Sylwester Wójcik Nowe regulacje
Transkrypt
Sylwester Wójcik Nowe regulacje
Rejent, rok 9. nr 8(100) sierpień 1999 r. Sylwester Wójcik Nowe regulacje - nowe problemy i wątpliwości I Od dłuższego czasu, zwłaszcza zaś w ciągu ostatnich dziesięciu lat, jesteśmy świadkami wyjątkowej aktywności legislacyjnej Sejmu, Rady Ministrów oraz poszczególnych ministrów. Wystarczy rzucić okiem na półkę z Dziennikiem Ustaw, by się przekonać, jak rośnie liczba ich numerów wydawanych w kolejnych latach, jak pęcznieje objętość ich kolejnych roczników. Nie dzieje się tak przypadkowo. Dokonujące się w Polsce przemiany ustrojowe, głębokie zmiany w różnych sferach życia politycznego, społecznego i gospodarczego bardzo często wymagają m.in. nowych regulacji prawnych - czasem zmian w dotychczasowym stanie prawnym, czasem zaś całkiem nowych uregulowań. Ale bywa też i tak, że siłą napędową nowych regulacji jest irracjonalne przekonanie, że najlepszym lekarstwem na rozwiązanie bardzo trudnych problemów jest wydanie odpowiedniego nowego aktu prawnego, np. wydanie nowej, kiepskiej ustawy mającej zapewnić dobrą jakość wytwarzanych towarów lub świadczonych usług. Ta ostatnia praktyka legislacyjna przechodzi już - na szczęście - do przeszłości, ale nie bądźmy przesadnymi optymistami. Już wkrótce ukaże się szereg nowych ustaw niezbędnych do stosowania Konstytucji RP (por. art. 236 ust. 1 tejże Konstytucji), przygotowywanych niemal w ostatniej chwili i nie zawsze przemyślanych do końca; na ich tle może powstać niejeden problem i niejedna pojawi się wątpliwość. Lektura niektórych projektów tych ustaw jest pouczająca i zmusza do ostrożności. 162 Nowe regulacje - nowe problemy i wątpliwości Jest zrozumiałe, że przedmiot oraz metody regulacji zawarte w nowych regulacjach bywają różne. Znaczące miejsce zajmują tu regulacje właściwe prawu cywilnemu, a więc - w zasadzie - dotyczące stosunków majątkowych między równorzędnymi podmiotami. Jest też oczywiste, że nowe uregulowania prawne, w tym i regulacje cywilnoprawne, mogą spełnić założone cele tylko wtedy, gdy są poprawne. 0 poprawności zaś uregulowań prawnych decyduje szereg czynników, a wśród nich zwłaszcza: dobra znajomość ze strony twórcy regulacji prawnej materii, która ma być regulowana; prawidłowe i jednoznaczne określenie celu regulacji; dobór środków prawnych odpowiednich dla osiągnięcia tego celu; regulacja środka prawnego zgodnie z zasadami obowiązującego porządku prawnego, w tym zgodnie z ustalonymi konstrukcjami i pojęciami danej gałęzi prawa; regulacja środków prawnych w sposób spójny, jednoznacznie i konsekwentnie wyrażaj ący przewodnią myśl stanowionych norm i przepisów. Spełnienie tych wymagań i przygotowań aktu prawnego zawierającego takie regulacje, które mogłyby zadowolić - nie jest łatwe. Z reguły projektu odpowiedniego aktu prawnego nie jest w stanie przygotować ani jedna osoba, ani tylko prawnicy; potrzebne jest współdziałanie szeregu osób, specjalistów z różnych dziedzin, wymiana poglądów i dyskusja nad generaliami regulacji oraz nad konkretnymi propozycjami jako ich formalnym wyrazem. Wszystko to, jak wykazuje doświadczenie, wymaga czasu; pośpiech w tworzeniu aktów prawnych z reguły nie prowadzi do dobrych rezultatów. Że tak jest - o tym łatwo się przekonać. II Dość powszechne jest przekonanie, że wśród uregulowań prawnych, także pochodzących z ostatnich lat, najbardziej udane są regulacje z zakresu prawa cywilnego. Nie jest to przekonanie bezpodstawne. Różne przyczyny sprawiły, że w przeszłości - i tej odległej, i niezbyt dawnej - a także współcześnie regulacje cywilnoprawne zawarte z reguły w ustawach, a nie w aktach niższego rzędu, są na ogół regulacjami przynajmniej formalnie udanymi, najbardziej poprawnymi, a w każdym razie najmniej wadliwymi. Godząc się z tymi ocenami co do samej zasady, trzeba jednak powiedzieć wyraźnie, że i wśród uregulowań z zakresu prawa cywilnego zdarzają się 163 Sylwester Wójcik regulacje niezbyt fortunne, do końca nie przemyślane, a nawet wadliwe. Są to regulacje różnej natury - jedne dotyczą kwestii stosunkowo drobnych, jakby technicznych i drugorzędnych, inne zaś odnoszą się do spraw poważnych, nawet o dużym znaczeniu społecznym lub gospodarczym. Lista takich uregulowań - jednych i drugich - nie byłaby krótka; tu ograniczę się do zwrócenia uwagi tylko na kilka spraw. 1. Zacznijmy od dwóch spraw stosunkowo drobnych i dotąd jakby nie zauważonych. a) Przygotowując - pod koniec lat osiemdziesiątych - zmiany k.c., w ramach tzw. pierwszego etapu reformy prawa cywilnego, Komisja do spraw reformy prawa cywilnego proponowała, by spośród przepisów o zasiedzeniu uchylić tylko art. 177 k.c. (art. 178 k.c. został już wcześniej uchylony); pozostałe przepisy dotyczące zasiedzenia należało - zdaniem Komisji utrzymać w mocy bez jakichkolwiek zmian. To stanowisko spotkało się z aprobatą na forum rządowym i taki też - w tym zakresie - projekt ustawy zmieniającej k.c. został skierowany do Sejmu, gdzie podczas prac nad nim zwrócono uwagę, że wszelka własność, w tym i prywatna własność nieruchomości, powinna korzystać z jednakowej ochrony, z ochrony intensywniejszej, niż to było dotąd. Z tą ideą nie są zgodne - jak twierdzono - krótkie terminy zasiedzenia własności nieruchomości przewidziane w pierwotnym tekście k.c. Uważano, że dziesięcioletni termin zasiedzenia nieruchomości w dobrej wierze (przewidziany w art. 172 § 1 k.c.) jest zbyt krótki i termin ten należy przedłużyć do lat dwudziestu, a dwudziestoletni termin zasiedzenia nieruchomości w złej wierze (przewidziany w art. 172 § 2 k.c.) jest też za krótki i termin ten należy przedłużyć do lat trzydziestu. W związku z tym odpowiedniej zmianie powinien ulec też art. 176 § 1 k.c. Ta propozycja spotkała się z negatywną opinią ekspertów, którzy podnosili, że wydłużanie terminów zasiedzenia własności nieruchomości pozostaje w sprzeczności z występującą we współczesnych systemach prawa cywilnego tendencją skracania terminów - zarówno terminów przedawnienia, jak i terminów zasiedzenia. Jednakże opinie ekspertów nie odniosły żadnego skutku i ustawą z dnia 28 lipca 1990r. o zmianie ustawy - Kodeks cywilny (Dz.U. Nr 55, poz. 321) wspomniane terminy zasiedzenia własności nieruchomości zostały przedłużone odpowiednio do lat dwudziestu oraz trzydziestu. Jest jasne, że oznacza to także zmianę terminów zasiedzenia słu- 164 Nowe regulacje - nowe problemy i wątpliwości żebności gruntowej (art. 292 k.c.) oraz zasiedzenia użytkowania wieczystego (art. 172 k.c. stosowany w tym wypadku w drodze analogiae legis). Wciąż można spierać się o to, czy decyzja ustawodawcy z 1990 r. w sprawie przedłużenia terminów zasiedzenia własności nieruchomości była trafna. Jest jednak faktem, że po dniu 30 września 1990 r. terminy zasiedzenia własności nieruchomości, służebności gruntowej polegającej na korzystaniu z trwałego i widocznego urządzenia oraz użytkowania wieczystego uległy zmianie, zostały przedłużone do lat dwudziestu lub trzydziestu. Decydując się na przedłużenie terminów zasiedzenia własności nieruchomości, twórcy tej zmiany nie zauważyli, a w konsekwencji i nie wzięli pod uwagę związku, jaki istnieje między długością tych terminów zasiedzenia a długością terminu, po upływie którego służebność gruntowa z powodu jej niewykonywania wygasa (art. 293 § 1 k.c.). A tymczasem taki związek tu zachodzi; jest tak wtedy, gdy osoba, której przysługuje służebność gruntowa, tej służebności nie wykonuje dlatego, że w tym czasie i w analogicznym zakresie faktycznie korzysta z trwałego i widocznego urządzenia na innej nieruchomości gruntowej. Jest przecież jasne, że powinna istnieć harmonia między przepisem określającym termin, po upływie którego służebność gruntowa z powodu jej niewykonywania wygasa (de lege lata art. 293 § 1 k.c.), a przepisem określającym najkrótszy termin zasiedzenia służebności gruntowej, polegającej na korzystaniu z trwałego i widocznego urządzenia (de lege lata art. 172 § 1 w związku z art. 292 k.c.). Tylko przy istnieniu tej harmonii mamy formalnie zapewnione zaistnienie sytuacji normalnej, że ten, kto traci służebność gruntową z powodu jej niewykonywania, może taką służebność gruntową nabyć w drodze zasiedzenia; nie powstaje zaś sytuacja nienormalna, że uprawniony traci służebność gruntową z powodu jej niewykonywania, a zarazem nie ma możności nabycia nowej służebności gruntowej przez zasiedzenie. Nie dostrzegając tego związku między art. 293 § 1 k.c. i art. 292 k.c. w związku z art. 176 § 1 k.c., twórcy wydłużenia terminów zasiedzenia własności nieruchomości pozostawili art. 293 § 1 k.c. w dotychczasowym brzmieniu. Po dniu 30 września 1990 r. mamy więc do czynienia z sytuacją, o jakiej była mowa wyżej, a mianowicie, że uprawniony z tytułu służebności gruntowej traci służebność z powodu jej niewykonywania przez lat dziesięć (art. 293 § 1 k.c.), natomiast z upływem tego czasu nie nabywa analogicznego prawa służebności gruntowej przez zasiedzenie, chociażby nawet w tym czasie 165 Sylwester Wójcik korzystał z trwałego i widocznego urządzenia na innej nieruchomości gruntowej (art. 292 k.c. w związku z nowym brzmieniem art. 176 § 1 k.c.), gdyż termin zasiedzenia takiej służebności wynosi przynajmniej dwadzieścia lat. Okazuje się, że w tym wypadku pośpiech w działaniu legislatorów, niedostrzeganie związków istniejących między różnymi regulacjami prawnymi doprowadziły do powstania takiego stanu prawnego, który trudno uznać za normalny i prawidłowy. Wolno przypuszczać, że to przypadek sprawił, że powstał stan prawny formalnie wadliwy, a dla praktyki niezwykle trudny do rozwikłania. Być może, iż w takim wypadku, w niektórych sytuacjach można będzie sięgnąć do służebności drogi koniecznej (art. 145 k.c.). b) Prawie od pięciu lat obowiązuje ustawa z dnia 24 czerwca 1994 r. o własności lokali (Dz.U. Nr 85, poz. 388 z późn. zm.). Jej znaczenie praktyczne jest znane i uznawane. Gorzej natomiast przedstawia się sprawa jakości regulacji prawnych zawartych w tej ustawie; ich ocena jest w znacznej mierze krytyczna. Czy i w jakim stopniu jest to krytyka uzasadniona - o to można by się spierać. W tym miejscu zwrócę uwagę na rzecz stosunkowo drobną, choć ilustrującą pewne zjawisko ogólniejsze o istotnym znaczeniu praktycznym, a mianowicie sposób przejmowania pewnych regulacji z jednej ustawy przez inną ustawę. Otóż w świetle ustawy o własności lokali ważną rolę w zarządzaniu nieruchomością wspólną spełniają właściciele lokali, podejmując odpowiednie uchwały (por. art. 22 ust. 2-4 oraz art. 23 i nast. tejże ustawy). Może się zdarzyć, że uchwała podjęta przez właścicieli lokali jest niezgodna z prawem, z umową właścicieli lokali, narusza zasady prawidłowego zarządzania nieruchomością wspólną albo w inny sposób narusza interesy właściciela lokalu. W takim wypadku właściciel lokalu może zaskarżyć uchwałę do sądu (art. 25 ust. 1 ustawy o własności lokali w brzmieniu ustalonym przez ustawę z dnia 22 sierpnia 1997 r. o zmianie ustawy o własności lokali -Dz.U. Nr 106, poz. 682), żądając jej uchylenia. Zaskarżenie takiej uchwały następuje w drodze powództwa przeciwko wspólnocie mieszkańców; powództwo to może być wytoczone w terminie 6 tygodni od dnia podjęcia uchwały na zebraniu ogółu właścicieli albo od dnia powiadomienia wytaczającego powództwo o treści uchwały podjętej w trybie indywidualnego zbierania głosów (art. 25 ust. la ustawy o własności lokali w brzmieniu ustalonym przez cyt. ustawę z dnia 22 sierpnia 1997 r.). Czasowe ograni- 166 Nowe regulacje - nowe problemy i wątpliwości czenie powództwa o uchylenie uchwały właścicieli lokali jest w pełni uzasadnione, wręcz oczywiste; takie zaś czasowe ograniczenie tegoż powództwa w naszym prawie nie jest niczym nowym, dotąd nieznanym. Wręcz przeciwnie, art. 25 ust. la ustawy o własności lokali nawiązuje wyraźnie do postanowienia art. 42 § 3 prawa spółdzielczego. Nie ulega więc żadnej wątpliwości, że także termin przewidziany w art. 25 ust. la ustawy o własności lokali jest materialnoprawnym terminem zawitym do wytoczenia powództwa i po upływie tego terminu wygasa uprawnienie do wytoczenia powództwa o uchylenie uchwały właścicieli lokali. Jest zrozumiałe, że także ten termin - jako szczególnie krótki - może nie być dotrzymany i stosunkowo często właściciel lokalu, którego interesy zostały naruszone, będzie występował z powództwem o uchylenie uchwały właścicieli lokali po upływie tegoż terminu. Jeśli tak się stanie, wówczas powództwo, jako wytoczone po upływie materialnoprawnego terminu zawitego, powinno być oddalone. Do tego punktu wszystko wydaje się jasne, niemal oczywiste. Tymczasem z owym opóźnieniem wytoczenia powództwa o uchylenie uchwały właścicieli lokali może być różnie, do takiego opóźnienia może dojść w rozmaitych okolicznościach. Może się zdarzyć, że opóźnienie w wytoczeniu powództwa o uchylenie uchwały właścicieli lokali nie jest wielkie i usprawiedliwiająje szczególne okoliczności konkretnej sprawy; oddalenie zaś powództwa z powodu takiego opóźnienia byłoby dla wytaczającego powództwo bardzo dotkliwie. Jeśli tak, to nasuwa się pytanie, czy nawet w takim wypadku, mimo wszystko, sąd musi uwzględnić upływ terminu zawitego i wytoczone powództwo oddala, czy też sąd mógłby nie uwzględnić upływu terminu i przedmiotową sprawę rozpoznać do końca, mając na względzie i to, że opóźnienie w wytoczeniu powództwa nie jest wielkie i nastąpiło z powodu wyjątkowych okoliczności. Prima facie udzielenie odpowiedzi na to pytanie nie wydaje się trudne, a odpowiedź powinna brzmieć: sąd musi uwzględnić upływ terminu zawitego i powództwo o uchylenie uchwały właścicieli lokali musi oddalić. Za taką odpowiedzią przemawiają przynajmniej trzy argumenty. Po pierwsze - upływ terminu zawitego zawsze powoduje wygaśnięcie uprawnienia będącego jego przedmiotem; także w związku z tym upływ terminu zawitego uwzględnia się z urzędu. Po drugie - skoro upływ terminu zawitego uwzględnia się z urzędu, to inaczej niż to może być przy przedawnieniu - nawet w wyjątkowych okolicz- 167 Sylwester Wójcik nościach nie można nie uwzględnić upływu tego terminu na podstawie art. 5 k.c. Po trzecie - wśród przepisów ustawy o własności lokali dotyczących powództwa o uchylenie uchwały właścicieli lokali nie ma przepisu będącego powtórzeniem lub odpowiednikiem art. 42 § 5 prawa spółdzielczego, który stanowi, że sąd może nie uwzględnić upływu terminu, o którym jest mowa w § 3 tegoż artykułu, jeżeli utrzymanie zaskarżonej uchwały w mocy wywołałoby dla skarżącego członka spółdzielni szczególnie dotkliwe skutki, a opóźnienie w zaskarżeniu tej uchwały jest usprawiedliwione wyjątkowymi okolicznościami i nie jest nadmierne. Oznacza to, że przepisy ustawy o własności lokali nie stwarzają samodzielnej podstawy prawnej dla nieuwzględnienia upływu terminu zawitego z art. 25 ust. la tejże ustawy. Jeśli nawet powyższa odpowiedź na postawione pytanie jest formalnie trafiia, a jej zaprezentowane wyżej uzasadnienie jest poprawne, to jeszcze nie znaczy, że jest to odpowiedź zadowalająca i tak być powinno. Nie wydaje się, by istniały jakieś szczególne racje przemawiające za możliwością nieuwzględnienia przez sąd upływu terminu zawitego przewidzianego w art. 42 § 3 prawa spółdzielczego, a nie było takich racji w odniesieniu do terminu zawitego przewidzianego w art. 25 ust. la ustawy o własności lokali i wzorowanego - jak wspomniano - na tym pierwszym terminie oraz spełniającego podobne funkcje. Wydaje się, że w obu omawianych tu wypadkach regulacje prawne powinny być - co do zasady - jednakowe. Istniejące zaś różnice w regulacjach prawnych tych terminów zawitych nie mają żadnego uzasadnienia i można je tłumaczyć przeoczeniem, jakby niedoczytaniem art. 42 prawa spółdzielczego przy okazji redagowania art. 25 ustawy o własności lokali. Jeśli tak, to oznacza to, że w omawianym tu zakresie regulacja prawna istniejąca w ustawie o własności lokali jest przypadkową, a nie zamierzoną, i przez to jest regulacją wadliwą. 2. Zwróćmy teraz uwagę na inne - zwłaszcza trzy - zagadnienia znacznie poważniejsze, a nawet bardzo ważne społecznie i gospodarczo. a) W ramach przepisów k.c. dotyczących współwłasności (art. 195 i nast.) de lege lata znaczące miejsce zajmują regulacje szczególne w zakresie zniesienia współwłasności gospodarstwa rolnego (art. 213-218 k.c.). Przed dniem 1 października 1990 r. szczególne regulacje zawarte w tych przepisach dotyczyły zniesienia współwłasności nieruchomości rolnej. 168 Nowe regulacje - nowe problemy i wątpliwości Nasuwa się pytanie, co sprawiło, że po dniu 30 września 1990 r. uległ zmianie przedmiot owej szczególnej regulacji prawnej - miejsce zniesienia współwłasności nieruchomości rolnej zajęło zniesienie współwłasności gospodarstwa rolnego. Czyż i w tym wypadku o takiej nowej regulacji zadecydował przypadek, swoista beztroska legislacyjna? Zauważmy, że spośród kilku postaci tzw. współwłasności praw, w dziale IV tytułu I księgi drugiej k.c. reguluje się tylko współwłasność w częściach ułamkowych, tzn. wspólność polegającą na tym, że prawo własności tej samej rzeczy - nieruchomości albo rzeczy ruchomej - przysługuje niepodzielnie kilku osobom fizycznym albo prawnym w częściach określonych ułamkowo (por. art. 195, 196 § 1, 196 § 2 zd. 2 k.c.). Na gruncie naszego k.c. mamy więc sytuację następującą- tak jak przedmiotem prawa własności w znaczeniu cywilistycznym (art. 140 k.c.) są tylko poszczególne rzeczy, tak i przedmiotem współwłasności, a więc jednego prawa własności przysługującego w częściach ułamkowych (idealnych) kilku osobom, mogą być i są tylko poszczególne rzeczy. Tymczasem gospodarstwo rolne nie jest rzeczą. Gospodarstwo rolne jest pewną kategorią czy też pojęciem prawnym zdefiniowanym ogólnie przez ustawodawcę w k.c. na użytek prawa cywilnego i - o ile przepis szczególny nie stanowi inaczej - nie można jej nadawać innego znaczenia. Zgodnie więc z art. 5 53 za gospodarstwo rolne uważa się grunty rolne (w rozumieniu art. 46' k.c.) wraz z gruntami leśnymi, budynkami lub ich częściami, urządzeniami i inwentarzem, jeśli stanowią lub mogą stanowić zorganizowaną całość gospodarczą, wraz z prawami i obowiązkami związanymi z prowadzeniem gospodarstwa rolnego. Jest jasne, że tak zdefiniowane przez ustawę gospodarstwo rolne nie może być przedmiotem prawa własności w znaczeniu cywilistycznym i nie może też być przedmiotem współwłasności w częściach ułamkowych. Wyrażenie „współwłasność gospodarstwa rolnego" oraz zamieszczenie wśród przepisów o współwłasności rzeczy zespołu przepisów dotyczących „zniesienia współwłasności gospodarstwa rolnego" jest zatem - powiedzmy to wprost i wyraźnie - błędem legislacyjnym, a nie jakąś nową, świadomie i celowo stworzoną konstrukcją prawną. Być może, że jest celowa i potrzebna szczególna regulacja wyjścia ze wspólności obejmującej gospodarstwo rolne według reguł dotyczących zniesienia współwłasności nieruchomości rolnej. Jeśli tak, to należy - zgodnie z konstrukcjami naszego prawa cywilnego naprzód uregulować zniesienie współwłasności nieruchomości rolnej (art. 169 Sylwester Wójcik 213-218 k.c.), a następnie, w osobnym przepisie należy postanowić, że do zniesienia wspólności gospodarstwa rolnego stosuje się (odpowiednio) przepisy o zniesieniu współwłasności nieruchomości rolnej. b) Od dziesiątków lat, także od chwili wejścia w życie k.c., trwają poszukiwania możliwie najlepszej regulacji zniesienia współwłasności nieruchomości rolnej (przydatnej także m.in. dla działu spadku obejmującego gospodarstwo rolne). W tych poszukiwaniach i kolejnych regulacjach dąży się m.in. do tego, by w wypadku, gdy w wyniku zniesienia współwłasności takiej nieruchomości rolnej przypadnie ona jednemu ze współwłaścicieli, współwłaściciel ten nie był nadmiernie obciążony spłatami na rzecz pozostałych współwłaścicieli. De lege lata, w odniesieniu do zniesienia współwłasności gospodarstwa rolnego temu celowi służy m.in. art. 216 § 2 k.c., który stanowi, że w razie braku porozumienia między współwłaścicielami, spłaty przysługujące współwłaścicielom gospodarstwa rolnego mogą być obniżone przy uwzględnieniu zarówno typu, wielkości i stanu gospodarstwa rolnego będącego przedmiotem zniesienia współwłasności, jak też sytuacji osobistej oraz majątkowej współwłaściciela zobowiązanego do spłat i współwłaściciela uprawnionego do ich otrzymania. W związku z przytoczonym postanowieniem k.c., uprawniającym sąd do obniżenia spłat, należy zauważyć, co następuje: Po pierwsze - zniesienie współwłasności nieruchomości rolnej (czy współwłasności gospodarstwa rolnego) polega na przekształceniu określonych ułamkowo udziałów we współwłasności (lub we wspólności) w fizycznie wydzieloną część nieruchomości rolnej (lub gospodarstwa rolnego) albo w określoną wartość pieniężną, stosownie do wielkości udziału. Obniżenie spłat jest więc w gruncie rzeczy pozbawieniem współwłaściciela uprawnionego do otrzymania spłat określonej części jego udziału we współwłasności; jest to jakby „wywłaszczenie" tego współwłaściciela z części jego udziału we współwłasności (lub we wspólności), i to wywłaszczenie szczególnego rodzaju, bardzo dotkliwe, bo dokonywane i bez odszkodowania, i nawet nie w interesie publicznym. Po drugie - de lege lata, a zwłaszcza na gruncie Konstytucji RP, będącej nie zbiorem deklaracji, lecz najwyższym prawem RP, której przepisy stosuje się bezpośrednio (por. art. 8 Konstytucji RP), Rzeczpospolita Polska chroni własność i prawo dziedziczenia (art. 21 ust. 1 Konstytucji RP), własność i inne prawa majątkowe oraz prawo dziedziczenia podlegająrównej 170 Nowe regulacje - nowe problemy i wątpliwości dla wszystkich ochronie prawnej (art. 64 ust. 2 Konstytucji RP), własność może być ograniczona tylko w drodze ustawy i w zakresie, w jakim nie narusza to istoty prawa własności (art. 64 ust. 3 Konstytucji RP), a wywłaszczenie jest dopuszczalne jedynie wówczas, gdy jest dokonywane na cele publiczne i za słusznym odszkodowaniem (art. 21 ust. 2 Konstytucji RP). Po trzecie - skoro tak, to trzeba uznać, że art. 216 § 2 k.c. jest, a przynajmniej stał się sprzeczny z Konstytucją RP i powinien utracić moc obowiązującą. Jest to sprawa równe ważna, co i pilna, ponieważ art. 216 § 2 k.c. dotyczy nie tylko zniesienia współwłasności nieruchomości rolnej (czy wspólności gospodarstwa rolnego), ale odnosi się też w zakresie dziedziczenia gospodarstw rolnych do zapisu, którego przedmiotem jest świadczenie pieniężne (art. 1067 § 1 k.c.), oraz do podziału gospodarstwa rolnego należącego do spadku (art. 1070 k.c.). Tym samym art. 216 § 2 k.c. pozostaje w sprzeczności z konstytucyjną zasadą ochrony prawa do dziedziczenia. Jest oczywiste, że pozbawienie mocy obowiązującej art. 216 § 2 k.c. czyni aktualnym problem zapewnienia odpowiedniej pomocy finansowej (kredytowej) tym osobom, które są zobowiązane do spłat z tytułu przyznanych im w postępowaniu o zniesienie współwłasności nieruchomości rolnej (lub wspólności gospodarstwa rolnego) albo w postępowaniu o dział spadku nieruchomości rolnych, a zwłaszcza gospodarstw rolnych. To zagadnienie wykracza już jednak poza obszar prawa cywilnego. c) Problem dziedziczenia gospodarstw rolnych należy do szczególnie trudnych, nawet skomplikowanych, i bywa rozwiązywany w rozmaity sposób. Od dziesiątków lat próbuje się u nas znaleźć rozwiązanie optymalne, stąd liczne zmiany przepisów szczególnych dotyczących dziedziczenia gospodarstw rolnych. W toku prac nad zmianami k.c. w ramach pierwszego etapu reformy prawa cywilnego wydawało się, że bliskie jest osiągnięcie niemal pełnego porozumienia co do sposobu uregulowania tego trudnego, a społecznie i gospodarczo ważnego problemu. Jednakże niemal w ostatniej chwili podjęto działania legislacyjne, których efektem jest obecny stan prawny. Nigdy nie miałem wątpliwości, że szczególna regulacja dziedziczenia gospodarstw rolnych powinna znajdować swój wyraz w odpowiednim uregulowaniu działu spadku obejmującego gospodarstwo rolne, a nie po- 171 Sylwester Wójcik wołania do dziedziczenia takiego gospodarstwa. Gdyby jednak - mimo wszystko - miało być inaczej, to dodatkowe przesłanki powołania do dziedziczenia gospodarstwa rolnego powinny być, w zasadzie, jednakowe tak przy powołaniu do dziedziczenia w drodze testamentu, jak i przy powołaniu do dziedziczenia na podstawie ustawy. To ostatnie rozwiązanie merytorycznie nie jest dobre, ale jest ono poprawne z punktu widzenia logiki, gdyż cel szczególnego powołania do dziedziczenia gospodarstwa rolnego jest taki sam przy dziedziczeniu testamentowym, jak i przy powołaniu do dziedziczenia na podstawie ustawy. Tymczasem cyt. ustawą z dnia 28 lipca 1990 r. wprowadzono taki system dziedziczenia gospodarstw rolnych, który ani merytorycznie nie jest dobry, ani logicznie nie jest poprawny. Przypomnijmy, w dużym skrócie, na czym polega ten system. Otóż, zgodnie z nowym brzmieniem art. 1058 k.c., przepisy szczególne 0 dziedziczeniu gospodarstw rolnych (art. 1059 i nast. k.c.) stosuje się do dziedziczenia z ustawy gospodarstw rolnych obejmujących grunty rolne o powierzchni przekraczającej 1 ha. Wynika stąd, że testamentowe dziedziczenie gospodarstw rolnych, niezależnie od powierzchni gruntów rolnych wchodzących w ich skład, podlega w całości zasadom tzw. powszechnego prawa spadkowego, tj. przepisom art. 922-1057 k.c. W testamencie można więc powołać do dziedziczenia gospodarstwa rolnego każdego, w tym i każdą osobę fizyczną, niezależnie od tego, czy spełnia jakieś dodatkowe przesłanki (np. przewidziane dla spadkobierców ustawowych w art. 1059 k.c.), czy też nie. Jeżeli w drodze testamentu do dziedziczenia gospodarstwa rolnego powołano kilka osób, wówczas pojawia się problem działu spadku i do działu spadku obejmującego takie gospodarstwo stosuje się odpowiednio przepisy o współwłasności w częściach ułamkowych, w tym 1 art. 213 i nast. k.c., z zachowaniem art. 1036-1046 k.c. (art. 1035 k.c.). W tym więc wypadku dopiero przy dziale spadku rozstrzyga się, czy i któremu ze spadkobierców przypadnie objęte spadkiem gospodarstwo rolne w odpowiedniej części albo w całości. Nie wątpię, że to i takie uregulowanie dziedziczenia gospodarstw rolnych jest w zasadzie poprawne. Dzięki takiej regulacji najlepiej realizuje się cele społeczne i gospodarcze, którym miały służyć szczególne regulacje dziedziczenia gospodarstw rolnych. Inaczej natomiast przedstawia się sprawa, gdy powołanie do dziedziczenia spadku obejmującego gospodarstwo rolne o powierzchni gruntów rolnych powyżej 1 ha wynika z ustawy. Wtedy, zgodnie z przytoczonym 172 Nowe regulacje - nowe problemy i wątpliwości art. 1058 k.c., do dziedziczenia takiego gospodarstwa rolnego stosuje się przepisy powszechnego prawa spadkowego (art. 922-1057 k.c.) ze zmianami wynikającymi z przepisów szczególnych, jakimi są art. 1059 i nast. k.c. To zaś oznacza, że spadkobiercy dziedziczą z ustawy gospodarstwo rolne wtedy, gdy w chwili otwarcia spadku spełniają choćby jedną z dodatkowych przesłanek przewidzianych w art. 1059 pkt 1 -4 k.c. Wnuki spadkobiercy oraz dalsi zstępni dziedziczą z ustawy w razie zaistnienia przesłanek przewidzianych w art. 1060 k.c., a rodzeństwo spadkodawcy oraz dzieci i dalsi zstępni rodzeństwa dziedziczą też z ustawy w razie zaistnienia przesłanek przewidzianych odpowiednio w art. 1062 § 1 i 2 k.c. Jeżeli do dziedziczenia gospodarstwa rolnego z ustawy zostały powołane przynajmniej dwie osoby, wówczas dochodzi do działu spadku. Wtedy, w razie podziału gospodarstwa rolnego objętego spadkiem, stosuje się odpowiednio przepisy o podziale gospodarstw rolnych przy zniesieniu współwłasności (art. 1070 k.c.), a więc stosuje się odpowiednio art. 213 i nast. k.c. Oznacza to, że przy ustawowym dziedziczeniu gospodarstw rolnych swego rodzaju odsunięcie spadkobierców od dojścia do gospodarstwa rolnego objętego spadkiem następuje w zasadzie dwukrotnie: naprzód - zupełnie niepotrzebnie - na etapie powołania do dziedziczenia takiego gospodarstwa, a następnie na etapie działu spadku obejmującego takie gospodarstwo. Od przedstawionej zasady ustawowego dziedziczenia gospodarstw rolnych istnieje jednak odstępstwo przewidziane w art. 1063 k.c. Zgodnie z art. 1063 k.c., jeżeli ani małżonek spadkodawcy, ani żaden z jego krewnych powołanych do dziedziczenia z ustawy nie odpowiada warunkom przewidzianym dla dziedziczenia gospodarstw rolnych, albo jeżeli uprawnionymi do dziedziczenia są wyłącznie osoby w chwili otwarcia spadku trwale niezdolne do pracy, wówczas gospodarstwo rolne dziedziczą spadkobiercy na zasadach ogólnych, tzn. na zasadach przewidzianych w art. 922-1057 k.c. W tym więc wypadku ewentualne odsunięcie spadkobiercy ustawowego od dojścia do części lub całości gospodarstwa rolnego objętego spadkiem może nastąpić tylko w dziale spadku, w oparciu o przepisy dotyczące zniesienia współwłasności gospodarstwa rolnego (art. 213 i nast. k.c. w związku z art. 1070 k.c.). Nie ulega żadnej wątpliwości, że obecny system dziedziczenia gospodarstw rolnych jest bardzo skomplikowany. Są to komplikacje wprowadzone do naszego porządku prawnego ponad w s z e l k ą potrzebę. Skoro w wypad- 173 Sylwester Wójcik ku dziedziczenia gospodarstwa rolnego przez kilka osób o efektywnym dojściu spadkobiercy do gospodarstwa rolnego lub jego części rozstrzyga się - tak lub inaczej - dopiero w dziale spadku obejmującego gospodarstwo rolne, to nie ma żadnego uzasadnienia wyłączenie określonych osób już od powołania ich do dziedziczenia gospodarstwa rolnego. Zasada przyjęta więc na gruncie legis latae co do powołania z ustawy do dziedziczenia gospodarstwa rolnego o określonej powierzchni objętych nim gruntów rolnych musi być uznana za wadliwą. Przyjęcie tej zasady co do dziedziczenia gospodarstwa rolnego z ustawy sprawiło, że obecny system dziedziczenia gospodarstwa rolnego jest niespójny niejako podwójnie - raz w relacji: testamentowe i ustawowe dziedziczenie gospodarstw rolnych, a drugi raz w obrębie samego dziedziczenia ustawowego tychże gospodarstw (art. 10591062 k.c. z jednej, a art. 1063 k.c. z drugiej strony). Na gruncie takiego systemu dziedziczenia gospodarstw rolnych łatwo może się zdarzyć, że o efektywnym dojściu do objęcia gospodarstwa rolnego zadecyduje przypadek, np. w razie nieważności testamentu z powodu uchybień dotyczących formy wchodzi w grę ustawa jako tytuł dziedziczenia, a tym samym staje się aktualny zupełnie inny system powołania do dziedziczenia gospodarstwa rolnego; a przecież nikogo nie trzeba przekonywać, jak łatwo przy obecnych uregulowaniach testamentu, zwłaszcza jego formy, może się okazać, że testament jest nieważny. Z tego, co tu powiedziano na temat dziedziczenia gospodarstw rolnych, wynika jasno, że obecna regulacja tej materii jest w dużej mierze merytorycznie wadliwa, wewnętrznie niespójna i przypadkowa. Stało się tak z powody pośpiechu, wprowadzania istotnych zmian w projekcie ustawy w ostatniej chwili, bez należytego rozważenia całego zespołu zagadnień, które wchodzą tu w grę. III Z tego, co powiedziano wyżej, zwłaszcza w rozdz. II, można by wnosić, że niezbyt udane, albo wręcz wadliwe regulacje prawne zdarzały się tylko dawniej i chyba należą do przeszłości. Tak jednak - niestety - nie jest. Bez trudu można by wskazać na podobne uchybienia całkiem nowych regulacji prawnych; w tym kontekście wskazanie na ustawę z dnia 21 sierpnia1997 r. o gospodarce nieruchomościami (Dz.U. Nr 115, poz. 741) jest wręcz oczy- 174 Nowe regulacje - nowe problemy i wątpliwości wiste. Co więcej, łatwo też wskazać projekty niektórych ustaw, w których pojawia się też - choć ubocznie - problematyka cywilnoprawna i tę problematykę chce się uregulować nie tylko w oderwaniu, ale i z naruszeniem pewnych, nawet elementarnych zasad ustalonych w obowiązującym prawie cywilnym. Żeby nie szukać daleko, posłużę się tu, jako przykładem, projektem ustawy - Prawo o szkolnictwie wyższym w wersji z dnia 20 maja 1999 r., a obecnie żywo dyskutowanym. Otóż, już na początku projektu tej ustawy, w art. 5 pkt 1 czytamy, że przez uczelnię publiczną rozumie się uczelnię utworzoną „z mienia państwowego... lub mienia państwowej osoby prawnej". Wynikałoby stąd, że de lege lata obok mienia państwowego istnieje jeszcze mienie państwowej osoby prawnej, które nie jest mieniem państwowym. Tymczasem tak nie jest. Przekonuje nas o tym lektura art. 441 § 1 k.c., który stanowi, że mienie państwowe przysługuje Skarbowi Państwa albo innym państwowym osobom prawnym; nie ma więc mienia państwowego, które nie należałoby do jakiejś państwowej osoby prawnej, czyli - inaczej mówiąc - już w samym poj ęciu „mienie państwowe" mieści się mienie państwowej osoby prawnej. Z kolei w innym przepisie projektu (art. 82 ust. 4) czytamy, że w przypadku zniesienia uczelni publicznej jej majątek... staje się własnością Skarbu Państwa lub samorządu województwa. Tymczasem ani majątek nie może stać się własnością (przedmiotem własności), ani też mienie - o które tu w gruncie rzeczy chodzi - nie może stać się własnością (przedmiotem własności). W konkretnym wypadku chodzi zapewne o to, że mienie zniesionej uczelni publicznej staje się - odpowiednio - albo mieniem Skarbu Państwa, albo mieniem samorządu województwa. Nie można zapominać o tym, że przedmiotem własności czy też prawa własności może być tylko rzecz (ruchoma albo nieruchomość), a nie własność lub inne prawa majątkowe. * * # Zwrócenie uwagi tylko na kilka przypadków niefortunnych regulacji prawnych skłania do ogólniejszej refleksji, zachęca do spojrzenia na całość naszego porządku prawnego, do rozważenia, czy i które z uchybień istniejących w tym porządku wynikają z trudności materii objętej regulacjąprawną, a które niedomagania są wynikiem zwykłego niedopatrzenia, małej staranności legislatorów. W ukazywaniu różnych uchybień naszego ustawodaw- 175 Sylwester Wójcik stwa znaczącą rolę może odegrać praktyka stosowania prawa, w tym i różnorodna praktyka notarialna. Dobrym zaś miejscem pokazywania tych uchybień mogą i powinny być łamy „Rejenta". Wspólnymi siłami możemy stosunkowo rychło doprowadzić do tego, że Rzeczpospolita Polska rzeczywiście stanie się demokratycznym państwem prawnym. 176