wersja online - Maluchy 3 Miasta

Transkrypt

wersja online - Maluchy 3 Miasta
Rodzinny Magazyn Trójmiasta
www.maluchy3miasta.pl
6
(36)
numer
2015
pazdziernik/listopad
Będziesz lub jesteś rodzicem?
Oczekujesz dziecka lub masz dziecko do lat 12?
Ten magazyn jest DLA CIEBIE!
egzemplarz bezpłatny
Las, morze inspiracji
43
www.maluchy3miasta.pl
wydarzenia polecane przez redakcje
2-23 października
Twórcze Rodzicielstwo
cykl spotkań
PPNT Gdynia
6-16 października
Młodzi Astronauci
warsztaty astronomiczne
Centrum Hewelianum
9 października
30 Urodziny Wyspy
Instytut Sztuki Wyspa
11-25 października
Kino Rodzinne w Kino Porcie
Kino Port
12-26 października
Warsztaty
„Uwierz w siebie”
Gdynia
ul. Filipkowskiego 20
6-17 października
Festiwal Proressteron
PPNT Gdynia
18 października
Gdańsk Biega
Molo w Brzeźnie
18-20 października
Warsztaty Rodzinne
„Dzikie Dźwięki”
Miejski Teatr Miniatura
17-18 października
Hoop Like’s Festival Gdańsk
Amber Expo
25 października
Amber Expo
Półmaraton Gdańsk 2015
Amber Expo
23-25 października
Księga Dżungli
Sala Koncertowa Portu Gdynia
24-28 października
Festiwal Filmów
Animowanych Gdańsk 2015
Gdańsk
8-9 listopada
Warsztaty Kulinarne
z dobrym duszkiem Visolvit
Gdynia
7 listopada
Mama Wie – warsztaty
Dwór Oliwski
13-15 listopada
Disney On Ice
Ergo Arena
21-22 listopada
Targi Gra i Zabawa
Coco CNafe
AT
PAT R O
WIĘCEJ WYDARZEŃ Z TRÓJMIASTA I OKOLIC ZNAJDZIESZ NA: http://maluchy3miasta.pl/wydarzenia
PO
A M B E R ENX AT
O
R
T
A
P
od redakcji
W numerze:
2
4
6
8
11
14
18
20
22
25
26
28
31
32
34
36
Las, morze inspiracji
Gdańsk biega 2015
Jak biegać z psem dla obopólnej korzyści
Ptasi piknik na Mierzei Wiślanej
Oczy – co im szkodzi jak o nie dbać?
Idę do przedszkola
Wspieramy dziecko w nauce pisania
Bliżej kultury
Gdy chłopiec bawi się lalkami
Jesienne wyprzedaże – nie warto ich przegapić
Naturalne sposoby wzmacniania odporności u dziecka
Włochy – zimowe królestwo
Konkurs plastyczny
Poznaj z nami innowacyjną metodę Tomatisa
ZOO pod skrzydłami – ptaki
KOLABUSY – strony dla dzieci
Aktualna lista punktów kolportażu czasopisma
„Maluchy3miasta i okolic” na
www.maluchy3miasta.pl
Dziś dwójka moich pociech uczęszcza do szkoły,
a najmłodsza półroczna latorośl jest na etapie
nauki rozrabiania. Każde z nich ma inny charakter, inne problemy i sukcesy czy to w szkole, czy
poza nią. A ja, wszystkie ich porażki i sukcesy
przeżywam i analizuję. Jadę do pracy, a w głowie
wirują mi myśli, czy dobrze napisze sprawdzian,
czy zdążymy do okulisty, jutro weekend - układam
plan dnia, poszukać książki wspierającej naukę
pisania itp, itd, Wszystkim rodzicom takim jak ja
sama....... za bardzo się stresującym, przeżywającym - polecam jako odprężenie, zatrzymanie się na
chwilę - artykuły naszych specjalistów Wspieramy
dziecko w nauce pisania czy Gdy chłopiec bawi
się lalkami.
Małgorzata Tysarczyk-Darska
Redaktor naczelna
e-mail:[email protected]
tel. + 48 506 104 536
+ 48 501 515 413
Katarzyna Panc
Kierownik działu reklamy / Z-ca redaktor naczelnej
e-mail: [email protected]
[email protected]
tel. + 48 506 036 170
Kinga Jatkowska
Sekretarz redakcji / wydarzenia
e-mail: [email protected]
[email protected]
tel. + 48 504 236 250
Dla mnie osobiście ciekawostką był artykuł
o innowacyjnej metodzie Tomatisa, którą polecam
nie tylko dla dzieci, ale i rodziców.
Magda Bukowska - Popek
Redaktor prowadzący i nadzór dziennikarski
e-mail: [email protected]
Anna Mackiewicz
Korekta
Skład, projekt okładki: www.raczynska.com
Fotografie: www.fotolia.pl,www.sxc.hu
Dzień, w którym moje dzieci po raz pierwszy szły
do przedszkola, był oczywiście bardzo ważnym
wydarzeniem - zarówno stresującym jak ekscytującym. Była niepewność, czy moje dzieci poradzą
sobie z ilością przybywających obowiązków, zmianami, brakiem mamy na każde zawołanie.
I ku mojemu zaskoczeniu okazało się, że najbardziej stresowałam się ja a nie moje dzieci. Dzieci
mają tą „nadprzyrodzoną moc” szybkiej adaptacji,
nie analizują, nie rozkładają wszystkich rzeczy na
części pierwsze.
DOWIESZ SIĘ WIĘCEJ,
ZESKANUJ KOD
Redakcja:
Magazyn rodzinny Trójmiasta i okolic „Maluchy 3 miasta i okolic”
ul. Do Studzienki 34 b
80-227 Gdańsk
e-mail: [email protected]
www.maluchy3miasta.pl
tel. + 48 506 104 536
Ponadto mamy jesień, czyli moc okazji i rabatów
na udane, tanie zakupy. Dlaczego warto z nich
skorzystać przeczytacie w Jesienne wyprzedaże
– nie warto ich przegapić.
I nasza nowość dla Was, wraz z jesiennym wydaniem Maluchy3miasta i okolic przedstawiamy jak
się zmieniliśmy, nasze nowe, odświeżone logo jak
i nowa odsłona strony www.maluchy3miasta.pl
Kto z Was jeszcze nas nie odwiedził w sieci,
zapraszamy - znajdziecie tam wiele ciekawych
i przydatnych każdemu rodzicowi informacji.
www.maluchy3miasta.pl
www.facebook.com/maluchy3miasta.pl
www.issuu.com/maluchy3miasta.pl
I na koniec, korzystając z okazji, polecam Wam
wyprawę do lasu. W numerze przeczytacie artykuł
Las, morze inspiracji. Jesień, to okazja do świetnej
zabawy na świeżym powietrzu, ponadto las sprzyja
zabawie i kreatywności. Zachęcam do włączenia
się w zabawę leśnymi skarbami, to naprawdę
wciąga.
Redakcja nie zwraca niezamówionych tekstów i materiałów redakcyjnych
oraz nie ponosi odpowiedzialności za treść nadesłanych materiałów reklamowych.
Małgorzata Tysarczyk-Darska
Redaktor naczelna
Wydawca:
DASKO MEDIA
Gdańsk
czas wolny
Tekst: Magda Bukowska
LAS
morze inspiracji
Mieszkańcy Trójmiasta mogą
uważać się za szczęściarzy.
Żyją bowiem w miejscu, gdzie
równie łatwo im korzystać
z atrakcji wielkiego miasta,
jak i cudów natury. Przy czym te
drugie mają – oprócz wielu innych
– jedną, podstawową zaletę
– są zupełnie za darmo. To oczywiście nie wszystko. Z lasu możemy
korzystać na dziesiątki sposobów.
Jest on cudowną przestrzenią
zarówno dla zabaw ruchowych,
jak i ćwiczenia wyobraźni
i poznawania przyrody. Wszystko
zależy od naszych zainteresowań
i od tego, na co mamy w danej
chwili ochotę.
Leśne brykanie
Piłka, badminton, berek, zabawa w chowanego – brykanie w lesie przybiera wiele
form. To także fenomenalne miejsce do zabawy
w podchody. Organizując je, możemy wykazać się
wielką pomysłowością. Można przygotować dla
dzieci mapkę ze wskazówkami, którędy powinny
www.maluchy3miasta.pl
wędrować i gdzie znajdą ukryte zagadki, pułapki
czy niespodzianki.
Możemy też zrobić rajd tematyczny. Na trasie rajdu powinno stanąć kilku dorosłych, którzy
będą zadawali zagadki lub przydzielali zadania
uczestnikom biegu, aby potem przyznać im za nie
punkty. Kto najszybciej pokona trasę i zdobędzie
najwięcej punktów, ten wygrywa.
Jeśli mamy choć minimalne umiejętności
techniczne, możemy też zabrać dzieciaki na mały
wypad survivalowy, którego głównym celem będzie budowa szałasu.
Entuzjaści jazdy na rowerze także mogą się
w lesie wyszaleć. Dla jednych przyjemnością będzie sama podróż w wymagającym, ale i pięknym
terenie. Inni wolą rowerową rywalizację – tym
z pewnością spodobają się rajdy rowerowe.
Leśne sekrety – atrakcje dla przyrodników
Większość spacerowiczów z rozkoszą wdycha świeże powietrze i zachwyca się pięknem
zielonych lub – jesienią – wielobarwnych drzew.
Mało kto jednak naprawdę patrzy, co kryje tajemniczy świat lasu. A wśród drzew czeka na
nas mnóstwo niezwykłych rzeczy do odkrycia.
Z pewnością i mali, i duzi będą z zafascynowa-
2
niem przyglądać się życiu mrówek. Do takiej
ekspedycji powinniśmy się jednak przygotować.
Najlepiej zacząć od teorii i dowiedzieć się czegoś
o zwyczajach tych owadów, o budowie mrowiska
i pełnionych przez nie funkcjach. Dzięki temu lepiej
zrozumiemy to, co obejrzymy w naturze. Przed
wyjściem z domu warto zadbać o odpowiednie
obuwie, najlepiej wysokie kalosze, by zbłąkane
mrówki nie weszły nam do butów. Nie zapomnijmy też o lupie, dzięki której mikroświat będzie dla
nas lepiej widoczny. Do mrowiska podchodzimy
bardzo ostrożnie, pilnie wypatrując nerwowo
krążących wokół owadów, żeby ich nie podeptać.
Wędrowców możemy podziwiać przez szkło powiększające. Co noszą do mrowiska, a co wynoszą na zewnątrz?
Szło powiększające pozwoli nam obejrzeć
z bliska także innych małych mieszkańców lasu.
Ciekawym tematem wyprawy przyrodniczej
może być szukanie tropów. Najpierw obejrzyjmy
zdjęcia śladów, jakie zostawiają poszczególne
zwierzęta, a potem ich poszukajmy. Możemy
zrobić zawody, komu uda się wypatrzyć najwięcej
dowodów obecności zwierząt albo kto zrobi dokumentację tropienia, np. fotografując lub rysując
znalezione odciski łap.
Las jest domem tysięcy ptaków. Niektóre
widujemy na co dzień również w mieście, inne
unikają miejskiego zgiełku, a i w lesie są bardzo
płochliwe. Jeśli chcemy obserwować ptaki, musimy zachowywać się bardzo cicho. Żeby ptasia
wycieczka nie była zwykłym spacerem, możemy
ją trochę urozmaicić. Weźmy ze sobą atlas ptaków i zaznaczajmy w nim zaobserwowane gatunki. Możemy też zabrać ze sobą aparat i wykorzystując samodzielnie zrobione zdjęcia, wykonać
własny atlas ptaków.
Zielniki i albumy
Aparat przyda nam się także do fotografowania roślin. Jesień to bez wątpienia najbardziej
malownicza pora roku i tematów wśród barwnej
przyrody z pewnością nam nie zabraknie. Przy
odrobinie szczęścia nasze jesienne leśne zdjęcia
mogą nawet zdobyć jakąś nagrodę w którymś
z licznych konkursów fotograficznych, np. w naszej redakcyjnej zabawie na stronie www.maluchy3miasta.pl/konkurs
Zamiast robić zdjęcia, możemy też zebrać w
lesie kolorowe liście, grona czerwonej kaliny i inne
piękne rośliny, z których w domu przygotujemy
niezwykłe prace plastyczne. Zebrane rośliny – ale
tylko te, które uda się zasuszyć i „rozpłaszczyć”
– możemy wkleić do zielnika albo ozdobić nimi
rodzinny album czy pamiętnik.
Tu i teraz
Nie wszystkie dzieci mają naturę kolekcjonera. Wielu maluchom nie starcza też cierpliwości,
by przenosić zabawę rozpoczętą w lesie do domu
i tam ją kontynuować. Nie znaczy to wcale, że
będą się w lesie nudzić. Możemy zaproponować
im zabawy w zagadki i „wymyślanki”.
Świetnym pretekstem do takiej zabawy będą
znalezione w lesie gałęzie czy korzenie. Szukamy
tych o najbardziej wymyślnych kształtach i opowiadamy sobie, co nam przypominają.
Zgadywanki sprawdzą się też przy oglądaniu
grzybów. Jednocześnie mogą okazać się pomocne w uczeniu dzieci rozpoznawania różnych
gatunków. Maluchom zadawajmy zagadki, natomiast starsze dzieci poprośmy, by to one pytały
nas. Wcale nie jest to takie trudne. Na dowód
grzybowe zagadki 9-letniej Agatki. Pytanie jest
jedno: co to za grzyb?
1. Dość duży pomidor,
lecz nie do zjedzenia.
Śnieżkiem posypany,
lecz śnieg nie do stopienia…
2. Skoczek bez uszu,
lecz tak się nazywa.
Brązowy lub szary,
jaka jego ksywa?
cją będzie tworzenie opowiadań z lasem w tle
– niech każdy snuje swoją opowieść albo wymyślajmy ją wspólnie.
3. Lis w kapeluszu,
choć nie ma kity.
Ma krótką nogę,
w ziemię jest wryty…
Wymyślanie takich prostych rymowanek
z pewnością zainteresuje wszystkie dzieci, które
lubią bawić się słowem. Inną ciekawą propozy-
3
Las to miejsce magiczne. Wystarczy tylko wyjść poza schemat i zastanowić się, w jaki
sposób wykorzystać jego potencjał, jednocześnie
lepiej poznając przyrodę, zażywając ruchu i rozwijając wyobraźnię.
Odpowiedzi:
1. Muchomor
2. Zajączek
3. Rydz
www.maluchy3miasta.pl
M3M 24
Do biegu, gotowi…
START!
Imprezę jak co roku poprowadzi sprawdzony team- Krzysztof Łoniewski
oraz Paweł Januszewski. Swoją obecność już potwierdził Tomasz Czubak
oraz siatkarze Trefla Gdańsk.
Już 18 października br. po raz siódmy gdańszczanie
pobiegną w najbardziej rodzinnej imprezie biegowej
w Polsce. Gdańsk Biega to przedsięwzięcie, które
promuje aktywność w każdym wieku, a że biegać
każdy może pokazały poprzednie edycje, w których
jednorazowo na starcie stawiało się nawet
4500 uczestników.
Nie czekaj, zarejestruj się!
Aby wystartować w Gdańsk Biega 2015 należy wypełnić formularz na
stronie www.gdanskbiega.com. Rejestracja jest bezpłatna. Organizatorzy
przygotowali 3800 pakietów startowych w postaci koszulek. Będzie można
je odebrać 17 października w kasach biletowych stadionu przy ul. Traugutta
29 (godz. 10-18.00)
Bieg rozpocznie się o godzinie 12:00 na plaży przy molo w Gdańsku
Brzeźnie. Poprzedzi go wspólna, 15-minutowa rozgrzewka. Każdy będzie
mógł wybrać odpowiedni dla siebie dystans: 3,3 lub 6 km. Trasa biegu
prowadzi najpierw plażą, a następnie alejkami Parku Nadmorskiego im.
Ronalda Reagana. W tym biegu każdy kto dobiegnie do mety jest zwycięzcą.
Nie obowiązuje żadna klasyfikacja, nie ma pomiaru czasu, nie ma numerów
startowych. To jest kluczowy wyróżnik tej imprezy i to właśnie decyduje o jej
popularności wśród gdańszczan.
Każdy uczestnik biegu ma również szansę wygrać atrakcyjne nagrody.
Aby wziąć udział w konkursie wystarczy dokończyć pytanie konkursowe
(Gdańsk Biega kojarzy mi się z ….), które pojawi się przy rejestracji na stronie
internetowej.
Rejestracja uczestników potrwa do 12 października.
W tegorocznej edycji nie zabraknie też atrakcji dla kibiców oraz spacerowiczów. W miasteczku biegowym będzie można zmierzyć sobie ciśnienie,
zbadać poziom cukru we krwi, uzyskać poradę fizjoterapeuty. Amatorzy szybkiej fotografii będą mogli wykonać sobie bezpłatne zdjęcia w fotokabinie.
www.maluchy3miasta.pl
Serdecznie zapraszamy! Więcej informacji o Gdańsk Biega 2015 znajdziesz na www.gdanskbiega.com
4
START 12:00
ROZGRZEWKA 11:45
ZAREJESTRUJ SIĘ NA GDANSKBIEGA.COM
ORGANIZATORZY:
PARTNERZY:
PATRONI MEDIALNI:
5
www.maluchy3miasta.pl
sport i zdrowie
Tekst: Ewa Łuczak
JAK BIEGAĆ
Z PSEM,
by to była obopólna
przyjemność?
www.maluchy3miasta.pl
6
puszczać psa luzem – radzi na portalu bieganie.pl Agata Grudzień, behawiorystka udzielająca porad w ramach tego programu. – Zabieramy smycz
lub szelki przypinane do specjalnego pasa, umieszczanego na biodrach
biegacza.
Gdy podejmiemy już decyzję o trenowaniu tej dyscypliny, rozejrzyjmy
się za specjalną uprzężą przygotowaną do biegania, która zapewni psu wygodę. Dobrym rozwiązaniem dla biegacza jest pas, który zakładamy wokół
bioder. Jeśli obwiązujemy się długą smyczą, to przy większej szybkości,
gdy pies nas ciągnie, i do tego jest bardzo silny, może nam być niewygodnie, gdyż smycz będzie nam się wpijała w ciało. Pas powinien być miękki
i szeroki na co najmniej 8 cm. Lina lub smycz, którą pies będzie ciągnął,
musi być zamocowana do metalowych karabińczyków umieszczonych na
przedniej części pasa. Dobre pasy do biegania z psami mają dodatkowe
paski, które można przełożyć pod nogami biegacza w kroku, co dobrze go
stabilizuje, nie pozwalając przesuwać się wyżej. Takie pasy można kupić
już za 80 zł.
Bieganie w Polsce stało się prawdziwą
modą. Biegają młodzi i starsi, kobiety
i mężczyźni. Jak jednak zmobilizować
się do wyjścia w teren, gdy pada deszcz,
jest zimno i brzydko, a w przytulnym domu
czujemy się jak w niebie? Jeśli walczymy
ze swoją słabą wolą, z pomocą przyjdzie
nam... pies. Bieganie z czworonożnym
pupilem staje się coraz bardziej popularne.
Pies bowiem musi się wyszaleć,
a to wzmocni tylko naszą motywację.
To bardzo ważne, bo zapewnia spokój i bezpieczeństwo. Podstawą
dobrej współpracy biegacza i czworonoga jest łagodne usposobienie
psa. Jeśli rozpoczniemy bieganie, mając opanowane podstawy treningu
sportowego psa, będzie nam znacznie łatwiej nad nim zapanować. Warto
z czasem pracować nad podstawowymi komendami biegowymi, takimi
jak: „w prawo”, „w lewo”, „stój”, „naprzód”. Często powtarzane, szybko
zapadną psu w pamięć.
Nawet jeśli zwierzak podczas spacerów szedł równo z nami i nie ciągnął smyczy, szybko pojmuje różnicę między treningowymi szelkami a spacerową smyczą. Dlatego opanowanie podstawy treningu – czyli zasady,
że pies biegnie pierwszy, a my za nim – zwykle nie nastręcza większych
trudności. Wystarczy udać się na kilka lekcji do specjalisty i liznąć trochę
teorii.
Do biegania z psem musimy się przygotować. Zazwyczaj nie zapominamy o wodzie dla siebie, ale nie można też zapomnieć o wodzie dla
czworonoga. Warto również przygotować małą saszetkę z psimi przysmakami. Skojarzy on wówczas wysiłek z przyjemnością i będzie chętniej
biegał.
Jak zacząć bieganie z psem? Przede wszystkim musimy wybrać odpowiedniego zwierzaka, gdyż nie każdy nadaje się do biegów. Im większy
pies, tym trudniej pokonuje dłuższy dystans. Idealny jest pies średniej
wielkości. Oczywiście nie musi być rasowy, ale jeżeli już chcemy takiego,
to wybierajmy spośród ras stworzonych do biegania – idealne są husky
i beagle. Pamiętajmy jednak, że praktycznie każdy średni kundelek uwielbia
się męczyć!
Nauczone biegania psy pomogą nam w osiąganiu coraz lepszych wyników. W pewnym momencie nawet będzie to swego rodzaju rywalizacja
– kto pobiegnie szybciej i dłużej wytrzyma. Należy jednak pamiętać, by nie
przesadzać – pies nie może się bez potrzeby przemęczać.
W mieście bieganie z psem raczej nie wchodzi w grę. Zbyt dużo
wrażeń i ludzi, niezbyt wygodny dla psa asfalt czy beton mogą zniechęcić
i pupila, i jego właściciela. O wiele lepszym rozwiązaniem są leśne ścieżki,
łąki i parkowe aleje. Niektóre psy, np. golden retrievery, uwielbiają również
bieganie w terenie trudnym, podmokłym. Potrafią one jednak uciec nam
na dłuższy czas, gdy zauważą zbiornik wodny. Dla takiego psa kąpiel jest
większą przyjemnością niż bieganie.
Towarzystwo czworonoga wpływa na jakość naszego treningu. Jest
to również oszczędność czasu, gdyż własny trening łączymy ze spacerem
z psem. To daje nam przynajmniej godzinę dodatkowego czasu wolnego.
– Dla psa, który nie zostanie w mieszkaniu, lecz zyska niecodzienne urozmaicenie monotonnych spacerów i który będzie mógł dzięki temu radośnie
spożytkować pokłady energii, nie ma nic przyjemniejszego. Biegowy trening pozytywnie wpływa na rozwój i pracę wszystkich układów, przede
wszystkim układu mięśniowo-szkieletowego, oddechowego i krążenia. Co
ważne – szczególnie dla psów w okresie socjalizacji – wspólne bieganie
bardzo wzmacnia więź między zwierzęciem a opiekunem, wpływa pozytywnie na doskonalenie umiejętności komunikacji i porozumiewania się psa
i człowieka – tłumaczy Agata Grudzień.
Bieganie z psem różni się od tradycyjnego, czyli bez czworonoga,
przede wszystkim tym, że nie możemy skupiać się wyłącznie na sobie:
na jakości i szybkości naszego biegu, na własnym tętnie, oddechu i pokonanych kilometrach. Ta forma aktywności stała się tak popularna, że
powstał nawet specjalny program dla biegaczy pod nazwą „Bieg na sześć
łap”. – Niezależnie od tego, jaki opracujemy styl wspólnych treningów pod
względem technicznym, musimy pamiętać, by pod żadnym pozorem nie
7
www.maluchy3miasta.pl
dobry adres
Tekst: Magda Popek
Ptasi Piknik
na Mierzei
Wiślanej
Kto w pierwszy weekend października
wybrał się do Krynicy Morskiej na Ptasi Piknik,
zorganizowany w ramach Europejskich Dni
Ptaków, ten z pewnością nie żałuje swojej decyzji.
Pogoda dopisała, skrzydlaci przyjaciele licznie
przelatywali nad mierzeją, a impreza towarzysząca obserwacjom udała się wręcz wspaniale.
skowronek, a jak pleszka albo nawet sroka, żuraw czy kruk.
Nadleśnictwo Elbląg wraz ze Stowarzyszeniem Obserwatorów
Ptaków Wędrownych Drapolicz, Stowarzyszeniem Ochrony Sów,
Ogólnopolskim Towarzystwem Ochrony Ptaków, Parkiem Krajobrazowym Mierzei Wiślanej oraz Elbląskim Centrum Edukacji Ekologicznej
doskonale przygotowali się na przybycie gości w każdym wieku. I mali,
i duzi nie mieli czasu się nudzić, a w dodatku dowiedzieli się sporo
o życiu ptaków.
Osoby, które wzięły udział w leśnej ruletce, odpowiadały na wierszowane zagadki przyrodnicze, a dzięki specjalnej tablicy można było
sprawdzić się w rozpoznawaniu ptaków.
Najmłodsi uczestnicy pikniku z radością wchodzili na „skrzydlatą
planszówkę” i jako pionki starali się pierwsi dotrzeć do mety. Nie było
to jednak takie proste. Najpierw rzut wielką dmuchaną kostką, na której zamiast kropek liczbę pól wskazywały namalowane ptaki. Potem
unikanie pól-pułapek oraz celowanie w te, które były premiowane dodatkowym rzutem. Szczęśliwcy, którzy pierwsi dotarli do mety, mogli
liczyć na drobne upominki.
Odwiedzający, którzy chcieli zdobyć piękne drewniane domki dla
ptaków – czyli znakomita większość gości – uczestniczyli w zabawie. Najpierw należało pobrać specjalną kartę, a potem obejść z nią
wszystkie przygotowane przez organizatorów stanowiska. Na każdym
z nich mogliśmy dowiedzieć się czegoś na temat ptaków i ogólnie
przyrody. Potem należało odpowiedzieć na pytanie i dostać odpowiedni [, aby otrzymać] znaczek na kupon. Wypełnione karty brały udział
w odbywających się co godzinę losowaniach nagród.
Stoisk-namiotów i oferowanych w nich atrakcji było oczywiście
znacznie więcej. Jedyną stacją oddaloną od festynowego miasteczka
był punkt obserwacji ptaków. Kilkusetmetrowa ścieżka przez las prowadziła na niewielkie wzniesienie z platformą obserwacyjną. Od rana
nieustannie siedzieli na niej wolontariusze liczący przelatujące ptaki.
Goście wyposażeni w lornetki, lunety i aparaty z teleobiektywami sadowili się na szczycie wzniesienia i stamtąd podziwiali niebo, słuchając jednocześnie ekspertów, którzy opowiadali o życiu i zwyczajach
przelatujących ptaków.
Każde stanowisko można było odwiedzić także bez kuponu. Zarówno dzieci, jak i dorośli najbardziej oblegali punkt obrączkowania
ptaków. Fachowcy zajmujący się skrzydlatymi stworzeniami zwabiali
w ornitologiczne sieci dziesiątki ptaków – głównie sikorek bogatek –
które następnie były obrączkowane i wypuszczane na wolność. Dziś
wszyscy goście pikniku z pewnością nie mają już problemu z rozróżnieniem płci sikorek bogatek oraz określeniem, czy mają do czynienia
z dorosłym ptakiem, czy też z okazem, który nie ma jeszcze roku.
Mierzeja Wiślana jest wyjątkowym miejscem do obserwacji ptaków. Specjaliści oceniają, że w ciągu zaledwie dwóch dni można było
zaobserwować tu ok. 100 tysięcy osobników, należących do 100 gatunków.
Najwięcej radości sprawiło gościom wypuszczanie ptaków na
wolność. Nie tylko dzieci ustawiały się w kolejce, by zaobrączkowaną
sikorkę przejąć z rąk ekspertki i osobiście wypuścić w świat.
Zmęczeni i wygłodniali goście wracali na dół, by na pięknej leśnej polanie, na której rozstawiono festynowe namioty, odpocząć przy
ognisku i posilić się kiełbaską. Dla wielu osób udział w festynie był
też okazją do odkrywania uroków Mierzei Wiślanej. Piękna pogoda
zachęcała, by po pikniku wyruszyć na plażę. Choć dla mieszkańców
Choć bezpośredni kontakt z ptakami możliwy był tylko na tym
stanowisku, na pozostałych było równie ciekawie. Mnóstwo śmiechu
towarzyszyło rozpoznawaniu ptaków po głosie. Okazuje się, że choć
wiele z nich słyszymy na co dzień, mało kto umie odgadnąć, jak śpiewa
www.maluchy3miasta.pl
8
Trójmiasta i okolic morze nie jest niczym nowym, to jednak drobniusieńki piasek, kutry rybackie i absolutny spokój panujący na tutejszych plażach urzekały nawet tych,
którzy regularnie spędzają czas na trójmiejskich kąpieliskach.
Kto po całym dniu wrażeń miał jeszcze siłę na obcowanie z naturą, mógł wziąć
udział w wieczorno-nocnej Akcji Sowy Mierzei, organizowanej przez Stowarzyszenie
Ochrony Sów, które kolejny sezon bada migrację tej tajemniczej grupy ptaków.
Jak widać, atrakcji na Mierzei Wiślanej nie brakowało. Nic więc dziwnego, że
Ptasi Piknik, który w tym roku odbył się już po raz piąty, cieszy się coraz większą
popularnością.
Ptakiem tegorocznych Europejskich Dni Ptaków jest żuraw. Wysoki i majestatyczny ptak, z długimi nogami i długą szyją. Znany ze swojego charakterystycznego tańca, który wykonuje nie tylko w parach w czasie godów,
ale także w większych grupach na zlotowiskach. Żurawie chodzą wówczas,
kłaniając się i kiwając, wykonują piruety i podskakują. Żurawie gniazdują
w podmokłych lasach i na torfowiskach, a zimują na płytkich mokradłach
w Afryce i południowo-wschodniej Azji. Doskonale szybują. Podczas przelotów odpoczywają na polach uprawnych w dużych stadach. Charakterystyczny jest także ich głośny, niosący się daleko głos zwany klangorem. W Polsce żuraw gniazduje regularnie na niżu, najliczniej w północnej części kraju
(na Warmii i Mazurach oraz na Pomorzu). W ostatnich dekadach zwiększył
liczebność, rozprzestrzenił się także na południu i południowym wschodzie
kraju. Coraz częściej notowane są przypadki zimowania żurawi w Europie,
także w Polsce.
9
www.maluchy3miasta.pl
SUBSKRYPCJA
wygodny i szybki dostęp
czytaj magazyn
w wersji elektronicznej
do pobrania z:
www.maluchy3miasta.pl
http://issuu.com/maluchy3miasta
wystarczy zapisać się
do newslettera na stronie
www.maluchy3miasta.pl
a magazyn będziesz
otrzymywał na bieżąco!
www.maluchy3miasta.pl
10
między nami
Rozmawiała: Magda Bukowska
Oczy
– co im szkodzi
i jak o nie dbać?
Na początku października obchodzimy Dzień
Wzroku, jednak o oczy – także oczy dzieci –
powinniśmy dbać nie tylko od święta. Żeby robić
to dobrze, musimy wiedzieć, co szkodzi oczom
maluchów i na co należy zwracać szczególną
uwagę. O sformułowanie krótkiego poradnika dla
rodziców poprosiliśmy specjalistkę chorób oczu,
lek. med. Annę Budzyńską-Sildatke z Gdyni, która
ma ogromne doświadczenie w pracy z dziećmi.
Wiemy już, jak dbać o oczy maluchów. A co może być niebezpieczne
dla starszaków?
– Starsze dzieci zaczynają sięgać po rozmaite nowoczesne gadżety:
monitorki, smartfony, laptopy. Wpatrywanie się w nie z pewnością nie
służy oczom, zwłaszcza oczom dzieci. Maluchy nie powinny wpatrywać
się w takie ekraniki przez więcej niż 20–30 minut. Po tym czasie zdecydowanie należy je zachęcić do zmiany zabawy na ruchową, dzięki czemu
oczy będą mogły się zrelaksować. Dzieci powinny też jak najrzadziej korzystać z małych ekranów, bo one jeszcze bardziej napinają akomodację.
Lepiej, żeby ekran był duży.
Skoro jesteśmy przy ekranach – kiedy ja byłam dzieckiem, zawsze słyszałam, że nie można siedzieć zbyt blisko telewizora, bo to psuje wzrok.
Czy faktycznie ta odległość od monitora jest taka istotna?
Zacznijmy może od zagrożeń. Czy lista szkodliwych czynników, które
mają wpływ na wzrok dzieci, jest bardzo długa?
– Dziś nie ma to już takiego znaczenia. Było to ważne przy telewizorach kineskopowych. Nowoczesne, płaskie ekrany nie wywołują takiego
promieniowania. Bardzo bliskie przysuwanie się do ekranu może być
jednak dla nas wskazówką, że dziecko ma wadę wzroku…
– Generalnie życie szkodzi (śmiech), ale tak naprawdę w przypadku
małych dzieci – poza urazami mechanicznymi – tych zagrożeń wcale nie
jest tak wiele. Maluszki do końca 1. roku życia wyposażone są w mechanizmy, które w sposób naturalny chronią je przed wszystkim, co złe.
Kiedy dociera do nich za dużo światła, zaciskają oczka, gdy słońce świeci
za mocno – odwracają główkę. Także dzieci, które opanowały już sztukę
samodzielnego chodzenia i np. bawią się w piasku, automatycznie ustawiają się tyłem do słońca, więc opalone są zazwyczaj ich plecki, a oczy
unikają promieniowania. Wystarczy więc, że latem będziemy pamiętali
o czapeczce z daszkiem, która chroniąc główkę, osłoni także oczy. Wyjątek stanowią maluchy, które zabieramy np. na rejs jachtem. W tym
wypadku mamy do czynienia z odblaskami wodnymi, które mogą być
niebezpieczne dla oczu, dlatego koniecznie wyposażmy dziecko w dobre
okulary przeciwsłoneczne. Dobre, czyli kupione w profesjonalnym zakładzie, gdzie uzyskamy gwarancję, że szkła faktycznie mają odpowiednie
filtry. Zwykłe ciemne szkiełka są bowiem gorszym rozwiązaniem niż brak
okularów w ogóle. Oko niezabezpieczone ciemnymi szkłami będzie broniło się samo przed promieniowaniem. W ciemnych okularach źrenica
mniej się zwęża, więc do oka wpada więcej światła. Przed przenikaniem
szkodliwych promieni chroni filtr. A jeśli go nie ma?
Zanim do tego dojdziemy, wróćmy jeszcze do tego, co szkodzi oczom
dzieci i jak możemy o nie dbać.
– Kiedy maluch osiąga wiek szkolny, powinniśmy przede wszystkim zawalczyć o to, by wypracować właściwe nawyki, które wejdą mu
w krew i które będzie stosować także jako dorosły.
Jakie to nawyki?
– Najpierw zdanie wyjaśnienia. Narządy zmysłu funkcjonują najlepiej, gdy oddziałują na nie przerywane bodźce. Reakcja na stały
bodziec szybko słabnie. To samo dotyczy wzroku. Dlatego powinniśmy stosować u dzieci taki schemat: pół godziny pracy czy zabawy
wymagającej skupienia i precyzji – np. układania puzzli, rysowania,
pisania, oglądania czegoś na niewielkim ekranie itd. – potem zabawa
11
www.maluchy3miasta.pl
To możliwość spełniania
marzeń sprawia,
że życie jest tak fascynujące
Paulo Coelho
www.maluchy3miasta.pl
12
w wolnej przestrzeni, czyli bieganie, skakanie, spacer – wszystko
to, co nie wymaga koncentrowania wzroku. Na szczęście większość
małych dzieci ma naturalną potrzebę ruchu i same odrywają się od
czynności precyzyjnych. Jednak starsze dzieci, a także dorośli mają
już z tym problem. Należy więc zwracać na to szczególną uwagę.
Zobaczmy, jak wyglądają zajęcia w szkole – jest lekcja, a po niej
przerwa. To nie przypadek, po prostu nasze narządy zmysłu, także
oczy, potrzebują wypoczynku. Jeśli odmawiamy sobie przerw w pracy, to nawet gdy cieszymy się świetnym wzrokiem, nasze oczy będą
zmęczone.
A co z innymi wadami?
– Większość dzieci w niemowlęctwie zmaga się z odwrotną wadą
– niewielką nadwzrocznością, z której zazwyczaj wyrasta się do 6.–7.
roku życia. Czasem jednak wada jest na tyle silna, że wpływa niekorzystnie na rozwój dziecka i wymaga korekcji. Nadwzroczność trudniej wyłapać. Jeśli jednak nasze dziecko unika wszelkich precyzyjnych czynności
i zabaw wymagających skupienia wzroku, warto poradzić się okulisty.
Możliwe, że dziecko po prostu jest takim żywym srebrem, które stale
musi się ruszać, często jednak problemy z koncentracją, wolniejsze pisanie, a nawet większe pochylanie się nad książeczką są spowodowane
właśnie wadą wzroku. Na szczęście bardzo łatwo ją zniwelować, stosując przez pewien czas okularki.
Dla oczu bardzo ważne jest też oświetlenie…
– To prawda. W tej kwestii również należy stosować się do kilku zasad. Przede wszystkim lampka do pracy. Dzieciom praworęcznym
lampkę ustawiamy z lewej strony, by dziecko ręką nie zacieniało zeszytu.
U dzieci leworęcznych źródło światła powinno być umieszczone z prawej strony. Dodatkowo poza punktem świetlnym na biurku, w pokoju
powinno być też inne rozproszone światło. Jeśli siedzimy w ciemności
i mamy tylko jeden jasny punkt, pojawia się duży kontrast, który także
męczy oczy.
Odpowiednich szkieł wymaga też leczenie zeza. Niekiedy wada ta
jest widoczna gołym okiem, ale zdarza się, że tylko czasami zauważamy,
że dziecku „ucieka oczko” albo że nienaturalnie ustawia główkę. Wszystkie te symptomy wymagają konsultacji z lekarzem.
Inną trudną do wykrycia wadą jest astygmatyzm. Wynika ona
z budowy oka, które nie jest kuliste, lecz elipsoidalne. W tym przypadku
mamy inną wadę w osi pionowej, a inną w poziomej. Tym, co przede
wszystkim wskazuje na taki problem, są trudności z koncentracją i liczne
błędy przy przepisywaniu. Mylone jest wszystko, co okrągłe: literki o, a,
b, p, d itd. oraz cyferki 6, 8, 9, 0 itd. Zanim zaczniemy robić maluchowi
wymówi, że ma się bardziej skupić, sprawdźmy, czy powodem problemów nie jest wada wzroku.
Czy na coś jeszcze powinniśmy zwrócić uwagę?
– U dzieci ze zdrowym wzrokiem taka profilaktyka plus chronienie oczu przed urazami jest wystarczające (bardzo niebezpieczne jest
bieganie z ostrymi przedmiotami, a nawet zabawa słomką do napojów). Bardziej restrykcyjnie powinniśmy dbać o oczy dzieci z wadami
wzroku lub zagrożonych takimi wadami. Nie ma wprawdzie badań,
które jednoznacznie potwierdzają wpływ przemęczania oczu na rozwój
krótkowzroczności, jednak mamy wiele podstaw, by podejrzewać, że
taki związek istnieje. Sugerują to wyniki badań przeprowadzonych na
kurczętach, a także sytuacja w Azji, gdzie dzieci od najmłodszych lat
bardzo pilnie się uczą, by mieć szansę sprostać konkurencji, i „łapią
minusy” w bardzo młodym wieku. Skala problemu jest tam olbrzymia.
Dlatego gdy nasz maluch jest krótkowidzem, powinniśmy zwracać
jeszcze większą uwagę na relaksowanie akomodacji. Zachęcajmy
dziecko, by jak najwięcej się ruszało – uprawiało sport, spędzało czas
na świeżym powietrzu, a w trakcie precyzyjnej pracy robiło regularne
przerwy. To samo dotyczy dzieci, które mają obciążenia rodzinne, czyli
krewnych z wadami wzroku. Dodatkowo w takim przypadku dziecko
około 2. roku życia powinno przyjść do okulisty na badanie wzroku,
nawet jeśli nie mamy powodów podejrzewać, że coś jest nie tak.
Oczywiście jeśli pojawiają się jakieś niepokojące symptomy, należy
przyprowadzić malca wcześniej.
U starszych dzieci łatwiej dostrzec trudności. A co z maluszkami, które
nie chwytają jeszcze za kredki i nie powiedzą, że nie widzą krówki?
– U tak małych dzieci obawy może budzić sytuacja, w której dziecko
nie podąża wzrokiem np. za zabawką, czy też nie reaguje na obrazy.
Rodzice maluszków najczęściej jednak borykają się z innymi problemami. Około 20 proc. noworodków przychodzi na świat ze zbyt wąskim
kanalikiem nosowo-łzowym, co objawia się taką stojącą w oku łezką
i nawracającymi infekcjami. Zdecydowana większość dzieci wyrasta
z tego, potrzebna jest jednak pomoc rodzica. Konieczna jest więc wizyta
u okulisty, który pokaże rodzicom, w jaki sposób masować okolicę kanalika. Najczęściej to wystarcza, by uchronić dziecko od infekcji.
Rodziców niepokoją też czasem „śpioszki” zalegające w kącikach oczu w pierwszych dniach po porodzie. To reakcja na chemiczne
działanie środka dezynfekcyjnego, podanego maluchowi po porodzie
w ramach tzw. zabiegu Crediego. Zabieg ten działa przeciwrzeżączkowo i przeciw Chlamydiom. Jeszcze 40–50 lat temu, gdy nie dezynfekowano spojówek noworodków, sporo maluszków zarażało się
bakterią rzeżączki, która jest tak zjadliwa dla oczu, że zanim rodzic się
zorientował i trafił do lekarza, na oczkach pojawiało się już bielmo i
dziecko traciło wzrok.
Jakie objawy powinny skłonić nas do wizyty w gabinecie okulisty?
– Objawów krótkowzroczności zazwyczaj nie przegapiamy. Dziecko
może mrużyć oczy, wpatrując się w oddalony obiekt. Często też podchodzi bliżej np. telewizora. Widać to też w zabawach. Na przykład jedziemy całą rodziną samochodem i ktoś mówi: „Jasiu, zobacz, jaka ładna
krówka”. I okazuje się, że wszyscy widzą stojącą na końcu pola krowę,
a Jasiu nie. Jeszcze łatwiej krótkowzroczność wyłapują nauczyciele,
kiedy dziecko ma problemy z przepisywaniem z tablicy, oraz szkolne higienistki podczas rutynowej kontroli wzroku. Gdy zaobserwujemy takie
objawy u dziecka, koniecznie wybierzmy się do lekarza.
O ile jednak „śpioszek” w pierwszych dniach po porodzie nie powinien nas martwić, o tyle należy być bardzo wyczulonym na ropienie,
łzawienie i zaczerwienienie oczu. W przypadku tak małych dzieci należy
reagować jak najszybciej.
Bardzo dziękuję za rozmowę.
13
www.maluchy3miasta.pl
mam dziecko
Przygoda z przedszkolem
rozpoczyna się, gdy nasze
dziecko ma około trzech lat.
To taki czas w rozwoju dzieci,
gdy poszukują one kontaktu
z rówieśnikami, by wspólnie
się bawić. Co zrobić,
aby w pozytywny sposób
rozpocząć edukację
przedszkolną?
Idę do
PRZEDSZKOLA
planujmy to wydarzenia opowiadając o nim, dzieląc się naszymi wspomnieniami i doświadczeniami z dzieciństwa.
Bardzo ważne jest wcześniejsze przygotowanie dziecka do mających nastąpić zmian. Adaptację przedszkolną możemy podzielić na kilka
etapów.
Drugi etap dzieje się już w przedszkolu. Bardzo ważne i budujące
stabilność relacji naszego dziecka z paniami nauczycielkami oraz dziećmi, jest wspólny czas spędzony w przedszkolu. Podczas adaptacji dziecko wraz z Rodzicem ma możliwość wspólnej zabawy, jedzenia, wyjścia
na spacer. Ponadto Rodzic poznaje panie, które w późniejszym okresie
będą zajmowały się dzieckiem. To buduje poczucie bezpieczeństwa
i spokoju nie tylko w dziecku, ale i w Rodzicu, daje czas na wzajemną
wymianę informacji i spostrzeżeń. paniom ważnych informacji o naszym
dziecku. Rodzic, który był w trakcie dni adaptacyjnych razem z dzieckiem,
może doświadczyć tego, że dzieciom czasem robi się smutno, ale panie
reagują na to w ciepły, pocieszający sposób, a ukojone dziecko wraca
do zabawy. Po kilku wspólnie spędzonych w przedszkolu dniach, warto wydłużać czas, kiedy nasze dziecko uczestniczy w zajęciach samo,
a mama jest gdzieś w tle. Wzmacnia to w dziecku poczucie sprawstwa,
radzenia sobie z lękiem i buduje motywację wewnętrzną.
Pierwszym etapem jest przygotowanie dziecka w domu. Naszym
wsparciem mogą tu być różne publikacje książkowe, które w przyjazny sposób opowiadają o przygodach dzieci w przedszkolu. Oswajając
temat, sprawiamy, że choć jest on nowy, staje się bezpieczny. Wraz
z bohaterami książkowymi krok po kroku dowiadujemy się o przygotowaniach do przedszkola. Co ważne pokazujemy również, że prócz dobrej zabawy, czasem jest też smutno, czasem dzieci trochę się boją, ale
zawsze mogą liczyć na swoją panią, która je przytuli i pocieszy. Kiedy
więc przygotowujemy się do nowego etapu, rozmawiajmy z dzieckiem,
Trzeci etap to rozstanie z dzieckiem, gdy ma ono zostać już w przedszkolu samo. Uważam, że ten moment jest bardzo zależny od naszej
relacji z dzieckiem. Niektórym dzieciom służy szybkie pożegnanie, innym
z kolei dłuższa chwila przytulenia i rozmowa. A co zrobić, gdy nasze
dziecko płacze, nie chce nas puścić, jednym słowem jest trudno i dziecku i nam? Każda sytuacja jest inna, tak jak każde dziecko jest inne. Czasem takie smutne rozstania trwają przez kilka dni, czasem przez kilka
tygodni. Jeśli jednak dziecko w trakcie dnia dobrze sobie radzi, bawi
się, zjada posiłki, uczestniczy w zajęciach - nie mamy się czym martwić,
musimy jedynie uzbroić się w cierpliwość i wspierać dziecko, wierzyć
www.maluchy3miasta.pl
14
w nie i nie wycofywać się. Bardzo ważne jest, by nie karać dziecka
za to, że płakało podczas rozstania, tak samo, jak nie obiecujemy
nagrody, gdy nie będzie płakało. Dziecko płacze, gdy się boi i jest
smutne lub denerwuje się. Słysząc zagrożenie karą lub obietnicę
nagrody, będzie się bardzo starało, ale jest to zaprzeczenie przeżywanych uczuć. Płacz jest wyrazem przeżywanych emocji, nie
jest zły, ciężko jest nam dorosłym czasem go wytrzymać. Prawda
jest taka, że jeśli go wytrzymamy, pokazujemy dziecku, że widzimy,
że jest mu trudno, ale też wierzymy, że mu się uda. Wycofując
się natomiast, powodujemy w dziecku tąpnięcie, pozwalamy mu
osłabić wiarę w jego umiejętności poradzenia sobie, gdyż fakt,
iż dziecko płacze nie jest wyrazem tego, że ono sobie nie radzi. Jest
jedynie wyrazem przeżywanych uczuć.
Dzieci lubią przedszkole, lubią ten inspirujący czas, na który
składają się różne chwile i różne emocje. Nie zapominajmy, że
w dorosłym życiu też mamy różne chwile i nastroje na myśl o wyzwaniach, które na nas czekają. Nam już nie wypada się rozpłakać
ze strachu:)
15
reklama
Wierzmy w nasze dzieci, budujmy dobre relacje z osobami,
które naszymi dziećmi się opiekują, ucząc je i zapewniając rozwijającą zabawę.
Jestem jedną z tych mam, które mijasz na ulicy. Moje dziecko jeździ na wózku, cierpi na porażenie mózgowe, ma zespół Downa, ADHD, autyzm, choruje na epilepsje. To mój syn i moja córka. Urodzili się z problemem lub ulegli wypadkowi, ty przechodząc obok, boisz się spojrzeć mi w oczy, lub patrzysz się na nas trochę
zbyt nachalnie. Mijając mnie współczujesz mi, litujesz się nade mną i moim dzieckiem. Myślisz, że jestem biedna
i tak bardzo doświadczona przez los. Stawiasz mojemu dziecku granice tam gdzie sam uważasz, wyolbrzymiasz
nasze problemy. One są. Czasem trudno mi wnieść wózek w miejscu gdzie nie ma podjazdu, czasem nie udaje mi się
uspokoić mojego dziecka, które zaczyna biegać i machać rękami. Nie patrz na mnie wtedy jak na złą matkę, która
rozpieściła swoje dziecko. Nie komentuj, nie rzucaj wyzwisk. Tak zdarza ci się to, w kolejce w sklepie, w poczekalni w przychodni, na palcu zabaw. Nie bój się zabawy swojego zdrowego dziecka z moim. Ono nie zaraża swoją niepełnosprawnością, i żadne nie potrafi zrozumieć czemu nie wolno im spędzać czasu razem. W ten sposób uczysz swoje
dziecko, że inność jest zła. Nie bój się ze mną porozmawiać, nie będę się użalać, nie zarzucę cię moimi problemami.
Powiem ci jak to dobrze że mój syn czy córka, w wieku 3 lat zaczęło siadać, mówić, czy dało się przytulić, pomimo
że nie lubi dotyku. Pochwalę swoje dziecko, bo właśnie zaczęło jeść samodzielnie, zaczęło chodzić do przedszkola
i panie nauczycielki je chwalą. Powiedziało pierwszy wierszyk, udało mu się siedzieć spokojnie przez całe zajęcia.
Pomimo tego, że czasem na rehabilitacji płacze, wciąż ćwiczy. Jeśli zapytasz powiem ci jak wygląda mój dzień. Ja
też piorę, sprzątam i gotuję. Chodzę na zakupy, na spacery z dzieckiem, jeżdżę na zajęcia. Czasem jest ciężko i mam
dość, jestem tylko człowiekiem, który ma prawo do chwili zwątpienia, ale kiedy widzę postępy mojego dziecka, chce
się chcieć. To co dla ciebie jest oczywiste, dla nas jest tym o co musimy zawalczyć. Nie poddajemy się, idziemy do
przodu wytrwale, bo jak mogę okazać słabość kiedy to moje dziecko pracuje najciężej? Ono pracuje na swoje lepsze
życie, na swoja samodzielność, nie mogę mu w tym przeszkadzać. Jeździmy na turnusy rehabilitacyjne, tam oprócz
ciężkiej pracy mamy czas na spotkania i poznawanie innych ludzi. Pomagamy sobie nawzajem, wspieramy się, a kiedy ty ostatni raz poznałeś kogoś nowego? Kiedy ostatnio śmiałes się do bólu brzucha? Ty widzisz w nas cierpiętnice,
a my też opowiadamy sobie dowcipy, idziemy do fryzjera, kosmetyczki, lubimy fajnie wyglądać. Zgoda, mam chore
dziecko, ale to czy to znaczy że przestałam żyć.
www.maluchy3miasta.pl
16
mama Emilia
17
www.maluchy3miasta.pl
zabawa i edukacja
Wspieramy
dziecko
w nauce
pisania
Robienie szlaczków czy kreślenie liter
z punktu widzenia dziecka zwykle nie
jest ani zabawne, ani ciekawe a już
na pewno do niczego nie potrzebne.
Dla 6- latka najważniejszą aktywnością
jest zabawa, która ma z reszta ogromne
znaczenie w jego prawidłowym rozwoju.
To właśnie podczas zabawy dzieci uczą
się i utrwalają odpowiednie nawyki,
zachowania i umiejętności.
Gdy jednak siadamy do lekcji przed godziną 18, warto zadbać o to by
miejsce do ćwiczeń było wolne od tzw. „rozpraszaczy” by było czyste, by nie
było w zasięgu zabawek. Dziecko powinno mieć do dyspozycji wyłącznie te
przedmioty, które będą mu potrzebne – w przypadku kreślenia szlaczków czy
liter, wystarczą ćwiczenia i ołówek. Wszystkie przedmioty dodatkowe mogą
dekoncentrować malucha i wydłużać czas pracy.
Nie można też zapominać, że dziecko 6 letnie dużo szybciej się męczy,
dlatego też przerwy w czasie ćwiczeń są bardzo wskazane. Przy pisaniu warto odkładać co kilka minut ołówek by dziecko mogło pokręcić nadgarstkiem
czy postukać paluszkami w biurko, aby rozluźnić dłoń. Dzieci w trakcie nauki
pisania często chwytają ołówki zbyt mocno przez co bardzo szybko zaczynają boleć je paluszki.
Oczywiście ćwiczenie szlaczków w rozwoju motoryki małej, czyli
sprwności rąk, ma równie duże znaczenie. Jako rodzice wiemy, że należy
ćwiczyć pisanie i przez to kreśleniu liter nadajemy nadmierne znaczenie, co
niektóre dzieci zniechęca i sprawia, że ćwiczenia domowe stają się nieprzyjemnym obowiązkiem.
Pobawmy się w szkołę
Kluczem do skrócenia czasu spędzanego na nieprzyjemnych obowiązkach może być właśnie włączenie ich do zabawy. Kiedy już znajdziemy ten
najlepszy czas w ciągu dnia na ćwiczenia domowe należałoby zadbać o pozytywne nastawienie do nauki. Jeśli dziecko traktuje zadania domowe jako
nieprzyjemny obowiązek to stara się go unikać - marudzi, szuka wymówek.
Zamiast w takim przypadku wchodzić w dyskusje czy straszyć
konsekwencjami nieodrabiania lekcji, lepiej wejść do pokoju dziecka
z uśmiechem na twarzy i powiedzieć „pobawmy się w szkołę”.
Gdy dziecko odmawia ćwiczeń dodatkowo zniechęcamy je wykorzystując rozkazy, nakazy a czasem groźby. Tracimy czas na niepotrzebne dyskusje
i tyrady na temat ważności kaligrafii w życiu człowieka. Nie zastanawiając
się nad tym co dziecko właśnie robiło, czy nie przerwaliśmy ważnej zabawy,
a być może moment w który nam pasuje na ćwiczenia jest nieodpowiedni
dla dziecka. Jest wiele czynników, które mogą przeszkadzać lub pomagać
w zmaganiach z lekcjami warto o nich wiedzieć zanim zabierzemy się za
wspólne odrabianie zadań domowych.
Jeśli dziecko niechętnie na to przystaje można zaproponować mu w
pierwszej kolejności rolę nauczyciela, a samemu odegrać ucznia, który niechętnie robi zadania domowe. Taka zabawa nie tylko może zmienić kontekst
z obowiązku na przyjemny czas wspólnie spędzony z rodzicem, ale też pokaże nam jaki dziecko ma pomysł na zachęcenie marudzącego ucznia do odrabiania lekcji. Oczywiście jako uczniowie nie wykonujemy zadania za dziecko
– możemy pociągnąć lekkim naciskiem ołówka szlaczki w ćwiczeniach, ale
przy zmianie ról to dziecko musi je wykonać samodzielnie.
Odpowiedni czas i miejsce
Późny wieczór po godzinie 18 to już dla sześciolatka zdecydowanie nie
najlepszy czas na odrabianie lekcji, szczególnie gdy nie jest to jego ulubioną
aktywnością. Choćbyśmy mieli najlepsze intencje i zaopatrzyli się w pokłady
cierpliwości, maluch ma prawo być zmęczony po całym dniu zajęć.
www.maluchy3miasta.pl
18
„robi byki” zachęcaj je do poprawek, ale nie zmuszaj do perfekcji.
Właściwa motywacja wspomaga wytrwałość
Jeśli dziecko wykona szlaczki samodzielnie to warto to właściwie docenić pochwałą lub nagrodą. Wybór odpowiedniej nagrody powinien być
indywidualny i dotyczyć tego, co dziecko lubi najbardziej.
Pamiętać należy jednak o trzech zasadach.
Staraj się w każdym zadaniu znaleźć coś pozytywnego i komentuj to chwal dziecko za wysiłek, a nie za efekty. Gdy twoja pociecha się denerwuje
bo coś nie wychodzi, staraj się zredukować napięcie – zaproponuj przerwę,
zażartuj. Nie trać cierpliwości i nie poddawaj się zdenerwowaniu dziecka
bo w ten sposób uczysz je, że nauka jest nieprzyjemnym obowiązkiem, a
na samym początku powinna być traktowana jako zabawa, w której można
się wykazać.
Po pierwsze nie obiecuj dziecku nagrody zanim siądziecie do ćwiczeń,
ponieważ jego koncentracja może spaść przez to, że będzie w stanie oczekiwania na nagrodę, a wtedy również dokładność poświęcona zostanie na
poczet szybkości wykonania zadania.
Po drugie, gdy już dziecko zacznie sprawnie kreślić szlaczki warto nagradzać je nieregularnie, albo odraczać wykonanie nagrody do kilku dni, aby nie
przyzwyczaiło się do tego, że robi to za coś. W końcu chodzi o to by polubiło
pisanie, dlatego zawsze warto je pochwalić gdy widzimy efekt.
Po trzecie warto zadbać by nagroda nie była rzeczowa, może nią być
jakiś dodatkowy przywilej jak możliwość wybrania filmu, który obejrzy cała
rodzina czy wyjście na boisko lub plac zabaw.
Justyna Jędrzejewska
Kto ma cierpliwość może wszystko
psycholog dziecięcy
www.akademia-rozwoju-dziecka.pl
Pozwól dziecku popełniać błędy i pamiętaj, że ono się dopiero uczy. Nie
krzycz, nie krytykuj i nie porównuj z innymi. Jeśli dziecko jest niedokładne lub
reklama
19
www.maluchy3miasta.pl
bliżej kultury
ILUSTROWANY
INWENTARZ DRZEW
tekst: Virginie Aladjidi
ilustracje: Emmanuelle Tchoukriel
Ilustrowany inwentarz drzew zawiera opisy
i wizerunki 57 drzew i krzewów z różnych stron świata.
Emmanuelle Tchoukriel, ilustratorka specjalizująca się
w sporządzaniu rycin naukowych, sportretowała rośliny
z precyzją i artyzmem godnymi przyrodników z minionych stuleci. Odtworzyła sylwetki, liście i korę, czasem też kwiaty i owoce wybranych drzew i krzewów,
a także zwierzęta żyjące w ich bliskim otoczeniu.
Czarne kontury rysunków wykonała rapidografem i tuszem chińskim. Do kolorowania użyła
akwareli, które nakładane z różną intensywnością, wspaniale oddają bogactwo odcieni i faktur
spotykanych w przyrodzie.
Każda rycina opatrzona jest polską i łacińską nazwą oraz kilkoma ciekawostkami na temat drzewa czy krzewu.
Zachęcamy do odnalezienia prezentowanych drzew w lasach, parkach, ogrodach botanicznych
czy arboretach. Jesteśmy przekonani, że będzie to fascynujące zajęcie!
ILUSTROWANY
INWENTARZ ZWIERZĄT
tekst: Virginie Aladjidi
ilustracje: Emmanuelle Tchoukriel
Ilustrowany inwentarz zwierząt zawiera opisy i wizerunki 95 zwierząt z różnych stron świata.
Emmanuelle Tchoukriel, ilustratorka specjalizująca się
w sporządzaniu rycin naukowych, sportretowała zwierzęta z precyzją i artyzmem godnymi przyrodników z
minionych stuleci. Zanim około 1830 roku wynaleziono
fotografię, przyrodnicy rysowali martwe lub wypchane
zwierzęta, a ich talent sprawiał, że ożywałyna papierze.
Emmanuelle Tchoukriel tworzyła ryciny do tej książki, obserwując żywe zwierzęta i studiując
liczne fotografie.
Czarne kontury rysunków wykonała rapidografem i tuszem chińskim. Do kolorowania użyła
akwareli, które nakładane z różną intensywnością, świetnie oddają bogactwo odcieni i faktur
spotykanych w przyrodzie.
reklama
Każda rycina opatrzona jest polską i łacińską nazwą oraz kilkoma ciekawostkami na temat zwierzęcia.
www.maluchy3miasta.pl
20
PATRONAT M3M
21
www.maluchy3miasta.pl
porady specjalisty
Gdy chłopiec
bawi się lalkami…
Wystarczy wpisać w wyszukiwarkę
internetową hasło „chłopiec bawi się
lalkami”, by odkryć, że dla wielu rodziców
nie jest to sytuacja naturalna, lecz wprost
przeciwnie – spory problem. Zwłaszcza
ojcowie nie mogą się pogodzić z takim
zachowaniem dziecka. Czego się obawiają?
Dla części rodziców lalka w rękach synka
oznacza, że chłopiec jest za mało męski.
Inni sądzą, że takie zabawki mogą świadczyć o preferencjach seksualnych dziecka,
niezgodnych z ich oczekiwaniami.
Czy faktycznie to, że chłopiec bawi się
lalkami, świadczy o jego tożsamości płciowej i czy generalnie możemy tu mówić
o jakimkolwiek problemie? Zapytaliśmy
o to pedagoga i psychologa,
Renatę Kaczyńską-Maciejowską.
www.maluchy3miasta.pl
Zacznijmy więc od kwestii zasadniczej – czy to,
że chłopiec bawi się „dziewczyńskimi” zabawkami, stanowi jakiś problem?
– To absolutnie nie jest problem, dopóki ktoś
nie zrobi z tego problemu. To, że postrzegamy tę
sytuację w kategoriach problemu, wynika z faktu,
że wciąż bywamy więźniami bardzo tradycyjnie
rozumianych kulturowych wzorców płci, w których sami wzrastaliśmy. Role męskie i żeńskie –
które niegdyś było sztywno rozdzielane – dziś ulegają przetasowaniu i mamy więcej elastyczności
i otwartości, co jest zjawiskiem bardzo pożądanym. Być może to, że martwimy się, że chłopiec
sięga po lalkę czy misia, to także skutek tego, że
nie wiemy, czym jest zabawa i czemu służy.
Czym w takim razie jest zabawa? I do czego
służą dziecku zabawki?
– Dziecko bawi się, naśladując i symulując
świat dorosłych. Dzięki temu zdobywa też umiejętności, które będą mu potrzebne w dorosłym
życiu. Prawdopodobnie więc chłopiec sięga po
lalkę, bo fascynuje go to, co ogląda wokół siebie,
22
np. jak mama, ciocia czy tata opiekują się swoim
dzieckiem. Dla malucha jest to prosta sytuacja
– to właśnie robi ważna dla niego osoba, więc
czynność ta go fascynuje i naśladuje ją w swoich
zabawach.
Rodzice jednak obawiają się, że wybór tak
„dziewczyńskiej” zabawki, jak lalka, może świadczyć o tym, że chłopiec ma zaburzoną identyfikację płciową albo jego preferencje seksualne będą
niezgodne z ich oczekiwaniami.
– Zacznę od tego, że na orientację seksualną dziecka nie mamy wpływu. Zgodnie
z dzisiejszą wiedzą, przychodzimy z nią na świat,
więc nawet jeśli nasz syn czy nasza córka
w przyszłości okażą się homoseksualni, nie
mamy na to wpływu. A wracając do zabawy…
Wybór takiej czy innej zabawki absolutnie nie
świadczy ani o tożsamości płciowej, ani o przyszłych preferencjach seksualnych. Obie kwestie
nie mają ze sobą zupełnie nic wspólnego, to
tylko nasza – dorosłych – wyobraźnia i nadinterpretacja neutralnej – z punktu widzenia dziecka
– sytuacji.
PH DAMI
ul. Pucka 11, 81-036 Gdynia,
tel. 58
663 01 27
23
www.maluchy3miasta.pl
www.manfi.pl
Czyli zabieranie synkowi lalki i wciskanie w
zamian samochodzików, żołnierzyków czy karabinów, żeby wykształcił w sobie bardziej „męskie”
zainteresowania, nie ma sensu?
– Takie działanie byłoby równie skuteczne
i użyteczne, jak zawracanie kijem Wisły. Oczywiście, dobrze jest, kiedy dziecko ma do dyspozycji różnorodne zabawki, wszechstronnie
stymulujące jego rozwój, i dotyczy to zarówno
chłopców, jak i dziewczynek. Dlatego zamiast
zabraniać dziecku bawić się tym, co sobie
spontanicznie w danej chwili wybrało, raczej
sami włączajmy się do tych zabaw i wprowadzajmy do nich także inne elementy – na
przykład wspólne z dzieckiem odgrywanie scenek z udziałem bajkowych bohaterów – lalek
i misiów. W ten sposób urozmaicimy dziecięcy świat, rozbudzając u malca kreatywność,
wyobraźnię, ale i dając przestrzeń do ujawniania ważnych emocji, które dziecko przeżywa
w sytuacjach społecznych. Można się dzięki
temu bardzo wiele dowiedzieć o ważnych sprawach i przeżyciach dziecka. Unikałabym jednak
zabawek, które kojarzą się z militariami i wojną,
bo przecież nie chcemy, by nasze dzieci wzrastały w świecie opartym na wychowywaniu
chłopców do wojny, przemocy i agresji.
Zazwyczaj to ojcowie bardziej martwią się tym,
że chłopiec sięga po lalkę…
– Ma to związek z tym, o czym już mówiłam
– przywiązaniem do wzorców, w których sami
wzrastaliśmy. Wystarczy jednak wyjść na ulicę,
żeby zobaczyć, że ta sytuacja bardzo się zmienia.
Coraz więcej dzieci przychodzi na plac zabaw z
tatusiami, coraz częściej to właśnie mężczyźni
z dumą pchają wózki czy zabierają maluchy na
wycieczki. Rośnie też liczba ojców, którzy chętnie
i aktywnie opiekują się potomstwem i doskonale
radzą sobie z pielęgnacją małych dzieci – kąpią je,
przewijają, karmią. Ten rozwój zaangażowanego
w wychowanie dziecka
tacierzyństwa jest
zjawiskiem
bardzo pożądanym.
Ma on same zalety, zarówno z punktu widzenia
dziecka – bo maluch, mając dwoje kochających
opiekunów, którzy dzielą się obowiązkami, jest
lepiej „zaopiekowany” – jak i z punktu widzenia
dorosłych. Oboje mają bowiem przywilej i radość
uczestniczenia w rozwoju dziecka, ale też każde
z rodziców, dzięki pomocy drugiego, może odpocząć od tego (nie oszukujmy się) bardzo angażującego i nierzadko wyczerpującego obowiązku.
Włączanie się ojców w opiekę nad dziećmi
uzdrawia więc sytuację oraz buduje silną więź i
polepsza relacje w rodzinie – między rodzicami i
dziećmi, ale także między partnerami.
Poza tym taka zabawa lalkami w dzieciństwie to właśnie przygotowanie do roli męża i
ojca w dorosłym życiu. Dlatego tatusiowie, zamiast martwić się, że syn wozi w wózku lalkę,
powinni się cieszyć, że ich pociechy są bystrymi
obserwatorami relacji społecznych w otoczeniu,
a w przyszłości będą mieć większą szansę być
wspaniałymi i oddanymi swej rodzinie ojcami.
Pamiętajmy też, że w przeciwieństwie do klocków, gier czy innych zabawek stymulujących
rozwój intelektualny, to jednak właśnie lalki,
misie oraz wszelkie przytulanki pełnią jeszcze
jedną bardzo istotną funkcję…
Jaką?
– Dzięki nim dziecko nie tylko doskonali
umiejętności społeczne niezbędne w przyszłości, ale też wyraża swój bardzo bogaty świat
emocji, także tych trudnych, które łatwiej wyrazić poprzez zabawę z misiem niż np. je nazwać.
Takich zabawek używa się w pracy terapeutycznej z dziećmi, które przeżyły jakąś traumę.
Np. w karetkach pogotowia są przytulanki, by
w trudnych, traumatycznych sytuacjach maluchy mogły je wykorzystać jako substytut opieki,
czułości i bezpieczeństwa. W ten sposób możemy zmniejszyć poziom stresu odczuwanego
przez dziecko. Równocześnie zabawki, które
animizują ludzkie zachowania, mają ogromne
znaczenie dla rozwoju emocjonalnego dziecka.
Uczą budowania relacji społecznych i rozwijają
inteligencję emocjonalną, a właśnie panowie
miewają w tym obszarze zazwyczaj najwięcej
trudności. Choćby z tego powodu powinniśmy
Renata Kaczynska-Maciejowska,
pedagog, psycholog
się cieszyć, gdy chłopiec sięga po lalkę czy
misia. Dzięki temu już w dzieciństwie nabywa
„miękkich” kompetencji, które okażą się w przyszłości niezwykle istotne – w pracy zawodowej
i w życiu osobistym, czyli wszędzie tam, gdzie
musimy sprawnie radzić sobie w relacjach z
innymi ludźmi. Niestety, często nie doceniamy
tej społecznej roli zabawek. Znacznie chętniej
podsuwamy dzieciom przedmioty, które rozwijają ich intelekt – uczą liczyć, poznawać nowe
słowa, rozwijają logiczne myślenie – niż te, które pobudzają rozwój emocjonalny i nabywanie
kompetencji społecznych.
Skoro lalka lub miś w oczach dzieci wyrażają
symbolicznie ludzi, to czy widząc, że nasz syn kłóci
się z lalką, możemy wnioskować, że odtwarza w
ten sposób jakąś prawdziwą sytuację, z którą się
zetknął?
– Oczywiście, że tak – jest to bardzo prawdopodobne, że dziecko przetwarza w zabawie
swoje obserwacje i przeżycia. Jeśli będziemy
się umiejętnie przyglądać zabawom dzieci, możemy bardzo wiele dowiedzieć się o tym, czego
doświadczyły, z czym się zetknęły, co je martwi
lub cieszy. Możemy też ze zdziwieniem zobaczyć
samych siebie oczami malucha. Wielu rodziców
jest zaskoczonych tym, jak wiernie w takich zabawach dzieci cytują np. kłótnie czy wypowiedzi
rodziców.
Czyli możemy w skrócie powiedzieć, że lalka w
rękach chłopca nie powie nam wiele o jego przyszłej tożsamości płciowej czy preferencjach seksualnych, ale za to jest dla nas kopalnią wiedzy na
temat świata jego emocji i przeżyć.
– To doskonałe podsumowanie tematu. Dlatego warto włączać się w dziecięce zabawy z lalkami czy misiami. Wiele dzieci niechętnie odpowiada na trudne pytania zadane wprost. Zamiast
więc pytać, jak dziecko się czuje, zapytajmy, jak
czuje się dzisiaj jego ukochany miś. Jak przeżył jakąś trudną sytuację? Albo dlaczego lalka pokłóciła
się z misiem? To doskonały sposób uczenia dziecka rozmawiania o sytuacjach trudnych, o ważnych i silnych emocjach, a dla nas jest to cenne źródło informacji o świecie przeżyć malucha
oraz o jego wyobraźni. Dlatego nie martwmy się
i nie złośćmy, gdy chłopiec wybiera przytulanki.
Przeciwnie, cieszmy się z tego i zaprzyjaźniajmy
z jego lalkami i misiami. Dziecko bardzo doceni
wspólną zabawę w domowy teatrzyk z udziałem
mamy czy taty.
Bardzo dziękuję za rozmowę.
www.maluchy3miasta.pl
24
informator M3M
Tekst: Ewa Łuczak
Jesienne
wyprzedaże
Nie można
ich przegapić!
Wiosna i jesień to pora
wyprzedaży. A wyprzedaż to
okazja, by za o wiele niższą cenę
zaopatrzyć się w takie rzeczy,
na które w odpowiednim sezonie
wydalibyśmy fortunę.
Przeceny zawsze przyciągają klientów. Pomińmy te, które są przecenami tylko
z nazwy – gdy sprzedawca wie, jaka jest wartość towaru, i oferuje go za zawyżoną cenę,
przyczepiając metkę z napisem „przecena”. Takich pseudookazji powinniśmy unikać.
Jednak na jesiennych wyprzedażach trafiają się prawdziwe perełki. Aż żal z nich nie
skorzystać. Przede wszystkim dotyczy to odzieży i sprzętów używanych latem. Na pierwszy
ogień idą stroje kąpielowe. Moda zmienia się co roku, ale kto by na to patrzył, skoro
za kostium renomowanej firmy możemy zapłacić połowę, czy nawet jedną trzecią ceny?
Sklepy chcą się pozbyć tegorocznych modeli, licząc na to, że nowości przyciągną klientów
w kolejnym sezonie. I tak, za strój cenionej marki Verano zamiast 170 złotych możemy
zapłacić 60 złotych. Daje to 65 procent zniżki! Jeszcze więcej zaoszczędzimy, kupując
droższe modele. Przeceny z 330 złotych na 115 złotych nie należą do rzadkości. Wystarczy
trafić do odpowiedniego sklepu lub na stronę z przecenami w Internecie.
Okulary przeciwsłoneczne przydadzą się nie tylko latem. Mimo to produkty te są jesienią
o wiele tańsze niż w lipcu i sierpniu. Fantastyczne modele Karla Lagerfelda, które
na początku letniego sezonu możemy kupić za 600 złotych, teraz bez problemu dostaniemy za 300
zł, a modne oprawki Vogue zamiast 700 złotych będą nas kosztować jedynie 250 zł.
Jesienią o wiele tańsze są także buty turystyczne. Za świetne buty trekkingowe warte latem 500
złotych zapłacimy teraz tylko 200 zł. Wyszukanie takich okazji nie jest trudne. Wystarczy pogrzebać
w sieci lub wybrać się do tradycyjnego sklepu oferującego tego typu obuwie. Oczywiście o wiele
mniej zapłacimy również za pozostałe części letniej garderoby, takie jak koszulki, szorty czy lekkie
sukienki. Jeśli więc planujemy odświeżyć szafę na przyszły sezon, lepiej zrobić to teraz.
Jesień to także idealna pora na kupowanie ubranek dla dzieci. Ciepłe kurtki, bluzy czy ocieplane
spodnie kupujmy właśnie teraz, bo zimą będą droższe o kilkanaście–kilkadziesiąt złotych.
Wszystko to oczywiście pod warunkiem, że w tego rodzaju odzież nie zaopatrzyliśmy
się na wiosnę, kiedy jest jeszcze tańsza.
Poza ubraniami i drobną konfekcją jesienią warto uzupełnić lub wymienić swój sprzęt turystyczny.
Na przykład namioty są po sezonie przeceniane nawet o kilkaset złotych. I tak, czteroosobowy
namiot znanej i cenionej firmy Vango Woburn kosztuje 1200 złotych, zamiast 1450 zł. Inne typy
namiotów są tańsze nawet o 500 złotych. Miłośnicy podróżowania na własną rękę powinni więc
już teraz pomyśleć o zakupach na kolejne wakacje. Poza namiotami ciekawa jest także oferta
plecaków, śpiworów, karimat i innych artykułów turystycznych.
W październiku i listopadzie mniej zapłacimy również za rowery. Niektóre modele, zwłaszcza
te tańsze, bardziej popularne, kosztują teraz nawet kilkaset złotych mniej. W przypadku specjalistycznego sprzętu dla półprofesjonalistów nie ma co liczyć na większe obniżki.
Gdy przychodzi jesień, robimy porządki w naszych ogrodach i nagle okazuje się, że meble, które
przez całą wiosnę i lato stały na zewnątrz, nadają się już tylko do wymiany. Właśnie jesień jest
najlepszą porą na okazyjne zakupy. Najczęściej kupujemy meble wykonane z drewna lub technorattanu – materiału przypominającego naturalny rattan, ale o wiele trwalszego. Przyzwoity zestaw
takich mebli ogrodowych kosztuje w granicach 1200–1500 złotych. Na wyprzedaży zapłacimy
nawet o 500–600 złotych mniej. I co najważniejsze – moda dotycząca mebli ogrodowych nie
zmienia się tak szybko. Grzech więc nie skorzystać z okazji. Miłośnicy ogrodów znajdą w październiku również inne produkty, których cena po sezonie mocno się obniża. Na przykład duże, ozdobne
donice są tańsze nawet o połowę w porównaniu z latem czy wiosną. Nawet za cebulki roślin,
które możemy sadzić i jesienią, i wiosną, zapłacimy teraz o kilkadziesiąt procent mniej.
Przy dużych zakupach stanowi to istotną różnicę.
Podsumowując – jesienią powinniśmy myśleć już o lecie. Dzięki temu możemy stać się
właścicielami bardzo fajnych rzeczy za naprawdę niewielką cenę. Ruszajmy więc na wyprzedaże!
25
www.maluchy3miasta.pl
zdrowie
Tekst: Magda Bukowska-Popek
Żaden rodzic nie ma ochoty szpikować
swojego dziecka medykamentami.
Jak wiadomo, nie ma lekarstw, które
nie wywołują skutków ubocznych
– jeżeli nawet nie teraz, to w przyszłości.
Jednocześnie bardzo boimy się, by nasze
maluchy nie chorowały, szczególnie teraz,
jesienią, gdy mamy jeszcze okazję złapać
choć trochę słońca przed ostrą zimą.
Zamiast leżeć w łóżku, lepiej korzystać
z pięknej, złotej jesieni. Aby zapobiegać
infekcjom i wzmocnić odporność naszych
dzieci, sięgajmy zatem po naturalne środki.
Korzystajmy ze sposobów naszych babć
i mam oraz z rad koleżanek.
Układ odpornościowy to bariera chroniąca organizm przed drobnoustrojami,
takimi jak bakterie, wirusy lub grzyby. Układ immunologiczny kształtuje się w pierwszych dwunastu latach życia dziecka. Do czasu osiągnięcia jego pełnej dojrzałości
dzieci są mniej odporne na działanie patogenów. Aby zmniejszyć ryzyko infekcji,
musimy im pomagać, najlepiej środkami naturalnymi.
Naturalne
sposoby
wzmaniania
odporności
u dziecka
www.maluchy3miasta.pl
Przede wszystkim powinniśmy zadbać o zdrową codzienną dietę. W jadłospisie
malucha nie może zabraknąć warzyw, owoców, chudego mięsa, nabiału, kaszy, ryb,
tłuszczów roślinnych oraz pieczywa pełnoziarnistego.
Oprócz jedzenia bardzo ważne jest nawadnianie organizmu. Dzięki temu przełyk
staje się bardziej śliski i nie przyklejają się do niego wirusy i bakterie. Najlepszymi
napojami dla dziecka są: woda, niesłodzony kompot lub słaba herbatka ziołowa,
np. rumianek, koper włoski, lipa.
Odporność można również skutecznie zwiększać poprzez spacery na świeżym
powietrzu, nawet jeśli pogoda nie zachęca do opuszczenia domu. Przebywanie w
różnych warunkach atmosferycznych sprzyja bowiem rozwojowi mechanizmu termoregulacji u dziecka.
Bardzo ważny jest także zdrowy sen. Aby dziecko spało spokojnie, jego pokój
musi być przewietrzony, a temperatura powietrza powinna wynosić około 20 stopni.
Dodatkowo warto sięgnąć po domowe specyfiki wspierające układ immunologiczny. Nie musimy stosować kupionych w aptece multiwitamin czy innych pastylek, jeśli sami sporządzimy smaczne i zdrowe syropy. Szczególnie polecane są
syropy z czarnego bzu, dzikiej róży i z pędów sosny. Ich przygotowanie jest bardzo
łatwe. W przypadku czarnego bzu i róży gotujemy owoce z cukrem, przeciskamy je
przez ściereczkę, a syrop pasteryzujemy. Codzienna szklanka rozwodnionego syropu
zapewni nam spokój, a dzieciom lepsze samopoczucie. Jeszcze skuteczniejszy jest
syrop z pędów sosny. Na wiosnę zbieramy młodziutkie, jasnozielone końce gałązek
sosny, myjemy je, zasypujemy cukrem i pozostawiamy w słonecznym miejscu na
dwa tygodnie. Po tym czasie zlewamy płyn. Ma on wspaniały leśny zapach i smak.
A w dodatku zawiera mnóstwo witamin i naprawdę przeciwdziała przeziębieniom.
Gdy się jednak pojawią, syrop ten dobroczynnie wpływa na układ oddechowy.
26
Odporność naszych maluchów wzmacnia również czosnek. Działa on bakteriobójczo,
więc jest świetnym sposobem na wszelkie przeziębienia, ból gardła czy grypę. Żeby zadbać
o odporność, wystarczy jeść dwa ząbki czosnku dziennie. Nasze babcie zalecały jako doskonałą metodę walki z przeziębieniem wypicie kubka gorącego mleka z czosnkiem, miodem
i dodatkiem masła.
Właściwości samego miodu nie trzeba reklamować. Zawiera on tyle substancji zdrowotnych, że sam w sobie jest doskonałym środkiem na wzmocnienie organizmu. Wystarczy
szklanka wody z miodem dziennie.
Jeszcze kilkanaście lat temu nasze matki i babcie uprawiały na parapecie w doniczkach
aloes. Ta roślina zasłużyła na opinię dobrej na wszystko. Picie soku z aloesu wzmacnia odporność, ponieważ ma on właściwości przeciwbakteryjne, przeciwzapalne i przeciwbólowe.
Uodparniając swoje dzieci, nie możemy zapomnieć o malinach. Naturalny sok malinowy
zawiera bardzo dużo witamin, a szczególnie witaminy C, która jest niezbędna dla małych
dzieci.
reklama
Najważniejsza w budowaniu odporności jest zatem zdrowa, zrównoważona dieta. Naturalne produkty pomogą w osiągnięciu celu bez potrzeby sięgania po lekarstwa. I jak w każdym
wypadku – najważniejszy jest własny zdrowy rozsądek.
wędrówki
Rozmawiała: Magda Bukowska-Popek
WŁOCHY
zimowe
królestwo
www.maluchy3miasta.pl
28
Czas letniego wypoczynku już za nami.
Wspomnienia gorących plaż, nocy przy ognisku
i wędrówek po lasach będą musiały wystarczyć
nam na kolejny rok. Jednak miłośnicy sportów
zimowych z pewnością nie są zmartwieni.
Przeciwnie – już dziś planują wypady na narty.
Dokąd? Możliwości jest bardzo wiele, lecz zdaniem
Mariusza Tabora, właściciela Biura Turystycznego
SnowGood, najwspanialszym miejscem na aktywny
zimowy wypoczynek są Włochy. Dlaczego akurat
Włochy, skąd wziął się pomysł na prowadzenie biura
turystycznego skoncentrowanego właśnie na wypadach
narciarsko-snowboardowych i co takiego czeka
na turystów w ukochanym włoskim miasteczku
pana Mariusza?
Dowiedzieliśmy się tego!
– Piękne góry mamy w Polsce. Bliżej nam
też do Szwajcarii. Dlaczego Pan zaprasza swoich klientów akurat do Włoch i to w jedno, konkretne miejsce – do Livigno?
– Powodów, z jakich wybrałem Włochy,
jest wiele. Przepiękne błękitne niebo, typowe
dla Dolomitów i włoskich Alp zimowe słońce,
świetnie przygotowane trasy, wspaniali ludzie,
świetna kuchnia, przystępne ceny… Długo
mógłbym wyliczać. Ale tak naprawdę postawiłem na Włochy, a dokładnie na Livigno, bo
w życiu kieruję się zasadą, że jeśli coś robić, to
tylko porządnie – profesjonalnie i bez improwizacji. We Włoszech łatwo mi się do tej zasady
stosować, bo świetnie je znam. Zanim zacząłem organizować wyjazdy, sam przepracowałem tu siedem pełnych sezonów. Miejsca, do
których zapraszam moich gości, znam więc jak
własne podwórko.
Dla klientów świadomość, że wszystko
będzie doskonale zorganizowane, jest bardzo
ważna. Tak samo jak niskie ceny. We Włoszech
znajdziemy sporo promocji cenowych, zwłaszcza na początku i pod koniec sezonu. Również
atrakcyjne narciarsko Austria i Szwajcaria wypadają pod tym względem gorzej. Droga jest
także Francja. Poza tym dojazd tam zajmuje
znacznie więcej czasu. Prawdopodobnie najtaniej wypoczniemy w polskich górach. Niestety
nasze trasy są dość krótkie i często słabo przygotowane. Nie przemawia do mnie też argument dotyczący odległości. Dojazd pociągiem
z Trójmiasta do Zakopanego zajmuje tyle samo
czasu, ile podróżujemy autokarem do Włoch,
a różnica w cenie jest nieznaczna. Na wyjazd
w Alpy czy Dolomity wydamy ok. 20 procent
więcej niż na wypoczynek w polskich górach.
– Zaprasza Pan swoich gości do włoskiego
Livigno. Co to miasteczko ma do zaoferowania
turystom poza atrakcyjnymi trasami narciarskimi, o których już rozmawialiśmy?
– Czyli o pięknym słońcu i wspaniałych widokach też już mam nie wspominać? (śmiech)
Livigno, tak jak całe Włochy, to fantastyczna
kuchnia regionalna, świetne wina, rewelacyjna pizza… Mnóstwo restauracji, pubów,
w których posłuchamy granej na żywo muzyki,
a kto ma siłę potańczyć, znajdzie tuż pod stokiem kluby z DJ-ami.
czasu i siły, by skorzystać ze wszystkich atrakcji.
– Biuro Turystyczne SnowGood jest bardzo
wyspecjalizowane. Skąd pomysł, by postawić
wyłącznie na wyjazdy narciarsko-snowboardowe?
– Sport towarzyszy mi przez całe moje dorosłe życie. Zaczęło się od organizowania wyjazdów dla znajomych. Później zdobyłem uprawnienia instruktora snowboardu i rozpocząłem
pracę dla biura podróży. Przez cały czas podnosiłem swoje kwalifikacje, zdobywając kolejne
uprawnienia – pilota wycieczek, wychowawcy
kolonii, instruktora kitesurfingu. Zostałem też
rezydentem. Podczas wyjazdów poznałem spe-
Sporo atrakcji znajdziemy nawet bez wychodzenia z hotelu. Dla naszych klientów prowadzimy imprezy integracyjne, gry i zabawy,
wieczorki taneczne, koncerty, karaoke. Poza tym
organizujemy wspólne wypady, wyjścia na koncerty i wyjazdy do pobliskich kompleksów SPA
i Wellness. Tak naprawdę oferta jest tak szeroka, że często uczestnikom nie wystarcza już
29
www.maluchy3miasta.pl
cyfikę tej pracy, miejsca, ludzi, problemy, jakie
się w tej branży pojawiają, i sposoby ich rozwiązywania. W pewnym momencie doszedłem
do wniosku, że dojrzałem do kolejnego etapu –
robienia tego, co dotychczas, tylko lepiej i pod
własną marką.
– Do kogo skierowana jest oferta pańskiego biura? Kto korzysta z usług Snow Good?
– Na naszych wyjazdach można spotkać
bardzo różnych ludzi. Od młodych po bardzo
dojrzałych, od studentów po biznesmenów, od
sportowców po osoby mniej sprawne fizycznie.
Przyjeżdżają zarówno ci, którzy jeżdżą na nartach czy desce towarzysko [rekreacyjnie], jak
i zawodowcy. Mamy klientów początkujących
i tych jeżdżących wyczynowo. Często korzystają
z naszych usług rodziny z dziećmi. Różnorodność jest więc olbrzymia.
Dla dużej części tych osób jest to jedyny
wolny czas w roku. Takie wyjazdy pozwalają
im poznać ciekawych ludzi. Część z nich utrzymuje potem ze sobą kontakty towarzyskie.
Są tu żeglarze, windsurferzy, kitesurferzy, osoby
wspinające się, podróżnicy, globtroterzy, dzieci
i rodzice. Tym, co ich łączy, jest chęć aktywnego
spędzenia czasu wolnego. I właśnie to im oferuję. Tylko dopracowane, zapięte na ostatni guzik
i podane w takiej formie, żeby ten urlop był dla
nich niezapomnianym przeżyciem.
– Zostawmy na chwilę wypady narciarskie.
Zna Pan Włochy jak własną kieszeń. Jakie kierunki poleca Pan tym, którzy chcą odkryć trochę
mniej turystyczną Italię?
– Latem polecam wyjazd w okolice Paganelli. To rewelacyjne miejsce na wędrówki po
górach. Są tu świetne trasy rowerowe i prześliczne jezioro w Molveno. Widoki ze szczytów
zapierają dech w piersi. Widać stąd nawet oddalone o kilkadziesiąt kilometrów jezioro Garda,
które w słońcu wygląda jak plama złota.
Jednak moim najukochańszym miejscem
jest Livigno. To magiczny zakątek. Tam zostawiłem cząstkę siebie i tam zawsze wracam, by
poczuć się naprawdę u siebie.
– Dziękuję za rozmowę.
www.maluchy3miasta.pl
30
Jesień w Trójmieście
konkurs plastyczny dla dzieci!
Lubimy ją czy nie – jesień to z pewnością najbarwniejsza pora roku. Kolorowe liście, wciąż
kwitnące kwiaty, piękne brązowe kasztany, rodziny czerwonych muchomorów – trudno się
tym wszystkim nie zachwycać. Jesień widać na każdym kroku. I w parku, i w lesie, i na
placu zabaw… a nawet nad morzem.
Ta piękna pora roku jest inspiracją dla artystów. Zarówno dla tych dorosłych, już uznanych, jak i dla najmłodszych, którzy tworzą na razie tylko dla uciechy swoich bliskich.
Czy i Was, drodzy Czytelnicy, jesień inspiruje? Jeśli tak, to pokażcie nam swoje dzieła.
Najlepsze dziecięce prace opublikujemy na łamach M3M oraz na naszym portalu. I oczywiście nagrodzimy!
Nie stawiamy żadnych wymogów – możecie przygotować rysunki, wyklejanki, rzeźby,
figurki… co tylko chcecie. Następnie sfotografujcie swoje prace – albo poproście o to
rodziców – i dobrej jakości zdjęcia wyślijcie do nas na adres:
[email protected] / do 20 listopada 2015 roku.
Czekamy na Wasze prace!
regulamin
regulamin konkursu
konkursu dostęny
dostęny na
na
www.maluchy3miasta.pl
www.maluchy3miasta.pl
FOTOGRAFIA
ciążowa
noworodkowa
dziecięca
rodzinna
Trójmiasto i okolice
tel. 519-643-352
www.maluchy3miasta.pl
reklama
31
Fotograia Agnieszka Dróżdż
porady specjalisty
POZNAJ
Z NAMI
innowacyjną
metodę
TOMATISA®
„Ucz się słuchać,
by lepiej się porozumieć”
Alfred Tomatis
Metoda Tomatisa® to rewolucyjny i bardzo
nowoczesny trening słuchowy, polegający
na stymulacji neurosensorycznej. Uczy,
jak prawidłowo słuchać, a nie tylko
słyszeć, aby lepiej poznawać świat i sprawniej
komunikować się z otoczeniem.
ich różnorodną częstotliwość. Trening słuchowy jest bardzo przyjemny.
W Centrum Praktyka Metody Tomatisa® dzieci podejmują czynności,
które je interesują. Bawią się, wykonują prace manulane. Dorośli mogą
wypocząć, poczytać, zrelaksować się. Terapia jest bezbolesna i bezpieczna. Seanse słuchowe trwają dwie godziny dziennie i przebiegają w trzech
fazach. O tym, ile dni zajmą łącznie, decyduje Praktyk Metody Tomatisa®.
Otrzymane Metodą Tomatisa® rezultaty mają charakter trwały.
Do kogo skierowana jest Metoda Tomatisa®?
Metodę wymyślił i opracował francuski psycholingwista, otolaryngolog Alfred Tomatis. Na podstawie swojej pracy, obserwacji i doświadczenia rozróżnił słyszenie fizjologiczne od słuchania. Badał związek między
słuchaniem a komunikacją. To właśnie SŁUCHANIU przypisał największe
znaczenie, udowadniając, że dzięki prawidłowej uwadze słuchowej jesteśmy w stanie lepiej się koncentrować, szybciej się uczyć i przyswajać
języki obce. Ponadto prawidłowe SŁUCHANIE pomoże nam osiągnąć stan
większego spokoju, relaksacji, wyciszenia.
Metoda Tomatisa® jest z powodzeniem stosowana zarówno u dzieci, jak i u dorosłych. Przeprowadzenie treningów słuchowych zaleca się
szczególnie w przypadku:
1. Dzieci, które przejawiają zaburzenia zachowania czy zaburzenia
rozwoju, mają trudności emocjonalne i społeczne, trudności
w nauce, problemy z koncentracją uwagi i pamięcią, trudności
językowe, takie jak niepłynność mowy, opóźniony rozwój mowy,
wady wymowy;
Jak wyglądają seanse słuchowe Metodą Tomatisa®?
2. Dorosłych, którzy chcą stymulować własny potencjał intelektualny,
są przepracowani, zmęczeni, cierpią na bezsenność i zaburzenia
koncentracji uwagi, mają trudności w nauce języków obcych,
pragną zwiększyć efektywność nauki języków obcych,
a w przypadku muzyków, śpiewaków, aktorów lub mówców
– poprawić jakość swojego głosu, kobietom w ciąży zaleca
się takie treningi jako wyciszenie i przygotowanie do porodu.
Dziecko (lub osoba dorosła) korzystające z seansów słuchowych Metodą Tomatisa® zakłada każdego dnia specjalne słuchawki i słucha odpowiednio skomponowanej muzyki (słucha zarówno drogą powietrzną, jak
i kostną), „bogatej” w niskie i wysokie częstotliwości, zawierającej wiele
kontrastów, które dla osoby słuchającej są niemożliwe do przewidzenia.
I w tym właśnie tkwi cała tajemnica Metody Tomatisa® – zadaniem słuchanej muzyki jest zaskakiwanie mózgu, przyciąganie jego uwagi, gdyż
jest on wrażliwy na nagłe zmiany. Mózg zaczyna zwracać szczególną
uwagę (uwagę słuchową) na pojawiające się kontrasty, zmiany natężenia
barwy i dźwięku, a więc uczy się – uczy się uwagi słuchowej. Dźwięk
oddziałuje na mięśnie strzemiączka i młoteczka, które pobudzają ślimaka
i przedsionek. W terapii używa się przede wszystkim koncertów skrzypcowych Mozarta, chorałów gregoriańskich oraz walców, ze względu na
www.maluchy3miasta.pl
Co zyskasz dzięki Metodzie Tomatisa®?
1. Poprawisz swoją uwagę, pamięć i koncentrację.
2. Będziesz efektywniej się uczył.
3. Będziesz mniej skłonny do rozpraszania się, nie będziesz
32
reklama
pement S.A. w Luksemburgu, o nazwie TalksUp®. Placówka „Teraz Potrafię” jest certyfikowana w wymiarze międzynarodowym przez Tomatis
Développement S.A. w Luksemburgu. Dzięki temu każda osoba korzystająca z treningów słuchowych ma pewność, że Centrum wyposażone
jest w certyfikowany sprzęt terapeutyczny oraz dysponuje kadrą praktyków wykształconą i licencjonowaną przez Tomatis Développement S.A.
w Luksemburgu. Praktyk Metody Tomatisa® w Centrum „Teraz Potrafię”
posiada odpowiednią licencję do przeprowadzania stymulacji neurosensorycznej.
tak szybko odczuwał zmęczenia, znużenia.
4. Zwiększysz swoje możliwości komunikacyjne, poprawisz
artykulację, płynność wypowiedzi, płynność czytania.
5. Poprawią się Twoje zachowania społeczne.
6. Umiejętnie poradzisz sobie ze stresem.
7. Szybciej nauczysz się języka obcego.
8. Wykorzystasz swój potencjał.
9. Będziesz bardziej pewny siebie.
10. Nauczysz się radzić sobie z własnymi emocjami.
Gdzie odnajdziesz Praktyka Metody Tomatisa®?
Więcej informacji na temat Metody Tomatisa®
oraz innych form wsparcia dla dzieci znajdą
Państwo na stronach:
www.tomatisgdynia.pl
www.logopedagdynia.edu.pl
Z seansów słuchowych Metodą Tomatisa® możesz skorzystać zarówno
Ty, jak i Twoje dziecko w Centrum Wspierania Rozwoju „Teraz Potrafię”
w Gdyni. Placówka „Teraz Potrafię” wykorzystuje w terapii najnowsze
urządzenie, jakie zostało wyprodukowane przez firmę Tomatis Dévelop-
Martyna Jabłońska
właścicielka i terapeutka
Centrum Wspierania Rozwoju „Teraz Potrafię”.
Międzynarodowy certyfikowany Praktyk Metody Tomatisa®,
logopeda wczesnej interwencji.
33
www.maluchy3miasta.pl
zwierzyniec
Wysłuchała: Magda Popek
ZOO
pod skrzydłami
Michał Targowski
Gdy zajrzymy do kalendarza,
z łatwością odkryjemy,
że październik jest miesiącem
zwierząt. Światowy Dzień Zwierząt, Światowy Tydzień Zwierząt,
Dzień Ustawy o Ochronie
Zwierząt – wszystkie te święta
obchodzimy w październiku.
Podobnie jak uroczyste dni
poświęcone jednej tylko grupie
– naszym skrzydlatym przyjaciołom. Na początek miesiąca
przypadły zarówno światowy,
jak i europejski Dzień Ptaków.
Postanowiliśmy wykorzystać
te okazje i przypomnieć naszym
Czytelnikom o wspaniałych
latających stworzeniach
mieszkających w oliwskim zoo.
O tutejszych ptakach opowiada
dyrektor ogrodu zoologicznego
w Gdańsku, Michał Targowski.
www.maluchy3miasta.pl
Głowa kondora symbolem gdańskiego zoo.
Dziś wielu naszych gości może się dziwić, że to
właśnie ten wielki ptak jest symbolem gdańskiego zoo. Wprawdzie wciąż można u nas
obejrzeć te piękne ptaki, ale z pewnością nie są
one najbardziej znanymi mieszkańcami ogrodu.
Dlaczego więc to kondor wielki stał się naszą
wizytówką? Żeby to wyjaśnić, muszę trochę
cofnąć się w czasie.
W latach 80. i 90. byliśmy prawdziwymi
liderami w dziedzinie hodowli kondorów. W dużej mierze to właśnie dzięki temu w 1993 roku
zostaliśmy przyjęci do Europejskiego Stowarzyszenia Ogrodów Zoologicznych i Akwariów
(EAZA).
Pierwsze kondory trafiły do nas w 1967
roku z Argentyny. Mają już około 65 lat i wciąż
są u nas. Z dwóch par, od których zaczynaliśmy
hodowlę, mieliśmy ok. trzech przychówków
rocznie. Jaja od razu trafiały do inkubatorów,
a młodymi opiekowaliśmy się od pierwszych
minut ich życia. Nie było to łatwe, bo w latach 80. zarówno zaplecze techniczne, którym dysponowaliśmy, jak i nasza wiedza były
znikome. Odnosiliśmy jednak sukcesy. Z wielu
piskląt, które przyszły u nas na świat, najbardziej zapamiętałem Karlosa. W wyniku błędu
genetycznego pisklę miało źle wykształcone
kończyny. Jedna noga była skręcona w stosun-
34
ku do drugiej o 180 stopni. Podjęliśmy decyzję,
że powalczymy o ptaka i spróbujemy przywrócić
mu sprawność operacyjnie. Na operację zdecydował się pewien ortopeda, który zastosował
metodę Ilizarowa, czyli założenie zewnętrznego
rusztowania. Lekarz najpierw przeciął kończynę
ptaka, potem odpowiednio ją zrotował, wszystko dokładnie pozszywał, a na zewnątrz nogi
zbudował usztywniające rusztowania. Szanse
były niewielkie, ale mieliśmy szczęście. Karlos jest w pełni sprawnym, lotnym kondorem,
a wzmianka o operacji pojawiła się nawet
w australijskich mediach.
Dziś odchodzi się od tego, by człowiek ingerował w hodowlę młodych piskląt. Stawiamy
na naturę, zwierzęta same mają wychowywać
potomstwo.
Niestety w ostatnim czasie naszym kondorom, choć próbowały tokować, nie udało się
doczekać piskląt. Mamy jednak nadzieję, że niedługo to się zmieni, bo nasza najmłodsza para
niebawem osiągnie wiek rozrodczy (14–15 lat).
Wierzymy, że w gdańskim zoo znów pojawią
się młode tego gatunku. Dziś jesteśmy dumni
z ponad dwudziestu piskląt kondora, które udało
nam się wyhodować i które mieszkają w wielu
ogrodach w całej Europie, m.in. w Anglii, Hiszpanii, Czechach, na Ukrainie oraz w Polsce –
w Poznaniu, Warszawie i oczywiście Gdańsku.
Nandu – wzorowy ojciec
W naszym zoo mieszkają dziesiątki niezwykle pięknych i ciekawych ptaków. O każdym
można by długo opowiadać. Z pewnością takim
ptakiem jest też pochodzący z Ameryki Południowej nandu. Wiele osób bierze go za strusia, ale to inny gatunek. Podobnie jak struś ma
jednak imponujące rozmiary i też jest nielotem.
Mimo to może się poszczycić naprawdę ogromnymi skrzydłami. Tajemnicę wielkich skrzydeł
u zwierzęcia, które nie lata, wyjaśnia taniec godowy nandu.
Samiec rozpościera skrzydła, przez co wygląda na naprawdę potężne ptaszysko, i tańcząc przed samicą, stara się jej zaimponować.
To jednak tylko jedna z funkcji skrzydeł. Druga
jest jeszcze ważniejsza. To właśnie nimi ptak
ogrzewa i chroni jaja, a potem młode. To taki
ciepły, bezpieczny dom dla pisklaków. W tym
roku nasza samica złożyła aż 11 jaj. Dla samca
to prawdziwe wyzwanie, bo to właśnie on je
wysiaduje. Gdy nandu siada na jajach, prawie
z nich nie wstaje. Tylko w bardzo ciepłe dni zdarza mu się na chwilę podnieść. W tym czasie
także prawie nic nie je. Choć podsuwamy mu
jedzenie pod sam dziób, ledwie coś skubie.
Pisklaki przychodzą na świat w sierpniu
i również opiekę nad nim całkowicie sprawuje
ojciec. Samica zupełnie nie interesuje się dziećmi, a czasem może je nawet przeganiać.
Nandu to zagniazdowniki, co oznacza,
że natychmiast po wykluciu małe zaczynają
biegać. Troska o ich bezpieczeństwo spada na
ojca. Silne kończyny i skrzydła pozwalają mu
chronić młode przed drapieżnikami – głównie
myszołowami i krukami, które penetrują nasze
zoo.
Pingwinia rodzina
Innym niezwykłym ptakiem, któremu warto poświęcić trochę czasu i uwagi w trakcie
wizyty w zoo, jest pingwin. Nasze pingwiny to
pochodzące z Afryki tońce. Październik to dobry
czas na ich obserwację. Właśnie zbierają liście
i gałązki, z których budują gniazda. Większość
robi to w kamiennych jaskiniach, które dla nich
zbudowaliśmy. Jednak niektóre pary wybrały
na gniazdowanie szklany budynek gospodarczy.
Kiedy para założy gniazdo i pojawia się jajo (czasem dwa), w wejściu do groty instalujemy kratę,
żeby nikt pingwinom nie przeszkadzał. Przez kratę
rodzice są karmieni pysznymi śledziami i w spokoju wysiadują jajka, a potem odchowują młode.
Tońce karmią swoje małe śledziową papką, czyli
rybami nadtrawionymi w wolu dorosłych. Kratę
zdejmujemy dopiero wówczas, gdy maluch jest
już samodzielny.
35
Jednak domku gospodarczego nie możemy
zamknąć. Po pierwsze wykorzystują go pracownicy. Po drugie mieszkają w nim także te ptaki,
które w tym roku gniazd nie zakładają, a więc
wychodzą na wybieg.
W ubiegłym roku te otwarte drzwi do pomieszczenia gospodarczego, w którym odkładane są świeżutkie śledzie, okazały się wielką
pokusą dla żyjącego dziko na naszym terenie
myszołowa. Myszołów wpadał więc do domku,
jedną rybę chwytał dziobem, drugą w szpony
i odlatywał. Na szczęście nie zwracał najmniejszej uwagi na pingwiny, a i one szybko się do
niego przyzwyczaiły. Mieliśmy więc takiego podopiecznego na gapę. Nie jednego zresztą. Teraz
gdy jest jeszcze ciepło, a ptaki nie mają problemu
ze znalezieniem pożywienia, nie ma potrzeby ingerować w ich życie. Kiedy jednak nadejdą mrozy
i spadnie śnieg, wiele ptaków z radością będzie
korzystało z naszej pomocy. Co roku prowadzimy
tu zimową stołówkę. Mamy wiele karmników,
które regularnie napełniamy, na drzewach zawieszamy słoninę. Zima to dla ptaków bardzo
trudny okres, dlatego robimy, co w naszej mocy,
by wesprzeć te, które na swój dom wybrały teren
naszego ogrodu zoologicznego.
www.maluchy3miasta.pl
kolabusy
www.maluchy3miasta.pl
36
kolabusy
37
www.maluchy3miasta.pl
kolabusy
B
R
Ą
Z
B
O
L
I
W
K
O
W
Y
A
T
U
R
K
U
S
S
R
B
C
W
K
M
C
Z
A
R
N
Y
R
Y
O
Z
N
H
O
B
I
A
Ł
Y
Z
E
L
R
E
I
A
R
S
S
I
W
Y
Ó
B
I
D
R
E
K
E
Z
B
E
Ż
J
Ł
R
L
O
W
B
I
L
A
B
U
R
Y
T
N
I
E
O
I
B
O
R
R
U
D
Y
Y
Y
O
Z
N
E
Ł
W
Y
G
R
A
N
A
T
W
Ł
Y
S
Ę
Y
Z
I
E
L
E
Ń
S
Y
O
R
K
K
I
E
F
I
O
L
E
T
N
T
Ó
I
I
P
O
M
A
R
A
Ń
C
Z
Y
Ż
I
T
Tęczowa wykreślanka. W diagramie ukryto 25 nazw kolorów. Znajdź je i wykreśl.
Pozostałe litery czytane poziomo utworzą hasło.
www.maluchy3miasta.pl
38
kolabusy
39
www.maluchy3miasta.pl
kolabusy
Krzyżówka
1.
2.
3.
4.
5.
6.
7.
8.
9.
10.
1. Kiedy deszczyk pada
z nieba, jego właśnie nam
potrzeba!
2. Mała czy duża, to nadal…
Nie wchodź do niej bez
kaloszy, bo nogi w mig
przemoczysz.
3. Od września jest chłodniejszy, lecz od listopada
cieplejszy.
4. Już niedługo tu zawita.
Biała, mroźna, znakomita.
5. Gdy w karetę się nie
zmienia, nadaje się do
jedzenia.
6. Gdy masz chętkę na nie,
w mig ogryzek tylko zostanie.
11.
12.
13.
14.
15.
16.
17.
7. Złote, czerwone, brązowe, jesienią spadają na drogę.
8. Brązowe kule w zielonych łupinkach, można z nich zrobić ludzików rodzinkę.
9. Uczy, bawi i rozwija. W niej dzieciństwo nasze mija.
10. W październiku on świętuje, a rok cały, z dziećmi pracuje.
11. Butki gumowe, na każdą niepogodę.
12. Choć się nie stroją mają kapelusze, na jednej nodze stoją, narzekając na susze.
13. Spotkała go Katarzyna. A psik. I musi wciąż chustkę wyżymać.
14. Chociaż nie gryzą, to zęby mają. Liście z ogródka wspaniale zgarniają.
15. Gdy słota i zima, wraz z wodą i miodem, sprawdzi się… .
16. Pracuje jak szalona czy wiosna czy zima. Choć taka malutka wielki trud wytrzyma.
17. Gdy hula po lasach, drzewa się kłaniają. Gdy dmuchnie pod kurtkę, aż zęby szczękają.
www.maluchy3miasta.pl
40
CZAS NA PROFESJONALIZM
www.maluchy3miasta.pl
42

Podobne dokumenty