Pobierz w pdf - CzytajZaFREE.pl
Transkrypt
Pobierz w pdf - CzytajZaFREE.pl
Niewinnie Publikacja na extrastory.czytajzafree.pl Autor: pryzmatuczuc Szkarłatny atrament płynął po kartonie zawzięcie pokonując wypukłości faktury. Lekki wietrzyk docierający z dziurawej okiennicy popychał krople dalej i dalej. Uniósł głowę, spojrzał w kierunku małego okienka, przez które do pokoju wdzierała się strużka światła. Wytężył wzrok i na chwile skupił go na pyłkach kurzu tańczących w promieniach wschodzącego słońca. Są jak my, pomyślał. Obijają się o siebie wypełniając przestrzeń, walczą, choć są tego nieświadome. W końcu jeden z nich wybije się na wyżyny, wzleci ponad wszystkie inne, król całego tego syfu. Zapiekły go oczy, zamrugał gwałtownie. Ulgę przyniosły dopiero łzy spływające po policzku. Przetarł je grzbietem dłoni i obejrzał się w obawie, że ktoś mógł spostrzec tę chwilę słabości. Zapomniał, że jest tutaj sam. Skierował wzrok na ścianę naprzeciw siebie. Pociągnął nosem, poczuł nieprzyjemny zapach stęchlizny. Nic nie może równać się z tą przenikliwą wonią. Wypełnia ona nozdrza i zdaje się docierać aż do żołądka, drażniąc go, powodując nudności. Poczuł napływającą do ust ślinę, połknął ją prędko, popchnął krzesło, któro upadło z trzaskiem. Szlag. Ten bajzel jest wart tyle co nic! Maszerował szybko w kąt i z powrotem. Chwycił karton i ułożył go na środku piwnicy. Wilgoć, wszędzie wilgoć! Cała moja praca pójdzie na marne. Przyciągnął do siebie kałamarz, ukląkł na mokrej podłodze i pozwolił by pióro wędrowało samodzielnie. Wciąż zastanawiał się skąd jego nagła fascynacja malarstwem. Ilekroć o tym myślał, dochodził do wniosku, że to pragnienie podświadome. Coś, czego nie mógł kontrolować, zatrzymać. Czy jestem szaleńcem? Tak mówią. Jestem szalony, jeśli szaleństwem jest miłość. Czy można mnie winić za to, że kochałem zbyt mocno? Zamknąłem swój świat na odgłosy i obrazy, wzgardziłem muzyką i tańcem, chciałem tylko ją kochać. Był promienny, ciepły poranek w samym środku listopada. To niezwykła rzadkość zważywszy na porę roku. Kroczył stanowczo po przesiąkniętym nocnym chłodem bruku. Spieszył się jak mógł, bo na horyzoncie dostrzegał już blask jej rudych włosów. Trzymała w dłoniach kawę, jego ulubioną, czarną. Ciemną, jak jej oczy. Miała na sobie zieloną sukienkę, Strona: 1/3 Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl która przywodziła mu na myśl miejsce ich pierwszego spotkania. Łąkę nieopodal rzeki, w której kąpała się z przyjaciółką, gdy on uporczywie biegł za ogłoszeniem o pracę, któro wyrwał mu z ręki kapryśny wiatr. Dziwnym trafem kartka papieru zatrzymała się tuż na jej głowie. Spojrzała na niego, a jej twarz rozpromienił najcudowniejszy uśmiech, jaki przyszło mu oglądać. W tamtej chwili poczuł, że nikt wcześniej, a tym bardziej już nigdy później nie zaszczyci go takim pięknem. Jak się później okazało, uroda nie była jej jedynym atutem. Kochała sztukę. Z niezwykłym przejęciem opowiadała o pracach Da Vinci, talencie Wyspiańskiego i geniuszu Chopina. Pisała. Wiersze, poematy, piosenki. Całkowicie zatracała się w swojej pasji. Godzinami siedziała na werandzie i tworzyła historie piękne i smutne, przelewając je na papier za pomocą ukochanego pióra, które odziedziczyła po babci. Uwielbiała zwierzęta, trzymała w domu tuzin wróbli, które nie raz zapaskudziły zabytkowe meble, ale cóż.. Nie miała serca ich przepędzić. Jej głos koił zmysły, skóra była miękka, delikatna i czysta, jak ona sama. Spędzali razem każdą minutę każdego dnia przez pięć długich lat. To miał być wyjątkowy dzień. Budząc się rankiem, poczuł pustkę głęboko w sobie. Zjadł śniadanie, wypił herbatę, obejrzał reportaż o polowaniu tygrysa, długo mocował się ze sztangą, kiedy w końcu zrozumiał, że jest tylko jedna osoba, która zapełni tę pustkę. Narzucił na siebie sweter i zauważywszy, że ma jeszcze sporo czasu do spotkania z ukochaną, popędził do jubilera. Wybrał najmniej rzucający się w oczy pierścionek, taki, na jaki zwróciłaby uwagę. Kochała prostotę. Zwykła mawiać, że droga do spełnienia marzeń zawsze wiedzie prosto, tylko człowiek nieufny i podejrzliwy często z niej zbacza. Myślał, jak pięknie kamień podkreśli głębię jej wzroku. Teraz był również pewien, że drobna cyrkonia idealnie pasuje do zielonej sukienki. Dzieliło ich tylko kilka metrów, gdy zza rogu budki z lodami wyłonił się rosły mężczyzna w bluzie z kapturem. Kilkoma susami doskoczył do niej i porwał brązową torebkę, którą dostała w prezencie od ukochanego. Rozpoczęła się szamotanina, błysk ostrza, krew, morze krwi. Przechodnie stali w osłupieniu, z ich oczu wyzierało przerażenie tak wielkie, że aż paraliżujące. Wszyscy wpatrywali się tępo w kobietę o rdzawych włosach, rozciągniętą na chodniku. Gdy przedzierał się przez tłum gapiów, czuł jak zostawia za sobą cząstki własnego ja, które stawały w bezruchu, kiedy powoli docierało do niego, co właśnie się stało. Upadł obok niej, uniósł jej głowę i zobaczył w jej oczach swoje własne, pełne lęku i smutku. Mówił do niej powoli, trochę nucił, odrobinę płakał. Ona leżała bezwładnie, tak spokojnie, jakby właśnie odpoczywała po ciężkim dniu w pracy. Po jej policzku ciekła łza. Wzięła głęboki wdech, wyszeptała kocham cię i umarła. A on umarł razem z nią. Tam, przy budce z lodami zostawił cały swój świat, swoje szczęście i miłość. Potem wrócił do domu, wziął prysznic, zabarykadował się w piwnicy. Nie wyszedł nawet na jej pogrzeb. Wciąż tylko malował. Ta miłość go zniszczyła. Tak wielu wcześniej ostrzegało przed zatracaniem się w uczuciach. Nie otwieraj magicznego pudełka z kluczem w kształcie serca. Nie otwieraj tego, to zabija. Jak trafne okazały się przestrogi, jak bardzo dosłowne. Zakreślając koła na tekturze, czuł, że dawny on ma już niewiele do powiedzenia. Przez miesiące spędzone w podziemiu nabawił się kilku katarów, grypy i paru pasożytów. Stracił przyjaciół, znajomych, nawet rodzina dawno się od niego odwróciła. Jedyną osobą, która od czasu do czadu do niego wpadała był stary właściciel budynku. Na początku myślał, że staruszek robi to bezinteresownie, z czystej sympatii, później zdał sobie sprawę, że przebrzydła pijawka czyha tylko na jego pieniądze z funduszu powierniczego. Wredny egoista, zapatrzony tylko w te swoje znaczki pocztowe. Czy on zdaje sobie sprawę, czym jest życie? Czuł kiedyś coś poza ekscytacją na widok pełnego klasera?! Przeklinał go w myślach wielokrotnie, ale tak naprawdę, miał tylko jego. Był jedynym kontaktem ze światem zewnętrznym, a to, że pobierał za to gigantyczne opłaty, tylko Strona: 2/3 Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl zachęcało do spędzenia wieczności w zamknięciu. Cholerny chytrus! Ten świat stanął na głowie. Za kilka banknotów ludzie gotowi są oddać wszystko, zaprzedać duszę samemu diabłu. Podpisują cyrograf pisany druczkiem wielkości ziarenka piasku, żyją wystawnie, szastają pieniędzmi, a gdy przychodzi ich pora w błagalnym płaczu upadają na kolana, tracąc resztki godności. Do czego zmierza to społeczeństwo?! On sam czuł się bezpiecznie we własnym świecie. Kilka metrów kwadratowych wystarczało by żyć. Gdy dopadała go nostalgia obserwował owady pełzające po ścianach. Zjawiały się niewiadomo skąd, znikały w szparach pomiędzy pustakami. Fascynował go pająk, który ulokował się w prawym kącie naprzeciw drzwi. Godzinami obserwował, jak misternie przygotowuje swoją sieć. Z uczuciem wytwarza każdą nić, dopracowuje każdy zlep. Potem przyczaja się i czeka. Celebrując ciszę, zamiera w bezruchu, czasem na całe dnie. Gdy w końcu dopada ofiarę, nie rzuca się na nią od razu, nie szarpie się jak małe dziecko na widok loda. Nadal wyczekuje aż muszka zaplącze się w sieć. Kiedy nadchodzi pora posiłku, zbliża się delikatnie, powoli i z gracją. Upewniwszy się, że nie daje ofierze szansy na ucieczkę, chwyta ją silnie i zdecydowanie. Przez ułamek sekundy obserwuje swoje trofeum, napawa się wygraną, a później po prostu ją zjada. Ktoś musi zginąć, by ktoś mógł żyć. Dzięki długim latom w podziemiu uodpornił się. Zyskał również skorupę, domek, w którym ukrywał się przed sąsiadami, ignorując dzwonki do drzwi i gospodynie przynoszące aromatyczne, powitalne ciasto. Głos w głowie powtarzał tylko, że musi malować jej twarz. Malować dla niej, jej własnym piórem, malować szkarłatem, krwią młodego kurczęcia, niewinnego, jak jego ukochana. Strona: 3/3 Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl