kurier weterana - Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych

Transkrypt

kurier weterana - Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych
MAG AZY
N
O
UCZES T
NIKACH
maj 2015
MIS JI
KURIER
WETERANA
kurier weterana kurier weterana k
rier weterana kurier weterana kur
weterana kurier weterana kurier w
rana kurier weterana kurier weter
kurier weterana kurier weterana k
rier weterana kurier weterana kur
weterana kurier weterana kurier w
rana kurier weterana kurier weter
kurier weterana kurier weterana k
rier weterana kurier weterana kur
weterana kurier weterana kurier w
rana kurier weterana kurier weter
kurier weterana kurier weterana
rier weterana kurier weterana kur
kurier
weterana
kurier S
weterana
kurier
weterana
kurier
zacunek i wsparcie. Kampania społeczna, prowadzona pod takim właśnie hasłem, odgrywa niezwykle ważną rolę: ma uświadomić społeczeństwu, nam wszystkim, że udział żołnierzy w misjach poza granicami
kraju to nie tylko obrazki z wizyt w bazach oraz nagłaśniane sukcesy (przy
okazji warto dodać, że było ich znacznie więcej, niż pokazały media). To również cena, niekiedy ta najwyższa, którą płacą żołnierze i ich najbliżsi.
Okazywanie szacunku nie kończy się na powitaniu żołnierzy powracających
z misji, na wizycie w szpitalu czy oddaniu hołdu poległym. To początek. Dopiero z upływem czasu można dostrzec rzeczywisty wymiar zarówno pamięci,
jak i konkretnego wsparcia. A jest ono potrzebne. Oczekują go i weterani, i ich
rodziny.
Dlatego informujemy o wszelkich inicjatywach, które są adresowane do
tego środowiska. Warto odnotować, że jest ich coraz więcej i są różnorodne.
Niezbędna jest bowiem nie tylko pomoc, lecz także materialne wsparcie.
Piszemy również o uprawianiu sportu przez weteranów. O ich niesamowitej
determinacji i niezłomnej woli, o ambicji w krystalicznie czystej postaci, która
daje siłę, by sprostać niezwykłym wyzwaniom.
Weteran to nie tylko osoba, która czeka na Twoją pomoc. To człowiek, który, nie bacząc na cenę, zrobił to, co powinien: służył Ojczyźnie. Dzisiaj oczekuje od Ciebie szacunku i wsparcia, by powrócić do pełnowymiarowego życia.
I Ty możesz pomóc weteranom.
Pułkownik Dariusz Kacperczyk
dyrektor Wojskowego Instytutu Wydawniczego
POLSKA
ZBROJNA
140
STRON
WNIKLIWEJ
OBSERWA C J I
ŚWIATA
ARMII
MAGAZYN
P U B L I C YS T Y C Z N Y
w w w. p o l s k a - z b r o j n a . p l
Spis treści
I ty możesz wesprzeć weteranów.....6
Szczęśliwe powroty......................55
Małe kroki...................................11
Projekt Afgan..............................58
Nie tylko pamięć.........................14
Zastrzyk energii...........................62
Wielkie małe gesty .....................21
Do końca misji............................66
Patent na wsparcie......................30
Mam fajne życie..........................68
Walka z obojętnością...................34
Weteran z numerem 1..................70
Przez sport do zdrowia................38
Pomoc pod ostrzałem..................73
Służba dla bohaterów..................43
Kolejna szansa............................74
System do poprawki....................48
Matka Teresa z Diwaniji.............76
Referenci i opiekunowie..............52
Biegnij, Natalia, biegnij..............78
Kurier Weterana
5
Idea
(!)
Weterani to nie tylko żołnierze,
którzy zostali ranni na misjach.
I ty możesz
wesprzeć
weteranów
M A Ł G O R Z A T A
S C H W A R Z G R U B E R
J
eszcze przed dekadą niewiele mówiło
się o weteranach, uczestnikach misji zagranicznych. Jednak w ciągu ostatnich
lat naprawdę dużo się zmieniło. Działają stowarzyszenia zrzeszające weteranów. Od kilku lat funkcjonuje ustawa, która reguluje ich
sprawy. A niedawno powstało Centrum Weterana Działań poza Granicami Państwa. Mimo to wciąż jeszcze wiele jest do zrobienia.
MAJOWE ŚWIĘTO
Ustawa o weteranach działań poza granicami państwa, która objęła ich parasolem
ochronnym, weszła w życie 31 marca 2012
6
Kurier Weterana
roku. Ważną rolę w procesie prowadzącym
do jej powstania odegrało Stowarzyszenie
Rannych i Poszkodowanych w Misjach poza
Granicami Kraju. W 2008 roku powołali je
do życia żołnierze służby czynnej i rezerwy,
którzy zostali ranni w misjach w Iraku
i Afganistanie. Na początku głównie wspierali się nawzajem. Następnie zwracali politykom uwagę na sprawy ważne dla ich środowiska. Od początku mówili też o potrzebie
rozwiązań systemowych. Kiedy wreszcie
ustawa weszła w życie, stanowiła milowy
krok, jeśli chodzi o opiekę nad misjonarzami.
Powstał wówczas zalążek systemu. Warto
Tomasz Mielczarek
Idea
Kurier Weterana
7
Idea
UWAGA
wspomnieć, że w wielu państwach NATO nie ma prawnego uregulowania spraw
związanych z pomocą medyczną i wsparciem dla weteranów. Światowa Federacja
Weteranów chwaliła Polskę
za nasze osiągnięcia legislacyjne w tej dziedzinie. Tyle
że ustawa to nie wszystko.
„Będziemy pomagać weteranom. Panie pułkowniku,
w imieniu wszystkich Polaków bardzo dziękuję!”, powiedziała w sejmie w swoim exposé Ewa Kopacz, a wszystkie kamery pokazały w owej chwili ppłk. Leszka
Stępnia, ciężko rannego weterana misji
w Afganistanie. Obecni na sali posłowie
wstali i bili brawo. Po raz pierwszy w historii weterani zostali tak uhonorowani przez
premiera polskiego rządu. Coraz większe
zrozumienie powoli znajdują oni zarówno
wśród polityków, jak i w całym społeczeństwie. Kilka lat temu przez internetowe fora
przelało się morze nienawiści do nich. Pod
artykułami o Polakach w Afganistanie pojawiały się szkalujące komentarze. Nazywano ich zbrodniarzami i okupantami. Czy
takie podejście wynika z niewiedzy? Ludzie nie mają świadomości, że w Afganistanie polski kontyngent budował drogi
i szkoły, uczył także tamtejszą armię, jak
utrzymywać spokój.
Weteran misji w Kambodży z 1993 roku
por. Zbigniew Danielak, który za uratowanie
pięcioosobowej załogi płonącego śmigłowca
został laureatem nagrody „Anody” w kategorii „wyjątkowy czyn”, uważa, że święto weterana jest ważne nie tylko dla byłych uczestni-
ków misji, lecz także dla
cywilów, którym przypomina o istnieniu weteranów. „Ludzie wiedzą
o nas coraz więcej, ale
wciąż za mało”.
Może czas, aby weteranów dostrzegły samorządy miast, w których
mieszkają? Dobrą okazją
ku temu jest m.in. wprowadzony ustawą Dzień
Weterana Działań poza
Granicami Państwa, obchodzony 29 maja razem
z Międzynarodowym Dniem Uczestników
Misji Pokojowych ONZ. To ważne dla nich
święto. Podobny dzień mają w kalendarzu inne kraje. Jak świętują? Przywołajmy dwa
przykłady.
W krajach anglosaskich Dzień Weterana
jest świętowany 11 listopada. Tego dnia o godzinie 11.00 Brytyjczycy zatrzymują się na
dwie minuty, aby chwilą ciszy uczcić pamięć
tych, którzy oddali życie za wolność. Członkowie brytyjskiej rodziny królewskiej, politycy, duchowni zbierają się przy pomniku The
Cenotaph w Whitehall upamiętniającym poległych żołnierzy. Tam odbywają się główne
uroczystości.
W Stanach Zjednoczonych Dzień Weterana obchodzi się w różny sposób w całym kraju, ale centralne uroczystości odbywają się
na wojskowym narodowym cmentarzu
w Arlington pod Waszyngtonem (spoczywa
tam około 300 tysięcy weteranów wszystkich
amerykańskich wojen). Tego dnia prezydent
USA składa wieniec na Grobie Nieznanego
Żołnierza i wygłasza przemówienie. Odbywa
się koncert, który przyciąga setki tysięcy lu-
Aby wspierać,
trzeba rozumieć. Każde
działanie mające zwrócić uwagę na naszych
żołnierzy ma
sens
8
Kurier Weterana
Idea
dzi. W hołdzie weteranom na scenie pojawiają się gwiazdy, np.: Bruce Springsteen,
Eminem, Rihanna, Metallica, The Black
Keys, Jennifer Hudson, Steven Spielberg,
Tom Hanks czy Meryl Streep.
SPOŁECZNA ODPOWIEDZIALNOŚĆ
„Nie porównuj mrówki ze słoniem!”, radził znajomy pułkownik, którego zarzuciłam
przykładami, jak to jest w Ameryce. Weteranom marzy się taka opieka nad byłymi żołnierzami, jak w Stanach Zjednoczonych. Istnieje tam Ministerstwo Spraw Weteranów
oraz wiele organizacji prywatnych zajmujących się pomocą. Weterani mają liczne przywileje oraz – co ważne – cieszą się szacunkiem społecznym, bo walczyli za ojczyznę.
Dbają o nich lokalne społeczności. Zapraszani są na lekcje do szkół czy też na różne państwowe uroczystości.
„W tej twojej Ameryce też nie było tak różowo”, tłumaczył znajomy pułkownik i przypomniał niełatwy los weteranów z Wietnamu, którzy po powrocie do domu byli szykanowani. Minęło ponad 40 lat i dziś traktowani są niczym bohaterowie, m.in. witani owacjami na meczach NBA. „Czy mamy jednak
czekać 40 lat?”, zapytałam.
Powtórzmy za panią premier: „Będziemy
pomagać weteranom”. Jedni z potrzeby serca, inni – bo uważają, że tak trzeba. Datki nie
muszą być duże, bo, jak wiadomo, to kropla
drąży skałę. Niedawno przeprowadziłam
w licznym gronie znajomych niezwiązanych
z wojskiem małą sondę: zapytałam, czy
wspierać weteranów. I jak? Wszyscy byli
zgodni: trzeba pomagać. Mówili tak, chociaż
niewiele wiedzieli o Iraku i Afganistanie,
równie mało o samych weteranach, ale zdecydował szacunek dla munduru.
Koszykarz Marcin Gortat, jedyny Polak
grający w NBA, przy różnych okazjach powtarza, że chciałby, aby weterani w Polsce
byli otaczani takim uznaniem jak w USA.
I mało który cywil zrobił więcej dla środowiska żołnierzy. Podczas pobytu w Polsce
Marcin Gortat spotyka się z żołnierzami, organizuje mecze koszykówki weteranów
z gwiazdami. Polskich misjonarzy zaprasza
na mecze NBA.
Członkowie Stowarzyszenia przyznają, że
gdy mówi się i pisze o weteranach, łatwiej im
zbierać fundusze na działalność. Pomagają
im także kampanie społeczne i informacje
w mediach. Czy brak takiego wsparcia wynika tylko z niewiedzy?
W kampanii na rzecz polskich weteranów
„Szacunek i wsparcie” wzięli udział: koszykarz NBA Marcin Gortat, piłkarz Łukasz
Piszczek, były siatkarz Piotr Gruszka, lekkoatletka Monika Pyrek, aktorzy: Małgorzata
Kożuchowska, Jan Wieczorkowski, Cezary
Żak, Dawid Zawadzki, Mikołaj Krawczyk
oraz piosenkarze: Tatiana Okupnik i Jacek
Stachurski. Ich wsparcie nie ograniczyło się
jednak tylko do telewizyjnych spotów. Cezary
Żak zaprosił weteranów na plan serialu „Ranczo”, Krzysztof Hołowczyc do udziału w rajdzie, a Monika Pyrek uczestniczyła w obchodach Dnia Weterana w Szczecinie.
Każde działanie mające zwrócić uwagę na
żołnierzy ma sens. To, że weteranom pomaga
coraz więcej osób spoza środowiska, to na
pewno po części zasługa medialnych kampanii. Dzięki wsparciu gwiazd sprawy weteranów stają się bliższe społeczeństwu. Za
wskazówkę niech posłuży jeden z wpisów na
forum społecznościowym Centrum Weterana. „Myślę, że teksty o weteranach powinny
ukazywać się nie tylko w prasie specjali-
Kurier Weterana
9
Idea
stycznej, lecz także powszechnej. Może wtedy nasi żołnierze będą traktowani z odpowiednim szacunkiem”, napisała jedna z internautek.
„Bohaterowie proszą cię o pomoc”, taki
tytuł nosi ostatnia społeczna akcja Fundacji
„Dorastaj z Nami” na rzecz dzieci poległych
żołnierzy, strażaków i policjantów (jeśli się
uczą, dostają stypendia do ukończenia 25
lat). Spoty, plakaty i reportaże przypominają
o rodzinach tych, którzy narażają się dla innych. „Kiedy 27 firm zakładało naszą Fundację, chciało pokazać, że chociaż na co dzień
konkurują, to jest cel, który może je jednoczyć. Ten cel to pokazanie, że są idee, które
należy wspierać”, mówiła prezes Fundacji
Magdalena Pawlak.
NIE TYLKO WOLONTARIAT
Dobrym nośnikiem pozytywnych treści
(także tych związanych z weteranami) są imprezy sportowe. Weterani jako goście honorowi coraz częściej pojawiają się na trybunach. Wspiera ich m.in. Legia Warszawa.
Podczas ubiegłorocznych obchodów Dnia
Weterana przed jednym z meczów zawodnicy
tego klubu wybiegli na rozgrzewkę w specjalnie przygotowanych koszulkach z hasłem
„Wspieramy Naszych Żołnierzy”, podczas
innego dwaj weterani – Piotr Ogonowski
z misji w Afganistanie i Jarosław Kurowski
z misji w Bośni i Hercegowinie – wnieśli na
murawę stadionu puchar za zdobycie mistrzostwa.
Weteranów można wspierać na różne sposoby. Przykładów jest wiele. W Klinice Psychiatrii i Stresu Bojowego Wojskowego Instytutu Medycznego zorganizowano aukcję
książki „Cel snajpera” z autografem jej autora – Chrisa Kyle’a, legendarnego amerykań-
10
Kurier Weterana
skiego komandosa borykającego się z PTSD.
Pieniądze zostały przeznaczone na terapię
zajęciową żołnierzy leczących się w klinice.
W Centrum Operacji Specjalnych w Krakowie oraz w Wojskowym Klubie Biegacza
„Meta” w Lublińcu licytowano bożonarodzeniowe ozdoby, które wykonali weterani.
Można też pracować jako wolontariusz, jak
robi to Andrzej Pindor, wspierający w ten
sposób weteranów, albo członkinie działającego przy Klinice Psychiatrii i Stresu Bojowego WIM koła naukowego studentów psychologii, które opiekowały się m.in. jednym
z pacjentów szpitala – bardzo ciężko rannym
Pawłem Staniaszkiem. Czasem wystarczy
odpowiedzieć na apel o konkretne wsparcie,
np. o schodołaz kroczący dla Grzegorza
Sieradzkiego, weterana misji poza granicami
państwa, który cierpi na stwardnienie zanikowe boczne.
Aby wspierać, trzeba rozumieć. Dlatego
osobom, które niewiele wiedzą na temat misji i weteranów, można polecić książkę
Marcina Ogdowskiego „Ostatni świadek”,
poświęconą operacji w Afganistanie. „Opowiedziała mi więcej o misji niż wszystko, co
do tej pory czytałem, słyszałem i oglądałem.
Teraz ją nie tylko rozumiem, ale i czuję... Budzi we mnie strach, smutek, ale i dumę, koleżeństwo oraz poczucie solidarności z naszymi żołnierzami”, powiedział o niej jeden
z kolegów Marcina. Pośrednio środowisko
weteranów wsparła także Grażyna Jagielska,
autorka książki „Anioły jedzą trzy razy
dziennie. 147 dni w psychiatryku”. Napisała
o ludziach, których spotkała w klinice stresu
bojowego, m.in. o żołnierzach z Afganistanu,
którzy po powrocie nie wytrzymali zderzenia
z rzeczywistością.
A Ty jak możesz wesprzeć weteranów?
Wywiad
(„)
Z ppłk. Leszkiem Stępniem, dyrektorem Centrum
Weterana Działań poza Granicami Państwa,
rozmawia Małgorzata Schwarzgruber.
Małe kroki
Centrum Weterana deklaruje współpracę
z organizacjami i stowarzyszeniami pozarządowymi oraz podejmowanie działań na
rzecz integracji środowiska weteranów.
Jak chcecie to robić?
Realizując wspólne przedsięwzięcia. Osiągnięciu tego celu sprzyja otwarty charakter
naszej instytucji. Jako dyrektor staram się
skupiać wokół Centrum Weterana różne organizacje. Jednak to one muszą wyrazić chęć
współdziałania.
Jak ta współpraca ma przebiegać?
Największym wspólnym przedsięwzięciem jest przygotowanie obchodów Dnia
Weterana, które w tym roku odbędą się
29 maja w Bydgoszczy. W zorganizowanie
tej imprezy, podobnie jak w poprzednich latach, angażuje się Stowarzyszenie Rannych
i Poszkodowanych w Misjach poza Granicami Kraju, a w tym roku włącza się także Stowarzyszenie Kombatantów Misji Pokojowych ONZ. Innym przykładem współpracy
tych dwóch organizacji jest zaplanowany na
koniec czerwca rajd „Bieszczady 2015”. Bę-
dzie to wspólne zadanie zlecone przez MON,
w którego realizację włączyli się także
przedstawiciele Stowarzyszenia Żołnierzy
Wojsk Specjalnych „Grupa Raptor”. To są
małe kroki. Potrzeba czasu, aby zacieśnić takie współdziałanie.
W lutym Centrum Weterana gościło przedstawicieli kilkunastu organizacji i stowarzyszeń pozarządowych. Jaki był cel tego
spotkania?
Przede wszystkim chodziło o to, aby wzajemnie lepiej się poznać, a także zobaczyć,
jakie są kierunki działania oraz możliwości
poszczególnych organizacji, fundacji i stowarzyszeń. Podczas dyskusji okazało się, że
jest wiele dziedzin, w których możemy się
wspierać z korzyścią dla środowiska weteranów oraz rodzin poległych. Pracownicy Centrum i MON przedstawili informacje na temat rozwiązań prawnych dotyczących pomocy weteranom i rodzinom żołnierzy
poległych na misjach. W czasie spotkania
Tomasz Kloc, prezes Stowarzyszenia Rannych i Poszkodowanych w Misjach poza
Kurier Weterana
11
Jarosław Wiśniewski
Wywiad
12
Kurier Weterana
Wywiad
Tożsamość
Granicami Kraju, oraz
mjr Angelika Szymańska
z 12 Brygady Zmechanizowanej opowiedzieli o swojej
podróży do USA. Jej celem
było poznanie amerykańskiego systemu pomocy weteranom. Była to także okazja do zwiedzenia naszej sali
tradycji oraz upamiętnienia
poległych w działaniach poza granicami państwa.
Rozumiem,
że społeczeństwu
pewną trudność sprawia
odróżnienie
polskiego
kombatanta
od weterana
Gdzie widać nowe możliwości współdziałania?
W nawiązaniu współpracy ze stowarzyszeniami, które są przeznaczone dla konkretnych grup społecznych, jak np. Stowarzyszenie Pomocy Niepełnosprawnym Kierowcom
– SPiNKa. Wielu z naszych kolegów straciło
na misji ręce czy nogi. Samochód jest im
niezbędny do tego, aby mogli się poruszać.
Interesują nas możliwości dofinansowania
samochodu dostosowanego do weterana, jak
również ukończenia specjalnego kursu prawa jazdy. Gdy zgłosi się do nas misjonarz
z takim problemem, wiemy, do kogo go skierować. Po spotkaniu z organizacjami pozarządowymi pojawił się także wniosek, że
wiele z nich musi zmienić statuty, dopisując
do nich także pomoc dla weteranów. Taki zapis ułatwi im współpracę z MON-em. Z tego, co wiem, niektóre fundacje podjęły już
takie kroki.
Niektórzy weterani – myślę o żołnierzach
biorących udział w II wojnie światowej
– obchodzą święto 1 września, inni 29 maja, bo ten dzień został wprowadzony ustawą z 2012 roku o weteranach działań poza
granicami państwa. Galimatias w nazewnictwie
chyba nie sprzyja integracji środowiska?
Ten problem pojawił się
podczas prac nad ustawą.
Przykładem USA, gdzie weteranem jest żołnierz, który
brał udział w II wojnie światowej, a także ten, który był
na misji w Iraku czy Afganistanie, lecz również ten, który nie uczestniczył w żadnej
wojskowej operacji zagranicznej. Rozumiem, że w odbiorze społecznym
pewną trudność sprawia odróżnienie polskiego
kombatanta od weterana. Nasza konstytucja
daje większe prawa kombatantom walk o niepodległość Polski. W czasie prac nad ustawą
nie można było zrównać pod względem przysługujących praw weteranów działań poza granicami państwa z weteranami II wojny światowej, bo trzeba byłoby zmienić konstytucję.
Na czym poza tym jesteście skoncentrowani?
Nasza działalność jest też ukierunkowana
na poprawę przepisów legislacyjnych, które
ułatwiają funkcjonowanie organizacji pozarządowych. Na wniosek Centrum Weterana
Departament Komunikacji Społecznej
MON pracuje nad propozycją, aby weteranom umożliwić dostęp do wojskowych
obiektów sportowych. Byłoby to pozaustawowe ich uhonorowanie. Z obiektów tych
mogliby korzystać za okazaniem legitymacji. Teraz jest to możliwe jedynie na podstawie umowy o współpracy którejś z organizacji pozarządowych z danym dowódcą jednostki wojskowej.
Kurier Weterana
13
Jarosław Wiśniewski
Wizyta
14
Kurier Weterana
Wizyta
(?)
Piętrowy budynek z czerwonej cegły przy ulicy
Puławskiej 6 w Warszawie jest związany
z wojskiem od 115 lat. Od kilku miesięcy nowe
życie tchnęło w niego Centrum Weterana.
„Dziękujemy za pamięć o weteranach
i pielęgnowanie tradycji”, napisał w pamiątkowej
księdze jeden z gości.
Nie tylko
pamięć
M A Ł G O R Z A T A
C
S C H W A R Z G R U B E R
entrum Weterana ożywa o 7.30. To początek pracy dla 12 zatrudnionych tu
osób. Gdy wybija 8.00, rozpoczyna się
odprawa – trzeba omówić harmonogram dnia,
rozdzielić zadania. Jeśli kalendarz wskazuje na
rocznicę śmierci któregoś z żołnierzy poległych na misjach, wszyscy zbiorą się, aby oddać mu hołd, o 9.00 pod pomnikiem upamiętniającym weteranów. Złożą kwiaty i zapalą
znicz pod Ścianą Pamięci, na której wiszą tabliczki ze 120 nazwiskami. Potem rozejdą się
do swoich zajęć. „A tych nam nie brakuje,
przydałoby się wsparcie”, mówi dyrektor Centrum Weterana ppłk Leszek Stępień.
Zazwyczaj cały dzień wypełniają spotkania.
Dyrektor spogląda w kalendarz na ostatni tydzień: spotkanie z Polsko-Amerykańską Fundacją Wolności, której wolontariusze jeżdżą po
Polsce, realizując projekt „Nowoczesne formy
patriotyzmu”. Przy okazji mogliby opowiadać
o weteranach i udziale Wojska Polskiego w zagranicznych misjach. Wielu uzgodnień wyma-
Kurier Weterana
15
Jarosław Wiśniewski (4)
Wizyta
UWAGA
Jeśli kalendarz
wskazuje na
rocznicę śmierci któregoś
z żołnierzy poległych na misjach, wszyscy
zbiorą się, aby
oddać mu hołd,
o 9.00 pod pomnikiem upamiętniającym
weteranów
gał mecz Legii Warszawa rozegrany w ramach akcji „Charytatywna wiosna” na rzecz
środowiska weteranów czy organizacja turnusu readaptacyjno-kondycyjnego w Mrągowie. Między spotkaniami
trzeba także znaleźć wolną
chwilę, bo goście odwiedzający Centrum chcą porozmawiać z dyrektorem.
„Centrum wykonuje trzy
zadania. Po pierwsze jest
miejscem, w którym zainteresowani mogą uzyskać pomoc
prawną i psychologiczną oraz
informacje na temat przysługujących uprawnień. Drugie
zadanie to kultywowanie tradycji oraz popularyzowanie misji. Trzecie – działalność edukacyjna”, wylicza dyrektor Stępień. To nie
16
Kurier Weterana
wszystko. Ze współpracy
z innymi organizacjami
pozarządowymi, które
chcą wesprzeć weteranów,
narodzi się wiele ciekawych inicjatyw.
MIĘDZY PRZEPISAMI
„Niewielka jest wiedza
żołnierzy na temat przepisów prawnych”, ocenia
Stanisław Ekiert kierujący
Zespołem Informacyjno-Konsultacyjnym. Mimo
że ustawa o weteranach
weszła w życie w 2012 roku, jeszcze dziś niektórzy
pytają, jak zdobyć status
weterana. Do Izabeli Stelmach, która w Zespole pracuje jako prawnik, trafiają osoby nadal
mające problemy wynikające ze stosowania
Wizyta
Alicja Kobus, starszy bibliotekarz: „Kolejne wydawnicze pozycje systematycznie
wzbogacają nasz księgozbiór”.
przepisów ustawy o weteranach. „Dużo pytań
dotyczy nowelizacji ustawy. Weterani pytają,
kiedy to nastąpi, bo są zainteresowani turnusami readaptacyjno-kondycyjnymi”.
Najczęściej zgłaszają oni problemy psychologiczne oraz zastrzeżenia do orzeczeń wojskowych komisji lekarskich. Uważają bowiem,
że komisja źle oceniła uszczerbek na ich zdrowiu (zbyt mały) albo orzekła, że są niezdolni
do służby, a oni chcą pozostać w armii. Izabela
wskazuje im drogę: trzeba napisać odwołanie
do centralnej komisji, a gdy ta podtrzyma orzeczenie, pozostaje skierowanie sprawy do wojewódzkiego sądu administracyjnego. „Twarde
prawo, lecz prawo”, wzdycha czasem, gdy
w sprawie, z jaką zwrócił się weteran, została
wyczerpana droga prawna.
Z Anną Siemion-Mazurkiewicz, psychologiem w Zespole Informacyjno-Konsultacyjnym, kontaktują się nie tylko weterani, lecz
także ich rodziny oraz bliscy poległych żołnie-
rzy. Żony dzwonią zazwyczaj wtedy, gdy w rodzinie pojawi się przemoc albo gdy zauważą,
że z mężem „coś się dzieje”. Zadaniem Anny
jest wsparcie żony i pokazanie jej dróg rozwiązania problemu. „Czasem trzeba jej uświadomić, że przemoc eskaluje, że trzeba ją przerwać, wytłumaczyć, że jej stosowanie jest karalne. Te kobiety zazwyczaj nie wiedzą, że mogą wezwać policję, założyć niebieską kartę,
skontaktować się z dowódcą”, opowiada Anna.
Gdy zadzwonił ojciec z prośbą o pomoc dla
syna – weterana, Anna musiała go przekonać,
że nie da się zrobić nic na siłę, że trzeba przekonać syna, aby dał sobie pomóc. Czasem weterani dzwonią, bo chcą się wygadać, a wiedzą,
że w Centrum zostaną wysłuchani. Niekiedy
chcą się dowiedzieć, gdzie w ich miejscowości
mogą otrzymać pomoc. „Tworzymy listę koordynatorów odpowiedzialnych za kontakty
z weteranami poszkodowanymi w wojskowych
szpitalach”, informuje Anna.
Kurier Weterana
17
Jarosław Wiśniewski
Wizyta
W sprawozdaniu podsumowującym pracę
w pierwszym kwartale 2015 roku Izabela
Stelmach odnotowała 22 wizyty i 60 rozmów
telefonicznych. Anna Siemion-Mazurkiewicz
zapisała 33 spotkania i 123 rozmowy telefoniczne. To sucha statystyka, a przecież za każdą taką
rozmową i spotkaniem kryje się człowiek.
PODZIĘKOWANIA NA FACEBOOKU
Pierwszy kwartał 2015 roku Andrzej Korus,
kierownik Zespołu Edukacyjno-Promocyjnego, tak podsumował: „Odbyło się 49 spotkań
połączonych z prezentacją i zwiedzaniem Centrum Weterana, w których wzięło udział 1378
osób”. Gdyby odliczyć soboty i niedziele, okaże się, że odwiedziny były niemal każdego
dnia. Znacznie więcej, bo 68 spotkań, zorganizowano z przedstawicielami Stowarzyszenia
Kombatantów Misji Pokojowych ONZ, Stowarzyszenia Rannych i Poszkodowanych w Misjach poza Granicami Kraju oraz innych orga-
18
Kurier Weterana
nizacji skupiających weteranów i poszkodowanych lub działających na ich rzecz, a także
z reprezentantami innych służb mundurowych,
z kapelanami WP oraz harcerzami (ZHP).
„Naszym zadaniem jest praca na rzecz zmiany wizerunku weterana misji zagranicznych.
Zapraszamy do Centrum szkoły, opowiadamy
o historii misji”, tłumaczy Andrzej Korus. Goście wysłuchują prezentacji multimedialnej
oraz zwiedzają salę tradycji.
W marcu Centrum Weterana odwiedziły
przedszkolaki z przedszkola „Tęczowy Promyk” w Warszawie. Wizycie tej towarzyszyło
spotkanie z współautorką książki „Szynszyla
na misji” – Anną Hopfer-Wolą. „Tę książeczkę
przełożyliśmy na bajkę multimedialną i wyświetliliśmy dzieciom. Wykorzystaliśmy piękne ilustracje wykonane do niej przez Karolinę
Suchan-Okulską”, opowiada Andrzej Korus.
Centrum Weterana odwiedzają również indywidualne osoby – kilkanaście tygodniowo.
Wizyta
Często po takich wizytach na Facebooku pojawiają się wpisy: „serdeczne podziękowania dla
Andrzeja Korusa za wspaniałą opowieść”.
PAMIĄTKI W DARZE
„Zainicjowaliśmy akcję zbierania pamiątek
związanych z udziałem żołnierzy Wojska Polskiego w misjach poza granicami państwa.
Wystąpiliśmy w tej sprawie m.in. do dowódców brygad i pułków. Udało się pozyskać prawie dwieście różnych przedmiotów i dokumentów, które wzbogacą naszą salę tradycji
poświęconą misjom”, mówi kierownik Zespołu Tradycji Ryszard Bartczak.
Wśród eksponatów znalazły się m.in.: nóż
Gurkhów przekazany przez płk. rez. Jerzego
Banacha, uczestnika misji w Libanie, strój maskujący strzelca wyborowego, który wykonał
st. szer. Marcin Tokarski z 17 Brygady Zmechanizowanej podczas IX zmiany PKW
w Afganistanie, zbiór kopert po listach wysyłanych przez żołnierzy z misji ONZ-owskich,
przyniesiony przez st. chor. sztab. Tomasza
Sąsiadka. Córka kpt. Eugeniusza Baranowskiego Krystyna Baranowska przekazała osobiste dokumenty ojca, członka komisji nadzorczej państw neutralnych w Kambodży. „Jesteśmy wdzięczni darczyńcom”, mówi Ryszard
Bartczak. „Apelujemy o kolejne pamiątki”, dodaje kustosz płk rez. Jerzy Tomczyk.
Z 10 Brygady Logistycznej Centrum Weterana otrzymało kilka słupów z tabliczkami, na
których są nazwy polskich miejscowości i jednostek wojskowych. Przywieziono je do Polski
po zakończeniu misji w Afganistanie. Te mniej
zniszczone po konserwacji będą eksponowane
w Centrum, część zaś wzbogaci zbiory Muzeum Wojska Polskiego.
Ryszard Bartczak opowiada, jak przez Ataszat Wojskowy przy Ambasadzie RP w Wa-
szyngtonie udało się nawiązać współpracę
z amerykańskim artystą malarzem Michaelem
Reaganem. Na podstawie zdjęć namaluje on
portrety polskich żołnierzy poległych podczas
misji w Iraku i Afganistanie. Oryginały zostaną przekazane członkom najbliższej rodziny,
a kopie trafią do Centrum. Pojawił się także
pomysł wykorzystania tych portretów w albumie poświęconym poległym żołnierzom.
BIAŁE KRUKI
Na półkach w kilkunastu regałach stoją
w równych rzędach książki: biografie, literatura piękna, leksykony, wydawnictwa z dziedziny techniki wojskowej, nauki i sztuki wojennej.
W zasobach biblioteki Centrum jest już ponad
1500 woluminów. „Kolejne pozycje systematycznie wzbogacają nasz księgozbiór”, mówi
Alicja Kobus, starszy bibliotekarz. Biblioteka
dostępna jest dla wszystkich, choć pierwszeństwo mają weterani, pracownicy wojska, studenci i pracownicy naukowi oraz pasjonaci misji. Przychodzą głównie studenci, którzy szukają książek na temat PKW w Afganistanie
i Iraku, o służbach specjalnych czy socjologicznych opracowań poświęconych wojsku.
W zbiorach biblioteki są też białe kruki. Alicja Kobus wskazuje na egzemplarz otrzymany
od gen. broni w st. spocz. Andrzeja Ekierta
– to wydana w Szwajcarii książka o historii
szwajcarskiej i polskiej delegacji w Korei
w 2003 roku. Są to wspomnienia uczestników
tej misji. Kolejnym książkowym rarytasem jest
opracowanie poświęcone III zmianie PKW
w Iraku z 2008 roku. Tej pozycji próżno szukać w księgarni czy bibliotece publicznej. Jedna półka została przeznaczona na książki z autografami autorów. Stoją na niej pozycje
Aleksandra Rawskiego, Zdzisława Sawickiego
i Marcina Ogdowskiego.
Kurier Weterana
19
WIĘCEJ MISJI NIŻ
KIEDYKOLWIEK,
WCIĄŻ JEDNO
ROZWIĄZANIE
ISR
MPA/ASW
AEW
AGS
SIGINT
PERSONEL
PALETY WOJSKOWE
DOSTAWY MEDYCZNE
MISJE POSZUKIWAWCZE
SPADOCHRONIARZE
EWAKUACJA MEDYCZNA
www.airbusdefenceandspace.com
PIONEERING THE FUTURE TOGETHER
Samolot C295 MPA został sprawdzony w różnego
rodzaju misjach: SAR, MSA i ASW. Potwierdził swoją
wszechstronność także podczas wykonywania zadań
takich jak: Land ISTAR, AEW, SIGINT, zapewniając
przy tym najniższe koszty eksploatacyjne. Dzięki
wykorzystaniu rampy i możliwości zamontowania
dodatkowego wyposażenia C295 MPA może brać
udział w różnego rodzaju działaniach, takich jak
misje oddziałów specjalnych czy ratownictwa i
ewakuacji medycznej.
Pomoc
(+)
Otaczają opieką weteranów misji
zagranicznych i ich rodziny,
wspierają w walce z chorobami,
dbają o dzieci i organizują zbiórki
pieniędzy dla potrzebujących.
Wielkie małe
gesty
P A U L I N A
J
G L I Ń S K A ,
M A G D A L E N A
eszcze niedawno na pytanie, czy istnieje
w Polsce organizacja, która reprezentuje
interesy weteranów misji, większość
z nas odpowiedziałaby, że nie ma. Bardziej zorientowani w temacie wskazaliby na Stowarzyszenie Rannych i Poszkodowanych w Misjach
poza Granicami Kraju oraz Stowarzyszenie
Kombatantów Misji Pokojowych ONZ, czyli
na najstarsze tego typu organizacje. W 2015
roku lista stowarzyszeń i fundacji, które wspierają weteranów, jest o wiele dłuższa. Żołnierze,
którzy walczyli na misjach i niejednokrotnie
stracili za granicą zdrowie, oraz ich bliscy mają kogo poprosić o wsparcie.
K O W A L S K A - S E N D E K
Potwierdziło to spotkanie, które odbyło się
19 lutego 2015 roku w Centrum Weterana
Działań poza Granicami Kraju. Wówczas do
stolicy przyjechali przedstawiciele organizacji pozarządowych i stowarzyszeń. „Cieszę
się, ponieważ dzięki spotkaniu mieliśmy
wszyscy szansę poznać możliwości poszczególnych instytucji i organizacji”, mówił ppłk
Leszek Stępień, dyrektor Centrum Weterana.
„W trakcie dyskusji pojawiło się wiele obszarów, w których możemy wzajemnie się wspierać z korzyścią dla środowiska weteranów
oraz rodzin poległych w działaniach poza
granicami państwa”.
Kurier Weterana
21
UWAGA
POTRZEBA
INTEGRACJI
Stowarzyszenie Rannych
i Poszkodowanych w Misjach poza Granicami Kraju
powstało w 2008 roku z inicjatywy żołnierzy w służbie
czynnej oraz będących w rezerwie. To jedna z najbardziej znanych i rozpoznawalnych w kraju organizacji
dbających o uczestników misji. Corocznie Stowarzyszenie przygotowuje obchody
Dnia Weterana – imprezę, która ma zwrócić
uwagę społeczeństwa na rannych i poległych
żołnierzy. Towarzyszy im kampania społeczna ,,Dzień Weterana – szacunek i wsparcie”.
W jej ramach w szkołach czy domach kultury są organizowane spotkania z weteranami,
wystawy, prezentacje oraz prelekcje. Na swo-
im koncie Stowarzyszenie
ma wiele przedsięwzięć
adresowanych do żołnierzy po misjach. Są wśród
nich warsztaty terapeutyczne dla weteranów
i ich rodzin, a także dla
rodziców i wdów poległych na misjach oraz zawody strzeleckie integrujące środowisko.
W 2015 roku Stowarzyszenie kontynuuje sprawdzone już wcześniej inicjatywy. Planowane są między innymi organizowane wspólnie z Fundacją Marcina Gortata
MG 13 „Mierz Wysoko” obozy dla dzieci rannych i poległych żołnierzy. W wakacje dzięki
współpracy z Wojskowym Ośrodkiem Szkoleniowo-Kondycyjnym w Mrągowie ranni weterani i ich rodziny wezmą udział w turnusach
Z roku na rok
wydłuża się lista stowarzyszeń i fundacji,
które włączają
się w pomoc
weteranom
misji
22
Kurier Weterana
Adam Roik/Combat Camera DORSZ
Pomoc
Pomoc
rehabilitacyjno-kondycyjnych. Pilotażowy projekt ruszył w 2014 roku. Wtedy z pomocą finansową firmy Lockheed Martin zorganizowano trzy turnusy dla 60 osób. W 2015 roku weteranom udało się w końcu zdobyć pieniądze
na zakup specjalistycznych rowerów dla poszkodowanych żołnierzy.
Podobnie jak Stowarzyszenie Rannych i Poszkodowanych w misjach poza Granicami Kraju o integrację środowiska weteranów zabiega
Stowarzyszenie Kombatantów Misji Pokojowych ONZ. Głównym celem organizacji, która
powstała w 1999 roku, jest jednoczenie społeczności kombatantów – uczestników misji
pokojowych, a także wyjaśnianie społeczeństwu znaczenia i roli ONZ oraz innych organizacji międzynarodowych w zapewnianiu pokoju na świecie. „Osiągnięcia i doświadczenia
Polski w misjach pokojowych popularyzujemy
zarówno w kraju, jak i zagranicą. Spotykamy
się z młodzieżą w szkołach w całej Polsce,
współpracujemy z klasami mundurowymi”,
mówi Andrzej Andrzejewski z SKMP ONZ.
W tym roku Stowarzyszenie po raz pierwszy zorganizowało Marsz Weterana „Bieszczady 2015”. Wyprawę adresowano do kombatantów i weteranów oraz sympatyków tych
środowisk. „Poprzez takie inicjatywy staramy
się ożywić nasze Stowarzyszenie, sprawić, by
nie kojarzyło się wyłącznie z jakimiś okolicznościowymi przedsięwzięciami. Chcemy integrować środowisko, zachęcać kolegów do aktywności w życiu społecznym i pokazywać, że
wciąż jesteśmy pełni sił i zaangażowania. Tak
jak przez te kilka dni pobytu w Bieszczadach”, dodaje Artur Artecki ze Stowarzyszenia. Jego członkowie planują także dołączyć
do górskiego rajdu pieszego organizowanego
przez Stowarzyszenie Rannych i Poszkodowanych w Misjach poza Granicami Kraju. Liczą,
że marsze weteranów staną się stałymi punktami ich działalności.
Stowarzyszenie pracuje też aktywnie na
rzecz poprawy warunków socjalnych członków
i ich rodzin. Ostatnio przyznano zapomogi
bezzwrotne trzem kombatantom, którzy znajdują się w trudnej sytuacji materialnej.
O budowaniu solidarności środowiskowej
i przekazywaniu wartości młodszym pokoleniom myśli także Stowarzyszenie „Rodzina
Wojskowa”. Organizacja przeprowadzi w tym
roku cykl spotkań z weteranami II wojny światowej pod nazwą „Weteran – Współczesny Autorytet”. W spotkaniach będą uczestniczyć weterani, kombatanci, emeryci wojskowi, kadra
wojskowa w czynnej służbie oraz uczniowie.
Stowarzyszenie zorganizuje także olimpiadę
sportową seniorów. Do udziału w zawodach
zaprasza weteranów i ich rodziny.
RODZINNE WSPARCIE
Na początku widywały się na oficjalnych
spotkaniach w Warszawie lub w jednostkach
wojskowych. Później wymieniały się numerami telefonów, dzwoniły do siebie, by porozmawiać. Szukały zrozumienia, wsparcia i pocieszenia. Z czasem, gdy zrozumiały, jak wiele
kobiet i bliskich cierpi po stracie męża – żołnierza, postanowiły założyć stowarzyszenie.
Stowarzyszenie Rodzin Poległych Żołnierzy
„Pamięć i Przyszłość” działa oficjalnie od
kwietnia 2012 roku. Zrzesza około 70 osób, żony, rodziców i rodzeństwo żołnierzy poległych
we wszystkich misjach zagranicznych oraz bliskich tych, którzy zgięli w katastrofie samolotu
C-295M pod Mirosławcem. Organizacja zajmuje się między innymi poradnictwem prawnym,
pomocą psychologiczną, wsparciem dzieci poległych żołnierzy, a także ich rodziców, którzy
często mają problemy zdrowotne.
Kurier Weterana
23
Pomoc
W codzienną pracę Stowarzyszenia na zasadzie wolontariatu angażuje się kilka kobiet.
Ich podstawowe zadanie to dotarcie do rodzin
poległych. Zajmują się także organizacją
warsztatów psychologicznych i integracyjnych dla rodzin poległych oraz spotkań dla
matek, które mają problemy wychowawcze
z dziećmi. W 2015 roku zorganizują w Poznaniu dla osieroconych dzieci imprezę pod
hasłem „Wesoły dzień dziecka”, a na przełomie czerwca i lipca – warsztaty terapeutyczne
na Mazurach.
Na warsztaty dla weteranów misji i ich rodzin zaprasza także Fundacja „Nikt Nie Zostaje”. Jest to jedna z najmłodszych organizacji,
które powstały, by pomagać żołnierzom. Przewodniczącą Rady Fundacji i jej założycielką
jest poseł Jadwiga Zakrzewska. Misją organizacji jest niesienie pomocy żołnierzom Wojska
Polskiego, którzy zostali ranni i poszkodowani
w misjach wojskowych poza granicami kraju.
24
Kurier Weterana
Fundacja otoczy także opieką rodziny żołnierzy poszkodowanych i poległych. W planach
ma również organizowanie szkoleń, kursów
i wykładów związanych z niesieniem pomocy
rannym i poszkodowanym w misjach oraz ich
rodzinom. „Nikt Nie Zostaje” zamierza rozwinąć działalność informacyjną i wydawniczą na
rzecz integracji środowiska żołnierzy powracających z misji wojskowych poza granicami
kraju. Pierwsze duże wyzwanie Fundacji to organizacja warsztatów malarsko-fotograficznych „Śladami Józefa Chełmońskiego”. Zajęcia są bezpłatne i odbędą się na przełomie maja i czerwca w Domu Pracy Twórczej
w Radziejowicach. Prace powstałe podczas
warsztatów będą później prezentowane na wystawie w sejmie.
W tym roku Fundacja przekaże kilkorgu
dzieciom weteranów jednorazową pomoc. Do
rąk najmłodszych trafią pomoce naukowe, np.
tablety i książki. „Nikt Nie Zostaje” dofinansu-
Pomoc
Adam Roik/Combat Camera DORSZ
Chętni
do współpracy
je także obozy wakacyjne dla kolejnych dwojga dzieci weteranów.
O najmłodszych troszczy się jeszcze jedna
organizacja – Fundacja „Dorastaj z Nami”.
Wspiera ona edukację dzieci, których rodzice
zginęli lub ponieśli ciężki uszczerbek na zdrowiu w trakcie pełnienia służby publicznej. Dotychczas pomogła ona ponad 180 najmłodszym. „W 2014 roku skupialiśmy się na dzieciach, których ojcowie zginęli na misjach
w Iraku i Afganistanie. Rok 2015 upływa nam
pod znakiem kampanii społecznej »Bohaterowie proszą Cię o pomoc«”, mówi Sonia Anger
z Fundacji.
Kampania jest przeprowadzana w całej Polsce, a spot jest emitowany w większości głównych kanałów telewizyjnych i radiowych oraz
w kinach. Pojawia się także na ulicach wielu
polskich miast, w prasie oraz Internecie. Jej bohaterami są: st. szer. Sebastian Biały, kpt. Albert
Sitarek oraz mł. asp. Marcin Składowski.
19 lutego 2015 roku w Centrum Weterana odbyło się
spotkanie przedstawicieli organizacji i stowarzyszeń pozarządowych. Goście zaprezentowali
swoją codzienną działalność
oraz propozycje rozwiązań dotyczących udzielania pomocy
weteranom i rodzinom poległych w działaniach poza granicami państwa. Chęć podjęcia
współpracy ze środowiskiem
weteranów lub jej kontynuacji
(poza organizacjami i stowarzyszeniami wymienionymi w tekście) wyrazili: Stowarzyszenie
Przyjaciół Integracji, Stowarzyszenie Żandarmerii Wojskowej
„Żandarm”, Stowarzyszenie
„Siła i Honor” im. gen. Sławomira Petelickiego, Stowarzyszenie Przyjaciół Integracji,
Związek Polskich Spadochroniarzy, Związek Żołnierzy Wojska Polskiego, Fundacja Byłych
Jednostek Specjalnych GROM,
Fundacja Marcina Gortata MG
13, Wojskowe Stowarzyszenie
„Sport, Turystyka, Obronność”
oraz Polskie Towarzystwo
Stwardnienia Rozsianego.
Kurier Weterana
25
Pomoc
UWAGA
Kampania ma na celu wzmocnienie szacunku społecznego
do służb publicznych, a także
wywołanie dyskusji społecznej na temat nowoczesnego
patriotyzmu. Ma też zachęcić
ludzi do docenienia poświęcenia współczesnych bohaterów
dzięki wsparciu ich dzieci.
Honorowy patronat nad nią
objął rzecznik praw dziecka
Marek Michalak. W ramach
kampanii nakręcono cztery
reportaże o podopiecznych
Fundacji, w tym o Julii Deptule i jej ojcu, Mariuszu Deptule, poległym w Afganistanie. Zaplanowano cykliczną emisję reportaży w telewizji i Internecie. rapii dla weteranów
i funkcjonariuszy służb
mundurowych, a także na
utrzymanie psów terapeutycznych. Fundacja zapowiedziała, że w połowie
roku otworzy pierwszy
w Polsce cywilny ośrodek
dla weteranów cierpiących na zespół stresu pourazowego. Żołnierze będą mogli w nim leczyć się
ambulator yjnie albo
wziąć udział w kilkutygodniowej terapii. Jednym z jej elementów będzie opieka nad psem.
Azyl „ARGOS” (powstaje w ramach projektu „Misja: PTSD”, współfinansowanego
z funduszy Europejskiego Obszaru Gospodarczego) będzie się znajdować pod Warszawą, a jego oficjalne otwarcie zaplanowano na
lipiec. Pomoc będą tu mogli uzyskać żołnierze cierpiący na zespół stresu pourazowego
(PTSD) i ich rodziny, a także funkcjonariusze służb mundurowych i ratownicy medyczni. „Czas pobytu u nas będzie dostosowany
do potrzeb pacjenta. Jednej osobie wystarczą
dwa, trzy tygodnie, żeby uporządkować swoje sprawy i odzyskać równowagę psychiczną.
Ale może też być potrzebna kilkutygodniowa
ciągła psychoterapia”, wyjaśnia Jacek
Zawadzki.
W Azylu „ARGOS” na stałe będzie pracować dwóch psychologów (w razie potrzeby
także inni specjaliści) oraz psy. Przygotowuje
się tu dla żołnierzy terapie indywidualne
i grupowe, a także na przykład psychoedukację i terapię zajęciową. Do pracy gotowe są
już psy terapeuci: labrador Porter i owczarek
niemiecki Ciri. Najmłodszy, labrador Impuls,
Centrum Weterana Działań
poza Granicami
Kraju chce
współpracować
z organizacjami
wspierającymi
„misjonarzy”
POMOCNA ŁAPA
Fundacja „Szarik” to jedyna w kraju organizacja specjalizująca się w terapii stresu pourazowego z wykorzystaniem psów. W lipcu 2013
roku założyli ją psychologowie, specjaliści od
prewencji stresu: Jacek Zawadzki i Katarzyna
Gawlińska, która na Oddziale Leczenia Zaburzeń Nerwicowych szpitala MSW w Otwocku
prowadzi pierwszy w Polsce program stałych
zajęć terapeutycznych z udziałem psa. W Fundacji „Szarik” pracują także Dominika Miłek,
Bartosz Cichocki, Łukasz Witkowicz, weteran
misji w Afganistanie. Psychologowie z „Szarika” pomagali m.in. Stowarzyszeniu Rannych
i Poszkodowanych w Misjach poza Granicami
Kraju – wyjeżdżali na turnusy terapeutyczne
dla żołnierzy i ich rodzin i tam prowadzili
m.in. zajęcia z dogoterapii.
„Szarik” cyklicznie organizuje także akcję
„Kawa dla Weterana”. Zebrane w ten sposób
pieniądze są przeznaczane na prowadzenie te-
26
Kurier Weterana
Pomoc
właśnie przygotowuje się do zajęć. Psychologowie zapowiadają, że na terenie ośrodka zamieszkają także inne psy. „Zajmować się nimi będą weterani. To sprawdzona w wielu
krajach metoda terapeutyczna. Żołnierz cierpiący na PTSD koncentruje uwagę na psie,
pokonuje swoje psychiczne bariery i lęki.
Musi być silny, bo staje się za kogoś odpowiedzialny”, wyjaśnia Katarzyna Gawlińska.
Zanim jednak ośrodek zostanie otwarty,
Fundacja „Szarik” przeprowadzi kampanię
informacyjno-edukacyjną skierowaną do żołnierzy i ich rodzin. Na wzór Stanów Zjednoczonych czerwiec zostanie ogłoszony miesiącem świadomości PTSD.
WOLONTARIUSZE ONLINE
„Mundurowi24.pl” to krakowskie Centrum
Pomocy Społeczno-Psychologicznej, które
półtora roku temu powstało przy Małopolskim Zarządzie Wojewódzkim Związku Żołnierzy Wojska Polskiego. Jego celem jest
świadczenie pomocy znajdującym się w trudnej sytuacji żołnierzom, policjantom, funkcjonariuszom straży granicznej i pożarnej
oraz ich rodzinom. „Mundurowi24.pl” koncentrują się m.in. na wsparciu żołnierzy, którzy cierpią na PTSD lub inne zaburzenia
emocjonalne spowodowane pobytem na misji.
W Centrum na zasadzie wolontariatu pracują psychologowie, pedagodzy, doradcy
oraz ksiądz kapelan. Praca w nim opiera się
w dużym stopniu na dyżurach telefonicznych. „Nasza linia kryzysowa jest otwarta
siedem dni w tygodniu. Nie działamy całą
dobę, ale mamy wyznaczone godziny”, mówi Agnieszka Pers, założycielka i koordynatorka Centrum.
Przez Skype’a z dyżurującymi specjalistami łączą się przedstawiciele wszystkich służb
mundurowych. Opowiadają o sobie i swoich
problemach, czasami dzwonią tylko po informacje, gdzie mogą uzyskać specjalistyczną
pomoc. Wypytują, w jaki sposób uzyskać status weterana, jakie są różnice między weteranem a weteranem poszkodowanym. Czasami
proszą o pomoc w wypełnieniu wniosku.
„Bardzo dobrze układa nam się współpraca
z Centrum Weterana. Dzięki niej udało nam
się szybko skierować chorego do Kliniki Psychiatrii i Stresu Bojowego w Warszawie”, dodaje Agnieszka Pers.
To nie wszystko. Jesienią 2014 roku Centrum uruchomiło program edukacyjny dla
mundurowych i ich rodzin. Wspólnie z siecią
szkół Progress przygotowano ofertę, na podstawie której zainteresowani mogą uzupełnić
wykształcenie. Najpierw zgłaszają się do
„Mundurowych24.pl”, dostają tam list polecający, a później mogą rozpocząć naukę.
W zależności od wybranego kierunku nauka
jest bezpłatna albo trzeba za nią zapłacić połowę ceny. Dotychczas z tej możliwości skorzystało sześć osób. Program w przyszłości
będzie kontynuowany.
Centrum na terenie województwa małopolskiego organizuje też akcję „Kartki dla mundurowych”. Dzięki niej pozdrowienia od
uczniów dotarły do wielu jednostek wojskowych, policyjnych i straży pożarnej.
KŁOPOT Z TRANSPORTEM?
Stowarzyszenie Pomocy Niepełnosprawnym Kierowcom – SPiNKa powstało w 2006
roku. „Od początku przyświecał nam jeden
główny cel: stworzyć w Polsce profesjonalny
rynek usług motoryzacyjnych dla środowiska
niepełnosprawnych kierowców i pasażerów”,
mówi Krzysztof Marciniak, prezes Zarządu.
Na finansową i merytoryczną pomoc mogą
Kurier Weterana
27
Pomoc
u nas liczyć osoby z dysfunkcjami narządów
ruchu, a dzięki nawiązaniu współpracy z Centrum Weterana Działań poza Granicami Kraju również ranni i poszkodowani w misjach.
Stowarzyszenie wspiera mobilność motoryzacyjną osób niepełnosprawnych na trzy sposoby. Dysponując siecią ponad 40 ośrodków
szkolenia kierowców niepełnosprawnych na terenie Polski, organizuje kursy nauki jazdy, refundując uprawnionym beneficjentom około
80% kosztów takich zajęć. Dofinansowuje też
profesjonalną adaptację pojazdów do indywidualnych potrzeb niepełnosprawnego kierowcy
lub pasażera (14 serwisów na terenie Polski).
Potrzebujący mogą również liczyć na dofinansowanie zakupu nowego pojazdu z automatyczną skrzynią biegów.
Aby starać się o finansowe wsparcie, nie
trzeba być członkiem Stowarzyszenia. Podstawą przy składaniu wniosku o pomoc jest
orzeczenie lekarskie o niepełnosprawności
będącej następstwem dysfunkcji narządów ruchu (szczegóły na stronie: www.spinka.org.
pl). „Uważamy, że niepełnosprawność narządów ruchu nie wyklucza możliwości uczestniczenia w ruchu drogowym i zdolności do
bezpiecznego prowadzenia pojazdu. Warunkiem są specjalistyczne badania i pozytywna
diagnoza zespołu lekarzy”, tłumaczy prezes.
Stowarzyszenie planuje otworzyć Krajowe
Centrum Mobilności Osób Niepełnosprawnych. „W jego ramach chcemy również rozwijać współpracę ze środowiskiem weteranów
i pomagać tym żołnierzom, dla których los
nie okazał się być łaskawy”, zapowiada
Krzysztof Marciniak.
REHABILITACJA PRZEZ SPORT
Środowisko weteranów postanowiła też
wspierać Fundacja „Na Ratunek”. Powstała
28
Kurier Weterana
w sierpniu 2014 roku, a tworzą ją specjaliści z różnych dziedzin: ratownictwa wodnego, medycznego, górskiego, instruktorzy
pływania, nurkowania, nauczyciele wychowania fizycznego, działacze społeczni, fizjoterapeuci, przewodnicy górscy.
Jednym z celów organizacji jest propagowanie zdrowego trybu życia w szczególności dzięki aktywności fizycznej, działalności na rzecz osób niepełnosprawnych,
pomocy ofiarom katastrof, klęsk żywiołowych, konfliktów zbrojnych i wojen w kraju i za granicą, upowszechnianiu i wspieraniu sportu, wychowania fizycznego i rehabilitacji ruchowej, promowaniu aktywnego
spędzania wolnego czasu. „Chcemy wykorzystać różnorodne doświadczenia i poprzez naszą działalność pomóc tym, którzy
są w trudniejszej sytuacji niż my”, tłumaczy Sławomir Konopka, prezes zarządu
Fundacji.
Grupami docelowymi Fundacji są dzieci,
młodzież, seniorzy, osoby niepełnosprawne, a także weterani. W stosunku do tych
ostatnich przedstawiciele Fundacji mają poważne sportowe plany. „Chcielibyśmy zrobić wspólny projekt, który pozwoli fizycznie zaktywizować weteranów rannych i poszkodowanych w misjach i wzbudzi w nich
potrzebę współzawodnictwa. Byłaby to grupa osób, którą profesjonalnie przygotowalibyśmy do udziału w zawodach sportowych.
Czy będą to biegi, czy pływanie, czy też inna aktywność fizyczna, tego jeszcze nie
wiemy. Wszystko bowiem będzie zależało
od stanu zdrowia tych, którzy zdecydują się
podjąć wyzwanie. Projekt tego przedsięwzięcia powstanie w tym roku, w przyszłym, mam nadzieję, wszystko ruszy”, dodaje prezes Fundacji.
C
M
Y
CM
MY
CY
CMY
K
Jesteśmy liderem w dziedzinie elektroniki profesjonalnej w Polsce. Od kilkudziesięciu lat realizujemy prace
z zakresu systemów obrony powietrznej, w tym radiolokacji, radioelektronicznych systemów rozpoznania,
systemów automatyzacji i wspomagania dowodzenia
oraz systemów uzbrojenia.
PIT-RADWAR Spółka Akcyjna
ul. Poligonowa 30, 04-051 Warszawa
tel. centrala 22 540 22 00
www.pitradwar.com
Pomoc
(+)
W Polsce działa około dwóch
milionów firm. Każda z nich może
na swój sposób wesprzeć
weteranów.
Patent
na wsparcie
M A Ł G O R Z A T A
S C H W A R Z G R U B E R
O
rganizacje zrzeszające weteranów lub
rodziny żołnierzy poległych na misjach poza granicami kraju są wspierane przez firmy – zarówno duże, dysponujące ogromnym kapitałem, jak i małe, prywatne, które oferują pomoc na miarę swoich
możliwości. Pieniądze trafiają na konta tych
organizacji zazwyczaj z przeznaczeniem na
konkretne projekty, np. Orlen dofinansowuje
spływ kajakowy na Mazurach, który latem
zrealizuje Stowarzyszenie Rannych i Poszkodowanych w Misjach poza Granicami Kraju.
To największe stowarzyszenie zrzeszające
żołnierzy rannych na misjach. Większość
30
Kurier Weterana
z około 230 jego członków wymaga rehabilitacji i specjalistycznej pomocy medycznej.
POMÓŻ SOBIE SAM
Członkowie Stowarzyszenia Rannych i Poszkodowanych w Misjach poza Granicami Kraju starają się zbierać fundusze na prowadzenie
działalności w różny sposób. „Zarejestrowanie
Stowarzyszenia jako organizacji pożytku publicznego dało nam możliwość pozyskiwania
środków z jednego procenta podatku. Także tą
drogą zdobywamy środki na programy pomocowe, takie jak: program przekwalifikowania i dokształcania, paczki świąteczne dla dzieci, zapo-
Pomoc
mogi dla weteranów w ciężkiej sytuacji finansowej”, mówi Marek Rzodkiewicz, wiceprezes
Stowarzyszenia.
W październiku 2012 roku zainicjowało
ono ogólnopolską akcję „Wspieramy weteranów” – podpisało wówczas z kilkoma firmami z Jarosławia porozumienia o współpracy,
dzięki którym przewidziano zniżki dla weteranów i weteranów poszkodowanych. Zaoferowały one m.in. niższe czesne za studia,
mniejszą opłatę za kurs prawa jazdy czy tańszy pobyt w ośrodku rehabilitacyjnym.
Członkowie Zarządu Głównego Stowarzyszenia podkreślają, że zawsze starają się, aby
zniżki nie dotyczyły tylko członków, lecz także wszystkich weteranów poszkodowanych.
„To nie luksus, lecz drobne przywileje, które
ułatwiają codzienne życie”, tak żołnierze, byli uczestnicy misji wojskowych, mówią
o ulgach, które udaje im się zdobyć.
Uczelnie wyższe dają weteranom oraz weteranom poszkodowanym upusty, na przykład
Wyższa Szkoła Humanistyczna Towarzystwa
Wiedzy Powszechnej w Szczecinie oferuje
czesne niższe o 5 lub 10%. Bonus na swoje
usługi zaoferował m.in. Aeroklub Ziemi Jarosławskiej. Weterani i ich rodziny dostają
25–35% rabatu. „Wiem, jak ciężko weteranom po powrocie do domu. Chcieliśmy jakoś
pomóc byłym żołnierzom”, tłumaczył Zenon
Zajda, dyrektor Aeroklubu. Dzieci żołnierzy
poległych, zrzeszonych w Stowarzyszeniu
Rodzin Poległych Żołnierzy „Pamięć i Przyszłość”, wspiera także Huta Stalowa Wola,
która organizuje dla nich Dzień Dziecka.
Firmy te mogą być przykładem dla innych. Możliwości wspierania jest wiele.
Przykładem gazety, które mogłyby zamieszczać bezpłatne ogłoszenia o tym, że na organizacje zrzeszające weteranów można
przekazać jeden procent podatku, a bank
mógłby gratisowo ubezpieczyć grupę poszkodowanych żołnierzy, którzy wybierają
się na rajd rowerowy.
Założyciele Fundacji „Dorastaj z Nami”
– 27 największych polskich firm – dofinansowują ją, a ta przyznaje stypendia m.in. dzieciom weteranów i poległych żołnierzy.
Agnieszka Jurgielewicz, mama trójki dzieci
i żona sierżanta Franciszka Jurgielewicza,
który w Afganistanie stracił w 2010 roku nogę, przyznała, że takie wsparcie to duże odciążenie dla domowego budżetu.
Zainteresowanie cywilnych firm wsparciem
weteranów zwiększa się zawsze wtedy, gdy
o żołnierzach poszkodowanych na misjach
dużo mówią i piszą media. Członkowie Stowarzyszenia przyznają, że kampanie społeczne, takie jak np. „Szacunek i wsparcie”, budzą społeczną wrażliwość na problemy weteranów oraz bliskich tych, którzy zginęli.
Łatwiej wówczas zdobyć fundusze. Brakuje
jednak finansowego wsparcia przez największe firmy produkujące broń i sprzęt dla polskiej armii. „Zazwyczaj wspierają nas jednorazowo”, mówi Marek Rzodkiewicz.
„Mamy nadzieję, że polski przemysł obronny zacznie nam pomagać trochę aktywniej.
Liczymy na odrobinę empatii ze strony szefów tych firm”, dodaje Tomasz Kloc. Prezes
Stowarzyszenia mówi o społecznej odpowiedzialności biznesu oraz podkreśla, jak ważne
dla weteranów poszkodowanych jest wsparcie
polskiego przemysłu obronnego. „Mamy sygnały z innych krajów, że firmy pracujące na
rzecz sektora obronnego mają niejako wpisaną w swoją działalność misję wspierania rannych weteranów”, mówi Tomasz Kloc.
Na stronie internetowej Stowarzyszenie
umieszcza nazwy firm, które oferują wetera-
Kurier Weterana
31
Pomoc
UWAGA
nom zniżki oraz informacje
o uzyskanych bonusach.
„Staramy się je promować jako instytucje wspierające żołnierzy”, wyjaśnia Janusz Raczy, wiceprezes Stowarzyszenia. Do dziś na akcję „Wspieramy weteranów” odpowiedziało ich kilkanaście. To
niewiele, zważywszy, że
w naszym kraju działa około
dwóch milionów firm.
Zwiększa się
liczba
indywidualnych
osób, które
wspierają
weteranów.
Obecnie jest
ich szesnaście
CYWILE NA START
Ostatnio sukcesem okazała się akcja „Rower dla weterana”. Stowarzyszenie od dawna
zabiegało o pomoc w sfinansowaniu zakupu
specjalistycznych rowerów dla poszkodowanych żołnierzy. Udało się dzięki wsparciu kilku firm: Shimano Polska, Lockheed Martin
32
Kurier Weterana
oraz Centrum Techniki
Morskiej SA. Rowery trafią przede wszystkim do
weteranów po amputacjach nóg oraz poważnych
urazach kręgosłupa i narządów ruchu. „To nas zachęca do zwiększenia aktywności fizycznej”, przyznaje Jarosław Kurowski,
który w 1996 roku w wypadku na misji w Bośni
stracił nogę.
Inny pozytywny przykład wsparcia weteranów poszkodowanych
to arktyczna wyprawa Spitsbergen Arctic
Expedition 2014, którą objął patronatem minister obrony narodowej. Potrzebny sprzęt
przekazali sponsorzy wspierający środowisko weteranów także przy innych okazjach.
Karol Nowicki
Pomoc
Puchowe kurtki i odzież termoaktywną podarowała firma Helikon-Tex, urządzenia wielofunkcyjne z nawigacją oraz bilety lotnicze
zapewniła ASUS Polska, a dzięki dofinansowaniu Fundacji MG13 możliwy był zakup
m.in. specjalnych butów do chodzenia po
oblodzonej powierzchni przy temperaturze
minus 30 stopni.
„Cywilne firmy wspierają nas, ale nie mamy strategicznego partnera, jakim wcześniej
był Bumar”, podkreśla Tomasz Kloc.
INDYWIDUALIZM W CENIE
Zwiększa się także liczba indywidualnych
osób, które wspierają weteranów. Obecnie
jest ich szesnaście. Wpłacają po kilkadziesiąt złotych, ale są to stałe, comiesięczne
przelewy. „W tej grupie jest kobieta spod
Białegostoku, która prowadzi gospodarstwo
agroturystyczne. Co miesiąc przekazuje
nam trzydzieści pięć złotych”, mówi Marek
Rzodkiewicz.
Pierwszym indywidualnym darczyńcą był
Andrzej Szczęsny, lekarz z Warszawy. Już
kolejny rok wpłaca co miesiąc na konto Stowarzyszenia Rannych i Poszkodowanych
w Misjach poza Granicami Kraju sto złotych. Gdy podczas obchodów Dnia Weterana
we Wrocławiu Stowarzyszenie nadało mu
honorowe członkostwo, był zdziwiony, że
ktoś go docenił, bo „przecież nie robi nic
nadzwyczajnego, pomaga, bo uważa, że to
jego obowiązek”.
Bywa, że procentują prywatne kontakty.
Paweł Molgo, mistrz Polski w rajdach samochodów terenowych, na jednym z wyścigów
poznał mł. chor. Sebastiana Marczewskiego,
weterana z Afganistanu. Ten opowiedział mu
o żołnierzach, którzy wrócili z misji i mają
różne problemy w codziennym życiu. Spotkanie to sprawiło, że Molgo postanowił wspomóc weteranów. Jego firma NAC podarowała
Stowarzyszeniu sprzęt ogrodniczy, m.in.
20 spalinowych pił łańcuchowych. Rajdowiec
zapewnia, że nie była to jednorazowa akcja.
NIE TYLKO FINANSE
Gros weteranów (90%) to szeregowi i podoficerowie, którzy mają małe renty. Dla nich
ważna jest każda ulga – niższe czesne na studiach oficerskich, zniżka na kurs prawa jazdy
czy tańszy pobyt w ośrodku rehabilitacyjnym.
Takie bonusy mają nie tylko wymiar finansowy, lecz także psychologiczny i społeczny.
Pokazują, że społeczeństwo docenia ich służbę. Każdy może wesprzeć weteranów.
„Gdyby więcej firm przekazywało nam nawet niewielkie kwoty, udałoby się organizować o wiele więcej różnych przedsięwzięć”,
podsumowuje Tomasz Kloc.
Kurier Weterana
33
Wywiad
(„)
Z kpt. Andrzejem Pindorem rozmawia
Paulina Glińska.
Walka
z obojętnością
Jak to się stało, że postanowił Pan osobiście
zaangażować się w sprawy weteranów?
Internetowe komentarze szkalujące polskich
żołnierzy służących na misjach, a potem
pierwsza akcja wsparcia dla rodziny
śp. st. chor. Łukasza Sroczyńskiego – to pokazało, jaka jest skala problemu i z czym na co
dzień borykają się weterani poszkodowani
i rodziny poległych żołnierzy. Zaczęła mnie
denerwować społeczna obojętność i niewiedza
o służbie polskich żołnierzy poza granicami
kraju. Miałem nawet pewne poczucie zaniedbania informacyjnego. Zastanawiałem się,
dlaczego nasz kraj – mający bogatą historię,
wielu bohaterów narodowych i mnóstwo poległych na frontach żołnierzy – nie umie okazać
szacunku współczesnym żołnierzom. Otworzyły mi się wtedy oczy i wiedziałem już, że
chcę się zaangażować w działalność na rzecz
weteranów oraz rodzin poległych.
Od początku wspierało Pana Radio
Szczecin.
34
Kurier Weterana
Tak, na antenie emitowano specjalne reportaże. Weteranów i ich najbliższych zapraszano
do studia, by rozmawiać o sprawach środowiska. Dziennikarze radia byli wszędzie tam,
gdzie weterani. W ten sposób przebijałem się
z tematem do szerszego grona odbiorców.
Do szacunku i wsparcia dla polskich żołnierzy miała też przekonać nasze społeczeństwo kampania społeczna. Na zorganizowanie odbywającej się w jej ramach akcji poświęcił Pan swój prywatny czas i w zasadzie
działał bez żadnego budżetu.
We współpracy ze studiem nagrań postanowiłem przygotować spot informacyjny, w którym do okazywania szacunku żołnierzom będą
zachęcać osoby powszechnie znane. Uznałem,
że wizerunkowe wsparcie, którego udzielą weteranom i ich rodzinom, będzie wiele dla nich
znaczyło, zwiększy się też przekaz informacyjny. Nie było łatwo, ale udało się i w efekcie
akcję poparło kilkanaście gwiazd z różnych
dziedzin. Byli aktorzy: Małgorzata Kożuchow-
Wywiad
Wizytówka
nasi żołnierze byli witani
ska, Cezary Żak, Dawid ZaKpt. Andrzej Pindor
owacjami na stojąco.
wadzki, Jan Wieczorkowski, jest szefem sekcji
W grudniu z kolei, na meMikołaj Krawczyk, sportowprzeładunków i sieci
czu koszykówki między klucy: Monika Pyrek, Łukasz
transportowej w Wojskobami King Wilki Morskie
Piszczek, Marcin Gortat,
Szczecin a Rosą Radom, roKrzysztof Hołowczyc i Piotr wej Komendzie Transportu
dziny poległych żołnierzy
Gr uszka oraz muzycy: w Szczecinie. Podczas
otrzymały przygotowane
Tatiana Okupnik i Jacek trzech misji: w Iraku,
przez kluby upominki. Po
Stachurski. To otwarci lu- Czadzie i Afganistanie
raz pierwszy w przerwie
dzie, którzy od razu poczuli
zajmował się transportem
meczu spiker przedstawił
klimat i zrozumieli przesłastrategicznym.
sylwetki poległych żołnienie. W mojej akcji w ramach
rzy, a na telebimach wykampanii społecznej „Szaświetlono ich zdjęcia. To bycunek i wsparcie” bardzo
pomógł mi też Dominik Pijański. Wszyscy ły ogromne emocje dla rodzin i weteranów.
włączyli się w projekt charytatywnie.
W tym roku także sporo się działo…
Mimo trudności, kontynuuję te przedsięWsparcie gwiazd miało swój ciąg dalszy…
To prawda. Spoty były jedynie częścią akcji wzięcia, bo bardzo dobrze się sprawdzają. Za
w ramach kampanii „Szacunek i wsparcie”, każdym razem wprowadzam nowy akcent.
która wciąż trwa, a osoby w nią zaangażowane W styczniu był kolejny event z weteranami,
nie ograniczyły się jedynie do nagrania fil- tym razem w hali koszykarskiego klubu WKS
mów. Na przykład Krzysztof Hołowczyc za- Śląsk Wrocław. Pojawił się minister spraw zaprosił weteranów na rajdową jazdę, aktor Ce- granicznych Grzegorz Schetyna, który podzięzary Żak spotkał się z poszkodowanymi na kował żyjącym za niebezpieczną służbę poza
planie serialu „Ranczo”, a Łukasz Piszczek granicami kraju i oddał hołd poległym żołniezorganizował dla nich wyjazd na swój mecz do rzom. Mecz rozpoczął się od emisji spotu inDortmundu oraz grał w meczu Gortat Team formacyjnego, potem na parkiet zaproszono
trzech weteranów i trzy rodziny poległych,
– Wojsko Polskie w Arenie Kraków.
a na telebimie wyświetlono zdjęcia poległych
Polskich misjonarzy wsparło też kilka klu- żołnierzy. Pięć tysięcy kibiców przyjęło weteranów owacją na stojąco i odśpiewało hymn
bów sportowych.
To kolejny etap mojej działalności. Wszyst- narodowy. Nie mniej wzruszeń było w marcu
ko zaczęło się w ubiegłym roku. Miłą niespo- w Zielonej Górze, gdzie do akcji przyłączył się
dziankę Piotrowi Gruszce zrobili weterani, tamtejszy klub Stelmet Zielona Góra. Jeszcze
którzy zasiedli na trybunach podczas meczu przed spotkaniem pojawiła się ogromna białosiatkarskiego BBTS Bielsko-Biała z Effecto- -czerwona flaga i kolejny raz odśpiewano
rem Kielce. W akcję włączyły się też klub ko- hymn narodowy. Mecz symbolicznie rozposzykówki AZS Koszalin i piłkarze ręczni z Po- czął sierżant Marcin Łata, a potem trzech
goni Szczecin. Na wszystkich tych spotkaniach weteranów otrzymało od zawodników zielone
Kurier Weterana
35
Wywiad
koszulki klubowe z hasłem „One Team”,
wzbogacone w narodowe barwy, jako dowód
pamięci niebezpiecznej służby i uznania ze
strony klubu oraz jego kibiców. Z kolei przed
meczem siatkarskim w Bielsku-Białej minutą
ciszy uczczono pamięć wszystkich poległych
żołnierzy. Po jego zakończeniu Rafał Pyc, syn
poległego w Afganistanie żołnierza, wręczył
Wojciechowi Ferencowi nagrodę dla najlepszego gracza meczu (MVP) BBTS Bielsko-Biała – AZS Częstochowa. To tylko jeden
z wielu wzruszających momentów.
Takie chwile przekonują Pana, że to, co
robi, ma sens?
Cezary Żak już po zmontowaniu spotów napisał do mnie e-mail ze stwierdzeniem: „chylę
czoła, kapitanie”. To było miłe, jednak w tej całej sprawie nie chodzi o moją satysfakcję czy
podkreślanie zasług. Dla mnie ważny jest
uśmiech na twarzach najbliższych poległych
żołnierzy oraz weteranów i to, że w spojrzeniach poszkodowanych, oprócz bagażu dramatycznych przeżyć, jest też radość z tego, że słowa „szacunek” i „wsparcie” nabrały nowego
znaczenia. Kiedy weterani i rodziny poległych
pojawiają się na parkiecie przed pięciotysięczną widownią, i witani są owacjami na stojąco,
które zakłócają przekaz spikera, to nawet mnie,
stojącemu gdzieś w oddali przy trybunie, dreszcze przechodzą po plecach. Ale również relacje
samych bohaterów tych eventów utwierdzają
mnie w przekonaniu, że ma to sens.
Zdradzi Pan kolejne swoje pomysły?
Planuję wyjazdy polskich weteranów i rodzin poległych żołnierzy do Łukasza Piszczka
do Dortmundu i Roberta Lewandowskiego do
Monachium. Monika Pyrek zaprosiła weteranów na mecz koszykówki w Szczecinie, roz-
36
Kurier Weterana
grywany przez drużynę Harlem Globetrotters.
Stowarzyszenie Kibiców Pogoni Szczecin zaprosi trzy rodziny poległych żołnierzy na mecz
piłki nożnej. W czasie meczu charytatywnego
Legii Warszawa z Zawiszą Bydgoszcz pięcioro
dzieci poległych żołnierzy będzie wyprowadzało pięciu zawodników Legii. Czekam na
potwierdzenie zaproszeń na występy Kabaretu
Paranienormalni i koncert Sylwii Grzeszczak
oraz na eventy od Lotosu Trefl Gdańsk, Resovii Rzeszów, WKS Śląsk Wrocław (piłka nożna), Vive Tauron Kielce. Prowadzę także rozmowy z Martinem Kaczmarskim, którego namawiam do zorganizowania jazdy samochodem rajdowym dla naszych weteranów. Chciałbym także do kolejnego meczu Gortat Team
– Wojsko Polskie wprowadzić akcenty specjalnie dla dzieci poległych żołnierzy i weteranów
poszkodowanych. Wiele innych przedsięwzięć
jest jeszcze w trakcie uzgodnień, dlatego też na
szczegóły trzeba jeszcze poczekać.
Czy postrzeganie weteranów się zmieniło?
Coraz częściej mogą liczyć na szacunek?
Negatywnych komentarzy w Internecie jest
mniej, sami weterani stali się bardziej obecni
w świadomości społecznej, ich sprawy są bliższe zwykłym ludziom. Z myślą o nich działają
fundacje, stowarzyszenia, wiele osób spoza
środowiska chce im pomagać. Cieszy mnie to,
bo uważam, że każde działanie mające na celu
zwrócenie uwagi na rodziny poległych żołnierzy i weteranów ma sens. Choć mam świadomość, że nie od razu uda się wywalczyć szacunek całego społeczeństwa dla niebezpiecznej
służby żołnierzy dla Ojczyzny, to na pewno
małymi krokami można próbować to zmienić.
I przekonywać tych nieprzekonanych, że żołnierz zawsze zasługuje i na szacunek, i na
wsparcie.
INSTYTUT TECHNICZNY WOJSK LOTNICZYCH
ul. Księcia Bolesława 6, 01-494 Warszawa, skr. poczt. 96
tel.: 261 851 300; tel./faks: 261 851 313
www.itwl.pl
e-mail: [email protected]
Prowadzimy działalność innowacyjną
w zakresie:
•
•
•
•
•
•
•
•
•
•
•
•
Badania naziemne i w locie
Systemy diagnostyczne dla techniki lotniczej
Wspomaganie sterowania eksploatacją
Symulacja i modelowanie
Awionika
Uzbrojenie lotnicze
Systemy rozpoznania, dowodzenia i szkolenia
Integracja systemów C4ISR
Bezzałogowe statki powietrzne
Diagnostyka powierzchni roboczych lotnisk
Badania paliw i cieczy roboczych
Testów i certyfikacji wyrobów
Posiadamy:
• Koncesję Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji
Nr B-404/2003
• Natowski Kod Podmiotu Gospodarki Narodowej (NCAGE) 0481H
• Wewnętrzny System Kontroli Nr W-45/8/2015 w zakresie
naukowo-badawczego wspomagania eksploatacji lotniczej
techniki wojskowej
• Świadectwo Bezpieczeństwa Przemysłowego pierwszego
stopnia: krajowe, NATO Secret, EU/UE Secret
• Uprawnienia do nadawania tytułu naukowego doktora
habilitowanego
ULEPSZYMY KAŻDĄ TECHNOLOGIĘ
Przemysław Wójtowicz
Zdrowie
38
Kurier Weterana
Zdrowie
(+)
Niepełnosprawność nie przeszkadza im
ani w górskich wyprawach, ani
w nurkowaniu.
Przez sport
do zdrowia
M A Ł G O R Z A T A
L
S C H W A R Z G R U B E R
ekarze przekonują, że bieganie czy
ćwiczenia na siłowni mogą działać
niczym lek. Jednak gdy wysiłek fizyczny podejmują osoby nie w pełni sprawne, aktywność sportowa pozwala im także
uwierzyć w siebie. Przyznają to sami żołnierze. „Rehabilitacja przez sport jest ważna.
Każdy z nas może w niej uczestniczyć. Gdy
spotykamy ludzi bardziej poszkodowanych
od nas, którzy wspinają się po górach, nurkują i pływają, zaczynamy wierzyć, że my
też możemy pokonać własne ograniczenia”,
opowiada Marek Rzodkiewicz, wiceprezes
Stowarzyszenia Rannych i Poszkodowanych
w Misjach poza Granicami Kraju. „To także
dobry sposób integracji, bo wzajemnie się
wspieramy. Często rozmawiamy o tym, jak
sobie radzić ze stresem. Wymieniamy się
doświadczeniami”.
Pierwszym sportowo-rehabilitacyjnym
przedsięwzięciem polskich weteranów był
rajd zorganizowany wiosną 2013 roku
w Bieszczadach. Jego pomysłodawcą był
mł. chor. Przemysław Wójtowicz, ówczesny
przedstawiciel ds. sportu Stowarzyszenia
Rannych i Poszkodowanych w Misjach poza
Granicami Kraju. Inspiracją do przygotowania tej wyprawy była armia amerykańska,
w której do aktywności sportowej zachęcani
są byli misjonarze z niepełnosprawnością ruchową, urazami mózgu i rdzenia kręgowego
czy osoby niedowidzące.
Wyzwanie podjęło wówczas 40 poszkodowanych weteranów, niektórzy po amputacjach, z różnym stopniem uszczerbku na
zdrowiu. Bieszczadzki rajd nazwali imieniem śp. kpr. Michała Kołka, pierwszego
poległego w Afganistanie żołnierza 21 Bry-
Kurier Weterana
39
Zdrowie
gady Strzelców Podhalańskich. Zanim dotarli w góry, odwiedzili jego rodzinne miasto – Stalową Wolę. Zapalili znicze i złożyli kwiaty na grobie kolegi, a rodzicom wręczyli pamiątkową tablicę. Dla uczestników
rajdu był to ważny moment wyprawy.
Jednym z nich był Janusz Raczy, ciężko
ranny w Iraku w 2004 roku. „Trasy nie były
trudne, nie chodziło o maksymalny wysiłek, lecz o satysfakcję, że pokonamy góry.
Byliśmy razem, uczyliśmy się, jak sobie radzić w trudnych warunkach”, wspomina.
Do tradycji należą już rajdy rowerowe organizowane w ramach obchodów Dnia Weterana. Ich uczestnicy startują z różnych
miejsc w Polsce, aby spotkać się 29 maja
w mieście, w którym odbywają się główne
uroczystości, czyli jak dotychczas we Wrocławiu, Szczecinie i Bydgoszczy. Weterani
jadą zazwyczaj mało uczęszczanymi drogami, a przez większe miasta eskortuje ich
Żandarmeria Wojskowa. Cały czas towarzyszą im ratownicy medyczni. Jak stwierdził
płk Jacek Mela, pełnomocnik Oddziału
Służby poza Granicami Państwa Zarządu
Zasobów Osobowych Dowództwa Generalnego, rajdy te cieszą się coraz większą popularnością, są bowiem okazją do sportowej rywalizacji, a także do zacieśniania
więzi między weteranami.
Rehabilitacji przez sport mają także służyć specjalistyczne rowery, które udało się
ostatnio pozyskać Stowarzyszeniu dzięki
wsparciu sponsorów w ramach akcji „Rower
dla weterana”. „Liczymy, że rowery, jakie
przekażemy poszkodowanym weteranom,
przyczynią się nie tylko do ich rehabilitacji,
lecz także zachęcą do większej aktywności
fizycznej i ułatwią codzienne funkcjonowanie”, podkreśla Tomasz Kloc, prezes Stowa-
40
Kurier Weterana
rzyszenia Rannych i Poszkodowanych
w Misjach poza Granicami Kraju.
HYMN NA MECZU
Od kilku lat polski koszykarz grający w lidze NBA Marcin Gortat zaprasza polskich
żołnierzy na mecze. W ten sposób chce uhonorować Polaków, którzy służyli na misjach.
Od lat zabiega o szacunek do polskiego
munduru. Wielokrotnie podkreślał, że zależy mu na tym, by polscy żołnierze byli traktowani tak jak ich koledzy ze Stanów Zjednoczonych.
W Polsce zainicjowano w tym celu akcję
„Szacunek i wsparcie”. Jak mówi zaangażowany w nią kpt. Andrzej Pindor, kluby sportowe, do których zwrócił się o włączenie się
do tej kampanii, zazwyczaj odpowiadają pozytywnie. Przykładem koszykarski zespół
WKS Śląsk Wrocław, który zaprosił na
mecz z Treflem Sopot weteranów wojennych
oraz rodziny polskich żołnierzy zabitych na
misjach. Gdy przed rozgrywkami uhonorowano trzech weteranów: płk. Leszka Stępnia,
płk. Jerzego Banacha i sierż. Janusza
Raczego oraz rodziny poległych: por. Daniela
Ambrozińskiego, por. Roberta Marczewskiego
i st. chor. Sylwestra Janika, pięć tysięcy kibiców przyjęło tę ceremonię owacją na stojąco i odśpiewało hymn Polski. Także na
meczach klubów AZS Koszalin i Gaz System Pogoń Szczecin weterani są witani
owacją na stojąco. W kampanię zaangażowały się również inne kluby, m.in.: Legia
Warszawa, BBTS Bielsko-Biała, King Wilki
Morskie Szczecin i klub kibica Pogoni
Szczecin.
Na słowa uznania zasługuje akcja „Charytatywna wiosna” Legii Warszawa. W każdym z pięciu meczów rundy wiosennej miał
Bogusław Politowski
Zdrowie
swój udział partner charytatywny. Jeden
z nich to Stowarzyszenie Rannych i Poszkodowanych w Misjach poza Granicami Kraju,
a drugi – Stowarzyszenie Rodzin Poległych
Żołnierzy „Pamięć i Przyszłość”. Z rozegranego w kwietniu meczu z Zawiszą Bydgoszcz część dochodu ze sprzedanych biletów Legia przekazała na konto obu organizacji (warunkiem była sprzedaż powyżej
20 tys. biletów, sprzedano ich 22 297).
Akcja ta to pierwszy taki projekt o zasięgu
ogólnopolskim. „Mamy nadzieję, że z Legii
wezmą przykład inne sportowe kluby i zorganizują podobne rozgrywki, z których
część dochodu wesprze tych, którzy, pełniąc
służbę poza granicami państwa, stracili zdrowie”, podsumowuje Tomasz Kloc.
NA WODZIE I POD WODĄ
Już dwukrotnie Stowarzyszenie Rannych
i Poszkodowanych w Misjach poza Grani-
cami Kraju we współpracy z Gdańskim
Klubem Płetwonurków „Neptun” zorganizowało w Orzyszu kurs nurkowania. Te rehabilitacyjno-szkoleniowe turnusy adresowane głównie do osób po amputacjach sfinansowały Ministerstwo Obrony Narodowej
oraz PKN Orlen. Z oferty korzysta co roku
kilkunastu rannych i poszkodowanych weteranów. Zdobywają certyfikaty płetwonurkowe, żeglarskie i motorowodne.
„PKN Orlen wspiera nasze sportowe inicjatywy – rajdy i kursy płetwonurków.
Dzięki pomocy tej firmy planujemy na
sierpień spływ kajakowy na Mazurach.
W kilku etapach pokonamy około stu kilometrów Krutynią. Będzie to pierwsza taka
impreza. Jeśli wzbudzi zainteresowanie,
wpiszemy ją do programu działania
jako cykliczne przedsięwzięcie Stowarzyszenia”, mówi jego wiceprezes Marek
Rzodkiewicz.
Kurier Weterana
41
Pomoc
(+)
W Stanach Zjednoczonych weteranów
wspiera kilka tysięcy pozarządowych
organizacji.
Służba dla
bohaterów
A N N A
D Ą B R O W S K A
W
eterani poświęcali życie i zdrowie, abyśmy my byli wolni i bezpieczni. Teraz naszą misją jest
pomaganie tym bohaterom w przystosowaniu się na nowo do życia”, mówi Daniel
Schnock, jeden z dyrektorów amerykańskiej
fundacji Wounded Warrior Project, wspierającej rannych byłych żołnierzy.
RAJD POSZKODOWANYCH
W Stanach Zjednoczonych są prawie
22 miliony weteranów. Ta ogromna liczba
nie wynika jedynie z wielkości kraju, lecz
również z innego niż w Polsce definiowania
słowa „weteran”. Za oceanem to nie tylko
uczestnik misji zagranicznych, lecz także
każdy były żołnierz, który odsłużył określony czas w armii USA. O weteranów dba
państwo, w tym przede wszystkim federal-
ny Departament Spraw Weteranów. Wsparciem służy im ponadto kilka tysięcy organizacji pozarządowych i stowarzyszeń – od
małych lokalnych grup po ogromne, działające w całym kraju.
Jedną z większych jest fundacja Wounded
Warrior Project (WWP). Działa na terenie
całego kraju i opiekuje się ponad 60 tysiącami osób, które podczas służby wojskowej po
11 września 2001 roku doznały urazów fizycznych lub psychicznych. Jak podkreśla
Daniel Schnock, WWP chce nauczyć ich radzić sobie z niepełnosprawnością oraz cieszyć się pełnią życia.
Podopieczni fundacji mogą uczestniczyć
w 20 bezpłatnych programach, m.in. w rehabilitacji przez sport czy w kursie rozwoju
zawodowego. Jednym ze sztandarowych
projektów są rajdy rowerowe poszkodowa-
Kurier Weterana
43
USMC
Pomoc
nych, organizowane w USA i Niemczech.
W tych ostatnich brało udział kilku polskich
weteranów.
PSI TERAPEUTA
Rannym pomaga również Centrum Wsparcia Weteranów i Ich Rodzin (Warrior and Family Support Center – WFSC), działające
przy szpitalu wojskowym w Brooke w Teksasie. „Pobyt tutaj trwa niekiedy nawet dwa
lata. Chcieliśmy stworzyć pacjentom przyjazne miejsce, gdzie mogą odpocząć w otoczeniu kolegów i rodziny, co sprzyja ich leczeniu i rehabilitacji”, wyjaśnia John Wolf,
asystent dyrektora WFSC.
Centrum oferuje między innymi czytelnię
i salę komputerową, organizuje spotkania przy
grillu, imprezy sportowe, wycieczki, wyjazdy
do kina, na koncerty czy zakupy. Jest tu także
kuchnia, w której odwiedzające rannych żony
lub matki mogą im ugotować coś dobrego.
44
Kurier Weterana
Osobom z zespołem stresu pourazowego
(Posttraumatic Stress Disorder – PTSD) oraz
chorym na urazowe uszkodzenie mózgu
(Traumatic Brain Injury – TBI) w związku
ze służbą w Afganistanie lub Iraku pomaga
organizacja K9 for Warriors. Szkoli ona dla
nich psy, będące swego rodzaju terapeutami.
Pracownicy ratują bezdomne zwierzęta ze
schronisk, uczą je opiekowania się chorymi
weteranami, następnie przekazują bezpłatnie
potrzebującym. „Koszt wyszkolenia psa to
30 tysięcy dolarów, dla weterana – bezcenny
dar”, podkreśla Brett Simon, dyrektor K9
for Warriors do spraw operacyjnych. W ciągu czterech lat organizacja wyszkoliła
160 psów. „Chcielibyśmy szkolić ich ponad
200 rocznie”, dodaje Simon. Zwierzęta zapewniają weteranom towarzystwo, dają poczucie bezpieczeństwa, potrafią wpływać
uspokajająco w razie ataku paniki czy nocnych koszmarów. Mogą też pomagać niepeł-
Pomoc
nosprawnym. „Kiedy poznałem moją suczkę
Lilly, poczułem się, jakbym miał ponownie
kumpla”, opowiada na stronie K9 sierżant
Joe Swoboda.
NOWY DOM
Byli żołnierze cierpiący na PTSD czy TBI
popadają często w uzależnienia i mają konflikty z prawem. Tracą pracę i domy. Miejscem, gdzie znajdą wsparcie i rozpoczną nowe życie, jest między innymi Five Stars Veteran Center w Jacksonville na Florydzie.
„Stworzyliśmy im bezpieczną przystań. Mamy 27 miejsc noclegowych. Oferujemy im
program »Niezależność«, dzięki któremu
mogą się usamodzielnić, wrócić do szkoły
lub pracy”, opowiada Suzie Loving, dyrektor administracyjny. Personel Five Stars wydaje ponadto posiłki dla weteranów, wozi ich
na wizyty lekarskie i rozmowy kwalifikacyjne lub doradza w kwestiach szukania pracy.
Dach nad głową i opiekę dla bezdomnych
oraz uzależnionych byłych żołnierzy zapewnia również mieszcząca się w San Diego
w Kalifornii Veterans Village. „Mamy
150 miejsc noclegowych, także dla kobiet
– weteranów i ich dzieci. Sami szukamy potrzebujących w schroniskach dla bezdomnych lub rozdajemy ulotki na ulicach”, wyjaśnia wiceprezes organizacji Andre Simpson.
Veterans Village oferuje roczny program
leczenia alkoholizmu i narkomanii, a po jego
zakończeniu pomaga w znalezieniu pracy
albo zdobywaniu świadczeń socjalnych. Dla
potrzebujących tworzy indywidualne plany
leczenia psychologicznego.
TOGA W KAMUFLAŻU
Inną formą wsparcia weteranów są specjalne sądy. W USA jest ich ponad 200. „Pomagamy wrócić do społeczeństwa byłym
żołnierzom, którzy popadli w konflikt z pra-
Kurier Weterana
45
Pomoc
UWAGA
USAF
Osobom z zespołem stresu
pourazowego
pomaga K9 for
Warriors, która
szkoli dla nich
psy – terapeutów
wem”, tłumaczy emerytowany ppłk Randy Parker, dyrektor sądu w hrabstwie
Bexar w Teksasie.
Wniosek o rozpatrzenie
sprawy w takim sądzie może
złożyć weteran chory na
PTSD lub inne zaburzenia
wynikające ze służby, zwolniony honorowo z armii, który popełnił wykroczenie zagrożone karą wiezienia do roku,
czyli na przykład miał niewielką ilość narkotyków lub dopuścił się wandalizmu.
„W zwykłych sądach prokurator i adwokat
walczą ze sobą. U nas współpracują, aby
znaleźć dla weterana jak najlepsze rozwiązanie”, mówi Parker. Sąd koncentruje się na leczeniu weteranów z uzależnień, „skazując”
ich na obowiązkowy udział w sesjach terapeutycznych. Pomaga też znaleźć dom, szkołę i pracę. „Traktujemy ich przede wszystkim
46
Kurier Weterana
ze zrozumieniem i szacunkiem, jak żołnierzy,
dlatego obowiązują tutaj
stopnie wojskowe, a sędzia ma nawet togę
w wojskowym kamuflażu”, dodaje pułkownik.
PRZEPROGRAMOWANIE
DO CYWILA
Choroby i uzależnienia to nie jedyne problemy weteranów. Niektórzy po zakończeniu
służby nie potrafią się odnaleźć w cywilnym
środowisku. „W USA około 200 tysięcy żołnierzy opuszcza co roku armię, z tego
88 procent nie wie, jak przełożyć na cywilne
życie swoje militarne umiejętności, a 90 nie
chce robić tego, co w armii”, wylicza Maurice
D. Wilson, prezes Reboot National Veterans
Transition Services z San Diego.
Pomoc
Opinia
„Podczas wizyty w USA w ramach amerykańskiego programu International Visitor
Leadership największe wrażenie zrobił na
mnie okazywany weteranom szacunek.
Przekłada się on na realną pomoc, zwłaszcza dla tych, którzy odnieśli rany na misjach. Pełniącym służbę pozwala wierzyć,
że w razie utraty zdrowia nie zostaną pozostawieni sami sobie. Ufam, że także polskie społeczeństwo i przedstawiciele biznesu przyczynią się do takiego działania
na rzecz naszych weteranów”.
Tomasz Kloc, prezes Stowarzyszenia
Rannych i Poszkodowanych
w Misjach poza Granicami Kraju
Organizacja ta pomaga weteranom dostosować się do życia poza wojskiem. „Przeprogramowujemy ich wyuczone w armii zachowania, a naszym celem nie jest znalezienie
im pracy, lecz nowego celu w życiu”, opowiada Wilson, były żołnierz US Navy. W organizowanych przez Reboot trzytygodniowych warsztatach wzięło dotychczas udział
ponad 1200 weteranów, 98% z nich znalazło
pracę, a 93% ją utrzymało.
KOSZULKA WSPARCIA
Podobną pomoc kierowaną specjalnie do kobiet – weteranów świadczy organizacja
Women Veterans Colorado z Denver. „Chcemy, aby panie stały się samowystarczalne, dlatego pomagamy im w znalezieniu pracy, a także w nawiązaniu nowych kontaktów czy otrzymaniu należnych świadczeń zdrowotnych”,
mówi Kathryn Wirkus, prezes WVC, jednocześnie emerytowany oficer sił powietrznych.
Wymienione organizacje nie mogłyby
działać bez wsparcia finansowego. Część
z nich dostaje dotacje od państwa, pozostałe
zabiegają o darowizny. Przykładem WWP,
która zebrała w 2014 roku 320 mln dolarów,
czy K9, dla której firma budowlana wzniosła
za darmo nowy ośrodek treningowy o wartości 8 mln dolarów. W Five Stars posiłki dla
weteranów są przygotowywane z żywności
przekazywanej przez supermarkety, a WFSC
lokalny ubezpieczyciel podarował ogródek
jordanowski dla dzieci weteranów.
Komercyjne przedsiębiorstwa wspierają
byłych żołnierzy także w inny sposób. Jedna
z firm produkująca odzież sportową wypuściła serię produktów z logo WWP. Część
dochodu z ich sprzedaży jest przeznaczana
dla weteranów, natomiast noszący je ludzie
wskazują na swoje poparcie dla rannych.
W Waszyngtonie fast food w centrum handlowym udzielał im zniżki, a w San Diego
jedna z kawiarni rozprowadzała książkę,
z której dochód przekazano na pomoc rannym żołnierzom. Takie wsparcie dla weteranów to w USA świetna reklama firmy oraz
promocja jej wizerunku.
Organizacjom pomaga rozwinięty ruch
wolontariatu, w który angażują się byli żołnierze, ich rodziny, jak również osoby niezwiązane z wojskiem. Przykładem K9 – rodziny mieszkające w okolicy ośrodka gotują posiłki dla weteranów, którzy podczas
trzytygodniowego pobytu w nim poznają
swoje psy.
Takim działaniom sprzyja klimat wsparcia weteranów i szacunku do nich, który
w USA widać na każdym kroku. Wiszące
w sklepach, na lotniskach, w szpitalach czy
na ulicach plakaty zapewniają o poparciu
dla nich i wdzięczności za służbę ojczyźnie. „To przywilej i zaszczyt służyć weteranom. Dziękujemy im w ten sposób za
ochronę naszego życia i zdrowia”, podkreślają Amerykanie.
Kurier Weterana
47
Przepisy
(§)
Ministerstwo Obrony Narodowej przygotowało
nowelizację ustawy o weteranach.
System
do poprawki
M A Ł G O R Z A T A
S C H W A R Z G R U B E R
P
o ponad dwóch latach obowiązywania
ustawy o weteranach działań poza granicami resort obrony narodowej zdecydował, że wymaga ona poprawki. Zakończyły
się już konsultacje międzyresortowe projektu
założeń nowelizacji ustawy o weteranach.
Czy jednak posłowie zdążą przyjąć nowe
przepisy przed wyborami?
KONIECZNY LIFTING
Nowelizacja ustawy to odpowiedź na postulaty środowiska żołnierzy i pracowników wojska – uczestników misji poza granicami, w tym
osób poszkodowanych. Propozycje zmian
przepisów przygotowano we współpracy z organizacjami zrzeszającymi żołnierzy, którzy
służyli na misjach. Projekt był konsultowany
z przedstawicielami siedmiu stowarzyszeń:
Stowarzyszenia Rannych i Poszkodowanych
w Misjach poza Granicami Kraju, Stowarzyszenia Kombatantów Misji Pokojowych ONZ,
48
Kurier Weterana
Stowarzyszenia Żandarmerii Wojskowej „Żandarm”, Związku Polskich Spadochroniarzy,
Związku Żołnierzy Wojska Polskiego, Federacji Stowarzyszeń Służb Mundurowych RP, Federacji Stowarzyszeń Rezerwistów i Weteranów SZ WP oraz z Konwentem Dziekanów
Korpusu Oficerów WP.
„Konieczność wprowadzenia zmian do
obowiązujących aktów prawnych wynika
z potrzeby poprawy funkcjonowania systemu
pomocy weteranom”, mówi dyrektor Departamentu Spraw Socjalnych MON płk Sławomir Filipczak.
„Większość postulatów, które zgłosiliśmy,
została uwzględniona”, przyznaje prezes Zarządu Głównego Stowarzyszenia Rannych i Poszkodowanych w Misjach poza Granicami Kraju mł. chor. sztab. w st. spocz. Tomasz Kloc.
W misjach zagranicznych od lat pięćdziesiątych XX wieku służyło łącznie około 100 tys.
Polaków, w przeważającej większości żołnie-
Przepisy
rzy. Status weterana przyznawany na wniosek
zainteresowanego ma w tej chwili 12 tys. byłych i obecnych żołnierzy oraz pracowników
(w tym 369 kobiet), a weterana poszkodowanego – około 600 (9 kobiet).
Ogólnie rzecz biorąc, środowisko weteranów dobrze ocenia system opieki nad uczestnikami misji zagranicznych, który powstał po
wejściu w życie ustawy. Weterani poszkodowani doceniają szczególnie lepszą opiekę medyczną. „Wielu z nas, którzy ponieśli uszczerbek na zdrowiu i rany podczas pełnienia służby poza granicami kraju, skorzystało
z uprawnień, jakie nam przyznała ustawa”, podkreśla wiceprezes Stowarzyszenia st. sierż. rez.
Marek Rzodkiewicz.
Ustawa dała weteranom i weteranom poszkodowanym wiele uprawnień: honorowych,
socjalnych, pracowniczych, a także zapewniła
świadczenia opieki zdrowotnej i pomoc psychologiczną oraz dofinansowanie nauki, a pobierającym emeryturę lub rentę inwalidzką
– dodatek weterana.
JAKIE ZMIANY?
Nowelizowana ustawa rozszerza definicję
misji pokojowej lub stabilizacyjnej. Umożliwi
to ubieganie się o przyznanie statusu weterana
lub weterana poszkodowanego uczestnikom
międzynarodowych komisji kontroli i nadzoru
w Korei czy Indochinach oraz akcji ratowniczych, poszukiwawczych i humanitarnych.
W przeszłości akcje, w których uczestniczyli
żołnierze, prowadzono m.in. w Etiopii czy Pakistanie. Na podstawie obowiązujących przepisów nie mogli oni otrzymać statusu weterana,
dlatego też wprowadzono zmiany. Założono, że
o taki status może ubiegać się około 500 osób,
w tym o status weterana poszkodowanego około pięciu.
„Poprawki te pozwolą na to, że po wielu latach zostanie doceniona niebezpieczna i odpowiedzialna służba wszystkich Polaków,
którzy pełnili służbę poza granicami państwa,
także tych najstarszych, którzy w latach pięćdziesiątych zaczynali ją w komisjach międzynarodowych”, mówi Waldemar Wojtan, wiceprezes Zarządu Głównego Stowarzyszenia
Kombatantów Misji Pokojowych Organizacji
Narodów Zjednoczonych.
Nowelizacja ustawy łagodzi kryteria przyznawania statusu weterana poszkodowanego
i upraszcza procedurę. Praktyka pokazała, że
wielu byłych żołnierzy ma problemy z zebraniem wszystkich wymaganych dziś przez
MON dokumentów, bo wtedy obowiązywały
inne przepisy prawne oraz procedury powypadkowe. Według nowych przepisów osoby,
które składają wniosek o przyznanie statusu
weterana poszkodowanego po upływie 15 lat
od wypadku, a dokumentacja potwierdzająca
ten fakt i jego okoliczności już nie istnieje
(np. protokół powypadkowy), będą mogły się
ubiegać o taki status na podstawie innych dokumentów.
Doprecyzowano też, gdzie należy złożyć
wniosek o przyznanie statusu weterana, jeśli
uczestnik misji zmienił miejsce służby, np.
przeszedł z wojska do policji. Status weterana
nadaje organ, który skierował osobę do działań poza granicami państwa. Jeśli brała ona
udział w więcej niż jednej operacji i w różnym charakterze (np. jako żołnierz oraz jako
funkcjonariusz), można wybrać organ, który
przyzna status weterana, niezależnie od ostatniego miejsca służby.
TAŃSZA REHABILITACJA
Na wniosek organizacji skupiających weteranów zostanie zmniejszona miesięczna
Kurier Weterana
49
Nowelizacja
ustawy to
odpowiedź
na postulaty
środowiska
żołnierzy
i osób poszkodowanych
– uczestników
misji
poza
granicami
opłata za pobyt w Domu Weterana w Lądku-Zdroju – nie
będzie ona mogła przekroczyć 25% dochodu osoby zainteresowanej.
Projekt przewiduje przyznanie weteranom poszkodowanym prawa do udziału raz
w roku w bezpłatnych turnusach readaptacyjno-kondycyjnych organizowanych przez
MON. Oferowałyby one zajęcia sportowo-rekreacyjne,
warsztaty psychologiczne czy
zabiegi rehabilitacyjne. Z takiej formy pomocy będą mogli jednak korzystać tylko ci poszkodowani, którzy nie wymagają specjalistycznego leczenia w szpitalu. W turnusach
będzie mógł uczestniczyć nieodpłatnie wraz
z weteranem poszkodowanym pełnoletni najbliższy członek rodziny. MON spodziewa się,
50
Kurier Weterana
że uczestnicy misji zagranicznych będą zainteresowani taką formą wsparcia.
Dziś koszt takiego turnusu
dla członka rodziny bywa
często barierą nie do pokonania.
Wprowadzenie turnusów
readaptacyjno-kondycyjnych było jednym z postulatów Stowarzyszenia Rannych i Poszkodowanych
w Misjach poza Granicami
Kraju. Proponowało ono,
aby w tym celu wykorzystać istniejącą bazę,
np. wojskowe ośrodki szkolenia kondycyjnego, które dysponują odpowiednim zapleczem
rehabilitacyjnym.
„Doświadczenia wyniesione z funkcjonowania obecnego systemu pomocy poszkodowanym żołnierzom i pracownikom wojska
Arch. Piotra Bernabiuka
Przepisy
Przepisy
potwierdzają celowość przyjęcia takiego rozwiązania”, napisano w projekcie założeń.
Wskazano też, że takie turnusy ułatwią proces adaptacji i skrócą okres odbudowy kondycji psychofizycznej osób, które będą
w nich uczestniczyć.
Zgodnie z przepisami żołnierze powracający do kraju po zakończeniu służby za granicą mogą być kierowani na turnusy leczniczo-profilaktyczne, które obejmują działania
leczniczo-rehabilitacyjne i profilaktykę
zdrowotną, w tym psychologiczną. Mogą
z nich korzystać żołnierze chorzy lub ranni
oraz ci, którzy doznali urazu psychicznego
lub gdy wymaga tego ich stan psychofizyczny. Nowością jest jednak możliwość kierowania na bezpłatne turnusy leczniczo-profilaktyczne pracowników zatrudnionych
w PKW. Im również nieodpłatnie będą mogli towarzyszyć najbliżsi. Trzeba bowiem
pamiętać, że status weterana poszkodowanego nie jest zarezerwowany wyłącznie dla
żołnierzy zawodowych.
Znowelizowane przepisy wprowadzą też
możliwość dofinansowania przez MON,
MSW, ABW lub AW wydatków na leczenie
weteranów poszkodowanych ponad limity
określane przez NFZ. Będą one dotyczyć
świadczeń udzielanych uprawnionym żołnierzom i pracownikom MON także wtedy, gdy
już nie służą i nie pracują w resorcie. Na
przykład w razie koniecznej opieki psychiatrycznej NFZ finansuje 28 dni pobytu pacjenta w szpitalu, potem stawka zmniejsza się do
70%, co zwykle nie pozwala na właściwe
i skuteczne leczenie. Gdy ustawa o weteranach zostanie znowelizowana, tę różnicę będzie dopłacał MON. O tym, czy dłuższy pobyt pacjenta na oddziale psychiatrycznym jest
uzasadniony, zdecyduje konsultant wojskowej
służby zdrowia z dziedziny psychiatrii.
Maksymalnie 150 tys. zł może wynosić
koszt zakupu sprzętu medycznego niezbędnego do leczenia weterana poszkodowanego
w czasie misji poza granicami kraju. Jest on
finansowany z budżetu państwa. Dotychczas
szpital, aby kupić protezę dla weterana poszkodowanego, musiał ogłosić przetarg, a to
wydłużało całą procedurę. Teraz okres oczekiwania na protezę znacznie się skróci, bo lekarz będzie mógł się skontaktować bezpośrednio z firmami ortopedycznymi.
„Chcemy, aby obowiązujące procedury stały
się bardziej przyjazne weteranom, na przykład
aby skrócić czas oczekiwania na opinię konsultanta wojewódzkiego”, mówi płk Filipczak.
WSPARCIE SOCJALNE
Postulatem niezmiennie zgłaszanym przez
środowisko weteranów poszkodowanych jest
wprowadzenie do ustawy zapisu, aby ranni
żołnierze z uszczerbkiem na zdrowiu przekraczającym 60% otrzymywali rentę na czas
nieokreślony. Dziś muszą udowadniać komisjom, że cudownie nie ozdrowieli. Niestety,
nie jest to w tej chwili możliwe, gdyż trzeba
byłoby zmienić konstytucję. Innym postulatem, możliwym do realizacji, jest poszerzenie kryteriów przyznawania zapomóg
– uwzględnienie trudnej sytuacji materialnej
weteranów. Wiceprezes Stowarzyszenia
sierż. w st. spocz. Janusz Raczy podkreśla:
„Zależy nam na tym, aby niski dochód rodziny dawał możliwość ubiegania się o takie
wsparcie”.
Prezes Stowarzyszenia zwraca także uwagę
na fakt, że jeśli ktoś uzyskuje legitymację weterana poszkodowanego, powinna ona uprawniać także do korzystania poza kolejnością ze
świadczeń opieki zdrowotnej. „Po co wydawać dodatkowe krótkookresowe legitymacje
osoby poszkodowanej, zwłaszcza w Warszawie?”, pyta Tomasz Kloc. Według niego powinna ona służyć tylko w przejściowym,
pierwszym etapie, gdy poszkodowany żołnierz nie może wystąpić jeszcze o przyznanie
statusu weterana poszkodowanego, bo nie ma
wszystkich niezbędnych dokumentów.
Kurier Weterana
51
kazoka/Fotolia
Przepisy
52
Kurier Weterana
Przepisy
Concons
(§)
Już niedługo systemem opieki nad
poszkodowanymi żołnierzami zostanie
objętych znacznie więcej osób niż
dotychczas.
Referenci
i opiekunowie
M A Ł G O R Z A T A
G
S C H W A R Z G R U B E R
dy 12 stycznia 2012 roku minister
obrony narodowej wydał decyzję numer 4 (odnosiła się do organizacji
systemu pomocy rodzinom zmarłych żołnierzy i pracowników wojska oraz poszkodowanym żołnierzom i pracownikom wojska),
w armii utworzono stanowiska samodzielnych referentów do spraw pomocy weteranom
poszkodowanym i rodzinom poległych.
Powstały one w trzech dywizjach i trzech brygadach: 11 Dywizji Kawalerii Pancernej
w Żaganiu, 12 Dywizji Zmechanizowanej
w Szczecinie i 16 Pomorskiej Dywizji Zmechanizowanej w Elblągu oraz w 6 Brygadzie
Powietrznodesantowej w Krakowie, 25 Brygadzie Kawalerii Powietrznej w Tomaszowie
Mazowieckim i 21 Brygadzie Strzelców Podhalańskich w Rzeszowie.
Samodzielni referenci stali się elementem
systemu opieki nad poszkodowanymi żołnierzami, który dzięki ustawie o weteranach
działań poza granicami państwa zaczęto budować w MON. Ich zadania polegały na „informowaniu o świadczeniach, pomocy psychologicznej, wsparciu duszpasterskim, pielęgnowaniu pamięci o zmarłym, zapraszaniu na
święta i uroczystości organizowane w jednostce (komórce) organizacyjnej resortu obrony
narodowej oraz na utrzymywaniu kontaktów
z osobami uprawnionymi”.
Referentami zostali żołnierze, którzy uczestniczyli w misjach w Iraku i Afganistanie, lub
osoby zaangażowane w pracę ze środowiskiem
misjonarzy. To oni utrzymywali bliskie kontakty z opiekunami rodzin poległych i weteranów poszkodowanych w poszczególnych
Kurier Weterana
53
Przepisy
Podstawa
jednostkach. Wyznaczono kilkuset takich opiekunów indywidualnych, jednak nie wyposażono ich praktycznie w żadne kompetencje. Często dochodziło do zmian na tych stanowiskach, gdyż żołnierze ci
byli obciążani także innymi
zadaniami. Po trzech latach
resort postanowił zmienić decyzję numer 4 ministra obrony
narodowej.
Osobami
uprawnionymi
do takiej
pomocy
są wszyscy
poszkodowani
podczas
wykonywania
zadań służbowych żołnierze lub pracownicy
wojska
KOMPLEKSOWE
PODEJŚCIE
Doprecyzowano krąg osób
uprawnionych do pomocy.
Systemem zostaną objęci dodatkowo rodziny żołnierzy i pracowników
wojska, którzy zginęli wskutek wypadku (lub
choroby) w związku ze służbą wojskową (wypadku przy pracy), a także żołnierze i pracownicy wojska, wobec których wskutek choroby lub wypadku związanego ze służbą wojskową (wypadku przy pracy) orzeczono co
najmniej 25 procent uszczerbku na zdrowiu,
zaburzenia stresowe pourazowe czy niezdolność do zawodowej służby wojskowej (pracy).
Zgodnie z przepisami osobami uprawnionymi do takiej pomocy są wszyscy poszkodowani podczas wykonywania zadań służbowych
żołnierze lub pracownicy wojska, niezależnie
od uszczerbku na zdrowiu. Nawet tacy z pięcioprocentowym uszczerbkiem (to np. złamany palec), którzy wsparcia nie wymagają. „Teraz chcemy się skoncentrować na tym, aby pomoc trafiała do tych, którzy jej potrzebują”,
podkreśla płk Sławomir Filipczak, dyrektor
Departamentu Spraw Socjalnych Ministerstwa
Obrony Narodowej.
54
Kurier Weterana
Gdy minister obrony podpisze znowelizowaną decyzję nr 4, w jednostkach wojskowych, w których liczba
uprawnionych rodzin i osób
samotnie gospodarujących
przypadających na jednego
opiekuna przekracza 35, zostaną utworzone stanowiska
etatowych opiekunów indywidualnych (limit dla nich
określono na 15 podopiecznych). W pozostałych jednostkach nadal będą wyznaczani nieetatowi opiekunowie indywidualni. Aby trafić
pod ich skrzydła, trzeba samemu zgłosić taki akces.
Opiekunowie mają podlegać bezpośrednio
dowódcom jednostek wojskowych. Powinni oni
mieć co najmniej wykształcenie średnie i przynajmniej przez najbliższy rok służyć w danej
jednostce. Dowódcy są zobowiązani do zapewnienia im odpowiednich warunków do działania.
„Teraz jedna decyzja kompleksowo określi
pomoc dla wszystkich poszkodowanych, obejmie także tych, którzy ulegli ciężkiemu wypadkowi w kraju, np. na poligonie. Te osoby
dostawały jedynie jednorazowe odszkodowanie, dobrze, że teraz zyskają opiekę”, mówi
Krzysztof Gradys, samodzielny referent do
spraw pomocy weteranom poszkodowanym
i rodzinom poległych w 11 Dywizji Kawalerii
Pancernej. Jak szacuje, na jego terenie działania przybędzie kilkunastu podopiecznych. Gdy
nowa decyzja wejdzie w życie, dodatkowe etaty prawdopodobnie powstaną w dwóch brygadach: 17 Brygadzie Zmechanizowanej w Międzyrzeczu i Wędrzynie oraz 10 Brygadzie Kawalerii Pancernej w Świętoszowie.
Zdrowie
(+)
Opieka medyczna i psychologiczna oraz
szkolenia – z takiej oferty korzystają w Lublińcu
nie tylko żołnierze, weterani misji, lecz także ich
rodziny. W Jednostce Wojskowej Komandosów
od kilku lat działa program, który gwarantuje
weteranom kompleksową opiekę.
Szczęśliwe
powroty
M A G D A L E N A
P
K O W A L S K A - S E N D E K
rzeciętny operator Jednostki Wojskowej Komandosów ma 33 lata, żonę
i dzieci. W armii służy od 14 lat. Większość żołnierzy z Lublińca to weterani misji
zagranicznych. Ze statystyk wynika, że służyli w Iraku i Afganistanie od dwóch do sześciu
razy. Dla minimalizowania negatywnych
skutków ich nieobecności w kraju bliskimi
żołnierzy opiekuje się jednostka wojskowa.
„System pomocy w jednostce wdrożyli moi
poprzednicy. Wynika on z zasady, że dobry
żołnierz to taki, który nie ma problemów rodzinnych, a jego życie osobiste jest ustabilizowane. Nie martwi się o dom, tylko skupia na
zadaniu”, mówi dowódca JWK płk Wiesław
Kukuła. „Kiedy więc nasi żołnierze walczą
daleko od domu, naszym moralnym obowiązkiem jest dbanie o dobro ich bliskich. W naszym interesie leży także to, by żołnierze
sprawnie wracali do rodziny”.
PÓŁ ROKU TO ZA MAŁO
W Jednostce Wojskowej Komandosów od
wielu lat działa program reintegracji pomisyjnej. Stanowi on rozwinięcie wytycznych resortu obrony narodowej w sprawie osłony
psychicznej uczestników misji poza granicami państwa i ich rodzin. Obejmuje bezpośrednie wsparcie oraz opiekę medyczną i psychologiczną, a także szkolenie. Na program skła-
Kurier Weterana
55
Zdrowie
System
Fundamentalną zasadą
programu
reintegracji
jest objęcie
nim żołnierzy
na długo
przed rozpoczęciem misji.
Pracują z nimi lekarze,
psychologowie
oraz trenerzy
dają się obowiązkowe
i fakultatywne przedsięwzięcia adresowane do wszystkich
żołnierzy. „Wytyczne MON,
nieistniejącego DWS oraz
DG RSZ pozostawiają dowódcy dużą swobodę i umożliwiają podjęcie efektywnych
działań, które mają niwelować negatywne skutki misji.
Naszym celem jest utrzymanie stanu psychofizycznego
żołnierzy na poziomie gwarantującym pełne zaangażowanie w szkolenie i działalność operacyjną”, wyjaśnia
dowódca JWK.
W realizacji programu
uczestniczy dowództwo jednostki i dowódcy
poszczególnych szczebli, lekarze, psychologowie, kapelani, a także instruktorzy kultury
i oświaty. Zaangażowane są również podmioty zewnętrzne, np. wojskowe komisje lekarskie, Grupa Wsparcia Rodzin oraz Fundacja
„Wspieram Cicho i Skutecznie”.
Jak przebiega w praktyce reintegracja po
powrocie z misji? Do programu są włączani
obligatoryjnie wszyscy żołnierze. Każdy
z komandosów po zakończeniu działań poza
granicami kraju musi się spotkać z psychologiem (podobnie przed wyjazdem na misję).
Obowiązkowo uczestniczy również w zajęciach podnoszących świadomość i doskonalących umiejętność radzenia sobie ze stresem.
Równocześnie żołnierze są poddawani standardowym badaniom lekarskim.
Fakultatywnie program obejmuje także
wojskowe rodziny: żony, partnerki i dzieci
weteranów. Najmłodsi mogą korzystać z propozycji klubu jednostki. Dzieci mają do wy-
56
Kurier Weterana
boru różnego rodzaju koła
zainteresowań, biorą udział
w konkursach, wycieczkach
itp. Dla kobiet są przygotowywane warsztaty dotyczące na przykład radzenia sobie ze stresem czy wychowywania dzieci. W każdej
chwili mogą również skorzystać z porad psychologa.
„Organizuje on warsztaty
dla par lub spotkania indywidualne. Podczas takich
spotkań uczymy się, jak dostrzegać i rozumieć potrzeby
partnera, jak radzić sobie
z różnicą charakterów
w związku, ale głównie, jak
minimalizować straty spowodowane w naszych relacjach długotrwałą rozłąką”, opisuje
jeden z komandosów. Poza tym żołnierze
i ich partnerki ćwiczą zasady konstruktywnej
komunikacji, pracują nad związkami, rozmawiają o swoich potrzebach. „Psycholog prowadzi zajęcia na temat życia w trójkącie, gdy
tym trzecim elementem w związku jest właśnie służba wojskowa. Koncentruje się także
na treningu kompetencji rodzicielskich. To
tylko kilka z wielu propozycji”, mówi
płk Kukuła.
Fundamentalną zasadą programu reintegracji jest objęcie nim żołnierzy na długo
przed rozpoczęciem misji. Praktycznie
udział w nim weterana nigdy się nie kończy
(zmienia się tylko intensywność jego uczestnictwa). Jest to, zdaniem dowództwa JWK,
klucz do sukcesu. Żołnierz, wyjeżdżając na
misję, jest kompleksowo przygotowany: od
strony fizycznej i emocjonalnej. Wie, co rozłąka oznacza dla jego związku. Zna zagroże-
Zdrowie
nia, a dzięki temu może świadomie sobie
z nimi radzić.
NAJPIERW ZAPOBIEGAĆ
„Nie bagatelizujemy programu reintegracji po misji z wielu powodów”, wyjaśnia
płk Kukuła. „Jednym z nich jest sytuacja, jaką obserwujemy za oceanem. Przez siły specjalne USA przetacza się obecnie fala samobójstw operatorów. Stany Zjednoczone ciągle
doskonalą swój system opieki nad weteranami. Definiują zagrożenia i próbują im zapobiegać. My postępujemy podobnie”.
Dowódca JWK zwraca uwagę na jeszcze
jedną kwestię. Misje są najlepszym sprawdzianem bojowego wyszkolenia żołnierzy, ale mogą także destrukcyjnie wpływać na relacje
małżeńskie i interpersonalne. Oficerowie z Lublińca przyznają, że negatywnym ich skutkiem
jest właśnie osłabienie więzi rodzinnych.
„Rozpad związków to ogólny problem społeczny. Ale ponieważ sprawy rozwodowe są
prowadzone w cywilnych sądach, trudno o statystyki wojskowe”, wyjaśnia oficer.
„Żołnierze są dobrze przygotowani do misji,
a mimo to chorują na PTSD. Okazuje się, że
dotyka on również ich żony i partnerki”, przyznaje płk Kukuła. Dlatego co najmniej dwukrotnie podczas półrocznej zmiany żony komandosów są zapraszane na spotkania z dowództwem JWK. Są wówczas informowane
o przebiegu misji i planach rotacji. Mogą porozmawiać nie tylko z dowódcami, lecz także
z psychologiem. Ośmielone rozmową często
proszą o pomoc w codziennych sprawach.
„Organizujemy dla rodzin żołnierzy koncerty znanych artystów, zapraszamy na
warsztaty ze znanymi charakteryzatorami,
stylistami i fotografami. Wspieramy poczucie wartości ludzi, którzy mierzą się z sa-
motnością. Staramy się dowieść, że są dla
nas ważni, że są częścią naszej społeczności”, dodaje płk Kukuła.
Jednym z elementów programu reintegracji
pomisyjnej są wyjazdy pod hasłem „Szczęśliwe powroty”, organizowane przez klub jednostki. Po zakończeniu misji żołnierze wyjeżdżają na kilkudniowe spotkania integracyjne.
Przyznają, że to ciekawe doświadczenie. Po
półrocznej walce spędzają czas tylko ze swoimi partnerkami.
POMOC DLA RANNYCH
W Jednostce Wojskowej Komandosów
działa także program reintegracji pourazowej.
Zaangażowani są w niego lekarze, psychologowie, dietetycy oraz trenerzy. Są nim objęci
obowiązkowo operatorzy, którzy mają problemy ze zdrowiem w związku z prowadzonymi
działaniami bojowymi lub szkoleniem oraz
z różnych powodów muszą poprawić swoją
kondycję fizyczną. Program trwa od 6 do 24
miesięcy, a jego celem jest jak najszybsze
przywrócenie żołnierzy rannych i kontuzjowanych do służby.
Do najczęstszych urazów, jakich doznają
komandosi, zalicza się złamania, przeciążenia
i zerwania ścięgien oraz te powstałe na misjach (głównie chirurgiczne).
Zgodnie z zasadami programu każdy żołnierz po zakończeniu leczenia jest poddawany rehabilitacji. W jej ramach korzysta m.in.
z konsultacji medycznych i dietetycznych,
z fizykoterapii oraz indywidualnego wsparcia trenera. Ma także dostęp do nowoczesnych urządzeń, np.: cyfrowych analizatorów
struktury ciała (body analyzer), oprogramowania wspierającego pracę dietetyków oraz
aparatów do fizykoterapii, chociażby magnetyzerów.
Kurier Weterana
57
Idea
(!)
Badaniami lekarskimi są objęci weterani, którzy
na misji w Afganistanie ulegli wypadkom,
przemieszczając się KTO Rosomak. Wyniki
badań żołnierzy oraz testy techniczne pojazdów
pozwolą je udoskonalić i sprawić, by były
odporniejsze na eksplozje min.
Projekt Afgan
M A G D A L E N A
K O W A L S K A - S E N D E K ,
W
2013 roku powołano specjalne konsorcjum, którego głównym zadaniem jest opracowanie rozwiązań
minimalizujących skutki eksplozji min pod pojazdami oraz zwiększających bezpieczeństwo
poruszających się nimi żołnierzy. Prace prowadzą specjaliści z Wojskowego Instytutu Medycznego, Wojskowej Akademii Technicznej,
Akademii Obrony Narodowej, Wojskowego Instytutu Techniki Pancernej i Samochodowej
oraz Politechniki Śląskiej. W projekt zaangażowali się także pracownicy AMZ-Kutno, wspierani przez firmę Rosomak SA (wcześniej Wojskowe Zakłady Mechaniczne w Siemianowicach Śląskich).
ANALIZA TRANSPORTERÓW
Specjaliści chcą wskazać, w jaki sposób należy zmodyfikować wyposażenie transporte-
58
Kurier Weterana
P A U L I N A
G L I Ń S K A
rów opancerzonych (Rosomak, MRAP) lub je
dopancerzyć, by w przypadku najechania na
minę lub detonacji IED żołnierze byli lepiej
chronieni. „Chodzi tu, na przykład, o mobilne
struktury energochłonne czy propozycje uzupełnienia konstrukcji pojazdów nowymi elementami, które będą w stanie rozproszyć energię eksplozji i ograniczą jej negatywne skutki
dla człowieka”, mówi dr Grzegorz Sławiński,
kierownik zespołu badawczego z Wojskowej
Akademii Technicznej.
Podczas pracy eksperci korzystają z własnych baz danych, które powstały po atakach na
KTO Rosomak i pojazdy typu MRAP w czasie
misji w Afganistanie. Analizowane są informacje dotyczące wielkości ładunków, sposobu ich
użycia i skutków, jakie spowodował wybuch.
By właściwie ocenić możliwości transporterów
opancerzonych, specjaliści z WAT pojechali
Idea
Z danych Dowództwa Operacyjnego Rodzajów Sił
Zbrojnych wynika, że
w czasie misji w Afganistanie zostało poszkodowanych ponad 800 żołnierzy,
w tym 350 było rannych
(tzn. hospitalizowanych powyżej siedmiu dni). Według
danych WIM w zdarzeniach, w których doszło do
wybuchu ładunku pod pojazdem, uczestniczyło
300 żołnierzy.
pod Hindukusz i tam przeprowadzili praktyczne testy
uszkodzonego przez IED Rosomaka. Pod kadłubem pojazdu umieszczali ładunki wybuchowe, a potem obserwowali
reakcję konstrukcji na eksplozję. Istotne były m.in. działające obciążenia, ciśnienie fali
uderzeniowej oraz deformacje
kadłuba.
Wyniki wszystkich dotychczasowych analiz pozwoliły
ekspertom z WAT na utworzenie modeli przestrzennych, odzwierciedlających rzeczywistą
konstrukcję pojazdu.
Specjaliści z WAT, wykorzystując innowacyjne materiały, pracują także nad zaawansowanymi strukturami energochłonnymi. Z najlepszych
materiałów ma powstać konstrukcja hybrydowa
o strukturze „sandwiczowej”, której warstwy
będą zbudowane z zaawansowanych materiałów
(powstałych na przykład na bazie pian metalicznych, pianek różnego typu, elastomerów, ceramiki czy materiałów auksetycznych) lub będą
zawierały elementy rozpraszające energię wybuchu. W kolejnych etapach eksperci sprawdzą,
czy wytypowane struktury w połączeniu z konstrukcją pojazdu przyniosą zadowalające efekty.
Modyfikacje, nad którymi pracują specjaliści,
dotyczą także wnętrza pojazdu: układu siedzeń,
mocowania oparć i siedzisk oraz montażu paneli wyścielających podłogę kabiny. „Zdajemy sobie sprawę z tego, że nie da się stworzyć konstrukcji, która będzie całkowicie odporna na
wybuch. Chcemy jednak dzięki zastosowaniu
odpowiednich materiałów i rozwiązań ograniczyć skutki eksplozji. Chodzi o to, aby ludzki
organizm był w stanie znieść je bez większego
szwanku”, wyjaśnia kierownik zespołu badawczego
z WAT.
OCENA STANU
ZDROWIA
Równocześnie z pracami
technicznymi badania prowadził Wojskowy Instytut Medyczny. Lekarze opierali się
na własnych danych o obrażeniach i urazach żołnierzy.
Szczegółowo analizowali
przypadki pacjentów szpitala
na Szaserów, którzy ucierpieli właśnie w wyniku eksplozji. Jak tłumaczy gen. bryg.
dr hab. med. Grzegorz Gielerak, dyrektor WIM,
pod uwagę były brane nie tylko rodzaje urazów
żołnierzy, lecz także informacje o miejscu, które
zajmowali w transporterze w czasie wypadku,
i czy mieli zapięte pasy i założone hełmy. Dzięki takim danym możliwe było wskazanie tych
miejsc w pojazdach, które wymagają dodatkowego zabezpieczenia.
Od początku lutego trwa kolejny etap programu. Tym razem wiedzę pochodzącą z analizy dokumentacji medycznej lekarze uzupełnią
wynikami badań żołnierzy. Testom medycznym są poddawani uczestnicy wypadków, którzy doznali urazu w wyniku uszkodzenia pojazdu opancerzonego przez ładunek wybuchowy. Badani są również ci, którzy z wypadku
wyszli bez szwanku. Program medyczny otrzymał roboczą nazwę „Afgan” i dotyczy wyłącznie ochotników.
Udział w nim może przynieść korzyści także
samym weteranom. „Podczas badań dokładnie
sprawdzamy stan ich zdrowia. Dzięki temu możemy ocenić, czy na przykład urazy wynikające
Kurier Weterana
59
Idea
Informacje
Informacje o programie można znaleźć na stronie Wojskowego Instytutu
Medycznego (www.wim.mil.pl). Zainteresowani mogą się kontaktować z koordynatorkami programu: Urszulą
Marszałkowicz-Flis (tel. 665 707 829,
e-mail: [email protected])
oraz Ewą Bogusławską-Ziółkowską
(tel. 665 707 781, e-mail:
[email protected]),
faks 261 816 395. Na podane numery
telefonów można też wysłać esemes
z hasłem „Afgan”.
z udziału w misji nie pogłębiły się albo czy nie
pojawiły się jakieś nowe niepokojące objawy”,
mówi dyrektor WIM. „Gdy w trakcie badań
wykryte zostanie schorzenie mające związek
z wybuchem ładunku pod transporterem, chętne
osoby zostaną objęte przez nas specjalistyczną
opieką medyczną”.
Pierwsi ochotnicy badania mają już za sobą.
To między innymi żołnierze z 1 Warszawskiej
Brygady Pancernej w Wesołej. „Początkowo byłem nastawiony dość sceptycznie, jednak pobyt
w szpitalu na Szaserów mile mnie zaskoczył.
W ciągu czterech dni zostałem przebadany
przez specjalistów z dziedziny chirurgii, ortopedii, dermatologii, psychiatrii i stresu bojowego.
Przeszedłem też zaawansowane badania laryngologiczne. Szczerze mówiąc, nie spodziewałem się, że można u laryngologa spędzić niemal
cały dzień”, mówi sierż. Grzegorz Jasiurski.
Podczas VII zmiany PKW w Afganistanie służył jako ratownik medyczny i wspólnie z innymi
60
Kurier Weterana
żołnierzami jeździł na patrole. W czasie jednego z nich Rosomak najechał na minę. Szczęśliwie dla żołnierzy jadących pojazdem wstrząs
nie był zbyt silny. Sierżant Jasiurski nie odniósł
większych obrażeń – miał złamany ząb i był
mocno potłuczony.
Teraz po badaniach zachęca kolegów do
udziału w projekcie. „Gdyby chcieć zrobić takie
badania na własną rękę, to na pewno trzeba byłoby spędzić dużo czasu w kolejkach. Tu
wszystko odbyło się profesjonalnie, bez godzin
oczekiwania na przyjęcie przez specjalistę. Dlatego ci żołnierze, którzy kwalifikują się do programu, powinni skorzystać z szansy zdobycia
rzetelnej i sporej wiedzy o swoim zdrowiu”, dodaje sierżant.
Badania zakończył już st. szer. Paweł Czubak
z 1 Brygady. Został ranny podczas VII zmiany
w Afganistanie. „Zaproponowano mi udział
w projekcie, długo się nie zastanawiałem. Prawie pięć lat po wypadku nadal odczuwam bóle
Adam Roik/Combat Camera DORSZ
Idea
pleców i kręgosłupa, dlatego zgłosiłem się do
szpitala na Szaserów. Przeszedłem kompleksowe badania i jestem z tego bardzo zadowolony.
Miałem zrobione między innymi EKG, tomografię komputerową i ogólne badania internistyczne”, opisuje żołnierz.
WNIOSKI NA KONIEC ROKU
Z informacją o programie lekarze z WIM
starają się dotrzeć do pacjentów leczonych
w innych wojskowych szpitalach. „Zależy nam
na tym, by przekonać niezdecydowanych, że
nasze badania są nastawione po pierwsze na
kontynuację leczenia żołnierzy, po drugie – na
zadbanie o bezpieczeństwo kolejnych”, mówi
dyrektor WIM. Uspokaja jednocześnie, że zarówno same badania, jak i ich wyniki są objęte
tajemnicą lekarską.
Testy medyczne w WIM będą prowadzone do
końca 2015 roku. Zebrane wyniki pozwolą ekspertom precyzyjnie określić wpływ wybuchu,
na przykład miny, na obecny stan zdrowia żołnierzy, a w perspektywie opracować nowe wytyczne dotyczące sposobów przeciwdziałania
skutkom oddziaływania fali uderzeniowej na
żołnierzy przebywających w transporterze
opancerzonym Rosomak lub MRAP-ie. „Mocną stroną projektu jest to, że zaangażowani są
w niego specjaliści z różnych dziedzin. Pozwala
nam to na analizę zagadnienia pod kątem medycznym, operacyjnym i technicznym, z równoczesnym zastosowaniem najnowszych technik
diagnostycznych i obliczeniowych”, mówi dyrektor WIM.
Prace nad całym projektem będą trwać pięć
lat. Ambicją naukowców jest to, by opracowane
przez nich rozwiązania były uniwersalne i mogły być stosowane w pojazdach niezależnie od
ich modelu czy konstrukcji. Koszt projektu to
około 30 mln zł. Większość, bo aż 28 mln, sfinansuje Narodowe Centrum Badań i Rozwoju,
pozostałe 2 mln wnoszą jego uczestnicy.
Kurier Weterana
61
Zdrowie
(+)
Nowelizowana ustawa o weteranach
wprowadzi turnusy readaptacyjno-kondycyjne
dla weteranów poszkodowanych.
Zastrzyk
energii
M A Ł G O R Z A T A
S C H W A R Z G R U B E R
O
tę dodatkową formę rehabilitacji od
dawna zabiegało Stowarzyszenie
Rannych i Poszkodowanych w Misjach
poza Granicami Kraju. Gdy wejdzie w życie
nowelizacja ustawy o weteranach, turnusy readaptacyjno-kondycyjne będzie organizowało
MON. Podobne wyjazdy dla weteranów poszkodowanych – funkcjonariuszy Policji,
Straży Granicznej, Państwowej Straży Pożarnej oraz Biura Ochrony Rządu – będą organizować jednostki nadzorowane przez ministra
spraw wewnętrznych (samodzielne publiczne
zakłady opieki zdrowotnej MSW).
RODZINNA TERAPIA
Osoby poszkodowane podczas zagranicznych misji będą mogły raz w roku bezpłatnie
wyjechać na takie wczasy razem z najbliższym pełnoletnim członkiem rodziny. Nie bę-
62
Kurier Weterana
dzie to jednak bierny wypoczynek, lecz również okazja do dodatkowej rehabilitacji.
W ofercie tej mieszczą się bowiem zajęcia
sportowo-rekreacyjne, warsztaty psychologiczne oraz zabiegi fizykoterapeutyczne. Z takiej formy pomocy będą mogli jednak korzystać tylko ci poszkodowani, którzy nie wymagają specjalistycznego leczenia w szpitalu.
„Nasze doświadczenia wskazują, że udział
w terapii najbliższych członków rodziny pozytywnie wpływa na skuteczność procesu leczenia”, mówi dyrektor Departamentu Spraw
Socjalnych MON płk Sławomir Filipczak.
Osoba poszkodowana szybciej wraca do normalnego życia oraz sprawniej odbudowuje
nadszarpnięte przez wyjazd na misję relacje
i więzi rodzinne.
Możliwość nieodpłatnego turnusu dla żony
weterana poszkodowanego sprawi, że wzroś-
Zdrowie
nie zainteresowanie taką
formą wsparcia. Dziś, mimo stosowanych przez szpitale ulg, konieczność pokrycia kosztów pobytu
członka rodziny jest często
barierą uniemożliwiającą
wspólny wyjazd.
Teresa Kowalewska
UWAGA
Udział w terapii
najbliższych
członków rodziny pozytywnie
wpływa na skuteczność procesu leczenia
JASKÓŁKA W MRĄGOWIE
W 2014 roku w Wojskowym Ośrodku
Szkoleniowo-Kondycyjnym w Mrągowie odbyły się dwa turnusy readaptacyjno-kondycyjne zorganizowane przez Stowarzyszenie
Rannych i Poszkodowanych w Misjach poza
Granicami Kraju. W tym roku organizatorem
było Centrum Weterana Działań poza Granicami Państwa we współpracy z Dowództwem
Garnizonu Warszawa i Dowództwem Gene-
ralnym RSZ. „Oby jak najszybciej weszła w życie nowelizacja ustawy, bo wielu
weteranów jest zainteresowanych taką formą rehabilitacji”, mówi płk Leszek
Stępień, dyrektor Centrum
Weterana.
Placówka w Mrągowie dysponuje odpowiednią bazą. Przez cały rok organizuje turnusy szkoleniowo-kondycyjne dla personelu
latającego SZRP oraz turnusy rehabilitacyjne
z treningiem psychologicznym dla żołnierzy
i pracowników jednostek wojskowych wykonujących zadania poza granicami państwa.
„Pierwszą przymiarkę do zorganizowania
turnusów readaptacyjno-kondycyjnych zrobiliśmy rok temu”, przyznaje komendant ppłk
Krzysztof Sikorski. Jak tłumaczy, przyświe-
Kurier Weterana
63
Zdrowie
cała im prosta idea: pomoc weteranom poszkodowanym w powrocie do zdrowia poprzez sport. W ciągu ostatnich trzech lat w inwestycje i modernizacje ośrodka zainwestowano około 40 mln zł. Powstała m.in. hala
sportowa, basen pływacki oraz basen dla nurków, rozbudowano stołówkę i dostosowano ją
do potrzeb osób poruszających się na wózkach. Dziś zaplecze rehabilitacyjne zajmuje
zaledwie 100 m2. Gdy nowa inwestycja zostanie oficjalnie odebrana (prawdopodobnie na
przełomie maja i czerwca), wzrośnie do 1300.
W nowym obiekcie zostanie uruchomiona
także kriokomora.
Tegoroczny turnus trwał dwa tygodnie (od
13 do 26 kwietnia) i objął 20-osobową grupę
weteranów poszkodowanych i pracowników
wojska (19 mężczyzn oraz jedna kobieta). Jego uczestnikiem był Janusz Koczar. Wejście
na minę podczas misji w Bośni w 1996 roku
skończyło się dla niego amputacją nogi. Dziś
jest zatrudniony jako pracownik cywilny
w wojskowej administracji.
„Żałowaliśmy, że basen nie został jeszcze
oficjalnie oddany do użytku”, opowiada
Koczar. Przyznaje, że inwestycja robi wrażenie. „Jestem przekonany, że warto przyjechać
do Mrągowa na turnus readaptacyjno-kondycyjny”, zapewnia. Uczestnicy pilotażowego
turnusu korzystali z basenu miejskiego. Każdy
miał też zlecone przez lekarza zabiegi w zależności od schorzenia – masaże, prądy czy
ćwiczenia. Pogoda była prawdziwie kwietniowa, dlatego też okrojono zajęcia sportowe na
świeżym powietrzu. Oferta dotyczyła głównie
wycieczek rowerowych i pieszych.
UWAGI NA PRZYSZŁOŚĆ
Na jego zakończenie uczestnicy przekazali
komendantowi Wojskowego Ośrodka Szkole-
64
Kurier Weterana
niowo-Kondycyjnego swoje uwagi, co należałoby, ich zdaniem, zmienić lub poprawić. Jeden z postulatów dotyczył zwiększenia liczby
zajęć z psychologiem, bo 45 minut terapii
zbiorowej to zdecydowanie za mało. „Zaproponowaliśmy także, aby skupić się na rehabilitacji i warsztatach psychologicznych, organizować więcej sesji relaksacyjnych, a zajęcia
sportowe przenieść na popołudnie”, opowiada
Marek Rzodkiewicz, uczestnik turnusu.
Podpułkownik Sikorski z uwagą wysłuchał
wszystkich uwag. Realizacja większości z nich
wymaga niewielkich prac adaptacyjnych.
Zgodnie z unijnymi wymogami ośrodek został
przystosowany do potrzeb osób niepełnosprawnych. Jednak, jak to zwykle bywa, przepisy koryguje praktyka. Na przykład okazało się, że
w zawieszonym nisko lustrze przejrzy się osoba
na wózku, ale żołnierz z protezą ma problem,
aby się schylić. Natomiast w szafie półki i wieszaki były tak wysoko rozmieszczone, że mo-
Teresa Kowalewska
Zdrowie
gła do nich sięgnąć tylko osoba stojąca. Pod
prysznicem była półka – miejsce do siedzenia
dla osoby po amputacji nogi, ale zabrakło na
podobnej wysokości półeczki na mydło.
„Tych wszystkich zmian dokonamy minimalnym kosztem”, przewiduje ppłk Sikorski.
Na parterze będą pokoje dla osób poruszających się na wózkach, a dla pozostałych uczestników turnusu – na piętrze. Wśród weteranów
poszkodowanych kilku jest po amputacjach,
poruszają się dzięki protezom, ale czasem
zdrowie wymaga, aby skorzystali z wózka.
Komendant Sikorski zapewnia, że gdy wejdzie w życie znowelizowana ustawa o weteranach i MON przystąpi do organizowania cyklicznych turnusów readaptacyjno-kondycyjnych, w ośrodku wszystko będzie gotowe na
przyjęcie uczestników. „Możemy organizować
w roku 10–11 takich turnusów. Weźmie w nich
udział około 100–110 weteranów poszkodowanych i drugie tyle osób im towarzyszących”,
oblicza. Na pytanie, dlaczego na taki turnus
warto przyjechać do Mrągowa, odpowiada
krótko: „Nikt nie ma lepszej bazy, dysponujemy wykwalifikowaną kadrą i zapleczem rehabilitacyjnym”. O mazurskich walorach krajobrazowych nie trzeba nikogo przekonywać. Po
pobliskim jeziorze Czos można żeglować oraz
nurkować w nim, a także jeździć na nartach
wodnych. „Kto powiedział, że weteran bez nogi nie może uprawiać tego sportu?”, pyta
ppłk Sikorski. Kilkaset metrów za ośrodkiem
leży Góra Czterech Wiatrów. To dwa stoki po
300–400 m, na które prowadzą dwa wyciągi.
Komendant zapewnia, że gdy będzie taka potrzeba, można zakupić sprzęt narciarski dla
weteranów z urazami kończyn dolnych.
„Po dwóch tygodnia spędzonych w ośrodku
w Mrągowie poczułem się jak nowo narodzony, odpocząłem, oderwałem się od codziennych problemów. Już dziś planujemy z żoną
wyjazd do Mrągowa”, mówi Janusz Koczar.
Kurier Weterana
65
Ludzie
Adam Lewkowski
Sześć lat temu podczas służby w Afganistanie
został ranny. Chciał jednak wraz
z kolegami zostać do końca zmiany.
„Czułem, że to mój obowiązek”.
Do końca
misji
S
tarszy kapral Adam Lewkowski założył
mundur w 2003 roku. Początkowo odbył służbę zasadniczą w 25 Brygadzie
Kawalerii Powietrznej w Leźnicy Wielkiej.
Od 2005 roku jest związany z 16 Batalionem
Powietrznodesantowym 6 Brygady Powietrznodesantowej.
Ma 32 lata. Jest jednym z pierwszych żołnierzy naszej armii, którzy ukończyli pilotażowy kurs podoficerski dla szeregowych zawodowych. W tym roku jako jedyny Polak
uczestniczył w kursie piechoty w US Marine
School of Infantry – East w Stanach Zjednoczonych.
Podczas dziesięcioletniej służby w desancie trzykrotnie wyjeżdżał na misje. Pod Hindukuszem walczył w III, V i XI zmianie polskiego kontyngentu. „Każda tura w Afganistanie była inna. Pamiętam, że na początku
wojna zrobiła na mnie ogromne wrażenie.
66
Kurier Weterana
Obserwowałem amerykańską machinę wojenną, logistykę, lotnictwo współdziałające z oddziałami naziemnymi. To było coś!”, wspomina. „Najbardziej niebezpieczna była dla
mnie ostatnia moja zmiana, czyli jedenasta.
Mieliśmy bardzo dużo kontaktów ogniowych
z przeciwnikiem, a na drogach w prowincji
Ghazni podkładano wiele improwizowanych
ładunków wybuchowych”.
We wrześniu 2009 roku pluton, w którym
służył st. kpr. Lewkowski, wchodził w skład
sił szybkiego reagowania (QRF). Pododdział
został poderwany alarmem, gdy zaobserwowano, że rebelianci podkładają ładunek wybuchowy przy jednej z dróg. „Zanim dojechaliśmy na miejsce, otrzymaliśmy nowe zadanie. Okazało się, że Amerykanie i Afgańczycy zostali zaatakowani przez talibów. Musieliśmy im pomóc”. Polacy dotarli do wskazanej wioski w dystrykcie Andar. „Sprawdzając
Arch. Adama Lewkowskiego
Concons
Ludzie
UWAGA
Podczas
dziesięcioletniej służby
w desancie
trzykrotnie
wyjeżdżał
na misje
budynki, widzieliśmy ślady
działalności rebeliantów.
Wszędzie była porzucona
broń, w tym granatniki
i pociski. Nagle dostaliśmy
informację, że jedna z naszych drużyn ma kłopoty.
Została ostrzelana i ma rannego”, opowiada.
Żołnierze weszli do budynku z dwóch
stron. Z obu zostali ostrzelani przez talibów.
Czterech zostało rannych. Lewkowski dostał
w nogę. „Przewróciłem się, a później przeczołgałem w bezpieczne miejsce”, wspomina.
Podbiegł do niego medyk, by udzielić pierwszej pomocy – zatamować solidny krwotok.
Chwilę później talibowie rzucili w ich stronę
granat. „Upadł bardzo blisko. Nie sądziłem,
że przeżyjemy. Ranny został kolega, który
nas ubezpieczał”, dodaje podoficer.
Podczas tej operacji
w prowincji Andar zginął
polski żołnierz, jeden został
ciężko zraniony, trzech nieco lżej. Rany odnieśli także
afgańscy wojskowi.
Lekarze w szpitalu polowym w Ghazni opatrzyli
rannych i zdecydowali, że
st. kpr. Lewkowski będzie leczony dalej
w Niemczech. „Chciałem zostać z chłopakami
do końca zmiany. Razem przyjechaliśmy i razem mieliśmy wracać. Czułem, że to mój obowiązek”, wspomina. Poprosił dowódcę kontyngentu o zgodę na dokończenie misji. A ten, po
konsultacjach z lekarzami, wyraził zgodę.
Starszy kapral Lewkowski po dwóch tygodniach odzyskał siły. Nie mógł co prawda
dźwigać i biegać, ale zgłosił się do pełnienia
wart w bramie albo w którejś z wież. M K S
Kurier Weterana
67
Ludzie
Krzysztof Polusik
Mam
fajne życie
Cudem uszedł z życiem. Dzięki
ogromnej determinacji rok po wypadku
ponownie włożył mundur.
K
oniec sierpnia 2010 roku, VII zmiana
PKW w Afganistanie. Piąty miesiąc
z dala od kraju. Wielu żołnierzy myślami jest już wśród swoich bliskich, w Polsce.
„To był jeden z konwojów logistycznych. Wsiedliśmy do transporterów typu MRAP. Nie jechałem na czele, byłem kierowcą pierwszego
pojazdu saperskiego w drugiej kolumnie. Sądziłem, że skoro koledzy przejechali, to pewnie
nie ma już żadnych ajdików. Nawet hełm na
chwilę odpiąłem, ale już bliżej celu zapiąłem
go z powrotem. I nagle padł strzał. Zostaliśmy
ostrzelani z granatnika przeciwpancernego
RPG”, opowiada st. kpr. Krzysztof Polusik.
Zdarzenie miało miejsce 8 km od celu,
w miejscowości Arezoo. Krzysztof nie od razu
zorientował się, że został ranny. Dopiero po
chwili poczuł, że coś jest nie tak. Było mu słabo, lepiły się rękawice, no i nie czuł nogi. Potem ją zobaczył, a właściwie to, co z niej zostało – samą kość.
68
Kurier Weterana
W Regionalnym Centrum Medycznym
w Landstuhl (szpital wojskowy w Ramstein)
w Niemczech przeszedł w sumie pięć operacji. Szósta to była amputacja. „Kolana nie było, stawu nie było, wdało się zakażenie. Nic
innego nie można było zrobić, noga była nie
do uratowania. Podpisałem więc zgodę na
amputację”, mówi Krzysiek.
Potem trafił na Oddział Zakażeń Narządów
Ruchu w Wojskowym Instytucie Medycznym
w Warszawie. W październiku 2010 roku wrócił do domu.
Na początku nie było łatwo. Załamanie,
bezsilność i ciągłe pytanie, jak żyć bez nogi.
Sytuację poprawiła proteza. Była jedną z nowocześniejszych. Wygodna, bakteriobójcza,
z mikrochipami, z włókna węglowego przeplatanego nicią tytanową. 40 tys. dolarów zapłaciło za nią wojsko. „Wtedy, gdy ją dostałem, dotarło do mnie, że to moje nowe życie.
I choć już nigdy nie będzie tak samo jak przed
Ludzie
wyjazdem na misję, to wcale nie musi być gorzej. Będę mógł robić to samo, tylko nieco
inaczej”, mówi podoficer.
Najpierw Krzysztof musiał się nauczyć chodzić. Potem zwiększał stopień trudności: wchodzenie na stopień, pokonywanie kolejnych
schodów, z obciążeniem, z czasem jazda na rowerze. Pomogły rehabilitacja i ćwiczenia. Gdy
był w spodniach, nie było widać, że nie ma
własnej nogi. „Już wiedziałem, że dam radę, że
mam dla kogo żyć, przecież syna muszę wychować. I znowu chciałem włożyć mundur”.
Choć rehabilitacja trwała dwa lata, Krzysztof już po roku od wypadku wrócił do służby
w 2 Mazowieckim Pułku Saperów. Objął stanowisko Z/O (zdolny z ograniczeniami).
Wojsko utworzyło je specjalnie dla takich jak
on – rannych i poszkodowanych w misjach,
którzy mimo urazów fizycznych nadal mogą
służyć w armii. „Ten powrót do służby stał
się dla mnie powrotem do normalnego życia”, wspomina.
Trzy lata temu zapisał się do Stowarzyszenia Rannych i Poszkodowanych w Misjach
poza Granicami Kraju. Tam spotkał takich
jak on. Wspólnie łatwiej było pokazać światu, że niepełnosprawność nie przekreśla
szansy aktywnego korzystania z życia. Razem z innymi zaczął więc angażować się
w takie przedsięwzięcia, których realizacja
wkrótce po wypadku wydawała mu się nierealna. Z powodzeniem udowodnił, że może
podjąć każde wyzwanie. W 2013 roku wziął
udział w rajdzie w Bieszczadach, a także
w pierwszym zorganizowanym przez Stwarzyszenie oraz Gdański Klub Płetwonurków
„Neptun” kursie nurkowym. Choć przygotowano go specjalnie dla osób o ograniczonej
sprawności fizycznej i każdej z nich pomagał
wykwalifikowany instruktor, to i tak zejście
pod wodę na głębokość od 5 do aż 20 m wymagało wielkiej odwagi. „Nurkowanie jest
trudne nawet dla osób w pełni zdrowych,
bardzo chciałem jednak spróbować. I nie żałuję, bo to coś niesamowitego. Znowu mogłem sobie udowodnić, że nie ma dla mnie
żadnych ograniczeń”, mówi żołnierz.
W tym samym roku starszy kapral, wraz
z prawie pół tysiącem poszkodowanych żołnierzy z całej Europy, uczestniczył w rajdzie rowerowym „Soldier Ride” w Niemczech. Choć
miał prawo wyboru specjalnego roweru, jechał
na tradycyjnym, dwukołowym. „Poprzeczkę
ustawiłem sobie dość wysoko, ale czułem się
przygotowany do tego rajdu. Poradziłem sobie
bez żadnych problemów”. Trasa biegnąca
wzdłuż granicy z Luksemburgiem, Belgią
i Holandią liczyła około 200 kilometrów.
Krzysztof Polusik był także jedną z pięciu
osób, które Krzysztof Hołowczyc zaprosił na
tor treningowy pod Olsztynem. Każdy z weteranów zasiadł obok mistrza rajdowego jako pasażer w sportowym aucie Subaru. Nieco wcześniej podoficer był gościem aktora Cezarego
Żaka na planie serialu „Ranczo”. Oba spotkania zorganizowano w ramach kampanii społecznej „Szacunek i wsparcie”, w którą włączyły się te znane postacie.
„Takie wsparcie naszego środowiska przez
osoby znane i lubiane wiele dla nas znaczy.
Pomaga też uświadomić ludziom, z jakimi
problemami musimy się borykać”, mówi
Krzysztof.
W kwietniu 2015 roku st. kpr. Polusik objął
stanowisko w Dowództwie Operacyjnym.
Wcześniej 10 lat służył w 2 Pułku Saperów
w Kazuniu (przedtem w 2 Brygadzie). Studiuje także w Akademii Obrony Narodowej. Chce
zdobyć wyższe wykształcenie i ubiegać się
o awans do korpusu oficerskiego. P G
Kurier Weterana
69
Ludzie
Zbigniew Danielak
Weteran misji w Kambodży
został laureatem IV edycji „Anody”
w kategorii „Wyjątkowy czyn”.
Weteran
z numerem 1
T
o człowiek, który w obliczu nagłego,
bardzo niebezpiecznego zdarzenia zachował zimną krew. Wykazał się odwagą i hartem ducha. Był szybki i skuteczny,
ratując życie kilku osób”, napisało o nim jury.
Nagrodą im. Jana Rodowicza „Anody” Muzeum Powstania Warszawskiego wyróżnia
tych, którzy kierują się w życiu podobnymi
ideałami i wartościami jak powstańcy warszawscy. Zbigniew Danielak uratował pięcioosobową załogę płonącego śmigłowca.
W DŻUNGLI
W 1993 roku ppor. rez. Zbigniew Danielak
dostał propozycję wyjazdu na misję Tymczasowej Administracji Organizacji Narodów
Zjednoczonych w Kambodży (United Nations
Transitional Authority in Cambodia,
UNTAC). Niewielu oficerów znało wówczas
angielski, językowe umiejętności młodego
prawnika bardzo się armii przydały. Danielak
70
Kurier Weterana
został tłumaczem w Polskim Kontyngencie
Wojskowym działającym pod auspicjami Organizacji Narodów Zjednoczonych.
„Skierowano nas do pracy w dżungli, gdzie
panowały trudne warunki. Nasza kompania
stacjonowała 450 kilometrów od stolicy kraju
Phnom Penh. Mieszkaliśmy obok lotniska.
Był to wykarczowany kawałek dżungli, 200
na 200 metrów. Ubita przez buldożery ziemia
przypominała klepisko”, wspomina Danielak.
Kontyngent wojskowy UNTAC liczył 16
tysięcy żołnierzy, którzy pochodzili z kilkunastu państw. Ich głównym zadaniem było
stworzenie warunków do przeprowadzenia na
terenach wyzwolonych spod okupacji Czerwonych Khmerów pierwszych demokratycznych wyborów. Polski kontyngent zabezpieczał logistycznie wszystkie powstałe w ramach misji komponenty wojskowe i cywilne.
„Jako tłumacz towarzyszyłem polskim żołnierzom w wielu codziennych sytuacjach, na
Piotr Jaszczuk
Ludzie
przykład podczas wizyty u lekarza Hindusa.
Tłumaczyłem także urzędowe dokumenty
ONZ-u”, opowiada Danielak. „Do moich
obowiązków należało również utrzymywanie
kontaktów z innymi kontyngentami”.
PŁONĄCY ŚMIGŁOWIEC
Nadszedł dzień 27 lutego 1993 roku. To była sobota, rozpoczynał się weekend. Do lądowania podchodził śmigłowiec, który przyleciał ze stolicy kraju. „Wyglądał dziwnie, jakby był przekrzywiony”, wspomina Zbigniew
Danielak. 30–40 metrów nad ziemią zaczął
pikować. Rozbił się po kilku sekundach.
W górę – na wysokość trzeciego, czwartego
piętra – wystrzeliły płomienie. Wszyscy uciekali z płyty lotniska w obawie, że zaraz nastąpi wybuch. Zbigniew Danielak podbiegł do
płonącej maszyny. Przez okno kokpitu widać
było rannych pilotów, ale nie dało się otworzyć drzwi ani rozbić szyby. Pomógł topór
strażacki, który przynieśli mu Rosjanie. Gdy
udało się wyciągnąć pilotów ze śmigłowca,
Danielak wszedł do kokpitu, do którego wdzierały się już płomienie. Musiał sprawdzić, czy
w środku nikt nie pozostał. Dopiero potem oddalił się na bezpieczną odległość od maszyny.
Uratował trzech rosyjskich i dwóch ukraińskich
wojskowych. Wkrótce potem śmigłowiec eksplodował. Ryzykował życie, ale nie chwalił się
tym. Za uratowanie ludzi dostał od dowódcy
polskiego kontyngentu list gratulacyjny.
Po powrocie do Polski Zbigniew Danielak
(mieszkaniec Szczecina) współpracował
z Wielonarodowym Korpusem Północno-Wschodnim, zajmował się obsługą prawną.
Gdy weszła w życie ustawa o weteranach
działań poza granicami państwa, wystąpił do
MON o nadanie mu statusu weterana – dostał
legitymację o numerze 0001. W 2013 roku
minister obrony narodowej przyznał mu Medal za Zasługi dla Obronności Kraju. M S
Kurier Weterana
71
Ludzie
Dariusz Radwański
Pomoc pod
ostrzałem
„Nie czuję się bohaterem. Wykonywałem po prostu
swoje obowiązki. Najważniejsze, że kumpel przeżył”.
S
tarszy szeregowy Dariusz Radwański mundur nosi od 11 lat. „Zawsze ciągnęło mnie do wojska. Najpierw było harcerstwo, później organizacja »Strzelec«. Zasadniczą służbę zaliczyłem
w Lublińcu, ale jako zawodowy żołnierz służę od 2005 roku w 6 Brygadzie Powietrznodesantowej”, wyjaśnia.
Trzykrotnie walczył w Afganistanie. Jako ratownik pojechał w składzie II, V i XI zmiany polskiego kontyngentu. Służył w grupie ewakuacji i zabezpieczenia medycznego oraz w plutonie szturmowym. Pod Hindukuszem wielokrotnie był w sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia. „Gdy na
piątej zmianie wracaliśmy do bazy, zostaliśmy zaatakowani przez talibów. Jeden z pojazdów najechał na ładunek wybuchowy i musieliśmy ratować rannego kierowcę. Pod ostrzałem wyciągaliśmy
go z transportera. Słychać było, jak kule odbijały się od pancerza”, wspomina.
Podczas ostatniej swojej zmiany uczestniczył z kolegami z pododdziału w kilkudniowej operacji.
4 lipca 2012 roku przemieszczali się wzdłuż drogi wiodącej z Ghazni do Kogani, czyli tzw. ajdisztrase. „Szliśmy po bokach rosomaków, by zwiększyć szansę na wykrycie ewentualnego ładunku
wybuchowego. W pewnym momencie zostaliśmy ostrzelani z karabinów maszynowych. Rozbiegliśmy się, szukając schronienia. Wtedy się zorientowałem, że jeden z nas dostał i leży na poboczu
drogi”, opowiada Radwański. Jego przełożeni wspominają, że sytuacja, w jakiej się znaleźli, była
bardzo ciężka. „Rebelianci w zabudowaniach, a my na środku drogi. Radwan bez zastanowienia
rzucił się, by pomóc starszemu szeregowemu Jakubowi Tynce i wyciągnąć go ze strefy śmierci”,
opowiadają.
Medyk podbiegł do kolegi, by sprawdzić, co się stało. Okazało się, że spadochroniarz był ranny
w szyję, a pocisk przebił płuco i wyszedł na wysokości łopatki. „Nie zważałem na kule, które latały mi tuż nad głową. Leżąc, zdjąłem mu kamizelkę, wytarłem plecy i szykowałem opatrunek. Gdy
przekazywałem go do ewakuacji medycznej, jego stan był stabilny”, wspomina ratownik. Lekarz,
który opiekował się rannym w szpitalu polowym, przyznał, że pomoc, której udzielono poszkodowanemu na polu walki, uratowała mu życie.
Za męstwo st. szer. Dariusz Radwański został odznaczony przez ministra obrony narodowej Kordzikiem Honorowym Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej. „To bardzo ważne wyróżnienie. Ale
tak naprawdę nie czuję się bohaterem. Wykonywałem swoje obowiązki. Najważniejsze, że kumpel
przeżył”, dodaje. M K S
Kurier Weterana
73
Ludzie
Marcin Kulas
„Na początku poczułem ukłucie szpilką. Dopiero
później ciepło wypływającej krwi. Myślałem, że
dostałem w serce i zostało mi zaledwie kilka
sekund życia. Ale udało się. Żyję!”.
Kolejna
szansa
W
armii służy od 12 lat. Był na
trzech misjach wojskowych: raz
w Bośni i Hercegowinie oraz dwukrotnie w Afganistanie. „Druga zmiana pod
Hindukuszem była w miarę spokojna, ale
o piątej już nie można tego powiedzieć”,
wspomina kpr. Marcin „Kuli” Kulas z 16 Batalionu Powietrznodesantowego.
10 września 2009 roku. Piękny, słoneczny
dzień. Jego pluton był w składzie sił szybkiego
reagowania (Quick Reaction Force – QRF). Dostali wezwanie, że amerykański patrol wpadł
w zasadzkę w prowincji Andar i potrzebuje pomocy. Z bazy ruszyło kilkudziesięciu ludzi, kilka rosomaków i amerykański pojazd typu
MRAP. Żołnierze podzielili się na dwa zespoły.
Jedni sprawdzali zabudowania po lewej stronie
uliczki, drudzy po prawej. „Otrzymaliśmy informację, że oddział Foki, czyli Piotra Marciniaka,
nawiązał kontakt. Weszli do budynku, w któ-
74
Kurier Weterana
rym ukrywali się talibowie. Niestety, mocno
wtedy oberwał i zginął. Ruszyliśmy na pomoc
chłopakom. Mój oddział wszedł z drugiej strony
budynku. Ja szedłem jako pierwszy i dostałem
całą serią z kałacha”, wspomina kpr. Kulas.
Jedna kula trafiła go w rękę, druga w klatkę
piersiową. „Na początku poczułem ukłucie
szpilką. Dopiero później ciepło wypływającej
krwi. Myślałem, że dostałem w serce i zostało
mi kilka sekund życia. Ostatkiem sił przetoczyłem się do rowu. Dopiero wtedy zaczęła się bitwa. Latały granaty, koledzy wymieniali ogień”,
wspomina podoficer.
Na ratunek Kulasowi ruszył jeden z amerykańskich żołnierzy. Cały w nerwach, nie do
końca wiedział, jak pomóc rannemu. W jednej
z kieszeni kamizelki znalazł morfinę. „Nie wiedział, że to autostrzykawka i przez przypadek
odpalił lek w ziemię. Wołałem do kolegi, by
rzucił kolejną porcję morfiny. Na szczęście usły-
Arch. Marcina Kulasa
Ludzie
szał. Amerykanin zrobił mi zastrzyk. Niestety,
wkłuł się zbyt blisko rany i wszystko wypłynęło
z krwią”, opowiada.
Miał przestrzelone na wylot płuco, zabrakło
mu siły, by się podnieść. Bał się zasnąć. Wspominał mamę, która prosiła, żeby nie wyjeżdżał
na misję, i narzeczoną. Myślał, że Ania na pewno będzie wściekła, że się spóźni na ślub…
Amerykanie zdecydowali o bombardowaniu
budynku, więc żołnierze musieli się wycofać.
Jest wdzięczny kolegom, że wynieśli go spod
ostrzału. „Nieśli mnie na ramieniu. Każdy z kolegów po 2, 3 metry. Później przekazywał mnie
kolejnemu. To była gehenna. Ból niewyobrażalny”. W szpitalu w bazie Ghazni był reanimowany. Obudził się kilka dni później w Bagram.
„Otwieram oczy i jak przez mgłę widzę jakąś
postać. Myślałem, że to anioł, a ja już jestem
w niebie. Później dostrzegłem kobietę, pomyślałem więc o swojej Ani. Dopiero po chwili zobaczyłem amerykańską pielęgniarkę”, wspomi-
na Kulas. Tam znowu zapaść, reanimacja i operacje. Po jakimś czasie trafił do bazy w Ramstain. Obudził się spuchnięty, obolały. Nie mógł
mówić ani się ruszać. Przeszedł wiele zabiegów,
kolejne operacje i przeszczepy skóry.
Półtora roku walczył, by wrócić do służby.
Niestety, po dwóch latach los znowu go nie
oszczędził. Miał wypadek podczas skoków spadochronowych. Z ogromną siłą uderzył w ziemię. Poważnie uszkodził lewą nogę. Wypadek
na dobre przekreślił jego służbę w szturmie. Połączenie nowych ran z tymi odniesionymi na
misji sprawiło, że ponownie stanął przed wojskową komisją lekarską. Od marca ma kategorię
zdrowia „zdolny z ograniczeniem”.
„Życie toczy się dalej. Doceniam to, co
mam. Jak człowiek jest młody, to myśli, że
jest nieśmiertelny. Teraz wiem, że muszę
dbać o synów, żonę i o siebie. Nie ma brawury, bo zdaje się, że wyczerpałem limit szczęścia”, dodaje. M K S
Kurier Weterana
75
Ludzie
(„)
Z Edytą Górlicką
rozmawia Paulina Glińska.
Matka Teresa
z Diwaniji
Była Pani na czterech zmianach misji w Iraku i pięciu w Afganistanie. Skąd u osoby niezwiązanej z wojskiem taki pomysł?
Faktycznie, w wojsku nigdy nie byłam. Mało
o nim wiedziałam, bo nikt w rodzinie nie służył
w armii. Miałam jednak doświadczenie w udzielaniu pomocy humanitarnej, działałam jako wolontariuszka. Pomysł wyjazdu na misje przyszedł
nagle. Byłam wtedy na takim etapie swojego życia, że czułam dużą potrzebę zmian. Wyjazd wydawał mi się idealnym pomysłem. I wtedy,
w 2005 roku, zdecydowałam się na udział w misjach. Pojechałam do Iraku na piątą zmianę.
Pamięta Pani pierwszą misję?
Dla mnie to było wejście w zupełnie nieznany
świat. Razem z dwoma oficerami pracowałam
w zespole HACC [Humanitarian Assistance
Coordination Center]. Zajmowaliśmy się szeroko pojętą pomocą humanitarną. Przekazywaliśmy na przykład żywność, między innymi dla
Irakijczyków mieszkających w obozach, dla
uchodźców, pielgrzymów, bezdomnych.
76
Kurier Weterana
Zapadły Pani w pamięć jakieś szczególne sytuacje, gdy pomagaliście Irakijczykom?
Byliśmy zaangażowani w wiele projektów.
Organizowaliśmy konsultacje lekarskie, pomagaliśmy w dostarczaniu mieszkańcom podstawowych środków higieny osobistej, lekarstw,
żywności, wody, wózków inwalidzkich, wysyłaliśmy irakijskie dzieci na operacje do Polski. Na
kilka miesięcy trafił do naszego kraju między
innymi chłopiec, który urodził się z dysfunkcją
stawu barkowego. Potem, już po powrocie do
Iraku, załatwiliśmy mu specjalną przepustkę, by
na terenie bazy mógł odbywać dalszą rehabilitację. Innej dziewczynce, niesłyszącej od urodzenia, lekarze w Polsce wszczepili implant słuchowy. Pierwszym słowem, które powiedziała, było
„Edyta”. Kiedy już po wszystkim wracałyśmy
do Iraku Casą, na pokładzie, ze względu na
ogromny hałas, wszyscy włożyli sobie stopery
do uszu. A ta mała dziewczynka ich nie chciała
i zakazała nam też wyłączać aparat. Tak bardzo
chciała słyszeć nieznane wcześniej odgłosy samolotu.
Ludzie
Wizytówka
ki komunikacji przez Internet
Na studia do Polski wysłaDoktor nauk politycznych
mam stały kontakt ze znajoliśmy też dwójkę młodych Ira- Edyta Górlicka, uhonorowamymi z Iraku i Afganistanu.
kijczyków. Dziś oboje są inżyna Gwiazdą Afganistanu,
Często pytają mnie, kiedy do
nierami. Mam z nimi kontakt,
w Iraku była koordynatonich przyjadę.
a gdy ostatnio widziałam się
z dziewczyną z tej dwójki, rem pomocy humanitarnej
Kiedy zatem?
Basmą, przyszła w krótkiej i specjalistą od współpracy
Z ostatniej misji wróciłam
spódnicy i przywitała mnie sło- cywilno-wojskowej. W Afgaw kwietniu 2014 roku. Mam
wami: „Cześć pani mama”. Za- nistanie z kolei pełniła
poczucie, że w mojej pracy,
pytałam ją, dlaczego tak mnie
funkcję specjalisty w Zeczy to w Iraku, czy Afganinazywa. A ona na to: „Dałaś mi
spole Odbudowy Prowincji.
stanie, dałam z siebie wszystdrugie życie”. Być może gdyby
ko, co mogłam, że włożyłam
została w Iraku, podzieliłaby Brała udział w projektach
z zakresu rozwoju, admininaprawdę mnóstwo serca.
los innych Irakijek.
Boję się powiedzieć, że to już
Pamiętam też do dziś jeden stracji i ekonomii. Z ostatkoniec misji, bo nigdy nic nie
z największych dramatów, gdy niej swojej misji wróciła
wiadomo, a może też nie
do Polski na operację serca wyw kwietniu 2014 roku.
chciałabym już kusić losu.
słaliśmy 11-miesięczną dziewGdzieś w głębi czuję jednak,
czynkę. Wszystko się powiodło. Dziecko dobrze się czuło, ale trzy dni po że to ten moment, w którym powinnam powieprzyjeździe do Iraku zmarło. Ojciec i dziadek dzieć sobie: dość.
przestali podawać mu niezbędne leki.
Co dały Pani te misje? Zmieniła się Pani?
Przewartościowałam swoje życie i jeszcze
Którą misję zapamięta Pani najbardziej?
Nie ma chyba takiej jednej, najważniejszej. bardziej zaczęłam doceniać to, co mam. Już po
Każda niosła niby podobne, ale jednak różne pierwszej zmianie w Iraku wiedziałam, że żadwyzwania. Pomagaliśmy ludziom, wspierali- ne dobre samochody czy markowe ciuchy nie
śmy rozwój zawodowy kobiet, szkoliliśmy poli- dadzą tego, co może dać poczucie bezpieczeńcjantów i strażaków, zajmowaliśmy się projekta- stwa. To ono jest najważniejsze i to chcieliśmy
mi rozwojowymi, remontami szkół, budową zapewnić ludziom w krajach, do których jeździświetlic, zapewnialiśmy mieszkańcom dostęp liśmy na misje. Na pewno wyjazdy stały się dla
do wody, opieki medycznej, wymiaru sprawie- mnie też sposobem na życie. Dziś z perspektydliwości czy lokalnych mediów. Na pewno jed- wy czasu uważam, że była to jedna z ważniejszych i bardziej trafnych moich decyzji. Po
nak to Irak pozostanie moją pierwszą miłością.
pierwsze dlatego, że na lepsze zmieniło się moNie bez powodu więc nazywali panią Matką je życie. Po drugie, ze względu na osoby, któTeresą z Diwaniji, a jedno z irackich przed- rym mogłam pomóc. Jestem dziś bardzo
wdzięczna moim dzieciom, dowódcom, żołnieszkoli nosi Pani imię…
Pewnie tak. Do dziś często się zdarza, że jak rzom, ale też darczyńcom oraz tym, którzy
ktoś dzwoni, to tak mnie właśnie nazywa. Dzię- przez te wszystkie lata wierzyli we mnie.
Kurier Weterana
77
Archiwum prywatne
Ludzie
78
Kurier Weterana
Ludzie
(„)
Z Natalią Posadzy rozmawiają Magdalena
Kowalska-Sendek i Ewa Korsak.
Biegnij,
Natalia, biegnij
W
łaściwie biega non stop. Natalia,
wdowa po mjr. Jarosławie Posadzym,
potrafi wstać o czwartej nad ranem
i zrobić trening, na który nie miałaby czasu
w ciągu dnia. Najwięcej frajdy sprawia jej bieganie w górach. Na własnych nogach pokonała
już kilkanaście tysięcy kilometrów. Jest przekonana, że to właśnie ten sport wyleczył ją z depresji po śmierci męża.
Czym dla Pani jest bieganie?
To ściganie się z własną głową. Lubię biegać
sama, dlatego nie jestem zrzeszona w żadnym
klubie. Rozmawiam ze sobą po drodze, rozwiązuję problemy. Dlatego tak cenię zawody typu
„ultra” – w górach. To bieg bardzo indywidualny, każdy walczy ze swoimi słabościami.
Kim był Pani mąż?
Żołnierzem. Jarosław służył najpierw
w 1 Pułku Specjalnym w Lublińcu, później
w Poznaniu, następnie w 25 Brygadzie Kawale-
rii Powietrznej. Do domu nie wrócił ze swojej
drugiej zmiany w Iraku. Zmarł w 2007 roku.
Lekarze orzekli, że miał tamponadę serca. Nie
wiem, dlaczego tak się stało. Podobno mąż
mocno odczuwał stres, a przez ostatnie kilka dni
miał wysoką temperaturę. Śmierć przyszła nagle. Zostałam sama z dwójką dzieci. Nasz syn
miał wówczas 14 lat, córka 7. Byliśmy zrozpaczeni. A ja zaczęłam cierpieć na depresję. Nie
chciałam jednak skorzystać z pomocy lekarzy.
Nie chciałam brać żadnych leków. Wiedziałam,
że muszę się trzymać dla dzieci.
Wtedy pojawił się sport?
Tak. Choć pierwsza próba nie była udana. Poszłam na siłownię, spróbowałam biegania, ale
szybko nabawiłam się kontuzji. Odpuściłam.
Wtedy Tomasz Burzyński, kolega mój i męża,
powiedział mi: zacznij biegać! Uciekaj od problemów! I rzeczywiście tak się stało. Zaczęłam
od 3 km. Męczyłam się strasznie. Biegałam
w zwykłych butach i byle jakich spodniach dre-
Kurier Weterana
79
Ludzie
UWAGA
sowych. Potem zabrałam się do
czytania o bieganiu, uczyłam
się tej dyscypliny.
Bieganie
to lek na
wszystkie
dolegliwości.
Dzięki niemu
uciekam
przed stanami depresyjnymi
Aż przyszedł czas na maraton…
Nie. Najpierw wystartowałam w półmaratonie. Znajomi
biegacze namawiali mnie, żebym zapisała się na taki bieg.
Mówili, że wtedy sprawdzę,
czy to sport dla mnie. Tak jak
przypuszczali, połknęłam bakcyla. W 2010 roku w kwietniu
stanęłam na starcie półmaratonu poznańskiego.
Było tam ponad 3 tys. osób. Jak bieg się rozpoczął, to płakałam ze szczęścia. Cieszyłam się, że
jestem tam, gdzie inni biegacze. Dobiegłam
szczęśliwa, zdrowa i ze łzami radości w oczach.
Wtedy wiedziałam, że to jest to! Poznawałam
coraz więcej ludzi, bardzo pozytywnych, zakręconych na punkcie biegania. Po jakimś czasie
przyszedł czas i na maraton.
Jak Pani trafiła na górskie szlaki?
Poczułam, że bieganie po asfalcie mnie nudzi. Jakoś naturalnie zwróciłam się w stronę
gór, które zawsze bardzo kochałam. Po roku treningów zapisałam się na „Bieg Rzeźnika”, ultramaraton w Bieszczadach.
Ile kilometrów wówczas Pani przebiegła?
To był mój pierwszy bieg górski i od razu pokonałam 77 km. Odleciałam. Znalazłam swoje
miejsce i wiedziałam, że będę biegać po górach.
Ale i Bieszczady przestały Pani wystarczać.
Tak. Dużo trenowałam i trenuję, ciągle sprawdzam swoje możliwości. Dwa lata z rzędu startowałam w Alpach. W ubiegłym roku wzięłam
80
Kurier Weterana
udział w swoim jak dotąd najdłuższym biegu Ultra-Trial du
Mont Blanc (UTMB–TDS).
Przebiegłam 119 km, przy
czym na trasie było ponad
7 tys. przewyższeń. Teraz
przygotowuję się do startu na
110 km w ultramaratonie
przełajowym GWiNT [skrót
wziął się od pierwszych liter
nazw trzech powiatów: grodziskiego, wolsztyńskiego
i nowotomyskiego, przez które przebiega trasa]. A w październiku zapisałam się na „Łemkowyna Ultra
Trail”. Bieg ma aż 150 km. Zobaczymy, czy
mi się uda.
Z którego biegu jest Pani najbardziej
dumna?
Ze startu w Alpach, ale także z „Rzeźnika”
w 2011 roku, który był moim pierwszym górskim biegiem.
Zdobywa Pani nagrody?
Jest tego trochę. Kilka razy stanęłam na podium, ale przyznam, że nie jest to dla mnie
ważne.
Jest Pani mamą i pracuje zawodowo. Jak to
pogodzić z bieganiem, z codziennymi treningami?
Jeśli się chce, to można wszystko. Jak nie
mam czasu, wstaję o czwartej rano i biegam,
gdy jest ciemno. Albo wieczorem. Jak nie mam
czasu na trening po pracy, to biegnę do pracy.
Nie szukam wymówek.
W ten sposób leczy Pani depresję. Jakie są
inne korzyści z uprawiania tego sportu?
Ludzie
Opinia
Bieganie zmienia wszystko. Nie tylko figurę. Porządkuje emocje. Pozwala poznawać
świat i ludzi. Dzięki maratonom zobaczyłam
Paryż, Włochy i Szwajcarię. Startowałam
w maratonach w Barcelonie, Pradze, a także
w Berlinie.
Kilka lat temu bieganie było terapią. A jak
jest dzisiaj?
Dziś to jest moja największa pasja, lek na
wszystkie dolegliwości. Uciekam bieganiem
przed stanami depresyjnymi. Udowadniam sobie cały czas, że mogę, że coś znaczę. Pokazuję
moim dzieciakom, że zawsze można znaleźć
jakąś pasję i w niej się realizować.
Bieganie Panią uzależniło?
Można tak powiedzieć. Choć to pozytywne
uzależnienie. Biegam do pracy i z pracy. Kiedy
w pracy mam jakieś stresowe dni, wybiegam
o 15.30 i zostawiam wszystko za sobą. Wracam
do domu szczęśliwa. Rano robię około 10 km,
a popołudniu około 15–20. Biegam niemal codziennie. W tym miesiącu [jest 16 kwietnia]
przebiegłam już 250 kilometrów.
O czym Pani marzy?
O biegu kobiet, może żon żołnierzy lub
wdów po nich. Chciałabym, żeby inne kobiety
zyskały siłę i równowagę tak jak ja – przez
bieganie. Chcę też pokonać UTMB w Alpach.
To będzie 168 km. Zostawiam sobie to na
przyszły rok.
Kim Pani jest dzisiaj?
Mam 40 lat i jestem szczęśliwa. Patrzę na
swoją córkę. Widzę, że ma włosy męża, takie
same loki. Podobny grymas twarzy. Obserwuję mojego syna i wiem, że mąż byłby
z niego dumny.
Major rezerwy Tomasz Burzyński był
przyjacielem mjr. Jarosława Posadzego.
Po jego śmierci próbował pomóc Natalii
Posadzy pogodzić się ze stratą męża.
„Tworzyli kontrastową, pod względem wyglądu, parę. On dwumetrowy „olbrzym”,
ona – drobna brunetka. Pierwszy raz spotkaliśmy się w ich mieszkaniu w Lublińcu.
Wpadłem do Jarka z jakimś dokumentem. Natalia pochylała się nad Michałem,
ich starszym synem, a mała Michalina
spała smacznie w rogu pokoju. Spojrzała
na mnie oczami szczęśliwej kobiety, żony
i matki.
Po śmierci Jarka zastanawiałem się, jak
jej pomóc? Po paru tygodniach odważyłem się do niej zadzwonić. Usłyszałem
przez telefon głos kobiety, która nie żaliła
się na swój los, ale czuć było, że walczy
z bezsilnością. „Depresja” to było słowo,
które w rozmowach ze mną najczęściej
powtarzała. Wtedy wpadłem na pomysł,
by zaczęła biegać. W tym czasie też rozpocząłem swoją przygodę z bieganiem.
Początkowo Natalia twierdziła, że nie da
rady. W końcu zadzwoniła do mnie i zadyszanym głosem zameldowała, że dwa razy
przebiegła wokół bloku... Zaczęła biegać,
a ja codziennie wysyłałem dopingujące ją
do treningów maile z Iraku, gdzie służyłem w ramach X zmiany. Pisałem, ile kilometrów sam przebiegłem na terenie bazy. Tak wzajemnie sobie kibicowaliśmy.
Ja walczyłem z kilogramami, a ona ze
smutkiem po utracie męża”.
Kurier Weterana
81
PRZEGLĄD
SIŁ ZBROJNYCH
10
D Z I A Ł ÓW
O SZKOLENIU I TAKTYCE NA
WSPÓŁCZESNYM POLU
WA L K I
P I S M O S Z KO L E N I OW E
w w w. p o l s k a - z b r o j n a . p l
kurier weterana kurier weterana
rier weterana kurier weterana ku
weterana kurier weterana kurier
terana kurier weterana kurier we
na kurier weterana kurier wetera
kurier weterana kurier weterana
rier weterana kurier weterana ku
weterana kurier weterana kurier
terana kurier weterana kurier we
na kurier weterana kurier wetera
kurier weterana kurier weterana
rier weterana kurier weterana ku
weterana kurier weterana kurier
terana kurier weterana kurier we
Wojskowy Instytut Wydawniczy
Al. Jerozolimskie 97, 00-909 Warszawa
www.polska-zbrojna.pl
Kontakt: +48 261 845 365, [email protected],
[email protected], [email protected]
Druk: ARTDRUK ul. Napoleona 4, 05-230 Kobyłka
www.artdruk.com
Zdjęcie na okładce: Artur Roik/Combat Camera DORSZ

Podobne dokumenty