str. 4-6 - JSW KOKS SA
Transkrypt
str. 4-6 - JSW KOKS SA
Miesięcznik Koksowni Przyjaźń Sp. z o.o. w Dąbrowie Górniczej ISSN 1507-658X Co nas czeka? Nr 2 (47) str. 4-6 Decyzje zapadły str. 7 Skok w przyszłość str. 9 Bal Koksownika str. 12 20 II - 20 III 2005 r. N o w a numeracja telefoniczna W numerze: Od 19 do 20 lutego w Koksowni nastąpiło przełączenie instalacji teletechnicznej związane z uruchomieniem nowej centrali telefonicznej. W związku z tym, od 21 lutego br. przy realizacji połączeń wewnętrznych pierwsza cyfra numeru 4-cyfrowego (była nią cyfra „1“) została zastąpiona cyfrą „5“, czyli dotychczasowy numer 16-30 jest zmieniony na 56-30. Także połączenia z ISPAT Polska Stal Oddział w Dąbrowie Górniczej (dawna Huta Katowice) realizowane są po uwzględnieniu zmiany numeru kierunkowego z „6“ na „8“, przy zachowaniu dotychczasowego numeru wewnętrznego abonenta. Decyzje zapadły Kontrakt z Arcelorem str. 7 Nie przejeść zysków! str. 8 Skok w przyszłość str. 9 Komentarz redakcyjny Co nas czeka? str. 3 str. 4-6 Po pierwsze - prewencja str. 10 „Skąd przyszedłeś, tam wracaj“ str. 11 Bal Koksownika str. 12 Przegląd prasy Porady prawne str. 13 Umysły analityczne str. 14-15 Nowa Przyjaźń - miesięcznik informacyjno-publicystyczny Koksowni Przyjaźń Sp. z o.o. w Dąbrowie Górniczej Wydawca: Koksownia Przyjaźń, 42-523 Dąbrowa Górnicza, ul. Koksownicza 1 Redaktor naczelny: Jerzy Pikuła; Konsultacja merytoryczna: Marek Szurma Tel. kontaktowy: 264 55 20 w. 55-45 Redakcja i przygotowanie poligraficzne: Telpress ATP, 40-004 Katowice, al. Korfantego 2, tel. 203 54 36 Korespondencję do gazety prosimy składać w Kancelarii Ogólnej budynek dyrekcji, parter, pokój 021. Numer zamknięto: 22 lutego 2005 r. Zdjęcia na okładkach: ARC, Emilia Posyłek, Jerzy Pikuła KOMENTARZ REDAKCYJNY 3 Spółka z pełną odpowiedzialnością 27 stycznia br. upłynęło 18 lat od uruchomienia pierwszej baterii w naszym zakładzie. Można więc użyć stwierdzenia, że nasza firma osiągnęła wiek pełnej dojrzałości. Dla człowieka oznacza to dopiero początek stawiania samodzielnych kroków na swej życiowej ścieżce, w pełni sił witalnych. Dla urządzeń produkcyjnych, nieustannie eksploatowanych - to granica wytrzymałości technologicznej, pora poddania się generalnym remontom, modernizacji, wymianie. Żeby Koksownia Przyjaźń Sp. z o.o. mogła nadal funkcjonować na rynku jako wiarygodny partner, musi przejść szereg - i to nie tylko kosmetycznych - zabiegów. Pierwszy rok działalności zakończył się niekwestionowanym sukcesem. Firma odzyskała płynność finansową, spłaciła długi poprzedniczki prawnej, osiągnęła zysk nie notowany w historii zakładu, umiejętnie wykorzystując światową koniunkturę. Pisaliśmy o tym w poprzednich numerach „NP“. Ale jakby na przekór terminologii, która zgodnie z kodeksem handlowym określa nasze przedsiębiorstwo mianem spółki z ograniczoną odpowiedzialnością, odpowiedzialność za jej los, pozycję i rozwój jest… pełna. Za tym lapidarnym określeniem kryją się działania związane z długofalowymi przedsięwzięciami handlowymi, technologicznymi, produkcyjnymi. Opracowana przez Spółkę strategia rozwoju na lata 2005-2016 jasno precyzuje co trzeba zrobić, by utrzymać poziom produkcji, miejsca pracy, przychody. Wśród tych działań na pierwsze miejsce wysuwają się plany modernizacyjne. O oczyszczalni ścieków, która do końca bieżącego roku ma osiągnąć lepsze parametry i być mniej uciążliwa dla środowiska - już informowaliśmy. Na jej unowocześnienie przekazano 25 mln złotych. O budowie baterii nr 5, która pozwoli na płynne utrzymanie poziomu produkcji bez konieczności jej ograniczania, w sytuacji wyczerpywania się zdolności wytwórczych starych baterii - będziemy pisać na bieżąco. Czeka nas bowiem prawdziwy majstersztyk. Prawdziwe wyzwanie dla kadry inżynieryjno-technicznej. Dla całej załogi, gdyż bez zaangażowania i dyscypliny każdego pracownika nie sposób budować sukcesu. Stąd obecnie przygotowania logistyczne do całej operacji, rozpisywanie na role poszczególnych zadań. I to jeszcze przed wyborem generalnego wykonawcy, by potem łatwiej było skoordynować wszystkie działania. Mówi się, że pierwsza łopata pod budowę baterii nr 5 wbita będzie jeszcze w maju, i jeśli opracowany harmonogram robót zostanie dochowany to już w styczniu 2007 roku powinniśmy cieszyć się z pierwszego wypchnięcia koksu z nowej baterii. Ale nie tylko ta jedna inwestycja nas czeka. Gdyby policzyć wszystkie małe i średnie remonty, prowadzone i przygotowywane, okazałoby się rychło, że Koksownia Przyjaźń to miejsce prowadzenia skomplikowanych operacji technicznych na żywym organizmie. Szczegółowo wypowiadają się na ten temat uczestnicy dyskusji panelowej, której zapis publikujemy w tym numerze „NP“. Jest to pierwsza tego typu debata z udziałem dozoru inżynieryjno-technicznego. Chcemy przy redakcyjnym stole gościć przedstawicieli innych wydziałów, by wspólnie określić zadania na już, na teraz, i wskazać na niezbędne przedsięwzięcia, które mają usuwać przeszkody i zaszłości, a tym samym pomóc załodze w dochodzeniu do lepszych wyników. Koksownia Przyjaźń ma bowiem ambicję być spółką z pełną odpowiedzialnością za to co robi. AKTUALNOŚCI Nowy członek Zarządu Koksowni Foto: Jerzy Pikuła Decyzją Nadzwyczajnego Zgromadzenia Wspólników nowym członkiem Zarządu został dotychczasowy dyrektor techniczny - Bogusław Smółka. Od 1 lutego 2005 roku pełni w Koksowni Przyjaźń stanowisko Dyrektora Produkcji i Techniki. Dyrektor Smółka urodził się w Nowej Rudzie. Z zawodu jest inżynierem chemikiem. Pracę magisterską obronił w krakowskiej Akademii Górniczo-Hutniczej, gdzie ukończył kierunek odgazowanie paliw płynnych na Energochemicznym Przetwórstwie Węgla. W AGH ukończył także Studium Podyplomowe z zarządzania przedsiębiorstwem. Dodatkowo szef pionu produkcji i techniki kształcił się w Instytucie Studiów Rynkowych w Katowicach oraz Polskiej Fundacji Promocji Kadr Ośrodek Śląski w Bytomiu. Ukończył kursy i szkolenia dotyczące kontroli zarządzania kosztami w jednostce organizacyjnej w aspekcie budżetowania, studium budżetowania i controlingu, kurs dla członków rad nadzorczych JSSP, szkolenie z zakresu nowelizacji prawa o działalności gospodarczej. Problemy koksownictwa zna od podszewki, gdyż karierę zawodową rozpoczął w 1990 roku jako mistrz zmianowy w Zakładach Koksowniczych „Przyjaźń“. Potem awansował na kierownika Oddziału Baterii 3-4, był zastępcą kierownika Wydziału Pieców Koksowniczych, kie- rownikiem Wydziału Przygotowania Węgla, kierownikiem Wydziału Pieców Koksowniczych. Od listopada 1996 do stycznia 1997 roku pełnił obowiązki szefa produkcji, by następnie objąć funkcję zastępcy dyrektora ds. produkcyjno-technicznych. Bogusław Smółka jest członkiem Stowarzyszenia Inżynierów i Techników Przemysłu Hutniczego w Polsce. Ma na swym koncie liczne publikacje w krajowych periodykach koksowniczo-górniczych. Dobrze włada językiem rosyjskim i zna dodatkowo angielski oraz niemiecki. (MP) Co nas Jaka będzie przyszłość Koksowni Przyjaźń? Jakie inwestycje zostaną zrealizowane w najbliższych latach? Co zakłada opracowana przez Zarząd firmy strategia rozwoju spółki na lata 2005-2016? Tego rodzaju pytania „Nowa Przyjaźń“ postawiła przed uczestnikami redakcyjnej dyskusji, w której udział wzięli: Andrzej Warzecha - Wiceprezes Zarządu, Dyrektor Inwestycji i Rozwoju, Bogusław Smółka - Członek Zarządu, Dyrektor Produkcji i Techniki, Edward Strząbała - Dyrektor Rozwoju w Pionie Inwestycji i Rozwoju, Ryszard Cichy - Główny Specjalista ds. Inwestycji, Zbigniew Stanisław Rosołowski - Kierownik Projektu Rozbudowy Koksowni oraz Wiesław Ziarko - Główny Inżynier w Pionie Produkcji i Techniki. Foto: Jerzy Pikuła „NP“: - Od pewnego czasu w mediach pojawiają się różne, czasami bardzo sprzeczne informacje dotyczące losów Koksowni Przyjaźń. Andrzej Warzecha: - W niektórych gazetach centralnych i lokalnych można było przeczytać informacje nie do końca prawdziwe i rzetelne, które pracowników Koksowni mogły wprowadzić w błąd. Korzy- stając z zaproszenia możemy chyba pokusić się o podsumowanie tego, co zrobiliśmy i co zamierzamy zrobić. Jest przecież opracowana strategia rozwoju firmy na najbliższych kilkanaście lat. Sądzę, iż dobrze by było, aby w następnych panelach wypowiadali się także inni pracownicy Koksowni. „NP“: - Nic nie stoi temu na przeszkodzie. Każdy zatrudniony wiąże z tą firmą spore nadzieje. Co więc w najbliższych latach czeka Koksownię Przyjaźń? A.W.: - Jednym z zasadniczych zadań kierownictwa spółki musi być przekonanie załogi o słuszności podjętych planów rozwoju Koksowni. Pracownicy powinni zrozumieć cele strategiczne. To co zostało już zrealizowane, koncepcja dalszego rozwoju - w tym planowane inwestycje - dotyczą nie tylko przyszłości technicznej naszej firmy, ale przede wszystkim przyszłości zatrudnionych tutaj osób, a tym samym rozwoju Zagłębia. Warto pamiętać, że baterie koksownicze pracują już od 18 lat. Ich żywotność jest obliczona na ok. 10 tysięcy wypchnięć, czyli cykli produkcyjnych. Zbliżamy się już do ponad 7,6 tysięcy cykli, musimy zatem dążyć do odtwarzania i utrzymania do 2015 roku zdolności produkcyjnych Koksowni. To chyba nie podlega dys- kusji. Polityka remontowa i inwestycyjna jest kwestią zasadniczą dla Przyjaźni. Z tym wiążą się najpierw budowa baterii nr 5, następnie odtwarzanie kolejnych baterii koksowniczych i realizowane równocześnie remonty innych urządzeń oraz instalacji. Bateria nr 5 będzie zlokalizowana przed baterią nr 1, w związku z czym tzw. leżący wieżowiec zostanie wyburzony, a zastąpi go dwukondygnacyjny budynek przy łaźni. Wyburzona także będzie hala remontów pojemników, wieża mokrego gaszenia oraz lewe skrzydło od wejścia bramy głównej. Nie będzie nowego budynku dyrekcji, na swym miejscu pozostanie także hala remontów ZRM. Bogusław Smółka: - Integralnym elementem rozwoju przedsiębiorstwa, oprócz budowy nowej baterii, są równoległe procesy inwestycyjne na Wydziale Produkcji Węglopochodnych i Wydziale Energetycznym. Te trzy tematy są ze sobą ściśle powiązane. Opracowaliśmy jeden projekt budowlany i otrzymamy jedno pozwolenie na budowę. Wynika to z konieczności dostosowania planowanych inwestycji do obowiązujących przepisów ochrony środowiska, czyli kompleksowej oceny oddziaływania na środowisko przedsiębiorstwa po zrealizowaniu tych zadań. Budowa baterii nr 5, modernizacja Wydziału Produkcji Węglopochodnych, budowa elektorciepłowni z utylizacją gazu nadmiarowego instalacji suchego chłodzenia koksu doprowadzi do zmniejszenia oddziaływania naszego przedsiębiorstwa na środowisko naturalne. W efekcie nastąpi obniżenie emisji zanieczyszczeń, a to jest warunkiem uzyskania pozytywnej decyzji, tj. pozwolenia na budowę. „NP“: - Porozmawiajmy więc o inwestycjach. Plany w strategii rozwoju są imponujące. Załogę Koksowni czeka naprawdę sporo pracy. PANEL DYSKUSYJNY „NOWEJ PRZYJAŹNI“ 5 czeka? Zbigniew Stanisław Rosołowski: - Przez wiele lat w naszym koksownictwie, z uwagi na uwarunkowania polityczno-gospodarcze, niezbyt wiele się działo. We wstępnych planach z lat 70. zakładano, iż Koksownia będzie dysponowała aż 8 bateriami, ale do tego nie doszło. Teraz wreszcie przystępujemy do budowy nowych instalacji. Budowa piątej baterii została zatwierdzona przez zgromadzenie udziałowców. Obecnie znajdujemy się w końcowym etapie postępowania formalnoprawnego, którego uwieńczeniem będzie uzyskanie pozwolenia na budowę. Warto w tym momencie wspomnieć, iż założenia techniczno-ekonomiczne, biznesplan, a w efekcie zatwierdzone tzw. warunki zabudowy i zagospodarowania terenu, przewidują przyszłościowo - jeśli pozwoli na to sytuacja gospodarcza - budowę kolejnej baterii koksowniczej. Mówimy także o modernizacji wydziału węglopochodnych i elektrociepłowni. Opracowany projekt budowlany jest zatem kluczem do uzyskania pozwolenia na budowę. 3 lutego br. złożono projekt wraz z tzw. raportem oddziaływania u Wojewody Śląskiego. W kilka dni później, 11 lutego, z wojewodą spotkali się w tej sprawie przedstawiciele Zarządu Koksowni. Gdy tylko uzyskamy pozytywną opinię wojewody, występujemy do prezydenta Dąbrowy Górniczej o wydanie decyzji w postaci pozwolenia na budowę. Ta skomplikowana i czasochłonna procedura w naszym przypadku trwała naprawdę błyskawicznie. Spotkaliśmy się ze zrozumieniem władz Dąbrowy Górniczej i wojewódzkich. Nasze inwestycje ożywią Zagłębie i pomogą w ochronie lokalnego rynku pracy. Zarząd Koksowni wraz z dozorem technicznym i produkcyjnym wykonał ogrom pracy. Dokumentacja techniczna do decyzji to bez mała 1,5 metra segregatorów, zapisana na ok. 700 stronach maszynopisu. Plany budowy baterii nr 5 przewidują wybranie Generalnego Realizatora Inwestycji (GRI). Odrębny tryb, ale na podobnych zasadach, dotyczyć będzie modernizacji wydziału węglopochodnych i elektrociepłowni. Pozwoli to nam zaoszczędzić sporo funduszy na rozbudowie służb inwestycyjnych. B.S.: - Trzeba jednak podkreślić, iż pojęcie GRI nie zwalnia inżynierów Przyjaźni od odpowiedzialnej pracy. GRI nie zrobi nic bez współpracy z kadrą inżynieryjno-techniczną Koksowni. Dlatego nasi ludzie muszą się skupić na dobrej i merytorycznej współpracy z generalnym realizatorem. To my będziemy decydować: co, kiedy, gdzie i w jaki sposób. „NP“: - Kto w takim razie zostanie generalnym realizatorem projektu? Jak w tym przypadku będzie wyglądała procedura wyboru GRI? Z.S.R.: - Kończymy właśnie opracowanie dokumentów specyfikacji istotnych warunków zamówienia. Trafią one jeszcze w ręce prawników. Zależy nam na wyborze najlepszego wykonawcy. W prasie niebawem ukażą się stosowne ogłoszenia. A.W.: - Na rynku krajowym jest kilka dużych firm, które mogą podjąć się tak wielkiego zadania. Procedura tzw. przetargu nieograniczonego dwustopniowego zajmie minimum 70 dni. Zatem przysłowiowe „wbicie pierwszej łopaty“ powinno nastąpić naj- wcześniej w maju br. a w styczniu 2007 roku bateria nr 5 zgodnie z harmonogramem mogłaby wyprodukować pierwszy koks metodą mokrą. To zadanie nie będzie tanie i musimy dołożyć starań, aby zmieścić się w planowanych kosztach, które zatwierdzili właściciele Koksowni Przyjaźń. „NP“: - Jak będzie zatem wyglądać upragniona nowa bateria nr 5? B.S.: - Projektowana nowoczesna bateria koksownicza składać się będzie z 70. komór koksowniczych, obsadzanych w systemie zasypowym. Koks gaszony będzie na mokro. I tu w swoich planach inwestycyjnych wprowadzamy zasadniczą technologiczną zmianę w stosunku do stanu aktualnego, czyli chłodzenia koksu na suchu w Instalacji Suchego Chłodzenia Koksu. „NP“: - Nasuwa się automatycznie pytanie: dlaczego zdecydowano się na metodę mokrą? B.S.: - Zarówno z uwagi na ekonomię produkcji, jak i oczekiwania odbiorców koksu. Nasi kontrahenci chcą suchego i mokrego koksu. Staniemy się bardziej elastyczni dla klienta, poniesiemy niższe koszty produkcji przy jednoczesnym zwiększeniu wydajności i wykorzystaniu istniejącej infrastruktury dostaw węgla. „NP“: - Nawet laik zorientuje się, że tempo prac powinno być niezwykle szybkie. Gdzie tkwią więc potencjalne zagrożenia dla inwestycji? Uczestnicy dyskusji przez ponad półtorej godziny dyskutowali o inwestycjach, które obecnie są realizowane oraz o strategii rozwoju spółki w latach 2005-2016. Integralnym elementem rozwoju Koksowni, oprócz budowy nowej baterii, są równoległe inwestycje na Wydziale Produkcji Węglopochodnych i Wydziale Energetycznym. Te trzy tematy są ze sobą ściśle powiązane 6 Co nas czeka? nie widziały tylko w telewizji bądź czytały o produkcji koksu wyłącznie w gazetach. Wybór GRI to bardzo odpowiedzialna decyzja. Wybudowanie baterii jest bardzo skomplikowanym przedsięwzięciem. Pamiętajmy, iż wymaga to od wykonawcy niezwykle wysokiego poziomu świadczonej usługi. To muszą robić prawdziwi fachowcy, którzy znają się na problemach i specyfice naszej branży. Przecież bateria musi działać bez odstawiania przez minimum następnych 20 lat. Jeśli będzie źle wykonana, grozi to poważnymi konsekwencjami dla zdolności produkcyjnych Koksowni Przyjaźń. GRI powinien być firmą o ustalonej marce, dużym potencjale, doświadczeniu itp. Edward Strząbała: - Jak już wspomniał wiceprezes Warzecha, strategicznym zadaniem w sensie finansowym będzie pilnowanie budżetu przedsięwzięcia. Jesteśmy przecież spółką z ograniczoną odpowiedzialnością i mamy swoich właścicieli. Działamy w myśl konkretnych uchwał udziałowców. Od wielkości poniesionych nakładów finansowych zależy przecież powodzenie ekonomiczne całej modernizacji Koksowni. Presja budżetu wiąże się ściśle z presją czasu na realizację inwestycji. Będą ją przecież wykonywać ludzie, a nie roboty, które nie potrzebują odpoczynku. Zasygnalizowano wcześniej także kwestię wyboru generalnego realizatora inwestycji. Nie ulega wątpliwości, iż do przetargu będą chciały stanąć firmy, które koksow- Ryszard Cichy: - Istota problemu polega na tym, że wszystkie omawiane prace będą wykonywane w czynnym zakładzie produkcyjnym. To również sprawi wykonawcom pewne kłopoty. Ale niestety, taka jest specyfika modernizacji Koksowni. Jeszcze raz powtórzę, gdyż nie wszyscy pracownicy uzmysławiają sobie skalę problemu - ze względów inżynierskich i logistycznych budowa baterii nr 5 to bardzo skomplikowane przedsięwzięcie, które dodatkowo wiąże się z pewnymi zagrożeniami dla pracującej załogi. I tak już na co dzień załoga wykonuje swe obowiązki w warunkach określonego ryzyka, a w tym przypadku będziemy mieli do czynienia z dodatkową budową na terenie zakładu. „NP“: - Przez ostatnie dziesięć lat Koksownia nie miała na gruntowne inwestycje i remonty dosłownie żadnych pieniędzy. Modernizacja firmy wiąże się nie tylko z budową nowej baterii koksowniczej? Wiesław Ziarko: - Oczywiście, od razu część pracowników zapyta w tym momencie o gospodarkę remontową. Od niedawna modernizujemy zakładową oczyszczal- nię ścieków, która kosztować nas będzie ok. 25 mln złotych. R.C.: - Obecnie plany remontowo-inwestycyjne obejmują ponad 40 zadań. W ubiegłym roku zrealizowano w całości 20. Pozostałe są w trakcie realizacji i zostaną zakończone w bieżącym roku. Dotyczą one, oprócz oczyszczalni ścieków, m.in. modernizacji suwnicy nr 2, analizatorów gazu, elektrofiltra nr 2, budowy kotłowni wodno-parowej, która będzie opalana gazem koksowniczym. Mowa również o systemie wspomagania zarządzania. Wdrażamy już pierwszy etap systemu, czyli elektroniczną ewidencję czasu pracy. Uruchamiamy system łączności telefonicznej oraz szereg innych. W.Z.: - Z uwagi na wiek urządzeń funkcjonujących w Koksowni występują pewne kłopoty w utrzymaniu ruchu. Jest to nieunikniony i zarazem normalny proces. Musimy więc zapewnić funkcjonowanie podstawowych instalacji i urządzeń technologicznych. Jeśli założymy, że na remonty w 2002 roku wydaliśmy 100 proc. nakładów, w 2003 tylko 108 proc., to w roku 2004 przeznaczyliśmy już na ten cel aż 168 proc. posiadanych środków. Gospodarka remontowa Koksowni po latach zastoju naprawdę nabrała tempa. Aż 45 proc. prac wykonuje dla nas ZRM. Dodatkowo w 2004 r. wyasygnowano pieniądze na poprawę warunków pracy naszej załogi i stanu technicznego obiektów socjalnych. Dzięki temu wyremontowaliśmy obiekty i pomieszczenia służące właśnie tym celom. Najistotniejszym zadaniem w tym obszarze w 2005 r. jest planowany remont łaźni centralnej (obecnie na etapie ogłoszonego przetargu na wykonawcę). Najwięcej funduszy przeznacza się, ze zrozumiałych powodów, na Wydział Produkcji Koksu. Pieniędzy na remonty nie brakuje i załoga z pewnością to zauważyła. NOTOWAŁ: JERZY PIKUŁA WYDARZENIA 7 Decyzje zapadły 31 stycznia br. obradowało w Koksowni Przyjaźń Nadzwyczajne Zgromadzenie Wspólników. Zostało ono zwołane na wniosek Jastrzębskiej Spółki Węglowej S.A. i Polskich Kolei Państwowych S.A. Otwierający zebranie Zygmunt Łukaszczyk stwierdził, iż w posiedzeniu uczestniczą przedstawiciele siedmiu wspólników, reprezentujący 99,968 proc. kapitału zakładowego (1 662 876 udziałów). Przewodniczącym NZW został wybrany Zygmunt Łukaszczyk. Po zapoznaniu zebranych z porządkiem obrad, zaproponowanym przez Zarząd Spółki, przewodniczący w imieniu JSW S.A. zgłosił wniosek o zmianę ustalonego wcześniej porządku obrad. W wyniku jawnego głosowania wniosek ten został przyjęty jednogłośnie. Jednym z pierwszych merytorycznych punktów Zgromadzenia było głosowanie nad wnioskiem JSW S.A. oraz PKP S.A. dotyczącym odwołania ze składu Zarządu Koksowni Przyjaźń dotychczasowego prezesa - dr. Andrzeja Kołacza. Uchwała została podjęta w głosowaniu tajnym. Następnie wspólnicy głosowali nad powołaniem jako pełniącego obowiązki prezesa Zarządu Koksowni Przyjaźń, członka Zarządu Spółki - Lucjana Norasa. Dodatkowo w skład Zarządu Koksowni Przyjaźń został wybrany Bogusław Smółka. Wspólnicy wyrazili również zgodę na sprzedaż udziałów Koksowni Przyjaźń w spółce Baza Transportu Samochodowego. NZW podjęło również uchwałę w sprawie wyrażenia zgody na zaciągnięcie przez Zarząd Koksowni zobowiązania finansowego na realizację w Koksowni budowy baterii koksowniczej nr 5 o zdolności produkcyjnej 0,7 mln ton koksu rocznie. Inwestycja ta pozwoli 0na utrzymanie obecnej wiel- kości produkcji w latach 2005-2015. Wiceprezes Andrzej Warzecha poinformował przedstawicieli wspólników, iż głównym celem realizacji inwestycji jest utrzymanie produkcji na poziomie 2,4 mln ton koksu rocznie wraz z dostosowaniem urządzeń i techniki do wymogów Najlepszych Dostępnych Technik (Best Available Techniques). Wiceprezes Warzecha podkreślił także, iż realizacja inwestycji jest efektywna ekonomicznie i zapewni generowanie odpowiedniego zysku, a dodatkowo przyniesie firmie sporo korzyści ekologicznych. NZW podjęło też uchwały dotyczące wyrażenia zgody na zawarcie kolejnych umów handlowych. Koksownia Przyjaźń będzie sprzedawać koks, benzol i smołę zarówno kontrahentom krajowym, jak i zagranicznym (m.in. z Czech i Hiszpanii). Zgodnie z podjętą w tym momencie - na wniosek JSW S.A oraz PKP S.A. - uchwałą, dalsze punkty obrad zostały przeniesione na 21 lutego br. W pierwszej części lutowych obradach, które były dokończeniem styczniowego Zgromadzenia wzięło udział 6 wspólników reprezentujących 1 662 867 udziałów (99,97 proc. kapitału zakładowego), zaś w następnym posiedzeniu NZW, które rozpoczęło się jeszcze w tym samym dniu (po godzinie 14.00) w sali konferencyjnej budynku dyrekcji stawiło się dalszych 3 wspólników. 9 wspólników reprezentowało zatem łącznie 1 662 949 udziałów. Obie poniedziałkowe części NZW prowadził sprawnie Zygmunt Łukaszczyk - przewodniczący Rady Nadzorczej Koksowni Przyjaźń. Przedstawiciele wspólników zapoznali się m.in. z wynikami finansowymi spółki za 2004 rok. Wyczerpujących informacji udzielił im prezes Lucjan Noras. Bardzo ważnym punktem obrad było zatwierdzenie przez NZW strategii rozwoju Koksowni Przyjaźń na lata 2005-2016. Wiceprezes Andrzej Warzecha nakreślił najważniejsze cele strategiczne, które chce osiągnąć Zarząd spółki. NZW zaaprobowało wszystkie propozycje Zarządu Koksowni. - Uchwalona strategia powinna zaowocować bardzo dobrymi wynikami, gdyż była wcześniej gruntownie przemyślana - podsumował ten punkt obrad prezes Noras. Popołudniowa sesja NZW została decyzją udziałowców odroczona do 22 marca 2005 r. Wtedy to wspólnicy po otrzymaniu od Zarządu istotnych informacji finansowych podejmą decyzje związane z wyrażeniem zgody na zbycie przez Kompanię Węglową S.A. udziałów w kapitale zakładowym Koksowni na rzecz JSW S.A. Kontrakt z Arcelorem Foto: Jerzy Pikuła 28 stycznia br. w Hotelu Europejskim w Krakowie podpisany został - przy udziale Jastrzębskiej Spółki Węglowej S.A. oraz Polskiego Koksu S.A. - długoterminowy kontrakt handlowy między Koksownią Przyjaźń a Arcelor Purchasing Group. Zawarta umowa ma charakter wieloletni. Przedmiotem kontraktu jest sprzedaż koksu stabilizowanego do grudnia 2010 roku, z możliwością przedłużenia umowy o następne 6 lat. Szacowana roczna wielkość dostaw koksu z Przyjaźni wynosić będzie ok. 550 tysięcy ton. Arcelor jest znanym międzynarodowym holdingiem z siedzibą w Luksemburgu. Firma działa na rynkach od czterech lat, produkując 44 mln ton stali rocznie, co stanowi 5 procent światowej produkcji stali. Zatrudnia w 60 krajach 110 tys. pracowników. Ostatnio osiągała przychody ze (JP) sprzedaży na poziomie 27 mln euro. Do końca ubiegłego roku Arcelor zaliczany był przez analityków do największych globalnych producentów stali. Interesy holdingu reprezentowali m.in. Jacques Chabanier oraz Olivier Dubreuil. Podpisanie kontraktu jest częścią realizacji przyjętej przez Zarząd Koksowni Przyjaźń strategii rozwoju spółki na lata 2005-2016. Plany zakładają sprzedaż 80 procent produkowanego w Dąbrowie Górniczej koksu poprzez kontrakty długoterminowe, zawarte ze stałymi, dużymi odbiorcami. Podpisany przy udziale JSW kontrakt gwarantuje tym samym Koksowni długoterminowe zaopatrzenie w surowiec do produkcji koksu. (MP) 8 WYDARZENIA Nie przejeść zysków! Foto: Jarosław Szymonowicz Jeszcze dwa lata temu stała na krawędzi bankructwa, dziś planuje duże inwestycje. Koksownia Przyjaźń Sp. z o.o. w roku 2004 zarobiła „na czysto“ 646,1 mln zł. Opracowana strategia rozwoju przewiduje zaś, że do końca 2016 roku zainwestuje 2,2 mld zł. - Obecnie stosunek ceny koksu do ceny węgla koksowego waha się w granicach 2-2,4 do 1 - mówił wiceprezes Andrzej Warzecha podczas awizowanej już na naszych łamach konferencji prasowej. - Za optymalny przelicznik przyjmuje się 2:1, a granica opłacalności wynosi 1,6:1. Musimy dobrze wykorzystać wypracowane środki, bowiem prawo ekonomiczne mówi wyraźnie - w czasie koniunktury trzeba przygotować się do dekoniunktury. Podstawą strategii rozwoju Koksowni Przyjaźń na najbliższe lata jest utrzymanie produkcji na pułapie 2,5 mln ton koksu rocznie. Do końca przyszłego roku za kwotę 437 mln zł ma powstać nowa bateria (nr 5) o zdolności produkcyjnej 700 tys. ton. W tym roku sfinalizowana zostanie modernizacja zakładowej oczy- szczalni ścieków (25 mln zł), do końca 2007 roku - wydziału produkcji węglopochodnych (380 mln zł). Do 40 procent z owych 800 mln zł Koksownia chce wydać ze środków własnych, na resztę zaciągnie kredyty w bankach. - Formą poręczenia będą kontrakty z Włochami i Austriakami. Niezależnie od tego składamy trzy wnioski o dofinansowanie do Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego - wyjaśniał prezes Koksowni. Plan zakłada, iż po wybudowaniu baterii nr 5, w cyklach 2-letnich Koksownia będzie od podstaw odtwarzać istniejące baterie koksownicze (koszt ponad 1 mld zł), by w roku 2015 przystąpić do budowy baterii nr 6. Oprócz tego rysują się odważne plany budowy fabryki benzolu (teraz w stanie surowym jest on eksportowany za granicę, a następnie importowany w postaci wysoko przetworzonych produktów chemicznych), handlu emisjami, a także zapewnienia sobie samowystarczalności energetycznej. Źródłem energii mają być gazy powstające w procesie koksowania i rozkładu amoniaku. ADAM GOLASIŃSKI Zamierzeniom kierownictwa Koksowni Przyjaźń przysłuchiwali się nie tylko dziennikarze, ale i posłowie. Co ich zaciekawiło? Maria Potępa: - Mówicie Państwo: „Nie można zaprzepaścić ciężko wypracowanej poprawy sytuacji. Konieczne jest szybkie rozpoczęcie inwestycji odtworzeniowych i rozwojowych“. Dla mnie to brzmi jak apel. Gdzie tkwią zagrożenia? Andrzej Kołacz: - Wynik Koksowni za ubiegły rok jest zaskakujący nie tylko w skali w województwa, ale i kraju. Wiadomo, zawsze tam gdzie jest dużo pieniędzy, jest dużo pomysłów do ich zagospodarowania. Powiedzmy sobie szczerze - wszystko można skreślić jednym pociągnięciem pióra. Nadrzędnym celem Maria Potępa jest utrzymanie dotychczasowego poziomu produkcji i zabezpieczenie rozwoju (SDPL) Koksowni. Wtedy możemy liczyć, że przychody - może nie na takim poziomie jak w ubiegłym roku, ale niewiele mniejszym - będą realne do osiągnięcia. Jeśli nie zrobimy nic, to za rok spotkamy się w zupełnie innej sytuacji. Ale wtedy nie będzie już co dzielić. Michał Figlus: - Technika idzie do przodu w niesamowitym tempie. Jaka będzie wydajność naszych nowych baterii w porównaniu z tymi najbardziej nowoczesnymi, które są obecnie budowane na świecie? Andrzej Warzecha: - Zapoznaliśmy się z najnowszymi rozwiązaniami, m.in. z tymi zastosowanymi w Niemczech. Nas oczywiście nie stać na takie cacko, niemniej pewne wzorce przejmiemy. Chodzi przede wszystkim o rozwiązania opalania baterii, mające na celu zmniejszenie emisji spalin. Dziś wskaźnik emisji względnej do atmosfery wynosi u nas 5,4 kg na tonę wsadu węgloweMichał Figlus go. Będziemy dążyć do wskaźnika 1,5, bo tak kształtuje się norma światowa. Koło Poselskie PL-D Zresztą wynik uzyskany przez Niemców jest niewiele niższy, wynosi ok. 1,4. Po wtóre, chcemy zwiększyć szczelność poszczególnych procesów, głównie załadunku węgla koksowego do baterii oraz wypychania gotowego koksu z komory. Zastosujemy ponadto nowoczesną wieżę gaszenia, bo bateria będzie budowana w systemie mokrego, a nie jak do tej pory suchego gaszenia koksu. SYSTEMY TELEINFORMATYCZNE 9 Skok w przyszłość - W kilka miesięcy przenieśliśmy się z 43 lat wstecz 10 lat do przodu. Te telefony potrafią wszystko, z wyjątkiem parzenia kawy - w taki sposób możliwości nowego systemu teleinformatycznego ocenia Artur Cieślar, kierownik Biura Informatyki. Jego wdrożenie ma się zakończyć do końca marca br. Artur Cieślar i Jarosław Czapla prezentują nowoczesną centralkę telefoniczną System opiera się na trzech elementach. Najważniejszym jest centrala - produkt Siemensa serii Hi Path 4000, który jest jednym z najnowocześniejszych spośród dostępnych na rynku. Z centralą wielkości lodówki, postawioną pomieszczeniach Biura Informatyki, połączone są dwie tzw. półki wyniesione (budynki 804 i 405). Główny szkielet połączeń oparty jest na kablach światłowodowych i protokole TCP/IP. Oczywiście, jest to system cyfrowy. - Stwarza to pełną gamę możliwości. Dzięki aparatom cyfrowym, a takich będzie zainstalowanych ok. 200, pracownicy Koksowni będą mieli komfort porównywalny do telefonii komórkowej. W grę wchodzi zatem zapisywanie wielu pozycji w „książce telefonicznej“, szybkie wybieranie numeru czy przenoszenie numeru z jednego pomieszczenia do drugiego. Przy wykorzystaniu odpowiedniego oprogramowania będzie również istniała możliwość wykonywania połączeń telefonicznych za pomocą PC-ta - tłumaczy Jarosław Czapla, kierownik Działu Eksploatacji Sprzętu i Oprogramowania. - Na terenie Koksowni nadal wykorzystywać będziemy instalację miedzianą, co w żadnym stopniu nie będzie wpływać na komfort połączeń - zapewnia kierownik Biura Informatyki Artur Cieślar. - Rewolucja szykuje się natomiast na zewnątrz. Otóż do 30 marca, do COIG-u, który jest naszym głównym operatorem, ruszy podstawowe łącze w postaci radiolinii. Łącze cyfrowe do TPSA będzie łączem zapasowym. Jeszcze nigdy dotąd zakład nie posiadał łącza zapasowego. W przeszłości bywało tak, że jak ktoś kradł kabel to centrala przestawała pracować nawet na dwa, trzy dni. O zaletach nowego systemu teleinformatycznego będziemy mogli przekonać się już za miesiąc. Na razie osoby zatrudnione w Przyjaźni przyzwyczajają się do innego systemu - automatycznego zapisu wejść i wyjść (RCP). - Na początku były drobne utrudnienia, niemniej pracownicy nauczyli się już odpowiednio wcześniej wyjmować legitymację, by nie blokować czytników - ocenia Cieślar. - Zdarzały się również takie sytuacje, że ludzie odbijali karty dwu-, a nawet trzykrotnie, co powodowało błędy w rejestrowaniu czasu pracy. Po prostu mechanizm nie zaliczał „dniówki“ i później urywały się telefony z wyjaśnieniami. Dziś nie ma już z tym większych problemów, aczkolwiek sam system nadal jest w fazie testów. Na etapie postępowania przetargowego znajduje się priorytetowa inwestycja, obejmująca budowę zintegrowanego systemu informatycznego. Informatycy są już po wizytach referencyjnych u czterech wyłonionych uprzednio oferentów, i w tej chwili są na etapie opiniowania. Jakie są wrażenia po wstępnej prezentacji i jakiej rekomendacji udzielą Komisji Przetargowej - na te pytania nie mogli nam odpowiedzieć. - Nie możemy przekazywać jakichkolwiek informacji. Mogę powiedzieć tylko tyle, iż na pewno wybierzemy ofertę najbardziej odpowiadającą potrzebom Koksowni, spełniającą ustalone wcześniej istotne warunki zamówienia. O jakie warunki chodzi? Podstawowym jest uzyskanie systemu stanowiącego skuteczne narzędzie zwiększające efektywność zarządzania i wspierania kierowania oraz kontroli Spółki w środowisku dynamicznych zmian. Z jednej strony system musi zatem w sposób kompleksowy objąć wszystkie istotne obszary działalności Spółki, z drugiej musi być wystarczająco elastyczny, aby dynamicznie dostosować się do zachodzących zmian w otoczeniu firmy - tłumaczy Cieślar. Biuro Informatyki na brak zajęć nie może zatem narzekać, a nie zapominajmy o codziennej, benedyktyńskiej pracy związanej z bieżącą konserwacją i naprawą sprzętu. Owszem, w ciągu ostatniego roku w Koksowni Przyjaźń wymieniono grubo ponad 50 procent urządzeń informatycznych, niemniej kilka osób spełniających rolę „pogotowia“ wychodzi z biura na zakład o 7.30 rano, a wraca o 15.00. TEKST I FOTO: ADAM GOLASIŃSKI Serwisant Zbigniew Helicki w trakcie rutynowego testowania urządzeń 10 SŁUŻBA ZABEZPIECZENIA KOKSOWNI Wiesław Koźbiał przy obsłudze nalewaka benzolu. Ta na pozór rutynowa operacja musi być nadzorowana nie tylko przez mistrza zmianowego (w tym przypadku Mieczysława Wiśniewskiego), ale też przez Zakładową Straż Pożarną (Łukasz Szygulski) Po pierwsze - prewencja W 2004 roku na terenie zakładu obsługiwali ponad 450 punktów zabezpieczeń. Odejmując od tego weekendy, kiedy to nie wykonuje się prac remontowych, średnia wynosiła dwa dziennie. Pracownicy Służby Zabezpieczenia Koksowni spisują się na medal, bo w tym czasie Koksownię Przyjaźń nie nawiedził żaden pożar zagrażający produkcji, nie odnotowano też żadnych zatruć ani znamion awarii instalacji gazowych. wewnętrzne, organizowane w Koksowni z reguły co miesiąc. Nam udało się m.in. podpatrzeć, jak powinna wyglądać obsługa nalewaka benzolu oraz akcja nadmuchiwania tzw. poduszki pianowej przy zbiorniku benzolu. - To nie wyczerpuje zakresu naszych ćwiczeń - dodaje Kidawka. - Trenujemy gaszenie pożaru na wysokości, ewakuacje, także z wysokich obiektów i stref niebezpiecznych. Często z ćwiczeń tworzony jest materiał filmowy, który później wykorzystywany jest w celach szkoleniowych. Oczywiście, w zajęciach stricte teoretycznych nasi ludzie uczestniczą codziennie. Oprócz tego mamy w swoich szeregach specjalistów ds. prewencji i szkolenia, którzy systematycznie, może z wyjątkiem okresu letniego, uczestniczą w szkoleniach podstawowych BHP. Pragnę podkreślić, że działania Służby nie sprowadzają się tylko do działań interwencyjnych, bo są to głównie działania prewencyjne, które są realizowane na bieżąco. Zawsze dmuchamy na zimne. Wbrew obiegowej opinii, my nie doszukujemy się nieprawidłowości, lecz wychwytujemy usterki mogące wpływać na stan bezpieczeństwa zarówno pożarowego, jak i gazowego. Koksownia zaliczana jest do zakładów podwyższonego ryzyka, dlatego szczególnie tu bez udziału zastępów Służby nie może odbywać się jakakolwiek operacja na otwartym ogniu. Życie pokazuje jednak, że obowiązki strażaka czy gazownika są dużo szersze - ludzie ci zajmują się wszystkim - od malowania, mycia, sprzątania, po mniejsze lub większe remonty sprzętu zakładowego. Skoro o remontach mowa, za swój wkład Zakładowa Straż Pożarna otrzymała specjalną nagrodę w postaci zmodernizowanego wozu wodno-pianowego. W tym roku w kolejce do „liftingu“ czekają dwa takie pojazdy. A wszystko dla bezpieczeństwa załogi. TEKST I FOTO: ADAM GOLASIŃSKI - Jeśli już zdarzały się drobne pożary, to paliła się trawa, gumowe odpady itp. - przyznaje Zbigniew Kidawka, kierownik SZK. - Oczywiście w żaden sposób nie dezorganizowały one życia zakładu, tłumione były w zarodku. Profesjonalizm załogi doceniły Zakładowa Komisja Pożarowo-Techniczna i Zakładowa Komisja ds. Kontroli Organizacji Bezpieczeństwa Pracy przy Instalacjach i Urządzeniach Gazowych - zwołane pod koniec stycznia. Obie wystawiły naszym strażakom i gazownikom najwyższe oceny, wyznaczając jednocześnie zadania na rok bieżący. Profesjonalizm załogi byłby niemożliwy bez regularnych ćwiczeń. Mogą one mieć charakter wewnętrzny (scenariusz sporządzają kierownik Stacji Nadzoru Ratownictwa Gazowego lub komendant Zakładowej Straży Pożarnej) bądź też zewnętrzny (np. organizowane przez Komendę Miejską Państwowej Straży Pożarnej). Częstsze są, rzecz jasna, ćwiczenia Łukasz Szygulski, Tomasz Kwaśniewski, Jacek Jasica, Stanisław Wojciechowski i Artur Zabiegała w trakcie ćwiczeń przy zbiorniku benzolu NASZA ZAŁOGA 11 „Skąd przyszedłeś, tam wracaj“ Józef Stelmach - właściwy człowiek na właściwym miejscu. Wybitny fachowiec i dobry kolega już niebawem po 40 latach pracy odejdzie na emeryturę Zastał Koksownię drewnianą, a zostawia murowaną... Z poczuciem satysfakcji i dobrze spełnionego obowiązku 40-letnią przebogatą karierę zawodową kończy pan Józef Stelmach, długoletni kierownik oddziału pieców koksowniczych i mistrz opalania baterii 3 i 4. - Powiem szczerze, jeszcze to do mnie nie dociera - mówi pan Józef. - Kiedy ogłosiłem swoją decyzję, koledzy też nie za bardzo mogli w to uwierzyć. Ale cóż, zawsze pojawia się ten moment, punkt graniczny, kiedy w końcu trzeba sobie powiedzieć: koniec! Pochodzi ze Stalowej Woli, studia kończył w krakowskiej AGH na wydziale metalurgicznym, specjalizacja cieplna i budowa pieców przemysłowych. Pracę rozpoczynał w 1965 roku w Hucie im. Lenina (obecnie Sendzimira), w zakładzie koksochemicznym na wydziale pieców koksowniczych. Klimat krakowski do dzisiaj wspomina z nostalgią, ale silniejsza okazała się miłość do późniejszej żony - Janiny, katowiczanki. To spowodowało, że w 1975 roku przeniósł się na Górny Śląsk. Z marszu podjął pracę w kombinacie metalurgicznym budowanej wówczas Huty Katowice. Był inspektorem nadzoru robót energetycznych, a także kierownikiem działu robót energetycznych oraz obiektów wielkiego pieca. - Stara łacińska maksyma prawi „Skąd przyszedłeś, tam wracaj“. Zawsze chciałem wrócić do koksownictwa, dlatego kiedy w 1984 roku otrzymałem możliwość zatrudnienia w tutejszych Zakładach Koksochemicznych, nie zastanawiałem się ani minuty - przyznaje pan Józef, który później - obok wspomnianej funkcji kierownika oddziału pieców koksowniczych i mistrza opalania baterii - przez pewien czas zajmował się organizowaniem szkoleń w kombinatach Gliwice, Makoszowy i Zaborze. - Praca zawsze dawała mi wiele satysfakcji, nigdy nie miałem żadnych konfliktów, zarówno z podwładnymi, jak też z kierownictwem - wspomina świeżo upieczony emeryt. - Do dzisiaj pamiętam styczeń 1987 roku, kiedy to uruchamialiśmy pierwszą baterię... Było niesamowicie zimno, do tego stopnia, że „strzelała“ armatura. Ale my dyżurowaliśmy we dnie i w nocy, wśród załogi panował autentyczny entuzjazm. Nie muszę chyba dodawać, co się działo, gdy operacja zakończyła się powodzeniem, i gdy wyprodukowaliśmy pierwszy koks. Tej wspaniałej atmosfery nie były w stanie zepsuć nawet chude czasy, kiedy nie było koniunktury i koks zalegał na zwałach. Wtedy wspólnie głowiliśmy się nad wydłużeniem czasu koksowania, nad bezpiecznym obniżaniem temperatury, tak by nie było problemów z wypchnięciem koksu. Każdy angażował się całym sercem, wszyscy jak jeden mąż walczyliśmy, by ten zakład mógł istnieć dalej. Emerytalne plany pana Józefa są niezwykle bogate… - Nie wiem czy się wyrobię z ich realizacją - uśmiecha się legenda Koksowni. - Trzeba zaopiekować się domem w Stalowej Woli, mam też rodzinę w Krakowie. Lubię ruch, szczególnie jazdę na rowerze. Uwielbiam podróże. Może w końcu znajdę trochę czasu, by odwiedzić brata w Nowym Jorku… Pan Józef kończy karierę zawodową, ale bynajmniej nie zrywa kontaktów z Koksownią Przyjaźń. Deklaruje, że będzie systematycznie odwiedzać kolegów, wspomagać ich wiedzą i doświadczeniem. - Przecież nie można zerwać kilkudziesięcioletnich kontaktów tak z dnia na dzień. Życzyłby wszystkim pracownikom, by mieli takie szczęście jak ja i mogli odejść w momencie rozkwitu zakładu. Oby taka koniunktura utrzymywała się jak najdłużej, bo to pozwoliłoby Koksowni dobrze funkcjonować i nadal się rozwijać, a załodze zapewniłoby spokój i stabilizację. Jestem przekonany, że tak właśnie będzie. ADAM GOLASIŃSKI 12 WYDARZENIA Bal Koksownika To już naprawd ę były ostatki! Kilka autokarów, 95 par, zabawa do białego rana, konkursy, napitki i dobre jedzenie - tak w wielkim skrócie można podsumować Bal Koksownika, który zorganizowały Samorządny Niezależny Związek Zawodowy Koksowni Przyjaźń Sp. z o.o. oraz Związek Zawodowy Pracowników Ruchu Ciągłego. Humory pracownikom Koksowni - i zarazem uczestnikom imprezy - w ostatnią sobotę karnawału dopisywały wyśmienicie. Nie musieli troszczyć się o dojazd, gdyż w umówionych miejscach podstawione zostały autokary. Ośrodek wypoczynkowy w Rogoźniku spowity był białym puchem. Na dworze trzaskał niezły mrozik, więc pomysł z powitaniem grzańcem przy blasku ogniska okazał się jak najbardziej na czasie. Jak podkreślił Waldemar Czarnecki - wiceprzewodniczący ZZPRC, była to już piąta edycja balu, który cieszy się dużą popularnością wśród zatrudnionych w Przyjaźni. Uroczystego otwarcia Balu Koksownika dokonali przewodniczący obu organizacji związkowych Wojciech Curyło i Krzysztof Kalamat. Niewątpliwie uwagę męskiej części widowni oraz grających muzyków zwracały kreacje dam. Panie preferowały różne style począwszy od klasycznych sukni balowych, a skończywszy na modernistycznych kolekcjach, odsłaniających dosyć odważnie to i owo... Panowie - jak to zwykle bywa - pozostali wierni nieśmiertelnym garniturom. Szampańska zabawa trwała do białego rana. Bardziej zmęczeni znajdowali się na szczęście pod troskliwą opieką partnerek. Kto miał trochę więcej odwagi mógł wygrać małe co nieco w jednym z kilku konkursów. Można było pochwalić się krzepą w dmuchaniu balonów lub zaprezentować swe umiejętności w ubieraniu podczas tańca marynarki na lewą stronę. Z reporterskiego obowiązku należy dodać, iż wodzirejem wspaniałej imprezy był Ryszard Będkowski. (MP) PRZEGLĄD PRASY O nas i o branży Rozwój zamiast upadłości Na łamach wszystkich tytułów prasowych znalazły się rekordowe wyniki Koksowni Przyjaźń w roku 2004 oraz wstępna strategia rozwoju na lata 2005-2016. „Ponad 646 mln zysku osiągnęła w ubiegłym roku największa w kraju Koksownia Przyjaźń w Dąbrowie Górniczej. Jeszcze przed rokiem groziła jej upadłość. Firma przygotowuje się do dużych inwestycji, które do 2016 r. przekroczyć mają 2,2 mld zł“ - czytamy w „Rzeczpospolitej“ z 26 stycznia br. Dziennik przypomina, że udziały na łączną kwotę 700 mln zł w ramach konwersji zadłużeniowej objęło w zakładzie 26 wierzycieli, dodaje jednak, że sama koksownia spłaciła ponad 163 mn zł pozostałych zobowiązań publicznoprawnych. Sporo miejsca poświęca autor planowanym inwestycjom: „Aby utrzymać produkcję 2,5 mln ton, a w najbliższych latach zwiększyć ją do 3,2 mln ton, koksownia zamierza do roku 2006 zainwestować ok. 437 mln zł w nową baterię koksowniczą [...]. Kosztem kolejnych 380 mln zł zmodernizowany ma zostać w ciągu najbliższych trzech lat także wydział produkcji węglopochodnych, a w latach 2008-2016 całkowicie wymienione mają zostać cztery stare baterie, co pochłonie kolejny 1 mld zł“. Mittal Steel myśli o wycofaniu się z przetargu Pierwszy dzień lutego przyniósł rozważania nad dalszym losem Huty Częstochowa - możliwość nieprzystąpienia do przetargu ogłosiła Mittal Steel. „Dokładnie oceniliśmy majątek huty i po zakończeniu własnej analizy doszliśmy do wniosku, że cena minimalna została ustalona zbyt wysoko, a nadwyżka wymagana do wygrania przetargu nie ma ekonomicznego uzasadnienia“ - argumentował na łamach „Rzeczpospolitej“ Jacek Mireński, rzecznik prasowy Mittal Steel. Według nieoficjalnych danych, Towarzystwo Finansowe Silesia, sprzedające Hutę Częstochowa, zażądało za nią ok. 900 mln zł. Zainteresowanie przystąpieniem do przetargu podtrzymał ukraiński Związek Przemysłowy Donbasu. Powstaje Holding Koksowo-Węglowy „W piątek Ministerstwo Skarbu Państwa rozpocznie procedurę wyboru doradcy prywatyzacyjnego dla powstającego Holdingu Koksowo-Węglowego. Ma on być utworzony do połowy roku. W jego skład wejdą trzy polskie koksownie, w których koncentruje się 41,5 procent krajowej produkcji koksu“ - czytamy w „Rzeczpospolitej“ z 1 lutego br. Przesądzone jest, że kontrolę nad holdingiem obejmie Jastrzębska Spółka Węglowa, jednak „nie wiadomo jeszcze, jaki pakiet JSW obejmie w Koksowni Przyjaźń“. W drugiej części autor skupia się na analizie i prognozach dotyczących światowego i europejskiego zapotrzebowania na koks. 13 „Popyt na światowych rynkach rosnąć ma o ok. 10 mln ton rocznie, co najmniej do 2007 roku. Na rynkach światowych odczuwa się obecnie deficyt koksu, między innymi dlatego, że Chiny ograniczają jego eksport (o ok. 10 mln ton), ze względu na rosnące zapotrzebowanie krajowe [...]. Polska jest obecnie największym w Europie, a - po Chinach - drugim na świecie producentem i eksporterem koksu. Chiny wyeksportowały go w 2003 roku 14,7 milionów ton, Polska 5 milionów ton [...]. Polska w ubiegłym roku sprzedała w Europie ok. 5,2 mln ton koksu“. Stawiają na koncern Ten rok również zapowiada się pomyślnie, bowiem niedawno Koksownia Przyjaźń podpisała z koncernem stalowym Arcelor Purchasing Group kontrakt na dostawę koksu. „To kontrakt długoterminowy, do końca 2010 roku, ale może zostać przedłużony o sześć lat. Dostarczać będziemy do Arcelora 550 tys. ton koksu rocznie, wartego około 1 mld zł. Chcemy wykorzystać koniunkturę na rynku, bo cena na koks może się zmienić“ - tłumaczył Marek Szurma z Działu Informacji Ogólnej dąbrowskiej Koksowni na łamach „Dziennika Zachodniego“ z 31 stycznia br. Wiceprezes został p.o. szefa Potwierdziły się wcześniejsze spekulacje - dr Andrzej Kołacz został odwołany z funkcji prezesa Koksowni Przyjaźń. Walne zgromadzenie udziałowców - a decydujący głos należał do Jastrzębskiej Spółki Węglowej (46 proc. udziałów) - powołało na p.o. prezesa Lucjana Norasa, dotychczasowego wiceprezesa ds. handlowych spółki - podaje „Puls Biznesu“ z 1 lutego br. Pomogą utworzyć holding W kwietniu zostanie wybrany doradca prywatyzacyjny Jastrzębskiej Spółki Węglowej - ogłasza „Gazeta Prawna“ z 9 lutego. Do końca 2005 roku przygotuje on wycenę spółki, opracuje szczegółowy model grupy kapitałowej oraz strategię prywatyzacji. „Zakłada się, że konsolidacja JSW z koksowniami doprowadzi do wzrostu ich wartości przed wprowadzeniem holdingu na giełdę, co mogłoby nastąpić w przyszłym roku. Na parkiecie znalazłoby się jednak tylko 30 proc. akcji, gdyż rząd nie chce pozbawić się kontroli nad polskim koksem do czasu zakończenia restrukturyzacji całego sektora węglowego [...]. Niewykluczone, że w przyszłości akcje grupy koksowniczej znalazłyby się na giełdzie w Londynie“ - ocenia „Gazeta Prawna“. (oprac. AG) PORADY PRAWNE Jesteśmy trzy lata po rozwodzie. Do tej pory nie podzieliliśmy majątku wspólnego. Po rozwodzie mąż rozpoczął działalność gospodarczą, w związku z którą ma zaległości podatkowe. Z tego powodu komornik zajął pół naszego wspólnego samochodu. Czy mógł tak zrobić, skoro zaległości powstały po rozwodzie? Komornik nie mógł zająć auta. Rozwiedziona żona podatnika nie odpowiada w ogóle za zaległości podatkowe męża, jeśli powstały one po ustaniu wspólności ustawowej małżeńskiej w drodze rozwodu. W konsekwencji, komor- nik nie może zająć jakichkolwiek ruchomości (np. auta) stanowiących współwłasność jakiejkolwiek osoby trzeciej z podatnikiem, w tym przypadku byłej żony. Rozwiedziona żona odpowiadałaby solidarnie całym swoim majątkiem z byłym mężem za jego zaległości podatkowe tylko wtedy, gdyby zobowiązania podatkowe męża powstały w czasie trwania wspólności ustawowej małżeńskiej (innymi słowy, gdyby żona w czasie trwania małżeństwa osiągała korzyści majątkowe z firmy męża) i tylko do wysokości wartości jej udziału przypadającego jej w byłym majątku wspólnym. W wyniku rozwodu ustaje jednak wspól- ność ustawowa małżeńska, a powstaje współwłasność w częściach idealnych, tzn. de facto dwa odrębne majątki, z tym że fizycznie nie podzielone. Tak więc rozwiedziona żona nie może być pokrzywdzona przez egzekucję skarbową z powodu niepodzielenia majątku po rozwodzie i powinna wnieść zażalenie na czynności komornika, w szczególności o uwolnienie spod zajęcia auta jako elementu jej majątku osobistego, nie podlegającego zajęciu. Aby uniknąć kolejnych nieporozumień, najlepiej wnieść sprawę do sądu o podział fizyczny majątku. (JN) 14 HOBBY Średni czas rozegrania jednego rozdania wynosi ok. 7-8 minut. Bazując na prostych obliczeniach, by rozegrać wszystkie możliwe - z punktu widzenia rachunku prawdopodobieństwa - rozdania, należałoby poświęcić ponad… 1500 lat. Czy to nie ekscytujące siadać do kilkuminutowego problemu „wyjętego“ z tak ogromnego interwału czasu? Brydżem, bo o nim mowa, pasjonuje się około 100 pracowników Koksowni Przyjaźń. - Rodzice twierdzili, że zasady brydża poznałem wcześniej niż czytanie i pisanie - mówi Krzysztof Lebdowicz. - Tym „czwartym do brydża“ byłem już w wieku 6 lat. Może nigdy nie byłem wielkim graczem, osiągającym sukcesy na dużych imprezach, bo z reguły byłem „bliżej środka“, a w meczach ligowych swoistym żelaznym rezerwowym, ale jakoś to moje życie kręci się wokół stolika brydżowego. Szef Zintegrowanych Systemów Zarządzania to bezsprzecznie spiritus movens brydża w Koksowni Przyjaźń, gdzie głównie z jego inicjatywy „od zawsze“ rozgrywane są turnieje brydżowe. Rozpoczęło się zwyczajnie: jakieś niezobowiązujące turnieje, np. z okazji Dnia Kobiet, potem próba udziału w Korespondencyjnych Mistrzostwach Polski. - Specyfika imprezy polega na tym, że rozgrywki - odbywające się w każdy drugi Umysły Krzysztof Lebdowicz: „W brydżu pasję od hazardu dzieli mała, wręcz niezauważalna granica. Ja nigdy nie dałem się złapać w szpony hazardu, mimo że ocierałem się o takie ryzyko. Bywają profesjonalne turnieje, gdzie stawki za wygraną są gigantyczne - za zdobycie czołowego miejsca człowiek może się ustawić na kilka lat“. Bo brydż to gra porównawcza, gracz cały czas przyrównuje się do przeciwnika, i to zarówno do tego zasiadającego przy jednym stoliku, jak i do tego grającego na dru- Foto: Adam Golasiński „Moim celem nigdy nie było zwycięstwo. Celem było analizowanie i rozwiązanie różnych problemów, nie tylko np. rozkładu kart przy stoliku brydżowym. Takie cele realizowałem zresztą na innych płaszczyznach. Już dość dawno temu przestało mnie interesować proste rozwiązywanie krzyżówek - zacząłem je układać. Obecnie ciągnie mnie w stronę słowa pisanego. Nie zważając na nic - w wieku 45 lat debiutowałem literacko. Pisuję czasami felietony, eseje, krótkie opowiadania lub nowelki. Na przykład zakładam sobie, że napiszę opowiadanie zawierające 444 wyrazy lub składające się z 99 liter. Oczywiście opowiadanie spójne i logiczne, zawierające wprowadzenie, rozwinięcie, zakończenie. To świetny sposób na ćwiczenie logiki. I muszę przyznać, że na tej niwie odniosłem już zaskakujące sukcesy. Kilka razy udało mi się wygrać konkursy literackie“. Na sukcesy nigdy nie jest za późno. A pomyśleć, że wszystko zaczęło się tak niewinnie, od... „czwartego do brydża“. poniedziałek miesiąca - toczą się równolegle w około 80 miejscach. Gra się nie tylko na terenie Polski, bo do rywalizacji włącza się też polonia skupiona w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, Chorwacji, Ukrainie i wielu innych państwach. Proszę sobie wyobrazić - do stolików siada ponad 1000 par - amatorów i profesjonalistów - wszyscy oni mają przed sobą taki sam układ kart i myślą w jaki sposób osiągnąć najlepszy wynik. gim końcu świata. Im większa ilość zawodników, tym osiągnięty sukces sprawia większą radość - mówi pan Krzysztof. Z każdym rokiem Lebdowicz zaszczepiał bakcyla coraz to większej ilości pracowników Koksowni. Dziś efekt jest imponujący - mniej lub bardziej regularnie w brydża gra około 100 osób. Takie zainteresowanie sprawiło, iż przed czterema latami udało się zainaugurować Mistrzostwa Polski Koksowników. - W mistrzostwach udział biorą zawodnicy z różnych zakładów, ale związanych z branżą koksowniczą. Przyznawany tytuł Mistrza Polski Koksowników jest jak najbardziej autentyczny. Mało jest pracowników koksowni noszących tytuł Mistrza Polski - a tacy już u nas są. Moja satysfakcja nie sprowadza się do tego, że ci ludzie mi zaufali. Najbardziej cieszy mnie to, że ci ludzie w pewnym momencie zdobyli się na odwagę i uwierzyli, że mistrzowie brydżowi nie są wcale poza zasięgiem ich możliwości, i jeżeli już nie w całym cyklu to przynajmniej podczas jednych zawodów mogą sprawić niespodziankę. Powiedzmy sobie szczerze - brydż to nie szachy, gdzie zawodowca i amatora dzieli przepaść. Taki Kasparow wygra z amatorem, i to z zawiązanymi oczami. W brydżu sytuacja jest zupełnie odwrotna. Amator, a tacy właśnie grają w Koksowni, może przy pewnej dozie szczęścia zmierzyć się przy jednym stoliku nawet z największym mistrzem, i nie jest bez szans na sukces - przy solidnej, poprawnej rozgrywce. Że jest to prawda, niech świadczą wyniki Korespondencyjnych Mistrzostw Polski. Na przestrzeni kilku ostatnich lat mieliśmy już kilka przypadków, kiedy to nasi pracownicy w gronie 1300 par plasowali się w pierwszej dziesiątce! HOBBY 15 analityczne Foto: archiwum Krzysztofa Lebdowicza Takim właśnie czołowym graczem jest Stanisław Makuch, bodaj najbardziej utytułowany brydżysta Koksowni Przyjaźń. Równo przed rokiem, wraz ze swoją żoną, wśród 1311 par biorących udział w Korespondencyjnych Mistrzostwach Polski zajął 9. miejsce. Dla porównania, Andrzej Wilkosz - wykładowca metodyki na AGH i wizytówka polskiego brydża w świecie - był dopiero 300-setny... Pan Stanisław kolejne stopnie wtajemniczenia osiągał w zakładzie, ale zaczynał przed 20 laty w wojsku. - To był zupełny przypadek. Grali koledzy, więc się przyłączyłem. No i zakochałem bez pamięci, bo to była miłość od pierwszego wejrzenia. Później trafiłem do hotelu robotniczego w Strzemieszycach Sulnie, gdzie graliśmy z kolegami całymi dniami. Po 10 latach małżeństwa nauczyłem swoją żonę, która teraz często towarzyszy mi w zawodach. Obok wspomnianego 9. miejsca w mistrzostwach, największym sukcesem pana Stanisława jest ubiegłoroczne wicemistrzostwo Śląska. Do tego dochodzą dwa triumfy w czempionacie koksowników, jedno pierwsze i dwa drugie miejsca w zakładowych turniejach o Puchar Fundacji Sportu i Zdrowia czy też druga pozycja w dąbrowskim cyklu turniejów im. Szuścika. Na fali sukcesów brydżysta zainicjował utworzenie drużyny ligowej - przed kilkoma miesiącami „Koksownia Przyjaźń“ rozpoczęła zmagania w A-klasie. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują jednak, że na jesieni występować już będzie w lidze okręgowej. - Brydż nie jest zwykłą grą w karty - zastrzega pan Stanisław. - Można się nauczyć zasad, pewnych ruchów z książek, ale nie umieć ich zastosować w grze. Tu chodzi przede wszystkim o zdolność prze- Brydż wśród pracowników Koksowni cieszy się ogromnym powodzeniem Stanisław Makuch: „Jest licytacja, dochodzę do kontraktu 3 bez atu. W normalnym układzie nie mam możliwości ugrać. Wistuję z ręki kolorem, co do którego mam największe obawy. Przeciwnik gra inny kolor, dokładnie ten, który mi odpowiada“ - czyli coś w rodzaju pokerowego blefu, jedna z zagrywek psychologicznych brydżystów. Ile jest takich zagrywek?... Tu blef nie był potrzebny: „To się wydarzyło na mistrzostwach w 1928 roku. Jeden z graczy zalicytował 7 pik, bo posiadał 13 pików, od asa do dwójki. Prawdopodobieństwo takiego układu jest jak jeden do kilku milionów czy nawet miliardów. Historia nie zna drugiego takiego przypadku, do dziś jest on opisywany w encyklopediach. Rywal na odzywkę miał 3 karo. Zalicytował 7 bez atu, i wygrał, bo nie dopuścił do zawistowania w pikach“. widywania. Doświadczony gracz nie trafia w ciemno, on po prostu wie jak zagra przeciwnik, on to czuje. W szachach człowiek przegrywa z komputerem, tu jest to raczej niemożliwe, z jednej prostej przy- czyny - maszyna nie ma i nigdy nie będzie mieć intuicji. Komputer dobry jest tylko jako narzędzie służące do podpatrywania, śledzenia innych graczy. Najważniejszy jest fizyczny kontakt z innym graczem, spojrzenie w oczy, dojrzenie tego błysku. Dlatego cieszę się, że w Koksowni jest tyle osób, z którymi mogę dzielić swoją pasję. Oczywiście, koleżanek i kolegów do brydża nigdy za dużo. Gdyby ktoś chciał się dołączyć, służymy pomocą i zapraszamy na zajęcia. ADAM GOLASIŃSKI Stanisław Makuch wraz z żoną Anną (z pucharami) należą do najlepszych brydżystów w Koksowni „Najpiękniejsze nie są gry kończące, lecz „częściówki“ - 7, 8, 9 lew. Powiedzmy, zagrywka jeden bez atu, gdzie trzeba wziąć 7 lew - to dopiero wymaga umiejętności. Jak ktoś ma wszystkie asy, króle i damy, to nie sztuka wziąć 13 lew. Sztuka to zrobić coś z niczego“.
Podobne dokumenty
Nowa przyjazn_04_2006.indd
trategiczne decyzje Zgromadzenia Wspólników miały wpływ na to, co dzieje się obecnie w Przyjaźni. Zawistni twierdzą, że tak ogromne inwestycje to przesada. Wiele z tych zadań spada na Pańskie barki...
Bardziej szczegółowoNowa Przyjazn08_OK.indd
Za najlepszego kandydata na wiceprezesa odpowiedzialnego za ekonomikę i finanse RN uznała 35-letniego Roberta Ostrowskiego, zajmującego się wcześniej finansami w Mittal Steel Poland (dawna Huta Kat...
Bardziej szczegółowo