Polityka namierzania i zabijania: aspekty etyczne i

Transkrypt

Polityka namierzania i zabijania: aspekty etyczne i
Robocza wersja artykułu, który ukazał się w książce Bezpieczeństwo narodowe i międzynarodowe wobec wyzwań współczesnego świata, W. Kitler,
M. Marszałek (red.), Akademia Obrony Narodowej, Warszawa 2014.
Polityka namierzania i zabijania: aspekty etyczne i prawne
Tomasz Żuradzki
Instytut Filozofii, Uniwersytet Jagielloński
Streszczenie
Celem artykułu jest analiza prawnych i etycznych sposobów uzasadnienia dopuszczalności stosowania
polityki namierzania i zabijania. Pojawiły się próby usprawiedliwienia tego typu działań poprzez odwołanie
do egzekwowania prawa, reguł rządzących konfliktami zbrojnymi, sprawiedliwej odpłaty, prawa do obrony
własnej. W artykule dokonuję analizy tych sposobów usprawiedliwiania polityki namierzania i zabijania, a
następnie rozważam, które z nich faktycznie mogą uzasadniać tego typu politykę. Rozważania prowadzę w
świetle głównej hipotezy projektu badawczego, który obecnie prowadzę, zakładającej, że normy regulujące
dopuszczalność i sposoby toczenia konfliktów zbrojnych i używania przemocy w stosunkach
międzynarodowych powinny być spójne z moralnymi intuicjami dotyczącymi stosowania przemocy w
przypadkach indywidualnych.
Wprowadzenie
W ostatnich latach można obserwować kontrowersyjne z moralnego punktu widzenia i często niezgodne
z obowiązującym prawem międzynarodowym praktyki. Zwolennicy tych praktyk twierdzą, że stanowią one
odpowiedź na niespotykane wcześniej zagrożenia bezpieczeństwa. Przede wszystkim polegają one na
traktowaniu przeciwników jako „walczących bezprawnie” (unlawful combatants to uczestnicy działań
zbrojnych, wobec których nie stosuje się ani prawa wojennego ani karnego); porwaniach, a także
długoletnim przetrzymywaniu osób podejrzanych o działalność terrorystyczną bez prawa do obrony i sądu;
wymuszaniu zeznań torturami lub przy pomocy kontrowersyjnych technik przesłuchań; zjawisku
postępującej prywatyzacji usług militarnych; a wreszcie jest to tzw. polityka namierzania i zabijania
(targeted killing) 1 podejrzanych o prowadzenie działalności terrorystycznej.
Celem tego artykułu jest analiza prawnej i etycznej dopuszczalności stosowania polityki namierzania i
zabijania. Na gruncie prawa zasadniczy spór na temat rozumienia tego typu praktyk jest następujący: czy
należy je rozumieć jako pozasądową egzekucję, czy jako jeden ze sposobów prowadzenia działań
wojennych 2? W pierwszym przypadku politykę namierzania i zabijania należałoby rozumieć (a zarazem
uzasadniać) analogicznie do niezwykle rzadkich przypadków, w których na gruncie prawa wewnętrznego
dopuszcza się zabicie kogoś bez procesu; w drugim – analogicznie do przypadków zabijania walczących
przeciwników dopuszczalnych w prawie konfliktów zbrojnych. Z kolei spór na temat etycznego
uzasadnienia dopuszczalności prowadzenia polityki namierzania i zabijania ma następująca postać: czy
należy rozumieć tę politykę w kategoriach wymierzania sprawiedliwości, czy jako działanie w obronie
Angielskie wyrażenie „targeted killing” w polskich tekstach naukowych, administracyjnych i prasowych tłumaczy się
na różne sposoby: „polityka namierzania i zabijania”, „celowane zabójstwa” (co – jak można rozumieć – jest
odpowiednikiem „celowanych terapii” np. w przypadku chorób nowotworowych), „wyselekcjonowane zabójstwa”,
„selektywna eliminacja”.
2
D. Kretzmer, Targeted Killing of Suspected Terrorists: Extra-Judicial Execution or Legitimate Means of Defence?,
“European Journal of International Law” 2005, nr 171.
1
1
własnej. Jak pokażę w tym tekście teoretyczne nieporozumienia dotyczące prawnego i etycznego
uzasadnienia polityki namierzania i zabijania wynikają częściowo z wypowiedzi samych polityków, którzy
szukając usprawiedliwienia dla prowadzonych przez siebie działań, odwołują się do wzajemnie
nieprzystających paradygmatów prawnych i etycznych.
Analizy prowadzone w tym tekście będą oparte na głównej hipotezie projektu badawczego, który
obecnie prowadzę, zakładającej, że normy regulujące dopuszczalność i sposoby toczenia współczesnych
konfliktów zbrojnych powinny być spójne z moralnymi intuicjami dotyczącymi stosowania siły w
przypadkach indywidualnych. Będę zatem twierdził, że skuteczne uzasadnienie prawnej dopuszczalności
polityki namierzania i zabijania winno być bliskie uzasadnieniu dopuszczalności zabijania podczas
konfliktów zbrojnych. Uzasadnienie etyczne zaś winno odwoływać się do konieczności działania w obronie
własnej przez daną wspólnotę.
Główny problem, na który zwrócę uwagę, będzie polegał na tym, że w przypadku polityki namierzania i
zabijania do zabicia bardzo często dochodzi prewencyjnie, podczas gdy typowe uzasadnienie obrony własnej
odwołuje się do konieczności obrony przed obecnym i niespodziewanym zagrożeniem. Praktyczna
implikacja przedstawionej tu argumentacji jest następująca: o ile na jej gruncie dałoby się uzasadnić prawnie
i etycznie wiele przypadków stosowania polityki namierzania i zabijania, to nie dało by się tego zrobić w
stosunku do jednej z najbardziej spektakularnych akcji, a mianowicie namierzenia i zabicia Osamy bin
Ladena w maju 2011 r., które jak można rozumieć miało przede wszystkim wymierzyć sprawiedliwość za
zamachy z 11 września 2001 r.
1. Polityka namierzania i zabijania a wojna z terroryzmem
Namierzanie i zabijanie wybranych ludzi zapewne od zawsze było elementem konfliktów zbrojnych i
różnego rodzaju sporów między państwami: zabijano skrycie przywódców innych państw; ludzi pracujących
nad nowymi rodzajami broni; osoby, których zniknięcie powodowało niepokoje społeczne itp. Najczęściej
jednak państwa czy grupy stosujące to rozwiązanie nie mówiły o tym głośno, a najczęściej zaprzeczały
jakimkolwiek związkom z tym czy innym zabójstwem. To co jest nowego w obecnie prowadzonej polityce
namierzania i zabijania, to fakt, że w ostatnich kilku latach została ona uznana za oficjalną taktykę
prowadzenia działań zbrojnych i przeciwdziałania terroryzmowi w dwóch ważnych krajach
demokratycznych: w Izraelu i Stanach Zjednoczonych.
Izrael oficjalnie stosuje politykę namierzania i zabijania od roku 2000, kiedy to w ten sposób zabito na
Zachodnim Brzegu Husseina Abayata. Oczywiście wiele wskazuje na to, że szczególnie w przypadku Izraela
w samym procederze tego typu nie ma nic nowego, ale z całą pewnością nowością było oficjalne publiczne
przyznanie się do stosowania tej polityki. Głośne były też zabójstwa liderów Hamasu: Ahmeda Yassina i
Abdela Aziza al-Rantisiego, którzy zostali namierzeni i zabici przez siły izraelskie w 2004 r. Szacuje się, że
w okresie od listopada 2000 roku do października 2012 roku w wyniku polityki namierzania i zabijania siły
izraelskie zabiły 437 osób, głównie w Strefie Gazy, z czego tylko 261 to osoby faktycznie zabite „zgodnie z
planem”, reszta to przypadkowe ofiary3.
Podobną politykę walki z nowymi zagrożeniami bezpieczeństwa przyjęły obecnie Stany Zjednoczone.
W listopadzie 2002 r. sześć osób zostało zabitych w Jemenie przez rakietę wystrzeloną z samolotu
bezzałogowego. Jedną z ofiar był Qaed Salim Sinan al Hareth, ochroniarz bin Ladena, który miał być
współodpowiedzialny za atak na amerykański statek Cole w 2000 r., kiedy to zginęło 17 amerykańskich
żołnierzy. Jednym z najnowszych przykładów pokazujących, do jak poważnych problemów prawnych czy
Dane za stroną internetową organizacji B'Tselem (The Israeli Information Center for Human Rights in the Occupied
Territories): http://www.btselem.org/statistics/fatalities/any/by-date-of-event (stan na 15 kwietnia 2013 roku).
3
2
moralnych, może prowadzić polityka namierzania i zabijania jest relatywnie niedawne (wrzesień 2011 r.)
zabicie przez rakietę wystrzeloną z amerykańskiego samolotu bezzałogowego Anwara al-Awlakiego. Był on
obywatelem Stanów Zjednoczonych, który od kilku lat mieszkał w Jemenie, skąd wzywał do prowadzenia
świętej wojny z Zachodem. Zgodę na wystrzelenie rakiety wydał sekretarz obrony USA. Problem, w tym –
jak argumentowali krytycy tej decyzji – że obywateli amerykańskich nie wolno zabijać bez sądu. Z kolei
zwolennicy decyzji podjętej przez administrację prezydenta Baracka Obamy argumentowali na dwa sposoby.
Po pierwsze, twierdzili, iż zgodnie z prawem konfliktów zbrojnych w sytuacjach wojennych wolno zabijać
bez sądu walczących po stronie przeciwnej, nawet jeśli są obywatelami danego państwa, wolno też
rozstrzeliwać zdrajców pojmanych w trakcie działań wojennych w szeregach armii wroga. Po drugie,
argumentowali, że zabójstwo al-Awlakiego jest analogiczne do działań w czasie pokoju, np. do obrony
koniecznej, która zezwala policjantom czy żołnierzom na zabicie danej osoby bez sądu, jeśli jego działalność
bezpośrednio zagraża życiu innych osób. W tym przypadku doskonale widać więc jeden z głównych
problemów teoretycznych dotyczących uzasadnienia polityki namierzania i zabijania, a mianowicie to, czy
należy je rozumieć w kategoriach prawa konfliktów zbrojnych czy w kategoriach prawa krajowego.
O istotności poruszanego tu problemu świadczy także fakt, że polityka namierzania i zabijania stała się
za prezydentury Baracka Obamy jednym z głównych metod walki z terroryzmem. Za prezydentury Obamy
amerykańska administracja wydała zgodę na przeprowadzenie znacznie większej liczby operacji typu
„namierz i zabij” niż przez dwie kadencje George’a W. Busha. Wedle jednego z raportów opracowanego na
podstawie danych, które pojawiły się w wiarygodnych mediach (zarówno zachodnich, jak i
bliskowschodnich), w latach 2004-2013 na terytorium Pakistanu i Jemenu USA przeprowadziły 422
uderzenia (w tym 49 za prezydentury George’a W. Busha), w których zginąć miało od 2426 do 3969 osób4.
Politykę namierzania i zabijania powszechnie uznaje się za element działań antyterrorystycznych.
Modelowy przykład, na który często powołują się autorzy piszący o tym problemie jest następujący5:
wyobraźmy sobie, że amerykański wywiad uzyskał wiarygodne informacje na temat osób przygotowujących
atak terrorystyczny wymierzony w Stany Zjednoczone. Potencjalni terroryści znajdują się jednak na terenie
państwa, które samo nie jest w stanie egzekwować prawa. Amerykańska administracja mogłaby oczywiście
formalnie zwrócić się do władz tego państwa o ujęcie potencjalnych terrorystów i osądzenie ich na
podstawie obowiązujących przepisów i międzynarodowych zobowiązań tego państwa. Problem jednak w
tym, że państwo, na terenie którego działają terroryści, jest słabe, władza nie kontroluje efektywnie całego
terytorium lub po prostu odmawia współpracy w tym zakresie – mimo oczywistych międzynarodowych
przepisów w tym względzie. W takim wypadku – twierdzą zwolennicy tej polityki – jedynym skutecznym
sposobem przeciwdziałania planowanemu atakowi terrorystycznemu jest właśnie namierzenie potencjalnego
terrorysty lub ich grupy i uderzenie w stosownym momencie np. przy pomocy bezzałogowego samolotu.
Niektórzy autorzy zwracają jednak uwagę, że ograniczanie polityki namierzania i zabijania wyłącznie
do taktyki antyterrorystycznej to błąd 6. Nawet jeśli Izrael czy Stany Zjednoczone nazywają każdy atak na
swoich obywateli, terytorium lub własność dokonany przez jakąś grupę bojowników atakiem
terrorystycznym, to warto rozróżnić atakowanie celów cywilnych (np. atak na WTC 11 września 2001 r.) od
ataku na cele militarne (np. samobójczy atak z 12 października 2000 r. na amerykański niszczyciel rakietowy
USS Cole stacjonujący w Adenie w Jemenie). Wedle wielu popularnych definicji terroryzmu, atak na cele
Dane za stroną internetową organizacji New America Foundation: http://counterterrorism.newamerica.net/drones (stan
na 15 kwietnia 2013 roku). Podobne dane przedstawia The Bureau of Investigative Journalism:
http://www.thebureauinvestigates.com/category/projects/drones (stan na 15 kwietnia 2013 roku).
5
Zob. G. Blum, P. Heymann, Law and Policy of Targeted Killing “Harvard National Security Journal” 2010, nr 145.
6
Np. D. Statman, Can Just War Theory Justify Targeted Killing? Three Possible Models, [w:] Targeted Killings. Law
and Morality in an Asymmetrical World, C. Finkelstein, J.D. Ohlin, A. Altman (red.), Oxford University Press, Oxford
2012.
4
3
militarne nie zalicza się do ataków terrorystycznych 7. Co więcej, nie wchodząc w skomplikowane kwestie
definicyjne dotyczące samego rozumienia pojęcia terroryzmu, można również wyobrazić sobie stosowanie
polityki namierzania i zabijania podczas tradycyjnie rozumianych konfliktów zbrojnych (np. byłaby ona
wymierzona w naukowców pracujących nad nowymi rodzajami broni).
Wydaje się więc, że dla skutecznego uzasadnienia polityki namierzania i zabijania – czy to etycznego
czy prawnego – nie ma znaczenia, czy obiera ona za cel terrorystów (także tych potencjalnych) czy inne
kategorie osób. W tym tekście będę bowiem przyjmował, że kryteria pozwalające uzasadnić zabijanie są
jednakowe bez względu na formalną przynależność ofiar, a tym samym będę kwestionował, że istnieją dwa
różne systemy regulujące etyczną dopuszczalność zabijania w zależności od tego, czy chodzi o konflikt
zbrojny czy nie 8. Do kryteriów tych należy m.in. to, że atak (także potencjalny) drugiej strony musi być
nieusprawiedliwiony; że zabicie przyszłego sprawcy lub organizatora jest jedynym sposobem
powstrzymania ataku; że zabójstwo takie jest proporcjonalne do zła zamierzonego przez przyszłych
sprawców zamachu itd. Niektórzy badacze stosunków międzynarodowych czy etyki wojny postulowaliby też
wymóg, by sprawca był moralnie odpowiedzialny za planowany przez siebie lub grupę, do której przynależy,
atak (czyli nie byłby jedynie ślepym narzędziem w rękach kogoś innego). Tak więc jeśli polityka
namierzania i zabijania ma być uzasadniona etycznie, to jest tak ze względu na spełnienie pewnych
określonych kryteriów, które wspólne są dla wszystkich dopuszczalnych form zabijania, a nie dlatego, że
działalność terrorystyczna (także jedynie potencjalna) jest jakoś szczególnie wyróżniona i daje specjalne
przywileje państwu, które próbują z nią walczyć. Uzasadnienie polityki namierzania i zabijania musi więc
polegać na tym, że jednostki, przeciwko którym wolno stosować tego typu metody, walczą w taki sposób,
który sprawia, że polityka ta jest jedyną skuteczną metodą walki, a zarazem zabicie tych jednostek jest
dopuszczalne w świetle rozpowszechnionych intuicji moralnych dotyczących tego, kiedy w ogóle wolno
zabijać.
Wyjaśnienia wymaga także to, dlaczego w tym tekście piszę o uzasadnieniu zarówno prawnym i
etycznym. Przez uzasadnienie prawne będę rozumiał tu takie uzasadnienie, które próbuje wykorzystać
istniejące obecnie prawne instytucje i przepisy do usprawiedliwienia legalności tej polityki. Przez
uzasadnienie etyczne – takie uzasadnienie, które wykorzystuje teorie czy doktryny w szeroko rozumianej
etyce normatywnej do usprawiedliwienia tego, że przynajmniej niektóre przypadki namierzania i zabijania są
dopuszczalne moralnie. Szczególnie w przypadku polityki namierzania i zabijania etyczne i prawne kwestie
są ze sobą dość ściśle związane. Po pierwsze, autorzy krytyczni względem polityki namierzania i zabijania
zazwyczaj uważają ją zarówno za niedopuszczalną etycznie jak i prawnie, zaś ci, którzy jej bronią, robią to
zarówno na gruncie etycznym, jak i prawnym. Po drugie, prawo – w tym prawo międzynarodowe – jest
zakorzenione w różnego rodzaju teoriach czy doktrynach z zakresu etyki normatywnej. W szczególności
dotyczy to praw człowieka czy międzynarodowego prawa humanitarnego. Po trzecie, nielegalność danych
praktyk (w szczególności jeśli chodzi o prawo konfliktów zbrojnych) świadczyć może o ich nieetyczności
(choć oczywiście nie działa to w drugą stronę: wiele nieetycznych praktyk jest z różnych względów
dopuszczalnych przez prawo). Oczywiście warto podkreślić, że istnieć mogą poważne różnice pomiędzy
prawną a etyczną oceną normatywną danej sytuacji: prawo (a w szczególności prawo międzynarodowe) w
Patrz np. C.A.J. Coady, Moralność terroryzmu [w:] Etyka wojny. Antologia, T. Żuradzki, T. Kuniński (red.),
Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2009, s. 299-320. Z tym rozumieniem polemizuje V. Held, Terroryzm,
uprawnienia i cele polityczne, [w:] Etyka wojny. Antologia, T. Żuradzki, T. Kuniński (red.), Wydawnictwo Naukowe
PWN, Warszawa 2009, s. 321-340.
8
Więcej na ten temat patrz: J. McMahan, Etyka zabijania na wojnie [w:] Etyka wojny. Antologia, T. Żuradzki, T.
Kuniński (red.), Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2009, s.101-143 oraz T. Żuradzki, Etyka wojny a
dopuszczalność zabijania, „Diametros” 2010, nr 25.
7
4
znacznie większym stopniu bierze pod uwagę konsekwencje danej normy, dlatego wiele utrwalonych norm
etycznych nie jest skodyfikowana w kodeksach prawnych.
2. Pozasądowa egzekucja czy prawo konfliktów zbrojnych
W tym rozdziale przedstawię główny teoretyczny problem związany z uzasadnieniem polityki
namierzania i zabijania. Choć w przypadku Izraela polityka ta została publicznie uznana jeszcze przed 11
września 2011 r., to stosowanie tej polityki w przypadku USA jest ściśle związane z tzw. wojną z
terroryzmem. W przemówieniu do Kongresu z 20 września 2011 r. prezydent George W. Bush stwierdził:
Zastosujemy wszelkie dostępne środki – dyplomatyczne, wywiadowcze, środki egzekwowania prawa
(law enforcement), wpływy finansowe, wszelkie konieczne środki wojskowe – by pokrzyżować plany i
pokonać globalną siatkę terrorystyczną […]. Pozbawimy terrorystów funduszy, napuścimy jednych na
drugich, będziemy ich ścigać z miejsca w miejsce tak długo, aż nie będzie dla nich przestrzeni i
wytchnienia. Będziemy też ścigać te państwa, które pomagają lub udzielają schronienia terrorystom.
Każde państwo, każdy region może teraz podjąć decyzję. Albo jesteście z nami, albo z terrorystami. Od
dziś każdy kraj, który daje schronienie lub wspiera terrorystów będzie postrzegany przez Stany
Zjednoczony jako wrogi reżim 9.
W wypowiedzi tej można doszukać się źródeł obecnych teoretycznych problemów ze zrozumieniem
natury oraz uzasadnieniem polityki namierzania i zabijania. W wypowiedzi prezydenta Busha widać bowiem
zapowiedź tego, że odpowiedź Stanów Zjednoczonych na zamachy z 11 września będą odbywały się na
kilku różnych płaszczyznach: jest mowa zarówno o środkach dyplomatycznych i wywiadowczych, jak i o
egzekwowaniu prawa (co sugeruje działania niemilitarne) oraz o środkach wojskowych (co sugeruje konflikt
zbrojny). Z jednej strony odpowiedź na ataki terrorystyczne polegająca na egzekwowaniu prawa oznacza
traktowanie aktu terrorystycznego jako przestępstwa – zarówno wedle prawa karnego kraju, na terenie
którego popełniono dany akt, jak i wedle międzynarodowego prawa karnego. W takim wypadku działania
winny ograniczać się do metod policyjnych, zarówno prewencyjnych jak i zmierzających do sądowego
ukarania sprawców, a także do innych metod charakterystycznych dla postępowania karnego: ekstradycji,
współpracy wywiadowczej, współpracy przy formułowaniu aktu oskarżenia itd. Z drugiej strony, ataki
terrorystyczne rozumie się niekiedy jako część konfliktu zbrojnego lub jego początek – widać to w tym
fragmencie wypowiedzi prezydenta Busha, w którym grozi on państwom udzielającym schronienia
terrorystom. Przy takim rozumieniu nie chodzi o egzekwowanie prawa, ale toczenie regularnego konfliktu
zbrojnego, w czasie którego wolno bez uprzedzenia i jakiegokolwiek wyroku sądu zabijać walczących po
stronie przeciwnej.
Warto jednak zauważyć, że pod pewnym względem zamachy z 11 września 2011 roku nie były nowe,
jeśli chodzi o stosowanie całego spektrum środków, za pomocą których walczy się z terroryzmem. Do walki
z terroryzmem już wcześniej wykorzystywano zarówno zwyczajne środki karne jak i metody militarne. Co
więcej, rodzaj odpowiedzi nie zależał – jak mogłoby się wydawać – od skali zamachu. Na przykład po
bardzo krwawych zamachach z 1988 roku (Lockerbie – w sumie 270 ofiar, w zdecydowanej większości
obywatele USA) i 1989 (UTA, lot 772 – 171 ofiar, w większości obywatele Francji) rządy USA, Wielkiej
Brytanii i Francji wystąpiły do Libii o wydanie terrorystów, których ostatecznie po 10 latach Libia wydała.
Zostali oni wtedy skazani w zwyczajnych procesach karnych. Także śledztwo po pierwszym zamachu na
9
Cyt. za: S.R. Ratner, Predator and Prey: Seizing and Killing Suspected Terrorists Abroad, „Journal of Political
Philosophy” 2007, nr 15/3, s. 251.
5
WTC w roku 1993 było prowadzone wedle normalnej procedury karnej. Niekiedy jednak zarówno Stany
Zjednoczone, jak i inne kraje (np. Izrael) uznawały, że atak terrorystyczny (lub jedynie jego groźba) dają
wystarczające podstawy, by działać tak, jak gdyby zostało się zaatakowanym przez inne państwa, czyli
odwołać się do metod militarnych a nie środków egzekwowania prawa karnego. Tak było np. w roku 1986,
kiedy USA zbombardowały Libię w odwecie za zamach na popularny wśród amerykańskich wojskowych
berliński klub, w którym zginęło dwóch żołnierzy USA (w sumie były trzy ofiary śmiertelne). Podobne
metody zastosowano w 1993 roku, kiedy to USA zbombardowały Irak w odwecie za planowany przez
Husajna zamach na George’a H.W. Busha lub w 1998, kiedy zbombardowano Sudan w odwecie za zamachy
na amerykańskie ambasady w Afryce.
Porównam teraz te dwa paradygmaty 10. Zacznę od rozumienia działalności terrorystycznej jako
przestępstwa, którego zwalczanie oparte jest na międzynarodowych normach dotyczących przestrzegania
praw człowieka. Zgodnie Kartą Narodów Zjednoczonych państwom nie wolno prowadzić jakichkolwiek
operacji na terenie innego państwa bez zgody tego drugiego państwa. Co więcej, żadne państwo nie musi
takiej zgody udzielić, nie musi też zgadzać się na współpracę z innymi krajami w zakresie przekazywania
osób podejrzanych o działalność przestępczą. W rzeczywistości jednak większość państw podpisała różnego
rodzaju porozumienia lub traktaty o ekstradycji, zaś uchwalona po 11 września 2001 r. rezolucja Rady
Bezpieczeństwa NZ nakazuje państwom wydanie osób podejrzanych o działalność terrorystyczną. Zgodnie z
Międzynarodowym Paktem Praw Cywilnych i Politycznych z 1966 r. państwa nie mogą zabijać swoich
obywateli bez wyroku sądu, za wyjątkiem kilku rzadkich wyjątków (omówię je niżej). Ten sam Pakt zawiera
obowiązek urządzenia procesu osobom aresztowanym. Zwyczajowo przyjęło się też, że państwa są
odpowiedzialne za naruszanie praw człowieka przez podmioty niepaństwowe na swoim terytorium, co nie
daje jednak innym prawa do naruszania terytorium danego państwa.
Z kolei drugi paradygmat, który odnosi się do terroryzmu jako zagrożenia zwalczanego przy użyciu
metod charakterystycznych dla konfliktów zbrojnych, głosi, że państwa mogą prowadzić działania zbrojne
wyłącznie w obronie własnej po ataku ze strony wroga lub w bezpośrednim jego wyprzedzeniu. Mogą też
prowadzić takie działania za zgodą Rady Bezpieczeństwa NZ (np. interwencje humanitarne). W kontekście
polityki namierzania i zabijania najbardziej problematyczna jest niejasność reguł prawa międzynarodowego
dotycząca obrony przed agresorami niebędącymi państwami, a np. grupami terrorystycznymi.
Problematyczna jest też dopuszczalność atakowania w odwecie państwa, z terytorium którego nadszedł dany
atak. Przyjęło się natomiast, że w trakcie działań zbrojnych wolno zabijać walczących po stronie
przeciwnika bez żadnego uprzedzenia. Sami walczący zaś powinni odróżniać się od cywilów, których nie
wolno celowo zabijać, jednak można prowadzić tego typu działania zbrojne, o których sądzi się, że
przyczynią się do śmierci cywilów. Zniszczenia i śmierć cywilów nie powinna jednak pozostawać w
dysproporcji do militarnych korzyści oczekiwanych z przeprowadzenia danej akcji zbrojnej. Walczących po
stronie przeciwnej, po ich pojmaniu nie wolno sądzić czy wykonywać na nich egzekucji za sam fakt, że
walczyli. Można ich sądzić tylko wtedy, gdy zarzuca im się popełnienie jakichś zbrodni wojennych.
Oczywiste pytanie jest następujące: który z tych paradygmatów powinien obowiązywać w przypadku
oceny polityki namierzania i zabijania? Na pierwszy rzut oka wydaje się, że skoro Stany Zjednoczone nie
prowadzą obecnie konfliktu zbrojnego z innym państwem to właściwym jest paradygmat odwołujący się do
praw człowieka. Jednak na tym gruncie z całą pewnością nie dałoby się usprawiedliwić polityki namierzania
i zabijania. Weźmy dla przykładu Międzynarodową Konwencję o Ochronie Praw Człowieka i
Podstawowych Wolności, której Stany Zjednoczone są stroną. Art. 2 tej konwencji głosi, że nikt nie może
być pozbawiony życia, za wyjątkiem przypadków wykonania wyroków sądowych. Głosi też, że wolno
10
Będę tu korzystał z artykułu S.R. Ratner, dz. cyt.
6
pozbawić życia w trzech wyjątkowych sytuacjach: 1) obrona dowolnej osoby przed bezprawną przemocą; 2)
w celu wykonania zgodnego z prawem zatrzymania lub uniemożliwienia ucieczki osobie zatrzymanej; 3) a
wreszcie w celu stłumienia zamieszek lub powstania. Teoretycznie jedynie punkt 1) mógłby posłużyć za
uzasadnienie dla polityki namierzania i zabijania, jednak przyjęło się go interpretować tak, że chodzi tu o
obronę przed zagrożeniem natychmiastowym, a nie namierzenie i zabicie kogoś na długo przed planowanym
przez niego zamachem.
Dlatego same Stany Zjednoczone określiły działania antyterrorystyczne po 11 września jako „wojnę z
terroryzmem”, czyli zakwalifikowały ją do konfliktów zbrojnych w czasie których wolno bez uprzedzenia i
wyroku zabijać walczących po stronie przeciwnej (nawet jeśli w danym momencie nie prowadzą aktywnej
działalności zbrojnej). W trakcie konfliktu zbrojnego wolno zasadniczo atakować jedynie walczących,
jednak niekiedy także cywile tracą swój immunitet, gdy aktywnie włączą się w działania zbrojne.
Amerykańska administracja celowo nie określiła, czy wojna z terroryzmem jest konfliktem
międzynarodowym czy nie, chcąc uniknąć konieczności stosowania niektórych reguł ius in bello. Uznano, że
z jednej strony tzw. wojna z terroryzmem nie jest konfliktem wewnętrznym, bo nie jest ograniczony do
granic jednego państwa, z drugiej strony nie jest międzynarodowym, ponieważ nie toczy się pomiędzy
żadnymi konkretnymi państwami. W rezultacie Stany Zjednoczone uznały, że istnieje luka prawna, a
przepisy konwencji genewskich i inne przepisy prawa międzynarodowego dotyczące np. sposobu
traktowania jeńców wojennych czy innych osób obowiązujące w trakcie bądź to konfliktów
międzynarodowych lub wewnętrznych nie obowiązują w czasie tzw. wojny z terroryzmem. W ten sposób
powstała kategoria osób, którą administracja USA określiła jako „bezprawni walczący” (unlawful
combatants). Wedle przyjętych przez amerykańskie władze reguł nie mają oni ani statusu walczących (nie są
więc traktowani jak jeńcy wojenni), ani statusu cywili. Dzięki temu uznano, że mogą oni odpowiadać karnie
za prowadzone przez siebie działania zbrojne (w normalnej sytuacji żołnierze wroga nie mogą być sądzeni za
sam udział w walce, o ile nie popełnili żadnych przestępstw wojennych). Nie obowiązują ich też
ograniczenia w długości przetrzymywania w areszcie, które mają zastosowanie do cywilów.
Jak więc widać paradygmat konfliktu zbrojnego znacznie bardziej nadaje się do uzasadnienia polityki
namierzania i zabijania. Istnieje jednak kilka problemów. Najważniejszy to ryzyko błędu: przytoczyłem
statystyki, z których wynika, że istotna część ofiar polityki namierzania i zabijania to przypadkowe ofiary
towarzyszące właściwym celom. Ktoś mógłby więc uznać, że polityka ta nie spełnia wymogu
proporcjonalności zawartego w przepisach ius in bello, który głosi, że cywile co prawdą mogą stać się
przypadkowymi ofiarami ataku na cel militarny, ale cierpienia wyrządzone cywilom muszą być
proporcjonalne do wagi celu militarnego, który atakuje się w danej akcji. Ten zarzut nie byłby jednak
charakterystyczny dla polityki namierzania i zabijania – w wielu współczesnych konfliktów zbrojnych ofiary
wśród cywilów stanowią nieproporcjonalnie duży odsetek wszystkich ofiar 11.
3. Sprawiedliwość czy obrona własna
Po namierzeniu i zabiciu przez amerykańskie siły specjalne Osamy bin Ladena na terenie Pakistanu
amerykański prezydent Barack Obama stwierdził, że „sprawiedliwości stało się zadość”. Podobnie w
pierwszą rocznicę zabicia bin Ladena Obama uznał, że jego kraj “zdołał wymierzyć sprawiedliwość
(bringing to justice) temu, kto zabił ponad 3 tys. naszych obywateli”. Te stwierdzenia (podobne pojawiają
się także w artykułach naukowych 12) są zaskakujące, ponieważ zakładają, że dość typowy przykład realizacji
Patrz np. konflikt w Strefie Gazy na przełomie 2007 i 2008 r. opisany przeze mnie w kazusie pt. Interwencja Izraela
w Strefie Gazy (2008/2009), czyli dlaczego żołnierze powinni niekiedy narażać swoje życie, by ocalić ludność cywilną
wroga? (dostępne w bazie danych Interdyscyplinarnego Centrum Etyki UJ – incet.uj.edu.pl).
12
S.R. David, Israel's Policy of Targeted Killing, “Ethics and International Affairs” 2003, nr 17.
11
7
polityki namierzenia i zabicia, czyli zgładzenie bin Ladena był aktem sprawiedliwości rozumianej
retrybutywnie, czyli jako odpłata za wyrządzone danej wspólnocie zło. Z wypowiedzi amerykańskiego
prezydenta można więc wnioskować, że sędzią był tu on sam, a wykonawcami „wyroku” amerykańscy
żołnierze. W tej części pokażę, że polityka namierzania i zabijania – jeśli w ogóle da się uzasadniać na
gruncie teorii etycznych – to raczej przez odwołanie do obrony własnej, a nie wykonywania
sprawiedliwości.
Po pierwsze, aby twierdzić, że niekiedy „wymierzanie sprawiedliwości” wymaga zabicia kogoś, trzeba
być zwolennikiem kary śmierci. Współcześnie jest to dość kontrowersyjne, gdyż w większości krajów
Zachodu zniesiono karę śmierci właśnie na skutek argumentacji natury etycznej. Czyli uznano, że
wymierzanie sprawiedliwości – bez względu na skalę przestępstwa – nigdy nie wymaga zgładzenia sprawcy.
Oczywiście można argumentować, że nawet w tych krajach, w których zniesiono karę śmierci (np. Polska),
wciąż nie wykluczono całkowicie możliwości jej przywrócenia w szczególnych wypadkach np. w przypadku
konfliktów zbrojnych – a z czymś analogicznym mamy właśnie do czynienia w większości przypadków,
kiedy stosuje się politykę namierzania i zabijania.
Po drugie, nawet jeśli zgodzilibyśmy się, że wymierzanie sprawiedliwości wymaga niekiedy zabicia, to
po „namierzeniu” sprawcy powinniśmy go raczej postawić przed sądem a nie zabić. Obama podejmujący
decyzję o zabiciu bin Ladena naruszył w oczywisty sposób charakterystyczny dla systemów
demokratycznych podział władz: władza wykonawcza nie powinna wydawać wyroków, a potem ich
wykonywać. We wszystkich demokratycznych systemach przyjęło się uważać, że to niezawisła władza
sądowa jest w stanie w znacznie bardziej bezstronny sposób zbadać winę danego podejrzanego i dostosować
do tego wyrok. Tu zresztą widać związany z tym zagadnieniem problem: polityka namierzania i zabijania –
jeśli miałaby być rozumiana jako oddawanie sprawiedliwości – zakładałby tylko jeden rodzaj „kary”, czyli
zabicie, tymczasem wydawanie wyroków w normalnym trybie zawsze dostosowuje poziom kary do winy
oskarżonego.
Po trzecie, polityka namierzania i zabijania związana jest z istotnym ryzykiem dla osób postronnych.
Cytowane powyżej dane wskazują, że np. w przypadku Izraela tylko ok. 60 proc. ofiar akcji typu „namierz i
zabij” to faktycznie osoby, które zamierzano zabić – reszta to przypadkowi świadkowie, osoby
towarzyszące, niekiedy rodzina, w tym dzieci. W przypadku wymierzania sprawiedliwości nie przyjęło się
dopuszczać tak bardzo wysokich kosztów ludzkich. Oczywiście działanie systemu sprawiedliwości – jak
każdej instytucji – obarczone jest błędem, ale z całą pewnością w żadnym demokratycznym państwie
odsetek błędów przy wymierzaniu sprawiedliwości nie jest tak wysoki jak w przypadku stosowanej obecnie
polityki namierzania i zabijania. Jest to tym bardziej oburzające, że błędy te polegają w tym wypadku na
zabijaniu przypadkowych osób, które przebywały akurat blisko ofiary. Istnieje też inny rodzaj ryzyka
związany z polityką zabijania i namierzania: przeciwnicy kary śmierci twierdzą, że sam fakt omylności
systemu sprawiedliwości może świadczyć przeciwko stosowaniu najwyższego wymiaru kary, który jest
nieodwracalny. Podobnie można by argumentować przeciwko polityce namierzania i zabijania.
Po czwarte wreszcie, uzasadnienie polityki namierzania i zabijania odwołujące się do sprawiedliwości
retrybutywnej dotyczyłoby wyłącznie osób, które już dokonały jakiegoś ataku terrorystycznego. O ile więc w
przypadku bin Ladena takie uzasadnienie by działało, to nie nadawałoby się do obrony wielu (a być może w
większości) przypadków stosowania tej polityki, w których giną osoby zamierzające dopiero przeprowadzić
zamach terrorystyczny lub nawołujące do jego przeprowadzenia (np. Anwar al-Awlaki).
Z tych powodów wydaje się, że należy poszukać lepszego uzasadnienia polityki namierzania i zabijania.
Podstawowe pytanie, na które trzeba tu odpowiedzieć jest następujące: dlaczego w ogóle niekiedy wolno
8
zabijać? Różne doktryny i teorie etyczne zgadzają się, że istnieją dwa główne sposoby uzasadnienia
dopuszczalności odebrania komuś życia 13.
Przede wszystkim ktoś może być odpowiedzialny za grożenie innym ludziom lub po prostu szkodzenie
im. Jeśli uzbrojony napastnik mówi nam, że zaraz nas zabije i istnieją powody, by mu wierzyć, że może tę
groźbę zrealizować, to właściwie wszelkie systemy etyczne dopuszczają, że – jeśli tylko jesteśmy w stanie to
zrobić i nie mamy innego sposobu na powstrzymanie napastnika – wolno nam go zabić w obronie swojego
życia. W takim wypadku wolno by to też było zrobić osobom postronnym lub nam samym – w obronie
innych ludzi. Niektórzy przyjmują, że napastnik taki zawiesza swoje prawo do życia, albo prawo do tego, by
nie być zabitym.
Drugi sposób uzasadnienia jest nieco bardziej kontrowersyjny. W tym przypadku bowiem dana osoba
nie zawiesiłaby swojego prawa do życia, czy też prawa by nie być zabitym, ale z jakichś względów jej
zabicie jest konieczne. Można to rozumieć na dwa sposoby.
Z perspektywy bezstronnej (agent-neutral): w tym wypadku zabicie kogoś mogłoby by być uzasadnione
tym, że brak działania spowodowałby jakąś wielką tragedię – znacznie większą niż zabicie danej jednostki.
Warto podkreślić, że choć w oczywisty sposób kojarzy się to ze stanowiskiem konsekwencjalistycznym
(czyli stanowiskiem w etyce normatywnej, które głosi, że wartość moralna czynu zależy od wartości jego
oczekiwanych lub faktycznych konsekwencji), to nie zawsze tak musi być. Nawet niektóre stanowiska
niekonsekwencjalistyczne głosiłyby, że istnieją tak tragiczne sytuacje wyboru, w których poświęcenie jednej
osoby jest „mniej złe” niż poświęcenie bardzo wielu ludzi.
Ponadto, konieczność zabicia można rozumieć z perspektywy danego podmiotu (agent-relative). W tym
wypadku uwzględniałoby się subiektywną perspektywę danego podmiotu, z punktu widzenia którego
oceniano by daną sytuację. Zobaczmy to na przykładzie: niektórzy twierdzą, że w obronie członków swojej
rodziny wolno wyrządzić napastnikowi większą szkodę, niż ten napastnik byłby w stanie wyrządzić
potencjalnej ofierze. Na przykład wiele systemów normatywnych dopuszczałoby, iż rodzicowi niekiedy
wolno jest zabić niewinną osobę, by uniknąć trwałego okaleczenia własnego dziecka. Ma on bowiem
specjalne relacje ze swoim potomstwem i dana sytuacja oceniana jest pod kątem moralnym z perspektywy
zatroskanego rodzica a nie bezstronnego decydenta, którego głównym zadaniem jest minimalizowanie ilości
cierpienia w danej populacji. Z perspektywy bezstronnej nie dałoby się tego jednak uzasadnić: ponieważ
nawet trwałe okaleczenie nie jest tak złe jak zabicie, to – głosiłoby to stanowisko – nie wolno zabić
niewinnego po to tylko, by uratować kogoś przed kalectwem (o ile tylko ta osoba, którą trzeba by zabić sama
nie jest odpowiedzialna spowodowania kalectwa tego przykładowego dziecka).
Niekiedy zwolennicy tradycyjnej etyki wojny uzasadniają w ten drugi sposób dopuszczalność zabijania
podczas konfliktów zbrojnych. Twierdzą mianowicie, że bardzo często szeregowi żołnierze nie są w żaden
sposób odpowiedzialni za to, że spowodowali zagrożenie i nie zawieszają swojego prawa do życia.
Najbardziej oczywisty przykład jest następujący: żołnierze polscy we wrześniu 1939 r. z całą pewnością nie
zawiesili swojego prawa do życia, nie robili nic takiego, co by to uprawnienie zawieszało. A jednak w
świetle obowiązujących do dziś przepisów prawa konfliktów zbrojnych niemieckim żołnierzom wolno było
ich zabijać – jeśli tylko prowadziliby działania zbrojne zgodnie z prawem (nie mordowali cywilów, nie
używali pewnych typów broni etc.). Na tym polega jedno z głównych założeń tradycyjnej doktryny wojny
sprawiedliwej, czyli moralna równość walczących. Michael Walzer pisze w Wojnach sprawiedliwych i
niesprawiedliwych, że: „dwa rodzaje osądów [czyli ius in bello i ius ad bellum – TŻ] są logicznie niezależne.
Całkiem możliwe jest prowadzenie wojny sprawiedliwej w sposób niesprawiedliwy, a wojny
W interesującym mnie tu kontekście omawia je np. J. McMahan, Targeted Killing: Murder, Combat or Law
Enforcement, [w:] Targeted Killings. Law and Morality in an Asymmetrical World, C. Finkelstein, J.D. Ohlin, A.
Altman (red.), Oxford University Press, Oxford 2012.
13
9
niesprawiedliwej zgodnie z regułami” 14. Znaczy to, że wszyscy żołnierze biorący udział w konflikcie, bez
względu na to, czy walczą w słusznej sprawie czy nie, mogą być zabici przez przeciwników, bez względu na
to, czy w jakimkolwiek stopniu są moralnie odpowiedzialni za doprowadzenie do sytuacji konfliktu.
To podstawowe założenie tradycyjnej doktryny wojny sprawiedliwej coraz częściej bywa
kwestionowane przez filozofów zajmujących etyką wojny 15. Co ciekawe, zostało ono też – na co zwróciłem
już uwagę – zakwestionowane przez amerykańską administrację, która z jednej strony twierdzi, że toczy z
terroryzmem sprawiedliwą (czyli uzasadnioną) wojnę, ale z drugiej nie uznaje, by przeciwnikom wolno było
ją toczyć – stąd traktuje ich jako „walczących bezprawnie”. Kwestionuje więc fundamentalne dla tradycyjnej
doktryny wojny sprawiedliwej założenie, że nawet wojnę niesprawiedliwą da się toczyć w sposób zgodny z
regułami, a sami żołnierze nie mogą za nią odpowiadać moralnie i prawnie. Z tego względu wydaje się, że
do usprawiedliwienia polityki namierzania i zabijania bardziej stosowny jest pierwszy z omówionych w tej
części typów uzasadnień dopuszczalności zabijania. A mianowicie uzasadnienie głoszące, że wolno zabijać
tylko tych, którzy są przyczynowo odpowiedzialni za sprawianie zagrożenia dla innych ludzi lub po prostu
za planowanie wywołania takiego zagrożenia.
4. Podsumowanie
W tym tekście zarysowałem możliwość uzasadnienia prawnej i etycznej dopuszczalności stosowania
polityki namierzania i zabijania. W tym celu posłużyłem się zmodyfikowanym paradygmatem konfliktu
zbrojnego. Uznałem, że znacznie lepiej nadaje się on do uzasadnienia omawianej tu polityki niż
przywoływany niekiedy paradygmat egzekwowania prawa. Zarysowałem też możliwość modyfikacji
dotychczasowego paradygmatu konfliktu zbrojnego w taki sposób, by wolno zabijać tylko tych ludzi, którzy
są przyczynowo odpowiedzialni za spowodowanie zagrożenia (np. przywódcy polityczni odpowiedzialni za
konflikt) lub za zamiar spowodowania zagrożenia (np. szefowie organizacji terrorystycznej planujący
przeprowadzenie zamachu). Zaproponowana tu modyfikacja miałaby istotne znaczenie dla oceny
dopuszczalności polityki namierzania i zabijania: wolno by ją było prowadzić tylko w nadzwyczajnych
okolicznościach, w których byłaby jedynym możliwym sposobem na powstrzymanie istotnego zagrożenia
dla bezpieczeństwa (np. planowanie ataku terrorystycznego, konfliktu zbrojnego). Polityka ta nie dawałaby
się natomiast uzasadniać względami sprawiedliwości retrybutywnej, czyli szukaniem sprawiedliwej odpłaty
za dotychczas wyrządzone czyny 16.
14
M. Walzer, Wojny sprawiedliwe i niesprawiedliwe, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2010, s. 63.
W szczególności w pracach J. McMahana, patrz np. jego: Etyka zabijania na wojnie, wyd. cyt. oraz Killing in War,
Oxford University Press, Oxford 2009.
16
Prace nad artykułem zostały sfinansowane ze środków NCN przyznanych na podstawie decyzji numer DEC2011/03/D/HS5/01152.
15
10
References
1. G. Blum, P. Heymann (2010). Law and Policy of Targeted Killing, “Harvard National Security
Journal” 1:145-170.
2. S.R. David (2003). Israel's Policy of Targeted Killing, “Ethics and International Affairs” 17(1):
111-126.
3. T. Żuradzki, T. Kuniński (red.) (2009). Etyka wojny. Antologia, Wydawnictwo Naukowe PWN,
Warszawa.
4. D. Kretzmer (2005). Targeted Killing of Suspected Terrorists: Extra-Judicial Execution or
Legitimate Means of Defence? “European Journal of International Law” 16(2):171-212.
5. J. McMahan (2009). Killing in War, Oxford University Press, Oxford.
6. S.R. Ratner (2007). Predator and Prey: Seizing and Killing Suspected Terrorists Abroad, „Journal
of Political Philosophy” 15(3):251-275.
7. C. Finkelstein, J.D. Ohlin, A. Altman (red.) (2012). Targeted Killings. Law and Morality in an
Asymmetrical World, Oxford University Press, Oxford.
8. M. Walzer (2010). Wojny sprawiedliwe i niesprawiedliwe, Wydawnictwo Naukowe PWN,
Warszawa.
9. T. Żuradzki (2010). Interwencja Izraela w Strefie Gazy (2008/2009), czyli dlaczego żołnierze
powinni niekiedy narażać swoje życie, by ocalić ludność cywilną wroga?, Interdyscyplinarne
Centrum Etyki UJ (incet.uj.edu.pl).
10. T. Żuradzki (2010). Etyka wojny a dopuszczalność zabijania, „Diametros” 25:103-117.
11

Podobne dokumenty