Przeczytajmy

Transkrypt

Przeczytajmy
strona 18
Gazeta 7, 14 - 20 lutego 2014
www.gazetagazeta.com
CIEKAWOSTKI ZE ŚWIATA
Ale
Numer
To ykl, w którym przedstawiamy różne ciekawostki i sensacyjne
doniesienia z wielu dziedzin - medycyny, techniki, życia celebrytów,
trendów światowych, sportu, kultury, mody, kulinariów, motoryzacji i wielu innych. Dzisiaj - o podróżach.
Bali - gdzie odszukać rajski klimat?
Bali, tropikalna wyspa bogów, do niedawna uważana była
za ostatni raj na ziemi. Wulkaniczne krajobrazy, romantyczne
klify, wodospady i piaszczyste
plaże zachwycają, ale czy wciąż
można uznać je za dziewicze?
Jeszcze nie tak dawno wyprawa na Bali, choćby dla Polaków,
była niedostępnym marzeniem.
Dziś wyspa jest jedną z najpopularniejszych, a przede wszystkim
dostępnych wakacyjnych destynacji. Na Bali znajdziemy wiele
nadmorskich miejscowości, spośród których trudno wybrać idealne miejsce na spędzenie urlopu, zwłaszcza jeśli nie zna się
wyspy. Jedne miejsca są bardziej
kameralne, inne nastawione
głównie na wizyty obcokrajowców.
I tak, jeśli zależy nam na błogim relaksie i opustoszałych plażach, bez wątpienie nie znajdziemy tego w jednym z największych balijskich miast, Kucie. Ta
typowo turystyczna miejscowość, położona na południowym
zachodzie wyspy, od rana do wieczora tętni życiem. Owszem, jest
to raj, ale dla surferów. Dla poszukiwaczy ciszy i spokoju wczasy w Kucie mogą okazać się koszmarem. To miejsce idealne na
szalone wakacje, do czego zachęcają liczne kluby, bary i restauracje. Plaże oblegane są więc
przez tłumy młodych ludzi, chętnych zatracić się w niezobowiązującej, lekko podchmielonej
imprezowej atmosferze.
W Kucie turystyka "zjadła" to,
co na Bali najcenniejsze - tradycyjny klimat wyspy. Niegdyś wioska rybacka, dziś jest mekką miłośników sportów wodnych, a
wielkie fale ściągają na "balijską
Ibizę" surferów z całego świata.
Liczne centra handlowe, sieciowe globalne puby i sklepy,
ekskluzywne hotele oraz kluby
sprawiają, że Kuta bardziej przypomina jeden z wielu europejskich kurortów. W miejski krajobraz wpisują się przypominające Amsterdam neony z "magic
mashroom", które na każdym
kroku wyrastają dosłownie jak
grzyby po deszczu. Turyści poszukujący spokoju, którzy zatrzymają się w Kucie, powinni
udać się na plaże sąsiednich
miast - Legian i Seminyak lub na
południe od Kuty na dziewicze
wciąż klifowe zbocza Nusa Dua.
Dłuższy urlop na Bali zdecydowanie lepiej będzie spędzić w
miejscowości Sanur, która leży
jedynie 17 kilometrów od Kuty.
To miasteczko położone na południowym wschodzie wyspy
dalece różni się od gwarnej Kuty.
W Sanurze nie ma ani jednego
klubu nocnego, wciąż bez problemu można znaleźć skrawek zacienionej palmami, czystej i pustej plaży, a turkusową wodę
przecinają zacumowane do brzegu kolorowe łodzie.
To jedno z tych miejsc, które
zachowały to, co w Bali urzeka jej charakter i trochę leniwą atmosferę. I choć do spokojnego,
nieco ospałego Sanuru przybywa
coraz więcej turystów, tubylcom
wciąż udaje się zachować równowagę między tradycyjną kulturą
a turystycznym boomem.
Przybrzeżny deptak to długie
pasmo hoteli, restauracji, budek
z jedzeniem i niewielkich sklepików, ale z drugiej strony Sanur
o poranku wypełnia zapach kadzideł z koszyczków składanych
w darze bogom, rybacy łowią niestrudzenie ryby tuż obok pluskających się w morzu wczasowiczów, a miejscowi wylegują się
w cieniu z goździkowym papierosem w ustach.
Sanur to miejsce, które nie
zawiedzie, ale ten, kto marzy o
dziewiczych plażach powinien
udać się jeszcze dalej na zachód
wzdłuż wybrzeża lub popłynąć
na jedną z sąsiednich wysp. Archipelag Gili i wyspa Flores, zdaniem samych mieszkańców Bali,
to najpiękniejsze i najspokojniejsze miejsca w tym zakątku Indonezji, a urokliwe nadmorskie
miejscowości wysepek niczym
Autobusem przez Jawę
Nic tak nie zbliża podróżników do lokalnych mieszkańców,
jak podróż miejscowymi środkami transportu. Choć na Jawie
można skorzystać z pociągów i
autobusów klasy VIP, warto poświecić komfort podróżowania i
dzielić trudy drogi z miejscowymi, w autobusach trzeciej klasy.
Pociąg to najlepszy sposób na
podróż przez Jawę - niezwykłą
wyspę w Indonezji. Niestety to,
co z perspektywy przewodników
i planów zdaje się banalne, bardzo boleśnie może zweryfikować
rzeczywistość. Szczególnie, jeśli
turyści zamierzają odbyć podróż
"po kosztach". W takim wypadku bez wahania można zrezygnować z wizyty na dworcu Gambir
w Dżakarcie, który oferuje jedynie pociągi w klasie executive - z
nazwy ekskluzywne.
Ceniąc sobie tanią podróż, w
gorszych warunkach należy udać
się na dworzec Senen, z którego
odchodzą pociągi klasy "ekonomicznej". Tanie bilety wabią nie
tylko żądnych przygód turystów,
ale i mieszkańców Jawy, którzy
tłoczą się przed kasami i peronami dworca. I tu pojawia się problem. Na miejscu może się okazać, że nie ma biletów ani na najbliższe pociągi, ani na najbliższych kilka dni. Jak się później
okazuje, przed świętami czy ważnymi wydarzeniami państwowymi bilety na pociąg klasy trzeciej
to towar deficytowy, o który trzeba się starać nawet kilka tygodni
wcześniej. Pozostaje podróż autobusem. Dworzec autobusowy,
oddalony jest od centrum Dżakarty o 40 minut jazdy autobusem miejskim. Już sama próba
złapania autobusu miejskiego i
"wskoczenia" do niego graniczy
z cudem. Busy z perspektywy
nie przypominają komercyjnych
kurortów. Czy więc na Bali zachwyci nas widok rodem z filmu
"Niebiańska plaża"? Cóż, są palmy, jest złocisty piasek i turkusowa woda, ale są również inni
turyści, którzy podobnie jak my
liczyli na odrobinę raju.
Emilia Klepacka
Pociąg lepszy od samolotu?
Samolot to najszybszy sposób
przemieszczania się po świecie,
jednak nie należy on do najtańszych. Dłużej, ale taniej jechać
można pociągiem. Żeby znaleźć
najlepszekolejowe połączenia
wystarczy wejść do internetu.
Na stronie internetowej seat61.com wszyscy chętni podróżni znaleźć mogą połączenia kolejowe między kilkudziesięcioma
krajami świata.
"Latanie straciło już swój
urok. Wielu z nas szuka bardziej
opłacalnej, mniej stresowej, przybliżającej świat alternatywy dla
samolotu. Nadszedł czas, by odkryć podróż pociągiem lub statkiem, która sama w sobie jest już
częścią przygody. Ta strona wyjaśnia jak podróżować wygodnie
i tanio pociągiem lub promem do
miejsc, w których samolot wydawał się jedyną opcją" - piszą administratorzy strony seat61.com.
Każdy użytkownik strony, klikając na kraj, w którym chciałby
się znaleźć, może dowiedzieć się,
jakie są najdogodniejsze połączenia z różnych stron świata i ile
pieniędzy powinno się przygotować na taką podróż.
Administratorzy opisują m.in.
podróż z Wielkiej Brytanii do
Polski. "Droga pociągiem z Wielkiej Brytanii do Polski, jest bardzo prosta. Wsiądź w dzienny
pociąg Eurostar do Brukseli, a
następnie przesiądź się w szybką kolej jadącą do Kolonii, a później złap nocny pociąg »Jan Kiepura« z Kolonii do Warszawy.
Inna możliwość, to m.in. pociąg
Eurostar do Paryża, następnie
świetne nocne linie do spania w
pociągu »Perseus« z Paryża do
Berlina, a później klimatyzowany express z Berlina do Warszawy, Poznania, Gdańska lub Wrocławia" - piszą założyciele strony. Pod każdym takim opisem
znajdują się także mapy połączeń, aby każdy użytkownik
mógł bardziej szczegółowo zapoznać się z trasą podróży.
Gdy użytkownik wybierze już
turysty wyglądają tak samo i nie
są oznaczone. Więc tylko lokalni wiedzą, który autobus podąża
w którym kierunku. Sprawy nie
ułatwia fakt, że na ulicach nie ma
przystanków autobusowych, a do
zwykle wypełnionego po brzegi
autobusu wsiada się z biegu. Zawsze można jednak liczyć na
pomocną dłoń "biletera", który
wciągnie do środka.
Od razu warto głośno komunikować gdzie chce się dojechać,
zawsze jakaś życzliwa osoba
przytaknie nam, że jedziemy w
dobrym kierunku, a jeśli zmierza
w tą samą stronę powie nam, kiedy wysiąść. Nie należy liczyć na
wyraźne komunikaty o kolejnym
przystanku - zwykle pan bileter
uderzając kamyczkiem w szybę
drzwi wykrzykuje niewiele mówiące turyście nazwy.
Wjazd na stację autobusową
dla wielu może okazać się szokiem, bo nawyk wskakiwania do
autobusów mają nie tylko podróżni, ale i naganiacze, którzy
jeszcze zanim zdążymy wysiąść
z jednego środka transportu, już
zaczną nas prowadzić do autobusu, który zawiezie nas w upragnione miejsce. I tak w otoczeniu grupy kilku lub kilkunastu
"naganiaczy" można przechodzić
od okienka do okienka i próbować negocjować najlepszą cenę.
Oczywiście każdemu turyście
oferowane są bilety w klasie executive, albo VIP. Na hasło o chęci podróży w klasie trzeciej lokalni z niedowierzaniem kręcą głową.
Twarde negocjacje, które i tak
oznaczają, że cena biletu dla turysty jest znacznie wyższa niż dla
miejscowych, kończą się wypisaniem imiennego blankietu upoważniającego do podróży. I tak
rozpoczyna się kilkugodzinne
oczekiwanie na autobus. Godzina na bilecie jest jedynie umowna, bywa, że autobus utknie w
korku, popsuje się albo w ogóle
nie przyjedzie. Ale nie można
miejsce i dowie się, jakie są połączenia, na stronie seat61.com,
może wejść w zakładkę dotyczącą kupna biletów i połączyć się
ze stroną internetową sprzedającą bilety kolejowe na wybrane
połączenia na świecie.
Na seat61.com można także
otrzymać rady dotyczące m.in.
stron internetowych, na których
można rezerwować hotele, co
najlepiej zabrać w podróż, jak
bezpiecznie podróżować oraz jakie są przeciętne ceny wybranych połączeń.
narzekać, bo czas oczekiwania
umilą nam rozmowy z innymi
podróżnymi. Właśnie to, co na
Jawie i Bali urzeka najbardziej,
to gościnność ludzi. Jeśli tylko
chce się ich poznać, okaże się im
sympatię, otworzą przed nami
serce i zapasy jedzenia. I tak
można skosztować lokalnych
przysmaków jak przepiórcze
jaja, orzeszki, które ktoś nam
zaoferuje. Ktoś inny poda banana z przekonaniem, że w Polsce
takich nie ma, inny poczęstuje
goździkowym papierosem. I tak
na rozmowach, sesjach zdjęciowych i odrzucaniu oświadczyn
upływa kilka długich i upalnych
godzin.
Zanim autobus ruszy w trasę,
pierwszeństwo mają obnośni
sprzedawcy. Nie zważając na
upomnienia oferują swoje towary - wodę, lokalne specjały, wafelki, a nawet zabawki i okulary
przeciwsłoneczne. Niezrażeni
odmową, wciskają swoje dobra
w nadziei, że ktoś się zdecyduje.
Odjazd z dworca umilają również
wokaliści - amatorzy i grajkowie.
Ten muzyczno-handlowy proceder pojawiać się będzie jeszcze
kilka razy w czasie kilkunastogodzinnej podróży.
Autobusy trzeciej klasy są
nieco zdezelowane, ale dość wygodne. Szczęśliwi ci, którzy siedzą przy oknie, które służy za
naturalną klimatyzację. Bardzo
przydatną - bo doskwiera nie tylko upał, smog, ale i dym z papierosów. W autobusach można palić, a niedopałki gasi się pod stopami - niedozwolone jest wyrzucanie ich przez okno.
Jedyne, co może wynagrodzić
tę podróż, to niezwykle mili ludzie i piękne widoki - wschód
słońca przełamujący soczystą
zieleń roślinności, spadziste tarasy ryżowe i urokliwe wioseczki
przecinające trasę.
Podróż autobusem klasy executive to już inna jakość. Siedzenia mają podnóżki, więc długa
podróż odbywa się w pozycji leżącej. Płacąc 20 dolarów za bilet
otrzymamy kocyk, poduszkę,
prowiant na drogę - woda, torebeczka orzeszków i bułeczka, a
także kupon na ciepły posiłek. I
tak jak w klasie ekonomicznej,
muzycznym przerywnikiem byli
przydrożni grajkowie, tak w klasie executive mamy szansę obejrzeć koncerty lokalnych gwiazd
w telewizorze, a nawet pobawić
się w karaoke.
Emilia Klepacka
Źródło: PAP Life

Podobne dokumenty