kurier weterana - Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych
Transkrypt
kurier weterana - Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych
MAG AZY N O UCZES T NIKACH maj 2015 MIS JI KURIER WETERANA kurier weterana kurier weterana k rier weterana kurier weterana kur weterana kurier weterana kurier w rana kurier weterana kurier weter kurier weterana kurier weterana k rier weterana kurier weterana kur weterana kurier weterana kurier w rana kurier weterana kurier weter kurier weterana kurier weterana k rier weterana kurier weterana kur weterana kurier weterana kurier w rana kurier weterana kurier weter kurier weterana kurier weterana rier weterana kurier weterana kur kurier weterana kurier S weterana kurier weterana kurier zacunek i wsparcie. Kampania społeczna, prowadzona pod takim właśnie hasłem, odgrywa niezwykle ważną rolę: ma uświadomić społeczeństwu, nam wszystkim, że udział żołnierzy w misjach poza granicami kraju to nie tylko obrazki z wizyt w bazach oraz nagłaśniane sukcesy (przy okazji warto dodać, że było ich znacznie więcej, niż pokazały media). To również cena, niekiedy ta najwyższa, którą płacą żołnierze i ich najbliżsi. Okazywanie szacunku nie kończy się na powitaniu żołnierzy powracających z misji, na wizycie w szpitalu czy oddaniu hołdu poległym. To początek. Dopiero z upływem czasu można dostrzec rzeczywisty wymiar zarówno pamięci, jak i konkretnego wsparcia. A jest ono potrzebne. Oczekują go i weterani, i ich rodziny. Dlatego informujemy o wszelkich inicjatywach, które są adresowane do tego środowiska. Warto odnotować, że jest ich coraz więcej i są różnorodne. Niezbędna jest bowiem nie tylko pomoc, lecz także materialne wsparcie. Piszemy również o uprawianiu sportu przez weteranów. O ich niesamowitej determinacji i niezłomnej woli, o ambicji w krystalicznie czystej postaci, która daje siłę, by sprostać niezwykłym wyzwaniom. Weteran to nie tylko osoba, która czeka na Twoją pomoc. To człowiek, który, nie bacząc na cenę, zrobił to, co powinien: służył Ojczyźnie. Dzisiaj oczekuje od Ciebie szacunku i wsparcia, by powrócić do pełnowymiarowego życia. I Ty możesz pomóc weteranom. Pułkownik Dariusz Kacperczyk dyrektor Wojskowego Instytutu Wydawniczego POLSKA ZBROJNA 140 STRON WNIKLIWEJ OBSERWA C J I ŚWIATA ARMII MAGAZYN P U B L I C YS T Y C Z N Y w w w. p o l s k a - z b r o j n a . p l Spis treści I ty możesz wesprzeć weteranów.....6 Szczęśliwe powroty......................55 Małe kroki...................................11 Projekt Afgan..............................58 Nie tylko pamięć.........................14 Zastrzyk energii...........................62 Wielkie małe gesty .....................21 Do końca misji............................66 Patent na wsparcie......................30 Mam fajne życie..........................68 Walka z obojętnością...................34 Weteran z numerem 1..................70 Przez sport do zdrowia................38 Pomoc pod ostrzałem..................73 Służba dla bohaterów..................43 Kolejna szansa............................74 System do poprawki....................48 Matka Teresa z Diwaniji.............76 Referenci i opiekunowie..............52 Biegnij, Natalia, biegnij..............78 Kurier Weterana 5 Idea (!) Weterani to nie tylko żołnierze, którzy zostali ranni na misjach. I ty możesz wesprzeć weteranów M A Ł G O R Z A T A S C H W A R Z G R U B E R J eszcze przed dekadą niewiele mówiło się o weteranach, uczestnikach misji zagranicznych. Jednak w ciągu ostatnich lat naprawdę dużo się zmieniło. Działają stowarzyszenia zrzeszające weteranów. Od kilku lat funkcjonuje ustawa, która reguluje ich sprawy. A niedawno powstało Centrum Weterana Działań poza Granicami Państwa. Mimo to wciąż jeszcze wiele jest do zrobienia. MAJOWE ŚWIĘTO Ustawa o weteranach działań poza granicami państwa, która objęła ich parasolem ochronnym, weszła w życie 31 marca 2012 6 Kurier Weterana roku. Ważną rolę w procesie prowadzącym do jej powstania odegrało Stowarzyszenie Rannych i Poszkodowanych w Misjach poza Granicami Kraju. W 2008 roku powołali je do życia żołnierze służby czynnej i rezerwy, którzy zostali ranni w misjach w Iraku i Afganistanie. Na początku głównie wspierali się nawzajem. Następnie zwracali politykom uwagę na sprawy ważne dla ich środowiska. Od początku mówili też o potrzebie rozwiązań systemowych. Kiedy wreszcie ustawa weszła w życie, stanowiła milowy krok, jeśli chodzi o opiekę nad misjonarzami. Powstał wówczas zalążek systemu. Warto Tomasz Mielczarek Idea Kurier Weterana 7 Idea UWAGA wspomnieć, że w wielu państwach NATO nie ma prawnego uregulowania spraw związanych z pomocą medyczną i wsparciem dla weteranów. Światowa Federacja Weteranów chwaliła Polskę za nasze osiągnięcia legislacyjne w tej dziedzinie. Tyle że ustawa to nie wszystko. „Będziemy pomagać weteranom. Panie pułkowniku, w imieniu wszystkich Polaków bardzo dziękuję!”, powiedziała w sejmie w swoim exposé Ewa Kopacz, a wszystkie kamery pokazały w owej chwili ppłk. Leszka Stępnia, ciężko rannego weterana misji w Afganistanie. Obecni na sali posłowie wstali i bili brawo. Po raz pierwszy w historii weterani zostali tak uhonorowani przez premiera polskiego rządu. Coraz większe zrozumienie powoli znajdują oni zarówno wśród polityków, jak i w całym społeczeństwie. Kilka lat temu przez internetowe fora przelało się morze nienawiści do nich. Pod artykułami o Polakach w Afganistanie pojawiały się szkalujące komentarze. Nazywano ich zbrodniarzami i okupantami. Czy takie podejście wynika z niewiedzy? Ludzie nie mają świadomości, że w Afganistanie polski kontyngent budował drogi i szkoły, uczył także tamtejszą armię, jak utrzymywać spokój. Weteran misji w Kambodży z 1993 roku por. Zbigniew Danielak, który za uratowanie pięcioosobowej załogi płonącego śmigłowca został laureatem nagrody „Anody” w kategorii „wyjątkowy czyn”, uważa, że święto weterana jest ważne nie tylko dla byłych uczestni- ków misji, lecz także dla cywilów, którym przypomina o istnieniu weteranów. „Ludzie wiedzą o nas coraz więcej, ale wciąż za mało”. Może czas, aby weteranów dostrzegły samorządy miast, w których mieszkają? Dobrą okazją ku temu jest m.in. wprowadzony ustawą Dzień Weterana Działań poza Granicami Państwa, obchodzony 29 maja razem z Międzynarodowym Dniem Uczestników Misji Pokojowych ONZ. To ważne dla nich święto. Podobny dzień mają w kalendarzu inne kraje. Jak świętują? Przywołajmy dwa przykłady. W krajach anglosaskich Dzień Weterana jest świętowany 11 listopada. Tego dnia o godzinie 11.00 Brytyjczycy zatrzymują się na dwie minuty, aby chwilą ciszy uczcić pamięć tych, którzy oddali życie za wolność. Członkowie brytyjskiej rodziny królewskiej, politycy, duchowni zbierają się przy pomniku The Cenotaph w Whitehall upamiętniającym poległych żołnierzy. Tam odbywają się główne uroczystości. W Stanach Zjednoczonych Dzień Weterana obchodzi się w różny sposób w całym kraju, ale centralne uroczystości odbywają się na wojskowym narodowym cmentarzu w Arlington pod Waszyngtonem (spoczywa tam około 300 tysięcy weteranów wszystkich amerykańskich wojen). Tego dnia prezydent USA składa wieniec na Grobie Nieznanego Żołnierza i wygłasza przemówienie. Odbywa się koncert, który przyciąga setki tysięcy lu- Aby wspierać, trzeba rozumieć. Każde działanie mające zwrócić uwagę na naszych żołnierzy ma sens 8 Kurier Weterana Idea dzi. W hołdzie weteranom na scenie pojawiają się gwiazdy, np.: Bruce Springsteen, Eminem, Rihanna, Metallica, The Black Keys, Jennifer Hudson, Steven Spielberg, Tom Hanks czy Meryl Streep. SPOŁECZNA ODPOWIEDZIALNOŚĆ „Nie porównuj mrówki ze słoniem!”, radził znajomy pułkownik, którego zarzuciłam przykładami, jak to jest w Ameryce. Weteranom marzy się taka opieka nad byłymi żołnierzami, jak w Stanach Zjednoczonych. Istnieje tam Ministerstwo Spraw Weteranów oraz wiele organizacji prywatnych zajmujących się pomocą. Weterani mają liczne przywileje oraz – co ważne – cieszą się szacunkiem społecznym, bo walczyli za ojczyznę. Dbają o nich lokalne społeczności. Zapraszani są na lekcje do szkół czy też na różne państwowe uroczystości. „W tej twojej Ameryce też nie było tak różowo”, tłumaczył znajomy pułkownik i przypomniał niełatwy los weteranów z Wietnamu, którzy po powrocie do domu byli szykanowani. Minęło ponad 40 lat i dziś traktowani są niczym bohaterowie, m.in. witani owacjami na meczach NBA. „Czy mamy jednak czekać 40 lat?”, zapytałam. Powtórzmy za panią premier: „Będziemy pomagać weteranom”. Jedni z potrzeby serca, inni – bo uważają, że tak trzeba. Datki nie muszą być duże, bo, jak wiadomo, to kropla drąży skałę. Niedawno przeprowadziłam w licznym gronie znajomych niezwiązanych z wojskiem małą sondę: zapytałam, czy wspierać weteranów. I jak? Wszyscy byli zgodni: trzeba pomagać. Mówili tak, chociaż niewiele wiedzieli o Iraku i Afganistanie, równie mało o samych weteranach, ale zdecydował szacunek dla munduru. Koszykarz Marcin Gortat, jedyny Polak grający w NBA, przy różnych okazjach powtarza, że chciałby, aby weterani w Polsce byli otaczani takim uznaniem jak w USA. I mało który cywil zrobił więcej dla środowiska żołnierzy. Podczas pobytu w Polsce Marcin Gortat spotyka się z żołnierzami, organizuje mecze koszykówki weteranów z gwiazdami. Polskich misjonarzy zaprasza na mecze NBA. Członkowie Stowarzyszenia przyznają, że gdy mówi się i pisze o weteranach, łatwiej im zbierać fundusze na działalność. Pomagają im także kampanie społeczne i informacje w mediach. Czy brak takiego wsparcia wynika tylko z niewiedzy? W kampanii na rzecz polskich weteranów „Szacunek i wsparcie” wzięli udział: koszykarz NBA Marcin Gortat, piłkarz Łukasz Piszczek, były siatkarz Piotr Gruszka, lekkoatletka Monika Pyrek, aktorzy: Małgorzata Kożuchowska, Jan Wieczorkowski, Cezary Żak, Dawid Zawadzki, Mikołaj Krawczyk oraz piosenkarze: Tatiana Okupnik i Jacek Stachurski. Ich wsparcie nie ograniczyło się jednak tylko do telewizyjnych spotów. Cezary Żak zaprosił weteranów na plan serialu „Ranczo”, Krzysztof Hołowczyc do udziału w rajdzie, a Monika Pyrek uczestniczyła w obchodach Dnia Weterana w Szczecinie. Każde działanie mające zwrócić uwagę na żołnierzy ma sens. To, że weteranom pomaga coraz więcej osób spoza środowiska, to na pewno po części zasługa medialnych kampanii. Dzięki wsparciu gwiazd sprawy weteranów stają się bliższe społeczeństwu. Za wskazówkę niech posłuży jeden z wpisów na forum społecznościowym Centrum Weterana. „Myślę, że teksty o weteranach powinny ukazywać się nie tylko w prasie specjali- Kurier Weterana 9 Idea stycznej, lecz także powszechnej. Może wtedy nasi żołnierze będą traktowani z odpowiednim szacunkiem”, napisała jedna z internautek. „Bohaterowie proszą cię o pomoc”, taki tytuł nosi ostatnia społeczna akcja Fundacji „Dorastaj z Nami” na rzecz dzieci poległych żołnierzy, strażaków i policjantów (jeśli się uczą, dostają stypendia do ukończenia 25 lat). Spoty, plakaty i reportaże przypominają o rodzinach tych, którzy narażają się dla innych. „Kiedy 27 firm zakładało naszą Fundację, chciało pokazać, że chociaż na co dzień konkurują, to jest cel, który może je jednoczyć. Ten cel to pokazanie, że są idee, które należy wspierać”, mówiła prezes Fundacji Magdalena Pawlak. NIE TYLKO WOLONTARIAT Dobrym nośnikiem pozytywnych treści (także tych związanych z weteranami) są imprezy sportowe. Weterani jako goście honorowi coraz częściej pojawiają się na trybunach. Wspiera ich m.in. Legia Warszawa. Podczas ubiegłorocznych obchodów Dnia Weterana przed jednym z meczów zawodnicy tego klubu wybiegli na rozgrzewkę w specjalnie przygotowanych koszulkach z hasłem „Wspieramy Naszych Żołnierzy”, podczas innego dwaj weterani – Piotr Ogonowski z misji w Afganistanie i Jarosław Kurowski z misji w Bośni i Hercegowinie – wnieśli na murawę stadionu puchar za zdobycie mistrzostwa. Weteranów można wspierać na różne sposoby. Przykładów jest wiele. W Klinice Psychiatrii i Stresu Bojowego Wojskowego Instytutu Medycznego zorganizowano aukcję książki „Cel snajpera” z autografem jej autora – Chrisa Kyle’a, legendarnego amerykań- 10 Kurier Weterana skiego komandosa borykającego się z PTSD. Pieniądze zostały przeznaczone na terapię zajęciową żołnierzy leczących się w klinice. W Centrum Operacji Specjalnych w Krakowie oraz w Wojskowym Klubie Biegacza „Meta” w Lublińcu licytowano bożonarodzeniowe ozdoby, które wykonali weterani. Można też pracować jako wolontariusz, jak robi to Andrzej Pindor, wspierający w ten sposób weteranów, albo członkinie działającego przy Klinice Psychiatrii i Stresu Bojowego WIM koła naukowego studentów psychologii, które opiekowały się m.in. jednym z pacjentów szpitala – bardzo ciężko rannym Pawłem Staniaszkiem. Czasem wystarczy odpowiedzieć na apel o konkretne wsparcie, np. o schodołaz kroczący dla Grzegorza Sieradzkiego, weterana misji poza granicami państwa, który cierpi na stwardnienie zanikowe boczne. Aby wspierać, trzeba rozumieć. Dlatego osobom, które niewiele wiedzą na temat misji i weteranów, można polecić książkę Marcina Ogdowskiego „Ostatni świadek”, poświęconą operacji w Afganistanie. „Opowiedziała mi więcej o misji niż wszystko, co do tej pory czytałem, słyszałem i oglądałem. Teraz ją nie tylko rozumiem, ale i czuję... Budzi we mnie strach, smutek, ale i dumę, koleżeństwo oraz poczucie solidarności z naszymi żołnierzami”, powiedział o niej jeden z kolegów Marcina. Pośrednio środowisko weteranów wsparła także Grażyna Jagielska, autorka książki „Anioły jedzą trzy razy dziennie. 147 dni w psychiatryku”. Napisała o ludziach, których spotkała w klinice stresu bojowego, m.in. o żołnierzach z Afganistanu, którzy po powrocie nie wytrzymali zderzenia z rzeczywistością. A Ty jak możesz wesprzeć weteranów? Wywiad („) Z ppłk. Leszkiem Stępniem, dyrektorem Centrum Weterana Działań poza Granicami Państwa, rozmawia Małgorzata Schwarzgruber. Małe kroki Centrum Weterana deklaruje współpracę z organizacjami i stowarzyszeniami pozarządowymi oraz podejmowanie działań na rzecz integracji środowiska weteranów. Jak chcecie to robić? Realizując wspólne przedsięwzięcia. Osiągnięciu tego celu sprzyja otwarty charakter naszej instytucji. Jako dyrektor staram się skupiać wokół Centrum Weterana różne organizacje. Jednak to one muszą wyrazić chęć współdziałania. Jak ta współpraca ma przebiegać? Największym wspólnym przedsięwzięciem jest przygotowanie obchodów Dnia Weterana, które w tym roku odbędą się 29 maja w Bydgoszczy. W zorganizowanie tej imprezy, podobnie jak w poprzednich latach, angażuje się Stowarzyszenie Rannych i Poszkodowanych w Misjach poza Granicami Kraju, a w tym roku włącza się także Stowarzyszenie Kombatantów Misji Pokojowych ONZ. Innym przykładem współpracy tych dwóch organizacji jest zaplanowany na koniec czerwca rajd „Bieszczady 2015”. Bę- dzie to wspólne zadanie zlecone przez MON, w którego realizację włączyli się także przedstawiciele Stowarzyszenia Żołnierzy Wojsk Specjalnych „Grupa Raptor”. To są małe kroki. Potrzeba czasu, aby zacieśnić takie współdziałanie. W lutym Centrum Weterana gościło przedstawicieli kilkunastu organizacji i stowarzyszeń pozarządowych. Jaki był cel tego spotkania? Przede wszystkim chodziło o to, aby wzajemnie lepiej się poznać, a także zobaczyć, jakie są kierunki działania oraz możliwości poszczególnych organizacji, fundacji i stowarzyszeń. Podczas dyskusji okazało się, że jest wiele dziedzin, w których możemy się wspierać z korzyścią dla środowiska weteranów oraz rodzin poległych. Pracownicy Centrum i MON przedstawili informacje na temat rozwiązań prawnych dotyczących pomocy weteranom i rodzinom żołnierzy poległych na misjach. W czasie spotkania Tomasz Kloc, prezes Stowarzyszenia Rannych i Poszkodowanych w Misjach poza Kurier Weterana 11 Jarosław Wiśniewski Wywiad 12 Kurier Weterana Wywiad Tożsamość Granicami Kraju, oraz mjr Angelika Szymańska z 12 Brygady Zmechanizowanej opowiedzieli o swojej podróży do USA. Jej celem było poznanie amerykańskiego systemu pomocy weteranom. Była to także okazja do zwiedzenia naszej sali tradycji oraz upamiętnienia poległych w działaniach poza granicami państwa. Rozumiem, że społeczeństwu pewną trudność sprawia odróżnienie polskiego kombatanta od weterana Gdzie widać nowe możliwości współdziałania? W nawiązaniu współpracy ze stowarzyszeniami, które są przeznaczone dla konkretnych grup społecznych, jak np. Stowarzyszenie Pomocy Niepełnosprawnym Kierowcom – SPiNKa. Wielu z naszych kolegów straciło na misji ręce czy nogi. Samochód jest im niezbędny do tego, aby mogli się poruszać. Interesują nas możliwości dofinansowania samochodu dostosowanego do weterana, jak również ukończenia specjalnego kursu prawa jazdy. Gdy zgłosi się do nas misjonarz z takim problemem, wiemy, do kogo go skierować. Po spotkaniu z organizacjami pozarządowymi pojawił się także wniosek, że wiele z nich musi zmienić statuty, dopisując do nich także pomoc dla weteranów. Taki zapis ułatwi im współpracę z MON-em. Z tego, co wiem, niektóre fundacje podjęły już takie kroki. Niektórzy weterani – myślę o żołnierzach biorących udział w II wojnie światowej – obchodzą święto 1 września, inni 29 maja, bo ten dzień został wprowadzony ustawą z 2012 roku o weteranach działań poza granicami państwa. Galimatias w nazewnictwie chyba nie sprzyja integracji środowiska? Ten problem pojawił się podczas prac nad ustawą. Przykładem USA, gdzie weteranem jest żołnierz, który brał udział w II wojnie światowej, a także ten, który był na misji w Iraku czy Afganistanie, lecz również ten, który nie uczestniczył w żadnej wojskowej operacji zagranicznej. Rozumiem, że w odbiorze społecznym pewną trudność sprawia odróżnienie polskiego kombatanta od weterana. Nasza konstytucja daje większe prawa kombatantom walk o niepodległość Polski. W czasie prac nad ustawą nie można było zrównać pod względem przysługujących praw weteranów działań poza granicami państwa z weteranami II wojny światowej, bo trzeba byłoby zmienić konstytucję. Na czym poza tym jesteście skoncentrowani? Nasza działalność jest też ukierunkowana na poprawę przepisów legislacyjnych, które ułatwiają funkcjonowanie organizacji pozarządowych. Na wniosek Centrum Weterana Departament Komunikacji Społecznej MON pracuje nad propozycją, aby weteranom umożliwić dostęp do wojskowych obiektów sportowych. Byłoby to pozaustawowe ich uhonorowanie. Z obiektów tych mogliby korzystać za okazaniem legitymacji. Teraz jest to możliwe jedynie na podstawie umowy o współpracy którejś z organizacji pozarządowych z danym dowódcą jednostki wojskowej. Kurier Weterana 13 Jarosław Wiśniewski Wizyta 14 Kurier Weterana Wizyta (?) Piętrowy budynek z czerwonej cegły przy ulicy Puławskiej 6 w Warszawie jest związany z wojskiem od 115 lat. Od kilku miesięcy nowe życie tchnęło w niego Centrum Weterana. „Dziękujemy za pamięć o weteranach i pielęgnowanie tradycji”, napisał w pamiątkowej księdze jeden z gości. Nie tylko pamięć M A Ł G O R Z A T A C S C H W A R Z G R U B E R entrum Weterana ożywa o 7.30. To początek pracy dla 12 zatrudnionych tu osób. Gdy wybija 8.00, rozpoczyna się odprawa – trzeba omówić harmonogram dnia, rozdzielić zadania. Jeśli kalendarz wskazuje na rocznicę śmierci któregoś z żołnierzy poległych na misjach, wszyscy zbiorą się, aby oddać mu hołd, o 9.00 pod pomnikiem upamiętniającym weteranów. Złożą kwiaty i zapalą znicz pod Ścianą Pamięci, na której wiszą tabliczki ze 120 nazwiskami. Potem rozejdą się do swoich zajęć. „A tych nam nie brakuje, przydałoby się wsparcie”, mówi dyrektor Centrum Weterana ppłk Leszek Stępień. Zazwyczaj cały dzień wypełniają spotkania. Dyrektor spogląda w kalendarz na ostatni tydzień: spotkanie z Polsko-Amerykańską Fundacją Wolności, której wolontariusze jeżdżą po Polsce, realizując projekt „Nowoczesne formy patriotyzmu”. Przy okazji mogliby opowiadać o weteranach i udziale Wojska Polskiego w zagranicznych misjach. Wielu uzgodnień wyma- Kurier Weterana 15 Jarosław Wiśniewski (4) Wizyta UWAGA Jeśli kalendarz wskazuje na rocznicę śmierci któregoś z żołnierzy poległych na misjach, wszyscy zbiorą się, aby oddać mu hołd, o 9.00 pod pomnikiem upamiętniającym weteranów gał mecz Legii Warszawa rozegrany w ramach akcji „Charytatywna wiosna” na rzecz środowiska weteranów czy organizacja turnusu readaptacyjno-kondycyjnego w Mrągowie. Między spotkaniami trzeba także znaleźć wolną chwilę, bo goście odwiedzający Centrum chcą porozmawiać z dyrektorem. „Centrum wykonuje trzy zadania. Po pierwsze jest miejscem, w którym zainteresowani mogą uzyskać pomoc prawną i psychologiczną oraz informacje na temat przysługujących uprawnień. Drugie zadanie to kultywowanie tradycji oraz popularyzowanie misji. Trzecie – działalność edukacyjna”, wylicza dyrektor Stępień. To nie 16 Kurier Weterana wszystko. Ze współpracy z innymi organizacjami pozarządowymi, które chcą wesprzeć weteranów, narodzi się wiele ciekawych inicjatyw. MIĘDZY PRZEPISAMI „Niewielka jest wiedza żołnierzy na temat przepisów prawnych”, ocenia Stanisław Ekiert kierujący Zespołem Informacyjno-Konsultacyjnym. Mimo że ustawa o weteranach weszła w życie w 2012 roku, jeszcze dziś niektórzy pytają, jak zdobyć status weterana. Do Izabeli Stelmach, która w Zespole pracuje jako prawnik, trafiają osoby nadal mające problemy wynikające ze stosowania Wizyta Alicja Kobus, starszy bibliotekarz: „Kolejne wydawnicze pozycje systematycznie wzbogacają nasz księgozbiór”. przepisów ustawy o weteranach. „Dużo pytań dotyczy nowelizacji ustawy. Weterani pytają, kiedy to nastąpi, bo są zainteresowani turnusami readaptacyjno-kondycyjnymi”. Najczęściej zgłaszają oni problemy psychologiczne oraz zastrzeżenia do orzeczeń wojskowych komisji lekarskich. Uważają bowiem, że komisja źle oceniła uszczerbek na ich zdrowiu (zbyt mały) albo orzekła, że są niezdolni do służby, a oni chcą pozostać w armii. Izabela wskazuje im drogę: trzeba napisać odwołanie do centralnej komisji, a gdy ta podtrzyma orzeczenie, pozostaje skierowanie sprawy do wojewódzkiego sądu administracyjnego. „Twarde prawo, lecz prawo”, wzdycha czasem, gdy w sprawie, z jaką zwrócił się weteran, została wyczerpana droga prawna. Z Anną Siemion-Mazurkiewicz, psychologiem w Zespole Informacyjno-Konsultacyjnym, kontaktują się nie tylko weterani, lecz także ich rodziny oraz bliscy poległych żołnie- rzy. Żony dzwonią zazwyczaj wtedy, gdy w rodzinie pojawi się przemoc albo gdy zauważą, że z mężem „coś się dzieje”. Zadaniem Anny jest wsparcie żony i pokazanie jej dróg rozwiązania problemu. „Czasem trzeba jej uświadomić, że przemoc eskaluje, że trzeba ją przerwać, wytłumaczyć, że jej stosowanie jest karalne. Te kobiety zazwyczaj nie wiedzą, że mogą wezwać policję, założyć niebieską kartę, skontaktować się z dowódcą”, opowiada Anna. Gdy zadzwonił ojciec z prośbą o pomoc dla syna – weterana, Anna musiała go przekonać, że nie da się zrobić nic na siłę, że trzeba przekonać syna, aby dał sobie pomóc. Czasem weterani dzwonią, bo chcą się wygadać, a wiedzą, że w Centrum zostaną wysłuchani. Niekiedy chcą się dowiedzieć, gdzie w ich miejscowości mogą otrzymać pomoc. „Tworzymy listę koordynatorów odpowiedzialnych za kontakty z weteranami poszkodowanymi w wojskowych szpitalach”, informuje Anna. Kurier Weterana 17 Jarosław Wiśniewski Wizyta W sprawozdaniu podsumowującym pracę w pierwszym kwartale 2015 roku Izabela Stelmach odnotowała 22 wizyty i 60 rozmów telefonicznych. Anna Siemion-Mazurkiewicz zapisała 33 spotkania i 123 rozmowy telefoniczne. To sucha statystyka, a przecież za każdą taką rozmową i spotkaniem kryje się człowiek. PODZIĘKOWANIA NA FACEBOOKU Pierwszy kwartał 2015 roku Andrzej Korus, kierownik Zespołu Edukacyjno-Promocyjnego, tak podsumował: „Odbyło się 49 spotkań połączonych z prezentacją i zwiedzaniem Centrum Weterana, w których wzięło udział 1378 osób”. Gdyby odliczyć soboty i niedziele, okaże się, że odwiedziny były niemal każdego dnia. Znacznie więcej, bo 68 spotkań, zorganizowano z przedstawicielami Stowarzyszenia Kombatantów Misji Pokojowych ONZ, Stowarzyszenia Rannych i Poszkodowanych w Misjach poza Granicami Kraju oraz innych orga- 18 Kurier Weterana nizacji skupiających weteranów i poszkodowanych lub działających na ich rzecz, a także z reprezentantami innych służb mundurowych, z kapelanami WP oraz harcerzami (ZHP). „Naszym zadaniem jest praca na rzecz zmiany wizerunku weterana misji zagranicznych. Zapraszamy do Centrum szkoły, opowiadamy o historii misji”, tłumaczy Andrzej Korus. Goście wysłuchują prezentacji multimedialnej oraz zwiedzają salę tradycji. W marcu Centrum Weterana odwiedziły przedszkolaki z przedszkola „Tęczowy Promyk” w Warszawie. Wizycie tej towarzyszyło spotkanie z współautorką książki „Szynszyla na misji” – Anną Hopfer-Wolą. „Tę książeczkę przełożyliśmy na bajkę multimedialną i wyświetliliśmy dzieciom. Wykorzystaliśmy piękne ilustracje wykonane do niej przez Karolinę Suchan-Okulską”, opowiada Andrzej Korus. Centrum Weterana odwiedzają również indywidualne osoby – kilkanaście tygodniowo. Wizyta Często po takich wizytach na Facebooku pojawiają się wpisy: „serdeczne podziękowania dla Andrzeja Korusa za wspaniałą opowieść”. PAMIĄTKI W DARZE „Zainicjowaliśmy akcję zbierania pamiątek związanych z udziałem żołnierzy Wojska Polskiego w misjach poza granicami państwa. Wystąpiliśmy w tej sprawie m.in. do dowódców brygad i pułków. Udało się pozyskać prawie dwieście różnych przedmiotów i dokumentów, które wzbogacą naszą salę tradycji poświęconą misjom”, mówi kierownik Zespołu Tradycji Ryszard Bartczak. Wśród eksponatów znalazły się m.in.: nóż Gurkhów przekazany przez płk. rez. Jerzego Banacha, uczestnika misji w Libanie, strój maskujący strzelca wyborowego, który wykonał st. szer. Marcin Tokarski z 17 Brygady Zmechanizowanej podczas IX zmiany PKW w Afganistanie, zbiór kopert po listach wysyłanych przez żołnierzy z misji ONZ-owskich, przyniesiony przez st. chor. sztab. Tomasza Sąsiadka. Córka kpt. Eugeniusza Baranowskiego Krystyna Baranowska przekazała osobiste dokumenty ojca, członka komisji nadzorczej państw neutralnych w Kambodży. „Jesteśmy wdzięczni darczyńcom”, mówi Ryszard Bartczak. „Apelujemy o kolejne pamiątki”, dodaje kustosz płk rez. Jerzy Tomczyk. Z 10 Brygady Logistycznej Centrum Weterana otrzymało kilka słupów z tabliczkami, na których są nazwy polskich miejscowości i jednostek wojskowych. Przywieziono je do Polski po zakończeniu misji w Afganistanie. Te mniej zniszczone po konserwacji będą eksponowane w Centrum, część zaś wzbogaci zbiory Muzeum Wojska Polskiego. Ryszard Bartczak opowiada, jak przez Ataszat Wojskowy przy Ambasadzie RP w Wa- szyngtonie udało się nawiązać współpracę z amerykańskim artystą malarzem Michaelem Reaganem. Na podstawie zdjęć namaluje on portrety polskich żołnierzy poległych podczas misji w Iraku i Afganistanie. Oryginały zostaną przekazane członkom najbliższej rodziny, a kopie trafią do Centrum. Pojawił się także pomysł wykorzystania tych portretów w albumie poświęconym poległym żołnierzom. BIAŁE KRUKI Na półkach w kilkunastu regałach stoją w równych rzędach książki: biografie, literatura piękna, leksykony, wydawnictwa z dziedziny techniki wojskowej, nauki i sztuki wojennej. W zasobach biblioteki Centrum jest już ponad 1500 woluminów. „Kolejne pozycje systematycznie wzbogacają nasz księgozbiór”, mówi Alicja Kobus, starszy bibliotekarz. Biblioteka dostępna jest dla wszystkich, choć pierwszeństwo mają weterani, pracownicy wojska, studenci i pracownicy naukowi oraz pasjonaci misji. Przychodzą głównie studenci, którzy szukają książek na temat PKW w Afganistanie i Iraku, o służbach specjalnych czy socjologicznych opracowań poświęconych wojsku. W zbiorach biblioteki są też białe kruki. Alicja Kobus wskazuje na egzemplarz otrzymany od gen. broni w st. spocz. Andrzeja Ekierta – to wydana w Szwajcarii książka o historii szwajcarskiej i polskiej delegacji w Korei w 2003 roku. Są to wspomnienia uczestników tej misji. Kolejnym książkowym rarytasem jest opracowanie poświęcone III zmianie PKW w Iraku z 2008 roku. Tej pozycji próżno szukać w księgarni czy bibliotece publicznej. Jedna półka została przeznaczona na książki z autografami autorów. Stoją na niej pozycje Aleksandra Rawskiego, Zdzisława Sawickiego i Marcina Ogdowskiego. Kurier Weterana 19 WIĘCEJ MISJI NIŻ KIEDYKOLWIEK, WCIĄŻ JEDNO ROZWIĄZANIE ISR MPA/ASW AEW AGS SIGINT PERSONEL PALETY WOJSKOWE DOSTAWY MEDYCZNE MISJE POSZUKIWAWCZE SPADOCHRONIARZE EWAKUACJA MEDYCZNA www.airbusdefenceandspace.com PIONEERING THE FUTURE TOGETHER Samolot C295 MPA został sprawdzony w różnego rodzaju misjach: SAR, MSA i ASW. Potwierdził swoją wszechstronność także podczas wykonywania zadań takich jak: Land ISTAR, AEW, SIGINT, zapewniając przy tym najniższe koszty eksploatacyjne. Dzięki wykorzystaniu rampy i możliwości zamontowania dodatkowego wyposażenia C295 MPA może brać udział w różnego rodzaju działaniach, takich jak misje oddziałów specjalnych czy ratownictwa i ewakuacji medycznej. Pomoc (+) Otaczają opieką weteranów misji zagranicznych i ich rodziny, wspierają w walce z chorobami, dbają o dzieci i organizują zbiórki pieniędzy dla potrzebujących. Wielkie małe gesty P A U L I N A J G L I Ń S K A , M A G D A L E N A eszcze niedawno na pytanie, czy istnieje w Polsce organizacja, która reprezentuje interesy weteranów misji, większość z nas odpowiedziałaby, że nie ma. Bardziej zorientowani w temacie wskazaliby na Stowarzyszenie Rannych i Poszkodowanych w Misjach poza Granicami Kraju oraz Stowarzyszenie Kombatantów Misji Pokojowych ONZ, czyli na najstarsze tego typu organizacje. W 2015 roku lista stowarzyszeń i fundacji, które wspierają weteranów, jest o wiele dłuższa. Żołnierze, którzy walczyli na misjach i niejednokrotnie stracili za granicą zdrowie, oraz ich bliscy mają kogo poprosić o wsparcie. K O W A L S K A - S E N D E K Potwierdziło to spotkanie, które odbyło się 19 lutego 2015 roku w Centrum Weterana Działań poza Granicami Kraju. Wówczas do stolicy przyjechali przedstawiciele organizacji pozarządowych i stowarzyszeń. „Cieszę się, ponieważ dzięki spotkaniu mieliśmy wszyscy szansę poznać możliwości poszczególnych instytucji i organizacji”, mówił ppłk Leszek Stępień, dyrektor Centrum Weterana. „W trakcie dyskusji pojawiło się wiele obszarów, w których możemy wzajemnie się wspierać z korzyścią dla środowiska weteranów oraz rodzin poległych w działaniach poza granicami państwa”. Kurier Weterana 21 UWAGA POTRZEBA INTEGRACJI Stowarzyszenie Rannych i Poszkodowanych w Misjach poza Granicami Kraju powstało w 2008 roku z inicjatywy żołnierzy w służbie czynnej oraz będących w rezerwie. To jedna z najbardziej znanych i rozpoznawalnych w kraju organizacji dbających o uczestników misji. Corocznie Stowarzyszenie przygotowuje obchody Dnia Weterana – imprezę, która ma zwrócić uwagę społeczeństwa na rannych i poległych żołnierzy. Towarzyszy im kampania społeczna ,,Dzień Weterana – szacunek i wsparcie”. W jej ramach w szkołach czy domach kultury są organizowane spotkania z weteranami, wystawy, prezentacje oraz prelekcje. Na swo- im koncie Stowarzyszenie ma wiele przedsięwzięć adresowanych do żołnierzy po misjach. Są wśród nich warsztaty terapeutyczne dla weteranów i ich rodzin, a także dla rodziców i wdów poległych na misjach oraz zawody strzeleckie integrujące środowisko. W 2015 roku Stowarzyszenie kontynuuje sprawdzone już wcześniej inicjatywy. Planowane są między innymi organizowane wspólnie z Fundacją Marcina Gortata MG 13 „Mierz Wysoko” obozy dla dzieci rannych i poległych żołnierzy. W wakacje dzięki współpracy z Wojskowym Ośrodkiem Szkoleniowo-Kondycyjnym w Mrągowie ranni weterani i ich rodziny wezmą udział w turnusach Z roku na rok wydłuża się lista stowarzyszeń i fundacji, które włączają się w pomoc weteranom misji 22 Kurier Weterana Adam Roik/Combat Camera DORSZ Pomoc Pomoc rehabilitacyjno-kondycyjnych. Pilotażowy projekt ruszył w 2014 roku. Wtedy z pomocą finansową firmy Lockheed Martin zorganizowano trzy turnusy dla 60 osób. W 2015 roku weteranom udało się w końcu zdobyć pieniądze na zakup specjalistycznych rowerów dla poszkodowanych żołnierzy. Podobnie jak Stowarzyszenie Rannych i Poszkodowanych w misjach poza Granicami Kraju o integrację środowiska weteranów zabiega Stowarzyszenie Kombatantów Misji Pokojowych ONZ. Głównym celem organizacji, która powstała w 1999 roku, jest jednoczenie społeczności kombatantów – uczestników misji pokojowych, a także wyjaśnianie społeczeństwu znaczenia i roli ONZ oraz innych organizacji międzynarodowych w zapewnianiu pokoju na świecie. „Osiągnięcia i doświadczenia Polski w misjach pokojowych popularyzujemy zarówno w kraju, jak i zagranicą. Spotykamy się z młodzieżą w szkołach w całej Polsce, współpracujemy z klasami mundurowymi”, mówi Andrzej Andrzejewski z SKMP ONZ. W tym roku Stowarzyszenie po raz pierwszy zorganizowało Marsz Weterana „Bieszczady 2015”. Wyprawę adresowano do kombatantów i weteranów oraz sympatyków tych środowisk. „Poprzez takie inicjatywy staramy się ożywić nasze Stowarzyszenie, sprawić, by nie kojarzyło się wyłącznie z jakimiś okolicznościowymi przedsięwzięciami. Chcemy integrować środowisko, zachęcać kolegów do aktywności w życiu społecznym i pokazywać, że wciąż jesteśmy pełni sił i zaangażowania. Tak jak przez te kilka dni pobytu w Bieszczadach”, dodaje Artur Artecki ze Stowarzyszenia. Jego członkowie planują także dołączyć do górskiego rajdu pieszego organizowanego przez Stowarzyszenie Rannych i Poszkodowanych w Misjach poza Granicami Kraju. Liczą, że marsze weteranów staną się stałymi punktami ich działalności. Stowarzyszenie pracuje też aktywnie na rzecz poprawy warunków socjalnych członków i ich rodzin. Ostatnio przyznano zapomogi bezzwrotne trzem kombatantom, którzy znajdują się w trudnej sytuacji materialnej. O budowaniu solidarności środowiskowej i przekazywaniu wartości młodszym pokoleniom myśli także Stowarzyszenie „Rodzina Wojskowa”. Organizacja przeprowadzi w tym roku cykl spotkań z weteranami II wojny światowej pod nazwą „Weteran – Współczesny Autorytet”. W spotkaniach będą uczestniczyć weterani, kombatanci, emeryci wojskowi, kadra wojskowa w czynnej służbie oraz uczniowie. Stowarzyszenie zorganizuje także olimpiadę sportową seniorów. Do udziału w zawodach zaprasza weteranów i ich rodziny. RODZINNE WSPARCIE Na początku widywały się na oficjalnych spotkaniach w Warszawie lub w jednostkach wojskowych. Później wymieniały się numerami telefonów, dzwoniły do siebie, by porozmawiać. Szukały zrozumienia, wsparcia i pocieszenia. Z czasem, gdy zrozumiały, jak wiele kobiet i bliskich cierpi po stracie męża – żołnierza, postanowiły założyć stowarzyszenie. Stowarzyszenie Rodzin Poległych Żołnierzy „Pamięć i Przyszłość” działa oficjalnie od kwietnia 2012 roku. Zrzesza około 70 osób, żony, rodziców i rodzeństwo żołnierzy poległych we wszystkich misjach zagranicznych oraz bliskich tych, którzy zgięli w katastrofie samolotu C-295M pod Mirosławcem. Organizacja zajmuje się między innymi poradnictwem prawnym, pomocą psychologiczną, wsparciem dzieci poległych żołnierzy, a także ich rodziców, którzy często mają problemy zdrowotne. Kurier Weterana 23 Pomoc W codzienną pracę Stowarzyszenia na zasadzie wolontariatu angażuje się kilka kobiet. Ich podstawowe zadanie to dotarcie do rodzin poległych. Zajmują się także organizacją warsztatów psychologicznych i integracyjnych dla rodzin poległych oraz spotkań dla matek, które mają problemy wychowawcze z dziećmi. W 2015 roku zorganizują w Poznaniu dla osieroconych dzieci imprezę pod hasłem „Wesoły dzień dziecka”, a na przełomie czerwca i lipca – warsztaty terapeutyczne na Mazurach. Na warsztaty dla weteranów misji i ich rodzin zaprasza także Fundacja „Nikt Nie Zostaje”. Jest to jedna z najmłodszych organizacji, które powstały, by pomagać żołnierzom. Przewodniczącą Rady Fundacji i jej założycielką jest poseł Jadwiga Zakrzewska. Misją organizacji jest niesienie pomocy żołnierzom Wojska Polskiego, którzy zostali ranni i poszkodowani w misjach wojskowych poza granicami kraju. 24 Kurier Weterana Fundacja otoczy także opieką rodziny żołnierzy poszkodowanych i poległych. W planach ma również organizowanie szkoleń, kursów i wykładów związanych z niesieniem pomocy rannym i poszkodowanym w misjach oraz ich rodzinom. „Nikt Nie Zostaje” zamierza rozwinąć działalność informacyjną i wydawniczą na rzecz integracji środowiska żołnierzy powracających z misji wojskowych poza granicami kraju. Pierwsze duże wyzwanie Fundacji to organizacja warsztatów malarsko-fotograficznych „Śladami Józefa Chełmońskiego”. Zajęcia są bezpłatne i odbędą się na przełomie maja i czerwca w Domu Pracy Twórczej w Radziejowicach. Prace powstałe podczas warsztatów będą później prezentowane na wystawie w sejmie. W tym roku Fundacja przekaże kilkorgu dzieciom weteranów jednorazową pomoc. Do rąk najmłodszych trafią pomoce naukowe, np. tablety i książki. „Nikt Nie Zostaje” dofinansu- Pomoc Adam Roik/Combat Camera DORSZ Chętni do współpracy je także obozy wakacyjne dla kolejnych dwojga dzieci weteranów. O najmłodszych troszczy się jeszcze jedna organizacja – Fundacja „Dorastaj z Nami”. Wspiera ona edukację dzieci, których rodzice zginęli lub ponieśli ciężki uszczerbek na zdrowiu w trakcie pełnienia służby publicznej. Dotychczas pomogła ona ponad 180 najmłodszym. „W 2014 roku skupialiśmy się na dzieciach, których ojcowie zginęli na misjach w Iraku i Afganistanie. Rok 2015 upływa nam pod znakiem kampanii społecznej »Bohaterowie proszą Cię o pomoc«”, mówi Sonia Anger z Fundacji. Kampania jest przeprowadzana w całej Polsce, a spot jest emitowany w większości głównych kanałów telewizyjnych i radiowych oraz w kinach. Pojawia się także na ulicach wielu polskich miast, w prasie oraz Internecie. Jej bohaterami są: st. szer. Sebastian Biały, kpt. Albert Sitarek oraz mł. asp. Marcin Składowski. 19 lutego 2015 roku w Centrum Weterana odbyło się spotkanie przedstawicieli organizacji i stowarzyszeń pozarządowych. Goście zaprezentowali swoją codzienną działalność oraz propozycje rozwiązań dotyczących udzielania pomocy weteranom i rodzinom poległych w działaniach poza granicami państwa. Chęć podjęcia współpracy ze środowiskiem weteranów lub jej kontynuacji (poza organizacjami i stowarzyszeniami wymienionymi w tekście) wyrazili: Stowarzyszenie Przyjaciół Integracji, Stowarzyszenie Żandarmerii Wojskowej „Żandarm”, Stowarzyszenie „Siła i Honor” im. gen. Sławomira Petelickiego, Stowarzyszenie Przyjaciół Integracji, Związek Polskich Spadochroniarzy, Związek Żołnierzy Wojska Polskiego, Fundacja Byłych Jednostek Specjalnych GROM, Fundacja Marcina Gortata MG 13, Wojskowe Stowarzyszenie „Sport, Turystyka, Obronność” oraz Polskie Towarzystwo Stwardnienia Rozsianego. Kurier Weterana 25 Pomoc UWAGA Kampania ma na celu wzmocnienie szacunku społecznego do służb publicznych, a także wywołanie dyskusji społecznej na temat nowoczesnego patriotyzmu. Ma też zachęcić ludzi do docenienia poświęcenia współczesnych bohaterów dzięki wsparciu ich dzieci. Honorowy patronat nad nią objął rzecznik praw dziecka Marek Michalak. W ramach kampanii nakręcono cztery reportaże o podopiecznych Fundacji, w tym o Julii Deptule i jej ojcu, Mariuszu Deptule, poległym w Afganistanie. Zaplanowano cykliczną emisję reportaży w telewizji i Internecie. rapii dla weteranów i funkcjonariuszy służb mundurowych, a także na utrzymanie psów terapeutycznych. Fundacja zapowiedziała, że w połowie roku otworzy pierwszy w Polsce cywilny ośrodek dla weteranów cierpiących na zespół stresu pourazowego. Żołnierze będą mogli w nim leczyć się ambulator yjnie albo wziąć udział w kilkutygodniowej terapii. Jednym z jej elementów będzie opieka nad psem. Azyl „ARGOS” (powstaje w ramach projektu „Misja: PTSD”, współfinansowanego z funduszy Europejskiego Obszaru Gospodarczego) będzie się znajdować pod Warszawą, a jego oficjalne otwarcie zaplanowano na lipiec. Pomoc będą tu mogli uzyskać żołnierze cierpiący na zespół stresu pourazowego (PTSD) i ich rodziny, a także funkcjonariusze służb mundurowych i ratownicy medyczni. „Czas pobytu u nas będzie dostosowany do potrzeb pacjenta. Jednej osobie wystarczą dwa, trzy tygodnie, żeby uporządkować swoje sprawy i odzyskać równowagę psychiczną. Ale może też być potrzebna kilkutygodniowa ciągła psychoterapia”, wyjaśnia Jacek Zawadzki. W Azylu „ARGOS” na stałe będzie pracować dwóch psychologów (w razie potrzeby także inni specjaliści) oraz psy. Przygotowuje się tu dla żołnierzy terapie indywidualne i grupowe, a także na przykład psychoedukację i terapię zajęciową. Do pracy gotowe są już psy terapeuci: labrador Porter i owczarek niemiecki Ciri. Najmłodszy, labrador Impuls, Centrum Weterana Działań poza Granicami Kraju chce współpracować z organizacjami wspierającymi „misjonarzy” POMOCNA ŁAPA Fundacja „Szarik” to jedyna w kraju organizacja specjalizująca się w terapii stresu pourazowego z wykorzystaniem psów. W lipcu 2013 roku założyli ją psychologowie, specjaliści od prewencji stresu: Jacek Zawadzki i Katarzyna Gawlińska, która na Oddziale Leczenia Zaburzeń Nerwicowych szpitala MSW w Otwocku prowadzi pierwszy w Polsce program stałych zajęć terapeutycznych z udziałem psa. W Fundacji „Szarik” pracują także Dominika Miłek, Bartosz Cichocki, Łukasz Witkowicz, weteran misji w Afganistanie. Psychologowie z „Szarika” pomagali m.in. Stowarzyszeniu Rannych i Poszkodowanych w Misjach poza Granicami Kraju – wyjeżdżali na turnusy terapeutyczne dla żołnierzy i ich rodzin i tam prowadzili m.in. zajęcia z dogoterapii. „Szarik” cyklicznie organizuje także akcję „Kawa dla Weterana”. Zebrane w ten sposób pieniądze są przeznaczane na prowadzenie te- 26 Kurier Weterana Pomoc właśnie przygotowuje się do zajęć. Psychologowie zapowiadają, że na terenie ośrodka zamieszkają także inne psy. „Zajmować się nimi będą weterani. To sprawdzona w wielu krajach metoda terapeutyczna. Żołnierz cierpiący na PTSD koncentruje uwagę na psie, pokonuje swoje psychiczne bariery i lęki. Musi być silny, bo staje się za kogoś odpowiedzialny”, wyjaśnia Katarzyna Gawlińska. Zanim jednak ośrodek zostanie otwarty, Fundacja „Szarik” przeprowadzi kampanię informacyjno-edukacyjną skierowaną do żołnierzy i ich rodzin. Na wzór Stanów Zjednoczonych czerwiec zostanie ogłoszony miesiącem świadomości PTSD. WOLONTARIUSZE ONLINE „Mundurowi24.pl” to krakowskie Centrum Pomocy Społeczno-Psychologicznej, które półtora roku temu powstało przy Małopolskim Zarządzie Wojewódzkim Związku Żołnierzy Wojska Polskiego. Jego celem jest świadczenie pomocy znajdującym się w trudnej sytuacji żołnierzom, policjantom, funkcjonariuszom straży granicznej i pożarnej oraz ich rodzinom. „Mundurowi24.pl” koncentrują się m.in. na wsparciu żołnierzy, którzy cierpią na PTSD lub inne zaburzenia emocjonalne spowodowane pobytem na misji. W Centrum na zasadzie wolontariatu pracują psychologowie, pedagodzy, doradcy oraz ksiądz kapelan. Praca w nim opiera się w dużym stopniu na dyżurach telefonicznych. „Nasza linia kryzysowa jest otwarta siedem dni w tygodniu. Nie działamy całą dobę, ale mamy wyznaczone godziny”, mówi Agnieszka Pers, założycielka i koordynatorka Centrum. Przez Skype’a z dyżurującymi specjalistami łączą się przedstawiciele wszystkich służb mundurowych. Opowiadają o sobie i swoich problemach, czasami dzwonią tylko po informacje, gdzie mogą uzyskać specjalistyczną pomoc. Wypytują, w jaki sposób uzyskać status weterana, jakie są różnice między weteranem a weteranem poszkodowanym. Czasami proszą o pomoc w wypełnieniu wniosku. „Bardzo dobrze układa nam się współpraca z Centrum Weterana. Dzięki niej udało nam się szybko skierować chorego do Kliniki Psychiatrii i Stresu Bojowego w Warszawie”, dodaje Agnieszka Pers. To nie wszystko. Jesienią 2014 roku Centrum uruchomiło program edukacyjny dla mundurowych i ich rodzin. Wspólnie z siecią szkół Progress przygotowano ofertę, na podstawie której zainteresowani mogą uzupełnić wykształcenie. Najpierw zgłaszają się do „Mundurowych24.pl”, dostają tam list polecający, a później mogą rozpocząć naukę. W zależności od wybranego kierunku nauka jest bezpłatna albo trzeba za nią zapłacić połowę ceny. Dotychczas z tej możliwości skorzystało sześć osób. Program w przyszłości będzie kontynuowany. Centrum na terenie województwa małopolskiego organizuje też akcję „Kartki dla mundurowych”. Dzięki niej pozdrowienia od uczniów dotarły do wielu jednostek wojskowych, policyjnych i straży pożarnej. KŁOPOT Z TRANSPORTEM? Stowarzyszenie Pomocy Niepełnosprawnym Kierowcom – SPiNKa powstało w 2006 roku. „Od początku przyświecał nam jeden główny cel: stworzyć w Polsce profesjonalny rynek usług motoryzacyjnych dla środowiska niepełnosprawnych kierowców i pasażerów”, mówi Krzysztof Marciniak, prezes Zarządu. Na finansową i merytoryczną pomoc mogą Kurier Weterana 27 Pomoc u nas liczyć osoby z dysfunkcjami narządów ruchu, a dzięki nawiązaniu współpracy z Centrum Weterana Działań poza Granicami Kraju również ranni i poszkodowani w misjach. Stowarzyszenie wspiera mobilność motoryzacyjną osób niepełnosprawnych na trzy sposoby. Dysponując siecią ponad 40 ośrodków szkolenia kierowców niepełnosprawnych na terenie Polski, organizuje kursy nauki jazdy, refundując uprawnionym beneficjentom około 80% kosztów takich zajęć. Dofinansowuje też profesjonalną adaptację pojazdów do indywidualnych potrzeb niepełnosprawnego kierowcy lub pasażera (14 serwisów na terenie Polski). Potrzebujący mogą również liczyć na dofinansowanie zakupu nowego pojazdu z automatyczną skrzynią biegów. Aby starać się o finansowe wsparcie, nie trzeba być członkiem Stowarzyszenia. Podstawą przy składaniu wniosku o pomoc jest orzeczenie lekarskie o niepełnosprawności będącej następstwem dysfunkcji narządów ruchu (szczegóły na stronie: www.spinka.org. pl). „Uważamy, że niepełnosprawność narządów ruchu nie wyklucza możliwości uczestniczenia w ruchu drogowym i zdolności do bezpiecznego prowadzenia pojazdu. Warunkiem są specjalistyczne badania i pozytywna diagnoza zespołu lekarzy”, tłumaczy prezes. Stowarzyszenie planuje otworzyć Krajowe Centrum Mobilności Osób Niepełnosprawnych. „W jego ramach chcemy również rozwijać współpracę ze środowiskiem weteranów i pomagać tym żołnierzom, dla których los nie okazał się być łaskawy”, zapowiada Krzysztof Marciniak. REHABILITACJA PRZEZ SPORT Środowisko weteranów postanowiła też wspierać Fundacja „Na Ratunek”. Powstała 28 Kurier Weterana w sierpniu 2014 roku, a tworzą ją specjaliści z różnych dziedzin: ratownictwa wodnego, medycznego, górskiego, instruktorzy pływania, nurkowania, nauczyciele wychowania fizycznego, działacze społeczni, fizjoterapeuci, przewodnicy górscy. Jednym z celów organizacji jest propagowanie zdrowego trybu życia w szczególności dzięki aktywności fizycznej, działalności na rzecz osób niepełnosprawnych, pomocy ofiarom katastrof, klęsk żywiołowych, konfliktów zbrojnych i wojen w kraju i za granicą, upowszechnianiu i wspieraniu sportu, wychowania fizycznego i rehabilitacji ruchowej, promowaniu aktywnego spędzania wolnego czasu. „Chcemy wykorzystać różnorodne doświadczenia i poprzez naszą działalność pomóc tym, którzy są w trudniejszej sytuacji niż my”, tłumaczy Sławomir Konopka, prezes zarządu Fundacji. Grupami docelowymi Fundacji są dzieci, młodzież, seniorzy, osoby niepełnosprawne, a także weterani. W stosunku do tych ostatnich przedstawiciele Fundacji mają poważne sportowe plany. „Chcielibyśmy zrobić wspólny projekt, który pozwoli fizycznie zaktywizować weteranów rannych i poszkodowanych w misjach i wzbudzi w nich potrzebę współzawodnictwa. Byłaby to grupa osób, którą profesjonalnie przygotowalibyśmy do udziału w zawodach sportowych. Czy będą to biegi, czy pływanie, czy też inna aktywność fizyczna, tego jeszcze nie wiemy. Wszystko bowiem będzie zależało od stanu zdrowia tych, którzy zdecydują się podjąć wyzwanie. Projekt tego przedsięwzięcia powstanie w tym roku, w przyszłym, mam nadzieję, wszystko ruszy”, dodaje prezes Fundacji. C M Y CM MY CY CMY K Jesteśmy liderem w dziedzinie elektroniki profesjonalnej w Polsce. Od kilkudziesięciu lat realizujemy prace z zakresu systemów obrony powietrznej, w tym radiolokacji, radioelektronicznych systemów rozpoznania, systemów automatyzacji i wspomagania dowodzenia oraz systemów uzbrojenia. PIT-RADWAR Spółka Akcyjna ul. Poligonowa 30, 04-051 Warszawa tel. centrala 22 540 22 00 www.pitradwar.com Pomoc (+) W Polsce działa około dwóch milionów firm. Każda z nich może na swój sposób wesprzeć weteranów. Patent na wsparcie M A Ł G O R Z A T A S C H W A R Z G R U B E R O rganizacje zrzeszające weteranów lub rodziny żołnierzy poległych na misjach poza granicami kraju są wspierane przez firmy – zarówno duże, dysponujące ogromnym kapitałem, jak i małe, prywatne, które oferują pomoc na miarę swoich możliwości. Pieniądze trafiają na konta tych organizacji zazwyczaj z przeznaczeniem na konkretne projekty, np. Orlen dofinansowuje spływ kajakowy na Mazurach, który latem zrealizuje Stowarzyszenie Rannych i Poszkodowanych w Misjach poza Granicami Kraju. To największe stowarzyszenie zrzeszające żołnierzy rannych na misjach. Większość 30 Kurier Weterana z około 230 jego członków wymaga rehabilitacji i specjalistycznej pomocy medycznej. POMÓŻ SOBIE SAM Członkowie Stowarzyszenia Rannych i Poszkodowanych w Misjach poza Granicami Kraju starają się zbierać fundusze na prowadzenie działalności w różny sposób. „Zarejestrowanie Stowarzyszenia jako organizacji pożytku publicznego dało nam możliwość pozyskiwania środków z jednego procenta podatku. Także tą drogą zdobywamy środki na programy pomocowe, takie jak: program przekwalifikowania i dokształcania, paczki świąteczne dla dzieci, zapo- Pomoc mogi dla weteranów w ciężkiej sytuacji finansowej”, mówi Marek Rzodkiewicz, wiceprezes Stowarzyszenia. W październiku 2012 roku zainicjowało ono ogólnopolską akcję „Wspieramy weteranów” – podpisało wówczas z kilkoma firmami z Jarosławia porozumienia o współpracy, dzięki którym przewidziano zniżki dla weteranów i weteranów poszkodowanych. Zaoferowały one m.in. niższe czesne za studia, mniejszą opłatę za kurs prawa jazdy czy tańszy pobyt w ośrodku rehabilitacyjnym. Członkowie Zarządu Głównego Stowarzyszenia podkreślają, że zawsze starają się, aby zniżki nie dotyczyły tylko członków, lecz także wszystkich weteranów poszkodowanych. „To nie luksus, lecz drobne przywileje, które ułatwiają codzienne życie”, tak żołnierze, byli uczestnicy misji wojskowych, mówią o ulgach, które udaje im się zdobyć. Uczelnie wyższe dają weteranom oraz weteranom poszkodowanym upusty, na przykład Wyższa Szkoła Humanistyczna Towarzystwa Wiedzy Powszechnej w Szczecinie oferuje czesne niższe o 5 lub 10%. Bonus na swoje usługi zaoferował m.in. Aeroklub Ziemi Jarosławskiej. Weterani i ich rodziny dostają 25–35% rabatu. „Wiem, jak ciężko weteranom po powrocie do domu. Chcieliśmy jakoś pomóc byłym żołnierzom”, tłumaczył Zenon Zajda, dyrektor Aeroklubu. Dzieci żołnierzy poległych, zrzeszonych w Stowarzyszeniu Rodzin Poległych Żołnierzy „Pamięć i Przyszłość”, wspiera także Huta Stalowa Wola, która organizuje dla nich Dzień Dziecka. Firmy te mogą być przykładem dla innych. Możliwości wspierania jest wiele. Przykładem gazety, które mogłyby zamieszczać bezpłatne ogłoszenia o tym, że na organizacje zrzeszające weteranów można przekazać jeden procent podatku, a bank mógłby gratisowo ubezpieczyć grupę poszkodowanych żołnierzy, którzy wybierają się na rajd rowerowy. Założyciele Fundacji „Dorastaj z Nami” – 27 największych polskich firm – dofinansowują ją, a ta przyznaje stypendia m.in. dzieciom weteranów i poległych żołnierzy. Agnieszka Jurgielewicz, mama trójki dzieci i żona sierżanta Franciszka Jurgielewicza, który w Afganistanie stracił w 2010 roku nogę, przyznała, że takie wsparcie to duże odciążenie dla domowego budżetu. Zainteresowanie cywilnych firm wsparciem weteranów zwiększa się zawsze wtedy, gdy o żołnierzach poszkodowanych na misjach dużo mówią i piszą media. Członkowie Stowarzyszenia przyznają, że kampanie społeczne, takie jak np. „Szacunek i wsparcie”, budzą społeczną wrażliwość na problemy weteranów oraz bliskich tych, którzy zginęli. Łatwiej wówczas zdobyć fundusze. Brakuje jednak finansowego wsparcia przez największe firmy produkujące broń i sprzęt dla polskiej armii. „Zazwyczaj wspierają nas jednorazowo”, mówi Marek Rzodkiewicz. „Mamy nadzieję, że polski przemysł obronny zacznie nam pomagać trochę aktywniej. Liczymy na odrobinę empatii ze strony szefów tych firm”, dodaje Tomasz Kloc. Prezes Stowarzyszenia mówi o społecznej odpowiedzialności biznesu oraz podkreśla, jak ważne dla weteranów poszkodowanych jest wsparcie polskiego przemysłu obronnego. „Mamy sygnały z innych krajów, że firmy pracujące na rzecz sektora obronnego mają niejako wpisaną w swoją działalność misję wspierania rannych weteranów”, mówi Tomasz Kloc. Na stronie internetowej Stowarzyszenie umieszcza nazwy firm, które oferują wetera- Kurier Weterana 31 Pomoc UWAGA nom zniżki oraz informacje o uzyskanych bonusach. „Staramy się je promować jako instytucje wspierające żołnierzy”, wyjaśnia Janusz Raczy, wiceprezes Stowarzyszenia. Do dziś na akcję „Wspieramy weteranów” odpowiedziało ich kilkanaście. To niewiele, zważywszy, że w naszym kraju działa około dwóch milionów firm. Zwiększa się liczba indywidualnych osób, które wspierają weteranów. Obecnie jest ich szesnaście CYWILE NA START Ostatnio sukcesem okazała się akcja „Rower dla weterana”. Stowarzyszenie od dawna zabiegało o pomoc w sfinansowaniu zakupu specjalistycznych rowerów dla poszkodowanych żołnierzy. Udało się dzięki wsparciu kilku firm: Shimano Polska, Lockheed Martin 32 Kurier Weterana oraz Centrum Techniki Morskiej SA. Rowery trafią przede wszystkim do weteranów po amputacjach nóg oraz poważnych urazach kręgosłupa i narządów ruchu. „To nas zachęca do zwiększenia aktywności fizycznej”, przyznaje Jarosław Kurowski, który w 1996 roku w wypadku na misji w Bośni stracił nogę. Inny pozytywny przykład wsparcia weteranów poszkodowanych to arktyczna wyprawa Spitsbergen Arctic Expedition 2014, którą objął patronatem minister obrony narodowej. Potrzebny sprzęt przekazali sponsorzy wspierający środowisko weteranów także przy innych okazjach. Karol Nowicki Pomoc Puchowe kurtki i odzież termoaktywną podarowała firma Helikon-Tex, urządzenia wielofunkcyjne z nawigacją oraz bilety lotnicze zapewniła ASUS Polska, a dzięki dofinansowaniu Fundacji MG13 możliwy był zakup m.in. specjalnych butów do chodzenia po oblodzonej powierzchni przy temperaturze minus 30 stopni. „Cywilne firmy wspierają nas, ale nie mamy strategicznego partnera, jakim wcześniej był Bumar”, podkreśla Tomasz Kloc. INDYWIDUALIZM W CENIE Zwiększa się także liczba indywidualnych osób, które wspierają weteranów. Obecnie jest ich szesnaście. Wpłacają po kilkadziesiąt złotych, ale są to stałe, comiesięczne przelewy. „W tej grupie jest kobieta spod Białegostoku, która prowadzi gospodarstwo agroturystyczne. Co miesiąc przekazuje nam trzydzieści pięć złotych”, mówi Marek Rzodkiewicz. Pierwszym indywidualnym darczyńcą był Andrzej Szczęsny, lekarz z Warszawy. Już kolejny rok wpłaca co miesiąc na konto Stowarzyszenia Rannych i Poszkodowanych w Misjach poza Granicami Kraju sto złotych. Gdy podczas obchodów Dnia Weterana we Wrocławiu Stowarzyszenie nadało mu honorowe członkostwo, był zdziwiony, że ktoś go docenił, bo „przecież nie robi nic nadzwyczajnego, pomaga, bo uważa, że to jego obowiązek”. Bywa, że procentują prywatne kontakty. Paweł Molgo, mistrz Polski w rajdach samochodów terenowych, na jednym z wyścigów poznał mł. chor. Sebastiana Marczewskiego, weterana z Afganistanu. Ten opowiedział mu o żołnierzach, którzy wrócili z misji i mają różne problemy w codziennym życiu. Spotkanie to sprawiło, że Molgo postanowił wspomóc weteranów. Jego firma NAC podarowała Stowarzyszeniu sprzęt ogrodniczy, m.in. 20 spalinowych pił łańcuchowych. Rajdowiec zapewnia, że nie była to jednorazowa akcja. NIE TYLKO FINANSE Gros weteranów (90%) to szeregowi i podoficerowie, którzy mają małe renty. Dla nich ważna jest każda ulga – niższe czesne na studiach oficerskich, zniżka na kurs prawa jazdy czy tańszy pobyt w ośrodku rehabilitacyjnym. Takie bonusy mają nie tylko wymiar finansowy, lecz także psychologiczny i społeczny. Pokazują, że społeczeństwo docenia ich służbę. Każdy może wesprzeć weteranów. „Gdyby więcej firm przekazywało nam nawet niewielkie kwoty, udałoby się organizować o wiele więcej różnych przedsięwzięć”, podsumowuje Tomasz Kloc. Kurier Weterana 33 Wywiad („) Z kpt. Andrzejem Pindorem rozmawia Paulina Glińska. Walka z obojętnością Jak to się stało, że postanowił Pan osobiście zaangażować się w sprawy weteranów? Internetowe komentarze szkalujące polskich żołnierzy służących na misjach, a potem pierwsza akcja wsparcia dla rodziny śp. st. chor. Łukasza Sroczyńskiego – to pokazało, jaka jest skala problemu i z czym na co dzień borykają się weterani poszkodowani i rodziny poległych żołnierzy. Zaczęła mnie denerwować społeczna obojętność i niewiedza o służbie polskich żołnierzy poza granicami kraju. Miałem nawet pewne poczucie zaniedbania informacyjnego. Zastanawiałem się, dlaczego nasz kraj – mający bogatą historię, wielu bohaterów narodowych i mnóstwo poległych na frontach żołnierzy – nie umie okazać szacunku współczesnym żołnierzom. Otworzyły mi się wtedy oczy i wiedziałem już, że chcę się zaangażować w działalność na rzecz weteranów oraz rodzin poległych. Od początku wspierało Pana Radio Szczecin. 34 Kurier Weterana Tak, na antenie emitowano specjalne reportaże. Weteranów i ich najbliższych zapraszano do studia, by rozmawiać o sprawach środowiska. Dziennikarze radia byli wszędzie tam, gdzie weterani. W ten sposób przebijałem się z tematem do szerszego grona odbiorców. Do szacunku i wsparcia dla polskich żołnierzy miała też przekonać nasze społeczeństwo kampania społeczna. Na zorganizowanie odbywającej się w jej ramach akcji poświęcił Pan swój prywatny czas i w zasadzie działał bez żadnego budżetu. We współpracy ze studiem nagrań postanowiłem przygotować spot informacyjny, w którym do okazywania szacunku żołnierzom będą zachęcać osoby powszechnie znane. Uznałem, że wizerunkowe wsparcie, którego udzielą weteranom i ich rodzinom, będzie wiele dla nich znaczyło, zwiększy się też przekaz informacyjny. Nie było łatwo, ale udało się i w efekcie akcję poparło kilkanaście gwiazd z różnych dziedzin. Byli aktorzy: Małgorzata Kożuchow- Wywiad Wizytówka nasi żołnierze byli witani ska, Cezary Żak, Dawid ZaKpt. Andrzej Pindor owacjami na stojąco. wadzki, Jan Wieczorkowski, jest szefem sekcji W grudniu z kolei, na meMikołaj Krawczyk, sportowprzeładunków i sieci czu koszykówki między klucy: Monika Pyrek, Łukasz transportowej w Wojskobami King Wilki Morskie Piszczek, Marcin Gortat, Szczecin a Rosą Radom, roKrzysztof Hołowczyc i Piotr wej Komendzie Transportu dziny poległych żołnierzy Gr uszka oraz muzycy: w Szczecinie. Podczas otrzymały przygotowane Tatiana Okupnik i Jacek trzech misji: w Iraku, przez kluby upominki. Po Stachurski. To otwarci lu- Czadzie i Afganistanie raz pierwszy w przerwie dzie, którzy od razu poczuli zajmował się transportem meczu spiker przedstawił klimat i zrozumieli przesłastrategicznym. sylwetki poległych żołnienie. W mojej akcji w ramach rzy, a na telebimach wykampanii społecznej „Szaświetlono ich zdjęcia. To bycunek i wsparcie” bardzo pomógł mi też Dominik Pijański. Wszyscy ły ogromne emocje dla rodzin i weteranów. włączyli się w projekt charytatywnie. W tym roku także sporo się działo… Mimo trudności, kontynuuję te przedsięWsparcie gwiazd miało swój ciąg dalszy… To prawda. Spoty były jedynie częścią akcji wzięcia, bo bardzo dobrze się sprawdzają. Za w ramach kampanii „Szacunek i wsparcie”, każdym razem wprowadzam nowy akcent. która wciąż trwa, a osoby w nią zaangażowane W styczniu był kolejny event z weteranami, nie ograniczyły się jedynie do nagrania fil- tym razem w hali koszykarskiego klubu WKS mów. Na przykład Krzysztof Hołowczyc za- Śląsk Wrocław. Pojawił się minister spraw zaprosił weteranów na rajdową jazdę, aktor Ce- granicznych Grzegorz Schetyna, który podzięzary Żak spotkał się z poszkodowanymi na kował żyjącym za niebezpieczną służbę poza planie serialu „Ranczo”, a Łukasz Piszczek granicami kraju i oddał hołd poległym żołniezorganizował dla nich wyjazd na swój mecz do rzom. Mecz rozpoczął się od emisji spotu inDortmundu oraz grał w meczu Gortat Team formacyjnego, potem na parkiet zaproszono trzech weteranów i trzy rodziny poległych, – Wojsko Polskie w Arenie Kraków. a na telebimie wyświetlono zdjęcia poległych Polskich misjonarzy wsparło też kilka klu- żołnierzy. Pięć tysięcy kibiców przyjęło weteranów owacją na stojąco i odśpiewało hymn bów sportowych. To kolejny etap mojej działalności. Wszyst- narodowy. Nie mniej wzruszeń było w marcu ko zaczęło się w ubiegłym roku. Miłą niespo- w Zielonej Górze, gdzie do akcji przyłączył się dziankę Piotrowi Gruszce zrobili weterani, tamtejszy klub Stelmet Zielona Góra. Jeszcze którzy zasiedli na trybunach podczas meczu przed spotkaniem pojawiła się ogromna białosiatkarskiego BBTS Bielsko-Biała z Effecto- -czerwona flaga i kolejny raz odśpiewano rem Kielce. W akcję włączyły się też klub ko- hymn narodowy. Mecz symbolicznie rozposzykówki AZS Koszalin i piłkarze ręczni z Po- czął sierżant Marcin Łata, a potem trzech goni Szczecin. Na wszystkich tych spotkaniach weteranów otrzymało od zawodników zielone Kurier Weterana 35 Wywiad koszulki klubowe z hasłem „One Team”, wzbogacone w narodowe barwy, jako dowód pamięci niebezpiecznej służby i uznania ze strony klubu oraz jego kibiców. Z kolei przed meczem siatkarskim w Bielsku-Białej minutą ciszy uczczono pamięć wszystkich poległych żołnierzy. Po jego zakończeniu Rafał Pyc, syn poległego w Afganistanie żołnierza, wręczył Wojciechowi Ferencowi nagrodę dla najlepszego gracza meczu (MVP) BBTS Bielsko-Biała – AZS Częstochowa. To tylko jeden z wielu wzruszających momentów. Takie chwile przekonują Pana, że to, co robi, ma sens? Cezary Żak już po zmontowaniu spotów napisał do mnie e-mail ze stwierdzeniem: „chylę czoła, kapitanie”. To było miłe, jednak w tej całej sprawie nie chodzi o moją satysfakcję czy podkreślanie zasług. Dla mnie ważny jest uśmiech na twarzach najbliższych poległych żołnierzy oraz weteranów i to, że w spojrzeniach poszkodowanych, oprócz bagażu dramatycznych przeżyć, jest też radość z tego, że słowa „szacunek” i „wsparcie” nabrały nowego znaczenia. Kiedy weterani i rodziny poległych pojawiają się na parkiecie przed pięciotysięczną widownią, i witani są owacjami na stojąco, które zakłócają przekaz spikera, to nawet mnie, stojącemu gdzieś w oddali przy trybunie, dreszcze przechodzą po plecach. Ale również relacje samych bohaterów tych eventów utwierdzają mnie w przekonaniu, że ma to sens. Zdradzi Pan kolejne swoje pomysły? Planuję wyjazdy polskich weteranów i rodzin poległych żołnierzy do Łukasza Piszczka do Dortmundu i Roberta Lewandowskiego do Monachium. Monika Pyrek zaprosiła weteranów na mecz koszykówki w Szczecinie, roz- 36 Kurier Weterana grywany przez drużynę Harlem Globetrotters. Stowarzyszenie Kibiców Pogoni Szczecin zaprosi trzy rodziny poległych żołnierzy na mecz piłki nożnej. W czasie meczu charytatywnego Legii Warszawa z Zawiszą Bydgoszcz pięcioro dzieci poległych żołnierzy będzie wyprowadzało pięciu zawodników Legii. Czekam na potwierdzenie zaproszeń na występy Kabaretu Paranienormalni i koncert Sylwii Grzeszczak oraz na eventy od Lotosu Trefl Gdańsk, Resovii Rzeszów, WKS Śląsk Wrocław (piłka nożna), Vive Tauron Kielce. Prowadzę także rozmowy z Martinem Kaczmarskim, którego namawiam do zorganizowania jazdy samochodem rajdowym dla naszych weteranów. Chciałbym także do kolejnego meczu Gortat Team – Wojsko Polskie wprowadzić akcenty specjalnie dla dzieci poległych żołnierzy i weteranów poszkodowanych. Wiele innych przedsięwzięć jest jeszcze w trakcie uzgodnień, dlatego też na szczegóły trzeba jeszcze poczekać. Czy postrzeganie weteranów się zmieniło? Coraz częściej mogą liczyć na szacunek? Negatywnych komentarzy w Internecie jest mniej, sami weterani stali się bardziej obecni w świadomości społecznej, ich sprawy są bliższe zwykłym ludziom. Z myślą o nich działają fundacje, stowarzyszenia, wiele osób spoza środowiska chce im pomagać. Cieszy mnie to, bo uważam, że każde działanie mające na celu zwrócenie uwagi na rodziny poległych żołnierzy i weteranów ma sens. Choć mam świadomość, że nie od razu uda się wywalczyć szacunek całego społeczeństwa dla niebezpiecznej służby żołnierzy dla Ojczyzny, to na pewno małymi krokami można próbować to zmienić. I przekonywać tych nieprzekonanych, że żołnierz zawsze zasługuje i na szacunek, i na wsparcie. INSTYTUT TECHNICZNY WOJSK LOTNICZYCH ul. Księcia Bolesława 6, 01-494 Warszawa, skr. poczt. 96 tel.: 261 851 300; tel./faks: 261 851 313 www.itwl.pl e-mail: [email protected] Prowadzimy działalność innowacyjną w zakresie: • • • • • • • • • • • • Badania naziemne i w locie Systemy diagnostyczne dla techniki lotniczej Wspomaganie sterowania eksploatacją Symulacja i modelowanie Awionika Uzbrojenie lotnicze Systemy rozpoznania, dowodzenia i szkolenia Integracja systemów C4ISR Bezzałogowe statki powietrzne Diagnostyka powierzchni roboczych lotnisk Badania paliw i cieczy roboczych Testów i certyfikacji wyrobów Posiadamy: • Koncesję Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji Nr B-404/2003 • Natowski Kod Podmiotu Gospodarki Narodowej (NCAGE) 0481H • Wewnętrzny System Kontroli Nr W-45/8/2015 w zakresie naukowo-badawczego wspomagania eksploatacji lotniczej techniki wojskowej • Świadectwo Bezpieczeństwa Przemysłowego pierwszego stopnia: krajowe, NATO Secret, EU/UE Secret • Uprawnienia do nadawania tytułu naukowego doktora habilitowanego ULEPSZYMY KAŻDĄ TECHNOLOGIĘ Przemysław Wójtowicz Zdrowie 38 Kurier Weterana Zdrowie (+) Niepełnosprawność nie przeszkadza im ani w górskich wyprawach, ani w nurkowaniu. Przez sport do zdrowia M A Ł G O R Z A T A L S C H W A R Z G R U B E R ekarze przekonują, że bieganie czy ćwiczenia na siłowni mogą działać niczym lek. Jednak gdy wysiłek fizyczny podejmują osoby nie w pełni sprawne, aktywność sportowa pozwala im także uwierzyć w siebie. Przyznają to sami żołnierze. „Rehabilitacja przez sport jest ważna. Każdy z nas może w niej uczestniczyć. Gdy spotykamy ludzi bardziej poszkodowanych od nas, którzy wspinają się po górach, nurkują i pływają, zaczynamy wierzyć, że my też możemy pokonać własne ograniczenia”, opowiada Marek Rzodkiewicz, wiceprezes Stowarzyszenia Rannych i Poszkodowanych w Misjach poza Granicami Kraju. „To także dobry sposób integracji, bo wzajemnie się wspieramy. Często rozmawiamy o tym, jak sobie radzić ze stresem. Wymieniamy się doświadczeniami”. Pierwszym sportowo-rehabilitacyjnym przedsięwzięciem polskich weteranów był rajd zorganizowany wiosną 2013 roku w Bieszczadach. Jego pomysłodawcą był mł. chor. Przemysław Wójtowicz, ówczesny przedstawiciel ds. sportu Stowarzyszenia Rannych i Poszkodowanych w Misjach poza Granicami Kraju. Inspiracją do przygotowania tej wyprawy była armia amerykańska, w której do aktywności sportowej zachęcani są byli misjonarze z niepełnosprawnością ruchową, urazami mózgu i rdzenia kręgowego czy osoby niedowidzące. Wyzwanie podjęło wówczas 40 poszkodowanych weteranów, niektórzy po amputacjach, z różnym stopniem uszczerbku na zdrowiu. Bieszczadzki rajd nazwali imieniem śp. kpr. Michała Kołka, pierwszego poległego w Afganistanie żołnierza 21 Bry- Kurier Weterana 39 Zdrowie gady Strzelców Podhalańskich. Zanim dotarli w góry, odwiedzili jego rodzinne miasto – Stalową Wolę. Zapalili znicze i złożyli kwiaty na grobie kolegi, a rodzicom wręczyli pamiątkową tablicę. Dla uczestników rajdu był to ważny moment wyprawy. Jednym z nich był Janusz Raczy, ciężko ranny w Iraku w 2004 roku. „Trasy nie były trudne, nie chodziło o maksymalny wysiłek, lecz o satysfakcję, że pokonamy góry. Byliśmy razem, uczyliśmy się, jak sobie radzić w trudnych warunkach”, wspomina. Do tradycji należą już rajdy rowerowe organizowane w ramach obchodów Dnia Weterana. Ich uczestnicy startują z różnych miejsc w Polsce, aby spotkać się 29 maja w mieście, w którym odbywają się główne uroczystości, czyli jak dotychczas we Wrocławiu, Szczecinie i Bydgoszczy. Weterani jadą zazwyczaj mało uczęszczanymi drogami, a przez większe miasta eskortuje ich Żandarmeria Wojskowa. Cały czas towarzyszą im ratownicy medyczni. Jak stwierdził płk Jacek Mela, pełnomocnik Oddziału Służby poza Granicami Państwa Zarządu Zasobów Osobowych Dowództwa Generalnego, rajdy te cieszą się coraz większą popularnością, są bowiem okazją do sportowej rywalizacji, a także do zacieśniania więzi między weteranami. Rehabilitacji przez sport mają także służyć specjalistyczne rowery, które udało się ostatnio pozyskać Stowarzyszeniu dzięki wsparciu sponsorów w ramach akcji „Rower dla weterana”. „Liczymy, że rowery, jakie przekażemy poszkodowanym weteranom, przyczynią się nie tylko do ich rehabilitacji, lecz także zachęcą do większej aktywności fizycznej i ułatwią codzienne funkcjonowanie”, podkreśla Tomasz Kloc, prezes Stowa- 40 Kurier Weterana rzyszenia Rannych i Poszkodowanych w Misjach poza Granicami Kraju. HYMN NA MECZU Od kilku lat polski koszykarz grający w lidze NBA Marcin Gortat zaprasza polskich żołnierzy na mecze. W ten sposób chce uhonorować Polaków, którzy służyli na misjach. Od lat zabiega o szacunek do polskiego munduru. Wielokrotnie podkreślał, że zależy mu na tym, by polscy żołnierze byli traktowani tak jak ich koledzy ze Stanów Zjednoczonych. W Polsce zainicjowano w tym celu akcję „Szacunek i wsparcie”. Jak mówi zaangażowany w nią kpt. Andrzej Pindor, kluby sportowe, do których zwrócił się o włączenie się do tej kampanii, zazwyczaj odpowiadają pozytywnie. Przykładem koszykarski zespół WKS Śląsk Wrocław, który zaprosił na mecz z Treflem Sopot weteranów wojennych oraz rodziny polskich żołnierzy zabitych na misjach. Gdy przed rozgrywkami uhonorowano trzech weteranów: płk. Leszka Stępnia, płk. Jerzego Banacha i sierż. Janusza Raczego oraz rodziny poległych: por. Daniela Ambrozińskiego, por. Roberta Marczewskiego i st. chor. Sylwestra Janika, pięć tysięcy kibiców przyjęło tę ceremonię owacją na stojąco i odśpiewało hymn Polski. Także na meczach klubów AZS Koszalin i Gaz System Pogoń Szczecin weterani są witani owacją na stojąco. W kampanię zaangażowały się również inne kluby, m.in.: Legia Warszawa, BBTS Bielsko-Biała, King Wilki Morskie Szczecin i klub kibica Pogoni Szczecin. Na słowa uznania zasługuje akcja „Charytatywna wiosna” Legii Warszawa. W każdym z pięciu meczów rundy wiosennej miał Bogusław Politowski Zdrowie swój udział partner charytatywny. Jeden z nich to Stowarzyszenie Rannych i Poszkodowanych w Misjach poza Granicami Kraju, a drugi – Stowarzyszenie Rodzin Poległych Żołnierzy „Pamięć i Przyszłość”. Z rozegranego w kwietniu meczu z Zawiszą Bydgoszcz część dochodu ze sprzedanych biletów Legia przekazała na konto obu organizacji (warunkiem była sprzedaż powyżej 20 tys. biletów, sprzedano ich 22 297). Akcja ta to pierwszy taki projekt o zasięgu ogólnopolskim. „Mamy nadzieję, że z Legii wezmą przykład inne sportowe kluby i zorganizują podobne rozgrywki, z których część dochodu wesprze tych, którzy, pełniąc służbę poza granicami państwa, stracili zdrowie”, podsumowuje Tomasz Kloc. NA WODZIE I POD WODĄ Już dwukrotnie Stowarzyszenie Rannych i Poszkodowanych w Misjach poza Grani- cami Kraju we współpracy z Gdańskim Klubem Płetwonurków „Neptun” zorganizowało w Orzyszu kurs nurkowania. Te rehabilitacyjno-szkoleniowe turnusy adresowane głównie do osób po amputacjach sfinansowały Ministerstwo Obrony Narodowej oraz PKN Orlen. Z oferty korzysta co roku kilkunastu rannych i poszkodowanych weteranów. Zdobywają certyfikaty płetwonurkowe, żeglarskie i motorowodne. „PKN Orlen wspiera nasze sportowe inicjatywy – rajdy i kursy płetwonurków. Dzięki pomocy tej firmy planujemy na sierpień spływ kajakowy na Mazurach. W kilku etapach pokonamy około stu kilometrów Krutynią. Będzie to pierwsza taka impreza. Jeśli wzbudzi zainteresowanie, wpiszemy ją do programu działania jako cykliczne przedsięwzięcie Stowarzyszenia”, mówi jego wiceprezes Marek Rzodkiewicz. Kurier Weterana 41 Pomoc (+) W Stanach Zjednoczonych weteranów wspiera kilka tysięcy pozarządowych organizacji. Służba dla bohaterów A N N A D Ą B R O W S K A W eterani poświęcali życie i zdrowie, abyśmy my byli wolni i bezpieczni. Teraz naszą misją jest pomaganie tym bohaterom w przystosowaniu się na nowo do życia”, mówi Daniel Schnock, jeden z dyrektorów amerykańskiej fundacji Wounded Warrior Project, wspierającej rannych byłych żołnierzy. RAJD POSZKODOWANYCH W Stanach Zjednoczonych są prawie 22 miliony weteranów. Ta ogromna liczba nie wynika jedynie z wielkości kraju, lecz również z innego niż w Polsce definiowania słowa „weteran”. Za oceanem to nie tylko uczestnik misji zagranicznych, lecz także każdy były żołnierz, który odsłużył określony czas w armii USA. O weteranów dba państwo, w tym przede wszystkim federal- ny Departament Spraw Weteranów. Wsparciem służy im ponadto kilka tysięcy organizacji pozarządowych i stowarzyszeń – od małych lokalnych grup po ogromne, działające w całym kraju. Jedną z większych jest fundacja Wounded Warrior Project (WWP). Działa na terenie całego kraju i opiekuje się ponad 60 tysiącami osób, które podczas służby wojskowej po 11 września 2001 roku doznały urazów fizycznych lub psychicznych. Jak podkreśla Daniel Schnock, WWP chce nauczyć ich radzić sobie z niepełnosprawnością oraz cieszyć się pełnią życia. Podopieczni fundacji mogą uczestniczyć w 20 bezpłatnych programach, m.in. w rehabilitacji przez sport czy w kursie rozwoju zawodowego. Jednym ze sztandarowych projektów są rajdy rowerowe poszkodowa- Kurier Weterana 43 USMC Pomoc nych, organizowane w USA i Niemczech. W tych ostatnich brało udział kilku polskich weteranów. PSI TERAPEUTA Rannym pomaga również Centrum Wsparcia Weteranów i Ich Rodzin (Warrior and Family Support Center – WFSC), działające przy szpitalu wojskowym w Brooke w Teksasie. „Pobyt tutaj trwa niekiedy nawet dwa lata. Chcieliśmy stworzyć pacjentom przyjazne miejsce, gdzie mogą odpocząć w otoczeniu kolegów i rodziny, co sprzyja ich leczeniu i rehabilitacji”, wyjaśnia John Wolf, asystent dyrektora WFSC. Centrum oferuje między innymi czytelnię i salę komputerową, organizuje spotkania przy grillu, imprezy sportowe, wycieczki, wyjazdy do kina, na koncerty czy zakupy. Jest tu także kuchnia, w której odwiedzające rannych żony lub matki mogą im ugotować coś dobrego. 44 Kurier Weterana Osobom z zespołem stresu pourazowego (Posttraumatic Stress Disorder – PTSD) oraz chorym na urazowe uszkodzenie mózgu (Traumatic Brain Injury – TBI) w związku ze służbą w Afganistanie lub Iraku pomaga organizacja K9 for Warriors. Szkoli ona dla nich psy, będące swego rodzaju terapeutami. Pracownicy ratują bezdomne zwierzęta ze schronisk, uczą je opiekowania się chorymi weteranami, następnie przekazują bezpłatnie potrzebującym. „Koszt wyszkolenia psa to 30 tysięcy dolarów, dla weterana – bezcenny dar”, podkreśla Brett Simon, dyrektor K9 for Warriors do spraw operacyjnych. W ciągu czterech lat organizacja wyszkoliła 160 psów. „Chcielibyśmy szkolić ich ponad 200 rocznie”, dodaje Simon. Zwierzęta zapewniają weteranom towarzystwo, dają poczucie bezpieczeństwa, potrafią wpływać uspokajająco w razie ataku paniki czy nocnych koszmarów. Mogą też pomagać niepeł- Pomoc nosprawnym. „Kiedy poznałem moją suczkę Lilly, poczułem się, jakbym miał ponownie kumpla”, opowiada na stronie K9 sierżant Joe Swoboda. NOWY DOM Byli żołnierze cierpiący na PTSD czy TBI popadają często w uzależnienia i mają konflikty z prawem. Tracą pracę i domy. Miejscem, gdzie znajdą wsparcie i rozpoczną nowe życie, jest między innymi Five Stars Veteran Center w Jacksonville na Florydzie. „Stworzyliśmy im bezpieczną przystań. Mamy 27 miejsc noclegowych. Oferujemy im program »Niezależność«, dzięki któremu mogą się usamodzielnić, wrócić do szkoły lub pracy”, opowiada Suzie Loving, dyrektor administracyjny. Personel Five Stars wydaje ponadto posiłki dla weteranów, wozi ich na wizyty lekarskie i rozmowy kwalifikacyjne lub doradza w kwestiach szukania pracy. Dach nad głową i opiekę dla bezdomnych oraz uzależnionych byłych żołnierzy zapewnia również mieszcząca się w San Diego w Kalifornii Veterans Village. „Mamy 150 miejsc noclegowych, także dla kobiet – weteranów i ich dzieci. Sami szukamy potrzebujących w schroniskach dla bezdomnych lub rozdajemy ulotki na ulicach”, wyjaśnia wiceprezes organizacji Andre Simpson. Veterans Village oferuje roczny program leczenia alkoholizmu i narkomanii, a po jego zakończeniu pomaga w znalezieniu pracy albo zdobywaniu świadczeń socjalnych. Dla potrzebujących tworzy indywidualne plany leczenia psychologicznego. TOGA W KAMUFLAŻU Inną formą wsparcia weteranów są specjalne sądy. W USA jest ich ponad 200. „Pomagamy wrócić do społeczeństwa byłym żołnierzom, którzy popadli w konflikt z pra- Kurier Weterana 45 Pomoc UWAGA USAF Osobom z zespołem stresu pourazowego pomaga K9 for Warriors, która szkoli dla nich psy – terapeutów wem”, tłumaczy emerytowany ppłk Randy Parker, dyrektor sądu w hrabstwie Bexar w Teksasie. Wniosek o rozpatrzenie sprawy w takim sądzie może złożyć weteran chory na PTSD lub inne zaburzenia wynikające ze służby, zwolniony honorowo z armii, który popełnił wykroczenie zagrożone karą wiezienia do roku, czyli na przykład miał niewielką ilość narkotyków lub dopuścił się wandalizmu. „W zwykłych sądach prokurator i adwokat walczą ze sobą. U nas współpracują, aby znaleźć dla weterana jak najlepsze rozwiązanie”, mówi Parker. Sąd koncentruje się na leczeniu weteranów z uzależnień, „skazując” ich na obowiązkowy udział w sesjach terapeutycznych. Pomaga też znaleźć dom, szkołę i pracę. „Traktujemy ich przede wszystkim 46 Kurier Weterana ze zrozumieniem i szacunkiem, jak żołnierzy, dlatego obowiązują tutaj stopnie wojskowe, a sędzia ma nawet togę w wojskowym kamuflażu”, dodaje pułkownik. PRZEPROGRAMOWANIE DO CYWILA Choroby i uzależnienia to nie jedyne problemy weteranów. Niektórzy po zakończeniu służby nie potrafią się odnaleźć w cywilnym środowisku. „W USA około 200 tysięcy żołnierzy opuszcza co roku armię, z tego 88 procent nie wie, jak przełożyć na cywilne życie swoje militarne umiejętności, a 90 nie chce robić tego, co w armii”, wylicza Maurice D. Wilson, prezes Reboot National Veterans Transition Services z San Diego. Pomoc Opinia „Podczas wizyty w USA w ramach amerykańskiego programu International Visitor Leadership największe wrażenie zrobił na mnie okazywany weteranom szacunek. Przekłada się on na realną pomoc, zwłaszcza dla tych, którzy odnieśli rany na misjach. Pełniącym służbę pozwala wierzyć, że w razie utraty zdrowia nie zostaną pozostawieni sami sobie. Ufam, że także polskie społeczeństwo i przedstawiciele biznesu przyczynią się do takiego działania na rzecz naszych weteranów”. Tomasz Kloc, prezes Stowarzyszenia Rannych i Poszkodowanych w Misjach poza Granicami Kraju Organizacja ta pomaga weteranom dostosować się do życia poza wojskiem. „Przeprogramowujemy ich wyuczone w armii zachowania, a naszym celem nie jest znalezienie im pracy, lecz nowego celu w życiu”, opowiada Wilson, były żołnierz US Navy. W organizowanych przez Reboot trzytygodniowych warsztatach wzięło dotychczas udział ponad 1200 weteranów, 98% z nich znalazło pracę, a 93% ją utrzymało. KOSZULKA WSPARCIA Podobną pomoc kierowaną specjalnie do kobiet – weteranów świadczy organizacja Women Veterans Colorado z Denver. „Chcemy, aby panie stały się samowystarczalne, dlatego pomagamy im w znalezieniu pracy, a także w nawiązaniu nowych kontaktów czy otrzymaniu należnych świadczeń zdrowotnych”, mówi Kathryn Wirkus, prezes WVC, jednocześnie emerytowany oficer sił powietrznych. Wymienione organizacje nie mogłyby działać bez wsparcia finansowego. Część z nich dostaje dotacje od państwa, pozostałe zabiegają o darowizny. Przykładem WWP, która zebrała w 2014 roku 320 mln dolarów, czy K9, dla której firma budowlana wzniosła za darmo nowy ośrodek treningowy o wartości 8 mln dolarów. W Five Stars posiłki dla weteranów są przygotowywane z żywności przekazywanej przez supermarkety, a WFSC lokalny ubezpieczyciel podarował ogródek jordanowski dla dzieci weteranów. Komercyjne przedsiębiorstwa wspierają byłych żołnierzy także w inny sposób. Jedna z firm produkująca odzież sportową wypuściła serię produktów z logo WWP. Część dochodu z ich sprzedaży jest przeznaczana dla weteranów, natomiast noszący je ludzie wskazują na swoje poparcie dla rannych. W Waszyngtonie fast food w centrum handlowym udzielał im zniżki, a w San Diego jedna z kawiarni rozprowadzała książkę, z której dochód przekazano na pomoc rannym żołnierzom. Takie wsparcie dla weteranów to w USA świetna reklama firmy oraz promocja jej wizerunku. Organizacjom pomaga rozwinięty ruch wolontariatu, w który angażują się byli żołnierze, ich rodziny, jak również osoby niezwiązane z wojskiem. Przykładem K9 – rodziny mieszkające w okolicy ośrodka gotują posiłki dla weteranów, którzy podczas trzytygodniowego pobytu w nim poznają swoje psy. Takim działaniom sprzyja klimat wsparcia weteranów i szacunku do nich, który w USA widać na każdym kroku. Wiszące w sklepach, na lotniskach, w szpitalach czy na ulicach plakaty zapewniają o poparciu dla nich i wdzięczności za służbę ojczyźnie. „To przywilej i zaszczyt służyć weteranom. Dziękujemy im w ten sposób za ochronę naszego życia i zdrowia”, podkreślają Amerykanie. Kurier Weterana 47 Przepisy (§) Ministerstwo Obrony Narodowej przygotowało nowelizację ustawy o weteranach. System do poprawki M A Ł G O R Z A T A S C H W A R Z G R U B E R P o ponad dwóch latach obowiązywania ustawy o weteranach działań poza granicami resort obrony narodowej zdecydował, że wymaga ona poprawki. Zakończyły się już konsultacje międzyresortowe projektu założeń nowelizacji ustawy o weteranach. Czy jednak posłowie zdążą przyjąć nowe przepisy przed wyborami? KONIECZNY LIFTING Nowelizacja ustawy to odpowiedź na postulaty środowiska żołnierzy i pracowników wojska – uczestników misji poza granicami, w tym osób poszkodowanych. Propozycje zmian przepisów przygotowano we współpracy z organizacjami zrzeszającymi żołnierzy, którzy służyli na misjach. Projekt był konsultowany z przedstawicielami siedmiu stowarzyszeń: Stowarzyszenia Rannych i Poszkodowanych w Misjach poza Granicami Kraju, Stowarzyszenia Kombatantów Misji Pokojowych ONZ, 48 Kurier Weterana Stowarzyszenia Żandarmerii Wojskowej „Żandarm”, Związku Polskich Spadochroniarzy, Związku Żołnierzy Wojska Polskiego, Federacji Stowarzyszeń Służb Mundurowych RP, Federacji Stowarzyszeń Rezerwistów i Weteranów SZ WP oraz z Konwentem Dziekanów Korpusu Oficerów WP. „Konieczność wprowadzenia zmian do obowiązujących aktów prawnych wynika z potrzeby poprawy funkcjonowania systemu pomocy weteranom”, mówi dyrektor Departamentu Spraw Socjalnych MON płk Sławomir Filipczak. „Większość postulatów, które zgłosiliśmy, została uwzględniona”, przyznaje prezes Zarządu Głównego Stowarzyszenia Rannych i Poszkodowanych w Misjach poza Granicami Kraju mł. chor. sztab. w st. spocz. Tomasz Kloc. W misjach zagranicznych od lat pięćdziesiątych XX wieku służyło łącznie około 100 tys. Polaków, w przeważającej większości żołnie- Przepisy rzy. Status weterana przyznawany na wniosek zainteresowanego ma w tej chwili 12 tys. byłych i obecnych żołnierzy oraz pracowników (w tym 369 kobiet), a weterana poszkodowanego – około 600 (9 kobiet). Ogólnie rzecz biorąc, środowisko weteranów dobrze ocenia system opieki nad uczestnikami misji zagranicznych, który powstał po wejściu w życie ustawy. Weterani poszkodowani doceniają szczególnie lepszą opiekę medyczną. „Wielu z nas, którzy ponieśli uszczerbek na zdrowiu i rany podczas pełnienia służby poza granicami kraju, skorzystało z uprawnień, jakie nam przyznała ustawa”, podkreśla wiceprezes Stowarzyszenia st. sierż. rez. Marek Rzodkiewicz. Ustawa dała weteranom i weteranom poszkodowanym wiele uprawnień: honorowych, socjalnych, pracowniczych, a także zapewniła świadczenia opieki zdrowotnej i pomoc psychologiczną oraz dofinansowanie nauki, a pobierającym emeryturę lub rentę inwalidzką – dodatek weterana. JAKIE ZMIANY? Nowelizowana ustawa rozszerza definicję misji pokojowej lub stabilizacyjnej. Umożliwi to ubieganie się o przyznanie statusu weterana lub weterana poszkodowanego uczestnikom międzynarodowych komisji kontroli i nadzoru w Korei czy Indochinach oraz akcji ratowniczych, poszukiwawczych i humanitarnych. W przeszłości akcje, w których uczestniczyli żołnierze, prowadzono m.in. w Etiopii czy Pakistanie. Na podstawie obowiązujących przepisów nie mogli oni otrzymać statusu weterana, dlatego też wprowadzono zmiany. Założono, że o taki status może ubiegać się około 500 osób, w tym o status weterana poszkodowanego około pięciu. „Poprawki te pozwolą na to, że po wielu latach zostanie doceniona niebezpieczna i odpowiedzialna służba wszystkich Polaków, którzy pełnili służbę poza granicami państwa, także tych najstarszych, którzy w latach pięćdziesiątych zaczynali ją w komisjach międzynarodowych”, mówi Waldemar Wojtan, wiceprezes Zarządu Głównego Stowarzyszenia Kombatantów Misji Pokojowych Organizacji Narodów Zjednoczonych. Nowelizacja ustawy łagodzi kryteria przyznawania statusu weterana poszkodowanego i upraszcza procedurę. Praktyka pokazała, że wielu byłych żołnierzy ma problemy z zebraniem wszystkich wymaganych dziś przez MON dokumentów, bo wtedy obowiązywały inne przepisy prawne oraz procedury powypadkowe. Według nowych przepisów osoby, które składają wniosek o przyznanie statusu weterana poszkodowanego po upływie 15 lat od wypadku, a dokumentacja potwierdzająca ten fakt i jego okoliczności już nie istnieje (np. protokół powypadkowy), będą mogły się ubiegać o taki status na podstawie innych dokumentów. Doprecyzowano też, gdzie należy złożyć wniosek o przyznanie statusu weterana, jeśli uczestnik misji zmienił miejsce służby, np. przeszedł z wojska do policji. Status weterana nadaje organ, który skierował osobę do działań poza granicami państwa. Jeśli brała ona udział w więcej niż jednej operacji i w różnym charakterze (np. jako żołnierz oraz jako funkcjonariusz), można wybrać organ, który przyzna status weterana, niezależnie od ostatniego miejsca służby. TAŃSZA REHABILITACJA Na wniosek organizacji skupiających weteranów zostanie zmniejszona miesięczna Kurier Weterana 49 Nowelizacja ustawy to odpowiedź na postulaty środowiska żołnierzy i osób poszkodowanych – uczestników misji poza granicami opłata za pobyt w Domu Weterana w Lądku-Zdroju – nie będzie ona mogła przekroczyć 25% dochodu osoby zainteresowanej. Projekt przewiduje przyznanie weteranom poszkodowanym prawa do udziału raz w roku w bezpłatnych turnusach readaptacyjno-kondycyjnych organizowanych przez MON. Oferowałyby one zajęcia sportowo-rekreacyjne, warsztaty psychologiczne czy zabiegi rehabilitacyjne. Z takiej formy pomocy będą mogli jednak korzystać tylko ci poszkodowani, którzy nie wymagają specjalistycznego leczenia w szpitalu. W turnusach będzie mógł uczestniczyć nieodpłatnie wraz z weteranem poszkodowanym pełnoletni najbliższy członek rodziny. MON spodziewa się, 50 Kurier Weterana że uczestnicy misji zagranicznych będą zainteresowani taką formą wsparcia. Dziś koszt takiego turnusu dla członka rodziny bywa często barierą nie do pokonania. Wprowadzenie turnusów readaptacyjno-kondycyjnych było jednym z postulatów Stowarzyszenia Rannych i Poszkodowanych w Misjach poza Granicami Kraju. Proponowało ono, aby w tym celu wykorzystać istniejącą bazę, np. wojskowe ośrodki szkolenia kondycyjnego, które dysponują odpowiednim zapleczem rehabilitacyjnym. „Doświadczenia wyniesione z funkcjonowania obecnego systemu pomocy poszkodowanym żołnierzom i pracownikom wojska Arch. Piotra Bernabiuka Przepisy Przepisy potwierdzają celowość przyjęcia takiego rozwiązania”, napisano w projekcie założeń. Wskazano też, że takie turnusy ułatwią proces adaptacji i skrócą okres odbudowy kondycji psychofizycznej osób, które będą w nich uczestniczyć. Zgodnie z przepisami żołnierze powracający do kraju po zakończeniu służby za granicą mogą być kierowani na turnusy leczniczo-profilaktyczne, które obejmują działania leczniczo-rehabilitacyjne i profilaktykę zdrowotną, w tym psychologiczną. Mogą z nich korzystać żołnierze chorzy lub ranni oraz ci, którzy doznali urazu psychicznego lub gdy wymaga tego ich stan psychofizyczny. Nowością jest jednak możliwość kierowania na bezpłatne turnusy leczniczo-profilaktyczne pracowników zatrudnionych w PKW. Im również nieodpłatnie będą mogli towarzyszyć najbliżsi. Trzeba bowiem pamiętać, że status weterana poszkodowanego nie jest zarezerwowany wyłącznie dla żołnierzy zawodowych. Znowelizowane przepisy wprowadzą też możliwość dofinansowania przez MON, MSW, ABW lub AW wydatków na leczenie weteranów poszkodowanych ponad limity określane przez NFZ. Będą one dotyczyć świadczeń udzielanych uprawnionym żołnierzom i pracownikom MON także wtedy, gdy już nie służą i nie pracują w resorcie. Na przykład w razie koniecznej opieki psychiatrycznej NFZ finansuje 28 dni pobytu pacjenta w szpitalu, potem stawka zmniejsza się do 70%, co zwykle nie pozwala na właściwe i skuteczne leczenie. Gdy ustawa o weteranach zostanie znowelizowana, tę różnicę będzie dopłacał MON. O tym, czy dłuższy pobyt pacjenta na oddziale psychiatrycznym jest uzasadniony, zdecyduje konsultant wojskowej służby zdrowia z dziedziny psychiatrii. Maksymalnie 150 tys. zł może wynosić koszt zakupu sprzętu medycznego niezbędnego do leczenia weterana poszkodowanego w czasie misji poza granicami kraju. Jest on finansowany z budżetu państwa. Dotychczas szpital, aby kupić protezę dla weterana poszkodowanego, musiał ogłosić przetarg, a to wydłużało całą procedurę. Teraz okres oczekiwania na protezę znacznie się skróci, bo lekarz będzie mógł się skontaktować bezpośrednio z firmami ortopedycznymi. „Chcemy, aby obowiązujące procedury stały się bardziej przyjazne weteranom, na przykład aby skrócić czas oczekiwania na opinię konsultanta wojewódzkiego”, mówi płk Filipczak. WSPARCIE SOCJALNE Postulatem niezmiennie zgłaszanym przez środowisko weteranów poszkodowanych jest wprowadzenie do ustawy zapisu, aby ranni żołnierze z uszczerbkiem na zdrowiu przekraczającym 60% otrzymywali rentę na czas nieokreślony. Dziś muszą udowadniać komisjom, że cudownie nie ozdrowieli. Niestety, nie jest to w tej chwili możliwe, gdyż trzeba byłoby zmienić konstytucję. Innym postulatem, możliwym do realizacji, jest poszerzenie kryteriów przyznawania zapomóg – uwzględnienie trudnej sytuacji materialnej weteranów. Wiceprezes Stowarzyszenia sierż. w st. spocz. Janusz Raczy podkreśla: „Zależy nam na tym, aby niski dochód rodziny dawał możliwość ubiegania się o takie wsparcie”. Prezes Stowarzyszenia zwraca także uwagę na fakt, że jeśli ktoś uzyskuje legitymację weterana poszkodowanego, powinna ona uprawniać także do korzystania poza kolejnością ze świadczeń opieki zdrowotnej. „Po co wydawać dodatkowe krótkookresowe legitymacje osoby poszkodowanej, zwłaszcza w Warszawie?”, pyta Tomasz Kloc. Według niego powinna ona służyć tylko w przejściowym, pierwszym etapie, gdy poszkodowany żołnierz nie może wystąpić jeszcze o przyznanie statusu weterana poszkodowanego, bo nie ma wszystkich niezbędnych dokumentów. Kurier Weterana 51 kazoka/Fotolia Przepisy 52 Kurier Weterana Przepisy Concons (§) Już niedługo systemem opieki nad poszkodowanymi żołnierzami zostanie objętych znacznie więcej osób niż dotychczas. Referenci i opiekunowie M A Ł G O R Z A T A G S C H W A R Z G R U B E R dy 12 stycznia 2012 roku minister obrony narodowej wydał decyzję numer 4 (odnosiła się do organizacji systemu pomocy rodzinom zmarłych żołnierzy i pracowników wojska oraz poszkodowanym żołnierzom i pracownikom wojska), w armii utworzono stanowiska samodzielnych referentów do spraw pomocy weteranom poszkodowanym i rodzinom poległych. Powstały one w trzech dywizjach i trzech brygadach: 11 Dywizji Kawalerii Pancernej w Żaganiu, 12 Dywizji Zmechanizowanej w Szczecinie i 16 Pomorskiej Dywizji Zmechanizowanej w Elblągu oraz w 6 Brygadzie Powietrznodesantowej w Krakowie, 25 Brygadzie Kawalerii Powietrznej w Tomaszowie Mazowieckim i 21 Brygadzie Strzelców Podhalańskich w Rzeszowie. Samodzielni referenci stali się elementem systemu opieki nad poszkodowanymi żołnierzami, który dzięki ustawie o weteranach działań poza granicami państwa zaczęto budować w MON. Ich zadania polegały na „informowaniu o świadczeniach, pomocy psychologicznej, wsparciu duszpasterskim, pielęgnowaniu pamięci o zmarłym, zapraszaniu na święta i uroczystości organizowane w jednostce (komórce) organizacyjnej resortu obrony narodowej oraz na utrzymywaniu kontaktów z osobami uprawnionymi”. Referentami zostali żołnierze, którzy uczestniczyli w misjach w Iraku i Afganistanie, lub osoby zaangażowane w pracę ze środowiskiem misjonarzy. To oni utrzymywali bliskie kontakty z opiekunami rodzin poległych i weteranów poszkodowanych w poszczególnych Kurier Weterana 53 Przepisy Podstawa jednostkach. Wyznaczono kilkuset takich opiekunów indywidualnych, jednak nie wyposażono ich praktycznie w żadne kompetencje. Często dochodziło do zmian na tych stanowiskach, gdyż żołnierze ci byli obciążani także innymi zadaniami. Po trzech latach resort postanowił zmienić decyzję numer 4 ministra obrony narodowej. Osobami uprawnionymi do takiej pomocy są wszyscy poszkodowani podczas wykonywania zadań służbowych żołnierze lub pracownicy wojska KOMPLEKSOWE PODEJŚCIE Doprecyzowano krąg osób uprawnionych do pomocy. Systemem zostaną objęci dodatkowo rodziny żołnierzy i pracowników wojska, którzy zginęli wskutek wypadku (lub choroby) w związku ze służbą wojskową (wypadku przy pracy), a także żołnierze i pracownicy wojska, wobec których wskutek choroby lub wypadku związanego ze służbą wojskową (wypadku przy pracy) orzeczono co najmniej 25 procent uszczerbku na zdrowiu, zaburzenia stresowe pourazowe czy niezdolność do zawodowej służby wojskowej (pracy). Zgodnie z przepisami osobami uprawnionymi do takiej pomocy są wszyscy poszkodowani podczas wykonywania zadań służbowych żołnierze lub pracownicy wojska, niezależnie od uszczerbku na zdrowiu. Nawet tacy z pięcioprocentowym uszczerbkiem (to np. złamany palec), którzy wsparcia nie wymagają. „Teraz chcemy się skoncentrować na tym, aby pomoc trafiała do tych, którzy jej potrzebują”, podkreśla płk Sławomir Filipczak, dyrektor Departamentu Spraw Socjalnych Ministerstwa Obrony Narodowej. 54 Kurier Weterana Gdy minister obrony podpisze znowelizowaną decyzję nr 4, w jednostkach wojskowych, w których liczba uprawnionych rodzin i osób samotnie gospodarujących przypadających na jednego opiekuna przekracza 35, zostaną utworzone stanowiska etatowych opiekunów indywidualnych (limit dla nich określono na 15 podopiecznych). W pozostałych jednostkach nadal będą wyznaczani nieetatowi opiekunowie indywidualni. Aby trafić pod ich skrzydła, trzeba samemu zgłosić taki akces. Opiekunowie mają podlegać bezpośrednio dowódcom jednostek wojskowych. Powinni oni mieć co najmniej wykształcenie średnie i przynajmniej przez najbliższy rok służyć w danej jednostce. Dowódcy są zobowiązani do zapewnienia im odpowiednich warunków do działania. „Teraz jedna decyzja kompleksowo określi pomoc dla wszystkich poszkodowanych, obejmie także tych, którzy ulegli ciężkiemu wypadkowi w kraju, np. na poligonie. Te osoby dostawały jedynie jednorazowe odszkodowanie, dobrze, że teraz zyskają opiekę”, mówi Krzysztof Gradys, samodzielny referent do spraw pomocy weteranom poszkodowanym i rodzinom poległych w 11 Dywizji Kawalerii Pancernej. Jak szacuje, na jego terenie działania przybędzie kilkunastu podopiecznych. Gdy nowa decyzja wejdzie w życie, dodatkowe etaty prawdopodobnie powstaną w dwóch brygadach: 17 Brygadzie Zmechanizowanej w Międzyrzeczu i Wędrzynie oraz 10 Brygadzie Kawalerii Pancernej w Świętoszowie. Zdrowie (+) Opieka medyczna i psychologiczna oraz szkolenia – z takiej oferty korzystają w Lublińcu nie tylko żołnierze, weterani misji, lecz także ich rodziny. W Jednostce Wojskowej Komandosów od kilku lat działa program, który gwarantuje weteranom kompleksową opiekę. Szczęśliwe powroty M A G D A L E N A P K O W A L S K A - S E N D E K rzeciętny operator Jednostki Wojskowej Komandosów ma 33 lata, żonę i dzieci. W armii służy od 14 lat. Większość żołnierzy z Lublińca to weterani misji zagranicznych. Ze statystyk wynika, że służyli w Iraku i Afganistanie od dwóch do sześciu razy. Dla minimalizowania negatywnych skutków ich nieobecności w kraju bliskimi żołnierzy opiekuje się jednostka wojskowa. „System pomocy w jednostce wdrożyli moi poprzednicy. Wynika on z zasady, że dobry żołnierz to taki, który nie ma problemów rodzinnych, a jego życie osobiste jest ustabilizowane. Nie martwi się o dom, tylko skupia na zadaniu”, mówi dowódca JWK płk Wiesław Kukuła. „Kiedy więc nasi żołnierze walczą daleko od domu, naszym moralnym obowiązkiem jest dbanie o dobro ich bliskich. W naszym interesie leży także to, by żołnierze sprawnie wracali do rodziny”. PÓŁ ROKU TO ZA MAŁO W Jednostce Wojskowej Komandosów od wielu lat działa program reintegracji pomisyjnej. Stanowi on rozwinięcie wytycznych resortu obrony narodowej w sprawie osłony psychicznej uczestników misji poza granicami państwa i ich rodzin. Obejmuje bezpośrednie wsparcie oraz opiekę medyczną i psychologiczną, a także szkolenie. Na program skła- Kurier Weterana 55 Zdrowie System Fundamentalną zasadą programu reintegracji jest objęcie nim żołnierzy na długo przed rozpoczęciem misji. Pracują z nimi lekarze, psychologowie oraz trenerzy dają się obowiązkowe i fakultatywne przedsięwzięcia adresowane do wszystkich żołnierzy. „Wytyczne MON, nieistniejącego DWS oraz DG RSZ pozostawiają dowódcy dużą swobodę i umożliwiają podjęcie efektywnych działań, które mają niwelować negatywne skutki misji. Naszym celem jest utrzymanie stanu psychofizycznego żołnierzy na poziomie gwarantującym pełne zaangażowanie w szkolenie i działalność operacyjną”, wyjaśnia dowódca JWK. W realizacji programu uczestniczy dowództwo jednostki i dowódcy poszczególnych szczebli, lekarze, psychologowie, kapelani, a także instruktorzy kultury i oświaty. Zaangażowane są również podmioty zewnętrzne, np. wojskowe komisje lekarskie, Grupa Wsparcia Rodzin oraz Fundacja „Wspieram Cicho i Skutecznie”. Jak przebiega w praktyce reintegracja po powrocie z misji? Do programu są włączani obligatoryjnie wszyscy żołnierze. Każdy z komandosów po zakończeniu działań poza granicami kraju musi się spotkać z psychologiem (podobnie przed wyjazdem na misję). Obowiązkowo uczestniczy również w zajęciach podnoszących świadomość i doskonalących umiejętność radzenia sobie ze stresem. Równocześnie żołnierze są poddawani standardowym badaniom lekarskim. Fakultatywnie program obejmuje także wojskowe rodziny: żony, partnerki i dzieci weteranów. Najmłodsi mogą korzystać z propozycji klubu jednostki. Dzieci mają do wy- 56 Kurier Weterana boru różnego rodzaju koła zainteresowań, biorą udział w konkursach, wycieczkach itp. Dla kobiet są przygotowywane warsztaty dotyczące na przykład radzenia sobie ze stresem czy wychowywania dzieci. W każdej chwili mogą również skorzystać z porad psychologa. „Organizuje on warsztaty dla par lub spotkania indywidualne. Podczas takich spotkań uczymy się, jak dostrzegać i rozumieć potrzeby partnera, jak radzić sobie z różnicą charakterów w związku, ale głównie, jak minimalizować straty spowodowane w naszych relacjach długotrwałą rozłąką”, opisuje jeden z komandosów. Poza tym żołnierze i ich partnerki ćwiczą zasady konstruktywnej komunikacji, pracują nad związkami, rozmawiają o swoich potrzebach. „Psycholog prowadzi zajęcia na temat życia w trójkącie, gdy tym trzecim elementem w związku jest właśnie służba wojskowa. Koncentruje się także na treningu kompetencji rodzicielskich. To tylko kilka z wielu propozycji”, mówi płk Kukuła. Fundamentalną zasadą programu reintegracji jest objęcie nim żołnierzy na długo przed rozpoczęciem misji. Praktycznie udział w nim weterana nigdy się nie kończy (zmienia się tylko intensywność jego uczestnictwa). Jest to, zdaniem dowództwa JWK, klucz do sukcesu. Żołnierz, wyjeżdżając na misję, jest kompleksowo przygotowany: od strony fizycznej i emocjonalnej. Wie, co rozłąka oznacza dla jego związku. Zna zagroże- Zdrowie nia, a dzięki temu może świadomie sobie z nimi radzić. NAJPIERW ZAPOBIEGAĆ „Nie bagatelizujemy programu reintegracji po misji z wielu powodów”, wyjaśnia płk Kukuła. „Jednym z nich jest sytuacja, jaką obserwujemy za oceanem. Przez siły specjalne USA przetacza się obecnie fala samobójstw operatorów. Stany Zjednoczone ciągle doskonalą swój system opieki nad weteranami. Definiują zagrożenia i próbują im zapobiegać. My postępujemy podobnie”. Dowódca JWK zwraca uwagę na jeszcze jedną kwestię. Misje są najlepszym sprawdzianem bojowego wyszkolenia żołnierzy, ale mogą także destrukcyjnie wpływać na relacje małżeńskie i interpersonalne. Oficerowie z Lublińca przyznają, że negatywnym ich skutkiem jest właśnie osłabienie więzi rodzinnych. „Rozpad związków to ogólny problem społeczny. Ale ponieważ sprawy rozwodowe są prowadzone w cywilnych sądach, trudno o statystyki wojskowe”, wyjaśnia oficer. „Żołnierze są dobrze przygotowani do misji, a mimo to chorują na PTSD. Okazuje się, że dotyka on również ich żony i partnerki”, przyznaje płk Kukuła. Dlatego co najmniej dwukrotnie podczas półrocznej zmiany żony komandosów są zapraszane na spotkania z dowództwem JWK. Są wówczas informowane o przebiegu misji i planach rotacji. Mogą porozmawiać nie tylko z dowódcami, lecz także z psychologiem. Ośmielone rozmową często proszą o pomoc w codziennych sprawach. „Organizujemy dla rodzin żołnierzy koncerty znanych artystów, zapraszamy na warsztaty ze znanymi charakteryzatorami, stylistami i fotografami. Wspieramy poczucie wartości ludzi, którzy mierzą się z sa- motnością. Staramy się dowieść, że są dla nas ważni, że są częścią naszej społeczności”, dodaje płk Kukuła. Jednym z elementów programu reintegracji pomisyjnej są wyjazdy pod hasłem „Szczęśliwe powroty”, organizowane przez klub jednostki. Po zakończeniu misji żołnierze wyjeżdżają na kilkudniowe spotkania integracyjne. Przyznają, że to ciekawe doświadczenie. Po półrocznej walce spędzają czas tylko ze swoimi partnerkami. POMOC DLA RANNYCH W Jednostce Wojskowej Komandosów działa także program reintegracji pourazowej. Zaangażowani są w niego lekarze, psychologowie, dietetycy oraz trenerzy. Są nim objęci obowiązkowo operatorzy, którzy mają problemy ze zdrowiem w związku z prowadzonymi działaniami bojowymi lub szkoleniem oraz z różnych powodów muszą poprawić swoją kondycję fizyczną. Program trwa od 6 do 24 miesięcy, a jego celem jest jak najszybsze przywrócenie żołnierzy rannych i kontuzjowanych do służby. Do najczęstszych urazów, jakich doznają komandosi, zalicza się złamania, przeciążenia i zerwania ścięgien oraz te powstałe na misjach (głównie chirurgiczne). Zgodnie z zasadami programu każdy żołnierz po zakończeniu leczenia jest poddawany rehabilitacji. W jej ramach korzysta m.in. z konsultacji medycznych i dietetycznych, z fizykoterapii oraz indywidualnego wsparcia trenera. Ma także dostęp do nowoczesnych urządzeń, np.: cyfrowych analizatorów struktury ciała (body analyzer), oprogramowania wspierającego pracę dietetyków oraz aparatów do fizykoterapii, chociażby magnetyzerów. Kurier Weterana 57 Idea (!) Badaniami lekarskimi są objęci weterani, którzy na misji w Afganistanie ulegli wypadkom, przemieszczając się KTO Rosomak. Wyniki badań żołnierzy oraz testy techniczne pojazdów pozwolą je udoskonalić i sprawić, by były odporniejsze na eksplozje min. Projekt Afgan M A G D A L E N A K O W A L S K A - S E N D E K , W 2013 roku powołano specjalne konsorcjum, którego głównym zadaniem jest opracowanie rozwiązań minimalizujących skutki eksplozji min pod pojazdami oraz zwiększających bezpieczeństwo poruszających się nimi żołnierzy. Prace prowadzą specjaliści z Wojskowego Instytutu Medycznego, Wojskowej Akademii Technicznej, Akademii Obrony Narodowej, Wojskowego Instytutu Techniki Pancernej i Samochodowej oraz Politechniki Śląskiej. W projekt zaangażowali się także pracownicy AMZ-Kutno, wspierani przez firmę Rosomak SA (wcześniej Wojskowe Zakłady Mechaniczne w Siemianowicach Śląskich). ANALIZA TRANSPORTERÓW Specjaliści chcą wskazać, w jaki sposób należy zmodyfikować wyposażenie transporte- 58 Kurier Weterana P A U L I N A G L I Ń S K A rów opancerzonych (Rosomak, MRAP) lub je dopancerzyć, by w przypadku najechania na minę lub detonacji IED żołnierze byli lepiej chronieni. „Chodzi tu, na przykład, o mobilne struktury energochłonne czy propozycje uzupełnienia konstrukcji pojazdów nowymi elementami, które będą w stanie rozproszyć energię eksplozji i ograniczą jej negatywne skutki dla człowieka”, mówi dr Grzegorz Sławiński, kierownik zespołu badawczego z Wojskowej Akademii Technicznej. Podczas pracy eksperci korzystają z własnych baz danych, które powstały po atakach na KTO Rosomak i pojazdy typu MRAP w czasie misji w Afganistanie. Analizowane są informacje dotyczące wielkości ładunków, sposobu ich użycia i skutków, jakie spowodował wybuch. By właściwie ocenić możliwości transporterów opancerzonych, specjaliści z WAT pojechali Idea Z danych Dowództwa Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych wynika, że w czasie misji w Afganistanie zostało poszkodowanych ponad 800 żołnierzy, w tym 350 było rannych (tzn. hospitalizowanych powyżej siedmiu dni). Według danych WIM w zdarzeniach, w których doszło do wybuchu ładunku pod pojazdem, uczestniczyło 300 żołnierzy. pod Hindukusz i tam przeprowadzili praktyczne testy uszkodzonego przez IED Rosomaka. Pod kadłubem pojazdu umieszczali ładunki wybuchowe, a potem obserwowali reakcję konstrukcji na eksplozję. Istotne były m.in. działające obciążenia, ciśnienie fali uderzeniowej oraz deformacje kadłuba. Wyniki wszystkich dotychczasowych analiz pozwoliły ekspertom z WAT na utworzenie modeli przestrzennych, odzwierciedlających rzeczywistą konstrukcję pojazdu. Specjaliści z WAT, wykorzystując innowacyjne materiały, pracują także nad zaawansowanymi strukturami energochłonnymi. Z najlepszych materiałów ma powstać konstrukcja hybrydowa o strukturze „sandwiczowej”, której warstwy będą zbudowane z zaawansowanych materiałów (powstałych na przykład na bazie pian metalicznych, pianek różnego typu, elastomerów, ceramiki czy materiałów auksetycznych) lub będą zawierały elementy rozpraszające energię wybuchu. W kolejnych etapach eksperci sprawdzą, czy wytypowane struktury w połączeniu z konstrukcją pojazdu przyniosą zadowalające efekty. Modyfikacje, nad którymi pracują specjaliści, dotyczą także wnętrza pojazdu: układu siedzeń, mocowania oparć i siedzisk oraz montażu paneli wyścielających podłogę kabiny. „Zdajemy sobie sprawę z tego, że nie da się stworzyć konstrukcji, która będzie całkowicie odporna na wybuch. Chcemy jednak dzięki zastosowaniu odpowiednich materiałów i rozwiązań ograniczyć skutki eksplozji. Chodzi o to, aby ludzki organizm był w stanie znieść je bez większego szwanku”, wyjaśnia kierownik zespołu badawczego z WAT. OCENA STANU ZDROWIA Równocześnie z pracami technicznymi badania prowadził Wojskowy Instytut Medyczny. Lekarze opierali się na własnych danych o obrażeniach i urazach żołnierzy. Szczegółowo analizowali przypadki pacjentów szpitala na Szaserów, którzy ucierpieli właśnie w wyniku eksplozji. Jak tłumaczy gen. bryg. dr hab. med. Grzegorz Gielerak, dyrektor WIM, pod uwagę były brane nie tylko rodzaje urazów żołnierzy, lecz także informacje o miejscu, które zajmowali w transporterze w czasie wypadku, i czy mieli zapięte pasy i założone hełmy. Dzięki takim danym możliwe było wskazanie tych miejsc w pojazdach, które wymagają dodatkowego zabezpieczenia. Od początku lutego trwa kolejny etap programu. Tym razem wiedzę pochodzącą z analizy dokumentacji medycznej lekarze uzupełnią wynikami badań żołnierzy. Testom medycznym są poddawani uczestnicy wypadków, którzy doznali urazu w wyniku uszkodzenia pojazdu opancerzonego przez ładunek wybuchowy. Badani są również ci, którzy z wypadku wyszli bez szwanku. Program medyczny otrzymał roboczą nazwę „Afgan” i dotyczy wyłącznie ochotników. Udział w nim może przynieść korzyści także samym weteranom. „Podczas badań dokładnie sprawdzamy stan ich zdrowia. Dzięki temu możemy ocenić, czy na przykład urazy wynikające Kurier Weterana 59 Idea Informacje Informacje o programie można znaleźć na stronie Wojskowego Instytutu Medycznego (www.wim.mil.pl). Zainteresowani mogą się kontaktować z koordynatorkami programu: Urszulą Marszałkowicz-Flis (tel. 665 707 829, e-mail: [email protected]) oraz Ewą Bogusławską-Ziółkowską (tel. 665 707 781, e-mail: [email protected]), faks 261 816 395. Na podane numery telefonów można też wysłać esemes z hasłem „Afgan”. z udziału w misji nie pogłębiły się albo czy nie pojawiły się jakieś nowe niepokojące objawy”, mówi dyrektor WIM. „Gdy w trakcie badań wykryte zostanie schorzenie mające związek z wybuchem ładunku pod transporterem, chętne osoby zostaną objęte przez nas specjalistyczną opieką medyczną”. Pierwsi ochotnicy badania mają już za sobą. To między innymi żołnierze z 1 Warszawskiej Brygady Pancernej w Wesołej. „Początkowo byłem nastawiony dość sceptycznie, jednak pobyt w szpitalu na Szaserów mile mnie zaskoczył. W ciągu czterech dni zostałem przebadany przez specjalistów z dziedziny chirurgii, ortopedii, dermatologii, psychiatrii i stresu bojowego. Przeszedłem też zaawansowane badania laryngologiczne. Szczerze mówiąc, nie spodziewałem się, że można u laryngologa spędzić niemal cały dzień”, mówi sierż. Grzegorz Jasiurski. Podczas VII zmiany PKW w Afganistanie służył jako ratownik medyczny i wspólnie z innymi 60 Kurier Weterana żołnierzami jeździł na patrole. W czasie jednego z nich Rosomak najechał na minę. Szczęśliwie dla żołnierzy jadących pojazdem wstrząs nie był zbyt silny. Sierżant Jasiurski nie odniósł większych obrażeń – miał złamany ząb i był mocno potłuczony. Teraz po badaniach zachęca kolegów do udziału w projekcie. „Gdyby chcieć zrobić takie badania na własną rękę, to na pewno trzeba byłoby spędzić dużo czasu w kolejkach. Tu wszystko odbyło się profesjonalnie, bez godzin oczekiwania na przyjęcie przez specjalistę. Dlatego ci żołnierze, którzy kwalifikują się do programu, powinni skorzystać z szansy zdobycia rzetelnej i sporej wiedzy o swoim zdrowiu”, dodaje sierżant. Badania zakończył już st. szer. Paweł Czubak z 1 Brygady. Został ranny podczas VII zmiany w Afganistanie. „Zaproponowano mi udział w projekcie, długo się nie zastanawiałem. Prawie pięć lat po wypadku nadal odczuwam bóle Adam Roik/Combat Camera DORSZ Idea pleców i kręgosłupa, dlatego zgłosiłem się do szpitala na Szaserów. Przeszedłem kompleksowe badania i jestem z tego bardzo zadowolony. Miałem zrobione między innymi EKG, tomografię komputerową i ogólne badania internistyczne”, opisuje żołnierz. WNIOSKI NA KONIEC ROKU Z informacją o programie lekarze z WIM starają się dotrzeć do pacjentów leczonych w innych wojskowych szpitalach. „Zależy nam na tym, by przekonać niezdecydowanych, że nasze badania są nastawione po pierwsze na kontynuację leczenia żołnierzy, po drugie – na zadbanie o bezpieczeństwo kolejnych”, mówi dyrektor WIM. Uspokaja jednocześnie, że zarówno same badania, jak i ich wyniki są objęte tajemnicą lekarską. Testy medyczne w WIM będą prowadzone do końca 2015 roku. Zebrane wyniki pozwolą ekspertom precyzyjnie określić wpływ wybuchu, na przykład miny, na obecny stan zdrowia żołnierzy, a w perspektywie opracować nowe wytyczne dotyczące sposobów przeciwdziałania skutkom oddziaływania fali uderzeniowej na żołnierzy przebywających w transporterze opancerzonym Rosomak lub MRAP-ie. „Mocną stroną projektu jest to, że zaangażowani są w niego specjaliści z różnych dziedzin. Pozwala nam to na analizę zagadnienia pod kątem medycznym, operacyjnym i technicznym, z równoczesnym zastosowaniem najnowszych technik diagnostycznych i obliczeniowych”, mówi dyrektor WIM. Prace nad całym projektem będą trwać pięć lat. Ambicją naukowców jest to, by opracowane przez nich rozwiązania były uniwersalne i mogły być stosowane w pojazdach niezależnie od ich modelu czy konstrukcji. Koszt projektu to około 30 mln zł. Większość, bo aż 28 mln, sfinansuje Narodowe Centrum Badań i Rozwoju, pozostałe 2 mln wnoszą jego uczestnicy. Kurier Weterana 61 Zdrowie (+) Nowelizowana ustawa o weteranach wprowadzi turnusy readaptacyjno-kondycyjne dla weteranów poszkodowanych. Zastrzyk energii M A Ł G O R Z A T A S C H W A R Z G R U B E R O tę dodatkową formę rehabilitacji od dawna zabiegało Stowarzyszenie Rannych i Poszkodowanych w Misjach poza Granicami Kraju. Gdy wejdzie w życie nowelizacja ustawy o weteranach, turnusy readaptacyjno-kondycyjne będzie organizowało MON. Podobne wyjazdy dla weteranów poszkodowanych – funkcjonariuszy Policji, Straży Granicznej, Państwowej Straży Pożarnej oraz Biura Ochrony Rządu – będą organizować jednostki nadzorowane przez ministra spraw wewnętrznych (samodzielne publiczne zakłady opieki zdrowotnej MSW). RODZINNA TERAPIA Osoby poszkodowane podczas zagranicznych misji będą mogły raz w roku bezpłatnie wyjechać na takie wczasy razem z najbliższym pełnoletnim członkiem rodziny. Nie bę- 62 Kurier Weterana dzie to jednak bierny wypoczynek, lecz również okazja do dodatkowej rehabilitacji. W ofercie tej mieszczą się bowiem zajęcia sportowo-rekreacyjne, warsztaty psychologiczne oraz zabiegi fizykoterapeutyczne. Z takiej formy pomocy będą mogli jednak korzystać tylko ci poszkodowani, którzy nie wymagają specjalistycznego leczenia w szpitalu. „Nasze doświadczenia wskazują, że udział w terapii najbliższych członków rodziny pozytywnie wpływa na skuteczność procesu leczenia”, mówi dyrektor Departamentu Spraw Socjalnych MON płk Sławomir Filipczak. Osoba poszkodowana szybciej wraca do normalnego życia oraz sprawniej odbudowuje nadszarpnięte przez wyjazd na misję relacje i więzi rodzinne. Możliwość nieodpłatnego turnusu dla żony weterana poszkodowanego sprawi, że wzroś- Zdrowie nie zainteresowanie taką formą wsparcia. Dziś, mimo stosowanych przez szpitale ulg, konieczność pokrycia kosztów pobytu członka rodziny jest często barierą uniemożliwiającą wspólny wyjazd. Teresa Kowalewska UWAGA Udział w terapii najbliższych członków rodziny pozytywnie wpływa na skuteczność procesu leczenia JASKÓŁKA W MRĄGOWIE W 2014 roku w Wojskowym Ośrodku Szkoleniowo-Kondycyjnym w Mrągowie odbyły się dwa turnusy readaptacyjno-kondycyjne zorganizowane przez Stowarzyszenie Rannych i Poszkodowanych w Misjach poza Granicami Kraju. W tym roku organizatorem było Centrum Weterana Działań poza Granicami Państwa we współpracy z Dowództwem Garnizonu Warszawa i Dowództwem Gene- ralnym RSZ. „Oby jak najszybciej weszła w życie nowelizacja ustawy, bo wielu weteranów jest zainteresowanych taką formą rehabilitacji”, mówi płk Leszek Stępień, dyrektor Centrum Weterana. Placówka w Mrągowie dysponuje odpowiednią bazą. Przez cały rok organizuje turnusy szkoleniowo-kondycyjne dla personelu latającego SZRP oraz turnusy rehabilitacyjne z treningiem psychologicznym dla żołnierzy i pracowników jednostek wojskowych wykonujących zadania poza granicami państwa. „Pierwszą przymiarkę do zorganizowania turnusów readaptacyjno-kondycyjnych zrobiliśmy rok temu”, przyznaje komendant ppłk Krzysztof Sikorski. Jak tłumaczy, przyświe- Kurier Weterana 63 Zdrowie cała im prosta idea: pomoc weteranom poszkodowanym w powrocie do zdrowia poprzez sport. W ciągu ostatnich trzech lat w inwestycje i modernizacje ośrodka zainwestowano około 40 mln zł. Powstała m.in. hala sportowa, basen pływacki oraz basen dla nurków, rozbudowano stołówkę i dostosowano ją do potrzeb osób poruszających się na wózkach. Dziś zaplecze rehabilitacyjne zajmuje zaledwie 100 m2. Gdy nowa inwestycja zostanie oficjalnie odebrana (prawdopodobnie na przełomie maja i czerwca), wzrośnie do 1300. W nowym obiekcie zostanie uruchomiona także kriokomora. Tegoroczny turnus trwał dwa tygodnie (od 13 do 26 kwietnia) i objął 20-osobową grupę weteranów poszkodowanych i pracowników wojska (19 mężczyzn oraz jedna kobieta). Jego uczestnikiem był Janusz Koczar. Wejście na minę podczas misji w Bośni w 1996 roku skończyło się dla niego amputacją nogi. Dziś jest zatrudniony jako pracownik cywilny w wojskowej administracji. „Żałowaliśmy, że basen nie został jeszcze oficjalnie oddany do użytku”, opowiada Koczar. Przyznaje, że inwestycja robi wrażenie. „Jestem przekonany, że warto przyjechać do Mrągowa na turnus readaptacyjno-kondycyjny”, zapewnia. Uczestnicy pilotażowego turnusu korzystali z basenu miejskiego. Każdy miał też zlecone przez lekarza zabiegi w zależności od schorzenia – masaże, prądy czy ćwiczenia. Pogoda była prawdziwie kwietniowa, dlatego też okrojono zajęcia sportowe na świeżym powietrzu. Oferta dotyczyła głównie wycieczek rowerowych i pieszych. UWAGI NA PRZYSZŁOŚĆ Na jego zakończenie uczestnicy przekazali komendantowi Wojskowego Ośrodka Szkole- 64 Kurier Weterana niowo-Kondycyjnego swoje uwagi, co należałoby, ich zdaniem, zmienić lub poprawić. Jeden z postulatów dotyczył zwiększenia liczby zajęć z psychologiem, bo 45 minut terapii zbiorowej to zdecydowanie za mało. „Zaproponowaliśmy także, aby skupić się na rehabilitacji i warsztatach psychologicznych, organizować więcej sesji relaksacyjnych, a zajęcia sportowe przenieść na popołudnie”, opowiada Marek Rzodkiewicz, uczestnik turnusu. Podpułkownik Sikorski z uwagą wysłuchał wszystkich uwag. Realizacja większości z nich wymaga niewielkich prac adaptacyjnych. Zgodnie z unijnymi wymogami ośrodek został przystosowany do potrzeb osób niepełnosprawnych. Jednak, jak to zwykle bywa, przepisy koryguje praktyka. Na przykład okazało się, że w zawieszonym nisko lustrze przejrzy się osoba na wózku, ale żołnierz z protezą ma problem, aby się schylić. Natomiast w szafie półki i wieszaki były tak wysoko rozmieszczone, że mo- Teresa Kowalewska Zdrowie gła do nich sięgnąć tylko osoba stojąca. Pod prysznicem była półka – miejsce do siedzenia dla osoby po amputacji nogi, ale zabrakło na podobnej wysokości półeczki na mydło. „Tych wszystkich zmian dokonamy minimalnym kosztem”, przewiduje ppłk Sikorski. Na parterze będą pokoje dla osób poruszających się na wózkach, a dla pozostałych uczestników turnusu – na piętrze. Wśród weteranów poszkodowanych kilku jest po amputacjach, poruszają się dzięki protezom, ale czasem zdrowie wymaga, aby skorzystali z wózka. Komendant Sikorski zapewnia, że gdy wejdzie w życie znowelizowana ustawa o weteranach i MON przystąpi do organizowania cyklicznych turnusów readaptacyjno-kondycyjnych, w ośrodku wszystko będzie gotowe na przyjęcie uczestników. „Możemy organizować w roku 10–11 takich turnusów. Weźmie w nich udział około 100–110 weteranów poszkodowanych i drugie tyle osób im towarzyszących”, oblicza. Na pytanie, dlaczego na taki turnus warto przyjechać do Mrągowa, odpowiada krótko: „Nikt nie ma lepszej bazy, dysponujemy wykwalifikowaną kadrą i zapleczem rehabilitacyjnym”. O mazurskich walorach krajobrazowych nie trzeba nikogo przekonywać. Po pobliskim jeziorze Czos można żeglować oraz nurkować w nim, a także jeździć na nartach wodnych. „Kto powiedział, że weteran bez nogi nie może uprawiać tego sportu?”, pyta ppłk Sikorski. Kilkaset metrów za ośrodkiem leży Góra Czterech Wiatrów. To dwa stoki po 300–400 m, na które prowadzą dwa wyciągi. Komendant zapewnia, że gdy będzie taka potrzeba, można zakupić sprzęt narciarski dla weteranów z urazami kończyn dolnych. „Po dwóch tygodnia spędzonych w ośrodku w Mrągowie poczułem się jak nowo narodzony, odpocząłem, oderwałem się od codziennych problemów. Już dziś planujemy z żoną wyjazd do Mrągowa”, mówi Janusz Koczar. Kurier Weterana 65 Ludzie Adam Lewkowski Sześć lat temu podczas służby w Afganistanie został ranny. Chciał jednak wraz z kolegami zostać do końca zmiany. „Czułem, że to mój obowiązek”. Do końca misji S tarszy kapral Adam Lewkowski założył mundur w 2003 roku. Początkowo odbył służbę zasadniczą w 25 Brygadzie Kawalerii Powietrznej w Leźnicy Wielkiej. Od 2005 roku jest związany z 16 Batalionem Powietrznodesantowym 6 Brygady Powietrznodesantowej. Ma 32 lata. Jest jednym z pierwszych żołnierzy naszej armii, którzy ukończyli pilotażowy kurs podoficerski dla szeregowych zawodowych. W tym roku jako jedyny Polak uczestniczył w kursie piechoty w US Marine School of Infantry – East w Stanach Zjednoczonych. Podczas dziesięcioletniej służby w desancie trzykrotnie wyjeżdżał na misje. Pod Hindukuszem walczył w III, V i XI zmianie polskiego kontyngentu. „Każda tura w Afganistanie była inna. Pamiętam, że na początku wojna zrobiła na mnie ogromne wrażenie. 66 Kurier Weterana Obserwowałem amerykańską machinę wojenną, logistykę, lotnictwo współdziałające z oddziałami naziemnymi. To było coś!”, wspomina. „Najbardziej niebezpieczna była dla mnie ostatnia moja zmiana, czyli jedenasta. Mieliśmy bardzo dużo kontaktów ogniowych z przeciwnikiem, a na drogach w prowincji Ghazni podkładano wiele improwizowanych ładunków wybuchowych”. We wrześniu 2009 roku pluton, w którym służył st. kpr. Lewkowski, wchodził w skład sił szybkiego reagowania (QRF). Pododdział został poderwany alarmem, gdy zaobserwowano, że rebelianci podkładają ładunek wybuchowy przy jednej z dróg. „Zanim dojechaliśmy na miejsce, otrzymaliśmy nowe zadanie. Okazało się, że Amerykanie i Afgańczycy zostali zaatakowani przez talibów. Musieliśmy im pomóc”. Polacy dotarli do wskazanej wioski w dystrykcie Andar. „Sprawdzając Arch. Adama Lewkowskiego Concons Ludzie UWAGA Podczas dziesięcioletniej służby w desancie trzykrotnie wyjeżdżał na misje budynki, widzieliśmy ślady działalności rebeliantów. Wszędzie była porzucona broń, w tym granatniki i pociski. Nagle dostaliśmy informację, że jedna z naszych drużyn ma kłopoty. Została ostrzelana i ma rannego”, opowiada. Żołnierze weszli do budynku z dwóch stron. Z obu zostali ostrzelani przez talibów. Czterech zostało rannych. Lewkowski dostał w nogę. „Przewróciłem się, a później przeczołgałem w bezpieczne miejsce”, wspomina. Podbiegł do niego medyk, by udzielić pierwszej pomocy – zatamować solidny krwotok. Chwilę później talibowie rzucili w ich stronę granat. „Upadł bardzo blisko. Nie sądziłem, że przeżyjemy. Ranny został kolega, który nas ubezpieczał”, dodaje podoficer. Podczas tej operacji w prowincji Andar zginął polski żołnierz, jeden został ciężko zraniony, trzech nieco lżej. Rany odnieśli także afgańscy wojskowi. Lekarze w szpitalu polowym w Ghazni opatrzyli rannych i zdecydowali, że st. kpr. Lewkowski będzie leczony dalej w Niemczech. „Chciałem zostać z chłopakami do końca zmiany. Razem przyjechaliśmy i razem mieliśmy wracać. Czułem, że to mój obowiązek”, wspomina. Poprosił dowódcę kontyngentu o zgodę na dokończenie misji. A ten, po konsultacjach z lekarzami, wyraził zgodę. Starszy kapral Lewkowski po dwóch tygodniach odzyskał siły. Nie mógł co prawda dźwigać i biegać, ale zgłosił się do pełnienia wart w bramie albo w którejś z wież. M K S Kurier Weterana 67 Ludzie Krzysztof Polusik Mam fajne życie Cudem uszedł z życiem. Dzięki ogromnej determinacji rok po wypadku ponownie włożył mundur. K oniec sierpnia 2010 roku, VII zmiana PKW w Afganistanie. Piąty miesiąc z dala od kraju. Wielu żołnierzy myślami jest już wśród swoich bliskich, w Polsce. „To był jeden z konwojów logistycznych. Wsiedliśmy do transporterów typu MRAP. Nie jechałem na czele, byłem kierowcą pierwszego pojazdu saperskiego w drugiej kolumnie. Sądziłem, że skoro koledzy przejechali, to pewnie nie ma już żadnych ajdików. Nawet hełm na chwilę odpiąłem, ale już bliżej celu zapiąłem go z powrotem. I nagle padł strzał. Zostaliśmy ostrzelani z granatnika przeciwpancernego RPG”, opowiada st. kpr. Krzysztof Polusik. Zdarzenie miało miejsce 8 km od celu, w miejscowości Arezoo. Krzysztof nie od razu zorientował się, że został ranny. Dopiero po chwili poczuł, że coś jest nie tak. Było mu słabo, lepiły się rękawice, no i nie czuł nogi. Potem ją zobaczył, a właściwie to, co z niej zostało – samą kość. 68 Kurier Weterana W Regionalnym Centrum Medycznym w Landstuhl (szpital wojskowy w Ramstein) w Niemczech przeszedł w sumie pięć operacji. Szósta to była amputacja. „Kolana nie było, stawu nie było, wdało się zakażenie. Nic innego nie można było zrobić, noga była nie do uratowania. Podpisałem więc zgodę na amputację”, mówi Krzysiek. Potem trafił na Oddział Zakażeń Narządów Ruchu w Wojskowym Instytucie Medycznym w Warszawie. W październiku 2010 roku wrócił do domu. Na początku nie było łatwo. Załamanie, bezsilność i ciągłe pytanie, jak żyć bez nogi. Sytuację poprawiła proteza. Była jedną z nowocześniejszych. Wygodna, bakteriobójcza, z mikrochipami, z włókna węglowego przeplatanego nicią tytanową. 40 tys. dolarów zapłaciło za nią wojsko. „Wtedy, gdy ją dostałem, dotarło do mnie, że to moje nowe życie. I choć już nigdy nie będzie tak samo jak przed Ludzie wyjazdem na misję, to wcale nie musi być gorzej. Będę mógł robić to samo, tylko nieco inaczej”, mówi podoficer. Najpierw Krzysztof musiał się nauczyć chodzić. Potem zwiększał stopień trudności: wchodzenie na stopień, pokonywanie kolejnych schodów, z obciążeniem, z czasem jazda na rowerze. Pomogły rehabilitacja i ćwiczenia. Gdy był w spodniach, nie było widać, że nie ma własnej nogi. „Już wiedziałem, że dam radę, że mam dla kogo żyć, przecież syna muszę wychować. I znowu chciałem włożyć mundur”. Choć rehabilitacja trwała dwa lata, Krzysztof już po roku od wypadku wrócił do służby w 2 Mazowieckim Pułku Saperów. Objął stanowisko Z/O (zdolny z ograniczeniami). Wojsko utworzyło je specjalnie dla takich jak on – rannych i poszkodowanych w misjach, którzy mimo urazów fizycznych nadal mogą służyć w armii. „Ten powrót do służby stał się dla mnie powrotem do normalnego życia”, wspomina. Trzy lata temu zapisał się do Stowarzyszenia Rannych i Poszkodowanych w Misjach poza Granicami Kraju. Tam spotkał takich jak on. Wspólnie łatwiej było pokazać światu, że niepełnosprawność nie przekreśla szansy aktywnego korzystania z życia. Razem z innymi zaczął więc angażować się w takie przedsięwzięcia, których realizacja wkrótce po wypadku wydawała mu się nierealna. Z powodzeniem udowodnił, że może podjąć każde wyzwanie. W 2013 roku wziął udział w rajdzie w Bieszczadach, a także w pierwszym zorganizowanym przez Stwarzyszenie oraz Gdański Klub Płetwonurków „Neptun” kursie nurkowym. Choć przygotowano go specjalnie dla osób o ograniczonej sprawności fizycznej i każdej z nich pomagał wykwalifikowany instruktor, to i tak zejście pod wodę na głębokość od 5 do aż 20 m wymagało wielkiej odwagi. „Nurkowanie jest trudne nawet dla osób w pełni zdrowych, bardzo chciałem jednak spróbować. I nie żałuję, bo to coś niesamowitego. Znowu mogłem sobie udowodnić, że nie ma dla mnie żadnych ograniczeń”, mówi żołnierz. W tym samym roku starszy kapral, wraz z prawie pół tysiącem poszkodowanych żołnierzy z całej Europy, uczestniczył w rajdzie rowerowym „Soldier Ride” w Niemczech. Choć miał prawo wyboru specjalnego roweru, jechał na tradycyjnym, dwukołowym. „Poprzeczkę ustawiłem sobie dość wysoko, ale czułem się przygotowany do tego rajdu. Poradziłem sobie bez żadnych problemów”. Trasa biegnąca wzdłuż granicy z Luksemburgiem, Belgią i Holandią liczyła około 200 kilometrów. Krzysztof Polusik był także jedną z pięciu osób, które Krzysztof Hołowczyc zaprosił na tor treningowy pod Olsztynem. Każdy z weteranów zasiadł obok mistrza rajdowego jako pasażer w sportowym aucie Subaru. Nieco wcześniej podoficer był gościem aktora Cezarego Żaka na planie serialu „Ranczo”. Oba spotkania zorganizowano w ramach kampanii społecznej „Szacunek i wsparcie”, w którą włączyły się te znane postacie. „Takie wsparcie naszego środowiska przez osoby znane i lubiane wiele dla nas znaczy. Pomaga też uświadomić ludziom, z jakimi problemami musimy się borykać”, mówi Krzysztof. W kwietniu 2015 roku st. kpr. Polusik objął stanowisko w Dowództwie Operacyjnym. Wcześniej 10 lat służył w 2 Pułku Saperów w Kazuniu (przedtem w 2 Brygadzie). Studiuje także w Akademii Obrony Narodowej. Chce zdobyć wyższe wykształcenie i ubiegać się o awans do korpusu oficerskiego. P G Kurier Weterana 69 Ludzie Zbigniew Danielak Weteran misji w Kambodży został laureatem IV edycji „Anody” w kategorii „Wyjątkowy czyn”. Weteran z numerem 1 T o człowiek, który w obliczu nagłego, bardzo niebezpiecznego zdarzenia zachował zimną krew. Wykazał się odwagą i hartem ducha. Był szybki i skuteczny, ratując życie kilku osób”, napisało o nim jury. Nagrodą im. Jana Rodowicza „Anody” Muzeum Powstania Warszawskiego wyróżnia tych, którzy kierują się w życiu podobnymi ideałami i wartościami jak powstańcy warszawscy. Zbigniew Danielak uratował pięcioosobową załogę płonącego śmigłowca. W DŻUNGLI W 1993 roku ppor. rez. Zbigniew Danielak dostał propozycję wyjazdu na misję Tymczasowej Administracji Organizacji Narodów Zjednoczonych w Kambodży (United Nations Transitional Authority in Cambodia, UNTAC). Niewielu oficerów znało wówczas angielski, językowe umiejętności młodego prawnika bardzo się armii przydały. Danielak 70 Kurier Weterana został tłumaczem w Polskim Kontyngencie Wojskowym działającym pod auspicjami Organizacji Narodów Zjednoczonych. „Skierowano nas do pracy w dżungli, gdzie panowały trudne warunki. Nasza kompania stacjonowała 450 kilometrów od stolicy kraju Phnom Penh. Mieszkaliśmy obok lotniska. Był to wykarczowany kawałek dżungli, 200 na 200 metrów. Ubita przez buldożery ziemia przypominała klepisko”, wspomina Danielak. Kontyngent wojskowy UNTAC liczył 16 tysięcy żołnierzy, którzy pochodzili z kilkunastu państw. Ich głównym zadaniem było stworzenie warunków do przeprowadzenia na terenach wyzwolonych spod okupacji Czerwonych Khmerów pierwszych demokratycznych wyborów. Polski kontyngent zabezpieczał logistycznie wszystkie powstałe w ramach misji komponenty wojskowe i cywilne. „Jako tłumacz towarzyszyłem polskim żołnierzom w wielu codziennych sytuacjach, na Piotr Jaszczuk Ludzie przykład podczas wizyty u lekarza Hindusa. Tłumaczyłem także urzędowe dokumenty ONZ-u”, opowiada Danielak. „Do moich obowiązków należało również utrzymywanie kontaktów z innymi kontyngentami”. PŁONĄCY ŚMIGŁOWIEC Nadszedł dzień 27 lutego 1993 roku. To była sobota, rozpoczynał się weekend. Do lądowania podchodził śmigłowiec, który przyleciał ze stolicy kraju. „Wyglądał dziwnie, jakby był przekrzywiony”, wspomina Zbigniew Danielak. 30–40 metrów nad ziemią zaczął pikować. Rozbił się po kilku sekundach. W górę – na wysokość trzeciego, czwartego piętra – wystrzeliły płomienie. Wszyscy uciekali z płyty lotniska w obawie, że zaraz nastąpi wybuch. Zbigniew Danielak podbiegł do płonącej maszyny. Przez okno kokpitu widać było rannych pilotów, ale nie dało się otworzyć drzwi ani rozbić szyby. Pomógł topór strażacki, który przynieśli mu Rosjanie. Gdy udało się wyciągnąć pilotów ze śmigłowca, Danielak wszedł do kokpitu, do którego wdzierały się już płomienie. Musiał sprawdzić, czy w środku nikt nie pozostał. Dopiero potem oddalił się na bezpieczną odległość od maszyny. Uratował trzech rosyjskich i dwóch ukraińskich wojskowych. Wkrótce potem śmigłowiec eksplodował. Ryzykował życie, ale nie chwalił się tym. Za uratowanie ludzi dostał od dowódcy polskiego kontyngentu list gratulacyjny. Po powrocie do Polski Zbigniew Danielak (mieszkaniec Szczecina) współpracował z Wielonarodowym Korpusem Północno-Wschodnim, zajmował się obsługą prawną. Gdy weszła w życie ustawa o weteranach działań poza granicami państwa, wystąpił do MON o nadanie mu statusu weterana – dostał legitymację o numerze 0001. W 2013 roku minister obrony narodowej przyznał mu Medal za Zasługi dla Obronności Kraju. M S Kurier Weterana 71 Ludzie Dariusz Radwański Pomoc pod ostrzałem „Nie czuję się bohaterem. Wykonywałem po prostu swoje obowiązki. Najważniejsze, że kumpel przeżył”. S tarszy szeregowy Dariusz Radwański mundur nosi od 11 lat. „Zawsze ciągnęło mnie do wojska. Najpierw było harcerstwo, później organizacja »Strzelec«. Zasadniczą służbę zaliczyłem w Lublińcu, ale jako zawodowy żołnierz służę od 2005 roku w 6 Brygadzie Powietrznodesantowej”, wyjaśnia. Trzykrotnie walczył w Afganistanie. Jako ratownik pojechał w składzie II, V i XI zmiany polskiego kontyngentu. Służył w grupie ewakuacji i zabezpieczenia medycznego oraz w plutonie szturmowym. Pod Hindukuszem wielokrotnie był w sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia. „Gdy na piątej zmianie wracaliśmy do bazy, zostaliśmy zaatakowani przez talibów. Jeden z pojazdów najechał na ładunek wybuchowy i musieliśmy ratować rannego kierowcę. Pod ostrzałem wyciągaliśmy go z transportera. Słychać było, jak kule odbijały się od pancerza”, wspomina. Podczas ostatniej swojej zmiany uczestniczył z kolegami z pododdziału w kilkudniowej operacji. 4 lipca 2012 roku przemieszczali się wzdłuż drogi wiodącej z Ghazni do Kogani, czyli tzw. ajdisztrase. „Szliśmy po bokach rosomaków, by zwiększyć szansę na wykrycie ewentualnego ładunku wybuchowego. W pewnym momencie zostaliśmy ostrzelani z karabinów maszynowych. Rozbiegliśmy się, szukając schronienia. Wtedy się zorientowałem, że jeden z nas dostał i leży na poboczu drogi”, opowiada Radwański. Jego przełożeni wspominają, że sytuacja, w jakiej się znaleźli, była bardzo ciężka. „Rebelianci w zabudowaniach, a my na środku drogi. Radwan bez zastanowienia rzucił się, by pomóc starszemu szeregowemu Jakubowi Tynce i wyciągnąć go ze strefy śmierci”, opowiadają. Medyk podbiegł do kolegi, by sprawdzić, co się stało. Okazało się, że spadochroniarz był ranny w szyję, a pocisk przebił płuco i wyszedł na wysokości łopatki. „Nie zważałem na kule, które latały mi tuż nad głową. Leżąc, zdjąłem mu kamizelkę, wytarłem plecy i szykowałem opatrunek. Gdy przekazywałem go do ewakuacji medycznej, jego stan był stabilny”, wspomina ratownik. Lekarz, który opiekował się rannym w szpitalu polowym, przyznał, że pomoc, której udzielono poszkodowanemu na polu walki, uratowała mu życie. Za męstwo st. szer. Dariusz Radwański został odznaczony przez ministra obrony narodowej Kordzikiem Honorowym Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej. „To bardzo ważne wyróżnienie. Ale tak naprawdę nie czuję się bohaterem. Wykonywałem swoje obowiązki. Najważniejsze, że kumpel przeżył”, dodaje. M K S Kurier Weterana 73 Ludzie Marcin Kulas „Na początku poczułem ukłucie szpilką. Dopiero później ciepło wypływającej krwi. Myślałem, że dostałem w serce i zostało mi zaledwie kilka sekund życia. Ale udało się. Żyję!”. Kolejna szansa W armii służy od 12 lat. Był na trzech misjach wojskowych: raz w Bośni i Hercegowinie oraz dwukrotnie w Afganistanie. „Druga zmiana pod Hindukuszem była w miarę spokojna, ale o piątej już nie można tego powiedzieć”, wspomina kpr. Marcin „Kuli” Kulas z 16 Batalionu Powietrznodesantowego. 10 września 2009 roku. Piękny, słoneczny dzień. Jego pluton był w składzie sił szybkiego reagowania (Quick Reaction Force – QRF). Dostali wezwanie, że amerykański patrol wpadł w zasadzkę w prowincji Andar i potrzebuje pomocy. Z bazy ruszyło kilkudziesięciu ludzi, kilka rosomaków i amerykański pojazd typu MRAP. Żołnierze podzielili się na dwa zespoły. Jedni sprawdzali zabudowania po lewej stronie uliczki, drudzy po prawej. „Otrzymaliśmy informację, że oddział Foki, czyli Piotra Marciniaka, nawiązał kontakt. Weszli do budynku, w któ- 74 Kurier Weterana rym ukrywali się talibowie. Niestety, mocno wtedy oberwał i zginął. Ruszyliśmy na pomoc chłopakom. Mój oddział wszedł z drugiej strony budynku. Ja szedłem jako pierwszy i dostałem całą serią z kałacha”, wspomina kpr. Kulas. Jedna kula trafiła go w rękę, druga w klatkę piersiową. „Na początku poczułem ukłucie szpilką. Dopiero później ciepło wypływającej krwi. Myślałem, że dostałem w serce i zostało mi kilka sekund życia. Ostatkiem sił przetoczyłem się do rowu. Dopiero wtedy zaczęła się bitwa. Latały granaty, koledzy wymieniali ogień”, wspomina podoficer. Na ratunek Kulasowi ruszył jeden z amerykańskich żołnierzy. Cały w nerwach, nie do końca wiedział, jak pomóc rannemu. W jednej z kieszeni kamizelki znalazł morfinę. „Nie wiedział, że to autostrzykawka i przez przypadek odpalił lek w ziemię. Wołałem do kolegi, by rzucił kolejną porcję morfiny. Na szczęście usły- Arch. Marcina Kulasa Ludzie szał. Amerykanin zrobił mi zastrzyk. Niestety, wkłuł się zbyt blisko rany i wszystko wypłynęło z krwią”, opowiada. Miał przestrzelone na wylot płuco, zabrakło mu siły, by się podnieść. Bał się zasnąć. Wspominał mamę, która prosiła, żeby nie wyjeżdżał na misję, i narzeczoną. Myślał, że Ania na pewno będzie wściekła, że się spóźni na ślub… Amerykanie zdecydowali o bombardowaniu budynku, więc żołnierze musieli się wycofać. Jest wdzięczny kolegom, że wynieśli go spod ostrzału. „Nieśli mnie na ramieniu. Każdy z kolegów po 2, 3 metry. Później przekazywał mnie kolejnemu. To była gehenna. Ból niewyobrażalny”. W szpitalu w bazie Ghazni był reanimowany. Obudził się kilka dni później w Bagram. „Otwieram oczy i jak przez mgłę widzę jakąś postać. Myślałem, że to anioł, a ja już jestem w niebie. Później dostrzegłem kobietę, pomyślałem więc o swojej Ani. Dopiero po chwili zobaczyłem amerykańską pielęgniarkę”, wspomi- na Kulas. Tam znowu zapaść, reanimacja i operacje. Po jakimś czasie trafił do bazy w Ramstain. Obudził się spuchnięty, obolały. Nie mógł mówić ani się ruszać. Przeszedł wiele zabiegów, kolejne operacje i przeszczepy skóry. Półtora roku walczył, by wrócić do służby. Niestety, po dwóch latach los znowu go nie oszczędził. Miał wypadek podczas skoków spadochronowych. Z ogromną siłą uderzył w ziemię. Poważnie uszkodził lewą nogę. Wypadek na dobre przekreślił jego służbę w szturmie. Połączenie nowych ran z tymi odniesionymi na misji sprawiło, że ponownie stanął przed wojskową komisją lekarską. Od marca ma kategorię zdrowia „zdolny z ograniczeniem”. „Życie toczy się dalej. Doceniam to, co mam. Jak człowiek jest młody, to myśli, że jest nieśmiertelny. Teraz wiem, że muszę dbać o synów, żonę i o siebie. Nie ma brawury, bo zdaje się, że wyczerpałem limit szczęścia”, dodaje. M K S Kurier Weterana 75 Ludzie („) Z Edytą Górlicką rozmawia Paulina Glińska. Matka Teresa z Diwaniji Była Pani na czterech zmianach misji w Iraku i pięciu w Afganistanie. Skąd u osoby niezwiązanej z wojskiem taki pomysł? Faktycznie, w wojsku nigdy nie byłam. Mało o nim wiedziałam, bo nikt w rodzinie nie służył w armii. Miałam jednak doświadczenie w udzielaniu pomocy humanitarnej, działałam jako wolontariuszka. Pomysł wyjazdu na misje przyszedł nagle. Byłam wtedy na takim etapie swojego życia, że czułam dużą potrzebę zmian. Wyjazd wydawał mi się idealnym pomysłem. I wtedy, w 2005 roku, zdecydowałam się na udział w misjach. Pojechałam do Iraku na piątą zmianę. Pamięta Pani pierwszą misję? Dla mnie to było wejście w zupełnie nieznany świat. Razem z dwoma oficerami pracowałam w zespole HACC [Humanitarian Assistance Coordination Center]. Zajmowaliśmy się szeroko pojętą pomocą humanitarną. Przekazywaliśmy na przykład żywność, między innymi dla Irakijczyków mieszkających w obozach, dla uchodźców, pielgrzymów, bezdomnych. 76 Kurier Weterana Zapadły Pani w pamięć jakieś szczególne sytuacje, gdy pomagaliście Irakijczykom? Byliśmy zaangażowani w wiele projektów. Organizowaliśmy konsultacje lekarskie, pomagaliśmy w dostarczaniu mieszkańcom podstawowych środków higieny osobistej, lekarstw, żywności, wody, wózków inwalidzkich, wysyłaliśmy irakijskie dzieci na operacje do Polski. Na kilka miesięcy trafił do naszego kraju między innymi chłopiec, który urodził się z dysfunkcją stawu barkowego. Potem, już po powrocie do Iraku, załatwiliśmy mu specjalną przepustkę, by na terenie bazy mógł odbywać dalszą rehabilitację. Innej dziewczynce, niesłyszącej od urodzenia, lekarze w Polsce wszczepili implant słuchowy. Pierwszym słowem, które powiedziała, było „Edyta”. Kiedy już po wszystkim wracałyśmy do Iraku Casą, na pokładzie, ze względu na ogromny hałas, wszyscy włożyli sobie stopery do uszu. A ta mała dziewczynka ich nie chciała i zakazała nam też wyłączać aparat. Tak bardzo chciała słyszeć nieznane wcześniej odgłosy samolotu. Ludzie Wizytówka ki komunikacji przez Internet Na studia do Polski wysłaDoktor nauk politycznych mam stały kontakt ze znajoliśmy też dwójkę młodych Ira- Edyta Górlicka, uhonorowamymi z Iraku i Afganistanu. kijczyków. Dziś oboje są inżyna Gwiazdą Afganistanu, Często pytają mnie, kiedy do nierami. Mam z nimi kontakt, w Iraku była koordynatonich przyjadę. a gdy ostatnio widziałam się z dziewczyną z tej dwójki, rem pomocy humanitarnej Kiedy zatem? Basmą, przyszła w krótkiej i specjalistą od współpracy Z ostatniej misji wróciłam spódnicy i przywitała mnie sło- cywilno-wojskowej. W Afgaw kwietniu 2014 roku. Mam wami: „Cześć pani mama”. Za- nistanie z kolei pełniła poczucie, że w mojej pracy, pytałam ją, dlaczego tak mnie funkcję specjalisty w Zeczy to w Iraku, czy Afganinazywa. A ona na to: „Dałaś mi spole Odbudowy Prowincji. stanie, dałam z siebie wszystdrugie życie”. Być może gdyby ko, co mogłam, że włożyłam została w Iraku, podzieliłaby Brała udział w projektach z zakresu rozwoju, admininaprawdę mnóstwo serca. los innych Irakijek. Boję się powiedzieć, że to już Pamiętam też do dziś jeden stracji i ekonomii. Z ostatkoniec misji, bo nigdy nic nie z największych dramatów, gdy niej swojej misji wróciła wiadomo, a może też nie do Polski na operację serca wyw kwietniu 2014 roku. chciałabym już kusić losu. słaliśmy 11-miesięczną dziewGdzieś w głębi czuję jednak, czynkę. Wszystko się powiodło. Dziecko dobrze się czuło, ale trzy dni po że to ten moment, w którym powinnam powieprzyjeździe do Iraku zmarło. Ojciec i dziadek dzieć sobie: dość. przestali podawać mu niezbędne leki. Co dały Pani te misje? Zmieniła się Pani? Przewartościowałam swoje życie i jeszcze Którą misję zapamięta Pani najbardziej? Nie ma chyba takiej jednej, najważniejszej. bardziej zaczęłam doceniać to, co mam. Już po Każda niosła niby podobne, ale jednak różne pierwszej zmianie w Iraku wiedziałam, że żadwyzwania. Pomagaliśmy ludziom, wspierali- ne dobre samochody czy markowe ciuchy nie śmy rozwój zawodowy kobiet, szkoliliśmy poli- dadzą tego, co może dać poczucie bezpieczeńcjantów i strażaków, zajmowaliśmy się projekta- stwa. To ono jest najważniejsze i to chcieliśmy mi rozwojowymi, remontami szkół, budową zapewnić ludziom w krajach, do których jeździświetlic, zapewnialiśmy mieszkańcom dostęp liśmy na misje. Na pewno wyjazdy stały się dla do wody, opieki medycznej, wymiaru sprawie- mnie też sposobem na życie. Dziś z perspektydliwości czy lokalnych mediów. Na pewno jed- wy czasu uważam, że była to jedna z ważniejszych i bardziej trafnych moich decyzji. Po nak to Irak pozostanie moją pierwszą miłością. pierwsze dlatego, że na lepsze zmieniło się moNie bez powodu więc nazywali panią Matką je życie. Po drugie, ze względu na osoby, któTeresą z Diwaniji, a jedno z irackich przed- rym mogłam pomóc. Jestem dziś bardzo wdzięczna moim dzieciom, dowódcom, żołnieszkoli nosi Pani imię… Pewnie tak. Do dziś często się zdarza, że jak rzom, ale też darczyńcom oraz tym, którzy ktoś dzwoni, to tak mnie właśnie nazywa. Dzię- przez te wszystkie lata wierzyli we mnie. Kurier Weterana 77 Archiwum prywatne Ludzie 78 Kurier Weterana Ludzie („) Z Natalią Posadzy rozmawiają Magdalena Kowalska-Sendek i Ewa Korsak. Biegnij, Natalia, biegnij W łaściwie biega non stop. Natalia, wdowa po mjr. Jarosławie Posadzym, potrafi wstać o czwartej nad ranem i zrobić trening, na który nie miałaby czasu w ciągu dnia. Najwięcej frajdy sprawia jej bieganie w górach. Na własnych nogach pokonała już kilkanaście tysięcy kilometrów. Jest przekonana, że to właśnie ten sport wyleczył ją z depresji po śmierci męża. Czym dla Pani jest bieganie? To ściganie się z własną głową. Lubię biegać sama, dlatego nie jestem zrzeszona w żadnym klubie. Rozmawiam ze sobą po drodze, rozwiązuję problemy. Dlatego tak cenię zawody typu „ultra” – w górach. To bieg bardzo indywidualny, każdy walczy ze swoimi słabościami. Kim był Pani mąż? Żołnierzem. Jarosław służył najpierw w 1 Pułku Specjalnym w Lublińcu, później w Poznaniu, następnie w 25 Brygadzie Kawale- rii Powietrznej. Do domu nie wrócił ze swojej drugiej zmiany w Iraku. Zmarł w 2007 roku. Lekarze orzekli, że miał tamponadę serca. Nie wiem, dlaczego tak się stało. Podobno mąż mocno odczuwał stres, a przez ostatnie kilka dni miał wysoką temperaturę. Śmierć przyszła nagle. Zostałam sama z dwójką dzieci. Nasz syn miał wówczas 14 lat, córka 7. Byliśmy zrozpaczeni. A ja zaczęłam cierpieć na depresję. Nie chciałam jednak skorzystać z pomocy lekarzy. Nie chciałam brać żadnych leków. Wiedziałam, że muszę się trzymać dla dzieci. Wtedy pojawił się sport? Tak. Choć pierwsza próba nie była udana. Poszłam na siłownię, spróbowałam biegania, ale szybko nabawiłam się kontuzji. Odpuściłam. Wtedy Tomasz Burzyński, kolega mój i męża, powiedział mi: zacznij biegać! Uciekaj od problemów! I rzeczywiście tak się stało. Zaczęłam od 3 km. Męczyłam się strasznie. Biegałam w zwykłych butach i byle jakich spodniach dre- Kurier Weterana 79 Ludzie UWAGA sowych. Potem zabrałam się do czytania o bieganiu, uczyłam się tej dyscypliny. Bieganie to lek na wszystkie dolegliwości. Dzięki niemu uciekam przed stanami depresyjnymi Aż przyszedł czas na maraton… Nie. Najpierw wystartowałam w półmaratonie. Znajomi biegacze namawiali mnie, żebym zapisała się na taki bieg. Mówili, że wtedy sprawdzę, czy to sport dla mnie. Tak jak przypuszczali, połknęłam bakcyla. W 2010 roku w kwietniu stanęłam na starcie półmaratonu poznańskiego. Było tam ponad 3 tys. osób. Jak bieg się rozpoczął, to płakałam ze szczęścia. Cieszyłam się, że jestem tam, gdzie inni biegacze. Dobiegłam szczęśliwa, zdrowa i ze łzami radości w oczach. Wtedy wiedziałam, że to jest to! Poznawałam coraz więcej ludzi, bardzo pozytywnych, zakręconych na punkcie biegania. Po jakimś czasie przyszedł czas i na maraton. Jak Pani trafiła na górskie szlaki? Poczułam, że bieganie po asfalcie mnie nudzi. Jakoś naturalnie zwróciłam się w stronę gór, które zawsze bardzo kochałam. Po roku treningów zapisałam się na „Bieg Rzeźnika”, ultramaraton w Bieszczadach. Ile kilometrów wówczas Pani przebiegła? To był mój pierwszy bieg górski i od razu pokonałam 77 km. Odleciałam. Znalazłam swoje miejsce i wiedziałam, że będę biegać po górach. Ale i Bieszczady przestały Pani wystarczać. Tak. Dużo trenowałam i trenuję, ciągle sprawdzam swoje możliwości. Dwa lata z rzędu startowałam w Alpach. W ubiegłym roku wzięłam 80 Kurier Weterana udział w swoim jak dotąd najdłuższym biegu Ultra-Trial du Mont Blanc (UTMB–TDS). Przebiegłam 119 km, przy czym na trasie było ponad 7 tys. przewyższeń. Teraz przygotowuję się do startu na 110 km w ultramaratonie przełajowym GWiNT [skrót wziął się od pierwszych liter nazw trzech powiatów: grodziskiego, wolsztyńskiego i nowotomyskiego, przez które przebiega trasa]. A w październiku zapisałam się na „Łemkowyna Ultra Trail”. Bieg ma aż 150 km. Zobaczymy, czy mi się uda. Z którego biegu jest Pani najbardziej dumna? Ze startu w Alpach, ale także z „Rzeźnika” w 2011 roku, który był moim pierwszym górskim biegiem. Zdobywa Pani nagrody? Jest tego trochę. Kilka razy stanęłam na podium, ale przyznam, że nie jest to dla mnie ważne. Jest Pani mamą i pracuje zawodowo. Jak to pogodzić z bieganiem, z codziennymi treningami? Jeśli się chce, to można wszystko. Jak nie mam czasu, wstaję o czwartej rano i biegam, gdy jest ciemno. Albo wieczorem. Jak nie mam czasu na trening po pracy, to biegnę do pracy. Nie szukam wymówek. W ten sposób leczy Pani depresję. Jakie są inne korzyści z uprawiania tego sportu? Ludzie Opinia Bieganie zmienia wszystko. Nie tylko figurę. Porządkuje emocje. Pozwala poznawać świat i ludzi. Dzięki maratonom zobaczyłam Paryż, Włochy i Szwajcarię. Startowałam w maratonach w Barcelonie, Pradze, a także w Berlinie. Kilka lat temu bieganie było terapią. A jak jest dzisiaj? Dziś to jest moja największa pasja, lek na wszystkie dolegliwości. Uciekam bieganiem przed stanami depresyjnymi. Udowadniam sobie cały czas, że mogę, że coś znaczę. Pokazuję moim dzieciakom, że zawsze można znaleźć jakąś pasję i w niej się realizować. Bieganie Panią uzależniło? Można tak powiedzieć. Choć to pozytywne uzależnienie. Biegam do pracy i z pracy. Kiedy w pracy mam jakieś stresowe dni, wybiegam o 15.30 i zostawiam wszystko za sobą. Wracam do domu szczęśliwa. Rano robię około 10 km, a popołudniu około 15–20. Biegam niemal codziennie. W tym miesiącu [jest 16 kwietnia] przebiegłam już 250 kilometrów. O czym Pani marzy? O biegu kobiet, może żon żołnierzy lub wdów po nich. Chciałabym, żeby inne kobiety zyskały siłę i równowagę tak jak ja – przez bieganie. Chcę też pokonać UTMB w Alpach. To będzie 168 km. Zostawiam sobie to na przyszły rok. Kim Pani jest dzisiaj? Mam 40 lat i jestem szczęśliwa. Patrzę na swoją córkę. Widzę, że ma włosy męża, takie same loki. Podobny grymas twarzy. Obserwuję mojego syna i wiem, że mąż byłby z niego dumny. Major rezerwy Tomasz Burzyński był przyjacielem mjr. Jarosława Posadzego. Po jego śmierci próbował pomóc Natalii Posadzy pogodzić się ze stratą męża. „Tworzyli kontrastową, pod względem wyglądu, parę. On dwumetrowy „olbrzym”, ona – drobna brunetka. Pierwszy raz spotkaliśmy się w ich mieszkaniu w Lublińcu. Wpadłem do Jarka z jakimś dokumentem. Natalia pochylała się nad Michałem, ich starszym synem, a mała Michalina spała smacznie w rogu pokoju. Spojrzała na mnie oczami szczęśliwej kobiety, żony i matki. Po śmierci Jarka zastanawiałem się, jak jej pomóc? Po paru tygodniach odważyłem się do niej zadzwonić. Usłyszałem przez telefon głos kobiety, która nie żaliła się na swój los, ale czuć było, że walczy z bezsilnością. „Depresja” to było słowo, które w rozmowach ze mną najczęściej powtarzała. Wtedy wpadłem na pomysł, by zaczęła biegać. W tym czasie też rozpocząłem swoją przygodę z bieganiem. Początkowo Natalia twierdziła, że nie da rady. W końcu zadzwoniła do mnie i zadyszanym głosem zameldowała, że dwa razy przebiegła wokół bloku... Zaczęła biegać, a ja codziennie wysyłałem dopingujące ją do treningów maile z Iraku, gdzie służyłem w ramach X zmiany. Pisałem, ile kilometrów sam przebiegłem na terenie bazy. Tak wzajemnie sobie kibicowaliśmy. Ja walczyłem z kilogramami, a ona ze smutkiem po utracie męża”. Kurier Weterana 81 PRZEGLĄD SIŁ ZBROJNYCH 10 D Z I A Ł ÓW O SZKOLENIU I TAKTYCE NA WSPÓŁCZESNYM POLU WA L K I P I S M O S Z KO L E N I OW E w w w. p o l s k a - z b r o j n a . p l kurier weterana kurier weterana rier weterana kurier weterana ku weterana kurier weterana kurier terana kurier weterana kurier we na kurier weterana kurier wetera kurier weterana kurier weterana rier weterana kurier weterana ku weterana kurier weterana kurier terana kurier weterana kurier we na kurier weterana kurier wetera kurier weterana kurier weterana rier weterana kurier weterana ku weterana kurier weterana kurier terana kurier weterana kurier we Wojskowy Instytut Wydawniczy Al. Jerozolimskie 97, 00-909 Warszawa www.polska-zbrojna.pl Kontakt: +48 261 845 365, [email protected], [email protected], [email protected] Druk: ARTDRUK ul. Napoleona 4, 05-230 Kobyłka www.artdruk.com Zdjęcie na okładce: Artur Roik/Combat Camera DORSZ