Odchodzą w milczeniu – pożegnanie z majorem Edwardem

Transkrypt

Odchodzą w milczeniu – pożegnanie z majorem Edwardem
Odchodzą w milczeniu – pożegnanie z majorem
Edwardem Gołąbkiem
glosmazowsza.pl /2011/11/odchodza-w-milczeniu-pozegnanie-z-majorem-edwardem-golabkiem/
/GM/
Edward Gołąbek urodził się w 1924 roku 20 lutego we
wsi Kroczów Mniejszy. Czasy nie były wesołe, nie było
się z czego cieszyć, na świecie szalał kryzys, inf lacja w
Polsce osiągnęła swoje apogeum, 1 dolar amerykański
kosztował 10 milionów 250 tysięcy, wtedy jeszcze marek
polskich. Dopiero w wyniku ref ormy pieniężnej z 29
kwietnia 1924 roku marka polska została zastąpiona
przez polskiego złotego. Prezydentem był Stanisław
Wojciechowski, a swoje ref ormy przeprowadzał Grabski.
Na świecie George Gershwin opublikował swój
najsłynniejszy utwór – „Błękitną rapsodię”, a we
Włoszech Narodowa Partia Faszystowska wygrała
wybory, umarł Lenin, a Adolf Hitler został zwolniony z
więzienia.
Dzieciństwo i wczesna młodość Edka, mija wśród
ciężkiej pracy i równie ciężkiej, bo godzonej z ta pracą,
nauki w szkole powszechnej. W wieku 15 lat, kiedy przed
Ewa i Ed ward G o łąb e k
młodym człowiekiem w naszych czasach otwierają się
bramy świata, dla niego ten świat został zamknięty,
brama na świat została zatrząśnięta na głucho. Przyszedł wrzesień 1939 roku. Przyszły ciężkie lata
okupacji i walki z najeźdźcą, już jesienią 1939 roku, młodzi chłopcy z okolicy, pod przywództwem brata
naszego bohatera zbierali porzuconą broń. Jako wychowani w poczuciu obowiązku i miłości ojczyzny, cel
mieli tylko jeden, walkę.
1 kwietnia 1942 roku, zostaje bestialsko zamordowany ojciec młodego człowieka, uczestnik wojny polsko –
bolszewickiej 1920 roku. To on zawsze powtarzał synom że już odsłużył wojsko za nich, że już nigdy nie
będą musieli patrzeć na okrucieństwa wojny. To przelewa czarę goryczy i już prawie osiemnastoletni
młodzieniec bez zastanowienia chwyta za broń i wstępuje do oddziału prowadzonego przez swojego brata
Władka. W leśnych oddziałach szybko robi karierę. Jako zdyscyplinowany i karny żołnierz, przyjął pseudonim
„Orzeł” i brał udział w kilkunastu udanych akcjach zbrojnych, miedzy innymi w bezprecedensowym rozbiciu
sztabu dywizji w Chwałowicach. Po zakończeniu wojny, ukończył Wieczorowe Gimnazjum w Olsztynie,
Szkołę Of icerską Milicji Obywatelskiej i Szkołę Of icerów Rezerwy Piechoty w Przemyślu. W 1946 roku na
prośbę i przy pomocy brata Władysława, wrócił do domu, ponieważ w obcych stronach niejednokrotnie
prawdopodobieństwo śmierci od zdradzieckiej kuli, było większe niż na wojnie.
Jeszcze podczas trwania wojny poznał swoja przyszłą żonę, Ewę. Lecz wbrew oczekiwaniom i
romantycznym mitom, młodzi bohaterowie nie pałali do siebie zbytnią miłością w czasie wojny, mimo że znali
się dobrze i często kontaktowali ze sobą z racji pełnionych w leśnym wojsku f unkcji. Głębszym uczuciem
zapałali do siebie dopiero po zakończeniu działań wojennych, właśnie po powrocie Edka ze szkoły w
Olsztynie. Dochowali się czwórki dzieci, mimo przeciwności losu, wychowanych w miłości i cieple.
Kiedyś napisałem że Państwo Gołąbkowie mieszkają, w pięknie położonym i zadbanym gospodarstwie.
Wybudowany w latach 40-tych dom przepełnia atmosf era serdeczności i ciepła. Dom ten widział nie jedno,
ale na pewno uczciwość, trzeźwość i umiejętność, podstawowe zasady jakimi kierował się w życiu jego
gospodarz. Teraz oprócz serdeczności i ciepła w domu zagościł smutek i żal. Niepotrzebnie. 12 Listopada,
dzień po Święcie Niepodległości, dla której poświęcił całe swoje życie, Major Edward Gołąbek, przeżywszy
87 lat, dołączył do swoich żołnierzy w brzozowych lasach. Ż ołnierzy, którzy w towarzyszącym im huku
wystrzałów lub kojącym szumie drzew odchodzili w milczeniu na wieczna wartę. Z ostawił za sobą żonę,
dzieci i wnuki, ale na pewno, odchodząc w milczeniu, jego serce przepełniało ciepło domu i poczucie dobrze
spełnionego obowiązku. Tak względem ojczyzny, jak i względem rodziny, w obu przypadkach stosował
bowiem jedną miarę: uczciwość, trzeźwość i umiejętność. I pewność że za linią doczesnego f rontu, czekali
na niego w karnym szeregu towarzysze broni. Niesubordynowany „Komar” obok „Polityka”, którego
prawdziwego imienia nikt nigdy nie poznał. No i „Boryna” z „Bacą”, oni napewno czekali w pierwszym
szeregu. Czekali na raport.
12 Listopada 2011 roku odszedł na wieczną wartę przedostatni dowódca zgrupowania Batalionów
Chłopskich „Ośka”, major Edward Gpłąbek ps. „Orzeł”. Z ostał już tylko twardy jak skała, wieczny optymista
„Bula”. A my zastanówmy się chwilę w głębokim milczeniu, takim milczeniu w jakim oni odchodzą, co zrobił dla
nas wszystkich ten człowiek, gdzie byśmy dziś byli, gdyby nie walka takich ludzi jak on. Ale to już inna
historia…
Michał Ślusarczyk
Msza żałobna za duszę majora Edwarda Gołąbka pseudonim „Orzeł” odbyła się w kościele paraf ialnym w
Kazanowie 15 listopada 2011 roku o godzinie 12.00. Na mszę świętą stawiły się nieprzebrane tłumy jego
przyjaciół, znajomych, sąsiadów, rodziny ale również kombatanci, strażacy, żołnierze jednostki wojskowej z
Radomia, przedstawiciele byłych więźniów politycznych, władze wojewódzkie oraz samorządowe. Przybyło
również wielu mieszkańców Kroczowa, Kazanowa i okolicznych miejscowości. Wśród zgromadzonych nie
zabrakło także młodzieży szkolnej, dla której życie Edwarda Gołąbka było wspaniałą lekcją historii Polski.
Trumna z ciałem Edwarda została wprowadzona do kościoła pod chylącymi się mu w pokłonie sztandarami.
Z gromadzeni wierni zostali powitani słowami
Przybywamy tu dzisiaj aby uczyć się jak żyć, by godnie odejść.
Słowa te oddają w pełni istotę życia Edwarda Gołąbka, życia, które może być wzorem dla nas wszystkich,
życia pełnego poświęceń, ciężkiej pracy i patriotyzmu. Nabożeństwo odbywało się w podniosłym duchu
zadumy i patriotyzmu. Po zakończeniu mszy głos zabrali goście: kombatanci, przedstawiciele władz
wojewódzkich i samorządowych. Do serc zebranych szczególnie traf iły słowa posła na Sejm RP Mirosława
Maliszewskiego
Jakże bardzo potrzeba nam dziś takich ludzi.
Z kościoła kondukt żałobny udał się za trumną Edwarda Gołąbka, wiezioną wozem strażackim, na pobliski
cmentarz. Tu „Orzeł” został po raz ostatni pożegnany przez rodzinę, znajomych, przyjaciół, sąsiadów i
towarzyszy broni. Do grobu złożony został przy dźwiękach wystrzałów salwy honorowej i wyjących syren
wozów strażackich. Orkiestra wojskowa pożegnała go hymnem narodowym.
Po chwili milczenia z zamyślonego tłumu zebranych dało się słyszeć głos
Edku, ledwo odszedłeś a już Niemcy biją Polaków w Warszawie.