junaczki „Służby Polsce”
Transkrypt
junaczki „Służby Polsce”
TEMAT NUMERU Michał Palczyński Junaczki „Służby Polsce” wobec leninowskiego modelu kobiety Emancypacja kobiet była dla komunistów jednym z podstawowych haseł realizowanych w miarę „po stępów rewolucji”. Lenin dał początek „przewroto wi” w kwestii kobiecej, mówiąc, że „każda kuchar ka powinna umieć rządzić państwem”. Rewolucja październikowa miała dać kobietom możliwość wyrwania się z tradycyjnych struktur społecz nych, ułatwić zdobycie zawodu i wykształcenia. Wskazywano, że w ustroju kapitalistycznym ko biety zajmowały wyłącznie niskie stanowiska i nie zdobywały znaczącego wykształcenia. Podczas gdy w krajach Zachodu kobietom odmawiano nawet prawa głosu, w ZSRR kobiety miały stanowić 50% studentów na wyższych uczelniach. Kształciły się w kierunkach technicznych, administracyjnych, prawniczych. Dla młodej kom somołki granice miały nie istnieć. „Uświadomiona” młoda kobieta nie marzyła jednak o karierze gwiazdy filmowej, wolała zostać inżynierem. Obraz taki był dominu jącym motywem przekazu kierowanego do mło dych dziewcząt w Polsce. Oprócz wskazywania argumentów o wykształceniu zwracano uwagę na ułatwienia w wychowaniu dzieci oraz szeroką opiekę, jaką otaczane są młode matki w krajach „demokracji ludowej”. Kobiety były przedstawiane również jako bohaterki walk rewolucyjnych i wy zwoleńczych. Prym w walce z faszyzmem wiodły, oczywiście, młode komsomołki, jednak często pojawiały się również postaci bohaterek z „zaprzy jaźnionych krajów demokracji ludowej” (m.in. Bułgarii). Aby pomóc polskim dziewczętom w osiągnięciu emancypacyjnego ideału, należało wspierać je w „nauce komunizmu”, której efektem miało być wychowanie nowego człowieka i całego społeczeń stwa. Zadanie to miało być wykonywane poprzez „pasy transmisyjne” partii komunistycznej w Polsce, początkowo na tzw. odcinku młodzieżowym przez Związek Walki Młodych oraz hufce przysposobienia rolniczo-wojskowego kobiet (PRWK) podlegające Państwowemu Urzędowi Wychowania Fizycznego i Przysposobienia Wojskowego. W 1948 r. na Dol nym Śląsku w hufcach PRWK brało aktywny udział 6050 dziewcząt. Obie te organizacje miały jednak niewielki zasięg oddziaływania (w ZWM zorgani zowano około 7% dolnośląskiej młodzieży), do tego zajęte były najczęściej wewnętrznymi problemami organizacyjnymi, przez co praca ideowo-wychowaw cza prowadzona była w niewielkim zakresie. Od 1948 r. przyspieszono akcje propagandowe i dzia łania administracyjne wymierzone w stworzenie „nowego człowieka”. Nowe wychowanie było jedną z głównych tez postawionych podczas kongresu zjednoczeniowego PZPR. 23 Misją tą miały się zająć „zjednoczony” i ubez własnowolniony Związek Młodzieży Polskiej oraz wymyślona przez polskich komunistów: Powszech na Organizacja „Służba Polsce”, która wchłonęła hufce PRWK. Pierwszy miał sprawować ideowe kierownictwo nad całokształtem życia młodzieży w Polsce Ludowej. Zadania drugiego były począt kowo niezwykle szerokie. „SP” miała zajmować się powszechnym kształceniem wojskowym oraz ćwiczeniami fizycznymi młodego pokolenia Pola ków między 16. i 21. rokiem życia. Prowadzić miała również szkolenia ideologiczne i wychowawcze, które były obowiązkowe. Wobec uchylających się od zbiórek przewidziano sankcje administracyjne (naj częściej nakładano grzywny na rodziców). Z czasem jednak (a szczególnie po aresztowaniu głównego pomysłodawcy utworzenia organizacji junackiej, ówcześnie wiceministra obrony narodowej, Mariana Spychalskiego) rozpoczęto ograniczanie kompe tencji „SP”. Na fali walki z „gomułkowszczyzną” i „spychalszczyzną” w 1950 r. podporządkowano ją strukturom ZMP. W 1952 r. opiekę nad hufcami szkolnymi przejęło Ministerstwo Obrony Narodo wej, od kwietnia 1954 r. zaś nadzór nad hufcami miejskimi i zakładowymi przekazano Lidze Przyja ciół Żołnierza. Działalność „SP” została całkowicie przesunięta na wieś. W końcu 1955 r. zadecydowano o jej ostatecznej likwidacji. Niemniej jednak w pierwszych powojennych latach „SP” była jedną z ważniejszych organiza cji, które miały pomagać młodym dziewczętom w „komunistycznej emancypacji”. W 1949 r. w dol nośląskich strukturach „SP” znalazło się nie mniej niż 25 tys. dziewcząt. W połowie 1950 r. objęto szkoleniami już blisko 46 tys. młodych kobiet. W październiku 1954 r. szkoliło się (już wyłącznie w hufcach wiejskich) nie więcej niż 7 tys. junaczek. Warto też pamiętać, że liczba młodzieży zrzeszonej w hufcach „SP” była większa niż członków ZMP. Przykładowo w lutym 1952 r. (kiedy „SP” opiekowała się jeszcze młodzieżą szkolną) na niecałe 31 tys. junaczek zaledwie 14 tys. należało do ZMP. Oferta „SP” dla dziewcząt była dość zróżnicowa na. Oprócz prowadzenia szkoleń ideologicznych, wojskowych i innych wyróżniającym się dziewczę tom pozostawało zatrudnienie w strukturach „SP” w charakterze instruktorek gminnych. W 1950 r. 24 na 179 zatrudnionych instruktorek 103 miały nie więcej niż 22 lata. Co prawda praca w aparacie „SP” nie należała do zajęć atrakcyjnych pod względem finansowym, jednak dawała pewną szansę na awans społeczny. Praca w „SP” umożliwiała rów nież wzięcie udziału w różnego rodzaju kursach przygotowujących do pracy z młodzieżą, a także kursach zawodowych (m.in. maszynistek, telefoni stek lub telegrafistek) przydatnych w administracji. Do 1950 r. pod opieką „SP” znajdowały się również ośrodki szkolenia lotniczego, marynarskiego, moto rowego, wojsk łączności i inne, które w założeniu miały dać oszczędności Wojsku Polskiemu, włą czając w jego szeregi już częściowo przeszkolonych specjalistów. Junacy z Dolnego Śląska mogli szkolić się na lotników w Szkole Szybowcowej w Jeżowie Sudeckim. Dostęp do szkoły był otwarty również dla dziewcząt. W 1949 r. kurs szybowcowy ukończyło 28 junaczek (około 10% kursantów). „Służba Polsce” organizowała werbunek do szkół zawodowych (szkół przysposobienia przemy słowego, SPP) tworzonych przy większych zakła dach pracy. Szczególną uwagę poświęcono w tej kwestii młodzieży ze wsi. Zachęcano dziewczęta, by zerwały z „dotychczasowym losem niewolni cy” i zapisywały się do szkół. Akcja ta miała być sabotowana przez głównych „wrogów ludowych” na wsi, tj. księży i bogaczy wiejskich. Ci pierw si mieli uważać, że w szkołach przemysłowych „zrobi się z dziewcząt bezbożników”, a podpis na karcie zgłoszenia równa się „paktowi z diabłem”. Bogacze natomiast mieli „wzdychać za dawnymi, przedwojennymi czasami, kiedy mogli wybierać w służących jak w ulęgałkach”. Trzeba przyznać, że negatywne stanowisko księży wobec organizacji młodzieżowych znajduje bogate odzwierciedlenie w źródłach. Tylko w grudniu 1948 r. odnotowano „wrogie wystąpienia kleru” w Oławie, Środzie Śląskiej, Sycowie, Strzelinie, Wrocławiu i Oleśnicy. Księża protestowali najczęściej przeciw zbiórkom „SP”, które z premedytacją organizowano w tym samym czasie, gdy odbywały się lekcje religii, kolę dowanie czy też inne formy aktywności podejmowa ne przez proboszczów. Nie zawsze jednak sympatia młodzieży była po stronie księży. W SPP w Nowej Rudzie ksiądz miał namawiać junaczki do uciekania ze szkoły, argumentując istnieniem zagrożenia, że „zrobią z was tu komunistki”. Dziewczęta jednak, zapewne pod wpływem politycznie wyrobionych koleżanek, wystosowały wobec księdza donos, same zaś napisały rezolucję, w której domagały się zlikwidowania lekcji religii oraz wprowadzenia zajęć z wiedzy o Polsce i świecie współczesnym. Ważnym sposobem na propagowanie idei „SP” i emancypacyjnej siły komunizmu stały się obozy społeczne „SP”, organizowane w całym kraju w latach 1948–1949. Do udziału w obozach werbowano uczennice szkół średnich. Uczest niczki obozu wyjeżdżały do wybranej gromady wiejskiej, gdzie zajmowały się organizowaniem świetlicy, w której później prowadzono kursy dla analfabetów, kroju i szycia, sanitarne itp. W cza sie żniw junaczki otwierały dziecińce, w których zajmowały się dziećmi, gdy rodzice pracowali przy gospodarstwach. Zimą organizowano dla najmłodszych zajęcia kulturalno-oświatowe, jak jasełka i tzw. choinki, połączone z rozdawaniem prezentów dla najbiedniejszych dzieci. Nie mniej ważne były akcje sanitarne, zapoznające miesz kańców wsi z higieną, prowadzone pod hasłem walki z brudem, wszawicą i kołtunem. W całym kraju do marca 1949 r. zorganizowano 324 takie obozy. Oprócz realizowania tzw. celów społecznych obozy miały propagować nową organizację na wsi, miały stać się jej wizytówką, by poprzez „swoją pracę stworzyć warunki dalszego rozwoju Służby Polsce”. Mimo tych wzniosłych zadań w 1950 r. porzucono ideę organizowania obozów społecz nych. Główną przyczyną tego kroku było słabe „upolitycznienie” kadry i uczestniczek obozów. Junaczki były bardzo chętne do pracy w świetlicach i wykonywania zajęć związanych z higieną, jednak mało entuzjastycznie odnosiły się do nakazów prowadzenia „pracy politycznej” wśród ludności wiejskiej. Kolejnym zastrzeżeniem ze strony władz „SP” był fakt, że dziewczęta jawnie się modliły, a w widocznych miejscach wywieszały krzyże „jak w jakimś klasztorze”. Obok obozów społecznych i szkół zawodowych kolejnym sposobem oddziaływania na młodzież żeńską stały się brygady „SP”. Brygady były wyko rzystywane głównie jako źródło taniej siły roboczej na potrzeby odbudowy, komunikacji, przemysłu, później rolnictwa. Były one zorganizowane na wzór wojskowy, podzielone na bataliony, kompanie, plutony, drużyny. Młodzież była umundurowana i zhierarchizowana według stopni junackich. W latach 1949–1951 utworzono w całym kraju kilka żeńskich brygad inwestycyjnych, w których łącznie służyło nie mniej niż 6,5 tys. junaczek. Werbunek prowadzono na innych zasadach niż w przypadku mężczyzn, tzn. zapisywano wyłącznie ochotnicz ki. Do pierwszej żeńskiej brygady stacjonującej w parku Traugutta w Warszawie z Wrocławia zgłosiło się 280 dziewcząt, co znacznie przekra czało tzw. rozdzielnik województwa. Ostatecznie wyjechało 95 dziewcząt. W 1951 r. taka forma aktywności wakacyjnej cieszyła się już o wiele mniejszym powodzeniem. Do brygad zgłosiły się 34 dziewczyny, z czego 28 było aktywistkami ZMP. Żeńskie brygady były szeroko przedstawiane propagandowo jako „krok w kierunku zmiany dotychczasowej roli kobiety w społeczeństwie” oraz bodziec dla brygad męskich, pokazujący, że „dziewczyny też potrafią”. Od 1952 r. jednak rozpoczęto organizowa nie brygad rolnych do pomocy w pracach PGR. W województwie wrocławskim w okresie od 1952 do 1955 r. zatrudniono około 20 tys. junaczek w brygadach rolnych utworzonych przy PGR. Głównym zadaniem junaczek było „zapoznanie się z nowoczesnymi metodami pracy w gospodar stwach socjalistycznych, zrozumienie wyższości pracy zespołowej nad indywidualną, podniesienie swego poziomu uświadomienia politycznego”. Zakładano, że po ukończeniu pracy w brygadach rolnych junaczki powrócą do rodzinnych miej scowości, gdzie będą „czynnymi bojowniczkami o nową spółdzielczą wieś”. Opiekę nad młodzieżą miała sprawować kadra brygad. Regułą było, że na te stanowiska powoły wano młode nauczycielki lub pracownice terenowe „SP”. Nadzór nad młodymi kobietami sprawowany przez Komendę Wojewódzką we Wrocławiu (od 1953 r. Komendę Zgrupowania Brygad w Katowi cach) był dość luźny, wskutek czego bardzo często dochodziło do sytuacji kompromitujących dla apa ratu „SP”. Rozluźnienie dyscypliny kadry mogła powodować również ogólna atmosfera panująca w brygadach rolnych związana z długotrwałym przebywaniem na świeżym powietrzu z dala od 25 „cywilizacji”. Opiekunki z założenia powinny wychodzić do pracy z junaczkami, jednak czyniły to dość rzadko, zwykle zaś pozostawiały dziew częta z pracownikami PGR. Młode kobiety mogły traktować wyjazd do brygady jak wakacje, podczas których należy im się odpoczynek. Informacje o dowódcach brygad spędzających bezproduktyw nie czas w ciągu dnia pojawiały się dość często, budziły również negatywne emocje wśród junaczek. Głównym „grzechem” opiekunek młodzieży była szeroko pojęta „demoralizacja”. Pod tym pojęciem kryły się przede wszystkim intymne kontakty kadry z mężczyznami z miejscowości, w których stacjonowały brygady, bądź żołnierzami lub innymi pracownikami „SP”. Największe oburzenie budził fakt, że młode pracownice nie kryły się ze swymi czynami, wskutek czego ich „przygody” były szeroko komentowane przez junaczki. Zdarzało się nawet, że pracownicom zarzucano otwieranie nielegalnych lokali schadzek, przy czym podawano dokładne informacje na temat liczby kochanków pracownic „SP” i ich nazwiska. Tak szczegółowy „wywiad” uzyskiwano często od pracujących w brygadzie junaczek. Mając taki przykład, dziewczęta również nawiązywały kontakty z miejscowymi chłopcami lub pracownikami PGR. Junaczki uciekały oknami lub przemykały w koszulach nocnych poza teren brygady. Takich wypadków było jednak o wiele mniej i zdarzały się głównie wśród młodzieży z większych miast. Kadra brygad żeńskich, któ rej udowodniono „niemoralne prowadzenie się”, była najczęściej zwalniana dyscyplinarnie z pracy. Junaczki natomiast karano naganą przed frontem brygady, wyznaczaniem do służby poza kolejnoś cią. Pisano również listy do rodziców, opisujące zachowanie ich pociech. W skrajnych przypadkach najbardziej oporne dziewczęta spędzały 48 godz. w areszcie UB. Wydaje się jednak, że nie można jednoznacznie krytycznie oceniać postępowania kadry i junaczek w tym zakresie, choć władze zwierzchnie „SP” traktowały takie przypadki bez względnie negatywnie. Należy również pamiętać, co może wyniknąć z połączenia młodości, hormonów, ładnej pogody, mnogości wolnego czasu i nudy. Zagrożeniem dla szeroko pojętej moralności junaczek byli niektórzy pracownicy PGR. Szerokim echem (sprawą zainteresowała się komenda główna, 26 Ministerstwo PGR i Polskie Radio, prowadzono też dochodzenie w UB) odbiła się sprawa magazyniera PGR w Górzynie (pow. Wołów, dziś pow. Lubin). Mężczyzna, mając świetne kontakty z miejsco wymi funkcjonariuszami UB i MO, z którymi służył w wojsku, organizował w gospodarstwie suto zakrapiane alkoholem spotkania z udziałem służb mundurowych. Zdarzało się, że rozkazywał dowódcy brygady, by przysłała mu cztery dziew czynki na noc, „bo zaprosił kolegów”. Żądania, oczywiście, nie spełniano, ale wśród dziewcząt panowała atmosfera strachu i bezradności. Próby zawiadomienia milicji nie dawały rezultatów. Lista zarzutów wobec magazyniera PGR obejmowała również wydzielanie junaczkom gorszych porcji żywieniowych i „upłynnianie” należącego się mło dzieży prowiantu. Pod hasłem „demoralizacji” kryły się również agresywne zachowania kadry wobec junaczek. Osoby, którym brakowało autorytetu, nie potrafiły poradzić sobie z młodzieżą; często wymuszały posłuch siłą. Organizowano „karne” ćwiczenia nocne, dopuszczano się bicia, wyrywania włosów, ubliżania i innych praktyk. Zdarzało się również, że kadra wspólnie z junaczkami nadużywała alkoholu, przez co zawiązywała się między nimi „komitywa”, i o takich wypadkach nigdzie nie meldowano. Należy jednak zauważyć, że przytoczone wyżej przykłady nagannych zachowań kadry należały raczej do wyjątków. Niemniej jednak to właśnie o tych wyjątkowych sytuacjach „pocztą pantoflową” informowano rodzi ców junaczek, co powodowało unikanie lub odmowę zgody na służbę w brygadach. Rodzice dziewcząt, odmawiając wysyłania ich do prac w PGR, najczęś ciej uzasadniali to obawami, by „córki nie wróciły z brzuchami”. Charakterystyczna była również dosadna wypowiedź jednej z matek w gromadzie Taczalin (pow. Legnica): Waszym panom chce się moją córkę [… słowo wulgarne, M.P.] i dlatego mam dać ją wysłać do brygady – nie i nie może być mowy. Po doświadczeniach pierwszych turnusów brygad rolnych coraz więcej junaczek stawiało się na komisje kwalifikacyjno-rejestracyjne (na których oceniano zdolność dziewcząt do pracy) z zaświadczeniami o zawarciu małżeństwa na dzień przed obradami komisji lub podobnymi zaświadczeniami z zakładów Junaczki podczas odgruzowywania, fot. A. Czelny/ Zakład Narodowy im. Ossolińskich we Wrocławiu. pracy (mężatki i dziewczęta pracujące były zwalniane ze służby). Niektórzy rodzice próbowali przekupić lekarzy, by wydali zaświadczenia o niezdolności do służby. Powszechną formą łapówki były zwierzęta hodowlane i spirytus. Próby te często były skuteczne. Do służby w brygadach rolnych zniechęcały również warunki mieszkaniowe i ciężka praca. Dzień roboczy w PGR trwał 11 godzin w miesiącach letnich i od 8 do 9 jesienią. Po zakończeniu robót polowych młodzież musiała znaleźć siłę na zajęcia polityczne, kulturalno-oświatowe, sportowe i inne, które kończyły się o godz. 21. Nie sposób przyto czyć wszystkich niedogodności spowodowanych warunkami mieszkaniowymi i sanitarnymi, jakie odnotowano niemal we wszystkich brygadach. Za zakwaterowanie i wyżywienie odpowiadały kie rownictwa PGR, które dość często nie poczuwały się do odpowiedzialności i troski o młodzież. Jako przykład niech posłużą informacje nadesłane do rodziców przez dziewczęta z Wrocławia, które pod czas pobytu w brygadzie ułożyły piosenkę na temat tego, „jak nas wszy jedzą” (niestety, tekstu tego utworu nie udało się odnaleźć). W dramatycznych warunkach znalazła się również młodzież niemal wszystkich brygad województwa wrocławskiego, którym przedłużono służbę po zakończeniu trze ciego turnusu do końca listopada 1952 r. Brygadom nie dostarczono węgla ani drewna, wskutek czego dziewczęta były zmuszone do żebrania po wsiach i proszenia o opał. Niektóre rozbierały okoliczne płoty i stodoły. W jednej z brygad junaczki ogrze wały się, paląc drewno z własnych łóżek. Realnym zagrożeniem dla życia i zdrowia mło dzieży były również miny i niewypały pozostałe na polach po II wojnie światowej. Co prawda wypadki śmiertelne nie były częste, jednak każde wydarze nie było wyolbrzymiane przez plotki i powodowało niepokój rodziców i ich dzieci. W lipcu 1952 r. w 312. męskiej brygadzie rolnej we Wrocławiu – Muchoborze zginęło dwóch junaków. W maju 1954 r. w Baborowie (pow. Głubczyce, woj. opolskie) mina wybuchła 500 m od junaczek pracujących na polu. W wyniku tej eksplozji zginął pracownik PGR. W Orsku (pow. Wołów, dziś pow. Lubin) w rejonie kwaterowania dziewcząt znajdowały się pociski artyleryjskie. Cha rakterystyczne jest, że zwiady saperskie wysyłano 27 Kurs szycia, fot. Zakład Narodowy im. Ossolińskich we Wrocławiu. na miejsce zdarzenia po fakcie, nie kontrolowano planowanych miejsc postoju, jak w przypadku brygad organizowanych na potrzeby przemysłu. Odpowiednie instrukcje i meldunki opracowano również dopiero w efekcie wyżej opisanych zdarzeń. Należy się zastanowić, czy w takich warunkach brygady mogły spełnić swój cel, którym było uczy nienie dziewcząt „uświadomionymi politycznie aktywistkami”. Z pewnością junaczki po powrocie z brygad do domów opowiadały o swoich przeżyciach i przygodach, których zakosztowały, wypełniając swój obowiązek służby Polsce. Wydaje się jednak, że wnioski różniły się dalece od zamierzonych przez ustawodawcę i władze zwierzchnie „SP”. Świadczyć o tym może chociażby wciąż malejący napływ ochot ników do brygad czy też wykorzystywanie wszelkich możliwych środków, by uniknąć służby w ogóle. W warunkach postępującej odwilży coraz wyraźniej było widać, że postulowany przez komunistów model rozwoju młodego obywatela, a zwłaszcza młodej kobie ty, w znaczącym stopniu odbiegał od oczekiwanego. O ile takie postulaty, jak: wyzwolenie z ciasnych ram wiejskiego życia, szansa na zdobycie wykształcenia w zawodzie pozarolniczym (w tym w aparacie admi nistracyjnym i partyjnym), spotykały się raczej z przy chylnością młodzieży, o tyle zniechęcało ją łączenie każdej aktywności z nachalną agitacją polityczną 28 i akcją „uświadamiającą”. Lenin w Zadaniach związków młodzieży postulo wał, aby młodzież uczyła się komunizmu każdego dnia, w każdej czynności życiowej, a zwłaszcza w pracy. Chciał, by komunizm nie stał się dla nikogo wyłącznie konceptem intelektualnym. Zakładał, że młody mężczyzna i młoda kobieta pewnego dnia swej edukacji samodzielnie dojdą do wniosku, że komunizm jest summą wszystkich nauk i jedyną możliwą drogą dla rozwoju ludzkości. Realizacja tych zagadnień została postawiona również przed junaczkami „Służby Polsce”. Wydaje się jednak, że nauka wyniesiona z pracy w hufcach i brygadach „SP” przynosiła skutek odwrotny niż pierwot nie zakładany. Bibliografia K. Lesiakowski, Powszechna Organizacja „Służba Polsce”. Powstanie, działalność, likwidacja, Łódź 2008. M. Wierzbicki, Młodzież w PRL, Warszawa 2009. M. Wierzbicki, Związek Młodzieży Polskiej i jego członkowie, Warszawa 2006. J. Kochanowicz, ZMP w terenie. Stalinowska próba modernizacji opornej rzeczywistości, Warszawa 2000. D. Jarosz, Wzory osobowe i modele awansu kobiety wiejskiej w prasie periodycznej z lat 1949–1955, [w:] Kobieta i edukacja na ziemiach polskich w XIX i XX w. Zbiór studiów, pod red. Anny Żarnowskiej i Andrzeja Szwarca, Warszawa 1993.