Papież Franciszek i kwestia nierówności oraz ubóstwa.

Transkrypt

Papież Franciszek i kwestia nierówności oraz ubóstwa.
W przededniu wyborów na prezydenta Stanów Zjednoczonych,
papież Franciszek udzielił wywiadu dziennikowi „La
Repubblica”, którego jednym z tematów była kwestia ubóstwa i
nierówności społecznych. Biskup Rzymu stwierdził w nim m.in.,
że „pieniądz tworzy nierówności i sprzeciwia się działaniom na
rzecz wyrównania poziomów dobrobytu, a tym samym równości”.
Zastanówmy się nad tym zdaniem. Czy zanim Fenicjanie wymyślili
pieniądze nie było nierówności społecznych? Nonsensoczywiście, że były. Nawet w czasach, gdy żyliśmy w jaskiniach
byli „równi i równiejsi”. To natura ludzka odpowiada za
„nierówności” a nie pieniądz, który jest jedynie ich
miernikiem, tak jak kiedyś były nim np. stada owiec.
Po za tym Franciszek powiedział, że „największym złem, jakie
istnieje na świecie, są nierówności i dlatego trzeba z nimi
walczyć”. Przypominam, że wypowiedział te słowa człowiek
stojący na czele jednej z najbardziej zhierarchizowanych
struktur na świecie. Trudno to więc nazwać inaczej jak zwykłą
hipokryzją. Podsumowując oba przytoczone w tym tekście zdania
„ojca świętego”, trzeba by było stwierdzić, że w wypowiadaniu
nic nie znaczącego bełkotu obecny papież przebija nawet swoich
poprzedników.
Takie bezmyślne sformułowania wprawiają jednak w zachwyt
liczne tłumy wiernych (i nie tylko). Powodują więc, że
popularność papieża, a tym samym i kościoła rzymskokatolickiego nie spada. Może więc o to w tym wszystkim chodzi?
O to by „maluczcy „pozostali wierni kościołowi i zgodnie z
piątym przykazaniem kościelnym „troszczyli się o potrzeby
wspólnoty Kościoła”? Oczywiście to tylko teoria- nie musi być
prawdziwa.
Być może jednak takie sformułowania należałoby potraktować
jako wstęp do rzeczywistej pomocy najuboższym? Moim zdaniem,
aby kompleksowo rozwiązywać problem ubóstwa należy chociażby
dobrze zdefiniować w czym leży problem. Czy leży on po prostu
w tym, że istnieją nierówności? Oczywiście nie, nierówności są
motorem postępu, gdyż Kowalski chce być tak majętny jak
sąsiad, więc podejmuje działania w tym kierunku. To tworzy
bogactwo. Nie znaczy to jednak, że nie ma żadnego problemu z
nierównościami. Zbyt duże nierówności przestają motywować a po
za tym istnieje problem wykluczonych. To jednak nie znaczy że
problemem jest istnienie nierówności, tylko ich wielkość.
Słuchając/czytając papieża Franciszka ma się wrażenie, że jego
marzeniem byłoby stworzenie jakiejś niemalże komunistycznej
utopii, w której ponadto istniałby kult ubóstwa. To żadne
rozwiązanie. To, że tworzenie ultra-równosciowego systemu nie
ma sensu wiemy z historii. Powszechne uwielbienie dla ubóstwa
z kolei spowodowałoby że członkowie społeczeństwa w mniejszym
stopniu dążyliby do bogacenia się, wręcz poszerzałoby więc
zakres biedy. Racjonalne działania na rzecz zmniejszenia
poziomu ubóstwa to darmowe szkolenia dla nieposiadających
pracy i rozdawanie kondomów Afrykańczykom. Co do tego
drugiego, budzi to sprzeciw Kościoła. Należy jednak oddać
Franciszkowi, że wypowiedział się swego czasu na ten temat w
duchu innym niż jego poprzednicy. Czy przemówił wtedy jednak
dostatecznie głośno?