Czy DNA jest dziełem ludzkiej przemyślności?
Transkrypt
Czy DNA jest dziełem ludzkiej przemyślności?
Czy DNA jest dziełem ludzkiej przemyślności? N iegdyś biologia dzieliła się na botanikę i zoologię, wreszcie na antropologię biologiczną, która zajmuje się anatomią i fizjologią człowieka. Uczyliśmy się więc na biologii o roślinach, zwierzętach i o nas samych. Dzisiejsze specjalizacje to biochemia, biologia molekularna, genetyka. Dawniej biolodzy opisywali i klasyfikowali formy życia zastane w przyrodzie, dziś starają się poznać mechanizm ich działania i tworzyć nowe formy. Przyjmuję, że ciekawszy jest dla nas ten drugi obszar. To już nie łowca z siatką na motyle jest dla nas wcieleniem biologa, lecz pracownik laboratorium w białym fartuchu skupiony nad okularem mikroskopu. Jakie wynalazki tej wysoce zaawansowanej biologii zmieniły świat? Skonstruowanie mikroskopu zrewolucjonizowało samo uprawianie biologii, ale dopiero wyodrębnienie bakterii dzięki technikom mikroskopowym pozwoliło zapanować nad chorobami epidemicznymi. Tu powstaje problem „wynalazku” w biologii. Technika, inspirowana rozwojem fizyki i chemii, kreuje nowe urządzenia, tzw. artefakty, nieistniejące w przyrodzie dzieła ludzkiej aktywności. Biologia zaś odwzorowuje to, co w przyrodzie już istnieje. Z definicji dokonuje tylko odkryć. Przecież „artefakt” to (z łaciny) factus, czyli czyn lub dzieło dokonane dzięki ars (w dopełniaczu artis), czyli sztuce i przemyślności człowieka. Czy DNA jest dziełem ludzkiej przemyślności? Dzięki niej został na pewno odszyfrowany. My, humaniści, paradoksalnie cenimy osiągnięcia biologów bardziej niż oni sami. Z filozoficznego punktu widzenia możemy bronić tezy, że idea DNA jest artefaktem intelektu. W żywych komórkach jest coś, co chemia określa jako kwasy deoksyrybonukleinowe, spolimeryzowane w spiralne łańcuchy. Biologia molekularna dodaje, że owe łańcuchy są podstawowymi składnikami chromosomów, które zawierają informację genetyczną. Czy te wszystkie kwasy, spirale, polimery, chromosomy istnieją w przyrodzie tak jak konkretna bakteria, którą można zobaczyć przez mikroskop? Humanista powie, że pojęcia wyliczone przed chwilą to racjonalne konstrukty biologów konieczne do tego, by nasz rozum mógł w ogóle rozpocząć walkę o dosięgnięcie tajemnicy życia. To samo prościej: wyizolowanie penicyliny było odkryciem, ale już technologia jej produkcji jest wynalazkiem. To wynalazek genialny, dzięki któremu choroby przez wieki nieuleczalne i śmiertelne (gruźlica, trąd, syfilis) zostały pokonane przez medycynę. Zresztą był to wynalazek o bardzo przykrych skutkach finansowych, np. dla właścicieli sanatoriów dla chorych na gruźlicę. Dopiero armia amerykańska podczas drugiej wojny światowej zainwestowała w rozpowszechnienie penicyliny. Ilu ludzi niepotrzebnie umarło na gruźlicę, syfilis i trąd w latach 30. XX wieku, gdy penicylina była już odkryta, ale nikt jej nie wdrożył do masowej medycznej praktyki? To także zagadnienie do rozważenia przez humanistów w temacie „wynalazków w biologii”. Pewnego dnia z laboratoriów wymknie się na świat zmutowany wirus, który nas wszystkich uśmierci. To będzie ostateczny triumf inżynierii genetycznej. Przed takim triumfem humaniści powinni przestrzegać. Ale żeby to czynić sensownie (nie siać zbędnej paniki, a popularyzować cenne odkrycia), muszą dużo o osiągnięciach biologii wiedzieć. Jerzy Pilikowski