Gra w przetrwanie - Creatio Fantastica
Transkrypt
Gra w przetrwanie - Creatio Fantastica
Creatio Fantastica PL ISSN: 2300-2514 R. XII, 2016, nr 2 (53) Pamela Kalisz Projekt: Przetrwanie Cloverfield Lane 10 to film utkany z niedopowiedzeń i sekretów. Dominująca podczas seansu gęsta atmosfera nieufności, zaprzeczeń i niepokoju niejednokrotnie zmusza widza do zadawania pytań, na które niekoniecznie otrzymuje on odpowiedź. Nietuzinkowy scenariusz aktywizuje odbiorcę, a jednocześnie hipnotyzuje trafionymi w punkt chwilami ciszy. Gra z konwencjami, eklektyzm gatunkowy, nieprzewidywalność, budowanie napięcia, wyrwanie ze strefy komfortu to cechy współczesnego kina lubującego się w grze z uczestnikiem audiowizualnej przygody. Tropiąc skrupulatnie rozsiane na długo przed premierą filmu „ślady” pozostawione przez samych twórców, wykorzystujących świadomie tajniki marketingu wirusowego, można poczuć się jak detektyw. Bowiem pierwsze niejasności i kryjąca się za nimi ciekawość pojawiają się niemalże od początku. Mianowicie w momencie zapoznania z tytułem. Czy debiut reżyserski Dana Trachtenberga jest w jakiś sposób powiązany z obrazem Projekt: Monster (Cloverfield reż. Matt Reeves, 2008)? Odpowiedź brzmi: tak. Istnieją pewne relacje i to nie tylko tytularne. Producent obu realizacji, J. J. Abrams, opisuje ów obraz jako spokrewniony z oryginalnym filmem, którego nie należy jednak traktować jako bezpośredniego sequelu lub spin-offa. Rozważania na temat tego, czy może być to prequel, również wydają się niewłaściwą drogą analizy. Akcja Cloverfield Lane 10 nie wskazuje jednoznacznie na to, aby wydarzenia rozgrywały się wcześniej od tych przedstawionych w pierwowzorze. Sam reżyser dosyć lakonicznie wypowiada się na ten temat, mówiąc po prostu, że obie realizacje prezentują różne linie czasowe, ale niewątpliwie istnieją połączenia, które można wychwycić. Porównując oba filmy i śledząc efekty viral marketingu rozsianego w sieci, widz niewątpliwie Recenzja filmu: Cloverfield Lane 10 [10 Cloverfield Lane], reż. Dan Trachtenberg, USA: Bad Robot, Paramount Pictures 2016. 1 powinien skupić swoją uwagę na fikcyjnej firmie Tagruato, która zajmuje się głębokomorskimi odwiertami oraz satelitami. Bowiem to jej działania doprowadzają do ataku potwora w Projekt: Monster. Najprawdopodobniej to satelita tejże korporacji jest tajemniczym obiektem spadającym do oceanu w ostatniej scenie filmu. I to dla niej również (a właściwie dla jednej ze spółek podlegających Tagruato) miał pracować główny bohater Cloverfield – Rob Hawkins. Kolejną z firm podlegających Tagruato jest Bold Futura i dokładnie ta nazwa i logo widnieje na kopercie odnalezionej przez bohaterkę Cloverfield Lane 10 w pokoju z urządzeniem wentylującym czyste powietrze. Jakby tego było mało, to stworzona na potrzeby promocji filmu fikcyjna strona internetowa zamieściła jakiś czas temu informację o pracowniku miesiąca. Znajdywał się na niej nie kto inny, tylko bohater grany przez Johna Goodmana1. Dzieło audiowizualne, które pozwala rozwikłać nieco więcej ze swojej tajemnicy poza granicami swojego medium, jest idealnym zabiegiem do uaktywnienia widza. Skłaniam się ku temu, aby traktować zatem oba filmy jako część serii wchodzącej w skład pewnej antologii filmowej. Projekt: Monster przedstawiał historię sobie współczesną, czyli z okolic maja 2008 roku. Forma, na której zbudowano realistyczną aurę filmu, opiera się na konwencji found footage, która jest domeną dreszczowców, takich jak słynne Blair Witch Project (reż. Eduardo Sanchez, Daniel Myrick, 1999). Widz otrzymuje w czołówce informację o zabezpieczonej przez służby wojskowe kasecie z nagraniem odnalezionej na terenie byłego już (ponieważ zniszczonego przez potwora) Central Parku w Nowym Jorku. Relacjonowanie zdarzeń „z ręki” jest dosyć niewygodnym doświadczeniem dla odbiorcy, ponieważ praca kamery jest chwiejna i często pojawiają się zamierzone „problemy techniczne”, takie jak utrata obrazu, czy dźwięku na pewien czas. Jednak estetyka ta pozwala na większe poczucie realizmu i paradoksalnie potęguje go dodatkowo głos z offu, będący bezpośrednim i aktualnym komentarzem do bieżących wydarzeń. Zazwyczaj, gdy widz ma do czynienia z tym zabiegiem być może bardziej traktuje dany obraz jako pewnego rodzaju pamiętnik, ale pogłębione zostaje także wrażenie sztuczności świata przedstawionego. Pomimo, że Projekt: Monster prezentuje się nieco bardziej widowiskowo niż jego następca, wykorzystanie takiego sposobu kręcenia wprowadza również pewien rodzaj intymności, wzmaga 1 Link do strony: http://tagruato.jp/employee_of_the_month_2016_february.php [dostęp: 10.07.2016]. 2 niepewność, strach. Siła Cloverfield Lane 10 natomiast opiera się głównie na stylistyce kameralności i pochwale minimalizmu (przynajmniej przez większość czasu). Film rozpoczyna, podobnie jak dzieło Reevesa, widok na panoramę miasta z okna mieszkania głównej bohaterki. Michelle (Mary Elisabeth Winstead) postanawia rozstać się ze swoim narzeczonym, pakuje torbę, zostawia pierścionek, klucze, wsiada do samochodu i jedzie gdzieś daleko przed siebie. Rozprasza ją nieustannie dzwoniący telefon. Nagle dochodzi do wypadku. Bohaterka budzi się w pokoju przypominającym celę i odkrywa, że jest przykuta do ściany, zauważa także opatrunek na kolanie i kroplówkę, do której została podłączona. Jednak niewiele pamięta, a już na pewno nie to, w jaki sposób znalazła się właśnie w tym miejscu. W trakcie jednej z nieudanych prób wydostania się z opresji, Michelle poznaje Howarda (John Goodman). Twierdzi on, że przenosząc ją do swojego schronu, uratował jej życie, gdyż całe powietrze na zewnątrz jest skażone w wyniku tajemniczego ataku, przez który ludzkość została zgładzona. Upatruje on w tym przede wszystkim działań Rosjan lub pozaziemskich istot. Towarzyszy mu również Emmett (John Gallagher Jr.), który pomagał przy budowie owego podziemnego bunkra i rzekomo siłą wtargnął do niego (przy okazji łamiąc sobie rękę) po tym, jak zobaczył ogromny, czerwony rozbłysk na niebie. On wierzy Howardowi praktycznie we wszystko. Teorie spiskowe są niezwykle atrakcyjnym zjawiskiem dla gatunku jakim jest thriller, zwłaszcza w połączeniu z science fiction. Widz nie wie często do końca czy bohaterowie są przy zdrowych zmysłach i czy może im w ogóle ufać. Postaci są niezwykle rozbudowane psychologicznie, a widzom towarzyszy ciągła niepewność co do motywów ich działań. Howard pomimo 14 lat przepracowanych w marynarce, gdzie do jego głównych zadań należała analiza sygnałów wysyłanych przez satelity, przedstawia dość szalone tezy. To postać bardzo niejednoznaczna, a wyprowadzenie go z równowagi jest ostatnią rzeczą jakiej pragnęliby pozostali mieszkańcy schronu. Aczkolwiek zdarza mu się również potańczyć do muzyki z lat pięćdziesiątych, co wywołuje uśmiech jak i wzmaga cieplejsze uczucia względem jego postaci. Czy rzeczywiście jest wybawicielem? Wariatem? A może seryjnym mordercą? Kim jest Emmett i jak złamał swoją rękę? Czy bohaterka jest zwyczajną dziewczyną lubiącą projektować i szyć stroje? Czy należy ją tak traktować? Z jednej strony boi się, a z drugiej nie jest nigdy bierna. Zaskakująco dynamiczna końcówka filmu pokazuje również jej niezwykłe opanowanie i sprawność fizyczną i to również stawia pod znakiem zapytania nasz stosunek do protagonistki. Czy jest osobą, za którą się podaje? 3 Ogrom pytań, niejasności. I o to właśnie chodzi! Rozpoczyna się gra. Gra z prawdą, gra pomiędzy bohaterami, jak również gra z widzem i naszymi wątpliwościami. Postacią, której nieustannie towarzyszy nieoddalająca się niemalże na krok kamera jest Michelle, przez co oglądający identyfikuje się właśnie z nią i wie wyłącznie tyle, ile ona, co dodatkowo blokuje szerszy ogląd wobec konkretnych wydarzeń. Bohaterowie pogodzeni chwilowo z sytuacją, w jakiej się znaleźli zabijają czas grami planszowymi, słuchaniem muzyki z szafy grającej czy oglądaniem filmów na wideo. Bunkier przenosi nas na moment w czasy retro: VHSów, polaroidów i Monopoly. Cloverfield Lane 10 zderza ze sobą kontrastujące obrazy: współczesność i przeszłość, młodość i dojrzałość, prawdę i fałsz, ciszę i hałas, wycieraczkę z napisem „Welcome” z jej niecodziennym umiejscowieniem przy zablokowanym wyjściu ze schronu. Przykładów jest wiele, ale podobnie jak w przypadku Obywatela Kane (reż. Orson Welles, 1941), w którym Susan wciąż układa niedokończone puzzle, tak i w obrazie Trachtenberga każdy z bohaterów stara się ułożyć dosyć interesującą układankę kota-nurka uwięzionego w akwarium. Jednak, gdy pozostało zaledwie parę kawałków do uzupełnienia całego obrazka okazuje się, że właśnie tych kilku ważnych elementów brakuje. Identycznie jest z dążeniem do prawdy i poznania pełni poszczególnych wątków w Cloverfield Lane 10. Możemy poszukiwać, kombinować, łączyć fakty, ale czy rozwikłamy tajemnicę? Czy pozostaniemy wciąż na etapie domysłów? Być może konkretnych odpowiedzi udzieli kolejna produkcja wytwórni Paramount Pictures i Bad Robot zatytułowana roboczo God Particle (2017). Jeśli dać wiarę twórcom, ten klaustrofobiczny thriller ma przedstawiać losy kosmonautów przekonanych o tym, że zniszczyli Ziemię. Chyba nikt nie sądzi, że to tylko przypadek. Całkiem możliwe, że do tych dwóch różnych światów, z którymi zapoznaliśmy się dotychczas, wkroczy trzeci „filmowy płatek”, również sygnowany etykietą „pola koniczyn”. 4