Wakacje z przebojem
Transkrypt
Wakacje z przebojem
Wakacje z przebojem "Kurier Podlaski" nr 133 (276), 6-8 VII 1984 Rozpoczęty się wakacje i urlopy, mamy więc trochę więcej czasu dla siebie. Na pewno go nie stracimy słuchając muzyki, która wzrusza i bawi, a przy tym dostępna jest dla każdego; nie wymaga żadnego przygotowania, a jednak odznacza się wartościami ekspresyjnymi świadczącym, że wyszła spod ręki wielkich mistrzów. Wspólnie z red. Zofią Gładyszewską, z którą prowadzę od początku istnienia "Kuriera Podlaskiego" nasz radiowo-prasowy kącik, odpowiadając na prośbą słuchaczy postanowiliśmy wybrać z nagromadzonych w tym roku płyt prawdziwe przeboje. Zaprezentujemy je na antenie Rozgłośni Białostockiej PR, jak zwykle, w drugą i czwartą niedzielę wakacyjnych miesięcy o godz. 10.35. Nazwisko Dymitra Szostakowicza, radzieckiego twórcy monumentalnych kompozycji trudno skojarzyć z jakimkolwiek przebojem. Z jego piętnastu symfonii największą sławę zdobyła VII tzw. Leniagradzka, napisana i wykonana w czasie oblężenia Leningradu przez wojska hitlerowskie. Nie będę tu przekonywał do piękna symfoniki Szostakowicza, myślę że stokroć lepiej uczyni to fragment jego twórczości, mianowicie Romans z muzyki do filmu "Szerszeń". Takiego Szostakowicza raczej nie znamy, a jednak mimo zaskakującej łatwości tej muzyki (melodia sama "wpada w ucho"), słyszymy te same co w symfoniach szeroko rozpięte frazy, nutę patetyzmu i wzniosłości. Nie sposób przejść obok tej pięknej melodii obojętnie. Na tej samej płycie radzieckiej wytwórni "Melodia" znalazł się inny rarytas — niezwykle dowcipna i błyskotliwa aranżacja popularnego przeboju Vincenta Youmansa — "Tea for Two" (czyli "Herbatka we dwoje"). Któż znal Szostakowicza z tej strony? W niedzielny poranek z przyjemnością posłuchamy muzyki, która sama ze swej natury nas ożywi. Trudno bowiem spokojnie siedzieć, kiedy zabrzmi "Paradny Marsz" ("Pomp and Circumstance") Edwarda Elgara lub słynny "Marsz Radetzky'ego" Jana Straussa. Muzyka marszowa nie pełniła wyłącznie funkcji użytkowych, tak jak to ma miejsce dzisiaj, kiedy ułatwia i zdobi dźwiękami różne defilady. Jej obecność w życiu społecznym znalazła swe liczne odbicia w większych dziełach — sonatach, symfoniach, operach i oczywiście — baletach. Któż z nas nie słyszał "Marsza weselnego" Mendelssohna, "Marsza tryumfalnego* z opery Aida Verdiego, "Marsza torreadora" Z Carmen Bizeta albo "Marsza tureckiego" Mozarta z jego Sonaty fortepianowej A-dur. Mniej znany jest natomiast "Marsz węgierski" Hectora Berlioza z wielkiej Legendy dramatycznej "Potępienie Fausta" na głosy solowe, chór i orkiestrę. "Marsz węgierski" zamyka I część tego rozbudowanego dzieła, a jego temat; zaczerpnął kompozytor a powszechnie znanego juz od zarania XVIII wieku tzw. Marsza Rakoczego. Dodajmy, że Ferenc Rakoczy przewodził węgierskiemu powstaniu narodowemu przeciwko Habsburgom i był także przez pewien czas kandydatem do tronu polskiego po klęsce Augusta II Mocnego w wojnie ze Szwedami i po wymuszonej na nim okresowej abdykacji. Nic zatem dziwnego, że ów Marsz stał się dla Węgrów symbolem walki o wolność i niepodległość. Piękne opracowanie tego marsza pozostawił Franciszek Liszt w XV Rapsodii węgierskiej. Urokliwe dzieła mistrzów mają tak wielką żywotność, iż nie tylko trwają poprzez wieki, ale odradzają się, odmładzają w licznych przeróbkach i aranżacjach. Tak dzieje się a kompozycjami Bacha, Beethovena, Chopina, Liszta i wielu lanych kompozytorów. Do wysłuchania zapowiedzianych przebojów wielkich twórców zapraszam w najbliższa niedzielę o godz. 10.35 jak zwykle w lokalnym programie Rozgłośni Białostockiej (stereo UKF). STANISŁAW OLĘDZKI