recenzję książki

Transkrypt

recenzję książki
Henning Mankell - Mężczyzna, który się uśmiechał
Z zainteresowaniem zabrałam się do lektury książki Henninga Mankella "Człowiek, który się
uśmiechał". Z okładki wynika, że pozycję wydało wydawnictwo W.A.B. w 2007 roku w "Mrocznej serii".
H. Mannkell - jak informuje wewnętrzna strona okładki - jest najpopularniejszym pisarzem szwedzkim
(ur. w 1948 r.) i zasłynął jako autor powieści kryminalnych. Jego książki osiągnęły nakład ponad 16
milionów egzemplarzy i były tłumaczone na 25 języków świata.
Akcja powieści rozpoczyna się 11 października 1993 roku, a kończy 23 grudnia tegoż roku. Bohaterem
kryminału jest komisarz policji w Ystad - Kurt Wallander. Wraca on do pracy po 1,5 - rocznej przerwie
spowodowanej depresją (po zabiciu na służbie człowieka w obronie własnej).
O pomoc prosi go przyjaciel, którego ojciec - Gustaw Torstenssen - zginął w wypadku samochodowym,
w drodze powrotnej od biznesmsna, właściciela olbrzymiej fortuny - Alfreda Harderberga, mieszkującego
w zamku w Farnholm. Okazuje się, że kilka dni później zostaje zamordowany w swojej kancelarii
adwokackiej syn Gustawa, ten, który prosił Kurta o wyjaśnienie tajemniczego wypadku ojca.
Akcja powieści toczy się sprawnie i wartko, Wallander potrafił zmobilizować cały pion dochodzeniowo
- śledczy policji w Ystad. Wszyscy otrzymują konkretne zadania, z których znakomicie się wywiązują.
Kurtowi pomaga młoda i zdolna, świetnie zapowiadająca się policjantka Ann-Britt Höglund.
Alfred Harderberg cieszy się opinią uczciwego i prawego obywatela, a okazuje się wyrafinowanym
oszustem i kreaturą człowieka. Dokonuje malwersacji w Szwecji w innych krajach Europy, a nawet w
Afryce. Eliminuje tych, którzy odkrywają jego przestępstwa, zlecając skrytobójcze morderstwa. Jego
ofiarami padają nie tylko adwokaci ojciec i syn, ale także Lars Borman, Kurt Ström, były policjant,
późniejszy ochroniarz w zamku. Nie udają się próby zamachu na sekretarkę obu adwokatów Dunër i na
samego Wallandera. Warto wspomnieć, że zdarzenia rozgrywają się w zimnym klimacie Szwecji, we
fragmentach w Danii. Bohaterowie często marzną, ale czytelnika rozgrzewają perypetie i zawiłości
śledztwa. Finału kryminału prawie baśniowego, można było się domyślić. W końcu czytelnik dowie się,
czy tytułowy bohater będzie się uśmiechał
Powieść czyta się szybko, akcja budzi zainteresowanie czytelnika. Język zwięzły i "giętki". Sądzę, że to
po części zasługa tłumaczki - Ireny Kowadło-Przedmojskiej.
W powieści można znaleźć kilka stwierdzeń,wartych przemyślenia. Oto one: Kiedyś..w społeczeństwie
obowiązywało wyższe morale, a autorytet policji był niepodważalny... to, co dziesięć lat temu uchodziło
za wykroczenie, dziś już nim nie jest... za czyn,który wczoraj pociągał za sobą karę, dziś się już nie ściga,
postępowanie zostaje niezwłocznie umorzone." "Dawniej mówiło się, że za każdą fortuną kryje się
przestępstwo." Czy i w Polsce nie obserwujemy takich tendencji? Sądzę, że te stwierdzenia są aktualne
nie tylko w Szwecji ale także w Polsce.
Powieść - dla rozrywki - warto przeczytać i wyciągać wnioski.
Wagrowiec, listopad 2014 r.
Elżbieta Muszyńska

Podobne dokumenty