czy capoeira to tylko sport?
Transkrypt
czy capoeira to tylko sport?
To dzieje się na naszych oczach Moc świadectwa Przygodę ze sztukami walki zacząłem w wieku siedmiu lat. Póżniej także moje zainteresowania skupiły się wokół muzyki (buntownicza z gatunku rock/metal i hip-hop/rap) i pewnych subkultur. Punkrockowe środowisko o mało nie pozbawiło mnie wolności (ze względu na używki). Ostatecznie trafiłem do sekcji capoeiry. To moje zainteresowanie spodobało się również rodzicom, którzy znali capoeirę z pokazu zorganizowanego kiedyś podczas pewnego festynu parafialnego... t e k s t ■ ■ Dominik Pałka czy capoeira to tylko sport? 6 Miesięcznik 006-011 capoeira.indd 6 Egzorcysta lipiec 2013 13-06-18 11:45 ? lipiec 2013 006-011 capoeira.indd 7 Miesięcznik Egzorcysta 7 13-06-18 11:45 Wiele czasu spędzałem na treningach, także poza zorganizowanymi zajęciami. Różne zjazdy, nowi ludzie, wspólne zainteresowania, efektowność capoeiry, dzięki której często bywałem zauważony, to pochłaniało mnie coraz bardziej. Do tego stopnia, że nawet nie przyszło mi do głowy zastanowić się nad tym, czy śpiewanie czegoś w nieznanym języku lub przeżycie tzw. chrztu (batizado) może być jakąś inicjacją duchową. Zwłaszcza że moja wiara i świadomość religijna były na bardzo niskim poziomie. Zasadniczo wszystko ograniczało się do „pobytów” na niedzielnej Mszy św., sporadycznego pacierza wieczornego i wzywania pomocy Maryi w myśl zasady „jak trwoga to do Boga”. Po półtora roku treningów zacząłem równocześnie trenować MMA (mieszane sztuki walki). Coraz bardziej ciągnęło mnie do realnej walki. Momentami czułem się przymu- 8 Miesięcznik 006-011 capoeira.indd 8 Egzorcysta szony do agresji. Mniej więcej w tym czasie zacząłem doznawać różnych problemów psychicznych i fizycznych: depresje, silne lęki i niepokoje, agresja i nienawiść do samego siebie, a także nieuzasadnione bóle kręgosłupa (nawet przy przerwach w treningach) czy problemy z żołądkiem. Terapie, a nawet leczenie farmakologiczne, nie pomagały ani na dolegliwości psychiczne, ani somatyczne. Starania psychologów, a nawet psychiatry, nie przynosiły absolutnie żadnej ulgi, natomiast problem narastał, zwłaszcza w kontekście potrzeby bycia silnym fizycznie i psychicznie, jak na adepta sztuk walki przystało. Skąd to wiedział? Od tego momentu (widzę to z perspektywy czasu) moje życie zostało wrzucone w morze Miłosierdzia. Zupełnie „przypadkiem” natknąłem się na świadectwo chłopaka, który z podobnymi problemami jak moje lipiec 2013 13-06-18 11:45 zdjęcia: © Scott Griessel - Fotolia.com, © kentoh - Fotolia.com To dzieje się na naszych oczach trafił do egzorcysty. Poszedłem na Mszę św. o uzdrowienie organizowaną przez Wspólnotę Przymierza Rodzin Mamre, gdzie Jezus osobiście wywrócił mój świat do góry nogami. Po odczuciu radości tych ludzi, po doświadczeniu charyzmatu proroctwa i obserwacji takich działań, jak: spoczynek w Duchu Świętym, dar radości czy łez, zrozumiałem, że Kościół to nie organizacja zrzeszająca ciemnogród, a wiara nie jest naiwną nadzieją w trudnych chwilach. Natomiast o ile do tego czasu dopuszczałem jeszcze, że Bóg może istnieć, o tyle Szatan był dla mnie totalnym wymysłem. Jednak wszystko się zmieniło, gdy Jezus podczas modlitwy wstawienniczej wlał we mnie łaskę nawrócenia i pragnienia Boga. Tego z kolei nie mógł wytrzymać diabeł, który już przecież długo trzymał mnie w swoich szponach i coraz bardziej wyniszczał. Tak w zasadzie pamiętam tylko, że moje ciało zaczęło drżeć, a później zacząłem Nawet nie przyszło mi do głowy zastanowić się nad tym, czy śpiewanie czegoś w nieznanym języku lub przeżycie tzw. chrztu (batizado) może być jakąś inicjacją duchową. Moc świadectwa na cały głos mimowolnie kląć. Znalazłem się w zakrystii i ksiądz zaczął znowu nade mną się modlić. Po chwili usłyszałem z jego ust modlitwę o zerwanie więzi z mistrzami capoeiry i samej inicjacji w niej zawartej. Jak to?! Jakim cudem?! – to było jedyne, co poza chaosem znalazło się wtedy w mojej głowie. Skąd kapłan, którego widzę pierwszy raz na oczy, wie o tym, co trenowałem i jakie inicjacje przechodziłem? Nawrócenie i czas walki Tak rozpoczęła się walka, która zamknęła się w niecałych 300 godzinach modlitw nade mną w ciągu dwóch lat. Zasadniczo, im bardziej zbliżałem się do Chrystusa, którego od tamtej pory pragnąłem i pragnę, tym ciężej było wewnętrznie. Jezus sam, chcąc wyprowadzić mnie na wolność, przeprowadził mnie przez pustynię. Okazało się, jak tragiczny w skutkach jest każdy grzech, zwłaszlipiec 2013 006-011 capoeira.indd 9 ■ Miesięcznik Egzorcysta 9 13-06-18 11:45 w To dzieje się na naszych oczach ■ Moc świadectwa cza bałwochwalstwa. Przyszedł i czas, kiedy praktycznie nie miałem nad sobą żadnej kontroli, musiałem przerwać studia i „uciec” z pracy. Momentami nie potrafiłem z nikim rozmawiać, bo bałem się ludzi, nie potrafiłem przystąpić do spowiedzi, bo „wyrzucało” mnie z konfesjonału. Były też paraliże nocne, straszenie, łamanie i rzucanie przedmiotami w nocy. Najczęściej poczucie czyjejś obecności, przeraźliwy lęk, czasami jakieś odgłosy (trzaskanie albo „sapanie”). Sporadycznie jakieś przemieszczanie przedmiotów (np. zostawiony obok łóżka różaniec sam spadał na podłogę czy nawet w jakiś kąt). Kiedyś w nocy (standardowo w okolicach 3:00) nagle „przypadkiem” złamały się dwie półki (w szafie i w lodówce). Nie były jakoś specjalnie obciążone. Na krótko przed rozpoczęciem walki o wolność, po powrocie do domu, zastałem mieszkanie w stanie totalnego chaosu. Wszystko powyrzucane, pootwierane wszystkie szuflady, szafki itp. Opanowywała mnie także bardzo silna niemoc, zamieniająca się czasem w ogromną agresję. Podczas egzorcyzmów występowały gwałtowne manifestacje, wymagające pomocy kilku silnych mężczyzn. Ale to wszystko nie było już tym cierpieniem sprzed nawrócenia. To było dumne niesienie Krzyża! W niesamowity sposób przez cały okres walki byłem prowadzony przez Tego, który mnie wyzwolił. Na początku miałem możliwość pobytu przy Wspólnocie Przymierza Rodzin Mamre, dzięki której otrzymałem wielkie wsparcie. Następnie spędziłem kilka tygodni w Niepokalanowie u oo. franciszkanów, gdzie miałem stałą opiekę duchową. W innym czasie, gdy praktycznie po kilku dniach od egzorcyzmu nie byłem już w stanie nawet wstać z łóżka, franciszkanie ze Skarżyska-Kamiennej okazali mi niebywałą pomoc. Ta troska, którą Jezus ofiarował mi w swoim Kościele, jest nie do opisania. Mimo braku pracy i nie najlepszej sytuacji finansowej w domu, praktycznie znikąd miałem zapewnione wszelkie potrzeby związane z tą walką. Z całej tej sytuacji Miłosierny Ojciec wyciągnął tak wielkie dobro: nawrócenie mnie oraz bliskich, a także wiele cudów uzdrowień i uwolnień. Mimo że nie było łatwo i nie jest do tej pory, tak naprawdę teraz dopiero – przy Chrystusie – czuję się spełniony. Prawdziwym wojownikiem też jestem dopiero teraz, gdy nieraz u boku Jezusa przychodzi zmierzyć się z (na szczęście już zewnętrznymi) kolejnymi pokusami czy atakami złego ducha, który wykazał aktywność nawet przy pisaniu tego świadectwa. Na szczęście i tu moc Zbawiciela odniosła zwycięstwo. ■ ■ W zakrystii ksiądz zaczął nade mną się modlić. Po chwili usłyszałem z jego ust modlitwę o zerwanie więzi z mistrzami capoeiry i samej inicjacji w niej zawartej. Jak to?! Jakim cudem?! Skąd kapłan, którego widzę pierwszy raz na oczy, wie o tym, co trenowałem i jakie inicjacjeprzechodziłem? 10 M i e s i ę c z n i k 006-011 capoeira.indd 10 Egzorcysta lipiec 2013 13-06-18 11:46 Komentarz do świadectwa Do wolności wyzwolił nas Chrystus. A zatem trwajcie w niej i nie poddawajcie się na nowo pod jarzmo niewoli (Ga 5, 1). zdjęcia: © diego cervo - Fotolia.com Co kryje się za pozornie niewinną zabawą? Nigdy nie myślałem, że uprawianie capoeiry może być aż tak zgubne… Do czasu, aż poznałem Dominika i historię jego życia. Kilka lat wcześniej, będąc na wakacjach w Lewinie Kłodzkim z grupą dzieci z naszej parafii, sam widziałem pewną odmianę takiej zabawy. Dosyć ciekawe było to widowisko, pełne radości, rytmicznej muzyki, tańca, śpiewu, akrobatyki. Ale nic nie wiedziałem wtedy o zagrożeniu płynącym z tego tańca. Myślę, że sporo osób traktuje capoeirę jako możliwość pewnego rodzaju rozwoju fizycznego dla dzieci i młodzieży czy jako atrakcyjne spotkania z ciekawymi ludźmi. Dominik po raz pierwszy przyjechał do naszego klasztoru z grupą nastolatków na rekolekcje. Opowiedział nam wtedy o swoich problemach duchowych. W jego historii nie potrafiliśmy doszukać się świadomego pójścia za złem czy też zwrócenia się bezpośredniego ku niemu. Jako chłopiec chodził na treningi judo, które zrodziły w nim zainteresowanie sztukami walki oraz były motywacją do rozpoczęcia treningów capoeiry. Dominik przez lata był wprowadzany w mocno zakamuflowaną inicjację duchową, szczególnie przez spirytyzm (pieśni), chrzest nazwany egzaminem na kolejny stopień oraz kult energii axe, któremu nadawano odmienne znaczenie. Jak sam twierdzi, wszyscy mówili o energii jako dobrej atmosferze, „dobrej energii”. Równocześnie deklarował się jako katolik i świadomie nie wyparł się nigdy Pana Boga. Z czasem zaczęły się u niego pojawiać problemy psychiczne (lęki, niepokoje, nerwica, natręctwa itp.) oraz nie dające się wyjaśnić medycznie objawy somatyczne. Psychiatra ani psycholog nie potrafili mu pomóc. Podczas modlitw o uwolnienie następowały manifestacje złego ducha. Przeżywał wielką walkę duchową, której objawami było spętanie umysłu, pesymizm, bezradność, wręcz beznadzieja, nie widział już sensu życia. Kusił go demon śmierci, odczuwał wielki lęk, strach przed ludźmi i samym sobą. Jakby tracił nad sobą kontrolę. Zdarzyło się, że nie potrafił wejść do konfesjonału – demon wyrzucał go na środek kościoła. Jego stan pogarszał się z dnia na dzień. Mama Dominika z płaczem prosiła o jakąkolwiek pomoc w chwilach, kiedy jej syn „jakby nie funkcjonował”. W Dominiku rosły podsycane przez demona pretensje do Boga. Modlitwy nie dawały skutku, stan się pogarszał, dlatego potrzebna była modlitwa egzorcyzmem, na którą zgodził się nasz Ksiądz Biskup. Proces uwalniania trwał około dwóch lat. Modliło się za niego również kilku innych egzorcystów. Modlitwy w naszym klasztorze trwały godzinami. Modlitewnie także wspierały nas siostry klauzurowe, a miejscowe wspólnoty charyzmatyczne podejmowały się postów w intencji jego uwolnienia. Często po modlitwach było źle, diabeł nie chciał wypuścić go ze swoich szponów. Modliliśmy się o zerwanie więzi z mistrzami capoeiry, o zerwanie więzów inicjacji. Prosiliśmy Boga o zamknięcie wszelkich furtek zła. Chcę podkreślić, że podczas tych modlitw demon rzucał całym ciałem Dominika (często kilku dorosłych mężczyzn nie potrafiło go utrzymać), a w tym czasie wystukiwał rytmy pieśni, także przyzywał inne demony do pomocy. W pewnym momencie objawy zaczęły słabnąć – aż do uwolnienia. Przez to świadectwo Jezus pokazuje nam, jak tragiczne mogą być skutki naszych grzechów, zwłaszcza wszelkiej idolatrii, nawet jeśli dzieje się to nie do końca świadomie. Szczególnie zaś ukazana jest tu wielka troska Boga o nas. Mimo braku kontroli nad sobą, Dominik praktycznie stale doświadczał opieki Kościoła. Przez pewien okres przebywał w naszym klasztorze. Pojawiająca się momentami subiektywna niemoc w stosunku do demonów niech będzie zachętą do badania duchów (1 J 4, 1) i unikania wszystkiego, co ma choćby pozór zła (1 Tes 5, 22), by nie wystawiać Boga na próbę i świadomie nie odrzucać Jego, tak nam potrzebnej, opieki. ■ ■ O. Rafał Kołodziejski OFM Conv gwardian i proboszcz, doktorant mariologii Kolbianum lipiec 2013 006-011 capoeira.indd 11 Miesięcznik E g z o r c y s t a 11 13-06-18 11:46
Podobne dokumenty
capoeira - taniec na cześć demonów (bałwanów)
niec. Mimo zakazów Kościoła, w pieśniach capoeiry występują często obok siebie święci katoliccy i duchy orixas (candomblé opiera się na wierze w blisko 50 demonów-przewodników, zwanych orixas). W...
Bardziej szczegółowo