Perfumy za obronę
Transkrypt
Perfumy za obronę
2 EchoKatolickie region agnieszka warecka redaktor Pamięć i świadectwo W styczniu przypada wspomnienie bł. Męczenników z Pratulina. Jesienią Kościół siedlecki będzie obchodził 20 rocznicę wyniesienia ich na ołtarze. O formach upamiętnienia życia bohaterskich przodków - ich szerzącym się w diecezji i poza jej granicami kulcie - opowiada na łamach bieżącego wydania „Echa” ks. prałat Bernard Błoński, prezes Stowarzyszenia Pamięci Unitów Podlaskich „Martyrium”. Kilka stron wcześniej znajdą Państwo zapis wywiadu przeprowadzonego z ks. prałatem Józefem Skorodiukiem, autorem książki „Człowiek Boży. Życie duchowe bp. Ignacego Świrskiego”. W opinii wielu kapłanów i świeckich, którzy na różnych polach współpracowali z księdzem biskupem, był on… człowiekiem świętym. Osobiście miałam zaszczyt notować wspomnienia na jego temat przekazane przez ks. prałata Witolda Kobylińskiego. Opowiadał, jak pewnego razu zaprzyjaźniony z ordynariuszem podlaskim biskup łomżyński Czesław Falkowski relacjonował, co na jego temat mówiono w Radiu Wolna Europa - m.in. o ubogim życiu i wielkim poświęceniu na rzecz biednych i cierpiących. Bp I. Świrski słuchał, po czym miał energicznie zaprotestować: „Toż to nieprawda! Trzeba wszystko odwołać. Ja przecież taki nie jestem!”. Podczas pogrzebu kard. Stefan Wyszyński powagą swego urzędu zmienił ostatnią wolę ordynariusza. Trumna - w myśl testamentu - stanęła wprawdzie na posadzce, nie okrył jej jednak całun milczenia… Prawdziwa świętość nigdy bowiem się nie przedawnia! Jakimi konkretnie nadziejami poparta jest ta teza? Odsyłam do lektury! Krótko Nasze Betlejem KOCK. W niedzielę, 24 stycznia, o 18.00, w hali widowiskowo-sportowej zespół artystyczny Nadzieja zaprezentuje spektakl słowno-muzyczny „Nasze Betlejem”. Przedstawienie - co podkreślają organizatorzy spotkania - jest kompilacją rozmaitych scen. Twórcy sięgnęli dalej niż tylko do przedstawienia Zwiastowania, pokłonu mędrców czy sceny pasterskiej z „Betlejem polskiego” Lucjana Rydla. Mocnymi akordami są również - istotne dla całości „Naszego Betlejem” - sceny patriotyczne. W spektakl przygotowany przez Józefa Obroślaka, kierownika artystycznego Nadziei, została zaangażowana miejscowa społeczność. Oprócz zespołu, pod batutą Mateusza Obroślaka wystąpią przedszkolaki, uczniowie szkoły podstawowej i gimnazjum, a także maturzyści oraz goście specjalni - instrumentaliści grający na ligawkach podlaskich, którzy na co dzień działają przy Muzeum Rolnictwa im. ks. Krzysztofa Kluka w Ciechanowcu. Łącznie na scenie zagości ponad 100 osób! Zespół Nadzieja już od ponad 16 lat działa przy miejscowym Domu Kultury, przygotowując różnorodne widowiska łączące muzykę, poezję i elementy teatru. - Chociaż ten prawie półtoragodzinny spektakl miał swoją premierę rok temu, to dzięki wprowadzonym zmianom będzie jeszcze ciekawszy dla widzów, którzy zechcą zobaczyć go ponownie - zapraszają WA pomysłodawcy imprezy. PIT przez Internet! SIEDLCE. Urząd skarbowy informuje, iż od 1 stycznia nastąpiła zmiana organizacyjna w zakresie obsługi zeznań rocznych PIT i CIT. Zeznania podatkowe za 2015 r. będą przyjmowane na każdym stanowisku pracy w sali obsługi klienta - punkt nr 2 w siedzibie głównej urzędu przy ul. Piłsudskiego 68 - z zastosowaniem systemu kolejkowego. Osoby fizyczne nieprowadzące działalności gospodarczej i składające PIT-37 i PIT-38 mogą korzystać z usługi PFR dostępnej na www.portalpodatkowy.mf.gov.pl. Jak co roku podatnicy zachęcani są także do wysyłania PIT za ubiegły rok drogą elektroniczną - poprzez system e-deklaracje. Wystarczy wejść na stronę internetową www.e-deklaracje.gov.pl i wypełnić interaktywny formularz rozliczenia rocznego lub skorzystać z usługi WA wstępnie wypełnionego zeznania rocznego (PFR). Reklama 26 SIEDLCE numer 3 (1072) 21-27 stycznia 2016 r. tyle samochodów ratowniczo-gaśniczych trafiło w minionych dniach do jednostek OSP z terenu województwa lubelskiego Korupcja w UPH? Perfumy za obronę Z reportażu wyemitowanego w jednej z ogólnopolskich telewizji wynika, że jedna z pracownic naukowych Uniwersytetu Przyrodniczo-Humanistycznego wymuszała łapówki od studentów. - Uczelnia jest bardzo zbulwersowana tym faktem. Na pewno nie będzie u nas tolerancji na tego typu zachowania - zapewnia Adam Bobryk, rzecznik prasowy UPH. W programie opublikowano obszerne fragmenty rozmowy wykładowczyni wydziału przyrodniczego ze studentką. Na nagraniach słychać, jak promotorka domaga się konkretnej marki perfum za pomyślną obronę pracy magisterskiej. Choć inni pracownicy uczelni, nie kryjąc przy tym zaskoczenia, identyfikują w nagraniu głos profesor, sama zainteresowana zaprzecza. Zero tolerancji - Uczelnia jest bardzo zbulwersowana tym faktem, stąd nasza reakcja była natychmiastowa - mówi rzecznik uczelni. - Po tym, jak telewizja odtworzyła posiadany materiał kilku pracownikom uczelni, rektor prof. Tamara Zacharuk wszczęła postępowanie wyjaśniające i wyznaczyła rzecznika dyscyplinarnego do prowadzenia tej sprawy. Następnie podjęto decyzję o odsunięciu wykładowczyni od prowadzenia zajęć do czasu wyjaśnienia. Co prawda, przebywa ona obecnie na zwolnieniu lekarskim, ale taka decyzja została podjęta profilaktycznie. W poniedziałek, 18 stycznia, po emisji programu w telewizji, rektor złożyła pismo do prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa z prośbą o wyjaśnienie tej sprawy - tłumaczy A. Bobryk. I stwierdza: - Na pewno nie będzie u nas tolerancji na tego typu zachowania. Rzecznik UPH przyznaje, że jest zaskoczony brakiem wcześniejszych sygnałów ze strony studentów dotyczących podejrzenia korupcji. - Od dawna podejmujemy szereg działań, które mają na celu usprawnienie pracy uczelni i wyeliminowanie jakichkolwiek niepożądanych, niewłaściwych zachowań - zwraca uwagę. Jako przykład A. Bobryk podaje ankietowanie studentów po każdym zakończonym cyklu zajęć. - Od trzech lat prowadzimy to w formie elektronicznej, co jest bardzo wygodną, komfortową formą dla studentów. Nie tylko wystawiają ocenę wykładowcy, ale mogą też wpisać dowolną uwagę, informację, która jest istotna dla dalszej współpracy z nauczycielem akademickim. Wszystkie te uwagi nie pozostają bez echa, są ważne przy Po tym, jak telewizja odtworzyła posiadany materiał kilku pracownikom uczelni, rektor wszczęła postępowanie wyjaśniające i wyznaczyła rzecznika dyscyplinarnego do prowadzenia tej sprawy. ocenie nauczyciela przez przełożonych - wyjaśnia rzecznik uczelni. Poza formą elektroniczną studenci mogą również zwrócić się ze sprawą bezpośrednio do rektor podczas otwartych dyżurów. - W tym czasie w żaden sposób nie rejestrujemy ani nie weryfikujemy, kto i z jakim problemem się zgłasza - podkreśla A. Bobryk. Rzecznik przyznaje, że w ankietach studentów pojawiało się nazwisko osoby pokazanej w materiale, ale nigdy w kontekście korupcji. - Zgłoszono ponadto kilka pisemnych uwag, zarówno pozytywnych, jak i negatywnych, które w żadnym stopniu nie zawierały treści sugerującej tego typu zachowania - podkreśla A. Bobryk. Postępowanie wyjaśniające Rzecznik UPH nie ukrywa, że ma żal do telewizji, która przygoto- wała reportaż, o brak woli współpracy. - Chcemy jak najszybciej i jak najdogłębniej wyjaśnić ten temat. Natychmiast zwróciliśmy się do nich z zapytaniem i prośbą o udostępnienie materiałów, bo choć znamy nazwisko wykładowczyni, cały czas nie wiemy, kto jest osobą poszkodowaną, nie znamy okoliczności. Do chwili emisji materiału, poza kilkoma pracownikami wydziału, którym telewizja odtworzyła nagranie, nikt nie znał jego treści. Nie otrzymaliśmy go do dzisiaj, a jest materiałem źródłowym będącym ważnym dowodem. Rzecznik dyscyplinarny, którym jest prof. Barbara Symanowicz, po powołaniu podjęła natychmiast szereg działań wyjaśniających. Stara się zgromadzić jak najwięcej materiałów, ale gdyby telewizja chciała z nami współpracować, te działania na pewno byłyby znacznie szybsze i skuteczniejsze - podkreśla. A. Bobryk jest zaskoczony, że uczelnia o podejrzeniu korupcji nie dowiedziała się pierwsza. - W interesie studentów i uczelni jest to, żeby nie było takich sytuacji. O tego typu zdarzeniach trzeba informować natychmiast, co umożliwi ich szybkie eliminowanie. Trudno nam wyjaśnić, dlaczego osoba pokrzywdzona nie skorzystała z form powiadomienia, które u nas występują. Musimy to wyjaśnić, poznać szczegóły - stwierdza. - Podejmowaliśmy szereg działań profilaktycznych. Kilka lat temu przygotowaliśmy kodeks etyki nauczyciela akademickiego. Każdy z pracowników musiał się z nim zapoznać i zobowiązać się do jego przestrzegania. W ubiegłym roku na uczelni przeprowadzono badania dotyczące zjawiska korupcji. Tego typu zachowania nie zostały wychwycone. Studenci z koła resocjalizacji przygotowali warsztaty poświęcone zachowaniom wobec korupcji, działaniom uprzedzającym, czyli, jak należy reagować i przeciwdziałać tego typu zjawiskom - wylicza rzecznik uczelni. I zapewnia o poszukiwaniu nowych form, które spowodują jeszcze większą współpracę ze strony studentów z uczelnią oraz zwiększą przejrzyKO stość działań. 13 www.echokatolickie.pl Region tyle pań ukończyło kolejną edycję kursu samoobrony dla kobiet „Bezpieczna Biała” redaktor prowadzący: Agnieszka warecka [email protected] Fot. arch. Antyimigracyjny protest Uchodźcy mogą trafić na Podlasie Bezpieczeństwo nas i naszych bliskich jest zagrożone, dlatego musimy protestować - to odpowiedź bialskiego Ruchu Narodowego na słowa wiceministra spraw wewnętrznych i administracji, który potwierdził, że imigranci z Syrii i Erytrei trafią w pierwszej kolejności do ośrodków recepcyjnych, m.in. w Białej Podlaskiej. 15 grudnia poseł Robert Winnicki z Kukiz’15 wystosował do ministra spraw wewnętrznych i administracji interpelację, w której poprosił o udzielenie informacji na temat rozlokowania w Polsce uchodźców. Poprzedni rząd (PO-PSL) zadeklarował bowiem, że Polska przyjmie ok. 7 tys. imigrantów w ciągu dwóch lat (20162017). Tymczasem, jak podkreśla R. Winnicki, wciąż nie ma konkretów o działaniach podejmowanych w tej kwestii, a zwłaszcza o miejscach czasowego i stałego zakwaterowania. Ministerstwo odpowiada 7 stycznia na pytania parlamentarzysty odpowiedział wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Jakub Skiba: „Zgodnie ze standardową metodą działania Urzędu do Spraw Cudzoziemców wszystkie osoby relokowane powinny w pierwszej kolejności zostać skierowane do jednego z dwóch ośrodków recepcyjnych Urzędu do Spraw Cudzoziemców (znajdujących się w Białej Podlaskiej i w Podkowie Leśnej-Dębaku), które posiadają wyposażenie umożliwiające przeprowadzenie procedury filtra epidemiologicznego. Po przejściu wstępnych procedur organizacyjnych oraz badań medycznych osoby relokowane będą kwaterowane w ośrodkach docelowych na terenie kraju. Decyzje odnośnie konkretnych miejsc ich rozlokowania jeszcze nie zapadły”. Miasto jest na „nie” Co na to władze miasta? - Prezydent Dariusz Stefaniuk wielokrotnie wyrażał swój stosunek do uchodźców - odpowiada rzecznik prezydenta Białej Podlaskiej Michał Trantau, przypominając październikową konferencję prasową, podczas której włodarz podkreślił, że miasto nie jest gotowe na przyjęcie imigrantów z Afryki i Bliskiego Wschodu. Jako główne powody wymienił wówczas: zagrożenie epidemią, brak odpowiednich funduszy i sprzętu. Zaznaczył też, że najbliższa karetka, która jest dostosowana do przewożenia pacjentów chorych na choroby zakaźne, znajduje się dopiero w Lublinie. O pomyśle ulokowania uchodźców w Białej Podlaskiej sceptycznie wypowiadał się również Jerzy Kułaga, dyrektor techniczny WODKAN, informując, że ośrodek przy ul. Dokudowskiej jest obiektem typowo mieszkalnym, nieposiadającym żadnych urządzeń gwarantujących bezpieczeństwo jakości ścieków. - Ustawa zakazuje nam ich przyjmowania z miejsc, gdzie leczeniu są poddawane osoby z podejrzeniem zagrożenia chorobotwórczego - wyjaśnił. Obawy w stosunku do przygotowania miasta na przyjęcie uchodźców potwierdziła również Zofia Badach, dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej. - Na terenie Syrii głównym problemem były choroby przenoszone drogą pokarmową. Nie jesteśmy w stanie sprawdzić, jaki jest poziom szczepień. Wiemy natomiast, że od rozpoczęcia konfliktu odsetek szczepionych drastycznie spadł z 97% do 57% - zaznaczyła. Tykająca bomba Również senator Grzegorz Bierecki podczas październikowej konferencji prasowej stwierdził, że miasto nie jest gotowe na przyjęcie cudzoziemców z Afryki i Bliskiego Wschodu. - W grę wchodzi bez- Kilka dni temu obecny rząd postanowił, że do końca 2016 r. do Polski trafi maksymalnie 400 uchodźców. - W naszej ocenie decyzje, jakie zostały podjęte w Unii Europejskiej, sygnowane przez naszych poprzedników, to były niedobre decyzje. Rząd Prawa i Sprawiedliwości to rząd stabilny i rozumiemy, że jest kontynuacja władzy, dlatego podejmujemy zobowiązania naszych poprzedników. Rzeczą nadrzędną przy każdej decyzji dotyczącej imigrantów jest sprawa bezpieczeństwa Polski i Polaków. W tej chwili wyraziliśmy gotowość do przyjęcia 400 uchodźców. Podkreślę jeszcze raz: gotowość. To dopiero pierwszy krok, przed nami kolejne procedury. Chcemy skorzystać z prawa decydowania o tym, jakie grupy uchodźców miałyby trafić do Polski - ogłosiła na konferencji prasowej premier Beata Szydło. Szefowa rządu powołując się na zdarzenia z Niemiec, gdzie w noc sylwestrową doszło do zbiorowych napadów, kradzieży i molestowania Niemek przez imigrantów, zwróciła uwagę na zmianę nastawienia w UE w sprawie przyjęcia uchodźców. pieczeństwo sanitarno-epidemiologiczne mieszkańców regionu. Poza tym ośrodek dla uchodźców w Białej Podlaskiej jest źle zlokalizowany. Zbyt blisko dworca PKP i przystanków autobusowych, gdzie przemieszczają się ludzie zwracał uwagę parlamentarzysta. Wtórował mu główny ekonomista SKOK, obecnie poseł PiS Janusz Szewczak. - Te cztery ośrodki w województwie lubelskim to cztery gigantyczne możliwości tykających bomb epidemiologicznych. To nie jest straszenie. Jeśli choćby u jednej osoby zostanie stwierdzona cholera lub inna groźna choroba zakaźna, to mamy stan kryzysowy dla całego miasta - przestrzegał. Rafał Rogala, szef urzędu ds. cudzoziemców, poinformował wówczas senatora Biereckiego, że do tzw. ośrodka recepcyjnego w Białej Podlaskiej może trafić 75% przyjmowanych przez nasz kraj imigrantów. „Badanie wstępne realizowane w ośrodkach recepcyjnych ma na celu przede wszystkim zdiagnozowanie, odizolowanie i objęcie natychmiastowym leczeniem pacjentów chorych na choroby o charakterze zakaźnym, stanowiącym bezpośrednie zagro- żenie epidemiologiczne” - czytamy w piśmie skierowanym do parlamentarzysty. Odizolowanie będzie raczej fikcją, zważywszy, że z dalszej części listu wynika, iż cudzoziemcy badani w tzw. ośrodkach recepcyjnych będą mogli swobodnie z nich wychodzić jeszcze przed zakończeniem weryfikacji stanu zdrowia, bo - jak stwierdził R. Rogala - „ośrodki prowadzone przez Urząd do Spraw Cudzoziemców mają charakter otwarty, a Szef Urzędu nie ma prawnych możliwości zakazania cudzoziemcowi opuszczania ośrodka”. Przeciw patologii R. Winnicki przyznał, że obecna sytuacja, z którą mamy do czynienia w Europie, jest patologiczna. - Miliony muzułmańskich imigrantów stały się już regularną plagą - podkreślił, zapowiadając, że 23 stycznia w Białej Podlaskiej odbędzie się demonstracja przeciw przyjmowaniu uchodźców przez Polskę. - Niestety prezydent nie będzie mógł wziąć udziału w manifestacji, gdyż ma już w tym czasie zaplanowane ważne wydarzenia - zaznaczył Trantau. MD Reklama om.pl reklama wizualna poligrafia www.iwonex.c gadżety reklamowe Reklama PROMOCJA STYCZNIOWA * Wizytówka www.topaz24.pl ZnajdǍ naszǃ ofertLJ na przedostatniej stronie Zapraszamy *promocja nie zawiera opracowania graficznego +VAT 23% BIAŁA PODLASKA 3 59 zł/kpl. netto OFERTA WAŻNA: 1-31.01.2016 www.foldruk .media.pl 4 region numer 3 (1072) 21-27 stycznia 2016 r. Fot. waj EchoKatolickie BIAŁA PODLASKA Transportowe zagrywki Bez różnicowania pasażerów Uczniowie prowadzą pomiary dotyczące m.in. zanieczyszczenia powietrza. POWIAT GARWOLIŃSKI Pracownie badawcze W trosce o środowisko W czterech szkołach ponadgimnazjalnych prowadzonych przez powiat działają badawcze pracownie przyrodnicze. Uczniowie prowadzą pomiary dotyczące m.in. zanieczyszczenia powietrza, wody i środowiska w różnych miejscach powiatu. - Placówki, w których zostały utworzone badawcze pracownie przyrodnicze, a mianowicie Zespół Szkół im. Józefa Piłsudskiego w Garwolinie, Zespół Szkół Ponadgimnazjalnych im. Tadeusza Kościuszki w Sobolewie, ZSP nr 1 CKU im. Bohaterów Westerplatte w Garwolinie i ZS w Żelechowie, będą informować miejscową społeczność o wynikach pomiarów, a także prowadzonych badaniach. Ich wyniki zostaną też przekazane do lokalnych mediów. Każdego roku będą przeprowadzone debaty dotyczące zanieczyszczenia środowiska i działań podejmowanych na rzecz jego ochrony - poinformował Jerzy Duchna, dyrektor wydziału edukacji garwolińskiego starostwa. Zadania realizowane są w ramach projektu edukacyjnego „Człowiek i środowisko - edukacyjne działanie wpływające na rozwój świadomości ekologicznej”, który powiat realizuje przy wsparciu Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Wartość zakupu pomocy, które trafią do szkół, opiewa na 222 tys. zł. WAJ Krótko Fot. uM Stoczek łuk. 200 lat! migawka Pół wieku razem Fot. ug Stoczek łuk. Stoczek Łuk. 12 stycznia mieszkaniec miasta Stanisław Sitkiewicz obchodził setne urodziny. Z tej okazji szacownego jubilata odwiedzili m.in. przedstawiciele lokalnych władz samorządowych oraz łukowskiego inspektoratu ZUS. Wśród życzeń, kwiatów i upominków znalazł się również specjalny list gratulacyjny podpisany przez premier Beatę Szydło. S. Sitkiewicz urodził się 12 stycznia 1916 r. w Stoczku Łukowskim. W 1947 r. ożenił się z Heleną Lewartowską, z którą wspólnie przeżył 67 lat. Ma pięcioro dzieci, 12 wnucząt i 11 prawnucząt. Gratulując panu Stanisławowi pięknego jubileuszu, życzymy dużo zdrowia MLS i wielu łask Bożych na dalsze lata życia. 4 i 5 stycznia w siedzibie urzędu gminy w Stoczku Łukowskim odbyło się uroczyste spotkanie władz samorządowych z parami małżeńskimi, które wspólnie przeżyły ponad pół wieku. Były gratulacje, kwiaty, pamiątkowe dyplomy, upominki oraz tradycyjna lampka szampana. Następnie przy słodkim poczęstunku jubilaci wspominali m.in. swoje śluby i wesela. Spotkanie uświetnił występ Gminnego Dziecięcego Zespołu Ludowego „Ojra”. Przyznane przez prezydenta RP Medale za Długoletnie Pożycie Małżeńskie otrzymali państwo: Filomena i Tadeusz Adamiakowie oraz Janina i Zdzisław Jończykowie z Kisielska, Krystyna i Jan Błaszkiewiczowie z Guzówki, Jadwiga i Jan Boguszowie ze Starej Róży, Anna i Jan Brodzikowie z Nowego Jamielnika, Wanda i Jan Trendakowie z Bork, Janina i Tadeusz Domańscy z Jagodnego, Stanisława i Julian Jaśkiewiczowie z Celeja, Kamila i Jan Krawczykowie z Łosińca, Janina i Ryszard Krukowie z Turca, Henryka i Tadeusz Kuciowie oraz Maria i Zdzisław Śledziowie z Wólki Różańskiej, Henryka i Wiesław Kuśmirkowie z Nowej Prawdy, Gabriela i Czesław Langnerowie z Jedlanki, Teresa i Zdzisław Pasikowie ze Starej Prawdy, Kamila i Eugeniusz Piskorzowie z Toczysk, Janina i Bogusław Rosowie z Turca, Henryka i Marian Rosowie z Nowego Jamielnika, Janina i Seweryn Chudkowie oraz Henryka i Jan Sektowie z Woli Kisielskiej, a także Janina i Zdzisław MLS Jończykowie oraz Janina i Stanisław Serzyskowie z Kienkówki. Autobusy Miejskiego Zakładu Komunikacyjnego jeżdżą nie tylko po terenie miasta. Z transportu od wielu lat korzystają także mieszkańcy gminy wiejskiej Biała Podlaska. W ostatnich siedmiu latach wszyscy pasażerowie płacili za bilety tyle samo. Pod koniec grudnia prezydent Dariusz Stefaniuk poinformował jednak, że zastanawia się nad zróżnicowaniem stawek. - Ceny w mieście na pewno się nie zmienią. Myślę jednak o wprowadzeniu drugiej strefy biletowej na terenie gminy wiejskiej. Prezes MZK i my, jako urząd, policzyliśmy wpływy z biletów. Okazało się, że nasi mieszkańcy dokładają rocznie 90 tys. zł do linii, które sięgają terenu gminy wiejskiej. Wystąpiłem do wójta Wiesława Panasiuka, aby zrekompensował nam tę kwotę tłumaczył D. Stefaniuk. - Gmina płaci zdecydowanie dużo mniej za wozokilometr niż miasto, a przecież korzysta z tych samych autobusów, paliwa i kierowców. Nie możemy dokładać do gminy. To niesprawiedliwe wobec naszych mieszkańców - argumentował w grudniu. Autobusy kosztują Włodarz miasta zaapelował o zwiększenie nakładu ze strony gminy. Jej radni nie zajęli się jednak tym tematem podczas ubiegłorocznych obrad. - Jeśli zabraknie porozumienia, wprowadzimy drugą strefę z droższymi biletami. Gdyby dofinansowanie z nowych biletów okazało się niewystarczające, będziemy myśleć o likwidacji niektórych kursów. Co roku miasto dokłada do MZK kilka milionów złotych. Spółka nigdy nie wychodzi na zero; trzeba ją dofinansowywać i chodzi o to, by dokładać jak najmniej. Mam świadomość, że RADZYŃ PODLASKI Fot.um Biała podlaska Prezydent porozumiał się z wójtem gminy wiejskiej w sprawie dofinansowania komunikacji miejskiej. Drugiej strefy biletowej nie będzie. ten pomysł wywoła dyskusję. Liczę jednak, że gmina znajdzie potrzebne środki. Powinna dopłacać tyle, co miasto; oczywiście proporcjonalnie do liczby mieszkańców - zaznacza prezydent. Gmina płaci za wozokilometr 2,76 zł, miasto - 5,68 zł. Autobusy komunikacji miejskiej jeżdżą do Czosnówki, Grabanowa, Grabanowa-Kolonii, Julkowa, Porosiuk, Rakowisk, Sławacinka Nowego, Sławacinka Starego, Styrzyńca, Wilczyna, a od niedawna także do Wólki Plebańskiej. Zainteresowanie kursami jest spore. Wróćmy do gabinetów W. Panasiuk negatywnie ocenił atmosferę towarzyszącą sprawie. Myślę, że wypracujemy wspólne stanowisko i kompromis zostanie zawarty. Uważam jednak, że prezydent niepotrzebnie nagłośnił sprawę. Takie rzeczy załatwia się w ciszy gabinetów, a do wiadomości podaje się sam werdykt - mówił. - Jestem przeciwny wprowadzeniu drugiej strefy biletowej. Przecież z gminą miejską mamy tzw. obszar funkcjonalny. Podpisaliśmy nawet w tej kwestii porozumienie. Powinniśmy być traktowani jak jedna rodzina samorządowa - dodał. Doszło do porozumienia 14 stycznia rzecznik prezydenta poinformował, że prezydent i wójt doszli do porozumienia. - Włodarz gminy zadeklarował dopłatę do kursów mieszkańców, zatem wprowadzenie drugiej strefy najprawdopodobniej nie będzie konieczne. Na razie jest to jednak deklaracja wójta. Dopóki porozumienie nie zostanie podpisane, nie będziemy mówić o szczegółach zaznacza Michał Trantau. - Autobusy nadal będą kursować po naszej gminie i nie wprowadzimy drugiej strefy. Gmina zwiększy dofinansowanie. Może ograniczymy mniej rentowne kursy… Nie chciałbym się szerzej wypowiadać na ten temat, dopóki nie podpiszemy porozumienia - wtóruje przedAWAW mówcy W. Panasiuk. Spotkanie opłatkowe Sukces musimy zbudować ludźmi Ponad 120 osób uczestniczyło w spotkaniu opłatkowym środowisk prawicowych, które odbyło się 10 stycznia w parafii Trójcy Świętej. Podczas Mszy św. sprawowanej przez ks. kan. Henryka Prządkę, dziekana komarowskiego, ponowione zostało też zawierzenie miasta Jezusowi przez pośrednictwo Najświętszej Maryi Panny. W homilii proboszcz parafii Trójcy Świętej ks. kan. Andrzej Kieliszek nawiązał do uroczystości Chrztu Pańskiego i 1050 rocznicy chrztu Polski. - Dziękujemy dziś wszystkim, którzy wychowywali nas w wierze praojców. Podczas obchodów tysiąclecia okoliczności nie pozwalały w pełni przeżywać radości. Czasy komunizmu były okresem dyskryminacji Kościoła i prześladowania wierzących - zauważył, dodając, iż dzięki wierze zjednoczyliśmy się jako naród. Wychodząc zaś od słów św. Jana Pawła II: „Nie bójcie się otworzyć drzwi Chrystusowi”, wspomniał o szczególnym otwarciu na Chrystusa społeczności lokalnej przez akt zawierzenia mu miasta. To była dobra droga Po Mszy św. liczne grono przedstawicieli środowisk prawicowych wzięło udział w spotkaniu opłatkowym. Rolę gospodarza pełnił burmistrz Jerzy Rębek. Życzenia złożyli m.in. posłowie na sejm: Adam Abramowicz i Marcin Duszek, wicewojewoda lubelski Ro- bert Dmitruczuk, prezydent Białej Podlaskiej Dariusz Stefaniuk, przewodniczący zarządu środkowowschodniego NSZZ „Solidarność” Marian Król, Jerzy Bednarczyk - szef radzyńskiego oddziału Solidarności, wójtowie, a także przedstawiciele instytucji i firm. Cierpliwość i konsekwencja A. Abramowicz zaznaczył, że władza łączy się z wielką odpowiedzialnością za państwo, które po ośmiu latach rządów koalicji POPSL znalazło się w bardzo trudnej sytuacji. Dodał, że obecny rząd pracuje bardzo intensywnie, by spełnić przedwyborcze obietnice. Z kolei D. Stefaniuk wyraził nadzieję, iż obecna ekipa rządząca krajem postawi na rozwój Polski wschodniej. - Uporządkowanie spraw Polski wymaga czasu. Tymczasem gdy każdy rząd ma 100 dni spokoju, my mamy 50 dni ostrego ataku na PiS, prezydenta i dobrą zmianę - zaznaczył R. Gmitruczuk. - Nie mieliśmy armii mediów, a sukces przyszedł dodał M. Król. Pełnomocnik PiS dla powiatu bialskiego Janusz Skolimowski stwierdził, że sukces wyborczy jest efektem zjednoczenia prawicy. - Nie dajmy się poróżnić - apelował i dodał: - Sukces musimy zbudować ludźmi, którzy mają czyste serca i nie mają lepkich rąk. Ks. Henryk Prządka zaapelował do zebranych o aktywność w docieraniu do ludzi. Wiesław Mazurek, wójt gminy Radzyń, skierował słowa wdzięczności do kapłanów, dziękując za modlitwę i konkretną pomoc niesioną rolnikom protestującym przed rokiem na drogach. Następnie M. Duszek przekazał wójtowi Wiesławowi Mazurkowi misyjną ikonę, ks. Henrykowi Ochowi medal papieski, a ks. A. Kieliszkowi - medal Sejmu RP. Na zakończenie Józef Korulczyk, prezes RASIL, przypomniał, że spotkania opłatkowe prawicy w Radzyniu odbywają się od 1999 r. - Z frekwencją było różnie, ale nie wolno zrażać się porażkami. Konsekwencja i cierpliwość w dążeniu do celu przynoszą sukces. opr. MAKO Region Fot.mako www.echokatolickie.pl skiego i pałacu Potockich. Ponaddwugodzinny koncert zachwycił publiczność. W programie znalazły się utwory z repertuaru Arti Sentemo, ale także - tradycyjnie już na noworocznej gali - kolędy. RADZYŃ PODLASKI Gala Arti Sentemo Owacje na stojąco Takiego koncertu nie było już dawno. III Noworoczna Gala Kameralnej Orkiestry Akordeonowej „Arti Sentemo” okazała się wielkim wydarzeniem kulturalnym tak w skali miasta, jak i regionu. Promowali i promują miasto Zbigniew Czuryło, dyrektor Państwowej Szkoły Muzycznej I stop., jednocześnie założyciel i dyrygent Arti Sentemo, długo witał zarówno zaproszonych gości, jak też sponsorów orkiestry. Podkreślił, że Arti Sentemo promuje Radzyń Podlaski wszędzie tam, gdzie występuje. - Z radością i dumą mówię zawsze, że jesteśmy z pięknego, małego miasta, gdzie żyją wspaniali ludzie. Promowaliśmy was najlepiej, jak mogliśmy, przyznając się i będąc dumni, że jesteśmy stąd - mówił. Dyrektor przypomniał też pokrótce występy orkiestry w minionym roku: na XVI Międzynarodowym Festiwalu „Koncerty w Zakopanem - lato 2015” oraz XV Międzynarodowym Festiwalu Zespołów Kameralnych w Koszalinie, gdzie grupa młodych akordeonistów budziła sympatię, entuzjazm i przyjmowała wyrazy uznania za poziom artystyczny. Z. Czuryło wrócił także pamięcią do czasu wydania pierwszej płyty Arti Sentemo - wydarzenia, jakie odbiło się szerokim echem i zostało m.in. migawka Słuchacze wychodzili z koncertu pod dużym wrażeniem. Przyczynił się do tego wysoki poziom artystyczny orkiestry profesjonalne wykonanie utworów, pełne dynamizmu, pasji, entuzjazmu. zgłoszone przez internautów do konkursu organizowanego przez Katolickie Radio Podlasie i portal podlasie24.pl. Obecny na koncercie ks. Daniel Struczyk, dyrektor ds. administracji KRP, wręczył Z. Czuryle dyplom za Bezpieczne zajęcie drugiego miejsca w kategorii: „Wydarzenie kulturalne regionu w 2015 r.” za „Koncert promocyjny pierwszej płyty Kameralnej Orkiestry Akordeonowej „Arti Sentemo”: Arti Sentemo live 2015”. Na orkiestrę i młodych muzyków głos oddało kilka tysięcy internautów. Koncert, który zachwycił… Potem była już muzyka i ponaddwugodzinny koncert, który zachwycił publiczność. W programie znalazły się utwory z repertuaru Arti Sentemo, ale także - tradycyjnie już na noworocznej gali - kolędy („Bóg się rodzi”, „Gdy śliczna Panna”) oraz na zakończenie „Barka”, co było ukłonem w stronę patrona szkoły, na terenie której odbywała się gala. Na scenie wystąpiło również troje solistów: Aleksandra Kurowska, Sylwester Marczuk i Adam Dudek, którzy w minionym roku zdobywali laury indywidualnie. Słuchacze wychodzili z koncertu pod dużym wrażeniem. Przyczynił się do tego wysoki poziom artystyczny orkiestry - profesjonalne wykonanie utworów, pełne dynamizmu, pasji, entuzjazmu. Aplauz zdobył także zaprezentowany różnorodny repertuar; od klasyki, muzyki ludowej, po utwory współczesne, z muzyką filmową. Niewątpliwie koncert ubogaciły efekty wizualne: występowi akordeonistów towarzyszył pokaz multimedialny, podczas którego słuchacze mogli podziwiać wspaniałe krajobrazy z różnych stron świata, jak też świetnie wykonane fotografie Radzynia PodlaFot. um Biała Podl. Koncert ilustrowany nastrojowym pokazem multimedialnym wywarł ogromne wrażenie na słuchaczach, którzy dziękowali młodym muzykom i dyrygentowi owacjami na stojąco. W sobotni wieczór, 9 stycznia, frekwencja znacznie przerosła oczekiwania organizatorów. Hala sportowo-widowiskowa Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych im. Jana Pawła II zgromadziła ponad 1 tys. osób. Zakończył się kolejny kurs samoobrony dla kobiet w ramach cyklu „Bezpieczna Biała”. W zajęciach organizowanych przez bialską straż miejską uczestniczyły panie z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. Pracownice miejskiej instytucji wykazały zainteresowanie dodatkowymi zajęciami m.in. z uwagi na zagrożenie bezpieczeństwa w trakcie wykonywania obowiązków służbowych. Dyplom ukończeni kursu, jak również gratulacje od Adama Chodzińskiego, zastępcy prezydenta MLS miasta, oraz Artura Kozioła, zastępcy komendanta straży miejskiej i zarazem instruktora kursu, odebrało 13 pań. Pierwsza płyta Koncert promujący pierwszą płytę Arti Sentemo odbył się 21 listopada w sali widowiskowej Radzyńskiego Ośrodka Kultury. Tłumnie zjawili się na nim wielbiciele zespołu, jak też liczne grono sponsorów orkiestry. Pomysł nagrania płyty zrodził się po koncercie Arti Sentemo w ramach Dni Karola Lipińskiego. - Było to bardzo trudne wyzwanie artystycznie, finansowe i organizacyjne - wspomina Z. Czuryło. Płytę nagrano w sali widowiskowej ROK. Pracując od rana do nocy, Arti Sentemo nagrało 18 utworów w trzy dni. Dyrygent orkiestry przypomina, że powstała ona w 2013 r. Jeszcze trzy-cztery lata temu jej członkowie nie znali instrumentu, nie potrafili nic zagrać. - Płyta potwierdza, że praca, determinacja, pasja pozwalają szybko osiągnąć sukces. Założyciel Arti Sentemo podkreśla, że nagranie płyty jest potwierdzeniem wcześniejszych osiągnięć i sukcesów orkiestry - zespołowych oraz indywidualnych. Warto tu wymienić drugą nagrodę na IX Festiwalu Muzyki Akordeonowej czy pierwsze miejsce na XXII Regionalnym Przeglądzie Akordeonowym w Lublinie. Orkiestra zdobyła ponadto drugie miejsce na Międzynarodowym Konkursie Akordeonowym Muzyki Rozrywkowej i Popularnej „Concertina 2014” w Giżycku oraz drugą nagrodę na XVIII Międzynarodowych Spotkaniach Akordeonowych Sanok 2014. Uczniowie wchodzący w skład orkiestry to laureaci krajowych i międzynarodowych konkursów akordeonowych w grze solowej. Orkiestrę tworzą: Adam Dudek, Mateusz Golonka, Dawid Nicpoń, Karol Zbaracki, Piotr Chmiel, Mateusz Głowniak, Damian Mazur, Katarzyna Michalak, Maciej Zagórski, Aleksandra Kurowska, Anna Szczęsna, Sylwester Marczuk, Szymon Domański (wakordeoniści) oraz grające na fletach: Justyna Czuryło i Julia Kiewel, a także Angelika Koczkodaj - instrumenty perkusyjne. opr. MaKo Reklama 5 Krótko Noworoczny prezent Pow. bialski. Do bialskich strażaków trafiły: ciężki samochód z hakiem o nośności 21 ton, średni samochód gaśniczy z pełnym wyposażeniem, lekki samochód kwatermistrzowski oraz mobilny agregat prądotwórczy. Uroczyste przekazanie i poświęcenie sprzętów miało miejsce 14 stycznia podczas odbywającego się w siedzibie komendy miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Białej Podlaskiej spotkania podsumowującego miniony rok. Samochody zostały zakupione m.in. dzięki funduszom unijnym, środkom komendy głównej i wojewódzkiej PSP oraz władzom samorządowym. Zakup lekkiego samochodu kwatermistrzowskiego do przewozu ratowników i sprzętu był możliwy dzięki wsparciu samorządów: Białej Podlaskiej, Drelowa, Piszczaca i Konstantynowa. Najdroższy, wart ponad 1 mln zł, średni samochód gaśniczy trafi do strażaków z JRG-3 MLS w Małaszewiczach. Za zasługi dla obronności GM. BOROWIE. Dziesięciu mieszkańców gminy, których trzech lub więcej synów nienagannie pełniło zasadniczą służbę wojskową, zostało odznaczonych medalami przez ministra obrony narodowej. Aktu dekoracji dokonał wojskowy komendant uzupełnień w Garwolinie ppłk Mirosław Łyżwa. Towarzyszący mu wójt Wiesław Gąska złożył na ręce rodziców gratulacje za wychowanie dzieci, które godnie odbywały służbę w polskiej armii. Złotym medalem „Za zasługi dla obronności kraju” odznaczono Renatę Gądek z Głoskowa, której sześciu synów służyło w wojsku. Srebrnymi medalami wyróżniono natomiast: Mariannę i Kazimierza Łodygów z Lalin, Elżbietę i Adama Szaniawskich z Jaźwin, Celinę i Antoniego Talarów z Głoskowa, Krystynę i Zdzisława Szulców z Głoskowa oraz Stanisława Pietrasika WAJ z Chromina. 6 region EchoKatolickie numer 3 (1072) 21-27 stycznia 2016 r. Fot.ordynariat.wp.mil.pl W 153 rocznicę bitwy Kodeń. W nocy z 22 na 23 stycznia 1863 r. kodeńscy mieszczanie, wsparci przez grupę mieszkańców szlacheckiego zaścianka w Tucznej, zaatakowali koszary wojsk rosyjskich. W Kodniu rozegrała się bitwa, w trakcie której 250-osobowy oddział powstańczy rozgromił rosyjski park artylerii, biorąc do niewoli 80 żołnierzy. Była to jedyna wygrana bitwa w całym Królestwie Polskim w pierwszych dniu powstania styczniowego. 22 stycznia, o 16.45, na kodeńskim rynku rozpoczną się uroczystości upamiętniające 153 rocznicę zwycięskiej bitwy o miasto. W programie znajdzie się przemarsz z lasku „Borek” do Kodnia, Msza św. w kaplicy klasztornej, apel MLS pamięci przy pomniku oraz ognisko. Wyróżnienie Benemerenti przyznawane jest od 1995 r. osobom i instytucjom, które dają świadectwo najwyższym wartościom, jakimi w życiu jednostki i społeczeństwa są prawda i sprawiedliwość. Akcja z jasnym przesłaniem REGION. Celem „Krwawych walentynek” - projektu społecznego realizowanego przez słuchaczy Zespołu Szkół w Ludwinie - jest zbiórka krwi oraz rejestracja potencjalnych dawców szpiku. - Chcemy pokazać, że młodzi mogą być aktywni nie tylko na facebooku; że są ludzie, którzy chcą pomagać, i tacy, którzy na tę pomoc oczekują - podkreśla Emilia Bielecka, członek grupy „Krwawe walentynki”. Przeprowadzona po raz pierwszy akcja z założenia ma być też formą imprezy integracyjnej. - Postawiliśmy na nogi cały Ludwin, okoliczne miejscowości i pobliskie jednostki straży pożarnej. W pomoc przy realizacji projektu zaangażowały się też m.in. gmina i parafia. A dlaczego akurat w walentynki? Wybór daty - jak tłumaczy - nie jest przypadkowy. - Ludzie w tym czasie obdarowują ukochaną osobę wszelakimi prezentami. My chcemy iść dalej i podarować drugiemu człowiekowi cząstkę siebie. Nas nic to nie kosztuje, a komuś może uratować życie - podkreśla. Akcja odbędzie się 13 lutego, o 10.00. Więcej informacji na WA ten temat na stronie: www.fb/krwawewalentynki/pl. Dla przedsiębiorców DĘBLIN Cenna nagroda Dobrze zasłużonym Wyższa Szkoła Oficerska Sił Powietrznych została laureatem nagrody Benemerenti. Pow. parczewski. 15 lutego upływa termin zgłaszania kandydatów do konkursu „Lider przedsiębiorczości powiatu parczewskiego 2015”. Organizowany przez starostwo konkurs skierowany jest do przedsiębiorców prowadzących działalność gospodarczą na terenie powiatu, którzy mają na swoim koncie szczególne osiągnięcia wspierające rozwój i promocję. Nagrody zostaną przyznane w trzech kategoriach (prowadzący działalność w branży usług, handlu i produkcji). Wyróżnienie ma charakter honorowy i nie jest związane z gratyfikacją finansową bądź rzeczową. Dokumenty konkursowe, m.in. regulamin i wniosek o przyznanie nagrody, dostępne są MLS na stronie internetowej: www.parczew.pl. Placówkę odznaczono za wierność najwyższym wartościom - „Bóg, Honor, Ojczyzna” - wypisanym na wojskowych sztandarach, budowanie patriotycznych postaw kolejnych pokoleń polskich lotników, a także za kształtowanie charakterów podchorążych w myśl hasła: „Miłość żąda ofiary”. Nagrody Benemerenti („Dobrze zasłużonym”), przyznawane od Weź stypendium Reklama Lubelszczyzna. Do końca stycznia osoby zajmujące się twórczością artystyczną, upowszechnianiem kultury i opieką nad zabytkami mogą ubiegać się o indywidualne stypendia przyznawane przez urząd marszałkowski województwa lubelskiego. Forma pomocy pieniężnej ma na celu wsparcie rozwoju umiejętności artystycznych zwłaszcza ludzi młodych. Aplikacja o stypendium odbywa się w dziedzinie: muzyki, plastyki, fotografii, teatru, filmu, literatury oraz opieki nad zabytkami. Informacje na ten temat dostępne są pod nr. tel. 81-44-16-717. Formularz wniosku stypendialMLS nego zamieszczony jest na stronie: www.lubelskie.pl. SIEDLCE Czas na wypoczynek! Ferie rozmaitości Wypoczynek zimowy tuż-tuż. Nie pozwól, by Twoje dziecko spędziło go w domu przed telewizorem. Już dziś zapisz swoją pociechę na ferie stacjonarne organizowane przez Agencję Rozwoju Miasta Siedlce. Program pn. „Ferie rozmaitości” adresowany jest do uczniów szkół podstawowych. - Z nami dzieci z pewnością nie będą się nudzić! Zapewniamy różnorodne zajęcia sportowe, nietuzinkowe warsztaty artystyczne, spotkania z ciekawymi osobami, wycieczkę do Pijalni Czekolady Wedel oraz na wystawę klocków lego na Stadionie Narodowym - zachęcają organizatorzy, dodając: - Dzieci poznają podstawy gry na instrumentach gitarowych oraz sztukę miksowania pod okiem sympatycznego didżeja. Mobilne planetarium odkryje przed młodymi naukowcami tajniki nieba, zaś iluzjonista Maciek Pęda zadziwi magią i nieprawdopodobnymi sztuczkami. Nie zabraknie również zajęć sportowych, jak np. trening siatkówki z zawodnikami KPS, basen, łyżwy i kick-boxing. Ponadto w programie ferii zaplanowano: kino, spektakl, kręgle, zwiedzanie Galerii Piękna 7 oraz urzędu miasta i spotkanie z prezydentem. Na zakończenie - koncert na żywo w wykonaniu Małej Orkiestry Dni Naszych. Zapewniamy podopiecznym drugie śniadanie i obiad z deserem, opiekę doświadczonych animatorów oraz podział na grupy pod względem wieku. Zapraszamy! Terminy: I turnus: 1-5 lutego 2016 r. II turnus: 8-12 lutego 2016 r. Zajęcia od poniedziałku do piątku w godz. 8.00-15.45. Koszt: 450 zł za turnus Zapisy: tel.: 530-489-626 e-mail: [email protected] Wpłaty za turnus należy dokonać przelewem najpóźniej do 27 stycznia (I turnus) lub 3 lutego (II turnus). Nr konta: 29 1440 1101 0000 0000 1674 3259 1995 r. przez Ordynariat Polowy Wojska Polskiego, wręczane są osobom i instytucjom, które dają świadectwo najwyższych wartości, jakimi w życiu jednostki i społeczeństwa są prawda i sprawiedliwość. W imieniu WSOSP odznaczenie odebrał komendant szkoły gen. bryg. pil. Jan Rajchel. Wraz z nim Medale „Milito pro Christo” ode- brali trzej członkowie kadry naukowej uczelni. Uroczyste wręczenie nagrody miało miejsce 9 stycznia w klubie Wojskowej Akademii Technicznej na warszawskim Bemowie. Uroczystość połączona była z koncertem kolęd w wykonaniu Antoniny Krzysztoń oraz Reprezentacyjnego Zespołu Artystycznego WP. MLS Region www.echokatolickie.pl SIEDLCE W rocznicę wydarzeń Stacja wybawienia 997 patron medialny Na ratunek Informacja o męczeństwie dzieci szybko rozeszła się po okupowanym kraju. Ruch oporu, kolejarze polscy oraz ludzie mieszkający przy torach i stacjach kolejowych wykradali bądź wykupywali i dawali schronienie dzieciom oraz dorosłym. Partyzanci przeprowadzali akcje dywersyjne - wysadzali tory, dzięki czemu sporo transportów skierowanych do Oświęcimia RADZYŃ PODLASKI nie osiągnęło swojego celu. Nie wszystkich udało się uratować. W roku 1943, dokładnie 3 lutego, w Siedlcach zorganizowano pogrzeb dzieci, które zamarzły w transportach. Niedzielne uroczystości rocznicowe rozpoczną się o 10.00. W programie: Marsz Pamięci Dzieci Zamojszczyzny (zawody sportowe nordic walking, które poprowadzi mistrz polski Łukasz Witczuk), zwiedzanie izby pamięci Dzieci Zamojszczyzny oraz prezentacja filmu „Polskie koleje losu”. Miejsca pamięci O 13.00 w kościele pw. św. Stanisława zostanie odprawiona Msza św. (to z tej świątyni przed laty wyruszył kondukt żałobny z 23 białymi trumnami na miejsce wiecznego spoczynku), zaś po 14.00 uczestnicy uroczystości odwiedzą miejsca pamięci zwią- Partyzanci wysadzali tory, dzięki czemu sporo transportów skierowanych do Oświęcimia nie osiągnęło celu. zane z wydarzeniami z 1943 r.: zbiorową mogiłę Dzieci Zamojszczyzny na cmentarzu przy ul. Janowskiej (tu spoczywają prochy dzieci zmarłych w transportach, które kierowane były do różnych miejsc w kraju, ale przejeżdżały Pow. siedlecki. 13 stycznia, ok. 14.40, na drodze krajowej nr 2 - w miejscowości Polaki - kobieta jadąca fiatem sieną z nieustalonych przyczyn zjechała na lewy pas ruchu i zderzyła się z nadjeżdżającym z przeciwnej strony ciężarowym volvo. Ranne zostały dwie osoby podróżujące fiatem: 30-letnia kierująca oraz 36letni pasażer. Poszkodowani z obrażeniami ciała trafili do szpitala. przez siedlecki węzeł kolejowy), Cmentarnej (kamień nagrobny na tym cmentarzu jest bezimienny; tu spoczywają prochy 23 dzieci) oraz na dworcu PKP (płyta umieszczona na ścianie budynku poświęcona jest pamięci byłego prezydenta miasta - Stanisława Zdanowskiego; włodarz brał czynny udział w akcjach ratowania Dzieci Zamojszczyzny). Obchody zakończą się przy ul. Dzieci Zamojszczyzny, gdzie mieści się Centrum Pomnika Dzieci Zamojszczyzny - żywe świadectwo wydarzeń sprzed lat. Jaki jest cel corocznych uroczystości? - Niech wspomnienie tych wydarzeń będzie hołdem, ale i przestrogą dla przyszłych pokoleń. Taka tragedia nigdy więcej nie może się powtórzyć - zaznaczają organizatorzy. Jednocześnie gorąco zapraszają mieszkańców miasta i okolic do udziału w uroczystoGU ściach. Pod samochodem Łuków. 13 stycznia, ok. 10.00, na ul. Nowopijarskiej kierowca vw passata najpierw potrącił przechodzącą przez jezdnię 70-letnią kobietę, a następnie, cofając, przejechał po niej kołami. Poszkodowaną - mieszkankę gminy Ulan-Majorat, która znalazła się pod autem, jeszcze przed przybyciem służb ratunkowych usiłowali wydobyć świadkowie zajścia. Kobieta z ciężkimi obrażeniami ciała trafiła do szpitala. Ze wstępnych ustaleń policjantów wynika, iż kierujący samochodem 35-latek z powiatu radzyńskiego potrącił kobietę w miejscu, w którym nie było wyznaczonego przejścia dla pieszych. Pamięci Rudolfa Probsta Areszt za znęcanie Przyjemne z pożytecznym Gm. Łuków. 14 stycznia mieszkanka jednej z miejscowości znajdujących się na terenie gminy poinformowała policję, że od dłuższego czasu jest bita i zastraszana przez męża. Mundurowi dowiedzieli się także, iż małżonek groził kobiecie bronią. Gdy stróże prawa udali się pod wskazany adres, mężczyzna wszystkiemu zaprzeczył. 54-latek przekonywał też, że małżonka wymyśliła wszystkie oskarżenia, łącznie z zarzutem posiadania przez niego broni. W trakcie przeszukania domu policjanci znaleźli pistolet gazowy, rewolwer oraz amunicję. Ujawnione przedmioty zostały zabezpieczone, zaś mężczyzna zatrzymany w policyjnym areszcie. Udanym pomysłem na ferie może być udział w kolejnej już odsłonie „Zimy w Mieście”. Celem tegorocznej imprezy rekreacyjnej jest uczczenie pamięci Rudolfa Probsta - żołnierza Armii Krajowej, nauczyciela i turysty, założyciela Szkolnego Koła Krajoznawczo-Turystycznego PTTK nr 21 przy I Liceum Ogólnokształcącym. wie spędzić czas wolny od szkoły - dodaje R. Mazurek. Tegoroczna edycja „Zimy w Mieście” wyjątkowo rozpocznie się w sali widowiskowo-kinowej Radzyńskiego Ośrodka Kultury. Po oficjalnej inauguracji imprezy odbędzie się projekcja filmu pt. „Byłem w Gestapo”, po czym przeprowadzony zostanie konkurs wiedzy o R. Probście. Następnie uczestnicy wezmą udział w podchodach turystycznych, których meta znajdować się ma w siedzibie I LO. Około 13.00 przewidziany jest turystyczny posiłek, po którym zaplanowano podsumowanie imprezy. Najlepsi w poszczegól- Krótko Broń wróciła do muzeum Rudolf Probst (1923-2015) był żołnierzem ZWZ-AK, łącznikiem i kolporterem prasy konspiracyjnej. Na rozkaz AK pracował jako tłumacz w placówce gestapo. Przekazując informacje o planowanych aresztowaniach i łapankach, uratował dziesiątki osób związanych z polskim ruchem oporu. Po wojnie pełnił m.in. funkcję nauczyciela biologii i języka niemieckiego, jak również dyrektora radzyńskiego liceum. Był współzałożycielem i pierwszym prezesem oddziału PTTK w Radzyniu Podlaskim. W latach 90 XX w. R. Probst wstąpił to Światowego Związku Żołnierzy AK i został wiceprezesem radzyńskiego oddziału tej organizacji. Został odznaczony m.in. Złotym Krzyżem Zasługi, Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski i Krzyżem Armii Krajowej. nych kategoriach otrzymają puchary i nagrody rzeczowe. Więcej informacji na temat tegorocznej edycji „Zimy w Mieście” znajduje się na stronie www. migawka skkt21.radzynpodlaski.pttk.pl. Zorganizowane grupy szkolne proszone są o wcześniejszy kontakt pod nr. tel. 606-234-320. WA W obecności wojewody Wola Gułowska. 16 stycznia, po trwającej blisko rok procedurze, do Domu Kultury - Pomnika Czynu Bojowego Kleeberczyków powróciło ponad 100 sztuk broni. 20 lutego 2015 r. policjanci zabezpieczyli znajdujące się w salach muzealnych uzbrojenie z czasów II wojny światowej. Działania funkcjonariuszy były częścią postępowania, jakie zostało wszczęte pod nadzorem prokuratury rejonowej w Łukowie. Jak podkreślano, broń przechowywano z naruszeniem przepisów ustawy o broni i amunicji, zaś muzeum w rozumieniu przepisów nie było placówką muzealną wpisaną w rejestr ministerstwa kultury i dziedzictwa narodowego, a jedynie domem kultury. Aby eksponaty ponownie mogła znaleźć się w placówce, gmina Adamów uchwałą rady przyjęła nowy statut DK w Woli Gułowskiej. 17 września 2015 r. zarządzeniem dyrektora część placówki została wyodrębniona i zarejestrowana w wykazie MKiDN jako muzeum. Gdy wszystkie kroki formalne zostały poczynione, prokuratura rejonowa w Łukowie wydała pozytywną decyzję o zwrocie broni. MLS Niebawem eksponaty będą dostępne dla zwiedzających. Młodzi radni Gm. Huszlew. 15 stycznia w sali konferencyjnej urzędu gminy odbyło się pierwsze posiedzenie młodzieżowej rady gminy. W sesji uczestniczył m.in. wójt Stanisław Stefaniuk, przewodniczący rady gminy Grzegorz Wawryniuk, dyrektor Zespołu Szkolno-Wychowawczego Renata Tomczuk oraz koordynator młodzieżowej rady gminy Monika Świderska. Po wręczeniu przez wójta i przewodniczącego listów gratulacyjnych i zaświadczeń o wyborze na radnego, młodzi złożyli ślubowanie. Następnie dokonali wyboru przewodniczącego, którym została Paulina Stańczuk. Funkcję wiceprzewodniczącej rady MLS będzie sprawowała Maria Żakowicz, zaś sekretarza - Emilia Wawryniuk. Na gorącym uczynku Fot. ug dębowa kłoda Ferie zimowe na Lubelszczyźnie zaczynają się 15 lutego. - Na zorganizowanej 17 lutego przez radzyńskich turystów imprezie nie zabraknie dobrej zabawy, ruchu na świeżym powietrzu oraz poznawania historii, walorów przyrodniczych, krajoznawczych i turystycznych naszego miasta - informuje Robert Mazurek, pomysłodawca, a zarazem koordynator akcji. Organizatorzy przypominają, że przedsięwzięcie adresowane jest zarówno do starszych, jak i młodszych uczniów. - „Zima w Mieście” to alternatywa dla tych, którzy nigdzie nie wyjeżdżają, a chcą cieka- Kronika Groźnie Co roku Stowarzyszenie Domu Dziecka - Pomnik im. Dzieci Zamojszczyzny organizuje uroczystości, które mają na celu przypominać o niewinnych ofiarach hitlerowskiego terroru. W niedzielę, 31 stycznia, odbędą się obchody 73 rocznicy ratowania Dzieci Zamojszczyzny. Jeszcze przed wybuchem II wojny światowej opracowane zostały bowiem plany wyniszczenia narodu polskiego. Realizację zagłady rozpoczęto od pacyfikacji Zamojszczyzny. Efektem ekstremalnej akcji wysiedleńczej, którą zainaugurowano w nocy z 27 na 28 listopada 1942 r., były masowe wywózki ludności do obozów. 7 Kozły. 14 stycznia, wieczorem, mieszkaniec gm. Łomazy otrzymał informację, że z należącej do niego niezamieszkałej posesji ktoś kradnie metalowe elementy. Powiadomieni o zdarzeniu policjanci z Wisznic po przybyciu na miejsce zastali dwóch mężczyzn ładujących części zdemontowanej stacji paliw LPG. Na samochodową przyczepkę złodzieje zdołali załadować trzy duże fragmenty ramy o wartości 3 tys. zł. Mundurowi zatrzymali dwóch mieszkańców miejscowości Ryki w wieku 41 i 65 lat. Kontrabanda 9 stycznia jednostka Ochotniczej Straży Pożarnej z Dębowej Kłody otrzymała nowy wóz strażacki. Oficjalne przekazanie pojazdu nastąpiło w obecności wicewojewody lubelskiego Roberta Gmitruczuka, władz gminy, a także strażaków i mieszkańców. Jak podkreślił wicewojewoda, przekazanie nowego sprzętu zawsze jest radosnym wydarzeniem dla każdej instytucji. To powód do dumy i satysfakcji dla druhów, ale też radość dla wszystkich mieszkańców Dębowej Kłody i okolic, ponieważ to ochronie ich życia, zdrowia i mienia będzie służył nowy sprzęt. Samochód ratowniczo-gaśniczy marki Star jest jednym z 26, które zostały przekazane jednostkom OSP z terenu województwa lubelskiego MLS pod koniec ubiegłego roku. Radzyń Podl. 13 stycznia policjanci otrzymali informację o 56-letnim mieszkańcu miasta, który najprawdopodobniej przechowuje na swojej posesji wyroby tytoniowe bez polskich znaków akcyzy. Mężczyzna został zatrzymany w samochodzie na jednym z parkingów. Przypuszczenia mundurowych potwierdziły się. W aucie znaleziono kilkadziesiąt paczek papierosów, a na kolejne funkcjonariusze natrafili podczas przeszukania mieszkania. W sumie zabezpieczono niemal 750 paczek papierosów różnych marek bez znaków skarbowych akcyzy. MLS 8 EchoKatolickie dieCeZJa numer 3 (1072) 21-27 stycznia 2016 r. opowieść o weselu w kanie zachęca nas do odkrycia, że Jezus nie ukazuje się nam jako sędzia gotowy potępić nasze winy, ani jako dowódca, który karze nam ślepo wykonywać swoje rozkazy. Ukazuje się nam jako Zbawiciel ludzkości, nasz starszy brat, Syn ojca: jako ten, który odpowiada na oczekiwania i obietnice radości, które mieszkają w sercu każdego z nas. Papież Franciszek podczas modlitwy Anioł Pański, 17 stycznia SIEDLCE krótko Mały może więcej Bractwo zaprasza SIEDLCE. Bractwo św. judy Tadeusza, wydział duszpasterski siedleckiej kurii oraz I Katolickie Liceum Ogólnokształcące im. Świętej Rodziny w Siedlcach zapraszają na kolejne spotkanie z cyklu inspirowanego zbliżającym się jubileuszem 1050 rocznicy chrztu Polski. odbędzie się ono 28 stycznia, o 19.00, w auli i kLo. temat to „Chrzest Md Mieszka i - fakt i jego znaczenie (966 r.). W niedzielę, 10 stycznia, w kościele pw. Trójcy Świętej w Żeliszewie Podkościelnym odbył się IV Gminno-Parafialny Konkurs Kolęd i Pastorałek, którego organizatorami byli parafia w Żeliszewie Podkościelnym oraz wójt gminy Kotuń. W zmaganiach wokalnych uczestniczyło kilkudziesięciu wykonawców z gmin Kotuń i Skórzec. W kategorii „kl. I-III szkoły podstawowej” jury najwyżej oceniło występ Klaudii Piątkowskiej. Wśród uczniów klas IV-VI najładniej śpiewała Marta Soćko, zaś wśród gimnazjalistów zwyciężyła Sandra Niedziałek. W kategorii „młodzież licealna i studiująca” laureatką została Karolina Kadźmierczak. Ponadto wyróżnienie otrzymał chór Szkoły Podstawowej w Kotuniu, a wyróżnienia MLS pozakonkursowe: Sandra Ogrodniczuk i Igor Marciniak. Reklama Fot. WWW.JoZeF.SiedLCe.PL zaśpiewali maluśkiemu W sobotę, 16 stycznia, w parafi i św. Józefa odbyło się spotkanie diecezjalnych kolędników misyjnych, w którym licznie wzięły udział dzieci i młodzież. Fot.Ug kotUń migawka Diecezjalne spotkanie kolędników misyjnych W spotkaniu wzięli udział misyjni kolędnicy z całej diecezji. Kolędnicy misyjni to dzieci z Papieskiego Dzieła Misyjnego Dzieci, które wspierają swoich rówieśników w krajach misyjnych i modlą się za nich w ramach PDMD. Odwiedzając rodziny w parafii, mówią o trudnej sytuacji mieszkańców najuboższych państw, odgrywają przygotowane scenki i zbierają ofiary, które każdego roku trafiają do innego kraju. Tego typu akcje udowadniają, że mały może więcej. Dzielą się z potrzebującymi - Kolędnicy dzielą się nie tylko radością Dobrej Nowiny i wiarą, ale też przy okazji kwestują na konkretne dzieła misyjne - powiedziała Anna Sobiech, sekretarz krajowy PDMD, która była gościem spotkania w Siedlcach, dodając, iż w tym roku zebrane przez kolędników ofiary zostaną przeznaczone na rzecz najmłodszych mieszkańców Madagaskaru. PDMD wspiera tam blisko DIECEZJA 100 projektów pomocy - szkół, przedszkoli, domów dla dzieci ulicy, a także programy dożywiania, opieki zdrowotnej i ochrony życia dla chorych, osieroconych i ofiar przemocy do 14 roku życia. W tym roku Madagaskar Bieda, niedożywienie, gruźlica i trąd, klęski żywiołowe, przemoc i wyzysk - takich problemów doświadczają mali Malgasze, beneficjenci projektów wspieranych przez PDMD. Dlatego wśród próśb przesyłanych od Kościoła na Madagaskarze do sekretariatu generalnego PDMD w Rzymie przeważają te dotyczące pomocy w utrzymaniu szkół i stołówek szkolnych, rozbudowy lub renowacji ich po zniszczeniach. Są także apele o wsparcie domów, ośrodków i centrów katolickich dla dzieci ulicy, ubogich, osieroconych, wykorzystywanych lub z innymi problemami. O pomoc w programach dożywiania i po- mocy medycznej dla najmłodszych mieszkańców proszą też katolickie przychodnie, szpitale i leprozoria, czyli domy dla chorych na trąd. Wspaniałe dzieło Najmłodsi diecezjanie od lat wspierają swoich rówieśników na całym świecie. W diecezji działa 50 misyjnych grup. Wprawdzie nie są one obecne w każdej parafii, ale zdarzają się i takie, gdzie funkcjonuje ich kilka. Sobotniemu spotkaniu przewodniczył bp Kazimierz Gurda, który w słowie skierowanym do dzieci podziękował im za zaangażowanie w tak wspaniałe dzieło, jakim jest pomoc najmłodszym mieszkańcom najuboższych krajów. Rozstrzygnięto też konkurs na najładniejszą gwiazdę kolędową i skarbonkę. W pierwszej kategorii bezkonkurencyjna była grupa z parafii św. Józefa, a w drugiej młodzi MD kolędnicy z Domanic. Ks. kan. S. Chodźko duszpasterzem rolników Podtrzymywać ducha, dawać nadzieję %LDáD3RGODVND XO'ROQD WHO www.komunalnik.pl 64Û6(*10(3;& ,PNQMFLTPXP1SPGFTKPOBMOJF,POLVSFODZKOJF Telefony 24h: +48 601 277 212, 83 343 46 91 1LHSROHFDP\VLĊDOHVáXĪ\P\SRPRFą ZJRGQ\PSRĪHJQDQLXEOLVNLHMRVRE\ Dekretem z 13 stycznia ks. kan. Stanisław Chodźko, proboszcz parafi i św. Stanisława Biskupa Męczennika i Aniołów Stróżów w Zbuczynie oraz dziekan dekanatu zbuczyńskiego, został mianowany przez bp. Kazimierza Gurdę duszpasterzem rolników diecezji siedleckiej. W wywiadzie zamieszczonym w 26 numerze „Echa Katolickiego” z 2015 r. ks. Chodźko zaznaczył: - Ponieważ wywodzę się z rodziny rolniczej i mam pojęcie, jak ciężko pracuje się na wsi, znam mechanizmy rynku rolnego i rozumiem problemy rolników. Często o tych kwestiach rozmawiam z parafianami. Pytany o rolę proboszcza pełniącego posługę w środowisku wiejskim, stwierdził: - Poza rolą stricte religijną ważna jest, szczególnie na wsi, jego rola społeczna. Staramy się podtrzymywać ducha, dawać nadzieję, pokazywać, na czym polega prawdziwa wolność w duchu Ewangelii. Ale też być z ludźmi w różnych sytuacjach. Na wsi ksiądz jest obecny na uro- Nowo mianowany duszpasterz rolników ks. kan. Stanisław Chodźko. czystości państwowej, festynie ludowym, akademii szkolnej, przy remoncie świetlicy, a nawet na blokadach dróg - w poczuciu, że musi wesprzeć uciskanych rolników - zaznaczył. W 2015 r. ks. S. Chodźko za zgodą biskupa siedleckiego odprawiał Mszę św. dla swoich parafian uczestniczących w blokadzie drogi w miejscowości Zdany; Eucharystię sprawował również w „zielonym miasteczku” - miejscu protestów rolników w Warszawie w al. Ujazdowskich. Podobnie jak kilkunastu rolników również został ukarany mandatem karnym za niewłaściwe - zdaniem policji - zaparkowanie samochodu podczas blokady na LI drodze krajowej nr 2. 142 diecezja www.echokatolickie.pl Kościół tyle lat minęło od męczeństwa unitów w Pratulinie i Drelowie 9 Fot. J. Szubstarska redaktor prowadzący: ks. Andrzej adamski kalendarz dIecezjalny imieniny obchodzą: 28 stycznia: Ks. Tomasz Małkiński - duszpasterz akademicki (Siedlce); Ks. Tomasz Koprianiuk - prefekt szkół średnich (Garwolin). Solenizantom składamy życzenia Bożego błogosławieństwa w pracy duszpasterskiej i owocnego realizowania powołania kapłańskiego. Krótko Na finał do Łowicza Podczas Mszy św. odpustowej przeor zakonu paulinów we Włodawie o. Dariusz Cichor, mówił o modelu życia św. Pawła, jaki wybrał patriarcha zakonu. WŁODAWA „Pawełki” w kościele pw. św. Ludwika Wytrwał i zwyciężył W paulińskim klasztorze zakończyła się nowenna ku czci św. Pawła Pierwszego Pustelnika, patriarchy zakonu. Podczas dziewięciodniowego nabożeństwa, tzw. Pawełkami, ubrani w białe, chórowe płaszcze oo. paulini wyruszali z zakrystii i przechodzili procesjonalnie do znajdującego się w jednej z naw bocznych kościoła pw. św. Ludwika ołtarza św. Pawła. Tam na zmianę z wiernymi śpiewali hymn opowiadający o prześladowaniu chrześcijan w czasach Cesarstwa Rzymskiego i życiu św. Pawła na pustyni. „Pawełki” połączone były z Eucharystią, po zakończeniu której wierni mogli ucałować relikwie świętego. Duch św. Pawła rozlewa się szerzej niż zakon 15 stycznia oo. paulini odnowili śluby zakonne: czystości, ubóstwa i posłuszeństwa. Podczas porannej Mszy św. kazanie wygłosił o. Zbigniew Frankowski. - Poprzez różne okoliczności Paweł został zepchnięty na ostatnie miejsce. Po jakimś czasie wybrał - świadomie i dobrowolnie - tajemnicę osaReklama motnienia, odepchnięcia - mówił o. Zbigniew. - Nie miał najmniejszego wyobrażenia, że jego, ludzkiego punktu widzenia, puste życie, bo spędzone na pustyni, przyniesie w odległych wiekach taki owoc, jakim jest istnienie naszego zakonu. Duch św. Pawła rozlewa się szerzej niż tylko zakon. Jest wielu ludzi żyjących jego charyzmatem - dodał zakonnik. Nigdy nie odstąpił od Chrystusa Święto Matki Bożej, Królowej Pustelników, zatwierdzone przez Stolicę Apostolską jako wyraz wdzięczności za opiekę Maryi nad zakonem paulińskim, było obchodzone 16 stycznia. Uroczystość z udziałem wiernych, duchowieństwa i konfratrów odbyła się 17 stycznia. Podczas Mszy św. odpustowej przeor zakonu paulinów we Włodawie o. Dariusz Cichor, mówił o modelu życia św. Pawła, jaki wybrał patriarcha zakonu, choć pier- wotnie na pustynię skierowała go konieczność. - Na pustyni, w samotności, zapomniany przez świat przeżył, jak mówi autor jego żywota św. Hieronim, wiele duchowych doświadczeń. Są one dla nas tajemnicą, ale wielu interpretatorów życia św. Pawła mówiło, że mógł on wytrwać w zupełnej samotności tak długo, ponieważ obcował z tą Osobą, z której również my wzięliśmy naszą osobowość - z Boga. Paweł doświadczył ataków diabła, ale był człowiekiem mężnym i nigdy nie odstąpił od Chrystusa. Wytrwał i zwyciężył. Jego życie było pewnego rodzaju męczeństwem codziennego zmagania się o Boga. Przedstawiany jest, jak na obrazie w naszym kościele, z krzyżem. Patrzył na ten krzyż i znak zbawienia budził w nim odwagę - mówił o. Cichor. Po Mszy św. odbyło się tradycyjne błogosławieństwo dla dzieci, a chętni mogli ucałować relikwie św. Pawła Pierwszego Pustelnika. JS Siedlce. 13 stycznia w auli I Katolickiego Liceum Ogólnokształcącego w Siedlcach odbył się finał diecezjalny XXVI Olimpiady Teologii Katolickiej. Hasło tegorocznej edycji brzmiało „Święty Jan Paweł II - wychowawca młodych pokoleń” i nawiązywało do wygłoszonej 14 czerwca 1999 r. w Łowiczu homilii Jana Pawła II poświęconej wychowaniu. Finał konkursowych zmagań również odbędzie się w tym mieście. W etapie ogólnopolskim, który zaplanowano w terminie 31 marca - 2 kwietnia, diecezję siedlecką będą reprezentować: Julia Krać z I Liceum Ogólnokształcącego im. Tadeusza Kościuszki we Włodawie, Beata Rękawek z Katolickiego Liceum Ogólnokształcącego im. C.K. Norwida w Garwolinie oraz Mateusz Burczaniuk z Liceum Ogólnokształcącego im. Ziemi Podlaskiej w Komarówce Podlaskiej. Po ogłoszeniu wyników okolicznościowe dyplomy oraz upominki uczestnikom olimpiady wręczył m.in. biskup siedlecki Kazimierz Gurda. W tym roku do etapu szkolnego przystąpiło 616 uczniów z 33 szkół ponadgimnazjalnych. Do diecezjalnego zakwalifikowały się 54 osoby z 25 placówek oświatowych. MLS migawka Maleńka przyszła Miłość... 17 stycznia uczniowie klas I-VI ze Szkoły Podstawowej w Budziskach wystąpili z jasełkami w parafii pw. Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Woli Zadybskiej. Mali kolędnicy zaprezentowali „Misterium o narodzeniu Pana Jezusa”. Młodzi aktorzy przypomnieli o tym, co dokonało się ponad 2 tys. lat temu i codziennie dokonuje się na wszystkich ołtarzach świata. Dzieci młodzież zostali nagrodzeni gromkimi brawami, otrzymując zaproszenie na przyszły rok. Na zakończenie proboszcz parafii ks. Włodzimierz Wąsowski podziękował wykonawcom, a także katechetce Teresie Boman, nauczycielce Magdalenie Głodek, pozostałym nauczycielom oraz rodzicom za przygotowanie przedstawienia. 10 stycznia z tym samym spektaklem w kościele pw. św. Wojciecha w Nowodworze wystąpiły dzieci z miejscowego IV Zespołu Szkół TB Ogólnokształcących. Misterium również powstało pod okiem T. Boman. 10 DRELÓW EchoKatolickie diecezja numer 3 (1072) 21-27 stycznia 2016 r. Obchody 142 rocznicy męczeństwa unitów Dziękujemy za wspaniałych świadków Chrystusa Ich postawa kształtuje nasze postawy. Pomaga nam w decyzjach, które podejmujemy w sprawach relacji do Boga i do Kościoła - mówił bp Kazimierz Gurda, który 17 stycznia przewodniczył uroczystej Mszy św. w 142 rocznicę męczeństwa unitów drelowskich. Od kilkunastu lat jest to także święto miejscowego gimnazjum noszącego ich imię. Przed rozpoczęciem uroczystości młodzież złożyła kwiaty i zapaliła znicze przed tablicą upamiętniającą 13 drelowian, którzy 17 stycznia 1874 r. oddali życie w obronie swojej świątyni i wiary. Wraz z biskupem siedleckim Mszę św. koncelebrował m.in. ks. Bernard Błoński, prezes Stowarzyszenia Pamięci Unitów Podlaskich „Martyrium”. W modlitwie za bohaterskich przodków licznie uczestniczyli mieszkańcy miejscowości. Walka z Kościołem wciąż trwa W homilii bp Gurda podkreślał, iż rodzina parafialna powinna pamiętać o tych, których odejście z tego świata naznaczone było cierpieniem. - Podobnie jak w rodzinie naturalnej pielęgnuje się pamięć o tych, którzy odeszli, tak również rodzina parafialna dba o to, by zachować i przekazać kolejnym pokoleniom słowa i czyny swoich męczenników. Ta pamięć stanowi konieczną do zachowania ciągłość łączącą kolejne pokolenia Pozwala zachować tożsamość tym, którzy dziś żyją na tym terenie - podkreślał pasterz Kościoła siedleckiego, wskazując, iż sprawowana liturgia pomaga nam popatrzeć zarówno na Chrystusa, w którego - podobnie jak unici - wierzymy, jak i na Kościół, do którego - podobnie jak oni - należymy. - Walka z Chrystusowym Kościołem trwa i będzie trwała do końca czasów. Różne są jej sposoby - obecnie ukryte i podstępne. Obyśmy zachowali mądrość daną nam przez Ducha Świętego - apelował biskup. Jednocześnie zachęcał do dziękowania Bogu za wspaniałych świadków Chrystusa i Kościoła, jakimi byli unici. - Prosimy Boga, aby w naszych czasach dał nam podobną mocną wiarę w Jezusa i głębokie przeświadczenie o ważności wspólnoty Kościoła, do którego należymy - zakończył bp Gurda. Jedenaste: nie osądzaj Następnie zebrani w sali widowiskowej Gminnego Centrum Kultury obejrzeli spektakl „Jedenaste: nie osądzaj”. Przedstawienie według scenariusza Ewy Strok, nauczycielki języka polskiego, przygotowali uczniowie miejscowego gimnazjum i szkoły podstawowej. Inscenizacja przybliżyła młodzieży i dorosłym mieszkańcom gminy i parafii Drelów wydarzenia z 1874 r. - W 2003 r. ks. Roman Wiszniewski, ówczesny proboszcz w Drelowie, napisał z moją niewielką pomocą sztukę o męczeństwie unitów. Spektakl spotkał się z dużym zainteresowaniem widzów, dlatego postanowiliśmy w kolejnych latach w dniu patronów szkoły, czyli 17 stycznia, wystawiać spektakle. Ksiądz pomagał mi tworzyć kolejne scenariusze, a kiedy został przeniesiony do Ryk, nie pozostało mi nic innego, jak kontynuować tradycję - opowiada E. Strok. Scenarzystka czerpie pomysły z opracowań historycznych, pamiętników, zeznań świadków, wspomnień ludzi, a także z wyobraźni. - Od lat współpracuję z dr. Andrzejem Szabaciukiem, który jest autorem wielu prac naukowych na temat unitów. Cenne i bardzo interesujące materiały dostarcza mi też Andrzej Teleon z Parczewa, potomek unitów zesłanych na Syberię - dodaje. W tym roku E. Strok postanowiła przybliżyć widzom treść ukazu tolerancyjnego cara Mikołaja II. Dokument ogłoszono w 1905 r. Pozwolił on wielu prześladowanym unitom na powrót do dawnego wyznania. Biskupom obrządku unickiego zezwolono na wyjazd poza swoje diecezje. Od 1905 r. odstępstwo od prawosławia przestało być ścigane prawem. W efekcie blisko 200 tys. unitów przystąpiło do Kościoła katolickiego. - Poprzez wprowadzony wątek osobisty, moralny, sztuka ma przesłanie ponadczasowe - podsumowuje pani Ewa. Żyć w zgodzie z sumieniem Po spektaklu organizatorom i aktorom dziękował bp K. Gurda, podkreślając, że człowiek powinien żyć zgodnie z sumieniem. - Nie da się go usunąć, ono zawsze będzie głosem oceniającym to, co zostało dokonane - przypomniał pasterz Kościoła siedleckiego. W spektaklu tradycyjnie wziął udział wikariusz z parafii w Drelowie. W tym roku był to ks. Sebastian Mućka, który od pół roku posługuje tamtejszej wspólnocie. Uroczystościom towarzyszyły także dwie wystawy. Pierwsza to pokłosie konkursu plastycznego „Gdy myślę: unici…”. Druga, przygotowana przez ks. Mućkę i młodzież, przypomina Światowe Dni Młodzieży odbywające się MaKo podczas pontyfikatów trzech papieży. Jak w Drelowie kultywowana jest pamięć o unitach? Ewa Strok nauczycielka języka polskiego w Gimnazjum nr 1 im. Unitów Drelowskich, autorka scenariuszy sztuk upamiętniających męczeństwo unitów Duchowy pomnik unickim przodkom buduje od kilkunastu lat we współpracy z gminą i parafią społeczność gimnazjum. Pomysłodawcą nadania szkole imienia unitów drelowskich był jej ówczesny dyrektor Lesław Więckowski. Miało to miejsce w 2002 r. Od tamtej pory co roku 17 stycznia uroczyście obchodzimy święto naszych patronów. Jednak jest to święto nie tylko szkolnej społeczności, lecz całej gminy i parafii. Każdego roku wystawiamy nowy spektakl, w którym występują uczniowie gimnazjum. Kolejne sztuki teatralne ukazują dramat unitów żyjących na naszym terenie w drugiej połowie XIX w. Udział w przedstawieniu jest dla szkolnych aktorów zaszczytem i wyróżnieniem, a dla oglądających niezwykłym przeżyciem, które pozwala zgłębić historię swojej małej ojczyzny. Piotr Kazimierski wójt gminy Drelów Świadomość tego, że nasi przodkowie, zamieszkujący od wieków tę ziemię, prości i ubodzy ludzie, mieli odwagę do śmierci trwać przy wartościach, w jakie wierzyli religii, którą przyjęli od ojców, i narodowej polskiej tożsamości - jest dla nas powodem do dumy, ale też zobowiązaniem do tego, byśmy byli oporni na wszelkie przejawy niesprawiedliwości, przymusu, a nade wszystko na jakiekolwiek próby ograniczania wolności. Bohaterstwo unitów daje nam, współczesnym, wiarę we własne siły. Bo przecież nasi męczennicy mieli w życiu o wiele trudniej, a mimo to wytrwali. Zbigniew Steszuk mieszkaniec Kwasówki, parafia Drelów Uważam, że wydarzenia związane z obroną drelowskiej świątyni w 1874 r. są wśród współczesnych mieszkańców miejscowości wciąż żywe. Dowodem na to był udział wielu z nas w obchodach 140 rocznicy męczeństwa unitów drelowskich. Punktem kulminacyjnym obchodów było odtworzenie tragicznych i bohaterskich zajść przed świątynią, czyli „Wielka rekonstrukcja męczeństwa unitów drelowskich”. Miała ona miejsce 30 marca 2014 r. W przedsięwzięcie zaangażowało się prawie 200 osób. Większość stanowili nasi parafianie. W zlaicyzowanych czasach współczesnych wydarzenie to poruszyło serca wielu z nas. Nie szczędziliśmy sił i czasu. Bez żywej świadomości unickiej i bohaterskiej spuścizny naszych przodków byłoby to niemożliwe. Co roku pamiętamy o tragicznych wydarzeniach sprzed lat. Wystawiane przez naszą młodzież spektakle, których scenariusze koncentrują się wokół prześladowania i męczeństwa unitów, są niezwykłymi perełkami potrafiącymi wycisnąć łzy. Świadomi chlubnej spuścizny naszych przodków chcemy uczyć się od nich silnej wiary, by wobec współczesnych zagrożeń móc stanąć z sercem przepełnionym miłością do bliźniego, do swojej świątyni, ojczyzny i języka ojczystego. Wierzę, że unici nam w tym pomagają. NOT. MaKo diecezja www.echokatolickie.pl Kościół 11 Prześladowani za wierność Podlasie to ziemia męczenników, dla których jedność z papieżem była cenniejsza niż życie. Katolicy obrządku wschodniego, zwani potocznie unitami, dla rosyjskiego zaborcy byli solą w oku. Siłą próbowano przeciągnąć ich na prawosławie. 17 stycznia 1874 r. w Drelowie wojsko rosyjskie zastrzeliło 13 unitów i ciężko raniło około 200 osób. Akcja „oczyszczania” Po rozbiorach Rzeczpospolitej w zaborze rosyjskim carowie, zwierzchnicy Cerkwi prawosławnej, posługując się drastycznymi metodami, prowadzili skutecznie akcję rusyfikacyjną, której ostrze skierowane było najpierw ku ograniczeniu, a następnie zlikwidowaniu Kościoła unickiego. Wbrew prawu kościelnemu car Mikołaj I w 1839 r. wydał dekret likwidujący Kościół unicki w Cesarstwie Rosyjskim. W granicach Królestwa Kongresowego pozostała tylko jedna diecezja tego obrządku - chełmska. Nastąpiły wówczas różne ograniczenia administracyjne i naciski na unitów. Zaborcy chodziło przede wszystkim o skasowanie unii brzeskiej i włączenie ich do Kościoła prawosławnego. Posługiwał się przy tym hasłem „oczyszczenia” obrządku greckokatolickiego z „naleciałości” łacińskich. Chodziło o usunięcie z życia religijnego tych elementów z liturgii i wystroju świątyni, które przyjął wspomniany synod zamojski. W akcji „oczyszczania” carat wykorzystywał prorosyjskie i antyłacińskie nastawienie niektórych duchownych z cesarstwa i Galicji. W 1871 r. - wbrew prawu i bez zgody Stolicy Apostolskiej - car Aleksander II mianował ks. Marcelego Popiela administratorem unickiej diecezji chełmskiej. Kapłan ten, będąc zdecydowanym przeciwnikiem unii, wydał dekret nakazujący od 1 stycznia 1874 r. bezwzględne „oczyszczenie” cerkwi unickiej. W rzeczywistości było to przygotowanie do jej likwidacji, a w przyszłości - włączenia unitów do prawosławia. Bezpośrednimi wykonawcami zarządzenia miało być wojsko i policja. Opierających się temu dekretowi kapłanów unickich planowano wywieźć i zastąpić księżmi prawosławnymi. Przygotował grunt Rozpoczęło się krwawe „nawracanie” i prześladowanie unitów, którzy nie chcieli zerwać jedności z papieżem. W 1867 r. administrator diecezji chełmskiej ks. Józef Wójcicki wydał rozkaz mówiący m.in. o zakazie wykorzystywania organów, odprawiania nabożeństw różańcowych i mówienia kazań w języku polskim. Proboszczem parafii drelowskiej był wtedy ks. Jan Welinowicz, który, otrzymawszy ten rozkaz, nie śpieszył się z jego ogłoszeniem wiernym, zagrzewając ich do wytrwałości w wierze. Gdy po raz drugi otrzymał nakaz, by odczytać z ambony dekret o „oczyszczeniu od naleciałości łacińskich cerkwi unickiej”, uczynił to pod groźbą usunięcia z parafii 8 września 1867 r. Zrobił to jednak w formie, która pobudziła zebranych do płaczu i złożenia przysięgi, że wytrwają w wierze i dawnych zwyczajach kościelnych. To ks. Welinowicz przygotował grunt do tego, co kilka lat później miało nastąpić w Drelowie. Władze dowiedziały się o wrogiej działalności kapłana i zabrały go do Chełma, gdzie jako więzień przebywał do śmierci. Drelowscy parafianie nie zapo- mnieli o nim, odwiedzając go za każdym razem, gdy nadarzyła się ku temu okazja. W obronie świątyni Po śmierci ks. Jana proboszczem w Drelowie mianowano jego syna - Teofila. Jednak stał się on narzędziem w ręku władz. Za jego pozwoleniem i z pomocą wojska oczyszczono cerkiew z organów, ambony i ławek. Kiedy nowy proboszcz głosił kazania w języku rosyjskim, parafianie przeszkadzali mu, podkreślając, że nie rozumieją, i prosili, by mówił po polsku. Kończyło się tym, że nauki nie było. Wierni sami kierowali nabożeństwami i w czasie Mszy św. odmawiali Różaniec, a po nim suplikacje. Tak było do 1874 r. Gdy proboszcz ogłosił, że nie ma innego wyjścia, jak usłuchać carskiego rozkazu i przyjąć prawosławie, w świątyni nastąpiła wrzawa. Ludzie zamknęli kościół. Ks. Teofil powiadomił o tym policję i 4 stycznia do Drelowa przybył naczelnik, który zażądał zwrotu kluczy od świątyni, wzywając do spokoju, ale też grożąc sprowadzeniem wojska. Odjechał jednak z kwitkiem. O zajściu drelowanie zawiadomili mieszkańców okolicznych wiosek i już pod wieczór zaczęli gromadzić się tłumnie przed świątynią. Przeczuwali, że mogą być zmuszeni do tego, by stanąć w jej obronie. Umierali ze śpiewem 17 stycznia 1874 r. do Drelowa przybyło 100 kozaków i trzy roty piechoty, które miały wprowadzić do parafii usuniętego proboszcza, a unitów zmusić do otwarcia drzwi i posłuszeństwa carskim zarządzeniom. Ci jednak nie chcieli oddać kluczy, mówiąc, że lud „nie może oddać kluczy do swojej cerkwi i nie odstąpi od swej świątyni w obronie przed jej widocznym sprofanowaniem”. Podkreślali: „przybyliśmy tutaj spokojnie się pomodlić przy swoim domu Bożym i nie popełniliśmy żadnej zbrodni na miejscu świętym”. Rozgniewany naczelnik powiatu major Kotow kazał kozakom wiązać unitów i wyrzucać ich poza obręb przykościelnego cmentarza. Dalszy przebieg wydarzeń w Drelowie tak opisuje ks. Józef Pruszkowski, świadek cierpień unitów podlaskich: „Naczelnik zakomenderował nahajki, a kozactwo piesze i konne upadło na cmentarz cerkiewny i poczęło rozbijać głowy ludu i jego twarze, raniąc grubymi batogami. Katowanie wywołało ogólny płacz pomiędzy ludem. (…) Piechota z kozakami uszykowała się za parkanem cmentarza i o godzinie 12 w południe otworzyła ogień do bezbronnych wiernych”. Ci padali na kolana ze śpiewem „Kto się o opiekę odda Panu swemu” i „Święty Boże”. Jak podają źródła pisane, kiedy ogień ustał, jęki rannych mężczyzn, kobiet i dzieci napełniły grozą. Naczelnik ponowił rozkaz, by ludzie odstąpili od cerkwi, grożąc im śmiercią i zsyłką na Syberię. Oni jednak nie usłuchali, wołając do wojska: „Dajcie nam śmierć, niech skonamy za naszą wiarę, jak ci, którzy leżą przy nas zabici. Do domów naszych już nie pójdziemy. Tu nasz dom Boży, tu nasza święta ziemia, tu nasza krew, tu niech będzie jeden nasz grób”. Przed nadejściem nocy major Kotow próbował raz jeszcze zmusić zebranych do rozejścia się. Bezskutecznie. Unici klęczeli przy kościele przez całą noc, modląc się i śpiewając pieśni. Krew na śniegu Ks. J. Pruszkowski w książce pt. „Martyrologium, czyli męczeństwo Unitów na Podlasiu” pisze, że następnego dnia rano Kotow przyszedł obejrzeć miejsce mordu. Mocno się zirytował, gdy zobaczył, że wśród oblężonych panuje spokój, rozmodlenie. Widząc krew na śniegu, kazał żołnierzom zasypać jej ślady piaskiem. Unici jednak nie pozwolili na to, by barbarzyńcy deptali krew ich braci i sami zbierali ją śniegiem, chcąc pochować w mogile przygotowanej przy cerkwi. Kotow wzbu- rzył się, widząc spokój i religijny entuzjazm parafian, którego nie zdołało ostudzić zimno ani głód. Kazał więc wojsku wejść na cmentarz i nahajkami oraz kolbami karabinów wypędzać wiernych z cerkwi i z cmentarza. Żołnierze wyciągali ludzi na drogę, gdzie rozpoczęły się kolejne katusze. Drelowian kładziono na ziemi i bito rózgami. Kobiety i dzieci dostawały od 25 do 100 uderzeń, a mężczyźni od 100 do 200 razów. Po tym biczowaniu Kotow kazał mężczyznom uklęknąć na śniegu, zdjąć czapki i złożyć przyrzeczenie, że nigdy więcej nie będą przeszkadzać prawosławnemu popowi w sprawowaniu liturgii. Ci odpowiedzieli mu, że jeżeli będą żyć i będą mieli zdrowie, to przy Bożej pomocy do cerkwi go nie wpuszczą. Gdy żołnierze trzymali wiernych z daleka od cerkwi, Kotow sprowadził popa. Rannych odwieziono do domów na furmankach, kobiety i dzieci przepędzono, mężczyzn powiązano, a młodszych z nich odesłano do więzienia. W obronie wiary i świętości cerkwi unickiej w Drelowie męczeńską śmierć poniosło 13 osób: Wincenty Bazyluk, Teodor Bocian, Andrzej Charytoniuk, Trochim Charytoniuk, Jan Kościuczyk, Teodor Kościuczyk, Paweł Kozak, Andrzej Kubik, Jan Kubik, Jan Łucik, Szymon Pawluk, Jan Romaniuk, Onufry Tomaszuk. Rannych zostało prawie 200 osób. Kilka dni później, 24 stycznia, sytuacja powtórzyła się w Pratulinie. Unici nie wyobrażali sobie życia bez swojej świątyni. Obrona cerkwi była obroną wiary nawet za cenę własnego życia. Dlatego unici mężnie znosili różne formy prześladowania. Trwały one aż do ukazu tolerancyjnego z 1905 r. Pochodzący z Drelowa Franciszek Stefaniuk napisał: „Z historii męczeństwa ten fakt niepokoi, że cierpień unitów nikt nie opowie, jak świadek jedyny, co do dziś stoi pełen tajemnic kościół w Drelowie”. Oprac. ks. Sebastian Mućka, parafia w Drelowie Fot.MaKo Kościół unicki obrządku wschodniego, zwany greckokatolickim, powstał w granicach Rzeczpospolitej za zgodą Stolicy Apostolskiej w 1595 r. Z kolei oficjalne przyjęcie unii nastąpiło 9 października 1596 r. na synodzie kościelnym w Brześciu nad Bugiem. Wierni prawosławni, zamieszkujący w większości wschodnią część Rzeczpospolitej, wyrazili wolę i chęć przystąpienia do jedności w wierze z Kościołem rzymskokatolickim, uznając papieża za głowę Kościoła. Przyjęli także wszystkie dogmaty katolickie. Z upływem czasu, na skutek zgodnego współistnienia obrządku łacińskiego i greckokatolickiego, unici przyjmowali także łacińskie zwyczaje, obrzędy, modlitwy i nabożeństwa, m.in.: Różaniec, Godzinki czy Drogę krzyżową. Te zmiany w liturgii Kościoła unickiego zaakceptował i przyjął w 1720 r. synod zamojski. Pamięć o męczeństwie unitów jest wciąż żywa wśród mieszkańców, którzy każdego roku czczą swoich przodków, przygotowując m.in. spektakle o wydarzeniach z 1874 r. 12 Formacja religijna EchoKatolickie III niedziela zwykła kalendarz liturgiczny czytania: Ne 8,1-4a.5-6.8-10; Ps 19,8-10.15; 1 Kor 12,12-30; Łk 4,18; Łk 1,1-4.4,14-21 Wielu już starało się ułożyć opowiadanie o zdarzeniach, które się dokonały pośród nas, tak jak je przekazali ci, którzy od początku byli naocznymi świadkami i sługami słowa. Postanowiłem więc i ja zbadać dokładnie wszystko od pierwszych chwil i opisać ci po kolei, dostojny Teofilu, abyś się mógł przekonać o całkowitej pewności nauk, których ci udzielono. W owym czasie: Jezus powrócił w mocy Ducha do Galilei, a wieść o Nim rozeszła się po całej okolicy. On zaś nauczał w ich synagogach, wysławiany przez wszystkich. Przyszedł również do Nazaretu, gdzie się wychował. W dzień szabatu udał się swoim zwyczajem do synagogi i powstał, aby czytać. Podano Mu księgę proroka Izajasza. Rozwinąwszy księgę natrafił na miejsce, gdzie było napisane: «Duch Pański spoczywa na Mnie, ponieważ Mnie namaścił i posłał Mnie, abym ubogim niósł dobrą nowinę, więźniom głosił wolność, a niewidomym przejrzenie; abym uciśnionych odsyłał wolnych, abym obwoływał rok łaski od Pana». Zwinąwszy księgę, oddał słudze i usiadł; a oczy wszystkich w synagodze były w Nim utkwione. Począł więc mówić do nich: «Dziś spełniły się te słowa Pisma, któreście słyszeli». Rozważanie: ks. jacek szostakiewicz D różnych technologicznych wynalazków. Wydaje nam się, że taka dostępność informacji czyni nas mądrzejszymi i żyjącymi sprawami całego świata. Okazuje się, iż jest to zniewolenie, o którym mowa w dzisiejszej Ewangelii. Chrystus pragnie zmieniać nasze podejście do rzeczywistości i nasze myślenie o niej. Chce przedrzeć się przez ten medialny szum, który nas informuje o wszystkim i o niczym, pragnie znaleźć sobie miejsce pośrodku naszego życia. Pragnie, wypełniając swoją misję, uczynić nas ludźmi wolnymi, którzy dostrzegą szerszy horyzont życia. Człowiek zamknięty w więzieniu telewizora, komputera i smartfona nie będzie widział niczego innego, jak tylko to, co mu zostaje zaprezentowane na tym małym ekranie. Chrystus pragnie nas leczyć. Chce, abyśmy odzyskali dobry wzrok, który pomoże nam dostrzec to, co najistotniejsze w naszym życiu, byśmy wyszli z naszych więzień, które sami zbudowaliśmy, abyśmy się uwolnili z wnyków, jakie zastawił na nas współczesny, zmaterializowany świat. Wtedy dopiero dostrzeżemy Jezusa, który pragnie naszego zbawienia i uleczenia naszych serc przez czuły dotyk miłości. Ta dobra nowina o zbawieniu każe inaczej patrzeć na życie i dostrzegać w nim Boga. Przede wszystkim niesie ze sobą prawdziwe szczęście i nadzieję, iż wszystko, co robimy, ma sens i prowadzi do celu, jakim jest spotkanie z czekającym na nas Bogiem. uda zdarzają się także dzisiaj. C Grunt to umieć wyjść poza schematy czysto ludzkiego myślenia. Przemiana serca zawsze jest możliwa, pod warunkiem że towarzyszą jej… wiara, nadzieja i miłość! Człowiek dotknięty Bożą łaską wzbrania się przed osądem bliźniego. Świadomy własnej niedoskonałości i potrzeby nawrócenia, staje w pokorze przed Tym, który z miłości do niego pozwolił się ukrzyżować. Bagaż słabości i grzechów, jaki dźwiga, nie pozwala mu też wynosić się nad innego… Uwierzywszy w Miłość, która nikogo nie potępia, idzie ku drugiemu z orędziem Bożego miłosierdzia. A ono - jak głosi dziejowa mądrość - zaczyna się w domu… Kto nie kocha siebie, ten nie będzie w stanie pokochać nikogo innego. Recepta szczęśliwego życia zamyka się także w poleceniach: mów dobrze, myśl dobrze, czyń dobro... Te trzy rzeczy - dzięki Bożemu miłosierdziu - prowadzą do nieba. rej brak chłopa… - Stop! - w myśl powziętego wraz z nowym rokiem postanowienia Helenka zadecydowała, że o nieobecnych mówić będzie wyłącznie dobrze albo wcale - nawet jeśli Witkowy wywód miałby być tylko niegroźną opowieścią przesyconą anegdotami. - Ludzie już tak mają, że lubią myśleć stereotypowo i wrzucać wszystkich do jednego worka. Tymczasem każdy człowiek jest niepowtarzalną indywidualnością i to, co sprawdza się w przypadku jednego, niekoniecznie okazuje się wskazane dla drugiego - tłumaczyła. - Jeśli jedyną słuszną drogą życia byłoby małżeństwo, nie mielibyśmy wokół tylu nieszczęśliwych żon. - I mężów - podkreślił. - Bądź co bądź nieprzypadkowo mówi się, że życie z jedną żoną to męczeństwo - dodał z ironią. Helenkę rozbawił ton wypowiedzi sąsiada. W odpowiedzi zauważyła, że w życiu nie ma łatwych dróg. - Kobieta marzy o macierzyństwie, modli się, stosuje do zaleceń lekarskich, a mimo to nigdy nie zachodzi w ciążę… Jeśli z woli Bożej bycie yślom o przyszłości z załoM żenia towarzyszy lęk. Boimy się tego, co nieznane, zwłaszcza że informacje, jakie płyną z tzw. świata, nie nastrajają optymizmem. Dobre intencje bywają wypaczane, świat wartości, jakiemu wierni pozostawali jeszcze nasi rodzice, doczekał się już miana anachronizmu. Gonimy za tym, co nowoczesne i modne, nie zastanawiając się, dokąd zawiedzie nas bezrozumny pęd. Jednak czy wybranej przez nas drodze ku przeznaczeniu towarzyszy szczęście? „Słowa uczą, przykła- dy pociągają” - mówi przysłowie. Epoka, w jakiej przyszło nam żyć, w sposób szczególny upomina się o… świadków. Ludzi, którzy wiarę w Bożą miłość uczynili sensem swojego życia i zarażają nią wszystkich dookoła, niosąc - w miejsce niecierpliwości i egoizmu - pokój, dobroć, radość, poczucie spełnienia… Ich szczęście - paradoksalnie - denerwuje, a zarazem sprawia, że chcemy pójść sprawdzoną ścieżką. Święci patronowie dnia, uczcie nas umiejętności dostrzegania w trudnościach błogosławieństwa! Środa, 27 stycznia Wsp. bł. Jerzego Matulewicza, biskupa Czytania: 2 Sm 7,4-17; Mk 4,1-20 dyby ziarno zostało ukryte G w zakamarkach spichlerza, nie trafiłoby do młyna, nie powstałaby z niego mąka, a bez niej nie byłoby chleba dającego obfitość głodnym. Nieraz wydaje się nam, że moglibyśmy zmieniać świat i stać się lepszymi ludźmi, gdybyśmy tylko - i tu zaczyna się lista życzeń: mieli innych rodziców, wyrozumialszych współmałżonków, wdzięczniejsze dzieci, lepiej płatną pracę itp. Zamiast przejąć się prawdą o powołaniu do świętości możliwej w każdej sytuacji i miejscu naszego życia, wolimy usprawiedliwiać niechęć do duchowego wysiłku lękiem przed ryzykiem. Wzbraniamy się przed postawieniem wszystkiego na jedną kartę w obawie, że kiedy przyjdzie chwila próby, niebo okaże się głuche na głos naszych próśb. Tymczasem - jak uczył św. Grzegorz Wielki - „aby wspiąć się na wyżyny, człowiek musi iść małymi, nie zaś dużymi krokami”. Czas wszystko weryfikuje. Owoce dobrych czynów przyjdą zaś szybciej, niż nam się wydaje. Czwartek, 28 stycznia Wsp. św. Tomasza z Akwinu, prezbitera i doktora Kościoła Czytania: 2 Sm 7,18-19.24-29; Mk 4,21-25 …dla niektórych ludzi jesteś całym światem! H Czytania: Dz 22,3-16 lub Dz 9,1-22; Mk 16,15-18 Czytania: 2 Tm 1,1-8 lub Tt 1,1-5; Łk 10,1-9 w niedzielę po kościele asło „powołanie” w powszechnym rozumieniu ogranicza się na ogół do wyboru dwóch dróg: kapłaństwa i życia zakonnego bądź małżeństwa. Ludzi, którzy mieli odwagę przeciwstawić się społecznym oczekiwaniom, etykietowano łatkami: „stara panna” lub „stary kawaler”. I dopiero w ostatnich latach forma życia w pojedynkę doczekała się - może nie tyle zaszczytnego, ile modnego określenia „singiel”. - Pani jest singielką - Witek czuł potrzebę jak najpilniejszego podzielenia się poczynionym odkryciem. - Singielka? Co też pan wymyśla?! Wdową jestem - oponowała Helenka. - Singielka w sensie, że żyje pani w pojedynkę, tj. ani w małżeństwie, ani w konkubinacie - sprostował. - Taki artykuł czytałem ostatnio, że dziś młodzi nie potrafią wziąć odpowiedzialności za siebie, a cóż dopiero za drugiego; że niewychodzenie za mąż ma same zalety i takie tam… Tyle że mnie osobiście staropanieństwo kojarzy się z nauczycielką z technikum, któ- Poniedziałek, 25 stycznia Święto Nawrócenia św. Pawła, apostoła Wtorek, 26 stycznia Wsp. św. Tymoteusza i Tytusa, biskupów Poranione serca zisiejsza Ewangelia to miód na nasze, często poranione serca. Wprowadza nas w przestrzeń łaski i Bożej mocy, która zdolna jest przemieniać nasze życie, ale także leczyć rany powstałe na skutek grzechów. Chrystus rozpoczyna swoją działalność w Galilei od nauczania w synagogach. Czytając księgę proroka Izajasza, wskazuje na swoją misję, którą będzie realizował. Słowa te wprawiły w zdumienie słuchających, gdyż doskonale znali Jezusa. Był bowiem jednym z nich. Jezus powiedział: „Dziś spełniły się te słowa Pisma, któreście słyszeli”. W tym momencie zdali sobie sprawę, że Jezus jest kimś niezwykłym, może naprawdę Mesjaszem zapowiadanym przez proroków. Jezus, posługując się Izajaszowym tekstem, precyzuje swoją rolę w naszym życiu. Dzisiaj, tak jak i kiedyś, ludzie czekają na dobrą nowinę, która nie jest jakąś sensacją podawaną w mediach, ale przyjściem Jezusa do naszego życia, aby nas wyzwolić z tego, czym zniewolił świat. Człowiek, który nie poznał Dobrej Nowiny, pozostaje nadal ubogim, choćby posiadał wszystko, co potrzebne do życia. Jeśli nie poznał Jezusa, ciągle będzie poszukiwał namiastki szczęścia... Chrystus jest lekiem na wszystkie nasze choroby, a szczególnie na poranione serca. We współczesnym świecie wiele osób posiłkuje się różnymi wiadomościami, które docierają do nas bardzo szybko za pomocą numer 3 (1072) 21-27 stycznia 2016 r. matką nigdy nie stanie się jej udziałem, czy oznacza to, że jej życie jest bezwartościowe? Jedni tęsknią za prawdziwą miłością, a nie doczekawszy się jej, decydują się na życie w pojedynkę. Inni wybierają małżeństwo z rozsądku głównie celem posiadania dzieci - tylko czy to gwarantuje szczęście?! Niby człowiek ma to, co wybierze… Bywa jednak i tak, że w kochającej się rodzinie nagle umiera ojciec, osierocając gromadkę pociech. Nigdy nie powinniśmy porównywać swoich dróg do innych, bo ani nasze nie są lepszymi, ani tamte gorszymi… Zwłaszcza że w ostatecznym rozrachunku każdy z nas i tak będzie musiał zostawić bliskich i stanąć przed Bogiem w pojedynkę - zauważyła. Podsumowaniem rozmowy kobieta uczyniła zaś spostrzeżenie, że udane życie zawsze jest służbą, a okazje ku temu rodzi każdy dzień... Podzieliła się też cenną myślą Gabriela Garcii Márqueza: „Być może dla świata jesteś tylko człowiekiem, ale dla niektórych ludzi jesteś całym światem”. Warto o tym pamiętać! WA ówi się, że dobro mnoży się M przez dzielenie. Zatem im bardziej ochoczo poświęcamy się na rzecz bliźnich, wysłuchując ich, towarzysząc radą czy inną formą wsparcia, tym więcej zyskujemy dla siebie. Podobnie jest z przyswajaniem prawd o Bogu i - z Jego pomocą - o samym sobie. Kto już odkryje prawdziwy skarb, temu łatwiej wzgardzić marnością… „Stworzyłeś nas jako skierowanych ku Tobie. I niespokojne jest serce nasze, dopóki w Tobie nie spocznie” - zapisał św. Augustyn. Opowiedzenie się po stronie prawdy rodzi nadzieję na miłość bez miary w niebie. „Postawienie” na materialne dobra i czysto ludzkie przyjaźni grozi wiecznym ubóstwem i osamotnieniem. Piątek, 29 stycznia Czytania: 2 Sm 11,1-4a.5-10a.13-17.27c; Mk 4,26-34 ierpliwość nie jest naszą mocną C stroną. Kiedy już zdecydujemy się na modlitewny szturm w kon- kretnej intencji, chcemy, by Bóg reagował natychmiast. Jeśli zwleka z udzieleniem łaski, mamy w zwyczaju obrażać się albo i złorzeczyć. Traktujemy wiarę niczym koncert życzeń, nie rozumiejąc, że spełnienie naszych próśb zależy od… wiary właśnie. Boża miłość potrafi przeobrazić to, co znikome, w po- tęgę. Jednak by móc ujrzeć owoce, trzeba wewnętrznego poddania się woli Opatrzności. Diament, zanim zachwyci oko, musi przejść skomplikowany proces szlifowania. Zaufanie z konieczności powinno więc zakładać zgodę na trudności w przekonaniu, że przyspieszą one nasz duchowy wzrost. Pomocą w przejściu przez ciemności niech będzie świadomość, że Bóg zawsze jest tuż obok! Sobota, 30 stycznia Czytania: 2 Sm 12,1-7a.10-17; Mk 4,35-41 dczuwającym lęk trudno doO świadczyć Jezusa i Jego mocy. Skoncentrowani na problemach, poddani strachowi, szamoczemy się niczym uczniowie w zderzeniu z żywiołem. Odpowiedzią Jezusa na życiową „burzę” jest spokojny sen. Daje nam tym samym przykład, że zaufanie Bogu to najpewniejszy WA ratunek! Kościół ForMaCJa reLigiJna www.echokatolickie.pl Spotkanie opłatkowe Domowego Kościoła Tradycyjnie u progu nowego roku Domowy Kościół gromadzi się na wspólnym spotkaniu opłatkowym. Tym razem gościliśmy w bialskiej parafi i pw. Narodzenia Najświętszej Marii Panny, gdzie w sobotę, 9 stycznia, zebrało się około 450 osób. 13 kalendarium naJBliższych Wydarzeń ruchu ŚWiatło-życie diecezJi siedlecKieJ: 6-7 lutego - diecezjalna Szkoła animatora im. ks. Wojciecha danielskiego, sesja poświęcona świadectwu - dom „Moria” w Łukowie; 9-25 lutego - oaza rodzin ii stopnia - dom „Moria” w Łukowie; 14 lutego - dzień skupienia w ramach spotkań dorosłych wokół tematu „W mocy ducha Świętego” - dom „Moria” w Łukowie; 26-29 lutego - kongregacja odpowiedzialnych ruchu Światło-Życie - Jasna góra, Częstochowa; 7 marca - dzień Wspólnoty Moderatorów i odpowiedzialnych ruchu Światło-Życie - dom „Moria” w Łukowie; 12 marca - rejonowy dzień Wspólnoty animatorów ruchu ŚwiatłoŻycie - rejony: bialski, łukowski, garwoliński, siedlecki, włodawski; 13 marca - rejonowy dzień Wspólnoty ruchu Światło-Życie - rejony: bialski, łukowski, garwoliński, siedlecki, włodawski. Szczegóły: www.siedlce.oaza.pl Nasze spotkanie rozpoczęliśmy o 10.00. Przy śpiewie kolęd małżeństwa z poszczególnych rejonów diecezji składały pokłon Panu Jezusowi. Wędrówkę do szopki zakończyli kapłani z biskupem siedleckim Kazimierzem Gurdą na czele. Następnie uczestniczyliśmy w Mszy św., której przewodniczył oraz wygłosił homilię pasterz Kościoła siedleckiego. W nawiązaniu do Ewangelii zostaliśmy zachęceni, abyśmy do naszych małżeńskich łodzi zapraszali Jezusa. On bowiem wyciszy niespokojne wichry, tak jak zrobił to, gdy wszedł do łodzi uczniów. Biskup wskazał na rodzinę jako miejsce doświadczania miłości ojcowskiej na wzór miłości Boga. Za św. Janem Apostołem przypomniał nam, że „W miłości nie ma lęku, lecz doskonała miłość usuwa lęk” (1 J 4,18). Życząc takiej miłości, pasterz Kościoła siedleckiego prosił, by małżeństwa Domowego Kościoła dawały świadectwa radości życia z Bogiem, radości nawet w sytuacjach trudnych, radości bycia we wspólnocie. Na zakończenie nasz pasterz wyraził swoją radość z tak licznego zgromadzenia, jak również z obecności wielu kapłanów, którzy coraz chętniej angażują się w życie wspólnot. Po zakończeniu Eucharystii przeszliśmy do sali, gdzie - jak co roku - podzieliliśmy się opłatkiem, składając sobie życzenia. Następnie odbyła się agapa, którą urozmaiciła prezentacja multime- dialna poszczególnych rejonów. Domowy Kościół w naszej diecezji dzieli się na pięć rejonów: siedlecki, bialski, łukowski, garwoliński i włodawski. Rozgrzewając się ciepłym posiłkiem, mogliśmy poznawać parafie i kręgi całej diecezji. Ostatnim punktem programu były jasełka, w których wystąpili losowo wybrani goście. Ponieważ przedstawienie odbyło się bez wcześniejszych prób, dostarczyło wiele radości. Podobnie jak całe sobotnie spotkanie. Kolejny raz przekonaliśmy się, że warto na kilka godzin odłożyć sprawy dnia codziennego, by w atmosferze jedności i pokoju przeżyć spotkanie z ludźmi, których przyprowadziła ta sama gwiazda. dom „moria” zaPrasza domy (centra) ruchu Światło-Życie - w myśli sługi Bożego ks. Franciszka Blachnickiego - są narzędziami pielęgnowania charyzmatu oraz inspirowania i wspomagania procesu jego realizowania w kościele, jego służby w kościele lokalnym. diakonia domu „Moria” w Łukowie (ul. kościuszki 21B) zachęca do skorzystania z propozycji spotkań i rekolekcji odbywających się w tym miejscu. Mile widziane są także wspólnoty parafialne czy ruchy i stowarzyszenia w kościele chcące przeżyć w naszym domu dni skupienia, rekolekcje czy spotkania formacyjne. Szczegółowe informacje: www.siedlce.oaza.pl/ dom-moria. kontakt: ks. Marek andrzejuk, nr tel. : 606-820-085, e-mail: [email protected] lub Marek Żurawski, prezes katolickiego Stowarzyszenia „Moria”, e-mail: [email protected] BOŻENA I JACEK, REJON GARWOLIN ŚWIADECTWA „Jeżeli Domu Pan nie zbuduje…” - o diakonii Domu „Moria” Mija już dwa i pół roku odkąd decyzją biskupa ordynariusza powstało w Łukowie Centrum Rekolekcyjno - Szkoleniowe Ruchu Światło-Życie Diecezji Siedleckiej. Od strony formalno-prawnej administracją miejsca zajmuje się Katolickie Stowarzyszenie „Moria”. Ogromnego wsparcia naszemu centrum udzielają reprezentowane przez parę diecezjalną oraz pary rejonowe rodziny Domowego Kościoła naszej diecezji. W budowaniu wspólnoty wokół Domu „Moria” bardzo ważną rolę odgrywają księża moderatorzy, odpowiedzialni, animatorzy i młodzież oazowa. Codzienne funkcjonowanie naszego domu byłoby jednak bardzo trudne bez zaangażowania osób, które podjęły się służby w ramach diakonii domu. Są to rodziny Domowego Kościoła ze wszystkich łukowskich parafii: Anna i Grzegorz Jakubowscy, Sławomira i Józef Szczygielscy, Mirosława i Marek Żurawscy, Joanna i Mariusz Rogulscy, Adrianna i Dariusz Szychtowie, Maria i Wojciech Rożenowie, Urszula i Mirosław Karwowscy, Małgorzata i Marcin Tomczakowie, Anna i Dariusz Marciniukowie, Katarzyna i Jarosław Zdunkowie, Małgorzata i Andrzej Kaniowie, Aleksandra i Sławomir Smolakowie, Urszula i Leszek Domańscy oraz ks. Marek Andrzejuk. Wszyscy jesteśmy przekonani, że to przez naszego Pana i Mistrza - Jezusa Chrystusa - zostaliśmy zaproszeni do pięknej i ekscytującej przygody polegającej na współodpowiedzialności za to dzieło. Wiemy z naszego codziennego, rodzinnego doświadczenia, ile wysiłku, trudu i wyrzeczeń trzeba włożyć, aby najpierw powstał dom materialny i ile trzeba jeszcze zainwestować w budowanie atmosfery i ciepła takiego miejsca. W naszym domu ustawicznie toczą się remonty, modernizacje, dostosowywania pomieszczeń do formalnych wymagań i inne budowlane zadania. Niezależnie od tego w naszym domu odbywają się rekolekcje, warsztaty oraz spotkania formacyjne różnych grup i wspólnot. Są to m.in.: warsztaty małżeńskie, rekolekcje formacyjne i tematyczne DK, Diecezjalna Szkoła Animatora, dni skupienia diakonii diecezjalnych, spotkania w ramach Klubu Ojca, wspólnoty, spotkania kręgu diecezjalnego i rejonowego DK, Rejonowe Dni Wspólnoty, Dni Wspólnoty Moderatorów i Odpowiedzialnych, spotkania formacyjne dorosłych oraz kapłanów posługujących w Ruchu Światło-Życie, spotkania poszczególnych kręgów DK i małych grup formacyjnych oazy młodzieżowej, posługa w przygotowaniu osób dorosłych do chrztu, spotkania młodzieży i osób dorosłych z różnych ruchów i stowarzyszeń z całej diecezji. Wszyscy jesteśmy wezwani do nowej ewangelizacji. Chcemy, aby nasz dom i wszystko, co będzie się w nim działo, służyło temu celowi. We wszystkie wyżej wymienione obszary są zaangażowane rodziny ze wspólnoty Diakonii Domu. Tak o swojej posłudze opowiadają Sławka i Józek: Jako członkowie Ruchu Światło-Życie chętnie podjęliśmy posługę w Diakonii Domu „Moria”, ponieważ czujemy się za niego współodpowiedzialni. Wyko- nywana przez nas praca nie jest ciężarem, lecz radością i satysfakcją, ponieważ mamy świadomość, że to, co robimy, będzie służyło dobru innych małżeństw, dzieci i młodzieży oazowej, a siłę czerpiemy z przeżywanej razem ze wspólnotą Eucharystii. Marysia i Wojtek, którzy od początku uczestniczą w diakonii, tak mówią o tym miejscu: Buduje nas, gdy słyszymy od osób dorosłych, przebywających na rekolekcjach, czy młodzieży, że szkoda im wyjeżdżać z tego domu. Podkreślają, że panuje tu wspaniała i miła atmosfera, jak w domu rodzinnym. Niewątpliwie ogromne zasługi na tym polu trzeba przypisać osobom mocno zaangażowanym w to Boże dzieło na czele z zarządem i moderatorem diecezjalnym Ruchu Światło życie ks. Markiem Andrzejukiem. Uważamy, że w 2017 r., gdy zakończą się prace remontowe i adaptacyjne, Dom „Moria” stanie się perełką na mapie ośrodków oazowych. Swoje świadectwo dają też Gosia i Marcin, którzy posługę podjęli w ubiegłym roku: Przez ten rok zajmowaliśmy się zwykłymi czynnościami, jak np. praca w ogrodzie lub kuchni, w które mogliśmy zaangażować całą rodzinę. W ten sposób spędzaliśmy wolny czas (chociaż innych pomysłów nam nie brakuje), przebywając razem i - co najważniejsze - budując wspólnotę naszego domowego Kościoła. Dzięki temu oraz przy pomocy naszych przyjaciół z kręgu DK lepiej się poznawaliśmy, uczyliśmy się być lepszymi rodzicami i małżonkami. Wspólna praca wyrabia poczucie jedności, która powinna cechować uczniów Chrystusa. Zaś Ula i Mirek dodają: Jesteśmy w diakonii domu ok. półtora roku. Nasza praca polegała na sprzątaniu domu, a raz posługiwaliśmy na recepcji. Dzieliliśmy się też płodami ziemi z naszego ogrodu, np. marchewką, pietruszką, jabłkami. Przy porządkach dostrzegamy wiele zmian, patrzymy, jak pięknieje każdy pokój. Traktujemy „Morię” jako nasz drugi dom, do którego chętnie się wraca. Joanna i Mariusz podkreślali, że diakonia to też trud, szczególnie jak się pracuje zawodowo i ma się troje dzieci: Nasza obecność w Diakonii Domu „Moria” to codzienna troska o sprawy tego miejsca, o jego utrzymanie w czystości, remonty i rozwój, a szczególnie posługa muzyczna. Staramy się tworzyć uczestnikom przestrzeń do formacji, pracy nad sobą. Przy okazji sami przeżywamy treści rekolekcji, w których posługujemy. Widząc już niejednokrotnie ich owoce, budzi się w nas na nowo zapał do tego, by po prostu kolejny raz ciężko, ale i z radością w tym miejscu popracować dla Bożej chwały. Ada i Darek widzą swoją drogę w ten sposób: Formacja w Ruchu Światło-Życie prowadzi ku diakonii. Odkrywamy, że Dom „Moria” jest naszą diakonią. Zawsze marzyliśmy o tym, aby oaza w naszej diecezji miała swój dom. Pan Bóg zrealizował nasze marzenie, a nam pozostaje być pożytecznym narzędziem w Jego rękach. Naszą radością jest również fakt, że nasze dzieci, będące na drodze formacji oazowej z chęcią angażują się w prace i posługi wokół Domu „Moria”. Anna i Grzegorz z kolei mówią: Od wielu lat pełniliśmy różne posługi, służąc ludziom z radością. Od chwili powstania Domu „Moria” jesteśmy w diakonii, dbając o wyżywienie osób przybywających do naszego domu. Nazywamy go naszym domem, ponieważ czujemy się za niego odpowiedzialni, a będąc na emeryturze, mamy czas, by poświęcić się temu dziełu, które służy różnym grupom oazowym, modlitewnym i innym spotkaniom. Katarzyna i Jarosław podkreślają: Ruchowi zawdzięczamy przede wszystkim siebie nawzajem. Ogromne znaczenie ma dla nas to, że możemy przebywać we wspólnocie. Mamy okazję pomagać przy rozbudowywaniu Domu „Moria”, co również nas umacnia. Jesteśmy w gronie tych najbliższych osób, które pomagają, gdzie uczymy się miłości i pokory. Radością naszej diakonii jest możliwość wspólnotowego uczestnictwa w Eucharystii, która odprawiana jest w każdy wtorek o 18.00. Dodatkowo w pierwszy wtorek miesiąca spotykamy się na odprawie. Ustalamy wtedy front prac i podział posług. Dzielimy się odpowiedzialnością za poszczególne wydarzenia i spotkania odbywające się w naszym domu. Nie zawsze ze wszystkim się zgadzamy. Nie dążymy na siłę do nienaturalnej jednomyślności, spieramy się, dyskutujemy, ustalamy priorytety. W pierwszej kolejności jednak staramy się służyć najlepiej, jak potrafimy. Mamy też nadzieję, że z tych naszych nieudolnych wysiłków Pan Bóg w konsekwencji wyprowadzi dobro według swojej koncepcji. DARIUSZ SZyCHTA 14 EchoKatolickie PUBLiCyStyka numer 3 (1072) 21-27 stycznia 2016 r. Fot. arChiWUM PryWatne On żył Bogiem Z ks. prałatem Józefem Władysławem Skorodiukiem, autorem książki „Człowiek Boży. Życie duchowe bp. Ignacego Świrskiego”, rozmawia Agnieszka Warecka. Książka autorstwa Księdza Prałata - pod znamiennym tytułem „Człowiek Boży” - oddaje osobowość bp. Ignacego Świrskiego w aspekcie życia duchowego. Przypomina sylwetkę duchową pasterza, który zapisał się złotymi zgłoskami w historii Kościoła siedleckiego, a przy tym uzupełnia powszechną wiedzę o jego duszpasterskiej posłudze. Co skłoniło Księdza do usystematyzowania treści skutkującego tak cenną pozycją? W przedmowie do książki ks. prof. dr hab. Marek Chmielewski, prezes Polskiego Stowarzyszenia Teologów Duchowości, którego członkiem jestem od 2009 r., zauważył, że przykład świętości nigdy się nie przedawnia. W opinii wielu kapłanów i świeckich, którzy mieli styczność z bp. Ignacym, niewątpliwie był on człowiekiem świętym. Kard. Stefan Wyszyński na jego pogrzebie powiedział - proszę pozwolić, że zacytuję: „Szczególnie jednak pasuje mi do tej postaci miano: «homo-Dei» - człowiek Boży. On żył Bogiem, był pełen Boga. Wszystkie jego kategorie myślenia i działania były przejawem Boga. Odznaczał się dziecięcą wiarą, nie miał wątpliwości w wierze”. Stąd też taki, a nie inny, tytuł książki. Po studiach na wydziale teologii pastoralnej Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego zostałem skierowany do Prymasowskiego Studium Życia Wewnętrznego, gdzie wybrałem segłębokich w przekazywane treści. minarium naukowe u ks. prof. Józefa Bp I. Świrski był człowiekiem o boMajkowskiego, jezuity, wykładowcy gatej osobowości. Gruntownie wypsychologii religii i teologii ascetycznej. kształcony jako teolog i filozof, miał Zastanawiając się nad wyborem temadwa doktoraty, znał języki obce: grectu pracy licencjackiej [na uczelniach Jaki obraz pasterza diecezji wyłania ki, łaciński, włoski, francuski, nieteologicznych Kościoła katolickiego się z poszczególnych stron „Człowiemiecki. Mimo to ujmował wszystkich licencjat to stopień pośredni między ka Bożego”? Jakim bp. I. Świrskiego pogodą ducha i skromnością. Kochał magistrem a doktorem - przyp. red], zapamiętali wierni, którzy mieli z nim każdego człowieka, był bardzo otwarty postanowiłem poradzić się księdza styczność? Wreszcie jaki obraz biskupa na bliźniego i przyjmował wszystkich, profesora. Zasugerował przyjrzenie się - ojca przetrwał w Księdza pamięci? niezależnie od pory dnia czy nocy. MiLata duszpasterskiej posługi bp. łosierny stosunek biskupa do biednych życiu duchowemu jednego z biskupów diecezjalnych. Temat mojej i potrzebujących zjednał mu pracy brzmiał ostatecznie: przydomek „ojca ubogich”. Książkowe wydanie „Człowieka Bożego” „Życie wewnętrzne bp. IgnaBp Ignacy był też prawdzito poniekąd także odpowiedź na zainteresowanie cego Świrskiego w aspekcie wym ojcem dla kapłanów, niezwykłą postacią poprzednika wyrażone przez psychologicznym i teolodo czego m.in. nawiązał gicznym”. Od ukończenia w homilii pogrzebowej kard. bp. Kazimierza Gurdę. W związku ze zbliżającym studiów towarzyszyło mi S. Wyszyński, przypomisię jubileuszem 200-lecia istnienia diecezji nasz ciche marzenie, by zawarte nając, że w nim ojciec przeobecny pasterz zapragnął wydobyć pamięć w pracy treści mogły ukazać słaniał pasterza, i radząc: się drukiem, trafiając tym „biskupa możecie łatwo uzyo bp. I. Świrskim na światło dzienne z zamiarem samym do szerszego ogółu skać, ale trzeba się bardzo podjęcia działań zmierzających w kierunku czytelników. modlić o to, byście dostali procesu informacyjnego. Książkowe wydanie „Człoojca”. Bp Ignacy był człowiewieka Bożego” to poniekąd kiem modlitwy i pracy nad także odpowiedź na zainteresobą, co utorowało mu drogę sowanie niezwykłą postacią poprzed- Ignacego przypadły na okres tuż po do osiągnięcia postawy nacechowanej nika wyrażone przez bp. Kazimierza wojnie (1946-1968). Jako kleryk i mło- skromnością i pokorą. Gurdę. W związku ze zbliżającym się dy kapłan byłem pod wrażeniem jubileuszem 200-lecia istnienia die- o czym wspominam w słowie wstęp- Aneksem do książki czyni Ksiądz cezji nasz obecny pasterz zapragnął nym do książki - jego duszpasterskiego wypowiedzi osób, które miały zaszczyt wydobyć pamięć o bp. I. Świrskim na zaangażowania, zwłaszcza na odcinku znać bp. I. Świrskiego z autopsji. światło dzienne z zamiarem podjęcia charytatywnym i trzeźwościowym, Wspomnienia obfitują w szereg działań zmierzających w kierunku jak również troski o właściwą posta- przykładów i anegdot w niezwykle wę kapłanów i formację seminaryjną. sugestywny sposób oddających jego procesu informacyjnego. Z wielkim zainteresowaniem słucha- życie i duszpasterską posługę. Zdradzi Zatem możemy mówić o nadziei na po- łem także jego konferencji do klery- Ksiądz przykładowe „smaczki” naszym siadanie w gronie orędowników przed ków w kaplicy seminaryjnej oraz ho- czytelnikom? Potwierdzeniem cechującej biskupa Bożym tronem kolejnego błogosławio- milii głoszonych w katedrze językiem nego z naszej diecezji? prostym i sugestywnym, a przy tym niezwykłej skromności jest m.in. zapis jego prywatnej korespondencji. Kiedy kard. August Hlond poprosił go o wyKsiążka autorstwa ks. józefa W. Skorogłoszenie kazania w Gnieźnie podczas uroczystości ku czci św. Wojciecha, bp diuka „Człowiek Boży. Życie duchowe I. Świrski odpisał, że… nie chciałby bp. Ignacego Świrskiego” jest do nabycia pomniejszyć swoją obecnością i słow Księgarni Diecezjalnej przy ul. Piłsudwem tak zacnego wydarzenia. skiego 64 oraz w Księgarni Współczesnej Inny przykład dotyczy jego wojennych losów, kiedy to po aresztowaniu przy ul. Katedralnej 5 w Siedlcach. Można profesorów i alumnów Uniwersytetu ją też nabyć w sklepach z dewocjonaliami Wileńskiego ukrywał się w Zacha- w Białej Podlaskiej, przy ul. Budkiewicza ryszkach nieopodal miejscowości 1, oraz Sokołowie Podlaskim, przy Turgiele. Nieobecny podczas łapanki, długo zastanawiał się, szukając naul. Wolności 32. Osoby zainteresowane tchnienia m.in. w modlitwie, czy nie pozyskaniem pozycji mogą zakupić ją powinien poddać się dobrowolnie także bezpośrednio u autora - kontakt Niemcom w duchu solidarności z kopod nr. tel.: 25-644-18-66. legami. Ostatecznie ukrywał się w folwarku pod przybranym imieniem W opinii wielu kapłanów i świeckich, którzy mieli styczność z bp. Ignacym, niewątpliwie był on człowiekiem świętym. Lata duszpasterskiej posługi bp. Ignacego przypadły na okres tuż po wojnie (1946-1968). Jako kleryk i młody kapłan byłem pod wrażeniem - o czym wspominam w słowie wstępnym do książki - jego duszpasterskiego zaangażowania, zwłaszcza na odcinku charytatywnym i trzeźwościowym, jak również troską o właściwą postawę kapłanów i formację seminaryjną. Karol. Ks. Witold Pietkun przytoczył we wspomnieniach charakterystyczny obrazek z tamtych czasów. Opowiadał, jak pewnego ranka w zakrystii oczekiwał go interesant - starszy pan, z dostojną brodą, ubrany w samodział i buty z cholewami. Zapytany, w jakiej sprawie przybywa, odpowiedział: „A Mszę św. odprawić…”, na co z kolei zakrystianin Hipolit odburknął z oburzeniem: „Jeszcze czego brakowało, żeby takich do ołtarza prowadzić”. „Dopiero potem - jak relacjonował ks. W. Pietkun - zorientowałem się, z kim mam do czynienia. Mogłem więc ręce ucałować i, jak przystało, przywitać swego profesora i opiekuna”. Większość wspomnień dotyczących bp. I. Świrskiego była już wcześniej publikowana. Udało się jednak Księdzu zawrzeć w książce także wiele treści dotąd szerzej nieznanych, które z pewnością usatysfakcjonują czytelników… Przyświecała mi myśl o stworzeniu publikacji popularnonaukowej trafiającej do szerszego ogółu odbiorców. Książka prezentuje życie i działalność bp. I. Świrskiego, a następnie jego duchowość w aspekcie psychologicznym i teologicznym. Całość zamykają dwa aneksy: wspomniane świadectwa duchownych i świeckich oraz homilia pogrzebowa kard. S. Wyszyńskiego, jak również archiwum zdjęciowe. Niniejsze opracowanie jest próbą ukazania duchowej sylwetki bp. Ignacego na tle jego życia i działalności. W religijnym życiu wewnętrznym splata się - o czym szerzej piszę we wstępie - to, co ludzkie, z tym, co Boskie… Na osi spotkania i wzajemnego przenikania się tych dwóch płaszczyzn rodzi się i dojrzewa prawdziwe chrześcijaństwo, czego wymownym przykładem jest postać bp. I. Świrskiego. W tym przypadku można mówić o doskonałym chrześcijaństwie. Dlatego zdecydowanie podzielam zdanie tych, którzy optują za beatyfikacją bp. Ignacego, aby w odpowiednim czasie mógł rozpocząć się proces informacyjny. Może wkrótce dowiemy się również, jakie zdanie mają na ten temat Czytelnicy prezentowanej dziś książki. Dziękuję Księdzu za rozmowę i przy okazji - raz jeszcze - gratuluję tak cennej dla Kościoła siedleckiego publikacji. temat tygodnia www.echokatolickie.pl Opinie Podobnie jak dzisiaj Polska, Węgry wielokrotnie atakowane były przez komisarzy z UE czy Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Próbowano zniszczyć Orbana ekonomicznie - m.in. poprzez osłabienie forinta. Nie obyło się też - podobnie jak u nas - bez dywersji wewnętrznej. redaktor prowadzący: monika lipińska czytaj str. 19 KS. PAWEŁ SIEDLANOWSKI Życie na kredyt Edward Gierek w latach 70 XX w. pożyczył ponad 30 mld dolarów spłacaliśmy to (razem z odsetkami) 32 lata. Dziś zadłużenie zagraniczne Polski wynosi 330 mld dolarów. Ile lat będziemy oddawać te pieniądze? Ile pokoleń będzie w ów proces zaangażowanych? Kto pomoże? Imigranci? Oni wolą brać niż pracować. Co z tego, że PO przez lata chwaliło się wzrostem gospodarczym? Rzecz w tym, że długi kiedyś trzeba będzie oddać. Baron Rothschild mówił: „Nieważne, kto rządzi. Ważne, kto kreuje pieniądz i dług”. Dziś nie trzeba bomb, armii, nalotów dywanowych, by podbić kraj. Trzeba go tylko uzależnić od zagranicznych kredytów, technologii. Polska, po 25 latach wolności, jest jednym z krajów najbardziej na świecie uzależnionych od napływu zagranicznego kapitału. I nie ma czym spłacać długów, brakuje Polakom oszczędności, nie mamy swoich banków, sprzedano wielkie przedsiębiorstwa. Jaka więc jest ta wolność? Co się kryje za jej fasadą? Jak ma się do liczb filozofia ciepłej wody w kranie i grilla w każdy weekend?... „Dziś niewola stała się niewidzialna”… …wieszczył przed laty Konwicki. „Dawniej zniewolonym przysługiwało prawo krzyku. Dziś niewolnikom zapewnia się prawo milczenia, niemoty. Krzyk przynosił ulgę, krzepił zdrowie jak noworodkowi, hartował na przyszłość. Milczenie, niemota degenerują duszę, zabijają. Dawniej zniewolony, kiedy odzyski- [email protected] a t. fo rs di gi l ta P ożyczają biedni i bogaci. Statystyki pokazują, iż wiele światowych potęg funkcjonuje z ogromnym długiem publicznym - są to sumy trudne do wyobrażenia. W Polsce jest podobnie. Wynosi on grubo ponad bilion zł (źródło: www.dlug-publiczny. pl - liczby cały czas rosną!). Inaczej jest jednak, gdy kraj posiada duży rynek wewnętrzny, rezerwy federalne, własne banki, inaczej, gdy jest biedny, z wyprzedanym majątkiem narodowym - tak jak Polska. Dług, jaki mamy, stanowi realne zagrożenie dla bytu narodu. Poprzednie lata, naznaczone nieustającą propagandą sukcesu, uśpiły czujność. Media omijały drażliwy temat szerokim łukiem. Podczas niedawnego uchwalania poprawki do budżetu na rok 2016 opozycja ubolewała nad wzrostem deficytu o 9 mld zł, zapominając, że poprzednia ekipa rządząca pozostawiła po sobie deficyt blisko 50-miliardowy. Dramatycznie brzmi fakt, iż 50% naszego wewnętrznego długu jest w rękach zagranicznych podmiotów - koszt samej tylko jego rocznej obsługi to 40 mld zł. Innymi słowy: to, co Polacy przynoszą fiskusowi ze swoich podatków PIT, starcza zaledwie na odsetki! „Sztukmistrz z Londynu” - minister Rostowski drukował obligacje, wyspecjalizował się w kreatywnej księgowości, „łatał” dziury. Miało być super! Tusk kazał Polakom grillować i świętować! W prorządowym przekazie była nieustanna feta! Ktoś ma jeszcze wątpliwości, że musiała dokonać się w nich radykalna zmiana? Pętla Baron Rothschild mówił: „Nieważne, kto rządzi. Ważne, kto kreuje pieniądz i dług”. Dziś, aby zniewolić ludzi, nie trzeba nakładać kajdan na ręce. Wystarczy dać im nieograniczony dostęp do kredytów. W XXI w. nie trzeba bomb, armii, nalotów dywanowych, by podbić kraj. Wystarczy go tylko uzależnić od zagranicznych kredytów i technologii. wał wolność, mógł bez przeszkód włączyć się do wielkiej rodziny narodów wolnych. Dziś, przypadkiem uwolniony, nie będzie już zdatny do życia” („Kompleks Polski”). Trudno się nie zgodzić z pisarzem. Znajoma pisze doktorat o wpływie funduszy unijnych na innowacyjność polskiej gospodarki. Liczby nie kłamią. Nieraz opowiadała, że ze złością - graniczącą z rozpaczą! rzucała pracę. Analizy danych makro- i mikroekonomicznych pokazują, że góry unijnych dotacji cofnęły nasz kraj lata wstecz! Zdegenerowały moralnie i uczyniły z Polaków braczy. Mówiąc brutalnie i obrazowo: wzmocniły postawę kundelka, który łasi się, widząc kość w ręku donatora. Za blask szklanych paciorków gotowych uwierzyć we wszystkie obietnice. Bo Unia nam da… Będziemy mieli autostrady i centra handlowe, zagraniczne banki i salony samochodowe zachodnich marek w każdym większym mieście! Mamy, i co z tego? Pieniądze za budowę i tak w większości wróciły do Niemców, Austriaków czy Francuzów. Na nowe samochody mało kogo stać. A nowoczesne „unijne” obory i chlewnie stoją puste, ponieważ produkcja jest nieopłacalna (taniej jest półtusze sprowadzić np. ze Skandynawii). Od dawna wiadomo, że aby podporządkować sobie ludzi, wystar- czy dać im nieograniczony dostęp do kredytów. Obiecać, że wtedy spełnią się ich marzenia. Owszem, argumenty obrońców bankowych pożyczek są zasadne: „Bo nie ma innej możliwości, aby kupić mieszkanie”. Bo lepiej płacić „za swoje” niż za wynajem. OK. Ale jak się żyje ze świadomością, że w określony dzień miesiąca trzeba zapłacić kolejną ratę? Że nie można pozwolić sobie na opóźnienie, ponieważ monit przyjdzie esemesem lub mailem już następnego dnia? Jak się może czuć młode małżeństwo, żyjąc ze świadomością, iż pracować muszą oboje - pensja jednego z nich musi być przeznaczona na ratę (o ile na nią wystarczy!), druga na codzienne wydatki? Na którym miejscu jest wtedy myśl o dziecku (przerwa w pracy i brak pewności, że ta po powrocie z urlopu macierzyńskiego jeszcze będzie)? Ile godzin są w stanie pracować ludzie w korporacjach, na jakie ustępstwa iść, by nie stracić dobrze opłacanych stanowisk? Co są w stanie zrobić, powiedzieć, napisać dziennikarze, celebryci „kupieni” wielkimi pieniędzmi i przywiązani do medialnych mocodawców świadomością konieczności spłaty potężnych comiesięcznych bankowych zobowiązań? Wszystko. Aby tylko zachować - kupione na kredyt - luksusowe apartamenty i gwarancję 15 Paradoksalnie, dziś serca i umysły wielu Polaków są wypełnione strachem! Nic dziwnego, że jest on motorem napędowym kampanii medialnych i opozycyjnych programów wyborczych. Poczucie lęku, zagrożenia zastąpiło marzenia wielu ludzi o wolności. lepszego życia. A my dziwimy się, że jest taki medialny skowyt wokół - wbrew logice i faktom… Ci ludzie nie mogą inaczej. Strach im na to nie pozwala. Strach i złość Paradoksalnie, dziś serca i umysły wielu Polaków są wypełnione strachem! Nic dziwnego, że jest on motorem napędowym kampanii medialnych i opozycyjnych programów wyborczych. Poczucie lęku, zagrożenia zastąpiło marzenia wielu ludzi o wolności. Skróciło dystans patrzenia przed siebie. Wygenerowało złość. Czy ćwierć wieku temu ktokolwiek mógł przewidzieć, że polska rzeczywistość będzie dziś tak wyglądać? Że choć się skończy czerwone zniewolenie, tylu będzie w niej niewolników: kredytów, apanaży, uzależnionych od kłamstwa? Gotowych donosić na Polskę do różnych unijnych komisarzy i prosić, by sąsiedzi zza Odry „coś z tym zrobili”? A może ktoś to zaplanował, przewidział bieg wydarzeń, suto opłacił różne fundacje, obiecał stanowiska i zafundował granty tylko po to, aby w odpowiednim momencie pokazać kwity, zobowiązania i krzyknąć: „sprawdzam!”? Pomogli mu w tym pożyteczni idioci, których w Polsce nigdy nie brakowało. „Co oni robią, te pisowskie s… ny!?” - uroczo zagaił mnie kilka dni temu podczas kolędy pewien pan. Po moim pełnym zdziwienia spojrzeniu, zaczął mówić „tefałenem”: „Eeee, nooo, demokrację psują! A było tak dobrze!”. Nie jestem zwolennikiem spiskowej teorii dziejów, ale różne przecieki informacji nt. działalności pana Sorosa, publicznie chwalącego się, ile kosztował go Majdan na Ukrainie, dane dotyczące transferu ogromnych sum do Fundacji Batorego, przecieki nt. odgórnego sterowania obecnymi protestami społecznymi, mówią same za siebie. Dobrze opłacani „obrońcy” demokracji używają wszelkich sposobów, aby było jak dawniej. Bo mają w tym swój interes. Albo są tak głupi i bezmyślni, że dają sobie wmówić kłamstwa. Narracja opozycji i KOD-u jest jednoznaczna: było dobrze, a ONI wszystko chcą popsuć! Zaraz będzie w Polsce druga Grecja. Upadnie demokracja. Ludzie będą bali się iść spać - bo, parafrazując wydarzenia sprzed lat - „następnego ranka może nie być teleranka”. Polską rządzą ekonomiczni nieudacznicy. Po co opodatkowywać banki i hipermarkety? Przecież dzięki „transformacji” mamy „taniość” i zatrzęsienie zagranicznych marek, krzyczących z billboardów i świetlnych reklam, dostęp kont do banków znanych na całym świecie. Przecież oni tacy są dobrzy! Tacy filantropijni! Nie mają żadnych dochodów, dlatego nie płacą podatków - a to, że zmieniają szyldy, wyprowadzają miliardy za granice, to plotka… Patriotyzm, troska o niepodległość w XXI w. to nie tylko akademie, przemarsze i defilady. To walka o prawdę - o jej odzyskanie. Walka o niepodległość ekonomiczną, zmaganie się z mitem, że Unia załatwi za nas wszystkie sprawy, banki rozświetlą przyszłość, zaś o spłatę zobowiązań niech się martwią przyszłe pokolenia. Patriotyzm to walka o nową polską rzeczywistość. O Ojczyznę, która będzie należeć do nas. Jeśli odpuścimy, staniemy się na powrót niewolnikami. 16 EchoKatolickie Publicystyka numer 3 (1072) 21-27 stycznia 2016 r. „Przed Unitami schylamy dziś czoła…” 23 stycznia Kościół siedlecki obchodzi wspomnienie bł. Męczenników z Pratulina. 6 października minie 20 rocznica wyniesienia ich na ołtarze. Zadaniem Stowarzyszenia Pamięci Unitów Podlaskich „Martyrium” jest szerzenie kultu bł. Wincentego Lewoniuka i jego 12 Towarzyszy. C Urna z relikwiami męczenników została umieszczona w ołtarzu głównym świątyni. Celem utrwalenia unickiej spuścizny Realizacja statutowych zadań służących krzewieniu kultu bł. Męczenników Podlaskich możliwa jest m.in. dzięki działalności Fundacji Pamięci Unitów Podlaskich „Arka”. K s. prałat Bernard Błoński, prezes Stowarzyszenia Pamięci Unitów Podlaskich „Martyrium”, działania fundacji określa jednym zdaniem: - To jest „nasze ramię” pozyskujące fundusze! „Arka” została powołana z myślą o m.in. wspieraniu sanktuarium w Pratulinie. Odpowiada za organizację koniecznych prac zabezpieczających oraz w miarę możliwości - restaurację obiektów czy oznaczanie miejsc związanych z historią unii brzeskiej na Podlasiu. Przechodząc do konkretów, ks. B. Błoński wskazuje na przeprowadzane w ubiegłym roku prace remontowe związane ze zmianą wystroju pratulińskiej świątyni, którym towarzyszyło przeniesienie relikwii męczenników w podstawę nowo wyświęconego ołtarza. Środki zgromadzone przez fundację umożliwiają ponadto co akcentuje prezes „Martyrium” - organizowanie konferencji, jak też wydawanie oraz kolportaż publikacji poświęconych dziedzictwu wiary. Z pozyskanych przez „Arkę” funduszy finansowana ma być również działalność pratulińskiego ośrodka dokumentacji. Jako jego miejsce - swoiste muzeum przechowujące pamiątki po bohaterskich przodkach - ks. B. Błoński wskazuje przeniesioną ze Stanina i postawioną w miejscu męczeństwa świątynię. - Prace wciąż trwają. Trzeba by pomyśleć o sposobie ekspozycji zachowanych materiałów… - dodaje, zdradzając, iż w planach jest też budowa domu pielgrzyma przy sanktuarium.WA Słowa uczą, przykłady pociągają Pamięć o bohaterskich przodkach żywo kultywowana była również w miejscach ich męczeństwa. Jej wyrazem stały się zarówno przechowane świadectwa, jak też stawiane ku czci męczenników krzyże czy tablice. D iecezjalna Rodzina Szkół im. Unitów Podlaskich została powołana do istnienia mocą dekretu biskupa siedleckiego w 2013 r. Skupia ona szkoły z terenu naszej diecezji noszące imię unitów podlaskich: Publiczne Gimnazjum nr 1 w Drelowie, Szkoła Podstawowa w Hrudzie, Gimnazjum w Łomazach, Zespół Szkół Ponadgimnazjalnych w Międzyrzecu Podlaskim, Publiczne Gimnazjum i Szkoła Podstawowa w Olszance oraz Zespół Szkół w Wohyniu. Celem działalności DRS jest szerzenie i utrwalanie pamięci o bł. Męczennikach Podlaskich, jak również kształtowanie świadomości narodowej dzieci i młodzieży. I tak uczniowie angażują się m.in. w opiekę nad „izbami” czy miejscami pamięci bohaterskich przodków, biorą udział w konkursach tematycznych, akademiach, inscenizacjach oraz rajdach. Tradycją stały się też zjazdy szkół tworzących „rodzinę”, odbywające się każdego roku na terenie innej z placówek. Spotkania z udziałem uczniów i kadry pedagogicznej służą cennej wymianie doświadczeń, jak też inicjowaniu współpracy w zakresie rozpowszechniania unickiej historii. Działaniom Diecezjalnej Rodziny Szkół im. Unitów Podlaskich patronuje Stowarzyszenie Pamięci Unitów Podlaskich „Martyrium”. WA Osoby chcące wesprzeć dzieła prowadzone przez Stowarzyszenie Pamięci Unitów Podlaskich „Marytrium” (ul. Piłsudskiego 62, 08-110 Siedlce) proszone są o kierowanie wpłat na konto: 75 1240 2685 1111 0010 5554 7478 fot. Paweł Komorowski/sanktuariumpratulin.pl Świadomi wagi wychowania młodego pokolenia w duchu łączności z dziedzictwem minionych pokoleń pamięć o bohaterskich przodkach krzewią na co dzień. Zdjęcia do filmu „Pratulin”. elem stowarzyszenia - powołanego do życia dekretem biskupa siedleckiego - staje się m.in. przywoływanie historii wydarzeń pokazujących wiarę unitów oraz ich heroiczną miłość do Boga, Kościoła katolickiego i ojczyzny, czemu dali wyraz w okresie prześladowań. Wśród statutowych zadań widnieje ponadto zapis o wspieraniu działalności formacyjnej prowadzonej m.in. w pratulińskim sanktuarium, a także gromadzeniu świadectw i pamiątek ukazujących historię unii na Podlasiu. Świadectwo pamięci Dzień wyniesienia unitów na ołtarze, 6 października 1996 r., poprzedził żmudny i długotrwały etap przygotowań. Oficjalnie proces zbierania informacji celem wszczęcia procesu beatyfikacyjnego rozpoczął się w okresie międzywojennym za czasów bp. Henryka Przeździeckiego - wyjaśnia ks. prałat Bernard Błoński, prezes Stowarzyszenia Pamięci Unitów Podlaskich „Martyrium”, dodając, iż na skutek przemian zachodzących w Europie, w tym upadku komunizmu, przedłożona Stolicy Apostolskiej tuż po II wojnie światowej dokumentacja mogła być następnie systematycznie uzupełniana. Cenne światło na represje, jakim poddawani byli unici, rzuciły m.in. informacje przechowywane w archiwach w Moskwie czy Petersburgu. - Pamięć o bohaterskich przodkach żywo kultywowana była również w miejscach ich męczeństwa. Jej wyrazem stały się zarówno przechowane świadectwa, jak też stawiane ku czci męczenników krzyże czy tablice - uściśla. Męczeńska ziemia Stowarzyszenie formalnie zaczęło funkcjonować w 1991 r. Stosowny dekret wydał bp Jan Mazur. Prowadzone w ramach „Martyrium” działania podyktowane były duszpasterską troską o przygotowanie diecezji do doniosłego wydarzenia, jakim miała stać się beatyfikacja unitów podlaskich. Nieoceniony wkład w realizację statutowych zadań wniósł - co akcentuje ks. B. Błoński - jego poprzednik na stanowisku prezesa stowarzyszenia. Ks. Józef Szajda, wierny tak często przywoływanym przez siebie hasłom: „pamięć” i „świadectwo”, niestrudzenie przemierzał parafie, szerząc kult męczeńskiego Podlasia i ucząc wiernych pieśni. Do dziś śpiewamy intonowane przez niego: „Przed Unitami schylamy dziś czoła…” czy „Ciesz się ziemio podlaska, ty ziemio męczeńska…”. - W czasie, gdy diecezja modliła się o beatyfikację, stowarzyszenie inicjowało i wspierało oddolny kult. Grupę założycielską stanowili księża żywo zainteresowani zagadnieniem męczeństwa, pochodzący z unickich parafii bądź pracujący na ich terenie. „Martyrium” od początku skupiało zarówno przedstawicieli duchowieństwa, jak też osoby świeckie. Wielu kapłanów spisywało wspomnienia parafian, m.in. ks. prałat Zdzisław Oziembło, proboszcz parafii w Neplach. Popularyzowali również pierwszy opis męczeństwa unitów, jakim jest „Martyrologium” ks. Józefa Pruszkowskiego - przypomina ks. B. Błoński. Pod szyldem unitów Kolejną z odsłon przygotowania diecezjan do uroczystości beatyfikacji męczenników były tzw. Dni Świadectwa Wiary w Pratulinie. W programie spotkań adresowanych do młodych - z udziałem księdza biskupa - obok modlitwy stały się także „pogadanki” i świadectwa. Formą ich kontynuacji są odbywające się po dziś dzień przy pratulińskim sanktuarium pod szyldem i opieką błogosławionych unitów - Jerycho Młodych i Diecezjalny Dzień Świadectwa Wiary połączony ze świętowaniem kolejnych rocznic powstania Katolickiego Radia Podlasie. Z kolei październik - miesiąc upamiętniający wyniesienie bohaterskich przodków na ołtarze - upływa pod hasłem pielgrzymki mężczyzn, którzy przybywają do Pratulina, by wypraszać błogosławieństwo i opiekę dla siebie i swoich rodzin. Cyklicznie, każdego 23 dnia miesiąca, w sanktuarium organizowane są też spotkania modlitewno-formacyjne, zaś przed styczniowym wspomnieniem odbywa się nowenna… - Celem stowarzyszenia jest wspieranie wszelkich inicjatyw podejmowanych przez pratulińskie sanktuarium - potwierdza prezes „Martyrium” z sugestią, iż statut - w związku z koniecznością przedłożenia go w Krajowym Rejestrze Sądowym - został w ostatnim czasie zaktualizowany. Realizacja wielu ze statutowych zadań możliwa jest zaś dzięki wsparciu Fundacji Pamięci Unitów Podlaskich „Arka”. Nieoceniony wkład w krzewienie kultu bł. męczenników ma także Diecezjalna Rodzina Szkół im. WA Unitów Podlaskich. rozmowy echa Fot. pixabay.com www.echokatolickie.pl Opinie 17 działań jest bon wychowawczy przeznaczony dla rodziców dzieci w wieku od pierwszego do szóstego roku życia. W raporcie „Jakiej polityki rodzinnej potrzebuje Polska?” przytaczają Państwo badania, z których wynika, że młodzi Polacy chcą mieć dzieci - i to nie jedno, a dwoje czy troje. Skąd więc ten rozdźwięk między deklaracjami a rzeczywistością? Musimy W Polsce brakuje komplementarnego systemu wsparcia rodziny, dowartościowania macierzyństwa i rodzicielstwa. inwestować w rodzinę Z Olafem Szczypińskim, ekspertem Instytutu na Rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris, współautorem raportu „Jakiej polityki prorodzinnej potrzebuje Polska?”, rozmawia Jolanta Krasnowska-Dyńka. Instytut Ordo Iuris przygotował raport pt. „Jakiej polityki prorodzinnej potrzebuje Polska?”. Na czym się Państwo skupili i jaki czas obejmują badania? W raporcie staramy się uwzględniać najnowsze wyniki badań oraz aktualny stan prawny zarówno w Polsce, jak i w wybranych państwach Europy. Skupiliśmy się głównie na rozwiązaniach przyjętych w naszym kraju i badaniach dotyczących oczekiwań Polaków. Interesowało nas, czy rozwiązania prawne dotyczące rodziny mogą mieć wpływ na poziom dzietności. Tutaj z pomocą przyszły nam przykłady państw, w których na przestrzeni ostatnich lat wzrósł ten współczynnik. Gdy zestawiliśmy jego przebieg ze zmianami w prawie, okazało się, że te dwie rzeczywistości są ze sobą powiązane. Raport pokazuje, że inwestycja w rodzinę przynosi długofalowe korzyści. Dowodzi, że prowadzenie skutecznej polityki w tej kwestii jest afirmacją rodziny i staje się ekonomicznie opłacalne. Oczywiście państwo nie może zastąpić rodziny we właściwych dla niej funkcjach. Może jednak tworzyć takie rozwiązania, które będą ułatwiały ich realizację. Jaki obraz polskiej polityki rodzinnej wyłania się z raportu? Problem polega na tym, że w Polsce trudno mówić o spójnej polityce rodzinnej jako takiej. Sprowadza się ona bowiem głównie do instrumentów o charakterze pomocy społecznej. Wynika to z przyjęcia złego paradygmatu w myśleniu o rodzinie i rodzicielstwie w praktyce politycznej. Zapomniano o zapisach Konstytucji RP ustanawiających normę programową, zgodnie z którą państwo ma obowiązek troszczyć się o małżeństwo, macierzyństwo i rodzicielstwo. Oznacza to, że działania powinny być realizowane z uwzględnieniem tych wartości. Udzielane wsparcie nie może być różnicowane w oparciu o arbitralne decyzje. Obecnie funkcjonują w Polsce jedynie dwa instrumenty, które można uznać za przejaw rzeczywistej polityki rodzinnej. Są to: progresywna skala ulgi podatkowej w podatku dochodowym od osób fizycznych oraz relatywnie długi okres urlopu macierzyńskiego. Nie są one jednak wolne od wad, np. z ulgi podatkowej nie mogą skorzystać osoby prowadzące działalność gospodarczą. Niemniej stanowią one dobry punkt wyjścia do dalszych prac. Jak wypadamy pod tym względem na tle innych krajów europejskich? Polska jest krajem, w którym współczynnik dzietności należy do najniższych na świecie. Jego poziom w 2012 r. wynosił 1,29, co lokowało nas na 212 pozycji wśród 224 krajów świata. W Unii Europejskiej za nami są tylko dwa państwa. Nie wypadamy więc najlepiej. Na tle ustawodawstwa innych państw europejskich funkcjonujące w Polsce mechanizmy mają charakter skrajnie etatystyczny. Co najbardziej doskwiera polskim rodzinom? Brakuje nam komplementarnego systemu wsparcia rodziny, dowartościowania macierzyństwa i rodzicielstwa. Szczególnie jest to zauważalne, kiedy dziecko jest małe, zwłaszcza pomiędzy pierwszym a szóstym rokiem jego życia. Rodzice są skazani na jednostronnie prowadzoną politykę państwa. Nie mogą decydować, jaki model opieki i wychowania jest najlepszy dla ich dzieci. Jak wynika z sondaży, polskie matki bardzo chętnie spędzałyby więcej czasu w domu, zajmując się dziećmi, albo powierzyłyby opiekę komuś z najbliższej rodziny. Tymczasem przymus ekonomiczny sprawia, że wracają na rynek pracy, by pomóc utrzymać rodzinę. W trakcie prac nad raportem zaobserwowaliśmy także silną korelację między poziomem bezrobocia a współczynnikiem dzietności. Trudna sytuacja na rynku pracy zawsze negatywnie odbijała się na decyzji o posiadaniu dzieci. stycji w rodzinę, szczególnie wielodzietną. Statystyki pokazują bowiem, że w ciągu ostatnich kilku lat radykalnie zmniejszyła się liczba trzecich i kolejnych dzieci. Wysokość wsparcia powinna być określana przez sumę podatków pośrednich i akcyzy płaconych przez rodziców w związku z wychowaniem dziecka do 18 roku życia. Wydatki na rodzinę nie mogą być traktowane jak obciążenie budżetu, ale jako inwestycja, która zaprocentuje w przyszłości stabilnością demograficzną i ekonomiczną kraju. Całościowy system powinny charakteryzować następujące elementy: powszechność, bezpośredniość i wolność. To rodzice najlepiej wiedzą, czego potrzebują ich dzieci. Ważnym elementem tych działań jest także zmniejszanie kosztów pracy. Instrumenty prorodzinne tylko wówczas odegrają swoją rolę, jeśli będą stanowiły uzupełnienie dochodów osiąganych z pracy. Prace nad raportem trwały do września, więc z przyczyn oczywistych nie uwzględniono w nim działań nowego rządu dotyczących polityki rodzinnej. Jak Pan ocenia te propozycje, m.in. 500 zł na dziecko? Nie oznacza to jednak, że nie znaliśmy zapowiedzi. Propozycja, o którą pani pyta, to przykład powszechnego świadczenia na dziecko. Podobne rozwiązania funkcjonują w wielu państwach Europy. Trzeba jednak pamiętać, że to jedno świadczenie nie rozwiąże trudnej sytuacji demograficznej w Polsce. Polityka rodzinna nie może bowiem sprowadzać się jedynie do tego jednego instrumentu. Potrzebne są rozwiązania systemowe, szczególnie takie, które zapewnią rodzicom realną wolność w zakresie sposobu sprawowania opieki nad dzieckiem w wieku do rozpoczęcia obowiązku szkolnego oraz dowartościują macierzyństwo i rodzicielstwo, także w sferze języka i kultury. Warto podkreślić, że od 1 stycznia również samorządy mogą włączyć się w dziaJak temu zaradzić? łania na rzecz rodzin mieszkających Potrzebujemy długotrwałej inwe- na ich terenie. Przykładem takich Wydatki na rodzinę nie mogą być traktowane jak obciążenie budżetu, ale jako inwestycja, która zaprocentuje w przyszłości stabilnością demograficzną i ekonomiczną kraju. Wśród przyczyn rezygnacji z planów prokreacyjnych młodzi Polacy podają trudne warunki bytowe, niepewną przyszłość, nieodpowiednie warunki mieszkaniowe. Słowem, główną przyczyną jest brak bezpieczeństwa w wymiarze materialnym. Dopiero na dalszych miejscach znajdują się kwestie związane z rozwojem osobistym czy przesłankami ideologicznymi, które wskazuje niewielka ilość osób. Do tego dochodzą także wysokie koszty związane z wychowaniem dziecka. Nie są one w żadnej mierze rekompensowane przez państwo, które najbardziej na tym korzysta. W przyszłości to te nowe pokolenia będą płaciły podatki i utrzymywały system emerytalny. W drugiej części raportu opisano, w jaki sposób współcześnie w Polsce postrzegana jest praca matek, które opiekują się dziećmi w domu. Często mówi się o nich pogardliwie „kury domowe”. Tymczasem po odchowaniu kilkorga dzieci nie mają nawet w minimalnym stopniu zapewnionej emerytury. Dotuje się instytucje opiekuńcze, a matka wybierająca zajmowanie się dzieckiem nie może liczyć na taką pomoc… To prawda. Tylko w 2014 r. opieka przedszkolna pochłonęła ponad 8 mld zł. W tym samym okresie matki decydujące się zostać ze swoimi dziećmi w domu, bardzo często rezygnując z pracy zawodowej, nie dostały żadnego wsparcia. A wykonują de facto takie same obowiązki, co opiekunka w przedszkolu. Mamy tu więc do czynienia z dyskryminacją matek, która objawia się także w języku. Mamy zajmujące się dziećmi bardzo często określane są jako „bierne zawodowo”. W ten sposób wartość kobiety określa się przez pryzmat zysków płynących z jej działalność zawodowej. Zgodnie z tym paradygmatem jeśli kobieta zajmuje się domem, wychowuje dzieci, nie przynosi wymiernych korzyści, a zatem stanowi obciążenie dla systemu. W rzeczywistość jednak praca wykonywana przez matkę w domu - pod względem nakładu czasu i sił - przewyższa obowiązki wynikające z niejednego stanowiska. Presja ta powoduje, że polskie dzieci spędzają w przedszkolach najwięcej godzin w skali Unii Europejskiej, blisko tyle, co etat. Jednak nie tylko podejście do zajmujących się dziećmi matek wymaga zmiany. Ciągle trzeba przypominać, że dziecko to nie koszt, a inwestycja. Jakie mogą być konsekwencje kryzysu demograficznego? Długotrwale utrzymujący się niski poziom dzietności oznacza zapaść demograficzną i gospodarczą oraz postępujące wyludnienie kraju. Przemiany te będą stanowiły główną barierę rozwojową Polski. Proszę sobie wyobrazić, że przy poziomie dzietności rzędu 1,22 pokolenie dzieci będzie trzy razy mniej liczne niż pokolenie ich dziadków. Według prognozy GUS do 2050 r. ludność Polski zmniejszy się o 4,55 mln. Na szczęście niekorzystne trendy demograficzne mogą zostać zahamowane, a nawet odwrócone. Musimy tworzyć korzystne warunki dla rodzin, ułatwiając młodym ludziom powzięcie decyzji o posiadaniu potomka. Bezpieczna i trwała rodzina, oparta na związku małżeńskim kobiety i mężczyzny, to ostatecznie silne społeczeństwo i państwo. Dziękuję za rozmowę. 18 publicystyka EchoKatolickie numer 3 (1072) 21-27 stycznia 2016 r. Wolontariusze miłosierdzia Mija pół roku od chwili, gdy na miesięczny pobyt w Rwandzie wyruszyła z Polski grupa wolontariuszy misyjnych. Emocje zdążyły ostygnąć, ale zapał do pracy na rzecz misji - pozostał, potwierdzając, że nie da się w tę formę posługi włączyć bez otwartego serca. Pozytywne doświadczenia Drogi do wolontariatu misyjnego są - jak przyznali goszczący pod koniec ubiegłego roku w naszej redakcji Ewelina i Wojtek - w każdym przypadku inne. - O możliwości wyjazdu dowiedziałam się przypadkiem z facebooka, gdzie moderator oazy pallotyńskiej w Polsce zamieścił ogłoszenie o naborze - mówi Ewelina. Ponieważ od wielu lat związana jest z Ruchem Światło-Życie, swoje doświadczenia pracy animatora postanowiła wykorzystać również w Rwandzie. - Charyzmat oazowy bardzo dobrze się tam przyjmuje. Młodzież uczestnicząca w rekolekcjach, które prowadziłam wraz z Anetą, dosłownie chłonęła treści, widać było, że chcą je przyjąć i dowiedzieć się wszystkiego na dany temat - opowiada, podkreślając, że szansa na podzielenie się swoją wiarą z innymi - zawsze jest owocna. Z komunikatu bp. Jerzego Mazura SVD, przewodniczącego komisji Episkopatu Polski ds. misji na dzień pomocy misjom przypadający 6 stycznia 2016 r. dzeństwem i zajmowanie się gospodarstwem, należy do ich obowiązków. Ale z drugiej strony, mieliśmy okazję przekonać się, jak kłamliwy może się okazać stereotypowy obraz Afryki, jaki nosi w sobie zapewne większość Europejczyków, dopóki nie odwiedzi Czarnego Lądu. fot.W. Bieliński/ salvatti.pl D o stolicy Rwandy - Kigali wyruszyło 20 lipca 2015 r. sześcioro wolontariuszy: Ewelina Napora, Agnieszka Ogorzałek, Aneta Binkowska, Agata Wojcieszak, Sylwia Golbiak i Wojciech Bieliński (warto zaznaczyć, że troje z nich pochodzi z naszego regionu, a w zbiórkę funduszy na pokrycie kosztów podróży dla Sylwii włączyli się czytelnicy „Echa Katolickiego”). Wraz z nimi do Rwandy wyjechał ks. Jerzy Limanówka SAC, prezes Salvatti.pl, oraz ks. Przemysław Krawiec SAC z parafii św. Wincentego Pallottiego w Warszawie, szef oazowej diakonii misyjnej w diecezji warszawsko-praskiej. Na miejscu wspierał ich przebywający na urlopie ks. Benjamin Bahashi SAC, Kongijczyk studiujący w Polsce. „Świadkami miłosierdzia Bożego we współczesnym świecie są misjonarki i misjonarze: kapłani fideidoniści, zakonnicy i zakonnice oraz wierni świeccy. Już w 97 krajach świata, na wszystkich kontynentach, misjonarki i misjonarze z Polski, w liczbie 2040 osób, głoszą Ewangelię i tworzą wspólnoty uczniów Chrystusa (…). Poprzez dzieła miłości chrześcijańskiej misjonarze odbudowują w nich nadzieję i pomagają przetrwać trudne chwile. Mówią o Bogu, a jeszcze bardziej ukazują Go poprzez miłość, którą potwierdza ich słowo i czyni je wiarygodnym”. Ewelina Napora przybliżała rwandyjskiej młodzieży charyzmat Ruchu Światło-Życie. Wojtek, który wolontariackie szlify zdobył już wcześniej podczas pobytu na Ukrainie, na informacje o możliwości wyjazdu do Rwandy natknął się na portalu organizacji pozarządowych ngo.pl. - Uznałem, że to szansa, by zrobić krok wyżej. W ten sposób zaczęła się moja przygoda z fundacją Salvatti.pl - mówi, tłumacząc, że obecnie nadal związany jest z nią jako wolontariusz. W Rwandzie zajmował się dokumentowaniem pobytu. Pozostali wolontariusze również angażowali się w pomoc miejscowym misjonarzom - Sylwia pracowała w ośrodku zdrowia sióstr pallotynek w Masaka, Agata uczyła dzieci angielskiego, a Agnieszka pracowała w szwalni. Miejscowe kobiety nauczyła szyć torby na ramię, dając im szansę zarobku; nota bene połączenie nowoczesnego fasonu z tkaniną z motywami etnicznymi - zrobiło w Polsce prawdziwą furorę… Na misje wyrusza coraz więcej świeckich. Nie brakuje ku temu okazji, ponieważ większość zakonów, które prowadzą misje, organizuje własne wolontariaty. Szansa na prawdziwy obraz Miesiąc to zdecydowanie za krótko - zaznaczają moi rozmówcy, przyznając, że ledwie zdążyli się zaaklimatyzować, a już trzeba było się pożegnać z Rwandą - krajem niezwykle niejednolitym, a zarazem barwnym, czego dowodzi wydany drukiem album ze zdjęciami autorstwa W. Bielińskiego. - Szok kulturowy - te słowa najlepiej oddają nasze wrażenia w zetknięciu z Czarnym Lądem. - Różnimy się i kolorem skóry, i mentalnością. Tylko dzieci wszędzie są jednakowe: tak samo lubią się bawić, wygłupiać, zadawać pytania - zauważa Wojtek. - To prawda, że wiele osób żyje tutaj z dnia na dzień, nie mając pewności, czy nazajutrz będą miały co zjeść i gdzie się schronić - stwierdza. - Powszechny jest widok dzieci wędrujących z bidonami, ponieważ noszenie wody, tak jak opieka nad młodszym ro- Ubogaceni Afryką Poza codzienną pracą wolontariusze mieli również swoje małe „święta” - wyjazd do sanktuarium Matki Bożej w Kibecho, miejsca objawień Maryi, wizyta w misji dla ociemniałych prowadzonej przez polskie franciszkanki czy też przypadkowe spotkanie z niezwykłymi pątnikami. - Było to polskie małżeństwo, które wędrowało z Ugandy do Kibecho w intencji pokoju, pokonując na własnych nogach kilka tysięcy kilometrów. Na taką pielgrzymkę wybierają się zresztą każdego roku - wspomina Wojtek. Pytanie o owoce miesięcznego pobytu w Rwandzie wydaje się zbędne. Każdy dzień - jak tłumaczą Ewelina i Wojtek - przynosił bogactwo spotkań i przeżyć. Z zaskoczeniem, ale i podziwem uczestniczyli w Mszach św. z udziałem tubylców, którzy nie wyobrażają sobie, by przeżywać je w milczeniu, na siedząco: tańczą, śpiewają i klaszczą. O ciszy w czasie podniesienia - nie ma mowy; wyjątkowość tej części Eucharystii zgromadzeni w kaplicy wyrażają gromkimi oklaskami. Kiedy ksiądz przechodzi, niosąc monstrancję - żywiołowo machają rękami. W procesji z darami Rwandyjczycy niosą do ołtarza to, czym mogą się podzielić: fasolę, ryż, krzesła… LI Budujemy mosty PYTAMY Ks. Jerzego Limanówkę SAC, prezesa Pallotyńskiej Fundacji Misyjnej Salvatti.pl Jak zrodził się zamysł utworzenia Pallotyńskiej Fundacji Misyjnej Salvatti.pl? Misje prowadzimy od lat 70 ubiegłego wieku. W 2008 r. przy Pallotyńskim Sekretariacie Misyjnym powstała fundacja. Jej nazwa nawiązuje do nazwisk rzymskiego kupca Jakuba Salvatiego oraz założyciela pallotynów św. Wincentego Pallotitego. Kupiec pomagał Pallotiemu w zgromadzeniu środków finansowych przeznaczonych na wsparcie Kościoła chaldejskiego, stając się kwestarzem środków na charytatywną i misyjną działalność Kościoła. Kiedy powstała fundacja, poza akcjami zbierania funduszy na misje, powołane zostały inne dzieła, m.in. Pallotyński Wolontariat Misyjny zorganizowany przy placówkach warszawskiej prowincji pallotynów. Dokąd wyjeżdżają wolontariusze wyruszający na misje wraz z pallotynami? W rachubę wchodzą: Gruzja, Rwanda, Wybrzeże Kości Słoniowej, Kongo oraz Wenezuela. W tej chwili, ze względu na bardzo stabilną strukturę placówki w Rwandzie, gdzie pallotyni są obecni od 40 lat, najła- twiej nam organizować wyjazdy właśnie tam. bo miesięczny wyjazd do Afryki traktujemy jako kontynuację kursu wolontaryjnego. W jaki sposób ochotnicy przygotowywani są do pracy? Wolontariat misyjny wymaga rozreklamowania? Mniej więcej na początku roku akademickiego z kandydatów chcących zaangażować się w wolontariat, zainteresowanych tematem misji, gotowych nieść pomoc drugiemu człowiekowi, tworzymy kilkunastoosobową grupę. Poznajemy ich w trakcie spotkań zaplanowanych na kolejne miesiące. Chodzi nam o to, by zorientować się w poziomie wiary tych ludzi. Część z nich to członkowie różnych grup formacyjnych, jak oaza czy KSM; można powiedzieć, że ci dostają tylko szlif misyjny. Formacji wymaga natomiast druga grupa, którą tworzą osoby spontanicznie odpowiadające na ogłoszenie - wyjazd ma dla nich charakter formacji. Zależy nam też na tym, by w czasie kursu nie tylko rozbudzić zainteresowanie tematyką posługi misyjnej, ale też przekazać nasz charyzmat pallotyński. Kolejne zadanie kursu to próba rozpoznania, co każdy z uczestników może dać z siebie podczas takiego wyjazdu. Krótki, Uważam, że w Polsce jest dość popularny. Na misje wyrusza coraz więcej świeckich. Nie brakuje ku temu okazji, ponieważ większość zakonów, które prowadzą misje, organizuje własne wolontariaty. Wyjazdami takimi zajmują się też organizacje pozarządowe, ale na wolonatariat misyjny do Afryki można wyjechać tylko we współpracy z Kościołem katolickim. Trzeba jednak przyznać, że bardziej garną się do takiej formy posługi dziewczyny. Nie ukrywamy, że przydałoby się więcej chłopaków. Na obecnym kursie w gronie 13 osób mamy ich tylko czterech. Co zyskuje każda ze stron uczestniczących w akcji: wolontariusze, pallotyni oraz mieszkańcy krajów misyjnych? Dla nas istotne jest to, że zyskujemy bardzo cennych współpracowników. Wolontariuszom udział w akcji jest potrzebny, by poznać dany kraj i jego kulturę, ale też - po- zbyć się uprzedzeń. Dla ludzi, których spotykają, to możliwość zdobycia wiedzy wykraczającej poza własną społeczność i kraj, jak też wychodzenia z izolacji. Mówiąc metaforycznie, wolontariat służy budowaniu mostów. Jako ciekawostkę podam przykład Josephy, która z Rwandy przyjechała do Łodzi na studia. Rozumiemy ją, inaczej patrzymy na jej potrzeby, nie dziwią nas jej reakcje na polskie realia, wiemy np., dlaczego mogą jej nie smakować polskie potrawy… Czy Ksiądz ma doświadczenie pracy na misjach? Stając na czele fundacji, nie miałem takiego doświadczenia. Uważam jednak, że ma to swoje plusy. Zdaniem Kapuścińskiego najłatwiej książkę o danym kraju napisać albo po sześciu dniach, albo dopiero po sześciu latach, ponieważ to, co nas na początku zadziwia, fascynuje, potem zaczyna się komplikować. Misjonarz, który po latach pracy zagranicą wraca do Polski, patrzy na misje przez pryzmat kraju, w którym przebywał. Ja nie mam takiego obciążenia. NOT. LI publicystyka www.echokatolickie.pl Opinie 19 Postawmy na patriotyzm fot Piotr Grabowski Zorganizowane przez Klub Gazety Polskiej siedleckie spotkanie z historykiem i publicystą prof. Jerzym Robertem Nowakiem zgromadziło pokaźną widownię. Prelekcji i dyskusji, jaka nastąpiła po niej, patronowało hasło „Węgierska droga dla Polski”. ANNA WOLAŃSKA O dniesienie polskiej sytuacji do tego, co dzieje się na Węgrzech, to na naszej scenie politycznej nie nowość. Niedawne spotkanie Jarosława Kaczyńskiego z premierem Węgier Viktorem Orbanem (następnego dnia po tym spotkaniu Orban zapowiedział, że nie poprze żadnej sankcji wobec Polski) jeszcze podgrzało emocje. Histeria dotycząca rządu Beaty Szydło jako żywo przypomina niedawne reakcje na działalność węgierskiego Fideszu. Trochę optymizmu - Na aktualną sytuację naszego kraju, w pewien sposób analogiczną do Węgier, patrzę z optymizmem mówił w auli Katolickiego Liceum Ogólnokształcącego im. Świętej Rodziny J.R. Nowak. - Jeżeli im się udało, to może się udać i nam. Oni wyszli z gorszego bagna niż my - przekonywał. Mieli większe niż Polska zadłużenie, „z pomocą” rodzimych złodziei: komunistów i liberałów, byli okradani bardzo skutecznie przez Zachód. Mimo że kiedy zaczynały swoją walkę, były samotne i poddane różnym naciskom i groźbom, Węgry wygrały. Wygrały dzięki temu, że Viktor Orban postawił na obronę interesów narodowych, na patriotyzm. I sprawił, że Madziarzy zaczęli być dumni ze swojego kraju. Dziś nawet polityczni przeciwnicy węgierskiego premiera przyznają, że jest on mężem stanu i zachowa swoje miejsce w historii. J.R. Nowak zdementował pojawiające się w niektórych mediach pogłoski, jakoby w państwie Orbana doszło teraz do upadku gospodarczego. Na potwierdzenie swoich słów przywołał opinię Międzynarodowego Funduszu Walutowego, który w maju tego roku przyznał, że Węgry prowadzą skuteczną politykę gospodarczą. Początek drogi Kryzys na Węgrzech, które w bloku państw socjalistycznych uchodziły za kraj dostatni, ujawnił się w 1981 r., kiedy wyczerpały się możliwości tzw. realnego socjalizmu. W pierwszych postkomunistycznych wyborach (1990 r.) wygrała tu prawicowa partia Węgierskie Forum Demokratyczne. Została jednak zaszantażowana przez amerykańskich bankierów i premierowi Jozsefowi Antallowi nie udało się zmienić układów nomenklatury. Dwa tygodnie po utworzeniu przez zwycięską partię nowego rządu przyjechało na Węgry siedmiu amerykańskich bankierów (stał za nimi George Soros - mieszkający w USA węgierski Żyd i spekulant, założyciel Fundacji im. Stefana Batorego w Polsce) i postawili premierowi ultimatum: albo przyjmie ich propozycje, albo bankierzy zachodni wycofają wszystkie oszczędności dolarowe z banków węgierskich (a Węgry były już wtedy dużo bardziej zadłużone niż Polska). Zażądali, aby: 1) zwycięska partia oddała fotel prezydenta pokonanej partii liberalnej, 2) zostały nienaruszone stanowiska w mediach. Premier Antall uległ szantażowi. Piastujący na skutek tej umowy urząd prezydent Arpad Goncz zablokował lustrację i dekomunizację. Antallowi bardzo przeszkadzano, wskutek Na aktualną sytuację naszego kraju, w pewien sposób analogiczną do Węgier, patrzę z optymizmem - mówił w auli Katolickiego Liceum im. Świętej Rodziny J.R. Nowak. czego nic nie zmienił, jeśli chodzi o układy nomenklatury, i dalej miało miejsce okradanie Węgier. Wyboiście Kolejne wybory wygrali komuniści i - z inicjatywy Sorosa, który miał duży wpływ na Węgry - weszli do rządu razem z liberałami. Wtedy już na ogromną skalę zaczęło się rozkradanie i tępienie kraju. W jego demontażu pomogła liczna grupa stypendystów Sorosa, którzy po rocznym pobycie w USA stawali się przeciwnikami narodu, patriotyzmu, religii i rzecznikami antywartości. Po czterech latach społeczeństwo odrzuciło grabieżczy rząd i zwyciężył Viktor Orban. Próbował ratować gospodarkę, ale popełnił poważny błąd - nie docenił siły mediów, z których 95% było w rękach postkomunistów i liberałów. Dodatkowo wybory w 2002 r. i 2006 r. sfałszowano i Orban przegrał. Ale już do tych w 2010 r. przygotował się znakomicie i zdecydowanie wygrał (większością ponad 2/3 głosów). Przyczyny spektakularnego sukcesu węgierskiego polityka prof. Nowak upatruje w jego wytrwałym dialogu ze społeczeństwem. - Orban przez osiem lat podróżował po całym kraju niemal dzień w dzień, dyskutował i przekonywał. Przeciągnął na swoją stronę 90% elektoratu lewicowego. Poparły go także Kościoły - katolicki i protestancki (w Polsce ciągle pokutuje przekonanie, że Kościół „nie powinien się wtrącać” do polityki). Przyszły premier pozyskał również węgierskich przedsiębiorców. Dzięki temu, będąc jeszcze w opozycji, stworzył dwie stacje telewizyjne, dwa dzienniki i kilka tygodników. Docenił też siłę internetu. W trakcie wyborów 2010 r. w każdej komisji było co najmniej dwóch mężów zaufania z Fideszu. Co dwie godziny wysyłano meldunki do centrali wyborczej w Budapeszcie i do centrali Fideszu. Mocno, twardo, szybko Odnosząc się do kierowanych pod adresem obecnego polskiego rządu zarzutów dotyczących zbyt szybkiego działania, prof. Nowak przypomniał, że po wygranych przez V. Orbana wyborach w ciągu roku uchwalono aż 360 ustaw. Przygotowano też najbardziej patriotyczną i chrześcijańską konstytucję w Europie, której tekst nie spodobał się m.in Niemcom. Na zarzuty, że jest szowinistyczna i klerykalna, węgierski minister odpowiedział: „minęły czasy, kiedy Niemcy dyktowały, co ma być w węgierskiej konstytucji”. Pierwsza ustawa nowego rządu gotowa była już po dwóch tygodniach; wprowadzała rozliczanie się banków i karę za nieuczciwość wobec klientów. Ponad 60 banków zagranicznych zostało ukaranych bardzo wysokimi grzywnami (podnoszone m.in. przez Nowoczesną Ryszarda Petru larum, jakoby nałożenie podatku bankowego spowodowało w Polsce pogorszenie sytuacji ich klientów, jest, zdaniem J. R. Nowaka, wierutną bzdurą). Zostało wprowadzone opodatkowanie i rozliczanie supermarketów - te, które wykazują straty przez dwa lata, są eliminowane (raport dotyczący polskich supermarketów informuje, że - na 169 działających - tylko dziewięć wykazuje zyski: pierwszy na 2%, pozostałe na od 0,5 do 0,9%). W ramach pomocy węgierskim frankowiczom przewalutowano franki na forinty. Podatki dla przedsiębiorców zmalały do 10%. W rezultacie Węgry stały się rajem podatkowym dla przedsiębiorców austriackich, czeskich, słowackich. Została przygotowana ustawa o ziemi - nie wolno jej sprzedawać poza UE, a w odniesieniu do Unii jest wiele ograniczeń (np. gminne komisje złożone z rolników muszą w danej gminie wyrazić zgodę na zakup ziemi). Zaczynając od góry, konsekwentnie obniżano zadłużenie. Istnieje więc zakaz przyznawania nagród i premii ministrom, sekretarzom Podobnie jak dzisiaj Polska, Węgry wielokrotnie atakowane były przez komisarzy z UE czy Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Próbowano zniszczyć Orbana ekonomicznie - m.in. poprzez osłabienie forinta. Nie obyło się też - podobnie jak u nas - bez dywersji wewnętrznej. stanu, dyrektorom, a ich odprawy są opodatkowane. O połowę zmniejszono zarówno skład rządu, jak i parlamentu. Wprowadzono przywileje dla rodzin. Orban zadbał też o prawa mniejszości. Rodakom mieszkającym poza granicami ojczyzny przyznał Kartę Węgra, która pozwala na uzyskanie obywatelstwa w ciągu kilku minut. W rezultacie 800 tys. Węgrów z krajów sąsiednich przyjęło w ciągu roku podwójne obywatelstwo, 200 tys. brało udział w ostatnich wyborach, z tego 95% głosowało na Orbana. Damy radę? J.R. Nowak przypomniał, że podobnie jak dzisiaj Polska, Węgry wielokrotnie atakowane były przez komisarzy z UE czy Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Próbowano zniszczyć Orbana ekonomicznie m.in. poprzez osłabienie forinta. Nie obyło się też - podobnie jak u nas bez dywersji wewnętrznej. Orban jest pod nieustannym obstrzałem - także polskich polityków czy ekonomistów. Zarzucano mu nacjonalizm i szowinizm, krzywdzenie zagranicznych banków. Porównywano nawet do Mussoliniego czy Hitlera. Tymczasem premier Węgier dalej robi swoje - i stawia na twardych, zdecydowanych ekonomistów, obrońców interesów narodowych. Swój wykład profesor zakończył przywołaniem słów abp. Gyuli Marfiego, który w odpowiedzi na jeden z ataków na Węgry pisał m.in.: „Viktor Orban ma problemy w pierwszym rzędzie nie z Unią Europejska, lecz z międzynarodowym wielkim kapitałem, którego właściciele tkwią na Wall Street w Nowym Jorku, i których po prostu zwiemy «Ameryką». To nazwanie jest oczywiście błędne: dolar i jego panowie i słudzy nie mają ojczyzny ani narodowości. To są obywatele kosmosu, kosmopolici w najgorszym znaczeniu tego słowa, którzy marzą o zagarnięciu całego świata (...)”. Czy taki sam problem ma Polska? EchoKatolickie komentarze zwierzeniE kontrolowane: anna wolańska Beletrystyka i bon-moty K to sądził, że medialny wrzask, jaki nastąpił tuż po wyborze Andrzeja Dudy na fotel prezydenta i zwycięstwie PiS w wyborach, osiągnął pułap decybeli, grubo się mylił. Debata w Parlamencie Europejskim w sprawie Polski otworzyła jakieś ukryte jednak dotąd możliwości. Fakt, że w swoich wystąpieniach Beata Szydło pokazała się z jak najlepszej strony, rozjuszył tylko tych, dla których walka z PiS jest misją życia i gotowi są podporządkować jej i poświęcić dla niej wszystko. Oglądałam wczoraj (piszę te słowa o poranku, w środę, 20 stycznia) wystąpienia polityków w PE i komentarze o tym wydarzeniu. „Opiniotwórczy” TVN owszem, bardzo demokratycznie zaprasza do studia komentatorów 1:1 (PiS i PO), ale już gośćmi z miejsca wydarzenia są SLD-owiec Janusz Zemke i bohater (jak to pięknie sformułowało Towarzystwo Dziennikarskie) „pokojowych protestów […] w obronie wolności i demokracji” Mateusz Kijowski. Czy trudno przewidzieć, co będą mówili? To, że wygrana Beaty Szydło stoi im kością w gardle, widać gołym okiem. „Smutne jest dla mnie to, że Komisja Europejska rozpoczęła tę procedurę” - deklaruje promowany bez umiaru złotousty lider Nowoczesnej. Ale mowa jego ciała jest zupełnym zaprzeczeniem wypowiadanych słów. Podobnie, jak wtedy, gdy ubolewa nad tym, co może jeszcze Polskę, PiS i premier Szydło czekać. „Mam nadzieję, że pani premier będzie skłonna wycofać się z niektórych zapisów dotyczących Trybunału Konstytucyjnego czy też dotyczących ustawy medialnej” - dodaje. Czyli mogą sobie rządzić, byle pod Petru i Nowoczesnej dyktando. Bo - jak mówi o wystąpieniu polskiej premier inny przedstawiciel tej partii - „rozmawiając z partnerami europejskimi, trzeba czuć ten klimat - czym jest Europa, czym jest Zachód. […] Widzę tu brak obycia w kontaktach z europejskimi politykami”. Wow! Nowoczesna nie bez przyczyny Nowoczesną jest. Klimat czuje. Bo - jak naucza obeznany z nowoczesnością Ryszard Petru: „Na poziomie europejskim nie chodzi o beletrystykę i bon-moty, lecz o konkrety”. Inny złotousty opozycjonista - tym razem z PO - komentując wtorkową debatę, podniesionym głosem przekonuje, że „w Polsce przez ostatnie tygodnie działy się złe rzeczy”. Powiedziałabym nawet, że nie tylko przez tygodnie. Mało tego. Zgodzę się z tymi, którzy twierdzą, że czegoś takiego, jak to, co dzieje się od momentu objęcia przez PiS władzę, nigdy nie było. Bo, rzeczywiście, nie było tak, żeby rządowi nie tylko nie dać przysługujących mu 100 dni, ale krytykować, zanim jeszcze się ukonstytuował. Manipulacje i oszczerstwa, pokrętnie sformułowane wypowiedzi, znaki zapytania mające podać w wątpliwość wyborcze obietnice PiS, czyli zamotać ludziom w głowie, straszenie nawet nie tyle tym, co jest, ale tym, co będzie… Jest aż nadto oczywiste, że przeciwnicy nowego rządu nie ustąpią i będą przeciwko PiS nawet za cenę szkodzenia swojemu krajowi. To, czego chcą, to nie żadne respektowanie praw, tylko zupełne wyeliminowanie tej partii z życia politycznego. A całe ich złotouste gadanie - to właśnie „beletrystyka i bon-moty”. Nie święci garnki lepią: ks. andrzej adamski Jak zamienić wodę w wino? S ędziwi małżonkowie obchodzili swoje złote wesele. Przy śniadaniu żona pomyślała: od 50 lat oddaję mężowi górną, chrupiącą część bułki. Dziś zrobię wyjątek i wezmę ją dla siebie - w końcu to mój smakołyk. I wzięła sobie górną połowę bułki, dół zaś podała mężowi. Ten aż podskoczył z radości, po czym z rozrzewnieniem wyznał: - Kochanie, sprawiłaś mi wielką radość. 50 lat nie jadłem spodniej części bułki, choć właśnie ją najbardziej lubię. Cały czas myślałem, że skoro tak ci smakuje, masz do niej pierwszeństwo. Ta historyjka przypomniała mi się w minioną niedzielę, kiedy liturgia słowa zawierała fragment Ewangelii opisujący wesele w Kanie Galilejskiej. Przypomniała mi także długi szereg małżeństw, które przez kilkanaście lat kapłaństwa dane mi było pobłogosławić. Osobiście bardzo lubię patrzeć na szczęśliwych, młodych ludzi, którzy przyrzekają sobie miłość, wierność, uczciwość małżeńską oraz to, że będą ze sobą aż do śmierci. To ważny dzień w ich życiu. Później przyjęcie weselne i... zaczyna się szara rzeczywistość. Wzajemne poznawanie się, docieranie charakterów, uczenie się bycia razem. Pojawiają się kłopoty i problemy: brak pracy, płacz dziecka, nieporozumienia i wzajemne zranienia. Jeśli nie zostaną pokonane, mogą doprowadzić do rozpadu rodziny. Niestety z takimi właśnie sytuacjami spotykam się również w czasie wizyty duszpasterskiej popularnie zwanej „kolędą”. Co robić? Jak do tego nie dopuścić? Uniwersalnej recepty nie ma. Trzeba po prostu pamiętać, że małżeństwo - tak jak całe życie - składa się z drobiazgów, pojedynczych chwil. Są one jak kamyki tworzące mozaikę. Wzajemna szczerość i zaufanie, umiejętność rozmawiania nawet o trudnych sprawach i szacunek wobec siebie. Postawa otwartości na drugiego człowieka i na to, że może on myśleć inaczej niż ja. Nie mniej ważne są: umiejętność przebaczania oraz obdarowywania połączonego z umiejętnością przyjmowania darów od najbliższych. numer 3 (1072) 21-27 stycznia 2016 r. rys. m. andrzejewski 20 Takich elementów małżeńskiej mozaiki można by wymienić wiele. Biorą one swój początek w miłości, która „wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma” (1Kor 13,7). Tylko że ludzkie siły tu nie wystarczą. Dlatego małżeństwo jest sakramentem daje małżonkom łaskę od Boga, by wytrwali w codziennym byciu dla drugiego człowieka. Sakrament ten zaczął się w momencie złożenia przysięgi małżeńskiej i nadal trwa, a Bóg udziela przez niego łask do wypełnienia złożonych przyrzeczeń. Nie znaczy to, że sakrament ma zapobiec pojawianiu się kryzysów czy trudnych chwil. One przyjdą - mogą być jednak szansą na oczyszczenie, rozwój i umocnienie miłości. Pan Bóg może w takiej trudnej sytuacji działać na różne sposoby, trzeba Go jednak najpierw o tę pomoc poprosić. Dlatego właśnie tak ważne jest, by jedność małżonków była budowana z Chrystusem. Małżonkowie z Kany nie bali się szukać pomocy w trudnych chwilach na zewnątrz: poprosili o pomoc Maryję, która zapewne była dla nich bliską i zaufaną osobą. To Ona była w pierwszym rzędzie zaproszona na wesele - a Jej obecność pociągnęła za sobą także przybycie Jezusa. Warto więc szczególnie Ją zaprosić do swego małżeństwa i ofiarowywać Jej każdy dzień wspólnego życia. Msza św., w której bierze udział cała rodzina - w każdą niedzielę i w rocznicę małżeństwa, regularna spowiedź, wspólna modlitwa (zwłaszcza Różaniec) i rachunek sumienia, połączone ze szczerą rozmową i umiejętnością przyznania się do winy oraz wzajemnym przepraszaniem się za błędy i zaniedbania, udział w rekolekcjach dla małżonków - to najbardziej elementarne sposoby otwierania swego związku na działanie miłości Bożej. Boża łaska sprawia wtedy cuda - wówczas nawet mdła woda codzienności jest w stanie zamienić się we wspaniałe i orzeźwiające wino, czyli wzajemną miłość, wierność i uczciwość małżeńską, które nie ustaną przez całe życie. ZBIREK Felieton przez k.o. kinga ochnio Mniej smart niż telefon? N ależę do mniejszości, która może już niedługo znajdzie się na granicy błędu statystycznego, używającej telefonu komórkowego tylko do dzwonienia i wysyłania esemesów... No dobrze, jeszcze do ustawiania budzika. Ale daleko mi do korzystania z różnych innych - w rozumieniu producentów komórek - udogodnień czy bajerów, skrywanych pod tajemniczo brzmiącym słowem „aplikacja”. Niestety, postęp w technologii elektronicznej nie dał mi wyboru i zmusił do pożegnania telefonu z klawiszami i zbratania się z płaskim prostokątem pokrytym z wierzchu ekranem dotykowym. Mój smartfon (czy z angielskiego smartphone, co w wolnym tłumaczeniu oznacza „mądry telefon”) to ponoć urządzenie łączące w sobie funkcje telefonu komórkowego i komputera kieszonkowego. Piszę „ponoć”, bo ja oczywiście zajęłam się sprawdzeniem tylko tych podstawowych możliwości. I tu spotkało mnie miłe zaskoczenie: w kwestii pisania esemesów mój telefon okazuje się być naprawdę „smart”. Co prawda w poprzedniej komórce również istniała funkcja, którą można by nazwać „co autor miał na myśli”, umożliwiająca dokończenie za mnie wyrazu po wpisaniu kilku pierwszych liter. Jednak w nowej - kończy ona za mnie nie tylko wyrazy, ale całe frazy. Zacznijmy jednak od minusów. Mój nowy telefon jest mężczyzną. Przykładowo: chcąc opowiedzieć o jakiejś czynności, napisałam „zrobi...”. Wtedy jako pierwsze na ekranie pojawiło się wyrażenie „zrobiłem”. Im dalej w las, tym lepsze smaczki, które być może w zamyśle producenta - miały wskazywać nie tylko na status materialny, ale nawet stan psychiczny osoby korzystającej z telefonu! I tak, w środku dnia napisałam wiadomość zaczynającą się od słów „Jestem w...”. Jaka propozycja pokazała się jako pierwsza? Ku mojemu zaskoczeniu - „w domu”. Kolejny wariant to „w pracy”, ale najlepsze jest miejsce trzecie - „w szoku”. W szoku byłam za to kilka godzin później, kiedy chciałam donieść o zrobieniu gorącej herbaty, uspokajając tym samym mamę, dopytującą o stan ciepłoty mojego ciała. Telefon jednak usilnie mnie przekonywał, że gorącą to mogłam zrobić: po pierwsze „kąpiel”, po drugie „czekoladę”. Banalna herbata uplasowała się dopiero na miejscu trzecim. Ale idźmy dalej... Po wpisaniu frazy „idę” natychmiast pojawia się „spać”, dopiero potem „do szkoły”, „pracy”, „sklepu”. W sumie nic dziwnego, skoro o 12.00 powinnam być „w domu”. Jednak najbardziej rozczuliłam się po napisaniu słowa „czekam”. Zaczęło się romantycznie - od „na ciebie”, potem branżowo - „na info”, no i na końcu przyziemnie - „na autobus”. To tyle w temacie esemesów, oczywiście kwestia innych bajerów pozostaje nietknięta. Jak się jednak okazuje, w swojej technologicznej ignorancji nie jestem osamotniona. Albo inaczej - są osoby, które z powodu nadmiaru możliwości smartfona chcą... przestać z niego korzystać. Podobno wymyślono telefon, który umożliwia tylko odbieranie i wykonywanie połączeń. To dopiero chichot historii, bo czyż pierwsze komórki takie właśnie nie były? W każdym razie - ten model przypomina kalkulator. Producenci zachęcają, aby brać go np. na spacer, kiedy wolimy, żeby nic nas nie rozpraszało, ale nie chcemy być zupełnie poza zasięgiem. Dzięki odpowiedniej aplikacji ustalamy, że chcemy dostawać połączenia jedynie od mamy, męża i szefa. Albo nie... od szefa nie. Może poczekać. Na internetowych forach można przeczytać, że wielu tęskni za starymi komórkami, które służyły tylko do dzwonienia. Czyli może jednak przesadziłam z tą mniejszością i nie będę musiała martwić się, że jestem mniej smart niż mój telefon. KomentarzE www.echokatolickie.pl Opinie 21 Między sumieniem a pychą ks. Jacek Wł. Świątek W przypadku rozgrywek sportowych sprawa jest o tyle jasna, że opiera się na przygotowaniu fizycznym i taktycznym oraz (a może przede wszystkim) na jasnych zasadach i regułach zmagań. Jednak w przypadku „rozgrywki” na europejskich salonach tej jasności już raczej nie ma. Mimo pozytywnego rozegrania pierwszej fazy tej bitwy niepewność dalszych losów jest, niestety, dość znaczna. Jak dosadnie wskazał eurodeputowany PiS prof. R. Legutko, niejasne pod względem prawnym w samej UE zorganizowanie debaty na forum Parlamentu Europejskiego może wróżyć równie instrumentalne potraktowanie dalszych działań w tym gremium. To sprawia, że nie do końca mam pewność, czy wygrana została wojna, czy tylko jedna bitwa. Stan gry Wysłuchawszy wystąpień wtorkowych, nie tylko w czasie samej debaty, ale i innych, okołodebatowych, każdy mógł dość szybko skonstatować, że spór ma podłoże nie tyle prawne, ile raczej ideologiczne. Histeryczne wystąpienia socjalistów europejskich, liberałów czy komunizujących Zielonych, próbujące tonować sytuację głosy chadeków czy broniące naszych racji przemówienia eurosceptyków, pokazały, że w gruncie rzeczy idzie nie tyle o kilka ustaw uchwalonych przez polski parlament, ile raczej o umiejscowienie Polski w granicach narzuconych przez ideologiczne przekonania. Co prawda śmiechem tylko potraktować można takie stwierdzenia, że uzyskawszy większość w demokratycznych wyborach rząd PiS nie ma jednak większościowego mandatu do dokonywania przemian w polskim życiu społecznym i politycznym, bo nie zagłosowała na niego statystyczna większość Polaków (a któryż z eurodeputowanych może poszczycić się takim osiągnięciem?). Głupotę takiej opinii dobitniej podkreśla niepisana zasada samego Parlamentu Europejskiego, w którym wstrzymanie się od głosu oznacza milczącą zgodę na działania podejmowane przez aktualną większość. Nie można jednak przejść do porządku dziennego nad innymi tezami, wśród których najbardziej niepokojące dla wszelkich poczynań krajowych jest stwierdzenie, iż Polacy mogą wybierać sobie takie czy inne władze, ale te powinny być zmuszone podejmować decyzje tylko zgodne z unijnymi standardami prawnymi. Niestety, takie przekonanie pokazuje dość dobitnie, że mamy do czynienia ze strukturą dość bliźniaczą względem RWPG czy Układu Warszawskiego, w których również zagwarantowane były konstytucyjnie „wolne wybory”, a rządy i tak musiały dostosować się do zaleceń Moskwy. Już tylko to pokazuje, jak grząskim i wymagającym talentów dyplomatycznych terenem są „brukselskie bagna”. Złośliwości Donalda Tuska w czasie konferencji prasowej z udziałem prezydenta Andrzeja Dudy czy też jego reakcja po wystąpieniu premier Beaty Szydło to tylko pogryzanie ratlerka lub yorka po nogawkach. Jedno jest wszak pewne - w tej potyczce pokazała się sztuka dyplomatyczna dzisiaj dzierżących władzę. Przedpole czy początek strategii? Niewątpliwie poprzedzające debatę w europarlamencie spotkanie Jarosława Kaczyńskiego z Victorem Orbanem było dyplomatycznym kamieniem milowym w tychże działaniach. Pamiętam utyskiwania publicystów, że w spotkaniu tym nie wzięła udziału premier ani nikt inny z rządu. W spotkaniu tym jednak nie o to chodziło, aby uzgadniać doraźną strategię, ale raczej o czytelny sygnał w stronę brukselskich salonów. Dla nikogo nie jest tajemnicą, że sen z powiek europejskich technokratów spędza wzrastające poparcie dla ruchów „eurosceptycznych” we wszystkich krajach UE. Przy czym należy zaznaczyć, że za „eurosceptyczne” uznawane są w gabinetach Komisji Europejskiej wszystkie stowarzyszenia i ruchy społeczne, które nie pieją z zachwytem nad „produkcją legislacyjną” tegoż gremium i nie uznają za perfumę wszystkiego, co z siebie owo ciało wypuści. Spotkanie dwóch liderów takich właśnie partii posiadają- Fot. pixabay.com Wtorkowy wieczór okazał się zwycięski dla naszego kraju. I to w podwójnym znaczeniu - premier Beata Szydło wyszła obronną ręką z przygotowanej na brukselskich salonach hucpy przeciwko Polsce, a polscy piłkarze ręczni rozgromili Francję. Trudno było tego dnia większości Polaków spokojnie zasnąć. Bezsenność zapewne była spowodowana radością z faktu zwycięstwa, ale również i tym, że w obu przypadkach rozum studził euforię pytaniem: a co będzie dalej? Czy wygrana została wojna, czy tylko jedna bitwa? cych we własnych krajach większość parlamentarną musiało być odebrane w Brukseli jako konsolidacja i zacieśnianie współpracy dla osiągania celów w ramach UE. Świadczy o tym wypuszczenie w medialną przestrzeń informacji o finansowaniu przez Putina różnych partii w Europie (ponieważ był to tylko balon próbny, więc nie zaliczono do nich węgierskiego Fidesu czy polskiego PiS, ale przyszłość w tym względzie jest niepewna) czy też podejmowane w polskich mediach próby dyskredytowania węgierskiego przywódcy. Jednakże ruch Kaczyńskiego okazał się nader skuteczny. Jeśli dodatkowo połączy się to z ogłoszonym w dniu debaty w Parlamencie Europejskim stanowiskiem Grupy Wyszehradzkiej w sprawie kwot imigracyjnych, wówczas można przyjąć, że działania dyplomatyczne osiągnęły właściwy sobie skutek i w połączeniu ze świetnym przygotowaniem polskiej premier odniosły sukces uznany już nawet przez zachodnie think tanki. Uwaga na europejskie wojaże Warto jednak zwrócić uwagę na pewne wydarzenia, które pod wpływem zachwytu nad sukcesem możemy przeoczyć. W dniu debaty w Parlamencie Europejskim poseł Ryszard Petru udzielił wywiadu stacji RMF, w którym podzielił się wrażeniami po spotkaniu z władzami Holandii, Wysłuchawszy wystąpień wtorkowych, nie tylko w czasie samej debaty, ale i innych, okołodebatowych, każdy mógł dość szybko skonstatować, że spór ma podłoże nie tyle prawne, ile raczej ideologiczne. przewodniczącej obecnie UE. W wywiadzie tym wspomniał, iż przekazał swoim rozmówcom informację, iż w Polsce jest opozycja, zdolna do sprawowania rządów. Pytanie tylko, po co takie stwierdzenie padło? Czy nie jest to przypadkiem znana z polskiej historii sytuacja, którą można zamknąć w innym stwierdzeniu: załatwcie swoje na europejskiej arenie, a tym utorujecie nam drogę do władzy, którą sprawować będziemy w ścisłej współpracy z wami? Sam przewodniczący Nowoczesnej nie krył w wywiadzie gry na przedterminowe wybory, a jeden z posłów tejże partii niedwuznacznie zasugerował po debacie, że przecież będą jeszcze inne zmiany prawne w Polsce, które stanowić mogą doskonały pretekst do dalszych działań na forum UE. Drugim faktem niepokojącym było załatwienie przez nie wiadomo kogo spotkań liderów KOD-u z dygnitarzami europarlamentu, co ciekawe z tymi, którzy potem najbardziej atakowali nasz kraj na sali plenarnej. Ale z historii wiemy, że caryca Katarzyna sponsorowała takie liberalne tuzy, jak Wolter czy Diderot. Nie można jednak bagatelizować tych sygnałów, gdyż ważne są one dla przyszłości. Warto więc w obliczu tych zapowiedzi zastanowić się, jako obywatele suwerennej i niepodległej Rzeczpospolitej Polskiej, czy w tym stanie opowiemy się po stronie sumienia, czy też pójdziemy drogą pychy. KRÓTKO O DOBREJ KSIĄŻCE KONKURS Skłodowska, jakiej nie znamy Większość kojarzy ją z faktu, że została noblistką. Tymczasem jej życie nie toczyło się tylko wokół laboratorium i było o wiele bardziej skomplikowane niż się nam wydaje… M aria Skłodowska-Curie była wybitną osobowością: jako pierwsza przedstawicielka płci pięknej w 1893 r. uzyskała licencjat nauk fizycznych i matematycznych na Sorbonie, była pierwszą kobietą-profesorem Sorbony, pierwszą kobietą i jedną z czterech osób, której przyznano dwukrotnie Nagrodę Nobla. Nasza rodaczka jest też pierwszą i jedyną kobietą, spoczywającą w paryskim Panteonie i jednocześnie pierwszą osobą tam pochowaną, o innej niż francuska narodowości. W kinach wkrótce wyświetlany będzie film, który ma zaprezentować odmienny portret Skłodowskiej-Curie: czułej matki, kochającej żony, kobiety charyzmatycznej, zdecydowanej, choć pełnej dylematów i sprzeczności. Stąd zwiększone zainteresowanie jej postacią i nowe tytuły, tym razem o jej życiu osobistym. Publikacja Iwony Kienzler opowiada o Skłodowskiej nie tylko jako o wybitnej uczonej i jej odkryciach, ale o kobiecie kochającej i odtrąconej przez ukochanego, której przyszło przełamywać kłamliwe stereotypy, która kochała i dla miłości gotowa była wiele poświęcić. Autorka przedstawia Skłodowską także jako żonę i samotną matkę, bardziej lub mniej udanie łączącą obowiązki wychowawcze z pracą naukową, wiele miejsca poświęcając jej skomplikowanym relacjom z córkami. JAG Iwona Kienzler, Maria Skłodowska-Curie. Złodziejka mężów - życie i miłości, Bellona, Warszawa 2016. Mamy dla Państwa cztery książki „Maria SkłodowskaCurie. Złodziejka mężów życie i miłości”. By wziąć udział w konkursie, należy wysłać SMS o treści: ECHO3.odpowiedź na numer 7168 (1,23 zł z VAT) od czwartku, 21 stycznia, od godz. 10.00, do środy, 27 stycznia, do 22.00. Wygrają cztery osoby, które najciekawiej odpowiedzą na pytanie: „Czy biografie wnoszą coś do naszego życia?”. Uwaga - odpowiedź nie może przekroczyć 160 znaków. Regulamin znajduje się na stronie www.echokatolickie.pl. Listę nagrodzonych zamieścimy w 5 numerze „Echa”. EchoKatolickie publicystyka numer 3 (1072) 21-27 stycznia 2016 r. Fot.LI 22 Ojciec wierzył, że wrócimy do kraju O beztrosce dzieciństwa i dorastaniu obok ojca-legendy, jak też o poczuciu misji wpisanej w scenariusz jej życia, A.M. Anders opowiadała podczas spotkania promującego książkę „Anna Maria Anders. Córka generała i piosenkarki”. Dojdziemy do Polski Od 14 grudnia w budynku wydziału humanistycznego Uniwersytetu PrzyrodniczoHumanistycznego czynna jest wystawa „Generał Władysław Anders 1892-1970”. E kspozycję tworzy kilkadziesiąt plansz, na których można obejrzeć zdjęcia i dokumenty obrazujące losy wielu Polaków mieszkających na Kresach Wschodnich: deportację, losy zesłanych na Syberię, formowanie Armii Polskiej w ZSRR, jej wyjście do Iranu, a następnie walki 2 Korpusu Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie. - Gen. W. Anders, tworząc Armię Polską, powiedział: „Dojdziemy do Polski. Na pewno nie wszyscy, ale dojdziemy”. Wystawa pokazuje całą drogę, jaką Polacy w Związku Radzieckim przebyli, idąc do ojczyzny: od zbrodniczych wysiedleń, poprzez Katyń, formowanie Armii Polskiej, aż do Monte Cassino i zakończenie działania bojowego na terenie Włoch - zaznaczył dr Rafał Roguski, charakteryzując przedsięwzięcie. Wystawa jest pokłosiem współpracy Studenckiego Koła Naukowego Historyków z Fundacją Kresy Historii i wpisuje się - jak zaznaczył dyrektor Instytutu Historii i Stosunków Międzynarodowych w UPH dr hab. Jarosław Cabaj - w jubileusz 25-lecia instytutu. - Dzisiejsze spotkanie służy promowaniu dziejów ojczyzny związanych z osobą gen. Władysława Andersa. To efekt aktywności studentów koła naukowego, które ma już doświadczenie w organizowaniu imprez i uroczystości służących promowaniu w społeczeństwie wiedzy historycznej - podkreślił. Wystawę otworzyła córka gen. Andersa - Anna Maria Anders oraz prezydent Siedlec Wojciech Kudelski, zaś w wernisażu uczestniczyli - poza władzami, wykładowcami oraz studentami UPH - pasjonaci historii, uczniowie gimnazjów i szkół ponadgimnazjalnych z Siedlec i regionu, a także przedstawiciele LI siedleckiego garnizonu. „Monte Cassino to miejsce święte” Dzień po wizycie w Siedlcach, 15 stycznia, A.M. Anders została przewodniczącą Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa oraz nowym pełnomocnikiem prezesa rady ministrów ds. dialogu międzynarodowego w randze sekretarza stanu. P remier Beata Szydło poinformowała o tym podczas piątkowej konferencji prasowej, podkreślając wagę dialogu międzynarodowego, spraw związanych z tym wszystkim, co jest dla Polski szczególnie ważne, z upamiętnianiem i ochroną pamięci miejsc walk i męczeństwa, jak też mówienia „o tym, co jest dla każdego z Polaków istotne niezmiernie, czyli o patriotyzmie”. - Ogromnym zaszczytem jest dla mnie powołać panią Annę Marię Anders na to stanowisko, życzę powodzenia; wierzę, że pani misja przyniesie Polsce dobre owoce - powiedziała szefowa rządu. - Dla mnie temat żołnierzy, dbanie o pamięć ojca, byłych żołnierzy Sił Zbrojnych na Zachodzie jest bardzo, bardzo ważne - powiedziała A.M. Anders. Jak dodała, z tymi kwestiami jest związana od czasu, kiedy zaczęła swoją aktywność w Polsce. Pytana o sprawy priorytetowe Anders powiedziała m.in., że miejscem dla niej specjalnym jest polski cmentarz na Monte Cassino, gdzie spoczywają prochy jej rodziców: gen. W. Andresa oraz Ireny Anders. - W dalszym ciągu jest zagrożenie, że będzie tam browar czy hostel. Absolutnie nie mogę do tego dopuścić, to będzie moje pierwsze zadanie. Chcę, żeby miejsce, które jest dla mnie i dla nas święte, zostało LI święte - zadeklarowała. Dla mojego ojca polskość była sprawą oczywistą - taką, o której nie trzeba było specjalnie mówić. Nigdy więc nie rozmawiał ze mną na ten temat (…). Dla mnie wtedy Polska była jakimś innym światem. Dalekim krajem, do którego nie można pojechać, w którym rządzą komuniści, gdzie ludzie nie mają prawa mówić o wielu sprawach i są pozbawieni poczucia wolności. Ojciec ciągle jednak wierzył, że do Polski wrócimy... A.M. Anders gościła w Siedlcach 14 stycznia. M ój ojciec podkreślał, że byłam ostatnią i największą miłością jego życia - przyznała już na początku, odpowiadając na pytania prowadzących o wspomnienia rodzinnego domu. Dla zebranych w auli wydziału humanistycznego siedleckiego uniwersytetu możliwość spotkania z córką wybitnego Polaka, charyzmatycznego dowódcy, który dla żyjących na obczyźnie pozostał najbardziej wyrazistym symbolem niepodległej ojczyzny, była okazją do wysłuchania niezwykłej historii, obfitującej w ciekawostki, jakich nie znajdziemy w oficjalnych biografiach gen. Andersa. Zawsze w pierwszym rzędzie - Żyłam jakby w dwóch światach: angielskiej szkoły i koleżanek oraz środowiska polskiego - przyznała, opowiadając o dziecięcych latach: życiu z rodzicami w Londynie, cotygodniowych, niemal rytualnych spacerach z tatą na Trafalgar Square i wspólnym karmieniu gołębi. - Przyzwyczaiłam się do tego, że zawsze byliśmy w pierwszym rzędzie - mówiła, opowiadając o udziale w uroczystościach patriotycznych, na które Andersowie zawsze ją zabierali, jak i w koncertach matki - artystki, na które chodziła z ojcem, oraz spotkaniach w domu z polskimi artystami - znajomymi mamy. Na obraz ojca, jaki zachowała z tego okresu swojego życia, rzutowały jego liczne obowiązki i spotkania z żołnierzami - mimo braku czasu zawsze potrafił znaleźć go na zabawy z córką. - Wzrastałam w beztrosce. Dość późno dowiedziałam się o tym, że mam przyrodnie rodzeństwo - brata i siostrę. Nie potrafiłam zrozumieć, dlaczego nie szukają z nami kontaktu - tłumaczyła, zauważając, że rodzicom zależało na tym, by ochronić jej dziecięcy świat przed trudnymi sprawami. Wracam do Polski A.M. Anders urodziła się, kiedy generał miał 58 lat. Dopiero wraz z początkami choroby ojca, zapoczątkowanej przez udar słoneczny w 1960 r. podczas wakacji w Walii, nadciągnęło nieopuszczające jej aż do śmierci Andersa (dziesięć lat później) poczucie, że m.in. z racji wieku ojca - w każdej chwili grozi mu atak serca. Do Polski po raz pierwszy przyjechała w latach 90 ubiegłego wieku na uroczystość nadania jednej z ulic w centrum Warszawy imienia gen. Andersa. - Z opowieści ojca zapamiętałam, że stolica została bardzo zniszczona. Widok odbudowanego, pięknego miasta bardzo mnie zaskoczył - wspominała. Zamiary lepszego poznania ojczyzny ojca ciągle schodziły jednak na dalszy plan z powodu obowiązków zawodowych, potem ze względu na chorobę męża, wychowanie syna Roberta, następnie chorobę i śmierć mamy. Kolejny raz odwiedziła Polskę w 2009 r., by w Kielcach nadać imię Anders najnowszemu czołgowi wyprodukowanemu przez Bumar. Kilka miesięcy później zmarła jej mama. Po pogrzebie Ireny Anders, która regularnie przyjeżdżała do Polski i jako gość honorowy brała udział w uroczystościach państwowych, Jan Ciechanowski kierujący Urzędem ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych zwrócił się do A. Anders z pytaniem, czy przejmie pałeczkę po mamie. Przejęłam pałeczkę - Ojciec ubolewał nad tym, że udało mu się wyprowadzić ze Związku Radzieckiego zaledwie 120 tys. Polaków - wyznała A.M. Anders podczas spotkania w Siedlcach, tłumacząc swoje zaangażowanie w pomoc Polakom na Wschodzie. Przypomniała, że gen. Andersowi na sercu leżała sprawa edukacji dzieci i młodzieży. Myślała o tym podczas wizyty w Uzbekistanie, podczas uroczystości upamiętniających 70 rocznicę eksodusu Polaków (do Iranu, przez Uzbekistan), którzy po 17 września 1939 r. znaleźli się na terenie Związku Radzieckiego. - Właśnie wtedy zrodziła się myśl, by tym młodym ludziom, potomkom naszych rodaków dać szansę na przyszłość tłumaczyła, pytana o powołaną przez siebie Fundację im. gen. Władysława Andersa, która stawia sobie za cel m.in. pomoc Polonii i Polakom za granicą, a dzięki której do Polski na studia udało się wysłać znaczną grupę młodzieży. Tak naprawdę dopiero wyjazdy do krajów byłego Związku Radzieckiego, widok żołnierskich mogił i pomników z napisem „Armia Andresa” urealniło historię, której z powodu braku dystansu - A.M. Anders nigdy wcześniej nie rozumiała tak dobrze. LI historia www.echokatolickie.pl Opinie 23 z dziejów podlasia (513) Szumna uroczystość w Białej Podlaskiej W 2004 r. ufundowano tablicę upamiętniającą chrzest Józefy Borzysławskiej w kościele w Serokomli. POWIAT ŁUKOWSKI W relacjach znajomych i krewnych Józefa uchodziła za osobę wesołą, o pogodnym usposobieniu. Śladami św. Brata Alberta Burzliwe losy matki świętego Wieś Hordzież w gminie Serokomla 200 lat temu była świadkiem przyjścia na świat matki św. Brata Alberta - Józefy Borzysławskiej. 23 stycznia 1816 r. proboszcz parafii Serokomla ks. Michał Iwanowski udzielił jej sakramentu chrztu. Dzięki staraniom proboszcza ks. Edmunda Szarka i mieszkańców parafii w 2004 r. ufundowano tablicę upamiętniającą to wydarzenie. D ziadkowie św. Brata Alberta - Ludwik Borzysławski i Julianna Kłodnicka - poznali się w Warszawie w 1814 r. Ludwik miał wtedy 33 lata i był naddzierżawcą dóbr Kukowo, a Julianna (właściwie Józefa Marianna Julianna) - 18-letnią warszawianką, córką kasjera generalnego Księstwa Warszawskiego. W styczniu 1815 r. młoda para postanowiła zawrzeć związek małżeński. Po ślubie Ludwik wraz z żoną przeniósł się do Hordzieży w majątku Serokomla, który początkowo dzierżawił, a następnie kupił. W ciągu następnych dwóch lat dziedzicom Serokomli urodziły się dwie córki: Józefa Wincencja Marianna i Aleksandra Marianna. Z uwagi na dużą umieralność noworodków przyjęty był wówczas chrzest „z wody”. Józefa Wincencja Marianna została ochrzczona w kościele parafialnym w Serokomli przez ks. Michała Iwanowskiego 23 stycznia 1816 r. Fakt ten udokumentowano w księgach kościelnych tamtejszej parafii: „Roku Pańskiego 1816 dnia 23 stycznia, ja Michał Iwanowski kanonik lubelski, proboszcz Serokomlski, ochrzciłem dziecko urodzone dnia 22 stycznia o godzinie 9 rano, z wody w wypadku konieczności. Dziecięciu nadano imię Józefa Wincencja Marianna, rodzicami dziecka są Państwo Ludwik i Józefa z Kłodnickich, małżonkowie Borzysławscy, prawowici małżonkowie zamieszkali w Chordzieży. Rodzicami chrzestnymi byli Dostojni Państwo Maksymilian Borzysławski, brat dziedzica i Joanna Kłodnicka, babcia dziecka”. Trudne czasy Rodzina Borzysławskich mieszkała w swoim majątku Serokomla przez około 20 lat. Po wybuchu powstania listopadowego Ludwik, który w młodości próbował kariery wojskowej, dochodząc do stopnia podpułkownika, stanął po stronie powstańców. Swój szlak bojowy skończył w czasie bitwy pod Borowem i Zawichostem, gdzie dostał się do niewoli. Julianna z córkami - Józefą i Aleksandrą - opuściła swój majątek i udała się do Warszawy. Początkowo mieszkała u stryja - Jana Kłodnickiego - przy ul. Świętojerskiej, a następnie przeniosła się do Brwinowa k. Warszawy, gdzie dzierżawcą majątku był brat Ludwika - Maksymilian. W czasie pobytu w Brwinowie 20-letnia Józefa zawarła związek małżeński z 25letnim Wojciechem Chmielowskim, urzędnikiem Komisji Obrachunkowej Intendentury Czynnej Armii. Po ślubie Chmielowscy początkowo zamieszkali w Warszawie, a następnie wielokrotnie zmieniali adres w związku z pracą Wojciecha. Podczas pobytu w Igołomi k. Krakowa, 20 sierpnia 1845 r., przyszedł na świat Adam Hilary Bernard (późniejszy święty Brat Albert). Z czasem rodzina Chmielowskich powiększyła się o dwie córki: Mariannę i Jadwigę oraz syna Stanisława. Zamieszkali w majątku Czernice, który w 1852 r. zakupili na własność. W okresie pobytu w Czernicach Wojciech ciężko chorował. Józefa początkowo sprowadzała z Warszawy lekarzy, następnie postanowiła sprzedać majątek i przenieść się do stolicy. Tam zamieszkała wraz z dziećmi u siostry Wojciecha - Petroneli. Niestety 25 sierpnia 1853 r. Wojciech umiera. Józefa znalazła się w trudnej sytuacji materialnej. Dopiero w 1858 r. nabywca Czernic Tomasz Dangiel spłacił resztę swoich zobowiązań, za które Józefa postanowiła kupić kamienicę w Warszawie przy ul. Książęcej, zapewniając rodzinie własne mieszkanie i dochody związane z wynajmem części lokali. Pomoc rodziny Józefa Wincencja Marianna z Borzysławskich Chmielowska zmarła 28 sierpnia 1859 r. w Warszawie. Pochowana została przy mężu na cmentarzu powązkowskim. „Działo się w Warszawie w parafii świętego Aleksandra 29 sierpnia 1859 r. o godzinie 11 rano - stawili się Julian Borzysławski, brat stryjeczny zmarłej, kontroler Teatru Warszawskiego, lat 45 i Antoni Piotrowski, urzędnik Drogi Żelaznej Warszawsko-Wiedeńskiej, lat 26 mający, obydwaj tu, w Warszawie zamieszkali i oświadczyli, że dnia wczorajszego o godzinie 11 wieczór umarła tu, w Warszawie, przy ulicy Aleja pod liczbą 1730 litera b Józefa z Borzysławskich Chmielowska, wdowa rodem z miasta Syrokomli guberni lubelskiej, lat 40 mająca, córka Ludwika i Józefy z Kłodnickich małżonków Borzysławskich, obywateli już zmarłych - po przekonaniu się naocznie o zejściu Chmielowskiej akt ten stawiającym przeczytany i podpisany Julian Borzysławski, Antoni Piotrowski, Ksiądz Mateusz Naruszewicz proboszcz.” Dalszym wychowaniem i kształceniem dzieci zajęła się Petronela Chmielowska, siostra Wojciecha, której pomagała cała rodzina. W relacjach znajomych i krewnych Józefa uchodziła za osobę wesołą, o pogodnym usposobieniu. Posiadała wiele talentów artystycznych w zakresie rysunku i haftu, które zapewne odziedziczył św. Brat Albert. R. B./OPR. HAH Nie bacząc na opór unitów, Biała Podl. została wybrana przez rząd rosyjski jako miejsce dokonania rzekomego zjednoczenia unitów z prawosławiem i ogłoszenia, że tym samym unia przestaje istnieć. Dlaczego wybrano akurat to miasto? Znajdował się tam niegdyś klasztor sławnych na Podlasiu misjonarzy oo. bazylianów, tam przez długi czas spoczywała trumna słynnego męczennika św. Jozafata i przybywały niezliczone pielgrzymki nie tylko z Podlasia, ale i zza Buga. Z Petersburga nadszedł więc rozkaz, aby do Białej zjechał z całym swym otoczeniem i chórem śpiewaków prawosławny arcybiskup warszawski Joannicjusz, by przy władzach administracyjnych i wojskowych i w obecności miejscowych popów oraz spędzonych na tę uroczystość wybranych unitów odprawić w świątyni Jozafata liturgię, dokonując tym samym aktu inauguracji „dobrowolnego połączenia unii z prawosławiem”. Na to święto wybrano niedzielę, 12 stycznia, czyli wg kalendarza gregoriańskiego 24 stycznia 1875 r. Pierwszą wiadomość o tym zjeździe podał 19 stycznia bawiący przejazdem w Białej administrator chełmski Popiel. Jechał do Warszawy z prośbą, aby zarząd biskupstwa pozostał w Chełmie. Nie spodziewał się, iż są to już ostatnie dni jego urzędowania. Prawosławny dziekan bialski Liwczak otrzymał nakaz, aby 22 stycznia stawił się również u Joannicjusza. Sam Liwczak tak zapisał słowa arcybiskupa wypowiedziane do niego: „Ja otrzymałem pisemne polecenie, abym pojechał do Białej celem odprawienia w tamtejszej cerkwi nabożeństwa. Tej nocy miałem zły sen, ja widziałem we śnie krew. Boję się, by się nie powtórzyła sprawa Jozafata”. Ponieważ przedtem nie szczędzono Liwczakowi gróźb dotyczących tego, co może go spotkać, gdy nie spełni polecenia, starał się uspokoić władykę i upewnić go, iż nic podobnego w siedleckiej guberni nie może się przydarzyć, że nie wszystko jest wrogie prawosławiu, tym bardziej nieznanemu arcybiskupowi, bo są ludzie, którzy czekają jego przybycia. Tymczasem gubernator siedlecki Gromeka, przygotowując się na tę uroczystość, wydał rozkaz, aby wszyscy urzędnicy powiatu, nawet katolicy, przybyli 24 stycznia do Białej. Zobowiązani byli się stawić wójtowie gmin i sołtysi nie tylko z powiatu bialskiego, lecz i sąsiednich, przywożąc najmniej dziesięciu unitów, pod karą 10 rubli dla każdego włościanina, gdyby nieposłuszny stawić się nie chciał. O celu zjazdu w Białej nie tylko włościanie, ale i wójtowie nie wiedzieli. Trzymano to w tajemnicy, gdyż było wiadomo, iż nikt z unitów na taką uroczystość by nie przybył. Wójtowie mieli kłopot z zebraniem nakazanej ilości osób, gdyż trwało krwawe nawracanie i unici leczyli się z zadanych ran lub przebywali w więzieniach. Wg polskich źródeł wójtowie w większości zabrali ze sobą włościan łacińskich, a tylko niewielu unitów. Pamiętnikarz Wilczak pisze, że przybyły delegacje chłopskie razem ze swymi świaszczennikami z 42 unickich parafii, po dwóch z każdej, czyli 84 osób. Nie wydaje się to jednak prawdą, gdyż popów brakowało w parafiach: Hanna, Dobryń, Zabłocie, Kobylany Nadbużne, Rokitno, Koroszczyn, Kopytów, Kostomłoty i Połoski. W innych natomiast trwał opór. Nawet w sam dzień uroczystości przeszło 30 mieszczan bialskich i włościan, niechcących iść do cerkwi, odesłano pod konwojem do więzienia. 23 stycznia arcybiskup Joannicjusz przybył do Białej Podl. pociągiem w towarzystwie dwóch protojerejów: Metaniewa i Czechowicza. Witało go na dworcu duchowieństwo oraz miejscowe władze. Zatrzymał się w siedzibie naczelnika powiatu, gdzie nocował. Większość duchownych znalazła miejsce w domu dziekana, pozostali otrzymali kwatery w mieście. Przywiezionych chłopów zamknięto w jednym pomieszczeniu u dziekana. Przybył też specjalny wysłannik z Petersburga. Nabożeństwo było przewidziane na 10.00, ale już o 8.00 pojawił się w domu dziekana urzędnik ziemskiej straży, który przyniósł ze sobą wykonane litograficznie blankiety dla księży, aby podpisywali się za połączeniem z prawosławiem. Gub. Gromeka kazał je natychmiast podpisać i sobie dostarczyć. O dziwo oddano wszystkie blankiety bez podpisów z oświadczeniem, że można to zrobić po nabożeństwie. Odmowa bardzo rozdrażniła Gromekę. O 8.30 wezwał do siebie delegatów duchowieństwa, m.in. J. Plucińskiego z Lubienia, i oświadczył im: „Na wasze miejsce mam milion popów z Rosji”. Groźba poskutkowała. Wg relacji ks. Strusia, dziekana łacińskiego z Białej, przed nabożeństwem wojsko i kozacy pędzili przed sobą płaczących włościan unitów razem z katolikami. Cerkiew zapełniła się głównie dygnitarzami przybyłymi z Warszawy, Siedlec i innych miast. Lud ukrył się za filarami świątyni, więc strażnicy wyciągali go na środek i ustawiali rzędami przed carskimi wrotami. Wierni ze zgorszeniem przypatrywali się, że w czasie uroczystości nie było powagi, gdyż dygnitarze rozmawiali i przechadzali się po cerkwi, a w zakrystii urządzono bufet. Archireja Joannicjusza otaczało ok. 30 popów, głównie z Galicji, w znacznej części roztargnionych. W swej przemowie dziekan Liwczak nawoływał do walki przeciw katolicyzmowi, polskości i dziełu usuniętego Jozafata, czym wywołał niezadowolenie nawet u arcybiskupa. Po skończonej liturgii odczytano urzędową wiadomość, że car łaskawie zezwala na przyjęcie unitów do prawosławia, a duchowni przystępowali do archireja i całowali się nawzajem. Gdy przyszła kolej na lud, aby ucałował ręce Joannicjusza, przelęknieni unici stali, jak wryci, nie ruszając się z miejsca. Gdy władyka ich zapytał, czy przyjmują prawosławie, odpowiedzieli, że nie. Gubernator posiniał ze złości. Lud zmuszono do padnięcia na kolana i to zostało uznane jako aklamacja za prawosławiem. Tak dokonało się oficjalne „zjednoczenie”. dr Józef Geresz numer3 (1072) 15(615)21-27 12-18stycznia kwietnia 2007 numer 2016 r. EchoKatolickie 24 STYCZNIA, 15.00 Festiwal kolęd Gminne kolędowanie Gm. Łuków. 10 stycznia w remizie Ochotniczej Straży Pożarnej w Sięciaszce Pierwszej odbyło się spotkanie mieszkańców w ramach „II Betlejem na Podlasiu w gminie Łuków 2016”. Zebrani obejrzeli jasełka przygotowane przez miejscową młodzież skupioną wokół grupy inscenizacyjno-teatralnej Klubu Młodych. Następnie na scenie z bogatym repertuarem kolęd i pastorałek wystąpiły rodzime zespoły: Jagódki ze Żdżar, Kumpele z Gręzówki, Zalesianki z Zalesia i Niezapominajki z Dminina. Spotkanie zakończyło wspólne dzielenie się opłatkiem oraz wizyta mikołaja, który MLS obdarował wszystkich - ponad 250 uczestników - słodyczami. Inspiracje mistrzów Sulbiny. „Dzieła mistrzów inspiracją współczesnej fotografii” - to hasło konkursu organizowanego przez Gminne Centrum Animacji Kultury w Sulbinach. Ambitny temat bynajmniej nie zniechęcił uczestników, a finalne dzieła świadczą o wysokim poziomie fotograficznej rywalizacji. Wśród uczniów szkół podstawowych z terenu gminy Garwolin zwyciężyła Emilia Banaszek z Zespołu Szkolno-Przedszkolnego w Woli Rębkowskiej (inspiracja Jan Vermeer „Mleczarka”), a drugie miejsce zajęła Frida Pyra z Woli Rębkowskiej. W kategorii „gimnazja i licea” wygrał Jakub Banaszek z Publicznego Gimnazjum w Woli Rębkowskiej (inspiracja - Olga Boznańska „Dziewczynka z chryzantemami”), druga lokata należała do licealistki - Karoliny Latuszek z Taluby, zaś trzecia - Alicji WA Gugały z miejscowości Krystyny. Ulice dawniej i dziś Jubileuszowe kolędowanie 9 stycznia w świetlicy wiejskiej w miejscowości Bokinka Królewska odbyła się jubileuszowa edycja „Wieczoru z kolędą”. Otwierający spotkanie wójt gminy Tuczna Zygmunt Litwiniuk podziękował organizatorowi i pomysłodawcy imprezy - zespołowi Bokinczanka. W ciągu dziesięciu edycji tzw. kolędniczych wieczorów na deskach świetlicy wiejskiej wystąpiło ok. 140 zespołów ludowych. Artyści wykonali setki kolęd w języku polskim, angielskim i tzw. prawosławnym. Podczas jubileuszowego spotkania, obok gospodarzy, zaśpiewały zespoły: Podlasianki z Rokitna, Luteńka z Koszoł, Jarzębina z Zabłocia, Kolędnicy z Zahorowa, Przyjaciele z Berezy, Macierz z Ortela Królewskiego, Studzianczanie, Razem z Tucznej, Tęcza z Dąbrowicy Dużej, Zielawa z Rossosza, Dworzanki oraz zespół działający przy Gminnym Centrum MLS Kultury, Sportu i Turystyki w Kodniu. Siedlce „Bajkowe Siedlce - nasza mała ojczyzna” - spektakl w ramach cyklu „Rodzinna niedziela w teatrze” na deskach Sceny Teatralnej Miasta Siedlce. 28 STYCZNIA, 18.00 Łuków Galeria PROwizorium zaprasza na otwarcie wystawy fotografii ulicznej autorstwa Anety Rogulskiej. Wystawa w Galerii „ES” Treść wynika z formy 16 stycznia w Galerii „ES” odbyło się otwarcie wystawy Arkadiusza Karapudy „Byty pojedyncze”. A rkadiusz Karapuda jest absolwentem, a obecnie także wykładowcą Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie; pełni funkcję asystenta w pracowni prof. Stanisława Baja. Na wystawie w Międzyrzecu Podlaskim A. Karapuda zaprezentował 15 obrazów, stworzonych w dwóch ostatnich latach, i jeden rysunek. Każda z prac ma nadany przez autora tytuł. Przestrzeń galerii wypełniły barwne, duże, nasycone geometrycznymi formami modularne kompozycje z pojawiającym się cieniem postaci z deskorolką… i jedna praca rysunkowa jako kontrapunkt w bielach, czerniach i szarościach, będący kwintesencją hasła wernisażu. Osobne byty Jak podkreśla autor, tytuł wystawy nie jest przypadkowy. - Wystawa nie jest zwartym cyklem. Każda z prac stanowi osobny byt, ma swoje prawidła i zasady; każdy WOLA GUŁOWSKA Arkadiusz Karapuda z prof. Stanisławem Bajem. obraz rządzi się swoimi prawami wyjaśniał A. Karapuda. Malarz chętnie opowiadał uczestniczącym w wernisażu miejscowym wielbicielom sztuki o swoich pracach i podpisywał katalogi. - Od pewnego czasu staram się w każdym obrazie ograniczać inspiracje z życia i wybierać pojedyncze fakty plastyczne, znaczeniowe, czyniąc je bytami pojedynczymi - zaznaczył, dodając, że pomocą w interpretacji obrazów mogą być nadane im tytuły. Rola służebna A. Karapuda stosuje różne tech- niki plastyczne, jak np. enkaustyka używana przez starożytnych Egipcjan. Posługuje się też pastą woskową, temperą jajową czy farbą olejną. Często łączy je ze sobą. - Wybieram techniki, które w najpełniejszy sposób pomogą mi wyrazić to, co mam do powiedzenia. - Warsztat i technika mają raczej służebną rolę. Wychodzę z założenia, że treść wynika z formy i forma plastyczna w sztukach wizualnych jest bardzo ważna, a nawet najważniejsza - podkreśla autor. Obrazy malarza pozostaną w międzyrzeckiej galerii do 14 luBZ tego. W gronie laureatów Śpiewali po anielsku O powodzeniu, jakim cieszy się Powiatowy Konkurs Kolęd i Piosenek „Anielskie śpiewanie”, najlepiej świadczy liczba uczniów zgłaszających chęć udziału w kolejnych edycjach przedsięwzięcia. Tegoroczna odsłona kulturalnego wydarzenia przyciągnęła ponad 250 uczestników! fot.www.gminatuczna.pl Konstantynów. Gminna Biblioteka Publiczna im. Kajetana Sawczuka oraz Stowarzyszenie Przyjaciół Ziemi Konstantynowskiej zapraszają do wzięcia udziału w konkursie fotograficznym pt. „Ulice Konstantynowa dawniej i dziś”. Zadaniem uczestników jest wykonanie od sześciu do 12 fotografii ulic z zachowaniem perspektywy, jaka znalazła się w wydanym przez urząd gminy kalendarzu „Konstantynów w starej fotografii”. Szczegółowy regulamin konkursu oraz zdjęcia Konstantynowa sprzed ponad 50 lat, które znalazły się w kalendarzu, dostępne są na stronie i www.spzk5.blogspot.com. Prace można nadsyłać do 10 czerwca. MLS 24 STYCZNIA, 16.00 Biała Podlaska Bialskopodlaskie Stowarzyszenie Jazzowe zaprasza do auli AWF na „Karnawałowy koncert Chopinowski”. Wystąpi Michał Szymanowski, laureat wielu konkursów krajowych i zagranicznych. MIĘDZYRZEC PODLASKI TERESPOL. W ostatni weekend stycznia odbędzie się XXI Międzynarodowy Festiwal Kolęd Wschodniosłowiańskich. Przesłuchania festiwalowe rozpoczną się w sobotę, od 15.00. Wystąpią m.in.: Corda Vox z Terespola, chór Bractwo z Bielska Podlaskiego, Inspiracja, Tonika i Gorodnia z Białorusi, a także Lelija i Zorianycja z Łucka. Niedzielne popołudnie umilą słuchaczom natomiast m.in.: Macierz z Piszczaca, chór parafii prawosławnej ze Sławatycz, Kupalinka, Fresk i Słoneczko z Białorusi oraz Hiłoczka z Czeremchy. Pełna lista chórów, jakie zaprezentują się w ramach tegorocznego festiwalu, dostępna jest na stronie internetowej: www.mokterespol.com. WA Zapraszamy! migawka 24 STYCZNIA, 16.00 fot. www.kleeberczycy.pl Warto się wybrać Łosice Koncert kolęd i pastorałek w wykonaniu laureatów VIII Powiatowego Festiwalu Kolęd i Pastorałek „Łosickie Anioły” w sali widowiskowej Łosickiego Domu Kultury. Fot. BZ 24 W ystępujących w niedzielę, 10 stycznia, na deskach Domu Kultury uczniów szkół podstawowych i gimnazjalnych oraz przedszkolaków oceniało jury w składzie: Kornelia Niedbał i Józef Obroślak - przedstawiciele Wojewódzkiego Ośrodka Kultury w Lublinie, Tadeusz Bochman reprezentujący Łukowski Ośrodek Kultury oraz Sylwia Dmowska z DK w Kocku. Zgodnie z regulaminem w repertuarze uczestników siódmej edycji imprezy - Mikołaj Gajowy reprezentował Zespół SzkolnoPrzedszkolny w Łukowie. występujących zarówno solo, jak i w zespołach - znalazły się znane i lubiane kolędy, jak również piosenki oscylujące tematycznie wokół świąt Bożego Narodzenia. Komisja konkursowa wytypowała laureatów w czterech kategoriach: „przedszkola”, „kl. I-III”, „kl. IV-VI” i „gimnazja”; przyznano także wyróżnienia. Pełna lista zwycięzców znajduje się na stronie: www.kleeberczycy.pl. Poniżej prezentujemy nazwiska dzieci, które zajęły pierwsze miejsca. I tak wśród najmłodszych uczestników bezkonkurencyjny okazał się występujący solo Piotr Piros z Przedszkola Miejskiego nr 7 w Łukowie. Jako zespół zwyciężyli: Dominik Cabaj, Łucja Korlaga i Natalia Mróz z przedszkola w Gręzówce. W kategorii „kl. I-III” „złoto” przypadło Mikołajowi Gajowemu ze Szkolnego Studia Piosenki przy Zespole Szkolno-Przedszkolnym w Łukowie, a także Emilii Mateńce i Zuzannie Bochman z łukowskiego ZS-P. Wśród uczniów kl. IV-VI wygrali: Alicja Dziurdziak z SP nr 5 w Łukowie oraz Wo-luz z Zespołu Szkół w Woli Głuchowskiej. Pierwszą nagrodę zdobyli ponadto: Natalia Wysocka z łukowskiego Gimnazjum nr 2 i grupa wokalna tworzona przez pięć dziewczyn z ZS w Zagoździu. Dyplomy i nagrody laureatom wręczali: Karol Ponikowski - dyrektor DK, Krystyna Bujak - przewodnicząca rady gminy Adamów wraz z zastępcą Andrzejem Cąkałą. Czas podczas przerw uczestnikom konkursu i jurorom umilał śpiewający kolędy zespół Intro działający przy miejscowym DK. WA www.echokatolickie.pl www.echokatolickie.pl 29 STYCZNIA, 18.00 29 STYCZNIA, 19.00 Siedlce VIII Festiwal Kolęd i Pastorałek „Kolędowe Serce Mazowsza” - koncert laureatów dotychczasowych siedmiu edycji festiwalu w sali widowiskowej „Podlasie”. Kultura 30, 31 STYCZNIA, 15.00 Terespol XXI Międzynarodowy Festiwal Kolęd Wschodniosłowiańskich w Miejskim MD Ośrodku Kultury. redaktor prowadzący: Agnieszka warecka [email protected] Fot. BZ Siedlce Wernisaż wystawy malarstwa Haliny Trebnio-Liss w Muzeum Regionalnym. 25 LIST DO REDAKCJI „To były piękne dni…” Schola parafii pw. Chrystusa Króla. MIĘDZYRZEC PODLASKI Przegląd Zespołów Kolędniczych Wspólne kolędowanie 17 stycznia w sali widowiskowej Miejskiego Ośrodka Kultury odbył się XVII Przegląd Zespołów Kolędniczych. Na scenie zaprezentowało się siedem zespołów - chórów i schol. Wystąpiły też solistki z towarzyszeniem skrzypiec. I mprezę poprowadził Andrzej Marciniuk, dyrektor MOK. Przegląd rozpoczął występ orkiestry pod kierunkiem Zdzisława Frydrychowskiego z parafii pw. św. Mikołaja. Jako kolejny zaprezentował się Zespół Pieśni i Tańca Ludowego „Dzieci Podlasia”, prowadzony przez Ewę Bernatowicz, z towarzyszeniem kapeli pod kierunkiem Bronisława Augustyniuka. Chór z parafii pw. św. Mikołaja zaśpiewał trzy znane kolędy, a następnie wystąpił chór kameralny Veritatis z tej samej parafii, pod kierunkiem Z. Frydrychowskiego. Wzruszający utwór ze skrzypcowym akompaniamentem Agnieszki Saczuk zaśpiewała Marzena Filipowicz. Wiele radości sprawił też publiczności występ scholi parafii św. Mikołaja z gitarowym akompaniamentem Z. Frydrychowskiego i parafialnej orkiestry. Gromko oklaskiwana była również kolęda wykonana przez Sylwię Kieczkę z towarzyszeniem skrzypiec A. Saczuk. Jak co roku na przeglądzie nie mogło zabraknąć chóru Oremus z parafii św. Józefa (pod kierunkiem Edwarda Melaniuka). Mile zaskoczył publiczność także ze- spół Radość, działający od pięciu lat przy Uniwersytecie Trzeciego Wieku, wykonując kolędy a cappella - bez towarzyszenia muzyki. Dzieci ze scholi parafii Chrystusa Króla pod kierunkiem Leszka Korpysza zaprezentowały kolędy w zupełnie nowatorskim, radosnym i nieco rockowym wydaniu. Przegląd zakończył występ chóru męskiego Wiarus, który liczy obecnie 38 osób, pod kierunkiem nowej dyrygent Katarzyny Grysiewicz. Wszyscy wykonawcy otrzymali dyplomy i słodkie upominki. BZ Ś wiat nie jest taki zły to motto spotkania grębkowskiej społeczności z niezapomnianą damą polskiej piosenki, wyjątkową osobowością sceniczną, popularną zwłaszcza w latach 60 i 70 XX w. Halina Kunicka śpiewała w blisko 30 krajach świata. Była pierwszą Polką, która otrzymała nagrodę publiczności na Międzynarodowym Festiwalu Przebojów w Dreźnie. Dwukrotnie wygrała też plebiscyt na najpopularniejszą polską piosenkarkę w Chicago. Teksty pisali dla niej m.in. Agnieszka Osiecka i Jonasz Kofta, zaś do jej największych przebojów należą: „Orkiestry dęte”, „Niech no tylko zakwitną jabłonie”, „Od nocy do nocy”. Jest autorką kilkunastu albumów płytowych, z których trzy doczekały się statusu złotych. 12 stycznia, podczas spotkania zorganizowanego w świetlicy OSP w Grębkowie, piosenkarce towarzyszyła Kamila Drecka, autorka książki pt. „Halina Kunicka. Świat nie jest taki zły”. Gwiazda opowiadała o swojej karierze i życiu prywatnym. Licznie zgromadzona w sali publiczność miała ponadto okazję do obejrzenia zdjęć i filmu poświęconego H. Kunickiej. Z myślą o artystce młodzież z Publicznego Gimnazjum im. Jana Pawła II przygotowała muzyczną niespodziankę. Występ tak zachwycił gwiazdę, że dołączyła do śpiewających uczniów. Wdzięczna za miłe przyjęcie, na pożegnanie H. Kunicka zanuciła fragment piosenki pt. „To były piękne dni”. Bardzo dziękujemy wszystkim osobom zaangażowanym w organizację spotkania. Wanda Miszczak - dyrektor GBP Krótko Zostań aktorem kina Siedlce - HELIOS ALVIN I WIEWIÓRKI: WIELKA WYPRAWA USA, b/o, 86 min 22-28 I, godz. 10.30, 12.30, 14.30, 16.30, 18.00 BARBIE: TAJNE AGENTKI USA, b/o, 94 min 22-28 I, godz. 10.00, 12.00, 13.45, 17.00 FISTASZKI USA, b/o, 94 min 22-28 I, godz. 11.00 PITBULL. NOWE PORZĄDKI Pol., 15 lat, 133 min 22 I, godz. 10.15, 15.15, 18.30 23-28 I, godz. 10.15, 15.15, 18.30, 21.15 EXCENTRYCY, CZYLI PO SŁONECZNEJ STRONIE ULICY Pol., 15 lat, 112 min 22-27 I, godz. 18.15 28 I, godz. 20.30 MOJE CÓRKI KROWY Pol., 15 lat, 88 min 22-26, 28 I, godz. 13.15, 17.30, 20.00, 22.00 27 I, godz. 13.15, 20.00, 22.00 SŁABA PŁEĆ? Pol., 15 lat, 99 min 22-28 I, godz. 13.00 CO TY WIESZ O SWOIM DZIADKU? USA, 15 lat, 102 min 22-28 I, godz. 15.15, 19.30, 21.45 NIENAWISTNA ÓSEMKA USA, 15 lat, 187 min 22-27 I, godz. 10.00, 13.30,19.00, 20.30 28 I, godz. 10.00, 13.30,19.00 LAS SAMOBÓJCÓW USA, 15 lat 22-28 I, godz. 22.15 GWIEZDNE WOJNY. PRZEBUDZENIE MOCY (dubbing) USA, 10 lat 22-28 I, godz. 15.30 Maraton Pitbulla PITBULLPol., 15 lat, 97 min PITBULL. NOWE PORZĄDKI Pol., 15 lat, 133 min SŁUŻBY SPECJALNE Pol., 15 lat, 115 min DROGÓWKA Pol., 15 lat, 118 min 22 I, godz. 22.00 Kino konesera MAMA Fr., 15 lat, 111 min 27 I, godz. 17.30 Kultura dostępna ZIARNO PRAWDY Pol., 15 lat 28 I, godz. 18.00 Biała Podlaska - MERKURY BARBIE: TAJNE AGENTKI USA, b/o, 94 min 22, 25-28 I, godz. 16.15 23-24 I, godz.12.15, 16.15 PITBULL. NOWE PORZĄDKI Pol., 15 lat, 133 min 22, 26-27 I, godz. 17.45, 20.30 23-25 I, godz. 13.45, 17.45, 20.30 28 I, godz. 13.45, 17.45 Spotkania filmowe SEKRET W ICH OCZACH USA, 15 lat 28 I, godz. 20.15 GarwoliN - WILGA SAWA. MAŁY WIELKI BOHATER Rosja, b/o, 95 min 22-26 I, godz. 13.50 EXCENTRYCY, CZYLI PO SŁONECZNEJ STRONIE ULICY Pol., 15 lat 22-26 I, godz. 16.00, 20.15 POINT BREAK - NA FALI 3D USA, 12 lat, 113 min 22-26 I, godz. 18.00 CZŁOWIEK Z MARMURU Pol., 15 lat, 156 min 28 I, godz. 16.30 Kinoteka Wiary ZAKAZANY BÓG Hiszp., 15 lat 28 I, godz. 19.15 Łuków - ŁOK FISTASZKI 3D USA, b/o, 94 min 22-27 I, godz. 16.30 FISTASZKI USA, b/o, 94 min 22-27 I, godz. 14.30 PITBULL. NOWE PORZĄDKI Pol., 15 lat, 133 min 22- 27 I, godz. 18.15, 20.30 Międzyrzec Podlaski MOK Za Rogiem NIEŚCISZALNI Fr./Szwec., 15 lat 23 I, godz. 18.00 GORYL ŚNIEŻEK W BARCELONIE Hiszp., 5 lat, 89 min 24 I, godz. 16.00 W KRĘGU MIŁOŚCI Belg./Holandia, 15 lat, 111 min 24 I, godz. 18.00 Janów Podlaski - WENUS FISTASZKI USA, b/o, 94 min 23-24 I, godz. 16.00 SŁABA PŁEĆ? Pol., 15 lat, 99 min 23-24 I, godz. 18.00 Łaskarzew - Kino Za Rogiem PINOKIO Fr./Belg., b/o, 75 min 23-24 I, godz. 15.00 CARTE BLANCHE Pol., 15 lat 23-24 I, godz. 17.00 Siedlce. Działający przy Centrum Kultury i Sztuki teatr dziecięcy Dramma-Mia zaprasza dzieci w wieku od siedmiu do 12 lat na casting. Aby zostać młodym aktorem, na przesłuchania, które odbędą się 26 stycznia, należy przygotować dowolny wiersz lub piosenkę. Casting w CKiS przy ul. Bp. I. Świrskiego 31, na którym mile widziani są odważni MLS chłopcy, rozpocznie się o 17.00. Uliczne fotografie Łuków. 28 stycznia, o 18.00, w Galerii PROwizorium Łukowskiego Ośrodka Kultury odbędzie się wernisaż wystawy fotografii ulicznej miasta w wydaniu Anety Rogulskiej. Jak wyjaśniają organizatorzy, fotografię uliczną łączy z fotoreportażem podejście do tematu i chęć rejestracji wydarzeń. Jednak w odróżnieniu od fotoreportażu, który skupia się na względnie obiektywnej relacji z konkretnego wydarzenia, fotografia uliczna zadowala się anegdotą, przebłyskiem humoru podpatrzonej sytuacji, efektownym skadrowaniem widoku najzwyczajniejszego ze zwyczajnych... Dodatkowo wszyscy obecni na wernisażu wezmą udział w losowaniu prezentu, którym będzie kalendarz na rok 2016 ze zdjęciami z wystawy. Wstęp WA wolny. Zapraszamy! ZAPRASZAMY DO KINA HELIOS - KONKURS! Mamy dla Państwa osiem zaproszeń na seanse 2D do siedleckiego Kina Helios. By wziąć udział w konkursie, należy wysłać SMS o treści: ECHO2. odpowiedź na numer 7168 (1,23 zł z VAT) od czwartku, 21 stycznia, od godz. 10.00, do środy, 27 stycznia, do 22.00. Wygra osiem osób, które najciekawiej odpowiedzą na pytanie: „Dlaczego lubię chodzić do kina?”. Uwaga - odpowiedź nie może przekroczyć 160 znaków. Regulamin znajduje się na stronie www.echokatolickie.pl. Listę nagrodzonych zamieścimy w 5 nr. „Echa”. 26 sport EchoKatolickie numer315(615) 12-18stycznia kwietnia 2007 numer (1072) 21-27 2016 r. Jest duża szansa na to, że na przełomie marca i kwietnia na siedleckim stadionie zostaną rozegrane dwa mecze grupy eliminacyjnej piłkarskich mistrzostw Europy do lat 17. W grupie, w której gospodarzem jest Polska, zagrają Irlandia, Serbia i Czarnogóra. Piłka nożna Przygotowania do wiosny W pierwszych dniach stycznia rozpoczęły się przygotowania zespołów piłkarskich do rundy wiosennej sezonu 2015/16. W poprzednim numerze omawialiśmy przygotowania I-ligowej Pogoni Siedlce, w tym - III- ligowych Orląt Radzyń oraz przedstawicieli IV ligi: Mazovii Mińsk Maz. Wilgi Garwolin i Czarnych Węgrów. Orlęta Radzyń Podl. 17 lutego - Pogoń Siedlce (Siedlce), 20 lutego - Lewart Lubartów (Lublin), 27 lutego - Avia Świdnik (Świdnik), 5 marca - Polesie Kock (miejsce do ustalenia), 12 marca Podlasie Biała Podlaska (miejsce do ustalenia). Mazovia III-ligowiec z Radzynia Podla- Mińsk Maz. skiego przygotowania do rundy wiosennej rozpoczął 12 stycznia. Zespół przez cały okres do rozgrywek będzie trenował na miejscu, do tego rozgrywając spotkania sparingowe. Mikrocykl tygodniowy zakłada pięć treningów plus mecz w weekend. Ilość, objętość, jak i intensywność zajęć jest spora i wymagać będzie od piłkarzy dużego zaangażowania i wysiłku. Ruchy kadrowe W zespole z Radzynia, jak przed każdą rundą rozgrywek, zapewne zajdą zmiany kadrowe. Na pewno nie będą one duże. Były obawy, czy w Orlętach dalej występował będzie Arkadiusz Kot, który wyjechał do Norwegii, ale ostatecznie powiadomił klub, że wraca 30 stycznia i wróci do zajęć treningowych. Nadal w zespole zapewne będzie występował Damian Szpak, którym ostatnio interesowała się I-ligowa Olimpia Grudziądz i grający w Ekstraklasie Górnik Łęczna. Natomiast w klubie pojawili się nowi zawodnicy: Karol Rycaj - wychowanek Orląt, występujący ostatnio w Polesiu Kock, i Mateusz Ebert - młodzieżowiec wypożyczony z łukowskich Orląt. Z zespołem trenuje też inny wychowanek Orląt - Mateusz Łakomy, mający za sobą ostatnio grę w Hutniku Warszawa, a decyzja o jego przyszłości w klubie zapadnie w najbliższym okresie. Do drużyny zostali dołączeni też dwaj juniorzy, wychowankowie klubu: Radosław Cieślak i Jakub Kot. Trener zespołu Damian Panek zapytany o dalsze ruchy trafnsferowe w zespole, odpowiedział, że do klubu zgłasza się wielu piłkarzy chcących zaprezentować swoje umiejętności. Generalnie jednak Orlęta nie będą już raczej nikogo pozyskiwać, chyba że trafi się jakiś piłkarz o wysokich umiejętnościach. Plan sparingów Orląt: 30 stycznia - Lublinianka (Lublin), 6 lutego - Motor Lublin (Lublin), 13 lutego - Powiślak Końskowola (Puławy), Piłkarze Mazovii wcześnie, bo już 4 stycznia rozpoczęli przygotowania do II rundy rozgrywek. Zespół prowadził będzie Robert Gójski, który sprawował tę funkcję już w drugiej części rundy jesiennej po rezygnacji trenera Janusza Puchalskiego. Wówczas jednak czynił to wspólnie z Robertem Stelmachem. Teraz będą dalej współpracowali, ale R. Stelmach poświęci się głównie pracy z mińską młodzieżą. Asystentem trenera, a także prowadzącym II zespół, jest Norbert Kozera. Do sztabu szkoleniowego włączony został także Dariusz Adaśko, który odpowiedzialny będzie za szkolenie bramkarzy. Piłkarze Mazovii do sezonu przygotowują się intensywnie, trenując sześć razy w tygodniu, co jak na zespół IV-ligowy jest dużą dawką. Poza treningami zespół rozegra też sporo, bo aż 11, meczów sparingowych. W klubie z niecierpliwością wszyscy czekają na oddanie do użytku boiska ze sztuczną trawą, które będzie zlokalizowane przy ul. Budowlanej. Być może mińszczanie pod koniec okresu przygotowawczego, tj. na przełomie lutego i marca, będą mogli już skorzystać z tego obiektu, co na pewno poprawi jakość szkolenia. Niewiele zmian W kadrze zespołu dojdzie do niewielu zmian. Nie wiadomo, czy dalej będzie występował Michał Bondara, którym już od minionego lata duże zainteresowanie przejawia Widzew Łódź. Bez względu na to, czy zawodnik odejdzie, klub z Mińska Mazowieckiego chce pozyskać do kadry minimum jednego, dwóch nowych zawodników. Przeciwnicy Mazovii w meczach sparingowych: 23 stycznia - Promnik Łaskarzew (Miętne), 27 stycznia - Energia Kozienice (Kozienice/Miętne?), 30 stycznia - Dąb Wieliszew (Legionowo), 3 lutego - Start Otwock (Otowck), 6 lutego - Hutnik Warszawa (Warszawa), 13 lutego - Mazur Karczew (Miętne), 17 lutego - Pilica Białobrzegi (Grójec), 24 lutego - Pogoń Grodzik Maz. (Grodzisk Maz.), 27 lutego - Victoria Sulejówek (Sulejówek), 2 marca - Przszłość Włochy (Sulejówek, ewentualnie nowe boiska przy ul. Budowlanej w Mińsku Maz., 5 marca - KS Warka (Budowlana?), 9 marca Podlasie Sokołów Podl. (Siedlce/ Budowlana?). Wilga Garwolin - Naszym celem na wiosnę jest utrzymanie się w IV lidze - mówi prezes garwolińskiej Wilgi Waldemar Mrugała i z takim hasłem piłkarze przystąpili do przygotowań przed rundą wiosenną. Wilga zajęcia pod okiem Sergiusza Wiechowskiego zaczęła 11 stycznia i do rozpoczęcia rozgrywek trenować będzie cztery razy w tygodniu na obiektach w Garwolinie oraz Miętnem. Klub nie planuje żadnej formy zgrupowania ze względu na obowiązki zawodowe i szkolne piłkarzy. Nowe twarze Z zespołu nie odejdzie żaden z piłkarzy, natomiast pojawią się przynajmniej czterej nowi zawodnicy. Klub z Garwolina pozyska pomocnika Daniela Żurawskiego z III-ligowego Oskara Przysucha, pomocnika - napastnika Piotra Szostaka z Hutnika Huta Czechy, napastnika - pomocnika Bartosza Maliszewskiego z IV-ligowego ŁKS Łogów (świętokrzyskie) oraz 18-letniego Mateusza Kalinkowskiego z Białych Orłów Warszawa i o rok starszego bramkarza Rafała Złotnika z Targówka Warszawa. W sumie kadra zespołu liczyć będzie 23 zawodników. Oczko w głowie Garwolińska Wilga to nie tylko pierwszy zespół czy druga drużyna grająca w klasie okręgowej, ale też szeroko rozbudowana praca z młodzieżą, co z dumą podkreśla prezes Mrugała. W wrześniu ubiegłego roku klub utworzył Akademię Piłkarską, w której ćwiczy 80 młodych piłkarzy z roczników 2007-2010. Ponadto w klubie jest też szkolenie zespołów od rocznika 1998 do 2005. Jak nam powiedział sternik klubu, Wilga otrzymała nagrodę prezesa Mazowieckiego Związku Piłki Nożnej w wysokości 1,5 tys. zł za wzorowo prowadzoną pracę z piłkarską 3 pytania cel zakłada sobie Mazovia na rundę wiosenną? 1 Jaki Chcemy się spokojnie utrzymać w IV lidze i przygotować zespół do rozgrywek na przyszły sezon. przyszłości chcecie opierać zespół na 2 W najbliższej obecnych piłkarzach? Aktualna kadra drużyny składa się z wychowanków i zawodników z innych klubów. Chcemy jednak coraz bardziej sięgać i wprowadzać do zespołu własnych utalentowanych wychowanków. Robert Gójski szkoleniowiec Mazovii Mińsk Maz. pracy z młodzieżą, jaki daje się zaobserwo3 Towaćefekt w Mińsku Mazowieckim od kilku lat? Naszym celem jest korzystanie z tego dorobku, bowiem staramy się pracować bardzo szeroko. Obecnie wśród najmłodszych adeptów futbolu w ramach UKS w szkołach podstawowych nr 1,2,5 i 6 prowadzimy 12 grup szkoleniowych. W starszych rocznikach mamy kolejne dziesięć drużyn. Pracujemy więc z dużym rozmachem i wierzymy, że to przyniesie wymierne efekty. młodzieżą. Sparing partnerzy Wilgi: 27 stycznia - Marcovia Marki (Miętne), 30 stycznia - Ursus Warszawa (Miętne), 6 lutego - Huragan Wołomin (miejsce do ustalenia), 13 lutego - Start Otwock (Otwock), 24 lutego - Pilica Białobrzegi (Miętne), 27 lutego - Sparta Jazgarzew (Piaseczno), 2 marca - Orlęta Łuków (Miętne), 5 marca - Znicz II Pruszków (Pruszków). Czarni Węgrów IV-ligowiec z Węgrowa przygotowania do rundy wiosennej rozpoczął nietypowo, w niedzielę, 17 stycznia. Drużyna pod wodzą dotychczasowego szkoleniowca Roberta Parzonki będzie się przygotowywać wyłącznie w Węgrowie, do tego rozgrywając wszystkie sparingi na wyjeździe ze względu na brak odpowiedniego boiska. Przez pierwsze dwa tygodnie piłkarze Czarnych spotykać się będą cztery razy w tygodniu, potem najwyżej trzy razy. Niestety taka częstotliwość zajęć podyktowana jest możliwościami zawodników - stwierdza trener R. Parzonka. I dodaje: - Piłkarze pracują i uczą się często poza naszym miastem i stąd trudności z udziałem w zajęciach. W tej sytuacji zorganizowanie jakiejkolwiek formy zgrupowania, nawet na miejscu, nie wchodzi w rachubę. Zamiany kadrowe W porównaniu do rundy jesiennej w kadrze zespołu zajdą zmia- ny na lepsze, ponieważ pojawią się zawodnicy, którzy z różnych względów nie grali w Czarnych w minionej rundzie. Dotychczasowa, nieliczna kadra zespołu zostanie uzupełniona i wzmocniona. Być może z klubu odejdzie Michał Panufnik, wypożyczony z Pogoni Siedlca, a którym żywe zainteresowanie przejawia grające w Ekstraklasie Zagłębie Lubin. Z kolei Michał Steć obserwowany jest przez II-ligowy Znicz Pruszków. Zawodnik jednak prawdopodobnie zostanie w Węgrowie, a do Pruszkowa przejdzie być może po zakończeniu obecnych rozgrywek. Natomiast do zespołu powrócą: Marcin Gryglas, grający ostatnio w Sparcie Jazgarzew, Daniel Gerej, który występował w Wichrze Sadowne, a po kontuzjach wracają Przemysław Replin i Marcin Dyda, z kolei Bartłomiej Zenik i Mateusz Ryczkowski wznowili treningi. Jak nam powiedział trener, do zespołu zostaną także włączeni trzej juniorzy i w tej sytuacji kadra będzie liczyła w sumie 22 zawodników. Pytany o cel na wiosnę, szkoleniowiec Czarnych jednoznacznie wskazuje na walkę o ligowy byt, co będzie trudnym wyzwaniem zwłaszcza w kontekście reorganizacji III ligi i w konsekwencji większej liczby spadków z IV ligi. Rywale Czarnych w sparingach: 6 lutego - Tur Bielsk Podlaski, 14 lutego - juniorzy Czarnych, 21 lutego - Pogoń II Siedlce, 24 lutego - Victoria Sulejówek, 2 marca ponownie Pogoń II, 6 marca - Cresovia Siemiatycze. wyniki Biegi narciarskie Planica (Słowenia). W zawodach Pucharu Świata w biegu sprinterskim techniką dowolną Maciej Staręga z UKS Rawa Siedlce zajął 32 miejsce. Bieg wygrał Włoch Federico Pellergino. Piłka nożna Siedlce. Nowym zawodnikiem I-ligowej Pogoni Siedlce został 20-letni pomocnik Rafał Maćkowski. Zawodnik jest wychowankiem ŁKS Łomża, a w rundzie jesiennej bieżącego sezonu, będąc kapitanem zespołu, w 18 meczach III ligi zdobył 14 bramek. Pogoń wypożyczyła piłkarza na pół roku z opcją pierwokupu. Natomiast byli piłkarze Pogoni Siedlce trafili do innych klubów: Przemysław Rodak, wychowanek Sępa Żelechów, do IV-ligowego Widzew Łódź, a Krystian Wójcik do II-ligowej Legionovii Legionowo. Bełżyce 1:3 (25:19, 20:25, 24:26, 20:25), pauzował: Zakład Karny Biała Podlaska. Piłka siatkowa 1.LKS Cisy 2.KS CKFiS 3.KS Powiślak 4.UKS IFLO K 5.KS Zakład Karny Lublin III liga mężczyzn, gr. A 8 kolejka FLO Biała Podl. - Cisy Nałęczów 0:3 (16:25, 17:25, 17:25), Powiślak Końskowola - CKFiS 7 6 7 5 5 15 11 10 8 7 17:10 13:10 15:15 10:8 9:7 www.echokatolickie.pl Sport Mateusz Lament, Adrian Chrósciel i Jakub Bobruk z Pogoni Siedlce zostali powołani na zgrupowanie reprezntacji Polski w rugby, które odbywać się będzie od 1 do 12 lutego w RPA. Foto: Magda Szewczuk Podlasie 24 pl. Zagrały jak trzeba Siatkarki Nike Węgrów pewnie ograły Murowaną Goślinę, KPS Siedlce po dramatycznym boju uległ w pięciu setach SMS Spała. Koszykówka Nerwy na własne życzenie Walczący o awans do play-off koszykarze SKK Siedlce zmierzyli się na własnym parkiecie z ostatnim zespołem w ligowej tabeli - GTK Gliwice. Pierwsza kwarta meczu w Siedlcach była wyrównana i chociaż goście w pewnym momencie uzyskali prowadzenie 15:10, to jednak ta wstępna część spotkania zakończyła się jednopunktową przewagą siedlczan - 19:18. Druga kwarta była równa do stanu 29:27, ale od tego momentu w ciągu nieco ponad czterech końcowych minut pierwszej części meczu siedlczanie odskoczyli na 11 pkt i zeszli na przerwę, wygrywając 44:33. W kolejnej kwarcie oba zespoły zaprezentowały słabszą skuteczność rzutową, mimo to gospodarze powiększyli swoją przewagę o dalsze 6 pkt. Po dwóch pierwszych minutach ostatniej kwarty SKK wygrywał już różnicą 19 pkt - 60:41 i nikt ze zgromadzonych w hali osób nie przewidywał, że w spotkaniu może się jeszcze coś zmienić. Trener siedlczan, widząc tak duże prowadzenie swojego zespołu, zaczął rotować składem, co wyraźnie pogorszyło jego grę. Wykorzystali to goście i odrobili w ciągu ponad 5 min aż 15 pkt. Na 2 min i 38 s przed końcem SKK wygrywał tylko 64:60, na szczęście udało mu się dowieźć zwycięstwo do końca, pokonując GTK 72:70. Dalej kłopoty Siedlecki MKK dalej ma kłopoty kadrowe, które w rzeczywisty sposób rzutują na grę zespołu i jego wyniki. Wprawdzie w porównaniu z poprzednim meczem z Energą w Toruniu w zespole pojawiły się dwie dodatkowe koszykarki z Ukrainy dotarła Oksana Kisilowa, a klub pozyskał nową zawodniczkę - Aleksandrę Jagodzińską z Karkonoszy Jelenia Góra, to jednak jeszcze nie wypełniło potrzeb w tym zakresie. W MKK jest też kolejna nowa koszykarka - Aldona Morawiec z AZS UMCS, ale na jej występ w minionym spotkaniu przeciwko swoim niedawnym koleżankom z parkietu nie zgodził się klub z Lublina. Pierwsza kwarta w meczu MKK - AZS UMCS była wyrównana, ale nieco lepsze okazały się zawodniczki z Siedlec, wygrywając 19:18. Zespół z Lublina rozkręcił się w drugiej kwarcie, kiedy to wyszedł na prowadzenie 23:21 i na koniec pierwszej części meczu uzyskał 13 pkt przewagi 46:33. Mimo dość wysokiego prowadzenia lublinianek, ekipa trenera Teodora Mollova nie zrezygnowała i jak zwykle po ambitnej walce odrobiła w trzeciej kwarcie stratę 4 pkt. Końcowy wynik spotkania był jeszcze otwartą sprawą w połowie czwartej kwarty przy prowadzeniu AZS UMCS 69:61. Niestety po raz kolejny dała znać o sobie krótka ławka MKK, co wykorzystała drużyna gości i powiększyła swoje prowadzenie, wygrywając ostatecznie w Siedlcach 80:63. Basket Liga Kobiet 15 kolejka MKK Siedlce - AZS UMCS Lublin 63:80 (19:18, 16:28, 20:16, 8:18). MKK: Koperwas 18, Trzeciak 15, Kisilowa 14, Jagodzińska 7, Olchowyk-Pokojowa 5, Parysek 4, Próchenka. Trener: Mollov. Pozostałe wyniki: Artego Bydgoszcz - MKS Polkowice 80:44, AZS PWSZ Gorzów Wielkopolski -MUKS Poznań 58:47, Zagłębie Sosnowiec -Wisła Kraków 67:75, Ślęza Wrocław - Basket Gdynia 71:65, Widzew Łódź - Energa Toruń 63:66. 1.Wisła 15 28 1113 - 885 2.Artego 15 27 1167 - 867 3.Polkowice 15 27 948 - 887 4.Ślęza 15 26 1161 - 954 5.Basket 15 25 1057 - 1041 6.AZS UMCS 15 23 987 - 918 7.Energa 15 22 990 - 963 8.Widzew 15 20 968 - 1106 9.AZS PWSZ. 15 19 870 - 995 10.Zagłębie 15 18 882 - 1020 11.MUKS 15 18 861 - 1099 12.MKK 15 17 965 - 1234 I liga mężczyzn 18 kolejka SKK Siedlce - GTK Gliwice 72:70 (19:18, 25:15, 14:8, 14:29). SKK: Sobiło 21, Kowalewski 19, Struski, 11, Rajewicz 8, Nędzi 5, Sulima 4, Bojko 2, Osiński 2, Brenk, Bal. Trener: Mollov. Pozostałe wyniki: Spójnia Stargard - Astoria Bydgoszcz 68:75, Sokół Łańcut - Pogoń Prudnik 69:61, GKS Tychy - AZS AWF Katowice 92:77, Znicz Pruszków - Nysa Kłodzko 69:56, Miasto Szkła Krosno - Basket Poznań 98:62, Śląsk Wrocław - Legia Warszawa 83:77, Noteć Inowrocław - Rosa Radom 66:56. 1.Miasto Szkła 18 35 1580 - 1144 2.Sokół 18 34 1399 - 1105 3.Legia 18 31 1403 - 1241 4.Tychy 18 30 1402 - 1227 5.Znicz 18 29 1305 - 1272 6.Pogoń 18 29 1254 - 1239 7.Astoria 18 27 1313 - 1354 8.Spójnia 18 27 1282 - 1334 9.Rosa 18 26 1193 - 1288 10.SKK 18 25 1266 - 1324 11.Nysa 18 25 1128 - 1311 12.Noteć 18 25 1243 - 1279 13.Śląsk 18 23 1170 - 1296 14.Basket 18 23 1112 - 1294 15.AZS AWF 18 22 1205 - 1418 16.GTK 18 21 1171 - 1310 Co, Gdzie, Kiedy? Koszykówka TBL kobiet 16 kolejka. 24 (niedziela), 18.00, Artego Bydgoszcz - MKK Siedlce. I liga mężczyzn 18 kolejka. 23 stycznia (sobota), 18.00, GKS Tychy - SKK Siedlce. 19 kolejka. 27 stycznia (środa), 18.00, SKK Siedlce - Rosa Radom. Piłka siatkowa I liga mężczyzn 17 kolejka. 23 stycznia, 18.00, KPS Siedlce - Kęczanin Kęty. II liga kobiet, gr.3 14 kolejka. 23stycznia, 16.00, Ósemka Siedlce - BAS Białystok. II liga mężczyzn , gr.4 15 kolejka. 23 stycznia, 18.00, AZS II redaktor prowadzący: ANDRZEJ MATERSKI Piłka siatkowa Mina Katarzyny Trzeciak mówi wszystko po przegranym meczu z AZS UMCS Lublin. Koszykarze SKK po nerwowej końcówce pokonali GTK Gliwice, MKK nie dał rady AZS UMCS. 27 Olsztyn - Huragan Międzyrzec Podl. Tenis stołowy I liga mężczyzn, gr. południowa 11 kolejka. 23 stycznia, 16.00, Pogoń Siedlce - ZKS Zielona Góra Kulturystyka 23 stycznia, 16.00, hala PG nr 3 w Siedlcach - otwarte mistrzostwa Siedlec w wyciskaniu sztangi na ławeczce. W końcu wszyscy: trenerzy, kibice oraz same siatkarki są w pełni zadowoleni z występu zespołu Nike przeciwko Murowanej Goślinie. Ekipie z Węgrowa w tej konfrontacji dosłownie wszystko wychodziło, a zespół trenera Roberta Kupisza momentami grał jak w transie. Rywalki z Murowanej Gośliny nie były w stanie praktycznie nic zrobić w starciu z tak dobrze dysponowanymi siatkarkami z Węgrowa. Zespół gości nawiązał walkę tylko w pierwszym secie i to w jego drugiej części. Siatkarki z Węgrowa prowadziły już 18:10, potem 23:16, ale nieoczekiwanie straciły tak dużą przewagę i wygrały tylko do 22. W kolejnych dwóch setach przewaga Nike była już zdecydowana od początku do końca, stąd wygrane do 14 i aż do 9. W ocenie kierownika zespołu z Węgrowa Wojciecha Witkowskiego występ Nike był najlepszy w tegorocznych rozgrywkach I ligi, oprócz meczu z ŁKS Łódź. Bój z horrorem W spotkaniu siedleckiego KPS i SMS Spała po raz kolejny sprawdziło się siatkarskie porzekadło, że gdy prowadzisz 2:0 i nie wygrywasz meczu 3:0, to doznajesz porażki 2:3. Ponadto potyczka w Siedlcach pokazała ponownie, jak nieobliczalna jest młodzież, która w jednym meczu może prezentować się przeciętnie, by za chwilę pokazać się z jak najlepszej strony. Tak właśnie zaprezentowali się młodzi zawodnicy SMS w Siedlcach. Pierwsze dwa sety należały wyraźnie do gospodarzy, którzy grali pewnie zwłaszcza blokiem i ograli nie prezentujących nic szczególnego siatkarzy ze Spały. KPS wygrał partie do 18 i 21. Trzeci set był już zgoła inny, kiedy to niefrasobliwe poczynania gospodarzy zaczęli wykorzystywać goście, co pozwoliło im złapać przysłowiowy wiatr w żagle. Po zaciętej walce lepszy okazał się SMS i wygrał do 23. Wydaje się, że był to kluczowy set w spotkaniu, który odmienił gości. Ta wygrana dała im przysłowiowego kopa, co było widać w czwartym secie, kiedy to niepodzielnie panowali na parkiecie, rozbijając siedlczan do 14. Najwięcej emocji dostarczyła końcówka w tie-breaku. KPS był bardzo bliski wygrania seta i meczu, prowadził bowiem już 14:10, ale, niestety, nie wykorzystał tej świetnej okazji. Goście wyrównali, a potem trwała zacięta walka na przewagi. KPS miał dziewięć meczboli, z kolei goście tylko dwa, ale to oni mogli się cieszyć z ostatecznego zwycięstwa. I liga kobiet 15 kolejka Nike Węgrów - KS Murowana Goślina 3:0 (25:22, 25:14, 25:9). Nike: Wawrzyniak, Cieśulewicz, Zackiewicz, Szostok, Witowska, Flaviani ,Makowska (libe- ro) oraz M. Kupisz, Panufnik. Trener: R. Kupisz. Pozostałe wyniki: Chemik Police - Silesia Mysłowice 1:3, Joker Świecie - Karpaty Krosno 3:0, Budowlani Toruń - Wisła Warszawa 1:3, SMS Szczyrk - Politechnika Śląska Gliwice 3:1, pauza: ŁKS Łódź 1.Wisła 12 29 33:14 2.ŁKS 11 28 31:10 3.Budowlani 12 27 30:13 4.Karpaty 12 22 23:19 5.Joker 12 18 21:19 6.Chemik 12 16 23:24 7.SMS 12 13 18:29 8.Silesia 12 13 17:28 9.Politechnika Śląska 12 11 19:30 10.Nike 12 11 14:27 11.Murowana Goślina 11 7 14:30 I liga mężczyzn 15 kolejka KPS Siedlce - SMS Spała 2:3 (25:18, 25:21, 23:25, 14:25, 20:22). KPS: Rejowski, Milewski, Krzywiecki, Kaźmierczak, Ogrodniczuk, Szaniawski i Woś (l) oraz Szałański, Wysocki, Wdowiak. Trener: Chwastyniak. Pozostałe wyniki: Espadon Szczecin -Warta Zawiercie 3:0, Omis Ostrołęka - KPS Kęty 2:3, Krispol Września - AGH Kraków 2:3, Stal Nysa - Victoria Wałbrzych 3:1, Camper Wyszków - GKS Katowice 2:3, Ślepsk Suwałki -Hutnik Kraków 3:0 (wo). 1.Ślepsk 15 33 39:19 2.Katowice 15 32 38:20 3.SMS 15 30 37:22 4.Espadon 15 30 36:22 5.Warta 15 28 31:23 6.Krispol 15 27 33:23 7.Stal 14 23 31:29 8.KPS 14 21 28:26 9.AGH 15 21 27:29 10.Camper 15 16 24:36 11.Victoria 15 13 20:39 12.Omis 15 12 20:37 13.Hutnik 13 12 15:31 14.Kęty 15 11 17:40 II liga mężczyzn, gr.4 14 kolejka BAS Białystok - Huragan Międzyrzec Podlaski 1:3 (25:18, 24:26, 13:25, 18:25). Huragan: Nowacki, Brzostek, Łęgowski, Ostapowicz, Jesień, Toma, Kowalczyk (libero) oraz Kasjaniuk. Trener: Śliwa. Pozostałe wyniki: Centrum Augustów - AZS UWM II Olsztyn 0:3, Huragan Wołomin - AZS UW Warszawa 3:2, Metro Warszawa - Wola Warszawa 3:1, SKS Hajnówka - Legia Warszawa 3:1. 1.Hajnówka 14 40 41:6 2.Metro 14 26 30:23 3.BAS 14 25 30:26 4.Huragan M. P. 14 24 31:25 5.Wola 14 22 29:29 6.Legia 14 20 28:29 7.Centrum 14 17 22:29 8.AZS UW 14 13 22:35 9.AZS UWM II 14 13 19:33 10.Huragan W. 14 10 19:36 II liga kobiet, gr.3 14 kolejka Ósemka Siedlce - ŁKS II Łódź 0:3 (19:25, 21:25, 16:25). Ósemka: Buczak, Czaplicka, Gajowniczek, Grzelak, Krzymowska, Maja Orzyłowska, Marta Orzyłowska, Paprocka, Sadomska, Roguska (l). Trener: Plewiński. Pozostałe wyniki: BAS Białystok - Mazovia Warszawa 3:1, AZS AWF Warszawa - NOSiR Nowy Dwór Mazowiecki 2:3, Sparta Warszawa - Łaskovia Łask 3:0, AZS UMCS Lublin - GLKS Nadarzyn 3:0. 1.Sparta 14 35 38:12 2.NOSiR 14 33 37:12 3.Mazovia 14 26 33:23 4.AZS AWF 14 26 32:26 5.BAS 14 23 27:23 6.Łaskovia 14 23 27:23 7.ŁKS II 14 18 22:30 8.AZS UMCS 14 16 21:30 9.Ósemka 14 6 7:36 10.GLKS 14 4 10:39 10 28 rolnictwo EchoKatolickie numer3 (1072) 15(615)21-27 12-18stycznia kwietnia 2007 numer 2016 r. KRAJ ARMiR wyjaśnia Co z dopłatami? fot. pixabay od tego dnia lutego rolnicy, których gospodarstwa położone są na tzw. obszarach OSN, będą mogli ubiegać się o wsparcie finansowe inwestycji, które mają na celu ograniczenie przedostawania się do środowiska naturalnego związków azotu pochodzenia rolniczego. Dopłaty bezpośrednie trafią do rolników w terminie - zapewnia ministerstwo rolnictwa, wyjaśniając, że na pewno zostaną przelane na konta rolników do czerwca. Chociaż wypłata dopłat zaczyna się z opóźnieniem, do końca czerwca dopłaty na pewno trafią do rolników. To wystarczy, aby uznać, że Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa wywiązała się ze zobowiązań. W związku z tym Polsce nie grożą sankcje unijne z powodu opóźnień w realizacji ich wypłaty. - Płatności bezpośrednie wypłacane są w okresie od 1 grudnia roku złożenia wniosku do 30 czerwca następnego roku kalendarzowego. Zatem ewentualne konsekwencje wobec państw członkowskich co do terminowości realizacji płatności bezpośrednich mogłyby zostać wyciągnięte ze strony Unii Europejskiej w przypadku niedotrzymania ARiMR uruchamia pomoc dla rolników na „Inwestycje w gospodarstwach położonych na obszarach OSN”. tego terminu - informuje ministerstwo rolnictwa, odpowiadając Krótko Uwaga sadownicy Mazowsze. W sadach Lubelszczyzny i Mazowsza odnotowano obecność groźnych szkodników. Pierwszy z nich to owocówka południóweczka. W efekcie programu kontroli upraw sadowniczych w sierpniu i we wrześniu 2015 r. po raz pierwszy w Polsce stwierdzono występowanie tego gatunku w dwóch miejscach na terenie województwa mazowieckiego - w powiecie grójeckim i lipskim. Owocówka występuje głównie na brzoskwiniach, ale także na gruszach, jabłoniach, pigwie, morelach, śliwach, na wiosnę żeruje głównie w rdzeniach pędów, które uszkodzone - więdną. Kolejne pokolenie gąsienic pojawia się latem, czyli w okresie owocowania drzew. Szkodniki niszczą owoce, drążąc w nich korytarze. W grudniu 2015 r. w województwie lubelskim stwierdzono występowanie tarcznika niszczyciela. Zaobserwowano go w sadach jabłoniowych na pędach i owocach jabłoni. Tarcznik niszczyciel to groźny szkodnik upraw sadowniczych, uznany w wielu krajach za organizm kwarantannowy. Z roślin ogrodowych tarcznik najchętniej wybiera róże, winorośl, bluszcz, jabłonie, grusze, śliwy, brzoskwinie czy budleje. Rzadziej szkodnik atakuje uprawy rolne czy szklarniowe. opr. LI Z gospodarstwa na stół KRAJ. Ruch Kukiz ‘15 złożył projekt ustawy, która ma zalegalizować sprzedaż bezpośrednią produktów wytwarzanych przez rolników. W Polsce rośnie popyt na żywność zdrową i dobrej jakości. Sprzedaż bezpośrednią produktów utrudniają jednak istniejące przepisy, stąd trudno dostać tak poszukiwane przez klientów sery i wędliny wytwarzane w domowych warunkach. Są one natomiast często sprzedawane w ramach istniejącego czarnego rynku. Wprowadzenie zmian mogłoby przełożyć się na spadek bezrobocia oraz wzrost przedsiębiorczości na terenach wiejskich. opr. LI na pytania Polskiej Agencji Prasowej. - Wypłata płatności bezpośrednich w terminie wynikającym z przepisów unijnych nie jest w Polsce zagrożona - uspokajają ministerialni urzędnicy. Ministerstwo wyjaśnia też, że Unia Europejska jeszcze nie przekazała Polsce pieniędzy na wypłatę dopłat - są one zwracane, a „zwrot środków z Unii Europejskiej następuje sukcesywnie po ok. dwóch miesiącach od daty wypłaty kolejnych transz. Oznacza to, że na realizację płatności bezpośrednich (również tych finansowanych z budżetu unijnego) konieczne jest wcześniejsze zabezpieczenie środków krajowych” - odnotowuje PAP. opr. LI KRAJ Jakość powietrza - w telefonie Rozwiej obawy przed smogiem Już dostępna jest aplikacja na telefony „Jakość powietrza w Polsce”. To kolejny projekt Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska (po portalu www.powietrze.gios.gov.pl), który przedstawia rzetelne i aktualne informacje na temat zanieczyszczenia powietrza w swojej okolicy. W aplikacji na urządzenia mobilne dostępne są bieżące dane ze 140 automatycznych stacji pomiarowych Państwowego Monitoringu Środowiska rozmieszczonych na terenie Polski. Aplikacja sama wybierze stację, która znajduje się najbliżej użytkownika, ale w każdej chwili będzie też można sprawdzić dane z pozostałych punktów pomiarowych. Jak to działa? Wyniki pomiarów są podawane w sześciostopniowej skali (od „bardzo dobrego” do „bardzo złego”), odnoszącej się do potencjalnego wpływu Nowe wsparcie KRAJ. Od 10 lutego do 10 marca rolnicy, których gospodarstwa położone są na tzw. obszarach OSN (obszary szczególnie narażone na niekorzystne oddziaływanie nadmiernej ilości związków azotu pochodzenia rolniczego), będą mogli ubiegać się o wsparcie finansowe inwestycji, które mają na celu ograniczenie przedostawania się do środowiska naturalnego związków azotu pochodzenia rolniczego. Uprawnieni do skorzystania z takiej pomocy są rolnicy, których gospodarstwa co najmniej w części są położone na terenach uznanych nie wcześniej niż 1 maja 2012 r. za tereny OSN. Wsparcie będzie przyznawane po pierwsze na inwestycje związane z dostosowaniem gospodarstwa do wymagań określonych w programie działań wprowadzonym dla danego OSN, dotyczących warunków przechowywania nawozów naturalnych wyprodukowanych w gospodarstwie lub pasz soczystych; po drugie - na inwestycje związane z doposażeniem gospodarstwa w urządzenia do aplikowania nawozów naturalnych. OPR. LI Płatności bezpośrednie wypłacane są w okresie od 1 grudnia roku złożenia wniosku do 30 czerwca następnego roku kalendarzowego. zanieczyszczeń na zdrowie. Przykładowo ocena „dostateczna” oznacza, że długie przebywanie na otwartym powietrzu połączone z wysiłkiem fizycznym może mieć niekorzystne skutki zdrowotne, dlatego w legendzie znajduje się też zalecenie, aby rozważyć ograniczenie (skrócenie lub rozłożenie w czasie) aktywności na wolnym powietrzu, szczególnie jeśli ta aktywność wymaga długotrwałego lub wzmożonego wysiłku fizycznego. Ile pyłu? Informacje o jakości powietrza są prezentowane zbiorczo, za po- mocą tzw. indeksu ogólnego, który uwzględnia stężenia siedmiu zanieczyszczeń monitorowanych automatycznie, oraz oddzielnie dla poszczególnych substancji - pyłów zawieszonych: PM10 i PM2,5, dwutlenku siarki, dwutlenku azotu, tlenku węgla, benzenu i ozonu. Dostęp do znacznie szerszego zakresu danych o jakości powietrza można znaleźć na portalu www.powietrze.gios.gov.pl. Znajdują się tam także m.in. archiwalne wyniki pomiarów oraz ostrzeżenia o wysokich stężeniach zanieczyszczeń występujących na LI terenie Polski. Notowania z targów i jarmarków 11-15 stycznia produkt jednostka miar biała podl. siedlce Łosice Łuków Garwolin Sokołów Podl. żelechów piszczac Radzyń podl. pszenica dt 70 75 70 70 65-70 70 70 60-65 70 żyto dt - - - 40 - 50 - - - pszenżyto dt 60 - 55 55-60 50-55 50 50 50 55-60 jęczmień dt 70 65-68 - 65-70 60-65 65 60 60 60-65 owies dt 50 50 50 45-50 40-45 62,5 35-40 - 45-50 mieszanki zbożowe dt - - 65 50-55 45-55 - 40 - 50-55 kukurydza dt - 85-90 - - 80-90 - - - - Opracowano na podstawie danych MODR w Warszawie oddział w Siedlcach i LODR w Końskowoli oddział w Grabanowie. LS zdrowie www.echokatolickie.pl www.echokatolickie.pl Kiedy nie jemy przez cały dzień, a nadrabiamy dopiero wieczorem, powodujemy wahania glukozy, która nim zdąży dojść do mięśnia w formie energii, odkłada się w formie tkanki tłuszczowej - tłumaczyła Aleksandra Garbacz, dietetyk. SIEDLCE Rozmaitości redaktor prowadzący: kinga ochnio [email protected] Odpowiedzialni za zdrowie Jelita - drugi mózg Centrum dowodzenia znajduje się w jelitach. - Mają one ogromny wpływ nie tylko na trawienie pokarmu, ale też na nastrój i stan psychiczny - przekonywała Aleksandra Garbacz, dietetyk kliniczny i sportowy, podczas konferencji „Twoje zdrowie - twoja odpowiedzialność”, która odbyła się 15 stycznia w Uniwersytecie Prz y rod niczo-Hu ma nistycznym. Świat medycyny i nauki przestaje traktować jelita jedynie jako przyrząd do transportowania i rozkładania pokarmu oraz wydalania resztek. Pojawiło się nawet sformułowanie „drugi mózg” - okazuje się bowiem, że jelita mają niezwykle bogate wspomaganie: dysponują różnego rodzaju przekaźnikami, są wyjątkowo precyzyjnie unerwione i wyposażone w skomplikowane sieci neuronowe. A do tego dzięki swej olbrzymiej powierzchni pełnią rolę największego narządu zmysłowego w ludzkim organizmie i - w przeciwieństwie do odizolowanego od reszty ciała mózgu - zawsze znajdują się w samym środku wydarzeń. Dobre odżywianie na poprawę humoru - W młodym wieku nie zastanawiamy się nad tym, czy żywienie ma wpływ na to, co się z nami dzieje. Częściej myśli się o tym, jak wyglądam, a nie o tym, co wkładam do buzi, jakie to ma przełożenie na funkcjonowanie organizmu - mówiła A. Garbacz, zwracając się do studentów UPH i uczniów II LO im. św. Królowej Jadwigi, współorganizatora konferencji. Dietetyk przypomniała, że w naszym ciele znajdują się trzy organy odpowiedzialne za odporność: jelita, migdały i woreczek robaczkowy. Jelito jest połączone z mózgiem tzw. nerwem błędnym. - Na pewno mieliście taką sytuację, że zestresowaliście się przed jakimś egzaminem. I co się wydarzyło? Ze stresu zaczął was boleć brzuch, żołądek, poszliście do toalety albo poczuliście kłucie w klatce piersiowej. Dzieje się tak dlatego, że 90% informacji idzie z jelit do mózgu, a tylko 10% - w drugą stronę. O tym, co się dzieje w jelitach, co zjadacie, mózg bardzo szybko się dowie, i odwrotnie - jeżeli o czymś pomyślicie, to wasze organy zaraz o tym się dowiedzą - tłumaczyła prelegentka. Zwracała również uwagę, że brak przywiązywania uwagi do sposobu odżywiania przez młode osoby powoduje negatywne skutki w funkcjonowaniu organizmu. Rano często zapominamy o śniadaniu, bo trzeba wcześnie wyjść z domu, albo jemy coś na szybko: serek, batonik, kawa. Nie zastanawiamy się nad tym, jaka ma być jakość pożywienia, jaki to ma Fot. www.pixabay.com Czucie motylków w żołądku pod wpływem zakochania, biegunka przed egzaminem czy dławienie w przełyku po kłótni z szefem - to znaki, że nasz brzuch i głowa porozumiewają się i współdziałają. . Symptomem złego działania jelit są wzdęcia i gazy. wpływ na nasze zdrowie i stan psychiczny. Tymczasem to, co się dzieje w jelitach, wpływa na to, co mamy w głowie. Częściej zastanawiacie się nad tym, że musicie schudnąć, dobrze wyglądać, a nie co zjeść - podkreślała A. Garbacz. - Często słyszę: „moja koleżanka je tyle i nie tyje, a ja tyję z powietrza” albo „ćwiczę, a nie ma efektu”. Otyłość, złe samopoczucie albo uczucie senności w środku dnia to znaki, że nasze odżywianie jest złe - zwracała uwagę dietetyk. Jednocześnie przekonywała do regularnych posiłków, a szczególnie białkowo-tłuszczowych śniadań. - Kiedy nie jemy przez cały dzień, a nadrabiamy dopiero wieczorem, powodujemy wahania glukozy, która nim zdąży dojść do mięśnia w formie energii, odkłada się w formie tkanki tłuszczowej. Często naszego złego samopoczucia, bólu głowy nie kojarzymy ze złym odżywianiem się - wyjaśniała A. Garbacz. - Tymczasem nasz humor, stany depresyjne związane są z odżywianiem. Jeśli je zmienicie - wasza flora bakteryjna poprawi się, a tym samym jakość połączenia jelit z mózgiem, które wpłynie na samopoczucie - tłumaczyła dietetyk. Zmień dietę - zniknie trądzik A. Garbacz przyznała, że nie jest zwolenniczką spożywania glutenu. - To białko roślinne, w którym nie ma żadnych wartości odżywczych. Ma konsystencję gumy, oblepia kosmki jelitowe, które wchłaniają składniki odżywcze do krwioobiegu - tłumaczyła. Gluten znajduje się choćby w pieczywie. - Ktoś powie, że nasze babcie jadły chleb i były zdrowe. Ale wtedy w zbożach było 14% glutenu, a teraz, dzięki modyfikacjom, jest go aż 85%. Gluten jest zawarty w także w produktach, w których nie powinno go wcale być: parówkach, mięsie, batonikach - zwracała uwagę dietetyk. Co zatem trzeba robić, aby jelita dobrze funkcjonowały? - Nie trzeba jeść pięciu posiłków dziennie co trzy godziny. To kompletnie nie przekłada się na życie, chociaż stosowałam to sama, a także u swoich podopiecznych jako trener personalny. Żołądek musi mieć czas, aby strawić pożywienie; np. mięso trawi się minimum pięć godzin. W przypadku dużej ilości posiłków dostarczamy nowy pokarm, podczas gdy w żołądku pozostał jeszcze ten niestrawiony. Zdrowy człowiek ze zdrową florą bakteryjną nie ma prawa puszczać gazów, mieć kolek - tłumaczyła A Garbacz i podała przepis na sprawdzenie, czy nasz żołądek dobrze trawi: - Wystarczy w pół szklance wody rozpuścić pół łyżeczki sody oczyszczonej i wypić na czczo. W ciągu trzech minut powinno nam się odbić. Jeśli nie to znaczy, że mamy problem. Możemy sobie jednak pomóc, zakwaszając żołądek naturalnymi probiotykami: ogórkami kiszonymi, wodą z cytryną czy naturalnym octem jabłkowym. - Gdy żołądek ma złe ph, przepuszcza wszystkie bakterie - zwracała uwagę A. Garbacz. Odniosła się także do kwestii kuracji odchudzających. - Wiem, że może być moda na różne diety. Tymczasem do każdego trzeba podejść indywidualnie. Uniwersalne diety nie są dla wszystkich. A często wystarczy zmienić sposób odżywiania, żeby zniknął trądzik czy choćby stany lękowe - podkreśliła HAH dietetyk. nocne dyżury aptek SIEDLCE 22 -28 I ul. Pułaskiego 13 Tel. 25-644-61-89 22 -28 I ul. Kilińskiego 23 Tel. 25-631-30-84 BIAŁA PODLASKA 22 -28 I ul. Sidorska 2K Tel. 83-343-25-24 ŁUKÓW 22-24 I ul. Al. Kościuszki 2A Tel. 25-798-35-56 25 -28 I ul. Piłsudskiego 7 Tel. 25-798-21-49 MIĘDZYRZEC PODLASKI 22 -28 I ul. Warszawska 17 Tel. 83-371-25-23 RADZYŃ PODLASKI 22 -28 I ul. Ostrowiecka 10 Tel. 83-354-10-54 PARCZEW 22 I ul. Al. Zwycięstwa 9 Tel. 83-311-14-06 23-28 I ul Warszawska 14 Tel. 83-355-18-42 29 specjalista radzi Lek. med. Łukasz Czarnocki ortopeda Aktywność dla osób starszych Wiele osób w podeszłym wieku coraz częściej zauważa potrzebę ruchu i aktywności jako złotego środka na dobre samopoczucie. Co najważniejsze, aktywność jest darmowym lekiem, który pozytywnie wpływa na cały organizm. Zamiast więc tracić godziny w kolejkach do lekarzy, bezsensownie wydawać pieniądze na leki i suplementy diety, warto zainwestować czas w aktywność ruchową i umysłową, aby cieszyć się dobrym zdrowiem. W ostatnim czasie wzrasta liczba osób starszych, które zaczynają regularnie uprawiać aktywność fizyczną. Wysiłek fizyczny bardzo korzystnie wpływa na wszystkie narządy organizmu, ale również poprawia kondycję psychiczną seniorów. Wraz z wiekiem obniża się poziom sprawności i wytrzymałości organizmu. Najczęściej występującym problemem zdrowotnym w populacji ludzi starszych jest niewydolność układu sercowo-naczyniowego oraz problemy ze stawami. Udowodniono, że odpowiednio dobrane formy aktywności fizycznej mogą pozytywnie wpływać na układ krwionośny osób cierpiących na chorobę wieńcową. Ćwiczenia o charakterze tlenowym dotleniają organizm i wzmacniają serce, przez co jest ono w stanie transportować większą ilość krwi bogatej w tlen, poprawiając tym samym wydolność. Regularnie wykonywane wysiłki fizyczne obniżają tętno spoczynkowe, co z kolei zwiększa przepływ krwi przez naczynia wieńcowe. Systematyczny trening wpływa również na obniżenie poziomu trójglicerydów we krwi oraz podnosi stężenie dobrego cholesterolu (HDL), który działa ochronnie na serce, a obniża poziom LDL (złego cholesterolu). Aktywność fizyczna obniża ciśnienie tętnicze krwi oraz zmniejsza nadwagę, uelastycznia stawy, wzmacnia kości oraz podnosi poziom siły mięśniowej. Poza typowo fizycznymi, pozytywnymi skutkami uprawiania aktywności fizycznej u osób starszych obserwuje się również lepszy sen, zwiększenie funkcji poznawczych oraz poprawę nastroju. Dla osób starszych przeznaczone są głównie ćwiczenia ogólnorozwojowe o charakterze tlenowym. Ćwiczenia te powinny mieć charakter funkcjonalny, wzmacniając globalnie całe ciało, poprawiając stabilność i przywracając prawidłowe zakresy ruchu w stawach. Osobom starszym poleca się zatem: spacery z kijami (nordic walking), jogging, jazdę na rowerze, basen (pływanie, aquaaerobic), aerobik dla seniorów, taniec, prace w ogrodzie. Ważne są także ćwiczenia: równowagi, rozciągające oraz wzmacniające siłę mięśniową. Nie należy zapominać o aspekcie psychicznym i aktywności umysłowej. Spotkania w gronie przyjaciół, rozmowy i dyskusje na ciekawe tematy, czytanie książek, rozwiązywanie krzyżówek, treningi pamięciowe sprzyjają poprawie funkcji poznawczych, zapobiegając rozwojowi demencji i choroby Alzheimera. Regularne podejmowanie aktywności fizycznej i umysłowej działa na organizm niczym eliksir młodości. Rozwijanie pasji i zainteresowań na emeryturze, a także próba poznania nowych form wypoczynku pozwoli dłużej cieszyć się zdrowiem i dobrym samopoczuciem. Istnieje możliwość konsultacji ortopedycznych oraz wykonania badań USG stawów u doktora Łukasza Czarnockiego, który przyjmuje w przychodni SALUS przy ul. Piłsudskiego 49 w Siedlcach, tel. 25-644-44-22. Reklama EchoKatolickie motoryzacja numer3 (1072) 15(615)21-27 12-18stycznia kwietnia 2007 numer 2016 r. Fot. waj 30 Starosta ocenia, że kondycja samorządowego przewoźnika jest zadowalająca. GARWOLIN Czy poślizg ministerstwa wstrząśnie finansami PKS? Ślimacze tempo prywatyzacji Po 18 latach od przekształcenia Przedsiębiorstwa Komunikacji Samochodowej w jednoosobową spółkę minister skarbu państwa przekazał właścicielowi firmy, którym jest powiat garwoliński, 13% akcji stanowiących własność pracowników. Tak długa zwłoka ze strony ministerstwa może być dużym obciążeniem dla samorządowego przewoźnika. - Pamiętamy o tym, że te akcje należą się pracownikom - powiedział starosta Marek Chciałowski. - Żałuję, że ministerstwo skarbu, które posiadało swoje akcje i zostawiło je dla pracowników, nie przekazało ich im, a powinno to zrobić już dawno. Teraz będzie to obciążeniem dla spółki, dla powiatu - podkreślił starosta. I dodał: - Proces komercjalizacji odbył się w latach 90. Wiadomo, że część osób, które nabyły w tym okresie prawa do akcji, już nie żyje i należy przeprowadzić postępowania spadkowe. Trzeba to wszystko przeliczać, a to kosztuje. Liczyłem, że po przejęciu 85% akcji ministerstwo skarbu wyprowadzi 15% udziału i przekaże pracownikom. Tak się nie stało. W lutym minie siedem lat od podpisania umowy nieodpłatnego przeniesienia 85% akcji spółki Przedsiębiorstwa Komunikacji Samochodowej w Garwolinie należących do skarbu państwa na rzecz powiatu garwolińskiego. Było to pierwsze na Mazowszu przejęcie PKS przez samorząd. 11 stycznia podpisana została umowa o zbyciu przez skarb państwa 13% udziałów na rzecz powiatu, który stał się jedynym akcjonariuszem spółki. Powiat i tak był większościowym udziałowcem przedsiębiorstwa. Przy posiadanych 87% akcji, bo ministerstwo skarbu miało tylko 13%, zarówno przywileje, jak i obowiązki w dużym stopniu spadały na powiat garwoliński - zaznaczył M. Chciałowski. - Obecnie mamy 100% akcji, przy czym te 15%, które były początkowo, a dzisiaj 13% są akcjami pracowniczymi uzupełnił starosta. Komercjalizacja z oporami Garwolińskie przedsiębiorstwo PKS obchodzić będzie w tym roku 65-lecie istnienia. Różne były losy firmy, a zależały w dużej mierze od podmuchów historii. W lipcu 1998 r. przedsiębiorstwo zostało skomercjalizowane i przekształcone w jednoosobową spółkę skarbu państwa. Dziesięć lat później ministerstwo skarbu wystąpiło do PKS o przedstawienie koncepcji prywatyzacji. I wtedy też samorządy: powiatowy i gminne, po wielu rozmowach i analizach, postanowiły zwrócić się do ministerstwa o nieodpłatne przekazanie akcji przedsiębiorstwa. Pisma intencyjne utknęły w ministerialnych szufladach i żeby je odkurzyć, potrzebna była nawet poselska interpelacja. Po niespeł- 11 stycznia podpisana została umowa o zbyciu przez skarb państwa 13% udziałów na rzecz powiatu, który stał się jedynym akcjonariuszem spółki. na roku udało się sfinalizować umowę nieodpłatnego przeniesienia 85% akcji na rzecz powiatu. 15%, które miały być przekazane załodze przedsiębiorstwa, pozostały w dyspozycji ministerstwa. Resort skarbu, zajęty sprzedażą dużych nieruchomości będących w ich zarządzie, widocznie zapomniał o małym przedsiębiorstwie przewozowym z Garwolina. Wielokrotne monity ze strony powiatu o przekazanie pracownikom PKS akcji dopiero w styczniu tego roku zaowocowały podpisaniem stosownej umowy w tej sprawie. - Decyzją zarządu powiatu przejęto od ministerstwa brakujące 15% akcji i spółka, gdy zajdzie taka możliwość, przekaże je pracownikom - wyjaśnił starosta. Walka dalej trwa Aktualnie powiat walczy o to, by PKS miał dobrą pozycję na rynku transportowym, o wynik finansowy, a przede wszystkim o to, żeby majątek spółki nie zmniejszał się. - Zawsze mówię, że trzeba zwracać uwagę na sprzedaż majątku, szczególnie nieruchomości. Sprzedaje się tylko raz i raz dostaje się pieniądze, a majątek powinien pracować na rzecz spółki i przynosić wymierne korzyści w postaci środków pieniężnych. Trzeba tylko odpowiednio nim zarządzać - podkreśla M. Chciałowski. Co dalej? Według starosty najlepszym rozwiązaniem byłoby przejęcie akcji spółki przez samorządy gminne, ale te nie kwapią się do tego. - Ubolewam, że większość samorządów nie zgodziła się na przejęcie akcji. Stosowne pismo przysłał burmistrz Garwolina. Jest to element, który rozpoczyna rozmowy, ale nie ma większego znaczenia, bo decyzje w zakresie akcji zawsze podejmują rady, zarówno miasta, jak i powiatu - tlumaczył M. Chciałowski. Zadowalająca kondycja Starosta ocenia, że kondycja samorządowego przewoźnika jest zadowalająca. - Ma stratę, ale patrząc na całość działalności, jest ona niezbyt duża. W tym roku wynosi 80 tys. zł. Na pewno wpływa na wynik finansowy, ale wynika z pewnych operacji księgowych; odpisy amortyzacyjne są w granicach 500 tys. zł. Gdybyśmy popatrzyli na działania SP ZOZ-ów, strata ta mieści się w amortyzacji - tłumaczy M. Chciałowski. PKS zainwestował ok. 280 tys. zł w zakup autobusów, poprawę placu do egzaminów w ramach WORD i wiele innych działań. Gdyby nie te przedsięwzięcia, wynik finansowy byłby na plusie. Ale i tak nie jest źle, bo choć na rynku transportowym jest duża konkurencja i utrzymać się na nim jest stosunkowo ciężko, to garwolińskiemu przedsiębiorstwu jakoś się to do tej pory udaje. Waldemar Jaroń Krótko O bezpieczeństwie Pow. parczewski. 15 stycznia uczniowie Zespołu Szkół Samorządowych w Dębowej Kłodzie spotkali się z funkcjonariuszami Komendy Powiatowej Policji w Parczewie. Głównym tematem poruszonym przez mundurowych było bezpieczeństwo uczniów na drodze. Policjanci zwracali szczególną uwagę na noszenie elementów odblaskowych, zwłaszcza w okresie zimowym, gdy na drogach panuje ograniczona widoczność i szybko zapada zmierzch. Na zakończenie spotkania wójt Radosław Kozak wraz z komendantem parczewskiej policji insp. Jerzym Kwaśniewskim przekazali na ręce dyrek- tor placówki kamizelki i odblaski, które trafią do wszystkich uczniów. MLS 14 stycznia, w miejscu spalonego fotoradaru, zainstalowano MLS nowe urządzenie. Fotoradar wrócił Nowy sprzęt do odśnieżania Region. 5 grudnia 2015 r., ok. 22.00, fotoradar stojący w Puznówce (przy drodze krajowej nr 17) uległ zniszczeniu. Na mierzące prędkość urządzenie została zarzucona opona, którą następnie nieustalony dotąd sprawca podpalił. Sprzęt już wcześniej był kilkukrotnie niszczony, a w kwietniu 2012 r. został nawet wyrwany. Pow. rycki. W ostatnich dniach zarząd dróg powiatowych w Rykach wzbogacił się o nowy sprzęt niezbędny do zimowego utrzymania przejezdności dróg. Wyposażony w pług i posypywarkę samochód marki DAF dostarczyła firma z Kielc. Koszt pojazdu wraz z dostosowaniem go do użytkowania MLS wyniósł ok. 200 tys. zł. reklama www.echokatolickie.pl www.echokatolickie.pl Rozmaitości 31 Bezpieczeństwo instytucji Kościoła Etyka w biznesie oraz bezpieczeństwo obiektów sakralnych - to tematy rzadko podejmowane w publicystyce gospodarczej, a pytań i wątpliwości może być wiele. Przyjrzenie się Kościelnym Związkom Wzajemności Członkowskiej może nam je rozwiać. Na ten temat rozmawiamy z Ewą Macińską, kierownikiem sprzedaży ubezpieczeń SALTUS Ubezpieczenia. Myśląc o przedsiębiorczości, o biznesie, często mamy przed oczami przysłowiowy wyścig szczurów i pogoń za pieniądzem, które wręcz nakazują lekceważyć wszelkie wartości moralne. Ostatnio dużo się mówi o idei biznesu odpowiedzialnego społecznie, czyli tzw. CSR. Czy rzeczywiście istnieją podmioty, dla których będzie to wartość ważna, niestojąca w sprzeczności z koniecznością zapewnienia zysków? Ależ oczywiście. Spójrzmy choćby na instytucje o charakterze spółdzielczym, których priorytetem jest praca na rzecz członków tworzących daną wspólnotę. Tego typu podmioty mają wpisane w swój charakter zasady etyczne. Działają odpowiedzialnie, gdyż nie przedkładają dążenia do maksymalizacji zysku nad dążenie do zaspokajania potrzeb swoich członków. Co ciekawe, w obliczu wielkiego kryzysu finansowego w 2007 r., wywołanego przez sektor bankowy, okazało się, że taka właśnie forma prowadzenia działalności gospodarczej, opartej na zasadach wspólnotowych, zapewnia większą stabilność. Do modelu spółdziel- czego zaczęły powracać wielkie gospodarki, wdrażając go w przedsiębiorstwach państwowych. Tak było choćby w Stanach Zjednoczonych i Australii. Spółdzielczość - jak się zdaje - dba o polską tradycję… Spółdzielczość jest silnie zakorzeniona w naszej tradycji i o tę tradycję dba. Przywiązanie do barw narodowych, tradycji katolickiej, opieka nad skarbami dziedzictwa narodowego czy mecenat nad kulturą i sztuką, również sakralną, to tylko kilka przykładów. Marka SALTUS Ubezpieczenia, którą reprezentuję, wywodzi się z sektora spółdzielczych kas. Te zaś od ponad 20 lat angażują się we wsparcie inicjatyw kościelnych, patriotycznych i wnoszą wkład w ochronę naszego dziedzictwa i naszej, polskiej tożsamości. Obok działań pomocowych, staramy się także blisko współpracować z instytucjami kościelnymi. Powołaliśmy do życia Kościelny Związek Wzajemności Członkowskiej - program ubezpieczeń majątku dla zakonów, zgromadzeń, stowarzyszeń i diece- zji (podmiotów i instytucji kościelnych). Kościelny ZWCz powstał we współpracy z Konferencją Wyższych Przełożonych Zakonów Męskich i stanowi odpowiedź na potrzebę zapewnienia bezpieczeństwa majątku instytucji Kościoła. Dużo mówimy o etyce w biznesie. A jednak tego typu inicjatywy mogą szybko odejść od wspomnianych zasad. Przecież ubezpieczeni muszą ponosić koszty i na pewno będą chcieli je zredukować. Z kolei ubezpieczycielowi będzie zależało na większym zysku. Związki tworzone są wewnątrz towarzystw ubezpieczeń wzajemnych i zrzeszają określone grupy społeczne, które dążą do współpracy przy ubezpieczeniu swojego majątku. Związki takie są tworzone na zasadach pełnej dobrowolności i - w zależności od potrzeb - mogą prowadzić dla swoich członków różne rodzaje ubezpieczeń. Co ważne, taki związek stanowi zrzeszenie będące małą wspólnotą ubezpieczonych o dużej samodzielności. Dzięki stworzeniu - w strukturach związku - zasady odrębnych rozliczeń finansowych, jego członko- wie mają bezpośredni wpływ na jego finansowe funkcjonowanie. Jednym słowem, zyskują szansę, aby decydować sami o sobie. Dzięki SALTUS Ubezpieczenia, instytucje Kościoła nie są już skazane na ubezpieczanie swojego mienia - o które przecież muszą dbać - w podmiotach komercyjnych. Ich przedstawiciele mają realny wpływ na to, czy ubezpieczyciel działa w zgodzie z ideałami, które chcą podtrzymywać. Cieszymy się, że propozycja SALTUS Ubezpieczenia spotkała się z tak dużym zainteresowaniem. Już na etapie prac przygotowawczych dołączyło do nas kilkadziesiąt prowincji zakonów mę- skich i żeńskich oraz dwie diecezje. Pozostaje tylko pogratulować sukcesu i życzyć dalszej owocnej pracy. Dziękuję bardzo. Cieszę się, że na polskim rynku zdominowanym przez towarzystwa działające w postaci spółek akcyjnych, marka SALTUS Ubezpieczenia potrafiła pokazać, że istnieje alternatywna, polska forma przedsiębiorczości oparta na ubezpieczeniach wzajemnych. Konsumenci, szukając dogodnych i dopasowanych do swoich potrzeb rozwiązań, coraz chętniej sięgają po rozwiązania wspólnotowe, które koncentrują się na oczekiwaniach swoich członków. R W WoLneJ ChWiLi EchoKatolickie numer3 (1072) 15(615)21-27 12-18stycznia kwietnia 2007 numer 2016 r. Fot. WWW. FUnkydiVa.PL 32 KRÓTKO O DOBREJ KSIĄŻCE Sentymentalna podróż „Mój dom rodzinny - jak teraz o nim myślę - był domem wyjątkowym: ani z okresu dzieciństwa, ani z późniejszych lat, nie pamiętam podniesionych głosów rodziców, kłótni, ostrzejszych słów” - wspomina Kazimierz Orłoś. Wybitny prozaik i nowelista pokolenia ’56, scenarzysta i publicysta. Jeden z pierwszych pisarzy, którzy, pozostając w kraju, nie godzili się na ograniczenia cenzury politycznej, współpracownik Instytutu Literackiego i „Kultury” paryskiej Jerzego Giedroycia. Aż wreszcie autor bogato ilustrowanej sagi rodzinnej, zawierającej wspomnienia matki pisarza, Seweryny Orłosiowej z Mackiewiczów, i ojca, Henryka Orłosia, który dzieciństwo i część studiów spędził na Ukrainie. W książce pojawiają się nie tylko członkowie rodziny, ale też znane postacie historyczne i publiczne (Iwaszkiewiczowie, E. Małaczewski, Rydel, Wyspiański, Mehoffer, Józef i Stanisław Cat-Mackiewiczowie, J. Korczak), historie obyczajowe, wypadki historyczne i przygody pisarskie. Opowieści rodziców są oszczędnie komentowane i uzupełniane przez K. Orłosia. Autor wplata również SPOD POKRYWKI Blok czekoladowy Prawdziwą furorę robił w czasach PRL, gdy niełatwo było o czekoladę. Choć w dzisiejszych czasach sklepowe półki niemal uginają się pod ciężarem różnorodnych słodkości, wielu z nas wciąż go przygotowuje - nie tylko z sentymentu. Kazimierz Orłoś, Dzieje dwóch rodzin: Mackiewiczów z Litwy i Orłosiów z Ukrainy, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2015. w tok dawnych wspomnień rezultaty z podróży sentymentalnej po miejscach rodzinnych na Ukrainie HAH z 2010 r. TWÓJ DOM Jak czyścić biżuterię? Biżuteria to duma każdej kobiety. Z czasem jednak nawet ta najdroższa traci swój blask. Srebro czernieje, kamienie z czasem przestają błyszczeć, a nawet złoto nie prezentuje się tak dostojnie, jak w momencie, gdy trafiło do nas wprost od jubilera. Co zrobić, by biżuteria znów wyglądała jak nowa? Wystarczy kilka przedmiotów domowego użytku. Aspiryna lub Alka-Seltzer Biżuterię (także tę z kamieniami), która straciła swój połysk, włóż na kilka minut do szklanki z musującą aspiryną lub AlkaSeltzerem. Gdy ją wyjmiesz, będzie lśnić jak nowa. Folia aluminiowa Małą miseczkę wyłóż od środka folią aluminiową. Wlej do niej gorącą wodę i wymieszaj z jedną łyżką proszku do prania niezawierającego wybielacza. Zanurz biżuterię w takim roztworze i namaczaj przez minutę. Następnie dobrze opłucz i pozostaw do wyschnięcia. Dzięki tzw. wymianie jonów biżuteria znów będzie czysta. Sposób ten nadaje się również do czyszczenia sztućców ze srebra. Amoniak Przywróć połysk złotym i srebrnym świecidełkom, namaczając je przez 10 min w roztworze ½ szklanki czystego amoniaku z 1 szklanką ciepłej wody. Delikatnie oczyść biżuterię, wycierając ją miękką ściereczką i pozostaw do wyschnięcia. Uwaga: Nie stosuj tego sposobu na biżuterię zawierającą perły. Amoniak może uszkodzić ich delikatną powierzchnię i sprawić, że stracą swój blask. W zależności od ilości kakao, blok będzie miał jaśniejszy lub ciemniejszy kolor oraz bardziej lub mniej intensywny smak. Soda oczyszczona Żeby usunąć czarny osad ze srebra, przygotuj gęstą pastę z ¼ szklanki sody oczyszczonej i 2 łyżek wody. Nałóż ją na srebro wilgotną gąbką i delikatnie pocieraj. Następnie opłucz biżuterię i wypoleruj do sucha. Żeby wyczyścić biżuterię ze złota, nanieś na nią cienką warstwę sody oczyszczonej i polej odrobiną octu. Następnie opłucz złoto i osusz je. Uwaga: Nie stosuj tego sposobu w przypadku biżuterii zawierającej perły lub kamienie szlachetne. Uszkodzeniu może ulec ich struktura lub klej, którym są zamocowane. Woda gazowana Zanurz swoje diamenty, rubiny, szafiry i szmaragdy w szklance wody gazowanej i pozostaw na noc. Gdy wyjmiesz je i osuszysz, zobaczysz, że lśnią jak nowe. Pasta do zębów Nałóż odrobinę pasty na starą szczoteczkę do zębów i użyj jej do przywrócenia blasku na przykład pierścionkowi z diamentem. Pasta doskonale nadaje się również do czyszczenia poczerniałego srebra. Gdy skończysz, usuń jej resztki wilgotną ściereczką. Ocet winny Biżuterię z czystego srebra oraz srebrną zastawę stołową wyczyścisz, zanurzając ją w roztworze ½ szklanki białego octu winnego i 2 łyżek sody oczyszczonej. Pozostaw ją tam na 2-3 godziny, a następnie opłucz pod zimną wodą i dokładnie osusz za pomocą miękkiej ściereczki. Składniki: 1 szklanka cukru (lub mniej, w zależności od upodobań), 250 g masła, 1/2 szklanki wody, 2-3 łyżki kakao (lub więcej, dla koloru), 400 g pełnego mleka w proszku, suche wafle lub herbatniki, bakalie: rodzynki, orzechy, migdały, suszony ana- nas, kandyzowane wiśnie (wg uznania). Wykonanie: Masło rozpuścić w garnuszku. Dodać cukier, wodę, kakao, wymieszać, podgrzać do rozpuszczenia się cukru, następnie zdjąć z palnika i wystudzić (mieszanka może pozostać lekko ciepła). Do dużego garnka wsypać mleko, bakalie, pokruszone wafle lub herbatniki. Na to wylać masę maślaną, dokładnie wymieszać i wlać do keksówki wyłożonej papierem do pieczenia lub folią spożywczą. Schłodzić. TWOJA URODA Piękne dłonie zimą Mróz i wiatr sprzyjają intensywnym podrażnieniom, zaczerwienieniu skóry dłoni, a nawet pękaniu naskórka. - Dlatego niezwykle ważna jest odpowiednio dobrana pielęgnacja, która zapewni zarówno ochronę, jak i głęboką regenerację skóry radzi Anna Kasprzak, kosmetolog. Poniżej kilka trików, dzięki którym ochronisz swoją skórę oraz olśnisz nieskazitelnie zadbanymi paznokciami. Po pierwsze: peeling! Od zawsze wiadomo, że lepiej zapobiegać niż leczyć, dlatego najlepszym sposobem na przywrócenie dłoniom pięknego wyglądu zimą jest używanie przynajmniej raz w tygodniu żelowego peelingu, np. Manus Acid Peel firmy Clarena. Kosmetyk przeznaczony jest specjalnie do delikatnej skóry dłoni. Dzięki połączeniu kwasów i peelingujących drobinek usunie martwy naskórek i sprawi, że ręce staną się miękkie i gładkie. Po takim zabiegu warto użyć rękawiczek pielęgnacyjnych EcoTools, szczególnie polecanych do stosowania na noc z ulubionym kosmetykiem. Ten trik znacznie wzmocni efekt peelingu i dalszej pielęgnacji. KONKURS Silnie nawilżające kremy ochronią skórę dłoni zimą. Nawilżenie Silnie nawilżające kremy potrafią zdziałać cuda! Nie zapominaj o ich codziennym używaniu. Na spierzchnięte dłonie musimy aplikować specjalne kremy, które mocno nawilżają i natłuszczają skórę (z emolientami). Dzięki nim nie tylko przywrócimy jej odpowiedni poziom nawilżenia w głębszych warstwach, ale także wzmocnimy barierę ochronną, która zapobiegnie wysuszaniu i niszczeniu dłoni. W zimowych warunkach świetnie sprawdzą się także kremy Mamy dla Państwa sześć zestawów kosmetyków firmy Bielenda aktywna regeneracja 60+, które łączą koktajl najbogatszych składników aktywnych, tworząc unikalną kapsułę młodości. Spektakularne efekty odmładzające zapewniają innowacyjne składniki o udowodnionej skuteczności przeciwzmarszczkowej, dobrane indywidualnie do potrzeb skóry dojrzałej. By wziąć udział w konkursie, należy wysłać SMS o treści: ECHO1.odpowiedź na numer 7168 (1,23 zł z Vat) od czwartku, 21 stycznia, od godz. 10.00, do środy, 27 stycznia, do 22.00. Wygra sześć osób, które najciekawiej odpowiedzą na pytanie: „Jaki jest mój sposób na gładką cerę?”. Uwaga - odpowiedź nie może przekroczyć 160 znaków. regulamin znajduje się na stronie www.echokatolickie.pl. Listę nagrodzonych zamieścimy w 5 numerze „echa”. wzbogacone o naturalne składniki, np. regenerujący krem Le Petit Marseillais czy Cold Cream Avene. Zawarty w nich wosk pszczeli zapewnia dodatkową, mocniejszą ochronę, zmniejsza podrażnienia i koi skórę. Kolejnymi cennymi składnikami, których warto szukać w zimowych kosmetykach, są wyciąg z bawełny i proteiny jedwabiu. Polecamy bawełniany krem Barwy z proteinami jedwabiu, który uchroni dłonie przed szkodliwym działaniem czynników zewnętrznych. echo dzieci www.echokatolickie.pl www.echokatolickie.pl Rozmaitości 33 Fot. homedit.com Zrób to sam fot. sndimg.com Ramka na zdjęcia tektura nożyczki klej elementy do ozdoby: muszelki, kamyki, patyczki, bibuła, gazety (najlepiej czarno-białe), kolorowe włóczki lub muliny Jak to zrobić? Z grubej tektury wytnij prostokąt o odpowiedniej wielkości. Najlep- szy będzie na zdjęcie o wymiarach 10x15 cm, czyli wymiary zewnętrzne ramki muszą mieć co najmniej po 3 cm więcej z każdej strony. Jeżeli chcesz zrobić bardzo mocno zdobioną, z wieloma elementami - wytnij jeszcze większy prostokąt. W środku wytnij mniejszy prostokąt, w którym umieścisz zdjęcie. Dla zdjęcia o wymiarach 10x15 cm najlepszy będzie 9x14 cm - żeby zdjęcie można było od spodu przymoco- wać do ramki np. za pomocą taśmy samoprzylepnej. Ramka może być również kwadratowa bądź owalna to Wy decydujecie o jej wyglądzie. Teraz czas na dekorowanie. Możecie przykleić kolorowe kawałki papieru, ścinki gazet, owinąć ramkę kolorową włóczką, ozdobić muszelkami lub krótkimi patyczkami. Na zdjęciach obok znajdziecie propozycje ramek. Powodzenia! Zakładka do książki Będą potrzebne cienka tektura nożyczki klej kredki, mazaki farby kolorowy papier zdjęcia duże spinacze do papieru ścinki materiałów guziki, klamry itp. zwykłego prostokąta możecie wyczarować owale, ażurowe pasy, głowy, ptaki, kotki - ile osób, tyle pomysłów. Najłatwiejsza wersja zakładki to pokolorowanie jej lub ozdobienie kolorowym papierem. Tym, którzy mają artystyczną duszę, polecamy stworzenie własnych rysunków, wzorów itp. Na przykład zakładka król lub królowa albo wesoła biedronka. Możecie wykorzystać także Jak to zrobić? Najpierw potrzebny będzie projekt. Na kartce papieru naszkicuj, jak będzie wyglądać zakładka: kształt, wielkość, rodzaj zdobień itp. Kiedy już powstanie projekt, należy z tektury - niezbyt grubej - wyciąć odpowiedni kształt. Tutaj macie ogromne pole do popisu, bo oprócz zdjęcie swojej rodziny, przyjaciela by, czytając wieczorem - przez chwilę pomyśleć o bliskiej osobie. Taka zakładka to także świetny prezent np. na urodziny. Na takiej własnoręcznie wykonanej zakładce możecie napisać ważne słowa, o których chcielibyście pamiętać. Zakładki możecie wykonać też z dużych spinaczy do papieru. Trzeba je będzie pomalować na wesoły kolor i doczepić jakiś ozdobny element, np. zwierzątko, kwiatek, wąsy, buźkę. fot. alicdn.com/intimateweddings.com Będą potrzebne Z kolorowych materiałów lub wstążek stworzycie śliczne zakładki, które trzeba z obu stron obciążyć, np. przyszywając ozdobny guzik lub klamerkę. To może być również kryształek. Taki ozdobny element wystający z książki bardzo ładnie się prezentuje. do poczytania Zbudujesz motocykl? Pomoc przyjaciół i zaangażowanie gwarantują sukces... Nawet przy budowie motocykla. 4 kupon Jeśli dzbanka - jest cierpliwe. Garnka - głuche, nieco krzywe. Kiedy twoje - ma bliźniaka, w środku trąbkę i ślimaka. Główny bohater, szczur Arnie, wraz ze swoimi przyjaciółmi: Fredem i Mikrusem oraz Krystianem podejmują wyzwanie i rozpoczynają budowę motocykla. Uzdolniony technicznie Arnie z dużym zaangażowaniem przystępuje do pracy, podczas której napotyka na trudności i problemy. Jednak przy pomocy przyjaciół i znajomych, a także dzięki własnej pomysłowości, z sukcesem je rozwiązuje. Jeśli lubicie majsterkować, ta książka jest dla was. Miłośnicy mechaniki znajdą tu mnóstwo szczegółów techniczno-inżynieryjnych dotyczących motocykli. reklama Są one pokazane bardzo szczegółowo. Z dużą dokładnością omówiono na dodatkowych rysunkach i schematach budowę poszczególnych elementów konstrukcyjnych np. silnika dwu- i czterosuwowego, skrzyni biegów, amortyzatorów, hamulców bębnowych, sprzęgła, gaźnika, oświetlenia, zapłonu, podwozia, chłodnicy, śmigła, itp. Dodatkowo wprowadzone są wyjaśnienia dotyczące zjawisk fizycznych, np. zależności prędkości od drogi i czasu, i to łącznie ze wzorami, siły odśrodkowej, tarcia, siły nośnej, aerodynamiki, komunikacji radiowej, meteorologii, na- Jak Zbudować motocykl?, Prószyński i S-ka, Warszawa 2015. wigacji oraz sztuki prowadzenia motocykla. Już wkrótce kolejne części: „Jak zbudować samochód?” i „Jak zbudować samolot?”. JAG 34 EchoKatolickie ŁOSICE W statystyce inForMaCJe - ogŁoSZenia Miasto wyludnia się Liczba mieszkańców spada od lat. Na koniec ubiegłego roku miasto nad Toczną liczyło 7 tys. 234 mieszkańców, tj. o 237 mniej niż przed dziesięcioma laty. Na taki stan rzeczy nakładają się trzy czynniki. Po pierwsze: rodzi się mało dzieci. Po drugie: jest mniej miejsc pracy dla młodych, którzy chcieliby związać swoją przyszłość z pozostaniem w mieście. Ostatni czynnik wiąże się z przeprowadzką łosiczan do innych miast bądź wyjazdów za granicę. Dzieci nie przybywa Z informacji uzyskanych w referacie spraw obywatelskich urzędu miasta i gminy wynika, że w minionym roku zarejestrowano 112 urodzeń, tj. o pięć mniej niż w 2014 r., ale aż przeszło pięciokrotnie mniej niż 25 lat temu, kiedy to w Łosicach odnotowano 695 urodzeń. Dawniej powszechny był sąd, że w rodzinach, do których zagląda bieda, rodzi się dużo dzieci. Obecnie jest odwrotnie - status materialny Polaków pogarsza się, a potomków wcale im nie przybywa. Małżeństwa coraz częściej decydują się na jedno dziecko lub co najwyżej - dwójkę. Niewiele jest rodzin, w których na świat przy- chodzi trzecie i kolejne dziecko. Kolejna przyczyna spadku urodzeń ma związek z niełatwą sytuacją ludzi młodych. Trudności w znalezieniu stałego zatrudnienia nakładają się na brak perspektywy dotyczącej zakupu własnego mieszkania. Mieszkańcy narzekają też na niedostateczne wsparcie młodych rodzin ze strony państwa. Mniej mieszkańców W ubiegłym roku na terenie miasta zawarto również mniejszą liczbę związków małżeńskich niż w 2014 r. Na wspólną drogę życia wkroczyło 66 par, tj. o dwie mniej niż w roku poprzednim. Na koniec 2015 r. Łosice liczyły 7 tys. 234 mieszkańców. Z danych liczbowych urzędu miasta i gminy wynika, że w minionym roku ubyło 15 mieszkańców. Liczba mieszkańców sołectw gminy Łosice wynosiła 3 tys. 945 osoby (spadła o 18). Mieszkańców miasta i gminy było łącznie 11 tys. 179, tj. o 33 osoby mniej w porównaniu do roku 2014 r. nieruchomoŚci sPrzedam Mieszkanie 50 m², częściowo umeblowane, w centrum, do zamieszkania od zaraz. Stoczek Łukowski, 130 tys. zł. tel. 519-862-477. Mieszkanie 60 m² sprzedam lub zamienię na mniejsze z dopłatą. Siedlce, ul. kurpiowska, tel. 608-691-361. Mieszkanie 44 m², iV piętro, Siedlce, ul Sobieskiego, cena 120 tys. zł. tel. 25-644-67-87. Mieszkanie dwupokojowe w centrum Siedlec. tel. 694-023-279. Posesja 0,43 ha, dom murowany i budynki gospodarcze. tel. 517-405-392. Posesja i ziemia 134 ha, okolice komarówki Podlaskiej. tel. 608-634-418. Działkę z pozwoleniem na budowę domu 0,5 ha, gocław, gm. Pilawa. tel. 609-163-103. nieruchomoŚci WynaJmę Samodzielna stancja w centrum. tel. 602-843-307. Poszukuję mieszkania do wynajęcia os. dreszera lub Warszawska. tel. 572576-170. Lokal 588 m² lub część i p., w tym pomieszczenia 75 m² i 25 m², Siedlce, ul. Brzeska 91. tel. 600-452-492 lub 698-997-247. jedno- lub dwuosobowy samodzielny pokój w Siedlcach. tel. 506-159-947. sPrzedam gM. MIĘDzyRzEC PODL. W Misiach rozegrano VI edycję Noworocznego Charytatywnego Turnieju Tenisa Stołowego. organizatorem turnieju była Szkoła Podstawowa w Misiach, a patronatem objął go wójt gminy krzysztof adamowicz. Wzięło w nim udział 57 zawodników, którzy zmierzyli się w trzech kategoriach wiekowych: szkół podstawowych, gimnazjów oraz otwartej (open). Za przygotowanie i przeprowadzenie turnieju odpowiadał nauczyciel wychowania fizycznego Łukasz Męczyński. Wpisowe - o wysokości którego decydowali uczestnicy - zostało przeznaczone na leczenie międzyrzeczanki Beaty kołodziejczuk. Zebrano w sumie 520 zł. Pierwsze miejsca w swoich kategoriach zajęli: aleksandra duda i Mateusz Łukasiewicz (szkoły podstawowe), Wiktoria kopeć i Mateusz BZ kusznieruk (gimnazja), kinga Jędruchniewicz i Marek rocki (open). Kserokopiarka Canon ir2018, czarnobiała, format a5-a3, opcje: kopiarka, drukarka, skaner. idealna do małego biura, używana, w pełni sprawna. tel. 25-644-48-00. Drzewo osika, tanio. tel. 501-242-095 lub 25-644-54-36. Szafa narożna młodzieżowa + komoda w jasnym kolorze. tel. 501-242-095. Urządzenie elektryczne do masażu kręgosłupa i szyi. tel. 606-743-291. Drzwi i okna z demontażu, wewnętrzne i balkonowe, tanio. tel. 517-405-392. Tapczan, łóżko, fotel rozkładany. tel. 517-405-392. Tanio dwa fotele w dobrym stanie, bordowe z drewnianymi wstawkami. Siedlce, tel. 25-644-73-20. Dekoder tv naziemnej nowy z gwaran- z językiem za pan brat Reklama TADEUSZ NIEŚCIORUK krótko zagrali charytatywnie LATOWICz. 12 stycznia w zespole Szkół odbył się I Powiatowy Konkurs języka Angielskiego ,,English Vocabulary Master”. Zebranych przywitała dyrektor szkoły Wiesława kosobudzka. Pomysłodawczynią i główną organizatorką konkursu była Monika tymińska. tematy przewodnie tegorocznych zmagań ogniskowały się wokół dwóch zagadnień: domu i człowieka. Wśród uczniów szkół podstawowych najlepsza okazała się Julia kopaczewska reprezentująca gospodarzy. na kolejnych miejscach uplasowali się: radosław Bontruk z dębego Małego i aleksandra gniado z kałuszyna. W kategorii „gimnazjum” najlepiej wypadła reprezentantka kałuszyna - Julia abramowska. druga lokata należała do oliwii górskiej z Latowicza, a trzecia - kaliny Podstawki z Jeruzala. W konkursie udział wzięli również uczniowie z Wielgolasu i Mrozów. Laureaci otrzymali nagrody rzeczowe oraz dyplomy. W przerwie kawowej goście mieli okazję podziwiać dzieła miejscowego artysty amatora Witolda Wa Lorentowicza, którego galeria prac znajduje się w budynku SP. Reklama BETONIARNIA numer3 (1072) 15(615)21-27 12-18stycznia kwietnia 2007 numer 2016 r. cją. tel. 692-942-838. Telewizor Philips w starej obudowie, 25 cali, cena 150 zł. tel. 604-075-955. Kompletne ubranko do chrztu dla chłopca ok. 3 miesiące. okolice Bojmia, tel. 516-298-000. Praca Poszukujemy opiekunek do osób starszych Warszawa, bez zamieszkania, praca na godziny. Tel. 730362-640 lub 22-214-07-60. zaopiekuję się starszą osoba w zamian za mieszkanie w województwie mazowieckim. tel 735-447-381. Przedsiębiorstwo Prywatne Zbigniew Sobolewski, Siedlce ul. Brzeskiej 102a zatrudni pracownika na stanowisku: robotnik budowlany (prace ogólnobudowlane i wykończeniowe). tel. 604-562-782. motoryzacyjne Mazda Premacy 2002 r., 2.0 tdi, full, cena 6800 zł. tel. 519-862-477. Seat Leon, 1,4 B, 2003 r., 132 tys. km, czarna perła. Sprowadzony z Belgii, gotowy do rejestracji, ważne badania techniczne. tel. 692-942-838. Ford Focus C-Max, 1,6 tdCi, 2004 r., 167 tys. km, srebrny, hak, klimatyzacja. Sprowadzony z Belgii, gotowy do rejestracji. tel. 692-942-838. rolnictwo sPrzedam Nawozy NPK Ca Mg S azot 8% fosfor 25% potas 24% siarka 9% magnez 17% wapń 10% + mikro. Cena 1650 zł/t. Tel. 519-812-290. KuPię Działkę budowlaną w iganiach lub opolu k/Siedlec. tel. 506-159-947. Części do samochodów: syrena, polonez, warszawa, fiat 125p i 126p. tel. 609-673-124. nauka Korepetycje: język polski, historia dyplomowana nauczycielka, możliwość dojazdu; Siedlce. tel. 794-205-704. usługi Nagrobki na raty. Przy zamówieniu do końca stycznia kostka brukowa wokół pomnika gratis. Zakład kamieniarski, ul. Sikorska 100 (obok ePi), tel. 501-616-760. ROzWIĄzANIA KONKURSóW W 1 numerze „echa” ogłosiliśmy konkurs SMS, w którym do wygrania było sześć książek od wydawnictwa Święty Wojciech. najciekawszych odpowiedzi na pytanie: „dlaczego warto czytać książki?” udzielili: Bożena Śledź, Siedlce Barbara Fijałek, Wola Chomejowa Ewa Holeszczuk, Międzyrzec Podl. Renata Chomiuk, Stare Iganie Iwona Kowalczyk, Warszawa Katarzyna Syryczyk, Komarówka Podlaska Wanda jasińska, Siedlce Maria Malinowska, Parczew zofia Wielogórska, Warszawa Agnieszka Stachowicz, Siedlce gratulujemy! nagrody wyślemy pocztą. W 1 numerze „echa” ogłosiliśmy konkurs telefoniczny, w którym do wygrania były dwa podwójne zaproszenia na cykl filmowy kino kobiet ufundowane przez kino helios. o wygranej decydowała kolejność zgłoszeń. Szczęśliwymi zwyciężczyniami Firma Barwa ufundowała cztery zestawy zostały: zawierające dwa olejki pod prysznic i do Irena Frank kąpieli z serii Barwy harmonii. W konkurAnna Mościcka sie SMS z 1 numeru „echa” najbardziej integratulujemy! odbiór biletów w siedzibie resujących odpowiedzi na pytanie: „Jaki jest najlepszy sposób na relaks?” udzieliły: kina helios. aUTOPROmOCJa www.echokatolickie.pl www.echokatolickie.pl reklama Rozmaitości 35 36 EchoKatolickie numer 3 (1072) 21-27 stycznia 2016 r. t y g o d n i k r e g i o n al n y Wydawca: Siedlecka Oficyna Wydawnicza „Podlasie” Sp. z o.o.; numer indeksu: 367478 Adres redakcji: ul. Bp. I. Świrskiego 43A, 08-110 Siedlce, tel. 25 644 48 00, fax.: 25 644 49 00 www.echokatolickie.pl, e-mail: [email protected]; numer konta: 81 2030 0045 1110 0000 0046 9000 BGZ S.A o/Siedlce Redaktor naczelna: Monika Grudzińska ([email protected]). Zastępca: Agnieszka Warecka ([email protected]). Asystenci kościelni: ks. Andrzej Adamski, ks. Piotr Wojdat. Redaktorzy prowadzący: Jolanta Krasnowska-Dyńka ([email protected]), Monika Lipińska ([email protected]), Kinga Ochnio ([email protected]) Dziennikarze: Agnieszka Wawryniuk, Andrzej Materski (red. sportowa). Stali współpracownicy: Wioletta Ekielska, ks. Ireneusz Juśkiewicz, Waldemar Jaroń, Tadeusz Nieścioruk, Krystian Pielacha, ks. Paweł Siedlanowski, ks. Jacek Wł. Świątek, Michał Sztelmach, Anna Wolańska, Beata Zgorzałek. Korekta: Anna Kublik. Skład: Leszek Sawicki. Administracja: Beata Kusińska, Marta Kaleucha ([email protected]). Reklama: Iwona Zduniak-Urban (tel. 664 427 272, e-mail: [email protected]), Sylwia Jelonek, tel. 694-466-922. Druk: Polskapresse Sp. z o.o., Oddział Poligrafia, Drukarnia Warszawa Prenumerata realizowana przez RUCH S.A. Zamówienia na prenumeratę w wersji papierowej i na e-wydania można składać bezpośrednio na stronie www. prenumerata.ruch.com.pl. Ewentualne pytania prosimy kierować na adres e-mail: [email protected] lub kontaktując się z Telefonicznym Biurem Obsługi Klienta pod numerem: 801 800 803 lub 22 717 59 59 - czynne w godzinach 7.00 - 18.00. Koszt połączenia wg taryfy operatora. Zamówienia na prenumeratę instytucjonalną przyjmuje firma Kolporter Spółka z ograniczoną odpowiedzialnością S.K.A. Informacje pod numerem infolinii 0801 40 40 44 lub na stronie internetowej www. dp.kolporter.com.pl/ Rozpowszechnianie redakcyjnych materiałów publicystycznych bez zgody wydawcy jest zabronione. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść zamieszczanych reklam i ogłoszeń. W przypadku stwierdzenia niezgodności treści z zasadami wiary katolickiej, zastrzega sobie prawo odmowy ich zamieszczenia. Materiałów nie zamówionych redakcja nie zwraca, a w przypadku zakwalifikowania ich do druku zastrzega sobie prawo zmiany tytułów i dokonywania skrótów.