Czy można wywołać ducha, który nie istnieje
Transkrypt
Czy można wywołać ducha, który nie istnieje
Książka zawiera odpowiedzi na ważkie pytania: Kiedy będzie koniec świata? Czy można wywołać ducha, który nie istnieje? Jak wyglądał pierwszy pogrzeb na Księżycu? Czy niebo to wieczny orgazm? Dlaczego aniołom skrzydła wyrastają z głowy? Czym różni się dusza od karty SIM? oraz między innymi: Dlaczego Żyd Jezus miał hiszpańskie imię? Czy E.T. jest katolikiem? Dlaczego król Dawid poszedł do łóżka z sąsiadką? Jeśli Bóg jest Ojcem, kto jest Matką? Czy ryby też utonęły w potopie? Dlaczego Włosi zabili Jezusa? Dlaczego jednym aniołom skrzydła wyrastają z głowy, a innym - normalnie - z pleców? Na hasło „anioł stróż” reagujemy prostym skojarzeniem. Jegomość w cukierkowym szlafroku i z niezdrowym rumieńcem na twarzy przeprowadza przez kładkę dwoje dzieci. Obraz, który sto lat temu był alegorią bezpieczeństwa, dzisiejszego widza skłoniłby do powiadomienia policji. Grubas w damskich fatałaszkach łazi za parą milusińskich - wiadomo, czym to pachnie. Oglądaliśmy przecież w telewizji. Dla prawdziwych aniołów idą ciężkie czasy. Ich obraz w naszych głowach jest albo skrajnie infantylny (zob. wyżej), albo artystyczno-muzealny (na przykład umieszczane na nagrobkach pucołowate główki z wyrastającymi w miejscu uszu skrzydełkami), albo też kretyńskomodernistyczny. Współczesne chrześcijaństwo bezradnie patrzy na ofensywę pogańskiej angelologii film z Nicholasem Cage'em, który będąc aniołem, beznadziejnie zakochuje się w Ziemiance, karty do wróżb z aniołami wyglądającymi jak zwyciężczynie Miss Universum czy książki w stylu Wielkiej księgi aniołów Jeanne Ruland, która w katalogu duchów uwzględnia Cabonetona, „anioła strefy ziemskiego pasa, rządzącego właściwością czasu w dziewiętnastym stopniu Strzelca i uczącego związków między astronomią i astrologią”. Największy kłopot tkwi zaś w tym, że podczas gdy autorka Wielkiej księgi... nie ma zahamowań, by przelać na papier każdą głupotę, jaka zagości w jej głowie, większość wydanych ostatnio katolickich dzieł traktujących o aniołach pisana jest z niepokojącą nieśmiałością. Peter Kreeft, wybitny amerykański apologeta, w książce Aniołowie i demony nie może wyjść z podziwu nad wynurzeniami teologów i socjologów, z oświeceniowym zawstydzeniem piszących o zagubionej w okrutnym świecie jednostce, która - biedniuteńka - szuka pomocy w fantazjach. A jeśli wzmożony ruch „w temacie” aniołów ma zupełnie inną przyczynę? - pyta Kreeft. Może rzeczywiście w naszym skomplikowanym świecie aniołowie mają znacznie więcej roboty niż kiedyś? Skąd jednak mamy się o tym dowiedzieć, skoro wybitni uczeni, autorzy i teolodzy traktują duchy tak jak entomolodzy, spierając się z Pseudo-Dionizym Areopagitą, który wynalazł słynny podział aniołów na siedem rodzajów ustawionych w hierarchię (serafiny, cherubiny, trony i tak dalej)? I to wszystko w sytuacji, kiedy - jak mawiał niemiecki benedyktyn Anselm Grün - sama myśl o aniele, który był przy nas wtedy, gdy byliśmy jedną komórką, i będzie z nami do śmierci, wystarczy, by usensownić niejedno ludzkie życie... Istnienie istot duchowych, niecielesnych, które Pismo Święte nazywa zazwyczaj aniołami, jest prawdą wiary. Świadectwo Pisma Świętego jest tak oczywiste jak jednomyślność Tradycji. Choć przez chwilę pomyślmy o tym, że przecież one naprawdę tu są. Że są rzeczywistością. To, czy ktoś wierzy w nie, czy nie, nie ma wpływu na to, że istnieją - ba, że na drabinie stworzeń plasują się wyżej od nas, najmądrzejszych ze zwierząt i najgłupszych pośród duchów. Mamy tendencję do traktowania aniołów niczym domowych zwierzątek, niebiańskich owczarków, do których czasem chcemy się przytulić, a od których czasem żądamy, żeby obroniły nas przed tymi złymi. Tymczasem to my moglibyśmy być ich zwierzętami domowymi. Bo kim jesteśmy w porównaniu z nimi? Jak pisał Rainer Maria Rilke - „istotami udanymi od zarania, pieszczochami stworzenia, pasmami wzgórz oświetlonymi zorzą poranną, krawędziami wszelkiego stworzenia, pyłkiem kwiatowym rozkwitającej boskości, pryzmatami światła, korytarzami, schodami, tronami, obszarami istoty, puklerzami rozkoszy, wrzawą i burzą zachwycających uczuć...”. Angelofantasy Lobkin - duch o słowiańsko brzmiącym imieniu - jest jednym z aniołów piątego nieba, które we wtorek pełnią służbę - tu zaskoczenie - na zachodzie? Nie wiadomo, czemu Lobkin jest więc poddanym Wschodniego Wiatru. Te i inne niezbędne do życia informacje znaleźć można w Słowniku aniołów i aniołów upadłych(Gustawa Davidsona), pozycji niezbędnej na półce każdego, komu angelologia pomyliła się na amen ze światem fantasy. Czy anioł może być kobietą? I tak, i nie. Ale po kolei. Ci, którzy chcą na chwilę zajrzeć do świata aniołów, muszą najpierw wykonać ciężką pracę. Odłożyć okulary, przez które od urodzenia oglądają ten świat. Wziąć do ręki zimną colę, wyjść na taras, rozejrzeć się wokół. Uświadomić sobie najpierw, że coś, czego nie widzimy, też może żyć i mieć się całkiem nieźle. Że w świecie, którego nie widać (bo nie odbija światła), nie płynie czas (bo czas potrzebny jest tylko tam, gdzie istnieje materia). A więc nie ma starości. Nie istnieje też odległość, zatem można być w wielu miejscach - w Małkini i poza granicami wszechświata jednocześnie. Czy tak zorganizowany świat nie jest w istocie znacznie ciekawszy niż ten nasz? Przewodnikiem po nim może być wspomniana książka Kreefta. Uprawdopodabnia on najpierw sam fakt istnienia aniołów, pokazując, że skoro całe stworzenie to precyzyjna drabina, brak aniołów oznaczałby, że między człowiekiem a Bogiem po prostu brakuje szczebli. Autor tropi wzajemne relacje aniołów, przekonując, że nie mogą one być równe sobie nawzajem i choć najgłupszy anioł jest mądrzejszy od najmądrzejszego człowieka, wśród nich są też anioły bardziej i mniej inteligentne. Że choć nie mają płci w znaczeniu seksualnym, mają rodzaj (Kreeft podpowiada więc, że może się zdarzyć, iż w aniele rozpoznamy jakieś żeńskie cechy, ale kobietą jednak to stworzenie nie będzie). Kreeft przypomina, że duchy nie mają dostępu do naszych myśli, i choć mogą czasem przekształcać materię wokół nas, naszej woli nie są w stanie zmienić. Zatem jeśli uprzemy się, by zgrzeszyć - będą się mogły tylko modlić, by było to po raz ostatni. Zachęca do rozmów z aniołami, które słyszą każde nasze słowo. Błaga, by zawsze pamiętać, że duchy niebiańskie to z natury wojownicy, a nie rozanielone bubki, bo Bóg, któremu służą, to nie Wielka Pluszowa Przytulanka - „Bóg nie jest wujkiem. Bóg nie jest miły. Bóg jest trzęsieniem ziemi” - pisał Abraham Heschel. Anioł naprawdę nie jest mały, puchaty i milutki - Apokalipsa wspomina o aniołach potężnych, otoczonych chmurami, z obliczem jak słońce, ze stopami jak słupy ogniste, wołających potężnym głosem podobnym do ryku lwa. Dlatego anioł zawsze, gdy zjawia się człowiekowi, mówi mu najpierw: „Nie bój się!”, by go zbytnio nie wystraszyć. Kreeft zwraca też uwagę na poczucie humoru aniołów (w Księdze Liczb anioł zmienia oślicę proroka Balaama w proroka, ponieważ sam prorok okazał się również osłem). Słowem - otwiera nam oczy na świat, o którym wcześniej pisał inny Amerykanin Peter Berger w książce A Rumour of Angels („Szept aniołów”). W tej z kolei wizji ludzkie życie przypomina pobyt w ciemnej, dusznej kuchni. Słyszymy głosy z innych pokoi, domyślamy się, że coś musi być za oknem. Przejście na tamtą stronę będzie dla nas wstrząsem, odkryjemy nowe światy, lądy, oceany. Na razie stąd nie wyjdziemy. Ale z pewnością możemy już otworzyć lufcik.