Magnes 11 - Mondial Assistance
Transkrypt
Magnes 11 - Mondial Assistance
Telewizor mój widzę ogromny dr Wojciech Jabłoński: Polityczne „Artist’s Shit” Richard Branson Zabawa za pieniądze Marcin Miller magnat disco-polo Spis treści Krótko i na temat Mondial Assistance rozpoczyna współpracę z Bankiem BPH w zakresie realizacji rozbudowanych pakietów pomocowych dla posiadaczy Kapitalnego Konta 04 Mondial Assistance w gronie firm wyróżnionych w prestiżowym rankingu Gazel Biznesu Assistance z meblami w pakiecie – współpraca Mondial Assistance ze sklepem internetowym Meubles Ekspertyza Dr Wojciech Jabłoński: „Artist’s Shit” = dobry polityk Magnes numeru Telewizor mój widzę ogromny Z profilu Najtrudniejsze wsparcie Dobra moneta Marzenia na sprzedaż Bez komentarza Patrzę na ten film i aż chce mi się wyjść... Bliski świat Pokrycie kosztów opóźnienia podróży dla amerykańskich turystów wybierających się do Egiptu 06 08 12 14 16 17 Brytyjski oddział Mondial Assistance wspiera Hospicjum św. Krzysztofa w Londynie Dialogi 18 Marcin Miller: Będzie kasa to zagramy MA styl 20 Kolekcjonerzy płyt z błędami Ekscentrum Richard Branson: najważniejsza jest zabawa MAGnes Kwartalnik Mondial Assistance Wydawca: Mondial Assistance, ul. Domaniewska 50B, 02-672 Warszawa, (022) 522 25 00, [email protected] Kierownictwo publikacji: Rafał Mrozowski Redakcja, koncepcja i realizacja: Szara Strefa. Redaktor naczelny: Rafał Modzelewski. DTP: Maciej T. Krawczyński Foto na okładce: Thinkstock 23 Szanowni Państwo, Ten numer „Magnesu” przynosi pewne skromne zmiany. Zwiększyliśmy ilość stron, zmieniliśmy charakter niektórych kolumn i – co najbardziej istotne – wróciliśmy do wersji drukowanej, nie rezygnując przy tym z wersji internetowej. Dzięki tym działaniom chcemy jeszcze celniej trafiać w potrzeby naszych Czytelników. A to dopiero początek. Redakcja szykuje kolejne niespodzianki. W tym numerze Beata Krowicka miała napisać tekst o Polakach, którzy jako druga nacja na świecie najwięcej czasu wolnego spędza przed telewizorem. Taka dość szokująca informacja pojawiła się w mediach na początku 2011 r. Było o tym dość głośno, wypowiadało się w tej sprawie wielu komentatorów. Redakcja postanowiła zainteresować się tym tematem bardziej dogłębnie. Bądź co bądź, taki stan rzeczy ma swoje wymierne skutki społeczne i biznesowe. W czasie pracy nad materiałem okazało się jednak, że informacja, która zainspirowała nasz zespół była wyssana z palca. SMG/KRC, na które się powoływano, nie przeprowadziło w ogóle takich badań. Reszta wymienionych tam rewelacji to wymieszane dane z różnych źródeł, np. z badań ACNielsena i Eurodata TV, które nijak nie można ze sobą porównywać. Tak oto wypuszczona kaczka dziennikarska zainspirowała do głębszej dyskusji socjologów, dziennikarzy i psychologów. Niemniej jednak nasz tekst się ukazał. Redakcja uznała, że mimo wszystko temat jest nośny, jako że Polacy rzeczywiście przed telewizorem spędzają z roku na rok coraz więcej czasu. Reklamodawcy mogą się potencjalnie z tego cieszyć. Z tym że cóż z tego, że widzowie zapoznają się z ofertą, skoro z reklamowanych produktów i usług nie skorzystają, albowiem siedzą przed telewizorem. I w ten sposób koło się zamyka. Mam nadzieję, że znajdą Państwo czas na odłożenie pilota i skorzystanie z coraz cieplejszej aury. ...I oczywiście na lekturę „Magnesu”. Serdecznie pozdrawiam Z poważaniem, Tomasz Frączek Prezes Zarządu Mondial Assistance 3 Krótko i na temat Mondial Assistance rozpoczyna współpracę z Bankiem BPH w zakresie realizacji rozbudowanych pakietów pomocowych dla posiadaczy Kapitalnego Konta Propozycja Mondial Assistance dla Banku BPH to obecnie jeden z najbardziej rozbudowanych pakietów assistance funkcjonujących na rynku. Kompleksowe pakiety pomocowe dla posiadaczy Kapitalnego Konta obejmują trzy kategorie usług – opiekę medyczną, home assistance i pomoc dla posiadaczy samochodów. W przypadku nieszczęśliwego wypadku lub choroby osoby ubezpieczone mają zapewniony dostęp do takich usług medycznych jak wizyty lekarskie, transport medyczny, opieka pielęgniarska i psychologiczna. W pakiecie mieszczą się także mniej standardowe elementy – dostawa leków, pomoc domowa po hospitalizacji czy opieka nad zwierzętami w przypadku pobytu w szpitalu. Właściciele Kapitalnego Konta posiadający samochód mogą korzystać z szerokiego pakietu assistance samochodowego, które obowiązuje nie tylko na terenie Polski, ale i całej Unii Europejskiej oraz Norwegii i Szwajcarii. Kierowcy zyskują gwarancję interwencji w razie awarii – otrzymują pomoc na miejscu zdarzenia obejmującą m.in. holowanie, dostarczanie paliwa oraz usługę samochodu zastępczego czy kierowcy zastępczego. Poza standardową, całoroczną ofertą posiadacze pojazdów zyskują dostęp do sezonowych usług. Wiosną i jesienią mogą skorzystać np. z pomocy w zakresie organizacji przechowalni opon zimowych lub letnich, a w miesiącach wiosennych i letnich – z dekoracji auta (np. w związku ze ślubem). Latem ubezpieczyciel pomoże zorganizować wypożyczenie przyczepy, jesienią – kurs bezpiecznej jazdy, natomiast zimą zapewni zakup i dowóz łańcuchów oraz odmrażaczy do zamków. W skład pakietu assistance domowego wchodzą usługi specjalistów, wizyty projektanta wnętrz, organizacja dodatkowej pomocy domowej czy wynajęcia firmy ochroniarskiej oraz serwis „Concierge dla wymagających”. Wszystkie pakiety są ponadto wzbogacone o specjalistyczne infolinie. W rankingu Gazele Biznesu od 11 lat wyróżniane są najdynamiczniej rozwijające się polskie firmy należące do sektora małych i średnich przedsiębiorstw. Mondial Assistance znalazł się zarówno 4 w rankingu ogólnopolskim, jak i wśród przedsiębiorstw działających na terenie województwa mazowieckiego. Na obecność firmy w rankingu wpłynął wysoki przyrost obrotów w ostatnich latach. Jedenasta lista rankingowa Gazele Biznesu jest szczególna ze względu na kryzys gospodarczy, w związku z którym znalazło się na niej zdecydowanie mniej firm niż przed rokiem. Mimo niesprzyjających warunków zewnętrznych udało się to w przypadku Mondial Assistance. Zdaniem Tomasza Frączka, prezesa Mondial Assistance, znalezienie się w kręgu najlepszych i najbardziej dynamicznych firm to ważny dowód uznania dla wysiłków wszystkich pracowników. Foto: Mondial Assistance, Ryan McVay / Thinkstock, Thinkstock Mondial Assistance w gronie firm wyróżnionych w prestiżowym rankingu Gazel Biznesu Krótko i na temat Ubezpieczenie smartphone’ów i notebooków w sieci sklepów Komputronik Mondial Assistance odpowiada za trzy wersje ochrony, obowiązującej na terenie całej Unii Europejskiej. Wariant „przedłużona gwarancja” zapewnia pomoc w razie awarii sprzętu, która nastąpiła po wygaśnięciu gwarancji producenta. W jego ramach Mondial Assistance pokrywa koszty naprawy bądź wymiany urządzenia na nowe. Wybór opcji „nieuprawnione użycie” pozwala spać spokojnie w przypadku kradzieży sprzętu. W takich sytuacjach ubezpieczyciel zwraca koszty połączeń telefonicznych bądź innych usług telekomunikacyjnych wykonanych za pośrednictwem danego smartphone’a bądź notebooka nawet do wysokości 1 tys. zł. Trzeci z oferowanych wariantów – „przypadkowe uszkodzenie” chroni przed skutkami przypadkowego zniszczenia bądź przepięcia, a także kradzieży z włamaniem i rabunku. Jeśli któreś z nich przytrafi się posiadaczowi polisy, ma pewność, że jego sprzęt zostanie naprawiony bądź wymieniony na nowy bez dodatkowych kosztów. Ubezpieczeniem skonstruowanym przez Mondial Assistance może zostać objęty każdy smartphone i notebook z wbudowanym modemem GSM, któ- rego wartość przekracza 300 zł i który został kupiony w jednym ze sklepów sieci Komputronik. Assistance z meblami w pakiecie – współpraca Mondial Assistance ze sklepem internetowym Meubles Meble wraz z dopasowanym do nich ubezpieczeniem oraz pakietem pomocowym autorstwa Mondial Assistance oferuje internetowy sklep Meubles. Wraz z każdym zakupionym meblem, klienci sklepu otrzymują przedłużoną gwarancję i dostęp do usług pomocowych. W przypadku pierwszego z produktów okres ubezpieczenia trwa 36 miesięcy i rozpoczyna się pierwszego dnia po upływie gwarancji producenta, a suma ubezpieczenia dla uszkodzonego mebla każdorazowo jest równa cenie detalicznej sprzętu. Natomiast pakiet pomocowy dołączany do artykułów meblarskich obejmuje kompleksowe usługi z zakresu home assistance, czyli pomocy w domu. Klient może korzystać z usług specjalistów przez rok od daty sprzedaży mebla. Usługi te zawierają interwencje domowe hydraulika, elektryka, dekarza, ślusarza czy szklarza oraz pomoc specjalistów RTV/AGD i technika PC. Pakietem objęte są również takie elementy jak transport ocalałego mienia, zakwaterowanie ubezpieczonego w hotelu oraz udzielanie kompleksowych informacji o usługodawcach. Polska jest jednym z pierwszych krajów, w których wdrożona została oferta skierowana do producentów i dystrybutorów artykułów wyposażenia wnętrz. Według Agnieszki Walczak-Kuc, dyrektor sprzedaży i marketingu Mondial Assistance, wybór Polski wynika z tego, iż rodzimy rynek assistance jest innowacyjny i dynamicznie się rozwija. Dodatkowym czynnikiem jest rosnąca świadomość Polaków, którzy coraz częściej postrzegają usługi pomocowe jako ważny element codziennego życia. O przygotowaniu oferty dla rynku meblowego zadecydował także fakt, iż jest to jeden z sektorów gospodarki, który szczególnie odczuł skutki kryzysu ze względu na ograniczenie popytu w krajach Europy Zachodniej oraz rozmiar tego rynku w Polsce. Spis treści ▲ 5 Ekspertyza „Artist’s Shit” = dobry polityk o tym, jak dobrze kłamać w polityce, rozmawiamy z dr. Wojciechem Jabłońskim, ekspertem ds. wizerunku politycznego Wojciech Jabłoński doktor nauk humanistycznych w zakresie nauk o polityce. Jest absolwentem Instytutu Dziennikarstwa oraz Instytutu Stosunków Międzynarodowych Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Studia doktoranckie odbył w Szkole Nauk Społecznych przy Instytucie Filozofii i Socjologii Polskiej Akademii Nauk. Za jedną ze swoich prac magisterskich „Political communication i polityczny marketing w USA a polska kampania wyborcza 1997 r.” otrzymał nagrodę Rektora i Senatu UW. Dr Jabłoński zarządzał media relations/press relations z ramienia agencji PR (1997-2001). Pracował również jako rzecznik prasowy Forum Ekologicznego Unii Wolności (1998) oraz doradca medialny politycznych sztabów wyborczych (kampanie 1997 i 2001). Prowadzi szkolenia z public relations i marketingu politycznego. Od 2004 r. wykłada w Instytucie Dziennikarstwa WDiNP Uniwersytetu Warszawskiego. W kręgu jego zainteresowań badawczych pozostają konsekwentnie: public relations i komunikacja polityczna – ze szczególnym uwzględnieniem roli mediów. 6 którzy budzą większy aplauz w wersji Wyborcy nie oczekują spełniania ponurej niż „przykrojonej”. obietnic, tylko wizerunkowości? To jest ten kierunek? Generalnie, mówiąc o komunikacji politycznej w Polsce, należy stwierdzić śmiaDziś w Polsce nikt nie wierzy w spełło, że marketingu politycznego nad Wisłą nianie obietnic. U nas głosuje się na nie ma. Są tylko jego pewne elementy. mniejsze zło. Nie głosuje się na polityka, który wykonał pracę nad sobą, swoją Może to dobrze? osobowością, brakiem zdecydowania, W moim przekonaniu – źle. Gdyby było czyli wizerunkową tandetą. tak, że politycy występują na politycznym rynku z otwartą przyłbicą, faktycznie poMuszę powiedzieć, że pańska interświęcają się dla idei, odrzucając pewien pretacja jest dość cyniczna, czy też wizerunkowy sztafaż, to wówczas mogliwręcz przerażająca. W tym świetle byśmy powiedzieć, że wszystko jest OK jest pan specjalistą od oszukiwania i wszyscy wierzą w politykę. Tymczasem ludzi, a nie od czegoś, co szumnie jedynymi, którzy to robią, są pracujący nazywamy marketingiem politycznym. za darmo naiwni wolontariusze w sztabie W pewnym sensie tak. Ale dobry marwyborczym. Są oni oszukiwani, nie płaci keter polityczny powinien być jak dobry się im i się ich wykorzystuje. dentysta. Wyrywa ząb pacjentowi, ale W Polsce używa się podaje mu rozweselatylko niektórych narzęjący gaz. Bo ząb i tak Marketingu politycznego dzi marketingu poliwyrwany być musi! nad Wisłą nie ma tycznego. A to polityk Kto w tym układzie rozdaje jabłka pod jest pacjentem? hutą, a to polityk agresywny udaje koMyślę, że wyborcy. W społeczeństwie goś, kto kocha cały świat. Ale te maski funkcjonuje przekonanie, że ktoś rząszybko spadają i okazuje się, że było to dzić musi. W Stanach Zjednoczonych kolejne oszustwo. Profesjonalny markeprzeprowadzono badania, z których wyting polityczny polega na tym, żeby wynikało, że do funkcji publicznych garnie borca tego oszustwa nie odczuł, nawet się 1–2 proc. obywateli. Zatem ludzie po zwycięskiej kampanii. uciekają od swojej wolności. Rzadko koJeśli już oszukiwać i żyć kosztem wyrzystają – jeśli nawet mogą – z biernego borców, to trzeba im prezentować to prawa wyborczego. wszystko w dobrym opakowaniu. U nas To może dajmy sobie z tym wszystkim to opakowanie jest tandetne i dochodzi spokój i niech rządzi król. Wówczas do zjawiska breżniewizacji w polityce. nie trzeba będzie się martwić o marPolitycy z niej nie odchodzą, uczynili keting polityczny. Potrzebna będzie z tego sposób na życie. A to z marketylko szczypta PR-u. tingiem politycznym ma niewiele wspólKról nie bierze się z niczego. nego. Jeżeli wybieramy pomiędzy jedną puszką z odchodami a drugą puszką Czy to oznacza, że marketing poz odchodami, to jaki to ma sens? lityczny zachodzi wówczas, gdy wszyscy politycy to puszki z napisem Też sobie zadaję to pytanie. Tylko jaką „Artist’s Shit”? inną drogę pan widzi? Anarchia? Zwróćmy zresztą uwagę, że po każdej rewoluTak, jeżeli te polityczne odchody są cji do władzy dochodzą ludzie podobni dobrze opakowane. U nas z tego opalub wręcz ci sami zgodnie z powiedzekowania wychodzi cała prawda, a mimo niem: „wiele musiało się zmienić, żeby to politycy na rynku się utrzymują, ponienic się nie zmieniło”. I tak bym też opisał waż prawnie zapewnili sobie długowieczpolską drogę po 1989 r. ność. W ten sposób komunikacja poliNie staram się kreować na wielkiego tyczna się psuje i jest mało estetyczna. reformatora. Chciałbym tylko, żeby ta Nie oczekuję od polityków, żeby spełniali rzeczywistość będąca zawartością puszobietnice. Oczekuję – i myślę, że także ki Manzoniego była – że użyję tego okreznaczna część wyborców – pewnej eleślenia – nieco bardziej zjadliwa. mentarnej wizerunkowej przyzwoitości. A tego nie ma. Jest tandeta. Rafał Modzelewski Foto: Piotr Lewandowski Czy polityk to towar? W pewnym sensie tak. Aczkolwiek nieco inny niż ten, który jest oferowany na klasycznym rynku w procesie klasycznego marketingu. Polityk w przeciwieństwie do pasty do zębów komunikuje, rozmawia, głosi pewne idee i sprzedając go, staramy się sprzedać wszystko to, co on reprezentuje. Jest to powiązanie sprzedaży produktu i usługi. Produktu, czyli politycznego wizerunku – tego, na ile nam się polityk podoba: np. jego głos, sposób poruszania się. Oraz tego, co polityk oferuje, czyli ulotnej, politycznej usługi zwanej obietnicą. Ulotnej, ponieważ niespełnianej, ale w zależności od tego, jak zostanie przedstawiona w formie haseł, może zyskać poklask lub spotkać się z potępieniem przez publiczność. Sprzedajemy zatem towary polityczne w pakietach. Polityk to jest to, co on reprezentuje poprzez swój język ciała, ale także to, co mu się włoży w usta. Skoro polityk jest tylko naczyniem, to skąd mamy wiedzieć, gdzie właściwie jest jego realna twarz i co on naprawdę uważa? Byłbym bardzo ostrożny ze sformułowaniem „naprawdę” w procesie marketingu politycznego, który jest usankcjonowanym kłamstwem. Kłamstwem bardzo ładnie opakowanym. Kłamstwem, które można porównać do słynnych utworów Piero Manzoniego z początku lat 60. zwanych „Artist’s Shit”. Sprzedawał on swoje fekalia w bardzo estetycznych opakowaniach. Podobno dzisiaj te nieco przeżarte rdzą puszeczki idą za grube pieniądze. Marketing polityczny działa na zasadzie: „świat lubi być oszukiwany”. Chcemy widzieć polityka jako kogoś szlachetnego, wrażliwego, pięknego, podczas gdy on w rzeczywistości taki nie jest, a jego wizerunek jest przykrojony przez doradców od wizerunku politycznego. I na to – o dziwo – wyborcy się zgadzają. Jeżeli ktoś chce być uczciwy i szczery, to bardzo szybko ze sceny wypada. Ludzie nie chcą słyszeć o problemach. Chcą znać recepty i widzieć polityków pięknych jak gwiazdy showbusinessu. Patrząc na polskie podwórko, trudno tu dostrzec szpaler pięknych polityków. Można nawet stwierdzić, że nie- Spis treści ▲ 7 Magnes numeru Telewizor mój widzę ogromny Choć wciąż pojawiają się w Polsce nowe formy rozrywki, coraz więcej czasu poświęcamy na oglądanie telewizji. Dla świata biznesu to dobra wiadomość. Kontekst społeczny jest jednak mniej pozytywny. 8 Wieczorne wydanie wiadomości, reportaż o planach wyburzenia kamienicy komunalnej pod budowę trasy szybkiego ruchu. Kamera pokazuje wnętrza niczym ze slumsu i mieszkańców, którzy uskarżają się na brak środków do życia. Za chwilę ujęcie budynku z zewnątrz. Przy każdym oknie antena satelitarna. – Wynika to z hierarchii naszych potrzeb. Dla wielu ludzi telewizja to jedyna forma rozrywki. Staje się więc jednym z najpilniejszych wydatków. Polak nie musi ładnie mieszkać, nie musi dobrze się ubierać, ale musi mieć telewizję – wyjaśnia Agnieszka Górnicka, prezes firmy badawczej Inquiry. Trudno się temu dziwić. Według danych TNS OBOP w 2010 r. przeciętny Polak spędzał przed telewizorem 3 godziny i 42 minuty dziennie. Wartość ta zwiększa się z każdym rokiem, a jeszcze pięć lat temu była o 25 minut niższa. – Czas poświęcany na oglądanie telewizji w ostatnich kilku latach systematycznie wzrasta. Jednym z powodów tego wzrostu może być odnotowany w ciągu ostatnich kilku lat duży wzrost liczby gospodarstw z dostępem do telewizji satelitarnej i kablowej, a co za tym idzie wzrost liczby osób, mających dostęp do coraz szerszej oferty telewizyjnej. Obecnie w Polsce możemy oglądać około 150 stacji telewizyjnych nadających w języku polskim, w tym szerokie portfolio coraz bardziej sprofilowanych stacji tematycznych. Mamy zatem Wydatki na reklamę telewizyjną (w mld zł) 2005 6,4 2006 7,83 2007 9,56 2008 11,2 2009 12,2 15,0 2010 w czym wybierać – wyjaśnia Dariusz Rocki, główny specjalista ds. obsługi klienta telemetrycznego TNS OBOP. Powody rosnącego zamiłowania do telewizji mogą być też jednak bardziej prozaiczne. Znaczącym czynnikiem 3h16m jest wiek społeczeństwa. – Telewizja 2006 jest medium zdecydowanie bardziej 3h19m popularnym wśród osób starszych. 2007 3h26m Dla przykładu osoby w wieku 55–64 2008 lata w ubiegłym roku oglądały telewizję 3h35m średnio przez prawie pięć i pół godziny 2009 3h42m dziennie, a najmłodsi telewidzowie, 2010 w wieku 4–15 lat, spędzali przed szklanym ekranem około dwóch godzin i piętnastu minut dziennie – mówi Rocki. Tymczasem polskie społeczeństwo w zeszłym roku najważniejsze jest coraz starsze. Główny Urząd wydarzenia sportowe, takie jak Statystyczny szacuje, że w 2025 r. olimpiada i mistrzostwa świata już połowa Polaków będzie w wieku w piłce nożnej, oraz seriale TVP. przekraczającym 45 lat. Czemu takie programy przyciągają Inną przyczyną popularności telewizji najbardziej? – Widać tu społeczną jest wciąż niewielki dostęp do innych rolę telewizji. Oglądamy to, o czym rozrywek. W największych miastach się rozmawia, co dostarcza nam powstają wprawdzie coraz to nowe bezpiecznych tematów do dyskusji restauracje, baseny, teatry i obiekty z sąsiadem, koleżanką z pracy czy sportowe, ale poza głównymi z rodziną podczas niedzielnego obiadu. aglomeracjami wybór Jeśli nie orientujemy nie jest już tak bogaty. się w akcji popularnych Istotny jest też aspekt seriali, wypadamy finansowy. – Większość z życia społecznego, nie Polaków spędza ciekawych form możemy włączyć się do czas wolny na spędzania czasu wiąże wielu rozmów – wyjaśnia oglądaniu telewizji się z kosztami. Telewizja Agnieszka Górnicka. to rozrywka, którą na Podkreśla też fenomen, dobrą sprawę możemy mieć za darmo jaki towarzyszy bohaterom telenowel. lub za niewielką opłatą. Nie wymaga – Bohaterów seriali traktuje się jak też wyjścia z domu ani nawet myślenia. realnych ludzi. Dla wielu Polaków są Jest więc w zasięgu każdego – uważa oni punktem odniesienia, wątki z tych Agnieszka Górnicka. miałkich produkcji wykorzystuje się Według badania CBOS aż 50 proc. jako argumenty w dyskusji – tłumaczy Polaków spędza czas wolny w weekendy Górnicka. Jeśli więc w „M jak Miłość’ na oglądaniu telewizji. Jednak ponad pojawia się wątek zdrady, a w „Na połowa z tych osób przyznaje, że Wspólnej” mówi się o chorobie dziecka, wolałaby relaksować się w inny sposób. bardzo prawdopodobne jest, że Aż 30 proc. Polaków chciałoby spędzać widzowie prędzej czy później będą te sobotę i niedzielę na wycieczkach za przykłady przytaczać jako przestrogę miasto, a 18 proc. wybrałoby kino, lub rozwiązanie problemu dla kogoś teatr lub koncert. Te możliwości jednak bliskiego. To zapatrzenie w seriale kosztują. Pozostaje więc śledzenie seriali może mieć dwojakie konsekwencje. i programów rozrywkowych. Psychologowie mówią o ogłupianiu społeczeństwa. W telenowelach pokazuje się zazwyczaj Rodzina jak w „Klanie” stereotypowy model rodziny. Kobieta Według danych TNS OBOP programami często nie pracuje, a jej jedynym o największej oglądalności były Średni czas oglądania telewizji przez Polaków 50% Spis treści ▲ 9 Magnes numeru osobowemu. Jest jednak także druga strona medalu. Przychody reklamowe stacji telewizyjnych w 2010 r. (w mld zł) TVN 3,12 Polsat 2,94 TVP1 TVP2 VIVA 2,3 1,15 0,58 sensem życia jest wychowanie dzieci i przygotowywanie obiadów. Przedsiębiorcze bizneswoman to zazwyczaj osoby nieszczęśliwe, zdradzane lub samotne. Z kolei rola mężczyzny ogranicza się do zarabiania na utrzymanie rodziny. Według psychologów takie wzorce umacniają schematy i nie służą rozwojowi W służbie społeczeństwu… Poprzez serialową fabułę łatwo jest wpływać na widzów, co może nieść ze sobą także pozytywne efekty. W ten sposób łatwiej jest bowiem przemycić też wartościowe treści. Dzięki Maciusiowi z „Klanu” polskie społeczeństwo przestało bać się ludzi z zespołem Downa. Gdy ulubione bohaterki telenowel spotykają takie choroby jak rak piersi, w przychodniach pojawia się znacznie więcej kobiet zainteresowanych mammografią. Telenowele mówią o chorobach i ważkich tematach, takich jak akceptacja odmienności seksualnej czy religijnej. Zauważyli to marketerzy, którzy wykorzystują dziś seriale do promowania kampanii społecznych. 815,9 er Unilev tel olkom 576,9 P 476,6 amble G & r e Proct 2,3 el 42 entert PTK C 407,8 Nestlé wymarzonym nośnikiem reklamy. Według wyliczeń firmy Pentagon Research w ciągu jednego tygodnia w serialach może pojawiać się product placement o wartości ok. 680 tys. zł. 15 000 000 000 zł wydano na kampanie telewizyjne w 2010 r. Bohaterowie „M jak miłość” uczestniczyli w Ecco Walkathonie, w „Na Wspólnej” pojawił się wątek szczepień przeciwko żółtaczce, w „Klanie” propagowano zakładanie prywatnych przedszkoli. … i biznesowi Oczywiście znacznie częściej niż społeczne idee, w serialach pojawiają się produkty komercyjne. Dla reklamodawców telenowele są Przychody reklamowe stacji telewizyjnych w 2010 r. (w mld zł) TVN 3,12 Polsat 2,94 TVP1 TVP2 VIVA 10 Wydatki pięciu najaktywniejszych reklamodawców w 2010 r. (w mln zł) 2,3 1,15 0,58 Najczęściej na tę formę promocji decydują się producenci samochodów oraz wyrobów spożywczych. Mimo szybkiego rozwoju internetu, telewizja pozostaje wciąż najistotniejszym medium dla reklamodawców. Dane TNS OBOP pokazują, że w 2010 r. na kampanie telewizyjne wydano łącznie 15 mld zł. To duży wzrost po kryzysowym 2009 r., gdy kwota ta była o 2,8 mld zł mniejsza. Aż 18 proc. wszystkich wydatków w ubiegłym roku wygenerowało pięć firm: Unilever (producent m.in. marek Knorr, Lipton, Dove), Polkomtel (Plus GSM), Procter&Gamble (np. Ariel, Pantene, Gillette), PTK Centertel (Orange) i Nestlé (Nescafé, Gerber, Kit Kat). To właśnie produkty z sektora dóbr szybkozbywalnych oraz sieci telefonii komórkowej nie mogą obyć się bez reklamy telewizyjnej. Nią kierują się klienci, gdy wybierają proszek do prania, ona każe nam sięgnąć po batonik przy kasie. Na marki szamponu czy lodów, które nie pojawiają się Najchętniej oglądane programy w 2010 r. VANCOUVER SKOKI NARCIARSKIE 9,1 mln widzów 20 lutego, TVP1 M JAK MIŁOŚĆ 8,4 mln 8 lutego, TVP2 MŚ 2010: HOLANDIA-HISZPANIA 8,2 mln 11 lipca, TVP1 MŚ 2010: NIEMCY–HISZPANIA 7,7 mln 7 lipca, TVP2 RANCZO 7,3 mln 28 lutego, TVP1 VANCOUVER BIEGI NARCIARSKIE KOBIET 6,9 mln 27 lutego, TVP2 SPORT TVP1 6,7 mln 17 stycznia, TVP1 WIADOMOŚCI 19:30 6,5 mln 25 stycznia, TVP1 JAKA TO MELODIA 6,4 mln 31 stycznia, TVP1 TELEEXPRESS 6,4 mln 14 marca, TVP1 z domu nie jest dla niej niczym wyjątkowym. Choć sprzedaż płyt dramatycznie spada, na koncerty często brakuje biletów. Myślę, że ci ludzie nie zmienią swoich zachowań w późniejszych latach i będą chętnie spędzali czas poza domem – uważa Górnicka. Beata Krowicka Nowe pokolenie Zdaniem Agnieszki Górnickiej powoli dobiega końca era spędzania czasu przed telewizorem. Przynajmniej w takiej formie, jaką znamy dziś. – Przyszłością jest konwergencja, przenikanie się różnych mediów. Niebawem telewizor i komputer będą jednym urządzeniem, a pojęcie klasycznej ramówki po prostu zniknie. Widz sam zadecyduje, co i o której godzinie będzie oglądał. Przestanie to być medium, które znamy dziś – wyjaśnia prezes Inquiry. Jej zdaniem nowe pokolenia Polaków będą już mniej przywiązane do śledzenia wieczorami szklanego ekranu. – Dzisiejsza młodzież jest przyzwyczajona do rozrywki. Wyjście Dane w wykresach: TNS OBOP Foto: Evan Sharboneau / Thinkstock, Thinkstock w telewizji, właściwie nie zwracamy w supermarkecie uwagi. Wydają nam się nieznane, a więc gorsze. Zamiłowanie Polaków do oglądania telewizji przekłada się też wciąż na sprzedaż odbiorników. Choć wydawałoby się, że każdy Polak ma w domu TV, co roku sprzedaje się ok. 2 mln kolejnych urządzeń. – Obserwujemy wzmożone zainteresowanie zakupem telewizorów, zwłaszcza przed ważnymi sportowymi wydarzeniami, a także przed Bożym Narodzeniem. Wiąże się to częściowo z promocjami, które w tych okresach pojawiają się w sklepach – wyjaśnia Wioletta Batóg, rzecznik sieci Media Markt. Jak zauważa, często zakup nowego sprzętu nie oznacza wymiany starocia na nowszy model, ale ma to być kolejny odbiornik. Jeden telewizor w dużym pokoju przestaje wystarczać, ponieważ każdy członek rodziny ma swoje upodobania. Polacy są też bardzo ciekawi nowinek technicznych. – Obecnie największym hitem są telewizory LED oraz 3D. Jeszcze rok temu ceny tych drugich sięgały 8–10 tys. zł. Dziś taki sprzęt można mieć za 3,5 tys. zł. Coraz więcej jest też filmów w trójwymiarze, pojawiły się kamery, aparaty fotograficzne, odtwarzacze Blue Ray 3D, więc klienci bardzo zainteresowali się tymi urządzeniami – mówi Wioletta Batóg. – Rośnie też sprzedaż kin domowych Blu Ray, a w okresie zimowym dużą popularnością cieszą się zestawy do telewizji satelitarnej. Ma to prawdopodobnie związek z długimi, mroźnymi wieczorami i z szukaniem sposobu na zabicie nudy – dodaje. Spis treści ▲ 11 Z profilu Najtrudniejsze wsparcie Ten typ wsparcia, którego trzeba udzielić, jest najtrudniejszy. I nie chodzi tylko o pracę, która wiąże się z ludzką tragedią. Sprowadzenie zmarłego do Polski bywa czasami prawdziwym logistycznym przedsięwzięciem. Piotr Godlewski 12 Ewa i Piotr Godlewscy, właściciele firmy S.O.S. Agencja Funeralna zajmującej się międzynarodowym transportem zmarłych, sprowadzają zwłoki z całego świata. Około 60 proc. zleceń to Stany Zjednoczone. Na drugim miejscu jest Europa: 30 proc. przypadków. 10 proc. zostaje na resztę świata. Człowiek od wszystkiego Zgony naturalne, wypadki samochodowe, efekty nieprzemyślanych sportów ekstremalnych, morderstwa, a nawet samobójstwa – każdy przypadek to indywidualna tragedia i każdy musi być monitorowany od początku do końca. Początek tej logistycznej nitki to prosta informacja ze strony Mondial Assistance: numer sprawy, dane zmarłego, miejsce zdarzenia, podstawowy kontakt. Teraz trzeba porozmawiać z rodziną zmarłego, ze szpitalami. Sprawdzić, czy prowadzone jest ewentualne dochodzenie. Nitka zaczyna się rozwarstwiać: może trzeba Firma S.O.S. Agencja Funeralna od 2001 r. jest członkiem zwyczajnym Europejskiej Federacji Usług Pogrzebowych EFFS, a od niedawna – członkiem stowarzyszonym FIAT-IFTA. Za swoją pracę S.O.S otrzymał wiele nagród, m.in. Podziękowania Komitetu Amerykańskiej Rady Kultury Polskiej czy Medal gen. Kazimierza Pułaskiego. W 2010 r. firma została zaproszona do członkostwa w NFDA, największej organizacji zrzeszającej firmy pogrzebowe w USA. Dobry partner – Z Mondial Assistance współpracujemy niemal od samego początku naszej działalności, czyli od 1994 roku – wspomina Piotr Godlewski. – W ramach nawiązywania pierwszych kontaktów byłem nawet w paryskim biurze firmy. Dziś swoimi usługami obejmujemy cały świat. Argentyna, Ziemia Ognista, Akonkagua, Samoa. Jesteśmy dosłownie wszędzie. Ale nie wszędzie jest łatwo. Choćby sprawa z Nepalem, w którym na czas nie dostarczono trumny do Katmandu. Były wtedy zamieszki maoistów, co utrudniało repatriację – wspomina Piotr Godlewski. – Trumna trafiła do Wiednia i miała dolecieć za tydzień. A na miejscu był już polski konsul z New Delhi, by trumnę oficjalnie zaplombować. Sytuacja była trudna: w Nepalu zmarłych nie chowa się w ziemi. Tam albo pali się zwłoki, albo oddaje je ptakom. Przetrzymywanie ich generowało też niepotrzebne koszta. Pamiętam, jak biegałem po zakładzie medycyny sądowej, szukając trumny. To było działanie „na wariackich papierach” i wielki stres. Był problem z aktem zgonu, ostrzelano nam helikopter, który leciał z ciałem z Kinja Bazar... Gdy było już po wszystkim i zmarły trafił do rodziny, odczułem wielką ulgę. Obecność Piotra Godlewskiego lub jego pracowników na miejscu zdarzenia jest często konieczna. Tak było, gdy trzy lata temu sprowadzał myśliwych z Syberii (wypadek helikoptera), z Biszkeku (zabójstwo) i przy alpiniście, który zginął na Elbrusie w Nalcziku. Wszystkim trzeba zarządzać, wszystko koordynować. Często zdarza się, że prokurator nie wyda ciała gdy nie ma osoby, która ma je oficjalnie odebrać. Wymagają tego niektóre zagraniczne procedury. Akcje S.O.S. Swoim zasięgiem S.O.S Agencja Funeralna obejmuje cały świat. To ona odpowiedzialna była m.in. za: sprowadzenie z Samoa Amerykańskiego pracownika największego armatora pasażerskiego, profesora z PAN z trudnodostępnego rejonu Parku Narodowego Yellowstone, amerykańskiego żołnierza poległego w Iraku czy ofiar wypadków, które zginęły przy remontach tankowców w Jemenie i Norwegii. Wyjątkowe okoliczności Prawdziwe wyzwania wiążą się prawie zawsze z tragicznymi efektami sportów ekstremalnych. – Ludzie, niestety, często nie myślą – wzdycha Piotr Godlewski. – Sądzą, że polisa uchroni ich przed śmiercią. Weźmy taką Dolinę Aosty, tuż pod Mont Blanc. Polski alpinista wykupuje polisę i uważa, że wejdzie na Mont Blanc bez aklimatyzacji, w trakcie weekendu... po czym w poniedziałek wróci do pracy. Niestety nie wróci. Zostanie przywieziony. A samo przywiezienie nie jest takie proste. Bywa jeszcze trudniej. Tak jak przy upadku kolejki linowej w górach: zginęło wtedy dwadzieścia osób. Albo w przypadku paralotniarzy sprowadzanych z Wysp Zielonego Przylądka, Izraela czy nawet z RPA. – Pomagają nam często ludzie, którzy towarzyszyli zmarłemu – wspomina Piotr Godlewski. – Tak było w Rumunii, gdy jeden z grotołazów nieszczęśliwie zanurkował w krasowych, podziemnych rzekach. Wydobyli go jego koledzy. Czy z tej pracy można czerpać satysfakcję? Towarzyszy jej przecież stale cień ludzkiej tragedii. Ale Ewa i Piotr Godlewscy są dumni ze swoich osiągnięć. O swoich zadaniach myślą w kontekście logistyki, zaufania, profesjonalizmu. Tak było, gdy pomagali przy drugim pogrzebie Kazimierza Pułaskiego. I tak było, gdy 10 kwietnia 2010 r. organizowali z Moskwy repatriację ofiar tragicznie zmarłych w katastrofie lotniczej pod Smoleńskiem. Foto: Dawid Marut będzie zadzwonić do konsulatu, zorganizować tragarzy, porozmawiać z tamtejszą policją. A może konieczny będzie wyjazd i dopilnowanie wszystkiego na miejscu? – W tej pracy trzeba być każdym – uściśla Piotr Godlewski. – Przedsiębiorcą, logistykiem, terapeutą, a nawet księdzem. To trudne wyzwanie. Nie można tu wpaść w rutynę: codziennie rozmawiam z rodzinami, dla których już sama śmierć to coś niewyobrażalnego, a co dopiero związane z nią procedury. Rozumiem tych ludzi. Dlatego staram się często nie myśleć zbyt wiele o swojej pracy i zapominać szybko drastyczne szczegóły związane ze zleceniem. Niestety, wspomnienia pozostają. Tak jak pamięć o jednej z pierwszych spraw dla Mondial Assistance: wypadek w trakcie wycieczki na Mazury. Chodziło o dziecko nieprzypięte pasami na tylnym fotelu samochodu. Nawet rodziny nie chcą często wiedzieć dokładnie, „jak to wyglądało”. Agencja wiedzieć, niestety, musi. Marcin Podlewski Spis treści ▲ 13 Dobra moneta Marzenia na sprzedaż O statusie nie świadczą dziś drogie samochody i ubrania z najlepszych domów mody. Prawdziwy luksus to rzeczy, których nie ma nikt inny. Takie lale to przykład produktu szytego na miarę dosłownie i w przenośni Charlie Chaplin powiedział kiedyś, że najsmutniejszą rzeczą, jaką może sobie wyobrazić, byłoby przyzwyczajenie się do luksusu. Z pewnością w XXI w. nie miałby takich obaw, ponieważ producenci robią wszystko, byśmy nie znudzili się ich wyjątkowymi wyrobami. Drogie materiały, świetne wykończenia i wyjątkowe funkcje wciąż są w cenie, jednak to unikatowość wychodzi na pierwszy plan. W ofercie wielu firm znaleźć dziś można wyłącznie produkty i usługi dostępne jedynie na zamówienie i sperso- 14 nalizowane według życzeń klienta. Co możemy dostosować do naszych oczekiwań i upodobań? Właściwie wszystko – od zabawek po samochody. Auto tylko dla Ciebie Jedną z najlepiej znanych firm oferujących swe wyroby wyłącznie na zamówienie jest niemiecki Maybach. Ceny podstawowych wersji produkowanych przez niego samochodów zaczynają się od 1,5 mln zł. Jednak miłośnicy luksusu nie poprzestają na oferowanym fabrycz- nie wyposażeniu. Po kilkumiesięcznym oczekiwaniu do zamawiającego trafia wersja dopasowana całkowicie do jego oczekiwań. Indywidualizacja dotyczy nie tylko materiału, z jakiego wykonana jest tapicerka, ale właściwie każdego elementu wnętrza. W Maybachu montuje się lodówki, składane stoliki, a w skład wyposażenia wchodzić może m.in. srebrna zastawa stołowa lub rozpylacz wybranych przez użytkownika perfum. Nie ma dwóch takich samych aut, a ambicją każdego właściciela jest, by jego samochód był najbardziej wyjątkowy ze wszystkich. Podobne nastawienie do luksusu mają właściciele zegarków niemieckiej firmy Kudoke. Manufaktura nie przygotowuje co sezon kolekcji, jak inni producenci czasomierzy. Jej właścicielowi przewodzi bowiem hasło, że każdy zegarek musi być tak indywidualny jak jego właściciel. Kudoke oferuje szkieletowe chronometry, czyli takie, w których widoczny jest cały mechanizm. I tu właśnie znajduje się pole do popisu dla wytrawnych zegarmistrzów manufaktury. Każdy werk oprócz tego, że musi działać bez zarzutu, powinien też zadziwiać swą urodą. Przez szybkę zegarka widać więc nie tylko kółka zębate i łożyska, ale też misternie grawerowane rysunki, wycięte z metalu inicjały właściciela czy dowolnie wybrane przez niego motywy ozdobne. Takie dzieło sztuki zegarmistrzowskiej to koszt rzędu 8 tys. euro. Zamieszkaj na swoim Indywidualizacja nie omija też rynku wyposażenia wnętrz. Firma Savoir, która dostarcza łóżka m.in. do londyńskiego hotelu Savoy, swym klientom proponuje ręcznie szyte materace oraz dobierane na zamówienie ramy i wezgłowia. Kształt, wielkość i twardość łóżka zależą od preferencji użytkownika. Może on też zadecydować o wyborze drewna, tkanin oraz wszelkich ozdobach mebla. Najprostszy model dla jednej osoby kosztuje 1,8 tys. funtów, jednak niedawno w ofercie firmy pojawiło się łoże za 25 tys. funtów. Właścicielami tych iście niebiańskich mebli są choćby Liza Minnelli, Oprah Winfrey, Elton John i Roman Abramowicz. Polski rynek to także pole do popisu dla szytych na miarę pomysłów. Pojawiły się tu niedawno kreatywne kobiece biznesy, oparte na tworzeniu spersonalizowanych wyrobów. Prawdziwą furorę wśród gwiazd robi biżuteria marki Lilou. Jej budowa jest bardzo prosta – kolorowy sznureczek i jeden lub kilka medalików. Sekret sukcesu marki tkwi w grawerunku. Na każdym medaliku można umieścić imiona bliskich osób lub inne ważne dla właściciela słowa. Miłośnikami tych jest coraz większa moda w Polsce na ręcznie robione zabawki, takie z duszą, które zastąpią albo chociaż zrównoważą wpływy Barbie – wyjaśnia Aga Plieth. Najczęściej klienci zamawiają pary lalek jako prezent ślubny lub rocznicowy. Obdarowują też bliskich z okazji imienin lub urodzin. Śluby ze specjalną, oryginalną oprawą nie stanowią już nowości nawet w Polsce. Na zdjęciu Kasia i Cyprian. Niespodziewany ślub Potrzeba indywidualizmu zauważalna spotykanego i są w stanie za to zapłajest też bardzo wyraźnie w świecie cić. Konsultantkom tej firmy zdarzało się usług. Przykładem jest rosnąca popujuż organizować imprezy, których koszt larność konsultantek przekraczał nawet 500 tys. O tym, co jest ślubnych. Polska para zł. – Zazwyczaj klienci Aspire ekskluzywne, narzeczonych nie chce to osoby ok. 30–40 roku decyduje nie tylko już siedzieć przy długim życia, aktywne zawodowo, cena. stole, konsumując bigos, zajmujące wyższe stanoani tańczyć do biesiadwiska. Często są to osoby nych przebojów. Klienci firmy Aspire po rozwodzie, zatem mają już za sobą bardzo często poszukują czegoś niedoświadczenia z samodzielnie organi- Maybach – typowy przykład auta produkowanego na specjalne zamówienie. Położyć się w łóżku Lizy Minnelli? Czemu nie. Foto: Pracownia 5Czwartych, sklep.mojepokoje.eu ozdób są m.in. Paulina Holtz, Ilona Felicjańska i Dawid Woliński. Znacznie więcej wkładu pracy wymagają unikatowe lalki szyte przez Agę Plieth. Projektantka otrzymuje od klienta zdjęcie jego bliskiej osoby i na jego podstawie wykonuje jedyną w swoim rodzaju zabawkę. – Zainteresowanie jest coraz większe, ale myślę, że ma to co najmniej kilka przyczyn. Z jednej strony to jest taki samonapędzający się mechanizm. Ktoś u kogoś zobaczył lalę i też chciałby mieć swoją. Kolejnym czynnikiem zowanym ślubem. Wiedzą jakie to czasochłonne i trudne zadanie. Tym razem nie tylko mają dokładnie sprecyzowane oczekiwania, ale wiedzą też, że potrzebują wsparcia ze strony profesjonalisty – wyjaśnia Katarzyna Gajek, dyrektor zarządzająca firmy. Wśród oryginalnych zleceń znaleźć można m.in. truskawkowy ślub, podczas którego motyw letnich owoców pojawiał się zarówno w menu, jak i na wszelkich ozdobach. Inne ciekawe wydarzenie to ślub-niespodzianka w stolicy Francji. – Panna młoda jadąc do Paryża nie wiedziała, że będzie brała ślub. Jej narzeczony zorganizował romantyczną niespodziankę, o której dowiedziała się na miejscu. Tam kupiła strój ślubny i dodatki, a ślub odbył się w kościele w samym centrum Paryża. Po ceremonii młoda para udała się limuzyną na romantyczną kolację – wspomina Gajek. Tego typu impreza nie musi być wcale droższa od typowej staropolskiej biesiady. Jednak o tym, co jest ekskluzywne, przestaje już decydować cena. To właśnie spełnianie marzeń oznacza teraz największy luksus. Beata Krowicka Spis treści ▲ 15 Krzysztof Kluska – dziennikarz ekonomiczny (m.in. TVN 24, Puls Biznesu, Gazeta Giełdy Parkiet). Specjalizuje się w takich dziedzinach jak transport i logistyka, motoryzacja, infrastruktura. Bez komentarza Patrzę na ten film i aż chce mi się wyjść... Krzysztof Kluska Telewizory sprzedają się w Polsce praktycznie jak świeże bułki. Odbiorniki budzą się do życia razem z nami i zasypiają razem z nami. Pytanie, czy to nałóg, czy Polacy nie wiedzą, co robić z wolnym czasem. Słynne zdanie inżyniera Mamonia (dla nieznających kinematografii ojczystej bohater filmu „Rejs”), któremu nie podobał się film w kinie, na pewno wielu z nas chciało nie raz czy dwa wypowiedzieć, siedząc przed własnym telewizorem. Niestety trudno wyjść z własnego domu, obrażając się na odbiornik telewizyjny. W wielu polskich rodzinach telewizor wstaje razem z domownikami. To niestety nie żart. Z przykrością obserwuję, jak płaskie, wypukłe, cienkie czy grube czarne skrzyneczki stają się pełnoprawnymi domownikami, ożywają około dziewiątej rano i zasypiają po dwudziestej trzeciej. Włączenie odbiornika dla wielu naszych rodaków jest taką samą czynnością jak zaparzenie kawy czy umycie zębów. Rodzi się zatem pytanie, czy to przemożna chęć oglądania, czy przyzwyczailiśmy się do tego, że coś tam w którymś pokoju gra. Idźmy dalej tym tropem: czy faktycznie oglądamy, czy tylko patrzymy i humor poprawia nam głos z okienka, bez względu na to, jakie głupoty przekazuje. Drążąc temat, można także zauważyć, że TV to swoiste lekarstwo na nudę, ale czy na pewno? A wyjść się nie da Teoretycznie telewizja powinna być lekarstwem na nudę. Siadam, oglądam i sprawia mi to frajdę. Niestety często dzieje się wręcz odwrotnie. To telewizor nas nudzi. To ciągłe klikanie frustruje i potęguje zniechęcenie do oglądania. Dlaczego zatem wielu z nas klika dalej, zamiast iść na spacer, przejrzeć prasę czy poczytać dobrą książkę? TV trochę nas upośledziła, przytępiła kreatywność i sprowadziła do 16 roli naprawdę biernego, prawie ubezwłasnowolnionego widza. Czy to cywilizacyjna choroba? Już lata całe temu sam, nie chwaląc się, zauważyłem, że to właśnie telewizja nudzi. Ilu z nas po chwili zastanowienia nie przyzna mi racji, że bardzo często siedzi w fotelu i przerzuca kanały? Od 1 do 99 i od nowa. Trzy takie rundy i prawie 30 minut z całego dnia poszło w niepamięć. Pół biedy jeśli telewizor ma tylko 99 kanałów. Czyli „patrzę na ten film i aż chce mi się wyjść...”. Każdemu pozostawiam do własnego uznania rachunek, ile trzydziestominutówek dziennie traci ze swoim szklanym, plazmowym czy ledowym przyjacielem. Jest naprawdę sporo fajnych rzeczy, które można robić zamiast bezmyślnie przerzucać kanały, na których i tak nie ma niczego, co nas interesuje. Podobno przeciętny Polak spędza przed telewizorem prawie cztery godziny. To daje około 61 dni w ciągu roku. Te liczby troszkę przerażają. To niech gra Jak już wspomniałem, wielu z nas patrzy w telewizor. Nie oglądamy, tylko patrzymy. TV towarzyszy nam w codziennych obowiązkach. Pół biedy, jeśli zdajemy sobie z tego sprawę i znajdujemy czas na coś innego niż bezmyślne klikanie pilotem. Niestety coraz częściej zapominamy o innych przyjemnościach życia. TV zastępuje nam rozmowę, książkę, spacer, kino. Niestety to nie koniec naszych telewizyjnych grzechów. Bardzo często telewizor to także niania. I o ile mogę naśmiewać się z dorosłych za to, że tracą czas i trenują kciuki na pilotach, o tyle cóż winne dzieci, które wychowuje Cartoon Network czy inny Disney Channel? I pół biedy, jeśli to są właśnie takie kanały. Naprawdę godne potępienia lub politowania. Taki od małego wychowywany przez TV rodak z czasem uzależni się od czarnej skrzyneczki. Potem zdziwieni rodzice zauważą na wywiadówce, że ich pociecha nie czyta, nie liczy, a skąd ma to umieć? Domowe przedszkole już chyba nie działa, inne edukacyjne programy także zepchnęła komercyjno-bajkowa papka. W czasach, których ja sam nie pamiętam, modne było hasło „Telewizja uczy, bawi, wychowuje” . Nie twierdzę, że jest to dzisiaj niemożliwe, ale żeby tak było, trzeba umieć dziecku dobrać ofertę programową. Łatwo powiedzieć, a trudniej wykonać. Sam kiedyś złapałem się na klikaniu pilotem i stwierdziłem, że szukam czegoś, czego nie ma. Teraz – o zgrozo – zacząłem sprawdzać program TV. Wiem, co chcę obejrzeć, a czego nawet za dopłatą nie zamierzam, niestety tego drugiego jest więcej. Z przykrością zauważam, że w TV, i mówię tu o ogólnoświatowej tendencji – królują programy, które można podsumować jednym zdaniem „wielki świat kuchenny blat”. Nie chcę tu wymieniać konkretnych kanałów, ale jest tego naprawdę sporo. Świat idealny nie istnieje. No, może tylko w telewizji, i to czasami. Zamiast szukać tego ideału za wszelką cenę, warto przypomnieć sobie o innych sposobach spędzania wolnego czasu. Naprawdę można. Niech telewizor będzie jednym ze sposobów na relaks, a nie monopolistą, który zabiera nam cały wolny czas. Bliski świat Pokrycie kosztów opóźnienia podróży dla amerykańskich turystów wybierających się do Egiptu W związku z napiętą sytuacją polityczną na Bliskim Wschodzie, pod koniec stycznia klienci Mondial Assistance ze Stanów Zjednoczonych wybierający się lub przebywający w Egipcie, otrzymali gwarancję pomocy finansowej w zakresie pokrycia dodatkowych kosztów wynikających z zaistniałych utrudnień. W przypadku opóźnienia podróży większego niż sześć godzin ubezpieczone osoby otrzymują zwrot kosztów posiłków, noclegów oraz dodatkowych wydatków. Brytyjski oddział Mondial Assistance wspiera Hospicjum św. Krzysztofa w Londynie Pracownicy brytyjskiego oddziału Mondial Assistance po raz kolejny zaangażowali się w działania w ramach kampanii Mondiality Programme – One More Gift. Beneficjentem działań został oddział pomocy doraźnej dla dzieci w Hospicjum św. Krzysztofa w Londynie. Londyńskie hospicjum to specjalistyczny ośrodek opieki paliatywnej nad chorymi i umierającymi, funkcjonujący nieprzerwanie od 1967 r. Hospicjum św. Krzysztofa jest zarejestrowaną organizacją charytatywną utrzymującą się w większości z dobrowolnych składek. Foto: John Foxx / Thinkstock, Thinkstock Mondial Assistance od lat finansowo wspiera placówkę, umożliwiając m.in. zakup nowego sprzętu oraz wyposażenia. Działania prowadzone w ramach kolejnej edycji One More Gift, w które zaangażowało się wielu pracowników firmy, okazały się ogromnym sukcesem. Tym razem fundusze przeznaczone dla hospicjum zostały zebrane podczas gwiazdkowej imprezy, w trakcie której pracownicy brytyjskiego oddziału Mondial Assistance przygotowali koncert kolęd. Spis treści ▲ 17 Dialogi Będzie kasa to zagramy Zwykło się mawiać, że jeśli jesteś w czymś dostatecznie dobry, to praktycznie na wszystkim możesz zrobić biznes. Czy ta zasada dotyczy również… disco-polo? Na to pytanie odpowiada niekoronowany król disco-polo – Marcin Miller, lider grupy Boys. Marcin Miller (ur. 27 maja 1970 w Prostkach koło Ełku) – lider i wokalista zespołu disco polo Boys. Oprócz 23 płyt nagranych z macierzystą grupą, wydał także w 1999 roku solową płytę pt. Zakochany facet. Ma na swoim koncie występ w filmie z 1997 pt. Kochaj i rób co chcesz oraz z 2004 pt. Trzymajmy się planu. Kompozytor i autor tekstów. Jego utwory takie jak Jesteś szalona, Wolność, Kochana uwierz mi, Łobuz, Chłop z mazur stały się przebojami. 2 marca 2008 wszedł do domu Wielkiego Brata w programie Big Brother VIP. Dobrowolnie odszedł z domu 21 marca, po 19 dniach. 14 marca 2009 był jurorem specjalnym w programie Jak Oni śpiewają. 18 Czy Twoim zdaniem disco-polo to dobry pomysł na biznes? Z mojego punktu widzenia tak. To machina show-biznesu, na której można nieźle zarobić i wielu ma tego świadomość – nie tylko zespoły i wykonawcy, ale też Ci, którzy „pociągają za sznurki” – wydawcy, producenci, menedżerowie... Przecież nikt nie wchodzi w to dla idei, ale po to, by zarabiać pieniądze. Ja jestem chyba najlepszym przykładem człowieka, który zarobił na tym, dalej zarabia i żyje na dość przyzwoitym poziomie, co drażni niektórych; mówią – chłopczyk z wioski dorobił się kokosów. A ja się tylko śmieję. Na czym w tej branży najlepiej się zarabia? Co masz na myśli? No chyba nie powiesz mi, że na płytach… No nie, z płyt są marne pieniądze, a poza tym nigdy nie wiadomo, czy firma, która Cię prowadzi, rozlicza się rzetelnie – pozostaje wierzyć na słowo. Lwią część stanowią jednak przychody z koncertów. Imprezy firmowe? Też, ale dla nas koncert to koncert – nie ma dla nas znaczenia, czy publiczność stanowią krzyczące fanki, czy grupa pracowników, która chce się dobrze zabawić. Czy w plenerze, w klubie, impreza firmowa, wesele, pogrzeb… Będzie kasa, to i w mieszkaniu zagramy. Jedziemy na koncert, robimy show, wracamy do domu. Imprezy zamknięte, czyli np. firmowe, są na porządku dziennym. Których jest więcej? Jednak masowych. Firmowe imprezy pojawiają się w większości w miesiącach zimnych – wrzesień – kwiecień. To dlatego, że od maja do końca września większość terminów zajętych jest przez imprezy plenerowe, więc gdy dzwoni firma z zapytaniem, wpierw sprawdzamy termin, a potem wybieramy tego, kto więcej zapłaci – proste. Ile więc musiałaby zapłacić firma, by przed jej pracownikami wystąpili Boysi? Nasz koncert ma stałą stawkę, niezależnie od tego, czy plener, czy firma – 25 tysięcy złotych. Dzwonisz do firmy i dogadujesz się – jak się dogadasz, to jedziemy, jak nie – to nie. No chyba że się dogadasz na mniejszą kwotę, ale to też nie zależy ode mnie – ja się logistyką kompletnie nie zajmuję. Dzwoni do mnie tour menager i mówi: „jedziemy na koncert do Warszawy”, to pakujemy się i jedziemy. W tej branży łatwo też pieniądze wtopić – nieprzeczytana umowa, źle podpisany kontrakt i pieniądze lecą do innej kieszeni. Sam zresztą tego doświadczyłeś… Tak, ale teraz jestem związany z firmą Green Star, z którą pracuje się dobrze i niespecjalnie mam ochotę wracać do tego, co już było. Faktycznie, zawsze trzeba czytać to, co się podpisuje, bo można się przejechać. Każda firma chce zarobić, zrobić na wykonawcy największy biznes, każda. Tu nie ma sentymentów i uczciwości. Ja Każde wydawnictwo jest często mówię A jeśli propozycja złodziejem, tylko jedni biorą tak – każde przyszła od kogoś, mniej, inni więcej wydawnictwo jest kto zalazł Wam za złodziejem, tylko skórę, przed kim jedni biorą mniej, inni więcej. Każda nie macie ochoty występować? będzie chciała cię skroić na maksa, Zdarzyło się i tak. Gdy ktoś nas kiedyś więc trzeba na każdym kroku się obraził, nieładnie się wobec nas zachował, pilnować i kombinować, jak wybrnąć. powiemy – dla nich nie gramy i tyle. Aczkolwiek ja nie jestem mściwy i obrażalski – mam do siebie dużo dystansu. Gdy ktoś A nie myślałeś o tym, by samemu sienas obraża, kieruje w naszą stronę jakieś bie reprezentować? niezbyt pochlebne hasła, to myślę, że to Na razie nie mam takiej potrzeby, skoro raczej ten ktoś może jakieś kompleksy ma, z obecnym wydawnictwem się dogaduczy coś innego za małego. A bywało i tak, jemy, to po co zmieniać? A poza tym, że jedziemy na imprezę firmową, mamy na to trzeba mieć czas, a ja go nie mam świadomość tego, że występujemy przed za wiele, oraz jakąś tam smykałkę do ludźmi na poziomie – doskonale skrojone biznesu, a ja jakoś nie czuję się biznesmenem. garnitury, krawaty – i nagle widzimy, jak jeden z drugim w naszą stronę środkowy palec wyciągają. Myślisz, że karierę w disco-polo może zrobić każdy? Ile zarabia się na disco-polo? Patrząc na niektóre polskie gwiazdki, wydaje mi się, że nawet w disco-polo Pytasz się mnie, ile ja zarabiam? Policz by się ośmieszyły. A tak poważnie, sobie – 25 tys. zł za koncert, koncertów zaletą disco-polo jest to, że faktycznie bywało że i 150 rocznie, to Ci wyjdzie. na ten rynek może rzeczywiście Tylko trzeba pamiętać o tym, że wbrew wkroczyć każdy. W całej branży temu, co piszą tabloidy, to nie są pieniąmuzycznej jest tak – co z tego, że dze tylko dla mnie. Niektórzy zapomity coś nagrasz? Może to wyląduje nają, że jest coś takiego, jak podatek, że tylko w twojej szufladzie – RMF tego Boys to nie tylko ja. Ale brukowce piszą: nie puści, Zetka też, a dodatkowo za Sylwestra zgarnął 100 tys. złotych, Kuba Wojewódzki zjedzie i tyle. kasując wszystko dla siebie. Nas, jako Tutaj przez chociaż jeden sezon zespół, jest piątka i w takim składzie pośpiewasz sobie na dożynkach czy przyjeżdżamy na koncert. Zespół Boys w remizie strażackiej – niektórym to należy jednak do firmy Green Star, z nią wystarczy, by poczuć się „gwiazdą”. mamy podpisany kontrakt, wszelkie A jak jeszcze będą suportem przed prawa więc – również majątkowe – naBoysami, to już na kolanach chodzą. leżą do firmy i prezesa Cezarego Kuleszy. A w firmie też sporo osób pracuje Mateusz Wilk i też muszą swoje dostać. Spis treści ▲ 19 MA styl Kolekcjonerzy płyt z błędami Zasada jest prosta: im mniej kopii płyty, tym drożej. Zupełnie tak samo jak w przypadku pocztowych znaczków. Egzemplarz płyty „Double fantasy” Johna Lennona i Yoko Ono stał się najdroższym krążkiem świata ze względu na tragiczne okoliczności. 20 Trudno uwierzyć, trzymając w ręku zwykły CD-R z paroma nagraniami audio, że może on być wart ponad 1000 funtów brytyjskich. A jednak. Takich przypadków jest aż nadto na rynku kolekcjonerskim płyt. Niekiedy o wartości decyduje też historia danej kopii. Ani rewolucja mp3, ani spadek sprzedaży tzw. twardych nośników nie sprawił, że na aukcjach zaprzestano windować ceny. Przedstawiamy siedem najważniejszych powodów, dla których płyta może być od innych dużo droższa. 1. Błąd na płycie Często zdarza się, że wytwórnia wytłoczy płytę, puści ją do dystrybucji, a następnie zostanie ona wycofana i wprowadzona na rynek w nowej wersji. Powody mogą być rozmaite. Możemy mieć do czynienia z nieakceptowalną okładką (patrz ramka), błędem w tłoczeniu (np. picture disc Madonny „Cherish” – większość kopii zmielono) bądź błędem w druku (np. niezwykle kosztowna japońska winylowa płyta promocyjna Pink Floyd „The Dark Side of The Moon” Płyty w sieci eil.com Esprit – najbardziej wszechstronny komis płytowy w sieci. Przetrwał nawet ofensywę eBaya. Ceny są wysokie, ale tu płytę dostaniemy zawsze w idealnym stanie. 991.com Komis handlujący tylko złotymi i platynowymi płytami. eBay.pl Raczej przedstawiać nie trzeba. z omyłkowo odwróconą okładką – przetrwało tylko kilka egzemplarzy). Ci, którym uda się dostać taką płytę zanim trafi na aukcję przed jej wycofaniem, mogą niekiedy mówić, że są posiadaczami fortuny. 3. CD-Ry Dla laika może to być nie do uwierzenia, ale CD-Ry osiągają niekiedy wartość dobrego samochodu. Najczęściej są to płyty promocyjne. Ale także tzw. „reference discs” tłoczone podczas pracy nad nagraniami w kilku, kilkunastu egzemplarzach do celów realizacyjnych. Wystarczy, że na takiej płycie znajduje się jakiś inny montaż utworu, który trwa np. 30 sekund dłużej albo zawiera niepublikowany nigdzie indziej miks i cena idzie w górę. Przykład: Pet Shop Boys „Compiled” (podpisy artystów na każdej z 20 kopii, unikatowe remiksy). 4. Wydania klubowe Zagorzali fani niejednokrotnie zapisują się do płatnych, oficjalnych fanklubów. Kluby te od czasu do czasu raczą swoich członków wysyłką unikatowych płyt. Nagrania na nich najczęściej nie są dostępne nigdzie indziej. Jednym z przykładów jest fanklubowy singiel CD Electronic „Until the end of time”. Jeżeli już pojawi się na eBayu, cena dochodzi do horrendalnego pułapu. 5. Złote płyty Ale też platynowe, diamentowe, srebrne... Takie krążki także można kupić. Istnieją komisy specjalizujące się w sprzedaży award disców. 6. Płyty promocyjne Płyty ‘promo’, zarówno winyle jak i kompaktowe, to prawdziwa kopalnia rarytasów. Ich odbiorcami są najczęściej Lynn Goldsmith / Corbis, Robyn Mackenzie / Thinkstock, internet musicstack.com Szwedzki portal, na którym logują się wszystkie najważniejsze komisy płytowe świata. 2. Wstrzymana sprzedaż Zdarza się też, że płyta jest wyprodukowana, ale na rynek w ogóle nie trafia, a całość nakładu idzie na przemiał. Niemniej jednak pracownicy wytwórni potrafią wynieść kilka (-naście, -dziesiąt, -set) egzemplarzy i w ten sposób zasilić chłonny rynek kolekcjonerski. Przykład: The Smiths „The Headmaster Ritual” – brytyjskie tłoczenie CD przeznaczonego na francuski rynek (płytę wycofano na skutek protestu Viv Nicholson, której wizerunek wykorzystano na okładce). Spis treści ▲ 21 5 najdroższych płyt kolekcjonerskich 1. John Lennon & Yoko Ono „Double fantasy” (1980) – 400 000 USD Najdroższa płyta świata. Chodzi tu o jej konkretny egzemplarz podpisany przez Lennona, a którego posiadaczem był David Mark Chapman. Poprosił on swojego idola o autograf parę godzin przed jego zastrzeleniem. Okładka nosi odciski palców Chapmana. Longplay został ostatni raz sprzedany w 2008 r. Dużo pieniędzy i kawał historii. 2. The Quarrymen – dysk „octanowy” (acetate) (1958) – 200 000 USD The Quarrymen to ekipa, w której składzie znaleźli się Lennon, McCartney i Harrison, zanim pojawił się The Beatles. Płytę zawierającą dwa pierwsze studyjne nagrania zespołu, posiada obecnie Paul McCartney, który nabył ją w 1981 r. Raczej nie ma co marzyć, że zostanie szybko wystawiona na aukcję. McCartney zremasterował nagrania i nagrał je na nośniki CD, które rozdał znajomym. Te egzemplarze warte są marne 20 000 USD. 3. The Beatles „Today And Tommorow” z „rzeźniczą” okładką (1966) – 38 000 USD Klasyczny przykład płyty wycofanej ze sprzedaży. Z tą okładką na półkach sklepowych w USA krążek można było dostać tylko przez jeden dzień i tylko w niektórych miejscach. Zdjęcie okładkowe wzbudziło powszechne oburzenie. Półmilionowy nakład został cofnięty z dystrybucji i zmielony, ale przez lenistwo pracowników przetrwało 100 000 „rzeźniczych” kopii – na starą okładkę nalepili oni nową. Fani jęli domowymi sposobami ją odklejać. W zależności od efektu odklejania „rzeźniczy” longplay kosztuje od 150 do 7500 USD (jedną z takich kopii można było wylicytować w grudniu 2010 r. w radiowej Trójce – poszła za 18 000 zł). Natomiast kilkadziesiąt oryginałów pojawiło się na jednym ze zlotów fanów The Beatles. Syn szefa wytwórni Capitol przywiózł ze sobą karton, a w nim nowiutkie, zafoliowane kilkadziesiąt egzemplarzy „Today And Tommorow” z zakazaną okładką. Obecni tam kolekcjonerzy omal nie zemdleli. 4. Bob Dylan „The Freewheelin' Bob Dylan” (1963) – 36 000 USD. Chodzi o pierwsze kopie tej płyty, które zostały szybko wycofane ze sprzedaży. Dylan stwierdził, że cztery piosenki są zbyt przestarzałe i zastąpił je innymi. dziennikarze oraz radiowi i klubowi DJ-e. Ci prawdziwi szczęściarze otrzymują je z wytwórni za darmo. Najczęściej występują ‘promo’ z jedną ścieżką, tzw. radio edit, czyli wersją, którą słyszymy w radiu. O wiele rzadsze są płyty z remiksami. Cenne są także tzw. advance promo, czyli całe długogrające płyty, które trafiają do rąk recenzentów, zanim krążek ukaże się na rynku. Przykład: Francuski promo box U2 „Achtung Baby!” – wersja z picture dyskiem i mnóstwem gadżetów (nalepki, Trabancik-żelaźniak, biografia). 5 najlepiej sprzedających się artystów komisowych 1. The Beatles 2. Madonna 3. Elton John 4. Rolling Stones 5. Elvis Presley źródło: eil.com 7. Brak reedycji Oczywiście wszelkie single nie są zazwyczaj ponownie wydawane. Zdarza się jednak, że normalne longplaye także nie mogą doczekać się reedycji. Tak np. dzieje się z płytami Cabaret Voltaire z okresu 1987–1990. EMI nie jest zainteresowane ich wznawianiem. W Polsce natomiast niełatwo kupić debiutancką płytę Kazika „Spalam się”. Z powodów prawnych płyta ta miała jak dotychczas tylko jedno wydanie. Cena wersji winylowej dochodzi do 500 zł, wersji CD – nawet do 1000 zł. Te siedem punktów nie wyczerpuje listy różnorodnych formatów, w jakich ukazuje się muzyka. Mamy jeszcze picture dyski, limitowane edycje, dyski ‘white-label’, 10-calowe single, 3-calowe CD, wielopłytowe box-sety, dyski octanowe i wiele innych. I niech ktoś teraz spróbuje powiedzieć, że lepiej jest gromadzić pliki mp3... 5. Frank Wilson „Do I Love You?” (1965) – 30 000 USD. Najdroższe promo świata. Swoją cenę zawdzięcza faktowi, że prawie wszystkie egzemplarze zostały zmielone na polecenie szefa wytwórni Motown, który uznał, że Wilson powinien zająć się śpiewaniem, a nie pisaniem piosenek. Przetrwały tylko dwie kopie. źródło: HowStuffWorks Rafał Modzelewski 22 Ekscentrum Wybrane marki VIRGIN 24 stycznia 2011 r. Richard Branson otrzymał w Baden-Baden Niemiecką Nagrodę Medialną 2010. Richard Branson: najważniejsza jest zabawa fielda – „Tubular Bells”. To on pozwolił na zarobienie przysłowiowego pierwszego miliona dolarów. Pod swoje skrzydła Virgin przygarnęło także skandalizujące Sex Pistols, wcześniej wyrzucone z EMI i A&M. Ironią losu jest fakt, że w 1992 r. Virgin Records zostało za miliard dolarów sprzedane właśnie koncernowi EMI. Tak oto wytwórnia ta wydaje płytę z nagraniem ją obrzydzającym („EMI”). I tak to się wszystko zaczęło. Obecnie majątek milionera szacowany jest na blisko 4 miliardy dolarów. Ale Richard Branson znany jest przede wszystkim ze swoich ekscentrycznych zachowań. Gdy chciał, żeby indyjski rząd zgodził się na loty Virgin Airways do Indii, przybył pod parlament w Delhi na białym słoniu. Promując aparaty fotograficzne, przyczepił się nago do dźwigu unoszącego go nad Times Square w Londynie. Tamże biegał w stroju panny młodej, obwieszczając światu o otwarciu sklepu dla nowożeńców. W dość nietypowy sposób dobierał też sobie współpracowników. Mocno stawiał na zespół, ale wykształcenie i dyplomy były dla niego kompletnie nieistotne. W ramach swojej polityki personalnej sprzątaczkę miano- wał dyrektorem studia nagraniowego, a stewardesa otrzymała posadę menażera w hotelu. Dla Bransona bowiem w biznesie najważniejsza jest zabawa. I może dlatego osiągnął tak oszałamiający sukces. rav Foto: Uli Deck / PAP / EPA Ten urodzony w 1950 r. Anglik, dla którego najbardziej istotnym elementem w życiu jest przygoda, a szkoła najbardziej nudnym miejscem, stał się ikoną sukcesu w biznesie. I rzeczywiście. Przykład Sir Richarda Bransona działa na wyobraźnię. Wyrzucany 18 razy ze szkół, uchodził w młodości za łobuza i nieuka. Ale to właśnie jemu udało się stworzyć jedno z największych na świecie imperiów biznesowych, rozpoznawalną markę i jednocześnie stać się ikoną popkultury. Branson w wieku 20 lat założył pierwszy na świecie mail-order z muzyką. Sklep wysyłkowy z płytami nosił nazwę Virgin. Dziewicze miano zawdzięczał temu, iż jego właściciel był nowicjuszem w biznesie. Od tego momentu wszystkie przedsięwzięcia Bransona będą nosiły ten przydomek. Sukces sklepu był na tyle obiecujący, że w następnym roku postanowił zaatakować rynek tradycyjnych sklepów muzycznych. Dziś Virgin Megastore to jedna z największych na świecie sieci sprzedaży płyt, DVD i gier. Z kolei w 1972 r. wydana została pierwsza płyta pod marką Virgin Records. Był to krążek kompletnie nieznanego wówczas artysty Mike’a Old- • Virgin Active — kluby fitness • Virgin Atlantic Airways — linie lotnicze • Virgin Balloon Flights — loty balonowe • Virgin Books — wydawca książek • Virgin Brides — sklep ze strojami ślubnymi • Virgin Cars — internetowy autosalon • Virgin Comics — komiksy • Virgin Drinks — napoje • Virgin Energy — dostawca energii • Virgin Experience Days — agencja eventowa • Virgin Flowers — internetowa kwiaciarnia • Virgin Galactic — loty kosmiczne • Virgin Games — gry online • Virgin Green Fund — paliwa alternatywne • Virgin Health Bank — komórki macierzyste • Virgin Healthcare — opieka medyczna • Virgin Holidays — turystyka • Virgin Limited Edition — hotele • Virgin Limobike — serwis rowerowy • Virgin Limousines — limuzyny • Virgin Media — telefonia • Virgin Megastores — sieć sklepów z CD, DVD i grami • Virgin Mobile — telefonia komórkowa • Virgin Money — usługi finansowe • Virgin Produced — produkcja telewizyjna i filmowa • Virgin Racing — rajdy samochodowe • Virgin Radio • Virgin Records — wytwórnia płytowa • Virgin Trains — linie kolejowe • Virgin Unite — fundacja • Virgin Vie At Home — drogerie • Virgin Wines — internetowy sklep z winami • Virgin Ware — sieć sklepów odzieżowych Spis treści ▲ 23 Gadżetomania redaguje Inspektor Gadżet Chusteczka życia Solo na T-shircie Tego chyba nie wymyśliłby nawet Q z Jamesa Bonda. W obecnym sezonie modne stało się noszenie chusteczek kuloodpornych. Musiały one ustąpić miejsca przestarzałym i kreatywnie skostniałym kamizelkom. Teraz nic już nie jest w stanie nas zaskoczyć. Wystarczy, że będziemy posiadać ten skrawek (270x270 mm) aramidowego materiału, przypominającego nieco kewlar i możemy spojrzeć w twarz śmierci bez żadnych oporów. Do nas tylko należy decyzja, który ze swoich organów zamierzamy ochronić. Najsensowniejszym wyborem będzie serce. Chusteczkę wówczas włożyć należy do butonierki i możemy się wybrać nawet na raut z udziałem irlandzkiej mafii. Ciekawe tylko, czy da się tym wyczyścić nos? Cudo to nosi specyficzną nazwę – The Damned, czyli Przeklęty. Czy przeklinać mają chusteczkę mordercy wynajęci przez konkurencję? Tego producenci nie precyzują. Nowy produkt poleca się głównie biznesmenom z branży paliwowej prowadzącym intensywne interesy na wschodzie Europy. Cena: 95 euro. Idzie wiosna. Czas porzucić kurtki i wszelkie inne garnitury. W casual day warto do pracy przyjść w koszulce generującej dźwięki akordów gitarowych i zamiast na nosie lub szefowi na nerwach, zagrać właśnie na niej. Dzięki temu nowemu krzykowi (!) mody zbędne już będzie zapraszanie cover bandów, czy nudnych DJ-ów na imprezy firmowe. Teraz pracownicy sami sobie będą mogli zagrać, co im się podoba, dlatego że przyciśnięcie gryfu w odpowiednim miejscu odpowiada dźwiękowi jednego z akordów. T-shirt taki zatem to czysta oszczędność, także dla budżetów HR-owych. Jesteśmy pewni, że ten element garderoby zmieni oblicze rock’n rolla. Angus Young i Brian May mogą odejść w cień. Nadchodzi era T-shirtowych rokendrolowców! Cena: 30 USD Spis treści ▲
Podobne dokumenty
Magnes 23 - Mondial Assistance
Dialogi Mariusz Czerkawski: Nie muszę być niepokonany
Bardziej szczegółowoMagnes 19 - Mondial Assistance
Mondial Assistance opublikował pełne wyniki badań
Bardziej szczegółowo