Pobierz - Portal Pisarski

Transkrypt

Pobierz - Portal Pisarski
Spełnienie — klucz
Po ciele Iwony rozchodził się strach, wprawiając ją w odrętwienie. Stała odwrócona do okna i przytulała
się do poduszki, jednocześnie wbijając w nią z całej siły paznokcie. Słyszała go i jego ciężko stawiane
kroki. Przygryzła dolną wargę, dzięki czemu łatwiej było jej stłumić płacz. Starała się zająć myśli czymś
innym, na przykład tym, co dzieje się za oknem, jednak jedyny widok, jaki miała przed sobą to mrok
zimowego wieczoru, nieśmiało naruszony słabym światłem przydrożnej latarni.
Niechciana łza popłynęła po jej policzku, zaraz po tym, jak usłyszała zza drzwi przytłumiony łoskot
rzucanych o ścianę garnków i talerzy.
Wojtek wrócił do domu pijany i agresywny jak zawsze. Jego gardłowy krzyk przerwał krótką ciszę, która
nastała chwilę po trzasku tłukących się naczyń. Oboje wiedzieli, co się teraz stanie, choć ona modliła się
o łaskę.
Mężczyzna otworzywszy energicznie drzwi do salonu, ciężko zatrzymał wysuniętą nogą swoje chwiejące
się na boki ciało.
- Patrz! Patrz, co przez ciebie zrobiłem! - krzyknął i wyciągną w stronę Iwony zakrwawioną, głęboko
rozciętą dłoń.
Kobieta wypuściwszy poduszkę z uścisku, wyciągnęła ręce ku mężowi. Kiedy tylko się do niego zbliżyła,
uderzył ją otwartą dłonią w policzek, a ona upadła na podłogę. Upadając, potrąciła mały stoliczek.
Przewrócił się stojący na nim wazon z kwiatami, z którego woda spływała wąską wstęgą na jej nogi.
- Przepraszam - wyszeptała bezradnie.
Kiedyś, aby ujarzmić agresję Wojtka wystarczyło, się do niego przytulić, szepnąć słodkie słówko, a na
koniec w pełni zadowolić w łóżku. Od niespełna miesiąca nic nie działa na jego bezpodstawny gniew.
- Milcz, suko!
Wojtek wplótł palce w długie, czarne włosy Iwony i ostrym szarpnięciem pociągnął ją do góry. Kobieta
na wpół się podniosła, po czym z powrotem opadła na zalaną wodą podłogę. Jej włosy były umazane w
jego krwi.
- Wstawaj. No wstawaj! - Wojtek wrzasnął i splunął Iwonie w twarz.
Kobieta uniosła się powolnie, pochlipując.
- Zostaw mnie, proszę - wybełkotała niewyraźnie.
Spojrzała Wojtkowi w oczy, w których dostrzec można było wyłącznie wrzącą nienawiść. Spuściła
głowę, a on ścisnął mocno swoimi szorstkimi dłońmi jej chude nadgarstki.
- Po tym wszystkim, co zrobiłaś? Mam cię zostawić?!
- Ja nic ci nie zrobiłam - powiedziała odważnie, znużona jego ciągłymi oskarżeniami i wyrzutami.
- Zamknij się, dziwko! Nie pozwoliłem ci się odzywać!
Iwona jest bardzo drobną kobietą, dlatego jej próby wyswobodzenia się z jego silnego uścisku okazały się
daremne.
- Błagam - szlochała. - Daj mi spokój. Choć raz.
Odpowiedzią było silne pchnięcie na przeszkloną witrynę. Kawałki szkła zawirowały w powietrzu. Część
z nich wbiła się w plecy i ramiona kobiety.
Iwona czuła się bezradna. Pragnęła, aby Wojtek w końcu ją zabił. Śmierć zakończyłaby agonię, którą
przeżywa każdego dnia, gdy mąż wyładowuje na niej złość. Jednocześnie instynkt podpowiadał jej
ucieczkę lub obronę.
Albo ja zabiję go, albo on zabije mnie, pomyślała i w tym samym czasie zwróciła uwagę na wiszącą nad
kominkiem szablę husarską. Wojtek kupił ją na bazarze podczas wspólnych wakacji za granicą. Wtedy
nie był jeszcze potworem.
Postanowiła udawać bardziej wykończoną, niż jest w rzeczywistości. Mogłoby to zachęcić Wojtka do
mniej bacznego obserwowania każdego jej ruchu. Leżała, więc ze wpół zamkniętymi oczyma. Nie
1
podnosiła się. Oddychała ciężko, pojękując cicho od czasu do czasu. Czuła pulsującą krew, która
broczyła z jej ran.
Mężczyzna popatrzył się na nią gniewnie. Adrenalina przyspieszyła jego puls, wiec dyszał szybko, a jego
klatka piersiowa wysoko unosiła się przy każdym wdechu i płytko opadała przy wydechach.
- Wiem - powiedział i zaśmiał się szyderczo. - Wiem, co z tobą zrobię.
Zataczając się i potykając, wyszedł z salonu.
Kobieta uznała, że nie będzie już lepszego momentu. Podniosła się niemal bezgłośnie. Uważnie stawiając
każdy krok, zbliżała się do szabli.
- Łahaha! - zabrzmiał w jej uszach jego niski śmiech zza drzwi.
Wojtek wracał już do - jak mu się wydawało - leżącej na podłodze żony.
- Stój! - wrzasnął, kiedy tylko ujrzał sunącą na paluszkach kobietę. W jednej dłoni trzymał dwumetrowy
kawałek kabla, a w drugiej kamerę.
Iwona zastygła na moment i pomyślała o tym, żeby się poddać. Miała już wszystko gdzieś, bo i tak nie
chciało się jej dłużej żyć odkąd jej bajkowy świat zmienił się w gniewny horror, a książę porzucił białego
konia i przesiadł się na czarnego mustanga, stając się bestią.
Nagle zalała ją fala odwagi i nadziei. Może uda mi się ułożyć sobie życie na nowo, pomyślała. Mimo
utraconej wiary w ludzi tliła się gdzieś w głębi jej serca niezłomna iskierka miłości, którą jeszcze można
by było podsycić w wielki płomień.
Ruszyła pospiesznie by chwycić szablę. Porozrzucane dookoła drobinki szkła wbijały się w jej stopy, ale
nie odebrało jej to animuszu. Wojtek ze względu na to, że był pijany nie zareagował dostatecznie szybko
na jej ruch. Trzeźwość dawała Iwonie ogromne szanse na pokonanie brutala. Zacisnęła pewnie dłoń na
zamkniętej rękojeści szabli, a ta zabłyszczała wyzywająco.
- Teraz ty mnie posłuchaj - mówiła z szablą wyciągniętą sztywno w stronę Wojtka. - Wyjdę teraz z domu,
zamknę za sobą drzwi, a ty zapomnisz, że kiedykolwiek mnie znałeś. Rozwiedziemy się, lecz możesz być
spokojny o dom i samochód. Oddam ci je bez walki. Mam gdzieś swoje rzeczy. Pragnę tylko i wyłącznie
świętego spokoju.
Spojrzała w oczy patrzącego na nią z rozbawieniem męża.
- Przestań pajacować. Wyglądasz komicznie.
. ,,Jakim cudem ta dygocząca przed moimi oczami w strachu kobieta mogłaby mi zrobić krzywdę?”
Tylko, że teraz w jego oczach wszystko drgało. Alkohol robił swoje - dodawał mu pewności siebie, lecz
jednocześnie kaleczył jego zmysły.
Ruszył pewnie by wyrwać Iwonie szablę z dłoni. Chwycił zdrową dłonią za głownię, ostrzem do jej
wnętrza, które wbiło się w nią jak w masło. Szarpną szablę, by wyrwać ją z uścisku kobiety, przez co
dopiero poczuł przeszywający ból i krew ściekającą po jego kończynie.
Iwona, korzystając z okazji, że świeża rana absorbowała Wojtka bardziej niż ona, wypuściła szablę z rąk i
rzuciła się do drzwi, zapomniawszy o swoim własnym cierpieniu.
Mężczyzna ujrzawszy poranione plecy żony, znikające za drzwiami, również zignorował katusze i ruszył
w pogoń.
Biegli w niedużym, lecz wystarczająco separującym odstępie korytarzem, werandą i zaśnieżonym
podwórzem. Wojtek niemal dopadł Iwonę przy furtce, z której otwarciem miała problem.
Ulica była pusta. Istniały znikome szanse na to, że ktoś się pojawi, by zainterweniować. Jedynym
dowodem na to, że małżeństwo nie mieszka na bezludnej wyspie, było ledwie widoczne zza drzew
niebieskie światło w oknie sąsiedniego domu, które co chwila zmieniało swój odcień.
Iwona męczyła się coraz bardziej. Już brakowało jej tchu. Dlaczego też, głupia, wypuściłaś z rąk tę
cholerną szablę, karciła się. Chwilę po tym, jak zaczęła modlić się cicho o cud, ujrzała na szczycie drogi
cztery żółte światła - dwa duże i dwa mniejsze. To była ciężarówka!
Zboczyła z chodnika na wąską drogę, wymachując rękoma, by kierowca się zatrzymał. Wojtek również
2
zmienił kurs, nieco przyspieszając bieg.
Kobieta czuła wyczerpanie ucieczką, oraz że kawałki szkła w stopach, a nawet w plecach wbijają się
coraz głębiej, przy czym boleśnie rozgrzebują rany. Na szczęście światła robiły się coraz większe.
- Ratunku! Proszę stać. Stop! - krzyczała jak opętana.
Kierowca ani myślał się zatrzymać. Krzyczała jeszcze głośniej, machała bardziej energicznie.
Wojtek deptał jej po piętach. Wybił się mocno z bojowym krzykiem na ustach i rzucił na nią,
przewracając na ziemię. Kobieta zaczęła się wierzgać i wyrywać z jego uścisku.
Zamyślony kierowca ciężarówki ujrzał nagle przed sobą leżącą na ulicy, turlającą się parę.
,,Baraszkować na samym środku drogi?!”
Wcisnął z całej siły hamulec, ale było już za późno. Koło rozpłaszczyło szyję kobiety i wbiło w asfalt
czaszkę mężczyzny. Leżeli oboje w kałuży własnej krwi, mocno do siebie przytuleni.
Kopiowanie tekstów, obrazów i wszelakiej twórczości użytkowników portalu bez ich zgody jest
stanowczo zabronione. (Ustawa o prawie autorskim i prawach pokrewnych, Dz.U. 1994 nr 24 poz. 83 z
dnia 4 lutego 1994r.).
klucz, dodano 01.03.2010 09:15
Dokument został wygenerowany przez www.portal-pisarski.pl.
3