Co Jordan myślał o trojkątach — Waldan

Transkrypt

Co Jordan myślał o trojkątach — Waldan
Co Jordan myślał o trojkątach — Waldan
Sezon 89/90 był pod wieloma względami przełomowy dla Chicago Bulls. Można powiedzieć, że mniej
więcej wtedy definitywnie zaczął się okres przemiany Byków z drużyny, która nie potrafi wiele zdziałać
w play – off, w dynastię, która od następnego roku zdobyła trzy kolejne tytuły mistrza.
Był to pierwszy sezon Phila Jacksona jako głównego coacha. Jackson odziedziczył zespól po Dougu
Collinsie, który zdołał świetnie podnieść poziom gry Scottiego Pippena i Horacego Granta, sam jednak
wypalił się emocjonalnie i nie był już w stanie przenieść poziomu zespołu o stopień wyżej. Nowy trener
objął w posiadanie świetnie prosperujący zespół, który od dwóch lat dochodził najwyżej do finału
konferencji i nie mógł się przebić przez Detroit Pistons. Było oczywiste , że zespól potrzebuje wzmocnień
i czegoś specjalnie na te konfrontacje. Michael Jordan zmierzał po swój czwarty tytuł króla strzelców, na
Pistons to jednak nie wystarczyło. Grali oni defensywną i brutalną koszykówkę, czym zyskali sobie
przydomek ,, Bad Boys”, potrafili oni, jeśli nie ograniczyć zdobycze Jordana, to tak wykończyć fizycznie
i psychicznie Bulls, że przeważali losy meczu na swoją korzyść. Liczono, że Jackson, który jako
zawodnik Knicks zdobywał mistrzowskie pierścienie, będzie potrafił ten stan rzeczy odmienić.
Nowojorczycy, sami będąc dość słabi fizycznie, grali wtedy koszykówkę opartą na grze zespołowej i
inteligencji, pokonując tym samym silniejszych rywali. Taka grę proponował Chicago nowy trener. Taka
gra wymagała systemu. Wśród trenerów pomocniczych Bulls był wtedy Tex Winter, proponował on
słynną już ofensywę w trójkątach. System ataku oparty na penetracji wszystkich zawodników,
wymienności pozycji, wymianie podań i ruchu zawodników bez piłki. Niby schematyczny, ale dający
wielką możliwość improwizacji w zależności od tego jak zachowa się obrona. Brzmi to może prosto, ale
Winter napisał kiedyś na ten temat książkę licząca 226 stron, a w przyszłości żadna inna drużyna niż te
kierowane przez Phila Jacksona nie potrafiła ani skutecznie kopiować trójkątów (choć wiele próbowało
ten system sobie przyswoić), ani bronić się przeciwko nim. System ten bardzo spodobał się Jacksonowi.
Wymagał on większego zaangażowania ze strony innych zawodników, a w przeszłości ofensywa Bulls
wyglądała w ten sposób, że ,, piłka do Mike'a, a wszyscy inni z drogi”. I tu pojawiał się problem. Jordan
nie był zachwycony ofensywą w trójkącie, mówiąc dosłownie, to był jej przeciwny.
Po pierwsze nie ufał swoim partnerom z drużyny za wyjątkiem Paxona, tylko do niego nie miał
większych zastrzeżeń i nie bał się podawać mu piłki w ważnych momentach. Billa Cartwrighta nie lubił z
tego powodu, ze przyszedł on do zespołu na wskutek wymiany w 88 roku, w której do Nowego Yorku
został oddany Charles Oakley – najlepszy kumpel Jordana w zespole i zarazem jego boiskowy
bodyguard. ,,His Airnes” za punkt honoru postawił sobie udowodnienie zarządowi, że to była zła decyzja
i w czasie treningów po prostu się nad nim pastwił podając mu bardzo mocne piłki ze świadomością, ze
nowy środkowy ma kłopoty z opanowaniem takich podań. Inna sprawa, ze Cartwright graczem
ofensywnym już po prostu nie był, za to był świetnym defensorem – jednym z najlepszych w lidze w grze
przeciwko Patrickowi Ewingowi. W przyszłości bardzo się im to przydało i dopiero po latach Jordan
przyznał, ze mylił się co do Cartwrighta.
Odnośnie Pippena i Granta zarzut był podobny, obaj się rozwijali i mieli wielkie możliwości, ale
brakowało im odporności psychicznej i równości w grze. Potrafili rozegrać świetne spotkanie a w
następnym już nie istnieć, nie można też było liczyć na nich w najważniejszych spotkaniach. Chociażby
przykład migreny Pippena w siódmym meczu play -of przeciwko Pistons w 90 roku. W przyszłości miało
się to jedna zmienić.
Gra u boku kogoś tak dominującego, jak Jordan, nie była rzeczą łatwą. Wyobraźcie sobie grę z kimś, kto
uważa was w zasadzie za statystów, wszystko chce robić sam i wścieka się na was, bo nie spełniacie jego
oczekiwań. Ktoś do kogoś nie można się za nic, ale to absolutnie za nic przyczepić. Jeśli przegrywaliście
mecz była to zawsze wasza wina, nigdy jego.
Niektórzy mu zarzucali, ze gra zbyt egoistycznie, że nie osiągnął poziomu Magica Johnsona czy
1
Larry'ego Birda, którzy potrafili wykreować swoich partnerów, tym samym podnosząc poziom zespołu.
Jordan znał te śpiewkę na pamięć i nieustanie się bronił, że łatwo jest grać z drużyna mając u boku
Jamesa Worthy;ego czy Kevina McHalle, on jednak takiego wsparcie nie miał i przez lata musiał się
męczyć ze słabszymi partnerami. Nic dziwnego, że uważał, iż musi wszystko robić sam. Mimo wszystko
w sezonie 88/89 obok 32.5 punktu na mecz osiągnął on średnią 8.0 asyst. Trudno zarzucić komuś, kto ma
8 asyst w meczu, że gra egoistycznie. Pomimo tego Jordan raczej nie ufał swoim partnerom, a oni czuli
się sfrustrowani nie mogąc mu dorównać.
I nagle pojawia się Phil Jackson ze swoim przesłaniem ,, wszyscy jesteście ważni”. Musiał sprawić, że
zawodnicy w to uwierzyli, nawet rezerwowi – pomimo tego, że Jordan gra pierwsze skrzypce, to oni też
są ważną częścią zespołu i zwycięstwo bez nich nie jest możliwe. Musiał też sprawić, że Michael zaufa
innym. Nie było to łatwe zadanie. Ofensywa w trójkącie miała po pierwsze dać drużynie system
ofensywny, do którego można było się odwołać w trudnych sytuacjach, a po drugie zwiększyć udział
innych zawodników i dać im poczucie, że każdy pełni jakąś rolę i bez nich wszystko się posypie.
Jordan był przyzwyczajony do gry bez jakiekolwiek systemu, wszystko co robił na boisku, robił
intuicyjnie i było to skuteczne, a grając według jakichś zasad musiałby z tego wszystkiego zrezygnować.
Bał się, że granie w trójkątach stłamsi jego wolność i swobodę. Przekonanie go, że jest inaczej, miało
potrwać jeszcze prawie dwa lata; do momentu, kiedy Bulls nie zdobyli mistrzostwa.
Ten czas był próbą osiągnięcia kompromisu między Jordanem a Winterem i Jacksonem. Każdy miał
swoje racje. Zespól trenerski uważał, że potrzebny jest system na wypadek najważniejszych meczy play –
of, gdzie grają zespoły ze znacznie silniejszą obronną, takie jak Pistons i wtedy sam Jordan mógł już nie
wystarczyć. Lider Bulls uważał natomiast, że ofensywa w trójkątach powstała w przedpotopowych
czasach w celu rekompensacji umiejętności słabszych zawodników, a w dzisiejszych czasach jest ona już
przeżytkiem. Winter z kolei nie mógł się pogodzić z atakiem, w którym wszystko zależy od jednego
gracza.
Bez przerwy się o to spierali.
- Michael, w słowie Team ( drużyna) nie ma I ( ja)
- W słowie Win ( zwycięstwo) jest – odpowiadał tamten.
Jackson z kolei bez przerwy powtarzał, że Jordan ma rację, iż faktycznie wielu zawodników nie
dorównuje mu poziomem i prawdopodobnie nigdy nie dorówna, ale jeżeli zespół ma odnosić sukcesy to
on musi zaryzykować i zacząć dzielić się piłką, stopniowo przerzucając odpowiedzialność na innych.
Inną sprawą było to, że nauka trójkątów nie była łatwa i była katorgą dla wszystkich w zespole. Wild
Perdue porównał ją kiedyś do intensywnego kursu tańca towarzyskiego.
Jednym z wielkich plusów było to, że w tym systemie można się było obejść bez rozgrywającego,
Chicago w czasach mistrzowskich nie dysponowało ani rasowym rozgrywającym, ani dobrym centrem.
Mówiono o nich wtedy, że są mistrzami jeśli chodzi o udowadnianie, że można zdobywać mistrzostwo
bez wysokiej klasy środkowego. Później w czasach Lakers Jackson udowodnił, że grając w trójkątach
można również zdobywać mistrzostwo mając w składzie najlepszego środkowego ligi. System stworzony
przez Texa Wintera uwzględniał też taką możliwość,że dysponując jakimś wybitnym rozgrywającym
prawdopodobnie też by sobie poradzili.
Jordan jednak poszedł na pewne kompromisy, próbował grac według systemu, ale nie zawsze mu się to
udawało. To nie była już czysto intuicyjna gra, do której był przyzwyczajony. Czasem, zwłaszcza gdy
zespól przegrywał w końcówkach, wyłamywał się ze schematu i zaczynał grać według własnych reguł,
dominując tym samym mecz, a po skończonej grze, jeśli udało mu się przeważyć szalę zwycięstwa na
swoją stronę, podchodził do Wintera i żartował ,,Tex, chciałem cię przeprosić za nieprzestrzeganie zasad
ofensywy pod koniec meczu”.
Podobne problemy były z Kobem Bryantem, który- gdy potem Jackson został trenerem Lakers- też na
początku nie był zachwycony grą w trójkątach i wyłamywał się z systemu.
2
Jak na ironię Jordan miał swój najlepszy mecz pod względem zdobyczy punktowej 28 marca w 1990:
zdobył w nim 69 punktów, 18 zbiórek, 6 asyst i 4 przechwyty. Paradoksalnie nowy system miał uczynić z
Jordana gracza bardziej zespołowego, tymczasem najlepszy sezon pod względem ilości asyst miał on już
za sobą, ale w dalszym ciągu pozostał maszyną do zdobywania punktów.
Kopiowanie tekstów, obrazów i wszelakiej twórczości użytkowników portalu bez ich zgody jest
stanowczo zabronione. (Ustawa o prawie autorskim i prawach pokrewnych, Dz.U. 1994 nr 24 poz. 83 z
dnia 4 lutego 1994r.).
Waldan, dodano 22.09.2012 20:03
Dokument został wygenerowany przez www.portal-pisarski.pl.
3

Podobne dokumenty