6 Dłonie i Słowo W górach jest wszystko,

Transkrypt

6 Dłonie i Słowo W górach jest wszystko,
6
2015 rok
Dłonie i Słowo
Magazyn Towarzystwa
Pomocy Głuchoniewidomym
W górach
jest wszystko,
co kocham s. 17
Alkohol nie leczy
smutku s. 4
Kongres Osób
z Niepełnosprawnościami s. 12
Zapiecek
artystyczny s. 32
spis treści
List od redakcji Elżbieta Gubernator-Syposz
3
Alkohol nie jest lekarstwem na smutek Marta Koton-Czarnecka
4
Kongres Osób z Niepełnosprawnościami Alicja i Adam Pabich
12
W górach jest wszystko, co kocham... Agnieszka Orzech
17
Kącik towarzyski
25
Być albo nie być – o TO jest pytanie?
Grzegorz Kozłowski
26
Zaraźliwe szczęście – refleksje po filmie „Król życia”
Natalia Sikora
29
Komunikacja międzyludzka w dobie Internetu Anna Tokarska
31
Zapiecek artystyczny
32
Kronika wydarzeń
Bożena Więckowska, Lidia Wierzbicka
34
Dłonie i Słowo
Wydawca:
Magazyn Towarzystwa
Pomocy Głuchoniewidomym
Nr 6 (83) / 2015 rok XX
ISSN 1427-3128
nakład: 1700 egz. + 140 brajl
ul. Deotymy 41, 01-441 Warszawa
tel./faks: 22 635 69 70
www.tpg.org.pl [email protected]
Publikacja dofinansowana przez Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób
Niepełnosprawnych
od redakcji
Drodzy Czytelnicy,
oddajemy Wam ostatni w tym roku numer
naszego czasopisma poruszającego problemy
osób z dysfunkcją słuchu i wzroku. Zamieszczamy w nim m.in. relację z 1. Kongresu Osób
z Niepełnosprawnościami, który odbył się we
wrześniu w Warszawie. Było to ważne wydarzenie, bo spotkało
się na nim wiele organizacji, by rozmawiać o przestrzeganiu praw
osób niepełnosprawnych zawartych w Konwencji ONZ. Dyskutowano też o pracy i edukacji osób niepełnosprawnych w Polsce.
Na naszych łamach podejmuje tym razem także temat nadużywania
alkoholu i uzależnienia od niego. Alkohol jest sposobem ucieczki
od negatywnych emocji i życiowych trudności. Jak rozpoznać
uzależnienie i gdzie szukać pomocy – o tym przeczytamy w wywiadzie, który przeprowadziła Marta Koton-Czarnecka.
W rubryce „Sport” o swojej przygodzie z górami opowiada
głuchoniewidoma Agnieszka Orzech. Autorka radzi, jak bezpiecznie i z planem podejmować wędrówki górskie, które stały
się jej pasją. Na dalszych stronach pisma poczytamy o sposobach
porozumiewania się, a także o filmie „Król życia” – polskiej komedii z udziałem Roberta Więckiewicza. Jej bohaterem jest
znudzony życiem pracownik wielkiej korporacji, który dopiero
po wypadku zaczął dostrzegać drugiego człowieka obok siebie.
W bieżącym numerze ponownie zamieszczamy „Kącik towarzyski”.
Na pewno jest wśród Was wielu samotnych, którzy chcieliby poznać
inne osoby głuchoniewidome. A zatem gorąco zachęcam Was
do pisania i do odpowiadania na anonse z „Kącika towarzyskiego”.
Gwarantujemy pełną anonimowość.
Drodzy Czytelnicy, zwracamy się do Was o wsparcie finansowe
dla realizacji potrzeb głuchoniewidomych dzieci i dorosłych, podopiecznych naszego Towarzystwa. O tym szerzej pisze w swoim
artykule przewodniczący TPG, Grzegorz Kozłowski. Warto
pomagać choćby ze względu na samych siebie!
Elżbieta Gubernator-Syposz,
redaktor naczelna
między nami
Alkohol nie jest lekarstwem
na smutek
W poprzednim numerze DiS-u pisaliśmy o depresji. Zdarza się,
że choroba ta jest przyczyną – lub skutkiem – uzależnienia od
alkoholu. Wiele osób z depresją nadużywa alkoholu i jednocześnie
sporo alkoholików zapada na depresję. O tym, jak niebezpieczny
jest alkohol, dlaczego po niego sięgamy, jak rozpoznać uzależnienie i jak z niego wyjść, rozmawiamy z Jadwigą Fudałą,
kierownikiem Działu Lecznictwa Odwykowego i Programów
Medycznych w Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów
Alkoholowych (PARPA).
Choroba alkoholowa dotyka osoby w różnym wieku,
z różną pozycją społeczną. Wydaje się, że osoby
niepełnosprawne z powodu stresu, trudności w życiu
codziennym, izolacji społecznej są szczególnie
narażone na sięganie po alkohol i uzależnienie.
Czy tak jest rzeczywiście?
Jest to bardzo prawdopodobne, ale nie ma
żadnych badań, ani polskich ani zachodnich,
które by to udowadniały i pokazywały skalę
problemu. Na pewno wśród osób niepełnosprawnych odsetek osób pijących problemowo (za dużo
i za często) jest co najmniej taki sam jak w całym
społeczeństwie, czyli 12-13 procent. Około 10 procent
dorosłych Polaków nadużywa alkoholu, a około 2-3 procent
jest uzależnionych.
4
DiS
Co sprzyja alkoholizmowi towarzyszącemu niepełnosprawności?
Alkohol jest formą ucieczki od negatywnych emocji. U osób niepełnosprawnych może to być np. wstyd z powodu swojej niepełnosprawności i zależności od innych czy poczucie braku sensu życia.
Dotyczy to zwłaszcza osób, które utraciły sprawność nagle,
na skutek wypadku lub choroby. Dla nich to duży wstrząs, nieoczekiwanie wypadają z pełnionych dotąd ról społecznych, wiele rzeczy
staje się dla nich niedostępnych, w ich życie wkrada się nuda. I alkohol
staje się wtedy regulatorem uczuć. W chwili nudy, braku pobudzenia
jest czynnikiem, który powoduje wzrost emocji, a w chwili stresu –
uspokaja. Oczywiście, mamy tu do czynienia z działaniem na krótką
metę. Przyczyna problemów emocjonalnych nie znika, a alkohol
w dalszej perspektywie powoduje obniżenie nastroju, pogłębia poczucie izolacji, prowadzi do zaburzeń lękowych i do narastania problemów
finansowych. Jednak na krótką metę daje iluzję rozwiązania problemu.
I właśnie dla tej iluzji ludzie nadużywają alkoholu.
U części osób nadużywających alkoholu dochodzi do uzależnienia,
ale to, czy tak się stanie, czy rozwinie się uzależnienie, jest od nas
niezależne. Ogromną rolę odgrywa tu biologia, czyli fizjologiczna, genetyczna skłonność do uzależnień. Nie jest to jednak proste, bezpośrednie
dziedziczenie. Nie możemy powiedzieć, że uzależniony ojciec przekaże
uzależnienie swojemu synowi, choć jest prawdopodobne, że w jego
rodzinie będzie przekazywana skłonność do uzależnień.
Wśród naszych Czytelników sporo jest osób starszych, u których
niepełnosprawność wiąże się z wiekiem. Czy osoby starsze mogą
uzależnić się od alkoholu?
Tak. Uzależnić można się w każdym wieku, nie ma reguły, że jeśli ktoś
się nie uzależnił do 40. roku życia, to jest już chroniony. Przejście na
emeryturę czy rentę stanowi duży czynnik ryzyka nadużywania alkoholu, zwłaszcza gdy mieszka się samemu. Pojawiają się: poczucie bezużyteczności i niskiej wartości, długie wieczory, z którymi nie
wiadomo, co zrobić, problemy ze snem. Picie wydaje się remedium,
DiS
5
więc pije się coraz więcej i więcej. A trzeba wiedzieć, że u ludzi starszych
zmienia się metabolizm, tkanki są uboższe w wodę, toteż mniejsza
dawka alkoholu powoduje większe jego stężenie we krwi niż u osoby
młodszej. Ponadto, ryzyko związane z alkoholem wzrasta, gdy bierze
się różne leki, bo leki zaburzają metabolizm alkoholu. Generalnie, picie
alkoholu przez osoby starsze wiąże się ze znacznie większym ryzykiem
szkód zdrowotnych niż ma to miejsce u osób młodszych. I na pewno
alkohol nie leczy bezsenności, wręcz przeciwnie – potęguje problemy
ze snem.
Co może zredukować ryzyko nadużywania alkoholu? Wsparcie
bliskich, aktywność społeczna?
Na pewno bardzo ważne jest i wsparcie społeczne, i kompetencje
społeczne. Im lepiej nauczymy dziecko relacji z ludźmi, rozwiązywania
problemów, radzenia sobie ze stresem, lękiem – tym mniejsze
ryzyko, że w przyszłości będzie sięgać po alkohol w celu rozładowania
negatywnych emocji. Bo przecież problemy, stresy są nieodzowną
częścią życia każdego z nas. Ważne, jak sobie z nimi radzimy.
Jeśli chodzi o rodzinę, to ona także ma ogromne znaczenie. Badania
pokazują, że ryzyko nadużywania alkoholu jest większe w grupie kobiet
samotnych oraz żyjących w związkach nieformalnych niż u mężatek.
Wśród mężczyzn zdecydowanie najwięcej nadużywają alkoholu rozwodnicy. Z badań społecznych wynika zatem, że małżeństwo chroni
przed nadużywaniem alkoholu.
Do kolejnych czynników chroniących należą wiedza i świadomość.
Niestety, polskie społeczeństwo nie ma wiedzy, czym tak naprawdę
jest alkohol. Ludzie mają masę błędnych przekonań na jego temat,
ale najczęściej nie mają one nic wspólnego z rzeczywistością. Bo
rzeczywistość jest taka, że alkohol jest substancją silnie toksyczną
i zawsze niesie ze sobą ryzyko problemów. Gdy pije się alkohol, nie ma
ryzyka zerowego. Gdyby alkohol wymyślono dziś, gdy wiemy, jak bardzo
jest szkodliwy, nie zostałby zalegalizowany i byłby traktowany tak samo
jak narkotyki. Ale że jest z nami od zawsze, nikt nie odważy się go wycofać.
A ponieważ jest legalny i towarzyszy nam od dawna, ludzie nie boją się
alkoholu i lekceważą go. I piją, krzywdząc siebie oraz swoich bliskich.
6
DiS
Jak zatem pić alkohol, żeby nie krzywdzić
siebie i innych?
rys.
Da
ri u
sz
P
ie
tr z
ak
Im mniej, tym lepiej – to pierwsza,
generalna zasada. Szkodliwe
jest
zarówno
okazjonalne
spożywanie dużych ilości alkoholu, jak i codzienne picie
małych ilości.
Przy spożyciu codziennym nie
doprowadza się co prawda do
stanu upojenia, ale bardzo cierpi
wątroba. Zwłaszcza w przypadku kobiet, u których ten organ jest wrażliwszy, wobec czego
Utrata kontroli nad
częściej niż u mężczyzn występują
piciem jest jedną z cech
u nich problemy związane z wątrobą
pozwalających odróżnić
na tle nadużywania alkoholu. Ponadto,
nadużywanie alkoholu
przy regularnym piciu wzrasta tolerancja
od uzależnienia.
na alkohol. I jeszcze jedno: nasz organizm
wytwarza naturalnie endorfiny, czyli hormony szczęścia, ale jeśli otrzymuje je regularnie,
codziennie wraz z alkoholem, przestaje je wytwarzać.
W związku z tym, gdy odstawimy alkohol, pojawia się
obniżony nastrój.
Picie okazjonalne w dużych ilościach to z kolei duża dawka
trucizny naraz. Szkodzi całemu organizmowi, ma też duży wpływ na
zachowanie i sprzyja głupim decyzjom.
A zatem, aby ograniczać ryzyko związane z alkoholem, trzeba robić
odstępy czasowe w piciu (co najmniej dwudniowe) i przestrzegać
ustalonych limitów spożycia. Limity te są różne dla kobiet i dla
mężczyzn, bo kobiety są bardziej wrażliwe na alkohol. Jeśli kobieta
i mężczyzna wypiją tyle samo, to kobieta może mieć aż o 40 procent
większe stężenie alkoholu we krwi. Jest to bardzo duża różnica.
DiS
7
Jakie są te ustalone limity spożycia alkoholu?
Przy piciu okazjonalnym kobieta nie powinna wypić podczas jednego
spotkania więcej niż cztery tzw. porcje standardowe alkoholu, czyli nie
więcej niż 2 piwa lub pół butelki wina lub 120 ml wódki. Dla mężczyzny
limit ten wynosi sześć porcji czyli 3 piwa lub 0,8 butelki wina lub 180
ml wódki. I ważne, aby spożywanie alkoholu podczas spotkania jak
najbardziej rozwlekać w czasie, pić pomału i pamiętać o piciu dużej
ilości innych płynów, najlepiej wody.
Jeśli pije się alkohol regularnie, to w przypadku kobiet łączne tygodniowe spożycie alkoholu nie powinno przekraczać 7 piw lub około 2
butelek wina lub 420 ml wódki (około 0,8 półlitrowej butelki), a w przypadku mężczyzn – 13 piw lub około 3 butelek wina lub 0,8 litra wódki.
Konieczne są minimum dwa dni abstynencji w tygodniu (najlepiej dzień
po dniu).
Co robić, gdy stwierdzimy, że przekraczamy te limity, czyli że pijemy
w sposób ryzykowny?
Na początek warto zachować przez tydzień lub dwa, a jeszcze lepiej
przez miesiąc, całkowitą abstynencję. Przez ten czas pozwalamy organizmowi wrócić do normy. Przed ponownym sięgnięciem po alkohol
trzeba się umówić ze sobą, ile alkoholu możemy wypić dziennie,
tygodniowo i okazjonalnie. Jeśli piliśmy alkohol codziennie, trzeba
zaplanować dwa dni abstynencji w tygodniu, najlepiej dzień po dniu.
Należy zapisywać ilości spożywanego alkoholu i porównywać je ze
złożonymi sobie obietnicami. Jeśli nie przekroczyliśmy zaplanowanych
limitów, możemy je zmniejszyć. Jeśli je przekroczyliśmy, trzeba się
zastanowić, dlaczego tak się stało i próbować to zmienić w następnych
tygodniach. Jeśli się nie udaje, trzeba skorzystać z pomocy specjalistów.
Jak rozpoznać, że jesteśmy już uzależnieni? Gdzie leży granica
między nadużywaniem a uzależnieniem?
Uzależnienie rozwija się stopniowo, zanim do niego dojdzie, pojawia
się szereg sygnałów ostrzegawczych, które jednak łatwo przegapić.
8
DiS
rys. D
a
za
ri u s
Jakie to sygnały? Na pewno to, że picie
zP
ie
tr
robi się coraz częstsze, że coraz
częściej się upijamy, że picie
zaczyna się robić bardzo ważne,
np. przy planowaniu spotkania
mniej interesują nas ludzie,
a bardziej to, ile będzie alkoholu,
czyli spotkanie z człowiekiem
przeradza się w spotkanie
z alkoholem. Jest niebezpiecznie, gdy picie staje się treścią
życia, robi się ważniejsze niż
praca i hobby, gdy zaczyna
dominować nad innymi aktywnościami życiowymi, gdy powoduje,
że nawala się na różnych frontach, że
Głód alkoholu u osoby
wypada się z dotychczasowych ról ojca/
uzależnionej oznacza
matki, żony/męża, czy pracownika. Trzeba
nie tylko uzależnienie
fizyczne, ale przede
wyhamować, gdy zauważymy, że traktujewszystkim - psychiczne.
my alkohol jak lekarstwo na stresy i problemy.
Im trudniej jest nam wyobrazić sobie spotkanie,
posiłek czy wieczór bez alkoholu, tym gorzej. Kolejnym sygnałem alarmowym są dotkliwe kace oraz picie
na kaca. Niestety, osoby pijące nie chcą widzieć tych sygnałów.
Jest to ich mechanizm obronny, pozwalający kontynuować to, co daje
przyjemność, czyli picie. Ostrzeżeniem powinna być także sytuacja, gdy
ludzie, którym zależy na naszym dobru i szczęściu, zaczynają wyrażać
zaniepokojenie naszym piciem.
Jeśli chodzi o różnice między nadużywaniem a uzależnieniem, to
jest ich kilka. Najistotniejsza to utrata kontroli nad piciem. Osoba
uzależniona umawia się, że dziś nie będzie pić, ale jej się to nie udaje
i picie przechodzi w ciągi. Kolejne objawy uzależnienia to występowanie
zespołu abstynencyjnego (czyli bardzo złego samopoczucia podczas
obniżenia stężenia alkoholu we krwi), wzrost tolerancji na alkohol
i głód alkoholu (czyli absolutne, wręcz paniczne skoncentrowanie na
potrzebie napicia się, wyzwalane przez stany psychiczne takie jak lęk
k
DiS
9
lub złość, albo przez bodźce fizyczne, takie jak zapach alkoholu czy
szczęk kieliszków). Głód alkoholu oznacza uzależnienie psychiczne
i jest jednym z istotniejszych powodów, dlaczego tak trudno jest wyjść
z nałogu.
Co robić, jeśli podejrzewamy u siebie lub swojego bliskiego
uzależnienie od alkoholu? Gdzie szukać pomocy?
Na stronie www.parpa.pl znajduje się wykaz placówek leczących
uzależnienie. Poradni tych istnieje wiele, w każdym powiecie
przynajmniej jedna. Nie trzeba się bać poradni, bo tam jak nigdzie
znajdzie się zrozumienie i akceptację. Do poradni mogą się zgłaszać
zarówno osoby uzależnione lub podejrzewające u siebie uzależnienie,
jak i bliscy tych osób. Placówki te pomagają bowiem także rodzinom
uzależnionych. Podczas rozmowy z terapeutą można się dowiedzieć,
jak pomóc osobie uzależnionej, jak ją wesprzeć, oraz jak pomóc
sobie samemu, jak się bronić, jak nie dać się wciągnąć w pułapkę
współuzależnienia, jak budować własną niezależność i siłę. Zarówno
leczenie uzależnienia, jak i pomoc rodzinom są bezpłatne, finansowane
przez NFZ nawet w przypadku osób nieubezpieczonych. Do poradni nie
trzeba mieć skierowania, warto jednak wcześniej zadzwonić i umówić
się na wizytę.
Czy istnieją ośrodki lub terapeuci specjalizujący się w terapii
uzależnienia od alkoholu u osób niepełnosprawnych? Czy leczenie
alkoholizmu u osoby niepełnosprawnej (np. głuchoniewidomej) różni
się od leczenia alkoholizmu u osób pełnosprawnych?
W uzależnieniach panuje demokracja, a ludzie niepełnosprawni nie
różnią się pod tym względem niczym od osób sprawnych. Jestem
przeciwko takiemu różnicowaniu. Kłopotem jest natomiast bariera
komunikacyjna. Uzależnienie leczy się psychoterapią, a psychoterapia oznacza rozmowę i bliski kontakt pomiędzy osobą uzależnioną
i terapeutą podczas sesji indywidualnych oraz pomiędzy terapeutą
a kilkoma osobami uzależnionymi podczas sesji grupowych.
W przypadku osób niewidzących nie ma problemu z komunikacją
10
DiS
poprzez rozmowę, problem ten istnieje natomiast w przypadku
osób niesłyszących lub niedosłyszących. Podczas sesji grupowych
trzeba słyszeć, co mówią inni, reagować na to, co dzieje się w grupie.
W przypadku dużego niedosłuchu staje się to niemożliwe. Z taką osobą
trzeba pracować wyłącznie indywidualnie, wolniej, spokojniej, poprzez
np. pisanie za pomocą różnych sprzętów.
Ze zdecydowanie najgorszą sytuacją mamy do czynienia w przypadku osób głuchych. Kiedyś podjęliśmy próby nauki języka migowego
terapeutów, ale nie da się go nauczyć na poziomie rozmowy terapeutycznej. Na dodatek, tacy pacjenci nie trafiają się co dzień, a nauczonego języka szybko się zapomina. Później wpadliśmy na pomysł, aby
poprosić osoby głuche o zwerbowanie ze swojego środowiska osób,
które moglibyśmy przeszkolić w pomaganiu uzależnionym i ich rodzinom. Zrealizowaliśmy ten projekt wraz z Urzędem Miasta Warszawy.
Kilkanaście osób przeszło długie, trzyletnie szkolenia i obecnie są
one zatrudnione w punkcie konsultacyjnym w Warszawie przy ulicy
Kruczej 6/14a. Tam możemy kierować osoby niesłyszące z uzależnieniem od alkoholu z Warszawy i okolic. Chciałabym, aby inne samorządy
wzięły przykład z Warszawy i także utworzyły takie punkty, bo jeden
punkt na całą Polskę to kropla w morzu potrzeb.
rozmawiała
Marta Koton-Czarnecka
Punkt pomocy dla osób niesłyszących i słabosłyszących
z problemami alkoholowymi:
Warszawa ul. Krucza 6/14a
www.pa-nieslyszacy.info
(treści na stronie dostępne są też w tłumaczeniu na język migowy)
Informacje w sprawie działania punktu, konsultacji oraz terapii
można uzyskać pod numerem 601 436 000
(w formie sms-a, videokonferencji lub rozmowy głosowej)
oraz pod adresem e-mail: [email protected]
DiS
11
wydarzyło się
Kongres Osób
z Niepełnosprawnościami
Dnia 16 września 2015 roku w Warszawie w Szkole Wyższej
Psychologii Społecznej odbył się I Kongres Osób z Niepełnosprawnościami. Przedstawiamy obszerną relację z tego wydarzenia.
Wszystko rozpoczęło się od przedstawienia. Dwoje aktorów
wmieszanych w tłum uczestników zaczęło się przekrzykiwać:
„Dasz radę, zobaczysz, będzie dobrze! Tu jest w porządku i wcale
nie jest tak strasznie!”; „Nie, zostań na miejscu, tu jest przynajmniej bezpiecznie i spokojnie! Nie dasz rady, po co próbować?”.
W naszym życiu odczuwamy podobne wahania, bo trudno poradzić
sobie z chorobą, leczeniem i rehabilitacją. Aktorzy pokazali,
jak można „pozbierać się i ruszyć w świat”. Trudno wierzyć we
własne siły, gdy osoby, z którymi pracujemy, nie akceptują nas do
końca takimi, jacy jesteśmy. Trzeba jednak zaufać samemu sobie
i powiedzieć: „Dam radę!”.
Otwarciu Kongresu przewodniczył Rzecznik Praw Obywatelskich, dr Adam Bodnar, który przypomniał zebranym o znaczeniu
Konwencji ONZ o prawach osób z niepełnosprawnościami. Pełni
ona funkcję instrukcji, a zarazem motywuje do działań podejmowanych na rzecz osób z niepełnosprawnościami. Ważnym punktem imprezy było wręczenie nagród ambasadorom Konwencji.
Otrzymali je: Grzegorz Aresz, Agnieszka Dudzińska, Jarosław
Gniatowski, Monika Janik, Anna Machalica, Krystyna Mrugalska,
Wojciech Szczurek, Joanna Brona, Anna Błaszczak, Irena Lipowicz, Kinga Śniegowska, Bank Zachodni WBK, Onet Pro Bono,
Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie.
12
DiS
Teoria sobie, praktyka sobie
Czy Konwencja działa? Nad tym zastanawiali się uczestnicy Kongresu. Łucja Kornaszewska-Antoniuk z Fundacji Aktywizacja
przedstawiła wyniki badania przeprowadzonego wśród samorządów
w całym kraju na zlecenie Biura Rzecznika Praw Obywatelskich.
W ankiecie uczestniczyło 24 % poproszonych o to gmin i powiatów. Udzielone odpowiedzi ujawniły, że niektóre podejmowane
działania mają charakter wyłącznie prowizoryczny, brakuje też
systematyczności w ich prowadzeniu. Jacek Zadrożny z fundacji
„Vis Maior” mówił o dostępie osób niepełnosprawnych do udziału
w wyborach. Mogą one w większości głosować przez pełnomocnika,
korespondencyjnie lub poprzez nakładki. Tyle teoria, bo w praktyce
ciągle są problemy z realizacją tych rozwiązań, np. wydrukowane
karty nie pasują do nakładek. Kolejny problematyczny punkt
Konwencji to dostępność informacji cyfrowej. Od 2012 roku
istnieje rozporządzenie mówiące, że internetowe systemy informacyjne dotyczące spraw społecznych muszą być dostępne dla osób
niepełnosprawnych. Tymczasem wiele z nich, np. strony niektórych
banków, nie mają takich opcji. Dominik Toskała z Polskiego Związku
Głuchych zaprezentował natomiast problemy osób niesłyszących,
które wciąż walczą o faktyczne uznanie języka migowego za równoprawny i muszą domagać się dostępności profesjonalnego tłumacza
w urzędach i przychodniach. Kolejni prelegenci poruszali kwestie
zbyt rzadkiego korzystania przez osoby niepełnosprawne z pomocy
prawnej. W rezultacie osoby te są często krzywdzone przez wymiar
sprawiedliwości, np. dochodzi do ograniczania im praw rodzicielskich.
Bariery ograniczające udział osób niepełnosprawnych w życiu
publicznym istnieją także w systemie oświatowym. Część z nich
wynika z przekonań i obaw rodziców, część z braku umiejętności
nauczycieli, a część z ograniczeń finansowych. Fundacja Aktywizacja przedstawiła natomiast trudności, na jakie się natykają osoby
z niepełnosprawnościami na rynku pracy. Podstawowy problem
stanowi niechętna postawa wielu pracodawców. Zmiany w ich
mentalności są już co prawda widoczne, ale potrzeba jeszcze wiele
czasu i pracy, aby uświadomić pracownikom ich prawa, a pracodaw-
DiS
13
com korzyści wynikające z zatrudnienia osób niepełnosprawnych –
nie tylko materialne, ale i moralne. W dalszej kolejności omówiono
zagadnienia związane z korzystaniem z pomocy psów-przewodników,
z dostępnością architektoniczną oraz z ubezwłasnowolnieniem
i dostępem do sądownictwa osób z niepełnosprawnością.
Ostatni temat poruszyło Polskie Stowarzyszenie na Rzecz Osób
z Upośledzeniem Umysłowym. We wspomnianym obszarze Konwencja nie działa, a największe problemy mają w tym zakresie osoby
z niepełnosprawnością intelektualną.
Społeczny Raport Alternatywny
Na zakończenie Kongresu Aleksander Waszkielewicz przedstawił
Społeczny Raport Alternatywny z realizacji w Polsce Konwencji ONZ.
Jest to trzeci dokument dotyczący tego zagadnienia, obok sprawozdania Rządu Rzeczypospolitej Polskiej oraz sprawozdania Rzecznika
Praw Obywatelskich. W opracowaniu Społecznego Raportu Alternatywnego uczestniczyło 150 ekspertów, którzy obradowali podczas
pięciu regionalnych spotkań konsultacyjnych. Stwierdzono, że poziom
praw na rzecz osób z niepełnosprawnością poprawił się, ale wciąż
słabo idzie wcielanie ich w życie. Za główne przyczyny takiego stanu
rzeczy uznano: brak systemowej, strategicznej polityki społecznej oraz
pasywną rolę państwa, które kładzie zbyt mały nacisk na niezależną
i aktywną egzystencję osób niepełnosprawnych. Wśród problemów
szczegółowych autorzy raportu wymieniają m.in.:
• brak jednolitej definicji niepełnosprawności, skomplikowany
system orzecznictwa, medyczne podejście do niepełnosprawności;
• niedostateczną reprezentację osób z niepełnosprawnościami w ich
sprawach;
• nieskuteczną i niekompletną ustawę antydyskryminacyjną (wciąż
istnieją przepisy dyskryminujące osoby z niepełnosprawnościami);
• zbyt małe faktyczne wsparcie państwa dla rodziców dzieci
z niepełnosprawnościami;
• brak systemów powiadamiania alarmowego (np. dla osób niesłyszących, niemówiących), niską wiedzę w środowisku ratowniczym o tych osobach;
• brak wsparcia w więzieniach i aresztach;
• ograniczanie wolności osób
niepełnosprawnych w domach
opieki społecznej i szpitalach (stosowanie przymusu
np. poprzez wiązanie);
• niekompletną
ustawę
o języku migowym;
• problemy z dostępem do
ubezpieczenia zdrowotnego
osób chorujących psychicznie,
problemy z dostępem do specjalistycznych usług medycznych
(diagnostyki i leczenia), niewydolny i archaiczny system lecznictwa
psychiatrycznego;
Źródło: Monitoring
Obywatelski
• brak strategii, koordynacji i niespójność
działań rehabilitacyjnych, ograniczone środki na
rehabilitację społeczną;
• ogromne różnice między miastem a wsią;
• niski poziom decyzyjny
Niepełnosprawnych.
Pełnomocnika
Rządu
ds.
Osób
Wypracowane postulaty
Organizacje osób z niepełnosprawnościami mają różne pomysły, jak
poprawić sytuację osób z niepełnosprawnościami w Polsce. Uważają
m.in., że:
1. Przedstawiciele władz państwa powinni wspólnie z osobami
z niepełnosprawnościami opracować plan wdrażania w Polsce
Konwencji.
2. Pełnomocnik Rządu ds. Osób Niepełnosprawnych powinien
podlegać tylko premierowi.
DiS
15
3. Państwo polskie powinno pamiętać, przygotowując zmiany prawa,
że osoby z niepełnosprawnościami są takimi samymi ludźmi jak
inni: mają swoją godność i chcą same o sobie decydować.
4. Państwo powinno tak wspierać osoby z niepełnosprawnościami,
żeby same chciały zajmować się swoimi sprawami, powinno
zachęcać je do samodzielności.
5. Osoby z niepełnosprawnościami powinny być wspierane przez ludzi
i organizacje w ich najbliższym otoczeniu. Nie powinny mieszkać
w dużych instytucjach opieki.
6. Osoby z niepełnosprawnościami powinny uczestniczyć w życiu
społecznym razem ze wszystkimi innymi ludźmi.
7. Państwo powinno bardziej wspierać rodziny, w których są dzieci
lub dorosłe osoby z niepełnosprawnością.
8. Wszystkie osoby z niepełnosprawnościami, które mogą pracować
na otwartym rynku pracy, powinny pracować i być traktowane
w pracy tak samo jak osoby bez niepełnosprawności.
9. Wszystkie dzieci z niepełnosprawnościami, które mogą uczyć się
razem z uczniami bez niepełnosprawności, powinny się uczyć
wspólnie.
10.Państwo polskie powinno wprowadzić prawo zabraniające
dyskryminacji z powodu niepełnosprawności.
11.Urzędnicy i pracownicy instytucji pomagających osobom
z niepełnosprawnościami powinni być ciągle szkoleni w zakresie
wspierania tych osób.
12.Należy poprawić tłumaczenie na język polski Konwencji ONZ
o prawach osób z niepełnosprawnościami, gdyż obecne zawiera
błędy i nie jest dobrze rozumiane przez wszystkich.
Więcej informacji o Konwencji ONZ i monitoringu obywatelskim
można znaleźć na stronach: www.monitoringobywatelski.firr.org.pl,
www.konwencja.org
Alicja i Adam Pabich
16
DiS
sport
W górach jest wszystko,
co kocham
W góry czy nad morze? Oto pytanie, przed którym staje niejeden
urlopowicz planujący wakacje. Głuchoniewidoma Agnieszka
Orzech wybiera góry. Przeczytajcie jej relację z samodzielnej
wyprawy w Tatry.
Wypełnione gwarem nadbałtyckie plaże czy górskie szlaki cieszące
oczy urokliwymi krajobrazami? A może opcja mazurska lub któraś
z kuszących ofert last minute? Mnie na szczęście problem wyboru
nie dotyczy. Jestem rdzenną Pomorzanką i nieraz już miałam okazję
docenić walory naszego morza, ale prawie dwadzieścia lat temu
zakochałam się trwale i dozgonnie w polskich Tatrach. Sprawa
jest więc jasna. Jeśli tylko finanse pozwalają, kierunek mam jeden
– Zakopane.
Ten pierwszy raz
Przygodę z górami rozpoczęłam w podstawówce, a dokładnie w ósmej
klasie, kiedy to wraz z grupą wybrańców pojechałam na zorganizowaną
przez internat wycieczkę, właśnie do Zakopanego. Niezła była z nas
ekipa. Osiem osób niewidomych, a właściwie słabowidzących z dodatkowymi schorzeniami (na przykład zaburzeniami równowagi,
mózgowym porażeniem dziecięcym), no i ja – zupełnie niewidoma
z niedosłuchem. Pamiętam, że nie było łatwo. Wymarsze o świcie, mozolna wspinaczka po niekończących się kamieniach, dygot mięśni i to
obezwładniające zmęczenie, kiedy wydawało się, że nie jesteśmy już
w stanie zrobić ani kroku dalej. A jednak szliśmy, dopingowani przez
naszych wychowawców, do góry, na sam szczyt. Napotykani na szlaku
ludzie niejednokrotnie pukali się w czoła, widząc, jak dorośli nas
DiS
17
holują za ręce. Jeden z mijających nas turystów, nieświadom naszej
sytuacji, zwrócił nawet uwagę prowadzącemu mnie wychowawcy, że
nie powinien ciągnąć za sobą młodej, zdrowej dziewczyny. Dopiero po
wyjaśnieniu, jak się rzeczy mają, otworzył usta i zamarł z wyrazem niebotycznego zdumienia na twarzy. Mam nadzieję, że biedaczek nie stoi
tam do dziś dnia jako pomnik człowieka małej wiary w Tatrzańskim
Parku Narodowym.
Pamiętam też ogromną satysfakcję i rozpierającą mnie dumę, gdy
udawało się nam osiągnąć cel. W takich momentach znikało gdzieś całe
wyczerpanie, szum krwi w uszach stopniowo się uspokajał i człowiek
stawał twarzą w twarz z potęgą gór i z własnymi myślami. Choć miałam
wtedy dopiero 14 lat, czułam, że sukces związany z wejściem na szczyt
to wielka sprawa, pokonanie swoich ograniczeń, przesunięcie granic
własnych możliwości. Właśnie w tamtych chwilach zrodziło się we
mnie przekonanie, że może i ja mimo niepełnosprawności jestem coś
warta, i że jeśli będę uparta, tak jak wtedy, gdy pięłam się pod górę,
to zdołam także sięgnąć po własne marzenia.
Do dziś jestem wdzięczna pani Basi i panu Bogdanowi, że zabrali mnie
na tamtą wyprawę. Nie byłam przecież wtedy ani silna, ani wysportowana, oni jednak we mnie uwierzyli, dali mi szansę zmierzyć się
z moimi słabościami.
Ważne, z kim
Moja pasja chodzenia po górach pogłębiała się z biegiem lat.
Kolejne szlaki, kolejne schroniska, zmieniający się współtowarzysze
wspinaczek. Najpierw wędrowałam w ramach wycieczek szkolnych
lub organizowanych przez stowarzyszenia pozarządowe, potem,
w czasie studiów, na ogół z przyjaciółmi, a jeszcze później przeważnie
z rodziną. Zawsze jednak w większej grupie, w której były też osoby
pełnosprawne i to one czuwały, by trafić na odpowiedni szlak, nie zgubić
go i bezpiecznie dotrzeć do wyznaczonego celu. To były cudowne wyprawy, pełne ciekawych historii i niezapomnianych przeżyć. Z czasem,
gdzieś na dnie serca zrodziło się jednak pragnienie, by wyruszyć na
szlak z kimś wyjątkowym, z kim dobrze się milczy i kto – tak jak ja –
będzie chciał w ciszy kontemplować magię gór. Długie lata musiałam
18
DiS
fot
ch
.A
.P
czekać, by moje pragnienie mogło się
ab
i
urzeczywistnić. Dopiero w tym roku
dane mi było podjąć wędrówkę
z wymarzonym towarzyszem. Co
ciekawe, on również ma problemy ze wzrokiem. W kategoriach
medycznych uznawany jest za
osobę szczątkowo widzącą. Na
wieść, że wybieram się w góry
z kimś, kto widzi niewiele lepiej
ode mnie, moi bliscy zareagowali z dużym spokojem. Mama
poprosiła mnie tylko o rozsądek
i zachowanie ostrożności, wiedząc
zresztą, że tych dwóch rzeczy akurat
mi nie brakuje. Nie po raz pierwszy
Dolina Pięciu Stawów
miałam jechać w góry i doskonale
jest jedną z największych
wiedziałam, że należy szanować rządzące
atrakcji Tatr.
w nich prawa. Wcale nierzadko się zdarzało, że
byłam na szlaku świadkiem tragedii. W mediach
się o tym z reguły nie wspomina, ale w górach co
chwilę ktoś traci zdrowie lub życie. Często przyczyną tych nieszczęść
jest brawura, ludzka beztroska i głupota. Ludzie nie informują nikogo, dokąd się wybierają, nie znają numerów alarmowych, pod które
należy się zgłaszać w razie wypadku, porywają się na najtrudniejsze
trasy mimo niekorzystnych warunków pogodowych lub wspomagają
się podczas wędrówki alkoholem. To zaledwie niektóre z kardynalnych
błędów, jakie popełniają pseudomiłośnicy górskich wspinaczek.
Bez pośpiechu
Sama bardzo szybko się nauczyłam, że góry są niebezpieczne i że każda
wyprawa musi być skrupulatnie zaplanowana. W pierwszej kolejności
trzeba zadbać o odpowiednią bazę noclegową, co ma duże znaczenie
zwłaszcza w przypadku osób, które nie dysponują własnym środkiem
DiS
19
lokomocji. Zakopane jest pod tym względem dobrym miejscem. Praktycznie z każdego punktu miasta można dojechać prywatnymi busami
do miejsc, w których rozpoczynają się szlaki turystyczne. Tak zwani
prywaciarze na ogół nie dają zniżek osobom niepełnosprawnym, ale
koszty przejazdu i tak są niewielkie: około 3-3,5 zł za kurs. Przed
wyruszeniem należy opracować dokładną trasę wędrówki. Skąd rozpoczynamy marsz, którędy będziemy szli i jaką drogą wracali. Czas na
górskich szlakach liczony jest w minutach, a nie w kilometrach. I tak
na przykład na Kasprowy Wierch według mapy idzie się 2 godziny 45
minut, z czego godzinę do Myślenickich Turni i 1 godzinę 45 minut od
stacji przesiadkowej kolejki do szczytu. Mam jednak wrażenie, że jest
to czas dość mocno wyśrubowany, określany dla zaprawionych taterników, którzy bez zadyszki i żadnych przystanków pokonują ten dystans.
Nam, jako osobom niepełnosprawnym, przemierzenie tej odległości
zajęło dwa razy tyle. Stało się to potem pewną prawidłowością. Każdy
czas przemarszu podany na mapie musieliśmy mnożyć przez dwa.
Szliśmy o wiele wolniej od pozostałych turystów, ponieważ musieliśmy
zachowywać dużą ostrożność. Przede wszystkim trzeba było uważać,
gdzie się stawia nogi, sprawdzać stopą, czy kamień, na którym akurat
zamierzamy stanąć, jest dostatecznie stabilny i czy następny krok nie
skończy się upadkiem na śliskiej powierzchni. Szczególnie kłopotliwe
do przejścia były górskie strumienie, przez które trzeba było iść po
mokrych otoczakach. Na szczęście miałam dobrego przewodnika,
który nie pozwolił mi się skąpać w lodowatej wodzie. To też bardzo
ważne, by na wyprawę wybrać się z kimś, do kogo mamy zaufanie
i z kim czujemy się bezpiecznie. Być może to śmieszne, ale ja na
przykład nie przepadam chodzić z osobami, które są ode mnie dużo
niższe i tak szczupłe, że chwieją się jak przysłowiowa trzcina na
wietrze. Zdecydowanie pewniej czuję się w towarzystwie osób
wyższych i o słusznych gabarytach.
Przydatne kijki
Podczas górskiej wspinaczki dużym wsparciem dla mnie i mojego
przewodnika były kijki do nordic walkingu. Dzięki nim mogliśmy
dyskretnie badać znajdujący się przed nami grunt, podciągać się na
20
DiS
A.
Pa
bi
ch
głazach i trudniejszych fragmentach
ścieżki, ale przede wszystkim łatwiej
nam było utrzymać równowagę.
W sytuacji, gdy się niebezpiecznie
zachwiałam,
mogłam
cały
ciężar ciała oprzeć na kiju. Kije,
trochę podobnie jak biała laska,
powinny być dopasowane do
wzrostu użytkownika i wykonane z jak najlżejszego i najtrwalszego
tworzywa.
Najlepiej
kupować je osobiście Oczywiście
można nabyć tak zwane kije uniwersalne, z regulowaną wysokością,
które po złożeniu można łatwo
schować do poręcznego pokrowca,
ale bywa, że są one nieco cięższe
i mniej wytrzymałe od kijów nieskładanych.
Wszystko zależy od naszych potrzeb, od tego,
ile zamierzamy wędrować i po jakich trasach.
f o t.
Niezwykle rzadki
dziewięćsił bezłodygowy.
Myślę, że najlepiej w tej materii doradzą nam sprzedawcy w solidnym
sklepie ze sprzętem sportowym. Jedno jest pewne: kijki są niezwykle
przydatne podczas wspinaczki i nie wyobrażam sobie, jak mogłam się
wcześniej bez nich obywać na szlaku.
Dla zwiększenia własnego bezpieczeństwa przed wyruszeniem
w drogę powinniśmy wpisać sobie w telefon komórkowy numer
alarmowy do Górskiego lub (w przypadku Tatr) Tatrzańskiego
Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. Numer ten możemy znaleźć
w Internecie lub też otrzymać w miejscu, w którym nocujemy.
Buty, buty … i jeszcze raz buty!
Bardzo ważną sprawą jest odpowiedni ubiór i dobrze spakowany
plecak. Pogoda w górach zmienia się jak w kalejdoskopie.
Bezchmurne, poranne niebo wcale nie gwarantuje, że sprzyjająca
aura utrzyma się przez cały dzień. Dlatego warto mieć ze sobą coś
DiS
21
przeciwdeszczowego. Nie musi to być wcale markowa kurtka za
kilkaset złotych. Równie dobrze sprawdza się zwykły foliowy płaszcz
z kapturem, który możemy kupić w każdym niemalże kiosku za
około 5-6 zł. Taki wynalazek skutecznie chroni od deszczu, ponieważ
zakrywa człowieka od czubka głowy aż po stopy. Ponadto jest bardzo
poręczny, po złożeniu zajmuje niewiele miejsca i jest lekki. O jego
przydatności przekonałam się podczas ostatniej wycieczki na Giewont.
W ciągu trzech godzin pogoda zdążyła się zmienić z siedem razy,
z nieba na zmianę lał się albo niemiłosierny żar, albo deszcz.
Oprócz płaszcza przeciwdeszczowego ważne są też buty, najlepiej na
grubej podeszwie, na tyle wysokie, by usztywniały kostkę. Wędrówka po
bardziej wymagających szlakach w adidasach, trampkach czy sandałach może się skończyć odciskami, ranami lub co gorsza poważniejszymi kontuzjami kostki czy stawu skokowego. Nie zapomnę, jak
w drodze do Morskiego Oka minęliśmy dziewczynę idącą
w szpilkach. Trasa może i nie najtrudniejsza, bo po asfalcie, ale dystans
spory, dziewięć kilometrów w jedną stronę. Nie chcę nawet myśleć,
jak tę wyprawę przeżył biedny kręgosłup dziewczyny. Są tacy, którzy
w góry wybierają się w klapkach lub japonkach. Tego też nie polecam.
Porządne buty to podstawa dla osoby mającej problemy ze wzrokiem. Pamiętajmy, że nawet w dolinach są kamienie i nierówności –
wszystkie oznaczają dla nas niewiadomą. Dobre buty zwiększają
szansę dotarcia do celu bez większego uszczerbku dla zdrowia.
Co włożyć do plecaka
W plecaku każdego szanującego się turysty powinna się też znaleźć
woda i coś do przekąszenia. Dla większości osób wspinaczka stanowi
nie lada wysiłek, w czasie którego człowiek się poci. Woda gasi
nasze pragnienie, a także uzupełnia płyny w organizmie, bez niej
szybko opadlibyśmy z sił. Dobrym sposobem na regenerację są też
przekąski – najlepiej gorzka czekolada lub banany. Zawierają one
dużo węglowodanów prostych, które są najłatwiej przyswajalnym
dla człowieka źródłem energii. Dzięki temu normują poziom glukozy
w organizmie, nie dopuszczając tym samym do zasłabnięcia. Zarówno
czekolada, jak i banany niejednokrotnie ratowały mnie przed spadkiem
22
DiS
fo
bi
t. A
formy i tylko dzięki nim byłam w stanie iść
.P
a
dalej. Inne akcesoria, które mogą się
okazać przydatne podczas górskich
wędrówek, to: chroniące przed
słońcem czapka z daszkiem
i krem z filtrem, chusteczki higieniczne oraz plastry, tak na
wszelki wypadek, gdyby jednak
buty nas zawiodły. Dobrze jest
też mieć przy sobie legitymację
osoby niepełnosprawnej i gotówkę. Wiele szlaków leży na
terenie parków narodowych,
gdzie przy wejściu trzeba kupić
bilet. Wejściówki na ogół kosztują
niewiele, na przykład w Tatrzańskim
Widok na Giewont
Parku Narodowym bilet normalny kosztuje
z Sarniej Skały.
5 zł, a ulgowy 2,5 zł. Pobierane opłaty przeznacza się na prowadzenie działalności edukacyjnej, ochronę przyrody, a także na utrzymanie
infrastruktury turystycznej, czyli na wynajem przenośnych toalet, sprzątanie i remonty szlaków, wymianę oznakowań, itp.
Z całej kwoty opłat za wstęp 15% wydatkuje się na działalność
ratowniczą Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego.
ch
Życzliwość na szlaku
Widzący turyści na wyprawę w góry zabierają ze sobą z reguły także
mapę, dzięki której mogą się lepiej orientować w okolicy. Osoby z uszkodzonym wzrokiem mogą mieć jednak poważne problemy z korzystaniem z tego typu ułatwień. Zbyt drobny druk i mnogość nakładających
się na siebie szczegółów sprawiają, że człowiek słabowidzący nie jest
w stanie odczytać mapy. Musi więc sobie radzić bez niej. My przed
wędrówką staraliśmy się zdobyć jak najwięcej informacji na temat obranego celu: którą drogą wchodzić, a którą wracać, ile zajmuje przemarsz, itp. Danych szukaliśmy w Internecie, słuchaliśmy też wska-
DiS
23
zówek doświadczonych wspinaczy. Szczęśliwym trafem wśród swoich
bliskich mamy wielu miłośników gór znających się na rzeczy. Poza tym
w razie wątpliwości pytaliśmy mijanych po drodze turystów. Zaskoczyła
nas ogromna życzliwość, z jaką się spotykaliśmy z ich strony. Ludzie
na szlaku patrzyli na nas raczej z szacunkiem i sympatią, a nie jak to
się zdarzało jeszcze dwadzieścia lat temu – z niezdrową ciekawością
czy politowaniem. Nikt nam nie radził, żebyśmy zawrócili. Wręcz
przeciwnie, słyszeliśmy wiele słów otuchy i zachęty. Jedna z turystek,
która mijała nas w drodze na Kasprowy, już po zejściu z trasy podeszła
do nas i pogratulowała nam wytrwałości i dobrego czasu przemarszu.
Przyznała się, że podpatrywała nas troszkę w czasie wspinaczki i była
pod wrażeniem tego, jak sobie radziliśmy. Nie była to jedyna miła
reakcja, z jaką się spotkaliśmy. Mijani ludzie zagadywali nas, wymieniali pozdrowienia, czasem proponowali pomoc. Nikt nie był jednak
nachalny. Czasy się naprawdę zmieniły. Osoby niepełnosprawne coraz
częściej wychodzą z domów i uczestniczą w życiu społecznym. Dzięki
temu pełnosprawni „oswoili” się z faktem obcowania z nimi. Nikogo nie
dziwi już osoba niewidoma poruszająca się z psem przewodnikiem czy
niesłysząca rozmawiająca na przystanku z kolegą w języku migowym.
To normalne obrazki stanowiące element codzienności. Widok dwojga ludzi z poważną dysfunkcją wzroku wędrujących samodzielnie po
Tatrach nadal pewnie budzi niejakie zdumienie, ale nie szok.
Bezpieczeństwo przede wszystkim
Wyprawa ta była dla nas dużym wyzwaniem, sprawdzianem możliwości
fizycznych i egzaminem zaufania wobec siebie nawzajem. W czasie
trwania naszej eskapady byliśmy niezwykle ostrożni, planowaliśmy
każdy krok i racjonalnie ocenialiśmy własne możliwości. Odpoczywaliśmy tyle, ile było konieczne, i szliśmy swoim własnym tempem.
Absolutnie nie przeszkadzało nam, że niemal wszyscy po drodze nas
mijali. Przede wszystkim jednak respektowaliśmy odwieczną potęgę
gór. Pod żadnym pozorem nie zbaczaliśmy z wytyczonego szlaku i nie
zgrywaliśmy bohaterów podczas niepomyślnej pogody. Zdarzyło się,
że pod samym Giewontem zastała nas burza, która wcale nie miała
zamiaru przejść. Musieliśmy więc zawrócić dosłownie kilkanaście
24
DiS
minut przed szczytem. Stojący na Giewoncie krzyż wykonany jest
z metalu, co sprawia, że burze w tych okolicach są szczególnie groźne.
Im bliżej wierzchołka góry, tym bardziej turyści są narażeni na porażenie
piorunem. Mając na względzie własne zdrowie, a nawet życie, woleliśmy
tym razem odpuścić. Trochę było żal, ale przynajmniej mamy teraz
powód, by po raz kolejny wrócić w Tatry. Tych powodów znajdzie się
zresztą więcej: bliskość natury, cisza, spokój, czas na refleksje i brak
towarzyszącego nam na co dzień pośpiechu. Inaczej mówiąc: wszystko
to, co kochamy w górach najbardziej.
Agnieszka Orzech,
Pomorska JW TPG
KĄCIK TOWARZYSKI
KOD M4
Jestem osobą spokojną, ale też ryzykantem, o czym świadczy mój
udział w wyścigach samochodowych, które odbyły się w tym roku.
Pasjonuję się żeglarstwem. Jestem całkowicie niewidomy, mam
drobną wadę słuchu, choruję też na cukrzycę. Mam 48 lat, mieszkam blisko Gdańska i działam aktywnie w Pomorskiej JW TPG.
Jestem samotny i szukam towarzystwa.
KOD M5
Jestem mężczyzną około 70-letnim, z poczuciem humoru, lubiącym
spacery, wycieczki, zwiedzanie i taniec. Nie umiem gotować. Szukam pani z Warszawy lub okolic, aktywnej, towarzyskiej i wesołej.
KOD M6
Jestem 50-letnim samotnym mężczyzną i chętnie poznałbym
bratnią duszę, z którą mógłbym dzielić radości i smutki. Z racji
przebytych doświadczeń jestem wyrozumiały dla drugiej osoby
i czuły. Pochodzę z województwa kujawsko-pomorskiego.
Chętnych do odzewu prosimy o przesłanie odpowiedzi na anons na adres
e-mailowy lub tradycyjny naszej redakcji. W tytule e-maila lub jako dopisek
na kopercie prosimy napisać „Kącik towarzyski + kod anonsu, którego
dotyczy odpowiedź”. Odpowiedzi będziemy przekazywać autorom anonsów. Czekamy też na następne ogłoszenia.
w Towarzystwie
Być albo nie być – o TO jest
pytanie?
W życiu każdego z nas są takie chwile, gdy spostrzegamy, że oto w kalendarzu odwróciła się kartka, minął
kolejny okres. Następuje chwila refleksji, zadumy. Bywa, że
spoglądamy wstecz i zastanawiamy się, co ten miniony czas nam
przyniósł. Dnia 19 października przeżyłem taką właśnie chwilę,
bo oto zakończył się 24. rok działalności Towarzystwa Pomocy
Głuchoniewidomym i rozpoczął się 25. rok naszej pracy.
Powróciły wspomnienia z jesieni 1991 roku, kiedy to po kilku latach
pracy na rzecz osób głuchoniewidomych „w barwach” Polskiego
Związku Niewidomych dojrzewała w pewnym środowisku myśl o utworzeniu odrębnej, wyspecjalizowanej organizacji, której celem
byłoby umożliwienie osobom z jednoczesnym uszkodzeniem wzroku
i słuchu godne życie w Polsce oraz realizowanie własnych planów,
pragnień, marzeń. Chcieliśmy sprawić, żeby osoby głuchoniewidome
zostały zauważone przez tych, wśród których żyją, aby głuchoślepota
nie oznaczała dla nich życia na marginesie. I właśnie 19 października
owego roku ta myśl przeobraziła się w rzeczywistość. Grupa osób
głuchoniewidomych, a także członków ich rodzin, specjalistów i przedstawicieli świata akademickiego powołała do życia Towarzystwo
Pomocy Głuchoniewidomym. W moim życiu był to jeden z kluczowych
momentów, który bardzo mocno zaważył na przyszłości.
Zaczynaliśmy niemal od zera. Była wśród nas garstka specjalistów,
którzy pracowali z osobami głuchoniewidomymi podczas turnusów
organizowanych raz w roku. Z czasem zaczęły powstawać pierwsze
kluby osób głuchoniewidomych, podjęte zostały działania na rzecz
dzieci i ich rodziców, dzięki organizowanym przez nas szkoleniom
26
DiS
przybywało specjalistów, pojawili się tłumacze-przewodnicy,
rozszerzała się grupa osób głuchoniewidomych uzyskujących od nas
konkretne wsparcie. Jak to w życiu – chwile radosne przeplatały się
z trudnymi, a nawet bardzo trudnymi. Ale dzięki wspaniałym ludziom,
którzy ofiarowali osobom głuchoniewidomym i TPG swoje serca, kompetencje i zaangażowanie, udało nam się przejść przez najtrudniejsze
doświadczenia, kontynuując działalność.
I oto teraz TPG ma swoje jednostki w trzynastu województwach,
świadczy usługi tłumaczy-przewodników, dzięki którym osoby
głuchoniewidome uzyskują dużą niezależność, w sposób ciągły
prowadzi szeroko pojęte wsparcie rehabilitacyjne, zarówno w formie
warsztatów grupowych (ogólnopolskich i na poziomie jednostek
wojewódzkich), jak i pracy indywidualnej w miejscu zamieszkania.
Wsparcie obejmuje dzieci, młodzież, dorosłych. Mamy też liczną grupę
odpowiednio przygotowanych, doświadczonych specjalistów, którzy
wiedzą, jak pracować z osobami głuchoniewidomymi. Odczuwam
związaną z tym radość; mam poczucie, że pragnienia, które
przyświecały założycielom TPG, w dużej mierze się urzeczywistniły.
Ale mam też świadomość, że do wielu głuchoniewidomych jeszcze nie
dotarliśmy, jeszcze im nie pomogliśmy, albo że otrzymali od nas
wsparcie niedostateczne. I odczuwam w związku z tym wielki niepokój.
Bo istnieje poważne zagrożenie, które – jeśli mu szybko wspólnie nie
zaradzimy – może spowodować, że zakres wsparcia dla osób
głuchoniewidomych trzeba będzie niebawem drastycznie ograniczyć
albo w ogóle go zabraknie, i to wszystko, co osiągnęliśmy, ten
potencjał, jaki mamy, nie wystarczy, gorzej – może zostać utracony.
Powód jest bardzo prozaiczny, a zarazem bardzo konkretny: brak
wystarczających funduszy niezbędnych do sfinansowania wszystkich
działań i pokrycia zobowiązań. W ostatnich latach bilans Towarzystwa
okazał się ujemny i istnieje poważne zagrożenie, że rok bieżący również
zamknie się ujemnym wynikiem – obecnie brakuje nam 40 000 złotych,
a ta kwota może się jeszcze powiększyć. Pieniędzmi publicznymi
pochodzącymi z dotacji czy z 1%, ze względu na formalne uwarunkowania, nie możemy pokryć wszystkich niezbędnych kosztów funkcjonowania TPG, wobec czego grozi nam wizja zakończenia działalności.
DiS
27
Droga Przyjaciółko! Drogi Przyjacielu!
Zwracam się więc do Ciebie z prośbą o pomoc i wsparcie finansowe.
Proszę, przekaż darowiznę na naszą działalność i wsparcie osób
głuchoniewidomych.
Każda kwota pomoże w spłaceniu zaległych zobowiązań i pozwoli nam
kontynuować działalność o 24-letniej tradycji.
Dane do wpłaty darowizny:
Towarzystwo Pomocy Głuchoniewidomym
ul. Deotymy 41, 01-441 Warszawa
89 1370 1372 0000 1701 5129 9500
Z tytułem wpłaty: DAROWIZNA NA CELE STATUTOWE TPG
Aby dalsza realizacja naszej misji była możliwa, a wsparcie dla osób
głuchoniewidomych w Polsce nie ustało i wciąż się rozwijało, obejmując
także nowe osoby – potrzebne jest Twoje wsparcie. Jeszcze raz o nie
z całego serca proszę.
Grzegorz Kozłowski
Przewodniczący TPG
(Towarzystwa Pomocy Głuchoniewidomym)
mail: [email protected]
telefon: +48 513-027-651
P.S. Towarzystwo Pomocy Głuchoniewidomym może działać dalej
tylko dzięki zaangażowaniu ludzi dobrej woli. Serdecznie dziękuję Ci
za to, że jesteś z nami. Jestem dostępny pod wyżej wymienionym
numerem telefonu i adresem mailowym, chętnie odpowiem na
wszystkie pytania. Pozdrawiam serdecznie!
28
DiS
kino
Zaraźliwe szczęście
– refleksje po filmie
„Król życia”
„Amerykańscy naukowcy (bo któżby inny?) odkryli, że szczęście jest
zaraźliwe. I to na odległość 800 metrów!” Te słowa wypowiada
Edward – grany przez Roberta Więckiewicza – główny bohater filmu
„Król życia" w reżyserii Jerzego Zielińskiego.
Przed wypadkiem był on cynicznym, pesymistycznym, wiecznie
zmęczonym i niezadowolonym z życia człowiekiem. Mężem
niedoceniającym swej żony i ciągle się z nią kłócącym. Ojcem
zaniedbującym własną córkę. Synem, który nie miał czasu ani na
spotkanie, ani na rozmowę ze schorowanym ojcem. Pracownikiem
uwięzionym w trybach korporacji, bez możliwości rozwoju, bez poczucia
sensu. Mężczyzną, który się denerwował, gdy trzeba było przytrzymać
drzwi windy dla podbiegającego sąsiada.
To wszystko radykalnie się zmieniło. Wystarczyła krótka chwila - jeden
moment rozproszenia u kierowcy samochodu dostawczego, jedno,
świeżo odebrane z naprawy auto osobowe oraz jedno drzewo rosnące
przy wąskiej uliczce. Miesiąc spędzony w szpitalu w głębokiej śpiączce
sprawił, że Edward stał się innym człowiekiem: uśmiechniętym,
radosnym, doceniającym najprostsze aspekty życia (jak pierogi
z jagodami i śmietaną). I zaczął zarażać szczęściem wszystkich ludzi
w promieniu wspomnianych 800 metrów – a może i dalej.
Zaczął okazywać żonie, jak bardzo jest dla niego ważna, ile dla niego
znaczy. Znalazł czas na zabawę z córką i na szachy z ojcem. Sąsiada
zaprosił na przyjęcie i odkrył w nim bardzo sympatycznego człowieka.
Nie wrócił do pracy w korporacji – zaczął organizować spotkania
DiS
29
Anonimowych Alkoholików, ratując w ten sposób swojego przyjaciela z dzieciństwa. I choć żona – martwiąca się sytuacją finansową
rodziny – suszyła mu wielokrotnie głowę, by znalazł dobrze płatną pracę,
on wolał z pasją i zaangażowaniem pracować dla innych.
Bo w życiu chyba nie o to chodzi, by robić niesamowicie wielkie rzeczy.
Nie każdy może zdobyć Mount Everest, wystartować na olimpiadzie czy
zdobyć Nagrodę Nobla. Ale każdy może sprawić, by świat wokół niego
stał się lepszy. Każdy z nas może – i powinien! – dbać o swoich bliskich. Naprawdę nie trzeba wiele, by ich uszczęśliwić, by zacząć zarażać
szczęściem.
Edward zmienił swoje podejście do życia po przeżytym wypadku. Życzę
nam wszystkim, abyśmy potrafili to zrobić w mniej dramatycznych
okolicznościach. Byśmy umieli się cieszyć każdą chwilą i naszym optymizmem zarażali jak najwięcej osób wokół siebie.
Natalia Sikora,
tłumacz-przewodnik ze Śląskiej JW TPG
ZAMÓW NASZ ELEKTRONICZNY BIULETYN INFORMACYNY
(NEWSLETTER)
Czytelników naszego magazynu, którzy chcą być bardziej na bieżąco
z tym, co się dzieje w TPG, zapraszamy do zamawiania elektronicznego newslettera. Biuletyn informacyjny wysyłamy na adresy e-mail
zainteresowanych nim osób 1-2 razy w miesiącu.
Jeśli chcesz otrzymywać elektroniczny biuletyn TPG, zamów go,
pisząc pod adres: [email protected]. W tytule wiadomości prosimy
wpisać „Newsletter”.
Dziesięć pierwszych osób, które prześlą zgłoszenie zapisu do newslettera, otrzyma od nas upominki – kosmetyki ufundowane przez
markę Lirene.
okiem felietonistki
Komunikacja międzyludzka
w dobie Internetu
Istnieją różne sposoby kontaktowania się i wymiany informacji między ludźmi. Do najbardziej popularnych,
klasycznych należy rozmowa. U osób głuchoniewidomych często
jest ona niemożliwa i zastępujemy ją np. komunikacją za pomocą
alfabetu Lorma. Obecnie duże możliwości daje też Internet.
Podczas komunikacji ustnej ważne jest nie tylko to, co mówimy, ale
też jak mówimy. Duże znaczenie mają barwa głosu, ton, głośność
oraz modulacja. Niesamowicie istotna jest też mimika twarzy. Za
jej pośrednictwem wysyłamy całą gamę subtelnych komunikatów
sygnalizujących różne emocje – od radości, poprzez zdziwienie, do
smutku i złości. Istnieje też wiele gestów wykonywanych nieświadomie,
które zdradzają to, czego ktoś wolałby nie wyrażać słowami.
Dziś, za sprawą wszechobecnego Internetu coraz częściej zastępujemy
kontakt twarzą w twarz video-rozmową czy pogawędką za pomocą
komunikatora on-line. Najczęściej używamy do tego serwisów
społecznościowych, takich jak Facebook, Nasza klasa, Twitter.
Gadu-gadu, czy Skype. Z takich sposobów nawiązania kontaktu
mogą korzystać wszyscy, niezależnie od rodzaju niepełnosprawności,
jednak podczas korzystania z serwisów trzeba postępować zgodnie
z zasadami określonymi w regulaminie tych portali. Komunikatory
internetowe dostępne są również na urządzeniach mobilnych.
Komunikacja przez Internet bywa bardzo przydatna, ale ma też swoje
minusy. Nierzadko mamy do czynienia z szykanowaniem w Internecie, czyli tzw. „hejtami”. Nie wszyscy potrafią być asertywni, czyli nie
wszyscy umieją otwarcie wyrażać swoje myśli, uczucia i przekonania,
nie lekceważąc przy tym uczuć i poglądów innych. Musimy pamiętać też
o tym, żeby przy zawieraniu znajomości w sieci zachować ostrożność,
gdyż nigdy do końca nie wiadomo z kim rozmawiamy.
Anna Tokarska,
niepełnosprawna blogerka
zapiecek artystyczny
Stanisław Gądek
Dziś prezentujemy dwa wiersze głuchoniewidomego
poety z okolic Krakowa — Stanisława Gądka.
Pocztówka z Kołobrzegu,
który leży koło brzegu
Nad morzem nic się nie zmieniło,
Wszystko jest jak było.
Morze nadal jest słone,
A ryby kręcą ogonem.
Śledzie za szprotkami uganiają
I przez to do sieci wpadają.
Molo w tym samym miejscu stoi
I groźnych fal się nie boi.
Plaża nadal jest z piasku,
A mewy robią dużo wrzasku.
Łabędzie z wdziękiem szyje wyciągają,
O przysmaki się upominają.
Po plaży kuracjusze spacerują
I panie panów adorują.
Panom serce z radości o mało nie wyskoczy,
No ale cóż, to już nie te oczy.
A tak w ogóle, to jest wspaniale,
Bo wszyscy się gapią na morskie fale.
32
DiS
Księżycowe fraszki
Na liściu kapusty siadła para mszyc
A z góry na nią jasno zaświecił księżyc.
Szepnęło cichutko tak do mszycy mszyca
Jakże romantycznie jest w świetle księżyca.
Na leśnej polanie wiewióreczka hyca,
Figluje radośnie przy świetle księżyca.
Uśmiechnął się do niej złocisty księżyc,
A ona szybciutko na drzewo hyc.
Do brzozy się tulił malutki rydz
A z góry na niego świecił księżyc.
Rydzyk księżycem bardzo się zachwyca
I szybko rośnie przy świetle księżyca.
Oscypki robi baca, leje się żyntyca,
Popija ją baca, wygląda księżyca,
Bo kiedy jasno zaświeci księżyc,
Wtedy będzie baca swe owieczki strzyc.
Szedł chłopiec z dziewczyną przy świetle księżyca
Przytulił ją czule i złapał za cyca.
A z góry zdziwiony patrzy księżyc,
Jak chłopak dziewczynę trzyma za cyc.
SPROSTOWANIE
W numerze 4/2014 „Dłoni i Słowa” wydrukowaliśmy wiersz
pt. „Księżycowe fraszki”, omyłkowo podpisując, że jego autorem
jest Stanisław Surzyn. Prawdziwym autorem tego wiersza jest
Stanisław Gądek. Obu twórców najmocniej przepraszamy za ten
błąd.
kronika wydarzeń
W dniu 18 września 2015 roku przedstawiciele
środowiska osób z niepełnosprawnościami przekazali na ręce dyrektor Biura Dialogu i Inicjatyw
Obywatelskich Kancelarii Prezydenta RP, pani
Grażyny Wereszczyńskiej, list do Pana Prezydenta
Andrzeja Dudy dotyczący realizacji w Polsce Konwencji ONZ o prawach
osób z niepełnosprawnościami. List podpisany jest przez Grzegorza
Kozłowskiego, przewodniczącego Towarzystwa Pomocy Głuchoniewidomym, oraz przez 130 organizacji pozarządowych działających na
rzecz ponad miliona osób z różnymi niepełnosprawnościami. Przekazanie listu stanowiło okazję do spotkania i zaprezentowania
postulatów wynikających ze Społecznego Raportu Alternatywnego
z realizacji Konwencji ONZ o prawach osób z niepełnosprawnościami.
Reprezentanci sygnatariuszy listu przedstawili dyrektor Grażynie
Wereszczyńskiej oraz pani Joannie Kamińskiej, ekspertce ds. osób
z niepełnosprawnościami w Kancelarii Prezydenta, aktualne problemy
związane z wdrażaniem przez Polskę Konwencji oraz z wyzwaniami
polityki społecznej w tym zakresie. Dyrektor Grażyna Wereszczyńska,
oświadczyła, że spotkanie to zapoczątkowało współpracę na rzecz obywateli z niepełnosprawnościami i ich otoczenia.
v
W dniach 18-20 września w Gdańsku
odbyła się V Olimpiada Osób
Głuchoniewidomych w Konkurencjach Przeróżnych, zorganizowana przez Pomorską Jednostkę
Wojewódzką TPG. W olimpiadzie
wystartowało sześć drużyn, składających się z sześciu zawodników. Uczestnicy rywalizowali
w dwunastu przeróżnych, bardzo
ciekawych konkurencjach: tenis
stołowy, warcaby 100-polowe,
Narty wieloosobowe wymagały
maksymalnego zgrania zespołu.
karaoke, bieg z przewodnikiem, skok w dal, wyścig nart wieloosobowych, wyścig na tandemach, pchnięcie kulą, bieg z fajerką,
strzelanie bezwzrokowe, turniej piłki dźwiękowej i przeciąganie liny.
Olimpiadzie towarzyszyły liczne atrakcje, m.in. sprzedaż cegiełek oraz
warsztaty w ciemności i ciszy.
Patronat honorowy nad imprezą objął pan Mieczysław Struk, marszałek
województwa pomorskiego, oraz organizacja Pracodawcy Pomorza,
natomiast patronat medialny sprawowały Radio Gdańsk, Gazeta
Gdańska oraz portal Wybrzeże24.pl.
v
W dniach 18-21 września w Olsztynie odbył się VII Ogólnopolski
Festiwal Twórczości Wszelakiej Osób Głuchoniewidomych, zorganizowany przez Warmińsko-Mazurską JW TPG. W tym roku
uczestników inspirowało hasło „Odkryj w sobie artystę”.
Można je było wprowadzić w czyn podczas czterech warsztatów
modułowych: tańca towarzyskiego, plastycznych, teatralnych oraz
literackich. Wśród uczestnikówznalazły się osoby głuchoniewidome
z całej Polski. Festiwalowi towarzyszyła wystawa zdjęć „Otwórz oczy,
usłysz nas – naprawdę jesteśmy".
v
W dniach 26-27 września w Warszawie
miało miejsce ogólnopolskie spotkanie korespondentów regionalnych magazynu „Dłonie i Słowo”,
autorów piszących do naszego
czasopisma z większości
wojewódzkich jednostek TPG.
Pierwszego dnia dyskutowano,
jak ulepszyć magazyn, aby
był jeszcze atrakcyjniejszy
i jeszcze trafniej odpowiadał
potrzebom naszego środowiska.
Drugiego dnia korespondenci
uczestniczyli w intensywnych
warsztatach
dziennikarskich,
doskonalących ich umiejętności
pisarskie i redaktorskie.
Zasłuchani korespondenci
v
regionalni DiS-u.
35
W dniach 3-5 października w Mazowieckiej JW TPG zorganizowano wyjazd
na Roztocze. Przewodnikiem po
ziemi roztoczańskiej był pan
Adam Stępiński. Pierwszym
celem wyprawy stał się Lublin,
gdzie uczestnicy zwiedzili
Starówkę, zamek, katedrę ze
słynną zakrystią akustyczną
oraz klasztor dominikanów,
gdzie został podpisany traktat
Unii Lubelskiej. Kolejnym
przystankiem na trasie wycieczki był Zamość, zwany perłą
renesansu. Miasto założył hetman wielki koronny Jan Zamoyski,
który sprowadził z Włoch wybitUczestnicy wycieczki
zwiedzili kilka obiektów
nego architekta Bernarda Moranda,
sakralnych.
powierzając mu opracowanie projektu
urbanistycznego. Architekt czerpał wzór
z miast włoskich, zwłaszcza z Padwy. Do wizytówek Zamościa należą: ratusz z wahadłowymi
schodami oraz Akademia Zamojska, którą ukończył
m.in. Stanisław Staszic. Do znanych zabytków miasta można
zaliczyć jeszcze Pałac Zamoyskich, katedrę, zabytkowe renesansowe
kamieniczki z ozdobnymi attykami i arkadami oraz mury obronne
z rotundą. W Zamościu urodził się i wychował znany wykonawca poezji
śpiewanej – Marek Grechuta.
Drugiego dnia, w niedzielny, słoneczny poranek wycieczka udała się
w kierunku Sanktuarium Maryjnego w Krasnobrodzie. Autokarem
dojechała do Kaplicy Objawień na Wodzie, drewnianej budowli z XVIII
wieku, znajdującej się nieopodal klasztoru, w miejscu ukazywania się
Matki Bożej. W 1680 roku w wodzie ze źródełka doznała uzdrowienia Maria Kazimiera Sobieska. Uczestnicy zwiedzili też barokowy
kościół pw. Najświętszej Marii Panny z cudownym obrazem oraz
36
DiS
Kalwarię Krasnobrodzką, złożoną z 84 figur z drewna lipowego, naturalnej wielkości, a następnie udali się do roztoczańskiego rezerwatu
„Czartowe Pole”. Kolejny punkt programu stanowił stary modrzewiowy
kościół w Górecku Kościelnym, a następnie miejscowość Zwierzyniec
z dużą kaplicą na wyspie oraz letnią rezydencją przyszłej królowej
Marysieńki Sobieskiej. Gdy zapadał zmierzch, wycieczka dotarła do
Zagrody Guciów ze skansenem wsi roztoczańskiej.
Na niedzielę, czyli ostatni dzień wycieczki, zaplanowano odwiedziny
w Radecznicy, a w drodze powrotnej – obiad w Krasnobrodzie i postój
w Szczebrzeszynie. Sporą atrakcją okazała się możliwość zrobienia
zdjęć pod pomnikiem chrząszcza spopularyzowanego przez Jana
Brzechwę w wierszu zaczynającym się od słów: „W Szczebrzeszynie
chrząszcz brzmi w trzcinie”. (tekst: Lidia Wierzbicka, Mazowiecka JW
TPG).
v
W dniu 16 października we Wrocławiu
odbyło się spotkanie z okazji
20-lecia powstania Klubu Osób
Głuchoniewidomych Dolnośląskiej JW TPG. Klub powstał
13.10.1995 r. i jest jednym
z najstarszych Klubów Głuchoniewidomych w Polsce. W uroczystości uczestniczył Bartłomiej Skrzyński, Rzecznik
ds. Osób Niepełnosprawnych
przy Urzędzie Miasta Wrocławia,
Barbara
Grześ,
członkini
Zarządu TPG oraz przedstawiciele PZG i PZN. Program obejmował
Podczas uroczystości
przemówienia, występy klubowikażdy sposób komuczów (recytację wierszy i śpiewy) oraz
nikacji był dobry.
prezentację prac osób głuchoniewidomych
– podopiecznych klubu. Na koniec zaplanowano
poczęstunek z lampką wina oraz rozmowy w kuluarach.
DiS
37
v
W dniach 16-18 października w Radomiu odbyły się Drużynowe
Mistrzostwa Polski Niesłyszących w Szachach. Drużyna Arkadii –
Mazowieckiego Klubu Niesłyszących i Głuchoniewidomych – zdobyła
srebrny medal. Jest on dla nas wyjątkowo cenny, gdyż w drużynie grały
dwie osoby głuchoniewidome – Stanisław Gądek i Jerzy Środziński.
v
W dniu 22 października na dziedzińcu Instytutu Głuchoniemych
w Warszawie odbyła się uroczystość odsłonięcia pomnika poświęconego pamięci głuchych żołnierzy Armii Krajowej. Monument upamiętnia wychowanków Instytutu, którzy jako żołnierze AK brali
udział w Powstaniu Warszawskim. Było to wydarzenie bezprecedensowe, nigdy wcześniej osoby głuche nie angażowały się w zorganizowany sposób w konspirację i walki wyzwoleńcze. Autorem
pomnika jest głuchy rzeźbiarz Mieczysław Syposz, współautorem
– Ryszard Stryjecki. Obaj artyści są związani z TPG jako instruktorzy
warsztatów rzeźbiarskich dla osób głuchoniewidomych w Orońsku.
v
W dniu 25 października uczestniczyliśmy w wyborach parlamentarnych. Wśród kandydatów do Sejmu znalazł się Krzysztof Wostal.
Po raz pierwszy w historii do naszego parlamentu kandydowała osoba
głuchoniewidoma. Mimo, że ostatecznie Krzysztof nie został posłem,
to jego inicjatywa stanowi niewątpliwie wielkie osiągnięcie.
Przypomnijmy, że Krzysztof wcześniej otrzymał wiele nagród
za swoją działalność, m.in. w konkursie „Człowiek bez barier”,
„Idol”, „Lodołamacze”, „Przedsiębiorczy”. Na co dzień zaś jest
prezesem firmy Instytut Edukacji i Rozwoju Alfa Prim.
Więcej o wydarzeniach na stronie www.tpg.org.pl
Bożena Więckowska,
pracownik biura TPG
38
DiS
6
2015 rok
Usłyszmy i Zobaczmy
Biuletyn Sekcji Rodziców
i Opiekunów Dzieci Głuchoniewidomych
Spis treści
Kreciki znów na szlaku 2
Alicja i Adam Pabich
Adres korespondencyjny:
TPG ul. Deotymy 41, 01-441 Warszawa, tel./faks: 22 635 69 70
e-mail: [email protected]
Wydawca:
ul. Deotymy 41, 01-441 Warszawa
tel./faks: 22 635 69 70
www.tpg.org.pl [email protected]
Publikacja dofinansowana przez
Państwowy Fundusz Rehabilitacji
Osób Niepełnosprawnych
wydarzyło się
Kreciki znów na szlaku
W tym roku Klub Rodziców Dzieci Głuchoniewidomych „Kreciki”
wybrał się na warsztaty edukacyjno-rekreacyjno-sportowe
do Zakopanego. Trwały one od 20 do 29 sierpnia 2015 roku.
Klub „Kreciki” działa przy PZG Centrum Diagnozy i Rehabilitacji
Dzieci i Młodzieży oraz Osób Dorosłych z Uszkodzonym Słuchem
w Szczecinie. Rodziny pochodzą z różnych miast województwa
zachodniopomorskiego m.in. Gryfina, Nowogardu, Szczecina, Recza
i Wałcza. Do Zakopanego, wybrało się 15 klubowiczów.
Już pierwszego dnia, po szybkim śniadaniu, ruszyliśmy w drogę do
schroniska na Hali Ornak. Pogoda była słoneczna i sprzyjająca
wędrówce. Szliśmy Doliną Kościeliską i dalej szlakiem do
Smreczyńskiego Stawu, przy którym zatrzymaliśmy się na krótki
odpoczynek. Było przepięknie – cicho, lekki wiatr, słońce odbijające się
w tafli wody. Wkrótce wznowiliśmy marsz i dotarliśmy do schroniska.
Tam ożywiliśmy się ciepłą herbatą i ruszyliśmy w drogę powrotną.
Kasprowy Wierch i okolice
Sobotni poranek był lekko chłodny, ale zapowiadał się piękny dzień.
Czekając na wjazd kolejką na Kasprowy Wierch, zastanawialiśmy
się, czy chmury przejdą i czy będzie co podziwiać z wierzchołka. Nie
zawiedliśmy się – widok był przepiękny. Pełni energii zaczęliśmy
schodzić szlakiem w dół, aż dotarliśmy do Hali Gąsienicowej i schroniska Murowaniec. Tam zebraliśmy siły, przed nami było jeszcze sporo drogi, a nikt nie chciał, by zmrok zastał nas na szlaku. Najtrudniejszym odcinkiem okazała się stroma i kamienista trasa prowadząca
przez Dolinę Jaworzynki. Gdy zeszliśmy do Kuźnic, byliśmy całkiem
wykończeni, ale też dumni, że daliśmy radę.
2
UiZ
Cel: Sarnia Skała
Niedziela 23 sierpnia okazała się również bardzo słoneczna. Po
śniadaniu chętni udali się na Mszę Świętą do sanktuarium w Olczy.
Potem całą grupą dojechaliśmy do Kuźnic, a stamtąd ruszyliśmy na
szlak. Zwiedziliśmy pustelnię św. brata Alberta, a następnie drogą
w górę doszliśmy do Kalatówek. Śniadanie w tym miejscu mogłoby
trwać i trwać. Słońce w dolinie, wymijające się w górze wagoniki
kolejki i uśmiechnięte twarze ludzi dookoła. Nie chciało nam się ruszać
z miejsca, ale czas naglił. Idąc Drogą nad Reglami i Doliną Białego
napotkaliśmy dziewięćsił bezłodygowy – roślinę chronioną. Dalej
było coraz ciężej. Na Czerwonej Przełęczy zrobiliśmy postój, bo nogi
odmawiały nam posłuszeństwa. Ale po nagrodę – Sarnią Skałę – trzeba
się było wspinać jeszcze wyżej. Podejście było niebezpieczne, ale widoki i przeżycia jedyne w swoim rodzaju. Czuliśmy się wolni i szczęśliwi.
Zdawało się, że Giewont mamy na wyciągnięcie ręki. Wiatr owiewający
twarze, ustępujące zmęczenie i radość, że dotarliśmy. Dalsza trasa
wiodła do wodospadu Siklawica, a następnie Doliną Strążyską, którą
wróciliśmy do Zakopanego.
Morskie Oko i Dolina Pięciu Stawów
W poniedziałek podzieliliśmy się na dwie grupy ze względu na
możliwości i wiek uczestników. Część z nas poszła drogą nad
Morskie Oko. Druga grupa tuż za Wodogrzmotami Mickiewicza ruszyła
w górę Doliną Roztoki, by dojść do Doliny Pięciu Stawów. W schronisku
przypomniały mi się słowa piosenki Starego Dobrego Małżeństwa: ,,(…)
a w schronisku św. Piotr z herbatą i widoki nieziemskie na świat (…)”,
gdyż tak właśnie było. Równie niesamowita była droga powrotna, która
wiodła przez Świstówkę (czyli znowu w górę) i podczas której pojawiały
się nam przed oczami kolejne stawy. Cieszyliśmy się bardzo, mijając
Czarny Staw (rzeczywiście z góry wyglądał jakby zamiast wody miał
smołę na tafli) i podążając w dół do Morskiego Oka, które widzieliśmy
już z daleka. Mieliśmy też szczęście zobaczyć bardzo rzadkiego ptaka –
orzechówkę. Było już późno i zaczęło się szybko ściemniać, dlatego też
kawałek drogi podjechaliśmy bryczką. Po powrocie bardzo zmęczeni
marzyliśmy o śnie, ale zarazem układaliśmy kolejne plany.
UiZ
3
Relaks w Szaflarach
Następnego dnia trasa była lżejsza, by dać odpocząć nogom.
Bez pośpiechu ruszyliśmy Doliną Chochołowską, a naszym celem
była Polana Chochołowska. Niestety, zepsuła się pogoda. Kaplicę
i bacówkę, w której zatrzymał się kiedyś papież Jan Paweł II,
oglądaliśmy w strugach deszczu. W ruch poszły peleryny i parasole.
W środę udaliśmy się przełęczą na Nosal. Szczyt nie był łatwy do
zdobycia i część z nas została u jego podstawy. Droga powrotna
wiodła przez Jaszczurówkę, gdzie zwiedziliśmy kościółek zbudowany
bez użycia ani jednego gwoździa. Dzień zakończyliśmy, relaksując
się w kompleksie Termy Szaflary. Dzieciaki były przeszczęśliwe,
tak samo jak rodzice i opiekunowie.
Tatry Słowackie
Przedostatni dzień naszego wyjazdu okazał się bardzo ekscytujący.
Wybraliśmy się na Słowację, do Tatrzańskiej Łomnicy. Najpierw
wjechaliśmy koleją gondolową do Skalnego Plesa (jezioro na wysokości
1751 m n.p.m.), a stamtąd wyciągiem krzesełkowym na Łomnicką
Przełęcz (2196 m n.p.m.). Tak wysoko jeszcze nie byliśmy! Bezchmurne
niebo sprzyjało oglądaniu widoków, które zapierały dech w piersi.
Ale na tym nie koniec, gdyż odbyliśmy jeszcze wycieczkę objazdową
dookoła Tatr, zatrzymując się w Chochołowie na lekcji historycznej
w lokalnym muzeum.
To, co dobre, szybko się kończy i trzeba było wracać. Wyjazd do
Zakopanego odbył się dzięki „opiekunce” naszych „Krecików” – pani
Joannie Biczak – która go zaplanowała i zrealizowała. To dzięki niej
głuchoniewidome dzieci, ich rodziny i przyjaciele mogli razem przeżyć
piękne i niezapomniane chwile w górach. Dziękujemy!
Alicja i Adam Pabich,
rodzice Karola
4
UiZ
Napisz do DiS-u!
Wiesz o czymś, co może zainteresować naszych czytelników? Wziąłeś udział w ciekawym spotkaniu i chciałbyś o nim opowiedzieć? Zachwyciła Cię książka i uważasz,
że warto by ją polecić innym? A może po prostu chcesz podzielić się z nami swoimi
przemyśleniami? Bez względu na to, czy jesteś osobą głuchoniewidomą, wolontariuszem, czy też tylko" przyjacielem naszego środowiska – napisz do nas!
"
Wszelkie materiały (fotografie, ilustracje, teksty – w formie cyfrowej, brajlu lub
pisane odręcznie) przysłać możesz e-mailem lub pocztą tradycyjną na podany niżej
adres redakcji, nie zapominając przy tym o podpisaniu się oraz dołączniu swoich
danych kontaktowych. Nasi redaktorzy zajmą się obróbką stylistyczną Twojego
tekstu, nie martw się więc niedociągnięciami czy brakiem doświadczenia.
Dostarczonych materiałów nie odsłyłamy, jednakże za każdy tekst, który wybierzemy i opoblikujemy w DiS-ie, otrzymasz należne honorarium autorskie.
Nie wahaj się więc, tylko napisz!
Redakcja DiS
ul. Deotymy 41, 01-441 Warszawa
tel./fax: 22 635 69 70
[email protected]
Pod tymi adresami czekamy także na zgłoszenia od osób, które chcą otrzymywać DiS.
Prenumerata jest bezpłatna. Należy tylko podać dokładny adres korespondencyjny
oraz określić, w jakiej formie mamy wysyłać DiS (druk powiększony, brajl, płyta).
Opracowanie:
Elżbieta Gubernator-Syposz (redaktor naczelna)
Marta Koton-Czarnecka (redakcja merytoryczna)
Agnieszka Fijałkowska-Żydok (redakcja i korekta)
Dorota Umińska (opracowanie graficzne, montaż filmów)
Marek Niemierski (tłumaczenie na PJM)
Kamil Kaczyński (wersje audio)
Druk:
Lotos Poligrafia Sp. z o.o.
Wał Miedzeszyński 98, 04-987 Warszawa
Na okładce:
Na okładce: W górach jest wszystko, co kocham. Foto: Pixabay
N
a zbliżające się Święta Bożego Narodzenia
pragniemy złożyć naszym Czytelnikom
życzenia przeżywania Narodzenia Pańskiego
w zdrowiu, radości i ciepłej rodzinnej atmosferze.
A nadchodzący Nowy Rok 2016
niech będzie czasem spełniania się marzeń
i realizacji wszystkich zamierzeń.
zespół redakcyjny
„Dłoni i Słowa”
zys
war twa
To
iewidomym
on
likacja
Pub
mocy G uch
Po
ISSN 1427-3128
www.tpg.org.pl