List prof. Jana Stanka do Senatu UJ
Transkrypt
List prof. Jana Stanka do Senatu UJ
Prof. dr hab. Jan Stanek Instytut Fizyki Uniwersytetu Jagiellońskiego Zakład Fizyki Medycznej Kraków, 9 styczeń 2009 r. Do Senatu Uniwersytetu Jagiellońskiego Szanowni Państwo, Jest rzeczą niespotykaną, że profesor Uniwersytetu zwraca się bezpośrednio do członków Senatu z prośbą o pomoc. Ośmielam się to uczynić, ponieważ sprawa dotyczy zarówno mojego osobistego problemu życiowej wagi jak i ochrony dobrego imienia naszej Alma Mater. Chodzi o realizowanie przez Uniwersytet „podstawowego zadania uczonych, którym jest służba prawdzie. Przeciwieństwem prawdy jest nie tylko jawny fałsz, ale wszelkie półprawdy, mniemania i zwykłe przesądy, drapujące się w szaty rzekomej pewności, a wyrażające ideologiczne założenia oraz koniunkturalne oczekiwania, zgodne ze złożonym zamówieniem spoza nauki”. (Akademicki Kodeks Wartości uchwalony na posiedzeniu Senatu Uniwersytetu Jagiellońskiego w dniu 25 czerwca 2003 r.) W listopadzie 2005 r. zostałem pomówiony w doniesieniu prasowym o współpracę ze Służbą Bezpieczeństwa PRL. Władze Uniwersytetu nie tylko nie udzieliły mi pomocy, ale arbitralnie mnie potępiły i zobowiązały do wyjaśnienia swojego „statusu”. Obszerne wyjaśnienie złożyłem na specjalnym posiedzeniu Rady Wydziału Fizyki, Astronomii i Informatyki Stosowanej w dniu 1 grudnia 2005 r. W latach 1979-1988 byłem szykanowany przez Służbę Bezpieczeństwa PRL. Między innymi, byłem kilkunastokrotne wzywany na przesłuchania w związku z moimi wyjazdami naukowymi. Wyjazdy te były finansowane przez stronę zagraniczną z grantów badawczych oraz w ramach stypendium Humboldta . W czasie tych przesłuchań byłem, nie bez powodu, traktowany jako „element antysocjalistyczny”. Nigdy nie proponowano mi współpracy, nigdy współpracy nie podjąłem, nigdy nie uzyskałem żadnej korzyści materialnej. Jedyne merytoryczne informacje, których udzielałem, dotyczyły naukowych aspektów moich wyjazdów. Były one odpowiedziami na pytania przesłuchującego mnie oficera SB, zadawanymi na podstawie moich wniosków wyjazdowych, wniosków paszportowych i sprawozdań z wyjazdów. Wszystkie te materiały, zgodnie z obowiązującymi procedurami, składałem wyłącznie w Dziale Współpracy z Zagranicą UJ. Te materiały były następnie przekazywane, bez mojej wiedzy i akceptacji, Służbie Bezpieczeństwa. W czasie przesłuchań nigdy nie złamałem żadnych zasad etycznych lub moralnych. Jedynym moim zaniedbaniem, którego żałuję, było to, że począwszy od któregoś z kolejnych przesłuchań, stawiałem się na następne na podstawie ustnych wezwań, rezygnując z żądania dostarczanie mi ich w formie pisemnej. W dniu 18 kwietnia 2006 r. JM Rektor UJ powołał specjalną komisję ds. Badania Inwigilacji UJ przez SB. W dniu 13 grudnia 2006 r. Komisja wydała wyrok w mojej sprawie, stwierdzający, że z powodu braku w zasobach IPN mojej Teczki Personalnej oraz Teczki Pracy a także notatek po „spotkaniach” z tajnymi współpracownikami sporządzanych zwykle przez oficerów SB, Komisja powstrzymuje się od oceny moich kontaktów z SB i zobowiązuje mnie do podjęcia starań o wyjaśnienie swojej sytuacji, a do czasu wyjaśnienia nie powinienem, wdł. Komisji, pełnić funkcji kierowniczych. Kilka ostatnich lat poświęciłem właśnie wyjaśnianiu swojego „statusu”. Główne, udokumentowane fakty, przedstawiają się następująco: 1. Już w dniu 22 lutego 2005 r. złożyłem w IPN zapytanie, czy to moje nazwisko znajduje się na tzw. liście Wildsteina. Jednocześnie złożyłem wniosek o przyznanie mi statusu pokrzywdzonego i o udostępnienie materiałów SB gromadzonych nt. mojej osoby. W kwietniu 2005 r. uzyskałem z IPN, zaświadczenie, że nie figuruję na wymienionej liście, zawierającej, między innymi, nazwiska tajnych współpracowników służb specjalnych. 2. Po oskarżeniu mnie o współpracę z SB, w grudniu 2005 r. złożyłem wniosek o udostępnienie mi, na podstawie orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego, materiałów gromadzonych na mój temat przez SB. Przez kilka miesięcy odmawiano mi wydania tych dokumentów zasłaniając się brakiem „instrukcji postępowania”. W końcu, zmuszeni do działania interwencją Rzecznika Praw Obywatelskich i Przewodniczącego Trybunału Konstytucyjnego pracownicy IPN naruszyli prawo: udostępnili mi spreparowaną własną wersję „wypisów” zamiast oryginalnych kopii odpowiednich dokumentów SB, do czego zobowiązywało ich orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego. Z wypisów IPN wynikało, że w dniu 3 grudnia 1982 r. zostałem zarejestrowany jednocześnie jako dwóch tajnych współpracowników SB. Jeden z nich otrzymał pseudonim „Nieśmiały” a drugi „Lew”. Dodatkowo pokazano mi dokumentację, świadczącą, zgodnie z prawdą, że przez lata byłem inwigilowany przez SB. Podsumowując, okazało się, że w zasobach IPN nie znajduje się żaden dokument, świadczący o mojej działalności jako tajny agent SB. 3. W marcu 2006 r. otrzymałem odmowę przyznania mi statusu pokrzywdzonego, na co złożyłem zażalenie do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie. W dniu 19 kwietnia 2007 r. WSA w Warszawie uchylił postanowienie Prezesa IPN o odmowie przyznania mi statusu pokrzywdzone. W opinii Sądu istnieją dowody na to, że byłem szykanowany przez SB. Jednocześnie Sąd stwierdził, że Prezes IPN nie przedstawił żadnych dowodów na to, że byłem tajnym współpracownikiem SB. 4. W grudniu 2006 r. złożyłem do prokuratury rejonowej w Krakowie doniesienie o popełnieniu przestępstwa przez pracowników krakowskiego oddziału IPN, polegającego na potwierdzeniu nieprawdy. Prokuratura umorzyła śledztwo, opierając się, między innymi, na zeznaniach Naczelnika Oddziałowego Biura Udostępniania i Archiwizacji Dokumentów IPN w Krakowie, który stwierdził, że „wprawdzie nie odnaleziono w dokumentach informacji, że Jan Stanek pobierał jakiekolwiek wynagrodzenie za świadczone usługi, to jednak formą wynagradzania mogło być wyrażanie zgody na wyjazdy zagraniczne, a Jan Stanek wyjeżdżał za granicę”. W w/w uzasadnieniu Pani Prokurator cytuję również zeznania przewodniczącego Komisji ds. Inwigilacji UJ przez SB, który oświadczył, że „na posiedzeniu Rady Wydziału przedstawiłem moment nawiązania swoich kontaktów z SB”. Sąd Rejonowy dla Krakowa Śródmieście, Wydział II Karny, podtrzymał decyzję prokuratury argumentując, że pracownicy krakowskiego oddziału IPN nigdy nie stwierdzili, przynajmniej na piśmie, że byłem tajnym współpracownikiem SB, a ponadto, że nie można dopatrzyć się działania na moją szkodę, skoro WSA uchylił decyzję Prezesa IPN o odmowie przyznania mi statusu pokrzywdzonego. 5. Równolegle złożyłem doniesienie do prokuratury IPN o popełnieniu przestępstwa komunistycznego, polegającego na bezprawnym zarejestrowaniu mnie jako tajnych współpracowników SB. Żadnemu z kolejnych prokuratorów prowadzących śledztwo nie udało się dotrzeć do oryginalnych zapisów w kartotekach SB. Podany przez IPN jako „mój oficer prowadzący” kpt. Waśko udowodnił, że nie dokonał rejestracji mnie jako TW, bo w tym czasie pracował w innej jednostce. Z zeznań kpt. Waśko wynika, że TW „Lew” i Jan Stanek to dwie różne osoby, a o TW „Nieśmiałym” nie słyszał. W konsekwencji, prokuratorzy umorzyli postępowanie, a Sąd Rejonowy w Krakowie podtrzymał tą decyzję, argumentując, między innymi, że mino bardzo starannego śledztwa nie sposób było ustalić, kto konkretnie zarejestrował mnie jako tajnego współpracownika SB. Ponadto Sąd stwierdził, że funkcjonariuszy SB obowiązywały wewnętrzne procedury (tzw. instrukcja 0017/79), które mogły stanowić formalne podstawy do rejestracji, a więc nieznany sprawca mógł nie mieć świadomości bezprawności swojego działania. Powyższe ustalenia przedstawiłem w piśmie z dnia 15 listopada 2007 r. skierowanego do Rektora UJ, Dziekana Wydziału FAiIS, przewodniczącego Rady Instytutu Fizyki oraz przewodniczącego Komisji ds. Inwigilacji. W pismach tych prosiłem, aby Uniwersytet wypowiedział się, czy wypełniłem narzucony mi obowiązek oczyszczenia się z zarzutów. Na moje pismo odpowiedział mi jedynie Pan Rektor, stwierdzając, że UJ nie jest sędzią w tej sprawie i sugerując mi zwrócenie się do Komisji ds. Inwigilacji. W związku z tym, wystosowałem odpowiednie pismo do wszystkich członków Komisji. W rezultacie otrzymałem od Pana Przewodniczącego drogą elektroniczną notatkę, w której stwierdza, że „Komisja zakończyła działalność ponad 8 miesięcy temu. W swojej sprawie proszę zwracać się do swoich przełożonych normalna drogą służbową”. Okazało się, że Uniwersytet nie jest zainteresowany wyjaśnieniem prawdy, do czego mnie zobowiązał i czemu poświęciłem trzy lata życia. W zaistniałej sytuacji, zwróciłem się z prośbą o pomoc do Obywatelskiej Komisji Dobrej Woli przy Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Przedstawiciela Komisji upoważniłem do wglądu w dotyczące mnie materiały SB znajdujące się w zasobach IPN i do ich opublikowania w dowolnej formie i bez żadnych ograniczeń. Niestety, Prezes IPN utajnił te dokumenty, powołując się na aktualną ustawę o IPN, która stwierdza, że można, w trybie administracyjnym, odmówić udostępnienia dokumentów świadczących o tym, że wnioskodawca był traktowany przez SB jako tajny współpracownik. Ponieważ odpowiedni artykuł Ustawy został uznany przez Trybunał Konstytucyjny za niezgodny z Konstytucją, złożyłem skargę na decyzję Prezesa IPN do WSA w Warszawie i obecnie oczekuje na rozprawę. W piśmie Prezesa IPN do WSA podana jest lista wszystkich dotyczących mnie dokumentów znajdujących się aktualnie w archiwum IPN. Wynika z niej, że z zasobów IPN usunięto wypis mówiący o fakcie pozyskania przez SB dwóch tajnych współpracowników o pseudonimach „Nieśmiały” i „Lew”, pozostawiając oryginalne kartoteki. Jednocześnie z zasobów IPN usunięto kartoteki SB, rzekomo identyfikujące mnie jako tych tajnych współpracowników, zachowując jedynie spreparowane przez IPN wypisy. Tak więc obecnie „oskarżenie” mnie o to, że SB zarejestrowała mnie, bez wiedzy i zgody, jako dwóch tajnych współpracowników opiera się wyłącznie na materiałach spreparowanych przez IPN. Komisja Obywatelska, nie mając dostępu do ww. materiałów, uchyliła się od wydania opinii w mojej sprawie, ale w liście do Pana Rektora z dnia 27 listopada 2008 r., podpisanym przez trzech profesorów wchodzących w skład Komisji, stwierdza, że w zaistniałej sytuacji „jest bezterminowa sankcja Uniwersytetu będąca znakiem potępienia. Nie ma przewodu, udowodnionych zarzutów, prawa do obrony, wyważenia rozmiarów winy”. Dalej autorzy listu wyrażają nadzieję, że Uniwersytet Jagielloński znajdzie formę, w której oskarżony pracownik będzie miał szansę obrony. Ponieważ Pan Rektor do tej pory nie podjął żadnych działań, zwracam się do Państwa jako ostatniej instancji władnej rozwiązać tą sprawę w ramach Uniwersytetu. Proszę Państwa! Nie mam już żadnych ambicji kandydowania na jakiekolwiek funkcje publiczne czy kierownicze a przez pozostałe mi do emerytury lata pragnę zajmować się działalnością dydaktyczną i badawczą. Obecnie już nie interesuje mnie, kim byli tajni współpracownicy „Nieśmiały” i „Lew”, kto ćwierć wieku temu na mnie donosił i dlaczego zostałem „wytypowany” na jednego z czołowych współpracowników SB na UJ. Moja działalność nie jest skierowana przeciwko komukolwiek, jest to walka o moje dobre imię. Wyjaśnienie tej sprawy leży w najgłębiej pojętym interesie Uniwersytetu. W latach 2005-6 Uniwersytet Jagielloński stał się najbardziej radykalną uczelnią w Polsce, jeśli chodzi o sprawę lustracji. Niestety, wielu pracowników UJ w swoim zacietrzewieniu sprzeniewierzyło się idei poszukiwania prawdy, prawdy w rozumieniu klasycznym, prawdy jako zgodności z rzeczywistością. W zamian przyjęli oni jej karykaturalną, postmodernistyczną definicję. Ówcześni uniwersyteccy lustratorzy „umówili się”, że prawdą jest to, co jest zapisane w aktach SB. Moje oskarżenie nie jest bezpodstawne: w raporcie Komisji ds. Inwigilacji UJ przez SB widnieje nie budzące wątpliwości stwierdzenie, że „Zasadniczymi kryteriami oceny (oskarżonych o współpracę) powinny być: zgodność ich oświadczeń z informacjami z zasobów IPN oraz stopień zaangażowania we współpracę”. Ponieważ w moim przypadku, przy zerowym zaangażowaniu we współpracę, moje oświadczenie nie było zgodne z rzekomo istniejącymi informacjami w zasobach IPN, zostałem, jako wróg publiczny, potraktowany wyjątkowo okrutnie. W lustracyjnym szale fałszowano wyniki badań historycznych na mój temat, potwierdzano nieprawdę, składano fałszywe zeznania, rozpowszechniano oszczerstwa, starano się ośmieszać mnie przez studentami, szykanowano lojalnych względem mnie współpracowników, stosowano ostracyzm i mobbing. Gorąco proszę Państwa, aby w poczuciu zwykłej ludzkiej uczciwości oraz odpowiedzialności za dobre imię Uniwersytetu, zechcieli Państwo wypracować procedurę prowadzącą do rzetelnej oceny mojej postawy sprzed 25 lat. Wspomniane już moje wystąpienie przed Radą Wydziału w dniu 1 grudnia 2005 r., w którym apelowałem o rozsądek, powściągliwość i poszukiwanie prawdy, zakończyłem słowami: „Wierzę, że istnieje poznawalna prawda obiektywna, prawda, która kiedyś wyjdzie na jaw. Oby nie okazało się wtedy, że koniec roku 2005 to bardzo wstydliwa karta historii Uniwersytetu Jagiellońskiego”. Sądzę, że te słowa pozostają dalej aktualne. Z wyrazami najgłębszego szacunku, (Jan Stanek)