Marian Miszalski: Refleksje nad przyszłością lewicy.

Transkrypt

Marian Miszalski: Refleksje nad przyszłością lewicy.
Niezależny serwis społeczności blogerów
Marian Miszalski: Refleksje nad przyszłością lewicy.
MacGregor, 08.11.2016 15:11
Historia rodziny Kennedy, Bush i Clintonów daje asumpt do interesujących rozważań politologicznych
względem „demokratycznej prezydentury dziedzicznej”, a przynajmniej „prezydentury dynastycznej”.
Czy to dobre dla „demokracji”, czy złe? Nie kontynuując tematu zauważę tylko inny fenomen
amerykańskiego życia publicznego, jaki zarysował się szczególnie ostro podczas obecnej kampanii
prezydenckiej. Po drugiej i trzeciej debacie Clinton-Trump komentatorzy zauważali sukces Trumpa, ale –
o, dziwo – pokampanijne sondaże zauważały wzrost popularności Clintonowej. Czort swoje – pop swoje:
dziwna rozbieżność… Rzecz da się wyjaśnić wpływami żydowskiego lobby politycznego w
amerykańskich w mediach i „sondażowniach” (młotujemy elektorat preparowanymi sondażami, co
znamy także z historii „młodej polskiej demokracji” pod rządami „afera łów” z PO ), bo przecież nie
„demokracją”.
W dzień po trzeciej debacie TVP 1 wyemitowała w godzinach nocnych film o obecnej kampanii
amerykańskiej, który porażał swą politruczną jednostronnością i podlany był obficie sosem politycznej
poprawności: istna apologetyka Clintonowej! Film był produkcji amerykańskiej i zachodziłem w głowę,
czemu prezes Kurski zaproponował telewidzom taką surową politgramotę: przecież nie my w Polsce
wybierać będziemy między Trumpem a Clintonową?... Czy to obecność ( od niedawna) „amerykańskiego
doradcy ekonomicznego”,demokraty, w Ministerstwie Spraw Zagranicznych – powoduje takie retusze
„kłamczuchy” w oczach polskiej opinii publicznej? Co jeszcze „retuszować” będzie TVP, żeby
zadawalać żydowskie lobby polityczne w Ameryce, wspierające dynastię Clintonów, od afery Whitewater
i „afery rozporkowej” i tak już w łapskach tego lobby?...
Problem z prezydenturą ma także lewica w Polsce, gdzie słyszy się narzekania i biadolenie, że nie ma
żadnego dobrego kandydata do wystawienia w przyszłości. W istocie – nadzieje żydokomuny na
wystawienie „Bufetowej” za cztery lata zawaliły się jak domek z kart, a alimenciarz z KOD na
utrzymaniu żony nie ma szans, nawet gdyby potrącił na pasach pijanego Sorosa w ciąży, który poroniłby
mu miliard dolarów na kampanię wyborcza. (Czy Michnik zgodzi się z tym rozumowaniem?...).
W tym nurcie lewicy, który jest kontynuacją „Puław („Żydy”), rządu Mazowieckiego,
strona 1 / 3
Niezależny serwis społeczności blogerów
geremkowszczyzny, michnikowszczyzny i salonu bez podłogi - nie ma właściwie żadnego kandydata.
„Właściwie” – bo ja jednak widzę dwóch takich kandydatów. Jeden – to excelencja Szewach Weiss ( o ile
wiem, ma także obywatelstwo polskie?...), drugi – to pan Biedroń. Pan Weiss miałby nieco mniejsze
szanse elektoralne, ale byłby bardziej obiecujący: gdyby tak obiecał, że załatwi z Waszyngtonem kres
amerykańskiego wsparcia dla finansowych żądań żydowskich grandziarzy względem Polski?...
Co o pana Biedronia - ma on także „zalety fizjologiczne i inne”, jak mawia „Bolek”. Przede wszystkim
podniósłby rangę naszego kraju w opinii nie tylko europejskiej, ale i światowej. Kobiety –prezydentowe
już bywały. Kobiet –premierzyc - gdzie nie splunąć… I owszem, są ministrowie-homoseksualiści, w
Belgii, Holandii, Niemczech czy Francji ale prezydenta-homoseksualisty świat jeszcze nie widział, chyba
że prezydenta Słupska. Pan Biedroń miałby więc większe szanse elektoralne niż excelencja Weiss, ale za
to mniejsze możliwości działania… No cóż: albo tak, albo siak. Natomiast w tym nurcie lewicy, który jest kontynuacją „Natolina” („Chamy”), WSI, SdPl, SLD
posucha kandydacka jeszcze większa, ale też nie aż tak, żeby nie było nikogo. Jest nadobna Magdalena
Ogórek, wyciągnięta w swoim czasie przez Leszka Millera jako ostatnia deska ratunku SLD, jako
kandydatka na prezydentową. Lansując Ogórkową jako kandydatkę na prezydenta Polski Miller
potwierdził, że „mężczyznę poznaje się nie po tym, jak zaczyna, ale jak kończy”. Bo Ogórkowa –
przedłużenie Millera – jeszcze nie skończyła, ona ledwo zaczęła!
Ogórkowa ma wszelkie zalety, by za cztery lata ubiegać się o prezydenturę. Ogórkowa- polska Hilary
Clinton?
Przede wszystkim jest kobietą, jak Clintonowa. Po wtóre – jej mężem nie jest jakiś filut, który
ukradkiem rypie stażystki po kątach, ale dżentelmen ukorzeniony w służbach tajnych. Po trzecie – co
ważne dla męskiego elektoratu demokratycznego – jest ładniejsza od „Bufetowej” , a na pewno od
osobnika legitymującego się nazwiskiem Anna Grodzka czy Henryka Krzywonos. To ważne na wypadek,
gdyby jakaś inna frakcja też wpadła na pomysł żeńskiej kandydatury, na przykład pani
Kidawy-Błońskiej: cóż, że i Kidawa, i Błońska, gdy co najmniej dwa razy starsza od Ogórkowej?
Ogórkowa – nadto – jest uczonym doktorem, wyspecjalizowanym w „historii Kościoła”, co nie bez
znaczenia w polskich realiach, zwłaszcza, gdy w ramach doktoratu jest dostęp do IPN-owskich teczek.
Obecnie Ogórkowa kokietuje PiS, jakby wyzwalając się SLD-owskiego obciążenia, nie na tyle przecież,
żeby stanąć dęba Rzeplińskiemu i grandziarzom z KOD.
Niby więc na lewicy posucha kandydacka – ale „jeszcze nigdy tak nie było, żeby jakoś nie było” –
zauważał dobry wojak Szwejk.
Piszę to wszystko głęboko zatroskany losem polskiej i żydowskiej lewicy, gdy akcja „scalania frontu”
pod szyldem KOD traci dynamikę. Ba – żeby tyko dynamikę!...Jubileusz Trybunału Konstytucyjnego w
Gdańsku, finansowany przez Fundacje Adenauera (w 95 procentach finansowaną z kolei przez rząd
niemiecki) pokazuje dobitnie, jak kropka nad „i”, z czyjej ręki jedzą politykierzy w sędziowskich togach.
Z niemieckim poparciem – „jutro należy do nich”… Toteż w swym głębokim zatroskaniu losami lewicy
w Polsce przedstawiam już własną, autorską wersję władz III RP, po przyszłym zwycięstwie europejskich
demokratów nad faszystowskim reżimem Dudy i Kaczyńskiego:
strona 2 / 3
Niezależny serwis społeczności blogerów
Prezydent – Andrzej Rzepliński. Premier – Mateusz Kijowski. Minister Obrony – Stefan Niesiołowski.
Minister Spraw Wewnętrznych – Marek Dukaczewski. Minister Spraw Zagranicznych –Tomasz
Turowski. Minister Skarbu – Hanna Gronkiewicz-Waltz. Minister Nauki i Szkolnictwa Wyższego –
Adam Michnik. Minister Rolnictwa – Paweł Piskorski. Minister Kultury – Jerzy Urban. Minister
Finansów – Marcin Plichta (patrz: Amber Gold). Minister Sprawiedliwości - Tomasz Arabski.
Minister-koordynator służb specjalnych – Mieczysław Wachowski…
… Dalej, pardon, bawcie się Państwo już sami. Ja tylko będę się upierał, żeby rzecznikiem prasowym
tego rządu został Lech Wałęsa (nie jest to degradacja b.prezydenta; on sam wielokrotnie zapewniał, że dla
Ojczyzny gotów jest do największych poświęceń); jego tłumaczenie polityki rządu Matusza Kijowskiego
z pewnością wzbudzałoby powszechne zrozumienie i aprobatę dla poczynań „gabinetu” Kijowskiego.
Aby zatem przetrwać jakoś tę PiS-owska dyktaturę, a potem już ino czysta wolność, równość i
braterstwo, prawdziwa demokracja!
Marian Miszalski
Źródło: http://marianmiszalski.pl/
strona 3 / 3
Powered by TCPDF (www.tcpdf.org)

Podobne dokumenty