pobierz plik

Transkrypt

pobierz plik
BERLIN ZDOBYTY s.26
SPIS TREŚCI
Co z tą eurokasą?
8
Co utrudnia życie
przedsiębiorcom
20
Jak Cię słyszą
tak Cię widzą
32
Wirtualna twarz firmy
36
Mowa do sukcesu
48
Dobrze ubrana
bizneswoman
52
Iwona Bolażkiewicz
Piotr Tolko
Szanowni Państwo, Koleżanki i Koledzy!
Kto robi „wiochę” ze Szczecina i województwa? Dlaczego ciągle źle jesteśmy postrzegani w kraju?
Oczywiście klasykiem był wątpliwej sławy były prezydent Szczecina – on nie tylko
zresztą robił, ale i mówił tak o naszym mieście, o stolicy województwa.
Ale mam kilka nowych typów.
Na początek kilku naszych czołowych parlamentarzystów – swarliwych, kłótliwych,
obrażających siebie nawzajem i wszystkich wokół, obrażających się na krytykę i
odmienne opinie. Dla nich dobro ich partii jest nadrzędne nad dobrem ogółu. Nie
potrafią usiąść razem i rozmawiać. Walka ponad wszystko. Za nasze zresztą pieniądze.
Nazwisk litościwie wymieniać nie będę, bo i tak wszyscy wiedzą o kogo chodzi.
Wysoko na mojej liście sytuuje się Urząd Marszałkowski.
Oto podczas półtoragodzinnej prezentacji województwa podczas Dni Województwa
Zachodniopomorskiego we Wrocławiu, nazwa Szczecin padła jeden jedyny raz. Jak się
okazało, najważniejsze miasta to Koszalin, Mielno i Kołobrzeg. Do podpisania umowy
o współpracy z wojewódzką Dolnośląską Izbą Gospodarczą pan marszałek wyznaczył
niewielką – niewiele znaczącą na mapie Zachodniopomorskiego – Koszalińską
Izbę Przemysłowo-Handlową. W końcu pochodzenie zobowiązuje. Gratuluję. Tak
zresztą jak i tego, że przez pół roku nie znalazł czasu na spotkanie z przedstawicielami
Północnej Izby Gospodarczej. Organizacji, której członkowie zatrudniają ok. 75 000
osób. A chcieliśmy rozmawiać o pomocy dla małych i średnich przedsiębiorstw, o niedoróbkach w regulaminach, a nawet założeniach konkursów w ramach Regionalnego
Programu Operacyjnego, no i zwyczajnie po prostu poznać się. A przypomnę, przedstawiciele Izby pracują społecznie, czyli za swoje. Zarząd Województwa za pieniądze,
czyli również za nasze.
Gratulację składam też urzędnikom ze Szczecina.
Przez wiele lat Baszta Siedmiu Płaszczy straszyła swą ruiną i wysypiskiem śmieci
wokół. To nie przeszkadzało. Ale ścigają poprzez sądy przedsiębiorcę, który Basztę
kupił, wyremontował, zagospodarował teren wokół, udostępnia ją turystom. Za co?
Za podświetlane litery z informacją o firmie. Wysypisko było bardziej estetyczne.
Można by tak jeszcze długo wymieniać. Mają Państwo zapewne również swoje typy. Na
jakiś czas zawiesiliśmy konkurs na „Szkodnika Roku”, który cieszył się wielkim zainteresowaniem. Może by go reaktywować? Ale teraz proponowałbym wybierać „Wiochmena Roku”. W końcu „wioska z tramwajami zobowiązuje”. Co Państwo na to?
PS. Mam również typy na „antywiochmenów”. Szkoda, że ciągle ci sami. Andrzej
Wojciechowski – burmistrz Goleniowa. To człowiek, który naprawdę wie co robi i
dlaczego. Mirosław Miketyńsk – prezydent Koszalina. Za to samo, ale szczególne uznanie za próbę zainstalowania prywatnego szpitala w Koszalinie. No i prezydent Szczecina – Piotr Krzystek. Wizja i marka Szczecina. Wreszcie jakaś koncepcja, pierwsza
od ponad stu lat. Gratuluję. Szczerze.
Dariusz Więcaszek
Prezes Północnej Izby Gospodarczej
Artur Gnat
Daniel Czapiewski
Małgorzata Kowalik
mgr Jolanta Gramczyńska
Wydawca:
Północna Izba Gospodarcza Media Sp. z o.o.
Al. Wojska Polskiego 164, 71-335 Szczecin
www.izba.info, e-mail: [email protected]
Redaktor naczelny: Marcin Łubian
Nr 1 (lipiec 2008)
Opracowanie graficzne i skład:
Studio CALLIOPE - www.calliope.com.pl
Druk: Zapol
Nakład: 3500 egz.
Północna Izba Gospodarcza nie ponosi
odpowiedzialności za treść zamieszczonych ogłoszeń,
reklam i opinii oraz zastrzega sobie prawo skracania i
adiustacji tekstów. Poglądy wyrażone w Magazynie są
poglądami autorów tekstów i w żadnym przypadku
nie mogą być utożsamiane z oficjalnym stanowiskiem
Północnej Izby Gospodarczej.
KRÓTKO
IZBA W HONG KONGU
Shenzhen i Hong Kong to jedne z najszybciej rozwijających się miast na świecie, stanowiące fundament biznesowy ogólnoświatowej gospodarki. Miasta wypełniają przepiękne i olbrzymie wieżowce mierzące nawet 420 metrów. Dzięki minimalnym podatkom, zachęcającym zagraniczne koncerny do olbrzymich inwestycji, rozwój ekonomiczny jest wprost nieprawdopodobny. W latach 1991-2000 wzrost przemysłu wysokiej technologii w
Shenzhen wyniósł 53,3% rocznie i zwiększył się w tym okresie 46,6 razy! Chcąc umożliwić Państwu pozyskanie nowych kontrahentów na rynku azjatyckim, firma zrzeszona w Północnej Izbie Gospodarczej - Centertech, organizuje wyjątkową misję biznesowo-turystyczną do Shenzhen i Hong
Kong’u. Wyjazd odbędzie się w drugiej połowie sierpnia, a w programie, oprócz zwiedzania, przewidziane są również spotkania biznesowe z przedstawicielami kilkudziesięciu firm z różnych branż oraz wizyta w chińskiej fabryce.
Wszystkie zainteresowane osoby prosimy o kontakt z Magdaleną Tarasiuk, tel. 091 486 07 65 wew. 24, [email protected]
LETNIA AKCJA KRD
Rzetelna Firma - to nowa kampania społeczna
Krajowego Rejestru Długów, która ma
promować etyczne postawy w biznesie. KRD
rozpoczął wysyłanie do 300 tysięcy wyselekcjonowanych polskich firm plastikowych,
podobnych do bankomatowych, kart z unikalnym, szesnastocyfrowym kodem, który pozwala na wydrukowanie ze strony www.krd.pl
Certyfikatu Rzetelności. Udział w programie
jest całkowicie bezpłatny i może w nim wziąć
udział każdy przedsiębiorca, który nie figuruje
w KRD jako dłużnik.
Jak zgłosić swój udział w programie ?
Udział w programie Rzetelna Firma oraz
wygenerowanie dowolnej liczby Certyfikatów
Rzetelności jest bezpłatne.
Przedsiębiorcy, którzy nie korzystają jeszcze z
bazy KRD, mogą zamówić rozmowę z konsultantem poprzez wypełnienie formularza
kontaktowego na stronie internetowej www.
krd.pl. We wskazanym w formularzu terminie
konsultant oddzwoni i szczegółowo odpowie
na wszystkie pytania związane z programem.
Firmy, które korzystają już z usług KRD, mogą
po prostu zalogować się w serwisie KRD i
zaznaczyć oświadczenie o akceptacji warunków regulaminu.
4
NOWE OSIEDLE TOMASZEWICZ DEVELOPMENT
Firma Tomaszewicz Development rozpoczęła kolejny etap budowy osiedla Glinki, położonego na
niewielkim wzniesieniu u zbiegu ulic Nehringa i Szosy Polskiej, z którego rozciąga się piękny widok
na jezioro Dąbie. Inwestycja stanowi 9 budynków wielorodzinnych z mieszkaniami o powierzchni
od 30 mkw. do 85 mkw.. Architekturę budynków zdobią efektowne detale nadające całości wyszukany i elegancki wygląd. Projekt zagospodarowania osiedla gwarantuje mieszkańcom komfort oraz
wygodę. Dwa pierwsze budynki zostaną oddane do zasiedlenia już w przyszłym roku.
SUKCESY
MARKA GODNA ZAUFANIA
Konia z rzędem temu, kto wymyśli lepszy sposób oceny jakości usług niż
opinie klientów. Tym większy szacunek budzi fakt, że w takiej właśnie ocenie Agencja Reklamowa Anny Turkiewicz uznana została za numer 1 w
Polsce.
Agencja Reklamowa Anny Turkiewicz to rodzinna firma, prowadzona przez
małżeństwo Annę i Andrzeja Turkiewicz. Jej silną pozycję rynkową rokrocznie potwierdzają branżowe zestawienia i rankingi.
Raport Agencje Reklamowe i Domy Mediowe, przygotowywany cyklicznie
przez magazyn Media & Marketing Polska, jest najważniejszym i najbardziej
oczekiwanym opracowaniem branżowym w Polsce. Jego stałym elementem jest prezentacja wyników badania, które Millward Brown SMG/KRC
przeprowadza wśród marketerów, oceniając poziom ich zadowolenia ze
współpracy z agencjami reklamowymi. W tegorocznej edycji badania Agencja Reklamowa Anny Turkiewicz otrzymała najwyższą ocenę ogólnej satysfakcji klientów. Przedstawiciele firm współpracujących z agencją bardzo wysoko
ocenili AT także za znajomość rynku i staranność rozliczeń budżetowych,
twierdząc przy tym, że usługi agencji warte są inwestowanych w nią pieniędzy.
W komentarzu do wyników, redakcja Media & Marketing Polska uznała oceny zebrane przez agencję AT za „entuzjastyczne”.
Zanim jeszcze przebrzmiały echa raportu M&MP, na rynku pojawiło się
kolejne branżowe zestawienie. Magazyn ekonomiczny Home&Market, w
swoim majowym wydaniu, opublikował 13. edycję Klienckiego Rankingu
Agencji Reklamowych. Podobnie jak w przypadku M&MP, także tu podstawą
oceny agencji było badanie satysfakcji klientów. Kolejny raz Agencja Reklamowa Anny Turkiewicz otrzymała wysokie noty, w tym między innymi
maksymalne oceny za efektywność działań i know-how. Łączna ocena
uplasowała agencję na 3. miejscu w kategorii agencji niesieciowych (jest
to powtórzenie wyniku z ubiegłego roku) oraz na 5. – wśród ogółu agencji
działających w Polsce.
Tak wysokie pozycje w dwóch najnowszych niezależnych zestawieniach
branżowych stanowią jednoznaczne potwierdzenie, że własna droga, jaką
obrała Agencja Reklamowa Anny Turkiewicz, jest właściwa.
NOWA JAKOŚĆ INTERCITY
PKP Intercity SA obsługująca tzw. najwyższy sektor
kolejowych przewozów pasażerskich, do których
zaliczają się pociągi EuroCity, InterCity, ekspresowe
i TLK, rozpoczyna realizację programu modernizacji taboru. Spółka ma w najbliższych planach
m.in. zakup 20 pociągów zespolonych, wielosystemowych dostosowanych do prędkości 200 km/h,
zakup 36 elektrycznych zespołów dalekobieżnych
dostosowanych do prędkości 160 km/h i modernizację 380 szt. wagonów osobowych. PKP
Intercity jest prawdziwą wizytówką zmian, jakie
obejmują kolej.
KOLEJNY SUKCES
KLINIKI HAHS
Dr Joanna Hahs-Gaborska ze
szczecińskiej Kliniki Implantologii
i Ortodoncji HAHS jest pierwszym
w Polsce lekarzem dentystą, który
w Niemczech uzyskał tytuł Specjalista Implantolog (oryg. Spezialist Implantologie). Lekarz starający
się o specjalizację musi spełniać
wysokie wymagania. Egzaminy
końcowe zdawane są w Niemczech przed komisją złożoną z
profesorów zrzeszonych w DGZI
(Deutsche Geselschaft für Implantologie).
Komisja szczegółowo weryfikuje
umiejętności i wiedzę zdobytą w
renomowanych ośrodkach naukowych w Niemczech i Szwajcarii
oraz wieloletnie doświadczenie
z zakresu implantologii.
Gratulujemy!
5
KRÓTKO
UNIKALNE MONETY Z SEDINĄ
Stowarzyszenie „Kupcy dla Miasta Szczecina” pod patronatem Prezydenta Miasta Szczecina oraz Prezesa Północnej Izby Gospodarczej
stworzyło unikatową kolekcję monet z wizerunkiem pomnika Sediny. Dla wszystkich kolekcjonerów oraz miłośników dawnego Szczecina,
jak też dla gości i kontrahentów firmy, „dukaty Sediny” będą pięknym i pamiątkowym prezentem.
W sprzedaży znajdują się:
Komplet 3 „medali Sediny” – talar srebrny, dukat złoty i talar patynowany – w etui z certyfikatem, numerowanych (złoto i srebro), z oznaczeniem kruszcu, z którego zostały wyprodukowane – emisja 2008 rok.
- dukat złoty – metal Au 986, średnica 21 mm, waga 3,6 g, nakład 100 szt. numerowane,
- talar srebrny – Ag 925, średnica 40 mm, waga 28 g, nakład 500 szt. numerowane,
- talar patynowany – mosiądz srebrzony, średnica 40 mm, waga 26 g, nakład 3000 szt., nie numerowane.
Cena kompletu 2.000 zł brutto.
Talar srebrzony z certyfikatem numerowany cena 250 zł/szt. brutto.
Talar patynowany cena 50 zł/szt. brutto.
Uzyskane środki ze sprzedaży „dukatów Sediny” są przeznaczane na odbudowę kompozycji Figuralnej Fontanny Sedina w skali 1:4 oraz
w skali 1:1. Ta piękna rzeźba będzie stałą i niezwykłą dekoracją Szczecina niespotykaną w żadnym mieście w Polsce.
Monety można zamawiać u Ryszarda Staniaka (601 704 053) oraz Genowefy Piwońskiej (601 772 770)
SUKCESY
KOMUNIKACJA,
WIZERUNEK,
AUTOPREZENTACJA
27 maja odbyło się szkolenie „Komunikacja nie ma z nami łatwo, czyli dlaczego
nie zawsze nas rozumieją”, które specjalnie dla Państwa poprowadził znany
prezenter telewizyjny Tomasz Kammel.
W szczelnie wypełnionej sali restauracji
Valentino-Ristorante, uczestnicy dowiedzieli się wielu interesujących zagadnień
związanych z komunikacją, wizerunkiem
i autoprezentacją. Uczestnicy byli wyraźnie
zadowoleni ze szkolenia i wystawili
mu bardzo wysoką ocenę. Dziękujemy
za pomoc przy organizacji szkolenia
restauracji Valentino-Ristorante oraz firmie WGN Nieruchomości Litwiniuk s.c.
NAJLEPSZY PRACODAWCA
Firma SGI Baltis w prestiżowym rankingu – Najlepszy Pracodawca
2008 – zajęła IV pozycję, ustępując pola tylko międzynarodowym korporacjom: Cisco, American Express, Microsoft.
Badania te są prowadzone w Polsce od 3 lat przez uznaną w świecie
firmę Hewitt Associates. W tegorocznej edycji zbadano ponad 30 000
pracowników z kilkuset firm.
Badanie Najlepsi Pracodawcy 2008 odbiło się szerokim echem w polskich mediach.
Grzegorz Kawecki, wiceprezes SGI Baltis: Jednym z kluczowych elementów niezbędnych do zbudowania zaufania i lojalności pracowników
firmy budowlanej jest zagwarantowanie im bezpieczeństwa. Firmie SGI
Baltis zależy zarówno na budowaniu mieszkań, jak i na zapewnieniu
pracownikom bezpiecznych warunków podczas ich codziennej pracy.
Chcemy, aby oni sami o to dbali. Dlatego wprowadzamy takie programy
jak “Zabezpiecz swoje wakacje”. W ramach tego programu pracownicy
budów spełniających najwyższe wymogi bezpieczeństwa i higieny pracy
mają możliwość zdobywania cennych nagród. W tym roku będą to dodatkowe fundusze na wyjazdy wakacyjne. Firma chętnie też pomaga w
kształceniu swojej kadry. Poza szkoleniami i kursami, które oferujemy
naszym pracownikom, pomagamy chętnym osobom podjąć studia podyplomowe, np. z zakresu zarządzania jakością.
7
DOTACJE
Co z tą euro k
Konkursy oraz zawieranie umów z beneficjentami na unijne dotacje zostały
w województwie zachodniopomorskim wstrzymane 30 kwietnia br. Miesiąc
później marszałek województwa Władysław Husejko ogłosił, że nie będzie
kontynuacji naboru, a ponowne ogłoszenie konkursu. Później podano, że nastąpi
to w czerwcu. Okazuje się jednak, że dopiero 16 lipca zarząd województwa
postanowi, jaką wybierze datę w sprawie daty.
8
NOWOŚĆ Z SZEŚCIOLETNIM STAŻEM
To, że coś jest nie tak z naszym prawem,
wiedziano od dawna. Bruksela po raz pierwszy zwróciła Polsce uwagę już w 2002 r. i
powtórzyła ostrzeżenia trzy lata później.
Kolejne rządy, włącznie z obecnym,
zbagatelizowały ostrzeżenia. Skutek jest taki,
że dziś zagrożone są nie tylko inwestycje
drogowe, ale cały proces pozyskiwania unijnych funduszy na inwestycje. Przy czym
najbardziej na te, które wymagają prowadzenia prac budowlanych i posiadania
pozwolenia na budowę.
NIKT NIE CZYTAŁ PRZEPISÓW
Zarząd województwa zachodniopomorskiego debatował na ten temat 30 kwietnia.
Wówczas podjęto uchwałę zawieszającą
konkursy w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Zachodniopomorskiego na lata 2007–2013.
Stało się to równo miesiąc po tym, jak
marszałek uroczyście ogłosił konkurs o
dofinansowanie projektów w ramach RPO
WZ dla poddziałań 1.1.1 i 1.1.2. Wówczas
chwalono się, że jesteśmy jednym z pierwszych regionów, który to zrobił, i również
jako pierwszy te konkursy odwołał.
Marszałek Województwa Zachodniopomorskiego
Władysaw Husejko
kasą?
W
szystko zaczęło się 29
kwietnia, gdy okazało
się, że Unia Europejska
stwierdziła niedostosowanie polskiego prawa
do unijnych uregulowań w dziedzinie ochrony środowiska. Zagroziła nawet oddaniem sprawy do Europejskiego Trybunału
Sprawiedliwości.
Zachodniopomorski
Urząd Marszałkowski wstrzymał jako pierwszy w Polsce konkursy.
Zastanawiające w tej sprawie jest to, że na
tak ważnych stanowiskach, na których
decyduje się o milionach pomocy unijnej,
nikt nie zwrócił uwagi na fakt niedostosowania polskiego prawa do wymagań unijnych. Gdyby to zrobiono, wystarczyłoby
odpowiednio sformułować zastrzeżenia i
dziś zachodniopomorscy przedsiębiorcy
nie czekaliby na termin nowych konkursów,
a na konkretne pieniądze.
– W związku z tym, że Komisja Europejska
stwierdziła niezgodność prawa polskiego z
prawem wspólnotowym oraz z zaleceniem
Ministra Rozwoju Regionalnego o niestosowaniu przepisów prawa polskiego w zakresie oceny oddziaływania na środowisko
inwestycji wspieranych ze środków europejskich, pojawił się problem oceny zgodności
projektów z prawem – tak brzmiało oficjalne stanowisko zarządu województwa,
ogłoszone przez Bognę Bartkiewicz, p.o.
rzecznika prasowego marszałka.
– Dlatego zawieszony zostaje nabór wniosków
w ogłoszonym 31 marca 2008 r. konkursie o
dofinansowanie projektów.
Przypomnijmy, że Unia zarzuciła Polsce
w szczególności nieprawidłowe transponowanie do polskiego porządku prawnego
pojęcia „zezwolenia na inwestycję” oraz
jego umiejscowienie w chronologii polskiego procesu inwestycyjnego.
– Komisja Europejska przywiązuje ogromną
wagę do zgodnie z prawem unijnym przeprowadzanych ocen oddziaływania inwestycji na środowisko – tłumaczyła Bartkiewicz. - Dlatego konsekwencją pozostawania
w sporze z Komisją Europejską w powyższej
kwestii będzie brak akceptacji projektów finansowanych ze środków unijnych w ramach
całej perspektywy 2007–2013.
NIKT NIE CZYTAŁ PRZEPISÓW?
Minister Rozwoju Regionalnego przygotowuje od dawna zmiany w Wytycznych
MRR. Mają wskazać beneficjentom, jak
postępować w okresie przejściowym, czyli
do czasu znowelizowania polskich przepisów.
Te zaś, jak uważa Marcin Szmit, dyrektor Wydziału Zarządzania Regionalnym
Programem Operacyjnym w Urzędzie
Marszałkowskim, nie zostaną wprowadzone wcześniej niż za kilka miesięcy. Sama
zaś zmieniona ustawa ma być konsultowana
ze służbami Komisji Europejskiej po to, by
uzyskać pozytywną opinię.
W przyjętych przez Zachodniopomorski Komitet Monitorujący kryteriów
wyboru projektów jest zapis o zgodności
przedsięwzięć z prawem europejskim. W
tym z Dyrektywami Siedliskową i Ptasią.
A to właśnie do transpozycji obu dyrektyw
ma zastrzeżenia Komisja Europejska.
Nikt więc w Komitecie nie czytał przepisów
unijnych? Nikt z Urzędu Marszałkowskiego
nie zwrócił na to uwagi?
WSZYSCY OBIECUJĄ I TYLKO OBIECUJĄ
Ministerstwo zapowiada, że polskie prawo
zostanie zmienione do końca roku. Podaje
się też przybliżony czas nowelizacji ustawy
o ochronie środowiska na jesień 2008. Czy
są to realia czy pobożne życzenia?
Na stronach internetowych Ministerstwa
Rozwoju Regionalnego można przeczytać
informację nt. stanu przygotowań do uruchomienia programów. Lektura godna
polecenia, bo pokazuje, jak można proste
sprawy maksymalnie zbiurokratyzować, a
tym samym wydłużyć w czasie.
Jest tam też adnotacja, że rozpoczęcie
wdrażania środków przewiduje się na – i tu
uwaga – IV kwartał 2007 r. Przypomnijmy,
mamy już lipiec 2008 r. i nadal nic się nie
dzieje. Nasz marszałek dopiero – powtórzmy to – 16 lipca podejmie decyzje. Ile na
tych odwlekaniach stracą przedsiębiorcy,
tego chyba odpowiedzialni za RPO nie
biorą w ogóle pod uwagę.
9
DOTACJE
Postscrpiptum:
Decyzja marszałka
W środę, 21 maja 2008 r. zarząd województwa podjął decyzję o dalszych losach zawieszonych konkursów na dotacje unijne w ramach RPO.
Postanowiono, że nie będzie to kontynuacja ogłoszonego 31 marca naboru, a
ponowne ogłoszenie konkursu. Marszałek twierdzi, że tak jest bezpieczniej i nie naraża
przedsiębiorców na ewentualne komplikacje.
– Kontynuowanie wdrażania RPO w drodze odwieszenia ogłoszonych konkursów
doprowadziłoby do sytuacji, w której znaczna część wnioskodawców obciążona by
została dodatkowymi obowiązkami – tłmaczył marszałek Władysław Husejko.
– Musieliby dostarczyć nowe dokumenty, które stanowią podstawę do przeprowadzenia oceny projektu i przyznania mu dofinansowania.
Marszałek Województwa
Zachodniopomorskiego
Władysaw Husejko
Kilka dni po zawieszeniu konkursów zarząd
województwa zorganizował konferencję
prasową. Marszałek Husejko pytany o straty finansowe, które przyniesie zawieszenie
konkursów i już realizowanych inwestycji,
zasłonił się stwierdzeniem, że rozpoczęto
je zgodnie z obowiązującym w Polsce
prawem.
– Nie wyobrażam sobie, byśmy mogli je
wstrzymać – mówił o Polanowie i Drawie,
ale jakby też w kontekście pozostałych inwestycji, których wstrzymanie przyniesie
realne straty finansowe poprzez podrożenie
kosztów.
Po spotkaniu konsultacyjnym marszałków
w Warszawie marszałek ogłosił, że nowe
konkursy powinny być wznowione nie dalej
niż do końca czerwca”.
Jego zdaniem, nowe konkursy powinny być wznowione nie dalej niż do końca czerwca.
– Ten termin został zapowiedziany przez ministra – wyjaśnia Bogna Bartkiewicz, rzecznik marszałka. – Ma on zatwierdzić w tym okresie wytyczne, które pozwolą na dokonanie zmian kryteriów oceny projektów i pozwolą stworzyć procedury umożliwiające
uzupełnienie dokumentów o wymagania środowiskowe.
– Ten termin został zapowiedziany przez
ministra - wyjaśniała Bogna Bartkiewicz.
– Ma zatwierdzić w tym okresie wytyczne,
które pozwolą na dokonanie zmian kryteriów
oceny projektów. Pozwolą nam na stworzenie procedur umożliwiających uzupełnienie
dokumentów o wymagania środowiskowe,
które będą składane przez przedsiębiorców i
samorządowców.
Mamy lipiec. Niecierpliwi zaglądają na strony ministerstwa, gdzie pokazano aktualny
stan RPO dla poszczególnych województw i
liczą straty. Nikt im z urzędników nie zapłaci
za okres, gdy zostali pozbawieni możliwości
działania i zarabiania pieniędzy.
Iwona Bolażkiewicz
Zarzuty
Komisji Europejskiej
Komisja Europejska przysłała do Polski formalne zarzuty już w połowie
ubiegłego roku. Wykazała w nich, że
część przepisów w dziedzinie zamówień
publicznych jest niezgodna z unijnymi
przepisami i zasugerowała, że może to
mieć negatywny wpływ na inwestycje,
które współfinansuje Unia Europejska.
Stwierdzono, że wykonawcy projektów muszą być wybierani w drodze
zamówień publicznych oraz zagrożono, że naruszenie zasad unijnych grozi
nie tylko karą, ale nawet cofnięciem
dotacji.
SZCZECIN
Po co miastu wizja i m
Marka miasta. Niemal każdy rozumie to inaczej. Dla jednych jest to detal, dla
innych atmosfera, którą zapamiętuje na całe życie. Kraków kojarzony jest
z Sukiennicami, Kazimierz ze starą studnią na rynku, Warszawa z syrenką
i Pałacem Kultury, Poznań z koziołkami, Wrocław z rozmachem, Polakami zza
Buga i ich kołdunami, a Szczecin?
C
zy stolica Pomorza Zachodniego, prócz niezrealizowanych
wizji kolejnych zarządów miasta, może zaoferować turystom i inwestorom coś takiego,
co będzie ją wyróżniać spośród innych? Po
wojnie kojarzono miasto z Dzikim Zachodem.
Później chwalono przepiękną i wszechobecną
zieleń, które władze miasta skutecznie
12
przez lata niszczyły. Część osób pamięta, że
przełomowe lata 1956, 1968, 1970, 1980, 1981
i 1988 roku zaczęły się w Szczecinie. To mało,
jak na markę miasta.
zadaniem miasta jest nie tylko stworzenie
wygodnych warunków dla mieszkańców i inwestorów, ale zapewnienie im unikatowej atmosfery i wygody życia.
- Aby przekonać do siebie, miastu niezbędna jest
unikalna tożsamość, która będzie wyróżniać je
na tle innych – twierdzi Celina Skrobisz,
rzecznik prezydenta Szczecina. - Dziś więc
Co odróżni Szczecin od innych? Jaki element?
Antwerpia kojarzona jest jako światowa stolica
diamentów, Marsylia - to brama do Prowansji,
Oslo - kultura północy, Maribor - najstarsze
W rok później stawiano już nie na konkretne
produkty, a na port i morze. „Głos Szczeciński”
przedstawiając wyniki badań przeprowadzonych przez naukowców z Uniwersytetu
Szczecińskiego, pisał, że Szczecin jest nijaki,
a mieszkańcom i turystom nie kojarzy się ani
dobrze, ani źle. Naukowcy przez rok zbierali opinie, co sądzą o Szczecinie, wśród
mieszkańców miasta, turystów i inwestorów.
A wyniki?
- Większość szczecinian odpowiedziała, że
wizerunek miasta nie jest ani dobry, ani zły
– mówiła wówczas dr Joanna Hołub-Iwan
z Wydziału Zarządzania i Ekonomiki Usług
US. - Z punktu widzenia budowania marki to
bardzo zła odpowiedź.
Turystom wprawdzie podobały się nasze
parki oraz centra handlowe, ale narzekali na
wygląd i atmosferę miasta oraz brak imprez
kulturalnych. Nie najlepsze zdanie mieli też
inwestorzy, co podkreślił wówczas prof. Józef
Perenc, mówiąc o opieszałości władz, braku
strategii i upadku wielu firm.
- Wśród inwestorów jest jednak nadzieja na
zmianę - dodawał na pocieszenie.
marka?
winnice świata, Paryż – centrum kultury europejskiej, moda i wieża Eiffla na Polu Marsowym, Berlin – to nadal Mur Berliński i
stolica III Rzeszy oraz stolica najbogatszego
państwa, Hamburg - życie nad wodą, a Rotterdam – port, który robi największe wrażenie.
DWA SŁOWA PRZYPOMNIENIA
Trzy lata temu, gdy na łamach prasy trwała wielka dyskusja na temat marki Szczecina, szczecinianie wskazali na trzy marki miasta - spółkę
“Bosman” Browar Szczecin, unikalną wódkę
Starkę oraz Targowisko Turzyn. O wyborze
przesądził plebiscyt, który „Kurier Szczeciński”
zorganizował w letnie miesiące lipca i sierpnia.
Zabrakło miejsca dla szczecińskiej Pogoni, dla
Wałów Chrobrego, stoczni czy elewatora Ewa,
który przez wiele lat pokazywany był jako logo
pierwszej szczecińskiej telewizji.
CZY DZIŚ, PO DWÓCH LATACH,
COŚ SIĘ ZMIENIŁO?
- Szczecin podjął bardzo dojrzałą decyzję profesjonalnego stworzenia marki miasta i długofalowej strategii zarządzania nią – mówi
Celina Skrobisz. - Dzięki temu miasto będzie
miało szansę stać się silnym i wyraźnie zaznaczonym na mapie Polski i Europy.
Projekt realizuje wyłonione w przetargu konsorcjum firm Brand Nature Access i Corporate
Profiles Consulting. Główne efekty prac to diagnoza kondycji marki Szczecin, opracowanie
wizji i pozycjonowania marki, system identyfikacji wizualnej i elementów komunikacji
wizerunkowej oraz praktyczne wskazówki
działania dla efektywnego zarządzania marką.
Budowanie jej dla miasta jest niezwykle trudne
i skomplikowane. Budzi też skrajne emocje,
czego przykładem opinie po zaprezentowanych
wstępnych wynikach i małe zainteresowanie
wśród mieszkańców, czego przykładem jest pojawienie się tylko 35 osób na prezentacji marki.
Prezydent Piotr Krzystek przedstawił podczas
prezentacji nowe logo miasta, znaki graficzne i
slogany reklamowe, za pomocą których miasto
ma promować się na całym świecie jako Floating Garden, czyli Pływający Ogród.
- Bardzo mi się podobała koncepcja – powiedziała
wówczas Agnieszka Fader reprezentująca firmę
turystyczną, dodając: - Jest oryginalna, nowatorska, wstrząsnęła mną. Nareszcie wyszliśmy z
zaścianka.
Największe kontrowersje wzbudził znak marki z napisaną alfabetem fonetycznym nazwą
miasta.
13
MA BYĆ DOBRZE, ŚWIATOWO
I Z MYŚLĄ O PRZYSZŁOŚCI
Prezydentowi Szczecina podoba się jednak
to, co zrobiono. Jest dobrej myśli i uważa,
że miasto dostało impuls, który przyspieszy
jego rozwój.
- Marka to nie tylko logo – tłumaczy
Piotr Krzystek. - Jest to wizja, na której się
opiera miasto w swoim rozwoju. Wizja jest
odpowiedzią na potrzeby mieszkańców, sposobem na uruchomienie realnego i absolutnie
wyjątkowego potencjału Szczecina. Chodzi
o to, żeby wyznaczać cele. Wizja to jest
wyzwanie, wizja to jest zadanie. Szczecin
jest miastem zielonym i wyjątkowo przyjaznym dla mieszkańców. Dlaczego nie
mamy tego uwypuklić? Cieszę się, że rozwój
Szczecina idzie właśnie w tę stronę.
Bardzo rozsądnie i ze spokojem podszedł
do prezentowanej i kontrowersyjnej wizji
Michał Łuczak, przewodniczący sejmiku
samorządowego województwa.
- Sądzę, że celem strategów wizji było
wywołanie gorącej dyskusji na temat miasta
– i tak też się stało – mówi Łuczak i zaraz
dodaje: - Sukcesem wizji jest to, że dla niewielkiej liczby osób jest ona obojętna. Marka
podzieliła mieszkańców Szczecina. Jedni
są nią zachwyceni, inni zapalczywie markę
krytykują, wytykając błędy językowe lub
graficzne. Moja ocena jest bardziej neutralna,
przepełniona wiarą, że przedstawiona wizja
będzie urzeczywistniona w konkretnych projektach, które mają zabezpieczenie finansowe i są realizowane w określonym czasie.
Dlatego wizję należy uzupełnić konkretną i
realizowalną strategią, aby nie okazało się,
że przedstawiona marka była jedynie chwilowym show, opracowanym jedynie na potrzeby wywołania dyskusji o mieście.
Przewodniczącemu najbardziej podoba się
wizja miasta zielonego, wykorzystującego
jeziora i rozlewiska Odry. Mówi, że popiera ideę jednolitej identyfikacji graficznej
przystanków autobusowych, tramwajów czy
autobusów. Jego zdaniem spowoduje to, że
Szczecin będzie w końcu rozpoznawalny.
NADZIEJA I NIEPOKÓJ
ORAZ WĄTPLIWOŚCI
Nadzieja i niepokój – tak najkrócej można
ocenić doznania szczecinian po prezentacji wizji. Wielu osobom, które ją oglądały,
zabrakło konkretów. W tym wytycznych,
jak mamy dojść do wspaniałych domów
w kształcie kaktusów, tarasów nad wodą
i trawników, na których można by się
wylegiwać w słoneczne dni.
14
- To, co zobaczyliśmy, jest sympatyczną wizją
rozwoju urbanistycznego miasta i szkoda tylko, że nie nowatorską, abstrahując od tego
czy realną – uważa Artur Gnat - właściciel
Domu Marki Max von Jastrov. - Wizualizacje rozwoju Szczecina, pokazane podczas
kwietniowej prezentacji, bazowały na trendach modnych od paru lat. Projekty podobne
do tych, które mają być wizytówką Szczecina
za blisko pół wieku, są już dzisiaj realizowane.
Wspomnę chociażby wdrażaną koncepcję
miasta zwróconego do Wilii w Wilnie ze sztandarowym budynkiem muzeum autorstwa
Zaha Hadis, światowej sławy gwiazdy architektury. Na czym więc miałaby polegać siła
wizji, która pozwoli Szczecinowi wyróżnić
się od innych? Nie wiem. Nawet jeśli wizja
byłaby zrealizowana w 100 procentach, to w
najlepszym przypadku oznaczałoby to dotrzymanie kroku innym miastom w Europie.
Trudno mi mówić o planach urbanistycznych, bo nie jestem ani urbanistą, ani
architektem. Tak na marginesie, ciekawe czy
wizja ta była konsultowana z urbanistami.
- Wizję można zrealizować, albo nie –
mówi prezydent Krzystek i zapowiada, że
przemiana miasta rozpocznie się na wyspach Międzyodrza. Firma Howard Holdings zamierza tam zbudować nowoczesną
dzielnicę. Nową ikoną miasta zostanie
szklany budynek filharmonii, zaprojektowany przez hiszpańska pracownię.
Spokojnie podchodzą do wizji inni
specjaliści.
- Wizja marki Szczecina bez wątpienia jest
odważna – uważa Anna Turkiewicz. - To
dobrze, bo ta śmiałość przełamuje marazm
i niemoc, jakie dotychczas towarzyszyły promocji miasta. To nic, że wizji tej być może nie
uda się urzeczywistnić ze względu na skalę
niezbędnych zmian. Najważniejsze, że wizja
ta zmienia sposób myślenia o marce miasta
i oznacza koniec kompleksów. To naprawdę
duży krok.
Warunkiem stworzenia efektywnej marki
jest właściwe uchwycenie tożsamości miasta. Stąd praca nad określeniem kluczowych
elementów tożsamości marki powinna być
pochodną efektów wielu specjalistycznych
badań, analiz i konsultacji. Czy twórcom
wizji marki Szczecina to się udało?
marc.
Artykuł napisany na podstawie materiałów
przygotowanych przez:
Anna Dietl – Senior Consultant w firmie
Corporate Profiles Consulting (CPC), która
wraz z firmą BNA realizowała
projekt dla Miasta Szczecin.
ZDANIEM EKSPERTÓW
Artur Gnat - Dom Marki Max von Jastrov
Marka nie jest celem samym w sobie. Jest narzędziem, które inwestorowi (firmie, miastu) ma się zwrócić z nawiązką. Wizjonerskość i odwaga nie są niezbędnymi cechami
jakiejkolwiek marki. Marka ma być poprawna. Ma na siebie zarabiać. Marka to komunikat zarówno wizualny, jak i słowny, oferujący pewne korzyści. Komunikat, który
funkcjonuje w warunkach rynkowej rywalizacji. Epatowanie na pierwszym poziomie
odbioru słownego zapisem fonetycznym w nowym logo, zrozumiałym dla kilku procent odbiorców, to jakiś żart. Tłumaczenie tego chęcią zaintrygowania odbiorcy jest
tak naiwne, że wytłumaczyć je mogę tylko ogromnym poczuciem humoru twórców.
Szkoda, że wśród osób pracujących i recenzujących prace BNA zabrakło kogokolwiek z
doświadczeniem w pracy nad strategią marki miejsca. Tym bardziej, że dotychczasowe
niezbyt duże doświadczenie firmy odpowiedzialnej za projekt (syrenka warszawska i
równie nieczytelne, jak zapis fonetyczny Szczecina, logo Lublina) budzi, delikatnie
mówiąc, kontrowersje.
To, że Szczecin wydał kilkaset tysięcy złotych na jakiś żart, nie jest problemem. Problemem jest to, że zaplanowano na najbliższe lata grube miliony złotych na implementację
tej wizji. W przypadku strategii z 42-letnią perspektywą realizacji, trudno mówić o realnych kryteriach efektywności. Twórców z założenia oceni Bóg i historia. Natomiast
prezydenta – wyborcy, nie za 42 a za 2 lata.
Anna Turkiewicz - Agencja Reklamowa - Anna Turkiewicz
Kwestią, która mnie niepokoi, jest zbyt mocne oderwanie wizji od realnego Szczecina,
miasta takiego, jakim jest ono dziś. Wizja obiecuje, że za ponad cztery dziesięciolecia
Szczecin będzie supermiastem, nie dając przy tym nic na dziś. Jest niczym przyznanie,
że Szczecin jest miejscem, które dziś nie ma nic do zaoferowania, bo wszystko wymaga
w nim zmian. Czy obietnica, że za 40 lat będzie tu wspaniale, może przekonać do inwestowania w mieście już dziś? Czy może zatrzymać w Szczecinie młodych ludzi, a innych zachęcić do powrotu? Czy powiedzenie, że jesteśmy miastem z wizją, przyciągnie
tu turystów? 40 lat to relatywnie niewiele dla miasta, ale bardzo dużo dla ludzi i
przedsiębiorstw. Rozumiem, że za wizją pójdzie strategia, a z niej wyrosną plany taktycznych działań promocyjnych, jednak ten brak pomostu między „dziś” i „jutro” rodzi
obawę, że nie umocowana w teraźniejszości wizja rozmywać się będzie w bieżących
działaniach.
Wizja stawia na yachting i ekologię, jako najważniejsze elementy. Nie mam dostępu
do odpowiednich badań, przyznaję, ale intuicja podpowiada mi, że yachting nie ma
wystarczającego potencjału aby stać się dla blisko półmilionowej aglomeracji podstawą
jej egzystencji. Analogia do alpejskich kurortów narciarskich, na jaką powołują się autorzy wizji, jest, moim zdaniem, co najmniej nieadekwatna.
Większego zachwytu nie wzbudzają we mnie także rozwiązania szczegółowe. Oparcie
komunikacji na przekazie anglojęzycznym jest dla mnie niezrozumiałe, skoro jednym z celów jest integracja lokalnej społeczności i budowanie poczucia silnej więzi
mieszkańców z miastem. Jak bowiem mamy czuć się u siebie w mieście, które przemawia
do nas w obcym języku? I nie ma tu znaczenia, na ile komunikat ten jest zrozumiały
– ważne jest, że zamiast poczucia bliskości tworzy on kolejną barierę.
SZCZECIN
Szczecin metropolis
Czy będziemy metropolią jak będzie ona
Najpierw pojawiła się lista – bez Szczecina – i podniosła się wrzawa. Potem
kolejna lista – już ze Szczecinem, ale za to bez innych miast aspirujących do
miana metropolii… I znowu wrzawa. Nasze nastroje i emocje związane z planami tworzenia szczecińskiej metropolii są poddane poważnej próbie, podobnie
jak nasze oczekiwania i nadzieje przed piłkarskimi Mistrzostwami Europy.
S
trzał na własną bramkę oddał
niedawno wicepremier i minister gospodarki Waldemar Pawlak. W jednym z wywiadów radiowych stwierdził, że „między nami a
naszym koalicjantem (PO) są pewne różnice,
jeśli chodzi o kwestię metropolii”. Pawlak
uważa, że Polska powinna rozwijać się równomiernie i nie ma potrzeby, aby koncentrować
wszelkie aspekty rozwoju danej aglomeracji
w jednym miejscu. Komentatorzy zwracają
uwagę, że PSL szuka argumentów w rozmowach z PO na temat zmniejszenia akcyzy na
paliwo. Stanowisko ludowców to 16 metropolii,
czyli po jednej w każdym województwie.
Wicepremier zapowiedział, że sprawa utworzenia dwunastu metropolii nie jest jeszcze
przesądzona. Przypomina to trochę sytuację
sprzed reformy administracyjnej kraju, kiedy
16
kolejne województwa na mapie wyrastały tu i
ówdzie, często po nocnych rozmowach w kuluarach gabinetów politycznych. A jeśli można
wszystko podważyć i zmienić, to jakież będzie
znaczenie podjętych decyzji?
LOKALNA POTYCZKA
Oprócz wojny „na górze” mamy też naszą
mniejszą – lokalną potyczkę pod hasłem
– „Metropolia – O.K., ale w jakich granicach?”
i „dlaczego bez Stargardu”, a może nawet „bez
Świnoujścia”!? Czy metropolia ma sens bez
dwóch dużych i silnych ośrodków? Prezydent
Szczecina Piotr Krzystek pytany o Stargard
Szczeciński odpowiada: – To miasto jest samowystarczalne. Poradzi sobie bez metropolii.
Sławomir Pajor, prezydent Stargardu, jest oburzony takim stwierdzeniem. – Konsekwentnie
pomija się nas w planach tworzenia metropolii.
Czy to obawy wobec naszego potencjału?
Obawa o pieniądze, które może dostać Szczecin? – Metropolia szczecińska bez Stargardu
to jakieś nieporozumienie – dodaje prezydent
Pajor, który zwraca uwagę na związki między
obu miastami – szybka droga ekspresowa czy
szczecińskie miejsca pracy dla mieszkańców
Stargardu.
Udział Świnoujścia w tworzeniu Szczecińskiego
Obszaru Metropolitalnego to także niewiadoma, czy jak to ujmuje prezydent Krzystek
„sprawa otwarta”. – Do tej pory nie mamy
jasnej deklaracji od władz Szczecina – mówi
prezydent Świnoujścia Janusz Żmurkiewicz.
– Byliśmy potrzebni Szczecinowi, kiedy się
ubiegał o status metropolii. – Jak klamka
zapadła, to już nie jesteśmy potrzebni – dodaje
Żmurkiewicz.
a wyglądać i jakie płyną z tego korzyści?
CZYM JEST METROPOLIA?
Obszar metropolitalny to federacja gmin, które
wspólnie, np. kształtują politykę urbanistyczną,
wprowadzają udogodnienia komunikacyjne,
budują drogi czy dbają o ochronę środowiska.
Wspólnie też decydują na co wydać pieniądze.
To jeden z najważniejszych aspektów tworzenia
metropolii – uważa były wiceprezydent Szczecina i były członek zarządu Unii Metropolii
Polskich Leszek Chwat. – Metropolia pozwala
na zatrzymanie jeszcze w większym stopniu
tych pieniędzy, które gminy zarabiają na swoim
terenie. To, co dostajemy z budżetu nie odpowiada naszemu udziałowi w PKB. Sprawiedliwy
podział pieniędzy musi odpowiadać wkładowi
tych obszarów do wspólnej kasy. Będą także
dodatkowe pieniądze na konkretne inwestycje,
których nie będzie można wydatkować na coś
innego. Przestaniemy być wreszcie ograbiani
– mówi były wiceprezydent Szczecina.
– Już kiedyś nas „ograno”, gdy pojawiły się
pieniądze na rozwój komunikacji i transportu
w obszarach miejskich. Początkowo pieniądze
miały być przeznaczone dla Warszawy i Śląska.
Gdy okazało się, że te dwie aglomeracje nie
potrafią same wykorzystać pieniędzy, przekazano je kolejnym miastom, przyjmując kryterium
liczby mieszkańców – do 500 tysięcy. Mniejsza
od Szczecina Gdynia, jako część Metropolii
Trójmiejskiej, zmodernizowała za te pieniądze
sieć komunikacyjną. U nas te pieniądze miały
zostać wykorzystane na szybki tramwaj, ale nie
udało się – mówi Leszek Chwat..
Politycy zajęli się tematem obszarów metropolitalnych, choć w gronie specjalistów mówiło
się o tym od lat. Do tej pory pozostawali głusi
na te dyskusje i na przedstawiane argumenty.
Co takiego więc się stało? Temat tworzenia
metropolii ożył za czasów rządów PiS, kiedy
zwrócono premierowi i prezydentowi uwagę, że
może warto zabiegać o utworzenie obszaru metropolitalnego na ścianie wschodniej, czyniąc w
ten sposób ukłon dla swego elektoratu.
– Nie wpadajmy jednak w euforię, to z czym
mamy do czynienia, czyli projekty rządowe na
temat tworzenia metropolii, to jedynie ogólne
założenia do ustawy, a nie gotowy i zamknięty
projekt – przestrzega Leszek Chwat. Jego
zdaniem nie ma znaczenia, czy powstanie 12
czy 16 metropolii. Każde rozwiązanie, które
skieruje do dużych miast dodatkowy strumień
pieniędzy, jest korzystne dla rozwoju kraju.
W interesie naszego kraju jest, aby na ścianie
wschodniej także rozwijały się duże miasta.
Ale czy to sprawiedliwe, aby tylko wielcy czerpali korzyści? – Metropolie to obszary szybszego wzrostu gospodarczego. Mądry rząd i
mądre władze wspierają takie procesy, mają też
świadomość, że takie obszary są lokomotywą rozwoju. Po prostu – mocny lider ciągnie słabszych
– mówi Leszek Chwat. – W naszych realiach
możemy mówić o jednej prawdziwej metropolii
– warszawskiej. Takie inicjatywy powinny mieć
akceptację mieszkańców, powinny być dostosowane do pewnych zjawisk społecznych.
Szczecin jest jednym z miast, gdzie widać
symptomy tworzenia się metropolii, obserwujemy pewne zjawiska, będące częścią tego
procesu. Jedną z cech charakterystycznych dla
takiego obszaru jest przemieszczanie się ludzi
poza obręb miasta, poza jego granice administracyjne.
– Jeśli jedziemy ze Szczecina zwłaszcza w kierunku zachodnim, to mijamy granice miasta, ale nadal jesteśmy w Szczecinie, pobliskie
miejscowości są traktowane jako część miasta,
choć formalnie to już inna gmina – wyjaśnia
były wiceprezydent. Dlatego właśnie samorząd
powinien koordynować pewne działania
ponadlokalnie – planowanie przestrzenne,
komunikacja czy oświata. Kolejne ważne elementy niezbędne do stworzenia metropolii to
duży potencjał naukowy oraz potencjał gospodarczy.
17
JAKA METROPOLIA?
– Nikt z polityków nie zwraca uwagi na pewne
zalecenia Brukseli – mówi Leszek Chwat.
– Zgodnie z wytycznymi, które pojawiły się już
jakiś czas temu – jednostki podziału terytorialnego mają pokrywać się z jednostkami statystycznymi na poziomie tzw. NUTS III. Do listopada
ubiegłego roku funkcjonował podział naszego
województwa na dwa podregiony – szczeciński
i koszaliński. Obecnie, od jesieni ubiegłego roku,
obowiązuje nowy podział. Prace nad podziałem
na obszary NUTS trwały od wielu lat. Już w
2003 roku gościli w Szczecinie przedstawiciele
Narodowej Rady Statystyki – wspomina Chwat.
– Po raz pierwszy zetknąłem się wtedy z nowym
podziałem statystycznym naszego regionu. W
Zachodniopomorskiem wydzielono 4 regiony
statystyczne: dawne koszalińskie, wschodnią
część dawnego województwa szczecińskiego
wraz ze Stargardem, miasto Szczecin jako
odrębna jednostka oraz 27 gmin otaczających
Szczecin ze Świnoujściem, ale bez Stargardu.
W ten sposób – moim zdaniem – wykreślono
właśnie Szczeciński Obszar Metropolitalny.
Dlatego też obecne dyskusje na temat jego
kształtu – czy ze Stargardem, czy bez, czy też ze
Świnoujściem – są dla mnie śmieszne – mówi
Chwat. – To dyskusja o niczym, bo decyzję już
podjęto, a wszystko wynika z podziału na obszary statystyczne Unii Europejskiej. Tak więc
mamy Obszar Metropolitalny – Szczecin i 27
gmin, nie ma wątpliwości, że ze Świnoujściem,
natomiast bez Stargardu.
Oczywiście, nic nie jest przesądzone. Jeśli
jednak taki scenariusz się sprawdzi, to czy
oznacza to, że Stargard przegrał jakąś wielką
szansę? Nie ma tu mowy o takiej sytuacji jak
ze Świnoujściem, od którego Szczecin jest
uzależniony, zważywszy na przebieg szlaku
wodnego i związki obu portów. Atutem
Stargardu, który do tej pory „eksportował”
pracowników, jest potencjał przemysłowy,
który dodatkowo zwiększa inwestycja
firmy Brigdestone. To początek tworzenia
strefy przemysłowej, która w przyszłości
będzie oddziaływać na najbliższe gminy i
społeczności. Stargard może funkcjonować
jako samodzielne centrum dla swego otoczenia.
Warto zwrócić uwagę, że kontakty
szczecińskich firm to Poznań, Berlin, Wrocław
czy inne metropolie. – Takie są związki biznesu
w układzie globalnym – mówi Leszek Chwat.
Ale – podkreślmy – nic nie jest przesądzone.
Ustawa o metropoliach ma doprowadzić do
decentralizacji kraju. Zmniejszą się kompetencje wojewodów, więcej uprawnień przejdzie do samorządów, w tym do metropolii. Po
sporach o to jak mają one wyglądać przyjdzie
zapewne jeszcze czas na określenie kto i jak
będzie tym tworem zarządzał. Według założeń
władzę w metropolii będzie sprawował swego
rodzaju „nadstarosta”, wybrany w wyborach. Ustawa powołująca obszary metropolitalne nie precyzuje, jakie gminy mają wejść
w ich skład. To pierwszy krok do kolejnych
zmian. W perspektywie kilkunastu lat, może
dwudziestu, może nas czeka kolejna zmiana
i reforma administracji. Samorządy wojewódzkie otrzymają jeszcze więcej kompetencji,
rola wojewody sprowadzona będzie do roli
urzędnika – ministra urzędującego w Warszawie, pełnomocnika do spraw regionów.
Narzekaliśmy trochę na polityków, choć
zaznaczyć tu trzeba, że Zachodniopomorskie
jest jednym z bardzo nielicznych regionów w
kraju gdzie w ramach Regionalnego Programu
Operacyjnego przewidziano pieniądze na
tworzenie obszaru metropolitalnego.
Piotr Tolko
Czy metropolia ma sens bez dwóch dużych i silnych ośrodków?
Prezydent Szczecina Piotr Krzystek pytany o Stargard Szczeciński odpowiada:
– To miasto jest samowystarczalne. Poradzi sobie bez metropolii.
18
BIUROKRACJA
Co utrudnia życie
naszych rodzimych ustaw, ale o relacje prawo
polskie – prawo unijne. To właśnie ze względu
na niespójność naszych punktów i paragrafów
z zapisami w Unii Europejskiej, wstrzymano
wydawanie funduszy z UE na lata 2007-2013.
„Gazeta Wyborcza” pisała wręcz o paraliżu
w tej kwestii. Podczas konferencji prasowej
nowego zarządu województwa 6 maja, dziennikarze nie usłyszeli słów zapewnień w stylu:
„Panie i Panowie – spokojnie, problemu nie
będzie”, bo problem jednak będzie. Różne
ważne dla regionu projekty pozostaną (na razie) tylko i wyłącznie na papierze. A dotyczy
to spektakularnych inwestycji – hala widowiskowo-sportowa, nowa filharmonia w Szczecinie, remonty dróg nie tylko w mieście, ale w
całym regionie.
W
śród właścicieli mniejszych i większych firm
nie ma zgody, co do tego,
że biurokracja i bałagan
w przepisach prawnych
to zdecydowanie najważniejsza bariera rozwoju biznesu. Trochę to zaskakujące, bo
– przyznam szczerze – miał to być „kąśliwy
tekst obsmarowujący urzędniczą niemoc i
niechęć do współpracy z przedsiębiorcami,
no i jeszcze to beznadziejne i antybiznesowe
20
prawo”. Czy odrobina pozytywnych opinii
przedsiębiorców na temat urzędów, to efekt
wyłącznie sympatycznych kontaktów? Zastanawia także brak negatywnych stwierdzeń.
Czyżby coś drgnęło i widać efekty pracy u
podstaw w urzędach, a może jest to swego
rodzaju pakt o nieagresji!?
PRAWO – NIEPRAWO
Niespójność przepisów prawnych to poważny
problem. I nie chodzi tu tylko o przepisy
Podział funduszy na lata 2007-2013 został
zablokowany przez Urząd Marszałkowski,
gdy Ministerstwo Rozwoju Regionalnego
podało, że „w opinii Komisji Europejskiej istnieje zasadnicza niezgodność polskich przepisów prawnych” z wymogami Unii Europejskiej”. Niezgodność dotyczy sposobu oceny
oddziaływania inwestycji na środowisko.
Bruksela poinformowała, że rozliczy tylko te
inwestycje, które zostaną przygotowane zgodnie z unijnymi dyrektywami. Tymczasem polskie urzędy – wydając różnego rodzaju opinie
czy decyzje – kierują się polskim prawem.
Zdaniem Urzędu Marszałkowskiego, gdyby
w tej sytuacji przyznano dotację, Bruksela zażądałaby później od samorządu czy
przedsiębiorcy zwrotu pieniędzy. Natomiast zablokowanie procesu przyjmowania
wniosków niesie za sobą inne zagrożenie
– nie zdążymy wydać pieniędzy, a fundusze
przepadną.
Zablokowano 90 procent z 830 milionów
euro, które miało do dyspozycji Zachodniopomorskie. Co najgorsze – wstrzymano nie
tylko nabór wniosków na duże inwestycje
infrastrukturalne, ale także na wsparcie mikro- oraz małych i średnich przedsiębiorstw.
To około 58 milionów złotych. Realizowane mogą być tylko projekty związane
z e-usługami, np. elektroniczny obieg dokumentów, portale, dostęp do Internetu czy
usługi konsultingowe dla firm.
PIENIĄDZE Z UE
Na problemy związane z wydawaniem
pieniędzy unijnych ma wpływ słabość polskiego prawa i niedostosowanie naszych
przedsiębiorcom?
przepisów do tych we Wspólnocie. Ale
kłopotów z „kasą” z Unii jest znacznie więcej,
podobnie jak i przykładów bubli prawnych,
stanowiących prawdziwe bariery dla sprawnego funkcjonowania biznesu. We wdrażaniu
nowych programów operacyjnych i systemu
wsparcia przedsiębiorczości do roku 2013
jest nadal wiele niewiadomych. Jak można
przeczytać w rocznym raporcie Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan,
wiele problemów ma swoje źródło w słabości
naszej administracji, zaś procesy inwestycyjne
utrudniają przepisy prawne.
– Wygrywają firmy, które mają ludzi do
„wyciągania pieniędzy” z Unii – mówi
Adam Rudawski. – Przedsiębiorca nie ma
czasu na śledzenie wszystkich programów
i wypełnianie warunków określonych w
programie. Nie może sobie też pozwolić,
żeby w firmie, zatrudniającej pięć osób
– trzy z nich pracowały nad programem unijnym. Na skutek takiego postępowania zanika istynkt przedsiębiorczości, a cały zapał idzie na spełnienie oczekiwań
urzędników – rodzimych i unijnych.
Kłopotów z „kasą” z Unii jest znacznie więcej, podobnie
jak i przykładów bubli prawnych, stanowiących prawdziwe bariery dla sprawnego funkcjonowania biznesu
– Polskich firm nie stać na to, by realizować
samodzielnie poważne inwestycje, i to za
własne pieniądze. Muszą korzystać z funduszy unijnych, a do tego potrzebne są firmy
wspierające – organizacje pozarządowe,
stowarzyszenia czy organizacje – uważa Zbigniew Pluta, prezes Zachodniopomorskiego
Stowarzyszenia Rozwoju Gospodarczego –
Szczecińskiego Centrum Przedsiębiorczości.
– Przedsiębiorcy skupiają się na swojej
działalności i na bieżących działaniach, jednak muszą otrzymać pomoc firm konsultingowych, ekspertów czy instytucji finansowych.
Pojawiają się kłopoty z realizacją kolejnych
programów, bo za bardzo liczy się na sektor
prywatny. On nie jest w stanie sam podołać
czekającym wyzwaniom bez wsparcia firm
konsultingowych.
– W ostatnich latach powstało sporo firm,
które nastawiły się tylko na skonsumowanie
i wykorzystanie pieniędzy unijnych – uważa
Adam Rudawski, rektor Wyższej Szkoły
Zarządzania.
– Oczywiście wiele firm skorzystało z tych funduszy, ale to często firmy o dużym potencjale,
które nie mają kłopotów z kapitałem na wkład
własny. Kłopoty z rozliczaniem niektórych
wydatków, chaos informacyjny, co i jak się rozlicza – oto najczęstsze bariery, na które napotyka przedsiębiorca. Można w tym przypadku
mówić o tzw. rynkowym lenistwie. Na czym to
polega? Otóż lepiej dopasować produkt firmy
pod dany program unijny, wykorzystać grant i
zamknąć firmę. Można też czekać na następny
program.
Według cytowanych już danych Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan
– w ubiegłym roku zmieniła się w niewielkim stopniu lista barier związanych z podejmowaniem i prowadzeniem działalności
gospodarczej. Nie weszły w życie przepisy o tzw. jednym okienku i centralnej
informacji o działalności gospodarczej,
które miały obowiązywać od początku 2007
roku. Rejestracja nadal odbywa się na dotychczasowych uciążliwych dla przedsiębiorców
zasadach, a zmiany mają wejść w życie od 1
października 2008 roku. Czekamy!
Piotr Tolko
Dlatego też, w przypadku naszego regionu,
na programach unijnych tak naprawdę
skorzystały
tyko
niektóre
firmy
– głównie z branży
rolno-spożywczej
oraz
te,
które
uczestniczyły
w
realizacji
projektów
związanych
z budową dróg i
infrastrukturą.
Mikroprzedsiębiorca nie jest
w stanie skutecznie wykorzystać
pieniędzy z Unii,
jego myślenie idzie
w kierunku jak
najlepszego
wykorzystania
dotacji, a nie na
poprawę własnego
biznesu czy wzrostu
konkurencyjności.
Przedsiębiorca
decyduje się na
spełnienie wszystkich procedur, a
przecież w biznesie
nie o to chodzi.
I jeszcze kamyk
do działki urzędniczej.
21
DNI WOJEWÓDZTWA
Wrocław był zachwycony
30 i 31maja Zachodniopomorskie pokazywało we Wrocławiu to, co najlepsze.
Była to już trzecia prezentacja regionu poza jego granicami
P
oprzednia edycja Dni Województwa Zachodniopomorskiego
odbyła się na rynku poznańskim
i okazała się wielkim sukcesem
marszałka Norberta Obryckiego.
Pierwszą zorganizowano w siedzibie PAP w
Warszawie. Chwalono wówczas marszałka
Zygmunta Meyera za nowatorski pomysł,
który nie miał równych w Polsce. Organizatorem obecnej był marszałek Władysław
Husejko. Część samorządowców zastanawiała
się już w trakcie imprezy, czy przypadkiem nie
doszło do zachwiania dysproporcji na rzecz
chwalenia regionu koszalińskiego kosztem
szczecińskiego.
SUKCES POWIATÓW
Wrocławianie dysproporcji nie zauważyli.
Dla nich Zachodniopomorskie kojarzyło się
z woj. szczecińskim i takie określenie padło
nawet z ust jednego z ważniejszych ludzi woj.
dolnośląskiego. Dni Województwa Zachod22
niopomorskiego okazały się wielkim sukcesem powiatów, które się wystawiły. Mielno
przywiozło ze sobą plażową barkę, na której
występowały plażowe dziewczyny i oferowano
wiele atrakcji. Kamień Pomorski – łódź wikingów, którzy na rynku rozbili autentyczny obóz
odwiedzany od rana do późnej nocy.
Imprezę i poszczególne stoiska wrocławianie
przyjęli bardzo ciepło. Pomysł tak bardzo
spodobał się marszałkowi województwa
dolnośląskiego Markowi Łapińskiemu, że
zapowiedział podobną wyjazdową imprezę
jego województwa.
Na rynku królowały radość, spontaniczność,
doskonale pokazane turystyczne oferty i profesjonalne przygotowanie poszczególnych
minirejonów. Niektóre powiaty pokazały się
nieco skromniej niż w ubiegłym roku w Poznaniu. Wówczas były dwie sceny do występów
(osobną miał Szczecin) w tym była tylko jed-
na. Wszystkie stoiska były za to bardzo kolorowe i prezentowały wszystko to, czym chciały
się pochwalić. Ta odmienność i różnorodność
ofert powinna ściągnąć do nich zarówno turystów, jak i przedsiębiorców.
POROZUMIENIE ZE ZGRZYTEM W TLE
Pierwszego dnia odbyło się spotkanie w
siedzibie Dolnośląskiej Izby Gospodarczej.
Marszałek Władysław Husejko w krótkim
wystąpieniu przedstawił region. Po nim dwa
wystąpienia miały dwie prywatne firmy.
Pierwszą był Mielno Holding, developer,
który wznosi w Mielnie kompleks na 3,5 tys.
mieszkań. Kolejną – grupa kapitałowa PBG,
zajmująca się gazem ziemnym, paliwami, budownictwem. Jej przedstawiciel też chwalił się
m.in. budową 900 apartamentów w Unieściu
koło Mielna.
Szczecińskim zgrzytem okazało się podpisanie
porozumienia między izbami. Zabrakło na
sali największego samorządu gospodarczego
w Polsce, czyli Północnej Izby Gospodarczej.
Zaproszono na spotkanie Stargardzką Izbę
Gospodarczą i Koszalińską Izbę Przemysłowo-Handlową. I to z nimi Dolnośląska Izba Gospodarcza podpisała porozumienie. W programie wprawdzie PIG był wymieniony, ale
jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, zaproszenie otrzymano na pięć minut przed imprezą,
a dokładnie dnia poprzedniego o godz. 19.
Inne izby o przedsięwzięciu wiedziały dużo
wcześniej.
SZCZECIN – NAJWIĘKSZE STOISKO
Na szczecińskim stoisku przygotowano
dla wrocławian kilka atrakcji, z których
najbardziej podobały się zdalnie sterowane
motorówki i żaglówki, układanie puzzli z fotografii szczecińskiej starówki oraz pamiątkowe
zdjęcie obrabiane komputerowo na tle logo
Szczecina. Stoisko koszalińskie wypadło w
porównaniu z nim raczej ubogo.
Prawdziwą furorę robił big-band z Łobza.
Młodzi chłopcy niezmordowanie krążyli po
rynku, grając i bawiąc zwiedzających. Zebrali
wiele oklasków. Wielkim powodzeniem cieszyli się też kamieńscy wikingowie, których
inscenizacja walk przyciągała setki widzów.
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że miasto na
wyjazd wikingów nie dało ani złotówki, za to
pomogły władze powiatu.
Imprezy trwały w piątek i sobotę od rana do
wieczora. Niestety, już o godz. 19 wszystkie stoiska zamykano, co budziło zdziwienie
wrocławian. Szkoda, bo właśnie wówczas na
rynek przybywa najwięcej ludzi. Tym razem
ściągały ich dodatkowo koncerty artystów
koszalińskich, Kasi Cerkwickiej i Macieja Silskiego.
Mimo pewnych niedoskonałości impreza
odbiła się echem we Wrocławiu. W wielu wygłaszanych opiniach „szczecińskie”
pokazało się tak, jak nigdy żadne dotąd. Z
pewnością wrocławski wyjazd zaowocuje
wieloma turystami latem, którzy zamierzali
wakacje spędzić gdzie indziej. Dzięki imprezie,
przyjadą do nas.
marc.
PARKI PRZEMYSŁOWE
Przemysłowa m
STRZAŁ W DZIESIĄTKĘ
Pomysł stworzenia parku przemysłowego
zrodził się na początku lat 90., kiedy bezrobocie stawało się już bardzo poważnym
problemem społecznym. Gmina zdecydowała
się przeznaczyć pod nowoczesną dzielnicę
przemysłową ponad 300 ha słabych rolniczo
gruntów w okolicy Łozienicy. Atutem było
położenie w pobliżu drogi szybkiego ruchu,
linii kolejowej Szczecin–Świnoujście, bliskość
lotniska, portu, przejść granicznych oraz zaplecze Goleniowa i Szczecina.
POWSTAŁ PARK
W 2002 roku w Goleniowskim Parku
Przemysłowym (nazwa marketingowa, terenami zarządza gmina) pojawiła się pierwsza
firma. W roku 2003 grunty w parku kupiły cztery przedsiębiorstwa, a rok później następne
dwa. Z inwestycją ruszyła Spin Group (obecnie Baltic Spinning), fabryka produkująca
przędzę dywanową. Gmina rozbudowywała
infrastrukturę.
Rok 2005 przyciągnął do Goleniowa 9
przedsiębiorstw.
ZACZĘŁY PRODUKOWAĆ
W roku 2006 produkcję przyczep wielkogabarytowych rozpoczęła firma Faymonville, a budowę zakładów rozpoczął Norpol (obróbka skór zwierząt futerkowych),
Rasch (produkcja tapet), GDR (produkcja
opakowań kartonowych) i Akala Faraone
(produkcja lekkich konstrukcji aluminiowych). Firma Danagro sprzedała swe
grunty spółce Nasz Sklep (baza logistyczna, hurt artykułów spożywczych), która
buduje swój zakład.
Ponieważ zgłaszają się ciągle nowi inwestorzy, gmina
chce powiększyć obszar parku. Docelowo powstanie
strefa przemysłowa o powierzchni około 400 ha.
W roku 2007 budowę zakładu rozpoczął
między innymi Lucky Union Foods
(przetwórstwo owoców morza). Natomiast Abena zaczęła już produkcję
artykułów higienicznych, Przedsiębiorstwo
Robót Drogowych Nowogard – produkcję
mas bitumicznych.
– W 1992 roku gmina Goleniów przystąpiła do
spółki joint ventures, ale spółka zagraniczna, która
miała prowadzić Goleniowski Park Technologiczny, wycofała się – wspomina Józef Kazaniecki
z Wydziału Promocji goleniowskiej gminy.
– Część gruntów na terenach, które dziś tworzą
Goleniowski Park Przemysłowy, odrolniono, a
nowym impulsem do działań była propozycja
firmy SAGA – budowa nowoczesnego zakładu
recyklingu. Pomysł też nie wypalił. W 2002 roku
gmina za własne pieniądze uzbroiła tereny.
24
– Jest to rok ważny, ponieważ w bardzo krótkim czasie udało się utworzyć 15-hektarową
Specjalną Strefę Ekonomiczną – Podstrefę
Kostrzyńsko-Słubickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej, którą w sierpniu powiększyliśmy o
kolejne 22 ha – dodaje Józef Kazaniecki.
– Jest to jednocześnie pierwszy rok, w którym
udało się zbilansować nakłady ponoszone
na rozwój parku z wpływami uzyskanymi ze
sprzedaży gruntów, a nawet uzyskać niewielką
nadwyżkę.
DZIESIĘĆ FIRM JUŻ PRODUKUJE
W parku ulokowały się już 32
przedsiębiorstwa, z których 10 już produkuje: Norpol (obróbka skór zwierząt futerkowych), GDR (produkcja opakowań
kartonowych), Eurogranit (składowanie i
obróbka kamieni dekoracyjnych typu bazalt, granit itp.), Faymonville (produkcja
KORZYŚCI
ZNALEŹLI SPOSÓB
NA KOMBINATORÓW
– Zabezpieczeniem przed spekulacją gruntami są odpowiednie zapisy w aktach notarialnych – podkreśla Józef Kazaniecki.
– Ponieważ zgłaszają się ciągle nowi inwestorzy, gmina chce powiększyć obszar
parku. Wykupuje grunty od osób prywatnych oraz Lasów Państwowych. Docelowo
powstanie strefa przemysłowa o powierzchni około 400 ha.
SUKCES WIELU
Nie byłoby sukcesu bez otwartości gminy, dobrej współpracy z Polską Agencją
Informacji i Inwestycji Zagranicznych,
Centrum Obsługi Inwestora Urzędu
Marszałkowskiego i wieloma innymi instytucjami.
mekka
specjalistycznych przyczep wielkogabarytowych), PRD Nowogard (produkcja mas
bitumicznych), Rasch (produkcja tapet),
Baltic Spinning (produkcja przędzy dywanowej), Akala Faraone (produkcja lekkich konstrukcji aluminiowych), Abena
(produkcja artykułów higienicznych),
MPT Stanro (składowanie i sprzedaż
artykułów spożywczych).
POWSTAJĄ NOWE FABRYKI
Powstają kolejne firmy: Gryfitlab-CIAT
buduje ośrodek badawczo-rozwojowy,
Integropol, zakład produkcji żywności,
lodów, spółka Technologie Tworzyw Sztucznych buduje zakład do produkcji jachtów,
Prologis – bazę logistyczną, hale w leasing
i wynajem, MLS-PC Factory – zakład do
montażu komputerów, SIA – Biuro Technologiczne buduje fabrykę do produkcji
specjalistycznych materiałów ściernych.
Lucky Union Foods (przetwórstwo
żywności – owoców morza), PPH Nasz
Sklep (składowanie i hurt artykułów
żywnościowych). Optical Disc Servis
(producent płyt CD i DVD) i Technologie Tworzyw Sztucznych też produkują na
terenie Goleniowa. Firma Faymonvill rozbudowuje swoje przedsiębiorstwo.
– Cieszy, że wysiłki są coraz częściej dostrzegane przez organizacje i instytucje zajmujące
się życiem gospodarczym, czego przykładem
są osiągnięcia roku 2007, np: wyróżnienie
w konkursie „Perły Biznesu”, przyznane
przez miesięcznik „Świat Biznesu” za
bardzo skuteczną umiejętność przyciągania
nowych inwestorów w Goleniowskim Parku
Przemysłowym czy tytuł laureata II Ogólnopolskiego Konkursu „Grunt na medal
2007”, przyznany przez Polską Agencję Informacji i Inwestycji Zagranicznych i Urząd
Marszałkowski – dodaje Kazaniecki. – W
roku 2007 byliśmy również jedną z 10 gmin
w Polsce nominowaną w konkursie „Teraz
Polska”. W rankingu samorządów „Rzeczpospolitej” znaleźliśmy się na 16. miejscu
w kategorii gmin miejskich i miejsko-wiejskich w kraju, a wśród gmin województwa
zachodniopomorskiego na pierwszym, a w
rankingu pisma samorządu terytorialnego
„Wspólnota” na 3. miejscu w województwie i 14. w kraju wśród największych inwestorów samorządowych w Polsce.
PJ
Obecnie w Goleniowskim Paku Przemysłowym
pracuje około 1000 osób i zatrudnienie systematycznie wzrasta. Biorąc pod uwagę nowe prowadzone
inwestycje wzrośnie ono w ciągu najbliższego roku
do ponad 2 tys. osób. Tylko firma LM Glasfiber,
która znajduje się w budowie, zatrudni docelowo
ponad 500 osób. Finansowe korzyści, jakie z tego
tytułu osiąga gmina, to przede wszystkim odpisy
z podatku dochodowego od osób fizycznych i
dochody z podatku CIT. Są to duże kwoty, które za
dwa, trzy lata zaczną systematycznie wzrastać o podatki od nieruchomości.
Przypomnijmy, że w ramach pomocy gminy dla
inwestorów, wszelkie nowe inwestycje zwalniane są
na 5 lat z podatku od nieruchomości.
- Istnienie i dobre tempo rozwoju parku przynosi
gminie dużo splendoru – podkreśla Andrzej
Wojciechowski, burmistrz Goleniowa. - Miasto
jest coraz bardziej znane i kojarzone z określonym
miejscem, zarówno w kraju, jak i poza jego granicami. Postrzegane jest jako miasto otwarte, tolerancyjne i przyjmujące coraz bardziej międzynarodowy
charakter.
Burmistrz przyznaje, że taki stan rzeczy w dużym
stopniu ułatwia promocję i marketing Goleniowa.
Wyliczanie różnego rodzaju wyróżnień i nagród
jakie gmina otrzymała w okresie ostatnich kilku
lat byłoby stosunkowo długie. Warto jednak
wspomnieć ostatnie wyróżnienie przyznane przez
Radę Europy – Plakietę Europy, przedostatnie trofeum na drodze otrzymania Grand Prix Europy.
- Najważniejszą korzyścią jest sam fakt, że
mieszkańcy Goleniowa i całego regionu posiadają
pracę, zarabiają pieniądze i wydają je w znacznej
mierze w lokalnych sklepach i na lokalnym rynku
usług – dodaje Wojciechowski. - Ten obieg powoduje dalszy wzrost i pewność zatrudnienia w
sektorze usług i handlu, napędza koniunkturę w
budownictwie i szeroko rozumianych usługach w
tym turystycznych.
25
BERLIN
znów zdobyty
NIEMCY
26
Na własną firmę w Niemczech zdecydowało się już 44 tysiące Polaków!
Wyprzedzili nawet znanych z biznesowych talentów Turków. W samym Berlinie
zarejestrowano 4 600 firm „z polskimi korzeniami”.
B
erlin na mapie aktywności polskich przedsiębiorców zawsze
zajmował poczesne miejsce. Jeszcze na przełomie lat 80. i 90., kiedy
w kraju zmagaliśmy się z trudami
transformacji ustrojowej i gospodarczej, w Berlinie (wówczas jeszcze zwanym Zachodnim)
działał BERPOL – organizacja zrzeszająca polskich „prywaciarzy”. Nie było bowiem jeszcze
„biznesu” ani „przedsiębiorczości” – te pojęcia
miały się pojawić dopiero później, wraz z
okrzepnięciem polskiej wersji kapitalizmu.
Wtedy polska gospodarka i handel kojarzyły
się z amatorskim importem bananów i margaryny. Pionierzy polskiego kapitalizmu oblegali głównie tanie sklepy „Aldi” i tam zaopatrywali się w deficytowe w Polsce towary.
Klub Polskich Handlowców i Przemysłowców
w Berlinie BERPOL był pierwszą próbą zrzeszenia prekursorów polskiej przedsiębiorczości
na berlińskiej ziemi, a jego prezes, dr Jacek
Barełkowski (matematyk, od 1987 r. właściciel
berlińskiego biura podróży Darpol), jest dziś
najdłużej pracującym w branży turystycznej
osiadłym w Berlinie Polakiem.
Od tamtej pory zaszły w „polskim” Berlinie pokoleniowe zmiany. Zmiany głównie
jakościowe. Polska obecność gospodarcza
w stolicy Niemiec cechuje się dziś pełnym
profesjonalizmem. Chałupnictwo i drobny
handelek odeszły do lamusa. Dziś główną
reprezentacją polskich biznesmenów w Berlinie jest Polsko-Niemiecka Izba PrzemysłowoHandlowa, zrzeszająca prawie 1000 firm. To
ponad 20 proc. wszystkich zarejestrowanych
tu „polskich” podmiotów. Integracyjne dążenia
wspiera Wydział Ekonomiczno-Handlowy
Ambasady Polskiej w RFN, a osobiście – radca
Tomasz Urbańsk z Wydziału Promocji Handlu i Inwestycji Ambasady RP w Berlinie, wieloletni animator życia gospodarczego polskich
środowisk w Niemczech. To z jego inicjatywy
od grudnia 2004 roku funkcjonuje Forum Polskich Przedsiębiorców – inicjatywa ambasady
podjęta wspólnie z przedsiębiorcami polskimi
działającymi na terenie Republiki Federalnej
Niemiec.
Zamysłem powołania Forum jest konsolidacja
wspólnie podejmowanych działań w Niemczech oraz stworzenie szeroko pojętej platformy
wymiany doświadczeń. Hasłem przewodnim
FPP jest „3 x I”, tzn. Inicjatywa-InformacjaIntegracja. Efektem wspólnych działań WEH
i polskich przedsiębiorców w Niemczech w ramach FPP ma być w przyszłości powołanie do
życia Polskiej Izby Handlowej w Niemczech.
Spotkania w ramach FPP organizowane są
przez poszczególne Wydziały Promocji Handlu i Inwestycji Ambasady RP jak i Konsulatów
Generalnych RP zgodnie z kompetencjami regionalnymi w cyklach półrocznych.
Tomasz Urbański. – Około 80 proc. z nich to
firmy jednoosobowe. Reszta to głównie spółki
z ograniczoną odpowiedzialnością GmbH.
Wielkie inwestycje, takie jak Orlen Deutschland, nadal można policzyć na palcach
– dodaje. Trzon polskiego biznesu w Niemczech to, podobnie jak w innych krajach
Polska obecność gospodarcza w stolicy Niemiec cechuje się dziś pełnym profesjonalizmem. Chałupnictwo
i drobny handelek odeszły do lamusa.
Adresatem spotkań jest prężnie działający
w Niemczech polski biznes. Według opublikowanych niedawno przez Koloński Instytut
Gospodarki (IWD Köln) danych, w ubiegłym
roku prawie 44 tysiące Polaków zarejestrowało
swoje własne firmy na terenie RFN i rozpoczęło
działalność na własny rachunek. To prawie
8 procent wszystkich osób uruchamiających
własne firmy w Niemczech. Polscy biznesmeni pobili do tej pory bezkonkurencyjnych
Turków, którzy w tym samym okresie
zdołali założyć „zaledwie” około 17 tysięcy
biur podróży, kebab barów czy sklepów.
– Należy jednak dodać, że właściciele tych
zakładów w zdecydowanej większości są obywatelami Niemiec. Polacy to tylko 0,4 proc. ludności.
– Nieoficjalnie szacujemy liczbę polskich firm w
Niemczech na około 100 tysięcy – mówi radca
Unii, firmy budowlane i związane z budownictwem, które stanowią około 80 proc.
polskich przedsiębiorstw za Odrą. Reszta to
handel, usługi itd. – W Niemczech pojawia
się coraz więcej firm zaawansowanych technologicznie, zajmujących się budową maszyn,
obróbką metali, produkcją tworzyw sztucznych.
– Polacy zakładają również firmy elektrotechniczne i informatyczne. Wśród firm jednoosobowych nadal największą grupę stanowią firmy
budowlane, ale coraz więcej Polaków zakłada
działalność w zawodach socjalnych, takich jak
opieka nad starszymi – mówi Piotr Winiarski, prezes berlińskiej Poland Germany Consult, zajmującej się pomocą polskim firmom,
głównie produkcyjnym lub usługowym z obszaru B2B, we wchodzeniu na niemiecki rynek.
Polacy w czołówce firm rejestrowanych w Niemczech przez obcokrajowców
1. Polska 2. Turcja 3. Włochy 4. Grecja
5. Serbia 6. Holandia 7. Austria 8. Wietnam 9. Chorwacja 10. Bośnia 11. Rosja 12. Wielka Brytania 13. Francja 14. USA 43717
17424
5695
3085
3072
2814
2667
2013
1957
1503
1494
1311
1221
1027
Łącznie w 2006 roku
w Niemczech powstało
56 643 firm,
z czego 449 547 założyli
obywatele Niemiec
27
NIEMCY
Decyzję o założeniu restauracji podjąłem w 1993 roku, kiedy odnalazłem dom w Berlinie, który
przypominał mi dom Chopina w Żelazowej Woli. W jednej chwili postanowiłem, że tu otworzę
swoją restaurację. W Polsce byłem nauczycielem we Wrocławiu. Do Berlina pojechałem na
wakacje i już nie wróciłem. Coraz większa obecność polskich firm w Niemczech jest jak
najbardziej pozytywnym zjawiskiem.
Dzięki temu o Polakach i ich umiejętnościach mówi się coraz więcej i coraz bardziej pozytywnie. Tym, którzy myślą o założeniu własnej firmy w Niemczech, radziłbym, żeby dobrze
przemyśleli swoją decyzję i pamiętali, że kładą na szalę wiele lat swojego życia. Prowadzenie biznesu w Niemczech jest sprawą długofalową. Skończyły się czasy, kiedy można było
przyjechać tutaj na kilka miesięcy i szybko zarobić pieniądze.
Jacek Turkowski, właściciel ekskluzywnej restauracji Chopin w Berlinie
ZA ODRĄ ŁATWIEJ
Co powoduje taki przedsiębiorczy boom
w Niemczech? Przede wszystkim łatwość
założenia firmy. Formalności rejestracyjne
można załatwić w jeden dzień, a rejestracja
firmy jednoosobowej w Berlinie to koszt
26 euro. Beata przyjechała do Niemiec dwa
lata temu. W Polsce ma salon fryzjerski,
ale postanowiła spróbować sił na niemieckim rynku. Nie zarejestrowała jeszcze firmy,
na razie bada rynek, zbiera kontakty, uczy
się języka i planuje otworzyć własny biznes
w przyszłym roku. Na pytanie – dlaczego
Niemcy? – odpowiada – W Polsce jest ciężko
utrzymać dom. Tu jest łatwiej, spokojniej,
inna kultura, inni ludzie. Moje koleżanki,
które otworzyły własne salony, przekonują
mnie, że tutaj jest łatwiej prowadzić biznes.
Witold z Mönchengladbach: – Założyłem
firmę w roku 2004. Mam już swoją działalność
w Polsce. Jako firma niemiecka jestem dla zleceniodawców niemieckich bardziej wiarygodny,
mogę realizować większe zlecenia, gdyż w każdej
chwili jestem w stanie zatrudnić dodatkowe osoby. Jako firma polska mogłem świadczyć usługi
tylko ja sam jako właściciel firmy, a na dodatek są
skomplikowane procedury i nieprzyjemne konfrontacje z niemieckimi urzędami ścigającymi
pracujących „na czarno”. Ułatwieniem podatkowym jest fakt, że rozliczenie z podatku
dochodowego robi się raz na rok, zatem można
lepiej strategicznie planować działalność.
Adam z Berlina: – Działalność w Niemczech
rozpocząłem w 2005 roku. W Niemczech
obowiązują nadal ograniczenia dotyczące
wolności świadczenia usług na rynku niemieckim dla polskich firm budowlanych. W ten
sposób mogę legalnie świadczyć swoje usługi.
– Warunki prowadzenia firmy w Niemczech
są dobre, mimo dużej biurokracji. Przepisy podatkowe są jednak przewidywalne, inaczej niż
w Polsce, gdzie trudno coś zaplanować, bo w
trakcie realizacji tego planu ulegają zmianom
przepisy – opowiada dalej.
Nie tylko stabilne przepisy są zachętą do
zakładania własnej firmy w Niemczech. Jak
mówi Tomasz Urbański, Niemcy wspierają
początkujących przedsiębiorców tańszymi
kredytami albo ulgami podatkowymi, jeśli nie
osiągają oni określonego poziomu obrotów.
28
Jak przyznają znawcy niemieckiego rynku,
jeszcze kilka lat temu, po wejściu Polski do Unii,
głównym powodem zakładania firm była chęć
legalnego wejścia na niemiecki rynek pracy
– zamknięty dla Polaków. A założenie własnej
firmy pozwalało na ominięcie surowych niemieckich przepisów. Tłumy nie znających przepisów Polaków chcących założyć firmę stały
się pożywką dla rozmaitej maści pośredników,
którzy za 150 euro rejestrowali firmy. Skutek:
– Zdarzało się, że pod jednym adresem było
zarejestrowanych 20 firm jednoosobowych, o
czym często nie wiedzieli ich właściciele – mówi
Tomasz Urbański.
niż zatrudnienie pracownika, bo to drugie
pociąga za sobą wyższe obciążenie kosztami
pracy (podatki, ubezpieczenie od bezrobocia, chorobowe, emerytalne) dla obu stron.
– Przepisy prawa pracy gwarantują ponadto pracownikowi większą ochronę, a więc,
tak jak w Polsce, ta forma zatrudnienia jest
po prostu mniej elastyczna. Pracodawcy
nadal więc będą chętnie korzystać z układu
zleceniodawca – zleceniobiorca – mówi
Thomas Urbańczyk, dyrektor ds. prawnych
i business development z Polsko-Niemieckiej Izby Przemysłowo-Handlowej.
Niemcy wspierają początkujących przedsiębiorców
tańszymi kredytami albo ulgami podatkowymi, jeśli nie
osiągają oni określonego poziomu obrotów.
Dzisiaj sytuacja wygląda inaczej i prowadzenie firmy staje się świadomym wyborem,
a nie próbą walki z przepisami. – Polskie
jednoosobowe firmy wykonują faktycznie
usługi dla kilku zleceniodawców i działają
zgodnie z formułą firm jednoosobowych.
Ciągłe powtarzanie, że Polacy omijają przepisy niemieckie, co z chęcią podchwytuje niemieckie prasa, jest błędem. Nie róbmy wciąż
z Polaków w Niemczech półkryminalnego
światka
–
oburza
się
Winiarski.
Piotr Winiarski z Poland Germany Consult
przewiduje, że liczba rejestracji nowych podmiotów będzie spadać, ale ich obroty będą
rosły.
ETAT CZY PRZEDSIĘBIORSTWO?
Czy boom na zakładanie polskich firm nadal będzie trwał? Nie wiadomo. Stopniowe
otwieranie rynku pracy przez Niemców
(od 1 listopada 2007 mogą pracować tam
polscy inżynierowie) może skłonić wielu
do przechodzenia na etat. A będzie w czym
wybierać. Jak mówi Katarzyna Soszka-Ogrodnik, menadżer z PNIPH, dla około 1/4 niemieckich firm braki kadrowe są hamulcem w
ekspansji. Pracodawcy niemieccy poszukują
zwłaszcza inżynierów dla koncernów samochodowych i zakładów produkujących
elektronikę.
Nie wszystkim się udaje. Prezes Poland
Germany Consult na podstawie własnych
doświadczeń mówi, że karierę kończy około
5-10 proc. nowo zakładanych firm. Tym,
którzy zmuszeni są zamknąć interes, Tomasz
Urbański z WPHiI w Berlinie radzi. – Nie
można zapominać o zgłoszeniu zakończenia
działalności. To żaden problem i nic nie kosztuje, a może oszczędzić wielu kłopotów po
przyjeździe do Polski, kiedy to po roku zaczną
przychodzić listy z niemieckich urzędów
– mówi. – Ci, którzy myślą, że jeśli coś pójdzie
nie tak, zwiną żagle, wrócą do Polski i sprawa
będzie załatwiona, są w błędzie. Niemieckie
urzędy z pewnością upomną się o swoje –
stwierdza radca ambasady RP w Berlinie.
Eksperci nie przewidują jednak wielkich rewolucji. – Nie będzie masowego przechodzenia „jednoosobówek” na etaty. Dla zleceniodawcy współpraca ze zleceniobiorcą, np.
firmą jednoosobową, jest bardziej korzystna
W najbliższych latach nie powinno zabraknąć
miejsca dla polskich firm na niemieckim rynku. – Możliwości, jakie daje firmom usługowym
na przykład Berlin, nadal są niewykorzystane.
Nadal zbyt mało jest polskich restauracji
czy delikatesów z polską żywnością – mówi.
wit
300 wzorów obrączek
30 wzorów w ciągłej
sprzedaży
Największy wybór biżuterii
Zapraszamy do naszych salonów w Szczecinie:
fot. Paweł Chmielewski
RYNEK PRACY
Agencja Pracy Tymczasowej -
plusy i minusy
30
Dla każdej działalności gospodarczej, niezależnie od jej wielkości, profilu czy
też formy, jednym z kluczowych elementów są zawsze ludzie. To oni tworzą
firmę: jej wizerunek, charakter, prężność. Sukces ludzi przeradza się w sukces
przedsiębiorstwa. Aby stworzyć odpowiednią kadrę, w rekrutacji pomagają
między innymi agencje zatrudnienia, specjalizujące się w usługach pracy tymczasowej, rekrutacji i doradztwie personalnym w Polsce i za granicą, doradztwie
zawodowym, a także szkoleniach pracowników.
SKĄD WZIĘŁY SIĘ AGENCJE?
Usługi agencji pracy tymczasowej pochodzą
ze Stanów Zjednoczonych. Początkowo
zaistniała potrzeba zastąpienia etatowego
pracownika podczas jego nieobecności, a
uciążliwość przesuwania pracownika z jednego stanowi-ska pracy na drugie wymusiła
konieczność
znalezienia
zastępstwa
zewnętrznego. Taki sposób zatrudnienia
okazał się idealnym rozwiązaniem zarówno dla pracodawcy, jak i dla pracownika. Z
czasem pracownik czasowy w pracach sezonowych (sektor handlowy, rolniczy, turystyczny, sezony urlopowe) był jedynym
możliwym rozwiązaniem.
Forma zatrudnienia czasowego do Europy
dotarła w latach 60. ubiegłego wieku. Pierwszym państwem, gdzie zaczęto tworzyć
agencje pracy tymczasowej, była Francja.
Było to jedyne rozwiązanie wobec silnej pozycji związków zawodowych, które bardzo
usztywniały relacje przedsiębiorstwo – pracownik, wstrzymując to przedsiębiorstwo
przed zatrudnianiem nowych pracowników
i tym samym hamując jego rozwój.
W Polsce praca tymczasowa pojawiła
się w połowie lat 90., wraz z rozwojem
działalności korporacji ponadnarodowych, które zaszczepiały nową kulturę i
rozwiązania organizacyjne, między innymi
w zakresie zarządzania personelem.
ZASADY FUNKCJONOWANIA
AGENCJI W POLSCE
Agencja Pracy Tymczasowej, dzięki kilkustopniowemu procesowi rekrutacji i
selekcji, zatrudnia osoby o danych kwalifikacjach według potrzeb kontrahenta i
oddelegowuje do pracy czasowej w danym
przedsiębiorstwie.
Następuje tutaj tak zwany dialog trójstronny pomiędzy klientem-pracownikiem i
zakładem pracy, w którym dana osoba
pracę wykonuje.
KORZYŚCI PRACODAWCY
WYNIKAJĄCE Z ZATRUDNIENIA
PRACOWNIKA CZASOWEGO:
redukcja kosztów zatrudnienia
przedsiębiorca jest związany z pracownikiem tylko na czas świadczenia danej
pracy, na przykład w okresie niedoboru
stałego personelu, co pozwala na utrzymanie produkcji na stałym poziomie.
Warto także podkreślić, iż usługa ta jest
bardzo istotna w przypadku małych i
średnich firm, wrażliwych na koszty
rekrutacji i redukcji stałego personelu,
przeniesienie procesów i kosztów
związanych z rekrutacją, selekcją oraz
weryfikacją, a także przyuczaniem,
szkoleniem i motywowaniem pracowników na firmę zewnętrzną, bez
angażowania pracowników etatowych
przedsiębiorstwa,
obniżanie kosztów przedsiębiorstwa
związanych z rotacją pracowników i
rozwiązaniem umowy,
ograniczenie biurokracji w przedsiębiorstwie (agencja pracy tymczasowej
przygotowuje umowy, ZUS, ubezpieczenia, wypłaty wynagrodzeń, badania
medycyny pracy, szkolenie bhp i ppoż.),
optymalizacja kosztów pracy poprzez
dopasowanie liczby personelu do
wymagań rynku,
Branża agencji pracy tymczasowej w Polsce
rozwija się bardzo prężnie. Obserwujemy
również pewną segregację rynku, między
innymi ze względu na obszar działania.
Agencje specjalizują się również w danym
zakresie działalności, np. miękkiego personelu czy też pracowników średniego szczebla.
Pozwala to na skuteczne zaspokojenie potrzeb kontrahentów.
Pomocne w propagowaniu agencji pracy są
również osoby powracające z pracy w krajach UE.
Pierwsza fala pracowników właśnie
wraca z zagranicy, jednak brakuje im
doświadczenia. Wyjazd do pracy nie zawsze przecież wiąże się z rozwojem zawodowym. Osoby te w większości, niestety,
nie pracowały zgodnie ze swoimi kwalifikacjami, więc ich powrót często wiąże się ze
zdobywaniem doświadczenia i budowaniem
kariery zawodowej od początku.
Ogromnym plusem jednak jest to, iż część
z nich pracowała za pośrednictwem agencji
pracy, co skutkuje zbudowanym już zaufaniem APT i bardziej swobodnym poruszaniem się na rynku pracy. Nie jest im również
obca migracja w celu podjęcia pracy na terenie kraju oraz zmiana pracy w celu zdobycia
awansu zawodowego.
Należy rozsądnie i skutecznie inwestować w personel,
a najlepiej dokonają tego specjaliści z zakresu zarządzania zasobami ludzkimi
wykorzystanie pracy tymczasowej
w przedsiębiorstwie jako systemu
zastępstw pracowników etatowych w
sytuacjach losowych (np. absencja z powodu choroby, urlopu macierzyńskiego
lub wychowaw-czego) lub w przypadku
trudności w znalezieniu odpowiedniego
pracownika etatowego na określone
stanowisko,
korzystanie z usług agencji jako elementu procesu rekrutacji przy zastosowaniu
tej formy zatrudnienia na okres próbny
dla nowego pracownika.
Z powodu sytuacji na rynku pracy, braku
wykwalifikowanych pracowników i wzrostu
wynagrodzeń, zwiększają się koszty zatrudnie-nia pracowników. Natomiast jakość
pracy nie jest wprost proporcjonalna do
wzrostu tych kosztów. Niewątpliwie należy
rozsądnie i skutecznie inwestować w personel, a najlepiej dokonają tego specjaliści
z zakresu zarządzania zasobami ludzkimi.
Agencje Pracy Tymczasowej są instytucjami
przygotowanymi do tego typu zadań, realnie mogą pomóc we wszelkich trudnościach
związanymi z doborem personelu.
Angelika Kociuba – www.worker.pl
31
MARKA
32
fot. Andrzej Łazowski
jak Cię słyszą,
tak Cię
widzą...
Skoro wszyscy wiedzą, że najsilniejsze jest pierwsze wrażenie, tak
w przypadku wizerunku człowieka, jak i firmy, to dziwi fakt, że niewielu
przedsiębiorców przykłada wagę do nazwy swojej firmy.
S
zukając w Internecie firmy, która
oferuje interesujące nas produkty,
mamy do czynienia z listą nazw firm
spełniających kryteria wyszukiwania. Pierwsza selekcja uwzględnia
najczęściej firmy, których nazwy w sposób
najbardziej wiarygodny i zgodny z naszymi
odczuciami spełnią nasze potrzeby. W tym
momencie marki toczą w naszej świadomości
bój, którego orężem jest pole skojarzeniowe
(tzw. pole semantyczne nazwy). Im bardziej
czytelnie nazwa komunikuje oczekiwane
treści, a jednocześnie mocniej wyróżnia się
od konkurencji, tym ma większą szansę, że
klikniemy na link jej firmy.
Podobnie działa proces komunikowania marki
w rozmowie telefonicznej. Kiedy dzwonimy po
raz pierwszy do klienta, on niestety nie zawsze
jest w stanie skojarzyć naszą firmę z cudownymi folderami, ze starannie zaprojektowanymi
wnętrzami naszego biura, ani z uroczą panią
Madzią umilającą nam czas w oczekiwaniu
na spotkanie z szefem. Klient słyszy nazwę, a
widzi w tym momencie to, co podpowiada mu
wyobraźnia na podstawie skojarzeń.
JEŻELI FIRMA JESZCZE NIE MA NAZWY
...to, chciałoby się rzec, cudownie! Ale niestety
rzadka to sytuacja, kiedy przedsiębiorca zasięga
opinii firmy brandingowej przy wyborze nazwy swojej firmy. A powinien, bo nie można jej
oddzielać od procesu tworzenia marki firmy.
Całość prac projektowych dotyczących marki
powinna poprzedzać rejestrację firmy.
i komunikować cel, do którego zmierzamy.
Jednak istotne jest, aby nie tworzyła ona zbyt
dużego dysonansu między tym co obiecuje, a
tym co rzeczywiste.
Podczas projektowania nazwy nowej firmy
uwzględniamy mnóstwo czynników. Po pierwsze, musimy przeprowadzić badania, które
zweryfikują nasze odczucia co do nazwy, tzn.
czy nazwa komunikuje odbiorcom to, co chcemy, czy nie kojarzy się z nazwą innej firmy, czy
Nazwa marki powinna wybiegać w przyszłość
i komunikować cel, do którego zmierzamy. Jednak
istotne jest, aby nie tworzyła ona zbyt dużego dysonansu między tym co obiecuje, a tym co rzeczywiste.
Najpierw musimy wiedzieć, czym wyróżnić
się na rynku, jak i na jakich rynkach chcemy
rozwijać firmę, a dopiero potem powinniśmy
konstruować komunikaty, które we właściwy
sposób przekażą odbiorcy pożądane treści.
Nazwa marki powinna wybiegać w przyszłość
nie powoduje trudności z zapamiętaniem
i zapisaniem. Po drugie, powinniśmy ją
zweryfikować na poziomie formalno-prawnym – musimy sprawdzić czy nazwa nie
jest już zarejestrowana, czy wolne są domeny
internetowe, których będziemy używali.
fot. Andrzej Łazowski
MARKA
34
JAKA POWINNA BYĆ NAZWA?
Przede wszystkim ma być spójna z działalnością firmy. Dobrze, jak od razu dystansuje konkurencję, mówiąc o naszej przewadze.
Musi być też łatwa do zapamiętania. W przypadku nazwy firmy należy uwzględnić margines związany z rozwojem firmy i ewentualnymi
zmianami
(np.
rozszerzenie
działalności). Nazwa firmy, w odróżnieniu
od nazwy marki produktu, powinna być fundamentem, na którym budować będziemy
w przyszłości marki naszych produktów, a
zamkniętym komunikatem marketingowym.
proces w sytuacji, gdy dotyczy to relacji b2b,
a więc np. wtedy, gdy sprzedajemy poprzez
partnerów i pośredników produkty pod inną
marką niż nasza. Przykładem udanej transformacji nazwy firmy była – przeprowadzona z
naszym udziałem – zmiana nazwy producenta
mebli „meblo-expo” na „beskidzkie fabryki
mebli”. Wszyscy kontrahenci zostali osobiście
powiadomieni o zmianie, która została
wykorzystana do ujawnienia rozwoju firmy.
W CZYM TKWI NAJCZĘŚCIEJ PROBLEM?
W przypadku firm, zadomowionych na rynku,
które w pewnych warunkach odniosły sukces,
problemem bywa zbyt silne przywiązanie
właścicieli firm do nazw oraz obawa przed
zmianą. Często widać, że firma zbudowała
bardzo silną pozycję, pomimo fatalnej nazwy. Problem w tym, że to, co piętnaście lat
temu uchodziło za normę lub przynajmniej nie przeszkadzało, dzisiaj, a zwłaszcza
na nowych rynkach, może być barierą. Czy
skorzystalibyście Państwo dzisiaj z usług finansowo-księgowych firmy „Marlenex” albo
powierzylibyście instalację sieci komputerowej
firmie „ZbychNet”?
NAZWA TO NIE WSZYSTKO
Budującmarkę,adokładniejokreślającposzczególne elementy systemu tożsamości marki
musimy uwzględnić nie tylko nazwę, ale cały
system komunikacji słownej, zwany systemem
identyfikacji leksykalnej marki. Nazwa marki
jest najważniejszym elementem tego systemu,
ale nie jedynym. Komunikatem, który świetnie
dopowiada przesłanie marki, jest slogan marki, dopięty często na stałe do nazwy marki w
logotypie. Przykładem bardzo dobrego sloganu marki jest stosowany przez firmę Garmin – „prowadzi”. Slogan ten mówi nie tylko o
korzyści dla odbiorcy, ale i pozycjonuje firmę
na tle konkurencji.
Zmiana nazwy firmy nie jest grzechem. Nie
jest też problemem, jeżeli zostanie właściwie
zaplanowana. Najłatwiej przeprowadzić taki
Tworząc system identyfikacji leksykalnej
musimy pamiętać, że na wizerunek marki
rzutują również nazwy stanowisk pracy ludzi
mających kontakt z klientem, nazwy dokumentów, działów firmy itp. Istotne jest, aby
język stosowany w komunikacji firmy był
spójny i uwzględniał zarówno cechy wizerunku marki, jak i też możliwości percepcji
odbiorcy. Często po macoszemu traktowana
jest forma prezentacji telefonicznej, a więc
sposób w jaki pracownik przedstawia siebie i
firmę, odbierając telefon.
Zmiana nazwy firmy nie jest grzechem. Nie jest też
problemem, jeżeli zostanie właściwie zaplanowana
Nagminne są przypadki skracania nazwy
firmy lub wypowiadania jej w takim tempie, że
trudno się domyślić z kim mamy do czynienia.
Tego typu formy komunikacji powinny być
ustandaryzowane i przećwiczone.
Odpowiednie nazwanie firmy to decyzja trudna i wiążąca. Nie powinniśmy ulegać modom
na stosowanie słów i wyrażeń, ani nie polegać
na naszych osobistych preferencjach.
Wynik przeprowadzonych badań marketingowych powinien stanowić kryterium przy
wyborze nazwy. Koszt takich badań, w porównaniu z ewentualnym kosztem zmiany nazwy
w przyszłości, jest przecież niewielki.
Artur Gnat - DOM MARKI Max von Jastrov
[email protected]
POPRZEZ INNOWACJE DO SUKCESU
DORADZTWO INNOWACYJNE
Polska Fundacja Przedsiębiorczości w Szczecinie jest pierwszym i na razie
jedynym w województwie ośrodkiem Krajowej Sieci Innowacji świadczącym
proinnowacyjne usługi doradcze.
FINANSOWANIE INNOWACYJNYCH POMYSLÓW
Równolegle Fundacja oferuje przedsiębiorcom finansowanie działalności
innowacyjnej w ramach Funduszu Pożyczkowego „POMERANUS” oraz Funduszu
typu Venture - Funduszu Innowacyjno – Inwestycyjnego „POMERANUS II”.
Fundacja uzyskała akredytację Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości (PARP)
na świadczenie usług doradczych o charakterze proinnowacyjnym. Akredytacja
potwierdza spełnienie wysokich wymagań PARP odnośnie doświadczenia konsultantów i procedur świadczenia usług zapewniających ich wysoką jakość.
Pożyczka innowacyjna oferowana przez Fundusz Pożyczkowy „POMERANUS” powinna być przeznaczona na finansowanie działalność bieżącej oraz inwestycji
w zakresie innowacji produktów, usług, zakupu nowych technologii oraz nowych
środków trwałych. Kwota pożyczki uzależniona jest od potrzeb firmy oraz jej
zdolności do spłaty zadłużenia. Okres spłaty wynosi od 5 do 7 lat w przypadku
pożyczek inwestycyjnych.
Nowe usługi oferowane są małym i średnim przedsiębiorcom, którzy poszukują
partnerów w celu zakupu lub sprzedaży nowych technologii, wymagają oceny
potrzeb technologicznych, wdrażania nowych technologii, nowego procesu technologicznego lub usługi.
W ramach nowej usługi konsultanci Polskiej Fundacji Przedsiębiorczości:
przeprowadzą audyt technologiczny w przedsiębiorstwie zakończony raportem identyfikującym kluczowe technologie, potrzeby, bariery i szanse wraz
z rekomendacjami do dalszych działań (audyt technologiczny to bardzo często
element konieczny, który zwiększa szanse przedsiębiorców przy aplikowaniu
o środki z funduszy strukturalnych UE),
przygotują ofertę lub zapytanie technologiczne,
pomogą z znalezieniu partnera – dostawcy/nabywcy technologii,
udzielą porady w procesie podpisania umowy transferu technologii,
doradzą jak pozyskać dotację w ramach funduszy Unii Europejskiej lub
przyciągnąć kapitał wysokiego ryzyka na zakup nowej technologii.
Oferta Funduszu Innowacyjno – Inwestycyjnego „POMERANUS II” kierowana jest
do przedsiębiorstw, które prowadzą działalność w formie spółki prawa handlowego
przez okres nie dłuższy niż 3 lata i znajdują się we wczesnej fazie rozwoju lub fazie
ekspansji tj. realizują fazę badań, rozwoju produktu lub usługi albo fazę tę ukończyli.
Inwestowaniem objęte są przedsiębiorstwa w tzw. fazie zasiewu (kapitał dostarczany będzie na bardzo wczesnym etapie przedsięwzięcia, najczęściej na zbudowanie
prototypu produktu, przeprowadzenie wstępnej analizy rynkowej, przygotowanie
biznes planu, skompletowanie kadry menadżerskiej) oraz firmy we wczesnym etapie
rozwoju, tzw. start-up-y (faza związana z rozpoczęciem działalności, rozwojem
produktu i wstępnym marketingiem pragnących wprowadzić na rynek nowatorskie
rozwiązania).
ZAPRASZAMY DO WSPÓŁPRACY
Dzięki współpracy Fundacji z Politechniką Szczecińską (Regionalne Centrum Innowacji i Transferu Technologii) przedsiębiorcy otrzymują dostęp do bazy danych
potencjalnych partnerów na terenie całej Europy.
Wszystkie etapy usługi proinnowacyjnej świadczone są dla przedsiębiorców
bezpłatne i odbywają się z poszanowaniem zasad poufności informacji o
przedsiębiorstwie.
Ośrodek Szkoleniowy i siedziba
POLSKIEJ FUNDACJI PRZEDSIĘBIORCZOŚCI
ul. Monte Cassino 32, 70-466 Szczecin
tel. (091) 312 92 16, e-mail: [email protected]
w godz. 8:00 – 16:00
Wirtualna
twarz firmy
INTERNET
NIEOGRANICZONE MOŻLIWOŚCI
INTERNETU – czy wykorzystujesz je
w pełni?
Trudno dziś znaleźć nowoczesną, ambitną
firmę, która nie posiada serwisu www. Niestety, spora cześć przedsiębiorstw zaczyna
i kończy swoją „przygodę z Internetem” na
stworzeniu prostej strony informacyjnej,
która nie jest modernizowana, aktualizowana
i stanowi jedynie wątpliwej jakości „wizytówkę” firmy w sieci.
36
W ostatnich latach, wraz z dynamicznym
wzrostem liczby polskich internautów
(użytkownicy Internetu stanowią 42,8 proc.
mieszkańców Polski1), Internet ogrywa
coraz istotniejszą rolę w dialogu z klientami/
Internet odgrywa coraz istotniejszą rolę w dialogu
z klientami/partnerami biznesowymi, stając się często
wiodącym kanałem komunikacji
partnerami biznesowymi, stając się często
wiodącym kanałem komunikacji. Niestety,
jeszcze nie wszystkie podmioty gospodarcze
korzystają w pełni z dobrodziejstw najdynamiczniej rozwijającego się medium.
Z najnowszego raportu IAB Polska (ukazał się
w połowie maja) wynika, że w ubiegłym roku
reklamodawcy na promocję w sieci zarówno na reklamę graficzną, jak i kontekstową
w wyszukiwarkach wydali 600 mln zł. To
kolejny milowy krok w rozwoju rynku inter-
netowego w Polsce. Wydatki na reklamę w
sieci w wysokości 600 mln zł oznaczają, że po
raz pierwszy w historii polskiego rynku Internet zarobił na reklamach więcej niż największe
stacje radiowe, m.in. RMF FM, Radio Zet, a
także sieci regionalne. W ubiegłym roku firmy
wydały w nich – jak policzył dom mediowy
Starlink – około 533 mln zł.
Internet jako medium posiadające niemal
nieograniczone możliwości prezentacyjne (interaktywne wideo, dźwięk, advergaming (gry
nii jest zazwyczaj kierowany na stronę, gdzie
użytkownik zapoznawany jest z bardziej
szczegółowymi informacjami).
PODSTAWOWE TYPY SERWISÓW
WYKORZYSTYWANYCH PRZEZ FIRMY
Na potrzeby swej obecności w sieci, firmy
tworzą zazwyczaj serwisy dwojakiego rodzaju:
serwisy korporacyjne
– prezentujące firmę (jako organizację),
serwisy produktowe
– dedykowane konkretnym
produktom/usługom.
W przypadku pierwszego typu mamy zazwyczaj do czynienia z serwisami o układzie quasi
- portalowym, które w subtelny i zazwyczaj
statyczny sposób (bez epatowania animacjami
i innymi „wodotryskami”) prezentują kluczowe aspekty działalności firmy. Oczywiście
serwis taki powinien być atrakcyjny w warstwie graficznej (buduje pozytywny obraz
firmy), ale największy nacisk kładzie się na
czytelność prezentowanych treści oraz wysoką
użyteczność serwisu (łatwość posługiwania się
nim przez użytkownika).
Serwisy korporacyjne w zdecydowanej
większości przypadków dedykowane są klientom biznesowym (partnerzy, dostawcy etc.),
czyli są nastawione na komunikację typu BtoB
(business to business). Poniżej przykład serwisu korporacyjnego Carlsberg Polska (www.
carlsbergpolska.pl).
online), animacje 3D etc.) stanowi idealną
platformę do komunikacji z szeroko pojętym
rynkiem. Żadne inne medium nie jest tak szybkie, uniwersalne, wygodne dla użytkownika, a
co najważniejsze mierzalne (możliwość weryfikacji osiąganych wyników).
Najwyższy czas, aby i Twoja firma zaczęła
czerpać garściami z dobrodziejstw Internetu,
przekuwając aktywności prowadzone online
na wymierne wyniki finansowe.
Drugi typ serwisów jest bardzo trudny do
zdefiniowania, ponieważ nie podlega takiej
„standaryzacji” jak serwis korporacyjny. Serwisy produktowe przyjmują często postać
wirtualnych światów (gdzie w naturalnej
przestrzeni osadzane są sekcje/działy), rozbudowanych animacji 3D, interaktywnych
filmów wideo, gier fabularnych etc. Możliwości
realizacji są „ograniczone” jedynie wyobraźnią
i kreatywnością twórców.
Tematyka związana z obecnością firm
w sieci jest bardzo obszerna, dlatego
skoncentrowaliśmy się jedynie na budowie
serwisów www, które stanowią centrum akcji reklamowych online (cały ruch z kampa-
W przypadku serwisów dedykowanych
konkretnym produktom/usługom dużo
częściej wykorzystywane są multimedia
(wideo, dźwięk, animacja etc.) celem lepszego
doświadczania marki przez internautę (In-
teractive Experience) oraz zwiększenia jego
zaangażowania.
Kluczem do stworzenia efektownego serwisu
produktowego, który „wciągnie” użytkownika
w świat marki, jest Idea serwisu – np. Wirtualny
funpark futbolowy, gdzie każdy miłośnik piłki
nożnej znajdzie coś dla siebie i ma możliwość
zdobycia cennych nagród (patrz przykład na
kolejnej stronie: www.carlsberg.pl); Mój świat
– moje buty (patrz przykład http://www.ecco.
com.pl/eccoworld/);
Kasyno w którym nigdy się nie nudzisz (patrz
przykład poniżej www.mgmgrand.com).
Serwisy produktowe tworzone są z myślą o
konkretnym segmencie rynku (TG danego
produktu), stąd inna będzie stylistyka serwisu poświęconego tematyce najnowszych
implantów stomatologicznych, a inna serwisu napoju energetycznego dla młodzieży
spragnionej mocnych wrażeń.
JAKI BĘDZIE TWÓJ SERWIS, CO CHCESZ
ZAOFEROWAĆ UŻYTKOWNIKOM,
CZYLI PISZEMY BRIEF
Punktem wyjścia do stworzenia profesjonalnego serwisu www jest analiza wcześniejszych
dokonań firmy, analiza działań bezpośredniej
konkurencji, analiza potrzeb twojej firmy oraz
oczekiwań klientów/partnerów biznesowych.
Dokument, który obejmuje wszystkie te kwestie, to tzw. brief, który stanowi punkt wyjścia
do rozpoczęcia prac nad projektem z agencją
interaktywną.
37
INTERNET
Punktem wyjścia do stworzenia profesjonalnego serwisu www jest analiza wcześniejszych
dokonań firmy, analiza działań bezpośredniej
konkurencji, analiza potrzeb twojej firmy oraz
oczekiwań klientów/partnerów biznesowych.
Tworząc brief, powinniśmy odpowiedzieć sobie
na następujące pytania:
co chcemy „sprzedać”? – opis firmy/produktu/
usługi z naciskiem na unikatowe wyróżniki,
komu dedykujemy serwis? – opis grupy
celowej,
nastawiamy się na budowanie wizerunku, czy
efekty sprzedażowe?,
jakie treści chcemy zaprezentować na stronie?
– zakres merytoryczny serwisu,
jakie funkcjonalności dla użytkownika/
osób zarządzającym nim po stronie firmy
chcielibyśmy wdrożyć na serwisie? – np. system CMS do zarządzania treściami, kalkulatory, newslettery, wyszukiwarka/konfigurator
produktów, sklep online, systemy komunikacji
(chat, forum, komunikator) etc.
Tworząc brief powinniśmy starać się jak
najbardziej „wejść” w rolę przyszłego
użytkownika serwisu (jego potrzeb i oczekiwań)
– tego typu podejście określamy jako „user centric”.
38
Pamiętajmy, że tworzymy serwis nie dla nas,
tylko dla naszej grupy celowej!
WYBÓR PARTNERA DO REALIZACJI
PROJEKTU – POSZUKIWANIA
ODPOWIEDNIEJ AGENCJI INTERAKTYWNEJ
Na rynku usług interaktywnych występują
olbrzymie różnice pomiędzy podmiotami
działającymi. Mamy do dyspozycji pełne
spektrum potencjalnych wykonawców –
począwszy od pojedynczych osób działających
jako tzw. freelancerzy, małych studiów i agencji
zatrudniających kilka osób, poprzez agencje
średniej wielkości, ale z dużym doświadczeniem,
aż po liderów branży – agencje zatrudniające
kilkudziesięciu specjalistów z różnych dziedzin,
które mogą pochwalić się wieloma nagrodami
na krajowych i międzynarodowych festiwalach
reklamowych.
Wszystkie typy podmiotów charakteryzują się
różnymi oczekiwaniami finansowymi wobec
zleceniodawców (serwis można stworzyć za
kilka i kilkaset tysięcy złotych), kompetencjami
merytorycznymi, sprawnością organizacyjną
(wpływającą na czas realizacji projektu) i
kreatywnością.
Wybór odpowiedniej agencji powinien być uwarunkowany przede wszystkim budżetem jaki
chcemy asygnować na dany projekt. Dysponując
kwotą kilkudziesięciu tysięcy złotych możemy
pozwolić sobie na zatrudnienie lepszej agencji,
która zrealizuje ciekawy, efektywny projekt w krótkim czasie. Jeśli mamy mniejsze środki, możemy
zatrudnić agencję, która jest mniej doświadczona
i liczyć się z tym, że projekt będzie wymagał
większych nakładów pracy ze strony firmy, a realizacja zajmie prawdopodobnie więcej czasu.
W poszukiwaniu agencji warto polegać na rekomendacjach zaprzyjaźnionych osób – unikniemy
dzięki temu ewentualnego rozczarowania.
W Polsce brak obecnie przejrzystego i wiarygodnego rankingu najlepszych agencji interaktywnych, ale przy wyborze można posiłkować się
prasą branżową, serwisami branżowymi online
lub po prostu oceniając dorobek agencji (jej portfolio).
BIERZEMY SIĘ DO DZIEŁA
– ETAPY PRAC NAD SERWISEM WWW
Strategia
Analiza strategii marketingowej i komunikacyjnej jest pierwszą fazą każdego projektu.
Szczegółowe badania materiałów marketingowych pozwalają na precyzyjne zdefiniowanie
celów przedsięwzięcia, docelowych grup odbiorców oraz wymaganej funkcjonalności
rozwiązań.
Faza analizy, ze względu na swoją istotność
dla całego projektu, trwa od kilku dni do kilku
miesięcy. Jej uwieńczeniem jest dokument będący
podsumowaniem – projekt funkcjonalny.
Kreacja
Wcześniej określone cele, odbiorcy docelowi oraz
wymagania funkcjonalne rozwiązań pozwalają
na wykreowanie koncepcji przyszłego projektu
oraz specyficznych rozwiązań wizualnych.
W fazie kreacji wizualnej powstaje szereg propozycji projektów graficznych. Najlepszy z nich
zostaje poddany dalszemu rozwojowi i ulepszaniu.
Projekt graficzny serwisu WWW musi być
spójny wewnętrznie, komunikatywny oraz
zgodny z wizerunkiem firmy.
Tym, co różni Internet od mediów tradycyjnych jest możliwość wyboru i samodzielnej
„eksploracji”. Rola projektanta nie ogranicza się
do tworzenia poprawnych graficznie stron, lecz
polega na kreacji spójnych, łatwych w obsłudze,
interaktywnych sposobów przeglądania treści.
Jednym z głównych elementów, które
przyczyniają się do sukcesu serwisu WWW, jest
architektura informacji oraz system nawigacyjny.
Nawigacja w serwisie powinna być intuicyjna,
przewidywalna i spójna.
Główne cechy dobrego systemu nawigacyjnego:
możliwość alternatywnej nawigacji – przemieszczania „poziome” bez konieczności
odwiedzania strony głównej, możliwość
zorientowania się, w którym miejscu serwisu
użytkownik aktualnie się znajduje.
Produkcja
Celem etapu realizacji jest implementacja
pomysłów i rozwiązań opracowanych w
poprzednich fazach projektu.
Na bazie wymagań funkcjonalnych określane
są propozycje rozwiązań programowych i
sprzętowych. Następnie łączy się poszczególne
elementy wcześniejszych faz w gotowy produkt.
Faza realizacji pochłania najwięcej czasu
przeznaczonego na projekt.
Faza produkcji kończy się serią szczegółowych
testów serwisu, którym poddaje się zarówno
działanie serwisu pod kątem technicznym,
jak i kompatybilności działania (w różnych
przeglądarkach), błędów ortograficznych czy
stylistycznych.
Serwis www na czas testowania może być
dostępny z Internetu, lecz zabezpieczony hasłem.
Dzięki temu do testów możemy zaangażować
przedstawicieli grup docelowych.
Uruchomienie i eksploatacja
Prowadzenie działań zmierzających do
zwiększenia oglądalności – promowanie serwisu.
Analizowanie zachowań użytkowników na serwisie – cykliczne analizowanie statystyk.
Dalszy rozwój serwisu, w tym wyposażenie
w nowe elementy, istotnie zwiększające
funkcjonalność (np. aplikacje tworzące
społeczność).
Jest to jeden z najważniejszych elementów
całego procesu – serwis musi cały czas się
zmieniać, ewaluować, dostarczać nowe treści
i funkcjonalności. Jeśli tego nie zapewnimy,
użytkownicy nie odwiedzą ponownie naszego
serwisu, który stanie się martwą formą, a zainwestowane w jego stworzenie pieniądze będą
chybioną inwestycją!
Daniel Czapiewski - strategic planner
agencja interaktywna byss.pl
FOTORELACJA
Mecenasi Wielkiej Gali. Od lewej stoją: Ryszard Siwiec - Zakłady Chemiczne Police, Ilona Sawicka - Kierownik Działu Marketingu Unity Line, Piotr Droński
- Baszta Nieruchomości, Paweł Majewski - Dyrektor Lexus Kozłowski, Edward Osina - Prezes Calbud Developer, Piotr Tomaszewicz - Prezes Tomaszewicz
Development, Mariusz Klimczak - Wiceprezes Banku PKO BP , Maciej Człapiński - Dyrektor PKP Intercity, Krzysztof Nowak - wiceprezydent Miasta Szczecina,
Andrzej Martuś - wiceprezes PIG, Andrzej Lebdowicz - wiceprezes PIG, Dariusz Więcaszek - prezes PIG
Małgorzata Ostrowska
Prezentacja najnowszego modelu
samochodu marki Lexus
42
fot. Paweł Chmielewski
Boney M
W dniu 06 czerwca 2008r. już po raz trzeci miała miejsce
Wielka Gala Północnej Izby Gospodarczej
– święto zachodniopomorskiego biznesu.
Krzysztof Krawczyk
Marcin Prokop
Dorota Wellman
43
FOTORELACJA
44
fot. Paweł Chmielewski
Pokaz sztuki kulinarnej
przygotowany przez firmę Roka
Pokaz tańców w wykonaniu
grupy Red Angels
Prezydent Szczecina
Piotr Krzystek
Wielka Gala jak co roku zgromadziła
liczne rzesze przedsiębiorców
Jeden z głównych mecenasów Wielkiej Gali
Krzysztof Krawczyk
rozgrzewający publiczność
45
TWÓJ PRACOWNIK
Konstruktywna krytyka
czyli jak skutecznie korygować zachowania pracowników, ale nie wpędzać w kompleksy
Jak ważne jest chwalenie pracowników i jak to robić zgodnie z zasadami sztuki managerskiej omówiliśmy w poprzednich artykułach. Jednak w codziennej
praktyce zawodowej często zdarzają sie sytuacje, kiedy musimy skorygować
niewłaściwe zachowanie naszego pracownika. Jak to zrobić?
D
la większości ludzi – jeśli nie
dla wszystkich – konfrontacja i bycie skrytykowanym
jest doświadczeniem bardzo trudnym. Krytyka w
bezpośredni sposób wiąże się bowiem z
poczuciem własnej wartości, a każdy z nas
(w tym również nasi pracownicy) jest niezwykle wrażliwy na punkcie swojej samooceny.
Tak więc podstawową zasadą podczas
udzielenia uwag korygujących jest traktowanie rozmówcy jak partnera. Przecież nie
jest naszym celem pognębienie pracownika, ośmieszenie go, upokorzenie etc., lecz
spowodowanie zmiany jego zachowania.
Pamiętajmy, że zranionej godności czasami
nie sposób już nigdy naprawić, a uraza może
przybrać różne formy bierności i zaniechania aż po otwarty sabotaż (najczęściej wtedy, gdy nie widzą tego przełożeni).
Poniżej przedstawiamy złote zasady konstruktywnej krytyki:
krytykuj niewłaściwe działanie/zachowanie/postawę, a nie całą osobę.
Zamiast powiedzieć: “Jesteś kompletnie nieodpowiedzialny”, lepiej jest
powiedzieć: “Nie podoba mi się/nie
akceptuję tego, że na bieżąco nie informujesz kolegów/klientów o…”. Warto
podeprzeć stwierdzenie argumentem,
jakie negatywne konsekwencje dla pracy
całego zespołu ma to zachowanie (w tym
przypadku: brak przepływu informacji).
unikaj uogólnień i generalizacji np. “zawsze”, “nigdy”, “nic”. Stwierdzenie: “Na to-
Jak wydobyć z ludzi co n
czyli o doskonaleniu umiejętności managerskich - część 3
46
bie nigdy nie można polegać” zazwyczaj
ma niewiele wspólnego z rzeczywistością,
a jeśli tak, to dlaczego wciąż jeszcze trzymamy pracownika, na którym przecież
“…nigdy nie można polegać”.
Pamiętajmy, że takie stwierdzenia
rodzą u krytykowanego poczucie dużej
niesprawiedliwości, a nawet goryczy,
co w konsekwencji może skutkować
rozwinięciem
zachowań
bierno-agresywnych, czasami nawet zupełnie
nieświadomych.
o ile – jak pamiętamy z poprzednich
odcinków – pochwały należy udzielać
publicznie, o tyle krytykować należy w
miarę możliwości w cztery oczy. Ma
to bezpośredni związek z przytoczoną
powyżej uwagą o chronieniu poczucia własnej wartości pracownika. Niestety, zdarza sie wciąż i zbyt często, że
przełożeni krytykują pracowników na
forum zespołu, wychodząc z błędnego
założenia, że sam krytykowany będzie
miał potem większą motywację do zmiany, jak również na innych pracowników
będzie to działało “odstraszająco”.
bezpośredenio po fakcie lub najszybciej jak to możliwe. Częstym błędem
managerów jest zmasowana krytyka,
która dotyczy zdarzeń czasem bardzo
odległych w czasie, a nawet takich,
których adresat krytyki nie jest w stanie sobie przypomnieć. Najczęściej wówczas krytyki jest tak wiele, że odbiorca
załamuje się pod jej ciężarem (zwłaszcza
jeśli trafimy na jednostkę mniej odporną
psychicznie). W tym miejscu należy
również koniecznie przytoczyć ważną
zasadę motywacji, która ma zastosowanie nie tylko w życiu zawodowym,
ale również np. przy motywowaniu (wychowywaniu) dzieci. Zasada ta mówi, iż
każde niepoprawne zachowanie musi
być najszybciej jak to możliwe poddane
korekcie. “Poddanie korekcie” nie musi
od razu oznaczać surowej kary, długiej
dyscyplinującej rozmowy lub tym podob-
nych. Czasami wystarczy tzw. sygnał
zauważenia: zmarszczenie brwi, dłuższe
zatrzymanie wzroku na pracowniku,
jakiś gest. Chodzi o to, by wysłać sygnał,
że zachowanie zostało zauważone… i że
następnym razem nie będzie to już tylko
sam sygnał… Jednak koniecznie należy
to zrobić, ponieważ negatywne zachowanie, które w jakiejkolwiek formie jest
akceptowane (a brak upomnienia w postaci nawet jedynie wyżej przytoczonego
sygnału jest pewną formą akceptacji),
będzie miało tendencję do powtarzania się. Czasami przełożeni myślą sobie:
“…ech, nie będę się czapiał byle czego…
będę dobrym i ludzkim przełożonym…
to przecież taka drobnostka… itp…”.
Jednak te drobnostki właśnie w porę nie
skorygowane po pewnym czasie urastają
do znacznych rozmiarów, a gdy wreszcie
przystępujemy do ich omówienia/zmiany
pracownicy buntują się mówiąc: “…jakoś
do tej pory mu to nie przeszkadzało…”
postąpić.
Inaczej ucierpi nasza wiarygodność, a
pracownicy będą wiedzieli, że szef ma
w zwyczaju głośno pokrzyczeć, ale tak
naprawdę nic złego z tego potem nie
wynika.
Jaki wpływ na wizerunek managera w
oczach swoich pracowników ma takie
postępowanie? Z tym retorycznym pytaniem pozostawiam Państwa do następnego
odcinka.
Ewa Kwiatkowska – trener biznesu, doradca korporacyjny. Absolwentka licznych szkoleń w USA z zakresu efektywnych strategii kontaktu z klientem, technik
sprzedaży, negocjacji, umiejętności managerskich, psychologii biznesu i wielu innych. Od lat doradza firmom
na terenie całej Polski.
www.motivation-training-consulting.pl ; [email protected]
nigdy w stanie naładowania emocjonalnego. Kiedy jesteśmy zdenerwowani,
często mówimy rzeczy, których potem
żałujemy. W
takich chwilach również
łatwo
jest
zagrozić
konsekwencjami,
które
są niewspółmierne
do
przewinienia. Ale skoro
już
powiedzieliśmy, że
następnym
razem,
np.
zwolnimy
pr a c ow n i k a
(i na dodatek
wszyscy
to
słyszeli…), to
tak właśnie
trzeba będzie
najlepsze...
47
SAMODOSKONALENIE
Mowa do
N
iezależnie od tego czy jesteś
prezesem, dyrektorem czy
inżynierem – zawsze mów tak,
jakbyś rozmawiał z normalnymi ludźmi. Nie wymądrzaj
się. Mów zrozumiale – dobrym językiem
bez żargonu i bez ozdobników. Stosuj raczej
krótkie, niezbyt złożone zdania. Mów powoli,
głośno i wyraźnie, tak żeby publiczność nie
miała kłopotu ze zrozumieniem słów, które
wypowiadasz. Zmieniaj tempo mówienia i
głośność, kiedy trzeba. Wprowadzaj do swojej
wypowiedzi dynamikę.
Mowa służy do komunikowania się w
społeczeństwie. Głos jest nierozerwalnie
związany z działaniami człowieka, często
wiąże się z nim rodzaj wykonywanej pracy. I
choć korzysta się z niego niemal bez przerwy,
to z reguły nie doceniamy jego znaczenia.
Głos, to nie tylko funkcja krtani, ale także
oddychanie, artykulacja fonetyczna, dykcja,
rezonans. Jest to cały łańcuch zjawisk fizjologicznych, od których zależy to, jak każdy z nas
mówi. Mowa potoczna nie wymaga dużego
wysiłku, ale aby świadomie operować głosem,
mówić do dużego audytorium, uzyskiwać
głosem określone efekty, wywierać wrażenie
na słuchaczu, trzeba nad własnym głosem
panować. Świadome korzystanie z własnego
głosu uzyskuje się drogą systematycznych
ćwiczeń. Fachowcy mówią, że trzeba głos
„ustawić” czy też „postawić”.
Wszystkie elementy prawidłowej mowy należy
wykorzystywać świadomie, tak aby uzyskiwać
na żądanie określone efekty. Należy korzystać
z dynamiki, czyli mówić głośno, cicho,
umiejętnie stopniować głośności, wyciszanie,
robienie akcentów, przycisków, emfazy wyrazowej, podkreślanie tego, co jest najważniejsze
dla mówiącego, lub tego, co powinien odebrać
słuchacz.
Taki sposób korzystania z głosu powoduje, że
mowa jest interesująca i plastyczna. Mówiący
ma pewność, że zainteresował słuchaczy, a
jego wypowiedź przyniesie sukces – uzyska
odpowiedź na zadawane pytania, słuchacz
wykona polecenia, nawiązany zostanie kontakt itp. Efekt wypowiedzi nie pozostanie w
każdym razie bez reakcji, bo słuchacz będzie
zainteresowany i zrozumie przedstawianą
treści.
Mowa potoczna nie wymaga wysiłku, ale
też nie daje efektywnego, dźwięcznego i
donośnego mówienia. Czasem, pod wpływem
emocji, przechodzi w krzyk, a to pociąga za
48
o sukcesu
sobą mówienie forsowne, które mówiący odbiera jako efekt drapania w gardle, zmęczenia
głosowego, dławienia i niemocy wydobycia dźwięku. Dla słuchacza jest w odbiorze
nieprzyjemna, męcząca i drażniąca. W przypadku gdy pojawiają się błędy w mówieniu
(np. brzydka barwa głosu, nieodpowiednia
wysokość dla danej osoby, brak dźwięczności,
która utrudnia zrozumienie treści, błędy gramatyczne czy intonacyjne, słuchacz skupia się
na obserwacji tego zjawiska, a nie na przekazywanej treści. Nieprawidłowa, nieprzyjemna
mowa zamiast zainteresowania prowadzi do
zniecierpliwienia i niechęci. Często słuchacz
widząc bądź słysząc wysiłek mówiącego, sam
się męczy i jak najszybciej chce zakończyć
rozmowę.
Osobom, które na co dzień mówią zawodowo
i powinni głosem wywierać wrażenie czy też
wpływ na słuchacza, pomoże emisja głosu.
Dziedzina zajmująca się usprawnianiem
aparatu mowy, jak gdyby „dopasowywaniem”
wysokości i jakości indywidualnych wypowiedzi do konkretnej osoby, tak aby była ona dla
słuchacza wiarygodna, budziła zaufanie i zainteresowanie tym co mówi i tym jak mówi w
sensie pozytywnym. Jeśli jakość mówienia
wzbudza pozytywne emocje to dobrze, gorzej
gdy nadmierne emocje, akcentowanie, intonacja czy elementy dykcji wzbudzają śmiech,
zniecierpliwienie czy fałszywą ciekawość i
powodują, że mówiący nie może być traktowany poważnie jako partner w rozmowie
i interesach. Brak profesjonalizmu może się
przejawiać zarówno w niechlujnej, niestarannej mowie, jak też i nadmiernie egzaltowanej,
przesadnie poprawnej, przejaskrawionej w
swej staranności. Ten drugi przypadek dotyczy często początkujących mówców amatorów, którzy zanadto eksponują np. głoski
nosowe, akcentują przesadnie wygłos, chcąc
aby każda głoska była doskonale słyszalna,
wykonują nadmierne, karykaturalne ruchy
narządami artykulacyjnymi dla uzyskania
wyrazistości mowy, bo nigdy nie słyszeli o
artykulacji maksymalnej, służącej do ćwiczeń
i minimalnej, służącej do precyzyjnej mowy.
Doświadczony mówca powinien małym,
sprężystym ruchem narządów artykulacyjnych
uzyskać maksymalny efekt jakości, precyzji,
zrozumiałości, dźwięczności, nośności i
ciepłej, przyjemnej barwy głosu.
Mowa rzutuje na to jak funkcjonuje człowiek w
społeczeństwie czy też w gronie rówieśników
zarówno w okresie szkolnym, jak i w życiu
dorosłym.
49
pozwala skupić się na treści. Niedopasowana
wysokość głosu – nawet jeśli słuchacz odbiera
to tylko podświadomie – powoduje odczucie,
że coś nie tak jest w wypowiedzi. Nie wywoła
ona u słuchacza spokoju i zrozumienia, tylko go będzie drażnić. Słuchacz nie skupi się
na treści, nie wyłowi jej sensu, a za to może
odnieść wrażenie, że mówiący jest mało wiarygodny.
W długiej wypowiedzi mówiący powinien
dawać słuchaczowi momenty wytchnienia,
robiąc odpowiednie pauzy. Mają one dwojakie
znaczenie. Po pierwsze, pozwalają na utrzymanie uwagi. Pauza zastosowana umiejętnie
w odpowiednim miejscu przyciąga uwagę i
rozbudza zainteresowanie. Wypowiedź staje
się ciekawa, nie nuży, podtrzymuje zainteresowanie.
Sposób mówienia to nie tylko precyzja
wysławiania się i komunikowania, ale także
możliwość wzbogacania wypowiedzi o walory
estetyczne i emocjonalne.
Podstawowe znaczenie ma technika mówienia, umożliwiająca umiejętne korzystanie z
własnego głosu, ale tak naprawdę na drugiego
człowieka oddziałują przede wszystkim uczucia, jakie zawierają się w wypowiadanych
słowach. Tego wszystkiego można się nauczyć,
tak aby mówić wyraźnie i przekonująco.
Chcąc wzbudzić zainteresowanie słuchacza
należy nauczyć się mówić logicznie, poprawnie
i wyraźnie.
Pobranie powietrza to pauza, moment gdy
ktoś może wtrącić się do rozmowy, odwrócić
naszą uwagę, zdekoncentrować czy wręcz
zmienić temat. Lepsze wrażenie wywrze się
na rozmówcy, łatwiej mu będzie nadążyć za
sensem naszej wypowiedzi, jeśli oddechy będą
dobierane w miejscach podziału na zdania i
nie będzie ich zbyt wiele.
Tempo mówienia może utrzymać uwagę
słuchacza, albo spowodować zniecierpliwienie. Zbyt wolne powoduje, że słuchacze mogą
stracić wątek, zgubić sens wypowiedzi. Mogą
odczuć zbyt małe zaangażowanie mówiącego,
a to z kolei może sprawiać wrażenie braku
przekonania do wypowiadanych kwestii.
W publicznych wypowiedziach bardzo często nieprecyzyjnych technicznie jednym z najczęstszych błędów
są źle umieszczone akcenty wyrazowe. Wywołują one
brak zaufania do mówiącego
Podstawowym warunkiem jest dykcja, zależna
od wytrenowania warg, języka, miękkiego
podniebienia. Warunkuje ona percepcję i jest
wyrazem szacunku dla słuchacza.
Należy również wzmocnić oddech, tak aby
zdania były dowolnej długości i aby nie były
przerywane zbyt dużą liczba oddechów.
Dobry oddech zależny jest od siły mięśni
międzyżebrowych, elastyczności mięśnia prostego brzucha, prostowników pleców, mięśni
karku i szyi. Harmonijna praca tych mięśni
daje swobodę korzystania z powietrza, a ono
jest jedynym nośnikiem dźwięku.
50
Zbyt szybkie tempo natomiast może generować
błędy i potknięcia dykcji oraz sugerować
brak pewności mówiącego, bądź też sprawiać
wrażenie, że mówiący nachalnie atakuje
słuchacza, zmuszając go do słuchania. Za tym
idzie zwykle utrudniona percepcja, która może
prowadzić do zniecierpliwienia i niechęci
słuchania. Przyspieszona wypowiedź, zamiast zamierzonej oszczędności czasu, wywoła
wewnętrzny bunt i sprzeciw słuchającego.
Bardzo ważna jest wysokość głosu, która jest
zależna od ustawienia głosu w rezonansie i
oparcia na oddechu. Stonowana, odpowiednia dla danej osoby, pobudza zainteresowanie,
wywołuje przyjemne odczucia estetyczne i
Wrażenie na słuchaczu robi też niewątpliwie
ilość używanych w mowie dźwięków.
Najczęściej korzysta się z dźwięków zawartych
mniej więcej w granicach oktawy muzycznej.
Muszą one brzmieć pewnie, mocno i ładnie.
Nie należy podnosić głosu do krzyku, tylko
umiejętnie wzmacniać jego siłę przez uzyskanie rezonansu głosowego, odpowiedzialnego za nośność i dźwięczność. Źle dobrana
głośność może zostać odebrana jako atak na
słuchacza, a nie jako emfaza czy antykadencja.
Zbyt głośna i nachalna wypowiedź sprawia
wrażenie małej pewności siebie i brak przekonania do tego co się mówi. Zbyt cicha
– wywołuje podobne odczucia, a dodatkowo
daje dyskomfort odbioru. Słuchacz wysila się
aby wyłowić poszczególne zdania, czasem
nawet słowa, nie mogąc skupić się na treści,
czuje się zmęczony i zniechęcony maksymalnie napiętą uwagą.
W pracy nad głosem należy przede wszystkim
nauczyć się prawidłowo oddychać, korzystać z
tzw. podparcia oddechowego i oparcia głosu
na oddechu. Pracę nad głosem powinno
się kojarzyć z elastycznością mięśni i uruchamianiem tych, które w danym momencie
pracują, a rozluźnianiem tych, które w fonacji
w dany momencie nie biorą udziału. Jest to
najważniejsze i zarazem najtrudniejsze do
opanowania w prawidłowej emisji głosu.
Istotna dla odbioru wypowiedzi jest
także barwa głosu. Powinna być ciepła,
zaokrąglona, aksamitna. Jakość brzmienia
głosu można skorygować przez ruch podniebienia miękkiego w górę, opuszczanie krtani
w dół, rozluźnianie gardła, poszerzanie jego
objętości.
Ciepła barwa daje poczucie bezpieczeństwa,
pozwala na odczuwanie przyjaznego nastawie-
nia mówiącego do słuchacza, uwiarygodnia
mówiącego, uspokaja, potrafi przekonać, daje
możliwość załagodzenia konfliktów. Głos
wzbudzający zaufanie powinien być dźwięczny,
oparty na rezonansie głowy, a jednocześnie
zaokrąglony i „ogrzany” niskimi tonami. Nie
może być za ciemny, tubalny wywołany zbyt
głęboką i sztywną pozycją języka ani piskliwy,
przenikliwy, spowodowany usztywnieniami
żuchwy, karku i języka.
Głos musi pasować do mówiącego, bo może
przyciągnąć sama barwa głosu i sposób
mówienia.
W publicznych wypowiedziach bardzo
często nieprecyzyjnych technicznie jednym z
najczęstszych błędów są źle umieszczone akcenty wyrazowe. Wywołują one brak zaufania
do mówiącego. Jeśli do tego jeszcze dojdą źle
umieszczone akcenty logiczne, dające karykaturalne odczucie, że mówiący sam niezbyt rozumie wygłaszane przez siebie kwestie, bądź
też podkreśla w zdaniu przypadkowe wyrazy,
które nie budują energetyki całości wypowiedzi, mówca stoi na z góry straconej pozycji. W mowie trzeba mieć wewnętrzne poczucie identyfikacji z tym co się robi i o czym
się mówi. Wypowiadanych kwestii nie można
grać, bo zawsze zabrzmią sztucznie. Trzeba je
wypowiadać z przekonaniem.
Małgorzata Kowalik
TYPY WYMOWY
wg książki Janiny Danuty Bednarek „Ćwiczenia wyrazistości mowy”
1.WZOROWA - wykorzystywana w teatrze, telewizji, radiu, wystąpieniach publicznych
i oficjalnych przemówieniach. Opiera się na wyrazistym artykułowaniu, precyzyjnej
artykulacji, sprawnej wymowie spółgłosek, starannym wygłosie, dobrej słyszalności,
zsynchronizowanym oddechu, braku regionalizmów.
2. POPRAWNA - tzw. szkolna. Operuje prawidłową artykulacją, dobrą dykcją i
fonacją, naturalnym tempem mowy, ale mniejszą wyrazistością mówienia z uproszczeniami czy redukcją głosek.
3. DOPUSZCZALNA - potoczna, codzienna. Zawiera nieznaczne zniekształcenia
artykulacji, które mówiący jest w stanie usunąć w mowie kontrolowanej, mało
precyzyjną artykulację, zbyt daleko idące uproszczenia i asymilacje, mogą się pojawiać
regionalizmy i złe maniery.
4. NIEPRAWIDŁOWA - wynika ze słabego wykształcenia, niskiego poziomu kulturalnego i braku umiejętności powściągania emocji.
Jest to nagromadzanie niepożądanych cech, mała precyzja artykulacji związana ze
słabymi ruchami artykulacyjnymi, co przy szybkim tempie powoduje duże zmiany,
liczne asymilacje, redukcje grup spółgłoskowych, skracanie samogłosek, a to z kolei
powoduje trudności w odbiorze i rozumieniu. Nagromadzenia regionalizmów i manier.
5. WADLIWA - seplenienie, jąkanie, reranie, nosowanie. Wynika najczęściej z różnych
dysfunkcji, wymaga leczenia specjalistycznego.
Usuwaniem czy korekcją wad – o ile to możliwe – zajmuje się logopedia.
BIZNES - STYL
Dobrze ubrana bizneswoman
Kobiety odważnie wkroczyły w świat biznesu. Z badań wynika, że Polki
należą do najbardziej aktywnych i przedsiębiorczych kobiet na świecie!
To bardzo dobra wiadomość.
Należy jednak pamiętać, że powszechność pracy zawodowej kobiet jest zjawiskiem nowym
– efektem przemian ostatnich dziesięcioleci
XX wieku. W zawiązku z tym, trudno mówić
o tradycjach wzorców kobiecego stroju w biznesie.
Nie oznacza to jednak, że nie istnieją ogólne
zasady służbowego stroju kobiecego!
Kobieta sukcesu wyglądem świadomie ujawnia swoje kompetencje, profesjonalizm
i aspiracje, nie przestając być sobą.
52
NOWY KONSERWATYZM
Poradniki i media przedstawiają w bardzo różnorodny sposób, choć nie zawsze
właściwy, informacje dotyczące wizerunku
zewnętrznego kobiety pracującej. Warto
zwrócić uwagę i zachować ostrożność w korzystaniu z niesprawdzonych źródeł wiedzy
na temat zasad służbowego stroju. Obecnie
istnieją dwa równoległe trendy w wyglądzie
polskiej bizneswoman:
Konwencjonalny – swoje źródło ma w uniformizacji męskiego ubioru, w którym kładzie
się nacisk na elegancję, konserwatyzm, jakość i
skromność. Jest uniwersalnym kodem ubioru
służbowego, wykorzystywanym najczęściej w
dużych przedsiębiorstwach, przedstawicielstwach firm zagranicznych w Polsce a także
w świecie tzw. wielkiej polityki. Trafił już do
mniejszych przedsiębiorstw, gdzie z powodzeniem służy budowaniu tradycji i marki firmy.
Transparentność wizerunku zewnętrznego,
rygorystyczne przestrzeganie zasad doboru
ubioru, w zależności od sytuacji i pory dnia, to
cechy charakterystyczne tego trendu.
Margaret Thatcher, Angela Merkel, Henryka
Bochniarz to kobiety, które pokazują, jak
można wykorzystać tę konwencję do sprawnego i skutecznego funkcjonowania w
świecie zdominowanym przez mężczyzn.
Dowolny – to swobodna, często intuicyjna
interpretacja zasad klasycznego stylu ubioru biznesowego, najczęściej w oparciu o
najnowsze trendy w modzie.
Nieobcy jest przedstawicielom dużych firm,
ale najbardziej widoczny w małych i średnich
przedsiębiorstwach różnych branż. Trend
dowolny jest niejednorodny a przez to mało
spójny. Stosowanie go nie sprzyja budowaniu wiarygodności firmy. Często świadczy
o braku znajomości podstawowych zasad
etykiety biznesu i prowadzić może do wielu
nieporozumień, a w konsekwencji do braku
skuteczności w działaniach. Jest do przyjęcia
jedynie w branży świata mediów i środowisku
artystycznym.
CENTYMETR I LUSTRO
Kompetencje i profesjonalizm działania
kobiety – to podstawowe kryterium jej
wiarygodności w biznesie. Autorytet, poczucie
własnej wartości, pewność siebie i stosowny,
ale i atrakcyjny wygląd to niezbędne minimum
potrzebne każdej kobiecie aktywnej zawodowo. Podstawą stosownego ubierania się jest
świadomość własnego wyglądu, znajomość
zasad dobierania fasonu, dodatków i tkanin w
odpowiedniej palecie kolorystycznej. By móc
to uczynić, należy prawidłowo określić swoją
sylwetkę. Powinno się precyzyjnie dokonać
pomiarów swojego ciała: w najszerszym
miejscu ramion, biustu, najwęższej części talii
i najszerszym punkcie bioder. Trzeba również
znać swoją wagę i wzrost.
Wg Bradley’a Bayou, w zależności od uzyskanych wielkości, wyróżniamy cztery rodzaje
kobiecych sylwetek:
odwrócony trójkąt (obwód ramion lub
biustu są większe od obwodu bioder)
prostokąt (obwód ramion, biustu i bioder
mają podobne wymiary)
trójkąt (obwód bioder jest szerszy od
obwodu ramion)
klepsydra (talia jest wyraźnie zaznaczona,
a obwód ramion i bioder mają zbliżone
wymiary)
Znając swoje kształty, będziemy mogły dobrać
odpowiednie zestawy ubrań, które zrównoważą proporcje ciała i nadadzą sylwetce harmonijny wygląd, a to sprawi, że będziemy zawsze
zadowolone ze swojego wizerunku.
Następnym krokiem powinien być dobór
właściwej, dla danego typu urody, palety kolorów (wiosna i jesień – ciepłe odcienie, lato i
zima – odcienie zimne). Panie bogatsze o tę
wiedzę będą kupować rzeczy najlepsze dla
siebie, zdecydowanie poprawią swój wygląd
i samopoczucie, a w konsekwencji zwiększą
swoją wiarygodność i w końcu zaoszczędzą
czas i pieniądze.
Kostiumy i garnitury, które stanowią podstawę
w garderobie kobiety biznesu, powinny mieć
klasyczny krój, być uszyte z najwyższej jakości
naturalnych tkanin z dbałością o wysoką
jakość wykończenia. Wszelka ekstrawagancja
w wyglądzie jest niemile widziana i odbiega od
zasad etykiety biznesowej.
BIZNESOWE MINIMUM
Ubiór w biznesie to dodatkowa forma komunikacji i dlatego należy z rozwagą i starannie
kompletować garderobę do pracy. Klasyczny w kroju (konserwatywny) ubiór jest jak
świadectwo profesjonalizmu. Pamiętajmy
o podstawowej zasadzie, że nie ilość ubrań,
ale jakość tkanin, kroju, zharmonizowanie
kolorów i odpowiednie dodatki określają
garderobę kobiety biznesu.
Wielkość szczegółów garderoby i wszystkich
dodatków powinna być proporcjonalna do
wymiarów kobiety i stosownie dobrana do
wieku.
NAZWA GARDEROBY
OPIS
Przynajmniej 2 garnitury w najlepszym gatunku
i świetnie skrojone (marynarka i spodnie).
Na mniej formalne sytuacje, w jaśniejszych
kolorach dobranych do typu urody.
Przynajmniej 2 kostiumy, klasyczny krój
(marynarka i spódnica).
Klasyczny kostium z tkaniny, z której szyje się męskie
garnitury – na bardziej formalne okazje.
Stonowane kolory dobrane do typu urody.
Przynajmniej 5 bluzek koszulowych (bawełna, jedwab
naturalny w tradycyjnych kolorach).
Klasyczne koszule bez zdobień, proste w kroju, kolorystycznie dobrane do garnituru i kostiumu.
Przynajmniej 3 topy (dopasowane w pasie).
Topy z niewielkimi dekoltami, proste, bez zdobień.
1 wełniany sweter dobrej jakości ( bliźniak).
1 wełniany golf dobrej jakości.
Jednobarwne, bez wzoru w odpowiednim
kolorze dobranym do ubrań.
1 spodnie klasyczne w kroju i eleganckie.
1 prosta spódnica o długości do pół kolana
lub za kolano.
Spodnie i spódnica kolorystycznie dobrane do
kostiumu i garnituru, bez zdobień, rozcięć, marszczeń
i falban.
Dodatki i akcesoria:
Torebka (tylko skórzana, prosta, funkcjonalna).
Pasek tylko skórzany do 3 cm szerokości.
Dobrana kolorystycznie do butów i garderoby,
klasyczna w fasonie.
Rajstopy lub pończochy tylko w naturalnym,
cielistym kolorze.
Niezależnie od pory roku, nawet latem
są obowiązkowe.
Apaszka, szalik (tylko jedwab naturalny) w standardowych rozmiarach.
Ożywią monotonię ubioru, łagodzą surowy wygląd,
stanowią uzupełnienie stroju.
Biżuteria
(nie może zwisać, pobrzękiwać, błyszczeć i być duża):
Kolczyki
Naszyjniki
Pierścionki
Zegarki
Delikatna i w niewielkiej ilości.
Złoto, srebro, platyna, perła.
Zwykłe, małe, płaskie, na uchu.
Drobny łańcuszek lub tzw. małe perły.
Jeden mały pierścionek na jednej ręce.
Na skórzanym lub metalowym pasku dobranym
kolorystycznie do noszonej biżuterii.
Przynajmniej 2 wierzchnie okrycia
– płaszcze (wełna lub diagonal).
Jesień/zima: klasyczny płaszcz wełniany.
Wiosna/lato: trencz, prochowiec.
Buty niezależnie od pory roku powinny być skórzane.
Zwróć szczególną uwagę na jakość butów. Im cieńsza
podeszwa, tym są bardziej eleganckie.
Zawsze zakrywające palce i piętę z modnym
i niewysokim obcasem – do 5 cm.
1 para kozaków skórzanych na zimę
2 pary półbutów skórzanych ze skórzaną podeszwą.
Tkaniny stosowane w ubraniach to przede wszystkim
tkaniny naturalne lub z minimalną domieszką syntetyków (przydatne w podróżach służbowych).
Kostium i garnitur: wełna naturalna, len, bawełna, jedwab naturalny.
Koszule: bawełna, jedwab naturalny.
Unikaj tkanin błyszczących, przezroczystych,
wzorzystych, kolorowych.
53
RODZAJ GARDEROBY
MITY W KOLORACH BIZNESU
Upodobanie do czarnego koloru pozornie
wydaje się głęboko uzasadnione. Czarny jest
uważany za kolor klasycznej elegancji i wizualnej szczupłości. Nie dla każdego jednak.
Kolor ten często podkreśla zmęczenie fizyczne, powoduje, że sprawiamy wrażenie chorych, uwypukla wszystkie niedoskonałości
cery, podkreśla zmarszczki. Typ wiosny i lata
powinien w ogóle zrezygnować z ubrań w tym
kolorze. Zasady doboru kolorów nie są tak rygorystyczne jak w ubiorach męskich. W ciągu
dnia proponowany jest zestaw kolorów tradycyjnych: granatowy, burgund, grafit, antracyt
i ich odcienie, a także stonowane i neutralne
odcienie kolorów: czerwonego, niebieskiego,
zielonego, brązowego, kości słoniowej. Wybór
tych ostatnich kolorów nie będzie w żadnym
stopniu odstępstwem od zasad, pod warunkiem, że nie będą zbyt agresywne i jaskrawe.
Najlepsze są te kolory, które podkreślą nasze
indywidualne piękno i nadadzą harmonię
całości naszego wyglądu.
GWARANCJA DOBREJ PREZENCJI
O dobrym wyglądzie decyduje każdy szczegół,
od czubka głowy po palce stóp. Czyste włosy
(najlepiej myte codziennie), odpowiednio
dobrana fryzura i zawsze starannie (jeżeli to
konieczne) ufarbowane włosy to podstawa.
Odrosty, postrzępione końcówki włosów,
domowym sposobem położona farba
wpływają zdecydowanie niekorzystnie na
wygląd kobiety. Należy zadbać o regularne
wizyty u fryzjera. Włosy dłuższe niż do ramion
zawsze starannie upinamy. Unikamy przy tym
plastikowych ozdób i kolorowych gumek.
MAKE UP POTRZEBNY
Codzienny makijaż przed wyjściem do pracy jest podstawową czynnością tak samo
SPOSOBY NOSZENIA
Sportowa elegancja lub ubranie sportowe
Casual Fridays (nieformalny piątek).
Dzień swobodnego stroju: można wprowadzić
elementy sportowe do stroju służbowego.
Najczęściej stosowany w dużych firmach
zaczyna być popularny także w mniejszych.
W spotkaniach oznacza: kostium sportowy
z dziennych materiałów, sportowa bluzka,
spódnica i żakiet.
Strój dzienny w dniu pracy
(w ciągu dnia, podczas załatwiania spraw
w mieście).
Kostium, garnitur w jaśniejszych kolorach
z odpowiednimi dodatkami, półbuty,
prosta torba.
Strój biurowy
(praca w firmie, spotkania z klientami
i kontrahentami do godziny 18).
Kostium, garnitur w ciemniejszej palecie barw,
eleganckie dodatki, staranny i delikatny makijaż,
buty na obcasie do 5 cm.
Rajstopy w kolorze naturalnym.
Wszelkie rozcięcia, dekolty ukazujące zbyt wiele
nagiego ciała są niedopuszczalne.
Strój wizytowy
(po 18, kolacja biznesowa, spotkanie firmowe).
Elegancki kostium z topem lub sukienka
w ciemniejszych kolorach.
Eleganckie dodatki (nieduża torebka, buty
zakryte). Stosowna, delikatna biżuteria.
Black tie (czarna muszka),
po godz. 18, po zmierzchu.
Oficjalny strój wieczorowy: kolacje, teatr, opera.
Ubiór mniej strojny niż biała muszka.
Świeży, dyskretny makijaż.
Długa suknia lub kostium z długą spódnicą lub
spodniami z tkanin wieczorowych. Mała torebka,
najlepiej z paskiem, dopasowana do butów i ubioru (wsuwane czółenka atłasowe lub skórzane).
Zegarek dopasowany do rodzaju biżuterii.
White tie (biała muszka).
Wieczorowy strój najbardziej sformalizowany
i najbardziej elegancki.
Formalny strój wieczorowy – długa suknia wieczorowa bez rękawów, może być z głębokim
dekoltem i z szalem.
Mała torebka dopasowana fasonem i kolorem
do sukni i butów.
Makijaż wieczorowy (może być nieco mocniejszy).
Biżuteria ze szlachetnymi kamieniami
(wsuwane czółenka atłasowe lub skórzane,
nie zakładamy sandałów!)
Nie zakładamy zegarka!
ważną jak prysznic. Powinien być delikatny,
podkreślać urodę i tuszować niedoskonałości.
Dobry podkład, odrobina pudru, lekko
wytuszowane rzęsy, zaznaczone brwi (otwierają oko) i zaznaczone delikatnym kolorem
usta to minimum, które sprawi, że kobieta
wyglądać będzie atrakcyjnie i porządnie.
Wg Agnieszki Kwapiszewskiej (cenionej wizażystki) największym problemem Polek jest stosowanie zbyt ciemnego i ciężkiego podkładu,
który daje efekt maski. Podkład powinien
Salon sprzedaży samochodów:
Serwis:
Dział części zamiennych:
tel. 091 482 23 32
tel. 091 482 02 33
tel. 091 482 36 89
Polmozbyt Szczecin Sp. z o.o.
Autoryzowany Dealer HONDA
71-010 Szczecin, ul. Białowieska 2
www.honda.szczecin.pl ; e-mail: [email protected]
Salon sprzedaży samochodów:
Serwis:
Dział części zamiennych:
tel. 091 433 19 80
tel. 091 433 19 70
tel. 091 433 19 74
Grupa Polmozbyt
AUTO-GRYF Sp. z o.o.
Autoryzowany Dealer FIAT
71-011 Szczecin, ul. Mieszka I 63, 64
www.autogryf.pl ; e-mail: [email protected]
być dobrany do określonego typu cery w taki
sposób, by niewidoczna była linia między
twarzą a szyją. Unikajmy solarium i uważajmy
na samoopalacze, które wysuszają skórę. Raz
w tygodniu stosujemy peeling ciała i twarzy. Po
długiej pracy przy komputerze oczy przemywamy solą fizjologiczną lub zielem świetlika,
który likwiduje zaczerwienienia.
Wybierając się na przyjęcie biznesowe po
godzinie 18, możemy wykonać nieco mocniejszy makijaż.
Nigdy nie używajmy nowych produktów przed
ważnymi spotkaniami, lepiej zaufać sprawdzonym i znanym kosmetykom.
ZADBANE PAZNOKCIE
Dobry manicure i pedicure to oczywistość.
W środowisku biznesowym właściwa długość
paznokci, to paznokcie wystające nieco poza
opuszek palca. Tipsy, szpony (bardzo długie
paznokcie) w ekstrawaganckich kolorach
(czarny, niebieski, wzorki, świecenia) są absolutnie nie do przyjęcia. Właściwe kolory to:
bezbarwny, delikatny róż, jasnoczerwony.
WAŻNE ZAPACHY
Wody toaletowe, perfumowane stosujemy w
ciągu dnia, a perfumy wieczorem.
Ponieważ są to w większości zapachy przemysłowe, stosujemy je z umiarem, by nie drażnić
zmysłu powonienia innych ludzi. Wybieramy
zapachy o lekkiej i świeżej nucie do pracy, a
wieczorem nieco cięższe, lecz niezbyt mocne
i agresywne. Pamiętajmy, że zmysł powonienia
człowieka odróżnia 10 tysięcy zapachów i są
wśród nas alergicy.
A GDY MASZ…
Duży biust – dobrze dobrany biustonosz jest
sprawą podstawową. Noś topy w szpic lub z
szerokim, ale nie głębokim dekoltem. Unikaj
golfów. Noś dopasowane żakiety sięgające do
bioder z głębokim dekoltem w kształcie litery
V, z niewielkimi klapami. Najodpowiedniejsze
sukienki to typ portfelowy (także swetry) lub z
dekoltem (tylko na wieczór). Płaszcz powinien
być dobrze dopasowany w talii, z wąskimi klapami i rozkloszowanym dołem.
Mały biust – noś biustonosze typu push
up. Najlepsze dekolty to: łódka, z okrągłym
wycięciem pod szyją, stójka. Na „duży wieczór” wybierz suknię bez pleców.
Grube ramiona – unikaj odkrytych ramion i
zawsze zakrywaj je długim lub ¾ rękawem.
Dużą pupę – noś żakiety zakrywające biodra
i spodnie z paskiem zapinanym na biodrach
(zmniejszają optycznie tę część ciała). Płaszcz
powinien być dopasowany w talii, z rozkloszowanym dołem. Przyda ci się spódnica rozszerzana dołem lub w linii ołówka.
Brak talii – kupuj bluzki z dekoltem V, port-
felowe, gorsetowe. Żakiet powinien być lekko
dopasowany w talii. Płaszcz o kroju surduta
to najlepszy fason. Sukienka portfelowa, lekko
dopasowana. Wyeliminuj wszystkie ubrania z
dwurzędowym zapięciem.
Krótkie nogi – ubieraj spodnie z rozszerzanym dołem. Spódnice i sukienki powinny
mieć długość do połowy łydki, a długie na
wieczór. Zawsze noś buty na obcasie. Góra powinna być dwuwarstwowa.
Duży brzuch – nie noś spodni biodrówek.
Unikaj materiałów z połyskiem i lejących.
Nie noś zbyt dopasowanych ubrań. Styl empire będzie najlepszy.
Obfite biodra – najodpowiedniejsze będą
spódnice w kształcie litery A, ale nigdy ze
skosu. Żakiet powinien zakrywać biodra, unikaj krótkich fasonów. Płaszcz musi mieć duże
klapy, długości ¾, z rozszerzanym dołem.
STOSOWNIE DO OKAZJI
Jeśli nie wiesz jaka jest twoja paleta barw,
skorzystaj z porady stylistki. Pozbędziesz się
niezadowolenia i przypadkowych zakupów.
Wszystkie dodatki i akcesoria świadczą o
pozycji i statusie właścicielki, i mówią o jej
cechach osobowości. To gospodarz spotkania
decyduje o wymaganym stroju i powinien
umieścić stosowną informację w zaproszeniu.
KROPKA NAD I
By móc zbudować wiarygodny i spójny wizerunek, kobieta musi uniknąć wielu pułapek:
stereotypu atrakcyjności fizycznej, poddawania się naciskom tego, co modne; presji
męskich wzorców zachowań w biznesie.
Wygląd kobiety jest jej narzędziem w pracy,
dlatego dowolność ubraniowa dopuszczalna
jest po jej zakończeniu, a ekstrawagancja tylko
w życiu prywatnym.
Kobieta, która świadomie kształtuje swój wizerunek, zdaje sobie sprawę z roli, jaką odgrywa
jej wygląd w życiu zawodowym i społecznym.
Wie, że jej wygląd ujawnia wiele informacji
na jej temat i dlatego uwzględni w swoim
wyborze ubrań: walory i mankamenty fizyczne, rodzaj sylwetki, wiek, status ekonomiczny i pozycję zawodową. Pozostanie kobietą i
będzie miała swój własny niepowtarzalny styl,
potwierdzający jej osobowość, profesjonalizm
i aspiracje.
mgr Jolanta Gramczyńska
Szkoleniowiec, specjalistka ds. komunikacji
językowej,wizerunku i etykiety biznesowej.
www.evolutio-persona.pl
PRZYDATNE WSKAZÓWKI
Oddziel garderobę do pracy od ubrań prywatnych.
Będziesz popełniać mniej pomyłek.
Układaj rzeczy w szafie zestawami kolorystycznymi
– szybciej się ubierzesz.
Wyrzuć wszystkie ubrania, w których źle wyglądasz, nawet gdy jesteś
do nich przywiązana.
Oddaj wszystkie ubrania, które są za ciasne, a zbyt luźne koniecznie
dopasuj do figury żeby nie sprawiać wrażenia chorej.
Kieruj się zasadą: mniej znaczy lepiej, a zawsze będziesz wyglądać
dobrze.
Zawsze zakładaj bieliznę dopasowaną w kolorze do wierzchniego
ubrania (białe i jasne bluzki – cielista bielizna).
Miej zawsze czyste i wyprasowane ubranie, a buty niech lśnią połyskiem.
Czarnych i brązowych butów nie nosi się do jasnych ubrań i odwrotnie.
To oczywiste, że ubrania z tkanin naturalnych (wełna, bawełna, jedwab,
len) gniotą się, jednak są najlepsze. Nosząc je, zawsze będziesz wyglądać
elegancko, a dodatkowo będziesz miała poczucie fizycznego komfortu.
Zawsze miej w biurze tzw. zestaw awaryjny (mały przybornik do szycia,
szczotki do włosów, butów, ubrania, nici dentystyczne i szczoteczkę
do zębów, zapasową parę rajstop, lakier do paznokci, szminkę i puder).
W ubiorze biznesowym unikaj wszystkiego, co aktualnie modne i zawsze
pamiętaj o słowach Coco Chanel: „Moda przemija, styl pozostaje”.
Lepiej być ubraną mniej strojnie (underdressed) niż zbyt elegancko
(overdressed).
Sportowa elegancja wyklucza: jeansy, t-shirty, szorty, sandały.
Kobiecość jest niezbędna, wulgarność jest twoim wrogiem w biznesie.
57
DUBAJ
DUBAJ
ziemia obiec
58
Kupowanie za granicą nie tylko produktów, ale również nieruchomości, w tym
apartamentów, staje się czymś normalnym dla Polaków. Jak donosi „Gazeta Prawna” (Roman Grzyb Apartament za granicą już za 100 tys. zł), czyni to rocznie ponad
tysiąc naszych rodaków. A dlaczego? Bo domy poza granicami kraju są dostępne
nie tylko dla najbogatszych. Za cenę dużego mieszkania w Warszawie można
kupić dom na słonecznym wybrzeżu Hiszpanii. A że ceny szczecińskie stoją na drugim miejscu po tych w stolicy, również dla kieszeni szczecinian nieruchomości na
świecie stają się przystępne.
J
cana
D
ubaj to miasto, w którym w
tym samym czasie buduje
się najwięcej i najbardziej
spektakularnych inwestycji
na świecie: nowa opera,
najwyższy biurowiec, podwodne centrum biznesowo-hotelowe, stadiony, 8 wspaniałych
pól golfowych, park rozrywki Dubailand
– kilkakrotnie większy od tego spod Paryża,
usypane sztuczne wyspy w kształcie palm i
kontynentów świata, a na nich najbardziej
ekskluzywne apartamenty, domy i prestiżowe
hotele. Poza tym w budowie jest nowoczesne
metro, które połączy oddalone od siebie nowe
dzielnice. Za 3 lata powstanie także nowe, 10krotnie większe od obecnego, lotnisko. W Abu
Dhabi – stolicy Emiratów – od 2010 r. ścigać
się będą kierowcy Formuły 1.
– Obecnie jest wielki popyt na to, co buduje się
w Dubaju – mówi Piotr Droński z firmy Baszta
- nieruchomości, który jakiś czas temu nabył
apartament w Dubaju i otworzył tam swoje biuro pośrednictwa nieruchomości. Zna więc ten
nadal egzotyczny dla nas rynek i obowiązujące
na nim mechanizmy. – Tu ściągają wszyscy
wielcy i znani tego świata, w tym duże koncerny i międzynarodowy kapitał. A co przy tym
ważne, tu zawsze jest pogoda, nie ma żadnych
podatków i jest bardzo bezpiecznie.
Nieruchomości w Dubaju nie są tanie.
„GP” cytuje Jacka Szyca, właściciela agencji
nieruchomości „Carisma”, który podaje, że za
metr mieszkania trzeba zapłacić prawie 3 tys.
dolarów. Na szczęście dla Polaków, dolar w
stosunku do złotówki nadal bardzo kiepsko
59
DUBAJ
Dubaj to miasto, w którym buduje się najwięcej
spektakularnych inwestycji na świecie, m.in.: nowa opera, najwyższy biurowiec, podwodne centrum biznesowo-hotelowe, stadiony, 8 wspaniałych pól golfowych,
park rozrywki Dubailand.
stoi, ale kiedyś zacznie nabierać wartości. Kto
zdecyduje się zainwestować w nieruchomość
w najatrakcyjniejszym miejscu w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, ten z pewnością
wygra los na loterii.
CIEKAWOSTKI O DUBAJU
> litr benzyny kosztuje 0,65 zł
> taksówki są 4 razy tańsze niż w Polsce
> najlepsza pogoda dla Europejczyka to okres od
października do maja, gdzie temperatura waha się
od 23 do 28 C
> prowadzone są rozmowy z Emirackimi Liniami
Lotniczymi na temat bezpośrednich lotów do
Dubaju z Warszawy
> lot trwa około 6 godzin
> cena samego biletu tam i z powrotem
już od 1550 zł
> koszt tygodniowego pobytu w hotelu
4-gwiazdkowym to 4000-5000 z biletem
i wyżywieniem wliczonym w cenę
> na dzień dzisiejszy obywatele Polski muszą
posiadać wizę turystyczną, którą załatwia biuro
podróży
> językiem powszechnie stosowanym
jest angielski
> piątek i sobota to dni wolne od pracy
> waluta to dirham (1 zł = 1,65 dirham)
Firma Piotra Drońskiego pracowała na swoją
pozycję w Dubaju kilka lat. Dziś w swojej ofercie ma bardzo atrakcyjne miejsca.
– Proponujemy coś niespotykanego na rynkach
światowych, unikatową ofertę, nad którą
pracowaliśmy blisko 2 lata – mówi Piotr
Droński. – Mamy jeszcze 3 lokale wolne do
sprzedaży i apartament na własność w ekskluzywnym pięciogwiazdkowym hotelu w Dubaju.
Trzeba zainwestować teraz płatne ratami ok.
3,5 mln złotych, a od 2011 r. na nieruchomości
już się zarabia. To miesięcznie ok. 35 tys. zł.
Te pieniądze zwrócą się już w 7 lat, a wartość
samej nieruchomości zostanie podwojona w
ciągu dwu i pół roku. Takich ofert nie ma na
rynku. To jest prawdziwa okazja. Sieć hoteli St.
Regis to odpowiednik Ritz-Carltona tak co do
poziomu usług jak i określonej grupy docelowej
gości. Oferta ta porównywana jest z Versace
Apartaments (60 tys./m2) i Armani Residence
(89 tys./m2).
O tym, że ceny nieruchomości w Dubaju będą
rosły i warto tam inwestować przekonuje też
cytowany przez „GP” Grzegorz Gurbała z
agencji Greg-Nieruchomości. Szacuje, że rocznie ceny nieruchomości rosną o ponad 30
proc.
– Dodatkowo ewentualny nabywca nieruchomości w tym mieście może liczyć na
dochody z najmu – mówi Gurbała. – Rocznie
ok. 12 proc. wartości lokalu. Dochód jest w
miarę pewny, bo Dubaj może się pochwalić chyba największym obłożeniem miejsc hotelowych
na świecie. Inwestor, także z Polski, może kupić
apartament w takim hotelu.
Tym, którzy zdecydują się zainwestować w
Dubaj, Piotr Droński zapewnia pomoc w zorganizowaniu podróży do Emiratów Arabskich,
przedstawienie najlepszej oferty dostosowanej
do kryteriów klienta, inwestycje z najbardziej
wiarygodnymi deweloperami i biurami
oraz przygotowanie i formalne załatwienie
wszelkich czynności związanych z nabyciem
nieruchomości.
– W Dubaju, dzięki mojemu rozeznaniu rynku,
klient poświęci tylko 1 dzień na załatwienie
wszystkich formalności, co w Polsce trwałoby
tygodniami – wyjaśnia. – Reszta spędzonego
tam czasu to czysta przyjemność.
„Baszta – nieruchomości” może dodatkowo
pomóc swoim klientom w otwarciu ich firm
w Emiratach, w kupnie lub najmie powierzchni
biurowo-handlowo-magazynowej,
ale także w uzyskaniu stałej wizy i statusu
rezydenta Emiratów Arabskich. A jeśli ktoś
będzie potrzebował zaufanego architekta, to
wszelkie sprawy związane z projektowaniem
i aranżacją wnętrz załatwi architekt Agnieszka
Dębowska.
– Dla tych którzy szukają nie tylko
nieruchomości, ale także biznesowych kontaktów, oferuję na bazie własnych doświadczeń i
kontaktów pomoc w wyszukaniu właściwego
partnera handlowego – mówi Piotr Droński.
– Mam szeroko zakrojone kontakty z ponad 200
najbardziej prężnymi firmami. Moi biznesowi
partnerzy doskonale działają w tzw. business
development, skutecznie kojarząc takie firmy.
JAK SIĘ ZARABIA W DUBAJU NA NIERUCHOMOŚCIACH
Przykładowo kupując apartament w pięciogwiazdkowym hotelu w dzielnicy biznesowej – Business Bay, którego operatorem jest ekskluzywna
sieć hoteli St.Regis możemy liczyć na dochód w wysokości 35.000 zł miesięcznie na czysto.
Wyliczenia zostały oparte przez dewelopera w oparciu o dane statystyczne i średnią cen doby hotelowej na rynku, a mianowicie:
> minimalne średnie obłożenie 80%,
> cena doby hotelowej pokoju typu 1 Bedroom apartment ca. 2400 zł/dobę
> podział wpływu pomiędzy operatorem a właścicielem apartamentu 35 % - 65%).
Poza tym fakt zarządzania całym obiektem przez tak ekskluzywną sieć pięciogwiazdkowych hoteli St.Regis to kolejny powód, dla którego sam
wzrost wartości nieruchomości jest dodatkowym i pewnym argumentem przemawiającym za zakupem takiej oferty.
Wielkość apartamentów oraz cena:
Najmniejsze apartamenty będą miały około 75-85 m2 . Te dwa pokoje, w pełni komfortowo urządzone i umeblowane wraz z kuchnią i miejscem
parkingowym, kosztować powinny około 44.000 zł/m2. Finansowanie rozbite jest na 8 rat przez cały okres budowy, tj. ok. 2,5 roku.
Planowane zakończenie inwestycji – rok 2011.
60
STYL
aranżacja wnętrz
Jeśli praca jest pasją, sukces przychodzi sam. One są tego dowodem. Agnieszka
Drońska i Agnieszka Poczobut zajmują się projektowaniem wnętrz, profesją
wymagającą i precyzji, i artyzmu. To zawód, który dopiero w naszym kraju
raczkuje, ale z miesiąca na miesiąc zapotrzebowanie na niego rośnie.
– Kiedy zakładałam własną działalność, dałam
sobie trzy lata na sprawdzenie się w tej branży
– opowiada Agnieszka Poczobut, właścicielka
firmy „Binnen dekorator wnętrz”. – Właśnie mija
drugi rok, a ja mam już klientów z polecenia, co
jest dla mnie wyrazem uznania. Binnen w języku
niderlandzkim oznacza „w środku” – ja zajmuję
się jego kompleksowym wypełnieniem.
– Klientów przybywa, a oni sami przekonali się,
że nasze usługi pozwolą zaoszczędzić im nie tylko
czas, ale także pieniądze – twierdzi Agnieszka
Drońska z „Baszty – projektowania wnętrz”.
Kiedyś dzwonili skrępowani tym, że mają małe
mieszkanie, myśląc, że nie będę chciała im pomóc.
Tymczasem każde pomieszczenie to dla nas szansa
na sprawdzenie się, nieważne czy jest to kawalerka
w centrum miasta, czy willa w luksusowej dzielnicy. To kwestia profesjonalnego podejścia do
każdego zlecenia.
Obie panie kształciły się za granicą, bo polskie
uczelnie od niedawna otwierają swe podwoje
dla adeptów architektury wnętrz.
62
– Szlify zdobywałam w Holandii, moim mistrzem jest Hans Slim. Z wykształcenia jestem także
ekonomistką, a to ułatwia mi kierowanie firmą
– mówi A. Poczobut.
– W Polsce skończyłam architekturę i zaraz po
obronie pracy magisterskiej wyjechałam do jednej z najbardziej prestiżowych szkół w Europie,
ETH w Zurychu w Szwajcarii. Po powrocie powoli zdobywałam renomę, teraz mam mnóstwo
zamówień, ale to może mnie tylko cieszyć...
– zauważa A. Drońska.
Panie zgodnie przyznają, że osoba, która chce
zajmować się wystrojem i aranżacją wnętrz,
musi być poniekąd także psychologiem.
– Ten zawód polega na kontaktach z ludźmi, trzeba ich po prostu lubić, być komunikatywnym –
przekonuje A. Drońska. – Wielu moich klientów
stało się moimi przyjaciółmi, zdecydowały godziny
spędzone na rozmowach o tym, jak wyobrażają
sobie swoje mieszkanie. Ludzie mnie inspirują,
pracując razem z nimi wzbogacam swój warsztat.
– Klienci już kilka razy stwierdzili, że jestem jak
psycholog. Pytam ich zawsze o hobby, dla mnie
to też informacja na temat ulubionych kolorów.
Niektórzy w domu spierają się o jakieś rzeczy i nie
dochodzą do konsensusu, a ja potrafię dość szybko
przekonać ich do rozwiązania, z którego są zadowoleni.
Nie wszystkie potrzebne i wymarzone elementy można nabyć w Szczecinie. W dobie
Internetu to żaden problem. Starają się
podnosić swoje kwalifikacje, śledzić nowoczesne trendy.
– Corocznie jeżdżę na targi do Mediolanu,
Kortrik w Belgii, na których mogę podzielić się
spostrzeżeniami z kolegami po fachu, pooglądać
nowości. Ze swoimi projektami obecna jestem w
Londynie, Berlinie i Dubaju, gdzie nie brakuje
polskich klientów. Jestem zwolenniczką stylu, który
określiłabym ciepłą nowoczesnością. Osoba, która
będzie przebywać w zaaranżowanym przeze mnie
mieszkaniu, ma czuć się wyjątkowo. Przykładam
do tego dużą wagę. Dobrze oddaje to aranżacja
naszego biura przy placu Rodła w Szczecinie.
Użyłam tam sporej ilości nowoczesnego oświetlenia
i zastosowałam czarny granit na posadzce –
stworzyło to jedyną w swoim rodzaju atmosferę.
Do tego wszystkiego przy wejściu widoczna jest agresywna, czerwona ściana w otoczeniu
srebrnych barw, która swoją dynamiką nawet z
daleka przyciąga wzrok przechodniów. Kwiaty,
dyskretna muzyka, dodatki stwarzają doskonałe
warunki do pracy – opowiada A. Drońska.
– Co jest dla mnie najważniejsze? By po wejściu do
zaprojektowanego i urządzonego mieszkania jego
właściciel nie myślał: to zaprojektowała dla mnie
pani Poczobut, on musi czuć, że to jego schronienie, jego dom, w nim dobrze się czuje. Dlatego
dużo czasu poświęcam na dogłębne poznanie
klientów, ich trybu życia, pasji. Szukam nowych
rozwiązań na targach, a wnętrza, które tworzę, są
klasyczne – mówi A. Poczobut.
Na pewno jeśli nie jest łatwiejsze, to na pewno
daje większą swobodę projektowanie wnętrz
nowo stawianych domów. Ale pracować trzeba
też i przy tych, które wymagają remontu.
– Każde wnętrze to wyzwanie. Niektórym klientom aranżuję wybrane pomieszczenia, bo na całe
mieszkanie nie są gotowi finansowo. Planując zakup materiałów wykończeniowych, przy ograniczonym budżecie zwracam uwagę na priorytety:
mówię zainwestujcie w podłogę, bo ona będzie na
lata – baterię łazienkową można łatwiej wymienić
– przekonuje pani Agnieszka Poczobut.
– Czasami zdarza się, że budynek – już
poprzez samą swoją architekturę – ma tak silny
zewnętrzny charakter, że tylko nielicznymi elementami aranżacji wystroju wnętrza jesteśmy w
stanie się od niego oderwać. To dotyczy chociażby
Baszty Siedmiu Płaszczy, zabytkowej 700-letniej budowli, którą również zaadoptowaliśmy
na nasze biuro. Kształt i forma zabytku niejako
narzuciła styl samej aranżacji pomieszczeń. W
środku dominują piękne pomarańczowe cegły,
niepowtarzalności nadają okna z łukami. Efekt
końcowy można ocenić samemu, bo Baszta jest
dostępna dla wszystkich.
Coraz więcej tematycznych czasopism, programów telewizyjnych – projektowanie
wnętrz, nawet to amatorskie zrobiło się po
prostu modne. Dla nich to sposób na ciekawe
życie.
– Wielu wnętrzom widzianym na wakacjach,
w podróżach służbowych czy też nawet filmach przyglądam się pod kątem zawodowym.
W myślach je oceniam. Zestawiam ze sobą
tkaniny, rodzaje drewna, kamienia, kolory. Ale
takie podejście do zawodu mają chyba wszyscy
ci, którzy uwielbiają to, co robią – kończy
A. Poczobut.
Ewelina
W Polsce korzystanie z usług projektantów wnętrz rozpowszechniło się w latach 90. ubiegłego wieku, wtedy to
masowo na rynku pojawiać zaczęły się pracownie architektoniczne, które wyspecjalizowały się w aranżowaniu
pomieszczeń. Dostępne zaczęły być materiały budowlane i wykończeniowe, pojawiły się nowe technologie.
Zmianie uległ też warsztat pracy projektantów - deskę kreślarską zastąpiły programy komputerowe; tworzone są
trójwymiarowe wizualizacje zaprojektowanych pomieszczeń.
Architekturę wnętrz można studiować w naszym kraju - mają ją w ofercie politechniki, jak i akademie sztuk pięknych.
By dostać się na ten kierunek należy zazwyczaj przedłożyć komisji swoje prace, odbywa się także sprawdzian
uzdolnień plastycznych, a także egzamin ze znajomości historii kultury, sztuki i architektury.
W ostatnich latach pojawiło się także kilkanaście tytułów prasowych z poradami, jak samodzielnie zaprojektować
mieszkania. Do najpopularniejszych należą: „Cztery kąty”, „Weranda”, „Villa”, „Ładny dom”.
HOBBY
Adam Grzebieluch
Dyrektor Regionalnego Oddziału
Korporacyjnego PKO BP w Szczecinie
Skąd wzięło się moje hobby?
Pierwszy mój kontakt z aikido zdarzył się
wiele lat temu w Szczecinie. Na przełomie
lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych na
ulicy Willowej (dzielnica Szczecina Drzetowo) funkcjonował klub osiedlowy i właśnie
tam, razem z kolegą, zapisaliśmy się do sekcji
aikido. Niestety, wtedy moja przygoda z tą
sztuką walki trwała zaledwie pół roku. Przez
wiele lat uprawiałem różne dyscypliny sportu,
lecz żadna z nich nie stała się moją pasją. 9 lat
temu, podczas spotkania, jeden z jego uczestników opowiedział o swojej przygodzie z
aikido. Opowiadanie było na tyle interesujące,
że postanowiłem ponownie spróbować swoich sił na macie. Pamiętam pierwsze treningi,
pierwsze kroki – można powiedzieć, że na
nowo uczyłem się prawidłowo stać, chodzić,
poruszać. Zawsze wydawało mi się, iż jestem
wysportowany, sprawny fizycznie, jednak dopiero na macie okazało się jak wiele do pełnej
sprawności mi brakuje. Tak więc przypadek
zadecydował o moim spotkaniu z aikido i
spotkaniu z moim senseiem Jackiem Wysockim.
Dlaczego moje hobby mnie fascynuje?
Jest wiele elementów, które składają się na
moją fascynację tą sztuką walki. Po pierwsze,
zdrowie. Aikido pozwala na rozpoczęcie
treningów każdemu, w każdym wieku. Codzienny, systematyczny trening w sposób niezwykle harmonijny i całościowy rozwija całe ciało
oraz wnętrze człowieka. Ponadto aikido wspaniale pozwala odreagować codzienny stres,
uczy systematyczności, szacunku dla drugiego
człowieka. Na macie wszyscy jesteśmy równi,
różnimy się tylko umiejętnościami i wiedzą o
aikido.
Jak ważne jest moje hobby i dlaczego?
Aikido jest częścią mojego życia. Dzięki codziennym treningom osiągam to, co do
niedawna wydawało się nieosiągalne. Aikido
daje mi poczucie satysfakcji i spełnienia.
Kim byłbym bez swojego hobby?
Nasze całe życie składa się z wielu elementów,
często coś, co wydaje nam się niezwykle ważne,
po czasie okazuje się zupełnie nieistotnym epizodem. Poważne problemy stają się drobiazgami. Myślę, że bez aikido nie poznałbym tak
wielu wspaniałych ludzi, a na pewno byłbym
mniej sprawny fizycznie i psychicznie…
Czy czuję się kimś wyjątkowym
dzięki swojemu hobby?
Z punktu widzenia statystyki, można
powiedzieć, że tak. Ludzi aktywnie trenujących
i posiadających w naszym kraju stopień mistrzowski w aikido jest około 200-300. Jak na
kraj 38-milionowy można uznać, że jest się
kimś wyjątkowym. Natomiast jako człowiek
nie czuję się kimś wyjątkowym. Mam zalety
i wady, mam swoje mocne strony, ale mam
też i słabości. Najważniejsze, aby starać się
być dobrym człowiekiem i z każdym dniem
doskonalić swoje umiejętności, np. poprzez
codzienny trening.
64
Najważniejszy dzień związany
z moim hobby?
Było wiele takich dni, pierwszy trening z senseiem J. Wysockim, kupno pierwszego kimona,
pierwsze udane techniki, dni egzaminów (w
szczególności egzamin na stopień mistrzowski). Natomiast tak naprawdę najważniejszym
dniem będzie dzień nazywany „przyszłością”…
przynajmniej mam taką nadzieję.
Największy sukces,
największe niebezpieczeństwo
związane z moim hobby?
Największym dla mnie sukcesem jest
niewątpliwie dopuszczenie i zdanie egzaminu
na 1 dan (I stopień mistrzowski). Szczególnie, iż egzaminatorem był sensei J. Wysocki
– 7 dan aikido (najwyższy stopień w Polsce).
Niebezpieczeństwo – ponieważ jest to sztuka
walki, to pewne ryzyko jest wkalkulowane w
tę dyscyplinę. Jednak w czasie 9 lat uprawiania
aikido nie miałem ani jednej poważniejszej
kontuzji. Myślę, że jazda na rowerze po naszych
ulicach jest dużo bardziej niebezpieczna.
Plany na przyszłość
Planuję w dalszym ciągu doskonalić
umiejętności w zakresie technik aikido, a
także w zakresie posługiwania się bokenem
(drewniana imitacja miecza samurajskiego),
jo (drewniany kij), tanto (drewniana imitacja
sztyletu). Aikido daje możliwość trenowania
przez całe życie i mam nadzieję, że tak właśnie
będzie ze mną.
65
URLOP
dwa tygodnie
zapomnien
N
areszcie są wakacje, więc
najwyższy czas zaplanować
gdzie i kiedy je spędzimy.
– Słońce, plaża, morze – teraz o każdej porze
roku można wybrać się tam, gdzie marzenia zostaną spełnione – mówi Mieczysław
Piechocki z biura podróży „Oltour”. – U nas
wciąż najpopularniejszymi miesiącami na
odpoczynek są lipiec i sierpień – wtedy przypada
czas szkolnych wakacji, można więc wyjechać
na urlop z całą rodziną.
– Szczecinianie zaczynają planować swoje
wakacje coraz wcześniej, bo już w grudniu,
korzystając tym samym z atrakcyjnych zniżek
związanych z wcześniejszą rezerwacją. Liczba
osób czekających na atrakcyjne cenowo oferty
typu Last Minute z roku na rok maleje, choć
nadal ich entuzjastów nie brakuje. Tego typu
oferta jest zawsze kusząca, jednak trzeba liczyć
66
się z tym, że w ścisłym sezonie znalezienie cenowego hitu będzie trudniejsze. Pamiętajmy, że
najlepsze hotele, kierunki czy atrakcyjne daty
wylotu sprzedają się najszybciej – mówi Justyna
Węgielewska z biura podróży „Neckermann”.
Chorwacja od kilku już lat należy do ścisłej
czołówki krajów odwiedzanych przez Polaków.
Socjologowie zauważają, że lubimy wyjeżdżać
tam, gdzie byli już nasi znajomi – rodzi to kolejny temat do rozmów i wymiany doświadczeń.
Liczba osób czekających na atrakcyjne cenowo oferty
typu Last Minute z roku na rok maleje, choć nadal ich
entuzjastów nie brakuje. Tego typu oferta jest zawsze
kusząca, jednak trzeba liczyć się z tym, że w ścisłym
sezonie znalezienie cenowego hitu będzie trudniejsze
Jak pokazują przeprowadzone przez CBOS
badania na koniec 2007 roku, na zagraniczne
wojaże w ubiegłym roku zdecydowało się zaledwie 6 procent Polaków.
– Wraz ze znajomymi wybieram popularne
kierunki, nie szukam emocji, wolę sprawdzone
miejsca – deklaruje Łukasz, ekonomista. – W
tym roku jadę do Chorwacji, konkretnie do
Dubrownika, może na miejscu uda nam się
wynająć jacht i kilka dni pożeglować.
– Nie można jednoznacznie określić, czy
większym zainteresowaniem cieszą się tzw.
wycieczki objazdowe, podczas których jest okazja odwiedzić najciekawsze miejsca w danym
zakątku, czy też takie, na których klienci chcą po
prostu odpocząć, nacieszyć się ciepłem – twierdzi Joanna Adamiak z biura podróży „TUI”.
– Początek maja spędziłam we Włoszech –
opowiada Anna, redaktorka. – W ciągu 6 dni
zdecydowanymi hitami w tym roku są Majorka, Kreta oraz Turcja. Na każdym oferowanym
przez nas kierunku można znaleźć wiele
ciekawych propozycji na wyjazdy rodzinne.
Szczególnie zachwalam słynące z polskich animacji ośrodki Happy Events.
WAKACYJNI DORADCY
Można jeszcze wybierać wśród wakacyjnych
ofert, trzeba jednak pamiętać, że newralgicznych miesięcy, czyli lipca i sierpnia, nie
obejmują zwykle promocje. Mimo rosnących
cen, a także chimerycznej pogody wciąż lubimy wypoczywać nad Bałtykiem.
– Faktycznie, wycieczki na polskie Wybrzeże są
popularne, w naszym województwie wynika to
też z małej odległości do pokonania. Baza noclegowa jest coraz lepsza, tylko słońca nikt nie
może obiecać – twierdz J. Adamiak.
A gdzie warto pojechać, jeśli nasz portfel jest
zasobniejszy i na miejscu na pewno nie spotkamy rodaków?
nia
zwiedziliśmy kilka miast. Było cudownie, ale na
pewno nie jest to propozycja dla dzieci i osób
starszych, bo taka wyprawa jest męcząca.
Gdzie zatem wybieramy się najczęściej?
– Od kilku lat Grecja jest numerem jeden –
mówi J. Adamiak. – To kraj, w którym pogodę
mamy zagwarantowaną, a poza tym jest to
kolebka europejskości. Tuż za Grecją najchętniej
wybieramy Turcję.
– Gdybym miał wskazać najbardziej oblegany
kierunek byłby to Egipt – mówi M. Piechocki.
Popularny jest zwłaszcza Sharm el Sheikh.
– Nawet najliczniej odwiedzane kierunki mają
swoje miejsca i zakątki, gdzie znajdzie się cisza
i spokój – przekonuje J. Węgielewska. – Zdecydowanie spokojniejszymi kierunkami są Korfu, Kos czy Santorini w Hiszpanii. Polecam też
mniej znane, aczkolwiek bardzo ciekawe Wyspy
Kanaryjskie – Fuerteventure i Lanzarote – oraz
w Portugalii – Maderę. Dla rodzin z dziećmi
Joanna Adamiak
- TUI Polska
– Klienci rzadziej wybierają latem kierunki egzotyczne, co w dużej mierze spowodowane jest
panującymi tam warunkami klimatycznymi,
a także atrakcyjną cenowo ofertą w basenie
Morza Śródziemnego – mówi J. Węgielewska.
– Powoli kończy się czas Dominikany, tak
obleganej na początku wieku – twierdzi M.
Piechocki. – Modne są za to Stany Zjednoczone, bo minął już strach związany z wydarzeniami w 2001 roku. No i wciąż nie odkryta
pod względem walorów turystycznych pozostaje
Norwegia. To kraj, który kojarzy się z emigracją
zarobkową, tymczasem jest tam mnóstwo
atrakcji i wbrew pogłoskom nie jest tam aż tak
drogo. Mnie osobiście marzy się jeszcze Patagonia, czyli kraina geograficzna usytuowana
w Chile i Argentynie, ale to raczej dla „łowców
przygód”.
Justyna Węgielewska
- Neckermann Polska
Decydując się na podróż poza Europę
pamiętać trzeba, że często niezbędne są szczepienia i badania, dlatego taką wyprawę należy
planować z odpowiednim wyprzedzeniem.
– U nas największym powodzeniem cieszą
się w tym roku Malediwy i Seszele – mówi J.
Adamiak. – Jestem zdziwiona tym, że na razie małe zainteresowanie wzbudza Republika
Południowej Afryki, ale myślę, że będzie się
to powoli zmieniać, zwłaszcza że za dwa lata
odbędą się tam mistrzostwa świata w piłce
nożnej, a to na pewno popchnie naszych kibiców
właśnie w tamtym kierunku.
Ewela
Mieczyesław Piechocki
- Oltour
67
REKREACJA
Golf
przejść się i wygrać
W naszym kraju istnieje stereotyp,
że golf to sport dla bogatych snobów,
zwłaszcza w podeszłym wieku, którzy
nie mogą uprawiać innych dyscyplin.
– Golf w naszym regionie istnieje już 15
lat, a dalej są problemy z przełamaniem
tych poglądów – przyznaje dyrektor klubu golfowego Binowo Park
Sławomir Piński. – A przecież jak
ktoś do nas przyjdzie pierwszy raz, to
dostanie bezpłatnie kij i zapłaci tylko
15 złotych za koszyk piłek. Jest program dla początkujących “play golf ”, w
którym dostaje się nie tylko kije i piłki,
ale także trenera. Program składa się z
pięciu zajęć po dwie godziny i kończy
egzaminem na tzw. zieloną kartę, czyli
jakby na golfowe prawo jazdy. Koszt
tych dziesięciu godzin gry z trenerem i
egzaminu wynosi 300 złotych.
Oczywiście, trzeba posiąść jakieś podstawy techniki, ale one naprawdę nie są
najważniejsze.
Czym jest golf?
– Dla każdego może być czymś innym:
sportem, stylem życia, możliwością obcowania z naturą – wymienia Sławomir
Piński. – Runda w golfie trwa około
pięciu godzin. Pokonuje się wówczas
około 5 kilometrów. Każdy znajdzie
wtedy w golfie to, czego szuka: jednych
interesują wyniki, innych przespacerowanie się po polu, a jeszcze innych
towarzyski charakter rywalizacji. Dla
mnie wciąż jest niesamowite, w jaki
sposób pole oddziałuje na psychikę.
Wystarczy na starcie uderzyć piłkę,
przejść 500 metrów i zapomina się o
wszystkim.
– Możliwość rywalizowania zawodników, którzy posiedli rozmaite
umiejętności, to najpiękniejsze w golfie – twierdzi pan Sławek. – Wszystko
dzięki handicapom, czyli ktoś na starcie
jest uprzywilejowany, jeżeli chodzi o
liczbę uderzeń, w stosunku do rywala.
Najważniejsza cecha w golfie, potrzebna do osiągania sukcesów?
68
– Ktoś powiedział, że w golfa nie gra się
na 80 hektarach, tylko na kilkunastu centymetrach, czyli na odległości pomiędzy
jedną a drugą... skronią – mówi dyrektor Parku. – Chodzi o umiejętność
koncentracji i odporność psychiczną.
A jak należy zachować się na polu golfowym?
– Przed wykonaniem uderzenia gracz
powinien się upewnić, że nikt nie stoi
w pobliżu lub w takim miejscu, by mógł
zostać uderzony kijem, piłką lub ka-
mieniami, żwirem, patykami i innymi
rzeczami, które można przemieścić
podczas uderzenia. Nikt nie powinien się poruszać, rozmawiać lub stać w
pobliżu piłki, za piłką, lub za dołkiem,
gdy gracz ustawia się do uderzenia lub
je wykonuje. Żaden gracz nie powinien
uderzać piłki, dopóki gracze w grupie
poprzedzającej nie znajdą się poza jej
zasięgiem.
Gdy gracze poszukujący zgubionej piłki
zorientują się, że nie zostanie ona szybko znaleziona, powinni przepuścić grupę
grającą za nimi. Po zakończeniu rozgrywania danego dołka gracze powinni
natychmiast opuścić green. Grupy dwuosobowe powinny mieć pierwszeństwo i
być przepuszczane przez grupy trzy- i
czteroosobowe z ich własnej inicjatywy. Pojedynczy zawodnik nie ma
pierwszeństwa i powinien przepuszczać
wszystkie inne grupy. Grupa grająca
pełną rundę ma pierwszeństwo i powinna być przepuszczona przez grupy
grające mniejszą liczbę dołków.
Przed opuszczeniem tzw. bunkra
gracz powinien dokładnie wypełnić i
wyrównać wszelkie nierówności i ślady
przez siebie pozostawione. Na terenie
pola golfowego gracz powinien dbać,
by wszelka darń przez niego wybita lub
ścięta została natychmiast położona
na miejsce i przyciśnięta oraz wszelkie
ślady na greenie po jego piłce zostały
dokładnie naprawione.
Kris
REKREACJA
woda&wiatr
Windsurfing może dostarczać wielu niezapomnianych emocji
i jednocześnie pozytywnie wpływa na naszą kondycję psychofizyczną
Windsurfing, czyli żeglowanie na desce z
żaglem napędzanej siłą wiatru, cieszy się w
naszym kraju coraz większą popularnością.
Moda na aktywne spędzanie wolnego czasu
powoduje, że wielu z nas chce inaczej niż na
leżaczku lub kocu spędzać czas nad wodą.
– Windsurfing może dostarczać wielu niezapomnianych emocji i jednocześnie pozytywnie
wpływa na naszą kondycję psychofizyczną
– zapewnia Konrad Jamroz z portalu internetowego windsurfing.pl.
Windsurfing, czyli połączenie deski z żaglem,
zrodził się dzięki grupie entuzjastów pod
koniec lat 60. w Kalifornii. Wcale nie jest zarezerwowany wyłącznie dla wąskiej garstki
młodych, bogatych, żądnych ekstremalnych
emocji ludzi. W obecnych czasach sprzęt windsurfingowy jest szeroko dostępny. Rozwijający
się rynek pozwala nabyć własną deskę z żaglem
za niekoniecznie wielkie pieniądze.
– Coraz bardziej doskonały i przyjazny sprzęt
pozwala w bardzo krótkim czasie zapoznać się
z tajnikami żeglugi i czerpać frajdę z obcowania z wodą, wiatrem i prędkością – mówi Jamroz. – Windsurfing stał się obecnie sportem
rodzinnym, dostępnym dla każdego. Szerokie
kadłuby i lekkie żagle pozwalają pływać nawet
najmłodszym. Wystarczy niewielki akwen wodny oraz trochę wiatru i już możemy się bawić,
żeglując na desce windsurfingowej.
A żeglować można naprawdę szybko: obecny
rekord prędkości na desce z żaglem wynosi
87 kilometrów na godzinę. Można skakać czy
wykonywać dynamiczne i bardzo efektowne
70
ewolucje w powietrzu i na wodzie. Należy
podkreślić, że windsurfing należy do bardzo
bezpiecznych sportów, w których przy zachowaniu podstawowych zasad bezpieczeństwa
możemy być narażeni jedynie na drobne kontuzje.
– Musimy pamiętać, że windsurfing to nie tylko
deska i żagiel – zauważa Jamroz. – Kompletny
sprzęt składa się z wielu elementów. Podstawowy element to deska zaopatrzona na spodzie
w statecznik-fin, dzięki któremu utrzymujemy
żądany kierunek. Nasz żagiel nie może się
obejść bez masztu, na którym jest zawieszony,
oraz bomu okalającego żagiel, jako poręcz za
pomocą której sterujemy rękoma żaglem. Dlatego przed zakupem koniecznie skorzystajmy z
porady doświadczonej osoby, która dobierze
odpowiedni do naszych potrzeb i umiejętności
sprzęt. Windsurfing jest sportem technicznym,
w którym siła nie odgrywa kluczowej roli. Dlatego też kobiety i dzieci uczą się żeglowania na
desce równie szybko jak silni mężczyźni.
Kupić deskę czy wypożyczać? Takie pytanie zadaje sobie z pewnością wielu z początkujących
adeptów windsurfingu. Niestety, nie można na
nie odpowiedzieć jednoznacznie. Na decyzję o
kupnie deski ma wpływ wiele czynników, nie
tylko finansowych.
Aby pomóc w podjęciu decyzji poniżej przedstawiamy argumenty za kupnem:
jeśli dysponujemy czasem i finansami,
własny sprzęt pozwoli maksymalnie
wykorzystać każdą chwilę na doskonalenie
swoich umiejętności,
nowoczesne deski umożliwiają wykorzysta-
nie sprzętu przez wszystkich członków rodziny lub znajomych,
nowe, uniwersalne, szerokie i stabilne konstrukcje umożliwiają pływanie w różnych
warunkach, pozwalając doskonalić swoje
umiejętności, również ślizgowe. Szeroki zakres użyteczności pozwala znacznie dłużej
cieszyć się zakupioną deską.
Argumenty za pożyczaniem:
wraz ze wzrostem umiejętności będziemy
zmieniać sprzęt. Dzięki wypożyczalniom nie
wiążemy się finansowo z dużymi deskami,
coraz lepsza dostępność sprzętu w
wypożyczalniach daje nam swobodę, szczególnie w transporcie,
korzystniejsze rozwiązanie finansowe, gdy
nie jesteśmy jeszcze do końca przekonani, że
to sport stworzony dla nas,
od wypożyczenia sprzętu już bardzo blisko
do lekcji w szkole windsurfingowej.
Równowartość nowego zestawu to około 142
godziny wypożyczenia zestawu.
Alternatywą może być kupno używanego
sprzętu. Dodatkowo taki sprzęt może okazać
się korzystną inwestycją – na początku nauki
sprzęt jest mocno eksploatowany i często
narażony na uszkodzenia lub zniszczenia.
Nim podejmiemy decyzję, musimy odpowiedzieć sobie na kilka pytań: gdzie i w jakich
warunkach będziemy pływać (charakterystyka akwenu i siły wiatru), czego się chcemy
nauczyć. Ważna jest również informacja czy
kupujemy swój pierwszy sprzęt czy tylko kolejny element.
Kris
STYL ŻYCIA
fajka
Leczy smutek, żal, boleść, obstrukcję oraz przeziębienia wszelakie, zwłaszcza piersi
i głowy. Dym tytoniowy jest dobry na żołądek, katar i chrypkę, usuwa bóle głowy,
płuc i brzucha, zaspokaja głód i pragnienie, umila odpoczynek. Henry Buttes
TYTOŃ CZY FAJKA, CO BYŁO PIERWSZE?
Palaczy fajki jest obecnie mniej niż cygar, a w
polskich trafikach więcej różnych odmian cygar
niż dobrych tytoni fajkowych.
Fajczarzy cechują marzenia. W głębi duszy, bez
względu na lata i osiągnięcia zawodowe, zawsze
za czymś tęsknią i do czegoś dążą, Niekoniecznie musi być to cel możliwy do zrealizowania,
ale zawsze gdzieś tam ukryty w duszy. Przypomina stale o sobie i stanowi cel marzeń, o
którym fajczarz nie zapomina.
Często fajczarze lubią być rozpoznawalni w
towarzystwie, ale jednocześnie nie są duszą towarzystwa. Ukrywają się za pykaniem z fajki,
obserwują otoczenie, oceniają je i tylko z rzadka
wygłaszają opinie.
Znawcy fajki twierdzą, że to nie człowiek
wybiera fajkę, a ona jego.
72
WIELCY, NAMIĘTNI FAJCZARZE
W fajce zakochanych było wielu znanych
ludzi. Georges Simenon, słynny ze swoich
kryminałów, zwykł powtarzać: – Z fajkami nie
rozstaję się nigdy, z kobietami – zawsze.
współczesnych palili fajkę Lech Wałęsa, Alfred
Miodowicz, Bronisław Geremek.
Zakochani w fajce byli: Mark Twain, Jarosłav
Hasek, Ernest Hemingway, Nikos Kazandzakis (Grek Zorba), Paul Gauguin, Vincent van
Gogh, Aleksander Puszkin, Isac Newton, Albert
Einstein, Lew Dawidowicz Landau, Immanuel
Kant (znany z krytykowania palaczy!) i wielu
innych. Ze słynnych Polaków należy wymienić:
księcia Adama Kazimierza Czartoryskiego,
króla Jana III Sobieskiego, Adama Mickiewicza, Artura Grottgera, wszystkich Kossaków,
a także marszałka Józefa Piłsudskiego. Wśród
śniadaniem musiał ją zapalić. Ba, miał do tego
specjalny namiot. Nie rozstawał się z fajką
nawet w czasie bitwy. Jemu to przypisuje się
spopularyzowanie wśród wojsk napoleońskich
krótkiej fajeczki, którą można było trzymać
w zębach, podczas gdy ręce zajęte były uzdą i
szablą. Z taką fajką nie rozstawał się jego dobry przyjaciel, marszałek wojsk napoleońskich
Jean Lannes, który w bitwie pod Aspern nad
Dunajem mimo odniesionych ran nie wypuścił
fajki trzymanej w zębach.
Książę Józef Poniatowski uchodził za superpalacza fajki. Wstając rano jeszcze przed
Często fajczarze lubią być rozpoznawalni w towarzystwie, ale nie są duszą towarzystwa. Ukrywają się za
pykaniem z fajki i obserwują otoczenie
HISTORIA POLSKIEJ EKSPANSJI
Gdy tytoń przywędrował do Polski nazywany
był na początku słowem „tiutun” (po latach
przeobrażony w „tytoń”), które pochodziło
z tureckiego słowa „dym”. Docierał do nas
w dużych ilościach właśnie z Turcji. Pierwsi
przyswoili go żołnierze, i to oni zwyczaj palenia fajki przenieśli na całą Rzeczpospolitą.
Polacy też szybko wyczuli, że turecki tytoń
zaprawiony różnymi aromatami jest lepszy od
tego z Nowej Ziemi. Zaczęli więc go uprawiać,
a liście aromatyzowali na wzór turecki.
Historycy do dziś nie są pewni, kiedy tytoń po
raz pierwszy zagościł w Najjaśniejszej Rzeczpospolitej.
Jedna z wersji mówi, że sułtan turecki Murad III
w 1584 r. wśród hojnych darów dla króla Stefana Batorego przesłał również „wonne liście” z
„dziwnymi cybuszkami”.
Druga, że polski dyplomata w Turcji Paweł
Uchański, wojewoda bełzki, przesłał nasiona tytoniu Annie Wazównie, siostrze Zygmunta III,
która znana była z zamiłowania do botaniki.
Historycy do dziś nie są pewni, kiedy tytoń po raz pierwszy zagościł w Najjaśniejszej Rzeczpospolitej. Jedna z
wersji mówi, że sułtan turecki Murad III w 1584 r. wśród
hojnych darów dla króla Stefana Batorego przesłał
również „wonne liście” z „dziwnymi cybuszkami”.
Uprawiany był na wschodnich rubieżach i to
w wielu odmianach. Do tureckich dołączyły
wkrótce odmiany amerykańskie, znane dziś
pod nazwami Kentacky, Virginii, Barley’a. Do
tego doszły własne krzyżówki, równie cenione
na świecie.
Polskie tytonie fajkowe produkowane przed
wojną nie ustępowały tym z państw pozostałej
Europy, a cieszyły się poważaniem za sprawą
subtelnego, wyszukanego aromatu i przede
wszystkim smaku.
Półmędrkiem go nazwali
Król angielski, Jakub I, który w roku 1603
objął tron po Elżbiecie I (nie stroniącej od
pykania fajki), uznał palenie za artefakt
diabła i postanowił nałóg zwalczać całym
swoim królewskim autorytetem. Napisał i
wysłał na wszystkie europejskie dwory traktat „Misocapnus”, w którym na tytoniu i
palaczach nie pozostawił suchej nitki (Pośród
wszystkich grzechów stworzonych na obraz i
podobieństwo piekieł, najmilszy piekłu jest
tytoń). Traktat trafił też do rąk króla Zygmunta
III Wazy (dostrzegającego, że na tytoniu można
robić dobre interesy) i polskich jezuitów. W
1618 r. wydali oni „Antimisocapnus” (Hymnus tabaci), napisany ciętym i dowcipnym
językiem. Riposta brała w obronę miłośników
tytoniu i ośmieszała króla nazywając go krótko „półmędrkiem”. Wkrótce stała się znana w
całej Europie.
Gwoli ścisłości nie antypatia do Jakuba I była
weną twórczą jezuitów. Mieli oni w Ameryce
Południowej swoje interesy, a jednym z nich
były faktorie, na których uprawiano tytoń eksportowany do Europy.
Król angielski bezradny wobec ośmieszającego
go traktatu nic nie mógł zrobić w całej Europie, ale w Anglii już tak. Podwyższył do
horrendalnych rozmiarów cło (z 2 pensów do
6 szylingów i 10 pensów za funt) na sprowadzany przez Anglików tytoń na wyspy. Kupcy
brytyjscy przestali go wozić, a angielskie faktorie w Ameryce stanęły na progu bankructwa.
Lukę wykorzystali szybko prócz Hiszpanów
i Portugalczyków również polscy jezuici
wychodząc z założenia, że Jakub I nie jest ich
królem, a cło dotyczy tylko poddanych angielskiego monarchy. I dalej tytoń z Ameryki importowali, zarabiając na tym fortunę.
Pewną odmianą tego zdarzenia stało się
odwrócenie ról po latach, już w czasach
współczesnych. Polscy parlamentarzyści
ślepo zapatrzeni w Unię Europejską
wprowadzili zakazu palenia w gmachu
sejmu. Brytyjscy zaś już od 1964 roku
przyznają tytuł “Pipeman of tlie jear”
(fajczarza roku) najwybitniejszym przedstawicielom parlamentu. W 1965 roku
jako pierwszy uzyskał go lord sir Harold
Wilson, który w 11 lat później zdobył
kolejny, “Pipeman of tlie decade”, czyli
fajczarza dziesięciolecia. Ilekroć pojawiał
się w Izbie Lordów, to z nieodłączną
fajeczką w zębach.
SKĄD POCHODZI TYTOŃ
Tytoń przywędrował do starej Europy
po odkryciu Ameryki. Pierwsi żeglarze
zwrócili uwagę, że tubylcy z różnych okazji wkładali do ust jakieś lulki, upychali
weń zielsko, a później podpaliwszy je, wypuszczali nosem dym. Pytani, co to, otrzymywali odpowiedź: TA - BA - KA. Liście,
wraz z innymi zdobyczami, przywieziono do Hiszpanii pod tą właśnie nazwą.
Nową nadał jej dopiero w XVII wieku
Szwed Carl von Linné, który w dziele
„Systema naturae” użył nazwy Nicotiana.
Polacy najczęściej stosowali pojęcie tabacum, titiun, czasami też bakun, Rosjanie
wymyślili machorkę, a botanicy pogodzili
wszystkich nazwą Nicotiana tabacum L. z
rodziny Solanaceae.
Do dziś nie wiadomo, gdzie leży praojczyzna tytoniu. Powszechnie mniema
się, że w Ameryce, ale część znawców
lokalizuje ją w Azji, stąd jako towar luksusowy trafiał też do starożytnego Egiptu.
Francuscy badacze w 1984 r. po rozkrojeniu żołądka Ramzesa II (120 - 134 p.n.e.)
znaleźli w nim liście tytoniu zmieszane z
żywicą. Był też w użytku w Chinach, gdzie
namiętnie go palono. Stąd współczesne
i błędne mniemanie, że Europejczyków
palić nauczyli Chińczycy.
KOCHAM CIĘ BRACIE ASTAMI
Fajka ma historię jeszcze dłuższą od tytoniu, jako że przed nim palono w niej
różne specyfiki. W Indiach do cybuchów
trafiały konopie palone dla przyjemności i
uzyskania wizji, a także podbiał pospolity, który miał służyć zdrowiu. O fajkach
wspomina też Herodot w „Dziejach”
pisząc o instrumentach do palenia znad
Amu Darii, których używali Massagetowie, pogromcy Cyrusa.
Dziś zagłębiem polskiej fajki jest Przemyśl.
Wiele wyrobów trafia na Zachód. Producenci narzekają, że od wielu lat polityka walki z nałogiem palenia zabija tę
unikalną wytwórczość. Przypominają, że
stan wojenny skutecznie wyeliminował z
produkcji polskie tytonie poprzez nastawienie się na ilość kosztem jakości.
Podają też przykład Niemców, którzy
walcząc z nałogiem, podnieśli ceny papierosów obniżając ceny tytoni fajkowych.
I przyniosło to pozytywne rezultaty. U
nas jednakowo traktuje się w akcyzie papierosy i tytoń fajkowy, mimo że poprzez
zupełnie inną technologię produkcji pozbawiony jest wielu szkodliwych substancji
charakterystycznych dla tytoniu papierosowego.
W Europie wiele stuleci prym wodziła fajka wykonana z
gliny. Gdy się zużyła, po prostu ją wyrzucano.
Dopiero fajki z drewna i pianki morskiej przetrwały,
jako cenne eksponaty
W Europie wiele stuleci prym wodziła
fajka wykonana z gliny. Gdy się zużyła,
po prostu ją wyrzucano. Dopiero fajki
z drewna i pianki morskiej przetrwały,
jako cenne eksponaty. Cybuchy z gliny
znajdywane są obecnie na śmietniskach,
w których tak lubują grzebać archeolodzy.
Przykładem ta, wykopana na Skarpie
Wiślanej wraz z innymi osobliwościami,
datowana na osiemnasty wiek, na której
widniał napis „Kocham cię bracie Astami”. Pochodziła prawdopodobnie z manufaktury zborowskiej, założonej w 1753
roku, która konkurując z holenderskimi
wytwórniami wypuszczała na rynek w
szczytowym okresie około 800 tysięcy
fajek rocznie.
A fajczarze? Pozostając w mniejszości
sprowadzają często tytoń z innych krajów
(Czech, Bułgarii, Turcji i Egiptu), na czym
zarabia jak zwykle ktoś inny, a nie polski
budżet.
mark
FOTORELACJA
ZNAKOMITA ZABAWA PODCZAS MAJÓWKI BUDOWLANEJ
Wszystkim Państwu serdecznie dziękujemy za wspólną zabawę podczas tegorocznej Majówki Budo-wlanej, która
odbyła się w minioną sobotę (17 maja br.) na torze kolarskim w Szczecinie. W ciągu całego dnia odwiedziło nas ponad
4 tysiące gości, którzy spędzili miło czas dzięki wyśmienitemu cateringowi oraz konkursom z atrakcyjnymi nagrodami.
Zapraszamy do odwiedzenia GALERII na stronie www.izba.info gdzie znajduje się fotorelacja z imprezy.
Główni organizatorzy Majówki Budowlanej 2008r. Stoją od lewej: Jan Konwiński (Ciroko), Edward Osina
(Calbud), Krzysztof Nowak (wiceprezydent miasta Szczecina), Arkadiusz Żuberecki (Agroma-bud),
Roman Rogoziński (Stettak), oraz przewodniczący Komisji Budownictwa Wojciech Ciuruś (Ciroko)
78
fot. Paweł Chmielewski
FOTORELACJA
Izbowy
Piknik Golfowy
10 maja br. na polach golfowych w Binowie
odbył się Piknik Golfowy przedsiębiorców
zrzeszonych w Izbie. Dzięki pięknej pogodzie zjawiło się bardzo liczne przedsiębiorców wraz z rodzinami. Zacięte
turnieje, niespodzianki dla najmłodszych
oraz wyśmienity catering zagwarantowały
zebranym wspaniałą zabawę.
Wyniki turnieju na małym polu:
1. Magdalena Korzeniewska
2. Ryszard Staniak
3. Magdalena Paczólska
TURNIEJ O PUCHAR
PREZESA PÓŁNOCNEJ IZBY GOSPODARCZEJ
Kategoria kobiet:
1. Gajczyk - Góra Teresa
2. Jacyna -Witt Małgorzata
3. Górska Elżbieta
Kategoria mężczyzn:
1. Skrobacki Krzysztof
2. Wardyn Mateusz
3. Grygo Maciej
Najlepsi wśród członków Izby:
1. Safanów Jerzy
2. Korniak Artur
3. Witt Marek
Zwycięzcom serdecznie gratulujemy.
80
OGRÓD
Światowe ogrody C
w Szczecinie...
zy to możliwe? Jak najbardziej.
Wystawa Flower Show w Chelsea/
Londyn jak co roku (19-25 maja
2008 r.) prezentowała najnowocześniejsze
trendy i kierunki w aranżowaniu
ogrodów.
Zachwycona tym, co zobaczyłam, z całą
odpowiedzialnością stwierdzam, że wiele
lub nawet bardzo wiele realizacji zrodzonych z londyńskich inspiracji, z powodzeniem przyjmie się na naszym polskim
czy szczecińskim rynku.
Wszak odważne budowle z nowoczesnym
wnętrzem wymagają odpowiedniej oprawy
– właśnie tak świeżych, jak te prezentowane na wystawie. Ponadto świadomość
właścicieli ogrodów rozwinęła się w dobrym kierunku i pozwala na szaleństwa
poprzez stosowanie nowatorskich, zielonych pomysłów.
Każdy z prezentowanych na wystawie
ogrodów był inny na swój sposób, z
odmienną ideologią i historią założenia.
Wspólnym mianownikiem wielu z
nich było podporządkowanie natury
człowiekowi, stosowanie dość dużych
kontrastów, elementów wodnych i form
geometrycznych. Używano wszelkiej
roślinności: drzew i krzewów, strzyżonych
i o formach naturalnych, roślin wieloletnich, bylin, pnączy i roślin sezonowych.
Bardzo przemyślana mała architektura
zbudowana była z wszelkiego rodzaju
materiału: kamienia, betonu, szkła, drewna, metali i tworzyw sztucznych.
Ogrody prezentowały się imponująco,
zachwycały
swą
wielobarwnością
pomysłów i inspiracji. Jeden z nich był
zainspirowany łapką na muchy, inny
stworzony dla kolekcjonera malarstwa,
a następny skomponowany z miłości do
George’a Harrisona i muzyki The Beatles.
A to tylko minimum słów o niektórych z
nich.
Aby zwiedzić i zobaczyć więcej, zapraszam na przygotowany dla Państwa
cykl reportażu o nowoczesnych ogrodach
w Chelsea, złożonych z opisów, zdjęć i
filmików, które zamieszczono na łamach
portalu: www.ArchitekturaKrajobrazu.info
Agnieszka Krusikiewicz
- architekt, architekt krajobrazu
www.ogrodnicy.pl
82
Dodge Journey uzyska najwyższą ocenę - 5 gwiazdek
- w teście zderzeniowym czołowym i bocznym
przeprowadzonym przez amerykańską rządową Agencję
ds. Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego (NHTSA).
NOWY SAMOCHÓD DODGE JOURNEY. NA KAŻDĄ JAZDĘ
Dodge Journey to kilka samochodów w jednym. Łączy w sobie przestrzeń i funkcjonalność
minivana, zużycie paliwa samochodu kompaktowego, właściwoci jezdne limuzyny
i stylistykę SUV-a. Ten crossover stworzono z myślą o Tobie - abyś mógł go wykorzystać
w każdej sytuacji. A do tego 5 gwiazdek w teście zderzeniowym amerykańskiego NHTSA
mówi samo za siebie.
Cena samochodu Dodge Journey 2,0 CRD - od 92 000 zł z VAT.
Zużycie paliwa w cyklu mieszanym: od 6,5 l/100 km (1999/100/EC), emisja CO2: od 171 g/km.
Holda Sp. z o.o., Autoryzowany Dealer Chrysler, Jeep® i Dodge
ul. Gdańska 7, 70-660 Szczecin
www.holda.dodge.pl
tel. 0 (91) 483 82 00
Zalecamy produkty

Podobne dokumenty