Marzec 2004 - Marynarka Wojenna RP
Transkrypt
Marzec 2004 - Marynarka Wojenna RP
Wielkanoc pachnie wiosną … To pora tak radosna Pełna pisanek kolorowych I prezentów zajączkowych. Na stole bazie i cukrowy baranek I mnóstwo wody w dyngusowy poranek. STOWARZYSZENIE OFICERÓW MARYNARKI WOJENNEJ RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ NR 1 (12) Zdrowych, radosnych i wiosennych Świąt Wielkiej Nocy. Suto zastawionych stołów, mokrego śmigusa i udanej zabawy. Pogodnych spotkań w gronie rodzinnym i miłego odpoczynku życzy Zarząd Główny SOMW oraz Redakcja ZESPÓŁ REDAKCYJNY: Mieczysław JAMRÓZ, Jerzy WALIGÓRA Adres Redakcji: 81-912 Gdynia, ul. Zawiszy Czarnego 1 MARZEC ROK 2004 WYDAWNICTWO WEWNĘTRZNE STOWARZYSZENIA 84 rocznica zaślubin Polski z Bałtykiem tel. 626 30 94 Koledzy, Wraz z powstaniem Stowarzyszenia narodził się pomysł wydawania własnego pisma, nie tylko informatora o jego działalności, ale pisma wewnętrznego, na łamach którego poza informacjami o działalności Stowarzyszenia, toczyłaby się dyskusja na inne tematy, publikowane byłyby Wasze wspomnienia z czasów służby w Marynarce Wojennej. Z momentem powstawania nowych kół zaistniała potrzeba powstania platformy do wymiany poglądów, oceny pracy władz Stowarzyszenia, wypracowywania kierunków działania. Bez takiego pisma nie ma i nie będzie wymiany informacji między członkami różnych kół. W 1998 roku podjęliśmy próbę wydania takiego „pisemka” pod nazwą „Biuletyn” (do końca 2003 roku ukazało się 11 numerów). W pierwszym numerze sygnalizowaliśmy jednak, że jest to tytuł tymczasowy i prosiliśmy Was o składanie propozycji innej jego nazwy. Tylko kilku kolegów odpowiedziało na nasz apel. Wybraliśmy propozycję przedstawioną przez kolegę Józefa Kuśmidra – „KOMODOR”, uznaliśmy bowiem, że jest to pojęcie, które nigdzie do tej pory nie wystąpiło jako tytuł, a więc nie zostało jeszcze „zawłaszczone”. Znaczenie tego pojęcia opisane jest w encyklopediach, słownikach oraz leksykonach, i tak według: 1. Słownika wyrazów obcych i zwrotów obcojęzycznych z 2000 roku: „Komodor” to w niektórych państwach oficer marynarki wojennej (handlowej), dowodzący czasowo zespołem jednostek, np. eskadrą (konwojem), nie mający stopnia admiralskiego. 2. Wielkiej Encyklopedii PWN z 1965 roku: „Komodor” to oficer marynarki wojennej niektórych państw, w stopniu komandora zajmujący stanowisko dowódcy zespołu przewidziane zwykle dla admirała. 3. Leksykonu morskiego oraz Encyklopedii PWN z 1996 roku: „Komodor” to stanowisko d-cy konwojów w czasie II wojny światowej. Siedzący obok niej dystyngowany mężczyzna o posturze Gołoty, zaciekawiony spytał, dlaczego się ich nie podaje. Pani domu ze zdziwieniem odparła – „To pan nie wie, że srebro od jajek czernieje?” Mężczyzna odparł, że o tym nie wiedział i po chwili wyjął z kieszeni spodni srebrną papierośnicę i przełożył ją do kieszeni marynarki. Józef Kuśmider KĄCIK HUMORU Nowakowa kupuje los na loterii i mówi do męża: - Jeśli tylko wygram, sprawię sobie nową, wystrzałową sukienkę! - A jeśli nie wygrasz? - Wtedy to ty mi ją kupisz... Gromadka dzieciaków obserwuje, jak ksiądz naprawia drewniany płot. - Chcecie popatrzeć, jak pracuję? - Nie, chcemy usłyszeć co ksiądz powie, kiedy się uderzy młotkiem w palce... Mała Encyklopedia dodatkowo podaje: „... grzecznościowy tytuł starszego kapitana statku pasażerskiego”. Szanowni Koledzy, jak widzicie pojęcie to jest ściśle związane z morzem i marynarką. Oczywiście jest to propozycja, chcielibyśmy wiedzieć, czy ją akceptujecie? Jeżeli będziecie mieli inne propozycje i któraś z nich uzyska ogólną akceptacje, to nic nie stoi na przeszkodzie ażeby tytuł wydawnictwa zmienić. Aktualnie przekazujemy w Wasze ręce wydawnictwo o nazwie „KOMODOR”, jako 12 – tą z kolei publikację, a pierwszą z nowym tytułem. Kowalski kupił na giełdzie małego fiata. Po dwóch miesiącach pyta go kolega: - I co, dużo przejechałeś? - Na razie niewiele, tylko trzy kury. Redakcja -2- - 19 - podchorążych. Po wojnie został awansowany do stopnia oficerskiego i mianowany d-cą kompanii podchorążych. Wyszkolił i wymusztrował nas tak dobrze, że „chwyty bronią” wykonywaliśmy idealnie, jednocześnie, niczym automaty. A, gdy szliśmy krokiem defiladowym po placu alarmowym, to mury koszar trzęsły się wpadając w rezonans. AKTUALNOŚCI 84 ROCZNICA ZAŚLUBIN POLSKI Z BAŁTYKIEM „Przed Wami dzisiaj otwiera się epoka nowego życia i świetności nowego wieku złotego Zygmuntów i Batorych, kiedy Wisła i nasze morze staną się znowu łącznikiem Polski z całym światem". Generał Józef HALLER – odezwa do mieszkańców Pomorza, styczeń 1920 roku Po powrocie do OSMW, po dwóch dniach przygotowań zostaliśmy przemundurowani w sorty podchorążackie i odbyła się uroczysta przysięga. Zostaliśmy podchorążymi Oficerskiej Szkoły Marynarki Wojennej. Rozpoczął się rok szkolny, który trwał aż do połowy lipca 1949 roku. W tymże roku kompania 1 – go roku podchorążych, licząca około 130 osób, wzięła m.in. udział w uroczystej defiladzie Pierwszomajowej w Warszawie. Takie to były moje wstępne kroki w Marynarce Wojennej. Jerzy MALTOWSKI Z ARCHIWUM ANEGDOT Wobec szybko postępującego odradzania się jaśniepaństwa, nie od rzeczy będzie przypomnienie nieco uwspółcześnionej anegdoty sprzed wielu lat. W rezydencji pewnego „nowobogackiego” odbywało się przyjęcie. Zgrabna pomoc domowa serwuje kolejne dania i w pewnym momencie podaje jajka na miękko, a do ich konsumpcji srebrne łyżeczki. Widząc to Pani domu strofuje ją mówiąc – „Kaśka, przecież uprzedzałam Cię, abyś do jajek nie podawała sreber”. - 18 - 10 lutego 1920 roku po długim czasie zaborczej niewoli stawała się znowu faktem Polska Morska. Dużo wcześniej wielu wybitnych Polaków nie tylko przewidywało, ale uporczywie dążyło do urzeczywistnienia woli narodu - przywrócenia Ojczyźnie morza. Po zakończeniu I wojny światowej sprzyjała temu sytuacja polityczna i wojskowa. Postanowienia Traktatu Wersalskiego z 28 czerwca 1918 roku zapowiadały przyznanie Polsce dawnych Prus zachodnich oraz części Prus Królewskich, a także dostępu do 140 km wybrzeża Bałtyku (w stosunku do obszaru kraju - najwęższe w świecie dojście do morza, ponadto niewielkie wpływy w wolnym mieście - Gdańsku). Przejmowanie przyznanych terenów nastąpiło na początku 1920 r. na zasadzie porozumienia polsko-niemieckiego drogą pokojową (Niemcy ratyfikowały traktat wersalski dopiero 10 stycznia 1920 roku). Pod względem operacyjnym odpowiedzialność spoczęła na tzw. Froncie Pomorskim składającym się z jednostek dawnej armii polskiej we Francji, tzw. Błękitna Armia. Końcowa faza tzw. „operacji pomorskiej" rozpoczęła się 25 stycznia 1920 roku zajmowaniem terenów określonych „Korytarzem Pomorskim". W miejsce odchodzących oddziałów i administracji niemieckiej wkraczało wojsko polskie i polska administracja. Po przyjeździe gen. Hallera do Pucka, dnia 10 lutego 1920 roku wprowadzono do programu uroczystości wojskowych punkt związany z wrzuceniem pierścieni do morza oraz akt podpisania pamiątkowego dokumentu związanego z „zaślubinami". -3- Dwa platynowe pierścienie, wykonane specjalnie do ceremonii zaślubin z morzem na koszt gdańskiej Polonii, wręczył gen. Hallerowi starosta Józef Wybicki, zaś autorem formy plastycznej dokumentu związanego z „zaślubinami" był oficer Marynarki Wojennej, artysta malarz - Henryk Uziemiło. Uroczystość odbyła się nad zatoką, na terenie dawnego lotniska. Gen. Haller wygłosił przemówienie o charakterze patriotycznym, natomiast minister Stanisław Wojciechowski stwierdził, że „Rzeczpospolita bierze w posiadanie własne wybrzeże morskie". Po dziękczynnym „Te Deum" odbyła się ceremonia zaślubin z Bałtykiem. Gen. Haller siedząc na koniu wrzucił do morza jeden pierścień, a drugi pozostawił na swoim palcu. Bateria artylerii oddała salut, po czym został poświecony pamiątkowy „słup" z wyrzeźbionymi od strony morza orłem Jagiellonów, a od strony lądu - okolicznościowym tekstem: „Roku Pańskiego 1920, 10 lutego Wojsko Polskie z gen. Hallerem na czele objęło na wieczyste posiadanie polskie morze". We wtorek, 10 lutego 2004 roku, w 84 rocznicę wydarzenia, kiedy gen. Józef Haller, dowódca Frontu Pomorskiego wrzucił do morza platynowy pierścień - symbol zaślubin Polski z Bałtykiem, w Pucku odbyły się główne uroczystości upamiętniające powrót naszego kraju na morskie rubieże. Marynarze wystawili warty oraz posterunki honorowe. W asyście Orkiestry Reprezentacyjnej Marynarki Wojennej, odbyło się nabożeństwo koncelebrowane przez arcybiskupa T. Gocłowskiego. Podczas ceremonii rocznicowej wręczono Pierścienie Józefa Hallera. W tym roku Kapituła „Pierścienia Hallera” podjęła decyzję o przyznaniu wyróżnienia, m.in. 8 Flotylli Obrony Wybrzeża w Świnoujściu – za udział okrętu ORP „Kontradmirał Xawery Czernicki” w misji irackiej, reprezentowanie biało-czerwonej bandery podczas międzynarodowych ćwiczeń oraz popularyzację historii i tradycji Polskiego Oręża na morzu. -4- Służby Polsce. Moim dowódcą drużyny kandydatów był bosman kursant Zygmunt Rudomino, późniejszy kontradmirał, z-ca Dowódcy MW ds. Zaopatrzenia i Techniki. Z pierwszej tury egzaminacyjnej zostało zakwalifikowanych 35 – ciu kandydatów na podchorążych. Następnych 35 – ciu lub 40 – tu miało być wyłonionych w dodatkowych egzaminach. Na drugi, czy trzeci dzień zostałem wezwany na rozmowę do z-cy Komendanta ds. polit. – wych. kmdr ppor. Dziadka. Jego „prawą ręką” i pomocnikiem (w cudzysłowiu i dosłownie, ponieważ kmdr ppor. Dziadek stracił na froncie prawą dłoń) był por. kursant Zdzisław Studziński, późniejszy wieloletni dowódca MW, który przeprowadził tę rozmowę. W jej trakcie poprosiłem o skierowanie mnie do OSL w Dęblinie, ponieważ chcę być lotnikiem, a nie marynarzem. Porucznik Studziński powiedział dosłownie: „Chłopcze, masz prawie dwa tygodnie czasu, pochodź po porcie, popatrz na okręty, porozglądaj się i później zdecydujesz kim chcesz zostać”. W wyniku moich wycieczek do portu, rozmów z marynarzami, a także z kolegami, zdecydowałem się przystąpić do egzaminów wstępnych. Zdałem je pozytywnie, przeszedłem badania lekarskie i na końcowej rozmowie kwalifikacyjnej, którą prowadził Komendant OSMW kmdr Satanowski, dowiedziałem się, że będę skierowany do Oficerskiej Szkoły Artylerii (bez egzaminów), ponieważ wyniki badań lekarskich dyskwalifikują mnie do OSMW. Z ogromnym żalem i ze łzami w oczach wyszedłem zrezygnowany na korytarz. Za plecami usłyszałem pytanie: „czy chcesz być przyjęty?” – odwróciłem się, zobaczyłem z-cę komendanta kmdr ppor. Dziadka i odpowiedziałem, że zdecydowanie TAK. Powiedział wprost: „nie martw się, będziesz przyjęty”. Okazało się, że lekarze dopatrzyli się u mnie niedomagań tarczycy. Przypuszczam, że musiała zajść jakaś pomyłka, bo przeżyłem już ponad 70 lat i żadnych dolegliwości tarczycy nie miałem do dzisiaj. W istocie i dzięki „ojcowskiemu” podejściu kmdr ppor. Dziadka zostałem przyjęty do OSMW. Odbyło się tradycyjne strzyżenie głów, fasowanie sortów mundurowych i wyjazd do Ustki na przeszkolenie rekruckie. Tam dopiero dano nam „w kość”. Instruktorzy d-cy drużyn „wyżywali” się nad nami. Teraz, z perspektywy czasu wspomina się tamten okres z rozrzewnieniem i uśmiechem, ale wówczas nie było nam do śmiechu. Szkolenie w Ustce trwało około trzech miesięcy. Po upływie miesiąca przyjechał na inspekcję Komendant OSMW. Widocznie nie był zadowolony z poziomu naszego przygotowania, bo zmienił dowódcę kompanii. Na miejsce por. Kuźmińskiego przybył ppor. Franciszek Graban. Była to znana w marynarce postać. Przed wojną był podoficerem i szefem kompanii - 17 - Jednak po pewnym czasie, gdy już kończyłem gimnazjum i trzeba było się konkretnie na coś zdecydować – wybrałem lotnictwo. Ta zmiana była spowodowana lekturą książek o tematyce lotniczej takich, jak „Dywizjon 303”, „Żądło Genowefy”, czy „L – jak Lucy” autorstwa Fiedlera i Meisnera. Dodatkowo zapałałem „miłością” do lotnictwa jeszcze za sprawą mojego starszego kolegi, który służył w lotnictwie i przyjechał na urlop. Zaimponował mi swoim mundurem i barwnymi opowieściami o przeżyciach w lotnictwie. Pod wpływem tej fascynacji napisałem podanie do odpowiednich władz wojskowych o skierowanie mnie do Oficerskiej Szkoły Lotniczej w Dęblinie. Ponieważ mieszkałem i uczyłem się w Głuchołazach na Śląsku Opolskim „odpowiednimi władzami” było Dowództwo Okręgu Wojskowego IV – Wrocław. Po zdaniu tzw. „małej matury”, czyli ukończeniu gimnazjum pojechałem na obóz harcerski nad morze, do miejscowości Wiosełka na wyspie Wolin. Tam po raz pierwszy na własne oczy ujrzałem morze w pełnej krasie. Pod koniec lipca 1948 roku dotarła do mnie wiadomość, że mam się stawić w DOW – IV w związku z moim podaniem o przyjęcie do Szkoły Oficerskiej. Z plecakiem na ramionach, w harcerskim mundurku i w krótkich spodenkach pojechałem do Wrocławia. Podczas rozmowy w DOW poinformowano mnie, że egzaminy wstępne do szkoły już się odbyły i nabór został zakończony. Zaproponowano mi skierowanie do Oficerskiej Szkoły Piechoty. Kategorycznie odmówiłem, wyszedłem i w ustronnym miejscu po prostu się rozpłakałem z żalu, że spóźniłem się na egzaminy do mojej wyśnionej i wymarzonej szkoły. A również i dlatego, że zdałem sobie sprawę , iż muszę przyjąć tę ofertę, gdyż nie miałem innej alternatywy na dalszą naukę. Gwoli wyjaśnienia muszę dodać, że w 1948 roku kończyłem 18 lat i jako „pełnoletni” nie będę mógł już korzystać z usług domu dziecka, w którym dotychczas przebywałem – na początku 1949 roku dostałem zresztą pismo o skreśleniu mnie z listy wychowanków, w związku z osiągnięciem pełnoletności. Po jakimś czasie, gdy pogodziłem się już ze swoim losem, zostałem ponownie wezwany przed oblicze komisji wojskowej. Zaproponowano mi „pływanie po morzach” i poinformowano, że w Oficerskiej Szkole Marynarki Wojennej odbędzie się dodatkowy egzamin wstępny. Skwapliwie i z entuzjazmem odpowiedziałem – TAK, dostałem odpowiednie dokumenty, bilet, rozkaz wyjazdu do Gdyni i wyruszyłem w ponowną podróż nad morze. Na miejscu uzyskałem informacje, że dodatkowe egzaminy odbędą się za dwa tygodnie i aktualnie przeprowadzany jest nabór wśród junaków - 16 - POŻEGNANIE KONTRADMIRAŁA ROMUALDA NAŁĘCZ – TYMIŃSKIEGO Por. mar. Stanisław Brodzki, absolwent SPMW, były komisarz ORP „Piorun” i podwładny Admirała z ORP „Conrad”, który na prośbę rodziny zajmował się organizacją uroczystości pogrzebowych kontradm. Romualda Nałęcz – Tymińskiego, przesłał z Kanady opis ich przebiegu prezesowi ZG SOMWRP. Admirał zmarł na raka wątroby 29 grudnia 2003 roku w polskim Domu Seniora „Wawel Villa” w Toronto, otoczony opieką żony. Po powrocie z Polski, gdzie uczestniczył w obchodach 85-lecia Marynarki Wojennej i III Światowym Zjeździe Marynarzy, nie czuł się dobrze i kilka razy był hospitalizowany. Wówczas państwo Tymińscy zdecydowali przenieść się do Domu Seniora. Wieść o Jego śmierci rozeszła się błyskawicznie po całym świecie. Powiadomiono kolegów Admirała w Kanadzie, Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii. Wiadomość tę podawało polonijne radio i telewizja, wspomnienia pośmiertne i nekrologi ukazały się w wielu polonijnych pismach w Toronto, Nowym Jorku i Londynie. Ponieważ rodzina Admirała (córka i zięć, wnuk z żoną i wnuczka) mieszka w Stanach Zjednoczonych, uroczystości pogrzebowe zaplanowano na dzień 16 stycznia. Uroczystość rozpoczęła się wieczorem w kaplicy pogrzebowej Turner & Porter w zachodniej części Toronto. Trumna została okryta, przysłaną z Gdyni, polską banderą wojenną z niszczyciela. Po lewej stronie umieszczono czapkę Admirała. Na ścianie nad trumną znalazł się Jego portret, dar z okazji nominacji admiralskiej od byłego dowódcy MW adm. floty Ryszarda Łukasika Obok stał kosz kwiatów od rodziny i przyjaciół. O godz. 1830 do kaplicy weszła orkiestra Royal Regiment of Canada w paradnym umundurowaniu i po oddaniu hołdu przeszła do przyległej sali, gdzie grała utwory żałobne, kończąc swój występ polskim hymnem narodowym. Wówczas wkroczyły poczty sztandarowe polskich organizacji kombatanckich z rejonu Toronto. W uroczystości wzięła udział rodzina Zmarłego i m.in. gen. bryg. Władysław Saczonek - attaché wojskowy, morski i lotniczy przy Ambasadzie RP w Kanadzie i Jacek Junosza – Kisielewski – konsul generalny RP w Toronto oraz gen. mjr Reginald Lewis - dowódca Royal Regiment of Canada i jego oficerowie. Licznie przybyli przedstawiciele polonijnych i kanadyjskich organizacji kombatanckich. Ze względu na obecność wielu gości -5- kanadyjskich przemówienia pożegnalne wygłoszono w językach polskim i angielskim. Na wstępie Stanisław Brodzki odczytał dwa pisma dowódcy MW adm. floty Romana Krzyżelewskiego: życzenia na 98 rocznicę urodzin Admirała, które spóźniona poczta dostarczyła krótko przed Jego odejściem oraz kondolencje nadesłane żonie Admirała. Potem przemawiał gen. Lewis, podkreślając zasługi wojenne Zmarłego. Następnie gen. Saczonek przekazał kondolencje od prezydenta RP i władz wojskowych, akcentując zwłaszcza działalność Admirała w czasie wojny i na emigracji oraz Jego kontakty z krajem. Jako ostatni, w imieniu wszystkich organizacji kombatanckich w Kanadzie, pożegnał Zmarłego dr Andrzej Garlicki – prezes Stowarzyszenia Polskich Kombatantów. Na zakończenie odtworzono z magnetofonu wiersz emigracyjnego poety Mariana Hemara zatytułowany Historia polskiej marynarki, w interpretacji kmdr por. Andrzeja Guzowskiego. W części religijnej ks. Stanisław Rakiej, proboszcz parafii, do której należał Zmarły, wraz z obecnymi na uroczystości, odmówił różaniec. Na życzenie rodziny Admirała, zamiast zwyczajowych kwiatów na trumnę, proszono o przekazanie donacji na Fundusz Studiów Polskich na Uniwersytecie w Toronto (Katedra Historii Polski oraz lektoraty literatury i języka polskiego). Katedra Historii Polski im. Konstantego Rejnerta powstała dzięki ofiarności polonii kanadyjskiej i została wsparta zapisem testamentowym por. mar. Konstantego Rejnerta – absolwenta SPMW. W dniu następnym, w kościele św. Stanisława Kostki w Toronto odbyła się uroczysta msza św. Wartę honorową przy trumnie Admirała zaciągnęło sześciu oficerów Royal Regiment of Canada. Proboszcz kościoła w czasie homilii przedstawił sylwetkę Zmarłego jako członka wspólnoty parafialnej i przewodniczącego komitetu budowy tego kościoła. Na zakończenie Stanisław Brodzki opisał Admirała jako wybitnego oficera marynarki. W uroczystości udział brali koledzy Admirała z kanadyjskiego koła Stowarzyszenia Marynarki Wojennej oraz Jego przyjaciele i znajomi. Jak wiadomo, 6 stycznia 2004 r. w Kościele Garnizonowym w Gdyni Oksywiu została odprawiona msza św. w intencji Zmarłego. Prochy Admirała spoczną na Cmentarzu Garnizonowym w Gdyni Oksywiu w terminie wybranym przez rodzinę Zmarłego. Walter PATER -6- DZIAŁ WSPOMNIEŃ WSTĘPNE KROKI Do munduru i do wojska miałem „ciągotki” już od dzieciństwa. Tak los chciał, że w 1936 roku znalazłem się w Domu Dziecka pod nazwą „Ognisko Godebskiego” w Twierdzy Modlin. Opiekę nad tym domem sprawował ostatni premier rządu RP gen. Sławoj – Składkowski, a właściwie jego żona, z pochodzenia Francuzka. Często nas odwiedzała i przywoziła zawsze mnóstwo cukierków. My z kolei na jej cześć śpiewaliśmy „Marsyliankę”, nie rozumiejąc oczywiście żadnego słowa. Ubranka mieliśmy skrojone z sukna zielonego i uszyte nieco na wzór munduru żołnierskiego. Na co dzień mieliśmy styczność z wojskiem, jako że w twierdzy stacjonował duży garnizon, składający się z wielu jednostek wojskowych różnego autoramentu (m.in. piechota, saperzy, lekka i ciężka artyleria konna, broń pancerna). Na terenie twierdzy mieściła się również Szkoła Podchorążych Broni Pancernej. Już wówczas nauczyłem się rozróżniać przynależność żołnierzy do poszczególnych „broni” po kolorze otoków na czapkach. Piechota miała otoki koloru jasnogranatowego, saperzy – czarnego, artylerzyści - ciemnozielonego, a pancerniacy – pomarańczowego. Szczególnie imponowali mi podchorążowie broni pancernej, którzy co niedzielę przychodzili w szyku zwartym na „szkolną” mszę odprawianą w kościele garnizonowym o godz. 09.00. Wówczas już postanowiłem, że po zdaniu matury wstąpię do Szkoły Podchorążych Broni Pancernej. Niestety, zawierucha wojenna i klęska kampanii wrześniowej 1939 roku, którą bardzo głęboko i boleśnie przeżyłem, pokrzyżowała moje tak „szczytne plany”. A i sentyment do poszczególnych rodzajów broni ulegał modyfikacjom i przekształceniom. W okresie wojennym i tuż po jej zakończeniu uległem fascynacji Marynarką Wojenną. Stało się to pod wpływem opowiadań mojego współlokatora z domu dziecka, który przed wojną mieszkał w Gdyni, a jego ojciec był oficerem Marynarki Wojennej. Tak dużo mówiłem o Marynarce Wojennej i snułem plany z nią związane, że koledzy dali mi przydomek „majtek”. - 15 - główne etapy rozwoju MW obejmujące lata !956 – 1960, 1961-1970 oraz 1971-1986; 16 marca br. – informacja kol. R. Kuraża, członka Stowarzyszenia „Rodzina Katyńska” nt. „Geneza mordu katyńskiego i życiorys kadm. X. S. Czernickiego”. Podczas ostatniego spotkania do Stowarzyszenia Oficerów MW RP został przyjęty kmdr Zygmunt Urbański. Sekretarz ZK Tadeusz W. FINTZEL Z ŻYCIA STOWARZYSZENIA TERMINARZ UDZIAŁU SOMW RP W OBCHODACH ŚWIĄT NARODOWYCH, WOJSKOWYCH ORAZ ROCZNIC HISTORYCZNYCH w 2004 roku Lp Nazwa przedsięwzięcia Termin i miejsce Przedsięwzięcie Uczestnicy 1. ŚWIĘTO NARODOWE 3 MAJA (213 Rocznica Uchwalenia Konstytucji 3 Maja) 03.05.2004 Gdynia Złożenie wiązanki kwiatów na płycie Marynarza Polskiego Zarząd Koła Nr 1 2. 59 ROCZNICA ZAKOŃCZENIA II WOJNY ŚWIAT. W EUROPIE 08.05.2004 Gdynia jak wyżej Zarząd Koła Nr 2 3. 64 ROCZNICA BITWY O NARVIK 28.05.2004 Gdynia jak wyżej Zarząd Koła Nr 3 4. UROCZYSTOŚCI Z OKAZJI ŚWIETA MARYNARKI WOJENNEJ 27.06.2004 Gdynia, Warszawa Złożenie wiązanki kwiatów na płycie Marynarza Polskiego oraz na Grobie Nieznanego Żołnierza ZG Zarząd Koła Nr 7 5. ŚWIĘTO WOJSKA POLSKIEGO 15.08.2003 Gdynia Złożenie wiązanki kwiatów na płycie Marynarza Polskiego Zarząd Koła Nr 6 6. 65 ROCZNICA AGRESJI NIEMIEC HITLEROWSKICH NA POLSKĘ 01.09.2004 Gdynia jak wyżej Zarząd Koła Nr 1 7. ŚWIĘTO NARODOWE NIEPODLEGŁOŚCI 11.11.2004 Gdynia jak wyżej Zarząd Koła Nr 2 8. 86 ROCZNICA UTWORZENIA MARYNARKI WOJENNEJ RP 28.11.2003 Gdynia, Warszawa Złożenie wiązanki kwiatów na płycie Marynarza Polskiego oraz na Grobie Nieznanego Żołnierza ZG Zarząd Koła Nr 7 KOŁO NR 6 Na „wieczną wachtę” odszedł od nas członek Koła Nr 6, kmdr por. w st. spocz., doktor nauk humanistycznych Ryszard ŁAZOWSKI. Oficerską Szkołę MW ukończył w 1954 roku, Wyższą Oficerską Szkołę Morską w ZSRR w 1957 roku Pełnił służbę na stanowiskach: d-cy okrętu w dywizjonie ścigaczy; oficera broni podwodnej w dywizjonie; d-cy dywizjonu kutrów torpedowych; st. pomocnika Szefa Sztabu w 3 Brygady KT; starszego pomocnika Zespołu Badań Metodyki Nauczania w WSW; kier. Zespołu Diagnozowania Prognostycznego w AMW Odznaczony: Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, Złotym Krzyżem Zasługi, Odznaką „Zasłużony Ziemi Gdańskiej, Odznaką Honorową „Za Zasługi dla Gdańska” i innymi. Cześć Jego Pamięci ! Prezes ZG kmdr dypl. w st.sp. W.T. Rogalski - 14 - -7- KOŁO NR 1 PLAN DZIAŁALNOŚCI ZARZĄDU GŁÓWNEGO SOMW RP na 2004 rok Lp Treść przedsięwzięcia, uczestnicy Wykonawca Termin realizacji W.T.Rogalski 27.01. 1. - Przedstawienie projektu planu na 2004 r. - Informacja o działalności SOMW w grudniu 2003 r. i styczniu 2004 r. G. Samson I. Wasilewski 24.02. 2. 3. Członkowie ZG, prezesi zarządów kół - Rozliczenie finansowe ZG za okres 01 -12.2003 r. - Przedstawienie i omówienie proponowanych wersji pism ZG do potencjalnych sponsorów oraz ustalenie wykazu adresatów tych pism. - Spotkanie przedstawicieli ZG z: - dowódcą MW; - komendantem AMW Członkowie ZG, prezesi zarządów kół - Omówienie realizacji uchwały VI Walnego Zjazdu SOMW dotyczącej starań o zwiększenie liczebności członków oraz powołania kół terenowych w Świnoujściu, w Helu oraz w Gdańsku /w oparciu o rezerwistów byłej MBOP/ - Zatwierdzenie terminarza udziału ZG oraz zarządów kół w obchodach świąt narodowych i uroczystościach rocznicowych. - Powołanie zespołu do opracowania scenariuszy rocznicowych spotkań koleżeńskich. - Informacja na temat najnowszej wersji Ustawy o służbie żołnierzy zawodowych. W.T Rogalski S. Czarnecki J. Gromski G. Samson S. Czarnecki 30.03. W.T. Rogalski Prezes ZG, prezesi ZK Szef Oddziału Kadr DMW Dla wszystkich członków SOMW Członkowie ZG, prezesi zarządów kół 4. - Informacja redakcji Biuletynu Wewnętrznego o dotychczasowej działalności oraz przedstawienie propozycji dotyczących zagadnień programowych pisma oraz problemów organizacyjnych. Uwagi G. Samson M. Jamróz 27.04. W dniu 18 listopada 2003 roku przeprowadzono informację na temat podstaw prawnych, organizacji i działalności Służby Ratownictwa Morskiego MW. Informację wygłosił szef służby kmdr Leszek Siudut. Uczestnicy spotkania zapoznali się z istotą Konferencji w Chicago nakładającej obowiązek udzielania pomocy lotniczej i morskiej na terytorium RP, Konwencją SAR 79 dotyczącą niesienia pomocy w zakresie ochrony życia na morzu oraz ustaleniami NATO nt. wydzielenia sił dla wykonywania zadań w akwenie Morza Bałtyckiego. Wynikiem podpisanych międzynarodowych konwencji i umów zorganizowano Centrum Operacji Morskich, które zarządza systemami ratownictwa flotyll i lotnictwa morskiego. Ponadto utworzono Główne Centrum Koordynacji w Warszawie. W układzie międzynarodowym Służba Ratownictwa Morskiego MW współpracuje ze swoimi odpowiednikami w Danii i Niemczech. Podpisano również umowę rządowa ze Szwecją przewidującą wspólne szkolenie w zakresie udzielania pomocy załogom zatopionych okrętów podwodnych. Systematycznie odbywają się posiedzenia Rady SAR, na których omawiana jest działalność morskich służb poszukiwawczo – ratowniczych oraz ich strategia rozwoju. Do spektakularnych działań ratowniczych MW, jakie miały miejsce w 2003 roku należy zaliczyć: wydobycie ciał nurków z wraku statku „Goya” z głębokości ponad 70 m, poszukiwanie wraku samolotu SU-22 koło Ustki i wydobycie „czarnej skrzynki” oraz odszukanie i wydobycie z głębokości 90 m torped okrętu podwodnego ORP „Orzeł”. W ostatnim okresie do Koła Nr 1 zostali przyjęci nowi członkowie w osobach kmdr Andrzeja Muszyńskiego i kmdr Leszka Siuduta. W pierwszym kwartale 2004 roku odbyły się trzy spotkania członków Koła Nr 1: 20 stycznia br. – poświęcone zapoznaniu członków z planem działalności koła w roku 2004 oraz aktualnym sprawom organizacyjnym; zapoznano również członków koła z treścia listu otwartego kolegi B. Szamańskiego skierowanego do ZG SOMW RP; 17 lutego br. – odbyła się prelekcja kadm. H. Pietraszkiewicza na temat „Zasadnicze problemy kierowania i dowodzenia siłami morskimi RP w latach 1956 – 1986”, w której prowadzący omówił trzy - 13 - lekceważeniu tradycji Marynarki Wojennej, którą przez lata naszej służby, my również tworzyliśmy. Pragnę przywołać starą prawdę, że „kropla po kropli skałę drąży”. Tak jest i w tym przypadku. Najpierw niewinne przeoczenie (ale publiczne, w znacznym gronie) aktora na scenie, a teraz po prostu film o MW, w którym zabrakło naszej tradycji. Film to nie spektakl na scenie, który przeminął i być może nie pozostanie w pamięci, ale film to dokument, którym będą się posługiwać właśnie Ci, którzy za wszelką cenę chcą pominąć znaczną część historii MW, a z nią również pominąć nas. Nasze pokolenie już długo nie pociągnie, bo i niewielu już nas pozostało, ale przecież nie chodzi o pokolenie, a o konsekwencje historyczne, a w dalszej przyszłości o prawdę dziejową. Wyobraźmy sobie sytuację, że za kilkadziesiąt lat nasi już sędziwi praprawnuczkowie chcą odtworzyć historyczna drogę swojego pokolenia i udział swych krewnych w różnych okresach historycznych naszej Ojczyzny. Wiedzą z różnych pamiątek rodzinnych, że ich prapradziadek służył w Marynarce Wojennej i próbują podeprzeć się w swych dociekaniach właśnie owym omawianym filmem o Marynarce Wojennej i co? – „czarna dziura” lub „biała plama”!!! Pewnie ta służba prapradziadka w Marynarce Wojennej to wytwór fantazji pokoleniowej, bo przecież w tych latach na filmie historycznym o Marynarce Wojennej nie było w ogóle żadnej marynarki !!! Reasumując, proszę Kolegów z Zarządu Głównego SOMW RP o wypracowanie stosownych wniosków i skierowanie ich do odpowiednich czynników zajmujących się problematyką całokształtu działalności Marynarki Wojennej RP. Nie dajmy się zepchnąć na margines historii, bo czterdzieści kilka lat istnienia Marynarki Wojennej, bez względu na panujący ustrój, to nie jest sen, lecz twarda, wypracowana z dużym trudem marynarskim, rzeczywistość. Z poważaniem kmdr por. w st. spocz. inż. Bogdan SZYMAŃSKI OSMW Rocznik 1955 4. Członkowie ZG, prezesi zarządów kół 5. W. Pater 27.04. J. Maltowski W. Flor 20.04. /Tow. Opieki Nad Zabytkami/ G. Samson M. Jamróz 25.05. J. Maltowski 18.05. Z.Wojtkowski 29.06. E.Drożniakiewicz 13.06. J. Komorowski G. Samson 28.09. J. Maltowski 21.09. Członkowie ZG, prezesi zarządów kół - Analiza dotychczasowych form i efektów współpracy z organizacjami pozarządowymi oraz propozycje doskonalenia tych form. J. Gromski 26.10. Członkowie ZG, prezesi zarządów kół - Wymiana doświadczeń w zakresie kreowania atrakcyjniejszych form spotkań koleżeńskich w kołach terenowych oraz zwiększenie aktywności członków. Prezes ZG, prezesi ZK 30.11. Prezesi ZK grudzień - Analiza dotychczasowej działalności Rady Klubu oraz propozycje głównych kierunków i form dalszej pracy. - Podróż historyczna do Twierdzy Wisłoujście i Portu Północnego. Członkowie ZG, prezesi zarządów kół 6. - Przedstawienie koncepcji scenariuszy prezentacji komputerowej SOMW i MW RP, które wykorzystywane będą na różnego rodzaju spotkaniach koleżeńskich. - Prelekcja na temat historii 3 FO oraz zwiedzanie wybranych okrętów. Członkowie ZG, prezesi zarządów kół 7. 8. 9. 10. - 12 - - Dotychczasowe doświadczenia naszej obecności w mediach oraz propozycje zwiększenia aktywności w tym zakresie, poprzez kreowanie różnych form działalności Stowarzyszenia i prezentowania naszego stanowiska na różne tematy w prasie, radio, TV o zasięgu krajowym i regionalnym oraz w Internecie. - Twierdza Wisłoujście – historia, teraźniejszość i przyszłość. Prelekcja wraz z prezentacją komputerową. - Przedstawienie informacji dotyczącej Fundacji „O DACH DLA HISTORII MW RP” - Omówienie propozycji dotyczącej objęcia przez SOMW patronatu nad Fundacją i podjęcie decyzji w tej sprawie. - Podróż historyczna z okazji 65 rocznicy obrony Helu. Spotkanie z żyjącymi obrońcami półwyspu. Członkowie ZG, prezesi zarządów kół Spotkania opłatkowe. -9- Dla wszystkich członków SOMW Dla wszystkich członków SOMW Dla wszystkich członków SOMW Dla wszystkich członków SOMW Gdańsk, dnia 18.11.2003 r. List otwarty Do Zarządu Głównego SOMW RP Szanowni Koledzy ! Zwracam się z uprzejmą prośbą do Zarządu Głównego SOMW RP o ustosunkowanie się do incydentu opisanego w tym liście oraz zapoznanie członków Stowarzyszenia z oficjalnym stanowiskiem Zarządu Głównego. 11 listopada 2003 roku Telewizja Polska w Programie 1 wyemitowała historyczny film dokumentalny o Polskiej Marynarce Wojennej. Film obejrzałem z zainteresowaniem a jednocześnie z ogromnym zdumieniem i rozczarowaniem. Dla wprowadzenia w temat bardzo ogólnie przedstawię treść filmu, która jest głównym mottem mojego listu. Film rozpoczyna się od prezentacji przez oficera MW fregat otrzymanych z USA. Oficer informuje o walorach i przeznaczeniu okrętów oraz o zadaniach, jakie stoją przed tymi okrętami we współdziałaniu z NATO. Następnie pokazane są na filmie krótkie ujęcia pobytu fregat na morzu. Dalej film pokazuje aktualnie służbę w MW małe okręty podwodne, dar Norweskiej MW, następnie okręt zabezpieczenia logistycznego, lotnictwo współpracujące z MW i pozostałe służby przygotowane do współdziałania w siłami NATO. Kolejne obrazy filmu przenoszą widza do roku 1918, w którym Marszałek Józef Piłsudski wydaje dekret o powołaniu Polskiej Marynarki Wojennej. Pokazane jest kilkanaście obrazów walki w 1918 roku i początki bohaterskiej walki świeżo wcielonych marynarzy w różnych sytuacjach. Dalej fabuła filmu przenosi się do okresu krótko przed 1939 rokiem. Pokazana jest Marynarka Wojenna tuż przed napaścią hitlerowska na Polskę oraz tragedia polskich okrętów wojennych, przyjmujących ciężkie ciosy od niemieckiego lotnictwa. Wreszcie krótka wzmianka o przedostaniu się okrętów do Anglii, włącznie z ucieczką „Orła” i utworzenie grupy okrętów wojennych pod biało-czerwoną banderą oraz bohaterska walka naszych okrętów z hitlerowska flotą wojenną na morzach i oceanach. Na tym kończy się film historyczny o Polskiej Marynarce Wojennej. W tym właśnie miejscu nastąpiło moje zdumienie i rozczarowanie! Nasunęło mi się natychmiast pytanie – o jakiej my mówimy historii, skoro nie ma w tym filmie Marynarki Wojennej, w której służyłem ja i moi koledzy w latach 1945 – 1989? Nie było w tym okresie: okrętów desanto- 10 - wych, trałowców bazowych, kutrów rakietowych, kutrów torpedowych, dużych ścigaczy, ścigaczy 912M, okrętów hydrograficznych i wiele innych rodzajów i typów okrętów?! Nie było rejsów okrętów hydrograficznych na Spitzbergen z badaczami i przedstawicielami polskiej nauki?! Oczywiście zdaję sobie sprawę, że nie sposób w krótkim filmie pokazać całe siły i pełny zakres działalności Marynarki Wojennej w ciągu 44 lat, ale czy to jest w porządku, że się w ogóle pomija ten okres, jak nieistniejący? Muszę powiedzieć z ogromnym żalem i bólem w sercu, że takie traktowanie „tamtego” okresu istnienia Marynarki Wojennej nie wystąpiło po raz pierwszy. W Biuletynie SOMW RP Nr 2 z listopada 1998 roku został opublikowany artykuł, nieżyjącego już kmdr w st. spocz. W. Gajdamowicza pt. „Moje spotkania”, w którym autor opisuje uroczystość obchodów 80-lecia MW odbywająca się w Teatrze Muzycznym w Gdyni. Między innymi autor pisze – cytuję:”…Po części oficjalnej i krótkiej przerwie rozpoczął się koncert galowy pn. „Gdy wypływa flota w morze”. Prowadzący, chyba aktor, opowiadał jakieś zdarzenia z 80-letniej historii MW, a kiedy doszedł w swych opowieściach do 1945 roku, coś zapomniał, czegoś nie miał zapisanego, ktoś wyrwał mu kartki z zeszytu – wręcz czarna dziura. Następne historyczne wiadomości, jakie był łaskaw sobie przypomnieć o MW, to późny rok 1989 …” – koniec cytatu. W Biuletynie SOMW RP Nr 3 z lutego 1999 roku nieżyjący już kmdr w st. spocz. R. Miecznikowski opublikował swój artykuł pt. „Pojubileuszowe przypomnienia i refleksje”, w którym opisuje m.in. uroczyste obchody 80-tej rocznicy powstania MW i wydarzenie, jakie miało miejsce na koncercie w Teatrze Muzycznym – cytuję: „…Chodzi o spektakl pn. „Gdy wypływa flota w morze”, gdzie według scenariusza aktor odczytuje kwestie działań okrętów w dwóch okresach historycznych – przedwojennym i wojennym. Przy przejściu do trzeciego, powojennego okresu historycznego (od 1944 r.) kwestia się urywa, gdyż „roztargniony” aktor pogubił niejako kartki z opisem dziejów tego okresu – po prostu biała plama w historii MW. Tak oto jacyś anonimowi, nadgorliwi nuworysze lub też „przechrzczeni politrucy” starają się – świadomie lub nieświadomie – skłócić różne pokolenia oficerów morskich. Po obejrzeniu bowiem wspomnianego spektaklu, większość oficerów morskich, którzy rzetelnie pełnili służbę na okrętach Rzeczypospolitej Polskiej (ORP) w okresie PRL-u – bo innej nie było, zresztą za przyzwoleniem mocarstw zachodnich – poczuli się mocno urażeni …” – koniec cytatu. Szanowni Koledzy, moim zdaniem nasze Stowarzyszenie Oficerów powinno odnieść się oficjalnie do zaistniałej sytuacji i zapobiec dalszemu - 11 -