Pobierz/czytaj PDF - Wydawnictwo MORPHO
Transkrypt
Pobierz/czytaj PDF - Wydawnictwo MORPHO
Andrzej Zychla ‘Motylek Maślana Muszka’ - Dlaczego mam takie dziwne imię, Mamo? – zapytał pewnego dnia Maślana Muszka swoją mamusię - Inni motylkowi chłopcy nazywają się tak jakoś bardziej normalnie: Fiołek, Dzwoneczek, nawet Wawrzynek Wilczełyko. A ja? Przecież żadna ze mnie muszka, a tym bardziej maślana! - Oj, mój ty głuptasku! – uśmiechnęła się Mamusia, rozprostowując swoje ogromne, mleczno-śmietankowe skrzydła – Pamiętasz jeszcze troszkę swojego dziadka? - Oczywiście, że pamiętam, Mamo! A dlaczego pytasz? – odparł mały motylek, nie bardzo zauważając związek pomiędzy dziadkiem Ambrożym, a własnym imieniem. - Twój dziadek był wielkim podróżnikiem i miłośnikiem przygód. Lubił poznawać owady z najdalszych zakątków świata i snuć wielogodzinne opowieści. Pewnego dnia poznał Winstona – bardzo eleganckiego motyla z Dalekich Wysp. Winston powiedział mu, że wszystkie motylki i motyle nazywa się w jego kraju „maślanymi muszkami”… - Ale skąd taka dziwna nazwa, Mamusiu? Z dwojga złego wolałbym się już chyba nazywać tak, jak ten elegancki motyl. Czy Winston wszystko dokładnie wyjaśnił Dziadkowi? - Przede wszystkim nie Winston, ale Pan Winston – zaczęła Mamusia, która bardzo chciała, żeby jej mały synek wyrósł na grzecznego motyla – Oczywiście, że Pan Winston wszystko dokładnie dziadkowi opowiedział. W dawnych czasach ludzie na Wyspach wierzyli, że złośliwe wróżki i psotliwe chochliki przybierają postać motyli, żeby łatwiej podkradać masło i wypijać mleko, które ludzie pozostawili bez opieki… - A co to jest mleko, Mamo? – zapytał mały Motylek, który wiedział już to i owo o ludziach, ale pić próbował jedynie poranną rosę i kwiatowy nektar. - Mleko to jeden z ulubionych napojów ludzi, szczególnie ich dzieci. – odpowiedziała cierpliwie motylkowa mama - Jest smaczne samo w sobie i bardzo zdrowe, a gdy jeszcze dodadzą do niego miodu, wanilii, truskawek lub czekolady staje się wręcz wyśmienite. Dziadek wspominał też, że ludzie wprost zajadają się gorącym, chrupiącym chlebem ze świeżym masłem. A masło robi się z mleka… - Ale my nie pijemy mleka ani zjadamy masła, prawda, Mamusiu? – pytał coraz bardziej zaciekawiony motylek. - Oczywiście, że nie! Naszym jedynym pokarmem jest wyłącznie kwiatowy nektar! Kiedy się urodziłeś i okazało się, że twoje skrzydełka są maślano-mlecznobiałe – zupełnie tak, jak moje – postanowiliśmy cię nazwać na pamiątkę opowieści Pana Winstona. *** Kiedy Maślana Muszka usnął w nocy, śniło mu się, że dofrunął do nieznanego ogródka. Zobaczył małą dziewczynkę, która pozostawiła na stole szklankę białego napoju i kanapkę grubo posmarowaną masłem i wbiegła z powrotem do kuchni. Motylek ostrożnie podleciał do chleba i spróbował odrobinę masła, które jednak nie za bardzo mu smakowało. Następnie usiadł na brzeżku szklanki, ale ledwie nachylił się, rozwinął swoją nektarową rureczkę i spróbował odrobiny białego napoju, dziewczynka ponownie wbiegła do ogrodu. Gdy zobaczyła motyla na szklance, zdjęła z głowy kapelusik i szybko ruszyła w jego stronę, wymachując nim na wszystkie strony. Z początku krzyczała coś w dziwnym języku, którego Motylek nie rozumiał, z czasem zaczęły jednak do niego docierać pojedyncze słowa: - Uciekaj niedobra maślana muszko! Zostaw moje mleczko, chlebek i masełko w spokoju! Uciekaj niedobry motylku… Maślana Muszko, Maślana Muszko, obudź się… - kiedy motylek otworzył oczy, zobaczył nad sobą zmartwioną twarz mamusi – Miałeś chyba jakiś zły sen? Strasznie się wierciłeś i krzyczałeś przez sen! - Śniło mi się, że byłem w nieznanym ogródku – odpowiedział motylek – masełko było niedobre, ale mleczko pachniało i smakowało znakomicie! Nie upiłem jednak za dużo, bo pojawiła się jakaś mała, niedobra dziewczynka, która zaraz mnie przepędziła… - Oj, mój ty głuptasku – uśmiechnęła się mama i pogłaskała go po główce. A Maślana Muszka spojrzał z zadumą na portret Dziadka Ambrożego wiszący na przeciwległej ścianie i pomyślał sobie: „Też będę kiedyś taki jak Ty, będę zwiedział świat i poznawał ciekawe owady. Będę taki jak Ty. Dziadku!” – dodał uprzejmie w swoich myślach, bo wiedział, że będzie teraz musiał być jeszcze grzeczniejszy i pilniejszy niż zwykle. Źródło zdjęcia: Wikipedia Copyright by Andrzej Zychla & Wydawnictwo MORPHO © 2011 Wszelkie prawa zastrzeżone. Do użytku własnego. Zakaz rozpowszechniania bez zgody Wydawnictwa MORPHO www.mor-pho.pl [email protected]