Procedury pod ostrzałem

Transkrypt

Procedury pod ostrzałem
54
ARMIA / MEDYCYNA
A N N A DĄ B R OW S KA
Procedury
pod ostrzałem
Uczyli się najskuteczniejszych technik
ratowania rannych na polu walki.
W
trakcie zasadzki zostało rannych trzech
żołnierzy. Jeden z nich, ciężko postrzelony w głowę, jest nieprzytomny. Niedaleko niego leży kolega, któremu wybuch
miny urwał rękę, ma też rany brzucha i pachwiny.
Ostatni z poszkodowanych doznał urazu oka, ma lekkie obrażenia twarzy i oparzenia dróg oddechowych.
Na pomoc ruszają ratownicy medyczni. W gęstym dymie i ciemnościach rozświetlanych błyskami wybuchów docierają do poszkodowanych. Muszą jak najszybciej udzielić im pomocy.
BIBLIA RATOWNIKA
W Wojskowym Centrum Kształcenia Medycznego
(WCKM) w Łodzi trwają zajęcia na kursie Tactical
Combat Casualty Care (TC3), czyli taktyczno-bojowej
opieki nad rannym na polu walki. „Głównym celem
szkolenia jest utrwalenie wiedzy wśród instruktorów
ratownictwa medycznego z Centrum, a także implementacja do programów szkolenia najnowszych procedur zawartych w wytycznych TC3, dotyczących postępowania z poszkodowanymi na polu walki”, tłumaczy
płk lek. Zbigniew Aszkielaniec, komendant WCKM-u.
W dwóch tygodniowych turach kursu wzięli udział
instruktorzy i wykładowcy łódzkiego Centrum, żołnierze sił specjalnych oraz kilku specjalsów z armii gruzińskiej. „Zaprosiliśmy przedstawicieli Gruzji, ponieważ
miesiąc wcześniej nasi instruktorzy przez tydzień szkolili w Tbilisi kilkudziesięciu żołnierzy tamtejszych
wojsk specjalnych”, mówi płk Aszkielaniec.
Kurs prowadzili instruktorzy armii Stanów Zjednoczonych z Dowództwa Operacji Specjalnych w Europie
(Special Operation Command Europe – SOCEUR).
Wszyscy uczestniczyli w operacjach w Iraku i Afganistanie. „Amerykanie mają największe doświadczenie
nr 8 / SIERPIEŃ 2016 / POLSKA ZBROJNA
w ratownictwie pola walki zdobywane podczas misji na
całym świecie”, dodaje komendant.
To ratownicy i lekarze armii amerykańskiej
w 1996 roku opracowali system TC3, czyli zbiór instrukcji określających sposoby ratowania rannych na polu walki. Według tych zasad są prowadzone szkolenia
medyczne sił zbrojnych USA oraz wielu innych armii
NATO, w tym polskiej.
„Zgodnie z zasadami TC3 udzielanie pomocy rannym
na polu walki ma trzy fazy”, mówi por. Łukasz Romaniuk, wykładowca w WCKM-ie. Pierwszy etap to Care
Under Fire, czyli ratowanie życia pod ostrzałem. Tutaj
najczęściej żołnierz albo musi sam się opatrzyć, np. zakładając tamującą krwawienie stazę, czyli taktyczną opaskę uciskową, albo pomoże mu w tym kolega. Drugi etap
– Tactical Field Care – rozgrywa się w warunkach polowych, ale po wyjściu spod ostrzału, w miejscu względnie
bezpiecznym. Rannym zajmuje się wtedy ratownik medyczny. Trzeci etap to ewakuacja (Tactical Evacuation)
poszkodowanego z pola walki. W tym czasie nadal trwa
stabilizacja czynności życiowych i przygotowywanie poszkodowanego do przekazania do MEDEVAC.
Jak wyliczają instruktorzy WCKM-u, wśród odnoszonych na polu walki urazów 60% stanowią krwotoki z kończyn, 33% – odma prężna opłucnowa, a 6% – niedrożność
dróg oddechowych. „Dlatego zgodnie z regułami TC3,
trzy najważniejsze czynności ratownika to: zatrzymanie
55
krwawienia, udrożnienie dróg oddechowych i odbarczenie
odmy”, podkreśla płk Justin Knowles z SOCEUR, dowodzący grupą amerykańskich instruktorów.
PRAWIE JAK POLE WALKI
Częścią kursu w Łodzi były wykłady, w czasie których
omawiano zarówno przypadki udzielania pomocy na polu walki przygotowane przez instruktorów, jak i akcje
z misji w Afganistanie, wybierano też najlepszy sposób
postępowania z rannymi.
Amerykanie opracowali dla kursantów zadania praktyczne, które wykonywano m.in. w Ośrodku Symulacji
Medycznej Pola Walki. „W hali o powierzchni 800 m2
po byłym magazynie mundurowym stworzono warunki
jak najbardziej zbliżone do tych, jakie panują na polu
walki”, opowiada st. kpr. Cezary Dryński, instruktor
w WCKM-ie.
Podłogę pokryto piaskiem, betonowymi blokami i kawałkami drewna. W sali są odtwarzane odgłosy pola walki, w powietrzu unosi się dym, a światła stroboskopowe
imitują błyski wystrzałów. „Jest ciemno, więc trzeba działać w świetle latarek, i głośno, dlatego ratownicy muszą
się nauczyć porozumiewać bez słów”, wyjaśnia Robert
Szulc, ratownik medyczny i instruktor z Centrum.
Zadaniem ratowników było dotrzeć do poszkodowanych, wydostać ich spod ostrzału, ocenić ich stan, udzielić pomocy i ewakuować z pola walki. Rannych odtwa-
J A R O S Ł A W
TRZY
NAJWAŻNIEJSZE
CZYNNOŚCI
RATOWNIKA TO:
ZATRZYMANIE
KRWAWIENIA,
UDROŻNIENIE DRÓG
ODDECHOWYCH
I ODBARCZENIE
ODMY
W I Ś N I E W S K I
rzali sami kursanci ucharakteryzowani odpowiednio
przez Amerykanów.
NIC NIE ZOSTAJE
Trwa akcja ratunkowa. Pierwsza grupa kursantów
opatruje i prowadzi resuscytację nieprzytomnego żołnierza. Mimo ich kilkuminutowych starań mężczyzna
umiera. Trochę dalej kilku ratowników udziela pomocy
żołnierzowi rannemu w brzuch. Zdejmują mu hełm, kamizelkę, za pomocą stazy tamują krwawienia z urwanej
ręki. Na ranę w pachwinie zakładają specjalny opatrunek uciskowy przeznaczony do stosowania w miejscach
trudnych do uciśnięcia.
„Polscy medycy znali wcześniej te stazy, ale dopiero teraz mają okazję wypróbować je podczas ćwiczeń”, mówi
płk Knowles. Jednak mimo zabiegów ratowników z rany
w pachwinie cały czas płynie krew (dolewana przez obserwującego akcję instruktora), a ciśnienie żołnierza spada.
Inny poszkodowany, z oparzeniem, skarży się na duszności. Aby było mu lżej oddychać, ratownicy zakładają
rurkę nosowo-gardłową, podają leki przeciwbólowe, a kiedy stan rannego się pogarsza, odbarczają powstającą odmę, czyli usuwają powietrze z jamy opłucnej przez nakłucie ściany klatki piersiowej specjalną grubą igłą large-bore. Jednocześnie wzywają śmigłowiec ewakuacji
medycznej i wynoszą poszkodowanych z pola walki
w miejsce, z którego mogą być oni odebrani. Kursanci zabierają ze sobą na noszach obu rannych i poległego żołnierza, a także cały sprzęt, a nawet zużyte opatrunki. „Nie
zostawia się na polu walki niczego, aby wróg nie poznał
naszego wyposażenia”, podkreśla kpr. Dryński.
Po zajęciach amerykańscy instruktorzy, którzy cały
czas obserwowali pracę ratowników, omawiają z nimi
każdy przypadek. „Za dużo czasu poświęciliście żołnierzowi rannemu w głowę, który i tak nie miał szans na
przeżycie. Trzeba było zostawić go i pomóc w ratowaniu
pozostałych”, mówi jeden z amerykańskich podoficerów.
Z kolei ratownicy, którzy założyli stazę tamującą krwawienie na pachwinę drugiego rannego, zapomnieli ją uciskać, dlatego opatrunek przesiąkł i żołnierz zaczął się wykrwawiać. „Podczas postępowania z poparzonym natomiast wszystko było zgodne z zasadami”, dodali
Amerykanie.
„Tego rodzaju kursy dla kadry instruktorskiej Centrum
są niezbędne, bo odświeżają wiedzę i umiejętności”, uważa por. Romaniuk. Podobne szkolenia odbywają się
w WCKM-ie raz w roku. Komendant Centrum chce jednak zwiększyć ich częstotliwość. „Kolejny kurs planujemy jesienią. Wtedy też chcemy przeszkolić u nas żołnierzy i medyków z Ukrainy, którzy byli w zeszłym roku na
rekonesansie w Centrum”, dodaje płk Aszkielaniec. n
nr 8 | SIERPIEŃ 2016 | POLSKA ZBROJNA