BARAN 2010 - przewodnicy.bytom.pttk.pl

Transkrypt

BARAN 2010 - przewodnicy.bytom.pttk.pl
Kwartalnik
Bytom — 16 Grudzień 2010 — BYTOMIK NR 4/10 (Numer 20)
NOWINY — INFORMACJE — ZAPROSZENIA — KOMENTARZE
W Numerze między innymi:
SPOTAKANIA NA GSB
z… Karolem Wojtyłą
Strona 2
BYTOM NA „6”
Akcja turystyczna
Strona 5
Klimatyczna Czeladź
strona 6
MAŁY KSIĄŻĘ
Kurs Przewodników Beskidzkich
strona 7
Z MAPĄ, KOMPASEM I
GPS-em?
Strona 10
ODSZEDŁ OD NAS
Olek Salij
strona 11
NOWINKI KOŁOWE
Strona 12
Na czas Bożego Narodzenia
oraz na cały Nowy Rok
Wszystkiego dobrego, wiele
zdrowia, udanych podróży
oraz wszelkiej pomyślności
życzy Przewodnikom
Redakcja BYTOMIKA
BARAN 2010
W
tym roku, starym
zwyczajem, nasze
koło zorganizowało po raz
kolejny coroczną imprezę
BARAN 2010.
W dniach 25 – 26 września
swe przychylne progi użyczył nam Beskid Żywiecki,
a konkretnie Zawoja, jedna z najbardziej malowniczo położonych miejscowości górskich.
Po małych zawirowaniach
podczas dojazdu, spóźniliśmy się z Rafałem na zbiórkę w Katowicach, wszystko
na szczęście skooczyło się
pomyślnie i zdążyliśmy
dotrzed o określonej godzinie. Przejazd minął w sympatycznej atmosferze pełnej rozmów, śmiechów i
mile spędzonego czasu.
(Ciąg dalszy na stronie 8)
To co „Gorola” na
Śląsku zachwyca —
czyli zdjęcie z górnikiem
T
ą wycieczkę „rzucono”
mi niemal w ostatniej
chwili. I praktycznie aż do
jej rozpoczęcia nie mieliśmy konkretnego programu. W zaprzyjaźnionym
biurze powiedziano mi
tylko, że grupa jest nieco
„spontaniczna i chaotyczna, idzie na żywioł, więc
mentalnie do siebie pasujemy”. I że mam coś z nimi
„pokombinować, bo oni
coś chcą, ale sami nie do
końca wiedzą co”.
(Ciąg dalszy na stronie 4)
BYTOMIK NR 4/2010
Strona 2
SPOTKANIA
NA GŁÓWNYM
SZLAKU BESKIDZKIM
W
okresie międzywojennym w Beskidach szybko przybywało znakowanych szlaków turystycznych.
W 1923 roku Kazimierz Sosnowski wystąpił
z propozycją uporządkowania chaotycznej
sieci szlaków i wytyczenia głównego szlaku
prowadzącego przez Beskidy. Jak napisał
Władysław Krygowski „…kręgosłupem stał
się Główny Szlak Beskidzki, zaprojektowany przez Kazimierza Sosnowskiego a wiodący od Ustronia do Krynicy poprzez najpiękniejsze szczytowe partie Beskidów”. W
Beskidach Wschodnich Główny Szlak Beskidzki zaprojektowany przez Mieczysława
Orłowicza zaczęto znakować w 1925 r.
Część zachodnia i wschodnia była gotowa w
1935 r. Na zjeździe Polskiego Towarzystwa
Tatrzańskiego w Stanisławowie w dniu 23
czerwca 1935 r. całemu szlakowi z Ustronia
do Kut nad Czeremoszem w Górach Czywczyńskich nadano imię marszałka Józefa
Piłsudzkiego. Po 1945 r. w wyniku zmiany
przebiegu granic pojawiła się konieczność
wytyczenia szlaku w Bieszczadach. Zadania
tego podjęli się w 1954 r. Władysław Krygowski i Edward Moskała znakując odcinek
szlaku z Komańczy na Halicz. W 1984 r.
szlak został przedłużony do Wołosatego. W
1973 r. Komisja Turystyki Górskiej Zarządu Głównego PTTK nadała Głównemu
Szlakowi Beskidzkiemu imię Kazimierza
Sosnowskiego.
Tym wstępem historycznym chciałbym
zaproponować naszej gazetce przewodnickiej tematykę związaną z Głównym Szlakiem Beskidzkim. Już z samego wstępu
widać, że z GSB związane są losy wielu
pokoleń przewodnickiej braci. Tym którym
udało się przejść raz GSB i tym, którzy
wydeptali własne ścieżki na szlaku.
Każdy wpisał w szlak własną historię i przygodę.
Myślę, że nieprzypadkowo na Okrąglicy
umiejscowiono kaplicę MB Opiekunki Turystów, w pobliżu przebiegającego GSB.
(Ciąg dalszy na stronie 3)
BYTOMIK NR 4/2010
Strona 3
(Ciąg dalszy ze strony 2)
Każda z tych osób zapisanych na pamiątkowych tablicach, wpisała się swoim życiem w
ten Beskidzki krajobraz. Swoje szczególne
miejsce na GSB ma postać Karola Wojtyły,
który wiele razy przemierzał Beskidzkie
Szlaki. Obecnie na pamiątkę tych wędrówek
powstaje cała sieć szlaków nazwanych Papieskimi, które obejmują Tatry i pasma Beskidów, aż po Bieszczady. Znamy szlak
Papieski wyznaczony na pamiątkę ostatniej
wędrówki Kardynała Karola Wojtyły przed
wyborem na stolicę Piotrową, który od Hali
Krupowej do Przełęczy Lipnickiej pokrywa
się z GSB. O miejscu w górach, z którego
wyruszył na pierwsze konklawe, po śmierci
Pawła VI wiedziało niewielkie grono przyjaciół Jana Pawła II. Wanda Półtawska
w książce ,,Beskidzkie rekolekcje” nazywa
je przedsionkiem raju. ,,Jeżeli będziesz tam
wracać , nie będziesz tam sama”- pisał do
niej papież z Watykanu. Zanim został papieżem, wielokrotnie spędzał tu wakacje, biwakował na leśnych polanach, wędrował po
górskich ścieżkach, modlił się i odprawiał
mszę świętą.
To miejsce nazywa się…
Rudawka Rymanowska
To miejsce, to okolice Rudawki Rymanowskiej, u podnóża pasma Bukowicy w Beskidzie Niskim, w pobliżu nieistniejącej wsi
Tarnawka, którędy przebiega GSB. W rejonie Rudawki Rymanowskiej Wisłok tworzy
przepiękny przełom z największą w polskich
Karpatach odkrywką łupków menilitowych.
Wanda Półtawska ujawniła, że wspomnienia
Rudawki zainspirowały Jana Pawła II do
napisania w 2002 r. Tryptyku Rzymskiego.
Jest on poetycką syntezą myśli Karola Wojtyły. Wiersz o strumieniu- „wiemy, gdzie
jest ten górski strumień” komentuje autorka
„Beskidzkich rekolekcji”. „Zatoka lasu,
zstępująca w rytmie górskich potoków” to
prawie pionowa, czterdziestometrowa ściana
Olzy. Dzięki wspomnieniom Wandy Półtawskiej mamy niezwykły przywilej dotarcia do źródeł natchnienia papieskiej poezji.
Możemy z tekstem „Tryptyku” w ręku
wspiąć się wzdłuż strumienia „iść do góry,
pod prąd, przedzieraj się, szukaj, nie ustępuj”. Ks. Adam Boniecki powiedział „Karol
Wojtyła był przewodnikiem duchowym,
oczywiście, ale i takim, który prowadzi do
miejsc pięknych, godnych zobaczenia. Wiele wędrował i przywiązywał wagę do tego,
gdzie wędrował”.
Idąc śladem słów Adama Asnyka poświęconych przewodnikowi Maciejowi Sieczce.
„To wszystko jeszcze w mych myślach się kręci
wszystkie twoje starania i prace
We wdzięcznej u mnie zostały pamięci
Więc dług wdzięczności wspomnieniami płacę
Które jakkolwiek spełzły na papierze
Jednak gór tchnienie przechowują świeże”
Niechaj to górskie tchnienie ze szlaku oznaczonego kolorem czerwonym na stałe zagości na łamach „Bytomika”.
Andrzej Śmietana
BYTOMIK NR 4/2010
Strona 4
To co „Gorola” na
Śląsku zachwyca —
czyli zdjęcie z górnikiem
Co najważniejsze – grupa była z Gniezna i
chciała w tempie ekspresowym poznać miasto Katowice, jego historię, kulturę, wybitnych ludzi, najciekawsze miejsca… i wiele
innych. Życzeń dużo, czasu mało… A grupa
faktycznie aktywna i spontaniczna, bardzo
zainteresowana Górnym Śląskiem i wszelkimi zagadnieniami z nim związanym. I tu
mój pierwszy problem – bo jak tu takiej
aktywnej grupie w ciągu niespełna czterech
godzin pokazać Katowice z jego najpiękniejszymi obiektami i pomnikami historii?
Jak ciekawie pokazać miasto i jego historię
w tak wielkim skrócie?
Więc na początek – historia Katowic w pigułce i najważniejsze obiekty w centrum
miasta. A więc po kolei: pomnik Powstańców Śląskich, pomnik Ziętka, Rynek, dworzec PKP (bo chcieli sprawdzić, czy faktycznie taki brzydki) no i Plac Sejmu Śląskiego.
Sam gmach Sejmu robi wrażenie na grupie – potężna bryła i
ciekawostki dotyczące jego
architektury faktycznie wzbudzają w grupie zainteresowanie.
Chcą jeszcze coś ciekawego
zobaczyć – a ile osób, tyle propozycji. Na szczęście dla mnie wygrywa
Nikiszowiec, więc wsiadamy do busa i kierujemy się w stronę tego osiedla.
Moja grupa po pierwsze zdziwiona jest ciszą
i spokojem, które panują na Nikiszu. Widać
inaczej wyobrażali sobie osiedle robotnicze.
Po drugie – sama zabudowa osiedla robi na
nich gigantyczne wrażenie. Zaglądamy na
tutejsze podwórka, spacerujemy uliczkami,
podchodzimy pod obiekty na Nikiszu najsłynniejsze, a więc budynek poczty, zakład
fotograficzny Niesporków i kościół św.
Anny. Dopisuje nam szczęście i otrzymujemy pozwolenie na wejście na kościelną
wieżę. Widok –
pierwsza klasa. I
tu grupa zadziwia
mnie po raz pierwszy, gdy słyszę
hasło „Jaki piękny
krajobraz”
od
osoby wpatrującej
się z zachwytem w
dymiące kominy.
Jak się okazuje po
zejściu z wieży –
szczęścia
mamy
tego dnia wyjątkowo dużo. Dlaczego? Sprawa prosta
– przy kościele
kręcą się dwaj
górnicy, w mundurach, z pióropuszami… I znów słyszę cichą rozmowę:
„Popatrz!!!! Górnik!!!”, „O! Jaki ma śliczny
mundur”, „Rób zdjęcie, rób mu zdjęcie”.
Moja pierwsza myśl „Co z nimi? Górnika
nie widzieli?”.
(Ciąg dalszy na stronie 5)
BYTOMIK NR 4/2010
Strona 5
Potem dociera do mnie, że faktycznie, w
Gnieźnie górnik może być rzadkością.
Idę więc sobie z obiektami westchnień
mojej grupy pogadać, a oni – widząc jak
gorące emocje wywołują – z pewnym rozbawieniem zgadzają się pozować z nami
do grupowego zdjęcia. Więcej mojej grupie do szczęścia już chyba nie trzeba.
A później robimy sobie przerwę na kawę i
tak, już całkiem na luzie, dyskutujemy
sobie o różnych sprawach ze Śląskiem
związanych. Tyle rzeczy ich interesuje,
bombardują mnie pytaniami, a ja zadaję
sobie w duchu pytanie „Czy to wycieczka,
czy Jeden z Dziesięciu?” A pytania są różne, począwszy od kwestii autonomii, problemów gospodarczych, filmów Kazimierza Kutza, problemów związanych z ochroną środowiska na „stosunkach międzynarodowych” Śląsk-Zagłębie skończywszy.
Dociera do mnie, że to, co dla nas jest
rzeczą powszechną, dla nich może być
wielką atrakcją. I pojawia się iskierka nadziei, że być może uda się ten nasz niedoceniany, a jednak ciekawy i fascynujący
dla innych Górny Śląsk wypromować i
uczynić atrakcyjnym dla turystów z innych
regionów Polski. Tak z ciekawości pytam,
co im się na Górnym Śląsku najbardziej
podoba? Ile osób, tyle odpowiedzi. To, że
jest inny, że ma swą specyficzną kulturę i
gwarę. To, że obok wielkich, głośnych
miast nagle znajdujesz oazę spokoju. To,
że jadąc autokarem nie widzisz nawet,
kiedy wjeżdżasz do drugiego miasta. To,
że tyle stereotypów krąży na temat Śląska,
a oni chcą na własne oczy zobaczyć, jak tu
jest. To, że dla turystów z ich regionu,
Śląsk to wciąż jeszcze region mało popularny w turystyce, mało znany i nieodkryty.
To, że robiąc sobie godzinny spacerek po
centrum Katowic możesz zobaczyć tyle
różnych stylów architektonicznych. No i –
to chyba najważniejsze - że możesz sobie
zrobić zdjęcie z prawdziwym górnikiem…
Mira Jankowiak
O
d 29 maja do 24 września trwała
akcja turystyczna, w której wzięło
udział wielu mieszkańców Bytomia i
okolic w różnym wieku. Zorganizowano
30 wycieczek ( w tym 25 pieszych i 6
rowerowych) w ramach unijnego projektu „Bytom na szóstkę”. Przebieg tras
wytyczył i opisał w przewodniku kolega
E. Wieczorek, współautorem byli również kol. M. Droń, T. Śmiałek z naszego
Koła, oraz kol. R. Ziernicki.
Opracowane trasy to:
1 – Staromiejska
2 – Na wzgórze św. Małgorzaty
3 – Po Rozbarku
4 – Bytom nostalgiczny
5 – Północna część miasta
6 – postindustrialna ( rowerowa )
Uczestniczy wycieczek po zakończeniu
otrzymywali przewodniki, foldery, mapki,
gry komputerowe, ulotki i inne materiały
propagandowe. Wycieczki rozpoczynały
się i kończyły przy Biurze Promocji.
Uczestnicy byli zainteresowani historia
miasta, chętnie słuchali ciekawostek,
często sami dzielili się swoimi doświadczeniami i przemyśleniami. Wiele osób
pragnie jeszcze poszerzyć swoja wiedzę
i ma nadzieje na dalsze takie wycieczki
( sami podsuwali swoje pomysły). Na
wycieczki przychodziły osoby zainteresowane tematem i dlatego mogę stwierdzić, ze prowadzenie wycieczek było
przyjemnością, był to dobry pomysł promocyjny. Opiekę przewodnicka sprawowali członkowie naszego Koła Przewodników.: Sławomir Hanc, Tomasz Śmiałek, Teresa Tworek, Henryk Wilk, Eleonora Solak, Jacek Urban, Mariola
Chrubasik, Krystyna Szafarczyk.
Teresa Tworek
BYTOMIK NR 4/2010
Strona 6
Klimatyczna
Czeladź
Z
nalazłeś się w Czeladzi, ponad 30tysięcznym mieście powiatu będzińskiego, co robić, jak tu spędzić czas?
Warto wiedzieć , że jest to najstarsze
miasto Zagłębia Dąbrowskiego, wzmiankowane już w 1228 roku. Na przestrzeni
wieków, różnie los obchodził się z tym
miejscem, okrutnie potraktowane przez
Tatarów (spalenie), było własnością
różnych rodów książęcych, tutaj podpisano pakty będzińskie (Maksymilian
Habsburg kontra Zygmunt III Waza).
Miasto „gościło” w zaborze pruskim i
rosyjskim, a rzeka Brynica do dziś jest
granicą między hanysami a gorolami.
Przez wiele dziesiątków lat o jego charakterze decydowała, znajdująca się tu
kopalnia węgla kamiennego.
A dziś?
Wędrówkę warto rozpocząć od rynku,
którego częściowa odnowa właśnie się
zakończyła. Nad okolicą góruje olbrzymia bryła neoromańsko-neogotyckiego
kościoła Św. Stanisława Biskupa i Męczennika, zwiedzanie wnętrza, pozwoli
obejrzeć cenne polichromie, rzeźby czy
obrazy (corocznie odbywa się tu festiwal
Ave Maria).
Podążamy dalej, godne obejrzenia i bliż-
szego poznania, kolejne miejsce, to zakon (jedyny w Polsce) Marianhill, zakonnicy , rodem z Republiki Południowej
Afryki, słyną z gościnności i prowadzenia różnych akcji, wśród miejscowych
dzieci i młodzieży, a także wspomagania
dzieci z dalekich afrykańskich krain.
Spacer alejkami, miejskich parków, da
możliwość spalenia kalorii i aktywnego
odpoczynku, warto tutaj dodać ,że bardzo dobrą markę w województwie śląskim, mają czeladzcy biegacze, zrzeszeni
w miejscowym TKKF „Saturn”.
Kolejne miejsca, które warto obejrzeć,
to galeria „Elektrownia”, urządzona we
wnętrzach dawnej kopalni, kontemplujemy dzieła współczesne, w otoczeniu
urządzeń pokopalnianych.
I jeszcze chwila wysiłku, zakładamy na
nogi rolki ,w znajdującym się na Piaskach (150-letnich) skateparku Traffic,
wykonując mniej lub bardziej udane
akrobacje.
Jest też, coś dla łasuchów, miejscowi
pszczelarze polecają miód, występuje w
czterech odmianach: akacjowy, wielokwiatowy, rzepakowy oraz lipowy. Każdy
z miodów jest opisany - jakie posiada
właściwości. Znajduje się na nim też
potwierdzenie że miód ten został wykonany dla Miasta Czeladź jako Produkt
Lokalny z pasiek znajdujących się w
Zagłębiu.
Uff! W pałacu „Pod Filarami” ( obecnym
Muzeum Saturn) posłuchajmy na koniec,
górniczej orkiestry dętej, liczącej sobie
już ponad 100 lat, a założonej przy
kopalni „Saturn”.
A… jest jeszcze coś dla ciała, sauna w
termach, wzorowanych na pompejskich,
a znajdujących się w okazałym Pałacu
Saturna.
I tak mija czas w klimatycznej, aczkolwiek bez dworca kolejowego ,Czeladzi!
Dariusz Kapuściński
BYTOMIK NR 4/2010
Strona 7
Mały Książę
„ Dobrze widzi się tylko sercem”
Mały Książę podczas swojej wędrówki poszukiwał szczęścia. Z dziecięcą wrażliwością chłonął świat i próbował poznać jego
niezwykłość. Otrzymał to, czego szukał, bo
zrozumiał, że we wszystkim w życiu należy
się kierować własnym sercem…
W 2009 roku rozpoczął się kolejny kurs na
przewodnika beskidzkiego organizowany
przez PTTK w Bytomiu. Początki nie były
łatwe. Mała liczba
uczestników stawiała
pod znakiem zapytania
szansę odbycia się
kursu. A jednak udało
się. Choć było nas
zaledwie dwanaścioro,
dzięki wielkiemu zaangażowaniu pana
Krzysztofa Mikuckiego kurs odbył się.
Stworzyliśmy kameralną, ale zżytą i zgraną drużynę. Potem,
bogatsi o wiele wspólnych zajęć, wycieczek
i rozmów wspominaliśmy słowa Szefa, że
jak jest pasja, to
wszystko musi się udać.
Z pewnością właśnie pasji nikomu nie brakowało. I wspólnego celu. Choć różni wiekiem, zawodem czy doświadczeniem życiowym pragnęliśmy zostać przewodnikami
górskimi, lepiej poznać góry, przeżyć fantastyczną przygodę. Kurs dał nam tę szansę i
możliwość. Ofiarował nam jednak coś jeszcze. Nauczył nas innego spojrzenia na góry „Patrzenia sercem”.
Zajęcia z historii, architektury, psychologii,
geografii, kultury, topografii i wielu innych
dziedzin życia uświadomiły nam, jak ważna
jest wiedza nie tylko o górskich szczytach,
ale również o ludziach mieszkających w
górskim terenie, ich dziejach, kulturze. Podczas kursu mieliśmy okazję poznać twórców
ludowych, artystów propagujących folklor ludzi, dla których góry to przede wszystkim
ukochane miejsce na Ziemi . Były to chwile
wielkiej duchowej uczty. Lekcje autentycznego patriotyzmu i szczerej, często przekazywanej z pokolenia na pokolenie pasji. Nie
zabrakło podczas kursu również próby własnych sił - sprawdzenia swoich możliwości i
kondycji. Szczególną wyprawą było dla nas
wejście na Babią Górę Percią Akademicką
czy udział w pięciodniowym obozie szkoleniowym w Beskidzie Żywieckim.
Wspólne pokonywanie szlaków, omawianie
„ panoramek” czy wieczorne rozmowy przy
ognisku pozostaną na długo w pamięci.
Nie byłoby tego wszystkiego, gdyby nie
ludzie, którzy z oddaniem i zaangażowaniem „zaszczepiają” miłość do gór i uczą,
jak zostać odpowiedzialnym i rzetelnym
przewodnikiem. Podczas trwania kursu mieliśmy przyjemność uczyć się od ludzi mających nie tylko ogromną wiedzę i doświadczenie przewodnickie, ale również wielkie
serce dla wykonywanej przez siebie pracy.
Z wyrazami szacunku i wdzięczności
kursantka Dorota Konopnicka
BYTOMIK NR 4/2010
Strona 8
BARAN 2010
(Ciąg dalszy ze strony 1)
Po zmroku zasiedliśmy przy
ogniskowym kręgu; nasz mistrz
ceremonii, Prezes naszego koła
Krzysiek prowadził nas przez
obrzędy i zwyczaje BARANA. Jak
stary zwyczaj nakazuje przy ognisku ogłoszony został wynik tajnego głosowania, w
którym to Zbyrkadło w za rok 2010 otrzymała koleżanka Mirosława Jankowiak.
Niedługo później odkryta została kolejna
niewiadoma – czyli przyznanie Korzenia
„Żeo Się”. W tym roku zaszczyt ten spotkał
kolegę Rafała Mikickiego, który będzie
dzierżył go do następnego Barana, czerpiąc
magiczną moc korzenia, dzięki której hasło
„Żeo Się”, w przypadku Rafała może niebawem stad się faktem.
Śpiewy i taoce tego wieczora zdawały się
nie mied kooca. Przy pieczonej kiełbasie
oraz różnych napojach (wedle uznania), pod
którymi stół niemal się uginał, bawiliśmy się
do późnych godzin nocnych. No, ale inaczej
byd nie mogło, BARAN znany jest z dobrej
zabawy, której i w tym roku nie zabrakło.
Po przyjeździe do Zawoi udaliśmy się na
zwiedzanie skansenu im. Józefa Żaka, w
którym niezwykłą popularnością cieszyły się
beskidzkie rękodzieła w postaci m. in. dzwoneczków, w które zaopatrzyło się większośd
uczestników BARANA.
Następnym punktem programu było zwiedzanie muzeum Babiogórskiego Parku Narodowego w którym szczególną uwagę przykuła wystawa flory i fauny występującej w
tej okolicy.
Pełni wrażeo, udaliśmy się na odpoczynek
do pensjonatu Świerk, miejsca zakwaterowania; zatrzymując się po drodze przy odrestaurowanym pomniku dwóch wybitnych
postaci z historii Babiogórskiego Parku Narodowego – Władysława Szafera i Hugona
Zapałowicza.
Po południu, korzystając ze sprzyjającej
tego dnia aury, wybraliśmy się na górski
spacer po Paśmie Jałowieckim, zielonym
szlakiem w kierunku na przeł. Kolędówki. Po
drodze zajadając się pysznymi jeżynami
podziwialiśmy rozległe panoramy masywu
babiogórskiego wraz z Policą, na którą planowo mieliśmy wejśd następnego dnia.
Spacer i świeże powietrze, zaostrzyły nasze
apetyty, więc tym chętniej udaliśmy się na
zasłużoną kolację. A była to kolacja niezwykła, gdyż na niej odbyło się tajne głosowanie, które wyłoniło kto w tym roku z naszego koła otrzyma prestiżowe i jedyne w swoim rodzaju trofeum w postaci „Zbyrkadła”.
Demokratycznie wybrana komisja skrutacyjna zebrała i policzyła głosy. Jednak, kto
otrzyma Zbyrkadło w tym roku, okazad się
miało podczas naszej biesiady przy ognisku, Następnego dnia przed śniadaniem ranne
czyli głównych uroczystości tegorocznego ptaszki naszego koła, udały się na mszę św.
(Ciąg dalszy na stronie 9)
BARANA.
BYTOMIK NR 4/2010
Strona 9
BARAN 2010
(Ciąg dalszy ze strony 8)
Później było śniadanie, wykwaterowanie i
wymarsz w góry. Utworzyły się 2 grupy,
pierwsza z nich pod wodzą Kolegi Michała
Wesołowskiego pomaszerowała czerwonym
szlakiem z przełęczy Krowiarki przez Cyl Hali
Śmietanowej i Policę do schroniska na Hali
Krupowej gdzie częśd grupy korzystając z
okazji wydłużyła wędrówkę i odwiedziła
kaplicę Matki Boskiej Opiekunki Turystów.
Po odpoczynku i posiłku w schronisku zeszliśmy niebieskim szlakiem do Skawicy gdzie
czekał na nas już autobus z drugą grupą,
która tego dnia odwiedziła schronisko na
Markowych Szczawinach. Grupa ta za przykładem Kolegi Rafała Mikickiego podążyła
niebieskim szlakiem z przełęczy Krowiarki
na Markowe Szczawiny do nowo wybudowanego schronisko im. H. Zapałowicza. Przy
schronisku okazało się, iż tego dnia nie poczujemy smaku samotnej wędrówki z racji
odbywającego się w tym dniu Zlotu Żywczaków w grupie 500 uczestników.
Udało nam się jednak spokojnie posilid w
nowym schronisku i odpocząd przed powrotem na Przełęcz Krowiarki.
Chciałbym wspomnied również o tajemniczym zaginięciu kurtki, naszej koleżanki
Danusi Frycz, jaka miała miejsce w trakcie
trwania uroczystości Barana. Zaginięcie to
nie byłoby niczym nadzwyczajnym gdyby
nie fakt, że jest już którymś z kolei podczas
wyjazdów przewodnickich i owa kurtka
staje się pomału „kultową”. Na szczęście
pod koniec Barana, zguba się odnalazła.
Podsumowując, tegoroczny Baran zawierał
wszystko, czego chyba każdy z nas od Barana oczekuje. Był czas na taoce, śpiewy. Był
też czas na górską wędrówkę, na zwiedzanie
i krajoznawstwo. Ale przede wszystkim była
to okazja do wspólnego spędzenia czasu.
Mam nadzieję, że w przyszłym roku będzie
nas jeszcze więcej.
Michał Wesołowski
BYTOMIK NR 4/2010
Strona 10
Z mapą, kompasem i…
GPS-em?
P
aździernikowe słońce rozświetla kolorowy świat jesiennych lasów Góry
Zborów w Podlesicach a ja rozkładam mapy
i kompasy na rozgrzanej, pachnącej i różnobarwnej murawie. Wokół mnie gromadzi się
grupa młodzieży, której za chwilę będę próbował wytłumaczyć zawiłości związane z
czytaniem map turystycznych oraz sposoby
posługiwania się przyrządem, którego głównym elementem jest igła magnetyczna czyli
kolejny wyjazd z grupą szkolną pod hasłem
„Z mapą i kompasem”.
Zaczynam opowiadać o skali mapy, co to
jest te 1:50000 i jak to przeliczyć na metry
w terenie. Później mówię o kierunkach
świata, o północy topograficznej, magnetycznej, geograficznej i astronomicznej. W
końcu rzucam parę zdań na temat kompasu i
busoli, o orientowaniu mapy, o azymucie…
aż nagle z tyłu ktoś zadaje z pozoru głupie
pytanie: „A po co nam to wszystko, panie
przewodniku?”
Jak to po co? - ripostuję nieco urażony. A
mój interlokutor spokojnym głosem: „Po co
nam kompasy w dobie GPS-ów?”
Już na pierwszy rzut oka widzimy, że pytanie jest sensowne i nie pozbawione logiki,
ale… przyjrzyjmy się temu zagadnieniu
bliżej.
Rzeczywiście od pewnego czasu mamy
coraz łatwiejszy dostęp do urządzeń, które w
oparciu o system nawigacji satelitarnej potrafią z niezwykłą dokładnością określić
nasze położenie oraz wyznaczyć trasę przejazdu czy kierunek marszu. Najnowsze urządzenia wyposażone są w wiele funkcji ułatwiających użytkownikowi zapamiętanie
przebytej trasy, obliczenie pokonanych kilometrów, uzyskania wiadomości na temat
obiektów mijanych w trakcie naszej wyprawy, pokazują ukształtowanie terenu, sieć
szlaków turystycznych oraz wiele, wiele
innych istotnych informacji. Możliwości,
jakie otwierają się dla ludzi eksplorujących
góry z odbiornikami GPS w ręce, są olbrzymie. Dysponując kompletną bazą danych o
terenie oraz posiadając funkcjonalne narzędzie do komunikacji możemy szybko i wygodnie zaplanować oraz wprowadzić takie
dane do naszego GPS-a już na etapie przygotowania wycieczki czy wyprawy.
Więc po co nam mapa i kompas?
Wszystkie powyższe zalety urządzenia GPS
mogą dać nam złudne wrażenie, że technika
i współczesne wynalazki pozwalają na bezpieczne i precyzyjne poruszanie się po górach także przez osoby niedoświadczone i
nieprzygotowane do takich eskapad.
Nic bardziej mylnego! Prawidłowy proces
uczenia się nawigacji – zwłaszcza w terenie
trudnym, jakim są góry – musi rozpocząć się
od przyswojenia sobie umiejętności czytania
mapy, jej orientowania metodami tradycyjnymi, przy użyciu kompasu. Jeżeli tą umiejętność będziemy mieli w przysłowiowym
„małym palcu” dopiero wtedy sięgajmy po
odbiornik GPS i korzystamy z wielu ułatwień, które daje nam nawigacja: automatyczne pozycjonowanie, obliczanie odległości i kierunków czy wreszcie prowadzenie
po wyznaczonych drogach. Chcę powiedzieć, że używanie odbiornika GPS w górach jest bardzo wskazane, lecz należy pamiętać o podstawowej zasadzie, że to my
zabieramy go w góry, a nie on nas.
(Ciąg dalszy na stronie 11)
BYTOMIK NR 4/2010
Strona 11
Olek
Salij
Z mapą, kompasem i...
GPS-em?
(Ciąg dalszy ze strony 10)
1950 — 2010
Olku !
Dlaczego Bóg powołał Cię tak szybko do
siebie. Przecież jeszcze nie skończyłeś 60
lat. Jak, na szczycie, bez ciebie będziemy
tańczyć i śpiewać „szalusie” ?
Przewodnikiem beskidzkim zostałeś w
1984 roku i tak bardzo wtedy z tego byłeś
dumny. Wszedłeś do elity osób kochających góry. Cieszyłeś się wspaniałymi widokami i przyrodą. Wiele marzeń turystycznych odkładałeś na emeryturę. Ciężka
choroba od wiosny 2008 roku i związane z
tym ciągłe pobyty w szpitalach nie złamały
twojego turystycznego ducha. W grudniu
2009 roku razem, po mszy w Sanktuarium
„Na Górce” w Szczyrku, weszliśmy na
Klimczok. Ostatni raz w sierpniu 2010
roku jeszcze byłeś na Stożku, choć wjechałeś kolejką, bo sił na wejście już nie było.
Przemijające kryzysy choroby dawały nam
ciągle nadzieję na twoje wyzdrowienie.
Wędruj teraz spokojnie grzbietami bieszczadzkich połonin i gorczańskimi halami,
które tak ukochałeś. Czuwaj tam nad bezpieczeństwem braci przewodnickiej.
Żegnaj.
Wojciech Beliniak
Kolejna zasada, której powinniśmy bezwzględnie przestrzegać mówi: nie wierz do
końca w to co wskazuje odbiornik GPS,
ponieważ zła pogoda może powodować
przekłamania w wyświetlanych informacjach a w miejscach o dużym nachyleniu,
takich jak urwiska czy pionowe skały, błąd
kilku metrów może w istny sposób zaważyć
na naszym bezpieczeństwie.
Aby jednak cieszyć się bezpieczeństwem
opartym o korzystanie z lokalizatora GPS
musimy bezwzględnie:
 mieć wczytaną aktualną i w pełni kompatybilną z urządzeniem mapę terenu po
którym się poruszamy
 nauczyć się posługiwania urządzeniem w
sposób „biegły”
 stale kontrolować naszą pozycję w oparciu
o tradycyjną mapę
 zabezpieczyć od zimna nasze urządzenie
oraz zapasowy komplet baterii
 mieć ze sobą tradycyjną mapę i kompas i
umieć się nimi posługiwać (dotyczy to
zwłaszcza obszarów trudnych oraz tych
zupełnie nam nieznanych)
Kierując się tymi zasadami, nasze wypady
w góry będą bez wątpienia nie tylko przyjemne ale przede wszystkim bezpieczniejsze, czego Wam i sobie życzę.
Krzysztof Kukliński
Biuletyn
Przewodników
Redaguje kolegium:
Krzysztof Mikucki: Prezes Koła Przewodników
Turystycznych w Bytomiu. Tel.: 0 602556976
Krzysztof Kukliński: Redakcja i skład komputerowy. Tel.: 0 793618719, Email: [email protected]
Redakcja zastrzega sobie prawo do adiustacji i
skracania tekstów. Materiały prosimy kierować
na wyżej wymieniony adres Email
BYTOMIK NR 4/2010
Strona 12
W
dniu 13 września 2010 r. zakooczył
się kolejny, zorganizowany przez
bytomski Oddział PTTK kurs przewodnika
beskidzkiego. Z 12 osób uczestniczących w
szkoleniu 11 osób uzyskało stosowne zaświadczenia o ukooczeniu szkolenia.
W
W
dniach 5, 6, 7 listopada 2010 r. odbył się egzamin na Przewodnika Sudeckiego dla osób posiadających już uprawnienia przewodnickie, poprowadzony przez
komisję egzaminacyjną powołaną przez
Marszałka Województwa Dolnośląskiego. Z
środowiska śląskiego w egzaminie brało
udział 10 przewodników – wszyscy zdali.
Z naszego Koła Przewodników do egzaminu
przystąpili: Marta Masternak i Sławomir
Hanc. Gratulujemy!!!
dniu 2 października 2010 r. odbyło
się spotkanie jubileuszowe z okazji
40-lecia Koła Przewodników Terenowych i
Beskidzkich w Dąbrowie Górniczej. Nasze
Koło Przewodników reprezentowane było
przez kol. Henryka Wilka i kol. Prezesa
dniach 20, 21 listopada 2010 r. odKrzysztofa Mikuckiego, który wręczył jubilabył się powołany przez Radę Samotom list gratulacyjny wraz z Atlasem Histo- rządu Przewodników Turystycznych PTTK
rycznym Bytomia.
woj. Śląskiego Sejmik Przewodnicki
w Pszczynie. W Sejmiku z ramienia Naszego
dniu 9 października 2010 r. odbyła Koła Przewodników uczestniczyli Krzysztof
się jubileuszowa sesja z okazji 45- Mikucki, Henryk Wilk, Zbigniew Kosin oraz
lecia Koła Przewodników Beskidzkich i Tere- prawie członkini Naszego Koła Agnieszka
nowo-Nizinnych w Pszczynie. Jubilaci za Kloc.
pośrednictwem kol. Ryszarda Ziernickiego
otrzymali w imieniu Naszego Koła list gratudniu 26 listopada 2010 r. w Oddziale
lacyjny oraz Atlas Historyczny Bytomia.
Górnośląskim PTTK w Katowicach
odbył się egzamin na Przodownika Turystyki
dniach 15, 16, 17 października 2010 Górskiej przeprowadzony przez nowo por. odbył się egzamin na przewodnika wołaną komisję egzaminacyjną. Do składu
beskidzkiego. Po ostatnim szkoleniu do tej komisji zostali powołani członkowie Naegzaminu przystąpiło 10 kandydatów, z szego Koła Przewodników: Eugeniusz Gnaczego 7 osób pozytywnie zdało egzamin tj. cik – przewodniczący komisji, Alina Skupnik,
Łukasz Buhl, Dorota Konopnicka, Danuta Krzysztof Mikucki – członkowie komisji.
Makuch, Aleksandra Różaoska, Dariusz Sarnicki, Waldemar Wasiuta, Beata Pęcak.
dniu 16 grudnia 2010 r. spotykamy
W
W
W
W
dniu 4 listopada 2010 r. w Archikatedrze – Kaplicy Najświętszego Sakramentu odbyła się msza św. za zmarłych
przewodników celebrowana przez ks. dr
Jacka Plecha. W mszy św. uczestniczyli:
Urszula Wielka, Janusz Gaoczarczyk, Marian
Jonek.
W
W
się tradycyjnie na Wigilii Przewodnickiej. Jest to jedna z niewielu okazji w ciągu
roku aby usiąśd razem przy stole w tak licznym gronie przewodników. Tradycyjnie też
nie może zabraknąd wigilijnych potraw,
łamania się opłatkiem, życzeo świątecznych
oraz wspólnego kolędowania.
BYTOMIK NR 4/2010