zachowaj artykuł

Transkrypt

zachowaj artykuł
Niezależny serwis społeczności blogerów
Nasze cieplutkie, europejskie bagienko...
trybeus, 19.06.2016 20:06
Choć jeszcze Brexit (wyjście W. Brytanii z UE) przed nami, to już idą słuchy,
że ma być GREXIT, a może daj Bóg POLEXIT...żałosny skowyt na tą
okoliczność takich tuzów "od gospodarki" jak Leszek Balcerowicz utwierdza
mnie przekonaniu, że upadek Eurokołchozu to będzie dar niebios, a i nauczka
dla urzędników państwowych...
Już nie będę się rozpisywał jak urzędnicy państwowi robili wszystko, aby
strona 1 / 6
Niezależny serwis społeczności blogerów
czasem Polak nie skorzystał z dotacji europejskich. Często się zdarzało, że
inwestor brał kredyt na całą inwestycję w nadziei na dofinansowanie połowy, a
na końcu się okazywało, że inwestor nie dopatrzył przecinka, wyrazu, zdania,
które mogło być niekompatybilne z biurewską nowomową "tfurców" dyrektyw
eurokołchozowych i cały plan brał w łeb...inwestor bujał się z
wielomilionowym kredytem i w zasadzie stawał w sytuacji bez wyjścia...
strona 2 / 6
Niezależny serwis społeczności blogerów
Jak sfiksowane myślenie mają nasze postępowe gryzipióry to można odczuć w
życiu powszechnym. Kiedyś wybrałem się do pobliskiego oddziału NFZ, aby
wyrobić dla siebie i rodziny karty EKUZ (Europejska Karta Ubezpieczenia
Zdrowotnego). Jako że trochę postanowiłem pojeździć po Europie, to pewne
formalności należało dopełnić. Miła, aczkolwiek bardzo poważna pani kazała
wypełnić formularze (w moim przypadku sztuk 7 i w każdym po dwa dublety
adresu zamieszkania ...sic!!!) i zdeklarować się do jakiego kraju się udaję.
Przypomniały mi się stare czasy, kiedy na przejściu granicznym trzeba było się
celnikom i żandarmom pogranicza tłumaczyć po co się udaję do sąsiedniego
kraju, ile tam będę i czy aby czegoś nie przewożę, co według nich mogło być
nielegalne. Kiedy uświadomiłem pani, że jeszcze nie wiem do jakiego kraju się udam, a na
sugestię, że być może przejadę Europę wzdłuż i wszerz stwierdziła
lakonicznie, żebym zaznaczył w rubryce "Unia Eurpopejska". Zostałem
poinformowany również, że na terenie Unii Europejskiej moje ubezpieczenie
zdrowotne pokrywa tylko "świadczenia niezbędne z medycznego punktu
widzenia" o których decyduje lekarz w danym kraju. Jako, żem wredny
prowodyr i lubię często dołożyć do pieca, aby gryzipiór wyszedł poza szablon
swoich kompetencji zadałem bardzo trudne pytanie. Zapytałem, czy będąc na
terytorium Holandii tamtejszy lekarz nie orzeknie, że niezbędnym
świadczeniem dla mnie będzie eutanazja...
Oczy pani zrobiły się okragłe ze zdziwienia, ale trzymała fason dalej
strona 3 / 6
Niezależny serwis społeczności blogerów
argumentując, że eutanazja nie jest świadczeniem niezbędnym...niezgodziłem
się i stwierdziłem, że to lekarz przecież decyduje co według niego jest
"świadczeniem niezbędnym"...o czym zostałem poinformowany
wcześniej...koło się zamyka.
Pani traciła ciepliwość, ale odparła, że była w Holandii kiedyś tam i korzystała
z tamtejszej opieki medycznej i było okej... Dobra, zadałem kolejne dziwne pytanie...czy poza Unią karta EKUZ
obowiązuje. Pani żachnęła się...i stwierdziła, że poza Unią trzeba sobie
wykupić dodatkowe ubezpieczenie...(np udając się do Bośni kartę EKUZ
strona 4 / 6
Niezależny serwis społeczności blogerów
możemy sobie wsadzić w d...). Stwierdziłem, że w takim razie żyjemy w takim
europejskim gettcie, w którym jest nam cieplutko i przyjemnie, a poza gettem
jesteśmy narażeni na różne niebezpieczeństwa...więc może lepiej nie wychylać
nosa poza europejskie, cieplutkie bagienko...
Wyczuwałem, że pani podnosi się estrogen i nerwowo wierci się na krzesełku
więc przestałem ją katować pytaniami oszołoma.
Czy poza Unią jest życie? Zacząłem sobie zadawać takie pytanie...czy jesteśmy
skazani dożywotnio na pobyt w tym cieplutkim, europejskim bagienku? Czy
namiastka, jaką jest "świadczenie niezbędne" w ramach karty EKUZ to nie jest
efekt placebo, który ma nam wbić do łba, że jesteśmy prawowitymi i
pełnoprawnymi użytkownikami brudnego, śmierdzącego, ale
przypominającego jacuzzi bagienka, z którego byle brukselska łachudra może
nas wywlec za kłaki?
Kiedyś przed "akcesją" wbijano nam do łba, że jak nie wybierzemy Unii, to
wybierzemy Białoruś. Dziś, kto ma mózg pod kopułą, to stwierdzi, że
zostaliśmy wydymani od tyłu bez wazeliny...na Białorusi jest życie tańsze i
bardziej zdrowe. strona 5 / 6
Niezależny serwis społeczności blogerów
Justyna Kowalczyk pisze o Białorusi: "Co mnie w tym kraju najbardziej ujmuje? Porządek i jedzenie. Nie ma
walających się śmieci. Mińsk wygląda, jakby dwa razy dziennie ktoś go
odkurzał. Żule nie pałętają się po ulicach. Jest bezpiecznie. Nie ma slumsów.
Nawet najbiedniejsze miejsca wyglądają w miarę schludnie. No i żywność.
Czarny chleb, który pozostaje świeży przez prawie tydzień. Prawdziwe
drożdżówki na cieście drożdżowym. Kurczak na talerzu bez tony
antybiotyków. Miód prosto z pasieki. Łyżka tłustej, zdrowej śmietany
dokładana prawie do każdego posiłku. Szynka, która jest szynką, a nie
wyrobem chemicznym. To, co białoruskie, to w większości przypadków
produkt naturalny i smaczny. Pewnie dlatego nie ma problemów z otyłością
wśród młodzieży. Dla dzieciaków wciąż najfajniejszą rozrywką jest ganianie
po lasach."
Wynika z tego, że poza Unią istnieje życie...
Tekst ukazał się także w Kurniku Politycznym...(link)
strona 6 / 6
Powered by TCPDF (www.tcpdf.org)

Podobne dokumenty