoparts. – Ponieważ tuleje mają istotny wpływ na komfort jazdy, wiele
części oryginalnych ma relatywnie miękkie hydrotuleje. To zmniejsza jednak ich trwałość, ponieważ przy silnych obciążeniach, powstających
np. przy pokonywaniu dziur w drodze czy gwałtownym hamowaniu, hydrotuleje ulegają lekkim
uszkodzeniom, co prowadzi do nieszczelności wyjaśnia Sven Nielsen. – Gdy zaś płyn wycieka
z tulei, zmienia się jej sztywność, co ma wpływ
na prowadzenie koła. Konsekwencją może być
między innymi niestabilne zachowywanie się
samochodu, szarpanie przy hamowaniu i obniżony komfort jazdy.
Według zapewnień
producenta wykonane
z pełnej gumy tuleje
wahacza charakteryzują się
większą trwałością i lepszymi
parametrami niż fabrycznie
montowane hydrotuleje.
Ponieważ w nowej tulei MEYLE-HD nie ma
płynu, nie może ona ulec uszkodzeniu z powodu nieszczelności. Do uszkodzeń może
jednak dojść w wyniku nieprawidłowego
montażu: – Jeśli montuje się tuleje w nieobciążonej pozycji, istnieje niebezpieczeństwo
powstania pęknięć i poluzowania połączenia
guma-metal – tłumaczy Sven Nielsen. – Jest
to związane z tym, że tuleje metalowo-gumowe mogą być obciążane tylko do z góry
zdefiniowanego kąta skrętu. Dlatego końcowe operacje przy montażu bezwzględnie należy przeprowadzać, gdy samochód stoi na
kołach.
– Do tego zawsze należy wymieniać tuleje z obu
stron danej osi, gdyż inaczej wpłynie to na prowadzenie pojazdu – wskazuje Sven Nielsen. Po
czym dodaje: – Warto tu podkreślić, że w przypadku tulei MEYLE-HD można wymienić samą
tylko tuleję, a nie trzeba montować całego nowego kompletnego wahacza poprzecznego.
Pozwala to niezależnym warsztatom zaproponować przeprowadzenie naprawy za atrakcyjną
t
dla klienta sumę.
wysokich temperatur poliamidów z włóknem szklanym są równie dobre, jeśli chodzi
o wytrzymałość i prowadzenie paska jak te
stalowe, są za to od nich lżejsze.
Podstawą właściwe naprężenie
Rolki
o doniosłym znaczeniu
Pasowe napędy rozrządu są masowo produkowane od ponad 40 lat i cieszą się niesłabnącą popularnością. Kluczowym warunkiem, od którego zależy bezawaryjna
praca napędu pasowego, jest prawidłowe
napięcie paska. Tylko ono gwarantuje, że
pasek nie przeskoczy na kołach zębatych, co
może doprowadzić (zwłaszcza w silnikach
wysokoprężnych) do kolizji zaworów z tłokiem i w rezultacie poważnego uszkodzenia
silnika. Podczas długiej eksploatacji pasek
rozrządu ulega niewielkiemu wydłużeniu
z uwagi na działające nań siły rozciągające.
Z kolei zmiany temperatury powodują rozszerzanie i kurczenie się materiału, z którego wykonany jest pasek. Z tego względu
najnowsza generacja rolek napinających ma
pewien zakres regulacji, pozwalający na dostosowanie się do zmieniającej się długości
paska. Podczas kontroli pojazdu konieczne
jest jednakże sprawdzenie rolki napinającej
i napięcia paska rozrządu oraz skorygowanie go w razie potrzeby.
Na prawidłowe działanie skomplikowanych często układów ogromny
wpływ mają również detale. Za pozornie prostymi częściami
stoi jednak zaawansowana technologia, czego przykładem
są rolki w napędach pasowych.
G
rupa Schaeffler od 1977 roku zajmuje się wytwarzaniem komponentów
napędów pasowych stosowanych
w motoryzacji. W ciągu ostatnich 15 lat
Schaeffler rozwijał zarówno technologię napędów pasowych w układzie rozrządu jak
również napędu osprzętu silnika. Schaeffler
produkuje rocznie ponad 120 milionów elementów napędów pasowych, tak więc średnio dwie takie części znajdują się w każdym
pojeździe. Należąca do Grupy Schaeffler
firma INA ma w ofercie swoich produktów
cieszące się wielką popularnością na rynku
aftermarketowym kompletne zestawy naprawcze zarówno układu napędu osprzętu
jak i rozrządu. Istotnymi elementami tych
zestawów są rolki napinające i prowadzące.
Ciche i trwałe
Dostarczane przez firmę INA rolki napinające i prowadzące istotnie ograniczają hałas
we wszystkich warunkach pracy i zapewniają optymalne prowadzenie paska oraz jego
ułożenie na sąsiednich rolkach. Wszystkie te
elementy spełniają również najwyższe wymagania pod względem trwałości.
W celu uzyskania najwyższej jakości, w rolkach konstrukcji INA stosuje się precyzyjne
jednorzędowe łożyska kulkowe ze zwiększoną ilością smaru. Dodatkowo, dla bardziej wymagających zastosowań stosuje się
łożyska kulkowe dwurzędowe. Wszystkie
łożyska fabrycznie napełniane są smarem
odpowiednim do stosowania w wysokich
temperaturach, a ich wnętrze chronione jest
najwyższej jakości uszczelnieniem. Te dwie
cechy odróżniają je od zwykłych łożysk.
W zależności od zastosowania, stosuje się
rolki z powierzchnią poliamidową wzmocnioną włóknem szklanym, lub stalowe z powłoką antykorozyjną. Dzięki zaawansowanej technologii produkcji Grupy Schaeffler,
rolki wytwarzane z odpornych na działanie
Napinacze automatyczne naciągają pasek samoczynnie już podczas montażu.
Wewnętrzny zestaw sprężyn zapewnia prawie niezmienione napięcie paska podczas
całego okresu eksploatacji dzięki automatycznej korekcie napięcia dostosowującej
się do zmian temperatury i obciążenia. Inną
korzyścią z zastosowania automatycznych
napinaczy jest możliwość tłumienia drgań
we wszystkich warunkach pracy napędu
pasowego. W rezultacie naciąg paska może
pozostać stosunkowo mały, co z kolei redukuje hałas i zwiększa trwałość układu
napędu.
Opracowane na podstawie materiałów
firmy Schaeffler (LuK, INA, FAG).
WARSZTAT
Świat Motoryzacji 7-8/2014
Nagłe
zasłabnięcia Astry
Przyczyny awarii mogą
być różne. Czasem są one
tak zaskakujące, że ich
zdiagnozowanie wymaga
łutu szczęścia. Gorzej jak
go zabraknie. Wówczas
naprawa zamienia się
w serial, którego końca
nie może się doczekać
ani klient, ani warsztat.
N
Najbardziej lubiane przez każdy warsztat awarie to takie, których przyczyny widać od razu.
Wiadomo, że jak się coś urwało, to trzeba to
coś wymienić na nowe. Robota rutynowa, auto
wydane, klient zadowolony, faktura wystawio-
20 Świat Motoryzacji
na. Gorzej, jeśli użytkownik skarży się na niesprawność, która za nic nie chce się ujawnić
w warsztacie. Nie bardzo wówczas wiadomo,
co robić. Z jednej strony nie wypada zbyć klienta, bo prawdopodobnie już nigdy do nas nie
wróci, z drugiej zaś przyjmowanie zleceń typu:
samochód się psuje, ale tylko czasem i nie
wiadomo dlaczego, oznacza wkroczenie na
niebezpieczną ścieżkę prowadzącą w gąszcz
domniemań, z którego ciężko będzie się wyplątać. O tym właśnie opowiada ta najprawdziwsza na świecie historia.
Sam się psuje, sam naprawia
Któregoś dnia do warsztatu przyjechała pani
Zofia. Dama owa była stałą klientką i korzystała z usług serwisu od wielu lat, powierzając mu swoje kolejne samochody. Tym razem
przyprowadziła niedawno nabyty wehikuł. Był
to zadbany Opel Astra, kupiony z drugiej ręki.
Niestety samochód od razu zaczął właścicielce
płatać figle. Co jakiś czas auto zupełnie bez
dania racji traciło moc i ledwo jechało. Po wyłączeniu silnika, pozostawieniu samochodu nie
niepokojonego przez godzinę i ponownym jego
uruchomieniu okazywało się, że Astra odzyskiwała dawny wigor i jeździła jak gdyby nigdy nic
- do następnego zasłabnięcia. Poddana szczegółowemu wywiadowi pani Zofia wyznała również, że lampka check engine, czyli „taki żółty
kranik” na desce rozdzielczej, owszem zapalała
się, ale czasem, a później sama gasła. Na ogół
też samochód zaczynał się biesić po dłuższej
jeździe.
Wszystko to brzmiało cokolwiek dziwnie.
Pierwszym, oczywistym krokiem podjętym przez
warsztat było zasięgnięcie informacji u źródła,
czyli sprawdzenie zawartości pamięci błędów
w sterowniku. Podłączony tester diagnostyczny
wykazał jednakowoż, że sterownik nie ma absolutnie nic do powiedzenia. Pamięć błędów była
czysta jak łza. Już wtedy mechanicy zaczęli podejrzewać, że awaria jest z gatunku tych, które
nie zostały przewidziane przez speców odpowiedzialnych za stworzenie programu autodiagnostycznego. Krótko mówiąc, przeczuwali, że
czeka ich mozolna dłubanina, w dodatku bez
gwarancji odniesienia końcowego sukcesu.
Ponieważ nie bardzo wiadomo było od czego
zacząć poszukiwania, a w ogóle to wszystkie
stanowiska w warsztacie były chwilowo zajęte
przez rozgrzebane auta, umówiono się więc
z panią Zofią, że kiedy jej Opel zasłabnie po
raz kolejny, to wtedy przyjedzie ona od razu do
warsztatu.
Na początek standard
No i kilka dni później pani Zofia zawitała do
warsztatu po raz kolejny. – Znów to samo –
oświadczyła mechanikom. – Stałam właśnie
w korku, kiedy samochód się zepsuł. Jakoś dojechałam nim do pracy, zostawiłam na parkingu,
a po pracy od razu przyjechałam do was – wyznała pani Zofia.
Okazało się również, że samochód jak na złość
odzyskał wigor po kilkugodzinnym postoju
i przyturlał się do warsztatu bez najmniejszych
problemów. Tak jakby mu nic nie dolegało.
Mechanicy westchnęli i popatrzyli po sobie, cóż
było robić… Wzięto zatem Astrę ponownie na
spytki podłączając do niej tester diagnostyczny.
I tym razem sterownik nie miał nic do powiedzenia – w pamięci błędów panowała niczym
niezmącona pustka.
Ponowne odesłanie klientki z kwitkiem byłoby
już prawdziwym blamażem dla warsztatu, więc
mechanicy (odpowiednio zmotywowani przez
szefa) wzięli się raźno do roboty i rozpoczęli poszukiwanie przyczyn nagłych zasłabnięć Astry.
Sprawdzono zatem ciśnienie paliwa – było jak
najbardziej w porządku. Na wszelki wypadek
wymieniono przy okazji filtr – to nie majątek,
a zresztą i tak pora go było wymienić. Losy
filtra podzieliły również przewody zapłonowe,
które wyglądały już cokolwiek staro, a i właścicielka samochodu nie potrafiła powiedzieć, kiedy były ostatnio wymieniane. Założono również
nowe świece zapłonowe kierując się dokładnie
tymi samymi przesłankami, co przy wymianie
filtra i kabli.
Samochód oddano pani Zofii, którą pożegnano
z nadzieją, że w najbliższym czasie nie będzie
WARSZTAT
Świat Motoryzacji 7-8/2014
okazji się z nią spotkać. Oczywiście była to nadzieja najzupełniej płonna.
Dramatu akt trzeci
Tym razem właścicielka słabującego z nieznanych przyczyn auta pojawiła się w warsztacie
dwa dni później. Właściwie miała ochotę zjawić się już nazajutrz, ale nie starczyło jej czasu.
Otóż przeklęte auto, nic nie robiąc sobie z poczynionych wymian, zasłabło już następnego
dnia. Pozostawione w spokoju na parę godzin,
odzyskało jednak sprawność. I owej sprawności nie tracąc dojechało sobie po raz kolejny do
warsztatu. Krótko mówiąc – klasyczne „neverending story” trwało nadal.
Następnie mechanicy dokładnie obejrzeli układ
dolotowy, by wykluczyć przypuszczenie, że coś
się w nim co jakiś czas z niewiadomych przyczyn rozszczelnia dając „lewe powietrze”. I ten
trop wiódł jednak donikąd. Komuś przyszło do
głowy, by sprawdzić układ wydechowy, konkretnie zaś katalizator, który być może się sam
zatyka i odtyka. Istotnie, katalizator wyglądał
marnie, więc postanowiono go wymienić. Na
koniec sprawdzono jeszcze w Astrze ciśnienie
sprężania, bo i to można było jeszcze zrobić
na zasadzie osłuchania pacjenta, co jak wiadomo czynione jest przez lekarzy rutynowo,
niezależnie od tego, na co się pacjent uskarża.
Ciśnienie sprężania było bez zarzutu i wszystko
wskazywało na to, że silnik jest w dobrej kondycji, nie licząc owych – diabli nadali – niczym nie
wytłumaczalnych zasłabnięć.
Samochód wydano klientce zastrzegając wszelako, że nie ma pewności, czy przyczyny awarii
zostały usunięte. – Przyznam, że tak dziwacznego przypadku dawno nie mieliśmy – powiedział
pani Zofii szef warsztatu, który na chwilę przejął obowiązki recepcjonisty, by nadać sprawie
odpowiednią rangę i utwierdzić klientkę w przekonaniu, że nie jest lekceważona, a trudności
z usunięciem awarii wynikają nie ze złej woli
mechaników, lecz niezwykłego oporu materii.
Wiekopomny objazd
I tym razem, no bo jakby inaczej, podłączono
Astrę do diagnostycznego komputera. Czynność
ta właściwie miała charakter rytualny, bowiem
już nikt nie spodziewał się, że sterownik powie
coś nowego, a nawet, że powie cokolwiek.
Istotnie w pamięci nie było żadnych błędów.
Kontynuowano zatem prowadzoną po omacku
diagnostykę, która jest koszmarem każdego mechanika. Podejrzenie o okresowe powodowanie
awarii padło na aparat zapłonowy. Został on
więc dokładnie skontrolowany. Wymieniono też
profilaktycznie czujnik Halla.
Istotnie opór materii był, i to coraz większy. Jak
łatwo się domyślić Astra kolejny raz pojawiła
się w warsztacie. Samochód znów przyjechał
bez jakichkolwiek problemów, pomimo że pani
Zofia przysięgała, iż jeszcze kilka godzin temu
zaniemógł i ledwo się toczył. Szczerze powiedziawszy, mechanicy coraz bardziej zaczynali
podejrzewać, że interwencji wymaga nie auto,
lecz jego właścicielka, którą najwyraźniej prześladują jakieś omamy i natręctwa.
Tak czy owak, wysiłki diagnostyczne były kontynuowane. Tym razem kontrola wtryskiwacza
w jednopunktowym układzie wtryskowym wykryła, że powoli dożywa on swych dni. Kurczowo
więc uchwycono się nadziei, iż to ten element
jest winien i po jego wymianie cała historia
dobrnie wreszcie do tak długo oczekiwanego
szczęśliwego finału. Założono zatem nowy wtry-
skiwacz, po czym nauczony doświadczeniem
szef warsztatu zdecydował, że zanim samochód
zostanie wydany klientce, jeden z mechaników
pojeździ nim nieco dłużej niż zwykle.
Użeranie się z Astrą trwałoby pewnie jeszcze całe
tygodnie, gdyby nie pewien zbieg okoliczności.
Oto bowiem mechanik, który jechał pechowym
autem z domu do pracy, natknął się na gigantyczny korek spowodowany kraksą. Wyglądało
na to, że droga zablokowana będzie przez kilka
godzin, postanowił zatem spróbować jakiegoś
objazdu. Tym samym Astra wyruszyła w nieplanowaną, około czterdziestokilometrową trasę
bocznymi szosami. I właśnie podczas tej podróży samochód niespodziewanie i uroczyście
odmówił posłuszeństwa. Wszystko wyglądało
dokładnie tak, jak to referowała pani Zofia.
Auto nagle straciło moc, a na panelu kontrolek
rozjarzył się żółtym światłem ów, jak to zgrabnie
ujęła użytkowniczka, żółty „kranik”, czyli lampka check engine zachęcająca, a jakże, do wizyty
w serwisie. Prowadzący Astrę mechanik ledwo
się dowlókł do warsztatu, z trudem wyprzedzając po drodze babuleńkę-rowerzystkę transportującą bańkę jagód zawieszoną na kierownicy.
W warsztacie po krótkim konsylium uznano, że
najprawdopodobniej całe zło tkwi w samym sterowniku. Postanowiono więc wyciągnąć go z samochodu i zmierzyć wartości bezpośrednio na
wtyczce. Wtedy to mechanik próbujący wymontować sterownik zawył nagle. I to bynajmniej nie
z radości spowodowanej doniosłym odkryciem.
Po prostu oparzył się w rękę. Obudowa sterownika była bowiem tak rozgrzana, że można było
na niej usmażyć jajko. Tajemnica gnębionej
przez nagłe zapaści Astry została tym samym
odkryta. Sterownik nagrzewał się i po dłuższej
jeździe jego procesor po prostu dostawał kota.
Tu dochodzimy do clou całej opowieści.
Ustalono bowiem, że sterownik jest jak najbardziej sprawny, a powodem jego nagrzewania,
a zarazem bezpośrednią przyczyną uporczywej
awarii był… niewłaściwy przekaźnik pompy
paliwowej sąsiadujący ze sterownikiem, a założony zapewne w trakcie jakiejś wcześniejszej
naprawy samochodu, najprawdopodobniej blacharskiej. To właśnie on grzał się jak najęty, doprowadzając po dłuższym czasie do przegrzat
nia sterownika. Wojciech Słojewski, Wocar
Świat Motoryzacji 21
WARSZTAT
Świat Motoryzacji 7-8/2014
cydowała się wziąć kredyt i kupić samochód
w salonie.
Wybór padł na Forda Fusion – niewielki, lecz
wygodny samochód, w sam raz nadający się do
codziennej jazdy po mieście, którym bez problemu da się również pojechać na wakacje. Auto
miało być ekonomiczne, dlatego pani Ewelina
zdecydowała się na wersję z silnikiem wysokoprężnym 1.4 TDCi.
Kordialnie uśmiechnięty sprzedawca, dopełniwszy wszystkich formalności, uroczyście wręczył
nabywczyni kluczyki i przy okazji zarekomendował działającą przy salonie autoryzowaną stację
obsługi – oczywiście do okresowych przeglądów
jedynie, bo przecież nowiutki samochód nie będzie potrzebował żadnych poważniejszych napraw jeszcze przez parę ładnych lat – zapewnił
szczęśliwą klientkę.
Szybki kres niezawodności
O aucie,
co się bało wody
Niektóre awarie mają
całkiem prozaiczne
przyczyny, co wcale nie
oznacza, że ich odkrycie
jest proste.
Niekiedy potrzeba na to…
kilka lat.
P
Pewnego dnia do dużego, niezależnego
warsztatu zupełnie świeżym Fordem Fusion
przybyła klientka. Poprosiła o wymianę żarówki, a przy okazji wspomniała, że na
desce rozdzielczej co jakiś czas zapala
się żółta lampka check engine, czemu towarzyszy dziwne zachowanie samochodu.
Wspomniała, że sytuacja taka trwa już od
dawna i w autoryzowanym serwisie nie potrafili sobie z tym poradzić. Tak oto zapowiedziana wizyta związana z banalną wymianą
żarówki niespodziewanie przerodziła się
w ciekawy przypadek diagnostyczny, który
trafił na naszą listę nietypowych awarii.
22 Świat Motoryzacji
Nowy z salonu
Pani Ewelina, właścicielka Forda opowiedziała
ze szczegółami historię awarii swojego samochodu, nie szczędząc szczegółów technicznych
(które o dziwo doskonale pamiętała), a także
tych bardziej obyczajowych.
Jak wspominała, decyzja o zakupie nowego samochodu podyktowana była rozmaitymi awariami, które przytrafiały się jej poprzedniemu,
mocno już leciwemu wehikułowi. Pani Ewelina
była nimi całkiem udręczona. Pomijając już
nawet to, że wysłużony wóz musiał regularnie
meldować się w warsztacie, co znacząco zwiększało koszty jego eksploatacji, to na dokładkę
zazwyczaj odmawiał posłuszeństwa akurat wtedy, kiedy okoliczności były ku temu najmniej
sprzyjające. A to nie chciał zapalić, kiedy trzeba
było zawieźć dziecko do lekarza, to znów zaniemógł w drodze na wakacje trzy kilometry za
Mławą. Tu należy się wyjaśnienie, że właśnie po
tym incydencie, który skończył się przymusową
podróżą nad morze zatłoczonym pociągiem
TLK, pani Ewelina ostatecznie postanowiła pożegnać się ze starym samochodem i jak najszybciej kupić nowy.
Początkowo chciała nabyć auto z drugiej ręki,
jednak po rozmowie ze znajomymi, którzy opowiedzieli zestaw z życia wziętych a budzących
grozę historii o pułapkach czyhających na naiwnych nabywców używanych pojazdów, zde-
Samochód istotnie był niezawodny, jednakowoż
tylko przez pierwsze trzy wiosny. Kolejne trzy
lata użytkowania Forda przypominały zaś udrękę, jakiej pani Ewelina doświadczyła jeżdżąc
starym autem, które jednak miało wielokrotnie większy przebieg i pochodziło z innej epoki
motoryzacyjnej. Oto któregoś dnia na desce
rozdzielczej rozbłysła pomarańczowym światełkiem kontrolka check engine, a auto nagle straciło ochotę do jazdy, przestając reagować na
pedał przyspieszenia. Krótko mówiąc przeszło
w stan awaryjny.
Pani Ewelina, przeklinając zły los, ledwie dojechała do domu, zaś nazajutrz postanowiła
wybrać się serwisu. W pierwszej chwili chciała
zamówić lawetę, lecz gdy dowiedziała się, ile
ta przyjemność będzie ją kosztowała, uznała,
że jakoś sama dowlecze się do serwisu słabującym samochodem. Kiedy jednak uruchomiła
auto, okazało się, że lampka check engine już
nie świeci, a samochód działa bez zarzutu. Bez
najmniejszych problemów dojechała do autoryzowanej stacji obsługi.
Na recepcji, pani Ewelina wyłuszczyła sympatycznemu doradcy serwisowemu co i jak, po
czym pozostawiła samochód, uzyskując na pożegnanie obietnicę, że jak już będzie wiadomo,
co się z autem dzieje, doradca od razu się z nią
skontaktuje.
Telefon zadzwonił jeszcze tego samego dnia.
Doradca powiedział, że komputer diagnostyczny nie znalazł żadnych błędów w pamięci sterownika silnika, a i oględziny przeprowadzone
przez mechanika nie wykryły żadnych nieprawidłowości. Dlatego też serwis proponuje, żeby
pani Ewelina zabrała samochód i przyjechała
z powrotem kiedy sytuacja się powtórzy, co –
miejmy nadzieję (powiedział nieco nieszczerze
doradca) nie nastąpi.
Wszystko przez deszcz
Jak łatwo się domyślić, sytuacja powtórzyła
się i to stosunkowo szybko. Kilka dni później
Ford ponownie odmówił posłuszeństwa. Pani
Ewelina wracała akurat z pracy do domu, kiedy
WARSZTAT
Świat Motoryzacji 7-8/2014
nagle z ołowianego nieba lunął deszcz, a ulica po chwili zamieniła się w potok. W pewnym
momencie samochód szarpnął, silnik zakrztusił
się i zgasł, a Ford stanął na środku jezdni, od
razu powodując korek. Pani Ewelina przytomnie włączyła światła awaryjne, a następnie próbowała uruchomić pojazd. Udało się to bodaj
za dziesiątym razem, z tym że samochód nie reagował na pedał gazu, a pomarańczowe światełko oznajmiało, że doszło do awarii. Klnąc
na czym świat stoi, właścicielka dojechała pomalutku do domu, narażając się przy okazji na
trąbienie innych kierowców urągających „babie
za kierownicą”.
podczas którego uradzili, że prawdopodobnie
winny jest czujnik położenia wału. Wymieniono
go zatem, licząc, że być może udało się trafić.
Awaria stawała się coraz bardziej kłopotliwa,
bowiem zniecierpliwiona bezradnością serwisu
pani Ewelina głośno zastanawiała się już nad
wysmażeniem sążnistej epistoły skierowanej
do centrali importera, w której miała zamiar
opisać szczegóły awarii oraz zawód jaki sprawiła jej niemoc autoryzowanej stacji obsługi.
Niepokój udzielił się już szefowi serwisu, który
przewidywał, że zaalarmowana przez klientkę
centrala zacznie się domagać od niego wyjaśnień. Wzięci przez pryncypała na spytki mechanicy streścili historię awarii, dodając jednak
swoją opinię, zresztą zupełnie nieuprawnioną,
na temat stanu emocjonalnego pani Eweliny,
która z nękania mechaników i zgłaszania awarii istniejącej najpewniej wyłącznie w jej umyśle najprawdopodobniej czerpie jakąś perwersyjną przyjemność. Tu chcielibyśmy zauważyć,
że słowa poświęcone pani Ewelinie były mniej
zawoalowane i miały zdecydowanie bardziej
„żołnierski charakter”.
Wreszcie jest błąd
Tego dnia pani Ewelina skojarzyła również, że
za każdym razem awarii towarzyszył deszcz,
zatem szwankowanie samochodu musi mieć
związek z wodą. Spostrzeżeniem tym podzieliła
się ze wspomnianym już doradcą serwisowym,
kiedy po raz kolejny przyjechała do autoryzowanej stacji obsługi. Tu nadmienić trzeba, że
i tym razem samochód dojechał do serwisu
bez problemów, bo kiedy ulice obeschły, awaria ustąpiła samoczynnie. I tym razem do Forda
podłączono tester diagnostyczny, bezskutecznie
starając się znaleźć w pamięci sterownika zapis,
który rzuciłby światło na przyczyny awarii.
Jednak tym razem mechanicy nie poprzestali na zbadaniu auta testerem, ale postanowili
również przyjrzeć się plastikowej osłonie silnika, sądząc, że to właśnie ona ponosi winę za
awarię, nie chroniąc w wystarczający sposób
instalacji elektrycznej przed wodą. Coś tam
poprawiono, zalepiono znalezione pęknięcie,
a następnie auto wydano pani Ewelinie, życząc
jej niezawodnej eksploatacji.
Coś trzeba wymienić
Życzenie nie spełniło się jednak, ponieważ kolejna ulewa sprawiła, że scenariusz awarii powtórzył się co do joty: pomarańczowa lampka,
nagłe zasłabnięcie auta, dowleczenie się w trybie awaryjnym do domu, wreszcie wizyta następnego dnia w serwisie.
Jak na złość, samochód znów odzyskał sprawność, a kiedy już dojechał do warsztatu, tradycyjnie już podłączono doń tester diagnostyczny,
który (również tradycyjnie) nic wniósł do sprawy. Mechanicy zebrali się na małym konsylium,
Zwrot akcji nastąpił kilka tygodni później przy
okazji kolejnej ulewy, kiedy samochód znów
nawalił. Tym razem pani Ewelina roztropnie
pojechała powolutku od razu do serwisu, nie
zważając na trąbienie i złe miny pozostałych
uczestników ruchu. Dociągnąwszy resztką sił
na miejsce od razu wtargnęła (to słowo chyba
najlepiej oddaje stan rzeczy) na recepcję i wyraźnie wzburzona zażądała od serwisu postawienia trafnej diagnozy dotyczącej przyczyny
awarii oraz skutecznego usunięcia tejże.
Korzystając z okazji, że samochód po raz pierwszy przyjechał do serwisu w trybie awaryjnym,
mechanicy postanowili czym prędzej podłączyć
do niego tester diagnostyczny, licząc, że tym
razem uda się wreszcie coś ustalić. Przeczucie
ich nie myliło, bowiem po raz pierwszy w pamięci sterownika znaleziono błąd. Dotyczył on
działania układu wtryskowego. O błędzie uroczyście poinformowano właścicielkę pojazdu.
– Ile będzie kosztowała naprawa? – zapytała
wystraszona klientka. – Ano z 6 - 8 tysięcy –
odparł z satysfakcją doradca serwisowy. Łatwo
wyobrazić sobie reakcję biednej pani Eweliny.
Najpierw chwyciła się za serce, później zaś
za torebkę, w której miała portmonetkę (w tej
właśnie kolejności). Jak później wspominała,
doznała w owej chwili uczucia podobnego do
zawrotu głowy. – No to niech się pani zastanowi
i da nam znać – powiedział jej na pożegnanie
doradca serwisowy.
Odkrycie po latach
Pani Ewelina postanowiła na razie nie naprawiać samochodu. Przez kolejne dwa lata starała się unikać korzystania z auta podczas słoty,
a kiedy już było to konieczne, lawirowała między kałużami. Mimo to zdarzało się, że pojazd
ulegał awarii. Wówczas pani Ewelina po prostu
zostawiała samochód na parkingu i czekała aż
Ford obeschnie, a niedomagania same ustąpią. Aż któregoś dnia w Fusionie przepaliła się
żarówka i tak oto, auto trafiło do wspomnianego na wstępie niezależnego warsztatu.
Na „dzień dobry” postanowiono sprowokować
awarię Forda. Było akurat krótko po deszczu
i pobliska nierówna droga pełna była kałuż rozmaitej wielkości i głębokości. Przeprowadzono
więc rajd, podczas której Ford dziarsko pokonywał przeszkody wodne, jednak nie przyniosło to oczekiwanego rezultatu. Samochód jeździł bez najmniejszych problemów, a lampka
check engine ani myślała się zapalić. I kiedy już
wszystkim zaczęło się wydawać, że awaria jest
wytworem wyobraźni pani Eweliny, nagle przed
samą bramą warsztatu na desce rozdzielczej
zapaliło się pomarańczowe światełko, silnik zaś
czknął boleśnie, zgasł i już nie chciał zapalić.
Ostatecznie Ford został na kanał wepchnięty.
Po podłączeniu testera diagnostycznego w pamięci sterownika znaleziono ten sam błąd, na
który wcześniej natrafiono w autoryzowanym
serwisie. Silnik był właściwie suchy – jedynie
jego tylna część przy ścianie grodziowej była
zachlapana wodą. Po godzinie samochód bez
problemu zapalił, a objawy usterki znikły bez
śladu. Mechanik miał już hipotezę roboczą
na temat przyczyn awarii. Aby ją potwierdzić,
potrzebował jednak specjalnego narzędzia
diagnostycznego, po które wysłał praktykanta,
ten zaś znalazł je w służbowej kuchni. Była to
plastikowa butelka po płynie do mycia naczyń.
Za pomocą owego narzędzia przeprowadzono
eksperyment, który potwierdził przypuszczenia
mechanika.
Eksperyment polegał na polewaniu silnika od
spodu wodą z butelki. W ten sposób wykazane
zostało, że przyczyną problemów z autem było
przetarcie przewodów elektrycznych biegnących do wtryskiwaczy, które ukryte były w karbowanej osłonie typu peszel. Podczas drgań kable ocierały o plastikową rurkę, aż wreszcie ich
izolacja uległa uszkodzeniu. Woda powodowała
zwarcie i przejście auta w tryb awaryjny. Po tym
jak samochód obsychał, awaria przechodziła
sama – do następnego deszczu. Naprawa polegała na zaizolowaniu przewodów. Awaria już
t
się więcej nie powtórzyła. Wojciech Słojewski, Wocar
Świat Motoryzacji 23
WARSZTAT
Świat Motoryzacji 7-8/2014
złość udał się był na urlop. Dlatego też pan
Mariusz postanowił zaholować auto narzeczonej do pobliskiego niezależnego warsztatu, celem przeprowadzenia diagnostyki komputerowej, bo pewnie nawalił czujnik tego czy owego.
Wiadomo jak teraz samochody nafaszerowane
są elektroniką.
Akurat do tego, by sprawdzić zawartość pamięci sterownika, mechanik nie potrzebował sugestii narzeczonego klientki. Do auta podłączono
więc tester, który wykazał następującą nieprawidłowość: wypadanie zapłonów w różnych cylindrach. Prawdę powiedziawszy informacja ta
znaczyła mniej więcej tyle co: pacjent się nie
rusza, bo jest chory. To akurat mechanicy wiedzieli bez podpowiedzi elektronicznego pomagiera.
Niespodzianka pod pokrywą
Narzeczona
besserwissera
P
Pewnego dnia do niezależnego warsztatu przyjechał kilkuletni Citroen C4. Słowo „przyjechał” nie oddaje precyzyjnie stanu rzeczy, bo
po prawdzie został on przywleczony na sznurku,
którego drugi koniec przyczepiony był do czarnego Audi A6 w wersji kombi. Za kierownicą
Citroena siedziała pani Jola, atrakcyjna 30-letnia na oko blondynka, zaś Audi prowadził nieco
mniej atrakcyjny młody mężczyzna o aparycji
windykatora terenowego. Jak się później okazało, był to niejaki pan Mariusz, narzeczony wyżej
wspomnianej, a przy okazji domorosły ekspert
motoryzacyjny i „znawca” techniki samochodowej. Taki skład delegacji nie wróżył niczego
dobrego. Można się było bowiem spodziewać,
że ów dżentelmen będzie usiłował zabłysnąć
przed damą źle pojętą asertywnością, co niemal zawsze kończy się zupełnie niepotrzebnym
iskrzeniem na linii klient – warsztat.
Krótko po przeglądzie
Na recepcji w imieniu właścicielki auta sprawę zreferował jej narzeczony. Z jego opowieści
wynikało, że auto zostało całkiem niedawno
kupione z drugiej ręki. Mimo że wyglądało na
całkiem zadbane, a deklarowany przez licznik
przebieg był stosunkowo niewielki, nowa właścicielka za namową narzeczonego postanowiła oddać samochód na przegląd do autory-
24 Świat Motoryzacji
Bardzo często problem
naprawczy dotyczy nie tyle
samego samochodu,
co klienta besserwissera,
czyli takiego, który „wie
lepiej”. Czasem prowadzi
to do niespodziewanych
komplikacji, co doskonale
pokazuje niniejsza historia.
zowanej stacji obsługi. – Lepiej zapłacić trochę
więcej, ale mieć pewność, że wszystko zrobią
jak należy – tłumaczył narzeczony. Poza tym,
jak z dumą wyznał towarzysz klientki, w rzeczonym serwisie ma kolegę, co jego zdaniem
stanowiło rękojmię, że przegląd zostanie przeprowadzony jak dla znajomego, czyli wnikliwie
i profesjonalnie.
Jednak mniej więcej tydzień po owym przeglądzie, podczas którego, jak zapewniał narzeczony, wszystko zostało dokładnie przejrzane
i zbadane komputerem, samochód zaniemógł.
Nagle zaczął szarpać i zgasł, po czym nie dał
się już uruchomić. Tak się przy tym akurat złożyło, że kolega pana Mariusza z serwisu jak na
Rozpoczęło się zatem rutynowe sprawdzanie
samochodu. Zbadano więc, czy na poszczególnych świecach jest iskra, czy ciśnienie paliwa jest odpowiednie, czy wtryskiwacze działają
tak, jak się tego od nich oczekuje. Wszystko
wydawało się w jak najlepszym porządku, tym
samym nadal nie było wiadomo, dlaczego samochód nie ma zamiaru zapalić. Wówczas to
mechanika tknęło pewne przeczucie.
Miał on co prawda cały czas w pamięci zapewnienia o profesjonalnym przeglądzie, który niedawno auto przeszło, jednak na wszelki wypadek postanowił zajrzeć pod pokrywę rozrządu.
Gdy ją zdjął, jego oczom ukazał się widok, który
sprawił, że z ust mechanika wyrwało się siarczyste przekleństwo, choć na co dzień nie szafował
on nadmiernie wulgaryzmami. Oto okazało
się, że pasek rozrządu został niemal całkowicie
starty z boku. Z oryginalnej szerokości została
mniej więcej jedna trzecia i tylko cudownym
zrządzeniem losu nie skończyło się to kolizją
tłoków z zaworami, a co za tym idzie – całkowitą demolką silnika. Wszystko wskazywało na to,
że przy okazji ostatniej wymiany rozrządu popełnione zostały grube błędy montażowe.
Para narzeczonych w tym czasie piła kawę
w poczekalni dla klientów oczekując na wieści na temat stanu samochodu. Poproszono
ich zatem, by na własne oczy zobaczyli, co
jest przyczyną problemów z samochodem. Pan
Mariusz był kompletnie zaskoczony, ponieważ
według jego wiedzy rozrząd został dokładnie
sprawdzony podczas niedawnego przeglądu
dokonanego w ASO. – Ja tam nie wiem. Niech
pan wyjaśnia to sobie ze swoim kolegą - wzruszył ramionami mechanik, który prywatnie miał
już oczywiście wyrobiony jasny pogląd na temat
profesjonalizmu tych, którzy przeprowadzili niedawny przegląd, lecz nie wypadało mu głośno
go przedstawić. – Wymieniać rozrząd, czy nie?
– zapytał tylko rzeczowo.
Po zasięgnięciu informacji na temat kosztów
naprawy para narzeczonych zdecydowała się
na wymianę rozrządu, choć nadal nie mogła się wewnętrznie pogodzić z ustaleniami
poczynionymi przez mechanika. Uczeni na-
WARSZTAT
Świat Motoryzacji 7-8/2014
zwaliby ten stan umysłu „dysonansem poznawczym”. Tak czy siak, Citroen dostał nowy
rozrząd. Po dokonaniu naprawy silnik od razu
zapalił i samochód o własnych siłach wyjechał z warsztatu.
Po takim dictum, z pana Mariusza uszło powietrze, choć nadal wyglądał na skołowanego. – To co się stało? – zapytała z trwogą
pani Jola, spodziewając się hiobowych wieści
dotyczących kosztów naprawy. - Sprawdzimy
jutro rano, na spokojnie - odpowiedział właściciel warsztatu, choć podobnie jak niesłusznie
sponiewierany mechanik, miał już dość owego
Citroena, jego właścicielki, zaś nade wszystko
jej narzeczonego.
Mariusz już wie
Znów na sznurku
Jak czytelnicy zapewne się domyślają, historia
tej awarii nie może mieć tak banalnego zakończenia. Istotnie, nie był to koniec przygody z Citroenem. Oto bowiem auto wróciło do
warsztatu w identyczny sposób jak za pierwszym
razem, czyli przywleczone na sznurku przez Audi
pana Mariusza. Na widok tej parady mechanicy
od razu wiedzieli, że szykuje się niezła chryja.
Uprzedzili więc szefa, iż może się spodziewać
nieprzyjemnej rozmowy, która diabli wiedzą,
jaki obrót przybierze, gdyż pan Mariusz wydawał się z góry nastawiony na konfrontację. – Co
wyście tu, k… odstawili?! – zawrzasnął ten bowiem, zanim w ogóle opowiedział, co się autu
przydarzyło. - Roboty, nie umiecie zrobić, ale
forsę brać umiecie – ryczał, a do boju zagrzewała go ochoczo narzeczona, która natenczas
przybrała pozę obrażonej księżniczki.
Właściciel warsztatu próbował tonować nastrój
klientów koncyliacyjnymi stwierdzeniami w rodzaju: „Proszę się niepotrzebnie nie denerwować, zobaczmy najpierw, co się stało”, jednak
odniosło to niewielki skutek. Pan Mariusz przestał co prawa wrzeszczeć, ale zażądał natychmiastowego sprawdzenia rozrządu, przy czym
zaklinał się, że tym razem za naprawę nie zapłacą z narzeczoną ani złotówki. Mimo że był
już w zasadzie fajrant, mechanik, który naprawiał Citroena postanowił dla świętego spokoju
od razu rozrząd sprawdzić. Mając za plecami
rozindyczonych klientów zdjął więc pokrywę,
a tu, ku zdumieniu pana Mariusza, okazało się,
że rozrząd jest cały i zdrowy.
Mechanik, choć wewnętrznie był już wcześniej
zagotowany, a teraz jeszcze wyszło, że dokonując naprawy nie popełnił żadnego błędu, na
słowną agresję klientów zareagował lodowatą
uprzejmością. Wyjaśnił, że rozrząd nie ma tu
nic do rzeczy, a przyczyną awarii musi być coś
zupełnie innego.
Następnego dnia do samochodu podpięto tester diagnostyczny, który ujawnił ze dwadzieścia
różnych usterek. Ich rozmaitość wskazywała, że
system samodiagnostyczny samochodu dostał
regularnego kota i przyczyna awarii leży gdzieś
w instalacji elektrycznej, co zresztą sugerowała
też mocno nagrzana skrzynka bezpieczników
i równie ciepły sterownik. Jednocześnie kasowanie błędów nic nie wnosiło, bo błędy powracały. Rutynowe czynności diagnostyczne wykazały ponadto brak zasilania cewki zapłonowej
i układu wtryskowego.
Wtedy właśnie zadzwonił pan Mariusz, który
oświadczył, że wie już, co jest przyczyną awarii, bowiem przejrzał podobne przypadki na
forum internetowym, a jak wiadomo w internecie można znaleźć odpowiedzi na absolutnie
wszystkie nurtujące ludzkość pytania, włącznie
z zagadką bytu. Ponadto kolega pana Mariusza
(ten z ASO) obiecał mu, że naprawę wykona
prywatnie od ręki, bo wystarczy wymienić jeden
czujnik i będzie po sprawie.
Nie podejmując nawet dyskusji z przemądrzałym klientem właściciel warsztatu zarządził natychmiastowe przerwanie pracy przy
Citroenie i wydanie auta właścicielce bez
wspominania o kosztach przeprowadzonej już
bądź co bądź diagnostyki. Mało tego, by mało
sympatyczna para nie powróciła już do warsztatu szczerze podzielono się podejrzeniami
dotyczącymi przyczyny awarii. Oczywiście zupełnie nie zgadzały się one z internetowymi
ustaleniami pana Mariusza, lecz narzeczeni
byli przekonani, że są depozytariuszami jedynej prawdy i nie chcieli już nikogo słuchać.
Czym prędzej przytroczyli Citroena do Audi
i tak jak przyjechali, odjechali, żegnani bez
żalu przez załogę warsztatu.
Gorzkie żale
Minęły kolejne dwa tygodnie i kiedy już wspomnienia pechowego Citroena zaczęły się rozwiewać, do warsztatu dodzwoniła się właścicielka auta. Tym razem odezwała się w tonie
proszalnym. Okazało się, że mimo zapewnień
kolegi narzeczonego, który obiecał naprawić
samochód od ręki, Citroen wciąż nie jeździ.
W dodatku ów spec nie ma bladego pojęcia,
jak usunąć awarię. Wymieniono już cewkę zapłonową, świece, czujnik położenia wału korbowego – wszystko na próżno. Czas mijał, koszty
postoju auta i wynajmu samochodu zastępczego rosły, a widoków na szczęśliwy finał nie było.
- Czy ja mogę wrócić do państwa warsztatu? pytała zrozpaczona klientka.
Właścicielowi warsztatu na samą myśl o tym,
że znów będzie miał „przyjemność” z panem
Mariuszem, zrobiło się zimno. Postanowił więc
tym razem zwyczajnie się wymigać od tej niewdzięcznej roboty. - Wie pani, jesteśmy teraz
strasznie zarobieni. Poza tym ten kolega z autoryzowanej stacji to specjalista od Citroenów...
– perswadował. Wtedy pani Jola wypaliła: Mój narzeczony nie ma pojęcia o tym, jak się
naprawia samochody, a z tego jego kolegi to
taki specjalista jak z koziej d… trąba. Niech
pan mnie przyjmie. Obiecuję, że narzeczony
nie powie już ani słowo! – prosiła klientka łamiącym się głosem.
Ponieważ właściciel warsztatu był człowiekiem
wrażliwym, w dodatku bardzo czułym na kobiece łzy (nawet te udawane), zgodził się przyjąć
auto raz jeszcze. Ściągnięto Citroena na lawecie i przystąpiono do naprawy, która zajęła nie
więcej niż godzinę. Podejrzenia, jakie mechanik powziął przy okazji poprzedniej wizyty samochodu okazały się słuszne. Awarię usunął
warsztatowy elektryk – młody chłopak, który
często naprawiał elementy teoretycznie „nienaprawialne”.
Okazało się, że przyczyną awarii była skrzynka
bezpieczników, w której upalił się jeden ze styków. To właśnie z tego powodu nie było zasilania cewki i wtryskiwaczy. Wystarczyło więc polutować to i owo, by wszystkie problemy znikły jak
t
ręką odjął. Wojciech Słojewski, Wocar
Świat Motoryzacji 25
WARSZTAT
Świat Motoryzacji 7-8/2014
O aucie, które skręcało tylko w prawo
Bohaterem poprzedniego odcinka naszej
„awaryjnej” serii był Rover 75 z dwulitrowym silnikiem wysokoprężnym, ściągnięty
prywatnie zza granicy. Po dwóch miesiącach
nienagannej eksploatacji, samochód nagle
zgasł podczas skręcania, a towarzyszył temu
rzęsisty deszcz. Wezwana laweta zawiozła
auto do warsztatu. Na miejscu jednak okazało się, że po przekręceniu kluczyka Rover
zapalił „na dotyk”.
Auto zostało podłączone do testera diagnostycznego celem sprawdzenia, czy w pamięci
sterownika zapisały się jakieś błędy. Było ich
kilka. Dotyczyły usterek świec żarowych, wentylatora chłodnicy, wreszcie czujnika położenia wałka rozrządu, którego usterka wydawała się najbardziej prawdopodobną przyczyną
awarii. Czujnik został wymieniony.
Po dwóch tygodniach awaria powtórzyła się
w podobnych oklicznościach. Auto zgasło,
kiedy podczas rzęsistego deszczu użytkownik
skręcał w lewo. Następnego ranka Rover zapalił bez problemu.
Ponownie podłączono do auta tester i znaleziono te same błędy co poprzednim razem.
Po krótkiej naradzie postanowiono je skasować i zobaczyć, jakie błędy i w jakich okolicznościach pojawią się ponownie. Wktrótce
też jeden z mechaników ruszył Roverem na
miasto. Po przejechaniu 5 kilometrów auto
wróciło do warsztatu, gdzie dokonano kolejnego testu komputerowego. W pamięci
sterownika znaleziono następujące błędy:
„usterka świec żarowych, sporadyczna” oraz
„wentylator chłodnicy, sporadyczne przerwy
w dzialaniu”.
Niewiele to wniosło do sprawy, bowiem Rover
zapalał i jeździŁ, a odczytane błędy nijak się
miały do awarii. Poinformowany o diagnostycznych postępach, a w zasadzie ich braku, klient zaproponował, aby wykonać kilka
jazd próbnych po trasie ze skrętami w lewo,
bowiem w takich okolicznościach auto gasło
i nie dawało się później przez dłuższy czas
Świat
motoryzacji
Tw ó j d o r a d c a w w a r s z t a c i e
www.swiatmotoryzacji.com.pl
Redakcja:
04-228 Warszawa, ul. Tytoniowa 20
tel. (22) 490 82 40, faks (22) 490 82 42
[email protected]
www.swiatmotoryzacji.com.pl
26 Świat Motoryzacji
uruchomić. Zasugerowany eksperyment przeprowadzono. Po trzech skrętach w lewo Rover
rzeczywiście zgasł i nie miał zamiaru zapalić.
Auto zostało zaholowane z powrotem do
warsztatu. Mechanik „prowadzący” miał już
pewne podejrzenia, które okazały się słuszne.
Na tym skończyliśmy naszą historię, pozstawiając Czytelnikom zabawę odgadnięcia
przyczyn awarii.
Oddajemy teraz głos panu Sebastianowi
Śliwce ze Świnoujścia, który i tym razem okazał się niezawodny. „Przyczyną usterki wspomnianego Rovera były zatkane, lub bardziej
fachowo mówiąc - niedrożne, kanały odpływowe z lewej i z prawej strony podszybia opisanego pojazdu, które dawały o sobie znać
podczas deszczu. Na podszybiu znajduje się
sterownik świec żarowych, który jest zasilany za pośrednictwem dwóch bezpieczników,
w tym z bezpiecznika nr F13 (15A) umiesz-
Redaktor naczelny:
Krzysztof Rybarski
e-mail: [email protected]
Sekretarz redakcji:
Grzegorz Kacalski
e-mail: [email protected]
czonego za głównym przekaźnikiem silnika.
Ze wspomnianego bezpiecznika, oprócz sterownika świec żarowych, dodatkowo zasilany
jest przepływomierz, czujnik położenia wałka
rozrządu, zawór EGR oraz czujnik ciśnienia
paliwa. Nadmiar wody na podszybiu dostający się do sterownika powodował zwarcie
w obwodzie skutkujące brakiem zasilania najważniejszych czujników kontrolnych pracującego silnika. Powodowało to unieruchomienie
silnika oraz zapis wspomnianych w artykule
błędów usterek” - napisał Sebastian Śliwka.
Dodajmy jeszcze, że do zwarcia dochodziło
podczas ostrego skrętu w lewo, kiedy w wyniku siły odśrodkowej wezbrana fala zalewała
sterownik.
Serdecznie gratulujemy panu Sebastianowi
rozległej i głębokiej wiedzy fachowej.
Wszystkich zapraszamy zaś do dalszej lektury
naszego nieustającego cyklu.
Współpracownicy:
Grzegorz Chmielewski, Rafał Chmielewski,
Jerzy Pomianowski
Reklama, marketing:
Magdalena Błażejczyk,
tel. (22) 490 82 41
Projekt graficzny:
Studio Atlantis Wojciech Cesarz
faks (22) 490 82 42
e-mail: [email protected]
Grafik:
Andrzej Wasilewski
Za treść ogłoszeń redakcja nie odpowiada
Drukarnia: Invest Druk
WYDAWCA
SM
Media Sp. z o.o.
04-228 Warszawa, ul. Tytoniowa 20
tel. (22) 490 82 40, faks (22) 490 82 42
Prezes Zarządu
Grzegorz Kacalski
Przedruk materiałów w całości i we fragmentach
dozwolony jest za zgodą redakcji.

Podobne dokumenty