– No, dobra – powiedziała Złotowłosa – kończcie już z tym

Transkrypt

– No, dobra – powiedziała Złotowłosa – kończcie już z tym
– No, dobra – powiedziała Złotowłosa – kończcie już z tym czesaniem piór, bo zaraz
ma zjawić się Stary…
– A ciekawe – odpowiedziała Bladolica – czego Szefuńcio od nas chce? Ostatnio
długo się nie odzywał.
– Może coś przeskrobałyśmy? – zaniepokoiła się Pięknooka.
– Ja tam nie mam sobie nic do zarzucenia – stwierdziła Złotowłosa.
– Ja też – przytaknęła Bladolica. – Odwalamy przecież codziennie kawał dobrej
roboty.
– Macie rację – przyznała rację siostrom Pięknooka. – Kasia przecież wspaniale się
uczy, wszystko zalicza na pięć.
– Tak, tak. A wszystko to dzięki nam, które we dnie i w nocy czuwamy, aby z dobrze
obranej drogi nigdy nie zeszła.
Tak właśnie rozmawiały sobie Złotowłosa, Bladolica i Pięknooka. Były to anielice,
które wchodziły w skład kolekcji Kasi. Każdy myślał, że to taka fanaberia dziewczyny, jej
niewinne hobby. Tu był w błędzie. Bo choć anielice przed ludzkim wzrokiem
unieruchomione, w rzeczywistości naprawdę trzymały straż nad życiem i pomyślnością Kasi.
Tymczasem pojawił się Szef.
– Witam was, moje kochane – zaczął.
– Witamy cię również, Wasza Niebieskość – odparły zgodnie.
– Dawno się nie widzieliśmy – rzekł Bóg. – Ale nie było potrzeby. Sprawowałyście
się wzorowo…
– Uff! – odetchnęły anielice.
– Jednakże pora już wprowadzić zmiany.
– Jakie zmiany? – zaprotestowała Złotowłosa.
– Dlaczego? – poparła ją Bladolica.
– Przecież tak dobrze wszystko się toczy. Przyzwyczaiłyśmy się – wtórowała
Pięknooka.
–
Trudno.
Będziecie
musiały
wszystko
zmienić.
Inaczej
przeprowadzę
restrukturyzację.
Na zebraniu zapanowała cisza, którą tylko od czasu do czasu przerywał nerwowy
łopot anielskich skrzydeł.
– Co to będą za zmiany? – odważyła się pierwsza zapytać Złotowłosa.
– Otóż już wkrótce do jasnych mocy dołożę moc ciemną…
– Co? – zawołały w przerażeniu wszystkie anielice.
– Tak. Dobrze słyszałyście. Jesteście aniołami, więc trudno wam to pojąć, ale ludzie,
żeby się w pełni rozwijać, żeby zaznać pełni człowieczeństwa, muszą się zakochać.
– Czy chcesz przez to powiedzieć, że ześlesz naszej drogiej, pięknej, niewinnej i
delikatnej Kasiuńce diabła?
– Czarnego, śmierdzącego, owłosionego potwora?
– Nieokrzesanego, przeklinającego brutala?
– Pochylonego nad gazetą, rozwalonego na kanapie chama w dziurawych skarpetach?
– Nie, aż tak to nie – zaśmiał się na cały głos dobry Bóg. – Chcę tylko, aby poznała
mężczyznę...