Perfumy za obronę

Transkrypt

Perfumy za obronę
2
EchoKatolickie
region
agnieszka
warecka
redaktor
Pamięć i świadectwo
W
styczniu przypada wspomnienie
bł. Męczenników z Pratulina. Jesienią Kościół siedlecki będzie obchodził 20 rocznicę wyniesienia
ich na ołtarze. O formach upamiętnienia życia bohaterskich przodków - ich szerzącym
się w diecezji i poza jej granicami kulcie - opowiada
na łamach bieżącego wydania „Echa” ks. prałat Bernard Błoński, prezes Stowarzyszenia Pamięci Unitów Podlaskich „Martyrium”. Kilka stron wcześniej
znajdą Państwo zapis wywiadu przeprowadzonego
z ks. prałatem Józefem Skorodiukiem, autorem książki „Człowiek Boży. Życie duchowe bp. Ignacego Świrskiego”. W opinii wielu kapłanów i świeckich, którzy
na różnych polach współpracowali z księdzem biskupem, był on… człowiekiem świętym. Osobiście
miałam zaszczyt notować wspomnienia na jego temat
przekazane przez ks. prałata Witolda Kobylińskiego.
Opowiadał, jak pewnego razu zaprzyjaźniony z ordynariuszem podlaskim biskup łomżyński Czesław
Falkowski relacjonował, co na jego temat mówiono
w Radiu Wolna Europa - m.in. o ubogim życiu i wielkim poświęceniu na rzecz biednych i cierpiących.
Bp I. Świrski słuchał, po czym miał energicznie zaprotestować: „Toż to nieprawda! Trzeba wszystko odwołać. Ja przecież taki nie jestem!”. Podczas pogrzebu
kard. Stefan Wyszyński powagą swego urzędu zmienił ostatnią wolę ordynariusza. Trumna - w myśl testamentu - stanęła wprawdzie na posadzce, nie okrył
jej jednak całun milczenia… Prawdziwa świętość nigdy bowiem się nie przedawnia! Jakimi konkretnie
nadziejami poparta jest ta teza? Odsyłam do lektury!
Krótko
Nasze Betlejem
KOCK. W niedzielę, 24 stycznia, o 18.00, w hali widowiskowo-sportowej zespół artystyczny Nadzieja zaprezentuje spektakl słowno-muzyczny „Nasze Betlejem”. Przedstawienie - co podkreślają organizatorzy
spotkania - jest kompilacją rozmaitych scen. Twórcy sięgnęli dalej niż
tylko do przedstawienia Zwiastowania, pokłonu mędrców czy sceny
pasterskiej z „Betlejem polskiego” Lucjana Rydla. Mocnymi akordami są
również - istotne dla całości „Naszego Betlejem” - sceny patriotyczne.
W spektakl przygotowany przez Józefa Obroślaka, kierownika artystycznego Nadziei, została zaangażowana miejscowa społeczność. Oprócz
zespołu, pod batutą Mateusza Obroślaka wystąpią przedszkolaki, uczniowie szkoły podstawowej i gimnazjum, a także maturzyści oraz goście
specjalni - instrumentaliści grający na ligawkach podlaskich, którzy na co
dzień działają przy Muzeum Rolnictwa im. ks. Krzysztofa Kluka w Ciechanowcu. Łącznie na scenie zagości ponad 100 osób!
Zespół Nadzieja już od ponad 16 lat działa przy miejscowym Domu Kultury, przygotowując różnorodne widowiska łączące muzykę, poezję i elementy teatru. - Chociaż ten prawie półtoragodzinny spektakl miał swoją
premierę rok temu, to dzięki wprowadzonym zmianom będzie jeszcze
ciekawszy dla widzów, którzy zechcą zobaczyć go ponownie - zapraszają
WA
pomysłodawcy imprezy.
PIT przez Internet!
SIEDLCE. Urząd skarbowy informuje, iż od 1 stycznia nastąpiła
zmiana organizacyjna w zakresie obsługi zeznań rocznych PIT i CIT.
Zeznania podatkowe za 2015 r. będą przyjmowane na każdym stanowisku pracy w sali obsługi klienta - punkt nr 2 w siedzibie głównej urzędu
przy ul. Piłsudskiego 68 - z zastosowaniem systemu kolejkowego. Osoby
fizyczne nieprowadzące działalności gospodarczej i składające PIT-37
i PIT-38 mogą korzystać z usługi PFR dostępnej na www.portalpodatkowy.mf.gov.pl. Jak co roku podatnicy zachęcani są także do wysyłania
PIT za ubiegły rok drogą elektroniczną - poprzez system e-deklaracje.
Wystarczy wejść na stronę internetową www.e-deklaracje.gov.pl i wypełnić interaktywny formularz rozliczenia rocznego lub skorzystać z usługi
WA
wstępnie wypełnionego zeznania rocznego (PFR). Reklama
26
SIEDLCE numer 3 (1072) 21-27 stycznia 2016 r.
tyle samochodów ratowniczo-gaśniczych
trafiło w minionych dniach do jednostek
OSP z terenu województwa lubelskiego
Korupcja w UPH?
Perfumy za obronę
Z reportażu wyemitowanego w jednej z ogólnopolskich telewizji wynika,
że jedna z pracownic naukowych Uniwersytetu Przyrodniczo-Humanistycznego
wymuszała łapówki od studentów. - Uczelnia jest bardzo zbulwersowana tym
faktem. Na pewno nie będzie u nas tolerancji na tego typu zachowania
- zapewnia Adam Bobryk, rzecznik prasowy UPH.
W programie opublikowano obszerne fragmenty rozmowy wykładowczyni wydziału przyrodniczego ze studentką. Na nagraniach
słychać, jak promotorka domaga
się konkretnej marki perfum za
pomyślną obronę pracy magisterskiej. Choć inni pracownicy uczelni, nie kryjąc przy tym zaskoczenia, identyfikują w nagraniu głos
profesor, sama zainteresowana
zaprzecza.
Zero tolerancji
- Uczelnia jest bardzo zbulwersowana tym faktem, stąd nasza reakcja była natychmiastowa - mówi
rzecznik uczelni. - Po tym, jak telewizja odtworzyła posiadany materiał kilku pracownikom uczelni,
rektor prof. Tamara Zacharuk
wszczęła postępowanie wyjaśniające i wyznaczyła rzecznika dyscyplinarnego do prowadzenia tej
sprawy. Następnie podjęto decyzję
o odsunięciu wykładowczyni od
prowadzenia zajęć do czasu wyjaśnienia. Co prawda, przebywa ona
obecnie na zwolnieniu lekarskim,
ale taka decyzja została podjęta
profilaktycznie. W poniedziałek,
18 stycznia, po emisji programu
w telewizji, rektor złożyła pismo
do prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa z prośbą
o wyjaśnienie tej sprawy - tłumaczy A. Bobryk. I stwierdza: - Na
pewno nie będzie u nas tolerancji
na tego typu zachowania.
Rzecznik UPH przyznaje, że
jest zaskoczony brakiem wcześniejszych sygnałów ze strony studentów dotyczących podejrzenia
korupcji. - Od dawna podejmujemy szereg działań, które mają na
celu usprawnienie pracy uczelni
i wyeliminowanie jakichkolwiek
niepożądanych, niewłaściwych
zachowań - zwraca uwagę. Jako
przykład A. Bobryk podaje ankietowanie studentów po każdym
zakończonym cyklu zajęć. - Od
trzech lat prowadzimy to w formie elektronicznej, co jest bardzo
wygodną, komfortową formą dla
studentów. Nie tylko wystawiają
ocenę wykładowcy, ale mogą też
wpisać dowolną uwagę, informację, która jest istotna dla dalszej
współpracy z nauczycielem akademickim. Wszystkie te uwagi nie
pozostają bez echa, są ważne przy
Po tym, jak
telewizja
odtworzyła
posiadany
materiał kilku
pracownikom
uczelni, rektor
wszczęła
postępowanie
wyjaśniające
i wyznaczyła
rzecznika
dyscyplinarnego
do prowadzenia
tej sprawy.
ocenie nauczyciela przez przełożonych - wyjaśnia rzecznik uczelni.
Poza formą elektroniczną studenci mogą również zwrócić się
ze sprawą bezpośrednio do rektor podczas otwartych dyżurów.
- W tym czasie w żaden sposób
nie rejestrujemy ani nie weryfikujemy, kto i z jakim problemem się
zgłasza - podkreśla A. Bobryk.
Rzecznik przyznaje, że w ankietach studentów pojawiało się
nazwisko osoby pokazanej w materiale, ale nigdy w kontekście korupcji. - Zgłoszono ponadto kilka
pisemnych uwag, zarówno pozytywnych, jak i negatywnych, które
w żadnym stopniu nie zawierały
treści sugerującej tego typu zachowania - podkreśla A. Bobryk.
Postępowanie
wyjaśniające
Rzecznik UPH nie ukrywa, że
ma żal do telewizji, która przygoto-
wała reportaż, o brak woli współpracy. - Chcemy jak najszybciej
i jak najdogłębniej wyjaśnić ten
temat. Natychmiast zwróciliśmy
się do nich z zapytaniem i prośbą
o udostępnienie materiałów, bo
choć znamy nazwisko wykładowczyni, cały czas nie wiemy, kto jest
osobą poszkodowaną, nie znamy
okoliczności. Do chwili emisji
materiału, poza kilkoma pracownikami wydziału, którym telewizja odtworzyła nagranie, nikt nie
znał jego treści. Nie otrzymaliśmy
go do dzisiaj, a jest materiałem
źródłowym będącym ważnym
dowodem. Rzecznik dyscyplinarny, którym jest prof. Barbara Symanowicz, po powołaniu podjęła
natychmiast szereg działań wyjaśniających. Stara się zgromadzić
jak najwięcej materiałów, ale gdyby telewizja chciała z nami współpracować, te działania na pewno
byłyby znacznie szybsze i skuteczniejsze - podkreśla.
A. Bobryk jest zaskoczony, że
uczelnia o podejrzeniu korupcji nie dowiedziała się pierwsza.
- W interesie studentów i uczelni
jest to, żeby nie było takich sytuacji. O tego typu zdarzeniach
trzeba informować natychmiast,
co umożliwi ich szybkie eliminowanie. Trudno nam wyjaśnić,
dlaczego osoba pokrzywdzona nie
skorzystała z form powiadomienia, które u nas występują. Musimy to wyjaśnić, poznać szczegóły
- stwierdza. - Podejmowaliśmy
szereg działań profilaktycznych.
Kilka lat temu przygotowaliśmy
kodeks etyki nauczyciela akademickiego. Każdy z pracowników
musiał się z nim zapoznać i zobowiązać się do jego przestrzegania.
W ubiegłym roku na uczelni przeprowadzono badania dotyczące
zjawiska korupcji. Tego typu zachowania nie zostały wychwycone. Studenci z koła resocjalizacji
przygotowali warsztaty poświęcone zachowaniom wobec korupcji,
działaniom uprzedzającym, czyli,
jak należy reagować i przeciwdziałać tego typu zjawiskom - wylicza rzecznik uczelni. I zapewnia
o poszukiwaniu nowych form,
które spowodują jeszcze większą
współpracę ze strony studentów
z uczelnią oraz zwiększą przejrzyKO
stość działań. 13
www.echokatolickie.pl
Region
tyle pań ukończyło kolejną
edycję kursu samoobrony
dla kobiet „Bezpieczna Biała”
redaktor prowadzący:
Agnieszka warecka
[email protected]
Fot. arch.
Antyimigracyjny protest
Uchodźcy mogą
trafić na Podlasie
Bezpieczeństwo nas i naszych bliskich jest zagrożone, dlatego musimy
protestować - to odpowiedź bialskiego Ruchu Narodowego na słowa
wiceministra spraw wewnętrznych i administracji, który potwierdził,
że imigranci z Syrii i Erytrei trafią w pierwszej kolejności do ośrodków
recepcyjnych, m.in. w Białej Podlaskiej.
15 grudnia poseł Robert Winnicki z Kukiz’15 wystosował do ministra spraw wewnętrznych i administracji interpelację, w której
poprosił o udzielenie informacji
na temat rozlokowania w Polsce uchodźców. Poprzedni rząd
(PO-PSL) zadeklarował bowiem,
że Polska przyjmie ok. 7 tys. imigrantów w ciągu dwóch lat (20162017). Tymczasem, jak podkreśla
R. Winnicki, wciąż nie ma konkretów o działaniach podejmowanych w tej kwestii, a zwłaszcza
o miejscach czasowego i stałego
zakwaterowania.
Ministerstwo odpowiada
7 stycznia na pytania parlamentarzysty odpowiedział wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Jakub Skiba: „Zgodnie
ze standardową metodą działania
Urzędu do Spraw Cudzoziemców wszystkie osoby relokowane
powinny w pierwszej kolejności
zostać skierowane do jednego
z dwóch ośrodków recepcyjnych
Urzędu do Spraw Cudzoziemców
(znajdujących się w Białej Podlaskiej i w Podkowie Leśnej-Dębaku), które posiadają wyposażenie
umożliwiające przeprowadzenie
procedury filtra epidemiologicznego. Po przejściu wstępnych procedur organizacyjnych oraz badań
medycznych osoby relokowane
będą kwaterowane w ośrodkach
docelowych na terenie kraju.
Decyzje odnośnie konkretnych
miejsc ich rozlokowania jeszcze
nie zapadły”.
Miasto jest na „nie”
Co na to władze miasta? - Prezydent Dariusz Stefaniuk wielokrotnie wyrażał swój stosunek do
uchodźców - odpowiada rzecznik
prezydenta Białej Podlaskiej Michał Trantau, przypominając październikową konferencję prasową,
podczas której włodarz podkreślił,
że miasto nie jest gotowe na przyjęcie imigrantów z Afryki i Bliskiego Wschodu. Jako główne powody
wymienił wówczas: zagrożenie
epidemią, brak odpowiednich funduszy i sprzętu. Zaznaczył też, że
najbliższa karetka, która jest dostosowana do przewożenia pacjentów chorych na choroby zakaźne,
znajduje się dopiero w Lublinie.
O pomyśle ulokowania uchodźców w Białej Podlaskiej sceptycznie
wypowiadał się również Jerzy Kułaga, dyrektor techniczny WODKAN, informując, że ośrodek przy
ul. Dokudowskiej jest obiektem
typowo mieszkalnym, nieposiadającym żadnych urządzeń gwarantujących bezpieczeństwo jakości
ścieków. - Ustawa zakazuje nam
ich przyjmowania z miejsc, gdzie
leczeniu są poddawane osoby
z podejrzeniem zagrożenia chorobotwórczego - wyjaśnił. Obawy w stosunku do przygotowania
miasta na przyjęcie uchodźców
potwierdziła również Zofia Badach, dyrektor Powiatowej Stacji
Sanitarno-Epidemiologicznej. - Na
terenie Syrii głównym problemem
były choroby przenoszone drogą
pokarmową. Nie jesteśmy w stanie
sprawdzić, jaki jest poziom szczepień. Wiemy natomiast, że od rozpoczęcia konfliktu odsetek szczepionych drastycznie spadł z 97%
do 57% - zaznaczyła.
Tykająca bomba
Również senator Grzegorz Bierecki podczas październikowej
konferencji prasowej stwierdził, że
miasto nie jest gotowe na przyjęcie
cudzoziemców z Afryki i Bliskiego
Wschodu. - W grę wchodzi bez-
Kilka dni temu obecny rząd postanowił, że do końca 2016 r. do Polski trafi
maksymalnie 400 uchodźców. - W naszej ocenie decyzje, jakie zostały
podjęte w Unii Europejskiej, sygnowane przez naszych poprzedników,
to były niedobre decyzje. Rząd Prawa i Sprawiedliwości to rząd stabilny
i rozumiemy, że jest kontynuacja władzy, dlatego podejmujemy zobowiązania naszych poprzedników. Rzeczą nadrzędną przy każdej decyzji
dotyczącej imigrantów jest sprawa bezpieczeństwa Polski i Polaków.
W tej chwili wyraziliśmy gotowość do przyjęcia 400 uchodźców. Podkreślę jeszcze raz: gotowość. To dopiero pierwszy krok, przed nami kolejne
procedury. Chcemy skorzystać z prawa decydowania o tym, jakie grupy
uchodźców miałyby trafić do Polski - ogłosiła na konferencji prasowej
premier Beata Szydło. Szefowa rządu powołując się na zdarzenia z Niemiec, gdzie w noc sylwestrową doszło do zbiorowych napadów, kradzieży
i molestowania Niemek przez imigrantów, zwróciła uwagę na zmianę
nastawienia w UE w sprawie przyjęcia uchodźców.
pieczeństwo sanitarno-epidemiologiczne mieszkańców regionu.
Poza tym ośrodek dla uchodźców
w Białej Podlaskiej jest źle zlokalizowany. Zbyt blisko dworca
PKP i przystanków autobusowych,
gdzie przemieszczają się ludzie zwracał uwagę parlamentarzysta.
Wtórował mu główny ekonomista
SKOK, obecnie poseł PiS Janusz
Szewczak. - Te cztery ośrodki
w województwie lubelskim to cztery gigantyczne możliwości tykających bomb epidemiologicznych.
To nie jest straszenie. Jeśli choćby
u jednej osoby zostanie stwierdzona cholera lub inna groźna choroba
zakaźna, to mamy stan kryzysowy
dla całego miasta - przestrzegał.
Rafał Rogala, szef urzędu ds. cudzoziemców, poinformował wówczas senatora Biereckiego, że do
tzw. ośrodka recepcyjnego w Białej Podlaskiej może trafić 75%
przyjmowanych przez nasz kraj
imigrantów. „Badanie wstępne
realizowane w ośrodkach recepcyjnych ma na celu przede wszystkim zdiagnozowanie, odizolowanie i objęcie natychmiastowym
leczeniem pacjentów chorych na
choroby o charakterze zakaźnym,
stanowiącym bezpośrednie zagro-
żenie epidemiologiczne” - czytamy
w piśmie skierowanym do parlamentarzysty. Odizolowanie będzie
raczej fikcją, zważywszy, że z dalszej części listu wynika, iż cudzoziemcy badani w tzw. ośrodkach
recepcyjnych będą mogli swobodnie z nich wychodzić jeszcze
przed zakończeniem weryfikacji
stanu zdrowia, bo - jak stwierdził
R. Rogala - „ośrodki prowadzone
przez Urząd do Spraw Cudzoziemców mają charakter otwarty, a Szef
Urzędu nie ma prawnych możliwości zakazania cudzoziemcowi
opuszczania ośrodka”.
Przeciw patologii
R. Winnicki przyznał, że obecna
sytuacja, z którą mamy do czynienia
w Europie, jest patologiczna. - Miliony muzułmańskich imigrantów
stały się już regularną plagą - podkreślił, zapowiadając, że 23 stycznia
w Białej Podlaskiej odbędzie się demonstracja przeciw przyjmowaniu
uchodźców przez Polskę.
- Niestety prezydent nie będzie
mógł wziąć udziału w manifestacji, gdyż ma już w tym czasie
zaplanowane ważne wydarzenia
- zaznaczył Trantau.
MD
Reklama
om.pl
reklama wizualna
poligrafia
www.iwonex.c
gadżety
reklamowe
Reklama
PROMOCJA STYCZNIOWA
*
Wizytówka
www.topaz24.pl
ZnajdǍ
naszǃ ofertLJ
na przedostatniej stronie
Zapraszamy
*promocja nie zawiera opracowania graficznego
+VAT 23%
BIAŁA PODLASKA 3
59
zł/kpl.
netto
OFERTA WAŻNA: 1-31.01.2016
www.foldruk .media.pl
4
region
numer 3 (1072) 21-27 stycznia 2016 r.
Fot. waj
EchoKatolickie
BIAŁA PODLASKA Transportowe zagrywki
Bez różnicowania pasażerów
Uczniowie prowadzą pomiary dotyczące m.in. zanieczyszczenia powietrza.
POWIAT GARWOLIŃSKI Pracownie badawcze
W trosce o środowisko
W czterech szkołach ponadgimnazjalnych
prowadzonych przez powiat działają badawcze
pracownie przyrodnicze.
Uczniowie prowadzą pomiary
dotyczące m.in. zanieczyszczenia powietrza, wody i środowiska
w różnych miejscach powiatu.
- Placówki, w których zostały
utworzone badawcze pracownie przyrodnicze, a mianowicie
Zespół Szkół im. Józefa Piłsudskiego w Garwolinie, Zespół
Szkół Ponadgimnazjalnych im.
Tadeusza Kościuszki w Sobolewie, ZSP nr 1 CKU im. Bohaterów Westerplatte w Garwolinie
i ZS w Żelechowie, będą informować miejscową społeczność
o wynikach pomiarów, a także
prowadzonych badaniach. Ich
wyniki zostaną też przekazane
do lokalnych mediów. Każdego
roku będą przeprowadzone debaty dotyczące zanieczyszczenia
środowiska i działań podejmowanych na rzecz jego ochrony
- poinformował Jerzy Duchna,
dyrektor wydziału edukacji garwolińskiego starostwa.
Zadania realizowane są w ramach projektu edukacyjnego
„Człowiek i środowisko - edukacyjne działanie wpływające
na rozwój świadomości ekologicznej”, który powiat realizuje
przy wsparciu Wojewódzkiego
Funduszu Ochrony Środowiska
i Gospodarki Wodnej. Wartość
zakupu pomocy, które trafią do
szkół, opiewa na 222 tys. zł.
WAJ
Krótko
Fot. uM Stoczek łuk.
200 lat!
migawka
Pół wieku razem
Fot. ug Stoczek łuk.
Stoczek Łuk. 12 stycznia mieszkaniec miasta Stanisław Sitkiewicz
obchodził setne urodziny. Z tej
okazji szacownego jubilata odwiedzili
m.in. przedstawiciele lokalnych władz
samorządowych oraz łukowskiego
inspektoratu ZUS. Wśród życzeń, kwiatów i upominków znalazł się również specjalny list gratulacyjny podpisany
przez premier Beatę Szydło. S. Sitkiewicz urodził się 12 stycznia 1916 r.
w Stoczku Łukowskim. W 1947 r. ożenił się z Heleną Lewartowską, z którą
wspólnie przeżył 67 lat. Ma pięcioro dzieci, 12 wnucząt i 11 prawnucząt.
Gratulując panu Stanisławowi pięknego jubileuszu, życzymy dużo zdrowia
MLS
i wielu łask Bożych na dalsze lata życia. 4 i 5 stycznia w siedzibie urzędu gminy w Stoczku Łukowskim odbyło się
uroczyste spotkanie władz samorządowych z parami małżeńskimi, które
wspólnie przeżyły ponad pół wieku. Były gratulacje, kwiaty, pamiątkowe
dyplomy, upominki oraz tradycyjna lampka szampana. Następnie przy słodkim
poczęstunku jubilaci wspominali m.in. swoje śluby i wesela. Spotkanie
uświetnił występ Gminnego Dziecięcego Zespołu Ludowego „Ojra”. Przyznane
przez prezydenta RP Medale za Długoletnie Pożycie Małżeńskie otrzymali
państwo: Filomena i Tadeusz Adamiakowie oraz Janina i Zdzisław Jończykowie
z Kisielska, Krystyna i Jan Błaszkiewiczowie z Guzówki, Jadwiga i Jan Boguszowie
ze Starej Róży, Anna i Jan Brodzikowie z Nowego Jamielnika, Wanda i Jan
Trendakowie z Bork, Janina i Tadeusz Domańscy z Jagodnego, Stanisława i Julian
Jaśkiewiczowie z Celeja, Kamila i Jan Krawczykowie z Łosińca, Janina i Ryszard
Krukowie z Turca, Henryka i Tadeusz Kuciowie oraz Maria i Zdzisław Śledziowie
z Wólki Różańskiej, Henryka i Wiesław Kuśmirkowie z Nowej Prawdy, Gabriela
i Czesław Langnerowie z Jedlanki, Teresa i Zdzisław Pasikowie ze Starej Prawdy,
Kamila i Eugeniusz Piskorzowie z Toczysk, Janina i Bogusław Rosowie z Turca,
Henryka i Marian Rosowie z Nowego Jamielnika, Janina i Seweryn Chudkowie
oraz Henryka i Jan Sektowie z Woli Kisielskiej, a także Janina i Zdzisław
MLS
Jończykowie oraz Janina i Stanisław Serzyskowie z Kienkówki. Autobusy Miejskiego Zakładu Komunikacyjnego jeżdżą nie tylko
po terenie miasta. Z transportu od
wielu lat korzystają także mieszkańcy gminy wiejskiej Biała Podlaska. W ostatnich siedmiu latach
wszyscy pasażerowie płacili za bilety tyle samo. Pod koniec grudnia
prezydent Dariusz Stefaniuk poinformował jednak, że zastanawia
się nad zróżnicowaniem stawek.
- Ceny w mieście na pewno się
nie zmienią. Myślę jednak o wprowadzeniu drugiej strefy biletowej
na terenie gminy wiejskiej. Prezes
MZK i my, jako urząd, policzyliśmy
wpływy z biletów. Okazało się, że
nasi mieszkańcy dokładają rocznie
90 tys. zł do linii, które sięgają terenu gminy wiejskiej. Wystąpiłem
do wójta Wiesława Panasiuka, aby
zrekompensował nam tę kwotę tłumaczył D. Stefaniuk. - Gmina
płaci zdecydowanie dużo mniej za
wozokilometr niż miasto, a przecież
korzysta z tych samych autobusów,
paliwa i kierowców. Nie możemy
dokładać do gminy. To niesprawiedliwe wobec naszych mieszkańców
- argumentował w grudniu.
Autobusy kosztują
Włodarz miasta zaapelował
o zwiększenie nakładu ze strony
gminy. Jej radni nie zajęli się jednak tym tematem podczas ubiegłorocznych obrad. - Jeśli zabraknie porozumienia, wprowadzimy
drugą strefę z droższymi biletami.
Gdyby dofinansowanie z nowych
biletów okazało się niewystarczające, będziemy myśleć o likwidacji
niektórych kursów. Co roku miasto
dokłada do MZK kilka milionów
złotych. Spółka nigdy nie wychodzi na zero; trzeba ją dofinansowywać i chodzi o to, by dokładać
jak najmniej. Mam świadomość, że
RADZYŃ PODLASKI Fot.um Biała podlaska
Prezydent porozumiał się z wójtem gminy wiejskiej w sprawie dofinansowania
komunikacji miejskiej. Drugiej strefy biletowej nie będzie.
ten pomysł wywoła dyskusję. Liczę
jednak, że gmina znajdzie potrzebne środki. Powinna dopłacać tyle,
co miasto; oczywiście proporcjonalnie do liczby mieszkańców - zaznacza prezydent.
Gmina płaci za wozokilometr
2,76 zł, miasto - 5,68 zł. Autobusy
komunikacji miejskiej jeżdżą do
Czosnówki, Grabanowa, Grabanowa-Kolonii, Julkowa, Porosiuk,
Rakowisk, Sławacinka Nowego,
Sławacinka Starego, Styrzyńca,
Wilczyna, a od niedawna także do
Wólki Plebańskiej. Zainteresowanie kursami jest spore.
Wróćmy do gabinetów
W. Panasiuk negatywnie ocenił
atmosferę towarzyszącą sprawie. Myślę, że wypracujemy wspólne
stanowisko i kompromis zostanie
zawarty. Uważam jednak, że prezydent niepotrzebnie nagłośnił
sprawę. Takie rzeczy załatwia się
w ciszy gabinetów, a do wiadomości podaje się sam werdykt - mówił.
- Jestem przeciwny wprowadzeniu
drugiej strefy biletowej. Przecież
z gminą miejską mamy tzw. obszar funkcjonalny. Podpisaliśmy
nawet w tej kwestii porozumienie.
Powinniśmy być traktowani jak
jedna rodzina samorządowa - dodał.
Doszło do porozumienia
14 stycznia rzecznik prezydenta
poinformował, że prezydent i wójt
doszli do porozumienia. - Włodarz gminy zadeklarował dopłatę
do kursów mieszkańców, zatem
wprowadzenie drugiej strefy najprawdopodobniej nie będzie konieczne. Na razie jest to jednak
deklaracja wójta. Dopóki porozumienie nie zostanie podpisane, nie
będziemy mówić o szczegółach zaznacza Michał Trantau.
- Autobusy nadal będą kursować
po naszej gminie i nie wprowadzimy drugiej strefy. Gmina zwiększy
dofinansowanie. Może ograniczymy mniej rentowne kursy… Nie
chciałbym się szerzej wypowiadać
na ten temat, dopóki nie podpiszemy porozumienia - wtóruje przedAWAW
mówcy W. Panasiuk. Spotkanie opłatkowe
Sukces musimy zbudować ludźmi
Ponad 120 osób uczestniczyło w spotkaniu opłatkowym środowisk
prawicowych, które odbyło się 10 stycznia w parafii Trójcy Świętej.
Podczas Mszy św. sprawowanej przez ks. kan. Henryka Prządkę, dziekana
komarowskiego, ponowione zostało też zawierzenie miasta Jezusowi przez
pośrednictwo Najświętszej Maryi Panny.
W homilii proboszcz parafii Trójcy Świętej ks. kan. Andrzej Kieliszek nawiązał do uroczystości
Chrztu Pańskiego i 1050 rocznicy
chrztu Polski. - Dziękujemy dziś
wszystkim, którzy wychowywali
nas w wierze praojców. Podczas
obchodów tysiąclecia okoliczności
nie pozwalały w pełni przeżywać
radości. Czasy komunizmu były
okresem dyskryminacji Kościoła
i prześladowania wierzących - zauważył, dodając, iż dzięki wierze
zjednoczyliśmy się jako naród.
Wychodząc zaś od słów św. Jana
Pawła II: „Nie bójcie się otworzyć
drzwi Chrystusowi”, wspomniał
o szczególnym otwarciu na Chrystusa społeczności lokalnej przez
akt zawierzenia mu miasta.
To była dobra droga
Po Mszy św. liczne grono przedstawicieli środowisk prawicowych
wzięło udział w spotkaniu opłatkowym. Rolę gospodarza pełnił
burmistrz Jerzy Rębek. Życzenia
złożyli m.in. posłowie na sejm:
Adam Abramowicz i Marcin Duszek, wicewojewoda lubelski Ro-
bert Dmitruczuk, prezydent Białej
Podlaskiej Dariusz Stefaniuk, przewodniczący zarządu środkowowschodniego NSZZ „Solidarność”
Marian Król, Jerzy Bednarczyk
- szef radzyńskiego oddziału Solidarności, wójtowie, a także przedstawiciele instytucji i firm.
Cierpliwość
i konsekwencja
A. Abramowicz zaznaczył, że
władza łączy się z wielką odpowiedzialnością za państwo, które po
ośmiu latach rządów koalicji POPSL znalazło się w bardzo trudnej
sytuacji. Dodał, że obecny rząd
pracuje bardzo intensywnie, by
spełnić przedwyborcze obietnice.
Z kolei D. Stefaniuk wyraził nadzieję, iż obecna ekipa rządząca krajem
postawi na rozwój Polski wschodniej. - Uporządkowanie spraw Polski wymaga czasu. Tymczasem gdy
każdy rząd ma 100 dni spokoju, my
mamy 50 dni ostrego ataku na PiS,
prezydenta i dobrą zmianę - zaznaczył R. Gmitruczuk. - Nie mieliśmy
armii mediów, a sukces przyszedł dodał M. Król.
Pełnomocnik PiS dla powiatu
bialskiego Janusz Skolimowski
stwierdził, że sukces wyborczy
jest efektem zjednoczenia prawicy. - Nie dajmy się poróżnić - apelował i dodał: - Sukces musimy
zbudować ludźmi, którzy mają
czyste serca i nie mają lepkich
rąk. Ks. Henryk Prządka zaapelował do zebranych o aktywność
w docieraniu do ludzi. Wiesław
Mazurek, wójt gminy Radzyń,
skierował słowa wdzięczności do
kapłanów, dziękując za modlitwę
i konkretną pomoc niesioną rolnikom protestującym przed rokiem
na drogach. Następnie M. Duszek
przekazał wójtowi Wiesławowi
Mazurkowi misyjną ikonę, ks.
Henrykowi Ochowi medal papieski, a ks. A. Kieliszkowi - medal
Sejmu RP.
Na zakończenie Józef Korulczyk, prezes RASIL, przypomniał,
że spotkania opłatkowe prawicy
w Radzyniu odbywają się od 1999
r. - Z frekwencją było różnie, ale nie
wolno zrażać się porażkami. Konsekwencja i cierpliwość w dążeniu
do celu przynoszą sukces. opr. MAKO
Region
Fot.mako
www.echokatolickie.pl
skiego i pałacu Potockich.
Ponaddwugodzinny
koncert zachwycił
publiczność.
W programie
znalazły się utwory
z repertuaru Arti
Sentemo, ale także
- tradycyjnie już na
noworocznej gali
- kolędy.
RADZYŃ PODLASKI Gala Arti Sentemo
Owacje na stojąco
Takiego koncertu nie było już dawno. III Noworoczna Gala Kameralnej
Orkiestry Akordeonowej „Arti Sentemo” okazała się wielkim wydarzeniem
kulturalnym tak w skali miasta, jak i regionu.
Promowali
i promują miasto
Zbigniew Czuryło, dyrektor Państwowej Szkoły Muzycznej I stop.,
jednocześnie założyciel i dyrygent
Arti Sentemo, długo witał zarówno
zaproszonych gości, jak też sponsorów orkiestry. Podkreślił, że Arti
Sentemo promuje Radzyń Podlaski wszędzie tam, gdzie występuje.
- Z radością i dumą mówię zawsze,
że jesteśmy z pięknego, małego
miasta, gdzie żyją wspaniali ludzie.
Promowaliśmy was najlepiej, jak
mogliśmy, przyznając się i będąc
dumni, że jesteśmy stąd - mówił.
Dyrektor przypomniał też pokrótce występy orkiestry w minionym roku: na XVI Międzynarodowym Festiwalu „Koncerty
w Zakopanem - lato 2015” oraz XV
Międzynarodowym Festiwalu Zespołów Kameralnych w Koszalinie,
gdzie grupa młodych akordeonistów budziła sympatię, entuzjazm
i przyjmowała wyrazy uznania za
poziom artystyczny. Z. Czuryło
wrócił także pamięcią do czasu
wydania pierwszej płyty Arti Sentemo - wydarzenia, jakie odbiło
się szerokim echem i zostało m.in.
migawka
Słuchacze
wychodzili
z koncertu
pod dużym
wrażeniem.
Przyczynił
się do tego
wysoki poziom
artystyczny
orkiestry profesjonalne
wykonanie
utworów, pełne
dynamizmu, pasji,
entuzjazmu.
zgłoszone przez internautów do
konkursu organizowanego przez
Katolickie Radio Podlasie i portal
podlasie24.pl.
Obecny na koncercie ks. Daniel
Struczyk, dyrektor ds. administracji
KRP, wręczył Z. Czuryle dyplom za
Bezpieczne
zajęcie drugiego miejsca w kategorii: „Wydarzenie kulturalne regionu
w 2015 r.” za „Koncert promocyjny
pierwszej płyty Kameralnej Orkiestry Akordeonowej „Arti Sentemo”:
Arti Sentemo live 2015”. Na orkiestrę i młodych muzyków głos oddało kilka tysięcy internautów.
Koncert, który
zachwycił…
Potem była już muzyka i ponaddwugodzinny koncert, który zachwycił publiczność. W programie
znalazły się utwory z repertuaru
Arti Sentemo, ale także - tradycyjnie już na noworocznej gali - kolędy
(„Bóg się rodzi”, „Gdy śliczna Panna”) oraz na zakończenie „Barka”,
co było ukłonem w stronę patrona
szkoły, na terenie której odbywała
się gala. Na scenie wystąpiło również troje solistów: Aleksandra Kurowska, Sylwester Marczuk i Adam
Dudek, którzy w minionym roku
zdobywali laury indywidualnie.
Słuchacze wychodzili z koncertu
pod dużym wrażeniem. Przyczynił
się do tego wysoki poziom artystyczny orkiestry - profesjonalne wykonanie utworów, pełne dynamizmu,
pasji, entuzjazmu. Aplauz zdobył
także zaprezentowany różnorodny repertuar; od klasyki, muzyki
ludowej, po utwory współczesne,
z muzyką filmową. Niewątpliwie
koncert ubogaciły efekty wizualne:
występowi akordeonistów towarzyszył pokaz multimedialny, podczas
którego słuchacze mogli podziwiać
wspaniałe krajobrazy z różnych
stron świata, jak też świetnie wykonane fotografie Radzynia PodlaFot. um Biała Podl.
Koncert ilustrowany nastrojowym
pokazem multimedialnym wywarł
ogromne wrażenie na słuchaczach,
którzy dziękowali młodym muzykom i dyrygentowi owacjami na stojąco. W sobotni wieczór, 9 stycznia,
frekwencja znacznie przerosła oczekiwania organizatorów. Hala sportowo-widowiskowa Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych im. Jana Pawła II
zgromadziła ponad 1 tys. osób.
Zakończył się kolejny kurs samoobrony dla kobiet w ramach cyklu „Bezpieczna Biała”. W zajęciach organizowanych przez
bialską straż miejską uczestniczyły panie z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. Pracownice miejskiej instytucji
wykazały zainteresowanie dodatkowymi zajęciami m.in. z uwagi na zagrożenie bezpieczeństwa w trakcie wykonywania
obowiązków służbowych. Dyplom ukończeni kursu, jak również gratulacje od Adama Chodzińskiego, zastępcy prezydenta
MLS
miasta, oraz Artura Kozioła, zastępcy komendanta straży miejskiej i zarazem instruktora kursu, odebrało 13 pań. Pierwsza płyta
Koncert promujący pierwszą
płytę Arti Sentemo odbył się 21
listopada w sali widowiskowej
Radzyńskiego Ośrodka Kultury.
Tłumnie zjawili się na nim wielbiciele zespołu, jak też liczne grono
sponsorów orkiestry.
Pomysł nagrania płyty zrodził
się po koncercie Arti Sentemo
w ramach Dni Karola Lipińskiego.
- Było to bardzo trudne wyzwanie
artystycznie, finansowe i organizacyjne - wspomina Z. Czuryło.
Płytę nagrano w sali widowiskowej
ROK. Pracując od rana do nocy,
Arti Sentemo nagrało 18 utworów w trzy dni. Dyrygent orkiestry przypomina, że powstała ona
w 2013 r. Jeszcze trzy-cztery lata
temu jej członkowie nie znali instrumentu, nie potrafili nic zagrać.
- Płyta potwierdza, że praca, determinacja, pasja pozwalają szybko
osiągnąć sukces.
Założyciel Arti Sentemo podkreśla, że nagranie płyty jest potwierdzeniem wcześniejszych osiągnięć
i sukcesów orkiestry - zespołowych oraz indywidualnych. Warto tu wymienić drugą nagrodę na
IX Festiwalu Muzyki Akordeonowej czy pierwsze miejsce na XXII
Regionalnym Przeglądzie Akordeonowym w Lublinie. Orkiestra
zdobyła ponadto drugie miejsce
na Międzynarodowym Konkursie
Akordeonowym Muzyki Rozrywkowej i Popularnej „Concertina
2014” w Giżycku oraz drugą nagrodę na XVIII Międzynarodowych
Spotkaniach Akordeonowych Sanok 2014.
Uczniowie wchodzący w skład
orkiestry to laureaci krajowych
i międzynarodowych konkursów
akordeonowych w grze solowej.
Orkiestrę tworzą: Adam Dudek,
Mateusz Golonka, Dawid Nicpoń,
Karol Zbaracki, Piotr Chmiel,
Mateusz Głowniak, Damian Mazur, Katarzyna Michalak, Maciej
Zagórski, Aleksandra Kurowska,
Anna Szczęsna, Sylwester Marczuk, Szymon Domański (wakordeoniści) oraz grające na fletach:
Justyna Czuryło i Julia Kiewel,
a także Angelika Koczkodaj - instrumenty perkusyjne. opr. MaKo
Reklama
5
Krótko
Noworoczny
prezent
Pow. bialski. Do bialskich strażaków trafiły: ciężki samochód
z hakiem o nośności 21 ton, średni samochód gaśniczy z pełnym
wyposażeniem, lekki samochód
kwatermistrzowski oraz mobilny
agregat prądotwórczy. Uroczyste
przekazanie i poświęcenie sprzętów miało miejsce 14 stycznia podczas odbywającego się w siedzibie
komendy miejskiej Państwowej
Straży Pożarnej w Białej Podlaskiej
spotkania podsumowującego
miniony rok. Samochody zostały
zakupione m.in. dzięki funduszom
unijnym, środkom komendy
głównej i wojewódzkiej PSP oraz
władzom samorządowym. Zakup
lekkiego samochodu kwatermistrzowskiego do przewozu
ratowników i sprzętu był możliwy
dzięki wsparciu samorządów: Białej
Podlaskiej, Drelowa, Piszczaca
i Konstantynowa. Najdroższy, wart
ponad 1 mln zł, średni samochód
gaśniczy trafi do strażaków z JRG-3
MLS
w Małaszewiczach. Za zasługi
dla obronności
GM. BOROWIE. Dziesięciu
mieszkańców gminy, których
trzech lub więcej synów nienagannie pełniło zasadniczą służbę
wojskową, zostało odznaczonych
medalami przez ministra obrony
narodowej. Aktu dekoracji dokonał
wojskowy komendant uzupełnień
w Garwolinie ppłk Mirosław Łyżwa.
Towarzyszący mu wójt Wiesław
Gąska złożył na ręce rodziców gratulacje za wychowanie dzieci, które
godnie odbywały służbę w polskiej
armii. Złotym medalem „Za zasługi
dla obronności kraju” odznaczono
Renatę Gądek z Głoskowa, której
sześciu synów służyło w wojsku.
Srebrnymi medalami wyróżniono
natomiast: Mariannę i Kazimierza
Łodygów z Lalin, Elżbietę i Adama
Szaniawskich z Jaźwin, Celinę
i Antoniego Talarów z Głoskowa,
Krystynę i Zdzisława Szulców z Głoskowa oraz Stanisława Pietrasika
WAJ
z Chromina.
6
region
EchoKatolickie
numer 3 (1072) 21-27 stycznia 2016 r.
Fot.ordynariat.wp.mil.pl
W 153 rocznicę bitwy
Kodeń. W nocy z 22 na 23 stycznia 1863 r. kodeńscy mieszczanie,
wsparci przez grupę mieszkańców szlacheckiego zaścianka w Tucznej,
zaatakowali koszary wojsk rosyjskich. W Kodniu rozegrała się bitwa,
w trakcie której 250-osobowy oddział powstańczy rozgromił rosyjski park
artylerii, biorąc do niewoli 80 żołnierzy. Była to jedyna wygrana bitwa w całym Królestwie Polskim w pierwszych dniu powstania styczniowego.
22 stycznia, o 16.45, na kodeńskim rynku rozpoczną się uroczystości upamiętniające 153 rocznicę zwycięskiej bitwy o miasto. W programie znajdzie
się przemarsz z lasku „Borek” do Kodnia, Msza św. w kaplicy klasztornej, apel
MLS
pamięci przy pomniku oraz ognisko. Wyróżnienie
Benemerenti
przyznawane jest
od 1995 r. osobom
i instytucjom, które
dają świadectwo
najwyższym
wartościom, jakimi
w życiu jednostki
i społeczeństwa
są prawda
i sprawiedliwość.
Akcja z jasnym przesłaniem
REGION. Celem „Krwawych walentynek” - projektu społecznego
realizowanego przez słuchaczy Zespołu Szkół w Ludwinie - jest zbiórka
krwi oraz rejestracja potencjalnych dawców szpiku. - Chcemy pokazać,
że młodzi mogą być aktywni nie tylko na facebooku; że są ludzie, którzy
chcą pomagać, i tacy, którzy na tę pomoc oczekują - podkreśla Emilia Bielecka, członek grupy „Krwawe walentynki”. Przeprowadzona po raz pierwszy
akcja z założenia ma być też formą imprezy integracyjnej. - Postawiliśmy
na nogi cały Ludwin, okoliczne miejscowości i pobliskie jednostki straży
pożarnej. W pomoc przy realizacji projektu zaangażowały się też m.in.
gmina i parafia. A dlaczego akurat w walentynki? Wybór daty - jak tłumaczy - nie jest przypadkowy. - Ludzie w tym czasie obdarowują ukochaną
osobę wszelakimi prezentami. My chcemy iść dalej i podarować drugiemu
człowiekowi cząstkę siebie. Nas nic to nie kosztuje, a komuś może uratować
życie - podkreśla. Akcja odbędzie się 13 lutego, o 10.00. Więcej informacji na
WA
ten temat na stronie: www.fb/krwawewalentynki/pl. Dla przedsiębiorców
DĘBLIN Cenna nagroda
Dobrze zasłużonym
Wyższa Szkoła Oficerska Sił Powietrznych została laureatem nagrody Benemerenti.
Pow. parczewski. 15 lutego upływa termin zgłaszania kandydatów
do konkursu „Lider przedsiębiorczości powiatu parczewskiego 2015”.
Organizowany przez starostwo konkurs skierowany jest do przedsiębiorców
prowadzących działalność gospodarczą na terenie powiatu, którzy mają
na swoim koncie szczególne osiągnięcia wspierające rozwój i promocję.
Nagrody zostaną przyznane w trzech kategoriach (prowadzący działalność
w branży usług, handlu i produkcji). Wyróżnienie ma charakter honorowy
i nie jest związane z gratyfikacją finansową bądź rzeczową. Dokumenty
konkursowe, m.in. regulamin i wniosek o przyznanie nagrody, dostępne są
MLS
na stronie internetowej: www.parczew.pl. Placówkę odznaczono za wierność
najwyższym wartościom - „Bóg,
Honor, Ojczyzna” - wypisanym
na wojskowych sztandarach, budowanie patriotycznych postaw
kolejnych pokoleń polskich lotników, a także za kształtowanie charakterów podchorążych w myśl
hasła: „Miłość żąda ofiary”.
Nagrody Benemerenti („Dobrze
zasłużonym”), przyznawane od
Weź stypendium
Reklama
Lubelszczyzna. Do końca stycznia osoby zajmujące się twórczością
artystyczną, upowszechnianiem kultury i opieką nad zabytkami mogą
ubiegać się o indywidualne stypendia przyznawane przez urząd marszałkowski województwa lubelskiego. Forma pomocy pieniężnej ma na
celu wsparcie rozwoju umiejętności artystycznych zwłaszcza ludzi młodych.
Aplikacja o stypendium odbywa się w dziedzinie: muzyki, plastyki, fotografii, teatru, filmu, literatury oraz opieki nad zabytkami. Informacje na ten
temat dostępne są pod nr. tel. 81-44-16-717. Formularz wniosku stypendialMLS
nego zamieszczony jest na stronie: www.lubelskie.pl. SIEDLCE Czas na wypoczynek!
Ferie rozmaitości
Wypoczynek zimowy tuż-tuż. Nie pozwól, by Twoje
dziecko spędziło go w domu przed telewizorem.
Już dziś zapisz swoją pociechę na ferie stacjonarne
organizowane przez Agencję Rozwoju Miasta Siedlce.
Program pn. „Ferie rozmaitości”
adresowany jest do uczniów szkół
podstawowych. - Z nami dzieci
z pewnością nie będą się nudzić!
Zapewniamy różnorodne zajęcia
sportowe, nietuzinkowe warsztaty
artystyczne, spotkania z ciekawymi osobami, wycieczkę do Pijalni
Czekolady Wedel oraz na wystawę
klocków lego na Stadionie Narodowym - zachęcają organizatorzy,
dodając: - Dzieci poznają podstawy gry na instrumentach gitarowych oraz sztukę miksowania
pod okiem sympatycznego didżeja. Mobilne planetarium odkryje
przed młodymi naukowcami tajniki nieba, zaś iluzjonista Maciek
Pęda zadziwi magią i nieprawdopodobnymi sztuczkami.
Nie zabraknie również zajęć
sportowych, jak np. trening siatkówki z zawodnikami KPS, basen, łyżwy i kick-boxing. Ponadto
w programie ferii zaplanowano:
kino, spektakl, kręgle, zwiedzanie
Galerii Piękna 7 oraz urzędu miasta i spotkanie z prezydentem. Na
zakończenie - koncert na żywo
w wykonaniu Małej Orkiestry Dni
Naszych. Zapewniamy podopiecznym drugie śniadanie i obiad z deserem, opiekę doświadczonych
animatorów oraz podział na grupy
pod względem wieku. Zapraszamy!
Terminy:
I turnus: 1-5 lutego 2016 r.
II turnus: 8-12 lutego 2016 r.
Zajęcia od poniedziałku do piątku w godz. 8.00-15.45.
Koszt: 450 zł za turnus
Zapisy:
tel.: 530-489-626
e-mail: [email protected]
Wpłaty za turnus należy dokonać przelewem najpóźniej do 27
stycznia (I turnus) lub 3 lutego (II turnus).
Nr konta: 29 1440 1101 0000 0000 1674 3259
1995 r. przez Ordynariat Polowy
Wojska Polskiego, wręczane są
osobom i instytucjom, które dają
świadectwo najwyższych wartości, jakimi w życiu jednostki i społeczeństwa są prawda i sprawiedliwość.
W imieniu WSOSP odznaczenie
odebrał komendant szkoły gen.
bryg. pil. Jan Rajchel. Wraz z nim
Medale „Milito pro Christo” ode-
brali trzej członkowie kadry naukowej uczelni.
Uroczyste wręczenie nagrody
miało miejsce 9 stycznia w klubie
Wojskowej Akademii Technicznej
na warszawskim Bemowie. Uroczystość połączona była z koncertem kolęd w wykonaniu Antoniny
Krzysztoń oraz Reprezentacyjnego Zespołu Artystycznego WP.
MLS
Region
www.echokatolickie.pl
SIEDLCE W rocznicę wydarzeń
Stacja wybawienia
997
patron medialny
Na ratunek
Informacja o męczeństwie dzieci szybko rozeszła się po okupowanym kraju. Ruch oporu, kolejarze
polscy oraz ludzie mieszkający
przy torach i stacjach kolejowych
wykradali bądź wykupywali i dawali schronienie dzieciom oraz
dorosłym. Partyzanci przeprowadzali akcje dywersyjne - wysadzali
tory, dzięki czemu sporo transportów skierowanych do Oświęcimia
RADZYŃ PODLASKI nie osiągnęło swojego celu. Nie
wszystkich udało się uratować.
W roku 1943, dokładnie 3 lutego, w Siedlcach zorganizowano
pogrzeb dzieci, które zamarzły
w transportach.
Niedzielne uroczystości rocznicowe rozpoczną się o 10.00. W programie: Marsz Pamięci Dzieci Zamojszczyzny (zawody sportowe
nordic walking, które poprowadzi
mistrz polski Łukasz Witczuk),
zwiedzanie izby pamięci Dzieci
Zamojszczyzny oraz prezentacja
filmu „Polskie koleje losu”.
Miejsca pamięci
O 13.00 w kościele pw. św. Stanisława zostanie odprawiona
Msza św. (to z tej świątyni przed
laty wyruszył kondukt żałobny
z 23 białymi trumnami na miejsce wiecznego spoczynku), zaś
po 14.00 uczestnicy uroczystości
odwiedzą miejsca pamięci zwią-
Partyzanci
wysadzali tory,
dzięki czemu
sporo transportów
skierowanych
do Oświęcimia
nie osiągnęło celu.
zane z wydarzeniami z 1943 r.:
zbiorową mogiłę Dzieci Zamojszczyzny na cmentarzu przy ul. Janowskiej (tu spoczywają prochy
dzieci zmarłych w transportach,
które kierowane były do różnych
miejsc w kraju, ale przejeżdżały
Pow. siedlecki. 13 stycznia,
ok. 14.40, na drodze krajowej
nr 2 - w miejscowości Polaki - kobieta jadąca fiatem sieną z nieustalonych przyczyn zjechała
na lewy pas ruchu i zderzyła się
z nadjeżdżającym z przeciwnej
strony ciężarowym volvo. Ranne
zostały dwie osoby podróżujące
fiatem: 30-letnia kierująca oraz 36letni pasażer. Poszkodowani z obrażeniami ciała trafili do szpitala.
przez siedlecki węzeł kolejowy),
Cmentarnej (kamień nagrobny na
tym cmentarzu jest bezimienny; tu
spoczywają prochy 23 dzieci) oraz
na dworcu PKP (płyta umieszczona na ścianie budynku poświęcona jest pamięci byłego prezydenta
miasta - Stanisława Zdanowskiego; włodarz brał czynny udział
w akcjach ratowania Dzieci Zamojszczyzny). Obchody zakończą
się przy ul. Dzieci Zamojszczyzny,
gdzie mieści się Centrum Pomnika Dzieci Zamojszczyzny - żywe
świadectwo wydarzeń sprzed lat.
Jaki jest cel corocznych uroczystości? - Niech wspomnienie
tych wydarzeń będzie hołdem, ale
i przestrogą dla przyszłych pokoleń. Taka tragedia nigdy więcej nie
może się powtórzyć - zaznaczają
organizatorzy. Jednocześnie gorąco zapraszają mieszkańców miasta
i okolic do udziału w uroczystoGU
ściach. Pod samochodem
Łuków. 13 stycznia, ok. 10.00,
na ul. Nowopijarskiej kierowca
vw passata najpierw potrącił
przechodzącą przez jezdnię
70-letnią kobietę, a następnie,
cofając, przejechał po niej kołami. Poszkodowaną - mieszkankę
gminy Ulan-Majorat, która znalazła
się pod autem, jeszcze przed przybyciem służb ratunkowych usiłowali wydobyć świadkowie zajścia.
Kobieta z ciężkimi obrażeniami
ciała trafiła do szpitala. Ze wstępnych ustaleń policjantów wynika,
iż kierujący samochodem 35-latek
z powiatu radzyńskiego potrącił
kobietę w miejscu, w którym nie
było wyznaczonego przejścia dla
pieszych.
Pamięci Rudolfa Probsta
Areszt za znęcanie
Przyjemne z pożytecznym
Gm. Łuków. 14 stycznia
mieszkanka jednej z miejscowości znajdujących się na
terenie gminy poinformowała
policję, że od dłuższego czasu
jest bita i zastraszana przez
męża. Mundurowi dowiedzieli się
także, iż małżonek groził kobiecie
bronią. Gdy stróże prawa udali się
pod wskazany adres, mężczyzna
wszystkiemu zaprzeczył. 54-latek
przekonywał też, że małżonka
wymyśliła wszystkie oskarżenia,
łącznie z zarzutem posiadania
przez niego broni. W trakcie przeszukania domu policjanci znaleźli
pistolet gazowy, rewolwer oraz
amunicję. Ujawnione przedmioty
zostały zabezpieczone, zaś mężczyzna zatrzymany w policyjnym
areszcie.
Udanym pomysłem na ferie może być udział w kolejnej już odsłonie „Zimy w Mieście”.
Celem tegorocznej imprezy rekreacyjnej jest uczczenie pamięci Rudolfa Probsta - żołnierza
Armii Krajowej, nauczyciela i turysty, założyciela Szkolnego Koła Krajoznawczo-Turystycznego
PTTK nr 21 przy I Liceum Ogólnokształcącym.
wie spędzić czas wolny od szkoły
- dodaje R. Mazurek.
Tegoroczna
edycja
„Zimy
w Mieście” wyjątkowo rozpocznie
się w sali widowiskowo-kinowej
Radzyńskiego Ośrodka Kultury.
Po oficjalnej inauguracji imprezy odbędzie się projekcja filmu
pt. „Byłem w Gestapo”, po czym
przeprowadzony zostanie konkurs
wiedzy o R. Probście. Następnie
uczestnicy wezmą udział w podchodach turystycznych, których
meta znajdować się ma w siedzibie
I LO. Około 13.00 przewidziany
jest turystyczny posiłek, po którym zaplanowano podsumowanie
imprezy. Najlepsi w poszczegól-
Krótko
Broń wróciła do muzeum
Rudolf Probst (1923-2015) był żołnierzem ZWZ-AK, łącznikiem
i kolporterem prasy konspiracyjnej. Na rozkaz AK pracował
jako tłumacz w placówce gestapo. Przekazując informacje
o planowanych aresztowaniach i łapankach, uratował dziesiątki osób związanych z polskim ruchem oporu. Po wojnie
pełnił m.in. funkcję nauczyciela biologii i języka niemieckiego,
jak również dyrektora radzyńskiego liceum. Był współzałożycielem i pierwszym prezesem oddziału PTTK w Radzyniu
Podlaskim. W latach 90 XX w. R. Probst wstąpił to Światowego
Związku Żołnierzy AK i został wiceprezesem radzyńskiego oddziału tej organizacji. Został odznaczony m.in. Złotym Krzyżem Zasługi, Krzyżem
Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski i Krzyżem Armii Krajowej.
nych kategoriach otrzymają puchary i nagrody rzeczowe.
Więcej informacji na temat tegorocznej edycji „Zimy w Mieście” znajduje się na stronie www.
migawka
skkt21.radzynpodlaski.pttk.pl.
Zorganizowane grupy szkolne
proszone są o wcześniejszy kontakt pod nr. tel. 606-234-320.
WA
W obecności wojewody
Wola Gułowska. 16 stycznia, po trwającej blisko rok procedurze, do
Domu Kultury - Pomnika Czynu Bojowego Kleeberczyków powróciło ponad 100 sztuk broni. 20 lutego 2015 r. policjanci zabezpieczyli znajdujące się
w salach muzealnych uzbrojenie z czasów II wojny światowej. Działania funkcjonariuszy były częścią postępowania, jakie zostało wszczęte pod nadzorem
prokuratury rejonowej w Łukowie. Jak podkreślano, broń przechowywano
z naruszeniem przepisów ustawy o broni i amunicji, zaś muzeum w rozumieniu przepisów nie było placówką muzealną wpisaną w rejestr ministerstwa
kultury i dziedzictwa narodowego, a jedynie domem kultury. Aby eksponaty
ponownie mogła znaleźć się w placówce, gmina Adamów uchwałą rady
przyjęła nowy statut DK w Woli Gułowskiej. 17 września 2015 r. zarządzeniem
dyrektora część placówki została wyodrębniona i zarejestrowana w wykazie
MKiDN jako muzeum. Gdy wszystkie kroki formalne zostały poczynione,
prokuratura rejonowa w Łukowie wydała pozytywną decyzję o zwrocie broni.
MLS
Niebawem eksponaty będą dostępne dla zwiedzających. Młodzi radni
Gm. Huszlew. 15 stycznia w sali konferencyjnej urzędu gminy odbyło
się pierwsze posiedzenie młodzieżowej rady gminy. W sesji uczestniczył m.in. wójt Stanisław Stefaniuk, przewodniczący rady gminy Grzegorz
Wawryniuk, dyrektor Zespołu Szkolno-Wychowawczego Renata Tomczuk oraz
koordynator młodzieżowej rady gminy Monika Świderska. Po wręczeniu przez
wójta i przewodniczącego listów gratulacyjnych i zaświadczeń o wyborze na
radnego, młodzi złożyli ślubowanie. Następnie dokonali wyboru przewodniczącego, którym została Paulina Stańczuk. Funkcję wiceprzewodniczącej rady
MLS
będzie sprawowała Maria Żakowicz, zaś sekretarza - Emilia Wawryniuk. Na gorącym
uczynku
Fot. ug dębowa kłoda
Ferie zimowe na Lubelszczyźnie zaczynają się 15 lutego. - Na
zorganizowanej 17 lutego przez
radzyńskich turystów imprezie
nie zabraknie dobrej zabawy, ruchu na świeżym powietrzu oraz
poznawania historii, walorów
przyrodniczych, krajoznawczych
i turystycznych naszego miasta
- informuje Robert Mazurek, pomysłodawca, a zarazem koordynator akcji.
Organizatorzy przypominają,
że przedsięwzięcie adresowane jest
zarówno do starszych, jak i młodszych uczniów. - „Zima w Mieście”
to alternatywa dla tych, którzy nigdzie nie wyjeżdżają, a chcą cieka-
Kronika
Groźnie
Co roku Stowarzyszenie Domu Dziecka - Pomnik im. Dzieci Zamojszczyzny organizuje uroczystości,
które mają na celu przypominać o niewinnych ofiarach hitlerowskiego terroru.
W niedzielę, 31 stycznia, odbędą
się obchody 73 rocznicy ratowania Dzieci Zamojszczyzny. Jeszcze
przed wybuchem II wojny światowej
opracowane zostały bowiem plany
wyniszczenia narodu polskiego. Realizację zagłady rozpoczęto od pacyfikacji Zamojszczyzny. Efektem
ekstremalnej akcji wysiedleńczej,
którą zainaugurowano w nocy z 27
na 28 listopada 1942 r., były masowe
wywózki ludności do obozów.
7
Kozły. 14 stycznia, wieczorem,
mieszkaniec gm. Łomazy otrzymał informację, że z należącej do
niego niezamieszkałej posesji
ktoś kradnie metalowe elementy. Powiadomieni o zdarzeniu policjanci z Wisznic po przybyciu na
miejsce zastali dwóch mężczyzn
ładujących części zdemontowanej
stacji paliw LPG. Na samochodową przyczepkę złodzieje zdołali
załadować trzy duże fragmenty
ramy o wartości 3 tys. zł. Mundurowi zatrzymali dwóch mieszkańców
miejscowości Ryki w wieku 41 i 65
lat.
Kontrabanda
9 stycznia jednostka Ochotniczej Straży Pożarnej z Dębowej Kłody otrzymała
nowy wóz strażacki. Oficjalne przekazanie pojazdu nastąpiło w obecności
wicewojewody lubelskiego Roberta Gmitruczuka, władz gminy, a także
strażaków i mieszkańców. Jak podkreślił wicewojewoda, przekazanie nowego
sprzętu zawsze jest radosnym wydarzeniem dla każdej instytucji. To powód
do dumy i satysfakcji dla druhów, ale też radość dla wszystkich mieszkańców
Dębowej Kłody i okolic, ponieważ to ochronie ich życia, zdrowia i mienia będzie
służył nowy sprzęt. Samochód ratowniczo-gaśniczy marki Star jest jednym z 26,
które zostały przekazane jednostkom OSP z terenu województwa lubelskiego
MLS
pod koniec ubiegłego roku. Radzyń Podl. 13 stycznia
policjanci otrzymali informację
o 56-letnim mieszkańcu miasta,
który najprawdopodobniej
przechowuje na swojej posesji
wyroby tytoniowe bez polskich
znaków akcyzy. Mężczyzna został
zatrzymany w samochodzie na
jednym z parkingów. Przypuszczenia mundurowych potwierdziły się.
W aucie znaleziono kilkadziesiąt
paczek papierosów, a na kolejne
funkcjonariusze natrafili podczas
przeszukania mieszkania. W sumie
zabezpieczono niemal 750 paczek
papierosów różnych marek bez
znaków skarbowych akcyzy. MLS
8
EchoKatolickie
dieCeZJa
numer 3 (1072) 21-27 stycznia 2016 r.
opowieść o weselu w kanie zachęca nas do odkrycia, że Jezus nie ukazuje się nam jako sędzia gotowy potępić nasze winy,
ani jako dowódca, który karze nam ślepo wykonywać swoje rozkazy. Ukazuje się nam jako Zbawiciel ludzkości, nasz starszy
brat, Syn ojca: jako ten, który odpowiada na oczekiwania i obietnice radości, które mieszkają w sercu każdego z nas.
Papież Franciszek podczas modlitwy Anioł Pański, 17 stycznia
SIEDLCE
krótko
Mały może więcej
Bractwo zaprasza
SIEDLCE. Bractwo św. judy Tadeusza, wydział duszpasterski siedleckiej kurii oraz I Katolickie Liceum Ogólnokształcące im. Świętej
Rodziny w Siedlcach zapraszają na kolejne spotkanie z cyklu inspirowanego zbliżającym się jubileuszem 1050 rocznicy chrztu Polski.
odbędzie się ono 28 stycznia, o 19.00, w auli i kLo. temat to „Chrzest
Md
Mieszka i - fakt i jego znaczenie (966 r.).
W niedzielę, 10 stycznia, w kościele pw. Trójcy Świętej w Żeliszewie
Podkościelnym odbył się IV Gminno-Parafialny Konkurs Kolęd i Pastorałek,
którego organizatorami byli parafia w Żeliszewie Podkościelnym oraz wójt gminy
Kotuń. W zmaganiach wokalnych uczestniczyło kilkudziesięciu wykonawców
z gmin Kotuń i Skórzec. W kategorii „kl. I-III szkoły podstawowej” jury najwyżej
oceniło występ Klaudii Piątkowskiej. Wśród uczniów klas IV-VI najładniej śpiewała
Marta Soćko, zaś wśród gimnazjalistów zwyciężyła Sandra Niedziałek. W kategorii
„młodzież licealna i studiująca” laureatką została Karolina Kadźmierczak. Ponadto
wyróżnienie otrzymał chór Szkoły Podstawowej w Kotuniu, a wyróżnienia
MLS
pozakonkursowe: Sandra Ogrodniczuk i Igor Marciniak.
Reklama
Fot. WWW.JoZeF.SiedLCe.PL
zaśpiewali maluśkiemu
W sobotę, 16 stycznia, w parafi i św. Józefa odbyło się spotkanie diecezjalnych kolędników misyjnych, w którym licznie wzięły udział dzieci i młodzież.
Fot.Ug kotUń
migawka
Diecezjalne spotkanie kolędników misyjnych
W spotkaniu wzięli
udział misyjni
kolędnicy z całej
diecezji.
Kolędnicy misyjni to dzieci z Papieskiego Dzieła Misyjnego Dzieci,
które wspierają swoich rówieśników w krajach misyjnych i modlą
się za nich w ramach PDMD. Odwiedzając rodziny w parafii, mówią
o trudnej sytuacji mieszkańców
najuboższych państw, odgrywają przygotowane scenki i zbierają
ofiary, które każdego roku trafiają
do innego kraju. Tego typu akcje
udowadniają, że mały może więcej.
Dzielą się
z potrzebującymi
- Kolędnicy dzielą się nie tylko
radością Dobrej Nowiny i wiarą,
ale też przy okazji kwestują na
konkretne dzieła misyjne - powiedziała Anna Sobiech, sekretarz krajowy PDMD, która była
gościem spotkania w Siedlcach,
dodając, iż w tym roku zebrane
przez kolędników ofiary zostaną
przeznaczone na rzecz najmłodszych mieszkańców Madagaskaru. PDMD wspiera tam blisko
DIECEZJA
100 projektów pomocy - szkół,
przedszkoli, domów dla dzieci ulicy, a także programy dożywiania,
opieki zdrowotnej i ochrony życia
dla chorych, osieroconych i ofiar
przemocy do 14 roku życia.
W tym roku Madagaskar
Bieda, niedożywienie, gruźlica
i trąd, klęski żywiołowe, przemoc
i wyzysk - takich problemów doświadczają mali Malgasze, beneficjenci projektów wspieranych
przez PDMD. Dlatego wśród
próśb przesyłanych od Kościoła
na Madagaskarze do sekretariatu generalnego PDMD w Rzymie
przeważają te dotyczące pomocy
w utrzymaniu szkół i stołówek
szkolnych, rozbudowy lub renowacji ich po zniszczeniach. Są
także apele o wsparcie domów,
ośrodków i centrów katolickich
dla dzieci ulicy, ubogich, osieroconych, wykorzystywanych lub
z innymi problemami. O pomoc
w programach dożywiania i po-
mocy medycznej dla najmłodszych mieszkańców proszą też
katolickie przychodnie, szpitale
i leprozoria, czyli domy dla chorych na trąd.
Wspaniałe dzieło
Najmłodsi diecezjanie od lat
wspierają swoich rówieśników na
całym świecie. W diecezji działa
50 misyjnych grup. Wprawdzie
nie są one obecne w każdej parafii,
ale zdarzają się i takie, gdzie funkcjonuje ich kilka.
Sobotniemu spotkaniu przewodniczył bp Kazimierz Gurda,
który w słowie skierowanym do
dzieci podziękował im za zaangażowanie w tak wspaniałe dzieło,
jakim jest pomoc najmłodszym
mieszkańcom najuboższych krajów. Rozstrzygnięto też konkurs
na najładniejszą gwiazdę kolędową
i skarbonkę. W pierwszej kategorii
bezkonkurencyjna była grupa z parafii św. Józefa, a w drugiej młodzi
MD
kolędnicy z Domanic.
Ks. kan. S. Chodźko duszpasterzem rolników
Podtrzymywać ducha, dawać nadzieję
%LDáD3RGODVND
XO'ROQD
WHO
www.komunalnik.pl
64Û6(*10(3;&#08&
,PNQMFLTPXP1SPGFTKPOBMOJF,POLVSFODZKOJF
Telefony 24h: +48 601 277 212, 83 343 46 91
1LHSROHFDP\VLĊDOHVáXĪ\P\SRPRFą
ZJRGQ\PSRĪHJQDQLXEOLVNLHMRVRE\
Dekretem z 13 stycznia ks. kan. Stanisław Chodźko, proboszcz parafi i św. Stanisława Biskupa Męczennika i Aniołów Stróżów w Zbuczynie oraz dziekan dekanatu zbuczyńskiego, został mianowany przez bp. Kazimierza Gurdę duszpasterzem rolników diecezji siedleckiej.
W wywiadzie zamieszczonym
w 26 numerze „Echa Katolickiego”
z 2015 r. ks. Chodźko zaznaczył:
- Ponieważ wywodzę się z rodziny
rolniczej i mam pojęcie, jak ciężko
pracuje się na wsi, znam mechanizmy rynku rolnego i rozumiem
problemy rolników. Często o tych
kwestiach rozmawiam z parafianami. Pytany o rolę proboszcza
pełniącego posługę w środowisku
wiejskim, stwierdził: - Poza rolą
stricte religijną ważna jest, szczególnie na wsi, jego rola społeczna.
Staramy się podtrzymywać ducha,
dawać nadzieję, pokazywać, na
czym polega prawdziwa wolność
w duchu Ewangelii. Ale też być
z ludźmi w różnych sytuacjach.
Na wsi ksiądz jest obecny na uro-
Nowo mianowany duszpasterz
rolników ks. kan. Stanisław Chodźko.
czystości państwowej, festynie ludowym, akademii szkolnej, przy
remoncie świetlicy, a nawet na
blokadach dróg - w poczuciu, że
musi wesprzeć uciskanych rolników - zaznaczył.
W 2015 r. ks. S. Chodźko za
zgodą biskupa siedleckiego odprawiał Mszę św. dla swoich parafian
uczestniczących w blokadzie drogi
w miejscowości Zdany; Eucharystię
sprawował również w „zielonym
miasteczku” - miejscu protestów
rolników w Warszawie w al. Ujazdowskich. Podobnie jak kilkunastu
rolników również został ukarany
mandatem karnym za niewłaściwe
- zdaniem policji - zaparkowanie
samochodu podczas blokady na
LI
drodze krajowej nr 2.
142
diecezja
www.echokatolickie.pl
Kościół
tyle lat minęło od
męczeństwa unitów
w Pratulinie i Drelowie
9
Fot. J. Szubstarska
redaktor prowadzący:
ks. Andrzej adamski
kalendarz dIecezjalny
imieniny obchodzą:
28 stycznia:
Ks. Tomasz Małkiński - duszpasterz akademicki (Siedlce);
Ks. Tomasz Koprianiuk - prefekt szkół średnich (Garwolin).
Solenizantom składamy życzenia Bożego błogosławieństwa w pracy
duszpasterskiej i owocnego realizowania powołania kapłańskiego.
Krótko
Na finał do Łowicza
Podczas Mszy św. odpustowej przeor zakonu paulinów we Włodawie o. Dariusz Cichor, mówił o modelu życia św.
Pawła, jaki wybrał patriarcha zakonu.
WŁODAWA „Pawełki” w kościele pw. św. Ludwika
Wytrwał i zwyciężył
W paulińskim klasztorze zakończyła się nowenna ku czci św. Pawła
Pierwszego Pustelnika, patriarchy zakonu.
Podczas
dziewięciodniowego
nabożeństwa, tzw. Pawełkami,
ubrani w białe, chórowe płaszcze
oo. paulini wyruszali z zakrystii
i przechodzili procesjonalnie do
znajdującego się w jednej z naw
bocznych kościoła pw. św. Ludwika ołtarza św. Pawła. Tam na
zmianę z wiernymi śpiewali hymn
opowiadający o prześladowaniu
chrześcijan w czasach Cesarstwa
Rzymskiego i życiu św. Pawła na
pustyni. „Pawełki” połączone
były z Eucharystią, po zakończeniu której wierni mogli ucałować
relikwie świętego.
Duch św. Pawła rozlewa
się szerzej niż zakon
15 stycznia oo. paulini odnowili
śluby zakonne: czystości, ubóstwa
i posłuszeństwa. Podczas porannej Mszy św. kazanie wygłosił o.
Zbigniew Frankowski. - Poprzez
różne okoliczności Paweł został
zepchnięty na ostatnie miejsce. Po
jakimś czasie wybrał - świadomie
i dobrowolnie - tajemnicę osaReklama
motnienia, odepchnięcia - mówił
o. Zbigniew. - Nie miał najmniejszego wyobrażenia, że jego, ludzkiego punktu widzenia, puste
życie, bo spędzone na pustyni,
przyniesie w odległych wiekach
taki owoc, jakim jest istnienie
naszego zakonu. Duch św. Pawła
rozlewa się szerzej niż tylko zakon. Jest wielu ludzi żyjących jego
charyzmatem - dodał zakonnik.
Nigdy nie odstąpił
od Chrystusa
Święto Matki Bożej, Królowej
Pustelników, zatwierdzone przez
Stolicę Apostolską jako wyraz
wdzięczności za opiekę Maryi nad
zakonem paulińskim, było obchodzone 16 stycznia.
Uroczystość z udziałem wiernych, duchowieństwa i konfratrów odbyła się 17 stycznia. Podczas Mszy św. odpustowej przeor
zakonu paulinów we Włodawie
o. Dariusz Cichor, mówił o modelu życia św. Pawła, jaki wybrał
patriarcha zakonu, choć pier-
wotnie na pustynię skierowała
go konieczność. - Na pustyni,
w samotności, zapomniany przez
świat przeżył, jak mówi autor jego
żywota św. Hieronim, wiele duchowych doświadczeń. Są one dla
nas tajemnicą, ale wielu interpretatorów życia św. Pawła mówiło,
że mógł on wytrwać w zupełnej
samotności tak długo, ponieważ
obcował z tą Osobą, z której również my wzięliśmy naszą osobowość - z Boga. Paweł doświadczył
ataków diabła, ale był człowiekiem
mężnym i nigdy nie odstąpił od
Chrystusa. Wytrwał i zwyciężył.
Jego życie było pewnego rodzaju
męczeństwem codziennego zmagania się o Boga. Przedstawiany
jest, jak na obrazie w naszym kościele, z krzyżem. Patrzył na ten
krzyż i znak zbawienia budził
w nim odwagę - mówił o. Cichor.
Po Mszy św. odbyło się tradycyjne błogosławieństwo dla dzieci,
a chętni mogli ucałować relikwie
św. Pawła Pierwszego Pustelnika.
JS
Siedlce. 13 stycznia w auli I Katolickiego Liceum Ogólnokształcącego w Siedlcach odbył się finał diecezjalny XXVI Olimpiady Teologii
Katolickiej. Hasło tegorocznej edycji brzmiało „Święty Jan Paweł II - wychowawca młodych pokoleń” i nawiązywało do wygłoszonej 14 czerwca
1999 r. w Łowiczu homilii Jana Pawła II poświęconej wychowaniu. Finał
konkursowych zmagań również odbędzie się w tym mieście. W etapie
ogólnopolskim, który zaplanowano w terminie 31 marca - 2 kwietnia, diecezję siedlecką będą reprezentować: Julia Krać z I Liceum Ogólnokształcącego im. Tadeusza Kościuszki we Włodawie, Beata Rękawek z Katolickiego Liceum Ogólnokształcącego im. C.K. Norwida w Garwolinie oraz
Mateusz Burczaniuk z Liceum Ogólnokształcącego im. Ziemi Podlaskiej
w Komarówce Podlaskiej. Po ogłoszeniu wyników okolicznościowe
dyplomy oraz upominki uczestnikom olimpiady wręczył m.in. biskup
siedlecki Kazimierz Gurda. W tym roku do etapu szkolnego przystąpiło
616 uczniów z 33 szkół ponadgimnazjalnych. Do diecezjalnego zakwalifikowały się 54 osoby z 25 placówek oświatowych. MLS
migawka
Maleńka przyszła Miłość...
17 stycznia uczniowie klas I-VI ze Szkoły Podstawowej w Budziskach wystąpili
z jasełkami w parafii pw. Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Woli Zadybskiej.
Mali kolędnicy zaprezentowali „Misterium o narodzeniu Pana Jezusa”.
Młodzi aktorzy przypomnieli o tym, co dokonało się ponad 2 tys. lat temu
i codziennie dokonuje się na wszystkich ołtarzach świata. Dzieci młodzież
zostali nagrodzeni gromkimi brawami, otrzymując zaproszenie na przyszły
rok. Na zakończenie proboszcz parafii ks. Włodzimierz Wąsowski podziękował
wykonawcom, a także katechetce Teresie Boman, nauczycielce Magdalenie
Głodek, pozostałym nauczycielom oraz rodzicom za przygotowanie
przedstawienia. 10 stycznia z tym samym spektaklem w kościele pw. św.
Wojciecha w Nowodworze wystąpiły dzieci z miejscowego IV Zespołu Szkół
TB
Ogólnokształcących. Misterium również powstało pod okiem T. Boman.
10
DRELÓW EchoKatolickie
diecezja
numer 3 (1072) 21-27 stycznia 2016 r.
Obchody 142 rocznicy męczeństwa unitów
Dziękujemy za wspaniałych
świadków Chrystusa
Ich postawa kształtuje nasze postawy. Pomaga nam w decyzjach,
które podejmujemy w sprawach relacji do Boga i do Kościoła - mówił
bp Kazimierz Gurda, który 17 stycznia przewodniczył uroczystej Mszy św.
w 142 rocznicę męczeństwa unitów drelowskich. Od kilkunastu lat jest
to także święto miejscowego gimnazjum noszącego ich imię.
Przed rozpoczęciem uroczystości młodzież złożyła kwiaty i zapaliła znicze przed tablicą upamiętniającą 13 drelowian, którzy 17 stycznia 1874 r. oddali życie w obronie swojej świątyni i wiary. Wraz
z biskupem siedleckim Mszę św. koncelebrował
m.in. ks. Bernard Błoński, prezes Stowarzyszenia
Pamięci Unitów Podlaskich „Martyrium”. W modlitwie za bohaterskich przodków licznie uczestniczyli mieszkańcy miejscowości.
Walka z Kościołem wciąż trwa
W homilii bp Gurda podkreślał, iż rodzina parafialna powinna pamiętać o tych, których odejście z tego świata naznaczone było cierpieniem.
- Podobnie jak w rodzinie naturalnej pielęgnuje się
pamięć o tych, którzy odeszli, tak również rodzina
parafialna dba o to, by zachować i przekazać kolejnym pokoleniom słowa i czyny swoich męczenników. Ta pamięć stanowi konieczną do zachowania ciągłość łączącą kolejne pokolenia Pozwala
zachować tożsamość tym, którzy dziś żyją na tym
terenie - podkreślał pasterz Kościoła siedleckiego,
wskazując, iż sprawowana liturgia pomaga nam
popatrzeć zarówno na Chrystusa, w którego - podobnie jak unici - wierzymy, jak i na Kościół, do
którego - podobnie jak oni - należymy. - Walka
z Chrystusowym Kościołem trwa i będzie trwała
do końca czasów. Różne są jej sposoby - obecnie
ukryte i podstępne. Obyśmy zachowali mądrość
daną nam przez Ducha Świętego - apelował biskup. Jednocześnie zachęcał do dziękowania Bogu
za wspaniałych świadków Chrystusa i Kościoła,
jakimi byli unici. - Prosimy Boga, aby w naszych
czasach dał nam podobną mocną wiarę w Jezusa i głębokie przeświadczenie o ważności wspólnoty Kościoła, do którego należymy - zakończył
bp Gurda.
Jedenaste: nie osądzaj
Następnie zebrani w sali widowiskowej Gminnego Centrum Kultury obejrzeli spektakl „Jedenaste: nie osądzaj”. Przedstawienie według scenariusza Ewy Strok, nauczycielki języka polskiego,
przygotowali uczniowie miejscowego gimnazjum
i szkoły podstawowej. Inscenizacja przybliżyła młodzieży i dorosłym mieszkańcom gminy
i parafii Drelów wydarzenia z 1874 r. - W 2003 r.
ks. Roman Wiszniewski, ówczesny proboszcz
w Drelowie, napisał z moją niewielką pomocą
sztukę o męczeństwie unitów. Spektakl spotkał
się z dużym zainteresowaniem widzów, dlatego
postanowiliśmy w kolejnych latach w dniu patronów szkoły, czyli 17 stycznia, wystawiać spektakle.
Ksiądz pomagał mi tworzyć kolejne scenariusze,
a kiedy został przeniesiony do Ryk, nie pozostało
mi nic innego, jak kontynuować tradycję - opowiada E. Strok. Scenarzystka czerpie pomysły
z opracowań historycznych, pamiętników, zeznań
świadków, wspomnień ludzi, a także z wyobraźni.
- Od lat współpracuję z dr. Andrzejem Szabaciukiem, który jest autorem wielu prac naukowych na
temat unitów. Cenne i bardzo interesujące materiały dostarcza mi też Andrzej Teleon z Parczewa,
potomek unitów zesłanych na Syberię - dodaje.
W tym roku E. Strok postanowiła przybliżyć widzom treść ukazu tolerancyjnego cara Mikołaja II.
Dokument ogłoszono w 1905 r. Pozwolił on wielu
prześladowanym unitom na powrót do dawnego
wyznania. Biskupom obrządku unickiego zezwolono na wyjazd poza swoje diecezje. Od 1905 r.
odstępstwo od prawosławia przestało być ścigane
prawem. W efekcie blisko 200 tys. unitów przystąpiło do Kościoła katolickiego. - Poprzez wprowadzony wątek osobisty, moralny, sztuka ma przesłanie ponadczasowe - podsumowuje pani Ewa.
Żyć w zgodzie z sumieniem
Po spektaklu organizatorom i aktorom dziękował bp K. Gurda, podkreślając, że człowiek powinien żyć zgodnie z sumieniem. - Nie da się go usunąć, ono zawsze będzie głosem oceniającym to, co
zostało dokonane - przypomniał pasterz Kościoła
siedleckiego.
W spektaklu tradycyjnie wziął udział wikariusz
z parafii w Drelowie. W tym roku był to ks. Sebastian Mućka, który od pół roku posługuje tamtejszej wspólnocie. Uroczystościom towarzyszyły
także dwie wystawy. Pierwsza to pokłosie konkursu plastycznego „Gdy myślę: unici…”. Druga,
przygotowana przez ks. Mućkę i młodzież, przypomina Światowe Dni Młodzieży odbywające się
MaKo
podczas pontyfikatów trzech papieży.
Jak w Drelowie kultywowana jest pamięć o unitach?
Ewa Strok
nauczycielka języka polskiego w Gimnazjum nr 1
im. Unitów Drelowskich, autorka scenariuszy sztuk
upamiętniających męczeństwo unitów
Duchowy pomnik unickim przodkom buduje od kilkunastu lat we współpracy
z gminą i parafią społeczność gimnazjum. Pomysłodawcą nadania szkole imienia
unitów drelowskich był jej ówczesny dyrektor Lesław Więckowski. Miało to miejsce
w 2002 r. Od tamtej pory co roku 17 stycznia uroczyście obchodzimy święto naszych
patronów. Jednak jest to święto nie tylko szkolnej społeczności, lecz całej gminy
i parafii. Każdego roku wystawiamy nowy spektakl, w którym występują uczniowie
gimnazjum. Kolejne sztuki teatralne ukazują dramat unitów żyjących na naszym
terenie w drugiej połowie XIX w. Udział w przedstawieniu jest dla szkolnych aktorów zaszczytem i wyróżnieniem, a dla oglądających niezwykłym przeżyciem, które
pozwala zgłębić historię swojej małej ojczyzny.
Piotr Kazimierski
wójt gminy Drelów
Świadomość tego, że nasi przodkowie, zamieszkujący od wieków tę ziemię, prości
i ubodzy ludzie, mieli odwagę do śmierci trwać przy wartościach, w jakie wierzyli religii, którą przyjęli od ojców, i narodowej polskiej tożsamości - jest dla nas powodem
do dumy, ale też zobowiązaniem do tego, byśmy byli oporni na wszelkie przejawy
niesprawiedliwości, przymusu, a nade wszystko na jakiekolwiek próby ograniczania
wolności. Bohaterstwo unitów daje nam, współczesnym, wiarę we własne siły. Bo
przecież nasi męczennicy mieli w życiu o wiele trudniej, a mimo to wytrwali.
Zbigniew Steszuk
mieszkaniec Kwasówki, parafia Drelów
Uważam, że wydarzenia związane z obroną drelowskiej świątyni w 1874 r. są wśród
współczesnych mieszkańców miejscowości wciąż żywe. Dowodem na to był udział
wielu z nas w obchodach 140 rocznicy męczeństwa unitów drelowskich. Punktem
kulminacyjnym obchodów było odtworzenie tragicznych i bohaterskich zajść przed
świątynią, czyli „Wielka rekonstrukcja męczeństwa unitów drelowskich”. Miała ona
miejsce 30 marca 2014 r. W przedsięwzięcie zaangażowało się prawie 200 osób. Większość stanowili nasi parafianie. W zlaicyzowanych czasach współczesnych wydarzenie
to poruszyło serca wielu z nas. Nie szczędziliśmy sił i czasu. Bez żywej świadomości
unickiej i bohaterskiej spuścizny naszych przodków byłoby to niemożliwe. Co roku
pamiętamy o tragicznych wydarzeniach sprzed lat. Wystawiane przez naszą młodzież
spektakle, których scenariusze koncentrują się wokół prześladowania i męczeństwa
unitów, są niezwykłymi perełkami potrafiącymi wycisnąć łzy. Świadomi chlubnej spuścizny naszych przodków chcemy uczyć się od nich silnej wiary, by wobec współczesnych zagrożeń móc stanąć z sercem przepełnionym miłością do bliźniego, do swojej
świątyni, ojczyzny i języka ojczystego. Wierzę, że unici nam w tym pomagają. NOT. MaKo
diecezja
www.echokatolickie.pl
Kościół
11
Prześladowani za wierność
Podlasie to ziemia męczenników, dla których jedność z papieżem była cenniejsza niż życie. Katolicy obrządku wschodniego, zwani
potocznie unitami, dla rosyjskiego zaborcy byli solą w oku. Siłą próbowano przeciągnąć ich na prawosławie. 17 stycznia 1874 r.
w Drelowie wojsko rosyjskie zastrzeliło 13 unitów i ciężko raniło około 200 osób.
Akcja „oczyszczania”
Po rozbiorach Rzeczpospolitej w zaborze rosyjskim carowie,
zwierzchnicy Cerkwi prawosławnej, posługując się drastycznymi
metodami, prowadzili skutecznie
akcję rusyfikacyjną, której ostrze
skierowane było najpierw ku ograniczeniu, a następnie zlikwidowaniu Kościoła unickiego. Wbrew
prawu kościelnemu car Mikołaj I
w 1839 r. wydał dekret likwidujący
Kościół unicki w Cesarstwie Rosyjskim. W granicach Królestwa Kongresowego pozostała tylko jedna
diecezja tego obrządku - chełmska.
Nastąpiły wówczas różne ograniczenia administracyjne i naciski na
unitów. Zaborcy chodziło przede
wszystkim o skasowanie unii
brzeskiej i włączenie ich do Kościoła prawosławnego. Posługiwał
się przy tym hasłem „oczyszczenia” obrządku greckokatolickiego
z „naleciałości” łacińskich. Chodziło o usunięcie z życia religijnego
tych elementów z liturgii i wystroju
świątyni, które przyjął wspomniany synod zamojski.
W akcji „oczyszczania” carat
wykorzystywał prorosyjskie i antyłacińskie nastawienie niektórych
duchownych z cesarstwa i Galicji.
W 1871 r. - wbrew prawu i bez zgody Stolicy Apostolskiej - car Aleksander II mianował ks. Marcelego
Popiela administratorem unickiej
diecezji chełmskiej. Kapłan ten,
będąc zdecydowanym przeciwnikiem unii, wydał dekret nakazujący od 1 stycznia 1874 r. bezwzględne „oczyszczenie” cerkwi
unickiej. W rzeczywistości było to
przygotowanie do jej likwidacji,
a w przyszłości - włączenia unitów
do prawosławia. Bezpośrednimi
wykonawcami zarządzenia miało
być wojsko i policja. Opierających
się temu dekretowi kapłanów unickich planowano wywieźć i zastąpić
księżmi prawosławnymi.
Przygotował grunt
Rozpoczęło się krwawe „nawracanie” i prześladowanie unitów,
którzy nie chcieli zerwać jedności
z papieżem. W 1867 r. administrator diecezji chełmskiej ks. Józef
Wójcicki wydał rozkaz mówiący
m.in. o zakazie wykorzystywania organów, odprawiania nabożeństw różańcowych i mówienia
kazań w języku polskim. Proboszczem parafii drelowskiej był wtedy
ks. Jan Welinowicz, który, otrzymawszy ten rozkaz, nie śpieszył
się z jego ogłoszeniem wiernym,
zagrzewając ich do wytrwałości
w wierze. Gdy po raz drugi otrzymał nakaz, by odczytać z ambony
dekret o „oczyszczeniu od naleciałości łacińskich cerkwi unickiej”, uczynił to pod groźbą usunięcia z parafii 8 września 1867 r.
Zrobił to jednak w formie, która
pobudziła zebranych do płaczu
i złożenia przysięgi, że wytrwają
w wierze i dawnych zwyczajach
kościelnych. To ks. Welinowicz
przygotował grunt do tego, co
kilka lat później miało nastąpić
w Drelowie. Władze dowiedziały
się o wrogiej działalności kapłana i zabrały go do Chełma, gdzie
jako więzień przebywał do śmierci. Drelowscy parafianie nie zapo-
mnieli o nim, odwiedzając go za
każdym razem, gdy nadarzyła się
ku temu okazja.
W obronie świątyni
Po śmierci ks. Jana proboszczem w Drelowie mianowano jego
syna - Teofila. Jednak stał się on
narzędziem w ręku władz. Za jego
pozwoleniem i z pomocą wojska
oczyszczono cerkiew z organów,
ambony i ławek. Kiedy nowy proboszcz głosił kazania w języku rosyjskim, parafianie przeszkadzali
mu, podkreślając, że nie rozumieją,
i prosili, by mówił po polsku. Kończyło się tym, że nauki nie było.
Wierni sami kierowali nabożeństwami i w czasie Mszy św. odmawiali Różaniec, a po nim suplikacje. Tak było do 1874 r.
Gdy proboszcz ogłosił, że nie ma
innego wyjścia, jak usłuchać carskiego rozkazu i przyjąć prawosławie, w świątyni nastąpiła wrzawa.
Ludzie zamknęli kościół. Ks. Teofil
powiadomił o tym policję i 4 stycznia do Drelowa przybył naczelnik,
który zażądał zwrotu kluczy od
świątyni, wzywając do spokoju,
ale też grożąc sprowadzeniem wojska. Odjechał jednak z kwitkiem.
O zajściu drelowanie zawiadomili
mieszkańców okolicznych wiosek
i już pod wieczór zaczęli gromadzić
się tłumnie przed świątynią. Przeczuwali, że mogą być zmuszeni do
tego, by stanąć w jej obronie.
Umierali ze śpiewem
17 stycznia 1874 r. do Drelowa
przybyło 100 kozaków i trzy roty
piechoty, które miały wprowadzić
do parafii usuniętego proboszcza,
a unitów zmusić do otwarcia drzwi
i posłuszeństwa carskim zarządzeniom. Ci jednak nie chcieli oddać
kluczy, mówiąc, że lud „nie może
oddać kluczy do swojej cerkwi i nie
odstąpi od swej świątyni w obronie
przed jej widocznym sprofanowaniem”. Podkreślali: „przybyliśmy
tutaj spokojnie się pomodlić przy
swoim domu Bożym i nie popełniliśmy żadnej zbrodni na miejscu
świętym”. Rozgniewany naczelnik
powiatu major Kotow kazał kozakom wiązać unitów i wyrzucać
ich poza obręb przykościelnego
cmentarza. Dalszy przebieg wydarzeń w Drelowie tak opisuje ks. Józef Pruszkowski, świadek cierpień
unitów podlaskich: „Naczelnik zakomenderował nahajki, a kozactwo
piesze i konne upadło na cmentarz
cerkiewny i poczęło rozbijać głowy
ludu i jego twarze, raniąc grubymi
batogami. Katowanie wywołało
ogólny płacz pomiędzy ludem. (…)
Piechota z kozakami uszykowała
się za parkanem cmentarza i o godzinie 12 w południe otworzyła
ogień do bezbronnych wiernych”.
Ci padali na kolana ze śpiewem
„Kto się o opiekę odda Panu swemu” i „Święty Boże”. Jak podają
źródła pisane, kiedy ogień ustał,
jęki rannych mężczyzn, kobiet
i dzieci napełniły grozą. Naczelnik
ponowił rozkaz, by ludzie odstąpili od cerkwi, grożąc im śmiercią
i zsyłką na Syberię. Oni jednak nie
usłuchali, wołając do wojska: „Dajcie nam śmierć, niech skonamy za
naszą wiarę, jak ci, którzy leżą przy
nas zabici. Do domów naszych już
nie pójdziemy. Tu nasz dom Boży,
tu nasza święta ziemia, tu nasza
krew, tu niech będzie jeden nasz
grób”. Przed nadejściem nocy major Kotow próbował raz jeszcze
zmusić zebranych do rozejścia się.
Bezskutecznie. Unici klęczeli przy
kościele przez całą noc, modląc się
i śpiewając pieśni.
Krew na śniegu
Ks. J. Pruszkowski w książce pt.
„Martyrologium, czyli męczeństwo Unitów na Podlasiu” pisze,
że następnego dnia rano Kotow
przyszedł obejrzeć miejsce mordu.
Mocno się zirytował, gdy zobaczył,
że wśród oblężonych panuje spokój, rozmodlenie.
Widząc krew na śniegu, kazał
żołnierzom zasypać jej ślady piaskiem. Unici jednak nie pozwolili
na to, by barbarzyńcy deptali krew
ich braci i sami zbierali ją śniegiem,
chcąc pochować w mogile przygotowanej przy cerkwi. Kotow wzbu-
rzył się, widząc spokój i religijny
entuzjazm parafian, którego nie
zdołało ostudzić zimno ani głód.
Kazał więc wojsku wejść na cmentarz i nahajkami oraz kolbami karabinów wypędzać wiernych z cerkwi
i z cmentarza. Żołnierze wyciągali
ludzi na drogę, gdzie rozpoczęły się kolejne katusze. Drelowian
kładziono na ziemi i bito rózgami. Kobiety i dzieci dostawały od
25 do 100 uderzeń, a mężczyźni od
100 do 200 razów. Po tym biczowaniu Kotow kazał mężczyznom
uklęknąć na śniegu, zdjąć czapki
i złożyć przyrzeczenie, że nigdy
więcej nie będą przeszkadzać prawosławnemu popowi w sprawowaniu liturgii. Ci odpowiedzieli mu, że
jeżeli będą żyć i będą mieli zdrowie,
to przy Bożej pomocy do cerkwi go
nie wpuszczą. Gdy żołnierze trzymali wiernych z daleka od cerkwi,
Kotow sprowadził popa. Rannych
odwieziono do domów na furmankach, kobiety i dzieci przepędzono,
mężczyzn powiązano, a młodszych
z nich odesłano do więzienia.
W obronie wiary i świętości
cerkwi unickiej w Drelowie męczeńską śmierć poniosło 13 osób:
Wincenty Bazyluk, Teodor Bocian,
Andrzej Charytoniuk, Trochim
Charytoniuk, Jan Kościuczyk, Teodor Kościuczyk, Paweł Kozak, Andrzej Kubik, Jan Kubik, Jan Łucik,
Szymon Pawluk, Jan Romaniuk,
Onufry Tomaszuk. Rannych zostało prawie 200 osób. Kilka dni
później, 24 stycznia, sytuacja powtórzyła się w Pratulinie.
Unici nie wyobrażali sobie życia
bez swojej świątyni. Obrona cerkwi
była obroną wiary nawet za cenę
własnego życia. Dlatego unici mężnie znosili różne formy prześladowania. Trwały one aż do ukazu
tolerancyjnego z 1905 r. Pochodzący z Drelowa Franciszek Stefaniuk
napisał: „Z historii męczeństwa ten
fakt niepokoi, że cierpień unitów
nikt nie opowie, jak świadek jedyny, co do dziś stoi pełen tajemnic
kościół w Drelowie”.
Oprac. ks. Sebastian Mućka,
parafia w Drelowie
Fot.MaKo
Kościół unicki obrządku wschodniego, zwany greckokatolickim,
powstał w granicach Rzeczpospolitej za zgodą Stolicy Apostolskiej
w 1595 r. Z kolei oficjalne przyjęcie
unii nastąpiło 9 października 1596 r.
na synodzie kościelnym w Brześciu
nad Bugiem. Wierni prawosławni, zamieszkujący w większości
wschodnią część Rzeczpospolitej,
wyrazili wolę i chęć przystąpienia
do jedności w wierze z Kościołem
rzymskokatolickim, uznając papieża za głowę Kościoła. Przyjęli
także wszystkie dogmaty katolickie. Z upływem czasu, na skutek
zgodnego współistnienia obrządku
łacińskiego i greckokatolickiego,
unici przyjmowali także łacińskie zwyczaje, obrzędy, modlitwy
i nabożeństwa, m.in.: Różaniec,
Godzinki czy Drogę krzyżową. Te
zmiany w liturgii Kościoła unickiego zaakceptował i przyjął w 1720 r.
synod zamojski.
Pamięć
o męczeństwie
unitów jest wciąż
żywa wśród
mieszkańców,
którzy każdego
roku czczą swoich
przodków,
przygotowując
m.in. spektakle
o wydarzeniach
z 1874 r.
12
Formacja religijna
EchoKatolickie
III niedziela zwykła
kalendarz liturgiczny
czytania: Ne 8,1-4a.5-6.8-10; Ps 19,8-10.15; 1 Kor 12,12-30; Łk 4,18; Łk 1,1-4.4,14-21
Wielu już starało się ułożyć opowiadanie o zdarzeniach, które się
dokonały pośród nas, tak jak je
przekazali ci, którzy od początku
byli naocznymi świadkami i sługami
słowa. Postanowiłem więc i ja
zbadać dokładnie wszystko od
pierwszych chwil i opisać ci po kolei, dostojny Teofilu, abyś się mógł
przekonać o całkowitej pewności
nauk, których ci udzielono.
W owym czasie: Jezus powrócił
w mocy Ducha do Galilei, a wieść
o Nim rozeszła się po całej okolicy.
On zaś nauczał w ich synagogach,
wysławiany przez wszystkich.
Przyszedł również do Nazaretu,
gdzie się wychował. W dzień
szabatu udał się swoim zwyczajem
do synagogi i powstał, aby czytać.
Podano Mu księgę proroka Izajasza.
Rozwinąwszy księgę natrafił na
miejsce, gdzie było napisane:
«Duch Pański spoczywa na Mnie,
ponieważ Mnie namaścił i posłał
Mnie, abym ubogim niósł dobrą
nowinę, więźniom głosił wolność,
a niewidomym przejrzenie; abym
uciśnionych odsyłał wolnych, abym
obwoływał rok łaski od Pana».
Zwinąwszy księgę, oddał słudze
i usiadł; a oczy wszystkich w synagodze były w Nim utkwione. Począł
więc mówić do nich: «Dziś spełniły
się te słowa Pisma, któreście słyszeli».
Rozważanie: ks. jacek szostakiewicz
D
różnych technologicznych wynalazków.
Wydaje nam się, że taka dostępność informacji czyni nas mądrzejszymi i żyjącymi
sprawami całego świata. Okazuje się, iż jest
to zniewolenie, o którym mowa w dzisiejszej
Ewangelii. Chrystus pragnie zmieniać nasze
podejście do rzeczywistości i nasze myślenie
o niej. Chce przedrzeć się przez ten medialny szum, który nas informuje o wszystkim
i o niczym, pragnie znaleźć sobie miejsce
pośrodku naszego życia. Pragnie, wypełniając swoją misję, uczynić nas ludźmi wolnymi, którzy dostrzegą szerszy horyzont życia.
Człowiek zamknięty w więzieniu telewizora,
komputera i smartfona nie będzie widział
niczego innego, jak tylko to, co mu zostaje
zaprezentowane na tym małym ekranie.
Chrystus pragnie nas leczyć. Chce, abyśmy
odzyskali dobry wzrok, który pomoże nam
dostrzec to, co najistotniejsze w naszym
życiu, byśmy wyszli z naszych więzień, które
sami zbudowaliśmy, abyśmy się uwolnili
z wnyków, jakie zastawił na nas współczesny, zmaterializowany świat. Wtedy
dopiero dostrzeżemy Jezusa, który pragnie
naszego zbawienia i uleczenia naszych serc
przez czuły dotyk miłości. Ta dobra nowina
o zbawieniu każe inaczej patrzeć na życie
i dostrzegać w nim Boga. Przede wszystkim
niesie ze sobą prawdziwe szczęście i nadzieję,
iż wszystko, co robimy, ma sens i prowadzi
do celu, jakim jest spotkanie z czekającym
na nas Bogiem.
uda zdarzają się także dzisiaj.
C
Grunt to umieć wyjść poza schematy czysto ludzkiego myślenia.
Przemiana serca zawsze jest możliwa, pod warunkiem że towarzyszą
jej… wiara, nadzieja i miłość! Człowiek dotknięty Bożą łaską wzbrania
się przed osądem bliźniego. Świadomy własnej niedoskonałości i potrzeby nawrócenia, staje w pokorze
przed Tym, który z miłości do niego
pozwolił się ukrzyżować. Bagaż
słabości i grzechów, jaki dźwiga, nie
pozwala mu też wynosić się nad
innego… Uwierzywszy w Miłość,
która nikogo nie potępia, idzie ku
drugiemu z orędziem Bożego miłosierdzia. A ono - jak głosi dziejowa
mądrość - zaczyna się w domu…
Kto nie kocha siebie, ten nie będzie
w stanie pokochać nikogo innego.
Recepta szczęśliwego życia zamyka
się także w poleceniach: mów
dobrze, myśl dobrze, czyń dobro...
Te trzy rzeczy - dzięki Bożemu miłosierdziu - prowadzą do nieba.
rej brak chłopa…
- Stop! - w myśl powziętego wraz
z nowym rokiem postanowienia Helenka zadecydowała, że
o nieobecnych mówić będzie
wyłącznie dobrze albo wcale - nawet jeśli Witkowy wywód miałby
być tylko niegroźną opowieścią
przesyconą anegdotami. - Ludzie
już tak mają, że lubią myśleć stereotypowo i wrzucać wszystkich
do jednego worka. Tymczasem
każdy człowiek jest niepowtarzalną indywidualnością i to, co
sprawdza się w przypadku jednego, niekoniecznie okazuje się
wskazane dla drugiego - tłumaczyła. - Jeśli jedyną słuszną drogą
życia byłoby małżeństwo, nie
mielibyśmy wokół tylu nieszczęśliwych żon.
- I mężów - podkreślił. - Bądź co
bądź nieprzypadkowo mówi się,
że życie z jedną żoną to męczeństwo - dodał z ironią.
Helenkę rozbawił ton wypowiedzi sąsiada. W odpowiedzi
zauważyła, że w życiu nie ma
łatwych dróg. - Kobieta marzy
o macierzyństwie, modli się,
stosuje do zaleceń lekarskich,
a mimo to nigdy nie zachodzi
w ciążę… Jeśli z woli Bożej bycie
yślom o przyszłości z załoM
żenia towarzyszy lęk. Boimy
się tego, co nieznane, zwłaszcza
że informacje, jakie płyną z tzw.
świata, nie nastrajają optymizmem.
Dobre intencje bywają wypaczane,
świat wartości, jakiemu wierni
pozostawali jeszcze nasi rodzice,
doczekał się już miana anachronizmu. Gonimy za tym, co nowoczesne i modne, nie zastanawiając się,
dokąd zawiedzie nas bezrozumny
pęd. Jednak czy wybranej przez nas
drodze ku przeznaczeniu towarzyszy szczęście? „Słowa uczą, przykła-
dy pociągają” - mówi przysłowie.
Epoka, w jakiej przyszło nam żyć,
w sposób szczególny upomina się
o… świadków. Ludzi, którzy wiarę
w Bożą miłość uczynili sensem
swojego życia i zarażają nią wszystkich dookoła, niosąc - w miejsce
niecierpliwości i egoizmu - pokój,
dobroć, radość, poczucie spełnienia… Ich szczęście - paradoksalnie
- denerwuje, a zarazem sprawia, że
chcemy pójść sprawdzoną ścieżką.
Święci patronowie dnia, uczcie nas
umiejętności dostrzegania w trudnościach błogosławieństwa!
Środa, 27 stycznia
Wsp. bł. Jerzego Matulewicza, biskupa
Czytania: 2 Sm 7,4-17; Mk 4,1-20
dyby ziarno zostało ukryte
G
w zakamarkach spichlerza, nie
trafiłoby do młyna, nie powstałaby
z niego mąka, a bez niej nie byłoby
chleba dającego obfitość głodnym.
Nieraz wydaje się nam, że moglibyśmy zmieniać świat i stać się
lepszymi ludźmi, gdybyśmy tylko
- i tu zaczyna się lista życzeń: mieli
innych rodziców, wyrozumialszych
współmałżonków, wdzięczniejsze
dzieci, lepiej płatną pracę itp. Zamiast przejąć się prawdą o powołaniu do świętości możliwej w każdej
sytuacji i miejscu naszego życia,
wolimy usprawiedliwiać niechęć do
duchowego wysiłku lękiem przed
ryzykiem. Wzbraniamy się przed
postawieniem wszystkiego na jedną
kartę w obawie, że kiedy przyjdzie
chwila próby, niebo okaże się głuche
na głos naszych próśb. Tymczasem
- jak uczył św. Grzegorz Wielki - „aby
wspiąć się na wyżyny, człowiek musi
iść małymi, nie zaś dużymi krokami”.
Czas wszystko weryfikuje. Owoce
dobrych czynów przyjdą zaś szybciej, niż nam się wydaje.
Czwartek, 28 stycznia
Wsp. św. Tomasza z Akwinu, prezbitera i doktora
Kościoła
Czytania: 2 Sm 7,18-19.24-29; Mk 4,21-25
…dla niektórych ludzi jesteś całym światem!
H
Czytania: Dz 22,3-16 lub Dz 9,1-22; Mk 16,15-18
Czytania: 2 Tm 1,1-8 lub Tt 1,1-5; Łk 10,1-9
w niedzielę po kościele
asło „powołanie” w powszechnym rozumieniu
ogranicza się na ogół do
wyboru dwóch dróg: kapłaństwa
i życia zakonnego bądź małżeństwa. Ludzi, którzy mieli odwagę
przeciwstawić się społecznym
oczekiwaniom, etykietowano
łatkami: „stara panna” lub „stary
kawaler”. I dopiero w ostatnich
latach forma życia w pojedynkę
doczekała się - może nie tyle
zaszczytnego, ile modnego określenia „singiel”.
- Pani jest singielką - Witek czuł
potrzebę jak najpilniejszego
podzielenia się poczynionym
odkryciem.
- Singielka? Co też pan wymyśla?! Wdową jestem - oponowała
Helenka.
- Singielka w sensie, że żyje pani
w pojedynkę, tj. ani w małżeństwie, ani w konkubinacie
- sprostował. - Taki artykuł czytałem ostatnio, że dziś młodzi
nie potrafią wziąć odpowiedzialności za siebie, a cóż dopiero za
drugiego; że niewychodzenie
za mąż ma same zalety i takie
tam… Tyle że mnie osobiście
staropanieństwo kojarzy się
z nauczycielką z technikum, któ-
Poniedziałek, 25 stycznia
Święto Nawrócenia św. Pawła, apostoła
Wtorek, 26 stycznia
Wsp. św. Tymoteusza i Tytusa, biskupów
Poranione serca
zisiejsza Ewangelia to miód na nasze,
często poranione serca. Wprowadza
nas w przestrzeń łaski i Bożej mocy,
która zdolna jest przemieniać nasze życie,
ale także leczyć rany powstałe na skutek
grzechów.
Chrystus rozpoczyna swoją działalność
w Galilei od nauczania w synagogach. Czytając księgę proroka Izajasza, wskazuje na
swoją misję, którą będzie realizował. Słowa
te wprawiły w zdumienie słuchających, gdyż
doskonale znali Jezusa. Był bowiem jednym
z nich. Jezus powiedział: „Dziś spełniły się te
słowa Pisma, któreście słyszeli”. W tym momencie zdali sobie sprawę, że Jezus jest kimś
niezwykłym, może naprawdę Mesjaszem
zapowiadanym przez proroków.
Jezus, posługując się Izajaszowym tekstem,
precyzuje swoją rolę w naszym życiu. Dzisiaj, tak jak i kiedyś, ludzie czekają na dobrą
nowinę, która nie jest jakąś sensacją podawaną w mediach, ale przyjściem Jezusa do
naszego życia, aby nas wyzwolić z tego, czym
zniewolił świat. Człowiek, który nie poznał
Dobrej Nowiny, pozostaje nadal ubogim,
choćby posiadał wszystko, co potrzebne do
życia. Jeśli nie poznał Jezusa, ciągle będzie
poszukiwał namiastki szczęścia... Chrystus
jest lekiem na wszystkie nasze choroby,
a szczególnie na poranione serca.
We współczesnym świecie wiele osób posiłkuje się różnymi wiadomościami, które
docierają do nas bardzo szybko za pomocą
numer 3 (1072) 21-27 stycznia 2016 r.
matką nigdy nie stanie się jej
udziałem, czy oznacza to, że jej
życie jest bezwartościowe? Jedni
tęsknią za prawdziwą miłością, a nie doczekawszy się jej,
decydują się na życie w pojedynkę. Inni wybierają małżeństwo z rozsądku głównie celem
posiadania dzieci - tylko czy
to gwarantuje szczęście?! Niby
człowiek ma to, co wybierze…
Bywa jednak i tak, że w kochającej się rodzinie nagle umiera
ojciec, osierocając gromadkę
pociech. Nigdy nie powinniśmy porównywać swoich dróg
do innych, bo ani nasze nie są
lepszymi, ani tamte gorszymi…
Zwłaszcza że w ostatecznym
rozrachunku każdy z nas i tak
będzie musiał zostawić bliskich
i stanąć przed Bogiem w pojedynkę - zauważyła.
Podsumowaniem rozmowy kobieta uczyniła zaś spostrzeżenie,
że udane życie zawsze jest służbą,
a okazje ku temu rodzi każdy
dzień... Podzieliła się też cenną
myślą Gabriela Garcii Márqueza:
„Być może dla świata jesteś tylko
człowiekiem, ale dla niektórych
ludzi jesteś całym światem”.
Warto o tym pamiętać!
WA
ówi się, że dobro mnoży się
M
przez dzielenie. Zatem im
bardziej ochoczo poświęcamy
się na rzecz bliźnich, wysłuchując
ich, towarzysząc radą czy inną
formą wsparcia, tym więcej zyskujemy dla siebie. Podobnie jest
z przyswajaniem prawd o Bogu
i - z Jego pomocą - o samym
sobie. Kto już odkryje prawdziwy
skarb, temu łatwiej wzgardzić
marnością… „Stworzyłeś nas jako
skierowanych ku Tobie. I niespokojne jest serce nasze, dopóki
w Tobie nie spocznie” - zapisał św.
Augustyn. Opowiedzenie się po
stronie prawdy rodzi nadzieję na
miłość bez miary w niebie. „Postawienie” na materialne dobra
i czysto ludzkie przyjaźni grozi
wiecznym ubóstwem i osamotnieniem.
Piątek, 29 stycznia
Czytania: 2 Sm 11,1-4a.5-10a.13-17.27c; Mk 4,26-34
ierpliwość nie jest naszą mocną
C
stroną. Kiedy już zdecydujemy
się na modlitewny szturm w kon-
kretnej intencji, chcemy, by Bóg
reagował natychmiast. Jeśli zwleka
z udzieleniem łaski, mamy w zwyczaju obrażać się albo i złorzeczyć.
Traktujemy wiarę niczym koncert
życzeń, nie rozumiejąc, że spełnienie naszych próśb zależy od…
wiary właśnie. Boża miłość potrafi
przeobrazić to, co znikome, w po-
tęgę. Jednak by móc ujrzeć owoce,
trzeba wewnętrznego poddania
się woli Opatrzności. Diament,
zanim zachwyci oko, musi przejść
skomplikowany proces szlifowania.
Zaufanie z konieczności powinno
więc zakładać zgodę na trudności
w przekonaniu, że przyspieszą one
nasz duchowy wzrost. Pomocą
w przejściu przez ciemności niech
będzie świadomość, że Bóg zawsze
jest tuż obok!
Sobota, 30 stycznia
Czytania: 2 Sm 12,1-7a.10-17; Mk 4,35-41
dczuwającym lęk trudno doO
świadczyć Jezusa i Jego mocy.
Skoncentrowani na problemach,
poddani strachowi, szamoczemy
się niczym uczniowie w zderzeniu
z żywiołem. Odpowiedzią Jezusa na
życiową „burzę” jest spokojny sen.
Daje nam tym samym przykład, że
zaufanie Bogu to najpewniejszy
WA
ratunek!
Kościół
ForMaCJa reLigiJna
www.echokatolickie.pl
Spotkanie opłatkowe
Domowego Kościoła
Tradycyjnie u progu nowego roku Domowy Kościół gromadzi się na wspólnym spotkaniu opłatkowym. Tym razem gościliśmy w bialskiej parafi i pw. Narodzenia Najświętszej Marii Panny, gdzie w sobotę, 9 stycznia, zebrało się około 450 osób.
13
kalendarium
naJBliższych Wydarzeń
ruchu ŚWiatło-życie
diecezJi siedlecKieJ:
6-7 lutego - diecezjalna Szkoła animatora im. ks. Wojciecha danielskiego, sesja poświęcona świadectwu - dom „Moria” w Łukowie;
9-25 lutego - oaza rodzin ii stopnia - dom „Moria” w Łukowie;
14 lutego - dzień skupienia w ramach spotkań dorosłych wokół
tematu „W mocy ducha Świętego” - dom „Moria” w Łukowie;
26-29 lutego - kongregacja odpowiedzialnych ruchu Światło-Życie
- Jasna góra, Częstochowa;
7 marca - dzień Wspólnoty Moderatorów i odpowiedzialnych ruchu
Światło-Życie - dom „Moria” w Łukowie;
12 marca - rejonowy dzień Wspólnoty animatorów ruchu ŚwiatłoŻycie - rejony: bialski, łukowski, garwoliński, siedlecki, włodawski;
13 marca - rejonowy dzień Wspólnoty ruchu Światło-Życie - rejony:
bialski, łukowski, garwoliński, siedlecki, włodawski.
Szczegóły: www.siedlce.oaza.pl
Nasze spotkanie rozpoczęliśmy
o 10.00. Przy śpiewie kolęd małżeństwa z poszczególnych rejonów
diecezji składały pokłon Panu Jezusowi. Wędrówkę do szopki zakończyli kapłani z biskupem siedleckim Kazimierzem Gurdą na
czele. Następnie uczestniczyliśmy
w Mszy św., której przewodniczył
oraz wygłosił homilię pasterz Kościoła siedleckiego. W nawiązaniu
do Ewangelii zostaliśmy zachęceni,
abyśmy do naszych małżeńskich
łodzi zapraszali Jezusa. On bowiem wyciszy niespokojne wichry,
tak jak zrobił to, gdy wszedł do łodzi uczniów. Biskup wskazał na rodzinę jako miejsce doświadczania
miłości ojcowskiej na wzór miłości Boga. Za św. Janem Apostołem
przypomniał nam, że „W miłości
nie ma lęku, lecz doskonała miłość
usuwa lęk” (1 J 4,18). Życząc takiej
miłości, pasterz Kościoła siedleckiego prosił, by małżeństwa Domowego Kościoła dawały świadectwa radości życia z Bogiem, radości
nawet w sytuacjach trudnych, radości bycia we wspólnocie.
Na zakończenie nasz pasterz wyraził swoją radość z tak licznego zgromadzenia, jak również z obecności
wielu kapłanów, którzy coraz chętniej angażują się w życie wspólnot.
Po zakończeniu Eucharystii
przeszliśmy do sali, gdzie - jak co
roku - podzieliliśmy się opłatkiem,
składając sobie życzenia.
Następnie odbyła się agapa, którą
urozmaiciła prezentacja multime-
dialna poszczególnych rejonów.
Domowy Kościół w naszej diecezji
dzieli się na pięć rejonów: siedlecki,
bialski, łukowski, garwoliński i włodawski. Rozgrzewając się ciepłym
posiłkiem, mogliśmy poznawać parafie i kręgi całej diecezji. Ostatnim
punktem programu były jasełka,
w których wystąpili losowo wybrani goście. Ponieważ przedstawienie
odbyło się bez wcześniejszych prób,
dostarczyło wiele radości. Podobnie
jak całe sobotnie spotkanie.
Kolejny raz przekonaliśmy się,
że warto na kilka godzin odłożyć
sprawy dnia codziennego, by w atmosferze jedności i pokoju przeżyć
spotkanie z ludźmi, których przyprowadziła ta sama gwiazda.
dom „moria” zaPrasza
domy (centra) ruchu Światło-Życie - w myśli sługi Bożego ks. Franciszka
Blachnickiego - są narzędziami pielęgnowania charyzmatu oraz inspirowania i wspomagania procesu jego realizowania w kościele, jego służby
w kościele lokalnym.
diakonia domu „Moria” w Łukowie (ul. kościuszki 21B) zachęca do skorzystania z propozycji spotkań i rekolekcji odbywających się w tym miejscu.
Mile widziane są także wspólnoty parafialne czy ruchy i stowarzyszenia
w kościele chcące przeżyć w naszym domu dni skupienia, rekolekcje czy
spotkania formacyjne. Szczegółowe informacje: www.siedlce.oaza.pl/
dom-moria. kontakt: ks. Marek andrzejuk, nr tel. : 606-820-085, e-mail:
[email protected] lub Marek Żurawski, prezes katolickiego
Stowarzyszenia „Moria”, e-mail: [email protected]
BOŻENA I JACEK, REJON GARWOLIN
ŚWIADECTWA
„Jeżeli Domu Pan nie zbuduje…” - o diakonii Domu „Moria”
Mija już dwa i pół roku odkąd decyzją biskupa ordynariusza powstało
w Łukowie Centrum Rekolekcyjno
- Szkoleniowe Ruchu Światło-Życie Diecezji Siedleckiej. Od strony
formalno-prawnej administracją
miejsca zajmuje się Katolickie Stowarzyszenie „Moria”. Ogromnego
wsparcia naszemu centrum udzielają reprezentowane przez parę
diecezjalną oraz pary rejonowe rodziny Domowego Kościoła naszej
diecezji. W budowaniu wspólnoty
wokół Domu „Moria” bardzo ważną rolę odgrywają księża moderatorzy, odpowiedzialni, animatorzy
i młodzież oazowa.
Codzienne funkcjonowanie naszego domu byłoby jednak bardzo
trudne bez zaangażowania osób,
które podjęły się służby w ramach
diakonii domu. Są to rodziny Domowego Kościoła ze wszystkich
łukowskich parafii: Anna i Grzegorz Jakubowscy, Sławomira i Józef
Szczygielscy, Mirosława i Marek
Żurawscy, Joanna i Mariusz Rogulscy, Adrianna i Dariusz Szychtowie, Maria i Wojciech Rożenowie,
Urszula i Mirosław Karwowscy,
Małgorzata i Marcin Tomczakowie,
Anna i Dariusz Marciniukowie,
Katarzyna i Jarosław Zdunkowie,
Małgorzata i Andrzej Kaniowie,
Aleksandra i Sławomir Smolakowie, Urszula i Leszek Domańscy
oraz ks. Marek Andrzejuk.
Wszyscy jesteśmy przekonani,
że to przez naszego Pana i Mistrza
- Jezusa Chrystusa - zostaliśmy zaproszeni do pięknej i ekscytującej
przygody polegającej na współodpowiedzialności za to dzieło.
Wiemy z naszego codziennego, rodzinnego doświadczenia, ile
wysiłku, trudu i wyrzeczeń trzeba
włożyć, aby najpierw powstał dom
materialny i ile trzeba jeszcze zainwestować w budowanie atmosfery
i ciepła takiego miejsca. W naszym
domu ustawicznie toczą się remonty, modernizacje, dostosowywania
pomieszczeń do formalnych wymagań i inne budowlane zadania.
Niezależnie od tego w naszym
domu odbywają się rekolekcje,
warsztaty oraz spotkania formacyjne różnych grup i wspólnot. Są
to m.in.: warsztaty małżeńskie, rekolekcje formacyjne i tematyczne
DK, Diecezjalna Szkoła Animatora, dni skupienia diakonii diecezjalnych, spotkania w ramach
Klubu Ojca, wspólnoty, spotkania
kręgu diecezjalnego i rejonowego
DK, Rejonowe Dni Wspólnoty, Dni
Wspólnoty Moderatorów i Odpowiedzialnych, spotkania formacyjne dorosłych oraz kapłanów posługujących w Ruchu Światło-Życie,
spotkania poszczególnych kręgów DK i małych grup formacyjnych oazy młodzieżowej, posługa
w przygotowaniu osób dorosłych
do chrztu, spotkania młodzieży
i osób dorosłych z różnych ruchów i stowarzyszeń z całej diecezji. Wszyscy jesteśmy wezwani do
nowej ewangelizacji. Chcemy, aby
nasz dom i wszystko, co będzie się
w nim działo, służyło temu celowi.
We wszystkie wyżej wymienione
obszary są zaangażowane rodziny
ze wspólnoty Diakonii Domu.
Tak o swojej posłudze opowiadają Sławka i Józek: Jako członkowie
Ruchu Światło-Życie chętnie podjęliśmy posługę w Diakonii Domu
„Moria”, ponieważ czujemy się za
niego współodpowiedzialni. Wyko-
nywana przez nas praca nie jest ciężarem, lecz radością i satysfakcją,
ponieważ mamy świadomość, że to,
co robimy, będzie służyło dobru innych małżeństw, dzieci i młodzieży
oazowej, a siłę czerpiemy z przeżywanej razem ze wspólnotą Eucharystii.
Marysia i Wojtek, którzy od początku uczestniczą w diakonii, tak
mówią o tym miejscu: Buduje nas,
gdy słyszymy od osób dorosłych,
przebywających na rekolekcjach,
czy młodzieży, że szkoda im wyjeżdżać z tego domu. Podkreślają, że
panuje tu wspaniała i miła atmosfera, jak w domu rodzinnym. Niewątpliwie ogromne zasługi na tym polu
trzeba przypisać osobom mocno
zaangażowanym w to Boże dzieło
na czele z zarządem i moderatorem
diecezjalnym Ruchu Światło życie
ks. Markiem Andrzejukiem. Uważamy, że w 2017 r., gdy zakończą
się prace remontowe i adaptacyjne,
Dom „Moria” stanie się perełką na
mapie ośrodków oazowych.
Swoje świadectwo dają też Gosia
i Marcin, którzy posługę podjęli w ubiegłym roku: Przez ten rok
zajmowaliśmy się zwykłymi czynnościami, jak np. praca w ogrodzie
lub kuchni, w które mogliśmy zaangażować całą rodzinę. W ten sposób
spędzaliśmy wolny czas (chociaż
innych pomysłów nam nie brakuje),
przebywając razem i - co najważniejsze - budując wspólnotę naszego
domowego Kościoła. Dzięki temu
oraz przy pomocy naszych przyjaciół
z kręgu DK lepiej się poznawaliśmy,
uczyliśmy się być lepszymi rodzicami
i małżonkami. Wspólna praca wyrabia poczucie jedności, która powinna
cechować uczniów Chrystusa.
Zaś Ula i Mirek dodają: Jesteśmy
w diakonii domu ok. półtora roku.
Nasza praca polegała na sprzątaniu domu, a raz posługiwaliśmy
na recepcji. Dzieliliśmy się też płodami ziemi z naszego ogrodu, np.
marchewką, pietruszką, jabłkami.
Przy porządkach dostrzegamy wiele
zmian, patrzymy, jak pięknieje każdy pokój. Traktujemy „Morię” jako
nasz drugi dom, do którego chętnie
się wraca.
Joanna i Mariusz podkreślali, że
diakonia to też trud, szczególnie
jak się pracuje zawodowo i ma się
troje dzieci: Nasza obecność w Diakonii Domu „Moria” to codzienna
troska o sprawy tego miejsca, o jego
utrzymanie w czystości, remonty i rozwój, a szczególnie posługa
muzyczna. Staramy się tworzyć
uczestnikom przestrzeń do formacji, pracy nad sobą. Przy okazji
sami przeżywamy treści rekolekcji,
w których posługujemy. Widząc już
niejednokrotnie ich owoce, budzi się
w nas na nowo zapał do tego, by po
prostu kolejny raz ciężko, ale i z radością w tym miejscu popracować
dla Bożej chwały.
Ada i Darek widzą swoją drogę
w ten sposób: Formacja w Ruchu
Światło-Życie prowadzi ku diakonii. Odkrywamy, że Dom „Moria”
jest naszą diakonią. Zawsze marzyliśmy o tym, aby oaza w naszej
diecezji miała swój dom. Pan Bóg
zrealizował nasze marzenie, a nam
pozostaje być pożytecznym narzędziem w Jego rękach. Naszą radością
jest również fakt, że nasze dzieci,
będące na drodze formacji oazowej
z chęcią angażują się w prace i posługi wokół Domu „Moria”.
Anna i Grzegorz z kolei mówią:
Od wielu lat pełniliśmy różne posługi, służąc ludziom z radością. Od
chwili powstania Domu „Moria”
jesteśmy w diakonii, dbając o wyżywienie osób przybywających do
naszego domu. Nazywamy go naszym domem, ponieważ czujemy się
za niego odpowiedzialni, a będąc
na emeryturze, mamy czas, by poświęcić się temu dziełu, które służy
różnym grupom oazowym, modlitewnym i innym spotkaniom.
Katarzyna i Jarosław podkreślają: Ruchowi zawdzięczamy
przede wszystkim siebie nawzajem. Ogromne znaczenie ma dla
nas to, że możemy przebywać we
wspólnocie. Mamy okazję pomagać przy rozbudowywaniu Domu
„Moria”, co również nas umacnia.
Jesteśmy w gronie tych najbliższych
osób, które pomagają, gdzie uczymy
się miłości i pokory.
Radością naszej diakonii jest
możliwość wspólnotowego uczestnictwa w Eucharystii, która odprawiana jest w każdy wtorek o 18.00.
Dodatkowo w pierwszy wtorek
miesiąca spotykamy się na odprawie. Ustalamy wtedy front prac
i podział posług. Dzielimy się odpowiedzialnością za poszczególne
wydarzenia i spotkania odbywające się w naszym domu. Nie zawsze ze wszystkim się zgadzamy.
Nie dążymy na siłę do nienaturalnej jednomyślności, spieramy się,
dyskutujemy, ustalamy priorytety.
W pierwszej kolejności jednak staramy się służyć najlepiej, jak potrafimy. Mamy też nadzieję, że z tych
naszych nieudolnych wysiłków Pan
Bóg w konsekwencji wyprowadzi
dobro według swojej koncepcji.
DARIUSZ SZyCHTA
14
EchoKatolickie
PUBLiCyStyka
numer 3 (1072) 21-27 stycznia 2016 r.
Fot. arChiWUM PryWatne
On żył
Bogiem
Z ks. prałatem Józefem Władysławem
Skorodiukiem, autorem książki „Człowiek Boży. Życie duchowe bp. Ignacego Świrskiego”, rozmawia Agnieszka Warecka.
Książka autorstwa Księdza Prałata
- pod znamiennym tytułem „Człowiek Boży” - oddaje osobowość bp.
Ignacego Świrskiego w aspekcie życia
duchowego. Przypomina sylwetkę
duchową pasterza, który zapisał się
złotymi zgłoskami w historii Kościoła
siedleckiego, a przy tym uzupełnia
powszechną wiedzę o jego duszpasterskiej posłudze. Co skłoniło Księdza do
usystematyzowania treści skutkującego tak cenną pozycją?
W przedmowie do książki ks. prof.
dr hab. Marek Chmielewski, prezes
Polskiego Stowarzyszenia Teologów
Duchowości, którego członkiem jestem od 2009 r., zauważył, że przykład
świętości nigdy się nie przedawnia.
W opinii wielu kapłanów i świeckich,
którzy mieli styczność z bp. Ignacym,
niewątpliwie był on człowiekiem
świętym. Kard. Stefan Wyszyński na
jego pogrzebie powiedział - proszę
pozwolić, że zacytuję: „Szczególnie
jednak pasuje mi do tej postaci miano: «homo-Dei» - człowiek Boży. On
żył Bogiem, był pełen Boga. Wszystkie jego kategorie myślenia i działania
były przejawem Boga. Odznaczał się
dziecięcą wiarą, nie miał wątpliwości
w wierze”. Stąd też taki, a nie inny, tytuł książki.
Po studiach na wydziale teologii
pastoralnej Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego zostałem skierowany
do Prymasowskiego Studium Życia
Wewnętrznego, gdzie wybrałem segłębokich w przekazywane treści.
minarium naukowe u ks. prof. Józefa
Bp I. Świrski był człowiekiem o boMajkowskiego, jezuity, wykładowcy
gatej osobowości. Gruntownie wypsychologii religii i teologii ascetycznej.
kształcony jako teolog i filozof, miał
Zastanawiając się nad wyborem temadwa doktoraty, znał języki obce: grectu pracy licencjackiej [na uczelniach Jaki obraz pasterza diecezji wyłania
ki, łaciński, włoski, francuski, nieteologicznych Kościoła katolickiego się z poszczególnych stron „Człowiemiecki. Mimo to ujmował wszystkich
licencjat to stopień pośredni między ka Bożego”? Jakim bp. I. Świrskiego
pogodą ducha i skromnością. Kochał
magistrem a doktorem - przyp. red], zapamiętali wierni, którzy mieli z nim
każdego człowieka, był bardzo otwarty
postanowiłem poradzić się księdza styczność? Wreszcie jaki obraz biskupa na bliźniego i przyjmował wszystkich,
profesora. Zasugerował przyjrzenie się - ojca przetrwał w Księdza pamięci?
niezależnie od pory dnia czy nocy. MiLata duszpasterskiej posługi bp. łosierny stosunek biskupa do biednych
życiu duchowemu jednego z biskupów
diecezjalnych. Temat mojej
i potrzebujących zjednał mu
pracy brzmiał ostatecznie:
przydomek „ojca ubogich”.
Książkowe wydanie „Człowieka Bożego”
„Życie wewnętrzne bp. IgnaBp Ignacy był też prawdzito poniekąd także odpowiedź na zainteresowanie
cego Świrskiego w aspekcie
wym ojcem dla kapłanów,
niezwykłą postacią poprzednika wyrażone przez
psychologicznym i teolodo czego m.in. nawiązał
gicznym”. Od ukończenia
w homilii pogrzebowej kard.
bp. Kazimierza Gurdę. W związku ze zbliżającym
studiów towarzyszyło mi
S. Wyszyński, przypomisię jubileuszem 200-lecia istnienia diecezji nasz
ciche marzenie, by zawarte
nając, że w nim ojciec przeobecny pasterz zapragnął wydobyć pamięć
w pracy treści mogły ukazać
słaniał pasterza, i radząc:
się drukiem, trafiając tym
„biskupa możecie łatwo uzyo bp. I. Świrskim na światło dzienne z zamiarem
samym do szerszego ogółu
skać, ale trzeba się bardzo
podjęcia działań zmierzających w kierunku
czytelników.
modlić o to, byście dostali
procesu informacyjnego.
Książkowe wydanie „Człoojca”. Bp Ignacy był człowiewieka Bożego” to poniekąd
kiem modlitwy i pracy nad
także odpowiedź na zainteresobą, co utorowało mu drogę
sowanie niezwykłą postacią poprzed- Ignacego przypadły na okres tuż po do osiągnięcia postawy nacechowanej
nika wyrażone przez bp. Kazimierza wojnie (1946-1968). Jako kleryk i mło- skromnością i pokorą.
Gurdę. W związku ze zbliżającym się dy kapłan byłem pod wrażeniem jubileuszem 200-lecia istnienia die- o czym wspominam w słowie wstęp- Aneksem do książki czyni Ksiądz
cezji nasz obecny pasterz zapragnął nym do książki - jego duszpasterskiego wypowiedzi osób, które miały zaszczyt
wydobyć pamięć o bp. I. Świrskim na zaangażowania, zwłaszcza na odcinku znać bp. I. Świrskiego z autopsji.
światło dzienne z zamiarem podjęcia charytatywnym i trzeźwościowym, Wspomnienia obfitują w szereg
działań zmierzających w kierunku jak również troski o właściwą posta- przykładów i anegdot w niezwykle
wę kapłanów i formację seminaryjną. sugestywny sposób oddających jego
procesu informacyjnego.
Z wielkim zainteresowaniem słucha- życie i duszpasterską posługę. Zdradzi
Zatem możemy mówić o nadziei na po- łem także jego konferencji do klery- Ksiądz przykładowe „smaczki” naszym
siadanie w gronie orędowników przed
ków w kaplicy seminaryjnej oraz ho- czytelnikom?
Potwierdzeniem cechującej biskupa
Bożym tronem kolejnego błogosławio- milii głoszonych w katedrze językiem
nego z naszej diecezji?
prostym i sugestywnym, a przy tym niezwykłej skromności jest m.in. zapis
jego prywatnej korespondencji. Kiedy
kard. August Hlond poprosił go o wyKsiążka autorstwa ks. józefa W. Skorogłoszenie kazania w Gnieźnie podczas
uroczystości ku czci św. Wojciecha, bp
diuka „Człowiek Boży. Życie duchowe
I. Świrski odpisał, że… nie chciałby
bp. Ignacego Świrskiego” jest do nabycia
pomniejszyć swoją obecnością i słow Księgarni Diecezjalnej przy ul. Piłsudwem tak zacnego wydarzenia.
skiego 64 oraz w Księgarni Współczesnej
Inny przykład dotyczy jego wojennych losów, kiedy to po aresztowaniu
przy ul. Katedralnej 5 w Siedlcach. Można
profesorów i alumnów Uniwersytetu
ją też nabyć w sklepach z dewocjonaliami
Wileńskiego ukrywał się w Zacha- w Białej Podlaskiej, przy ul. Budkiewicza
ryszkach nieopodal miejscowości
1, oraz Sokołowie Podlaskim, przy
Turgiele. Nieobecny podczas łapanki,
długo zastanawiał się, szukając naul. Wolności 32. Osoby zainteresowane
tchnienia m.in. w modlitwie, czy nie
pozyskaniem pozycji mogą zakupić ją
powinien poddać się dobrowolnie
także bezpośrednio u autora - kontakt
Niemcom w duchu solidarności z kopod nr. tel.: 25-644-18-66.
legami. Ostatecznie ukrywał się w folwarku pod przybranym imieniem
W opinii wielu
kapłanów i świeckich,
którzy mieli styczność
z bp. Ignacym,
niewątpliwie był on
człowiekiem świętym.
Lata
duszpasterskiej
posługi
bp. Ignacego
przypadły na
okres tuż
po wojnie
(1946-1968).
Jako kleryk
i młody kapłan
byłem pod
wrażeniem
- o czym
wspominam
w słowie
wstępnym
do książki - jego
duszpasterskiego
zaangażowania,
zwłaszcza
na odcinku
charytatywnym
i trzeźwościowym, jak
również troską
o właściwą
postawę kapłanów
i formację
seminaryjną.
Karol. Ks. Witold Pietkun przytoczył
we wspomnieniach charakterystyczny
obrazek z tamtych czasów. Opowiadał, jak pewnego ranka w zakrystii
oczekiwał go interesant - starszy pan,
z dostojną brodą, ubrany w samodział
i buty z cholewami. Zapytany, w jakiej sprawie przybywa, odpowiedział:
„A Mszę św. odprawić…”, na co z kolei
zakrystianin Hipolit odburknął z oburzeniem: „Jeszcze czego brakowało,
żeby takich do ołtarza prowadzić”.
„Dopiero potem - jak relacjonował ks.
W. Pietkun - zorientowałem się, z kim
mam do czynienia. Mogłem więc ręce
ucałować i, jak przystało, przywitać
swego profesora i opiekuna”.
Większość wspomnień dotyczących
bp. I. Świrskiego była już wcześniej
publikowana. Udało się jednak Księdzu
zawrzeć w książce także wiele treści
dotąd szerzej nieznanych, które z pewnością usatysfakcjonują czytelników…
Przyświecała mi myśl o stworzeniu
publikacji popularnonaukowej trafiającej do szerszego ogółu odbiorców.
Książka prezentuje życie i działalność
bp. I. Świrskiego, a następnie jego duchowość w aspekcie psychologicznym
i teologicznym. Całość zamykają dwa
aneksy: wspomniane świadectwa duchownych i świeckich oraz homilia
pogrzebowa kard. S. Wyszyńskiego,
jak również archiwum zdjęciowe.
Niniejsze opracowanie jest próbą
ukazania duchowej sylwetki bp. Ignacego na tle jego życia i działalności.
W religijnym życiu wewnętrznym splata się - o czym szerzej piszę we wstępie
- to, co ludzkie, z tym, co Boskie… Na
osi spotkania i wzajemnego przenikania się tych dwóch płaszczyzn rodzi się
i dojrzewa prawdziwe chrześcijaństwo,
czego wymownym przykładem jest
postać bp. I. Świrskiego. W tym przypadku można mówić o doskonałym
chrześcijaństwie. Dlatego zdecydowanie podzielam zdanie tych, którzy
optują za beatyfikacją bp. Ignacego,
aby w odpowiednim czasie mógł rozpocząć się proces informacyjny. Może
wkrótce dowiemy się również, jakie
zdanie mają na ten temat Czytelnicy
prezentowanej dziś książki.
Dziękuję Księdzu za rozmowę i przy
okazji - raz jeszcze - gratuluję tak
cennej dla Kościoła siedleckiego
publikacji.
temat tygodnia
www.echokatolickie.pl
Opinie
Podobnie jak dzisiaj Polska, Węgry wielokrotnie atakowane były przez
komisarzy z UE czy Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Próbowano
zniszczyć Orbana ekonomicznie - m.in. poprzez osłabienie forinta.
Nie obyło się też - podobnie jak u nas - bez dywersji wewnętrznej.
redaktor prowadzący:
monika lipińska
czytaj str. 19
KS. PAWEŁ SIEDLANOWSKI
Życie na kredyt
Edward Gierek w latach 70 XX w.
pożyczył ponad 30 mld dolarów spłacaliśmy to (razem z odsetkami)
32 lata. Dziś zadłużenie zagraniczne
Polski wynosi 330 mld dolarów. Ile
lat będziemy oddawać te pieniądze?
Ile pokoleń będzie w ów proces zaangażowanych? Kto pomoże? Imigranci? Oni wolą brać niż pracować.
Co z tego, że PO przez lata chwaliło
się wzrostem gospodarczym? Rzecz
w tym, że długi kiedyś trzeba będzie
oddać.
Baron Rothschild mówił: „Nieważne, kto rządzi. Ważne, kto kreuje pieniądz i dług”. Dziś nie trzeba
bomb, armii, nalotów dywanowych,
by podbić kraj. Trzeba go tylko uzależnić od zagranicznych kredytów,
technologii. Polska, po 25 latach
wolności, jest jednym z krajów najbardziej na świecie uzależnionych
od napływu zagranicznego kapitału. I nie ma czym spłacać długów,
brakuje Polakom oszczędności, nie
mamy swoich banków, sprzedano
wielkie przedsiębiorstwa. Jaka więc
jest ta wolność? Co się kryje za jej
fasadą? Jak ma się do liczb filozofia
ciepłej wody w kranie i grilla w każdy weekend?...
„Dziś niewola
stała się niewidzialna”…
…wieszczył przed laty Konwicki.
„Dawniej zniewolonym przysługiwało prawo krzyku. Dziś niewolnikom zapewnia się prawo milczenia, niemoty. Krzyk przynosił ulgę,
krzepił zdrowie jak noworodkowi,
hartował na przyszłość. Milczenie,
niemota degenerują duszę, zabijają.
Dawniej zniewolony, kiedy odzyski-
[email protected]
a
t.
fo
rs
di
gi
l
ta
P
ożyczają biedni i bogaci.
Statystyki pokazują, iż
wiele światowych potęg
funkcjonuje z ogromnym długiem publicznym - są to sumy trudne
do wyobrażenia. W Polsce jest podobnie. Wynosi on grubo ponad bilion zł (źródło: www.dlug-publiczny.
pl - liczby cały czas rosną!). Inaczej
jest jednak, gdy kraj posiada duży
rynek wewnętrzny, rezerwy federalne, własne banki, inaczej,
gdy jest biedny, z wyprzedanym
majątkiem narodowym - tak jak
Polska. Dług, jaki mamy, stanowi
realne zagrożenie dla bytu narodu.
Poprzednie lata, naznaczone nieustającą propagandą sukcesu, uśpiły
czujność. Media omijały drażliwy
temat szerokim łukiem. Podczas niedawnego uchwalania poprawki do
budżetu na rok 2016 opozycja ubolewała nad wzrostem deficytu o 9 mld
zł, zapominając, że poprzednia ekipa
rządząca pozostawiła po sobie deficyt blisko 50-miliardowy. Dramatycznie brzmi fakt, iż 50% naszego
wewnętrznego długu jest w rękach
zagranicznych podmiotów - koszt
samej tylko jego rocznej obsługi to
40 mld zł. Innymi słowy: to, co Polacy przynoszą fiskusowi ze swoich
podatków PIT, starcza zaledwie na
odsetki! „Sztukmistrz z Londynu”
- minister Rostowski drukował obligacje, wyspecjalizował się w kreatywnej księgowości, „łatał” dziury.
Miało być super! Tusk kazał Polakom
grillować i świętować! W prorządowym przekazie była nieustanna feta!
Ktoś ma jeszcze wątpliwości, że musiała dokonać się w nich radykalna
zmiana?
Pętla
Baron Rothschild mówił: „Nieważne, kto rządzi. Ważne, kto kreuje
pieniądz i dług”. Dziś, aby zniewolić ludzi, nie trzeba nakładać kajdan
na ręce. Wystarczy dać im nieograniczony dostęp do kredytów.
W XXI w. nie trzeba bomb, armii, nalotów dywanowych, by podbić kraj.
Wystarczy go tylko uzależnić od zagranicznych kredytów i technologii.
wał wolność, mógł bez przeszkód
włączyć się do wielkiej rodziny narodów wolnych. Dziś, przypadkiem
uwolniony, nie będzie już zdatny do
życia” („Kompleks Polski”). Trudno
się nie zgodzić z pisarzem.
Znajoma pisze doktorat o wpływie funduszy unijnych na innowacyjność polskiej gospodarki. Liczby
nie kłamią. Nieraz opowiadała, że
ze złością - graniczącą z rozpaczą! rzucała pracę. Analizy danych makro- i mikroekonomicznych pokazują, że góry unijnych dotacji cofnęły
nasz kraj lata wstecz! Zdegenerowały
moralnie i uczyniły z Polaków braczy. Mówiąc brutalnie i obrazowo:
wzmocniły postawę kundelka, który
łasi się, widząc kość w ręku donatora.
Za blask szklanych paciorków gotowych uwierzyć we wszystkie obietnice. Bo Unia nam da… Będziemy
mieli autostrady i centra handlowe,
zagraniczne banki i salony samochodowe zachodnich marek w każdym większym mieście! Mamy, i co
z tego? Pieniądze za budowę i tak
w większości wróciły do Niemców,
Austriaków czy Francuzów. Na nowe
samochody mało kogo stać. A nowoczesne „unijne” obory i chlewnie
stoją puste, ponieważ produkcja jest
nieopłacalna (taniej jest półtusze
sprowadzić np. ze Skandynawii).
Od dawna wiadomo, że aby podporządkować sobie ludzi, wystar-
czy dać im nieograniczony dostęp
do kredytów. Obiecać, że wtedy
spełnią się ich marzenia. Owszem,
argumenty obrońców bankowych
pożyczek są zasadne: „Bo nie ma
innej możliwości, aby kupić mieszkanie”. Bo lepiej płacić „za swoje”
niż za wynajem. OK. Ale jak się żyje
ze świadomością, że w określony
dzień miesiąca trzeba zapłacić kolejną ratę? Że nie można pozwolić
sobie na opóźnienie, ponieważ monit przyjdzie esemesem lub mailem
już następnego dnia? Jak się może
czuć młode małżeństwo, żyjąc ze
świadomością, iż pracować muszą
oboje - pensja jednego z nich musi
być przeznaczona na ratę (o ile na
nią wystarczy!), druga na codzienne wydatki? Na którym miejscu
jest wtedy myśl o dziecku (przerwa
w pracy i brak pewności, że ta po
powrocie z urlopu macierzyńskiego
jeszcze będzie)? Ile godzin są w stanie pracować ludzie w korporacjach,
na jakie ustępstwa iść, by nie stracić
dobrze opłacanych stanowisk? Co są
w stanie zrobić, powiedzieć, napisać
dziennikarze, celebryci „kupieni”
wielkimi pieniędzmi i przywiązani
do medialnych mocodawców świadomością konieczności spłaty potężnych comiesięcznych bankowych
zobowiązań? Wszystko. Aby tylko
zachować - kupione na kredyt - luksusowe apartamenty i gwarancję
15
Paradoksalnie,
dziś serca
i umysły wielu
Polaków są
wypełnione
strachem!
Nic dziwnego,
że jest on
motorem
napędowym
kampanii
medialnych
i opozycyjnych
programów
wyborczych.
Poczucie lęku,
zagrożenia
zastąpiło
marzenia wielu
ludzi o wolności.
lepszego życia. A my dziwimy się,
że jest taki medialny skowyt wokół
- wbrew logice i faktom… Ci ludzie
nie mogą inaczej. Strach im na to nie
pozwala.
Strach i złość
Paradoksalnie, dziś serca i umysły wielu Polaków są wypełnione
strachem! Nic dziwnego, że jest on
motorem napędowym kampanii medialnych i opozycyjnych
programów
wyborczych.
Poczucie lęku, zagrożenia
zastąpiło marzenia wielu
ludzi o wolności. Skróciło dystans patrzenia
przed siebie. Wygenerowało złość.
Czy ćwierć wieku
temu ktokolwiek mógł przewidzieć,
że polska rzeczywistość będzie dziś
tak wyglądać? Że choć się skończy
czerwone zniewolenie, tylu będzie
w niej niewolników: kredytów, apanaży, uzależnionych od kłamstwa?
Gotowych donosić na Polskę do różnych unijnych komisarzy i prosić, by
sąsiedzi zza Odry „coś z tym zrobili”? A może ktoś to zaplanował, przewidział bieg wydarzeń, suto opłacił
różne fundacje, obiecał stanowiska
i zafundował granty tylko po to, aby
w odpowiednim momencie pokazać kwity, zobowiązania i krzyknąć:
„sprawdzam!”? Pomogli mu w tym
pożyteczni idioci, których w Polsce
nigdy nie brakowało.
„Co oni robią, te pisowskie s…
ny!?” - uroczo zagaił mnie kilka dni
temu podczas kolędy pewien pan. Po
moim pełnym zdziwienia spojrzeniu,
zaczął mówić „tefałenem”: „Eeee,
nooo, demokrację psują! A było tak
dobrze!”. Nie jestem zwolennikiem
spiskowej teorii dziejów, ale różne
przecieki informacji nt. działalności
pana Sorosa, publicznie chwalącego się, ile kosztował go Majdan na
Ukrainie, dane dotyczące transferu
ogromnych sum do Fundacji Batorego, przecieki nt. odgórnego sterowania obecnymi protestami społecznymi, mówią same za siebie. Dobrze
opłacani „obrońcy” demokracji używają wszelkich sposobów, aby było
jak dawniej. Bo mają w tym swój interes. Albo są tak głupi i bezmyślni,
że dają sobie wmówić kłamstwa.
Narracja opozycji i KOD-u jest jednoznaczna: było dobrze, a ONI wszystko
chcą popsuć! Zaraz będzie w Polsce druga Grecja. Upadnie demokracja. Ludzie
będą bali się iść spać - bo, parafrazując
wydarzenia sprzed lat - „następnego
ranka może nie być teleranka”. Polską
rządzą ekonomiczni nieudacznicy. Po
co opodatkowywać banki i hipermarkety? Przecież dzięki „transformacji”
mamy „taniość” i zatrzęsienie zagranicznych marek, krzyczących z billboardów i świetlnych reklam, dostęp kont
do banków znanych na całym świecie.
Przecież oni tacy są dobrzy! Tacy filantropijni! Nie mają żadnych dochodów,
dlatego nie płacą podatków - a to, że
zmieniają szyldy, wyprowadzają miliardy za granice, to plotka…
Patriotyzm, troska o niepodległość w XXI w. to nie tylko akademie, przemarsze i defilady. To walka
o prawdę - o jej odzyskanie. Walka
o niepodległość ekonomiczną, zmaganie się z mitem, że Unia załatwi za
nas wszystkie sprawy, banki rozświetlą przyszłość, zaś o spłatę zobowiązań niech się martwią przyszłe pokolenia. Patriotyzm to walka o nową
polską rzeczywistość. O Ojczyznę,
która będzie należeć do nas. Jeśli
odpuścimy, staniemy się na powrót
niewolnikami.
16
EchoKatolickie
Publicystyka
numer 3 (1072) 21-27 stycznia 2016 r.
„Przed Unitami
schylamy dziś czoła…”
23 stycznia Kościół siedlecki obchodzi wspomnienie bł. Męczenników
z Pratulina. 6 października minie 20 rocznica wyniesienia ich na ołtarze.
Zadaniem Stowarzyszenia Pamięci Unitów Podlaskich „Martyrium”
jest szerzenie kultu bł. Wincentego Lewoniuka i jego 12 Towarzyszy.
C
Urna z relikwiami męczenników została umieszczona w ołtarzu głównym
świątyni.
Celem utrwalenia
unickiej spuścizny
Realizacja statutowych zadań służących
krzewieniu kultu bł. Męczenników Podlaskich
możliwa jest m.in. dzięki działalności Fundacji
Pamięci Unitów Podlaskich „Arka”.
K
s. prałat Bernard Błoński, prezes Stowarzyszenia Pamięci Unitów
Podlaskich
„Martyrium”, działania fundacji określa
jednym zdaniem: - To jest „nasze
ramię” pozyskujące fundusze!
„Arka” została powołana
z myślą o m.in. wspieraniu sanktuarium w Pratulinie. Odpowiada za organizację koniecznych
prac zabezpieczających oraz w miarę możliwości - restaurację
obiektów czy oznaczanie miejsc
związanych z historią unii brzeskiej na Podlasiu. Przechodząc
do konkretów, ks. B. Błoński
wskazuje na przeprowadzane
w ubiegłym roku prace remontowe związane ze zmianą wystroju
pratulińskiej świątyni, którym
towarzyszyło przeniesienie relikwii męczenników w podstawę
nowo wyświęconego ołtarza.
Środki zgromadzone przez
fundację umożliwiają ponadto co akcentuje prezes „Martyrium”
- organizowanie konferencji, jak
też wydawanie oraz kolportaż
publikacji poświęconych dziedzictwu wiary. Z pozyskanych
przez „Arkę” funduszy finansowana ma być również działalność pratulińskiego ośrodka
dokumentacji. Jako jego miejsce
- swoiste muzeum przechowujące pamiątki po bohaterskich
przodkach - ks. B. Błoński wskazuje przeniesioną ze Stanina i postawioną w miejscu męczeństwa
świątynię. - Prace wciąż trwają.
Trzeba by pomyśleć o sposobie
ekspozycji zachowanych materiałów… - dodaje, zdradzając, iż
w planach jest też budowa domu
pielgrzyma przy sanktuarium.WA
Słowa uczą,
przykłady pociągają
Pamięć
o bohaterskich
przodkach
żywo
kultywowana
była również
w miejscach
ich
męczeństwa.
Jej wyrazem
stały się
zarówno
przechowane
świadectwa,
jak też
stawiane
ku czci
męczenników
krzyże
czy tablice.
D
iecezjalna
Rodzina
Szkół im. Unitów Podlaskich została powołana do istnienia mocą
dekretu biskupa siedleckiego
w 2013 r. Skupia ona szkoły z terenu naszej diecezji noszące imię
unitów podlaskich: Publiczne
Gimnazjum nr 1 w Drelowie,
Szkoła Podstawowa w Hrudzie,
Gimnazjum w Łomazach, Zespół Szkół Ponadgimnazjalnych
w Międzyrzecu Podlaskim,
Publiczne Gimnazjum i Szkoła
Podstawowa w Olszance oraz
Zespół Szkół w Wohyniu.
Celem działalności DRS jest
szerzenie i utrwalanie pamięci
o bł. Męczennikach Podlaskich,
jak również kształtowanie świadomości narodowej dzieci i młodzieży. I tak uczniowie angażują
się m.in. w opiekę nad „izbami”
czy miejscami pamięci bohaterskich przodków, biorą udział
w konkursach tematycznych,
akademiach, inscenizacjach oraz
rajdach.
Tradycją stały się też zjazdy
szkół tworzących „rodzinę”, odbywające się każdego roku na
terenie innej z placówek. Spotkania z udziałem uczniów i kadry pedagogicznej służą cennej
wymianie doświadczeń, jak też
inicjowaniu współpracy w zakresie rozpowszechniania unickiej historii.
Działaniom Diecezjalnej Rodziny Szkół im. Unitów Podlaskich patronuje Stowarzyszenie
Pamięci Unitów Podlaskich
„Martyrium”.
WA
Osoby chcące wesprzeć dzieła prowadzone przez
Stowarzyszenie Pamięci Unitów Podlaskich „Marytrium”
(ul. Piłsudskiego 62, 08-110 Siedlce) proszone są o kierowanie
wpłat na konto: 75 1240 2685 1111 0010 5554 7478
fot. Paweł Komorowski/sanktuariumpratulin.pl
Świadomi wagi wychowania młodego pokolenia
w duchu łączności z dziedzictwem minionych
pokoleń pamięć o bohaterskich przodkach
krzewią na co dzień.
Zdjęcia do filmu
„Pratulin”.
elem stowarzyszenia - powołanego do życia dekretem biskupa
siedleckiego - staje się m.in. przywoływanie historii wydarzeń
pokazujących wiarę unitów oraz ich heroiczną miłość do Boga, Kościoła katolickiego i ojczyzny, czemu dali wyraz w okresie
prześladowań. Wśród statutowych zadań
widnieje ponadto zapis o wspieraniu działalności formacyjnej prowadzonej m.in.
w pratulińskim sanktuarium, a także gromadzeniu świadectw i pamiątek ukazujących historię unii na Podlasiu.
Świadectwo pamięci
Dzień wyniesienia unitów na ołtarze,
6 października 1996 r., poprzedził żmudny i długotrwały etap przygotowań. Oficjalnie proces zbierania informacji
celem wszczęcia procesu beatyfikacyjnego rozpoczął się w okresie międzywojennym za czasów bp. Henryka Przeździeckiego - wyjaśnia ks. prałat Bernard
Błoński, prezes Stowarzyszenia Pamięci
Unitów Podlaskich „Martyrium”, dodając, iż na skutek przemian zachodzących
w Europie, w tym upadku komunizmu,
przedłożona Stolicy Apostolskiej tuż po
II wojnie światowej dokumentacja mogła
być następnie systematycznie uzupełniana. Cenne światło na represje, jakim
poddawani byli unici, rzuciły m.in. informacje przechowywane w archiwach
w Moskwie czy Petersburgu. - Pamięć
o bohaterskich przodkach żywo kultywowana była również w miejscach ich
męczeństwa. Jej wyrazem stały się zarówno przechowane świadectwa, jak też
stawiane ku czci męczenników krzyże
czy tablice - uściśla.
Męczeńska ziemia
Stowarzyszenie formalnie zaczęło
funkcjonować w 1991 r. Stosowny dekret wydał bp Jan Mazur. Prowadzone
w ramach „Martyrium” działania podyktowane były duszpasterską troską
o przygotowanie diecezji do doniosłego
wydarzenia, jakim miała stać się beatyfikacja unitów podlaskich. Nieoceniony
wkład w realizację statutowych zadań
wniósł - co akcentuje ks. B. Błoński - jego
poprzednik na stanowisku prezesa stowarzyszenia. Ks. Józef Szajda, wierny tak
często przywoływanym przez siebie hasłom: „pamięć” i „świadectwo”, niestrudzenie przemierzał parafie, szerząc kult
męczeńskiego Podlasia i ucząc wiernych
pieśni. Do dziś śpiewamy intonowane
przez niego: „Przed Unitami schylamy
dziś czoła…” czy „Ciesz się ziemio podlaska, ty ziemio męczeńska…”.
- W czasie, gdy diecezja modliła się
o beatyfikację, stowarzyszenie inicjowało
i wspierało oddolny kult. Grupę założycielską stanowili księża żywo zainteresowani
zagadnieniem męczeństwa, pochodzący
z unickich parafii bądź pracujący na ich terenie. „Martyrium” od początku skupiało
zarówno przedstawicieli duchowieństwa,
jak też osoby świeckie. Wielu kapłanów
spisywało wspomnienia parafian, m.in. ks.
prałat Zdzisław Oziembło, proboszcz parafii w Neplach. Popularyzowali również
pierwszy opis męczeństwa unitów, jakim
jest „Martyrologium” ks. Józefa Pruszkowskiego - przypomina ks. B. Błoński.
Pod szyldem unitów
Kolejną z odsłon przygotowania diecezjan do uroczystości beatyfikacji męczenników były tzw. Dni Świadectwa Wiary
w Pratulinie. W programie spotkań adresowanych do młodych - z udziałem
księdza biskupa - obok modlitwy stały się
także „pogadanki” i świadectwa. Formą
ich kontynuacji są odbywające się po dziś
dzień przy pratulińskim sanktuarium pod szyldem i opieką błogosławionych
unitów - Jerycho Młodych i Diecezjalny
Dzień Świadectwa Wiary połączony ze
świętowaniem kolejnych rocznic powstania Katolickiego Radia Podlasie. Z kolei
październik - miesiąc upamiętniający
wyniesienie bohaterskich przodków na
ołtarze - upływa pod hasłem pielgrzymki mężczyzn, którzy przybywają do
Pratulina, by wypraszać błogosławieństwo i opiekę dla siebie i swoich rodzin.
Cyklicznie, każdego 23 dnia miesiąca,
w sanktuarium organizowane są też
spotkania modlitewno-formacyjne, zaś
przed styczniowym wspomnieniem odbywa się nowenna…
- Celem stowarzyszenia jest wspieranie wszelkich inicjatyw podejmowanych
przez pratulińskie sanktuarium - potwierdza prezes „Martyrium” z sugestią,
iż statut - w związku z koniecznością
przedłożenia go w Krajowym Rejestrze
Sądowym - został w ostatnim czasie
zaktualizowany. Realizacja wielu ze statutowych zadań możliwa jest zaś dzięki wsparciu Fundacji Pamięci Unitów
Podlaskich „Arka”. Nieoceniony wkład
w krzewienie kultu bł. męczenników
ma także Diecezjalna Rodzina Szkół im.
WA
Unitów Podlaskich.
rozmowy echa
Fot. pixabay.com
www.echokatolickie.pl
Opinie
17
działań jest bon wychowawczy przeznaczony dla rodziców dzieci w wieku od pierwszego do szóstego roku
życia.
W raporcie „Jakiej polityki rodzinnej
potrzebuje Polska?” przytaczają
Państwo badania, z których wynika,
że młodzi Polacy chcą mieć dzieci - i to
nie jedno, a dwoje czy troje. Skąd więc
ten rozdźwięk między deklaracjami
a rzeczywistością?
Musimy
W Polsce brakuje
komplementarnego
systemu
wsparcia rodziny,
dowartościowania
macierzyństwa
i rodzicielstwa.
inwestować w rodzinę
Z Olafem Szczypińskim, ekspertem Instytutu na Rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris, współautorem
raportu „Jakiej polityki prorodzinnej potrzebuje Polska?”, rozmawia Jolanta Krasnowska-Dyńka.
Instytut Ordo Iuris przygotował
raport pt. „Jakiej polityki prorodzinnej potrzebuje Polska?”. Na czym się
Państwo skupili i jaki czas obejmują
badania?
W raporcie staramy się uwzględniać najnowsze wyniki badań oraz
aktualny stan prawny zarówno w Polsce, jak i w wybranych państwach
Europy. Skupiliśmy się głównie na
rozwiązaniach przyjętych w naszym
kraju i badaniach dotyczących oczekiwań Polaków. Interesowało nas,
czy rozwiązania prawne dotyczące
rodziny mogą mieć wpływ na poziom
dzietności. Tutaj z pomocą przyszły
nam przykłady państw, w których
na przestrzeni ostatnich lat wzrósł
ten współczynnik. Gdy zestawiliśmy
jego przebieg ze zmianami w prawie,
okazało się, że te dwie rzeczywistości
są ze sobą powiązane. Raport pokazuje, że inwestycja w rodzinę przynosi
długofalowe korzyści. Dowodzi, że
prowadzenie skutecznej polityki w tej
kwestii jest afirmacją rodziny i staje się
ekonomicznie opłacalne. Oczywiście
państwo nie może zastąpić rodziny we
właściwych dla niej funkcjach. Może
jednak tworzyć takie rozwiązania,
które będą ułatwiały ich realizację.
Jaki obraz polskiej polityki rodzinnej
wyłania się z raportu?
Problem polega na tym, że w Polsce trudno mówić o spójnej polityce
rodzinnej jako takiej. Sprowadza się
ona bowiem głównie do instrumentów o charakterze pomocy społecznej.
Wynika to z przyjęcia złego paradygmatu w myśleniu o rodzinie i rodzicielstwie w praktyce politycznej. Zapomniano o zapisach Konstytucji RP
ustanawiających normę programową,
zgodnie z którą państwo ma obowiązek troszczyć się o małżeństwo, macierzyństwo i rodzicielstwo. Oznacza
to, że działania powinny być realizowane z uwzględnieniem tych wartości. Udzielane wsparcie nie może być
różnicowane w oparciu o arbitralne
decyzje. Obecnie funkcjonują w Polsce jedynie dwa instrumenty, które
można uznać za przejaw rzeczywistej
polityki rodzinnej. Są to: progresywna skala ulgi podatkowej w podatku
dochodowym od osób fizycznych
oraz relatywnie długi okres urlopu
macierzyńskiego. Nie są one jednak
wolne od wad, np. z ulgi podatkowej
nie mogą skorzystać osoby prowadzące działalność gospodarczą. Niemniej
stanowią one dobry punkt wyjścia do
dalszych prac.
Jak wypadamy pod tym względem na
tle innych krajów europejskich?
Polska jest krajem, w którym
współczynnik dzietności należy do
najniższych na świecie. Jego poziom
w 2012 r. wynosił 1,29, co lokowało
nas na 212 pozycji wśród 224 krajów
świata. W Unii Europejskiej za nami
są tylko dwa państwa. Nie wypadamy
więc najlepiej. Na tle ustawodawstwa
innych państw europejskich funkcjonujące w Polsce mechanizmy mają
charakter skrajnie etatystyczny.
Co najbardziej doskwiera polskim
rodzinom?
Brakuje nam komplementarnego
systemu wsparcia rodziny, dowartościowania macierzyństwa i rodzicielstwa. Szczególnie jest to zauważalne,
kiedy dziecko jest małe, zwłaszcza pomiędzy pierwszym a szóstym rokiem
jego życia. Rodzice są skazani na jednostronnie prowadzoną politykę państwa. Nie mogą decydować, jaki model opieki i wychowania jest najlepszy
dla ich dzieci. Jak wynika z sondaży,
polskie matki bardzo chętnie spędzałyby więcej czasu w domu, zajmując
się dziećmi, albo powierzyłyby opiekę
komuś z najbliższej rodziny. Tymczasem przymus ekonomiczny sprawia,
że wracają na rynek pracy, by pomóc
utrzymać rodzinę. W trakcie prac nad
raportem zaobserwowaliśmy także
silną korelację między poziomem bezrobocia a współczynnikiem dzietności. Trudna sytuacja na rynku pracy
zawsze negatywnie odbijała się na decyzji o posiadaniu dzieci.
stycji w rodzinę, szczególnie wielodzietną. Statystyki pokazują bowiem,
że w ciągu ostatnich kilku lat radykalnie zmniejszyła się liczba trzecich
i kolejnych dzieci. Wysokość wsparcia
powinna być określana przez sumę
podatków pośrednich i akcyzy płaconych przez rodziców w związku z wychowaniem dziecka do 18 roku życia.
Wydatki na rodzinę nie mogą być
traktowane jak obciążenie budżetu,
ale jako inwestycja, która zaprocentuje w przyszłości stabilnością demograficzną i ekonomiczną kraju. Całościowy system powinny charakteryzować
następujące elementy: powszechność,
bezpośredniość i wolność. To rodzice
najlepiej wiedzą, czego potrzebują ich
dzieci. Ważnym elementem tych działań jest także zmniejszanie kosztów
pracy. Instrumenty prorodzinne tylko wówczas odegrają swoją rolę, jeśli
będą stanowiły uzupełnienie dochodów osiąganych z pracy.
Prace nad raportem trwały do września, więc z przyczyn oczywistych nie
uwzględniono w nim działań nowego
rządu dotyczących polityki rodzinnej.
Jak Pan ocenia te propozycje, m.in.
500 zł na dziecko?
Nie oznacza to jednak, że nie znaliśmy zapowiedzi. Propozycja, o którą
pani pyta, to przykład powszechnego świadczenia na dziecko. Podobne
rozwiązania funkcjonują w wielu
państwach Europy. Trzeba jednak
pamiętać, że to jedno świadczenie
nie rozwiąże trudnej sytuacji demograficznej w Polsce. Polityka rodzinna nie może bowiem sprowadzać się
jedynie do tego jednego instrumentu.
Potrzebne są rozwiązania systemowe, szczególnie takie, które zapewnią
rodzicom realną wolność w zakresie
sposobu sprawowania opieki nad
dzieckiem w wieku do rozpoczęcia
obowiązku szkolnego oraz dowartościują macierzyństwo i rodzicielstwo,
także w sferze języka i kultury. Warto
podkreślić, że od 1 stycznia również
samorządy mogą włączyć się w dziaJak temu zaradzić?
łania na rzecz rodzin mieszkających
Potrzebujemy długotrwałej inwe- na ich terenie. Przykładem takich
Wydatki
na rodzinę
nie mogą
być traktowane
jak obciążenie
budżetu,
ale jako
inwestycja,
która
zaprocentuje
w przyszłości
stabilnością
demograficzną
i ekonomiczną
kraju.
Wśród przyczyn rezygnacji z planów
prokreacyjnych młodzi Polacy podają
trudne warunki bytowe, niepewną
przyszłość, nieodpowiednie warunki
mieszkaniowe. Słowem, główną przyczyną jest brak bezpieczeństwa w wymiarze materialnym. Dopiero na dalszych miejscach znajdują się kwestie
związane z rozwojem osobistym czy
przesłankami ideologicznymi, które
wskazuje niewielka ilość osób. Do tego
dochodzą także wysokie koszty związane z wychowaniem dziecka. Nie są
one w żadnej mierze rekompensowane przez państwo, które najbardziej
na tym korzysta. W przyszłości to te
nowe pokolenia będą płaciły podatki
i utrzymywały system emerytalny.
W drugiej części raportu opisano,
w jaki sposób współcześnie w Polsce
postrzegana jest praca matek, które
opiekują się dziećmi w domu. Często
mówi się o nich pogardliwie „kury
domowe”. Tymczasem po odchowaniu
kilkorga dzieci nie mają nawet w minimalnym stopniu zapewnionej emerytury. Dotuje się instytucje opiekuńcze,
a matka wybierająca zajmowanie się
dzieckiem nie może liczyć na taką
pomoc…
To prawda. Tylko w 2014 r. opieka przedszkolna pochłonęła ponad
8 mld zł. W tym samym okresie matki
decydujące się zostać ze swoimi dziećmi w domu, bardzo często rezygnując
z pracy zawodowej, nie dostały żadnego wsparcia. A wykonują de facto
takie same obowiązki, co opiekunka
w przedszkolu. Mamy tu więc do czynienia z dyskryminacją matek, która
objawia się także w języku. Mamy
zajmujące się dziećmi bardzo często
określane są jako „bierne zawodowo”.
W ten sposób wartość kobiety określa
się przez pryzmat zysków płynących
z jej działalność zawodowej. Zgodnie
z tym paradygmatem jeśli kobieta zajmuje się domem, wychowuje dzieci,
nie przynosi wymiernych korzyści,
a zatem stanowi obciążenie dla systemu. W rzeczywistość jednak praca
wykonywana przez matkę w domu
- pod względem nakładu czasu i sił
- przewyższa obowiązki wynikające z niejednego stanowiska. Presja ta
powoduje, że polskie dzieci spędzają
w przedszkolach najwięcej godzin
w skali Unii Europejskiej, blisko tyle,
co etat.
Jednak nie tylko podejście do zajmujących się dziećmi matek wymaga
zmiany. Ciągle trzeba przypominać,
że dziecko to nie koszt, a inwestycja.
Jakie mogą być konsekwencje kryzysu
demograficznego?
Długotrwale utrzymujący się niski
poziom dzietności oznacza zapaść
demograficzną i gospodarczą oraz
postępujące wyludnienie kraju. Przemiany te będą stanowiły główną barierę rozwojową Polski. Proszę sobie
wyobrazić, że przy poziomie dzietności rzędu 1,22 pokolenie dzieci będzie
trzy razy mniej liczne niż pokolenie
ich dziadków. Według prognozy GUS
do 2050 r. ludność Polski zmniejszy
się o 4,55 mln. Na szczęście niekorzystne trendy demograficzne mogą
zostać zahamowane, a nawet odwrócone. Musimy tworzyć korzystne warunki dla rodzin, ułatwiając młodym
ludziom powzięcie decyzji o posiadaniu potomka. Bezpieczna i trwała rodzina, oparta na związku małżeńskim
kobiety i mężczyzny, to ostatecznie
silne społeczeństwo i państwo.
Dziękuję za rozmowę.
18
publicystyka
EchoKatolickie
numer 3 (1072) 21-27 stycznia 2016 r.
Wolontariusze
miłosierdzia
Mija pół roku od chwili, gdy na miesięczny pobyt w Rwandzie wyruszyła
z Polski grupa wolontariuszy misyjnych. Emocje zdążyły ostygnąć,
ale zapał do pracy na rzecz misji - pozostał, potwierdzając,
że nie da się w tę formę posługi włączyć bez otwartego serca.
Pozytywne doświadczenia
Drogi do wolontariatu misyjnego
są - jak przyznali goszczący pod koniec ubiegłego roku w naszej redakcji
Ewelina i Wojtek - w każdym przypadku inne. - O możliwości wyjazdu
dowiedziałam się przypadkiem z facebooka, gdzie moderator oazy pallotyńskiej w Polsce zamieścił ogłoszenie
o naborze - mówi Ewelina. Ponieważ
od wielu lat związana jest z Ruchem
Światło-Życie, swoje doświadczenia
pracy animatora postanowiła wykorzystać również w Rwandzie. - Charyzmat oazowy bardzo dobrze się tam
przyjmuje. Młodzież uczestnicząca
w rekolekcjach, które prowadziłam
wraz z Anetą, dosłownie chłonęła
treści, widać było, że chcą je przyjąć
i dowiedzieć się wszystkiego na dany
temat - opowiada, podkreślając, że
szansa na podzielenie się swoją wiarą
z innymi - zawsze jest owocna.
Z komunikatu bp. Jerzego Mazura SVD,
przewodniczącego komisji Episkopatu Polski ds. misji
na dzień pomocy misjom przypadający 6 stycznia 2016 r.
dzeństwem i zajmowanie się gospodarstwem, należy do ich obowiązków. Ale z drugiej strony, mieliśmy
okazję przekonać się, jak kłamliwy
może się okazać stereotypowy obraz
Afryki, jaki nosi w sobie zapewne
większość Europejczyków, dopóki
nie odwiedzi Czarnego Lądu.
fot.W. Bieliński/ salvatti.pl
D
o stolicy Rwandy - Kigali
wyruszyło 20 lipca 2015 r.
sześcioro wolontariuszy:
Ewelina Napora, Agnieszka
Ogorzałek, Aneta Binkowska, Agata
Wojcieszak, Sylwia Golbiak i Wojciech Bieliński (warto zaznaczyć, że
troje z nich pochodzi z naszego regionu, a w zbiórkę funduszy na pokrycie
kosztów podróży dla Sylwii włączyli
się czytelnicy „Echa Katolickiego”).
Wraz z nimi do Rwandy wyjechał
ks. Jerzy Limanówka SAC, prezes
Salvatti.pl, oraz ks. Przemysław Krawiec SAC z parafii św. Wincentego
Pallottiego w Warszawie, szef oazowej diakonii misyjnej w diecezji
warszawsko-praskiej. Na miejscu
wspierał ich przebywający na urlopie
ks. Benjamin Bahashi SAC, Kongijczyk studiujący w Polsce.
„Świadkami miłosierdzia Bożego we współczesnym świecie
są misjonarki i misjonarze: kapłani fideidoniści, zakonnicy
i zakonnice oraz wierni świeccy. Już w 97 krajach świata,
na wszystkich kontynentach, misjonarki i misjonarze z Polski, w liczbie 2040 osób, głoszą Ewangelię i tworzą wspólnoty uczniów Chrystusa (…). Poprzez dzieła miłości chrześcijańskiej misjonarze odbudowują w nich nadzieję i pomagają
przetrwać trudne chwile. Mówią o Bogu, a jeszcze bardziej
ukazują Go poprzez miłość, którą potwierdza ich słowo
i czyni je wiarygodnym”.
Ewelina Napora
przybliżała
rwandyjskiej
młodzieży charyzmat
Ruchu Światło-Życie.
Wojtek, który wolontariackie szlify
zdobył już wcześniej podczas pobytu
na Ukrainie, na informacje o możliwości wyjazdu do Rwandy natknął
się na portalu organizacji pozarządowych ngo.pl. - Uznałem, że to szansa,
by zrobić krok wyżej. W ten sposób
zaczęła się moja przygoda z fundacją Salvatti.pl - mówi, tłumacząc, że
obecnie nadal związany jest z nią jako
wolontariusz. W Rwandzie zajmował
się dokumentowaniem pobytu.
Pozostali wolontariusze również
angażowali się w pomoc miejscowym misjonarzom - Sylwia pracowała w ośrodku zdrowia sióstr
pallotynek w Masaka, Agata uczyła dzieci angielskiego, a Agnieszka
pracowała w szwalni. Miejscowe
kobiety nauczyła szyć torby na ramię, dając im szansę zarobku; nota
bene połączenie nowoczesnego fasonu z tkaniną z motywami etnicznymi - zrobiło w Polsce prawdziwą
furorę…
Na misje
wyrusza coraz
więcej świeckich.
Nie brakuje
ku temu okazji,
ponieważ
większość
zakonów,
które prowadzą
misje, organizuje
własne
wolontariaty.
Szansa
na prawdziwy obraz
Miesiąc to zdecydowanie za krótko - zaznaczają moi rozmówcy,
przyznając, że ledwie zdążyli się
zaaklimatyzować, a już trzeba było
się pożegnać z Rwandą - krajem
niezwykle niejednolitym, a zarazem
barwnym, czego dowodzi wydany
drukiem album ze zdjęciami autorstwa W. Bielińskiego. - Szok kulturowy - te słowa najlepiej oddają nasze
wrażenia w zetknięciu z Czarnym
Lądem. - Różnimy się i kolorem skóry, i mentalnością. Tylko dzieci wszędzie są jednakowe: tak samo lubią
się bawić, wygłupiać, zadawać pytania - zauważa Wojtek. - To prawda,
że wiele osób żyje tutaj z dnia na
dzień, nie mając pewności, czy nazajutrz będą miały co zjeść i gdzie się
schronić - stwierdza. - Powszechny
jest widok dzieci wędrujących z bidonami, ponieważ noszenie wody,
tak jak opieka nad młodszym ro-
Ubogaceni Afryką
Poza codzienną pracą wolontariusze mieli również swoje małe „święta” - wyjazd do sanktuarium Matki
Bożej w Kibecho, miejsca objawień
Maryi, wizyta w misji dla ociemniałych prowadzonej przez polskie
franciszkanki czy też przypadkowe
spotkanie z niezwykłymi pątnikami.
- Było to polskie małżeństwo, które wędrowało z Ugandy do Kibecho
w intencji pokoju, pokonując na własnych nogach kilka tysięcy kilometrów. Na taką pielgrzymkę wybierają
się zresztą każdego roku - wspomina
Wojtek.
Pytanie o owoce miesięcznego pobytu w Rwandzie wydaje się zbędne.
Każdy dzień - jak tłumaczą Ewelina
i Wojtek - przynosił bogactwo spotkań i przeżyć. Z zaskoczeniem, ale
i podziwem uczestniczyli w Mszach
św. z udziałem tubylców, którzy nie
wyobrażają sobie, by przeżywać je
w milczeniu, na siedząco: tańczą,
śpiewają i klaszczą. O ciszy w czasie podniesienia - nie ma mowy;
wyjątkowość tej części Eucharystii
zgromadzeni w kaplicy wyrażają
gromkimi oklaskami. Kiedy ksiądz
przechodzi, niosąc monstrancję - żywiołowo machają rękami. W procesji z darami Rwandyjczycy niosą do
ołtarza to, czym mogą się podzielić:
fasolę, ryż, krzesła…
LI
Budujemy mosty
PYTAMY Ks. Jerzego Limanówkę SAC, prezesa Pallotyńskiej Fundacji Misyjnej Salvatti.pl
Jak zrodził się zamysł utworzenia Pallotyńskiej Fundacji Misyjnej Salvatti.pl?
Misje prowadzimy od lat 70 ubiegłego
wieku. W 2008 r. przy Pallotyńskim Sekretariacie Misyjnym powstała fundacja. Jej
nazwa nawiązuje do nazwisk rzymskiego
kupca Jakuba Salvatiego oraz założyciela
pallotynów św. Wincentego Pallotitego.
Kupiec pomagał Pallotiemu w zgromadzeniu środków finansowych przeznaczonych
na wsparcie Kościoła chaldejskiego, stając
się kwestarzem środków na charytatywną
i misyjną działalność Kościoła. Kiedy powstała fundacja, poza akcjami zbierania
funduszy na misje, powołane zostały inne
dzieła, m.in. Pallotyński Wolontariat Misyjny zorganizowany przy placówkach warszawskiej prowincji pallotynów.
Dokąd wyjeżdżają wolontariusze wyruszający na misje wraz z pallotynami?
W rachubę wchodzą: Gruzja, Rwanda,
Wybrzeże Kości Słoniowej, Kongo oraz Wenezuela. W tej chwili, ze względu na bardzo
stabilną strukturę placówki w Rwandzie,
gdzie pallotyni są obecni od 40 lat, najła-
twiej nam organizować wyjazdy właśnie
tam.
bo miesięczny wyjazd do Afryki traktujemy
jako kontynuację kursu wolontaryjnego.
W jaki sposób ochotnicy przygotowywani są
do pracy?
Wolontariat misyjny wymaga rozreklamowania?
Mniej więcej na początku roku akademickiego z kandydatów chcących zaangażować
się w wolontariat, zainteresowanych tematem misji, gotowych nieść pomoc drugiemu
człowiekowi, tworzymy kilkunastoosobową
grupę. Poznajemy ich w trakcie spotkań zaplanowanych na kolejne miesiące. Chodzi
nam o to, by zorientować się w poziomie
wiary tych ludzi. Część z nich to członkowie
różnych grup formacyjnych, jak oaza czy
KSM; można powiedzieć, że ci dostają tylko
szlif misyjny. Formacji wymaga natomiast
druga grupa, którą tworzą osoby spontanicznie odpowiadające na ogłoszenie - wyjazd ma dla nich charakter formacji. Zależy
nam też na tym, by w czasie kursu nie tylko
rozbudzić zainteresowanie tematyką posługi
misyjnej, ale też przekazać nasz charyzmat
pallotyński. Kolejne zadanie kursu to próba
rozpoznania, co każdy z uczestników może
dać z siebie podczas takiego wyjazdu. Krótki,
Uważam, że w Polsce jest dość popularny. Na misje wyrusza coraz więcej świeckich. Nie brakuje ku temu okazji, ponieważ
większość zakonów, które prowadzą misje,
organizuje własne wolontariaty. Wyjazdami
takimi zajmują się też organizacje pozarządowe, ale na wolonatariat misyjny do Afryki
można wyjechać tylko we współpracy z Kościołem katolickim. Trzeba jednak przyznać,
że bardziej garną się do takiej formy posługi
dziewczyny. Nie ukrywamy, że przydałoby
się więcej chłopaków. Na obecnym kursie
w gronie 13 osób mamy ich tylko czterech.
Co zyskuje każda ze stron uczestniczących
w akcji: wolontariusze, pallotyni oraz mieszkańcy krajów misyjnych?
Dla nas istotne jest to, że zyskujemy bardzo cennych współpracowników. Wolontariuszom udział w akcji jest potrzebny, by
poznać dany kraj i jego kulturę, ale też - po-
zbyć się uprzedzeń. Dla ludzi, których spotykają, to możliwość zdobycia wiedzy wykraczającej poza własną społeczność i kraj,
jak też wychodzenia z izolacji. Mówiąc metaforycznie, wolontariat służy budowaniu
mostów. Jako ciekawostkę podam przykład
Josephy, która z Rwandy przyjechała do
Łodzi na studia. Rozumiemy ją, inaczej patrzymy na jej potrzeby, nie dziwią nas jej reakcje na polskie realia, wiemy np., dlaczego
mogą jej nie smakować polskie potrawy…
Czy Ksiądz ma doświadczenie pracy
na misjach?
Stając na czele fundacji, nie miałem takiego doświadczenia. Uważam jednak, że ma
to swoje plusy. Zdaniem Kapuścińskiego
najłatwiej książkę o danym kraju napisać
albo po sześciu dniach, albo dopiero po sześciu latach, ponieważ to, co nas na początku zadziwia, fascynuje, potem zaczyna się
komplikować. Misjonarz, który po latach
pracy zagranicą wraca do Polski, patrzy na
misje przez pryzmat kraju, w którym przebywał. Ja nie mam takiego obciążenia.
NOT. LI
publicystyka
www.echokatolickie.pl
Opinie
19
Postawmy na patriotyzm
fot Piotr Grabowski
Zorganizowane przez Klub Gazety Polskiej siedleckie spotkanie z historykiem i publicystą prof. Jerzym Robertem Nowakiem
zgromadziło pokaźną widownię. Prelekcji i dyskusji, jaka nastąpiła po niej, patronowało hasło „Węgierska droga dla Polski”.
ANNA WOLAŃSKA
O
dniesienie
polskiej
sytuacji do tego, co
dzieje się na Węgrzech, to na naszej
scenie politycznej nie
nowość. Niedawne
spotkanie Jarosława Kaczyńskiego
z premierem Węgier Viktorem Orbanem (następnego dnia po tym spotkaniu Orban zapowiedział, że nie
poprze żadnej sankcji wobec Polski)
jeszcze podgrzało emocje. Histeria
dotycząca rządu Beaty Szydło jako
żywo przypomina niedawne reakcje
na działalność węgierskiego Fideszu.
Trochę optymizmu
- Na aktualną sytuację naszego
kraju, w pewien sposób analogiczną
do Węgier, patrzę z optymizmem mówił w auli Katolickiego Liceum
Ogólnokształcącego im. Świętej Rodziny J.R. Nowak. - Jeżeli im się udało, to może się udać i nam. Oni wyszli
z gorszego bagna niż my - przekonywał. Mieli większe niż Polska zadłużenie, „z pomocą” rodzimych złodziei:
komunistów i liberałów, byli okradani bardzo skutecznie przez Zachód.
Mimo że kiedy zaczynały swoją walkę, były samotne i poddane różnym
naciskom i groźbom, Węgry wygrały.
Wygrały dzięki temu, że Viktor Orban
postawił na obronę interesów narodowych, na patriotyzm. I sprawił, że Madziarzy zaczęli być dumni ze swojego
kraju. Dziś nawet polityczni przeciwnicy węgierskiego premiera przyznają, że jest on mężem stanu i zachowa
swoje miejsce w historii. J.R. Nowak
zdementował pojawiające się w niektórych mediach pogłoski, jakoby
w państwie Orbana doszło teraz do
upadku gospodarczego. Na potwierdzenie swoich słów przywołał opinię
Międzynarodowego Funduszu Walutowego, który w maju tego roku przyznał, że Węgry prowadzą skuteczną
politykę gospodarczą.
Początek drogi
Kryzys na Węgrzech, które w bloku
państw socjalistycznych uchodziły
za kraj dostatni, ujawnił się w 1981 r.,
kiedy wyczerpały się możliwości tzw.
realnego socjalizmu.
W pierwszych postkomunistycznych wyborach (1990 r.) wygrała tu
prawicowa partia Węgierskie Forum
Demokratyczne. Została jednak zaszantażowana przez amerykańskich
bankierów i premierowi Jozsefowi Antallowi nie udało się zmienić
układów nomenklatury. Dwa tygodnie po utworzeniu przez zwycięską
partię nowego rządu przyjechało
na Węgry siedmiu amerykańskich
bankierów (stał za nimi George Soros - mieszkający w USA węgierski
Żyd i spekulant, założyciel Fundacji
im. Stefana Batorego w Polsce) i postawili premierowi ultimatum: albo
przyjmie ich propozycje, albo bankierzy zachodni wycofają wszystkie
oszczędności dolarowe z banków
węgierskich (a Węgry były już wtedy
dużo bardziej zadłużone niż Polska).
Zażądali, aby: 1) zwycięska partia
oddała fotel prezydenta pokonanej
partii liberalnej, 2) zostały nienaruszone stanowiska w mediach. Premier Antall uległ szantażowi. Piastujący na skutek tej umowy urząd
prezydent Arpad Goncz zablokował
lustrację i dekomunizację. Antallowi bardzo przeszkadzano, wskutek
Na aktualną sytuację
naszego kraju, w pewien
sposób analogiczną
do Węgier, patrzę
z optymizmem - mówił
w auli Katolickiego
Liceum im. Świętej
Rodziny J.R. Nowak.
czego nic nie zmienił, jeśli chodzi
o układy nomenklatury, i dalej miało miejsce okradanie Węgier.
Wyboiście
Kolejne wybory wygrali komuniści i - z inicjatywy Sorosa, który
miał duży wpływ na Węgry - weszli
do rządu razem z liberałami. Wtedy już na ogromną skalę zaczęło się
rozkradanie i tępienie kraju. W jego
demontażu pomogła liczna grupa stypendystów Sorosa, którzy po
rocznym pobycie w USA stawali się
przeciwnikami narodu, patriotyzmu,
religii i rzecznikami antywartości.
Po czterech latach społeczeństwo
odrzuciło grabieżczy rząd i zwyciężył Viktor Orban. Próbował ratować
gospodarkę, ale popełnił poważny
błąd - nie docenił siły mediów, z których 95% było w rękach postkomunistów i liberałów. Dodatkowo wybory w 2002 r. i 2006 r. sfałszowano
i Orban przegrał. Ale już do tych
w 2010 r. przygotował się znakomicie
i zdecydowanie wygrał (większością
ponad 2/3 głosów). Przyczyny spektakularnego sukcesu węgierskiego
polityka prof. Nowak upatruje w jego
wytrwałym dialogu ze społeczeństwem.
- Orban przez osiem lat podróżował po całym kraju niemal dzień
w dzień, dyskutował i przekonywał.
Przeciągnął na swoją stronę 90% elektoratu lewicowego. Poparły go także
Kościoły - katolicki i protestancki
(w Polsce ciągle pokutuje przekonanie, że Kościół „nie powinien się
wtrącać” do polityki). Przyszły premier pozyskał również węgierskich
przedsiębiorców. Dzięki temu, będąc
jeszcze w opozycji, stworzył dwie stacje telewizyjne, dwa dzienniki i kilka
tygodników. Docenił też siłę internetu. W trakcie wyborów 2010 r. w każdej komisji było co najmniej dwóch
mężów zaufania z Fideszu. Co dwie
godziny wysyłano meldunki do centrali wyborczej w Budapeszcie i do
centrali Fideszu.
Mocno, twardo, szybko
Odnosząc się do kierowanych pod
adresem obecnego polskiego rządu
zarzutów dotyczących zbyt szybkiego działania, prof. Nowak przypomniał, że po wygranych przez
V. Orbana wyborach w ciągu roku
uchwalono aż 360 ustaw. Przygotowano też najbardziej patriotyczną
i chrześcijańską konstytucję w Europie, której tekst nie spodobał się m.in
Niemcom. Na zarzuty, że jest szowinistyczna i klerykalna, węgierski minister odpowiedział: „minęły czasy,
kiedy Niemcy dyktowały, co ma być
w węgierskiej konstytucji”.
Pierwsza ustawa nowego rządu gotowa była już po dwóch tygodniach;
wprowadzała rozliczanie się banków
i karę za nieuczciwość wobec klientów. Ponad 60 banków zagranicznych
zostało ukaranych bardzo wysokimi
grzywnami (podnoszone m.in. przez
Nowoczesną Ryszarda Petru larum,
jakoby nałożenie podatku bankowego
spowodowało w Polsce pogorszenie
sytuacji ich klientów, jest, zdaniem
J. R. Nowaka, wierutną bzdurą).
Zostało wprowadzone opodatkowanie i rozliczanie supermarketów
- te, które wykazują straty przez dwa
lata, są eliminowane (raport dotyczący polskich supermarketów informuje, że - na 169 działających - tylko
dziewięć wykazuje zyski: pierwszy
na 2%, pozostałe na od 0,5 do 0,9%).
W ramach pomocy węgierskim frankowiczom przewalutowano franki na
forinty. Podatki dla przedsiębiorców
zmalały do 10%. W rezultacie Węgry stały się rajem podatkowym dla
przedsiębiorców austriackich, czeskich, słowackich. Została przygotowana ustawa o ziemi - nie wolno jej
sprzedawać poza UE, a w odniesieniu do Unii jest wiele ograniczeń (np.
gminne komisje złożone z rolników
muszą w danej gminie wyrazić zgodę
na zakup ziemi). Zaczynając od góry,
konsekwentnie obniżano zadłużenie.
Istnieje więc zakaz przyznawania nagród i premii ministrom, sekretarzom
Podobnie
jak dzisiaj
Polska, Węgry
wielokrotnie
atakowane
były przez
komisarzy
z UE czy
Międzynarodowy
Fundusz
Walutowy.
Próbowano
zniszczyć
Orbana
ekonomicznie
- m.in. poprzez
osłabienie
forinta.
Nie obyło się
też - podobnie
jak u nas
- bez dywersji
wewnętrznej.
stanu, dyrektorom, a ich odprawy są
opodatkowane. O połowę zmniejszono zarówno skład rządu, jak i parlamentu. Wprowadzono przywileje
dla rodzin. Orban zadbał też o prawa
mniejszości. Rodakom mieszkającym
poza granicami ojczyzny przyznał
Kartę Węgra, która pozwala na uzyskanie obywatelstwa w ciągu kilku
minut. W rezultacie 800 tys. Węgrów
z krajów sąsiednich przyjęło w ciągu
roku podwójne obywatelstwo, 200 tys.
brało udział w ostatnich wyborach,
z tego 95% głosowało na Orbana.
Damy radę?
J.R. Nowak przypomniał, że podobnie jak dzisiaj Polska, Węgry
wielokrotnie atakowane były przez
komisarzy z UE czy Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Próbowano
zniszczyć Orbana ekonomicznie m.in. poprzez osłabienie forinta. Nie
obyło się też - podobnie jak u nas bez dywersji wewnętrznej.
Orban jest pod nieustannym obstrzałem - także polskich polityków
czy ekonomistów. Zarzucano mu
nacjonalizm i szowinizm, krzywdzenie zagranicznych banków. Porównywano nawet do Mussoliniego czy
Hitlera. Tymczasem premier Węgier
dalej robi swoje - i stawia na twardych, zdecydowanych ekonomistów,
obrońców interesów narodowych.
Swój wykład profesor zakończył
przywołaniem słów abp. Gyuli Marfiego, który w odpowiedzi na jeden
z ataków na Węgry pisał m.in.: „Viktor Orban ma problemy w pierwszym
rzędzie nie z Unią Europejska, lecz
z międzynarodowym wielkim kapitałem, którego właściciele tkwią na
Wall Street w Nowym Jorku, i których
po prostu zwiemy «Ameryką». To nazwanie jest oczywiście błędne: dolar
i jego panowie i słudzy nie mają ojczyzny ani narodowości. To są obywatele
kosmosu, kosmopolici w najgorszym
znaczeniu tego słowa, którzy marzą
o zagarnięciu całego świata (...)”.
Czy taki sam problem ma Polska?
EchoKatolickie
komentarze
zwierzeniE kontrolowane: anna wolańska
Beletrystyka i bon-moty
K
to sądził, że medialny wrzask, jaki nastąpił tuż po wyborze Andrzeja Dudy
na fotel prezydenta i zwycięstwie PiS
w wyborach, osiągnął pułap decybeli, grubo
się mylił. Debata w Parlamencie Europejskim
w sprawie Polski otworzyła jakieś ukryte
jednak dotąd możliwości. Fakt, że w swoich
wystąpieniach Beata Szydło pokazała się z jak
najlepszej strony, rozjuszył tylko tych, dla
których walka z PiS jest misją życia i gotowi
są podporządkować jej i poświęcić dla niej
wszystko. Oglądałam wczoraj (piszę te słowa
o poranku, w środę, 20 stycznia) wystąpienia
polityków w PE i komentarze o tym wydarzeniu. „Opiniotwórczy” TVN owszem,
bardzo demokratycznie zaprasza do studia
komentatorów 1:1 (PiS i PO), ale już gośćmi
z miejsca wydarzenia są SLD-owiec Janusz
Zemke i bohater (jak to pięknie sformułowało Towarzystwo Dziennikarskie) „pokojowych protestów […] w obronie wolności
i demokracji” Mateusz Kijowski. Czy trudno
przewidzieć, co będą mówili? To, że wygrana
Beaty Szydło stoi im kością w gardle, widać
gołym okiem.
„Smutne jest dla mnie to, że Komisja Europejska rozpoczęła tę procedurę” - deklaruje promowany bez umiaru złotousty
lider Nowoczesnej. Ale mowa jego ciała jest
zupełnym zaprzeczeniem wypowiadanych
słów. Podobnie, jak wtedy, gdy ubolewa nad
tym, co może jeszcze Polskę, PiS i premier
Szydło czekać. „Mam nadzieję, że pani premier będzie skłonna wycofać się z niektórych
zapisów dotyczących Trybunału Konstytucyjnego czy też dotyczących ustawy medialnej”
- dodaje. Czyli mogą sobie rządzić, byle pod
Petru i Nowoczesnej dyktando. Bo - jak mówi
o wystąpieniu polskiej premier inny przedstawiciel tej partii - „rozmawiając z partnerami
europejskimi, trzeba czuć ten klimat - czym
jest Europa, czym jest Zachód. […] Widzę
tu brak obycia w kontaktach z europejskimi
politykami”. Wow! Nowoczesna nie bez przyczyny Nowoczesną jest. Klimat czuje. Bo - jak
naucza obeznany z nowoczesnością Ryszard
Petru: „Na poziomie europejskim nie chodzi
o beletrystykę i bon-moty, lecz o konkrety”.
Inny złotousty opozycjonista - tym razem
z PO - komentując wtorkową debatę, podniesionym głosem przekonuje, że „w Polsce przez
ostatnie tygodnie działy się złe rzeczy”. Powiedziałabym nawet, że nie tylko przez tygodnie.
Mało tego. Zgodzę się z tymi, którzy twierdzą, że czegoś takiego, jak to, co dzieje się od
momentu objęcia przez PiS władzę, nigdy
nie było. Bo, rzeczywiście, nie było tak, żeby
rządowi nie tylko nie dać przysługujących
mu 100 dni, ale krytykować, zanim jeszcze się
ukonstytuował. Manipulacje i oszczerstwa,
pokrętnie sformułowane wypowiedzi, znaki
zapytania mające podać w wątpliwość wyborcze obietnice PiS, czyli zamotać ludziom
w głowie, straszenie nawet nie tyle tym, co
jest, ale tym, co będzie…
Jest aż nadto oczywiste, że przeciwnicy nowego rządu nie ustąpią i będą przeciwko PiS
nawet za cenę szkodzenia swojemu krajowi.
To, czego chcą, to nie żadne respektowanie
praw, tylko zupełne wyeliminowanie tej partii
z życia politycznego. A całe ich złotouste gadanie - to właśnie „beletrystyka i bon-moty”.
Nie święci garnki lepią: ks. andrzej adamski
Jak zamienić wodę w wino?
S
ędziwi małżonkowie obchodzili swoje
złote wesele. Przy śniadaniu żona
pomyślała: od 50 lat oddaję mężowi
górną, chrupiącą część bułki. Dziś zrobię
wyjątek i wezmę ją dla siebie - w końcu to
mój smakołyk. I wzięła sobie górną połowę
bułki, dół zaś podała mężowi. Ten aż
podskoczył z radości, po czym z rozrzewnieniem wyznał: - Kochanie, sprawiłaś mi
wielką radość. 50 lat nie jadłem spodniej
części bułki, choć właśnie ją najbardziej
lubię. Cały czas myślałem, że skoro tak ci
smakuje, masz do niej pierwszeństwo.
Ta historyjka przypomniała mi się w minioną niedzielę, kiedy liturgia słowa zawierała
fragment Ewangelii opisujący wesele w Kanie Galilejskiej. Przypomniała mi także długi szereg małżeństw, które przez kilkanaście
lat kapłaństwa dane mi było pobłogosławić.
Osobiście bardzo lubię patrzeć na szczęśliwych, młodych ludzi, którzy przyrzekają
sobie miłość, wierność, uczciwość małżeńską oraz to, że będą ze sobą aż do śmierci. To
ważny dzień w ich życiu.
Później przyjęcie weselne i... zaczyna się
szara rzeczywistość. Wzajemne poznawanie
się, docieranie charakterów, uczenie się bycia razem. Pojawiają się kłopoty i problemy:
brak pracy, płacz dziecka, nieporozumienia
i wzajemne zranienia. Jeśli nie zostaną
pokonane, mogą doprowadzić do rozpadu
rodziny. Niestety z takimi właśnie sytuacjami spotykam się również w czasie wizyty
duszpasterskiej popularnie zwanej „kolędą”.
Co robić? Jak do tego nie dopuścić? Uniwersalnej recepty nie ma. Trzeba po prostu
pamiętać, że małżeństwo - tak jak całe
życie - składa się z drobiazgów, pojedynczych chwil. Są one jak kamyki tworzące
mozaikę. Wzajemna szczerość i zaufanie,
umiejętność rozmawiania nawet o trudnych
sprawach i szacunek wobec siebie. Postawa
otwartości na drugiego człowieka i na to,
że może on myśleć inaczej niż ja. Nie mniej
ważne są: umiejętność przebaczania oraz
obdarowywania połączonego z umiejętnością przyjmowania darów od najbliższych.
numer 3 (1072) 21-27 stycznia 2016 r.
rys. m. andrzejewski
20
Takich elementów małżeńskiej mozaiki
można by wymienić wiele. Biorą one swój
początek w miłości, która „wszystko znosi,
wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma” (1Kor
13,7). Tylko że ludzkie siły tu nie wystarczą.
Dlatego małżeństwo jest sakramentem daje małżonkom łaskę od Boga, by wytrwali
w codziennym byciu dla drugiego człowieka. Sakrament ten zaczął się w momencie
złożenia przysięgi małżeńskiej i nadal trwa,
a Bóg udziela przez niego łask do wypełnienia złożonych przyrzeczeń.
Nie znaczy to, że sakrament ma zapobiec
pojawianiu się kryzysów czy trudnych
chwil. One przyjdą - mogą być jednak
szansą na oczyszczenie, rozwój i umocnienie miłości. Pan Bóg może w takiej trudnej
sytuacji działać na różne sposoby, trzeba
Go jednak najpierw o tę pomoc poprosić.
Dlatego właśnie tak ważne jest, by jedność
małżonków była budowana z Chrystusem.
Małżonkowie z Kany nie bali się szukać pomocy w trudnych chwilach na zewnątrz: poprosili o pomoc Maryję, która zapewne była
dla nich bliską i zaufaną osobą. To Ona była
w pierwszym rzędzie zaproszona na wesele
- a Jej obecność pociągnęła za sobą także
przybycie Jezusa. Warto więc szczególnie Ją
zaprosić do swego małżeństwa i ofiarowywać Jej każdy dzień wspólnego życia.
Msza św., w której bierze udział cała
rodzina - w każdą niedzielę i w rocznicę
małżeństwa, regularna spowiedź, wspólna
modlitwa (zwłaszcza Różaniec) i rachunek
sumienia, połączone ze szczerą rozmową
i umiejętnością przyznania się do winy
oraz wzajemnym przepraszaniem się za
błędy i zaniedbania, udział w rekolekcjach
dla małżonków - to najbardziej elementarne sposoby otwierania swego związku
na działanie miłości Bożej. Boża łaska
sprawia wtedy cuda - wówczas nawet mdła
woda codzienności jest w stanie zamienić
się we wspaniałe i orzeźwiające wino, czyli
wzajemną miłość, wierność i uczciwość
małżeńską, które nie ustaną przez całe życie.
ZBIREK
Felieton przez k.o.
kinga ochnio
Mniej smart niż telefon?
N
ależę do mniejszości, która może już niedługo znajdzie
się na granicy błędu statystycznego, używającej telefonu
komórkowego tylko do dzwonienia i wysyłania esemesów... No dobrze, jeszcze do ustawiania budzika. Ale daleko mi
do korzystania z różnych innych - w rozumieniu producentów
komórek - udogodnień czy bajerów, skrywanych pod tajemniczo
brzmiącym słowem „aplikacja”.
Niestety, postęp w technologii elektronicznej nie dał mi wyboru
i zmusił do pożegnania telefonu z klawiszami i zbratania się
z płaskim prostokątem pokrytym z wierzchu ekranem dotykowym. Mój smartfon (czy z angielskiego smartphone, co w wolnym tłumaczeniu oznacza „mądry telefon”) to ponoć urządzenie
łączące w sobie funkcje telefonu komórkowego i komputera
kieszonkowego. Piszę „ponoć”, bo ja oczywiście zajęłam się
sprawdzeniem tylko tych podstawowych możliwości.
I tu spotkało mnie miłe zaskoczenie: w kwestii pisania esemesów mój telefon okazuje się być naprawdę „smart”. Co prawda
w poprzedniej komórce również istniała funkcja, którą można by
nazwać „co autor miał na myśli”, umożliwiająca dokończenie za
mnie wyrazu po wpisaniu kilku pierwszych liter. Jednak w nowej
- kończy ona za mnie nie tylko wyrazy, ale całe frazy.
Zacznijmy jednak od minusów. Mój nowy telefon jest mężczyzną. Przykładowo: chcąc opowiedzieć o jakiejś czynności,
napisałam „zrobi...”. Wtedy jako pierwsze na ekranie pojawiło się
wyrażenie „zrobiłem”. Im dalej w las, tym lepsze smaczki, które być może w zamyśle producenta - miały wskazywać nie tylko na
status materialny, ale nawet stan psychiczny osoby korzystającej
z telefonu! I tak, w środku dnia napisałam wiadomość zaczynającą się od słów „Jestem w...”. Jaka propozycja pokazała się jako
pierwsza? Ku mojemu zaskoczeniu - „w domu”. Kolejny wariant
to „w pracy”, ale najlepsze jest miejsce trzecie - „w szoku”.
W szoku byłam za to kilka godzin później, kiedy chciałam
donieść o zrobieniu gorącej herbaty, uspokajając tym samym
mamę, dopytującą o stan ciepłoty mojego ciała. Telefon jednak usilnie mnie przekonywał, że gorącą to mogłam zrobić:
po pierwsze „kąpiel”, po drugie „czekoladę”. Banalna herbata
uplasowała się dopiero na miejscu trzecim. Ale idźmy dalej... Po
wpisaniu frazy „idę” natychmiast pojawia się „spać”, dopiero
potem „do szkoły”, „pracy”, „sklepu”. W sumie nic dziwnego,
skoro o 12.00 powinnam być „w domu”. Jednak najbardziej
rozczuliłam się po napisaniu słowa „czekam”. Zaczęło się romantycznie - od „na ciebie”, potem branżowo - „na info”, no i na
końcu przyziemnie - „na autobus”. To tyle w temacie esemesów,
oczywiście kwestia innych bajerów pozostaje nietknięta.
Jak się jednak okazuje, w swojej technologicznej ignorancji nie jestem osamotniona. Albo inaczej - są osoby, które z powodu nadmiaru możliwości smartfona chcą... przestać z niego korzystać.
Podobno wymyślono telefon, który umożliwia tylko odbieranie
i wykonywanie połączeń. To dopiero chichot historii, bo czyż
pierwsze komórki takie właśnie nie były? W każdym razie - ten
model przypomina kalkulator. Producenci zachęcają, aby brać go
np. na spacer, kiedy wolimy, żeby nic nas nie rozpraszało, ale nie
chcemy być zupełnie poza zasięgiem. Dzięki odpowiedniej aplikacji ustalamy, że chcemy dostawać połączenia jedynie od mamy,
męża i szefa. Albo nie... od szefa nie. Może poczekać.
Na internetowych forach można przeczytać, że wielu tęskni za
starymi komórkami, które służyły tylko do dzwonienia. Czyli
może jednak przesadziłam z tą mniejszością i nie będę musiała
martwić się, że jestem mniej smart niż mój telefon.
KomentarzE
www.echokatolickie.pl
Opinie
21
Między sumieniem a pychą
ks. Jacek Wł. Świątek
W
przypadku rozgrywek sportowych sprawa
jest o tyle jasna,
że opiera się na
przygotowaniu
fizycznym i taktycznym oraz (a może
przede wszystkim) na jasnych zasadach i regułach zmagań. Jednak
w przypadku „rozgrywki” na europejskich salonach tej jasności już
raczej nie ma. Mimo pozytywnego
rozegrania pierwszej fazy tej bitwy
niepewność dalszych losów jest,
niestety, dość znaczna. Jak dosadnie
wskazał eurodeputowany PiS prof.
R. Legutko, niejasne pod względem
prawnym w samej UE zorganizowanie debaty na forum Parlamentu
Europejskiego może wróżyć równie
instrumentalne potraktowanie dalszych działań w tym gremium. To
sprawia, że nie do końca mam pewność, czy wygrana została wojna, czy
tylko jedna bitwa.
Stan gry
Wysłuchawszy wystąpień wtorkowych, nie tylko w czasie samej debaty,
ale i innych, okołodebatowych, każdy
mógł dość szybko skonstatować, że
spór ma podłoże nie tyle prawne, ile
raczej ideologiczne. Histeryczne wystąpienia socjalistów europejskich,
liberałów czy komunizujących Zielonych, próbujące tonować sytuację
głosy chadeków czy broniące naszych
racji przemówienia eurosceptyków,
pokazały, że w gruncie rzeczy idzie
nie tyle o kilka ustaw uchwalonych
przez polski parlament, ile raczej
o umiejscowienie Polski w granicach
narzuconych przez ideologiczne przekonania. Co prawda śmiechem tylko
potraktować można takie stwierdzenia, że uzyskawszy większość
w demokratycznych wyborach rząd
PiS nie ma jednak większościowego
mandatu do dokonywania przemian
w polskim życiu społecznym i politycznym, bo nie zagłosowała na niego statystyczna większość Polaków
(a któryż z eurodeputowanych może
poszczycić się takim osiągnięciem?).
Głupotę takiej opinii dobitniej podkreśla niepisana zasada samego Parlamentu Europejskiego, w którym
wstrzymanie się od głosu oznacza
milczącą zgodę na działania podejmowane przez aktualną większość.
Nie można jednak przejść do porządku dziennego nad innymi tezami,
wśród których najbardziej niepokojące dla wszelkich poczynań krajowych
jest stwierdzenie, iż Polacy mogą wybierać sobie takie czy inne władze, ale
te powinny być zmuszone podejmować decyzje tylko zgodne z unijnymi
standardami prawnymi. Niestety,
takie przekonanie pokazuje dość
dobitnie, że mamy do czynienia ze
strukturą dość bliźniaczą względem
RWPG czy Układu Warszawskiego,
w których również zagwarantowane
były konstytucyjnie „wolne wybory”,
a rządy i tak musiały dostosować się
do zaleceń Moskwy. Już tylko to pokazuje, jak grząskim i wymagającym
talentów dyplomatycznych terenem
są „brukselskie bagna”. Złośliwości
Donalda Tuska w czasie konferencji
prasowej z udziałem prezydenta Andrzeja Dudy czy też jego reakcja po
wystąpieniu premier Beaty Szydło
to tylko pogryzanie ratlerka lub yorka po nogawkach. Jedno jest wszak
pewne - w tej potyczce pokazała się
sztuka dyplomatyczna dzisiaj dzierżących władzę.
Przedpole
czy początek strategii?
Niewątpliwie poprzedzające debatę w europarlamencie spotkanie
Jarosława Kaczyńskiego z Victorem
Orbanem było dyplomatycznym kamieniem milowym w tychże działaniach. Pamiętam utyskiwania publicystów, że w spotkaniu tym nie
wzięła udziału premier ani nikt inny
z rządu. W spotkaniu tym jednak nie
o to chodziło, aby uzgadniać doraźną strategię, ale raczej o czytelny sygnał w stronę brukselskich salonów.
Dla nikogo nie jest tajemnicą, że sen
z powiek europejskich technokratów
spędza wzrastające poparcie dla ruchów „eurosceptycznych” we wszystkich krajach UE. Przy czym należy
zaznaczyć, że za „eurosceptyczne”
uznawane są w gabinetach Komisji
Europejskiej wszystkie stowarzyszenia i ruchy społeczne, które nie pieją
z zachwytem nad „produkcją legislacyjną” tegoż gremium i nie uznają za
perfumę wszystkiego, co z siebie owo
ciało wypuści. Spotkanie dwóch liderów takich właśnie partii posiadają-
Fot. pixabay.com
Wtorkowy wieczór okazał się zwycięski dla naszego kraju. I to w podwójnym znaczeniu - premier Beata Szydło wyszła obronną
ręką z przygotowanej na brukselskich salonach hucpy przeciwko Polsce, a polscy piłkarze ręczni rozgromili Francję. Trudno było
tego dnia większości Polaków spokojnie zasnąć. Bezsenność zapewne była spowodowana radością z faktu zwycięstwa, ale również
i tym, że w obu przypadkach rozum studził euforię pytaniem: a co będzie dalej?
Czy wygrana została
wojna, czy tylko
jedna bitwa?
cych we własnych krajach większość
parlamentarną musiało być odebrane
w Brukseli jako konsolidacja i zacieśnianie współpracy dla osiągania celów w ramach UE. Świadczy o tym
wypuszczenie w medialną przestrzeń
informacji o finansowaniu przez Putina różnych partii w Europie (ponieważ był to tylko balon próbny, więc
nie zaliczono do nich węgierskiego
Fidesu czy polskiego PiS, ale przyszłość w tym względzie jest niepewna) czy też podejmowane w polskich
mediach próby dyskredytowania węgierskiego przywódcy. Jednakże ruch
Kaczyńskiego okazał się nader skuteczny. Jeśli dodatkowo połączy się to
z ogłoszonym w dniu debaty w Parlamencie Europejskim stanowiskiem
Grupy Wyszehradzkiej w sprawie
kwot imigracyjnych, wówczas można
przyjąć, że działania dyplomatyczne osiągnęły właściwy sobie skutek
i w połączeniu ze świetnym przygotowaniem polskiej premier odniosły
sukces uznany już nawet przez zachodnie think tanki.
Uwaga
na europejskie wojaże
Warto jednak zwrócić uwagę na
pewne wydarzenia, które pod wpływem zachwytu nad sukcesem możemy przeoczyć. W dniu debaty w Parlamencie Europejskim poseł Ryszard
Petru udzielił wywiadu stacji RMF,
w którym podzielił się wrażeniami
po spotkaniu z władzami Holandii,
Wysłuchawszy
wystąpień
wtorkowych,
nie tylko
w czasie samej
debaty,
ale i innych,
okołodebatowych,
każdy mógł
dość szybko
skonstatować,
że spór
ma podłoże
nie tyle prawne,
ile raczej
ideologiczne.
przewodniczącej obecnie UE. W wywiadzie tym wspomniał, iż przekazał swoim rozmówcom informację,
iż w Polsce jest opozycja, zdolna do
sprawowania rządów. Pytanie tylko,
po co takie stwierdzenie padło? Czy
nie jest to przypadkiem znana z polskiej historii sytuacja, którą można
zamknąć w innym stwierdzeniu:
załatwcie swoje na europejskiej arenie, a tym utorujecie nam drogę do
władzy, którą sprawować będziemy
w ścisłej współpracy z wami? Sam
przewodniczący Nowoczesnej nie
krył w wywiadzie gry na przedterminowe wybory, a jeden z posłów tejże
partii niedwuznacznie zasugerował
po debacie, że przecież będą jeszcze
inne zmiany prawne w Polsce, które
stanowić mogą doskonały pretekst
do dalszych działań na forum UE.
Drugim faktem niepokojącym było
załatwienie przez nie wiadomo kogo
spotkań liderów KOD-u z dygnitarzami europarlamentu, co ciekawe z tymi, którzy potem najbardziej atakowali nasz kraj na sali plenarnej. Ale
z historii wiemy, że caryca Katarzyna
sponsorowała takie liberalne tuzy,
jak Wolter czy Diderot. Nie można
jednak bagatelizować tych sygnałów,
gdyż ważne są one dla przyszłości.
Warto więc w obliczu tych zapowiedzi zastanowić się, jako obywatele
suwerennej i niepodległej Rzeczpospolitej Polskiej, czy w tym stanie
opowiemy się po stronie sumienia,
czy też pójdziemy drogą pychy.
KRÓTKO O DOBREJ KSIĄŻCE
KONKURS
Skłodowska, jakiej nie znamy
Większość kojarzy ją z faktu, że została noblistką. Tymczasem jej życie nie toczyło się
tylko wokół laboratorium i było o wiele bardziej skomplikowane niż się nam wydaje…
M
aria Skłodowska-Curie
była wybitną osobowością:
jako pierwsza przedstawicielka płci pięknej w 1893 r.
uzyskała licencjat nauk fizycznych
i matematycznych na Sorbonie,
była pierwszą kobietą-profesorem
Sorbony, pierwszą kobietą i jedną
z czterech osób, której przyznano
dwukrotnie Nagrodę Nobla. Nasza
rodaczka jest też pierwszą i jedyną
kobietą, spoczywającą w paryskim
Panteonie i jednocześnie pierwszą
osobą tam pochowaną, o innej niż
francuska narodowości. W kinach
wkrótce wyświetlany będzie film,
który ma zaprezentować odmienny
portret Skłodowskiej-Curie: czułej
matki, kochającej żony, kobiety charyzmatycznej, zdecydowanej, choć
pełnej dylematów i sprzeczności.
Stąd zwiększone zainteresowanie jej
postacią i nowe tytuły, tym razem
o jej życiu osobistym.
Publikacja Iwony Kienzler opowiada o Skłodowskiej nie tylko jako
o wybitnej uczonej i jej odkryciach,
ale o kobiecie kochającej i odtrąconej
przez ukochanego, której przyszło
przełamywać kłamliwe stereotypy,
która kochała i dla miłości gotowa
była wiele poświęcić. Autorka przedstawia Skłodowską także jako żonę
i samotną matkę, bardziej lub mniej
udanie łączącą obowiązki wychowawcze z pracą naukową, wiele miejsca poświęcając jej skomplikowanym
relacjom z córkami.
JAG
Iwona Kienzler, Maria
Skłodowska-Curie. Złodziejka
mężów - życie i miłości, Bellona,
Warszawa 2016.
Mamy dla Państwa cztery
książki „Maria SkłodowskaCurie. Złodziejka mężów życie i miłości”. By wziąć udział
w konkursie, należy wysłać SMS
o treści: ECHO3.odpowiedź na
numer 7168 (1,23 zł z VAT) od
czwartku, 21 stycznia, od godz.
10.00, do środy, 27 stycznia, do
22.00. Wygrają cztery osoby,
które najciekawiej odpowiedzą na pytanie: „Czy biografie
wnoszą coś do naszego życia?”.
Uwaga - odpowiedź nie może
przekroczyć 160 znaków. Regulamin znajduje się na stronie
www.echokatolickie.pl. Listę
nagrodzonych zamieścimy
w 5 numerze „Echa”.
EchoKatolickie
publicystyka
numer 3 (1072) 21-27 stycznia 2016 r.
Fot.LI
22
Ojciec wierzył,
że wrócimy do kraju
O beztrosce dzieciństwa i dorastaniu obok ojca-legendy, jak też
o poczuciu misji wpisanej w scenariusz jej życia, A.M. Anders
opowiadała podczas spotkania promującego książkę „Anna Maria Anders.
Córka generała i piosenkarki”.
Dojdziemy do Polski
Od 14 grudnia w budynku wydziału
humanistycznego Uniwersytetu PrzyrodniczoHumanistycznego czynna jest wystawa „Generał
Władysław Anders 1892-1970”.
E
kspozycję tworzy kilkadziesiąt plansz, na których
można obejrzeć zdjęcia
i dokumenty obrazujące
losy wielu Polaków mieszkających na Kresach Wschodnich:
deportację, losy zesłanych na Syberię, formowanie Armii Polskiej
w ZSRR, jej wyjście do Iranu,
a następnie walki 2 Korpusu Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie.
- Gen. W. Anders, tworząc Armię
Polską, powiedział: „Dojdziemy
do Polski. Na pewno nie wszyscy, ale dojdziemy”. Wystawa
pokazuje całą drogę, jaką Polacy
w Związku Radzieckim przebyli,
idąc do ojczyzny: od zbrodniczych wysiedleń, poprzez Katyń,
formowanie Armii Polskiej, aż
do Monte Cassino i zakończenie
działania bojowego na terenie
Włoch - zaznaczył dr Rafał Roguski, charakteryzując przedsięwzięcie.
Wystawa jest pokłosiem
współpracy Studenckiego Koła
Naukowego Historyków z Fundacją Kresy Historii i wpisuje się
- jak zaznaczył dyrektor Instytutu Historii i Stosunków Międzynarodowych w UPH dr hab. Jarosław Cabaj - w jubileusz 25-lecia
instytutu. - Dzisiejsze spotkanie
służy promowaniu dziejów ojczyzny związanych z osobą gen.
Władysława Andersa. To efekt
aktywności studentów koła naukowego, które ma już doświadczenie w organizowaniu imprez
i uroczystości służących promowaniu w społeczeństwie wiedzy
historycznej - podkreślił.
Wystawę otworzyła córka gen.
Andersa - Anna Maria Anders
oraz prezydent Siedlec Wojciech Kudelski, zaś w wernisażu
uczestniczyli - poza władzami,
wykładowcami oraz studentami UPH - pasjonaci historii,
uczniowie gimnazjów i szkół
ponadgimnazjalnych z Siedlec
i regionu, a także przedstawiciele
LI
siedleckiego garnizonu.
„Monte Cassino
to miejsce święte”
Dzień po wizycie w Siedlcach, 15 stycznia,
A.M. Anders została przewodniczącą Rady
Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa oraz nowym
pełnomocnikiem prezesa rady ministrów ds. dialogu
międzynarodowego w randze sekretarza stanu.
P
remier Beata Szydło
poinformowała o tym
podczas piątkowej konferencji prasowej, podkreślając wagę dialogu międzynarodowego, spraw związanych
z tym wszystkim, co jest dla
Polski szczególnie ważne, z upamiętnianiem i ochroną pamięci
miejsc walk i męczeństwa, jak
też mówienia „o tym, co jest dla
każdego z Polaków istotne niezmiernie, czyli o patriotyzmie”.
- Ogromnym zaszczytem jest
dla mnie powołać panią Annę
Marię Anders na to stanowisko,
życzę powodzenia; wierzę, że
pani misja przyniesie Polsce dobre owoce - powiedziała szefowa
rządu.
- Dla mnie temat żołnierzy,
dbanie o pamięć ojca, byłych
żołnierzy Sił Zbrojnych na Zachodzie jest bardzo, bardzo ważne - powiedziała A.M. Anders.
Jak dodała, z tymi kwestiami jest
związana od czasu, kiedy zaczęła
swoją aktywność w Polsce.
Pytana o sprawy priorytetowe Anders powiedziała m.in., że
miejscem dla niej specjalnym jest
polski cmentarz na Monte Cassino, gdzie spoczywają prochy jej
rodziców: gen. W. Andresa oraz
Ireny Anders. - W dalszym ciągu jest zagrożenie, że będzie tam
browar czy hostel. Absolutnie
nie mogę do tego dopuścić, to
będzie moje pierwsze zadanie.
Chcę, żeby miejsce, które jest
dla mnie i dla nas święte, zostało
LI
święte - zadeklarowała. Dla mojego ojca
polskość była
sprawą oczywistą
- taką, o której
nie trzeba było
specjalnie
mówić.
Nigdy więc
nie rozmawiał
ze mną na ten
temat (…).
Dla mnie
wtedy Polska
była jakimś
innym światem.
Dalekim krajem,
do którego nie
można pojechać,
w którym rządzą
komuniści, gdzie
ludzie nie mają
prawa mówić
o wielu sprawach
i są pozbawieni
poczucia
wolności.
Ojciec ciągle
jednak wierzył,
że do Polski
wrócimy...
A.M. Anders
gościła
w Siedlcach
14 stycznia.
M
ój ojciec podkreślał, że byłam ostatnią i największą
miłością jego życia
- przyznała już na
początku, odpowiadając na pytania prowadzących
o wspomnienia rodzinnego domu. Dla
zebranych w auli wydziału humanistycznego siedleckiego uniwersytetu
możliwość spotkania z córką wybitnego Polaka, charyzmatycznego dowódcy, który dla żyjących na obczyźnie pozostał najbardziej wyrazistym
symbolem niepodległej ojczyzny, była
okazją do wysłuchania niezwykłej historii, obfitującej w ciekawostki, jakich
nie znajdziemy w oficjalnych biografiach gen. Andersa.
Zawsze
w pierwszym rzędzie
- Żyłam jakby w dwóch światach:
angielskiej szkoły i koleżanek oraz środowiska polskiego - przyznała, opowiadając o dziecięcych latach: życiu
z rodzicami w Londynie, cotygodniowych, niemal rytualnych spacerach
z tatą na Trafalgar Square i wspólnym
karmieniu gołębi. - Przyzwyczaiłam
się do tego, że zawsze byliśmy w pierwszym rzędzie - mówiła, opowiadając
o udziale w uroczystościach patriotycznych, na które Andersowie zawsze
ją zabierali, jak i w koncertach matki
- artystki, na które chodziła z ojcem,
oraz spotkaniach w domu z polskimi
artystami - znajomymi mamy. Na obraz ojca, jaki zachowała z tego okresu
swojego życia, rzutowały jego liczne
obowiązki i spotkania z żołnierzami
- mimo braku czasu zawsze potrafił
znaleźć go na zabawy z córką. - Wzrastałam w beztrosce. Dość późno dowiedziałam się o tym, że mam przyrodnie rodzeństwo - brata i siostrę. Nie
potrafiłam zrozumieć, dlaczego nie
szukają z nami kontaktu - tłumaczyła, zauważając, że rodzicom zależało
na tym, by ochronić jej dziecięcy świat
przed trudnymi sprawami.
Wracam do Polski
A.M. Anders urodziła się, kiedy generał miał 58 lat. Dopiero wraz z początkami choroby ojca, zapoczątkowanej przez udar słoneczny w 1960 r.
podczas wakacji w Walii, nadciągnęło
nieopuszczające jej aż do śmierci Andersa (dziesięć lat później) poczucie,
że m.in. z racji wieku ojca - w każdej
chwili grozi mu atak serca.
Do Polski po raz pierwszy przyjechała w latach 90 ubiegłego wieku
na uroczystość nadania jednej z ulic
w centrum Warszawy imienia gen.
Andersa. - Z opowieści ojca zapamiętałam, że stolica została bardzo
zniszczona. Widok odbudowanego,
pięknego miasta bardzo mnie zaskoczył - wspominała. Zamiary lepszego
poznania ojczyzny ojca ciągle schodziły jednak na dalszy plan z powodu
obowiązków zawodowych, potem ze
względu na chorobę męża, wychowanie syna Roberta, następnie chorobę
i śmierć mamy. Kolejny raz odwiedziła
Polskę w 2009 r., by w Kielcach nadać
imię Anders najnowszemu czołgowi
wyprodukowanemu przez Bumar.
Kilka miesięcy później zmarła jej
mama. Po pogrzebie Ireny Anders,
która regularnie przyjeżdżała do Polski i jako gość honorowy brała udział
w uroczystościach państwowych, Jan
Ciechanowski kierujący Urzędem
ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych zwrócił się do A. Anders
z pytaniem, czy przejmie pałeczkę po
mamie.
Przejęłam pałeczkę
- Ojciec ubolewał nad tym, że udało
mu się wyprowadzić ze Związku Radzieckiego zaledwie 120 tys. Polaków
- wyznała A.M. Anders podczas spotkania w Siedlcach, tłumacząc swoje
zaangażowanie w pomoc Polakom
na Wschodzie. Przypomniała, że gen.
Andersowi na sercu leżała sprawa edukacji dzieci i młodzieży. Myślała o tym
podczas wizyty w Uzbekistanie, podczas uroczystości upamiętniających
70 rocznicę eksodusu Polaków (do
Iranu, przez Uzbekistan), którzy po
17 września 1939 r. znaleźli się na terenie Związku Radzieckiego. - Właśnie wtedy zrodziła się myśl, by tym
młodym ludziom, potomkom naszych
rodaków dać szansę na przyszłość tłumaczyła, pytana o powołaną przez
siebie Fundację im. gen. Władysława
Andersa, która stawia sobie za cel m.in.
pomoc Polonii i Polakom za granicą,
a dzięki której do Polski na studia udało się wysłać znaczną grupę młodzieży. Tak naprawdę dopiero wyjazdy do
krajów byłego Związku Radzieckiego,
widok żołnierskich mogił i pomników
z napisem „Armia Andresa” urealniło
historię, której z powodu braku dystansu - A.M. Anders nigdy wcześniej
nie rozumiała tak dobrze.
LI
historia
www.echokatolickie.pl
Opinie
23
z dziejów podlasia (513)
Szumna uroczystość
w Białej Podlaskiej
W 2004 r. ufundowano tablicę upamiętniającą chrzest
Józefy Borzysławskiej w kościele w Serokomli.
POWIAT ŁUKOWSKI W relacjach znajomych i krewnych Józefa uchodziła za osobę
wesołą, o pogodnym usposobieniu.
Śladami św. Brata Alberta
Burzliwe losy
matki świętego
Wieś Hordzież w gminie Serokomla 200 lat temu była świadkiem przyjścia
na świat matki św. Brata Alberta - Józefy Borzysławskiej. 23 stycznia 1816 r.
proboszcz parafii Serokomla ks. Michał Iwanowski udzielił jej sakramentu
chrztu. Dzięki staraniom proboszcza ks. Edmunda Szarka i mieszkańców
parafii w 2004 r. ufundowano tablicę upamiętniającą to wydarzenie.
D
ziadkowie św. Brata
Alberta - Ludwik
Borzysławski i Julianna Kłodnicka
- poznali się w Warszawie w 1814 r.
Ludwik miał wtedy 33 lata i był
naddzierżawcą dóbr Kukowo, a Julianna (właściwie Józefa Marianna
Julianna) - 18-letnią warszawianką,
córką kasjera generalnego Księstwa
Warszawskiego. W styczniu 1815 r.
młoda para postanowiła zawrzeć
związek małżeński. Po ślubie Ludwik wraz z żoną przeniósł się do
Hordzieży w majątku Serokomla,
który początkowo dzierżawił, a następnie kupił. W ciągu następnych
dwóch lat dziedzicom Serokomli urodziły się dwie córki: Józefa
Wincencja Marianna i Aleksandra
Marianna. Z uwagi na dużą umieralność noworodków przyjęty był
wówczas chrzest „z wody”. Józefa Wincencja Marianna została
ochrzczona w kościele parafialnym w Serokomli przez ks. Michała Iwanowskiego 23 stycznia
1816 r. Fakt ten udokumentowano
w księgach kościelnych tamtejszej
parafii: „Roku Pańskiego 1816 dnia
23 stycznia, ja Michał Iwanowski
kanonik lubelski, proboszcz Serokomlski, ochrzciłem dziecko urodzone dnia 22 stycznia o godzinie
9 rano, z wody w wypadku konieczności. Dziecięciu nadano imię
Józefa Wincencja Marianna, rodzicami dziecka są Państwo Ludwik
i Józefa z Kłodnickich, małżonkowie Borzysławscy, prawowici małżonkowie zamieszkali w Chordzieży. Rodzicami chrzestnymi byli
Dostojni Państwo Maksymilian
Borzysławski, brat dziedzica i Joanna Kłodnicka, babcia dziecka”.
Trudne czasy
Rodzina Borzysławskich mieszkała w swoim majątku Serokomla
przez około 20 lat. Po wybuchu
powstania listopadowego Ludwik,
który w młodości próbował kariery wojskowej, dochodząc do
stopnia podpułkownika, stanął
po stronie powstańców. Swój szlak
bojowy skończył w czasie bitwy
pod Borowem i Zawichostem,
gdzie dostał się do niewoli. Julianna z córkami - Józefą i Aleksandrą
- opuściła swój majątek i udała się
do Warszawy. Początkowo mieszkała u stryja - Jana Kłodnickiego
- przy ul. Świętojerskiej, a następnie przeniosła się do Brwinowa k. Warszawy, gdzie dzierżawcą majątku był brat Ludwika
- Maksymilian. W czasie pobytu
w Brwinowie 20-letnia Józefa
zawarła związek małżeński z 25letnim Wojciechem Chmielowskim, urzędnikiem Komisji Obrachunkowej Intendentury Czynnej
Armii. Po ślubie Chmielowscy
początkowo zamieszkali w Warszawie, a następnie wielokrotnie
zmieniali adres w związku z pracą
Wojciecha.
Podczas pobytu w Igołomi k.
Krakowa, 20 sierpnia 1845 r.,
przyszedł na świat Adam Hilary Bernard (późniejszy święty
Brat Albert). Z czasem rodzina
Chmielowskich powiększyła się
o dwie córki: Mariannę i Jadwigę
oraz syna Stanisława. Zamieszkali
w majątku Czernice, który w 1852 r.
zakupili na własność. W okresie
pobytu w Czernicach Wojciech
ciężko chorował. Józefa początkowo sprowadzała z Warszawy
lekarzy, następnie postanowiła
sprzedać majątek i przenieść się
do stolicy. Tam zamieszkała wraz
z dziećmi u siostry Wojciecha - Petroneli. Niestety 25 sierpnia 1853 r.
Wojciech umiera. Józefa znalazła
się w trudnej sytuacji materialnej.
Dopiero w 1858 r. nabywca Czernic Tomasz Dangiel spłacił resztę
swoich zobowiązań, za które Józefa postanowiła kupić kamienicę w Warszawie przy ul. Książęcej, zapewniając rodzinie własne
mieszkanie i dochody związane
z wynajmem części lokali.
Pomoc rodziny
Józefa Wincencja Marianna
z Borzysławskich Chmielowska
zmarła 28 sierpnia 1859 r. w Warszawie. Pochowana została przy
mężu na cmentarzu powązkowskim.
„Działo się w Warszawie w parafii świętego Aleksandra 29 sierpnia
1859 r. o godzinie 11 rano - stawili
się Julian Borzysławski, brat stryjeczny zmarłej, kontroler Teatru
Warszawskiego, lat 45 i Antoni
Piotrowski, urzędnik Drogi Żelaznej Warszawsko-Wiedeńskiej, lat
26 mający, obydwaj tu, w Warszawie zamieszkali i oświadczyli, że
dnia wczorajszego o godzinie 11
wieczór umarła tu, w Warszawie,
przy ulicy Aleja pod liczbą 1730
litera b Józefa z Borzysławskich
Chmielowska, wdowa rodem
z miasta Syrokomli guberni lubelskiej, lat 40 mająca, córka Ludwika i Józefy z Kłodnickich małżonków Borzysławskich, obywateli
już zmarłych - po przekonaniu się
naocznie o zejściu Chmielowskiej
akt ten stawiającym przeczytany
i podpisany Julian Borzysławski,
Antoni Piotrowski, Ksiądz Mateusz Naruszewicz proboszcz.”
Dalszym wychowaniem i kształceniem dzieci zajęła się Petronela
Chmielowska, siostra Wojciecha,
której pomagała cała rodzina.
W relacjach znajomych i krewnych Józefa uchodziła za osobę
wesołą, o pogodnym usposobieniu. Posiadała wiele talentów artystycznych w zakresie rysunku
i haftu, które zapewne odziedziczył św. Brat Albert. R. B./OPR. HAH
Nie bacząc na opór unitów, Biała Podl. została wybrana przez rząd
rosyjski jako miejsce dokonania rzekomego zjednoczenia unitów
z prawosławiem i ogłoszenia, że tym samym unia przestaje istnieć. Dlaczego wybrano akurat to miasto? Znajdował się tam niegdyś klasztor
sławnych na Podlasiu misjonarzy oo. bazylianów, tam przez długi czas
spoczywała trumna słynnego męczennika św. Jozafata i przybywały
niezliczone pielgrzymki nie tylko z Podlasia, ale i zza Buga. Z Petersburga nadszedł więc rozkaz, aby do Białej zjechał z całym swym otoczeniem i chórem śpiewaków prawosławny arcybiskup warszawski Joannicjusz, by przy władzach administracyjnych i wojskowych i w obecności
miejscowych popów oraz spędzonych na tę uroczystość wybranych
unitów odprawić w świątyni Jozafata liturgię, dokonując tym samym
aktu inauguracji „dobrowolnego połączenia unii z prawosławiem”. Na
to święto wybrano niedzielę, 12 stycznia, czyli wg kalendarza gregoriańskiego 24 stycznia 1875 r. Pierwszą wiadomość o tym zjeździe
podał 19 stycznia bawiący przejazdem w Białej administrator chełmski
Popiel. Jechał do Warszawy z prośbą, aby zarząd biskupstwa pozostał
w Chełmie. Nie spodziewał się, iż są to już ostatnie dni jego urzędowania. Prawosławny dziekan bialski Liwczak otrzymał nakaz, aby 22 stycznia stawił się również u Joannicjusza. Sam Liwczak tak zapisał słowa
arcybiskupa wypowiedziane do niego: „Ja otrzymałem pisemne polecenie, abym pojechał do Białej celem odprawienia w tamtejszej cerkwi
nabożeństwa. Tej nocy miałem zły sen, ja widziałem we śnie krew. Boję
się, by się nie powtórzyła sprawa Jozafata”. Ponieważ przedtem nie
szczędzono Liwczakowi gróźb dotyczących tego, co może go spotkać,
gdy nie spełni polecenia, starał się uspokoić władykę i upewnić go, iż
nic podobnego w siedleckiej guberni nie może się przydarzyć, że nie
wszystko jest wrogie prawosławiu, tym bardziej nieznanemu arcybiskupowi, bo są ludzie, którzy czekają jego przybycia. Tymczasem
gubernator siedlecki Gromeka, przygotowując się na tę uroczystość,
wydał rozkaz, aby wszyscy urzędnicy powiatu, nawet katolicy, przybyli
24 stycznia do Białej.
Zobowiązani byli się stawić wójtowie gmin i sołtysi nie tylko z powiatu
bialskiego, lecz i sąsiednich, przywożąc najmniej dziesięciu unitów,
pod karą 10 rubli dla każdego włościanina, gdyby nieposłuszny stawić
się nie chciał. O celu zjazdu w Białej nie tylko włościanie, ale i wójtowie
nie wiedzieli. Trzymano to w tajemnicy, gdyż było wiadomo, iż nikt
z unitów na taką uroczystość by nie przybył. Wójtowie mieli kłopot
z zebraniem nakazanej ilości osób, gdyż trwało krwawe nawracanie
i unici leczyli się z zadanych ran lub przebywali w więzieniach. Wg
polskich źródeł wójtowie w większości zabrali ze sobą włościan łacińskich, a tylko niewielu unitów. Pamiętnikarz Wilczak pisze, że przybyły
delegacje chłopskie razem ze swymi świaszczennikami z 42 unickich
parafii, po dwóch z każdej, czyli 84 osób. Nie wydaje się to jednak
prawdą, gdyż popów brakowało w parafiach: Hanna, Dobryń, Zabłocie,
Kobylany Nadbużne, Rokitno, Koroszczyn, Kopytów, Kostomłoty i Połoski. W innych natomiast trwał opór. Nawet w sam dzień uroczystości
przeszło 30 mieszczan bialskich i włościan, niechcących iść do cerkwi,
odesłano pod konwojem do więzienia. 23 stycznia arcybiskup Joannicjusz przybył do Białej Podl. pociągiem w towarzystwie dwóch protojerejów: Metaniewa i Czechowicza. Witało go na dworcu duchowieństwo
oraz miejscowe władze. Zatrzymał się w siedzibie naczelnika powiatu,
gdzie nocował. Większość duchownych znalazła miejsce w domu dziekana, pozostali otrzymali kwatery w mieście. Przywiezionych chłopów
zamknięto w jednym pomieszczeniu u dziekana. Przybył też specjalny
wysłannik z Petersburga. Nabożeństwo było przewidziane na 10.00, ale
już o 8.00 pojawił się w domu dziekana urzędnik ziemskiej straży, który
przyniósł ze sobą wykonane litograficznie blankiety dla księży, aby
podpisywali się za połączeniem z prawosławiem. Gub. Gromeka kazał
je natychmiast podpisać i sobie dostarczyć. O dziwo oddano wszystkie blankiety bez podpisów z oświadczeniem, że można to zrobić po
nabożeństwie. Odmowa bardzo rozdrażniła Gromekę. O 8.30 wezwał
do siebie delegatów duchowieństwa, m.in. J. Plucińskiego z Lubienia,
i oświadczył im: „Na wasze miejsce mam milion popów z Rosji”. Groźba
poskutkowała. Wg relacji ks. Strusia, dziekana łacińskiego z Białej,
przed nabożeństwem wojsko i kozacy pędzili przed sobą płaczących
włościan unitów razem z katolikami. Cerkiew zapełniła się głównie
dygnitarzami przybyłymi z Warszawy, Siedlec i innych miast. Lud ukrył
się za filarami świątyni, więc strażnicy wyciągali go na środek i ustawiali
rzędami przed carskimi wrotami. Wierni ze zgorszeniem przypatrywali
się, że w czasie uroczystości nie było powagi, gdyż dygnitarze rozmawiali i przechadzali się po cerkwi, a w zakrystii urządzono bufet. Archireja Joannicjusza otaczało ok. 30 popów, głównie z Galicji, w znacznej
części roztargnionych. W swej przemowie dziekan Liwczak nawoływał
do walki przeciw katolicyzmowi, polskości i dziełu usuniętego Jozafata,
czym wywołał niezadowolenie nawet u arcybiskupa. Po skończonej
liturgii odczytano urzędową wiadomość, że car łaskawie zezwala
na przyjęcie unitów do prawosławia, a duchowni przystępowali do
archireja i całowali się nawzajem. Gdy przyszła kolej na lud, aby ucałował ręce Joannicjusza, przelęknieni unici stali, jak wryci, nie ruszając
się z miejsca. Gdy władyka ich zapytał, czy przyjmują prawosławie,
odpowiedzieli, że nie. Gubernator posiniał ze złości. Lud zmuszono do
padnięcia na kolana i to zostało uznane jako aklamacja za prawosławiem. Tak dokonało się oficjalne „zjednoczenie”.
dr Józef Geresz
numer3 (1072)
15(615)21-27
12-18stycznia
kwietnia
2007
numer
2016
r.
EchoKatolickie
24 STYCZNIA, 15.00
Festiwal kolęd
Gminne kolędowanie
Gm. Łuków. 10 stycznia w remizie Ochotniczej Straży Pożarnej
w Sięciaszce Pierwszej odbyło się spotkanie mieszkańców w ramach „II
Betlejem na Podlasiu w gminie Łuków 2016”. Zebrani obejrzeli jasełka
przygotowane przez miejscową młodzież skupioną wokół grupy inscenizacyjno-teatralnej Klubu Młodych. Następnie na scenie z bogatym repertuarem kolęd i pastorałek wystąpiły rodzime zespoły: Jagódki ze Żdżar, Kumpele z Gręzówki, Zalesianki z Zalesia i Niezapominajki z Dminina. Spotkanie
zakończyło wspólne dzielenie się opłatkiem oraz wizyta mikołaja, który
MLS
obdarował wszystkich - ponad 250 uczestników - słodyczami. Inspiracje mistrzów
Sulbiny. „Dzieła mistrzów
inspiracją współczesnej fotografii” - to hasło konkursu organizowanego przez Gminne Centrum
Animacji Kultury w Sulbinach.
Ambitny temat bynajmniej nie
zniechęcił uczestników, a finalne dzieła świadczą o wysokim
poziomie fotograficznej rywalizacji.
Wśród uczniów szkół podstawowych z terenu gminy Garwolin
zwyciężyła Emilia Banaszek
z Zespołu Szkolno-Przedszkolnego
w Woli Rębkowskiej (inspiracja Jan Vermeer „Mleczarka”), a drugie
miejsce zajęła Frida Pyra z Woli
Rębkowskiej. W kategorii „gimnazja
i licea” wygrał Jakub Banaszek z Publicznego Gimnazjum w Woli Rębkowskiej (inspiracja - Olga Boznańska „Dziewczynka z chryzantemami”), druga
lokata należała do licealistki - Karoliny Latuszek z Taluby, zaś trzecia - Alicji
WA
Gugały z miejscowości Krystyny.
Ulice dawniej i dziś
Jubileuszowe kolędowanie
9 stycznia w świetlicy wiejskiej w miejscowości Bokinka Królewska odbyła się
jubileuszowa edycja „Wieczoru z kolędą”. Otwierający spotkanie wójt gminy
Tuczna Zygmunt Litwiniuk podziękował organizatorowi i pomysłodawcy
imprezy - zespołowi Bokinczanka. W ciągu dziesięciu edycji tzw. kolędniczych
wieczorów na deskach świetlicy wiejskiej wystąpiło ok. 140 zespołów
ludowych. Artyści wykonali setki kolęd w języku polskim, angielskim i tzw.
prawosławnym. Podczas jubileuszowego spotkania, obok gospodarzy,
zaśpiewały zespoły: Podlasianki z Rokitna, Luteńka z Koszoł, Jarzębina
z Zabłocia, Kolędnicy z Zahorowa, Przyjaciele z Berezy, Macierz z Ortela
Królewskiego, Studzianczanie, Razem z Tucznej, Tęcza z Dąbrowicy Dużej,
Zielawa z Rossosza, Dworzanki oraz zespół działający przy Gminnym Centrum
MLS
Kultury, Sportu i Turystyki w Kodniu.
Siedlce
„Bajkowe Siedlce - nasza mała
ojczyzna” - spektakl w ramach cyklu
„Rodzinna niedziela w teatrze”
na deskach Sceny Teatralnej Miasta
Siedlce.
28 STYCZNIA, 18.00
Łuków
Galeria PROwizorium zaprasza na
otwarcie wystawy fotografii ulicznej
autorstwa Anety Rogulskiej.
Wystawa w Galerii „ES”
Treść wynika z formy
16 stycznia w Galerii
„ES” odbyło się otwarcie
wystawy Arkadiusza
Karapudy „Byty
pojedyncze”.
A
rkadiusz Karapuda jest
absolwentem, a obecnie
także wykładowcą Akademii Sztuk Pięknych
w Warszawie; pełni funkcję asystenta w pracowni prof. Stanisława Baja.
Na wystawie w Międzyrzecu
Podlaskim A. Karapuda zaprezentował 15 obrazów, stworzonych
w dwóch ostatnich latach, i jeden
rysunek. Każda z prac ma nadany
przez autora tytuł. Przestrzeń galerii wypełniły barwne, duże, nasycone geometrycznymi formami
modularne kompozycje z pojawiającym się cieniem postaci z deskorolką… i jedna praca rysunkowa
jako kontrapunkt w bielach, czerniach i szarościach, będący kwintesencją hasła wernisażu.
Osobne byty
Jak podkreśla autor, tytuł wystawy nie jest przypadkowy. - Wystawa nie jest zwartym cyklem.
Każda z prac stanowi osobny byt,
ma swoje prawidła i zasady; każdy
WOLA GUŁOWSKA Arkadiusz Karapuda z prof. Stanisławem Bajem.
obraz rządzi się swoimi prawami wyjaśniał A. Karapuda.
Malarz chętnie opowiadał
uczestniczącym w wernisażu
miejscowym wielbicielom sztuki
o swoich pracach i podpisywał katalogi. - Od pewnego czasu staram
się w każdym obrazie ograniczać
inspiracje z życia i wybierać pojedyncze fakty plastyczne, znaczeniowe, czyniąc je bytami pojedynczymi - zaznaczył, dodając, że
pomocą w interpretacji obrazów
mogą być nadane im tytuły.
Rola służebna
A. Karapuda stosuje różne tech-
niki plastyczne, jak np. enkaustyka używana przez starożytnych
Egipcjan. Posługuje się też pastą
woskową, temperą jajową czy farbą olejną. Często łączy je ze sobą.
- Wybieram techniki, które w najpełniejszy sposób pomogą mi wyrazić to, co mam do powiedzenia.
- Warsztat i technika mają raczej
służebną rolę. Wychodzę z założenia, że treść wynika z formy i forma plastyczna w sztukach wizualnych jest bardzo ważna, a nawet
najważniejsza - podkreśla autor.
Obrazy malarza pozostaną
w międzyrzeckiej galerii do 14 luBZ
tego. W gronie laureatów
Śpiewali po anielsku
O powodzeniu, jakim cieszy się Powiatowy Konkurs Kolęd i Piosenek „Anielskie
śpiewanie”, najlepiej świadczy liczba uczniów zgłaszających chęć udziału
w kolejnych edycjach przedsięwzięcia. Tegoroczna odsłona kulturalnego
wydarzenia przyciągnęła ponad 250 uczestników!
fot.www.gminatuczna.pl
Konstantynów. Gminna Biblioteka Publiczna im. Kajetana
Sawczuka oraz Stowarzyszenie Przyjaciół Ziemi Konstantynowskiej
zapraszają do wzięcia udziału w konkursie fotograficznym pt. „Ulice
Konstantynowa dawniej i dziś”. Zadaniem uczestników jest wykonanie
od sześciu do 12 fotografii ulic z zachowaniem perspektywy, jaka znalazła
się w wydanym przez urząd gminy kalendarzu „Konstantynów w starej
fotografii”. Szczegółowy regulamin konkursu oraz zdjęcia Konstantynowa
sprzed ponad 50 lat, które znalazły się w kalendarzu, dostępne są na stronie i www.spzk5.blogspot.com. Prace można nadsyłać do 10 czerwca. MLS
24 STYCZNIA, 16.00
Biała Podlaska
Bialskopodlaskie Stowarzyszenie Jazzowe zaprasza do auli AWF na „Karnawałowy koncert Chopinowski”. Wystąpi
Michał Szymanowski, laureat wielu
konkursów krajowych i zagranicznych.
MIĘDZYRZEC PODLASKI TERESPOL. W ostatni weekend stycznia odbędzie się XXI Międzynarodowy Festiwal Kolęd Wschodniosłowiańskich. Przesłuchania festiwalowe rozpoczną się w sobotę, od 15.00. Wystąpią m.in.: Corda Vox z Terespola,
chór Bractwo z Bielska Podlaskiego, Inspiracja, Tonika i Gorodnia z Białorusi,
a także Lelija i Zorianycja z Łucka. Niedzielne popołudnie umilą słuchaczom natomiast m.in.: Macierz z Piszczaca, chór parafii prawosławnej ze
Sławatycz, Kupalinka, Fresk i Słoneczko z Białorusi oraz Hiłoczka z Czeremchy. Pełna lista chórów, jakie zaprezentują się w ramach tegorocznego
festiwalu, dostępna jest na stronie internetowej: www.mokterespol.com.
WA
Zapraszamy!
migawka
24 STYCZNIA, 16.00
fot. www.kleeberczycy.pl
Warto się
wybrać
Łosice
Koncert kolęd i pastorałek w wykonaniu laureatów VIII Powiatowego
Festiwalu Kolęd i Pastorałek „Łosickie
Anioły” w sali widowiskowej Łosickiego Domu Kultury.
Fot. BZ
24
W
ystępujących w niedzielę, 10 stycznia, na
deskach Domu Kultury uczniów szkół
podstawowych i gimnazjalnych
oraz przedszkolaków oceniało
jury w składzie: Kornelia Niedbał
i Józef Obroślak - przedstawiciele
Wojewódzkiego Ośrodka Kultury w Lublinie, Tadeusz Bochman
reprezentujący Łukowski Ośrodek
Kultury oraz Sylwia Dmowska
z DK w Kocku. Zgodnie z regulaminem w repertuarze uczestników siódmej edycji imprezy -
Mikołaj Gajowy
reprezentował
Zespół SzkolnoPrzedszkolny
w Łukowie.
występujących zarówno solo, jak
i w zespołach - znalazły się znane
i lubiane kolędy, jak również piosenki oscylujące tematycznie wokół świąt Bożego Narodzenia.
Komisja konkursowa wytypowała laureatów w czterech kategoriach: „przedszkola”, „kl. I-III”,
„kl. IV-VI” i „gimnazja”; przyznano także wyróżnienia. Pełna lista
zwycięzców znajduje się na stronie: www.kleeberczycy.pl. Poniżej
prezentujemy nazwiska dzieci,
które zajęły pierwsze miejsca.
I tak wśród najmłodszych
uczestników bezkonkurencyjny
okazał się występujący solo Piotr
Piros z Przedszkola Miejskiego nr 7
w Łukowie. Jako zespół zwyciężyli:
Dominik Cabaj, Łucja Korlaga i Natalia Mróz z przedszkola w Gręzówce. W kategorii „kl. I-III” „złoto”
przypadło Mikołajowi Gajowemu
ze Szkolnego Studia Piosenki przy
Zespole Szkolno-Przedszkolnym
w Łukowie, a także Emilii Mateńce
i Zuzannie Bochman z łukowskiego ZS-P. Wśród uczniów kl. IV-VI
wygrali: Alicja Dziurdziak z SP nr
5 w Łukowie oraz Wo-luz z Zespołu Szkół w Woli Głuchowskiej.
Pierwszą nagrodę zdobyli ponadto:
Natalia Wysocka z łukowskiego
Gimnazjum nr 2 i grupa wokalna
tworzona przez pięć dziewczyn
z ZS w Zagoździu.
Dyplomy i nagrody laureatom
wręczali: Karol Ponikowski - dyrektor DK, Krystyna Bujak - przewodnicząca rady gminy Adamów
wraz z zastępcą Andrzejem Cąkałą. Czas podczas przerw uczestnikom konkursu i jurorom umilał
śpiewający kolędy zespół Intro
działający przy miejscowym DK.
WA
www.echokatolickie.pl
www.echokatolickie.pl
29 STYCZNIA, 18.00
29 STYCZNIA, 19.00
Siedlce
VIII Festiwal Kolęd i Pastorałek „Kolędowe Serce Mazowsza” - koncert
laureatów dotychczasowych siedmiu edycji festiwalu w sali widowiskowej „Podlasie”.
Kultura
30, 31 STYCZNIA, 15.00
Terespol
XXI Międzynarodowy Festiwal Kolęd
Wschodniosłowiańskich w Miejskim
MD
Ośrodku Kultury.
redaktor prowadzący:
Agnieszka warecka
[email protected]
Fot. BZ
Siedlce
Wernisaż wystawy malarstwa Haliny
Trebnio-Liss w Muzeum Regionalnym.
25
LIST DO REDAKCJI
„To były piękne dni…”
Schola parafii
pw. Chrystusa
Króla.
MIĘDZYRZEC PODLASKI Przegląd Zespołów Kolędniczych
Wspólne kolędowanie
17 stycznia w sali widowiskowej Miejskiego Ośrodka Kultury odbył się
XVII Przegląd Zespołów Kolędniczych. Na scenie zaprezentowało się siedem
zespołów - chórów i schol. Wystąpiły też solistki z towarzyszeniem skrzypiec.
I
mprezę poprowadził Andrzej
Marciniuk, dyrektor MOK.
Przegląd rozpoczął występ
orkiestry pod kierunkiem
Zdzisława Frydrychowskiego z parafii pw. św. Mikołaja. Jako kolejny
zaprezentował się Zespół Pieśni
i Tańca Ludowego „Dzieci Podlasia”, prowadzony przez Ewę Bernatowicz, z towarzyszeniem kapeli
pod kierunkiem Bronisława Augustyniuka. Chór z parafii pw. św. Mikołaja zaśpiewał trzy znane kolędy,
a następnie wystąpił chór kameralny Veritatis z tej samej parafii, pod
kierunkiem Z. Frydrychowskiego.
Wzruszający utwór ze skrzypcowym akompaniamentem Agnieszki Saczuk zaśpiewała Marzena Filipowicz. Wiele radości sprawił też
publiczności występ scholi parafii
św. Mikołaja z gitarowym akompaniamentem Z. Frydrychowskiego i parafialnej orkiestry. Gromko
oklaskiwana była również kolęda
wykonana przez Sylwię Kieczkę z towarzyszeniem skrzypiec A. Saczuk.
Jak co roku na przeglądzie nie
mogło zabraknąć chóru Oremus
z parafii św. Józefa (pod kierunkiem Edwarda Melaniuka). Mile
zaskoczył publiczność także ze-
spół Radość, działający od pięciu
lat przy Uniwersytecie Trzeciego
Wieku, wykonując kolędy a cappella - bez towarzyszenia muzyki.
Dzieci ze scholi parafii Chrystusa Króla pod kierunkiem Leszka
Korpysza zaprezentowały kolędy
w zupełnie nowatorskim, radosnym i nieco rockowym wydaniu.
Przegląd zakończył występ chóru męskiego Wiarus, który liczy
obecnie 38 osób, pod kierunkiem
nowej dyrygent Katarzyny Grysiewicz. Wszyscy wykonawcy otrzymali dyplomy i słodkie upominki.
BZ
Ś
wiat nie jest taki zły to motto spotkania grębkowskiej społeczności z niezapomnianą damą polskiej piosenki, wyjątkową osobowością sceniczną, popularną zwłaszcza w latach 60 i 70 XX w.
Halina Kunicka śpiewała w blisko 30 krajach świata. Była pierwszą
Polką, która otrzymała nagrodę publiczności na Międzynarodowym Festiwalu Przebojów w Dreźnie. Dwukrotnie wygrała też
plebiscyt na najpopularniejszą polską piosenkarkę w Chicago. Teksty pisali dla niej m.in. Agnieszka Osiecka i Jonasz Kofta, zaś do jej
największych przebojów należą: „Orkiestry dęte”, „Niech no tylko
zakwitną jabłonie”, „Od nocy do nocy”. Jest autorką kilkunastu
albumów płytowych, z których trzy doczekały się statusu złotych.
12 stycznia, podczas spotkania zorganizowanego w świetlicy OSP
w Grębkowie, piosenkarce towarzyszyła Kamila Drecka, autorka
książki pt. „Halina Kunicka. Świat nie jest taki zły”. Gwiazda opowiadała o swojej karierze i życiu prywatnym. Licznie zgromadzona
w sali publiczność miała ponadto okazję do obejrzenia zdjęć i filmu
poświęconego H. Kunickiej.
Z myślą o artystce młodzież z Publicznego Gimnazjum im. Jana
Pawła II przygotowała muzyczną niespodziankę. Występ tak zachwycił gwiazdę, że dołączyła do śpiewających uczniów. Wdzięczna
za miłe przyjęcie, na pożegnanie H. Kunicka zanuciła fragment
piosenki pt. „To były piękne dni”.
Bardzo dziękujemy wszystkim osobom zaangażowanym w organizację spotkania.
Wanda Miszczak - dyrektor GBP
Krótko
Zostań aktorem
kina
Siedlce - HELIOS
ALVIN I WIEWIÓRKI: WIELKA WYPRAWA USA, b/o, 86 min
22-28 I, godz. 10.30, 12.30, 14.30,
16.30, 18.00
BARBIE: TAJNE AGENTKI
USA, b/o, 94 min
22-28 I, godz. 10.00, 12.00, 13.45,
17.00
FISTASZKI USA, b/o, 94 min
22-28 I, godz. 11.00
PITBULL. NOWE PORZĄDKI
Pol., 15 lat, 133 min
22 I, godz. 10.15, 15.15, 18.30
23-28 I, godz. 10.15, 15.15, 18.30,
21.15
EXCENTRYCY, CZYLI PO SŁONECZNEJ STRONIE ULICY
Pol., 15 lat, 112 min
22-27 I, godz. 18.15
28 I, godz. 20.30
MOJE CÓRKI KROWY
Pol., 15 lat, 88 min
22-26, 28 I, godz. 13.15, 17.30, 20.00, 22.00
27 I, godz. 13.15, 20.00, 22.00
SŁABA PŁEĆ? Pol., 15 lat, 99 min
22-28 I, godz. 13.00
CO TY WIESZ O SWOIM DZIADKU?
USA, 15 lat, 102 min
22-28 I, godz. 15.15, 19.30, 21.45
NIENAWISTNA ÓSEMKA
USA, 15 lat, 187 min
22-27 I, godz. 10.00, 13.30,19.00, 20.30
28 I, godz. 10.00, 13.30,19.00
LAS SAMOBÓJCÓW USA, 15 lat
22-28 I, godz. 22.15
GWIEZDNE WOJNY. PRZEBUDZENIE MOCY (dubbing) USA, 10 lat
22-28 I, godz. 15.30
Maraton Pitbulla
PITBULLPol., 15 lat, 97 min
PITBULL. NOWE PORZĄDKI
Pol., 15 lat, 133 min
SŁUŻBY SPECJALNE
Pol., 15 lat, 115 min
DROGÓWKA Pol., 15 lat, 118 min
22 I, godz. 22.00
Kino konesera
MAMA Fr., 15 lat, 111 min
27 I, godz. 17.30
Kultura dostępna
ZIARNO PRAWDY Pol., 15 lat
28 I, godz. 18.00
Biała Podlaska - MERKURY
BARBIE: TAJNE AGENTKI
USA, b/o, 94 min
22, 25-28 I, godz. 16.15
23-24 I, godz.12.15, 16.15
PITBULL. NOWE PORZĄDKI
Pol., 15 lat, 133 min
22, 26-27 I, godz. 17.45, 20.30
23-25 I, godz. 13.45, 17.45, 20.30
28 I, godz. 13.45, 17.45
Spotkania filmowe
SEKRET W ICH OCZACH USA, 15 lat
28 I, godz. 20.15
GarwoliN - WILGA
SAWA. MAŁY WIELKI BOHATER
Rosja, b/o, 95 min
22-26 I, godz. 13.50
EXCENTRYCY, CZYLI PO SŁONECZNEJ STRONIE ULICY Pol., 15 lat
22-26 I, godz. 16.00, 20.15
POINT BREAK - NA FALI 3D
USA, 12 lat, 113 min
22-26 I, godz. 18.00
CZŁOWIEK Z MARMURU
Pol., 15 lat, 156 min
28 I, godz. 16.30
Kinoteka Wiary
ZAKAZANY BÓG Hiszp., 15 lat
28 I, godz. 19.15
Łuków - ŁOK
FISTASZKI 3D USA, b/o, 94 min
22-27 I, godz. 16.30
FISTASZKI USA, b/o, 94 min
22-27 I, godz. 14.30
PITBULL. NOWE PORZĄDKI
Pol., 15 lat, 133 min
22- 27 I, godz. 18.15, 20.30
Międzyrzec Podlaski MOK Za Rogiem
NIEŚCISZALNI Fr./Szwec., 15 lat
23 I, godz. 18.00
GORYL ŚNIEŻEK W BARCELONIE
Hiszp., 5 lat, 89 min
24 I, godz. 16.00
W KRĘGU MIŁOŚCI
Belg./Holandia, 15 lat, 111 min
24 I, godz. 18.00
Janów Podlaski - WENUS
FISTASZKI USA, b/o, 94 min
23-24 I, godz. 16.00
SŁABA PŁEĆ? Pol., 15 lat, 99 min
23-24 I, godz. 18.00
Łaskarzew
- Kino Za Rogiem
PINOKIO Fr./Belg., b/o, 75 min
23-24 I, godz. 15.00
CARTE BLANCHE Pol., 15 lat
23-24 I, godz. 17.00
Siedlce. Działający przy Centrum Kultury i Sztuki teatr dziecięcy
Dramma-Mia zaprasza dzieci w wieku od siedmiu do 12 lat na casting.
Aby zostać młodym aktorem, na przesłuchania, które odbędą się
26 stycznia, należy przygotować dowolny wiersz lub piosenkę. Casting
w CKiS przy ul. Bp. I. Świrskiego 31, na którym mile widziani są odważni
MLS
chłopcy, rozpocznie się o 17.00. Uliczne fotografie
Łuków. 28 stycznia, o 18.00,
w Galerii PROwizorium Łukowskiego Ośrodka Kultury
odbędzie się wernisaż wystawy fotografii ulicznej miasta
w wydaniu Anety Rogulskiej.
Jak wyjaśniają organizatorzy,
fotografię uliczną łączy z fotoreportażem podejście do tematu
i chęć rejestracji wydarzeń. Jednak
w odróżnieniu od fotoreportażu, który skupia się na względnie obiektywnej relacji z konkretnego wydarzenia, fotografia uliczna zadowala
się anegdotą, przebłyskiem humoru podpatrzonej sytuacji, efektownym
skadrowaniem widoku najzwyczajniejszego ze zwyczajnych... Dodatkowo wszyscy obecni na wernisażu wezmą udział w losowaniu prezentu,
którym będzie kalendarz na rok 2016 ze zdjęciami z wystawy. Wstęp
WA
wolny. Zapraszamy!
ZAPRASZAMY DO KINA HELIOS - KONKURS!
Mamy dla Państwa osiem zaproszeń na seanse 2D do siedleckiego Kina
Helios. By wziąć udział w konkursie, należy wysłać SMS o treści: ECHO2.
odpowiedź na numer 7168 (1,23 zł z VAT) od czwartku, 21 stycznia, od
godz. 10.00, do środy, 27 stycznia, do 22.00. Wygra osiem osób, które
najciekawiej odpowiedzą na pytanie: „Dlaczego lubię chodzić do kina?”.
Uwaga - odpowiedź nie może przekroczyć 160 znaków. Regulamin
znajduje się na stronie www.echokatolickie.pl. Listę nagrodzonych
zamieścimy w 5 nr. „Echa”.
26
sport
EchoKatolickie
numer315(615)
12-18stycznia
kwietnia
2007
numer
(1072) 21-27
2016
r.
Jest duża szansa na to, że na przełomie marca i kwietnia na siedleckim
stadionie zostaną rozegrane dwa mecze grupy eliminacyjnej piłkarskich
mistrzostw Europy do lat 17. W grupie, w której gospodarzem jest Polska,
zagrają Irlandia, Serbia i Czarnogóra.
Piłka nożna
Przygotowania do wiosny
W pierwszych dniach stycznia rozpoczęły się przygotowania zespołów piłkarskich do rundy wiosennej sezonu 2015/16.
W poprzednim numerze omawialiśmy przygotowania I-ligowej Pogoni Siedlce, w tym - III- ligowych
Orląt Radzyń oraz przedstawicieli
IV ligi: Mazovii Mińsk Maz. Wilgi
Garwolin i Czarnych Węgrów.
Orlęta
Radzyń Podl.
17 lutego - Pogoń Siedlce (Siedlce), 20 lutego - Lewart Lubartów
(Lublin), 27 lutego - Avia Świdnik
(Świdnik), 5 marca - Polesie Kock
(miejsce do ustalenia), 12 marca Podlasie Biała Podlaska (miejsce
do ustalenia).
Mazovia
III-ligowiec z Radzynia Podla- Mińsk Maz.
skiego przygotowania do rundy
wiosennej rozpoczął 12 stycznia.
Zespół przez cały okres do rozgrywek będzie trenował na miejscu,
do tego rozgrywając spotkania
sparingowe. Mikrocykl tygodniowy zakłada pięć treningów plus
mecz w weekend. Ilość, objętość,
jak i intensywność zajęć jest spora
i wymagać będzie od piłkarzy dużego zaangażowania i wysiłku.
Ruchy kadrowe
W zespole z Radzynia, jak
przed każdą rundą rozgrywek,
zapewne zajdą zmiany kadrowe.
Na pewno nie będą one duże.
Były obawy, czy w Orlętach dalej występował będzie Arkadiusz
Kot, który wyjechał do Norwegii,
ale ostatecznie powiadomił klub,
że wraca 30 stycznia i wróci do
zajęć treningowych. Nadal w zespole zapewne będzie występował
Damian Szpak, którym ostatnio
interesowała się I-ligowa Olimpia
Grudziądz i grający w Ekstraklasie Górnik Łęczna. Natomiast
w klubie pojawili się nowi zawodnicy: Karol Rycaj - wychowanek Orląt, występujący ostatnio
w Polesiu Kock, i Mateusz Ebert
- młodzieżowiec wypożyczony
z łukowskich Orląt. Z zespołem
trenuje też inny wychowanek
Orląt - Mateusz Łakomy, mający
za sobą ostatnio grę w Hutniku
Warszawa, a decyzja o jego przyszłości w klubie zapadnie w najbliższym okresie. Do drużyny zostali dołączeni też dwaj juniorzy,
wychowankowie klubu: Radosław Cieślak i Jakub Kot. Trener
zespołu Damian Panek zapytany o dalsze ruchy trafnsferowe
w zespole, odpowiedział, że do
klubu zgłasza się wielu piłkarzy
chcących zaprezentować swoje
umiejętności. Generalnie jednak
Orlęta nie będą już raczej nikogo pozyskiwać, chyba że trafi się
jakiś piłkarz o wysokich umiejętnościach.
Plan sparingów Orląt: 30 stycznia - Lublinianka (Lublin), 6 lutego
- Motor Lublin (Lublin), 13 lutego
- Powiślak Końskowola (Puławy),
Piłkarze Mazovii wcześnie, bo
już 4 stycznia rozpoczęli przygotowania do II rundy rozgrywek.
Zespół prowadził będzie Robert
Gójski, który sprawował tę funkcję już w drugiej części rundy
jesiennej po rezygnacji trenera
Janusza Puchalskiego. Wówczas
jednak czynił to wspólnie z Robertem Stelmachem. Teraz będą
dalej współpracowali, ale R. Stelmach poświęci się głównie pracy
z mińską młodzieżą. Asystentem
trenera, a także prowadzącym II
zespół, jest Norbert Kozera. Do
sztabu szkoleniowego włączony
został także Dariusz Adaśko, który odpowiedzialny będzie za szkolenie bramkarzy. Piłkarze Mazovii
do sezonu przygotowują się intensywnie, trenując sześć razy w tygodniu, co jak na zespół IV-ligowy
jest dużą dawką. Poza treningami
zespół rozegra też sporo, bo aż 11,
meczów sparingowych. W klubie
z niecierpliwością wszyscy czekają na oddanie do użytku boiska ze
sztuczną trawą, które będzie zlokalizowane przy ul. Budowlanej.
Być może mińszczanie pod koniec
okresu przygotowawczego, tj. na
przełomie lutego i marca, będą
mogli już skorzystać z tego obiektu, co na pewno poprawi jakość
szkolenia.
Niewiele zmian
W kadrze zespołu dojdzie do
niewielu zmian. Nie wiadomo,
czy dalej będzie występował Michał Bondara, którym już od
minionego lata duże zainteresowanie przejawia Widzew Łódź.
Bez względu na to, czy zawodnik
odejdzie, klub z Mińska Mazowieckiego chce pozyskać do kadry minimum jednego, dwóch
nowych zawodników.
Przeciwnicy Mazovii w meczach sparingowych: 23 stycznia
- Promnik Łaskarzew (Miętne),
27 stycznia - Energia Kozienice
(Kozienice/Miętne?), 30 stycznia
- Dąb Wieliszew (Legionowo), 3
lutego - Start Otwock (Otowck), 6
lutego - Hutnik Warszawa (Warszawa), 13 lutego - Mazur Karczew
(Miętne), 17 lutego - Pilica Białobrzegi (Grójec), 24 lutego - Pogoń
Grodzik Maz. (Grodzisk Maz.),
27 lutego - Victoria Sulejówek
(Sulejówek), 2 marca - Przszłość
Włochy (Sulejówek, ewentualnie
nowe boiska przy ul. Budowlanej w Mińsku Maz., 5 marca - KS
Warka (Budowlana?), 9 marca Podlasie Sokołów Podl. (Siedlce/
Budowlana?).
Wilga
Garwolin
- Naszym celem na wiosnę jest
utrzymanie się w IV lidze - mówi
prezes garwolińskiej Wilgi Waldemar Mrugała i z takim hasłem
piłkarze przystąpili do przygotowań przed rundą wiosenną. Wilga
zajęcia pod okiem Sergiusza Wiechowskiego zaczęła 11 stycznia
i do rozpoczęcia rozgrywek trenować będzie cztery razy w tygodniu
na obiektach w Garwolinie oraz
Miętnem. Klub nie planuje żadnej
formy zgrupowania ze względu
na obowiązki zawodowe i szkolne
piłkarzy.
Nowe twarze
Z zespołu nie odejdzie żaden
z piłkarzy, natomiast pojawią się
przynajmniej czterej nowi zawodnicy. Klub z Garwolina pozyska
pomocnika Daniela Żurawskiego
z III-ligowego Oskara Przysucha,
pomocnika - napastnika Piotra
Szostaka z Hutnika Huta Czechy,
napastnika - pomocnika Bartosza Maliszewskiego z IV-ligowego
ŁKS Łogów (świętokrzyskie) oraz
18-letniego Mateusza Kalinkowskiego z Białych Orłów Warszawa
i o rok starszego bramkarza Rafała Złotnika z Targówka Warszawa.
W sumie kadra zespołu liczyć będzie 23 zawodników.
Oczko w głowie
Garwolińska Wilga to nie tylko
pierwszy zespół czy druga drużyna grająca w klasie okręgowej, ale
też szeroko rozbudowana praca
z młodzieżą, co z dumą podkreśla
prezes Mrugała. W wrześniu ubiegłego roku klub utworzył Akademię Piłkarską, w której ćwiczy
80 młodych piłkarzy z roczników
2007-2010. Ponadto w klubie jest
też szkolenie zespołów od rocznika 1998 do 2005. Jak nam powiedział sternik klubu, Wilga
otrzymała nagrodę prezesa Mazowieckiego Związku Piłki Nożnej
w wysokości 1,5 tys. zł za wzorowo prowadzoną pracę z piłkarską
3 pytania
cel zakłada sobie Mazovia na rundę wiosenną?
1 Jaki
Chcemy się spokojnie utrzymać w IV lidze i przygotować
zespół do rozgrywek na przyszły sezon.
przyszłości chcecie opierać zespół na
2 W najbliższej
obecnych piłkarzach?
Aktualna kadra drużyny składa się z wychowanków
i zawodników z innych klubów. Chcemy jednak coraz
bardziej sięgać i wprowadzać do zespołu własnych utalentowanych wychowanków.
Robert
Gójski
szkoleniowiec
Mazovii
Mińsk Maz.
pracy z młodzieżą, jaki daje się zaobserwo3 Towaćefekt
w Mińsku Mazowieckim od kilku lat?
Naszym celem jest korzystanie z tego dorobku, bowiem
staramy się pracować bardzo szeroko. Obecnie wśród
najmłodszych adeptów futbolu w ramach UKS w szkołach podstawowych nr 1,2,5 i 6 prowadzimy 12 grup
szkoleniowych. W starszych rocznikach mamy kolejne
dziesięć drużyn. Pracujemy więc z dużym rozmachem
i wierzymy, że to przyniesie wymierne efekty.
młodzieżą.
Sparing partnerzy Wilgi: 27
stycznia - Marcovia Marki (Miętne), 30 stycznia - Ursus Warszawa (Miętne), 6 lutego - Huragan
Wołomin (miejsce do ustalenia),
13 lutego - Start Otwock (Otwock),
24 lutego - Pilica Białobrzegi
(Miętne), 27 lutego - Sparta Jazgarzew (Piaseczno), 2 marca - Orlęta
Łuków (Miętne), 5 marca - Znicz II
Pruszków (Pruszków).
Czarni
Węgrów
IV-ligowiec z Węgrowa przygotowania do rundy wiosennej rozpoczął nietypowo, w niedzielę,
17 stycznia. Drużyna pod wodzą
dotychczasowego
szkoleniowca Roberta Parzonki będzie się
przygotowywać wyłącznie w Węgrowie, do tego rozgrywając
wszystkie sparingi na wyjeździe
ze względu na brak odpowiedniego boiska. Przez pierwsze dwa
tygodnie piłkarze Czarnych spotykać się będą cztery razy w tygodniu, potem najwyżej trzy razy. Niestety taka częstotliwość zajęć
podyktowana jest możliwościami
zawodników - stwierdza trener R.
Parzonka. I dodaje: - Piłkarze pracują i uczą się często poza naszym
miastem i stąd trudności z udziałem w zajęciach. W tej sytuacji
zorganizowanie jakiejkolwiek formy zgrupowania, nawet na miejscu, nie wchodzi w rachubę.
Zamiany kadrowe
W porównaniu do rundy jesiennej w kadrze zespołu zajdą zmia-
ny na lepsze, ponieważ pojawią
się zawodnicy, którzy z różnych
względów nie grali w Czarnych
w minionej rundzie. Dotychczasowa, nieliczna kadra zespołu
zostanie uzupełniona i wzmocniona. Być może z klubu odejdzie
Michał Panufnik, wypożyczony
z Pogoni Siedlca, a którym żywe
zainteresowanie przejawia grające w Ekstraklasie Zagłębie Lubin.
Z kolei Michał Steć obserwowany
jest przez II-ligowy Znicz Pruszków. Zawodnik jednak prawdopodobnie zostanie w Węgrowie,
a do Pruszkowa przejdzie być
może po zakończeniu obecnych
rozgrywek. Natomiast do zespołu
powrócą: Marcin Gryglas, grający ostatnio w Sparcie Jazgarzew,
Daniel Gerej, który występował
w Wichrze Sadowne, a po kontuzjach wracają Przemysław Replin
i Marcin Dyda, z kolei Bartłomiej Zenik i Mateusz Ryczkowski wznowili treningi. Jak nam
powiedział trener, do zespołu zostaną także włączeni trzej juniorzy i w tej sytuacji kadra będzie
liczyła w sumie 22 zawodników.
Pytany o cel na wiosnę, szkoleniowiec Czarnych jednoznacznie
wskazuje na walkę o ligowy byt,
co będzie trudnym wyzwaniem
zwłaszcza w kontekście reorganizacji III ligi i w konsekwencji
większej liczby spadków z IV ligi.
Rywale Czarnych w sparingach:
6 lutego - Tur Bielsk Podlaski,
14 lutego - juniorzy Czarnych,
21 lutego - Pogoń II Siedlce, 24 lutego - Victoria Sulejówek, 2 marca
ponownie Pogoń II, 6 marca - Cresovia Siemiatycze.
wyniki
Biegi narciarskie
Planica (Słowenia). W zawodach
Pucharu Świata w biegu sprinterskim
techniką dowolną Maciej Staręga z UKS
Rawa Siedlce zajął 32 miejsce. Bieg wygrał
Włoch Federico Pellergino.
Piłka nożna
Siedlce. Nowym zawodnikiem I-ligowej
Pogoni Siedlce został 20-letni
pomocnik Rafał Maćkowski. Zawodnik
jest wychowankiem ŁKS Łomża,
a w rundzie jesiennej bieżącego sezonu,
będąc kapitanem zespołu, w 18 meczach
III ligi zdobył 14 bramek. Pogoń wypożyczyła piłkarza na pół roku z opcją pierwokupu.
Natomiast byli piłkarze Pogoni Siedlce
trafili do innych klubów: Przemysław Rodak,
wychowanek Sępa Żelechów,
do IV-ligowego Widzew Łódź, a Krystian
Wójcik do II-ligowej Legionovii Legionowo.
Bełżyce 1:3 (25:19, 20:25, 24:26, 20:25), pauzował: Zakład Karny Biała Podlaska.
Piłka siatkowa
1.LKS Cisy
2.KS CKFiS
3.KS Powiślak
4.UKS IFLO K
5.KS Zakład Karny Lublin
III liga mężczyzn, gr. A
8 kolejka
FLO Biała Podl. - Cisy Nałęczów 0:3 (16:25,
17:25, 17:25), Powiślak Końskowola - CKFiS
7
6
7
5
5
15
11
10
8
7
17:10
13:10
15:15
10:8
9:7
www.echokatolickie.pl
Sport
Mateusz Lament, Adrian Chrósciel i Jakub Bobruk
z Pogoni Siedlce zostali powołani na zgrupowanie
reprezntacji Polski w rugby, które odbywać się będzie
od 1 do 12 lutego w RPA.
Foto: Magda Szewczuk Podlasie 24 pl.
Zagrały jak trzeba
Siatkarki Nike Węgrów pewnie ograły Murowaną
Goślinę, KPS Siedlce po dramatycznym boju uległ
w pięciu setach SMS Spała.
Koszykówka
Nerwy na
własne życzenie
Walczący o awans do play-off koszykarze SKK Siedlce zmierzyli się
na własnym parkiecie z ostatnim
zespołem w ligowej tabeli - GTK
Gliwice. Pierwsza kwarta meczu
w Siedlcach była wyrównana i chociaż goście w pewnym momencie
uzyskali prowadzenie 15:10, to
jednak ta wstępna część spotkania zakończyła się jednopunktową
przewagą siedlczan - 19:18. Druga
kwarta była równa do stanu 29:27,
ale od tego momentu w ciągu nieco ponad czterech końcowych minut pierwszej części meczu siedlczanie odskoczyli na 11 pkt i zeszli
na przerwę, wygrywając 44:33.
W kolejnej kwarcie oba zespoły
zaprezentowały słabszą skuteczność rzutową, mimo to gospodarze powiększyli swoją przewagę
o dalsze 6 pkt. Po dwóch pierwszych minutach ostatniej kwarty
SKK wygrywał już różnicą 19 pkt
- 60:41 i nikt ze zgromadzonych
w hali osób nie przewidywał, że
w spotkaniu może się jeszcze coś
zmienić. Trener siedlczan, widząc
tak duże prowadzenie swojego
zespołu, zaczął rotować składem,
co wyraźnie pogorszyło jego grę.
Wykorzystali to goście i odrobili
w ciągu ponad 5 min aż 15 pkt. Na
2 min i 38 s przed końcem SKK
wygrywał tylko 64:60, na szczęście
udało mu się dowieźć zwycięstwo
do końca, pokonując GTK 72:70.
Dalej kłopoty
Siedlecki MKK dalej ma kłopoty
kadrowe, które w rzeczywisty sposób rzutują na grę zespołu i jego
wyniki. Wprawdzie w porównaniu
z poprzednim meczem z Energą w Toruniu w zespole pojawiły
się dwie dodatkowe koszykarki z Ukrainy dotarła Oksana Kisilowa, a klub pozyskał nową zawodniczkę - Aleksandrę Jagodzińską
z Karkonoszy Jelenia Góra, to jednak jeszcze nie wypełniło potrzeb
w tym zakresie. W MKK jest też
kolejna nowa koszykarka - Aldona Morawiec z AZS UMCS, ale na
jej występ w minionym spotkaniu
przeciwko swoim niedawnym koleżankom z parkietu nie zgodził
się klub z Lublina. Pierwsza kwarta w meczu MKK - AZS UMCS
była wyrównana, ale nieco lepsze
okazały się zawodniczki z Siedlec,
wygrywając 19:18. Zespół z Lublina rozkręcił się w drugiej kwarcie,
kiedy to wyszedł na prowadzenie
23:21 i na koniec pierwszej części
meczu uzyskał 13 pkt przewagi 46:33. Mimo dość wysokiego prowadzenia lublinianek, ekipa trenera
Teodora Mollova nie zrezygnowała
i jak zwykle po ambitnej walce
odrobiła w trzeciej kwarcie stratę
4 pkt. Końcowy wynik spotkania
był jeszcze otwartą sprawą w połowie czwartej kwarty przy prowadzeniu AZS UMCS 69:61. Niestety
po raz kolejny dała znać o sobie
krótka ławka MKK, co wykorzystała drużyna gości i powiększyła
swoje prowadzenie, wygrywając
ostatecznie w Siedlcach 80:63.
Basket Liga Kobiet
15 kolejka
MKK Siedlce - AZS UMCS Lublin 63:80 (19:18,
16:28, 20:16, 8:18).
MKK: Koperwas 18, Trzeciak 15, Kisilowa 14,
Jagodzińska 7, Olchowyk-Pokojowa 5, Parysek
4, Próchenka. Trener: Mollov.
Pozostałe wyniki: Artego Bydgoszcz - MKS Polkowice 80:44, AZS PWSZ Gorzów Wielkopolski
-MUKS Poznań 58:47, Zagłębie Sosnowiec -Wisła Kraków 67:75, Ślęza Wrocław - Basket Gdynia
71:65, Widzew Łódź - Energa Toruń 63:66.
1.Wisła
15
28 1113 - 885
2.Artego
15
27 1167 - 867
3.Polkowice
15
27 948 - 887
4.Ślęza
15
26 1161 - 954
5.Basket
15
25 1057 - 1041
6.AZS UMCS
15
23 987 - 918
7.Energa
15
22 990 - 963
8.Widzew
15
20 968 - 1106
9.AZS PWSZ.
15
19 870 - 995
10.Zagłębie
15
18 882 - 1020
11.MUKS
15
18 861 - 1099
12.MKK
15
17 965 - 1234
I liga mężczyzn
18 kolejka
SKK Siedlce - GTK Gliwice 72:70 (19:18,
25:15, 14:8, 14:29).
SKK: Sobiło 21, Kowalewski 19, Struski, 11,
Rajewicz 8, Nędzi 5, Sulima 4, Bojko 2, Osiński 2,
Brenk, Bal. Trener: Mollov.
Pozostałe wyniki: Spójnia Stargard - Astoria
Bydgoszcz 68:75, Sokół Łańcut - Pogoń Prudnik
69:61, GKS Tychy - AZS AWF Katowice 92:77,
Znicz Pruszków - Nysa Kłodzko 69:56, Miasto
Szkła Krosno - Basket Poznań 98:62, Śląsk Wrocław - Legia Warszawa 83:77, Noteć Inowrocław
- Rosa Radom 66:56.
1.Miasto Szkła
18
35 1580 - 1144
2.Sokół
18
34 1399 - 1105
3.Legia
18
31 1403 - 1241
4.Tychy
18
30 1402 - 1227
5.Znicz
18
29 1305 - 1272
6.Pogoń
18
29 1254 - 1239
7.Astoria
18
27 1313 - 1354
8.Spójnia
18
27 1282 - 1334
9.Rosa
18
26 1193 - 1288
10.SKK
18
25 1266 - 1324
11.Nysa
18
25 1128 - 1311
12.Noteć
18
25 1243 - 1279
13.Śląsk
18
23 1170 - 1296
14.Basket
18
23 1112 - 1294
15.AZS AWF
18
22 1205 - 1418
16.GTK
18
21 1171 - 1310
Co, Gdzie, Kiedy?
Koszykówka
TBL kobiet
16 kolejka. 24 (niedziela), 18.00,
Artego Bydgoszcz - MKK Siedlce.
I liga mężczyzn
18 kolejka. 23 stycznia (sobota),
18.00, GKS Tychy - SKK Siedlce.
19 kolejka. 27 stycznia (środa), 18.00,
SKK Siedlce - Rosa Radom.
Piłka siatkowa
I liga mężczyzn
17 kolejka. 23 stycznia, 18.00, KPS
Siedlce - Kęczanin Kęty.
II liga kobiet, gr.3
14 kolejka. 23stycznia, 16.00, Ósemka Siedlce - BAS Białystok.
II liga mężczyzn , gr.4
15 kolejka. 23 stycznia, 18.00, AZS II
redaktor prowadzący:
ANDRZEJ MATERSKI
Piłka siatkowa
Mina Katarzyny
Trzeciak mówi
wszystko po
przegranym meczu
z AZS UMCS Lublin.
Koszykarze SKK
po nerwowej
końcówce pokonali
GTK Gliwice, MKK nie
dał rady AZS UMCS.
27
Olsztyn - Huragan Międzyrzec Podl.
Tenis stołowy
I liga mężczyzn, gr. południowa
11 kolejka. 23 stycznia, 16.00, Pogoń
Siedlce - ZKS Zielona Góra
Kulturystyka
23 stycznia, 16.00, hala PG nr 3 w Siedlcach - otwarte mistrzostwa Siedlec
w wyciskaniu sztangi na ławeczce.
W końcu wszyscy: trenerzy, kibice oraz same siatkarki są w pełni
zadowoleni z występu zespołu
Nike przeciwko Murowanej Goślinie. Ekipie z Węgrowa w tej
konfrontacji dosłownie wszystko
wychodziło, a zespół trenera Roberta Kupisza momentami grał
jak w transie. Rywalki z Murowanej Gośliny nie były w stanie
praktycznie nic zrobić w starciu
z tak dobrze dysponowanymi
siatkarkami z Węgrowa. Zespół gości nawiązał walkę tylko
w pierwszym secie i to w jego
drugiej części. Siatkarki z Węgrowa prowadziły już 18:10, potem 23:16, ale nieoczekiwanie
straciły tak dużą przewagę i wygrały tylko do 22. W kolejnych
dwóch setach przewaga Nike
była już zdecydowana od początku do końca, stąd wygrane do 14
i aż do 9. W ocenie kierownika
zespołu z Węgrowa Wojciecha
Witkowskiego występ Nike był
najlepszy w tegorocznych rozgrywkach I ligi, oprócz meczu
z ŁKS Łódź.
Bój z horrorem
W spotkaniu siedleckiego KPS
i SMS Spała po raz kolejny sprawdziło się siatkarskie porzekadło,
że gdy prowadzisz 2:0 i nie wygrywasz meczu 3:0, to doznajesz
porażki 2:3. Ponadto potyczka
w Siedlcach pokazała ponownie,
jak nieobliczalna jest młodzież,
która w jednym meczu może prezentować się przeciętnie, by za
chwilę pokazać się z jak najlepszej
strony. Tak właśnie zaprezentowali się młodzi zawodnicy SMS
w Siedlcach. Pierwsze dwa sety
należały wyraźnie do gospodarzy, którzy grali pewnie zwłaszcza blokiem i ograli nie prezentujących nic szczególnego siatkarzy
ze Spały. KPS wygrał partie do 18
i 21. Trzeci set był już zgoła inny,
kiedy to niefrasobliwe poczynania
gospodarzy zaczęli wykorzystywać goście, co pozwoliło im złapać przysłowiowy wiatr w żagle.
Po zaciętej walce lepszy okazał się
SMS i wygrał do 23. Wydaje się, że
był to kluczowy set w spotkaniu,
który odmienił gości. Ta wygrana
dała im przysłowiowego kopa, co
było widać w czwartym secie, kiedy to niepodzielnie panowali na
parkiecie, rozbijając siedlczan do
14. Najwięcej emocji dostarczyła
końcówka w tie-breaku. KPS był
bardzo bliski wygrania seta i meczu, prowadził bowiem już 14:10,
ale, niestety, nie wykorzystał tej
świetnej okazji. Goście wyrównali, a potem trwała zacięta walka
na przewagi. KPS miał dziewięć
meczboli, z kolei goście tylko dwa,
ale to oni mogli się cieszyć z ostatecznego zwycięstwa.
I liga kobiet
15 kolejka
Nike Węgrów - KS Murowana Goślina 3:0
(25:22, 25:14, 25:9).
Nike: Wawrzyniak, Cieśulewicz, Zackiewicz,
Szostok, Witowska, Flaviani ,Makowska (libe-
ro) oraz M. Kupisz, Panufnik. Trener: R. Kupisz.
Pozostałe wyniki: Chemik Police - Silesia
Mysłowice 1:3, Joker Świecie - Karpaty Krosno
3:0, Budowlani Toruń - Wisła Warszawa 1:3,
SMS Szczyrk - Politechnika Śląska Gliwice 3:1,
pauza: ŁKS Łódź
1.Wisła
12
29
33:14
2.ŁKS
11
28
31:10
3.Budowlani
12
27
30:13
4.Karpaty
12
22
23:19
5.Joker
12
18
21:19
6.Chemik
12
16
23:24
7.SMS
12
13
18:29
8.Silesia
12
13
17:28
9.Politechnika Śląska 12
11
19:30
10.Nike
12
11
14:27
11.Murowana Goślina 11
7
14:30
I liga mężczyzn
15 kolejka
KPS Siedlce - SMS Spała 2:3 (25:18, 25:21,
23:25, 14:25, 20:22).
KPS: Rejowski, Milewski, Krzywiecki, Kaźmierczak, Ogrodniczuk, Szaniawski i Woś (l)
oraz Szałański, Wysocki, Wdowiak. Trener:
Chwastyniak.
Pozostałe wyniki: Espadon Szczecin -Warta
Zawiercie 3:0, Omis Ostrołęka - KPS Kęty 2:3,
Krispol Września - AGH Kraków 2:3, Stal Nysa
- Victoria Wałbrzych 3:1, Camper Wyszków
- GKS Katowice 2:3, Ślepsk Suwałki -Hutnik
Kraków 3:0 (wo).
1.Ślepsk
15
33
39:19
2.Katowice
15
32
38:20
3.SMS
15
30
37:22
4.Espadon
15
30
36:22
5.Warta
15
28
31:23
6.Krispol
15
27
33:23
7.Stal
14
23
31:29
8.KPS
14
21
28:26
9.AGH
15
21
27:29
10.Camper
15
16
24:36
11.Victoria
15
13
20:39
12.Omis
15
12
20:37
13.Hutnik
13
12
15:31
14.Kęty
15
11
17:40
II liga mężczyzn, gr.4
14 kolejka
BAS Białystok - Huragan Międzyrzec Podlaski 1:3 (25:18, 24:26, 13:25, 18:25).
Huragan: Nowacki, Brzostek, Łęgowski,
Ostapowicz, Jesień, Toma, Kowalczyk (libero)
oraz Kasjaniuk. Trener: Śliwa.
Pozostałe wyniki: Centrum Augustów - AZS
UWM II Olsztyn 0:3, Huragan Wołomin - AZS
UW Warszawa 3:2, Metro Warszawa - Wola
Warszawa 3:1, SKS Hajnówka - Legia Warszawa 3:1.
1.Hajnówka
14
40
41:6
2.Metro
14
26
30:23
3.BAS
14
25
30:26
4.Huragan M. P.
14
24
31:25
5.Wola
14
22
29:29
6.Legia
14
20
28:29
7.Centrum
14
17
22:29
8.AZS UW
14
13
22:35
9.AZS UWM II
14
13
19:33
10.Huragan W.
14
10
19:36
II liga kobiet, gr.3
14 kolejka
Ósemka Siedlce - ŁKS II Łódź 0:3 (19:25,
21:25, 16:25).
Ósemka: Buczak, Czaplicka, Gajowniczek,
Grzelak, Krzymowska, Maja Orzyłowska, Marta Orzyłowska, Paprocka, Sadomska, Roguska
(l). Trener: Plewiński.
Pozostałe wyniki: BAS Białystok - Mazovia
Warszawa 3:1, AZS AWF Warszawa - NOSiR
Nowy Dwór Mazowiecki 2:3, Sparta Warszawa
- Łaskovia Łask 3:0, AZS UMCS Lublin - GLKS
Nadarzyn 3:0.
1.Sparta
14
35
38:12
2.NOSiR
14
33
37:12
3.Mazovia
14
26
33:23
4.AZS AWF
14
26
32:26
5.BAS
14
23
27:23
6.Łaskovia
14
23
27:23
7.ŁKS II
14
18
22:30
8.AZS UMCS
14
16
21:30
9.Ósemka
14
6
7:36
10.GLKS
14
4
10:39
10
28
rolnictwo
EchoKatolickie
numer3 (1072)
15(615)21-27
12-18stycznia
kwietnia
2007
numer
2016
r.
KRAJ ARMiR wyjaśnia
Co z dopłatami?
fot. pixabay
od tego dnia lutego rolnicy, których gospodarstwa położone
są na tzw. obszarach OSN, będą mogli ubiegać się o wsparcie
finansowe inwestycji, które mają na celu ograniczenie przedostawania się
do środowiska naturalnego związków azotu pochodzenia rolniczego.
Dopłaty bezpośrednie trafią do rolników w terminie - zapewnia
ministerstwo rolnictwa, wyjaśniając, że na pewno zostaną przelane
na konta rolników do czerwca.
Chociaż wypłata dopłat zaczyna się z opóźnieniem, do końca
czerwca dopłaty na pewno trafią
do rolników. To wystarczy, aby
uznać, że Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa
wywiązała się ze zobowiązań.
W związku z tym Polsce nie grożą
sankcje unijne z powodu opóźnień w realizacji ich wypłaty.
- Płatności bezpośrednie wypłacane są w okresie od 1 grudnia roku złożenia wniosku do
30 czerwca następnego roku kalendarzowego. Zatem ewentualne konsekwencje wobec państw
członkowskich co do terminowości realizacji płatności bezpośrednich mogłyby zostać wyciągnięte ze strony Unii Europejskiej
w przypadku niedotrzymania
ARiMR uruchamia
pomoc dla
rolników na
„Inwestycje
w gospodarstwach
położonych na
obszarach OSN”.
tego terminu - informuje ministerstwo rolnictwa, odpowiadając
Krótko
Uwaga sadownicy
Mazowsze. W sadach Lubelszczyzny i Mazowsza odnotowano
obecność groźnych szkodników. Pierwszy z nich to owocówka południóweczka. W efekcie programu kontroli upraw sadowniczych w sierpniu i we wrześniu 2015 r. po raz pierwszy w Polsce stwierdzono występowanie tego gatunku w dwóch miejscach na terenie województwa
mazowieckiego - w powiecie grójeckim i lipskim. Owocówka występuje
głównie na brzoskwiniach, ale także na gruszach, jabłoniach, pigwie,
morelach, śliwach, na wiosnę żeruje głównie w rdzeniach pędów, które uszkodzone - więdną. Kolejne pokolenie gąsienic pojawia się latem, czyli
w okresie owocowania drzew. Szkodniki niszczą owoce, drążąc w nich
korytarze.
W grudniu 2015 r. w województwie lubelskim stwierdzono występowanie tarcznika niszczyciela. Zaobserwowano go w sadach jabłoniowych na
pędach i owocach jabłoni. Tarcznik niszczyciel to groźny szkodnik upraw
sadowniczych, uznany w wielu krajach za organizm kwarantannowy.
Z roślin ogrodowych tarcznik najchętniej wybiera róże, winorośl, bluszcz,
jabłonie, grusze, śliwy, brzoskwinie czy budleje. Rzadziej szkodnik atakuje
uprawy rolne czy szklarniowe. opr. LI
Z gospodarstwa na stół
KRAJ. Ruch Kukiz ‘15 złożył projekt ustawy, która ma zalegalizować
sprzedaż bezpośrednią produktów wytwarzanych przez rolników.
W Polsce rośnie popyt na żywność zdrową i dobrej jakości. Sprzedaż bezpośrednią produktów utrudniają jednak istniejące przepisy, stąd trudno
dostać tak poszukiwane przez klientów sery i wędliny wytwarzane w domowych warunkach. Są one natomiast często sprzedawane w ramach
istniejącego czarnego rynku.
Wprowadzenie zmian mogłoby przełożyć się na spadek bezrobocia oraz
wzrost przedsiębiorczości na terenach wiejskich. opr. LI
na pytania Polskiej Agencji Prasowej. - Wypłata płatności bezpośrednich w terminie wynikającym z przepisów unijnych nie jest
w Polsce zagrożona - uspokajają
ministerialni urzędnicy.
Ministerstwo wyjaśnia też,
że Unia Europejska jeszcze nie
przekazała Polsce pieniędzy na
wypłatę dopłat - są one zwracane, a „zwrot środków z Unii Europejskiej następuje sukcesywnie
po ok. dwóch miesiącach od daty
wypłaty kolejnych transz. Oznacza to, że na realizację płatności
bezpośrednich (również tych finansowanych z budżetu unijnego) konieczne jest wcześniejsze
zabezpieczenie środków krajowych” - odnotowuje PAP.
opr. LI
KRAJ Jakość powietrza - w telefonie
Rozwiej obawy
przed smogiem
Już dostępna jest aplikacja na telefony „Jakość powietrza w Polsce”.
To kolejny projekt Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska (po portalu
www.powietrze.gios.gov.pl), który przedstawia rzetelne i aktualne informacje
na temat zanieczyszczenia powietrza w swojej okolicy.
W aplikacji na urządzenia mobilne dostępne są bieżące dane ze 140
automatycznych stacji pomiarowych Państwowego Monitoringu
Środowiska rozmieszczonych na
terenie Polski. Aplikacja sama
wybierze stację, która znajduje się
najbliżej użytkownika, ale w każdej chwili będzie też można sprawdzić dane z pozostałych punktów
pomiarowych.
Jak to działa?
Wyniki pomiarów są podawane
w sześciostopniowej skali (od „bardzo
dobrego” do „bardzo złego”), odnoszącej się do potencjalnego wpływu
Nowe wsparcie
KRAJ. Od 10 lutego do 10 marca rolnicy, których gospodarstwa położone są na tzw. obszarach OSN (obszary szczególnie narażone na
niekorzystne oddziaływanie nadmiernej ilości związków azotu pochodzenia rolniczego), będą mogli ubiegać się o wsparcie finansowe
inwestycji, które mają na celu ograniczenie przedostawania się do
środowiska naturalnego związków azotu pochodzenia rolniczego.
Uprawnieni do skorzystania z takiej pomocy są rolnicy, których gospodarstwa co najmniej w części są położone na terenach uznanych nie
wcześniej niż 1 maja 2012 r. za tereny OSN. Wsparcie będzie przyznawane
po pierwsze na inwestycje związane z dostosowaniem gospodarstwa do
wymagań określonych w programie działań wprowadzonym dla danego
OSN, dotyczących warunków przechowywania nawozów naturalnych
wyprodukowanych w gospodarstwie lub pasz soczystych; po drugie - na
inwestycje związane z doposażeniem gospodarstwa w urządzenia do
aplikowania nawozów naturalnych. OPR. LI
Płatności bezpośrednie wypłacane są w okresie od 1 grudnia roku złożenia
wniosku do 30 czerwca następnego roku kalendarzowego.
zanieczyszczeń na zdrowie. Przykładowo ocena „dostateczna” oznacza,
że długie przebywanie na otwartym
powietrzu połączone z wysiłkiem
fizycznym może mieć niekorzystne
skutki zdrowotne, dlatego w legendzie znajduje się też zalecenie, aby
rozważyć ograniczenie (skrócenie
lub rozłożenie w czasie) aktywności
na wolnym powietrzu, szczególnie
jeśli ta aktywność wymaga długotrwałego lub wzmożonego wysiłku
fizycznego.
Ile pyłu?
Informacje o jakości powietrza
są prezentowane zbiorczo, za po-
mocą tzw. indeksu ogólnego, który uwzględnia stężenia siedmiu
zanieczyszczeń monitorowanych
automatycznie, oraz oddzielnie dla
poszczególnych substancji - pyłów zawieszonych: PM10 i PM2,5,
dwutlenku siarki, dwutlenku azotu, tlenku węgla, benzenu i ozonu.
Dostęp do znacznie szerszego
zakresu danych o jakości powietrza można znaleźć na portalu
www.powietrze.gios.gov.pl. Znajdują się tam także m.in. archiwalne wyniki pomiarów oraz
ostrzeżenia o wysokich stężeniach
zanieczyszczeń występujących na
LI
terenie Polski. Notowania z targów i jarmarków
11-15 stycznia
produkt
jednostka
miar
biała
podl.
siedlce
Łosice
Łuków
Garwolin
Sokołów
Podl.
żelechów
piszczac
Radzyń
podl.
pszenica
dt
70
75
70
70
65-70
70
70
60-65
70
żyto
dt
-
-
-
40
-
50
-
-
-
pszenżyto
dt
60
-
55
55-60
50-55
50
50
50
55-60
jęczmień
dt
70
65-68
-
65-70
60-65
65
60
60
60-65
owies
dt
50
50
50
45-50
40-45
62,5
35-40
-
45-50
mieszanki zbożowe
dt
-
-
65
50-55
45-55
-
40
-
50-55
kukurydza
dt
-
85-90
-
-
80-90
-
-
-
-
Opracowano na podstawie danych MODR w Warszawie oddział
w Siedlcach i LODR w Końskowoli oddział w Grabanowie. LS
zdrowie
www.echokatolickie.pl
www.echokatolickie.pl
Kiedy nie jemy przez cały dzień, a nadrabiamy dopiero
wieczorem, powodujemy wahania glukozy, która nim zdąży
dojść do mięśnia w formie energii, odkłada się w formie
tkanki tłuszczowej - tłumaczyła Aleksandra Garbacz, dietetyk.
SIEDLCE Rozmaitości
redaktor prowadzący:
kinga ochnio
[email protected]
Odpowiedzialni za zdrowie
Jelita - drugi mózg
Centrum dowodzenia znajduje
się w jelitach. - Mają one ogromny wpływ nie tylko na trawienie
pokarmu, ale też na nastrój i stan
psychiczny - przekonywała Aleksandra Garbacz, dietetyk kliniczny i sportowy, podczas konferencji
„Twoje zdrowie - twoja odpowiedzialność”, która odbyła się
15 stycznia w Uniwersytecie
Prz y rod niczo-Hu ma nistycznym. Świat medycyny
i nauki przestaje traktować
jelita jedynie jako przyrząd do transportowania
i rozkładania pokarmu
oraz wydalania resztek.
Pojawiło się nawet sformułowanie „drugi mózg”
- okazuje się bowiem,
że jelita mają niezwykle bogate wspomaganie:
dysponują różnego rodzaju
przekaźnikami, są wyjątkowo
precyzyjnie unerwione i wyposażone w skomplikowane sieci
neuronowe. A do tego dzięki swej
olbrzymiej powierzchni pełnią
rolę największego narządu zmysłowego w ludzkim organizmie
i - w przeciwieństwie do odizolowanego od reszty ciała mózgu - zawsze znajdują się w samym środku
wydarzeń.
Dobre odżywianie na
poprawę humoru
- W młodym wieku nie zastanawiamy się nad tym, czy żywienie ma wpływ na to, co się z nami
dzieje. Częściej myśli się o tym, jak
wyglądam, a nie o tym, co wkładam do buzi, jakie to ma przełożenie na funkcjonowanie organizmu
- mówiła A. Garbacz, zwracając
się do studentów UPH i uczniów
II LO im. św. Królowej Jadwigi,
współorganizatora
konferencji.
Dietetyk przypomniała, że w naszym ciele znajdują się trzy organy odpowiedzialne za odporność:
jelita, migdały i woreczek robaczkowy. Jelito jest połączone z mózgiem tzw. nerwem błędnym. - Na
pewno mieliście taką sytuację, że
zestresowaliście się przed jakimś
egzaminem. I co się wydarzyło?
Ze stresu zaczął was boleć brzuch,
żołądek, poszliście do toalety albo
poczuliście kłucie w klatce piersiowej. Dzieje się tak dlatego, że
90% informacji idzie z jelit do mózgu, a tylko 10% - w drugą stronę.
O tym, co się dzieje w jelitach, co
zjadacie, mózg bardzo szybko się
dowie, i odwrotnie - jeżeli o czymś
pomyślicie, to wasze organy zaraz
o tym się dowiedzą - tłumaczyła
prelegentka.
Zwracała również uwagę, że
brak przywiązywania uwagi do
sposobu odżywiania przez młode
osoby powoduje negatywne skutki
w funkcjonowaniu organizmu. Rano często zapominamy o śniadaniu, bo trzeba wcześnie wyjść
z domu, albo jemy coś na szybko:
serek, batonik, kawa. Nie zastanawiamy się nad tym, jaka ma
być jakość pożywienia, jaki to ma
Fot. www.pixabay.com
Czucie motylków w żołądku pod wpływem zakochania, biegunka przed
egzaminem czy dławienie w przełyku po kłótni z szefem - to znaki,
że nasz brzuch i głowa porozumiewają się i współdziałają. .
Symptomem złego
działania jelit są
wzdęcia i gazy.
wpływ na nasze zdrowie i stan
psychiczny. Tymczasem to, co się
dzieje w jelitach, wpływa na to, co
mamy w głowie. Częściej zastanawiacie się nad tym, że musicie
schudnąć, dobrze wyglądać, a nie co zjeść - podkreślała A. Garbacz.
- Często słyszę: „moja koleżanka
je tyle i nie tyje, a ja tyję z powietrza” albo „ćwiczę, a nie ma efektu”. Otyłość, złe samopoczucie
albo uczucie senności w środku
dnia to znaki, że nasze odżywianie
jest złe - zwracała uwagę dietetyk.
Jednocześnie przekonywała do regularnych posiłków, a szczególnie
białkowo-tłuszczowych śniadań.
- Kiedy nie jemy przez cały dzień,
a nadrabiamy dopiero wieczorem,
powodujemy wahania glukozy,
która nim zdąży dojść do mięśnia w formie energii, odkłada się
w formie tkanki tłuszczowej. Często naszego złego samopoczucia,
bólu głowy nie kojarzymy ze złym
odżywianiem się - wyjaśniała
A. Garbacz. - Tymczasem nasz humor, stany depresyjne związane są
z odżywianiem. Jeśli je zmienicie
- wasza flora bakteryjna poprawi
się, a tym samym jakość połączenia jelit z mózgiem, które wpłynie
na samopoczucie - tłumaczyła dietetyk.
Zmień dietę
- zniknie trądzik
A. Garbacz przyznała, że nie jest
zwolenniczką spożywania glutenu.
- To białko roślinne, w którym nie
ma żadnych wartości odżywczych.
Ma konsystencję gumy, oblepia
kosmki jelitowe, które wchłaniają
składniki odżywcze do krwioobiegu - tłumaczyła. Gluten znajduje się choćby w pieczywie. - Ktoś
powie, że nasze babcie jadły chleb
i były zdrowe. Ale wtedy w zbożach było 14% glutenu, a teraz,
dzięki modyfikacjom, jest go aż
85%. Gluten jest zawarty w także
w produktach, w których nie powinno go wcale być: parówkach,
mięsie, batonikach - zwracała
uwagę dietetyk.
Co zatem trzeba robić, aby jelita
dobrze funkcjonowały? - Nie trzeba jeść pięciu posiłków dziennie
co trzy godziny. To kompletnie
nie przekłada się na życie,
chociaż stosowałam to
sama, a także u swoich
podopiecznych jako trener personalny. Żołądek
musi mieć czas, aby strawić pożywienie; np. mięso trawi
się minimum pięć godzin. W przypadku dużej ilości posiłków dostarczamy nowy pokarm, podczas
gdy w żołądku pozostał jeszcze ten
niestrawiony. Zdrowy człowiek ze
zdrową florą bakteryjną nie ma
prawa puszczać gazów, mieć kolek
- tłumaczyła A Garbacz i podała
przepis na sprawdzenie, czy nasz
żołądek dobrze trawi: - Wystarczy
w pół szklance wody rozpuścić pół
łyżeczki sody oczyszczonej i wypić
na czczo. W ciągu trzech minut
powinno nam się odbić. Jeśli nie to znaczy, że mamy problem.
Możemy sobie jednak pomóc,
zakwaszając żołądek naturalnymi
probiotykami: ogórkami kiszonymi, wodą z cytryną czy naturalnym
octem jabłkowym. - Gdy żołądek
ma złe ph, przepuszcza wszystkie
bakterie - zwracała uwagę A. Garbacz. Odniosła się także do kwestii
kuracji odchudzających. - Wiem,
że może być moda na różne diety.
Tymczasem do każdego trzeba podejść indywidualnie. Uniwersalne
diety nie są dla wszystkich. A często wystarczy zmienić sposób odżywiania, żeby zniknął trądzik czy
choćby stany lękowe - podkreśliła
HAH
dietetyk.
nocne dyżury aptek
SIEDLCE
22 -28 I ul. Pułaskiego 13
Tel. 25-644-61-89
22 -28 I ul. Kilińskiego 23
Tel. 25-631-30-84
BIAŁA PODLASKA
22 -28 I ul. Sidorska 2K
Tel. 83-343-25-24
ŁUKÓW
22-24 I ul. Al. Kościuszki 2A
Tel. 25-798-35-56
25 -28 I ul. Piłsudskiego 7
Tel. 25-798-21-49
MIĘDZYRZEC PODLASKI
22 -28 I ul. Warszawska 17
Tel. 83-371-25-23
RADZYŃ PODLASKI
22 -28 I ul. Ostrowiecka 10
Tel. 83-354-10-54
PARCZEW
22 I ul. Al. Zwycięstwa 9
Tel. 83-311-14-06
23-28 I ul Warszawska 14
Tel. 83-355-18-42
29
specjalista radzi
Lek. med.
Łukasz Czarnocki
ortopeda
Aktywność dla osób starszych
Wiele osób w podeszłym wieku coraz częściej zauważa potrzebę ruchu
i aktywności jako złotego środka na dobre samopoczucie. Co najważniejsze, aktywność jest darmowym lekiem, który pozytywnie wpływa na cały
organizm. Zamiast więc tracić godziny w kolejkach do lekarzy, bezsensownie
wydawać pieniądze na leki i suplementy diety, warto zainwestować czas
w aktywność ruchową i umysłową, aby cieszyć się dobrym zdrowiem.
W ostatnim czasie wzrasta liczba osób
starszych, które zaczynają regularnie
uprawiać aktywność fizyczną. Wysiłek
fizyczny bardzo korzystnie wpływa na
wszystkie narządy organizmu, ale również poprawia kondycję psychiczną
seniorów. Wraz z wiekiem obniża się
poziom sprawności i wytrzymałości
organizmu. Najczęściej występującym
problemem zdrowotnym w populacji
ludzi starszych jest niewydolność
układu sercowo-naczyniowego oraz
problemy ze stawami. Udowodniono,
że odpowiednio dobrane formy aktywności fizycznej mogą pozytywnie
wpływać na układ krwionośny osób
cierpiących na chorobę wieńcową.
Ćwiczenia o charakterze tlenowym
dotleniają organizm i wzmacniają
serce, przez co jest ono w stanie transportować większą ilość krwi bogatej
w tlen, poprawiając tym samym wydolność. Regularnie wykonywane wysiłki fizyczne obniżają tętno spoczynkowe, co z kolei zwiększa przepływ
krwi przez naczynia wieńcowe. Systematyczny trening wpływa również na
obniżenie poziomu trójglicerydów we
krwi oraz podnosi stężenie dobrego cholesterolu (HDL), który działa
ochronnie na serce, a obniża poziom
LDL (złego cholesterolu). Aktywność
fizyczna obniża ciśnienie tętnicze krwi
oraz zmniejsza nadwagę, uelastycznia
stawy, wzmacnia kości oraz podnosi
poziom siły mięśniowej. Poza typowo
fizycznymi, pozytywnymi skutkami
uprawiania aktywności fizycznej
u osób starszych obserwuje się również lepszy sen, zwiększenie funkcji
poznawczych oraz poprawę nastroju.
Dla osób starszych przeznaczone są
głównie ćwiczenia ogólnorozwojowe
o charakterze tlenowym. Ćwiczenia te
powinny mieć charakter funkcjonalny,
wzmacniając globalnie całe ciało,
poprawiając stabilność i przywracając
prawidłowe zakresy ruchu w stawach.
Osobom starszym poleca się zatem:
spacery z kijami (nordic walking),
jogging, jazdę na rowerze, basen
(pływanie, aquaaerobic), aerobik dla
seniorów, taniec, prace w ogrodzie.
Ważne są także ćwiczenia: równowagi,
rozciągające oraz wzmacniające siłę
mięśniową. Nie należy zapominać
o aspekcie psychicznym i aktywności umysłowej. Spotkania w gronie
przyjaciół, rozmowy i dyskusje na
ciekawe tematy, czytanie książek,
rozwiązywanie krzyżówek, treningi
pamięciowe sprzyjają poprawie
funkcji poznawczych, zapobiegając
rozwojowi demencji i choroby Alzheimera. Regularne podejmowanie aktywności fizycznej i umysłowej działa
na organizm niczym eliksir młodości.
Rozwijanie pasji i zainteresowań na
emeryturze, a także próba poznania
nowych form wypoczynku pozwoli
dłużej cieszyć się zdrowiem i dobrym
samopoczuciem.
Istnieje możliwość konsultacji ortopedycznych
oraz wykonania badań USG stawów
u doktora Łukasza Czarnockiego,
który przyjmuje w przychodni SALUS
przy ul. Piłsudskiego 49 w Siedlcach,
tel. 25-644-44-22.
Reklama
EchoKatolickie
motoryzacja
numer3 (1072)
15(615)21-27
12-18stycznia
kwietnia
2007
numer
2016
r.
Fot. waj
30
Starosta ocenia,
że kondycja
samorządowego
przewoźnika jest
zadowalająca.
GARWOLIN Czy poślizg ministerstwa wstrząśnie finansami PKS?
Ślimacze tempo prywatyzacji
Po 18 latach od przekształcenia Przedsiębiorstwa Komunikacji Samochodowej w jednoosobową spółkę minister skarbu państwa
przekazał właścicielowi firmy, którym jest powiat garwoliński, 13% akcji stanowiących własność pracowników. Tak długa zwłoka
ze strony ministerstwa może być dużym obciążeniem dla samorządowego przewoźnika.
- Pamiętamy o tym, że te akcje
należą się pracownikom - powiedział starosta Marek Chciałowski.
- Żałuję, że ministerstwo skarbu,
które posiadało swoje akcje i zostawiło je dla pracowników, nie
przekazało ich im, a powinno to
zrobić już dawno. Teraz będzie to
obciążeniem dla spółki, dla powiatu - podkreślił starosta. I dodał: - Proces komercjalizacji odbył
się w latach 90. Wiadomo, że część
osób, które nabyły w tym okresie
prawa do akcji, już nie żyje i należy przeprowadzić postępowania
spadkowe. Trzeba to wszystko
przeliczać, a to kosztuje. Liczyłem,
że po przejęciu 85% akcji ministerstwo skarbu wyprowadzi 15%
udziału i przekaże pracownikom.
Tak się nie stało.
W lutym minie siedem lat od
podpisania umowy nieodpłatnego przeniesienia 85% akcji spółki
Przedsiębiorstwa
Komunikacji
Samochodowej w Garwolinie należących do skarbu państwa na rzecz
powiatu garwolińskiego. Było to
pierwsze na Mazowszu przejęcie
PKS przez samorząd. 11 stycznia
podpisana została umowa o zbyciu
przez skarb państwa 13% udziałów
na rzecz powiatu, który stał się jedynym akcjonariuszem spółki. Powiat i tak był większościowym
udziałowcem
przedsiębiorstwa.
Przy posiadanych 87% akcji, bo
ministerstwo skarbu miało tylko
13%, zarówno przywileje, jak i obowiązki w dużym stopniu spadały
na powiat garwoliński - zaznaczył
M. Chciałowski. - Obecnie mamy
100% akcji, przy czym te 15%,
które były początkowo, a dzisiaj
13% są akcjami pracowniczymi uzupełnił starosta.
Komercjalizacja
z oporami
Garwolińskie przedsiębiorstwo
PKS obchodzić będzie w tym roku
65-lecie istnienia. Różne były losy
firmy, a zależały w dużej mierze
od podmuchów historii. W lipcu
1998 r. przedsiębiorstwo zostało
skomercjalizowane i przekształcone w jednoosobową spółkę
skarbu państwa. Dziesięć lat później ministerstwo skarbu wystąpiło do PKS o przedstawienie koncepcji prywatyzacji. I wtedy też
samorządy: powiatowy i gminne,
po wielu rozmowach i analizach,
postanowiły zwrócić się do ministerstwa o nieodpłatne przekazanie akcji przedsiębiorstwa.
Pisma intencyjne utknęły w ministerialnych szufladach i żeby je
odkurzyć, potrzebna była nawet
poselska interpelacja. Po niespeł-
11 stycznia
podpisana została
umowa o zbyciu
przez skarb
państwa 13%
udziałów na rzecz
powiatu, który
stał się jedynym
akcjonariuszem
spółki.
na roku udało się sfinalizować
umowę nieodpłatnego przeniesienia 85% akcji na rzecz powiatu.
15%, które miały być przekazane
załodze przedsiębiorstwa, pozostały w dyspozycji ministerstwa.
Resort skarbu, zajęty sprzedażą
dużych nieruchomości będących
w ich zarządzie, widocznie zapomniał o małym przedsiębiorstwie
przewozowym z Garwolina. Wielokrotne monity ze strony powiatu o przekazanie pracownikom
PKS akcji dopiero w styczniu tego
roku zaowocowały podpisaniem
stosownej umowy w tej sprawie.
- Decyzją zarządu powiatu przejęto od ministerstwa brakujące
15% akcji i spółka, gdy zajdzie
taka możliwość, przekaże je pracownikom - wyjaśnił starosta.
Walka dalej trwa
Aktualnie powiat walczy o to,
by PKS miał dobrą pozycję na
rynku transportowym, o wynik finansowy, a przede wszystkim o to, żeby majątek spółki nie
zmniejszał się. - Zawsze mówię, że
trzeba zwracać uwagę na sprzedaż
majątku, szczególnie nieruchomości. Sprzedaje się tylko raz i raz
dostaje się pieniądze, a majątek
powinien pracować na rzecz spółki i przynosić wymierne korzyści
w postaci środków pieniężnych.
Trzeba tylko odpowiednio nim
zarządzać - podkreśla M. Chciałowski. Co dalej? Według starosty
najlepszym rozwiązaniem byłoby
przejęcie akcji spółki przez samorządy gminne, ale te nie kwapią
się do tego. - Ubolewam, że większość samorządów nie zgodziła się
na przejęcie akcji. Stosowne pismo
przysłał burmistrz Garwolina. Jest
to element, który rozpoczyna rozmowy, ale nie ma większego znaczenia, bo decyzje w zakresie akcji
zawsze podejmują rady, zarówno
miasta, jak i powiatu - tlumaczył
M. Chciałowski.
Zadowalająca kondycja
Starosta ocenia, że kondycja
samorządowego przewoźnika jest
zadowalająca. - Ma stratę, ale patrząc na całość działalności, jest
ona niezbyt duża. W tym roku
wynosi 80 tys. zł. Na pewno wpływa na wynik finansowy, ale wynika z pewnych operacji księgowych;
odpisy amortyzacyjne są w granicach 500 tys. zł. Gdybyśmy popatrzyli na działania SP ZOZ-ów,
strata ta mieści się w amortyzacji
- tłumaczy M. Chciałowski.
PKS zainwestował ok. 280 tys.
zł w zakup autobusów, poprawę
placu do egzaminów w ramach
WORD i wiele innych działań.
Gdyby nie te przedsięwzięcia, wynik finansowy byłby na plusie. Ale
i tak nie jest źle, bo choć na rynku
transportowym jest duża konkurencja i utrzymać się na nim jest
stosunkowo ciężko, to garwolińskiemu przedsiębiorstwu jakoś się
to do tej pory udaje.
Waldemar Jaroń
Krótko
O bezpieczeństwie
Pow. parczewski. 15 stycznia uczniowie Zespołu Szkół
Samorządowych w Dębowej Kłodzie spotkali się z funkcjonariuszami Komendy Powiatowej Policji w Parczewie.
Głównym tematem poruszonym przez mundurowych było
bezpieczeństwo uczniów na drodze. Policjanci zwracali szczególną uwagę na noszenie elementów odblaskowych, zwłaszcza w okresie zimowym, gdy na drogach panuje ograniczona
widoczność i szybko zapada zmierzch. Na zakończenie spotkania wójt Radosław Kozak wraz z komendantem parczewskiej
policji insp. Jerzym Kwaśniewskim przekazali na ręce dyrek-
tor placówki kamizelki i odblaski, które trafią do wszystkich
uczniów. MLS
14 stycznia, w miejscu spalonego fotoradaru, zainstalowano
MLS
nowe urządzenie.
Fotoradar wrócił
Nowy sprzęt do odśnieżania
Region. 5 grudnia 2015 r., ok. 22.00, fotoradar
stojący w Puznówce (przy drodze krajowej nr 17)
uległ zniszczeniu. Na mierzące prędkość urządzenie
została zarzucona opona, którą następnie nieustalony
dotąd sprawca podpalił. Sprzęt już wcześniej był kilkukrotnie
niszczony, a w kwietniu 2012 r. został nawet wyrwany.
Pow. rycki. W ostatnich dniach zarząd dróg powiatowych
w Rykach wzbogacił się o nowy sprzęt niezbędny do zimowego utrzymania przejezdności dróg. Wyposażony w pług
i posypywarkę samochód marki DAF dostarczyła firma z Kielc.
Koszt pojazdu wraz z dostosowaniem go do użytkowania
MLS
wyniósł ok. 200 tys. zł. reklama
www.echokatolickie.pl
www.echokatolickie.pl
Rozmaitości
31
Bezpieczeństwo
instytucji Kościoła
Etyka w biznesie oraz bezpieczeństwo obiektów sakralnych - to tematy rzadko
podejmowane w publicystyce gospodarczej, a pytań i wątpliwości może być
wiele. Przyjrzenie się Kościelnym Związkom Wzajemności Członkowskiej może
nam je rozwiać. Na ten temat rozmawiamy z Ewą Macińską, kierownikiem
sprzedaży ubezpieczeń SALTUS Ubezpieczenia.
Myśląc o przedsiębiorczości, o biznesie,
często mamy przed oczami przysłowiowy wyścig szczurów i pogoń za pieniądzem, które wręcz nakazują lekceważyć
wszelkie wartości moralne. Ostatnio
dużo się mówi o idei biznesu odpowiedzialnego społecznie, czyli tzw. CSR.
Czy rzeczywiście istnieją podmioty, dla
których będzie to wartość ważna, niestojąca w sprzeczności z koniecznością
zapewnienia zysków?
Ależ oczywiście. Spójrzmy choćby na instytucje o charakterze spółdzielczym, których priorytetem jest
praca na rzecz członków tworzących
daną wspólnotę. Tego typu podmioty mają wpisane w swój charakter
zasady etyczne. Działają odpowiedzialnie, gdyż nie przedkładają dążenia do maksymalizacji zysku nad
dążenie do zaspokajania potrzeb
swoich członków. Co ciekawe, w obliczu wielkiego kryzysu finansowego
w 2007 r., wywołanego przez sektor
bankowy, okazało się, że taka właśnie forma prowadzenia działalności
gospodarczej, opartej na zasadach
wspólnotowych, zapewnia większą
stabilność. Do modelu spółdziel-
czego zaczęły powracać wielkie gospodarki, wdrażając go w przedsiębiorstwach państwowych. Tak było
choćby w Stanach Zjednoczonych
i Australii.
Spółdzielczość - jak się zdaje - dba
o polską tradycję…
Spółdzielczość jest silnie zakorzeniona w naszej tradycji i o tę tradycję
dba. Przywiązanie do barw narodowych, tradycji katolickiej, opieka
nad skarbami dziedzictwa narodowego czy mecenat nad kulturą
i sztuką, również sakralną, to tylko
kilka przykładów. Marka SALTUS
Ubezpieczenia, którą reprezentuję,
wywodzi się z sektora spółdzielczych
kas. Te zaś od ponad 20 lat angażują się we wsparcie inicjatyw kościelnych, patriotycznych i wnoszą wkład
w ochronę naszego dziedzictwa
i naszej, polskiej tożsamości. Obok
działań pomocowych, staramy się
także blisko współpracować z instytucjami kościelnymi. Powołaliśmy
do życia Kościelny Związek Wzajemności Członkowskiej - program
ubezpieczeń majątku dla zakonów,
zgromadzeń, stowarzyszeń i diece-
zji (podmiotów i instytucji kościelnych). Kościelny ZWCz powstał we
współpracy z Konferencją Wyższych
Przełożonych Zakonów Męskich
i stanowi odpowiedź na potrzebę zapewnienia bezpieczeństwa majątku
instytucji Kościoła.
Dużo mówimy o etyce w biznesie.
A jednak tego typu inicjatywy mogą
szybko odejść od wspomnianych zasad.
Przecież ubezpieczeni muszą ponosić
koszty i na pewno będą chcieli je
zredukować. Z kolei ubezpieczycielowi
będzie zależało na większym zysku.
Związki tworzone są wewnątrz towarzystw ubezpieczeń wzajemnych
i zrzeszają określone grupy społeczne,
które dążą do współpracy przy ubezpieczeniu swojego majątku. Związki
takie są tworzone na zasadach pełnej
dobrowolności i - w zależności od
potrzeb - mogą prowadzić dla swoich
członków różne rodzaje ubezpieczeń.
Co ważne, taki związek stanowi
zrzeszenie będące małą wspólnotą
ubezpieczonych o dużej samodzielności. Dzięki stworzeniu - w strukturach związku - zasady odrębnych
rozliczeń finansowych, jego członko-
wie mają bezpośredni wpływ na jego
finansowe funkcjonowanie. Jednym
słowem, zyskują szansę, aby decydować sami o sobie. Dzięki SALTUS
Ubezpieczenia, instytucje Kościoła
nie są już skazane na ubezpieczanie
swojego mienia - o które przecież
muszą dbać - w podmiotach komercyjnych. Ich przedstawiciele mają
realny wpływ na to, czy ubezpieczyciel działa w zgodzie z ideałami,
które chcą podtrzymywać. Cieszymy
się, że propozycja SALTUS Ubezpieczenia spotkała się z tak dużym zainteresowaniem. Już na etapie prac
przygotowawczych dołączyło do nas
kilkadziesiąt prowincji zakonów mę-
skich i żeńskich oraz dwie diecezje.
Pozostaje tylko pogratulować sukcesu
i życzyć dalszej owocnej pracy.
Dziękuję bardzo. Cieszę się, że
na polskim rynku zdominowanym
przez towarzystwa działające w postaci spółek akcyjnych, marka SALTUS
Ubezpieczenia potrafiła pokazać, że
istnieje alternatywna, polska forma
przedsiębiorczości oparta na ubezpieczeniach wzajemnych. Konsumenci,
szukając dogodnych i dopasowanych
do swoich potrzeb rozwiązań, coraz
chętniej sięgają po rozwiązania wspólnotowe, które koncentrują się na oczekiwaniach swoich członków.
R
W WoLneJ ChWiLi
EchoKatolickie
numer3 (1072)
15(615)21-27
12-18stycznia
kwietnia
2007
numer
2016
r.
Fot. WWW. FUnkydiVa.PL
32
KRÓTKO O DOBREJ KSIĄŻCE
Sentymentalna
podróż
„Mój dom rodzinny - jak teraz o nim myślę - był domem wyjątkowym: ani z okresu dzieciństwa, ani z późniejszych lat, nie pamiętam podniesionych głosów rodziców, kłótni, ostrzejszych słów” - wspomina Kazimierz Orłoś. Wybitny prozaik i nowelista pokolenia ’56, scenarzysta i publicysta.
Jeden z pierwszych pisarzy, którzy,
pozostając w kraju, nie godzili się
na ograniczenia cenzury politycznej, współpracownik Instytutu
Literackiego i „Kultury” paryskiej
Jerzego Giedroycia. Aż wreszcie
autor bogato ilustrowanej sagi rodzinnej, zawierającej wspomnienia matki pisarza, Seweryny Orłosiowej z Mackiewiczów, i ojca,
Henryka Orłosia, który dzieciństwo i część studiów spędził na
Ukrainie. W książce pojawiają
się nie tylko członkowie rodziny,
ale też znane postacie historyczne i publiczne (Iwaszkiewiczowie,
E. Małaczewski, Rydel, Wyspiański, Mehoffer, Józef i Stanisław
Cat-Mackiewiczowie, J. Korczak),
historie obyczajowe, wypadki historyczne i przygody pisarskie.
Opowieści rodziców są oszczędnie
komentowane i uzupełniane przez
K. Orłosia. Autor wplata również
SPOD POKRYWKI
Blok czekoladowy
Prawdziwą furorę robił w czasach PRL, gdy niełatwo było o czekoladę.
Choć w dzisiejszych czasach sklepowe półki niemal uginają się pod ciężarem różnorodnych słodkości, wielu z nas wciąż go przygotowuje - nie tylko z sentymentu.
Kazimierz Orłoś, Dzieje dwóch rodzin:
Mackiewiczów z Litwy i Orłosiów
z Ukrainy, Wydawnictwo Literackie,
Kraków 2015.
w tok dawnych wspomnień rezultaty z podróży sentymentalnej po
miejscach rodzinnych na Ukrainie
HAH
z 2010 r.
TWÓJ DOM
Jak czyścić biżuterię?
Biżuteria to duma każdej kobiety. Z czasem
jednak nawet ta najdroższa traci swój blask. Srebro czernieje, kamienie z czasem przestają błyszczeć, a nawet
złoto nie prezentuje się tak dostojnie, jak w momencie, gdy trafiło do nas wprost od jubilera. Co
zrobić, by biżuteria znów wyglądała jak nowa? Wystarczy kilka
przedmiotów domowego użytku.
Aspiryna lub Alka-Seltzer
Biżuterię (także tę z kamieniami), która straciła swój połysk,
włóż na kilka minut do szklanki
z musującą aspiryną lub AlkaSeltzerem. Gdy ją wyjmiesz, będzie lśnić jak nowa.
Folia aluminiowa
Małą miseczkę wyłóż od środka folią aluminiową. Wlej do niej
gorącą wodę i wymieszaj z jedną
łyżką proszku do prania niezawierającego wybielacza. Zanurz
biżuterię w takim roztworze
i namaczaj przez minutę. Następnie dobrze opłucz i pozostaw do
wyschnięcia. Dzięki tzw. wymianie jonów biżuteria znów będzie
czysta. Sposób ten nadaje się również do czyszczenia sztućców ze
srebra.
Amoniak
Przywróć
połysk
złotym
i srebrnym świecidełkom, namaczając je przez 10 min w roztworze ½ szklanki czystego amoniaku z 1 szklanką ciepłej wody.
Delikatnie oczyść biżuterię,
wycierając ją miękką ściereczką i pozostaw do wyschnięcia.
Uwaga: Nie stosuj tego sposobu
na biżuterię zawierającą perły.
Amoniak może uszkodzić ich delikatną powierzchnię i sprawić,
że stracą swój blask.
W zależności od ilości
kakao, blok będzie
miał jaśniejszy lub
ciemniejszy kolor oraz
bardziej lub mniej
intensywny smak.
Soda oczyszczona
Żeby usunąć czarny osad ze
srebra, przygotuj gęstą pastę
z ¼ szklanki sody oczyszczonej
i 2 łyżek wody. Nałóż ją na srebro wilgotną gąbką i delikatnie
pocieraj. Następnie opłucz biżuterię i wypoleruj do sucha. Żeby
wyczyścić biżuterię ze złota, nanieś na nią cienką warstwę sody
oczyszczonej i polej odrobiną
octu. Następnie opłucz złoto
i osusz je. Uwaga: Nie stosuj tego
sposobu w przypadku biżuterii
zawierającej perły lub kamienie
szlachetne. Uszkodzeniu może
ulec ich struktura lub klej, którym są zamocowane.
Woda gazowana
Zanurz swoje diamenty, rubiny, szafiry i szmaragdy w szklance wody gazowanej i pozostaw na
noc. Gdy wyjmiesz je i osuszysz,
zobaczysz, że lśnią jak nowe.
Pasta do zębów
Nałóż odrobinę pasty na starą
szczoteczkę do zębów i użyj jej do
przywrócenia blasku na przykład
pierścionkowi z diamentem. Pasta doskonale nadaje się również
do czyszczenia poczerniałego
srebra. Gdy skończysz, usuń jej
resztki wilgotną ściereczką.
Ocet winny
Biżuterię z czystego srebra oraz
srebrną zastawę stołową wyczyścisz, zanurzając ją w roztworze
½ szklanki białego octu winnego i 2 łyżek sody oczyszczonej.
Pozostaw ją tam na 2-3 godziny,
a następnie opłucz pod zimną
wodą i dokładnie osusz za pomocą miękkiej ściereczki.
Składniki: 1 szklanka cukru (lub
mniej, w zależności od upodobań), 250 g masła, 1/2 szklanki
wody, 2-3 łyżki kakao (lub więcej, dla koloru), 400 g pełnego
mleka w proszku, suche wafle lub
herbatniki, bakalie: rodzynki,
orzechy, migdały, suszony ana-
nas, kandyzowane wiśnie (wg
uznania).
Wykonanie: Masło rozpuścić
w garnuszku. Dodać cukier,
wodę, kakao, wymieszać, podgrzać do rozpuszczenia się cukru, następnie zdjąć z palnika
i wystudzić (mieszanka może
pozostać lekko ciepła). Do dużego garnka wsypać mleko, bakalie, pokruszone wafle lub herbatniki. Na to wylać masę maślaną,
dokładnie wymieszać i wlać do
keksówki wyłożonej papierem
do pieczenia lub folią spożywczą.
Schłodzić.
TWOJA URODA
Piękne dłonie zimą
Mróz i wiatr sprzyjają intensywnym podrażnieniom, zaczerwienieniu skóry dłoni, a nawet pękaniu naskórka. - Dlatego niezwykle ważna jest
odpowiednio dobrana pielęgnacja,
która zapewni zarówno ochronę,
jak i głęboką regenerację skóry radzi Anna Kasprzak, kosmetolog.
Poniżej kilka trików, dzięki którym ochronisz swoją skórę oraz
olśnisz nieskazitelnie zadbanymi
paznokciami.
Po pierwsze: peeling!
Od zawsze wiadomo, że lepiej
zapobiegać niż leczyć, dlatego najlepszym sposobem na przywrócenie dłoniom pięknego wyglądu
zimą jest używanie przynajmniej
raz w tygodniu żelowego peelingu, np. Manus Acid Peel firmy
Clarena. Kosmetyk przeznaczony
jest specjalnie do delikatnej skóry
dłoni. Dzięki połączeniu kwasów
i peelingujących drobinek usunie martwy naskórek i sprawi, że
ręce staną się miękkie i gładkie.
Po takim zabiegu warto użyć rękawiczek pielęgnacyjnych EcoTools, szczególnie polecanych do
stosowania na noc z ulubionym
kosmetykiem. Ten trik znacznie
wzmocni efekt peelingu i dalszej
pielęgnacji.
KONKURS
Silnie nawilżające
kremy ochronią
skórę dłoni zimą.
Nawilżenie
Silnie nawilżające kremy potrafią zdziałać cuda! Nie zapominaj
o ich codziennym używaniu. Na
spierzchnięte dłonie musimy aplikować specjalne kremy, które mocno nawilżają i natłuszczają skórę
(z emolientami). Dzięki nim nie
tylko przywrócimy jej odpowiedni poziom nawilżenia w głębszych
warstwach, ale także wzmocnimy
barierę ochronną, która zapobiegnie wysuszaniu i niszczeniu
dłoni. W zimowych warunkach
świetnie sprawdzą się także kremy
Mamy dla Państwa sześć zestawów kosmetyków firmy
Bielenda aktywna regeneracja 60+, które łączą koktajl
najbogatszych składników aktywnych, tworząc unikalną
kapsułę młodości. Spektakularne efekty odmładzające
zapewniają innowacyjne składniki o udowodnionej skuteczności przeciwzmarszczkowej, dobrane indywidualnie do potrzeb skóry dojrzałej. By wziąć udział w konkursie, należy wysłać SMS o treści: ECHO1.odpowiedź na
numer 7168 (1,23 zł z Vat) od czwartku, 21 stycznia, od
godz. 10.00, do środy, 27 stycznia, do 22.00. Wygra sześć
osób, które najciekawiej odpowiedzą na pytanie: „Jaki
jest mój sposób na gładką cerę?”. Uwaga - odpowiedź
nie może przekroczyć 160 znaków. regulamin znajduje
się na stronie www.echokatolickie.pl. Listę nagrodzonych zamieścimy w 5 numerze „echa”.
wzbogacone o naturalne składniki, np. regenerujący krem Le Petit
Marseillais czy Cold Cream Avene. Zawarty w nich wosk pszczeli
zapewnia dodatkową, mocniejszą
ochronę, zmniejsza podrażnienia
i koi skórę. Kolejnymi cennymi
składnikami, których warto szukać w zimowych kosmetykach,
są wyciąg z bawełny i proteiny
jedwabiu. Polecamy bawełniany
krem Barwy z proteinami jedwabiu, który uchroni dłonie przed
szkodliwym działaniem czynników zewnętrznych.
echo dzieci
www.echokatolickie.pl
www.echokatolickie.pl
Rozmaitości
33
Fot. homedit.com
Zrób to sam
fot. sndimg.com
Ramka na zdjęcia
tektura
nożyczki
klej
elementy do ozdoby: muszelki,
kamyki, patyczki, bibuła, gazety
(najlepiej czarno-białe), kolorowe
włóczki lub muliny
Jak to zrobić?
Z grubej tektury wytnij prostokąt
o odpowiedniej wielkości. Najlep-
szy będzie na zdjęcie o wymiarach
10x15 cm, czyli wymiary zewnętrzne ramki muszą mieć co najmniej
po 3 cm więcej z każdej strony. Jeżeli chcesz zrobić bardzo mocno
zdobioną, z wieloma elementami
- wytnij jeszcze większy prostokąt.
W środku wytnij mniejszy prostokąt, w którym umieścisz zdjęcie. Dla
zdjęcia o wymiarach 10x15 cm najlepszy będzie 9x14 cm - żeby zdjęcie
można było od spodu przymoco-
wać do ramki np. za pomocą taśmy
samoprzylepnej. Ramka może być
również kwadratowa bądź owalna to Wy decydujecie o jej wyglądzie.
Teraz czas na dekorowanie. Możecie przykleić kolorowe kawałki papieru, ścinki gazet, owinąć
ramkę kolorową włóczką, ozdobić
muszelkami lub krótkimi patyczkami. Na zdjęciach obok znajdziecie propozycje ramek. Powodzenia!
Zakładka do książki
Będą potrzebne
cienka tektura
nożyczki
klej
kredki, mazaki
farby
kolorowy papier
zdjęcia
duże spinacze do papieru
ścinki materiałów
guziki, klamry itp.
zwykłego prostokąta możecie wyczarować owale, ażurowe pasy, głowy, ptaki, kotki - ile osób, tyle pomysłów. Najłatwiejsza wersja zakładki
to pokolorowanie jej lub ozdobienie
kolorowym papierem. Tym, którzy
mają artystyczną duszę, polecamy
stworzenie własnych rysunków,
wzorów itp. Na przykład zakładka
król lub królowa albo wesoła biedronka. Możecie wykorzystać także
Jak to zrobić?
Najpierw potrzebny będzie projekt. Na kartce papieru naszkicuj,
jak będzie wyglądać zakładka:
kształt, wielkość, rodzaj zdobień itp.
Kiedy już powstanie projekt, należy
z tektury - niezbyt grubej - wyciąć
odpowiedni kształt. Tutaj macie
ogromne pole do popisu, bo oprócz
zdjęcie swojej rodziny, przyjaciela by, czytając wieczorem - przez chwilę pomyśleć o bliskiej osobie. Taka
zakładka to także świetny prezent
np. na urodziny. Na takiej własnoręcznie wykonanej zakładce możecie napisać ważne słowa, o których
chcielibyście pamiętać.
Zakładki możecie wykonać też
z dużych spinaczy do papieru.
Trzeba je będzie pomalować na wesoły kolor i doczepić jakiś ozdobny
element, np. zwierzątko, kwiatek,
wąsy, buźkę.
fot. alicdn.com/intimateweddings.com
Będą potrzebne
Z kolorowych materiałów lub
wstążek stworzycie śliczne zakładki, które trzeba z obu stron obciążyć, np. przyszywając ozdobny
guzik lub klamerkę. To może być
również kryształek. Taki ozdobny
element wystający z książki bardzo
ładnie się prezentuje.
do poczytania
Zbudujesz motocykl?
Pomoc przyjaciół i zaangażowanie gwarantują
sukces... Nawet przy budowie motocykla.
4
kupon
Jeśli dzbanka - jest cierpliwe.
Garnka - głuche, nieco krzywe.
Kiedy twoje - ma bliźniaka,
w środku trąbkę i ślimaka.
Główny bohater, szczur Arnie,
wraz ze swoimi przyjaciółmi: Fredem i Mikrusem oraz Krystianem
podejmują wyzwanie i rozpoczynają budowę motocykla. Uzdolniony technicznie Arnie z dużym
zaangażowaniem przystępuje do
pracy, podczas której napotyka na
trudności i problemy. Jednak przy
pomocy przyjaciół i znajomych,
a także dzięki własnej pomysłowości, z sukcesem je rozwiązuje.
Jeśli lubicie majsterkować, ta
książka jest dla was. Miłośnicy
mechaniki znajdą tu mnóstwo
szczegółów techniczno-inżynieryjnych dotyczących motocykli.
reklama
Są one pokazane bardzo szczegółowo. Z dużą dokładnością omówiono na dodatkowych rysunkach
i schematach budowę poszczególnych elementów konstrukcyjnych
np. silnika dwu- i czterosuwowego, skrzyni biegów, amortyzatorów, hamulców bębnowych,
sprzęgła, gaźnika, oświetlenia, zapłonu, podwozia, chłodnicy, śmigła, itp. Dodatkowo wprowadzone
są wyjaśnienia dotyczące zjawisk
fizycznych, np. zależności prędkości od drogi i czasu, i to łącznie ze
wzorami, siły odśrodkowej, tarcia,
siły nośnej, aerodynamiki, komunikacji radiowej, meteorologii, na-
Jak Zbudować motocykl?,
Prószyński i S-ka, Warszawa 2015.
wigacji oraz sztuki prowadzenia
motocykla. Już wkrótce kolejne
części: „Jak zbudować samochód?”
i „Jak zbudować samolot?”.
JAG
34
EchoKatolickie
ŁOSICE
W statystyce
inForMaCJe - ogŁoSZenia
Miasto wyludnia się
Liczba mieszkańców spada od lat. Na koniec ubiegłego roku miasto nad Toczną liczyło 7 tys. 234 mieszkańców, tj. o 237 mniej niż przed dziesięcioma laty. Na taki stan rzeczy nakładają
się trzy czynniki. Po pierwsze:
rodzi się mało dzieci. Po drugie:
jest mniej miejsc pracy dla młodych, którzy chcieliby związać
swoją przyszłość z pozostaniem
w mieście. Ostatni czynnik wiąże
się z przeprowadzką łosiczan do
innych miast bądź wyjazdów za
granicę.
Dzieci nie przybywa
Z informacji uzyskanych w referacie spraw obywatelskich urzędu miasta i gminy wynika, że
w minionym roku zarejestrowano 112 urodzeń, tj. o pięć mniej
niż w 2014 r., ale aż przeszło pięciokrotnie mniej niż 25 lat temu,
kiedy to w Łosicach odnotowano
695 urodzeń.
Dawniej powszechny był sąd,
że w rodzinach, do których zagląda bieda, rodzi się dużo dzieci.
Obecnie jest odwrotnie - status
materialny Polaków pogarsza się,
a potomków wcale im nie przybywa. Małżeństwa coraz częściej
decydują się na jedno dziecko lub co najwyżej - dwójkę. Niewiele jest
rodzin, w których na świat przy-
chodzi trzecie i kolejne dziecko.
Kolejna przyczyna spadku
urodzeń ma związek z niełatwą
sytuacją ludzi młodych. Trudności w znalezieniu stałego zatrudnienia nakładają się na brak
perspektywy dotyczącej zakupu
własnego mieszkania. Mieszkańcy narzekają też na niedostateczne wsparcie młodych rodzin ze
strony państwa.
Mniej mieszkańców
W ubiegłym roku na terenie
miasta zawarto również mniejszą
liczbę związków małżeńskich niż
w 2014 r. Na wspólną drogę życia
wkroczyło 66 par, tj. o dwie mniej
niż w roku poprzednim.
Na koniec 2015 r. Łosice liczyły 7 tys. 234 mieszkańców. Z danych liczbowych urzędu miasta
i gminy wynika, że w minionym
roku ubyło 15 mieszkańców.
Liczba mieszkańców sołectw
gminy Łosice wynosiła 3 tys. 945
osoby (spadła o 18). Mieszkańców miasta i gminy było łącznie
11 tys. 179, tj. o 33 osoby mniej
w porównaniu do roku 2014 r.
nieruchomoŚci
sPrzedam
Mieszkanie 50 m², częściowo umeblowane, w centrum, do zamieszkania od
zaraz. Stoczek Łukowski, 130 tys. zł. tel.
519-862-477.
Mieszkanie 60 m² sprzedam lub zamienię na mniejsze z dopłatą. Siedlce, ul.
kurpiowska, tel. 608-691-361.
Mieszkanie 44 m², iV piętro, Siedlce,
ul Sobieskiego, cena 120 tys. zł. tel.
25-644-67-87.
Mieszkanie dwupokojowe w centrum
Siedlec. tel. 694-023-279.
Posesja 0,43 ha, dom murowany i budynki gospodarcze. tel. 517-405-392.
Posesja i ziemia 134 ha, okolice komarówki Podlaskiej. tel. 608-634-418.
Działkę z pozwoleniem na budowę
domu 0,5 ha, gocław, gm. Pilawa. tel.
609-163-103.
nieruchomoŚci
WynaJmę
Samodzielna stancja w centrum. tel.
602-843-307.
Poszukuję mieszkania do wynajęcia
os. dreszera lub Warszawska. tel. 572576-170.
Lokal 588 m² lub część i p., w tym
pomieszczenia 75 m² i 25 m², Siedlce,
ul. Brzeska 91. tel. 600-452-492 lub
698-997-247.
jedno- lub dwuosobowy samodzielny
pokój w Siedlcach. tel. 506-159-947.
sPrzedam
gM. MIĘDzyRzEC PODL. W Misiach rozegrano VI edycję Noworocznego Charytatywnego Turnieju Tenisa Stołowego. organizatorem
turnieju była Szkoła Podstawowa w Misiach, a patronatem objął go wójt
gminy krzysztof adamowicz. Wzięło w nim udział 57 zawodników, którzy
zmierzyli się w trzech kategoriach wiekowych: szkół podstawowych,
gimnazjów oraz otwartej (open). Za przygotowanie i przeprowadzenie turnieju odpowiadał nauczyciel wychowania fizycznego Łukasz Męczyński.
Wpisowe - o wysokości którego decydowali uczestnicy - zostało przeznaczone na leczenie międzyrzeczanki Beaty kołodziejczuk. Zebrano w sumie
520 zł. Pierwsze miejsca w swoich kategoriach zajęli: aleksandra duda
i Mateusz Łukasiewicz (szkoły podstawowe), Wiktoria kopeć i Mateusz
BZ
kusznieruk (gimnazja), kinga Jędruchniewicz i Marek rocki (open).
Kserokopiarka Canon ir2018, czarnobiała, format a5-a3, opcje: kopiarka,
drukarka, skaner. idealna do małego
biura, używana, w pełni sprawna. tel.
25-644-48-00.
Drzewo osika, tanio. tel. 501-242-095
lub 25-644-54-36.
Szafa narożna młodzieżowa + komoda
w jasnym kolorze. tel. 501-242-095.
Urządzenie elektryczne do masażu
kręgosłupa i szyi. tel. 606-743-291.
Drzwi i okna z demontażu, wewnętrzne
i balkonowe, tanio. tel. 517-405-392.
Tapczan, łóżko, fotel rozkładany. tel.
517-405-392.
Tanio dwa fotele w dobrym stanie,
bordowe z drewnianymi wstawkami.
Siedlce, tel. 25-644-73-20.
Dekoder tv naziemnej nowy z gwaran-
z językiem za pan brat
Reklama
TADEUSZ NIEŚCIORUK
krótko
zagrali charytatywnie
LATOWICz. 12 stycznia
w zespole Szkół odbył
się I Powiatowy Konkurs
języka Angielskiego
,,English Vocabulary
Master”. Zebranych
przywitała dyrektor szkoły
Wiesława kosobudzka. Pomysłodawczynią i główną
organizatorką konkursu
była Monika tymińska.
tematy przewodnie
tegorocznych zmagań
ogniskowały się wokół
dwóch zagadnień: domu i człowieka. Wśród uczniów szkół podstawowych
najlepsza okazała się Julia kopaczewska reprezentująca gospodarzy. na
kolejnych miejscach uplasowali się: radosław Bontruk z dębego Małego i aleksandra gniado z kałuszyna. W kategorii „gimnazjum” najlepiej
wypadła reprezentantka kałuszyna - Julia abramowska. druga lokata
należała do oliwii górskiej z Latowicza, a trzecia - kaliny Podstawki z Jeruzala. W konkursie udział wzięli również uczniowie z Wielgolasu i Mrozów.
Laureaci otrzymali nagrody rzeczowe oraz dyplomy. W przerwie kawowej
goście mieli okazję podziwiać dzieła miejscowego artysty amatora Witolda
Wa
Lorentowicza, którego galeria prac znajduje się w budynku SP.
Reklama
BETONIARNIA
numer3 (1072)
15(615)21-27
12-18stycznia
kwietnia
2007
numer
2016
r.
cją. tel. 692-942-838.
Telewizor Philips w starej obudowie, 25
cali, cena 150 zł. tel. 604-075-955.
Kompletne ubranko do chrztu dla
chłopca ok. 3 miesiące. okolice Bojmia,
tel. 516-298-000.
Praca
Poszukujemy opiekunek do osób
starszych Warszawa, bez zamieszkania, praca na godziny. Tel. 730362-640 lub 22-214-07-60.
zaopiekuję się starszą osoba w zamian
za mieszkanie w województwie mazowieckim. tel 735-447-381.
Przedsiębiorstwo Prywatne Zbigniew
Sobolewski, Siedlce ul. Brzeskiej 102a
zatrudni pracownika na stanowisku:
robotnik budowlany (prace ogólnobudowlane i wykończeniowe). tel.
604-562-782.
motoryzacyjne
Mazda Premacy 2002 r., 2.0 tdi, full,
cena 6800 zł. tel. 519-862-477.
Seat Leon, 1,4 B, 2003 r., 132 tys. km,
czarna perła. Sprowadzony z Belgii,
gotowy do rejestracji, ważne badania
techniczne. tel. 692-942-838.
Ford Focus C-Max, 1,6 tdCi, 2004 r., 167
tys. km, srebrny, hak, klimatyzacja. Sprowadzony z Belgii, gotowy do rejestracji.
tel. 692-942-838.
rolnictwo
sPrzedam
Nawozy NPK Ca Mg S azot 8% fosfor
25% potas 24% siarka 9% magnez
17% wapń 10% + mikro. Cena 1650
zł/t. Tel. 519-812-290.
KuPię
Działkę budowlaną w iganiach lub
opolu k/Siedlec. tel. 506-159-947.
Części do samochodów: syrena,
polonez, warszawa, fiat 125p i 126p. tel.
609-673-124.
nauka
Korepetycje: język polski, historia dyplomowana nauczycielka, możliwość
dojazdu; Siedlce. tel. 794-205-704.
usługi
Nagrobki na raty. Przy zamówieniu do
końca stycznia kostka brukowa wokół
pomnika gratis. Zakład kamieniarski, ul.
Sikorska 100 (obok ePi), tel. 501-616-760.
ROzWIĄzANIA KONKURSóW
W 1 numerze „echa” ogłosiliśmy konkurs
SMS, w którym do wygrania było sześć
książek od wydawnictwa Święty Wojciech. najciekawszych odpowiedzi na
pytanie: „dlaczego warto czytać książki?”
udzielili:
Bożena Śledź, Siedlce
Barbara Fijałek, Wola Chomejowa
Ewa Holeszczuk, Międzyrzec Podl.
Renata Chomiuk, Stare Iganie
Iwona Kowalczyk, Warszawa
Katarzyna Syryczyk, Komarówka
Podlaska
Wanda jasińska, Siedlce
Maria Malinowska, Parczew
zofia Wielogórska, Warszawa
Agnieszka Stachowicz, Siedlce
gratulujemy! nagrody wyślemy pocztą.
W 1 numerze „echa” ogłosiliśmy konkurs
telefoniczny, w którym do wygrania były
dwa podwójne zaproszenia na cykl filmowy kino kobiet ufundowane przez kino
helios. o wygranej decydowała kolejność
zgłoszeń. Szczęśliwymi zwyciężczyniami
Firma Barwa ufundowała cztery zestawy
zostały:
zawierające dwa olejki pod prysznic i do
Irena Frank
kąpieli z serii Barwy harmonii. W konkurAnna Mościcka
sie SMS z 1 numeru „echa” najbardziej integratulujemy!
odbiór biletów w siedzibie
resujących odpowiedzi na pytanie: „Jaki
jest najlepszy sposób na relaks?” udzieliły: kina helios.
aUTOPROmOCJa
www.echokatolickie.pl
www.echokatolickie.pl
reklama
Rozmaitości
35
36
EchoKatolickie
numer 3 (1072) 21-27 stycznia 2016 r.
t y g o d n i k
r e g i o n al n y
Wydawca: Siedlecka Oficyna Wydawnicza „Podlasie”
Sp. z o.o.; numer indeksu: 367478
Adres redakcji: ul. Bp. I. Świrskiego 43A, 08-110
Siedlce, tel. 25 644 48 00, fax.: 25 644 49 00
www.echokatolickie.pl, e-mail: [email protected]; numer konta: 81 2030 0045 1110 0000
0046 9000 BGZ S.A o/Siedlce
Redaktor naczelna: Monika Grudzińska
([email protected]).
Zastępca: Agnieszka Warecka
([email protected]).
Asystenci kościelni: ks. Andrzej Adamski, ks. Piotr Wojdat.
Redaktorzy prowadzący: Jolanta Krasnowska-Dyńka
([email protected]), Monika Lipińska
([email protected]), Kinga Ochnio ([email protected])
Dziennikarze: Agnieszka Wawryniuk, Andrzej Materski
(red. sportowa).
Stali współpracownicy: Wioletta Ekielska, ks. Ireneusz
Juśkiewicz, Waldemar Jaroń, Tadeusz Nieścioruk, Krystian
Pielacha, ks. Paweł Siedlanowski, ks. Jacek Wł. Świątek,
Michał Sztelmach, Anna Wolańska, Beata Zgorzałek.
Korekta: Anna Kublik.
Skład: Leszek Sawicki.
Administracja: Beata Kusińska, Marta Kaleucha ([email protected]).
Reklama: Iwona Zduniak-Urban (tel. 664 427 272,
e-mail: [email protected]),
Sylwia Jelonek, tel. 694-466-922.
Druk: Polskapresse Sp. z o.o., Oddział Poligrafia,
Drukarnia Warszawa
Prenumerata realizowana przez RUCH S.A.
Zamówienia na prenumeratę w wersji papierowej i na
e-wydania można składać bezpośrednio na stronie www.
prenumerata.ruch.com.pl. Ewentualne pytania prosimy
kierować na adres e-mail: [email protected] lub
kontaktując się z Telefonicznym Biurem Obsługi Klienta
pod numerem: 801 800 803 lub 22 717 59 59 - czynne
w godzinach 7.00 - 18.00. Koszt połączenia wg taryfy
operatora.
Zamówienia na prenumeratę instytucjonalną
przyjmuje firma Kolporter Spółka z ograniczoną
odpowiedzialnością S.K.A. Informacje pod numerem
infolinii 0801 40 40 44 lub na stronie internetowej www.
dp.kolporter.com.pl/
Rozpowszechnianie redakcyjnych materiałów publicystycznych bez zgody wydawcy jest zabronione.
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść
zamieszczanych reklam i ogłoszeń. W przypadku
stwierdzenia niezgodności treści z zasadami wiary
katolickiej, zastrzega sobie prawo odmowy ich zamieszczenia. Materiałów nie zamówionych redakcja
nie zwraca, a w przypadku zakwalifikowania ich
do druku zastrzega sobie prawo zmiany tytułów
i dokonywania skrótów.

Podobne dokumenty