Dołącz do najlepszych!

Transkrypt

Dołącz do najlepszych!
REKLAMA
nr 8 (107) 2013 ISSN 1734-7076
NOWE
Życie
NAKŁAD
25 000!
Olsztyna
(22.04-13.05. 2013)
BEZPŁATNY Dwutygodnik z Warmii i Mazur
REKLAMA
Psia kultura
str. 5
Franczyza
z Carrefour
Dołącz do najlepszych!
str. 3
“Nowe Życie Olsztyna” nr 8 (107) 2013
Pod Stary
Ratusz nie
podjedziesz
Uwaga na znaki drogowe!
Rynek Starego Miasta został
zamknięty dla samochodów.
Letnia organizacja ruchu będzie obowiązywała do 13 października. Zmiany różnią się
od ubiegłorocznych. Nie będzie można parkować w sąsiedztwie Starego Ratusza,
zamknięta dla ruchu będzie
ul. Rodziewiczówny oraz
fragment pl. Jedności Słowiańskiej od strony ul. Piastowskiej
do ul. Staromiejskiej.
Czy nie pora raz na zawsze zamknąć rynek? Ale
wtedy trzeba zadbać o nowe
parkingi, o których wciąż się
gada, gada, gada…
Kontrowersyjna
Wojska Polskiego
Konsultacje w sprawie
przebudowy (na czteropasmówkę) al. Wojska Polskiego zostały przedłużone. Jest to zarazem droga
nr 51, więc trwa bój o ograniczenie ruchu ciężarowego. Zdumiewa, że nikt
nie podnosi sprawy braku
parkingów w tej okolicy,
zwłaszcza na obrzeżach popularnego parku i polikliniki MSW, bo to raczej samochody osobowe są tam największą uciążliwością.
Spływy
i rajdy
Wreszcie wiosna, pora
na większy ruch po zdrowie
w ramach imprez „Olsztyn
Aktywnie”. Oddział Warmińsko-Mazurski PTTK zaprasza 28 kwietnia na spływ kajakowy Łyną pod prąd (!)
na trasie Olsztyn – Bartąg
(8 km). Start o godz. 9.30
z przystanku autobusowego
naprzeciwko Szpitala Miejskiego w Olsztynie, w kierunku
ul. Mochnackiego. Zapisy
w biurze PTTK codziennie
w godz. 12-16., a w piątki między 11 a 14 (Olsztyn, ul. Staromiejska 1/13, tel. 89 527-36-65).
Informacje www.mazury.pttk.pl.
Warto też przygotować
się do kolejnego rajdu na
orientację 11 maja (sobota).
Start i meta w Szkole Podstawowej w Rusi. Planowana
jest trasa piesza, piesza ekstremalna oraz rowerowa. Impreza jak zawsze bezpłatna.
Więcej informacji na stronie:
www.rno.warmia.pl.
Pytają
o komfort jazdy
W miejskich autobusach wybranych linii pracownicy Zarządu Komunikacji Miejskiej do 28 kwietnia prowadzą badania jakości usług. Olsztyńskich zarządców komunikacji zmobilizowała do tego prośba… Związku Miast Polskich, bo narzekania pasażerów nie wystarczały. Jakaś sprawcza siła wyższa
przydałaby się i w innych
dziedzinach.
Olsztyn
istą pomysłowością błysnęli studenci Wydziału Humanistycznego, wybierając
koszulkę z napisem „Nie
bądź tuman, wybierz human”. Oburzyło to niektórych studentów i pracowników, którzy twierdzą, że
to wyraz nietolerancji, godny raczej kiboli piłkarskich,
nie humanistów. Ale studenccy działacze są z siebie zadowoleni i „tumanowe” hasło uważają za dobry żart. Dla przypomnienia: jedna z definicji określa humanizm jako postawę intelektualną i moralną, wyrażającą się troską
o potrzeby, szczęście, godność i swobodny rozwój
człowieka.
w światowym
ruchu
Wcześniej można zdobyć kondycję w… Galerii Sztuki BWA. 27 kwietnia
(sobota, godz. 12) organizuje ona Slow Art Day, czyli wolne smakowanie sztuki i degustację „Slow food”.
Można wolno (co najmniej
10 minut), pod okiem fachowca, podziwiać wybrane trzy dzieła sztuki. A potem dyskutować o tym podczas lunchu. Ruch Slow Art
ma być lekarstwem na bierne i męczące zwiedzanie wystaw. Dlatego jednego dnia
w roku muzea i galerie na całym świecie, zrzeszone pod
szyldem Slow Art Day, organizują specjalne wydarzenie,
którego celem jest zwiedzanie z założeniem obejrzenia
3-5 obiektów, zatrzymania
się i zastanowienia się nad
nimi oraz ich ocenienia.
No to stańmy się wreszcie światowcami, niezależnie
od gustów!
To był
Rom!
etyckie prace można oglądać
do 3 czerwca – zastąpią choć
w części spóźnioną wiosnę.
Patria
Nostra
W Olsztynie zarejestrowano Stowarzyszenie Patria
Nostra (Nasza Ojczyzna),
założone przez prawników
i więźniów niemieckich obozów koncentracyjnych. Przewodzą mu mecenas Lech
Obara i Janina Luberda-Zapaśnik – prezes oddziału Polskiego Związku Byłych Więźniów Politycznych Hitlerowskich Więzień i Obozów Koncentracyjnych. Stowarzyszenie chce walczyć z kłamliwymi informacjami w prasie i nauce na temat „polskich
obozów zagłady” w czasie
II wojny światowej. Na takich kłamców przydałyby się
metody cosa nostry! Nowemu stowarzyszeniu życzymy
udanych akcji.
Europejskie Dni
Dziedzictwa
Kolejna wystawa
Uli Dudko
W Galerii „Sąsiedzi”
Miejskiego Ośrodka Kultury
w Olsztynie otwarto wystawę niebanalnego malarstwa
autorstwa Urszuli Dudko. To
kolejna prezentacja jej prac
w naszym mieście. Obrazy zatytułowane „Tam, gdzie
moje wyspy szczęśliwe”
przedstawiają przede wszystkim kwiaty, ulubiony motyw
malarki. Piękne, wręcz po-
„Nie od razu Polskę zbudowano” to hasło kolejnej,
XXI edycji Europejskich Dni
Dziedzictwa 2013 w Polsce,
które odbędą się we wrześniu
(7-8 i 14-15 września). Nadarza się okazja, by pokazać Polskę jako państwowość, która
ukonstytuowała się w X wieku i trwa do dzisiaj. Organizatorzy zachęcają obywateli,
a zwłaszcza organizacje pozarządowe do zgłaszania swoich pomysłów.
Koordynatorem regionalnych obchodów jest Narodowy Instytut Terenowy Oddział w Olsztynie. Propozycje
wydarzeń można wysyłać do
15 maja na adres: ot.olsztyn@
nid.pl, podając tytuł i termin
projektu. Informacje: Joanna
Jakutowicz (tel. 89 521 26 89).
Humanowe
spory
Na UWM trwa kortowiadowy konkurs na koszulki wydziałowe. SwoNOWE
Życie
Olsztyna
W wieku 89 lat, 10 kwietnia, zmarł przywódca olsztyńskich Cyganów Zbigniew Bilicki. Pochowano go
na cmentarzu komunalnym
w Olsztynie. Na jego pogrzeb
przybyli Romowie ze świata
i przedstawiciele lokalnych
władz. Bo pan Zbigniew
był wielką i światłą postacią
– nie tylko w świecie Romów. Znało go i podziwiało wielu olsztynian. Cudem
uratował się z hitlerowskiego obozu śmierci, a po wojnie pomagał swoim ziomkom osiedlać się, uczyć się,
zdobywać nowe zawody
i pracę. Założył spółdzielnię kotlarską „Metalowiec”
i prowadził międzynarodowy zespół pieśni i tańca Romów „Baro Drom”.
Był m.in. przewodniczącym
Rady Starszyzny Romów
w Polsce i honorowym członkiem sejmiku województwa
warmińsko-mazurskiego.
W 2010 roku prezydent
RP Lech Kaczyński odznaczył go Złotym Krzyżem
Zasługi. Jego potomkowie
i uczniowie założyli kolejne
zespoły oraz Stowarzyszenie Kultury Romskiej „Hitano”, sławiąc Olsztyn na
wielu festiwalach, nie tylko
romskich. To był prawdziwy Cygan, zasługujący na
wdzięczną pamięć.
Wybrał
i skomentował
JJP
Wydawca: Agencja Reklamowo-Wydawnicza
INNA PERSPEKTYWA” Paweł Lik, 10-089
“Olsztyn, ul. Ga³czyñskiego 1/31
redaktor naczelny: Leszek Lik, redaktor wydania bezpłatnego: Paweł Lik,
[email protected]; sekretarz redakcji: Olga Ropiak; dziennikarze: Andrzej
Zb. Brzozowski, Olga Ropiak, Jacek Panas, Jerzy Pantak, Mirosław Rogalski, Mariusz
Wadas; korekta: Irena Robak, Olga Ropiak; współpraca: Krzysztof Rzymski
fot. okładka: Materiały powierzone, Biuro promocji i reklamy: tel. 505 129 273;
(r) – materiał reklamowy lub powierzony, ar- archiwum redakcji. Redakcja nie
odpowiada za treœæ i formê powierzonych materia³ów, zastrzega sobie prawo
adiustacji powierzonych tekstów.
temat z okładki
“Nowe Życie Olsztyna” nr 8 (107) 2013
Wywiad z Francois Vincent, dyrektorem ds. rozwoju franczyzy w Carrefour Polska
Franczyza z Carrefour
Dołącz do najlepszych!
Dlaczego Carrefour Polska
buduje sieć franczyzową?
Co jeszcze wyróżnia
franczyzę z Carrefour od
innych obecnych na polskim rynku?
Jako jedyny franczyzodawca w Polsce mamy doświadczenie w prowadzeniu
własnych sklepów spożywczych. Ponadto franczyza
z Carrefour oparta jest na
czterech filarach. Są to: silna i rozpoznawalna marka, dobrze dobrany asortyment oraz sprawna logistyka, przekazanie doświadczenia w prowadzeniu sklepu
(tzw. know-how), wsparcie
fot. Materiały powierzone
Tradycyjny rynek spożywczy w Polsce potrzebuje modernizacji. Małe sklepy mają potencjał i kapitał
nie do przecenienia – lojalność klientów, natomiast
nie umieją dostosować się
do ich potrzeb. Franczyza
z Carrefour jest dzisiaj dla
nich najlepszym rozwiązaniem. Proponujemy partnerom sprawdzony koncept franczyzowy. Gwarantujemy poprawę rentowności biznesu, silne wsparcie
i doradztwo specjalistów
na każdym etapie projektu oraz szeroki pakiet wyposażenia. Sklepy, które
zdecydowały się na współpracę w ramach franczyzy
z Carrefour, notują wzrost
obrotów średnio o około 20-30 proc. Nie pobieramy również opłaty wstępnej za przystąpienie do sieci. Osiągnięcie sukcesu jest
łatwiejsze, kiedy u boku ma
się silnego i doświadczonego partnera, takiego jak
Carrefour. Wystarczy się
z nami skontaktować.
przez cały okres współpracy. Współpraca z nami oparta jest na kompetencji, uczciwości i odpowiedzialności.
W Polsce działa już ponad 330
sklepów franczyzowych z logo Carrefour Express i Globi, co pokazuje, jak skuteczny jest nasz system. Każdego
miesiąca przybywa kilkanaście nowych placówek. Jesteśmy dumni, ponieważ wielu franczyzobiorców nie poprzestaje na jednym sklepie.
Francois Vincent, dyrektor ds. rozwoju franczyzy w Carrefour Polska
daży do 100 m2, przeznaczony do lokalizacji wiejskich
i w małych miastach.
Co konkretnie oferujecie
franczyzobiorcy?
Jakie sklepy w ramach
franczyzy z Carrefour
mogą prowadzić polscy
przedsiębiorcy?
Franczyzobiorcom otwierającym sklepy z zielonym logo zapewniamy szeroki pakiet otwarciowy. Między innymi pokrywamy 100 proc.
inwestycji w sprzęt IT, meble do działu alkoholowego,
na owoce i warzywa oraz logo zewnętrzne, dekorację wewnętrzną i komplet ubrań dla
personelu. Właścicielom „pomarańczowych” placówek finansujemy całe wyposażenie. Zapewniamy także pakiet
marketingowo-reklamowy.
Organizujemy również szkolenia w centrali sieci oraz skle-
Proponujemy franczyzę
w trzech formatach. Pierwszy
z nich to Carrefour Express
z zielonym logo o powierzchni od 100 do 500 m2, przeznaczony do lokalizacji miejskich i wiejskich. Drugi to
Carrefour Express convenience z pomarańczowym
logo, mający powierzchnię do 100 m2, przeznaczony do lokalizacji w centrach dużych miast. Ostatni
to Globi – koncept dla sklepów o powierzchni sprze-
pie. Jak już wspomniałem, doradcy Carrefour służą wsparciem na każdym etapie prowadzenia sklepu. Pracę z naszymi franczyzobiorcami rozpoczynamy jeszcze przed otwarciem placówki, a później,
z miesiąca na miesiąc, wspólnie pracujemy nad poprawą
rentowności. Serdecznie zapraszamy do współpracy!
Więcej informacji
o franczyzie z Carrefour:
Tel.: +48 (22) 517 25 09
Tel.: +48 (22) 517 27 23
E-mail:
[email protected]
www.carrefour.pl
Carrefour mnie przekonał
Handel?
To u niej rodzinne
dech konkurencji. Zrozumiałam, że trudno mi będzie poradzić sobie we własnym zakresie – opowiada pani Ewelina.
– Zdecydowałam się na miękką franczyzę z lokalną siecią.
Jednak wyniki sklepu się nie
poprawiły. Przełomem okazało się dopiero przyjęcie oferty
Carrefour – dodaje.
Pani Ewelina Ciapała pasjonuje się handlem od wielu
lat. Już jako mała dziewczynka lubiła pomagać w rodzinnej hurtowni. A kiedy skończyła szkołę średnią, rodzice powierzyli jej prowadzenie
sklepu w Sułkowicach pod
Krakowem.
Co daje Carrefour
Przez kilka lat pani EweDo związania się z sielina samodzielnie zarządzała
cią
Carrefour Express, panią
sklepem, jednak zaczęło brakować jej pomysłów i środków Ewelinę przekonała siła i rozna poprawę rentowności. Na poznawalność marki. Z dorynku lokalnym zaczęły wtedy świadczenia wiedziała jedzachodzić znaczące zmiany. nak, że logo to nie wszyst– Wiele okolicznych sklepów ko. Ważnym argumentem był
przystąpiło do sieci franczyzo- dla niej również brak opłaty wstępnej
i oferta produkwych. Czułam
na plecach odnzo-25-01-2013-druk.pdf
1 2013-01-25
12:42:34
C
M
Y
CM
MY
CY
CMY
K
tów. Dzięki Carrefour sklep
pani Eweliny ma dziś dostęp do odpowiednio dobranego asortymentu. Ważne są
zwłaszcza produkty marki
własnej Carrefour, które cieszą się popularnością wśród
klientów. – Konsumenci mają tu mniejszy budżet na artykuły spożywcze, dlatego
chętnie sięgają po jakościową
żywność w niższej cenie – zauważa pani Ewelina.
Pani Ewelina dostała od
Carrefour także wsparcie finansowe i pomoc merytoryczną na każdym etapie współpracy. Już na początku doradcy firmy pomogli jej stworzyć
plan sklepu i rozmieszczenia
towarów na półkach. Zagwa-
rantowali także pełne wsparcie przy otwarciu sklepu. Dzięki wprowadzeniu systemu
komputerowego finansowanego przez Carrefour, praca stała się znacznie prostsza i spadły koszty związane z prowadzeniem sklepu. – Klikam dwa
razy i zamówienie jest przyjęte.
Poza tym oszczędzam, bo nie
muszę zatrudniać dodatkowej
osoby. Bardzo ważne dla prowadzenia sklepu są także dostawy z dnia na dzień – mówi
pani Ewelina.
Jak budować rentowność
Współpraca pomiędzy
Carrefour a panią Eweliną układa się bardzo dobrze. Dzięki wprowadzo-
fot. Materiały powierzone
Pani Ewelina Ciapała ma dopiero 29 lat, ale sklepem spożywczym w podkrakowskich Sułkowicach zarządza już niemal dekadę. Dawno zrozumiała, że aby poprawić wyniki, powinna zdecydować się na franczyzę i długo szukała odpowiedniego
partnera. W końcu zdecydowała się na współpracę z Carrefour. W ubiegłym roku obroty „zielonego” Carrefour Express pani
Eweliny wzrosły o blisko 42 proc., a ona mogła się zająć rozwojem dwóch kolejnych sklepów.
Ewelina Ciapała
nym wspólnie zmianom, liczba klientów sklepu wzrosła
o ponad 30%, zwiększyły się
też obroty. – Bardziej świadomie prowadzę sklep. Carrefour daje mi narzędzia i na bieżąco, z miesiąca na miesiąc,
doradza, jak budować rentowność. W przypadku mojego sklepu bardzo ważne dla
poprawy wyników okazały się zmiany wprowadzone
w dziale produktów świeżych. Do części z nich byłam
nastawiona sceptycznie. Na
szczęście Carrefour przekonał
mnie, pokazując twarde dane
– opowiada pani Ewelina.
Obecnie pani Ewelina zajmuje się rozwojem dwóch
nowych sklepów. Niedawno
otworzyła „pomarańczowy”
Carrefour Express w centrum
Krakowa. Na tle okolicznych
placówek sklep pani Eweliny
wyróżnia się nowoczesnością
i z pewnością przyciągnie tysiące nowych klientów.
4
“Nowe Życie Olsztyna” nr 6 (105) 2013
nauka
kto ma rację?
nzo-22-02-2013-300dpi-bez-spadow-cmyk-druk.pdf 1 2013-02-22 09:26:36
“Nowe Życie Olsztyna” nr 8 (107) 2013
5
C
M
Y
CM
MY
CY
CMY
K
Psia kultura
Za oknami wiosna. Trochę późna, ale zawsze optymistycznie nastraja do życia. Nie ma nic
przyjemniejszego od spaceru w słoneczny ranek z twarzą wystawioną na wspaniałe promienie słoneczne. Rzadko się wtedy patrzy pod nogi, a tu mogą czyhać nieprzyjemne niespodzianki. Każdemu z nas zdarzyło się pewnie nieraz wdepnąć w psią kupę.
N
ie jest to jednak
wina sympatycznych (w większości) czworonogów, a wyłącznie ich właścicieli. Śmiem
twierdzić, że to nas między innymi odróżnia od wielu krajów Europy. Już kilkanaście
lat temu, będąc poza granicami naszego kraju, zauważyłem, że nieodłącznym ekwipunkiem każdej osoby spacerującej z psem, oprócz smyczy i kagańca, jest trzymana
w dłoni foliowa torebka. Początkowo nie wiedziałem, do
czego służy, ale szybko zobaczyłem jej zastosowanie.
Rzecz w naszych realiach
i „kulturze” niezwykle rzadka
i wręcz wstydliwa. Takie przynajmniej odnoszę wrażenie, obserwując zachowanie niektórych właścicieli czworonogów.
o innego, jak piesek biega na posesji lub w przydomowym ogrodzie. Wtedy jakoś nie ma problemu, by się schylić
i pozbierać. Bo
przecież dziecko albo my sami możemy w to wdepnąć.
W miejscu publicznym
mało
kogo to obchodzi.
A przecież im większy piesek, tym większy problem. Oczywiście nie wszyscy mają do tego lekceważący stosunek
C
i z roku na rok widać poprawę. Może czasami warto zwrócić jednej czy drugiej
osobie uwagę, a nawet publicznie ją zawstydzić?
nnym sposobem są mandaty nakładane przez
strażników miejskich. Obowiązek sprzątania po swoich
pupilach nakłada na właścicieli psów uchwała rady miasta z 2006 roku. Informuje ona
także o trzymaniu swoich ulubieńców na smyczy, a zwierząt
wyjątkowo agresywnych ras
w kagańcu. Piesek jednak musi się wybiegać i nieraz byłem
świadkiem, jak właściciele byli zajęci pogaduszkami z napotkanymi znajomymi i mało ich
obchodziło, gdzie jest i co robi
ich pupil.
I
C
zasami odnoszę wrażenie, że dla niektórych osób wyjście z psem na
spacer to jakaś wymyślna kara i chcą ją odbyć jak najszybciej i bezproblemowo. Niejednokrotnie cedują to na dzieci,
które też nie bardzo wiedzą,
jak się zachować.
ieska można jednak wytresować, nauczyć zachowania, które będzie nam odpowiadało. Właścicieli psów tresurze poddać
się nie da. Powinni więc postępować tak, aby zachowanie ich ulubieńców nie narażało innych na przykrości.
Świadczy to wyłącznie o ich
kulturze. Do posiadania psa,
tak jak i do wielu innych rzeczy, trzeba
po prostu dorosnąć.
Andrzej Zb.
Brzozowski
P
Pies to nie
człowiek
Oj, panie Andrzeju! Ma Pan rację. Psa trzeba wytresować, żeby chodził do ubikacji siadał
na sedes, a potem spuścił wodę. I to będzie nowoczesne, bezstresowe wychowanie psa. To
tak, jak przestrzeganie zapisów ustawy o nieznęcaniu się nad zwierzętami, która zabrania
złego obchodzenia się z czworonogami, ale pozwala na kastrowanie w majestacie prawa.
Szkoda, że nie doświadczyły tego te osoby, które wymyśliły to bezlitosne prawo.
W
naszym
kraju
mamy tylko zakazy. Wyprowadzanie psów na smyczy, w kagańcu, no i oczywiście w pampersach (żartuję, ale może do
tego dojść), z zapasem torebek
foliowych i łopatek. A i jeszcze
przydałyby się nocniczki, bo
przecież psy obsikują prawie
każde drzewo czy latarnię. A co
z kotami? Tym wolno wszystko
i nikt nie karze za to ich właścicieli. Myślisz, Andrzeju, że te
zwierzątka to czyścioszki i same po sobie sprzątają?
Beznadziejne nakazy i przepisy, które
nic nie dają. Kiedyś
tylko wystarczyło jedno zarządzenie o przestrzeganiu
czystości i już! Milicjanci karali
za rzucenie niedopałka, wyrzucenie śmieci z samochodu czy
zabrudzenie trawnika zarówno
przez ludzi, jak i czworonogi.
Na chodnikach i alejkach oraz
na trawnikach pod domami było czysto. Po prostu psy wybiegały się w lesie albo w parku, teraz i tego nie wolno.
szyscy
decydenci
w mieście wiedzą,
że mieszkańcy trzymają w domach zwierzaki i muszą od
czasu do czasu wyprowadzać
je na świeże powietrze. Co
za problem przy każdym
większym blokowisku czy
w parku wydzielić mały
W
obszar, ogrodzony szczelnym
płotem. W takim kojcu nasze
pieski mogłyby się wybiegać
i załatwić. W bramce powinny
być skarbonka czy automat do
pobierania pieniędzy, za które stróż albo dozorca sprzątaliby plac. Naszego czworonoga możemy nauczyć, aby swoje potrzeby załatwiał właśnie
w takim miejscu, a nie na chodniku, ulicy czy alejce. Można też ograniczyć liczbę hodowanych w mieście psów – tak
jest na Wyspach Brytyjskich
(wystarczy duży podatek i na
czworonoga będzie stać tylko nielicznych) i problem
kupek będzie rozwiązany.
anie
Andrzeju,
muszę przyznać
panu rację, jeśli chodzi
o postawę mieszkańców
Olsztyna. Nie są nauczeni
sprzątania po swoich pupilach. W ostatnich latach
ani razu nie widziałem w
parku, a szczególnie pod
blokami osób, które
sprzątałyby po swoich
psach. Działo się wręcz
odwrotnie. Widziałem,
jak patrzyły z satysfakcją, jak piesek robi kupkę, obowiązujące przepisy mając w poważaniu.
P
Jacek Panas
6
“Nowe Życie Olsztyna” nr 8 (107) 2013
edukacja
Wykład na uczelni może być jak dobra książka. Gdy jest na temat tego, co nas interesuje, to drażni mózg słuchaczy i prowokuje do tego, by mieć własne zdanie. Takie są wykłady otwarte w Olsztyńskiej
Szkole Wyższej im. Józefa Rusieckiego. Dla studentów tej uczelni co dwa tygodnie wykład monograficzny wygłasza naukowiec, który specjalnie w tym celu przyjechał do Olsztyna. Ten dobiegający końca projekt uwieńczyła Maria Urlińska, prof. Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Badaczka postawiła pytanie o to, co pokazują media: rzeczywistość czy jej nieprawdziwe odbicie?
Czy świat jest taki, jakim
pokazują go media?
Gdy oglądamy wiadomości, to sądzimy, że
jesteśmy w miarę rzetelnie informowani. Dowiadujemy się, że znów jakiś nauczyciel padł ofiarą ucznia. Gdy chciał
wstawić
niesfornemu
łobuzowi jedynkę, ten
go popchnął na tablicę
i wywrócił, a cała klasa
się śmiała. Ktoś uwiecznił popisy kolegi telefonem
komórkowym
i opublikował je w internecie, sprawą zainteresowały się media. Wybuchł
skandal. O niewystarczających prawach nauczyciela zaczęli wypowiadać się
socjolodzy, a pedagodzy usiłowali wytłumaczyć fenomen
coraz bardziej spaczonej młodzieży. Przypadek, jaki zdarzył się w jednej ze szkół, wywołał dyskurs publiczny. Oto
siła mass mediów – ale również ich przekleństwo.
– W mediach tkwi olbrzymi potencjał, bo dzięki nim
głośno się mówi o aktualnych problemach, ale z drugiej strony… media dają nam
wierzyć, że tak tylko wygląda
świat, jak one nam go przedstawiają – twierdzi Maria
Urlińska z UMK. – Po takich
doniesieniach, jak te ze szkoły
budowlanej w Toruniu, gdzie
uczeń upokorzył nauczyciela, wkładając mu kosz na głowę, zaczęły później przewijać się w mediach informacje
o przypadkach zastraszania
nauczycieli w innych szkołach. W świetle tych rewela-
cji już mało komu polska szkoła wydaje się
miejscem przyjaznym,
a przecież w dużej
mierze taka właśnie
jest! Te słowa brzmią
mało
przekonująco
w kontekście tego, czego wciąż dowiadujemy się z mediów:
o patologii w szkołach,
agresywnych uczniach
i bezradnych nauczycielach – twierdzi
Maria Urlińska.
To, czego się dowiadujemy, ma wpływ na
to, co sądzimy o otaczającym nas świecie. Nagle
okazuje się, że Polska to kraj,
w którym posłowie są nieukami
i kradną, służba zdrowia nigdy
nie ratuje życia, natomiast policja nie umie złapać przestępców. A polska szkoła przypomina peruwiańskie więzienie.
Czy chcemy tak myśleć o naszej rzeczywistości?
– Z dużą ulgą odbieram
informacje, w których są pokazywane pozytywne fakty.
Mediom trudniej przygotować i „sprzedać” taki materiał, ale na szczęście podejmują to wyzwanie – dodaje
prof. Urlińska.
Ostatnio media relacjonowały, że Polacy w coraz
większym stopniu przekazują swój 1 proc. podatku dla
potrzebujących. Były pokazane wzruszone tworze ludzi, którzy dzięki temu datkowi będą mogli zmienić
swoją sytuację. A nasi Czytelnicy właśnie się dowiadują, że uczelnia nie jest tylko miejscem, gdzie studenci
się uczą, wkuwając notatki.
Są też i fajne wykłady, jak te
w OSW, po których studenci wychodzą i się spierają: to
jak to jest z tymi mediami? Bo
na mnie aż tak nie wpływają!
(r)
Oferta kształcenia
Studia licencjackie
Filologia angielska
Fizjoterapia
Pedagogika
Politologia
Wychowanie fizyczne
Zdrowie publiczne
Studia magisterskie
Fizjoterapia
Pedagogika
Wychowanie fizyczne
edukacja
“Nowe Życie Olsztyna” nr 8 (107) 2013
7
Rozwój i przedsiębiorczość
dla każdego
Olsztyńska Wyższa Szkoła Informatyki i Zarządzania im. Prof. Tadeusza Kotarbińskiego kładzie nacisk na upraktycznienie kształcenia na kierunkach, które zapewniają umiejętności realnie poszukiwane na rynku pracy w województwie warmińsko-mazurskim. Dostęp do tego obszaru wiedzy jak największej liczby mieszkańców regionu jest gwarantem podnoszenia innowacyjności gospodarki, a tym samym jej konkurencyjności na rynku Unii Europejskiej.
w komercjalizacji opracowanych rozwiązań i w uruchamianiu na ich bazie działalności gospodarczej. Próby wspierania postaw przedsiębiorczych doceniają sami studenci.
– Wykładają tu ludzie,
którzy mają nie tylko wiedzę
teoretyczną, ale także wiedzę praktyczną w zarządzaniu różnego rodzaju biznesami
w kraju, jak i za granicą. Dużym atutem uczelni jest według
mnie to, że na studiach można
spotkać wielu ludzi czynnych
zawodowo, a co za tym idzie
można wymieniać doświadczenia. Czasami dzięki temu
wykłady zamieniają się w intensywną wymianę zdań, jak
i doświadczeń poszczególnych osób z doświadczeniami wykładowców. Jako osoba pracująca jestem w stanie powiedzieć, że to, co jest
przekazywane na uczelni, pokrywa się z rzeczywistością
– mówi Mateusz Ośko,
student Zarządzania.
nzo-16-04-2013-300dpi-druk.pdf 1 2013-04-16 15:32:57
C
M
Y
CM
MY
CY
CMY
K
umiejętności i wiedzy potrzebnej w przypadku szybko zmieniających się i unowocześnianych technologii
– mówi mgr inż. Janusz Żwirko, kanclerz OWSIiZ.
ednym z następstw
konsekwentnego realizowania planów rozwojowych jest pozytywnie zaopiniowany przez Prezydium
Polskiej Komisji Akredytacyjnej wniosek Olsztyńskiej
Wyższej Szkoły Informatyki i Zarządzania im. Prof.
Tadeusza
Kotarbińskiego
o nadanie Wydziałowi Nauk Ekonomiczno-Społecznych uprawnień do prowadzenia kształcenia na kierunku Ekonomia, na poziomie studiów drugiego stopnia. Przyszli studenci będą
mogli podjąć bądź kontynuować kształcenie na magisterskich studiach uzupełniających na kierunku Ekonomia w jednej z czterech
oferowanych specjalizacji:
ekonomia międzynarodowa,
ekonomia przedsiębiorstwa,
finanse przedsiębiorstw, towaroznawstwo i zarządzanie jakością. Prowadząc
osiemnasty już nabór na studia – rekrutacja 2013/2014
– OWSIiZ proponuje kształcenie na kierunkach inżynierskich (Mechatronika, Informatyka, Zarządzanie i Inżynieria Produkcji), licencjackich (Ekonomia, Zarządzanie), jak też magisterskich (Ekonomia).
J
fot. Materiały powierzone (2)
N
a każdym kierunku studiów, niezależnie od profilu, Uczelnia oferuje specjalne, przewidziane w programie kształcenia, dwumodułowe zajęcia z przedsiębiorczości. Zajęcia służą budowaniu przedsiębiorczych postaw wśród studentów. Ich
celem jest rozbudzanie chęci do przedsiębiorczych działań i prób sił w biznesie, nie
tylko po ukończeniu studiów,
ale też w ich trakcie. Dążąc
do tego, by młody człowiek
czuł, że biznes to szansa właśnie dla niego, Uczelnia stara
się rozbudzać postawy przedsiębiorcze już na studiach
– łącząc wiedzę teoretyczną
z praktyczną. Taki cel przyświecał twórcom Instytutu
Badań i Wynalazczości, który uruchamia własne projekty
badawcze i wynalazcze oraz
projekty (pomysły) zgłoszone przez studentów. Ponadto
Instytut aktywnie uczestniczy
P
lany rozwojowe Olsztyńskiej Wyższej Szkoły Informatyki i Zarządzania im. Prof. Tadeusza Kotarbińskiego są oparte na analizie potrzeb regionu i zakładają położenie nacisku na kształcenie na kierunkach technicznych.
Są one deficytowe
w ofercie szkół
wyższych w regionie. Taki cel przyświecał idei tworzenia
Centrum
Nowych
Technologii OWSIiZ,
w którym zlokalizowany
został
m.in. Wydział Informatyki i Nauk
Technicznych z kierunkami:
Informatyką, Mechatroniką
i Zarządzaniem oraz Inżynierią Produkcji. Zlokalizowana w nim baza dydaktyczna
– aule z nowoczesnym wyposażeniem audiowizualnym,
sale dydaktyczne, laboratoria
komputerowe – pozwala na
zwiększanie liczby kształconych studentów w systemie
dziennym, jak i zaocznym.
– Wybrałem studia na
kierunku
Mechatronika
w „Kotarbińskim”, ponieważ jest to najlepsza uczelnia,
w której mogę studiować ten
kierunek zaocznie. Przejrzałem wiele ofert i wiem, że
jest niewiele uczelni oferujących ten kierunek w systemie zaocznym. Kotarbiński dostał najwięcej pozytyw-
nych komentarzy na forach.
Wszystko jest po remoncie,
a świetnie przygotowane sale ćwiczeniowe pomagają
studentom w rozwijaniu się
– twierdzi Damian Adamkowski, student Mechatroniki.
nfrastruktura
informatyczna oraz mechatroniczna została zmodernizowana.Co więcej, zakupiono między innymi nowoczesny sprzęt, oprogramowanie
i umeblowanie do Laboratorium Technologii Multimedialnych, a także niezbędne
wyposażenie i oprogramowanie w celu uruchomienia Platformy Profesjonalnej Edukacji Informatycznej.
– Nowoczesne wyposażenie będzie służyć nauce wysoko
wyspecjalizowanych
I
8
“Nowe Życie Olsztyna” nr 8 (107) 2013
Od balkonu do ogrodu
Dynia
– mało znane
warzywo
Dynia jest rośliną roczną, pochodzącą z Ameryki, uprawianą
dla owoców. Jej płożąca, czepna łodyga, do której przytwierdzone są owoce, może osiągać nawet 10 metrów.
Owoce są ogromne, kuliste, z licznymi płaskimi owocami
i smacznym, bogatym w karoten i składniki odżywcze, miąższem. Można z niego robić marynaty, marmoladę,
a także różne potrawy, np. zupę, leczo czy placki.
Dynia wpływa dodatnio
na działanie przewodu pokarmowego, wydalanie żółci, a także poprawia gospodarkę wodną organizmu
i wzmacnia system immunologiczny. Owoce zawierają bardzo dużo białka, węglowodanów oraz prowitaminy
A (karoten). Nasiona mają dużą zawartość mikroelementów,
w tym cynku, potasu, sodu,
siarki i magnezu, a nawet selenu. Mają działanie przeciwpasożytnicze, a także zapobiegają powstawaniu zmian nowotworowych w różnych narządach i tkankach. Ogólnie można powiedzieć, że dynia jest
małą domową apteką.
Jej uprawa jest dosyć łatwa, ale roślina ma duże wymagania glebowe, wodne
i cieplne. Sadzimy ją w miejscach bardzo nasłonecznionych. Ziemia musi być w znakomitej kulturze i dobrze nawieziona, najlepiej
obornikiem.
Dynię siejemy w maju w
rozstawie minimum 60x60 cm.
Do dołka o głębokości około
8 cm wkładamy 2-3 nasionka.
W początkowym okresie wegetacji jest bardzo wrażliwa na chwasty, dlatego należy często pielić jej otoczenie.
Później sama zagłuszy rośliny w swoim sąsiedztwie. Wymaga częstego podlewania.
Zbieramy ją jesienią przed
pierwszymi przymrozkami.
Gdy niespodziewany przymrozek dotknie owoce, musimy natychmiast je przerobić,
bo szybko zgniją. Jej dojrzałość poznajemy po głuchym
dźwięku słyszanym po puknięciu w owoc.
W odpowiednim miejscu
i przy ciepłej pogodzie dynie mogą osiągnąć ciężar kilku, a nawet kilkudziesięciu
kilogramów. Dynie pozostawiają po sobie bardzo dobre
stanowiska. Odchwaszczone, o dobrej kulturze,
w sam raz pod czosnek, cebulę
czy marchewkę.
Stronę przygotował Jacek Panas
Wiosna na balkonie
Jedną z ładniejszych roślin balkonowych jest pelargonia. Była i jest jeszcze bardzo popularna w wiejskich domach. Dlatego
z dużymi oporami była uprawiana przez mieszkańców miast. Na szczęście to się zmieniło i ostatnio coraz częściej można
ją zobaczyć na balkonach i tarasach. Kwitnie od wczesnego lata do pierwszych przymrozków. Rzadko choruje i nie wymaga szczególnej pielęgnacji.
Innymi bardzo popularnymi
roślinami
balkonowymi są surfinie, bakopy, werbeny,
a także petunie. Długo kwitną i są kwiatami
mało wybrednymi, jeżeli chodzi o pielęgnację
i nawożenie. Bardzo dobrze rosną w balkonowych pojemnikach. Za
kilka dni możemy już
wysiać nasiona, aby jak
najszybciej na naszym
balkonie pojawiły się
piękne kwiaty.
Przy sadzeniu należy pamiętać o odstępie
między roślinami. Musi wynosić minimum 15 cm.
Skrzynka czy donica to środowisko sztuczne, inne niż
w ogrodzie, dlatego rośliny
należy regularnie podlewać
oraz zasilać specjalnymi nawozami. Zraszamy je dogle-
bowo, najlepiej wcześnie rano
lub wieczorem. Nie zapominajmy o pielęgnacji, polegającej między innymi na usuwaniu zwiędłych kwiatków.
Przycinamy pędy i zrywamy zwiędłe liście. Jeśli jest taka potrzeba, to stawiamy pa-
tyczki i drabinki, żeby rośliny
miały oparcie i były smukłe.
Skrzynki zawieszane na
poręczach balkonów są przeważnie plastykowe lub drewniane, łatwo się przegrzewają, co szybko wysusza ziemię.
Podlewanie musi być obfi-
te, co najmniej raz dziennie. Przed napełnieniem
drewnianych skrzynek
ziemią powinniśmy wyłożyć je folią. Na samym
dole skrzynki układamy warstwę kamyczków, w których przez jakiś czas będzie gromadziła się woda pobierana
przez rośliny. Nie jestem
zwolennikiem dziurek
w dnach skrzynek czy
doniczek, bowiem nadmiar wody może kapać na głowy mieszkającym piętro niżej sąsiadom. Pojemniki na małe
drzewka balkonowe lub
krzewy powinny mieć przynajmniej 50 cm szerokości i 60 cm
głębokości. Jeżeli w dnie jest
otworek, to stawiamy je w misce, aby nadmiar wody nie
zalał sąsiadów.
Budujemy inspekt
Nie chce być złym prorokiem, ale ten rok może być mokry i chłodny. Mamy bardzo opóźnioną wiosnę. W ogródkach i na
działkach ziemia jest tak nasiąknięta wodą, że będzie jeszcze schła sporo czasu, a my w tym roku też chcemy mieć własne
nowalijki, czyli popularną zieleninę.
T
e wczesne warzywa dają dobre plony, gdy jest ciepło,
a tego może w tę wiosnę brakować. Patrząc na to, co dzieje się za naszymi oknami, możemy założyć, że siewy nasion rozpoczną się dopiero
w maju, czyli pierwsze nowalijki będziemy mieli dopiero
w czerwcu. Możemy temu
zaradzić, budując sobie własny inspekt. Co to takiego? To
skrzynie przykryte szybami.
a naszej działce wybieramy
najbardziej nasłonecznione miejsce,
N
w którym wybudujemy płaską, niską szklarnię. W ziemię wbijamy kołki, do których przybijamy deski, tworząc ścianki o wysokości 35-45
cm, robiąc prostokątne skrzynie na szerokość naszych starych ram okiennych. Długość
dobieramy dowolnie, ale co
2 metry powinniśmy postawić ścianki działowe. Małe
powierzchnie szybciej się nagrzewają, a przy okazji oddzielone są poszczególne
uprawy roślin, które nie lubią swojego sąsiedztwa. Gdy
na jednej rabatce podnosimy
okno w celu przewietrzenia
czy pielenia, druga jest przykryta i nie wychładza roślin
i podłoża. Najprostsze konstrukcje to takie, gdzie okna
leżą na naszych ściankach,
z których jedna jest wyższa,
tworząc odpowiednie pochylenie. Można też oprzeć długimi krawędziami o siebie
dwa okna, tworząc dwuspadowy dach. Przy takich konstrukcjach musi znaleźć się
jeszcze poprzeczna beleczka,
na której wspierają się krawędzie okien, aby łatwiej móc
je otwierać.
N
asze warzywa lubią ciepło. Jak je uzyskać? Wykorzystujemy do tego obornik, który fermentując,
będzie ogrzewał ziemię. Najlepszy jest koński, ale niestety jest trudno dostępny. Dlatego musimy bazować na bydlęcym. Układamy na dnie
inspektu warstwę od 10 do
15 cm i przysypujemy taką samą warstwą ziemi. Gdy
jest bardzo gorąco, uchylamy
okna. Na noc trzeba je zamknąć.
W naszym inspekcie możemy
uprawiać niemal wszystkie
warzywa przez cały rok.
DOM
“Nowe Życie Olsztyna” nr 8 (107) 2013
9
Dom, który nie pozwala
ciepłu uciec
Podstawowym określeniem stosowanym do współcześnie budowanych domów stał się przymiotnik „energooszczędny”. To niezwykle atrakcyjne hasło – zarówno dla inwestora zauroczonego wizją domu taniego w eksploatacji, jak i wykonawcy, bo świadczy o stosowanych przez niego nowoczesnych rozwiązaniach.
S
łowo używane przy
każdej okazji traci na znaczeniu.
I tak „energooszczędnym” staje się dom budowany po staremu, co najwyżej z grubszą
warstwą styropianu czy wełny, jak i dom prefabrykowany
w zakładzie produkcyjnym albo dom z bali. Oczywiście każda z tych metod może być
(i często jest) stosowana według najnowszych standardów. Mimo to wciąż słyszy się o świeżo ukończonych budynkach, których
gospodarze są zimą zaskakiwani horrendalnymi rachunkami za ogrzewanie, a przyjmując większą grupę gości, odkrywają, że w połowie imprezy
szyby (a nawet ściany) zaparowują, w pomieszczeniach
brakuje świeżego powietrza,
latem zaś poddasza zamieniają się w sauny…
Ważną rolę w tym przypadku odgrywa sposób izolacji. Jak wiemy, powszechnie stosowanymi materiałami
są styropian oraz wełna mineralna bądź szklana.
Ciekawym sposobem
izolacji budynków są
za to izolacje z celulozy, nadmuchiwanej za pomocą specjalnych urządzeń.
Celuloza, czyli papier.
A skoro papier, to łatwo się
pali. Raz złapawszy, wilgoć
traci swoje parametry – takie
myśli nachodzą tego, kto po
raz pierwszy styka się z tym
zagadnieniem. Prawda jest
zgoła inna: materiał ten należy do kategorii niepalnych
– w zetknięciu
z ogniem
zwęgla
się, tworząc twardą skorupę.
Technologia produkcji celulozy izolacyjnej eliminuje jej podatność
na wilgoć czy degradację.
W porównaniu do styropianu i wełny celuloza ma zbliżone parametry przewodzenia ciepła. Wydawałoby się więc, że materiał ten
nie jest żadną rewolucją
w technikach izolacyjnych.
Jego skuteczność leży w sposobie instalacji – dokonywanej poprzez nadmuchiwanie
(np. na nieużytkowy strop)
czy wdmuchiwanie do izolowanej przegrody. Podawana
w postaci drobnych włókien
celuloza dociera w miejsca
niedostępne dla tradycyjnych materiałów izolacyjnych, two-
rząc
jednolitą, bezspoinową warstwę. Ten ostatni
parametr ma ogromne znaczenie dla ochrony przed
ucieczką ciepła z budynku,
bo właśnie spoiny i połącze-
nia materiałów izolacyjnych
są jej główną przyczyną.
Celuloza jest materiałem
ekologicznym i czystym – nie
tylko dlatego, że jest pozyskiwana poprzez recykling papieru gazetowego, ale przede
wszystkim poprzez minimalne nakłady energii potrzebnej do jej wyprodukowania,
dwudziestokrotnie niższe
niż te potrzebne do produkcji styropianu czy piany poliuretanowej i kilkukrotnie
niższe niż przy produkcji wełny mineralnej lub szklanej. Jest
to materiał wolny od niebezpiecznych dla człowieka i środowiska zanieczyszczeń. Jego
aplikacja nie wiąże się z odpadami: materiał rozsypany czy
niewykorzystany można zebrać i użyć ponownie bez strat
w jego parametrach.
Rynek budowlany
w Polsce jest wciąż
nieodkryty dla nowych technologii izolacyjnych. Ponad 90
procent budynków
jest zabezpieczanych
przed zimnem w tradycyjny sposób.
Izolacje natryskowe (piana poliuretanowa) czy nadmuchowe (celuloza, płatki
wełny, granulat styropianowy) wciąż stanowią mniejszość. To dziedzina, którą interesuje się i w którą inwestuje coraz więcej firm wykonawczych. Dla inwestora
oznacza to łatwiejszy dostęp
do fachowców i ich kompe-
tentnych wskazówek co do
idealnego zabezpieczenia jego domu przed chłodem,
upałem, hałasem i ogniem.
Prowadzi też do obniżenia
cen za usługę. Do niedawna
koszt nadmuchu izolacji celulozowej kilkukrotnie przewyższał jej wartość, właśnie
z racji niewielkiej liczby firm
dysponujących sprzętem do
aplikacji tego produktu. Dziś
w każdym województwie
działa kilka czy kilkanaście
firm oferujących ten sposób
izolacji. Wciąż daleko nam
do sąsiadów zza Odry, u których jest ponad tysiąc przedsiębiorstw z branży nadmuchiwania celulozy.
KK
10
z Życia wzięte
“Nowe Życie Olsztyna” nr 8 (107) 2013
Sandaczem w Krzyżaków
Ryby były stałą pozycją w jadłospisie Polaków. Przy każdym zamczysku czy dworku mieli sadzawkę pełną ryb. Były to swego rodzaju lodówki, z których o każdej porze roku wybierano świeżą strawę.
R
yby jadano na co
dzień i od święta, podczas postu
i na weselach, a przyrządzano
je na różne sposoby. Marynowano w occie z dodatkiem soli, pieprzu i cukru, liści laurowych czy ziela angielskiego.
By wzmóc poczucie sytości,
karpia i sandacza podawano
z fasolą lub grochem. To dawało krzepy! Znawca polskiego
jadła dr Grzegorz Russak powiada, że dzięki rybnej diecie
daliśmy Krzyżakom łupnia.
Na Mazurach, nim
dzieci nauczyły się
chodzić, już potrafiły
jeść ryby z ościami
tak, by się nie udławić – twierdzi Wojciech Charewicz, popularyzator rodzimej kuchni.
Dzieciaki też od maleńkości chodziły na ryby. Na
własne oczy widziałem, jak
maluch przyniósł do domu
pierwszą złowioną przez
siebie płotkę. Zerwał ją
z haczyka i umieścił w wiaderku z wodą. Ochoczo pobiegł nad jezioro po następną. Po godzinie wrócił z niczym. Zajrzał do wiaderka, a tam pusto. Dociekliwe śledztwo wykazało, że
kot sąsiadów skonsumował
pierwszą wędkarską zdobycz małolata.
Wędkarz nad wędkarze,
znany nam Krzysztof Daukszewicz, moczy kije od piątego roku życia. Na pierwszą wizytę u przyszłych teściów przywiózł sporego leszcza. Raban się zrobił wielki, że to ryba, której
z powodu ości jeść się nie
da. Krzysiek leszcza po swojemu przyrządził i… potrawa z talerzy w mig zniknęła, a domownicy palce lizali, zachwalając kucharskie
zalety przyszłego zięcia.
Tajemnica sukcesu tkwiła
w wielkości leszcza.
Jeszcze poczekamy na szczupaki i okonie, pstrągi, łososie i trocie,
a także sieje, sielawy czy sandacze.
Już niedługo możemy ostrzyć na nie
zęby.
Z
obowiązku posiadania karty wędkarskiej zwolnione są osoby do
czternastego roku życia oraz
cudzoziemcy czasowo przebywający w Polsce. Wędkarze bez karty i rejestru
to kłusownicy. Oni często
uskarżają się na stan swych
nerwów, bo… facetów uprawiających bez zezwolenia
uspokajający sport wtedy
zżera okrutny stres.
ówi szczupak do
szczupaka:
nie
uwierzysz, ale dziś nie dałem się złapać wędkarzowi, który ważył 100 kilogramów. Mój znajomy Mazur, o takiej właśnie słusznej posturze, dowiódł, że
M
brać wędkarska jest pełna
fantazji. Józek na powitanie wyciągnął z pojemnika
sporego szczupaka. Na moich oczach odciął mu głowę
i powiedział: głowa moja,
reszta twoja.
X.Lagor
N
a połów udajemy
się z kartą wędkarską. Na wodach PZW wędkarzy obowiązuje prowadzenie specjalnego rejestru,
zapisywanie w nim długości i wagi każdej złowionej,
zabieranej do domu ryby.
Wszystko po to, by wiadomo było, co w naszych wodach pływa i które łowiska wymagają zarybiania.
Brak rejestru to mandat do
500 złotych.
fot. Sxc.hu
historia w zdjęciach zaklęta
“Nowe Życie Olsztyna” nr 8 (107) 2013
11
Ostatnio miałem więcej czasu i skorzystałem z zaproszenia pana Jacka na kawę. Tak to się nazywało, ale po prostu poszliśmy na piwo do jednej z najstarszych w Olsztynie piwiarni, czyli do „Beczki”.
Jak Paweł historię Olsztyna poznaje
O
czywiście z ciekawości zapytałem, dlaczego wybrał ten lokal. Wiesz, Pawełku, gdy jeszcze nie było ciebie
na świecie, często zaglądałem tu z kumplami na piwko
w kufelku. Właściciel zagospodarował piwnicę. Sam
zrobił meble, stoły, szynkwas.
Serwował tylko piwko, frytki, paluszki, no i oczywiście,
co było najważniejsze, prawdziwy klimat. Piło się tu alkohol, ale nigdy nie dochodziło
do burd. Każdy, kto przychodził, wychodził z założenia,
że piwo pite z umiarem, nawet w największych ilościach,
nie szkodzi. I tak było! – zarechotał rubasznie pan Jacek,
pociągnął haust złocistego napoju i zaczął swoją opowieść.
Wiadukty są chyba
najbardziej charakterystycznym symbolem Olsztyna. Za
takie symbole można uznać także wiele
innych budowli. Jednak prawie każde
miasto ma stary ratusz. Zamków
z czerwonej cegły
również w Polsce nie
brakuje. Gotyckie
kościoły można spotkać równie często.
A takich zbudowanych z cegły starych
wiaduktów, do tego
jak na razie
nadal użytkowanych
– ze świecą szukać.
nikarskiej pracy. Piłem piwko w kioskach w kształcie
beczek, stojących
na chodnikach, na
przykład przy moście św. Jana. Zaglądałem do olsztyńskich sławnych
szemranych barów:
„Pod
Koniem”,
„Trupka”, „Zatorze” czy „Zgoda”.
Nieraz siedziałem
w „Trampie” czy
„Tenisówku”. Co
się tam robiło? Ano
popijało i gadało!
To były kopalnie
tajemnic Olsztyna,
o których nie wiedział żaden historyk. Często
w tych miejscach spotykałem
prawdziwych autochtonów,
dawnych mieszkańców Olsztyna i okolic. Opowiadali różne historyjki. Na przykład jeden opowiadał, że jako przymusowy żołnierz wermachtu
należał do obsady bunkra niedaleko Olsztyna. Obsługiwał
karabiny maszynowe. Gdy
rozpoczął się rosyjski atak,
to strzelał. Rosyjscy żołnierze
szli, on strzelał. Padali, aż ciała zasłoniły strzelnicę. Sołdaty
weszły do środka od tyłu bastionu. Miejscowy uratował
się, bo schował się pod martwymi ciałami kolegów. Gdy
Rosjanie poszli dalej, uciekł
do domu.
P
R
ozmawialiśmy
długo. Korzystając z okazji, podsunąłem Jackowi zdjęcie – starą przedwojenną pocztówkę, oczywiście ze zbiorów
dziadka. Byłem ciekawy, co
o niej powie.
– Oj Pawełu! Wykorzystujesz moje słabe strony. To są
wiadukty kolejowe nad Łyną,
widoczne z mostu drogowego
od strony dawnej niemieckiej
jednostki wojskowej. Wybudowano je, kiedy powstawała linia kolejowa z Torunia do Królewca. Pierwszy, ten od strony północnej, powstał 1872 roku, drugi 1893 roku. Wiadukty
zostały wykonane z czerwonej
i żółtej cegły oraz kamieni. Posiadają unikatowy system odprowadzania wody. Nieste-
O
czywiście sprowokowałem Jacka, zadając
złośliwe pytanie. Przecież jest
zootechnikiem z wykształcenia, dziennikarzem z zawodu, to skąd u niego taka znajomość Olsztyna?
– Oj! Pawełku, Pawełku!
– zaczął jak zwykle. – Młody jesteś, lubię cię dlatego,
że jesteś tak samo dociekliwy
jak ja. Widzę w tobie siebie
za młodu. Byłem naprawdę
młody i w Olsztynie zaglądałem do każdego miejsca. Czytałem mnóstwo opracowań.
Zbierałem historyczne ciekawostki przydatne do dzien-
Oferta kształcenia
Studia licencjackie
Filologia angielska
Fizjoterapia
Pedagogika
Politologia
Wychowanie fizyczne
Zdrowie publiczne
plotkach). Wiadukty
są piękne. Nie zniszczyła ich żadna wojna. Gdy przyjechałem do Olsztyna, to
między mostem drogowym a wiaduktami, patrząc na zdjęcie po lewej stronie,
była hodowla nutrii, które dowoli baraszkowały w czystej Łynie. Potem
niestety ta piękna
rzeka zamieniła się
w ściek i farma została zamknięta.
odczas moich
spotkań z autochtonami przy piwku dowiedziałem się,
że jeden z nich w styczniu 1945
roku stał na posterunku na moście. Przysięgał, że widział z tyłu
jednostki wojskowej nad Łyną
konnicę generała Oślikowskiego, podążającą na dworzec kolejowy (został zdobyty bez jednego wystrzału). Jego wzięto do
niewoli. Był tak zmarznięty, że
nie mógł nacisnąć spustu w karabinie. Żołnierze prowadzili go
Studia magisterskie
Fizjoterapia
Pedagogika
Wychowanie fizyczne
ty w ostatnich latach nie działa sprawnie i mosty z roku na
rok coraz bardziej niszczeją.
Może dlatego, że są zabytkiem
trudno je konserwować. Można przypuszczać, że odpowiedzialni za nie wolą, aby się zawaliły. W końcu w ich miejsce można postawić żelbetowe, dużo tańsze w utrzymaniu (te rozważania oparte są na
Mosty kolejowe pojawiły się w krajobrazie
Olsztyna w drugiej połowie XIX wieku. Pierwszy powstał w latach
1871-1872, w związku z szeroko zakrojonym projektem budowy sieci linii kolejowych
w Prusach Wschodnich.
Dzięki budowie mostów
utworzono pierwsze
w Olsztynie połączenie
kolejowe, prowadzące
do Czerwonki i Ostródy.
na dworzec zachodni, a on, znając teren, skoczył w krzaki, stoczył się z nasypu i uciekł. Czy to
prawda, trudno powiedzieć.
ój starszy kolega zamówił nam kolejne piwa i zaczął opowiadać
o obecnym Jakubowie, które za jego czasów nazywało
się po prostu WDK. Ale o tym
opowiem podczas naszego
kolejnego spotkania.
Jacka Panasa
wysłuchał Pawełek
M
12
“Nowe Życie Olsztyna” nr 8 (107) 2013
DRINKI ŚWIATA
Drinki Jamesa Bonda
„Drinki świata” to nowa kolumna, która ma podbić serca i rozochocić podniebienia naszych Czytelników. Będzie to cykl opowieści o napojach alkoholowych z całego globu, wraz z przepisami ich przyrządzenia. Tajniki dobrych drinków będzie zdradzał nam znawca przedmiotu z międzynarodowym tytułem mistrza barmańskiego, który obecnie jest menadżerem gastronomii w ekskluzywnym olsztyńskim hotelu. Jacek Piotr Zegler zdobył swoje doświadczenie, przemierzając bary w wielu zakątkach świata. Teraz podzieli się swoim fascynującym doświadczeniem z Czytelnikami „Nowego Życia Olsztyna”!
K
tóż z nas nie oglądał filmów z Jamesem Bondem,
słynnym brytyjskim Agentem 007, który miał słabość
nie tylko do szybkich samochodów i pięknych kobiet, ale
i do wyszukanych drinków
typu martini?
Wstrząśnięte, niemieszane – to słowa, które Agent 007
zawsze wypowiadał, zamawiając swoje martini. Każdy,
kto poznał techniki przyrządzania drinków, wie doskonale, że przygotowywanie
klasycznego cocktailu martini
w shakerze to złamanie podstawowych zasad miksologii.
A to dlatego że na skutek lodu używanego do schłodzenia, drink staje się rozwodniony, więc traci pożądany smak
i charakter. I tu za sprawą Jamesa Bonda, a właściwie Iana Fleminga, autora krymi-
nałów o brytyjskim agencie, powstał nowy sposób
przygotowywania
drinków typu martini, zwany
,,007”. Tak więc powstał
nowy trend w miksologii,
który przypadł do gustu
amatorom martini w lżejszym wydaniu.
Przystojny agent brytyjski, pojawiając się w luksusowych miejscach, w każdym filmie zwracał na siebie uwagę obecnych, zaś
jego sposób zamawiania
drinków – budzący kontrowersje i łamiący obowiązujące kanony – dodatkowo potęgował zainteresowanie jego osobą. Agent
007 po raz pierwszy zamówił wstrząśnięte martini
w „Casino Royale” z 1953
roku. Ten cocktail nazywano później „Vesper”, na cześć
dziewczyny Bonda. W scenie
amerykańskiego bourbona. Nie stronił również
od dobrego szampana.
A ja chciałbym zachęcić
do jeszcze jednego drinka w stylu Jamesa Bonda,
mianowicie do Chocolate
Mint Martini.
podczas rozgrywki pokerowej
nasz bohater miał powiedzieć:
– Dry martini. Jeden raz.
W głębokim kielichu do szampana.
– Oui, monsieur – odpowiedział barman.
– Chwileczkę! Trzy miary ginu, jedną wódki, pół miary Kina Lillet. Wyszejkerować bardzo dobrze, aż do
zmrożenia, a następnie dodać twist ze skórki cytrynowej.
Zapamiętałeś?
– Oui, monsieur – potwierdził barman z zadowoleniem.
A oto receptura
na Vesper:
15 ml wódki
45 ml ginu, najlepiej londyński wytrawny
7,5 ml Kina Lillet
Drinka
shakerujemy
z dużą ilością lodu, przelewamy do szkła coctailowego i dekorujemy skórką
cytryny. Obecnie w Polsce
trudno o Kina Lillet i niewiele barów może poszczy-
cić się jego posiadaniem.
Za to w dobrym barze dostaniemy drinka w stylu
Agenta 007.
W każdym z odcinków
przygód nasz bohater zamawia innego drinka, zawsze
jednak wstrząśniętego, niemieszanego. A oto kilka z nich:
– klasyczne martini – wytrawny wermut z ginem;
– Vodka martini – zamiast
ginu użyta wódka;
– Negroni – słodki, czerwony wermut, gin i campari;
– Americano – słodki,
czerwony wermut, campari
i woda sodowa.
W kolejnych odcinkach James Bond był przede wszystkim wierny rosyjskim wódkom i wytrawnym, londyńskim ginom. Zdarzyło mu się
jednak zamawiać drinki na
bazie jamajskiego rumu albo
Chocolate
Mint Martini
40 ml wódki
20 ml białego likieru
Creme de Menthe
20 ml białego likieru
Creme de Cacao
Składniki shakerujemy i przelewamy do
zmrożonego kieliszka,
wcześniej udekorowanego czekoladą. Zwieńczeniem drinka będzie listek
mięty. Miłe panie, jeśli lubicie angielskie czekoladki After
Eight, to drink Chocolate Mint
Martini z całą pewnością wam
je przypomni.
Minisłowniczek
Stirowanie, czyli mieszanie (ang. stir) – łączenie składników drinka w szklanicy
barmańskiej z udziałem lodu,
tak by nastąpiło jak najmniejsze rozwodnienie drinka.
Shakerowanie (ang. shake) – energiczne potrząsanie
składników drinka w shakerze z udziałem lodu, mające
na celu schłodzenie i dokładne połączenie składników.
Wasz bartender
Jacek Piotr Zegler
porady
“Nowe Życie Olsztyna” nr 8 (107) 2013
13
Skąd zdobyć pieniądze na
remont mieszkania?
Nareszcie jest! Długo wyczekiwana wiosna. Jak wiosna, to i czas na wiosenne porządki. Niebawem ruszą remonty mieszkań czy domów. Warto zapoznać się z szerokim wachlarzem możliwości zdobycia pieniędzy na remont.
Najłatwiej jest skorzystać
z własnych pieniędzy, oczywiście pod warunkiem, że je
posiadamy. Większość Polaków nie dysponuje gotówką
na remont lub nie chce pozbywać się pieniędzy, zostawiając je na czarną godzinę. Są też
i tacy, którzy korzystnie obracają swoimi oszczędnościami,
np. przeznaczając je na inwestycje. Co więc dla tych, którzy nie mają lub nie chcą korzystać z własnych zasobów?
Można
pożyczyć
od rodziny lub znajomych. W takim przypadku
należy
spisać umowę i zarejestrować ją w urzędzie skarbowym. Należy pamiętać, że rodzina lub znajomi mogą kiedyś poprosić
o odwdzięczenie się za
swoją przysługę…
Jeśli ten sposób zawiedzie, to możemy udać się
do banku. Ten zaproponuje wiele rozwiązań. Można
zaciągnąć kredyt gotówkowy. Plusem tego rozwiązania jest szybkość – w jeden
dzień otrzymamy gotówkę.
Minusem jest koszt – te kredyty są zwykle bardzo wysoko oprocentowane. Koszt takiego kredytu, łącznie z prowizją, ubezpieczeniami itp.,
wyniesie aż 10 - 30%. Kolejny sposób to wykorzystanie środków z karty kredytowej. Plusy i minusy są podobne jak przy kredycie gotówkowym. Kolejny kredyt to limit w koncie ROR. Pieniądze
otrzymamy błyskawicznie,
a koszt będzie niższy niż w karcie kredytowej czy kredycie
gotówkowym.
Będąc właścicielem nieruchomości, jesteśmy w stanie
otrzymać kredyt hipoteczny na remont. Musimy spo-
rządzić kosztorys robót, jakie chcemy przeprowadzić.
Po akceptacji ze strony banku pieniądze otrzymujemy
na własne konto. Po przeprowadzeniu remontu następuje rozliczenie środków. Bank
musi sprawdzić, czy pieniądze przeznaczyliśmy na cele wskazane w kosztorysie.
Zwykle odbywa się to poprzez inspekcję przeprowadzoną przez bank lub wykonanie fotografii po remoncie.
Nie trzeba przedstawiać faktur. Plusem tego rozwiązania
jest bardzo niski koszt kredytu, ok. 5-7%, minusem zaś jest
głównie czas. Od momentu
skompletowania dokumentacji do otrzymania pieniędzy
miną aż dwa lub trzy tygodnie. Raty będą bardzo niskie
dzięki możliwości rozłożenia
ich nawet na 30 lat. Kredyt taki możemy spłacić przed terminem bez ponoszenia kolejnych kosztów odsetek.
Na koniec ważna
informacja dla tych,
którzy kupili nieruchomość w ostatnich
dwóch latach. Możecie
ubiegać o tzw. kredyt
refinansowy za poniesione koszty związane
z zakupem nieruchomości. Co to oznacza?
Jeżeli kupiłem mieszkanie i zapłaciłem za nie gotówką, np. 200 000 zł, to w ciągu
2 lat mogę zgłosić się do banku z aktem notarialnym i otrzymam np. 20 000 zł, 50 000 zł,
100 000 zł czy 150 000 zł kredytu wypłaconego w gotówce na
najniższym możliwym oprocentowaniu, czyli ok. 5-6%!
Z tych pieniędzy możemy sfinansować zakup mebli, samochodu, wycieczki. Warto zastanowić się, czy nie skorzystać z takiej opcji odzyskiwania gotówki.
Krzysztof Rzymski
fot. Sxc.hu
region
“Nowe Życie Olsztyna” nr 8 (107) 2013
Centrum Kultury, jak co roku, przygotowało dla mieszkańców i turystów szeroką ofertę atrakcji na długi majowy weekend.
Weekend
z Centrum Kultury
w Dobrym Mieście
Olsztynek
– setka na karku
N
a szczęście nadgorliwi
urzędnicy od ubezpieczeń nie muszą się martwić, nie będzie tu mowy
o żadnych setnych urodzinach
emeryta z naszego regionu,
lecz… skansenu w Olsztynku!
W tym roku Muzeum Budownictwa Ludowego – Parku Etnograficznego świętuje okrą-
głą rocznicę swojego powstania. Z tej okazji w muzeum
(i nie tylko) odbędzie się wiele
imprez tematycznych. Pierwsza już się odbyła na początku kwietnia. Organizatorzy
przygotowali wystawę, która prezentowała, jak na przełomie wieku działało i jak rozwijało się olsztyneckie muzeum. Ze wszystkich zbiorów
organizatorzy wybrali ponad czterysta eksponatów, jakie wydały się najważniejsze
i najlepiej oddają ducha skansenu. To dopiero początek.
Na główne obchody musimy
poczekać do czerwca. Imprezy w skansenie? Pewnie będą
z pompą… Zobaczymy, ocenimy, napiszemy.
Centrum Kultury w Dobrym Mieście i olsztyński
oddział Związku Kynologicznego w Polsce organizują XVI Krajową Wystawę Psów Rasowych – National Dog Show. Tradycyjnie, 1 maja 2013 r. o godzinie 10:00, na Stadion Miejski w Dobrym Mieście przy
ul. Olsztyńskiej zjadą się
wystawcy i właściciele pupili z całego kraju. Koszt biletu wynosi 5 zł.
Również
tradycyjnie
okres plenerowy zaczyna-
my imprezą pt. „Majówka
z koszykiem”, która odbędzie się 4 maja o godz.
19:00. Impreza ma charakter piknikowy, każdy może
wziąć w niej udział. Posiłek
na świeżym powietrzu umilą nam zespoły z Centrum
Kultury w Dobrym Mieście: Rodzina Państwa Kubińskich, Zespół Ludowy
„Seniorzy”, Teresa Mikołap
i „Luz Blues”. Wstęp na imprezę jest bezpłatny.
15
Jeziorany
– mniejszy
też może
Często w księgarniach natykamy się na książki o wielkich miastach z całego świata: Barcelona, Paryż, Monachium… Możemy przeczytać o ich historii, ważnych
miejscach, ciekawych wydarzeniach i się zakochać
w tych metropoliach. Ale co
z mniejszymi miastami?
Rzadko można o nich przeczytać jakąś porywającą lekturę, a tym bardziej o…
wsiach. I tu przed szereg wysuwa się wioska z naszego regionu – Derc. Dzięki ciężkiej
pracy członków Stowarzyszenia Nasz Derc ta mała, podjeziorańska wieś doczekała się
książki, której jest głównym
bohaterem. Z tej pozycji możemy się sporo dowiedzieć
o historii oraz walorach nie
tylko samej wsi, bo także jej
okolic. Zebranie materiałów
zajęło wiele czasu, ale dzięki temu przeczytamy o przeszłości wsi, opowiedzianej
przez jej mieszkańców. Jak
zapewnia sołtys Derca, nie
będzie to ostatnia publikacja
przygotowana przez mieszkańców. Ciekawe, jaką historię swojemu miastu dopisaliby pełni fantazji olsztynianie?
16
“Nowe Życie Olsztyna” nr 8 (107) 2013
ZDROWIE
„Mens sana in corpore sano” – w zdrowym ciele zdrowy duch
Czas na ruch
Podstawą zdrowia człowieka jest aktywność, w tym aktywność ruchowa, połączona ze sprawnością motoryczną oraz wysoką wydolnością fizyczną i racjonalnym odżywianiem. To te wartości stanowią o zdrowiu człowieka we wszystkich okresach jego życia.
A
ktywność ma charakter indywidualny i osobisty. Od
tego, jakie formy przybiera
u człowieka, zależy bardziej
od jego wiedzy i umiejętności,
niż od wrodzonych predyspozycji. Dla utrzymania dobrego stanu zdrowia wymagany jest określony poziom
aktywności ruchowej. Odpowiednio dozowana aktywność należy do najbardziej
skutecznych metod zapobiegania wczesnej niesprawności, spowodowanej chorobami cywilizacyjnymi jak otyłość i nadciśnienie.
Z powodu deficytu ruchowego dochodzi do zaburzeń
w prawidłowym funkcjonowaniu organizmu człowieka.
Pojawiają się choroby, spada sprawność ruchowa, prowadząc do zaburzeń w aparacie ruchu, obniża się odporność organizmu, pojawia się
zmęczenie i apatia. Ruch dla
dzieci i młodzieży ściśle wią-
żę się z ich motoryką. Jest jednym z narzędzi poznania otaczającego świata. Wpływa na
ich aktywność, podnosi funkcje organizmu i kształtuje osobowość. W dojrzałym wieku
szczególnego znaczenia nabiera kompensacyjna rola aktywności ruchowej. Działalność tego typu wyrównuje
braki i obciążenia związane
z pracą zawodową i szeroko
pojętymi obowiązkami życiowymi współczesnego człowieka, przyczyniając się do odzyskania sił witalnych. W wieku
starszym aktywność ruchowa
spełnia rolę antyinwolucyjną.
Bodźce fizyczne pozwalają opóźnić
procesy starzenia,
zwłaszcza w zakresie wydolności
i sprawności psychofizycznej, przyczyniając się do zachowania zdrowia.
Niedobór ruchu w tym
wieku stosunkowo szybko
prowadzi do niesprawności,
pogłębia ją i utrwala.
Aktywność ruchowa realizowana poprzez różne formy treningu rekreacyjnego,
np. marsze, biegi, pływanie,
kajakarstwo, jazdę rowerem
staje się lekarstwem na niedociągnięcia w dziedzinie ruchowej i rozwojowej człowieka. Trening rekreacyjny systematyczny, fachowy, celowy
i zorganizowany może być
idealnym, efektywnym sposobem na spędzanie wolnego od codziennych obowiąz-
ków rodzinnych i zawodowych czasu. Dostarcza ćwiczącym wiele radości, nowych doświadczeń i przyjemnych wrażeń. Daje poczucie swobody, bezpieczeństwa
i pewności siebie. Zatem czas
na szeroko rozumianą aktywność ruchową, dostosowaną do płci, wieku i możliwości sprawnościowych ćwiczących. Można uprawiać wędrówki piesze i rowerowe,
jazdę konną, latać paralotnią.
Można uprawiać rekreację
wodną, pływając na jachtach,
jeżdżąc na nartach wodnych
czy uprawiając wędkarstwo,
grę w piłkę plażową, paintball czy zbierać grzyby.
A może trochę adrenaliny? Dostarczają
jej sporty ekstremalne, których uprawianie wiąże się
z większym ryzykiem niż w innych
dyscyplinach.
Uprawianie ich wymaga wysokich umiejętności ruchowych, sprawności motorycznej, odwagi i działania w
warunkach dużego zagroże-
dr Zdzisław Czaplicki
dyrektor Instytutu Edukacji
i Sportu w Olsztynie
nia życia, np.: skoki na bungee, jazda quadami.
Aktywność
ruchowa,
świadoma z wyboru i racjonalnie programowana, stanowi dziś istotny atrybut kultury zdrowotnej człowieka, czyli jego zdrowia. A zdrowie nie
jest celem samym w sobie, jedynie środkiem do twórczego i aktywnego życia. Bądźmy zatem aktywni ruchowo
o każdej porze roku.
(r)
zdrowie
“Nowe Życie Olsztyna” nr 8 (107) 2013
17
Akupunktura – igły w ciele
Półnagi człowiek leżący na kozetce z igłami wbitymi w plecy, uszy i uda nie wygląda zachęcająco. Wzdrygając się na widok żywego kaktusa, zastanawiamy się, czy akupunktura rzeczywiście mu pomoże, czy tylko biedak sobie to wmówi. Prawda, że wielu korzysta z tej niekonwencjonalnej metody leczenia. Jedni by się wyleczyć, drudzy – by zarobić.
Akupunktura polega na
wkłuwaniu do tkanki podskórnej pacjenta cienkich stalowych igieł. Tkwią tam one
od kilku sekund do nawet kilku godzin, w ściśle określonych punktach ciała. Idea tego alternatywnego sposobu
leczenia opiera się na twierdzeniu, że nakłuwanie
niektórych
fragmentów skóry pobudza organizm do wydzielenia cennych substancji.
Te rzekomo zwalczają rozmaite dolegliwości, działają przeciwzapalnie, przeciwuczuleniowo i rozkurczowo,
wzmacniają odporność
organizmu,
regulują
sen, nastrój, apetyt.
kiego kursu bywa trudna do
zweryfikowania.
Pozostaje
nam wypróbować igły na własnej skórze. Dosłownie.
Owszem, trochę boli
Igły używane w akupunkturze mogą być wielokrotnego użytku lub jednorazowe.
Wykonawcy zabiegów
zarzekają się, że wkuwanie
igieł nie zaboli, ale to samo
mówią lekarze podczas aplikowania nam zastrzyków,
a jaka jest prawda, wiemy
sami. Dyskomfort odczuwany w trakcie kłucia zależy od miejsca penetracji
Wierzyć
czy nie wierzyć?
Sympatycy
akupunktury twierdzą, że
owa chińska medycyna naturalna przyniosła im ulgę. Wyleczyła
z nerwic, migren, alergii,
a nawet z nałogu tytoniowego.
Pomogła uporać się z bólami
kręgosłupa i z niedowładem,
pozwoliła zmniejszyć dawkę przyjmowanych leków. Sądzą, że tajemnica akupunktury leży w doborze miejsc i liczby nakłuć, czyli w fachowości
wykonawcy zabiegów. Podkreślają wielowiekową tradycję wykorzystywania akupunktury w leczeniu oraz to,
że nawet dziś powstają szkoły
i akademie tej metody.
Sceptycy zaś pytają o wyniki badań, które w pełni potwierdziłyby tę zachwycającą skuteczność akupunktury.
A z tymi dowodami naukowymi, niestety, kiepsko. Nie
jest też do końca jasne, jak
właściwie akupunktura leczy. Dlaczego obok kontrolowanych nakłuć proponowane są szybkie ukłucia w przypadkowe miejsca? To wydaje
się zaprzeczać idei tej metody.
Poza tym jak rozpoznać, kto
rzeczywiście wie, gdzie wkłuwać? Takie zabiegi nie zawsze
wykonują lekarze, ale i osoby, które pokończyły kursy,
np. tradycyjnej medycyny
chińskiej. Tylko że jakość ta-
je w sobie od kwadransa po
pół godziny. Tak najczęściej,
ale zdarzają się schorzenia
wymagające zupełnie innej
skali zabiegu, np. tylko minuty albo aż godziny. Trudno też z góry przesądzić, ile
trzeba zabiegów na wyleczenie poszczególnych dolegliwości. Czas terapii i częstotliwość
zabiegów dobiera się do pacjenta: do trapiącej
go dolegliwości
i czasu jej trwania,
a także do ogólnej
wrażliwości
na
akupunkturę. Minimum to 2-3 zabiegi, a im dłużej
zmagamy się ze
schorzeniem, tym
dłużej chodzimy
na sesje.
Kuszące
co nieznane
Te wielokrotne sterylizuje się
po każdym zabiegu. Każdy
pacjent ma własne igły, więc
nie zarazi się niczyją chorobą.
Głębokość nakłucia zależy od
rejonu ciała, tkanki tłuszczowej pacjenta i od rodzaju stymulacji, ale przeważnie to 10-15 milimetrów, więc płyciutko. Wkłuwane są od stóp po
głowę, najczęściej w uszy, stopy, przedramiona i podudzia.
– mniej boli na rękach i plecach, bardziej na małżowinie
usznej albo udzie. Uwaga,
mimo nieprzyjemnego uczucia ukłucia zabieg nie może
nam sprawiać dużego bólu.
Jeśli tak się dzieje, to możliwe, że znaleźliśmy się w rękach niekompetentnej osoby.
Natomiast wbrew pozorom w ogóle nie boli trzymanie igieł w ciele. Mamy
Co mi szkodzi,
spróbuję!
– myśli niejeden
decydujący się na akupunkturę. Warto jednak wiedzieć,
że nie wszystkim polecana jest przygoda z igłami.
Rezygnujemy z akupunktury, jeśli mamy zaburzenia krzepnięcia krwi, choroby skóry (zwłaszcza zmiany
ropne), choroby zakaźne albo mocno skaczące ciśnienie. Kobiety w pierwszych
tygodniach ciąży również
nie zostaną obsłużone. Radzi się, aby przed zabiegiem
być wyspanym i zjeść lekki posiłek. Po zabiegu może
pojawić się senność, gdzieniegdzie niewielkie siniaki.
Za jeden zabieg i igły zapłacimy średnio od 50 do 100
złotych. Spory wydatek dla
pełnych wiary pacjentów, ale
w czasach, gdy na leki wydaje się po kilkaset złotych miesięcznie, wielu chętnie wybiera modną akupunkturę. Pamiętajmy jednak, że to medycyna alternatywna, niekonwencjonalna. Godna uwagi
i fascynująca, ale to nudni lekarze w białych kitlach ratują
codziennie tysiące ludzi.
Miejsca wbijania
igieł to m.in. okolice:
– skroni
– kciuka
– pępka
– łokcia
– kolana
– ust, nosa i krtani
Więc nie próbujmy tego
sami w domu.
Ciekawostka
Jej
korzenie
sięgają
trzech tysiącleci przed naszą erą, na co wskazują kamienne igły odnalezione
przez archeologów w dzisiejszej Mongolii. Wpierw
akupunktura towarzyszyła wielkim dynastiom chińskim, a po rewolucji chińskiej w XX wieku stanowiła
obok ziołolecznictwa jedyną formę opieki medycznej
nad ubogimi. Żaden z chińskich tyranów nie próbował
zniszczyć akupunktury, nawet gdy tępiono inne dzieła
medycyny lub kultury. Dziś
Chiny wiodą prym w badaniu tej niekonwencjonalnej
metody leczenia, można nawet studiować akupunkturę
na tamtejszych uczelniach
państwowych.
Olga Ropiak
zdrowie
19
“Nowe Życie Olsztyna” nr 8 (107) 2013
Komfort życia – odzyskany uśmiech
Protezy całkowite (sztuczne szczęki, protezy zębowe) to dla większości pacjentów bardzo drażliwy temat. W związku z tym istnieje wiele niemiłych określeń tych kłopotliwych i dla wielu
osób krępujących uzupełnień protetycznych. Istnieją protezy „kłapiąco-opadające”, protezy „do szklanki”, protezy „ssąco-tłoczące” itp. To wszystko świadczy o wadze problemu.
Jest to jednak temat często
pomijany i bagatelizowany
w środowisku medycznym.
Zapomina się o tym, że proteza powinna odtwarzać uzębienie człowieka w taki sposób, aby można było normalnie funkcjonować, tzn. przywrócić następujące funkcje:
– funkcję żucia (bez kłapania, opadania, cmokania, stukania i wszelkich innych niepożądanych odgłosów),
– estetyczną (naturalny wygląd zębów, ich kolor, kształt, szerokość, sposób ustawienia. Czasem niestety nie widać, że pacjent ma
w ogóle jakieś zęby. Innym
razem, wprost przeciwnie, są
one nienaturalnie duże. Powinno być tak, że piękne zęby mają wpływ na odmłodzenie rysów twarzy i odzyskanie urody),
– fonetyczną (zminimalizowanie seplenienia oraz
„sztywnej” wymowy głosek
szeleszczących i wyeliminowanie stukania podczas zamykania ust),
– leczniczą (rehabilitacyjną), gdyż często brak zę-
Protezy mogą zastąpić uzębienie. Do tego potrzeba jednak nie tylko dobrego systemu, nie tylko najwyższej jakości materiałów,
ale również zgodnego, dobrze wykształconego, komunikatywnego zespołu ludzi chętnie podejmujących trudne wyzwania
bów powoduje uszkodzenia
stawów skroniowo-żuchwowych, czego objawem mogą
być bóle głowy i nieprzyjemne
trzaski, a także szum w uszach.
Jeżeli Państwo spotkali się
z tego typu problemami i pragną wreszcie czuć się komfortowo w swoich protezach cał-
kowitych, to my jesteśmy po
to, aby te oczekiwania spełnić.
Nowoczesną metodą pozwalającą na uzyskanie dobrego
dopasowania protez jest system protez biofunkcjonalnych. Nowatorstwo tej metody polega na bardzo dokładnym odwzorowaniu podło-
ża protetycznego szczęki i żuchwy. Przy tradycyjnej metodzie podczas pobierania wycisków dochodzi do nadmiernego naciągnięcia warg oraz
niekontrolowanego ucisku na
śluzówkę, co prowadzi do odkształceń. Taka sytuacja nie
występuje w naszej metodzie.
Odpowiedni sposób pobierania wycisków umożliwia wymodelowanie kształtu
protez w taki sposób, że stanowią one podparcie dla policzków i warg. Pozwala to na
uzyskanie bardzo naturalnego i estetycznego wyglądu.
Kolejną zaletą naszych
protez są osadzone w nich
zęby, które wykonane są
z bardzo dobrej jakości materiału. Charakteryzują się
niewątpliwie wysoką estetyką i wytrzymałością. Zostały tak zaprojektowane,
aby układały się do zgryzu
pacjenta jak puzzle. Materiał
i sposób wykonania części
akrylowej to również przemyślany etap. Oznacza to,
że nie ma żadnych odkształceń podczas wykonywania
(polimeryzacji) protez. Jednorodność tworzywa zapobiega odkładaniu się kamienia nazębnego. Nie obserwuje się także przebarwień,
nawet po bardzo długim
okresie użytkowania.
Każdy pacjent jest przez
nas indywidualnie prowadzony aż do końcowego sukcesu.
Protezy mogą zastąpić
uzębienie. Do tego potrzeba
jednak nie tylko dobrego systemu, nie tylko najwyższej jakości materiałów, ale również
zgodnego, dobrze wykształconego, komunikatywnego
zespołu ludzi chętnie podejmujących trudne wyzwania.
lekarz stomatolog
Ewa Godlewska
licencjonowany
technik dentystyczny
Anna Spychalska
(r)
Pracownia Protetyki
Dentystycznej
Olsztyn, Gębika 2/34
tel. 89 523 78 69
tel. 508 96 04 58
czynne: pn-pt 9.00-16.00
Gabinet Stomatologiczny
Ewa Godlewska
Olsztyn, ul. Wyszyńskiego 16,
pok. 13
tel. 89 541 64 09
kom. 698 694 516.
Oddział Leczenia Otyłości
Miejski Szpital Zespolony w Olsztynie
zapraszamy na 2-tygodniowe turnusy odchudzające przy
udziale psychologa, dietetyka oraz specjalistów innych dziedzin
redukcja masy ciała przynosi zauważalną poprawę, jeżeli chodzi o powikłania
fizyczne, metaboliczne, endokrynologiczne czy psychologiczne. zmniejszenie masy
ciała o 10 kg powoduje:
• spadek ciśnienia tętniczego
• obniżenie ciśnienia tętniczego krwi
• obniżenie poziomu glukozy we krwi oraz wzrost wrażliwości na insulinę (bardzo istotne u chorych
z upośledzoną tolerancją glikemii oraz cukrzycą)
• obniżenie stężenia cholesterolu (spada cholesterol całkowity oraz frakcja LDL, natomiast
korzystnie wzrasta frakcja HDL}
• możliwość zmniejszenia dawek leków stosowanych w leczeniu
nadciśnienia tętniczego i cukrzycy
• zmniejszenie ryzyka rozwoju choroby wieńcowej
• lepsze samopoczucie i zwiększenie długości życia
• więcej energii życiowej
• wzrost samooceny i wiary w siebie
Siła grupy
i nasze wsparcie
to pewny sukces.
• noclegi w pokojach jedno- lub dwuosobowych,
• wyżywienie, dieta - 5 posiłków dziennie (1000 kcal),
• opieka lekarza diabetologa i endokrynologa
(badanie wstępne, kontrolne i końcowe),
• opieka pielęgniarska, spotkania indywidualne
i grupowe z psychologiem,
• wykłady oraz indywidualne porady dietetyka,
• pakiet masaży - wodny (6 razy), suchy (6 razy),
• zajęcia taneczno-ruchowe z instruktorem tańca,
• siłownia, sauna,
• ćwiczenia na łóżkach rekondycyjnych,
• program ćwiczeń na sali gimnastycznej oraz
w terenie z instruktorem,
• szeroka edukacja na temat zdrowego stylu życia.
Tel. 89 532 63 40, 89 678 66 61, 608 316 784, www.olo.szpital.olsztyn.pl,
[email protected], Facebook: Oddział Leczenia Otyłości
20
“Nowe Życie Olsztyna” nr 8 (107) 2013
zdrowie
Pokonaj miażdżycę i zachowaj zdrowie
Ż
yjemy coraz
dłużej. Coraz
dłużej
chcemy też być sprawni
i zachować zdrowie,
aby móc pracować,
uprawiać sport czy po
prostu cieszyć się życiem. Tymczasem z wiekiem nasz organizm zaczyna odmawiać posłuszeństwa. Okazuje się,
że nagle mamy problemy z chodzeniem i nie
do przejścia jest dystans, który dotychczas
pokonywaliśmy
bez
trudu. Skarżymy się na
zadyszkę, a wejście na
trzecie piętro staje się problemem. Czujemy się coraz słabsi. Często nie wiemy, że wiele dolegliwości jest spowodowanych miażdżycą. Choroba potrafi rozwijać się długo i podstępnie, siejąc spustoszenie w organizmie. Ból nóg
uniemożliwiający chodzenie
może świadczyć o miażdżycy tętnic nóg. Zawroty i bóle
głowy mogą być objawem zatkanych naczyń tętnic głowy.
Gdy do dużych zmian miażdżycowych dochodzi w naczyniach wieńcowych, wtedy mówimy o chorobie serca,
Korzystny
wpływ na serce
Do dnia dzisiejszego opublikowano wiele naukowych artykułów, w których prezentowano wyniki badań nad wpływem terapii chelatowej na organizm człowieka. Pozytywny skutek terapii został wskazany
m.in. w odniesieniu
do: cholesterolu HDL
i całkowitego, zależności częstości akcji serca od wysiłku,
skurczowego ciśnienia tętniczego.
o chorobie wieńcowej, co
w nagłych przypadkach prowadzi do zawału serca.
Kroplówką w miażdżycę
Od wielu lat na świecie
w profilaktyce i terapii chorób
sercowo-naczyniowych stosuje się chelatację. Terapia polega na wprowadzeniu w postaci kroplówki syntetycznego aminokwasu EDTA, który łącząc się z metalami, wychwytuje jony wapnia. Tworzą
się w ten sposób tzw. związki
kleszczowe z wapniem. Blasz-
ka pozbawiona wapnia stopniowo rozpuszcza się, aż całkiem zniknie. Wapń ze składnikiem EDTA tworzy zaś
trwały, dobrze rozpuszczalny
w wodzie związek, który jako zbędny wydalany jest z organizmu. W przeciwieństwie
do zabiegu operacyjnego, który dotyczy najbardziej zagrożonego miejsca, chelatacja pozwala usunąć złogi miażdżycowe nagromadzone przez lata, przede wszystkim w drobnych naczyniach, ale również
w dużych tętnicach.
Najbardziej spektakularne wyniki zaprezentowano 5 listopada
2012 w Los Angeles na
dorocznej sesji naukowej
Amerykańskiego Towarzystwa Kardiologicznego. W raporcie z badania stwierdzono, że długotrwała terapia zmniejsza ryzyko zawałów serca, udarów i innych problemów sercowo-naczyniowych o 18 procent!
Pacjenci
o terapii
Z każdym rokiem wzrasta liczba pacjentów, którzy
decydują się na terapię.
Zofia S.: Na chelatację
przyszłam z powodu bólu nóg.
Przez miesiąc leżałam w łóżku i chciałam przejść na rentę.
Chirurg naczyniowiec powiedział, że operacja jest niemożliwa, bo zatkane są drobne tętniczki. Niech pani bierze środki przeciwbólowe i dużo chodzi – poradził. A ból był tak silny, że po zrobieniu 5 kroków
padałam. Po siedmiu kroplówkach po raz pierwszy sama doszłam do sklepu. Po trzydziestu chodzę bez bólu. Oczywiście nie jest to jeszcze tak, jak
kiedyś, gdy potrafiłam przejść
16 kilometrów, ale poprawa
jest ogromna. Moi lekarze nie
mają nic przeciwko temu, że
korzystam z terapii. Jeśli jest
poprawa – niech pani chodzi
– powiedzieli. Nadal pracuję
i na rentę na pewno nie przejdę.
Jan M.: Mam 60 lat, jestem po zawale. Od dwóch lat
widziałem w prasie artykuły
o tej metodzie. Czytałem, ale
prawdę mówiąc, myślałem, że
wypowiedzi te to jakaś bajka.
W końcu zdecydowałem się
przyjść na konsultację. Spotkałem innych pacjentów, porozmawiałem z nimi i się przekonałem. Dziś mam za sobą
dwadzieścia kroplówek. Czuję się na tyle dobrze, że po raz
pierwszy od dłuższego czasu
jadę w tym roku na narty.
www. chelatacja.com
NZOZ OL – MED
Olsztyn
ul. Janowicza 30A
tel. 604-45-00-00
Żyjmy szczupło
“Nowe Życie Olsztyna” nr 8 (107) 2013
21
Pigułki marzeń
Choć trudno w to uwierzyć, już ponad 60 procent polskiego społeczeństwa zmaga się z otyłością lub nadwagą. Obrastamy w tłuszcz. Połowa z nas ma nadmiar kochanego ciałka, druga
połowa wygląda zupełnie w porządku, ale maniacko uważa, że też ma problem. Szczupła sylwetka jest fantazją tłumu, więc na obietnicy jej spełnienia łatwo zbić fortunę.
Wbrew temu, co mówią
reklamy, nie wynaleziono jeszcze suplementu diety, który by odchudzał. Żadne rewolucyjne tabletki, kapsułki,
proszki czy ziółka nie wchłoną nadmiaru kilogramów. Jeśli
coś dadzą, to tylko pośrednio
– trafnie dobrane mogą pomóc
wyeliminować przyczyny tycia: chęć na słodycze, objadanie
się, niski metabolizm albo słabe
trawienie.
Dla podjadających
chrom i błonnik
Jednym z najchętniej zalecanych suplementów diety
jest błonnik. Można go dostać
w proszku, tabletkach, wyciągu z jabłek, ananasa czy
pszenicy. Po nasyceniu wodą pęcznieje w żołądku, dając
poczucie sytości. Dzięki temu
łatwiej zadowolić się mniejszą porcją jedzenia. Preparaty
z błonnikiem obficie popijamy wodą. Uważamy, żeby
nie przedawkować błonnika, bo nadmiar może prowadzić do bólów brzucha i słabszego przyswojenia cennych
soli mineralnych, takich jak
wapń, cynk czy żelazo.
Błonnik poleca się
lubiącym dużo zjeść,
za to chrom wybierają osoby mające
olbrzymi apetyt na
słodycze i na produkty mączne.
Sam w sobie nie odchudza, ale pomaga zarządzać
gospodarką lipidową oraz
węglowodanową,
dlatego
po spożyciu chromu łasuchy
mogą odczuwać mniejszą
ochotę na słodkie produkty.
Nie jest to jednak regułą.
dziej drastyczna ingerencja
w żywienie ze wszystkich
omówionych, to jeszcze narażona na fiasko, czyli efekt jojo. Organizm odzwyczaja się
od trawienia pokarmu, więc
nim z powrotem się przyzwyczai, istnieje spora obawa, że
nadrobimy co zrzuciliśmy.
Blokady
i spalacze tłuszczu?
Niektóre
preparaty wspomagające odchudzanie
zawierają
substancje
utrudniające wchłanianie tłuszczu przez
organizm. To suplementy diety zawierające kwas hydroksycytrynowy lub
chitosan. Blokada
na
tłuszcz
– to brzmi obiecująco, bądźmy jednak
ostrożni. Zażywając
preparaty ze wspomnianymi substancjami, bezwzględnie ograniczamy jedzenie tłustych potraw, by uniknąć tłustych biegunek. Poza tym niektóre witaminy rozpuszczają się właśnie
w tłuszczu (A, D, E, K, F), więc
na dłuższą metę blokada jego
wchłaniania może skutkować
kłopotami ze wzrokiem, paznokciami, włosami i skórą.
Najgłośniej są reklamowane preparaty, które mają za
nas zmienić tłuszcz
w energię. Istnieją
co prawda substancje, które ten proces
przyspieszają (kofeina i kwas linolowy
CLA), ale najczęściej
nie w tak wysokim
stopniu, jak obiecują producenci podobnych preparatów.
Taki marketingowy hit
to L-karnityna. Figuruje
w wielu suplementach diety, zaś klienci nierzadko są-
Uważajmy na oszustwo
dzą, że wystarczy siedzieć w fotelu, by tabletka przemieniła tłuszcz
w ciepło. Każdy z nas zjada L-karnitynę występującą
w mięsie i przetworach
mlecznych i mało kto cierpi
na jej niedobór. Trudno o niepodważalne dowody na to,
że samo zwiększenie jej ilości
w organizmie spowoduje zanik tkanki tłuszczowej. Może przynieść efekty jedynie
w połączeniu z treningiem,
zwłaszcza aerobowym.
Gwałtowne trawienie
Interesujące, że nie żadna chemia, a sprzedawane
w każdym sklepie przeczyszczające ziółka i herbatki mogą
narobić w żołądku najwięcej
bałaganu. Przyśpieszają wędrówkę pokarmu przez przewód pokarmowy, utrudniając wchłanianie składników
odżywczych. Mogą powodować osłabienie, bóle brzucha,
biegunki i zupełnie rozstroić
trawienie. Nijak się mają do
tkanki tłuszczowej, wypłukują jedynie
wodę z organizmu.
A co z koktajlami proteinowymi, którymi zastępuje
się jedzenie? Oprócz tego, że
to chyba najdroższa i najbar-
Wybór specyfiku najlepiej
zostawić lekarzowi, to doradzi bezpieczne rozwiązanie.
Być może przepisze jakiś lek
na otyłość, mający silniejsze
działanie od suplementu diety. Ważne, aby takie rzeczy
kupować w aptece.
Nie ufajmy anonimowym dostawcom
z internetu! Znane
są przypadki ludzi,
którzy potruli się
atrakcyjnie reklamowanymi
specyfikami.
Wystrzegajmy się dystrybutorów, z którymi kontakt ogranicza się do telefonu lub maila. Jeśli dokonujemy wirtualnych zakupów, to tylko u znanych
producentów od lat działających na polskim rynku. Bądźmy czujni, gdy firma nie pokazuje certyfikatów i badań potwierdzających skuteczność albo bezpieczeństwo oferowanych
przez nią preparatów. Gdyby miała takie dowody, to
na pewno by się pochwaliła, wszak dyplom jakości
jest najlepszą reklamą.
Najważniejsze, abyśmy
nie dali sobie wmówić, że
cud-tabletka nas wyręczy,
że pozwoli nam osiągnąć
sukces bez wysiłku, wyrzeczeń, cierpliwości. Warto
odróżniać, kiedy chcą nam
sprzedać produkt, a kiedy
tylko marzenie.
Olga Ropiak
22
“Nowe Życie Olsztyna” nr (107) 2013
porady
BizOn
– biznes włącz!
BizOn.olsztyn.pl to miejsce w internecie, gdzie grupa olsztyńskich ekspertów bezpłatnie dzieli się swoimi
doświadczeniami i wiedzą z każdym przedsiębiorcą, który tego potrzebuje.
– Po poradę podatkową często przychodzą młodzi przedsiębiorcy, którzy
na starcie popełnili błąd polegający na wyborze choćby niewłaściwej formy opodatkowania – mówi Elżbieta
Krywko, doradca podatkowy
z Olsztyna. – Niekiedy trzeba
czekać cały rok, aby taki błąd
naprawić. Młodzi przedsiębiorcy popełniają błędy
w wyniku podpowiedzi znajomych lub błędnie zinterpretowanych informacji uzyskanych z internetu. Informacji, których bezpośrednie przełożenie na swoje
działanie sprawia trudność.
W przypadku stosowania
przepisów prawa podatkowego można bezpośrednio
zapytać o to mnie podczas
bezpłatnych szkoleń, których
wykaz można znaleźć na stronie – dodaje pani Elżbieta.
Monika Obniska z kancelarii prawniczej z Olsztyna
również chętnie przyłączyła się do eksperckiej pomocy
młodym olsztyńskim biznesmenom. – Mogę podpowiedzieć, jak napisać dobrą umowę o współpracy, jak skutecznie egzekwować należności
lub jak obronić się przed niesłuszną egzekucją. – W dzisiejszych czasach to ważne
i trudne zagadnienia – mówi
pani Monika.
Z kolei Adam Krywko,
prowadzący firmę tworzącą strony internetowe, powiedział: – Poza podatkami
i kwestiami prawnymi ważna
jest też sprzedaż towarów czy
usług. Internet jest skutecznym (i tanim) narzędziem do
pozyskiwania nowych klientów. Czy korzystasz z niego
w optymalny sposób? Co internet może zrobić dla Ciebie? Chętnym udzielę wskazówek, jak skutecznie zaistnieć w internecie. Wskażę, co
można zrobić samodzielnie,
aby tą drogą zdobywać nowych klientów.
– Spójność formy, w jakiej
docierasz do swoich klientów,
Twoje OC i AC
wreszcie może
być tańsze
Przed zakupem ubezpieczenia OC i AC warto porównać ceny polis dostępnych na rynku.
Może się okazać, że do tej pory przepłacaliśmy, i to słono, za nasze ubezpieczenie.
S
zybko i w prosty
sposób wybrać i kupić najkorzystniejszą polisę możemy w multiagencji CUK Ubezpieczenia. W zaledwie kilka minut,
na miejscu w oddziale lub telefonicznie, otrzymamy bezpłatną symulację cen polis
OC i AC aż 20 Towarzystw
Ubezpieczeniowych.
CUK posiada autorski system informatyczny, dzięki
któremu możliwe jest szybkie
i precyzyjne wyliczanie składek ubezpieczeń OC, AC oraz
całych pakietów ubezpieczeniowych. Polega on na tym, że
po wpisaniu podstawowych
informacji na temat kierowcy
i jego pojazdu, program jest
w stanie przeprowadzić precyzyjną symulację cen oraz dobrać zakres polisy, który interesuje klienta. Po chwili otrzymamy gotowy, bezpłatny wydruk, który zawiera aktualne
ceny polis z 20 Towarzystw
Ubezpieczeniowych. Już nie
będziemy musieli poświęcać
kilku godzin czy nawet dni,
poszukując najtańszej polisy w wielu Towarzystwach.
A różnica w cenach może wynosić nawet kilkaset złotych!
W jednym miejscu, w oddziale
CUK Ubezpieczenia możemy
znaleźć, wybrać i zakupić polisę. Nawet nie musimy mieć
przy sobie gotówki, bo zapłacić za polisę możemy kar-
tą płatniczą. Dzięki systemowi
CUK dobór ubezpieczenia staje się prosty i przyjemny, a co
najważniejsze – tańszy!
Zadzwoń lub przyjdź
i sprawdź, jak tanie może
być Twoje OC i AC.
Oddział CUK
w Olsztynie znajduje się
przy ul. Kętrzyńskiego 5/6 a,
tel. (89) 513 52 46.
www.cuk.pl
począwszy od wizytówki przez dokumenty firmowe,
a kończąc na własnej stronie WWW,
jest niezwykle ważna – mówi grafik
z wieloletnim doświadczeniem Wiktor
Werner i dodaje: – Zainteresowanym tym tematem
opowiem o zasadach, wyjaśnię
szczegóły, pokażę przykłady.
Młody
przedsiębiorco
z Olsztyna lub okolic – BizOn
istnieje dla Ciebie – czytaj, pytaj, komentuj, dyskutuj. Skorzystaj z bezpłatnych szkoleń i konsultacji eksperckich www.bizon.olsztyn.pl
SPORT
“Nowe Życie Olsztyna” nr 8 (107) 2013
23
Lodowe rozpoczęcie sezonu
Żeglarze podnieśli banderę
Tego nie spodziewali się
nawet najstarsi żeglarze. Żeby
w połowie kwietnia nie można było żeglować?! Szok! Niemniej tradycji musiało stać się
zadość. – Zazwyczaj podniesienie bandery następuje na
początku maja. Tym razem
rozpoczęliśmy sezon znacznie wcześniej. Powodem był
zjazd Yacht Klubu Polskiego
– powiedział Kazimierz Burgat, prezes KKS Warmia.
Okazało się, że w tym roku
członkowie YKP spotkali się
w Olsztynie. W dodatku doszła
sprawa otwarcia nowo wybudowanego kompleksu żeglarskiego przy ul. Żeglarskiej nad
jeziorem Krzywym. – Zdaję sobie sprawę, że wciągnięcie flagi na maszt, równoznaczne
fot. Leszek Lik
Sezon zimowy 2012/2013 dał się we znaki żeglarzom. Zazwyczaj na początku kwietnia wodowali swoje łodzie. Teraz przyszło im jedynie marzyć, żeby lód z warmińskich i mazurskich jezior jak najszybciej ustąpił.
Dziwnie było patrzeć na lodową pokrywę Jeziora Krzywego
W trakcie uroczystości
z początkiem sezonu żeglarskiego, spotkało się z wetem
przyrody. Długa zima nie pozwoliła na wodowanie jachtów. Dlatego dziwi warstwa lodu pokrywająca powierzchnię
Wielu żeglarzy doświadczyło kaprysów przyrody. – Kilka lat temu sytuacja pogodowa wyglądała podobnie. Wy-
jeziora, podczas gdy my, żeglarze, marzymy o wejściu na wodę – dodał Kazimierz Burgat.
Okazuje się, że podniesienie bandery nie zawsze musi
iść zgodnie z prawem natury.
Zew oceanu
Ponad 70 procent powierzchni naszej planety pokrywają oceany. Jednym z żeglarzy, który
podjął się ryzyka przepłynięcia globu dookoła, jest olsztynianin Tomasz Cichocki. Dokonał
tego czynu w ciągu 312 dni. Efektem jego wyprawy jest wydanie książki „Zew oceanu”.
Ż
eglarstwo to sport,
przygoda, wyzwanie. Taki rodzaj
walki z żywiołem wybrał Tomasz Cichocki. Po wielu latach przygotowań zechciał
spełnić swoje żeglarskie marzenia. Na jachcie „Polska
Miedź” opłyną kulę ziemską. Podczas wyprawy nie
zbrakło chwil grozy. – Każda
wyprawa morska, a zwłaszcza rejs dookoła świata, to
ryzyko. Podjąłem je świadomie, bo kocham to, co robię
– oświadczył Tomasz Cichocki.
ejs naszego pobratymca trwał 312 dni. To
była ciężka próba dla niego,
jak i jachtu. Szaleństwo południowych mórz utkwiło mu
R
mocno w pamięci. – Pod koniec listopada miałem wrażenie, że dzieje się coś niedobrego. Nie potrafiłem jednak ocenić, co to było. Byłem pod pokładem, kiedy jacht dostał silne uderzenie z prawej burty.
To, co wtedy przeżyłem, opisałem w książce. Tylko sekundy dzieliły mnie od dramatu
– powiedział.
siążka napisana przez
olsztyńskiego żeglarza to nie tylko opowieść o żeglarstwie. Podczas spotkania
z mieszkańcami miasta mógł
odnieść się do przeżytych wrażeń. To opowieść o człowieku,
który sam przeciwstawił się
żywiołom natury. To opowieść
o żeglarzu, który zostawił ro-
K
dzinę, żeby przeżyć niesamowitą przygodę. To opowieść
o żeglarzu, mężczyźnie, który tęskni za żoną, rodziną
i krajem. – Największy smutek ogarnął mnie w chwili, gdy
straciłem autopilota i możliwość komunikowania się
z najbliższymi – oświadczył
kapitan „Polskiej Miedzi”.
Mogę wam powiedzieć – ciągnął opowieść Cichocki – że
nie miałem pomysłu na tę
książkę. To nie tylko opowieść
o przygodzie, którą przeżyłem. To także opowieść o mnie
jako kapitanie jachtu, mężu
i przyjacielu. Mam nadzieję, że
moi czytelnicy to zrozumieją
– zakończył.
WAD
znaczyliśmy otwarcie sezonu na pierwszego maja. Do
końca kwietnia nie byliśmy
przekonani, czy lód zniknie.
Na szczęście przyszły dwa
czy trzy upalne dni i się udało
– wspomina Kazimierz Burgat.
Dziwnie było patrzeć
na lodową pokrywę Jeziora
Krzywego. Przy pomoście nie
było tradycyjnych łodzi pływających po wodzie. Zauważyliśmy natomiast minibojer,
a więc jacht typowo zimowy.
Lodowe otwarcie sezonu
żeglarskiego stało się faktem.
W olsztyńskich uroczystościach,
oprócz miejscowych żeglarzy,
wzięli udział członkowie YKP
z całego kraju i z zagranicy (Kanada, Toronto). Podczas uroczystości odznaczono kilkunastu żeglarzy. Stopy wody pod kilem!
WAD
24
“Nowe Życie Olsztyna” nr 8 (107) 2013
motoryzacja
Śmierć czai się
na śliskiej nawierzchni
Jest 7:40 rano, młoda dziewczyna podąża drogą nr 16 w kierunku Olsztyna. Piękny poranek, ale droga, po której jedzie, jest jeszcze wilgotna. Nagle prosto pod koła wybiega z lasu lis. Długi
ślad hamowania świadczy o tym, że reakcja kierowcy była prawidłowa. Auto jednak uderza w zwierzę, matiz odbija się lekko, robi młynek i roztrzaskuje się o przydrożne drzewo. Dziewczyna
ginie na miejscu. Przyczyną tej tragicznej historii są kompletnie zużyte opony – jak stwierdza policja – ledwo 2 mm bieżnika. Jak ważny jest stan ogumienia, postanowiliśmy zapytać jednego
z liderów sprzedaży opon samochodowych w Olsztynie. W tym celu odwiedziliśmy znaną na rynku olsztyńskim firmę Krysmer. Rozmawiamy z panem Krzysztofem, właścicielem firmy.
Jak Pan myśli, czy nadszedł już właściwy moment na wymianę opon
zimowych na letnie?
Tak, to właściwy czas na
taką decyzję. Kiedy stałe temperatury powietrza przekraczają 6. kreskę, a dodatkowo
zbliżamy się do ciepłych miesięcy. Kto myśli racjonalnie
i chce w przyszłym roku nadal użytkować swoje zimowe opony, ten powinien zdecydować się już na taką wymianę. Jeżeli natomiast ktoś
przewiduje zakup nowych
opon zimowych jesienią,
a opony zimowe, które użytkuje, są jeszcze znośne (powyżej
3 mm), może zaoszczędzić trochę pieniążków i zjeździć je po
prostu latem. Jest to opcja dla
oszczędnych kierowców, nierobiących dużych przebiegów, którym nie zależy aż tak
bardzo na komforcie i osiągach w sezonie letnim.
Ile milimetrów bieżnika
powinna mieć opona, by
można było czuć się bezpiecznie na drodze?
Oczywiście im większa
głębokość bieżnika, tym lepiej. Bezpieczna głębokość
to 3 mm. Opona poniżej tego
stanu nadaje się do natychmiastowej wymiany, gdyż
stwarza niebezpieczeństwo
dla wszystkich użytkowników drogi.
Czy Pańscy klienci przestrzegają tej normy?
Z przykrością muszę
stwierdzić, że ponad połowa
kierowców decyduje się na
wymianę opon dopiero wtedy, kiedy naprawdę po bieżniku opony nie ma już śladu.
To nie napawa optymizmem. Rozumiem, że
na naszych drogach nie
możemy czuć się bezpiecznie?
Powiem tak: nigdzie nie
jesteśmy bezpieczni, w samolocie też nie. Powinniśmy
raczej wzmożyć ostrożność
w warunkach, gdy nawierzchnia jest wilgotna.
Użytkowanie „łysych” opon
w sytuacji, gdy na drodze
znajdują się choćby śladowe
ilości wody, może doprowadzić do tragedii i jest tylko pozorną oszczędnością. Na wła-
snym zdrowiu nie
powinniśmy oszczędzać. W takich momentach lepiej zdjąć
nogę z gazu. Śmierć
czai się na śliskiej nawierzchni. Podczas
słonecznych dni takie zużyte opony
również nie są bezpieczne. Niektórzy
po prostu lubią „pocisnąć”, a nawiewane z pól ziarnka piasku i sytuacje, w których trzeba ostro zahamować lub skręcić,
są jedną z głównych
przyczyn
wypadków latem. Jak podają statystyki, 70%
wypadków powodują głównie ludzie
młodzi, niezwracający uwagi na stan
ogumienia.
Chodzą plotki, że konkurencja was nie lubi.
Zdaję sobie z tego
sprawę. Chodzi głównie o politykę cenową naszej firmy. Wiele olsztyńskich firm
nie jest w stanie sprostać cenom, które oferujemy dla klienta. Nie
są oni nawet w stanie
zakupić towaru w cenach, które oferujemy
już w detalu.
To się wam opłaca?!
No właśnie,
a jakie opony
kupują u Pana ci
młodzi ludzie?
Najczęściej
poszukują opon używanych,
a te, jak wiadomo, są najtańsze.
Na pewno też najgorsze…
Nie, to zależy od stanu takiej opony oraz źródła jej pochodzenia. My akurat w naszej ofercie dysponujemy takim towarem i – jak Pan już
zauważył – na naszym magazynie wszystkie są w niemal idealnym stanie! Nie
sprzedajemy opon, jeśli grubość bieżnika spada poniżej
5 mm – nie przyczyniamy się
do stwarzania zagrożenia na
drodze, tak jak robi to większość firm na naszym rynku
handlujących oponami używanymi. Nadmienię, że rynek w naszym kraju jest bardzo chłonny na takie opony,
a źródło ich pochodzenia oraz
stan mają znaczenie kluczowe. Warto kupić takie opony u firm z doświadczeniem,
które nie dbają tylko o własną
kieszeń, ale również o bezpieczeństwo klientów. Niejednokrotnie bowiem spotykamy się z sytuacją, gdy klient
przyjeżdża na montaż świeżo
nabytych używanych opon,
które są w jeszcze gorszym
stanie niż opony na jego aucie. Dobór opon zdecydowa-
nie należy powierzyć ekspertom. Dlatego też szczerze zapraszam do naszego serwisu
wszystkich, którzy właśnie
takich opon poszukują.
Macie jakąś ciekawą alternatywę dla opon używanych?
Wprowadziliśmy na rynek koreańskie opony marki NEXEN, które w testach
ADAC wypadają lepiej niż
poszukiwane przez klientów opony marki Kleber. Są
niewiele droższe niż opony
używane, biją jakością i ceną
konkurencję z Europy i posiadają 3-letnią gwarancję,
dzięki której klient nie musi przejmować się o jakąkolwiek awarię ogumienia. O jakości świadczyć może fakt, że
część pościgowych samochodów policji jeździ właśnie na
oponach tej marki. Dla pasjonatów szybkiej jazdy Nexen
przewidział specjalne bieżniki, także każdy znajdzie coś
dla siebie. Te opony zawsze
będę polecał! Marka ta wręcz
sama się sprzedaje, tym bardziej że droższe rozmiary, np.
205/55R16 jesteśmy w stanie
zaproponować już za 200 zł!
A rozmiar 225/45R17, który
jest z reguły bardzo drogim
rozmiarem, jest osiągalny już
za 275 zł.
A co polecacie klientom gustującym w klasie
Premium?
Z tej grupy preferujemy przede wszystkim opony marki Bridgestone. Świetna przyczepność, jak również
żywotność stawiają ją w czołówce światowych producentów. Ultrasportowe, legendarne auta jak NSX czy
S2000, były wyposażone
w opony tej marki fabrycznie!
Do zakupu opon Bridgestone
może zachęcić dodatkowo to,
że w tym sezonie producent
przygotował bardzo atrakcyjną promocję dla klientów
detalicznych. Do zakupionego kompletu opon u autoryzowanego dealera – którym
oczywiście na naszym rynku jesteśmy my – o indeksie
prędkości V i powyżej klient
otrzymuje bon paliwowy
w przedziale 100-200 zł.
Opona takiej klasy musi w takim razie sporo
kosztować?
Nie zawsze. Zakup jakiejkolwiek opony w naszej firmie
jest gwarancją najniższej ceny
na rynku olsztyńskim. Ponadto jeżeli klient w danym momencie nie dysponuje zasobem gotówki pozwalającym
mu na zakup opon najwyższej
klasy, oferujemy sprzedaż ratalną, z której korzysta już ponad połowa naszych klientów.
Jest to wygodna forma zakupu, bo pierwszą ratę klient
płaci dopiero po 3 miesiącach
rozłożonych zwykle na 4 raty – co miesiąc płaci za jedną oponę. Cała procedura nie
zajmuje więcej niż 10 minut,
a wymagany jest tylko dowód
tożsamości oraz NIP zakładu
pracy – bez żadnych zaświadczeń. Oferta ta obejmuje również naprawy mechaniczne
w naszym serwisie, które staramy się zawsze wykonywać
od ręki, bez zbędnych zapisów. Pamiętajmy, że stan mechaniczny pojazdu jest równie
ważny co stan jego ogumienia.
Tak naprawdę rynek detaliczny nie jest
naszym głównym celem. Jesteśmy hurtownią, dlatego ceny opon
również do detalu możemy oferować w cenach hurtowych. Przy
takiej ilości, którą rocznie obracamy, jesteśmy w stanie zagwarantować najniższe ceny. Przez lata poznaliśmy wielu dostawców
poza granicami kraju
i tam właśnie pozyskujemy
towar w najlepszej cenie.
Panie Krzysztofie, co na
zakończenie radzi Pan
kierowcom?
Przede wszystkim dbajcie
o swoje zdrowie. Stan techniczny pojazdu i ogumienia zapewni nam wszystkim
bezpieczeństwo. Starajcie się
także nie bagatelizować stanu opon swoich znajomych.
Nie zwracając im uwagi, możecie biernie przyczyniać się
do ich tragedii. Pamiętajmy.
Każdy kierowca jest uczestnikiem tej samej drogi. Dziękuję naszym stałym klientom
za zaufanie, jakim darzą nas
od lat. Dzięki Państwu wiemy, że nasza praca ma sens!
Wszystkich, którzy nas jeszcze nie znają, zapraszamy serdecznie do współpracy.
Krysmer Opony
Olsztyn, ul. Bałtycka 61, 10-175
tel. 89 533 38 59
email: [email protected]
(r)

Podobne dokumenty