Kiszenie kapusty

Transkrypt

Kiszenie kapusty
Kiszenie kapusty
Dekoracja:
Wnętrze chaty – piec, na piecu naczynia gliniane, beczka, szatkownica na stołkach, z boku
stół i stołki; na stole kilka główek kapusty, cebule, w naczyniu sól, noże; pod piecem
miednica, ścierka, prześcieradło; przy piecu chleb, masło.
Osoby:
Gospodyni Maryśka
Córka gospodyni Helcia
Gospodarz Władek
Sąsiad
Sąsiadka
Syn sąsiadów Jasiek
(Córka gospodyni – Helcia zamiata izbę i śpiewa piosenkę)
W moim łogródecku
Rechce żabka, rechce
Juzbym się wydała,
Ale mie nicht nie chce.
Powiadajo ludzie,
Ze jo nie bogato,
Rośnie w polu trowka,
Nie każdo jednako.
(Wchodzą sąsiad, sąsiadka i Jasiek ich syn)
Helcia:
O!!! Witejcie.
Sąsiadka:
Pochwalony Jezus Chrystus. My tu przyśli do kapusty, jak wcora łobiecowali.
A waszych ni ma w domu? Helcia gdzie wszystkie?
Helcia:
A no, siadejcie, siadejcie, matka w stajni jeszcze gady łoporzondzo , a tatuś na
targ na Wielempól pojechaly z kobyłkom, może co spinienżo.
Sąsiad:
A to te staro chabete Władek myśly sprzedać? Toż to ledwo za pugiem się
wlekło.
Jasiek:
(Podchodząc do Helci i biorąc ją wpół)
E no, nie godejcie łociec – kobyłka przecie postawno jeszcze była, a piekno,
jak nie wymowiając panna Helcia.
Helcia:
(Odskakując od Jaśka, z gniewem)
A to ci się miglanc znaloz, mie do kobyły stary przymirzo.
Ścierką mierzy w Jaśka, ten się odsuwa)
A mos i siedź cicho, jak ci jo i zycie miułe).
1
(Wchodzi gospodyni z wiaderkiem mleka)
Gospodyni:
O co jo widze, Maryś ze swoimi do kapusty przysła.
(odwraca się do Helci, która przy piecu wyciera beczkę)
Gospodyni:
Helcia, becka wymyto?
Helcia:
Wymyto, wyparzono, jak cza.
Gospodyni:
Starej się Helka, bo to kapusta na twoje weselysko.
Sąsiad:
No to Jasiek dawej szatkownice, baby, łoporzondzejcie kapuste, Helka kraj
cebule, nie bedziewa po próznicy siedzieć. W imie łojca i syna i ducha
świentego, zacynejmy.
(Wszyscy biorą się do pracy- kobiety przy stole, mężczyźni przy szatkownicy)
Jasiek :
A zaśpiwejcie co baby, coście tak gemby pozatykały?
(Zaczynają śpiewać)
Sąsiad:
Dobra baby, tylo, kapuste trza gniś, Heka myj nogi, właź do becki.
Helka;
Jo? Jo za letko, łoganiom się ino jak zajonc. Może Jasiek, łopacze, cy robotny?
Jasiek:
Niech wom będzie – dejcie ino miednice i śmate, nogi se łopukom, coby się
kapusta pryndko nie zepsuła.
(Helka podaje mu miednice i trzyma ścierkę, ten siedząc na stołku myje nogi)
Jasiek: Teroz mi pomóżcie wlyź do becki.
(Biorą go pod pachy i pomagają wejść do beczki, ten dtrepcze).
Gospodyni
(Zwracając się do sąsiadki)
A wis, cosi niedobrze z mojom Łąciatom- dojki i jakoś stwardniely, mlyko
łostawio, norowisto jakoś, sama nie wiem, co i jest.
Sąsiadka:
Może cielno.
Gospodyni:
Kiej nie.
Sąsiadka:
To musi być Łojkowo uroki rzuciuła (pluje).
Gosopdyni:
Nie godej, to co jo teroz zrobie? Helke trza za mąż wydać, a jak to bez krowy,
cielycki, to co jo i dom na wiano?
2
Sąsiadka:
Pocekej, pocekej, cosi zaradzimy. Jutro z rana nazbiromy rosy i posmarujemy
dojki, a jak i to nie pomoże, łokadzimy jo.
(Wchodzi gospodarz z batem)
Gospodarz:
O co jo widze, Jasiek w moi becce, a nogi toś umył, czyś zapomnioł?
(Zagląda do beczki)
Corno cosik ta kapusta.
Jasiek:
Co wy godocie, baby widziały , jakem nogi mył.
Gospodarz:
Żartuje se żaruje, ale co jo widze, matka – łobrotny ten Ziembów chłopok – do
roboty sprytny, nogi mu same chodzo, a gymba się ino śmieje. To może za rok
to byście se już swojo kapuste z Helkom gnietły?
(Słychać głośny płacz Helci, która siedzi przy stole i obiera cebulę).
Gospodyni:
A ty gupio , co się drzes, to chces ty żeniacki cy nie.
Helka;
Żyniacki to chce matuś, tylko ta cebula w ślypia mie poly.
Sąsiad:
To jo widze, co rychło trza się będzie dogodać, wódkę naszykować i przyś z
fafturem. Jasiek nom ło to już z miesionc dziure w brzuchu wierci – żeniacki
się mu chce.
Janek:
Doś by było ty kapuście, bo mi kulosy łodpadno, Helcia – spróbuj, cy kwas
dobry, cebuly wrzuć, posól.
(Jasiek wychodzi z beczki, wspólnie próbują kapusty)
Helcia:
Ano dobrześ wydreptoł Jasiu, robotny z ciebie chłop, nadajes się na męża.
Sąsiadka:
A kobyłe ście sprzedaly?
Gospodarz:
Nie sprzedołem, ale nic się nie bójcie, Helkę niom wywianuje. Będzie miała
do roboty w polu, a i na łodpust do Niedźwiady pojedzie.
Gospodyni: Helka, Jasiek – kamień na kapustę przyłóżcie, coby sok wyszed.
(Zwraca się do wszystkich)
Ano chodźcie cosi przegryź, łorobily my się.
(Wszyscy siadają do stołu)
Sąsiad:
A na jutro przydźcie do nos zeszatkujewa naszo kapuste. Maryśka boszczu
nagotuje, a j jo cosi na rogrzonie z baniocka przyniese.
Gospodarz:
Bóg wom zapłać sonsiady za robotę.
(Wszyscy wstają i kłaniają się)
3
Koniec
4

Podobne dokumenty