Rodzina katolicka - Samotni z wyboru czy ze strachu?

Transkrypt

Rodzina katolicka - Samotni z wyboru czy ze strachu?
Rodzina katolicka - Samotni z wyboru czy ze strachu?
wtorek, 28 lipca 2009 14:42
Coraz częściej mówi się o samotności z wyboru. "Jestem singlem i jestem z tego
dumny" - mówi X, po czym pokazuje specjalną rozpoznawczą obrączkę. Liczba singli w
wielkich miastach świata sięga nawet kilkudziesięciu procent.
Czy to samotność z wyboru, czy jednak ze strachu?
Samotni z wyboru, czyli dziwacy
"Quirkyalone" - ten termin, wprowadzony w 2004 roku przez Sashę Cagen i tytuł jej
bestselleru, poświęconego nowemu rodzajowi singli. oznacza osoby świadomie wybierające
życie w pojedynkę. Quirky, czyli dziwak, dziwadło. Alone znaczy sam, ale niekoniecznie
samotny.
Taka osoba decyduje się na życie w pojedynkę ze wszystkimi możliwymi konsekwencjami takiej
decyzji, również uczuciem pustki i osamotnienia. Nie poddaje się przygnębieniu i dumnie
manifestuje swój indywidualizm.
Decyzja Dziwaka nie wynika ze sprzeciwu wobec sformalizowanych związków. Wręcz
przeciwnie: on po prostu czeka na Tego Wyjątkowego Partnera i Tą Jedyną Miłość. Nie jest w
związku bo nie chce małżeństwa z rozsądku i relacji podyktowanej tylko strachem przed
samotnością. Nie przejmuje sie tym, że zegar biologiczny tyka a rówieśnicy już biorą śluby i
płodzą dzieci. Woli życie szczęśliwego singla niż nieszczęśliwej połówki niedoskonałego
związku. Nawet, jakby wyczekiwany książę czy księżniczka nigdy nie mieli przyjść.
Ten trend ma wielu krytryków, przypom inających, że człowiek jest istota społeczną a w
"Quirkyalone" widzących tylko kolejną szkodliwa modę, która przyszła z zachodu.
Psychologowie z kolei uczulają: warto dostrzec różnicę przez wolnym wyborem i czekaniem na
wielką miłość a... strachem.
Wybór tego, co mniej boli
1/3
Rodzina katolicka - Samotni z wyboru czy ze strachu?
wtorek, 28 lipca 2009 14:42
"Samotność jest często wyborem tego, co mniej boli. Będąc sami, nie ryzykujemy
odrzucenia, z którym być może już wcześniej się boleśnie 'poznaliśmy'" - uczula
Małgorzata Liszyk-Kozłowska, psychoterapeutka i trenerka rozwoju osobistego. "Nie
konfrontujemy się z przeszłością, w której, nieświadomie czujemy, są korzenie owych obaw,
lęków, nieumiejętności. W której to przeszłości być może nie dostaliśmy wystarczająco dużo
doświadczeń i potwierdzeń, że jesteśmy godni i warci miłości" - dodaje.
Bo związek dwojga ludzi wymaga dojrzałości: nie tylko do podjęcia zobowiązań, ale również do
tego, by pozwolić sobie kochać innych a innym - kochać siebie. Wbrew pozorom nie zawsze o
taką "gotowość" jest łatwo.
"Oczywiście można sobie powiedzieć – nikt mnie nie chce i tym samym zamknąć kwestię
samotności w innych, szukając przyczyn naszego 'pojedynczego' stanu. Jednak kiedy spotykam
się z człowiekiem, który nie chce już być dłużej samotny (często także będąc w związku), razem
szukamy też odpowiedzi na pytania: czy on jest gotów na to, by pozwolić się komuś pokochać?
A zanim do tego dojdzie to – zbliżyć się do siebie, pozwolić poznać? Często – zdjąć maskę...
Jeżeli nie – to dlaczego tak jest? Czego się lęka, co w jego przeszłości 'zbudowało' ten lęk,
często – nieumiejętność bycia z kimś blisko, szczerze "po swojemu", wprost. Czy
umie dbać o swoje potrzeby w związku. Dawać, ale także brać dla siebie" - tłumaczy
Liszyk-Kozłowska.
Poranieni po związkach
To negatywne doświadczenia wyniesione z poprzednich relacji z partnerami i najbliższymi
krewnymi są jedną z najczęstszych przyczyn obaw przed bliskością. Jeśli w kolejnych
związkach wciąż się nie układa, warto zastanowić się nad przyczynami - również tymi, które
mogą leżeć po naszej stronie.
"Kiedy kończy się związek, z którego wychodzimy poranieni, po jakimś czasie, kiedy już
jesteśmy gotowi na nowy związek, warto zastanowić się, czy naprawdę umiemy zadbać o siebie
w związku – stawiać granice, ryzykować mówienie o tym, co dla nas ważne, czego oczekujemy,
pragniemy od partnera" - przekonuje Liszyk-Kozłowska. "Bo niezależnie od tego, że
ten ktoś nas zranił, to też jest i drugi aspekt – my mu na to pozwoliliśmy. Czy wiemy 'dzięki'
czemu w nas było to możliwe i jak teraz do tego nie dopuścić? Jak reagować, a nie lekceważyć
2/3
Rodzina katolicka - Samotni z wyboru czy ze strachu?
wtorek, 28 lipca 2009 14:42
sygnału 'czerwonej żaróweczki', którą i poprzednio widzieliśmy, ale... może nam się wydawało,
ze się świeciła...?".
A niezależnie, jak bardzo skazanymi na nieszczęście wydają się sobie niektórzy poranieni po
nieudanych związkach, zmiana jest możliwa. Przynajmniej tak twierdzą psychologowie.
Za: Dziennik.pl
3/3