XIII 1.qxd - Dominika Kustosz
Transkrypt
XIII 1.qxd - Dominika Kustosz
Prezydent odznacza się sam za osiągnięcia w przyznawaniu medali Ostre żarty uchodziły na sucho Stypendium w Budapeszcie Studia w sercu Europy Góralskie wesele UJ producentem wina! Nakład Biznes na motylach Magazyn bezpłatny 10 000! w w w .ma g a z yns ms . pl 1895-1406 08 r. * ISSN 0 2 ń e zi d ru Nr 15 * g ul. Zagórna 3 00-441 Warszawa tel. 022 694-13-30 tel. 022 694-15-97 (sprzedaż) http://wydawnictwo.sejm.gov.pl INICJATYWA USTAWODAWCZA OBYWATELI Komentarze: Piotr Uziębło ISBN: 978-83-7059-883-9 Opracowanie merytoryczne, komentarze, omówienie i interpretacja poszczególnych rozwiązań prawnych - przygotowane przez ekspertów sejmowych, współpracowników organów Sejmu, pracowników Kancelarii Sejmu - oparte zostało na dyskusjach toczonych podczas prac podkomisji, komisji oraz debatach w czasie posiedzeń Sejmu. GENEZA MODELU STOSUNKÓW PAŃSTWO-KOŚCIÓŁ W KONSTYTUCJI RP Autor: Paweł Borecki ISBN: 978-83-7059-873-0 Praca stanowi dogłębną i wnikliwą analizę procesu opracowania i uchwalenia w latach 1989–1997 przepisów Konstytucji RP określających relacje między państwem a związkami wyznaniowymi. Autor oparł się nie tylko na materiałach opublikowanych, ale także na dokumentach pochodzących z archiwów prywatnych, ponadto przeprowadził wywiady z licznymi uczestnikami prac konstytucyjnych w sprawach wyznaniowych. PRAWO PRZED SĄDEM Autor: Wojciech Sadurski ISBN: 978-83-7059-871-4 Dociekania autora koncentrują się na zasadniczym dylemacie konstytucjonalizmu i nauk politycznych: w jaki sposób najlepiej zapewnić równowagę między konstytucjonalizmem a demokracją? Autor rozpatruje działalność najmłodszych sądów konstytucyjnych, wyłonionych po upadku komunizmu w Europie Środkowej i Wschodniej, na tle drobiazgowej analizy porównawczej i teoretycznej współczesnej kontroli konstytucyjności prawa. OBYWATELSTWO WIELOPOZIOMOWE Autor: Adam Bodnar ISBN: 978-83-7059-882-2 Książka przedstawia złożoność statusu obywatela znajdującego się w „europejskiej przestrzeni konstytucyjnej”, który jest członkiem wzajemnie zależnych od siebie wspólnot politycznych, działających na różnych poziomach władzy. Praca składa się z trzech części. Pierwsza część dotyczy formalnoprawnych aspektów obywatelstwa, druga - legitymizacji demokratycznej wielopoziomowej struktury władzy, szczególnie tożsamości politycznej jako determinującej istnienie obywatelstwa we wspólnocie demokratycznej, trzecia zaś - materialnoprawnego charakteru obywatelstwa, tj. zakresu praw i związanych z nimi obowiązków oraz wzajemnych zależności poszczególnych rodzajów obywatelstwa KONSTYTUCJA WATYKANU Wstęp, wybór i tłumaczenie: Franciszek Longchamps de Bérier i Marek Zubik ISBN: 978-83-7059-880-8 ZASADA PROPORCJONALNOŚCI W ORZECZNICTWIE TRYBUNAŁU KONSTYTUCYJNEGO Autor: Joanna Zakolska ISBN: 978-83-7059-867-9 Zasada proporcjonalności – zwana także zakazem nadmiernej ingerencji – jest według Trybunału Konstytucyjnego koniecznością zachowania odpowiedniej proporcji pomiędzy środkiem, jakim jest ograniczenie danego prawa lub wolności, a celem, rozumianym jako szeroko pojęty interes publiczny. Rozważania dotyczące tej problematyki, przeprowadzone na podstawie orzecznictwa TK, jak i ustaleń doktryny, są tematem prezentowanej monografii, będącej pierwszą na rynku wydawniczym pozycją poświęconą temu zagadnieniu. Spis treści 10 13 14 16 17 18 20 21 22 24 26 REKLAMA 6 FOT. DOMINIKA KUSTOSZ 8 Wina dajcie nam żakom English++ dla branży IT Studencka praca: • Między Brahmsem i Rubikiem • Biznes na motylach Irlandia, czyli kraina wróżek – poradnik profesora Bella nie tylko dla wyjeżdżających na Wyspy Stypendium w Budapeszcie: Studia w sercu Europy Dwa wyróżnienia dla Akademii Górniczo-Hutniczej: Uczelnia wiarygodna i przyjazna studentom Magiczne siedem tysięcy – trekking na granicy Kirgizji i Tadżykistanu Kierunek Władywostok: 9259 kilometrów transsyberyjskim pociągiem Felieton o modzie: Lekkostrawne ślubne bezy Góralskie wesele: Marsz imperialny zamiast Mendelssohna Festiwal gwiazd i talentów Felieton: Wymierające gatunki Winnica nad Dworskim Potokiem: UJ producentem wina! Ostre żarty uchodziły na sucho. Od tej strony go nie znacie: prof. dr hab. inż. Leszek Wojnar Nowy Pompon: • Prezydent odznacza się sam za osiągnięcia w przyznawaniu medali • Jak dotąd każde lądujące UFO uległo katastrofie 14 FOT. ANNA WOJNAR 4 5 6 22 Zapraszamy na www.magazynsms.pl REKLAMA pon-pt od 14:00 do ostatniego klienta, sob-ndz od 16:00 do ostatniego klienta. ul.Miko³ajska 14 tel. 012 432 44 44 www.czasemtrzeba.pl * pon–wt happy day: warka po 3,90 z³ * w ka¿d¹ œrodê karaoke * w czwartki koncerty Nr 15 grudzień 2008 3 się sam iu medali odznacza awan Prezydentięcia w przyzn za osiągn Nr 15 * gru dzień 2008 N 189 r. * ISS uchodz rty Ostre żacho iły na su zcie dapes w Bu ndium Stype w sercu Studia Europy Niepokorni w Żaczku 6 5-140 Ó A KR K Góralskie weseucleentem wina! UJ prod Biznes na Nakład 0! 00 10 bezpłatny Magazyn www .mag a zyn sms. pl W grud zień 200 8 ch motyla FOT. DOMINIKA KUSTOSZ List od naczelnego Winadajcienam WARTO PRZECZYTAÆ żakom „Niepokorni”tocyklimprezw klubieŻaczek(Al. 3Maja 5) promującychkulturęstudencką.Kolejna edycja„Niepokornych” odbędziesię 12grudniao godz. 19.30.W programiejestkoncert L ychka A M A pelorazwystawafotoREKd zespołuAfroKolektywi dwóchmło grafiiDominikiKustosz(dziennikarki„SMS”)i DariuszaWiejaczki, doktorantówPANi UJ.– Zdjęcia,którezaprezentujemy,pochodzą z wyprawydo AfrykiZachodniej– zapowiadaDominika.(BB) „Patrzę ze smutkiem na ludzi, którzy piją wina. Wnie gazecie Nie wiedzą nawet, jak beznadziejnie marnują życie” 10dent Tañce – minister – 4poGrzaniec wiedział ze kiestudentami dyś Francois Mitterrand, prezy 5 sprawiedliwoœci prof. O p r o f e s or ac h Fran cji. Tych marnują cychZbigniew może być mniej 11 dzięwojenne ki Æwi¹kalski opowiada o swoich Uniwersytetowi Jagiellońskiemu, który wzorem wielu i stud ent ach korzeniach, studenckich czasach euroipej skich uczelni produkcję magistrów i doktorów pracy na Uniwersytecie Studentzdajeegzamin zaczął wspierać produkcją własnego wina. Jagielloñskim – testz odpowiedziamiTak Całe pokolenia studentów śpiewały na Juvenaliach lubNie.Siadaw sali,gapi „Wina dajcie nam żakom”, aż pieśni zostały wysłucha6 Pracujemy sięw pytaniaprzezkilka ne9 i –nastudiujemy: tegorocznej inauguracji roku akademickiego minuti nagledoznaje studenci mogli spróbować jak smakuje nowy rarytas olśnienia.Wyjmujemonetę – wino made in UJ. – Szablê w d³oñ, kasê goñ! i zaczynaniąrzucać, – Vivat Akademia! – wznosimy toast za ten pomysł zaznaczającodpowiedzi z pełną świadomością, że część studentów wolałaby, – miast W promocji i ksiêgarni Tak,gdywypadnieorzełek, by za winnicy Uniwersytet zafundował sobie a Nie,gdyreszka.W pół browar. Nowy segment uniwersyteckiej działalności godzinyzrobiłwszystkie – Kawa uje œw. dobrze wpisu sięJana w podstawowy obowiązek Alma zadania,podczasgdy Mater, jakim jest poszukiwanie prawdy. Teraz prawda wszyscyinnimęcząsię będzie bli sko, w becz ce lub bu tel ce (In vi no ve ri tas). – U Anny Dymnej wœród wolontariuszy nad odpowiedziami.Kilka Dziennikarze „SMS” też jej szukali degustując nowy minutprzed końcem produkt uni wer sy tec ki, a swo imi opi nia mi dzie lą się – Weekend z desk¹ studentznówzaczyna w tym numerze. Leszek Rafalski rzucaćmonetą,tymrazem [email protected] – S³odko-kwaœna „Malinka” cośmamroczei pocisię. S t y l o w y M ag az y nStud e nck i„ SM S” 12 Kiedy zapominasz jêzyka Podchodzido niego w gêbie, czyli zawsze gotowe… Wydawca: WydawnictwoRafalskiPRESS egzaminatori pyta,cosię Przys³owia ratunkowe ul.Lipińskiego16/18,30-349Kraków dzieje.Studentna to: Redaktornaczelny: LeszekRafalski,tel.0-123983353, – Sprawdzammoje 502499219,[email protected] w Rzymie: Chwytamy Zespółredakcyjny:IgaBałos,BartłomiejBartoszek,13 Stypendium odpowiedzii wydajemisię, dzieñ… I noc KarolinaBielawska,BartekBorowicz,ŁukaszGazur, żeniebyływłaściwe! MaciekGowin,MonikaJurczyk,WojciechKamiński, * JoannaKozieł,BartoszKurek,DominikaKustosz,Marcin 14 Ich dwoje i… LuLu ekonomii, Egzaminz Lubertowicz,KatarzynaŁukasik,KatarzynaMiernik,Piotr Ogórek,WeronikaOstatek,JanuszPodolski,Piotr studentkaopowiadao teorii Rąpalski,JoannaŚwierczek,AnnaTokarczyk,Elżbieta 15 Felieton o modzie: Atak emoklonów AdamaSmithaanirazunie Wiejaczka,AśkaWojciechowska,AnnaWojdyło wymieniającjegoimienia. Korespondencizagraniczni: EmanuelaKarastojanowa (Grecja),KonradKozioł(USA),IzaKwiatkowska(Austria), Zauważywszytoprofesor Anegdoty o profesorach i studentach KatarzynaNowak(Francja),KarinaRafalska(Szkocja), pyta: KarolinaStarzyńska(Chiny),MonikaŚwięchowicz(Anglia) – Jakmiałna imięSmith? Internet: www.magazynsms.pl;[email protected] 16 Felieton: Bum, bum, bum Milczenie... Projektiopracowaniegraficzne: ElżbietaRzyczniak Redakcjaniezwracatekstówniezamówionychorazzastrzega – Proszęsięnie Wyró¿nione Limbo sobieprawodoichredagowaniaiskracania.Zatreśćogłoszeń denerwować,nojakmiał redakcjanieodpowiada.Nastronach2,11,12,27i28znajdują na imiępierwszy sięmateriałyreklamowe. studentka uwieczniona Druk:Eurodruk–KrakówSp.z o.o.,Al.Pokoju3 17 Krakowska mężczyzna?– naprowadza w rzeŸbie 9kład:10000egz. Prosto do sukcesu – rozmowa Na jąprofesor. z psychologiem, Monik¹ Rêbisz Pod patronatem „SMS” Gruzja– gorącytemat Poszerzeniewiedzyna tematGruzji orazszukanieodpowiedzina najbardziejpalącepytaniai problemyzwiązanez konfliktem,którywybuchłw sierpniu,tocelkonferencji„Współczesna Gruzja”.Organizujeją 11-12grudnia w Krakowie KołoStudentówStosunkówMiędzynarodowychUJ.Patronat nad erAencjąobjąłprorektorUJ R E Kkon L A fM ds.dydaktyki,prof.drhab.Andrzej Mania,a weźmiew niejudziałkilkudziesięciuwybitnychekspertów,politykówi naukowcóworazstudenci. Więcejna www.kssm.pl/gruzja.(A) Ichdwojei…Chiny AsiaWojciechowska,współautorka cyklu„Ichdwojei…”prezentującegona naszychłamachkrakowskiekawiarnie, wyjechałado Szanghaju kontynuować naukęjęzykachińskiego.Chwilowowięc zawieszamyrubrykę,a pocztówkiAsi można czytaćna jejbloguhttp://bambusowylas.blog.polityka.pl/ R RE EK KL LA AM MA A Zdrowych i weso³ych Zdrowych i wesołych Œwi¹t Bo¿ego Narodzenia Świąt Wielkanocnych ¿yczy życzy – Marian– wyszeptała Zdjęcie na okładce: Ewa(absolwentkaUJ)iŁukasz(AGH) 18 Nowy Pompon: Niepolityk dziewczyna. Fot. zprywatnegoarchiwum 10 „SMS” poleca ksi¹¿ki 4 Nr 15 grudzień 2008 aresztowany za oszustwa www.magazynsms.pl – stylowy portal studencki STUDIA Projekt z Jagiellońskiego Centrum Językowego UJ nagrodzony certyfikatem European Language Label English++ dla branży IT Często studenci, zwłaszcza kierunków technicznych, narzekają, że nauka języka obcego do celów specjalistycznych nastręcza wiele trudności. Tymczasem pojawiło się rozwiązanie tego problemu. Źródło pomocne studentom Grupa studentów III roku informatyki Uniwersytetu Jagiellońskiego wraz z ich lektorem języka angielskiego – Moniką Stawicką, stworzyła skrypt oraz stronę internetową przeznaczone do nauki języka specjalistycznego dziedziny IT. Projekt otrzymał nazwę English++ i posiada formę open book, co oznacza, że każdy może indywidualnie wybrać materiały, z których chce korzystać i adaptować je do swoich potrzeb podając jedynie źródło. – Chcieliśmy zgromadzić autentyczne materiały, które będą pomocne lektorom oraz studentom w przyswajaniu specjalistycznego języka angielskiego z dziedziny informatyki – podkreśla autorka i lider projektu Monika Stawicka. Wyzwanie organizacyjne – Prace nad książką trwały od października 2007 roku i były dużym wyzwaniem organizacyjnym jak i merytorycznym – mówi Artur Staszczyk, koordynator projektu. Studenci podzielili się na 4 grupy (Pomoc Techniczna – Tomasz Paczkowski, Krystian Kichewko; Dokumentacja – Aleksandra Sendecka, Michał Pal, Szymon Kaczorowski; HR – Piotr Śmigielski, Aleksandra Bieńkowska, Ewa Matczyńska, Krzysztof Roksela; Grupa Edytorska – Paweł Fidelus, Bartłomiej Filipek, Michał Kubak, Krzysztof Szromba) na czele których stanęli liderzy odpowiedzialni za przekazywanie rezultatów koordynatorowi. Twórcy projektu English++ pozwala więc na interaktywny trening umiejętności językowych. – Na nośniku dvd uczący się będą mogli zobaczyć twórców English++. Praca nad tą częścią projektu okazała się ciekawą przygodą – opowiada Paweł Fidelus, lider grupy edytorskiej oraz wicekoordynator projektu. Interaktywny trening umiejętności językowych English++ nagrodzony Wynik pracy grupy jest imponujący. Książka English++ zawiera 15 opracowanych tekstów specjalistycznych z dziedziny informatyki oraz bogatą część multimedialną w postaci listening’ów oraz rozdziału dotyczącego przygotowywania prezentacji. Skrypt Innowacyjne przedsięwzięcie lektora oraz studentów zostało docenione. W październiku projekt nagrodzono certyfikatem European Language Label, przyznawanym przez Komisję Europejską za nowatorskie inicjatywy dotyczące nauczania języków obcych. English++ został w obecnym roku akademickim wdrożony pilotażowo w Jagiellońskim Centrum Językowym UJ na zajęciach dla studentów informatyki i wzbudził uznanie zarówno wśród lektorów jak i studentów. Twórcy projektu mają nadzieję, że ich śladem pójdą studenci innych kierunków i również zechcą tworzyć materiały wspomagające naukę języków obcych do celów specjalistycznych. Książka English++ (gotowa do ściągnięcia) i strona projektu znajdują się pod adresem: www.englishplusplus.jcj.uj.edu.pl Marcin Lubertowicz [email protected] Nr 15 grudzień 2008 5 Biznes na motylach 20 tysięcy owadów w mieszkaniu Rozmowaz KarolemGlimosem,kolekcjoneremmotyli, któryswojąpasjęzamieniłw źródłodochodów. – Ukończyłeśstudiaprawnicze,terazkończyszsocjologię,a otworzyłeśfirmęsprzedającąmotylei inneowady. Jakdo tegodoszło? – Zaczęło się od pasji. 12 lat temu na giełdzie kwiatów kupiłem motyla w szklanej gablotce i od tamtej pory kupowałem ich co raz to więcej i więcej... Obecnie moja kolekcja liczy ponad 20 tysięcy okazów motyli i chrząszczy pochodzących ze wszystkich części świata. Ponieważ czasami nie można było kupić pojedynczego owada tylko od razu kilka postanowiłem zbędne osobniki sprzedawać innym. Tak powstał pomysł sklepu internetowego dla kolekcjonerów. – Gdzietowszystkotrzymasz? – Moja prywatna kolekcja zajmuje cały jeden pokój. Owady, które mam na sprzedaż zajmują drugie pomieszczenie. – Ilemusiałeśzainwestować w firmę? – Na starcie około 10 tys. zł i ogromne ilości czasu. Większość tych pieniędzy wydałem na oprogramowanie niezbędne do prowadzenia sklepu internetowego oraz ciekawe okazy do sprzedaży. sam. To trochę ogranicza koszty. Miesięcznie zarabiam nawet do 3 tys. zł. – W Twoimsklepiemożna kupićtakżebiżuterię,czapki, maski,instrumentyczyfigurkiz odległychzakątkówświata.Samjeprzywozisz? – Czydasięna takimbiznesiezarobić? – Zarówno część mojej kolekcji owadów jak i innych przedmiotów, które znajdują się w sprzedaży w moim sklepie przywiozłem sam. Podróżuję głownie po Azji – Nepal, Indie, Sri Lanka, Chiny, Wietnam, Kambodża, Laos, Tajlandia, Indonezja. W tym roku miałem też okazję odbyć wyprawę na Południowy Pacyfik – odwiedziłem Nową Kaledonię i Vanuatu. – Nie zatrudniam pracowników, wszystkim zajmuje się – Skądmaszpieniądzena tak licznei dalekiewyjazdy? – A ilekosztująowady? – Za jeden okaz tropikalnego motyla czasami płacę kilka złotych, a czasami kilkanaście tysięcy. Rozpiętość cenowa jest duża. Obieżyświatw pensjonacie erce krakowskiego Starego Miasta. W jednym z pensjonatów Piotr Dąbski, student V roku geografii na UJ, pełni funkcję recepcjonisty i kierowcy. – W recepcji pracuję w nocy od 21.30 do 7.30. To długo, czasem za długo – opowiada. W rolę kierowcy wciela się dużo chętniej. Hotel oferuje wycieczki do Oświęcimia i Wieliczki. Jeśli goście są zainteresowani Piotr zawozi ich w wybrane miejsce, a po drodze wspomina o ciekawych obiektach, które widzą z okna samochodu. – Cieszę się, że mogę ćwiczyć swój angielski. Poza tym lubię jeździć samochodem. Za godzinę otrzymuje 10 złotych, a w recepcji o 2 złote mniej. Wozi turystów głównie z Wielkiej Brytanii i USA. – Przyjechał niedawno Amery- S 6 Nr 15 grudzień 2008 kanin bardzo zainteresowany Polską, zadawał mi mnóstwo pytań. Zapłacił nawet za podróż do Budapesztu hotelowym autem tylko po to, aby ktoś dłużej opowiadał mu o naszym kraju – mówi Piotr. – Był też Polak, który jako nastolatek wyjechał za granicę i po 50-ciu latach odwiedził Kraków z rodziną, żeby zobaczyć jak zmieniła się Polska. Zdarzają się także zabawne sytuacje, jak pobyt w pensjonacie czterech przyjaciółek. To byREKLAMA ły szalone czterdziestki z wyspy Man. Kaxżdego dnia do hotelu wracały później. Polubiły mnie i nie ukrywając tej sympatii, stwarzały wiele śmiesznych sytuacji. Piotr nieprzypadkowo zdecydował się na tego rodzaju pracę. – Wszystko, co tu robię, łączy się z kierunkiem moich studiów. Na geografii jako specjalność wybrał turystykę, a w przyszłości chce realizować pasję, jaką są Magda Wrzos podróże. – Część kosztów wypraw pokrywam sam. Z reguły jednak korzystam ze wsparcia sponsorów. Pomagają mi też rodzice. – Ilekosztujemiesięczna wyprawaentomologiczna? – W ekstremalnych przypadkach może kosztować nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych. Większość pieniędzy przeznaczona jest na wynajęcie przewodnika, samochodu i odpowiedniego sprzętu. Do tego dochodzą typowe koszty podróżowania: przeloty, transport na miejscu, wizy, pozwolenia, diety i noclegi. Rozmawiała Dominika Kustosz Sklep Karola: http://pl.insect-supply.eu/ PRACA 300 złotych za koncert Między Brahmsem i Rubikiem MonikaMłynarczykjeststudentkąIII rokugry na skrzypcachna WydzialeInstrumentalnym AkademiiMuzycznejw Krakowie.Podczas wielogodzinnychćwiczeńw liceummarzyłao tych studiachi wierzyła,żebędziemogłabezreszty oddaćsięmuzyceklasycznej.Życieczęściowo zweryfikowałotewyobrażenia.Monikaprzekonała się,żejeżeliniechcezbytnioobciążaćbudżetu rodziców,musizacząćzarabiać. tudia instrumentalne, chociaż bezpłatne, wymagają sporych nakładów finansowych. Cena skrzypiec, na których może grać student waha się od 6.000 do 20.000 zł. Smyczek to wydatek rzędu 4.000–8.000 zł. Na szczęście skrzypce i smyczek zwykle wystarczają na kilka lat, jednak struny (160–300 zł) trzeba zmieniać co 2-3 miesiące. Monika dorabia na kilka sposobów. Najprzyjemniejszym jest granie w Przemyskiej Orkiestrze Kameralnej. Za koncert i poprzedzające go próby dostaje 300 zł brutto. Podobne stawki są podczas wielkich koncertów plenerowych, gdzie potrzeba wielu muzyków. Z lekkim zawstydzeniem Monika przyznaje się, że na jednym z takich plenerów grała z Piotrem Rubikiem: – Podchodzę do tego jako do zwykłej pracy, którą muszę S wykonać. Przykro mi tylko, że człowiek latami ćwiczy niezwykle skomplikowane utwory Brahmsa czy Czajkowskiego, a i tak nigdy nie dostanie takich owacji na stojąco jak po Rubiku. Wśród najciekawszych zleceń wymienia granie na żywo podczas pokazu horroru z okresu kina niemego, występ na niezwykle wytwornym bankiecie oraz koncert z artystami Piwnicy pod Baranami. Ostatnio coraz popularniejsza jest profesjonalna oprawa muzyczna na ślubach. Ta przyjemność kosztuje mniej więcej 100 – 150 zł za jednego muzyka. Monika ze śmiechem przyznaje, że na jej własnym ślubie na pewno nie będzie utworu, który przyszło jej grać już na kilku uroczystościach ślubnych. W tej ważnej chwili chciałaby słyszeć coś oryginalniejszego niż słynne schubertowskie Ave Maria. Alicja Malewska REKLAMA Inwestujemy Twój czas! Dołacz do nas praca na terenie całej Małopolski. Kraków, ul. Kurniki 4 tel. 012 357 22 20 Nr 15 grudzień 2008 7 PRAKTYCZNE RADY Poradnik profesora Bella nie tylko dla wyjeżdżających na Wyspy Irlandia, czyli kraina iedy kilka lat temu pojechałem na wakacje do Irlandii Północnej i zatrzymałem się u moich tamtejszych przyjaciół, którzy kilka miesięcy wcześniej zamieszkali w starym domu umiejscowionym w wiosce zagubionej pośród zielonych glenów, nie spodziewałem się, że spędzę urlop z mieszkańcami zaświatów. Już kiedy parkowałem samochód przed domem, dowiedziałem się, że muszę bardzo uważać, żeby nie uderzyć w „owcę”. – Please be careful. Don’t hit the sheep. – ostrzeżono mnie. – Of course! – odpowiedziałem. Ponieważ na podjeździe nie było żadnej owcy, a na samym środku stał tylko wielki biały głaz, pomyślałem, że chodzi o owce pasące się przy drodze, na które należy uważać, jeżdżąc wzdłuż wąskich polnych dróg. Okazało się inaczej. Kiedy wypakowywałem bagaże, położyłem na umiejscowiony na trawniku poręczny głaz torbę podróżną i wtedy stała się rzecz straszna. Moi gospodarze rzucili się i natychmiast ją stamtąd zabrali. – You can’t do that. – usłyszałem ostrzeżenie. – Do what? – You can’t put your bag on the sheep. – On the sheep? What sheep? – The white one. – Which one? – That one. I moi gospodarze wskazali palcami biały głaz. – Come on. – powiedziałem – It’s just a stone. It’s not a sheep. – No, no, no. You don’t understand. For you it’s a stone. But for the local people it’s a sheep. – Hey, it’s a joke, right? – No. It’s a sheep and it is not a disputable matter. 8 Nr 15 grudzień 2008 FOT. HTTP://PERK.OVERCOFFEE.COM/DE/IMAGES/418_CMS/IRISH%20GREEN%20FAIRY.JPG K I wtedy okazało się, że moi przyjaciele kupili sobie przypadkiem dom wraz z legendą. Tam gdzie obecnie stał biały głaz, który oglądany od strony drogi rzeczywiście przypominał kształtem leżącą owcę, schroniła się kiedyś dobra wróżka (a good fairy) opiekunka zwierząt domowych. Pomniejszyła swą postać i wskoczyła do pustej mysiej norki, aby ukryć się przed złym czarnoksiężnikiem (wizard), który pragnął szkodzić zwierzętom, a dobrą wróżkę prześladował. Aby jej schronienie było lepiej zabezpieczone, na dziurze prowadzącej do tej mysiej norki natychmiast położyła się biała owca, przewodniczka stada, czyli najważniej- sza owca w całej wsi. A wtedy zły czarnoksiężnik tak się zezłościł, że zamienił ją w kamień. Na szczęście kamień był zbyt ciężki, aby czarnoksiężnik mógł go podnieść i dobrać się do mysiej dziury, a więc, póki co, wróżka była bezpieczna. Gdyby jednak ktoś podniósł ten kamień, albo – nie daj Boże (God forbid!) – potrącił go samochodem i przesunął w inne miejsce, na wioskę spadłoby wielkie niebezpieczeństwo (a great danger)! Czarnoksiężnik natychmiast dopadłby wróżkę w mysiej dziurze, ta przestałaby się opiekować zwierzętami domowymi, a bez zwierząt ludzie popadliby w nędzę, a wioska w ruinę. Heather i Brendan, którzy przeprowadzili się na irlandzką prowincję z Londynu, powiedzieli mi potem, że zanim kupili dom, musieli się zobowiązać publicznie (they had to make a promise in public), że nigdy magicznego kamienia nie ruszą, nie przesuną i będą go traktować z należytą czcią. Nic więc dziwnego, że nie było właściwym, bym postponował pomnik bohaterskiej owcy, kładąc na nim swoje bagaże. Dowiedziałem się też, że przez pierwsze kilka tygodni magiczna owca i nowi właściciele wiejskiej posesji byli pod wnikliwą obserwacją (under close surveilance) miejscowej ludności. Mieszkańcy wsi pełnili dyżury (they took turns) przy żywopłocie i przez spreparowaną w nim dziurę (hole in the hedge) sprawdzali, czy owca jest nienaruszona i pod należytą opieką (proper care). W końcu jednak przekonali się, że moi przyjaciele to ludzie rozumni i przyzwoici (decent people) i że owca jest na ich terenie bezpieczna. Dyżury się zatem skończyły, ale i tak od czasu do czasu na trawie w okolicach pyszczka owcy można było znaleźć miseczkę z solą. Dowiedziałem się wtedy, że owce bardzo lubią sól, która – nota bene – odstrasza złych czarnosiężników. Zainteresowałem się więc irlandzkimi wróżkami. Okazuje się, że nie wszystkie są sympatyczne. Większość jest uprzejma, uczynna i miła, ale niektóre lubią też psocić, bywają aroganckie, a nawet mogą być niebezpieczne (they can be dangerous), jeśli podejdzie się do nich od niewłaściwej strony (if you get on their wrong side). Ulubionymi wróżkami Irlandczyków są te z gatunku Sidhe, który występuje także na sąsiednich wyspach. Wróżki te były kiedyś aniołami (used to be angels), ale pospadały z nieba na ziemię (niektóre także do wody), zanim na świecie pojawili się ludzie. Mogą mieszkać w głębinach morskich (beneath the waves of the sea), albo, najzwyczajniej, w ogrodzie. Są maPROMOCJA Bell Kraków (dawniej Gama-Bell) to jedyna krakowska szkoła językowa z Europejskim Certyfikatem Jakości EAQUALS. Bell udziela słuchaczom GWARANCJI POSTĘPÓW W NAUCE. Informacje: Bell Krakow, ul. Michałowskiego 4, 31-126 Krakow, tel. +12 634 1249, 634 12 59, e-mail: [email protected] www.bell.pl ACCREDITED MEMBER REKLAMA leńkie i ubierają się w zielone tuniki. Irlandczycy spotykają je najczęściej w nocy podczas pełni księżyca (full moon), ale najłatwiej jest je spotkać w noc świętojańską (Midsummer Eve), szczególnie nad ranem. Warunkiem spotkania wróżki Sidhe jest uprzednie znalezienie w rzece kamienia z dziurką (a river rock with a hole). Dziurka musi być wynikiem naturalnej erozji. Kamienie ze sztucznymi dziurkami nie działają. (They don’t work). Irlandzkie gospodynie zostawiają wróżkom w ogrodzie rozmaite smakołyki (bestyjki bardzo lubią okruszki z ciasta), za co wdzięczne wróżki opiekują się ogrodem (look after the garden), pomagają rosnąć roślinom i strzegą go od wszelkiego złego (protect it from evil). Wróżki Sidhe są bardzo zadbane i czyste. Ich ulubionym zajęciem jest taniec, a najpiękniej tańczą w kręgu pośród dwunastu kwiatów, które wyrosły tam, gdzie żaden kwiat wyrosnąć nie powinien. To be continued. Profesor W.G. Bell Badacz wróżek z Instytutu Języka Angielskiego Bell w Krakowie FOT. JOANNA WEREDA wróżek Kasia z Violette i Oscarem oraz kolegą Oscara z klasy Nianiaw NowymJorku? Nie,w Paryżu! iedy po raz pierwszy pojechałam odebrać dzieci ze szkoły, powstrzymywałam się, żeby się nie rozpłakać, poczułam przerażenie. Czyli to jednak prawda, już tu jestem?! I w poniedziałek będę musiała sama zająć się dwójką tych obcych dzieci?! Dlaczego wybrałam miasto, w którym nie znam absolutnie nikogo? Dlaczego kierowałam się tylko tym, że uchodzi za piękne i kojarzy się z elegancją, modą, blichtrem, sztuką? * Au pair, nounou, nanny... jest mnóstwo nazw określających ten popularny zawód wśród młodych dziewczyn. NIANIA! Osoba opiekująca się dziećmi, przyprowadzająca je ze szkoły, przygotowująca im posiłki, sprzątająca w ich pokojach, prasująca ich ubranka i bawiąca się z nimi. Tak, ja też jestem przedstawicielką tego gatunku, notabene bardzo licznego i solidarnego. W Internecie znalazłam taką oto ofertę: Paryż, rodzice w separacji, dwoje dzieci – Violette (7,5 lat) i Oscar (5,5 lat), mieszkają z mamą. Praca 30 godzin w tygodniu. W zamian – minimieszkanko w centrum Paryża, wyżywienie i 300 euro miesięcznie. Zdecydowałam się na rok. Po czterech miesiącach mogę powiedzieć, że to najwspanialsza przygoda, najbardziej wartościowe i trudne doświadczenie, jakie mnie do tej pory spotkało. O swoich przeżyciach (nierzadko ekstremalnych) będę Wam opowiadać na moim blogu, na portalu www.magazynsms.pl. Kaśka Nowak Zapraszamy na bloga Kasi na www.magazynsms.pl K Piękno Twojego spojrzenia podkreślą nasze okulary! Oferujemy profesjonalny dobór okularów poprzedzony BADANIEM, które wykonamy specjalnie dla Ciebie GRATIS!!! Centrum Zdrowia Ruczaj ul. Lipińskiego 7, Kraków, tel. 012 267-79-55 Z tym kuponem 10% zniżki Nr 15 grudzień 2008 9 udapeszt jest idealnym miastem dla studenta. Tętni życiem o każdej porze dnia i nocy, oferuje niezliczone możliwości rozrywki, a z drugiej strony wciąż obowiązuje tam środkowoeuropejski standard cenowy. Oprócz tego Uniwersytet im. Leonarda Eotvosa (ELTE) jest świetnie zorganizowaną placówką, a prowadzący – mimo, że są kompetentni i potrafią prowadzić zajęcia w interesujący sposób – nie wymagają od studentów nadmiernej pracy. Do Budapesztu przyjechałem dwa tygodnie po rozpoczęciu roku akademickiego, więc ominęło mnie typowe dla pierwszych kilku dni semestru zamieszanie. Jedyne formalności, jakich trzeba było dopełnić, to odwiedzenie biura pani koordynator i zadeklarowanie, na jakie przedmioty chcę uczęszczać – wybrane dowolnie z obszernej listy kursów. Od tego momentu byłem już pełnoprawnym studentem ELTE. Studiowanie na moim wydziale, nauk społecznych, nie jest zbyt czasochłonne. Aby uzyskać wymagane 30 punktów ECTS wystarczy uczęszczać na 5-6 przedmiotów. Zwykle warunkiem zaliczenia jest przygotowanie prezentacji lub pracy pisemnej, rzadziej egzamin. Prowadzący nie przywiązują dużej wagi do frekwencji, co jednak nie oznacza, że na zajęcia nie warto chodzić – wszystkie prowadzone są w formie konwersatorium i opierają się na dyskusji na wcześniej podany temat. Zagraniczni studenci mają możliwość darmowej nauki języka węgierskiego, oprócz tego bez większych problemów można uczyć się innych języków obcych w centrum językowym ELTE. Ze znalezieniem mieszkania nie ma problemu. W Budapeszcie działa agencja pośrednictwa nieruchomości SRS, specjalizująca się w wynajmowaniu mieszkań zagranicznym studentom w ścisłym centrum miasta. Umowę podpisuje się na wynajem pokoju, nie mieszkania, więc nie trzeba nerwowo szukać współlokatorów. Jedynym ryzykiem jest to, że mieszka się z nieznanymi sobie wcześniej ludźmi. Opłaty za wynajem zaczynają się od 100 euro, zaś sama agencja jest rzetelna, bezproblemowa i – co najważniejsze – nie pobiera prowizji. Budapeszt nie jest drogim miastem. Stypendium (1350 euro na semestr – program Erasmus) wystarcza na opłacenie mieszkania i podróże po okolicy, natomiast na utrzymanie należy przeznaczyć podobną ilość pieniedzy, jaką wydaje się w Krakowie. Mając legitymację studenta można kupić miesięczny bilet na komunikację publiczną, ulgowe bilety węgierskich kolei, jak również bezpłatnie lub ze zniżką wchodzić do klubów. Życie nocne Budapesztu wydaje się nie mieć sobie równych, a bardzo dobrym przewodnikiem po nim jest lista mailingowa studentów zagranicznych, skąd praktycznie codziennie otrzymuje się informacje o zniżkach i atrakcyjnych promocjach w poszczególnych lokalach. Nie sposób nie wspomnieć o rewelacyjnych możliwościach podróżowania, jakie stwarza położenie geograficzne Budapesztu. Do Wiednia można dojechać za 7 euro, bilet na nocny pociąg do Belgradu tam i z powrotem kosztuje 26 euro. Na Węgrzech funkcjonuje dwóch tanich międzynarodowych przewoźników autokarowych, zaś miłośnicy wyszukiwania tanich połączeń lotniczych będą zadowoleni z faktu, że budapesztańskie lotnisko Ferihegy jest główną bazą linii Wizzair. Michał Kajtoch B 15 1 0 Nrgrudzień 2008 Stypendium w Budapeszcie Studia w sercu Europy Money, money, money ■ wynajem pokoju: od 100 euro miesięcznie ■ bilet autobusowy do Krakowa: 15 euro ■ bilet miesięczny na komunikację miejską: 12 euro ■ opłata za legitymację studencką: 1,5 euro ■ piwo w pubie: 2 euro ■ bochenek chleba: 1 euro Przydatne adresy ■ www.orangeways.com; www.studentagencybus.com – tani przewoźnicy autokarowi operujący w Budapeszcie ■ www.srs-budapest.hu – agencja pośrednictwa nieruchomości ■ www.wizzair.com – węgierskie tanie linie lotnicze Stypendia przybliŻajĄ Świat W magazynie „SMS” systematycznie prezentujemy relacje studentów, którzy w ramach różnych programów stypendialnych wyjeżdżają, najczęściej na semestr, na zagraniczne uczelnie. Ich korespondencje, nie tylko z krajów europejskich, znajdziesz na www.magazynsms.pl Politechnika Krakowska im. Tadeusza Kościuszki Imponującaoferta: 15rodzajówstudiówpodyplomowych i 11rodzajówspecjalistycznychkursóworazszkoleń SuKceS zaczyna SIę od JaKoścI 1 centrum Szkolenia i organizacji Systemów Jakości jest pozawydziałową i samofinansującą się jednostką organizacyjną Politechniki Krakowskiej im. Tadeusza Kościuszki, powołaną uchwałą Senatu w czerwcu 2000 roku. w ofercie centrum znajduje się 15 rodzajów studiów podyplomowych, 11 rodzajów specjalistycznych kursów oraz szereg różnego rodzaju szkoleń. rozmach szkoleniowo-dydaktyczny centrum obrazują liczby: organizowane przez centrum studia podyplomowe ukończyło ponad 2000 osób, natomiast ponad 10.000 osób ukończyło specjalistyczne kursy i szkolenia. 2 centrum rozwija również działalność związaną z przygotowaniem firm (organizacji) do wprowadzenia systemu zarządzania jakością (ISo 9000), systemu zarządzania środowiskowego (ISo 14000), systemu zarządzania bezpieczeństwem i higieną pracy (Pn-en 18001) oraz działalność w zakresie przygoto- wania laboratoriów dydaktycznych, badawczych i wzorcujących do uzyskania akredytacji. dla usprawnienia procesu dydaktycznego centrum prowadzi szeroką działalność wydawniczą. dotychczas wydało 36 podręczników i monografii tematycznie związanych z prowadzonymi studiami. 3 centrum jest członkiem rzeczywistym Klubu Polskie Forum ISo 9000 (nr 777) oraz Klubu Polskich laboratoriów Badawczych (nr 665). w zakresie systemów zarządzania jakością, środowiskiem oraz bezpieczeństwem i higieną pracy współpracuje z Polskim centrum Badań i certyfikacji S.a. oraz z Polskim centrum akredytacji w warszawie. w wyniku tej współpracy absolwenci studiów podyplomowych i specjalistycznych kursów uzyskali 1189 certyfikatów. działalność naukowo-badawcza centrum obejmuje 20 różnych projektów (grantów). 4 5 centrum współpracuje z ponad 40 różnymi organizacjami (uczelniami, ośrodkami, szkołami itp.) i z liczną kadrą specjalistów, legitymującą się certyfikatami takich renomowanych firm, jak m.in.: British Standards Institution, Bundesanstalt für Materialforschung und Prüfung (BaM), norske Sivilingeniorers Foreining, Kema registered Quality, european organisation for Quality, Kema Quality netherland i london chamber of commerce and Industry. centrum w swej działalności nie ogranicza się do obszaru Polski. w narodowym uniwersytecie w chmielnickim na ukrainie utworzyliśmy Polsko-ukraińskie centrum Jakości z poszerzonym zakresem działalności o kursy nauki języka polskiego. Ponadto we lwowie centrum przygotowało agencję Języków obcych runa do uzyskania certyfikatu Systemu zarządzania Jakością wg normy ISo 9001: 2000. Mówi dyrektor centrum Szkolenia i organizacji Systemów Jakości Politechniki Krakowskiej dr inż. adam Tabor: – Naszą ambicją jest szkolenie na najwyższym, europejskim poziomie, a także maksymalna satysfakcja i zadowolenie naszych słuchaczy studiów podyplomowych, kursów i szkoleń. Podnoszenie jakości kształcenia jest podstawowym zadaniem jakie stawiamy przed sobą. Stąd też systematycznie monitorujemy nasz poziom kształ- cenia poprzez badanie opinii uczestników studiów podyplomowych, kursów i szkoleń organizowanych przez Centrum. Ocenie poddawani są zarówno wykładowcy, jak również nasza jednostka. Zapraszamy do korzystania z naszej szerokiej oferty edukacyjno-szkoleniowej, ukierunkowanej na podnoszenie kwalifikacji zawodowych, jak i na zdobywanie nowych zawodów i specjalności. Zdobywana u nas wiedza, dyplomy i certyfikaty otwierają szansę na lepszą i ciekawszą pracę. 31-864 Kraków, al. Jana Pawła II 37, budynek nr 2 tel. (12) 628 34 47, 628 36 62 • fax (12) 628 35 99, e-mail: [email protected] www.pk.edu.pl/cj FOT. JAN ZYCH SzanSe na lePSzą I cIeKawSzą Pracę poleca Barbórkowe opowieści Górnicza lampa się pali… Prorektor AGH ds. kształcenia prof. dr hab. inż. Zbigniew Kąkol Dwa wyr óżn ien ia dla Akad em ii Górn ic z o - H u t n ic zej Uczelnia wiarygodna i przyjazna studentom ok 2008 można nazwać rokiem Akademii Górniczo-Hutniczej. W ogólnopolskim rankingu „Wiarygodna Szkoła – Uczelnia Sukcesu”, opartym m.in. na opiniach największych pracodawców, Akademia zajęła pierwsze miejsce. Pod koniec roku przyszło kolejne wyróżnienie – Parlament Studentów RP przyznał AGH tytuł Uczelni Przyjaznej Studentom. O ten laur rywalizowało 70 szkół wyższych. Obok AGH studenci wyróżnili także Uniwersytet Warmińsko-Mazurski oraz Polsko-Japońską Wyższą Szkołę Technik Komputerowych. R Rozmowa z prorektoremAGH prof.ZbigniewemKąkolem – W tym roku wyróżnili Akademię studenci i pracodawcy. Spodziewał się Pan tych sukcesów? – I tak, i nie. Z jednej strony bez fałszywej skromności mogę powiedzieć, że dokładamy, my pracownicy AGH, wszelkich starań, by Akademia wykorzystywała najlepsze metody kształcenia i bardzo dobrze przygotowywała absolwentów pod kątem potrzeb rynku pracy. Między innymi na bieżąco dostosowujemy ofertę kształcenia do zmian jakie zachodzą w gospodarce. Z drugiej strony inne uczelnie też nie stoją w miejscu i nigdy do końca nie wiemy, czy w swoich działaniach nie są bardziej skuteczne od nas. Tę konkurencję odbieramy jednak bardzo pozytywnie – jest ona dodatkowym impulsem do pracy, która jak widać przynosi efekty. – Co oznaczają dziś słowa przyjazna uczelnia? – Trzeba rozdzielić dwa pojęcia. Uczelnia „sprawna” i uczelnia „przyjazna”. Sprawność przejawiaja się w skutecznej organizacji procesu dydaktycznego, właściwej dystrybucji pomocy materialnej oraz bieżącej obsłudze studenta. Ale żeby nazwać uczelnię przyjazną potrzeba czegoś więcej, potrzeba „wartości dodanej”, którą w mojej ocenie jest powszechne wspieranie aktywności studenckiej zarówno naukowej, jak i artystycznej, sportowej czy wreszcie organizacyjnej. Prof. Artur Bęben, były dziekan i prorektor AGH, znany jest ze znakomitego poczucia humoru i wielkiej troski o przekazywanie bogatych górniczych i hutniczych tradycji kolejnym pokoleniom. Jego nowa książka „Górnicza lampa się pali…” jest piękną, osobistą opowieścią o starych zwyczajach i hołdem złożonym swojej uczelni, górnikom i hutnikom. Imponuje w niej dokumentacja, dobór starych rycin, zdjęć i rozmach w prezentowaniu tematu. Autor dowartościowuje oba ciężkie zawody, przypomina o ich prastarym rodowodzie i bogactwie obrzędów, które od wieków im towarzyszyły. Nie zapomina o ludziach, którzy zostawili swój ślad w historii uczelni i górnictwa. Całość przeplata licznymi cytatami z literatury i anegdotami. „Książka mile mnie zaskoczyła i zachwyciła swoją formą” – napisał we wstępie rektor AGH, prof. dr hab. Antoni Tajduś. Część książki poświęcona jest barbórkowym spotkaniom gwarków w górniczej karczmie piwnej, które prof. Bęben organizuje i prowadzi już od ponad 40 lat zarówno na AGH, jak i w kopalniach. Amatorzy piwa znajdą w niej smaczne opowieści o tym napoju, dziesiątki ciekawostek z różnych epok, piwne pojedynki, górnicze żarty i dowcipy. I pieśni górnicze, które najlepiej brzmią przy pełnym kuflu. Pięknie wydana książka waży aż 1,3 kg, ale jej waga dla popularyzacji AGH i górnictwa jest znacznie większa. – Jakie atuty AGH znalazły uznanie w oczach Parlamentu Studentów? – Ocenianych jest szereg parametrów szeroko rozumianej „prostudenckości”. Naszą mocną stroną są wspomniane działania wspierające aktywność studencką. W AGH działają m.in. 93 koła naukowe, 24 organizacje studenckie i spotykają się z ogromną życzliwością i pomocą całej społeczności akademickiej. Poza tym ważna jest dobra współpraca i to nie tylko w relacji nauczyciel-uczeń, ale także rozumiana jako współdziałanie partnerskie. Staramy się być uczelnią, której studenci czują się współgospodarzami, i za losy której biorą współodpowiedzialność. Darzmy się wzajemnym szacunkiem i otwartością. To sprzyja dobrej atmosfeAndrzej Drecki rze i sukcesom. O TRADYCJACH GÓRNICZYCH I HU TNICZYCH W AKADEMII GÓRNICZOHUTNICZEJ I NIE TYLKO BOGATO ILUSTROWANY PRZEWODNIK SUBIEKTYWNY Artur Bęben „Górnicza lampa się pali… O tradycjach górniczych i hutniczych w Akademii Górniczo-Hutniczej – i nie tylko – bogato ilustrowany przewodnik subiektywny”. Uczelniane Wydawnictwa Naukowo-Dydaktyczne AGH. (N) PODRÓ˚E Dźwięk helikoptera w górach nie wróży niczego dobrego. Wieści wśród alpinistów w bazie rozchodzą się błyskawicznie: jakiś Irańczyk pośliznął się i spadł kilkaset metrów. Jest połamany, ale żyje. Kilka dni wcześniej znaleziono w namiocie na grani dwie Czeszki. Jedna w stanie skrajnego wyziębienia trafiła do szpitala, gdzie amputowano jej 8 palców u rąk, druga zamarzła na śmierć. O tych wypadkach usłyszeliśmy w pierwszym dniu trekkingu na Pik Awicenny (7134 m n.p.m.), bardziej znany jako Pik Lenina (nazywa obowiązywała w latach 1928-2006). Ten najłatwiejszy z siedmiotysięczników, dominujący w Pamirze, ma długą listę Pik Awicenny jeszcze kusi piękną pogodą, ale kilka godzin później ujawni swoje groźne oblicze. Od lewej Łukasz Drewniak, Dariusz Wiejaczka, Dominika Kustosz i Krzysiek Prędkiewicz. ofiar. Trekking na granicy Kirgizji i Tadżykistanu Magiczne siedem tysięcy Próba psychicznej wytrzymałości Pik Awicenny znajduje się na granicy Kirgizji i Tadżykistanu. Każdy kto chce się sprawdzić w Himalajach najpierw tam próbuje swoich sił. I nie jest to jedynie test fizycznych możliwości czy odporności organizmu na wysokość, ale przede wszystkim próba psychicznej wytrzymałości. Załamania pogody, silny wiatr i temperatura do –25 stopni C, lawiny, szczeliny w lodowcu, zmęczenie, a do tego brak prysznica i toalety to warunki, w których trzeba wspinać się i żyć. I po co to wszystko? Żeby w strugach potu wyjść na szczyt? Mimo niedogodności co roku kilkaset osób walczy ze sobą i z górą. Są dwie możliwości zdobycia szczytu. Wycieczka z biurem podróży, która gwarantuje pewne wygody, lecz kosztuje ok. 6000 zł i opcja trudniejsza, ale dająca więcej satysfakcji – całą wyprawę należy zorganizować samemu. Razem z kolegami wybraliśmy tę drugą. Sporo czasu zajęła nam biurokracja i logistyka. Wizy i pozwolenia trzeba załatwiać minimum miesiąc wcześniej. Smak przygody można poczuć już podczas trzydniowej podróży pociągiem do Kirgizji. Wśród sympatycznych, rozgadanych pasażerów, częstujących alkoholem i suszoną rybą na przegryzkę, szybko mijały godziny. Menu urozmaicały pierożki, melony i arbuzy. Koń objuczony plecakami leniwych alpinistów 14 Nr 15 grudzień 2008 Kwiaty i świstaki Prawdziwa górska przygoda zaczyna się na Polanie Ługowej na wysokości 3814 m n. p. m.. Swoją nazwę wzięła od rosnącej pospolicie dzikiej cebuli, której zapach unosi się dookoła. Jest to olbrzymia polana, na której znajdują się namioty i jurty kirgiskich oraz rosyjskich biur podróży. Można tu skorzystać z ostatnich udogodnień cywilizacji, dalej trzeba sobie radzić samemu. Aby dojść do pierwszego obozu trzeba pokonać z ciężkim plecakiem prawie 13 km, przejść Przełęcz Podróżników (4140 m n. p. m.) i przebrnąć przez rwącą i lodowatą wodę rzeki Achik Tasch. Początek drogi uprzyjemniają kwitnące kwiaty. Rosną tu między innymi żółte i pomarańczowe maki, zielono-szare szarotki, niebieskie goryczki, złociste jaskry i fioletowe astry. W oczach aż się mieni od ilości barw, ale ten kolorowy świat szybko się kończy. Większa część trasy to trawers osypującymi się piargami ponad lodowcem Lenina. Wędrówka dostarcza wspaniałych widoków, trochę strachu i ogromnego zmęczenia. Słońce grzeje i mimo kremów z wysokimi filtrami nasze twarze stają się coraz to bardziej czerwone. Po przejściu na drugą stronę Przełęczy Podróżników można obserwować baraszkujące w trawie świstaki. Zwierzęta te są płochliwe lecz zwabione pokarmem podchodzą blisko turystów. Schodząc z przełęczy wkracza się w dolinę kamieni, lodu i śniegu. Czasami można znaleźć jakieś porosty lub samotną roślinkę ledwie widoczną pośród głazów. ko zamieniła się w śnieg. Z każdą chwilą przybywało go co raz więcej. Zasypał bazy na wszystkich wysokościach ukrywając namioty i niebezpieczeństwa lodowca. Nasze szanse na zdobycie szczytu malały. Ogarniał nas smutek i żal. Nie pomogło zaklinanie nieba. Niestety nie mogliśmy liczyć na poprawę pogody i nie chcąc narażać życia zrezygnowaliśmy z marzenia o przekroczeniu magicznej granicy siedmiu tysięcy metrów. Może następnym razem będziemy mieli więcej szczęścia... Tekst i zdjęcia: Dominika Kustosz Koszty wypra wy Pociąg Krakó w–Przemyśl: 43 zł Bus Przemyś l–Medyka: 2 zł Autobus Med yka–Lwów: 4 ,5 zł Pociąg Lwów –Moskwa: ok . 400 zł Pociąg Moskw a–Biszkek: 4 60 zł Wiza do Kirgi zji (miesięczn a): 205 zł Pozwolenie na trekking: 63 zł Ceny w bazi e: nocleg w na miocie: 6 zł, obiad: ok. 40 zł, zimne na poje: 6 zł Igraszki świstaków Jeden z obozów w Base Camp na polanie Ługowej Nad trzeszczącym lodowcem Na wysokości 4467 m n.p.m. na kamienistej morenie bocznej znajduje się pierwszy obóz. Rozbicie namiotu wymaga usunięcia ostrych kamieni. Namiot stawia się na lodzie. Leżąc w nim słychać, jak pod spodem chlupocze płynąca woda a pękający lodowiec trzeszczy. Stąd możemy z bliska podziwiać cel naszej wyprawy. Północna ściana Piku Awicenny obnaża swoją drapieżność, lodowiec lśni bielą i ukazuje swoje niedoskonałości. Szczeliny przerażają, w oddali słychać spadające lawiny. Trudno przyzwyczaić się do ich dźwięku. Za każdym razem wybiegam z namiotu i sprawdzam, gdzie tym razem osunął się śnieg. Choć na razie jesteśmy bezpieczni, zdajemy sobie sprawę, że w każdej chwili może wydarzyć się coś nieprzewidywalnego. Tak też się stało. W ciągu kilku godzin pogoda zmieniła się diametralnie. Słońce zakryły grube warstwy chmur. Nagle zrobiło się bardzo zimno, widoczność zmniejszyła się do kilku metrów a delikatnie padająca mżawka szybPotęgę gór najbardziej uświadamiamy sobie porównując je do sylwetek ludzi Nr 15 grudzień 2008 15 PODRÓ˚E 9259 kilometrów transsyberyjskim pociągiem Kierunek Władywostok Ko s z ty w yp rawy Trasa: Moskwa, Swierdłowsk, Omsk, Nowosybirsk, Irkuck, Ułan-Ude, Czyta, Chabarowsk, Władywostok. Pociąg Warsz awa–Moskw a: 233 zł + 89 zł za m iejsce sypial ne, Moskwa–Wła dywostok: ok. 3.000 zł (w przedziale 2-os.), ok. 1450 zł (w przedziale 4 -os.) Samolot Wła dywostok–K rasnojarsk –Moskwa: ok . 1600 zł Hotele we W ładywostoku i Krasnojarsku: ok. 6 0-70 zł/doba Obiad we W ładywostoku : 10-15 zł Wiza rosyjsk a: 330 zł Wiza tranzy towa przez B iałoruś, dwukrotna: 15 USD f Perła natury na jeziorze Bajkał – wyspa Olchon ze słynną skałą Szamanką Wyruszamy z Moskwy na wschód. Przed nami niezwykła lekcja geografii rozpisana na 9259 kilometrów, 2 kontynenty, 90 miast i 8 stref czasowych. Dwuosobowy przedział pociągu „Rossija” będzie naszym domem przez najbliższe 6 dni, aż do Władywostoku. W cenę biletów wliczone są śniadanie złożone z kilku kromek chleba, masła, serka topionego oraz obiad z przystawką. Do tego półlitrowa butelka wody mineralnej i jedno piwo dziennie. Herbata i kawa bez ograniczeń, można korzystać z dostępnego w każdym wagonie samowara, jak i o każdej porze dnia i nocy zamówić napoje u obsługi. Przez pierwszą dobę po obu stronach wagonu jest tylko las, głównie brzozowo-sosnowy. Krajobraz urozmaicają dopiero pagórki Uralu przypominające, że wkrótce wjedziemy do Azji. Malownicze lasy – brzozy, limby i modrzewie – dominują też w bezkresnej Nizinie Zachodniosyberyjskiej. Pędzimy przez dziką, piękną i surową tajgę, od czasu do czasu mijamy zabiedzone chłopskie domy i monumetalne, odnowione dworce. W pociągu obowiązuje czas moskiewski. Rytm życia odmierzany jest według dłuższych postojów, w czasie których można rozprostować kości. Każdego dnia nasz pociąg ma dwa takie postoje, po 20-30 minut. Wtedy peron zaczyna przypominać supermarket skrzyżowany z jadłodajnią. Żywioł handlu atakuje, zjeść i kupić można niemal wszystko. 16 Nr 15 grudzień 2008 W czwartym dniu docieramy do Irkucka. To największa stacja przesiadkowa, stąd już tylko kilkadziesiąt kilometrów do jeziora Bajkał, które przyciąga tysiące turystów z całego świata. Wielu z nich odwiedza perłę natury – wyspę Olchon ze słynną skałą Szamanką oraz rekomendowany przez wszystkie przewodniki pensjonat Nikity. Jak prawie wszystko na Syberii Bajkał ma rozmiar XXL. Głęboki na ponad 1600 metrów zasobami wody dorównuje Bałtykowi! Okrążamy jezioro od strony południowej i odbijamy w kierunku stolicy Buriacji. W pociągu robi się coraz goręcej, odczuwamy wpływ pustynnego powietrza. Wyjście na peron w Ułan-Ude nie przynosi ulgi, a jedynie udowadnia, że klimatyzacja w pociągu jednak działa. Z każdym dniem rośnie w nas podziw dla tych inżynierów i 90 tysięcy robotników, często więźniów i zesłańców, którzy na przełomie XIX i XX wieku wytyczali torom drogę przez bagna i gęstą tajgę, przez skaliste góry i tereny pustynne. Nie powstrzymały ich ani szerokie syberyjskie rzeki, ani 60-stopniowe mrozy, ani konieczność budowania nasypów o wysokości 10-piętrowego bloku. Wreszcie docieramy do celu. Władywostok okazuje się miastem zatłoczonym i mało atrakcyjnym. Po kilku próbach udaje nam Żywioł handlu atakuje się zarezerwować bilety lotnicze do Moskwy z przesiadką w połowie drogi, w Krasnojarsku. Korzystamy z okazji, by odwiedzić Krasnojarskije Słupy, rezerwat słynący z wielkich głazów ułożonych w stosy, które niczym rafy koralowe wystają ponad korony drzew. Krasnojarsk to pełne fontann i odnowionych kamienic miasto położone nad potężnym Jenisejem. Przejście mostem z jednego brzegu na drugi zajęło nam 35 minut. Wracamy do Moskwy, gdzie będziemy mieli zaledwie kilka godzin na zdobycie biletów na pociąg do Polski. Wbrew temu, co mówiły kasjerki w Krasnojarsku i Moskwie, pociąg jest prawie pusty. Koleje nie dogadały się w kwestii sprzedaży biletów… Jarosław Szary Lekkostrawne ślubne bezy lub. Na sam dźwięk tego słowa przez zwoje mózgowe przedziera nam się stereotyp słodkiej damy w bieli i dystyngowanego młodego dżentelmena w czerni. I nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie to, że dzisiejsza dama w bieli nie hołduje zasadzie, że opalenizna jest niezdrowa, a pan w czerni do garnituru włożył nieodpowiednie buty i staroświecki, szeroki krawat zamiast modnego cienkiego – w imię tradycji. Za to kobiecą nową ślubną tradycją stało się solarium. To tam najczęściej można spotkać rozgorączkowane panny młode, które już na ślubie chcą być opalone, jak po egzotycznej podróży poślubnej i smażą się na specjalnych łóżkach po to, by nie wyglądać blado w bieli. Ale przecież Polki są z natury blade, a dobra makijażystka potrafi z tej bladości uczynić atut. No właśnie, makijażystka. Minęły czasy, kiedy to studencki ślub był ślubem z wielkiej miłości, ale bez wielkich pieniędzy. Mimo iż rozwodów jest coraz więcej, nakłady na ślub jako „jedyną taką okazję w życiu” rosną. Solarium, makijaż, fryzura, którą poprzedzają trzy fryzury próbne to tylko początek, bo najważniejsza jest sukienka. Rodzina nie zważa na koszty, byle było po jej myśli. Cztery tysiące na tradycyjną, wyszywaną cekinami kloszowaną bezę? Dlaczego nie? Byle była bardziej rozłożysta i bogatsza od tej Krysi z sąsiedztwa! Pytanie tylko czy warto? Czy przebranie się w strojną suknię i marchewkową skórę sprawi, że ten dzień będzie wyjątkowy? Może lepiej ubrać się tak, jak nam jest najlepiej i najwygodniej, żeby później nie męczyć się całą noc w przyciasnym gorsecie? I czy będziesz się czuła w tym jak księżniczka, czy jak ospała beza na ślubnym torcie? Ale jeśli zdecydujesz się pozostać wierna swojemu stylowi – ostrzegam, rodzinie łatwiej skonsumować za słodką bezę niż przełknąć jakiekolwiek odstępstwo od tradycji. Monika Jurczyk REKLAMA Moda Fotografia ślubna Ś Sztuk¹ nie jest ¿yæ chwil¹, ale sprawiæ by trwa³a wiecznie! [email protected] www.lookbook.pl Nowy zwyczaj Bilecik ze znakiem wodnym Do zaproszeń na ślub dołączane są czasem rymowane sugestie, mające uwolnić gości od problemu wyboru prezentu dla młodej pary: Pragnąc przełamać tradycje stare, by nie mieć, na przykład, żelazek parę i zaoszczędzić przemiłym gościom łamania głów nad pomysłów mnogością, powiadamiamy: Mile widzianym i bardzo wygodnym będzie bilecik ze znakiem wodnym. Tyle słów, by powiedzieć to, co znany trener ujmował krótko: Kasa, Misiu, kasa. (Z) Joanna KozieÑ tel. 510 38 38 04 [email protected] Nr 14 www.asiah.pl październik 2008 1 7 Ceny, ceny, ceny To jak zorganizujemy nasz ślub i wesele zależy w dużej mierze od możliwości finansowych. Poniżej wydatki, które trzeba brać pod uwagę przy takiej uroczystości. Zebrane ceny pochodzą od kilku młodych małżeństw studenckich. Suknia ślubna: od 450 do 6.000 zł. Biżuteria: od 50 zł. Welon: 100-300 zł. Bielizna: 100-400 zł. Buty: 120-400 zł. Makijaż: od 50 zł, dobrze umówić się na makijaż próbny, który bywa o połowę tańszy. Fryzura: od 100 zł, tak samo jak w przypadku makijażu za fryzurę próbną płaci się połowę kwoty. Bukiet: 50-300 zł. Garnitur z dodatkami: od 1.500 zł. Zaproszenia: 2,5-5 zł za sztukę (mogą być z wydrukowanymi nazwiskami). Obrączki: od 500 zł. W urzędzie i kościele Spisanie aktu małżeństwa: 80 zł w USC. Nauki przedmałżeńskie: ok. 60 zł za parę (jeśli bierzemy ślub kościelny). Wypisanie licencji na ślub w innej parafii: co łaska. Kościół: różnie bywa – w jednym zapłacimy za użyczenie świątyni, w innym za samo udzielenie ślubu. Zwykle wynagrodzenie przysługuje kościelnemu i organiście. Dodatkowo trzeba pomyśleć o przystrojeniu świątyni – jeśli tego samego dnia ślub bierze kilka par, koszty się rozkładają. Oprawa mszy: oprócz muzyki organowej pary często decydują się na dźwięki skrzypiec. Cena od 100 zł dla jednego muzyka. Ktoś, kto zaśpiewa Ave Maria, życzy sobie ok. 200 zł. ® Maria Mocarska REKLAMA suknie ślubne, wizytowe, wieczorowe wyrób, sprzedaż i wypożyczalnia 10% www.suknie.krakow.pl Nr 15 grudzień 2008 wa i Łukasz są małżeństwem od 4 miesięcy. Uśmiechnięci, zadowoleni, po prostu szczęśliwi. Ewa, góralka z Orawy, niedawno obroniła pracę magisterską na polonistyce na UJ. Łukasz, prawie góral z Bieszczad, kończy Wydział Elektrotechniki, Automatyki, Informatyki i Elektroniki na AGH. Poznali się na studiach. – Taka ładna dziewczyna od razu zwróciła moją uwagę – wspomina Łukasz. – Nie mogłem od niej oczu oderwać. Spotykali się ponad trzy lata, aż w końcu Łukasz zdecydował się zadać to najważniejsze pytanie. – To był długi majowy weekend. Ewa przyjechała do mnie do Brzozowa, poszliśmy na spacer do lasu i po długim dobieraniu odpowiedniej chwili, w końcu zapytałem, czy chce zostać moją żoną. Muszę przyznać, że trochę się denerwowałem. A czy Ewa się wahała? – Co do samego Łukasza to ani przez chwilę, zastanawiałam się tylko, czy pierścionek mi się podoba – odpowiada ze śmiechem. Do praktycznych przygotowań do wesela przystąpili prawie natychmiast. – Byłem lekko zszokowany, że to wszystko dzieje się tak szybko – przyznaje Łukasz. – Myślałem, że jeszcze długa droga przed nami. A tu okazało się, że żeby zarezerwować salę na przyszły rok, trzeba dzwonić od razu. – Pamiętam jego minę, jak stał biedny z tym telefonem i nie wiedział co robić – śmieje się Ewa. Termin został zaklepany, wesele 26 lipca. Wesele regionalne, góralskie, bo w końcu na Orawie. Ewa i Łukasz zaprosili 200 gości. – U nas prosi się wszystkich spowinowaconych w obrębie rodów, wesele musi być liczne, taki jest zwyczaj – wyjaśnia dziewczyna. – Kiedyś było u nas w Orawce wesele na 500 osób! Jak się bawić, to się bawić, przyjęcie musi trwać minimum 2 dni, jednodniowe wesela prawie się nie zdarzają. – Piękne są te góralskie zwyczaje – mówi Łukasz. – Ale niestety w niektórych trochę się pogubiłem. Nie zapłaciłem Ewie za kwiatowy kotylion, choć miałem pieniądze przy sobie, to chyba z nerwów. – Ten brak uzupełnił mój wujek – wtrąca Ewa – bo panna młoda musi mieć pieniądze przy sobie, żeby później ich nigdy nie brakowało. Na Orawie nie ma tradycji góralskich strojów weselnych, ani osobnych ról drużby i swatki. Wszystkie młode panny i kawalerowie pełnią te funkcje. I tak po błogosławieństwie część z nich obsypuje gości owsem i kropi święconą wodą, żeby się darzyło. Dwóch młodych kawalerów wprowadza pannę młodą do kościoła, a pana młodego dwie panny. Później wszystkie młode pary ustawiają się za parą młodą przy ołtarzu. Młodzi przyjeżdżają dwoma osobnymi samochodami, a dopiero po uroczystości jadą jednym na salę weselną. Łukasz jest wielkim fanem „Gwiezdnych wojen”. W prezencie kolega zagrał mu na wyjście z kościoła „Marsz imperialny”. – Tylko, że nikt nie był na to przygotowany, goście czekali na Mendelssohna, a tu taka niespodzianka – śmieje się Ewa. Nawet kamerzysta, który montował później film, myślał, że to organista coś pomylił i wyciął ten fragment, wstawiając za to coś innego! – dodaje Łukasz. Inne zabawne momenty? – No nie wiem, czy to było zabawne, ale wyjechaliśmy rano (przed nami było 250 kilometrów), żeby zdążyć na 14 do Orawki. Wszystko było zaplanowane, ale nikt nie spodziewał się takich korków. Okazało się, że na przygotowanie miałem tylko 20 minut! – A co ja przeżywałam?! – dodaje Ewa. – Gotowa byłam chyba od godziny, tylko pana młodego brak. Rodzina żartowała, że już chyba zrezygnował. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło. Zabawa była przednia, goście zadowoleni, nie zabrakło góralskich przyśpiewek i melodii. – Po weselu poszliśmy spać po 6 rano, po poprawinach o 4. Odpoczęliśmy dopiero podczas miodowego miesiąca w Bułgarii – dodają razem. Zofia Siedleczka A miało być powoli i z namysłem… Kraków, ul.Topolowa 36 tel./fax (012) 421 99 43 Kraków, ul.Długa 17, Pasaż Wenecki tel. (012) 632 12 36 wew.14 18 Marsz imperialny zamiast Mendelssohna E Państwo młodzi rabat dla studentów Góralskie iedy wreszcie razem z narzeczonym ustaliliśmy, że nasz ślub odbędzie się za dwa lata, byliśmy przekonani, że mamy przed sobą spokojne, powolne przygotowania. Wystarczył telefon do wymarzonej restauracji w dworku pod Krakowem. „Na 2010 miejsc już nie mamy” – poinfor- K mował mnie właściciel – „Chyba, że zdecyduje się Pani na listopad”. Zwolenniczką białej sukni w otoczeniu jesiennej pluchy nie jestem, więc zrobiło się trochę nerwowo. Kilka wizyt w restauracjach i domach weselnych i już wiedziałam, że te najlepsze, najładniejsze miejsca za- wesele Ceny, ceny, ceny Przyjęcie weselne Restauracje i domy weselne: 80-220 zł za osobę. W tej cenie zwykle zapewniają salę wraz z dekoracją, kilka ciepłych dań i tzw. zimną płytę z przekąskami. Zawsze należy zapytać, czy napoje są wliczone w cenę. Tort (kilkupiętrowy): 200-800 zł. Alkohol: przyjmuje się ok. 0,5 litra wódki na osobę. Najlepiej kupować w hurtowniach, gdzie często można zwrócić nienaruszone napoje. Warto pomyśleć o gościach, którzy gustują w innych trunkach. Transport gości: wynajęcie autobusu – ok. 6 zł/km. Nocleg dla gości: w Krakowie od 45 zł za noc. Zespół muzyczny: 1.000-6.000 zł. Dobra muzyka to podstawa sukcesu wesela, dlatego wybór kapeli jest bardzo ważny. Muzykom trzeba zapewnić także posiłki. DJ (jest alternatywą dla zespołu): 600-2.000 zł. Fotograf i kamerzysta: bywa tak, że niektóre firmy w jednej cenie przewidują robienie zdjęć i kręcenie filmu. Wtedy koszty oscylują wokół 2.500 zł. Osobno za fotografowanie możemy zapłacić od 1.000 zł plus odbitki, za filmowanie od 1.000 do 2.000 zł. Samochody i dorożki Dorożka: 200 zł/godz lub 500-1000 zł za dzień. Angielski zabytkowy samochód Standard Vanguard z 1948 roku – 180 zł/godz. Cadillac Seria 63 Sedan De Ville 4-window: 300 zł/godz. BMW serii 5: 450 zł. Jeep Patriot: 340 zł/4 godz. lub 90 zł/godz. Limuzyna Hummer, 17 miejsc siedzących: 1000 zł/godz. (zebrali KP, ZS, DŁ) Centrum Mody S´llubnej i Wizytowej S´ # nych bezradnie rozkładają ręce mówiąc: „Państwo są z wyżu demograficznego”. Biegnę więc do telefonu zarezerwować zespół muzyczny, który mi się spodobał. „Przepraszamy, tę datę mamy już zarezerwowaną”. Asia Olszowska REKLAMA " czynają robić rezerwacje na 2011 r. Salę weselną znalazłam. Dzień ślubu będzie ładny, bo lipcowy i w planowanym 2010 roku. Ale wybierać nam przyszło spośród ostatnich dwóch terminów wiosenno-letnich. Nadal jestem zdumiona szaleństwem rynku ślubnego. Właściciele sal wesel- ! z tym nr „SMS” 15% zniżki Nr 15 grudzień 2008 19 st ud en tó w dl a 10 % zn i˝ ki Najlepsze prezenty pod choinkę sięgarnia Znaku to wymarzone miejsce przedświątecznych zakupów – nawet dla najbardziej wymagających klientów! Szukasz prezentu pod choinkę? Nie masz pomysłu? Znak zaprasza na Sławkowską 1. Można tu kupić (także na specjalne zamówienie) nowości i klasykę: beletrystykę, reportaże, książki filozoficzne i religijne, kompletną ofertę wydawnictwa Znak oraz publikacje obcojęzyczne. Świetnie zaopatrzony jest również dział z albumami poświęconymi architekturze, grafice i nowoczesnemu wzornictwu – oferta nie ma sobie równych w Krakowie. Księgarnia Znaku jako jedna z niewielu w Polsce oferuje K także kalendarze i notatniki Moleskine oraz Paperblanks. Księgarnia Znaku wyróżnia się także indywidualnym podejściem do klientów oraz atrakcyjnymi promocjami! W okresie przedświątecznym wprowadza stałą promocję dla studentów: 10% zniżki na wszystkie oferowane publikacje (za okazaniem legitymacji). Potrzebujesz pomocy w wyborze odpowiedniego upominku? Pracownicy księgarni wiedzą o książkach prawie wszystko. Chętnie udzielą potrzebnych informacji i doradzą w wyborze prezentu pod choinkę, a także zapakują go gratis. Zapraszamy – po książki, inspiracje, po świąteczny nastrój! Prezenty dla czytelników „SMS” Dla 9 czytelników „SMS”, którzy z tym numerem gazety pierwsi pojawią się w sklepie przy ul. Sławkowskiej 1, czekają prezenty: 7 książek (Ewa Stankiewicz i Anna Ferens „Trzech kumpli”, Dubravka Ugresić „Nikogo nie ma w domu”, Jacek Podsiadło „Życie, a zwłaszcza śmierć Angeliki de Sancé”, Szymon Hołownia „Ludzie na walizkach”, Małgorzata Wach „Każdy ma swoje Kilimandżaro”, Eric-Emmanuel Schmitt „Tektonika uczuć”, Karolina Macios „Wszyscy mężczyźni mojego kota”) i 2 kalendarze Paperblanks. Ksi´garnia ZNAKU, ul. S∏awkowska 1, otwarta od poniedzia∏ku do piàtku w godz. 10.00-18.00, w sobot´ w godz. 10.00-14.00. Anna Stela i Zuzanna Skolias wśród wyróżnionych Festiwal talentów egoroczny 44. Studencki Festiwal Piosenki zostanie zapamiętany jako wyjątkowy. Po raz pierwszy gościliśmy gwiazdę dużego formatu z zagranicy, organizatorzy otworzyli się na nową, alternatywną muzykę, ponadto właśnie tutaj jedyny koncert w tym roku dał, będący po wypadku samochodowym, Lech Janerka. Gwiazdą festiwalu była nowojorska grupa The Klezmatics, zdobywcy Nagrody Grammy, najbardziej prestiżowego wyróżnienia muzycznego w kategorii World Music z 2006 roku. Wśród artystów, którzy zachwycali krakowskich studentów, byli też Tymon Tymański, Jacek Kulesza, Jacek Lachowicz, zespoły Lao Che, Świetliki, Wojtek Waglewski i Renata Przemyk. Jury SFP podkreśliło wysoki poziom konkursu młodych talentów. Dwie równorzędne pierwsze nagrody (po 10 tys. zł) otrzymali: Dominika Barabas oraz zespół Panny z Turku. Wśród wy- T Na zdjęciach od góry: Zuzanna Skolias, Anna Stela FOT. INSTYTUT SZTUKI różnionych talentów nie zabrakło krakowskich artystek. Anna Stela, studentka IV roku aktorstwa dramatycznego PWST, otrzymała wyróżnienie. – Szczerze powiem, że równie mocno, jak występy na deskach teatru, pociąga mnie śpiewanie. Przygotowuję właśnie autorski recital. Myślę, że piosenka poetycka może przebić się w Polsce, zwłaszcza kiedy serwowana jest w bardziej unowocześnionej formie – mówi Anna Stela. Wyróżnienie otrzymała również Zuzanna Skolias. Urodziła się w Zakopanem, ale od wielu lat mieszka w Krakowie. Tutaj skończyła PWST na wydziale aktorskim, o specjalności wokalno-estradowej. – Planuję zająć się zarówno aktorstwem, jak i muzyką, ale nie chcę łączyć tego, czyli nie chcę być śpiewającą aktorką – mówi artystka. – Obecnie pracuję nad swoim projektem, a kiedy nie występuję, uwielbiam gotować i spędzać czas z narzeczonym, zwłaszcza w kinie lub krakowskim klubie Dynia. Bartek Borowicz REKLAMA FELIETON Wymierające gatunki Klasyczne subkultury znikają z pejzażu miasta. Watahy metali, punków czy łysych skinoli, mijane niegdyś z trwogą na ulicy, to już przeszłość. Jeszcze parę lat temu w piątkowe popołudnia pod ratuszem robiło się czarno jak w składzie z węglem, kiedy wyznawcy szatana i miłośnicy ostrego brzmienia spotykali się, aby iść na tanie wino pod Wawel lub zrywać parafialne ogłoszenia. Przetrzebione zostały też szeregi frontu narodowego Polska dla Polaków, ziemia dla ziemniaków. Paradoksalnie skinów przy życiu utrzymują ich najwięksi wrogowie, geje. To tylko dzięki paradom równości mamy okazję zobaczyć ten wymierający gatunek. W grodzie Kraka traci też wydźwięk słynne hasło punk's not dead. Pancury ograniczają swoją działalność do popijania piwka na Plantach i zbierania drobnych na kolejne. Irokezy zupełnie im oklapły. Dziś każdy chowa swoją ideologię do kieszeni i wyciąga ją od święta przy okazji manifestacji, parad czy marszów. Nową subkulturę próbują stworzyć młodzi z gatunku Emo, ślepo naśladujący buntowniczy styl bycia i ubioru niektórych gwiazd MTV. Zostali już jednak wyśmiani przez resztę młodego towarzystwa jako dziwolągi. Zresztą to tylko moda, a nie subkultura. Subkultury po prostu nie są trendy, bo bycie trendy nakazuje podążać za ogólnymi trendami, upodabniać się. Subkultury tworzą różnice, wprowadzają odmienność, są drugim dnem w społeczeństwie. Tylko że w naszym masowym świecie nie ma już chyba na to miejsca. Młodzi ludzie giną ze swoją indywidualnością w gąszczu jednostajnie falujących rąk podczas wielkich koncertów. Kto zacznie machać w przeciwną stronę, może rączkę sobie złamać. I gdy tak myślę o tej ludzkiej masie, przepełnia mnie nostalgia za sznureczkiem mnichów Hare Kriszna, którzy niegdyś pędzili przez ulice starego miasta dudniąc na swoich bębenkach. Ci nadawali kolorytu szarej ulicy. Właśnie? Gdzież oni się podziali? Piotr „Bunia” Rąpalski [email protected] Agencja Rores zaprasza kandydatki na modelki Dziewczyna Roku 2008 Trwa konkurs Dziewczyna Roku 2008. Fotki i kandydatki oraz głosowanie na stronie: www.miss-mister.pl Konkurs ten od dwóch lat organizuje znana agencja modelek Rores Models przy współpracy z magazynem „SMS”. Finał konkursu odbędzie się 11 stycznia 2009 w trakcie gali mody w Hotelu Europejskim w Krakowie podczas Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. W styczniu startuje kolej- ny konkurs organizowany przez Rores, tym razem o zasięgu światowym – Dziewczyna Polonii. * Agencja Rores Models skupia głównie studentki. Wiele z nich osiąga sukcesy w światowych centrach mody. – Nasze modelki bezkolizyjnie łączą studia z modelingiem na bardzo wysokim poziomie. Jeśli chcesz zostać modelką (modelem) odwiedź naszą stronę www.rores.pl – zaprasza szef agencji dr Zygmunt Fura. (A) REKLAMA Winnica nad Dwo FOT. ANNA WOJNAR UJ producentem wina! Ktowinemsięraczy,Bogazobaczy – mówiprzysłowiecystersów.Z wina dobramyślrośnie– pisałKochanowski.Całacywilizacjaeuropejska związana jestz kulturąwina,a wiele renomowanychuczelnimaswoje winnice.Do ichgrona dołączyłUniwersytetJagielloński.W tymroku do butelektrafiłopierwszewino z krakowskiejAlmaMater. omysł założenia winnicy wyszedł od rektora prof. Karola Musioła zainspirowanego doświadczeniami francuskich uniwersytetów. I zbieżny był z potrzebami Wydziału Farmacji, gdzie w ramach falkultetu prowadzone są zajęcia poświęcone produkcji wina i jego zdrowotnym aspektom. W 2005 r. na południowym zboczu gospodarstwa doświadczalnego UJ w Łazach koło Bochni, nad Dworskim Potokiem, posadzono pierwsze szczepy winorośli. Decyzję poprzedziły badania naukowe. Doktoranci i studenci trzech kierunków – geografii, geologii i farmacji – sprawdzili ziemię i wahania klimatu oraz możliwości uprawy różnych odmian. Pierwsza zima rzuciła winnicy ciężkie wyzwanie. Temperatura spadła do -32 st. C. ale krzewy obroniły się przed mrozem. – Winnica zajmuje już dwa hektary, a planujemy powiększyć ją w przyszłym roku o kolejny hektar. Mamy 14 odmian winorośli, głównie specjalne krzyżówki, które wytrzymują niekorzystne warunki atmosferyczne – mówi opiekun winnicy Adam Kiszka. P 15 2 2 Nrgrudzień 2008 Uniwersytecka winnica w październikowym słońcu Zgodnie z zasadami sztuki wytwarzanie wina należy rozpocząć po trzech latach od zasadzenia krzewów. W 2008 r. zaadaptowano budynek gospodarczy na winiarnię i można było zainaugurować produkcję. Dobrych rad udzielili enolodzy z zaprzyjaźnionego z UJ Uniwersytetu z Montpellier we Francji. Pierwszy rocznik wina z UJ ma już na koncie międzynarodowy sukces. Na konkursie w Mariborze na Słowenii wino otrzymało 16,85 pkt. na 20 możliwych (zwycięzca uzyskał 18,25). Jego smak poznali studenci i profesorowie podczas tegorocznej inauguracji roku akademickiego. Wino nie pokazało jeszcze wszystkich możliwości winnicy, ziemi, słońca i człowieka – pełnię smaku osiągają wina z krzewów 4-5 letnich. Ale ze względu na niewielką ilość jest prawdziwym rarytasem. W przyszłym roku z jednego hektara powinno być około 5 tys. butelek na potrzeby własne UJ. Dopiero gdy kolejne hektary zaczną przynosić plony, a prawo na to pozwoli, część produkcji trafi do sprzedaży. (JN) Ter a z M A I U S W listopadzierozstrzygniętyzostał konkursna nazwęwina UniwersytetuJagiellońskiego.Wpłynęły 163 propozycje.DecyzjąKolegiumRektorskiegozwyciężyłanazwaMAIUS zaproponowana przezdwieosoby – DariuszaRybakai EwęNowakowską. WśródzgłoszonychnazważjedenastokrotniepojawiłasiępropozycjaGaudeamus,czterokrotnie:AlmaMateri Jagiellońskie,trzykrotnie:Magnificencjai Invinoveritas, dwukrotnie:Absolutorium,Honoris causa,Rektorskie,VivatAkademia, Bachus.Niezabrakłonazwśmiesznychi oryginalnych:Ambrozjażaka,Carpediem,Dionizosz Krakowa,Gemmagemmarum,Grono akademickie,Juvenalius,Kordiał Jagielloński,Krewrektora,Kwadransstudencki,Łzystudenta,Magisterbibendi,Owocnauki,Nektar żaka,Pierwszegrononaukowe i Uniwersyteckawłasnośćintelektualna. orskim Potokiem Tak to się zaczęło… W innica w lic zb ach 2 hektary dz iś 3 hektary za rok 4000 krzew ów na hektar 5000 butele k – spodziew ana produkcja z jednego hekt ara FOT. ANNA WOJNAR O inspiracjach do założenia winnicy opowiada rektor UJ prof. dr hab. Karol Musioł: – Kilka lat spędziłem we Francji, gdzie wino jest nie tylko podstawowym składnikiem zdrowej diety śródziemnomorskiej, ale przede wszystkim ważnym elementem kultury sprzyjającym dobrym relacjom między ludźmi. I przekonałem się, jak mocno winiarskie tradycje wpisane są w historię francuskich uniwersytetów i nie tylko tam. Uczelnie w wielu innych krajach mają swoje winnice, nawet uniwersytet w Uppsali (Szwecja), co mnie zaskoczyło, ale ich winnica jest… we Francji. Kraków w tej branży ma pewne tradycje – już w czasach lokacji miasto otoczone było winnicami. Z Francji wróciłem z przeświadczeniem, że niektóre zwyczaje warto byłoby przeszczepić na polski grunt, a właściwie do nich powrócić. Może stworzymy warunki, by ludzie chcieli od czasu do czasu zastąpić wódkę szlachetnymi winami. Tym bardziej, że medycyna potwierdza korzystne działanie czerwonego wina na nasze zdrowie. To wszystko razem, łącznie z potrzebami naukowymi, skłoniło nas do skorzystania z francuskich wzorów. Piękny, południowy stok naszego uniwersyteckiego gospodarstwa w Łazach doskonale nadawał się do założenia winnicy. Tak to się zaczęło... Opinie o winie O winie Maius mówią dziennikarze „SMS”, którzy degustowali je w naszejredakcji. Iga Bałos: Degustacja bynajmniej nie zakończyła się zdegustowaniem! Po pierwszym łyku przyszło mi na myśl, że wino ma w smaku coś polskiego. Chodzi chyba o niezapaskudzony sztucznymi aromatami bukiet, naturalny jak polskie owoce. Lubię wina wytrawne, w tym można wyczuć delikatną, orzeźwiającą cierpkość. Piłam lepsze, ale to spokojnie wzięłabym z półki sklepowej. Łukasz Gazur: Uniwersytecki trunek jest jak smaczne streszczenie studiowania. Choć „wino Maius” to brzmi dumnie, czuć tu posmak 5 lat ciężkiej nauki i 10 semestrów szalonej imprezy. Bez dwóch zdań to najwłaściwszy wybór na trudy sesji i radość z tytułu magistra. Dominika Kustosz: Słoneczny słomkowy kolor od razu nastraja optymistycznie... Owocowy zapach kojarzy się z latem i wakacjami... Pierwszy łyk i... z rozmarzenia wyrywa nas cierpkawy smak, przypominając, że bądź co bądź, jest to wino UJ-otowskie, a UJ kojarzy się z nauką i goryczką sesji. A jednak chętnie sięgnęłam po kolejną lampkę. Marcin Lubertowicz: Wyrazisty owocowy bukiet. Po pierwszym łyku można mieć wrażenie, że to znany i przewidywalny trunek. Jednak z każdą kolejną chwilą degustacji, wyczuwam coś intrygującego, nieznanego... dynamicznego. To młode wino, ale budzące wielkie oczekiwania na przyszłość. Aromat pozostaje na długo... Opiekun winnicy Adam Kiszka przy prasie pneumatycznej do wytłaczania winogron FOT. ANNA WOJNAR Katarzyna Miernik: Warte grzechu... szlachetne, o głębokim aromacie. Docenią tylko koneserzy. Pierwsze nuty owocowe, intrygujące. Końcowy smak polski... Z niecierpliwością oczekuję na czerwone. Piotr Rąpalski: Zapach, troszkę „siarczysty”, przypomina mi dziecięce zabawy zestawem „młodego chemika”. Winko jednak przyjemnie rozlewa się po kubkach smakowych wprowadzając w stan rozleniwiającego błogostanu. Nr 15 grudzień 2008 23 poleca Nie zatrzymasz mnie Autor wielu bestsellerów Jeremy Clarkson dobrze wie, że życie to nie tylko samochody. Jego najnowsza książka jest tego koronnym dowodem. Dowiecie się z niej: dlaczego wszyscy powinniśmy mieć prawo wyboru prezydenta Stanów Zjednoczonych, które ze wszystkich boskich stworzeń jest najgłupsze, czy warto sprawdzać swoje biorytmy i dlaczego nie wynaleziono jeszcze środka przeciwko łysieniu. W końcu jednak Clarkson przechodzi do samochodów, pisząc o nich tak, jak nikt inny na świecie. Niektóre dostąpią najwyższych zaszczytów. Inne zetrze w pył. Jego wyroki są nieprzewidywalne, ale zawsze gwarantują mnóstwo śmiechu i dobrej zabawy. Jeremy Clarkson „Nie zatrzymasz mnie”. Wydawnictwo Insignis. Cena 35 zł. Regulacja prawna lobbingu na świecie Książka skierowana jest do wszystkich, którzy pragną poznać genezę oraz przykłady i podstawowe problemy regulacji prawnej lobbingu na świecie i w Polsce. Atutem monografii jest szczegółowy przegląd konkretnych rozwiązań zawartych w aktach prawnych lub ich projektach regulujących to zjawisko. Pokazuje lobbing jako nieodłączny element ustroju demokratycznego i legalną formę uczestnictwa w politycznym procesie decyzyjnym. W czasach, gdy lobbing ma coraz większy wpływ na podejmowanie rozmaitych decyzji warto przyjrzeć się fundamentom prawnym, na których się opiera. Marcin Michał Wiszowaty „Regulacja prawna lobbingu na świecie”. Wydawnictwo Sejmowe. Cena 35 zł. Ze wspomnień szczęściarza Jacek Woźniakowski – potomek rodzin ziemiańsko-inteligenckich, kawalerzysta, konspirator, pisarz, tłumacz, historyk sztuki, współzałożyciel i wieloletni szef wydawnictwa Znak – zachował w żywej pamięci obrazy minionego świata. Z humorem, temperamentem i autoironicznym dystansem snuje refleksje o rodzinnych tradycjach, o swoich wybitnych przodkach – między innymi Pawlikowskich i Rodakowskich. Zaprasza do słynnego Domu pod Jedlemi na zakopiańskim Kozińcu, gdzie historia rodu splatała się z historią sztuki i literatury. Książka pełna jest anegdot, barwnych epizodów z życia. Wspomnienia uzupełnia seria sylwetek wybitnych a bliskich autorowi postaci. Jacek Woźniakowski „Ze wspomnień szczęściarza”. Wydawnictwo Znak. Cena 32 zł. 24 Nr 15 grudzień 2008 Od tej strony go nie znacie: Ostre żarty arodia lekcji polskiego z wykorzystaniem „Litanii ku czci P. T. matrony krakowskiej” Boya-Żeleńskiego rozbawiła krakowski Nowodworek. Szkolny, a właściwie klasowy kabaret Leszka Wojnara wystawił spektakl, w którym do swojej polonistki, zwanej „Kurą”, uczniowie zwrócili się słowami: P „Ty, co głupoty powagą Najmądrzejszych wodzisz za łby; Ty, którą po śniegu nago Człowiek bez litości gnałby; Ty, elokwencji patoko, Coś jest wiecznych sporów źródłem, Czy cię nazwać starą kwoką, Czy też raczej starym pudłem.” Młodym kabareciarzom ostre żarty uchodziły na sucho, „Kura” miała klasę i duże poczucie humoru. Leszka bawiło także rysowanie kolegów i nauczycieli. Karykaturę dyrektora Józefa Zwolskiego podrzucił na stół przed lekcją. – Dziękuję anonimowemu autorowi, ale widziałem lepsze – skomentował dyrektor. Później powiesił ją sobie w gabinecie. Na porządku dziennym było parodiowanie głosów i gestów charakterystycznych belfrów. Leszek specjalizował się w bezbłędnym naśladowaniu nauczyciela historii, czym rozbawiał nawet grono pedagogiczne. I LO im. Bartłomieja Nowodworskiego, jedno z najlepszych w Polsce, miało wielu znakomitych nauczycieli. – Najwięcej zawdzięczam Antoniemu Wolańskiemu, fizykowi, człowiekowi o wszechstronnej wiedzy i niekonwencjonalnym, krytycznym podejściu do nauki. Już na pierwszej lekcji wyśmiał podręcznik w związku z tym przez całe li- ceum nie potrzebowałem książki do fizyki. Szkoła dużo wymagała, ale pozwalała nam chodzić własnymi drogami, uczyła krytycyzmu i myślenia. * Po maturze (1974) jako finalista olimpiady matematycznej i najlepszy uczeń w szkole Leszek mógł przebierać w uczelniach. Wybrał architekturę na Politechnice Krakowskiej. – Imponowali mi dwaj studenci architektury: Marek Grechuta i Andrzej Bachleda, chciałem studiować tam gdzie oni – tłumaczy swój wybór. I… odpadłem na egzaminie z rysunku. Zapłaciłem za swoją czupurność. Uznałem, że nie muszę chodzić na żadne specjalistyczne lekcje rysunku pod kątem egzaminu, bo przecież zawsze dawałem sobie radę. To było dobre doświadczenie. Zrozumiałem, że można w życiu dostać po łbie. Szybko się otrząsnął. Rok później miał już indywidualny tok studiów na Wydziale Mechanicznym Politechniki, a na czwartym roku został najlepszym studentem uczelni. Zaskoczyła go nagroda Primus Inter Pares i propozycja etatu asystenta stażysty, choć do dyplomu miał jeszcze rok. To był pierwszy krok do kariery naukowej. Dziś zajmuje się komputerowym przetwarzaniem obrazu, jest cenionym w świecie specjalistą, profesorem nauk technicznych. Działa na styku informatyki, inżynierii materiałowej i medycyny, blisko współpracując z lekarzami. Po marzeniach o architekturze pozostał dom, który sobie sam zaprojektował. * Nauka nie jest jedyną pasją jego życia. W latach osiemdziesiątych, będąc już pracownikiem naukowym, bawił się prof. dr hab. inż. Leszek Wojnar STYL ŻYCIA uchodziły na sucho W tym roku prof. Leszek Wojnar został dziekanem Wydziału Mechanicznego Politechniki Krakowskiej FOT. JAN ZYCH w dziennikarza. Pisywał do magazynu „Motor hobby” i miesięcznika „Nie z tej ziemi”. – Bardzo przyjemnie wspominam wyjazd na obsługę prasową targów motoryzacyjnych we Frankfurcie. I testowanie cinquecento – w ciągu miesiąca przejechałem 11 tys. km. Przedstawiciele producenta byli zaskoczeni ilością technicznych uwag, które napisałem. Dla przyjemności uprawia różne sporty: jeździ na górskim rowerze, gra w badmintona, żegluje, ma stopień instruktora narciarskiego. – Jestem chyba najstarszym członkiem uczelnianego AZS – śmieje się i nie zamierza rezygnować. Buduje własny jacht klasy „mikro” – na tyle mały, by można było go holować samochodem. To już druga jego łajba, pierwszą zrobił w czasie stanu wojennego w szopie koło domu. Nowa, profesjonalna łódka według projektu Jerzego Pieśniewskiego może pływać również na morzu. – Mam taki szatański pomysł, by w przyszłości wystartować na niej w mistrzo- stwach świata – mówi z błyskiem w oku. * W tym roku prof. Leszek Wojnar został dziekanem Wydziału Mechanicznego Politechniki Krakowskiej. Mimo nowych obowiązków nie wygasła w nim potrzeba komentowania świata za pomocą kreski. Twierdzi, że dowcipny rysunek pozwala nieraz rozładować napiętą sytuację. Zdolności graficzne wykorzystuje także podczas multimedialnych wykładów – dba, by prezentacje były nie tylko ciekawe, ale także ładne. Niektórzy mają go za przebojowego wojownika, który z humorem i z wolą zwycięstwa idzie przez życie. Inni za szczęściarza, któremu los rozrzutnie sypnął talentami. Ale mało kto wie, że drzemie w nim poeta i aforysta. Wydany przed rokiem tomik „Ukłucie uczucia” odsłania kolejne, tym razem liryczne oblicze dziekana. Stanowi zmysłowy pamiętnik, podszyty humorem zapis uczuć, marzeń i namiętności. Jacek Norton Nr 15 grudzień 2008 25 KULTURA, ROZRYWKA redakcja: Krzysztof Janicki, Krzysztof niedźwiedzki, Marek Grabie www.nowypompon.pl Krótk o WarszaWa. Według ostatnich sondaży nadal prowadzi OBOP. GdańsK. Nie powiodła się próba bicia rekordu świata w ilości piw wypitych w ciągu minuty. Bijącemu rekord, Andrzejowi Kurkowi po upływie 38 sekund skończyły się pieniądze. KraKóW. Badania potwierdzają, że zlecenie budowy autostrad proboszczom i ich parafianom przyniosłoby szybki i tani efekt. MosKWa. Putin nie robi żadnego wrażenia na swoim psie. PanaMa. Dzieci przebywające na kolonii w trakcie zabawy zasypały kanał piaskiem. KołobrzeG. Śledzie w Bałtyku postanowiły przynieść jakiś dochód. KraKóW. Według analiz politycy dzielą się na tych, którzy chcą pohamować zapędy imperialne Rosji (jest to postawa pragmatyczna), i na tych, którzy tego nie pragną z obaw przed zakręceniem kurka z gazem oraz militarnym gniewem Kremla (jest to postawa romantyczna). northaMPton. James McBride ochroniarz obiektów sportowych wziął udział w otwarciu czterdziestego ósmego boiska w hrabstwie. berlin. Niemieccy kryptolodzy złamali szyfr, którym posłużyli się polscy matematycy, odkrywając tajemnicę Enigmy. 26 Nr 15 grudzień 2008 Prezydent odznacza się sam za osiągnięcia w przyznawaniu medali ekretarz stanu Michał Kamiński poinformował opinię publiczną, że prezydent Lech Kaczyński postanowił odznaczyć się specjalnym orderem za wybitne osiągnięcia w przyznawaniu medali. „Uroczystość odbędzie się w pałacu prezydenckim”, powiedział Kamiński. „Nie wiadomo tylko jeszcze kiedy, ponieważ pre- S zydent jest teraz zbyt zajęty wręczaniem odznaczeń. W ostateczności, jeżeli nie znajdziemy żadnego wolnego terminu, prezydent odmówi przyjęcia orderu”. Jak dotąd każde lądujące UFO uległo katastrofie Żadnemu pozaziemskiemu statkowi nie udało się jeszcze normalnie wylądować na Ziemi – doniósł magazyn „UFO Universi”. „Wszystkie dotychczasowe przypadki to pasmo katastrof”, potwierdza prof. Timothy Baldwin, astrofizyk z Uniwersytetu Harvarda. „Tak było w lipcu czterdziestego siódmego roku w Roswell, tak było w Arizonie w pięćdziesiątym trzecim, czy Nowym Meksyku w sześćdziesiątym drugim”. Ostatnia katastrofa niezidentyfikowanego obiektu latającego, który w sierpniu próbował wylądować w bazie amerykańskich sił powietrznych w Nevadzie, spowodowała zamknięcie bazy. „Nasze lotnisko wygląda jak jakiś pieprzony lej po bombie”, powiedział je- den z dowódców, gen. John W. Scott. „Nie wiem, kto tych ufo-pilotów szkoli? Pewnie Rosjanie. Tak czy inaczej, kolejnych kosmitów będziemy odsyłać na Szeremietiewo”, zakończył Scott. „Albo oni rzeczywiście są kiepsko wyszkoleni, albo są to po prostu loty samobójcze. Być może wreszcie, ich statki nie nadają się do lądowania”, zauważył prof. Baldwin. Wędkarz ze Szczecina wyciągnął z morza korek „Zarzuciłem dość daleko i czułem, że żyłka się zaczepiła. Pociągnąłem mocniej i wtedy poszło”, relacjonuje zdarzenie pan Andrzej Polakowski, wędkarz ze Szczecina. „To straszne, ale wody w Bałtyku zaczęło gwałtownie ubywać. Próbowałem włożyć korek z powrotem, zanurkowałem, lecz korek wynosił mnie na powierzchnię. Byłem przestraszony i nikomu o tym nie mówiłem, ale na drugi dzień doszedłem do wniosku, że może lepiej powiedzieć”. Kiedy Polakowski zdecydował się skierować swoje kroki do Urzędu Morskiego w Świnoujściu, już z daleka zauważył, że urząd oddalił się od brzegu morza o prawie pół kilometra. Tydzień później pracownicy Korek wyłowiony przez Polakowskiego urzędu odpowiadając na pytania dziennikarzy, powiedzieli: „Szybko się zorientowaliśmy, że wody w naszym morzu jest coraz mniej. To długo nie trwało i obecnie Bałtyku już nie ma. Spowodował to wyciągnięty z morza korek”, wyjaśnili. Finanse i ZarzĤdzanie w Biznesie Ŵcieƕka studiów przygotowana przez SGH we wspópracy z Ernst & Young Zacznij poziom wyƕej. Jeszcze na studiach. PrzystĤp do programu i zdobĤdƓ kwalifikacje ACCA (Association of Chartered Certified Accountants) wysoko cenione w ŵwiecie finansów. Jesteŵ studentem III roku? Interesujesz siĸ finansami i rachunkowoŵciĤ? Zgoŵ siĸ do 25.02.2009 roku. Wiĸcej informacji na: www.ey.com.pl/ACCA