pobierz plik
Transkrypt
pobierz plik
BERLIN ZDOBYTY s.26 SPIS TREŚCI Co z tą eurokasą? 8 Co utrudnia życie przedsiębiorcom 20 Jak Cię słyszą tak Cię widzą 32 Wirtualna twarz firmy 36 Mowa do sukcesu 48 Dobrze ubrana bizneswoman 52 Iwona Bolażkiewicz Piotr Tolko Szanowni Państwo, Koleżanki i Koledzy! Kto robi „wiochę” ze Szczecina i województwa? Dlaczego ciągle źle jesteśmy postrzegani w kraju? Oczywiście klasykiem był wątpliwej sławy były prezydent Szczecina – on nie tylko zresztą robił, ale i mówił tak o naszym mieście, o stolicy województwa. Ale mam kilka nowych typów. Na początek kilku naszych czołowych parlamentarzystów – swarliwych, kłótliwych, obrażających siebie nawzajem i wszystkich wokół, obrażających się na krytykę i odmienne opinie. Dla nich dobro ich partii jest nadrzędne nad dobrem ogółu. Nie potrafią usiąść razem i rozmawiać. Walka ponad wszystko. Za nasze zresztą pieniądze. Nazwisk litościwie wymieniać nie będę, bo i tak wszyscy wiedzą o kogo chodzi. Wysoko na mojej liście sytuuje się Urząd Marszałkowski. Oto podczas półtoragodzinnej prezentacji województwa podczas Dni Województwa Zachodniopomorskiego we Wrocławiu, nazwa Szczecin padła jeden jedyny raz. Jak się okazało, najważniejsze miasta to Koszalin, Mielno i Kołobrzeg. Do podpisania umowy o współpracy z wojewódzką Dolnośląską Izbą Gospodarczą pan marszałek wyznaczył niewielką – niewiele znaczącą na mapie Zachodniopomorskiego – Koszalińską Izbę Przemysłowo-Handlową. W końcu pochodzenie zobowiązuje. Gratuluję. Tak zresztą jak i tego, że przez pół roku nie znalazł czasu na spotkanie z przedstawicielami Północnej Izby Gospodarczej. Organizacji, której członkowie zatrudniają ok. 75 000 osób. A chcieliśmy rozmawiać o pomocy dla małych i średnich przedsiębiorstw, o niedoróbkach w regulaminach, a nawet założeniach konkursów w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego, no i zwyczajnie po prostu poznać się. A przypomnę, przedstawiciele Izby pracują społecznie, czyli za swoje. Zarząd Województwa za pieniądze, czyli również za nasze. Gratulację składam też urzędnikom ze Szczecina. Przez wiele lat Baszta Siedmiu Płaszczy straszyła swą ruiną i wysypiskiem śmieci wokół. To nie przeszkadzało. Ale ścigają poprzez sądy przedsiębiorcę, który Basztę kupił, wyremontował, zagospodarował teren wokół, udostępnia ją turystom. Za co? Za podświetlane litery z informacją o firmie. Wysypisko było bardziej estetyczne. Można by tak jeszcze długo wymieniać. Mają Państwo zapewne również swoje typy. Na jakiś czas zawiesiliśmy konkurs na „Szkodnika Roku”, który cieszył się wielkim zainteresowaniem. Może by go reaktywować? Ale teraz proponowałbym wybierać „Wiochmena Roku”. W końcu „wioska z tramwajami zobowiązuje”. Co Państwo na to? PS. Mam również typy na „antywiochmenów”. Szkoda, że ciągle ci sami. Andrzej Wojciechowski – burmistrz Goleniowa. To człowiek, który naprawdę wie co robi i dlaczego. Mirosław Miketyńsk – prezydent Koszalina. Za to samo, ale szczególne uznanie za próbę zainstalowania prywatnego szpitala w Koszalinie. No i prezydent Szczecina – Piotr Krzystek. Wizja i marka Szczecina. Wreszcie jakaś koncepcja, pierwsza od ponad stu lat. Gratuluję. Szczerze. Dariusz Więcaszek Prezes Północnej Izby Gospodarczej Artur Gnat Daniel Czapiewski Małgorzata Kowalik mgr Jolanta Gramczyńska Wydawca: Północna Izba Gospodarcza Media Sp. z o.o. Al. Wojska Polskiego 164, 71-335 Szczecin www.izba.info, e-mail: [email protected] Redaktor naczelny: Marcin Łubian Nr 1 (lipiec 2008) Opracowanie graficzne i skład: Studio CALLIOPE - www.calliope.com.pl Druk: Zapol Nakład: 3500 egz. Północna Izba Gospodarcza nie ponosi odpowiedzialności za treść zamieszczonych ogłoszeń, reklam i opinii oraz zastrzega sobie prawo skracania i adiustacji tekstów. Poglądy wyrażone w Magazynie są poglądami autorów tekstów i w żadnym przypadku nie mogą być utożsamiane z oficjalnym stanowiskiem Północnej Izby Gospodarczej. KRÓTKO IZBA W HONG KONGU Shenzhen i Hong Kong to jedne z najszybciej rozwijających się miast na świecie, stanowiące fundament biznesowy ogólnoświatowej gospodarki. Miasta wypełniają przepiękne i olbrzymie wieżowce mierzące nawet 420 metrów. Dzięki minimalnym podatkom, zachęcającym zagraniczne koncerny do olbrzymich inwestycji, rozwój ekonomiczny jest wprost nieprawdopodobny. W latach 1991-2000 wzrost przemysłu wysokiej technologii w Shenzhen wyniósł 53,3% rocznie i zwiększył się w tym okresie 46,6 razy! Chcąc umożliwić Państwu pozyskanie nowych kontrahentów na rynku azjatyckim, firma zrzeszona w Północnej Izbie Gospodarczej - Centertech, organizuje wyjątkową misję biznesowo-turystyczną do Shenzhen i Hong Kong’u. Wyjazd odbędzie się w drugiej połowie sierpnia, a w programie, oprócz zwiedzania, przewidziane są również spotkania biznesowe z przedstawicielami kilkudziesięciu firm z różnych branż oraz wizyta w chińskiej fabryce. Wszystkie zainteresowane osoby prosimy o kontakt z Magdaleną Tarasiuk, tel. 091 486 07 65 wew. 24, [email protected] LETNIA AKCJA KRD Rzetelna Firma - to nowa kampania społeczna Krajowego Rejestru Długów, która ma promować etyczne postawy w biznesie. KRD rozpoczął wysyłanie do 300 tysięcy wyselekcjonowanych polskich firm plastikowych, podobnych do bankomatowych, kart z unikalnym, szesnastocyfrowym kodem, który pozwala na wydrukowanie ze strony www.krd.pl Certyfikatu Rzetelności. Udział w programie jest całkowicie bezpłatny i może w nim wziąć udział każdy przedsiębiorca, który nie figuruje w KRD jako dłużnik. Jak zgłosić swój udział w programie ? Udział w programie Rzetelna Firma oraz wygenerowanie dowolnej liczby Certyfikatów Rzetelności jest bezpłatne. Przedsiębiorcy, którzy nie korzystają jeszcze z bazy KRD, mogą zamówić rozmowę z konsultantem poprzez wypełnienie formularza kontaktowego na stronie internetowej www. krd.pl. We wskazanym w formularzu terminie konsultant oddzwoni i szczegółowo odpowie na wszystkie pytania związane z programem. Firmy, które korzystają już z usług KRD, mogą po prostu zalogować się w serwisie KRD i zaznaczyć oświadczenie o akceptacji warunków regulaminu. 4 NOWE OSIEDLE TOMASZEWICZ DEVELOPMENT Firma Tomaszewicz Development rozpoczęła kolejny etap budowy osiedla Glinki, położonego na niewielkim wzniesieniu u zbiegu ulic Nehringa i Szosy Polskiej, z którego rozciąga się piękny widok na jezioro Dąbie. Inwestycja stanowi 9 budynków wielorodzinnych z mieszkaniami o powierzchni od 30 mkw. do 85 mkw.. Architekturę budynków zdobią efektowne detale nadające całości wyszukany i elegancki wygląd. Projekt zagospodarowania osiedla gwarantuje mieszkańcom komfort oraz wygodę. Dwa pierwsze budynki zostaną oddane do zasiedlenia już w przyszłym roku. SUKCESY MARKA GODNA ZAUFANIA Konia z rzędem temu, kto wymyśli lepszy sposób oceny jakości usług niż opinie klientów. Tym większy szacunek budzi fakt, że w takiej właśnie ocenie Agencja Reklamowa Anny Turkiewicz uznana została za numer 1 w Polsce. Agencja Reklamowa Anny Turkiewicz to rodzinna firma, prowadzona przez małżeństwo Annę i Andrzeja Turkiewicz. Jej silną pozycję rynkową rokrocznie potwierdzają branżowe zestawienia i rankingi. Raport Agencje Reklamowe i Domy Mediowe, przygotowywany cyklicznie przez magazyn Media & Marketing Polska, jest najważniejszym i najbardziej oczekiwanym opracowaniem branżowym w Polsce. Jego stałym elementem jest prezentacja wyników badania, które Millward Brown SMG/KRC przeprowadza wśród marketerów, oceniając poziom ich zadowolenia ze współpracy z agencjami reklamowymi. W tegorocznej edycji badania Agencja Reklamowa Anny Turkiewicz otrzymała najwyższą ocenę ogólnej satysfakcji klientów. Przedstawiciele firm współpracujących z agencją bardzo wysoko ocenili AT także za znajomość rynku i staranność rozliczeń budżetowych, twierdząc przy tym, że usługi agencji warte są inwestowanych w nią pieniędzy. W komentarzu do wyników, redakcja Media & Marketing Polska uznała oceny zebrane przez agencję AT za „entuzjastyczne”. Zanim jeszcze przebrzmiały echa raportu M&MP, na rynku pojawiło się kolejne branżowe zestawienie. Magazyn ekonomiczny Home&Market, w swoim majowym wydaniu, opublikował 13. edycję Klienckiego Rankingu Agencji Reklamowych. Podobnie jak w przypadku M&MP, także tu podstawą oceny agencji było badanie satysfakcji klientów. Kolejny raz Agencja Reklamowa Anny Turkiewicz otrzymała wysokie noty, w tym między innymi maksymalne oceny za efektywność działań i know-how. Łączna ocena uplasowała agencję na 3. miejscu w kategorii agencji niesieciowych (jest to powtórzenie wyniku z ubiegłego roku) oraz na 5. – wśród ogółu agencji działających w Polsce. Tak wysokie pozycje w dwóch najnowszych niezależnych zestawieniach branżowych stanowią jednoznaczne potwierdzenie, że własna droga, jaką obrała Agencja Reklamowa Anny Turkiewicz, jest właściwa. NOWA JAKOŚĆ INTERCITY PKP Intercity SA obsługująca tzw. najwyższy sektor kolejowych przewozów pasażerskich, do których zaliczają się pociągi EuroCity, InterCity, ekspresowe i TLK, rozpoczyna realizację programu modernizacji taboru. Spółka ma w najbliższych planach m.in. zakup 20 pociągów zespolonych, wielosystemowych dostosowanych do prędkości 200 km/h, zakup 36 elektrycznych zespołów dalekobieżnych dostosowanych do prędkości 160 km/h i modernizację 380 szt. wagonów osobowych. PKP Intercity jest prawdziwą wizytówką zmian, jakie obejmują kolej. KOLEJNY SUKCES KLINIKI HAHS Dr Joanna Hahs-Gaborska ze szczecińskiej Kliniki Implantologii i Ortodoncji HAHS jest pierwszym w Polsce lekarzem dentystą, który w Niemczech uzyskał tytuł Specjalista Implantolog (oryg. Spezialist Implantologie). Lekarz starający się o specjalizację musi spełniać wysokie wymagania. Egzaminy końcowe zdawane są w Niemczech przed komisją złożoną z profesorów zrzeszonych w DGZI (Deutsche Geselschaft für Implantologie). Komisja szczegółowo weryfikuje umiejętności i wiedzę zdobytą w renomowanych ośrodkach naukowych w Niemczech i Szwajcarii oraz wieloletnie doświadczenie z zakresu implantologii. Gratulujemy! 5 KRÓTKO UNIKALNE MONETY Z SEDINĄ Stowarzyszenie „Kupcy dla Miasta Szczecina” pod patronatem Prezydenta Miasta Szczecina oraz Prezesa Północnej Izby Gospodarczej stworzyło unikatową kolekcję monet z wizerunkiem pomnika Sediny. Dla wszystkich kolekcjonerów oraz miłośników dawnego Szczecina, jak też dla gości i kontrahentów firmy, „dukaty Sediny” będą pięknym i pamiątkowym prezentem. W sprzedaży znajdują się: Komplet 3 „medali Sediny” – talar srebrny, dukat złoty i talar patynowany – w etui z certyfikatem, numerowanych (złoto i srebro), z oznaczeniem kruszcu, z którego zostały wyprodukowane – emisja 2008 rok. - dukat złoty – metal Au 986, średnica 21 mm, waga 3,6 g, nakład 100 szt. numerowane, - talar srebrny – Ag 925, średnica 40 mm, waga 28 g, nakład 500 szt. numerowane, - talar patynowany – mosiądz srebrzony, średnica 40 mm, waga 26 g, nakład 3000 szt., nie numerowane. Cena kompletu 2.000 zł brutto. Talar srebrzony z certyfikatem numerowany cena 250 zł/szt. brutto. Talar patynowany cena 50 zł/szt. brutto. Uzyskane środki ze sprzedaży „dukatów Sediny” są przeznaczane na odbudowę kompozycji Figuralnej Fontanny Sedina w skali 1:4 oraz w skali 1:1. Ta piękna rzeźba będzie stałą i niezwykłą dekoracją Szczecina niespotykaną w żadnym mieście w Polsce. Monety można zamawiać u Ryszarda Staniaka (601 704 053) oraz Genowefy Piwońskiej (601 772 770) SUKCESY KOMUNIKACJA, WIZERUNEK, AUTOPREZENTACJA 27 maja odbyło się szkolenie „Komunikacja nie ma z nami łatwo, czyli dlaczego nie zawsze nas rozumieją”, które specjalnie dla Państwa poprowadził znany prezenter telewizyjny Tomasz Kammel. W szczelnie wypełnionej sali restauracji Valentino-Ristorante, uczestnicy dowiedzieli się wielu interesujących zagadnień związanych z komunikacją, wizerunkiem i autoprezentacją. Uczestnicy byli wyraźnie zadowoleni ze szkolenia i wystawili mu bardzo wysoką ocenę. Dziękujemy za pomoc przy organizacji szkolenia restauracji Valentino-Ristorante oraz firmie WGN Nieruchomości Litwiniuk s.c. NAJLEPSZY PRACODAWCA Firma SGI Baltis w prestiżowym rankingu – Najlepszy Pracodawca 2008 – zajęła IV pozycję, ustępując pola tylko międzynarodowym korporacjom: Cisco, American Express, Microsoft. Badania te są prowadzone w Polsce od 3 lat przez uznaną w świecie firmę Hewitt Associates. W tegorocznej edycji zbadano ponad 30 000 pracowników z kilkuset firm. Badanie Najlepsi Pracodawcy 2008 odbiło się szerokim echem w polskich mediach. Grzegorz Kawecki, wiceprezes SGI Baltis: Jednym z kluczowych elementów niezbędnych do zbudowania zaufania i lojalności pracowników firmy budowlanej jest zagwarantowanie im bezpieczeństwa. Firmie SGI Baltis zależy zarówno na budowaniu mieszkań, jak i na zapewnieniu pracownikom bezpiecznych warunków podczas ich codziennej pracy. Chcemy, aby oni sami o to dbali. Dlatego wprowadzamy takie programy jak “Zabezpiecz swoje wakacje”. W ramach tego programu pracownicy budów spełniających najwyższe wymogi bezpieczeństwa i higieny pracy mają możliwość zdobywania cennych nagród. W tym roku będą to dodatkowe fundusze na wyjazdy wakacyjne. Firma chętnie też pomaga w kształceniu swojej kadry. Poza szkoleniami i kursami, które oferujemy naszym pracownikom, pomagamy chętnym osobom podjąć studia podyplomowe, np. z zakresu zarządzania jakością. 7 DOTACJE Co z tą euro k Konkursy oraz zawieranie umów z beneficjentami na unijne dotacje zostały w województwie zachodniopomorskim wstrzymane 30 kwietnia br. Miesiąc później marszałek województwa Władysław Husejko ogłosił, że nie będzie kontynuacji naboru, a ponowne ogłoszenie konkursu. Później podano, że nastąpi to w czerwcu. Okazuje się jednak, że dopiero 16 lipca zarząd województwa postanowi, jaką wybierze datę w sprawie daty. 8 NOWOŚĆ Z SZEŚCIOLETNIM STAŻEM To, że coś jest nie tak z naszym prawem, wiedziano od dawna. Bruksela po raz pierwszy zwróciła Polsce uwagę już w 2002 r. i powtórzyła ostrzeżenia trzy lata później. Kolejne rządy, włącznie z obecnym, zbagatelizowały ostrzeżenia. Skutek jest taki, że dziś zagrożone są nie tylko inwestycje drogowe, ale cały proces pozyskiwania unijnych funduszy na inwestycje. Przy czym najbardziej na te, które wymagają prowadzenia prac budowlanych i posiadania pozwolenia na budowę. NIKT NIE CZYTAŁ PRZEPISÓW Zarząd województwa zachodniopomorskiego debatował na ten temat 30 kwietnia. Wówczas podjęto uchwałę zawieszającą konkursy w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Zachodniopomorskiego na lata 2007–2013. Stało się to równo miesiąc po tym, jak marszałek uroczyście ogłosił konkurs o dofinansowanie projektów w ramach RPO WZ dla poddziałań 1.1.1 i 1.1.2. Wówczas chwalono się, że jesteśmy jednym z pierwszych regionów, który to zrobił, i również jako pierwszy te konkursy odwołał. Marszałek Województwa Zachodniopomorskiego Władysaw Husejko kasą? W szystko zaczęło się 29 kwietnia, gdy okazało się, że Unia Europejska stwierdziła niedostosowanie polskiego prawa do unijnych uregulowań w dziedzinie ochrony środowiska. Zagroziła nawet oddaniem sprawy do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości. Zachodniopomorski Urząd Marszałkowski wstrzymał jako pierwszy w Polsce konkursy. Zastanawiające w tej sprawie jest to, że na tak ważnych stanowiskach, na których decyduje się o milionach pomocy unijnej, nikt nie zwrócił uwagi na fakt niedostosowania polskiego prawa do wymagań unijnych. Gdyby to zrobiono, wystarczyłoby odpowiednio sformułować zastrzeżenia i dziś zachodniopomorscy przedsiębiorcy nie czekaliby na termin nowych konkursów, a na konkretne pieniądze. – W związku z tym, że Komisja Europejska stwierdziła niezgodność prawa polskiego z prawem wspólnotowym oraz z zaleceniem Ministra Rozwoju Regionalnego o niestosowaniu przepisów prawa polskiego w zakresie oceny oddziaływania na środowisko inwestycji wspieranych ze środków europejskich, pojawił się problem oceny zgodności projektów z prawem – tak brzmiało oficjalne stanowisko zarządu województwa, ogłoszone przez Bognę Bartkiewicz, p.o. rzecznika prasowego marszałka. – Dlatego zawieszony zostaje nabór wniosków w ogłoszonym 31 marca 2008 r. konkursie o dofinansowanie projektów. Przypomnijmy, że Unia zarzuciła Polsce w szczególności nieprawidłowe transponowanie do polskiego porządku prawnego pojęcia „zezwolenia na inwestycję” oraz jego umiejscowienie w chronologii polskiego procesu inwestycyjnego. – Komisja Europejska przywiązuje ogromną wagę do zgodnie z prawem unijnym przeprowadzanych ocen oddziaływania inwestycji na środowisko – tłumaczyła Bartkiewicz. - Dlatego konsekwencją pozostawania w sporze z Komisją Europejską w powyższej kwestii będzie brak akceptacji projektów finansowanych ze środków unijnych w ramach całej perspektywy 2007–2013. NIKT NIE CZYTAŁ PRZEPISÓW? Minister Rozwoju Regionalnego przygotowuje od dawna zmiany w Wytycznych MRR. Mają wskazać beneficjentom, jak postępować w okresie przejściowym, czyli do czasu znowelizowania polskich przepisów. Te zaś, jak uważa Marcin Szmit, dyrektor Wydziału Zarządzania Regionalnym Programem Operacyjnym w Urzędzie Marszałkowskim, nie zostaną wprowadzone wcześniej niż za kilka miesięcy. Sama zaś zmieniona ustawa ma być konsultowana ze służbami Komisji Europejskiej po to, by uzyskać pozytywną opinię. W przyjętych przez Zachodniopomorski Komitet Monitorujący kryteriów wyboru projektów jest zapis o zgodności przedsięwzięć z prawem europejskim. W tym z Dyrektywami Siedliskową i Ptasią. A to właśnie do transpozycji obu dyrektyw ma zastrzeżenia Komisja Europejska. Nikt więc w Komitecie nie czytał przepisów unijnych? Nikt z Urzędu Marszałkowskiego nie zwrócił na to uwagi? WSZYSCY OBIECUJĄ I TYLKO OBIECUJĄ Ministerstwo zapowiada, że polskie prawo zostanie zmienione do końca roku. Podaje się też przybliżony czas nowelizacji ustawy o ochronie środowiska na jesień 2008. Czy są to realia czy pobożne życzenia? Na stronach internetowych Ministerstwa Rozwoju Regionalnego można przeczytać informację nt. stanu przygotowań do uruchomienia programów. Lektura godna polecenia, bo pokazuje, jak można proste sprawy maksymalnie zbiurokratyzować, a tym samym wydłużyć w czasie. Jest tam też adnotacja, że rozpoczęcie wdrażania środków przewiduje się na – i tu uwaga – IV kwartał 2007 r. Przypomnijmy, mamy już lipiec 2008 r. i nadal nic się nie dzieje. Nasz marszałek dopiero – powtórzmy to – 16 lipca podejmie decyzje. Ile na tych odwlekaniach stracą przedsiębiorcy, tego chyba odpowiedzialni za RPO nie biorą w ogóle pod uwagę. 9 DOTACJE Postscrpiptum: Decyzja marszałka W środę, 21 maja 2008 r. zarząd województwa podjął decyzję o dalszych losach zawieszonych konkursów na dotacje unijne w ramach RPO. Postanowiono, że nie będzie to kontynuacja ogłoszonego 31 marca naboru, a ponowne ogłoszenie konkursu. Marszałek twierdzi, że tak jest bezpieczniej i nie naraża przedsiębiorców na ewentualne komplikacje. – Kontynuowanie wdrażania RPO w drodze odwieszenia ogłoszonych konkursów doprowadziłoby do sytuacji, w której znaczna część wnioskodawców obciążona by została dodatkowymi obowiązkami – tłmaczył marszałek Władysław Husejko. – Musieliby dostarczyć nowe dokumenty, które stanowią podstawę do przeprowadzenia oceny projektu i przyznania mu dofinansowania. Marszałek Województwa Zachodniopomorskiego Władysaw Husejko Kilka dni po zawieszeniu konkursów zarząd województwa zorganizował konferencję prasową. Marszałek Husejko pytany o straty finansowe, które przyniesie zawieszenie konkursów i już realizowanych inwestycji, zasłonił się stwierdzeniem, że rozpoczęto je zgodnie z obowiązującym w Polsce prawem. – Nie wyobrażam sobie, byśmy mogli je wstrzymać – mówił o Polanowie i Drawie, ale jakby też w kontekście pozostałych inwestycji, których wstrzymanie przyniesie realne straty finansowe poprzez podrożenie kosztów. Po spotkaniu konsultacyjnym marszałków w Warszawie marszałek ogłosił, że nowe konkursy powinny być wznowione nie dalej niż do końca czerwca”. Jego zdaniem, nowe konkursy powinny być wznowione nie dalej niż do końca czerwca. – Ten termin został zapowiedziany przez ministra – wyjaśnia Bogna Bartkiewicz, rzecznik marszałka. – Ma on zatwierdzić w tym okresie wytyczne, które pozwolą na dokonanie zmian kryteriów oceny projektów i pozwolą stworzyć procedury umożliwiające uzupełnienie dokumentów o wymagania środowiskowe. – Ten termin został zapowiedziany przez ministra - wyjaśniała Bogna Bartkiewicz. – Ma zatwierdzić w tym okresie wytyczne, które pozwolą na dokonanie zmian kryteriów oceny projektów. Pozwolą nam na stworzenie procedur umożliwiających uzupełnienie dokumentów o wymagania środowiskowe, które będą składane przez przedsiębiorców i samorządowców. Mamy lipiec. Niecierpliwi zaglądają na strony ministerstwa, gdzie pokazano aktualny stan RPO dla poszczególnych województw i liczą straty. Nikt im z urzędników nie zapłaci za okres, gdy zostali pozbawieni możliwości działania i zarabiania pieniędzy. Iwona Bolażkiewicz Zarzuty Komisji Europejskiej Komisja Europejska przysłała do Polski formalne zarzuty już w połowie ubiegłego roku. Wykazała w nich, że część przepisów w dziedzinie zamówień publicznych jest niezgodna z unijnymi przepisami i zasugerowała, że może to mieć negatywny wpływ na inwestycje, które współfinansuje Unia Europejska. Stwierdzono, że wykonawcy projektów muszą być wybierani w drodze zamówień publicznych oraz zagrożono, że naruszenie zasad unijnych grozi nie tylko karą, ale nawet cofnięciem dotacji. SZCZECIN Po co miastu wizja i m Marka miasta. Niemal każdy rozumie to inaczej. Dla jednych jest to detal, dla innych atmosfera, którą zapamiętuje na całe życie. Kraków kojarzony jest z Sukiennicami, Kazimierz ze starą studnią na rynku, Warszawa z syrenką i Pałacem Kultury, Poznań z koziołkami, Wrocław z rozmachem, Polakami zza Buga i ich kołdunami, a Szczecin? C zy stolica Pomorza Zachodniego, prócz niezrealizowanych wizji kolejnych zarządów miasta, może zaoferować turystom i inwestorom coś takiego, co będzie ją wyróżniać spośród innych? Po wojnie kojarzono miasto z Dzikim Zachodem. Później chwalono przepiękną i wszechobecną zieleń, które władze miasta skutecznie 12 przez lata niszczyły. Część osób pamięta, że przełomowe lata 1956, 1968, 1970, 1980, 1981 i 1988 roku zaczęły się w Szczecinie. To mało, jak na markę miasta. zadaniem miasta jest nie tylko stworzenie wygodnych warunków dla mieszkańców i inwestorów, ale zapewnienie im unikatowej atmosfery i wygody życia. - Aby przekonać do siebie, miastu niezbędna jest unikalna tożsamość, która będzie wyróżniać je na tle innych – twierdzi Celina Skrobisz, rzecznik prezydenta Szczecina. - Dziś więc Co odróżni Szczecin od innych? Jaki element? Antwerpia kojarzona jest jako światowa stolica diamentów, Marsylia - to brama do Prowansji, Oslo - kultura północy, Maribor - najstarsze W rok później stawiano już nie na konkretne produkty, a na port i morze. „Głos Szczeciński” przedstawiając wyniki badań przeprowadzonych przez naukowców z Uniwersytetu Szczecińskiego, pisał, że Szczecin jest nijaki, a mieszkańcom i turystom nie kojarzy się ani dobrze, ani źle. Naukowcy przez rok zbierali opinie, co sądzą o Szczecinie, wśród mieszkańców miasta, turystów i inwestorów. A wyniki? - Większość szczecinian odpowiedziała, że wizerunek miasta nie jest ani dobry, ani zły – mówiła wówczas dr Joanna Hołub-Iwan z Wydziału Zarządzania i Ekonomiki Usług US. - Z punktu widzenia budowania marki to bardzo zła odpowiedź. Turystom wprawdzie podobały się nasze parki oraz centra handlowe, ale narzekali na wygląd i atmosferę miasta oraz brak imprez kulturalnych. Nie najlepsze zdanie mieli też inwestorzy, co podkreślił wówczas prof. Józef Perenc, mówiąc o opieszałości władz, braku strategii i upadku wielu firm. - Wśród inwestorów jest jednak nadzieja na zmianę - dodawał na pocieszenie. marka? winnice świata, Paryż – centrum kultury europejskiej, moda i wieża Eiffla na Polu Marsowym, Berlin – to nadal Mur Berliński i stolica III Rzeszy oraz stolica najbogatszego państwa, Hamburg - życie nad wodą, a Rotterdam – port, który robi największe wrażenie. DWA SŁOWA PRZYPOMNIENIA Trzy lata temu, gdy na łamach prasy trwała wielka dyskusja na temat marki Szczecina, szczecinianie wskazali na trzy marki miasta - spółkę “Bosman” Browar Szczecin, unikalną wódkę Starkę oraz Targowisko Turzyn. O wyborze przesądził plebiscyt, który „Kurier Szczeciński” zorganizował w letnie miesiące lipca i sierpnia. Zabrakło miejsca dla szczecińskiej Pogoni, dla Wałów Chrobrego, stoczni czy elewatora Ewa, który przez wiele lat pokazywany był jako logo pierwszej szczecińskiej telewizji. CZY DZIŚ, PO DWÓCH LATACH, COŚ SIĘ ZMIENIŁO? - Szczecin podjął bardzo dojrzałą decyzję profesjonalnego stworzenia marki miasta i długofalowej strategii zarządzania nią – mówi Celina Skrobisz. - Dzięki temu miasto będzie miało szansę stać się silnym i wyraźnie zaznaczonym na mapie Polski i Europy. Projekt realizuje wyłonione w przetargu konsorcjum firm Brand Nature Access i Corporate Profiles Consulting. Główne efekty prac to diagnoza kondycji marki Szczecin, opracowanie wizji i pozycjonowania marki, system identyfikacji wizualnej i elementów komunikacji wizerunkowej oraz praktyczne wskazówki działania dla efektywnego zarządzania marką. Budowanie jej dla miasta jest niezwykle trudne i skomplikowane. Budzi też skrajne emocje, czego przykładem opinie po zaprezentowanych wstępnych wynikach i małe zainteresowanie wśród mieszkańców, czego przykładem jest pojawienie się tylko 35 osób na prezentacji marki. Prezydent Piotr Krzystek przedstawił podczas prezentacji nowe logo miasta, znaki graficzne i slogany reklamowe, za pomocą których miasto ma promować się na całym świecie jako Floating Garden, czyli Pływający Ogród. - Bardzo mi się podobała koncepcja – powiedziała wówczas Agnieszka Fader reprezentująca firmę turystyczną, dodając: - Jest oryginalna, nowatorska, wstrząsnęła mną. Nareszcie wyszliśmy z zaścianka. Największe kontrowersje wzbudził znak marki z napisaną alfabetem fonetycznym nazwą miasta. 13 MA BYĆ DOBRZE, ŚWIATOWO I Z MYŚLĄ O PRZYSZŁOŚCI Prezydentowi Szczecina podoba się jednak to, co zrobiono. Jest dobrej myśli i uważa, że miasto dostało impuls, który przyspieszy jego rozwój. - Marka to nie tylko logo – tłumaczy Piotr Krzystek. - Jest to wizja, na której się opiera miasto w swoim rozwoju. Wizja jest odpowiedzią na potrzeby mieszkańców, sposobem na uruchomienie realnego i absolutnie wyjątkowego potencjału Szczecina. Chodzi o to, żeby wyznaczać cele. Wizja to jest wyzwanie, wizja to jest zadanie. Szczecin jest miastem zielonym i wyjątkowo przyjaznym dla mieszkańców. Dlaczego nie mamy tego uwypuklić? Cieszę się, że rozwój Szczecina idzie właśnie w tę stronę. Bardzo rozsądnie i ze spokojem podszedł do prezentowanej i kontrowersyjnej wizji Michał Łuczak, przewodniczący sejmiku samorządowego województwa. - Sądzę, że celem strategów wizji było wywołanie gorącej dyskusji na temat miasta – i tak też się stało – mówi Łuczak i zaraz dodaje: - Sukcesem wizji jest to, że dla niewielkiej liczby osób jest ona obojętna. Marka podzieliła mieszkańców Szczecina. Jedni są nią zachwyceni, inni zapalczywie markę krytykują, wytykając błędy językowe lub graficzne. Moja ocena jest bardziej neutralna, przepełniona wiarą, że przedstawiona wizja będzie urzeczywistniona w konkretnych projektach, które mają zabezpieczenie finansowe i są realizowane w określonym czasie. Dlatego wizję należy uzupełnić konkretną i realizowalną strategią, aby nie okazało się, że przedstawiona marka była jedynie chwilowym show, opracowanym jedynie na potrzeby wywołania dyskusji o mieście. Przewodniczącemu najbardziej podoba się wizja miasta zielonego, wykorzystującego jeziora i rozlewiska Odry. Mówi, że popiera ideę jednolitej identyfikacji graficznej przystanków autobusowych, tramwajów czy autobusów. Jego zdaniem spowoduje to, że Szczecin będzie w końcu rozpoznawalny. NADZIEJA I NIEPOKÓJ ORAZ WĄTPLIWOŚCI Nadzieja i niepokój – tak najkrócej można ocenić doznania szczecinian po prezentacji wizji. Wielu osobom, które ją oglądały, zabrakło konkretów. W tym wytycznych, jak mamy dojść do wspaniałych domów w kształcie kaktusów, tarasów nad wodą i trawników, na których można by się wylegiwać w słoneczne dni. 14 - To, co zobaczyliśmy, jest sympatyczną wizją rozwoju urbanistycznego miasta i szkoda tylko, że nie nowatorską, abstrahując od tego czy realną – uważa Artur Gnat - właściciel Domu Marki Max von Jastrov. - Wizualizacje rozwoju Szczecina, pokazane podczas kwietniowej prezentacji, bazowały na trendach modnych od paru lat. Projekty podobne do tych, które mają być wizytówką Szczecina za blisko pół wieku, są już dzisiaj realizowane. Wspomnę chociażby wdrażaną koncepcję miasta zwróconego do Wilii w Wilnie ze sztandarowym budynkiem muzeum autorstwa Zaha Hadis, światowej sławy gwiazdy architektury. Na czym więc miałaby polegać siła wizji, która pozwoli Szczecinowi wyróżnić się od innych? Nie wiem. Nawet jeśli wizja byłaby zrealizowana w 100 procentach, to w najlepszym przypadku oznaczałoby to dotrzymanie kroku innym miastom w Europie. Trudno mi mówić o planach urbanistycznych, bo nie jestem ani urbanistą, ani architektem. Tak na marginesie, ciekawe czy wizja ta była konsultowana z urbanistami. - Wizję można zrealizować, albo nie – mówi prezydent Krzystek i zapowiada, że przemiana miasta rozpocznie się na wyspach Międzyodrza. Firma Howard Holdings zamierza tam zbudować nowoczesną dzielnicę. Nową ikoną miasta zostanie szklany budynek filharmonii, zaprojektowany przez hiszpańska pracownię. Spokojnie podchodzą do wizji inni specjaliści. - Wizja marki Szczecina bez wątpienia jest odważna – uważa Anna Turkiewicz. - To dobrze, bo ta śmiałość przełamuje marazm i niemoc, jakie dotychczas towarzyszyły promocji miasta. To nic, że wizji tej być może nie uda się urzeczywistnić ze względu na skalę niezbędnych zmian. Najważniejsze, że wizja ta zmienia sposób myślenia o marce miasta i oznacza koniec kompleksów. To naprawdę duży krok. Warunkiem stworzenia efektywnej marki jest właściwe uchwycenie tożsamości miasta. Stąd praca nad określeniem kluczowych elementów tożsamości marki powinna być pochodną efektów wielu specjalistycznych badań, analiz i konsultacji. Czy twórcom wizji marki Szczecina to się udało? marc. Artykuł napisany na podstawie materiałów przygotowanych przez: Anna Dietl – Senior Consultant w firmie Corporate Profiles Consulting (CPC), która wraz z firmą BNA realizowała projekt dla Miasta Szczecin. ZDANIEM EKSPERTÓW Artur Gnat - Dom Marki Max von Jastrov Marka nie jest celem samym w sobie. Jest narzędziem, które inwestorowi (firmie, miastu) ma się zwrócić z nawiązką. Wizjonerskość i odwaga nie są niezbędnymi cechami jakiejkolwiek marki. Marka ma być poprawna. Ma na siebie zarabiać. Marka to komunikat zarówno wizualny, jak i słowny, oferujący pewne korzyści. Komunikat, który funkcjonuje w warunkach rynkowej rywalizacji. Epatowanie na pierwszym poziomie odbioru słownego zapisem fonetycznym w nowym logo, zrozumiałym dla kilku procent odbiorców, to jakiś żart. Tłumaczenie tego chęcią zaintrygowania odbiorcy jest tak naiwne, że wytłumaczyć je mogę tylko ogromnym poczuciem humoru twórców. Szkoda, że wśród osób pracujących i recenzujących prace BNA zabrakło kogokolwiek z doświadczeniem w pracy nad strategią marki miejsca. Tym bardziej, że dotychczasowe niezbyt duże doświadczenie firmy odpowiedzialnej za projekt (syrenka warszawska i równie nieczytelne, jak zapis fonetyczny Szczecina, logo Lublina) budzi, delikatnie mówiąc, kontrowersje. To, że Szczecin wydał kilkaset tysięcy złotych na jakiś żart, nie jest problemem. Problemem jest to, że zaplanowano na najbliższe lata grube miliony złotych na implementację tej wizji. W przypadku strategii z 42-letnią perspektywą realizacji, trudno mówić o realnych kryteriach efektywności. Twórców z założenia oceni Bóg i historia. Natomiast prezydenta – wyborcy, nie za 42 a za 2 lata. Anna Turkiewicz - Agencja Reklamowa - Anna Turkiewicz Kwestią, która mnie niepokoi, jest zbyt mocne oderwanie wizji od realnego Szczecina, miasta takiego, jakim jest ono dziś. Wizja obiecuje, że za ponad cztery dziesięciolecia Szczecin będzie supermiastem, nie dając przy tym nic na dziś. Jest niczym przyznanie, że Szczecin jest miejscem, które dziś nie ma nic do zaoferowania, bo wszystko wymaga w nim zmian. Czy obietnica, że za 40 lat będzie tu wspaniale, może przekonać do inwestowania w mieście już dziś? Czy może zatrzymać w Szczecinie młodych ludzi, a innych zachęcić do powrotu? Czy powiedzenie, że jesteśmy miastem z wizją, przyciągnie tu turystów? 40 lat to relatywnie niewiele dla miasta, ale bardzo dużo dla ludzi i przedsiębiorstw. Rozumiem, że za wizją pójdzie strategia, a z niej wyrosną plany taktycznych działań promocyjnych, jednak ten brak pomostu między „dziś” i „jutro” rodzi obawę, że nie umocowana w teraźniejszości wizja rozmywać się będzie w bieżących działaniach. Wizja stawia na yachting i ekologię, jako najważniejsze elementy. Nie mam dostępu do odpowiednich badań, przyznaję, ale intuicja podpowiada mi, że yachting nie ma wystarczającego potencjału aby stać się dla blisko półmilionowej aglomeracji podstawą jej egzystencji. Analogia do alpejskich kurortów narciarskich, na jaką powołują się autorzy wizji, jest, moim zdaniem, co najmniej nieadekwatna. Większego zachwytu nie wzbudzają we mnie także rozwiązania szczegółowe. Oparcie komunikacji na przekazie anglojęzycznym jest dla mnie niezrozumiałe, skoro jednym z celów jest integracja lokalnej społeczności i budowanie poczucia silnej więzi mieszkańców z miastem. Jak bowiem mamy czuć się u siebie w mieście, które przemawia do nas w obcym języku? I nie ma tu znaczenia, na ile komunikat ten jest zrozumiały – ważne jest, że zamiast poczucia bliskości tworzy on kolejną barierę. SZCZECIN Szczecin metropolis Czy będziemy metropolią jak będzie ona Najpierw pojawiła się lista – bez Szczecina – i podniosła się wrzawa. Potem kolejna lista – już ze Szczecinem, ale za to bez innych miast aspirujących do miana metropolii… I znowu wrzawa. Nasze nastroje i emocje związane z planami tworzenia szczecińskiej metropolii są poddane poważnej próbie, podobnie jak nasze oczekiwania i nadzieje przed piłkarskimi Mistrzostwami Europy. S trzał na własną bramkę oddał niedawno wicepremier i minister gospodarki Waldemar Pawlak. W jednym z wywiadów radiowych stwierdził, że „między nami a naszym koalicjantem (PO) są pewne różnice, jeśli chodzi o kwestię metropolii”. Pawlak uważa, że Polska powinna rozwijać się równomiernie i nie ma potrzeby, aby koncentrować wszelkie aspekty rozwoju danej aglomeracji w jednym miejscu. Komentatorzy zwracają uwagę, że PSL szuka argumentów w rozmowach z PO na temat zmniejszenia akcyzy na paliwo. Stanowisko ludowców to 16 metropolii, czyli po jednej w każdym województwie. Wicepremier zapowiedział, że sprawa utworzenia dwunastu metropolii nie jest jeszcze przesądzona. Przypomina to trochę sytuację sprzed reformy administracyjnej kraju, kiedy 16 kolejne województwa na mapie wyrastały tu i ówdzie, często po nocnych rozmowach w kuluarach gabinetów politycznych. A jeśli można wszystko podważyć i zmienić, to jakież będzie znaczenie podjętych decyzji? LOKALNA POTYCZKA Oprócz wojny „na górze” mamy też naszą mniejszą – lokalną potyczkę pod hasłem – „Metropolia – O.K., ale w jakich granicach?” i „dlaczego bez Stargardu”, a może nawet „bez Świnoujścia”!? Czy metropolia ma sens bez dwóch dużych i silnych ośrodków? Prezydent Szczecina Piotr Krzystek pytany o Stargard Szczeciński odpowiada: – To miasto jest samowystarczalne. Poradzi sobie bez metropolii. Sławomir Pajor, prezydent Stargardu, jest oburzony takim stwierdzeniem. – Konsekwentnie pomija się nas w planach tworzenia metropolii. Czy to obawy wobec naszego potencjału? Obawa o pieniądze, które może dostać Szczecin? – Metropolia szczecińska bez Stargardu to jakieś nieporozumienie – dodaje prezydent Pajor, który zwraca uwagę na związki między obu miastami – szybka droga ekspresowa czy szczecińskie miejsca pracy dla mieszkańców Stargardu. Udział Świnoujścia w tworzeniu Szczecińskiego Obszaru Metropolitalnego to także niewiadoma, czy jak to ujmuje prezydent Krzystek „sprawa otwarta”. – Do tej pory nie mamy jasnej deklaracji od władz Szczecina – mówi prezydent Świnoujścia Janusz Żmurkiewicz. – Byliśmy potrzebni Szczecinowi, kiedy się ubiegał o status metropolii. – Jak klamka zapadła, to już nie jesteśmy potrzebni – dodaje Żmurkiewicz. a wyglądać i jakie płyną z tego korzyści? CZYM JEST METROPOLIA? Obszar metropolitalny to federacja gmin, które wspólnie, np. kształtują politykę urbanistyczną, wprowadzają udogodnienia komunikacyjne, budują drogi czy dbają o ochronę środowiska. Wspólnie też decydują na co wydać pieniądze. To jeden z najważniejszych aspektów tworzenia metropolii – uważa były wiceprezydent Szczecina i były członek zarządu Unii Metropolii Polskich Leszek Chwat. – Metropolia pozwala na zatrzymanie jeszcze w większym stopniu tych pieniędzy, które gminy zarabiają na swoim terenie. To, co dostajemy z budżetu nie odpowiada naszemu udziałowi w PKB. Sprawiedliwy podział pieniędzy musi odpowiadać wkładowi tych obszarów do wspólnej kasy. Będą także dodatkowe pieniądze na konkretne inwestycje, których nie będzie można wydatkować na coś innego. Przestaniemy być wreszcie ograbiani – mówi były wiceprezydent Szczecina. – Już kiedyś nas „ograno”, gdy pojawiły się pieniądze na rozwój komunikacji i transportu w obszarach miejskich. Początkowo pieniądze miały być przeznaczone dla Warszawy i Śląska. Gdy okazało się, że te dwie aglomeracje nie potrafią same wykorzystać pieniędzy, przekazano je kolejnym miastom, przyjmując kryterium liczby mieszkańców – do 500 tysięcy. Mniejsza od Szczecina Gdynia, jako część Metropolii Trójmiejskiej, zmodernizowała za te pieniądze sieć komunikacyjną. U nas te pieniądze miały zostać wykorzystane na szybki tramwaj, ale nie udało się – mówi Leszek Chwat.. Politycy zajęli się tematem obszarów metropolitalnych, choć w gronie specjalistów mówiło się o tym od lat. Do tej pory pozostawali głusi na te dyskusje i na przedstawiane argumenty. Co takiego więc się stało? Temat tworzenia metropolii ożył za czasów rządów PiS, kiedy zwrócono premierowi i prezydentowi uwagę, że może warto zabiegać o utworzenie obszaru metropolitalnego na ścianie wschodniej, czyniąc w ten sposób ukłon dla swego elektoratu. – Nie wpadajmy jednak w euforię, to z czym mamy do czynienia, czyli projekty rządowe na temat tworzenia metropolii, to jedynie ogólne założenia do ustawy, a nie gotowy i zamknięty projekt – przestrzega Leszek Chwat. Jego zdaniem nie ma znaczenia, czy powstanie 12 czy 16 metropolii. Każde rozwiązanie, które skieruje do dużych miast dodatkowy strumień pieniędzy, jest korzystne dla rozwoju kraju. W interesie naszego kraju jest, aby na ścianie wschodniej także rozwijały się duże miasta. Ale czy to sprawiedliwe, aby tylko wielcy czerpali korzyści? – Metropolie to obszary szybszego wzrostu gospodarczego. Mądry rząd i mądre władze wspierają takie procesy, mają też świadomość, że takie obszary są lokomotywą rozwoju. Po prostu – mocny lider ciągnie słabszych – mówi Leszek Chwat. – W naszych realiach możemy mówić o jednej prawdziwej metropolii – warszawskiej. Takie inicjatywy powinny mieć akceptację mieszkańców, powinny być dostosowane do pewnych zjawisk społecznych. Szczecin jest jednym z miast, gdzie widać symptomy tworzenia się metropolii, obserwujemy pewne zjawiska, będące częścią tego procesu. Jedną z cech charakterystycznych dla takiego obszaru jest przemieszczanie się ludzi poza obręb miasta, poza jego granice administracyjne. – Jeśli jedziemy ze Szczecina zwłaszcza w kierunku zachodnim, to mijamy granice miasta, ale nadal jesteśmy w Szczecinie, pobliskie miejscowości są traktowane jako część miasta, choć formalnie to już inna gmina – wyjaśnia były wiceprezydent. Dlatego właśnie samorząd powinien koordynować pewne działania ponadlokalnie – planowanie przestrzenne, komunikacja czy oświata. Kolejne ważne elementy niezbędne do stworzenia metropolii to duży potencjał naukowy oraz potencjał gospodarczy. 17 JAKA METROPOLIA? – Nikt z polityków nie zwraca uwagi na pewne zalecenia Brukseli – mówi Leszek Chwat. – Zgodnie z wytycznymi, które pojawiły się już jakiś czas temu – jednostki podziału terytorialnego mają pokrywać się z jednostkami statystycznymi na poziomie tzw. NUTS III. Do listopada ubiegłego roku funkcjonował podział naszego województwa na dwa podregiony – szczeciński i koszaliński. Obecnie, od jesieni ubiegłego roku, obowiązuje nowy podział. Prace nad podziałem na obszary NUTS trwały od wielu lat. Już w 2003 roku gościli w Szczecinie przedstawiciele Narodowej Rady Statystyki – wspomina Chwat. – Po raz pierwszy zetknąłem się wtedy z nowym podziałem statystycznym naszego regionu. W Zachodniopomorskiem wydzielono 4 regiony statystyczne: dawne koszalińskie, wschodnią część dawnego województwa szczecińskiego wraz ze Stargardem, miasto Szczecin jako odrębna jednostka oraz 27 gmin otaczających Szczecin ze Świnoujściem, ale bez Stargardu. W ten sposób – moim zdaniem – wykreślono właśnie Szczeciński Obszar Metropolitalny. Dlatego też obecne dyskusje na temat jego kształtu – czy ze Stargardem, czy bez, czy też ze Świnoujściem – są dla mnie śmieszne – mówi Chwat. – To dyskusja o niczym, bo decyzję już podjęto, a wszystko wynika z podziału na obszary statystyczne Unii Europejskiej. Tak więc mamy Obszar Metropolitalny – Szczecin i 27 gmin, nie ma wątpliwości, że ze Świnoujściem, natomiast bez Stargardu. Oczywiście, nic nie jest przesądzone. Jeśli jednak taki scenariusz się sprawdzi, to czy oznacza to, że Stargard przegrał jakąś wielką szansę? Nie ma tu mowy o takiej sytuacji jak ze Świnoujściem, od którego Szczecin jest uzależniony, zważywszy na przebieg szlaku wodnego i związki obu portów. Atutem Stargardu, który do tej pory „eksportował” pracowników, jest potencjał przemysłowy, który dodatkowo zwiększa inwestycja firmy Brigdestone. To początek tworzenia strefy przemysłowej, która w przyszłości będzie oddziaływać na najbliższe gminy i społeczności. Stargard może funkcjonować jako samodzielne centrum dla swego otoczenia. Warto zwrócić uwagę, że kontakty szczecińskich firm to Poznań, Berlin, Wrocław czy inne metropolie. – Takie są związki biznesu w układzie globalnym – mówi Leszek Chwat. Ale – podkreślmy – nic nie jest przesądzone. Ustawa o metropoliach ma doprowadzić do decentralizacji kraju. Zmniejszą się kompetencje wojewodów, więcej uprawnień przejdzie do samorządów, w tym do metropolii. Po sporach o to jak mają one wyglądać przyjdzie zapewne jeszcze czas na określenie kto i jak będzie tym tworem zarządzał. Według założeń władzę w metropolii będzie sprawował swego rodzaju „nadstarosta”, wybrany w wyborach. Ustawa powołująca obszary metropolitalne nie precyzuje, jakie gminy mają wejść w ich skład. To pierwszy krok do kolejnych zmian. W perspektywie kilkunastu lat, może dwudziestu, może nas czeka kolejna zmiana i reforma administracji. Samorządy wojewódzkie otrzymają jeszcze więcej kompetencji, rola wojewody sprowadzona będzie do roli urzędnika – ministra urzędującego w Warszawie, pełnomocnika do spraw regionów. Narzekaliśmy trochę na polityków, choć zaznaczyć tu trzeba, że Zachodniopomorskie jest jednym z bardzo nielicznych regionów w kraju gdzie w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego przewidziano pieniądze na tworzenie obszaru metropolitalnego. Piotr Tolko Czy metropolia ma sens bez dwóch dużych i silnych ośrodków? Prezydent Szczecina Piotr Krzystek pytany o Stargard Szczeciński odpowiada: – To miasto jest samowystarczalne. Poradzi sobie bez metropolii. 18 BIUROKRACJA Co utrudnia życie naszych rodzimych ustaw, ale o relacje prawo polskie – prawo unijne. To właśnie ze względu na niespójność naszych punktów i paragrafów z zapisami w Unii Europejskiej, wstrzymano wydawanie funduszy z UE na lata 2007-2013. „Gazeta Wyborcza” pisała wręcz o paraliżu w tej kwestii. Podczas konferencji prasowej nowego zarządu województwa 6 maja, dziennikarze nie usłyszeli słów zapewnień w stylu: „Panie i Panowie – spokojnie, problemu nie będzie”, bo problem jednak będzie. Różne ważne dla regionu projekty pozostaną (na razie) tylko i wyłącznie na papierze. A dotyczy to spektakularnych inwestycji – hala widowiskowo-sportowa, nowa filharmonia w Szczecinie, remonty dróg nie tylko w mieście, ale w całym regionie. W śród właścicieli mniejszych i większych firm nie ma zgody, co do tego, że biurokracja i bałagan w przepisach prawnych to zdecydowanie najważniejsza bariera rozwoju biznesu. Trochę to zaskakujące, bo – przyznam szczerze – miał to być „kąśliwy tekst obsmarowujący urzędniczą niemoc i niechęć do współpracy z przedsiębiorcami, no i jeszcze to beznadziejne i antybiznesowe 20 prawo”. Czy odrobina pozytywnych opinii przedsiębiorców na temat urzędów, to efekt wyłącznie sympatycznych kontaktów? Zastanawia także brak negatywnych stwierdzeń. Czyżby coś drgnęło i widać efekty pracy u podstaw w urzędach, a może jest to swego rodzaju pakt o nieagresji!? PRAWO – NIEPRAWO Niespójność przepisów prawnych to poważny problem. I nie chodzi tu tylko o przepisy Podział funduszy na lata 2007-2013 został zablokowany przez Urząd Marszałkowski, gdy Ministerstwo Rozwoju Regionalnego podało, że „w opinii Komisji Europejskiej istnieje zasadnicza niezgodność polskich przepisów prawnych” z wymogami Unii Europejskiej”. Niezgodność dotyczy sposobu oceny oddziaływania inwestycji na środowisko. Bruksela poinformowała, że rozliczy tylko te inwestycje, które zostaną przygotowane zgodnie z unijnymi dyrektywami. Tymczasem polskie urzędy – wydając różnego rodzaju opinie czy decyzje – kierują się polskim prawem. Zdaniem Urzędu Marszałkowskiego, gdyby w tej sytuacji przyznano dotację, Bruksela zażądałaby później od samorządu czy przedsiębiorcy zwrotu pieniędzy. Natomiast zablokowanie procesu przyjmowania wniosków niesie za sobą inne zagrożenie – nie zdążymy wydać pieniędzy, a fundusze przepadną. Zablokowano 90 procent z 830 milionów euro, które miało do dyspozycji Zachodniopomorskie. Co najgorsze – wstrzymano nie tylko nabór wniosków na duże inwestycje infrastrukturalne, ale także na wsparcie mikro- oraz małych i średnich przedsiębiorstw. To około 58 milionów złotych. Realizowane mogą być tylko projekty związane z e-usługami, np. elektroniczny obieg dokumentów, portale, dostęp do Internetu czy usługi konsultingowe dla firm. PIENIĄDZE Z UE Na problemy związane z wydawaniem pieniędzy unijnych ma wpływ słabość polskiego prawa i niedostosowanie naszych przedsiębiorcom? przepisów do tych we Wspólnocie. Ale kłopotów z „kasą” z Unii jest znacznie więcej, podobnie jak i przykładów bubli prawnych, stanowiących prawdziwe bariery dla sprawnego funkcjonowania biznesu. We wdrażaniu nowych programów operacyjnych i systemu wsparcia przedsiębiorczości do roku 2013 jest nadal wiele niewiadomych. Jak można przeczytać w rocznym raporcie Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan, wiele problemów ma swoje źródło w słabości naszej administracji, zaś procesy inwestycyjne utrudniają przepisy prawne. – Wygrywają firmy, które mają ludzi do „wyciągania pieniędzy” z Unii – mówi Adam Rudawski. – Przedsiębiorca nie ma czasu na śledzenie wszystkich programów i wypełnianie warunków określonych w programie. Nie może sobie też pozwolić, żeby w firmie, zatrudniającej pięć osób – trzy z nich pracowały nad programem unijnym. Na skutek takiego postępowania zanika istynkt przedsiębiorczości, a cały zapał idzie na spełnienie oczekiwań urzędników – rodzimych i unijnych. Kłopotów z „kasą” z Unii jest znacznie więcej, podobnie jak i przykładów bubli prawnych, stanowiących prawdziwe bariery dla sprawnego funkcjonowania biznesu – Polskich firm nie stać na to, by realizować samodzielnie poważne inwestycje, i to za własne pieniądze. Muszą korzystać z funduszy unijnych, a do tego potrzebne są firmy wspierające – organizacje pozarządowe, stowarzyszenia czy organizacje – uważa Zbigniew Pluta, prezes Zachodniopomorskiego Stowarzyszenia Rozwoju Gospodarczego – Szczecińskiego Centrum Przedsiębiorczości. – Przedsiębiorcy skupiają się na swojej działalności i na bieżących działaniach, jednak muszą otrzymać pomoc firm konsultingowych, ekspertów czy instytucji finansowych. Pojawiają się kłopoty z realizacją kolejnych programów, bo za bardzo liczy się na sektor prywatny. On nie jest w stanie sam podołać czekającym wyzwaniom bez wsparcia firm konsultingowych. – W ostatnich latach powstało sporo firm, które nastawiły się tylko na skonsumowanie i wykorzystanie pieniędzy unijnych – uważa Adam Rudawski, rektor Wyższej Szkoły Zarządzania. – Oczywiście wiele firm skorzystało z tych funduszy, ale to często firmy o dużym potencjale, które nie mają kłopotów z kapitałem na wkład własny. Kłopoty z rozliczaniem niektórych wydatków, chaos informacyjny, co i jak się rozlicza – oto najczęstsze bariery, na które napotyka przedsiębiorca. Można w tym przypadku mówić o tzw. rynkowym lenistwie. Na czym to polega? Otóż lepiej dopasować produkt firmy pod dany program unijny, wykorzystać grant i zamknąć firmę. Można też czekać na następny program. Według cytowanych już danych Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan – w ubiegłym roku zmieniła się w niewielkim stopniu lista barier związanych z podejmowaniem i prowadzeniem działalności gospodarczej. Nie weszły w życie przepisy o tzw. jednym okienku i centralnej informacji o działalności gospodarczej, które miały obowiązywać od początku 2007 roku. Rejestracja nadal odbywa się na dotychczasowych uciążliwych dla przedsiębiorców zasadach, a zmiany mają wejść w życie od 1 października 2008 roku. Czekamy! Piotr Tolko Dlatego też, w przypadku naszego regionu, na programach unijnych tak naprawdę skorzystały tyko niektóre firmy – głównie z branży rolno-spożywczej oraz te, które uczestniczyły w realizacji projektów związanych z budową dróg i infrastrukturą. Mikroprzedsiębiorca nie jest w stanie skutecznie wykorzystać pieniędzy z Unii, jego myślenie idzie w kierunku jak najlepszego wykorzystania dotacji, a nie na poprawę własnego biznesu czy wzrostu konkurencyjności. Przedsiębiorca decyduje się na spełnienie wszystkich procedur, a przecież w biznesie nie o to chodzi. I jeszcze kamyk do działki urzędniczej. 21 DNI WOJEWÓDZTWA Wrocław był zachwycony 30 i 31maja Zachodniopomorskie pokazywało we Wrocławiu to, co najlepsze. Była to już trzecia prezentacja regionu poza jego granicami P oprzednia edycja Dni Województwa Zachodniopomorskiego odbyła się na rynku poznańskim i okazała się wielkim sukcesem marszałka Norberta Obryckiego. Pierwszą zorganizowano w siedzibie PAP w Warszawie. Chwalono wówczas marszałka Zygmunta Meyera za nowatorski pomysł, który nie miał równych w Polsce. Organizatorem obecnej był marszałek Władysław Husejko. Część samorządowców zastanawiała się już w trakcie imprezy, czy przypadkiem nie doszło do zachwiania dysproporcji na rzecz chwalenia regionu koszalińskiego kosztem szczecińskiego. SUKCES POWIATÓW Wrocławianie dysproporcji nie zauważyli. Dla nich Zachodniopomorskie kojarzyło się z woj. szczecińskim i takie określenie padło nawet z ust jednego z ważniejszych ludzi woj. dolnośląskiego. Dni Województwa Zachod22 niopomorskiego okazały się wielkim sukcesem powiatów, które się wystawiły. Mielno przywiozło ze sobą plażową barkę, na której występowały plażowe dziewczyny i oferowano wiele atrakcji. Kamień Pomorski – łódź wikingów, którzy na rynku rozbili autentyczny obóz odwiedzany od rana do późnej nocy. Imprezę i poszczególne stoiska wrocławianie przyjęli bardzo ciepło. Pomysł tak bardzo spodobał się marszałkowi województwa dolnośląskiego Markowi Łapińskiemu, że zapowiedział podobną wyjazdową imprezę jego województwa. Na rynku królowały radość, spontaniczność, doskonale pokazane turystyczne oferty i profesjonalne przygotowanie poszczególnych minirejonów. Niektóre powiaty pokazały się nieco skromniej niż w ubiegłym roku w Poznaniu. Wówczas były dwie sceny do występów (osobną miał Szczecin) w tym była tylko jed- na. Wszystkie stoiska były za to bardzo kolorowe i prezentowały wszystko to, czym chciały się pochwalić. Ta odmienność i różnorodność ofert powinna ściągnąć do nich zarówno turystów, jak i przedsiębiorców. POROZUMIENIE ZE ZGRZYTEM W TLE Pierwszego dnia odbyło się spotkanie w siedzibie Dolnośląskiej Izby Gospodarczej. Marszałek Władysław Husejko w krótkim wystąpieniu przedstawił region. Po nim dwa wystąpienia miały dwie prywatne firmy. Pierwszą był Mielno Holding, developer, który wznosi w Mielnie kompleks na 3,5 tys. mieszkań. Kolejną – grupa kapitałowa PBG, zajmująca się gazem ziemnym, paliwami, budownictwem. Jej przedstawiciel też chwalił się m.in. budową 900 apartamentów w Unieściu koło Mielna. Szczecińskim zgrzytem okazało się podpisanie porozumienia między izbami. Zabrakło na sali największego samorządu gospodarczego w Polsce, czyli Północnej Izby Gospodarczej. Zaproszono na spotkanie Stargardzką Izbę Gospodarczą i Koszalińską Izbę Przemysłowo-Handlową. I to z nimi Dolnośląska Izba Gospodarcza podpisała porozumienie. W programie wprawdzie PIG był wymieniony, ale jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, zaproszenie otrzymano na pięć minut przed imprezą, a dokładnie dnia poprzedniego o godz. 19. Inne izby o przedsięwzięciu wiedziały dużo wcześniej. SZCZECIN – NAJWIĘKSZE STOISKO Na szczecińskim stoisku przygotowano dla wrocławian kilka atrakcji, z których najbardziej podobały się zdalnie sterowane motorówki i żaglówki, układanie puzzli z fotografii szczecińskiej starówki oraz pamiątkowe zdjęcie obrabiane komputerowo na tle logo Szczecina. Stoisko koszalińskie wypadło w porównaniu z nim raczej ubogo. Prawdziwą furorę robił big-band z Łobza. Młodzi chłopcy niezmordowanie krążyli po rynku, grając i bawiąc zwiedzających. Zebrali wiele oklasków. Wielkim powodzeniem cieszyli się też kamieńscy wikingowie, których inscenizacja walk przyciągała setki widzów. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że miasto na wyjazd wikingów nie dało ani złotówki, za to pomogły władze powiatu. Imprezy trwały w piątek i sobotę od rana do wieczora. Niestety, już o godz. 19 wszystkie stoiska zamykano, co budziło zdziwienie wrocławian. Szkoda, bo właśnie wówczas na rynek przybywa najwięcej ludzi. Tym razem ściągały ich dodatkowo koncerty artystów koszalińskich, Kasi Cerkwickiej i Macieja Silskiego. Mimo pewnych niedoskonałości impreza odbiła się echem we Wrocławiu. W wielu wygłaszanych opiniach „szczecińskie” pokazało się tak, jak nigdy żadne dotąd. Z pewnością wrocławski wyjazd zaowocuje wieloma turystami latem, którzy zamierzali wakacje spędzić gdzie indziej. Dzięki imprezie, przyjadą do nas. marc. PARKI PRZEMYSŁOWE Przemysłowa m STRZAŁ W DZIESIĄTKĘ Pomysł stworzenia parku przemysłowego zrodził się na początku lat 90., kiedy bezrobocie stawało się już bardzo poważnym problemem społecznym. Gmina zdecydowała się przeznaczyć pod nowoczesną dzielnicę przemysłową ponad 300 ha słabych rolniczo gruntów w okolicy Łozienicy. Atutem było położenie w pobliżu drogi szybkiego ruchu, linii kolejowej Szczecin–Świnoujście, bliskość lotniska, portu, przejść granicznych oraz zaplecze Goleniowa i Szczecina. POWSTAŁ PARK W 2002 roku w Goleniowskim Parku Przemysłowym (nazwa marketingowa, terenami zarządza gmina) pojawiła się pierwsza firma. W roku 2003 grunty w parku kupiły cztery przedsiębiorstwa, a rok później następne dwa. Z inwestycją ruszyła Spin Group (obecnie Baltic Spinning), fabryka produkująca przędzę dywanową. Gmina rozbudowywała infrastrukturę. Rok 2005 przyciągnął do Goleniowa 9 przedsiębiorstw. ZACZĘŁY PRODUKOWAĆ W roku 2006 produkcję przyczep wielkogabarytowych rozpoczęła firma Faymonville, a budowę zakładów rozpoczął Norpol (obróbka skór zwierząt futerkowych), Rasch (produkcja tapet), GDR (produkcja opakowań kartonowych) i Akala Faraone (produkcja lekkich konstrukcji aluminiowych). Firma Danagro sprzedała swe grunty spółce Nasz Sklep (baza logistyczna, hurt artykułów spożywczych), która buduje swój zakład. Ponieważ zgłaszają się ciągle nowi inwestorzy, gmina chce powiększyć obszar parku. Docelowo powstanie strefa przemysłowa o powierzchni około 400 ha. W roku 2007 budowę zakładu rozpoczął między innymi Lucky Union Foods (przetwórstwo owoców morza). Natomiast Abena zaczęła już produkcję artykułów higienicznych, Przedsiębiorstwo Robót Drogowych Nowogard – produkcję mas bitumicznych. – W 1992 roku gmina Goleniów przystąpiła do spółki joint ventures, ale spółka zagraniczna, która miała prowadzić Goleniowski Park Technologiczny, wycofała się – wspomina Józef Kazaniecki z Wydziału Promocji goleniowskiej gminy. – Część gruntów na terenach, które dziś tworzą Goleniowski Park Przemysłowy, odrolniono, a nowym impulsem do działań była propozycja firmy SAGA – budowa nowoczesnego zakładu recyklingu. Pomysł też nie wypalił. W 2002 roku gmina za własne pieniądze uzbroiła tereny. 24 – Jest to rok ważny, ponieważ w bardzo krótkim czasie udało się utworzyć 15-hektarową Specjalną Strefę Ekonomiczną – Podstrefę Kostrzyńsko-Słubickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej, którą w sierpniu powiększyliśmy o kolejne 22 ha – dodaje Józef Kazaniecki. – Jest to jednocześnie pierwszy rok, w którym udało się zbilansować nakłady ponoszone na rozwój parku z wpływami uzyskanymi ze sprzedaży gruntów, a nawet uzyskać niewielką nadwyżkę. DZIESIĘĆ FIRM JUŻ PRODUKUJE W parku ulokowały się już 32 przedsiębiorstwa, z których 10 już produkuje: Norpol (obróbka skór zwierząt futerkowych), GDR (produkcja opakowań kartonowych), Eurogranit (składowanie i obróbka kamieni dekoracyjnych typu bazalt, granit itp.), Faymonville (produkcja KORZYŚCI ZNALEŹLI SPOSÓB NA KOMBINATORÓW – Zabezpieczeniem przed spekulacją gruntami są odpowiednie zapisy w aktach notarialnych – podkreśla Józef Kazaniecki. – Ponieważ zgłaszają się ciągle nowi inwestorzy, gmina chce powiększyć obszar parku. Wykupuje grunty od osób prywatnych oraz Lasów Państwowych. Docelowo powstanie strefa przemysłowa o powierzchni około 400 ha. SUKCES WIELU Nie byłoby sukcesu bez otwartości gminy, dobrej współpracy z Polską Agencją Informacji i Inwestycji Zagranicznych, Centrum Obsługi Inwestora Urzędu Marszałkowskiego i wieloma innymi instytucjami. mekka specjalistycznych przyczep wielkogabarytowych), PRD Nowogard (produkcja mas bitumicznych), Rasch (produkcja tapet), Baltic Spinning (produkcja przędzy dywanowej), Akala Faraone (produkcja lekkich konstrukcji aluminiowych), Abena (produkcja artykułów higienicznych), MPT Stanro (składowanie i sprzedaż artykułów spożywczych). POWSTAJĄ NOWE FABRYKI Powstają kolejne firmy: Gryfitlab-CIAT buduje ośrodek badawczo-rozwojowy, Integropol, zakład produkcji żywności, lodów, spółka Technologie Tworzyw Sztucznych buduje zakład do produkcji jachtów, Prologis – bazę logistyczną, hale w leasing i wynajem, MLS-PC Factory – zakład do montażu komputerów, SIA – Biuro Technologiczne buduje fabrykę do produkcji specjalistycznych materiałów ściernych. Lucky Union Foods (przetwórstwo żywności – owoców morza), PPH Nasz Sklep (składowanie i hurt artykułów żywnościowych). Optical Disc Servis (producent płyt CD i DVD) i Technologie Tworzyw Sztucznych też produkują na terenie Goleniowa. Firma Faymonvill rozbudowuje swoje przedsiębiorstwo. – Cieszy, że wysiłki są coraz częściej dostrzegane przez organizacje i instytucje zajmujące się życiem gospodarczym, czego przykładem są osiągnięcia roku 2007, np: wyróżnienie w konkursie „Perły Biznesu”, przyznane przez miesięcznik „Świat Biznesu” za bardzo skuteczną umiejętność przyciągania nowych inwestorów w Goleniowskim Parku Przemysłowym czy tytuł laureata II Ogólnopolskiego Konkursu „Grunt na medal 2007”, przyznany przez Polską Agencję Informacji i Inwestycji Zagranicznych i Urząd Marszałkowski – dodaje Kazaniecki. – W roku 2007 byliśmy również jedną z 10 gmin w Polsce nominowaną w konkursie „Teraz Polska”. W rankingu samorządów „Rzeczpospolitej” znaleźliśmy się na 16. miejscu w kategorii gmin miejskich i miejsko-wiejskich w kraju, a wśród gmin województwa zachodniopomorskiego na pierwszym, a w rankingu pisma samorządu terytorialnego „Wspólnota” na 3. miejscu w województwie i 14. w kraju wśród największych inwestorów samorządowych w Polsce. PJ Obecnie w Goleniowskim Paku Przemysłowym pracuje około 1000 osób i zatrudnienie systematycznie wzrasta. Biorąc pod uwagę nowe prowadzone inwestycje wzrośnie ono w ciągu najbliższego roku do ponad 2 tys. osób. Tylko firma LM Glasfiber, która znajduje się w budowie, zatrudni docelowo ponad 500 osób. Finansowe korzyści, jakie z tego tytułu osiąga gmina, to przede wszystkim odpisy z podatku dochodowego od osób fizycznych i dochody z podatku CIT. Są to duże kwoty, które za dwa, trzy lata zaczną systematycznie wzrastać o podatki od nieruchomości. Przypomnijmy, że w ramach pomocy gminy dla inwestorów, wszelkie nowe inwestycje zwalniane są na 5 lat z podatku od nieruchomości. - Istnienie i dobre tempo rozwoju parku przynosi gminie dużo splendoru – podkreśla Andrzej Wojciechowski, burmistrz Goleniowa. - Miasto jest coraz bardziej znane i kojarzone z określonym miejscem, zarówno w kraju, jak i poza jego granicami. Postrzegane jest jako miasto otwarte, tolerancyjne i przyjmujące coraz bardziej międzynarodowy charakter. Burmistrz przyznaje, że taki stan rzeczy w dużym stopniu ułatwia promocję i marketing Goleniowa. Wyliczanie różnego rodzaju wyróżnień i nagród jakie gmina otrzymała w okresie ostatnich kilku lat byłoby stosunkowo długie. Warto jednak wspomnieć ostatnie wyróżnienie przyznane przez Radę Europy – Plakietę Europy, przedostatnie trofeum na drodze otrzymania Grand Prix Europy. - Najważniejszą korzyścią jest sam fakt, że mieszkańcy Goleniowa i całego regionu posiadają pracę, zarabiają pieniądze i wydają je w znacznej mierze w lokalnych sklepach i na lokalnym rynku usług – dodaje Wojciechowski. - Ten obieg powoduje dalszy wzrost i pewność zatrudnienia w sektorze usług i handlu, napędza koniunkturę w budownictwie i szeroko rozumianych usługach w tym turystycznych. 25 BERLIN znów zdobyty NIEMCY 26 Na własną firmę w Niemczech zdecydowało się już 44 tysiące Polaków! Wyprzedzili nawet znanych z biznesowych talentów Turków. W samym Berlinie zarejestrowano 4 600 firm „z polskimi korzeniami”. B erlin na mapie aktywności polskich przedsiębiorców zawsze zajmował poczesne miejsce. Jeszcze na przełomie lat 80. i 90., kiedy w kraju zmagaliśmy się z trudami transformacji ustrojowej i gospodarczej, w Berlinie (wówczas jeszcze zwanym Zachodnim) działał BERPOL – organizacja zrzeszająca polskich „prywaciarzy”. Nie było bowiem jeszcze „biznesu” ani „przedsiębiorczości” – te pojęcia miały się pojawić dopiero później, wraz z okrzepnięciem polskiej wersji kapitalizmu. Wtedy polska gospodarka i handel kojarzyły się z amatorskim importem bananów i margaryny. Pionierzy polskiego kapitalizmu oblegali głównie tanie sklepy „Aldi” i tam zaopatrywali się w deficytowe w Polsce towary. Klub Polskich Handlowców i Przemysłowców w Berlinie BERPOL był pierwszą próbą zrzeszenia prekursorów polskiej przedsiębiorczości na berlińskiej ziemi, a jego prezes, dr Jacek Barełkowski (matematyk, od 1987 r. właściciel berlińskiego biura podróży Darpol), jest dziś najdłużej pracującym w branży turystycznej osiadłym w Berlinie Polakiem. Od tamtej pory zaszły w „polskim” Berlinie pokoleniowe zmiany. Zmiany głównie jakościowe. Polska obecność gospodarcza w stolicy Niemiec cechuje się dziś pełnym profesjonalizmem. Chałupnictwo i drobny handelek odeszły do lamusa. Dziś główną reprezentacją polskich biznesmenów w Berlinie jest Polsko-Niemiecka Izba PrzemysłowoHandlowa, zrzeszająca prawie 1000 firm. To ponad 20 proc. wszystkich zarejestrowanych tu „polskich” podmiotów. Integracyjne dążenia wspiera Wydział Ekonomiczno-Handlowy Ambasady Polskiej w RFN, a osobiście – radca Tomasz Urbańsk z Wydziału Promocji Handlu i Inwestycji Ambasady RP w Berlinie, wieloletni animator życia gospodarczego polskich środowisk w Niemczech. To z jego inicjatywy od grudnia 2004 roku funkcjonuje Forum Polskich Przedsiębiorców – inicjatywa ambasady podjęta wspólnie z przedsiębiorcami polskimi działającymi na terenie Republiki Federalnej Niemiec. Zamysłem powołania Forum jest konsolidacja wspólnie podejmowanych działań w Niemczech oraz stworzenie szeroko pojętej platformy wymiany doświadczeń. Hasłem przewodnim FPP jest „3 x I”, tzn. Inicjatywa-InformacjaIntegracja. Efektem wspólnych działań WEH i polskich przedsiębiorców w Niemczech w ramach FPP ma być w przyszłości powołanie do życia Polskiej Izby Handlowej w Niemczech. Spotkania w ramach FPP organizowane są przez poszczególne Wydziały Promocji Handlu i Inwestycji Ambasady RP jak i Konsulatów Generalnych RP zgodnie z kompetencjami regionalnymi w cyklach półrocznych. Tomasz Urbański. – Około 80 proc. z nich to firmy jednoosobowe. Reszta to głównie spółki z ograniczoną odpowiedzialnością GmbH. Wielkie inwestycje, takie jak Orlen Deutschland, nadal można policzyć na palcach – dodaje. Trzon polskiego biznesu w Niemczech to, podobnie jak w innych krajach Polska obecność gospodarcza w stolicy Niemiec cechuje się dziś pełnym profesjonalizmem. Chałupnictwo i drobny handelek odeszły do lamusa. Adresatem spotkań jest prężnie działający w Niemczech polski biznes. Według opublikowanych niedawno przez Koloński Instytut Gospodarki (IWD Köln) danych, w ubiegłym roku prawie 44 tysiące Polaków zarejestrowało swoje własne firmy na terenie RFN i rozpoczęło działalność na własny rachunek. To prawie 8 procent wszystkich osób uruchamiających własne firmy w Niemczech. Polscy biznesmeni pobili do tej pory bezkonkurencyjnych Turków, którzy w tym samym okresie zdołali założyć „zaledwie” około 17 tysięcy biur podróży, kebab barów czy sklepów. – Należy jednak dodać, że właściciele tych zakładów w zdecydowanej większości są obywatelami Niemiec. Polacy to tylko 0,4 proc. ludności. – Nieoficjalnie szacujemy liczbę polskich firm w Niemczech na około 100 tysięcy – mówi radca Unii, firmy budowlane i związane z budownictwem, które stanowią około 80 proc. polskich przedsiębiorstw za Odrą. Reszta to handel, usługi itd. – W Niemczech pojawia się coraz więcej firm zaawansowanych technologicznie, zajmujących się budową maszyn, obróbką metali, produkcją tworzyw sztucznych. – Polacy zakładają również firmy elektrotechniczne i informatyczne. Wśród firm jednoosobowych nadal największą grupę stanowią firmy budowlane, ale coraz więcej Polaków zakłada działalność w zawodach socjalnych, takich jak opieka nad starszymi – mówi Piotr Winiarski, prezes berlińskiej Poland Germany Consult, zajmującej się pomocą polskim firmom, głównie produkcyjnym lub usługowym z obszaru B2B, we wchodzeniu na niemiecki rynek. Polacy w czołówce firm rejestrowanych w Niemczech przez obcokrajowców 1. Polska 2. Turcja 3. Włochy 4. Grecja 5. Serbia 6. Holandia 7. Austria 8. Wietnam 9. Chorwacja 10. Bośnia 11. Rosja 12. Wielka Brytania 13. Francja 14. USA 43717 17424 5695 3085 3072 2814 2667 2013 1957 1503 1494 1311 1221 1027 Łącznie w 2006 roku w Niemczech powstało 56 643 firm, z czego 449 547 założyli obywatele Niemiec 27 NIEMCY Decyzję o założeniu restauracji podjąłem w 1993 roku, kiedy odnalazłem dom w Berlinie, który przypominał mi dom Chopina w Żelazowej Woli. W jednej chwili postanowiłem, że tu otworzę swoją restaurację. W Polsce byłem nauczycielem we Wrocławiu. Do Berlina pojechałem na wakacje i już nie wróciłem. Coraz większa obecność polskich firm w Niemczech jest jak najbardziej pozytywnym zjawiskiem. Dzięki temu o Polakach i ich umiejętnościach mówi się coraz więcej i coraz bardziej pozytywnie. Tym, którzy myślą o założeniu własnej firmy w Niemczech, radziłbym, żeby dobrze przemyśleli swoją decyzję i pamiętali, że kładą na szalę wiele lat swojego życia. Prowadzenie biznesu w Niemczech jest sprawą długofalową. Skończyły się czasy, kiedy można było przyjechać tutaj na kilka miesięcy i szybko zarobić pieniądze. Jacek Turkowski, właściciel ekskluzywnej restauracji Chopin w Berlinie ZA ODRĄ ŁATWIEJ Co powoduje taki przedsiębiorczy boom w Niemczech? Przede wszystkim łatwość założenia firmy. Formalności rejestracyjne można załatwić w jeden dzień, a rejestracja firmy jednoosobowej w Berlinie to koszt 26 euro. Beata przyjechała do Niemiec dwa lata temu. W Polsce ma salon fryzjerski, ale postanowiła spróbować sił na niemieckim rynku. Nie zarejestrowała jeszcze firmy, na razie bada rynek, zbiera kontakty, uczy się języka i planuje otworzyć własny biznes w przyszłym roku. Na pytanie – dlaczego Niemcy? – odpowiada – W Polsce jest ciężko utrzymać dom. Tu jest łatwiej, spokojniej, inna kultura, inni ludzie. Moje koleżanki, które otworzyły własne salony, przekonują mnie, że tutaj jest łatwiej prowadzić biznes. Witold z Mönchengladbach: – Założyłem firmę w roku 2004. Mam już swoją działalność w Polsce. Jako firma niemiecka jestem dla zleceniodawców niemieckich bardziej wiarygodny, mogę realizować większe zlecenia, gdyż w każdej chwili jestem w stanie zatrudnić dodatkowe osoby. Jako firma polska mogłem świadczyć usługi tylko ja sam jako właściciel firmy, a na dodatek są skomplikowane procedury i nieprzyjemne konfrontacje z niemieckimi urzędami ścigającymi pracujących „na czarno”. Ułatwieniem podatkowym jest fakt, że rozliczenie z podatku dochodowego robi się raz na rok, zatem można lepiej strategicznie planować działalność. Adam z Berlina: – Działalność w Niemczech rozpocząłem w 2005 roku. W Niemczech obowiązują nadal ograniczenia dotyczące wolności świadczenia usług na rynku niemieckim dla polskich firm budowlanych. W ten sposób mogę legalnie świadczyć swoje usługi. – Warunki prowadzenia firmy w Niemczech są dobre, mimo dużej biurokracji. Przepisy podatkowe są jednak przewidywalne, inaczej niż w Polsce, gdzie trudno coś zaplanować, bo w trakcie realizacji tego planu ulegają zmianom przepisy – opowiada dalej. Nie tylko stabilne przepisy są zachętą do zakładania własnej firmy w Niemczech. Jak mówi Tomasz Urbański, Niemcy wspierają początkujących przedsiębiorców tańszymi kredytami albo ulgami podatkowymi, jeśli nie osiągają oni określonego poziomu obrotów. 28 Jak przyznają znawcy niemieckiego rynku, jeszcze kilka lat temu, po wejściu Polski do Unii, głównym powodem zakładania firm była chęć legalnego wejścia na niemiecki rynek pracy – zamknięty dla Polaków. A założenie własnej firmy pozwalało na ominięcie surowych niemieckich przepisów. Tłumy nie znających przepisów Polaków chcących założyć firmę stały się pożywką dla rozmaitej maści pośredników, którzy za 150 euro rejestrowali firmy. Skutek: – Zdarzało się, że pod jednym adresem było zarejestrowanych 20 firm jednoosobowych, o czym często nie wiedzieli ich właściciele – mówi Tomasz Urbański. niż zatrudnienie pracownika, bo to drugie pociąga za sobą wyższe obciążenie kosztami pracy (podatki, ubezpieczenie od bezrobocia, chorobowe, emerytalne) dla obu stron. – Przepisy prawa pracy gwarantują ponadto pracownikowi większą ochronę, a więc, tak jak w Polsce, ta forma zatrudnienia jest po prostu mniej elastyczna. Pracodawcy nadal więc będą chętnie korzystać z układu zleceniodawca – zleceniobiorca – mówi Thomas Urbańczyk, dyrektor ds. prawnych i business development z Polsko-Niemieckiej Izby Przemysłowo-Handlowej. Niemcy wspierają początkujących przedsiębiorców tańszymi kredytami albo ulgami podatkowymi, jeśli nie osiągają oni określonego poziomu obrotów. Dzisiaj sytuacja wygląda inaczej i prowadzenie firmy staje się świadomym wyborem, a nie próbą walki z przepisami. – Polskie jednoosobowe firmy wykonują faktycznie usługi dla kilku zleceniodawców i działają zgodnie z formułą firm jednoosobowych. Ciągłe powtarzanie, że Polacy omijają przepisy niemieckie, co z chęcią podchwytuje niemieckie prasa, jest błędem. Nie róbmy wciąż z Polaków w Niemczech półkryminalnego światka – oburza się Winiarski. Piotr Winiarski z Poland Germany Consult przewiduje, że liczba rejestracji nowych podmiotów będzie spadać, ale ich obroty będą rosły. ETAT CZY PRZEDSIĘBIORSTWO? Czy boom na zakładanie polskich firm nadal będzie trwał? Nie wiadomo. Stopniowe otwieranie rynku pracy przez Niemców (od 1 listopada 2007 mogą pracować tam polscy inżynierowie) może skłonić wielu do przechodzenia na etat. A będzie w czym wybierać. Jak mówi Katarzyna Soszka-Ogrodnik, menadżer z PNIPH, dla około 1/4 niemieckich firm braki kadrowe są hamulcem w ekspansji. Pracodawcy niemieccy poszukują zwłaszcza inżynierów dla koncernów samochodowych i zakładów produkujących elektronikę. Nie wszystkim się udaje. Prezes Poland Germany Consult na podstawie własnych doświadczeń mówi, że karierę kończy około 5-10 proc. nowo zakładanych firm. Tym, którzy zmuszeni są zamknąć interes, Tomasz Urbański z WPHiI w Berlinie radzi. – Nie można zapominać o zgłoszeniu zakończenia działalności. To żaden problem i nic nie kosztuje, a może oszczędzić wielu kłopotów po przyjeździe do Polski, kiedy to po roku zaczną przychodzić listy z niemieckich urzędów – mówi. – Ci, którzy myślą, że jeśli coś pójdzie nie tak, zwiną żagle, wrócą do Polski i sprawa będzie załatwiona, są w błędzie. Niemieckie urzędy z pewnością upomną się o swoje – stwierdza radca ambasady RP w Berlinie. Eksperci nie przewidują jednak wielkich rewolucji. – Nie będzie masowego przechodzenia „jednoosobówek” na etaty. Dla zleceniodawcy współpraca ze zleceniobiorcą, np. firmą jednoosobową, jest bardziej korzystna W najbliższych latach nie powinno zabraknąć miejsca dla polskich firm na niemieckim rynku. – Możliwości, jakie daje firmom usługowym na przykład Berlin, nadal są niewykorzystane. Nadal zbyt mało jest polskich restauracji czy delikatesów z polską żywnością – mówi. wit 300 wzorów obrączek 30 wzorów w ciągłej sprzedaży Największy wybór biżuterii Zapraszamy do naszych salonów w Szczecinie: fot. Paweł Chmielewski RYNEK PRACY Agencja Pracy Tymczasowej - plusy i minusy 30 Dla każdej działalności gospodarczej, niezależnie od jej wielkości, profilu czy też formy, jednym z kluczowych elementów są zawsze ludzie. To oni tworzą firmę: jej wizerunek, charakter, prężność. Sukces ludzi przeradza się w sukces przedsiębiorstwa. Aby stworzyć odpowiednią kadrę, w rekrutacji pomagają między innymi agencje zatrudnienia, specjalizujące się w usługach pracy tymczasowej, rekrutacji i doradztwie personalnym w Polsce i za granicą, doradztwie zawodowym, a także szkoleniach pracowników. SKĄD WZIĘŁY SIĘ AGENCJE? Usługi agencji pracy tymczasowej pochodzą ze Stanów Zjednoczonych. Początkowo zaistniała potrzeba zastąpienia etatowego pracownika podczas jego nieobecności, a uciążliwość przesuwania pracownika z jednego stanowi-ska pracy na drugie wymusiła konieczność znalezienia zastępstwa zewnętrznego. Taki sposób zatrudnienia okazał się idealnym rozwiązaniem zarówno dla pracodawcy, jak i dla pracownika. Z czasem pracownik czasowy w pracach sezonowych (sektor handlowy, rolniczy, turystyczny, sezony urlopowe) był jedynym możliwym rozwiązaniem. Forma zatrudnienia czasowego do Europy dotarła w latach 60. ubiegłego wieku. Pierwszym państwem, gdzie zaczęto tworzyć agencje pracy tymczasowej, była Francja. Było to jedyne rozwiązanie wobec silnej pozycji związków zawodowych, które bardzo usztywniały relacje przedsiębiorstwo – pracownik, wstrzymując to przedsiębiorstwo przed zatrudnianiem nowych pracowników i tym samym hamując jego rozwój. W Polsce praca tymczasowa pojawiła się w połowie lat 90., wraz z rozwojem działalności korporacji ponadnarodowych, które zaszczepiały nową kulturę i rozwiązania organizacyjne, między innymi w zakresie zarządzania personelem. ZASADY FUNKCJONOWANIA AGENCJI W POLSCE Agencja Pracy Tymczasowej, dzięki kilkustopniowemu procesowi rekrutacji i selekcji, zatrudnia osoby o danych kwalifikacjach według potrzeb kontrahenta i oddelegowuje do pracy czasowej w danym przedsiębiorstwie. Następuje tutaj tak zwany dialog trójstronny pomiędzy klientem-pracownikiem i zakładem pracy, w którym dana osoba pracę wykonuje. KORZYŚCI PRACODAWCY WYNIKAJĄCE Z ZATRUDNIENIA PRACOWNIKA CZASOWEGO: redukcja kosztów zatrudnienia przedsiębiorca jest związany z pracownikiem tylko na czas świadczenia danej pracy, na przykład w okresie niedoboru stałego personelu, co pozwala na utrzymanie produkcji na stałym poziomie. Warto także podkreślić, iż usługa ta jest bardzo istotna w przypadku małych i średnich firm, wrażliwych na koszty rekrutacji i redukcji stałego personelu, przeniesienie procesów i kosztów związanych z rekrutacją, selekcją oraz weryfikacją, a także przyuczaniem, szkoleniem i motywowaniem pracowników na firmę zewnętrzną, bez angażowania pracowników etatowych przedsiębiorstwa, obniżanie kosztów przedsiębiorstwa związanych z rotacją pracowników i rozwiązaniem umowy, ograniczenie biurokracji w przedsiębiorstwie (agencja pracy tymczasowej przygotowuje umowy, ZUS, ubezpieczenia, wypłaty wynagrodzeń, badania medycyny pracy, szkolenie bhp i ppoż.), optymalizacja kosztów pracy poprzez dopasowanie liczby personelu do wymagań rynku, Branża agencji pracy tymczasowej w Polsce rozwija się bardzo prężnie. Obserwujemy również pewną segregację rynku, między innymi ze względu na obszar działania. Agencje specjalizują się również w danym zakresie działalności, np. miękkiego personelu czy też pracowników średniego szczebla. Pozwala to na skuteczne zaspokojenie potrzeb kontrahentów. Pomocne w propagowaniu agencji pracy są również osoby powracające z pracy w krajach UE. Pierwsza fala pracowników właśnie wraca z zagranicy, jednak brakuje im doświadczenia. Wyjazd do pracy nie zawsze przecież wiąże się z rozwojem zawodowym. Osoby te w większości, niestety, nie pracowały zgodnie ze swoimi kwalifikacjami, więc ich powrót często wiąże się ze zdobywaniem doświadczenia i budowaniem kariery zawodowej od początku. Ogromnym plusem jednak jest to, iż część z nich pracowała za pośrednictwem agencji pracy, co skutkuje zbudowanym już zaufaniem APT i bardziej swobodnym poruszaniem się na rynku pracy. Nie jest im również obca migracja w celu podjęcia pracy na terenie kraju oraz zmiana pracy w celu zdobycia awansu zawodowego. Należy rozsądnie i skutecznie inwestować w personel, a najlepiej dokonają tego specjaliści z zakresu zarządzania zasobami ludzkimi wykorzystanie pracy tymczasowej w przedsiębiorstwie jako systemu zastępstw pracowników etatowych w sytuacjach losowych (np. absencja z powodu choroby, urlopu macierzyńskiego lub wychowaw-czego) lub w przypadku trudności w znalezieniu odpowiedniego pracownika etatowego na określone stanowisko, korzystanie z usług agencji jako elementu procesu rekrutacji przy zastosowaniu tej formy zatrudnienia na okres próbny dla nowego pracownika. Z powodu sytuacji na rynku pracy, braku wykwalifikowanych pracowników i wzrostu wynagrodzeń, zwiększają się koszty zatrudnie-nia pracowników. Natomiast jakość pracy nie jest wprost proporcjonalna do wzrostu tych kosztów. Niewątpliwie należy rozsądnie i skutecznie inwestować w personel, a najlepiej dokonają tego specjaliści z zakresu zarządzania zasobami ludzkimi. Agencje Pracy Tymczasowej są instytucjami przygotowanymi do tego typu zadań, realnie mogą pomóc we wszelkich trudnościach związanymi z doborem personelu. Angelika Kociuba – www.worker.pl 31 MARKA 32 fot. Andrzej Łazowski jak Cię słyszą, tak Cię widzą... Skoro wszyscy wiedzą, że najsilniejsze jest pierwsze wrażenie, tak w przypadku wizerunku człowieka, jak i firmy, to dziwi fakt, że niewielu przedsiębiorców przykłada wagę do nazwy swojej firmy. S zukając w Internecie firmy, która oferuje interesujące nas produkty, mamy do czynienia z listą nazw firm spełniających kryteria wyszukiwania. Pierwsza selekcja uwzględnia najczęściej firmy, których nazwy w sposób najbardziej wiarygodny i zgodny z naszymi odczuciami spełnią nasze potrzeby. W tym momencie marki toczą w naszej świadomości bój, którego orężem jest pole skojarzeniowe (tzw. pole semantyczne nazwy). Im bardziej czytelnie nazwa komunikuje oczekiwane treści, a jednocześnie mocniej wyróżnia się od konkurencji, tym ma większą szansę, że klikniemy na link jej firmy. Podobnie działa proces komunikowania marki w rozmowie telefonicznej. Kiedy dzwonimy po raz pierwszy do klienta, on niestety nie zawsze jest w stanie skojarzyć naszą firmę z cudownymi folderami, ze starannie zaprojektowanymi wnętrzami naszego biura, ani z uroczą panią Madzią umilającą nam czas w oczekiwaniu na spotkanie z szefem. Klient słyszy nazwę, a widzi w tym momencie to, co podpowiada mu wyobraźnia na podstawie skojarzeń. JEŻELI FIRMA JESZCZE NIE MA NAZWY ...to, chciałoby się rzec, cudownie! Ale niestety rzadka to sytuacja, kiedy przedsiębiorca zasięga opinii firmy brandingowej przy wyborze nazwy swojej firmy. A powinien, bo nie można jej oddzielać od procesu tworzenia marki firmy. Całość prac projektowych dotyczących marki powinna poprzedzać rejestrację firmy. i komunikować cel, do którego zmierzamy. Jednak istotne jest, aby nie tworzyła ona zbyt dużego dysonansu między tym co obiecuje, a tym co rzeczywiste. Podczas projektowania nazwy nowej firmy uwzględniamy mnóstwo czynników. Po pierwsze, musimy przeprowadzić badania, które zweryfikują nasze odczucia co do nazwy, tzn. czy nazwa komunikuje odbiorcom to, co chcemy, czy nie kojarzy się z nazwą innej firmy, czy Nazwa marki powinna wybiegać w przyszłość i komunikować cel, do którego zmierzamy. Jednak istotne jest, aby nie tworzyła ona zbyt dużego dysonansu między tym co obiecuje, a tym co rzeczywiste. Najpierw musimy wiedzieć, czym wyróżnić się na rynku, jak i na jakich rynkach chcemy rozwijać firmę, a dopiero potem powinniśmy konstruować komunikaty, które we właściwy sposób przekażą odbiorcy pożądane treści. Nazwa marki powinna wybiegać w przyszłość nie powoduje trudności z zapamiętaniem i zapisaniem. Po drugie, powinniśmy ją zweryfikować na poziomie formalno-prawnym – musimy sprawdzić czy nazwa nie jest już zarejestrowana, czy wolne są domeny internetowe, których będziemy używali. fot. Andrzej Łazowski MARKA 34 JAKA POWINNA BYĆ NAZWA? Przede wszystkim ma być spójna z działalnością firmy. Dobrze, jak od razu dystansuje konkurencję, mówiąc o naszej przewadze. Musi być też łatwa do zapamiętania. W przypadku nazwy firmy należy uwzględnić margines związany z rozwojem firmy i ewentualnymi zmianami (np. rozszerzenie działalności). Nazwa firmy, w odróżnieniu od nazwy marki produktu, powinna być fundamentem, na którym budować będziemy w przyszłości marki naszych produktów, a zamkniętym komunikatem marketingowym. proces w sytuacji, gdy dotyczy to relacji b2b, a więc np. wtedy, gdy sprzedajemy poprzez partnerów i pośredników produkty pod inną marką niż nasza. Przykładem udanej transformacji nazwy firmy była – przeprowadzona z naszym udziałem – zmiana nazwy producenta mebli „meblo-expo” na „beskidzkie fabryki mebli”. Wszyscy kontrahenci zostali osobiście powiadomieni o zmianie, która została wykorzystana do ujawnienia rozwoju firmy. W CZYM TKWI NAJCZĘŚCIEJ PROBLEM? W przypadku firm, zadomowionych na rynku, które w pewnych warunkach odniosły sukces, problemem bywa zbyt silne przywiązanie właścicieli firm do nazw oraz obawa przed zmianą. Często widać, że firma zbudowała bardzo silną pozycję, pomimo fatalnej nazwy. Problem w tym, że to, co piętnaście lat temu uchodziło za normę lub przynajmniej nie przeszkadzało, dzisiaj, a zwłaszcza na nowych rynkach, może być barierą. Czy skorzystalibyście Państwo dzisiaj z usług finansowo-księgowych firmy „Marlenex” albo powierzylibyście instalację sieci komputerowej firmie „ZbychNet”? NAZWA TO NIE WSZYSTKO Budującmarkę,adokładniejokreślającposzczególne elementy systemu tożsamości marki musimy uwzględnić nie tylko nazwę, ale cały system komunikacji słownej, zwany systemem identyfikacji leksykalnej marki. Nazwa marki jest najważniejszym elementem tego systemu, ale nie jedynym. Komunikatem, który świetnie dopowiada przesłanie marki, jest slogan marki, dopięty często na stałe do nazwy marki w logotypie. Przykładem bardzo dobrego sloganu marki jest stosowany przez firmę Garmin – „prowadzi”. Slogan ten mówi nie tylko o korzyści dla odbiorcy, ale i pozycjonuje firmę na tle konkurencji. Zmiana nazwy firmy nie jest grzechem. Nie jest też problemem, jeżeli zostanie właściwie zaplanowana. Najłatwiej przeprowadzić taki Tworząc system identyfikacji leksykalnej musimy pamiętać, że na wizerunek marki rzutują również nazwy stanowisk pracy ludzi mających kontakt z klientem, nazwy dokumentów, działów firmy itp. Istotne jest, aby język stosowany w komunikacji firmy był spójny i uwzględniał zarówno cechy wizerunku marki, jak i też możliwości percepcji odbiorcy. Często po macoszemu traktowana jest forma prezentacji telefonicznej, a więc sposób w jaki pracownik przedstawia siebie i firmę, odbierając telefon. Zmiana nazwy firmy nie jest grzechem. Nie jest też problemem, jeżeli zostanie właściwie zaplanowana Nagminne są przypadki skracania nazwy firmy lub wypowiadania jej w takim tempie, że trudno się domyślić z kim mamy do czynienia. Tego typu formy komunikacji powinny być ustandaryzowane i przećwiczone. Odpowiednie nazwanie firmy to decyzja trudna i wiążąca. Nie powinniśmy ulegać modom na stosowanie słów i wyrażeń, ani nie polegać na naszych osobistych preferencjach. Wynik przeprowadzonych badań marketingowych powinien stanowić kryterium przy wyborze nazwy. Koszt takich badań, w porównaniu z ewentualnym kosztem zmiany nazwy w przyszłości, jest przecież niewielki. Artur Gnat - DOM MARKI Max von Jastrov [email protected] POPRZEZ INNOWACJE DO SUKCESU DORADZTWO INNOWACYJNE Polska Fundacja Przedsiębiorczości w Szczecinie jest pierwszym i na razie jedynym w województwie ośrodkiem Krajowej Sieci Innowacji świadczącym proinnowacyjne usługi doradcze. FINANSOWANIE INNOWACYJNYCH POMYSLÓW Równolegle Fundacja oferuje przedsiębiorcom finansowanie działalności innowacyjnej w ramach Funduszu Pożyczkowego „POMERANUS” oraz Funduszu typu Venture - Funduszu Innowacyjno – Inwestycyjnego „POMERANUS II”. Fundacja uzyskała akredytację Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości (PARP) na świadczenie usług doradczych o charakterze proinnowacyjnym. Akredytacja potwierdza spełnienie wysokich wymagań PARP odnośnie doświadczenia konsultantów i procedur świadczenia usług zapewniających ich wysoką jakość. Pożyczka innowacyjna oferowana przez Fundusz Pożyczkowy „POMERANUS” powinna być przeznaczona na finansowanie działalność bieżącej oraz inwestycji w zakresie innowacji produktów, usług, zakupu nowych technologii oraz nowych środków trwałych. Kwota pożyczki uzależniona jest od potrzeb firmy oraz jej zdolności do spłaty zadłużenia. Okres spłaty wynosi od 5 do 7 lat w przypadku pożyczek inwestycyjnych. Nowe usługi oferowane są małym i średnim przedsiębiorcom, którzy poszukują partnerów w celu zakupu lub sprzedaży nowych technologii, wymagają oceny potrzeb technologicznych, wdrażania nowych technologii, nowego procesu technologicznego lub usługi. W ramach nowej usługi konsultanci Polskiej Fundacji Przedsiębiorczości: przeprowadzą audyt technologiczny w przedsiębiorstwie zakończony raportem identyfikującym kluczowe technologie, potrzeby, bariery i szanse wraz z rekomendacjami do dalszych działań (audyt technologiczny to bardzo często element konieczny, który zwiększa szanse przedsiębiorców przy aplikowaniu o środki z funduszy strukturalnych UE), przygotują ofertę lub zapytanie technologiczne, pomogą z znalezieniu partnera – dostawcy/nabywcy technologii, udzielą porady w procesie podpisania umowy transferu technologii, doradzą jak pozyskać dotację w ramach funduszy Unii Europejskiej lub przyciągnąć kapitał wysokiego ryzyka na zakup nowej technologii. Oferta Funduszu Innowacyjno – Inwestycyjnego „POMERANUS II” kierowana jest do przedsiębiorstw, które prowadzą działalność w formie spółki prawa handlowego przez okres nie dłuższy niż 3 lata i znajdują się we wczesnej fazie rozwoju lub fazie ekspansji tj. realizują fazę badań, rozwoju produktu lub usługi albo fazę tę ukończyli. Inwestowaniem objęte są przedsiębiorstwa w tzw. fazie zasiewu (kapitał dostarczany będzie na bardzo wczesnym etapie przedsięwzięcia, najczęściej na zbudowanie prototypu produktu, przeprowadzenie wstępnej analizy rynkowej, przygotowanie biznes planu, skompletowanie kadry menadżerskiej) oraz firmy we wczesnym etapie rozwoju, tzw. start-up-y (faza związana z rozpoczęciem działalności, rozwojem produktu i wstępnym marketingiem pragnących wprowadzić na rynek nowatorskie rozwiązania). ZAPRASZAMY DO WSPÓŁPRACY Dzięki współpracy Fundacji z Politechniką Szczecińską (Regionalne Centrum Innowacji i Transferu Technologii) przedsiębiorcy otrzymują dostęp do bazy danych potencjalnych partnerów na terenie całej Europy. Wszystkie etapy usługi proinnowacyjnej świadczone są dla przedsiębiorców bezpłatne i odbywają się z poszanowaniem zasad poufności informacji o przedsiębiorstwie. Ośrodek Szkoleniowy i siedziba POLSKIEJ FUNDACJI PRZEDSIĘBIORCZOŚCI ul. Monte Cassino 32, 70-466 Szczecin tel. (091) 312 92 16, e-mail: [email protected] w godz. 8:00 – 16:00 Wirtualna twarz firmy INTERNET NIEOGRANICZONE MOŻLIWOŚCI INTERNETU – czy wykorzystujesz je w pełni? Trudno dziś znaleźć nowoczesną, ambitną firmę, która nie posiada serwisu www. Niestety, spora cześć przedsiębiorstw zaczyna i kończy swoją „przygodę z Internetem” na stworzeniu prostej strony informacyjnej, która nie jest modernizowana, aktualizowana i stanowi jedynie wątpliwej jakości „wizytówkę” firmy w sieci. 36 W ostatnich latach, wraz z dynamicznym wzrostem liczby polskich internautów (użytkownicy Internetu stanowią 42,8 proc. mieszkańców Polski1), Internet ogrywa coraz istotniejszą rolę w dialogu z klientami/ Internet odgrywa coraz istotniejszą rolę w dialogu z klientami/partnerami biznesowymi, stając się często wiodącym kanałem komunikacji partnerami biznesowymi, stając się często wiodącym kanałem komunikacji. Niestety, jeszcze nie wszystkie podmioty gospodarcze korzystają w pełni z dobrodziejstw najdynamiczniej rozwijającego się medium. Z najnowszego raportu IAB Polska (ukazał się w połowie maja) wynika, że w ubiegłym roku reklamodawcy na promocję w sieci zarówno na reklamę graficzną, jak i kontekstową w wyszukiwarkach wydali 600 mln zł. To kolejny milowy krok w rozwoju rynku inter- netowego w Polsce. Wydatki na reklamę w sieci w wysokości 600 mln zł oznaczają, że po raz pierwszy w historii polskiego rynku Internet zarobił na reklamach więcej niż największe stacje radiowe, m.in. RMF FM, Radio Zet, a także sieci regionalne. W ubiegłym roku firmy wydały w nich – jak policzył dom mediowy Starlink – około 533 mln zł. Internet jako medium posiadające niemal nieograniczone możliwości prezentacyjne (interaktywne wideo, dźwięk, advergaming (gry nii jest zazwyczaj kierowany na stronę, gdzie użytkownik zapoznawany jest z bardziej szczegółowymi informacjami). PODSTAWOWE TYPY SERWISÓW WYKORZYSTYWANYCH PRZEZ FIRMY Na potrzeby swej obecności w sieci, firmy tworzą zazwyczaj serwisy dwojakiego rodzaju: serwisy korporacyjne – prezentujące firmę (jako organizację), serwisy produktowe – dedykowane konkretnym produktom/usługom. W przypadku pierwszego typu mamy zazwyczaj do czynienia z serwisami o układzie quasi - portalowym, które w subtelny i zazwyczaj statyczny sposób (bez epatowania animacjami i innymi „wodotryskami”) prezentują kluczowe aspekty działalności firmy. Oczywiście serwis taki powinien być atrakcyjny w warstwie graficznej (buduje pozytywny obraz firmy), ale największy nacisk kładzie się na czytelność prezentowanych treści oraz wysoką użyteczność serwisu (łatwość posługiwania się nim przez użytkownika). Serwisy korporacyjne w zdecydowanej większości przypadków dedykowane są klientom biznesowym (partnerzy, dostawcy etc.), czyli są nastawione na komunikację typu BtoB (business to business). Poniżej przykład serwisu korporacyjnego Carlsberg Polska (www. carlsbergpolska.pl). online), animacje 3D etc.) stanowi idealną platformę do komunikacji z szeroko pojętym rynkiem. Żadne inne medium nie jest tak szybkie, uniwersalne, wygodne dla użytkownika, a co najważniejsze mierzalne (możliwość weryfikacji osiąganych wyników). Najwyższy czas, aby i Twoja firma zaczęła czerpać garściami z dobrodziejstw Internetu, przekuwając aktywności prowadzone online na wymierne wyniki finansowe. Drugi typ serwisów jest bardzo trudny do zdefiniowania, ponieważ nie podlega takiej „standaryzacji” jak serwis korporacyjny. Serwisy produktowe przyjmują często postać wirtualnych światów (gdzie w naturalnej przestrzeni osadzane są sekcje/działy), rozbudowanych animacji 3D, interaktywnych filmów wideo, gier fabularnych etc. Możliwości realizacji są „ograniczone” jedynie wyobraźnią i kreatywnością twórców. Tematyka związana z obecnością firm w sieci jest bardzo obszerna, dlatego skoncentrowaliśmy się jedynie na budowie serwisów www, które stanowią centrum akcji reklamowych online (cały ruch z kampa- W przypadku serwisów dedykowanych konkretnym produktom/usługom dużo częściej wykorzystywane są multimedia (wideo, dźwięk, animacja etc.) celem lepszego doświadczania marki przez internautę (In- teractive Experience) oraz zwiększenia jego zaangażowania. Kluczem do stworzenia efektownego serwisu produktowego, który „wciągnie” użytkownika w świat marki, jest Idea serwisu – np. Wirtualny funpark futbolowy, gdzie każdy miłośnik piłki nożnej znajdzie coś dla siebie i ma możliwość zdobycia cennych nagród (patrz przykład na kolejnej stronie: www.carlsberg.pl); Mój świat – moje buty (patrz przykład http://www.ecco. com.pl/eccoworld/); Kasyno w którym nigdy się nie nudzisz (patrz przykład poniżej www.mgmgrand.com). Serwisy produktowe tworzone są z myślą o konkretnym segmencie rynku (TG danego produktu), stąd inna będzie stylistyka serwisu poświęconego tematyce najnowszych implantów stomatologicznych, a inna serwisu napoju energetycznego dla młodzieży spragnionej mocnych wrażeń. JAKI BĘDZIE TWÓJ SERWIS, CO CHCESZ ZAOFEROWAĆ UŻYTKOWNIKOM, CZYLI PISZEMY BRIEF Punktem wyjścia do stworzenia profesjonalnego serwisu www jest analiza wcześniejszych dokonań firmy, analiza działań bezpośredniej konkurencji, analiza potrzeb twojej firmy oraz oczekiwań klientów/partnerów biznesowych. Dokument, który obejmuje wszystkie te kwestie, to tzw. brief, który stanowi punkt wyjścia do rozpoczęcia prac nad projektem z agencją interaktywną. 37 INTERNET Punktem wyjścia do stworzenia profesjonalnego serwisu www jest analiza wcześniejszych dokonań firmy, analiza działań bezpośredniej konkurencji, analiza potrzeb twojej firmy oraz oczekiwań klientów/partnerów biznesowych. Tworząc brief, powinniśmy odpowiedzieć sobie na następujące pytania: co chcemy „sprzedać”? – opis firmy/produktu/ usługi z naciskiem na unikatowe wyróżniki, komu dedykujemy serwis? – opis grupy celowej, nastawiamy się na budowanie wizerunku, czy efekty sprzedażowe?, jakie treści chcemy zaprezentować na stronie? – zakres merytoryczny serwisu, jakie funkcjonalności dla użytkownika/ osób zarządzającym nim po stronie firmy chcielibyśmy wdrożyć na serwisie? – np. system CMS do zarządzania treściami, kalkulatory, newslettery, wyszukiwarka/konfigurator produktów, sklep online, systemy komunikacji (chat, forum, komunikator) etc. Tworząc brief powinniśmy starać się jak najbardziej „wejść” w rolę przyszłego użytkownika serwisu (jego potrzeb i oczekiwań) – tego typu podejście określamy jako „user centric”. 38 Pamiętajmy, że tworzymy serwis nie dla nas, tylko dla naszej grupy celowej! WYBÓR PARTNERA DO REALIZACJI PROJEKTU – POSZUKIWANIA ODPOWIEDNIEJ AGENCJI INTERAKTYWNEJ Na rynku usług interaktywnych występują olbrzymie różnice pomiędzy podmiotami działającymi. Mamy do dyspozycji pełne spektrum potencjalnych wykonawców – począwszy od pojedynczych osób działających jako tzw. freelancerzy, małych studiów i agencji zatrudniających kilka osób, poprzez agencje średniej wielkości, ale z dużym doświadczeniem, aż po liderów branży – agencje zatrudniające kilkudziesięciu specjalistów z różnych dziedzin, które mogą pochwalić się wieloma nagrodami na krajowych i międzynarodowych festiwalach reklamowych. Wszystkie typy podmiotów charakteryzują się różnymi oczekiwaniami finansowymi wobec zleceniodawców (serwis można stworzyć za kilka i kilkaset tysięcy złotych), kompetencjami merytorycznymi, sprawnością organizacyjną (wpływającą na czas realizacji projektu) i kreatywnością. Wybór odpowiedniej agencji powinien być uwarunkowany przede wszystkim budżetem jaki chcemy asygnować na dany projekt. Dysponując kwotą kilkudziesięciu tysięcy złotych możemy pozwolić sobie na zatrudnienie lepszej agencji, która zrealizuje ciekawy, efektywny projekt w krótkim czasie. Jeśli mamy mniejsze środki, możemy zatrudnić agencję, która jest mniej doświadczona i liczyć się z tym, że projekt będzie wymagał większych nakładów pracy ze strony firmy, a realizacja zajmie prawdopodobnie więcej czasu. W poszukiwaniu agencji warto polegać na rekomendacjach zaprzyjaźnionych osób – unikniemy dzięki temu ewentualnego rozczarowania. W Polsce brak obecnie przejrzystego i wiarygodnego rankingu najlepszych agencji interaktywnych, ale przy wyborze można posiłkować się prasą branżową, serwisami branżowymi online lub po prostu oceniając dorobek agencji (jej portfolio). BIERZEMY SIĘ DO DZIEŁA – ETAPY PRAC NAD SERWISEM WWW Strategia Analiza strategii marketingowej i komunikacyjnej jest pierwszą fazą każdego projektu. Szczegółowe badania materiałów marketingowych pozwalają na precyzyjne zdefiniowanie celów przedsięwzięcia, docelowych grup odbiorców oraz wymaganej funkcjonalności rozwiązań. Faza analizy, ze względu na swoją istotność dla całego projektu, trwa od kilku dni do kilku miesięcy. Jej uwieńczeniem jest dokument będący podsumowaniem – projekt funkcjonalny. Kreacja Wcześniej określone cele, odbiorcy docelowi oraz wymagania funkcjonalne rozwiązań pozwalają na wykreowanie koncepcji przyszłego projektu oraz specyficznych rozwiązań wizualnych. W fazie kreacji wizualnej powstaje szereg propozycji projektów graficznych. Najlepszy z nich zostaje poddany dalszemu rozwojowi i ulepszaniu. Projekt graficzny serwisu WWW musi być spójny wewnętrznie, komunikatywny oraz zgodny z wizerunkiem firmy. Tym, co różni Internet od mediów tradycyjnych jest możliwość wyboru i samodzielnej „eksploracji”. Rola projektanta nie ogranicza się do tworzenia poprawnych graficznie stron, lecz polega na kreacji spójnych, łatwych w obsłudze, interaktywnych sposobów przeglądania treści. Jednym z głównych elementów, które przyczyniają się do sukcesu serwisu WWW, jest architektura informacji oraz system nawigacyjny. Nawigacja w serwisie powinna być intuicyjna, przewidywalna i spójna. Główne cechy dobrego systemu nawigacyjnego: możliwość alternatywnej nawigacji – przemieszczania „poziome” bez konieczności odwiedzania strony głównej, możliwość zorientowania się, w którym miejscu serwisu użytkownik aktualnie się znajduje. Produkcja Celem etapu realizacji jest implementacja pomysłów i rozwiązań opracowanych w poprzednich fazach projektu. Na bazie wymagań funkcjonalnych określane są propozycje rozwiązań programowych i sprzętowych. Następnie łączy się poszczególne elementy wcześniejszych faz w gotowy produkt. Faza realizacji pochłania najwięcej czasu przeznaczonego na projekt. Faza produkcji kończy się serią szczegółowych testów serwisu, którym poddaje się zarówno działanie serwisu pod kątem technicznym, jak i kompatybilności działania (w różnych przeglądarkach), błędów ortograficznych czy stylistycznych. Serwis www na czas testowania może być dostępny z Internetu, lecz zabezpieczony hasłem. Dzięki temu do testów możemy zaangażować przedstawicieli grup docelowych. Uruchomienie i eksploatacja Prowadzenie działań zmierzających do zwiększenia oglądalności – promowanie serwisu. Analizowanie zachowań użytkowników na serwisie – cykliczne analizowanie statystyk. Dalszy rozwój serwisu, w tym wyposażenie w nowe elementy, istotnie zwiększające funkcjonalność (np. aplikacje tworzące społeczność). Jest to jeden z najważniejszych elementów całego procesu – serwis musi cały czas się zmieniać, ewaluować, dostarczać nowe treści i funkcjonalności. Jeśli tego nie zapewnimy, użytkownicy nie odwiedzą ponownie naszego serwisu, który stanie się martwą formą, a zainwestowane w jego stworzenie pieniądze będą chybioną inwestycją! Daniel Czapiewski - strategic planner agencja interaktywna byss.pl FOTORELACJA Mecenasi Wielkiej Gali. Od lewej stoją: Ryszard Siwiec - Zakłady Chemiczne Police, Ilona Sawicka - Kierownik Działu Marketingu Unity Line, Piotr Droński - Baszta Nieruchomości, Paweł Majewski - Dyrektor Lexus Kozłowski, Edward Osina - Prezes Calbud Developer, Piotr Tomaszewicz - Prezes Tomaszewicz Development, Mariusz Klimczak - Wiceprezes Banku PKO BP , Maciej Człapiński - Dyrektor PKP Intercity, Krzysztof Nowak - wiceprezydent Miasta Szczecina, Andrzej Martuś - wiceprezes PIG, Andrzej Lebdowicz - wiceprezes PIG, Dariusz Więcaszek - prezes PIG Małgorzata Ostrowska Prezentacja najnowszego modelu samochodu marki Lexus 42 fot. Paweł Chmielewski Boney M W dniu 06 czerwca 2008r. już po raz trzeci miała miejsce Wielka Gala Północnej Izby Gospodarczej – święto zachodniopomorskiego biznesu. Krzysztof Krawczyk Marcin Prokop Dorota Wellman 43 FOTORELACJA 44 fot. Paweł Chmielewski Pokaz sztuki kulinarnej przygotowany przez firmę Roka Pokaz tańców w wykonaniu grupy Red Angels Prezydent Szczecina Piotr Krzystek Wielka Gala jak co roku zgromadziła liczne rzesze przedsiębiorców Jeden z głównych mecenasów Wielkiej Gali Krzysztof Krawczyk rozgrzewający publiczność 45 TWÓJ PRACOWNIK Konstruktywna krytyka czyli jak skutecznie korygować zachowania pracowników, ale nie wpędzać w kompleksy Jak ważne jest chwalenie pracowników i jak to robić zgodnie z zasadami sztuki managerskiej omówiliśmy w poprzednich artykułach. Jednak w codziennej praktyce zawodowej często zdarzają sie sytuacje, kiedy musimy skorygować niewłaściwe zachowanie naszego pracownika. Jak to zrobić? D la większości ludzi – jeśli nie dla wszystkich – konfrontacja i bycie skrytykowanym jest doświadczeniem bardzo trudnym. Krytyka w bezpośredni sposób wiąże się bowiem z poczuciem własnej wartości, a każdy z nas (w tym również nasi pracownicy) jest niezwykle wrażliwy na punkcie swojej samooceny. Tak więc podstawową zasadą podczas udzielenia uwag korygujących jest traktowanie rozmówcy jak partnera. Przecież nie jest naszym celem pognębienie pracownika, ośmieszenie go, upokorzenie etc., lecz spowodowanie zmiany jego zachowania. Pamiętajmy, że zranionej godności czasami nie sposób już nigdy naprawić, a uraza może przybrać różne formy bierności i zaniechania aż po otwarty sabotaż (najczęściej wtedy, gdy nie widzą tego przełożeni). Poniżej przedstawiamy złote zasady konstruktywnej krytyki: krytykuj niewłaściwe działanie/zachowanie/postawę, a nie całą osobę. Zamiast powiedzieć: “Jesteś kompletnie nieodpowiedzialny”, lepiej jest powiedzieć: “Nie podoba mi się/nie akceptuję tego, że na bieżąco nie informujesz kolegów/klientów o…”. Warto podeprzeć stwierdzenie argumentem, jakie negatywne konsekwencje dla pracy całego zespołu ma to zachowanie (w tym przypadku: brak przepływu informacji). unikaj uogólnień i generalizacji np. “zawsze”, “nigdy”, “nic”. Stwierdzenie: “Na to- Jak wydobyć z ludzi co n czyli o doskonaleniu umiejętności managerskich - część 3 46 bie nigdy nie można polegać” zazwyczaj ma niewiele wspólnego z rzeczywistością, a jeśli tak, to dlaczego wciąż jeszcze trzymamy pracownika, na którym przecież “…nigdy nie można polegać”. Pamiętajmy, że takie stwierdzenia rodzą u krytykowanego poczucie dużej niesprawiedliwości, a nawet goryczy, co w konsekwencji może skutkować rozwinięciem zachowań bierno-agresywnych, czasami nawet zupełnie nieświadomych. o ile – jak pamiętamy z poprzednich odcinków – pochwały należy udzielać publicznie, o tyle krytykować należy w miarę możliwości w cztery oczy. Ma to bezpośredni związek z przytoczoną powyżej uwagą o chronieniu poczucia własnej wartości pracownika. Niestety, zdarza sie wciąż i zbyt często, że przełożeni krytykują pracowników na forum zespołu, wychodząc z błędnego założenia, że sam krytykowany będzie miał potem większą motywację do zmiany, jak również na innych pracowników będzie to działało “odstraszająco”. bezpośredenio po fakcie lub najszybciej jak to możliwe. Częstym błędem managerów jest zmasowana krytyka, która dotyczy zdarzeń czasem bardzo odległych w czasie, a nawet takich, których adresat krytyki nie jest w stanie sobie przypomnieć. Najczęściej wówczas krytyki jest tak wiele, że odbiorca załamuje się pod jej ciężarem (zwłaszcza jeśli trafimy na jednostkę mniej odporną psychicznie). W tym miejscu należy również koniecznie przytoczyć ważną zasadę motywacji, która ma zastosowanie nie tylko w życiu zawodowym, ale również np. przy motywowaniu (wychowywaniu) dzieci. Zasada ta mówi, iż każde niepoprawne zachowanie musi być najszybciej jak to możliwe poddane korekcie. “Poddanie korekcie” nie musi od razu oznaczać surowej kary, długiej dyscyplinującej rozmowy lub tym podob- nych. Czasami wystarczy tzw. sygnał zauważenia: zmarszczenie brwi, dłuższe zatrzymanie wzroku na pracowniku, jakiś gest. Chodzi o to, by wysłać sygnał, że zachowanie zostało zauważone… i że następnym razem nie będzie to już tylko sam sygnał… Jednak koniecznie należy to zrobić, ponieważ negatywne zachowanie, które w jakiejkolwiek formie jest akceptowane (a brak upomnienia w postaci nawet jedynie wyżej przytoczonego sygnału jest pewną formą akceptacji), będzie miało tendencję do powtarzania się. Czasami przełożeni myślą sobie: “…ech, nie będę się czapiał byle czego… będę dobrym i ludzkim przełożonym… to przecież taka drobnostka… itp…”. Jednak te drobnostki właśnie w porę nie skorygowane po pewnym czasie urastają do znacznych rozmiarów, a gdy wreszcie przystępujemy do ich omówienia/zmiany pracownicy buntują się mówiąc: “…jakoś do tej pory mu to nie przeszkadzało…” postąpić. Inaczej ucierpi nasza wiarygodność, a pracownicy będą wiedzieli, że szef ma w zwyczaju głośno pokrzyczeć, ale tak naprawdę nic złego z tego potem nie wynika. Jaki wpływ na wizerunek managera w oczach swoich pracowników ma takie postępowanie? Z tym retorycznym pytaniem pozostawiam Państwa do następnego odcinka. Ewa Kwiatkowska – trener biznesu, doradca korporacyjny. Absolwentka licznych szkoleń w USA z zakresu efektywnych strategii kontaktu z klientem, technik sprzedaży, negocjacji, umiejętności managerskich, psychologii biznesu i wielu innych. Od lat doradza firmom na terenie całej Polski. www.motivation-training-consulting.pl ; [email protected] nigdy w stanie naładowania emocjonalnego. Kiedy jesteśmy zdenerwowani, często mówimy rzeczy, których potem żałujemy. W takich chwilach również łatwo jest zagrozić konsekwencjami, które są niewspółmierne do przewinienia. Ale skoro już powiedzieliśmy, że następnym razem, np. zwolnimy pr a c ow n i k a (i na dodatek wszyscy to słyszeli…), to tak właśnie trzeba będzie najlepsze... 47 SAMODOSKONALENIE Mowa do N iezależnie od tego czy jesteś prezesem, dyrektorem czy inżynierem – zawsze mów tak, jakbyś rozmawiał z normalnymi ludźmi. Nie wymądrzaj się. Mów zrozumiale – dobrym językiem bez żargonu i bez ozdobników. Stosuj raczej krótkie, niezbyt złożone zdania. Mów powoli, głośno i wyraźnie, tak żeby publiczność nie miała kłopotu ze zrozumieniem słów, które wypowiadasz. Zmieniaj tempo mówienia i głośność, kiedy trzeba. Wprowadzaj do swojej wypowiedzi dynamikę. Mowa służy do komunikowania się w społeczeństwie. Głos jest nierozerwalnie związany z działaniami człowieka, często wiąże się z nim rodzaj wykonywanej pracy. I choć korzysta się z niego niemal bez przerwy, to z reguły nie doceniamy jego znaczenia. Głos, to nie tylko funkcja krtani, ale także oddychanie, artykulacja fonetyczna, dykcja, rezonans. Jest to cały łańcuch zjawisk fizjologicznych, od których zależy to, jak każdy z nas mówi. Mowa potoczna nie wymaga dużego wysiłku, ale aby świadomie operować głosem, mówić do dużego audytorium, uzyskiwać głosem określone efekty, wywierać wrażenie na słuchaczu, trzeba nad własnym głosem panować. Świadome korzystanie z własnego głosu uzyskuje się drogą systematycznych ćwiczeń. Fachowcy mówią, że trzeba głos „ustawić” czy też „postawić”. Wszystkie elementy prawidłowej mowy należy wykorzystywać świadomie, tak aby uzyskiwać na żądanie określone efekty. Należy korzystać z dynamiki, czyli mówić głośno, cicho, umiejętnie stopniować głośności, wyciszanie, robienie akcentów, przycisków, emfazy wyrazowej, podkreślanie tego, co jest najważniejsze dla mówiącego, lub tego, co powinien odebrać słuchacz. Taki sposób korzystania z głosu powoduje, że mowa jest interesująca i plastyczna. Mówiący ma pewność, że zainteresował słuchaczy, a jego wypowiedź przyniesie sukces – uzyska odpowiedź na zadawane pytania, słuchacz wykona polecenia, nawiązany zostanie kontakt itp. Efekt wypowiedzi nie pozostanie w każdym razie bez reakcji, bo słuchacz będzie zainteresowany i zrozumie przedstawianą treści. Mowa potoczna nie wymaga wysiłku, ale też nie daje efektywnego, dźwięcznego i donośnego mówienia. Czasem, pod wpływem emocji, przechodzi w krzyk, a to pociąga za 48 o sukcesu sobą mówienie forsowne, które mówiący odbiera jako efekt drapania w gardle, zmęczenia głosowego, dławienia i niemocy wydobycia dźwięku. Dla słuchacza jest w odbiorze nieprzyjemna, męcząca i drażniąca. W przypadku gdy pojawiają się błędy w mówieniu (np. brzydka barwa głosu, nieodpowiednia wysokość dla danej osoby, brak dźwięczności, która utrudnia zrozumienie treści, błędy gramatyczne czy intonacyjne, słuchacz skupia się na obserwacji tego zjawiska, a nie na przekazywanej treści. Nieprawidłowa, nieprzyjemna mowa zamiast zainteresowania prowadzi do zniecierpliwienia i niechęci. Często słuchacz widząc bądź słysząc wysiłek mówiącego, sam się męczy i jak najszybciej chce zakończyć rozmowę. Osobom, które na co dzień mówią zawodowo i powinni głosem wywierać wrażenie czy też wpływ na słuchacza, pomoże emisja głosu. Dziedzina zajmująca się usprawnianiem aparatu mowy, jak gdyby „dopasowywaniem” wysokości i jakości indywidualnych wypowiedzi do konkretnej osoby, tak aby była ona dla słuchacza wiarygodna, budziła zaufanie i zainteresowanie tym co mówi i tym jak mówi w sensie pozytywnym. Jeśli jakość mówienia wzbudza pozytywne emocje to dobrze, gorzej gdy nadmierne emocje, akcentowanie, intonacja czy elementy dykcji wzbudzają śmiech, zniecierpliwienie czy fałszywą ciekawość i powodują, że mówiący nie może być traktowany poważnie jako partner w rozmowie i interesach. Brak profesjonalizmu może się przejawiać zarówno w niechlujnej, niestarannej mowie, jak też i nadmiernie egzaltowanej, przesadnie poprawnej, przejaskrawionej w swej staranności. Ten drugi przypadek dotyczy często początkujących mówców amatorów, którzy zanadto eksponują np. głoski nosowe, akcentują przesadnie wygłos, chcąc aby każda głoska była doskonale słyszalna, wykonują nadmierne, karykaturalne ruchy narządami artykulacyjnymi dla uzyskania wyrazistości mowy, bo nigdy nie słyszeli o artykulacji maksymalnej, służącej do ćwiczeń i minimalnej, służącej do precyzyjnej mowy. Doświadczony mówca powinien małym, sprężystym ruchem narządów artykulacyjnych uzyskać maksymalny efekt jakości, precyzji, zrozumiałości, dźwięczności, nośności i ciepłej, przyjemnej barwy głosu. Mowa rzutuje na to jak funkcjonuje człowiek w społeczeństwie czy też w gronie rówieśników zarówno w okresie szkolnym, jak i w życiu dorosłym. 49 pozwala skupić się na treści. Niedopasowana wysokość głosu – nawet jeśli słuchacz odbiera to tylko podświadomie – powoduje odczucie, że coś nie tak jest w wypowiedzi. Nie wywoła ona u słuchacza spokoju i zrozumienia, tylko go będzie drażnić. Słuchacz nie skupi się na treści, nie wyłowi jej sensu, a za to może odnieść wrażenie, że mówiący jest mało wiarygodny. W długiej wypowiedzi mówiący powinien dawać słuchaczowi momenty wytchnienia, robiąc odpowiednie pauzy. Mają one dwojakie znaczenie. Po pierwsze, pozwalają na utrzymanie uwagi. Pauza zastosowana umiejętnie w odpowiednim miejscu przyciąga uwagę i rozbudza zainteresowanie. Wypowiedź staje się ciekawa, nie nuży, podtrzymuje zainteresowanie. Sposób mówienia to nie tylko precyzja wysławiania się i komunikowania, ale także możliwość wzbogacania wypowiedzi o walory estetyczne i emocjonalne. Podstawowe znaczenie ma technika mówienia, umożliwiająca umiejętne korzystanie z własnego głosu, ale tak naprawdę na drugiego człowieka oddziałują przede wszystkim uczucia, jakie zawierają się w wypowiadanych słowach. Tego wszystkiego można się nauczyć, tak aby mówić wyraźnie i przekonująco. Chcąc wzbudzić zainteresowanie słuchacza należy nauczyć się mówić logicznie, poprawnie i wyraźnie. Pobranie powietrza to pauza, moment gdy ktoś może wtrącić się do rozmowy, odwrócić naszą uwagę, zdekoncentrować czy wręcz zmienić temat. Lepsze wrażenie wywrze się na rozmówcy, łatwiej mu będzie nadążyć za sensem naszej wypowiedzi, jeśli oddechy będą dobierane w miejscach podziału na zdania i nie będzie ich zbyt wiele. Tempo mówienia może utrzymać uwagę słuchacza, albo spowodować zniecierpliwienie. Zbyt wolne powoduje, że słuchacze mogą stracić wątek, zgubić sens wypowiedzi. Mogą odczuć zbyt małe zaangażowanie mówiącego, a to z kolei może sprawiać wrażenie braku przekonania do wypowiadanych kwestii. W publicznych wypowiedziach bardzo często nieprecyzyjnych technicznie jednym z najczęstszych błędów są źle umieszczone akcenty wyrazowe. Wywołują one brak zaufania do mówiącego Podstawowym warunkiem jest dykcja, zależna od wytrenowania warg, języka, miękkiego podniebienia. Warunkuje ona percepcję i jest wyrazem szacunku dla słuchacza. Należy również wzmocnić oddech, tak aby zdania były dowolnej długości i aby nie były przerywane zbyt dużą liczba oddechów. Dobry oddech zależny jest od siły mięśni międzyżebrowych, elastyczności mięśnia prostego brzucha, prostowników pleców, mięśni karku i szyi. Harmonijna praca tych mięśni daje swobodę korzystania z powietrza, a ono jest jedynym nośnikiem dźwięku. 50 Zbyt szybkie tempo natomiast może generować błędy i potknięcia dykcji oraz sugerować brak pewności mówiącego, bądź też sprawiać wrażenie, że mówiący nachalnie atakuje słuchacza, zmuszając go do słuchania. Za tym idzie zwykle utrudniona percepcja, która może prowadzić do zniecierpliwienia i niechęci słuchania. Przyspieszona wypowiedź, zamiast zamierzonej oszczędności czasu, wywoła wewnętrzny bunt i sprzeciw słuchającego. Bardzo ważna jest wysokość głosu, która jest zależna od ustawienia głosu w rezonansie i oparcia na oddechu. Stonowana, odpowiednia dla danej osoby, pobudza zainteresowanie, wywołuje przyjemne odczucia estetyczne i Wrażenie na słuchaczu robi też niewątpliwie ilość używanych w mowie dźwięków. Najczęściej korzysta się z dźwięków zawartych mniej więcej w granicach oktawy muzycznej. Muszą one brzmieć pewnie, mocno i ładnie. Nie należy podnosić głosu do krzyku, tylko umiejętnie wzmacniać jego siłę przez uzyskanie rezonansu głosowego, odpowiedzialnego za nośność i dźwięczność. Źle dobrana głośność może zostać odebrana jako atak na słuchacza, a nie jako emfaza czy antykadencja. Zbyt głośna i nachalna wypowiedź sprawia wrażenie małej pewności siebie i brak przekonania do tego co się mówi. Zbyt cicha – wywołuje podobne odczucia, a dodatkowo daje dyskomfort odbioru. Słuchacz wysila się aby wyłowić poszczególne zdania, czasem nawet słowa, nie mogąc skupić się na treści, czuje się zmęczony i zniechęcony maksymalnie napiętą uwagą. W pracy nad głosem należy przede wszystkim nauczyć się prawidłowo oddychać, korzystać z tzw. podparcia oddechowego i oparcia głosu na oddechu. Pracę nad głosem powinno się kojarzyć z elastycznością mięśni i uruchamianiem tych, które w danym momencie pracują, a rozluźnianiem tych, które w fonacji w dany momencie nie biorą udziału. Jest to najważniejsze i zarazem najtrudniejsze do opanowania w prawidłowej emisji głosu. Istotna dla odbioru wypowiedzi jest także barwa głosu. Powinna być ciepła, zaokrąglona, aksamitna. Jakość brzmienia głosu można skorygować przez ruch podniebienia miękkiego w górę, opuszczanie krtani w dół, rozluźnianie gardła, poszerzanie jego objętości. Ciepła barwa daje poczucie bezpieczeństwa, pozwala na odczuwanie przyjaznego nastawie- nia mówiącego do słuchacza, uwiarygodnia mówiącego, uspokaja, potrafi przekonać, daje możliwość załagodzenia konfliktów. Głos wzbudzający zaufanie powinien być dźwięczny, oparty na rezonansie głowy, a jednocześnie zaokrąglony i „ogrzany” niskimi tonami. Nie może być za ciemny, tubalny wywołany zbyt głęboką i sztywną pozycją języka ani piskliwy, przenikliwy, spowodowany usztywnieniami żuchwy, karku i języka. Głos musi pasować do mówiącego, bo może przyciągnąć sama barwa głosu i sposób mówienia. W publicznych wypowiedziach bardzo często nieprecyzyjnych technicznie jednym z najczęstszych błędów są źle umieszczone akcenty wyrazowe. Wywołują one brak zaufania do mówiącego. Jeśli do tego jeszcze dojdą źle umieszczone akcenty logiczne, dające karykaturalne odczucie, że mówiący sam niezbyt rozumie wygłaszane przez siebie kwestie, bądź też podkreśla w zdaniu przypadkowe wyrazy, które nie budują energetyki całości wypowiedzi, mówca stoi na z góry straconej pozycji. W mowie trzeba mieć wewnętrzne poczucie identyfikacji z tym co się robi i o czym się mówi. Wypowiadanych kwestii nie można grać, bo zawsze zabrzmią sztucznie. Trzeba je wypowiadać z przekonaniem. Małgorzata Kowalik TYPY WYMOWY wg książki Janiny Danuty Bednarek „Ćwiczenia wyrazistości mowy” 1.WZOROWA - wykorzystywana w teatrze, telewizji, radiu, wystąpieniach publicznych i oficjalnych przemówieniach. Opiera się na wyrazistym artykułowaniu, precyzyjnej artykulacji, sprawnej wymowie spółgłosek, starannym wygłosie, dobrej słyszalności, zsynchronizowanym oddechu, braku regionalizmów. 2. POPRAWNA - tzw. szkolna. Operuje prawidłową artykulacją, dobrą dykcją i fonacją, naturalnym tempem mowy, ale mniejszą wyrazistością mówienia z uproszczeniami czy redukcją głosek. 3. DOPUSZCZALNA - potoczna, codzienna. Zawiera nieznaczne zniekształcenia artykulacji, które mówiący jest w stanie usunąć w mowie kontrolowanej, mało precyzyjną artykulację, zbyt daleko idące uproszczenia i asymilacje, mogą się pojawiać regionalizmy i złe maniery. 4. NIEPRAWIDŁOWA - wynika ze słabego wykształcenia, niskiego poziomu kulturalnego i braku umiejętności powściągania emocji. Jest to nagromadzanie niepożądanych cech, mała precyzja artykulacji związana ze słabymi ruchami artykulacyjnymi, co przy szybkim tempie powoduje duże zmiany, liczne asymilacje, redukcje grup spółgłoskowych, skracanie samogłosek, a to z kolei powoduje trudności w odbiorze i rozumieniu. Nagromadzenia regionalizmów i manier. 5. WADLIWA - seplenienie, jąkanie, reranie, nosowanie. Wynika najczęściej z różnych dysfunkcji, wymaga leczenia specjalistycznego. Usuwaniem czy korekcją wad – o ile to możliwe – zajmuje się logopedia. BIZNES - STYL Dobrze ubrana bizneswoman Kobiety odważnie wkroczyły w świat biznesu. Z badań wynika, że Polki należą do najbardziej aktywnych i przedsiębiorczych kobiet na świecie! To bardzo dobra wiadomość. Należy jednak pamiętać, że powszechność pracy zawodowej kobiet jest zjawiskiem nowym – efektem przemian ostatnich dziesięcioleci XX wieku. W zawiązku z tym, trudno mówić o tradycjach wzorców kobiecego stroju w biznesie. Nie oznacza to jednak, że nie istnieją ogólne zasady służbowego stroju kobiecego! Kobieta sukcesu wyglądem świadomie ujawnia swoje kompetencje, profesjonalizm i aspiracje, nie przestając być sobą. 52 NOWY KONSERWATYZM Poradniki i media przedstawiają w bardzo różnorodny sposób, choć nie zawsze właściwy, informacje dotyczące wizerunku zewnętrznego kobiety pracującej. Warto zwrócić uwagę i zachować ostrożność w korzystaniu z niesprawdzonych źródeł wiedzy na temat zasad służbowego stroju. Obecnie istnieją dwa równoległe trendy w wyglądzie polskiej bizneswoman: Konwencjonalny – swoje źródło ma w uniformizacji męskiego ubioru, w którym kładzie się nacisk na elegancję, konserwatyzm, jakość i skromność. Jest uniwersalnym kodem ubioru służbowego, wykorzystywanym najczęściej w dużych przedsiębiorstwach, przedstawicielstwach firm zagranicznych w Polsce a także w świecie tzw. wielkiej polityki. Trafił już do mniejszych przedsiębiorstw, gdzie z powodzeniem służy budowaniu tradycji i marki firmy. Transparentność wizerunku zewnętrznego, rygorystyczne przestrzeganie zasad doboru ubioru, w zależności od sytuacji i pory dnia, to cechy charakterystyczne tego trendu. Margaret Thatcher, Angela Merkel, Henryka Bochniarz to kobiety, które pokazują, jak można wykorzystać tę konwencję do sprawnego i skutecznego funkcjonowania w świecie zdominowanym przez mężczyzn. Dowolny – to swobodna, często intuicyjna interpretacja zasad klasycznego stylu ubioru biznesowego, najczęściej w oparciu o najnowsze trendy w modzie. Nieobcy jest przedstawicielom dużych firm, ale najbardziej widoczny w małych i średnich przedsiębiorstwach różnych branż. Trend dowolny jest niejednorodny a przez to mało spójny. Stosowanie go nie sprzyja budowaniu wiarygodności firmy. Często świadczy o braku znajomości podstawowych zasad etykiety biznesu i prowadzić może do wielu nieporozumień, a w konsekwencji do braku skuteczności w działaniach. Jest do przyjęcia jedynie w branży świata mediów i środowisku artystycznym. CENTYMETR I LUSTRO Kompetencje i profesjonalizm działania kobiety – to podstawowe kryterium jej wiarygodności w biznesie. Autorytet, poczucie własnej wartości, pewność siebie i stosowny, ale i atrakcyjny wygląd to niezbędne minimum potrzebne każdej kobiecie aktywnej zawodowo. Podstawą stosownego ubierania się jest świadomość własnego wyglądu, znajomość zasad dobierania fasonu, dodatków i tkanin w odpowiedniej palecie kolorystycznej. By móc to uczynić, należy prawidłowo określić swoją sylwetkę. Powinno się precyzyjnie dokonać pomiarów swojego ciała: w najszerszym miejscu ramion, biustu, najwęższej części talii i najszerszym punkcie bioder. Trzeba również znać swoją wagę i wzrost. Wg Bradley’a Bayou, w zależności od uzyskanych wielkości, wyróżniamy cztery rodzaje kobiecych sylwetek: odwrócony trójkąt (obwód ramion lub biustu są większe od obwodu bioder) prostokąt (obwód ramion, biustu i bioder mają podobne wymiary) trójkąt (obwód bioder jest szerszy od obwodu ramion) klepsydra (talia jest wyraźnie zaznaczona, a obwód ramion i bioder mają zbliżone wymiary) Znając swoje kształty, będziemy mogły dobrać odpowiednie zestawy ubrań, które zrównoważą proporcje ciała i nadadzą sylwetce harmonijny wygląd, a to sprawi, że będziemy zawsze zadowolone ze swojego wizerunku. Następnym krokiem powinien być dobór właściwej, dla danego typu urody, palety kolorów (wiosna i jesień – ciepłe odcienie, lato i zima – odcienie zimne). Panie bogatsze o tę wiedzę będą kupować rzeczy najlepsze dla siebie, zdecydowanie poprawią swój wygląd i samopoczucie, a w konsekwencji zwiększą swoją wiarygodność i w końcu zaoszczędzą czas i pieniądze. Kostiumy i garnitury, które stanowią podstawę w garderobie kobiety biznesu, powinny mieć klasyczny krój, być uszyte z najwyższej jakości naturalnych tkanin z dbałością o wysoką jakość wykończenia. Wszelka ekstrawagancja w wyglądzie jest niemile widziana i odbiega od zasad etykiety biznesowej. BIZNESOWE MINIMUM Ubiór w biznesie to dodatkowa forma komunikacji i dlatego należy z rozwagą i starannie kompletować garderobę do pracy. Klasyczny w kroju (konserwatywny) ubiór jest jak świadectwo profesjonalizmu. Pamiętajmy o podstawowej zasadzie, że nie ilość ubrań, ale jakość tkanin, kroju, zharmonizowanie kolorów i odpowiednie dodatki określają garderobę kobiety biznesu. Wielkość szczegółów garderoby i wszystkich dodatków powinna być proporcjonalna do wymiarów kobiety i stosownie dobrana do wieku. NAZWA GARDEROBY OPIS Przynajmniej 2 garnitury w najlepszym gatunku i świetnie skrojone (marynarka i spodnie). Na mniej formalne sytuacje, w jaśniejszych kolorach dobranych do typu urody. Przynajmniej 2 kostiumy, klasyczny krój (marynarka i spódnica). Klasyczny kostium z tkaniny, z której szyje się męskie garnitury – na bardziej formalne okazje. Stonowane kolory dobrane do typu urody. Przynajmniej 5 bluzek koszulowych (bawełna, jedwab naturalny w tradycyjnych kolorach). Klasyczne koszule bez zdobień, proste w kroju, kolorystycznie dobrane do garnituru i kostiumu. Przynajmniej 3 topy (dopasowane w pasie). Topy z niewielkimi dekoltami, proste, bez zdobień. 1 wełniany sweter dobrej jakości ( bliźniak). 1 wełniany golf dobrej jakości. Jednobarwne, bez wzoru w odpowiednim kolorze dobranym do ubrań. 1 spodnie klasyczne w kroju i eleganckie. 1 prosta spódnica o długości do pół kolana lub za kolano. Spodnie i spódnica kolorystycznie dobrane do kostiumu i garnituru, bez zdobień, rozcięć, marszczeń i falban. Dodatki i akcesoria: Torebka (tylko skórzana, prosta, funkcjonalna). Pasek tylko skórzany do 3 cm szerokości. Dobrana kolorystycznie do butów i garderoby, klasyczna w fasonie. Rajstopy lub pończochy tylko w naturalnym, cielistym kolorze. Niezależnie od pory roku, nawet latem są obowiązkowe. Apaszka, szalik (tylko jedwab naturalny) w standardowych rozmiarach. Ożywią monotonię ubioru, łagodzą surowy wygląd, stanowią uzupełnienie stroju. Biżuteria (nie może zwisać, pobrzękiwać, błyszczeć i być duża): Kolczyki Naszyjniki Pierścionki Zegarki Delikatna i w niewielkiej ilości. Złoto, srebro, platyna, perła. Zwykłe, małe, płaskie, na uchu. Drobny łańcuszek lub tzw. małe perły. Jeden mały pierścionek na jednej ręce. Na skórzanym lub metalowym pasku dobranym kolorystycznie do noszonej biżuterii. Przynajmniej 2 wierzchnie okrycia – płaszcze (wełna lub diagonal). Jesień/zima: klasyczny płaszcz wełniany. Wiosna/lato: trencz, prochowiec. Buty niezależnie od pory roku powinny być skórzane. Zwróć szczególną uwagę na jakość butów. Im cieńsza podeszwa, tym są bardziej eleganckie. Zawsze zakrywające palce i piętę z modnym i niewysokim obcasem – do 5 cm. 1 para kozaków skórzanych na zimę 2 pary półbutów skórzanych ze skórzaną podeszwą. Tkaniny stosowane w ubraniach to przede wszystkim tkaniny naturalne lub z minimalną domieszką syntetyków (przydatne w podróżach służbowych). Kostium i garnitur: wełna naturalna, len, bawełna, jedwab naturalny. Koszule: bawełna, jedwab naturalny. Unikaj tkanin błyszczących, przezroczystych, wzorzystych, kolorowych. 53 RODZAJ GARDEROBY MITY W KOLORACH BIZNESU Upodobanie do czarnego koloru pozornie wydaje się głęboko uzasadnione. Czarny jest uważany za kolor klasycznej elegancji i wizualnej szczupłości. Nie dla każdego jednak. Kolor ten często podkreśla zmęczenie fizyczne, powoduje, że sprawiamy wrażenie chorych, uwypukla wszystkie niedoskonałości cery, podkreśla zmarszczki. Typ wiosny i lata powinien w ogóle zrezygnować z ubrań w tym kolorze. Zasady doboru kolorów nie są tak rygorystyczne jak w ubiorach męskich. W ciągu dnia proponowany jest zestaw kolorów tradycyjnych: granatowy, burgund, grafit, antracyt i ich odcienie, a także stonowane i neutralne odcienie kolorów: czerwonego, niebieskiego, zielonego, brązowego, kości słoniowej. Wybór tych ostatnich kolorów nie będzie w żadnym stopniu odstępstwem od zasad, pod warunkiem, że nie będą zbyt agresywne i jaskrawe. Najlepsze są te kolory, które podkreślą nasze indywidualne piękno i nadadzą harmonię całości naszego wyglądu. GWARANCJA DOBREJ PREZENCJI O dobrym wyglądzie decyduje każdy szczegół, od czubka głowy po palce stóp. Czyste włosy (najlepiej myte codziennie), odpowiednio dobrana fryzura i zawsze starannie (jeżeli to konieczne) ufarbowane włosy to podstawa. Odrosty, postrzępione końcówki włosów, domowym sposobem położona farba wpływają zdecydowanie niekorzystnie na wygląd kobiety. Należy zadbać o regularne wizyty u fryzjera. Włosy dłuższe niż do ramion zawsze starannie upinamy. Unikamy przy tym plastikowych ozdób i kolorowych gumek. MAKE UP POTRZEBNY Codzienny makijaż przed wyjściem do pracy jest podstawową czynnością tak samo SPOSOBY NOSZENIA Sportowa elegancja lub ubranie sportowe Casual Fridays (nieformalny piątek). Dzień swobodnego stroju: można wprowadzić elementy sportowe do stroju służbowego. Najczęściej stosowany w dużych firmach zaczyna być popularny także w mniejszych. W spotkaniach oznacza: kostium sportowy z dziennych materiałów, sportowa bluzka, spódnica i żakiet. Strój dzienny w dniu pracy (w ciągu dnia, podczas załatwiania spraw w mieście). Kostium, garnitur w jaśniejszych kolorach z odpowiednimi dodatkami, półbuty, prosta torba. Strój biurowy (praca w firmie, spotkania z klientami i kontrahentami do godziny 18). Kostium, garnitur w ciemniejszej palecie barw, eleganckie dodatki, staranny i delikatny makijaż, buty na obcasie do 5 cm. Rajstopy w kolorze naturalnym. Wszelkie rozcięcia, dekolty ukazujące zbyt wiele nagiego ciała są niedopuszczalne. Strój wizytowy (po 18, kolacja biznesowa, spotkanie firmowe). Elegancki kostium z topem lub sukienka w ciemniejszych kolorach. Eleganckie dodatki (nieduża torebka, buty zakryte). Stosowna, delikatna biżuteria. Black tie (czarna muszka), po godz. 18, po zmierzchu. Oficjalny strój wieczorowy: kolacje, teatr, opera. Ubiór mniej strojny niż biała muszka. Świeży, dyskretny makijaż. Długa suknia lub kostium z długą spódnicą lub spodniami z tkanin wieczorowych. Mała torebka, najlepiej z paskiem, dopasowana do butów i ubioru (wsuwane czółenka atłasowe lub skórzane). Zegarek dopasowany do rodzaju biżuterii. White tie (biała muszka). Wieczorowy strój najbardziej sformalizowany i najbardziej elegancki. Formalny strój wieczorowy – długa suknia wieczorowa bez rękawów, może być z głębokim dekoltem i z szalem. Mała torebka dopasowana fasonem i kolorem do sukni i butów. Makijaż wieczorowy (może być nieco mocniejszy). Biżuteria ze szlachetnymi kamieniami (wsuwane czółenka atłasowe lub skórzane, nie zakładamy sandałów!) Nie zakładamy zegarka! ważną jak prysznic. Powinien być delikatny, podkreślać urodę i tuszować niedoskonałości. Dobry podkład, odrobina pudru, lekko wytuszowane rzęsy, zaznaczone brwi (otwierają oko) i zaznaczone delikatnym kolorem usta to minimum, które sprawi, że kobieta wyglądać będzie atrakcyjnie i porządnie. Wg Agnieszki Kwapiszewskiej (cenionej wizażystki) największym problemem Polek jest stosowanie zbyt ciemnego i ciężkiego podkładu, który daje efekt maski. Podkład powinien Salon sprzedaży samochodów: Serwis: Dział części zamiennych: tel. 091 482 23 32 tel. 091 482 02 33 tel. 091 482 36 89 Polmozbyt Szczecin Sp. z o.o. Autoryzowany Dealer HONDA 71-010 Szczecin, ul. Białowieska 2 www.honda.szczecin.pl ; e-mail: [email protected] Salon sprzedaży samochodów: Serwis: Dział części zamiennych: tel. 091 433 19 80 tel. 091 433 19 70 tel. 091 433 19 74 Grupa Polmozbyt AUTO-GRYF Sp. z o.o. Autoryzowany Dealer FIAT 71-011 Szczecin, ul. Mieszka I 63, 64 www.autogryf.pl ; e-mail: [email protected] być dobrany do określonego typu cery w taki sposób, by niewidoczna była linia między twarzą a szyją. Unikajmy solarium i uważajmy na samoopalacze, które wysuszają skórę. Raz w tygodniu stosujemy peeling ciała i twarzy. Po długiej pracy przy komputerze oczy przemywamy solą fizjologiczną lub zielem świetlika, który likwiduje zaczerwienienia. Wybierając się na przyjęcie biznesowe po godzinie 18, możemy wykonać nieco mocniejszy makijaż. Nigdy nie używajmy nowych produktów przed ważnymi spotkaniami, lepiej zaufać sprawdzonym i znanym kosmetykom. ZADBANE PAZNOKCIE Dobry manicure i pedicure to oczywistość. W środowisku biznesowym właściwa długość paznokci, to paznokcie wystające nieco poza opuszek palca. Tipsy, szpony (bardzo długie paznokcie) w ekstrawaganckich kolorach (czarny, niebieski, wzorki, świecenia) są absolutnie nie do przyjęcia. Właściwe kolory to: bezbarwny, delikatny róż, jasnoczerwony. WAŻNE ZAPACHY Wody toaletowe, perfumowane stosujemy w ciągu dnia, a perfumy wieczorem. Ponieważ są to w większości zapachy przemysłowe, stosujemy je z umiarem, by nie drażnić zmysłu powonienia innych ludzi. Wybieramy zapachy o lekkiej i świeżej nucie do pracy, a wieczorem nieco cięższe, lecz niezbyt mocne i agresywne. Pamiętajmy, że zmysł powonienia człowieka odróżnia 10 tysięcy zapachów i są wśród nas alergicy. A GDY MASZ… Duży biust – dobrze dobrany biustonosz jest sprawą podstawową. Noś topy w szpic lub z szerokim, ale nie głębokim dekoltem. Unikaj golfów. Noś dopasowane żakiety sięgające do bioder z głębokim dekoltem w kształcie litery V, z niewielkimi klapami. Najodpowiedniejsze sukienki to typ portfelowy (także swetry) lub z dekoltem (tylko na wieczór). Płaszcz powinien być dobrze dopasowany w talii, z wąskimi klapami i rozkloszowanym dołem. Mały biust – noś biustonosze typu push up. Najlepsze dekolty to: łódka, z okrągłym wycięciem pod szyją, stójka. Na „duży wieczór” wybierz suknię bez pleców. Grube ramiona – unikaj odkrytych ramion i zawsze zakrywaj je długim lub ¾ rękawem. Dużą pupę – noś żakiety zakrywające biodra i spodnie z paskiem zapinanym na biodrach (zmniejszają optycznie tę część ciała). Płaszcz powinien być dopasowany w talii, z rozkloszowanym dołem. Przyda ci się spódnica rozszerzana dołem lub w linii ołówka. Brak talii – kupuj bluzki z dekoltem V, port- felowe, gorsetowe. Żakiet powinien być lekko dopasowany w talii. Płaszcz o kroju surduta to najlepszy fason. Sukienka portfelowa, lekko dopasowana. Wyeliminuj wszystkie ubrania z dwurzędowym zapięciem. Krótkie nogi – ubieraj spodnie z rozszerzanym dołem. Spódnice i sukienki powinny mieć długość do połowy łydki, a długie na wieczór. Zawsze noś buty na obcasie. Góra powinna być dwuwarstwowa. Duży brzuch – nie noś spodni biodrówek. Unikaj materiałów z połyskiem i lejących. Nie noś zbyt dopasowanych ubrań. Styl empire będzie najlepszy. Obfite biodra – najodpowiedniejsze będą spódnice w kształcie litery A, ale nigdy ze skosu. Żakiet powinien zakrywać biodra, unikaj krótkich fasonów. Płaszcz musi mieć duże klapy, długości ¾, z rozszerzanym dołem. STOSOWNIE DO OKAZJI Jeśli nie wiesz jaka jest twoja paleta barw, skorzystaj z porady stylistki. Pozbędziesz się niezadowolenia i przypadkowych zakupów. Wszystkie dodatki i akcesoria świadczą o pozycji i statusie właścicielki, i mówią o jej cechach osobowości. To gospodarz spotkania decyduje o wymaganym stroju i powinien umieścić stosowną informację w zaproszeniu. KROPKA NAD I By móc zbudować wiarygodny i spójny wizerunek, kobieta musi uniknąć wielu pułapek: stereotypu atrakcyjności fizycznej, poddawania się naciskom tego, co modne; presji męskich wzorców zachowań w biznesie. Wygląd kobiety jest jej narzędziem w pracy, dlatego dowolność ubraniowa dopuszczalna jest po jej zakończeniu, a ekstrawagancja tylko w życiu prywatnym. Kobieta, która świadomie kształtuje swój wizerunek, zdaje sobie sprawę z roli, jaką odgrywa jej wygląd w życiu zawodowym i społecznym. Wie, że jej wygląd ujawnia wiele informacji na jej temat i dlatego uwzględni w swoim wyborze ubrań: walory i mankamenty fizyczne, rodzaj sylwetki, wiek, status ekonomiczny i pozycję zawodową. Pozostanie kobietą i będzie miała swój własny niepowtarzalny styl, potwierdzający jej osobowość, profesjonalizm i aspiracje. mgr Jolanta Gramczyńska Szkoleniowiec, specjalistka ds. komunikacji językowej,wizerunku i etykiety biznesowej. www.evolutio-persona.pl PRZYDATNE WSKAZÓWKI Oddziel garderobę do pracy od ubrań prywatnych. Będziesz popełniać mniej pomyłek. Układaj rzeczy w szafie zestawami kolorystycznymi – szybciej się ubierzesz. Wyrzuć wszystkie ubrania, w których źle wyglądasz, nawet gdy jesteś do nich przywiązana. Oddaj wszystkie ubrania, które są za ciasne, a zbyt luźne koniecznie dopasuj do figury żeby nie sprawiać wrażenia chorej. Kieruj się zasadą: mniej znaczy lepiej, a zawsze będziesz wyglądać dobrze. Zawsze zakładaj bieliznę dopasowaną w kolorze do wierzchniego ubrania (białe i jasne bluzki – cielista bielizna). Miej zawsze czyste i wyprasowane ubranie, a buty niech lśnią połyskiem. Czarnych i brązowych butów nie nosi się do jasnych ubrań i odwrotnie. To oczywiste, że ubrania z tkanin naturalnych (wełna, bawełna, jedwab, len) gniotą się, jednak są najlepsze. Nosząc je, zawsze będziesz wyglądać elegancko, a dodatkowo będziesz miała poczucie fizycznego komfortu. Zawsze miej w biurze tzw. zestaw awaryjny (mały przybornik do szycia, szczotki do włosów, butów, ubrania, nici dentystyczne i szczoteczkę do zębów, zapasową parę rajstop, lakier do paznokci, szminkę i puder). W ubiorze biznesowym unikaj wszystkiego, co aktualnie modne i zawsze pamiętaj o słowach Coco Chanel: „Moda przemija, styl pozostaje”. Lepiej być ubraną mniej strojnie (underdressed) niż zbyt elegancko (overdressed). Sportowa elegancja wyklucza: jeansy, t-shirty, szorty, sandały. Kobiecość jest niezbędna, wulgarność jest twoim wrogiem w biznesie. 57 DUBAJ DUBAJ ziemia obiec 58 Kupowanie za granicą nie tylko produktów, ale również nieruchomości, w tym apartamentów, staje się czymś normalnym dla Polaków. Jak donosi „Gazeta Prawna” (Roman Grzyb Apartament za granicą już za 100 tys. zł), czyni to rocznie ponad tysiąc naszych rodaków. A dlaczego? Bo domy poza granicami kraju są dostępne nie tylko dla najbogatszych. Za cenę dużego mieszkania w Warszawie można kupić dom na słonecznym wybrzeżu Hiszpanii. A że ceny szczecińskie stoją na drugim miejscu po tych w stolicy, również dla kieszeni szczecinian nieruchomości na świecie stają się przystępne. J cana D ubaj to miasto, w którym w tym samym czasie buduje się najwięcej i najbardziej spektakularnych inwestycji na świecie: nowa opera, najwyższy biurowiec, podwodne centrum biznesowo-hotelowe, stadiony, 8 wspaniałych pól golfowych, park rozrywki Dubailand – kilkakrotnie większy od tego spod Paryża, usypane sztuczne wyspy w kształcie palm i kontynentów świata, a na nich najbardziej ekskluzywne apartamenty, domy i prestiżowe hotele. Poza tym w budowie jest nowoczesne metro, które połączy oddalone od siebie nowe dzielnice. Za 3 lata powstanie także nowe, 10krotnie większe od obecnego, lotnisko. W Abu Dhabi – stolicy Emiratów – od 2010 r. ścigać się będą kierowcy Formuły 1. – Obecnie jest wielki popyt na to, co buduje się w Dubaju – mówi Piotr Droński z firmy Baszta - nieruchomości, który jakiś czas temu nabył apartament w Dubaju i otworzył tam swoje biuro pośrednictwa nieruchomości. Zna więc ten nadal egzotyczny dla nas rynek i obowiązujące na nim mechanizmy. – Tu ściągają wszyscy wielcy i znani tego świata, w tym duże koncerny i międzynarodowy kapitał. A co przy tym ważne, tu zawsze jest pogoda, nie ma żadnych podatków i jest bardzo bezpiecznie. Nieruchomości w Dubaju nie są tanie. „GP” cytuje Jacka Szyca, właściciela agencji nieruchomości „Carisma”, który podaje, że za metr mieszkania trzeba zapłacić prawie 3 tys. dolarów. Na szczęście dla Polaków, dolar w stosunku do złotówki nadal bardzo kiepsko 59 DUBAJ Dubaj to miasto, w którym buduje się najwięcej spektakularnych inwestycji na świecie, m.in.: nowa opera, najwyższy biurowiec, podwodne centrum biznesowo-hotelowe, stadiony, 8 wspaniałych pól golfowych, park rozrywki Dubailand. stoi, ale kiedyś zacznie nabierać wartości. Kto zdecyduje się zainwestować w nieruchomość w najatrakcyjniejszym miejscu w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, ten z pewnością wygra los na loterii. CIEKAWOSTKI O DUBAJU > litr benzyny kosztuje 0,65 zł > taksówki są 4 razy tańsze niż w Polsce > najlepsza pogoda dla Europejczyka to okres od października do maja, gdzie temperatura waha się od 23 do 28 C > prowadzone są rozmowy z Emirackimi Liniami Lotniczymi na temat bezpośrednich lotów do Dubaju z Warszawy > lot trwa około 6 godzin > cena samego biletu tam i z powrotem już od 1550 zł > koszt tygodniowego pobytu w hotelu 4-gwiazdkowym to 4000-5000 z biletem i wyżywieniem wliczonym w cenę > na dzień dzisiejszy obywatele Polski muszą posiadać wizę turystyczną, którą załatwia biuro podróży > językiem powszechnie stosowanym jest angielski > piątek i sobota to dni wolne od pracy > waluta to dirham (1 zł = 1,65 dirham) Firma Piotra Drońskiego pracowała na swoją pozycję w Dubaju kilka lat. Dziś w swojej ofercie ma bardzo atrakcyjne miejsca. – Proponujemy coś niespotykanego na rynkach światowych, unikatową ofertę, nad którą pracowaliśmy blisko 2 lata – mówi Piotr Droński. – Mamy jeszcze 3 lokale wolne do sprzedaży i apartament na własność w ekskluzywnym pięciogwiazdkowym hotelu w Dubaju. Trzeba zainwestować teraz płatne ratami ok. 3,5 mln złotych, a od 2011 r. na nieruchomości już się zarabia. To miesięcznie ok. 35 tys. zł. Te pieniądze zwrócą się już w 7 lat, a wartość samej nieruchomości zostanie podwojona w ciągu dwu i pół roku. Takich ofert nie ma na rynku. To jest prawdziwa okazja. Sieć hoteli St. Regis to odpowiednik Ritz-Carltona tak co do poziomu usług jak i określonej grupy docelowej gości. Oferta ta porównywana jest z Versace Apartaments (60 tys./m2) i Armani Residence (89 tys./m2). O tym, że ceny nieruchomości w Dubaju będą rosły i warto tam inwestować przekonuje też cytowany przez „GP” Grzegorz Gurbała z agencji Greg-Nieruchomości. Szacuje, że rocznie ceny nieruchomości rosną o ponad 30 proc. – Dodatkowo ewentualny nabywca nieruchomości w tym mieście może liczyć na dochody z najmu – mówi Gurbała. – Rocznie ok. 12 proc. wartości lokalu. Dochód jest w miarę pewny, bo Dubaj może się pochwalić chyba największym obłożeniem miejsc hotelowych na świecie. Inwestor, także z Polski, może kupić apartament w takim hotelu. Tym, którzy zdecydują się zainwestować w Dubaj, Piotr Droński zapewnia pomoc w zorganizowaniu podróży do Emiratów Arabskich, przedstawienie najlepszej oferty dostosowanej do kryteriów klienta, inwestycje z najbardziej wiarygodnymi deweloperami i biurami oraz przygotowanie i formalne załatwienie wszelkich czynności związanych z nabyciem nieruchomości. – W Dubaju, dzięki mojemu rozeznaniu rynku, klient poświęci tylko 1 dzień na załatwienie wszystkich formalności, co w Polsce trwałoby tygodniami – wyjaśnia. – Reszta spędzonego tam czasu to czysta przyjemność. „Baszta – nieruchomości” może dodatkowo pomóc swoim klientom w otwarciu ich firm w Emiratach, w kupnie lub najmie powierzchni biurowo-handlowo-magazynowej, ale także w uzyskaniu stałej wizy i statusu rezydenta Emiratów Arabskich. A jeśli ktoś będzie potrzebował zaufanego architekta, to wszelkie sprawy związane z projektowaniem i aranżacją wnętrz załatwi architekt Agnieszka Dębowska. – Dla tych którzy szukają nie tylko nieruchomości, ale także biznesowych kontaktów, oferuję na bazie własnych doświadczeń i kontaktów pomoc w wyszukaniu właściwego partnera handlowego – mówi Piotr Droński. – Mam szeroko zakrojone kontakty z ponad 200 najbardziej prężnymi firmami. Moi biznesowi partnerzy doskonale działają w tzw. business development, skutecznie kojarząc takie firmy. JAK SIĘ ZARABIA W DUBAJU NA NIERUCHOMOŚCIACH Przykładowo kupując apartament w pięciogwiazdkowym hotelu w dzielnicy biznesowej – Business Bay, którego operatorem jest ekskluzywna sieć hoteli St.Regis możemy liczyć na dochód w wysokości 35.000 zł miesięcznie na czysto. Wyliczenia zostały oparte przez dewelopera w oparciu o dane statystyczne i średnią cen doby hotelowej na rynku, a mianowicie: > minimalne średnie obłożenie 80%, > cena doby hotelowej pokoju typu 1 Bedroom apartment ca. 2400 zł/dobę > podział wpływu pomiędzy operatorem a właścicielem apartamentu 35 % - 65%). Poza tym fakt zarządzania całym obiektem przez tak ekskluzywną sieć pięciogwiazdkowych hoteli St.Regis to kolejny powód, dla którego sam wzrost wartości nieruchomości jest dodatkowym i pewnym argumentem przemawiającym za zakupem takiej oferty. Wielkość apartamentów oraz cena: Najmniejsze apartamenty będą miały około 75-85 m2 . Te dwa pokoje, w pełni komfortowo urządzone i umeblowane wraz z kuchnią i miejscem parkingowym, kosztować powinny około 44.000 zł/m2. Finansowanie rozbite jest na 8 rat przez cały okres budowy, tj. ok. 2,5 roku. Planowane zakończenie inwestycji – rok 2011. 60 STYL aranżacja wnętrz Jeśli praca jest pasją, sukces przychodzi sam. One są tego dowodem. Agnieszka Drońska i Agnieszka Poczobut zajmują się projektowaniem wnętrz, profesją wymagającą i precyzji, i artyzmu. To zawód, który dopiero w naszym kraju raczkuje, ale z miesiąca na miesiąc zapotrzebowanie na niego rośnie. – Kiedy zakładałam własną działalność, dałam sobie trzy lata na sprawdzenie się w tej branży – opowiada Agnieszka Poczobut, właścicielka firmy „Binnen dekorator wnętrz”. – Właśnie mija drugi rok, a ja mam już klientów z polecenia, co jest dla mnie wyrazem uznania. Binnen w języku niderlandzkim oznacza „w środku” – ja zajmuję się jego kompleksowym wypełnieniem. – Klientów przybywa, a oni sami przekonali się, że nasze usługi pozwolą zaoszczędzić im nie tylko czas, ale także pieniądze – twierdzi Agnieszka Drońska z „Baszty – projektowania wnętrz”. Kiedyś dzwonili skrępowani tym, że mają małe mieszkanie, myśląc, że nie będę chciała im pomóc. Tymczasem każde pomieszczenie to dla nas szansa na sprawdzenie się, nieważne czy jest to kawalerka w centrum miasta, czy willa w luksusowej dzielnicy. To kwestia profesjonalnego podejścia do każdego zlecenia. Obie panie kształciły się za granicą, bo polskie uczelnie od niedawna otwierają swe podwoje dla adeptów architektury wnętrz. 62 – Szlify zdobywałam w Holandii, moim mistrzem jest Hans Slim. Z wykształcenia jestem także ekonomistką, a to ułatwia mi kierowanie firmą – mówi A. Poczobut. – W Polsce skończyłam architekturę i zaraz po obronie pracy magisterskiej wyjechałam do jednej z najbardziej prestiżowych szkół w Europie, ETH w Zurychu w Szwajcarii. Po powrocie powoli zdobywałam renomę, teraz mam mnóstwo zamówień, ale to może mnie tylko cieszyć... – zauważa A. Drońska. Panie zgodnie przyznają, że osoba, która chce zajmować się wystrojem i aranżacją wnętrz, musi być poniekąd także psychologiem. – Ten zawód polega na kontaktach z ludźmi, trzeba ich po prostu lubić, być komunikatywnym – przekonuje A. Drońska. – Wielu moich klientów stało się moimi przyjaciółmi, zdecydowały godziny spędzone na rozmowach o tym, jak wyobrażają sobie swoje mieszkanie. Ludzie mnie inspirują, pracując razem z nimi wzbogacam swój warsztat. – Klienci już kilka razy stwierdzili, że jestem jak psycholog. Pytam ich zawsze o hobby, dla mnie to też informacja na temat ulubionych kolorów. Niektórzy w domu spierają się o jakieś rzeczy i nie dochodzą do konsensusu, a ja potrafię dość szybko przekonać ich do rozwiązania, z którego są zadowoleni. Nie wszystkie potrzebne i wymarzone elementy można nabyć w Szczecinie. W dobie Internetu to żaden problem. Starają się podnosić swoje kwalifikacje, śledzić nowoczesne trendy. – Corocznie jeżdżę na targi do Mediolanu, Kortrik w Belgii, na których mogę podzielić się spostrzeżeniami z kolegami po fachu, pooglądać nowości. Ze swoimi projektami obecna jestem w Londynie, Berlinie i Dubaju, gdzie nie brakuje polskich klientów. Jestem zwolenniczką stylu, który określiłabym ciepłą nowoczesnością. Osoba, która będzie przebywać w zaaranżowanym przeze mnie mieszkaniu, ma czuć się wyjątkowo. Przykładam do tego dużą wagę. Dobrze oddaje to aranżacja naszego biura przy placu Rodła w Szczecinie. Użyłam tam sporej ilości nowoczesnego oświetlenia i zastosowałam czarny granit na posadzce – stworzyło to jedyną w swoim rodzaju atmosferę. Do tego wszystkiego przy wejściu widoczna jest agresywna, czerwona ściana w otoczeniu srebrnych barw, która swoją dynamiką nawet z daleka przyciąga wzrok przechodniów. Kwiaty, dyskretna muzyka, dodatki stwarzają doskonałe warunki do pracy – opowiada A. Drońska. – Co jest dla mnie najważniejsze? By po wejściu do zaprojektowanego i urządzonego mieszkania jego właściciel nie myślał: to zaprojektowała dla mnie pani Poczobut, on musi czuć, że to jego schronienie, jego dom, w nim dobrze się czuje. Dlatego dużo czasu poświęcam na dogłębne poznanie klientów, ich trybu życia, pasji. Szukam nowych rozwiązań na targach, a wnętrza, które tworzę, są klasyczne – mówi A. Poczobut. Na pewno jeśli nie jest łatwiejsze, to na pewno daje większą swobodę projektowanie wnętrz nowo stawianych domów. Ale pracować trzeba też i przy tych, które wymagają remontu. – Każde wnętrze to wyzwanie. Niektórym klientom aranżuję wybrane pomieszczenia, bo na całe mieszkanie nie są gotowi finansowo. Planując zakup materiałów wykończeniowych, przy ograniczonym budżecie zwracam uwagę na priorytety: mówię zainwestujcie w podłogę, bo ona będzie na lata – baterię łazienkową można łatwiej wymienić – przekonuje pani Agnieszka Poczobut. – Czasami zdarza się, że budynek – już poprzez samą swoją architekturę – ma tak silny zewnętrzny charakter, że tylko nielicznymi elementami aranżacji wystroju wnętrza jesteśmy w stanie się od niego oderwać. To dotyczy chociażby Baszty Siedmiu Płaszczy, zabytkowej 700-letniej budowli, którą również zaadoptowaliśmy na nasze biuro. Kształt i forma zabytku niejako narzuciła styl samej aranżacji pomieszczeń. W środku dominują piękne pomarańczowe cegły, niepowtarzalności nadają okna z łukami. Efekt końcowy można ocenić samemu, bo Baszta jest dostępna dla wszystkich. Coraz więcej tematycznych czasopism, programów telewizyjnych – projektowanie wnętrz, nawet to amatorskie zrobiło się po prostu modne. Dla nich to sposób na ciekawe życie. – Wielu wnętrzom widzianym na wakacjach, w podróżach służbowych czy też nawet filmach przyglądam się pod kątem zawodowym. W myślach je oceniam. Zestawiam ze sobą tkaniny, rodzaje drewna, kamienia, kolory. Ale takie podejście do zawodu mają chyba wszyscy ci, którzy uwielbiają to, co robią – kończy A. Poczobut. Ewelina W Polsce korzystanie z usług projektantów wnętrz rozpowszechniło się w latach 90. ubiegłego wieku, wtedy to masowo na rynku pojawiać zaczęły się pracownie architektoniczne, które wyspecjalizowały się w aranżowaniu pomieszczeń. Dostępne zaczęły być materiały budowlane i wykończeniowe, pojawiły się nowe technologie. Zmianie uległ też warsztat pracy projektantów - deskę kreślarską zastąpiły programy komputerowe; tworzone są trójwymiarowe wizualizacje zaprojektowanych pomieszczeń. Architekturę wnętrz można studiować w naszym kraju - mają ją w ofercie politechniki, jak i akademie sztuk pięknych. By dostać się na ten kierunek należy zazwyczaj przedłożyć komisji swoje prace, odbywa się także sprawdzian uzdolnień plastycznych, a także egzamin ze znajomości historii kultury, sztuki i architektury. W ostatnich latach pojawiło się także kilkanaście tytułów prasowych z poradami, jak samodzielnie zaprojektować mieszkania. Do najpopularniejszych należą: „Cztery kąty”, „Weranda”, „Villa”, „Ładny dom”. HOBBY Adam Grzebieluch Dyrektor Regionalnego Oddziału Korporacyjnego PKO BP w Szczecinie Skąd wzięło się moje hobby? Pierwszy mój kontakt z aikido zdarzył się wiele lat temu w Szczecinie. Na przełomie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych na ulicy Willowej (dzielnica Szczecina Drzetowo) funkcjonował klub osiedlowy i właśnie tam, razem z kolegą, zapisaliśmy się do sekcji aikido. Niestety, wtedy moja przygoda z tą sztuką walki trwała zaledwie pół roku. Przez wiele lat uprawiałem różne dyscypliny sportu, lecz żadna z nich nie stała się moją pasją. 9 lat temu, podczas spotkania, jeden z jego uczestników opowiedział o swojej przygodzie z aikido. Opowiadanie było na tyle interesujące, że postanowiłem ponownie spróbować swoich sił na macie. Pamiętam pierwsze treningi, pierwsze kroki – można powiedzieć, że na nowo uczyłem się prawidłowo stać, chodzić, poruszać. Zawsze wydawało mi się, iż jestem wysportowany, sprawny fizycznie, jednak dopiero na macie okazało się jak wiele do pełnej sprawności mi brakuje. Tak więc przypadek zadecydował o moim spotkaniu z aikido i spotkaniu z moim senseiem Jackiem Wysockim. Dlaczego moje hobby mnie fascynuje? Jest wiele elementów, które składają się na moją fascynację tą sztuką walki. Po pierwsze, zdrowie. Aikido pozwala na rozpoczęcie treningów każdemu, w każdym wieku. Codzienny, systematyczny trening w sposób niezwykle harmonijny i całościowy rozwija całe ciało oraz wnętrze człowieka. Ponadto aikido wspaniale pozwala odreagować codzienny stres, uczy systematyczności, szacunku dla drugiego człowieka. Na macie wszyscy jesteśmy równi, różnimy się tylko umiejętnościami i wiedzą o aikido. Jak ważne jest moje hobby i dlaczego? Aikido jest częścią mojego życia. Dzięki codziennym treningom osiągam to, co do niedawna wydawało się nieosiągalne. Aikido daje mi poczucie satysfakcji i spełnienia. Kim byłbym bez swojego hobby? Nasze całe życie składa się z wielu elementów, często coś, co wydaje nam się niezwykle ważne, po czasie okazuje się zupełnie nieistotnym epizodem. Poważne problemy stają się drobiazgami. Myślę, że bez aikido nie poznałbym tak wielu wspaniałych ludzi, a na pewno byłbym mniej sprawny fizycznie i psychicznie… Czy czuję się kimś wyjątkowym dzięki swojemu hobby? Z punktu widzenia statystyki, można powiedzieć, że tak. Ludzi aktywnie trenujących i posiadających w naszym kraju stopień mistrzowski w aikido jest około 200-300. Jak na kraj 38-milionowy można uznać, że jest się kimś wyjątkowym. Natomiast jako człowiek nie czuję się kimś wyjątkowym. Mam zalety i wady, mam swoje mocne strony, ale mam też i słabości. Najważniejsze, aby starać się być dobrym człowiekiem i z każdym dniem doskonalić swoje umiejętności, np. poprzez codzienny trening. 64 Najważniejszy dzień związany z moim hobby? Było wiele takich dni, pierwszy trening z senseiem J. Wysockim, kupno pierwszego kimona, pierwsze udane techniki, dni egzaminów (w szczególności egzamin na stopień mistrzowski). Natomiast tak naprawdę najważniejszym dniem będzie dzień nazywany „przyszłością”… przynajmniej mam taką nadzieję. Największy sukces, największe niebezpieczeństwo związane z moim hobby? Największym dla mnie sukcesem jest niewątpliwie dopuszczenie i zdanie egzaminu na 1 dan (I stopień mistrzowski). Szczególnie, iż egzaminatorem był sensei J. Wysocki – 7 dan aikido (najwyższy stopień w Polsce). Niebezpieczeństwo – ponieważ jest to sztuka walki, to pewne ryzyko jest wkalkulowane w tę dyscyplinę. Jednak w czasie 9 lat uprawiania aikido nie miałem ani jednej poważniejszej kontuzji. Myślę, że jazda na rowerze po naszych ulicach jest dużo bardziej niebezpieczna. Plany na przyszłość Planuję w dalszym ciągu doskonalić umiejętności w zakresie technik aikido, a także w zakresie posługiwania się bokenem (drewniana imitacja miecza samurajskiego), jo (drewniany kij), tanto (drewniana imitacja sztyletu). Aikido daje możliwość trenowania przez całe życie i mam nadzieję, że tak właśnie będzie ze mną. 65 URLOP dwa tygodnie zapomnien N areszcie są wakacje, więc najwyższy czas zaplanować gdzie i kiedy je spędzimy. – Słońce, plaża, morze – teraz o każdej porze roku można wybrać się tam, gdzie marzenia zostaną spełnione – mówi Mieczysław Piechocki z biura podróży „Oltour”. – U nas wciąż najpopularniejszymi miesiącami na odpoczynek są lipiec i sierpień – wtedy przypada czas szkolnych wakacji, można więc wyjechać na urlop z całą rodziną. – Szczecinianie zaczynają planować swoje wakacje coraz wcześniej, bo już w grudniu, korzystając tym samym z atrakcyjnych zniżek związanych z wcześniejszą rezerwacją. Liczba osób czekających na atrakcyjne cenowo oferty typu Last Minute z roku na rok maleje, choć nadal ich entuzjastów nie brakuje. Tego typu oferta jest zawsze kusząca, jednak trzeba liczyć 66 się z tym, że w ścisłym sezonie znalezienie cenowego hitu będzie trudniejsze. Pamiętajmy, że najlepsze hotele, kierunki czy atrakcyjne daty wylotu sprzedają się najszybciej – mówi Justyna Węgielewska z biura podróży „Neckermann”. Chorwacja od kilku już lat należy do ścisłej czołówki krajów odwiedzanych przez Polaków. Socjologowie zauważają, że lubimy wyjeżdżać tam, gdzie byli już nasi znajomi – rodzi to kolejny temat do rozmów i wymiany doświadczeń. Liczba osób czekających na atrakcyjne cenowo oferty typu Last Minute z roku na rok maleje, choć nadal ich entuzjastów nie brakuje. Tego typu oferta jest zawsze kusząca, jednak trzeba liczyć się z tym, że w ścisłym sezonie znalezienie cenowego hitu będzie trudniejsze Jak pokazują przeprowadzone przez CBOS badania na koniec 2007 roku, na zagraniczne wojaże w ubiegłym roku zdecydowało się zaledwie 6 procent Polaków. – Wraz ze znajomymi wybieram popularne kierunki, nie szukam emocji, wolę sprawdzone miejsca – deklaruje Łukasz, ekonomista. – W tym roku jadę do Chorwacji, konkretnie do Dubrownika, może na miejscu uda nam się wynająć jacht i kilka dni pożeglować. – Nie można jednoznacznie określić, czy większym zainteresowaniem cieszą się tzw. wycieczki objazdowe, podczas których jest okazja odwiedzić najciekawsze miejsca w danym zakątku, czy też takie, na których klienci chcą po prostu odpocząć, nacieszyć się ciepłem – twierdzi Joanna Adamiak z biura podróży „TUI”. – Początek maja spędziłam we Włoszech – opowiada Anna, redaktorka. – W ciągu 6 dni zdecydowanymi hitami w tym roku są Majorka, Kreta oraz Turcja. Na każdym oferowanym przez nas kierunku można znaleźć wiele ciekawych propozycji na wyjazdy rodzinne. Szczególnie zachwalam słynące z polskich animacji ośrodki Happy Events. WAKACYJNI DORADCY Można jeszcze wybierać wśród wakacyjnych ofert, trzeba jednak pamiętać, że newralgicznych miesięcy, czyli lipca i sierpnia, nie obejmują zwykle promocje. Mimo rosnących cen, a także chimerycznej pogody wciąż lubimy wypoczywać nad Bałtykiem. – Faktycznie, wycieczki na polskie Wybrzeże są popularne, w naszym województwie wynika to też z małej odległości do pokonania. Baza noclegowa jest coraz lepsza, tylko słońca nikt nie może obiecać – twierdz J. Adamiak. A gdzie warto pojechać, jeśli nasz portfel jest zasobniejszy i na miejscu na pewno nie spotkamy rodaków? nia zwiedziliśmy kilka miast. Było cudownie, ale na pewno nie jest to propozycja dla dzieci i osób starszych, bo taka wyprawa jest męcząca. Gdzie zatem wybieramy się najczęściej? – Od kilku lat Grecja jest numerem jeden – mówi J. Adamiak. – To kraj, w którym pogodę mamy zagwarantowaną, a poza tym jest to kolebka europejskości. Tuż za Grecją najchętniej wybieramy Turcję. – Gdybym miał wskazać najbardziej oblegany kierunek byłby to Egipt – mówi M. Piechocki. Popularny jest zwłaszcza Sharm el Sheikh. – Nawet najliczniej odwiedzane kierunki mają swoje miejsca i zakątki, gdzie znajdzie się cisza i spokój – przekonuje J. Węgielewska. – Zdecydowanie spokojniejszymi kierunkami są Korfu, Kos czy Santorini w Hiszpanii. Polecam też mniej znane, aczkolwiek bardzo ciekawe Wyspy Kanaryjskie – Fuerteventure i Lanzarote – oraz w Portugalii – Maderę. Dla rodzin z dziećmi Joanna Adamiak - TUI Polska – Klienci rzadziej wybierają latem kierunki egzotyczne, co w dużej mierze spowodowane jest panującymi tam warunkami klimatycznymi, a także atrakcyjną cenowo ofertą w basenie Morza Śródziemnego – mówi J. Węgielewska. – Powoli kończy się czas Dominikany, tak obleganej na początku wieku – twierdzi M. Piechocki. – Modne są za to Stany Zjednoczone, bo minął już strach związany z wydarzeniami w 2001 roku. No i wciąż nie odkryta pod względem walorów turystycznych pozostaje Norwegia. To kraj, który kojarzy się z emigracją zarobkową, tymczasem jest tam mnóstwo atrakcji i wbrew pogłoskom nie jest tam aż tak drogo. Mnie osobiście marzy się jeszcze Patagonia, czyli kraina geograficzna usytuowana w Chile i Argentynie, ale to raczej dla „łowców przygód”. Justyna Węgielewska - Neckermann Polska Decydując się na podróż poza Europę pamiętać trzeba, że często niezbędne są szczepienia i badania, dlatego taką wyprawę należy planować z odpowiednim wyprzedzeniem. – U nas największym powodzeniem cieszą się w tym roku Malediwy i Seszele – mówi J. Adamiak. – Jestem zdziwiona tym, że na razie małe zainteresowanie wzbudza Republika Południowej Afryki, ale myślę, że będzie się to powoli zmieniać, zwłaszcza że za dwa lata odbędą się tam mistrzostwa świata w piłce nożnej, a to na pewno popchnie naszych kibiców właśnie w tamtym kierunku. Ewela Mieczyesław Piechocki - Oltour 67 REKREACJA Golf przejść się i wygrać W naszym kraju istnieje stereotyp, że golf to sport dla bogatych snobów, zwłaszcza w podeszłym wieku, którzy nie mogą uprawiać innych dyscyplin. – Golf w naszym regionie istnieje już 15 lat, a dalej są problemy z przełamaniem tych poglądów – przyznaje dyrektor klubu golfowego Binowo Park Sławomir Piński. – A przecież jak ktoś do nas przyjdzie pierwszy raz, to dostanie bezpłatnie kij i zapłaci tylko 15 złotych za koszyk piłek. Jest program dla początkujących “play golf ”, w którym dostaje się nie tylko kije i piłki, ale także trenera. Program składa się z pięciu zajęć po dwie godziny i kończy egzaminem na tzw. zieloną kartę, czyli jakby na golfowe prawo jazdy. Koszt tych dziesięciu godzin gry z trenerem i egzaminu wynosi 300 złotych. Oczywiście, trzeba posiąść jakieś podstawy techniki, ale one naprawdę nie są najważniejsze. Czym jest golf? – Dla każdego może być czymś innym: sportem, stylem życia, możliwością obcowania z naturą – wymienia Sławomir Piński. – Runda w golfie trwa około pięciu godzin. Pokonuje się wówczas około 5 kilometrów. Każdy znajdzie wtedy w golfie to, czego szuka: jednych interesują wyniki, innych przespacerowanie się po polu, a jeszcze innych towarzyski charakter rywalizacji. Dla mnie wciąż jest niesamowite, w jaki sposób pole oddziałuje na psychikę. Wystarczy na starcie uderzyć piłkę, przejść 500 metrów i zapomina się o wszystkim. – Możliwość rywalizowania zawodników, którzy posiedli rozmaite umiejętności, to najpiękniejsze w golfie – twierdzi pan Sławek. – Wszystko dzięki handicapom, czyli ktoś na starcie jest uprzywilejowany, jeżeli chodzi o liczbę uderzeń, w stosunku do rywala. Najważniejsza cecha w golfie, potrzebna do osiągania sukcesów? 68 – Ktoś powiedział, że w golfa nie gra się na 80 hektarach, tylko na kilkunastu centymetrach, czyli na odległości pomiędzy jedną a drugą... skronią – mówi dyrektor Parku. – Chodzi o umiejętność koncentracji i odporność psychiczną. A jak należy zachować się na polu golfowym? – Przed wykonaniem uderzenia gracz powinien się upewnić, że nikt nie stoi w pobliżu lub w takim miejscu, by mógł zostać uderzony kijem, piłką lub ka- mieniami, żwirem, patykami i innymi rzeczami, które można przemieścić podczas uderzenia. Nikt nie powinien się poruszać, rozmawiać lub stać w pobliżu piłki, za piłką, lub za dołkiem, gdy gracz ustawia się do uderzenia lub je wykonuje. Żaden gracz nie powinien uderzać piłki, dopóki gracze w grupie poprzedzającej nie znajdą się poza jej zasięgiem. Gdy gracze poszukujący zgubionej piłki zorientują się, że nie zostanie ona szybko znaleziona, powinni przepuścić grupę grającą za nimi. Po zakończeniu rozgrywania danego dołka gracze powinni natychmiast opuścić green. Grupy dwuosobowe powinny mieć pierwszeństwo i być przepuszczane przez grupy trzy- i czteroosobowe z ich własnej inicjatywy. Pojedynczy zawodnik nie ma pierwszeństwa i powinien przepuszczać wszystkie inne grupy. Grupa grająca pełną rundę ma pierwszeństwo i powinna być przepuszczona przez grupy grające mniejszą liczbę dołków. Przed opuszczeniem tzw. bunkra gracz powinien dokładnie wypełnić i wyrównać wszelkie nierówności i ślady przez siebie pozostawione. Na terenie pola golfowego gracz powinien dbać, by wszelka darń przez niego wybita lub ścięta została natychmiast położona na miejsce i przyciśnięta oraz wszelkie ślady na greenie po jego piłce zostały dokładnie naprawione. Kris REKREACJA woda&wiatr Windsurfing może dostarczać wielu niezapomnianych emocji i jednocześnie pozytywnie wpływa na naszą kondycję psychofizyczną Windsurfing, czyli żeglowanie na desce z żaglem napędzanej siłą wiatru, cieszy się w naszym kraju coraz większą popularnością. Moda na aktywne spędzanie wolnego czasu powoduje, że wielu z nas chce inaczej niż na leżaczku lub kocu spędzać czas nad wodą. – Windsurfing może dostarczać wielu niezapomnianych emocji i jednocześnie pozytywnie wpływa na naszą kondycję psychofizyczną – zapewnia Konrad Jamroz z portalu internetowego windsurfing.pl. Windsurfing, czyli połączenie deski z żaglem, zrodził się dzięki grupie entuzjastów pod koniec lat 60. w Kalifornii. Wcale nie jest zarezerwowany wyłącznie dla wąskiej garstki młodych, bogatych, żądnych ekstremalnych emocji ludzi. W obecnych czasach sprzęt windsurfingowy jest szeroko dostępny. Rozwijający się rynek pozwala nabyć własną deskę z żaglem za niekoniecznie wielkie pieniądze. – Coraz bardziej doskonały i przyjazny sprzęt pozwala w bardzo krótkim czasie zapoznać się z tajnikami żeglugi i czerpać frajdę z obcowania z wodą, wiatrem i prędkością – mówi Jamroz. – Windsurfing stał się obecnie sportem rodzinnym, dostępnym dla każdego. Szerokie kadłuby i lekkie żagle pozwalają pływać nawet najmłodszym. Wystarczy niewielki akwen wodny oraz trochę wiatru i już możemy się bawić, żeglując na desce windsurfingowej. A żeglować można naprawdę szybko: obecny rekord prędkości na desce z żaglem wynosi 87 kilometrów na godzinę. Można skakać czy wykonywać dynamiczne i bardzo efektowne 70 ewolucje w powietrzu i na wodzie. Należy podkreślić, że windsurfing należy do bardzo bezpiecznych sportów, w których przy zachowaniu podstawowych zasad bezpieczeństwa możemy być narażeni jedynie na drobne kontuzje. – Musimy pamiętać, że windsurfing to nie tylko deska i żagiel – zauważa Jamroz. – Kompletny sprzęt składa się z wielu elementów. Podstawowy element to deska zaopatrzona na spodzie w statecznik-fin, dzięki któremu utrzymujemy żądany kierunek. Nasz żagiel nie może się obejść bez masztu, na którym jest zawieszony, oraz bomu okalającego żagiel, jako poręcz za pomocą której sterujemy rękoma żaglem. Dlatego przed zakupem koniecznie skorzystajmy z porady doświadczonej osoby, która dobierze odpowiedni do naszych potrzeb i umiejętności sprzęt. Windsurfing jest sportem technicznym, w którym siła nie odgrywa kluczowej roli. Dlatego też kobiety i dzieci uczą się żeglowania na desce równie szybko jak silni mężczyźni. Kupić deskę czy wypożyczać? Takie pytanie zadaje sobie z pewnością wielu z początkujących adeptów windsurfingu. Niestety, nie można na nie odpowiedzieć jednoznacznie. Na decyzję o kupnie deski ma wpływ wiele czynników, nie tylko finansowych. Aby pomóc w podjęciu decyzji poniżej przedstawiamy argumenty za kupnem: jeśli dysponujemy czasem i finansami, własny sprzęt pozwoli maksymalnie wykorzystać każdą chwilę na doskonalenie swoich umiejętności, nowoczesne deski umożliwiają wykorzysta- nie sprzętu przez wszystkich członków rodziny lub znajomych, nowe, uniwersalne, szerokie i stabilne konstrukcje umożliwiają pływanie w różnych warunkach, pozwalając doskonalić swoje umiejętności, również ślizgowe. Szeroki zakres użyteczności pozwala znacznie dłużej cieszyć się zakupioną deską. Argumenty za pożyczaniem: wraz ze wzrostem umiejętności będziemy zmieniać sprzęt. Dzięki wypożyczalniom nie wiążemy się finansowo z dużymi deskami, coraz lepsza dostępność sprzętu w wypożyczalniach daje nam swobodę, szczególnie w transporcie, korzystniejsze rozwiązanie finansowe, gdy nie jesteśmy jeszcze do końca przekonani, że to sport stworzony dla nas, od wypożyczenia sprzętu już bardzo blisko do lekcji w szkole windsurfingowej. Równowartość nowego zestawu to około 142 godziny wypożyczenia zestawu. Alternatywą może być kupno używanego sprzętu. Dodatkowo taki sprzęt może okazać się korzystną inwestycją – na początku nauki sprzęt jest mocno eksploatowany i często narażony na uszkodzenia lub zniszczenia. Nim podejmiemy decyzję, musimy odpowiedzieć sobie na kilka pytań: gdzie i w jakich warunkach będziemy pływać (charakterystyka akwenu i siły wiatru), czego się chcemy nauczyć. Ważna jest również informacja czy kupujemy swój pierwszy sprzęt czy tylko kolejny element. Kris STYL ŻYCIA fajka Leczy smutek, żal, boleść, obstrukcję oraz przeziębienia wszelakie, zwłaszcza piersi i głowy. Dym tytoniowy jest dobry na żołądek, katar i chrypkę, usuwa bóle głowy, płuc i brzucha, zaspokaja głód i pragnienie, umila odpoczynek. Henry Buttes TYTOŃ CZY FAJKA, CO BYŁO PIERWSZE? Palaczy fajki jest obecnie mniej niż cygar, a w polskich trafikach więcej różnych odmian cygar niż dobrych tytoni fajkowych. Fajczarzy cechują marzenia. W głębi duszy, bez względu na lata i osiągnięcia zawodowe, zawsze za czymś tęsknią i do czegoś dążą, Niekoniecznie musi być to cel możliwy do zrealizowania, ale zawsze gdzieś tam ukryty w duszy. Przypomina stale o sobie i stanowi cel marzeń, o którym fajczarz nie zapomina. Często fajczarze lubią być rozpoznawalni w towarzystwie, ale jednocześnie nie są duszą towarzystwa. Ukrywają się za pykaniem z fajki, obserwują otoczenie, oceniają je i tylko z rzadka wygłaszają opinie. Znawcy fajki twierdzą, że to nie człowiek wybiera fajkę, a ona jego. 72 WIELCY, NAMIĘTNI FAJCZARZE W fajce zakochanych było wielu znanych ludzi. Georges Simenon, słynny ze swoich kryminałów, zwykł powtarzać: – Z fajkami nie rozstaję się nigdy, z kobietami – zawsze. współczesnych palili fajkę Lech Wałęsa, Alfred Miodowicz, Bronisław Geremek. Zakochani w fajce byli: Mark Twain, Jarosłav Hasek, Ernest Hemingway, Nikos Kazandzakis (Grek Zorba), Paul Gauguin, Vincent van Gogh, Aleksander Puszkin, Isac Newton, Albert Einstein, Lew Dawidowicz Landau, Immanuel Kant (znany z krytykowania palaczy!) i wielu innych. Ze słynnych Polaków należy wymienić: księcia Adama Kazimierza Czartoryskiego, króla Jana III Sobieskiego, Adama Mickiewicza, Artura Grottgera, wszystkich Kossaków, a także marszałka Józefa Piłsudskiego. Wśród śniadaniem musiał ją zapalić. Ba, miał do tego specjalny namiot. Nie rozstawał się z fajką nawet w czasie bitwy. Jemu to przypisuje się spopularyzowanie wśród wojsk napoleońskich krótkiej fajeczki, którą można było trzymać w zębach, podczas gdy ręce zajęte były uzdą i szablą. Z taką fajką nie rozstawał się jego dobry przyjaciel, marszałek wojsk napoleońskich Jean Lannes, który w bitwie pod Aspern nad Dunajem mimo odniesionych ran nie wypuścił fajki trzymanej w zębach. Książę Józef Poniatowski uchodził za superpalacza fajki. Wstając rano jeszcze przed Często fajczarze lubią być rozpoznawalni w towarzystwie, ale nie są duszą towarzystwa. Ukrywają się za pykaniem z fajki i obserwują otoczenie HISTORIA POLSKIEJ EKSPANSJI Gdy tytoń przywędrował do Polski nazywany był na początku słowem „tiutun” (po latach przeobrażony w „tytoń”), które pochodziło z tureckiego słowa „dym”. Docierał do nas w dużych ilościach właśnie z Turcji. Pierwsi przyswoili go żołnierze, i to oni zwyczaj palenia fajki przenieśli na całą Rzeczpospolitą. Polacy też szybko wyczuli, że turecki tytoń zaprawiony różnymi aromatami jest lepszy od tego z Nowej Ziemi. Zaczęli więc go uprawiać, a liście aromatyzowali na wzór turecki. Historycy do dziś nie są pewni, kiedy tytoń po raz pierwszy zagościł w Najjaśniejszej Rzeczpospolitej. Jedna z wersji mówi, że sułtan turecki Murad III w 1584 r. wśród hojnych darów dla króla Stefana Batorego przesłał również „wonne liście” z „dziwnymi cybuszkami”. Druga, że polski dyplomata w Turcji Paweł Uchański, wojewoda bełzki, przesłał nasiona tytoniu Annie Wazównie, siostrze Zygmunta III, która znana była z zamiłowania do botaniki. Historycy do dziś nie są pewni, kiedy tytoń po raz pierwszy zagościł w Najjaśniejszej Rzeczpospolitej. Jedna z wersji mówi, że sułtan turecki Murad III w 1584 r. wśród hojnych darów dla króla Stefana Batorego przesłał również „wonne liście” z „dziwnymi cybuszkami”. Uprawiany był na wschodnich rubieżach i to w wielu odmianach. Do tureckich dołączyły wkrótce odmiany amerykańskie, znane dziś pod nazwami Kentacky, Virginii, Barley’a. Do tego doszły własne krzyżówki, równie cenione na świecie. Polskie tytonie fajkowe produkowane przed wojną nie ustępowały tym z państw pozostałej Europy, a cieszyły się poważaniem za sprawą subtelnego, wyszukanego aromatu i przede wszystkim smaku. Półmędrkiem go nazwali Król angielski, Jakub I, który w roku 1603 objął tron po Elżbiecie I (nie stroniącej od pykania fajki), uznał palenie za artefakt diabła i postanowił nałóg zwalczać całym swoim królewskim autorytetem. Napisał i wysłał na wszystkie europejskie dwory traktat „Misocapnus”, w którym na tytoniu i palaczach nie pozostawił suchej nitki (Pośród wszystkich grzechów stworzonych na obraz i podobieństwo piekieł, najmilszy piekłu jest tytoń). Traktat trafił też do rąk króla Zygmunta III Wazy (dostrzegającego, że na tytoniu można robić dobre interesy) i polskich jezuitów. W 1618 r. wydali oni „Antimisocapnus” (Hymnus tabaci), napisany ciętym i dowcipnym językiem. Riposta brała w obronę miłośników tytoniu i ośmieszała króla nazywając go krótko „półmędrkiem”. Wkrótce stała się znana w całej Europie. Gwoli ścisłości nie antypatia do Jakuba I była weną twórczą jezuitów. Mieli oni w Ameryce Południowej swoje interesy, a jednym z nich były faktorie, na których uprawiano tytoń eksportowany do Europy. Król angielski bezradny wobec ośmieszającego go traktatu nic nie mógł zrobić w całej Europie, ale w Anglii już tak. Podwyższył do horrendalnych rozmiarów cło (z 2 pensów do 6 szylingów i 10 pensów za funt) na sprowadzany przez Anglików tytoń na wyspy. Kupcy brytyjscy przestali go wozić, a angielskie faktorie w Ameryce stanęły na progu bankructwa. Lukę wykorzystali szybko prócz Hiszpanów i Portugalczyków również polscy jezuici wychodząc z założenia, że Jakub I nie jest ich królem, a cło dotyczy tylko poddanych angielskiego monarchy. I dalej tytoń z Ameryki importowali, zarabiając na tym fortunę. Pewną odmianą tego zdarzenia stało się odwrócenie ról po latach, już w czasach współczesnych. Polscy parlamentarzyści ślepo zapatrzeni w Unię Europejską wprowadzili zakazu palenia w gmachu sejmu. Brytyjscy zaś już od 1964 roku przyznają tytuł “Pipeman of tlie jear” (fajczarza roku) najwybitniejszym przedstawicielom parlamentu. W 1965 roku jako pierwszy uzyskał go lord sir Harold Wilson, który w 11 lat później zdobył kolejny, “Pipeman of tlie decade”, czyli fajczarza dziesięciolecia. Ilekroć pojawiał się w Izbie Lordów, to z nieodłączną fajeczką w zębach. SKĄD POCHODZI TYTOŃ Tytoń przywędrował do starej Europy po odkryciu Ameryki. Pierwsi żeglarze zwrócili uwagę, że tubylcy z różnych okazji wkładali do ust jakieś lulki, upychali weń zielsko, a później podpaliwszy je, wypuszczali nosem dym. Pytani, co to, otrzymywali odpowiedź: TA - BA - KA. Liście, wraz z innymi zdobyczami, przywieziono do Hiszpanii pod tą właśnie nazwą. Nową nadał jej dopiero w XVII wieku Szwed Carl von Linné, który w dziele „Systema naturae” użył nazwy Nicotiana. Polacy najczęściej stosowali pojęcie tabacum, titiun, czasami też bakun, Rosjanie wymyślili machorkę, a botanicy pogodzili wszystkich nazwą Nicotiana tabacum L. z rodziny Solanaceae. Do dziś nie wiadomo, gdzie leży praojczyzna tytoniu. Powszechnie mniema się, że w Ameryce, ale część znawców lokalizuje ją w Azji, stąd jako towar luksusowy trafiał też do starożytnego Egiptu. Francuscy badacze w 1984 r. po rozkrojeniu żołądka Ramzesa II (120 - 134 p.n.e.) znaleźli w nim liście tytoniu zmieszane z żywicą. Był też w użytku w Chinach, gdzie namiętnie go palono. Stąd współczesne i błędne mniemanie, że Europejczyków palić nauczyli Chińczycy. KOCHAM CIĘ BRACIE ASTAMI Fajka ma historię jeszcze dłuższą od tytoniu, jako że przed nim palono w niej różne specyfiki. W Indiach do cybuchów trafiały konopie palone dla przyjemności i uzyskania wizji, a także podbiał pospolity, który miał służyć zdrowiu. O fajkach wspomina też Herodot w „Dziejach” pisząc o instrumentach do palenia znad Amu Darii, których używali Massagetowie, pogromcy Cyrusa. Dziś zagłębiem polskiej fajki jest Przemyśl. Wiele wyrobów trafia na Zachód. Producenci narzekają, że od wielu lat polityka walki z nałogiem palenia zabija tę unikalną wytwórczość. Przypominają, że stan wojenny skutecznie wyeliminował z produkcji polskie tytonie poprzez nastawienie się na ilość kosztem jakości. Podają też przykład Niemców, którzy walcząc z nałogiem, podnieśli ceny papierosów obniżając ceny tytoni fajkowych. I przyniosło to pozytywne rezultaty. U nas jednakowo traktuje się w akcyzie papierosy i tytoń fajkowy, mimo że poprzez zupełnie inną technologię produkcji pozbawiony jest wielu szkodliwych substancji charakterystycznych dla tytoniu papierosowego. W Europie wiele stuleci prym wodziła fajka wykonana z gliny. Gdy się zużyła, po prostu ją wyrzucano. Dopiero fajki z drewna i pianki morskiej przetrwały, jako cenne eksponaty W Europie wiele stuleci prym wodziła fajka wykonana z gliny. Gdy się zużyła, po prostu ją wyrzucano. Dopiero fajki z drewna i pianki morskiej przetrwały, jako cenne eksponaty. Cybuchy z gliny znajdywane są obecnie na śmietniskach, w których tak lubują grzebać archeolodzy. Przykładem ta, wykopana na Skarpie Wiślanej wraz z innymi osobliwościami, datowana na osiemnasty wiek, na której widniał napis „Kocham cię bracie Astami”. Pochodziła prawdopodobnie z manufaktury zborowskiej, założonej w 1753 roku, która konkurując z holenderskimi wytwórniami wypuszczała na rynek w szczytowym okresie około 800 tysięcy fajek rocznie. A fajczarze? Pozostając w mniejszości sprowadzają często tytoń z innych krajów (Czech, Bułgarii, Turcji i Egiptu), na czym zarabia jak zwykle ktoś inny, a nie polski budżet. mark FOTORELACJA ZNAKOMITA ZABAWA PODCZAS MAJÓWKI BUDOWLANEJ Wszystkim Państwu serdecznie dziękujemy za wspólną zabawę podczas tegorocznej Majówki Budo-wlanej, która odbyła się w minioną sobotę (17 maja br.) na torze kolarskim w Szczecinie. W ciągu całego dnia odwiedziło nas ponad 4 tysiące gości, którzy spędzili miło czas dzięki wyśmienitemu cateringowi oraz konkursom z atrakcyjnymi nagrodami. Zapraszamy do odwiedzenia GALERII na stronie www.izba.info gdzie znajduje się fotorelacja z imprezy. Główni organizatorzy Majówki Budowlanej 2008r. Stoją od lewej: Jan Konwiński (Ciroko), Edward Osina (Calbud), Krzysztof Nowak (wiceprezydent miasta Szczecina), Arkadiusz Żuberecki (Agroma-bud), Roman Rogoziński (Stettak), oraz przewodniczący Komisji Budownictwa Wojciech Ciuruś (Ciroko) 78 fot. Paweł Chmielewski FOTORELACJA Izbowy Piknik Golfowy 10 maja br. na polach golfowych w Binowie odbył się Piknik Golfowy przedsiębiorców zrzeszonych w Izbie. Dzięki pięknej pogodzie zjawiło się bardzo liczne przedsiębiorców wraz z rodzinami. Zacięte turnieje, niespodzianki dla najmłodszych oraz wyśmienity catering zagwarantowały zebranym wspaniałą zabawę. Wyniki turnieju na małym polu: 1. Magdalena Korzeniewska 2. Ryszard Staniak 3. Magdalena Paczólska TURNIEJ O PUCHAR PREZESA PÓŁNOCNEJ IZBY GOSPODARCZEJ Kategoria kobiet: 1. Gajczyk - Góra Teresa 2. Jacyna -Witt Małgorzata 3. Górska Elżbieta Kategoria mężczyzn: 1. Skrobacki Krzysztof 2. Wardyn Mateusz 3. Grygo Maciej Najlepsi wśród członków Izby: 1. Safanów Jerzy 2. Korniak Artur 3. Witt Marek Zwycięzcom serdecznie gratulujemy. 80 OGRÓD Światowe ogrody C w Szczecinie... zy to możliwe? Jak najbardziej. Wystawa Flower Show w Chelsea/ Londyn jak co roku (19-25 maja 2008 r.) prezentowała najnowocześniejsze trendy i kierunki w aranżowaniu ogrodów. Zachwycona tym, co zobaczyłam, z całą odpowiedzialnością stwierdzam, że wiele lub nawet bardzo wiele realizacji zrodzonych z londyńskich inspiracji, z powodzeniem przyjmie się na naszym polskim czy szczecińskim rynku. Wszak odważne budowle z nowoczesnym wnętrzem wymagają odpowiedniej oprawy – właśnie tak świeżych, jak te prezentowane na wystawie. Ponadto świadomość właścicieli ogrodów rozwinęła się w dobrym kierunku i pozwala na szaleństwa poprzez stosowanie nowatorskich, zielonych pomysłów. Każdy z prezentowanych na wystawie ogrodów był inny na swój sposób, z odmienną ideologią i historią założenia. Wspólnym mianownikiem wielu z nich było podporządkowanie natury człowiekowi, stosowanie dość dużych kontrastów, elementów wodnych i form geometrycznych. Używano wszelkiej roślinności: drzew i krzewów, strzyżonych i o formach naturalnych, roślin wieloletnich, bylin, pnączy i roślin sezonowych. Bardzo przemyślana mała architektura zbudowana była z wszelkiego rodzaju materiału: kamienia, betonu, szkła, drewna, metali i tworzyw sztucznych. Ogrody prezentowały się imponująco, zachwycały swą wielobarwnością pomysłów i inspiracji. Jeden z nich był zainspirowany łapką na muchy, inny stworzony dla kolekcjonera malarstwa, a następny skomponowany z miłości do George’a Harrisona i muzyki The Beatles. A to tylko minimum słów o niektórych z nich. Aby zwiedzić i zobaczyć więcej, zapraszam na przygotowany dla Państwa cykl reportażu o nowoczesnych ogrodach w Chelsea, złożonych z opisów, zdjęć i filmików, które zamieszczono na łamach portalu: www.ArchitekturaKrajobrazu.info Agnieszka Krusikiewicz - architekt, architekt krajobrazu www.ogrodnicy.pl 82 Dodge Journey uzyska najwyższą ocenę - 5 gwiazdek - w teście zderzeniowym czołowym i bocznym przeprowadzonym przez amerykańską rządową Agencję ds. Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego (NHTSA). NOWY SAMOCHÓD DODGE JOURNEY. NA KAŻDĄ JAZDĘ Dodge Journey to kilka samochodów w jednym. Łączy w sobie przestrzeń i funkcjonalność minivana, zużycie paliwa samochodu kompaktowego, właściwoci jezdne limuzyny i stylistykę SUV-a. Ten crossover stworzono z myślą o Tobie - abyś mógł go wykorzystać w każdej sytuacji. A do tego 5 gwiazdek w teście zderzeniowym amerykańskiego NHTSA mówi samo za siebie. Cena samochodu Dodge Journey 2,0 CRD - od 92 000 zł z VAT. Zużycie paliwa w cyklu mieszanym: od 6,5 l/100 km (1999/100/EC), emisja CO2: od 171 g/km. Holda Sp. z o.o., Autoryzowany Dealer Chrysler, Jeep® i Dodge ul. Gdańska 7, 70-660 Szczecin www.holda.dodge.pl tel. 0 (91) 483 82 00 Zalecamy produkty