PEPCO (Potomac Electric Power Company) - co się tam

Transkrypt

PEPCO (Potomac Electric Power Company) - co się tam
PEPCO (Potomac Electric Power Company) - co się tam stało
7 kwietnia 2015?
Autor: Jerzy Łaskawiec
("Energetyka Cieplna i Zawodowa" - nr 3/2015)
Jak gdyby nigdy nic, po godzinie 13.30 został pozbawiony dostaw energii elektrycznej
praktycznie cały stan Columbia w USA. Bez prądu pozostawał Waszyngton, wraz ze swymi
instytucjami rządowymi. Awaria dotknęła m.in. Biały Dom i budynki Departamentu Stanu.
Zgasły światła na stacjach metra. Ewakuowano ludzi z Uniwersytetu Maryland, z National
Portrait Gallery oraz z Muzeum Lotnictwa i Przestrzeni Kosmicznej. Pierwszy odruch
Amerykanów to obawa, a nawet strach przed zamachem terrorystycznym, co też najszybciej
dla spokoju publicznego zdementowano. Przyczyna była techniczna. Jak poinformowało
przedsiębiorstwo energetyczne Pepco, zaopatrujące w prąd rejon amerykańskiej stolicy,
odnotowano spadek napięcia spowodowany „problemem z linią przesyłową", oraz że trwają
prace naprawcze w hrabstwie Charles, w sąsiadującym z Waszyngtonem stanie Maryland Po
prostu awaria transformatora i niezadziałanie automatyki przywracającej zasilanie.
Jak to się mogło stać w kraju skrajnie uczulonym na zagrożenia dla funkcjonowania państwa,
w tym z powodu infrastruktury? Jak taki mały transformatorek mógł być przyczyną kryzysu?
Dobrze, że awaria ta stała się właśnie tam - w najbardziej „zorganizowanym" miejscu świata,
a nie w Polsce, gdzie poprzestano by na zmianach personalnych. Pozwoli to energetyce
świata, podobnie jak to się stało po incydencie z ENRONEM, na systemowe podejście do
problemu i jak sądzę na skuteczne wyeliminowanie w przyszłości tego typu incydentów.
Czy może to się zdarzyć u nas? Jak najbardziej może. Infrastruktura naszej elektroenergetyki
należy do kategorii wybitnie wrażliwych. Ze względu na zapewnienie bezpieczeństwa w
węzłach sieci krajowej ustalono wykaz elektrowni, w których MUSZĄ pracować (MUST
RUN) konkretne liczby bloków. Bez tego nastąpią niekontrolowane przepływy prowadzące
do możliwych awarii, jak ta w PEPCO. Tych bloków, mogących być w 100% dyspozycji, jest
coraz mniej. Nowe wielkie bloki pojawią się dopiero za kilka lat, a w międzyczasie stare będą
musiały być wyłączane PSE przyznało wreszcie, że w roku 2016 będzie problem z
zachowaniem niezbędnej nadwyżki mocy będącej w dyspozycji operatora w stosunku do
planowanego zapotrzebowania. Jest to najdelikatniejsze ostrzeżenie, jakie przekazano
publiczności (nam). Obawiam się, że ze względu na jego delikatność, co do formy, nie
zostanie przyjęte na serio przez polityków.
Po awarii w Waszyngtonie popatrzyłem na stronę Departamentu Energetyki USA (DOE). Co
robi Rząd USA w kwestii bezpieczeństwa energetycznego? Nie wstydzi się i udziela Loan
Guarante (kilkadziesiąt miliardów dolarów w ciągu roku) gwarancji dla zwrotu kredytów na
inwestycje energetyczne. Nie patrzy na jakieś konieczności notyfikacji takich zdarzeń, tak jak
robimy to my w Unii Europejskiej. Nie obawia się zarzutów o popieranie rodzimej
gospodarki - BO PO TO JEST. Ta poprawność w przestrzeganiu liberalnej religii w naszej
Unii Europejskiej zaprowadzi nas na manowce gospodarki światowej. Brak troski o
przemysły krajowe to droga donikąd. Są oczywiście chlubne wyjątki (choćby Niemcy czy
Francja), ale nie dotyczy to neofitów tzw. Nowej Unii, czyli głównie Polaków.
Wracając do bezpieczeństwa wrażliwych elementów infrastruktury energetycznej - zauważam
wreszcie renesans analizowania na poważnie tych spraw, ale głównie w ramach polskich
struktur wojskowych. Defence24.com jest portalem, który osobiście rekomenduję do
systematycznego czytania, tak jak czytamy nasze energetyczne portale. Tam w strukturach
wojskowych powstaje jednak głównie wiedza, która nijak nie przekłada się, na razie, w
okresie pokoju, na długookresowe plany gospodarcze. Takie powinny powstawać w
Ministerstwie Gospodarki. Nie ma już Rząd w swych strukturach Komisji Planowania ani
nawet struktur, które w jakimś czasie je zastępowały - jak zespół Szwarca, potem
Wasilewskiej-Trenkner czy nawet Kropiwnickiego. Wyrzucono je poza Rząd, bo głosiły
niewygodne dla kogoś racje, nie dając jednocześnie recept jak to poprawić Tak postępują
państwa i decydenci nieświadomi w sumie swej odpowiedzialności nie tylko za to, co dzieje
się w czasie trwania ich kadencji, ale głównie w perspektywie kilkudziesięcioletniej.
W kampaniach wyborczych porusza się sprawy nie najważniejsze, ale takie, które mogą
przysporzyć głosów od „głosującej większości", czyli takiej, co to nie wie, co to jest zasada
zachowania masy i energii, nie mówiąc o zasadzie zachowania momentu pędu. Waga głosu
nie zależy od wiedzy i poczucia patriotyzmu głosującego, ale od jego aktualnej emocji zwanej
niekiedy ideologią. Powinny ta wiedza i te wartości być jednak obecne w programach tych,
którzy korzystają z biernego prawa wyborczego. Ci powinni wiedzieć, co to jest racja stanu i
bezpieczeństwo państwa. Niektórzy z nich nic sobie z tego nie robią. Czytelnikom życzę
mądrych wyborów, nie tylko tych politycznych, ale i życiowych, z pożytkiem nie tylko dla
siebie.
Jerzy Łaskawiec
Wrocław, 14 kwietnia 2015 r.