nowy wymiar SEO

Transkrypt

nowy wymiar SEO
Grupa Kapitałowa
e
-profit
INQBE NEWS
Magazyn Grupy InQbe
Lipiec2011 (2)
nowy wymiar SEO
Biznes?
Z nami to dziecinnie proste
Joanna Zielinska Szczepkowska - ekspert
Spolecznosci.pl czyli
reklama w portalach
społecznych
Cloud computing - rewolucja
Marcin Sznyra vs.
czy ewolucja?
Wojciech Przyłęcki
Rozmowa z Wojciechem
Jak oczarować
SypkoDyrektorem Sprint Data
inwestora?
Center
Na zdjęciu: Joanna Niemiuszczy - dyrektor sprzedaży społeczności.pl
2
InQbe News
W numerze
Od redakcji
Pierwsze półrocze tego
roku w InQbe to pięć nowych wejść kapitałowych,
debiut na rynku NewConnect spółki Power Price,
pierwsze wyjścia poza rynek krajowy oraz zaawansowane prace nad kilkoma
nowymi
interesującymi
projektami. Nadeszły wakacje, który dla InQbe będą
intensywnym czasem przygotowania do kolejnych
debiutów na New Connect
oraz wejść w kolejne inwestycje. O wszystkim będziemy na bieżąco informować.
Jednocześnie na rynku dzieje się wiele ciekawych rzeczy,
które warto wiedzieć i o których mam nadzieję dowiecie
się od nas. Zapraszam do lektury e-profit.
Wydarzyło się w InQbe
► Marcin Sznyra vs. Wojciech Przyłęcki. Jak oczarować inwestora?
► Sports TV w Warszawie
► Sukces mimo wszystko
Z Rynku
► Cloud computing rewolucja czy
ewolucja?
► Social Media – social marketing
► Zmiana oblicza polskiego e-commerce?
Nasze spółki
► Linkolo - nowy wymiar SEO
► Okiem eksperta
Z naszej perspektywy
► Biznes? Z nami to dziecinnie
proste
► Nie daj się zaskoczyć
Po Godzinach
Marek Dornowski - redaktor naczelny ► Work Iife balance - marzenie czy
konieczność?
W skrócie
• Należący do IQ Partners fundusz Ventures Hub został pierwszym poważnym inwestorem w polskiej blogosferze
inwestując w jeden z najbardziej znanych techno – blogów antyweb.pl. Jednocześnie fundusz dokonał częściowej
sprzedaży jednej ze swoich spółek portfelowych, Langloo.com S.A. Jest to już drugie wyjście inkubatora z inwestycji
w tym półroczu. Pierwsze dotyczyło sprzedaży udziałów w spółce Mobile Partner S.A.
• W dniach 3-5 czerwca odbyła się kolejna, piętnasta już konferencja z cyklu Wall Street. To jedno z największych spo-
tkań inwestorów w Polsce. Uczestniczyli w nim między innymi Maciej Hazubski – Prezes IQ Partners, oraz Wojciech
Przyłęcki Prezes InQbe. Na ile owocne były rozmowy powinniśmy przekonać się już wkrótce.
• Należący do portfela inwestycyjnego IQ Partners Cube Group S.A., wspólnie z domem mediowym Value Media,
wygrała przetarg na obsługę banku PKO BP. Value Media zajmie się strategią oraz planowaniem i zakupem mediów
internetowych, zaś CubeGroup – działaniami SEM.
• Zakończył się trzeci sezon spotkań z cyklu Olcamp (nieformalne spotkania szeroko rozumianego środowiska IT w
Olsztynie). Jednym z gości podczas ostatniego spotkania poświęconego dostępnym formom pomocy na rozwój biznesu był Wojciech Przyłęcki – Prezes InQbe. Olsztyniacy pokazali już, że wiedzą na czym polega e-biznes. Czekamy
na kolejne pomysły.
• Wchodząca w skład portfela inwestycyjnego funduszu IQ Partners spółka Evilport uruchomiła jedną z pierwszych
w Polsce sieci afiliacyjnych związanych z grami onlineo nazwie PortMMO. Jest to już drugi projekt spółki skupiony
wokół gier sieciowych. Dla IQ Partners jest to kolejna (pierwszą było objęcie poprzez InQbe udziałów w spółce
Gametrade) inwestycja na rynku gier komputerowych.
Wydarzyło się w InQbe
3
Marcin Sznyra vs. Wojciech Przyłęcki.
Jak oczarować inwestora?
Czy istnieje sprawdzona recepta na
udaną rozmowę z
inwestorem? Jak się
zachować?
Czego
unikać? Jak wzbudzić
zainteresowanie pomysłem? Te pytania zadaliśmy Wojtkowi Przyłęckiemu z InQbe oraz Marcinowi Sznyrze z
Exnui – społki należącej do portfela inwestycyjnego InQbe. Porównajcie opinie inwestora
i osoby, której udało się go oczarować.
Jak pomysłodawca powinien się przygotować do rozmowy z inwestorem?
Wojtek Przyłęcki: Rozmowa inwestycyjna to nie casting do konkursu piękności, czy
telewizyjnego show. Świetnie, jeśli pomysłodawca robi dobre wrażenie, ale nie to jest najważniejsze. Dobrze przygotowany, musi być przede
wszystkim projekt. Pomysłodawca natomiast
powinien udowodnić, że jest w stanie go zrealizować.
Marcin Sznyra: Nie sądzę żeby takie
przygotowania były potrzebne. Musimy zdać sobie sprawę, że inwestor ma ogromną przewagę
wiedzy nad pomysłodawcą.. Jeśli miałbym coś
doradzić, na pewno nie można nastawiać się na
rozmowę tylko z jednym, konkretnym inwestorem, ponieważ zazwyczaj więcej dochodzi do co
najmniej kilku spotkań. Najważniejsze jednak,
to być przygotowanym do prowadzenia własnego biznesu.
Jakich błędów podczas rozmowy na
pewno nie można popełnić?
WP: Dokładnie takich samych jak podczas tworzenia projektu. Trzeba patrzeć na
projekt bardzo realistycznie, być otwartym na
zmiany. Zakładanie różowych okularów to zdecydowanie zły pomysł.
MS: Osoba, która zgłasza się do funduszu venture capital, musi zdawać sobie spra-
wę z tego, że najważniejszą rzeczą dla niej jest
wiara w to, co proponuje inwestorowi. Jeśli ktoś
nie wierzy we własne możliwości lub pomysł,
nie ma większych
szans. Moim zdaniem, nie trzeba
się stresować przed
takim spotkaniem.
Na ogół rozmowy z
inwestorem są bardzo ciekawe. To są
ludzie z ogromnym
doświadczeniem.
Fundusz venture
Marcin Sznyra – Prezes
capital ma zasób
Zarządu Exnui Sp. z o.o.
olbrzymiej wiedzy
i na pewno będzie chciał przemodelować nasz
pomysł i model biznesowy. Jeśli dojdzie do rozwoju pomysłu, to inwestor na pewno nam też
merytorycznie pomoże. Najważniejsza jest jednak wiara w to, co się robi.
Co musi mieć w sobie pomysłodawca,
aby przekonać do siebie inwestora?
WP: Pomysłodawca nie ma przekonywać
inwestora do siebie, tylko do swojego projektu.
Kluczowa jest świadomość inwestora, że zespół,
który ma projekt zrealizować jest w stanie sobie
z nim poradzić. Najlepszy nawet projekt można
najzwyczajniej w świecie zepsuć. O ile jednak
zdarzyło nam się zainwestować w projekt, gdzie
pomiędzy radą inwestycyjną a pomysłodawcą
nie było tej przysłowiowej „chemii”, o tyle nigdy
nie zainwestowaliśmy w projekt, gdzie relacje z
pomysłodawcami były świetne, ale do samego
pomysłu nie byliśmy biznesowo przekonani.
MS: Determinację i przekonanie, że najważniejszy jest biznes i że jesteśmy w stanie go
poprowadzić. Nie chce przez to powiedzieć, że
sam pomysłodawca nie jest ważny. Nie jest jednak najważniejszy w tym przedsięwzięciu.
Czy ważne jest doświadczenie pomy-
4
Wydarzyło się w InQbe
słodawcy?
WP: W większości wypadków nie przeszkadza. Ale nie jest to czynnik decydujący o
tym, czy w
daną
inwestycję wejść
czy nie. Mark
Zuckerberg
jak
tworzył
facebook, nie
był przecież
biznesmenem
z wieloletnim
doświadczeWojciech Przyłęcki – Prezes niem.
Zarządu InQbe Sp. z o.o.
M S :
Trudno mi
odpowiedzieć na to pytane. Ja wcześniej prowadziłem działalności gospodarcze, więc takie doświadczenie miałem. Natomiast, jeśli ktoś nigdy
nie prowadził jakiegokolwiek biznesu, będzie
mu na pewno dużo trudniej. To jest jednak spore wyzwanie. Zwłaszcza, że fundusz zazwyczaj
tworzy spółkę z o.o., jest która jest dużo trudniejsza do prowadzenia niż zwykła działalność.
Jakie cechy powinien posiadać startup,
aby inwestor w niego uwierzył?
WP: Nie ma jednej gotowej recepty na
zarabianie.
MS: Moim zdaniem, dla inwestora najważniejszym wyznacznikiem jest sprzedaż i
umiejętność pokazania mu skąd taka sprzedaż
się bierze. Dlatego, jeśli ktoś się wybiera na spotkanie z inwestorem, musi mieć świetnie przygotowany biznesplan. Nie chodzi o papierowy
biznesplan, bo to jest mniej istotne, ale o analizę, czyli wyliczenie, ile i na czym da się zarobić.
Zapewne w przyszłości to przemodelujecie, ale
przed rozmowami z inwestorem, należy bardzo
dokładnie przemyśleć Wasz model biznesowy.
W branży startupów ceni się bardziej
ryzyko czy zachowawczość?
WP: Start-up’y to branża podwyższonego ryzyka. Ktoś, kto tego nie rozumie, lub nie
akceptuje powinien zająć się czymś innym.
MS: Moim zdaniem nie to jest wyznacznikiem. Na finansowanie ma szansę zarówno
projekt bardzo ryzykowny , jak i zachowawczy,
czyli będący powieleniem czegoś, co na rynku
istnieje. Bardziej liczy się innowacyjność modelu biznesowego, niż sam pomysł na biznes.
Jak zatem oczarować Wojtka Przyłęckiego?
WP: Najlepiej świetnymi wynikami
sprzedaży, ale zanim dojdzie do inwestycji ważne są przede wszystkim zaangażowanie, umiejętność obrony swoich racji, ale również otwartość i nieszablonowość.
MS: W moim przypadku udało się oczarować kilku inwestorów. Jednak dla mnie liczyło
się to, że z Wojtkiem łatwo nawiązać kontakt.
Dobrze nam się rozmawiało. Natomiast z biznesowego punktu widzenia, najważniejsze jest
przedstawienie sensownego modelu sprzedaży.█
Sports TV w Warszawie
Przyszłość
mediów to ich
specjalizacja.
Czasy
kiedy
chcąc odpocząć
przed szklanym ekranem mieliśmy do wyboru
jedynie ofertę dwóch programów telewizji publicznej minęły bezpowrotnie. Wiele wskazuje
na to, że bez specjalizacji ciężko będzie tworzyć telewizję, którą ktokolwiek będzie chciał
oglądać. Jak zatem trafić w gusta odbiorców?
Ciekawy przykład odpowiedzi dają twórcy
projektu Sports TV.
Oferta Sports TV dedykowana jest dla klubów
sportowych i ich członków i to w ściśle określonym miejscu i czasie – w trakcie ich pobytu
Wydarzyło się w InQbe
na treningu w klubie. Skąd wynika taki model
profilowania? Dzięki temu możliwe jest dotarcie do szerokiego grona odbiorców, którzy w
innych okolicznościach mieliby zupełnie różne zainteresowania, i trudno byłoby dotrzeć do
nich wszystkich naraz – twierdzi Marek Dornowski Dyrektor Marketingu InQbe - jednego
z inwestorów projektu. Przychodząc do klubu
większość osób szuka po prostu rozrywki i aktywnego wypoczynku. Ich percepcja skupia się
na tematach przyjemnych, związanych np. z
wolnym czasem, kondycją czy zdrowiem. Tego
typu przekaz ma duże prawdopodobieństwo na
przykucie uwagi odbiorców. Sports TV buduje
obecnie sieć interaktywnych nośników w postaci kilkudziesięciocalowych ekranów telewizyjnych umieszczanych w wybranych klubach
sportowych i ośrodkach fitness. Jednym z nich
jest Aerosquash – jeden z najnowszych i zara-
5
Aerosquash - jeden z największych klubów
squasha w Warszawie
zem największy profesjonalny klub squasha w
prawobrzeżnej części Warszawy. Wyświetlane
materiały to atrakcja dla klientów, a sama forma
przekazu ożywia atmosferę klubu – mówi Karolina Górska z Aerosquash. Nic zatem dziwnego,
że chętnych do włączenia się do sieci nie brakuje. █
Sukces mimo wszystko
Inqbe bywa inkubatorem przedsięwzięć
biznesowych, nawet, jeśli nie wchodzi w nie kapitałowo. Jesienią 2009 roku mieliśmy okazję
poznać Annę Piotrowską - twórczynię internetowego serwisu popularnonaukowego EurekNews.pl. Przyjechała do nas z fajnym pomysłem
opartym na niesprecyzowanym modelu biznesowym. - Moje wyobrażenie na temat inkubacji
było dość odległe od tego, co proponował Inqbe - wspomina Piotrowska - od razu zorientowałam się, że muszę wiele się nauczyć, przede
wszystkim o prowadzeniu biznesu.
Anna Piotrowska jest dziennikarką,
pracowała m.in. jako szefowa działu nauka w
„Dzienniku”. Wiedza o zdobywaniu klientów i
negocjacjach handlowych nie była jej wcześniej
potrzebna. - Dostałam fantastycznego opiekuna Jerzego Kawę, który przekazał mi naprawdę
masę użytecznej wiedzy - mówi Piotrowska.
Po trwającym blisko rok procesie inkubacji nie doszło jednak do wejścia kapitałowe-
go Inqbe. Jedną z przyczyn były stosunkowo
wysokie koszty całego projektu. Nie zniechęciło to jednak Piotrowskiej. Wspólnie z kolegą,
z którym pracowała w redakcji jednego z pism
podróżniczych, założyła spółkę. Marcin Broniszewski przez wiele lat był production brand
managerem w”National Geographic”. Teraz zaprojektował grafikę serwisu i odpowiada za mechanikę jego działania, natomiast Piotrowska
zarządza treścią.
EurekNews sp. z.o.o. zgodnie z pierwotnym założeniem działa w obszarze B2B i zarabia
na sprzedaży treści. Jeszcze przed startem serwisowi udało się zdobyć pierwszych klientów: wiadomości EurekNews.pl można czytać na stronie
internetowej Newsweeka, spółka przygotowuje
też materiały prasowe dla Uniwersytetu Warszawskiego.
Oficjalny start serwisu 1 lipca 2011 roku. Trzymamy kciuki za jego powodzenie! █
6
Z Rynku
Cloud computing rewolucja czy ewolucja?
Temat
cloud
computingu, czyli
usług w tzw. chmurze jest ostatnio
bardzo
popularny. O tym jakie ma
to przełożenie na
rozwój
e-biznesu rozmawiamy z
Wojciechem Sypko – Dyrektorem
Sprint Data Center
w Olsztynie.
Wojciech Sypko - Dyrek- Cloud computor Sprint Data Center
ting to modne
ostatnio hasło –
czy zbliża się kolejna rewolucja?
To raczej cały czas trwająca ewolucja.
Coraz szybszy rozwój technologii owocuje pojawianiem się nowych rozwiązań i jest to naturalne
zjawisko, nie tylko w IT. Mocno zauważalne było
pojawienie się hurtowni danych, systemów ERP
i CRM. Wzrastająca szybkość przesyłu danych
przez łącza sieciowe pozwala na budowanie rozwiązań, których działanie nie było dotychczas
możliwe. Jednym z nim jest przetwarzanie danych w chmurze, czyli cloud computing.
Dlaczego akurat w chmurze?
Ideą cloud computing jest uruchamianie systemów czy przetwarzanie danych na tych
komputerach, które są akurat do dyspozycji,
a jednocześnie na tylu komputerach, ile jest w
danej chwili potrzebne. W efekcie nie do końca wiadomo, gdzie właściwie uruchomiony jest
system, z którego korzystamy, ale wiadomo, że
działa – i to wystarczy. Warunkiem jest dostęp
do zbioru komputerów, na których wykonane
zostaną obliczenia – czyli do tytułowej chmury.
Inne podobieństwo – potrafimy wskazać chmurę, opisać, jaka jest duża i gdzie się znajduje, ale
nie widać, co się dzieje w środku.
Brzmi to wszystko raczej skomplikowanie – czy obsługa przetwarzania w chmurze
wymaga specjalnych, nowych umiejętności
lub zatrudnienia osoby o odpowiednich kwalifikacjach?
Większość osób korzystających z różnych urządzeń czy technologii spodziewa się,
że będzie to proste, łatwe i przyjemne. Inaczej
mówiąc, oczekiwanie jest takie, że nawet złożone funkcje powinny być obsługiwane w prosty
sposób. Pierwszy przykład z brzegu – samochód. Samo uruchomienie wymagało kiedyś
kilku czynności i wiedzy czysto technicznej, dziś
trzeba tylko umieć prowadzić (kierowca nawet
nie ma świadomości, ile systemów cały czas
mu pomaga). Wspomaganie kierownicy i ABS
– naprawdę kiedyś tego nie było??? Za chwilę
konieczna będzie tylko znajomość celu podróży, resztą zajmie się samochód. Kolejny przykład to aparat fotograficzny – kiedyś zrobienie
dobrego zdjęcia wymagało niemal magicznych
umiejętności, dzisiaj amator może zrobić dużo
lepsze zdjęcie wciskając jeden guzik. Oczywiście
są wyjątki (auta rajdowe, fotografia profesjonalna). Jednak znakomita większość ludzi oczekuje
jednak, że korzystanie z czegokolwiek będzie po
prostu łatwe, tak aby skupić się na efekcie, a nie
na obsłudze.
Cloud computing, jako technologia
jeszcze młoda, znajduje się na początku tej drogi. Sama definicja przetwarzania w chmurze nie
jest jeszcze do końca ustabilizowana, a narzędzia
do zaawansowanej konfiguracji i łatwej obsługi
dopiero powstają. Proces ten nabiera rozpędu i
na efekty nie trzeba będzie długo czekać, są już
pierwsze przykłady komercyjnych zastosowań –
również w Polsce.
Czyli (na dziś) przejście na model działania ‘w chmurze’ będzie jednak wymagał nieco wysiłku. Czy warto, skoro, jak się wydaje,
aktualnie działające rozwiązania sprawują się
Z Rynku
całkiem dobrze?
Spójrzmy na to najpierw od strony kosztów. Dla uproszczenia przyjmijmy, że używamy
dziesięciu programów komputerowych, zainstalowanych na dziesięciu komputerach. Ponieważ
każdy z systemów pracuje pod różnym obciążaniem, można przyjąć, że nie przez cały czas
każdy z tych komputerów pracuje na sto procent
swoich możliwości. W praktyce jest to od 20
do 60%, poza rzadkimi i krótkimi momentami
wzmożonej aktywności. Instalując te same dziesięć aplikacji w chmurze okaże się, że do ich obsłużenia potrzebna jest moc pięciu komputerów
– i takie właśnie koszty poniesiemy.
A co z tymi krótkimi, ale z reguły ważnymi momentami ‘wzmożonej aktywności’?
Czy wtedy systemy po prostu ‘staną w miejscu’?
Tu właśnie objawia się kolejna zaleta cloud computing – skalowalność. W momencie,
gdy wymagana jest większa moc obliczeniowa,
kontroler zarządzający chmurą ‘podrzuci’ dodatkowe zasoby, a kiedy ‘nawałnica’ minie –
odłączy je. W ten sposób nadal płacimy tylko za
rzeczywiście wykorzystaną moc, a nie za gotowość, czyli niewykorzystany potencjał zakupio-
7
nego sprzętu.
Kolejna sprawa to ciągłość działania.
Awaria komputera, na którym działa ważny
system, to w podejściu ‘klasycznym’ poważny
kłopot. Ale nie w odpowiednio skonfigurowanej
chmurze – awaria jednego z wielu komputerów
zapewniających dostarczaną moc przetwarzania
zostanie potraktowana jako potrzeba wymiany
jednego z elementów aktywnych. Użytkownik
może nawet nie zauważyć, że jeden z trybików
został wymieniony, podobnie jak dziś u nikogo
nie wzbudza emocji fakt wymiany zepsutego
kombajnu na sprawny podczas kampanii żniwnej.
Odpowiada Pan za rozwój Sprint Data
Center. Czy również zamierzacie dołączyć do
coraz modniejszej ‘chmury’?
Zdecydowanie tak, chociaż nie z chęci
nadążania za trendami w modzie, lecz w odpowiedzi na potrzeby naszych klientów. Przetwarzanie danych i korzystanie z aplikacji w modelu cloud computing daje nowe możliwości
– ekonomiczne (pełniejsze wykorzystanie mocy
obliczeniowej), dostępowe (dane i aplikacje są
dostępne z dowolnego miejsca) i administracyjne (kupno dostępu do aplikacji zamiast samej
W Sprint Data Center nastawiamy się na świadczenie usług - mówi Wojciech Sypko
8
Z Rynku
aplikacji wraz z koniecznością jej instalacji oraz
odpowiedniego sprzętu). Ułatwia też harmonijny rozwój – w podejściu klasycznym na ‘starym’
serwerze pracuje się tak długo, aż zdesperowani
użytkownicy odmówią dalszej pracy, a następnie
kupuje się nowy serwer, który ‘starczy na długo’.
W efekcie przepłaca się na najbliższe lata. Przy
wykorzystaniu architektury chmury ilość zasobów (procesorów, pamięci, dysków) jest zawsze
przystosowany do potrzeb – mamy do dyspozycji tyle mocy, by systemy pracowały wydajnie. Nie mniej, i co równie ważne – nie więcej.
W Sprint Data Center przygotowujemy się do
momentu, w którym nowe podejście do architektury systemów informatycznych stanie się
standardem. Mamy stabilną bazę sprzętowo-systemową, na której budujemy warstwę usług (na
początek hosting, za chwilę wirtualizacja serwerów i aplikacji). Wszystkie te nowości będziemy
sukcesywnie udostępniać za pośrednictwem naszej strony internetowej www.sprindatacenter.
pl. Pierwsze nowe usługi powinny pojawić się
już w lipcu 2011.
Naszym zdaniem
Cloud Computing to przyszłość całej
branży IT, a co za tym idzie, również użytkowników wszelkich aplikacji czy systemów operacyjnych. Od tego modelu nie ma już odwrotu
i każdy, kto się do niego szybko nie przekona
zostanie w tyle za konkurencją. Rozwiązania
oparte o chmury mają wiele mocnych stron. Są
to korzyści zarówno dla firm informatycznych,
jak i ich klientów. Dzięki cloud computingowi
koszty produkcji rozwiązań IT znacznie się obniżą. Będzie miało to wpływ na koszty zakupu i
działanie programów, czy systemów, które staną
się dostępne również dla małych i mikroprzedsiębiorców. Zniknie konieczność zatrudniania
ogromnych działów informatycznych, czy posiadania własnych serwerowni. Programy będą
sprzedawane jako usługa, a nie produkt, więc o
bezpieczeństwo danych i sprawność systemów
będzie dbała firma, która rozwiązanie dostarczy.
Dodatkowymi atutami takich rozwiązań jest łatwość wdrożenia oraz dostępność online z każdego miejsca na ziemi. Przed nami rozpościera
się nowa epoka IT. A zarazem nieznana dotąd
jakość zarządzania firmą. █
Marcin Sznyra – Prezes Zarządu
Exnui Sp. z o.o.
Social Media – social marketing
Czy serwisy społecznościowe to dobry pomysł na dotarcie ze swoim produktem
lub usługą do potencjalnych klientów w sieci? Głos w tej sprawie oddaliśmy ekspertom.
O tym jak budować komunikację w oparciu o
social media opowiada Joanna Niemiuszczy –
Dyrektor Sprzedazy serwisu społeczności.pl.
Serwisy społecznościowe to przede
wszystkim świetne miejsce do budowania relacji z użytkownikiem jako konsumentem. Umiejętne dotarcie do użytkownika w odpowiedniej
fazie procesu zakupowego, pozwala na efektyw-
niejsze zarządzanie budżetem reklamowym i
znacznie obniża koszt dotarcia do użytkownika
końcowego.
W fazie uświadomienia potrzeby najważniejsze jest wykreowanie nowych potrzeb
poprzez prezentację produktów. Konsument jest
wtedy bardzo podatny na oddziaływanie komunikatu reklamowego, który może być dobrze
wkomponowanym w treść serwisu przekazem.
Na naszych serwisach społecznościowych posiadamy dokładne dane o zarejestrowanych użytkownikach - wiemy ile mają lat, gdzie mieszka-
Z Rynku
9
ją i jakie mają zainteresowania. Możemy więc
dodatkowo wyprofilować przekaz reklamowy
poprzez precyzyjne targetowanie np. po wieku
czy też według wykształcenia. Pozwala to na
obniżenie kosztów kampanii poprzez zawężenie
grupy celowej.
Dodatkowo w social media możemy
skorzystać z personalizacji formatu reklamowego, adresując komunikat do konkretnego użytkownika. Przykładem może być przeprowadzona przez nas kampania dla Orange, gdzie CTR
wyniósł aż 25%.
W kolejnej fazie użytkownik wyszukuje możliwości zaspokojenia potrzeby przy
wykorzystaniu doświadczenia oraz dotychczas
zdobytej wiedzy. Ważnym źródłem są oczywiście zewnętrzne źródła informacji, ale jak
pokazują badania Nielsen Global Trust In Advertising Survey, tylko 14% użytkowników ufa
reklamom, natomiast 78% polega na rekomendacjach rodziny, przyjaciół oraz znajomych. W
serwisach społecznościowych ludzie tworzą do
tego grupy dyskusyjne wokół zainteresowań,
rozmawiają o bieżących tematach i wymieniają
się opiniami na temat danej marki, bądź produktu. Wystarczy, że marka umiejętnie wejdzie
w komunikację, a świetnym kanałem do tego są
grupy produktowe. Przykładem może być grupa
sponsorowana Heyah w serwisie Fotka.pl. Grupa została spontanicznie założona przez jednego
z wielbicieli Heyah oraz stopniow oprzejmowana przez właściciela marki. Marka wchodząc w
tą komunikację, dostarczyła interesujących tre-
ści, które jeszcze bardziej zaangażowały użytkowników, gromadząc tym samym przeszło
55 tyś użytkowników. Dzięki tym działaniom
użytkownicy zdobyli pozytywne doświadczenia
w obcowaniu z marką, która zaspokaja jego potrzeby przynależności do szerszej wspólnoty.
Kolejna faza to ocena sposobów zaspokajania potrzeby i wyboru, w której na podstawie wszystkich dostępnych informacji konsument dokonuje decyzji o zakupie. Istotne jest
wówczas wskazanie wyjątkowego charakteru
marki oraz podkreślanie ich zalet. Dość dobrze
sprawdzają się tutaj sekcje konkursowe, gdzie
oprócz samego mechanizmu zabawy, można
zaprezentować sam produkt, by ostatecznie
przekonać użytkownika do dokonania wyboru
marki. Świetnym przykładem jest sekcja konkursowa zaimplementowana w serwisie Fotka.pl
dla Axe. Nagrodą były zestawy kosmetyków, o
które walczyli użytkownicy. W konkursie wzięło
udział ponad 22 tyś mężczyzn, a 140 tyś kobiet
oddało swój głos. Dla użytkownika, który wziął
udział w konkursie marka została skojarzona z
10
Z Rynku
nieosiągalną nagrodą, co ma szanse przełożyć
się na jego kolejną decyzję zakupową.
W ostatniej fazie zakupu i jego oceny,
nabywca zaspokaja istniejącą potrzebę. Gdy
oczekiwania zostaną spełnione, pojawia się satysfakcja. Sprzyja to lojalności wobec produktu,
a brak satysfakcji rodzi dysonans pozakupo-
wy, w tym zaprzestanie kupowania produktu
oraz ostrzeganie innych. Najistotniejsze staje
się tutaj prezentowanie miejsc, w których prowadzona jest sprzedaż, czyli przekierowanie
użytkownika na konkretny landing page firmy,
bądź umieszczenie leada w ramach serwisu np.
poprzez zaimplementowanie formularza kontaktowego cz też rejestrację z poziomu serwisu.
Serwisy społecznościowe mogą być tanim miejscem dotarcia do konsumenta, o ile działania
podejmowane są w przemyślany sposób i są elementem szerszej strategii marketingowej. Dzięki
social media możliwy jest długofalowy kontakt z
użytkownikiem, który przechodzi przez kolejne
etapy procesu zakupowego. Sukcesem kampanii jest odpowiednie dopasowanie działań reklamowych w zależności od tego, w której fazie
procesu użytkownik się obecnie znajduje i jaki
jest cel stawiany przed kampanią reklamową. █
Zmiana oblicza polskiego e-commerce?
Kiedy w marcu tego roku na rynek weszła
nowa platforma dla sprzedających i kupujących aspirująca do bycia alternatywą dla Allegro, wiele osób tylko się uśmiechnęło, wróżąc jej rychły koniec. Dziś, po prawie czterech
miesiącach funkcjonowania Sprzedajemy.pl
zaczyna być solą w oku nie tylko aukcyjnego
giganta, ale i dużych portali ogłoszeniowych...
Zacznijmy jednak od początku. Jeszcze
przed oficjalnym startem sprzedajemy.pl uruchomiło zakrojoną na ogromną skalę kampanię
promocyjną na Facebooku, w cztery tygodnie
zdobywając kilka tysięcy ofert i 60 tysięcy fanów
marki. Można było wtedy przypuszczać, że gdy
tylko skończy się konkurs (w którym do wygrania było 30 netbooków i samochód (sic!)), skoń-
czy się również zainteresowanie portalem – stało
się jednak zupełnie inaczej. Obecnie liczba ofert
wynosi już 75 tysięcy, a rosnącą popularność
dostrzegła już konkurencja. Dowodem na to jest
prowadzona obecnie na szeroka skalę kampania
reklamowa należącego do Grupy Allegro portalu Tablica.pl.
Przedstawiciele sprzedajemy.pl nie
przejmują się tym zbytnio , twierdząc że konkurencja nie ma ważnych z ich punktu widzenia
rynkowych cech. O czym mowa? Po pierwsze,
charakter naszego sewisu jest całkowicie komercyjny – nie ma typowych ogłoszeń, jak "Oddam za darmo", "Zamienię", czy "Towarzyskie"
–twierdzi Tomasz Moroz, Prezes Zarządu sprzedajemy.pl. Nie można też oferować usług. Zgodnie z zamierzeniem twórców serwisu (którzy, jak
sami mówią, inspiracje czerpali ze szwedzkiego
portalu Blocket.se i francuskiego Leboncoin.
fr) – Sprzedajemy.pl dedykowane jest głównie
Z Rynku
osobom
prywatnym, które chcą
łatwo, szybko i bezpiecznie sprzedać
rzeczy, których już
nie potrzebują lub
kupić coś z drugiej
ręki – dobrej jakości i po okazyjnej
cenie. Naszym drugim wyróżnikiem
jest zupełnie innoNie chcemy być konkuren- wacyjne narzędzie,
cją dla Allegro, tylko al- które wpisuje się w
ternatywą - mówi Tomasz nowy trend w branMoroz, Prezes Sprzedaje- ży e-commerce, a
mianowicie 'social
my.pl
selling'
–dodaje
Moroz. To narzędzie to aplikacja na Facebooku,
dzięki której można dodać ofertę sprzedaży bezpośrednio z portalu społecznościowego. Zdaniem Moroza opcja ta zwiększa bezpieczeństwo
zawieranych transakcji, gdyż kupujący widzi
rzeczywistego sprzedawcę, a poza tym jest to
dodatkowy sposób na promocję swojej oferty
Przywołani do tablicy
Czy intensywna kampania tablica.pl
jest odpowiedzia na pojawienie sie nowego
gracza na rynku? To pytanie zadaliśmy przedstawicielom allegro. Okazuje się, że przynajmniej oficjalnie nikt do bezpośredniej walki
konkurencyjnej nie chce się przyznać.
Tablica.pl jest tylko jednym z elementów układanki naszej strategii w całym regionie
– mówi Tomasz Drożdżynski – Dyrektor Pionu Ogłoszeń Drobnych Grupy Allegro. W jej
skład wchodzi lider na rynku Litewskim, serwis
Skelbiu.lt, ktory ma już ponad 60 mln odsłon
miesięcznie, a także serwis eMarket.ua , ktory
notuje ponad 100 mln odsłon w skali miesiąca, a liczba ogłoszeń z ostatnich 90 dni wynosi prawie milion. Tablica.pl w maju 2011 miała
11
wśród znajomych.
Największą zagadką Sprzedajemy.pl jest
jego model biznesowy. Twórcy serwisu na pytanie, jak ma on na siebie zarabiać, każdorazowo
odpowiadają, że w przyszłości przewidziane jest
wprowadzenie mikroopłat lub modelu reklamowego. Na razie jest to długoterminowa inwestycja, która do tej pory pochłonęła już kilka milionów złotych .
Sprzedajemy.pl dąży do tego, by być realną przeciwwagą dla Allegro.pl – i jak na razie dynamika rozwoju portalu przerasta chyba
oczekiwania jego twórców. Początkowe założenia osiągnięcia 100 tysięcy ofert sprzedaży pod
koniec roku, zostaną najprawdopodobniej zrealizowane już w lipcu. To, czy uda się wykreować w świadomości użytkowników wyraźny
podział na Allegro, jako platformę dla sklepów
internetowych i Sprzedajemy.pl – jako serwisu
dla osób prywatnych stanowi jeszcze duży znak
zapytania i jest zdecydowanie za wcześnie, by o
tym mówić. Niemniej jednak szykuje nam się
interesująca batalia o klientów, którą już dziś
warto zacząć obserwować.
ponad 50 mln odsłon
miesięcznie, w czerwcu przewidywany jest
wzrost tego wskaźnika
do ponad 120 mln odsłon. Jesteśmy już porównywalni wielkością
do Gumtree.pl (lidera
darmowych ogłoszeń
drobnych), oraz do
Gratka.pl i glównie
tam upatrujemy naszej
głównej konkurencji – Tomasz
Drożdżyndodaje Drożdżyński. █ ski – Dyrektor Pionu
Ogłoszeń Drobnych
Grupy Allegro
12
Nasze Spółki
nowy wymiar SEO
Rynek reklamy internetowej w Polsce od
kilku lat stale rośnie i nic nie wskazuje na to aby
coś w tej kwestii miało się zmienić. Według Raportu IAB w 2010 roku nakłady na reklamę w
Internecie wzrosły o 17% i wyniosły około 1,6
mld zł, z czego 30% stanowiła reklama SEO/
SEM. Kawałek tego tortu chce ukroić firma SEO
Power Sp. z o.o. która wkroczyła w 2010 roku z
nowym innowacyjnym produktem pod nazwą
Linkolo.
Rynek SEO w Polsce opiera się głównie
na pozycjonowaniu stron w wyszukiwarce Google. Według różnych źródeł z wyszukiwarki
Google korzysta od 97% do nawet 99% użytkowników sieci. Patrząc na te liczby śmiało
można powiedzieć, że Google jest monopolistą
na naszym rynku i to ono ustala reguły dotyczące pozycjonowania. Jednym z podstawowych
kryteriów w jej rankingu jest liczba linków kierujących do wybranej strony. Żeby nie było zbyt
łatwo Google za każdym razem zaznacza, że
sztuczne pozyskiwanie linków (kupno, wymiana) jest niezgodne z ich wytycznymi i może być
karane przez obniżanie rankingu. Pozycjonerzy muszą się nieźle natrudzić, żeby strony ich
klientów były linkowane w sposób „naturalny”.
Celowo słowo „naturalny” zamykamy w cudzysłów, ponieważ jak twierdzą najwięksi pozycjonerzy, nie ma możliwości wypozycjonowania
strony bez użycia technik tzw. Black Hat, czyli
niezgodnych z wytycznymi Google.
Najprostszym sposobem na pozyskanie
większej ilości linków jest zakup ich za pomocą
tzw. SWL (Systemów Wymiany Linków). Niestety w większości tego typu rozwiązań linki są
bardzo marnej jakości. Na domiar złego Google
w dość prosty sposób może wytropić strony korzystające z systemów wymiany linków, przez co
SWL-e stają się coraz mniej skuteczne.
Dochodzimy zatem do miejsca, w którym pojawia się narzędzie pod nazwą Linkolo. Patrząc
bardzo powierzchownie można powiedzieć,
że to kolejny SWL, który wyróżnia się jedynie
sposobem rozliczeń pomiędzy wydawcami a
pozycjonerami (nie wymienia się linkami z wydawcami , a płaci się za nie). Przyglądając się
dokładniej, Linkolo jest w rzeczywistości giełdą
linków w treściach stron wydawców. Co nam to
daje? Przed wszystkim lepsze jakościowo linki,
bo po pierwsze wybrana fraza musi się znaleźć
na stronie wydawcy (a więc jest większa szansa
na kontekstowe powiązanie stron) a po drugie
link do pozycjonowanej strony znajduje się na
stronie według schematu, którego wyszukiwarka Google nie jest w stanie stwierdzić, czy jest on
wygenerowany sztucznie, czy też nie. Wszystko
to powoduje, że takie linki są lepsze jakościowo.
Aby serwis skutecznie wyszukiwał i kupował potrzebne frazy, należało zainwestować
w odpowiednią infrastrukturę serwerową i bazodanową co było sporym wyzwaniem dla programistów. Rozwiązania oparte na popularnym
MySQL-u nie miały w przypadku Linkolo racji
bytu ze względu na zbyt małą wydajność. SEO
Power przez długi czas rozwiązywało problem
związany z wydajnością (w bazie danych chwilę
po wystartowaniu serwisu znalazło się kilka milionów artykułów, których przeszukanie wymaga sporej mocy obliczeniowej) aż w końcu udało
się dopracować system wyszukujący potrzebną frazę w ułamku sekundy. W chwili obecnej
wyszukiwarka posiada rozbudowane opcje filtrowania szukanych stron co bez wątpienia jest
największym atutem Linkolo. Do tej pory nie
było na rynku żadnego systemu, który pozwoliłby kupić link trafiając tak precyzyjnie na strony
wydawców.
Uzupełnieniem systemu jest tzw. Ran-
Nasze Spółki
ker, czyli monitor pozycji stron w wyszukiwarce
Google. Rozwiązanie często używane przez pozycjonerów do sprawdzania efektów swojej pracy. Wystarczy wpisać sprawdzaną frazę i adres
serwisu a system codziennie sprawdzi na jakiej
pozycji znajduje się obserwowana strona.
W sieci istnieje kilka tego typu rozwiązań, ale
SEO Power na podstawie swoich dotychczasowych doświadczeń stworzył narzędzie wychodzące o krok naprzód. Spośród innych tego typu
systemów wyróżniają go trzy cechy, które skłaniają użytkowników do zapłacenia za możliwość
skorzystania z niego.
1.Udostępnianie statystyk klientom. Wystarczy podać login innego użytkownika (klienta) aby można było podzielić się wynikami. W
innych serwisach trzeba wygenerować raport i
zazwyczaj wysłać go klientowi.
2.Ustalanie cen za pozycjonowanie konkretnej frazy. Pozycjoner ma możliwość wprowadzenia dziennego kosztu za pozycjonowanie
dowolnego zakresu pozycji, więc po udostępnieniu statystyk klientowi, ten ma od razu obliczo-
13
ny koszt pozycjonowania.
3.Integracja z Google Analytics. Tego
rozwiązania nie ma żaden inny serwis tego typu.
Udostępniając statystyki GA, można w prosty
sposób sprawdzić jak pozycja serwisu wpływa
na liczbę odwiedzin z wyszukiwarki Google i
czy w ogóle pozycjonowanie określonej frazy się
opłaca.
SEO Power za pośrednictwo w sprzedaży linków pobiera prowizję w wysokości 20%
wartości linka. Ceny za kupno/sprzedaż linków
nie są w żaden sposób narzucane. To wydawcy
decydują za jaką cenę chcą sprzedać linki na
swoich stronach.
Obecnie Linkolo skupia się na pozyskiwaniu wartościowych serwisów wydawców
oraz przyciągnięciu pozycjonerów chętnych do
zakupów. Codziennie dołączają nowi użytkownicy, a przychody rosną z miesiąca na miesiąc.
Po wstępnych analizach SEO Power poważnie
przymierza się do wejścia ze produktem na rynek międzynarodowy, a to może być już furtką
do naprawdę dużych pieniędzy.
3 pytania do.. Artura Pleskota Prezesa Zarządu Seo Power Sp. z o.o.
W jaki sposób zrodził się model biznesowy Linkolo?
W świecie SEO pracujemy już kilka lat.
Pomysł na taki serwis zrodził się już dość dawno,
gdy stwierdziliśmy w kilka osób, że za jakiś czas
tradycyjne SWL-e będą coraz mniej skuteczne, a
linki w treści będą wciąż bardzo dobrym sposobem na pozycjonowanie. Niestety, taki projekt to
także potrzeba znacznych zasobów finansowych
oraz sprzętowych. Dlatego też zdecydowaliśmy
się na skorzystanie z pomocy InQbe.
Czy w waszej strategii rozwoju planujecie wprowadzanie dodatkowych usług pozwalających generować większe przychody?
Tak.
Myślimy
o tym, ale jeszcze nie
chcemy oficjalnie o tym
mówić.
Konkurencja
nie śpi… Mogę jedynie
zdradzić, że chcemy w
jak największym stopniu
pomóc webmasterom w
wypozycjonowaniu ich
serwisów. Tutaj jest duże
pole do popisu, zaczy- Artur Pleskot nając od wspomagania Prezes Zarządu
optymalizacji serwisów Seo Power
internetowych po hurto-
14
Nasze Spółki
we zdobywanie linków pozycjonujących.
dla nas jest wyjście z produktem poza granice
W czym upatrujecie największej szan- naszego kraju o czym już w tej chwili bardzo insy na rozwój?
tensywnie myślimy. █
Osobiście uważam, że największą szansą
Okiem eksperta
Posiadanie strony w internecie to
dzisiaj niewątpliwie jeden z filarów
skutecznej reklamy.
Zgodnie z popularnym powiedzeniem
„Jeśli czegoś nie ma
w Internecie, to nie
istnieje” – biznes
bez wizytówki w
Joanna Ziętara -wielosieci ma znacznie
letni pozycjoner SEO
okrojone pole odbiorców. Na szczęście, większość przedsiębiorców zrozumiała
już potęgę sieci i niemal każda szanująca się
firma zainwestowała we własny adres www.
Posiadanie swojej strony internetowej
to jednak dopiero początek… Nawet najlepiej
napisany serwis, z najładniejszą grafiką i najciekawszą treścią nie przyniesie nowych klientów,
jeśli nie będzie można go znaleźć w wyszukiwarkach internetowych. Mówiąc „wyszukiwarki”
tak naprawdę myślę „Google”, ponieważ jest ona
niekwestionowanym liderem, zostawiając inne
wyszukiwarki – jak Bing, Netsprint czy WP –
daleko w tyle.
W tym momencie dochodzimy do sedna
reklamy internetowej – pozycjonowania strony
w wyszukiwarkach. Skuteczne pozycjonowanie
to coraz cięższa praca, wymagająca wiedzy oraz
czasu. Ogromnej ilości czasu.
Nie jest już tajemnicą, iż skuteczność pozycjonowania zależy od porządnej optymalizacji serwisu oraz od sukcesywnego zdobywaniu linków
– klikalnych odnośników w innych serwisach
- prowadzących do tejże strony. Najważniejsze,
by strony, z których wychodzą linki, były wartościowe i zbliżone tematycznie do strony pozycjonowanej.
Sposobów na zdobywanie linków jest
wiele. Kiedyś wystarczyło zgłosić stronę do kilku
katalogów stron (zbiorów linków posegregowanych w kategorie). Ta droga okazała się jednak
krótka i nieskuteczna. Następnie przyszedł trend
na reklamę kontekstową, czyli umieszczanie linków w treści tematycznie powiązanej z treścią
pozycjonowanej strony. Jest to sposób najbardziej skuteczny, dający robotom wyszukiwarek
sygnał, iż pozycjonowana strona jest rzeczywiście wartościowa i zgodna treściowo ze słowami
kluczowymi, na które jest promowana.
Ta forma pozycjonowania, choć rzeczywiście najbardziej skuteczna, wymaga od
pozycjonerów ogromnych nakładów pracy. Początkowo wystarczyło napisać kilka artykułów
tematycznych (tzw. presell), zamieścić w treści
link do promowanej strony i tak przygotowanego „precla” umieścić w ogólnodostępnych
zbiorach artykułów (tzw. „presell pages”). Im
więcej jednak pozycjonowanych stron, a co za
tym idzie artykułów i presell pages, tym mniejsza stawała się ich skuteczność. Obecnie pozycjonerzy muszą tworzyć samodzielnie istniejące
strony o podobnej tematyce, co pozycjonowana
strona, a jedyną ich rolą jest oczywiście podnoszenie w wynikach Google strony pozycjonowanej poprzez linkowanie do niej. Poskutkowało to
powstaniem tysięcy stron tzw. zapleczowych, o
niewielkiej wartości własnej, które – choć speł-
Nasze Spółki
niają swoją rolę SEO – wymagają nakładów pracy, inwestowania w miejsca na serwerach, dbania o grafikę itp.
Powyższe przykłady pokazują, że pozycjonerzy nie mają łatwego życia – praca jest albo
żmudna i czasochłonna, albo okraszona sporym
ryzykiem i posądzeniem o brak etyki. Odpowiedzią na potrzeby SEO może stać się właśnie program LINKOLO, łączący zalety reklamy kontekstowej i automatycznych narzędzi linkujących.
Dzięki umożliwieniu użytkownikom
automatycznego umieszczania linków na istniejących już stronach internetowych, które są
dopasowane tematycznie do promowanego serwisu. Pozycjoner nie musi tworzyć stron zapleczowych – zapleczem stają się inne, pełnowartościowe, oryginalne strony wydawców. Z jednej
strony mamy najlepszy sposób pozycjonowania
– linki umieszczone w oryginalnej, tematycznie
zgodnej treści – z drugiej natomiast, znaczne
ułatwienie pracy oszczędność czasu dzięki automatycznie przeprowadzonym kampaniom. Wystarczy raz dobrze skonfigurować sobie kampanię dodawania linków, określić słowa kluczowe
i częstotliwość dodawania serwisu do kolejnych
stron.
Bez wątpienia siłą programu jest jego
15
unikalność. Podobne produkty istniejące już w
internetowym światku nie do końca spełniają
pozycjonerskie potrzeby – albo oferują linki w
osobnych boksach, przeznaczonych specjalnie
do umieszczania odnośników, bądź też narzucają automatycznie ceny za długie okresy promowania linków w treści. LINKOLO pozwala na
przeprowadzanie kampanii nawet jednodniowych, więc w każdej chwili można zweryfikować działania SEO. Mamy też gwarancję zdobycia linków umieszczonych rzeczywiście w treści
serwisu, a nie w stopce bądź boksie na wszystkie
odnośniki wychodzące ze strony.
Jeśli administratorzy LINKOLO będą dalej rozwijać serwis poprzez zwiększanie liczby wartościowych stron, na które można dodać swój
link, system stanie się zapewne jednym z niezbędnych narzędzi każdego pozycjonera. Ważne
jest, by selekcja wydawców wciąż była surowa
– każdemu, kto miał styczność z SEO wiadomo,
iż link ze słabej, kiepsko napisanej i ubogiej w
treści strony nie tylko nie pomaga, ale może nawet zaszkodzić. Skupienie na jakości a nie ilości
stron na pewno pomoże utrzymać pozycję lidera w gronie podobnych programów, nawet jeśli
powstaną kopie LINKOLO. █
SZUKAMY PROJEKTÓW
♦ NA ETAPIE KONCEPCJI
♦ INNOWACYJNYCH
♦ DOTYCZĄCYCH OBSZARÓW TAKICH JAK E-COMMERCE,
INTERNET, MEDIA, IT, USLUGI MOBILNE
WWW.INQBE.PL (89) 532 06 06
[email protected]
JUTRO ZACZYNA SIĘ DZIŚ…
16
Z Naszej Perspektywy
Biznes? Z nami to dziecinnie proste
Każdego dnia
do InQbe napływają nowe
pomysły biznesowe. Dość
często, jeszcze
przed przesłaniem wstępnego
opisu
planowanego
przedsięwzięcia, pomysłodawcy telefoJoanna Zielinska - Szczepnują bądź też
kowska - menager projektów,
umawiają się
ekspert
na spotkanie
z doradcą,
podczas którego pragną uzyskać szczegółowe
informacje na temat formalnej współpracy z
inkubatorem. O tym jak wygląda taka współpraca od momentu zgłoszenia pomysłu do
podjęcia decyzji o inkubacji porozmawiamy
z Joanna Zielińską-Szczepkowską – menedżerem projektów.
Jak wygląda pierwszy kontakt z pomysłodawcą, który chciałby zgłosić do InQbe
swój pomysł na e-biznes? Czego najbardziej
obawiają się projektodawcy, o co pytają przed
zgłoszeniem projektu?
Osoby, które zgłaszają do nas swoje e-projekty możemy podzielić na 2 grupy. Pierwszą stanowią Projektodawcy, którzy bez żadnych
obaw zgłaszają swoje pomysły, korzystając
z aktywnego formularza zgłoszeniowego
umieszczonego na naszej stronie internetowej,
bądź poprzez krótką prezentację planowanego
przedsięwzięcia podczas bezpośredniego spotkania doradczego lub wideokonferencji. Do
drugiej grupy osób zaliczyć można Pomysłodawców, którzy jeszcze przed formalnym zgło-
szeniem wniosku bardzo szczegółowo pytają o
aspekty naszej współpracy z nimi. Do często zadawanych przez nich pytań należy – skąd mamy
mieć pewność, że pomysł, który do Państwa
zgłosimy nie będzie odrzucony na etapie oceny
formalnej, a następnie wykorzystany? Oczywiście rozumiemy takie obawy, a jednocześnie rozwiewamy je już podczas pierwszego kontaktu.
Projektodawcy mają do dyspozycji nie tylko nasze słowo, że ich pomysł nie zostanie „skradziony”, ale również możliwość podpisania umowy o
poufności na ich wniosek. Inkubator przykłada
szczególną wagę do polityki poufności – wszelkie informacje odnośnie zgłaszanych projektów
są objęte tajemnicą. Biorąc pod uwagę dużą ilość
napływających do InQbe projektów zdarzają się
oczywiście sytuacje, kiedy to nowo zgłoszone
koncepcje biznesowe mają podobny lub nawet
taki sam charakter w stosunku do rozwijanych
na etapie inkubacji pomysłów. Wówczas nie podejmujemy współpracy z takim projektodawcą z
naturalnych przyczyn – nie widzimy sensu realizacji dwóch podobnych, a jednocześnie konkurencyjnych w stosunku do siebie inwestycji.
Jakie elementy decydują o tym, czy
projekt wejdzie w fazę inkubacji?
Po zgłoszeniu pomysłu do naszej bazy
oraz jego wstępnej ocenie, projekt zostaje odrzucony lub przekazany do dalszej weryfikacji. Na
etapie oceny formalnej sprawdzamy, czy zgłoszone przedsięwzięcie dotyczy sektora Internetu, IT lub usług mobilnych, czy posiada znamiona innowacyjności oraz czy podobny pomysł nie
był już wcześniej realizowany we współpracy z
nami. Jeśli warunki formalne zostaną spełnione,
w dalszej kolejności oceniamy m.in. proponowany model biznesowy przedsięwzięcia, jego
potencjał rynkowy, siłę zespołu – doświadczenie
w realizacji podobnych przedsięwzięć, a także
przedstawiony budżet. Interesuje nas nie tylko
Z Naszej Perspektywy
kwota pieniężna niezbędna do realizacji pomysłu, ale również przewidywane przez projektodawcę zyski oraz wizja rozwoju firmy w ujęciu
czasowym. Dobrze jeśli projektodawca myśli
„długodystansowo” o swoim pomyśle, potrafi
wskazać potencjalne drogi wyjścia z inwestycji.
Trzeba pamiętać, że InQbe jest tylko pewnym
etapem na drodze rozwoju firmy – nasza strategia dotyczy wspomagania coraz to nowszych,
obiecujących start’upów, w związku z tym nie
zamierzamy się wiązać z nowo powstałą spółką na zawsze. Reasumując – opis projektu powinien zawierać jak najwięcej informacji, które
są istotne z punktu widzenia podjęcia decyzji
inwestycyjnej. Najlepsze ze zgłoszonych pomysłów przechodzą dalej do fazy inkubacji, gdzie z
naszą pomocą tworzony jest już właściwy biznes
plan projektu.
Zgłaszanie projektów wielu osobom kojarzy się
z zawiłymi i skomplikowanymi procedurami.
Czy chcąc rozpocząć współpracę z InQbe należy
przyjąć, że rozbudowane formalności to po prostu konieczność w tego typu działaniach?
Zupełnie nie! Inkubator przygotował dla swoich
pomysłodawców proste formy zgłaszania projektów, z którymi każdy, nawet bez wcześniejszego doświadczenia w pisaniu biznes planów,
powinien sobie poradzić. Przypomnę, że należy
do nich możliwość bezpośredniego zaprezentowania swojej koncepcji w naszym biurze w
Olsztynie lub korzystając z narzędzia wideokon-
17
ferencji. Ponadto zachęcamy do wypełniania
nieskomplikowanego formularza zgłoszeniowego dostępnego na stronie internetowej inkubatora , w zakładce „Zgłoś projekt”. Dla naszych
pomysłodawców udostępniliśmy ponadto szereg pomocnych narzędzi, dzięki którym mogą
bezproblemowo uszczegółowić swój pomysł.
Są to m.in. materiały dodatkowe dostępne na
stronie InQbe w postaci opisu przykładowego
przedsięwzięcia, a także arkusza kalkulacyjnego
przedstawiającego zasady tworzenia uproszczonego budżetu projektu. Ponadto istnieje również
możliwość bezpośrednich spotkań doradczych,
podczas których pomagamy dostosować koncepcję biznesową do naszych wymogów. Każdy
pomysłodawca, którego projekt zostanie zakwalifikowany do oceny merytorycznej, przed podjęciem decyzji
o inkubacji „otrzymuje” swojego opiekuna –
menedżera projektu, który następnie podczas
kontaktu telefonicznego lub mailowego omawia z nim dalsze zasady współpracy, wyjaśnia,
które punkty wniosku wymagają ewentualnego
uszczegółowienia, a w razie dalszych trudności tłumaczy niezrozumiałe dla pomysłodawcy
aspekty. Z nami procedura zgłoszenia projektu
do oceny jest zatem dziecinnie prosta!
Dziękuję za rozmowę.
Dziękuję, i mam nadzieję do zobaczenia przy
współpracy nad realizacją kolejnych ciekawych
pomysłów. █
Nie daj się zaskoczyć
Zostań swoim szefem. Chyba każdy
choć raz bił się z myślą czy nie wziąć sterów kariery w swoje ręce. Perspektywa wydaje się niezwykle kusząca… Organizacja czasu pracy? Sam
decydujesz kiedy i ile pracujesz danego dnia. Zarobki? Przecież to Ty ustalasz wysokość premii.
Problemy? A od czego są pracownicy….? Twoim
głównym zadaniem pozostaje kwestia wyboru
marki auta na służbowe eskapady i garnituru na
uroczyste wieczorne kolacje. Ta wspaniała wizja w zderzeniu z brutalną rzeczywistością pryska jednak niczym mydlana bańka. Co zdziwi
świeżo upieczonego przedsiębiorcę najbardziej.
Przedstawiamy 5 rzeczy, na które musi być przygotowany każdy kto myśli o założeniu start’upu.
1. Tak, to Ty jesteś tą osobą, która musi
wiedzieć wszystko i podejmować decyzje.
Myślisz, że CEO podejmuje tylko stra-
18
Z Naszej Perspektywy
tegiczne decyzje? Ależ oczywiście masz rację.
Tyle tylko, ze poziom tej strategii jest różny w
zależności od stopnia rozwoju firmy. Budując
start up nie licz na to , że ominie Cię podjęcie
tak ważnej strategicznie decyzji jak ta o wyborze
dostawcy papieru do drukarki. Pamiętaj też, że
różne działy w firmie, mówią nieco innym językiem. Nie wierzysz? Przekonaj się sam, spróbuj
powiedzieć swojej księgowej: commitnij mi to
na SVN!
2. CEO pracuje w systemie 14h-16h / 7
dni w tygodniu / 365 dni w roku
Czym różni się dla CEO startup’u sobotni poranek od poniedziałkowego? W sobotę
są mniejsze korki i szybciej można dojechać do
pracy. Czy to oznacza, że CEO nie ma urlopu?
Ależ skąd !!! Przez cale dwa tygodnie w lato możesz kończyć pracę już o 16.
3. W Polsce nie ma bezrobocia
Jest za to duża grupa osób, których kompetencje i zaangażowanie zdecydowanie odbiegają od
tego czego byś oczekiwał. Nie ma żadnej przesady w stwierdzeniu, że dobry pracownik to skarb.
4. Twój budżet jest 5 razy za mały, a
czas na wykonanie projektu 10 razy za krótki
„Niedoczas” to najwierniejszy kompan
CEO. A tuż za nim brak kasy. Pomyślcie. Czy
jakbyście byli inwestorem, mielibyście interes w
tym, żeby przekazać na projekt więcej funduszy
niż jest to potrzebne? Raczej nie, prawda? Pieniądze są zatem zawsze skrojone na miarę. Jednak o tym jaka ma ona być nie decydujecie wy
tylko inwestor. Wydaje Ci się, że coś jest niemożliwe w realizacji w tak krótkim czasie i przy tak
małych środkach? Szybko nauczysz się, że nie
ma rzeczy niemożliwych…
5. Żona naprawdę może zagrozić rozwodem, jeśli w niedzielę o 21 będziesz nadal w
pracy.
Są na to oczywiście sposoby, ale… to już zupełnie inny temat. █
Zaproś znajomych i wygraj weekend dla dwojga
Ponolo ogłasza konkurs w którym
do wygrania jest weekend w Hotelu
Warmińskim. Wystarczy zarejestrować się na facebookowym profilu
Ponolo i zaprosić do niego jak najwięcej swoich znajomych. Szczegóły już od 4 lipca na stronie
www.ponolo.com
Po godzinach
19
Work Iife balance - marzenie czy konieczność?
O tym czy
możliwe jest
łączenie życia
zawo d owego
z osobistym
i jak wygląda
to w przypadku menadżera
pracującego
w branży turystycznej
rozmawiamy
Zależy mi aby dać naszym
z
Markiem
klientom możliwość nieskrę- Hilla Dyrekpowanego wyrażania swoich
torem Hotelu
oczekiwań - mówi Marek
Warmiński i
Hilla
jednocześnie
Prezesem Zarządu Przedsiębiorstwa Turystycznego Mazur
Tourist Sp. z o.o.
Większości z nas hotel kojarzy się z
miejscem wypoczynku, relaksu. Dla ciebie to
miejsce pracy, jakie to uczucie?
Zdecydowanie naturalne. Od zawsze
chciałem pracować w obiekcie hotelowym. To
chyba kwestia charakteru, usposobienia. Jeśli
jesteś osobą energiczną, interesują Cię ludzie,
szybkie tempo pracy Cię nakręca i w dodatku
lubisz służyć pomocą, to wybór staje się prostszy.
Tak było w moim przypadku. Decydując
się na szkołę hotelarską obrałem swój kierunek.
Już pod koniec szkoły średniej zaciągnąłem się
na promy pasażerskie i poszło jak po nitce. Studia z zarządzania, praca na kilku promach pasażerskich, otwieranie i zarządzanie hotelami
zarówno na pomorzu jak i w górach, projekty doradcze. Teraz jestem tutaj, wprowadzam
zmiany i nadal czuję to samo zadowolenie, gdy
widzę, iż mój gość uśmiecha się przy wyjeździe.
Niby to takie proste, jednakże na zadowolenie
tego Gościa pracuje cały, liczny team. Co gorsza,
ten team pracuje tak jak Ty. Więc jeśli nie masz
w sobie entuzjazmu i pasji wykonywanego zawodu, to najlepiej zrezygnuj, gdyż konsekwencje
będą szybko odczuwalne.
Czyli nawet jak jesteś na wakacjach to
obserwujesz, analizujesz, po części jesteś w
pracy?
Niestety zawsze (śmiech) . Zastanawiam
się czasami czy można to wyłączyć. Jeśli tak, to
proszę o kontakt, z chęcią odnajdę przycisk off.
A tak serio, to chyba naturalne. Jeśli na co dzień
twoja praca zawodowa polega na świadczeniu
usług na jak najwyższym poziomie, to na wakacjach oczekujesz tego samego od osób obsługujących Ciebie. Dodatkowo poza obsługą dochodzi jeszcze cała infrastruktura techniczna, która
towarzyszy temu procesowi. Więc szukasz nowinek, ciekawych rozwiązań, ale również widzisz
wszelakie niedostatki. Jeśli jednak trafisz na coś
co Cię zainspiruje i zaintryguje to zaczynasz
układać sobie w głowie konieczne do przeprowadzenia zmiany w swojej firmie po powrocie
z urlopu. Rozumiem, iż zdajesz sobie sprawę z
faktu jak wygląda pozostała część urlopu (ponownie śmiech).
Czy w takim hotelu którym zarządzasz
(red. Hotel Warmiński) pojecie work life balance jest istotne. Z jednej strony większość to
goście biznesowi, ale przecież po spotkaniach
czy konferencjach przychodzi czas na relaks.
Work-life balance to dość modne ostatnio podejście do życia prywatnego skonfrontowanego z życiem zawodowym, bez konieczności
wprowadzania ograniczeń w sferze samorealizacji.
Hotele o profilu biznesowym, takie jak
nasz (posiadamy ponad 130 pokoi, solidne zaplecze konferencyjne oraz wymarzoną loka-
20
Po godzinach
lizację w centrum miasta), są pod względem
segmentacji rynku nastawione na klienta korporacyjnego lub podróżującego w celach zawodowych.
Należy jednak pamiętać, iż po pracy
każdy z naszych Gości zaczyna swoje życie prywatne. Każdy ma swoje potrzeby, swoje przyzwyczajenia, swój świat i z chęcią by z niego nie
rezygnował, pomimo faktu, iż obecnie znajduje
się poza domem, poza swoim naturalnym środowiskiem.
Dlatego osobiście staram się w ramach
świadczonych przez hotel usług, stworzyć naszym klientom możliwość realizacji swoich potrzeb choćby w ograniczonym zakresie. I tutaj
pojawiają się zmiany jakie wspólnie wprowadzamy w naszym hotelu. Remont pokoi, przebudowa centrum fitness oraz tarasu. Równolegle
zmianom podlega część gastronomiczna oraz
standard obsługi. W ostatnim czasie oddaliśmy
również do dyspozycji naszych gości gabinet
kosmetyczny z bardzo bogatą ofertą zabiegów,
aby po dniu pełnym wrażeń oddać się w ręce
Najnowszą atrakcją hotelu jest Taras grill&bar
specjalistów, którzy pomagają naszym klientom
w krótkim czasie odzyskać równowagę psychofizyczną. Zależy nam bardzo na tym, aby nasz
gość mógł swobodnie, bez ponoszenia dodatkowych kosztów, poserfować w internecie (super
szybkie łącze internetowe) skorzystać z zaplecza
odnowy biologicznej (sauna, jakuzzi), przeprowadzić trening siłowy lub aerobowy w specjalnie przygotowanej sali fitness lub otrzymać w
restauracji danie na które ma w danej chwili
ochotę. Oczywiście, tak jak wspomniałem, zawsze mogą pojawić się pewne utrudnienia, aczkolwiek dokładamy starań by było ich jak najmniej. Ostatnio, na specjalne życzenie naszego
gościa, zakupiliśmy odpowiednie hantle do sali
fitness, aby mógł przeprowadzić swój trening
zgodnie z harmonogramem ćwiczeń. Codziennie przygotowujemy specjalne dania na życzenie
gości przybliżając im smaki domu. Dbamy również o to, aby na naszym bufecie śniadaniowym
znalazły się produkty stanowiące bazę kilku
znanych diet. Jak widzisz, staramy się w tempie
błyskawicznym odpowiadać na potrzeby na-
Po godzinach
szych gości, aby podczas podróży służbowej odnaleźli się
w naszym obiekcie ze swoimi
przyzwyczajeniami. Jeśli nasz
Gość miałby ochotę na spływ
kajakiem, przelot awionetką
lub szybowcem, jazdę na kładzie czy poduszkowcem, jesteśmy dzięki naszym partnerom szybko sprostać również
takim oczekiwaniom.
A dla Ciebie jako menadżera, taka odpowiednia
równowaga pomiędzy pracą
a życiem prywatnym to coś
realnego czy jeszcze sfera
marzeń?
Jak już wcześniej
wspomniałem, dokonujemy wielu zmian w naszym przedsiębiorstwie. Dotyczą one obiektu
hotelowego i jego infrastruktury jak również
samej organizacji. W związku z powyższym na
wszystko brakuje czasu. A poza pracą jest jeszcze życie prywatne, żona, dzieci, chwila dla siebie. W miejscu w którym się obecnie znajduję,
ta równowaga o której wspominasz, przychodzi
i odchodzi falami. Niestety nie jest to jeszcze
stabilny organizm. Początek roku był falą równowagi i udawało mi się znaleźć czas nawet na
trzy treningi tygodniowo. W chwili obecnej,
bardzo gorącym dla nas okresie pod względem
ilości gości, konferencji, spotkań czy wszelkiego
rodzaju imprez, mam wrażenie, iż ta równowaga ponownie gdzieś odpłynęła. Z utęsknieniem
czekam na jej powrót, gdyż w gruncie rzeczy,
jeśli znajdujesz czas dla siebie, znajdujesz czas
na wszystkie pozostałe aspekty twojego życia.
Człowiek spełniony, który znajduje równowagę
pomiędzy pracą a życiem prywatnym zdecydowanie lepiej funkcjonuje, jest lepiej zorganizowany. Jego reakcje są szybsze, decyzje trafniejsze
i przy okazji rodzina ma z niego większy poży-
21
tek (śmiech).Nagle znajdujesz czas na zabawy z
dziećmi, dłuższe rozmowy przy kolacji, dobrą
książkę. Brzmi trochę jak marzenie i niestety w
dużej mierze nadal tak jest.
Co jest dla Ciebie jest istotne jeśli chodzi o odczucia Twoich gości ?
Mottem, którym kierują się od zawsze
hotelarze jest hospes hospiti sacer (gość gospodarzowi święty).Mi osobiście zależy na tym, aby
dać naszym klientom możliwość nieskrępowanego wyrażania swoich oczekiwań. Dodatkowo
dostarczyć usługę kompletną, czyli nie tylko
polegającą na wynajmie pokoju czy rezerwacji stolika w restauracji. Zależy mi na tym, aby
poziom naszych usług zaskakiwał pozytywnie
naszych gości. Aby mój personel potrafił odkrywać a czasami nawet kreować potrzeby naszych
klientów. Myślę, iż każdy z nas czasami chciałby
coś zrobić ale nie wie do końca co. Jeśli masz pełen wachlarz możliwości i dysponujesz czasem
wolnym, pozwól , aby ktoś wybrał za Ciebie, a
Ty poddaj się i ciesz się chwilą. Może to być wieczorny masaż, wizyta w saunie, czy podróż kulinarna. Możliwości jest bardzo wiele, ważne jest
to, abyś chciał tu wrócić. █
InQbe Tylko
Sprawdzone
Inwestycje
www.inqbe.pl

Podobne dokumenty