IV KONFERENCJA MEDYCYNY GÓRSKIEJ

Transkrypt

IV KONFERENCJA MEDYCYNY GÓRSKIEJ
IV KONFERENCJA
MEDYCYNY GÓRSKIEJ
9–11 listopada 2014 r.
Borowice
IV Konferencja Medycyny Górskiej
9–11 listopada 2014 r.
Program
9 listopada 2014 r., niedziela
9.00 Rozpoczęcie konferencji
9.15 Wykład wprowadzający:
lek. med. Piotr Szetelnicki, Zdarzenia z dużą liczbą osób poszkodowanych
10.00 Warsztaty
14.00 Obiad
14.45 Omówienie ćwiczeń
15.00 Wykład: lek. med. Agnkieszka Góralska, Jaskiniowiec za potrzebą czyli
o specyfice speleo-ratownictwa
16.15 Wyjazd na warsztaty
17.00 Rozpoczęcie akcji w kopalniach uranu
20.30 Powrót do Borowic
21.00 „Góry dalekie i bliskie” – gawęda multimedialna dr. inż. Bogdana Jankowskiego
10 listopada 2014 r., poniedziałek
8.00Śniadanie
9.00 Sesja pierwsza „Ratownictwo górskie – w kręgu technik ratowniczych”
11.00 Przerwa kawowa
11.30 Sesja druga „Ratownictwo górskie – w kręgu poszukiwań”
13.00 Obiad
13.45 Sesja trzecia „Medycyna górska”
16.15 Przerwa kawowa
16.30 Walne zebranie członków PTMiRG
19.00Kolacja
20.00 Otwarcie wystawy fotografii z Rapa Nui autorstwa prof. Zdzisława J. Ryna
21.30 Wieczór filmowy, prezetacje z wypraw, dyskusje kuluarowe
11 listopada 2014 r., wtorek
8.00Śniadanie
9.00 Sesja pierwsza „Mistyka gór”
12.00 Przerwa kawowa
12.15 Sesja druga „Z nadzieją na nowe wyzwania”
13.15Obiad
1
IV Konferencja Medycyny Górskiej
9–11 listopada 2014 r.
Prof. dr hab. n. med. Zdzisław Jan Ryn
Akademia Wychowania Fizycznego w Krakowie
Oblicza górskiej śmierci *
Przebywanie w górach, zwłaszcza na dużych wysokościach, niezależnie od
rodzaju aktywności, naraża człowieka nie tylko na możliwość zachorowania
(choroba górska), ale może stanowić zagrożenie życia. Na szczególne niebezpieczeństwo są narażeni alpiniści uprawiający wspinaczkę górską na dużych
wysokościach, w tzw. strefie śmierci, a więc powyżej 8000 m. Nie bez powodu
alpinizm jest zaliczany do sportów ekstremalnych, a więc sportów najwyższego ryzyka. Szczególnie niebezpieczne są wejścia na ośmiotysięczniki bez używania tlenu. Tylko nadzwyczajne możliwości fizjologiczne organizmu pozwalają na pokonanie wysokogórskiego niedotlenienia. Ale nawet najwybitniejsi
alpiniści, uchodzący za super-alpinistów, nie wrócili z Everestu, K2 czy innych
ośmiotysięczników, gdyż zaryzykowali wejście bez używania tlenu. Długa jest
też lista lekarzy, ratowników i przewodników górskich, którzy w górach zginęli
ratując innych. Ich pracę i poświęcenie Messner nazwał „alpinizmem heroicznym”.
Odrębny rozdział w tej dziedzinie zapisali hiszpańscy konkwistadorzy oraz
towarzyszący im kronikarze pokonujący w XVI wieku andyjskie przełęcze. Zetknęli się ze śmiertelną chorobą zwaną w języku keczua soroche. Ta tajemnicza
choroba dziesiątkowała zarówno żołnierzy, jak osoby cywilne przekraczające
andyjskie wyżyny. Augustin Zarate (1543 r.) opisuje m.in. kobietę z dwojgiem
dzieci, która jako pierwsza Hiszpanka przekraczała Sierra Nevada w kierunku
Quito. Nie zauważona przez innych zatrzymała się, by odpocząć. Całą trójkę
znaleziono później zamarzniętą. Podbój Andów został okupiony śmiercią wielu ludzi.
W górach świata, także w Tatrach, znajdują się symboliczne cmentarze
z pamiątkowymi tablicami poświęconymi tym, którzy pasję wspinania po górach przypłacili życiem. Jakby na przekór statystyce – 1400 autopsji ofiar Alp w
Innsbrucku – P. Bassi uważa, że nawet z tego punktu widzenia „góry są szkołą
życia, a nie śmierci”. Tymczasem zdobywczyni Everestu Martyna Wojciechowska uznała, że „śmierć i góry są nierozerwalnie ze sobą związane”.
Podkreślano już, że do najgroźniejszych wypadków w górach dochodzi
w drodze powrotnej z wierzchołka. Składa się na to wiele czynników, obiektywnych i subiektywnych. Organizm jest wówczas w stanie ogólnego wyczerpania z powodu głodu, odwodnienia, wychłodzenia i ekstremalnego wysiłku.
Nakłada się na to upośledzenie koncentracji i stępienie uwagi na niebezpieczeństwo, a także objawy choroby górskiej. Euforia zwycięstwa miesza się z obniżeniem uwagi i krytycyzmu. Nawet z technicznego punktu widzenia łatwiej
się potknąć i upaść w zejściu, niż w podejściu. Jak wówczas oceniać końcowy efekt wyprawy: sukces to, czy klęska. Wejście na wierzchołek to oczywiste
zwycięstwo, ale śmierć w drodze zejściowej to sromotna, najbardziej tragiczna
2
IV Konferencja Medycyny Górskiej
9–11 listopada 2014 r.
klęska. Dlatego Alek Lwów kwituje ten problem stwierdzeniem: „W alpinizmie
zwyciężyć, to przede wszystkim znaczy przeżyć, a dopiero w dalszej kolejności
może być istotne: jaką górę, którą drogą, w jakim czasie i stylu. Nie bez kozery niektorzy zaliczali zdobycie szczytu czy pokonanie drogi tylko tym, którzy
powrócili z niej cało.”
Jak wspomniano, do zachorowań związanych z dużymi wysokościami,
które mogą zagrażać życiu, należą przede wszystkim wysokościowy obrzęk
mózgu i płuc oraz powikłania zatorowo-zakrzepowe. Przyczyną śmierci alpinistów, obok wymienionych zachorowań, mogą być także wypadki związane
z obiektywnymi niebezpieczeństwa wysokich gór (upadek z wysokości, upadek do szczeliny lodowcowej, błędy w asekuracji, lawiny śnieżne, lodowe lub
gruntowe, niska temperatura, silne wiatry i in.). Nie mówiąc o wypadkach
śmiertelnych jakie zdarzały się podczas pozornie łatwej wspinaczki w skałkach, a nawet na ścianach wspinaczkowych.
Na granicy życia i śmierci
Wielu doświadczonych alpinistów znalazło się w sytuacji zagrożenia życia.
Może się ono zjawić nagle i niespodziewanie, jak przy upadku z wysokości lub
w lawinie. Może się też zbliżać nieuchronnie przed długi czas w razie uwięzienia w szczelinie lodowca lub w burzy śnieżnej na dużej wysokości. Relacje
tych, którzy przeżyli wbrew nadziei uratowania się, którzy – można powiedzieć – przeżyli własną śmierć w górach, stanowią niezwykły dokument funkcjonowania człowieka w sytuacji ekstremalnej.
Bliski górskiej śmierci był Maurice Herzog podczas wyprawy na Annapurnę. Podczas wysokogórskiego biwaku w jamie śnieżnej, w stanie wychłodzenia
organizmu i z odmrożeniami, które zakończyły się amputacjami, doświadczał
zaburzeń świadomości. „Śnię na jawie. Czuję, że koniec jest bliski, ale takiego
końca pragną wszyscy alpiniści, gdyż zgodny jest z ich pasją. Jestem wdzięczny
górom, że są dziś dla mnie tak piękne. Ich cisza wzrusza mnie jak cisza kościoła. Nie cierpię wcale i nie czuję żadnego lęku. Mój spokój jest przerażający. Dla
mnie to już koniec.”
***
Wymownym przykładem może być historia hiszpańskiego lekarza-alpinisty, zagubionego na stokach Aconcagua w Boże Narodzenie 1991 roku.
Załamanie pogody (viento blanco) zmusiło go do samotnego odwrotu z pod
wierzchołka. W zejściu stracił orientację i nie odnalazł schronu, w którym zamierzał przeczekać załamanie pogody. Po 20 godzinach zmagań z huraganowym wiatrem przy temperaturze około -40º C zdecydował się na biwak pod
gołym niebem, w osłonie skały. Skulony w pozycji płodowej przeczekiwał huraganową noc. Uświadomił sobie, że nie przetrwa nocy i zginie z odmrożeń
i wychłodzenia.
Udręka zaczęła się od spazmatycznych drgawek i bólu odmrażanych kończyn. Po 2-3 godzinach „poczuł się dosłownie skamieniały (petrificado), jakby
przyspawany do skały. Lodowaty śnieg pokrył go sztywnym gorsetem. Wyobrażał sobie, że nigdy go nie odnajdą. A jeśli go nie odnajdą, wyobraził sobie
3
IV Konferencja Medycyny Górskiej
9–11 listopada 2014 r.
jak przeżyje jego zaginięcie rodzina i przyjaciele. Oczekiwał na moment, kiedy skończy się udręka bólu zamarzania. Usłyszał głosy dochodzące z oddali.
Rozpoznawał je: był to głos zmarłego przed 10 laty ojca, a także cioci zmarłej
2 lata temu. Wydało mu się to całkiem naturalne, gdyż znalazł się blisko nich.
„Ostatecznie spotkamy się ponownie – pomyślał. Proszę jedynie Boga, aby to
nie trwało długo. Nie wytrzymam dłużej strasznego bólu rąk i stóp z powodu
zatrzymania krążenia. Czuję ból tak ostry i penetrujący wraz z zamarzaniem
moich tkanek. Przypomniało mi to stan, który jako medycy znamy pod nazwą
„białej śmierci” (muerte blanca). Fenomen umierania w hipotermii uważa się
za „słodką śmierć”, przechodzącą łagodnie w stan odurzenia i śpiączki. Taka
śmierć pozostawia błogi wyraz na twarzy ofiary. W moim przypadku to przechodzenie do innego życia jest nieludzkie, okrutne. Jednak do czasu całkowitego znieczulenia odczuwa się silny ból i jest się całkowicie świadomym.
Zapragnąłem stracić przytomność, ale mój umysł był jasny i krytyczny. Nie
mogłem zasnąć, choć było to jedyne pragnienie. Zerwać kontakt, skończyć
z sobą, wystarczy tego cierpienia! Zaintrygowało mnie to, co będzie ze mną po
oddaniu ostatniego tchnienia, kiedy zmienię życie. Co lub kogo tam spotkam?
Tu na Ziemi w końcu przeżyłem ponad 3 dekady i czuję się dobrze, poznałem
prawie wszystko co tyczy mego zawodu i mego życia. Lecz dokąd się udaję?
Czy będzie tam Bóg? Czy stanę przed Diabłem; czy spotkam tych, którzy odeszli przede mną? Tysiące pytań i wątpliwości. Lęk ustępuje miejsca nadziei,
że wszystko się kończy, że wszystko zanika, że najgorsze już minęło; nie ma
odwrotu, to oczywiste.
Lecz nagle, kiedy uświadamiam sobie mój stan, odczuwam że serce zaczyna
bić mocniej, że jego skurcze docierają do mózgu z większą siłą niż huragan,
który mnie otacza. W gardle odczuwam wyraźnie arytmię mego serca i ekstrasystole [skurcze dodatkowe]. Od wielu godzin jestem całkowicie sparaliżowany; jestem jak posąg z lodu, już się z tym pogodziłem. Lecz ta sensacja
sercowa wywołuje silny dreszcz. Kiedy usiłuję opanować mentalnie to, co się
dzieje, zjawia się nagle duszność. Usiłuję złapać powietrze pod tym lodowym
pancerzem, lecz moje płuca i klatka piersiowa nie reagują. Odczuwam straszliwy lęk, uświadomiwszy sobie, że mechanizm oddychania się zatrzymał. Na
szczęście trwało to tylko sekundy, choć wydawały mi się wiekiem. Zaczynam
oddychać, nim pojawia się nowy przestój i następny, naprzemiennie. To zapewne Cheyne-Stokes [patologiczne zatrzymywanie się oddechu], ironizuję
sam z siebie. Czuję, że umieram za każdym zatrzymaniem oddechu, aż w końcu wysiłkiem woli wstrzymałem oddychanie, aby się to skończyło. To było
jakby samobójstwo, lecz nie wytrzymałem tego dłużej. Gdybym tylko mógł
poruszyć ręką i zatkać usta i nos, aby to przyspieszyć. Lecz jakikolwiek ruch był
niemożliwy. Usiłuję przedłużać bezdech, lecz mechanizm oddechowy włącza
się automatycznie, wbrew mojej woli. Jestem załamany. Nie mogąc uruchomić żadnego mięśnia, nagle doznaję dziwnego uczucia ciepła między udami.
Natychmiast sobie uświadamiam, że to skutek zwiotczenia zwieraczy. Oddaję
mocz i kał zupełnie bez kontroli organizmu. Pogrążam się w idiotycznej agonii
pośród białego piekła. Minęły 3 dni bez jedzenia, ale nie ma się już czym przej4
IV Konferencja Medycyny Górskiej
9–11 listopada 2014 r.
mować. Czuję, jak ogarnia mnie gwałtowna senność, odurzenie narkoleptyczne; w końcu zaczyna się długa podróż w nieznane. To pożegnanie…”
Dr José Antonio Pujante – autor tej relacji – przeżył, choć do cywilizacji
dotarł po następnej dobie spędzonej w… szczelinie lodowca. Leczenie w szpitalu w Mendozie (Argentyna) zapobiegło amputacji palców rąk i stóp. Schudł
7 kilogramów. Warto jednak dodać, że dwa tygodnie później stanął na najwyższym szczycie Antarktydy – Mount Vinson!
***
Interesujące uwagi na temat śmierci w górach przedstawił Reinhold Messner w wywiadzie dla „Pyrenaica”. Przyznał, że najtrudniejsze doświadczenie
jego życia wiąże ze zdobyciem Nanga Parbat w 1970 roku. Do tego czasu żył
w przeświadczeniu, jakby śmierć nie istniała. Przez wiele lat wspinali się w
Alpach z młodszym bratem i czuli się nietykalni. Śmierć brata na wyprawie
na Nanga Parbat zniszczyła wszystko. Stała się katastroficznym końcem jego
górskiego życia. Zetknął się wówczas ze śmiercią twarzą w twarz. Uświadomił sobie, że śmierć jest centralnym momentem życia. „Na szczęście możemy
umrzeć, mówię na szczęście, gdyż życie wieczne nie miałoby sensu i byłoby
nie do udźwignięcia przez człowieka”. Messner potrzebował dwóch lat, aby
zrozumieć to, co stało się w górach. Przeżył złożoną zmianę mentalności i osobowości. Zrozumiał, że alpinizm jest przede wszystkim sztuką przeżycia. Doszedł do wniosku, że problem samotności w górach jest prawie tak wielki, jak
własna śmierć. „Nie jestem filozofem, lecz uważam że samotność i śmierć są
niemal identyczne. Stanowią dwie siły, których człowiek unika, chociaż pomagają zrozumieć samego siebie i własne istnienie. To, co pozwoliło mi iść
w życiu do przodu, to najtrudniejsze momenty samotności i zetknięcia się ze
śmiercią: kiedy się rozwodziłem, kiedy byłem bliski śmierci na Nanga Parbat.
Dzisiaj jestem wdzięczny tym gorzkim doświadczeniom, gdyż to one sprawiły
kim jestem.”
Informacje statystyczne
Wyrazem niebezpieczeństw na dużych wysokościach są m.in. statystyki zachorowań i śmierci. W miarę wiarygodne statystyki posiadają najwyższe góry
świata z Mount Everestem i K2 na czele. Do 1988 roku na 275 wejść na wierzchołek Everestu 102 himalaistów zginęło na jego stokach, w tym 49 z powodu lawin lodowcowych lub śnieżnych. 28 osób spadło z dużej wysokości, a 16
zmarło z powodu choroby górskiej (HAPE i HACE). W 9 przypadkach nie
ustalono przyczyny śmierci.
Mount Everest, jako najwyższa góra świata, cieszy się uzasadnionym zainteresowaniem świata alpinistycznego. Jednak wraz z masowością wejść rośnie
liczba wypadków śmiertelnych. Opublikowana lista ofiar śmiertelnych na Evereście przekracza 200 osób! Listę otwiera siedmiu hinduskich tragarzy, uczestników brytyjskiej wyprawy w 1922 roku. Za największą górską tragedię uważa
się katastrofę 11 maja 1996 roku, podczas której zginęło ośmiu uczestników
jednej wyprawy. Łącznie w tym roku Everest pochłonął 15 ofiar. Okazało się
jednak, że pod względem statystycznym nie był to rok najgorszy (zginął co
5
IV Konferencja Medycyny Górskiej
9–11 listopada 2014 r.
siódmy uczestnik wypraw). Natomiast do roku 1996 na Evereście ginął średnio
co czwarty alpinista. Warto podkreślić, że wśród ofiar znaleźli się najbardziej
doświadczeni himalaiści oraz Szerpowie. Babu Chiri Sherpa osiągał wierzchołek Everestu kilka razy, w 1999 roku spędził 20 godzin na szczycie ustanawiając
swoisty rekord. Dokonał dwóch wejść w ciągu dwóch tygodni. Ustanowił też
rekord czasu, wchodząc na Everest z bazy w ciągu 16 godzin i 56 minut.
Według listy z lat pięćdziesiątych XX wieku, sporządzonej przez Breneka
i Kurza, z 226 Szerpów 34 zginęło uczestnicząc w wyprawach (15% ofiar katastrof górskich). Co siódmy tragarz ginie w górach.
Ze względu na warunki terenowe i niebezpieczeństwo zwłoki zmarłych himalaistów z reguły są pozostawione w miejscu śmierci lub pochowane w szczelinie lodowca. Niektóre zwłoki są przemieszczane przez wiatr lub przez ruchy
lodowca. Znany jest przypadek śmierci dwóch nepalskich wspinaczy w październiku 1984 roku podczas próby sprowadzenia zwłok Hannelore Schmatz.
To co wydarzyło się na stokach K2 w 1986 roku, Józef Nyka nazwał hekatombą. Do tego czasu na szczycie K2 stanęło 39 alpinistów, a 12 zginęło.
Natomiast w 1986 roku szczyt osiągnęło 27 osób, a liczba ofiar śmiertelnych
sięgnęła 13. Wśród ofiar było troje Polaków. W tym samym roku w Karakorum
zginęło 22 wybitnych alpinistów i 7 Pakistańczyków. Analizując okoliczności
tych wypadków Nyka zauważył, że 30% tych wypadków zdarzyło się podczas
schodzenia w stosunkowo łatwym terenie, a główną przyczyną było wyczerpania organizmu (deterioracja) w wyniku długotrwałego przebywania na skrajnej wysokości i niedotlenienia.
Do 2005 roku podczas wypraw na ośmiotysięczniki zginęło 668 himalaistów, w tym 192 na Evereście. Na dalszych miejscach znajdują się Nanga Parbat (62 ofiary), K2 (60 ofiar), Annapurna (58 ofiar), Dhaulagiri (56 ofiar). Najwięcej ofiar, około 1/3 wypadków, pochłonęły lawiny (233), na drugim miejscu
znajdują się upadki z wysokości (185). Około stu osób zaginęło bez wieści a 60
zmarło z wychłodzenia. Zachorowania związane z wysokością były przyczyną
77 zgonów (11%). Na K2, podobnie jak na Kangchenjunga, przeważają upadki
z wysokości, zaginięcia i wyczerpanie. Natomiast na Annapurna i Manaslu –
wypadki lawinowe. Dochodzi do tego Nanga Parbat, przy czym 16 alpinistów
zginęło w jednej lawinie w 1937 roku.
Wśród stanów chorobowych przyczyną śmierci najczęściej była ostra choroba górska powikłana obrzękami: obrzękiem płuc (14, tj. 18%) i obrzękiem
mózgu (11, tj. 14%). W 14 przypadkach (18%) była to niewydolność serca.
W 1/3 przypadków nie ustalono rozpoznania choroby.
Na śmierć z powodu patologii wysokościowej są narażeni także uczestnicy trekkingu. Chociaż zwykle nie przekraczają oni wysokości ekstremalnych,
to mogą być narażeni na gwałtowny rozwój obrzęku mózgu i/lub płuc z powodu niedostatecznej aklimatyzacji. Dickinson i wsp. opisali 7 przypadków
śmiertelnych wśród turystów górskich w Himalajach. Ofiarami byli mężczyźni w średnim wieku. Trekking rozpoczęli zaraz po lotniczej podróży na dużą
wysokość bez uprzedniej aklimatyzacji. Inni kontynuowali trekking mimo
6
IV Konferencja Medycyny Górskiej
9–11 listopada 2014 r.
nasilonych objawów choroby górskiej: wymiotów, duszności i wyczerpania.
W jednym przypadku śmierć nastąpiła mimo intensywnej terapii, podawania
tlenu i ewakuacji na mniejszą wysokość.
Jeden z najbardziej dramatycznych wypadków w wysokich górach wydarzył się w 1990 roku na Piku Lenina (Pamir). W lawinie spowodowanej trzęsieniem ziemi zginęły 43 osoby! Podobny wypadek zanotowano w Andach Peruwiańskich. Trzęsienie ziemi w Cordillera Blanca w 1970 roku spowodowało
lawinę, w której zginęło 14 członków wyprawy czechosłowackiej oraz około 20
tysięcy (!) tubylców wioski Yungay. Zachował się jedynie miejscowy cmentarzyk położony nieco wyżej od wioski.
Druga pod względem ilości ofiar lawina zeszła w 2005 roku na Kang Guru
w pobliżu Manang. Pochłonęła 18 Szerpów i francuskich uczestników trekkingu.
Autorzy cytowanego opracowania obliczyli, że na wszystkie 14 ośmiotysięczniki dokonano łącznie 8183 wejścia, w tym większość na Everest (2561) i
Cho Oyu (2227). W przeliczeniu ilości ofiar w stosunku do ilości wejść okazało się, że najbardziej niebezpieczną górą świata jest Annapurna: na 142 osoby,
które stanęły na jej wierzchołku, 58 zginęło (40.8%). Na drugim miejscu lokuje
się K2, na którym zginęło 60 (24.1%) alpinistów z pośród 249, którzy osiągnęli
wierzchołek. Łącznie śmiertelność wśród zdobywców ośmiotysięczników wyniosła 8.2% (668 ofiar na 8183 alpinistów).
Wśród zdobywców ośmiotysięczników było 453 kobiet. Najgroźniejsze dla
kobiet pod względem śmiertelności okazały się w kolejności: Kangchenjunga
(Czogori) (200%!), K2 (62.5%), Dhaulagiri (50%) i Annapurna (50%). Paradoks Kangchenjunga (200%) polega na tym, że zginęły 4 alpinistki, podczas
gdy tylko dwie z nich osiągnęły wierzchołek. Wśród 249 zdobywców K2 było
osiem kobiet, z których pięć zginęło! Dwie zdobywczynie K2 zginęły później
w innych górach: Francuzka Chantal Mauduit na Dhaulagiri, a Polka Wanda
Rutkiewicz na Kangchenjunga, uważanej za przeklętą górę dla kobiet.
Nic dziwnego, że czołowa alpinistka młodego pokolenia w jednym z wywiadów powiedziała: „Moim największym sukcesem jest to, że żyję. Że kilka
razy podjęłam właściwą decyzję o odwrocie i nie weszłam na szczyt. […] Sukces jest wtedy, kiedy nie tylko samemu się wejdzie i zejdzie, ale też, gdy cało
zejdą wszyscy inni. Musiałam dokonywać bardzo ciężkich wyborów; między
życiem jednej, a drugiej osoby, jeszcze między życiem własnym.”
***
Z przeprowadzonej analizy wypadków śmiertelnych na Evereście i na K2
wynika ponadto, że zdecydowanie więcej wypadków śmiertelnych było wśród
nie używających tlenu. Dane te przedstawiają się następująco. Everest: 1.6%
ofiar wśród używających i 7.4% ofiar wśród nie używających tlenu. K2: 0%
ofiar wśród używających tlen i 14.9% ofiar wśród nie używających tlenu. Warto zauważyć, że od czasu pierwszego wejścia na Everest bez tlenu (1978), którego dokonali R. Messner i P. Habeler, do 2005 roku dokonano 122 (5%) takich
wejść. Natomiast na 249 wejść na K2 aż 154 (61.8%) dokonano bez użycia
tlenu.
7
IV Konferencja Medycyny Górskiej
9–11 listopada 2014 r.
Spopularyzowanie wejścia Messnera i Habelara doprowadziło do upowszechnienia wejść na najwyższe ośmiotysięczniki bez użycia tlenu, często
w stylu alpejskim. Ktoś nazwał ten sposób zdobywania Everestu „sztuką cierpienia”. Jednocześnie - jak zauważa Nyka - zaczęły się mnożyć „dziwne wypadki śmiertelne podczas powrotu ze szczytów”. Zanotował około 20 wypadków
śmiertelnych, których wspólną cechą było to, że alpiniści nie używali tlenu
i znajdowali się w stanie deterioracji wysokościowej. Większość tych wypadków nastąpiła w strefie wysokości 8100-8200 m, bezpośrednio po przymusowych biwakach.
W Alpach Szwajcarii, gdzie ratownictwo jest znakomicie zorganizowane,
rocznie służby helikopterowe interweniują w 900 wypadkach alpinistów i 1300
wypadkach narciarzy. Do dyspozycji całodobowo pozostaje 15 helikopterów
(Alouette i Lama), które w ciągu 15 minut mogą dotrzeć do każdego zakątka
kraju. Średnio u 3% ofiar tych wypadków jest zagrożone życie.
Martin Burtscher podczas XV Sympozjum Hipoxia w Lake Luise (2007)
przedstawił dane statystyczne o wypadkach śmiertelnych w Alpach austriackich. W populacji około 10 milionów osób uprawiających rocznie wspinaczkę górską lub narciarstwo na dużej wysokości zanotowano 300 przypadków
nagłej śmierci, z czego 30% z powodu niewydolności serca. Połowa tych wypadków zdarza się w pierwszym dniu pobytu na dużej wysokości, zwłaszcza
u osób cierpiących na nadciśnienie tętnicze.
Wypadki śmiertelne zdarzają się także w górach na małej wysokości.
Przykładem może być statystyczne opracowanie nagłych zgonów sercowych
w polskich Tatrach. W latach 1996-2012 na obszarze działania Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego (TOPR) zarejestrowano 47 takich
przypadków. Większość tych wypadków nastąpiła na średniej wysokości
1384 m npm. U ponad połowy ofiar występowały schorzenia sercowo-naczyniowe.
Opisane przypadki wyjaśniają różnice w śmiertelności alpinistów używających i nie używających tlenu na dużych wysokościach. Niestety w ostatnich
latach używanie tlenu uważa się za „niemodne”. Autorzy tych badań wiążą ten
rodzaj wypadków z upośledzoną kondycją psychiczną alpinistów, głównie z zaburzeniami krytycyzmu, trudnością krytycznej oceny sytuacji oraz objawami
ataksji (zaburzenie koordynacji psychoruchowej i równowagi). Odwołują się
przy tym do badań nad kondycją psychiczną alpinistów w warunkach stresu
na ekstremalnych wysokościach. Informacje powyższe mogą mieć ważne znaczenie w przygotowaniu logistycznym i medycznym uczestników wypraw na
najwyższe góry świata.
***
Niełatwo zrozumieć pasję zdobywania gór, jeśli odpowiedzi szukamy na
płaszczyźnie medycznej czy psychologicznej. Wydaje sie, że istota alpinizmu
sięga głębi mistycznej i religijnej alpinistów. Wywodzi się prawdopodobnie
z pierwotnego lęku i kultu gór jako siedziby bóstwa.
Wiele zawdzięczam przygodzie z górami i medycyną. Jeszcze więcej zawdzięczam moim górskim towarzyszom. Wielu z nich zostało w górach na
8
IV Konferencja Medycyny Górskiej
9–11 listopada 2014 r.
zawsze. Kiedyś sporządziłem katamnezę badań nad uszkodzeniami mózgu
u alpinistów w wyniku stresy wysokogórskiego. Spośród badanych 80 osób
aż 35 nie żyje! Zginęli w górskich wypadkach lub zmarli z powodu obrzęku
płuc lub mózgu. Jeden z przyjaciół, alpinista i filmowiec, zginął w Himalajach
kręcąc film o... górskiej śmierci. Scenariusz filmu, nad którym wspólnie pracowaliśmy, miał być przestrogą przed niebezpieczeństwem gór. Emocjonalny
ciężar tej utraty przyćmiewa radość górskiej przygody z medycyną. Wbrew
najlepszym intencjom wyniki moich badań nie zdołały zapobiec śmierci aż
tylu przyjaciół.
Jedni mówią, że góry wciągają jak magnes. Inni uważają że góry są swoistym narkotykiem, że poziom adrenaliny, jaki towarzyszy ekstazie zdobycia
szczytu, prowadzi do uzależnienia i poszukiwania coraz to silniejszych emocji.
Roman Rogowski mówi o świętości gór: „Góry są święte, świętością stworzenia, świętością kosmiczną, bo stworzył je Bóg... Góry mówią o przemijaniu
i przemijać uczą. Są krajobrazem prawdy o przygodności ludzkiej kondycji.
Człowiek na dole żyje jak pijany, jak chroniczny narkoman zamroczony chaosem i szybkością, pędem za materią i władzą. Żyje jakby miał tu i teraz żyć
wiecznie. W rzeczywistości przemija szybciej niż myśli. [...] Człowiek w górach, ocierając się o przemijanie, jak o oswojone zwierzę, żyje w świadomości
gorzkiej prawdy, ale prawdy - prawdy o tym, że jego życie jest „jak kropla wody
zaczerpnięta z morza lub ziarnko piasku.” (Syr 18,10).
* Artykuł jest fragmentem monografii medycyny górskiej przygotowanej do
druku.
9
IV Konferencja Medycyny Górskiej
9–11 listopada 2014 r.
lek. med. Agnieszka Góralska
doktorantka Klinika neonatologii i Intensywnej Terapii Noworodka WUM
Jaskiniowiec za potrzebą
czyli o specyfice speleo-ratownictwa
„Po 12 dniach walki z niesprzyjającą pogodą, bardzo trudnymi warunkami
oraz uciekającym czasem, ratownikom udało się wyciągnąć hiszpańskiego
speleologa z peruwiańskiej jaskini.” BBC News
„Ratownikom udało się w czwartek wydobyć z jaskini Riesending, w pobliżu granicy z Austrią, ciężko rannego niemieckiego speleologa Johanna Westhausera. Mężczyzna, był uwięziony pod ziemią przez prawie 12 dni.” AFP
Wypadek w jaskini! Co robić? Jak pomóc? Odpowiedzi na te, oraz inne pytania, związane z szerokim tematem ratownictwa
jaskiniowego, staraliśmy się odnaleźć podczas pierwszych Warsztatów Opieki Nad
Poszkodowanym w jaskini, które odbyły się w marcu 2008roku w Kirach. Warsztaty były konsekwencją czterodniowego stażu Opieki Nad Poszkodowanym(fr.
Assistance aux Victimes - ASV), który wraz z Lucyną Cieślik (Sopocki Klub Taternictwa Jaskiniowego) i Marcinem Feldmanem (Speleoklub Tarnowskie Góry)
odbyliśmy w listopadzie 2007 roku w Lisle-en-Rigault we Francji. Na spotkanie
pojechaliśmy dzięki zaproszeniu Francuskiej Federacji Speleologicznej (fr. Fédération Française de Spéléologie – FFS). Kurs prowadzony był przez organizację Francuskiego Ratownictwa Jaskiniowego (fr. Spéléo Secours Français – SSF)
Szkolenie grup opieki nad poszkodowanym służy przygotowaniu osób, które
prawdopodobnie jako pierwsze dotrą do poszkodowanego w wypadku jaskiniowym. Grupy te są 4-osobowe. Zakres zadań jest bardzo szeroki, a jednocześnie
dokładnie określony. Przede wszystkim odnalezienie poszkodowanego, ewentualne przeniesienie go w bezpieczne miejsce oraz udzielenie mu pierwszej pomocy.
Następnie zbudowanie punktu cieplnego i umieszczenie w nim rannego. Bardzo
istotne jest też odtworzenie historii wypadku, ocena stanu poszkodowanego i wyniesienie informacji z jaskini. To wszystko umożliwić ma zorganizowanie właściwego transportu, a także udzielenie potrzebującemu fachowej pomocy medycznej.
Organizacja akcji ratowniczej w jaskiniach Polski należy do profesjonalnych
służb, takich jak: TOPR, GOPR, PSP. Grotołazi mogą zostać oficjalnie zadysponowani do uczestniczenia w takiej akcji bądź do jej prowadzenia. Problemem pozostają ewentualne wypadki podczas wypraw. Wtedy często uczestnicy przez długi
czas są zdani tylko na własne siły i umiejętności. Warto zdawać sobie sprawę z
tego, że dysponując niewielką ilością specjalistycznego sprzętu (bądź nie mając go
wcale) można komuś uratować życie.
– O trudnościach w nauczaniu pierwszej pomocy w wypadkach jaskiniowych.
– O specyfice samych zdarzeń, obrażeń poszkodowanego, stresie.
– Wreszcie, parę słów o doświadczeniach ze Spéléo-Secours Français i o tym,
co możemy od nich zaczerpnąć, a co musimy stworzyć sami.
10
IV Konferencja Medycyny Górskiej
9–11 listopada 2014 r.
mgr Przemysław Wołoszyn
Zakład Medycyny Ratunkowej i Medycyny Katastrof, Uniwersytet Medyczny w Łodzi
Iek. med. Ignacy Baumberg
Zakład Medycyny Ratunkowej i Medycyny Katastrof, Uniwersytet Medyczny w Łodzi
Ewaluacja zakresu przemieszczenia ciała ochotnika
podczas pionizacji i rotacji noszy typu deska
w zależności od zastosowanego układu
pasów mocujących.
1. Wstęp
Celem badania było wskazanie zakresu przemieszczania ciała w noszach LBB
podczas ich pionizacji i rotacji w zależności od zastosowanej, jednej z 4 badanych, konfiguracji pasów mocujących.
Przyjęto założenie, że w czasie pionizacji i rotacji noszy występuje niejednakowe przemieszczanie się poszczególnych okolic/odcinków ciała (głowa – obręcz barkowa, obręcz barkowa – pępek, pępek – stawy kolanowe), a określona
konfiguracja czterech pasów mocujących do noszy typu LBB w perspektywie
pionizacji i rotacji o 90–100 st. pozwala na zmniejszenie zakresu przemieszczenia lub zmniejszcnie dysproporcji w zakresie przemieszczania poszczególnych okolic.
2. Metody
Ocenie poddano:
– zakres przemieszczenia trzech odcinków ciała (wyznaczonych przez punkty
kontrolne) podczas pionizacji noszy typu deska mierzony w cm.;
– zakres przemieszczenia punktów kontrolnych podczas rotacji noszy o ok.
90–100 st. w prawo mierzony w cm.
W badaniu wzięło udział 10 ochotników – 3 kobiety i 7 mężczyzn o zróżnicowanym wzroście i masie ciała (153cm–189cm; 60kg–100kg). Każdy z ochotników był oceniany w 4 konfiguracjach pasów mocujących zarówno w trakcie
rotacji i pionizacji noszy, a pomiędzy kolejnymi manewrami i zmianą układu
pasów zapewniono co najmniej 5 min. odpoczynku w pozycji leżącej, podczas
którego ochotnika układano w pozycji wyjściowej i zmieniano układ i liczbę
pasów.
3. Wyniki
Podczas pionizacji noszy II układ poprawnie zapiętych pasów powodował zarówno najmniejszy zakres przemieszczenia ciała, jak również jego najbardziej
równomierny charakter.
Podczas rotacji noszy I układ poprawnie zapiętych pasów powodował najmniejsze przemieszczenie ciała względem pierwotnej jego osi. Dodatkowo
ustalono, że:
11
IV Konferencja Medycyny Górskiej
9–11 listopada 2014 r.
– każdy z ochotników zgłaszał mrowienia w kończynach: górnych podczas rotacji, dolnych podczas pionizacji;
– znaczny poziom dyskomfortu pojawiał się podczas rotacji noszy i związany był z dolegliwościami bólowymi, zlokalizowanymi najczęściej w okolicy
klamry pasa mocującego; podczas pionizacji noszy – na przedniej stronie goleni;
– znaczny dyskomfort był lokowany również w okolicy żuchwy i był związany
z uciskiem powodowanym przez kołnierz szyjny.
4. Wnioski
Podczas pionizacji noszy LBB dochodzi do nierównomiernego przemieszczania trzech okolic ciała niezależenie od liczby (3 lub 4 sztuki) i konfiguracji pasów mocujących. Wobec faktu nierównomiernego przemieszczania się trzech
okolic ciała unieruchomionego w noszach typu LBB w czasie zmiany ich pozycji, można przypuszczać, że przemieszczeniu podlegają również poszczególne
odcinki kręgosłupa, choć fakt ten nie może zostać potwierdzony przy wykorzystaniu opisanej metody badawczej.
Przedstawienie mierzalnego zakresu ruchu poszczególnych odcinków kręgosłupa wymagałoby zastosowania metod obrazowych.
Wybór konkretnej konfiguracji pasów mocujących powinien uwzględniać
wyniki analizy zmian parametrów oddechowych.
Modyfikacja techniki ewakuacji w pętli ratowniczej
i jej wpływ na rozkład obciążeń w układzie linowym,
poziom dyskomfortu zdrowych ochotników
i czas akceptowanego podwieszenia.
Pętla ratownicza jest jednym z narzędzi wykorzystywanych przez różne podmioty ratownicze do przemieszczania poszkodowanych w kierunku pionowym. Celem niniejszego badania był pomiar sił działających na obszary ciała
podwieszonego ochotnika stanowiące punkty podparcia dla pętli ratowniczej,
jak również wpływ zastosowania pętli dodatkowej mocowanej w okolicy stawów skokowych na rozkład tych sił w dwóch układach linowych. Dodatkowo
określono stopień dyskomfortu ochotników związanego z podwieszeniem w
obu konfiguracjach, jak również czas akceptowanego podwieszenia.
W wyniku przeprowadzonych obserwacji ustalono, że zastosowanie dodatkowej pętli mocowanej w okolicy stawów skokowych przy zgiętych stawach
kolanowych i biodrowych pozwala:
– zredukować obciążenie pętli ratowniczej o 25-27%;
– zmniejszyć stopień dyskomfortu z 8 do 4 w skali 10 – cio punktowej
– wydłużyć czas akceptowanego podwieszenia z 5 min. 24 sek. do 12-15 min.
– zachować zbliżone do pionowego ułożenie kregoskupa osoby podwieszanej
12
IV Konferencja Medycyny Górskiej
9–11 listopada 2014 r.
mgr Wojciech Szetelnicki
Właściciel firmy szkoleniowej i robót wysokosciowych „Vertical Team” Wrocław
mgr Łukasz Siczek
„Vertical Team” Wrocław
Dobre praktyki w ratownictwie linowym
Praca dotyczy współczesnych rozwiązań stosowanych w ratownictwie linowym zarówno pod, jak i nad ziemią. Temat odnosi się do stricte technicznej
strony zagadnienia – kwestie organizacyjne, zarządzanie i szersza perspektywa
ratownictwa linowego nie są przedmiotem wystąpienia.
Wyjaśnione zostanie z czego wynika, oraz co w konsekwencji determinuje specyfika ratownictwa linowego. Podkreślone zostanie odmienne działanie
systemów linowych wykorzystywanych pod obciążeniem jednego człowieka a
także takich, które przeznaczone są do przenoszenia obciążeń ratowniczych.
Autorzy odniosą się również do opisywanych działań w kontekście odmiennych warunków środowiskowych, wyjaśniając różnice w zbiorze możliwych
rozwiązań zależnych od tego, czy działania ratownicze realizowane są nad, czy
pod powierzchnią ziemi.
Ratownictwo linowe umieszczone zostanie w perspektywie kilku ostatnich dekad, uwydatniona zostanie potrzeba wprowadzenia nowych rozwiązań
a także wyjaśnione zostaną możliwości zmian związane z wprowadzaniem nowych przyrządów i rozwiązań. Na koniec zaprezentowane zostaną przykłady
organizacji międzygrupowych ćwiczeń skutkujących niezbędną wymianą doświadczeń i podniesieniem efektywności działania. Podkreślone zostanie, że
tego rodzaju działania niezbędne są do tego, by grupy ratownictwa nadążały za
współczesnymi standardami związanymi z opisywanym zagadnieniem.
13
IV Konferencja Medycyny Górskiej
9–11 listopada 2014 r.
Lek. med. Piotr Szetelnicki
Koordynator wojewódzki ratownictwa medycznego DUW.
Właściciel Centrum Medyczno-Szkoleniowego „Life Guard”
Suspension trauma
– czy w ogóle istnieje?
„Suspension trauma” to temat na tyle nieistniejący w piśmiennictwie polskim,
że zasadne wydaje się rozpoczęcie dyskusji od… przetłumaczenia tegoż angielskiego zwrotu na język polski. Najczęściej spotykanym tłumaczeniem jest
„Szok wiszenia”
Autor referatu stara się dokonać zebrania i analizy dostępnego materiału na
temat wpływu wydłużonej i przymusowej pionizacji ciała ludzkiego, zwłaszcza
umieszczonego w uprzęży alpinistycznej wszelkiego przeznaczenia – klasycznej wspinaczkowej, jaskiniowej czy przeznaczonej do prac wysokościowych.
Zadziwiające jest, iż dziesiątki prac poświęcone są „suspension trauma”
jako elementowi wpływającemu na śmierć ukrzyżowanego skazańca, a wyjątkowo uboga jest literatura dotycząca tegoż syndromu u wspinaczy i pracowników wysokościowych.
Autor po przeanalizowaniu możliwych mechanizmów patofizjologicznych,
koncentruje się na sposobach autoratownictwa oraz zasad bezpieczeństwa, jakie powinni stosować ratownicy, aby nie wyidukować jatrogennego „suspension trauma”.
Prawidłowo dobrana uprząż, stałe uruchamianie pompy mięśniowej kończyn dolnych, pozycja zbliżona do siedzącej jako elementy profilaktyki i autoratownicze, pozwalają zmniejszyć ryzyko wystąpienia opisywanego syndromu
u „łojanta” czy pracownika wysokościowego.
Natomiast w działaniach ratunkowych najistotniejsze jest, żeby ratownicy
pamiętali, iż niedopuszczalna jest wydłużona w czasie ewakuacja poszkodowanego w pozycji pionowej (co ma miejsce często w ciasnych kominach czy
studniach) z uwagi na możliwość wyindukowania pełnoobjawowego „suspension trauma”, będącego stanem zagrażającym nie tylko zdrowiu, ale i życiu poszkodowanego.
14
IV Konferencja Medycyny Górskiej
9–11 listopada 2014 r.
mgr Patryk Czermak
Akademia Wychowania Fizycznego we Wrocławiu,Wydział Wychowania Fizycznego,
Instytut Turystyki i Rekreacji, Katedra Rekreacji
mgr Aleksandra Chudobina
Wydział Fizjoterapii, Katedra Fizjoterapii i Terapii Zajęciowej w Dysfunkcjach Narządu Ruchu, Zakład Fizjoterapii w Neurologii
Urazy wspinaczkowe ręki
Wspinaczka spektakularnie rozwija się nie tylko jako dyscyplina sportowa.
W ostatnich latach zdobywa coraz większą popularność wśród amatorów.
Niestety pochodną tego jest powstanie całkowicie nowego dla medycyny sportowej problemu wspinaczkowych kontuzji. W szczególności są to przeciążeniowe uszkodzenia ręki, związane ze specyficzną, niespotykaną w innych dyscyplinach sportowych, pracą rąk. Praca ta ma na celu przybliżenie najbardziej
typowych uszkodzeń dotyczących stawów międzypaliczkowych, ścięgien mięśni zginaczy palców lub struktur im towarzyszących – naderwania troczków,
więzadeł obrączkowych, pobocznych, zapalenie pochewek ścięgnistych. Opisane zostaną ich przyczyny i mechanizm, objawy, sposoby leczenia i rehabilitacji oraz podjęta zostanie próba wytyczenia wskazówek treningowych w celu
ich zapobiegania.
15
IV Konferencja Medycyny Górskiej
9–11 listopada 2014 r.
mgr Katarzyna Rupentalska
dr n. med. Sławomir A. P. Graff
Zaginięcia na terenie grupy beskidzkiej GOPR
w okresie XII 2011–XI 2013
Przypadkiem zaginięcia staje się osoba, która zabłądziła lub zagubiła się i została zgłoszona w trybie alarmowym do instytucji prowadzącej poszukiwania.
Celem pracy było określenie głównych endo- i egzogennych przyczyn zaginięć w górach z myślą o ich profilaktyce.
Materiał stanowiły oryginalne karty wypadków wystawiane przez ratowników GB GOPR w okresie od XII 2011 do XI 2013r. (przez 2 kolejne sezony
zimowe i letnie w Beskidach).
Wyniki: wykazano 224 przypadki zaginięć w zach. części Beskidów na
przestrzeni 2 lat.
Średni wiek zaginionych wynosił 36 lat (rozpiętość 8-79 lat). 2/3 zaginionych stanowili mężczyźni. 57% zaginięć miało miejsce w nocy. 53% zaginięć
następowało w dni wolne od pracy. Okołowypadkowa umieralność w działaniach GB GOPR wyniosła 0.29%. Uratowanie 81% zaginionych umożliwiły
wyprawy. Najczęściej zaginionymi byli allochtoni; mieszkańcy miast; mężczyźni. Najczęstszymi miejscami zaginięć były najwyższe partie Beskidów.
Średnia wysokość npm, na której następowało zaginięcie: 1128 m (regiel górny). Ponad 50% zaginięć miało miejsce przy widoczności < 500 m. > 80% zaginięć towarzyszyły: zachmurzenie, mgła i opady. Najczęściej z zaginięciem
nie był skojarzony żaden uraz lub zachorowanie. W 7.6% zaginięć miały miejsce wychłodzenia i odmrożenia; w 6.7% zaginięć współistniało wyczerpanie,
zasłabnięcie lub odwodnienie; 1.2 % zaginionych (3 kobiety) doznało urazu
poprzedzającego zaginięcie.
3/4 przypadków zaginięć towarzyszyło załamanie pogody, które było najistotniejszą zewnętrzną okolicznością wypadków wymagających poszukiwań.
Odnotowano cechy typowej, negatywnej motywacji ucieczkowej odmiennej u
zaginionych kobiet i mężczyzn.
Oczywiste pozostaje profilaktyczne zalecenie dotyczące wymogów standardu ekwipunku (z umożliwieniem orientacji przestrzennej), odzieży i prowiantu oraz stałej dbałości o kondycję przed planowaną wycieczką.
16
IV Konferencja Medycyny Górskiej
9–11 listopada 2014 r.
Lek. med. Stanisław Biernacki
p.o. ordynator SOR w Jeleniej Górze, Karkonoska Grupa GOPR
Śmigłowiec jako istotne wsparcie
działań ratowników górskich na terenie Karkonoszy.
Analiza czasu działań ratowniczych na przykładzie wypadków
w tzw. rynnie śmierci na stoku Śnieżki
Karkonosze, stanowiące rejon operacyjny działania Karkonoskiej Grupy
GOPR, wydają się być przyjazne dla działań ratowniczych. Stosunkowo niskie
wysokości oraz dobrze rozwinięta sieć dróg i ścieżek, stwarzających możliwość
dojazdu środkami mechanicznymi, powodują, iż znaczna część akcji ratowniczych może być prowadzona przy pomocy standardowych środków transportu. Czy jednak możliwość zastosowania śmigłowca w takim terenie nie stwarza
nowych perspektyw i szansy na poprawę jakości udzielonej pomocy? Analiza 2
przypadków w tzw. rynnie śmierci, pozwala postawić przekorne pytanie – czy
stać nas na brak możliwości użycia śmigłowca w działaniach ratowniczych na
terenie Karkonoszy?
System szkolenia medycznego
ratowników górskich w Polsce
– dylematy szkolącego
System szkolenia w Polsce, zarówno w zakresie ratowników medycznych, jak i
ratowników w myśl przepisów o KPP, jest wyjątkowo niedoskonały.
Obowiązujące przepisy obligują do szkolenia ratowników GOPR w zakresie
Kwalifikowanej Pierwszej Pomocy zgodnie z wytycznymi krajowego systemu
ratowniczo - gaśniczego. Istnieją jednak również zalecenia dotyczące ratownictwa górskiego, wydawane przez międzynarodowe instytucje np. IKAR-CISA, którego członkiem jest również GOPR.
I niestety istnieje dość duża niezgodność zaleceń KPP oraz IKAR-CISA.
Według jakich wytycznych należy szkolić ratowników górskich?
Czy istnieje możliwość dostosowania programu szkolenia KPP do potrzeb
GOPR?
Na te i inne pytania należy poszukiwać odpowiedzi.
17
IV Konferencja Medycyny Górskiej
9–11 listopada 2014 r.
Jacek Kwieciński
I Klinika Kardiologii, Uniwersytet Medyczny w Poznaniu
Agnieszka Kaszuba
Studenckie Koło Naukowe Medycyny Sportowej, Uniwersytet Medyczny w Poznaniu
Wazokonstrykcja w obrębie krążenia płucnego – fizjologiczne
zjawisko mogące prowadzić do istotnych komplikacji.
Patofizjologia, aspekty kliniczne i terapeutyczne.
Wysokogórski Obrzęk Płuc (High Altitude Pulmonary Edema - HAPE) jest
wiodącą przyczyną zgonów pośród wspinaczy dotkniętych Ostrą Chorobą
Górską. W ostatnim czasie opublikowano szereg doniesień wykazujących, że
wazokonstrykcja w obrębie krążenia płucnego (Pulmonary VasoconstrictionPV), która może prowadzić do HAPE, jest wynikiem narażenia organizmu na
hipoksję. Pomimo faktu, że PV jest nieodzownym mechanizmem umożliwiającym dostosowanie perfuzji płuc do wentylacji, na dużych wysokościach to
normalnie fizjologiczne zjawisko doprowadza do przeciążenia prawej komory
serca, prowadząc do istotnych komplikacji. Mechanizmem bezpośrednio odpowiedzialnym za skurcz naczyń jest uwolnienie wapnia w obrębie komórek
mięśniówki gładkiej tętnic płucnych w fazie ostrej oraz proliferacja tychże
komórek, (tzw. remodeling płucny), w fazie przewlekłej. Zmiany w zakresie
stężeń czynników przeciwdziałających proliferacji, takich jak: tlenek azotu,
prostacyklina, czy mitogennych jak np. edotelina-1, prowadzą w efekcie do
pogrubienia ściany naczynia, spadku jej podatności i trwałego podwyższenia
ciśnienia w łożysku płucnym. PV nie jest zjawiskiem występującym wyłącznie na dużych wysokościach, wśród osób podatnych doprowadza do rozwoju
idiopatycznego nadciśnienia płucnego (Idiopathic Pulmonary Hypertension
– IPAH), czyli jednostki chorobowej prowadzącej do niewydolności serca
i zgonu. Obecnie strategie terapeutyczne w IPAH uwzględniają nowo wprowadzone leki mające bezpośredni wpływ na ściany naczyń płucnych takie jak:
antagoniści endoteliny, inhibitory fosfodiesterazy 5 czy analogi prostacykliny. Leki te zdążyły już potwierdzić swoją skuteczność w uśmierzaniu objawów
AMS, tym samym stanowią obiecującą grupę leków w postępowaniu z chorymi zmagającymi się z wazokonstrykcją w obrębie krążenia płucnego na dużych wysokościach.
18
IV Konferencja Medycyny Górskiej
9–11 listopada 2014 r.
Jakub Krzeszowiak
Katedra i Zakład Higieny, Uniwersytet Medyczny we Wrocławiu
Przemysław Nazarczuk
LOXYS high altitude performing, Tikal Polska Sp. Z O.O
Metody adaptacji do warunków wysokościowych
przed wyjazdem w góry
Nieprawidłowy proces aklimatyzacji organizmu człowieka do warunków wysokogórskich może doprowadzić do rozwoju ostrej choroby górskiej (ang. Acute Mountain Sickness – AMS), a w szczególnych sytuacjach do wystąpienia jej stanów
ostrych pod postacią wysokościowego obrzęku mózgu (ang. High Altitude Cerebral Edema – HACE) i/lub płuc (ang. High Altitude Pulmonary Edema – HAPE).
Rozwojowi powyższych schorzeń można skutecznie się przeciwstawić stosując się
do wytycznych zasad prawidłowej aklimatyzacji. Jednak z wielu powodów, u podstaw których leży ograniczony czas na wyjazd oraz nieograniczone możliwości podróżowania powodują, że często chęć zdobycia szczytu jest silniejsza niż racjonalne postępowanie. Z tego powodu zalecenia o stopniowym zdobywaniu wysokości
z generalnym zaleceniem „wspinaj się wysoko, śpij nisko”, są odsuwane na bok.
Często osoby decydujące się na zdobywanie relatywnie łatwych 4 i 5 tysięczników
nie znają reakcji własnego organizmu na wysokość, przez co nie potrafią rozpoznać łagodnych objawów ostrej choroby górskiej. U takich osób ryzyko rozwoju
AMS oraz HACE i HAPE znacznie wzrasta. Problem ostrej choroby górskiej dotyczy również regularnych alpinistów i himalaistów, kiedy w trakcie działalności
górskiej dojdzie do niekorzystnego splotu wydarzeń, co może mieć fatalne następstwa. Istnieją jednak możliwości zaadaptowania organizmu człowieka do wysokości, jeszcze przed wyjazdem w góry, z jednoczesnym zapoznaniem się z reakcjami
własnego organizmu na wysokość w kontrolowanych i bezpiecznych warunkach.
Możliwości takie dają komory hipobaryczne, jednak bezpieczeństwo ich stosowania budzi pewne kontrowersje. Odmienne możliwości dają systemy dostarczające
tzw. mieszkankę hipoksyczną. Wyróżnić tutaj można mało komfortowy system
maskowy, gdzie mieszanka jest dostarczana przez maskę twarzową oraz system
oferowany min. przez firmę „LOXYS”, gdzie mieszanka taka jest dostarczana do
pomieszczenia treningowego czy sypialni. Technologia LOXYS pozwala stworzyć
symulowane warunki wysokościowe w przedziale od 1500 m n.p.m. do nawet
8000 m n.p.m. bez niebezpiecznych zmian ciśnień wewnątrz pomieszczenia, dzięki czemu możliwe jest natychmiastowe rozpoczęcie treningu na znacznych wysokościach oraz możliwość natychmiastowego opuszczenia pomieszczenia. Przeprowadzenie procesu „preaklimatyzacji”, w tak zasymulowanych warunkach, pozwala
zminimalizować ryzyko rozwoju ostrej choroby górskiej, a przede wszystkim w
praktyczny sposób zaobserwować reakcje organizmu na niedotlenienie w trakcie
intensywnego wysiłku fizycznego.
W trakcie prezentacji zostaną przedstawione praktyczne aspekty oraz ogólne
metody przeprowadzania adaptacji do wysokości w warunkach symulowanych.
19
IV Konferencja Medycyny Górskiej
9–11 listopada 2014 r.
Paweł Podsiadło
Czy turyści w Himalajach
są przygotowani na AMS?
Kilka spostrzeżeń
W Himalajach Nepalu każdego roku uprawia trekking ok. 80 tys. turystów.
Osiągana wysokość noclegu przekracza 5000m npm., co stwarza zagrożenie
wystąpienia ostrej choroby wysokościowej (AMS) i wysokościowego obrzęku
płuc (HAPE). Punkty medyczne Himalayan Rescue Association udzielają pomocy ok. 1000 turystom rocznie. Badaniem ankietowym oceniono przygotowanie trekkersów w Dolinie Khumbu na zachorowanie związane z wysokością
– znajomość objawów, zasady postępowania, zawartość posiadanej apteczki.
Uwagę zwraca zupełny brak leków stosowanych w HAPE i nikła wiedza o postępowaniu w tej groźnej dla życia chorobie.
Tromboliza wkracza w góry.
Wieści z Bolzano
Leczenie fibrynolityczne zawału serca przeprowadzono po raz pierwszy
w 1958 roku a upowszechniło się po roku 1986. Od tego czasu zmienił się zakres wskazań, metody diagnostyczne, zawsze jednak (z drobnymi wyjątkami)
fibrynoliza kojarzyła się z leczeniem szpitalnym. Na X Światowym Kongresie
Medycyny Górskiej w Bolzano w maju 2014, pojawiły się propozycje stosowania tej formy terapii w warunkach wyprawowych. Z uwagi na możliwość poważnych powikłań, szczególnego znaczenia nabiera znajomość dodatkowych
obciążeń związanych z wysokością oraz ocena bilansu spodziewanych korzyści
i potencjalnych zagrożeń. Oprócz zawału serca i zatoru tętnicy płucnej, dużo
uwagi poświęcono możliwości leczenia odmrożeń z użyciem r-TPA.
20
IV Konferencja Medycyny Górskiej
9–11 listopada 2014 r.
Tomasz Darocha
Krakowski Szpital Specjalistyczny im. Jana Pawła II
Sylweriusz Kosiński
Szpital Specjalistyczny Chorób Płuc w Zakopanem
Tatrzańskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe w Zakopanem
Anna Jarosz
Krakowski Szpital Specjalistyczny im. Jana Pawła II
Rafał Drwiła
Krakowski Szpital Specjalistyczny im. Jana Pawła II
Procedura pozaustrojowego leczenia pacjentów
w hipotermii głębokiej na terenie województwa
małopolskiego.
Śmiertelność z powodu wychłodzenia w Polsce wynosi, według oficjalnych danych, 328 do 606 osób rocznie [dane GUS 2008-2010 r]. Szacuje się jednak, że
liczba ta może być nawet kilkakrotnie większa. Podstawą leczenia hipotermii
jest zastosowanie w odpowiednim czasie odpowiedniego sposobu ogrzewania.
Głębokie stadia wychłodzenia wymagają zastosowania specjalnych technik,
ale efekty leczenia są zwykle pomyślne. Dla ofiar hipotermii, w wychłodzeniu
w stadium III i IV według klasyfikacji szwajcarskiej z klinicznie jawną niestabilnością krążeniową oraz temperaturą poniżej 28oC, standardy przewidują leczenie przy pomocy ECMO lub krążenia pozaustrojowego. Zastosowanie metody ciągłego pozaustrojowego natleniania współistniejące ze wspomaganiem
krążenia i aktywnym ogrzewaniem, pozwala na ratowanie chorych w ciężkim
stanie zdrowotnym. Pracownicy Oddziału Anestezjologii i Intensywnej Terapii Krakowskiego Szpitala Specjalistycznego wspólnie z członkami Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego utworzyli procedurę leczenia
pozaustrojowego hipotermii głębokiej, która objęła swoją opieką chorych z terenu całego województwa małopolskiego. Kluczowym dla skutecznego działania było ustanowienie funkcji koordynatora dostępnego 24 godziny na dobę
pod numerem telefonu alarmowego. Zadaniem koordynatora jest konsultowanie przypadków hipotermii rozpoznanych na terenie województwa, pomoc
merytoryczna w trakcie diagnostyki i leczenia oraz ewentualna kwalifikacja do
ogrzewania pozaustrojowego.
Od dnia 29.07.2013 r. do dnia 24.10.2014 r. koordynator ds. pozaustrojowego leczenia hipotermii głębokiej skonsultował 17 pacjentów oraz otrzymał
4 zgłoszenia o poszukiwaniach. Dwunastu zgłoszonych pacjentów było w stadium umiarkowanej lub łagodnej hipotermii oraz posiadali stabilny układ krążenia i tym samym zostali zakwalifikowani do tradycyjnego leczenia.
Pięciu pacjentów z niestabilnym układem krążenia spełniło ustalone kryteria ogrzewania pozaustrojowego i zostali oni zakwalifikowani do leczenia przy
21
IV Konferencja Medycyny Górskiej
9–11 listopada 2014 r.
pomocy ECMO w konfiguracji tętniczo-żylnej:
1. mężczyzna lat 50, po NZK i skutecznej resuscytacji, niestabilność krażeniowo-oddechowa, temperatura głęboka 25oC Implantacja ECMO w konfiguracji
tętniczo-żylnej. Uzyskano pełną stabilizację układu sercowo-naczyniowego i
oddechowego oraz pełny powrót funkcji neurologicznych - GCS 15 pkt. Skala
Cerebral Performance Category (CPC) – 1
2. mężczyzna lat 56 w trakcie resuscytacji (łączny czas zatrzymania krążenia
do czasu terapii pozaustrojowej 2h 20 min), temperatura głęboka 22,2oC. Implantacja ECMO w konfiguracji tętniczo-żylnej podczas działań resuscytacyjnych - uzyskano pełną stabilizację układu sercowo-naczyniowego i oddechowego oraz pełny powrót funkcji neurologicznych – GCS 15 pkt. Skala Cerebral
Performance Category (CPC) – 1
3. kobieta lat 83, temperatura głęboka 25,7oC, nieprzytomna, z niewydolnością
krążeniowo-oddechową. Implantacja ECMO w konfiguracji tętniczo-żylnej.
Uzyskano pełną stabilizację układu sercowo-naczyniowego i oddechowego
oraz pełny powrót funkcji neurologicznych - GCS 15 pkt. Skala Cerebral Performance Category (CPC) – 1
4. mężczyzna lat 54, temperatura głęboka 25,6oC, nieprzytomny, z niewydolnością krążeniowo-oddechową. Implantacja ECMO w konfiguracji tętniczo-żylnej. Uzyskano pełną stabilizację układu sercowo-naczyniowego i oddechowego oraz pełny powrót funkcji neurologicznych – GCS 15 pkt. Skala Cerebral
Performance Category (CPC) – 1
5. kobieta lat 48, temperatura głęboka 32oC, próba samobójcza – skok do wody,
Implantacja ECMO w konfiguracji tętniczo-żylnej podczas działań resuscytacyjnych. Nie uzyskano stabiliacji krążeniowo-oddechowej. Pacjentka zmarła.
Warto zaznaczyć, że program ten jest unikalny w skali całego świata ze
względu na obszar i zakres działania. Centrum Leczenia Hipotermii Głębokiej współpracuje ze wszystkimi ogniwami systemu ratownictwa medycznego,
górskim służbami ratunkowymi (TOPR, GOPR), Strażą Pożarną, Policją, oraz
jednostkami samorządowymi. Specjalnie zaprojektowany system powiadamiania identyfikuje pacjentów w zaawansowanych stadiach hipotermii już na
wczesnym etapie postępowania ratowniczego oraz wspomaga i koordynuje leczenie z uwzględnieniem ustalenia priorytetów i zastosowania nowoczesnych
metod ogrzewania.
22
IV Konferencja Medycyny Górskiej
9–11 listopada 2014 r.
Adam Domanasiewicz
Szpital św. Jadwigi Śląskiej w Trzebnicy Oddział Chirurgii Ogólnej i Chirurgii Ręki,
Szpitalny Oddział Ratunkowy,
Anna Chrapusta
Małopolskie Centrum Oparzeniowo-Plastyczne, Replantacji Kończyn z Ośrodkiem
Terapii Hiperbarycznej Kraków
Jacek Piechocki
Klinika Medycyny Ratunkowej UM we Wrocławiu, Mazowieckie Centrum Hiperbarii
Tlenowej Warszawa
Odmrożenia.
Projekt polskiego konsensusu leczenia
Powrót do idei zimowego himalaizmu, rosnąca popularność sportów ekstremalnych w tym komercyjnych wypraw w góry wysokie skutkuje rosnącą liczbą
ciężkich odmrożeń. Znaczne zagrożenie trwałym ubytkiem na zdrowiu jakim
jest utrata palców rąk stanowi wyzwanie dla lekarzy i skłania do wykorzystania
wszystkich dostępnych opcji terapeutycznych aby uniknąć lub ograniczyć kalectwo. Jednocześnie przeciętna wiedza na temat odmrożeń u alpinistów oraz
lekarzy ma charakter anegdotyczny.
Postęp w poznaniu patofizjologii odmrożeń na poziomie mikronaczniowym, roli endotelium i kaskady kwasu arachidonowego ma istotny wpływ
na możliwą profilaktykę oraz leczenie zarówno w fazie wczesnej jak i późnej.
Dlatego celowym wydaje się przedstawienie nowoczesnych metod kompleksowego leczenia odmrożeń od zastosowania rTPA i prostaglandyn począwszy
na hiperbarii tlenowej i chirurgii rekonstrukcyjnej kończąc. Wskazanym wydaje się też uwzględnienie aktualnego stanu wiedzy i praktyki medycznej w tej
kwestii w przygotowaniu i organizacji wypraw wysokogórskich lub polarnych.
Zachęcające wyniki leczenia uzyskane w Oddziale Chirurgii Ręki w Trzebnicy oraz doniesienia z chirurgii plastycznej z Krakowa i Mazowieckiego Centrum Hiperbarii upoważniają autorów do podjęcia próby przedstawienia propozycji polskiego konsensusu w sprawie kompleksowego leczenia odmrożeń.
23
IV Konferencja Medycyny Górskiej
9–11 listopada 2014 r.
Ks. Michał Gołąb
Karkonoska Grupa GOPR
„...na każde wezwanie...”
– by wyrwać życie śmierci
„… iść na ratunek – to znaczy wyczerpać wszystkie możliwości, to znaczy nie odstępować nie tylko wtedy, kiedy jest nadzieja, ale nawet wtedy, gdy istnieje choćby
cień cienia nadziei…” Grażyna Woysznis-Terlikowska
Historia jest opowieścią. Jednak nie każdą historię można opowiedzieć w pełni.
Nie sposób opowiedzieć za pomocą kilku zdań historii ratownictwa górskiego, historii trudu i zmagania się z tym, co w górach zagraża ludzkiemu życiu i zdrowiu.
Nie sposób wyrazić głębi przeplatających się wątków zabarwionych smutkiem i radością, obawą i pewnością, nadludzkim wysiłkiem pieszej wędrówki w zamieci
śnieżnej z szybkością śmigłowca przy dobrej, lotnej pogodzie. Ratownictwo górskie to twarze ratowników i poszkodowanych, sploty ich historii. Ratownictwo to
umiłowanie piękna gór i szacunek do ich gwałtowności i niebezpieczeństw. Ratownictwo to odwaga, szlachetność i rozwaga. Ratownictwo to nadzieja dla tych,
którzy potrzebują w górach pomocy.
Aby zrozumieć ratowników trzeba zacząć od pytania: jak zrozumieć kogoś, kto
świadomie rezygnuje z komfortu i bezpieczeństwa na rzecz ryzyka i wyrzeczeń.
„Dobrowolnie przyrzekam pod słowem honoru, że póki zdrów będę, na każde
wezwanie Naczelnika lub jego Zastępcy – bez względu na porę roku, dnia i stan
pogody – stawię się w oznaczonym miejscu i godzinie, i udam się w góry celem
niesienia pomocy ludziom jej potrzebującym” – tak brzmi początek ratowniczej
przysięgi. Podczas akcji ratowniczej te słowa współbrzmią z wysiłkiem górskiej
wspinaczki i wędrówki, podejmowaniem trafnych decyzji, technicznym sprytem
i pewnością obecności pomocnej dłoni tego, który taką samą przysięgę składał.
Pogotowie – jak pisał Michał Jagiełło, ratownik GOPR, później TOPR – to nieporównywalne z niczym sploty pozornych sprzeczności: tradycji i nowoczesności,
ochotniczości i zawodowstwa, indywidualizmu z działaniem zespołowym, gwiazdorstwa i anonimowości, hardości i posłuszeństwa, głęboko zakorzenionej potrzeby wolności z dobrowolnym uznaniem hierarchicznej struktury.
Niejednokrotnie ratownicy górscy udowodnili, że potrafią działać skutecznie
w trudnych warunkach, udowodnili, że zrobią wszystko, by ocalić życie ludzkie.
Lecz niejednokrotnie musieli się przekonać, że istnieje granica, której nie wolno
im przekroczyć. Bo „zrobić wszystko...”, nie oznacza „za wszelką cenę...”.
Michał Jagiełło pisał: „Góry są żywiołem. Człowiek wchodzący w nie rozpoczyna z nimi grę. Ratownicy wkraczają na scenę wtedy, gdy gra toczy się na serio,
gdy staje się walką o życie i zdrowie, a nieraz już tylko o ciało. Podstawowym wyróżnikiem w ratowniczym widzeniu gór – jest poczucie życia na serio. Wyprawa
ratunkowa to skondensowany czas życia prawdziwego, kiedy ważne są tylko sprawy naprawdę ważne! O czym nie mówi się nigdy. To jest doznanie tak głębokie
i tak osobiste, że każdy zachowuje je dla siebie”.
24
IV Konferencja Medycyny Górskiej
9–11 listopada 2014 r.
Dr Ashish Lohani
Working in the Himalayas with Pilgrims
Introduction
Pilgrimage is a holy undertaking in all religions. Particularly in the Hindu and
Buddhist religions, the places of pilgrimage are challenging, sometimes beyond the capacity of the pilgrim to cope with. The offering of their bodies to
the suffering of the journey is considered holy and many of these pilgrims die
happily in the suffering. High altitude is the home of Gods for the Hindu and
Buddhist pilgrims in countries like Nepal, India and Tibet. In Nepal, there is
yearly festival at the lake Gosaikunda, situated at 4400 meters in the Langtang range of mountains. Every year in the month of August/September up to
20,000 pilgrims visit the sacred lake in the space of 10 days to worship Lord
Shiva. These pilgrims can range in age from as low as 17 months to as high as
90 years. Such festivals are observed also in the Amarnath cave (3888 meters)
in India, Kailash Mountain (6638 meters) in Tibet among many others.
Why talk about pilgrims?
Pilgrims are not aware about what to expect at altitude, they are not prepared
to deal with the environment. They lack proper gear suitable for the weather
and altitude and do not have knowledge regarding prevention of altitude illnesses. Each year, there are deaths of pilgrims in Kailash Mansarovar, Gosaikunda, Amarnath and other pilgrimage sites in Tibet, Nepal and India.
Altitude related illnesses in Pilgrims
Acute Mountain Sickness (AMS), High Altitude Pulmonary Edema (HAPE)
and High Altitude Cerebral Edema (HACE) occur in pilgrims more than in
the general trekking population. One study in Nepal shows incidence of AMS
68%, HACE 31% and HAPE 5% in this population. The same study also found
significantly low oxygen saturation in the pilgrim population than is deemed
normal for the altitude. Doctors working at health camp run by Himalayan Rescue Association Nepal (HRA) in religious sites report of frequent evacuation
for severe HAPE and HACE from altitude. The main reason for this high incidence of altitude illnesses is the rapidity of ascent. In Langtang area of Nepal,
pilgrims ascend to the height of 4400 meters, from 1950 meters in a single day
or at most 3 days. This does not give them a possibility to acclimatize to the
new altitude at all.
Co-morbidities
Pilgrimage is primarily done either to absolve sins or to ask blessing for being
cured of ailments. This brings a lot of already ill people to altitude. Chronic obstructive pulmonary disease (COPD), hypertension and diabetes mellitus (DM)
are the most common co-morbidities travelling to great altitudes for worship.
25
IV Konferencja Medycyny Górskiej
9–11 listopada 2014 r.
With COPD, the physiology of altitude requires hyperventilation to keep
the oxygen saturation in normal limits whereas the disease condition requires
hypercapnic stimulation of the respiratory system to continue breathing.
Working as doctor among the pilgrims, it is not uncommon to find many cases of COPD exacerbated by altitude in a single day; some of them in need of
evacuation.
Hypertension and DM are relatively common diseases among the middle aged and older pilgrims. Missed medications and dehydration complicate
these diseases and can result in hypertensive crises or diabetic ketoacidosis.
Other Medical Conditions at Altitude:
In the literature are case reports and series regarding illnesses that can be
triggered by altitude. These illnesses are not primarily because of the effect
of altitude but are due to the exaggeration of the physiological defects already
present. Seizures, cardiac arrhythmias, strokes can occur for the first time at
altitude. Common medical ailments like pneumonia and diarrhea are difficult
to treat at altitude and minor wounds are difficult to heal, resulting in longer
and more severe infection process.
Ethical Dilemmas in working with Pilgrims
A 70 year-old man was diagnosed with HACE in the temporary health
camp at Gosaikunda, and evacuation to a lower altitude was planned.
The patient refused the evacuation plan, citing that it is auspicious place
for him to die and if he manages to die there, he will for sure reach heaven. While working with pilgrims, this logic is a norm. While trekkers
in trouble will do everything in power to reach a safe place; pilgrims do
the opposite, they give up. Reports of death from Gosaikunda or Kailash
Mansarovar pilgrim trips rarely if ever make to the international media.
As a doctor working in the field to save lives, it is discouraging when
a patient refuses treatment or evacuation. It is important to persuade
those in need, while keeping in mind the social and cultural norms of
the area.
Additionally, pilgrims in Nepal typically have a relatively small understanding of the problems at altitude. Though the proportion of literate and educated pilgrims grows every year to various religious sites,
the level of preparedness has not improved. With the Himalayan Rescue
Association, Mountain Medicine Society of Nepal organizes every year
awareness sessions at 3 cities in Kathmandu. The people attending these
programs later visit the health camp at the high altitude sites and thank
for the education that kept them healthy. So, anecdotally, we have seen
through experience that education makes a difference. Prevention of altitude illnesses is simple, it basically centers on good trekking practices
and additional medications for prevention. In the pilgrim population,
approach to education is difficult, since they come from various places
all around the country.
26
IV Konferencja Medycyny Górskiej
9–11 listopada 2014 r.
Current situation
Currently, Himalayan Rescue Association Nepal conducts a temporary health
camp at the 4400 meters in Gosaikunda. The doctors working at the Gosaikunda site see upto 700 patients in 6-7 days of health camp. At other sites, such a
service is unknown. There is no help available for pilgrims in Kailash Mansarovar where the conditions are deadlier. It is important to be aware about the
problems faced by pilgrims so that the high altitude medical community can
be of help to such a large and virtually unheard of population.
About the author
Dr Ashish Lohani is a member of Mountain Medicine Society of Nepal and
IKAR-Medcom. He has worked as high altitude physician at the Everest ER
medical clinic at Everest Base Camp and Gosaikunda health camp for pilgrims
with HRA-Nepal. He holds a PhD in International Health, Diploma in Mountain Medicine and International Diploma in Mountain Rescue.
27
IV Konferencja Medycyny Górskiej
9–11 listopada 2014 r.
Fundacja „Swiatło dla Himalajów”
Fundacja „Swiatło dla Himalajów” jest polska
fundacja, działajaca na rzecz ludzi, a zwłaszcza
dzieci w Nepalu. Działamy na terenach mało
atrakcyjnych jesli chodzi o walory widokowe, a
co za tym idzie również nieturystycznych. Brak
turystów oznacza brak możliwosci zarobkowania. Nepal to kraj tak piekny jak ubogi.. Około
40% mieszkanców żyje na granicy skrajnego
ubóstwa, a drugie tyle to analfabeci. U podnóża
cudownego Mount Everest ludzie wciaż żyja bez
bieżacej wody, pradu, toalet i opieki medyczne.
To tutaj, w tych malutkich chatkach z paleniskiem po srodku, z powodu zaczadzenia umiera
rocznie kilkaset dzieci.
Fundacja została założo-na w pazdzierniku 2012 roku, jednak historia pomocy Nepalczykom siega 5 lat wstecz. Dokładnie w 2009 roku po raz pierwszy
wyjechałam do Nepalu i pamietam, że byłam zauroczona górami i egzotyka
tego kraju. Za każdym razem docierałam coraz dalej i dalej, powolutku odkrywałam smutna prawde o tym kraju tysiaca smaków i zapachów. Otwierały
sie przede mna drzwi do zupełnie innego swiata. Swiata wstrzasajacego i niejednokrotni przerażajacego, bo skrywajacego niewyobrażalne ubóstwo i brak
jakichkolwiek możliwosci rozwoju. Za każdym razem w miare swoich skromnych możliwosci finansowych, zabierałam z Polski ciepłe ubrania dla dzieci,
srodki opatrunkowe i podstawowe leki.
Dzis fundacja może poszczycic sie wraz z lekarzami z Polski organizacja
każdego roku małego Health Camp w górskich wsiach. Dysponujemy przenosnym aparatem usg i niezbednymi lekami by zapewnic mieszkancom dorazna
pomoc. Tych bardziej potrzebujacych kierujemy do szpitala, którego koszty
pokrywamy.
Osiagniecia fundacji
• założenie wody w trzech wsiach
• przebadanych ponad 500 osób
• opłacone leczenie szpitalne kilku osobom
• rozdane ponad 400 kg ubran dla dzieci
• 100 plecaków szkolnych przekazanych uczniom
• prawie 100 kg leków zostało przekazane potrzebujacym
• kilkunastu ubogim rodzinom przekazane produktu żywnosciowe na kilka
miesiecy
***
„Wspaniała kraina łagodnosci, naturalnego piekna, egzotycznych smaków
i zapachów, a jednoczesnie bólu, trudu i surowej codziennosci, która przyciaga
jaknarkotyk”
28
Towarzystw
Po
l
patroni medialni
sponsorzy
ictwa Górs
k
ie
sk
dycyny i R
Me
a
o
ieg
o
wn
to
organizatorzy
gospodarze

Podobne dokumenty