Siostry salezjanki w Angoli - Salezjański Ośrodek Misyjny
Transkrypt
Siostry salezjanki w Angoli - Salezjański Ośrodek Misyjny
ISSN 1642 – 9672 Pismo do Przyjaciół i Sympatyków Misji Misje S alezjańskie 5/2012 (150) wrzesień – październik Siostry salezjanki w Angoli str. 6 – 11 Spis treści Misje S alezjańskie Salezjański Ośrodek Misyjny ul. Korowodu 20 02-829 Warszawa tel.: 22 644-86-78 fax: 22 644-86-79 [email protected] [email protected] [email protected] www.misje.salezjanie.pl Konto złotówkowe: PKO BP O/XVI Warszawa 50 1020 1169 0000 8702 0009 6032 Konto w euro: PKO BP O/XVI Warszawa PL69 1020 1169 0000 8502 0018 8714 swift code: BPKOPLPW Konto w USD: PKO BP O/XVI Warszawa PL53 1020 1169 0000 8602 0089 7926 swift code: BPKOPLPW Redaktor naczelny: Ks. Roman Wortolec SDB Zastępca redaktora naczelnego: S. Grażyna Sikora CMW Redaktor techniczny: Krzysztof Karpiński Współpracują: S. Ewa Siuda CMW Renata Piotrowska Izabela Paszke Redakcja zastrzega sobie prawo dokonywania zmian w nadesłanych tekstach Misje Salezjańskie 2 W tym numerze: 3 Słowo Dyrektora Ośrodka Misyjnego Ks. Roman Wortolec SDB 4-5 List Przełożonego Generalnego Nowy model misji i misjonarza Ks. Pascual Chavez SDB 6-11 Prosto z misji Angola potrzebuje wielu misjonarzy S. Grażyna Sikora CMW 12-13 Korespondencja Patagonia: s. Beata Bienias CMW Kenia: s. Katarzyna Urbańska CMW 14-15 Adopcja na odległość To wszystko dzięki Wam Ks. Piotr Dąbrowski SDB 16-19 Międzynarodowy Wolontariat Don Bosco Na drodze do nieba Marta Stępień MWDB 20-22 Wydarzenie X. Spotkanie misjonarzy salezjańskich S. Grażyna Sikora CMW 23-25 Projekty misyjne 26-29 Wspomnienie Odszedł ks. Zygmunt Labun – Zyga Ks. Józef Czerwiński SDB 30-31 Ogłoszenia Słowo Dyrektora Ośrodka Misyjnego JAK KRUCHE JEST ŻYCIE CZŁOWIEKA Drodzy Przyjaciele i Sympatycy misji salezjańskich! Zakończyliśmy okres wakacji. Z nowym zapałem podejmujemy zadania, które Opatrzność Boża przed nami stawia. Minione tygodnie były dniami zasłużonego wypoczynku także dla naszych drogich misjonarzy i misjonarek. Wierzymy, że po zregenerowaniu sił, powrócą z nowym zapałem do swoich obowiązków. Wakacje to też czas wyjazdów i powrotów naszych misjonarzy świeckich, tj. wolontariuszy. Tym, którzy wrócili z misji dziękuję za całoroczną owocną pracę. Nowym życzę, aby byli dobrymi samarytanami tam, gdzie Pan ich posłał. Miesiąc październik, obok modlitwy różańcowej, poświęcony jest w sposób szczególny misjom. Jak co roku będziemy obchodzili Tydzień Misyjny. Pamiętajmy o naszych misjonarzach i misjonarkach. W obecnym numerze czasopisma wysyłamy „listopadowy” załącznik wypominkowy. Zbawienną rzeczą jest modlić się za zmarłych. Jest wprawdzie dopiero początek września, ale kolejny numer ukaże się już z początkiem listopada. Ostatnia tragiczna śmierć naszego misjonarza, ks. Zygmunta Labuna z Zambii, przekonuje nas ponownie o tym, jak bardzo kruche jest życie człowieka. Nasz misjonarz zginął w wypadku samochodowym wraz ze swoim bratem i bratową. Krótką notę o ks. Zygmuncie napisał ks. Józef Czerwiński, były prowincjał z Zambii, który obecnie będzie pracował w Malawi. Ta śmierć szczególnie nas dotknęła. Dla mnie osobiście ks. Zygmunt był kolegą, z którym rozpoczynałem drogę zakonną. Kroczyliśmy nią razem przez 3 lata, potem on wyjechał na misje. Patrząc na to co się stało, możemy przytoczyć słowa z księgi proroka Izajasza: Jak tkacz zwinąłem me życie, a Pan jego nić przeciął (Iz 38,12). Niech Bóg da ks. Zygmuntowi oraz jego bratu i bratowej nagrodę życia wiecznego. Także w lipcu zmarła śp. Joanna Sikora, mama s. Grażyny Sikory, która od lat pracuje w Salezjańskim Ośrodku Misyjnym. Te dwa odejścia, o których wspominam, przypominają nam prawdę, że potrzeba modlić się za zmarłych. W każdej rodzinie są osoby, które nas uprzedziły w drodze do wieczności i potrzebują naszej modlitwy. Przysyłajcie zatem do nas swoje wypominki, wpisując w nich Waszych drogich zmarłych. W kaplicy Ośrodka codziennie (przez cały listopad) jeden z kapłanów będzie odprawiał Mszę św. w intencji polecanych zmarłych i codziennie będziemy modlili się za nich modlitwą różańcową o godz. 18.00. Niech dobry Bóg przyjmie naszych zmarłych do chwały Nieba. Pozdrawiam Was, drodzy Sympatycy naszego dzieła misyjnego i oddaję Was pod opiekę Maryi Wspomożycielki Wiernych, Pani Różańcowej. 3 Misje Salezjańskie NOWY MODEL MISJI I MISJONARZA Misje Salezjańskie 4 ZNAĆ KSIĘDZA BOSKO List Przełożonego Generalnego Prezydent USA Barack Obama, podczas wizyty w Brazylii (19 i 20 marca 2011), mającej na celu rozwijanie politycznych i handlowych stosunków między obu krajami, przemawiając do biznesmenów przypomniał sen ks. Bosko dotyczący miasta Brasilia: „Brasilia jest młodym miastem, ma tylko 51 lat, ale jej początek sięga ubiegłego wieku; w 1883 roku ks. Bosko miał wizję, że pewnego dnia stolica wielkiego narodu będzie zbudowana między 15 i 20 równoleżnikiem i będzie ona wzorem przyszłości, gwarantując wiele możliwości każdemu obywatelowi Brazylii”. Mały globus Jednym z najbardziej poruszających przedmiotów w pokoikach ks. Bosko jest mały globus. Nie widać na nim prawie granic między państwami i świat jest jakby dziwnie stopiony w jedną solidarną rzeczywistość. Ileż razy cieszył oczy ks. Bosko? Czy można zobaczyć na nim świat widziany oczami samego Boga? Ludzkość, która marzy, bez granic, bez barier. „Często młody Michał Rua słyszał: «Och, gdybym miał dwunastu księży do dyspozycji, ileż dobra można by zrobić! Chciałbym wysłać ich do głoszenia prawd naszej świętej religii nie tylko w kościołach, ale i na ulicach!» I rzucając czasem spojrzenie na mapę powtarzał, że wiele regionów nadal leży w cieniu śmierci i wyrażał gorące pragnienie zaniesienia któregoś dnia światła Ewangelii w miejsca, gdzie nie dotarli jeszcze żadni misjonarze” (Memorie Biografiche III, 546). Ten zapał apostolski zaczerpnął w szkole Cafasso, który pobudził ks. Bosko do oddania się całkowicie na rzecz świata młodzieży biednej i opuszczonej, co będzie podstawą decyzji otwarcia się Rodziny Salezjańskiej na misje ad gentes. List Przełożonego Generalnego W latach Konwiktu, pod wpływem literatury misyjnej, ks. Bosko pragnął przyłączyć się do Oblatów Maryi ze względu na misje wśród Indian Ameryki Północnej. Od 1848 roku był zapalonym czytelnikiem Roczników Rozkrzewiania Wiary. Jednak decydujący wpływ na przyspieszenie ekspansji misyjnej młodego Zgromadzenia był Sobór Watykański I (1869/70): wielu biskupów Ameryki, Afryki i Azji skorzystało z przyjazdu do Rzymu, by zwerbować księży i siostry; weszli w kontakt z ks. Bosko, odwiedzili Valdocco i przedstawili propozycje fundacji. Dla ks. Bosko był to znak woli Bożej. W tym kontekście miał miejsce pierwszy sen misyjny. „Zdawało mi się, że jestem na dzikiej i zupełnie nieznanej mi ziemi. Wokoło ciągnęła się jakaś nieuprawna równina, na której nie było ani pagórków, ani gór. Jednak w oddali widniały poszarpane szczyty. Tymczasem zobaczyłem kolejny zastęp misjonarzy, zbliżających się do dzikusów z radosnymi obliczami; poprzedzała ich rzesza młodych ludzi. Drżałem na myśl: – Idą na pewną śmierć. I podszedłem do nich: byli to klerycy i księża. Przyjrzałem się im uważnie i rozpoznałem w nich naszych salezjanów. Pierwszych znałem, a chociaż wielu innych, którzy szli za nimi, nie mogłem rozpoznać, spostrzegłem, że i oni byli salezjańskimi misjonarzami – naszymi misjonarzami”. Na czele wielkiej armii Spośród różnych propozycji konkretnością przebijała Argentyna: tam kieruje się tysiące imigrantów i jego misjonarze nie byliby samotni; tam było społeczeństwo obywatelskie gotowe wspierać dzieło; i tam też byli „dzicy” z jego snów. Listy i informacje ks. Cagliero i innych odnośnie Patagonii radykalnie zmieniły romantyczną wizję ks. Bosko, zawsze gotowego dostosować się do sytuacji i głosu Pana. Zmienił strategię: zakładać dzieła jak to na Valdocco (szkoły, parafie i ora- toria), będące miejscem formacji dla rozprzestrzeniania się na nowe kraje Ameryki Łacińskiej i stamtąd jechać na misje do tubylców. Tak więc tradycyjny model misji został odnowiony poprzez elementy charyzmatu oratoryjnego, co nadało wielką wagę edukacji i trosce o młodzież. Zmieniły się też aspekty organizacyjne: misjonarze salezjańscy nie byli tylko świadkami i apostołami, którzy opuścili wszystko, aby głosić Ewangelię; oni, podobnie jak wierzchołek góry lodowej, jak czoło wielkiej armii, uosabiali całą Rodzinę Salezjańską, która wspierała ich duchowo i materialnie i dzieliła ich radości i smutki, ich sukcesy i trudności. Listy misjonarzy publikowane w Bollettino opisywały każdy szczegół, każdy projekt, każde osiągnięcie, każdy sukces, każdy ból, każdą trudność. Wszyscy mogli poznać i uczestniczyć w ich trudach apostolskich, cieszyć się, czuć dumę, cierpieć z nimi, wspierać ich modlitwą, pomagać materialnie. A i misjonarze, którzy czuli się częścią wielkiej Rodziny ks. Bosko, doceniani, wspierani, zachęcani i kochani, byli w stanie skutecznie zaszczepiać charyzmat salezjański w każdej części świata. Ks. Pascual Chavez SDB 5 Misje Salezjańskie Prosto z misji ANGOLA POTRZEBUJE WIELU MISJONARZY Angola – 20-milionowy kraj w południowo-zachodniej Afryce, 4-krotnie większy niż Polska, 2/3 ludności żyje poniżej granicy ubóstwa. Średnia długość życia 46 lat. 1/3 dorosłych to analfabeci, tylko co czwarte dziecko kończy szkołę podstawową. Większa część ludności nie ma dostępu do usług medycznych. Podczas prawie 30-letniej wojny domowej, zakończonej w kwietniu 2002 r., w Angoli zginęło 1,5 mln ludzi. Najkrócej – to kraj ogromnych kontrastów społecznych. Od niedawna pracuje tam polska salezjanka, s. Maria Domalewska. S. Grażyna Sikora: Można powiedzieć, że stawia Siostra pierwsze kroki misyjne w Angoli, ale jest przecież Siostra już doświadczoną misjonarką. S. Maria Domalewska: Pracę misyjną rozpoczęłam razem z grupą sióstr pionierek, które otwierały naszą pierwszą placówkę w Zambii w 1984 r. Moim głównym apostolstwem była praca z chorymi, najpierw w szpitalu państwowym a potem w zależności od placówki w ośrodkach zdrowia i w hospicjum dla chorych na AIDS. Uczestniczyłam też w różnych projektach wychowawczych a także formacyjnych naszych pierwszych sióstr Zambijek oraz w projekcie alfabetyzacji w „Community Schools”. Byłam też dwa lata w Etiopii, gdzie powierzono mi odpowiedzial- Misje Salezjańskie 6 ność za ośrodek zdrowia. A przed przyjazdem do Angoli pracowałam rok w Republice Południowej Afryki, gdzie pomagałam w centrum alfabetyzacji, zajmując się zdrowiem dzieci. Od listopada 2011 r. jest Siostra w Angoli. Dlaczego właśnie w tym kraju? Po 27 latach pracy misyjnej moje „baterie” potrzebowały naładowania pod każdym względem. Trochę zdrowie zaszwankowało, byłam bardzo zmęczona i fizycznie i psychicznie, potrzebowałam nowych sił i nowego spojrzenia na styl pracy misyjnej. Potrzebowałam też odejścia na jakiś czas z pola aktywnej działalności. Poprosiłam Matkę Generalną o rok przerwy, odpoczynku i odnowy, Prosto z misji myślałam nawet o powrocie do Polski. Po kilku miesiącach pobytu w Rzymie, gdzie uczestniczyłam w kursie dla misjonarzy i kursie formacji permanentnej nabyłam przekonania, że powinnam wracać do Afryki. I wtedy Matka Generalna poprosiła mnie o udanie się do Angoli, która w krótkim czasie, z powodu nagłej choroby i śmierci, straciła dwie misjonarki. Odpowiedziałam TAK, nie bez obaw i lęków, czy podołam nowym wymaganiom i czy dam radę się przestawić. I jestem w Angoli. Jakie były Siostry pierwsze wrażenia po przyjeździe do Angoli? Przyjechałam tu 23 listopada 2011 r. Byłam miesiąc w domu inspektorialnym w Luandzie. Samo miasto przeraziło mnie. Wiele pozostałości po wojnie domowej, która trwała niemal 30 lat, wiele ruder, wraki różnych pojazdów, kupy śmieci na poboczach ulic, mnóstwo samochodów i motocykli, że trudno gdziekolwiek się dostać w godzinach szczytu, wielki ruch na ulicy… Dopiero jak wyjechałam ze stolicy mogłam zobaczyć jak piękny jest ten kraj; góry, ocean, wspaniała roślinność i owoce, których dotychczas nie znałam... Proszę nam powiedzieć parę słów o swojej obecnej misji. Angola jest Wizytatorią, mamy tu 6 placówek, głównym naszym apostolstwem jest praca wychowawcza w szkołach. Calulo to dawna misja Ojców Ducha Św., należy do diecezji Sumbi. Są tu dwa domy zakonne: nasz – sióstr salezjanek oraz salezjanów. Jest przedszkole, szkoła podstawowa, średnia i kursy wieczorowe. Wszędzie i cały czas pełno dzieci i młodzieży, bo budynki szkolne są używane przez dwie grupy a niektóre nawet przez trzy. Ostatnie grupy kończą lekcje ok. godz. 21.00. W soboty prowadzimy katechezę, bo w szkole z reguły nie ma lekcji religii. We wspólnocie jest nas 4: dwie Brazylijki, Włoszka i ja. Jedna siostra jest dyrektorką szkoły podstawowej, druga przedszkola, a trzecia jest ekonomką. Mamy też mini-internat dla 12 dziewcząt z odległych wiosek. Salezjanów jest tu 3: jeden jest dyrektorem szkoły średniej i proboszczem, drugi objeżdża codziennie liczne kaplice a kleryk zajmuje się duszpasterstwem młodzieżowym i katechizacją oraz oratorium niedzielnym. 7 Misje Salezjańskie Prosto z misji Jakie są Siostry zadania i jak Siostra się czuje w nowym kraju? Jestem odpowiedzialna za szkołę misyjną w Qitila, oddaloną ok. 20 km od głównej misji. Szkoła liczy 130 uczniów od 1 do 5 klasy, jest też jedna klasa alfabetyzacji. Dojeżdżam tam codziennie z 6 nauczycielami, lekcje odbywają się do południa. Odwiedzam też chorych w szpitalu, zwłaszcza w niedziele. W soboty uczestniczę w spotkaniu Legionu Maryi. Czuję się tu dobrze. Oczywiście muszę pokonać wiele trudności i podjąć wiele wyzwań z powodu nowego języka i kultury. Jestem bardzo zadowolona z tej zmiany, pozwoliła mi ona na odnowę mojego pierwotnego zapału misyjnego. Wszystko co tu robimy jest dla dzieci i młodzieży ubogiej. I to jest piękne, choć czasem tęsknię za starym i znanym. Czym różni się praca sióstr w Zambii i w Angoli? Wielkiej różnicy nie ma, z tym tylko, że edukacja w Angoli jest jeszcze w stanie „wyjątkowym”. To dopiero 10 lat po wojnie domowej. Przedtem, prawie przez 30 lat, nie było regularnych szkół, więc teraz wszyscy chodzą do szkoły. W klasie jest wielka mieszanka co do wieku i co do stanu; młodzi po 18, 20 roku życia są dopiero w 7 czy 8 klasie razem z 14-latkami, na przerwach młode matki wychodzą karmić swoje dzieci, sami nauczyciele się dokształcają – kończą szkołę średnią. Praca w szkolnictwie jest tu o wiele trudniejsza, potrzeba cierpliwości i zrozumienia, aby zaakceptować niektóre zachowania czy działania. W Zambii szkolnictwo jest o wiele lepiej zorganizowanie, nauczyciele mają dyplomy, są po uni- „ Wszystko co tu robimy jest dla dzieci i młodzieży ubogiej. I to jest piękne... Misje Salezjańskie 8 Prosto z misji Jak wygląda sytuacja i życie przeciętnej rodziny w Angoli? Rodziny z małymi wyjątkami są wielodzietne: 6, 7 i więcej dzieci. Popularna jest wielożenność. Nie zawsze jest to oficjalne zjawisko, ale bardzo często jeden mężczyzna ma oprócz żony jeszcze inną albo inne kobiety i wiele dzieci. Sprzyja to ubóstwu i zaniedbywaniu dzieci, rodziny, zaniedbywaniu opieki zdrowotnej i edukacji. Ludzie mieszkają bardzo ubogo i prymitywnie. Mają jedną albo dwie izby sklecone z glinianych cegieł, bez podłóg, sufitów i mebli. Gotują w osobnej „chatce”, która jest kuchnią, na węglu drzewnym albo na drzewie i trzech kamieniach. W miasteczkach, jeśli ludzie mają pracę, jest nieco lepiej: mają domki z pustaków, pokryte blachą, z wycementowaną podłogą, czasem jest też telewizor, radio, kuchenka gazowa lub elektryczna i generator. wersytecie. A tu często uczą uczniowie klas 10-tych czy 11-tych po krótkim przeszkoleniu. Do południa są nauczycielami a popołudniu czy wieczorem sami chodzą do szkoły. Często chodzi im tylko o zapłatę. O zacięciu nauczycielskim czy powołaniu wychowawczym trudno tu mówić. Taka sytuacja nie pozwala na wysoki poziom nauczania. Jeszcze gorzej jest w wioskach rozrzuconych po górach i dolinach. Wiele dzieci i młodzieży nie ma szans na normalną naukę, może jedynie skończyć 4-klasową szkółkę albo kurs alfabetyzacji. W takiej sytuacji dziewczęta wcześnie stają się matkami i dopiero jak mają już dzieci szukają okazji, by się uczyć. Często rodzina ułatwia takie szybkie ożenki, aby pozbyć się dziewczyny z domu, a potem… dziecko na plecach i tornister pod pachą. Słyszy się, że jednym z problemów Angoli jest posądzanie o czary nawet niemowląt. Jestem zbyt krótko, aby wiele mówić na ten temat, ale zauważam ten problem. Bardzo często dzieci są ofiarami posądzeń o czary. Są oskarżane o spowodowanie śmierci ojca, matki czy wujka, są wtedy bardzo źle traktowane, męczone, głodzone, a nawet składane w ofierze. Z tego powodu dużo zwłaszcza chłopców ucieka z domu na ulicę. Słyszałam o kilku domach opieki dla dzieci oskarżonych o czary. Jeden z emerytowanych biskupów ma w swojej rezydencji ok. 30 takich dzieci pod swoją opieką. Obowiązuje zasada, że dziecko nie powinno wchodzić w sekrety życia dorosłych. Wystarczy czasem, że zada jakieś zbyt mądre jak na dziecko pytanie, żeby 9 Misje Salezjańskie Prosto z misji go podejrzewać o czary, gdy w rodzinie czy w sąsiedztwie zdarzy się jakieś nieszczęście. W 2002 r. zakończyła się w Angoli trwająca prawie 30 lat wojna domowa. Na ile jej skutki są dziś widoczne w kraju i obecne w mentalności Angolijczyków? Och, skutki są bardzo głębokie i pozostawiły wiele zranień i konfliktów, które pozostaną jeszcze bardzo długo. Nie jestem psychologiem, ale proszę sobie wyobrazić, ile przez 30 lat nowych ludzi się poczęło i narodziło w strachu o jutro i bezpieczeństwo, ile jest ofiar gwałtów, mordów i patrzenia na śmierć bliskich. Myślę, że całe to pokolenie musi przeminąć, aby mentalność zaczęła się głębiej zmieniać. Na ulicach można spotkać wielu ludzi obłąkanych, nikt się nimi nie zajmuje, stąd częsta ucieczka do starych wierzeń i czarów. „ W kraju jest bardzo wiele potrzeb i wyzwań na które rząd nie jest w stanie odpowiedzieć, dlatego zaprasza Kościół do współpracy. Misje Salezjańskie 10 Kościół w Angoli jest najstarszy w Afryce. Dzisiaj należy do niego 55% mieszkańców. Jak to się przekłada na życie codzienne? W misjach katolickich, gdzie misjonarze pracują i byli tu w czasie wojny, kościoły są pełne, liturgia bardzo żywa, organizowana przez świeckich. W miastach świeccy odmawiają rano brewiarz razem z kapłanem i wspólnotami zakonnymi przed Mszą św. Ale w życiu różnie bywa. Uderza brak prawdomówności, częste kradzieże, wielożenność. Misjonarzy w Angoli wciąż jest za mało, stąd działalność Kościoła w znacznym stopniu opiera się na świeckich. Jakie zadania pełnią świeccy w Kościele w Angoli? Są katechetami i szafarzami Eucharystii, prowadzą zgromadzenia modlitewne i nauczają życia według zasad Dekalogu, wyjeżdżają do kaplic, katechizują, przygotowują do sakramentów św., w soboty i niedziele przewodniczą modlitwom, po Mszy św. w niedziele roznoszą Eucharystię do chorych i starszych. Prosto z misji Angola od siedmiu lat buduje pokój, ale nie jest tajemnicą, że krajem rządzą komuniści. Czy działania rządu wspierają czy ograniczają działalność Kościoła? Wspierają w tym sensie, że obdarzają zaufaniem i chcą, aby Kościół jak najwięcej „pracował” charytatywnie i na rzecz edukacji oraz opieki zdrowotnej. W kraju jest bardzo wiele potrzeb i wyzwań na które rząd nie jest w stanie odpowiedzieć, dlatego zaprasza Kościół do współpracy. Czy jako salezjanki macie powołania tubylcze? Na 29 lat pracy w Angoli nie mamy zbyt wiele powołań. Mamy 11 sióstr tubylczych, połowa z nich jeszcze się uczy, mamy 1 nowicjuszkę i 1 postulantkę. Jest wiele młodych dziewcząt zainteresowanych naszym życiem, ale są dopiero w 7, 9 czy 11 klasie. Ile z nich wytrwa w swoim pragnieniu życia zakonnego to czas pokaże. Kościół w Angoli potrzebuje jeszcze wielu misjonarzy. I potrzeba wiele cierpliwości z naszej strony oraz solidnej pracy, bez oczekiwania na wielkie rezultaty. Musimy siać, nie myśląc, kto i kiedy będzie zbierał żniwo. Proszę o modlitwę, abyśmy były wierne charyzmatowi wychowawczemu ks. Bosko i M. Mazzarello, abyśmy umiały odczytać jak dziś mamy pracować na rzecz dzieci i młodzieży oraz aby Pan posłał więcej robotników na to trudne Boże żniwo. Wywiad przeprowadziła s. Grażyna Sikora CMW 11 Misje Salezjańskie Korespondencja KORESPONDENCJA Z PATAGONII S. Beata Bienias CMW Przyjmijcie bardzo serdeczne pozdrowienia z końca świata – z południowej części globu, z Argentyny. Wreszcie zabieram się do napisania kilku słów z dalekiej Patagonii – „ziemi snów ks. Bosko”, tak przynajmniej jest ona nazywana tu, w środowisku salezjańskim. Minęły już 3 miesiące od mojego przyjazdu tutaj i mogłam troszkę poznać tę niełatwą rzeczywistość argentyńskiej ziemi. Na samym początku mojego pobytu w Ameryce Południowej otrzymałam dar w postaci możliwości uczestniczenia w Projekcie Duchowości Misyjnej. Był to dla mnie bardzo cenny czas poznawania nie tylko naszych pierwszych domów na ziemi amerykańskiej, ale także, a może przede wszystkim trudności, z jakimi musieli się tutaj zmagać nasi pierwsi misjonarze i misjonarki. Chociażby to, że czas ich wejścia do Patagonii (1879) był równocześnie czasem, w którym rozpoczęła się tzw. „conquista del desierto” (czyli podbój pustyni tzn. eksterminacja plemion pier- Misje Salezjańskie 12 wotnych). Z bogactwa tych doświadczeń na pewno nieraz będę czerpać, choć trudności, których doświadczam dzisiaj są zupełnie różne. Jednak sposób ich pokonywania jest zawsze ten sam: pielęgnowanie silnej więzi z Jezusem Eucharystycznym i ufność wobec Maryi Wspomożycielki. Dwie niezawodne „kolumny” ks. Bosko. No i drugi – nie mniej ważny sposób „walki” z trudnościami to modlitwa osób bliskich. Dlatego bardzo gorąco polecam się również Waszym modlitwom i wiem, że zawsze mogę na nie liczyć. Moja nowa placówka misyjna nazywa się Chos Malal. Znajduje się wysoko w Andach, w Patagonii Północnej. Dostałam „pod opiekę” 3 miejscowości, tzw. paraje. Dopiero zaczynam pracę tutaj, potrzebuję dużo wsparcia modlitewnego. Niech Pan błogosławi Wasz trud i zaangażowanie w Jego misyjne dzieło zbawiania świata. Chos Malal, 31 maja 2012 Korespondencja KORESPONDENCJA Z KENII S. Katarzyna Urbańska CMW Serdecznie pozdrawiam z zimnego Nairobi. Wielu ludzi myśli, że w Afryce jest zawsze bardzo gorąco. Trudno im uwierzyć, że i tu nakłada się swetry, grube kurtki i co kto ma, aby się ochronić przed zimnem. Od czerwca do końca sierpnia temperatury wahają się od 10 do 18°C. W uroczystość Bożego Ciała, które w Kenii jest obchodzone w niedzielę, 6 naszych dziewczynek: Jacqueline, Catherine, Grace, Joyce Muthoni, Joyce Njeri i Maurine przystąpiło do I Komunii św. w parafii salezjańskiej. Większość parafian to ludzie, którym się dobrze powodzi. Rodzice dzieci, które były w grupie razem z naszymi, zaofiarowali się kupić dziewczynkom sukienki i buty na tę okazję. Zrobili to spontanicznie, z wielką prostotą i radością. My cieszyłyśmy się, że pomiędzy naszymi katolikami są ludzie dobrego i wrażliwego serca, które otwiera się na innych, gdy jest do tego okazja. Po Mszy św., zgodnie z tutejszym zwyczajem, dzieci miały wspólny posiłek w salce parafialnej, a wieczorem świętowałyśmy w domu przy uroczystej kolacji. Wszystkie dziewczynki są zdrowe i uczą się w miarę zdolności, jedne lepiej, inne gorzej. W tym roku Ministerstwo Oświaty wprowadziło zmiany w kalendarzu szkolnym i w związku z tym wakacje kwietniowe trwały tylko 2 tygodnie, te w sierpniu będą trwały 3 tygodnie, a rok szkolny kończy się na początku listopada. Dziewczynki, które uczą się w szkołach średnich i mieszkają w przyszkolnych internatach też są zdrowe. Z większości jesteśmy dumne, ale jest pomiędzy nimi kilka, którym nauka się znudziła. Rozmawiałyśmy z nimi poważnie i mamy nadzieję, że zrozumieją, że ich przyszłość zależy od dobrych wyników w nauce. Dziękujemy za wspaniałomyślność, wsparcie materialne i za modlitwę, która dodaje odwagi i dzięki której czujemy się wspomagane duchowo. Nairobi, 2 lipca 2012 13 Misje Salezjańskie Adopcja na odległość TO WSZYSTKO DZIĘKI WAM To już szósty rok mojej pracy w Obra Social Bosconia, na peryferiach miasta Piura, ponad 1000 km na północ od Limy, gdzie przez 14 lat pracowałem z dziećmi ulicy. Posługujemy w kościele św. Jana Bosko, który może pomieścić ok. 2 tys. wiernych. W każdą niedzielę odprawiamy Msze św. także w slumsach, między domkami wykonanymi z plecionych łodyg kukurydzy, pod gołym niebem, w skwarze. Dla uzyskania choćby trochę cienia ludzie zszywają worki po ryżu i robią „dach”. Zamiast posadzki, którą jest piach pustyni, układają plastikowe worki, by robaki nie dostawały się do ołtarza. Dla ludzi ubogich żyjących bez bieżącej wody, prądu, dróg, bez pracy, opieki lekarskiej czy edukacji, nasz kościół jest jedynym miejscem, w którym mogą otrzymać pomoc. Przede wszystkim jednak mogą tu poznawać Chrystusa i odczuć, że komuś na nich zależy. Tak odzyskują swoją godność. Dzięki Dobremu Bogu, otwartym ludziom i ich ofiarności możemy prowadzić warsztaty dla matek rodzin wieloMisje Salezjańskie 14 dzietnych, jadalnię dla ponad 300 dzieci, które raz dziennie otrzymują gorący posiłek. To głównie uczniowie szkół publicznych. Dla ok. 250 młodych ludzi ze slumsów prowadzimy naukę zawodu (osiem specjalności) przy warsztatach specjalnie do tego przystosowanych. Mamy przychodnię zdrowia, wykonujemy nawet drobne operacje. Dla kapłana, który wyjeżdża z ojczyzny na misje, praca charytatywna nie jest najważniejsza. Ale trudno mówić o Bogu tym, którzy od rana nic nie mieli w ustach. Bardzo nam zależy na przyprowadzaniu do Boga dzieci, młodzieży i dorosłych. Przygotowujemy ich do przyjęcia sakramentów. Aktualnie do I Komunii św. przygotowuje się ok. 500 dzieci (większość z nich również do Chrztu św.), zaś do Bierzmowania ok. 280 młodych. Przygotowujemy też katechetów i misjonarzy świeckich do ewangelizacji w slumsach. W każdą niedzielę odprawiam tam 6 Mszy św. W 2011 roku rozdaliśmy 25 tys. Komunii św., ochrzciliśmy ponad 200 małych dzieci. To dużo, Adopcja na odległość bo tutaj chrzci się dopiero dorastającą młodzież. Odwiedzamy też chorych, realizujemy wizyty duszpasterskie. Zanim stąd odejdę pragnę zostawić ludziom w slumsach najwartościowszy podarunek, który służyłby wszystkim – obszerny kościół, w którym będą spotykać się z Bogiem. Budynek już stoi, jest zadaszony i wytynkowany od wewnątrz. Brak drzwi, okien, posadzki, prezbiterium i ławek. Na razie grasują tam kurz pustynny, ptactwo i złodzieje. Cieszymy się tym, co robimy dla najbiedniejszych. I to dzięki Wam – w ramach programu Adopcji na odległość. Pomagając dzieciom poprzez Adopcję na odległość wychodzicie poza granice komfortu życiowego, otwieracie się dla innych. Dzięki temu my możemy prowadzić tu m.in. oratoria i szkołę zawodową. Mamy tu oratorium codzienne, otwarte do południa i po południu. W nim zapewniamy dzieciom z rodzin wielodzietnych, bezrobotnych, skonfliktowanych pomoc w odrabianiu lekcji, korzystanie z biblioteki, realizację podstawowych potrzeb, których nie zapewniają im rodzice. Mamy oratorium świąteczne, „ które w soboty i niedziele zapełnia się dziećmi i nastolatkami. A także oratoria peryferyjne, działające w niedzielne popołudnia w slumsach. Kiedy tu przyjechałem, mój poprzednik radził nie wychodzić poza ogrodzenie misji, bo to niebezpieczne dla cudzoziemca, nawet kapłana. Jak się jednak okazuje najlepszą ochroną w niebezpiecznych dzielnicach są dzieci. Obecność misjonarza wśród tych ludzi jest odwzajemniana niezwykłą życzliwością. Rozkrzewia się życie religijne i rośnie zaufanie do Kościoła. W ciągu roku organizujemy wiele programów edukacyjno-wychowawczych dla setek dzieci i nastolatków. My jesteśmy bezpośrednio z dziećmi, zajmujemy się nimi, żywimy, ubieramy, troszczymy o ich zdrowie i edukację, ale to wszystko jest możliwe dzięki Waszej otwartości i ofiarności. Niech świadomość, że pomagacie tym pochodzącym z nędzy i niedostatku materialnego i moralnego będzie ukoronowaniem Waszych wyrzeczeń. Niech Bóg Wam błogosławi. Cieszcie się stałą opieką Maryi Wspomożycielki Wiernych. Lipiec 2012 Ks. Piotr Dąbrowski SDB Dzięki Dobremu Bogu, otwartym ludziom i ich ofiarności możemy prowadzić jadalnię dla ponad 300 dzieci, które raz dziennie otrzymują gorący posiłek. 15 Misje Salezjańskie Międzynarodowy Wolontariat Don Bosco NA DRODZE DO NIEBA Każdego roku podczas wakacji wielu młodych ludzi podejmuje posługę na rzecz innych w ramach wolontariatu. W tym roku 23 wolontariuszy Międzynarodowego Wolontariatu Don Bosco udało się na krótkoterminową misję do Peru, Zambii, Ugandy, Kirgistanu, Albanii i na Ukrainę. Organizują wakacje dla dzieci i młodzieży. W Kirgistanie pracowali: Marta Stępień, Katarzyna Pytlarczyk, Monika Pankiewicz i Krzysztof Ostrowski Kirgistan. Łańcuch gór Tien-szan. 3 tys. m n.p.m. Z grupą studentów z letniego obozu idziemy doliną, obok płynie strumień, z którego można nabrać wody do butelek. Choć upały nie są tak dotkliwie odczuwalne na tej wysokości, nie oszczędzam na wodzie. Nie mogę wyjść z podziwu nad pięknem tego miejsca. Zachwycają mnie stada dziko pasących się koni i lawina kilkunastu odcieni zieleni. Ta droga musi prowadzić do raju. Jedna ze studentek opowiada: – Nasza legenda mówi, że Bóg dał Kirgizom kraj położony najbliżej nieba. Zgadzam się z nią. Salam, Kyrgyzstan! Nasza misja zaczęła się 28 lipca 2012 roku, kiedy ukraiński samolot wylądował na lotnisku Manas w Biszkeku, stolicy Kirgistanu. Czworo wolontariuszy z Sa- Misje Salezjańskie 16 lezjańskiego Ośrodka Misyjnego zaczęło się zastanawiać, z jakiego powodu Bóg rzucił ich w samo serce Azji. I chociaż w Kirgistanie wszystko zmienia się jak w kalejdoskopie, byliśmy pewni – Bóg będzie działał przez każdego z nas, tak jak zechce. Pomagaliśmy ojcom jezuitom w prowadzeniu letnich obozów w Dziecięcym Ośrodku nad jeziorem Issyk-kul. Troje z nas zostało przydzielonych do obozu studenckiego, a jedna z wolontariuszek zajęła się katolickimi dziećmi z biednych rodzin. Dyrektor wspólnoty, o. Remigiusz, już na samym początku podkreślił, że naszym najważniejszym zadaniem, oprócz organizowania zawodów sportowych i gier przy ognisku, jest samo przebywanie z powierzonymi nam grupami oraz otwartość. Międzynarodowy Wolontariat Don Bosco DED Dobry wolontariusz musi być DED – dyspozycyjny, elastyczny i dyplomatyczny. Na naszej placówce misyjnej te cechy szczególnie nam się przydały. Pracowaliśmy z muzułmańskimi studentami z Dżalal-Abadu, którzy chętnie rozmawiali o swojej wierze. Pewnego dnia, po skończonym posiłku wszyscy studenci z mojej grupy wykonali dziwny gest, przypominający obmycie twarzy. Potem, nawiązując do mojej modlitwy przed każdym posiłkiem (byłam jedyną chrześcijanką przy stole), wyjaśnili mi, że w ten sposób dziękują Bogu za spożyty posiłek i za osoby, które go przygotowały. Z czasem poznawaliśmy coraz więcej kirgiskich zwyczajów. Jeden z naszych studentów, Asyl, obchodził na obozie urodziny. Podczas takiego święta na kirgiskim stole zawsze pojawia się plow – tradycyjna potrawa z ryżem i baraniną. Gdy przy stole zbiorą się już wszyscy goście, osoba ciesząca się największym szacunkiem (niemal zawsze jest to mężczyzna), jako pierwsza zaczyna jeść Zawody sportowe to jeden z ważnych punktów dnia plow (zwyczajowo plow jedzą z jednego, dużego talerza). Czekałam spokojnie na swoją kolej, gdy Mikiel, jeden ze studentów, wskazał na mnie ręką. – Marta, zaczynaj, ty pierwsza. Po raz kolejny zaskoczyła mnie niezwykła kirgiska gościnność. Marta Stępień wśród małych Kirgizów 17 Misje Salezjańskie Międzynarodowy Wolontariat Don Bosco Szutki, szutki Niewielka sala, w której zebrani byli studenci, wypełniła się śmiechem. Oglądaliśmy kabarety przygotowane przez Kubę, Nurgazego i Bieka. Studenci i wolontariusze mieli w ciągu kilku minut zaprezentować swój kraj – to było zadanie dla uczestników obozu. Kirgizi, oprócz gościnności, posiadają jeszcze jedną cechę – poczucie humoru. Gdy rozmawiasz z nimi, często żartują, zaznaczając od razu, że to tylko szutki – żarty. Dlatego podczas prezentowania Kirgistanu zrezygnowali z pełnych patosu opowieści (patos pojawia się za to w piosenkach, śpiewanych przy ognisku) na rzecz kilku humorystycznych scenek. Poczucie humoru i umiejętność spojrzenia na otaczającą rzeczywistość z dystansem zadziwiła nas tym bardziej, że „ ci ludzie niespełna dwa lata temu byli świadkami okrutnej wojny domowej. Największe ogniska zapalne walk między Kirgizami i Uzbekami były ulokowane w ich rodzinnych miastach: DżalalAbadzie i Osze. Na własne oczy widzieliśmy zniszczony uzbecki uniwersytet, pozostałości po spalonych budynkach. Z przykrością patrzyliśmy, z jaką niechęcią odnoszą się do siebie nawzajem Kirgizi i Uzbecy. Twardo zaufałem Panu Pod koniec lipca nad Issyk-kul przyjechała katolicka młodzież z Biszkeku i z Uzbekistanu. Uderzyła mnie ich wiara, troszkę odmienna od naszej, chociażby przez sam fakt represji, których Kościół katolicki doświadcza w Uzbekistanie. Poruszyła mnie historia Kamy, Kirgizi, oprócz gościnności, posiadają jeszcze jedną cechę – poczucie humoru. Gdy rozmawiasz z nimi, często żartują, zaznaczając od razu, że to tylko szutki – żarty. Misje Salezjańskie 18 Młodzi szybko i chętnie nawiązują przyjaźnie Międzynarodowy Wolontariat Don Bosco Autorka artykułu czuła się w Kirgistanie jak w domu jedynego katolika w rodzinie, w której wszyscy są muzułmanami bądź ateistami. Parafia, do której uczęszcza, nie jest zarejestrowana, co bardzo utrudnia spotkania wspólnoty (w każdej chwili może być rozpędzona przez policję) oraz uniemożliwia odprawianie Mszy Świętej w języku uzbeckim. Kama, który w tym roku skończył 19 lat, a do katolickiej parafii uczęszcza od 3 lat, na Wielkanoc przyszłego roku przyjmie chrzest. Potem planuje wstąpić do zakonu franciszkanów (większość kapłanów z jego parafii to polscy misjonarze, franciszkanie). Gdy obiecałam mu modlitwę, uśmiechnął się. – Tak, modlitwa to najlepszy prezent. Dziękuję. Ak dżoł! Nie było łatwo opuścić Kirgistan. – Nigdy nie jest łatwo żegnać dobrych ludzi – powiedziała ciocia Nina, kucharka, która była dla nas jak babcia. Na kilka dni przed naszym wyjazdem dzwoniło do nas wielu naszych studentów, żeby przekazać nam salam – pokój i życzyć nam ak dżoł – jasnej drogi. Młodzież przygotowała dla nas piękną kartkę z życzeniami w czterech językach. Ostatnie spojrzenie z samolotu na kirgiskie góry utwierdziło nas w przekonaniu, że istotnie, stąd już niedaleko do nieba. Marta Stępień wolontariuszka Międzynarodowego Wolontariatu Don Bosco 19 Misje Salezjańskie Wydarzenie W dniach 26-28 lipca 2012, już po raz dziesiąty, spotkali się w Salezjańskim Ośrodku Misyjnym w Warszawie polscy misjonarze salezjańscy z całego świata. 14 salezjanów i 2 salezjanki reprezentowało Afrykę, Amerykę Południową i Europę. W spotkaniu uczestniczyli: ks. Artur Bartol (Czad), ks. Sławomir Bronakowski (Brazylia), ks. Stanisław Brudek (Wenezuela), ks. Józef Czerwiński i ks. Paweł Dziatkiewicz (Malawi), ks. Stefan Górecki (Peru), ks. Dariusz Iżykowski (Kuba), ks. Krzysztof Jasiński i ks. Mirosław Hyżak (Etiopia), ks. Henryk Juszczyk (Namibia), ks. Tomasz Łukaszuk (Madagaskar), ks. Jan Marciniak (Kenia), ks. Czesław Nenikowski (Chile), ks. Piotr Szumny (Maroko), s. Danuta Drewnowska (Argentyna) i s. Gabriela Rohde (Ukraina). Pierwszego dnia spotkania misjonarze wymienili doświadczenia pracy na misjach, podzielili się swoimi radościami, X. SPOTK ANIE MIS Misje Salezjańskie 20 JONA Wydarzenie problemami i planami. Ci, którzy pracują na misjach wiele, wiele lat podkreślali ważność ciągle nowych wyzwań, z którymi trzeba się zmierzyć oraz siłę wiary i modlitwy, dzięki której praca misyjna wciąż jest piękna, choć ubywa sił. Młodzi misjonarze zarażali entuzjazmem i zapałem w podejmowanej pracy ewangelizacyjnej i wychowawczej. Dyrektor Ośrodka, ks. Roman Wortolec przywołał postać ks. Zygmunta Labuna, misjonarza z Zambii, tragicznie zmarłego 16 lipca br. Jego pracę na misjach przybliżył krótki film. Wieczorna Eucharystia i potem wspólny grill w rodzinnej atmosferze sprzyjał braterskiemu dzieleniu się sobą misjonarzy, którzy niekiedy po wielu latach znowu na chwilę mogli być razem. W piątek ks. Roman Wortolec wraz z pracownikami przedstawili obecną działalność Salezjańskiego Ośrodka Misyjnego. O projektach misyjnych mówiła s. Ewa Siuda z działu księgowości, o programie Adopcji na odległość Pani Renata Piotrowska, jedna z koordynatorek programu, o Międzynarodowym Wolonta- ARZY SALEZJAŃS KICH 21 Misje Salezjańskie Wydarzenie bardzo upalnego poranka dobrodzieje dotarli do Ośrodka. Z zainteresowaniem słuchali opowiadań misjonarzy o ich pracy i warunkach życia w różnych krajach. Dla misjonarzy była to okazja, by podziękować tym, którzy ich wspierają modlitwą i materialnie. Centralnym momentem dnia była Msza św., której przewodniczył ks. Józef Czerwiński, były inspektor salezjanów w Zambii. Na zakończenie Eucharystii ks. Roman Wortolec, dyrektor Ośrodka podziękował w imieniu salezjanów z SOM i misjonarzy s. Katarzyna Wojci echowska CMW riacie Don Bosco ks. Maciej Makuła. Odprawiana w południe Msza św. była radosnym dziękczynieniem za 10 lat kapłaństwa ks. Artura Bartola, misjonarza z Czadu. Popołudnie było dla misjonarzy okazją do odwiedzenia Centrum Formacji Misyjnej i kilku ciekawych miejsc w Warszawie. Sobota, 28 lipca 2012, był dniem spotkania misjonarzy i misjonarek z dobrodziejami misji salezjańskich. Pomimo Misje Salezjańskie 22 s. Katarzynie Wojciechowskiej, salezjance, pracującej w Ośrodku od początku jego istnienia (1991). Pod koniec sierpnia br., s. Katarzyna – obchodząca w tym roku 50-lecie ślubów zakonnych – kończy swoją posługę w SOM, wyjeżdżając na nową placówkę. Po zakończonej Eucharystii był czas na wspólny posiłek – tradycyjny salezjański bigos oraz na indywidualne spotkania z misjonarzami, którzy chętnie odpowiadali na niezliczone pytania dobrodziejów. S. Grażyna Sikora CMW Projekty misyjne – podziękowanie PODZIĘKOWANIE Z BIAŁORUSI (projekt 268) Z całego serca, w imieniu własnym i całej parafii, dziękuję za pomoc w zakupie i montażu 72 okien do Młodzieżowego Centrum przy parafii Matki Bożej Wspomożenia Wiernych w Barawlanach. Budowa Centrum była podyktowana pragnieniem dania dzieciom, młodzieży i dorosłym pomieszczeń, w których będą prowadzone katechezy i spotkania różnych grup młodego i starszego pokolenia. 3 lata temu parafia w Barawlanach (28 km od Mińska) została przekazana na stałe salezjanom. Co robimy: katecheza od przedszkola do studentów (120 osób), ministranci i lektorzy (29), muzyczna grupa młodzieżowa „Tęcza”, chór dziecięcy „Skowronki”, chór dorosłych „Ausilium”, Legion Maryi, grupy Żywego Różańca i Pomocy duszom czyścowym oraz opieka duchowa w 7 szpitalach. W parafii pracuje ks. proboszcz Kazimierz Szydełko i siostry salezjanki z Mińska. Pan Bóg błogosławi tej pracy duszpasterskiej i misyjnej, a jej owoce można już ujrzeć w wypełnionym kościele-kapliczce barawlańskiej. Nasze Centrum wciąż się buduje. Od 2011 do dzisiaj wykonano następujące prace: wstawiono 72 okna i 32 drzwi, otynkowano ściany wewnętrzne, podłączono instalację elektryczną i przeciwpożarową, doprowadzono wodę i kanalizację. Do końca 2012 planujemy doprowadzić gaz i ogrzewanie. Dziękujemy za okazaną pomoc i życzliwość. Zapewniamy o modlitwie w intencji naszych dobrodziejów. Dołożymy wszelkich starań i wysiłku, aby na tej białoruskiej ziemi rosła chwała Boża i dobro ludzi. Ks. Kazimierz Szydełko SDB Barawlany, 7 maja 2012 23 Misje Salezjańskie Projekty misyjne Projekty Projekty misyjne 2012 PERU – Kompleks boisk w oratoriach w Piura (projekt 187) EGIPT – Panele słoneczne dla szkoły w Aleksandrii (projekt 309) Kwota: 59.000 EURO (ks. Piotr Dąbrowski) Kwota: 3.000 EURO (ks. Jan Bednarz) UGANDA – Budowa szkoły dla chłopców ulicy z Namugongo (projekt 209) ZAMBIA – Stoliki i krzesła oraz materiały edukacyjne dla szkoły w Lufubu (projekt 310) (ks. Ryszard Józwiak) Kwota: 8.000 USD (ks. Czesław Lenczuk) ZAMBIA – Budowa domu-bliźniaka dla wolontariuszy w Lusace City of Hope (projekt 227) ZAMBIA – Kuchnia dla szkoły w Lufubu (projekt 311) Kwota: 60.000 USD (s. Ryszarda Piejko) Kwota: 4.000 USD (ks. Czesław Lenczuk) HAITI – Pomoc w odbudowie kraju po trzęsieniu ziemi (projekt 243) ZAMBIA – Budowa toalet przy oratorium w Lufubu (projekt 312) BIAŁORUŚ – Wymiana dachu na kościele w Nowojelni (projekt 275) Kwota: 11.315 EURO (ks. Wiesław Dąbrowski) BRAZYLIA – Dokończenie budowy kaplicy (projekt 276) Kwota: 10.000 EURO (ks. Klement Deja) PERU – Odnowienie warsztatów komputerowych w Limie (projekt 277) Kwota: 14.200 EURO (ks. Ryszard Łach) RPA – Budowa kościoła Miłosierdzia Bożego w Walkerville (projekt 295) Kwota: 100.000 EURO (ks. Stanisław Jagodziński) WENEZUELA – Glazura na posadzki w parafii San Felix (projekt 301) Kwota: 2.000 USD (ks. Czesław Lenczuk) ZAMBIA – Dożywianie dzieci w Lufubu (projekt 313) Kwota: 8.000 USD (ks. Czesław Lenczuk) ZAMBIA – Boiska sportowe przy oratorium w Lufubu (projekt 314) Kwota: 3.000 USD (ks. Czesław Lenczuk) ZAMBIA – Dobudowa korytarzy w szkole rolniczej w Lufubu (projekt 315) Kwota: 5.000 USD (ks. Czesław Lenczuk) MADAGASKAR – Budowa studni nawadniającej pola ryżowe w Ambohidriatrimo (projekt 316) Kwota: 2.000 EURO (ks. Ryszard Szczygielski) ZAMBIA – Budowa studni dla szkoły w Mansie (projekt 317) Kwota: 8.000 EURO (ks. Stanisław Brudek) Kwota: 14.000 EURO (s. Zofia Łapińska) MADAGASKAR – Odnowienie sali informatycznej w szkole w Mahajandze (projekt 307) TIMOR WSCHODNI – Remont dachu i sufitów szkoły zawodowej z internatem w Venilale (projekt 318) Kwota: 15.000 EURO (s. Krystyna Soszyńska) MADAGASKAR – Sprzęt i plac zabaw dla przedszkola w Mahajandze (projekt 308) Kwota: 13.000 EURO (s. Krystyna Soszyńska) Misje Salezjańskie 24 Kwota: 8.900 EURO (s. Joanna Goik) misyjne Projekty misyjne PERU – Pomoc w ewangelizacji Indian, San Lorenzo (projekt 319) NIGERIA – Dofinansowanie „Wakacji z księdzem Bosko” (projekt 329) Kwota: 15.000 EURO (ks. Roman Olesiński) Kwota: 3.000 EURO (ks. Krzysztof Niżniak) UGANDA – Pomoc dzieciom ulicy i sierotom w ośrodku CALM w Namugongo (projekt 320) PERU – Dofinansowanie ośrodka dla dzieci Don Bosco House w Calca (projekt 330) (ks. Ryszard Józwiak) Kwota: 15.000 EURO (ks. Stefan Górecki) GHANA – Pomoc w kupnie mini-busa do Ashaiman (projekt 322) PERU – Dofinansowanie ośrodka dla dzieci Don Bosco House w Ampares (projekt 331) Kwota: 3.000 EURO (ks. Piotr Wojnarowski) Kwota: 15.000 EURO (ks. Stefan Górecki) ZAMBIA – Kształcenie kleryków inspektorii zambijskiej ZMB (projekt 323) PERU – Dofinansowanie ośrodka dla dzieci Don Bosco House w Huancayo (projekt 332) (ks. Leszek Aksamit) Kwota: 15.000 EURO (ks. Stefan Górecki) ZAMBIA – Dofinansowanie operacji brata Clementa Mutamba (projekt 324) PERU – Zakup półek na książki oraz książek do biblioteki w Piura (projekt 333) Kwota: 2.000 EURO (ks. Leszek Aksamit) Kwota: 10.000 EURO (ks. Piotr Dąbrowski) PERU – Pomoc w zakupie okien i drzwi do nowego kościoła w Piura (projekt 325) PERU – Zakup ławek i krzeseł do szkoły w Piura (projekt 334) Kwota: 20.000 EURO (ks. Piotr Dąbrowski) Kwota: 10.000 EURO (ks. Piotr Dąbrowski) PERU – Codzienne dożywianie dzieci w slumsach w Piura (projekt 326) PERU – Zakup narzędzi dla uczniów na wydziale konstrukcji metalowych w Piura (projekt 335) Kwota: 10.000 EURO (ks. Piotr Dąbrowski) PERU – Posiłki dla ubogich dzieci i młodzieży uczącej się w Calca (projekt 327) (wol. Artur Szczęch) KENIA – Zakup nowego zbiornika na wodę w Nairobi (projekt 328) Kwota: 3.000 EURO (s. Katarzyna Urbańska) Kwota: 10.000 EURO (ks. Piotr Dąbrowski) CZAD – Remont dachu i malowanie kościoła w parafii Kassai (projekt 336) Kwota: 3.500 EURO (ks. Artur Bartol) CZAD – Pomoc w formacji kleryków (projekt 337) (ks. Artur Bartol) Wspierajmy misjonarzy! dziękujemy Wybierz projekt i prześlij ofiarę z dopiskiem: Projekt Nr… Dziękujemy! 25 Misje Salezjańskie Wspomnienie ODSZEDŁ KS. ZYGM Był poniedziałek 16 lipca br., wspomnienie Matki Bożej Szkaplerznej, gdy dotarła do nas z Redy informacja o tragicznej śmierci ks. Zygmunta Labuna, jego Brata i Bratowej. Niedowierzanie szybko okazało się faktem. Potem był już tylko ogromny ból, smutek i modlitwa. Ks. Zygmunt Labun urodził się 17 listopada 1964 r. w Chocielewku, niedaleko Słupska, na Pomorzu Kaszubskim. Po ukończeniu szkoły pod- Misje Salezjańskie 26 stawowej, pracując, kończył jednocześnie szkołę średnią w Rumi. To właśnie w wieczorowej szkole w Rumi zaczęło się rodzić jego powołanie. W rumskiej szkole spotykał salezjańskich scholastyków, którzy opowiadali o życiu salezjańskim i o misjach w Zambii. Posiane w sercu ziarno rosło bardzo szybko. Po zdaniu matury Zygmunt podjął odważną decyzję poświecenia swojego życia Bogu w Zgromadzeniu Salezjańskim, na misjach w Afryce. Wstąpił do nowicjatu w Czerwińsku n. Wisłą i 22 sierpnia 1990 r. złożył pierwsze śluby zakonne. Jego pragnieniem i marzeniem była misja w Lufubu. Pomagając do dziecka w gospodarstwie, kochał pracę na roli. Kochał zwierzęta, rośliny, przyrodę. Młoda rozwijająca się misja w Lufubu, jako placówka o kierunku rolniczym potrzebowała misjonarzy, którzy by swoją postawą i pracą zachęcali ludność regionu Luapuli do uprawy roli i przestrze- Wspomnienie MUNT LABUN – ZYGA gania zasad chrześcijańskich. Zygmunt przyjechał do Lufubu w 1994 r. jako kleryk i od razu podbił serca dzieci, młodzieży i dorosłych. W Lufubu otrzymał przydomek „Zyga”. Imię Zygmunt było dla Afrykańczyków trudne do wymówienia a „Zyga” było łatwe i proste. I tak już pozostał Zygą dla wszystkich, dla współbraci, misjonarzy oraz miejscowej ludności. W Lufubu pracował najdłużej. Tu odbył asystencję klerycką, tu 23 maja 1999 r. przyjął święcenia kapłańskie z rąk biskupa diecezji Mansa, ks. Aarona Chisha, tu również pracował jako młody kapłan salezjanin. Lufubu to specyficzna placówka, założona na wielokrotnie ponawiane prośby ówczesnego biskupa diecezji Mansa, ks. James Spaity, który widząc tam konieczność otwarcia szkoły rolniczej, prosił o to salezjanów. Placówka powstała w 1988 r. i rozwijała się powoli z powodu braku personelu oraz trud- nych warunków mieszkalnych i zdrowotnych. Malaryczny klimat odstraszał współbraci, wielu rezygnowało z pracy na misji po ciężko przebytych malariach. Ale Zyga stanął na wysokości zadania i postanowił realizować swoje młodzieńcze misyjne marzenia właśnie w Lufubu. Jako oddany syn ks. Bosko poświęcił się całkowicie młodzieży z Lufubu i niełatwej misji salezjańskiej. Nie przerażała go trudna sytuacja mieszkaniowa ani malaryczny klimat. Wierzył w przyszłość rolnictwa w Afryce i bardzo mu zależało na rozwoju misji i szkoły rolniczej. Był odpowiednio przygotowany oraz w pełni sił. Był też utalentowanym organizatorem i nieprzeciętnym wychowawcą. Miał szczególny dar łatwego kontaktu z młodzieżą i dziećmi. Potrafił dotrzeć do ich umysłów i serc. Jako młody energiczny kapłan przeorganizował szkołę, nadając jej nowoczesny kierunek. Przekonał przełożonych o konieczności kształcenia nie 27 Misje Salezjańskie Wspomnienie tylko młodych małżeństw, ale również młodzieży żeńskiej. Zorganizował więc i wyposażył dodatkowy internat dla ubogich dziewcząt, które nie miały możliwości kontynuowania nauki w szkołach państwowych. W Lufubu nie tylko szkoła, ale również osoby potrzebujące pomocy nie były mu obojętne. Nie potrafił nie zareagować i przejść obok nich obojętnie. Mogę ze spokojem powiedzieć, że wszystko – swoje zdrowie, swój czas i energie poświęcał ludności, młodzieży oraz misji w Lufubu. Nie znaczy to, że nie miał problemów. Miał, gdy zdrowie mu nie dopisy- Misje Salezjańskie 28 wało, gdy piętrzyły się trudności finansowe szkoły oraz misji. W tych trudnych chwilach nie narzekał. Nie słyszałem, aby się skarżył czy prosił o jakieś szczególne przywileje. Pomimo próśb, często pracował ponad siły, nadwyrężając zdrowie. Zyga był osobą niezmiernie sympatyczną. Zawsze wesoły i uśmiechnięty, dla każdego miał dobre słowo i tak właśnie pamiętają go współbracia z Hwange i Kabwe, gdzie pracował przez ostatnie lata po odejściu z Lufubu, głównie z powodów zdrowotnych. Jego uśmiech oraz pozytywne podejście do życia jednały mu wielu przyjaciół. W 2011 r. przyjechał do Polski na urlop i leczenie. Tu po żmudnych i bolesnych badaniach dowiedział się, że jest poważnie chory, ale ma szanse wyjść z tego. Pod koniec 2011 r. przeszedł poważną operację. Dzięki modlitwie i silnej woli szybko wracał do zdrowia. Bardzo chciał wrócić w tym roku do Zambii. Nie- Wspomnienie Wieczny odpoczynek... stety, nie było mu dane wrócić do Afryki. Owego pamiętnego ranka, 16 lipca br., odprawił w parafii Mszę św. o godz. 7.00 rano. Potem wrócił do domu na śniadanie i pojechał razem z bratową Bernadetą i bratem Henrykiem na zakupy do miasta. Co się dokładnie stało nikt nie wie. Czy samochód zgasł na przejeździe, czy nie zauważył nadjeżdżającego pociągu, tego już nie da się ustalić. Wszyscy troje zginęli. Pogrzeb odbył się w rodzinnej parafii św. Wojciecha w Redzie, w sobotę, 21 lipca 2012 r. To bardzo smutne wydarzenie zgromadziło wielu współbraci salezjanów, siostry zakonne, przyjaciół rodziny i rzesze wiernych. Ufamy, że Zyga, Bernadeta i Henryk będą się rychło cieszyć chwałą Zmartwychwstałego Pana. Wieczny odpoczynek racz im dać Panie... Ks. Józef Czerwiński SDB 29 Misje Salezjańskie Ogłoszenia 86. TYDZIEŃ MISYJNY W dniach od 21 do 27 października 2012 roku będziemy przeżywać w Kościele 86. Tydzień Misyjny pod hasłem: «Powołani, aby (...) ukazywali blask Słowa prawdy». Każdy z nas – tworzących Kościół, otrzymał od Chrystusa wielki dar wiary. Został on nam dany, abyśmy się nim dzielili i nie możemy zatrzymywać go dla samych siebie. Zapraszamy wszystkich do aktywnego udziału w różnych inicjatywach na rzecz misji: w parafiach, wśród znajomych, w szkołach i miejscach pracy. Tradycyjnie proponujemy włączenie się w dystrybucję naszego kalendarza misyjnego „Chłopcy z Namugongo 2013”. Dochód z kalendarza przeznaczony jest na budowę szkoły dla chłopców ulicy z Ugandy, którymi opiekuje się polski salezjanin, ks. Ryszard Józwiak. Każdy z naszych Czytelników otrzyma kalendarz wraz z listopadowo-grudniowym numerem „Misji Salezjańskich”, ale już teraz można zamówić większą ich ilość do rozprowadzania. Chętni mogą zgłaszać się do nas telefonicznie, listownie lub mailem. W Tygodniu Misyjnym można zaprosić na spotkania w szkołach, w parafiach, w grupach – misjonarza lub wolontariusza, którzy przeprowadzą ciekawą animację misyjną. Chętnych prosimy także o skontaktowanie się z naszym Ośrodkiem. Głośmy Chrystusa! Misje Salezjańskie 30 REKL AMA Głośmy Chrystusa! Zróbmy to razem! salezjanie.pl Salezjanie w Polsce Odeszli do Pana... KS. ZDZISŁAW TOLL SDB Zmarł w Bydgoszczy 13 czerwca 2012, w 59 roku życia, 39 ślubów zakonnych i 30 kapłaństwa KS. ZYGMUNT LABUN SDB Misjonarz w Zambii, zginął tragicznie w wypadku w Redzie 16 lipca 2012, w 48 roku życia, 22 ślubów zakonnych i 13 kapłaństwa HENRYK i BERNADETA LABUN Brat i bratowa ks. Zygmunta, zginęli tragicznie w wypadku w Redzie 16 lipca 2012 Ogłoszenia S. BRONISŁAWA HERING CMW Zmarła w Garbowie 14 lipca 2012, w 90 roku życia i 63 ślubów zakonnych S. TERESA SIOK CMW Zmarła w Warszawie 4 sierpnia 2012, w 49 roku życia i 28 ślubów zakonnych KLARA SŁABINIAK Siostra ks. Pawła Dziatkiewicza, misjonarza z Malawi, zmarła 5 sierpnia 2012 we Wrocławiu, w wieku 73 lat KS. ANDRZEJ JAKUBIAK SDB Zmarł w Lubinie 6 sierpnia 2012, w 72 roku życia, 54 ślubów zakonnych i 42 kapłaństwa S. GRAŻYNIE SIKORZE CMW pracującej w Salezjańskim Ośrodku Misyjnym z powodu śmierci Ś+P. MAMY JOANNY zmarłej w Złotowie 17 lipca br., w 87 roku życia składamy najszczersze wyrazy współczucia i zapewniamy o pamięci w modlitwie Salezjanie, salezjanki i pracownicy SOM-u MSZA ŚW. – DAREM NA MISJE Zamawiając Msze św. u nas, także wspierasz misje. Przyjmujemy Msze św. zwykłe, nowenny (9 Mszy św.) oraz gregorianki (30 Mszy św. za zmarłych). DZIĘKUJEMY za wywoływanie naszych zdjęć. WYPOMINKI ZA ZMARŁYCH Już wkrótce listopad, miesiąc poświęcony pamięci zmarłych. Modlimy się za nich w tzw. WYPOMINKACH. Kartki z imionami zmarłych można już przesyłać na adres Ośrodka. W intencji zmarłych polecanych nam w wypominkach, codziennie – przez cały listopad odprawiana jest w naszej kaplicy Msza św. i odmawiany różaniec. 31 Misje Salezjańskie Życie rodzinne jest pierwszą i niezastąpioną szkołą wartości społecznych, takich jak poszanowanie osób, bezinteresowność, zaufanie, odpowiedzialność, solidarność, współpraca. Papież Benedykt XVI