6 Dłonie i Słowo W górach jest wszystko,
Transkrypt
6 Dłonie i Słowo W górach jest wszystko,
6 2015 rok Dłonie i Słowo Magazyn Towarzystwa Pomocy Głuchoniewidomym W górach jest wszystko, co kocham s. 17 Alkohol nie leczy smutku s. 4 Kongres Osób z Niepełnosprawnościami s. 12 Zapiecek artystyczny s. 32 spis treści List od redakcji Elżbieta Gubernator-Syposz 3 Alkohol nie jest lekarstwem na smutek Marta Koton-Czarnecka 4 Kongres Osób z Niepełnosprawnościami Alicja i Adam Pabich 12 W górach jest wszystko, co kocham... Agnieszka Orzech 17 Kącik towarzyski 25 Być albo nie być – o TO jest pytanie? Grzegorz Kozłowski 26 Zaraźliwe szczęście – refleksje po filmie „Król życia” Natalia Sikora 29 Komunikacja międzyludzka w dobie Internetu Anna Tokarska 31 Zapiecek artystyczny 32 Kronika wydarzeń Bożena Więckowska, Lidia Wierzbicka 34 Dłonie i Słowo Wydawca: Magazyn Towarzystwa Pomocy Głuchoniewidomym Nr 6 (83) / 2015 rok XX ISSN 1427-3128 nakład: 1700 egz. + 140 brajl ul. Deotymy 41, 01-441 Warszawa tel./faks: 22 635 69 70 www.tpg.org.pl [email protected] Publikacja dofinansowana przez Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych od redakcji Drodzy Czytelnicy, oddajemy Wam ostatni w tym roku numer naszego czasopisma poruszającego problemy osób z dysfunkcją słuchu i wzroku. Zamieszczamy w nim m.in. relację z 1. Kongresu Osób z Niepełnosprawnościami, który odbył się we wrześniu w Warszawie. Było to ważne wydarzenie, bo spotkało się na nim wiele organizacji, by rozmawiać o przestrzeganiu praw osób niepełnosprawnych zawartych w Konwencji ONZ. Dyskutowano też o pracy i edukacji osób niepełnosprawnych w Polsce. Na naszych łamach podejmuje tym razem także temat nadużywania alkoholu i uzależnienia od niego. Alkohol jest sposobem ucieczki od negatywnych emocji i życiowych trudności. Jak rozpoznać uzależnienie i gdzie szukać pomocy – o tym przeczytamy w wywiadzie, który przeprowadziła Marta Koton-Czarnecka. W rubryce „Sport” o swojej przygodzie z górami opowiada głuchoniewidoma Agnieszka Orzech. Autorka radzi, jak bezpiecznie i z planem podejmować wędrówki górskie, które stały się jej pasją. Na dalszych stronach pisma poczytamy o sposobach porozumiewania się, a także o filmie „Król życia” – polskiej komedii z udziałem Roberta Więckiewicza. Jej bohaterem jest znudzony życiem pracownik wielkiej korporacji, który dopiero po wypadku zaczął dostrzegać drugiego człowieka obok siebie. W bieżącym numerze ponownie zamieszczamy „Kącik towarzyski”. Na pewno jest wśród Was wielu samotnych, którzy chcieliby poznać inne osoby głuchoniewidome. A zatem gorąco zachęcam Was do pisania i do odpowiadania na anonse z „Kącika towarzyskiego”. Gwarantujemy pełną anonimowość. Drodzy Czytelnicy, zwracamy się do Was o wsparcie finansowe dla realizacji potrzeb głuchoniewidomych dzieci i dorosłych, podopiecznych naszego Towarzystwa. O tym szerzej pisze w swoim artykule przewodniczący TPG, Grzegorz Kozłowski. Warto pomagać choćby ze względu na samych siebie! Elżbieta Gubernator-Syposz, redaktor naczelna między nami Alkohol nie jest lekarstwem na smutek W poprzednim numerze DiS-u pisaliśmy o depresji. Zdarza się, że choroba ta jest przyczyną – lub skutkiem – uzależnienia od alkoholu. Wiele osób z depresją nadużywa alkoholu i jednocześnie sporo alkoholików zapada na depresję. O tym, jak niebezpieczny jest alkohol, dlaczego po niego sięgamy, jak rozpoznać uzależnienie i jak z niego wyjść, rozmawiamy z Jadwigą Fudałą, kierownikiem Działu Lecznictwa Odwykowego i Programów Medycznych w Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych (PARPA). Choroba alkoholowa dotyka osoby w różnym wieku, z różną pozycją społeczną. Wydaje się, że osoby niepełnosprawne z powodu stresu, trudności w życiu codziennym, izolacji społecznej są szczególnie narażone na sięganie po alkohol i uzależnienie. Czy tak jest rzeczywiście? Jest to bardzo prawdopodobne, ale nie ma żadnych badań, ani polskich ani zachodnich, które by to udowadniały i pokazywały skalę problemu. Na pewno wśród osób niepełnosprawnych odsetek osób pijących problemowo (za dużo i za często) jest co najmniej taki sam jak w całym społeczeństwie, czyli 12-13 procent. Około 10 procent dorosłych Polaków nadużywa alkoholu, a około 2-3 procent jest uzależnionych. 4 DiS Co sprzyja alkoholizmowi towarzyszącemu niepełnosprawności? Alkohol jest formą ucieczki od negatywnych emocji. U osób niepełnosprawnych może to być np. wstyd z powodu swojej niepełnosprawności i zależności od innych czy poczucie braku sensu życia. Dotyczy to zwłaszcza osób, które utraciły sprawność nagle, na skutek wypadku lub choroby. Dla nich to duży wstrząs, nieoczekiwanie wypadają z pełnionych dotąd ról społecznych, wiele rzeczy staje się dla nich niedostępnych, w ich życie wkrada się nuda. I alkohol staje się wtedy regulatorem uczuć. W chwili nudy, braku pobudzenia jest czynnikiem, który powoduje wzrost emocji, a w chwili stresu – uspokaja. Oczywiście, mamy tu do czynienia z działaniem na krótką metę. Przyczyna problemów emocjonalnych nie znika, a alkohol w dalszej perspektywie powoduje obniżenie nastroju, pogłębia poczucie izolacji, prowadzi do zaburzeń lękowych i do narastania problemów finansowych. Jednak na krótką metę daje iluzję rozwiązania problemu. I właśnie dla tej iluzji ludzie nadużywają alkoholu. U części osób nadużywających alkoholu dochodzi do uzależnienia, ale to, czy tak się stanie, czy rozwinie się uzależnienie, jest od nas niezależne. Ogromną rolę odgrywa tu biologia, czyli fizjologiczna, genetyczna skłonność do uzależnień. Nie jest to jednak proste, bezpośrednie dziedziczenie. Nie możemy powiedzieć, że uzależniony ojciec przekaże uzależnienie swojemu synowi, choć jest prawdopodobne, że w jego rodzinie będzie przekazywana skłonność do uzależnień. Wśród naszych Czytelników sporo jest osób starszych, u których niepełnosprawność wiąże się z wiekiem. Czy osoby starsze mogą uzależnić się od alkoholu? Tak. Uzależnić można się w każdym wieku, nie ma reguły, że jeśli ktoś się nie uzależnił do 40. roku życia, to jest już chroniony. Przejście na emeryturę czy rentę stanowi duży czynnik ryzyka nadużywania alkoholu, zwłaszcza gdy mieszka się samemu. Pojawiają się: poczucie bezużyteczności i niskiej wartości, długie wieczory, z którymi nie wiadomo, co zrobić, problemy ze snem. Picie wydaje się remedium, DiS 5 więc pije się coraz więcej i więcej. A trzeba wiedzieć, że u ludzi starszych zmienia się metabolizm, tkanki są uboższe w wodę, toteż mniejsza dawka alkoholu powoduje większe jego stężenie we krwi niż u osoby młodszej. Ponadto, ryzyko związane z alkoholem wzrasta, gdy bierze się różne leki, bo leki zaburzają metabolizm alkoholu. Generalnie, picie alkoholu przez osoby starsze wiąże się ze znacznie większym ryzykiem szkód zdrowotnych niż ma to miejsce u osób młodszych. I na pewno alkohol nie leczy bezsenności, wręcz przeciwnie – potęguje problemy ze snem. Co może zredukować ryzyko nadużywania alkoholu? Wsparcie bliskich, aktywność społeczna? Na pewno bardzo ważne jest i wsparcie społeczne, i kompetencje społeczne. Im lepiej nauczymy dziecko relacji z ludźmi, rozwiązywania problemów, radzenia sobie ze stresem, lękiem – tym mniejsze ryzyko, że w przyszłości będzie sięgać po alkohol w celu rozładowania negatywnych emocji. Bo przecież problemy, stresy są nieodzowną częścią życia każdego z nas. Ważne, jak sobie z nimi radzimy. Jeśli chodzi o rodzinę, to ona także ma ogromne znaczenie. Badania pokazują, że ryzyko nadużywania alkoholu jest większe w grupie kobiet samotnych oraz żyjących w związkach nieformalnych niż u mężatek. Wśród mężczyzn zdecydowanie najwięcej nadużywają alkoholu rozwodnicy. Z badań społecznych wynika zatem, że małżeństwo chroni przed nadużywaniem alkoholu. Do kolejnych czynników chroniących należą wiedza i świadomość. Niestety, polskie społeczeństwo nie ma wiedzy, czym tak naprawdę jest alkohol. Ludzie mają masę błędnych przekonań na jego temat, ale najczęściej nie mają one nic wspólnego z rzeczywistością. Bo rzeczywistość jest taka, że alkohol jest substancją silnie toksyczną i zawsze niesie ze sobą ryzyko problemów. Gdy pije się alkohol, nie ma ryzyka zerowego. Gdyby alkohol wymyślono dziś, gdy wiemy, jak bardzo jest szkodliwy, nie zostałby zalegalizowany i byłby traktowany tak samo jak narkotyki. Ale że jest z nami od zawsze, nikt nie odważy się go wycofać. A ponieważ jest legalny i towarzyszy nam od dawna, ludzie nie boją się alkoholu i lekceważą go. I piją, krzywdząc siebie oraz swoich bliskich. 6 DiS Jak zatem pić alkohol, żeby nie krzywdzić siebie i innych? rys. Da ri u sz P ie tr z ak Im mniej, tym lepiej – to pierwsza, generalna zasada. Szkodliwe jest zarówno okazjonalne spożywanie dużych ilości alkoholu, jak i codzienne picie małych ilości. Przy spożyciu codziennym nie doprowadza się co prawda do stanu upojenia, ale bardzo cierpi wątroba. Zwłaszcza w przypadku kobiet, u których ten organ jest wrażliwszy, wobec czego Utrata kontroli nad częściej niż u mężczyzn występują piciem jest jedną z cech u nich problemy związane z wątrobą pozwalających odróżnić na tle nadużywania alkoholu. Ponadto, nadużywanie alkoholu przy regularnym piciu wzrasta tolerancja od uzależnienia. na alkohol. I jeszcze jedno: nasz organizm wytwarza naturalnie endorfiny, czyli hormony szczęścia, ale jeśli otrzymuje je regularnie, codziennie wraz z alkoholem, przestaje je wytwarzać. W związku z tym, gdy odstawimy alkohol, pojawia się obniżony nastrój. Picie okazjonalne w dużych ilościach to z kolei duża dawka trucizny naraz. Szkodzi całemu organizmowi, ma też duży wpływ na zachowanie i sprzyja głupim decyzjom. A zatem, aby ograniczać ryzyko związane z alkoholem, trzeba robić odstępy czasowe w piciu (co najmniej dwudniowe) i przestrzegać ustalonych limitów spożycia. Limity te są różne dla kobiet i dla mężczyzn, bo kobiety są bardziej wrażliwe na alkohol. Jeśli kobieta i mężczyzna wypiją tyle samo, to kobieta może mieć aż o 40 procent większe stężenie alkoholu we krwi. Jest to bardzo duża różnica. DiS 7 Jakie są te ustalone limity spożycia alkoholu? Przy piciu okazjonalnym kobieta nie powinna wypić podczas jednego spotkania więcej niż cztery tzw. porcje standardowe alkoholu, czyli nie więcej niż 2 piwa lub pół butelki wina lub 120 ml wódki. Dla mężczyzny limit ten wynosi sześć porcji czyli 3 piwa lub 0,8 butelki wina lub 180 ml wódki. I ważne, aby spożywanie alkoholu podczas spotkania jak najbardziej rozwlekać w czasie, pić pomału i pamiętać o piciu dużej ilości innych płynów, najlepiej wody. Jeśli pije się alkohol regularnie, to w przypadku kobiet łączne tygodniowe spożycie alkoholu nie powinno przekraczać 7 piw lub około 2 butelek wina lub 420 ml wódki (około 0,8 półlitrowej butelki), a w przypadku mężczyzn – 13 piw lub około 3 butelek wina lub 0,8 litra wódki. Konieczne są minimum dwa dni abstynencji w tygodniu (najlepiej dzień po dniu). Co robić, gdy stwierdzimy, że przekraczamy te limity, czyli że pijemy w sposób ryzykowny? Na początek warto zachować przez tydzień lub dwa, a jeszcze lepiej przez miesiąc, całkowitą abstynencję. Przez ten czas pozwalamy organizmowi wrócić do normy. Przed ponownym sięgnięciem po alkohol trzeba się umówić ze sobą, ile alkoholu możemy wypić dziennie, tygodniowo i okazjonalnie. Jeśli piliśmy alkohol codziennie, trzeba zaplanować dwa dni abstynencji w tygodniu, najlepiej dzień po dniu. Należy zapisywać ilości spożywanego alkoholu i porównywać je ze złożonymi sobie obietnicami. Jeśli nie przekroczyliśmy zaplanowanych limitów, możemy je zmniejszyć. Jeśli je przekroczyliśmy, trzeba się zastanowić, dlaczego tak się stało i próbować to zmienić w następnych tygodniach. Jeśli się nie udaje, trzeba skorzystać z pomocy specjalistów. Jak rozpoznać, że jesteśmy już uzależnieni? Gdzie leży granica między nadużywaniem a uzależnieniem? Uzależnienie rozwija się stopniowo, zanim do niego dojdzie, pojawia się szereg sygnałów ostrzegawczych, które jednak łatwo przegapić. 8 DiS rys. D a za ri u s Jakie to sygnały? Na pewno to, że picie zP ie tr robi się coraz częstsze, że coraz częściej się upijamy, że picie zaczyna się robić bardzo ważne, np. przy planowaniu spotkania mniej interesują nas ludzie, a bardziej to, ile będzie alkoholu, czyli spotkanie z człowiekiem przeradza się w spotkanie z alkoholem. Jest niebezpiecznie, gdy picie staje się treścią życia, robi się ważniejsze niż praca i hobby, gdy zaczyna dominować nad innymi aktywnościami życiowymi, gdy powoduje, że nawala się na różnych frontach, że Głód alkoholu u osoby wypada się z dotychczasowych ról ojca/ uzależnionej oznacza matki, żony/męża, czy pracownika. Trzeba nie tylko uzależnienie fizyczne, ale przede wyhamować, gdy zauważymy, że traktujewszystkim - psychiczne. my alkohol jak lekarstwo na stresy i problemy. Im trudniej jest nam wyobrazić sobie spotkanie, posiłek czy wieczór bez alkoholu, tym gorzej. Kolejnym sygnałem alarmowym są dotkliwe kace oraz picie na kaca. Niestety, osoby pijące nie chcą widzieć tych sygnałów. Jest to ich mechanizm obronny, pozwalający kontynuować to, co daje przyjemność, czyli picie. Ostrzeżeniem powinna być także sytuacja, gdy ludzie, którym zależy na naszym dobru i szczęściu, zaczynają wyrażać zaniepokojenie naszym piciem. Jeśli chodzi o różnice między nadużywaniem a uzależnieniem, to jest ich kilka. Najistotniejsza to utrata kontroli nad piciem. Osoba uzależniona umawia się, że dziś nie będzie pić, ale jej się to nie udaje i picie przechodzi w ciągi. Kolejne objawy uzależnienia to występowanie zespołu abstynencyjnego (czyli bardzo złego samopoczucia podczas obniżenia stężenia alkoholu we krwi), wzrost tolerancji na alkohol i głód alkoholu (czyli absolutne, wręcz paniczne skoncentrowanie na potrzebie napicia się, wyzwalane przez stany psychiczne takie jak lęk k DiS 9 lub złość, albo przez bodźce fizyczne, takie jak zapach alkoholu czy szczęk kieliszków). Głód alkoholu oznacza uzależnienie psychiczne i jest jednym z istotniejszych powodów, dlaczego tak trudno jest wyjść z nałogu. Co robić, jeśli podejrzewamy u siebie lub swojego bliskiego uzależnienie od alkoholu? Gdzie szukać pomocy? Na stronie www.parpa.pl znajduje się wykaz placówek leczących uzależnienie. Poradni tych istnieje wiele, w każdym powiecie przynajmniej jedna. Nie trzeba się bać poradni, bo tam jak nigdzie znajdzie się zrozumienie i akceptację. Do poradni mogą się zgłaszać zarówno osoby uzależnione lub podejrzewające u siebie uzależnienie, jak i bliscy tych osób. Placówki te pomagają bowiem także rodzinom uzależnionych. Podczas rozmowy z terapeutą można się dowiedzieć, jak pomóc osobie uzależnionej, jak ją wesprzeć, oraz jak pomóc sobie samemu, jak się bronić, jak nie dać się wciągnąć w pułapkę współuzależnienia, jak budować własną niezależność i siłę. Zarówno leczenie uzależnienia, jak i pomoc rodzinom są bezpłatne, finansowane przez NFZ nawet w przypadku osób nieubezpieczonych. Do poradni nie trzeba mieć skierowania, warto jednak wcześniej zadzwonić i umówić się na wizytę. Czy istnieją ośrodki lub terapeuci specjalizujący się w terapii uzależnienia od alkoholu u osób niepełnosprawnych? Czy leczenie alkoholizmu u osoby niepełnosprawnej (np. głuchoniewidomej) różni się od leczenia alkoholizmu u osób pełnosprawnych? W uzależnieniach panuje demokracja, a ludzie niepełnosprawni nie różnią się pod tym względem niczym od osób sprawnych. Jestem przeciwko takiemu różnicowaniu. Kłopotem jest natomiast bariera komunikacyjna. Uzależnienie leczy się psychoterapią, a psychoterapia oznacza rozmowę i bliski kontakt pomiędzy osobą uzależnioną i terapeutą podczas sesji indywidualnych oraz pomiędzy terapeutą a kilkoma osobami uzależnionymi podczas sesji grupowych. W przypadku osób niewidzących nie ma problemu z komunikacją 10 DiS poprzez rozmowę, problem ten istnieje natomiast w przypadku osób niesłyszących lub niedosłyszących. Podczas sesji grupowych trzeba słyszeć, co mówią inni, reagować na to, co dzieje się w grupie. W przypadku dużego niedosłuchu staje się to niemożliwe. Z taką osobą trzeba pracować wyłącznie indywidualnie, wolniej, spokojniej, poprzez np. pisanie za pomocą różnych sprzętów. Ze zdecydowanie najgorszą sytuacją mamy do czynienia w przypadku osób głuchych. Kiedyś podjęliśmy próby nauki języka migowego terapeutów, ale nie da się go nauczyć na poziomie rozmowy terapeutycznej. Na dodatek, tacy pacjenci nie trafiają się co dzień, a nauczonego języka szybko się zapomina. Później wpadliśmy na pomysł, aby poprosić osoby głuche o zwerbowanie ze swojego środowiska osób, które moglibyśmy przeszkolić w pomaganiu uzależnionym i ich rodzinom. Zrealizowaliśmy ten projekt wraz z Urzędem Miasta Warszawy. Kilkanaście osób przeszło długie, trzyletnie szkolenia i obecnie są one zatrudnione w punkcie konsultacyjnym w Warszawie przy ulicy Kruczej 6/14a. Tam możemy kierować osoby niesłyszące z uzależnieniem od alkoholu z Warszawy i okolic. Chciałabym, aby inne samorządy wzięły przykład z Warszawy i także utworzyły takie punkty, bo jeden punkt na całą Polskę to kropla w morzu potrzeb. rozmawiała Marta Koton-Czarnecka Punkt pomocy dla osób niesłyszących i słabosłyszących z problemami alkoholowymi: Warszawa ul. Krucza 6/14a www.pa-nieslyszacy.info (treści na stronie dostępne są też w tłumaczeniu na język migowy) Informacje w sprawie działania punktu, konsultacji oraz terapii można uzyskać pod numerem 601 436 000 (w formie sms-a, videokonferencji lub rozmowy głosowej) oraz pod adresem e-mail: [email protected] DiS 11 wydarzyło się Kongres Osób z Niepełnosprawnościami Dnia 16 września 2015 roku w Warszawie w Szkole Wyższej Psychologii Społecznej odbył się I Kongres Osób z Niepełnosprawnościami. Przedstawiamy obszerną relację z tego wydarzenia. Wszystko rozpoczęło się od przedstawienia. Dwoje aktorów wmieszanych w tłum uczestników zaczęło się przekrzykiwać: „Dasz radę, zobaczysz, będzie dobrze! Tu jest w porządku i wcale nie jest tak strasznie!”; „Nie, zostań na miejscu, tu jest przynajmniej bezpiecznie i spokojnie! Nie dasz rady, po co próbować?”. W naszym życiu odczuwamy podobne wahania, bo trudno poradzić sobie z chorobą, leczeniem i rehabilitacją. Aktorzy pokazali, jak można „pozbierać się i ruszyć w świat”. Trudno wierzyć we własne siły, gdy osoby, z którymi pracujemy, nie akceptują nas do końca takimi, jacy jesteśmy. Trzeba jednak zaufać samemu sobie i powiedzieć: „Dam radę!”. Otwarciu Kongresu przewodniczył Rzecznik Praw Obywatelskich, dr Adam Bodnar, który przypomniał zebranym o znaczeniu Konwencji ONZ o prawach osób z niepełnosprawnościami. Pełni ona funkcję instrukcji, a zarazem motywuje do działań podejmowanych na rzecz osób z niepełnosprawnościami. Ważnym punktem imprezy było wręczenie nagród ambasadorom Konwencji. Otrzymali je: Grzegorz Aresz, Agnieszka Dudzińska, Jarosław Gniatowski, Monika Janik, Anna Machalica, Krystyna Mrugalska, Wojciech Szczurek, Joanna Brona, Anna Błaszczak, Irena Lipowicz, Kinga Śniegowska, Bank Zachodni WBK, Onet Pro Bono, Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie. 12 DiS Teoria sobie, praktyka sobie Czy Konwencja działa? Nad tym zastanawiali się uczestnicy Kongresu. Łucja Kornaszewska-Antoniuk z Fundacji Aktywizacja przedstawiła wyniki badania przeprowadzonego wśród samorządów w całym kraju na zlecenie Biura Rzecznika Praw Obywatelskich. W ankiecie uczestniczyło 24 % poproszonych o to gmin i powiatów. Udzielone odpowiedzi ujawniły, że niektóre podejmowane działania mają charakter wyłącznie prowizoryczny, brakuje też systematyczności w ich prowadzeniu. Jacek Zadrożny z fundacji „Vis Maior” mówił o dostępie osób niepełnosprawnych do udziału w wyborach. Mogą one w większości głosować przez pełnomocnika, korespondencyjnie lub poprzez nakładki. Tyle teoria, bo w praktyce ciągle są problemy z realizacją tych rozwiązań, np. wydrukowane karty nie pasują do nakładek. Kolejny problematyczny punkt Konwencji to dostępność informacji cyfrowej. Od 2012 roku istnieje rozporządzenie mówiące, że internetowe systemy informacyjne dotyczące spraw społecznych muszą być dostępne dla osób niepełnosprawnych. Tymczasem wiele z nich, np. strony niektórych banków, nie mają takich opcji. Dominik Toskała z Polskiego Związku Głuchych zaprezentował natomiast problemy osób niesłyszących, które wciąż walczą o faktyczne uznanie języka migowego za równoprawny i muszą domagać się dostępności profesjonalnego tłumacza w urzędach i przychodniach. Kolejni prelegenci poruszali kwestie zbyt rzadkiego korzystania przez osoby niepełnosprawne z pomocy prawnej. W rezultacie osoby te są często krzywdzone przez wymiar sprawiedliwości, np. dochodzi do ograniczania im praw rodzicielskich. Bariery ograniczające udział osób niepełnosprawnych w życiu publicznym istnieją także w systemie oświatowym. Część z nich wynika z przekonań i obaw rodziców, część z braku umiejętności nauczycieli, a część z ograniczeń finansowych. Fundacja Aktywizacja przedstawiła natomiast trudności, na jakie się natykają osoby z niepełnosprawnościami na rynku pracy. Podstawowy problem stanowi niechętna postawa wielu pracodawców. Zmiany w ich mentalności są już co prawda widoczne, ale potrzeba jeszcze wiele czasu i pracy, aby uświadomić pracownikom ich prawa, a pracodaw- DiS 13 com korzyści wynikające z zatrudnienia osób niepełnosprawnych – nie tylko materialne, ale i moralne. W dalszej kolejności omówiono zagadnienia związane z korzystaniem z pomocy psów-przewodników, z dostępnością architektoniczną oraz z ubezwłasnowolnieniem i dostępem do sądownictwa osób z niepełnosprawnością. Ostatni temat poruszyło Polskie Stowarzyszenie na Rzecz Osób z Upośledzeniem Umysłowym. We wspomnianym obszarze Konwencja nie działa, a największe problemy mają w tym zakresie osoby z niepełnosprawnością intelektualną. Społeczny Raport Alternatywny Na zakończenie Kongresu Aleksander Waszkielewicz przedstawił Społeczny Raport Alternatywny z realizacji w Polsce Konwencji ONZ. Jest to trzeci dokument dotyczący tego zagadnienia, obok sprawozdania Rządu Rzeczypospolitej Polskiej oraz sprawozdania Rzecznika Praw Obywatelskich. W opracowaniu Społecznego Raportu Alternatywnego uczestniczyło 150 ekspertów, którzy obradowali podczas pięciu regionalnych spotkań konsultacyjnych. Stwierdzono, że poziom praw na rzecz osób z niepełnosprawnością poprawił się, ale wciąż słabo idzie wcielanie ich w życie. Za główne przyczyny takiego stanu rzeczy uznano: brak systemowej, strategicznej polityki społecznej oraz pasywną rolę państwa, które kładzie zbyt mały nacisk na niezależną i aktywną egzystencję osób niepełnosprawnych. Wśród problemów szczegółowych autorzy raportu wymieniają m.in.: • brak jednolitej definicji niepełnosprawności, skomplikowany system orzecznictwa, medyczne podejście do niepełnosprawności; • niedostateczną reprezentację osób z niepełnosprawnościami w ich sprawach; • nieskuteczną i niekompletną ustawę antydyskryminacyjną (wciąż istnieją przepisy dyskryminujące osoby z niepełnosprawnościami); • zbyt małe faktyczne wsparcie państwa dla rodziców dzieci z niepełnosprawnościami; • brak systemów powiadamiania alarmowego (np. dla osób niesłyszących, niemówiących), niską wiedzę w środowisku ratowniczym o tych osobach; • brak wsparcia w więzieniach i aresztach; • ograniczanie wolności osób niepełnosprawnych w domach opieki społecznej i szpitalach (stosowanie przymusu np. poprzez wiązanie); • niekompletną ustawę o języku migowym; • problemy z dostępem do ubezpieczenia zdrowotnego osób chorujących psychicznie, problemy z dostępem do specjalistycznych usług medycznych (diagnostyki i leczenia), niewydolny i archaiczny system lecznictwa psychiatrycznego; Źródło: Monitoring Obywatelski • brak strategii, koordynacji i niespójność działań rehabilitacyjnych, ograniczone środki na rehabilitację społeczną; • ogromne różnice między miastem a wsią; • niski poziom decyzyjny Niepełnosprawnych. Pełnomocnika Rządu ds. Osób Wypracowane postulaty Organizacje osób z niepełnosprawnościami mają różne pomysły, jak poprawić sytuację osób z niepełnosprawnościami w Polsce. Uważają m.in., że: 1. Przedstawiciele władz państwa powinni wspólnie z osobami z niepełnosprawnościami opracować plan wdrażania w Polsce Konwencji. 2. Pełnomocnik Rządu ds. Osób Niepełnosprawnych powinien podlegać tylko premierowi. DiS 15 3. Państwo polskie powinno pamiętać, przygotowując zmiany prawa, że osoby z niepełnosprawnościami są takimi samymi ludźmi jak inni: mają swoją godność i chcą same o sobie decydować. 4. Państwo powinno tak wspierać osoby z niepełnosprawnościami, żeby same chciały zajmować się swoimi sprawami, powinno zachęcać je do samodzielności. 5. Osoby z niepełnosprawnościami powinny być wspierane przez ludzi i organizacje w ich najbliższym otoczeniu. Nie powinny mieszkać w dużych instytucjach opieki. 6. Osoby z niepełnosprawnościami powinny uczestniczyć w życiu społecznym razem ze wszystkimi innymi ludźmi. 7. Państwo powinno bardziej wspierać rodziny, w których są dzieci lub dorosłe osoby z niepełnosprawnością. 8. Wszystkie osoby z niepełnosprawnościami, które mogą pracować na otwartym rynku pracy, powinny pracować i być traktowane w pracy tak samo jak osoby bez niepełnosprawności. 9. Wszystkie dzieci z niepełnosprawnościami, które mogą uczyć się razem z uczniami bez niepełnosprawności, powinny się uczyć wspólnie. 10.Państwo polskie powinno wprowadzić prawo zabraniające dyskryminacji z powodu niepełnosprawności. 11.Urzędnicy i pracownicy instytucji pomagających osobom z niepełnosprawnościami powinni być ciągle szkoleni w zakresie wspierania tych osób. 12.Należy poprawić tłumaczenie na język polski Konwencji ONZ o prawach osób z niepełnosprawnościami, gdyż obecne zawiera błędy i nie jest dobrze rozumiane przez wszystkich. Więcej informacji o Konwencji ONZ i monitoringu obywatelskim można znaleźć na stronach: www.monitoringobywatelski.firr.org.pl, www.konwencja.org Alicja i Adam Pabich 16 DiS sport W górach jest wszystko, co kocham W góry czy nad morze? Oto pytanie, przed którym staje niejeden urlopowicz planujący wakacje. Głuchoniewidoma Agnieszka Orzech wybiera góry. Przeczytajcie jej relację z samodzielnej wyprawy w Tatry. Wypełnione gwarem nadbałtyckie plaże czy górskie szlaki cieszące oczy urokliwymi krajobrazami? A może opcja mazurska lub któraś z kuszących ofert last minute? Mnie na szczęście problem wyboru nie dotyczy. Jestem rdzenną Pomorzanką i nieraz już miałam okazję docenić walory naszego morza, ale prawie dwadzieścia lat temu zakochałam się trwale i dozgonnie w polskich Tatrach. Sprawa jest więc jasna. Jeśli tylko finanse pozwalają, kierunek mam jeden – Zakopane. Ten pierwszy raz Przygodę z górami rozpoczęłam w podstawówce, a dokładnie w ósmej klasie, kiedy to wraz z grupą wybrańców pojechałam na zorganizowaną przez internat wycieczkę, właśnie do Zakopanego. Niezła była z nas ekipa. Osiem osób niewidomych, a właściwie słabowidzących z dodatkowymi schorzeniami (na przykład zaburzeniami równowagi, mózgowym porażeniem dziecięcym), no i ja – zupełnie niewidoma z niedosłuchem. Pamiętam, że nie było łatwo. Wymarsze o świcie, mozolna wspinaczka po niekończących się kamieniach, dygot mięśni i to obezwładniające zmęczenie, kiedy wydawało się, że nie jesteśmy już w stanie zrobić ani kroku dalej. A jednak szliśmy, dopingowani przez naszych wychowawców, do góry, na sam szczyt. Napotykani na szlaku ludzie niejednokrotnie pukali się w czoła, widząc, jak dorośli nas DiS 17 holują za ręce. Jeden z mijających nas turystów, nieświadom naszej sytuacji, zwrócił nawet uwagę prowadzącemu mnie wychowawcy, że nie powinien ciągnąć za sobą młodej, zdrowej dziewczyny. Dopiero po wyjaśnieniu, jak się rzeczy mają, otworzył usta i zamarł z wyrazem niebotycznego zdumienia na twarzy. Mam nadzieję, że biedaczek nie stoi tam do dziś dnia jako pomnik człowieka małej wiary w Tatrzańskim Parku Narodowym. Pamiętam też ogromną satysfakcję i rozpierającą mnie dumę, gdy udawało się nam osiągnąć cel. W takich momentach znikało gdzieś całe wyczerpanie, szum krwi w uszach stopniowo się uspokajał i człowiek stawał twarzą w twarz z potęgą gór i z własnymi myślami. Choć miałam wtedy dopiero 14 lat, czułam, że sukces związany z wejściem na szczyt to wielka sprawa, pokonanie swoich ograniczeń, przesunięcie granic własnych możliwości. Właśnie w tamtych chwilach zrodziło się we mnie przekonanie, że może i ja mimo niepełnosprawności jestem coś warta, i że jeśli będę uparta, tak jak wtedy, gdy pięłam się pod górę, to zdołam także sięgnąć po własne marzenia. Do dziś jestem wdzięczna pani Basi i panu Bogdanowi, że zabrali mnie na tamtą wyprawę. Nie byłam przecież wtedy ani silna, ani wysportowana, oni jednak we mnie uwierzyli, dali mi szansę zmierzyć się z moimi słabościami. Ważne, z kim Moja pasja chodzenia po górach pogłębiała się z biegiem lat. Kolejne szlaki, kolejne schroniska, zmieniający się współtowarzysze wspinaczek. Najpierw wędrowałam w ramach wycieczek szkolnych lub organizowanych przez stowarzyszenia pozarządowe, potem, w czasie studiów, na ogół z przyjaciółmi, a jeszcze później przeważnie z rodziną. Zawsze jednak w większej grupie, w której były też osoby pełnosprawne i to one czuwały, by trafić na odpowiedni szlak, nie zgubić go i bezpiecznie dotrzeć do wyznaczonego celu. To były cudowne wyprawy, pełne ciekawych historii i niezapomnianych przeżyć. Z czasem, gdzieś na dnie serca zrodziło się jednak pragnienie, by wyruszyć na szlak z kimś wyjątkowym, z kim dobrze się milczy i kto – tak jak ja – będzie chciał w ciszy kontemplować magię gór. Długie lata musiałam 18 DiS fot ch .A .P czekać, by moje pragnienie mogło się ab i urzeczywistnić. Dopiero w tym roku dane mi było podjąć wędrówkę z wymarzonym towarzyszem. Co ciekawe, on również ma problemy ze wzrokiem. W kategoriach medycznych uznawany jest za osobę szczątkowo widzącą. Na wieść, że wybieram się w góry z kimś, kto widzi niewiele lepiej ode mnie, moi bliscy zareagowali z dużym spokojem. Mama poprosiła mnie tylko o rozsądek i zachowanie ostrożności, wiedząc zresztą, że tych dwóch rzeczy akurat mi nie brakuje. Nie po raz pierwszy Dolina Pięciu Stawów miałam jechać w góry i doskonale jest jedną z największych wiedziałam, że należy szanować rządzące atrakcji Tatr. w nich prawa. Wcale nierzadko się zdarzało, że byłam na szlaku świadkiem tragedii. W mediach się o tym z reguły nie wspomina, ale w górach co chwilę ktoś traci zdrowie lub życie. Często przyczyną tych nieszczęść jest brawura, ludzka beztroska i głupota. Ludzie nie informują nikogo, dokąd się wybierają, nie znają numerów alarmowych, pod które należy się zgłaszać w razie wypadku, porywają się na najtrudniejsze trasy mimo niekorzystnych warunków pogodowych lub wspomagają się podczas wędrówki alkoholem. To zaledwie niektóre z kardynalnych błędów, jakie popełniają pseudomiłośnicy górskich wspinaczek. Bez pośpiechu Sama bardzo szybko się nauczyłam, że góry są niebezpieczne i że każda wyprawa musi być skrupulatnie zaplanowana. W pierwszej kolejności trzeba zadbać o odpowiednią bazę noclegową, co ma duże znaczenie zwłaszcza w przypadku osób, które nie dysponują własnym środkiem DiS 19 lokomocji. Zakopane jest pod tym względem dobrym miejscem. Praktycznie z każdego punktu miasta można dojechać prywatnymi busami do miejsc, w których rozpoczynają się szlaki turystyczne. Tak zwani prywaciarze na ogół nie dają zniżek osobom niepełnosprawnym, ale koszty przejazdu i tak są niewielkie: około 3-3,5 zł za kurs. Przed wyruszeniem należy opracować dokładną trasę wędrówki. Skąd rozpoczynamy marsz, którędy będziemy szli i jaką drogą wracali. Czas na górskich szlakach liczony jest w minutach, a nie w kilometrach. I tak na przykład na Kasprowy Wierch według mapy idzie się 2 godziny 45 minut, z czego godzinę do Myślenickich Turni i 1 godzinę 45 minut od stacji przesiadkowej kolejki do szczytu. Mam jednak wrażenie, że jest to czas dość mocno wyśrubowany, określany dla zaprawionych taterników, którzy bez zadyszki i żadnych przystanków pokonują ten dystans. Nam, jako osobom niepełnosprawnym, przemierzenie tej odległości zajęło dwa razy tyle. Stało się to potem pewną prawidłowością. Każdy czas przemarszu podany na mapie musieliśmy mnożyć przez dwa. Szliśmy o wiele wolniej od pozostałych turystów, ponieważ musieliśmy zachowywać dużą ostrożność. Przede wszystkim trzeba było uważać, gdzie się stawia nogi, sprawdzać stopą, czy kamień, na którym akurat zamierzamy stanąć, jest dostatecznie stabilny i czy następny krok nie skończy się upadkiem na śliskiej powierzchni. Szczególnie kłopotliwe do przejścia były górskie strumienie, przez które trzeba było iść po mokrych otoczakach. Na szczęście miałam dobrego przewodnika, który nie pozwolił mi się skąpać w lodowatej wodzie. To też bardzo ważne, by na wyprawę wybrać się z kimś, do kogo mamy zaufanie i z kim czujemy się bezpiecznie. Być może to śmieszne, ale ja na przykład nie przepadam chodzić z osobami, które są ode mnie dużo niższe i tak szczupłe, że chwieją się jak przysłowiowa trzcina na wietrze. Zdecydowanie pewniej czuję się w towarzystwie osób wyższych i o słusznych gabarytach. Przydatne kijki Podczas górskiej wspinaczki dużym wsparciem dla mnie i mojego przewodnika były kijki do nordic walkingu. Dzięki nim mogliśmy dyskretnie badać znajdujący się przed nami grunt, podciągać się na 20 DiS A. Pa bi ch głazach i trudniejszych fragmentach ścieżki, ale przede wszystkim łatwiej nam było utrzymać równowagę. W sytuacji, gdy się niebezpiecznie zachwiałam, mogłam cały ciężar ciała oprzeć na kiju. Kije, trochę podobnie jak biała laska, powinny być dopasowane do wzrostu użytkownika i wykonane z jak najlżejszego i najtrwalszego tworzywa. Najlepiej kupować je osobiście Oczywiście można nabyć tak zwane kije uniwersalne, z regulowaną wysokością, które po złożeniu można łatwo schować do poręcznego pokrowca, ale bywa, że są one nieco cięższe i mniej wytrzymałe od kijów nieskładanych. Wszystko zależy od naszych potrzeb, od tego, ile zamierzamy wędrować i po jakich trasach. f o t. Niezwykle rzadki dziewięćsił bezłodygowy. Myślę, że najlepiej w tej materii doradzą nam sprzedawcy w solidnym sklepie ze sprzętem sportowym. Jedno jest pewne: kijki są niezwykle przydatne podczas wspinaczki i nie wyobrażam sobie, jak mogłam się wcześniej bez nich obywać na szlaku. Dla zwiększenia własnego bezpieczeństwa przed wyruszeniem w drogę powinniśmy wpisać sobie w telefon komórkowy numer alarmowy do Górskiego lub (w przypadku Tatr) Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. Numer ten możemy znaleźć w Internecie lub też otrzymać w miejscu, w którym nocujemy. Buty, buty … i jeszcze raz buty! Bardzo ważną sprawą jest odpowiedni ubiór i dobrze spakowany plecak. Pogoda w górach zmienia się jak w kalejdoskopie. Bezchmurne, poranne niebo wcale nie gwarantuje, że sprzyjająca aura utrzyma się przez cały dzień. Dlatego warto mieć ze sobą coś DiS 21 przeciwdeszczowego. Nie musi to być wcale markowa kurtka za kilkaset złotych. Równie dobrze sprawdza się zwykły foliowy płaszcz z kapturem, który możemy kupić w każdym niemalże kiosku za około 5-6 zł. Taki wynalazek skutecznie chroni od deszczu, ponieważ zakrywa człowieka od czubka głowy aż po stopy. Ponadto jest bardzo poręczny, po złożeniu zajmuje niewiele miejsca i jest lekki. O jego przydatności przekonałam się podczas ostatniej wycieczki na Giewont. W ciągu trzech godzin pogoda zdążyła się zmienić z siedem razy, z nieba na zmianę lał się albo niemiłosierny żar, albo deszcz. Oprócz płaszcza przeciwdeszczowego ważne są też buty, najlepiej na grubej podeszwie, na tyle wysokie, by usztywniały kostkę. Wędrówka po bardziej wymagających szlakach w adidasach, trampkach czy sandałach może się skończyć odciskami, ranami lub co gorsza poważniejszymi kontuzjami kostki czy stawu skokowego. Nie zapomnę, jak w drodze do Morskiego Oka minęliśmy dziewczynę idącą w szpilkach. Trasa może i nie najtrudniejsza, bo po asfalcie, ale dystans spory, dziewięć kilometrów w jedną stronę. Nie chcę nawet myśleć, jak tę wyprawę przeżył biedny kręgosłup dziewczyny. Są tacy, którzy w góry wybierają się w klapkach lub japonkach. Tego też nie polecam. Porządne buty to podstawa dla osoby mającej problemy ze wzrokiem. Pamiętajmy, że nawet w dolinach są kamienie i nierówności – wszystkie oznaczają dla nas niewiadomą. Dobre buty zwiększają szansę dotarcia do celu bez większego uszczerbku dla zdrowia. Co włożyć do plecaka W plecaku każdego szanującego się turysty powinna się też znaleźć woda i coś do przekąszenia. Dla większości osób wspinaczka stanowi nie lada wysiłek, w czasie którego człowiek się poci. Woda gasi nasze pragnienie, a także uzupełnia płyny w organizmie, bez niej szybko opadlibyśmy z sił. Dobrym sposobem na regenerację są też przekąski – najlepiej gorzka czekolada lub banany. Zawierają one dużo węglowodanów prostych, które są najłatwiej przyswajalnym dla człowieka źródłem energii. Dzięki temu normują poziom glukozy w organizmie, nie dopuszczając tym samym do zasłabnięcia. Zarówno czekolada, jak i banany niejednokrotnie ratowały mnie przed spadkiem 22 DiS fo bi t. A formy i tylko dzięki nim byłam w stanie iść .P a dalej. Inne akcesoria, które mogą się okazać przydatne podczas górskich wędrówek, to: chroniące przed słońcem czapka z daszkiem i krem z filtrem, chusteczki higieniczne oraz plastry, tak na wszelki wypadek, gdyby jednak buty nas zawiodły. Dobrze jest też mieć przy sobie legitymację osoby niepełnosprawnej i gotówkę. Wiele szlaków leży na terenie parków narodowych, gdzie przy wejściu trzeba kupić bilet. Wejściówki na ogół kosztują niewiele, na przykład w Tatrzańskim Widok na Giewont Parku Narodowym bilet normalny kosztuje z Sarniej Skały. 5 zł, a ulgowy 2,5 zł. Pobierane opłaty przeznacza się na prowadzenie działalności edukacyjnej, ochronę przyrody, a także na utrzymanie infrastruktury turystycznej, czyli na wynajem przenośnych toalet, sprzątanie i remonty szlaków, wymianę oznakowań, itp. Z całej kwoty opłat za wstęp 15% wydatkuje się na działalność ratowniczą Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. ch Życzliwość na szlaku Widzący turyści na wyprawę w góry zabierają ze sobą z reguły także mapę, dzięki której mogą się lepiej orientować w okolicy. Osoby z uszkodzonym wzrokiem mogą mieć jednak poważne problemy z korzystaniem z tego typu ułatwień. Zbyt drobny druk i mnogość nakładających się na siebie szczegółów sprawiają, że człowiek słabowidzący nie jest w stanie odczytać mapy. Musi więc sobie radzić bez niej. My przed wędrówką staraliśmy się zdobyć jak najwięcej informacji na temat obranego celu: którą drogą wchodzić, a którą wracać, ile zajmuje przemarsz, itp. Danych szukaliśmy w Internecie, słuchaliśmy też wska- DiS 23 zówek doświadczonych wspinaczy. Szczęśliwym trafem wśród swoich bliskich mamy wielu miłośników gór znających się na rzeczy. Poza tym w razie wątpliwości pytaliśmy mijanych po drodze turystów. Zaskoczyła nas ogromna życzliwość, z jaką się spotykaliśmy z ich strony. Ludzie na szlaku patrzyli na nas raczej z szacunkiem i sympatią, a nie jak to się zdarzało jeszcze dwadzieścia lat temu – z niezdrową ciekawością czy politowaniem. Nikt nam nie radził, żebyśmy zawrócili. Wręcz przeciwnie, słyszeliśmy wiele słów otuchy i zachęty. Jedna z turystek, która mijała nas w drodze na Kasprowy, już po zejściu z trasy podeszła do nas i pogratulowała nam wytrwałości i dobrego czasu przemarszu. Przyznała się, że podpatrywała nas troszkę w czasie wspinaczki i była pod wrażeniem tego, jak sobie radziliśmy. Nie była to jedyna miła reakcja, z jaką się spotkaliśmy. Mijani ludzie zagadywali nas, wymieniali pozdrowienia, czasem proponowali pomoc. Nikt nie był jednak nachalny. Czasy się naprawdę zmieniły. Osoby niepełnosprawne coraz częściej wychodzą z domów i uczestniczą w życiu społecznym. Dzięki temu pełnosprawni „oswoili” się z faktem obcowania z nimi. Nikogo nie dziwi już osoba niewidoma poruszająca się z psem przewodnikiem czy niesłysząca rozmawiająca na przystanku z kolegą w języku migowym. To normalne obrazki stanowiące element codzienności. Widok dwojga ludzi z poważną dysfunkcją wzroku wędrujących samodzielnie po Tatrach nadal pewnie budzi niejakie zdumienie, ale nie szok. Bezpieczeństwo przede wszystkim Wyprawa ta była dla nas dużym wyzwaniem, sprawdzianem możliwości fizycznych i egzaminem zaufania wobec siebie nawzajem. W czasie trwania naszej eskapady byliśmy niezwykle ostrożni, planowaliśmy każdy krok i racjonalnie ocenialiśmy własne możliwości. Odpoczywaliśmy tyle, ile było konieczne, i szliśmy swoim własnym tempem. Absolutnie nie przeszkadzało nam, że niemal wszyscy po drodze nas mijali. Przede wszystkim jednak respektowaliśmy odwieczną potęgę gór. Pod żadnym pozorem nie zbaczaliśmy z wytyczonego szlaku i nie zgrywaliśmy bohaterów podczas niepomyślnej pogody. Zdarzyło się, że pod samym Giewontem zastała nas burza, która wcale nie miała zamiaru przejść. Musieliśmy więc zawrócić dosłownie kilkanaście 24 DiS minut przed szczytem. Stojący na Giewoncie krzyż wykonany jest z metalu, co sprawia, że burze w tych okolicach są szczególnie groźne. Im bliżej wierzchołka góry, tym bardziej turyści są narażeni na porażenie piorunem. Mając na względzie własne zdrowie, a nawet życie, woleliśmy tym razem odpuścić. Trochę było żal, ale przynajmniej mamy teraz powód, by po raz kolejny wrócić w Tatry. Tych powodów znajdzie się zresztą więcej: bliskość natury, cisza, spokój, czas na refleksje i brak towarzyszącego nam na co dzień pośpiechu. Inaczej mówiąc: wszystko to, co kochamy w górach najbardziej. Agnieszka Orzech, Pomorska JW TPG KĄCIK TOWARZYSKI KOD M4 Jestem osobą spokojną, ale też ryzykantem, o czym świadczy mój udział w wyścigach samochodowych, które odbyły się w tym roku. Pasjonuję się żeglarstwem. Jestem całkowicie niewidomy, mam drobną wadę słuchu, choruję też na cukrzycę. Mam 48 lat, mieszkam blisko Gdańska i działam aktywnie w Pomorskiej JW TPG. Jestem samotny i szukam towarzystwa. KOD M5 Jestem mężczyzną około 70-letnim, z poczuciem humoru, lubiącym spacery, wycieczki, zwiedzanie i taniec. Nie umiem gotować. Szukam pani z Warszawy lub okolic, aktywnej, towarzyskiej i wesołej. KOD M6 Jestem 50-letnim samotnym mężczyzną i chętnie poznałbym bratnią duszę, z którą mógłbym dzielić radości i smutki. Z racji przebytych doświadczeń jestem wyrozumiały dla drugiej osoby i czuły. Pochodzę z województwa kujawsko-pomorskiego. Chętnych do odzewu prosimy o przesłanie odpowiedzi na anons na adres e-mailowy lub tradycyjny naszej redakcji. W tytule e-maila lub jako dopisek na kopercie prosimy napisać „Kącik towarzyski + kod anonsu, którego dotyczy odpowiedź”. Odpowiedzi będziemy przekazywać autorom anonsów. Czekamy też na następne ogłoszenia. w Towarzystwie Być albo nie być – o TO jest pytanie? W życiu każdego z nas są takie chwile, gdy spostrzegamy, że oto w kalendarzu odwróciła się kartka, minął kolejny okres. Następuje chwila refleksji, zadumy. Bywa, że spoglądamy wstecz i zastanawiamy się, co ten miniony czas nam przyniósł. Dnia 19 października przeżyłem taką właśnie chwilę, bo oto zakończył się 24. rok działalności Towarzystwa Pomocy Głuchoniewidomym i rozpoczął się 25. rok naszej pracy. Powróciły wspomnienia z jesieni 1991 roku, kiedy to po kilku latach pracy na rzecz osób głuchoniewidomych „w barwach” Polskiego Związku Niewidomych dojrzewała w pewnym środowisku myśl o utworzeniu odrębnej, wyspecjalizowanej organizacji, której celem byłoby umożliwienie osobom z jednoczesnym uszkodzeniem wzroku i słuchu godne życie w Polsce oraz realizowanie własnych planów, pragnień, marzeń. Chcieliśmy sprawić, żeby osoby głuchoniewidome zostały zauważone przez tych, wśród których żyją, aby głuchoślepota nie oznaczała dla nich życia na marginesie. I właśnie 19 października owego roku ta myśl przeobraziła się w rzeczywistość. Grupa osób głuchoniewidomych, a także członków ich rodzin, specjalistów i przedstawicieli świata akademickiego powołała do życia Towarzystwo Pomocy Głuchoniewidomym. W moim życiu był to jeden z kluczowych momentów, który bardzo mocno zaważył na przyszłości. Zaczynaliśmy niemal od zera. Była wśród nas garstka specjalistów, którzy pracowali z osobami głuchoniewidomymi podczas turnusów organizowanych raz w roku. Z czasem zaczęły powstawać pierwsze kluby osób głuchoniewidomych, podjęte zostały działania na rzecz dzieci i ich rodziców, dzięki organizowanym przez nas szkoleniom 26 DiS przybywało specjalistów, pojawili się tłumacze-przewodnicy, rozszerzała się grupa osób głuchoniewidomych uzyskujących od nas konkretne wsparcie. Jak to w życiu – chwile radosne przeplatały się z trudnymi, a nawet bardzo trudnymi. Ale dzięki wspaniałym ludziom, którzy ofiarowali osobom głuchoniewidomym i TPG swoje serca, kompetencje i zaangażowanie, udało nam się przejść przez najtrudniejsze doświadczenia, kontynuując działalność. I oto teraz TPG ma swoje jednostki w trzynastu województwach, świadczy usługi tłumaczy-przewodników, dzięki którym osoby głuchoniewidome uzyskują dużą niezależność, w sposób ciągły prowadzi szeroko pojęte wsparcie rehabilitacyjne, zarówno w formie warsztatów grupowych (ogólnopolskich i na poziomie jednostek wojewódzkich), jak i pracy indywidualnej w miejscu zamieszkania. Wsparcie obejmuje dzieci, młodzież, dorosłych. Mamy też liczną grupę odpowiednio przygotowanych, doświadczonych specjalistów, którzy wiedzą, jak pracować z osobami głuchoniewidomymi. Odczuwam związaną z tym radość; mam poczucie, że pragnienia, które przyświecały założycielom TPG, w dużej mierze się urzeczywistniły. Ale mam też świadomość, że do wielu głuchoniewidomych jeszcze nie dotarliśmy, jeszcze im nie pomogliśmy, albo że otrzymali od nas wsparcie niedostateczne. I odczuwam w związku z tym wielki niepokój. Bo istnieje poważne zagrożenie, które – jeśli mu szybko wspólnie nie zaradzimy – może spowodować, że zakres wsparcia dla osób głuchoniewidomych trzeba będzie niebawem drastycznie ograniczyć albo w ogóle go zabraknie, i to wszystko, co osiągnęliśmy, ten potencjał, jaki mamy, nie wystarczy, gorzej – może zostać utracony. Powód jest bardzo prozaiczny, a zarazem bardzo konkretny: brak wystarczających funduszy niezbędnych do sfinansowania wszystkich działań i pokrycia zobowiązań. W ostatnich latach bilans Towarzystwa okazał się ujemny i istnieje poważne zagrożenie, że rok bieżący również zamknie się ujemnym wynikiem – obecnie brakuje nam 40 000 złotych, a ta kwota może się jeszcze powiększyć. Pieniędzmi publicznymi pochodzącymi z dotacji czy z 1%, ze względu na formalne uwarunkowania, nie możemy pokryć wszystkich niezbędnych kosztów funkcjonowania TPG, wobec czego grozi nam wizja zakończenia działalności. DiS 27 Droga Przyjaciółko! Drogi Przyjacielu! Zwracam się więc do Ciebie z prośbą o pomoc i wsparcie finansowe. Proszę, przekaż darowiznę na naszą działalność i wsparcie osób głuchoniewidomych. Każda kwota pomoże w spłaceniu zaległych zobowiązań i pozwoli nam kontynuować działalność o 24-letniej tradycji. Dane do wpłaty darowizny: Towarzystwo Pomocy Głuchoniewidomym ul. Deotymy 41, 01-441 Warszawa 89 1370 1372 0000 1701 5129 9500 Z tytułem wpłaty: DAROWIZNA NA CELE STATUTOWE TPG Aby dalsza realizacja naszej misji była możliwa, a wsparcie dla osób głuchoniewidomych w Polsce nie ustało i wciąż się rozwijało, obejmując także nowe osoby – potrzebne jest Twoje wsparcie. Jeszcze raz o nie z całego serca proszę. Grzegorz Kozłowski Przewodniczący TPG (Towarzystwa Pomocy Głuchoniewidomym) mail: [email protected] telefon: +48 513-027-651 P.S. Towarzystwo Pomocy Głuchoniewidomym może działać dalej tylko dzięki zaangażowaniu ludzi dobrej woli. Serdecznie dziękuję Ci za to, że jesteś z nami. Jestem dostępny pod wyżej wymienionym numerem telefonu i adresem mailowym, chętnie odpowiem na wszystkie pytania. Pozdrawiam serdecznie! 28 DiS kino Zaraźliwe szczęście – refleksje po filmie „Król życia” „Amerykańscy naukowcy (bo któżby inny?) odkryli, że szczęście jest zaraźliwe. I to na odległość 800 metrów!” Te słowa wypowiada Edward – grany przez Roberta Więckiewicza – główny bohater filmu „Król życia" w reżyserii Jerzego Zielińskiego. Przed wypadkiem był on cynicznym, pesymistycznym, wiecznie zmęczonym i niezadowolonym z życia człowiekiem. Mężem niedoceniającym swej żony i ciągle się z nią kłócącym. Ojcem zaniedbującym własną córkę. Synem, który nie miał czasu ani na spotkanie, ani na rozmowę ze schorowanym ojcem. Pracownikiem uwięzionym w trybach korporacji, bez możliwości rozwoju, bez poczucia sensu. Mężczyzną, który się denerwował, gdy trzeba było przytrzymać drzwi windy dla podbiegającego sąsiada. To wszystko radykalnie się zmieniło. Wystarczyła krótka chwila - jeden moment rozproszenia u kierowcy samochodu dostawczego, jedno, świeżo odebrane z naprawy auto osobowe oraz jedno drzewo rosnące przy wąskiej uliczce. Miesiąc spędzony w szpitalu w głębokiej śpiączce sprawił, że Edward stał się innym człowiekiem: uśmiechniętym, radosnym, doceniającym najprostsze aspekty życia (jak pierogi z jagodami i śmietaną). I zaczął zarażać szczęściem wszystkich ludzi w promieniu wspomnianych 800 metrów – a może i dalej. Zaczął okazywać żonie, jak bardzo jest dla niego ważna, ile dla niego znaczy. Znalazł czas na zabawę z córką i na szachy z ojcem. Sąsiada zaprosił na przyjęcie i odkrył w nim bardzo sympatycznego człowieka. Nie wrócił do pracy w korporacji – zaczął organizować spotkania DiS 29 Anonimowych Alkoholików, ratując w ten sposób swojego przyjaciela z dzieciństwa. I choć żona – martwiąca się sytuacją finansową rodziny – suszyła mu wielokrotnie głowę, by znalazł dobrze płatną pracę, on wolał z pasją i zaangażowaniem pracować dla innych. Bo w życiu chyba nie o to chodzi, by robić niesamowicie wielkie rzeczy. Nie każdy może zdobyć Mount Everest, wystartować na olimpiadzie czy zdobyć Nagrodę Nobla. Ale każdy może sprawić, by świat wokół niego stał się lepszy. Każdy z nas może – i powinien! – dbać o swoich bliskich. Naprawdę nie trzeba wiele, by ich uszczęśliwić, by zacząć zarażać szczęściem. Edward zmienił swoje podejście do życia po przeżytym wypadku. Życzę nam wszystkim, abyśmy potrafili to zrobić w mniej dramatycznych okolicznościach. Byśmy umieli się cieszyć każdą chwilą i naszym optymizmem zarażali jak najwięcej osób wokół siebie. Natalia Sikora, tłumacz-przewodnik ze Śląskiej JW TPG ZAMÓW NASZ ELEKTRONICZNY BIULETYN INFORMACYNY (NEWSLETTER) Czytelników naszego magazynu, którzy chcą być bardziej na bieżąco z tym, co się dzieje w TPG, zapraszamy do zamawiania elektronicznego newslettera. Biuletyn informacyjny wysyłamy na adresy e-mail zainteresowanych nim osób 1-2 razy w miesiącu. Jeśli chcesz otrzymywać elektroniczny biuletyn TPG, zamów go, pisząc pod adres: [email protected]. W tytule wiadomości prosimy wpisać „Newsletter”. Dziesięć pierwszych osób, które prześlą zgłoszenie zapisu do newslettera, otrzyma od nas upominki – kosmetyki ufundowane przez markę Lirene. okiem felietonistki Komunikacja międzyludzka w dobie Internetu Istnieją różne sposoby kontaktowania się i wymiany informacji między ludźmi. Do najbardziej popularnych, klasycznych należy rozmowa. U osób głuchoniewidomych często jest ona niemożliwa i zastępujemy ją np. komunikacją za pomocą alfabetu Lorma. Obecnie duże możliwości daje też Internet. Podczas komunikacji ustnej ważne jest nie tylko to, co mówimy, ale też jak mówimy. Duże znaczenie mają barwa głosu, ton, głośność oraz modulacja. Niesamowicie istotna jest też mimika twarzy. Za jej pośrednictwem wysyłamy całą gamę subtelnych komunikatów sygnalizujących różne emocje – od radości, poprzez zdziwienie, do smutku i złości. Istnieje też wiele gestów wykonywanych nieświadomie, które zdradzają to, czego ktoś wolałby nie wyrażać słowami. Dziś, za sprawą wszechobecnego Internetu coraz częściej zastępujemy kontakt twarzą w twarz video-rozmową czy pogawędką za pomocą komunikatora on-line. Najczęściej używamy do tego serwisów społecznościowych, takich jak Facebook, Nasza klasa, Twitter. Gadu-gadu, czy Skype. Z takich sposobów nawiązania kontaktu mogą korzystać wszyscy, niezależnie od rodzaju niepełnosprawności, jednak podczas korzystania z serwisów trzeba postępować zgodnie z zasadami określonymi w regulaminie tych portali. Komunikatory internetowe dostępne są również na urządzeniach mobilnych. Komunikacja przez Internet bywa bardzo przydatna, ale ma też swoje minusy. Nierzadko mamy do czynienia z szykanowaniem w Internecie, czyli tzw. „hejtami”. Nie wszyscy potrafią być asertywni, czyli nie wszyscy umieją otwarcie wyrażać swoje myśli, uczucia i przekonania, nie lekceważąc przy tym uczuć i poglądów innych. Musimy pamiętać też o tym, żeby przy zawieraniu znajomości w sieci zachować ostrożność, gdyż nigdy do końca nie wiadomo z kim rozmawiamy. Anna Tokarska, niepełnosprawna blogerka zapiecek artystyczny Stanisław Gądek Dziś prezentujemy dwa wiersze głuchoniewidomego poety z okolic Krakowa — Stanisława Gądka. Pocztówka z Kołobrzegu, który leży koło brzegu Nad morzem nic się nie zmieniło, Wszystko jest jak było. Morze nadal jest słone, A ryby kręcą ogonem. Śledzie za szprotkami uganiają I przez to do sieci wpadają. Molo w tym samym miejscu stoi I groźnych fal się nie boi. Plaża nadal jest z piasku, A mewy robią dużo wrzasku. Łabędzie z wdziękiem szyje wyciągają, O przysmaki się upominają. Po plaży kuracjusze spacerują I panie panów adorują. Panom serce z radości o mało nie wyskoczy, No ale cóż, to już nie te oczy. A tak w ogóle, to jest wspaniale, Bo wszyscy się gapią na morskie fale. 32 DiS Księżycowe fraszki Na liściu kapusty siadła para mszyc A z góry na nią jasno zaświecił księżyc. Szepnęło cichutko tak do mszycy mszyca Jakże romantycznie jest w świetle księżyca. Na leśnej polanie wiewióreczka hyca, Figluje radośnie przy świetle księżyca. Uśmiechnął się do niej złocisty księżyc, A ona szybciutko na drzewo hyc. Do brzozy się tulił malutki rydz A z góry na niego świecił księżyc. Rydzyk księżycem bardzo się zachwyca I szybko rośnie przy świetle księżyca. Oscypki robi baca, leje się żyntyca, Popija ją baca, wygląda księżyca, Bo kiedy jasno zaświeci księżyc, Wtedy będzie baca swe owieczki strzyc. Szedł chłopiec z dziewczyną przy świetle księżyca Przytulił ją czule i złapał za cyca. A z góry zdziwiony patrzy księżyc, Jak chłopak dziewczynę trzyma za cyc. SPROSTOWANIE W numerze 4/2014 „Dłoni i Słowa” wydrukowaliśmy wiersz pt. „Księżycowe fraszki”, omyłkowo podpisując, że jego autorem jest Stanisław Surzyn. Prawdziwym autorem tego wiersza jest Stanisław Gądek. Obu twórców najmocniej przepraszamy za ten błąd. kronika wydarzeń W dniu 18 września 2015 roku przedstawiciele środowiska osób z niepełnosprawnościami przekazali na ręce dyrektor Biura Dialogu i Inicjatyw Obywatelskich Kancelarii Prezydenta RP, pani Grażyny Wereszczyńskiej, list do Pana Prezydenta Andrzeja Dudy dotyczący realizacji w Polsce Konwencji ONZ o prawach osób z niepełnosprawnościami. List podpisany jest przez Grzegorza Kozłowskiego, przewodniczącego Towarzystwa Pomocy Głuchoniewidomym, oraz przez 130 organizacji pozarządowych działających na rzecz ponad miliona osób z różnymi niepełnosprawnościami. Przekazanie listu stanowiło okazję do spotkania i zaprezentowania postulatów wynikających ze Społecznego Raportu Alternatywnego z realizacji Konwencji ONZ o prawach osób z niepełnosprawnościami. Reprezentanci sygnatariuszy listu przedstawili dyrektor Grażynie Wereszczyńskiej oraz pani Joannie Kamińskiej, ekspertce ds. osób z niepełnosprawnościami w Kancelarii Prezydenta, aktualne problemy związane z wdrażaniem przez Polskę Konwencji oraz z wyzwaniami polityki społecznej w tym zakresie. Dyrektor Grażyna Wereszczyńska, oświadczyła, że spotkanie to zapoczątkowało współpracę na rzecz obywateli z niepełnosprawnościami i ich otoczenia. v W dniach 18-20 września w Gdańsku odbyła się V Olimpiada Osób Głuchoniewidomych w Konkurencjach Przeróżnych, zorganizowana przez Pomorską Jednostkę Wojewódzką TPG. W olimpiadzie wystartowało sześć drużyn, składających się z sześciu zawodników. Uczestnicy rywalizowali w dwunastu przeróżnych, bardzo ciekawych konkurencjach: tenis stołowy, warcaby 100-polowe, Narty wieloosobowe wymagały maksymalnego zgrania zespołu. karaoke, bieg z przewodnikiem, skok w dal, wyścig nart wieloosobowych, wyścig na tandemach, pchnięcie kulą, bieg z fajerką, strzelanie bezwzrokowe, turniej piłki dźwiękowej i przeciąganie liny. Olimpiadzie towarzyszyły liczne atrakcje, m.in. sprzedaż cegiełek oraz warsztaty w ciemności i ciszy. Patronat honorowy nad imprezą objął pan Mieczysław Struk, marszałek województwa pomorskiego, oraz organizacja Pracodawcy Pomorza, natomiast patronat medialny sprawowały Radio Gdańsk, Gazeta Gdańska oraz portal Wybrzeże24.pl. v W dniach 18-21 września w Olsztynie odbył się VII Ogólnopolski Festiwal Twórczości Wszelakiej Osób Głuchoniewidomych, zorganizowany przez Warmińsko-Mazurską JW TPG. W tym roku uczestników inspirowało hasło „Odkryj w sobie artystę”. Można je było wprowadzić w czyn podczas czterech warsztatów modułowych: tańca towarzyskiego, plastycznych, teatralnych oraz literackich. Wśród uczestnikówznalazły się osoby głuchoniewidome z całej Polski. Festiwalowi towarzyszyła wystawa zdjęć „Otwórz oczy, usłysz nas – naprawdę jesteśmy". v W dniach 26-27 września w Warszawie miało miejsce ogólnopolskie spotkanie korespondentów regionalnych magazynu „Dłonie i Słowo”, autorów piszących do naszego czasopisma z większości wojewódzkich jednostek TPG. Pierwszego dnia dyskutowano, jak ulepszyć magazyn, aby był jeszcze atrakcyjniejszy i jeszcze trafniej odpowiadał potrzebom naszego środowiska. Drugiego dnia korespondenci uczestniczyli w intensywnych warsztatach dziennikarskich, doskonalących ich umiejętności pisarskie i redaktorskie. Zasłuchani korespondenci v regionalni DiS-u. 35 W dniach 3-5 października w Mazowieckiej JW TPG zorganizowano wyjazd na Roztocze. Przewodnikiem po ziemi roztoczańskiej był pan Adam Stępiński. Pierwszym celem wyprawy stał się Lublin, gdzie uczestnicy zwiedzili Starówkę, zamek, katedrę ze słynną zakrystią akustyczną oraz klasztor dominikanów, gdzie został podpisany traktat Unii Lubelskiej. Kolejnym przystankiem na trasie wycieczki był Zamość, zwany perłą renesansu. Miasto założył hetman wielki koronny Jan Zamoyski, który sprowadził z Włoch wybitUczestnicy wycieczki zwiedzili kilka obiektów nego architekta Bernarda Moranda, sakralnych. powierzając mu opracowanie projektu urbanistycznego. Architekt czerpał wzór z miast włoskich, zwłaszcza z Padwy. Do wizytówek Zamościa należą: ratusz z wahadłowymi schodami oraz Akademia Zamojska, którą ukończył m.in. Stanisław Staszic. Do znanych zabytków miasta można zaliczyć jeszcze Pałac Zamoyskich, katedrę, zabytkowe renesansowe kamieniczki z ozdobnymi attykami i arkadami oraz mury obronne z rotundą. W Zamościu urodził się i wychował znany wykonawca poezji śpiewanej – Marek Grechuta. Drugiego dnia, w niedzielny, słoneczny poranek wycieczka udała się w kierunku Sanktuarium Maryjnego w Krasnobrodzie. Autokarem dojechała do Kaplicy Objawień na Wodzie, drewnianej budowli z XVIII wieku, znajdującej się nieopodal klasztoru, w miejscu ukazywania się Matki Bożej. W 1680 roku w wodzie ze źródełka doznała uzdrowienia Maria Kazimiera Sobieska. Uczestnicy zwiedzili też barokowy kościół pw. Najświętszej Marii Panny z cudownym obrazem oraz 36 DiS Kalwarię Krasnobrodzką, złożoną z 84 figur z drewna lipowego, naturalnej wielkości, a następnie udali się do roztoczańskiego rezerwatu „Czartowe Pole”. Kolejny punkt programu stanowił stary modrzewiowy kościół w Górecku Kościelnym, a następnie miejscowość Zwierzyniec z dużą kaplicą na wyspie oraz letnią rezydencją przyszłej królowej Marysieńki Sobieskiej. Gdy zapadał zmierzch, wycieczka dotarła do Zagrody Guciów ze skansenem wsi roztoczańskiej. Na niedzielę, czyli ostatni dzień wycieczki, zaplanowano odwiedziny w Radecznicy, a w drodze powrotnej – obiad w Krasnobrodzie i postój w Szczebrzeszynie. Sporą atrakcją okazała się możliwość zrobienia zdjęć pod pomnikiem chrząszcza spopularyzowanego przez Jana Brzechwę w wierszu zaczynającym się od słów: „W Szczebrzeszynie chrząszcz brzmi w trzcinie”. (tekst: Lidia Wierzbicka, Mazowiecka JW TPG). v W dniu 16 października we Wrocławiu odbyło się spotkanie z okazji 20-lecia powstania Klubu Osób Głuchoniewidomych Dolnośląskiej JW TPG. Klub powstał 13.10.1995 r. i jest jednym z najstarszych Klubów Głuchoniewidomych w Polsce. W uroczystości uczestniczył Bartłomiej Skrzyński, Rzecznik ds. Osób Niepełnosprawnych przy Urzędzie Miasta Wrocławia, Barbara Grześ, członkini Zarządu TPG oraz przedstawiciele PZG i PZN. Program obejmował Podczas uroczystości przemówienia, występy klubowikażdy sposób komuczów (recytację wierszy i śpiewy) oraz nikacji był dobry. prezentację prac osób głuchoniewidomych – podopiecznych klubu. Na koniec zaplanowano poczęstunek z lampką wina oraz rozmowy w kuluarach. DiS 37 v W dniach 16-18 października w Radomiu odbyły się Drużynowe Mistrzostwa Polski Niesłyszących w Szachach. Drużyna Arkadii – Mazowieckiego Klubu Niesłyszących i Głuchoniewidomych – zdobyła srebrny medal. Jest on dla nas wyjątkowo cenny, gdyż w drużynie grały dwie osoby głuchoniewidome – Stanisław Gądek i Jerzy Środziński. v W dniu 22 października na dziedzińcu Instytutu Głuchoniemych w Warszawie odbyła się uroczystość odsłonięcia pomnika poświęconego pamięci głuchych żołnierzy Armii Krajowej. Monument upamiętnia wychowanków Instytutu, którzy jako żołnierze AK brali udział w Powstaniu Warszawskim. Było to wydarzenie bezprecedensowe, nigdy wcześniej osoby głuche nie angażowały się w zorganizowany sposób w konspirację i walki wyzwoleńcze. Autorem pomnika jest głuchy rzeźbiarz Mieczysław Syposz, współautorem – Ryszard Stryjecki. Obaj artyści są związani z TPG jako instruktorzy warsztatów rzeźbiarskich dla osób głuchoniewidomych w Orońsku. v W dniu 25 października uczestniczyliśmy w wyborach parlamentarnych. Wśród kandydatów do Sejmu znalazł się Krzysztof Wostal. Po raz pierwszy w historii do naszego parlamentu kandydowała osoba głuchoniewidoma. Mimo, że ostatecznie Krzysztof nie został posłem, to jego inicjatywa stanowi niewątpliwie wielkie osiągnięcie. Przypomnijmy, że Krzysztof wcześniej otrzymał wiele nagród za swoją działalność, m.in. w konkursie „Człowiek bez barier”, „Idol”, „Lodołamacze”, „Przedsiębiorczy”. Na co dzień zaś jest prezesem firmy Instytut Edukacji i Rozwoju Alfa Prim. Więcej o wydarzeniach na stronie www.tpg.org.pl Bożena Więckowska, pracownik biura TPG 38 DiS 6 2015 rok Usłyszmy i Zobaczmy Biuletyn Sekcji Rodziców i Opiekunów Dzieci Głuchoniewidomych Spis treści Kreciki znów na szlaku 2 Alicja i Adam Pabich Adres korespondencyjny: TPG ul. Deotymy 41, 01-441 Warszawa, tel./faks: 22 635 69 70 e-mail: [email protected] Wydawca: ul. Deotymy 41, 01-441 Warszawa tel./faks: 22 635 69 70 www.tpg.org.pl [email protected] Publikacja dofinansowana przez Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych wydarzyło się Kreciki znów na szlaku W tym roku Klub Rodziców Dzieci Głuchoniewidomych „Kreciki” wybrał się na warsztaty edukacyjno-rekreacyjno-sportowe do Zakopanego. Trwały one od 20 do 29 sierpnia 2015 roku. Klub „Kreciki” działa przy PZG Centrum Diagnozy i Rehabilitacji Dzieci i Młodzieży oraz Osób Dorosłych z Uszkodzonym Słuchem w Szczecinie. Rodziny pochodzą z różnych miast województwa zachodniopomorskiego m.in. Gryfina, Nowogardu, Szczecina, Recza i Wałcza. Do Zakopanego, wybrało się 15 klubowiczów. Już pierwszego dnia, po szybkim śniadaniu, ruszyliśmy w drogę do schroniska na Hali Ornak. Pogoda była słoneczna i sprzyjająca wędrówce. Szliśmy Doliną Kościeliską i dalej szlakiem do Smreczyńskiego Stawu, przy którym zatrzymaliśmy się na krótki odpoczynek. Było przepięknie – cicho, lekki wiatr, słońce odbijające się w tafli wody. Wkrótce wznowiliśmy marsz i dotarliśmy do schroniska. Tam ożywiliśmy się ciepłą herbatą i ruszyliśmy w drogę powrotną. Kasprowy Wierch i okolice Sobotni poranek był lekko chłodny, ale zapowiadał się piękny dzień. Czekając na wjazd kolejką na Kasprowy Wierch, zastanawialiśmy się, czy chmury przejdą i czy będzie co podziwiać z wierzchołka. Nie zawiedliśmy się – widok był przepiękny. Pełni energii zaczęliśmy schodzić szlakiem w dół, aż dotarliśmy do Hali Gąsienicowej i schroniska Murowaniec. Tam zebraliśmy siły, przed nami było jeszcze sporo drogi, a nikt nie chciał, by zmrok zastał nas na szlaku. Najtrudniejszym odcinkiem okazała się stroma i kamienista trasa prowadząca przez Dolinę Jaworzynki. Gdy zeszliśmy do Kuźnic, byliśmy całkiem wykończeni, ale też dumni, że daliśmy radę. 2 UiZ Cel: Sarnia Skała Niedziela 23 sierpnia okazała się również bardzo słoneczna. Po śniadaniu chętni udali się na Mszę Świętą do sanktuarium w Olczy. Potem całą grupą dojechaliśmy do Kuźnic, a stamtąd ruszyliśmy na szlak. Zwiedziliśmy pustelnię św. brata Alberta, a następnie drogą w górę doszliśmy do Kalatówek. Śniadanie w tym miejscu mogłoby trwać i trwać. Słońce w dolinie, wymijające się w górze wagoniki kolejki i uśmiechnięte twarze ludzi dookoła. Nie chciało nam się ruszać z miejsca, ale czas naglił. Idąc Drogą nad Reglami i Doliną Białego napotkaliśmy dziewięćsił bezłodygowy – roślinę chronioną. Dalej było coraz ciężej. Na Czerwonej Przełęczy zrobiliśmy postój, bo nogi odmawiały nam posłuszeństwa. Ale po nagrodę – Sarnią Skałę – trzeba się było wspinać jeszcze wyżej. Podejście było niebezpieczne, ale widoki i przeżycia jedyne w swoim rodzaju. Czuliśmy się wolni i szczęśliwi. Zdawało się, że Giewont mamy na wyciągnięcie ręki. Wiatr owiewający twarze, ustępujące zmęczenie i radość, że dotarliśmy. Dalsza trasa wiodła do wodospadu Siklawica, a następnie Doliną Strążyską, którą wróciliśmy do Zakopanego. Morskie Oko i Dolina Pięciu Stawów W poniedziałek podzieliliśmy się na dwie grupy ze względu na możliwości i wiek uczestników. Część z nas poszła drogą nad Morskie Oko. Druga grupa tuż za Wodogrzmotami Mickiewicza ruszyła w górę Doliną Roztoki, by dojść do Doliny Pięciu Stawów. W schronisku przypomniały mi się słowa piosenki Starego Dobrego Małżeństwa: ,,(…) a w schronisku św. Piotr z herbatą i widoki nieziemskie na świat (…)”, gdyż tak właśnie było. Równie niesamowita była droga powrotna, która wiodła przez Świstówkę (czyli znowu w górę) i podczas której pojawiały się nam przed oczami kolejne stawy. Cieszyliśmy się bardzo, mijając Czarny Staw (rzeczywiście z góry wyglądał jakby zamiast wody miał smołę na tafli) i podążając w dół do Morskiego Oka, które widzieliśmy już z daleka. Mieliśmy też szczęście zobaczyć bardzo rzadkiego ptaka – orzechówkę. Było już późno i zaczęło się szybko ściemniać, dlatego też kawałek drogi podjechaliśmy bryczką. Po powrocie bardzo zmęczeni marzyliśmy o śnie, ale zarazem układaliśmy kolejne plany. UiZ 3 Relaks w Szaflarach Następnego dnia trasa była lżejsza, by dać odpocząć nogom. Bez pośpiechu ruszyliśmy Doliną Chochołowską, a naszym celem była Polana Chochołowska. Niestety, zepsuła się pogoda. Kaplicę i bacówkę, w której zatrzymał się kiedyś papież Jan Paweł II, oglądaliśmy w strugach deszczu. W ruch poszły peleryny i parasole. W środę udaliśmy się przełęczą na Nosal. Szczyt nie był łatwy do zdobycia i część z nas została u jego podstawy. Droga powrotna wiodła przez Jaszczurówkę, gdzie zwiedziliśmy kościółek zbudowany bez użycia ani jednego gwoździa. Dzień zakończyliśmy, relaksując się w kompleksie Termy Szaflary. Dzieciaki były przeszczęśliwe, tak samo jak rodzice i opiekunowie. Tatry Słowackie Przedostatni dzień naszego wyjazdu okazał się bardzo ekscytujący. Wybraliśmy się na Słowację, do Tatrzańskiej Łomnicy. Najpierw wjechaliśmy koleją gondolową do Skalnego Plesa (jezioro na wysokości 1751 m n.p.m.), a stamtąd wyciągiem krzesełkowym na Łomnicką Przełęcz (2196 m n.p.m.). Tak wysoko jeszcze nie byliśmy! Bezchmurne niebo sprzyjało oglądaniu widoków, które zapierały dech w piersi. Ale na tym nie koniec, gdyż odbyliśmy jeszcze wycieczkę objazdową dookoła Tatr, zatrzymując się w Chochołowie na lekcji historycznej w lokalnym muzeum. To, co dobre, szybko się kończy i trzeba było wracać. Wyjazd do Zakopanego odbył się dzięki „opiekunce” naszych „Krecików” – pani Joannie Biczak – która go zaplanowała i zrealizowała. To dzięki niej głuchoniewidome dzieci, ich rodziny i przyjaciele mogli razem przeżyć piękne i niezapomniane chwile w górach. Dziękujemy! Alicja i Adam Pabich, rodzice Karola 4 UiZ Napisz do DiS-u! Wiesz o czymś, co może zainteresować naszych czytelników? Wziąłeś udział w ciekawym spotkaniu i chciałbyś o nim opowiedzieć? Zachwyciła Cię książka i uważasz, że warto by ją polecić innym? A może po prostu chcesz podzielić się z nami swoimi przemyśleniami? Bez względu na to, czy jesteś osobą głuchoniewidomą, wolontariuszem, czy też tylko" przyjacielem naszego środowiska – napisz do nas! " Wszelkie materiały (fotografie, ilustracje, teksty – w formie cyfrowej, brajlu lub pisane odręcznie) przysłać możesz e-mailem lub pocztą tradycyjną na podany niżej adres redakcji, nie zapominając przy tym o podpisaniu się oraz dołączniu swoich danych kontaktowych. Nasi redaktorzy zajmą się obróbką stylistyczną Twojego tekstu, nie martw się więc niedociągnięciami czy brakiem doświadczenia. Dostarczonych materiałów nie odsłyłamy, jednakże za każdy tekst, który wybierzemy i opoblikujemy w DiS-ie, otrzymasz należne honorarium autorskie. Nie wahaj się więc, tylko napisz! Redakcja DiS ul. Deotymy 41, 01-441 Warszawa tel./fax: 22 635 69 70 [email protected] Pod tymi adresami czekamy także na zgłoszenia od osób, które chcą otrzymywać DiS. Prenumerata jest bezpłatna. Należy tylko podać dokładny adres korespondencyjny oraz określić, w jakiej formie mamy wysyłać DiS (druk powiększony, brajl, płyta). Opracowanie: Elżbieta Gubernator-Syposz (redaktor naczelna) Marta Koton-Czarnecka (redakcja merytoryczna) Agnieszka Fijałkowska-Żydok (redakcja i korekta) Dorota Umińska (opracowanie graficzne, montaż filmów) Marek Niemierski (tłumaczenie na PJM) Kamil Kaczyński (wersje audio) Druk: Lotos Poligrafia Sp. z o.o. Wał Miedzeszyński 98, 04-987 Warszawa Na okładce: Na okładce: W górach jest wszystko, co kocham. Foto: Pixabay N a zbliżające się Święta Bożego Narodzenia pragniemy złożyć naszym Czytelnikom życzenia przeżywania Narodzenia Pańskiego w zdrowiu, radości i ciepłej rodzinnej atmosferze. A nadchodzący Nowy Rok 2016 niech będzie czasem spełniania się marzeń i realizacji wszystkich zamierzeń. zespół redakcyjny „Dłoni i Słowa” zys war twa To iewidomym on likacja Pub mocy G uch Po ISSN 1427-3128 www.tpg.org.pl