str. 4-6 - JSW KOKS SA

Transkrypt

str. 4-6 - JSW KOKS SA
Miesięcznik Koksowni Przyjaźń Sp. z o.o. w Dąbrowie Górniczej
ISSN 1507-658X
Co nas czeka?
Nr 2 (47)
str. 4-6
Decyzje zapadły str. 7
Skok w przyszłość str. 9
Bal Koksownika str. 12
20 II - 20 III 2005 r.
N o w a
numeracja
telefoniczna
W numerze:
Od 19 do 20 lutego w Koksowni nastąpiło przełączenie instalacji teletechnicznej związane z uruchomieniem nowej centrali telefonicznej.
W związku z tym, od 21 lutego br. przy realizacji połączeń wewnętrznych pierwsza cyfra numeru 4-cyfrowego (była nią cyfra „1“)
została zastąpiona cyfrą „5“, czyli
dotychczasowy numer 16-30 jest
zmieniony na 56-30.
Także połączenia z ISPAT Polska Stal
Oddział w Dąbrowie Górniczej
(dawna Huta Katowice) realizowane
są po uwzględnieniu zmiany numeru
kierunkowego z „6“ na „8“, przy zachowaniu dotychczasowego numeru wewnętrznego abonenta.
Decyzje zapadły
Kontrakt z Arcelorem
str. 7
Nie przejeść zysków!
str. 8
Skok w przyszłość
str. 9
Komentarz redakcyjny
Co nas czeka?
str. 3
str. 4-6
Po pierwsze - prewencja
str. 10
„Skąd przyszedłeś, tam wracaj“
str. 11
Bal Koksownika
str. 12
Przegląd prasy
Porady prawne
str. 13
Umysły analityczne
str. 14-15
Nowa Przyjaźń - miesięcznik informacyjno-publicystyczny
Koksowni Przyjaźń Sp. z o.o. w Dąbrowie Górniczej
Wydawca: Koksownia Przyjaźń, 42-523 Dąbrowa Górnicza, ul. Koksownicza 1
Redaktor naczelny: Jerzy Pikuła; Konsultacja merytoryczna: Marek Szurma
Tel. kontaktowy: 264 55 20 w. 55-45
Redakcja i przygotowanie poligraficzne:
Telpress ATP, 40-004 Katowice, al. Korfantego 2, tel. 203 54 36
Korespondencję do gazety prosimy składać w Kancelarii Ogólnej
budynek dyrekcji, parter, pokój 021.
Numer zamknięto: 22 lutego 2005 r.
Zdjęcia na okładkach: ARC, Emilia Posyłek, Jerzy Pikuła
KOMENTARZ REDAKCYJNY
3
Spółka z pełną odpowiedzialnością
27 stycznia br. upłynęło 18 lat od uruchomienia pierwszej baterii w naszym zakładzie. Można więc
użyć stwierdzenia, że nasza firma osiągnęła wiek pełnej dojrzałości. Dla człowieka oznacza to dopiero
początek stawiania samodzielnych kroków na swej życiowej ścieżce, w pełni sił witalnych. Dla urządzeń produkcyjnych, nieustannie eksploatowanych - to granica wytrzymałości technologicznej, pora
poddania się generalnym remontom, modernizacji, wymianie. Żeby Koksownia Przyjaźń Sp. z o.o. mogła nadal funkcjonować na rynku jako wiarygodny partner, musi przejść szereg - i to nie tylko kosmetycznych - zabiegów.
Pierwszy rok działalności zakończył się niekwestionowanym sukcesem. Firma odzyskała płynność finansową, spłaciła długi poprzedniczki prawnej, osiągnęła zysk nie notowany w historii zakładu, umiejętnie wykorzystując światową koniunkturę. Pisaliśmy o tym w poprzednich numerach
„NP“. Ale jakby na przekór terminologii, która zgodnie z kodeksem handlowym określa nasze przedsiębiorstwo mianem spółki z ograniczoną odpowiedzialnością, odpowiedzialność za jej los, pozycję
i rozwój jest… pełna. Za tym lapidarnym określeniem kryją się działania związane z długofalowymi przedsięwzięciami handlowymi, technologicznymi, produkcyjnymi. Opracowana przez Spółkę
strategia rozwoju na lata 2005-2016 jasno precyzuje co trzeba zrobić, by utrzymać poziom produkcji,
miejsca pracy, przychody.
Wśród tych działań na pierwsze miejsce wysuwają się plany modernizacyjne. O oczyszczalni ścieków, która do końca bieżącego roku ma osiągnąć lepsze parametry i być mniej uciążliwa dla środowiska - już informowaliśmy. Na jej unowocześnienie przekazano 25 mln złotych. O budowie baterii nr 5,
która pozwoli na płynne utrzymanie poziomu produkcji bez konieczności jej ograniczania, w sytuacji
wyczerpywania się zdolności wytwórczych starych baterii - będziemy pisać na bieżąco. Czeka nas bowiem prawdziwy majstersztyk. Prawdziwe wyzwanie dla kadry inżynieryjno-technicznej. Dla całej załogi, gdyż bez zaangażowania i dyscypliny każdego pracownika nie sposób budować sukcesu. Stąd
obecnie przygotowania logistyczne do całej operacji, rozpisywanie na role poszczególnych zadań. I to jeszcze przed wyborem generalnego wykonawcy, by potem łatwiej było skoordynować wszystkie działania.
Mówi się, że pierwsza łopata pod budowę baterii nr 5 wbita będzie jeszcze w maju, i jeśli opracowany
harmonogram robót zostanie dochowany to już w styczniu 2007 roku powinniśmy cieszyć się z pierwszego wypchnięcia koksu z nowej baterii.
Ale nie tylko ta jedna inwestycja nas czeka. Gdyby policzyć wszystkie małe i średnie remonty, prowadzone i przygotowywane, okazałoby się rychło, że Koksownia Przyjaźń to miejsce prowadzenia skomplikowanych operacji technicznych na żywym organizmie. Szczegółowo wypowiadają się na ten temat
uczestnicy dyskusji panelowej, której zapis publikujemy w tym numerze „NP“. Jest to pierwsza tego typu debata z udziałem dozoru inżynieryjno-technicznego. Chcemy przy redakcyjnym stole gościć przedstawicieli innych wydziałów, by wspólnie określić zadania na już, na teraz, i wskazać na niezbędne
przedsięwzięcia, które mają usuwać przeszkody i zaszłości, a tym samym pomóc załodze w dochodzeniu do lepszych wyników.
Koksownia Przyjaźń ma bowiem ambicję być spółką z pełną odpowiedzialnością za to co robi.
AKTUALNOŚCI
Nowy członek Zarządu Koksowni
Foto: Jerzy Pikuła
Decyzją Nadzwyczajnego Zgromadzenia Wspólników nowym członkiem Zarządu został dotychczasowy dyrektor techniczny - Bogusław Smółka. Od 1 lutego
2005 roku pełni w Koksowni Przyjaźń stanowisko Dyrektora Produkcji i Techniki.
Dyrektor Smółka urodził się w Nowej Rudzie. Z zawodu jest inżynierem chemikiem.
Pracę magisterską obronił w krakowskiej
Akademii Górniczo-Hutniczej, gdzie ukończył kierunek odgazowanie paliw płynnych
na Energochemicznym Przetwórstwie Węgla. W AGH ukończył także Studium Podyplomowe z zarządzania przedsiębiorstwem.
Dodatkowo szef pionu produkcji i techniki kształcił się w Instytucie Studiów Rynkowych w Katowicach oraz Polskiej Fundacji
Promocji Kadr Ośrodek Śląski
w Bytomiu. Ukończył kursy
i szkolenia dotyczące kontroli
zarządzania kosztami w jednostce organizacyjnej w aspekcie budżetowania, studium budżetowania i controlingu, kurs dla członków rad
nadzorczych JSSP, szkolenie
z zakresu nowelizacji prawa
o działalności gospodarczej.
Problemy koksownictwa
zna od podszewki, gdyż karierę zawodową
rozpoczął w 1990 roku jako mistrz zmianowy w Zakładach Koksowniczych „Przyjaźń“. Potem awansował na kierownika
Oddziału Baterii 3-4, był zastępcą kierownika Wydziału Pieców Koksowniczych, kie-
rownikiem Wydziału Przygotowania Węgla, kierownikiem
Wydziału Pieców Koksowniczych. Od listopada 1996 do
stycznia 1997 roku pełnił
obowiązki szefa produkcji,
by następnie objąć funkcję
zastępcy dyrektora ds. produkcyjno-technicznych.
Bogusław Smółka jest
członkiem Stowarzyszenia
Inżynierów i Techników Przemysłu Hutniczego w Polsce. Ma na swym
koncie liczne publikacje w krajowych periodykach koksowniczo-górniczych. Dobrze włada językiem rosyjskim i zna dodatkowo angielski oraz niemiecki.
(MP)
Co nas
Jaka będzie przyszłość Koksowni Przyjaźń? Jakie inwestycje
zostaną zrealizowane w najbliższych latach? Co zakłada opracowana przez Zarząd firmy strategia rozwoju spółki na lata
2005-2016? Tego rodzaju pytania „Nowa Przyjaźń“ postawiła
przed uczestnikami redakcyjnej dyskusji, w której udział wzięli: Andrzej Warzecha - Wiceprezes Zarządu, Dyrektor Inwestycji i Rozwoju, Bogusław Smółka - Członek Zarządu, Dyrektor
Produkcji i Techniki, Edward Strząbała - Dyrektor Rozwoju
w Pionie Inwestycji i Rozwoju, Ryszard Cichy - Główny Specjalista ds. Inwestycji, Zbigniew Stanisław Rosołowski - Kierownik Projektu Rozbudowy Koksowni oraz Wiesław Ziarko
- Główny Inżynier w Pionie Produkcji i Techniki.
Foto: Jerzy Pikuła
„NP“: - Od pewnego czasu w mediach
pojawiają się różne, czasami bardzo
sprzeczne informacje dotyczące losów Koksowni Przyjaźń.
Andrzej Warzecha: - W niektórych gazetach centralnych i lokalnych można było
przeczytać informacje nie do końca prawdziwe i rzetelne, które pracowników Koksowni mogły wprowadzić w błąd. Korzy-
stając z zaproszenia możemy chyba pokusić się o podsumowanie tego, co zrobiliśmy i co zamierzamy zrobić. Jest przecież
opracowana strategia rozwoju firmy na najbliższych kilkanaście lat. Sądzę, iż dobrze
by było, aby w następnych panelach wypowiadali się także inni pracownicy Koksowni.
„NP“: - Nic nie stoi temu na przeszkodzie. Każdy zatrudniony wiąże z tą firmą
spore nadzieje. Co więc w najbliższych latach czeka Koksownię Przyjaźń?
A.W.: - Jednym z zasadniczych zadań
kierownictwa spółki musi być przekonanie załogi o słuszności podjętych planów rozwoju
Koksowni. Pracownicy powinni zrozumieć cele strategiczne. To co zostało już zrealizowane, koncepcja dalszego rozwoju - w tym planowane inwestycje - dotyczą nie tylko przyszłości technicznej naszej firmy, ale przede
wszystkim przyszłości zatrudnionych tutaj
osób, a tym samym rozwoju Zagłębia. Warto
pamiętać, że baterie koksownicze pracują już
od 18 lat. Ich żywotność jest obliczona na
ok. 10 tysięcy wypchnięć, czyli cykli produkcyjnych. Zbliżamy się już do ponad 7,6 tysięcy cykli, musimy zatem dążyć do odtwarzania
i utrzymania do 2015 roku zdolności produkcyjnych Koksowni. To chyba nie podlega dys-
kusji. Polityka remontowa i inwestycyjna jest
kwestią zasadniczą dla Przyjaźni. Z tym wiążą
się najpierw budowa baterii nr 5, następnie
odtwarzanie kolejnych baterii koksowniczych
i realizowane równocześnie remonty innych
urządzeń oraz instalacji. Bateria nr 5 będzie
zlokalizowana przed baterią nr 1, w związku
z czym tzw. leżący wieżowiec zostanie wyburzony, a zastąpi go dwukondygnacyjny budynek przy łaźni. Wyburzona także będzie hala
remontów pojemników, wieża mokrego gaszenia oraz lewe skrzydło od wejścia bramy
głównej. Nie będzie nowego budynku dyrekcji, na swym miejscu pozostanie także hala remontów ZRM.
Bogusław Smółka: - Integralnym elementem rozwoju przedsiębiorstwa, oprócz
budowy nowej baterii, są równoległe procesy
inwestycyjne na Wydziale Produkcji Węglopochodnych i Wydziale Energetycznym. Te trzy
tematy są ze sobą ściśle powiązane. Opracowaliśmy jeden projekt budowlany i otrzymamy
jedno pozwolenie na budowę. Wynika to z konieczności dostosowania planowanych inwestycji do obowiązujących przepisów ochrony
środowiska, czyli kompleksowej oceny oddziaływania na środowisko przedsiębiorstwa
po zrealizowaniu tych zadań. Budowa baterii
nr 5, modernizacja Wydziału Produkcji Węglopochodnych, budowa elektorciepłowni z utylizacją gazu nadmiarowego instalacji suchego
chłodzenia koksu doprowadzi do zmniejszenia oddziaływania naszego przedsiębiorstwa
na środowisko naturalne. W efekcie nastąpi
obniżenie emisji zanieczyszczeń, a to jest warunkiem uzyskania pozytywnej decyzji, tj. pozwolenia na budowę.
„NP“: - Porozmawiajmy więc o inwestycjach. Plany w strategii rozwoju są imponujące. Załogę Koksowni czeka naprawdę sporo pracy.
PANEL DYSKUSYJNY „NOWEJ PRZYJAŹNI“
5
czeka?
Zbigniew Stanisław Rosołowski:
- Przez wiele lat w naszym koksownictwie,
z uwagi na uwarunkowania polityczno-gospodarcze, niezbyt wiele się działo. We wstępnych planach z lat 70. zakładano, iż Koksownia będzie dysponowała aż 8 bateriami, ale
do tego nie doszło. Teraz wreszcie przystępujemy do budowy nowych instalacji. Budowa
piątej baterii została zatwierdzona przez zgromadzenie udziałowców. Obecnie znajdujemy
się w końcowym etapie postępowania formalnoprawnego, którego uwieńczeniem będzie
uzyskanie pozwolenia na budowę.
Warto w tym momencie wspomnieć, iż
założenia techniczno-ekonomiczne, biznesplan, a w efekcie zatwierdzone tzw. warunki zabudowy i zagospodarowania terenu,
przewidują przyszłościowo - jeśli pozwoli
na to sytuacja gospodarcza - budowę kolejnej baterii koksowniczej.
Mówimy także o modernizacji wydziału
węglopochodnych i elektrociepłowni. Opracowany projekt budowlany jest zatem kluczem do uzyskania pozwolenia na budowę.
3 lutego br. złożono projekt wraz z tzw. raportem oddziaływania u Wojewody Śląskiego. W kilka dni później, 11 lutego, z wojewodą spotkali się w tej sprawie przedstawiciele Zarządu Koksowni. Gdy tylko uzyskamy
pozytywną opinię wojewody, występujemy
do prezydenta Dąbrowy Górniczej o wydanie decyzji w postaci pozwolenia na budowę. Ta skomplikowana i czasochłonna procedura w naszym przypadku trwała naprawdę błyskawicznie. Spotkaliśmy się ze zrozumieniem władz Dąbrowy Górniczej i wojewódzkich. Nasze inwestycje ożywią Zagłębie i pomogą w ochronie lokalnego rynku
pracy. Zarząd Koksowni wraz z dozorem
technicznym i produkcyjnym wykonał
ogrom pracy. Dokumentacja techniczna do
decyzji to bez mała 1,5 metra segregatorów,
zapisana na ok. 700 stronach maszynopisu.
Plany budowy baterii nr 5 przewidują wybranie Generalnego Realizatora Inwestycji
(GRI). Odrębny tryb, ale na podobnych zasadach, dotyczyć będzie modernizacji wydziału węglopochodnych i elektrociepłowni. Pozwoli to nam zaoszczędzić sporo funduszy na rozbudowie służb inwestycyjnych.
B.S.: - Trzeba jednak podkreślić, iż pojęcie GRI nie zwalnia inżynierów Przyjaźni od
odpowiedzialnej pracy. GRI nie zrobi nic bez
współpracy z kadrą inżynieryjno-techniczną
Koksowni. Dlatego nasi ludzie muszą się
skupić na dobrej i merytorycznej współpracy
z generalnym realizatorem. To my będziemy
decydować: co, kiedy, gdzie i w jaki sposób.
„NP“: - Kto w takim razie zostanie generalnym realizatorem projektu? Jak w tym
przypadku będzie wyglądała procedura
wyboru GRI?
Z.S.R.: - Kończymy właśnie opracowanie dokumentów specyfikacji istotnych warunków zamówienia. Trafią one jeszcze
w ręce prawników. Zależy nam na wyborze
najlepszego wykonawcy. W prasie niebawem ukażą się stosowne ogłoszenia.
A.W.: - Na rynku krajowym jest kilka dużych firm, które mogą podjąć się tak wielkiego zadania. Procedura tzw. przetargu
nieograniczonego dwustopniowego zajmie
minimum 70 dni. Zatem przysłowiowe „wbicie pierwszej łopaty“ powinno nastąpić naj-
wcześniej w maju br. a w styczniu 2007 roku bateria nr 5 zgodnie z harmonogramem
mogłaby wyprodukować pierwszy koks metodą mokrą. To zadanie nie będzie tanie
i musimy dołożyć starań, aby zmieścić się
w planowanych kosztach, które zatwierdzili
właściciele Koksowni Przyjaźń.
„NP“: - Jak będzie zatem wyglądać
upragniona nowa bateria nr 5?
B.S.: - Projektowana nowoczesna bateria koksownicza składać się będzie z 70.
komór koksowniczych, obsadzanych w systemie zasypowym. Koks gaszony będzie
na mokro. I tu w swoich planach inwestycyjnych wprowadzamy zasadniczą technologiczną zmianę w stosunku do stanu aktualnego, czyli chłodzenia koksu na suchu
w Instalacji Suchego Chłodzenia Koksu.
„NP“: - Nasuwa się automatycznie pytanie: dlaczego zdecydowano się na metodę mokrą?
B.S.: - Zarówno z uwagi na ekonomię
produkcji, jak i oczekiwania odbiorców koksu. Nasi kontrahenci chcą suchego i mokrego koksu. Staniemy się bardziej elastyczni dla klienta, poniesiemy niższe koszty produkcji przy jednoczesnym zwiększeniu wydajności i wykorzystaniu istniejącej infrastruktury dostaw węgla.
„NP“: - Nawet laik zorientuje się, że
tempo prac powinno być niezwykle szybkie. Gdzie tkwią więc potencjalne zagrożenia dla inwestycji?
Uczestnicy dyskusji przez ponad półtorej godziny dyskutowali o inwestycjach, które obecnie są realizowane
oraz o strategii rozwoju spółki w latach 2005-2016. Integralnym elementem rozwoju Koksowni, oprócz budowy
nowej baterii, są równoległe inwestycje na Wydziale Produkcji Węglopochodnych i Wydziale Energetycznym.
Te trzy tematy są ze sobą ściśle powiązane
6
Co nas czeka?
nie widziały tylko w telewizji bądź czytały
o produkcji koksu wyłącznie w gazetach. Wybór GRI to bardzo odpowiedzialna decyzja.
Wybudowanie baterii jest bardzo skomplikowanym przedsięwzięciem. Pamiętajmy, iż wymaga to od wykonawcy niezwykle wysokiego
poziomu świadczonej usługi. To muszą robić
prawdziwi fachowcy, którzy znają się na problemach i specyfice naszej branży. Przecież
bateria musi działać bez odstawiania przez
minimum następnych 20 lat. Jeśli będzie źle
wykonana, grozi to poważnymi konsekwencjami dla zdolności produkcyjnych Koksowni
Przyjaźń. GRI powinien być firmą o ustalonej
marce, dużym potencjale, doświadczeniu itp.
Edward Strząbała: - Jak już wspomniał
wiceprezes Warzecha, strategicznym zadaniem w sensie finansowym będzie pilnowanie
budżetu przedsięwzięcia. Jesteśmy przecież
spółką z ograniczoną odpowiedzialnością
i mamy swoich właścicieli. Działamy w myśl
konkretnych uchwał udziałowców. Od wielkości poniesionych nakładów finansowych
zależy przecież powodzenie ekonomiczne
całej modernizacji Koksowni. Presja budżetu
wiąże się ściśle z presją czasu na realizację
inwestycji. Będą ją przecież wykonywać ludzie, a nie roboty, które nie potrzebują odpoczynku. Zasygnalizowano wcześniej także
kwestię wyboru generalnego realizatora inwestycji. Nie ulega wątpliwości, iż do przetargu będą chciały stanąć firmy, które koksow-
Ryszard Cichy: - Istota problemu polega na tym, że wszystkie omawiane prace
będą wykonywane w czynnym zakładzie
produkcyjnym. To również sprawi wykonawcom pewne kłopoty. Ale niestety, taka
jest specyfika modernizacji Koksowni. Jeszcze raz powtórzę, gdyż nie wszyscy pracownicy uzmysławiają sobie skalę problemu - ze względów inżynierskich i logistycznych budowa baterii nr 5 to bardzo skomplikowane przedsięwzięcie, które dodatkowo wiąże się z pewnymi zagrożeniami dla
pracującej załogi. I tak już na co dzień załoga wykonuje swe obowiązki w warunkach
określonego ryzyka, a w tym przypadku będziemy mieli do czynienia z dodatkową budową na terenie zakładu.
„NP“: - Przez ostatnie dziesięć lat Koksownia nie miała na gruntowne inwestycje i remonty dosłownie żadnych pieniędzy. Modernizacja firmy wiąże się nie tylko
z budową nowej baterii koksowniczej?
Wiesław Ziarko: - Oczywiście, od razu
część pracowników zapyta w tym momencie o gospodarkę remontową. Od niedawna modernizujemy zakładową oczyszczal-
nię ścieków, która kosztować nas będzie
ok. 25 mln złotych.
R.C.: - Obecnie plany remontowo-inwestycyjne obejmują ponad 40 zadań. W ubiegłym
roku zrealizowano w całości 20. Pozostałe są
w trakcie realizacji i zostaną zakończone w bieżącym roku. Dotyczą one, oprócz oczyszczalni
ścieków, m.in. modernizacji suwnicy nr 2, analizatorów gazu, elektrofiltra nr 2, budowy kotłowni wodno-parowej, która będzie opalana
gazem koksowniczym. Mowa również o systemie wspomagania zarządzania. Wdrażamy już
pierwszy etap systemu, czyli elektroniczną ewidencję czasu pracy. Uruchamiamy system
łączności telefonicznej oraz szereg innych.
W.Z.: - Z uwagi na wiek urządzeń funkcjonujących w Koksowni występują pewne
kłopoty w utrzymaniu ruchu. Jest to nieunikniony i zarazem normalny proces. Musimy
więc zapewnić funkcjonowanie podstawowych instalacji i urządzeń technologicznych.
Jeśli założymy, że na remonty w 2002 roku
wydaliśmy 100 proc. nakładów, w 2003 tylko
108 proc., to w roku 2004 przeznaczyliśmy już
na ten cel aż 168 proc. posiadanych środków. Gospodarka remontowa Koksowni po
latach zastoju naprawdę nabrała tempa. Aż
45 proc. prac wykonuje dla nas ZRM. Dodatkowo w 2004 r. wyasygnowano pieniądze na
poprawę warunków pracy naszej załogi i stanu technicznego obiektów socjalnych. Dzięki
temu wyremontowaliśmy obiekty i pomieszczenia służące właśnie tym celom. Najistotniejszym zadaniem w tym obszarze w 2005 r.
jest planowany remont łaźni centralnej (obecnie na etapie ogłoszonego przetargu na wykonawcę). Najwięcej funduszy przeznacza
się, ze zrozumiałych powodów, na Wydział
Produkcji Koksu. Pieniędzy na remonty nie
brakuje i załoga z pewnością to zauważyła.
NOTOWAŁ: JERZY PIKUŁA
WYDARZENIA
7
Decyzje zapadły
31 stycznia br. obradowało w Koksowni Przyjaźń
Nadzwyczajne Zgromadzenie Wspólników. Zostało ono zwołane na wniosek Jastrzębskiej Spółki
Węglowej S.A. i Polskich Kolei Państwowych S.A.
Otwierający zebranie Zygmunt Łukaszczyk stwierdził, iż w posiedzeniu uczestniczą przedstawiciele
siedmiu wspólników, reprezentujący 99,968 proc.
kapitału zakładowego (1 662 876 udziałów).
Przewodniczącym NZW został wybrany Zygmunt Łukaszczyk.
Po zapoznaniu zebranych z porządkiem obrad, zaproponowanym
przez Zarząd Spółki, przewodniczący w imieniu JSW S.A. zgłosił
wniosek o zmianę ustalonego wcześniej porządku obrad. W wyniku
jawnego głosowania wniosek ten został przyjęty jednogłośnie.
Jednym z pierwszych merytorycznych punktów Zgromadzenia
było głosowanie nad wnioskiem JSW S.A. oraz PKP S.A. dotyczącym odwołania ze składu Zarządu Koksowni Przyjaźń dotychczasowego prezesa - dr. Andrzeja Kołacza. Uchwała została podjęta
w głosowaniu tajnym. Następnie wspólnicy głosowali nad powołaniem jako pełniącego obowiązki prezesa Zarządu Koksowni Przyjaźń, członka Zarządu Spółki - Lucjana Norasa. Dodatkowo w skład
Zarządu Koksowni Przyjaźń został wybrany Bogusław Smółka.
Wspólnicy wyrazili również zgodę na sprzedaż udziałów Koksowni Przyjaźń w spółce Baza Transportu Samochodowego. NZW podjęło również uchwałę w sprawie wyrażenia zgody na zaciągnięcie przez
Zarząd Koksowni zobowiązania finansowego na realizację w Koksowni budowy baterii koksowniczej nr 5 o zdolności produkcyjnej 0,7 mln
ton koksu rocznie. Inwestycja ta pozwoli 0na utrzymanie obecnej wiel-
kości produkcji w latach 2005-2015. Wiceprezes Andrzej Warzecha
poinformował przedstawicieli wspólników, iż głównym celem realizacji
inwestycji jest utrzymanie produkcji na poziomie 2,4 mln ton koksu
rocznie wraz z dostosowaniem urządzeń i techniki do wymogów Najlepszych Dostępnych Technik (Best Available Techniques). Wiceprezes Warzecha podkreślił także, iż realizacja inwestycji jest efektywna
ekonomicznie i zapewni generowanie odpowiedniego zysku, a dodatkowo przyniesie firmie sporo korzyści ekologicznych.
NZW podjęło też uchwały dotyczące wyrażenia zgody na zawarcie kolejnych umów handlowych. Koksownia Przyjaźń będzie
sprzedawać koks, benzol i smołę zarówno kontrahentom krajowym, jak i zagranicznym (m.in. z Czech i Hiszpanii).
Zgodnie z podjętą w tym momencie - na wniosek JSW S.A oraz
PKP S.A. - uchwałą, dalsze punkty obrad zostały przeniesione na
21 lutego br.
W pierwszej części lutowych obradach, które były dokończeniem styczniowego Zgromadzenia wzięło udział 6 wspólników reprezentujących 1 662 867 udziałów (99,97 proc. kapitału zakładowego),
zaś w następnym posiedzeniu NZW, które rozpoczęło się jeszcze
w tym samym dniu (po godzinie 14.00) w sali konferencyjnej budynku dyrekcji stawiło się dalszych 3 wspólników. 9 wspólników reprezentowało zatem łącznie 1 662 949 udziałów.
Obie poniedziałkowe części NZW prowadził sprawnie Zygmunt Łukaszczyk - przewodniczący Rady Nadzorczej Koksowni
Przyjaźń. Przedstawiciele wspólników zapoznali się m.in. z wynikami finansowymi spółki za 2004 rok. Wyczerpujących informacji
udzielił im prezes Lucjan Noras.
Bardzo ważnym punktem obrad było zatwierdzenie przez NZW
strategii rozwoju Koksowni Przyjaźń na lata 2005-2016. Wiceprezes
Andrzej Warzecha nakreślił najważniejsze cele strategiczne, które
chce osiągnąć Zarząd spółki. NZW zaaprobowało wszystkie propozycje Zarządu Koksowni. - Uchwalona strategia powinna zaowocować bardzo dobrymi wynikami, gdyż była wcześniej gruntownie przemyślana - podsumował ten punkt obrad prezes Noras.
Popołudniowa sesja NZW została decyzją udziałowców odroczona do 22 marca 2005 r. Wtedy to wspólnicy po otrzymaniu od Zarządu istotnych informacji finansowych podejmą decyzje związane
z wyrażeniem zgody na zbycie przez Kompanię Węglową S.A.
udziałów w kapitale zakładowym Koksowni na rzecz JSW S.A.
Kontrakt z Arcelorem
Foto: Jerzy Pikuła
28 stycznia br. w Hotelu Europejskim w Krakowie podpisany został - przy udziale Jastrzębskiej Spółki Węglowej S.A. oraz Polskiego Koksu S.A. - długoterminowy kontrakt handlowy między
Koksownią Przyjaźń a Arcelor Purchasing Group.
Zawarta umowa ma charakter wieloletni. Przedmiotem kontraktu jest sprzedaż
koksu stabilizowanego do grudnia 2010
roku, z możliwością przedłużenia umowy
o następne 6 lat. Szacowana roczna wielkość dostaw koksu z Przyjaźni wynosić będzie ok. 550 tysięcy ton.
Arcelor jest znanym międzynarodowym holdingiem z siedzibą w Luksemburgu. Firma działa na rynkach od czterech
lat, produkując 44 mln ton stali rocznie, co
stanowi 5 procent światowej produkcji stali. Zatrudnia w 60 krajach 110 tys. pracowników. Ostatnio osiągała przychody ze
(JP)
sprzedaży na poziomie 27 mln euro. Do
końca ubiegłego roku Arcelor zaliczany był
przez analityków do największych globalnych producentów stali. Interesy holdingu
reprezentowali m.in. Jacques Chabanier
oraz Olivier Dubreuil.
Podpisanie kontraktu jest częścią realizacji przyjętej przez Zarząd Koksowni Przyjaźń strategii rozwoju spółki na lata 2005-2016. Plany zakładają sprzedaż 80 procent produkowanego w Dąbrowie Górniczej koksu poprzez kontrakty długoterminowe, zawarte ze stałymi, dużymi odbiorcami. Podpisany przy udziale JSW kontrakt gwarantuje tym samym Koksowni długoterminowe zaopatrzenie w surowiec do
produkcji koksu.
(MP)
8
WYDARZENIA
Nie przejeść
zysków!
Foto: Jarosław Szymonowicz
Jeszcze dwa lata temu stała
na krawędzi bankructwa,
dziś planuje duże inwestycje. Koksownia Przyjaźń
Sp. z o.o. w roku 2004 zarobiła „na czysto“ 646,1 mln zł.
Opracowana strategia rozwoju przewiduje zaś, że do
końca 2016 roku zainwestuje
2,2 mld zł.
- Obecnie stosunek ceny koksu do ceny węgla koksowego waha się w granicach
2-2,4 do 1 - mówił wiceprezes Andrzej Warzecha podczas awizowanej już na naszych łamach konferencji prasowej. - Za
optymalny przelicznik przyjmuje się 2:1,
a granica opłacalności wynosi 1,6:1. Musimy dobrze wykorzystać wypracowane
środki, bowiem prawo ekonomiczne mówi
wyraźnie - w czasie koniunktury trzeba przygotować się do dekoniunktury.
Podstawą strategii rozwoju Koksowni
Przyjaźń na najbliższe lata jest utrzymanie
produkcji na pułapie 2,5 mln ton koksu
rocznie. Do końca przyszłego roku za
kwotę 437 mln zł ma powstać nowa bateria (nr 5) o zdolności produkcyjnej
700 tys. ton. W tym roku sfinalizowana zostanie modernizacja zakładowej oczy-
szczalni ścieków (25 mln zł), do końca
2007 roku - wydziału produkcji węglopochodnych (380 mln zł). Do 40 procent
z owych 800 mln zł Koksownia chce wydać ze środków własnych, na resztę zaciągnie kredyty w bankach.
- Formą poręczenia będą kontrakty
z Włochami i Austriakami. Niezależnie od
tego składamy trzy wnioski o dofinansowanie do Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego - wyjaśniał prezes
Koksowni.
Plan zakłada, iż po wybudowaniu baterii nr 5, w cyklach 2-letnich Koksownia będzie od podstaw odtwarzać istniejące baterie koksownicze (koszt ponad 1 mld zł),
by w roku 2015 przystąpić do budowy baterii nr 6.
Oprócz tego rysują się odważne plany
budowy fabryki benzolu (teraz w stanie surowym jest on eksportowany za granicę,
a następnie importowany w postaci wysoko przetworzonych produktów chemicznych), handlu emisjami, a także zapewnienia sobie samowystarczalności energetycznej. Źródłem energii mają być gazy powstające w procesie koksowania i rozkładu
amoniaku.
ADAM GOLASIŃSKI
Zamierzeniom kierownictwa Koksowni Przyjaźń przysłuchiwali się nie
tylko dziennikarze, ale i posłowie. Co ich zaciekawiło?
Maria Potępa: - Mówicie Państwo: „Nie można zaprzepaścić ciężko wypracowanej poprawy sytuacji. Konieczne jest szybkie rozpoczęcie inwestycji odtworzeniowych i rozwojowych“. Dla mnie to brzmi jak apel. Gdzie tkwią zagrożenia?
Andrzej Kołacz: - Wynik Koksowni za ubiegły rok jest zaskakujący nie tylko
w skali w województwa, ale i kraju. Wiadomo, zawsze tam gdzie jest dużo pieniędzy, jest dużo pomysłów do ich zagospodarowania. Powiedzmy sobie szczerze - wszystko można skreślić jednym pociągnięciem pióra. Nadrzędnym celem
Maria Potępa
jest utrzymanie dotychczasowego poziomu produkcji i zabezpieczenie rozwoju
(SDPL)
Koksowni. Wtedy możemy liczyć, że przychody - może nie na takim poziomie jak
w ubiegłym roku, ale niewiele mniejszym - będą realne do osiągnięcia. Jeśli nie zrobimy
nic, to za rok spotkamy się w zupełnie innej sytuacji. Ale wtedy nie będzie już co dzielić.
Michał Figlus: - Technika idzie do przodu w niesamowitym tempie. Jaka będzie
wydajność naszych nowych baterii w porównaniu z tymi najbardziej nowoczesnymi, które są obecnie budowane na świecie?
Andrzej Warzecha: - Zapoznaliśmy się z najnowszymi rozwiązaniami, m.in.
z tymi zastosowanymi w Niemczech. Nas oczywiście nie stać na takie cacko,
niemniej pewne wzorce przejmiemy. Chodzi przede wszystkim o rozwiązania
opalania baterii, mające na celu zmniejszenie emisji spalin. Dziś wskaźnik
emisji względnej do atmosfery wynosi u nas 5,4 kg na tonę wsadu węgloweMichał Figlus
go. Będziemy dążyć do wskaźnika 1,5, bo tak kształtuje się norma światowa. Koło Poselskie PL-D
Zresztą wynik uzyskany przez Niemców jest niewiele niższy, wynosi ok. 1,4. Po
wtóre, chcemy zwiększyć szczelność poszczególnych procesów, głównie załadunku
węgla koksowego do baterii oraz wypychania gotowego koksu z komory. Zastosujemy
ponadto nowoczesną wieżę gaszenia, bo bateria będzie budowana w systemie mokrego, a nie jak do tej pory suchego gaszenia koksu.
SYSTEMY TELEINFORMATYCZNE
9
Skok w przyszłość
- W kilka miesięcy przenieśliśmy się z 43 lat wstecz 10 lat do przodu. Te telefony potrafią wszystko, z wyjątkiem parzenia kawy
- w taki sposób możliwości nowego systemu teleinformatycznego
ocenia Artur Cieślar, kierownik Biura Informatyki. Jego wdrożenie
ma się zakończyć do końca marca br.
Artur Cieślar i Jarosław Czapla
prezentują nowoczesną centralkę telefoniczną
System opiera się na trzech elementach. Najważniejszym jest centrala - produkt Siemensa serii Hi Path 4000, który jest
jednym z najnowocześniejszych spośród
dostępnych na rynku. Z centralą wielkości
lodówki, postawioną pomieszczeniach
Biura Informatyki, połączone są dwie tzw.
półki wyniesione (budynki 804 i 405).
Główny szkielet połączeń oparty jest na kablach światłowodowych i protokole TCP/IP.
Oczywiście, jest to system cyfrowy.
- Stwarza to pełną gamę możliwości.
Dzięki aparatom cyfrowym, a takich będzie
zainstalowanych ok. 200, pracownicy Koksowni będą mieli komfort porównywalny do
telefonii komórkowej. W grę wchodzi zatem
zapisywanie wielu pozycji w „książce telefonicznej“, szybkie wybieranie numeru czy
przenoszenie numeru z jednego pomieszczenia do drugiego. Przy wykorzystaniu
odpowiedniego oprogramowania będzie
również istniała możliwość wykonywania połączeń telefonicznych za pomocą PC-ta - tłumaczy Jarosław Czapla, kierownik Działu
Eksploatacji Sprzętu i Oprogramowania.
- Na terenie Koksowni nadal wykorzystywać będziemy instalację miedzianą, co
w żadnym stopniu nie będzie wpływać na
komfort połączeń - zapewnia kierownik
Biura Informatyki Artur Cieślar. - Rewolucja
szykuje się natomiast na zewnątrz. Otóż do
30 marca, do COIG-u, który jest naszym
głównym operatorem, ruszy podstawowe
łącze w postaci radiolinii. Łącze cyfrowe do
TPSA będzie łączem zapasowym. Jeszcze
nigdy dotąd zakład nie posiadał łącza zapasowego. W przeszłości bywało tak, że jak
ktoś kradł kabel to centrala przestawała
pracować nawet na dwa, trzy dni.
O zaletach nowego systemu teleinformatycznego będziemy mogli przekonać się
już za miesiąc. Na razie osoby zatrudnione
w Przyjaźni przyzwyczajają się do innego
systemu - automatycznego zapisu wejść
i wyjść (RCP). - Na początku były drobne
utrudnienia, niemniej pracownicy nauczyli
się już odpowiednio wcześniej wyjmować
legitymację, by nie blokować czytników
- ocenia Cieślar. - Zdarzały się również takie
sytuacje, że ludzie odbijali karty dwu-, a nawet trzykrotnie, co powodowało błędy w rejestrowaniu czasu pracy. Po prostu mechanizm nie zaliczał „dniówki“ i później urywały
się telefony z wyjaśnieniami. Dziś nie ma już
z tym większych problemów, aczkolwiek
sam system nadal jest w fazie testów.
Na etapie postępowania przetargowego znajduje się priorytetowa inwestycja,
obejmująca budowę zintegrowanego systemu informatycznego. Informatycy są już
po wizytach referencyjnych u czterech wyłonionych uprzednio oferentów, i w tej chwili są na etapie opiniowania. Jakie są wrażenia po wstępnej prezentacji i jakiej rekomendacji udzielą Komisji Przetargowej - na
te pytania nie mogli nam odpowiedzieć.
- Nie możemy przekazywać jakichkolwiek informacji. Mogę powiedzieć tylko tyle,
iż na pewno wybierzemy ofertę najbardziej
odpowiadającą potrzebom Koksowni, spełniającą ustalone wcześniej istotne warunki
zamówienia. O jakie warunki chodzi? Podstawowym jest uzyskanie systemu stanowiącego skuteczne narzędzie zwiększające
efektywność zarządzania i wspierania kierowania oraz kontroli Spółki w środowisku
dynamicznych zmian. Z jednej strony system musi zatem w sposób kompleksowy
objąć wszystkie istotne obszary działalności Spółki, z drugiej musi być wystarczająco elastyczny, aby dynamicznie dostosować się do zachodzących zmian w otoczeniu firmy - tłumaczy Cieślar.
Biuro Informatyki na brak zajęć nie może zatem narzekać, a nie zapominajmy
o codziennej, benedyktyńskiej pracy związanej z bieżącą konserwacją i naprawą
sprzętu. Owszem, w ciągu ostatniego roku
w Koksowni Przyjaźń wymieniono grubo
ponad 50 procent urządzeń informatycznych, niemniej kilka osób spełniających rolę „pogotowia“ wychodzi z biura na zakład
o 7.30 rano, a wraca o 15.00.
TEKST I FOTO: ADAM GOLASIŃSKI
Serwisant Zbigniew Helicki
w trakcie rutynowego
testowania urządzeń
10
SŁUŻBA ZABEZPIECZENIA KOKSOWNI
Wiesław Koźbiał przy obsłudze nalewaka benzolu.
Ta na pozór rutynowa operacja musi być nadzorowana
nie tylko przez mistrza zmianowego (w tym przypadku
Mieczysława Wiśniewskiego), ale też przez
Zakładową Straż Pożarną (Łukasz Szygulski)
Po pierwsze
- prewencja
W 2004 roku na terenie zakładu obsługiwali ponad 450 punktów
zabezpieczeń. Odejmując od tego weekendy, kiedy to nie wykonuje się prac remontowych, średnia wynosiła dwa dziennie.
Pracownicy Służby Zabezpieczenia Koksowni spisują się na
medal, bo w tym czasie Koksownię Przyjaźń nie nawiedził żaden pożar zagrażający produkcji, nie odnotowano też żadnych
zatruć ani znamion awarii instalacji gazowych.
wewnętrzne, organizowane w Koksowni z reguły co miesiąc. Nam udało się m.in. podpatrzeć, jak powinna wyglądać obsługa nalewaka benzolu oraz akcja nadmuchiwania tzw.
poduszki pianowej przy zbiorniku benzolu.
- To nie wyczerpuje zakresu naszych ćwiczeń - dodaje Kidawka. - Trenujemy gaszenie
pożaru na wysokości, ewakuacje, także z wysokich obiektów i stref niebezpiecznych. Często
z ćwiczeń tworzony jest materiał filmowy, który
później wykorzystywany jest w celach szkoleniowych. Oczywiście, w zajęciach stricte teoretycznych nasi ludzie uczestniczą codziennie.
Oprócz tego mamy w swoich szeregach specjalistów ds. prewencji i szkolenia, którzy systematycznie, może z wyjątkiem okresu letniego, uczestniczą w szkoleniach podstawowych
BHP. Pragnę podkreślić, że działania Służby
nie sprowadzają się tylko do działań interwencyjnych, bo są to głównie działania prewencyjne, które są realizowane na bieżąco. Zawsze dmuchamy na zimne. Wbrew obiegowej
opinii, my nie doszukujemy się nieprawidłowości, lecz wychwytujemy usterki mogące
wpływać na stan bezpieczeństwa zarówno
pożarowego, jak i gazowego.
Koksownia zaliczana jest do zakładów
podwyższonego ryzyka, dlatego szczególnie tu bez udziału zastępów Służby nie może odbywać się jakakolwiek operacja na
otwartym ogniu. Życie pokazuje jednak, że
obowiązki strażaka czy gazownika są dużo
szersze - ludzie ci zajmują się wszystkim - od
malowania, mycia, sprzątania, po mniejsze
lub większe remonty sprzętu zakładowego.
Skoro o remontach mowa, za swój wkład
Zakładowa Straż Pożarna otrzymała specjalną
nagrodę w postaci zmodernizowanego wozu
wodno-pianowego. W tym roku w kolejce do
„liftingu“ czekają dwa takie pojazdy. A wszystko dla bezpieczeństwa załogi.
TEKST I FOTO: ADAM GOLASIŃSKI
- Jeśli już zdarzały się drobne pożary, to paliła się trawa, gumowe odpady itp. - przyznaje
Zbigniew Kidawka, kierownik SZK. - Oczywiście w żaden sposób nie dezorganizowały one
życia zakładu, tłumione były w zarodku. Profesjonalizm załogi doceniły Zakładowa Komisja
Pożarowo-Techniczna i Zakładowa Komisja ds.
Kontroli Organizacji Bezpieczeństwa Pracy przy
Instalacjach i Urządzeniach Gazowych - zwołane pod koniec stycznia. Obie wystawiły naszym
strażakom i gazownikom najwyższe oceny, wyznaczając jednocześnie zadania na rok bieżący.
Profesjonalizm załogi byłby niemożliwy
bez regularnych ćwiczeń. Mogą one mieć charakter wewnętrzny (scenariusz sporządzają
kierownik Stacji Nadzoru Ratownictwa Gazowego lub komendant Zakładowej Straży Pożarnej) bądź też zewnętrzny (np. organizowane przez Komendę Miejską Państwowej Straży
Pożarnej). Częstsze są, rzecz jasna, ćwiczenia
Łukasz Szygulski, Tomasz Kwaśniewski, Jacek Jasica,
Stanisław Wojciechowski i Artur Zabiegała
w trakcie ćwiczeń przy zbiorniku benzolu
NASZA ZAŁOGA
11
„Skąd przyszedłeś,
tam wracaj“
Józef Stelmach - właściwy człowiek na właściwym miejscu.
Wybitny fachowiec i dobry kolega już niebawem po 40 latach pracy odejdzie na emeryturę
Zastał Koksownię drewnianą, a zostawia murowaną... Z poczuciem satysfakcji i dobrze spełnionego obowiązku 40-letnią
przebogatą karierę zawodową kończy pan Józef Stelmach, długoletni kierownik oddziału pieców koksowniczych i mistrz opalania baterii 3 i 4.
- Powiem szczerze, jeszcze to do mnie
nie dociera - mówi pan Józef. - Kiedy ogłosiłem swoją decyzję, koledzy też nie za bardzo
mogli w to uwierzyć. Ale cóż, zawsze pojawia
się ten moment, punkt graniczny, kiedy
w końcu trzeba sobie powiedzieć: koniec!
Pochodzi ze Stalowej Woli, studia kończył w krakowskiej AGH na wydziale metalurgicznym, specjalizacja cieplna i budowa
pieców przemysłowych. Pracę rozpoczynał w 1965 roku w Hucie im. Lenina (obecnie Sendzimira), w zakładzie koksochemicznym na wydziale pieców koksowniczych. Klimat krakowski do dzisiaj wspomina z nostalgią, ale silniejsza okazała się miłość do późniejszej żony - Janiny, katowiczanki. To spowodowało, że w 1975 roku
przeniósł się na Górny Śląsk. Z marszu
podjął pracę w kombinacie metalurgicznym budowanej wówczas Huty Katowice.
Był inspektorem nadzoru robót energetycznych, a także kierownikiem działu robót energetycznych oraz obiektów wielkiego pieca.
- Stara łacińska maksyma prawi „Skąd
przyszedłeś, tam wracaj“. Zawsze chciałem
wrócić do koksownictwa, dlatego kiedy
w 1984 roku otrzymałem możliwość zatrudnienia w tutejszych Zakładach Koksochemicznych, nie zastanawiałem się ani minuty
- przyznaje pan Józef, który później - obok
wspomnianej funkcji kierownika oddziału
pieców koksowniczych i mistrza opalania
baterii - przez pewien czas zajmował się
organizowaniem szkoleń w kombinatach
Gliwice, Makoszowy i Zaborze.
- Praca zawsze dawała mi wiele satysfakcji, nigdy nie miałem żadnych konfliktów, zarówno z podwładnymi, jak też z kierownictwem - wspomina świeżo upieczony
emeryt. - Do dzisiaj pamiętam styczeń
1987 roku, kiedy to uruchamialiśmy pierwszą baterię... Było niesamowicie zimno, do
tego stopnia, że „strzelała“ armatura. Ale
my dyżurowaliśmy we dnie i w nocy, wśród
załogi panował autentyczny entuzjazm. Nie
muszę chyba dodawać, co się działo, gdy
operacja zakończyła się powodzeniem,
i gdy wyprodukowaliśmy pierwszy koks. Tej
wspaniałej atmosfery nie były w stanie zepsuć nawet chude czasy, kiedy nie było
koniunktury i koks zalegał na zwałach. Wtedy wspólnie głowiliśmy się nad wydłużeniem czasu koksowania, nad bezpiecznym
obniżaniem temperatury, tak by nie było
problemów z wypchnięciem koksu. Każdy
angażował się całym sercem, wszyscy jak
jeden mąż walczyliśmy, by ten zakład mógł
istnieć dalej.
Emerytalne plany pana Józefa są niezwykle bogate… - Nie wiem czy się wyrobię z ich realizacją - uśmiecha się legenda
Koksowni. - Trzeba zaopiekować się domem w Stalowej Woli, mam też rodzinę
w Krakowie. Lubię ruch, szczególnie jazdę
na rowerze. Uwielbiam podróże. Może
w końcu znajdę trochę czasu, by odwiedzić
brata w Nowym Jorku…
Pan Józef kończy karierę zawodową,
ale bynajmniej nie zrywa kontaktów z Koksownią Przyjaźń. Deklaruje, że będzie systematycznie odwiedzać kolegów, wspomagać ich wiedzą i doświadczeniem.
- Przecież nie można zerwać kilkudziesięcioletnich kontaktów tak z dnia na dzień.
Życzyłby wszystkim pracownikom, by mieli
takie szczęście jak ja i mogli odejść w momencie rozkwitu zakładu. Oby taka koniunktura utrzymywała się jak najdłużej, bo
to pozwoliłoby Koksowni dobrze funkcjonować i nadal się rozwijać, a załodze zapewniłoby spokój i stabilizację. Jestem przekonany, że tak właśnie będzie.
ADAM GOLASIŃSKI
12
WYDARZENIA
Bal Koksownika
To już naprawd
ę były ostatki!
Kilka autokarów, 95 par, zabawa do białego
rana, konkursy, napitki i dobre jedzenie - tak w
wielkim skrócie można podsumować Bal
Koksownika, który zorganizowały Samorządny
Niezależny Związek Zawodowy Koksowni
Przyjaźń Sp. z o.o. oraz Związek Zawodowy
Pracowników Ruchu Ciągłego.
Humory pracownikom Koksowni - i zarazem uczestnikom imprezy - w ostatnią sobotę karnawału dopisywały wyśmienicie. Nie
musieli troszczyć się o dojazd, gdyż w umówionych miejscach
podstawione zostały autokary. Ośrodek wypoczynkowy w Rogoźniku spowity był białym puchem. Na dworze trzaskał niezły mrozik, więc pomysł z powitaniem grzańcem przy blasku ogniska
okazał się jak najbardziej na czasie. Jak podkreślił Waldemar
Czarnecki - wiceprzewodniczący ZZPRC, była to już piąta edycja
balu, który cieszy się dużą popularnością wśród zatrudnionych
w Przyjaźni. Uroczystego otwarcia Balu Koksownika dokonali
przewodniczący obu organizacji związkowych Wojciech Curyło
i Krzysztof Kalamat.
Niewątpliwie uwagę męskiej części widowni oraz grających
muzyków zwracały kreacje dam. Panie preferowały różne style począwszy od klasycznych sukni balowych, a skończywszy na
modernistycznych kolekcjach, odsłaniających dosyć odważnie to
i owo... Panowie - jak to zwykle bywa - pozostali wierni nieśmiertelnym garniturom.
Szampańska zabawa trwała do białego rana. Bardziej zmęczeni znajdowali się na szczęście pod troskliwą opieką partnerek. Kto
miał trochę więcej odwagi mógł wygrać małe co nieco w jednym
z kilku konkursów. Można było pochwalić się krzepą w dmuchaniu
balonów lub zaprezentować swe umiejętności w ubieraniu podczas tańca marynarki na lewą stronę. Z reporterskiego obowiązku
należy dodać, iż wodzirejem wspaniałej imprezy był Ryszard Będkowski.
(MP)
PRZEGLĄD PRASY
O nas i o branży
Rozwój zamiast upadłości
Na łamach wszystkich tytułów prasowych znalazły się rekordowe wyniki Koksowni Przyjaźń w roku 2004 oraz wstępna strategia rozwoju na lata 2005-2016.
„Ponad 646 mln zysku osiągnęła w ubiegłym roku największa w kraju Koksownia Przyjaźń w Dąbrowie Górniczej. Jeszcze przed rokiem
groziła jej upadłość. Firma przygotowuje się do dużych inwestycji,
które do 2016 r. przekroczyć mają 2,2 mld zł“ - czytamy w „Rzeczpospolitej“ z 26 stycznia br. Dziennik przypomina, że udziały na łączną
kwotę 700 mln zł w ramach konwersji zadłużeniowej objęło w zakładzie 26 wierzycieli, dodaje jednak, że sama koksownia spłaciła ponad 163 mn zł pozostałych zobowiązań publicznoprawnych.
Sporo miejsca poświęca autor planowanym inwestycjom:
„Aby utrzymać produkcję 2,5 mln ton, a w najbliższych latach
zwiększyć ją do 3,2 mln ton, koksownia zamierza do roku 2006 zainwestować ok. 437 mln zł w nową baterię koksowniczą [...]. Kosztem kolejnych 380 mln zł zmodernizowany ma zostać w ciągu
najbliższych trzech lat także wydział produkcji węglopochodnych,
a w latach 2008-2016 całkowicie wymienione mają zostać cztery
stare baterie, co pochłonie kolejny 1 mld zł“.
Mittal Steel myśli o wycofaniu się z przetargu
Pierwszy dzień lutego przyniósł rozważania nad dalszym losem Huty Częstochowa - możliwość nieprzystąpienia do przetargu
ogłosiła Mittal Steel. „Dokładnie oceniliśmy majątek huty i po zakończeniu własnej analizy doszliśmy do wniosku, że cena minimalna została ustalona zbyt wysoko, a nadwyżka wymagana do
wygrania przetargu nie ma ekonomicznego uzasadnienia“ - argumentował na łamach „Rzeczpospolitej“ Jacek Mireński, rzecznik
prasowy Mittal Steel. Według nieoficjalnych danych, Towarzystwo
Finansowe Silesia, sprzedające Hutę Częstochowa, zażądało za
nią ok. 900 mln zł. Zainteresowanie przystąpieniem do przetargu
podtrzymał ukraiński Związek Przemysłowy Donbasu.
Powstaje Holding Koksowo-Węglowy
„W piątek Ministerstwo Skarbu Państwa rozpocznie procedurę
wyboru doradcy prywatyzacyjnego dla powstającego Holdingu
Koksowo-Węglowego. Ma on być utworzony do połowy roku. W jego skład wejdą trzy polskie koksownie, w których koncentruje się
41,5 procent krajowej produkcji koksu“ - czytamy w „Rzeczpospolitej“ z 1 lutego br. Przesądzone jest, że kontrolę nad holdingiem
obejmie Jastrzębska Spółka Węglowa, jednak „nie wiadomo jeszcze, jaki pakiet JSW obejmie w Koksowni Przyjaźń“.
W drugiej części autor skupia się na analizie i prognozach dotyczących światowego i europejskiego zapotrzebowania na koks.
13
„Popyt na światowych rynkach rosnąć ma o ok. 10 mln ton rocznie, co najmniej do 2007 roku. Na rynkach światowych odczuwa
się obecnie deficyt koksu, między innymi dlatego, że Chiny ograniczają jego eksport (o ok. 10 mln ton), ze względu na rosnące zapotrzebowanie krajowe [...]. Polska jest obecnie największym
w Europie, a - po Chinach - drugim na świecie producentem i eksporterem koksu. Chiny wyeksportowały go w 2003 roku 14,7 milionów ton, Polska 5 milionów ton [...]. Polska w ubiegłym roku sprzedała w Europie ok. 5,2 mln ton koksu“.
Stawiają na koncern
Ten rok również zapowiada się
pomyślnie, bowiem niedawno Koksownia Przyjaźń podpisała z koncernem stalowym Arcelor Purchasing Group kontrakt na dostawę
koksu. „To kontrakt długoterminowy, do końca 2010 roku, ale
może zostać przedłużony o sześć lat. Dostarczać będziemy do
Arcelora 550 tys. ton koksu rocznie, wartego około 1 mld zł.
Chcemy wykorzystać koniunkturę na rynku, bo cena na koks może się zmienić“ - tłumaczył Marek Szurma z Działu Informacji
Ogólnej dąbrowskiej Koksowni na łamach „Dziennika Zachodniego“ z 31 stycznia br.
Wiceprezes został p.o. szefa
Potwierdziły się wcześniejsze
spekulacje - dr Andrzej Kołacz został odwołany z funkcji prezesa
Koksowni Przyjaźń. Walne zgromadzenie udziałowców - a decydujący głos należał do Jastrzębskiej Spółki Węglowej (46 proc. udziałów) - powołało na p.o. prezesa Lucjana Norasa, dotychczasowego wiceprezesa ds. handlowych spółki - podaje „Puls Biznesu“ z 1 lutego br.
Pomogą utworzyć holding
W kwietniu zostanie wybrany doradca prywatyzacyjny
Jastrzębskiej Spółki Węglowej - ogłasza „Gazeta Prawna“ z 9 lutego. Do końca 2005 roku przygotuje on wycenę spółki, opracuje
szczegółowy model grupy kapitałowej oraz strategię prywatyzacji.
„Zakłada się, że konsolidacja JSW z koksowniami doprowadzi do
wzrostu ich wartości przed wprowadzeniem holdingu na giełdę, co
mogłoby nastąpić w przyszłym roku. Na parkiecie znalazłoby się
jednak tylko 30 proc. akcji, gdyż rząd nie chce pozbawić się kontroli nad polskim koksem do czasu zakończenia restrukturyzacji
całego sektora węglowego [...]. Niewykluczone, że w przyszłości
akcje grupy koksowniczej znalazłyby się na giełdzie w Londynie“
- ocenia „Gazeta Prawna“.
(oprac. AG)
PORADY PRAWNE
Jesteśmy trzy lata po rozwodzie. Do tej pory nie podzieliliśmy majątku wspólnego. Po
rozwodzie mąż rozpoczął działalność gospodarczą, w związku z którą ma zaległości
podatkowe. Z tego powodu komornik zajął
pół naszego wspólnego samochodu. Czy
mógł tak zrobić, skoro zaległości powstały
po rozwodzie?
Komornik nie mógł zająć auta. Rozwiedziona
żona podatnika nie odpowiada w ogóle za zaległości podatkowe męża, jeśli powstały one
po ustaniu wspólności ustawowej małżeńskiej
w drodze rozwodu. W konsekwencji, komor-
nik nie może zająć jakichkolwiek ruchomości
(np. auta) stanowiących współwłasność jakiejkolwiek osoby trzeciej z podatnikiem,
w tym przypadku byłej żony. Rozwiedziona
żona odpowiadałaby solidarnie całym swoim
majątkiem z byłym mężem za jego zaległości
podatkowe tylko wtedy, gdyby zobowiązania
podatkowe męża powstały w czasie trwania
wspólności ustawowej małżeńskiej (innymi
słowy, gdyby żona w czasie trwania małżeństwa osiągała korzyści majątkowe z firmy męża) i tylko do wysokości wartości jej udziału
przypadającego jej w byłym majątku wspólnym. W wyniku rozwodu ustaje jednak wspól-
ność ustawowa małżeńska, a powstaje
współwłasność w częściach idealnych, tzn.
de facto dwa odrębne majątki, z tym że fizycznie nie podzielone. Tak więc rozwiedziona żona nie może być pokrzywdzona przez egzekucję skarbową z powodu niepodzielenia majątku po rozwodzie i powinna wnieść zażalenie
na czynności komornika, w szczególności
o uwolnienie spod zajęcia auta jako elementu
jej majątku osobistego, nie podlegającego zajęciu. Aby uniknąć kolejnych nieporozumień,
najlepiej wnieść sprawę do sądu o podział fizyczny majątku.
(JN)
14
HOBBY
Średni czas rozegrania jednego rozdania wynosi ok. 7-8 minut. Bazując na prostych obliczeniach, by rozegrać wszystkie możliwe - z punktu widzenia rachunku prawdopodobieństwa - rozdania, należałoby poświęcić ponad… 1500
lat. Czy to nie ekscytujące siadać do kilkuminutowego problemu „wyjętego“ z tak
ogromnego interwału czasu?
Brydżem, bo o nim mowa, pasjonuje się około 100 pracowników Koksowni Przyjaźń.
- Rodzice twierdzili, że zasady brydża
poznałem wcześniej niż czytanie i pisanie
- mówi Krzysztof Lebdowicz. - Tym „czwartym do brydża“ byłem już w wieku 6 lat. Może nigdy nie byłem wielkim graczem, osiągającym sukcesy na dużych imprezach, bo
z reguły byłem „bliżej środka“, a w meczach
ligowych swoistym żelaznym rezerwowym,
ale jakoś to moje życie kręci się wokół stolika brydżowego.
Szef Zintegrowanych Systemów Zarządzania to bezsprzecznie spiritus movens brydża w Koksowni Przyjaźń, gdzie głównie z jego inicjatywy „od zawsze“ rozgrywane są turnieje brydżowe. Rozpoczęło się zwyczajnie:
jakieś niezobowiązujące turnieje, np. z okazji
Dnia Kobiet, potem próba udziału w Korespondencyjnych Mistrzostwach Polski.
- Specyfika imprezy polega na tym, że
rozgrywki - odbywające się w każdy drugi
Umysły
Krzysztof Lebdowicz:
„W brydżu pasję od hazardu dzieli mała, wręcz niezauważalna granica. Ja nigdy nie
dałem się złapać w szpony hazardu, mimo że ocierałem się o takie ryzyko. Bywają
profesjonalne turnieje, gdzie stawki za wygraną są gigantyczne - za zdobycie czołowego miejsca człowiek może się ustawić na kilka lat“.
Bo brydż to gra porównawcza, gracz cały
czas przyrównuje się do przeciwnika, i to
zarówno do tego zasiadającego przy jednym stoliku, jak i do tego grającego na dru-
Foto: Adam Golasiński
„Moim celem nigdy nie było zwycięstwo. Celem było analizowanie i rozwiązanie różnych problemów, nie tylko np. rozkładu kart przy stoliku brydżowym. Takie cele realizowałem zresztą na innych płaszczyznach. Już dość dawno temu przestało mnie
interesować proste rozwiązywanie krzyżówek - zacząłem je układać. Obecnie ciągnie mnie w stronę słowa pisanego. Nie zważając na nic - w wieku 45 lat debiutowałem literacko. Pisuję czasami felietony, eseje, krótkie opowiadania lub nowelki. Na
przykład zakładam sobie, że napiszę opowiadanie zawierające 444 wyrazy lub składające się z 99 liter. Oczywiście opowiadanie spójne i logiczne, zawierające wprowadzenie, rozwinięcie, zakończenie. To świetny sposób na ćwiczenie logiki. I muszę
przyznać, że na tej niwie odniosłem już zaskakujące sukcesy. Kilka razy udało mi się
wygrać konkursy literackie“.
Na sukcesy nigdy nie jest za późno. A pomyśleć, że wszystko zaczęło się tak niewinnie, od... „czwartego do brydża“.
poniedziałek miesiąca - toczą się równolegle w około 80 miejscach. Gra się nie tylko
na terenie Polski, bo do rywalizacji włącza
się też polonia skupiona w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, Chorwacji, Ukrainie
i wielu innych państwach. Proszę sobie wyobrazić - do stolików siada ponad 1000 par
- amatorów i profesjonalistów - wszyscy oni
mają przed sobą taki sam układ kart i myślą
w jaki sposób osiągnąć najlepszy wynik.
gim końcu świata. Im większa ilość zawodników, tym osiągnięty sukces sprawia
większą radość - mówi pan Krzysztof.
Z każdym rokiem Lebdowicz zaszczepiał
bakcyla coraz to większej ilości pracowników
Koksowni. Dziś efekt jest imponujący - mniej
lub bardziej regularnie w brydża gra około
100 osób. Takie zainteresowanie sprawiło, iż
przed czterema latami udało się zainaugurować Mistrzostwa Polski Koksowników.
- W mistrzostwach udział biorą zawodnicy z różnych zakładów, ale związanych
z branżą koksowniczą. Przyznawany tytuł
Mistrza Polski Koksowników jest jak najbardziej autentyczny. Mało jest pracowników
koksowni noszących tytuł Mistrza Polski
- a tacy już u nas są. Moja satysfakcja nie
sprowadza się do tego, że ci ludzie mi zaufali. Najbardziej cieszy mnie to, że ci ludzie
w pewnym momencie zdobyli się na odwagę i uwierzyli, że mistrzowie brydżowi nie są
wcale poza zasięgiem ich możliwości, i jeżeli już nie w całym cyklu to przynajmniej
podczas jednych zawodów mogą sprawić
niespodziankę. Powiedzmy sobie szczerze
- brydż to nie szachy, gdzie zawodowca
i amatora dzieli przepaść. Taki Kasparow
wygra z amatorem, i to z zawiązanymi oczami. W brydżu sytuacja jest zupełnie odwrotna. Amator, a tacy właśnie grają w Koksowni, może przy pewnej dozie szczęścia zmierzyć się przy jednym stoliku nawet z największym mistrzem, i nie jest bez szans na
sukces - przy solidnej, poprawnej rozgrywce. Że jest to prawda, niech świadczą wyniki Korespondencyjnych Mistrzostw Polski.
Na przestrzeni kilku ostatnich lat mieliśmy
już kilka przypadków, kiedy to nasi pracownicy w gronie 1300 par plasowali się
w pierwszej dziesiątce!
HOBBY
15
analityczne
Foto: archiwum Krzysztofa Lebdowicza
Takim właśnie czołowym graczem
jest Stanisław Makuch, bodaj najbardziej
utytułowany brydżysta Koksowni Przyjaźń. Równo przed rokiem, wraz ze swoją
żoną, wśród 1311 par biorących udział
w Korespondencyjnych Mistrzostwach
Polski zajął 9. miejsce. Dla porównania,
Andrzej Wilkosz - wykładowca metodyki
na AGH i wizytówka polskiego brydża
w świecie - był dopiero 300-setny...
Pan Stanisław kolejne stopnie wtajemniczenia osiągał w zakładzie, ale zaczynał przed 20 laty w wojsku. - To był zupełny przypadek. Grali koledzy, więc się przyłączyłem. No i zakochałem bez pamięci, bo
to była miłość od pierwszego wejrzenia.
Później trafiłem do hotelu robotniczego
w Strzemieszycach Sulnie, gdzie graliśmy
z kolegami całymi dniami. Po 10 latach
małżeństwa nauczyłem swoją żonę, która
teraz często towarzyszy mi w zawodach.
Obok wspomnianego 9. miejsca w mistrzostwach, największym sukcesem pana
Stanisława jest ubiegłoroczne wicemistrzostwo Śląska. Do tego dochodzą dwa triumfy
w czempionacie koksowników, jedno pierwsze i dwa drugie miejsca w zakładowych turniejach o Puchar Fundacji Sportu i Zdrowia
czy też druga pozycja w dąbrowskim cyklu
turniejów im. Szuścika. Na fali sukcesów
brydżysta zainicjował utworzenie drużyny ligowej - przed kilkoma miesiącami „Koksownia Przyjaźń“ rozpoczęła zmagania w A-klasie. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują jednak, że na jesieni występować już
będzie w lidze okręgowej.
- Brydż nie jest zwykłą grą w karty - zastrzega pan Stanisław. - Można się nauczyć zasad, pewnych ruchów z książek,
ale nie umieć ich zastosować w grze. Tu
chodzi przede wszystkim o zdolność prze-
Brydż wśród pracowników Koksowni
cieszy się ogromnym powodzeniem
Stanisław Makuch:
„Jest licytacja, dochodzę do kontraktu 3 bez atu. W normalnym układzie nie mam możliwości ugrać. Wistuję z ręki kolorem, co do którego mam największe obawy. Przeciwnik gra inny kolor, dokładnie ten, który mi odpowiada“ - czyli coś w rodzaju pokerowego blefu, jedna z zagrywek psychologicznych brydżystów. Ile jest takich zagrywek?...
Tu blef nie był potrzebny: „To się wydarzyło na mistrzostwach w 1928 roku. Jeden
z graczy zalicytował 7 pik, bo posiadał 13 pików, od asa do dwójki. Prawdopodobieństwo takiego układu jest jak jeden do kilku milionów czy nawet miliardów. Historia nie zna drugiego takiego przypadku, do dziś jest on opisywany w encyklopediach. Rywal na odzywkę miał 3 karo. Zalicytował 7 bez atu, i wygrał, bo nie dopuścił do zawistowania w pikach“.
widywania. Doświadczony gracz nie trafia
w ciemno, on po prostu wie jak zagra
przeciwnik, on to czuje. W szachach człowiek przegrywa z komputerem, tu jest to
raczej niemożliwe, z jednej prostej przy-
czyny - maszyna nie ma i nigdy nie będzie
mieć intuicji. Komputer dobry jest tylko jako narzędzie służące do podpatrywania,
śledzenia innych graczy. Najważniejszy
jest fizyczny kontakt z innym graczem,
spojrzenie w oczy, dojrzenie tego błysku.
Dlatego cieszę się, że w Koksowni jest tyle osób, z którymi mogę dzielić swoją pasję. Oczywiście, koleżanek i kolegów do
brydża nigdy za dużo. Gdyby ktoś chciał
się dołączyć, służymy pomocą i zapraszamy na zajęcia.
ADAM GOLASIŃSKI
Stanisław Makuch wraz z żoną Anną (z pucharami) należą do najlepszych brydżystów w Koksowni
„Najpiękniejsze nie są gry kończące, lecz
„częściówki“ - 7, 8, 9 lew. Powiedzmy, zagrywka jeden bez atu, gdzie trzeba wziąć
7 lew - to dopiero wymaga umiejętności.
Jak ktoś ma wszystkie asy, króle i damy,
to nie sztuka wziąć 13 lew. Sztuka to zrobić coś z niczego“.

Podobne dokumenty

Nowa przyjazn_04_2006.indd

Nowa przyjazn_04_2006.indd trategiczne decyzje Zgromadzenia Wspólników miały wpływ na to, co dzieje się obecnie w Przyjaźni. Zawistni twierdzą, że tak ogromne inwestycje to przesada. Wiele z tych zadań spada na Pańskie barki...

Bardziej szczegółowo

Nowa Przyjazn08_OK.indd

Nowa Przyjazn08_OK.indd Za najlepszego kandydata na wiceprezesa odpowiedzialnego za ekonomikę i finanse RN uznała 35-letniego Roberta Ostrowskiego, zajmującego się wcześniej finansami w Mittal Steel Poland (dawna Huta Kat...

Bardziej szczegółowo