Dołącz do najlepszych!
Transkrypt
Dołącz do najlepszych!
REKLAMA nr 8 (107) 2013 ISSN 1734-7076 NOWE Życie NAKŁAD 25 000! Olsztyna (22.04-13.05. 2013) BEZPŁATNY Dwutygodnik z Warmii i Mazur REKLAMA Psia kultura str. 5 Franczyza z Carrefour Dołącz do najlepszych! str. 3 “Nowe Życie Olsztyna” nr 8 (107) 2013 Pod Stary Ratusz nie podjedziesz Uwaga na znaki drogowe! Rynek Starego Miasta został zamknięty dla samochodów. Letnia organizacja ruchu będzie obowiązywała do 13 października. Zmiany różnią się od ubiegłorocznych. Nie będzie można parkować w sąsiedztwie Starego Ratusza, zamknięta dla ruchu będzie ul. Rodziewiczówny oraz fragment pl. Jedności Słowiańskiej od strony ul. Piastowskiej do ul. Staromiejskiej. Czy nie pora raz na zawsze zamknąć rynek? Ale wtedy trzeba zadbać o nowe parkingi, o których wciąż się gada, gada, gada… Kontrowersyjna Wojska Polskiego Konsultacje w sprawie przebudowy (na czteropasmówkę) al. Wojska Polskiego zostały przedłużone. Jest to zarazem droga nr 51, więc trwa bój o ograniczenie ruchu ciężarowego. Zdumiewa, że nikt nie podnosi sprawy braku parkingów w tej okolicy, zwłaszcza na obrzeżach popularnego parku i polikliniki MSW, bo to raczej samochody osobowe są tam największą uciążliwością. Spływy i rajdy Wreszcie wiosna, pora na większy ruch po zdrowie w ramach imprez „Olsztyn Aktywnie”. Oddział Warmińsko-Mazurski PTTK zaprasza 28 kwietnia na spływ kajakowy Łyną pod prąd (!) na trasie Olsztyn – Bartąg (8 km). Start o godz. 9.30 z przystanku autobusowego naprzeciwko Szpitala Miejskiego w Olsztynie, w kierunku ul. Mochnackiego. Zapisy w biurze PTTK codziennie w godz. 12-16., a w piątki między 11 a 14 (Olsztyn, ul. Staromiejska 1/13, tel. 89 527-36-65). Informacje www.mazury.pttk.pl. Warto też przygotować się do kolejnego rajdu na orientację 11 maja (sobota). Start i meta w Szkole Podstawowej w Rusi. Planowana jest trasa piesza, piesza ekstremalna oraz rowerowa. Impreza jak zawsze bezpłatna. Więcej informacji na stronie: www.rno.warmia.pl. Pytają o komfort jazdy W miejskich autobusach wybranych linii pracownicy Zarządu Komunikacji Miejskiej do 28 kwietnia prowadzą badania jakości usług. Olsztyńskich zarządców komunikacji zmobilizowała do tego prośba… Związku Miast Polskich, bo narzekania pasażerów nie wystarczały. Jakaś sprawcza siła wyższa przydałaby się i w innych dziedzinach. Olsztyn istą pomysłowością błysnęli studenci Wydziału Humanistycznego, wybierając koszulkę z napisem „Nie bądź tuman, wybierz human”. Oburzyło to niektórych studentów i pracowników, którzy twierdzą, że to wyraz nietolerancji, godny raczej kiboli piłkarskich, nie humanistów. Ale studenccy działacze są z siebie zadowoleni i „tumanowe” hasło uważają za dobry żart. Dla przypomnienia: jedna z definicji określa humanizm jako postawę intelektualną i moralną, wyrażającą się troską o potrzeby, szczęście, godność i swobodny rozwój człowieka. w światowym ruchu Wcześniej można zdobyć kondycję w… Galerii Sztuki BWA. 27 kwietnia (sobota, godz. 12) organizuje ona Slow Art Day, czyli wolne smakowanie sztuki i degustację „Slow food”. Można wolno (co najmniej 10 minut), pod okiem fachowca, podziwiać wybrane trzy dzieła sztuki. A potem dyskutować o tym podczas lunchu. Ruch Slow Art ma być lekarstwem na bierne i męczące zwiedzanie wystaw. Dlatego jednego dnia w roku muzea i galerie na całym świecie, zrzeszone pod szyldem Slow Art Day, organizują specjalne wydarzenie, którego celem jest zwiedzanie z założeniem obejrzenia 3-5 obiektów, zatrzymania się i zastanowienia się nad nimi oraz ich ocenienia. No to stańmy się wreszcie światowcami, niezależnie od gustów! To był Rom! etyckie prace można oglądać do 3 czerwca – zastąpią choć w części spóźnioną wiosnę. Patria Nostra W Olsztynie zarejestrowano Stowarzyszenie Patria Nostra (Nasza Ojczyzna), założone przez prawników i więźniów niemieckich obozów koncentracyjnych. Przewodzą mu mecenas Lech Obara i Janina Luberda-Zapaśnik – prezes oddziału Polskiego Związku Byłych Więźniów Politycznych Hitlerowskich Więzień i Obozów Koncentracyjnych. Stowarzyszenie chce walczyć z kłamliwymi informacjami w prasie i nauce na temat „polskich obozów zagłady” w czasie II wojny światowej. Na takich kłamców przydałyby się metody cosa nostry! Nowemu stowarzyszeniu życzymy udanych akcji. Europejskie Dni Dziedzictwa Kolejna wystawa Uli Dudko W Galerii „Sąsiedzi” Miejskiego Ośrodka Kultury w Olsztynie otwarto wystawę niebanalnego malarstwa autorstwa Urszuli Dudko. To kolejna prezentacja jej prac w naszym mieście. Obrazy zatytułowane „Tam, gdzie moje wyspy szczęśliwe” przedstawiają przede wszystkim kwiaty, ulubiony motyw malarki. Piękne, wręcz po- „Nie od razu Polskę zbudowano” to hasło kolejnej, XXI edycji Europejskich Dni Dziedzictwa 2013 w Polsce, które odbędą się we wrześniu (7-8 i 14-15 września). Nadarza się okazja, by pokazać Polskę jako państwowość, która ukonstytuowała się w X wieku i trwa do dzisiaj. Organizatorzy zachęcają obywateli, a zwłaszcza organizacje pozarządowe do zgłaszania swoich pomysłów. Koordynatorem regionalnych obchodów jest Narodowy Instytut Terenowy Oddział w Olsztynie. Propozycje wydarzeń można wysyłać do 15 maja na adres: ot.olsztyn@ nid.pl, podając tytuł i termin projektu. Informacje: Joanna Jakutowicz (tel. 89 521 26 89). Humanowe spory Na UWM trwa kortowiadowy konkurs na koszulki wydziałowe. SwoNOWE Życie Olsztyna W wieku 89 lat, 10 kwietnia, zmarł przywódca olsztyńskich Cyganów Zbigniew Bilicki. Pochowano go na cmentarzu komunalnym w Olsztynie. Na jego pogrzeb przybyli Romowie ze świata i przedstawiciele lokalnych władz. Bo pan Zbigniew był wielką i światłą postacią – nie tylko w świecie Romów. Znało go i podziwiało wielu olsztynian. Cudem uratował się z hitlerowskiego obozu śmierci, a po wojnie pomagał swoim ziomkom osiedlać się, uczyć się, zdobywać nowe zawody i pracę. Założył spółdzielnię kotlarską „Metalowiec” i prowadził międzynarodowy zespół pieśni i tańca Romów „Baro Drom”. Był m.in. przewodniczącym Rady Starszyzny Romów w Polsce i honorowym członkiem sejmiku województwa warmińsko-mazurskiego. W 2010 roku prezydent RP Lech Kaczyński odznaczył go Złotym Krzyżem Zasługi. Jego potomkowie i uczniowie założyli kolejne zespoły oraz Stowarzyszenie Kultury Romskiej „Hitano”, sławiąc Olsztyn na wielu festiwalach, nie tylko romskich. To był prawdziwy Cygan, zasługujący na wdzięczną pamięć. Wybrał i skomentował JJP Wydawca: Agencja Reklamowo-Wydawnicza INNA PERSPEKTYWA” Paweł Lik, 10-089 “Olsztyn, ul. Ga³czyñskiego 1/31 redaktor naczelny: Leszek Lik, redaktor wydania bezpłatnego: Paweł Lik, [email protected]; sekretarz redakcji: Olga Ropiak; dziennikarze: Andrzej Zb. Brzozowski, Olga Ropiak, Jacek Panas, Jerzy Pantak, Mirosław Rogalski, Mariusz Wadas; korekta: Irena Robak, Olga Ropiak; współpraca: Krzysztof Rzymski fot. okładka: Materiały powierzone, Biuro promocji i reklamy: tel. 505 129 273; (r) – materiał reklamowy lub powierzony, ar- archiwum redakcji. Redakcja nie odpowiada za treœæ i formê powierzonych materia³ów, zastrzega sobie prawo adiustacji powierzonych tekstów. temat z okładki “Nowe Życie Olsztyna” nr 8 (107) 2013 Wywiad z Francois Vincent, dyrektorem ds. rozwoju franczyzy w Carrefour Polska Franczyza z Carrefour Dołącz do najlepszych! Dlaczego Carrefour Polska buduje sieć franczyzową? Co jeszcze wyróżnia franczyzę z Carrefour od innych obecnych na polskim rynku? Jako jedyny franczyzodawca w Polsce mamy doświadczenie w prowadzeniu własnych sklepów spożywczych. Ponadto franczyza z Carrefour oparta jest na czterech filarach. Są to: silna i rozpoznawalna marka, dobrze dobrany asortyment oraz sprawna logistyka, przekazanie doświadczenia w prowadzeniu sklepu (tzw. know-how), wsparcie fot. Materiały powierzone Tradycyjny rynek spożywczy w Polsce potrzebuje modernizacji. Małe sklepy mają potencjał i kapitał nie do przecenienia – lojalność klientów, natomiast nie umieją dostosować się do ich potrzeb. Franczyza z Carrefour jest dzisiaj dla nich najlepszym rozwiązaniem. Proponujemy partnerom sprawdzony koncept franczyzowy. Gwarantujemy poprawę rentowności biznesu, silne wsparcie i doradztwo specjalistów na każdym etapie projektu oraz szeroki pakiet wyposażenia. Sklepy, które zdecydowały się na współpracę w ramach franczyzy z Carrefour, notują wzrost obrotów średnio o około 20-30 proc. Nie pobieramy również opłaty wstępnej za przystąpienie do sieci. Osiągnięcie sukcesu jest łatwiejsze, kiedy u boku ma się silnego i doświadczonego partnera, takiego jak Carrefour. Wystarczy się z nami skontaktować. przez cały okres współpracy. Współpraca z nami oparta jest na kompetencji, uczciwości i odpowiedzialności. W Polsce działa już ponad 330 sklepów franczyzowych z logo Carrefour Express i Globi, co pokazuje, jak skuteczny jest nasz system. Każdego miesiąca przybywa kilkanaście nowych placówek. Jesteśmy dumni, ponieważ wielu franczyzobiorców nie poprzestaje na jednym sklepie. Francois Vincent, dyrektor ds. rozwoju franczyzy w Carrefour Polska daży do 100 m2, przeznaczony do lokalizacji wiejskich i w małych miastach. Co konkretnie oferujecie franczyzobiorcy? Jakie sklepy w ramach franczyzy z Carrefour mogą prowadzić polscy przedsiębiorcy? Franczyzobiorcom otwierającym sklepy z zielonym logo zapewniamy szeroki pakiet otwarciowy. Między innymi pokrywamy 100 proc. inwestycji w sprzęt IT, meble do działu alkoholowego, na owoce i warzywa oraz logo zewnętrzne, dekorację wewnętrzną i komplet ubrań dla personelu. Właścicielom „pomarańczowych” placówek finansujemy całe wyposażenie. Zapewniamy także pakiet marketingowo-reklamowy. Organizujemy również szkolenia w centrali sieci oraz skle- Proponujemy franczyzę w trzech formatach. Pierwszy z nich to Carrefour Express z zielonym logo o powierzchni od 100 do 500 m2, przeznaczony do lokalizacji miejskich i wiejskich. Drugi to Carrefour Express convenience z pomarańczowym logo, mający powierzchnię do 100 m2, przeznaczony do lokalizacji w centrach dużych miast. Ostatni to Globi – koncept dla sklepów o powierzchni sprze- pie. Jak już wspomniałem, doradcy Carrefour służą wsparciem na każdym etapie prowadzenia sklepu. Pracę z naszymi franczyzobiorcami rozpoczynamy jeszcze przed otwarciem placówki, a później, z miesiąca na miesiąc, wspólnie pracujemy nad poprawą rentowności. Serdecznie zapraszamy do współpracy! Więcej informacji o franczyzie z Carrefour: Tel.: +48 (22) 517 25 09 Tel.: +48 (22) 517 27 23 E-mail: [email protected] www.carrefour.pl Carrefour mnie przekonał Handel? To u niej rodzinne dech konkurencji. Zrozumiałam, że trudno mi będzie poradzić sobie we własnym zakresie – opowiada pani Ewelina. – Zdecydowałam się na miękką franczyzę z lokalną siecią. Jednak wyniki sklepu się nie poprawiły. Przełomem okazało się dopiero przyjęcie oferty Carrefour – dodaje. Pani Ewelina Ciapała pasjonuje się handlem od wielu lat. Już jako mała dziewczynka lubiła pomagać w rodzinnej hurtowni. A kiedy skończyła szkołę średnią, rodzice powierzyli jej prowadzenie sklepu w Sułkowicach pod Krakowem. Co daje Carrefour Przez kilka lat pani EweDo związania się z sielina samodzielnie zarządzała cią Carrefour Express, panią sklepem, jednak zaczęło brakować jej pomysłów i środków Ewelinę przekonała siła i rozna poprawę rentowności. Na poznawalność marki. Z dorynku lokalnym zaczęły wtedy świadczenia wiedziała jedzachodzić znaczące zmiany. nak, że logo to nie wszyst– Wiele okolicznych sklepów ko. Ważnym argumentem był przystąpiło do sieci franczyzo- dla niej również brak opłaty wstępnej i oferta produkwych. Czułam na plecach odnzo-25-01-2013-druk.pdf 1 2013-01-25 12:42:34 C M Y CM MY CY CMY K tów. Dzięki Carrefour sklep pani Eweliny ma dziś dostęp do odpowiednio dobranego asortymentu. Ważne są zwłaszcza produkty marki własnej Carrefour, które cieszą się popularnością wśród klientów. – Konsumenci mają tu mniejszy budżet na artykuły spożywcze, dlatego chętnie sięgają po jakościową żywność w niższej cenie – zauważa pani Ewelina. Pani Ewelina dostała od Carrefour także wsparcie finansowe i pomoc merytoryczną na każdym etapie współpracy. Już na początku doradcy firmy pomogli jej stworzyć plan sklepu i rozmieszczenia towarów na półkach. Zagwa- rantowali także pełne wsparcie przy otwarciu sklepu. Dzięki wprowadzeniu systemu komputerowego finansowanego przez Carrefour, praca stała się znacznie prostsza i spadły koszty związane z prowadzeniem sklepu. – Klikam dwa razy i zamówienie jest przyjęte. Poza tym oszczędzam, bo nie muszę zatrudniać dodatkowej osoby. Bardzo ważne dla prowadzenia sklepu są także dostawy z dnia na dzień – mówi pani Ewelina. Jak budować rentowność Współpraca pomiędzy Carrefour a panią Eweliną układa się bardzo dobrze. Dzięki wprowadzo- fot. Materiały powierzone Pani Ewelina Ciapała ma dopiero 29 lat, ale sklepem spożywczym w podkrakowskich Sułkowicach zarządza już niemal dekadę. Dawno zrozumiała, że aby poprawić wyniki, powinna zdecydować się na franczyzę i długo szukała odpowiedniego partnera. W końcu zdecydowała się na współpracę z Carrefour. W ubiegłym roku obroty „zielonego” Carrefour Express pani Eweliny wzrosły o blisko 42 proc., a ona mogła się zająć rozwojem dwóch kolejnych sklepów. Ewelina Ciapała nym wspólnie zmianom, liczba klientów sklepu wzrosła o ponad 30%, zwiększyły się też obroty. – Bardziej świadomie prowadzę sklep. Carrefour daje mi narzędzia i na bieżąco, z miesiąca na miesiąc, doradza, jak budować rentowność. W przypadku mojego sklepu bardzo ważne dla poprawy wyników okazały się zmiany wprowadzone w dziale produktów świeżych. Do części z nich byłam nastawiona sceptycznie. Na szczęście Carrefour przekonał mnie, pokazując twarde dane – opowiada pani Ewelina. Obecnie pani Ewelina zajmuje się rozwojem dwóch nowych sklepów. Niedawno otworzyła „pomarańczowy” Carrefour Express w centrum Krakowa. Na tle okolicznych placówek sklep pani Eweliny wyróżnia się nowoczesnością i z pewnością przyciągnie tysiące nowych klientów. 4 “Nowe Życie Olsztyna” nr 6 (105) 2013 nauka kto ma rację? nzo-22-02-2013-300dpi-bez-spadow-cmyk-druk.pdf 1 2013-02-22 09:26:36 “Nowe Życie Olsztyna” nr 8 (107) 2013 5 C M Y CM MY CY CMY K Psia kultura Za oknami wiosna. Trochę późna, ale zawsze optymistycznie nastraja do życia. Nie ma nic przyjemniejszego od spaceru w słoneczny ranek z twarzą wystawioną na wspaniałe promienie słoneczne. Rzadko się wtedy patrzy pod nogi, a tu mogą czyhać nieprzyjemne niespodzianki. Każdemu z nas zdarzyło się pewnie nieraz wdepnąć w psią kupę. N ie jest to jednak wina sympatycznych (w większości) czworonogów, a wyłącznie ich właścicieli. Śmiem twierdzić, że to nas między innymi odróżnia od wielu krajów Europy. Już kilkanaście lat temu, będąc poza granicami naszego kraju, zauważyłem, że nieodłącznym ekwipunkiem każdej osoby spacerującej z psem, oprócz smyczy i kagańca, jest trzymana w dłoni foliowa torebka. Początkowo nie wiedziałem, do czego służy, ale szybko zobaczyłem jej zastosowanie. Rzecz w naszych realiach i „kulturze” niezwykle rzadka i wręcz wstydliwa. Takie przynajmniej odnoszę wrażenie, obserwując zachowanie niektórych właścicieli czworonogów. o innego, jak piesek biega na posesji lub w przydomowym ogrodzie. Wtedy jakoś nie ma problemu, by się schylić i pozbierać. Bo przecież dziecko albo my sami możemy w to wdepnąć. W miejscu publicznym mało kogo to obchodzi. A przecież im większy piesek, tym większy problem. Oczywiście nie wszyscy mają do tego lekceważący stosunek C i z roku na rok widać poprawę. Może czasami warto zwrócić jednej czy drugiej osobie uwagę, a nawet publicznie ją zawstydzić? nnym sposobem są mandaty nakładane przez strażników miejskich. Obowiązek sprzątania po swoich pupilach nakłada na właścicieli psów uchwała rady miasta z 2006 roku. Informuje ona także o trzymaniu swoich ulubieńców na smyczy, a zwierząt wyjątkowo agresywnych ras w kagańcu. Piesek jednak musi się wybiegać i nieraz byłem świadkiem, jak właściciele byli zajęci pogaduszkami z napotkanymi znajomymi i mało ich obchodziło, gdzie jest i co robi ich pupil. I C zasami odnoszę wrażenie, że dla niektórych osób wyjście z psem na spacer to jakaś wymyślna kara i chcą ją odbyć jak najszybciej i bezproblemowo. Niejednokrotnie cedują to na dzieci, które też nie bardzo wiedzą, jak się zachować. ieska można jednak wytresować, nauczyć zachowania, które będzie nam odpowiadało. Właścicieli psów tresurze poddać się nie da. Powinni więc postępować tak, aby zachowanie ich ulubieńców nie narażało innych na przykrości. Świadczy to wyłącznie o ich kulturze. Do posiadania psa, tak jak i do wielu innych rzeczy, trzeba po prostu dorosnąć. Andrzej Zb. Brzozowski P Pies to nie człowiek Oj, panie Andrzeju! Ma Pan rację. Psa trzeba wytresować, żeby chodził do ubikacji siadał na sedes, a potem spuścił wodę. I to będzie nowoczesne, bezstresowe wychowanie psa. To tak, jak przestrzeganie zapisów ustawy o nieznęcaniu się nad zwierzętami, która zabrania złego obchodzenia się z czworonogami, ale pozwala na kastrowanie w majestacie prawa. Szkoda, że nie doświadczyły tego te osoby, które wymyśliły to bezlitosne prawo. W naszym kraju mamy tylko zakazy. Wyprowadzanie psów na smyczy, w kagańcu, no i oczywiście w pampersach (żartuję, ale może do tego dojść), z zapasem torebek foliowych i łopatek. A i jeszcze przydałyby się nocniczki, bo przecież psy obsikują prawie każde drzewo czy latarnię. A co z kotami? Tym wolno wszystko i nikt nie karze za to ich właścicieli. Myślisz, Andrzeju, że te zwierzątka to czyścioszki i same po sobie sprzątają? Beznadziejne nakazy i przepisy, które nic nie dają. Kiedyś tylko wystarczyło jedno zarządzenie o przestrzeganiu czystości i już! Milicjanci karali za rzucenie niedopałka, wyrzucenie śmieci z samochodu czy zabrudzenie trawnika zarówno przez ludzi, jak i czworonogi. Na chodnikach i alejkach oraz na trawnikach pod domami było czysto. Po prostu psy wybiegały się w lesie albo w parku, teraz i tego nie wolno. szyscy decydenci w mieście wiedzą, że mieszkańcy trzymają w domach zwierzaki i muszą od czasu do czasu wyprowadzać je na świeże powietrze. Co za problem przy każdym większym blokowisku czy w parku wydzielić mały W obszar, ogrodzony szczelnym płotem. W takim kojcu nasze pieski mogłyby się wybiegać i załatwić. W bramce powinny być skarbonka czy automat do pobierania pieniędzy, za które stróż albo dozorca sprzątaliby plac. Naszego czworonoga możemy nauczyć, aby swoje potrzeby załatwiał właśnie w takim miejscu, a nie na chodniku, ulicy czy alejce. Można też ograniczyć liczbę hodowanych w mieście psów – tak jest na Wyspach Brytyjskich (wystarczy duży podatek i na czworonoga będzie stać tylko nielicznych) i problem kupek będzie rozwiązany. anie Andrzeju, muszę przyznać panu rację, jeśli chodzi o postawę mieszkańców Olsztyna. Nie są nauczeni sprzątania po swoich pupilach. W ostatnich latach ani razu nie widziałem w parku, a szczególnie pod blokami osób, które sprzątałyby po swoich psach. Działo się wręcz odwrotnie. Widziałem, jak patrzyły z satysfakcją, jak piesek robi kupkę, obowiązujące przepisy mając w poważaniu. P Jacek Panas 6 “Nowe Życie Olsztyna” nr 8 (107) 2013 edukacja Wykład na uczelni może być jak dobra książka. Gdy jest na temat tego, co nas interesuje, to drażni mózg słuchaczy i prowokuje do tego, by mieć własne zdanie. Takie są wykłady otwarte w Olsztyńskiej Szkole Wyższej im. Józefa Rusieckiego. Dla studentów tej uczelni co dwa tygodnie wykład monograficzny wygłasza naukowiec, który specjalnie w tym celu przyjechał do Olsztyna. Ten dobiegający końca projekt uwieńczyła Maria Urlińska, prof. Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Badaczka postawiła pytanie o to, co pokazują media: rzeczywistość czy jej nieprawdziwe odbicie? Czy świat jest taki, jakim pokazują go media? Gdy oglądamy wiadomości, to sądzimy, że jesteśmy w miarę rzetelnie informowani. Dowiadujemy się, że znów jakiś nauczyciel padł ofiarą ucznia. Gdy chciał wstawić niesfornemu łobuzowi jedynkę, ten go popchnął na tablicę i wywrócił, a cała klasa się śmiała. Ktoś uwiecznił popisy kolegi telefonem komórkowym i opublikował je w internecie, sprawą zainteresowały się media. Wybuchł skandal. O niewystarczających prawach nauczyciela zaczęli wypowiadać się socjolodzy, a pedagodzy usiłowali wytłumaczyć fenomen coraz bardziej spaczonej młodzieży. Przypadek, jaki zdarzył się w jednej ze szkół, wywołał dyskurs publiczny. Oto siła mass mediów – ale również ich przekleństwo. – W mediach tkwi olbrzymi potencjał, bo dzięki nim głośno się mówi o aktualnych problemach, ale z drugiej strony… media dają nam wierzyć, że tak tylko wygląda świat, jak one nam go przedstawiają – twierdzi Maria Urlińska z UMK. – Po takich doniesieniach, jak te ze szkoły budowlanej w Toruniu, gdzie uczeń upokorzył nauczyciela, wkładając mu kosz na głowę, zaczęły później przewijać się w mediach informacje o przypadkach zastraszania nauczycieli w innych szkołach. W świetle tych rewela- cji już mało komu polska szkoła wydaje się miejscem przyjaznym, a przecież w dużej mierze taka właśnie jest! Te słowa brzmią mało przekonująco w kontekście tego, czego wciąż dowiadujemy się z mediów: o patologii w szkołach, agresywnych uczniach i bezradnych nauczycielach – twierdzi Maria Urlińska. To, czego się dowiadujemy, ma wpływ na to, co sądzimy o otaczającym nas świecie. Nagle okazuje się, że Polska to kraj, w którym posłowie są nieukami i kradną, służba zdrowia nigdy nie ratuje życia, natomiast policja nie umie złapać przestępców. A polska szkoła przypomina peruwiańskie więzienie. Czy chcemy tak myśleć o naszej rzeczywistości? – Z dużą ulgą odbieram informacje, w których są pokazywane pozytywne fakty. Mediom trudniej przygotować i „sprzedać” taki materiał, ale na szczęście podejmują to wyzwanie – dodaje prof. Urlińska. Ostatnio media relacjonowały, że Polacy w coraz większym stopniu przekazują swój 1 proc. podatku dla potrzebujących. Były pokazane wzruszone tworze ludzi, którzy dzięki temu datkowi będą mogli zmienić swoją sytuację. A nasi Czytelnicy właśnie się dowiadują, że uczelnia nie jest tylko miejscem, gdzie studenci się uczą, wkuwając notatki. Są też i fajne wykłady, jak te w OSW, po których studenci wychodzą i się spierają: to jak to jest z tymi mediami? Bo na mnie aż tak nie wpływają! (r) Oferta kształcenia Studia licencjackie Filologia angielska Fizjoterapia Pedagogika Politologia Wychowanie fizyczne Zdrowie publiczne Studia magisterskie Fizjoterapia Pedagogika Wychowanie fizyczne edukacja “Nowe Życie Olsztyna” nr 8 (107) 2013 7 Rozwój i przedsiębiorczość dla każdego Olsztyńska Wyższa Szkoła Informatyki i Zarządzania im. Prof. Tadeusza Kotarbińskiego kładzie nacisk na upraktycznienie kształcenia na kierunkach, które zapewniają umiejętności realnie poszukiwane na rynku pracy w województwie warmińsko-mazurskim. Dostęp do tego obszaru wiedzy jak największej liczby mieszkańców regionu jest gwarantem podnoszenia innowacyjności gospodarki, a tym samym jej konkurencyjności na rynku Unii Europejskiej. w komercjalizacji opracowanych rozwiązań i w uruchamianiu na ich bazie działalności gospodarczej. Próby wspierania postaw przedsiębiorczych doceniają sami studenci. – Wykładają tu ludzie, którzy mają nie tylko wiedzę teoretyczną, ale także wiedzę praktyczną w zarządzaniu różnego rodzaju biznesami w kraju, jak i za granicą. Dużym atutem uczelni jest według mnie to, że na studiach można spotkać wielu ludzi czynnych zawodowo, a co za tym idzie można wymieniać doświadczenia. Czasami dzięki temu wykłady zamieniają się w intensywną wymianę zdań, jak i doświadczeń poszczególnych osób z doświadczeniami wykładowców. Jako osoba pracująca jestem w stanie powiedzieć, że to, co jest przekazywane na uczelni, pokrywa się z rzeczywistością – mówi Mateusz Ośko, student Zarządzania. nzo-16-04-2013-300dpi-druk.pdf 1 2013-04-16 15:32:57 C M Y CM MY CY CMY K umiejętności i wiedzy potrzebnej w przypadku szybko zmieniających się i unowocześnianych technologii – mówi mgr inż. Janusz Żwirko, kanclerz OWSIiZ. ednym z następstw konsekwentnego realizowania planów rozwojowych jest pozytywnie zaopiniowany przez Prezydium Polskiej Komisji Akredytacyjnej wniosek Olsztyńskiej Wyższej Szkoły Informatyki i Zarządzania im. Prof. Tadeusza Kotarbińskiego o nadanie Wydziałowi Nauk Ekonomiczno-Społecznych uprawnień do prowadzenia kształcenia na kierunku Ekonomia, na poziomie studiów drugiego stopnia. Przyszli studenci będą mogli podjąć bądź kontynuować kształcenie na magisterskich studiach uzupełniających na kierunku Ekonomia w jednej z czterech oferowanych specjalizacji: ekonomia międzynarodowa, ekonomia przedsiębiorstwa, finanse przedsiębiorstw, towaroznawstwo i zarządzanie jakością. Prowadząc osiemnasty już nabór na studia – rekrutacja 2013/2014 – OWSIiZ proponuje kształcenie na kierunkach inżynierskich (Mechatronika, Informatyka, Zarządzanie i Inżynieria Produkcji), licencjackich (Ekonomia, Zarządzanie), jak też magisterskich (Ekonomia). J fot. Materiały powierzone (2) N a każdym kierunku studiów, niezależnie od profilu, Uczelnia oferuje specjalne, przewidziane w programie kształcenia, dwumodułowe zajęcia z przedsiębiorczości. Zajęcia służą budowaniu przedsiębiorczych postaw wśród studentów. Ich celem jest rozbudzanie chęci do przedsiębiorczych działań i prób sił w biznesie, nie tylko po ukończeniu studiów, ale też w ich trakcie. Dążąc do tego, by młody człowiek czuł, że biznes to szansa właśnie dla niego, Uczelnia stara się rozbudzać postawy przedsiębiorcze już na studiach – łącząc wiedzę teoretyczną z praktyczną. Taki cel przyświecał twórcom Instytutu Badań i Wynalazczości, który uruchamia własne projekty badawcze i wynalazcze oraz projekty (pomysły) zgłoszone przez studentów. Ponadto Instytut aktywnie uczestniczy P lany rozwojowe Olsztyńskiej Wyższej Szkoły Informatyki i Zarządzania im. Prof. Tadeusza Kotarbińskiego są oparte na analizie potrzeb regionu i zakładają położenie nacisku na kształcenie na kierunkach technicznych. Są one deficytowe w ofercie szkół wyższych w regionie. Taki cel przyświecał idei tworzenia Centrum Nowych Technologii OWSIiZ, w którym zlokalizowany został m.in. Wydział Informatyki i Nauk Technicznych z kierunkami: Informatyką, Mechatroniką i Zarządzaniem oraz Inżynierią Produkcji. Zlokalizowana w nim baza dydaktyczna – aule z nowoczesnym wyposażeniem audiowizualnym, sale dydaktyczne, laboratoria komputerowe – pozwala na zwiększanie liczby kształconych studentów w systemie dziennym, jak i zaocznym. – Wybrałem studia na kierunku Mechatronika w „Kotarbińskim”, ponieważ jest to najlepsza uczelnia, w której mogę studiować ten kierunek zaocznie. Przejrzałem wiele ofert i wiem, że jest niewiele uczelni oferujących ten kierunek w systemie zaocznym. Kotarbiński dostał najwięcej pozytyw- nych komentarzy na forach. Wszystko jest po remoncie, a świetnie przygotowane sale ćwiczeniowe pomagają studentom w rozwijaniu się – twierdzi Damian Adamkowski, student Mechatroniki. nfrastruktura informatyczna oraz mechatroniczna została zmodernizowana.Co więcej, zakupiono między innymi nowoczesny sprzęt, oprogramowanie i umeblowanie do Laboratorium Technologii Multimedialnych, a także niezbędne wyposażenie i oprogramowanie w celu uruchomienia Platformy Profesjonalnej Edukacji Informatycznej. – Nowoczesne wyposażenie będzie służyć nauce wysoko wyspecjalizowanych I 8 “Nowe Życie Olsztyna” nr 8 (107) 2013 Od balkonu do ogrodu Dynia – mało znane warzywo Dynia jest rośliną roczną, pochodzącą z Ameryki, uprawianą dla owoców. Jej płożąca, czepna łodyga, do której przytwierdzone są owoce, może osiągać nawet 10 metrów. Owoce są ogromne, kuliste, z licznymi płaskimi owocami i smacznym, bogatym w karoten i składniki odżywcze, miąższem. Można z niego robić marynaty, marmoladę, a także różne potrawy, np. zupę, leczo czy placki. Dynia wpływa dodatnio na działanie przewodu pokarmowego, wydalanie żółci, a także poprawia gospodarkę wodną organizmu i wzmacnia system immunologiczny. Owoce zawierają bardzo dużo białka, węglowodanów oraz prowitaminy A (karoten). Nasiona mają dużą zawartość mikroelementów, w tym cynku, potasu, sodu, siarki i magnezu, a nawet selenu. Mają działanie przeciwpasożytnicze, a także zapobiegają powstawaniu zmian nowotworowych w różnych narządach i tkankach. Ogólnie można powiedzieć, że dynia jest małą domową apteką. Jej uprawa jest dosyć łatwa, ale roślina ma duże wymagania glebowe, wodne i cieplne. Sadzimy ją w miejscach bardzo nasłonecznionych. Ziemia musi być w znakomitej kulturze i dobrze nawieziona, najlepiej obornikiem. Dynię siejemy w maju w rozstawie minimum 60x60 cm. Do dołka o głębokości około 8 cm wkładamy 2-3 nasionka. W początkowym okresie wegetacji jest bardzo wrażliwa na chwasty, dlatego należy często pielić jej otoczenie. Później sama zagłuszy rośliny w swoim sąsiedztwie. Wymaga częstego podlewania. Zbieramy ją jesienią przed pierwszymi przymrozkami. Gdy niespodziewany przymrozek dotknie owoce, musimy natychmiast je przerobić, bo szybko zgniją. Jej dojrzałość poznajemy po głuchym dźwięku słyszanym po puknięciu w owoc. W odpowiednim miejscu i przy ciepłej pogodzie dynie mogą osiągnąć ciężar kilku, a nawet kilkudziesięciu kilogramów. Dynie pozostawiają po sobie bardzo dobre stanowiska. Odchwaszczone, o dobrej kulturze, w sam raz pod czosnek, cebulę czy marchewkę. Stronę przygotował Jacek Panas Wiosna na balkonie Jedną z ładniejszych roślin balkonowych jest pelargonia. Była i jest jeszcze bardzo popularna w wiejskich domach. Dlatego z dużymi oporami była uprawiana przez mieszkańców miast. Na szczęście to się zmieniło i ostatnio coraz częściej można ją zobaczyć na balkonach i tarasach. Kwitnie od wczesnego lata do pierwszych przymrozków. Rzadko choruje i nie wymaga szczególnej pielęgnacji. Innymi bardzo popularnymi roślinami balkonowymi są surfinie, bakopy, werbeny, a także petunie. Długo kwitną i są kwiatami mało wybrednymi, jeżeli chodzi o pielęgnację i nawożenie. Bardzo dobrze rosną w balkonowych pojemnikach. Za kilka dni możemy już wysiać nasiona, aby jak najszybciej na naszym balkonie pojawiły się piękne kwiaty. Przy sadzeniu należy pamiętać o odstępie między roślinami. Musi wynosić minimum 15 cm. Skrzynka czy donica to środowisko sztuczne, inne niż w ogrodzie, dlatego rośliny należy regularnie podlewać oraz zasilać specjalnymi nawozami. Zraszamy je dogle- bowo, najlepiej wcześnie rano lub wieczorem. Nie zapominajmy o pielęgnacji, polegającej między innymi na usuwaniu zwiędłych kwiatków. Przycinamy pędy i zrywamy zwiędłe liście. Jeśli jest taka potrzeba, to stawiamy pa- tyczki i drabinki, żeby rośliny miały oparcie i były smukłe. Skrzynki zawieszane na poręczach balkonów są przeważnie plastykowe lub drewniane, łatwo się przegrzewają, co szybko wysusza ziemię. Podlewanie musi być obfi- te, co najmniej raz dziennie. Przed napełnieniem drewnianych skrzynek ziemią powinniśmy wyłożyć je folią. Na samym dole skrzynki układamy warstwę kamyczków, w których przez jakiś czas będzie gromadziła się woda pobierana przez rośliny. Nie jestem zwolennikiem dziurek w dnach skrzynek czy doniczek, bowiem nadmiar wody może kapać na głowy mieszkającym piętro niżej sąsiadom. Pojemniki na małe drzewka balkonowe lub krzewy powinny mieć przynajmniej 50 cm szerokości i 60 cm głębokości. Jeżeli w dnie jest otworek, to stawiamy je w misce, aby nadmiar wody nie zalał sąsiadów. Budujemy inspekt Nie chce być złym prorokiem, ale ten rok może być mokry i chłodny. Mamy bardzo opóźnioną wiosnę. W ogródkach i na działkach ziemia jest tak nasiąknięta wodą, że będzie jeszcze schła sporo czasu, a my w tym roku też chcemy mieć własne nowalijki, czyli popularną zieleninę. T e wczesne warzywa dają dobre plony, gdy jest ciepło, a tego może w tę wiosnę brakować. Patrząc na to, co dzieje się za naszymi oknami, możemy założyć, że siewy nasion rozpoczną się dopiero w maju, czyli pierwsze nowalijki będziemy mieli dopiero w czerwcu. Możemy temu zaradzić, budując sobie własny inspekt. Co to takiego? To skrzynie przykryte szybami. a naszej działce wybieramy najbardziej nasłonecznione miejsce, N w którym wybudujemy płaską, niską szklarnię. W ziemię wbijamy kołki, do których przybijamy deski, tworząc ścianki o wysokości 35-45 cm, robiąc prostokątne skrzynie na szerokość naszych starych ram okiennych. Długość dobieramy dowolnie, ale co 2 metry powinniśmy postawić ścianki działowe. Małe powierzchnie szybciej się nagrzewają, a przy okazji oddzielone są poszczególne uprawy roślin, które nie lubią swojego sąsiedztwa. Gdy na jednej rabatce podnosimy okno w celu przewietrzenia czy pielenia, druga jest przykryta i nie wychładza roślin i podłoża. Najprostsze konstrukcje to takie, gdzie okna leżą na naszych ściankach, z których jedna jest wyższa, tworząc odpowiednie pochylenie. Można też oprzeć długimi krawędziami o siebie dwa okna, tworząc dwuspadowy dach. Przy takich konstrukcjach musi znaleźć się jeszcze poprzeczna beleczka, na której wspierają się krawędzie okien, aby łatwiej móc je otwierać. N asze warzywa lubią ciepło. Jak je uzyskać? Wykorzystujemy do tego obornik, który fermentując, będzie ogrzewał ziemię. Najlepszy jest koński, ale niestety jest trudno dostępny. Dlatego musimy bazować na bydlęcym. Układamy na dnie inspektu warstwę od 10 do 15 cm i przysypujemy taką samą warstwą ziemi. Gdy jest bardzo gorąco, uchylamy okna. Na noc trzeba je zamknąć. W naszym inspekcie możemy uprawiać niemal wszystkie warzywa przez cały rok. DOM “Nowe Życie Olsztyna” nr 8 (107) 2013 9 Dom, który nie pozwala ciepłu uciec Podstawowym określeniem stosowanym do współcześnie budowanych domów stał się przymiotnik „energooszczędny”. To niezwykle atrakcyjne hasło – zarówno dla inwestora zauroczonego wizją domu taniego w eksploatacji, jak i wykonawcy, bo świadczy o stosowanych przez niego nowoczesnych rozwiązaniach. S łowo używane przy każdej okazji traci na znaczeniu. I tak „energooszczędnym” staje się dom budowany po staremu, co najwyżej z grubszą warstwą styropianu czy wełny, jak i dom prefabrykowany w zakładzie produkcyjnym albo dom z bali. Oczywiście każda z tych metod może być (i często jest) stosowana według najnowszych standardów. Mimo to wciąż słyszy się o świeżo ukończonych budynkach, których gospodarze są zimą zaskakiwani horrendalnymi rachunkami za ogrzewanie, a przyjmując większą grupę gości, odkrywają, że w połowie imprezy szyby (a nawet ściany) zaparowują, w pomieszczeniach brakuje świeżego powietrza, latem zaś poddasza zamieniają się w sauny… Ważną rolę w tym przypadku odgrywa sposób izolacji. Jak wiemy, powszechnie stosowanymi materiałami są styropian oraz wełna mineralna bądź szklana. Ciekawym sposobem izolacji budynków są za to izolacje z celulozy, nadmuchiwanej za pomocą specjalnych urządzeń. Celuloza, czyli papier. A skoro papier, to łatwo się pali. Raz złapawszy, wilgoć traci swoje parametry – takie myśli nachodzą tego, kto po raz pierwszy styka się z tym zagadnieniem. Prawda jest zgoła inna: materiał ten należy do kategorii niepalnych – w zetknięciu z ogniem zwęgla się, tworząc twardą skorupę. Technologia produkcji celulozy izolacyjnej eliminuje jej podatność na wilgoć czy degradację. W porównaniu do styropianu i wełny celuloza ma zbliżone parametry przewodzenia ciepła. Wydawałoby się więc, że materiał ten nie jest żadną rewolucją w technikach izolacyjnych. Jego skuteczność leży w sposobie instalacji – dokonywanej poprzez nadmuchiwanie (np. na nieużytkowy strop) czy wdmuchiwanie do izolowanej przegrody. Podawana w postaci drobnych włókien celuloza dociera w miejsca niedostępne dla tradycyjnych materiałów izolacyjnych, two- rząc jednolitą, bezspoinową warstwę. Ten ostatni parametr ma ogromne znaczenie dla ochrony przed ucieczką ciepła z budynku, bo właśnie spoiny i połącze- nia materiałów izolacyjnych są jej główną przyczyną. Celuloza jest materiałem ekologicznym i czystym – nie tylko dlatego, że jest pozyskiwana poprzez recykling papieru gazetowego, ale przede wszystkim poprzez minimalne nakłady energii potrzebnej do jej wyprodukowania, dwudziestokrotnie niższe niż te potrzebne do produkcji styropianu czy piany poliuretanowej i kilkukrotnie niższe niż przy produkcji wełny mineralnej lub szklanej. Jest to materiał wolny od niebezpiecznych dla człowieka i środowiska zanieczyszczeń. Jego aplikacja nie wiąże się z odpadami: materiał rozsypany czy niewykorzystany można zebrać i użyć ponownie bez strat w jego parametrach. Rynek budowlany w Polsce jest wciąż nieodkryty dla nowych technologii izolacyjnych. Ponad 90 procent budynków jest zabezpieczanych przed zimnem w tradycyjny sposób. Izolacje natryskowe (piana poliuretanowa) czy nadmuchowe (celuloza, płatki wełny, granulat styropianowy) wciąż stanowią mniejszość. To dziedzina, którą interesuje się i w którą inwestuje coraz więcej firm wykonawczych. Dla inwestora oznacza to łatwiejszy dostęp do fachowców i ich kompe- tentnych wskazówek co do idealnego zabezpieczenia jego domu przed chłodem, upałem, hałasem i ogniem. Prowadzi też do obniżenia cen za usługę. Do niedawna koszt nadmuchu izolacji celulozowej kilkukrotnie przewyższał jej wartość, właśnie z racji niewielkiej liczby firm dysponujących sprzętem do aplikacji tego produktu. Dziś w każdym województwie działa kilka czy kilkanaście firm oferujących ten sposób izolacji. Wciąż daleko nam do sąsiadów zza Odry, u których jest ponad tysiąc przedsiębiorstw z branży nadmuchiwania celulozy. KK 10 z Życia wzięte “Nowe Życie Olsztyna” nr 8 (107) 2013 Sandaczem w Krzyżaków Ryby były stałą pozycją w jadłospisie Polaków. Przy każdym zamczysku czy dworku mieli sadzawkę pełną ryb. Były to swego rodzaju lodówki, z których o każdej porze roku wybierano świeżą strawę. R yby jadano na co dzień i od święta, podczas postu i na weselach, a przyrządzano je na różne sposoby. Marynowano w occie z dodatkiem soli, pieprzu i cukru, liści laurowych czy ziela angielskiego. By wzmóc poczucie sytości, karpia i sandacza podawano z fasolą lub grochem. To dawało krzepy! Znawca polskiego jadła dr Grzegorz Russak powiada, że dzięki rybnej diecie daliśmy Krzyżakom łupnia. Na Mazurach, nim dzieci nauczyły się chodzić, już potrafiły jeść ryby z ościami tak, by się nie udławić – twierdzi Wojciech Charewicz, popularyzator rodzimej kuchni. Dzieciaki też od maleńkości chodziły na ryby. Na własne oczy widziałem, jak maluch przyniósł do domu pierwszą złowioną przez siebie płotkę. Zerwał ją z haczyka i umieścił w wiaderku z wodą. Ochoczo pobiegł nad jezioro po następną. Po godzinie wrócił z niczym. Zajrzał do wiaderka, a tam pusto. Dociekliwe śledztwo wykazało, że kot sąsiadów skonsumował pierwszą wędkarską zdobycz małolata. Wędkarz nad wędkarze, znany nam Krzysztof Daukszewicz, moczy kije od piątego roku życia. Na pierwszą wizytę u przyszłych teściów przywiózł sporego leszcza. Raban się zrobił wielki, że to ryba, której z powodu ości jeść się nie da. Krzysiek leszcza po swojemu przyrządził i… potrawa z talerzy w mig zniknęła, a domownicy palce lizali, zachwalając kucharskie zalety przyszłego zięcia. Tajemnica sukcesu tkwiła w wielkości leszcza. Jeszcze poczekamy na szczupaki i okonie, pstrągi, łososie i trocie, a także sieje, sielawy czy sandacze. Już niedługo możemy ostrzyć na nie zęby. Z obowiązku posiadania karty wędkarskiej zwolnione są osoby do czternastego roku życia oraz cudzoziemcy czasowo przebywający w Polsce. Wędkarze bez karty i rejestru to kłusownicy. Oni często uskarżają się na stan swych nerwów, bo… facetów uprawiających bez zezwolenia uspokajający sport wtedy zżera okrutny stres. ówi szczupak do szczupaka: nie uwierzysz, ale dziś nie dałem się złapać wędkarzowi, który ważył 100 kilogramów. Mój znajomy Mazur, o takiej właśnie słusznej posturze, dowiódł, że M brać wędkarska jest pełna fantazji. Józek na powitanie wyciągnął z pojemnika sporego szczupaka. Na moich oczach odciął mu głowę i powiedział: głowa moja, reszta twoja. X.Lagor N a połów udajemy się z kartą wędkarską. Na wodach PZW wędkarzy obowiązuje prowadzenie specjalnego rejestru, zapisywanie w nim długości i wagi każdej złowionej, zabieranej do domu ryby. Wszystko po to, by wiadomo było, co w naszych wodach pływa i które łowiska wymagają zarybiania. Brak rejestru to mandat do 500 złotych. fot. Sxc.hu historia w zdjęciach zaklęta “Nowe Życie Olsztyna” nr 8 (107) 2013 11 Ostatnio miałem więcej czasu i skorzystałem z zaproszenia pana Jacka na kawę. Tak to się nazywało, ale po prostu poszliśmy na piwo do jednej z najstarszych w Olsztynie piwiarni, czyli do „Beczki”. Jak Paweł historię Olsztyna poznaje O czywiście z ciekawości zapytałem, dlaczego wybrał ten lokal. Wiesz, Pawełku, gdy jeszcze nie było ciebie na świecie, często zaglądałem tu z kumplami na piwko w kufelku. Właściciel zagospodarował piwnicę. Sam zrobił meble, stoły, szynkwas. Serwował tylko piwko, frytki, paluszki, no i oczywiście, co było najważniejsze, prawdziwy klimat. Piło się tu alkohol, ale nigdy nie dochodziło do burd. Każdy, kto przychodził, wychodził z założenia, że piwo pite z umiarem, nawet w największych ilościach, nie szkodzi. I tak było! – zarechotał rubasznie pan Jacek, pociągnął haust złocistego napoju i zaczął swoją opowieść. Wiadukty są chyba najbardziej charakterystycznym symbolem Olsztyna. Za takie symbole można uznać także wiele innych budowli. Jednak prawie każde miasto ma stary ratusz. Zamków z czerwonej cegły również w Polsce nie brakuje. Gotyckie kościoły można spotkać równie często. A takich zbudowanych z cegły starych wiaduktów, do tego jak na razie nadal użytkowanych – ze świecą szukać. nikarskiej pracy. Piłem piwko w kioskach w kształcie beczek, stojących na chodnikach, na przykład przy moście św. Jana. Zaglądałem do olsztyńskich sławnych szemranych barów: „Pod Koniem”, „Trupka”, „Zatorze” czy „Zgoda”. Nieraz siedziałem w „Trampie” czy „Tenisówku”. Co się tam robiło? Ano popijało i gadało! To były kopalnie tajemnic Olsztyna, o których nie wiedział żaden historyk. Często w tych miejscach spotykałem prawdziwych autochtonów, dawnych mieszkańców Olsztyna i okolic. Opowiadali różne historyjki. Na przykład jeden opowiadał, że jako przymusowy żołnierz wermachtu należał do obsady bunkra niedaleko Olsztyna. Obsługiwał karabiny maszynowe. Gdy rozpoczął się rosyjski atak, to strzelał. Rosyjscy żołnierze szli, on strzelał. Padali, aż ciała zasłoniły strzelnicę. Sołdaty weszły do środka od tyłu bastionu. Miejscowy uratował się, bo schował się pod martwymi ciałami kolegów. Gdy Rosjanie poszli dalej, uciekł do domu. P R ozmawialiśmy długo. Korzystając z okazji, podsunąłem Jackowi zdjęcie – starą przedwojenną pocztówkę, oczywiście ze zbiorów dziadka. Byłem ciekawy, co o niej powie. – Oj Pawełu! Wykorzystujesz moje słabe strony. To są wiadukty kolejowe nad Łyną, widoczne z mostu drogowego od strony dawnej niemieckiej jednostki wojskowej. Wybudowano je, kiedy powstawała linia kolejowa z Torunia do Królewca. Pierwszy, ten od strony północnej, powstał 1872 roku, drugi 1893 roku. Wiadukty zostały wykonane z czerwonej i żółtej cegły oraz kamieni. Posiadają unikatowy system odprowadzania wody. Nieste- O czywiście sprowokowałem Jacka, zadając złośliwe pytanie. Przecież jest zootechnikiem z wykształcenia, dziennikarzem z zawodu, to skąd u niego taka znajomość Olsztyna? – Oj! Pawełku, Pawełku! – zaczął jak zwykle. – Młody jesteś, lubię cię dlatego, że jesteś tak samo dociekliwy jak ja. Widzę w tobie siebie za młodu. Byłem naprawdę młody i w Olsztynie zaglądałem do każdego miejsca. Czytałem mnóstwo opracowań. Zbierałem historyczne ciekawostki przydatne do dzien- Oferta kształcenia Studia licencjackie Filologia angielska Fizjoterapia Pedagogika Politologia Wychowanie fizyczne Zdrowie publiczne plotkach). Wiadukty są piękne. Nie zniszczyła ich żadna wojna. Gdy przyjechałem do Olsztyna, to między mostem drogowym a wiaduktami, patrząc na zdjęcie po lewej stronie, była hodowla nutrii, które dowoli baraszkowały w czystej Łynie. Potem niestety ta piękna rzeka zamieniła się w ściek i farma została zamknięta. odczas moich spotkań z autochtonami przy piwku dowiedziałem się, że jeden z nich w styczniu 1945 roku stał na posterunku na moście. Przysięgał, że widział z tyłu jednostki wojskowej nad Łyną konnicę generała Oślikowskiego, podążającą na dworzec kolejowy (został zdobyty bez jednego wystrzału). Jego wzięto do niewoli. Był tak zmarznięty, że nie mógł nacisnąć spustu w karabinie. Żołnierze prowadzili go Studia magisterskie Fizjoterapia Pedagogika Wychowanie fizyczne ty w ostatnich latach nie działa sprawnie i mosty z roku na rok coraz bardziej niszczeją. Może dlatego, że są zabytkiem trudno je konserwować. Można przypuszczać, że odpowiedzialni za nie wolą, aby się zawaliły. W końcu w ich miejsce można postawić żelbetowe, dużo tańsze w utrzymaniu (te rozważania oparte są na Mosty kolejowe pojawiły się w krajobrazie Olsztyna w drugiej połowie XIX wieku. Pierwszy powstał w latach 1871-1872, w związku z szeroko zakrojonym projektem budowy sieci linii kolejowych w Prusach Wschodnich. Dzięki budowie mostów utworzono pierwsze w Olsztynie połączenie kolejowe, prowadzące do Czerwonki i Ostródy. na dworzec zachodni, a on, znając teren, skoczył w krzaki, stoczył się z nasypu i uciekł. Czy to prawda, trudno powiedzieć. ój starszy kolega zamówił nam kolejne piwa i zaczął opowiadać o obecnym Jakubowie, które za jego czasów nazywało się po prostu WDK. Ale o tym opowiem podczas naszego kolejnego spotkania. Jacka Panasa wysłuchał Pawełek M 12 “Nowe Życie Olsztyna” nr 8 (107) 2013 DRINKI ŚWIATA Drinki Jamesa Bonda „Drinki świata” to nowa kolumna, która ma podbić serca i rozochocić podniebienia naszych Czytelników. Będzie to cykl opowieści o napojach alkoholowych z całego globu, wraz z przepisami ich przyrządzenia. Tajniki dobrych drinków będzie zdradzał nam znawca przedmiotu z międzynarodowym tytułem mistrza barmańskiego, który obecnie jest menadżerem gastronomii w ekskluzywnym olsztyńskim hotelu. Jacek Piotr Zegler zdobył swoje doświadczenie, przemierzając bary w wielu zakątkach świata. Teraz podzieli się swoim fascynującym doświadczeniem z Czytelnikami „Nowego Życia Olsztyna”! K tóż z nas nie oglądał filmów z Jamesem Bondem, słynnym brytyjskim Agentem 007, który miał słabość nie tylko do szybkich samochodów i pięknych kobiet, ale i do wyszukanych drinków typu martini? Wstrząśnięte, niemieszane – to słowa, które Agent 007 zawsze wypowiadał, zamawiając swoje martini. Każdy, kto poznał techniki przyrządzania drinków, wie doskonale, że przygotowywanie klasycznego cocktailu martini w shakerze to złamanie podstawowych zasad miksologii. A to dlatego że na skutek lodu używanego do schłodzenia, drink staje się rozwodniony, więc traci pożądany smak i charakter. I tu za sprawą Jamesa Bonda, a właściwie Iana Fleminga, autora krymi- nałów o brytyjskim agencie, powstał nowy sposób przygotowywania drinków typu martini, zwany ,,007”. Tak więc powstał nowy trend w miksologii, który przypadł do gustu amatorom martini w lżejszym wydaniu. Przystojny agent brytyjski, pojawiając się w luksusowych miejscach, w każdym filmie zwracał na siebie uwagę obecnych, zaś jego sposób zamawiania drinków – budzący kontrowersje i łamiący obowiązujące kanony – dodatkowo potęgował zainteresowanie jego osobą. Agent 007 po raz pierwszy zamówił wstrząśnięte martini w „Casino Royale” z 1953 roku. Ten cocktail nazywano później „Vesper”, na cześć dziewczyny Bonda. W scenie amerykańskiego bourbona. Nie stronił również od dobrego szampana. A ja chciałbym zachęcić do jeszcze jednego drinka w stylu Jamesa Bonda, mianowicie do Chocolate Mint Martini. podczas rozgrywki pokerowej nasz bohater miał powiedzieć: – Dry martini. Jeden raz. W głębokim kielichu do szampana. – Oui, monsieur – odpowiedział barman. – Chwileczkę! Trzy miary ginu, jedną wódki, pół miary Kina Lillet. Wyszejkerować bardzo dobrze, aż do zmrożenia, a następnie dodać twist ze skórki cytrynowej. Zapamiętałeś? – Oui, monsieur – potwierdził barman z zadowoleniem. A oto receptura na Vesper: 15 ml wódki 45 ml ginu, najlepiej londyński wytrawny 7,5 ml Kina Lillet Drinka shakerujemy z dużą ilością lodu, przelewamy do szkła coctailowego i dekorujemy skórką cytryny. Obecnie w Polsce trudno o Kina Lillet i niewiele barów może poszczy- cić się jego posiadaniem. Za to w dobrym barze dostaniemy drinka w stylu Agenta 007. W każdym z odcinków przygód nasz bohater zamawia innego drinka, zawsze jednak wstrząśniętego, niemieszanego. A oto kilka z nich: – klasyczne martini – wytrawny wermut z ginem; – Vodka martini – zamiast ginu użyta wódka; – Negroni – słodki, czerwony wermut, gin i campari; – Americano – słodki, czerwony wermut, campari i woda sodowa. W kolejnych odcinkach James Bond był przede wszystkim wierny rosyjskim wódkom i wytrawnym, londyńskim ginom. Zdarzyło mu się jednak zamawiać drinki na bazie jamajskiego rumu albo Chocolate Mint Martini 40 ml wódki 20 ml białego likieru Creme de Menthe 20 ml białego likieru Creme de Cacao Składniki shakerujemy i przelewamy do zmrożonego kieliszka, wcześniej udekorowanego czekoladą. Zwieńczeniem drinka będzie listek mięty. Miłe panie, jeśli lubicie angielskie czekoladki After Eight, to drink Chocolate Mint Martini z całą pewnością wam je przypomni. Minisłowniczek Stirowanie, czyli mieszanie (ang. stir) – łączenie składników drinka w szklanicy barmańskiej z udziałem lodu, tak by nastąpiło jak najmniejsze rozwodnienie drinka. Shakerowanie (ang. shake) – energiczne potrząsanie składników drinka w shakerze z udziałem lodu, mające na celu schłodzenie i dokładne połączenie składników. Wasz bartender Jacek Piotr Zegler porady “Nowe Życie Olsztyna” nr 8 (107) 2013 13 Skąd zdobyć pieniądze na remont mieszkania? Nareszcie jest! Długo wyczekiwana wiosna. Jak wiosna, to i czas na wiosenne porządki. Niebawem ruszą remonty mieszkań czy domów. Warto zapoznać się z szerokim wachlarzem możliwości zdobycia pieniędzy na remont. Najłatwiej jest skorzystać z własnych pieniędzy, oczywiście pod warunkiem, że je posiadamy. Większość Polaków nie dysponuje gotówką na remont lub nie chce pozbywać się pieniędzy, zostawiając je na czarną godzinę. Są też i tacy, którzy korzystnie obracają swoimi oszczędnościami, np. przeznaczając je na inwestycje. Co więc dla tych, którzy nie mają lub nie chcą korzystać z własnych zasobów? Można pożyczyć od rodziny lub znajomych. W takim przypadku należy spisać umowę i zarejestrować ją w urzędzie skarbowym. Należy pamiętać, że rodzina lub znajomi mogą kiedyś poprosić o odwdzięczenie się za swoją przysługę… Jeśli ten sposób zawiedzie, to możemy udać się do banku. Ten zaproponuje wiele rozwiązań. Można zaciągnąć kredyt gotówkowy. Plusem tego rozwiązania jest szybkość – w jeden dzień otrzymamy gotówkę. Minusem jest koszt – te kredyty są zwykle bardzo wysoko oprocentowane. Koszt takiego kredytu, łącznie z prowizją, ubezpieczeniami itp., wyniesie aż 10 - 30%. Kolejny sposób to wykorzystanie środków z karty kredytowej. Plusy i minusy są podobne jak przy kredycie gotówkowym. Kolejny kredyt to limit w koncie ROR. Pieniądze otrzymamy błyskawicznie, a koszt będzie niższy niż w karcie kredytowej czy kredycie gotówkowym. Będąc właścicielem nieruchomości, jesteśmy w stanie otrzymać kredyt hipoteczny na remont. Musimy spo- rządzić kosztorys robót, jakie chcemy przeprowadzić. Po akceptacji ze strony banku pieniądze otrzymujemy na własne konto. Po przeprowadzeniu remontu następuje rozliczenie środków. Bank musi sprawdzić, czy pieniądze przeznaczyliśmy na cele wskazane w kosztorysie. Zwykle odbywa się to poprzez inspekcję przeprowadzoną przez bank lub wykonanie fotografii po remoncie. Nie trzeba przedstawiać faktur. Plusem tego rozwiązania jest bardzo niski koszt kredytu, ok. 5-7%, minusem zaś jest głównie czas. Od momentu skompletowania dokumentacji do otrzymania pieniędzy miną aż dwa lub trzy tygodnie. Raty będą bardzo niskie dzięki możliwości rozłożenia ich nawet na 30 lat. Kredyt taki możemy spłacić przed terminem bez ponoszenia kolejnych kosztów odsetek. Na koniec ważna informacja dla tych, którzy kupili nieruchomość w ostatnich dwóch latach. Możecie ubiegać o tzw. kredyt refinansowy za poniesione koszty związane z zakupem nieruchomości. Co to oznacza? Jeżeli kupiłem mieszkanie i zapłaciłem za nie gotówką, np. 200 000 zł, to w ciągu 2 lat mogę zgłosić się do banku z aktem notarialnym i otrzymam np. 20 000 zł, 50 000 zł, 100 000 zł czy 150 000 zł kredytu wypłaconego w gotówce na najniższym możliwym oprocentowaniu, czyli ok. 5-6%! Z tych pieniędzy możemy sfinansować zakup mebli, samochodu, wycieczki. Warto zastanowić się, czy nie skorzystać z takiej opcji odzyskiwania gotówki. Krzysztof Rzymski fot. Sxc.hu region “Nowe Życie Olsztyna” nr 8 (107) 2013 Centrum Kultury, jak co roku, przygotowało dla mieszkańców i turystów szeroką ofertę atrakcji na długi majowy weekend. Weekend z Centrum Kultury w Dobrym Mieście Olsztynek – setka na karku N a szczęście nadgorliwi urzędnicy od ubezpieczeń nie muszą się martwić, nie będzie tu mowy o żadnych setnych urodzinach emeryta z naszego regionu, lecz… skansenu w Olsztynku! W tym roku Muzeum Budownictwa Ludowego – Parku Etnograficznego świętuje okrą- głą rocznicę swojego powstania. Z tej okazji w muzeum (i nie tylko) odbędzie się wiele imprez tematycznych. Pierwsza już się odbyła na początku kwietnia. Organizatorzy przygotowali wystawę, która prezentowała, jak na przełomie wieku działało i jak rozwijało się olsztyneckie muzeum. Ze wszystkich zbiorów organizatorzy wybrali ponad czterysta eksponatów, jakie wydały się najważniejsze i najlepiej oddają ducha skansenu. To dopiero początek. Na główne obchody musimy poczekać do czerwca. Imprezy w skansenie? Pewnie będą z pompą… Zobaczymy, ocenimy, napiszemy. Centrum Kultury w Dobrym Mieście i olsztyński oddział Związku Kynologicznego w Polsce organizują XVI Krajową Wystawę Psów Rasowych – National Dog Show. Tradycyjnie, 1 maja 2013 r. o godzinie 10:00, na Stadion Miejski w Dobrym Mieście przy ul. Olsztyńskiej zjadą się wystawcy i właściciele pupili z całego kraju. Koszt biletu wynosi 5 zł. Również tradycyjnie okres plenerowy zaczyna- my imprezą pt. „Majówka z koszykiem”, która odbędzie się 4 maja o godz. 19:00. Impreza ma charakter piknikowy, każdy może wziąć w niej udział. Posiłek na świeżym powietrzu umilą nam zespoły z Centrum Kultury w Dobrym Mieście: Rodzina Państwa Kubińskich, Zespół Ludowy „Seniorzy”, Teresa Mikołap i „Luz Blues”. Wstęp na imprezę jest bezpłatny. 15 Jeziorany – mniejszy też może Często w księgarniach natykamy się na książki o wielkich miastach z całego świata: Barcelona, Paryż, Monachium… Możemy przeczytać o ich historii, ważnych miejscach, ciekawych wydarzeniach i się zakochać w tych metropoliach. Ale co z mniejszymi miastami? Rzadko można o nich przeczytać jakąś porywającą lekturę, a tym bardziej o… wsiach. I tu przed szereg wysuwa się wioska z naszego regionu – Derc. Dzięki ciężkiej pracy członków Stowarzyszenia Nasz Derc ta mała, podjeziorańska wieś doczekała się książki, której jest głównym bohaterem. Z tej pozycji możemy się sporo dowiedzieć o historii oraz walorach nie tylko samej wsi, bo także jej okolic. Zebranie materiałów zajęło wiele czasu, ale dzięki temu przeczytamy o przeszłości wsi, opowiedzianej przez jej mieszkańców. Jak zapewnia sołtys Derca, nie będzie to ostatnia publikacja przygotowana przez mieszkańców. Ciekawe, jaką historię swojemu miastu dopisaliby pełni fantazji olsztynianie? 16 “Nowe Życie Olsztyna” nr 8 (107) 2013 ZDROWIE „Mens sana in corpore sano” – w zdrowym ciele zdrowy duch Czas na ruch Podstawą zdrowia człowieka jest aktywność, w tym aktywność ruchowa, połączona ze sprawnością motoryczną oraz wysoką wydolnością fizyczną i racjonalnym odżywianiem. To te wartości stanowią o zdrowiu człowieka we wszystkich okresach jego życia. A ktywność ma charakter indywidualny i osobisty. Od tego, jakie formy przybiera u człowieka, zależy bardziej od jego wiedzy i umiejętności, niż od wrodzonych predyspozycji. Dla utrzymania dobrego stanu zdrowia wymagany jest określony poziom aktywności ruchowej. Odpowiednio dozowana aktywność należy do najbardziej skutecznych metod zapobiegania wczesnej niesprawności, spowodowanej chorobami cywilizacyjnymi jak otyłość i nadciśnienie. Z powodu deficytu ruchowego dochodzi do zaburzeń w prawidłowym funkcjonowaniu organizmu człowieka. Pojawiają się choroby, spada sprawność ruchowa, prowadząc do zaburzeń w aparacie ruchu, obniża się odporność organizmu, pojawia się zmęczenie i apatia. Ruch dla dzieci i młodzieży ściśle wią- żę się z ich motoryką. Jest jednym z narzędzi poznania otaczającego świata. Wpływa na ich aktywność, podnosi funkcje organizmu i kształtuje osobowość. W dojrzałym wieku szczególnego znaczenia nabiera kompensacyjna rola aktywności ruchowej. Działalność tego typu wyrównuje braki i obciążenia związane z pracą zawodową i szeroko pojętymi obowiązkami życiowymi współczesnego człowieka, przyczyniając się do odzyskania sił witalnych. W wieku starszym aktywność ruchowa spełnia rolę antyinwolucyjną. Bodźce fizyczne pozwalają opóźnić procesy starzenia, zwłaszcza w zakresie wydolności i sprawności psychofizycznej, przyczyniając się do zachowania zdrowia. Niedobór ruchu w tym wieku stosunkowo szybko prowadzi do niesprawności, pogłębia ją i utrwala. Aktywność ruchowa realizowana poprzez różne formy treningu rekreacyjnego, np. marsze, biegi, pływanie, kajakarstwo, jazdę rowerem staje się lekarstwem na niedociągnięcia w dziedzinie ruchowej i rozwojowej człowieka. Trening rekreacyjny systematyczny, fachowy, celowy i zorganizowany może być idealnym, efektywnym sposobem na spędzanie wolnego od codziennych obowiąz- ków rodzinnych i zawodowych czasu. Dostarcza ćwiczącym wiele radości, nowych doświadczeń i przyjemnych wrażeń. Daje poczucie swobody, bezpieczeństwa i pewności siebie. Zatem czas na szeroko rozumianą aktywność ruchową, dostosowaną do płci, wieku i możliwości sprawnościowych ćwiczących. Można uprawiać wędrówki piesze i rowerowe, jazdę konną, latać paralotnią. Można uprawiać rekreację wodną, pływając na jachtach, jeżdżąc na nartach wodnych czy uprawiając wędkarstwo, grę w piłkę plażową, paintball czy zbierać grzyby. A może trochę adrenaliny? Dostarczają jej sporty ekstremalne, których uprawianie wiąże się z większym ryzykiem niż w innych dyscyplinach. Uprawianie ich wymaga wysokich umiejętności ruchowych, sprawności motorycznej, odwagi i działania w warunkach dużego zagroże- dr Zdzisław Czaplicki dyrektor Instytutu Edukacji i Sportu w Olsztynie nia życia, np.: skoki na bungee, jazda quadami. Aktywność ruchowa, świadoma z wyboru i racjonalnie programowana, stanowi dziś istotny atrybut kultury zdrowotnej człowieka, czyli jego zdrowia. A zdrowie nie jest celem samym w sobie, jedynie środkiem do twórczego i aktywnego życia. Bądźmy zatem aktywni ruchowo o każdej porze roku. (r) zdrowie “Nowe Życie Olsztyna” nr 8 (107) 2013 17 Akupunktura – igły w ciele Półnagi człowiek leżący na kozetce z igłami wbitymi w plecy, uszy i uda nie wygląda zachęcająco. Wzdrygając się na widok żywego kaktusa, zastanawiamy się, czy akupunktura rzeczywiście mu pomoże, czy tylko biedak sobie to wmówi. Prawda, że wielu korzysta z tej niekonwencjonalnej metody leczenia. Jedni by się wyleczyć, drudzy – by zarobić. Akupunktura polega na wkłuwaniu do tkanki podskórnej pacjenta cienkich stalowych igieł. Tkwią tam one od kilku sekund do nawet kilku godzin, w ściśle określonych punktach ciała. Idea tego alternatywnego sposobu leczenia opiera się na twierdzeniu, że nakłuwanie niektórych fragmentów skóry pobudza organizm do wydzielenia cennych substancji. Te rzekomo zwalczają rozmaite dolegliwości, działają przeciwzapalnie, przeciwuczuleniowo i rozkurczowo, wzmacniają odporność organizmu, regulują sen, nastrój, apetyt. kiego kursu bywa trudna do zweryfikowania. Pozostaje nam wypróbować igły na własnej skórze. Dosłownie. Owszem, trochę boli Igły używane w akupunkturze mogą być wielokrotnego użytku lub jednorazowe. Wykonawcy zabiegów zarzekają się, że wkuwanie igieł nie zaboli, ale to samo mówią lekarze podczas aplikowania nam zastrzyków, a jaka jest prawda, wiemy sami. Dyskomfort odczuwany w trakcie kłucia zależy od miejsca penetracji Wierzyć czy nie wierzyć? Sympatycy akupunktury twierdzą, że owa chińska medycyna naturalna przyniosła im ulgę. Wyleczyła z nerwic, migren, alergii, a nawet z nałogu tytoniowego. Pomogła uporać się z bólami kręgosłupa i z niedowładem, pozwoliła zmniejszyć dawkę przyjmowanych leków. Sądzą, że tajemnica akupunktury leży w doborze miejsc i liczby nakłuć, czyli w fachowości wykonawcy zabiegów. Podkreślają wielowiekową tradycję wykorzystywania akupunktury w leczeniu oraz to, że nawet dziś powstają szkoły i akademie tej metody. Sceptycy zaś pytają o wyniki badań, które w pełni potwierdziłyby tę zachwycającą skuteczność akupunktury. A z tymi dowodami naukowymi, niestety, kiepsko. Nie jest też do końca jasne, jak właściwie akupunktura leczy. Dlaczego obok kontrolowanych nakłuć proponowane są szybkie ukłucia w przypadkowe miejsca? To wydaje się zaprzeczać idei tej metody. Poza tym jak rozpoznać, kto rzeczywiście wie, gdzie wkłuwać? Takie zabiegi nie zawsze wykonują lekarze, ale i osoby, które pokończyły kursy, np. tradycyjnej medycyny chińskiej. Tylko że jakość ta- je w sobie od kwadransa po pół godziny. Tak najczęściej, ale zdarzają się schorzenia wymagające zupełnie innej skali zabiegu, np. tylko minuty albo aż godziny. Trudno też z góry przesądzić, ile trzeba zabiegów na wyleczenie poszczególnych dolegliwości. Czas terapii i częstotliwość zabiegów dobiera się do pacjenta: do trapiącej go dolegliwości i czasu jej trwania, a także do ogólnej wrażliwości na akupunkturę. Minimum to 2-3 zabiegi, a im dłużej zmagamy się ze schorzeniem, tym dłużej chodzimy na sesje. Kuszące co nieznane Te wielokrotne sterylizuje się po każdym zabiegu. Każdy pacjent ma własne igły, więc nie zarazi się niczyją chorobą. Głębokość nakłucia zależy od rejonu ciała, tkanki tłuszczowej pacjenta i od rodzaju stymulacji, ale przeważnie to 10-15 milimetrów, więc płyciutko. Wkłuwane są od stóp po głowę, najczęściej w uszy, stopy, przedramiona i podudzia. – mniej boli na rękach i plecach, bardziej na małżowinie usznej albo udzie. Uwaga, mimo nieprzyjemnego uczucia ukłucia zabieg nie może nam sprawiać dużego bólu. Jeśli tak się dzieje, to możliwe, że znaleźliśmy się w rękach niekompetentnej osoby. Natomiast wbrew pozorom w ogóle nie boli trzymanie igieł w ciele. Mamy Co mi szkodzi, spróbuję! – myśli niejeden decydujący się na akupunkturę. Warto jednak wiedzieć, że nie wszystkim polecana jest przygoda z igłami. Rezygnujemy z akupunktury, jeśli mamy zaburzenia krzepnięcia krwi, choroby skóry (zwłaszcza zmiany ropne), choroby zakaźne albo mocno skaczące ciśnienie. Kobiety w pierwszych tygodniach ciąży również nie zostaną obsłużone. Radzi się, aby przed zabiegiem być wyspanym i zjeść lekki posiłek. Po zabiegu może pojawić się senność, gdzieniegdzie niewielkie siniaki. Za jeden zabieg i igły zapłacimy średnio od 50 do 100 złotych. Spory wydatek dla pełnych wiary pacjentów, ale w czasach, gdy na leki wydaje się po kilkaset złotych miesięcznie, wielu chętnie wybiera modną akupunkturę. Pamiętajmy jednak, że to medycyna alternatywna, niekonwencjonalna. Godna uwagi i fascynująca, ale to nudni lekarze w białych kitlach ratują codziennie tysiące ludzi. Miejsca wbijania igieł to m.in. okolice: – skroni – kciuka – pępka – łokcia – kolana – ust, nosa i krtani Więc nie próbujmy tego sami w domu. Ciekawostka Jej korzenie sięgają trzech tysiącleci przed naszą erą, na co wskazują kamienne igły odnalezione przez archeologów w dzisiejszej Mongolii. Wpierw akupunktura towarzyszyła wielkim dynastiom chińskim, a po rewolucji chińskiej w XX wieku stanowiła obok ziołolecznictwa jedyną formę opieki medycznej nad ubogimi. Żaden z chińskich tyranów nie próbował zniszczyć akupunktury, nawet gdy tępiono inne dzieła medycyny lub kultury. Dziś Chiny wiodą prym w badaniu tej niekonwencjonalnej metody leczenia, można nawet studiować akupunkturę na tamtejszych uczelniach państwowych. Olga Ropiak zdrowie 19 “Nowe Życie Olsztyna” nr 8 (107) 2013 Komfort życia – odzyskany uśmiech Protezy całkowite (sztuczne szczęki, protezy zębowe) to dla większości pacjentów bardzo drażliwy temat. W związku z tym istnieje wiele niemiłych określeń tych kłopotliwych i dla wielu osób krępujących uzupełnień protetycznych. Istnieją protezy „kłapiąco-opadające”, protezy „do szklanki”, protezy „ssąco-tłoczące” itp. To wszystko świadczy o wadze problemu. Jest to jednak temat często pomijany i bagatelizowany w środowisku medycznym. Zapomina się o tym, że proteza powinna odtwarzać uzębienie człowieka w taki sposób, aby można było normalnie funkcjonować, tzn. przywrócić następujące funkcje: – funkcję żucia (bez kłapania, opadania, cmokania, stukania i wszelkich innych niepożądanych odgłosów), – estetyczną (naturalny wygląd zębów, ich kolor, kształt, szerokość, sposób ustawienia. Czasem niestety nie widać, że pacjent ma w ogóle jakieś zęby. Innym razem, wprost przeciwnie, są one nienaturalnie duże. Powinno być tak, że piękne zęby mają wpływ na odmłodzenie rysów twarzy i odzyskanie urody), – fonetyczną (zminimalizowanie seplenienia oraz „sztywnej” wymowy głosek szeleszczących i wyeliminowanie stukania podczas zamykania ust), – leczniczą (rehabilitacyjną), gdyż często brak zę- Protezy mogą zastąpić uzębienie. Do tego potrzeba jednak nie tylko dobrego systemu, nie tylko najwyższej jakości materiałów, ale również zgodnego, dobrze wykształconego, komunikatywnego zespołu ludzi chętnie podejmujących trudne wyzwania bów powoduje uszkodzenia stawów skroniowo-żuchwowych, czego objawem mogą być bóle głowy i nieprzyjemne trzaski, a także szum w uszach. Jeżeli Państwo spotkali się z tego typu problemami i pragną wreszcie czuć się komfortowo w swoich protezach cał- kowitych, to my jesteśmy po to, aby te oczekiwania spełnić. Nowoczesną metodą pozwalającą na uzyskanie dobrego dopasowania protez jest system protez biofunkcjonalnych. Nowatorstwo tej metody polega na bardzo dokładnym odwzorowaniu podło- ża protetycznego szczęki i żuchwy. Przy tradycyjnej metodzie podczas pobierania wycisków dochodzi do nadmiernego naciągnięcia warg oraz niekontrolowanego ucisku na śluzówkę, co prowadzi do odkształceń. Taka sytuacja nie występuje w naszej metodzie. Odpowiedni sposób pobierania wycisków umożliwia wymodelowanie kształtu protez w taki sposób, że stanowią one podparcie dla policzków i warg. Pozwala to na uzyskanie bardzo naturalnego i estetycznego wyglądu. Kolejną zaletą naszych protez są osadzone w nich zęby, które wykonane są z bardzo dobrej jakości materiału. Charakteryzują się niewątpliwie wysoką estetyką i wytrzymałością. Zostały tak zaprojektowane, aby układały się do zgryzu pacjenta jak puzzle. Materiał i sposób wykonania części akrylowej to również przemyślany etap. Oznacza to, że nie ma żadnych odkształceń podczas wykonywania (polimeryzacji) protez. Jednorodność tworzywa zapobiega odkładaniu się kamienia nazębnego. Nie obserwuje się także przebarwień, nawet po bardzo długim okresie użytkowania. Każdy pacjent jest przez nas indywidualnie prowadzony aż do końcowego sukcesu. Protezy mogą zastąpić uzębienie. Do tego potrzeba jednak nie tylko dobrego systemu, nie tylko najwyższej jakości materiałów, ale również zgodnego, dobrze wykształconego, komunikatywnego zespołu ludzi chętnie podejmujących trudne wyzwania. lekarz stomatolog Ewa Godlewska licencjonowany technik dentystyczny Anna Spychalska (r) Pracownia Protetyki Dentystycznej Olsztyn, Gębika 2/34 tel. 89 523 78 69 tel. 508 96 04 58 czynne: pn-pt 9.00-16.00 Gabinet Stomatologiczny Ewa Godlewska Olsztyn, ul. Wyszyńskiego 16, pok. 13 tel. 89 541 64 09 kom. 698 694 516. Oddział Leczenia Otyłości Miejski Szpital Zespolony w Olsztynie zapraszamy na 2-tygodniowe turnusy odchudzające przy udziale psychologa, dietetyka oraz specjalistów innych dziedzin redukcja masy ciała przynosi zauważalną poprawę, jeżeli chodzi o powikłania fizyczne, metaboliczne, endokrynologiczne czy psychologiczne. zmniejszenie masy ciała o 10 kg powoduje: • spadek ciśnienia tętniczego • obniżenie ciśnienia tętniczego krwi • obniżenie poziomu glukozy we krwi oraz wzrost wrażliwości na insulinę (bardzo istotne u chorych z upośledzoną tolerancją glikemii oraz cukrzycą) • obniżenie stężenia cholesterolu (spada cholesterol całkowity oraz frakcja LDL, natomiast korzystnie wzrasta frakcja HDL} • możliwość zmniejszenia dawek leków stosowanych w leczeniu nadciśnienia tętniczego i cukrzycy • zmniejszenie ryzyka rozwoju choroby wieńcowej • lepsze samopoczucie i zwiększenie długości życia • więcej energii życiowej • wzrost samooceny i wiary w siebie Siła grupy i nasze wsparcie to pewny sukces. • noclegi w pokojach jedno- lub dwuosobowych, • wyżywienie, dieta - 5 posiłków dziennie (1000 kcal), • opieka lekarza diabetologa i endokrynologa (badanie wstępne, kontrolne i końcowe), • opieka pielęgniarska, spotkania indywidualne i grupowe z psychologiem, • wykłady oraz indywidualne porady dietetyka, • pakiet masaży - wodny (6 razy), suchy (6 razy), • zajęcia taneczno-ruchowe z instruktorem tańca, • siłownia, sauna, • ćwiczenia na łóżkach rekondycyjnych, • program ćwiczeń na sali gimnastycznej oraz w terenie z instruktorem, • szeroka edukacja na temat zdrowego stylu życia. Tel. 89 532 63 40, 89 678 66 61, 608 316 784, www.olo.szpital.olsztyn.pl, [email protected], Facebook: Oddział Leczenia Otyłości 20 “Nowe Życie Olsztyna” nr 8 (107) 2013 zdrowie Pokonaj miażdżycę i zachowaj zdrowie Ż yjemy coraz dłużej. Coraz dłużej chcemy też być sprawni i zachować zdrowie, aby móc pracować, uprawiać sport czy po prostu cieszyć się życiem. Tymczasem z wiekiem nasz organizm zaczyna odmawiać posłuszeństwa. Okazuje się, że nagle mamy problemy z chodzeniem i nie do przejścia jest dystans, który dotychczas pokonywaliśmy bez trudu. Skarżymy się na zadyszkę, a wejście na trzecie piętro staje się problemem. Czujemy się coraz słabsi. Często nie wiemy, że wiele dolegliwości jest spowodowanych miażdżycą. Choroba potrafi rozwijać się długo i podstępnie, siejąc spustoszenie w organizmie. Ból nóg uniemożliwiający chodzenie może świadczyć o miażdżycy tętnic nóg. Zawroty i bóle głowy mogą być objawem zatkanych naczyń tętnic głowy. Gdy do dużych zmian miażdżycowych dochodzi w naczyniach wieńcowych, wtedy mówimy o chorobie serca, Korzystny wpływ na serce Do dnia dzisiejszego opublikowano wiele naukowych artykułów, w których prezentowano wyniki badań nad wpływem terapii chelatowej na organizm człowieka. Pozytywny skutek terapii został wskazany m.in. w odniesieniu do: cholesterolu HDL i całkowitego, zależności częstości akcji serca od wysiłku, skurczowego ciśnienia tętniczego. o chorobie wieńcowej, co w nagłych przypadkach prowadzi do zawału serca. Kroplówką w miażdżycę Od wielu lat na świecie w profilaktyce i terapii chorób sercowo-naczyniowych stosuje się chelatację. Terapia polega na wprowadzeniu w postaci kroplówki syntetycznego aminokwasu EDTA, który łącząc się z metalami, wychwytuje jony wapnia. Tworzą się w ten sposób tzw. związki kleszczowe z wapniem. Blasz- ka pozbawiona wapnia stopniowo rozpuszcza się, aż całkiem zniknie. Wapń ze składnikiem EDTA tworzy zaś trwały, dobrze rozpuszczalny w wodzie związek, który jako zbędny wydalany jest z organizmu. W przeciwieństwie do zabiegu operacyjnego, który dotyczy najbardziej zagrożonego miejsca, chelatacja pozwala usunąć złogi miażdżycowe nagromadzone przez lata, przede wszystkim w drobnych naczyniach, ale również w dużych tętnicach. Najbardziej spektakularne wyniki zaprezentowano 5 listopada 2012 w Los Angeles na dorocznej sesji naukowej Amerykańskiego Towarzystwa Kardiologicznego. W raporcie z badania stwierdzono, że długotrwała terapia zmniejsza ryzyko zawałów serca, udarów i innych problemów sercowo-naczyniowych o 18 procent! Pacjenci o terapii Z każdym rokiem wzrasta liczba pacjentów, którzy decydują się na terapię. Zofia S.: Na chelatację przyszłam z powodu bólu nóg. Przez miesiąc leżałam w łóżku i chciałam przejść na rentę. Chirurg naczyniowiec powiedział, że operacja jest niemożliwa, bo zatkane są drobne tętniczki. Niech pani bierze środki przeciwbólowe i dużo chodzi – poradził. A ból był tak silny, że po zrobieniu 5 kroków padałam. Po siedmiu kroplówkach po raz pierwszy sama doszłam do sklepu. Po trzydziestu chodzę bez bólu. Oczywiście nie jest to jeszcze tak, jak kiedyś, gdy potrafiłam przejść 16 kilometrów, ale poprawa jest ogromna. Moi lekarze nie mają nic przeciwko temu, że korzystam z terapii. Jeśli jest poprawa – niech pani chodzi – powiedzieli. Nadal pracuję i na rentę na pewno nie przejdę. Jan M.: Mam 60 lat, jestem po zawale. Od dwóch lat widziałem w prasie artykuły o tej metodzie. Czytałem, ale prawdę mówiąc, myślałem, że wypowiedzi te to jakaś bajka. W końcu zdecydowałem się przyjść na konsultację. Spotkałem innych pacjentów, porozmawiałem z nimi i się przekonałem. Dziś mam za sobą dwadzieścia kroplówek. Czuję się na tyle dobrze, że po raz pierwszy od dłuższego czasu jadę w tym roku na narty. www. chelatacja.com NZOZ OL – MED Olsztyn ul. Janowicza 30A tel. 604-45-00-00 Żyjmy szczupło “Nowe Życie Olsztyna” nr 8 (107) 2013 21 Pigułki marzeń Choć trudno w to uwierzyć, już ponad 60 procent polskiego społeczeństwa zmaga się z otyłością lub nadwagą. Obrastamy w tłuszcz. Połowa z nas ma nadmiar kochanego ciałka, druga połowa wygląda zupełnie w porządku, ale maniacko uważa, że też ma problem. Szczupła sylwetka jest fantazją tłumu, więc na obietnicy jej spełnienia łatwo zbić fortunę. Wbrew temu, co mówią reklamy, nie wynaleziono jeszcze suplementu diety, który by odchudzał. Żadne rewolucyjne tabletki, kapsułki, proszki czy ziółka nie wchłoną nadmiaru kilogramów. Jeśli coś dadzą, to tylko pośrednio – trafnie dobrane mogą pomóc wyeliminować przyczyny tycia: chęć na słodycze, objadanie się, niski metabolizm albo słabe trawienie. Dla podjadających chrom i błonnik Jednym z najchętniej zalecanych suplementów diety jest błonnik. Można go dostać w proszku, tabletkach, wyciągu z jabłek, ananasa czy pszenicy. Po nasyceniu wodą pęcznieje w żołądku, dając poczucie sytości. Dzięki temu łatwiej zadowolić się mniejszą porcją jedzenia. Preparaty z błonnikiem obficie popijamy wodą. Uważamy, żeby nie przedawkować błonnika, bo nadmiar może prowadzić do bólów brzucha i słabszego przyswojenia cennych soli mineralnych, takich jak wapń, cynk czy żelazo. Błonnik poleca się lubiącym dużo zjeść, za to chrom wybierają osoby mające olbrzymi apetyt na słodycze i na produkty mączne. Sam w sobie nie odchudza, ale pomaga zarządzać gospodarką lipidową oraz węglowodanową, dlatego po spożyciu chromu łasuchy mogą odczuwać mniejszą ochotę na słodkie produkty. Nie jest to jednak regułą. dziej drastyczna ingerencja w żywienie ze wszystkich omówionych, to jeszcze narażona na fiasko, czyli efekt jojo. Organizm odzwyczaja się od trawienia pokarmu, więc nim z powrotem się przyzwyczai, istnieje spora obawa, że nadrobimy co zrzuciliśmy. Blokady i spalacze tłuszczu? Niektóre preparaty wspomagające odchudzanie zawierają substancje utrudniające wchłanianie tłuszczu przez organizm. To suplementy diety zawierające kwas hydroksycytrynowy lub chitosan. Blokada na tłuszcz – to brzmi obiecująco, bądźmy jednak ostrożni. Zażywając preparaty ze wspomnianymi substancjami, bezwzględnie ograniczamy jedzenie tłustych potraw, by uniknąć tłustych biegunek. Poza tym niektóre witaminy rozpuszczają się właśnie w tłuszczu (A, D, E, K, F), więc na dłuższą metę blokada jego wchłaniania może skutkować kłopotami ze wzrokiem, paznokciami, włosami i skórą. Najgłośniej są reklamowane preparaty, które mają za nas zmienić tłuszcz w energię. Istnieją co prawda substancje, które ten proces przyspieszają (kofeina i kwas linolowy CLA), ale najczęściej nie w tak wysokim stopniu, jak obiecują producenci podobnych preparatów. Taki marketingowy hit to L-karnityna. Figuruje w wielu suplementach diety, zaś klienci nierzadko są- Uważajmy na oszustwo dzą, że wystarczy siedzieć w fotelu, by tabletka przemieniła tłuszcz w ciepło. Każdy z nas zjada L-karnitynę występującą w mięsie i przetworach mlecznych i mało kto cierpi na jej niedobór. Trudno o niepodważalne dowody na to, że samo zwiększenie jej ilości w organizmie spowoduje zanik tkanki tłuszczowej. Może przynieść efekty jedynie w połączeniu z treningiem, zwłaszcza aerobowym. Gwałtowne trawienie Interesujące, że nie żadna chemia, a sprzedawane w każdym sklepie przeczyszczające ziółka i herbatki mogą narobić w żołądku najwięcej bałaganu. Przyśpieszają wędrówkę pokarmu przez przewód pokarmowy, utrudniając wchłanianie składników odżywczych. Mogą powodować osłabienie, bóle brzucha, biegunki i zupełnie rozstroić trawienie. Nijak się mają do tkanki tłuszczowej, wypłukują jedynie wodę z organizmu. A co z koktajlami proteinowymi, którymi zastępuje się jedzenie? Oprócz tego, że to chyba najdroższa i najbar- Wybór specyfiku najlepiej zostawić lekarzowi, to doradzi bezpieczne rozwiązanie. Być może przepisze jakiś lek na otyłość, mający silniejsze działanie od suplementu diety. Ważne, aby takie rzeczy kupować w aptece. Nie ufajmy anonimowym dostawcom z internetu! Znane są przypadki ludzi, którzy potruli się atrakcyjnie reklamowanymi specyfikami. Wystrzegajmy się dystrybutorów, z którymi kontakt ogranicza się do telefonu lub maila. Jeśli dokonujemy wirtualnych zakupów, to tylko u znanych producentów od lat działających na polskim rynku. Bądźmy czujni, gdy firma nie pokazuje certyfikatów i badań potwierdzających skuteczność albo bezpieczeństwo oferowanych przez nią preparatów. Gdyby miała takie dowody, to na pewno by się pochwaliła, wszak dyplom jakości jest najlepszą reklamą. Najważniejsze, abyśmy nie dali sobie wmówić, że cud-tabletka nas wyręczy, że pozwoli nam osiągnąć sukces bez wysiłku, wyrzeczeń, cierpliwości. Warto odróżniać, kiedy chcą nam sprzedać produkt, a kiedy tylko marzenie. Olga Ropiak 22 “Nowe Życie Olsztyna” nr (107) 2013 porady BizOn – biznes włącz! BizOn.olsztyn.pl to miejsce w internecie, gdzie grupa olsztyńskich ekspertów bezpłatnie dzieli się swoimi doświadczeniami i wiedzą z każdym przedsiębiorcą, który tego potrzebuje. – Po poradę podatkową często przychodzą młodzi przedsiębiorcy, którzy na starcie popełnili błąd polegający na wyborze choćby niewłaściwej formy opodatkowania – mówi Elżbieta Krywko, doradca podatkowy z Olsztyna. – Niekiedy trzeba czekać cały rok, aby taki błąd naprawić. Młodzi przedsiębiorcy popełniają błędy w wyniku podpowiedzi znajomych lub błędnie zinterpretowanych informacji uzyskanych z internetu. Informacji, których bezpośrednie przełożenie na swoje działanie sprawia trudność. W przypadku stosowania przepisów prawa podatkowego można bezpośrednio zapytać o to mnie podczas bezpłatnych szkoleń, których wykaz można znaleźć na stronie – dodaje pani Elżbieta. Monika Obniska z kancelarii prawniczej z Olsztyna również chętnie przyłączyła się do eksperckiej pomocy młodym olsztyńskim biznesmenom. – Mogę podpowiedzieć, jak napisać dobrą umowę o współpracy, jak skutecznie egzekwować należności lub jak obronić się przed niesłuszną egzekucją. – W dzisiejszych czasach to ważne i trudne zagadnienia – mówi pani Monika. Z kolei Adam Krywko, prowadzący firmę tworzącą strony internetowe, powiedział: – Poza podatkami i kwestiami prawnymi ważna jest też sprzedaż towarów czy usług. Internet jest skutecznym (i tanim) narzędziem do pozyskiwania nowych klientów. Czy korzystasz z niego w optymalny sposób? Co internet może zrobić dla Ciebie? Chętnym udzielę wskazówek, jak skutecznie zaistnieć w internecie. Wskażę, co można zrobić samodzielnie, aby tą drogą zdobywać nowych klientów. – Spójność formy, w jakiej docierasz do swoich klientów, Twoje OC i AC wreszcie może być tańsze Przed zakupem ubezpieczenia OC i AC warto porównać ceny polis dostępnych na rynku. Może się okazać, że do tej pory przepłacaliśmy, i to słono, za nasze ubezpieczenie. S zybko i w prosty sposób wybrać i kupić najkorzystniejszą polisę możemy w multiagencji CUK Ubezpieczenia. W zaledwie kilka minut, na miejscu w oddziale lub telefonicznie, otrzymamy bezpłatną symulację cen polis OC i AC aż 20 Towarzystw Ubezpieczeniowych. CUK posiada autorski system informatyczny, dzięki któremu możliwe jest szybkie i precyzyjne wyliczanie składek ubezpieczeń OC, AC oraz całych pakietów ubezpieczeniowych. Polega on na tym, że po wpisaniu podstawowych informacji na temat kierowcy i jego pojazdu, program jest w stanie przeprowadzić precyzyjną symulację cen oraz dobrać zakres polisy, który interesuje klienta. Po chwili otrzymamy gotowy, bezpłatny wydruk, który zawiera aktualne ceny polis z 20 Towarzystw Ubezpieczeniowych. Już nie będziemy musieli poświęcać kilku godzin czy nawet dni, poszukując najtańszej polisy w wielu Towarzystwach. A różnica w cenach może wynosić nawet kilkaset złotych! W jednym miejscu, w oddziale CUK Ubezpieczenia możemy znaleźć, wybrać i zakupić polisę. Nawet nie musimy mieć przy sobie gotówki, bo zapłacić za polisę możemy kar- tą płatniczą. Dzięki systemowi CUK dobór ubezpieczenia staje się prosty i przyjemny, a co najważniejsze – tańszy! Zadzwoń lub przyjdź i sprawdź, jak tanie może być Twoje OC i AC. Oddział CUK w Olsztynie znajduje się przy ul. Kętrzyńskiego 5/6 a, tel. (89) 513 52 46. www.cuk.pl począwszy od wizytówki przez dokumenty firmowe, a kończąc na własnej stronie WWW, jest niezwykle ważna – mówi grafik z wieloletnim doświadczeniem Wiktor Werner i dodaje: – Zainteresowanym tym tematem opowiem o zasadach, wyjaśnię szczegóły, pokażę przykłady. Młody przedsiębiorco z Olsztyna lub okolic – BizOn istnieje dla Ciebie – czytaj, pytaj, komentuj, dyskutuj. Skorzystaj z bezpłatnych szkoleń i konsultacji eksperckich www.bizon.olsztyn.pl SPORT “Nowe Życie Olsztyna” nr 8 (107) 2013 23 Lodowe rozpoczęcie sezonu Żeglarze podnieśli banderę Tego nie spodziewali się nawet najstarsi żeglarze. Żeby w połowie kwietnia nie można było żeglować?! Szok! Niemniej tradycji musiało stać się zadość. – Zazwyczaj podniesienie bandery następuje na początku maja. Tym razem rozpoczęliśmy sezon znacznie wcześniej. Powodem był zjazd Yacht Klubu Polskiego – powiedział Kazimierz Burgat, prezes KKS Warmia. Okazało się, że w tym roku członkowie YKP spotkali się w Olsztynie. W dodatku doszła sprawa otwarcia nowo wybudowanego kompleksu żeglarskiego przy ul. Żeglarskiej nad jeziorem Krzywym. – Zdaję sobie sprawę, że wciągnięcie flagi na maszt, równoznaczne fot. Leszek Lik Sezon zimowy 2012/2013 dał się we znaki żeglarzom. Zazwyczaj na początku kwietnia wodowali swoje łodzie. Teraz przyszło im jedynie marzyć, żeby lód z warmińskich i mazurskich jezior jak najszybciej ustąpił. Dziwnie było patrzeć na lodową pokrywę Jeziora Krzywego W trakcie uroczystości z początkiem sezonu żeglarskiego, spotkało się z wetem przyrody. Długa zima nie pozwoliła na wodowanie jachtów. Dlatego dziwi warstwa lodu pokrywająca powierzchnię Wielu żeglarzy doświadczyło kaprysów przyrody. – Kilka lat temu sytuacja pogodowa wyglądała podobnie. Wy- jeziora, podczas gdy my, żeglarze, marzymy o wejściu na wodę – dodał Kazimierz Burgat. Okazuje się, że podniesienie bandery nie zawsze musi iść zgodnie z prawem natury. Zew oceanu Ponad 70 procent powierzchni naszej planety pokrywają oceany. Jednym z żeglarzy, który podjął się ryzyka przepłynięcia globu dookoła, jest olsztynianin Tomasz Cichocki. Dokonał tego czynu w ciągu 312 dni. Efektem jego wyprawy jest wydanie książki „Zew oceanu”. Ż eglarstwo to sport, przygoda, wyzwanie. Taki rodzaj walki z żywiołem wybrał Tomasz Cichocki. Po wielu latach przygotowań zechciał spełnić swoje żeglarskie marzenia. Na jachcie „Polska Miedź” opłyną kulę ziemską. Podczas wyprawy nie zbrakło chwil grozy. – Każda wyprawa morska, a zwłaszcza rejs dookoła świata, to ryzyko. Podjąłem je świadomie, bo kocham to, co robię – oświadczył Tomasz Cichocki. ejs naszego pobratymca trwał 312 dni. To była ciężka próba dla niego, jak i jachtu. Szaleństwo południowych mórz utkwiło mu R mocno w pamięci. – Pod koniec listopada miałem wrażenie, że dzieje się coś niedobrego. Nie potrafiłem jednak ocenić, co to było. Byłem pod pokładem, kiedy jacht dostał silne uderzenie z prawej burty. To, co wtedy przeżyłem, opisałem w książce. Tylko sekundy dzieliły mnie od dramatu – powiedział. siążka napisana przez olsztyńskiego żeglarza to nie tylko opowieść o żeglarstwie. Podczas spotkania z mieszkańcami miasta mógł odnieść się do przeżytych wrażeń. To opowieść o człowieku, który sam przeciwstawił się żywiołom natury. To opowieść o żeglarzu, który zostawił ro- K dzinę, żeby przeżyć niesamowitą przygodę. To opowieść o żeglarzu, mężczyźnie, który tęskni za żoną, rodziną i krajem. – Największy smutek ogarnął mnie w chwili, gdy straciłem autopilota i możliwość komunikowania się z najbliższymi – oświadczył kapitan „Polskiej Miedzi”. Mogę wam powiedzieć – ciągnął opowieść Cichocki – że nie miałem pomysłu na tę książkę. To nie tylko opowieść o przygodzie, którą przeżyłem. To także opowieść o mnie jako kapitanie jachtu, mężu i przyjacielu. Mam nadzieję, że moi czytelnicy to zrozumieją – zakończył. WAD znaczyliśmy otwarcie sezonu na pierwszego maja. Do końca kwietnia nie byliśmy przekonani, czy lód zniknie. Na szczęście przyszły dwa czy trzy upalne dni i się udało – wspomina Kazimierz Burgat. Dziwnie było patrzeć na lodową pokrywę Jeziora Krzywego. Przy pomoście nie było tradycyjnych łodzi pływających po wodzie. Zauważyliśmy natomiast minibojer, a więc jacht typowo zimowy. Lodowe otwarcie sezonu żeglarskiego stało się faktem. W olsztyńskich uroczystościach, oprócz miejscowych żeglarzy, wzięli udział członkowie YKP z całego kraju i z zagranicy (Kanada, Toronto). Podczas uroczystości odznaczono kilkunastu żeglarzy. Stopy wody pod kilem! WAD 24 “Nowe Życie Olsztyna” nr 8 (107) 2013 motoryzacja Śmierć czai się na śliskiej nawierzchni Jest 7:40 rano, młoda dziewczyna podąża drogą nr 16 w kierunku Olsztyna. Piękny poranek, ale droga, po której jedzie, jest jeszcze wilgotna. Nagle prosto pod koła wybiega z lasu lis. Długi ślad hamowania świadczy o tym, że reakcja kierowcy była prawidłowa. Auto jednak uderza w zwierzę, matiz odbija się lekko, robi młynek i roztrzaskuje się o przydrożne drzewo. Dziewczyna ginie na miejscu. Przyczyną tej tragicznej historii są kompletnie zużyte opony – jak stwierdza policja – ledwo 2 mm bieżnika. Jak ważny jest stan ogumienia, postanowiliśmy zapytać jednego z liderów sprzedaży opon samochodowych w Olsztynie. W tym celu odwiedziliśmy znaną na rynku olsztyńskim firmę Krysmer. Rozmawiamy z panem Krzysztofem, właścicielem firmy. Jak Pan myśli, czy nadszedł już właściwy moment na wymianę opon zimowych na letnie? Tak, to właściwy czas na taką decyzję. Kiedy stałe temperatury powietrza przekraczają 6. kreskę, a dodatkowo zbliżamy się do ciepłych miesięcy. Kto myśli racjonalnie i chce w przyszłym roku nadal użytkować swoje zimowe opony, ten powinien zdecydować się już na taką wymianę. Jeżeli natomiast ktoś przewiduje zakup nowych opon zimowych jesienią, a opony zimowe, które użytkuje, są jeszcze znośne (powyżej 3 mm), może zaoszczędzić trochę pieniążków i zjeździć je po prostu latem. Jest to opcja dla oszczędnych kierowców, nierobiących dużych przebiegów, którym nie zależy aż tak bardzo na komforcie i osiągach w sezonie letnim. Ile milimetrów bieżnika powinna mieć opona, by można było czuć się bezpiecznie na drodze? Oczywiście im większa głębokość bieżnika, tym lepiej. Bezpieczna głębokość to 3 mm. Opona poniżej tego stanu nadaje się do natychmiastowej wymiany, gdyż stwarza niebezpieczeństwo dla wszystkich użytkowników drogi. Czy Pańscy klienci przestrzegają tej normy? Z przykrością muszę stwierdzić, że ponad połowa kierowców decyduje się na wymianę opon dopiero wtedy, kiedy naprawdę po bieżniku opony nie ma już śladu. To nie napawa optymizmem. Rozumiem, że na naszych drogach nie możemy czuć się bezpiecznie? Powiem tak: nigdzie nie jesteśmy bezpieczni, w samolocie też nie. Powinniśmy raczej wzmożyć ostrożność w warunkach, gdy nawierzchnia jest wilgotna. Użytkowanie „łysych” opon w sytuacji, gdy na drodze znajdują się choćby śladowe ilości wody, może doprowadzić do tragedii i jest tylko pozorną oszczędnością. Na wła- snym zdrowiu nie powinniśmy oszczędzać. W takich momentach lepiej zdjąć nogę z gazu. Śmierć czai się na śliskiej nawierzchni. Podczas słonecznych dni takie zużyte opony również nie są bezpieczne. Niektórzy po prostu lubią „pocisnąć”, a nawiewane z pól ziarnka piasku i sytuacje, w których trzeba ostro zahamować lub skręcić, są jedną z głównych przyczyn wypadków latem. Jak podają statystyki, 70% wypadków powodują głównie ludzie młodzi, niezwracający uwagi na stan ogumienia. Chodzą plotki, że konkurencja was nie lubi. Zdaję sobie z tego sprawę. Chodzi głównie o politykę cenową naszej firmy. Wiele olsztyńskich firm nie jest w stanie sprostać cenom, które oferujemy dla klienta. Nie są oni nawet w stanie zakupić towaru w cenach, które oferujemy już w detalu. To się wam opłaca?! No właśnie, a jakie opony kupują u Pana ci młodzi ludzie? Najczęściej poszukują opon używanych, a te, jak wiadomo, są najtańsze. Na pewno też najgorsze… Nie, to zależy od stanu takiej opony oraz źródła jej pochodzenia. My akurat w naszej ofercie dysponujemy takim towarem i – jak Pan już zauważył – na naszym magazynie wszystkie są w niemal idealnym stanie! Nie sprzedajemy opon, jeśli grubość bieżnika spada poniżej 5 mm – nie przyczyniamy się do stwarzania zagrożenia na drodze, tak jak robi to większość firm na naszym rynku handlujących oponami używanymi. Nadmienię, że rynek w naszym kraju jest bardzo chłonny na takie opony, a źródło ich pochodzenia oraz stan mają znaczenie kluczowe. Warto kupić takie opony u firm z doświadczeniem, które nie dbają tylko o własną kieszeń, ale również o bezpieczeństwo klientów. Niejednokrotnie bowiem spotykamy się z sytuacją, gdy klient przyjeżdża na montaż świeżo nabytych używanych opon, które są w jeszcze gorszym stanie niż opony na jego aucie. Dobór opon zdecydowa- nie należy powierzyć ekspertom. Dlatego też szczerze zapraszam do naszego serwisu wszystkich, którzy właśnie takich opon poszukują. Macie jakąś ciekawą alternatywę dla opon używanych? Wprowadziliśmy na rynek koreańskie opony marki NEXEN, które w testach ADAC wypadają lepiej niż poszukiwane przez klientów opony marki Kleber. Są niewiele droższe niż opony używane, biją jakością i ceną konkurencję z Europy i posiadają 3-letnią gwarancję, dzięki której klient nie musi przejmować się o jakąkolwiek awarię ogumienia. O jakości świadczyć może fakt, że część pościgowych samochodów policji jeździ właśnie na oponach tej marki. Dla pasjonatów szybkiej jazdy Nexen przewidział specjalne bieżniki, także każdy znajdzie coś dla siebie. Te opony zawsze będę polecał! Marka ta wręcz sama się sprzedaje, tym bardziej że droższe rozmiary, np. 205/55R16 jesteśmy w stanie zaproponować już za 200 zł! A rozmiar 225/45R17, który jest z reguły bardzo drogim rozmiarem, jest osiągalny już za 275 zł. A co polecacie klientom gustującym w klasie Premium? Z tej grupy preferujemy przede wszystkim opony marki Bridgestone. Świetna przyczepność, jak również żywotność stawiają ją w czołówce światowych producentów. Ultrasportowe, legendarne auta jak NSX czy S2000, były wyposażone w opony tej marki fabrycznie! Do zakupu opon Bridgestone może zachęcić dodatkowo to, że w tym sezonie producent przygotował bardzo atrakcyjną promocję dla klientów detalicznych. Do zakupionego kompletu opon u autoryzowanego dealera – którym oczywiście na naszym rynku jesteśmy my – o indeksie prędkości V i powyżej klient otrzymuje bon paliwowy w przedziale 100-200 zł. Opona takiej klasy musi w takim razie sporo kosztować? Nie zawsze. Zakup jakiejkolwiek opony w naszej firmie jest gwarancją najniższej ceny na rynku olsztyńskim. Ponadto jeżeli klient w danym momencie nie dysponuje zasobem gotówki pozwalającym mu na zakup opon najwyższej klasy, oferujemy sprzedaż ratalną, z której korzysta już ponad połowa naszych klientów. Jest to wygodna forma zakupu, bo pierwszą ratę klient płaci dopiero po 3 miesiącach rozłożonych zwykle na 4 raty – co miesiąc płaci za jedną oponę. Cała procedura nie zajmuje więcej niż 10 minut, a wymagany jest tylko dowód tożsamości oraz NIP zakładu pracy – bez żadnych zaświadczeń. Oferta ta obejmuje również naprawy mechaniczne w naszym serwisie, które staramy się zawsze wykonywać od ręki, bez zbędnych zapisów. Pamiętajmy, że stan mechaniczny pojazdu jest równie ważny co stan jego ogumienia. Tak naprawdę rynek detaliczny nie jest naszym głównym celem. Jesteśmy hurtownią, dlatego ceny opon również do detalu możemy oferować w cenach hurtowych. Przy takiej ilości, którą rocznie obracamy, jesteśmy w stanie zagwarantować najniższe ceny. Przez lata poznaliśmy wielu dostawców poza granicami kraju i tam właśnie pozyskujemy towar w najlepszej cenie. Panie Krzysztofie, co na zakończenie radzi Pan kierowcom? Przede wszystkim dbajcie o swoje zdrowie. Stan techniczny pojazdu i ogumienia zapewni nam wszystkim bezpieczeństwo. Starajcie się także nie bagatelizować stanu opon swoich znajomych. Nie zwracając im uwagi, możecie biernie przyczyniać się do ich tragedii. Pamiętajmy. Każdy kierowca jest uczestnikiem tej samej drogi. Dziękuję naszym stałym klientom za zaufanie, jakim darzą nas od lat. Dzięki Państwu wiemy, że nasza praca ma sens! Wszystkich, którzy nas jeszcze nie znają, zapraszamy serdecznie do współpracy. Krysmer Opony Olsztyn, ul. Bałtycka 61, 10-175 tel. 89 533 38 59 email: [email protected] (r)