Świąteczny - Zespół Szkół im. Ziemi Lubelskiej w Niemcach
Transkrypt
Świąteczny - Zespół Szkół im. Ziemi Lubelskiej w Niemcach
KLEKS Świąteczny PISMO ZESPOŁU SZKÓŁ IM. ZIEMI LUBELSKIEJ W NIEMCACH Fot. Agata Mroczek, klasa IIIB , GRUDZIEN 2012 7(51)/2012 Od redakcji Jak to z Kleksem było… Agnieszka Boguta obecny opiekun redakcji Fot. Krzysztof Boguta N KLEKS ŚWIĄTECZNY 7(51)/2012 PISMO ZESPOŁU SZKÓŁ IM. ZIEMI LUBELSKIEJ W NIEMCACH Redakcja: Aleksandra Flis, Agata Mroczek, Daria Kostyła, Kinga Kozieł, Magdalena Sawka, Aleksandra Dziuba, Michalina Bijak, Anna Macech, Natalia Brzozowska, Natalia Boguta, Sandra Kądziela. Współpraca: p. Marek Gruda, p. Małgorzata Mytyk, p. Bożena Malinowska, p. Izabela Maćkowska, p. Lilianna Dudzikowska, p. Małgorzata Nowak, p. Karolina Szubiela, p. Ewa Korzeniowska, p. Alicja Lesic, p. Jolanta Nowak-Urbaś, p. Barbara Józefacka, p. Tadeusz Nowak, Ewelina Mroczek, Paulina Styś, Agnieszka Porzak, Iwona Włodarczyk, Paulina Nowak, Łukasz Poprawa, Daniel Brzozowski. Opiekunowie: Agnieszka Boguta, Marzena Włodarczyk. Skład komputerowy i oprawa graficzna: Katarzyna Iwańczuk Druk: Drukarnia „Perfekta” Lublin Adres redakcji: Zespół Szkół w Niemcach, ul. Szkolna 23, 21-025 Niemce [email protected] arodził się 20 lat temu, a dokładnie 14 października 1992 roku. Nie miał ojca, za to aż dwie matki. Jedna zajmowała się duszą (pani Małgorzata Nowak), a druga ciałem (pani Ewa Korzeniowska). Był chudy, blady i troszeczkę niepewny, ale od początku istnienia interesowało go wszystko, co związane ze szkołą. Rósł powoli, ale… systematycznie. Nabierał kolorów, znacznie przytył, poszerzył się krąg jego zainteresowań. W 8 roku życia spostrzegł, że na świecie istnieją inne kobiety, niż matki. W tłumie nauczycielek szkoły w Niemcach wypatrzył panią Marzenę Włodarczyk (albo było to odwrotnie) i … zostali parą na kolejne 10 lat. Po drodze dołączył do nich pan Marek Gruda i ich życie od tego momentu stało się niezwykle barwne. A co teraz??? Od 2 lat jest pełnoletni, „wypasiony”, obrósł w piórka, ale ciągle budzi emocje. Wiedzie życie celebryty, uganiają się za nim śliczne gimnazjalistki. Rozmawiają o nim po nocach nauczycielki (pani Agnieszka Boguta i pani Katarzyna Iwańczuk). Doczekał się również synka „Kleksika”. No i teraz już wiecie, że bohaterem tej mini-historyjki jest nasze szkolne pisemko „Kleks”. Z okazji 20. urodzin redakcja zrobiła mu prezent – podarowała nowe „ubranko”. Jest ciekawe, stylowe, szyte na miarę i bardzo trendy. Mam nadzieję, że nasz Jubilat wygląda teraz znacznie młodziej i atrakcyjniej. Nowy format, nowy układ, zmieniona szata graficzna. Liczę na to, że naszym Czytelnikom ta zmiana się spodoba. Tematyka „Kleksa Świątecznego” jest … świąteczna. Bo Święta Bożego Narodzenia tuż tuż… i dwudzieste urodziny gazetki, to też święto. Mam nadzieję, że Czytelnicy, którzy spodziewali się znaleźć w tym numerze relacje ze szkolnych wydarzeń, wybaczą nam ich brak. Wszak 20. urodziny są raz w życiu, a Boże Narodzenie – raz w roku. Zainteresowanych bieżącą tematyką już dziś zachęcam do lektury „Kleksa Semestralnego”, który ukaże się w lutym 2013 roku. A teraz zapraszam do lektury „Kleksa Świątecznego” i czekam na Wasze opinie. 2 Kłopot prasy polega na tym, że nic co normalne, nie jest interesujące. ~ Saul Bellow w numerze Spis Treści • Strona 2 / Jak to z „Kleksem” było… A. Boguta • Strona 5 / Chwila prawdy • Strona 8 / W oczekiwaniu na Nagrodę Pulitzera • Strona 9 / Audaces Deus iuvat! - Mężnym Bóg pomaga! • Strona 10 / Czas na porównanie - Kleks 1992 a Kleks 2012 • Strona 12 / Wspomnienia K. Szubiela, A. Warowny • Strona 13 / Po co nam to było? wspomnienia „Kleksówek” • Strona 16 / Refleksje wiernych czytelniczek. p. A. Lesic i p. A. Sieńczk • Strona 17 / To był Kleks w zupełnie starym stylu. E. Korzeniowska • Strona 18 / O tym jak szkolna dziennikarka została szkolnym psychologiem. L. Dudzikowska • Strona 19 / Jak wspominam powstanie Kleksa? A. Gruda • Strona 20 / Lubię, gdy gazeta tętni życiem. A. Studzińska • Strona 21/ Pierwsze kroki stawiałam w „Kleksie”. K. Pikuła • Strona 22 / Szkolne imperium prasowe. M. Piekarczyk, K. Szłapa, M. Włodarczyk • Strona 24 / Relacja z wizyty w „Dzienniku Wschodnim” • Strona 25 / Relacja z wizyty w drukarni „Perfekta” • Strona 27 / Świąteczne życzenia • Strona 28 / Bombkowa wycieczka. A. Domin, M. Mokusiński, P. Tkaczyk • Strona 30 / Czym są dla mnie Święta Bożego Narodzenia? • Strona 31 / Refleksje na koniec roku. M. Sawka • Strona 32 / Wigilie z dawnych lat – wspomnienia babć i dziadziów • Strona 36 / Wigilia w czasach komuny. J. Macech • Strona 37 / Jak się to robi w... Zwyczaje świąteczne w różnych miejscach na świecie - relacje. • Strona 41 / Bardzo smaczna krzyżówka z dodatkiem Ukrainy • Strona 42 / Święta w górach i na Mazurach. T. Nowak, J. Nowak-Urbaś • Strona 44 / Pod patronatem Akcji Katolickiej. B. Józefacka • Strona 45 / Pomóż, jeśli możesz. T. Nowak • Strona 46 / Wyślij życzenia na Święta Bożego Narodzenia • Strona 47 / Ach! Co to był za prezent!!! KLEKS 7(51)/2012 10 lat z życia wziętych Strona 4 Pani Marzena Włodarczyk, która przez 12 lat była opiekunem redakcji, opowiada o blaskach i cieniach sprawowania tej funkcji. Kalendarium „Kleksa” 1992-2012 Strona 6 Próba podsumowania 20 lat istnienia szkolnej gazetki. Subiektywny wybór opiekunki zespołu redakcyjnego p. Agnieszki Boguty. Dookoła szkoły… z „Kleksem” Strona 10 Szkolna gazetka to kawał szkolnej historii – dokumenty, zdjęcia, nazwiska, liczby. Jak wyglądała szkoła 20 lat temu i dziś – porównanie. Co w „Kleksie” piszczy? Strona 14 Czym żyła szkoła w 1992 roku? O gwiazdach i gwiazdorach tamtych lat – materiał wspomnieniowy M. Mytyka i A. Małyski. Królowa angielska na łamach „Kleksa” Strona 26 Opowieść pani Ewy Korzeniowskiej - przyjaciółki królowej angielskiej o historii ich niezwyklej znajomości. Święta Narodzenia Pańskiego Strona 29 Wywiad, który przeprowadziła A. Macech z księdzem proboszczem Krzysztofem Galewskim. Jak się to robi … na Filipinach Strona 38 Relacja księdza Janusza Burzawy, dotycząca zwyczajów świątecznych na Filipinach. 3 wywiad Opracowała: Anna Macech, kl. III B Fot. Agata Mroczek MARZENA WŁODARCZYK nauczycielka języka polskiego w naszej szkole, wieloletnia opiekunka redakcji „Kleksa”. „Kleks Jesienny” 2/2000 informuje, że właśnie nastąpiła zmiana warty. Na koniec kilka słów o nowym redaktorze naczelnym. Jest nim pani mgr Marzena Włodarczyk, tegoroczna absolwentaka filologii polskiej UMCS w Lublinie. Jej pasją – obok nauczania języka polskiego – jest etnolingwistyka, dziennikarstwo… i archeologia (ze względu na pana Dariusza Włodarczyka). Od tego numeru w stopce redakcyjnej czytamy: Redakcja: Marzena Włodarczyk (dobór tekstów i koncepcja całości). Skład komputerowy i opracowanie graficzne: Dariusz Włodarczyk.. Dziesięcioletni dorobek pani Marzeny to niemal 40 numerów „Kleksa” i … dwóch synów: Dominik i Tomek. „Kobiety Kleksa” – pani M. Włodarczyk i A. Macech kl. IIIB 4 10 lat „z życia wziętych” Czy uważa Pani, że w szkole potrzebna jest gazetka? Myślę, że tak. Szkolna gazetka spełnia bardzo wiele funkcji. Przede wszystkim jest specyficzną kroniką szkolnego życia, dostępną dla wielu osób. Przecież właśnie w niej opisywane jest to, czym żyje szkoła w danym momencie. Jest to istotne na bieżąco, ale chyba o wiele cenniejsze po latach, kiedy sięgając po taką gazetkę, czytamy o tym, o czym być może już zapomnieliśmy, przypominamy sobie zdarzenia, miejsca, osoby… Przywołujemy piękne wspomnienia. A poza tym, praca w szkolnej gazetce, choć często trudna, żmudna i czasochłonna, przynosi wiele satysfakcji, zarówno uczniom, jak i nauczycielom – opiekunom. To tu macie szansę realizować swoje marzenia, rozwijać zainteresowania, pochwalić się swoimi pasjami, zaistnieć w środowisku. Jak to się stało, że została Pani szefową Kleksa? Kiedy rozpoczynałam pracę w tej szkole, okazało się, że był wakat również i na tym stanowisku ;-). Już w październiku zrobiłam swój pierwszy numer – Kleksa z Rudki – z okazji oddania do użytku nowego budynku tamtejszej szkoły. Gazetka spodobała się, więc zostałam z nią na trochę dłużej. Jakieś 10 lat. Czy był numer, który darzy Pani szczególnym sentymentem? Wszystkie przygotowane przeze mnie numery – a było ich blisko 40 – są dla mnie ważne. To takie moje szkolne dzieci – przygotowywane z zapałem, wypracowane, chciałoby się powiedzieć – dopieszczane… W porównaniu z obecnymi numerami mogą wyda- wać się skromne, a nawet prymitywne, ale wtedy robiłam je zgodnie ze swoją wiedzą i umiejętnościami amatora. Tak naprawdę uczyłam się pracy nad szkolną gazetką razem z uczniami. Stworzyłam ją właściwie od podstaw – nie miałam wzorców, doskonaliłam w miarę wydawania kolejnych numerów, uczyłam się na własnych błędach. I mam nadzieję, że jednak w 2010 roku, kiedy kończyłam pracę z Kleksem, wyglądał on nieco inaczej niż 10 czy 20 lat temu. Jaki był najtrudniejszy materiał realizowany przez dziennikarzy Kleksa? Kilka lat temu chciałam stworzyć, na wzór Słownika Gwary Młodzieżowej, mini-słownik gwary uczniów naszej szkoły. W tę pracę zaangażowała się spora grupa uczniów – redaktorów. Przygotowaliśmy ankiety, w których pytaliśmy m.in. o to, jakich słów używają uczniowie na określenie szkolnych stopni, przedmiotów, miejsc, osób pracujących itd. Przeprowadziliśmy duże badania – wzięło w nich udział kilka klas, ponad 100 osób. Opracowaliśmy te ankiety wypisując wszystkie odpowiedzi, wskazując najpopularniejsze i… nie odważyłam się tego wydrukować. Efekt był przerażający. Myślę, że wywołałby burzę w szkole. Czy, Pani zdaniem, uczniowie pracujący w Kleksie powinni mieć jakieś szczególne predyspozycje? Najpotrzebniejsze do pracy w Kleksie są chęci. Przy redagowaniu szkolnej gazetki jest tyle różnych zadań do wykonania, że każdy, niezależnie od swoich zainteresowań, zdolności czy predyspozycji, znajdzie miejsce dla siebie. Jeśli już ktoś zdecyduje się na bycie redaktorem i wybierze, czym chciałby się zajmować, jest w stanie to zrobić. Może nie od razu efekt będzie idealny, ale… praktyka czyni mistrza. Najważniejsze, żeby pracować nad tym, co się lubi i czuje. A techniki pisania można się nauczyć. Dziękuję za rozmowę i życzę Kleksowi rzeszy wiernych czytelników. To najlepszy sprawdzian dla Was – młodych redaktorów. Politycy starożytności otaczali się chętnie filozofami, współcześni wolą przestawać z dziennikarzami. ~ Emil Cioran Ankieta Chwila prawdy oprzedni numer gazetki, zatytułowany „Kleks na Dzień Dobry” rozszedł się momentalnie (musieliśmy zamówić dodruk). Co się naszym czytelnikom najbardziej podobało? Co najchętniej czytali? Aby uzyskać odpowiedzi na te pytania, skonstruowałam ankietę i przeprowadziłam ją wśród 70 czytelników naszej gazetki- uczniów, rodziców, nauczycieli. W opracowaniu wyników pomógł mi p. Marek Gruda (któremu serdecznie dziękuję). Wnioski: • Hitem okazał się fotoreportaż „Jeden dzień z życia szkoły” • Dużą popularnością cieszyły się: „Nasza szkoła jest naj..., naj.., naj...”, „Konkurs wiedzy o szkole”, „Fotografia moja miłość” oraz „Wakacyjne wspomnienia” • Rodzice i nauczyciele, dużo chętniej niż uczniowie, czytali wywiad z panem dyrektorem J. Wójcikiem, dotyczący planu działania szkoły A jak będzie z poczytnością bieżącego numeru? Zobaczymy! 40 35 30 25 20 15 10 Rodzice Nauczyciel 5 Uczeń 0 Wywiad z dyrektorem Vademecum Naj, naj, naj.. Prawa i obowiązki ucznia Wychowawcy i gospodarze klas I Uczniowie klas I o szkole Biblioteka- MCI COOLturalne spotkania Zajęcia pozalekcyjne Stałe imprezy szkolne Fotoreportaż Integracja Pokazy z fizyki u mistrza Jana obóz językowy plener fotograficzny Nauczyciele- pierwszaki Kto jest kim? Wgraj się! Projekt badawczy Tylko dla wrażliwych Tylko dla ludzi o mocnych nerwach gospodarze kl. 4 Czy trudno być czwartakiem? Poznajemy najbliższa okolicę Wyjazd do skansenu Wakacyjne wspomnienia Konkurs wiedzy P Opracowała: Michalina Bijak kl. III D Który materiał z „Kleksa na Dzień Dobry” podobał Ci się najbardziej? Kasia Alagaratnam kl. I C Fot. Marek Gruda W ostatnim „Kleksie” najbardziej podobał mi się materiał pt. „Nasza szkoła jest naj..., naj..., naj...". Dowiedziałam się z niego dużo informacji na temat szkoły, o których nie miałam pojęcia. A przecież uczę się tu od kilku lat. Martyna Stefaniak 2c Fot. Sandra Kądziela Najbardziej lubię oglądać zdjęcia, dlatego podobał mi się komiks. Był bardzo śmieszny. KLEKS 7(51)/2012 Opracował: Marek Gruda Opracowała: Sandra Kądziela kl. IIID Michalina Bijak kl. III D Fot. Sandra Kądziela Ostatni numer Kleksa, mimo że w głównej mierze skierowany był do uczniów zaczynających naukę w naszej szkole, bardzo mi się podobał. Z wielką przyjemnością czytałam artykuły, które dotyczyły życia szkoły i najbliższych planów. Był to np. wywiad z panem dyrektorem i zapowiedzi imprez. Z chęcią prześledziłam również tekst na temat działalności szkolnej biblioteki. Pani Renia w bardzo ciekawy sposób przedstawiła to, co może na pierwszy rzut oka wydaje się łatwe (praca w bibliotece), a co tak naprawdę wymaga dużego zaangażowania. 5 Próba podsumowania Opracowała: Agnieszka Boguta Kalendarium „Kleksa” 1992 – 2012 Niniejsze zestawienie jest próbą podsumowania 20-letniej działalności gazetki „Kleks”. Wybór, którego dokonałam, jest bardzo subiektywny. Trudno na 2 stronach zmieścić 2 dekady z życia uczniów, nauczycieli, rodziców, szkoły, miejscowości. W poniższym zestawieniu starałam się przede wszystkim pokazać rzeszę ludzi pracujących na to, aby pismo Zespołu Szkół w Niemcach na stałe wrosło w życie społeczności lokalnej. • 1 X 1992 – powstaje pierwszy numer Gazety Samorządu Szkolnego przy Szkole Podstawowej w Niemcach • Numer 2/1992 – pojawia się „ Kleksik” – młodszy brat „Kleksa”, czyli specjalna wkładka dla uczniów klas I –III • 1993 rok - wydanie specjalne „Kleks Teatralny” (będzie 16 takich numerów) • Numer 7/1993 „Eko – kleks” – specjalny ekologiczny numer gazety – zakończenie Alertu Ekologicznego • Numer 10/93 „Kleks Jubileuszowy” – z okazji 65 Jubileuszu Szkoły Podstawowej w Niemcach + dodatek – wkładka Młodzieżowej Akademii Filmowej MAF – ia • Numer 1/1995 – nowa szata graficzna – pisany na komputerze. Oprawa komputerowa p. Janina Zarębska • Numer 7/1996 – pierwsza informacja jest taka, że „W gronie pedagogicznym pojawiła się nowa pani od fizyki. Jest to pani Danusia Dziedzic, która do tej pory uczyła w Szkole Podstawowej w Ciecierzynie.” Oprawa komputerowa p. Anna Lesic. • Numer 1/1997 – pojawia się dramatyczny „list”: Uwaga! Uczniowie SP w Niemcach domagają się skrócenia lub przerwania lekcji w dniu 03.01.1997. z powodu niskiej temperatury panującej w szkole. W razie niespełnienie rządań (!!! – pisownia oryginalna) odbędzie się strajk okupacyjny lub głodowy. Domagamy się ponadto poprawy warunków sanitarnych w ubikacjach. Adnotacja dla uczniów. Jeżeli rządania (tak!) nie zostaną spełnione rozpoczynamy strajk. Należy przynieść materace i śpiwory. Możemy też oczekiwać pomocy Drużyny A. Sztab dowódstwa (tak!) Kolucha”. Od ówczesnej redakcji: W czasie strajku proponujemy ćwiczenia z ortografii. • Numer 5/1997 – pojawia się dodatek „Kleks Sportowy”, redagowany przez ucz. kl. 6a Tomka Wójcika, który relacjonował emocjonujący mecz w Skrobowie. Były to międzyszkolne zawody w mini piłce nożnej: mecz Niemce – Michów (wygrany 3:0). Opiekun drużyny p. Wiesław Kasperek. Relacja z meczu Niemce - Borki (0:0) „po przerwie znowu przeważały Borki, lecz nasza rozpaczliwa obrona choć na chwilę powstrzymywała ich szaleńcze ataki. Po jednej z moich interwencji, coś strzeliło mi w kolanie, a cała noga wydała mi się jakoś dziwnie ciężka”. Kontuzja na jakiś czas zatrzymała karierę dziennikarza- sportowca. Po ukończeniu szkoły przez redaktora T. Wójcika, pałeczkę przejął i przez długie lata dzierżył Jarek Boguta. • Numer 2/98 – od tej pory oprawa komputerowa należy do pani Moniki Grudy 6 Nasz zawód to ciągła walka pomiędzy marzeniami, pragnieniem niezależności a rzeczywistymi sytuacjami... ~ R. Kapuściński Próba podsumowania • Marzec 99 – „Kleks” informuje o reformie oświaty. Rada Gminy Niemce zdecydowała, że od 1.09.1999 będą w naszej gminie trzy gimnazja: w Ciecierzynie, Krasieninie i Niemcach. Nie będzie już Szkoły Podstawowej tylko Zespól Szkół w Niemcach (podstawówka + gimnazjum) • Numer 2/2000 – „Kleks Jesienny” i zmiana warty. Od tego numeru w stopce redakcyjnej czytamy: Redakcja: Marzena Włodarczyk (dobór tekstów i koncepcja całości). Skład komputerowy i opracowanie graficzne: Dariusz Włodarczyk. • Numer 3/2001 donosi, że „już wkrótce będziecie mogli czytać nasze pismo w Internecie. Trwają przygotowania do uruchomienia multimedialnej wersji Kleksa” • Numer 4/2001 – od października działa koło dziennikarskie, które jest jednocześnie redakcją Kleksa • Numery 5/6/2002 - Wielki finał - gazeta na bieżąco relacjonowała nasze zmagania konkursowe w ramach Ogólnopolskiego Konkursu Interdyscyplinarnego LIGA XXI WIEKU organizowanego przez WSIP (opiekun A. Boguta) • Numer 7/2002 – pojawia się stały dodatek specjalny „Kleksik” redagowany przez p. Barbarę Roziewicz KLEKS 7(51)/2012 • Numer 2 i 3/2003 redagowany przez p. Barbarę Józefacką (w zastępstwie za p. M. Włodarczyk). Opracowanie graficzne i skład komputerowy p. Maria Wójtowicz • Numer 3/2007 do akcji wkraczają: Redaktor naczelny: Marzena Włodarczyk, współpraca: Małgorzata Nowak, Agnieszka Boguta, skład komputerowy: Marzena Włodarczyk, opracowanie graficzne i fotografie: Marek Gruda • Numer 4/2007 – Kleks Bursztynowy – „Bursztynowy Sen” to nazwa projektu edukacyjnego realizowanego w Gimnazjum nr 1 w Niemcach. Jest on częścią składową szerszego projektu „Szkoła dla Ciebie” – Agnieszka Boguta koordynator modułu „Bursztynowy sen”. Przełom – „Kleks” w kolorze, piękne zdjęcia, nowa szata graficzna (Marek Gruda), „Bursztynowa kronika” – fotoreportaż Monika Boguta, Julita Siejko. Po raz pierwszy drukowany w profesjonalnej drukarni i w kolorze. • Numer 3/2008 – wydanie specjalne „Nasze projekty wymiany młodzieżowej jako element poznania kultur” i Kleks 4/2008 „Otwarci na różnorodność” – II miejsce w ogólnopolskim konkursie organizowanym przez Urząd Komitetu Integracji Europejskiej – nagroda - wyjazd do Brukseli • Numer grudzień/ 2008 – Jubileusz 80-lecia szkoły. W tym numerze debiutuje pani Elżbieta Kotelba jako… poetka • Numer 2/2011 - „Kleks Absolwent” zmiana na stanowisku opiekuna zespołu redakcyjnego. Zostaje nim Agnieszka Boguta. Do akcji wkracza pani Katarzyna Iwańczuk (oprawa graficzna, skład komputerowy) Współpraca: Marzena Włodarczyk, Marek Gruda • Rok szkolny 2011/2012 – „wysyp” „Kleksów” w nowej, nieco lżejszej formule: dużo zdjęć, fotoreportaże, ankiety, sondy: „Kleks z Pasją”, „Kleks Muzyczny”, „Kleks Semestralno-Walentynkowy”, „Kleks Leśny”, „Kleks Teatralny”, „Kleks Absolwent”,. Ponadto wychodzą wspomnienia o przedwcześnie zmarłym nauczycielu i v-ce dyrektorze p. Zbigniewie Maciejewiczu i tragicznie zmarłej uczennicy – Julicie Dudek. • Numer 6/ 2012 nosi tytuł „Kleks Online”. Jest to autorski projekt uczniów kl. IIB – Łukasza Kamińskiego, Pauliny Rentflejsz i Pauliny Styś. Numer w całości redagowany i składany przez uczniów. Śladowa ingerencja nauczycieli ;-) • Numer 7/2012 - Kleks Świąteczny - podsumowanie 20-letniej historii szkolnej gazetki. • CDN ;-) 7 Nagrody Opracowała: Agnieszka Boguta W oczekiwaniu na Nagrodę Pulitzera:-) Nagroda Pulitzera – amerykańska nagroda literacka przyznawana corocznie w dziedzinie różnych gatunków dziennikarstwa. Nasza gazetka nie wypadła sroce spod ogona. Oto dowody: • Kleks 1/2006 - Zespół Redakcyjny Gazetki „Kleksik” (p. Małgorzata Piekarczyk, p. Barbara Roziewicz) otrzymał wyróżnienie w III Międzyszkolnym Konkursie Gazetek Szkolnych, zorganizowanym przez SP nr 29 w Olsztynie pod patronatem „Gazety Olsztyńskiej” • Kleks 4/2008 – wywiad pt. „Czekaj mnie”. Wyróżnienie w konkursie Walka wywiadów organizowanym przez Ambasadę Brytyjską w Warszawie. Redakcja: Michalina Brzozowska, Katarzyna Kosowska i Anita Kotyra z kl. IIB. Opiekun: A. Boguta. Rozmówczynią laureatek była koleżanka z klasy – Czeczenka – Diana Bikolaajeva. • Kleks 3/2008 – wydanie specjalne „Nasze projekty wymiany młodzieżowej jako element poznania kultur” i Kleks 4/2008 „Otwarci na różnorodność” – II miejsce w Ogólnopolskim konkursie organizowanym przez Urząd Komitetu Integracji Europejskiej. Nagroda - wyjazd do Brukseli. Redakcja: Monika Boguta, Julita Siejko, Aleksandra Czyżyk – opiekun: M.Włodarczyk i M.Gruda. Relacja z pobytu – Keks 6/2008 • Rok szkolny 2009/ 2010 – Wojewódzki Konkurs na Reportaż „Zawód Reporter” – Wyróżnienie: Milena Prażmo kl. III D n-l Agnieszka Boguta • Kleks 1/2011 – I miejsce w konkursie Między Wisłą a Bugiem - wydanie specjalne „Kleks Niezawodny”. Konkurs Ekologiczno-Regionalny pod patronatem Lubelskiego Kuratora Oświaty. Autorki projektu to: Donata Łukasiewicz, Justyna Dymek i Anna Zamecka, ucz. kl. IIA. Opiekunowie: A.Boguta, M. Gruda • Kleks 2/2012 – I miejsce w wojewódzkim konkursie ekologiczno-regionalnym pod patronatem Lubelskiego Kuratora Oświaty Lubelszczyzna - moja Mała Ojczyzna - wydanie specjalne „Kleks Leśny”. Autorki projektu to: Michalina Bijak, Sandra Kądziela, Daria Kostyła kl. IID. Opiekunowie: A. Boguta, M. Gruda • Rok szkolny 2012/2013 - I miejsce w III Ogólnopolskim Konkursie na Gazetkę Szkolną, organizowanym przez tygodnik „Kontakty” i Centrum Doskonalenia Nauczycieli TWP w Łomży. Opiekunki: A. Boguta, K. Iwańczuk. Nagrody indywidualne: • Agata Mroczek kl. IIIB - I miejsce w V edycji ogólnopolskiego konkursu fotograficznego „Roztocze w obiektywie”, który jest organizowany przez Roztoczański Park Narodowy (r. szk. 2011/2012) • Daniel Brzozowski kl. IIIB - wyróżnienie w VIII Wielkim Konkursie Fotograficznym, orga- Agata Mroczek Daniel Brzozowski nizowanym przez National Geographic. Fot. Daniel Brzozowski Fot. Agata Mroczek 8 Nie ma pisma tak dobrego, żeby nie mogło być lepsze. ~ Janusz Korczak Rozważania Opracowała: Magdalena Sawka kl. III C Audaces Deus iuvat! – Mężnym Bóg pomaga! C zy w szkole potrzebna jest gazetka? Odpowiedź na pytanie wydaje się być oczywista. Świadczą o tym wypowiedzi bohaterów „Kleksa Świątecznego”. Zobaczmy jednak, co na ten temat sądzi Janusz Korczak. Przypominamy: Rok 2012 został ogłoszony ROKIEM JANUSZA KORCZAKA. Tekst został opracowany w oparciu o „Wybór Pism Pedagogicznych” (rozdział: „O gazetce szkolnej”) • Wszystko zaczyna się od wybrania zespołu redakcyjnego. Niespełniony marzyciel, zarozumiały pupilek nauczycieli czy wygadany luzak, ktokolwiek kto ma coś do powiedzenia jest odpowiedni. Redaktor musi być opanowany i spokojny, aby nie przysporzyć pismu wrogów. Ważne, żeby był odpowiedzialny, punktualny oraz kreatywny. W zespole praca musi być podzielona tak, by każdy dał sobie z nią radę. Nic ponad nasze siły i chęci. Jeżeli mamy wiele pozaszkolnych obowiązków, nie podejmujmy się kolejnego. • Praca przy szkolnej gazetce nie jest zabawą. W zabawie nie spotkamy się z porażką czy niepowodzeniem. Nie polegamy na pojedynczych jednostkach, lecz na całej grupie. Gdy jedna osoba nie wykona powierzonego zadania może to spowodować niemałą katastrofę. • Gazeta musi przeplatać najrozmaitsze teksty. Poważne i żartobliwe, krótkie i długie, poruszające sprawy bieżące, jak i te trochę dawniejsze. Nie może opierać się zawsze na jednym i tym samym. • Działaj wedle zasady: unikaj wszystkiego, co może do pisma rozżalić i zniechęcić, niczego nie zaniedbuj, co może pismu zdobyć przyjaciół. • Elementem wzbogacającym gazetkę są konkursy czy wszelakiego rodzaju ankiety. Można dzięki temu poznać wymagania odbiorcy, a przy tym go zainteresować i zdobyć materiał do kolejnego wydania. Wszystko to świadczy o tym, że szkolna gazetka nie jest jedynie zadrukowanym arkuszem kartek. Jest źródłem wiedzy jak i zarówno szkolnych plotek. To z niej dowiemy się o pasjach uczniów, jak wypadamy na tle innych szkół oraz wielu wielu innych ciekawych i mniej ciekawych rzeczy. • Tak jak nie wyobrażamy sobie świąt bez choinki, tak trudno wyobrazić sobie szkołę bez jej własnej gazetki. :-) Z okazji XX Jubileuszu dziękuję wszystkim opiekunom KLEKSA, a w szczególności Paniom: Marzence Włodarczyk, Agnieszce Bogucie, Kasi Iwańczuk oraz wszystkim współpracującym z redakcją przez te lata nauczycielom i uczniom za to, że KLEKS ma się dobrze i nadal budzi emocje. Dalszą drogę niechaj wyznaczają Wam zasady zawarte w Karcie Etyki Mediów: • Zasada prawdy. • Zasada obiektywizmu. • Zasada oddzielania informacji od komentarza. • Zasada uczciwości. • Zasada szacunku i tolerancji. • Zasada pierwszeństwa dobra odbiorcy. • Zasada wolności i odpowiedzialności. Wszystkiego najlepszego na Nowy Rok i kolejne lata życzę. Małgorzata Nowak Jaki jest pożytek z istnienia w szkole gazety: • Uczy sumiennego spełniania dobrowolnie przyjętych zobowiązań • Uczy planowej pracy, opartej na współpracy z innymi ludźmi • Uczy śmiałości w wypowiadaniu swych przekonań • Uczy sztuki argumentacji • Ośmiela nieśmiałych, uciera nosa zbyt pewnym siebie • Reguluje i kieruje opinią • Zbliża, wiąże jakąś społeczność • Pokazuje również tych, którzy są wartościowi, a nie mają siły przebicia Jeżeli ktoś organizuje gazetę, musi wiedzieć, że czekają go trudności i przykrości, że będą chwile niepowodzeń, że musi się stykać z niemiłymi ludźmi, że ponosi odpowiedzialność nie tylko za własne, ale i za innych czyny. Na to nie ma rady. Jeżeli ktoś chce się bawić, niech idzie do teatru, a nie bierze się do roboty, która wymaga wysiłku i sumienności, a nie obiecuje nic, prócz wewnętrznego zadowolenia, że się przynosi pożytek. Janusz Korczak KLEKS 7(51)/2012 9 Kawał historii Dookoła szkoły... z „Kleksem” Opracowała: Aleksandra Flis kl. IIIB S zkolna gazetka to kawał szkolnej historii – dokumenty, zdjęcia, nazwiska, liczby. Wszystko to kleksowi dziennikarze opisywali i dokumentowali. Jak wyglądała szkoła 20 lat temu? Materiał, w oparciu o archiwalne numery „Kleksa” (i panią sekretarkę Monikę Grudę) przygotowała Ola Flis. Szkoła 20 lat temu i dziś ROK Nazwa Dyrektor Nauczyciele Panowie i panie Pierwszaki Doskonalenie nauczycieli Oddziały klasowe 1992 Szkoła Podstawowa w Niemcach p. Alicja Gruda 54 2012 Zespół Szkół im. Ziemi Lubelskiej w Niemcach p. Jerzy Wójcik 62+2 panie (zastępstwo) 52 panie 41 pań 12 panów (w tym 13 panów (w tym 3 księży) 2 księży) 124 58 3 - n-le stażyści 10 nauczycieli ma I lub II 8 - n-le kontraktowi stopień specjalizacji 12 - n-le mianowani 41 - n-le dyplomowani 19 - SP 30 oddziałów 12 - gimnazjum Razem - 31 Cena obiadu w stołówce szkolnej 5000 zł - za jeden obiad... (!!! – przed denominacją) Samorząd Szkolny Przewodnicząca: • Magdalena Dziuba kl. VIII b • Z-ca przewodniczącej: Magdalena Bujak kl. VIIa • Skarbnik: Cecylia Kosowska kl. VII C • Członkowie: Wioletta Walczak VII C, Rafał Tabiszewski kl. VIIIC. Michał Baran VIIB • Przewodniczący: Piotr Kostyła kl.IIID • Z-ca przewodniczącego: Michalina Bijak kl.IIID • Skarbnik: Łukasz Klępka kl. IIIA • Teatr Lalki i Aktora przedstawienie pt.: „Pinokio” kl. IV b • Przedstawienie „Królewna Śnieżka” • Teatr H. Ch. Andersena „Jaś i Małgosia” kl. 5a,5b,5c • Teatr H.Ch. Andersena, „Pieśń o Rolandzie” kl. IA, IB, IC, ID • Teatr Stary „Bitwa o literaturę- Kiedy byłem małym chłopcem” kl. IIIA • kino „Bajka” film pt.: „Jesteś bogiem” kl. IIIA, IIIB Wyjazdy kulturalne (kino, teatr): wrzesień i październik 10 „Kleks” w liczbach (i cyfrach) • 1 zł – najniższa cena „Kleksa” • 2 – tyle było „Kleksów Jubileuszowych” • 11 – specjalne wydania „Kleksa Teatralnego” • 16 – egzemplarze „składane ręcznie” • 91 – tyle numerów „Kleksa” wydano do tej pory • 487 – tyle zdjęć zamieszczono w „Kleksach” w 2012 roku • 1407 – aż tyle maili wymieniły ze sobą pani K. Iwańczuk i pani A. Boguta podczas przygotowywania numerów gazetki (od 2011 roku do 07.12.2012 godz. 22.40) • 1992 – rok powstania gazetki • 2000 – rok wydania „Kleksa z Rudki” 3 zł - obiad uczniowski Opracowały: Daria Kostyła, Kinga Kozieł kl. IIID Kiedyś... Fot. archiwym szkolne Twarz można zachować w każdym zawodzie. Nawet - w dziennikarstwie. ~ Z. G. materiał sentymentalny Czas na porównanie Numer Pełna nazwa Kleks 1/1992 Gazeta Samorządu Szkolnego Szkoły Podstawowej w Niemcach 1000 zł (tak !) Cena Ilość 8 stron Częstotliwość ukaZałożenie: miesięcznik zywania się Kleks 5(49)/2012 Pismo Zespołu Szkół im. Ziemi Lubelskiej w Niemcach Aleksandra Flis, klasa IIIB współpraca: Agnieszka Boguta Z okazji okrągłego Jubileuszu pozwoliliśmy sobie na pewne porównanie. 5 zł 36 W zależności od potrzeb. W r. szk. 2011/2012 ukazało się 7 numerów i 2 dodatki wspomnieniowe „Trzy pytania do…”, „Z przymru„Z życia szkoły”, „Na weso- żeniem oka”, „Zamiast wstępu”, Stałe ło”, „Recenzje”, „Sprawoz„Ankiety”, „Fotoreportaż”, działy dania”, „Wywiad” „Relacje”, „Recenzje”, „Opinie”, „Zapowiedzi”, „Sylwetki” - teksty przepisywane - skład komputerowy (profeSprawy ręcznie na maszynie przez sjonalny program do składu tekstów) technicz- p. Małgorzatę Nowak - gazeta kserowana w urzę- - druk w profesjonalnej drukarni ne dzie gminy w Niemcach „Perfekta” w Lublinie - czarno-biały - wersja kolorowa – limitowana, - rysunki wykonywane wersja czarno-biała – bez limitu Szata graręcznie przez p. Ewę - dużo zdjęć autorstwa szkolnych ficzna Korzeniowską i następnie fotoreporterów kserowane - rysunki odręczne - skanowane Magdalena Sawka III C, Natalia Brzozowska III C, Liliana Grabowska, Aleksandra Flis III B, Katarzyna Jabłońska, Michalina Bijak III D, Małgorzata Piekarczyk, Ścisła Aleksandra Dziuba III B, Agnieszka Piekarczyk, Daria Kostyła III D, redakcja Piotr Jusiak, Sandra Kądziela III D, Magdalena Caban Natalia Boguta I C + 16 współpracujących reporterów p. Agnieszka Boguta Opieku- p Małgorzata Nowak p. Marzena Włodarczyk p. Ewa Korzeniowska p. Katarzyna Iwańczuk nowie p. Marek Gruda „Nadworni” fotografowie: Fotograf nieznany Agata Mroczek III B - pierwszy numer zawierał Michalina Bijak III D Zdjęcia 4 zdjęcia Daniel Brzozowski IIIB „Kleks na Dzień Dobry” – 117 zdjęć! Emocje zrównoważone czasami sięgające zenitu KLEKS 7(51)/2012 11 wspomnienia Mail pierwszy: od pani Karoliny Szubieli Karolina Szubiela - wieloletnia dziennikarka „Kleksa”, absolwenta Szkoły Podstawowej w Niemcach, rocznik 1996. Pracowała jako dziennikarka w gazecie MM Moje Miasto Lublin. Obecnie wraz z mężem i córeczką mieszka w Wielkiej Brytanii. W wolnym czasie pracuje jako wolontariuszka w angielskiej organizacji charytatywnej Scope. Witam Pani Agnieszko! Swoje lata w SP w Niemcach wspominam z nostalgią - wspaniale lata, nic dodać nic ująć. Przyjaźnie z tamtego okresu utrwaliły mi się w pamięci bardzo mocno. Wciąż wspominam dawnych kolegów z klasy i różne perypetie, przez które razem przechodziliśmy. Oprócz zmagań z nauką, było mnóstwo dodatkowych atrakcji - nie mieliśmy komputerów, filmy video były rzadkim luksusem, więc zajmowaliśmy sie głównie szkołą i spotkaniami z przyjaciółmi. Pamiętam, jak stawialiśmy pierwsze kroki na scenie, podczas szkolnych przedstawień i jak bardzo cieszyła nas każda Złota Maska (wciąż ją gdzieś mam w kufrze na strychu :-). Był też „Kleks” i - moja pierwsza redakcja! Bakcyla dziennikarskiego zaszczepił mi Tata, dziennikarz i redaktor, pisanie mam już chyba we krwi. Nie wiem, czy te pierwsze teksty były dobre czy złe, pod względem dziennikarskim oczywiście ;-), ale sprawiały mi wiele frajdy i dumy - każdy mały redaktor czuł sie wspaniale, gdy patrzył na wydrukowane stronice! O czym pisaliśmy? O codziennym życiu szkoły, czyli o tym, co „w trawie piszczy” - o przedstawieniach, konkursach, wycieczkach. Materiału nie brakowało, rąk do pisania też nie! Opracowanie: Agnieszka Boguta Magdalena Sawka kl. IIIC Fot. archiwa rodzinne Mail drugi: od pani Anny Warowny Anna Warowny (z domu Kosowska) – dziennikarka „Kleksa”. Absolwenta ZS w Niemcach rocznik 1996. Obecnie pracuje w Urzędzie Gminy w Niemcach. Oj, jak to dawno było… Pamiętam, że pracowaliśmy w zespole - dużo nas (dzieciaków) było - pod bacznym okiem Pani Małgorzaty Nowak, która nas zachęcała do aktywności pozalekcyjnej i pomagała w pisaniu artykułów. W „Kleksie” opisywaliśmy wszystko to, co w szkole się działo: apele, imprezy, uroczystości. Bardzo mi się to podobało (czasami można było się z lekcji urwać ;-)) i zawsze wiedzieliśmy, co się w szkole dzieje i co się będzie dziać. Pamiętam, że każdy numer „Kleksa” był wywieszany na dużej tablicy ogłoszeń na pierwszym piętrze nowej szkoły, tuż przy pokoju nauczycielskim (obecnie „Kleks” jest zamieszczany na stronie internetowej). I na przerwach dużo dzieciaków stawało pod tą tablicą i czytało artykuły i oglądało zamieszczone zdjęcia (ha, ha…), a tak naprawdę to czarne plamy, które zostały po kserowaniu zdjęć wcześniej wywołanych (o aparacie cyfrowym czy skanerze nikt nawet nie marzył). Obecny „Kleks” jest bardzo kolorowy, wydany bardzo profesjonalnie – szkoda, że my nie mieliśmy takich możliwości… Anna Warowny Potem ta przygoda z dziennikarstwem bardzo mi sie przydała - już jako dorosła osoba weszłam do redakcji nowo powstającej gazety MM Moje Miasto Lublin i już tam zostałam - jako pracownica, oczywiście. Praca w tygodniku to było bardzo pouczające doświadczenie! Dzisiejszy „Kleks” wygląda bardzo profesjonalnie!!! Wyjątkowo podobały mi sie stare zdjęcia z archiwum szkoły w „Kleksie Teatralnym”. Uwielbiam przeglądać stare fotografie i szukać na nich znajomych miejsc i twarzy. Młodych redaktorów „Kleksa” gorąco pozdrawiam i zachęcam do dawania z siebie jak najwięcej, bo naprawdę warto! Przygoda z dziennikarstwem - to jest to! Pozdrawiam serdecznie! Karolina z Rodziną 12 Fot. 1. Pani Ania na dyskotece szkolnej. Fot. 2. Pani Karolina z rodziną Za każdym człowiekiem sukcesu stoi dziesięć osób, które ukształtowało, pomogło, wierzyło. Oni zawsze stoją w cieniu, służąc, ucząc i wierząc. Sukces to ich zasługa, ale wiedzą o tym tylko oni. ~ N. Marszałek Refleksje Po co nam to było? „Kleksówki” – taki termin powstał na określenie dziewczyn pracujących w „Kleksie”. Oto, co mają Wam do przekazania redaktorki szkolnej gazety – absolwentki naszego gimnazjum rocznik 2012. Karolina Kluczyńska uczennica XXIII LO w Lublinie C zas poświecony redagowaniu kolejnych numerów „Kleksa” to niesamowite chwile spędzone w świetnym gronie. Powiem szczerze, że brakuje mi tego w liceum. Najczęściej wspominam pracę przy „Kleksie Muzycznym”. Myślałam wtedy o naszej gazetce 24 godziny na dobę. Nie było chwili, aby ktoś czegoś ode mnie nie chciał. „Kluczka to, Kluczka tamto...” Na całe szczęście udało nam się wszystko ogarnąć. Praca w redakcji „Kleksa” dała mi wiele: nauczyła mnie przede wszystkim tego, że jeśli chcę, mogę wszystko zrobić. Nauczyłam się pokonywać przeszkody i skutecznie docierać do celu. Teraz nawet ubranie nauczyciela w płetwy nie stanowi dla mnie problemu ;-). Justyna Dymek uczennica IV LO w Lublinie, klasa humanistyczno-dziennikarska Z acznę może trochę banalnie, ale szczerze. Praca w redakcji „Kleksa” była czymś niesamowitym. Dwa lata spędzone na pracy nad gazetą dały spore doświadczenie, więc dzięki temu mogę śmiało pracować w redakcji gazety mojego liceum. Czuję się o wiele pewniej. Zadania, które wykonywałam dla „Kleksa”, były nie lada wyzwaniem. Mam na myśli krótkie teksty, wrażenia, przeprowadzane sondaże lub ankiety, a nawet rysowanie frazeologizmów. W sumie ciekawa jestem, kto się teraz tym zajmuje... Z pewnością na długo zapamiętam pracę w redakcji ukochanej gazety. Każdy numer wciąż jest w zasięgu ręki, często wracam do lektury „Kleksa” i przypominam sobie naszą wspólną pracę. Licealna gazetka to ,,Czwórka z plusem”. Właśnie dziś wysłałam artykuł związany z rajdem klas pierwszych (była to sonda przeprowadzona wśród rówieśników). W gazetce przeprowadzam sondaże, jak na razie zrobiłam niewiele, ale to dopiero początek. Chciałabym bardzo wprowadzić coś nowego. (,,Czwórka z plusem'' nie przyciąga treścią). Myślę, że po pracy w „Kleksie” wniosę coś nowego, w końcu mam już doświadczenie :-). Cieszę się, że mogę jeszcze zrobić coś dla „Kleksa”, czasem coś napisać, pomimo, że nie należę już do stałego składu redakcji. Pozdrawiam gorąco wszystkich obecnych i przyszłych redaktorów „Kleksa”. Taka przygoda może zdarzyć się tylko raz, wykorzystajcie to jak najlepiej! KLEKS 7(51)/2012 Opracowała: Agnieszka Boguta Fot. archiwa domowe Luiza Zbiciak uczennica III LO w Lublinie P racę w „Kleksie” wspominam bardzo dobrze. Przy każdym numerze mogłyśmy wykazać się kreatywnością i samodzielnością. Bardzo przyjemne było też to, że NIGDY nie opracowywałyśmy materiałów „na sucho” – wszystko oparte było na praktyce. Jeździłyśmy na wycieczki, na warsztaty. Najbardziej zapadły mi w pamięć sesje fotograficzne. Przy ich realizacji w pewnym momencie padał na nas blady strach, że to już tak niedługo, że nie zdążymy. Jednak, mimo pośpiechu i nerwów, rezultaty były wspaniałe. Ciepło wspominam ostatni przygotowany przeze mnie materiał - „On i ona przed balem”. Robienie zdjęć do niego to była świetna zabawa! Co mi dała praca w redakcji „Kleksa”? Przede wszystkim satysfakcję! Lepiej poznałam też dziewczyny, z którymi współpracowałam. Często do przygotowania materiału potrzebna była współpraca z nauczycielami, a to pomogło w umocnieniu stwierdzenia, że nauczyciele też SĄ ludźmi ;-). Bardzo cieszyłam się, widząc kolejne wydania „Kleksa”, które z każdym numerem stawały się lepsze i ciekawsze właśnie dzięki naszej pracy :-). 13 Z archiwum kleksa Materiał zebrała: Ola Flis kl. III B Co w „Kleksie” piszczy? Opracowanie: Agnieszka Boguta W zasadzie tytuł powinien brzmieć: Co w „Kleksie” piszczało?, gdyż analizie poddaliśmy „Kleksa” nr 1/1992 i 6/1993. Ciekawiło nas, co się wtedy działo w szkole, o kim się mówiło. I znaleźliśmy bardzo ciekawe informacje. Kleks 1/1992 i relacja pt. „Wybory Super Chłopaka” autorstwa Agnieszki i Małgosi Piekarczyk z kl. VII B. Jest również wywiad, który ze zwycięzcą tej imprezy – MICHAŁEM MYTYKIEM z klasy 6b, przeprowadziła Kasia Jabłońska. Warto wspomnieć, że Michał był jednym z redaktorów ówczesnej „ekipy kleksowej”. Oto fragment wywiadu: Kasia Jabłońska: Jaki jest Twój ideał dziewczyny? Michał Mytyk: Blondynka, o niebieskich oczach, zgrabna. Najlepiej – Miss Szkoły. Nie wiemy, czy nauczycielka języka angielskiego, pani Małgosia Mytyk (żona Michała) była Miss Szkoły, ale… reszta się zgadza ;-) Naszej reporterce, Oli Flis, udało się dotrzeć do ówczesnej szkolnej gwiazdy. Oto, co usłyszała: Nigdy bym nie pomyślał, że „KLEKS” ma już 20 lat. Oczywiście pamiętam pierwsze numery gazetki pisane na maszynie i kserowane. Ja sam napisałem kilka tekstów do „KLEKSA”. Były to między innymi recenzje przedstawień II Przeglądu Teatralnego, wspomnienia z lat szkolnych mojego dziadka z okazji jubileuszu szkoły, artykuł zatytułowany „Petardziści” o szeroko pojętych „zabawach” petardami w okresie świąteczno-noworocznym. Jednak najlepiej pamiętam rodzaj relacji z wyjazdu „Anutek” na Białoruś, do Baranowicz. Byłem wtedy w siódmej klasie i każdy dzień naszego pobytu za granicą był przeze mnie opisany w formie dziennika, a później wydrukowany. Tematów, choć w samej szkole działo się trochę mniej niż obecnie, nie brakowało. Wena była. Teksty oddawane pani Małgorzacie Nowak były pisane oczywiście ręcznie, bo komputerów (nie mówiąc o internecie) w szkole nie było. Chyba właśnie różnica posiadanych obecnie środków technicznych (komputer, internet, aparat cyfrowy itp.) sprawia, że redagować dzisiaj „KLEKSA” jest łatwiej. Nie zmienia to jednak faktu, że 20 lat temu też dawaliśmy radę… A co do wyborów „Super Chłopaka” to były to wybory przeprowadzone podczas dyskoteki szkolnej. Niewiele pamiętam. Były różne konkurencje: śpiewanie, jakieś scenki, konkurencje taneczne. Michał Mytyk 14 Michał Mytyk i … mina zwycięzcy! Fot. archiwum domowe Na pytanie reporterki - Kasi Jabłońskiej: „Miss Szkoły” – co sądzisz o takiej imprezie? Michał odpowiada: Cóż, jeśli jest Super Chłopak, to na Dzień Kobiet powinny być wybory Najmilszej Dziewczyny. Od redakcji: Udało nam się ustalić, że na wspomnianej dyskotece królował przebój zespołu Guns’N’Roses „November Rain”. Tytuł v-ce Super Chłopaka zdobył Tomek Kraszkiewicz z 8 b. Podobne wybory odbyły się w styczniu 1993 roku na zimowisku „Anutek”. Michał, który był faworytem publiczności, tytuł Super Chłopaka Zimowiska musiał oddać Michałowi Stachurze z 6b. Super Dziewczyną została wtedy Agata Ręba z 5a. Można zamknąć oczy na rzeczywistość, ale nie na wspomnienia. ~ Stanisław Jerzy Lec z archiwum kleksa I stało się tak, jak Super Chłopak sobie życzył. W „Kleksie” numer 6 z marca 1993 roku zamieszczony jest wywiad z Najmilszą Dziewczyną Szkoły – AGNIESZKĄ MAŁYSKĄ z kl. 7a. Konkurencja była „mocno obsadzona”, starowały aż 23 kandydatki. Tytuły v-ce przyznano Magdzie Pikuli z 5b i Agnieszce Urbaś z 8b. Wywiad przeprowadziła Kasia Jabłońska i Liliana Grabowska (obecnie Dudzikowska – nasza pani psycholog). Agnieszka Małyska z 7a jest dziś panią Agnieszką Kowalik, mamą Zuzi z 4c i Elizki z klasy pierwszej. Najmilsza Dziewczyna Szkoły 1993 wspomina: Pamiętam, że była to siódma klasa i dyskoteka z okazji Walentynek. Samorząd szkolny postanowił, że w trakcie imprezy będzie wybór najmilszej dziewczyny. Nie wiem jak w innych klasach, ale w naszej klasie „7a” żadna z dziewczyn nie była chętna, aby brać udział w tej zabawie. Ówczesna wychowawczyni Pani Alina Topyła zarządziła, że wszystkie dziewczyny mają stanąć pod tablicą, a chłopcy mieli głosować na jedną z nas... tę, która będzie reprezentowała klasę. Nie wiem, jak to się stało, ale padło na mnie. Nie byłam tym zbytnio zachwycona, bo nie lubię być w centrum zainteresowania, ale na dyskotekę chciałam pójść (uwielbiam tańczyć). Koniec końców wygrałam wybory „Najmilszej Dziewczyny” w Szkole Podstawowej w Niemcach. A później...no cóż... wywiad w „Kleksie” :-). Tak naprawdę krępowała mnie ta sytuacja. Pamiętam, że wywiad przeprowadzała ze mną pani redaktor Liliana Grabowska (teraźniejsza pani psycholog Liliana Dudzikowska). Siedziałyśmy w bibliotece na dużej przerwie. Lila zadawała mi pytania, a ja starałam się na nie mądrze odpowiedzieć. Tak bardzo bałam się swoich odpowiedzi, że nie kupiłam tamtego wydania „Kleksa”, czego dziś bardzo żałuję. Agnieszka Małyska chwilę przed koronacją Fot. archiwum domowe Na jednej z lekcji języka polskiego pani Małgorzata Nowak poprosiła naszą klasę, abyśmy napisali swoje pomysły na tytuł szkolnej gazetki. Wydaje mi się, że wśród propozycji był KLEKS. Jedno wiem na pewno, czekam z niecierpliwością na jubileuszowe wydanie „KLEKSA”. Tak miło jest wspominać. Agnieszka Kowalik Agnieszka, rząd na dole – pierwsza z prawej. Rząd na górze - pierwsza z lewej pani M. Nowak i druga z prawej – pani E. Korzeniowska. Fot. archiwum domowe KLEKS 7(51)/2012 15 opinie Opracowanie: Natalia Brzozowska kl. III C Fot. archiwa rodzinne Czekam na „Kleksa” w wersji mobilnej Alicja Lesic emerytowana nauczycielka ZS w Niemcach Czy w szkole potrzebna jest taka gazetka jak „Kleks”? A jeśli tak, to po co? Tak, jestem jak najbardziej za i w dalszym ciągu widzę potrzebę jej wydawania. Żałuję tylko, że w czasie minionej epoki szkoła w Niemcach nie wydawała swojego pisma, bo własna gazetka szkolna to takie dokumentowanie historii. Szkoła w Niemcach to duży obiekt. Kilkudziesięciu nauczycieli i kilkuset uczniów. Nie ma fizycznej możliwości, żeby wszystkich znać i mieć informacje o wydarzeniach, które będą lub się odbyły. „Kleks” daje nam taką szansę. To także wspaniała możliwość poznania nauczycieli i uczniów, ich sukcesów, planów, osiągnięć, także od strony prywatnej, co czasami jest bardzo zaskakujące i pouczające ;-). Kleks, to także duża szansa dla uczniów zaistnieć, dać się poznać jako profesjonalni dziennikarze i wydawcy, a także autorzy wypowiedzi. Mimo, iż jestem już na emeryturze, to jestem gorącą zwo16 lenniczką nowych technologii. Mam nadzieję, że „Kleks” szybko zacznie się ukazywać w wersji mobilnej, interaktywnej, dostępnej dla każdego ucznia na smartfonach lub tabletach. Z tego miejsca życzę następnych 20 lat dla „Kleksa”. Jest Pani wieloletnią czytelniczką Kleksa. Czy widzi pani, jakie zmiany zaszły przez te 20 lat? Sam „Kleks”, jako taki się dla mnie „nie zmienił”. Zmiany nastąpiły w samych uczniach, ich poglądach, zainteresowaniach, chęci poznawania świata, a także rozwoju nowych technologii. Dwadzieścia lat temu bardzo mało osób posiadało komputery, mało kto jeździł dalej niż nad nasze morze, czy w góry. Dzisiaj każdy ma komputer w wersji mobilnej przy sobie i może wyjechać, gdzie tylko zamarzy. I taką zmianę widzę. To zmiana w nas samych, naszych uczniach, którzy w doskonały sposób korzystają ze zmian w naszym otoczeniu. Nie ma miejsca na nudę. Inny styl pisania, zadawania pytań, odpowiedzi. Gazetka, kiedyś bardziej statyczna (oczywiście patrząc z bieżącej perspektywy) jest teraz bardziej dynamiczna, energetyczna, interesująca, co spełnia oczekiwania dzisiejszych czytelników, a także i moje osobiście. Jakie teksty panią najbardziej interesują? Co czyta pani najchętniej? Tu chyba nie będę bardzo oryginalna. Czytam od deski do deski każdy numer;-). Który materiał w „Kleksie na Dzień Dobry” podobał się pani najbardziej? W „Kleksie na Dzień Dobry” najbardziej podobał mi się dział poświęcony wakacyjnym wspomnieniom uczniów. Z tego powodu, iż od razu mam przed oczami swoje własne wakacje w Chorwacji, czy też we Włoszech, a także te w naszym kraju. Czytając te relacje cieszę się, jestem dumna i wzruszona, że nasi uczniowie mogą zwiedzać cały świat, przeżywając niesamowite przygody, poznając nowych ludzi, kultury i obyczaje. To powoduje, że tego świata się nie boją, jedzą go pełnymi garściami, co widać w naszej szkole. Jako stypendystka „ZUS” dzięki artykułowi „Choćby Cię smażyli w smole, nie mów, co się dzieje w szkole” mogłam poznać nowych uczniów, ich plany, zainteresowania, ciekawostki z ich życia. Bardzo pouczająca lektura. Od „Kleksa” do… męża Ania Sieńczak (z domu Lesic) Kiedy zostałam poproszona o napisanie kilku zdań z okazji jubileuszu Kleksa poczułam się bardzo zaszczycona i trochę zdziwiona, że minęło już tyle lat. Na początku parę słów wyjaśnienia jak znalazłam się w zespole redakcyjnym. W chwili, kiedy pracowałam w „Kleksie”, nie byłam już uczennicą, a absolwentką Szkoły Podstawowej w Niemcach. O pomoc w technicznym przygotowaniu gazetki najprawdopodobniej poprosiła mnie Pani Małgosia Nowak – nauczycielka języka polskiego i moja wychowawczyni, Wiedza i intuicja historyka to fundamentalne cechy każdego reportera! ~ Ryszard Kapuściński opinie ale 100% pewności nie mam. W każdym razie bardzo chętnie zgodziłam się na taką współpracę, widząc możliwość zdobycia nowego doświadczenia i wiedzy na temat powstawania gazetki. Do współpracy przy redagowaniu „Kleksa” zaprosiłam również mojego ówczesnego chłopaka Marka Sieńczaka (umiejętność bezwzrokowego pisania jest w takich przypadkach bezcenna), który bez chwili wahania zgodził się mi pomóc. Oboje bardzo dobrze znaliśmy obsługę komputera, co, jak oceniam z perspektywy czasu, na pewno ułatwiło nam pracę przy „Kleksie”. I mieliśmy jeszcze coś – komputer oraz dostęp do skanera i drukarki laserowej. Dziś trudno w to uwierzyć, ale w tamtych „odległych” czasach, nie było to takie oczywiste ;-). Jak wyglądała nasza praca – tekst do gazetki zwykle otrzymywaliśmy w formie kartek ręcznie zapisanych lub jakichś wydruków z tekstem. Tu właśnie najbardziej przydawały się umiejętności Marka ;-). W błyskawiczny sposób przepisywał teksty do Worda, co bardzo skracało czas przygotowania numeru. Następnie robiliśmy skład, korektę, „obróbkę” graficzną, wstawienie zeskanowanych zdjęć czy rysunków, tworzenie krzyżówki i wiele, wiele innych ciekawych i nowatorskich pomysłów. Praca przy powstawaniu „Kleksa” dawała nam dużo radości i satysfakcji. Dobrze się przy tym bawiliśmy, a każdy numer, to było takie nasze „dziecko” – dochuchane, dopieszczone. Do dzisiaj bardzo miło wspominamy ten okres w naszym życiu, a zdobyte wtedy doświadczenia oboje wykorzystujemy w życiu zawodowym, przy przygotowywaniu różnego rodzaju materiałów. Z tego miejsca dziękujemy za przywołanie tych miłych wspomnień, a „Kleksowi” i Redakcji życzymy kolejnych 20 lat wspaniałej pracy ;-). To był Kleks w zupełnie starym stylu… Ewa Korzeniowska nauczycielka języka angielskiego Och, jak to dawno było… Przeglądam grudniowy numer Kleksa z 1992 roku. Ramki, mini-krajobraz zimowy, aniołek wskazujący drogę do Betlejem… - wszystko rysowane ręcznie, czarnym cienkopisem. Jak zaczęła się moja przygoda z Kleksem? Od 1988 roku prowadziłam kronikę szkoły, spisywałam najważniejsze wydarzenia z życia szkoły, ale głównie byłam odpowiedzialna za oprawę plastyczną kroniki. We wrześniu 1992 roku w kronice pojawiała się notatka: zadania kroniki przejmuje na siebie szkolna gazeta „Kleks”. Była to pierwsza wzmianka o naszej szkolnej gazecie. Pomysłodawcą, opiekunem i redaktorem naczelnym była ówczesna pani dyrektor – Małgorzata Nowak, która również KLEKS 7(51)/2012 przepisywała wszystkie teksty na maszynie (nie komputerze!). Ja zajęłam się opracowaniem graf icznym gazety. Po otrzymaniu maszynopisu przygotow y wałam najpierw stronę tytułową, potem obrysowywałam kolumny, a luki wypełniałam tematycznymi rysunkami i różnymi ozdobnikami. Inspiracji nie brakowało – pracowałam wtedy w bibliotece szkolnej, dlatego głównie wzorowałam się na ilustracjach książkowych i rysunkach zamieszczonych w czasopismach. Czasami były to pomysły autorskie. Kiedy zakończyła się moja przygoda z Kleksem? … w roku1994, właśnie wtedy pojawił się pierwszy numer składany komputerowo. Wszystkie numery Kleksa są skrzętnie przechowywane w naszej bibliotece. Właśnie dzięki temu mogłam odbyć tę sentymentalną podróż i po 20 latach przypomnieć sobie stare, dobre czasy. 17 wspomnienia Liliana Dudzikowska O tym, jak szkolna dziennikarka została... szkolnym psychologiem nie wywiadów z ciekawymi i ważnymi ludźmi. Część z nich zatarł w mojej głowie czas, ale niektóre utkwiły dość mocno w pamięci... Szczególnie zapamiętałam wywiad z księdzem Krzysztofem Galewskim, który wtedy zaczynał pracę w naszej parafii. Pamiętam, jak wraz z koleżanką zostałyśmy miło przyjęte w mieszkaniu księdza, jak spokojnie i rozważnie odpowiadał na nasze pytania. Jaka ja się wtedy czułam ważna! A ksiądz Krzysztof do dzisiejszego dnia ze wzruszeniem wspomina tamto spotkanie z „dziennikarkami”, jak sam to określa i zawsze traktuje mnie... jakoś tak wyjątkowo... Na zdjęciu mała Lilka z klasy drugiej – przyszła dziennikarka „Kleksa”. Fot. archiwum domowe 20 lat Kleksa! Kiedy ten czas minął?! W pierwszej chwili rozmowy z panią Agnieszką Bogutą nie mogłam w to uwierzyć! 20 lat? To niemożliwe! W pamięci gorączkowo zaczęłam odejmować 20 od sumy moich lat i... jednak, okazało się to jak najbardziej możliwe! Kiedy wyszedł pierwszy numer Kleksa byłam uczennicą ostatnich klas szkoły podstawowej, dziś byłabym gimnazjalistką. Brałam udział w pracach przy tworzeniu pierwszych numerów szkolnej gazety, która powstała z pomysłu pani Małgosi Nowak, do niedawna dyrektorki naszej szkoły. Pamiętam, jaka byłam dumna i przejęta. W redakcji zajmowałam się dość poważnym działem – byłam odpowiedzialna za prowadze18 W jednym z numerów Kleksa ukazały się również fragmenty mojego pamiętnika, który prowadziłam podczas zimowiska, spędzanego razem z Anutkami. Zimowisko to było szczególne, bo nie było z nami pani Ani Rzeczyckiej – założycielki, choreografki i kierowniczki zespołu (tak, tak, to ta pani, która biega teraz po szkole i załatwia różne „gospodarcze” sprawy) – z powodu choroby nagle trafiła do szpitala. Pamiętam, jak tuż przed odjazdem autokaru wpadła do pojazdu pani Nowak: „Lila, pisz pamiętnik, wydrukujemy go w Kleksie!” No to pisałam! Z przyjemnością wielką, bo pisanie zawsze było dla mnie przyjemnością. Opisywałam próby zespołu, nasze zabawy, dyskoteki oraz to, jak bardzo każdego dnia brakuje nam pani Ani. Pamiętam, jak już po ukazaniu się pamiętnika w „Kleksie” zostałam wprost „zacałowana” przez wzruszoną panią Rzeczycką – wtedy byłam zaskoczona i nie bardzo rozumiałam dlaczego, dziś już to doskonale wiem... psycholog szkolny Co dał mi Kleks?! Przede wszystkim przyjemność pracy z osobami pełnymi zapału i energii, które chciały robić coś ciekawego i angażowały się w to całym sercem. Doświadczyłam, jak przyjemne i twórcze może być działanie, kiedy dorośli w nas wierzą, doceniają, chwalą i pozwalają na realizowanie własnych pomysłów. Dodatkowo miałam okazje spotkać ciekawych ludzi i poczuć się kimś naprawdę ważnym. Dzisiejszy Kleks wygląda całkiem inaczej niż ten sprzed 20 lat. Przede wszystkim jest kolorowy, ma mnóstwo zdjęć, wręcz „żyje”. Cóż, technika zrobiła olbrzymi krok naprzód, umożliwiając tworzenie gazety na bardzo wysokim poziomie. Tworząc pierwsze numery Kleksa nie mieliśmy do dyspozycji komputerów ani poczty elektronicznej, nie wspominając o cyfrowych aparatach fotograficznych. Pamiętam, jak pytania do wywiadów pisałam pod salą gimnastyczną, na kolanie... Ale przecież od techniki ważniejszy jest zapał, energia i chęć wspólnego działania – czego Tobie kochana Redakcjo nigdy nie brakowało i jak widać – wciąż nie brakuje! Droga Redakcjo, Jestem wzruszona patrząc jak uczniowie już od tylu lat zaczytują się w kolejnych numerach Kleksa, jaka to mądra i wesoła gazeta, jak profesjonalnie przygotowana. Z okazji Jubileuszu życzę Wam kolejnych – nie 20 lat – ale 200 lat istnienia! Wspomnienia czasem nie dają zasnąć, ale bez wspomnień nie ma czego śnić. ~ Sławomir Kuligowski wspomnienia Opracowała: Aleksandra Flis kl. IIIB Fot. Marek Gruda Jak wspominam powstanie „Kleksa”? Pani Alicja Gruda – od urodzenia związana z miejscowością Niemce. W 1955 r. zaczęła naukę w tutejszej szkole podstawowej. Po jej ukończeniu (nauka trwała wtedy 7 lat), w 1962 r. rozpoczęła naukę w pięcioletnim Liceum Pedagogicznym w Lublinie. Po maturze rozpoczęła pracę w Szkole Podstawowej w Nasutowie, jednocześnie studiowała geografię na UMCS w Lublinie. Po czterech latach pracy wróciła do macierzystej szkoły w Niemcach jako nauczycielka. W 1986 roku została dyrektorem szkoły, funkcję tę sprawowała do 1999 roku. To właśnie za Jej dyrektury „Kleks” stawiał pierwsze kroki, a potem się rozwijał. Obecnie pani Alicja jest na emeryturze. Prywatnie: mama pana Marka Grudy, również nauczyciela geografii i przyrody w Zespole Szkół w Niemcach. Na pytanie Oli Flis, sięgam pamięcią do początku lat dziewięćdziesiątych i pomysłu p. Małgorzaty Nowak - stworzymy szkolną gazetkę. Pomysł wydania w tamtych latach gazety szkolnej i to w szkole podstawowej, był naprawdę nowatorski. Pani Nowak zabrała się do swojego pomysłu z dużym zaangażowaniem. Od początku postawiła na uczniów, którzy wspólnie z nią redagowali nowe szkolne dzieło. Zbierali materiał, prowadzili wywiady, a popołudniami i nocami p. Małgosia przepisywała to na starej maszynie do pisania, gdzie nie wszystkie litery dobrze odbijały się na papierze (zużyta czcionka). W taki sposób przygotowane teksty naklejane były na arkusze A3, a potem kserowane. Do dyspozycji mieliśmy tylko maszynę do pisania. Jedyne xero w całej gminie to „Canon” w Urzędzie Gminy w Niemcach. Mogliśmy z niego korzystać pod nadzorem wyznaczonej osoby. Marzeniem było mieć xero w szkole. Czas leciał, gazetka wzbogacała się w treści i szatę graficzną, powstawały egzemplarze tematyczne (teatralny, ekologiczny) i tak przez 20 lat. Wspominając pierwsze wydania, zastanawiałam się, czy dzisiaj uczniowie wiedzą dlaczego „Kleks” i w ogóle czy wiedzą, co to jest prawdziwy Kleks? Na pewno trudno uwierzyć, że pierwsze egzemplarze sprzedawane były po 1000 zł, później po 2000zł („Kleks” powstał przed denominacją). Z przyjemnością sięgam do dziś po tę gazetę, czytam od deski do deski. Pomaga mi ona śledzić losy uczniów. Widzę jak zmienia się szkoła, poznaję nauczycieli pracujących obecnie, podziwiam osiągnięcia uczniów i nauczycieli, oraz widzę jak zmienia się baza dydaktyczna. Dziękuję wszystkim, którzy w jakikolwiek sposób przyczynili się do tworzenia „Kleksa” przez 20 lat i życzę wszystkim tym, którzy będą pracowali przy tworzeniu tej gazetki przez następne lata, jak najwięcej pomysłów i wspaniałych redaktorów. Alicja Gruda Fot.1. Pani Alicja Gruda ze swoją uczennicą p. Elżbietą Kotelbą Fot.2. Spotkanie trzech pokoleń: od lewej p. Elżbieta Kotelba, p. Teodozja Piekarz i p. Alicja Gruda KLEKS 7(51)/2012 19 Trzy pytania do… Lubię, gdy gazeta tętni życiem Pani Anna Studzińska – Dyrektor Gminnego Ośrodka Administracji Szkół w Niemcach Wysłuchała: Magdalena Sawka kl. III C Fot. Marek Gruda B ardzo dziękuję, za kolejny numer „Kleksa”, który otrzymałam od Waszej redakcji. Jak zwykle, przeczytałam go z dużym zainteresowaniem „od deski do deski”, przy filiżance ciepłej herbaty. Świetny relaks!!! W odpowiedzi na pytanie Czy podoba sie pani nasza gazetka Kleks? …zdecydowanie powiem Taaaaaaaaaaaaaaaaak! Dlaczego? Bo gazetka tętni życiem szkoły - nic nie jest pominięte, co zasługuje na uwagę. A dzieje się bardzo dużo! Promocja szkoły na bardzo dobrym poziomie - nie jest zwykłą „paplaniną”, a to dzięki wspaniale zredagowanym artykułom, zawierającym różne informacje, z dużą dawką dowcipu i humoru, uzupełnione niejednokrotnie zdjęciami i stosownym komentarzem. Każdy temat poruszany na forum gazetki jest jak perełka - świetny w swoim rodzaju i trudno ocenić, który artykuł podoba się najbardziej. Ale rzeczywiście niektóre zaskakują pomysłami na przedstawienie tematu m.in. „Nasza szkoła jest naj....” - zabawny, ciekawy, dowcipny, ale wymagający wnikliwej pracy reporterskiej, czy „Prawa i obowiązki” - ciężki temat - ważny - 100% trafiony przekaz informacji - kreatywna i śliczna modelka - mistrzostwo! Gazetka ma wspaniałą szatę graficzną (nie przeszkadza wcale wydanie czarno-białe). Zdjęcia rewelacja!!! Moje ulubione z tego wydania to: „Najwyższy uczeń w szkole z trochę mniejszym kolegą”, „Prawa i obowiązki”, świetna okładka, podtytuł gazetki świetnie dopasowany do reszty i co najważniejsze zawsze na czasie! Mogłabym tak wymieniać jeszcze długo, ale wystarczy po prostu przeczytać „Kleksa”, bo każdy w nim znajdzie dla siebie coś ciekawego, zabawnego, mądrego, pouczającego, dowcipnego, zagadkowego... coś, co pozostanie na dłużej w pamięci. Na koniec dodam, że chyba najmocniejszą stroną Waszej gazetki jest to, że każdy kolejny „Kleks” nie przestaje zadziwiać pomysłami i nie traci na atrakcyjności. Tak trzymać!!! Czy w szkole potrzebna jest gazetka? Myślę, że to na to pytanie jest tylko jedna odpowiedź: Tak! Gazetka jest formą wypowiedzi na rożne tematy, przekazem ważnych i ciekawych informacji, czy też promocją szkoły, o której już wyżej pisałam, więc nie mam wątpliwości, że taka gazetka powinna powstawać w szkole. Dziwiłabym się raczej, gdyby w Waszej szkole jej nie było. Gratuluję 20- letniego stażu literackiego. Życzę całemu Zespołowi Redakcyjnemu „Kleksa” wytrwałości w Waszej trudnej i odpowiedzialnej pracy na rzecz szkoły i społeczności szkolnej oraz dużo ciekawych tematów i pomysłów w redagowaniu gazetki. Połamania pióra!!! 20 Jeśli jesteś dziennikarzem- pisarzem możesz pozwolić sobie na całe bogactwo opinii i doświadczeń~ Ryszard Kapuściński Rozmawiały: Aleksandra Flis, Aleksandra Dziuba kl. IIIB, Natalia Brzozowska kl. III C Współpraca: Marzena Włodarczyk Fot: Michalina Bijak Wywiad Pierwsze kroki stawiałam w Kleksie… Jak wspomina Pani pracę w Kleksie? Na pewno bardzo pozytywnie. To było moje pierwsze zetknięcie się z dziennikarstwem. Oczywiście na poziomie szkolnym, ale dawało mi ogromną satysfakcję i możliwość poznawania bardzo ciekawych osób. Miałam okazję na przykład przeprowadzać wywiady z ówczesnym wójtem i z innymi osobami, które w naszej gminie i miejscowości robiły coś ciekawego lub ważnego. To był pierwszy szlif, moje pierwsze kroki, możliwość zdobywania doświadczenia i pewności siebie. Czy poza Kleksem miała Pani styczność z innymi redakcjami? Pracowałam w szkolnej gazetce XII LO w Lublinie, współpracowałam z „Taką Gminą” – gazetą, ukazującą się w Niemcach. Później jeszcze z lubelskim dodatkiem Gazety Wyborczej „Co jest grane”. W jaki sposób doświadczenia z Kleksa wpłynęły na to, czym zajmuje się Pani teraz? Doświadczenia z Kleksa miały spory wpływ na moją przyszłość. Po skończeniu liceum rozpoczęłam studia na filologii polskiej. Później wybrałam specjalizację redaktorsko-medialną. A teraz w swojej firmie zajmuję się marketingiem. Co dała Pani ta pierwsza praca w „Kleksie”? W pracy mam kontakt z mediami. Obycie z nimi, wiedza teoretyczna z zakresu dziennikarstwa i praktyka w szkolnej gazetce dały pewność siebie. Jest zdecydowanie łatwiej, nie ma już lęku, kiedy trzeba napisać, pójść, zapytać… Myślę, że taka praca, nawet w gazetce szkolnej, daje bardzo dużo na przyszłość. Na pewno później jest o wiele łatwiej. Prowadzi Pani także kawiarnię literacką. Czym wyróżnia się ona spośród innych? To chyba jedyna kawiarnio–księgarnia w Lublinie, więc jest to miejsce wyjątkowe. Do tego nastawiliśmy się bardziej na spotkanie z drugim człowiekiem. Nie jest to typowy biznes polegający na sprzedaży produktów spożywczych, potraw itp. Oferujemy wiele ciekawych książek i mnóstwo wydarzeń kulturalnych. To na pewno też wyróżnia ją spośród wszystkich kawiarni na terenie Starego Miasta. Skąd wziął się pomysł na stworzenie takiego miejsca? Pomysł należy do poprzedniego właściciela kawiarni. Myślę, że było to zamiłowanie do literatury, do sztuki, do muzyki, a jednocześnie chęć stworzenia czegoś, czego nie ma w Lublinie i zrobienia na tym pieniędzy. Mnie natomiast marzyła się kawiarnia, jakieś wyjątkowe miejsce. I gdy okazało się, że „Miedzy słowami” jest na sprzedaż, nie zastanawiałam się długo nad tym, by ją przejąć. Jednak trochę ją zmieniliśmy. Otworzyliśmy się na wydarzenia kulturalne. Każdy do nas może przyjść, powiedzieć, że coś robi i może to u nas zaprezentować. KLEKS 7(51)/2012 Pani KAROLINA PIKUŁA absolwentka naszej szkoły (rocznik 1999), jedna z pierwszych redaktorek „Kleksa”. Obecnie prowadzi kawiarnię literacką „Między Słowami” na Starym Mieście w Lublinie; prywatnie ciocia Luizy Zbiciak. Czy to jest Pani plan na życie? Myślę, że tak, dopóki uda mi się pogodzić pracę etatową z prowadzeniem kawiarni. Jest to zupełnie coś innego, miejsce, w którym można samemu decydować i brać za to odpowiedzialność. Dziękujemy za rozmowę. Dalszy ciąg rozmowy z panią Karoliną, w „Kleksie Absolwencie 2013”. Już dziś zapraszamy do lektury. 21 imperium prasowe Opracowała: Sandra Kądziela kl. III D Nasza szkoła to niemal imperium prasowe ;-). Oprócz „Kleksa” ukazują (i ukazywały) się inne tytuł. Oto krótki przegląd. Kleksik W roku szkolnym 2002/2003 prowadziłam zajęcia pozalekcyjne z zakresu aktywności i działalności dziecka. Uczniowie mogli rozwijać swoje talenty i zainteresowania plastyczno-techniczne, recytatorskie, literackie. Postanowiłam z tą grupą dzieci rozpocząć wydawanie gazetki nauczania początkowego „Kleksik”. Nasza gazetka jest kwartalnikiem i pojawia się zgodnie z porami roku. Powstaje „Kleksik”: jesienny, zimowy, wiosenny i letni. Zespół redakcyjny gazetki spotyka się na zajęciach pozalekcyjnych, podczas których planujemy zawartość przyszłego numeru. Materiały opracowywane przez uczniów segregowane są według stałych działów gazetki: • Inspiracje twórcze związane z daną porą roku. • Aktualności w nauczaniu zintegrowanym. • Imprezy okolicznościowe. • Nowinki kulturalne. • Ciekawostki przyrodnicze i nie tylko związane z porą roku. • Satyra i humor. • Konkurs ortograficzny. • Rebusy i zagadki. W każdym numerze „Kleksika” ukazują się ciekawe informacje z życia uczniów w szkole. Młodzi dziennikarze piszą sprawozdania z odbytych imprez i konkursów, przeprowadzają wywiady z ciekawymi ludźmi, zbierają informacje z różnych źródeł na temat świąt, pór roku, zwyczajów. W gazetce nie brakuje rozrywki: rebusów, krzyżówek i humoru. Są też semestralne i roczne podsumowania wyników nauczania. Często pojawia się kącik dla młodych literatów, gdzie zamieszcza się wiersze i opowiadania twórcze pisane przez uczniów. Redaktor naczelny: Małgorzata Piekarczyk Fot. Marek Gruda 22 Dziennikarzowi zawsze towarzyszy dylemat, gdzie znaleźć granicę pomiędzy zaangażowaniem, a opisywaniem.~ R. Kapuściński imperium prasowe O „Czytelmaniaku” Pomysł na wydawanie gazety bibliotecznej Czytelmaniak zrodził się w 2006 roku – jubileuszowym dla naszej biblioteki, gdyż świętowaliśmy wtedy jej 60-lecie. Tytuł wymyśliła p. Renata Staszek. Nasza biblioteka jest tak bogato zaopatrzona, że warto promować jej zbiory. Pisemko informuje więc głównie o tym, jakie książki są godne polecenia i przeczytania. Zawiera też informacje z życia biblioteki, przykłady twórczości literackiej naszych uczniów i nauczycieli (Ada Winiarska, Małgosia Sidor, p. Danuta Dziedzic), zagadki literackie. Pieczę nad tworzeniem gazety mam ja, pomaga mi przy jej redagowaniu i składaniu p. Agnieszka Wilk. Autorami tekstów są uczniowie zarówno szkoły podstawowej, jak i gimnazjum. Dziękuję za współpracę p. Ani Małek, która wspiera nas tekstami uczniów, a nam dosyć trudno pozyskać stałych współpracowników. Jak do tej pory ukazało się 14 numerów gazety „Czytelmaniak”, oczywiście będzie ona nadal wydawana. Krystyna Szłapa Fot. Michalina Bijak Sport Max - gazeta marzeń Pojawił się w listopadzie 2002 roku jako efekt sportowych zainteresowań męskiej części redakcji Kleksa. Chłopcy – Jarek Boguta, Daniel Małek, Radek Skowroński i Daniel Ewert – wówczas uczniowie klasy 5a, dziś już absolwenci – postanowili rozwijać własne pasje dziennikarsko-sportowe, tworząc pismo specjalistyczne – chyba pierwsze w naszej szkole, poruszające tę tematykę! Redaktorzy, trochę zrażeni niewielkim zainteresowaniem czytelników, stworzyli zaledwie dwa numery tej gazetki, ale za to każdy liczył po 16 stron. Jednak dokonali najważniejszego. Spełnili marzenia o własnym piśmie sportowym. Gratuluję. Marzena Włodarczyk, „duchowy” opiekun pisemka KLEKS 7(51)/2012 23 Z przymrużeniem oka Fot. Natalia Brzozwska, Daniel Brzozowski Koncepcja całości: Mistrzowie sucharów Jak zostać super dziennikarzem i zrobić super gazetę? Żeby zostać super dziennikarzem, musicie mieć koszulę w kratkę i czarną czuprynkę. Trzeba też umieć podnieść do góry prawą rękę. Następnie uparcie wpatrujemy się w zaciek na ścianie i przygryzamy dolną wargę. Robimy tak do momentu, aż zaczniemy lewitować. Patrzcie jaki ze mnie spryciarz! Podnoszę prawą rękę i… hop. Już jest jedna strona. O rany!!! Jak on to zrobił??? ...następnie wnikliwie wpatrujemy się w obiektyw aparatu i… Hop! Już jest druga strona!!! Teraz lekkie czary – mary i… mamy złożone 2 strony. Będą jeszcze z tego Kuby ludzie! Zdolna bestia! Szybko się uczy! Super sprawa!!! A tak wygląda idealna okładka. Musi się na niej znajdować Wasz szef!:-) 24 Zobaczcie, te kwadraciki to miejsce na najważniejszy materiał. Najlepiej jak będą to fotki Waszego szefa. A teraz na poważnie: • Zdjęcia powstały w siedzibie redakcji „Dziennika Wschodniego” (podczas naszej wizyty 30. 11.2012) • Pan na zdjęciach to Jakub Markiewicz redaktor online, odpowiedzialny za zarządzanie portalem internetowym „Dziennika Wschodniego” • Pan na okładce to Krzysztof Wiejak – redaktor naczelny „Dziennika Wschodniego” • Obydwaj panowie wydali się być ludźmi z poczuciem humoru, dlatego pozwoliliśmy sobie na też żart • Wszystkie inne informacje są wyssane z palca Dziennikarze piszą, bo nie mają nic do powiedzenia, a mają coś do powiedzenia, ponieważ piszą. ~ Karl Kraus Relacja Opracowały: Kinga Kozieł i Sandra Kądziela kl. IIID Fot. Daniel Brzozowski Falcerka, bigówka i pan Paweł Pan Paweł Markisz to szef drukarni „Perfekta” w Lublinie, w której od wielu lat drukowany jest „Kleks”. A falcerka i bigówka? Wszystkiego dowiecie z lektury poniższego materiału, przygotowanego przez Kingę i Sandrę. 2) Najpierw trzeba przesłać plik ze zwy- kłego komputera do komputera w drukarni, połączonego z ogromną drukarką. 1) To jest pan Paweł – właściciel drukarni „Perfekta”. On tylko tak groźnie wygląda, gdyż w rzeczywistości jest sympatyczny ;-) 3) To jest nowoczesna drukarka Xerox 6050, bez której drukarnia nie mogłaby istnieć. Można powiedzieć „matka – żywicielka”. Stąd wydruki trafiają do introligatornii. 4) Oto falcerka w akcji, którą łamie się i zgina sztywny papier. Do tego samego służy też bigówka. Następnie druk zostaje odpowiednio zszyty na zszywarce. 5) „Kleksy” gotowe do odbioru! Mini - słowniczek drukarski: • bigówka - maszyna do zginania papieru • bigowanie - robienie wgnieceń w postaci rowków w celu ułatwienia późniejszego zginania papieru np. na okładkach książek, czy wykrojnikach kartonowych • falcerka - maszyna do łamaniu papieru • falcowanie (złamywanie) - składanie papieru (np. składanie na pół zaproszeń, lub składanie całych arkuszy publikacji w wielostronicowe składki) • gilotyna - maszyna do cięcia papieru • insertowanie - umieszczanie wewnątrz publikacji ulotek (wrzutki reklamowe) i innych elementów (CD-ROM-y, próbki produktów) • introligator - osoba zajmująca się pracami ręcznymi, tj. klejeniem w drukarni • layout - szata graficzna, szablon strony publikacji • sztancowanie - wykrawanie kształtów w arkuszu papieru (np. wycinanie miejsc na poszczególne litery w skorowidzu, notesie telefonicznym) KLEKS 7(51)/2012 6) Drukarnia „Perfekta” jest nowoczesna, nie ma w niej ani oparów farby drukarskiej, ani oparów absurdu :-). Mimo to, nie wiedzieć czemu, nasze dziennikarki dostały tzw. głupawki... 7) Bez komentarza;-) 25 Królowa angielska na łamach „Kleksa” Dawno dawno temu (aż 20 lat), w małej wiosce koło Lublina żyła sobie skromna nauczycielka Ewa. Pewnego razu los postawił na Jej drodze wyzwanie: miała zrobić oprawę graficzną do szkolnej gazetki. Zatemperowała ołówek, wzięła karteczkę i zaczęła rysować. I jak to w baśniach bywa, zadziałały czary. Ołówek okazał się zaczarowany i.... niczym czarodziejska różdżka zmienił los biednej nauczycielki. Któż by pomyślał, że 20 lat minie „jak z bicza trzasł”, a pierwsza „opiekunka graficzna” Kleksa dotrze do samej królowej angielskiej. Na razie listownie, ale.... kto wie, co będzie za następnych 20 lat... Morał: Z Kleksem współpraca każdemu się opłaca. W ubiegłym roku szkolnym 2011/2012 prowadziłam koło języka angielskiego dla uczniów klas VI (obecnie to już gimnazjaliści). W ramach autorskiego programu Around Britain realizowaliśmy, między innymi, projekt dotyczący Brytyjskiej Rodziny Królewskiej. Podczas zajęć staraliśmy się zebrać jak najwięcej ciekawych materiałów o Królowej Elżbiecie II i jej rodzinie i przedstawić je w możliwie atrakcyjny sposób. Przygotowaliśmy prezentacje multimedialne, gry i zabawy, quizy. Głównym źródłem informacji była oficjalna strona internetowa Monarchii Brytyjskiej (The official website of the British Monarchy). Tam właśnie znalazłam adres Królowej i umieściłam go na końcowym slajdzie prezentacji (Her Majesty The Queen Elizabeth II), którą przygotowałam dla moich uczniów. Wtedy ktoś zaproponował: Proszę Pani, a może byśmy napisali 26 list do Królowej?… i napisaliśmy. Wiedzieliśmy, że Królowa otrzymuje setki listów dziennie i że w tym szczególnym roku będzie ich o wiele więcej ze względu na dwa ważne wydarzenia: 60-lecie Rządów Królowej oraz Igrzyska Olimpijskie w Londynie. Dlatego napisanie listu poprzedziły staranne i żmudne przygotowania. Oto niektóre zagadnienia, które poruszaliśmy na zajęciach: List prywatny a list formalny, Jak pisać list formalny? (ogólne zasady), List do nauczyciela, Writing Letters (gra interaktywna). Bardzo pomocny okazał się przewodnik internetowy How to Write to HM Queen Elizabeth II. Wersja końcowa listu do Królowej Elżbiety II była gotowa w ostatnim tygodniu czerwca, a wysłaliśmy go dokładnie 27 czerwca 2012. List był napisany ręcznie. Wyraziliśmy w nim nasz szacunek do Królowej, wielkie zainteresowanie całą Rodziną Królewską oraz zło- Ewa Korzeniowska fot. Ewa Szych kl. IB żyliśmy Królowej najserdeczniejsze życzenia z okazji Jej Diamentowego Jubileuszu. Nieśmiało poprosiliśmy o zdjęcie, w zamian wysyłając nasze własne (wydrukowane na eleganckim satynowym papierze). Poniedziałek – 19 listopada 2012 – zaglądam do mojej szufladki w sekretariacie, a tam nietypowa koperta z pieczątką Buckingham Palace! W kopercie: list napisany w imieniu Królowej Brytyjskiej, podpisany przez jedną z jej dam dworu (Lady-in-Waiting), zdjęcia przedstawiające Królową Elżbietę II podczas koronacji i 60 lat później oraz specjalne podziękowanie za życzenia z okazji Diamentowego Jubileuszu. Ale niespodzianka! Prawie-mikołajkowy prezent od Samej Królowej! Podekscytowanie i chęć, by jak najszybciej podzielić się tą niecodzienną wiadomością z innymi, ale przede wszystkim uczniami… Olbrzymia radość, uśmiechy na twarzach… Lekkie niedowierzanie… Moja refleksja: Niespodziewana radość to jeden z najpiękniejszych prezentów, który możemy ofiarować drugiemu człowiekowi. Dalszy ciąg tej niezwyklej historii przeczytacie w „Kleksie Semestralnym”. It’s all to do with the training: you can do a lot if you’re properly trained. ~ Elizabeth II Opracowały: Magda Sawka kl. IIIC, Andżelika Trąbka kl. IIIA (...) Niebo ziemi, niebu ziemia Wszyscy wszystkim ślą życzenia (…) fragm. piosenki „Czerwonych gitar” KL EK S ochanym Czytelnikom życzenia składamy: epkiego śniegu na bałwany, leganckich bombek do powieszenia olęd śpiewania, marzeń spełnienia, pokojnych Świąt Bożego Narodzenia! A poza tym, jak zawsze, dużo szczęścia i słodyczy Redakcja Kleksa życzy ;-) Niech magiczna moc Wigilijnego Wieczoru przyniesie Wam spokój i radość. Niech każda chwila Świąt Bożego Narodzenia żyje własnym pięknem, pomyślnością i szczęściem. Najpiękniejszych Świąt Bożego Narodzenia. Niech się spełnią wszystkie Wasze marzenia. życzy Krzysztof Urbaś Wójt Gminy Niemce Szanowni Państwo, Nauczyciele, Pracownicy, Uczniowie i Rodzice, W oczekiwaniu na zbliżające się Święta Bożego Narodzenia i Nowy Rok, pełni nadziei spoglądamy w przyszłość. Składam życzenia: zdrowia, pogody ducha, spełnienia wszystkich marzeń, zawodowej satysfakcji i wielu sukcesów. W tych wyjątkowych dniach pragnę Państwu życzyć, aby radość i pokój Świąt Bożego Narodzenia towarzyszyły Wszystkim przez cały Nowy Rok. Życzę, aby był to Rok szczęśliwy w osobiste doznania, by przyniósł wiele satysfakcji z własnych dokonań, zadowolenia z sukcesów zawodowych i podjętych wyzwań. Wszystkim Uczniom, Rodzicom życzę sukcesów i satysfakcji z nauki w naszej szkole, a nadchodzące Święta Bożego Narodzenia niech niosą ze sobą radość i pokój w gronie najbliższych, kochających osób. Z wyrazami szacunku Jerzy Wójcik Dyrektor Zespołu Szkół im. Ziemi Lubelskiej w Niemcach Niemce, dnia 2012-12-03 KLEKS 7(51)/2012 wieści z podstawówki Bomb(k)owa wycieczka KTO: dzieci uczęszczające do świetlicy, chętni ucznio- wie ze szkoły podstawowej, klasa 2b (organizator pani Joanna Bogusz) CO: wycieczka do fabryki bombek GDZIE: Nowa Dęba na Podkarpaciu KIEDY: 23 października 2012 PO CO: zwiedzanie fabryki ozdób choinkowych i warsztaty artystyczne Opracowała: Agnieszka Boguta Współpraca: Bożena Malinowska Fot: Bożena Malinowska Czy wiesz, że: • Właścicielem fabryki bombek jest Firma Biliński. • Tylko 10% wyrobów trafia na nasz rynek, reszta sprzedawana jest za granicę, np. do USA jadą bombki w kolorach flagi amerykańskiej. W Polsce nie można ich kupić. • Bombki przybierają różne kształty: sopli, kuli, serca, owoców, a nawet… robaków. • Wszystkie ozdoby wykonywane są ręcznie. • Bombki z Nowej Dęby wędrują do Stanów Zjednoczonych, Kanady, Australii, Danii, Włoch, Słowenii, Niemiec, Grecji, Japonii, a nawet Gruzji, RPA i Rosji. • Polacy lubią motywy zimowe i świąteczne, chętnie kupują ozdoby w ciemnych barwach szafiru i burgundu. • Pierwszą bombkę wyprodukowano w 1848 roku w Niemczech. Uczniowie klasy 5c w fabryce bombek (od lewej): Ala Domin, Patryk Tkaczyk i Mateusz Mokusiński, oraz Ania Malinowska Kartka z pamiętnika Mateusza Mateusz Mokusiński kl. 5 c Dziś pojechałem wraz z dziećmi ze świetlicy i z kilkoma znajomymi z klasy 5c na wycieczkę do fabryki bombek, znajdującej się w Nowej Dębie. Gdy dojechaliśmy na miejsce, ujrzałem piękną, wielką wystawę bombek. Były tam ozdoby, szykowane nie tylko na Boże Narodzenie, ale np. na Wielkanoc i na Halloween. Bardzo zainteresowały mnie bombki na specjalne okazje np. z nazwami polskich drużyn piłkarskich, szykowane na jakieś imprezy sportowe. Następnie panie plastyczki usadziły nas przy ogromnym stole i dały czyste bombki, które mieliśmy ozdobić według własnego pomysłu. Byłem również w ogromnym sklepie, gdzie można było kupić sobie drobny upominek. Wybór był trudny, więc bardzo długo się zastanawiałem. W końcu zamówiłem sobie czerwoną bombkę z napisem „Dla Babci i Dziadzia” - prezent dla dziadków. 28 Kartka z pamiętnika Ali Ala Domin kl. 5c Fabryka bombek to bardzo kolorowy świat, w porównaniu do jesiennej aury, gdy najczęściej pada deszcz lub śnieg. Widziałam choinkę amerykańską i francuska. Mogłam zobaczyć, w jaki sposób wykonuje się bombki, co należy zrobić, żeby była ona srebrna od środka. Bardzo mi się podobało to „bombkowe królestwo”. Kartka z pamiętnika Patryka Patryk Tkaczyk kl. 5c W fabryce bombek zobaczyłem, jak się je produkuje. Miałem również szansę wykonać własną ozdobę choinkową. Mogłem też zrobić zakupy przedświąteczne. W hurtowni wybrałem sobie bombkę w kształcie konia (była tylko jedna taka). W drodze powrotnej jedna z bombek mi się zbiła, ale pozostałe dojechały w całości. Na niebie jaśniała gwiazda, której blask przyćmiewał nawet księżycowe światło.~ Ewa Barska wywiad Opracowała: Anna Macech kl. IIIB Fot. M.Gruda, www.niemce.kuria.lublin.pl Ksiądz kanonik Krzysztof Galewski jest wieloletnim proboszczem parafii pw. Świętego Ignacego Loyoli w Niemcach. O Świętach Bożego Narodzenia rozmawia z uczennicą klasy III B – Anną Macech. Święta Narodzenia Pańskiego Anna Macech: Czym dla księdza są Święta Bożego Narodzenia i co ks. proboszcz najbardziej w nich lubi? Ks. proboszcz Krzysztof Galewski: Święta Narodzenia Pańskiego to najbardziej oczekiwane i przeżywane chwile przez dzieci, ale i przez dorosłych. Na te Święta wszyscy czekamy, bo są pamiątką narodzenia Jezusa w stajence koło Betlejem w Palestynie 2012 lat temu. Bóg Ojciec ofiarował ludzkości najwspanialszy Dar, prezent – zesłał swego Syna Jezusa jako Dziecko, zrodzonego z Maryi. Właśnie na tę pamiątkę, tak uroczyście świętujemy, przekazujemy sobie prezenty i składamy życzenia. Również stary ksiądz na te Święta czeka, lubi je przeżywać, bo one niosą życzliwość między ludźmi, ciepło rodzinne i pokój. AM: Jak bardzo obchodzenie Świąt zmieniło się od czasów dzieciństwa Księdza? Ks. P: Główne treści i elementy Świąt są takie same. Zawsze była wieczerza wigilijna (pośnik), jej jakiś tajemniczy i głęboko religijny nastrój, czytanie Ewangelii, łamanie się opłatkiem, sianko na stole, śpiewanie kolęd przy choince i prezenty, chociaż dzieci otrzymywały je raczej 6 grudnia, na św. Mikołaja. W drugi dzień Świąt /na św. Szczepana/ dzieci czekały na kolędników i „herodów”. Dziś często spotkania rodzinne i świąteczne odbywają się przy włączonym telewizorze i chyba to jest uszczerbek i zakłócanie tej niezwykłej atmosfery. AM: Jak obchodzona jest Wigilia na plebanii i jak Ksiądz będzie spędzał Święta w tym roku? Ks. P: Wigilia na plebani przeżywana jest podobnie, jak w każdym domu katolickim, z tą różnicą, że rozpoczynamy wieczerzę przed pierwszą gwiazdką, bo młodzi księża jadą do swoich rodziców i rodzin, aby później wrócić na pasterkę. Święta, jak zwykle od 40 lat, będę spędzał w kościele. Jest już tradycją, że w niedzielę po Świętach odbywa się na plebanii spotkanie opłatkowe wszystkich grup parafialnych. Jest wtedy rodzinna i sympatyczna atmosfera, przy śpiewie kolęd. (fotoreportaż z poprzednich lat można obejrzeć na stronie internetowej parafii.www.niemce.kuria.lublin.pl) AM: Którą kolędę Ksiądz najbardziej lubi i dlaczego właśnie tę? Ks. P: Wszystkie kolędy i pastorałki są przepiękne, wyjątkowo lubię „Bracia patrzcie jeno”, bo ona przypomina mi moje dzieciństwo i piękne lata. AM: Jakie życzenia z okazji Bożego Narodzenia uważa ks. kanonik za najodpowiedniejsze? Ks. P: Najładniejsze życzenia to szczere, proste, poparte modlitwą i one się zawsze spełniają (slogany i stereotypowe są już niemodne). Już dziś Wam, czytelnikom „Kleksa”, wszystkim dzieciom naszej parafii i tym dużym, i tym małym, Waszym kochanym rodzicom i nauczycielom, życzę prawdziwego świętowania w rodzinnej atmosferze, pokoju i radości, jaką niesie Nowonarodzone Boże Dziecię. Życzę Wam także miłych i ciekawych prezentów pod choinką. Cieszcie się swoim dzieciństwem, ono szybko mija i zawsze bądźcie wdzięczni Jezusowi. On szczególnie kocha dzieci, bo one są szczere i prostolinijne. Bardzo dziękuję księdzu za rozmowę. KLEKS 7(51)/2012 29 opinie Czym są dla mnie święta Bożego Narodzenia? Opracowała: Ewelina Mroczek kl. II C Mateusz Kasperek, klasa 1c Dominika Bulanda, klasa 2b Boże Narodzenie to wizyta u babci. Zawsze z niecierpliwością wyglądam pierwszej gwiazdki, ponieważ wtedy mogę zjeść uroczystą kolację. Najbardziej lubię pierożki z kapustą i grzybami. A po posiłku mogę rozpakować prezenty! Święta kojarzą mi się z choinką. Dzień przed Wigilią wieszam na niej ozdoby, które sama zrobiłam. Właśnie wtedy zaczynam czuć święta. Natomiast z Wigilią kojarzy mi się jedzenie słodkości i ryba po grecku. Uważam, że widok rodziny przy świątecznym stole jest piękny. Fot. Ewelina Mroczek Milena Mroczek, klasa 4b Święta to oczekiwanie na pierwszą gwiazdkę i przyjazd rodziny. Podczas kolacji śpiewamy kolędy i składamy życzenia najbliższym, łamiąc się opłatkiem. Po wieczerzy udajemy się do kościoła na pasterkę. Fot. Ewelina Mroczek Fot. Ewelina Mroczek Izabela Włodarczyk, klasa 6b Boże Narodzenie kojarzy mi się z narodzeniem Jezusa Chrystusa. W moim domu panuje w tym czasie nietypowy i uroczysty nastrój. Nieodłącznym punktem świąt jest kosztowanie dwunastu potraw i upominki, znajdujące się pod choinką. Fot. Ewelina Mroczek Kinga Kozieł, klasa IIID Święta kojarzą się z zapachem żywej choinki w pokoju, reklamą coca-coli i oczywiście mandarynkami. Z masą prezentów pod choinką, z pierwszą gwiazdką, z chodzeniem po kolędzie i z dzieleniem się opłatkiem. Według mnie te święta są magiczne. Spędzam je w gronie najbliższych przy bogato zastawionym stole. Fot. Agnieszka Boguta Katarzyna Banach klasa IC Święta Bożego Narodzenia kojarzą mi się z rodzinną atmosferą, z prezentami, z radością i miłością oraz z przeżyciem niezwykłych chwil. Fot. Ewelina Mroczek 30 Barbara Józefacka, nauczycielka języka polskiego Dla mnie osobiście Święta Bożego Narodzenia to pamiątka narodzin Jezusa Chrystusa. Jestem matką, żoną, a niedługo zostanę babcią, więc narodziny dziecka uważam za bardzo ważne wydarzenie. Jest to dla mnie czas poświęcony najbliższej rodzinie, ale najważniejsza jest dla mnie modlitwa i uczestnictwo w liturgii kościelnej. Święta inspirują mnie również do działań zawodowych. Fot. Marek Gruda I znowu zima, znowu są święta, a każdy święta dobrze pamięta... ~ Beata Pawlikowska Świąteczne Rozważania Refleksje na koniec roku Magdalena Sawka kl. III B Fot. Agnieszka Boguta Boże Narodzenie tuż tuż… Wyczekiwane? Pożądane? Wymarzone? Dla niektórych jest to dzień, jak co dzień. Dla innych zwykły, kolejny, mroźny, grudniowy wieczór. Jeszcze inni kojarzą te dni z dobrym jedzeniem. Dla dzieci (choć nie tylko) słowo święta mogłoby być zastąpione słowem prezenty. A co z ubieraniem choinki, dwunastoma potrawami na stole i siankiem pod obrusem? Co z wyczekiwaniem na pierwszą gwiazdkę? Przy okazji zbierania materiału do świątecznego wydania gazetki szkolnej, zapytałam kilkoro uczniów, co myślą o Bożym Narodzeniu. Święta Bożego Narodzenia kojarzą mi się z Wigilią, kiedy to składamy sobie życzenia, a moja siostra cioteczna, która ma 18 lat, płacze ze wzruszenia. Bartek Święta Bożego Narodzenia są dla mnie czasem szczególnie ważnym, gdyż mogę zobaczyć się z daleką rodziną. Atmosfera jest nie do opisania. Te dni kojarzą mi się przede wszystkim z miłością, ciepłem rodzinnym, a przede wszystkim z Narodzinami Jezusa. Natalia Święta kojarzą mi się z rodzinnym miastem mojej mamy, ponieważ jeździmy tam co roku. Lubię tam przebywać, jest to oderwanie od codzienności. Święta kojarzą mi się też z dużą ilością jedzenia i tym, że przez ten czas tyję chyba z 20 kg. Ola Święta są czasem dla rodziny. Wszyscy się jednoczą, zwalniają na chwilę, zostawiają ciągłą pogoń za… To rozmowy o sukcesach i problemach. To 12 potraw, choinka i piękne światełka, które zawsze cieszą. Święta to pasterka o północy, gdzie wszyscy cisną się w kościele, a ja cwaniak - jako ministrant, mam cieplutkie krzesełko przy ołtarzu:) Mateusz A co ze mną? Czym jest dla mnie Boże Narodzenie? Rodzinny stół. Co roku stoją na nim te same potrawy, a pod śnieżnobiałym obrusem leży sianko. Nawet te same bombki wiszą na świerkowych gałęziach. W domu pachnie lasem, dzieciństwem i wieczornymi rozmowami. Tylko liczba osób przy stole się zmienia. Czasem jest nas czworo, czasem dwadzieścioro. Miejsce, niegdyś zajęte przez najstarszego członka rodziny, teraz stoi puste. Jakby na niego czekało. Ale tutaj już nikt nie usiądzie. Czym są dla mnie święta? Święta są dla mnie siostrzeńcem, który pod stołem oddaje psu zawartość swojego talerza. Są stryjkiem, który regularnie wychodzi zapalić papierosa, z nadzieją, że nikt tego nie zauważył. Są bratem, dla którego śpiewanie kolęd jest męczarnią. Są ukochanym psem, który czas posiłków spędza pod stołem, z błagalnym wzrokiem skierowanym w moją stronę. I w końcu święta są babcią, która ukradkiem ociera łzę, patrząc na swoje dzieci i wnuczęta skupione wokół dębowego stołu. Pojedyncze sytuacje tworzą uroczyste chwile, na które warto czekać 365 dni. Jest to jedna z nielicznych okazji, w których cała rodzina spotyka się, aby powspominać, popłakać, pośmiać się. W których każdy odrywa się od swoich codziennych obowiązków, a naprawa cieknącego kranu schodzi na drugi plan. I jak co roku, już tydzień przed Wigilią, zaczyna się przedświąteczna krzątanina. Kupowanie, mieszanie, krojenie, dodawanie, pieczenie, gotowanie. Najwięcej czasu zajmują rzeczy tak mało istotne. Bo miarą udanych świąt nie jest zastawiony stół, tylko ciepło, które zostaje w nas aż do kolejnej pierwszej gwiazdki. Z ostatniej chwili… 6 grudnia 2012 roku zostały ogłoszone wyniki XXI Wojewódzkiego Konkursu Literackiego „Moje Boże Narodzenie”. Z radością informujemy, że Magda (naucz. p. Agnieszka Boguta) została laureatką konkursu w kategorii Proza. Gratulujemy! KLEKS 7(51)/2012 31 wspomnienia Wspomnienia z dawnych lat Opracowała: Ewelina Porzak kl. III C Współpraca: Justyna Urbaś kl. III C Pani Helena Kądziela - mieszkanka Niemiec, to prababcia uczennicy kl. III C Eweliny Porzak. Ma 83 lata. Oto świąteczne wspomnienia, które przekazała swojej prawnuczce. Gdy rozpoczęła się wojna, miałam 10 lat. Mimo ciężkich czasów, cieszyliśmy się, że idą święta. Wspólnie sprzątaliśmy, przygotowywaliśmy potrawy i ubieraliśmy choinkę. Ilość potraw zależała od możliwości rodziny. U mnie było tych potraw siedemnaście. Na stole znalazły się np. kluski z makiem, karp, pierogi z kapustą i grzybami, bigos, grochówka, ziemniaki, różne rodzaje kasz. Ubieraliśmy też choinkę, a ozdoby robiliśmy sami. Były to lalki z ciasta, orzechy, jabłka, cukierki. Gotowych ozdób nie było, bo Niemcy wywozili wszystko do swojego kraju. Nie dawaliśmy sobie prezentów, nikt o tym nie myślał. Śpiewaliśmy też kolędy. Często ludzie wymyślali swoje słowa, bo mało kto umiał czytać. U nas w domu czytać potrafił jedynie mój ojciec. Łamaliśmy się opłatkiem, tak jak obecnie. Dostawaliśmy go od ojców kapucynów z Lubartowa, w zamian za mleko (mieliśmy dość duże gospodarstwo). Oczywiście modliliśmy się wspólnie. Na pasterkę chodzili przeważnie młodzi ludzie. Fot. archiwum rodzinne Moja rodzina nie była w jakiś szczególny sposób prześladowana przez Niemców. Nawet czasami dostawaliśmy od nich cukierki. Jednak trzeba było wracać do domów przed 22. Nie można było nawet siedzieć na ławce przed swoim domem. Opracowały: Agata Mroczek, Ewelina Mroczek Pani Halina Mroczek - lat 69, to babcia Agaty Mroczek z kl. III B i Eweliny Mroczek z kl. II C. Opowiada swoim wnuczkom o pierwszych powojennych Wigiliach. Przed świętami moi rodzice bielili dom. Kilka dni przed Wigilią wycinaliśmy świeżą choinkę z lasu, robiliśmy łańcuchy, pająki na sufity, różne ozdoby przed dom. Choinkę ozdabialiśmy jabłkami, piernikami, orzechami w pazłotkach i cukierkami owocowymi, ponieważ czekoladowe były rzadkością. Później było pieczenie ciast w dużych piecach. Pamiętam, jak moja mama i babcia, dzień przed Wigilią piekły ciasta drożdżowe, pierniki, makowce, różne ciastka. Na stole rzadko kiedy były śledzie - ryby było bardzo trudno kupić. Mieszkaliśmy wtedy w leśniczówce w Jawidzu, więc grzybów miałam pod dostatkiem. Na świątecznym stole zawsze był królik duszony, bądź pasztety, pieczona gęś, bigos, kapusta z grochem i grzybami. Były też sałatki, np. jarzynowa i sporadycznie gołąbki. Kiedy na święta mama robiła racuchy, jadłam je bardzo chętnie, to był rarytas. Kiedyś też nie było zwyczajów dawania prezentów, jak teraz. Moi rodzice nie byli zamożni, a miałam sporo rodzeństwa. Jeśli już dostałam prezent, to na przykład rękawiczki, z których naprawdę bardzo się cieszyłam. Jako najmłodszy domownik zawsze wyglądałam pierwszej gwiazdki. Fot. archiwum rodzinne 32 Wieczerzę jedliśmy wspólnie z rodziną i najbliższymi sąsiadami. Po posiłku wszyscy łamali się opłatkiem z pozostałymi sąsiadami. Na święta przyjeżdżała do mnie ciotka i siostra z Lublina i zawsze dostawałam od niej jakiś upominek. Przychodziła też zaprzyjaźniona rodzina - zawsze było dużo ludzi. Przychodził też leśniczy z harmonijką i śpiewaliśmy kolędy. Było naprawdę wesoło. Chodziliśmy na pasterkę do kościoła do Niemiec. Cicha noc, święta noc, pokój niesie ludziom wszem... ~ Piotr Maszyński (tłum.) wywiad Opracowała: Aleksandra Flis, kl. IIIB Fot. archiwum domowe Świąteczne wspomnienia pra-cioci Małgorzaty Pra –ciocia – tak o pani Małgorzacie Kozieł z Pliszczyna, lat 97, mówi nasza dziennikarka – Ola Flis z kl. IIIB. Panie rozmawiają o tym, jak wyglądały święta w latach 30-tych XX wieku, gdy pani Małgorzata była małą dziewczynką. Pochodziła z dosyć zamożnej rodziny. Jej tata był urzędnikiem gminnym. Jako jeden z nielicznych mieszkańców wsi umiał czytać i pisać. Ola: Czy dawniej w domach były choinki? p. Kozieł: Zamożniejsze rodziny ubierały choinkę. Mój ojciec pracował w gminie, dzięki temu do wielu rzeczy miał dostęp. Sąsiadom i znajomym bardzo podobało się nasze świąteczne drzewko. Ola: Co na nim było? p. Kozieł: Przede wszystkim dużo cukierków, papierowe zabawki, bombki i gwiazda na czubku. Ola: Jak wyglądały przygotowania do Świąt? p. Kozieł: Zakupy robiliśmy w Lublinie. Produkty musieliśmy zamawiać w sklepie dużo wcześniej. Moja najstarsza siostra mieszkała na stancji w Lublinie, więc jak czegoś brakowało, starała się uzupełniać listę zakupów. Ola: Jakie tradycyjne potrawy znajdowały się na wigilijnym stole? p. Kozieł: Obowiązkowo barszcz z uszkami, pamiętam też barszcz z makaronem. Rodzice starali się kupować karpia, jednak nie zawsze było to możliwe, wtedy jadaliśmy inne ryby. Były kluski z makiem i śledź w cieście drożdżowym. Ziemniaki były koniecznie gotowane w mundurkach. Jako deser moja mama piekła racuchy. Często na Wigilii byli u nas księża, podobno dość wybredni, jednak zawsze wszystko znikało ze stołu. Ola: Czy był zwyczaj dzielenia się opłatkiem przed kolacją? p. Kozieł: Oczywiście. Przed kolacją była modlitwa, tata czytał Pismo Święte, potem dzieliliśmy się opłatkiem. Ola: Skąd je braliście? p. Kozieł: Zazwyczaj od księdza, ale zawsze dokupowaliśmy opłatki na targu, żeby dla nikogo nie zabrakło. Ola: To znaczy, że na Wigilii było dużo ludzi? p. Kozieł: Do nas na święta często przyjeżdżała końmi rodzina, wiec ludzi było dużo. Było to bardzo daleko i dużo ich kosztowało, ale bardzo dobrze wspominam święta z dzieciństwa. Były bardzo uroczyste. Ola: Czy był zwyczaj dawania sobie prezentów? p. Kozieł: Było trochę inaczej niż dzisiaj. Kiedy byłam dziewczyną, nie dawaliśmy sobie nawzajem w domu prezentów, tylko wtedy jak przyjechał ktoś spoza domowników. Ola: Czy chodziło się na pasterkę? p. Kozieł: Na pasterkę jeździliśmy końmi, całymi rodzinami, to było obowiązkowe. Pamiętam, że wozy zostawialiśmy u księdza na podwórku, żeby nikt ich nie ukradł. Ola: Czy chodzili po wsi kolędnicy? p. Kozieł: Tak, przychodzili. Po tym miało się dobrze wieść przez następny rok w gospodarstwie, więc trzeba było ich przyjąć. Składali życzenia, dostawali cukierki. Pamiętam, jak przyszło dwóch kolędników z koniem i weszli z nim do domu. Oprowadzili go po kuchni, żeby się dobrze wiodło w rodzinie. Ola: Śpiewaliście kolędy? p. Kozieł: Tak, wszyscy przy choince. To było bardzo ważne. Ola: Czy było coś, czego nie ma teraz? p. Kozieł: Tak! Przed Wigilią rozrzucaliśmy po pokoju słomę, szczególnie dookoła stołu. Potem bawiły się w niej dzieci. Boże Narodzenie było dużym świętem, więc sprzątaliśmy ją dopiero w Szczepana! Ola: Bardzo dziękuję za rozmowę. KLEKS 7(51)/2012 Śledzie pra-cioci Małgorzaty składniki: •16 filetów śledziowych marynowanych • 2 jajka • 3 dag drożdży • szklanka mąki • mleko • sól Z jajek, mąki, drożdży i mleka przygotować ciasto o konsystencji gęstej śmietany. Lekko posolić i pozostawić na godzinę do wyrośnięcia. Śledzie zanurzać w cieście i smażyć na gorącym oleju na złoty kolor. 33 Ocalić od zapomnienia Opracowała: Natalia Boguta kl. IC Przyszła mi na wigilię zziębnięta głuchociemna z gwiazdą jak z jasną twarzą - wigilia przedwojenna z domem co został jeszcze na cienkiej fotografii z sercem co nigdy umrzeć porządnie nie potrafi Jan Twardowski „Dawna Wigilia” Fot. Krzysztof Boguta Dawna wigilia Przygotowania do świąt Przygotowania do świąt rozpoczynały się na początku grudnia. Najpierw trzeba było „ocharużyć” chałupę, czyli doprowadzić do porządku, obielić. Zajmowała się tym matka. My (synowie) musieliśmy wynieść stół, łóżko i inne meble na dwór. Matka najpierw musiała wystarać się o wapno. Pędzel robiła sama, z prosa. Był to tzw. bielacz. Chałupa była drewniana, robiona z belek, szpary trzeba było zalepić gliną. Do bielenia potrzebny był roztwór wapna ze sklepu „lakmus”, czyli taka farbka, która nadawała ścianom niebieskawy odcień. Była to ciężka praca, tym bardziej, że wykonywano ją zimową porą. W chałupie nie było podłogi, tylko klepisko, taka ubita ziemia. W czasie świąt przykrywano je słomą. Bawiliśmy się w niej jako dzieci. Chałupa, święta i całe życie było wtedy bardzo ubogie. Jak wyglądały Święta Bożego Narodzenia na Zamojszczyźnie? Co robił król w wiejskiej chacie? Dlaczego na pasterkę chodziło się rano? O tych i innych zwyczajach świątecznych, ze swoim dziadkiem panem FRANCISZKIEM MAZURKIEM lat. 81, rozmawia ucz. kl. IC gimnazjum – Natalia Boguta. Tematem rozmowy są czasy przedwojenne, wojna i okupacja, oraz lata powojenne, które dziadzio Franek spędził w małej wsi Źrebce k. Zamościa. 34 Choinka Na wsi, przed wojną w domach raczej nie było choinek. Na 100 gospodarstw w mojej wsi, może w 10 ustawiano drzewka. W moim domu nie było jej nigdy. Mieszkaliśmy w małej chacie, było nas 7 osób i po prostu na choinkę nie było już miejsca. A może też dlatego, że do lasu było daleko? Choinkę zastępował „król” - snop zboża stawiany w rogu pomieszczenia. Na klepisku rozłożona była słoma. Tylko najbogatsze rodziny stać było na choinkę z prawdziwego zdarzenia. Zazwyczaj w takim domu była dziewczyna, która ozdabiała drzewko. Ozdoby robiono własnoręcznie, były to między innymi bombki z bibuły (szklane były rzadkością), materiałowe laleczki, papierowe łańcuchy. Na drzewku wieszano nawet kolorowe, błyszczące papierki po cukierkach. Zbierano je na długo przed Wigilią. Pojawiały się też prawdziwe świeczki, jednak czasem ich obecność kończyła się tragicznie. Na podłodze rozłożone było siano, symbolizujące dostatek w całym przyszłym roku. Zdarzało się, że iskra spadła na podłogę i słoma zapalała się. Potrawy Potrawy świąteczne były bardzo ubogie: kapusta z grochem, sam groch, czasem zdarzała się ryba. Szczególnie dobrze zapamiętałem barszcz czerwony z uszkami, zupę podobną do kapuśniaku, racuchy smażone na oleju lnianym własnej roboty. Był też kompot z suszu. Gdy byłem małym dzieckiem, nie znałem smaku herbaty. Nie było jej na wsi, na co dzień piło się wodę. Dorośli starali się, aby na święta zdobyć choć trochę herbaty. Przywozili ją handlarze z Warszawy lub Lwowa. Na stole był tzw. piróg – ciasto drożdżowe z mąki pszennej, lekko słodkawe. Czasem w środku była kasza gryczana. Nie było słodkich ciast ani słodyczy. Długo nie znałem smaku czekoladowych cukierków. Były za to tzw. sucharki – ciasta wycinane foremką, pieczone w pieBóg się rodzi, moc truchleje, Pan niebiosów obnażony... ~ Franciszek Karpiński Ocalić od zapomnienia cu, po brzegach posypane cukrem. W każdym domu był piec chlebowy. Nie znaliśmy pieczywa pieczonego w piekarniach. Co prawda w Szczebrzeszynie była piekarnia, ale korzystali z niej tylko bogaci ludzie. Na wsi każda kobieta sama piekła chleb w domu. Jak się szło przez wieś, to czuć było, w którym domu piecze się chleb – rozchodził się piękny zapach.Moja mama piekła go w domu raz w tygodniu. Na 1 pieczenie zużywała 15 kg mąki. Bochen był ogromny, ważył kilka kilogramów. Zawsze był to chleb razowy. Opłatek Obowiązkowo był również opłatek. Co roku roznosił go organista. Właściwie to rozwoził: zaprzęgał konia, wóz i jeździł po wsiach. Zatrzymywał się przed każdym domem. Zapłatą było zboże, mleko, jajka, słonina. Opłatkiem częstowano niektóre zwierzęta w nadziei, że przemówią. Pasterka Po wybuchu wojny organizacja Wigilii była nieco trudniejsza. Cała uroczystość miała miejsce przy zasłoniętych zasłonach, dodatkowo w małym gronie. Nie dostawaliśmy wtedy prezentów, nie było na nie pieniędzy. Na pasterkę chodziliśmy do pobliskiego Tworyczowa, niektórzy jeździli wozami do Szczebrzeszyna. Szła głównie młodzież, starsi zostawali w domu. Kościół był odświętnie przystrojony, były tam świerczki, ale nie było świecidełek. Podczas wojny pasterka teoretycznie też była zabroniona, ale ludzie chodzili na nią w innym terminie, np. 25 grudnia rano. Gdy ludzie z niej wracali, nie mogli oprzeć się pokusie zrobienia czegoś śmiesznego. Zdarzało się, że sąsiedzi budzili się rano i widzieli zdjęte bramy, wozy na dachach domów. Szczególnie w pamięci została mi jedna msza. Byłem jeszcze dzieckiem, wraz z rodzicami byłem na pasterce. W kościele mnóstwo osób. Nagle ktoś krzyknął „Niemce idą”. Wszyscy nerwowo zaczęli gromadzić się przy drzwiach, wybuchła panika. Byłem bardzo mały, nie miałem możliwości dostać się do wyjścia. Całe szczęście ktoś podsadził mnie do okna, skąd wyskoczyłem na dwór i uciekłem do domu. Z tego, co dowiedziałem się następnego dnia, nikt nie zginął, jedna kobieta została tylko lekko poturbowana. Na wsi wszyscy bali się niemieckich żołnierzy. Ich obecność wiązała się z egzekucjami lub wywożeniem do pracy do Niemiec. Natalka z dziadkiem Frankiem obserwują bociany Rodzinne spotkanie w Źrebcach Życzenia W latach mojego dzieciństwa był w święta zwyczaj odwiedzania się po domach. Był to właściwie obowiązek. Zawsze chodziliśmy do rodziny i nie tylko. Co roku odwiedzaliśmy stryja. Dostawaliśmy tam poczęstunek – kawałek pieroga lub suchara. Mówiło się wtedy: „Idziemy na wieś”. Do nas też przychodziła rodzina. Oczywiście składaliśmy sobie życzenia: Kolęda daj Boże, na szczęście na zdrowie, na to Boże Narodzenie. KLEKS 7(51)/2012 35 Wspomnienia Wigilia w wojsku w czasach komuny B yło wczesne popołudnie 23 grudnia 1987 r. Morąg. Na apelu południowym prysły moje ostatnie nadzieje na przepustkę świąteczną. Dostałem służbę oficera dyżurnego parku samochodowego, która wypadła akurat 25/26.12.1987. Mój kolega Zbyszek, z którym zajmowałem „luksusową” dwuosobową izbę żołnierską, dostał w tym samym terminie służbę dowódcy warty. Szybko otrząsnęliśmy się z przygnębienia. Postanowiliśmy świętować w wojsku, najuroczyściej, jak tylko się dało w tamtych trudnych zaopatrzeniowo i światopoglądowo czasach. Niestety, ostatni przed świętami zaopatrzeniowy wypad na miasto nie poprawił naszych humorów: 800 m kolejki za karpiem, 500 m kolejki do delikatesów (dawali po 1 kg pomarańczy), 350 m za bombkami i światełkami choinkowymi. O kartkach na mięso i słodycze tylko wspomnę. Bez kolejki, kartek i stania, były tylko herbata „Popularna” i ocet. Kupiliśmy tylko herbatę (cukier wykupiliśmy wcześniej z kartki). 24.12.1987 r. czwartek, był wolny od żołnierskich zajęć. Rano wybraliśmy się ze Zbyszkiem do wojskowego lasu po choinkę. Wybraliśmy, jak na nasz gust, piękną. Ciemnozielona, równiutka, a tak gęsta, że pień był niewidoczny. A ten zapach – niezapomniany. Mały problem ze stojakiem-jakaś część militarna przypominająca doniczkę, po zasypaniu piaskiem przeciwpożarowym, świetnie się sprawdziła. A co z ozdobami? Oficer polityczny, który odpowiadał za kulturę i naszą świetlicę na baterii, był skąpcem. Zresztą choinka ogólnożołnierska w świetlicy, chuda jak hart afgański, była ozdobiona tylko „włosami anielskimi” i zepsutymi światełkami. Na 36 Ze swoim tatą, panem JÓZEFEM MACECHEM, rozmawia Ania Macech kl. IIIB Fot. archiwum dmowe pocieszenie wyżebraliśmy od szefa naszej baterii paczkę 200 g normalnej waty. Choinka w naszej izbie pokryta watą, jak jeszcze ją upiększyć? Olśnienie – wyjęliśmy mnóstwo kolorowych kartek świątecznych, które otrzymaliśmy od rodziny, dziewczyny, znajomych z cywila – wtedy było to modne, jak dziś SMS-sy. Wyszło naprawdę kolorowo i pięknie. A teraz sam wieczór, pierwszy raz (oby ostatni), 400 km z dala od rodziny. Wojsko postarało się o czterokrotne urozmaicenie kolacji wigilijnej (normalnie było jedno danie). Wyliczam: prawdziwy śledź pół porcji, filet rybny smażony pół porcji, nieznane mi danie makaronowo-kapuściane przypominające łazanki, no i hit kolacji: 6 cm bieżących/na osobę prawdziwej kiełbasy wiejskiej. Można by jeszcze doliczyć jako piąte danie barszcz czerwony – herbata o konsystencji brązowego rosołu była jak co dzień przy okienku. Nie było mowy o żadnej modlitwie, aczkolwiek oficer dyżurny pułku, który zwykle jadał na dyżurce, tym razem przyszedł na stołówkę żołnierską. Chyba mu tak kazali, bo coś tam wspomniał o tradycjach świątecznych (w jego kontekście garmażeryjnych), no i oczywiście własnym przykładem propagował konsumpcję kiełbasy. Dyskretnie, by nie podpaść, zapakowaliśmy „na jutro” smaczną kiełbaskę w serwetki (wtedy zauważyłem serwetki w wojsku pierwszy raz). Resztę postnych dań zjedliśmy na miejscu – były dobre jak nigdy w wojsku. Czas między kolacją a Pasterką upłynął na opowieściach i wspomnieniach, Pan Macech - najwyższy ze wszystkich żołnierzy na zdjęciu trochę nuciliśmy (nie za głośno) kolędy. Około 23 zacząłem się szykować na Pasterkę. Jako ogniomistrz podchorąży (odpowiednik sierżanta) miałem przepustkę stałą na terenie garnizonu Olsztyn bez ograniczeń dobowych. Chciałem dyskretnie skorzystać z wyjścia do kościoła. I tu niespodzianka: dwaj podlegli mi żołnierze, na co dzień „podpadziochy”, poprosili mnie, abym ich eskortował w wyjściu na Pasterkę. Ich przepustki kończyły się o 22, później to już „lewizna”. Była nadzieja, że gdyby nas namierzył patrol WSW (obecnie Żandarmeria Wojskowa), to po sprawdzeniu najstarszego stopniem, czyli mnie, mogliby nas wypuścić. Albo sprawdzić wszystkich trzech i wtedy już zamknąć wszystkich trzech, na co najmniej 14 dni „ancla”, czyli aresztu wojskowego. Na nasze szczęście, nikt nas nie złapał. Uczestnictwo w Pasterce, mimo dużej odległości od domu, choć na chwilę połączyło nas duchowo z rodzinami. Tę Wigilię będę pamiętał do końca życia. Bóg się rodzi, moc truchleje, Pan niebiosów obnażony... ~ Franciszek Karpiński dookoła świata Jak się to robi w… Belgii? Święta w Belgii mają charakter religijny, ale nie tak bardzo jak w Polsce. Wigilia jest zawsze w domu rodzinnym. Co roku zmienia się to, że małżeństwo jeździ raz do rodziny żony, a za rok do rodziny męża, w ramach sprawiedliwości. W Boże Narodzenie spotykamy się na rodzinnym obiedzie. Jemy wtedy inne potrawy niż każdego dnia. Jest to: mięso z królika, mięso ze strusia, dziczyzna. W Belgii jest znanych ok.20 rodzajów kaszanki - czarna, czerwona, biała, z grzybami itd. Ona też jest na wigilijnym stole. Pieczemy ciastko podobne do rolady. W moim domu najczęściej jest podawane z lodami na zimno. Mamy specjalne wigilijne wino. Specyfiką mojego kraju jest chleb z czekoladą lub cukrem w środku – przysmak dla dzieci. Choinkę ubieramy już na Mikołaja, są na niej bombki i światełka, pod choinką szopka. Mamy taki zwyczaj, że dopiero o północy w Wigilię wkładamy do niej Jezuska i właśnie wtedy wręczamy sobie prezenty. W kościołach odprawiana jest pasterka, ale mało ludzi bierze w niej udział. Fot. archiwum rodzinne Joyeux Noël - Wesołych Świąt Bożego Narodzenia Opowieści swojej cioci Anny - Françoise Baus (w tłumaczeniu Oli jest to ciocia Ania Frania), mieszkanki Belgii, wysłuchała Ola Flis kl. IIIB Jak się to robi w... Indiach? W Indiach wszystkie religie obchodzą Święta Bożego Narodzenia, jednak nie dla wszystkich jest ono tak ważne, jak dla Polaków. Tylko 5 % ludności kraju chodzi na pasterkę. W większości są to chrześcijanie, ale 2 % to inne wyznania. Wszyscy w ten szczególny dzień nabierają świątecznego ducha i świętują. U nas zasiada się do stołu, dzieli opłatkiem, a tam wychodzi się na miasto. Nie ma typowo świątecznych potraw. Nie ubiera się też choinki, ale czasem to się zdarza. Jest za to zwyczaj wręczania sobie prezentów. Święta bez śniegu wyglądają pusto, ale Hindusi w ogóle rzadko widzą śnieg. Świąteczną atmosferę podkreślają kolorowe lampki na ulicach. W Indiach najważniejszym Świętem jest Diwali, hinduistyczne święto światła. W tym roku obchodziło się je 13 listopada. :) - Wesołych Świąt po hindusku Na podstawie opowieści swojego taty tekst opracowała Kasia Alagaratnam ucz. kl. IC Fot. archiwum rodzinne Jak się to robi w… Kanadzie? Święta w Kanadzie zachowały swój religijny charakter, ale nie ma zwyczaju spożywania wigilijnej kolacji. Najważniejszy świąteczny dzień to 25 grudnia. Na stolach pojawiają się wtedy wykwintne potrawy: indyk nadziewany żurawiną, tarta z mięsem, a na deser słodka rolada. Święta spędza się w gronie rodziny. Wcześniej oczywiście ubiera się choinkę i zawiesza jemiołę pod sufitem. Dnia 26 grudnia wszystkie sklepy są czynne i odbywa się wielka wyprzedaż. O 12 w nocy 25 grudnia wręczamy sobie prezenty. Happy Holidays! – zwrot używany w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie podczas Świąt Bożego Narodzenia, ale w tej części kraju, gdzie mieszka ciocia Natalii mówi się po francusku. Wesołych Świąt, czyli Joyeux Noël. Opowieści swojej cioci, zamieszkałej w Kanadzie, wysłuchała Natalia Brzozowska kl. III C KLEKS 7(51)/2012 37 relacja Jak to się robi… na Filipinach? F Ks. Janusz Burzawa pracuje w parafii: Immaculate Conception Parish, Aluba, Mandumol, Cagayan de Oro City. Zakonnik Zgromadzenia Księży Najświętszego Serca Jezusa, od grudnia 1994 roku na Filipinach. Prywatnie: przyjaciel rodziny naszej dziennikarki – Oli Flis z kl. III B ilipiny są jedynym chrześcijańskim krajem w tej części Azji. Ponad 85% obywateli jest ochrzczonych w Kościele Katolickim. Filipińczycy są dumni z tego, że ich „bożonarodzeniowe świętowanie” jest najdłuższe na świecie. Zaczynają święta już 16 grudnia. Niektórzy nawet na początku września. Zdarzyło mi sie nie raz otrzymać świąteczne życzenia już pierwszego września. Wierzą, że wrzesień (September) jest „spokrewniony” z grudniem (December), dlatego trzeba już świętować. Bożonarodzeniowe świętowanie na Filipinach jest mieszaniną lokalnych tradycji i zachodnich zwyczajów. Są choinki (plastikowe), kolorowe światełka, Santa Claus (amerykański św. Mikołaj) – jednak rzadko przynosi on podarunki. Typowe filipińskie dekoracje to „parol” bambusowa gwiazda betlejemska w wielu rozmiarach i często różnorodnie ozdabiana. Przed świętami można ją łatwo kupić, bo jest sprzedawana przy każdej głównej drodze. Domy, tak od wewnątrz, jak i na zewnątrz, są bogato ozdabiane, niezależnie od zamożności właścicieli. Filipińczycy uważają to prawie za obowiązek! Święta to święta! Tak, jak wspomniałem, „tutejsi” zaczynają świętowanie wcześniej. Od 16 grudnia zaczyna sie nowenna (9 dni przed Bożym Narodzeniem). I nie byłoby w tym nic dziwnego, bo nowenny są częścią naszej katolickiej tradycji, ale ta nowenna zaczyna sie o 4 nad ranem. Przez 9 dni poprzedzających Boże Narodzenie odprawiane są Msze Święte ze specjalnymi modlitwami. Wbrew wyobrażeniom czytelników Waszego pisma, kościoły są wypełnione po brzegi (a nawet poza brzegami, haha). Nigdy tylu ludzi nie przychodzi do kościoła, co na Novenne Aguinaldo (de Gallo- koguta). Dla wielu jest to swego rodzaju wynagrodzenie, podziękowanie za błogosławieństwa otrzymane w ciągu roku i prośba o „jeszcze” na zbliżający sie nowy rok. 38 Opracowanie: Ola Flis kl. IIIB Fot. archiwum księdza Janusza Wieczerza wigilijna w naszym znaczeniu raczej nie istnieje. Ale… Filipińczycy celebracje religijne łączą z… ucztowaniem. I tak nie przed, ale po Mszy - o północy, zaczyna się ucztowanie do rana. Nazywają to celebrowanie „Noche Buena” – „Dobra Noc”. Wygląda to jak dom otwarty dla wszystkich. Każdy może „wpaść”, coś przekąsić, pożyczyć miłych świat i porozmawiać. Spośród przysmaków, tej nocy najważniejszy jest „hamon” (szynka w ananasowej zaprawie- brrrrr słodka) i queso de bola (ser w kształcie kuli). Oczywiście każdy region ma swoje potrawy i zwyczaje, ale dla wszystkich jest to czas ucztowania. Przygotowywane są lokalne potrawy, a wśród nich ryżowe „spaghetti”, kurczaki, a jak rodzina może sobie pozwolić, to jest oczywiście „lechon” – prosiak z rożna. Wiele rodzin kontynuuje świętowanie nad morzem. Jest to czas rodzinnych spotkań, zjazdów i odwiedzin. W czasie tych uroczystości babcia jest osobą, która jednoczy całą rodzinę. Dzieci proszą o błogosławieństwo, wiedząc że dostaną podarunki. Najczęściej drobne: słodycze czy grosiki. Nie ma to wielkiego znaczenia, bo najważniejsze to czuć się jak jedna rodzina. Nikt na Filipinach podczas świąt nie czuje sie obcy, czy niechciany. W tym czasie nikt nikogo nie pyta, skąd przybył! Podczas świąt śniegu oczywiście nie ma, ale to nie przeszkadza Filipińczykom w śpiewaniu, że Św. Mikołaj jedzie na sankach. Czasami udekorowaną „świątecznie" gałązkę bambusa „obrzuci" się watą i jest OK. Pogoda i temperatura są w zasadzie niezmienne. Od 24 do 32 stopni Celsjusza. Rok temu, 17 grudnia, mieliśmy w naszym mieście straszną powódź. W czasie nowenny zaczęło padać. Deszcz monsunowy przerodził się w burze i w nocy zalało całe miasto. Ponad 2 tysiące ludzi zginęło, a około 40 tys. zostało bez dachu nad głową. Boże Narodzenie spędzili pod gołym I pomyśl, jakie to dziwne, że Bóg miał lata dziecinne, matkę, osiołka, Betlejem. ~ ks. Jan Twardowski relacja / Samorząd uczniowski niebem, a my na chaotycznym szukaniu pomocy dla nich, bo nikt sie nie spodziewał tej katastrofy. Do dzisiaj mam koczujących ludzi koło kościoła. W zeszłym roku nasza szopka wyglądała jak przechylony, drewniany domek, ubłocony, z powywracanymi stołkami, garnkami. Kwiaty chos, dopiero co kupione, wyglądały jakby woda po nich płynęła i pozostawiła cały brud. Mimo tego bałaganu, w środku leżało Dzieciątko, bo Pan Jezus nie boi się urodzić i w takich miejscach. Maligayang Pasko - filipińskie Wesołych Świąt Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie Opracowała: Agnieszka Boguta Fot. E.Szych, E. Porzak S amorząd Uczniowski naszego gimnazjum poszukuje czworga zamaskowanych osobników, którzy 6 XII wdarli się do szkoły. „Tajemniczy kwartet” zachowywał się skandalicznie: atakował grzecznych uczniów gł. z klas 1-3 (oburzające!) i niegrzecznych nauczycieli (zrozumiałe ;-)). Napastnicy roztaczali wokół siebie aurę tajemniczości oraz zapach pomarańczy i czekolady. Złapani niemal na gorącym uczynku uciekli, porzucając jakieś paczki. Ktokolwiek zna miejsce pobytu owych osobników, proszony jest o kontakt z panem W. Waśkowiczem - opiekunem samorządu. Portrety pamięciowe sprawców zamieszania znajdują się obok i poniżej. KLEKS 7(51)/2012 39 dookoła świata Jak to się robi… w Ameryce? Łukasz: Czy święta w Stanach mają charakter religijny? Pani Marta: Stany to mieszanka religii, narodowości i obyczajów. Święta Bożego Narodzenia mają charakter religijny. Jednak ludzie, którzy nie identyfikują sie jako chrześcijanie, koncentrują się tylko na symbolach (choinka, Mikołaj). Łukasz: Czy jest zwyczaj spożywania wigilijnej kolacji? Pani Marta: Wigilijna kolacja jest tradycją katolicką - wielu katolików koncentruje się na Wigilii. Inne religie chrześcijańskie (metodyści, prezbiterianie, baptyści i inni) świętują raczej Boże Narodzenie. Zazwyczaj prezenty otwierane są wcześnie rano w Boże Narodzenie, a potem rodzina je świąteczne śniadanie. Rozmawiał: Łukasz Poprawa kl. IID Opracowała: Ola Flis kl. IIIB Fot. archiwum rodzinne Łukasz: Jakie są zwyczaje charakterystyczne dla kraju, w którym mieszkasz? Pani Marta: W grudniu dzieci piszą listy do Św. Mikołaja i wysyłają je pocztą. Te listy są adresowane na Biegun Północny. Poczta ma specjalny oddział, który drukuje i wysyła „odpowiedzi”. Odpowiedź jest dostosowana do wszystkich, ale listy są zaadresowane na imię i nazwisko dziecka. W pierwszym tygodniu grudnia większość miejscowości ma bardzo uroczyste otwarcie sezonu świątecznego. Wszyscy się zbierają i przy wyciu sy- ren strażackich i policyjnych przyjeżdża Święty Mikołaj. Zapala światełka na choince w centrum miasta, która jest posadzona właśnie w tym celu. Lokalne sklepy i restauracje fundują gorącą czekoladę, słodycze, czasami kalendarze na przyszły rok. Kościoły i zakłady pracy organizują „giving trees” – są to choinki, które mają kartki albo ozdóbki z imionami dzieci albo ludzi starszych, którzy potrzebują pomocy. Na kartce jest imię, wiek dziecka i informacja o tym, co to dziecko chciałoby dostać. Ludzie biorą ozdóbkę z kartką, kupują prezent, dodają coś od siebie, pakują i przynoszą z powrotem pod „giving tree”. Te prezenty są dostarczane przez kościół albo zakład pracy do domów dziecka, czy innych instytucji. Ci, którzy kupili prezent, zatrzymują sobie ozdóbkę i wieszają na własnej choince. Są też jasełka prezentujące narodziny Jezusa. Można je oglądać w grudniu, w wielu kościołach. Carolers – to grupy ludzi przebranych w starodawne stroje, śpiewają kolędy... W pracy większość ludzi bawi sie w „Secret Santa” - imiona wszystkich pracowników albo tylko pracowników departamentu są wrzucane do pojemnika i wszyscy losują imię człowieka, dla którego będą kupować prezent. Jest ustalona górna granica finansowa. NORAD - W Wigilię US Airforce udostępnia swoje radary, żeby śledzić podróż Mikołaja dookoła świata - można to oglądać on-line ze wszystkimi szczegółami. Towarzyszy temu narracja znanych ludzi, np. w ubiegłym roku była to Michelle Obama. Pasterka jest odprawiana w kościołach katolickich. Jednak jest o wiele mniej popularna niż w Polsce. Tutaj 40 I will honour Christmas in my heart, and try to keep it all the year. ~ Charles Dickens Łukasz: Jakie potrawy pojawiają się w czasie tych świąt na stołach? Pani Marta: Pieczona szynka i indyk są bardzo popularne w pierwszy dzień świąt. Bardzo popularne są też ciasta z żurawiną. W Wigilię nie ma takich tradycyjnych potraw, jak w Polsce jest to po prostu uroczysta kolacja. Pani Marta Fijałkowska to ciocia Łukasza Poprawy z kl. IID. Od 25 lat mieszka w USA - California, Windsor (200 km od San Francisco). Oto wywiad, który Łukasz przeprowadził specjalnie dla „Kleksa Świątecznego”. bardzo uroczysta jest msza dla dzieci. Prezentowane są wtedy jasełka. Msza ta odprawiana jest w Wigilię po południu. Potem ludzie rozpoczynają wigilijną kolację. Łukasz: Czy ubiera się choinkę? Pani Marta: Oczywiście!!! Bardzo dziękuję za rozmowę. Polskie świętowanie Katarzyna Iwańczuk Fot. archiwum domowe Święta z dodatkiem Ukrainy Moja babcia urodziła się niedaleko Nowowołyńska na Ukrainie, dlatego też ukraińskie potrawy i zwyczaje kiedyś gościły w domu moich dziadków, a teraz są nieodłączną częścią świąt w domu moich rodziców. Najbardziej charakterystyczną wigilijną potrawą w mojej rodzinie była i jest kutia. Odkąd sięgam pamięcią, zawsze królowała na świątecznym stole. Moja babcia przygotowywała potrawę w bardzo tradycyjny sposób – z tłuczonych ziaren pszenicy. Było to zajęcie bardzo czasochłonne i wymagające sporej siły fizycznej. Dziś już można kupić przygotowane do ugotowania ziarna. Z potrawą tą związana jest również bardzo interesująca tradycja. Przy wigilijnym stole gospodyni prosiła gościa honorowego (zazwyczaj najstarszy mężczyzna w gronie) o… rzucenie łyżką kutii w sufit! Ile ziaren pszenicy przykleiło się do sufitu, tyle kop zboża gospodarze zbiorą w czasie kolejnych żniw. Chyba nie muszę wspominać, że każde dziecko przy stole marzyło o tym, aby być gościem honorowym ;-) KUTIA •1 szklanka ziaren pszenicy lub pęczaku •1,5 szklanki maku • aromat migdałowy • 6 łyżek miodu •10 dag rodzynek •10 dag suszonych owoców •15 dag migdałów •15 dag orzechów włoskich • skórka pomarańczowa •1/3 szklanki słodkiej śmietanki Pszenicę ugotować, mak przekręcić przez maszynkę, połączyć wszystkie składniki. Bardzo smaczna krzyżówka 1. Muszą być w wigilijnym barszczu 2. Bardzo słodka potrawa z maku 3. Ryba słodkowodna, doskonale „udaje” karpia na wigilijnym stole 4. ... z suszu 5. Ciasto z dodatkiem maku 6. Specjalne ciasto na miodzie 7. Może być „po żydowsku” 8. Ukraiński, biały lub … 9. Z kapustą i grzybami 10. ... ... i po świętach 11. ... „głowa pusta”, najlepsza z grzybami 12. ... kostki – ulubiona potrawa pana Tadeusza Nowaka (patrz s. 42) Opracowały: Iwona Włodarczyk, Daria Kostyła kl. III D 1. 2. 3. 4. 5. 6. 7. 8. 9. 10. 11. 1. usZka 2. kutIa 3. Mintaj 4. kOmpot 5. makoWiec 6. piErnik 7. Śledź 8. czerWony 9. pIerogi 10. świĘta 11. kapusTa 12. kArpielowe KLEKS 7(51)/2012 12. 41 Polskie świętowanie Tadeusz Nowak katecheta Fot. archiwum domowe Święta w górach… Każdy chrześcijanin lubi święta, a że Boże Narodzenie jest na pierwszym miejscu, nie trzeba tego udowadniać. Jako mały chłopiec pamiętam okres przedświąteczny, czyli Adwent. Rano zawsze szliśmy wszyscy do kościoła, przez cały czas Adwentu. Było ciemno, wstawaliśmy o 5.30, aby dojść na 7.00 na roraty. My, jako dzieci, czekaliśmy z upragnieniem Bożego Narodzenia, Wtedy żyło się skromniej, wręcz była bieda na wsi, nie zawsze było coś dobrego do jedzenia. W domu nie było wędlin czy ciast. Karpielowe kostki (potrawa wigilijna) Karpiela (burak pastewny jadalny) tniemy w grube plastry, a następnie każdy plaster w duże kostki. Kostki wrzucamy na wrzątek i solimy. Obgotowujemy z lekka, po kamczacku, to znaczy niemalże nic. Następnie wyciągamy, odsączamy i wrzucamy na masło do obsmażenia. Posypujemy cukrem i podajemy na stół. Pamiętam ten smak do dziś. Przed świętami rodzice starali się zawsze coś przygotować. Mama piekła ciasto, ojciec robił swojską kiełbasę. Ten zapach pamiętam do dzisiaj. W Wigilię od rana się pościło i starało się wykonać wszystkie polecenia rodziców. W przeciwnym razie wróżyło to niepowodzenie prze cały rok. Wieczorem, już po zachodzie słońca, wszyscy zbieraliśmy się przy wspólnym stole. Najpierw była modlitwa za rodzinę i zmarłych, a później łamanie się opłatkiem. Na stole pojawiały się postne potrawy: kapusta z grochem, pierogi ze śliwkami i z serem, ziemniaki z barszczem czerwonym lub białym, zrobionym z mąki owsianej. Była też zupa grzybowa, kompot z suszonych gruszek lub jabłek. Ryby ani karpia nie było, jakoś nie chciał dopłynąć w góry ;-). Nie było telewizora, więc siedzieliśmy i śpiewaliśmy kolędy czekając na Pasterkę. Gdy zbliżała się 23.00, wychodziliśmy do Kościoła. Z każdego domu szło kilka osób. Pierwszy niósł latarkę i szło się ścieżkami wydeptanymi w śniegu. Czasami był duży mróz, więc skrzypiał pod butami, W Kościele na początku górale śpiewali kolędę. „Hej ponad regle turnice, hej słychać z nieba granie... hej przyszliśmy tu do Ciebie... hej sami Podhalanie....” Pieśni i kolędy były śpiewane bez organisty. Ludzie tak barwnie śpiewali na głosy, jakby wszyscy w chórze występowali, zwłaszcza chłopy (u niektórych glos był wzmocniony wędrówką do kościoła). Do dzisiaj w Zalesiu koło Limanowej tak śpiewają. Jeśli ktoś chce się przekonać to zapraszam na Pasterkę w góry. 42 Rozdzwoniła się Noc, aż do świtu kołysała się na sznurze błękitu Wigilijna Noc. ~ Dorota Gellner Polskie świętowanie …i na Mazurach Mazury są i zawsze były miejscem, gdzie spotykały się i przenikały różne kultury (burzliwe sytuacje polityczne powodowały liczne migracje ludności, zarówno przed wojną - wśród miejscowych Prusów osiedlali się Krzyżacy, a wraz z nimi osadnicy z Europy Zachodniej, a z drugiej strony osadnicy polscy z Mazowsza, Kurpiów, Podlasia oraz z Litwy; jak i po II wojnie - kiedy to nastąpiły ponowne migracje, część osób wyjechała na Zachód, część przyjechała ze Wschodu lub z centralnej Polski). Mieszały się więc zwyczaje, tradycje. W większości jednak są takie same jak w całej Polsce.Wigilia Bożego Narodzenia rozpoczyna się wraz z pierwszą gwiazdką, jednakże pamiętano, by cały dzień zachowywać spokój i stronić od wszelkich kłótni. Wierzono, że „jaka Wigilia, taki cały rok”. W kolacji uczestniczy najbliższa rodzina, samotny sąsiad, przyjaciel. Wieczerzę rozpoczyna się odczytaniem fragmentu Ewangelii o Bożym Narodzeniu, po czym następuje odmówienie pacierza i modlitwy za zmarłych. Szczególnie wzrusza moment łamania się opłatkiem i składania życzeń. Następnie z wielką przyjemnością, bez pośpiechu, wspominając przyjemne wydarzenia całego roku, spożywa się przygotowane potrawy. Jest ich 12: - barszcz czerwony z uszkami - kapusta z grzybami - ziemniaki z cebulką, - smażony karp - ryby smażone w oleju, - ryby w galarecie, - śledzie: w oleju, occie, śmietanie - grzyby suszone lub mrożone, następnie gotowane, pokrojone z cebulką i przyprawione pieprzem - „ptasie mleczko” – łazanki zalewane zupą makową - kompot z suszonych jabłek (albo porzeczkowy) - drożdżowe pierogi z grzybami. W przerwie między próbowaniem kolejnych potraw, nie zapomina się wyciągnąć spod obrusa źdźbła sianka, które ma wskazywać na długość życia. W wielu domach sianko kładziono również pod stół, a następnie zanoszono je zwierzętom. Po wieczerzy panny wybiegały z domu i nasłuchiwały szczekania psów – z tej strony miał przybyć wyczekiwany kawaler. Po kolacji śpiewa się kolędy i obowiązkowo Mikołaj przynosi prezenty pod choinkę (rzadko na Mazurach wręcza się prezenty w „mikołajki” – jeśli już, to czekoladę). Uroczystości wigilijne kończą się wspólnym wyjściem na Pasterkę. Bożego Narodzenie to dla mnie szczególne święta. Atmosfera życzliwości, ciepła i radości, dom rodzinny, możliwość przebywania z bliskimi, spotkania z bliższą i dalszą rodziną, ładują akumulatory na cały następny rok. KLEKS 7(51)/2012 Jolanta Nowak-Urbaś nauczycielka matematyki Fot. Michalina Bijak Ptasie mleczko łazanki zalewane zupą makową •1 litr mleka (im tłustsze, tym lepsze) • 30 dkg zmielonego maku (lub gotowy mak w puszcze) • paczka rodzynek, 100g (jak ktoś lubi można dodać inne bakalie) • 1 cukier waniliowy • odrobina cynamonu • 3-4 czubate łyżki miodu lipowego Wszystkie składniki należy ze sobą połączyć gotując na małym ogniu, delikatnie mieszając, aż do momentu kiedy rodzynki napęcznieją.Tak przygotowaną zupą zalać łazanki lub makaron. (Można też danie posypać po wierzchu posiekanymi migdałami). 43 przed świętami Pomóż, jeśli możesz Wolontariat w Zespole Szkół im Ziemi Lubelskiej działa pod nazwą SKW czyli Szkolny Klub Wolontariatu Wolontariuszem może zostać każdy uczeń, który dobrowolnie i świadomie wykonuje prace na rzecz osób, organizacji pozarządowych, a także instytucji działających w różnych obszarach społecznych. Tadeusz Nowak katecheta, opiekun SKW Fot. Marek Gruda, Ewa Szych Z okazji zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia wolontariusze podjęli następujące działania: • Akcja charytatywna pt. „Podziel się z Kolegą”. Zbieramy słodycze, zabawki i przybory szkolne na paczki z okazji św. Mikołaja. Przygotowanie paczek i dostarczenie do osób wytypowanych przez wolontariuszy. • Współpraca z Samorządem Uczniowskim przy organizacji dyskoteki andrzejkowej, na której zostaną zebrane słodycze jako wstęp na zabawę. • Konkurs świąteczny na kartkę, szopkę i stroik świąteczny. Liderzy tych prac zostaną skierowani do dalszego etapu na szczeblu gminnym organizowanym przez Akcję Katolicką działającą przy Parafii w Niemcach. • Współpraca z Akcją Katolicką przy organizacji Konkursu Bożonarodzeniowego i spotkania opłatkowego dla rodzin wielodzietnych z terenu gminy Niemce. • Zorganizowanie spotkania opłatkowego dla członków SKW. • Współpraca ze Stowarzyszeniem Szlachetnej Paczki. W tych akcjach i konkursach może uczestniczyć każdy uczeń, jesteśmy otwarci na Waszą pomoc. Wolontariusze, zwłaszcza starsi członkowie, koordynują działania, angażują nowych członków z klas I. Czy łatwo jest prowadzić wolontariat? Łatwo, jeśli się ma tak zaangażowanych uczniów. U nas panuje zasada „nic na siłę”. Jeśli chcesz działać – zapraszamy! Z okazji Świąt Bożego Narodzenia (i nie tylko) życzę wszystkim wolontariuszom radosnego powiewu w żagle życia. Zdjęcie 1. Szkolne Wolontariuszki. Fot. Sandra Kądziela Zdjęcie 2. Marek Mroczek z kl. 2b prezentuje swoją szopkę. Fot. Ewa Szych Zdjęcie 3. p. Barbara Józefacka i p. Tadeusz Nowak, Fot. Marek Gruda 44 Gdyby każda noc w naszym życiu mogła być jak noc Bożego Narodzenia…~ brat Roger Schutz akcja katolicka Pod patronatem Akcji Katolickiej w Zespole Szkół w Niemcach... P odtrzymanie, promowanie i upowszechnianie w środowisku lokalnym bożonarodzeniowej tradycji chrześcijańskiej, rozwój świadomości kulturowej, potrzeb estetycznych, prezentację lokalnej twórczości dzieci i młodzieży oraz wspomaganie rozwoju wspólnoty lokalnej, w tym promocję rodzin wielodzietnych zakłada realizowany w dniach 27.11-15.12 br projekt:,,W kręgu bożonarodzeniowej tradycji, wspólnotowe i rodzinne przeżywanie świąt”. Jest to działanie publiczne współfinansowane przez Parafialny Oddział Akcji Katolickiej i Wójta Gminy Niemce. Przyjęte do realizacji zadania zakładają: • przeprowadzenie otwartego konkursu na najciekawszą szopkę bożonarodzeniową oraz najpiękniejszą kartkę świąteczną wśród uczniów szkół i placówek oświatowych z terenu gminy Niemce w dniach 27.11.-10.12. ; • uroczyste podsumowanie konkursu, wręczenie nagród i wyróżnień, w trakcie spotkania opłatkowego rodzin wielodzietnych z przedstawicielami AK, samorządu lokalnego, wójtem, księdzem proboszczem dyrektorami szkół i placówek oświatowych w dniu 15.12.2012 roku; • podejmowanie działalności na rzecz promowania rodzin wielodzietnych w lokalnym środowisku, umożliwienie dużym rodzinom nawiązania bezpośrednich kontaktów oraz kontaktu z władzami samorządowymi. Dzieci z rodzin wielodzietnych otrzymają drobne upominki oraz będą mogły uczestniczyć w ciekawych zabawach zorganizowanych przez wolontariuszy ze SzKW i Szkolnego Koła Caritas, pod czujnym okiem współpracujących z AK nauczycieli. Szansą na wspólnotowe przeżywanie radości płynącej z Bożego Narodzenia oraz okazją do wykazania się hojnością dla mieszkańców naszej gminy, będzie III Parafialny Przegląd Jasełek i Grup Kolędniczych pod honorowym patronatem Księdza Proboszcza, Wójta Gminy Niemce oraz Dyrektora ZS im. Ziemi Lubelskiej w Niemcach. Organizatorami przeglądu z ramienia Odział Akcji Katolickiej przy parafii pw. św. Ignacego z Loyoli w Niemcach są również Barbara Józefacka i Tadeusz Nowak. Celem Przeglądu jest kul- KLEKS 7(51)/2012 Barbara Józefacka Fot. Jacek Włodarczyk, Tomasz Krajewski tywowanie oraz promowanie w środowisku lokalnym bożonarodzeniowej tradycji chrześcijańskiej, prezentacja lokalnej twórczości szerszemu kręgowi odbiorców oraz budzenie postaw wspólnotowego przeżywania świąt. Występy poszczególnych zespołów będą oceniane w kategoriach: zespoły prezentujące przedstawienia jasełkowe i grupy kolędnicze, w tym chóry, schole z elementem gry scenicznej. II Przegląd odbędzie się 5 stycznia 2012 roku w Zespole Szkół im. Ziemi Lubelskiej w Niemcach, przy ul. Szkolnej 23 w godz. 9.00-16.30.00. Wszystkie zespoły otrzymają okolicznościowe dyplomy, a uczestnicy drobne upominki. Natomiast jurorzy wybiorą i nagrodzą zwycięzców przeglądu- dwa najciekawsze zespoły prezentujące jasełka oraz po jednej grupie kolędniczej, chóralnej, które otrzymają nagrodyAnioły i wystąpią w kościele parafialnym w Niemcach. W przerwach między przedstawieniami wolontariusze ze Szkolnego Klubu Wolontariatu oraz członkowie Szkolnego Koła Caritas będą sprzedawać ciasta z przeznaczeniem na rzecz Lubelskiego Hospicjum im. Małego Księcia. 45 konkurs Opracowała: Michalina Bijak kl. IIID fot. Michalina Bijak „Wyślij życzenia na Święta Bożego Narodzenia” Konkurs w pigułce: • Nazwa: Archidiecezjalny Konkurs Plastyczno-Literacki pod hasłem „Wyślij życzenia na Święta Bożego Narodzenia” • Organizator: Gimnazjum nr 3 w Lublinie • Szkolni koordynatorzy: p. Izabela Maćkowska, ks. Jarosław Siejko • Zadanie: samodzielne wykonanie Kartki Bożonarodzeniowej Sylwia Barczak kl. 5b Robienie kartki zajęło mi 1 godzinę i 30 minut. Wykonałam ją następującymi technikami: malowanie pastelami, naklejanie elementów takich jak wata, gwiazdki, pisanie kolorowymi pisakami. Do środka wkleiłam życzenia, które napisałam na białej kartce. W prawym górnym rogu widnieje choinka, zrobiona ze zwijanych pasków papieru. Moja kartka bardzo mi się podoba. Mateusz Tarnas kl. 5b Moja kartka została wykonana z plasteliny i ze złotych gwiazdek. Praca nad nią zajęła mi około 2 godzin. Ozdobiłem ją Mikołajem, którego wykonałem z małych kuleczek plasteliny. Karol Kasperek kl. 5b Kartkę zrobiłem z waty i papieru samoprzylepnego. Życzenia wymyśliłem sam. Zajęło mi to około godziny. Jestem zadowolony z efektu. Agnieszka Czuchryta kl. 5c Moja kartka została wykonana na pomarańczowej kartce A4, złożonej na pół. Widnieje na niej aniołek z Pismem Świętym, który stoi na chmurce. Cała kartka została wykonana techniką rysowania i kolorowania. Niektóre elementy są ozdobione brokatem. 46 Klaudia Biskup kl. 5b Moją kartkę świąteczną robiłam 2 dni. Narysowałam stajenkę, dach zrobiłam ze słomy, a wokół stajenki były różne postacie: Jezus, Maryja i Józef. Myślę, że zrobiłam moją kartkę świąteczną na tyle, na ile było mnie stać. Julia Flis kl. 5b Do wykonania mojej kartki wybrałam dwie techniki: malowanie oraz wyklejanie bibułą. Ta karta bardzo mi się podoba, ponieważ nie sądziłam, że postacie, które namalowałam, wyjdą mi tak ładnie. Paulina Ćwikła kl. 5c Wykonałam kartkę na Boże Narodzenie. Na pierwszej stronie jest duży napis u góry i u dołu. Jest tam też gwiazda, którą najpierw naszkicowałam, a potem pokolorowałam kredkami. Miałam duży problem z wykonaniem gwiazdy, ponieważ wychodziła mi nierówno. Potem wpadłam na pomysł, żeby użyć cyrkla. Zrobiłam małe kółko, a następnie dorysowałam pozostałe części. W środku, po lewej stronie, narysowana jest choinka, która ma dużo ozdób. Po prawej stronie są życzenia, a niżej dwa prezenty. Myślę, że na 25 grudnia zrobię ich więcej. Iga Czechowska kl. 5b Moją kartkę wykonałam przy użyciu różnych materiałów, papieru, pasteli, brokatu, plasteliny itp. Elementy zamieściłam na niebieskiej kartce z bloku A4. Na początku przykleiłam szaty Maryi i Józefa, potem na osobnej kartce wykonałam ich podobizny, przykleiłam je na ubrania. Poniżej zrobiłam scenę chrześcijańską - narodziny Jezusa. Wykonałam szopkę i postacie z plasteliny, a pagórek zrobiłam z białego puchu. Na samej górze napisałam „Wesołych Świąt”, pod nim narysowałam gwiazdę betlejemską. Kartka wyszła mi tak, jak chciałam i bardzo mi się podoba. I wśród płatków z Mikołajem każdym leci wór prezentów dla dorosłych i dla dzieci. ~ Anna Sójka prezenty Ach! Co to był za prezent !!! Opracowała: Natalia Boguta kl. IC Święta bez prezentów? Nie ma takiej opcji! Nasza dziennikarka, Natalia Boguta z kl. IC rozmawiała na temat niezwykłych podarunków z koleżanbardzo długi czas. Już po kilku dniach kami i... sama ze sobą ;-) Kinga Dziuba kl.6a Fot. archiwum rodzinne Klaudia Mularczuk kl. IC Fot. Michalina Bijak zjeżdżałam z małych górek, a w czasie ferii jeździłam do Rąblowa. Ten prezent był dla mnie szczególnie ważny, ponieważ dzięki tym nartom zaczęła się moja przygoda ze sportami zimowymi. Mimo, że teraz rzadko jeżdżę na nartach, to bardzo chętnie oglądam w telewizji biegi i skoki. Natalia Boguta kl. IC Fot. Natalia Boguta Od zawsze chciałam mieć własnego pieska. Jednak moi rodzice mówili, że nie będę w stanie się nim zaopiekować, gdyż większość dnia spędzam w szkole. W tym roku nasza suczka oszczeniła się (urodziła 13 szczeniąt). Bardzo bym chciała, aby rodzice pozwolili mi zachować jednego pieska, jako prezent świąteczny:). To zdjęcie przedstawia suczkę, którą chciałabym zatrzymać. Gdy miałam 7 lat, rodzice podarowali mi pod choinkę zegarek. Był niebieski, ze srebrnymi wstawkami i błyszczącymi wskazówkami. Miał mi pomóc nauczyć się korzystać z zegarka. Mam go do dziś ;-). Widoczny jest na zdjęciu powyżej. Wiktoria Wolińska kl. 6b Fot. wydawnictwo Wilga Moim najlepszym prezentem gwiazdkowym jest książka „Tunele”, autorstwa B. Williams. Dostałam ją od rodziców. Opowiada ona o przygodach 14 letniego Willa i Chestera, którzy odnajdują w piwnicy tunel. W ten sposób trafiają do podziemnego świata, który nazywa się Kolonnią. Wkrótce chłopcy zostają aresztowani przez tamtejszą policję. Więcej nie będę zdradzać, zachęcam Was do przeczytania. Joanna Kasperek kl. III A Fot. archiwum rodzinne Ze wszystkich prezentów, jakie dostałam pod choinkę, najchętniej wspominam moje pierwsze narty. Dostałam je od rodziców, kiedy miałam siedem lat. Były niebiesko - zielone firmy Fischer, do tego - białe buty. Cieszyłam się nimi przez KLEKS 7(51)/2012 Najdziwniejszym i najciekawszym prezentem, jaki kiedykolwiek dostałam był …żywy królik Karol. Dlaczego to taki niezwykły podarunek? Dlatego, że jego wręczenie było zupełnie niecodzienne. Wigilię kilka lat temu spędzałam w domu dziadków w Lubartowie. Siedzieliśmy przy świątecznym stole, gdy mój wujek Wojtek oznajmił, że pora podać barszczyk. Udał się do kuchni i przyniósł mało świąteczne nakrycie stołu. Był to czerwony garnek. Postawił go na stole – wystarczy zdjąć pokrywkę i pałaszować. Nagle… nakrycie zadrżało, podskoczyło, aż wreszcie upadło z brzękiem na blat. Z garnka wysunęły się …. uszy, a potem czarny nosek. Okazało się, że w środku wcale nie ma barszczu, tylko …. miniaturowy królik! Moje zaskoczenie było ogromne, gdyż zwierzątko pokicało po stole i wskoczyło mi na kolana. To był baaaaaaaaardzo niezwykły prezent. Karol był z nami kilka lat, a jak wyglądał po powrocie prosto od fryzjera, możecie zobaczyć na zdjęciu. 47 Na zakończenie... W „Kleksie” zaczytani ...tylko pan Tadzio ma jakieś inne upodobania-:) fot. Krzysztof Kotyra, Michalina Bijak, Marek Gruda, archiwum redakcji