znak nadziei na „nieludzkiej ziemi”
Transkrypt
znak nadziei na „nieludzkiej ziemi”
– Jest jeszcze coś – mówię. – Dwa pola wolności: zewnętrznej i wewnętrznej. Do zewnętrznego pola przynależą relacje, które pan wyliczył. Jeśli pole wolności zewnętrznej pokrywa się z polem wolności wewnętrznej, to wtedy trwa stan równowagi, ale jeśli pole wolności wewnętrznej jest szersze, to ktoś taki te węzły pozrywa. O wielu takich ludziach pisałam, dokonali rozmaitych rzeczy niezwykłych, przekroczyli granice, mieli odwagę, szli pod prąd, nie poddawali się schematom, nie wiem, czy wyraziłam się dostatecznie jasno. Profesor nie oponuje, a więc zrozumieliśmy się, co było do przewidzenia. Gdyby sam nie przekraczał granic, nie szedł pod prąd, to nikt by nie zwrócił uwagi na jego teorię „stawania się społeczeństwa” ani na inne pojęcia, które wprowadził do międzynarodowego obiegu, jak choćby trauma kulturowa jako koncepcja na wyjaśnienie barier i dylematów transformacji postkomunistycznej. Jego synteza wizji socjologii jako nauki – Socjologia: analiza społeczeństwa, Kraków 2002, wydawnictwo Znak – została sprzedana w ponad 45 tysiącach egzemplarzy. To znaczy, że od czasu wydania przeczytała tę książkę większość studentów socjologii (ten kierunek studiuje w Polsce około siedemnastu tysięcy osób rocznie). Z własnego wyboru. Wydana w 2007 roku przez Znak książka Zaufanie: fundament społeczeństwa dociera do szerokiego grona czytelników, nie tylko zainteresowanych socjologią jako nauką, ale też do ludzi biznesu, lekarzy, dziennikarzy. Autor otrzymuje od nich zaproszenia na spotkania, dyskusje, prawie nie ma bez nich miesiąca! – Gdyby książkę o zaufaniu chcieli przeczytać nasi politycy! – wzdycham, ale tematu nie kontynuujemy, chociaż moglibyśmy. Znam kilka artykułów profesora (na przykład Dyktatura dyktafonów, Trauma IV Rzeczpospolitej), w których zabierał głos wtedy, kiedy naukowcy milczeć nie powinni, a już socjologowie szczególnie. Ale musimy trzymać się tematu, czyli dekalogu sukcesu. A ściśle biorąc punktu dziesiątego, który był ostatnim. PIĘKNA PANI Z PORTRETU Koncertowy fortepian ojca zajmuje jedną czwartą pokoju. Na zamkniętym wieku profesor Piotr Sztompka urządził sobie podręczną biblioteczkę. Portret jego matki wisi w takim miejscu, że jej wzrok towarzyszy mi wszędzie. W drzwiach, potem przy stole, gdzie postawiłam magnetofon, w przejściu do drugiego pokoju. Nagrywając nasze rozmowy na pięciu taśmach, miałam irracjonalne wrażenie, że jest z nami w pokoju ktoś trzeci. Elżbieta Dziwisz ZNAK NADZIEI NA „NIELUDZKIEJ ZIEMI” Ojciec Serafin Kaszuba (cz. II) Zdołbunowie, w którym wysiadł z pociągu pełnego repaJeszcze rok wcześniej na terenie diecezji łuckiej czynnych triantów, opuszczających swoje rodzinne ziemie, a zmie- było siedem parafii, obsługiwanych przez zaledwie trzech księży rzających w nieznane, do ojczyzny, w jej pojałtańskich granicach, – teraz sytuacja znacznie się pogorszyła. Uwięzionego w 1944 ojciec Serafin Kaszuba nie zatrzymał się długo. Miejscowy kościół roku biskupa Adolfa Szelążka w 1946 roku repatriowano do Polski, pod wezwaniem Apostołów Piotra i Pawła, wybudowany tuż przed a nieliczni diecezjanie, którzy ocaleli i przetrwali na miejscu, pozowybuchem drugiej wojny światowej, dzięki ofiarności parafian stali faktycznie bez opieki duszpasterskiej. Kurczyła się systemai zapobiegliwości księdza Józefa Izbińskietycznie liczba czynnych świątyń, w których go, a także plebania ocalały, nie nosiły też wierni – wbrew szykanom i zniewagom znamion rabunku ani profanacji. – organizowali nabożeństwa bez udziału Jego pojawienie się przy kościele i wejście księży. Z kurii biskupiej, w ostatniej chwili do opuszczonej plebani (klucz do niej posiadał przed symbolicznym już zaprzestaniem jej od dawna) nie uszło uwagi kilku parafianek. działalności, otrzymał dokument „z pełnym Widać strzegły z oddali świątyni i zabudowań prawem na diecezję”. plebańskich. Przybyły podziękować za jego Odtąd Równe stało się siedzibą ostatobecność, prosząc o pozostanie wśród miejniego proboszcza na Wołyniu. Roztaczał scowych wiernych. Być może dowiedziały się więc opiekę nad wiernymi w całej diecezji. już o powziętej przez niego decyzji i o tym, że Wówczas bowiem niemal w każdym miawysiadł przed paroma kwadransami na stacji steczku pozostały polskie rodziny, które w Zdołbunowie z wagonu repatriacyjnego. postanowiły nie opuszczać swego rodzinUdał się bezzwłocznie do Równego, gdzie nego kraju. Przy kościołach samorzutnie mieściła się siedziba Urzędu Repatriacyjnego. powstawały komitety parafialne, które Zapewne dzięki posiadanym tam znajomośstrzegły kościołów i pozostałego mienia ciom udało mu się uzyskać zameldowanie kościelnego. i pozostać w Równem, jako proboszcz parafii Decyzja pozostania na Wołyniu była ze przy neogotyckim kościele pod wezwaniem strony o. Serafina niewątpliwie heroicznym Narodzenia Najświętszej Marii Panny i św. aktem miłości Boga i bliźniego. Lecz w jego Antoniego Padewskiego. sumieniu zrodził się niepokój1. O. Serafin Kaszuba W ALMA MATER 29 M. Lalicka M. Lalicka W decyzji pozostania wśród „swoich”, którą zawsze poj- o spreparowane zarzuty, na tyle niewyszukane, że całkowicie mował jako właściwą i zgodną z wolą Opatrzności, zawarte sprzeczne z prawdą i opinią, jaką się cieszył w środowisku, nie były w istocie duchowe rozterki: czy tylko katolickim. Teraz publicznie rzucane nie rozmija się w tym względzie z wolą oszczerstwa pojawiły się w miejscowej swoich przełożonych zakonnych. Był „Zdołbunowskiej Gazecie”, z 11 czerwzakonnikiem, którego powinnością jest ca 1958 roku. W zamieszczanym na jej pozostawanie we wspólnocie. A przecież, łamach felietonie O ziemskich sprawach poza pierwszym dziesięcioleciem życia księdza Kaszuby (Zemli diła kśondza zakonnego, następne lata kapłańskiej pracy Kašuby) oskarżony został w niewybredmusiał przeżyć poza wspólnotą zakonną, ny sposób o pijaństwo i rozwiązłość. za którą – świadczą o tym jego liczne listy Władzom miejscowym zależało nie tyle i zapiski – wielce tęsknił. Do końca swoich na poruszeniu opinii publicznej, bo ta, dni odmawiał kapucyński brewiarz, czuł nawet wroga religii katolickiej, znała zbyt się niezmiennie podporządkowany woli dobrze świątobliwego, pełnego poświęceswoich przełożonych. Udał się na Wołyń nia kapłana, by uwierzyć w tak bezczelza wiedzą i przyzwoleniem przełożonego, ne i absurdalne szkalowanie jego osoby który roztropnie mu tego „ani nie radził, i Kościoła, ile o znalezienie pretekstu, aby ani nie zabraniał”. Decyzję ostateczną go stamtąd usunąć. W dwa dni później podjął o. Serafin. Kiedy później łączność o. Serafin w istocie otrzymał zakaz sprawoz przełożonymi była wielce utrudniona, wania czynności duszpasterskich. Odwołał a często niemożliwa, właśnie w swojej się od tej decyzji do władz republiki w Kipełnej poświęcenia, heroicznej pracy duszjowie, a tymczasem potajemnie odwiedzał pasterskiej widział znak woli Bożej, jako czynne jeszcze kościoły bądź ukryte w dowolę, a przynajmniej przyzwolenie ze stromach prywatnych ośrodki duszpasterskie. ny przełożonych. Żaden z nich nie stawiał Władze kijowskie zwlekały taktycznie Habit i podróżne paramenty liturgiczne mu nigdy zarzutu nieposłuszeństwa. z odpowiedzią, stwarzając nadzieje na Kiedy zaś w pewnym okresie szczególnej jego rozterki otrzy- zatwierdzenie go na funkcję proboszcza w Samborze lub Korcu. mał wyraźną odpowiedź przełożonego, by czynił to, co uważa za Kiedy z objęciem jednej z tych parafii władze czyniły trudności nie stosowne dla chwały Bożej, uspokojony dziękował za to2. do pokonania, pozorując perfidnie dobrą wolę, otrzymał zaproszenie Utrzymywanie kontaktów z przełożonymi zakonnymi w Pol- z polskiej wsi koło Grodna, na Białorusi, w której parafia oczekiwała sce było wielce utrudnione. Z czasem łączność tę utrzymywał na kapłana. Władze podstępnie doprowadziły do wymeldowania poprzez zakonnika kapucyńskiego o. Albina Janochę, zesłanego o. Serafina z Równego, a w Rogoźnicy – mimo oficjalnych obietnic przez władze sowieckie na Syberię. Ojciec Serafin Kaszuba, – odmówiono zatwierdzenia jego duchownej funkcji zarządcy parafii dowiedziawszy się o pobycie o. Albina na Sybirze, przesyłał mu i zameldowania, przez co formalnie stał się bezdomnym włóczęgą. z Wołynia paczki. Gdy w 1956 Gdy po dotkliwej chorobie poroku A. Janocha powrócił do wrócił z lwowskiego szpitala na kraju, dzięki posiadanym, choć Wołyń, zastał zamknięte kościoły utrudnionym i niebezpiecznym w Równem i Ostrogu, z którymi kontaktom, posyłał o. Serafinobył tak blisko związany. Pozbawi do ZSRR książki i pomoce wieni świątyni tamtejsi katolicy duszpasterskie, wielokrotnie oczekiwali od niego zdwojonego podczas przeszukiwań i rewizji wsparcia duchowego i otuchy. rekwirowane. W 1959 roku w liście do rodziny W jego życiu wyraźny był pisał: Przywykłem już do niejedneduch ewangelicznego ubóstwa go, co dawniej zdawałoby się nie na wzór Biedaczyny. do zniesienia. Szkoda, że wszystŻył prawdziwie ubogo, nie kiego nie mogę opisać. Dość, że posiadając nic, nie gromadząc czuję się pożytecznym i potrzebżadnych dóbr materialnych, niejszym może niż dawniej3. a nawet unikając ich. Nie posiadając zameldowania, Pracując w parafii Równe, konspiracyjnie docierał coraz dalej: dojeżdżał do licznych odległych niejednokrotnie parafii pozba- na Białoruś, Litwę, na Zaporoże, do Kijowa czy odległej Estonii. wionych księży (Dubno, Korzec, Krzemieniec, Ostróg, Sarny, Podczas jednej z takich konspiracyjnych duszpasterskich Zdołbunów). Już wtedy konspiracyjnie odwiedzał wspólnoty podróży na Krym – między innymi do Aleksandrówki, Aleksiekatolickie oddalone o kilkaset kilometrów od Wołynia – na Li- jówki i Jałty, odezwały się w jego pamięci wspaniałe wykłady twie i Łotwie. profesora Stanisława Pigonia o romantycznym poecie – wędrowW 1958 roku władze sowieckie postanowiły pozbawić cu, twórcy słynnych Sonetów krymskich – Adamie Mickiewiczu, o. Serafina możliwości legalnego sprawowania kultu i prowadze- i o jego niespełnionej nigdy tęsknocie za ojczyzną, któremu nia działalności duszpasterskiej w Równem i okolicy, w oparciu udawało się tylko przenosić do Polski duszę utęsknioną. Sam 30 ALMA MATER M. Lalicka M. Lalicka też próbował niekiedy sięgać po pióro, pisać wiersze, ale czy pozbawieni opieki duszpasterskiej. W dwa lata później, jesienią czuł się poetą? 1963 roku, znalazł się znów wśród katolików w Kazachstanie. Jadąc na Krym, odświeżałem w paNie tylko katolików, blisko i wielokrotnie mięci Sonety, ale śladem Mickiewicza współpracował z prawosławnymi oraz wyiść nie można – chyba w Bachczysaraju znawcami innych religii, a także ateistami. szukać grobu wygnanki, w obliczu CzaSytuację w Kazachstanie zastał wyjątkowo tyrdaha odsłonić głowę i modlić się po trudną i złożoną. Już wcześniej, w 1961 cichu z uczuciem. Zresztą na wszystko nie roku, docierał na Syberię, za Ural czy do było czasu. W Jałcie na jednym grobie jest Ałtajskiego Kraju, ale Kazachstan tym napis Teraz masz już czas. Tak, ale to teraz razem miał się okazać miejscem dłuższego jeszcze nie przyszło. pobytu, po pełnej utrapień, naznaczonej W kościele muzeum, na wielkim ołstraszliwymi represjami pracy. tarzu Lenin. [...] Mickiewicz z obczyzny Według rozbieżnych informacji, naównie wrócił nad ojczysty Niemen i tylko czas skrywanych i trudnych do weryfikacji, duszę utęsknioną przenosił do ich ukwiemieszkało w Kazachstanie co najmniej conych brzegów. Nasza droga inna i inne 60–100 tysięcy Polaków, którzy przebyli czasy4. straszliwą gehennę deportacji sowieckich Nękany bezustannie przez służby w 1939 roku, głównie z obwodu kamiebezpieczeństwa, poddawany szykanom, nieckiego, żytomierskiego i winnickiego, zmuszony był swoją działalność duszpasw 1936 roku. Całe więc młode pokolenie terską sprawować w warunkach ściśle Polaków było urodzone i wychowane tajnych. Zdołał nawiązać także liczne w Kazachstanie. Ludność polska skupiona i trwałe kontakty z ludźmi oddalonymi była zasadniczo w trzech okręgach: obod Kościoła oraz wyznawcami innych wodzie kokczetawskim i celinogradzkim, Kielich mszalny o. Serafina religii. W listach do rodziny w Polsce w okolicach Ałma-Aty oraz Karagandzie – zbiory oo. Kapucynów w Krakowie posługiwał się ze zrozumiałych względów i najbliższej okolicy. Najwięcej Polaków kamuflażem, unikał podawania informacji o prześladowaniach, mieszkało w obwodach kokczetawskim i celinogradzkim, zarówno stanie swojego stale pogarszającego się zdrowia, osobistych za- w miastach, jak i wioskach. Od rewolucji bolszewickiej do połowy grożeniach i ustawicznej tułaczce. Jako bezdomny włóczęga bez lat 50. (wyłączając okres drugiej wojny światowej, gdy między pracy był wrogiem ustroju, a jako ksiądz katolicki – głosicielem innymi tworzona tu była armia polska z setką kapelanów) instytuwrogiej ideologii i szpiegiem Watykanu. Gdy na czas jakiś osiadł cjonalny Kościół katolicki w Kazachstanie nie istniał, a tamtejsi w Leningradzie u przyjaciół, dzięki przychylności miejscowych katolicy, pozbawieni opieki duszpasterskiej, praktyki religijne urzędników podjął pracę jako ekspedient w sklepie zielarskim, odbywali w ukryciu. W połowie lat 50. rozpoczęło tam nielegalną a w Dźwińsku był palaczem w kotłowni szpitala gruźliczego. działalność kilkunastu księży różnych narodowości, zwolnionych Mógł wówczas bezpieczniej doz łagrów. Było wśród nich trzech cierać do miejscowych katolików Polskich księży z diecezji łuckiej, i nawiązywać z nimi bliższe konktórzy przyjęli obywatelstwo takty. Na usilne prośby ze strony sowieckie: Władysław Bukorodziny, która, dowiedziawszy wiński, Bronisław Drzepecki się o pogarszającym się stanie i Józef Kuczyński. Na przełomie jego zdrowia, namawiała go, by 1958 i 1959 roku ponownie ich wrócił do Polski i podjął leczenie, aresztowano i skazano na kilka lat w liście z 1958 roku argumenłagrów, a otwarte przez nich katował: Gdybym rzucił teraz tych plice zlikwidowano. W obwodzie moich biedaków, nie miałbym kokczetawskim do niedawna, nigdy spokoju. Osiemnaście lat przed umieszczeniem w obozie tu spędzonych zbyt mocno wżarło pracował ksiądz Józef Kuczyńsię w życie, żeby można z lekkim ski, w obwodzie celinogradzkim sercem zaczynać coś innego. Pew- Różaniec o. Serafina Kaszuby – zbiory oo. Kapucunów w Krakowie ksiądz Bronisław Drzepecki. nie, że gdyby taka była wola Boża O ile Polacy starszego pokolewyrażona przez Przełożonych, nie wahałbym się ani chwili, ale nia znali na ogół dobrze język polski, byli zazwyczaj bardzo tego nie widzę, a raczej coś zupełnie przeciwnego5. przywiązani do katolickiej religii i tradycji patriotycznych, to Ustawicznie śledzony i nękany przez organa tamtejszej w przypadku pokolenia średniego znajomość języka ojczystego bezpieki, postanowił w 1961 roku pojechać konspiracyjnie do była słabsza. Wśród młodzieży większość jeszcze, choć na ogół odległego Kazachstanu i na Syberię. Wielokrotnie docierały do słabo, mówiła po polsku, jednak – między innymi z braku ksiąniego poufne informacje o ogromnych rzeszach Polaków, ale także żek – nie umiała już czytać w języku ojczystym. Ale na ogół między innymi Ukraińców i Niemców, deportowanych tam przez nauką języka polskiego była bardzo zainteresowana, podobnie Sowietów, żyjących w nader trudnych warunkach bytowych. Ze jak – mimo ateistycznej propagandy – uczestnictwem w życiu względu na garstkę pracujących tam księży, byli oni nieomal religijnym i patriotycznym. ALMA MATER 31 M. Lalicka Ojciec Serafin Kaszuba wiedział, jak ciężkie represje dotknęły administracyjnej pertraktacji. Z drugiej jednak strony organa jego poprzedników (ks. Drzepecki łącznie przebywał w sowiec- bezpieki wzmagały działania represyjne, do których obok funkkich łagrach i więzieniach 15 lat, ks. Kuczyński – 17 lat, a ks. cjonariuszy włączała się między innymi młodzież z komsomołu. Bukowiński – 13,5 roku). Gdy tam przybył, księża Bronisław Zabiegi o. Serafina o otwarcie nowych miejsc kultu nie tylko nie Drzepecki i Józef Kuczyński przebywali jeszcze w obozie, ks. dały rezultatów, ale jeszcze on sam, wielokrotnie szykanowany, Władysław Bukowiński dozostał w 1966 roku aresztowapiero co wyszedł z obozu dla ny w czasie jednej z „wypraw „religioznych” w Sosnówce, apostolskich” w Kustunaju i pod w Republice Mordowskiej. zarzutem włóczęgostwa skazaWładze ZSRR, mając złe dony na pięcioletnie zesłanie do świadczenia z umieszczaniem sowchozu w Arykty. Miejsce zeduchownych z osobami świecsłania stało się dla niego nowym kimi, zaczęły na szerszą skalę wyzwaniem duszpasterskim, tworzyć specjalne obozy dla z którego chętnie korzystali też księży różnych wyznań i sekprzedstawiciele innych wyznań, ciarzy. Serafin miał możlia także niewierzący. wość dowiedzieć się o tych Uwolniony stamtąd, powrópraktykach władz, o metodach cił do pracy duszpasterskiej. walki z religiami i upokorzeDzięki współdziałaniu ze strony niach duchownych w takich wtajemniczonych osób docierał obozach. A miał o czym opomiędzy innymi do Arszatyńska, Pamiątki po o. Serafinie – zbiory oo. Kapucunów w Krakowie wiadać ksiądz Bukowiński. Dżangis, Kuduku, Zenteke. W Sosnówce przebywał właśnie po więzieniu i przymusowym Zatrzymany podczas jednej z takich podróży pod koniec 1966 pobycie w domu starców greckokatolicki metropolita lwowski roku, skazany został na 11 lat pobytu w zakładzie dla nieuleJosyf Slipyj, zanim papież Jan XXIII nie wyprosił w 1962 roku czalnie chorych w Małej Timofijewce, skąd w roku następnym u władz sowieckich zwolnienia go i pozwolenia na wyjazd do zbiegł, by nadal jako duszpasterz niezmordowanie pracować Rzymu, gdzie zaszczycony godnością kardynała, spędził resztę w Kazachstanie. Nie uskarżał się na niewygody, na to, że wielokrotnie dotkliwie życia. Z metropolitą przebywało kilkudziesięciu księży unickich, dokuczał mu już nie niedostatek, ale głód, że z powodu wyczerpakilkuset prawosławnych, a także księża katoliccy. Przybywszy do Kazachstanu, o. Serafin Kaszuba objął opieką nia i chronicznego przemęczenia po wielu godzinach spowiadania duszpasterską rozległy teren celinogradzki, osierocony po zamknię- (często tamtejsi katolicy całe lata, a niejednokrotnie dziesięciolecia oczekiwali na możliwość spowietym w obozie księdzu Drzepeckim; podejmował także dalekie wyprawy do dzi) mdlał w konfesjonale. Najboleświelu miejscowości, często w całości niejsze dla niego, gorącego czciciela zamieszkanych przez przesiedleńców Eucharystii, były takie chwile, gdy z Polski, do których księża nie zdołali nie mogąc odprawiać mszy lub nie dotąd dotrzeć. Wzruszające są jego mając jakichkolwiek warunków do jej wspomnienia o przygotowaniach pod sprawowania, odprawiał ją z pamięci, jego kierunkiem do obchodów milebez chleba i wina. nijnych chrztu Polski, do wspólnego Pod wpływem nalegań, między przeżywania i duchowego łączenia się innymi rodziny, a także coraz doz Polakami zgromadzonymi na Jasnej tkliwszej głuchoty i pogłębiającej Górze i we wszystkich polskich kościosię gruźlicy zgodził się poddać leczeniu szpitalnemu w Polsce. Kiedy łach 3 maja 1966 roku6. w sierpniu 1968 roku dotarł wreszJego działalność duszpasterska cie do ojczyzny, był przyjmowany w Kazachstanie miała również konz niezwyczajną serdecznością, spiracyjny charakter, a on sam, aby zarówno przez rodzinę, wspólnotę zmylić czujność władz, pracował zakonną, jak i dawnych wołyńskich zawodowo, otwierając warsztat introparafian, którzy przyjeżdżali do ligatorski. Czasy się trochę zmieniały, niego z odległych zakątków kraju. metody walki z religią – zdarzało się Niestety, wśród najbliższych zabra– miewały mniej jaskiniowy niż dotąd kło już jego ukochanej siostry, na charakter, wprowadzano do tych mepogrzeb której z powodów procetod więcej pozorów i groźnej perfidii. Uparcie ponawiane przez wspólnoty duralnych nie mógł przybyć. Zanim religijne zabiegi o prawo do miejsc dotarł do wrocławskiego szpitala, kultu czasem odnosiły, zazwyczaj gdzie został otoczony troskliwą krótkotrwały, skutek, przybierały opieką przez siostrzeńców: Jana O. Serafin Kaszuba w ogrodzie klasztoru oficjalny charakter i jakieś pozory i Kazimierza Pompowskich, oraz oo. Kapucynów w Sędziszowie Małopolskim (1968 r.) 32 ALMA MATER miejscowych konfratrów kapucynów, przebywał czas jaWszystkich tych wyczynów o. Serafin pomimo niemłodego kiś na leczeniu i odpoczynku w kapucyńskich klasztorach wieku i wątłego zdrowia dokonał. Nic dziwnego, kiedy po wszystkrakowskiej prowincji – między innymi w Rozwadowie, kich tych perypetiach o. Serafin przybył w sierpniu 1968 roku na Sędziszowie Małopolskim i Krakowie. W sędziszowskim urlop do Polski, jego przełożeni zakonni rozkazali mu poddać się klasztorze, w którym przed laty odbywał nowicjat, mógł się gruntownej kuracji. Daj Boże, by ona się udała i by o. Serafin ze znów pomodlić przed obrazem św. wzmocnionym zdrowiem mógł powrócić Antoniego z zamarstynowskiego kośdo naszej trzeciej zony. Bez przesady cioła oo. Kapucynów. Umieszczony rzec można, że jego powrotu oczekuje ongiś we Lwowie w ołtarzu głównym cały katolicki Kazachstan, i nie tylko wizerunek cieszył się tam rosnącym Kazachstan...7. kultem, sam zaś Lojzek Kaszuba, słuPrzedłużająca się wizyta o. Serafina żąc do mszy, modlił się często przed w Polsce, choć spowodowany jego stanim o dobre powołanie zakonne. Choć nem zdrowia, wymagał oficjalnej zgody o. Serafin przebywał w sędziszowskim władz sowieckich. Dzięki życzliwości klasztorze raczej prywatnie, wypoczydyrekcji wrocławskiego szpitala i uprzejwając pod okiem lekarzy, bo stan jego mości konsula ZSRR w Poznaniu, mógł zdrowia był niepokojący i zmęczony ten pobyt szpitalny i rekonwalescencja był wielce, jego pobyt okazywał się odbyć się zgodnie z zaleceniami lekar– podobnie jak i w przypadku innych skimi. miejsc przebywania, trudny do ukryJeszcze przed leczeniem szpitalnym, cia. Perspektywa powrotu do ZSRR za zgodą przełożonego zakonnego o. Sestawała się niepewna z powodu pogłęrafin wyjechał do Warszawy, aby spotkać biającej się gruźlicy. Podczas jednego się z prymasem Stefanem Wyszyńskim. z pobytów w szpitalu, gdy stan jego Nie jest znana tematyka jego rozmowy zdrowia był bardzo ciężki, z odległe- Równe – neogotycki kościół pw. Narodzenia NMP z prymasem, na zawsze zapewne pozogo Kazachstanu przybyła do niego i św. Antoniego Padewskiego; w 1958 r. zamknięty stanie też tajemnicą, w jakim celu był zastaruszka, którą tamtejsza wspólnota przez władze sowieckie i przekształcony na salę proszony przez kardynała Wyszyńskiego wysłała skrycie, by nakłonić ojca filharmonii ponownie do stolicy. Kardynał – prymas Serafina do powrotu do swoich podopatrzony przez Piusa XII pewnymi opiecznych. Rozeszła się tam bowiem wieść, że schorowany przywilejami przysługującymi legatom papieskim, mógł mu zakonnik już nie zamierza do nich wrócić. Gdy w obecności zlecić szczególnej rangi i poufności misję apostolską, o której gwardiana wrocławskich katakże zwierzchnicy zakonni nie pucynów odwiedziła zmiezostali poinformowani. nionego chorobą, przykutego Święta Wielkiej Nocy chciał do szpitalnego łóżka kapłana, spędzić już w Kazachstanie, jedujawniła przed nim z płanak stan zdrowia zmusił go do czem cel swojej wyczerpującej przedłużenia pobytu w Polsce. podróży, prosząc o powrót. Z samego Kazachstanu otrzymyTamtejsi katolicy pozbawieni wał liczne listy, w których obok byli opieki duszpasterskiej, serdecznych słów o modlitewnej bo prawie wszyscy, i tak niepamięci w intencji jego zdrowia liczni, księża osadzeni byli wyrażano gorące oczekiwaw łagrach, przytułkach, by nie nie na jego przyjazd. W liście mogli wypełniać obowiązków skierowanym do tamtejszych kapłańskich. katolików z Szortandy z okazji O tym okresie pracy o. Seświąt Wielkiej Nocy zapewniał rafina, o chorobie, pobycie we Równe – kaplica św. Józefa; na pierwszym planie groby polskich o niezłomnej intencji powrowrocławskim szpitalu i nadzie- żołnierzy z zamalowanymi inskrypcjami; w kaplicy mieści się skład tu.Na wyjazd zdecydował się jach na jego powrót do Kazach- narzędzi grabarskich wbrew zabiegom rodziny oraz stanu, pisze ks. Władysław Bukowiński, heroiczny misjonarz opiniom lekarzy. Kazachstanu, także absolwent Uniwersytetu Jagiellońskiego Wyjechał w czerwcu 1970 roku przez Kraków i Lwów. We (prawo, nauki praktyczne i teologia), dziś kandydat na ołtarze: Lwowie zatrzymał się krótko – u znajomych, ale jak można się Podstawową bazą jego pracy są terytoria osierocone po uwię- domyślić – nawiedził tamtejsze cmentarze, by pomodlić się zieniu ks. Bronisława [Drzepeckiego – przyp. S.D.] i ks. Józefa na grobach swoich bliskich, zwłaszcza ukochanej matki, oraz [Kuczyńskiego – przyp. S.D.], a potem obsługiwane przez tych, którzy w jego tułaczym życiu towarzyszyli mu wbrew ks. Żareckiego, a więc obwody celinogrodzki i kokczetawski. wszelkim przeciwnościom... Bez heroicznej pomocy wielu Często dojeżdżał o. Serafin do Aktinbińska na zachodzie i do z nich jego apostolski trud nie znalazłby szans kontynuacji, Pawłodaru na wschodzie Kazachstanu. Bywał i w głębi Syberii, możliwości docierania do zagubionych, budzenia ognia wiary. w Nowosybirsku [...]. Charyzmatyczny zakonnik miał dar jednania ludzi, porywania ALMA MATER 33 ich, pozyskiwania dla wielkich ideałów. Z wielką życzliwością i miłością mówił o nich – ludziach prostych, czasem ledwie piśmiennych, i intelektualistach, którzy wspomagali go w pełnym niewygód i utrapień posłannictwie Włóczęgi Bożego. Często zwykł podkreślać, jak wielce pomocna mu była w tym dziele Anna Dynakowska, od młodych lat sparaliżowana, która w warunkach ściśle konspiracyjnych przygotowywała w Równem dzieci do Pierwszej Komunii. W jej mieszkaniu odbywały się potajemne nabożeństwa, przechowywano księgi i paramenty liturgiczne. W wierszu jej dedykowanym napisał między innymi: Może jak Eliasz jęczysz utrudzona: Zabierz mą duszę, bo mi ciężko, Panie. Pamiętasz? Anioł nakarmił go chlebem I poszedł z trudem na szczyt świętej góry po sprofanowaniu kościoła w Równem. Nabożeństwa, w pełnej konspiracji, odbywały się w mieszkaniach. Po przybyciu do Celinogradu zaczął poszukiwać pracy, by wobec władz ukryć swoje właściwe powołanie i cel przyjazdu do Kazachstanu. 14 września 1970 roku napisał do siostrzeńców do Wrocławia list, aby przysłali mu odpis dyplomu studiów polonistycznych na Uniwersytecie Jagiellońskim: [...] Może mi się to przyda, to na starość parałbym się belferką. Tutaj odczuwa się brak polskich nauczycieli. Są to oczywiście plany mało realne, ale w każdym razie taki papier coś znaczy...8. Plany w istocie były mało realne, podobnie jak próby uzyskania zajęcia kontraktowego tłumacza z języka łacińskiego. Ale te zajęcia – choćby wypełniane najsolidniej i kompetentnie – miały tylko mieć charakter drugorzędny. Włóczęga Boży miał przecież inne, zasadnicze posłannictwo. – a na odwrocie fotografii przedstawiającej Annę Dynakowską złożoną do trumny: Stanisław Dziedzic, Małgorzata Dziedzic Hieronim Warachim, Włóczęga Boży, Łódź 1996, s. 99. O. Hieronim Warachim OFM Cap., Duchowa sylwetka Sługi Bożego o. Serafina Kaszuby OFM Cap., Biały Dunajec – Ostróg 2000, s. 33. 3 Cyt. za: Teresa Tyszkiewicz, Archipelag śladów Boga (3), „Wołanie z Wołynia”, nr 2 (45), marzec–kwiecień 2000. 4 Cyt. za: Teresa Tyszkiewicz, Archipelag, op.cit., s. 27. 5 Szerzej: O. Serafin Kaszuba, Strzępy, wspomnienia i zapiski, Kraków 1994. 6 Ks. Władysław Bukowiński, Do moich przyjaciół, Biały Dunajec – Ostróg 2001, s. 110. 7 Ibidem, s. 110. 8 O. Hieronim Warachim, Włóczęga..., op.cit., s. 229. 1 cierniami słaną drogą kroczyłaś dobra i czysta Na krzyż złożona młodo Oblubienico Chrysta. 2 Pobyt we Lwowie, choć z konieczności krótki, dzielił z odwiedzinami swoich parafian w Równem, dotarł też do Zdołbunowa. Kościół w Zdołbunowie został zamknięty w 1960 roku – dwa lata OSIEMDZIESIĄTE URODZINY KSIĘDZA PROFESORA TADEUSZA PRZYBYLSKIEGO siądz Tadeusz Przybylski – wybitny znawca twórczości Karola Kurpińskiego, autor ponad trzystu publikacji, od pięćdziesięciu lat związany z Instytutem Muzykologii UJ, obchodził niedawno swoje osiemdziesiąte urodziny. Z tej okazji 29 stycznia Instytut zorganizował wyjątkową uroczystość połączoną z wręczeniem dostojnemu jubilatowi księgi pamiątkowej zatytułowanej Donum natalicum. Studia Thaddaeo Prof. Alicja Jarzębska, dyrektor Instytutu Muzykologii UJ, wita gości i odczytuje nadesłane Przybylski octogenario listy gratulacyjne; od lewej: dr hab. Jan Święch – prodziekan Wydziału Historycznego UJ dedicata. Publikacja, li- i prof. Małgorzata Woźna-Stankiewicz. Po prawej: ksiądz prof. Tadeusz Przybylski 34 ALMA MATER S. Hrabia K cząca 520 stron, ukazała się nakładem wydawnictwa Musica Iagellonica. Oprócz krótkiej prezentacji sylwetki księdza profesora Tadeusza Przybylskiego i pełnej bibliografii jego prac, znalazły się w niej także dedykowane mu trzydzieści trzy artykuły naukowców z uniwersytetów, akademii muzycznych i diecezji z całej Polski. Uczestników uroczystości powitała prof. Alicja Jarzębska, dyrektor Instytutu Muzykologii UJ. Następnie dr hab. Jan Święch – prodziekan Wydziału