Teatralny pojedynek bogów

Transkrypt

Teatralny pojedynek bogów
VIII Liceum Ogólnokształcące i 58 Gimnazjum im. Władysława IV w Warszawie - Start
Teatralny pojedynek bogów
Każdy, kto chociaż trochę interesuje się historią starożytnej Grecji, a szczególnie przebiegiem wojny
trojańskiej i zdarzeniami, które miały miejsce po spaleniu Troi, zapewne z niecierpliwością wyczekuje
ekranizacji książek i spektakli teatralnych o tej tematyce. W ciągu ostatnich lat na ekrany wszedł film
zatytułowany "Troja", w sklepach pojawiły się liczne książki na ten temat, a 1 października 2005 roku
odbyła się w Teatrze Polskim w Warszawie premiera przedstawienia pt. "Odyseja".
Zaprezentowana historia nie powinna być nikomu obca. Opowiada ona o losach bohatera wojny
trojańskiej od chwili spalenia Troi, aż do jego powrotu do rodzinnej Itaki, czyli mówi o długoletniej
tułaczce Odyseusza (Waldemar Kownacki).
Podczas wieloletniej nieobecności w domu wokół jego pięknej żony Penelopy (Anna Grycewicz)
gromadzą się zalotnicy, którzy zarzekają się, iż nie opuszczą jej posiadłości do czasu, gdy nie pojmie
jednego z nich za męża. Przybywszy do domu, Odys musi zaprowadzić porządek, a przede wszystkim
zaprzyjaźnić się z synem (Marcin Hycnar) i odzyskać miłość Penelopy.
Na podstawie nieśmiertelnej epopei Homera i przekładu prozą Jana Parandowskiego, reżyser
Jarosław Kilian stworzył trzygodzinny spektakl tradycyjny pt. "Odyseja". Zadanie miał niebywale trudne.
W czasie tych kilku godzin musiał nawiązać do wydarzeń, które rozegrały się pod Troją, po czym
opowiedzieć o dziesięcioletniej tułaczce Odyseusza po morzach i lądach oraz o jego powrocie do rodzinnej
Itaki. Zmusiło to go do pominięcia części wątków i symbolicznego przedstawienia innych. Mimo
stosunkowo krótkiego czasu, jakim dysponował, nie narzucił akcji szybkiego tempa. Z tego powodu nie
zobaczymy wielu scen i motywów, takich jak zdrada Penelopy, kraina Lotofagów czy wyspa bogini
Kallipso. Chociaż nie ma to bezpośredniego wpływu na odbiór spektaklu, to jednak widzowie, którzy
doskonale znają dzieło Homera, mogą poczuć się zawiedzeni tymi brakami.
Akcja przedstawienia wielokrotnie przenosi się w różne miejsca. Oglądamy więc sceny w Hadesie, na
morzu, na wyspie, pod Troją oraz w Itace. Przy takiej różnorodności ogromne pole do popisu miał
scenograf i dekoratorzy. Niestety nie wykorzystano w pełni tej szansy. Obok scenografii wyjątkowych,
takich jak kraina umarłych, gdzie zachwycają nas efekty specjalne, przeważają raczej dekoracje proste,
wręcz symboliczne.
W kontekście wielu niedociągnięć w całym spektaklu nie wypada przemilczeć ciekawego pomysłu,
jakim był pokazywany w trakcie przedstawienia film zrealizowany przez Adama Kwiatka i Wojciecha
Mrówczyńskiego. Pokazywał on morze, raz rozgniewane i wzburzone, w innych momentach - spokojne i
ciche.
Mimo ogólnie interesującej koncepcji, całkiem niepotrzebnie podczas sceny pokazującej uwięzienie
Odysa w tle straszyło wielkie oko ludzkie. Przekrwione, pomarszczone budziło odrazę widowni.
Najmocniejszą stroną przedstawienia i najciekawszą jego postacią był Odyseusz. Jak głosi "Iliada" i
"Odyseja", spośród innych wojowników wyróżniał się on nieprzeciętną inteligencją, męstwem i odwagą.
Był rozumny i rozważny. Po spotkaniach z boginią Ateną zawsze roztropnie wykorzystywał jej rady.
Waldemar Kownacki doskonale wczuł się w tę rolę i wspaniale zagrał rozsądnego wojownika.
Całkowicie odmienne wrażenie zrobił na nas Tomasz Błasiak grający legendarnego Achillesa. W
epopejach Homera i wszelkich adaptacjach filmowych przyzwyczajono nas, iż była to postać piękna i pod
każdym względem wyjątkowa. W tym spektaklu jednak reżyser w nieco inny sposób próbował nam
przedstawić Achillesa ukazując nam męża stanu i wojownika, który nie ma nic z osobistego uroku
swojego pierwowzoru.
Do mocnych stron spektaklu niewątpliwie należy zaliczyć profesjonalne przygotowanie kostiumów i
charakteryzacje postaci. Na uznanie zasługuje również muzyka autorstwa Abla Korzeniowskiego, która
umilała to, raczej przeciętne, przedstawienie.
Wymuszona gra części aktorów i nieodparte wrażenie, iż cały spektakl jest im zupełnie obojętny
sprawiły, że atmosfera czasów starogreckich prysła jak bańka mydlana. Na początku spektaklu wolna
akcja nie była męcząca dla widza. Jednak po pewnym czasie przeciągające się sceny zaczęły drażnić,
wprowadzając publiczność w znużenie. Część widzów opuszczających salę była wręcz senna..
http://wladyslaw.edu.pl
Kreator PDF
Utworzono 1 March, 2017, 18:10
VIII Liceum Ogólnokształcące i 58 Gimnazjum im. Władysława IV w Warszawie - Start
Muszę przyznać, że spektakl ten rozczarował wielu młodych ludzi. Liczyliśmy na bardziej interesującą
adaptację "Odysei" Homera. Poruszany temat dawał wiele możliwości i pozwalał rozwinąć skrzydła. Nie
rzucała na kolana także gra większości aktorów i sposób narracji. Mimo to uważamy, że tę sztukę należy
zobaczyć, chociażby dlatego, aby skonfrontować swoją opinię z naszym zdaniem.
Widowisko wywołało w nas szereg różnorodnych uczuć: od zachwytu po rozczarowanie.
Oczekiwałyśmy przede wszystkim wspaniałej gry aktorskiej, porywającej interpretacji i wyrazistych ról. W
naszej ocenie aktorzy jednak nie wkładali serca w role, które grali. Momentami miałyśmy wrażenie, że
nie zależy im, aby przekonująco wcielić się w swoją postać. Niektórzy wyglądali tak, jakby zostali
zmuszeni do wzięcia udziału w sztuce. Aktorzy mówili zbyt szybko lub wręcz niewyraźnie i monotonnie.
Część dialogów stała się przez to dla nas oraz jak sądzę także dla innych widzów, niezrozumiała.
Nie byłyśmy także zachwycone sposobem przechodzenia od jednej do drugiej sceny. Naszym
zdaniem, przejścia te nie były przemyślane i zamiast łączyć poszczególne elementy spektaklu, oddzielały
je od siebie. Przykładem tego są np. fotografie nie do końca związane z tematem sztuki, a pokazywane w
przerwach. Denerwowały nas także kobiety ubrane na czarno, które chodziły po scenie, śpiewając cały
czas smętne piosenki.
Idąc do teatru, widz oczekuje nie tylko dobrej gry aktorskiej, ciekawych porywających kreacji, ale i
wzbogacającej wyobraźnię scenografii. Spektakl Jarosława Kiliana spełnił przynajmniej po części
pokładane w nim nadzieje. Każdy szczegół dekoracji był wyjątkowo dopracowany i odpowiadał czasom, w
których rozgrywa się dane wydarzenie. Zwracały uwagę przede wszystkim starannie wykonane stroje,
m.in. Penelopy, Telemacha i Odysa. Dom głównego bohatera również pod tym względem zrobił na wielu
oglądających wrażenie. Stroje rycerzy w pierwszej scenie były naprawdę urzekające.
Głęboko w pamięci zapadły mi także efekty specjalne, przede wszystkim te w scenie, gdy Odyseusz
zawitał do Hadesu. Niewątpliwie świetnym pomysłem było również przedstawienie matki Odysa, jego
żony i niańki jako syren. Dało to nam, widzom, do zrozumienia, że tęsknota za domem bywa najgorsza
do zniesienia i to nie tylko dla głównego bohatera, ale jak sądzę, dla każdego z nas.
TSztuka ta bez wątpienia porusza ważne dla każdego człowieka kwestie. Podkreśla wagę takich
wartości w życiu, jak: wytrwałe dążenie do celu, przyjaźń, wierność, zaufanie. Śledząc losy Odyseusza
zastanawiamy się, która z nich jest ważna dla nas i czy my również potrafilibyśmy tak uparcie realizować
swoje plany.
I z tym właśnie pytaniem widz zostaje po obejrzeniu spektaklu, co jest jego niewątpliwą zaletą.
przygot. Ewelina Kosowska i Ania Mizeracka kl. IGa w r. szk. 2005/2006
http://wladyslaw.edu.pl
Kreator PDF
Utworzono 1 March, 2017, 18:10