Wieści z Gminy Poniec

Transkrypt

Wieści z Gminy Poniec
Pani Weronika ma 100 lat
Nr 14
Luty 2012
Najstarsza mieszkanka naszej gminy obchodziła 25
stycznia jubileusz 100-lecia
urodzin. Z tej okazji jubilatkę
odwiedziło wielu gości, a
wszyscy życzyli jej dużo zdrowia, radości i kolejnych urodzinowych rocznic.
Weronika Dudek urodziła
się 25 stycznia 1912 roku w
Robczysku. Pracowała w gospodarstwie rolnym, a dodatkowo zajmowała się szyciem.
ISSN 2082-7679
Cena 1,50 zł
W 1936 roku przywędrowała do
Ponieca i zamieszkała w jednej z
kamienic na rynku. Wyszła za
mąż za Ignacego Dudka, z którym przeżyła 41 lat. Sprzedawała
w sklepie pasmanteryjno-galanteryjnym, który prowadziła do
www.poniec.eu
80. roku życia. Pani Weronika
urodziła dwóch synów: Stanisława i Edwarda. Doczekała się
sześciorga wnuków i dziewięciorga prawnuków. Szanownej
jubilatce życzymy dalszych lat
życia w zdrowiu oraz nieustan-
nej pogody ducha. Kwiaty i życzenia pani Weronice złożyli:
burmistrz Ponieca Jacek Widyński, przewodniczący Rady
Miejskiej Jerzy Kusz, ks. kanonik Leon Kamiński, zastępca
kierownika USC Mieczysław
Wołk, prezes Związku Kombatantów RP i Byłych Więźniów
Politycznych Jan Więcławski
oraz kierownik OPS Maria Śmigielska.
PK
Nowa
nazwa
[2]
Z początkiem roku Gminne
Centrum Kultury w Poniecu
zmieniło nazwę na Gminne Centrum Kultury, Sportu, Turystyki i
Rekreacji. Zmienił się również
zakres działań placówki.
Uchwałę o zmianie nazwy i zakresu działania GCK podjęto pod
koniec minionego roku. Już wcześniej pod opieką placówki były
obiekty sportowe, takie jak Orlik
czy też boisko wielofunkcyjne w
Żytowiecku. Teraz pod opiekę
gminnego centrum zostały przekazane jeszcze wszystkie świetlice
Wygrali z mrozem
WIEŚCI Z GMINY PONIEC
wiejskie oraz tereny wędkarskie w
Dzięczynie, które w przyszłości
mają być połączone trasami turystycznymi i rowerowymi. Razem z
wprowadzonymi
zmianami
Gminne Centrum Kultury, Sportu,
Turystyki i Rekreacji w Poniecu
otrzymało także charakterystyczne
logo, które prezentujemy powyżej.
PK
Urodzili się pierwsi
Wiemy już, które maluchy
jako pierwsze przyszły na świat
w gminie w 2012 roku. Jest ich
czworo, a wszyscy urodzili się 2
stycznia. Życzymy im szczęścia!
To wielkie szczęście, że pierwsi
chłopcy, którzy przyszli na świat w
gminie Poniec są bliźniakami. Fabian i Maksymilian Offert są z Ponieca. W chwili narodzin pierwszy
ważył 2 kg, a drugi 2, 8 kg i obaj
mierzyli równo 49 cm. Szczęśliwymi rodzicami, którzy mają teraz
pełne ręce roboty, są Patrycja i Dariusz. Mają obecnie czworo dzieci.
Adaś
Adam Jędryczka z Ponieca
także urodził się 2 stycznia. W momencie oddawania swoich pierwszych krzyków ważył 4, 41 kg i
miał 59 cm wzrostu. Uradowani z
potomka rodzice to Agnieszka i
Mateusz. Pierwszą dziewczynką,
która urodziła się w gminie, jest
Magda Kowalczyk z Sarbinowa.
Niestety, nie udało nam się zastać
jej w domu, bo tam jest jedynie zameldowana. Przebywa koło Pakosławia.
PK
Fabian i Maksymilian
Siarczysty mróz nie odstraszył kierowców startujących
w XXXV Rajdzie Yeti, który odbył
się 5 lutego 2012 roku w Lesznie. Poniecki duet rajdowy Piotr Kuropka z pilotem Marcinem Maćkowskim zajął I miejsce
w swojej klasie.
XXXV Samochodowy Rajd Yeti
jest zarazem I Rundą Mistrzostw
Okręgu Poznańskiego. Na trasie liczącej ponad 50 km stawiły się 22
załogi z regionu oraz jedna załoga
reprezentująca
Automobilklub
Szczeciński. Podczas imprezy załogi miały do pokonania 14 prób
sprawnościowych. Klasyfikacja
rajdu została przeprowadzona w 6
klasach podzielonych ze względu
na pojemność silnika. Śnieżna
aura co prawda wszystkich zaskoczyła, ale nie popsuła humoru kierowcom. Każdy mógł sprawdzić
swoje umiejętności na śniegu, a
nawet na lodzie. Rajd Yeti 2012
odbył się bez problemów, wszystkie załogi dojechały do mety i na
szczęście nie było żadnego wypadku. Piotr Kuropka i pilot Marcin
Maćkowski z Ponieca jechali samochodem opel corsa GSI klasa
3, czyli o pojemności silnika do
1600 ccm.
PK
W czwartkowy wieczór, 9 lutego, poniecka sala widowiskowa Gminnego Centrum
Kultury, Sportu, Turystyki i Rekreacji, podobnie jak przed rokiem, zagościła zawodników
Unii Leszno.
Prosto z treningu w siłowni na
spotkanie z kibicami do Ponieca
przyjechali trener: Roman Jankowski oraz zawodnicy Damian Baliński i Tobiasz Musielak z
mechanikiem
Mariuszem
Szmandą. Impreza odbywała się w
iście żużlowym klimacie w klubowych biało-niebieskich barwach. W
sali prezentowano żużlowy motocykl, kevlar oraz kask, który uratował głowę Damiana Balińskiego
podczas upadku w lidze szwedzkiej. Nie zabrakło konkursów z
żużlowymi nagrodami. Często historyczną wiedzą o czarnym sporcie wykazywali się młodzi kibice i
to do ich rąk powędrowała większość interesujących gadżetów
Unii Leszno. Po zakończeniu kilkunastu konkursów można było indywidualnie
porozmawiać
z
zawodnikami, zebrać autografy i
zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie.
PK
Żużlowe klimaty
WIEŚCI Z GMINY PONIEC
[3]
Poniec na Pedros Cup
Nauka przez zabawę
Turniej mitologiczny dla
uczniów klas piątych przygotowali nauczyciele Szkoły Podstawowej
w
Poniecu.
Jego
głównym celem było wzbogacenie wiedzy i pogłębienie znajomości mitologii greckiej, a także
rozwijanie wyobraźni i inwencji
twórczej uczniów oraz dostarczenie rozrywki w myśl hasła
"nauka przez zabawę".
Uczestnicy konkursu brali
udział w różnorodnych konkurencjach: opowiadanie wybranego
mitu, krzyżówka mitologiczna, prezentacja bogów oraz potworów,
porządkowanie związków frazeologicznych związanych z mitami.
Emocji i dobrej zabawy nie brakowało. Uczniowie rewelacyjnie przygotowali się zarówno do zadań
związanych z mitologiczną wiedzą,
jak i konkurencji wymagających talentu aktorskiego. Doskonale spisali się w roli mitycznych postaci.
Wszyscy uczestnicy do samego
końca zaciekle walczyli o najwyższe miejsce na podium. Zwycięzcami okazali się uczniowie kl. V b,
a tuż za nimi byli uczniowie z klasy
V a, przegrywając tylko jednym
punktem.
Mitologiczny dzień w ponieckiej
podstawówce zakończył się występem młodych aktorów z klasy
VI b, którzy pod kierunkiem nauczycielki D. Cieślak wystawili
przedstawienie mitologiczne "Na
Olimpie". W krótkim spektaklu
przypomnieli najpopularniejsze postacie mitologiczne.
PK
Każdy z nas, bez względu na wiek, może znaleźć się w sytuacji, w której będzie musiał udzielić pierwszej pomocy przedmedycznej. Warto
poznać prawidłowe zachowania w takich okolicznościach. Dlatego w
Szkole Podstawowej w Sarbinowie co roku wszyscy uczniowie i przedszkolaki biorą udział w odpowiednim szkoleniu pod okiem ratownika medycznego. Tym razem spotkanie odbyło się 26 stycznia. Po
wprowadzeniu i omówieniu takich zdarzeń jak stłuczenia, omdlenia i złamania dzieci ćwiczyły schemat postępowania w razie kontaktu z osobą
nieprzytomną z brakiem oddechu. Przerabiały właściwe zachowanie w
obecności osoby chorej, przebieg rozmowy telefonicznej z pogotowiem
ratunkowym oraz przywracanie oddechu i masaż serca. Wykorzystywały przy tym specjalny manekin do ćwiczeń ratunkowych. Duża grupa
uczniów świetnie pamiętała z roku ubiegłego najważniejsze wiadomości
i umiejętności dotyczące udzielania pierwszej pomocy. Cała szkolna
społeczność była z tego dumna.
PK
Grupa 50 uczniów wraz z
opiekunami ze szkół z gminy
Poniec i Brzezie oglądała 8 lutego wielkie wydarzenie sportowe – mityng lekkoatletyczny
Pedros Cup w Bydgoszczy.
Wyjazd ponieckich uczniów na
Pedros Cup był możliwy dzięki
wsparciu posła Wojciecha Ziemniaka i Urzędu Miejskiego w Poniecu.
Dla
zdecydowanej
większości uczestników była to
pierwsza okazja do udziału w tego
typu imprezie. Halowy mityng Pedros Cup to międzynarodowe zawody lekkoatletyczne, które odbyły
się w hali Łuczniczka w Bydgoszczy. Była to już VIII edycja imprezy,
na którą składały się trzy konkurencje – skok o tyczce kobiet i
mężczyzn oraz konkurs pchnięcia
kulą. Zawody zgromadziły świa-
Wieści z gminy Poniec
tową czołówkę sportowców. Ponieccy uczniowie mogli podziwiać
m. in. Pawła Wojciechowskiego mistrza świata z 2011 roku w
skoku o tyczce. W konkurencji
skoku o tyczce wystąpiły też reprezentantki Polski, medalistki najważniejszych
imprez
lekkoatletycznych - Monika Pyrek,
Anna Rogowska oraz reprezentujące Rosję Jelena Isinbajewa i
Swietłana Fieofanowa. W konkursie pchnięcia kulą zaprezentowali
się m. in.: Tomasz Majewski,
Rease Hoffa, Christian Cantwell.
Wrażenia z wyjazdu na pewno na
długo pozostaną w pamięci
uczestników. Dodatkową cenną
pamiątkę mają ci, którym udało się
zdobyć autograf występujących
zawodników.
PK
Nakład 1.500 sztuk
Wydawca i redakcja: Gminne Centrum Kultury w Poniecu,
ul. Szkolna 3, tel. 65 5731169
Redaktor naczelny: Paweł Klak
Przesyłanie materiałów do gazety i archiwum PDF: www.poniec.eu
Druk: Trasmar Leszno
Skład: HALPRESS, Leszno - www.halpress.eu
[4]
WIEŚCI Z GMINY PONIEC
Dyżury
radnych
W każdy pierwszy poniedziałek miesiąca poszczególni
radni Rady Miejskiej Ponieca
pełnią swoje dyżury od godziny
14:00 do 16:00 w pokoju nr 14
Urzędu Miejskiego. Można wów-
SWPPG
WIEŚCI Z GMINY PONIEC
czas zgłaszać wszelkie problemy i sprawy, które wymagają
zainteresowania władz gminy.
5 marca dyżur będą pełnili Grażyna Biernaczyk i Dariusz Kieliś.
Ponadto pod numerem telefonu
biura Rady 65 573-14-33 zawsze
w godzinach pracy można umówić
się na rozmowę i spotkanie z dowolnym radnym, który nie ma zaplanowanego
dyżuru
w
najbliższym czasie.
PK
[5]
Stowarzyszenie Wspierania Przedsiębiorczości Powiatu Gostyńskiego (SWPPG) zostało powołane przez jednostki samorządu terytorialnego z terenu Powiatu Gostyńskiego.
Przedmiotem
działalności
SWPPG jest tworzenie warunków
rozwoju
przedsiębiorczości,
zwłaszcza małych i średnich
przedsiębiorstw, rozwój społeczno
– gospodarczy, ograniczanie bezrobocia oraz działalność edukacyjna
przy
wykorzystaniu
działalności informacyjnej, szkoleniowej oraz doradczej prowadzonej przez biuro SWPPG.
Nasi założyciele: Borek Wlkp.,
Pogorzela, Pępowo, Gostyń, Poniec, Krobia, Piaski, Powiat Gostyński.
Gmina Poniec jest jednym z założycieli SWPPG, dlatego każdy
mieszkaniec Gminy Poniec może
w każdej chwili skorzystać z naszych usług NIEODPŁATNIE !!!
Stowarzyszenie świadczy bezpłatne usługi informacyjne, szkoleniowe i doradcze dla osób, które:
- poszukują pracy,
- rozpoczynają działalność gospodarczą,
- prowadzą działalność gospodarczą.
Dla osób poszukujących pracy
Stowarzyszenie oferuje usługi
związane z:
- rozwijaniem umiejętności osobistych i zawodowych,
- zapoznaniem z metodami poszukiwania pracy,
- przygotowaniem do rozmów z
pracodawcami.
Dla osób rozpoczynających
działalność Stowarzyszenie oferuje usługi związane z:
- przygotowaniem do prowadzenia działalności gospodarczej,
- wprowadzeniem do zasad zarządzania własną firmą,
- zapoznaniem ze źródłami finansowania działalności z: Funduszy Unii Europejskiej, Funduszy
Pożyczkowych.
Dla przedsiębiorców Stowarzyszenie oferuje:
- rozwijanie umiejętności z zakresu planowania, zarządzania,
marketingu, sprzedaży,
- zapoznanie ze źródłami finansowania działalności z: Funduszy
Unii Europejskiej, Funduszy Pożyczkowych.
NASZE DANE KONTAKTOWE:
STOWARZYSZENIE
WSPIERANIA
PRZEDSIĘBIORCZOŚCI
POWIATU GOSTYŃSKIEGO
w Gostyniu
ul. 1 Maja 1
63–800 Gostyń
tel./fax. 65 572 07 54
Email: gospodarka@gostyn. pl
Zapraszamy
od poniedziałku do piątku
w godzinach
od 7. 30 do 15. 30
Podobnie jak w roku ubiegłym Klub Seniora Złota Jesień zorganizował 9 lutego w sali GCKSTiR wieczorek karnawałowy. Przez
pięć godzin wszyscy doskonale się bawili, a na parkiecie jak
zwykle królowały panie. Do tańca przygrywał duet Relaks.
PK
[6]
WIEŚCI Z GMINY PONIEC
Z bukietem kwiatów do...
Katarzyny - 9 III
Katarzyna znaczy tyle, co czysta
i bez skazy. Przywędrowała do nas
w XIV wieku i przez kilka stuleci była
bardzo popularna. Co prawda od
XVIII wieku imię to bardziej znane
było na wsi, ale w latach 60. ubiegłego wieku znowu stało się modne.
Do dziś nadaje się je bardzo wielu
dziewczynkom. Katarzyna powołana jest do rzeczy wielkich. Jest
prostolinijna, wierna, pracowita i
skrupulatna. Ma też spore uzdolnienia artystyczne i chętnie chłonie
wiedzę. Lubi wędrować polami, hodować zwierzęta, kocha rodzinę.
Godna jest szacunku, uznania i podziwu. Kolorem Katarzyny jest czerwień,
rośliną
truskawka,
zwierzęciem łabędź, liczbą dziewiątka, a znakiem zodiaku Lew. Katarzyna obchodzi też imieniny: 13
lutego, 20, i 23 marca. 1, 6 i 29
kwietnia, 15 września, 25 listopada
i 30 grudnia.
W naszej gminie mieszka aż 119
pań o imieniu Katarzyna. Najstarszą
jest pani Katarzyna, która w tym
roku skończy 87 lat. A najmłodsza
Kasia będzie miała w październiku
dwa latka. Tak się składa, że obie
mieszkają w Dzięczynie. Wszystkim
Balik w Poniecu
Katarzyna Kulak
z Ponieca
paniom Katarzynom życzymy dużo
zdrowia i radości na każdy dzień. W
Poniecu mieszka 49 pań o tym imieniu, w Szurkowie - 9, w Łęce Wielkiej - 8, w Dzięczynie - 7, w
Rokosowie i Żytowiecku - po 6, w
Bączylesie, Teodozewie, Drzewcach i Grodzisku - po 4, w Śmiłowie,
Janiszewie, Łęce Małej - po 3, w Zawadzie, Sarbinowie i Bogdankach po 2 oraz w Czarkowie, Miechcinie
i Waszkowie - po jednej.
(has)
Wiktora - 6 III
Wiktor znaczy zwycięzca. Jest
nim nie tylko na polu walki, ale w
czasie pokoju, w ogniu dyskusji, w
potyczkach miłosnych. Każdy Wiktor dba o dom i rodzinę. Uwielbia
romantyczne podróże i miłe towarzystwo. Jest konserwatystą, dlatego jego rady są wyważone i
cenne. Chętnie udziela pomocy.
Jest człowiekiem gościnnym,
szczerym, sprawiedliwym i prawdomównym. Jego kolorem jest
żółty, rośliną goryczka, zwierzęciem zielona żabka, liczbą
szóstka, a znakiem zodiaku
Panna. Wiktor obchodzi imieniny
wiele razy w roku. Poza marcem
także: 25 lutego, 12 kwietnia, 6, 8,
14, 17, 21 i 28 maja, 21 i 28 lipca,
1, 16 i 30 września, 17 października oraz 8 listopada.
Wiktorów w gminie Poniec jest
tylko 12. Najstarszy mieszka w
Dzięczynie i ma 65 lat. Natomiast
najmłodszy Wiktorek ma zaledwie
dwa miesące i mieszka w Poniecu.
Wiktor Wachowiak
z Ponieca
Ciekawostką jest to, że większość
„naszych” Wiktorów urodziła się
już w XXI wieku, a więc są naprawdę mali. Wszystkim Wiktorom
życzymy więc, by dożyli stu lat i
więcej. W Poniecu mieszka 3 Wiktorów, w Łęce Wielkiej - 2, w Szurkowie, Grodzisku, Dzięczynie,
Waszkowie, Żytowiecku, Teodozewie, Bączylesie - po jednym.
(has)
Swój bal karnawałowy miały 26 stycznia przedszkolaki z Ponieca.
Dzieci z wielką ochotą wzięły udział w zabawie i konkursach tanecznych. Najmłodsi chętnie prezentowali swoje kolorowe stroje.
Balik odbył się w radosnej atmosferze.
PK
Balik w Sarbinowie
W Szkole Podstawowej w Sarbinowie przedszkolaki, dzieci
uczęszczające do zerówki oraz uczniowie klas I-IV bawili się 8 lutego na balu karnawałowym. Dzieci pojawiły się we wspaniałych
przebraniach. Rada Rodziców nagrodziła dzieci i ich najlepsze
własnoręcznie wykonane stroje. Pierwsze miejsce przyznano
Dagmarze Sikorze, drugie – Dawidowi Strzępie, a trzecie – Wiktorii Lokś. Wszyscy znakomicie bawili się przy muzyce oraz podczas różnorodnych konkurencji, takich jak taniec na gazecie,
taniec z partnerką w postaci miotły czy wyścigi w budowaniu
wieży z klocków.
POŻEGNANIE
W ostatnich tygodniach
na zawsze odeszli od nas:
20.01 - Tol Stefan, Żytowiecko (1933)
20.01 - Paszkowiak Jan, Żytowiecko (1935)
25.01 - Przybył Władysław, Drzewce (1939)
26.01 - Łopiński Zbigniew, Łęka Wielka (1957)
29.01 - Naskręt Stefan, Drzewce (1932)
30.01 - Ziemliński Andrzej, Szurkowo (1971)
02.02 - Błażejak Maria, Żytowiecko (1959)
03.03 - Szpruta Helena, Rokosowo (1930)
06.02 - Gościańska Antonina, Łęka Wielka (1926)
12.02 - Kluczyk Zygmunt, Roksowo (1921)
PK
Strażacy podsumowali rok
WIEŚCI Z GMINY PONIEC
Miniony rok w gminie Poniec był wyjątkowy pod względem liczby wyjazdów strażaków w celu
usuwania skutków powodzi. Groźna woda, która niepokoiła mieszkańców gminy od stycznia
do marca, spowodowała gwałtowny wzrost odnotowanej liczby miejscowych zagrożeń.
Rok 2011 w gminie podsumował
z nami Jerzy Wendzonka, komendant miejsko-gminny Związku
Ochotniczych Straży Pożarnych w
Poniecu. Przedstawił ogólną analizę sytuacji pożarowej i miejscowych zagrożeń powstałych na
terenie całej gminy. Okazuje się, że
był to rok szczególny w porównaniu
do minionych lat, głównie z powodu
powodzi. Czternaście jednostek
OSP z terenu gminy jak zwykle nie
próżnowało. Największe zaangażowanie w usuwanie skutków powodzi wykazały jednostki z Ponieca,
Śmiłowa i Szurkowa. Jak zawsze
strażacy włączali się charytatywnie
także w zabezpieczanie kilku istot-
Strażacy podejmują się nietypowych wyzwań i potrafią okazać
dużo uczucia. W okresie silnych mrozów zaopiekowali się młodym łabędziem, który pływał po zamarzającym stawie w Poniecu.
Systematycznie doglądali go, dowozili mu żywność i siano.
O puchar dyrektora
W sobotę, 28 stycznia, po
raz dziewiąty odbył się Gminny
Halowy Turniej Piłki Nożnej o
Puchar Dyrektora Szkoły Podstawowej w Poniecu Ryszarda
Godziewskiego. Zawody odbywały się w sali sportowej w Pawłowicach.
W turnieju wzięli udział uczniowie ze szkół z Sarbinowa, Żytowiecka, Ponieca i po raz pierwszy
z Pawłowic. Imprezę przygotowali i
nad prawidłowym jej przebiegiem
czuwali nauczyciele wychowania
fizycznego z ponieckiej szkoły: Katarzyna Piekara i Tomasz Maćkowiak.
Wyniki turnieju:
Kategoria klas IV
1 miejsce: klasa IV Szkoła
Podstawowa z Pawłowic
2 miejsce: klasa IV b Szkoła
Podstawowa z Ponieca
3 miejsce: klasa IV Szkoła
Podstawowa z Żytowiecka
4 miejsce: klasa IV a Szkoła
Podstawowa z Ponieca
Kategoria klas V
1 miejsce: klasa V a Szkoła
Podstawowa z Ponieca
2 miejsce: klasa V Szkoła Podstawowa z Pawłowic
3 miejsce: klasa V Szkoła Podstawowa z Żytowiecka
4 miejsce: klasa V Szkoła Podstawowa z Sarbinowa
5 miejsce : klasa V b Szkoła
Podstawowa z Ponieca
Kategoria klas VI
1 miejsce: klasa VI Szkoła
Podstawowa z Pawłowic
2 miejsce: klasa VI Szkoła
Podstawowa z Żytowiecka
3 miejsce: klasa VI b Szkoła
Podstawowa z Ponieca
4 miejsce: klasa VI a Szkoła
Podstawowa z Ponieca
Dodatkowo wyróżnienia otrzymali wybijający się piłkarze: Maciej
Kędziora ze Szkoły Podstawowej
w Pawłowicach jako najlepszy
bramkarz oraz Eryk Offert ze
Szkoły Podstawowej w Poniecu
jako najlepszy rozgrywający.
PK
nych wydarzeń sportowo-kulturalnych.
Wszystkie pożary, które miały
miejsce na terenie gminy, nie przyniosły dużych strat, a dzięki szybkim zgłoszeniom i błyskawicznej
reakcji strażaków zostały dość
wcześnie ugaszone. Takich akcji
było w minionym roku 11, a zatem
tyle samo, co w roku poprzednim.
W lutym w Drzewcach zapalił się
samochód. Pechowy był dzień 20
marca, kiedy to jednego dnia były
dwa pożary. Najpierw przez 11 godzin strażacy wzięli udział w gaszeniu pożaru obory w Teodozewie.
Paliły się baloty i maszyny rolnicze.
Gdy akcja ratownicza się zakończyła, a strażacy zjechali do bazy,
nie zdążyli odpocząć i musieli pojechać do kolejnego pożaru. Tym
razem palił się śmietnik na cmentarzu w Poniecu. W maju był mały
pożar na złomowisku w Poniecu. W
sierpniu doszło do zaprószenia
ognia w Czarkowie, a także w Szurkowie, gdzie palił się kombajn. We
wrześniu zapaliła się słoma w okolicach Czarkowa i Łęki Wielkiej. W
październiku doszło do pożaru przy
ul. Rydzyńskiej w Poniecu. W listopadzie zaś szybko udało się ugasić
pożar przy budynkach gospodarczych w Śmiłowie.
Gwałtowny wzrost liczby miejscowych zagrożeń spowodowała
powódź. Znamienny jest także
wzrost liczby wyjazdów strażaków
w celu usuwania połamanych
drzew. Nie było dużo wypadków i
kolizji drogowych, w których nieśli
pomoc. Wszystkich miejscowych
zagrożeń było łącznie aż 87, czyli
32 więcej niż w roku 2010. Tylko w
styczniu w związku z powodzią
strażacy wyjeżdżali 30 razy. W całej
[7]
akcji usuwania skutków powodzi od
stycznia do marca przepracowali
łącznie aż 1800 godzin. W kwietniu
usuwano powalone drzewa, a w
Dzięczynie doszło do kolizji drogowej. W czerwcu sporo połamanych
drzew usuwano w Maciejewie i
Włostkach. W czerwcu strażacy pomagali w wyciąganiu denatki ze
stawu w Parku Miejskim w Poniecu.
Dużym zagrożeniem w ruchu pojazdów była plama oleju napędowego, którą usuwano w lipcu w
Śmiłowie. W tym samym miesiącu
przez gminę przetoczyły się obfite
opady deszczu. Najbardziej odczuwalne były dla mieszkańców Miechcina oraz ulic Krobskiej i
Bojanowskiej w Poniecu. Strażacy
pomagali w pompowaniu wody. Do
szczególnego i tragicznego w skutkach zdarzenia doszło w sierpniu w
okolicach Bogdanek, gdzie w wypadku lotniczym zginął pilot szybowca. W tym miesiącu strażacy
wyjeżdżali też do usuwania powalonych drzew w Drzewcach. W
grudniu doszło do tragicznego w
skutkach wypadku samochodowego w okolicach Dzięczyny.
Tak jak każdego roku nie
obeszło się w roku minionym bez
wyjazdów strażaków do usuwania
skupisk os i szerszeni. Trzeba
stwierdzić, że robili to nazbyt
często. Od maja do października aż
28 razy.
- W związku ze wzrastającymi
wezwaniami do usuwania os i szerszeni, chciałbym wyjaśnić, że nie
każde zauważone skupisko tych
owadów należy natychmiast usuwać – mówi Jerzy Wendzonka. –
Robi się to tylko w przypadku bezpośredniego zagrożenia zdrowia i
życia przebywających w pobliżu
osób. Poza tym warto przyjrzeć się,
czy zauważone gniazdo nie zostało
już opuszczone przez osy lub szerszenie.
PK
Kolejne cykliczne „Spotkanie z Zieloną Półnutką” odbyło się 30
stycznia w Przedszkolu Samorządowym w Poniecu. Podobne
koncerty muzyczne odbywają się raz w miesiącu. Każde z tych
interesujących spotkań wprowadza najmniejszych w świat muzyki. W styczniu przedszkolaków odwiedziła para tancerzy, która
prezentowała najciekawsze tańce karnawałowe.
Sposób na życie
[8]
WIEŚCI Z G
Marek Budajczak z Ponieca nie może być anonimowy. Od lat znają go mieszkańcy gminy,
znają studenci, naukowcy, czytelnicy ogólnopolskich gazet, wiele osób za granicą. Jedni
mówią, że wyróżnia się odwagą i nowoczesnym patrzeniem na świat, inni, że jest trochę
dziwny, uparty i że koniecznie chce wyważać drzwi, które wcale nie powinny być otwarte. Na
pewno wzbudza zainteresowanie, a nawet emocje. Od lat, czy tego chce, czy nie, jest też oceniany. Bywa, że bardzo surowo.
Kiedy umówiłam się z panem Budajczakiem na rozmowę, wiedziałam, że jest doktorem habilitowanym
i wykłada etykę na Wydziale Studiów
Edukacyjnych Uniwersytetu Adama
Mickiewicza. Zasięgnęłam opinii, że
studenci cenią sobie te zajęcia, a za
ich prowadzenie dają swojemu wykładowcy dziewięć punktów na dziesięć możliwych. Wiedziałam, że
napisał książkę „Edukacja domowa”
i że jest to pierwsza na polskim
rynku publikacja, która w tak rzeczowy i kompetentny sposób przybliża problematykę nauczania w
domu. Pamiętałam też o tej historii
sprzed lat, kiedy państwo Budajczakowie jako jedyni w Polsce zdecydowali się nie posyłać dzieci do
publicznej szkoły. I o ich kilkunastoletniej walce w sądach o udowodnienie swoich racji. O tym wszystkim
chciałam porozmawiać, ale też dowiedzieć się czegoś więcej o panu
Marku. O motywacjach, jakie nim
kierowały, o osiągnięciach w dziedzinie propagowania edukacji domowej, a także o jego własnej
ocenie tamtych decyzji. To mogła
być niezwykle interesująca rozmowa.
Może więc najpierw o tym, czego
nie wiedziałam. Marek Budajczak
wychował się w pobliskim Chwałkowie. Liceum ukończył w Lesznie, a
do szkoły dojeżdżał pociągiem. Ta
informacja jest o tyle interesująca, że
pociąg stał się dla niego miejscem
niemal codziennego funkcjonowania. Od lat dojeżdża do Poznania i
nigdy nie zrobił prawa jazdy. W pociągu czyta, odpoczywa, prowadzi
rozmowy. Poza uczelnią pan Marek
miał jeszcze dwa inne epizody zawodowe. Krótko był nauczycielem w
szkole w Żytowiecku i przez rok pracownikiem MGOK w Rydzynie. Studia pedagogiczne realizował w trybie
indywidualnym. Przez szereg lat był
pilotem wycieczek zagranicznych,
głównie do Włoch. Jest entuzjastą
kultury śródziemnomorskiej, pilnym
uczniem języków obcych. Biegle
włada angielskim, rosyjskim, włoskim, trochę słabiej francuskim i
hiszpańskim. Zna łacinę i podstawy
greki. Na uczelni od początku zajmował się analizą alternatywnych
form kształcenia na świecie. Ma 52
lata.
xxx
- Przesadzę, jeśli powiem, że
od zawsze poszukiwał Pan skuteczniejszych form kształcenia?
- Od czasu studiów, bo już wtedy
zaobserwowałem, że nie każdy potrafi dostosować się do proponowanych w szkole metod i form
nauczania. Wiedziałem, że przekazywane treści nie zawsze trafiają do
odbiorcy. A to oznaczało, iż skuteczniejszym
byłoby
traktowanie
uczniów w sposób zindywidualizowany, na miarę ich potrzeb, możliwości i zainteresowań. Należało
więc szukać alternatyw dla współczesnego stylu kształcenia.
- Znajdował je Pan w światowej
literaturze?
- Głównie amerykańskiej i brytyjskiej. Na początku lat dziewięćdziesiątych bardzo dużo pisał na ten
temat Roland Meighan, brytyjski profesor socjologii edukacji. Wskazywał na korzyści płynące z nauczania
w domu. Wówczas w Wielkiej Brytanii już kilkadziesiąt tysięcy dzieci
uczyło się poza szkołą. I to z bardzo
dobrymi wynikami. Zacząłem to zjawisko obserwować i badać, a także
zastanawiać się, jak ofertę edukacji
domowej przenieść na polski grunt.
Przecież w niepodległej, przedwojennej Polsce nauka w domu była
czymś normalnym, prawnie też dopuszczalnym. Po II wojnie światowej
uznano, że nauczać może jedynie
państwowa, socjalistyczna szkoła.
Dopiero po przełomie 1989 roku powstały szkoły prywatne czy wspólnotowe, prowadzone na przykład
przez rodziców.
- Ale o uczeniu w domu powszechnie się nie mówiło i nawet
dziś nie mówi?
- Co nie znaczy, że tego nie ma.
Tak naprawdę nieomal każdy rodzic
odrabia lekcje z dziećmi, pomaga im
w nauce, zabiera do kina, do teatru.
A więc edukuje. My z żoną nasze
dzieci edukowaliśmy w domu i to
zanim jeszcze poszły do szkoły. A
choć szanowaliśmy nauczycieli,
chcieliśmy pomagać swoim dzieciom rozwijać się indywidualnie, niestereotypowo. Właśnie w domu.
- Nie miał Pan wzorców w Polsce?
- To prawda. Byliśmy z żoną
pierwszą rodziną w kraju, która postanowiła nauczać dzieci w domu. W
Stanach Zjednoczonych ponad dwa
miliony uczniów kończy w ten sposób szkołę podstawową i średnią. U
nas to ciągle coś dziwnego, jakaś fa-
naberia, z którą należy walczyć albo przynajmniej ją ignorować.
- Wówczas, w 1995 roku, pisała o
Was cała Polska...
- Przyzna Pani, że w bardzo różnym
tonie. Mało było osób zainteresowanych
samą tą formą kształcenia i pozytywnymi
jej skutkami. Większość zadawała pytania,
dlaczego to robimy, jak będziemy dzieci
uspołeczniać? Niektórzy byli ciekawi, czy
mamy dostateczną wiedzę, aby samodzielnie nauczać swoje dzieci, a nawet czy
ktoś nam za to płaci?
- A mieliście Państwo wiedzę?
- Każdy, kto chce uczyć dzieci w domu,
musi znać tak zwane podstawy programowe nauczania na kolejnych szczeblach
szkoły. My je oczywiście poznaliśmy. Kupowaliśmy te same podręczniki, co
uczniowie szkół, uczyliśmy tych samych
przedmiotów. Ale poszerzaliśmy też zakres naszych zajęć. Dla przykładu powiem, że nasze dzieci uczyły się języków
obcych, gry na instrumentach muzycznych, odwiedzały muzea, zwiedzały zabytki, bywały na imprezach sportowych.
Wszystko w czasie, który nie pochłaniał
łącznie więcej godzin niż szkoła. Uważam,
że wręcz oszczędzaliśmy na czasie. Dla
porządku dodam, że oczywiście nikt nie
płacił nam za domową edukację, a tak
zwaną subwencję zabierała szkoła.
xxx
Edukacja domowa jest od 1991 roku
legalnym sposobem spełniania obowiązku
nauki od zerówki po szkołę średnią.
Dziecko nie uczęszcza wówczas do
szkoły, a uczy się we własnym domu, nauczane najczęściej przez rodziców. Aby rozpocząć edukację domową, rodzice muszą
złożyć u dyrektora szkoły wniosek o zezwolenie na taki sposób wypełniania obowiązku szkolnego. Reguluje to ustawa o
systemie oświaty, w późniejszych latach
GMINY PONIEC
kilkakrotnie nowelizowana. W edukacji domowej mogą brać udział osoby spoza rodziny, na
przykład wynajęci nauczyciele. Dzieci mogą
też korzystać z zajęć poza domem, na przykład w ośrodkach kultury, klubach sportowych,
miejscach kultu religijnego itp. Aby zaliczać kolejne klasy, uczniowie muszą zdawać egzaminy klasyfikacyjne.
Izabela i Marek Budajczakowie zaproponowali swoim dzieciom – dziewięcioletniej
Emilii i ośmioletniemu Pawłowi – wspólną
naukę w domu.
xxx
- To ogromna odpowiedzialność?
- Od początku zdawaliśmy sobie z tego
sprawę. Wiedzieliśmy, że potrzebna nam będzie determinacja i wiara w to, że edukacja domowa rozwija i wzmacnia rodzinę. Żona
zrezygnowała z pracy, aby prowadzić tę domową szkołę. Sama się przy tym wiele uczyła.
- Jak bronicie się Państwo przed zarzutem, że dzieci nie miały kontaktu z rówieśnikami, że mogły być aspołeczne?
- Nie zamykaliśmy dzieci przed innymi.
Wręcz przeciwnie, poznawały wiele nowych
osób. Chodziły też do szkoły na religię, bawiły
się z kolegami na podwórku, były członkami
Dzieci Maryi, syn był ministrantem. A dzięki indywidualnemu podejściu do nauki stawały się
coraz bardziej samodzielnymi „odkrywcami”
świata. Ze wszystkich badań, jakie się na ten
temat prowadzi, wynika, że skutki edukacji domowej są pozytywne, niezależnie od poziomu
wykształcenia rodziców czy zamożności rodziny. Kariery zawodowe i życiowe „absolwentów” domowego kształcenia nie ustępują
tym ze szkół powszechnych. Na świecie jedni
i drudzy zdają egzaminy z tych samych testów,
a nauczani w domu osiągają zdecydowanie
wyższe wyniki. Ale nie o licytację tu chodzi. To
po prostu jest zgodny z prawem wybór rodziny
i nikomu nie wolno odbierać prawa do takiego
wyboru.
- Dzieci nigdy nie miały do Państwa o
taki wybór żalu?
- Nigdy, choć bywało im ciężko, niczego takiego nie powiedziały. I chyba realizują swoje
życiowe pasje. Są dziś dorosłymi ludźmi. Syn
jest pedagogiem ulicy, pracuje w Stowarzyszeniu Rezerwat i pomaga młodzieży z problemami. Córka uczy języków obcych i
prowadzi z dziećmi edukację kulturową. Są
więc pedagogami, a to oznacza otwartość na
innych ludzi.
- Nie jest jednak tajemnicą, że
formalnie nie mają nawet świadectwa ukończenia szkoły podstawowej?
- Dziś już nie chciałbym mówić o
szczegółach związanych z formalnościami dotyczącymi egzaminów w
szkole podstawowej. Akurat wtedy
wchodziły gimnazja i zmieniały się
przepisy dotyczące tych egzaminów.
Moje dzieci do nich nie przystąpiły, a
dyrektor szkoły zarządził ich „karny”
powrót do szkoły. O uznanie tej i kolejnych decyzji za niezgodne z prawem walczyliśmy przed sądem
przez dwanaście lat. A choć sąd całkowicie przyznał nam rację, to
ubocznym skutkiem naszej walki pozostaje fakt, iż moje dzieci polskich
świadectw z podstawówki nie mają.
Zaliczyły
jednak amerykańską
szkołę średnią i maturę, a teraz czekają na nostryfikację swoich dyplomów.
Syn
jest
regularnym
studentem pedagogiki w Poznaniu.
Dodam jeszcze, że oboje mają
wstęp na uczelnie w Stanach Zjednoczonych, w Anglii i innych krajach,
gdzie honoruje się amerykańskie
świadectwa.
xxx
Kilka godzin rozmawialiśmy przy
kawie i herbacie. To była naprawdę
interesująca rozmowa. Dowiedziałam się sporo o recepcie na życie
pana Marka i jego bliskich. W pewnym sensie jest pionierem. Pierwszy
w Polsce zorganizował domową
edukację. Dziś około tysiąca dzieci
w kraju uczy się tą metodą. Napisał
książkę, która może być przewodnikiem dla każdego, kto chce pójść tą
samą drogą. Na gruncie europejskim, poza Anglią, jest głównym specjalistą w tym zakresie, i to nie tylko
teoretykiem. Propaguje naukę w
domu i rozumie jej sens. Jest prezesem pierwszego w Polsce Stowarzyszenia
Edukacji
Domowej.
Wspólnie z żoną od lat pomagają
licznym rodzinom w edukacji domowej w
Polsce i sąsiednich krajach, współpracują też ściśle z
HSLDA, główną amerykańską organizacją ochrony praw rodziców i
dzieci nauczanych w domu. Poza
tym pan Marek przez kilka lat prezesował zainicjowanemu przez jego
żonę Ponieckiemu Towarzystwu Kulturalnemu, teraz zaś prowadzi prywatną poradnię pedagogiczną.
Czasem jeszcze pilotuje wycieczki
do Włoch. Czy dziś podjąłby tę samą
decyzję, co kilka lat temu?
- Nie lubię zastanawiać się, co
by było gdyby. Po prostu tak wybraliśmy. Nikogo do takich wyborów nie można zmuszać. Wiem, że
edukacja domowa jest marginesem współczesnego szkolnictwa.
Ale są przecież rodziny, które
chcą i potrafią się w niej spełniać.
Powinny zatem wiedzieć, że mogą
to robić zgodnie z prawem. My
przetarliśmy ścieżki. Następnym
będzie więc łatwiej.
HALINA SIECIŃSKA
[9]
Pamięci Armii Krajowej
We wtorkowe popołudnie
7 lutego w Zespole Szkół w Żytowiecku odbyły się szkolne obchody 70. rocznicy utworzenia
Armii Krajowej, najsilniejszego i
najlepiej zorganizowanego podziemnego wojska w Europie w
okresie II wojny światowej.
Gościem honorowym obchodów był przybyły z Poznania dr
Marek Rezler, naukowiec specjalizujący się w historii wojskowości.
Zaproszenia przyjęli też: wiceburmistrz gminy, radna, sołtys, nauczyciele, emerytowani pedagodzy
oraz uczniowie klas gimnazjalnych. Najpierw zebrani wysłuchali
wiersza Stanisława Balińskiego w
interpretacji uczennicy Eweliny
Smektały. Później pięcioro gim-
nazjalistów wzięło udział w konkursie wiedzy o Armii Krajowej.
Byli to: Katarzyna Jesiak (I a), Roksana Olejniczak (II a), Adrian Staśkiewicz (II b), Jowita Juśkiewicz
(III a) i Adrian Jóźwiak (III b). Laureatką konkursu została Jowita Juśkiewicz. Sporą część obchodów
zajęła interesująca prelekcja dr.
Marka Rezlera, w której kolejno
zostały omówione sylwetki i dokonania wojskowe komendantów
głównych Armii Krajowej, czyli patrona żytowieckiej szkoły generała
Stefana „Grota” Roweckiego, a
także generała Tadeusza „Bora”
Komorowskiego i generała Leopolda Okulickiego „Niedźwiadka”.
PK
Przedstawienie „Dwunastu braci” wystawili 2 lutego uczniowie z
klasy Ia Szkoły Podstawowej w Poniecu. Była to inscenizacja
wiersza Jerzego Kiersta o tym samym tytule. Uczniowie wcielili
się w rolę 12 miesięcy. Mali aktorzy nie tylko znakomicie odegrali
swoje role, ale również przygotowali dekoracje, rekwizyty przybliżające cechy charakterystyczne każdego miesiąca.
PK
Harmonia ciała i duszy
[ 10 ]
WIEŚCI Z GMINY PONIEC
Chyba nikogo nie trzeba przekonywać, że sport to zdrowie.
Dla zdrowia, utrzymania dobrej kondycji, poprawy sylwetki
czy zrzucenia kilku kilogramów można skorzystać z wielu
form aktywności ruchowej. W Poniecu jest grupa osób, która
do tego tematu podchodzi dość oryginalnie.
Siedzący tryb życia... do i z
pracy autem, siedzenie przy biurku
przynajmniej 8 godzin i zaczynamy
się zastanawiać, dlaczego nasze
plecy dają o sobie znać.
- Ludzie pytają mnie, czy są jakieś sposoby, ćwiczenia dla osób,
które żyją w ten sposób, a niekoniecznie czują potrzebę chodzenia
na siłownię czy aerobik - mówi
Maria Radojewska. - Oczywiście,
mogę
wtedy
zaproponować
masaż, ale przecież ktoś nie rozwiąże za nas wszystkich problemów. Musimy też sami sobie
pomóc, przynajmniej zmienić myślenie o swoim ciele i dotychczasowy sposób życia.
Maria Radojewska jest dyplomowaną fizjoterapeutką. Mieszka
w Poniecu i już od 1982 roku prowadzi w tym mieście zajęcia fizyczne różnego typu. Najpierw był
to aerobik, później joga, callanetics, zajęcia taneczno-fizyczne.
Sekcje prowadziła przez szereg lat
przy Gminnym Centrum Kultury.
Od kilku lat zajęcia prowadzi we
własnym ośrodku pod nazwą Centrum Fizjoterapeutyczne i Edukacyjne Maria Radojewska. Z
początku były to zajęcia pilates,
ale obecnie wypracowała autorski
program ćwiczeń świadomości
ciała. Na spotkania uczęszczają
panie i panowie niemal w każdym
wieku.
Postanowiłem zgłębić temat i
wybrałem się na takie zajęcia, aby
pod okiem profesjonalnej instruktorki zaprzyjaźnić się z ponieckimi
ćwiczeniami. Specjalnie użyłem
słowa zaprzyjaźnić się, ponieważ
wiem, że ta forma ćwiczeń jest w
stanie dać człowiekowi wyciszenie,
dotlenienie, prostą postawę. Jednak nie osiąga się takich efektów
po pierwszym razie. To jest zdecy-
dowanie styl życia, dodam modny
styl życia.
Ćwiczenia proponowane przez
Marię Radojewską mają na celu
stworzenie równowagi w całym
ciele i spokojnie mogłyby zostać
nazwane ćwiczeniami "dobrego
samopoczucia".
- Ćwiczenia wykonujemy powoli i dokładnie, słuchając spokojnej muzyki - mówi fizjoterapeutka.
- To jedna z najbezpieczniejszych
form aktywności ruchowej. Każde
nasze spotkanie jest inne, bo za
każdym razem inny jest dobór i kolejność ćwiczeń. Wszystko zależy
od naszego wspólnego samopoczucia i celu, który chcemy osiągnąć.
Ćwiczenia są dla wszystkich,
jednak przy ich wykonywaniu
szczególnie ostrożne powinny być
kobiety w ciąży, osoby mające problemy ze stawami, jak i te, które
dłuższy czas nie podejmowały żadnej formy aktywności fizycznej. To
metoda, która trenuje całe ciało.
Zawiera ponad pół tysiąca ćwiczeń, które korzystają z założeń
jogi i baletu. Powodują one rozciąganie i spinanie naszych mięśni.
Ćwiczenia, które proponuje
Maria Radojewska, są zbliżone do
pilates, choć instruktorka celowo
unika tego sformułowania. Uważa,
że program jej ćwiczeń daleko wybiega poza pilates. A czym jest pilates? Jest zjawiskiem bardzo
popularnym w krajach wysoko rozwiniętych ( USA, Anglia, Niemcy).
Jest to rodzaj ćwiczeń fizycznych
wzmacniających mięśnie głębokie i
kręgosłup. Jest polecany jako najskuteczniejsza metoda ćwiczeń
dla wzmocnienia narządów ruchu.
Celem pilatesu jest poprawa wyglądu całej sylwetki - wyprostowana postawa, płaski brzuch,
zmniejszenie dolegliwości bólowych kręgosłupa. Ćwiczenia niwelują
złe
nawyki
postawy,
przeciwdziałają zwyrodnieniom
kręgosłupa.
- Ćwicząc regularnie w grupie
pod okiem instruktorów, a jednocześnie rehabilitantów, możemy
nauczyć się prawidłowo dobierać
ćwiczenia do własnych potrzeb mówi Maria Radojewska. - Z czasem sami możemy te ćwiczenia
wykonywać w domu, ale regularnie
i konsekwentnie. Na pewno okażą
się pomocne w bólach kręgosłupa,
skoliozie, zwyrodnieniach, osteoporozie. Powinny być sposobem
na życie dla osób prowadzących
siedzący tryb życia.
- Ćwiczeniom zawdzięczam
większą elastyczność stawów, lepsze krążenie krwi - mówi Robert
Wojciechowski. - Mam większą
ochotę na gimnastykę, a przy tym
rzadziej jestem zmęczony.
- Ćwiczę pod okiem instruktorki
od 30 lat - mówi Alicja Szenajch.
- Zajęcia podtrzymują mnie przy
zdrowiu i powodują lepsze samopoczucie.
Podstawową zasadą ćwiczeń u
boku Marii Radojewskiej jest praca
ze sobą, ze swoim ciałem i prawidłowym oddechem. Tego właśnie
doświadczyłem
podczas
zaledwie półgodzinnej gimnastyki.
To świadomość ciała, umiejętność
oddychania, patrzenia na siebie
także z zewnątrz. Nie są to ćwiczenia siłowe, ale przy jednym
ruchu pracuje kilka części ciała.
Wykonuje się rytmiczne, powolne
ruchy zsynchronizowane z wdechem i wydechem. Gdy odczuwamy ból, możemy zaprzestać
wykonywać ćwiczenie. To bardzo
ważne, aby wsłuchiwać się w sygnały, które daje nam nasze ciało.
Bardzo ważne jest także wyciszanie i skupienie się nad wykonywanymi ćwiczeniami. To wtedy
właśnie dochodzi do harmonii ciała
i duszy.
PODLODOWE ŁOWIENIE
PAWEŁ KLAK
Wędkarze z koła Perkoz Poniec spotkali się 5 lutego po raz
pierwszy w tym roku na zawodach podlodowych.
Rekordowe mrozy sprawiły, że warstwa lodu na stawach w
Dzięczynie była bezpieczna. Po wywierceniu kilku otworów
okazało się, że lód miał średnio 25 cm grubości. W towarzyskim
wędkowaniu wzięło udział 13 zawodników. Chodziło głównie o
dobrą zabawę i czynny wypoczynek na świeżym powietrzu.
Najlepszym zawodnikiem okazał się najstarszy uczestnik, Mieczysław Michalak z Drzewiec, który mimo słabych brań złowił
1, 40 kg ryb. Drugi w kolejności był Marek Florczak z 1, 20 kg
ryb, a trzeci - Eugeniusz Dziewiątka z 1, 02 kg ryb.
PK
Zabawa po angielsku
W styczniu w Szkole Podstawowej w Poniecu przeprowadzono
Konkurs Wiedzy o Krajach Anglojęzycznych, w którym wzięli udział
uczniowie klas IV-VI.
Trzej reprezentanci każdej
klasy otrzymali materiały zawierające podstawowe wiadomości o
Anglii, Australii oraz Ameryce. Ich
zadaniem było zapoznanie się z
podanymi informacjami i przygotowanie do pierwszego etapu konkursu. 17 stycznia odbyły się
pisemne eliminacje, podczas których uczniowie odpowiadali na pytania konkursowe. Do drugiego
etapu zakwalifikowali się przedstawiciele klas VI b, VI a oraz V b.
Przez 2 tygodnie przygotowywali
angielską piosenkę, wykonywali
plakat o wylosowanym kraju anglojęzycznym, pogłębiali wiedzę o
podanych państwach. 2 lutego w
sali widowiskowej w Poniecu odbył
się finał szkolnej rywalizacji. Konkurs wygrali uczniowie z klasy VI
b, którzy wykazali się dużą wiedzą
i kreatywnością. Dzień Angielski
uświetnił występ czwartoklasistów,
którzy przedstawili baśń „Kopciuszek” w wersji angielskiej. Pomysłodawcą imprezy była Anna
Biernacik - nauczycielka języka
angielskiego i opiekunka Szkolnego Klubu Europejskiego.
PK
Prawdziwe
historie
WIEŚCI Z GMINY PONIEC
Kiedy przeczytałam wspomnienie o młodej dziewczynie,
która nie znalazła przyjaznej
duszy ani w domu, ani wśród
życzliwych jej sąsiadów, natychmiast pomyślałam o mojej dawnej sąsiadce. To oczywiście
zupełnie inna historia, ale także
prawdziwa. Zdecydowałam się o
niej napisać, bo również czegoś
uczy. W pewnym sensie mówi o
podobnej samotności, niezrozumieniu, złych decyzjach.
Moja sąsiadka była dużo ode
mnie starsza. Ja chodziłam do liceum, a ona była już mężatką.
Miała około trzydziestu lat. Przede
wszystkim była piękna. Mówię to
bez przesady, bo jej uroda naprawdę zwracała uwagę, nie tylko
mężczyzn. Miała piękne, czarne
włosy, była wysoka, szczupła, zawsze uśmiechnięta. Wtedy wydawało mi się, że ciepło, które z niej
bije, czerpie z małżeństwa. Że jest
najszczęśliwszą, kochaną żoną.
Do dziś pamiętam, jak opalała się
w ogrodzie, a mąż co chwilę przynosił soki, owoce, kanapki. Pamiętam, jak przytuleni chodzili do kina,
na spacery. Mąż świata poza nią
nie widział. Nie pozwolił jej pracować, zatrudnił panią do pomocy w
domu, sam robił zakupy. W tamtych szarych i trudnych czasach
życie tej pary rzeczywiście było
wyjątkowe. Ja myślałam, że ona
wygrała los na loterii. Marzyłam, o
tym, by kiedyś też spotkać takiego
mężczyznę, by mieć pięknie urządzone mieszkanie, jak oni, wokół
wielu znajomych. Nie ukrywam zazdrościłam jej szczęścia. I może
tylko to, że nie miała dzieci, psuło
obraz tych moich marzeń o przyszłości. Bo oni nie mogli doczekać
się potomstwa. A ja już wtedy uważałam, że prawdziwe szczęście
daje rodzina, najlepiej duża, z gromadką maluchów. Tak jak było w
moim domu.
Nigdy nie zapomnę tamtego
popołudnia. Wracałam ze szkoły i
już z daleka widziałam mojego sąsiada. Biegał to w jedną, to w
drugą stronę, wchodził do naszego
mieszkania, do sąsiadów obok, o
coś pytał, tłumaczył. Myślałam, że
zdarzył się wypadek, że może coś
strasznego stało się jego żonie.
Byłam tego niemal pewna, bo
kiedy podeszłam bliżej, widziałam
łzy w jego oczach. Potem mama
powiedziała mi, o co chodzi. Nasza
sąsiadka wyprowadziła się. Rano
podjechał pod dom duży ciężarowy samochód i robotnicy przez
kilka godzin ładowali sprzęty, naczynia, rzeczy. Podobno zabierali
wszystkiego po połowie - połowę
mebli, połowę pościeli, serwisów.
Załadowali i odjechali. Nasza sąsiadka również. Nikt o tym wcześniej nie wiedział. A najsmutniejsze
Lekarz weterynarii
Roman Szymański radzi...
Atak włośni
W poprzednim wydaniu "Wieści..." zapowiadałem dalsze rozważania na temat profilaktyki
rozrodu psów. Ponieważ jednak
inny temat stał się bardzo ważną
sprawą dla mieszkańców naszej
gminy, postanowiłem profilaktykę
rozrodu przenieść do kolejnego
wydania miesięcznika. Dziś tekst o
stwierdzonej przeze mnie włośnicy
u dzika.
W ubiegłym miesiącu w próbie
zbiorczej składającej się z próbek
pochodzących od czterech dzików,
metodą wytrawiania, wykryłem potężną inwazję włośni. Po przeprowadzeniu
indywidualnego
wytrawiania każdej próbki mięsa,
udało mi się znaleźć zakażoną
tuszę dzika. Jak się okazało, z zakażonego mięsa kilkanaście go-
Zdjęcie włośni bytujących w
mięśniach człowieka, dzika i
świni
dzin wcześniej zrobiono kiełbasę.
Nie będę po raz kolejny opisywał
zagrożeń wynikających z konsumpcji zakażonego mięsa, odwołuję
było to, że takiego dnia nie spodziewał się jej mąż. Jak zwykle
wrócił do domu, otworzył drzwi i...
zobaczył pustkę. To był szok. Dlatego biegał, pytał, nie mógł zrozumieć. W to jedno popołudnie
zszarzał, jakby się skulił, potem
posiwiał.
Długo się u nas o tym mówiło,
tym bardziej że mój sąsiad piastował dość eksponowane stanowisko. Ludzie mu współczuli, starali
się pomagać zapomnieć. Wtedy
byłam oburzona na sąsiadkę. Jak
mogła skrzywdzić tak zakochanego w niej mężczyznę, jak mogła
zrezygnować z takiego wspaniałego życia? Dzisiaj, po latach,
myślę sobie, że w jej sercu musiały
kotłować się wątpliwości. Może
wcale nie chciała tak żyć? Może
czuła się jak w “złotej klatce”, z której nie ma wyjścia? Może chciała
normalności, kłopotów, obowiązków? Kto wie, czy nie czuła się samotna. Dziś już tak krytycznie jej
nie oceniam. Czytając o Oli, która
szukała zrozumienia, pomyślałam
właśnie o mojej pięknej sąsiadce.
Czy znalazła kogoś, kto ją przyjął,
zrozumiał? Dokądś albo do kogoś
musiała przecież pójść.
Nie śledziłam tej historii dalej,
bo sama wkrótce wyjechałam z
domu. Ale po kilku latach historia
sama przyszła do mnie. W sprawach służbowych pojechać musiałam do jednego z zakładów
budowlanych w regionie. Miałam
tam pracować, więc oprowadzono
mnie po halach produkcyjnych.
Nagle na jednym ze stanowisk zobaczyłam sąsiadkę. Była w drelichowym
kombinezonie,
w
gumowych butach, ciężko pracowała. Poznała mnie, schyliła
głowę. Chciałam jej powiedzieć, że
się do zdrowego rozsądku oraz artykułu z marca 2011 r. (Wieści z
gminy Poniec nr 3). Dzięki natychmiastowej interwencji Inspekcji
Weterynaryjnej udało się zapobiec
tragedii. Wyroby i pozostałe części
tuszy zostały zabezpieczone i zutylizowane, a poszkodowani natychmiastowo poddani leczeniu.
Dzięki odpowiednio szybkiej interwencji udało się uratować zdrowie,
a może nawet życie amatorom niezbadanej w kierunku włośni dziczyzny. Kolejny raz proszę,
przestrzegam i odwołuję się do
zdrowego rozsądku – należy
badać dziki oraz świnie, które również mogą być nosicielami włośni.
Przerób mięsa jest dozwolony
tylko i wyłącznie po otrzymaniu
wiadomości o wyniku badań!
Włośnica jest ciężką chorobą
spowodowaną przez spożycie
mięsa zakażonego larwami nicienia z rodziny Trichinella. Znajdują
się one w mięsie wieprzowym,
końskim, dzika i nutrii. W środowisku naturalnym nosicielami larw
[ 11 ]
nie musi się wstydzić, że to przecież był jej wybór, że jest potrzebna.
Ale
nie
mogłam
wywoływać sensacji. Kiedy wyjeżdżałam, ona stała przy bramie. Powiedziała mi tylko, że wtedy nie
miała żadnego zawodu, nic nie
umiała, nie mogła znaleźć pracy. A
to drugie życie “nie wyszło”. Nie
miałam odwagi zapytać, czy kiedykolwiek żałowała i czy dziś raz
jeszcze wyprowadziłaby się z tak
luksusowego domu. Zapytałam
tylko, czy jest sama. Była sama,
mieszkała w sąsiednim miasteczku, w jednym pokoju z kuchnią. Wydawało mi się, że też jest
jakaś skulona i szara. Ale piękna
była mimo to.
SPISAŁA
HALINA SIECIŃSKA
włośnia są: niedźwiedź, wilk, lis,
drobne gryzonie i dzik. Właśnie ten
ostatni jest największym zagrożeniem dla człowieka ze względu na
jego spożywanie. Źródłem zakażenia dla człowieka jest mięso i jego
przetwory, zawierające żywe larwy
włośnia, które są bardzo oporne na
obróbkę termiczną. Po spożyciu
zakażonego mięsa larwy rozmnażają się w świetle jelita cienkiego i
drogą krwi przedostają się do
mięśni przepony, barku, mięśni
międzyżebrowych itd. Tam otaczają się torebką i pozostają do
końca życia człowieka. Choroba
różnie się objawia. Początkowo
mogą to być objawy grypopodobne, zaburzenia żołądkowo-jelitowe, wysoka gorączka, obrzęk
twarzy i powiek. W późniejszym
stadium bywają uporczywe bóle
mięśni. Przy dużej inwazji włośni
zdarzają się nawet zejścia śmiertelne.
Sasi i Szwedzi pod Poniecem
[ 12 ]
WIEŚCI Z GMINY PONIEC
Po prawej stronie drogi z Leszna, tuż przed wjazdem do Ponieca, znajduje się niewielki pagórek z krzyżem, na którym
przymocowano małą tabliczkę z wizerunkami flagi polskiej i
szwedzkiej oraz datą 1704. Jest to jedyny element upamiętniający bitwę stoczoną przez wojska saskie ze szwedzkimi w
dniu 8 listopada 1704 r.
Bitwa pod Poniecem była jednym z
ważnych wydarzeń wojny północnej toczonej w latach 1700-1721. Konflikt wybuchł wskutek rywalizacji Rosji i Szwecji
o panowanie nad Bałtykiem. Przeciwko
Szwecji wystąpiły również Dania i Saksonia. Ówczesny władca Saksonii był
jednocześnie, jako August II, królem Polski. W ten sposób Rzeczpospolita, nie
biorąc formalnie udziału w wojnie, stała
się jej ofiarą. Wojska, szwedzkie, saskie
i rosyjskie prowadziły działania wojenne
na terenie Rzeczypospolitej, przy okazji
plądrując wsie i miasta. Wkroczenie
Szwedów do naszego kraju, nazywane
niekiedy „drugim potopem”, miało wpływ
na sytuację polityczną. Część szlachty
zawiązała konfederację przeciwko Augustowi II, ogłosiła jego detronizację i na
króla powołała Stanisława Leszczyńskiego, dotychczasowego wojewodę
poznańskiego, dziedzica Leszna i Rydzyny. Popierał go król szwedzki Karol
XII.
Początek wojny był pomyślny dla
Szwedów. Po opanowaniu Warszawy ruszyli oni w pościg za wycofującymi się z
Rzeczypospolitej oddziałami saskimi pod
dowództwem generała Johanna Matthiasa von der Schulenburga. Prowadził
go sam król szwedzki na czele oddziału
kawalerii, w sile około 7 tysięcy żołnierzy.
Trasa pościgu prowadziła przez Kalisz,
Raszków, Kobylin, Jutrosin, Krobię. W
późnych godzinach popołudniowych 8
listopada 1704 r. Sasi, którzy minęli Poniec, zauważyli zbliżającą się pogoń
szwedzką. Generał Schulenburg zrozumiał, że nie ujdzie pogoni. W tej sytuacji
zdecydował się na stoczenie bitwy. Ustawił swoich żołnierzy w dwie linie. Pierwsza składała się z 8 batalionów i była
oparta prawym skrzydłem o wieś Janiszewo, a druga była złożona z 4 batalionów. Po obu skrzydłach drugiej linii stała
kawaleria saska, natomiast między liniami ustawiono 9 dział. Generał Schulenburg namawiał swoich żołnierzy do
wytrwania na miejscu. Przez cały czas
wydawał rozkazy, aby celować w łby koni
i celnie strzelać. Karol XII z jazdą
szwedzką ruszył ku szykowi bojowemu
Sasów. Wybrał sobie za cel przede
wszystkim wolne miejsca między piechotą a konnicą saską. Po pierwszym
ataku wprawił w nieład dwa saskie bataliony. Przez chwilę wydawało się, że
Szwedzi zwyciężą. W tej sytuacji postawę bohaterskiego dowódcy okazał
Schulenburg. Mimo kilku ran nie opuścił
stanowiska. Żołnierze sascy, widząc bohaterską postawę dowódcy, stawili zacięty opór. Szwedzi zostali zmuszeni do
wycofania się za rów. Generał Schulenburg wykorzystał chwilę przewagi. Cofnął
piechotę, ustawiając ją w podłużny czworobok. Tył szyku opierał się o lasek. Artyleria zajęła pozycje na skrzydłach, skąd
prowadziła ogień do Szwedów. Kolejny
atak szwedzki również załamał się, na co
wpływ miał głęboki rów oraz intensywny
ostrzał prowadzony przez Sasów. Pierwszy szereg żołnierzy saskich prowadził
ogień z pozycji klęczącej, dzięki czemu
drugi mógł jednocześnie oddawać strzały
nad głowami towarzyszy.
Szwedzi jeszcze kilkakrotnie ponawiali bezskuteczne ataki. Wreszcie Karol
XII zmuszony był opuścić pole bitwy i wycofać się pod Poniec. Schulenburg ocenił straty szwedzkie na 1500 ludzi, lecz
Karol przyznał się tylko do 289 zabitych i
rannych. Możliwe, że nie chciał ujawnić
prawdziwych strat. Sasi według Schulenburga stracili 489 ludzi. Co najważniejsze
jednak, korpus saski uniknął rozbicia i
zdołał ujść szwedzkiej pogoni, przekraczając pobliską granicę ze Śląskiem.
Wielkopolska, w tym i Poniec, na pewien
czas znalazła się w rękach Szwedów.
Karol XII rezydował w Rawiczu, a jego
protegowany - Stanisław Leszczyński w
Rydzynie.
Bitwa pod Poniecem jest wydarzeniem stosunkowo mało znanym w dziejach Polski. Niekiedy lekceważy się jej
znaczenie ze względu na brak wyraźnie
zaznaczonego w niej udziału Polaków.
Taki pogląd wydaje się niesłuszny. Bitwa
miała istotny wpływ na kształtowanie
układu sił politycznych w Rzeczypospolitej w pierwszych latach XVIII w. Charakteryzował się on dominacją Szwedów i
ich rodzimych stronników skupionych
wokół Stanisława Leszczyńskiego. Ten
układ uległ zmianie dopiero w 1709 r.,
gdy Szwedzi ponieśli klęskę pod Połtawą
na Ukrainie. Zakończyła się wówczas
okupacja szwedzka, August II odzyskał
tron przy wsparciu Rosjan, a Stanisław
Leszczyński musiał udać się na emigrację.
W ostatnich latach podjęto szereg
działań dla popularyzacji tego wydarzenia. W 300. rocznicę bitwy, czyli w 2004
r., w zamku rydzyńskim odbyła się konferencja naukowa na temat „Wielkie
bitwy wojny północnej – Poniec 1704”. Z
inicjatywy Towarzystwa Polsko –
Szwedzkiego w Wielkopolsce powstał
film pt. „Szwedzkie ślady. One też to pamiętają”, który opowiada m. in. o bitwie
pod Poniecem w 1704 r. i bitwie pod
Wschową w 1706 r. Na polu bitwy grupa
miłośników historii prowadziła poszukiwania śladów walki, znajdując resztki
uzbrojenia i wyposażenia. Ślady bitwy
odnajdywano już wcześniej. Na przykład
w 1904 r. w czasie prac polowych natrafiono na kulę armatnią.
Bitwa pod Poniecem doczekała się
także publikacji. W tym miejscu nie sposób wymienić wszystkich. Warto jednak
zasygnalizować niektóre opracowania
dostępne w wersji cyfrowej, ponieważ są
łatwo osiągalne. Należy do nich praca
Kazimierza Jarochowskiego pt. „Jesienna kampania Karola XII i Augusta II z
roku 1704: ustęp z trzeciego tomu Dziejów panowania Augusta II”, wydana w
Poznaniu w 1881 r. nakładem Wydawnictwa Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk. Praca została zamieszczona
na stronach sieciowej Wielkopolskiej Biblioteki Cyfrowej
http://www.
wbc.
poznan.
pl/dlibra/docmetadata?id=2044&from^iubindex&diiids=4. Zawiera ona nie tylko
szczegółowy opis bitwy, o który został
oparty niniejszy artykuł, ale omówienie
wcześniejszych wydarzeń i skutków.
W sieci można odszukać również
opracowanie, którego autorem jest Oskar
Sjöström. Praca została opublikowana w
języku angielskim pod adresem
http://www. northernwars. com/Punitz.
pdf. Tłumaczenia z języka szwedzkiego
na angielski dokonał Dan Schorr. Autor
podaje jako datę bitwy dzień 28 października 1701 r. Być może ta rozbieżność wynika ze stosowania innego
kalendarza. W Polsce używano już
wtedy, tak jak dziś, kalendarza gregoriańskiego, ale w wielu innych krajach
Europy obowiązywał jeszcze kalendarz
juliański.
Opracowanie Sjöströma zawiera
szczegółowe wyliczenie sił obydwu stron.
Wynika z niego, że Sasi posiadali w
sumie 12 batalionów piechoty, w tym dwa
bataliony gwardii pieszej (Fuß Garde)
oraz bataliony: Königin, Drost, Kurprinz,
Kanitz, Fürstenberg, Westromirsky,
Schulenburg, Thielau, Wackerbarth, Sacken. Jazdę tworzyło 14 szwadronów kawalerii, które wchodziły w skład pułku
kirasjerów Beust i pułków dragonów Oertzen i Bayreuth. Sasi dysponowali także
6 działami (według innych źródeł dział
było 9). Siły szwedzkie oparte były prawie wyłącznie na kawalerii, którą tworzyły
Livdragonregiment, regimenty dragonów
Krassowa i Dückera oraz kilka szwadronów z regimentu kawalerii Södra Skanska. W omawianym opracowaniu została
zamieszczona także mapa obrazująca
położenie początkowe obydwu armii.
Informację o bitwie pod Poniecem
można znaleźć na stronach Wikipedii.
Tematyka bitwy jest realizowana na
lekcjach historii w Szkole Podstawowej i
Gimnazjum w Poniecu. Powstało kilka
prac uczniowskich na temat bitwy, np.
obraz, makieta (niestety już nie istnieje)
oraz mapa. Teren bitwy odwiedzają
uczniowie z kółka historycznego. Miejsce
bitwy zostało zaznaczone na mapie wycieczek rowerowych, którą ustawiono w
2011 r. przed Gminnym Centrum Kultury,
Sportu, Turystki i Rekreacji w Poniecu.
GRZEGORZ WOJCIECHOWSKI
WIEŚCI Z GMINY PONIEC
Kalendarium
ponieckie
Działo się w Bogdankach:
[ 13 ]
Najstarsze w gminie
1837 – Założenie Bogdanek jako kolonii.
1845 – Wieś liczyła 4 gospodarstwa, które zamieszkiwało ogółem 26
osób. Wszystkie były wyznania katolickiego.
1872 – Prawdopodobnie ludność wsi liczyła tylko 5 osób, w tym jedną
wyznania protestanckiego.
1900 – Liczba mieszkańców wsi wynosiła 93.
1988 – Zakończyła się budowa Wiejskiego Domu Kultury.
1999 – Ludność Bogdanek liczyła 149 osób.
2011 – Otwarcie placu zabaw dla dzieci.
Źródło:
Materiały z Muzeum w Gostyniu
Internetowa Kronika wsi Bogdanki. http://www. bogdanki. powiatgostyn. pl/Historia_wsi,
2326. html?&p=5
Razem przez życie
GRZEGORZ WOJCIECHOWSKI
Teresa i Stanisław Tyczyńscy
obchodzą 50. rocznicę ślubu cywilnego 22 lutego, a ślubu kościelnego dwa dni później. On pochodzi
z Izbic, ona z Wydaw. Pan Stanisław wcześnie rozpoczął pracę w
PGR w Jabłonnie, bo już w wieku
16 lat. W kolejnych latach przeniósł się do pracy w PGR Zakrzewo, a następnie do PGR
Wydawy. Zawsze wykonywał
wszelkie zadania związane z hodowlą trzody chlewnej. Pani Teresa najpierw przez 6 lat
pracowała w byłej cegielni w Poniecu. Później, po ślubie, zatrudniła się w świniarni w PGR
Wydawy. Jubilaci poznali się w
1961 roku. Pan Stanisław twierdzi,
że wypatrzył swoją przyszłą żonę
w lesie podczas zbierania jagód.
Znajomość okazała się bliska, bo
już po roku wspólnych spotkań
przed ołtarzem powiedzieli sobie
sakramentalne „tak”. Po ślubie
razem zamieszkali w lokalu służbowym w tzw. koszarach, a później
w blokach w Wydawach. Razem
też pracowali. Państwo Tyczyńscy
wychowali trzech synów: Zbigniewa, Wacława i Zenona. Pierwszy
jest
mechanikiem
samochodowym, drugi - malarzem, a trzeci - hydraulikiem. Mają
trzech wnuków i jedną wnuczkę. Z
okazji złotych godów życzymy jubilatom przede wszystkim zdrowia,
a także serdeczności i życzliwości
od wszystkich ludzi.
PK
Władysława Woźna
Władysława Woźna ma 94 lata
i jest najstarszą mieszkanką Śmiłowa, a jedną z najstarszych w
gminie Poniec. Urodziła się 5 maja
1917 roku i od najwcześniejszych
lat życia mieszka w tym samym
domu. Jej mąż, który nie żyje już
21 lat, był cieślą, który oprócz wykonywania dachów, okien i podłóg,
specjalizował się w robieniu drewnianych kół do wozów. Pani Władysława zawsze zajmowała się
domem i wychowywaniem dzieci,
a także małym przydomowym gospodarstwem rolnym. Wspólnie z
mężem uprawiali 1, 5 hektara
ziemi. Pani Władysława urodziła
dwie córki: Danutę i Krystynę. Ma
czterech wnuków i sześciu prawnuków. Obecnie swój czas spędza
głównie w domu i jego otoczeniu.
Rzadko przechadza się po wsi.
Lubi czytać gazety i robi to z łatwością bez okularów. Swoją długowieczność
zawdzięcza
prawdopodobnie temu, że zawsze
preferowała tradycyjne, domowe i
lekkostrawne jedzenie. Dzisiaj
przede wszystkim odpoczywa.
Stanisława Boguszyńska
Stanisława Boguszyńska 25
marca skończy 94 lata i jest drugą
po Władysławie Woźnej najstarszą
mieszkanką Śmiłowa. Urodziła się
w 1918 roku w Drzewcach. Niestety, już 30 lat temu umarł jej mąż.
Zanim wybudowali się w Śmiłowie,
mieszkali w swoich rodzinnych domach, a później wynajmowali
lokal. W obecnym miejscu pani
Stanisława mieszka od 1960 roku.
Przez całe życie wykonywała
różne prace porządkowe, trudniła
się sprzątaniem w domach, pielęgnowaniem ogrodów. Pani Boguszyńska urodziła dwie córki:
Marylę i Bogumiłę i czterech
synów: Stanisława, Kazimierza,
Andrzeja i Romana. Ma osiem
wnuczek i dziewięciu wnuków. Doczekała się aż 25 prawnucząt. W
swoim wieku stara się nie przemęczać i przeważnie przebywa w
domu. Słucha radia i prowadzi rozmowy z domownikami.
Obu najstarszym mieszkankom
Śmiłowa życzymy 100 lat i więcej
w zdrowiu i radości.
PK
GRALI W KOPA
W sobotni wieczór, 4 lutego, 140 miłośników gry w kopa spotkało się
w Poniecu na II Turnieju Kopa o Puchar Dyrektora GCKSTiR.
Rozgrywki rozpoczęły się o godzinie 19 i trwały do północy. Głównym
zwycięzcą turnieju został Albin Pudlicki z Leszna, który z rąk dyrektora
Macieja Malczyka odebrał rower i pamiątkowy puchar.
Wyniki turnieju:
1. Albin Pudlicki 23 pkt. - 166 pkt. małych
2. Stefan Galon 22 pkt. - 149 pkt. małych
3. Krzysztof Jankowski 21pkt. - 159 pkt. małych
4. Zdzisław Kurasiak 21 pkt. - 133 pkt. małe
5. Antoni Nowicki 21 pkt. - 125 pkt. małych
6. Mieczysław Duda 21 pkt. - 121 pkt. małych
7. Kazimierz Jastrzębski 19 pkt. - 130 pkt. małych
8. Zdzisław Majorek 19 pkt. - 100 pkt. małych
9. Zdzisław Mehr 19 pkt. - 87 pkt. małych
10. Stefan Tomaski 19 pkt. - 82 pkt. małe
Organizatorzy turnieju dziękują wszystkim, którzy pomagali w przygotowaniu imprezy i zakupili nagrody dla uczestników. Są to: GCKSTiR w
Poniecu, SARKUZ Instalacje s. c. Stefan Sarnecki, Piotr Kuziel, BINAL Albin Zieliński, 4LAN - Rydzyna, AGROMIX Rojęczyn, Wojteczek Andrzej,
Stanisław Dworzyński, Marek Juskowiak.
PK
[ 14 ]
HOROSKOP
Baran 21.03-19.04
W nadchodzących dniach wolne
panie mają szansę zdobyć serce
upragnionej osoby. W stałych związkach trochę zamieszania, ale będzie
dobrze. W pracy pojawi się ktoś nowy.
Finanse dobre.
Byk 20.04-20.05
Nie przenoś złych humorów na
najbliższych. Więcej możesz uzyskać
prosząc ich o pomoc i radę. Uważaj
na zdrowie, bo zimowe mrozy mogą
zaszkodzić Twojej kondycji. W pracy
więcej obowiązków.
Bliźnięta 21.05-21.06
Zamarzy Ci się wielka, romantyczna miłość. Bądź ostrożna i nie daj
się uwieść podrywaczom. Zwłaszcza
jeśli właśnie wybierasz się na urlop w
nieznane. Czekaj na dobrą wiadomość zawodową.
Rak 22.06-22.07
Pomimo zimnej aury gwiazdy
sprzyjają gorącym wyznaniom. Spodziewaj się pierścionka. W pracy szykują się zmiany. Dodatkowe dochody
są w zasięgu Twoich możliwości.
Zdrowie w normie.
Lew 23.07-22.08
Jeszcze przez kilka dni będziesz
myśleć o zabawie. Nawiążesz ciekawe znajomości. Ale w drugiej połowie miesiąca czeka Cię prawdziwa
harówka. No i nie ma szans na podwyżkę.
Panna 23.08-22.09
Zachowaj ostrożność. Nie ufaj
plotkom i nie pozwól, by ktoś Tobą
manipulował. W pracy bez zmian, ale
dopilnuj wszystkiego osobiście. Czekaj na ważną wiadomość od bliskich.
Waga 23.09-22.10
Właśnie teraz poznasz interesujących ludzi i kto wie, może nawet się
zakochasz. Warto posłuchać serca.
Dbaj o zdrowie, zwłaszcza o kręgosłup. Gwiazdy mówią o przypływie gotówki.
Skorpion 23.10-21.11
Masz powodzenie i będziesz wiedzieć, jak z tego skorzystać. Samotne
Skorpiony mają szansę na miłość od
pierwszego wejrzenia. Na drugą połowę miesiąca zaplanuj urlop.
Strzelec 22.11-21.12
Praca przestanie Ci sprawiać
przyjemność. A to znak, że powinnaś
odpocząć. Może wyjazd na kilka dni?
Odezwij się do bliskich, czekają na
sygnał od Ciebie. Skontroluj zdrowie.
Koziorożec 22.12-19.01
Najbliższe tygodnie to dobry czas
dla Ciebie. Nawiążesz nowe znajomości i łagodzisz stare nieporozumienia. Bądź jednak cierpliwa, zwłaszcza
w relacjach służbowych. Oczekuj dobrej wiadomości z daleka.
Wodnik 20.01-18.02
Nie marnuj czasu w sprawach zawodowych. Zasada „jakoś to będzie”
nie opłaca się. Pokaż, co naprawdę
potrafisz. Prywatnie - pamiętaj, że
ktoś czeka na sygnał od Ciebie. Zadbaj o stawy.
Ryby 19.02-20.03
Szykują się zmiany zarówno w
pracy, jak i życiu prywatnym. W zasięgu ręki są też dodatkowe dochody.
Patrz więc na życie z większym optymizmem. W drugiej połowie miesiąca
oczekuj miłej wizyty.
WIEŚCI Z GMINY PONIEC
Kukurydziane
ciasteczka
Krzyżówka
z nagrodą (na zdjęciu)
zestaw kosmetyków
Rzymski bóg
wojny
Służba na statku
Narzędzie grawera lub
rzeźbiarza
2
4
5
Żołnierz lżejszej
jazdy z XVI-XVII
w. w dawnym
wojsku polskim
Koczownik
turecki
Część nóg nad
kolanami
Trzewik
lub sandał
8
10
3
6
Dawny potasowy
nawóz sztuczny
Narzeczony lalki
Barbie
1
Atrybut ministra
1
Zraz,
kotlet
1
„Wart pałaca” w
przysłowiu
Pomieszczenie
dla świń
Przytoczenie cudzej wypowiedzi
Duża kość podzi- Opera Verdiego
wiana przez
na otwarcie Kasrokę
nału Sueskiego
Mały młody lasek
Napój bogów
greckich
na Olimpie
2
9
3
3
7
9
Adela dla
koleżanek
4
4
5
10
6
5
6
7
3
8
Rozwiązanie powstanie po przeniesieniu liter oznaczonych cyframi od 1 do 10 do
odpowiednich kratek poniżej. Prawidłowe rozwiązanie należy przepisać na kartkę i wysłać lub dostarczyć do Gminnego Centrum Kultury w Poniecu. Rozwiązanie można też
przesłać e-mailem na adres [email protected]. Prosimy pamiętać o podaniu
imienia, nazwiska i adresu zamieszkania. Wśród nadawców prawidłowych odpowiedzi
wylosujemy nagrodę. Na rozwiązania czekamy do 10 marca. Rozwiązanie poprzedniej krzyżówki brzmiało ŻYCZYMY FERII ZE ŚNIEGIEM. Nagrodę wylosowała
AGNIESZKA RITTER - MAĆKOWIAK. Zapraszamy do GCKSTiR po odbiór nagrody.
Marchew w innej roli
Marchewka jest źródłem wielu
cennych substancji odżywczych. niezwykle pożyteczny dla organizmu jest
zwłaszcza zawarty w niej beta - karoten, który zwalcza wolne rodniki i w organizmie przekształca się w witaminę
A.
Zarówno dorośli, jak i dzieci coraz
więcej czasu spędzają przed komputerem. Wielogodzinne wpatrywanie
się w ekran nie jest obojętne dla oczu.
Przed szkodliwym promieniowaniem
może przynajmniej częściowo uchronić nas odpowiednia dieta. Otóż powinniśmy jadać produkty obfitujące w
witaminy: A, C i E. Witamina A zapobiega zwłaszcza złemu widzeniu wieczorem. Chroni przed podrażnieniami
oczu, zaczerwienieniami, a nawet
przed ich chorobami. A zatem koniecznie powinniśmy jadać warzywa i
owoce w kolorach żółtym i pomarańczowym. A więc morele, dynię, no i
oczywiście marchew. Marchew najlepiej przegryzać przed komputerem. I
przyjemnie, i zdrowo.
No i jeszcze o marchewce w roli
kosmetyku. Już samo picie soku z
marchwi nadaje cerze zdrowy, brzoskwiniowy odcień. Ale z marchwi
Ten przepis jest tak prosty, że
ciasteczka upieką nawet mało doświadczone gospodynie. A polecamy je wszystkim, którzy lubią
ciasta chrupiące, o nieco innym
smaku.
Trzeba utrzeć 10 dag masła z
1/3 szklanki cukru. Kiedy masa
maślana będzie puszysta, wbijamy
jedno jajko i dokładnie ucieramy.
Jedną szklankę mąki przesiewamy
i mieszamy z łyżeczką proszku do
pieczenia. Dodajemy 10 dag pokruszonych płatków kukurydzianych i wszystko dokładnie
mieszamy. Możemy też dodać trochę rodzynków lub innych bakalii.
Dużą łyżką wykładamy ciasto na
natłuszczoną lub wyłożoną pergaminem blachę, lekko spłaszczamy
ciastka i pieczemy je około 20
minut w temperaturze 180 stopni.
Można je też posmarować polewą
czekoladową. Ciasteczka są doskonałe nawet po kilku dniach.
(: (: HUMOR :) :)
Nauczycielka zadała wypracowanie na temat „Kim będziesz, jak
dorośniesz?”. Jaś napisał: „Najpierw będę lekarzem, jak chce
tata, później będę prawnikiem, bo
tak chce mama, a na koniec kominiarzem, bo mi się też coś od życia
należy”.
xxx
Kowalski ogląda w telewizji program przyrodniczy, w którym spiker mówi: „Pandy mają ich 16,
rekiny 100, a u człowieka norma to
32 zęby”. Mężczyzna podrywa się
z fotela i przerażony wrzeszczy:
- O kurczę, jestem pandą!
xxx
Rozmowa znajomych :
- A ty wiesz, że w Ameryce co 4
minuty jedna kobieta jest potrącona przez samochód?
- Coś takiego! Ciekawe, dlaczego ci wszyscy kierowcy aż tak
uwzięli się na tę biedaczkę?!
można też robić cenne maseczki.
Jeśli chcemy twarz oczyścić, należy
ugotować do miękkości sporą marchew i niezbyt dużą rzepę. Gdy wystygną, utrzeć je na papkę i nałożyć
na buzię na około 15 minut. Potem
oczywiście zmyć maseczkę letnią
wodą. A gdy myślimy o odżywieniu
skóry, musimy zemleć pół szklanki
płatków owsianych i dolać do nich
świeżego soku z marchwi. Do tej gęstej papki trzeba dodać kilka kropli
oliwy z oliwek i maseczka będzie gotowa. Jeśli natomiast zamierzamy
naszą twarz i szyję nawilżyć, wystarczy wycisnąć sok z dwóch marchwi,
zamieszać z trzema łyżkami twarogu
i łyżką siemienia lnianego. A potem
nałożyć na twarz. Będzie ujędrniona i
odżywiona. Spróbujmy!
I Mistrzostwa Gminy Poniec
w Narciarstwie Zjazdowym
WIEŚCI Z GMINY PONIEC
I Mistrzostwa Gminy Poniec w Narciarstwie Zjazdowym, które
zostały przeprowadzone na stoku Nartorama w Zieleńcu okazały się przysłowiowym strzałem w dziesiątkę.
32 uczestników - 22 mężczyzn
i 10 kobiet rywalizowało podczas
zorganizowanych przez Gminne
Centrum Kultury Sportu Turystyki i
Rekreacji zawodach narciarskich.
Po raz pierwszy w powiecie gostyńskim zorganizowano tego typu
imprezę, podczas której amatorzy
narciarstwa mogli sprawdzić swoje
umiejętności w bezpośredniej rywalizacji. Impreza zgromadziła na
starcie nie tylko reprezentantów
gmin Poniec, ale także narciarzy z
m.in. Gostynia, Kościana czy Bojanowa.
Zawody wzorowane na imprezach mistrzowskich polegały na
dwukrotnym przejeździe na specjalnie wyznaczonej trasie. O zwycięstwie
decydowała
suma
uzyskanych czasów.
Po podsumowaniu okazało się,
że pierwszymi Mistrzami gminy
Poniec w Narciarstwie Zjazdowym
zostali Robert Zieliński z Ponieca
oraz Bernadeta Golańska z Pomykowa, którzy otrzymali pamiątkowe
statuetki i nagrody rzeczowe.
Drugie i trzecie miejsce zajęli
odpowiednio – w kategorii mężczyzn Tomasz Maćkowiak
i Robert Winiecki oraz w kategorii kobiet Paulina Zielińska i Violetta Maćkowiak.
Oprócz zwycięzców organizatorzy nagrodzili dwóch narciarzy –
Klaudię Bartków i Józefa Idowiaka
– odpowiednio najmłodszego i
najstarszego uczestnika Mistrzostw.
Po ogłoszeniu oficjalnych wyników i wręczeniu nagród wszyscy
uczestnicy zawodów oraz kibice
wybrali się na wspólnego grilla.
Gorąca herbata, kiełbaska z
ogniska doskonale podsumowały
dzień pełen wrażeń.
GCKSTiR składa serdeczne
podziękowania Szkole narciarskiej
LE-SKI za profesjonalne przygotowanie stoku i przeprowadzenie zawodów.
Obszerna foto-relacja z zawodów
dostępna
na
stronie
internetowej
GCKSTiR
–
www.gckstir.poniec.pl
[ 15 ]
SZCZEGÓŁOWE WYNIKI
FERIE - FERIE - FERIE
[ 16 ]
W pierwszym tygodniu zimowych ferii w gminie Poniec
szereg atrakcji przygotowało
Gminne Centrum Kultury Sportu
Turystyki i Rekreacji z Pełnomocnikiem Burmistrza ds. Rozwiązywania
Problemów
Alkoholowych.
W poniedziałek 13 lutego w
Łęce Wielkiej odbył się Edukacyjny
Teatr Magii. Uczestnicy spotkania
mogli podziwiać umiejętności iluzjonistyczne Łukasza Podymskiego. Tego samego dnia na
obiekcie sportowo-rekreacyjnym
Orlik 2012 w Poniecu rozegrany
był Turniej Piłki Nożnej dla uczniów
szkół podstawowych. Najlepsza
była drużyna o nazwie Gumisie.
Wirtualny turniej gry w piłkę nożną
z kolei odbył się w środę, 15 lutego, w Kawiarence Internetowej.
Wzięło w nim udział 15 uczestników. Najlepszym graczem okazał
się Jakub Matuszewski. W czwartek, 16 lutego uczestnicy świetlic
terapeutycznych z gminy Poniec
wyjechali do kina i kręgielni w
Lesznie. Pierwszy tydzień ferii zakończyły dwudniowe zawody samochodów zdalnie sterowanych w
sali gimnastycznej Szkoły Podstawowej w Poniecu. Najlepszym kierowcą bolidu został Jakub
Piaszczyński. Ponadto codziennie
w okresie ferii prowadzone były zajęcia świetlicowe dla dzieci i młodzieży.

Podobne dokumenty

Wieści z Gminy Poniec

Wieści z Gminy Poniec rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Gostyniu. – Przestępczość utrzymuje się na

Bardziej szczegółowo