Materiały - STUDIA TEOLOGICZNE
Transkrypt
Materiały - STUDIA TEOLOGICZNE
Materiały Studia Teologiczne IDŹCIE I GŁOŚCIE 34(2016) Tomasz Trzciński Współczesna muzyka chrześcijańska. Jej rola kulturotwórcza, społeczna i ewangelizacyjna 1. Krótka historia współczesnej muzyki chrześcijańskiej – Contemporary Christian Music Contemporary Christian Music – CCM (współczesna muzyka chrześcijańska) powstało w USA w latach 60-tych XX wieku w Stanach Zjednoczonych. Historię CCM w latach 60-tych i 70-tych opisuje w swej książce „The Billboard Guide to Contemporary Christian Music” Barry Alfonso. Niniejszy artykuł ma charakter doniesienia i został napisany na podstawie tej książki. Książki, która niestety nie okazała się w Polsce. Barry Alfonso uważa, że Contemporary Christian Music nie było stylem muzycznym, który proponował coś radykalnie nowego. Jeśli poszukamy korzeni tej muzyki to natrafimy na... Elvisa Presley’a. A jeśli poszukamy korzeni muzyki Elvisa odnajdziemy na muzykę czarnych Amerykanów. W latach sześćdziesiątych w USA kultura popularna, pełna narkotyków, seksu i autodestrukcji stała się zagrożeniem dla chrześcijaństwa. Wielu ludzi, związanych z różnorodnymi odmianami chrześcijaństwa w Stanach Zjednoczonych zorientowało się, że muzyka może być narzędziem głoszenia Słowa Bożego. I to właśnie taka muzyka, jak była wtedy popularna. Przykładem tego podejścia był Billy Ray Hearn, baptysta który wyprodukował muzyczny show „Up with People”. Projekt został odrzucony przez wielu hierarchów wspomnianego kościoła, ale na Southern Baptist Convention, w trakcie pokazu „Up with People” wystąpiło 1300 wokalistów, a widowisko uświetnił znany kaznodzieja Billy Graham. Kolejną ważną postacią, która przyczyniła się do rozwoju CCM był Ralph Carmichael. Próbował on wzbogacić aranżacyjnie muzykę kościelną graną w latach 40-tych. Efektem tego był projekt „Tell it like it is”. Kompozytor połączył chór z elektrycznymi instrumentami. Tomasz Trzciński Okres „dzieci kwiatów” w Ameryce zaowocował też projektami muzycznymi mającymi charakter „kontrakcji” dla ruchu hippisów. Projekty te często działały na obrzeżach swoich kościołów, ale to co je charakteryzowało, to odrzucenie narkotykowej kultury hippisowskiej i orientacja na Chrystusa. Należy jednak podkreślić, iż ich muzyka pozostawała psychodeliczna, taki też był ich wygląd... . Jednym z pierwszych projektów tego typu był All Saved Freak Band. Byli oni „duchowymi dziećmi” ulicznego ewangelisty Larry Hilla, który założył w USA swój własny kościół - Church of the Risen Christ. Należy zaznaczyć, że w USA taka praktyka jest normalna. W tym kraju istnieje 100 000 kościołów chrześcijańskim. Kolejne zespoły, jakie narodziły się pod koniec lat 60-tych, i o których pamięć przetrwała do dzisiaj, to Agape – grupa grająca chrześcijański hard rock i jazzrockowy Exkursions. Jednak za przełomowy dla rozwoju CCM album uważa się płytę „Upon this Rock” Larry’ego Normana. Norman, choć stał się autonomiczną gwiazdą, twierdził, że korzeni jego muzyki należy szukać w 1956 roku, w którym święcił triumfy Elvis Presley. Zaś muzyka Elvisa, to według Normana, „spotkanie” rock’n’rolla i muzyki gospel. Norman był początkowo członkiem popularnego zespołu „People”, który koncertował razem z Grateful Dead i Janis Joplin. Jednak wkrótce Larry Norman opuścił People i zaczął tworzyć muzykę określaną wówczas, jako „Jesus Music”. Jego największym przebojem stał się utwór „I Wish We’d All Been Ready”. W swoich utworach Norman odrzucał styl życia oparty na braniu narkotyków, a teksty pisał używając „języka ulicy” - oczywiście bez wulgaryzmów. Chodziło o przyjęcie pewnego typu komunikacji zrozumiałego dla odbiorców. Piosenki Normana odrzucały materializm, postulowały konieczność pomocy biednym, wzywały do modlitwy. Kolejnym ważnym przedstawicielem CCM tamtego okresu był Randy Stonehill z San Jose. Jednak jego muzyka była „lżejsza”, pełna humoru. Stonehill określał się jako „zwykły wierzący”. Muzyka CCM miała w tamtym okresie trudną relację ze „świeckim” przemysłem fonograficznym. Larry Norman w książce „Hit Men” opisał swoje próby zainspirowania wiarą chrześcijańską właścicieli wytwórni płytowych. Próby bezskuteczne. W książce tej Norman napisał o rzekomych powiązaniach przemysłu fonograficznego z mafią. W 1975 roku muzyk ten założył swoją własną wytwórnię Solid Rock Records. Należy jednak sprawiedliwie zaznaczyć, że wkrótce wielkie wytwórnie zainteresowały się CCM. Potem zaczęły nawet przejmować mniejsze, wyłącznie chrześcijańskie „labele”, nie zmieniając ich profilu. 404 Współczesna muzyka chrześcijańska. Jej rola kulturotwórcza, społeczna i ewangelizacyjna W latach 1969 – 1973 powszechnym zjawiskiem w muzyce mainstream-owej stało się umieszczanie w tekstach utworów motywów chrześcijańskich. Wkrótce w Stanach Zjednoczonych uprawianie muzyki i równoczesne nawracanie, a nawet pomaganie bezdomnym, czy głodnym stało się zjawiskiem popularnym. Na przykład Resurrection Band poza muzykowaniem oferował jedzenie dla biednych i organizował noclegi dla potrzebujących. Jednak CCM pozostawało wciąż poza głównym nurtem muzyki na świecie. Sytuacje zmieniły religijne deklaracje znanych muzyków. W 1966 roku Cliff Richard na scenie zadeklarował swoją wiarę w Jezusa Chrystusa. W 1971 roku Peter Green, gitarzysta kultowego Fleetwood Mac opuścił zespół i założył swój projekt Children of God. Podobnie postąpili również Richie Furay (Buffalo Springfield & Poco), oraz Dan Peek (America). Chrześcijańską wiarę zaczęła też deklarować Donna Summer – gwiazda amerykańskiego disco. Ale prawdziwie przełomowy był rok 1979, kiedy Bob Dylan nawrócił się na chrześcijaństwo. Miało to wielki wpływ na amerykańską kulturę popularną. Chrystus, przynajmniej ten pojawiający się w muzyce, stał się częścią mainstreamu. Dylan, wybitny muzyk żydowskiego pochodzenia, ogłosił, że Jezus Chrystus jest jego zbawicielem. Teksty Dylana zaczęły nawiązywać do Nowego Testamentu, niektóre utwory były bardzo wyraziste (np. „Blowin’ in the Wind”). Niektórzy zaczęli nazywać Dylana „adwokatem” fundamentalnego chrześcijaństwa. W Stanach pojawiło się pojęcie „born again”. Dotyczyło ono nawrócenia i poczucia otrzymana „nowego życia” od Jezusa Chrystusa. W roku 1976 Jimmy Carter w trakcie kampanii prezydenckiej powiedział o sobie, że jest jednym z „born again”. Pod koniec lat 70-tych CCM zaczął wdzierać się do muzycznego mainstreamu. Na produkcję płyt łożono większe budżety, do gry wkroczyły wielki wytwórnie fonograficzne. W 1978 roku pojawiło się kultowe dziś czasopismo CCM. W USA popularność zdobyły hard rockowa Petra i przedstawiciel New Wave Daniel Amos. Wielkim sukcesem okazała się twórczość Amy Grant. Podpisała ona kontrakt w wieku 15 lat, zaś w 1982 roku jej album „Age to Age” sprzedał się w półmilionowym nakładzie. Tymczasem gatunek CCM podlegał muzycznej ewolucji. Na początku lat osiemdziesiątych sukces odniósł heavy metalowy Stryper, zespół bardzo silnie odwołujący się w swych tekstach do Biblii. W latach osiemdziesiątych rozpoczęło się „pączkowanie” CCM na wie- 405 Tomasz Trzciński le stylów. Lata 90-te byłe ukoronowaniem tego trendu. „Do gry weszły” zespoły grające synthpop, industiral, eletronicę. Tutaj warto wspomnieć na przykład o znakomitym Mortal. Mortal to projekt elektroniczno-industrialny. Zespół ten jest znany z bardzo inteligentnych tekstów, będących wykładnią chrześcijańskiej teologii (!). Pierwszy album „Lusis” ukazał się 1992 roku. CCM Magazine uznał płytę za „najmocniejszy debiut na rynku muzyki chrześcijańskiej od lat”. Zespół następnie mocno eksperymentował implementując klimaty grungowe i dancowe do swojej muzyki. Niestety smutnym faktem jest to, że CCM zdobyła bardzo dużą popularność tylko w USA. Oczywiście współczesna muzyka chrześcijańska jest wykonywana na całym świecie. Uderza jej ogromna różnorodność. Bogactwo stylów. Ale jedno łączy tych artystów. To oddanie Chrystusowi i konsekwentne, bezkompromisowe śpiewanie właśnie o Nim i wpływie jaki wywarł na życie muzyków. Współczesna muzyka chrześcijańska, określana często jako Contemporary Christian Music, czyli CCM narodziła się w latach sześćdziesiątych w USA. Jej genezę w książce „The music of angels” opisuje Patrick Kavanaugh – niegdyś dyrektor Chrisitan Performing Artist’s Fellowship. Według Kavanaugha CCM powstał w czasach chaosu. Zakończyła się wówczas wojna w Wietnamie. Amerykanie i Europejczycy w latach sześćdziesiątych poszukiwali w otaczającym świecie sensu. Czasy te były szczególnie trudne dla młodych ludzi mieszkających w USA. Liczne zamachy polityczne, strach przed wojną nuklearną, napięcia rasowe, rosnąca popularność narkotyków – to wszystko potęgowało atmosferę chaosu1. Towarzyszyły temu dwa zjawiska. Z jednej strony ogromna popularność „muzyki świeckiej”, przede wszystkim rock’n’rolla, rocka i eksperymentalnych form muzycznych (przykładem zespół The Velvet Underground). Z drugiej zaś strony nieśmiałe budząca się współczesna muzyka chrześcijańska – ruch ten nazywano też „Jesus movement”. W Stanach Zjednoczonych popularny był wówczas Elvis Presley i Buddy Holly. Rosła popularność zespołu The Beatles. Dla wielu ludzi muzyka stawała się ucieczką od przykrej rzeczywistości. Niektórzy w sztuce muzycznej spostrzegli autentyczną drogę do Boga i zaczęli traktować ją nie tylko artystyczną kreację, ale głębszy proces poszukiwania kontaktu ze Stwórcą. Pośród fanów muzyki i artystów popularne stało się hasło „Try Jesus”. Należy jednak zaznaczyć, że ówczesna hierarchia kościelna w USA 1 P. Kavanaugh, The music of angels, Loyola Press, Chicago 1999, str. 241 406 Współczesna muzyka chrześcijańska. Jej rola kulturotwórcza, społeczna i ewangelizacyjna (reprezentująca wszystkie odmiany chrześcijaństwa) odniosła się do nowej muzyki bardzo sceptycznie, traktujące ją jedynie jako jedną z manifestacji narkotykowej kultury hippisów2. Jednak „Jesus movement” okazał się bardzo silny i przede wszystkim autentyczny. Stało się jasne, że wielu muzyków chrześcijańskich stawia sobie za cel nie tylko pisanie piosenek i nagrywanie płyt, ale też zmianę świadomości pokolenia i ewangelizację. Na ulicach Los Angeles pojawili się Jesus People, zwani też Street Christians. Wyglądali jak hippisi, często byli też byłymi hippisami. Wielu z nich pochodziło ze zniszczonych rodzin, ale postanowili nie szukać ukojenia w narkotykach i imprezach. Wybrali chrześcijaństwo. Mówili, że dzięki Chrystusowi narodzili się po raz drugi („born again”). Ważnym elementem tego zjawiska było wyjście „na zewnątrz” i ewangelizowanie tych, którzy szukali sensu w życiu. „Epicentrum” ruchu Street Chrisians była Południowa Kalifornia. To tutaj w 1967 roku pojawiła się Jesus People’s Army. Ruch stawał się coraz większy3. Jednym z najbardziej znanych przedstawicieli tego ruchu był Jerry Bryant. Kiedyś radykalny hippis przemierzający USA w swoim vanie. Gdy docierał do Kalifornii, jego samochód uległ awarii. Nagle pojawił się obok jeden ze Street Christians. Krótka rozmowa i wspólny posiłek spowodowały spontaniczne nawrócenie Jerry’ego Bryanta. Już wkrótce stał się jednym z głównych twórców „chrześcijańskiego radia muzycznego” w USA4. Tak to właśnie działało! W latach sześćdziesiątych również sytuacja kościoła katolickiego uległa dużym zmianom. Sobór Watykański II dopuścił stosowanie języków narodowych w trakcie liturgii. Msza święta stała się zrozumiała dla wszystkich, ale wielu duchownych szukało nowych narzędzi komunikacji i ewangelizacji. Do dotychczasowej liturgii dołączone nowe formy wyrazu, także muzyczne. Był to okres bardzo intensywnej twórczości kompozytorów tworzących tradycyjną, klasyczną muzykę, którzy chcieli napisać nowe utwory w językach narodowych. Działali wówczas wybitni muzycy tacy, jak Palestrina, czy Messiaen, którzy w swej muzyce odwoływali się do tradycyjnych form, takich jak chór, czy chorał gregoriański. Jednak pojawiły się też działania artystyczne dotychczas nieznane. Powiększył się przede wszystkim zestaw instrumentów stosowanych w muzyce. W kościołach pojawiły 2 3 4 Tenże, 242 D. W. Stowe No sympathy for a devil, The University of North Carolina Press, Chapel Hill 2011, str. 14 Tenże, 17 407 Tomasz Trzciński się gitary i instrumenty elektroniczne. Sami księża zaczęli tworzyć projekty muzyczne prezentowane podczas uroczystości religijnych. Przykładem była grupa St. Louis Jesuits5. Jednak wróćmy do USA, bo tam ruch CCM rozwijał się bardzo intensywnie. Dla wielu osób nowa muzyka i chrześcijański styl życia, z którego ta muzyka wynikała, był buntem wobec ówczesnej amerykańskiej kultury. Z jednej strony zepsutej (narkotyki), z drugiej strony zorientowanej na zarabianie pieniędzy i osiągnięcie bogactwa, jako głównego celu życia. W USA pojawił się ruch „Christ agaist culture”. Często w ramach tego ruchu głoszono radykalne hasła nawołujące do porzucenia świata (przynajmniej tego pozostającego poza wspólnotą swojego kościoła), jako przestrzeni kontrolowanej przez złego ducha. W Ameryce popularne stało się hasło „Chrystus, albo mamona”. W nowych grupach religijnych ogromną rolę odgrywała „nowa” muzyka. Paradoksalnie rzecz biorąc nowe brzmienia, kojarzone często z liberalną kulturą i stylem bycia stały się znakiem rozpoznawczym młodych chrześcijan, którzy wybrali czystość i dążenie do świętości – w sferze moralnej stali się konserwatywni6. Jednak nowa muzyka budziła kontrowersje. W latach 70-tych przemysł fonograficzny dostrzegł w CCM znakomity biznes i źródło milionowych dochodów. Rock chrześcijański i podobne style (niektórzy jako część CCM traktują też nowoczesny Gospel) stał się nagle jednym z dominujących gatunków muzycznych w USA. Szły za tym ogromne kontrakty dla twórców i duże wydarzenia medialne i koncertowe. W Stanach Zjednoczonych pojawiło się pytanie, czy nowa muzyka chrześcijańska ma szansę pozostać formą ewangelizacji, czy też stała się już gatunkiem muzyki rozrywkowej7. Paradoksalnie wielu artystów sceny chrześcijańskiej miało ogromne problemy z przyjęciem roli dobrze zarabiającej „gwiazdy rocka”. Trasy koncertowe, zdarzenia medialne, to wszystko wymagało kompletnej „redefinicji” ich dotychczasowego życia. Często życia zaangażowanego religijnie i spędzanego w przeróżnych wspólnotach chrześcijańskich. Wielu z nich unikało „łatki” muzyków chrześcijańskich, twierdząc, że tak naprawdę pozostają chrześcijanami po prostu. Niektórzy szukali terminu, który określiłby ich działalność, nowej tożsamości. Amy Grant – legendarna wokalistka związana ze sceną muzyki chrześcijańskiej określała siebie, jako osoba dostar5 6 7 P. Kavanaugh, The music of angels, Loyola Press, Chicago 1999, str. 203 J. R. Howard, J. M. Streck, Apostoles of rock, The University Press Kentucky, Kentucky 1999, str. 43 Tenże, str. 78 408 Współczesna muzyka chrześcijańska. Jej rola kulturotwórcza, społeczna i ewangelizacyjna czająca „santictfied entertainment” - uświęconej rozrywki8. Tymczasem muzyka chrześcijańska i chrześcijańskie motywy w muzyce zaczęły zataczać coraz szersze kręgi. W sierpniu 1971 roku na Broadwayu w Nowym Jorku odbył się legendarny koncert dla Bangladeszu. Koncert zorganizował „wielki” George Harrison, który zaprosił takie gwiazdy muzyki, jak Erick Clapton, Ringo Starr, Bob Dylan. Na scenie pojawił się czarnoskóry Billy Preston i wykonał religijny „That’s the Way God Planned it”. Był to szczególnie ważny moment koncertu, który wzbudził ogromny aplauz Amerykanów. Billy Preston spotkał się wkrótce wraz z Georgem Harrisonem z prezydentem USA Geraldem Fordem i otrzymał nagrodę Grammy, za swój wkład do koncertu dla Bangladzesu.9 W latach 70-tych na świecie dominował rock. Gatunek ten rozwijał się dynamicznie i był najczęściej odpowiedzią na poszukiwanie przez ludzi ambitnej muzyki. Rock poszedł w różnych kierunkach i narodził się oczywiście rock chrześcijański. Muzycy wykonujący tę muzykę byli najczęściej zdeklarowanymi, czasem nawet radykalnymi w swym stylu życia chrześcijanami. Jednak to co ciekawe wchodząc w przestrzeń muzyki rockowej, przejmowali pewne elementy charakterystyczne dla rockowej kultury. Nie były to bynajmniej imprezy, alkoholowe rauty, czy narkotyki, z którymi często (niesprawiedliwie) kojarzy się tę kulturę. Przejmowali raczej zewnętrzne atrybuty. Styl ubierania się, sposób zachowania na scenie. To co ich radykalnie wyróżniało spośród pozostałych muzyków rockowych to teksty utworów. Bardzo religijne, często inspirowane Biblią, bądź cytujące psalmy, wprost gloryfikujące Jezusa Chrystusa. Chrześcijańska muzyka rockowa przeżyła istny rozkwit w latach 90tych XX wieku. Wtedy to pojawiło się bardzo wielu muzyków tworzących rocka będącego kolarzem wielu stylów. Także ciężkiego grania. Pojawiły się chrześcijańskie propozycje muzyczne na pograniczu hard rocka, nu-metalu i grunge. To niezwykłe biorąc pod uwagę fakt, że szczególnie dwa ostatnie wymienione gatunki często były przejawem dekadentyzmu w muzyce. Z tym okresem w muzyce rockowej, nie tylko amerykańskiej wiążą się liczne nawrócenia muzyków rockowych, którzy wcześniej często żyli w świecie narkotyków, alkoholowych imprez i przypadkowych relacji obyczajowych. Zaś teksty ich utworów były często agresywne, dekadenckie i nawołujące do buntu, lub autodestrukcji. Sztandarowym przykładem jest Brian Phil8 9 Tenże, str. 82 D. W. Stowe, No sympathy for a devil, The University of North Carolina Press, Chapel Hill 2011, str. 55 409 Tomasz Trzciński lip „Head” Welch To amerykański gitarzysta i wokalista. Członek zespołu nu-metalowego Korn. Korn grał bardzo agresywny ciężki rock. Brian „Head” Welch był jednym z architektów tego zespołu. Zespołu, który odniósł ogromny sukces komercyjny. Welch stał się niezwykle bogaty. Ale w jego życiu pojawiły się narkotyki, alkohol i bardzo silne uzależnienie. Gdy czuł, że jest na dnie, że jest martwy wewnętrznie, przypadkowo (ale czy był to przypadek...?) spotkał się z byłym znajomym, który zaprosił go do kościoła baptystów. Udał się tam z poczuciem, że upadł jako człowiek tak nisko, że nie ma prawa tam się nawet pojawić. Przeżył spontaniczne nawrócenie i zdecydował się wziąć chrzest w rzece Jordan. Był jednak uzależniony od narkotyków. Ale, jak pisze w swojej książce „Zbaw mnie ode mnie samego. Jak odnalazłem Boga, rzuciłem Korn, odstawiłem narkotyki i przeżyłem, by napisać tę książkę10”. w ciągu jednej nocy Bóg zabrał od niego uzależnienie od heroiny. Welch zajął się wychowaniem swej córeczki, porzucił zupełnie stary tryb życia i rozpoczął działalność charytatywną. Adoptował w Indiach 212 dzieci i założył sierociniec w Baligerii11. Jak stwierdził:”Otworzyły mi się oczy na los dzieci żyjących na ulicach. Uświadomiłem sobie, że muszę im pomóc”. Brian Welch nie chciał jednocześnie, aby którekolwiek z jego adoptowanych dzieci słuchało ostrej muzyki, którą nagrywał kiedyś z grupą Korn. Oto jak tłumaczy swoją decyzję o opiece nad tymi dziećmi: „Zamiast kupować kolejne BMW, postanowiłem zrobić z moimi pieniędzmi coś pożytecznego. Przez całe życie byłem egoistą i teraz chcę zacząć dawać. Moje dzieci wiedzą, że jestem sławną gwiazdą rocka, ale nie zamierzam przynosić im do domu płyt Korna i zachęcać do słuchania” Czy historia Briana „Head” Welcha ukazuje jak poprzez muzykę chrześcijańską działa dziś Bóg i jak działa Chrystus ? Dwa tysiące lat temu Chrystus mówił „Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają” (Ewangelia Św. Mateusza). Uzdrawiał zatem i nawracał tych, którzy upadli, tych którzy stracili wszystko, którzy są na dnie. Dzisiaj dwa tysiące lat później, podobne zdarzenia dzieją się między innymi, w środowisku muzyków metalowych, czy muzyków reprezentujących styl techno, gdzie narkotyki i przypadkowy seks są na porządku dziennym. Należy zatem zadać sobie pytanie, czy zdarzenia nawróceń w środowisku muzyków, którzy upadli nie są 10 11 B. Welsh, Zbaw mnie ode mnie samego. Jak odnalazłem Boga, rzuciłem Korn, odstawiłem narkotyki i przeżyłem, by napisać tę książkę, Fundacja Nadzieja Dla Przyszłości, Warszawa 2012, str. 138 Tenże, str. 154 410 Współczesna muzyka chrześcijańska. Jej rola kulturotwórcza, społeczna i ewangelizacyjna przejawem działania Mistrza? Niezwykle przejmujące i charakterystyczne jest to, iż po swoim nawróceniu i wewnętrznym uzdrowieniu, pragną oni wyjść ze swym doświadczeniem na zewnątrz. Piszą chrześcijańskie teksty, na koncertach głoszą Ewangelię, nawołują fanów do czystości i posłuszeństwa Boga. Często ich „nowe” życie staje się szaloną misją, w ramach której pragną pomagać teraz tym, którzy takiej pomocy potrzebują. W Polsce na przykład, Tomasz Budzyński, niegdyś muzyk punkowy, traktuje rockowe chrześcijańskie śpiewanie, jako bezpośrednią formę przekazywania ludziom Dobrej Nowiny. W jednym z wywiadów mówi: ”Teksty w 2 Tm 2,3 (jeden z zespołów, w których śpiewa, przyp. autora) to nie moje słowa. To Słowo Boga, więc nawet jeśli nie dotyka zmysłów, to dotyka duszy. Ale powiem ci szczerze, ja się w ogóle nad tym nie zastanawiam. Bo gdybym o tym myślał, to bym się wykończył nerwowo. Nie jest moim przywilejem znać to i widzieć, czy to „działa”. Bóg zakrywa często owoce. Ja tylko daję swoje ciało – gardło, usta. To są słowa psalmów, Dobra Nowina dla każdego człowieka. I na Woodstocku zauważyłem, że ci ludzie potrzebują tego słowa”. Podobne dzisiaj są wyznania wielu muzyków rockowych na całym świecie. Traktują oni muzykę już nie w kategoriach kreacji artystycznej i określonego stylu życia, np. stylu „rockmana”. To dużo głębsze zjawisko, czasami wręcz autentyczne kaznodziejstwo. Teksty współczesnej chrześcijańskiej muzyki rockowej mówią o Jezusie Chrystusie, opisują zdarzenia z Jego życia, ale mają też charakter introspektywny i opowiadają o osobistych przeżyciach i przemianach muzyków. Czasem też są formą edukacji skierowanej do odbiorców tej muzyki. Przykładem takiej „działalności” jest amerykański zespół Demon Hunter (bardzo popularny w USA). Nazwa zespołu oznacza dosłownie „łowca demonów”. Logo zespołu przedstawia postać demona z przestrzeloną głową. Demon z przedziurawioną czaszką ma symbolizować wolę grupy do walki ze złem. Ma także oznaczać chęć pomocy ludziom w trudnej sytuacji – członkowie zespołu nazywają siebie „zabójcami problemów”. Na przykład utwór „Thorns” ma przesłanie anty-samobójcze. Zatem współczesna muzyka chrześcijańska pełni wiele funkcji. Z pewnością jest jedną z kolejnych kreacji artystycznych. Propozycją kulturotwórczą wpisaną we współczesną muzykę. Jest też szerokim zjawiskiem społecznym, częścią kultury muzycznej wielu ludzi (także radykalnych, autentycznych chrześcijan). Ale jest też rock chrześcijański i podobne gatunki zjawiskiem dużo głębszym. To muzyka i teksty poprzez, które głoszo- 411 Tomasz Trzciński na jest Ewangelia. We współczesnej, często banalnej popkulturze, muzyka taka stanowi dla wielu młodych ludzi niezwykle cenną alternatywę. Można ją z pewnością traktować, jako bardzo ważne narzędzie komunikowania i docierania do ludzi, także tych, którzy w życiu bardzo zbłądzili, lub zostali skrzywdzeni. Narzędzie poprzez, które ujawnia się Bóg. 412