Magnes 11 - Mondial Assistance

Transkrypt

Magnes 11 - Mondial Assistance
Telewizor mój
widzę ogromny
dr Wojciech Jabłoński:
Polityczne „Artist’s Shit”
Richard Branson
Zabawa za pieniądze
Marcin Miller
magnat disco-polo
Spis treści
Krótko i na temat
Mondial Assistance rozpoczyna współpracę z Bankiem BPH w zakresie realizacji
rozbudowanych pakietów pomocowych dla posiadaczy Kapitalnego Konta
04
Mondial Assistance w gronie firm wyróżnionych w prestiżowym rankingu Gazel Biznesu
Assistance z meblami w pakiecie – współpraca Mondial Assistance
ze sklepem internetowym Meubles
Ekspertyza
Dr Wojciech Jabłoński: „Artist’s Shit” = dobry polityk
Magnes numeru
Telewizor mój widzę ogromny
Z profilu
Najtrudniejsze wsparcie
Dobra moneta
Marzenia na sprzedaż
Bez komentarza
Patrzę na ten film i aż chce mi się wyjść...
Bliski świat
Pokrycie kosztów opóźnienia podróży dla amerykańskich turystów
wybierających się do Egiptu
06
08
12
14
16
17
Brytyjski oddział Mondial Assistance wspiera Hospicjum św. Krzysztofa w Londynie
Dialogi
18
Marcin Miller: Będzie kasa to zagramy
MA styl
20
Kolekcjonerzy płyt z błędami
Ekscentrum
Richard Branson: najważniejsza jest zabawa
MAGnes Kwartalnik Mondial Assistance
Wydawca:
Mondial Assistance, ul. Domaniewska 50B, 02-672 Warszawa, (022) 522 25 00, [email protected]
Kierownictwo publikacji: Rafał Mrozowski
Redakcja, koncepcja i realizacja: Szara Strefa. Redaktor naczelny: Rafał Modzelewski. DTP: Maciej T. Krawczyński
Foto na okładce: Thinkstock
23
Szanowni Państwo,
Ten numer „Magnesu” przynosi
pewne skromne zmiany.
Zwiększyliśmy ilość stron,
zmieniliśmy charakter niektórych
kolumn i – co najbardziej
istotne – wróciliśmy do wersji
drukowanej, nie rezygnując
przy tym z wersji internetowej.
Dzięki tym działaniom chcemy
jeszcze celniej trafiać w potrzeby
naszych Czytelników. A to dopiero
początek. Redakcja szykuje
kolejne niespodzianki.
W tym numerze Beata Krowicka miała napisać tekst o Polakach, którzy jako druga nacja na
świecie najwięcej czasu wolnego spędza przed telewizorem. Taka dość szokująca informacja
pojawiła się w mediach na początku 2011 r. Było o tym dość głośno, wypowiadało się w tej
sprawie wielu komentatorów. Redakcja postanowiła zainteresować się tym tematem bardziej
dogłębnie. Bądź co bądź, taki stan rzeczy ma swoje wymierne skutki społeczne i biznesowe.
W czasie pracy nad materiałem okazało się jednak, że informacja, która zainspirowała nasz zespół
była wyssana z palca. SMG/KRC, na które się powoływano, nie przeprowadziło w ogóle takich
badań. Reszta wymienionych tam rewelacji to wymieszane dane z różnych źródeł, np. z badań
ACNielsena i Eurodata TV, które nijak nie można ze sobą porównywać. Tak oto wypuszczona
kaczka dziennikarska zainspirowała do głębszej dyskusji socjologów, dziennikarzy i psychologów.
Niemniej jednak nasz tekst się ukazał. Redakcja uznała, że mimo wszystko temat jest nośny,
jako że Polacy rzeczywiście przed telewizorem spędzają z roku na rok coraz więcej czasu.
Reklamodawcy mogą się potencjalnie z tego cieszyć. Z tym że cóż z tego, że widzowie zapoznają
się z ofertą, skoro z reklamowanych produktów i usług nie skorzystają, albowiem siedzą przed
telewizorem. I w ten sposób koło się zamyka.
Mam nadzieję, że znajdą Państwo czas na odłożenie pilota i skorzystanie z coraz cieplejszej aury.
...I oczywiście na lekturę „Magnesu”. Serdecznie pozdrawiam
Z poważaniem,
Tomasz Frączek
Prezes Zarządu
Mondial Assistance
3
Krótko i na temat
Mondial Assistance rozpoczyna współpracę
z Bankiem BPH w zakresie realizacji
rozbudowanych pakietów pomocowych
dla posiadaczy Kapitalnego Konta
Propozycja Mondial Assistance dla Banku BPH to obecnie jeden z najbardziej
rozbudowanych pakietów assistance
funkcjonujących na rynku. Kompleksowe
pakiety pomocowe dla posiadaczy Kapitalnego Konta obejmują trzy kategorie
usług – opiekę medyczną, home assistance i pomoc dla posiadaczy samochodów. W przypadku nieszczęśliwego
wypadku lub choroby osoby ubezpieczone mają zapewniony dostęp do takich
usług medycznych jak wizyty lekarskie,
transport medyczny, opieka pielęgniarska
i psychologiczna. W pakiecie mieszczą
się także mniej standardowe elementy
– dostawa leków, pomoc domowa po
hospitalizacji czy opieka nad zwierzętami
w przypadku pobytu w szpitalu. Właściciele Kapitalnego Konta posiadający
samochód mogą korzystać z szerokiego
pakietu assistance samochodowego, które obowiązuje nie tylko na terenie Polski,
ale i całej Unii Europejskiej oraz Norwegii
i Szwajcarii. Kierowcy zyskują gwarancję
interwencji w razie awarii – otrzymują
pomoc na miejscu zdarzenia obejmującą
m.in. holowanie, dostarczanie paliwa oraz
usługę samochodu zastępczego czy kierowcy zastępczego. Poza standardową,
całoroczną ofertą posiadacze pojazdów
zyskują dostęp do sezonowych usług.
Wiosną i jesienią mogą skorzystać np.
z pomocy w zakresie organizacji przechowalni opon zimowych lub letnich,
a w miesiącach wiosennych i letnich
– z dekoracji auta (np. w związku ze
ślubem). Latem ubezpieczyciel pomoże
zorganizować wypożyczenie przyczepy,
jesienią – kurs bezpiecznej jazdy, natomiast zimą zapewni zakup i dowóz łańcuchów oraz odmrażaczy do zamków.
W skład pakietu assistance domowego
wchodzą usługi specjalistów, wizyty
projektanta wnętrz, organizacja dodatkowej pomocy domowej czy wynajęcia
firmy ochroniarskiej oraz serwis „Concierge dla wymagających”. Wszystkie
pakiety są ponadto wzbogacone
o specjalistyczne infolinie.
W rankingu Gazele Biznesu od 11 lat
wyróżniane są najdynamiczniej rozwijające się polskie firmy należące do sektora małych i średnich przedsiębiorstw.
Mondial Assistance znalazł się zarówno
4
w rankingu ogólnopolskim,
jak i wśród przedsiębiorstw
działających na terenie województwa mazowieckiego. Na
obecność firmy w rankingu
wpłynął wysoki przyrost obrotów
w ostatnich latach. Jedenasta lista
rankingowa Gazele Biznesu jest szczególna ze względu na kryzys gospodarczy, w związku z którym znalazło się
na niej zdecydowanie mniej firm niż
przed rokiem. Mimo niesprzyjających
warunków zewnętrznych udało się
to w przypadku Mondial Assistance.
Zdaniem Tomasza Frączka, prezesa
Mondial Assistance, znalezienie się
w kręgu najlepszych i najbardziej
dynamicznych firm to ważny dowód
uznania dla wysiłków wszystkich
pracowników.
Foto: Mondial Assistance, Ryan McVay / Thinkstock, Thinkstock
Mondial Assistance w gronie firm wyróżnionych
w prestiżowym rankingu Gazel Biznesu
Krótko i na temat
Ubezpieczenie smartphone’ów i notebooków
w sieci sklepów Komputronik
Mondial Assistance odpowiada za trzy
wersje ochrony, obowiązującej na terenie całej Unii Europejskiej. Wariant „przedłużona gwarancja” zapewnia pomoc
w razie awarii sprzętu, która nastąpiła
po wygaśnięciu gwarancji producenta.
W jego ramach Mondial Assistance
pokrywa koszty naprawy bądź wymiany urządzenia na nowe. Wybór opcji
„nieuprawnione użycie” pozwala spać
spokojnie w przypadku kradzieży sprzętu. W takich sytuacjach ubezpieczyciel
zwraca koszty połączeń telefonicznych
bądź innych usług telekomunikacyjnych
wykonanych za pośrednictwem danego
smartphone’a bądź notebooka nawet
do wysokości 1 tys. zł. Trzeci z oferowanych wariantów – „przypadkowe
uszkodzenie” chroni przed skutkami
przypadkowego zniszczenia bądź przepięcia, a także kradzieży z włamaniem
i rabunku. Jeśli któreś z nich przytrafi się
posiadaczowi polisy, ma pewność, że
jego sprzęt zostanie naprawiony bądź
wymieniony na nowy bez dodatkowych
kosztów.
Ubezpieczeniem skonstruowanym przez
Mondial Assistance może zostać objęty
każdy smartphone i notebook
z wbudowanym modemem GSM, któ-
rego wartość przekracza 300 zł i który
został kupiony w jednym ze sklepów
sieci Komputronik.
Assistance z meblami
w pakiecie
– współpraca Mondial
Assistance ze sklepem
internetowym Meubles
Meble wraz z dopasowanym do nich
ubezpieczeniem oraz pakietem pomocowym autorstwa Mondial Assistance
oferuje internetowy sklep Meubles. Wraz
z każdym zakupionym meblem, klienci
sklepu otrzymują przedłużoną gwarancję i dostęp do usług pomocowych.
W przypadku pierwszego z produktów
okres ubezpieczenia trwa 36 miesięcy
i rozpoczyna się pierwszego dnia po
upływie gwarancji producenta, a suma
ubezpieczenia dla uszkodzonego mebla
każdorazowo jest równa cenie detalicznej sprzętu. Natomiast pakiet pomocowy dołączany do artykułów meblarskich
obejmuje kompleksowe usługi z zakresu
home assistance, czyli pomocy w domu.
Klient może korzystać z usług specjalistów przez rok od daty sprzedaży
mebla. Usługi te zawierają interwencje
domowe hydraulika, elektryka, dekarza,
ślusarza czy szklarza oraz pomoc specjalistów RTV/AGD i technika PC. Pakietem objęte są również takie elementy
jak transport ocalałego mienia, zakwaterowanie ubezpieczonego w hotelu oraz
udzielanie kompleksowych informacji
o usługodawcach.
Polska jest jednym z pierwszych krajów, w których wdrożona została oferta
skierowana do producentów i dystrybutorów artykułów wyposażenia
wnętrz. Według Agnieszki Walczak-Kuc, dyrektor sprzedaży i marketingu
Mondial Assistance, wybór Polski wynika z tego, iż rodzimy rynek assistance jest innowacyjny i dynamicznie się
rozwija. Dodatkowym czynnikiem jest
rosnąca świadomość Polaków, którzy
coraz częściej postrzegają usługi pomocowe jako ważny element codziennego życia. O przygotowaniu oferty dla
rynku meblowego zadecydował także
fakt, iż jest to jeden z sektorów gospodarki, który szczególnie odczuł skutki
kryzysu ze względu na ograniczenie
popytu w krajach Europy Zachodniej
oraz rozmiar tego rynku w Polsce.
Spis
treści
▲
5
Ekspertyza
„Artist’s Shit” = dobry polityk
o tym, jak dobrze kłamać w polityce, rozmawiamy
z dr. Wojciechem Jabłońskim, ekspertem ds. wizerunku politycznego
Wojciech Jabłoński
doktor nauk humanistycznych w zakresie nauk o polityce. Jest absolwentem Instytutu Dziennikarstwa
oraz Instytutu Stosunków Międzynarodowych Wydziału Dziennikarstwa
i Nauk Politycznych Uniwersytetu
Warszawskiego. Studia doktoranckie
odbył w Szkole Nauk Społecznych
przy Instytucie Filozofii i Socjologii
Polskiej Akademii Nauk.
Za jedną ze swoich prac magisterskich „Political communication
i polityczny marketing w USA a polska kampania wyborcza 1997 r.”
otrzymał nagrodę Rektora i Senatu
UW.
Dr Jabłoński zarządzał media relations/press relations z ramienia
agencji PR (1997-2001). Pracował
również jako rzecznik prasowy Forum
Ekologicznego Unii Wolności (1998)
oraz doradca medialny politycznych
sztabów wyborczych (kampanie
1997 i 2001). Prowadzi szkolenia
z public relations i marketingu politycznego.
Od 2004 r. wykłada w Instytucie
Dziennikarstwa WDiNP Uniwersytetu
Warszawskiego. W kręgu jego zainteresowań badawczych pozostają
konsekwentnie: public relations i komunikacja polityczna – ze szczególnym uwzględnieniem roli mediów.
6
którzy budzą większy aplauz w wersji
Wyborcy nie oczekują spełniania
ponurej niż „przykrojonej”.
obietnic, tylko wizerunkowości? To
jest ten kierunek?
Generalnie, mówiąc o komunikacji politycznej w Polsce, należy stwierdzić śmiaDziś w Polsce nikt nie wierzy w spełło, że marketingu politycznego nad Wisłą
nianie obietnic. U nas głosuje się na
nie ma. Są tylko jego pewne elementy.
mniejsze zło. Nie głosuje się na polityka,
który wykonał pracę nad sobą, swoją
Może to dobrze?
osobowością, brakiem zdecydowania,
W moim przekonaniu – źle. Gdyby było
czyli wizerunkową tandetą.
tak, że politycy występują na politycznym
rynku z otwartą przyłbicą, faktycznie poMuszę powiedzieć, że pańska interświęcają się dla idei, odrzucając pewien
pretacja jest dość cyniczna, czy też
wizerunkowy sztafaż, to wówczas mogliwręcz przerażająca. W tym świetle
byśmy powiedzieć, że wszystko jest OK
jest pan specjalistą od oszukiwania
i wszyscy wierzą w politykę. Tymczasem
ludzi, a nie od czegoś, co szumnie
jedynymi, którzy to robią, są pracujący
nazywamy marketingiem politycznym.
za darmo naiwni wolontariusze w sztabie
W pewnym sensie tak. Ale dobry marwyborczym. Są oni oszukiwani, nie płaci
keter polityczny powinien być jak dobry
się im i się ich wykorzystuje.
dentysta. Wyrywa ząb pacjentowi, ale
W Polsce używa się
podaje mu rozweselatylko niektórych narzęjący gaz. Bo ząb i tak
Marketingu politycznego
dzi marketingu poliwyrwany być musi!
nad Wisłą nie ma
tycznego. A to polityk
Kto w tym układzie
rozdaje jabłka pod
jest pacjentem?
hutą, a to polityk agresywny udaje koMyślę, że wyborcy. W społeczeństwie
goś, kto kocha cały świat. Ale te maski
funkcjonuje przekonanie, że ktoś rząszybko spadają i okazuje się, że było to
dzić musi. W Stanach Zjednoczonych
kolejne oszustwo. Profesjonalny markeprzeprowadzono badania, z których wyting polityczny polega na tym, żeby wynikało, że do funkcji publicznych garnie
borca tego oszustwa nie odczuł, nawet
się 1–2 proc. obywateli. Zatem ludzie
po zwycięskiej kampanii.
uciekają od swojej wolności. Rzadko koJeśli już oszukiwać i żyć kosztem wyrzystają – jeśli nawet mogą – z biernego
borców, to trzeba im prezentować to
prawa wyborczego.
wszystko w dobrym opakowaniu. U nas
To może dajmy sobie z tym wszystkim
to opakowanie jest tandetne i dochodzi
spokój i niech rządzi król. Wówczas
do zjawiska breżniewizacji w polityce.
nie trzeba będzie się martwić o marPolitycy z niej nie odchodzą, uczynili
keting polityczny. Potrzebna będzie
z tego sposób na życie. A to z marketylko szczypta PR-u.
tingiem politycznym ma niewiele wspólKról nie bierze się z niczego.
nego.
Jeżeli wybieramy pomiędzy jedną
puszką z odchodami a drugą puszką
Czy to oznacza, że marketing poz odchodami, to jaki to ma sens?
lityczny zachodzi wówczas, gdy
wszyscy politycy to puszki z napisem
Też sobie zadaję to pytanie. Tylko jaką
„Artist’s Shit”?
inną drogę pan widzi? Anarchia? Zwróćmy zresztą uwagę, że po każdej rewoluTak, jeżeli te polityczne odchody są
cji do władzy dochodzą ludzie podobni
dobrze opakowane. U nas z tego opalub wręcz ci sami zgodnie z powiedzekowania wychodzi cała prawda, a mimo
niem: „wiele musiało się zmienić, żeby
to politycy na rynku się utrzymują, ponienic się nie zmieniło”. I tak bym też opisał
waż prawnie zapewnili sobie długowieczpolską drogę po 1989 r.
ność. W ten sposób komunikacja poliNie staram się kreować na wielkiego
tyczna się psuje i jest mało estetyczna.
reformatora. Chciałbym tylko, żeby ta
Nie oczekuję od polityków, żeby spełniali
rzeczywistość będąca zawartością puszobietnice. Oczekuję – i myślę, że także
ki Manzoniego była – że użyję tego okreznaczna część wyborców – pewnej eleślenia – nieco bardziej zjadliwa.
mentarnej wizerunkowej przyzwoitości.
A tego nie ma. Jest tandeta.
Rafał Modzelewski
Foto: Piotr Lewandowski
Czy polityk to towar?
W pewnym sensie tak. Aczkolwiek nieco
inny niż ten, który jest oferowany na klasycznym rynku w procesie klasycznego
marketingu. Polityk w przeciwieństwie
do pasty do zębów komunikuje, rozmawia, głosi pewne idee i sprzedając
go, staramy się sprzedać wszystko to,
co on reprezentuje. Jest to powiązanie
sprzedaży produktu i usługi. Produktu,
czyli politycznego wizerunku – tego, na
ile nam się polityk podoba: np. jego głos,
sposób poruszania się. Oraz tego, co
polityk oferuje, czyli ulotnej, politycznej
usługi zwanej obietnicą. Ulotnej, ponieważ niespełnianej, ale w zależności
od tego, jak zostanie przedstawiona
w formie haseł, może zyskać poklask lub
spotkać się z potępieniem przez publiczność. Sprzedajemy zatem towary polityczne w pakietach. Polityk to jest to, co
on reprezentuje poprzez swój język ciała,
ale także to, co mu się włoży w usta.
Skoro polityk jest tylko naczyniem, to
skąd mamy wiedzieć, gdzie właściwie
jest jego realna twarz i co on naprawdę uważa?
Byłbym bardzo ostrożny ze sformułowaniem „naprawdę” w procesie marketingu
politycznego, który jest usankcjonowanym kłamstwem. Kłamstwem bardzo
ładnie opakowanym. Kłamstwem, które
można porównać do słynnych utworów
Piero Manzoniego z początku lat 60.
zwanych „Artist’s Shit”. Sprzedawał on
swoje fekalia w bardzo estetycznych
opakowaniach. Podobno dzisiaj te nieco
przeżarte rdzą puszeczki idą za grube
pieniądze.
Marketing polityczny działa na zasadzie:
„świat lubi być oszukiwany”. Chcemy
widzieć polityka jako kogoś szlachetnego, wrażliwego, pięknego, podczas gdy
on w rzeczywistości taki nie jest, a jego
wizerunek jest przykrojony przez doradców od wizerunku politycznego. I na to
– o dziwo – wyborcy się zgadzają. Jeżeli
ktoś chce być uczciwy i szczery, to bardzo szybko ze sceny wypada. Ludzie nie
chcą słyszeć o problemach. Chcą znać
recepty i widzieć polityków pięknych jak
gwiazdy showbusinessu.
Patrząc na polskie podwórko, trudno
tu dostrzec szpaler pięknych polityków. Można nawet stwierdzić, że nie-
Spis
treści
▲
7
Magnes numeru
Telewizor
mój widzę ogromny
Choć wciąż pojawiają się w Polsce nowe formy
rozrywki, coraz więcej czasu poświęcamy na oglądanie
telewizji. Dla świata biznesu to dobra wiadomość.
Kontekst społeczny jest jednak mniej pozytywny.
8
Wieczorne wydanie wiadomości,
reportaż o planach wyburzenia
kamienicy komunalnej pod budowę
trasy szybkiego ruchu. Kamera
pokazuje wnętrza niczym ze slumsu
i mieszkańców, którzy uskarżają się
na brak środków do życia. Za chwilę
ujęcie budynku z zewnątrz. Przy każdym
oknie antena satelitarna. – Wynika to
z hierarchii naszych potrzeb. Dla wielu
ludzi telewizja to jedyna forma rozrywki.
Staje się więc jednym z najpilniejszych
wydatków. Polak nie musi ładnie
mieszkać, nie musi dobrze się ubierać,
ale musi mieć telewizję – wyjaśnia
Agnieszka Górnicka, prezes firmy
badawczej Inquiry.
Trudno się temu dziwić. Według danych
TNS OBOP w 2010 r. przeciętny Polak
spędzał przed telewizorem
3 godziny i 42 minuty dziennie. Wartość
ta zwiększa się z każdym rokiem,
a jeszcze pięć lat temu była
o 25 minut niższa. – Czas poświęcany
na oglądanie telewizji w ostatnich kilku
latach systematycznie wzrasta. Jednym
z powodów tego wzrostu może być
odnotowany w ciągu ostatnich kilku
lat duży wzrost liczby gospodarstw
z dostępem do telewizji satelitarnej
i kablowej, a co za tym idzie wzrost
liczby osób, mających dostęp do coraz
szerszej oferty telewizyjnej. Obecnie
w Polsce możemy oglądać około
150 stacji telewizyjnych nadających
w języku polskim, w tym szerokie
portfolio coraz bardziej sprofilowanych
stacji tematycznych. Mamy zatem
Wydatki na reklamę
telewizyjną (w mld zł)
2005
6,4
2006
7,83
2007
9,56
2008
11,2
2009
12,2
15,0
2010
w czym wybierać – wyjaśnia Dariusz
Rocki, główny specjalista ds. obsługi
klienta telemetrycznego TNS OBOP.
Powody rosnącego zamiłowania do
telewizji mogą być też jednak bardziej
prozaiczne. Znaczącym czynnikiem
3h16m
jest wiek społeczeństwa. – Telewizja
2006
jest medium zdecydowanie bardziej
3h19m
popularnym wśród osób starszych.
2007
3h26m
Dla przykładu osoby w wieku 55–64
2008
lata w ubiegłym roku oglądały telewizję
3h35m
średnio przez prawie pięć i pół godziny
2009
3h42m
dziennie, a najmłodsi telewidzowie,
2010
w wieku 4–15 lat, spędzali przed
szklanym ekranem około dwóch godzin
i piętnastu minut dziennie – mówi Rocki.
Tymczasem polskie społeczeństwo
w zeszłym roku najważniejsze
jest coraz starsze. Główny Urząd
wydarzenia sportowe, takie jak
Statystyczny szacuje, że w 2025 r.
olimpiada i mistrzostwa świata
już połowa Polaków będzie w wieku
w piłce nożnej, oraz seriale TVP.
przekraczającym 45 lat.
Czemu takie programy przyciągają
Inną przyczyną popularności telewizji
najbardziej? – Widać tu społeczną
jest wciąż niewielki dostęp do innych
rolę telewizji. Oglądamy to, o czym
rozrywek. W największych miastach
się rozmawia, co dostarcza nam
powstają wprawdzie coraz to nowe
bezpiecznych tematów do dyskusji
restauracje, baseny, teatry i obiekty
z sąsiadem, koleżanką z pracy czy
sportowe, ale poza głównymi
z rodziną podczas niedzielnego obiadu.
aglomeracjami wybór
Jeśli nie orientujemy
nie jest już tak bogaty.
się w akcji popularnych
Istotny jest też aspekt
seriali, wypadamy
finansowy. – Większość
z życia społecznego, nie
Polaków
spędza
ciekawych form
możemy włączyć się do
czas wolny na
spędzania czasu wiąże
wielu rozmów – wyjaśnia
oglądaniu telewizji
się z kosztami. Telewizja
Agnieszka Górnicka.
to rozrywka, którą na
Podkreśla też fenomen,
dobrą sprawę możemy mieć za darmo
jaki towarzyszy bohaterom telenowel.
lub za niewielką opłatą. Nie wymaga
– Bohaterów seriali traktuje się jak
też wyjścia z domu ani nawet myślenia.
realnych ludzi. Dla wielu Polaków są
Jest więc w zasięgu każdego – uważa
oni punktem odniesienia, wątki z tych
Agnieszka Górnicka.
miałkich produkcji wykorzystuje się
Według badania CBOS aż 50 proc.
jako argumenty w dyskusji – tłumaczy
Polaków spędza czas wolny w weekendy
Górnicka. Jeśli więc w „M jak Miłość’
na oglądaniu telewizji. Jednak ponad
pojawia się wątek zdrady, a w „Na
połowa z tych osób przyznaje, że
Wspólnej” mówi się o chorobie dziecka,
wolałaby relaksować się w inny sposób.
bardzo prawdopodobne jest, że
Aż 30 proc. Polaków chciałoby spędzać
widzowie prędzej czy później będą te
sobotę i niedzielę na wycieczkach za
przykłady przytaczać jako przestrogę
miasto, a 18 proc. wybrałoby kino,
lub rozwiązanie problemu dla kogoś
teatr lub koncert. Te możliwości jednak
bliskiego. To zapatrzenie w seriale
kosztują. Pozostaje więc śledzenie seriali
może mieć dwojakie konsekwencje.
i programów rozrywkowych.
Psychologowie mówią o ogłupianiu
społeczeństwa.
W telenowelach pokazuje się zazwyczaj
Rodzina jak w „Klanie”
stereotypowy model rodziny. Kobieta
Według danych TNS OBOP programami
często nie pracuje, a jej jedynym
o największej oglądalności były
Średni czas
oglądania telewizji
przez Polaków
50%
Spis
treści
▲
9
Magnes numeru
osobowemu. Jest jednak także druga
strona medalu.
Przychody
reklamowe stacji
telewizyjnych
w 2010 r. (w mld zł)
TVN
3,12
Polsat
2,94
TVP1
TVP2
VIVA
2,3
1,15
0,58
sensem życia jest wychowanie
dzieci i przygotowywanie obiadów.
Przedsiębiorcze bizneswoman to
zazwyczaj osoby nieszczęśliwe,
zdradzane lub samotne. Z kolei rola
mężczyzny ogranicza się do zarabiania
na utrzymanie rodziny. Według
psychologów takie wzorce umacniają
schematy i nie służą rozwojowi
W służbie społeczeństwu…
Poprzez serialową fabułę łatwo jest
wpływać na widzów, co może nieść
ze sobą także pozytywne efekty.
W ten sposób łatwiej jest bowiem
przemycić też wartościowe treści.
Dzięki Maciusiowi z „Klanu” polskie
społeczeństwo przestało bać się ludzi
z zespołem Downa. Gdy ulubione
bohaterki telenowel spotykają takie
choroby jak rak piersi,
w przychodniach pojawia się znacznie
więcej kobiet zainteresowanych
mammografią. Telenowele mówią
o chorobach i ważkich tematach, takich
jak akceptacja odmienności seksualnej
czy religijnej. Zauważyli to marketerzy,
którzy wykorzystują dziś seriale do
promowania kampanii społecznych.
815,9
er
Unilev
tel
olkom
576,9
P
476,6
amble
G
&
r
e
Proct
2,3
el 42
entert
PTK C
407,8
Nestlé
wymarzonym nośnikiem reklamy.
Według wyliczeń firmy Pentagon
Research w ciągu jednego tygodnia
w serialach może pojawiać się product
placement o wartości ok. 680 tys. zł.
15 000 000 000 zł
wydano na kampanie telewizyjne w 2010 r.
Bohaterowie „M jak miłość”
uczestniczyli w Ecco Walkathonie,
w „Na Wspólnej” pojawił się wątek
szczepień przeciwko żółtaczce,
w „Klanie” propagowano zakładanie
prywatnych przedszkoli.
… i biznesowi
Oczywiście znacznie częściej
niż społeczne idee, w serialach
pojawiają się produkty komercyjne.
Dla reklamodawców telenowele są
Przychody
reklamowe stacji
telewizyjnych
w 2010 r. (w mld zł)
TVN
3,12
Polsat
2,94
TVP1
TVP2
VIVA
10
Wydatki pięciu
najaktywniejszych
reklamodawców
w 2010 r. (w mln zł)
2,3
1,15
0,58
Najczęściej na tę formę promocji
decydują się producenci samochodów
oraz wyrobów spożywczych.
Mimo szybkiego rozwoju
internetu, telewizja pozostaje
wciąż najistotniejszym medium dla
reklamodawców. Dane TNS OBOP
pokazują, że w 2010 r. na kampanie
telewizyjne wydano łącznie 15 mld
zł. To duży wzrost po kryzysowym
2009 r., gdy kwota ta była o 2,8 mld zł
mniejsza.
Aż 18 proc. wszystkich wydatków
w ubiegłym roku wygenerowało pięć
firm: Unilever (producent m.in.
marek Knorr, Lipton, Dove), Polkomtel
(Plus GSM), Procter&Gamble (np.
Ariel, Pantene, Gillette), PTK Centertel
(Orange) i Nestlé (Nescafé, Gerber, Kit
Kat). To właśnie produkty z sektora
dóbr szybkozbywalnych oraz sieci
telefonii komórkowej nie mogą obyć
się bez reklamy telewizyjnej. Nią kierują
się klienci, gdy wybierają proszek do
prania, ona każe nam sięgnąć po
batonik przy kasie. Na marki szamponu
czy lodów, które nie pojawiają się
Najchętniej oglądane
programy w 2010 r.
VANCOUVER SKOKI NARCIARSKIE
9,1 mln widzów 20 lutego, TVP1
M JAK MIŁOŚĆ
8,4 mln 8 lutego, TVP2
MŚ 2010: HOLANDIA-HISZPANIA
8,2 mln 11 lipca, TVP1
MŚ 2010: NIEMCY–HISZPANIA
7,7 mln 7 lipca, TVP2
RANCZO
7,3 mln 28 lutego, TVP1
VANCOUVER
BIEGI NARCIARSKIE KOBIET
6,9 mln 27 lutego, TVP2
SPORT TVP1
6,7 mln 17 stycznia, TVP1
WIADOMOŚCI 19:30
6,5 mln 25 stycznia, TVP1
JAKA TO MELODIA
6,4 mln 31 stycznia, TVP1
TELEEXPRESS
6,4 mln 14 marca, TVP1
z domu nie jest dla niej niczym
wyjątkowym. Choć sprzedaż płyt
dramatycznie spada, na koncerty
często brakuje biletów. Myślę, że ci
ludzie nie zmienią swoich zachowań
w późniejszych latach i będą chętnie
spędzali czas poza domem – uważa
Górnicka.
Beata Krowicka
Nowe pokolenie
Zdaniem Agnieszki Górnickiej powoli
dobiega końca era spędzania czasu
przed telewizorem. Przynajmniej w takiej
formie, jaką znamy dziś. – Przyszłością
jest konwergencja, przenikanie się
różnych mediów. Niebawem telewizor
i komputer będą jednym urządzeniem,
a pojęcie klasycznej ramówki po
prostu zniknie. Widz sam zadecyduje,
co i o której godzinie będzie oglądał.
Przestanie to być medium, które znamy
dziś – wyjaśnia prezes Inquiry. Jej
zdaniem nowe pokolenia Polaków będą
już mniej przywiązane do śledzenia
wieczorami szklanego ekranu.
– Dzisiejsza młodzież jest
przyzwyczajona do rozrywki. Wyjście
Dane w wykresach: TNS OBOP
Foto: Evan Sharboneau / Thinkstock, Thinkstock
w telewizji, właściwie nie zwracamy
w supermarkecie uwagi. Wydają nam
się nieznane, a więc gorsze.
Zamiłowanie Polaków do oglądania
telewizji przekłada się też wciąż
na sprzedaż odbiorników. Choć
wydawałoby się, że każdy Polak
ma w domu TV, co roku sprzedaje
się ok. 2 mln kolejnych urządzeń.
– Obserwujemy wzmożone
zainteresowanie zakupem telewizorów,
zwłaszcza przed ważnymi sportowymi
wydarzeniami, a także przed Bożym
Narodzeniem. Wiąże się to częściowo
z promocjami, które w tych okresach
pojawiają się w sklepach – wyjaśnia
Wioletta Batóg, rzecznik sieci Media
Markt. Jak zauważa, często zakup
nowego sprzętu nie oznacza wymiany
starocia na nowszy model, ale ma to
być kolejny odbiornik.
Jeden telewizor
w dużym pokoju
przestaje wystarczać,
ponieważ każdy
członek rodziny ma
swoje upodobania.
Polacy są też bardzo
ciekawi nowinek
technicznych.
– Obecnie największym
hitem są telewizory
LED oraz 3D. Jeszcze
rok temu ceny tych
drugich sięgały 8–10
tys. zł. Dziś taki sprzęt
można mieć za 3,5 tys.
zł. Coraz więcej jest też
filmów w trójwymiarze,
pojawiły się kamery,
aparaty fotograficzne,
odtwarzacze Blue Ray
3D, więc klienci bardzo
zainteresowali się tymi
urządzeniami – mówi
Wioletta Batóg.
– Rośnie też sprzedaż
kin domowych Blu Ray,
a w okresie zimowym
dużą popularnością cieszą się zestawy
do telewizji satelitarnej.
Ma to prawdopodobnie związek
z długimi, mroźnymi wieczorami
i z szukaniem sposobu na zabicie nudy
– dodaje.
Spis
treści
▲
11
Z profilu
Najtrudniejsze wsparcie
Ten typ wsparcia, którego trzeba udzielić, jest najtrudniejszy. I nie chodzi tylko
o pracę, która wiąże się z ludzką tragedią. Sprowadzenie zmarłego do Polski bywa
czasami prawdziwym logistycznym przedsięwzięciem.
Piotr Godlewski
12
Ewa i Piotr Godlewscy, właściciele firmy
S.O.S. Agencja Funeralna zajmującej
się międzynarodowym transportem
zmarłych, sprowadzają zwłoki z całego
świata. Około 60 proc. zleceń to Stany
Zjednoczone. Na drugim miejscu jest
Europa: 30 proc. przypadków. 10 proc.
zostaje na resztę świata.
Człowiek od wszystkiego
Zgony naturalne, wypadki samochodowe, efekty nieprzemyślanych sportów
ekstremalnych, morderstwa, a nawet
samobójstwa – każdy przypadek to
indywidualna tragedia i każdy musi być
monitorowany od początku do końca.
Początek tej logistycznej nitki to prosta
informacja ze strony Mondial Assistance:
numer sprawy, dane zmarłego, miejsce
zdarzenia, podstawowy kontakt. Teraz
trzeba porozmawiać z rodziną zmarłego,
ze szpitalami. Sprawdzić, czy prowadzone jest ewentualne dochodzenie. Nitka
zaczyna się rozwarstwiać: może trzeba
Firma S.O.S. Agencja Funeralna od
2001 r. jest członkiem zwyczajnym
Europejskiej Federacji Usług Pogrzebowych EFFS, a od niedawna
– członkiem stowarzyszonym FIAT-IFTA. Za swoją pracę S.O.S otrzymał wiele nagród, m.in. Podziękowania Komitetu Amerykańskiej Rady
Kultury Polskiej czy Medal gen.
Kazimierza Pułaskiego. W 2010 r.
firma została zaproszona do członkostwa w NFDA, największej organizacji zrzeszającej firmy pogrzebowe
w USA.
Dobry partner
– Z Mondial Assistance współpracujemy
niemal od samego początku naszej działalności, czyli od 1994 roku – wspomina
Piotr Godlewski. – W ramach nawiązywania pierwszych kontaktów byłem
nawet w paryskim biurze firmy. Dziś
swoimi usługami obejmujemy cały świat.
Argentyna, Ziemia Ognista, Akonkagua,
Samoa. Jesteśmy dosłownie wszędzie.
Ale nie wszędzie jest łatwo. Choćby
sprawa z Nepalem, w którym na czas
nie dostarczono trumny do Katmandu.
Były wtedy zamieszki maoistów, co
utrudniało repatriację – wspomina Piotr
Godlewski. – Trumna trafiła do Wiednia
i miała dolecieć za tydzień. A na miejscu
był już polski konsul z New Delhi, by
trumnę oficjalnie zaplombować. Sytuacja
była trudna: w Nepalu zmarłych nie chowa się w ziemi. Tam albo pali się zwłoki,
albo oddaje je ptakom. Przetrzymywanie
ich generowało też niepotrzebne koszta.
Pamiętam, jak biegałem po zakładzie
medycyny sądowej, szukając trumny. To
było działanie „na wariackich papierach”
i wielki stres. Był problem z aktem zgonu, ostrzelano nam helikopter, który leciał z ciałem z Kinja Bazar... Gdy było już
po wszystkim i zmarły trafił do rodziny,
odczułem wielką ulgę.
Obecność Piotra Godlewskiego lub jego
pracowników na miejscu zdarzenia jest
często konieczna. Tak było, gdy trzy lata
temu sprowadzał myśliwych z Syberii
(wypadek helikoptera), z Biszkeku (zabójstwo) i przy alpiniście, który zginął na
Elbrusie w Nalcziku. Wszystkim trzeba
zarządzać, wszystko koordynować. Często zdarza się, że prokurator nie wyda
ciała gdy nie ma osoby, która ma je oficjalnie odebrać. Wymagają tego niektóre
zagraniczne procedury.
Akcje S.O.S.
Swoim zasięgiem S.O.S Agencja
Funeralna obejmuje cały świat. To
ona odpowiedzialna była m.in. za:
sprowadzenie z Samoa Amerykańskiego pracownika największego
armatora pasażerskiego, profesora
z PAN z trudnodostępnego rejonu
Parku Narodowego Yellowstone,
amerykańskiego żołnierza poległego
w Iraku czy ofiar wypadków, które
zginęły przy remontach tankowców
w Jemenie i Norwegii.
Wyjątkowe okoliczności
Prawdziwe wyzwania wiążą się prawie
zawsze z tragicznymi efektami sportów
ekstremalnych. – Ludzie, niestety, często
nie myślą – wzdycha Piotr Godlewski.
– Sądzą, że polisa uchroni ich przed
śmiercią. Weźmy taką Dolinę Aosty, tuż
pod Mont Blanc. Polski alpinista wykupuje polisę i uważa, że wejdzie na Mont
Blanc bez aklimatyzacji, w trakcie weekendu... po czym w poniedziałek wróci
do pracy. Niestety nie wróci. Zostanie
przywieziony. A samo przywiezienie nie
jest takie proste.
Bywa jeszcze trudniej. Tak jak przy
upadku kolejki linowej w górach: zginęło
wtedy dwadzieścia osób. Albo w przypadku paralotniarzy sprowadzanych
z Wysp Zielonego Przylądka, Izraela czy
nawet z RPA. – Pomagają nam często
ludzie, którzy towarzyszyli zmarłemu –
wspomina Piotr Godlewski. – Tak było
w Rumunii, gdy jeden z grotołazów
nieszczęśliwie zanurkował w krasowych,
podziemnych rzekach. Wydobyli go jego
koledzy.
Czy z tej pracy można czerpać satysfakcję? Towarzyszy jej przecież stale
cień ludzkiej tragedii. Ale Ewa i Piotr Godlewscy są dumni ze swoich osiągnięć.
O swoich zadaniach myślą w kontekście
logistyki, zaufania, profesjonalizmu. Tak
było, gdy pomagali przy drugim pogrzebie Kazimierza Pułaskiego. I tak było,
gdy 10 kwietnia 2010 r. organizowali
z Moskwy repatriację ofiar tragicznie
zmarłych w katastrofie lotniczej pod
Smoleńskiem.
Foto: Dawid Marut
będzie zadzwonić do konsulatu, zorganizować tragarzy, porozmawiać z tamtejszą policją. A może konieczny będzie
wyjazd i dopilnowanie wszystkiego na
miejscu?
– W tej pracy trzeba być każdym – uściśla Piotr Godlewski. – Przedsiębiorcą, logistykiem, terapeutą, a nawet księdzem.
To trudne wyzwanie. Nie można tu
wpaść w rutynę: codziennie rozmawiam
z rodzinami, dla których już sama śmierć
to coś niewyobrażalnego, a co dopiero
związane z nią procedury. Rozumiem
tych ludzi. Dlatego staram się często nie
myśleć zbyt wiele o swojej pracy i zapominać szybko drastyczne szczegóły
związane ze zleceniem.
Niestety, wspomnienia pozostają. Tak jak
pamięć o jednej z pierwszych spraw dla
Mondial Assistance: wypadek w trakcie
wycieczki na Mazury. Chodziło o dziecko
nieprzypięte pasami na tylnym fotelu samochodu. Nawet rodziny nie chcą często
wiedzieć dokładnie, „jak to wyglądało”.
Agencja wiedzieć, niestety, musi.
Marcin Podlewski
Spis
treści
▲
13
Dobra moneta
Marzenia na sprzedaż
O statusie nie świadczą dziś drogie samochody i ubrania z najlepszych domów mody.
Prawdziwy luksus to rzeczy, których nie ma nikt inny.
Takie lale to przykład produktu szytego
na miarę dosłownie i w przenośni
Charlie Chaplin powiedział kiedyś, że
najsmutniejszą rzeczą, jaką może sobie
wyobrazić, byłoby przyzwyczajenie się
do luksusu. Z pewnością w XXI w. nie
miałby takich obaw, ponieważ producenci robią wszystko, byśmy nie znudzili
się ich wyjątkowymi wyrobami. Drogie
materiały, świetne wykończenia i wyjątkowe funkcje wciąż są w cenie, jednak
to unikatowość wychodzi na pierwszy
plan. W ofercie wielu firm znaleźć dziś
można wyłącznie produkty i usługi dostępne jedynie na zamówienie i sperso-
14
nalizowane według życzeń klienta.
Co możemy dostosować do naszych
oczekiwań i upodobań? Właściwie
wszystko – od zabawek po samochody.
Auto tylko dla Ciebie
Jedną z najlepiej znanych firm oferujących swe wyroby wyłącznie na zamówienie jest niemiecki Maybach. Ceny
podstawowych wersji produkowanych
przez niego samochodów zaczynają się
od 1,5 mln zł. Jednak miłośnicy luksusu
nie poprzestają na oferowanym fabrycz-
nie wyposażeniu. Po kilkumiesięcznym
oczekiwaniu do zamawiającego trafia
wersja dopasowana całkowicie do jego
oczekiwań. Indywidualizacja dotyczy nie
tylko materiału, z jakiego wykonana jest
tapicerka, ale właściwie każdego elementu wnętrza. W Maybachu montuje
się lodówki, składane stoliki, a w skład
wyposażenia wchodzić może m.in.
srebrna zastawa stołowa lub rozpylacz
wybranych przez użytkownika perfum.
Nie ma dwóch takich samych aut,
a ambicją każdego właściciela jest, by
jego samochód był najbardziej wyjątkowy ze wszystkich.
Podobne nastawienie do luksusu mają
właściciele zegarków niemieckiej firmy
Kudoke. Manufaktura nie przygotowuje
co sezon kolekcji, jak inni producenci
czasomierzy. Jej właścicielowi przewodzi
bowiem hasło, że każdy zegarek musi
być tak indywidualny jak jego właściciel.
Kudoke oferuje szkieletowe chronometry, czyli takie, w których widoczny jest
cały mechanizm. I tu właśnie znajduje się
pole do popisu dla wytrawnych zegarmistrzów manufaktury. Każdy werk oprócz
tego, że musi działać bez zarzutu, powinien też zadziwiać swą urodą. Przez
szybkę zegarka widać więc nie tylko
kółka zębate i łożyska, ale też misternie
grawerowane rysunki, wycięte z metalu
inicjały właściciela czy dowolnie wybrane przez niego motywy ozdobne. Takie
dzieło sztuki zegarmistrzowskiej to koszt
rzędu 8 tys. euro.
Zamieszkaj na swoim
Indywidualizacja nie omija też rynku wyposażenia wnętrz. Firma Savoir, która
dostarcza łóżka m.in. do londyńskiego
hotelu Savoy, swym klientom proponuje
ręcznie szyte materace oraz dobierane na zamówienie ramy i wezgłowia.
Kształt, wielkość i twardość łóżka zależą
od preferencji użytkownika. Może on też
zadecydować o wyborze drewna, tkanin
oraz wszelkich ozdobach mebla. Najprostszy model dla jednej osoby kosztuje
1,8 tys. funtów, jednak niedawno w ofercie firmy pojawiło się łoże za 25 tys. funtów. Właścicielami tych iście niebiańskich
mebli są choćby Liza Minnelli,
Oprah Winfrey, Elton John i Roman
Abramowicz.
Polski rynek to także pole do popisu dla
szytych na miarę pomysłów. Pojawiły się
tu niedawno kreatywne kobiece biznesy,
oparte na tworzeniu spersonalizowanych wyrobów. Prawdziwą furorę wśród
gwiazd robi biżuteria marki Lilou. Jej
budowa jest bardzo prosta – kolorowy
sznureczek i jeden lub kilka medalików.
Sekret sukcesu marki tkwi w grawerunku. Na każdym medaliku można umieścić imiona bliskich osób lub inne ważne
dla właściciela słowa. Miłośnikami tych
jest coraz większa moda
w Polsce na ręcznie robione zabawki, takie z duszą,
które zastąpią albo chociaż zrównoważą wpływy
Barbie – wyjaśnia Aga
Plieth. Najczęściej klienci
zamawiają pary lalek jako
prezent ślubny lub rocznicowy. Obdarowują też
bliskich z okazji imienin lub
urodzin.
Śluby ze specjalną, oryginalną oprawą nie stanowią już nowości
nawet w Polsce. Na zdjęciu Kasia i Cyprian.
Niespodziewany ślub
Potrzeba indywidualizmu zauważalna
spotykanego i są w stanie za to zapłajest też bardzo wyraźnie w świecie
cić. Konsultantkom tej firmy zdarzało się
usług. Przykładem jest rosnąca popujuż organizować imprezy, których koszt
larność konsultantek
przekraczał nawet 500 tys.
O tym, co jest
ślubnych. Polska para
zł. – Zazwyczaj klienci Aspire
ekskluzywne,
narzeczonych nie chce
to osoby ok. 30–40 roku
decyduje nie tylko
już siedzieć przy długim
życia, aktywne zawodowo,
cena.
stole, konsumując bigos,
zajmujące wyższe stanoani tańczyć do biesiadwiska. Często są to osoby
nych przebojów. Klienci firmy Aspire
po rozwodzie, zatem mają już za sobą
bardzo często poszukują czegoś niedoświadczenia z samodzielnie organi-
Maybach – typowy przykład auta produkowanego na specjalne zamówienie.
Położyć się w łóżku Lizy
Minnelli? Czemu nie.
Foto: Pracownia 5Czwartych, sklep.mojepokoje.eu
ozdób są m.in. Paulina Holtz, Ilona Felicjańska
i Dawid Woliński.
Znacznie więcej wkładu pracy wymagają unikatowe
lalki szyte przez Agę Plieth. Projektantka otrzymuje
od klienta zdjęcie jego bliskiej osoby i na jego podstawie wykonuje jedyną w swoim rodzaju zabawkę.
– Zainteresowanie jest coraz większe, ale myślę,
że ma to co najmniej kilka przyczyn.
Z jednej strony to jest taki samonapędzający się mechanizm. Ktoś
u kogoś zobaczył lalę i też chciałby
mieć swoją. Kolejnym czynnikiem
zowanym ślubem. Wiedzą jakie to czasochłonne i trudne zadanie. Tym razem
nie tylko mają dokładnie sprecyzowane
oczekiwania, ale wiedzą też, że potrzebują wsparcia ze strony profesjonalisty
– wyjaśnia Katarzyna Gajek, dyrektor
zarządzająca firmy. Wśród oryginalnych
zleceń znaleźć można m.in. truskawkowy ślub, podczas którego motyw
letnich owoców pojawiał się zarówno
w menu, jak i na wszelkich ozdobach.
Inne ciekawe wydarzenie to ślub-niespodzianka w stolicy Francji. – Panna
młoda jadąc do Paryża nie wiedziała,
że będzie brała ślub. Jej narzeczony
zorganizował romantyczną niespodziankę, o której dowiedziała się na miejscu.
Tam kupiła strój ślubny i dodatki, a ślub
odbył się w kościele w samym centrum
Paryża. Po ceremonii młoda para udała
się limuzyną na romantyczną kolację –
wspomina Gajek.
Tego typu impreza nie musi być wcale
droższa od typowej staropolskiej biesiady. Jednak o tym, co jest ekskluzywne,
przestaje już decydować cena. To właśnie spełnianie marzeń oznacza teraz
największy luksus.
Beata Krowicka
Spis
treści
▲
15
Krzysztof Kluska
– dziennikarz
ekonomiczny (m.in.
TVN 24, Puls Biznesu,
Gazeta Giełdy
Parkiet). Specjalizuje
się w takich
dziedzinach jak
transport i logistyka,
motoryzacja,
infrastruktura.
Bez komentarza
Patrzę na ten film
i aż chce mi się wyjść...
Krzysztof Kluska
Telewizory sprzedają się w Polsce praktycznie jak świeże bułki. Odbiorniki budzą się
do życia razem z nami i zasypiają razem z nami. Pytanie, czy to nałóg, czy Polacy nie
wiedzą, co robić z wolnym czasem.
Słynne zdanie inżyniera Mamonia (dla
nieznających kinematografii ojczystej bohater filmu „Rejs”), któremu nie podobał
się film w kinie, na pewno wielu z nas
chciało nie raz czy dwa wypowiedzieć,
siedząc przed własnym telewizorem.
Niestety trudno wyjść z własnego domu,
obrażając się na odbiornik telewizyjny.
W wielu polskich rodzinach telewizor
wstaje razem z domownikami. To niestety nie żart. Z przykrością obserwuję,
jak płaskie, wypukłe, cienkie czy grube
czarne skrzyneczki stają się pełnoprawnymi domownikami, ożywają około dziewiątej rano i zasypiają po dwudziestej
trzeciej. Włączenie odbiornika dla wielu
naszych rodaków jest taką samą czynnością jak zaparzenie kawy czy umycie
zębów. Rodzi się zatem pytanie, czy to
przemożna chęć oglądania, czy przyzwyczailiśmy się do tego, że coś tam
w którymś pokoju gra.
Idźmy dalej tym tropem: czy faktycznie
oglądamy, czy tylko patrzymy i humor
poprawia nam głos z okienka, bez względu na to, jakie głupoty przekazuje. Drążąc temat, można także zauważyć, że TV
to swoiste lekarstwo na nudę, ale czy na
pewno?
A wyjść się nie da
Teoretycznie telewizja powinna być lekarstwem na nudę. Siadam, oglądam i sprawia mi to frajdę. Niestety często dzieje się
wręcz odwrotnie. To telewizor nas nudzi.
To ciągłe klikanie frustruje i potęguje zniechęcenie do oglądania. Dlaczego zatem
wielu z nas klika dalej, zamiast iść na
spacer, przejrzeć prasę czy poczytać dobrą książkę? TV trochę nas upośledziła,
przytępiła kreatywność i sprowadziła do
16
roli naprawdę biernego, prawie ubezwłasnowolnionego widza. Czy to cywilizacyjna choroba?
Już lata całe temu sam, nie chwaląc się,
zauważyłem, że to właśnie telewizja nudzi. Ilu z nas po chwili zastanowienia nie
przyzna mi racji, że bardzo często siedzi
w fotelu i przerzuca kanały? Od 1 do
99 i od nowa. Trzy takie rundy i prawie
30 minut z całego dnia poszło w niepamięć. Pół biedy jeśli telewizor ma tylko
99 kanałów. Czyli „patrzę na ten film i aż
chce mi się wyjść...”. Każdemu pozostawiam do własnego uznania rachunek,
ile trzydziestominutówek dziennie traci
ze swoim szklanym, plazmowym czy
ledowym przyjacielem. Jest naprawdę
sporo fajnych rzeczy, które można robić
zamiast bezmyślnie przerzucać kanały,
na których i tak nie ma niczego, co nas
interesuje. Podobno przeciętny Polak
spędza przed telewizorem prawie cztery
godziny. To daje około 61 dni w ciągu
roku. Te liczby troszkę przerażają.
To niech gra
Jak już wspomniałem, wielu z nas patrzy
w telewizor. Nie oglądamy, tylko patrzymy. TV towarzyszy nam w codziennych
obowiązkach. Pół biedy, jeśli zdajemy
sobie z tego sprawę i znajdujemy czas
na coś innego niż bezmyślne klikanie
pilotem. Niestety coraz częściej zapominamy o innych przyjemnościach życia.
TV zastępuje nam rozmowę, książkę,
spacer, kino. Niestety to nie koniec naszych telewizyjnych grzechów. Bardzo
często telewizor to także niania. I o ile
mogę naśmiewać się z dorosłych za to,
że tracą czas i trenują kciuki na pilotach,
o tyle cóż winne dzieci, które wychowuje
Cartoon Network czy inny Disney Channel? I pół biedy, jeśli to są właśnie takie
kanały. Naprawdę godne potępienia lub
politowania. Taki od małego wychowywany przez TV rodak z czasem uzależni
się od czarnej skrzyneczki. Potem zdziwieni rodzice zauważą na wywiadówce,
że ich pociecha nie czyta, nie liczy,
a skąd ma to umieć? Domowe przedszkole już chyba nie działa, inne edukacyjne programy także zepchnęła komercyjno-bajkowa papka.
W czasach, których ja sam nie pamiętam, modne było hasło „Telewizja uczy,
bawi, wychowuje” . Nie twierdzę, że jest
to dzisiaj niemożliwe, ale żeby tak było,
trzeba umieć dziecku dobrać ofertę programową.
Łatwo powiedzieć, a trudniej wykonać.
Sam kiedyś złapałem się na klikaniu pilotem i stwierdziłem, że szukam czegoś,
czego nie ma. Teraz – o zgrozo – zacząłem sprawdzać program TV. Wiem, co
chcę obejrzeć, a czego nawet za dopłatą nie zamierzam, niestety tego drugiego
jest więcej. Z przykrością zauważam,
że w TV, i mówię tu o ogólnoświatowej
tendencji – królują programy, które
można podsumować jednym zdaniem
„wielki świat kuchenny blat”. Nie chcę tu
wymieniać konkretnych kanałów, ale jest
tego naprawdę sporo.
Świat idealny nie istnieje. No, może
tylko w telewizji, i to czasami. Zamiast
szukać tego ideału za wszelką cenę,
warto przypomnieć sobie o innych sposobach spędzania wolnego czasu. Naprawdę można. Niech telewizor będzie
jednym ze sposobów na relaks,
a nie monopolistą, który zabiera nam
cały wolny czas.
Bliski świat
Pokrycie kosztów
opóźnienia podróży
dla amerykańskich turystów
wybierających się do Egiptu
W związku z napiętą sytuacją polityczną na Bliskim
Wschodzie, pod koniec stycznia klienci Mondial
Assistance ze Stanów Zjednoczonych wybierający się lub
przebywający w Egipcie, otrzymali gwarancję pomocy
finansowej w zakresie pokrycia dodatkowych kosztów
wynikających z zaistniałych utrudnień. W przypadku
opóźnienia podróży większego niż sześć godzin
ubezpieczone osoby otrzymują zwrot kosztów posiłków,
noclegów oraz dodatkowych wydatków.
Brytyjski oddział Mondial Assistance
wspiera Hospicjum św. Krzysztofa w Londynie
Pracownicy brytyjskiego oddziału
Mondial Assistance po raz kolejny zaangażowali się w działania w ramach
kampanii Mondiality Programme – One
More Gift. Beneficjentem działań został
oddział pomocy doraźnej dla dzieci
w Hospicjum św. Krzysztofa w Londynie. Londyńskie hospicjum to specjalistyczny ośrodek opieki paliatywnej nad
chorymi i umierającymi, funkcjonujący
nieprzerwanie od 1967 r. Hospicjum
św. Krzysztofa jest zarejestrowaną
organizacją charytatywną utrzymującą się w większości z dobrowolnych
składek.
Foto: John Foxx / Thinkstock, Thinkstock
Mondial Assistance od lat finansowo
wspiera placówkę, umożliwiając m.in.
zakup nowego sprzętu oraz wyposażenia. Działania prowadzone w ramach
kolejnej edycji One More Gift, w które
zaangażowało się wielu pracowników
firmy, okazały się ogromnym sukcesem. Tym razem fundusze przeznaczone dla hospicjum zostały zebrane
podczas gwiazdkowej imprezy,
w trakcie której pracownicy brytyjskiego oddziału Mondial Assistance przygotowali koncert kolęd.
Spis
treści
▲
17
Dialogi
Będzie kasa to zagramy
Zwykło się mawiać, że jeśli jesteś w czymś dostatecznie dobry, to
praktycznie na wszystkim możesz zrobić biznes. Czy ta zasada dotyczy
również… disco-polo? Na to pytanie odpowiada niekoronowany król
disco-polo – Marcin Miller, lider grupy Boys.
Marcin Miller
(ur. 27 maja 1970 w Prostkach
koło Ełku) – lider i wokalista zespołu disco polo Boys.
Oprócz 23 płyt nagranych z macierzystą grupą, wydał także
w 1999 roku solową płytę pt.
Zakochany facet. Ma na swoim
koncie występ w filmie z 1997
pt. Kochaj i rób co chcesz oraz
z 2004 pt. Trzymajmy się planu.
Kompozytor i autor tekstów.
Jego utwory takie jak Jesteś szalona, Wolność, Kochana uwierz
mi, Łobuz, Chłop z mazur stały
się przebojami.
2 marca 2008 wszedł do domu
Wielkiego Brata w programie Big
Brother VIP. Dobrowolnie odszedł
z domu 21 marca, po 19 dniach.
14 marca 2009 był jurorem specjalnym w programie Jak Oni
śpiewają.
18
Czy Twoim zdaniem disco-polo to
dobry pomysł na biznes?
Z mojego punktu widzenia tak. To
machina show-biznesu, na której
można nieźle zarobić i wielu ma tego
świadomość – nie tylko zespoły
i wykonawcy, ale też Ci, którzy
„pociągają za sznurki” – wydawcy,
producenci, menedżerowie... Przecież
nikt nie wchodzi w to dla idei, ale po to,
by zarabiać pieniądze. Ja jestem chyba
najlepszym przykładem człowieka, który
zarobił na tym, dalej zarabia i żyje na
dość przyzwoitym poziomie, co drażni
niektórych; mówią – chłopczyk z wioski
dorobił się kokosów. A ja się tylko
śmieję.
Na czym w tej branży najlepiej się
zarabia?
Co masz na myśli?
No chyba nie powiesz mi, że na płytach…
No nie, z płyt są marne pieniądze,
a poza tym nigdy nie wiadomo, czy
firma, która Cię prowadzi, rozlicza się
rzetelnie – pozostaje wierzyć na słowo.
Lwią część stanowią jednak przychody
z koncertów.
Imprezy firmowe?
Też, ale dla nas koncert to koncert – nie
ma dla nas znaczenia, czy publiczność
stanowią krzyczące fanki, czy grupa
pracowników, która chce się dobrze
zabawić. Czy w plenerze, w klubie,
impreza firmowa, wesele, pogrzeb…
Będzie kasa, to i w mieszkaniu zagramy.
Jedziemy na koncert, robimy show,
wracamy do domu. Imprezy zamknięte,
czyli np. firmowe, są na porządku
dziennym.
Których jest więcej?
Jednak masowych. Firmowe
imprezy pojawiają się w większości
w miesiącach zimnych – wrzesień –
kwiecień. To dlatego, że od maja do
końca września większość terminów
zajętych jest przez imprezy plenerowe,
więc gdy dzwoni firma z zapytaniem,
wpierw sprawdzamy termin, a potem
wybieramy tego, kto więcej zapłaci –
proste.
Ile więc musiałaby zapłacić firma,
by przed jej pracownikami wystąpili
Boysi?
Nasz koncert ma stałą stawkę, niezależnie od tego, czy plener, czy firma
– 25 tysięcy złotych. Dzwonisz do firmy
i dogadujesz się – jak się dogadasz, to
jedziemy, jak nie – to nie. No chyba że
się dogadasz na mniejszą kwotę, ale
to też nie zależy ode mnie – ja się logistyką kompletnie nie zajmuję. Dzwoni do
mnie tour menager i mówi: „jedziemy na
koncert do Warszawy”, to pakujemy się
i jedziemy.
W tej branży łatwo też pieniądze
wtopić – nieprzeczytana umowa, źle
podpisany kontrakt i pieniądze lecą
do innej kieszeni. Sam zresztą tego
doświadczyłeś…
Tak, ale teraz jestem związany z firmą
Green Star, z którą pracuje się dobrze
i niespecjalnie mam ochotę wracać do
tego, co już było. Faktycznie, zawsze
trzeba czytać to, co się podpisuje, bo
można się przejechać. Każda firma
chce zarobić, zrobić na wykonawcy
największy biznes, każda. Tu nie ma
sentymentów
i uczciwości. Ja
Każde wydawnictwo jest
często mówię
A jeśli propozycja
złodziejem, tylko jedni biorą
tak – każde
przyszła od kogoś,
mniej, inni więcej
wydawnictwo jest
kto zalazł Wam za
złodziejem, tylko
skórę, przed kim
jedni biorą mniej, inni więcej. Każda
nie macie ochoty występować?
będzie chciała cię skroić na maksa,
Zdarzyło się i tak. Gdy ktoś nas kiedyś
więc trzeba na każdym kroku się
obraził, nieładnie się wobec nas zachował,
pilnować i kombinować, jak wybrnąć.
powiemy – dla nich nie gramy i tyle. Aczkolwiek ja nie jestem mściwy i obrażalski
– mam do siebie dużo dystansu. Gdy ktoś
A nie myślałeś o tym, by samemu sienas obraża, kieruje w naszą stronę jakieś
bie reprezentować?
niezbyt pochlebne hasła, to myślę, że to
Na razie nie mam takiej potrzeby, skoro
raczej ten ktoś może jakieś kompleksy ma,
z obecnym wydawnictwem się dogaduczy coś innego za małego. A bywało i tak,
jemy, to po co zmieniać? A poza tym,
że jedziemy na imprezę firmową, mamy
na to trzeba mieć czas, a ja go nie mam
świadomość tego, że występujemy przed
za wiele, oraz jakąś tam smykałkę do
ludźmi na poziomie – doskonale skrojone
biznesu, a ja jakoś nie czuję się biznesmenem.
garnitury, krawaty – i nagle widzimy, jak
jeden z drugim w naszą stronę środkowy
palec wyciągają.
Myślisz, że karierę w disco-polo może
zrobić każdy?
Ile zarabia się na disco-polo?
Patrząc na niektóre polskie gwiazdki,
wydaje mi się, że nawet w disco-polo
Pytasz się mnie, ile ja zarabiam? Policz
by się ośmieszyły. A tak poważnie,
sobie – 25 tys. zł za koncert, koncertów
zaletą disco-polo jest to, że faktycznie
bywało że i 150 rocznie, to Ci wyjdzie.
na ten rynek może rzeczywiście
Tylko trzeba pamiętać o tym, że wbrew
wkroczyć każdy. W całej branży
temu, co piszą tabloidy, to nie są pieniąmuzycznej jest tak – co z tego, że
dze tylko dla mnie. Niektórzy zapomity coś nagrasz? Może to wyląduje
nają, że jest coś takiego, jak podatek, że
tylko w twojej szufladzie – RMF tego
Boys to nie tylko ja. Ale brukowce piszą:
nie puści, Zetka też, a dodatkowo
za Sylwestra zgarnął 100 tys. złotych,
Kuba Wojewódzki zjedzie i tyle.
kasując wszystko dla siebie. Nas, jako
Tutaj przez chociaż jeden sezon
zespół, jest piątka i w takim składzie
pośpiewasz sobie na dożynkach czy
przyjeżdżamy na koncert. Zespół Boys
w remizie strażackiej – niektórym to
należy jednak do firmy Green Star, z nią
wystarczy, by poczuć się „gwiazdą”.
mamy podpisany kontrakt, wszelkie
A jak jeszcze będą suportem przed
prawa więc – również majątkowe – naBoysami, to już na kolanach chodzą.
leżą do firmy i prezesa Cezarego Kuleszy. A w firmie też sporo osób pracuje
Mateusz Wilk
i też muszą swoje dostać.
Spis
treści
▲
19
MA styl
Kolekcjonerzy płyt z błędami
Zasada jest prosta: im mniej kopii płyty, tym drożej. Zupełnie tak samo jak
w przypadku pocztowych znaczków.
Egzemplarz płyty „Double fantasy” Johna
Lennona i Yoko Ono stał się najdroższym
krążkiem świata ze względu na tragiczne
okoliczności.
20
Trudno uwierzyć, trzymając w ręku zwykły CD-R z paroma nagraniami audio, że
może on być wart ponad 1000 funtów
brytyjskich. A jednak. Takich przypadków
jest aż nadto na rynku kolekcjonerskim
płyt. Niekiedy o wartości decyduje też historia danej kopii. Ani rewolucja mp3, ani
spadek sprzedaży tzw. twardych nośników nie sprawił, że na aukcjach zaprzestano windować ceny. Przedstawiamy
siedem najważniejszych powodów, dla
których płyta może być od innych dużo
droższa.
1. Błąd na płycie
Często zdarza się, że wytwórnia wytłoczy płytę, puści ją do dystrybucji,
a następnie zostanie ona wycofana
i wprowadzona na rynek w nowej wersji.
Powody mogą być rozmaite. Możemy
mieć do czynienia z nieakceptowalną
okładką (patrz ramka), błędem w tłoczeniu (np. picture disc Madonny „Cherish”
– większość kopii zmielono) bądź błędem w druku (np. niezwykle kosztowna
japońska winylowa płyta promocyjna
Pink Floyd „The Dark Side of The Moon”
Płyty w sieci
eil.com
Esprit – najbardziej wszechstronny
komis płytowy w sieci. Przetrwał
nawet ofensywę eBaya. Ceny są
wysokie, ale tu płytę dostaniemy
zawsze w idealnym stanie.
991.com
Komis handlujący tylko złotymi
i platynowymi płytami.
eBay.pl
Raczej przedstawiać nie trzeba.
z omyłkowo odwróconą okładką – przetrwało tylko kilka egzemplarzy). Ci, którym uda się dostać taką płytę zanim trafi
na aukcję przed jej wycofaniem, mogą
niekiedy mówić, że są posiadaczami
fortuny.
3. CD-Ry
Dla laika może to być nie do uwierzenia, ale CD-Ry osiągają niekiedy wartość dobrego samochodu. Najczęściej
są to płyty promocyjne. Ale także tzw.
„reference discs” tłoczone podczas
pracy nad nagraniami w kilku, kilkunastu egzemplarzach do celów realizacyjnych. Wystarczy, że na takiej płycie
znajduje się jakiś inny montaż utworu,
który trwa np. 30 sekund dłużej albo
zawiera niepublikowany nigdzie indziej
miks i cena idzie w górę. Przykład: Pet
Shop Boys „Compiled” (podpisy artystów na każdej z 20 kopii, unikatowe
remiksy).
4. Wydania klubowe
Zagorzali fani niejednokrotnie zapisują
się do płatnych, oficjalnych fanklubów.
Kluby te od czasu do czasu raczą
swoich członków wysyłką unikatowych
płyt. Nagrania na nich najczęściej nie
są dostępne nigdzie indziej. Jednym
z przykładów jest fanklubowy singiel
CD Electronic „Until the end of time”.
Jeżeli już pojawi się na eBayu, cena
dochodzi do horrendalnego pułapu.
5. Złote płyty
Ale też platynowe, diamentowe, srebrne... Takie krążki także można kupić. Istnieją komisy specjalizujące się w sprzedaży award disców.
6. Płyty promocyjne
Płyty ‘promo’, zarówno winyle jak
i kompaktowe, to prawdziwa kopalnia
rarytasów. Ich odbiorcami są najczęściej
Lynn Goldsmith / Corbis, Robyn Mackenzie / Thinkstock, internet
musicstack.com
Szwedzki portal, na którym logują
się wszystkie najważniejsze komisy
płytowe świata.
2. Wstrzymana sprzedaż
Zdarza się też, że płyta jest wyprodukowana, ale na rynek w ogóle nie trafia, a całość nakładu idzie na przemiał.
Niemniej jednak pracownicy wytwórni
potrafią wynieść kilka (-naście, -dziesiąt, -set) egzemplarzy i w ten sposób
zasilić chłonny rynek kolekcjonerski.
Przykład: The Smiths „The Headmaster Ritual” – brytyjskie tłoczenie CD
przeznaczonego na francuski rynek
(płytę wycofano na skutek protestu Viv
Nicholson, której wizerunek wykorzystano na okładce).
Spis
treści
▲
21
5 najdroższych płyt kolekcjonerskich
1. John Lennon & Yoko Ono „Double fantasy” (1980) –
400 000 USD
Najdroższa płyta świata. Chodzi tu o jej konkretny egzemplarz podpisany przez Lennona, a którego posiadaczem był David Mark Chapman. Poprosił on swojego
idola o autograf parę godzin przed jego zastrzeleniem.
Okładka nosi odciski palców Chapmana. Longplay
został ostatni raz sprzedany w 2008 r. Dużo pieniędzy
i kawał historii.
2. The Quarrymen – dysk „octanowy” (acetate) (1958) –
200 000 USD
The Quarrymen to ekipa, w której składzie znaleźli się Lennon, McCartney i Harrison, zanim pojawił się The Beatles.
Płytę zawierającą dwa pierwsze studyjne nagrania zespołu,
posiada obecnie Paul McCartney, który nabył ją w 1981 r.
Raczej nie ma co marzyć, że zostanie szybko wystawiona
na aukcję. McCartney zremasterował nagrania i nagrał je na nośniki CD, które rozdał
znajomym. Te egzemplarze warte są marne 20 000 USD.
3. The Beatles „Today And Tommorow” z „rzeźniczą”
okładką (1966) – 38 000 USD
Klasyczny przykład płyty wycofanej ze sprzedaży. Z tą okładką na półkach sklepowych w USA krążek można było dostać tylko przez jeden dzień i tylko w niektórych miejscach.
Zdjęcie okładkowe wzbudziło powszechne oburzenie.
Półmilionowy nakład został cofnięty z dystrybucji i zmielony,
ale przez lenistwo pracowników przetrwało 100 000 „rzeźniczych” kopii – na starą
okładkę nalepili oni nową. Fani jęli domowymi sposobami ją odklejać. W zależności
od efektu odklejania „rzeźniczy” longplay kosztuje od 150 do 7500 USD (jedną
z takich kopii można było wylicytować w grudniu 2010 r. w radiowej Trójce – poszła
za 18 000 zł). Natomiast kilkadziesiąt oryginałów pojawiło się na jednym ze zlotów
fanów The Beatles. Syn szefa wytwórni Capitol przywiózł ze sobą karton, a w nim
nowiutkie, zafoliowane kilkadziesiąt egzemplarzy „Today And Tommorow” z zakazaną okładką. Obecni tam kolekcjonerzy omal nie zemdleli.
4. Bob Dylan „The Freewheelin' Bob Dylan” (1963)
– 36 000 USD.
Chodzi o pierwsze kopie tej płyty, które zostały szybko wycofane ze sprzedaży. Dylan stwierdził, że cztery piosenki są
zbyt przestarzałe i zastąpił je innymi.
dziennikarze oraz radiowi i klubowi DJ-e.
Ci prawdziwi szczęściarze otrzymują
je z wytwórni za darmo. Najczęściej
występują ‘promo’ z jedną ścieżką,
tzw. radio edit, czyli wersją, którą
słyszymy w radiu. O wiele rzadsze są
płyty z remiksami. Cenne są także tzw.
advance promo, czyli całe długogrające
płyty, które trafiają do rąk recenzentów,
zanim krążek ukaże się na rynku.
Przykład: Francuski promo box U2
„Achtung Baby!” – wersja z picture
dyskiem i mnóstwem gadżetów
(nalepki, Trabancik-żelaźniak, biografia).
5 najlepiej
sprzedających się
artystów komisowych
1. The Beatles
2. Madonna
3. Elton John
4. Rolling Stones
5. Elvis Presley
źródło: eil.com
7. Brak reedycji
Oczywiście wszelkie single nie są
zazwyczaj ponownie wydawane.
Zdarza się jednak, że normalne
longplaye także nie mogą doczekać
się reedycji. Tak np. dzieje się z płytami
Cabaret Voltaire z okresu 1987–1990.
EMI nie jest zainteresowane ich
wznawianiem. W Polsce natomiast
niełatwo kupić debiutancką płytę
Kazika „Spalam się”. Z powodów
prawnych płyta ta miała jak dotychczas
tylko jedno wydanie. Cena wersji
winylowej dochodzi do 500 zł, wersji
CD – nawet do 1000 zł.
Te siedem punktów nie wyczerpuje
listy różnorodnych formatów, w jakich
ukazuje się muzyka. Mamy jeszcze
picture dyski, limitowane edycje,
dyski ‘white-label’, 10-calowe single,
3-calowe CD, wielopłytowe box-sety,
dyski octanowe i wiele innych. I niech
ktoś teraz spróbuje powiedzieć, że
lepiej jest gromadzić pliki mp3...
5. Frank Wilson „Do I Love You?” (1965) – 30 000 USD.
Najdroższe promo świata. Swoją cenę zawdzięcza faktowi, że prawie wszystkie egzemplarze zostały zmielone na
polecenie szefa wytwórni Motown, który uznał, że Wilson
powinien zająć się śpiewaniem, a nie pisaniem piosenek.
Przetrwały tylko dwie kopie.
źródło: HowStuffWorks
Rafał Modzelewski
22
Ekscentrum
Wybrane marki VIRGIN
24 stycznia 2011 r. Richard Branson otrzymał
w Baden-Baden Niemiecką Nagrodę Medialną 2010.
Richard Branson:
najważniejsza jest zabawa
fielda – „Tubular Bells”. To on pozwolił na
zarobienie przysłowiowego pierwszego
miliona dolarów. Pod swoje skrzydła
Virgin przygarnęło także skandalizujące
Sex Pistols, wcześniej wyrzucone z EMI
i A&M. Ironią losu jest fakt, że w 1992 r.
Virgin Records zostało za miliard dolarów
sprzedane właśnie koncernowi EMI. Tak
oto wytwórnia ta wydaje płytę z nagraniem ją obrzydzającym („EMI”). I tak to
się wszystko zaczęło. Obecnie majątek
milionera szacowany jest na blisko 4 miliardy dolarów.
Ale Richard Branson znany jest przede
wszystkim ze swoich ekscentrycznych
zachowań. Gdy chciał, żeby indyjski rząd
zgodził się na loty Virgin Airways do Indii,
przybył pod parlament w Delhi na białym
słoniu. Promując aparaty fotograficzne,
przyczepił się nago do dźwigu unoszącego go nad Times Square w Londynie.
Tamże biegał w stroju panny młodej,
obwieszczając światu o otwarciu sklepu
dla nowożeńców. W dość nietypowy
sposób dobierał też sobie współpracowników. Mocno stawiał na zespół, ale
wykształcenie i dyplomy były dla niego
kompletnie nieistotne. W ramach swojej
polityki personalnej sprzątaczkę miano-
wał dyrektorem studia nagraniowego,
a stewardesa otrzymała posadę menażera w hotelu. Dla Bransona bowiem
w biznesie najważniejsza jest zabawa.
I może dlatego osiągnął tak oszałamiający sukces.
rav
Foto: Uli Deck / PAP / EPA
Ten urodzony w 1950 r. Anglik, dla którego najbardziej istotnym elementem
w życiu jest przygoda, a szkoła najbardziej nudnym miejscem, stał się ikoną
sukcesu w biznesie. I rzeczywiście.
Przykład Sir Richarda Bransona działa na
wyobraźnię. Wyrzucany 18 razy ze szkół,
uchodził w młodości za łobuza i nieuka.
Ale to właśnie jemu udało się stworzyć
jedno z największych na świecie imperiów biznesowych, rozpoznawalną markę
i jednocześnie stać się ikoną popkultury.
Branson w wieku 20 lat założył pierwszy
na świecie mail-order z muzyką. Sklep
wysyłkowy z płytami nosił nazwę Virgin.
Dziewicze miano zawdzięczał temu, iż
jego właściciel był nowicjuszem w biznesie. Od tego momentu wszystkie
przedsięwzięcia Bransona będą nosiły
ten przydomek.
Sukces sklepu był na tyle obiecujący,
że w następnym roku postanowił zaatakować rynek tradycyjnych sklepów muzycznych. Dziś Virgin Megastore to jedna
z największych na świecie sieci sprzedaży płyt, DVD i gier. Z kolei w 1972 r. wydana została pierwsza płyta pod marką
Virgin Records. Był to krążek kompletnie
nieznanego wówczas artysty Mike’a Old-
• Virgin Active — kluby fitness
• Virgin Atlantic Airways — linie
lotnicze
• Virgin Balloon Flights — loty
balonowe
• Virgin Books — wydawca książek
• Virgin Brides — sklep ze strojami
ślubnymi
• Virgin Cars — internetowy
autosalon
• Virgin Comics — komiksy
• Virgin Drinks — napoje
• Virgin Energy — dostawca energii
• Virgin Experience Days — agencja
eventowa
• Virgin Flowers — internetowa
kwiaciarnia
• Virgin Galactic — loty kosmiczne
• Virgin Games — gry online
• Virgin Green Fund — paliwa
alternatywne
• Virgin Health Bank — komórki
macierzyste
• Virgin Healthcare — opieka
medyczna
• Virgin Holidays — turystyka
• Virgin Limited Edition — hotele
• Virgin Limobike — serwis rowerowy
• Virgin Limousines — limuzyny
• Virgin Media — telefonia
• Virgin Megastores — sieć sklepów
z CD, DVD i grami
• Virgin Mobile — telefonia
komórkowa
• Virgin Money — usługi finansowe
• Virgin Produced — produkcja
telewizyjna i filmowa
• Virgin Racing — rajdy
samochodowe
• Virgin Radio
• Virgin Records — wytwórnia
płytowa
• Virgin Trains — linie kolejowe
• Virgin Unite — fundacja
• Virgin Vie At Home — drogerie
• Virgin Wines — internetowy sklep
z winami
• Virgin Ware — sieć sklepów
odzieżowych
Spis
treści
▲
23
Gadżetomania
redaguje Inspektor Gadżet
Chusteczka życia
Solo na T-shircie
Tego chyba nie wymyśliłby nawet Q z Jamesa Bonda.
W obecnym sezonie modne stało się noszenie
chusteczek kuloodpornych. Musiały one ustąpić miejsca
przestarzałym i kreatywnie skostniałym kamizelkom.
Teraz nic już nie jest w stanie nas zaskoczyć. Wystarczy, że będziemy posiadać ten skrawek (270x270 mm)
aramidowego materiału, przypominającego nieco kewlar
i możemy spojrzeć w twarz śmierci bez żadnych oporów.
Do nas tylko należy decyzja, który ze swoich organów zamierzamy ochronić. Najsensowniejszym wyborem będzie
serce. Chusteczkę wówczas włożyć należy do butonierki
i możemy się wybrać nawet na raut z udziałem irlandzkiej
mafii. Ciekawe tylko, czy da się tym wyczyścić nos?
Cudo to nosi specyficzną nazwę – The
Damned, czyli Przeklęty. Czy przeklinać
mają chusteczkę mordercy wynajęci przez
konkurencję? Tego
producenci nie precyzują. Nowy produkt
poleca się głównie biznesmenom z branży paliwowej prowadzącym intensywne
interesy na wschodzie Europy.
Cena: 95 euro.
Idzie wiosna. Czas porzucić kurtki i wszelkie inne
garnitury. W casual day warto do pracy przyjść
w koszulce generującej dźwięki akordów gitarowych
i zamiast na nosie lub szefowi na nerwach, zagrać
właśnie na niej.
Dzięki temu
nowemu
krzykowi (!)
mody zbędne
już będzie
zapraszanie
cover bandów,
czy nudnych
DJ-ów na
imprezy firmowe.
Teraz pracownicy
sami sobie będą
mogli zagrać, co im się podoba, dlatego że przyciśnięcie
gryfu w odpowiednim miejscu odpowiada dźwiękowi
jednego z akordów. T-shirt taki zatem to czysta
oszczędność, także dla budżetów HR-owych.
Jesteśmy pewni, że ten element garderoby zmieni oblicze
rock’n rolla. Angus Young i Brian May mogą odejść w cień.
Nadchodzi era T-shirtowych rokendrolowców!
Cena: 30 USD
Spis
treści
▲

Podobne dokumenty

Magnes 23 - Mondial Assistance

Magnes 23 - Mondial Assistance Dialogi Mariusz Czerkawski: Nie muszę być niepokonany

Bardziej szczegółowo

Magnes 19 - Mondial Assistance

Magnes 19 - Mondial Assistance Mondial Assistance opublikował pełne wyniki badań

Bardziej szczegółowo