C:\Users\Maciek\Desktop\kopia s
Transkrypt
C:\Users\Maciek\Desktop\kopia s
III Dąbrowskie Dyktando Wa r t o p r ze c z y t a ć ISSN 1507-2533 O historii SP 5 O strzemieszyckich harcerzach O nowej pracowni jezykowej O III Dąbrowskim Dyktandzie Strzemieszyce i Ja Stowarzyszenie Przyjaciół Strzemieszyc nr 1(27), kwiecień 2007 Ezgemplarz bezpłatny Od redakcji ... Nowa pracownia językowa w Piątce Szkoła Podstawowa nr 5 i Stowarzyszenie Przyjaciół Strzemieszyc zaprasza 20 kwietnia 2007r. na Uroczystości jubileuszowe szkoły i koncert muzyczny Nie ma piękniejsze pory roku niż wiosna. Rozkwitające drzewa, pyszniące się najwspanialszą, świeżą zielenią. Coraz dłuższe dni zacierające wspomnienie zimowych wieczorów. Cudownie budzi się ta przyroda. Niesie tak dużo zmian. I my po zimowym śnie witamy Państwa nowym numerem gazety. Opisujemy w nim niedawne III Dąbrowskie Dyktando. Tym razem odbyło się ono wcześniej – nie podczas wrześniowego „Pożegnania Lata” lecz na powitanie wiosny. Ten termin będzie już stały. Wiosenne przesilenie będzie połączone ze zmaganiami ortograficznym. Warto więc poznać pułapki jakimi były najeżonet dwa teksy: jeden dla dorosłych, a drugi dla uczniów szkół podstawowych. Do tablicy poświęconej strzemieszyckim harcerzom poległym w czasie wojny nawiązuje artykuł Jana Kmiotka. Napisaliśmy także o sztandarze ufundowanym Szkole Podstawowej nr 5 i uroczystościach z tym związanych. Prezentujemy nową pracownię językową oraz kontynuujemy historię tej placówki. A przecież to nie wszystko. Jest jeszcze o wizycie gości z Turcji i Łotwy w Strzemieszycach i o... . Zapraszamy więc do lektury. red. Strzemieszyce i Ja strona 1 Tekst III Dąbrowskiego Dyktanda (dla dzieci) Wkrótce obydwaj myśliwi podążali przez leśny gąszcz. Była to najbardziej ożywiona pora w tropikalnej puszczy. Nocne zwierzęta i ptaki śpieszyły do kryjówekna odpoczynek, natomiast dzienne wyruszały na poranny żer. Toteż dżungla rozbrzmiewała różnymi krzykami, pomrukami i szelestami. W koronach owocowych drzew trzepotały się bajecznie kolorowe, olbrzymie ary czerwone i błękitne oraz mniejsze od nich ary czerwonoczelne. Potężnymi zakrzywionymi w dół dziobami miażdżyły z łatwością twarde jak kamień owoce różnych palm i skorupy ulubionych orzechów. Jeszcze więcej wrzawy czyniły zielone papugi jara o czołach i kantarkach jasnoniebieskich, żółtych gardzielachi czerwonych w zgięciach skrzydłach. Przelatywały z głośnym trzepotem i z wrzaskiem opadały na drzewa obwieszone owocami. Obydwaj myśliwi doskonale znali tajniki tropikalnej puszczy, toteż niewiele zwracali uwagi na rozgwar panujący wokół nich. Szli szybko, lecz rozważnie wybierali oparcie dla swych stóp. Puszcza błyszcząca poranną rosą jeżyła się wokół niewidocznymi na pierwszy rzut oka zasadzkami: wnętrze butwiejącego, kruchego pnia zwalonego drzewa zazwyczaj zamieszkiwały tysiące niebezpiecznych owadów, z niechcący potrąconej ramieniem gałęzi można było spodziewać się ataków kąśliwych os lub pasożytniczych kleszczy, często wielkości zaledwie łebka szpilki,a liana swobodnie zwisająca z konaru drzewa mogła okazać się czyhającym na łup jadowitym wężem. Alfred Szklarski „Tomek u źródeł Amazonki” strona 2 Wiosenne zmagania z ortografią Ewa Pietranek-Kroplewska 23 marca 2007 w Szkole Podstawowej nr 5 odbyło się III Dąbrowskie Dyktando, w którym w szranki z zasadami polskiej ortografii stanęło około 140 uczestników. „Szanse powinny być dla wszystkich równe - zapowiedział gospodarz całej imprezy, Maciej Szaniawski, dyrektor szkoły - gdyż w tegorocznej edycji po raz pierwszy wprowadzono podział na dwie grupy.” Dla dorosłych tekst dyktanda pt.: ”Do odważnych świat należy” ponownie przygotowała dr Ewa Biłas-Pleszak z Uniwersytetu Śląskiego. Natomiast grupa młodsza zmierzyła się z fragmentem książki Alfreda Szklarskiego pt.: „Tomek u źródeł Amazonki” pełnym opisów flory i fauny. W tym roku uroczystość zainaugurował Prezydent Miasta Zbigniew Podraza. Obecna była również Wiceprezydent Miasta Iwona Krupa, a komisji przewodniczył dr Jerzy Cabała. W dyktandzie dla starszych najmniej błędów popełnił Łukasz Podlejski, który stał się posiadaczem laptopa. Kolejne miejsca zajęli: Wanda Ziemba- II msc., Magdalena Ostrowska- III msc., Piotr Szot- IV msc., Małgorzata Piwowarczyk i Strzemieszyce i Ja Paweł Sołtys- V msc. ex., Monika Stradomska- VI msc., Dawid Bazanek i Agnieszka Zander- VII msc. ex., Zbigniew Maj i Monika SołtysVIII msc. ex., Olga Kacprzyk- IX msc. oraz Karol Świtała i Jakub Matuszek X msc. ex. W grupie młodszych uczestników najlepiej poradził sobie z tekstem Wiktor Piwowarczyk uczeń SP 5, który w nagrodę otrzymał odtwarzacz MP3. W pierwszej dziesiątce znaleźli się: Karolina Cieślik-II msc., Jakub Höhn- III msc., Ewelina Pieńkosz i Weronika Pless-IV msc. ex., Bartosz Pleski i Łukasz Nawaro- V msc. ex., Piotr Zaporowski- VI msc., Szymon Szudlich i Mateusz Morys- VII msc. ex., Martyna Żak- VIII msc., Kamil Walotek i Anna Malinowska- IX msc. ex., oraz: Angelika Guz, Natalia Kubiczek, Paulina Kubiczek, Iga Pawłowska, Monika Koczergo, Paula Sidor, Klaudia Markocka- X msc. ex. Dąbrowskie dyktando cieszy się bardzo dużym zainteresowaniem i z roku na rok przybywa coraz więcej chętnych, którzy chcą sprawdzić swoją znajomość ortografii. Ewa Pietranek-Kroplewska Tekst III Dąbrowskiego Dyktanda Wielka uroczystość! W ramach obchodów jubileuszowych 200-lecia szkoły dnia 20 kwietnia 2007r. organizowana jest doniosła uroczystość, na której po raz kolejny spotkają się absolwenci i obecni uczniowie, dziadkowie i ich wnukowie, i wszyscy ci, którym bliskie są wspomnienia szkolnych lat. Program obejmuje wiele momentów kontynuujących chlubne tradycje tej szkoły m.in. przekazanie sztandaru społeczności szkolnej. Historii szkoły towarzyszy ciągła rozbudowa obiektu: - w 1993r. dobudowana została część dydaktyczna szkoły, - w 1994r. powstała sala gimnastyczna, siłownia, - w 2001r. do użytku uczniom zostaje oddany basen i boiska szkole. Następuje systematyczne wzbogacanie bazy dydaktycznej. W 2002r. uczniowie otrzymują nowoczesną pracownię komputerową, a podczas jubileuszowych uroczystości otwarta i poświęcona zostanie multimedialna pracownia językowa. Tradycyjnie uroczystość uświetni koncert muzyczny w wykonaniu artystów scen opery i operetki. Życzymy wielu przyjemnych wrażeń i wspomnień. red. uczniów z Turcji i Łotwy. Uczniowie zaprzyjaźnionych szkół przyjmowani byli przez rodziców dzieci naszej szkoły. Ciekawie zaplanowany program ośmiodniowego pobytu obejmował zwiedzanie Wieliczki, Krakowa, Pszczyny, Będzina i innych okolicznych miast. W czasie wizyty przedstawiciele szkół partnerskich spotkali się z Władzami Miasta, członkami Stowarzyszenia Przyjaciół Strzemieszyc, Gronem Nauczycielskim i uczniami SP nr 5, uczestniczyli w uroczystościach szkolnych zorganizowanych z tej okazji, we wspólnych warsztatach artystycznych oraz organizacji wystawy prac. Goście wyjechali z Polski pełni niezapomnianych wrażeń, przeżyć i emocji. Teraz przygotowujemy się do kolejnego spotkania na Łotwie. Już w dniu pierwszych urodzin okazało się, że skośnooki potomek dżakarckich osadników jest nader strachliwym dzieckiem. Zasmucony tym faktem jego pradziadek, hoży masarz z centrum Krakowa Płaszowa, w okamgnieniu zdecydował, że zostanie opiekunem chłopca. Sędziwy ciemięzca do rzeczy podszedł z właściwą sobie rzetelnością i gdy tylko mały krakowianin stał się niespełna szesnastoipółletnim młodzianem, przystąpił do kształtowania jego charakteru. Każdego dnia wymyślał zatrważające zadania, które miały poprawić tężyznę fizyczną przyszłego supergwiazdora. Wysyłał go na bieżnię, aby w promieniach rozżarzonego słońca zmierzył się z niby-mistrzem z Sierra Leone, namawiał do heroicznych zmagań z ponadtrzyipółmetrowym torem przeszkód, uczył szybkiego wchodzenia w arcyciężkie wiraże na hulajnodze. Chłopiec wszelkie próby znosił z podziwu godną determinacją, ale widać było, że sport nie jest jego największą pasją. Gdy tylko opuszczał arenę współzawodnictwa, chyłkiem przemykał na łąkę, gdzie z wielką lubością przyglądał się jej mieszkańcom: mszycówkom, pawicy gruszkówce, żółtobrzeżkom, szczeżujom, rohatyńcom, mrówkom faraona, pyłkożernym mrzykom i jasnoliliowym ostróżkom. Pół radośnie, pół smętnie podziwiał złotobrunatne pancerze chrabąszczy i zastanawiał się nad tym, jak przekonać pradziadka, że wolałby zostać biologiem niż sportsmenem. Okazja pojawiła się nader szybko. Otóż podczas pierwszego w sezonie letnim mityngu lekkoatletycznego chłopiec zmobilizował wszystkie swoje siły, pokonał eksmistrza olimpijskiego, rześkiego Południowoafrykańczyka, i przy wtórze gromkich okrzyków stanął na ceglastoczerwonym podium. Zachwycony tym wyczynem prawnuka srogi trener postanowił zaprzestać dalszej edukacji chłopca i przejść na zasłużoną emeryturę. Uradowany zdobywca sportowego trofeum odważnie zaproponował, że teraz on zostanie nauczycielem masarza i pokaże mu arcybogaty świat uwielbianej flory i fauny. Aneta Żak Autor tekstu: dr Ewa Biłas-Pleszak Fundatorzy sztandaru: Stowarzyszenie Przyjaciół Strzemieszyc, Absolwenci Szkoły, Alicja Balin, Celina Bąchór, Elżbieta i Szymon Burdzy, Ewa i Beata Cabała, Andrzej Cebo, Bogusław i Stanisław Chojnaccy, Ryszard Dmitrzak, Elżbieta i Wojciech Dąbek, Antonina DębskaHorecka, Apoloniusz Dębski, Barbara Farmas, Janina Gontarz, Anna Glimos-Nadgórska, Sławomir Górak, Grono Pedagogiczne i uczniowie 2007,Ewa Jakubik, Izabela i Jan Jurewicz, Mariusz Kalaga, Halina Kalaga, Małgorzata i Romuald Kacprzyk, Olga i Tomasz Kacprzyk, Grażyna Szydłowska-Kafel,Cezary Kuboszek, Robert Koćma, Koło Gospodyń Wiejskich, Grażyna Krawiec, Halina i Tadeusz Kazek, Halina i Andrzej Kukuła, Anna i Józef Kmiecik, Czesław i Sylwester Koziak, Irena Żak-Kluczny, Agnieszka i Krzysztof Kopeć, Aniela Kowalska, Zdzisława Kubala, Maria i Jan Kmiotek, Leszek Krawczyk, Jadwiga Lisiecka, Piotr Lorens, Wanda i Ryszard Łuckoś, Kazimiera i Henryk Łuckoś, Robert Majewski, Zbigniew Nanuś, Zbigniew Podraza, Barbara i Janusz Pilawscy, Bogdan Paliwoda, Wanda i Szczepan Rachwał, Marian Pawluś, Beata, Anna i Andrzej Podgórscy, Elżbieta i Andrzej Rogoń, Tomasz Sołtysik, Krystyna Szaniawska, Patrycja i Maciej Szaniawscy, Andrzej Szatan, Małgorzata Sadowska, Zbigniew Szumera, Małgorzata i Michał Stecewicz, Stanisław Sulwiński, Danuta Stelmach, Jacek Skrzypczyk, Beata Świderek, Halina Tomaszewska-Zachmacz, Bartłomiej Urbański, Ewa i Jarosław Woszczek, Anna Wesołowska, Krzysztof Zobek, Zofia i Jerzy Zielnik, Andrzej Ziębik, Alferd Ziach, Związek Nauczycielstwa Polskiego. Socrates Comenius w SP 5 W ramach programu Socrates Comenius SP nr 5 przystąpiła do realizacji wspólnego projektu z Turcją i Łotwą. Projekt dotyczy wzajemnej wymiany doświadczeń i umiejętności związanych z tradycyjną sztuką artystyczną, typową dla poszczególnych krajów. Dzięki rozpoczętej współpracy nauczyciele naszej szkoły wyjechali do Turcji, gdzie przebywali wśród społeczności szkoły partnerskiej. W czasie pobytu zwiedzali ciekawe miejsca, poznawali historię, kulturę, niektóre zwyczaje i obrzędy oraz warunki nauki uczniów. Symbolem tureckiej sympatii stał się wzniesiony specjalnie na tę okazję pomnik przyjaźni polsko-tureckiej. Na przełomie miesiąca lutego i marca gościliśmy pedagogów i Do odważnych świat należy Strzemieszyce i Ja strona 3 Dokończenie z numeru 2/2006 SZKIC DZIEJÓW SZKOŁY PODSTAWOWEJ NR 5 W DĄBROWIE GÓRNICZEJ – STRZEMIESZYCACH (1806-1918) Anna Glimos-Nadgórska II. Biorąc pod rozwagę u c z n i ó w należy podkreślić, iż mimo opłacania składki, rodzic nie musiał posyłać dziecka do szkoły, a nawet gdy dziecko chodziło już do niej, to na okres istotnych prac polowych mógł go pozostawić w domu by pomagało rodzicom. W monarchii rosyjskiej Romanowych nie wprowadzono bowiem obowiązku szkolnego. Dlatego w zestawieniach dotyczących liczby uczniów niejednokrotnie podawano tych, którzy zostali do szkoły zapisani, tych co chodzili i tych co szkołę ukończyli. Zaznaczano jednocześnie, że wiele uczniów rozpoczynało naukę w grudniu a nawet w styczniu, a przerywało ją już w marcu bądź w kwietniu. Był to więc główny powód tego, że naukę szkolną kończyło zaledwie kilkoro dzieci, chociaż wiele z nich w czasie uczęszczania do szkoły wykazywało się „celującymi postępami”. We wspomnianym wyżej dokumencie z 1820 roku stwierdzono, że „dzieci do szkoły zdatnych oboiey płci liczyć sietu może 80”, przy czym „wieś Strzemieszyce Wielkie miały dymów 140, a wieś Niemce dymów 21” . (Określenie „dymy” oznaczało domy z kominem, co przyjmuje się jako domy.) Nauczyciel Szymon Warwasiński kilka razy w swych sprawozdaniach (m.in. z 1820 i 1822 roku) informował władze gminy i władze szkolne, że rodzice nie posyłają swych dzieci na naukę i że odrywają je od nauki szkolnej w celu pomocy w pracy na gospodarstwie lub z powodu oddania ich na służbę. W swym „Sprawozdaniu z 1822 roku” podał on, że do szkoły uczęszczało 59 chłopców i 28 dziewcząt czyli łącznie 87 dzieci. Uczyły się one razem w jednym oddziale. Określając ich postępy w nauce stwierdził, strona 4 że takowe „dobre” wykazywało tylko 12 chłopców a „chwalebne” wyłącznie 3 dziewczynki: Katarzyna Łazowska, Anastazya Papierniakówna, i Małgorzata Fidykówna. Osiągnięcia pozostałych uczniów nazwał „miernymi”, „słabymi”, a przy wykazie dziewcząt dla określenia ich postępów w nauce używał też określenia „ujdzie”. Podał także nazwiska uczniów i uczennic bez zaznaczenia ich postępów w nauce ze względu na fakt, że do szkoły dzieci te zostały tylko zapisane, a praktycznie do niej nie uczęszczały. Z zestawienia sporządzonego w 1864 roku przez nauczyciela J. Miodka wynika, że do szkoły uczęszczało 68 chłopców i 41 dziewcząt czyli razem 109 dzieci, przy czym do oddziału III chodziło tylko 7 chłopców i 10 dziewcząt. Wszyscy uczniowie legitymowali się pochodzeniem włościańskim, byli wyznania rzymskokatolickiego oprócz jednej uczennicy Ewy W altman, z pochodzenia Żydówki, która mając 8 lat uczęszczała już do III oddziału i „osiągała bardzo dobre wyniki nauczania” pomimo tego, że do szkoły przyszła 4 stycznia a odeszła 20 marca 1865 roku. Najwięcej uczniów – tak chłopców jak i dziewcząt uczęszczało do oddziału I (50%), większość chłopców z oddziału I i II naukę rozpoczynało dopiero w styczniu i zapewne dlatego – mimo dobrych i bardzo Strzemieszyce i Ja dobrych wyników w nauce – tylko kilkoro z nich zostawało do końca roku w oddziale III i jednocześnie kończyło szkołę; że prawie 75 % wszystkich uczniów przestawało uczęszczać do szkoły w miesiącu marcu; że do oddziału I chodzili wyłącznie chłopcy w wieku 6-10 lat, natomiast w dwu pozostałych oddziałach dziewczęta były starsze od chłopców; że naukę i uzyskiwane postępy około 60% wszystkich uczniów nauczyciel ocenił na ocenę bardzo dobrą i dobrą. Władze gminy i władze szkolne dostrzegając problem nie posyłania dzieci na naukę (wynikający często z nie dostrzegania przez mieszkańców zasadności podejmowania takiego sposobu nauczania) starały się różnymi sposobami zachęcić uczniów –a także ich rodziców - do uczęszczania do szkoły. W planowaniu wydatków szkolnych umieszczano zazwyczaj od kilku do kilkudziesięciu złotych a potem rubli na tzw. nagrody szkolne dla uczniów. W 1846 roku nagrodami książkowymi o łącznej wartości 60 rubli obdarowano 27 uczniów, w tym 13 dziewcząt. „Za odznaczanie się w naukach” nagrody w postaci książek (były to zazwyczaj prace pomocne do nauki szkolnej) – wartości od 1-5 rubla – w dniu 2/14 IV 1845 roku otrzymali następujący chłopcy: Wnuk Antoni, Świerczyna Paweł, Kopeć Tomasz, Macek Stanisław, Zobek Jacek, Walatek Antoni, Hejczyk Józef, Jura Mikołaj, Walatek Tomasz, Musiałek Jan, Kałuża Tomasz, Szałas Aleksander, Strzałka Wojciech i Kozurz Filip oraz dziewczęta: Walatkówna Maryanna, Kurzyńska Maryanna, Jankowska Magdalena, Kubiczkówna Julianna, Fidykówna Małgorzata, Grabołusówna Łucja, Kluczna Maryanna, Kożuszówna Maryanna, Siwkówna Maryanna, Świerczynówna Maryanna, Balicka Maryanna, Bagińska Maryanna i Kozłówna Franciszka. Prezentując ten problem warto Anna Glimos-Nagdórska – doktor habilitowany; pracownik naukowy Instytutu Historii Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach, kierownik Zakładu Metodologii i Dydaktyki Historii. wspomnieć, że i w 1835 roku nagrodzono 10 uczniów – samych chłopców. Jednakże fakt ten wywołał pewne oburzenie mieszkańców, którzy oskarżyli ówczesnego nauczyciela o umieszczenie na liście nagrodzonych wyłącznie dzieci, których rodzice – używając współczesnej nazwy – pozostawali tzw. ówczesnymi prominentami. III. Podejmując problem n a u c z y c i e l i należy podkreślić, że na przestrzeni około 100 lat w strzemieszyckiej szkole pracowało około 15 osób. Powierzone im obowiązki nauczyciele wykonywali przez rok, kilka bądź kilkanaście czy nawet kilkadziesiąt lat. Stan taki wynikał nie tylko z ich złej czy dobrej woli czy też z celowej działalności władz rosyjskich, bo i o tym nie należy zapominać. Często przyczyną ich odejścia był brak umiejętności współpracy z mieszkańcami a także nie otrzymywanie we właściwym czasie należnych im poborów. Stan taki nie wpływał korzystnie na poziom wiedzy uczniów. Bardzo trudno ustalić kto pracował w strzemieszyckiej szkole w tym najtrudniejszym dla tego terenu okresie lat 1795-1815. Ze zniszczonych dokumentów gminy olkuskosiewierskiej z dość trudną do odczytania datą wynika, że w 1817 roku nauczycielem we wsi Strzemieszyce Wielkie pozostał ponownie Jakób Paszkowski. Ponownie dlatego, że strzemieszyckie dzieci uczył on najprawdopodobniej już w 1812 roku i być może zrezygnował z posady w trudnych latach wojennych . Po im zaś posadę nauczyciela objął – bądź był tylko kandydatem na nią - Franciszek Lankierz, prefekt szkół siewierskich, „biegły w trzech językach: polskim, niemieckim i łacińskim”. Wypowiadający o nim opinię wójt gmin górniczych stwierdził, iż powołuje go na to stanowisko bo zgodził się zrobić wszystko, „by ten piękny budynek na ten cel [tzn. na szkołę ] więcej nie upadał”. Z cytowanego już dokumentu z 20 VI 1920 roku wynika, że „teraźniejszym nauczycielem iest Szymon Warwasiński, Polak, religii katolickiej, żonaty lat 36 liczący, w Seminaryom Opolskim za Rzą- SP 5 du Pruskiego edukowany i do funkcji nauczycielskiej zdatny”. Taką zwięzłą opinię zamieszczono w tym dokumencie być może dlatego, że wcześniej wspominając o fakcie zawiązania tutejszego towarzystwa szkolnego, określono jakimi cechami charakteryzować winien się nauczyciel. Podano tam, że „oprócz zdatności, którą każdy poświęcający się na tę funkcję mieć powinien [wskazanym jest by ] był bogoboynym, trzeźwym, obyczajnym, przykładnym, łagodnym, cierpliwym i obowiązków swoich dopełniał”. Do kiedy Sz. Warwasiński pracował w tutejsze szkole nie sposób ustalić. Natomiast z „Protokołu z 4/16 VIII 1845 roku” wynika, że nauczycielem miejscowym był „Bugayski i on to był następcą Sz. Warwasińskiego. Zarówno Sz. Warwasiński jak i Bugayski „mieli sobie wydzieloną 1/4 pola folwarcznego [tj. trzy morgi] pożytmie zwanego na uposażenie szkoły. Z gruntu tego użytkowali nauczyciele aż do expiracyi kontraktu o dzierżawę dóbr pomiędzy Rządem a włościanami miejsce mającego. Jak W. Dobiecki wydzierżawił te dobra od rządu, odebrał ów grunt w polu pożytmie nauczycielowi Bugayskiemu, a wydzielił mu w innym położeniu odlegleyszym od domu szkolnego jedną morgę gruntu mniej urodzajnego”. Sprawa zabrania ziemi pozo- Strzemieszyce i Ja stawała przedmiotem skarg i petycji kierowanych zarówno przez włościan jak i samych nauczycieli, bo Dubiecki nie chciał cofnąć swojej decyzji. Dopiero na podstawie decyzji Rządu Gubernialnego Radomskiego z 8/20 II 1846 roku, tenże dzierżawca Folwarku Strzemieszyce Wielkie został zobowiązany – pod groźbą egzekucji z urzędu – do zwrotu nauczycielom zabranej ziemi. Z kolei z „Protokołu installacyi z 7/19 XI 1836 roku” wynika, że „od dnia 29 IX 1832 roku na zasadzie upoważnienia byłego dozoru szkolnego, obowiązki nauczyciela Szkoły Elementarney w Wielkich Strzemieszycach piastował Józef Kasprzycki”. Nominację (zwaną wtedy „instalacją”) na nauczyciela otrzymał on dopiero 1/13 VI 1836 roku. Gdy obejmował tę posadę był stanu wolnego, wyznania rzymskokatolickiego i miał 22 lata. (Informacje takie podał o sobie w dokumencie sporządzonym 7 lat po objęciu tej posady.) Powierzając mu te obowiązki władze szkolne stwierdziły, że nakazują „wszystkim włościanom wsi Wielkie Strzemieszyce i Niemce, aby dla pomienionego J.W. Józefa Kasprzyckiego [mieli] poszanowanie i przywiązanie, Dzieci zaś ich uległość i zupełne posłuszeństwo w wykonywaniu nakazów tegoż nauczyciela pod względem naukowym i obyczaiów zachowywaDokończenie na stronie 6 strona 5 Dokończenie ze strony 5 SZKIC DZIEJÓW SZKOŁY PODSTAWOWEJ NR 5 W DĄBROWIE GÓRNICZEJ – STRZEMIESZYCACH (1806-1918) li z tem ostrzeżeniem, że za wszelkie przeciwne postępowanie Rodziców i z pobłażanie ich Dzieciom, do prawem oznaczonych kar i odpowiedzialności pociągnięci zostaną”. Być może słowa takie zanotowano specjalnie w kontrakcie, bo w 1835 roku J. Kasprzycki w liście skierowanym 13/25 IX 1835 roku do opiekuna szkoły stwierdził, że gdy upomniał się o przysługujące mu drewno na opał, spotkał się z obelgami ze strony „JW Zielińskiego, podleśnego Straży Strzemieszyce”. Jednakże 7 lat później otrzymał od wójta gminy olkusko-siewierskiej upomnienie za przedstawianie opiekunowi szkół niewłaściwych informacji o funkcjonowaniu szkoły, a także za sporządzenie niewłaściwego wykazu uczniów, którym przysługiwać winny nagrody. Może niedługo po tym opuścił tę posadę. Można zastanawiać się dlaczego w dokumencie z 1845 roku nie wymieniono nazwiska J. Kasprzyckiego. Być może ze względu na nieporozumieniajakie miał z władzami jego nazwisko pominięto. Nie sposób także podać do kiedy pracował tenże Bugajski. Obowiązki te zapewne wypełniał jeszcze przez pięć lat, bo w październiku 1850 roku nauczycielem został Michał Lazar, dotychczasowy nauczyciel szkoły w mieście Olsztynie. Jednakże już w 1851 roku zastępcą nauczyciela został Paweł Rybak. Kolejna zmiana miała miejsce w 1853 roku kiedy to obowiązki nauczycielskie przejął Józef Stakowski (może ono również brzmieć Ptakowski, bo napisane jest bardzo nieczytelnie). W kwietniu 1860 roku na tę posadę powołano Stanisława Jamrozińskiego- nauczyciela ze wsi Wysoka, a w marcu 1863 roku objął ją Jan Miodek. Wspomniany wyżej nauczyciel szkoły strzemieszyckiej Jan Mio- strona 6 dek, trudne zadania nauczycielskie pełnił w okresie powstania styczniowego i do 1865 roku cieszył się dobrą opinią. Po zakończeniu powstania widząc zapewne trudną sytuację miejscowej szkoły, zwiększył jej etat z 47,50 rubli do 132 rubli, a zatem swoją pensję z 44 do ponad 100 rubli, nie uzgodniwszy tego wcześniej z mieszkańcami, których obciążył tym samym większą składką szkolną. W etacie zaproponował też pensję dla stróża. Działaniami tymi wywołał gniew i sprzeciw mieszkańców. Z zachowanych dokumentów wynika, że tylko wójt gminy olkuskosiewierskiej uznawał go za dobrego nauczyciela. 8/20 X 1866 roku napisał on: „Nauczyciel Jan Miodek przez swą gorliwość i pilność w zawodzie zasłużył na pochwałę”. Natomiast mieszkańcy Strzemieszyc oskarżali go o różne przewinienia i z tych to przyczyn mocą decyzji dyrektora Kieleckiej Dyrekcji Szkolnej z 10/22 II 1867 roku został odesłany do szkoły we wsi Wysoka Pilicka. Władze szkolne w uzasadnieniu wniosku napisały: „Jan Miodek skutkiem niejednokrotnie zanoszonych skarg dłużej przy obowiązkach nauczyciela szkoły elementarnej we wsi Strzemieszyce Wielkie być nie może, i że z samego tylko wójta gminy za rzeczonym nauczycielem obstawanie jako parcyalne nie jest zgodne z duchem art. 42 Najwyższego ukazu o szkołach początkowych z dnia 30 VIII/ 11 IX 1864 roku”. Wspomniany nauczyciel kilka razy próbował wyjaśnić tę sytuację i informował władze szkolne o rozmaitych układach występujących między mieszkańcami, do których on nie chciał przystać. Twierdził również, że wiele działań podejmowali oni pod wpływem upojenia alkoholowego. Jednak władze uwierzyły mieszkańcom Strzemieszyc. Na nauczyciela powołany zo- Strzemieszyce i Ja stał już 10/22 I 1867 roku Franciszek Kolasiński, „dotychczasowy nauczyciel przy szkole początkowej we wsi Wysoka Pilicka”. I jego mieszkańcy próbowali włączyć do różnych „układów”. W jednym z listów napisał, że „mieszkańcy wsi chodzą pijani i chcą by on razem z nimi pił”. Pomimo tego że nie przystał na ich propozycje, widocznie spełniał ich oczekiwania, bo w dobrowolnej umowie otrzymał od nich 100 rubli pensji, naturalia oraz 10,5 sążni drewna na opał. Mieszkańcy uznali, że takie wynagrodzenie oraz zapewnione mieszkanie i opał na jego ogrzewanie i pomieszczeń szkolnych, naturalia oraz posiadanie gruntu są wystarczającym uposażeniem, by mógł godnie żyć i wykonywać swe obowiązki. Brak danych uniemożliwia określić do kiedy obowiązki nauczycielskie wypełniał F. Kolasiński i do prześledzenia dalszych zmian w obsadzie strzemieszyckiej szkoły. Zapewne nauczycielami pozostawali –tak jak podał to Jan Kmiotek – Stanisław Iżycki (do roku1893). W latach 1893-1910 – Adam Wilczyński a od 1910 roku Henryk Makarczyński. Pisząc o pracy szkoły warto wspomnieć o tym czego się w niej uczniowie uczyli. I tu od razu należy stwierdzić, że po 1864 roku szkoły elementarne zaczęły funkcjonować w oparciu o rosyjskie rozkłady nauczania. Uczono w niej (w nawiasie podano liczbę godzin realizowaną tygodniowo we wszystkich oddziałach): nauki religii (2), nauki czytania pisowni polskiej i rosyjskiej (2), kaligrafii polskiej i rosyjskiej (3), arytmetyki (4), działań pamięciowych (4), znajomości miar i wag i monet w kraju używanych (5), ortografii polskiej (6). „Żadne nauki nie przepisane rozkładem nie udzielane były. Lekcje w każdym oddziale odbywały się od 8 do 11 i od 2 do 4 po południu włącznie. Nauczyciel w uczeniu używał metody zwyczajnej. Nie wszyscy uczniowie byli zaopatrzeni w jednakowe książki. Egzamin odbywał się 14/26 czerwca 1865 roku w obecności wójta gminy, sołtysa, radnych i wieli starszych włościan”. Natomiast „biblioteka szkolna składa się z 14 tablic, abecadła polskiego i rosyjskie- go, z 14 książek nieoprawnych i pisma periodycznego Kmiotek”. Pracując na posadzie elementarnej szkoły wiejskiej najniżej zorganizowanej, a więc 1-klasowej, nauczyciele musieli pokonywać wielorakie trudności, o których wcześniej wspomniano, tym bardziej że dysponowali skromnymi środkami. Na podstawie stosownych rozporządzeń władz szkolnych z lat 20. postanowiono, by w każdej szkole funkcjonowała biblioteka szkolna. Z tych to więc powodów przy układaniu etatów szkoły do tzw. wydatków wprowadzano kilka bądź kilkanaście złotych polskich a potem rubli na zakup stosownych książek, wyznaczanych odgórnie przez władze. I tak w 1821 roku zalecono by miejscowy dozór szkolny zakupił na potrzeby tutejszej szkoły następujące prace: „10 sztuk Elementarzy większych, 30 sztuk Elementarzy mniejszych, 40 sztuk Wzorów do pisania, Pielgrzym w Dobromilu i Maciej z Jędrychowa za kwotę 15 złp. i 13 gr”. Nauczyciel natomiast otrzymał „Książkę instrukcji”, która miała być własnością szkoły. W 1822 roku dla potrzeb strzemieszyckiej placówki zakupiono pracę pod tytułem: „Nauka zdrowia dla szkół elementarnych miejskich i wiejskich przez pytania i odpowiedzi”. W 1867 roku, tj. w okresie tzw. instalacji Franciszka Kolasińskiego, do tzw. utensyliów szkoły czyli urządzeń bądź sprzętów szkolnych stanowiących jej charakterystyczne wyposażenie, zaliczono: „ 6 stołów z ławkami długości po 7 łokci [w zależności od okresu 1 łokieć = od 0,47- 0,78m], katedra dla nauczyciela, tablica do pokazywania rachunków bez sztalug, herb Królestwa [wkrótce zastąpiony herbem dynastii Romanowych] oraz 8 [sztuk] wzorów do pisania kaligrafii pisma łacińskiego [czyli w języku polskim]”. Natomiast inwentarz biblioteki z tego właśnie roku zawierał 14 pozycji. Były to: „14 sztuk tablic abecadła w języku rosyjskim i polskim, Słownik rosyjsko-polski w 2 egzemplarzach, Słownik polskorosyjski w 1 egzemplarzu, Zamiana miar i wag rosyjskich na polskie, Kniga dla cztenija, Bukwar, Krótki zbiór wiadomości [o prowadzeniu gospodarstwa domowego], Przewodnik do uczenia rachunków, Książka początkowego czytania po polsku, Szkoła wiejska, Geografia Pawliszczewa, Zasady poprawnego czytania i pisania po polsku, Bajki i Przemoc w mediach i jej wpływ na dzieci i młodzież W ostatnim czasie zauważa się ogromne nasilenie zjawiska przemocy i agresji wśród młodzieży i dzieci. Nie jest to problem nowy, ale ma większy wymiar i z pewnością jest „medialny” . W mediach przyjmuje się wizję świata, w którym przemoc jest czymś powszechnie występującym, sprzyja więc zobojętnieniu na nią. Wielokrotne oglądanie scen z przemocą, terroryzmem, ludzką krzywdą wywołuje na początku silne pobudzenie emocjonalne, z czasem jednak zobojętnienie. Utajona agresja, której dzieci uczą się poprzez naśladowanie ,ujawnia się w korzystnej dla nich sytuacji. W dzisiejszym szybkim tempie życia, na każdym kroku widzimy wzmacniającą się w ludziach agresję. Powinniśmy z nią walczyć i szukać rozwiązań. Niestety, komercja nie sprzyja rozwojowi intelektu , wrażliwości, nie wzmacnia też poczucia własnej wartości, zwłaszcza u tych, którzy wolą „być” niż „mieć”. Dzieje się zupełnie odwrotnie. Powstają nowe programy telewizyjne o wątpliwej wartości dydaktycznej czy wychowawczej. Problem narasta nie tylko z powodu TV, mediów ale także z pośpiechu życia. Dziecko jest ‘’barometrem”’ odzwierciedlającym rzeczywistość przede wszystkim domu-zwłaszcza w pierwszym okresie swojego życia. Potrzebuje ono bezpośredniego kontaktu z rodzicem, którego kocha i który odpowie na każde pytanie. Pośpiech dorosłych nie sprzyja dobrym kontaktom z dziećmi. Powoduje wzajemne rozdrażnienie i w Strzemieszyce i Ja powiastki Radziszewskiego, Kmiotek – pismo periodyczne z roku 1862”. Uwzględniając rok sporządzenia tego inwentarza należy dodać, że umieszczono w nim jeszcze niektóre pomoce do nauki języka polskiego a także typowe prace rosyjskie (np. znana „Geografia” Pawliszczewa czy praca Radziszewskiego).Po 1870 roku ze szkół wycofano prace polskie a wprowadzono – zgodnie z rozporządzeniami władz rosyjskich –inne prace i podręczniki rosyjskie. Przeglądając stare, pożółkłe, zniszczone zaglądaniem do nich i pod wpływem upływu lat akta i dokumenty strzemieszyckiej placówki z XIX wieku można twierdzić, że pozostawała ona jedną z nie tak licznych jak na owe czasy szkół elementarnych. Prowadziła działalność w okresie niewoli narodowej, stąd funkcjonowała w oparciu o przepisy prawa pruskiego, Księstwa Warszawskiego, Królestwa Polskiego i rosyjskiego, ale cały czas uczyła polskie dzieci mieszkające na terenie Strzemieszyc i wsi Niemce, a więc naszych przodków czyli pradziadków i prapradziadków a może i praprapradziadków. Anna Glimos-Nadgórska konsekwencji oddalanie się od siebie. Potrzebna jest rozmowa jako lek na całe zło. W wieku przedszkolnym dziecko dostrzega swoją odrębność i stopniowo próbuje własnych sił w rozwiązywaniu problemów. Jeżeli odniesie sukces zachowując się agresywnie ,będzie powtarzać swoje zachowanie także w przyszłości. Są dzieci, które już w najmłodszym wieku przejawiają zbyt dużą agresję : niszcząc zabawki, rozgniatając owady. Rodzice już w tym momencie powinni starać się odkryć źródło tych reakcji, a nie tłumaczyć zachowanie dziecka. Dziecko to dobry obserwator, widzi i naśladuje to co robią i jak zachowują się rodzice. Stykając się z krzykiem, szarpaniem, biciem, samo staje się agresywne. Do tego dochodzi lęk dziecka straszonego, poniżanego, które często słyszy, ze jest do niczego, ze mu się nie udaje, ze przeszkadza. W idząc agresywne zaDokończenie na stronie 10 strona 7 EFEKTY PRACY PSZCZÓŁ RODZINA PSZCZELA Ryszard Paluch Ul jest domem pszczół, wyłącznym terytorium, swoistym laboratorium, apteką natury, z której otrzymujemy doskonałe leki. Pszczoły charakteryzują się wielką pracowitością, każda wie co do niej należy. Zadania wykonywane przez pszczoły są dokładnie wyreżyserowane przez naturę i zostają spełniane ze zdumiewającą precyzją. Silna rodzina pszczela w pełni swojego rozwoju / w czerwcu / liczy 40 – 80 tysięcy pszczół , podczas gdy wiosną 10 – 20 tysięcy. W skład jej wchodzą trzy postacie pszczół: pszczoły robotnice rodzaju żeńskiego, około 500-3000 trutni – samców, których zadaniem jest zapłodnienie matki. Bez względu na siłę rodziny zawsze tylko jedna matka, która jest jedynym osobnikiem płci żeńskiej z rozwiniętymi organami rozrodczymi może być zapłodniona przez trutnie i złożyć jaja. Z zapłodnionych jaj po 21 dniach rozwijają się pszczoły robotnice, a po 16 dniach – matki /jeżeli taka okoliczność zaistnieje/. Zadaniem matki jest składanie jaj w celu rozwoju rodziny i zachowania gatunku. W okresie intensywnego rozwoju składa ich dziennie zwykle od 1300 do 1800. Cały ciężar wyhodowania młodych pokoleń i utrzymaniu rodziny ciąży na pszczołach robotnicach. Każda z nich posiada wszystkie organy potrzebne do wykonywania tego zadania jak np. gruczoły woskowe, gardzielowe, ślinowe właściwe, żuwaczkowe, narządy czucia /dotyku, smaku, węchu/. Do pobierania płynnego pokarmu nektaru, spadzi,wody/ służy języczek o długości kilku milimetrów, a do formowania i przenoszenia pyłu kwiatowego lub kitu /propolisu/ wykorzystuje koszyczki mieszczące się na zewnętrznej części goleni trzeciej pary nóg. Posiada też, podobnie jak matka, żądło potrzebne jej do obrony i napaści, którego truteń jest pozbawiony. W rodzinie pszczelej zajęcia są podzielone. Sa to zajęcia wykonywane wewnątrz ula i na polu. W okresie wytężonej pra- strona 8 cy pszczoły żyją krótko, około 4 – 6 tygodni , podczas gdy od jesieni do wiosny 6 – 8 miesięcy. Do pracy w polu wylatuje tylko jedna trzecia mieszkanek ula. Szukając nektaru pszczoły mimo woli zapylają kwiaty przyczyniając się do zwiększenia zbioru owoców i nasion warunkujących dobre plony. Rodzina pszczela zużywa na swe utrzymanie w ciągu roku 70 – 80 kg. Miodu, 18 – 35 kg. Pyłku kwiatowego i około 30 litrów wody. Do pracy w polu wylatują pszczoły w 18 – 21 dniu życia. Ich loty uzaleznione sa od pogody: temperatury powietrza, opadów deszczu i wiatrów; zasięg lotów - 1,5 – 2 km. od gniazda. Wylatujac w pole pszczoła zabiera 2 mg. miodu na odbycie lotu. W zalezności od odległości źródła pożytku wylatuje w pole 7 – 13 razy dziennie. W ciągu życia dokonuje najmniej 100 lotów, po czym ginie. Pojemność wola, w którym pszczoła przynosi nektar do ula wynosi 50 – 60 mm3. Aby go napełnić musi odwiedzić około 1000 – 1500 pojedynczych kwiatów; aby uzbierać jeden litr nektaru, z którego w zależności od ilości zawartej w nim wody powstaje 150 – 250 mg. miodu /musi przy tym wykonać 20000 lotów/. Do wyprodukowania jednego kilograma miodu pszczoły muszą zebrać nektar z 1,5 – 2 milionów kwiatów akacji lub 2 – 4 milionów kwiatów drzew owocowych . W ciągu sezonu pszczoły jednej rodziny odwiedzają ćwierć miliarda kwiatów. Oto ogrom pracy pszczół związany przede wszystkim ze zbiorem nektaru, a przecież zbierają jeszcze pyłek kwiatowy, znosza wodę. Pyłek kwiatowy formuja w obnóża. Waga dwóch obnóży wynosi 12 – 20 mg. Dla ich uzbie- Strzemieszyce i Ja rania odwiedzają w zależnośći od rodzaju roślin 7 – 120 kwiatów. Żeby przynieść 100g. wody muszą wylecieć w pole 3000 razy. Te liczby porównane z rocznym zużyciem miodu, pyłu i wody przez rodzinę pszczelą dają obraz wielkiego wysiłu pszczół. NEKTAR To aromatyczna, słodka wydzielina nektarników roślin nektarodajnych, zbierana przez pszczoły i przetwarzana przez nie w ulu na miód. Większość roślin wydziela go najobficiej w godzinach popołudniowych. Nektar zawiera wiele cukrów - od 5 do 80%. Bardzo wodnistych nektarów, o zawartości poniżej 5 % pszczoły nie zbirają . Do zbioru przystepują wtedy, gdy zawiera on co najmniej 9 % cukrów, ale najczęściej zbieraja nektar o zawartości 30 – 50 % cukrów. SPADŹ To słodka ciecz występująca latem, rzadziej wiosną, na liściach, igłach, zielonych pędach i gałązkach niektórych gatunków drzew lub krzewów, stanowiąca wydalinę mszyc, czerwców lub miodówek. Swym aparatem gębowym żyjątka te przekłuwają liście lub pędy, wkłuwają się aż do rurek sitowych łyka /floemu/ gdzie odnajduja sok komórkowy. W soku tym poza wodą jest wiele cukrów, ale jest też białko, które stanowi podstawowy pokarm tych owadów. Białka jest jednak mało, przeto, aby zaspokoić swoje potrzeby owady te spożywają ogromne ilości soku komórkowego. Nie strawioną resztę pokarmu, bogatą w cukry, wydalają /wystrzykują/ na zewnątrz w postaci kropel spadzi, którą pszczo- ły przerabiają na miód spadziowy. Spadź pojawia się rankiem po ciepłych wilgotnych nocach. Występuje na górnej części liścia, najczęściej na lipie, wiązie, klonie, dębie, leszczynie, brzozie, wierzbie. W naszych warunkach najwięcej spadzi dostarcza świerk i jodła . POWSTAWANIE MIODU Pszczoła ssąc nektar, spadź wzbogaca go w wydzielinę gruczołów gardzielowych, po czym przez otwór gębowy, przełyk kieruje do wola. Już tu dokonuje się wstępna przeróbka nektaru, do którego dostarczona została sacharaza – enzym pochodzący z wydzieliny gruczołów pszczoły, powodujacy rozpada cukrów złożonych na proste. Robotnica przylatujac do ula, przekazuje nektar młodej pszczole, która wciaga go do wola i wyrzuca parokrotnie na język. W czasie tej czynności dostaje sie do niego ponownie pewna część wydzieliny gruczołów gardzielowych. Zawarte w niej enzymy decydują o dalszych przemianach chemicznych dojrzewającego miodu. Do miodu dostają się między innymi inhibina, zawarta w wydzielinie gruczołów ślinowych pszczoły. Dzieki niej miód nabiera właściwości antybakteryjnych. Z wola wodnisty jeszcze miód lokują pszczoły w dolnych komórkach plastrów. W miarę odparowywania z niego wody i zagęszczaniu przenoszony jest do komórek górnych części plastrów . Udział w procesie powstawania miodu biorą enzymy – inwertaza i diastaza. Dojrzewanie miodu przebiega dość szybko, trwa od 4 – 5 dni. Po dojrzeniu , to jest po wyparowaniu wody, pszczoły zasklepiają wypełnione nim komórki woskowym wieczkiem. Zasklepiają tylko miód dojrzały zawierajacy nie wiecej niż 20 % wody. Miód jest naturalnym produktem pszczelim o charakterystycznym słodkim smaku, swoistym aromacie , barwie od jasnożółtej do ciemnobrązowej – wytwarzanym z nektaru kwiatowego lub spadzi. Świeży miód, tak zwana patoka jest płynny I może zawierać 20% wody . Skrystalizowany miód nazywa się krupcem.Ciężar właściwy waha się w granicach 1,38 – 1, 450 mg/m2 a zawartość w nim wody nie może przekraczać 20 %. W praktyce jednak procent wody w miodzie ustala się w prosty sposób. Jeden litr miodu o zawartości 18% wody waży: przy temp. 20?C – 1420 g. Poza tym miód zawiera : cukry /glukoza/, sole mineralne, enzymy, kwasy organiczne, witaminy, białka, aminokwasy, składniki o właściwościach bakteriostatycznych /acetylocholina, inhibina/. Inhibina powstrzymuj e wzrost i rozmnażanie sie szkodliwych dla człowieka bakterii chorobotwórczych. KIT PSZCZELI - PROPOLIS Znany od tysięcy lat . Tysiące lat przed Chrystusem kapłani egipscy używali propolisu do mumifikacji zwłok . Ten specyfik znany był również starożytnym Grekom , na co wskazuje jego nazwa / ,,pro’’ – przed, ,,polis ‘’ – miasto /co oznacza ,,system obrony miasta/”. O propolisie wspomina także grecki filozof Arystoteles W kraju Inków stosowano go w róznego rodzaju stanach zapalnych. Wzmiankę o propolisie znajdujemy też w Koranie. Mnisi przez setki lat uzywali propolisu strzegac tajemnic leczenia. Wcześniej niż u nas wartości propolisu doceniano na terenie byłych Republik Radzieckich, gdzie jest on oficjalnie uznanym środkiem leczniczym /był szeroko stosowany w czasie II wojny światowej/. W Polsce badania propolisu i doświadczenia w zakresie leczenia tym specyfikiem przeprowadzili naukowcy Śląskiej, Łódzkiej, Poznańskiej Akademii Medycznej. Propolis znosza pszczoły, podobnie jak pyłek, w tzw. Koszyczkach – wgłębieniach znajdujacych się na trzeciej parze odnóży. Pszczoły zbierają propolis, gdyż jest dla nich najważniejszymśrodkiem higienicznym chroniacym rodzinę pszczelą przed chorobami. Udział w zbiorze propolisu bierze niewielka grupa pszczół starszych doświadczonych w pracach polowych. Pszczoły zbierają smoliste i balsamiczne substancje z pączków niektórych drzew i krzewów oraz żywic występujacych na uszkodzonych częściach drzew np. brzozy, kasztanowca, sosny, świerków zbierajac juz wiosna aż do jesieni. Pszczoły wykorzystują propolis do prac porządkowo – sanitarnych. Powlekają wewnętrzne ściany ula, uszczelniają gniazda . Propolis to lepka substancja żywiczna o barwie: brunatnej, zielonkawej, pomarańczowej w zależności od jego roślinnego pochodzenia. Rozpuszcza się w spirytusie jak również w eterze, acetonie, amoniaku. W wodzie rozpuszcza się źle. Współczesne badania potwierdziły jego właściwości antybiotyczne, bakterio- i grzybobójcze, antywirusowe, dezynfekvyjne, regenerujace i przeciwzapalne. PYŁEK - PIERZGA Rośliny zapylane są przez wiatr i owady. Wiatr zapyla około 20% roślin Strzemieszyce i Ja a owady 80%. W śród owadów największy udział w zapylaniu mają pszczoły. Pyłek zwany pierzgą stanowi nieodzowny pokarm starszych larw , pszczół robotnic. Bogaty w białko i węglowodany jest ,,chlebem pszczelim’’. Od tego pokarmu zależy rozwój i długość życia pszczół, zdolność do pracy i odporność na choroby. Zapotrzebowanie na pierzgę przez rodzinę pszczelą jest duże – sięga 25 – 30 kg.W czasie noszenia nektaru pewna ilość pyłku dostaje się do miodu. Mikroskopowe badania osadu miodu pozwoliły na podstawie spotykanego w nim pyłku określić, z jakich roślin pszczoły zbierały miód. Pszczoła przylatuje z obnóżem do gniazda, szuka na plastrze wolnej komórki albo takiej, w której pyłek został już złożony, siada na jej brzegu i kolcem znajdującym się na środkowej parze nóżek strząsa go do komórki, nie wykazując dalszego zainteresowania. Los złożonego w komórce obnóża powierzony zostaje innej pszczole ulowej, która zaprawiony wydzielina z gruczołów ślinowych I domieszką miodu pyłek układa w komórce i ubija go główką zabezpieczając w ten sposób przed dostępem powietrza. Beztlenowe warunki jego magazynowania w komórkach sprawiają, że ulega fermentacji mlekowej, która konserwuje i czyni go łatwo strawnym. W czasie licznych analiz dokonywanych w różnych kraj ach stwierdzono w pyłu bogactwo witamin. Podobnie jak z mleczkiem pszczelim tak i z pyłkiem dokonywali naukowcy różnych doświadczeń stwierdzając w rezultacie, że nie wykazuje on żadnych ubocznych zmian, stwierdzono, że w pyłku istnieje antybiotyk, który jest prototypem penicyliny. Substancja ta hamuje rozwój określonych bakterii, szczególnie z grupy Salmonella. Doświadczenia wykazały, że pyłek jest doskonałym środkiem dla zdrowia ludzkiego. c.d.n. Ryszard Paluch Przy opracowaniu powyższego materiału korzystałem z informacji zawartych w książce: „Pszczoły leczą’’ Ferdynand Jośko. strona 9 Dokończenie ze strony 7 Przemoc w mediach... chowanie naszego dziecka powinniśmy się zastanowić, w jakim stopniu przyczyniliśmy się do tego. Postęp cywilizacyjny, powoduje wzrost umiejętności panowania nad rzeczywistością, ułatwia codzienne życie, niestety niesie ze sobą również zagrożenia. Rozwój telewizji prowadzi do olbrzymiej liczby niekontrolowanych wpływów. Akcja gier komputerowych sprowadza się często do strzelaniny, walk dalekowschodnich, bijatyk. Agresja i przemoc „leje się” z kolorowego ekranu, a charakterystyczne dla takich scen dźwięki tylko potęgują napięcie. Fabuła gier jest atrakcyjna, różny stopień trudności, a dawka spełnia swoją rolę. Rodzice często nie kontrolują tego co ich dzieci oglądają i ile godzin spędzają przed ekranem. Telewizja to popularny sposób spędzania wolnego czasu, dostarcza dzieciom wiedzy i wzorów zachowania, często aspołecznych i konsumenckich. Pokazuje bodźce, które kojarzone są agresją – broń, nóż. Filmów tego typu jest coraz więcej, wpływają demoralizująco na młode pokolenie. Programy te emitowane są o różnych porach, w związku z tym dziecko ma do nich swobodny dostęp. Nawet niektóre bajki dla dzieci przekształcane są w bajki grozy i przemocy. Dziecko bardzo często naśladuje bohaterów, utożsamia się z nimi przejmując przy tym wzorce agresji i przemocy. Dorośli mają szansę naprawiać tak złą wizje świata znajdując czas dla dziecka, tłumacząc co jest fikcją a co rzeczywistością . Pamiętajmy więc o wzajemnej komunikacji, dialogu w rodzinie, bo zawsze może pojawić się „coś” lub „ktoś” co wykorzysta trudne chwile naszego dziecka . Starajmy się rozmawiać z naszymi dziećmi, wykorzystujmy pozytywne informacje z telewizji, kontrolujmy programy, bajki, gry, oglądane przez nasze dzieci. Nie traćmy kontaktu, gdy stają się nieco krnąbrni i odpychający w okresie rozwoj u. Każde dziecko musi czuć się kochane, choć nie wszystkie jego działania muszą być przez nas akceptowane i o tym tez powinniśmy dziecku mówić! Dorota Kozłowska strona 10 WSPOMNIENIE O STRZEMIESZYCKICH HARCERZACH KTÓRZY ZGINĘLI W LATACH 1939 - 1945 W dniu 22 kwietnia 2007r. została odsłonięta tablica pamiątkowa, wmurowana w ścianę kościoła parafialnego w Strzemieszycach, ufundowana przez KRĄG SENIORÓW ZHP Środowisko Strzemieszyce, Tablica ta ma upamiętnić martyrologię narodu polskiego jak i los zagłady jaki gotowali nam nasi odwieczni wrogowie, Niemcy, w czasie II wojny światowej. Na tablicy umieszczono 10 nazwisk harcerzy, szczerych patriotów, których losy są nam znane. O okropnościach wojny wie nasze pokolenie, jednakże nasi wnukowie uważają to za bardzo odlegle czasy i nie chcą wiedzieć, że starsi członkowie ich rodzin byli publicznie wieszani na szubienicach, ścinani na gilotynach, duszeni w komorach gazowych czy rozstrzeliwani pod ścianami śmierci i uśmiercani w bunkrach głodowych. Tablica ta, to „MEMENTO MORI” dla żyjących, a jednocześnie jest hołdem dla polskiej młodzieży, która oddała swe życie w walce z okrutnym niemieckim okupantem. Przeglądając dokumenty wystawione przez zbrodnicze władze niemieckie, znalazłem perfidną informację dotyczącą śmierci harcerza, dr Stefana Żabickiego Wiadomym jest, że został rozstrzelany pod ścianą śmierci w bloku XI. W dokumentach niemieckich znajdujących się w Muzeum w Oświęcimiu, jest następujący zapis: „POLAK- WIĘZIEŃ NR 11016 STEFAN ŻABICKI ZMARŁ 18 SIERPNIA 1942 R. W DNIU 12 SIERPNIA 1942 R. Z POWODU ZAPALENIA PŁUC PRZYJĘTY DO OBOZOWEGO REWIRU. BYŁO TO ZAPALENIE OBU DOLNYCH PŁATÓW PŁUC I STAN CHOREGO POGARSZAŁ SIĘ. MIMO INTENSYWNEGO LECZENIA WIĘZIEŃ ZMARŁ W ŚRÓD OBIAW ÓW DUSZNOŚCI”. Na taką precyzyjną dokładność (i perfidię) stać tylko Niemców. Aby podkreślić tragedię Polaków w czasie niemieckiej okupacji dodam, że brat Stefana Żabickiego - Strzemieszyce i Ja Kazimierz, uczeń szkoły średniej, nr obozowy 112654, w dniu 2 czerwca 1943 r. został rozstrzelany pod ścianą śmierci bloku XI, a ojciec Stefana- Michał w 1943 r. został zamordowany w obozie zakładników w Będzinie. Matka zdołała uciec. O okupacyjnych losach narodu polskiego napisano bardzo wiele. To, że zginęło 5 milionów Polaków, zburzono wiele miast i spalono wiele wsi, miliardy ludzi na świecie uważa za maleńki epizod, gdyż potężne ośrodki masowego przekazu, będące w rękach grup wrogich Polsce uparcie o tym milczą lub perfidnie fałszują fakty historyczne. Te same publikatory głosiły kiedyś, że to właśnie niemądrzy Polacy rozpętali II wojnę światową żałując skraweczka ziemi na eksterytorialny korytarz biegnący przez polskie Pomorze, łączący przyłączone do Rzeszy Wolne Miasto Gdańsk, co miłującemu pokój Hitlerowi bezwzględnie i słusznie się należało. Historia obeszła się z Polską w XX wieku brutalnie, choć Polacy próbowali zmienić jej bieg płacąc milionami ofiar i potwornymi zniszczeniami. Po wkroczeniu do Polski barbarzyńskiego okupanta, natychmiast Polacy przeciwstawili się bandyckiemu najeźdźcy organizując opór, bowiem bez tego oporu straty byłyby większe. Prawie natychmiast powstały grupy odwetu, jako naturalny odruch samoobrony. W pierwszych szeregach byli harcerze. Walczących z okupantem nie zabrakło i w Strzemieszycach. Część z nich zginęła. Cześć ich pamięci! SYLWETKI HARCERZY ZE STRZEMIESZYC ZAMORDOWANYCH PRZEZ NIEMCÓW JERZY TAJER - harcerz 68 ZDH im. Zawiszy Czarnego. Urodzony w Strzemieszycach w 1921 r. Po wybuchu wojny, w1939r.wiąże się z pierwszą grupą oporu w Strzemieszycach organizacji „ Związek Jaszczurczy”., której organizatorem był Tadeusz Kalembka. Było to pod koniec roku 1939. Jurek ukrywał się. Grupa ta została wchłonięta do partyzantki tworzonej przez Jana Henryka Miltona – „ORDONA”, który stworzył oddział leśny. Jerzy Tajer został zastrzelony w dniu 7 września 1943 r. w czasie niemieckiej obławy na Niwie. KAZIMIERZ SROKA - harcerz 68 ZDH im. Zawiszy Czarnego. Urodzony w Strzemieszycach w 1921 r. Brał udział w kampanii wrześniowej. Internowany na Litwie. Zbiegł na Łotwę, bowiem były możliwości ucieczki do Szwecji. W roku 1940 wrócił do Strzemieszyc. Ukrywał się. Wstąpił do grupy ruchu oporu organizacji „Związek Jaszczurczy’, którą zawiązał Tadeusz Kalembka. Grupa ta została wchłonięta do partyzantki tworzonej przez Jana Henryka Miltona – „ORDONA”. Kazimierz Sroka został zastrzelony w dniu 7 września 1943 r. w czasie obławy niemieckiej na Niwie. BOGDAN SOKÓŁ - harcerz 7 ZDH im. Bartosza Głowackiego. Urodzony w Strzemieszycach w 1929 r. Ukrywał się po wybuchu wojny w 1939 r. Wiąże się z pierwszą grupą oporu w Strzemieszycach organizacji „Związek Jaszczurczy”, utworzonej pod koniec 1939 r. przez Tadeusza Klembkę. Grupa ta została wchłonięta do partyzantki tworzonej przez Jana Henryka Miltona – „ORDONA”. Bogdan Sokół został zastrzelony w dniu 7 września 1943 r. w czasie niemieckiej obławy na Niwie. STEFAN ŻABICKI - harcerz 7 ZDH im. Bartosza Głowackiego. Urodzony 12.4.1914 r. na Niemcach. Członek Komendy Hufca, aktywny organizator pracy harcerskiej. W pierwszych miesiącach o wybuchu wojny w 1939 r. tworzy konspiracyjne harcerstwo. Wstępuje do tworzącej się organizacji antyhitlerowskiej w Dąbrowie Górniczej „Orzeł Biały”. Wiosną 1940 r. Stefan Żabicki zostaje aresztowany przez Gestapo na skutek denuncjacji prowokatora Bronisława Wysockiego. Osadzony w Mysłowickim wiezieniu po bestialskim śledztwie 18 marca 1941 r. wywieziony do Auschwitz. Otrzymuje numer obozowy 11016.Tu pracował jako lekarz w obozowym szpitalu w niezmiernie prymitywnych warunkach, ratując życie wielu chorym więźniom. W dniu 18 sierpnia 1942 r. został rozstrzelany pod ścianą śmierci bloku 11. Przed śmiertelnym strzałem oprawcy ropotrfuehrera Palitzscha, Stefan zdążył krzyknąć „Niech żyje Polska”. KAZIMIERZ PIASECKI - harcerz 7 ZDH im. Bartosza Głowackiego. Urodzony w 1920 r. w Strzemieszycach. Członek konspiracyjnej „Siódemki”, członek organizacji „Orła Białego”, wydawca biuletynu „Komunikat Radiowy”. W wyniku denuncjacji prowokatora o nazwisku Duda, wielu mieszkańców Strzemieszyc, organizujących opór przeciwko okupantowi, w dniu 5 grudnia 1940 r. zostało aresztowanych. Wśród aresztowanych był także Kazimierz. Osadzony w KL Auschwitz, zamordowany w komorze gazowej w dniu 16 czerwca 1942 r. FRANCISZEK GWIAZDA - harcerz 7 ZDH im. Bartosza Głowackiego.Urodzony27stycznia 1915 r. w Strzemieszycach. Był współorganizatorem konspiracyjnej „ Siódemki”. Członek organizacji „Orzeł Biały”. W wyniku denuncjacji prowokatora a nazwisku Duda, aresztowany w dniu 5 grudnia 1940 r. Osadzony wiezieniu w Mysłowicach, skąd przewieziony do KL Auschwitz w dniu 13 lutego 1941 r. Nr obozowy 10287. Zamordowany w dniu 18 października 1941 r. BARBARA KAWECKA – harcerka 50 ZDH im. Królowej Jadwigi. Urodzona w Dąbrowie Górniczej 6 grudnia 1916 r. Aresztowana przez Gestapo w lutym 1941 r. pod zarzutem szkodzenie wielkiej rzeszy( w kontrolowanej korespondencji do koleżanki będącej w GG, Niemcy dopatrzyli się treści politycznej), i osadzona w więzieniu na Radosze w Sosnowcu. Stąd przewieziona do więzienia dla przestępców politycznych w Cottbus. Osadzona w KL Auschwitz 28 stycznia 1943 r.Nr obozowy 32057.Zamordowana 22 lutego 1943 r. HALINA WYCZAŁKOWSKA - MAJ – harcerka 17 ZDH im. Emilii Plater. Urodzona w 1925 r. w Strzemieszycach.(Brak informacji o powodach aresztowania).Osadzona w KL Auschwitz 5 września 1943 r. Nr obozowy 58429. Zamordowana 11 kwietnia 1944 r. HENRYK WYCZAŁKOWSKI – harcerz 7 ZDH im. Bartosza Głowackiego. Urodzony 7 grudnia 1924 r. w Strzemieszycach. Był członkiem konspiracyjnej „Siódemki”. Należał do tajnej organizacji „Orzeł Biały”, a następnie do ZWZ - AK. (Brak daty aresztowania). Umieszczony w KL Auschwitz 21 września 1943 r. Nr obozowy 151326. Rozstrzelany pod ścianą śmierci bloku 11 w dniu 29 lutego 1944 r. ZDZISŁAW SOSNOWSKI - harcerz 7 ZDH im. Bartosza Głowackiego. Urodzony w 1918 r w Strzemieszycach. Brał udział w ruchu oporu na terenie Zagłębia Dąbrowskiego (brak informacji o nazwie tej zbrojnej organizacji antyniemieckiej). „Spalony” na terenie zagłębiowskim, uszedł do Generalnego Gubernatorstwa. Tam uczestniczył w walce partyzanckiej, prawdopodobnie w ugrupowaniu „Jędrusi”. Zginął w 1943 r. w nieznanych okolicznościach w rejonie Sędziszowa. Opis sylwetek pomordowanych przez Niemców strzemieszyckich harcerzy sporządzony został na podstawie dostępnych mi materiałów, głównie opracowaniu Ireny Pająk pt.” „Mieszkańcy Śląska, Podbeskidzia, Zagłębia Dąbrowskiego w KL Auschwitz, Księga Pamięci, tom 1 i 2. 1998 r. i EKSPRESIE ZAGŁĘBIOWSKIM wydawanym przez dr Jana Przemszę-Zielińskiego. Jan Kmiotek, H.O. Harcerz byłej 7 ZDH im. Bartosza Głowackiego Strzemieszyce 22 kwietnia 2007 r. Strzemieszyce i Ja strona 11 XXI wiek w szkole Nowoczesna pracownia językowa Podczas uroczystości nadania sztandaru szkole, zostanie otwarta nowa multimedialna pracownia językowa. I to pracownia niebagatelna. Jak stwierdzili uczniowie – to jest coś. To coś to – 22 samodzielne stanowiska dla uczniów, każde zaopatrzone w słuchawki do specjalistycznej pracy. W zależności od potrzeby można prowadzić dialog z kolegą, z nauczycielem lub słuchać tylko poleceń lektora. Wszystko po jednym naciśnięciu przycisku na specjalnym panelu. Obsługa jest banalnie prosta. Można słuchać dialogów odtwarzanych z płyty, filmu albo specjalnego programu do nauki języka. Dodatkowo na ogromny telewizorze wyświetlane są w trakcie zajęć oryginalne filmy, specjalne scenki lub odpowiednio przygotowane obrazy. Całość współpracuje z nowoczesnym komputerem, odtwarzaczem DVD i magnetofonem. Właściwie wszystko zależy od inwencji i pomysłu prowadzącego zajęcia z języka angielskiego lub francuskiego – bo takie lekcje są prowadzone w tej pracowni. Pierwsze reakcje uczniów to: „Sala jest super. Najlepsza w szkole. Szkoda, że nie mamy angielskiego codziennie”. Czegoś takiego chciałoby się słuchać po każdej lekcji. Nauczanie w interesujący sposób to przecież najlepsza metoda. A że języki trzeba znać - o tym wiemy wszyscy. M .S. Redaktor naczelny: Maciej Szniawski. Zespół Redakcyjny: Elżbieta Bagińska-Wartak, Ewa Szaniawska, Magda Błaszczyk oraz Współpracownicy. Skład komputerowy: Maciej Szaniawski. Osoby te wszystkie swe działania wykonały bezpłatnie. Korespondencję prosimy nadsyłać na adres : Stowarzyszenie Przyjaciół Strzemieszyc, ul. Strzemieszycka 390, 42-530 Strzemieszyce; e-mail: [email protected] Druk: DRUKARNIA NOVA, tel. 0501 439 077 strona 12 Strzemieszyce i Ja