upał, który szkodzi - Gimnazjum nr 2
Transkrypt
upał, który szkodzi - Gimnazjum nr 2
DWUMIESIĘCZNIK DLA GIMNAZJALISTÓW REDAKCJA: KOŁO MŁODYCH REPORTERÓW W TYM NUMERZE : O szkodliwym upale Wspomnienie prawie absolwentki o gimnazjum Niełatwe życie indywidualisty Bal gimnazjalny O spotkaniu z uczestnikami YCD i X-factor Życie alergika Filmiki w sieci Sabaton – zespół z pomysłem na siebie Polski hit eksportowy – II część gry o Wiedźminie EURO 2012 – kompromitacja czy sukces? Ważne komunikaty o zakończeniu roku szkolnego i nie tylko UPAŁ, KTÓRY SZKODZI Od kilku tygodni męczą nas koszmarne upały. Męczą? Przecież wszyscy marzyliśmy o takich temperaturach i nie mogliśmy się doczekać lata? Jasne!!! Tylko nie wzięliśmy pod uwagę tego, że nasze marzenia spełnią się jeszcze przed końcem roku szkolnego. W niektórych klasach panuje tropikalny upał. Otwarcie okien jest najgorszym pomysłem. Jęczymy, pocimy się i narzekamy na brak klimatyzacji w szkole (!!!). Luksusów się zachciało! Niektórym upał zaszkodził bardziej. Zaczyna się zdejmowanie drzwi w łazienkach, oblewanie wodą na boisku. Ci najbardziej zmęczeni upałem próbują pozostawić po sobie w szkole jakiś ślad w postaci zniszczeń. Nie warto. Trzech „najmądrzejszych” odpowie z pewnością za zniszczenie kamer monitoringu. Było warto? Pamiętajmy, że nie pozostaje nam nic innego, jak tylko zaopatrzyć się w czapkę (na boisku), duuużą butelkę wody, wachlarz i wielką dawkę cierpliwości. Jeszcze tylko tydzień Gratuluję przebrnięcia przez kolejną klasę a trzecioklasistom życzę dobrych wspomnień i powodzenia na nieznanym terenie. ten, który jeszcze zostaje „GIMZETKA” czerwiec 2011 WSPOMNIENIE Różne są opinie na temat gimnazjum. Niektórzy uważają, że to najgorszy okres w życiu młodego człowieka. Z pewnością nie jest łatwo – hormony buzują ;), próbujemy nowych rzeczy, pojawia się pierwszy bunt i… nie bardzo chce nam się uczyć, chociaż nauki jest sporo. Jak ja będę wspominać te trzy lata? Wszystko minęło jak jeden dzień. Pamiętam, jakby to było wczoraj – strach przed pierwszym dniem w szkole, te przerażające korytarze i wracanie do domu w połowie drogi, bo zapomniało się identyfikatora Obawiałam się także tzw. „kocenia”, którego na szczęście nie doświadczyłam. Chociaż z przykrością muszę stwierdzić, że do tej pory znajdą się osoby, którym satysfakcję sprawia zaczepianie innych w wulgarny sposób. Szkoła nie da rady zwalczyć takich ludzi, ponieważ to zależy od ich kultury osobistej, a właściwie jej braku. I takie osoby znajdą się zawsze, w każdej szkole. Miałam szczęście, że większość mojej, wówczas nowej, klasy znałam. Nie było zatem problemu z integracją. Jednakże nie znałam żadnego nauczyciela, więc strach towarzyszył mi prawie cały wrzesień. Do dziś pamiętam moje zdenerwowanie przed każdą lekcją matematyki z panem Ilińskim, który w gruncie rzeczy okazał się bardzo dobrym nauczycielem. Bałam się także pani Pawłowskiej , bo nie wiedziałam, czy sprostam jej wymaganiom. Zdenerwowania ukochanej polonistki nie da się zapomnieć! Pani wychowawczyni już w pierwszej klasie okazała się osobą bardzo wyrozumiałą, sympatyczną, choć z pewnością wymagającą. Najgorzej wspominam okres testów semestralnych – wiele nieprzespanych nocy, aby osiągnąć jak najlepsze oceny. Ale opłacało się Najmilej natomiast wspominam wszystkie wycieczki, spotkania klasowe, a ostatnie także niezapomniany bal gimnazjalny (stanowczo zbyt krótki!). Podsumowując, szkoła to nie tylko nauka, ale także chwile śmiechu i zabawy. Szkoda zamykać kolejny rozdział w swoim życiu, tym bardziej, że nieuchronnie zbliżamy się do dorosłości. Chciałabym mieć równie miłe wspomnienia, gdy będę kończyła szkołę średnią Ada Szymańska III A ZAKOŃCZENIE ROKU SZKOLNEGO KLASY III HALA SPORTOWA GODZ. 8:00 KLASY I – II HALA SPORTOWA GODZ 10:15 ODLICZANIE Jeszcze tylko trzy dni!!! Pozaliczajcie w końcu te sprawdziany, popoprawiajcie oceny, naprzynoście baterii, nakrętek i kwiatów do klas. Czas zacząć świętować nadejście wakacji!!! Życzymy, żeby były słoneczne i bezpieczne. Więcej nam nie trzeba. IMPREZA W piątek, 17 czerwca, Samorząd Uczniowski naszego gimnazjum organizuje wielki piknik na stadionie. Będzie można posłuchać dobrej muzyki, zjeść gofry i napić się czegoś zimnego. Weźcie koce i dobre humory! „GIMZETKA” czerwiec 2011 O INDYWIDUALISTACH, czyli jak nie przejmować się innymi My, indywidualiści, na tym świecie, a w szczególności w naszej kochanej Polsce, nie mamy łatwo. Wystarczy troszeczkę wyróżnić się z tłumu „za-długich-koszulek, za-dużych-spodni, super-fajnych-czapek-NY* ,itd.”(każdy wie o co chodzi), by stać się „odmieńcem”, takim Wiedźminem w środowisku. Dobra, może trochę przesadzam, ale na szczęście w nas, indywidualistach, jest coś, co pozwala nam ogólne obgadywanie i opinie innych mieć w... głębokim poważaniu. Co to jest? Trudno to nazwać. Siła woli? Siła własnych przekonań? Silna psychika? Myślę, że wszystkiego po trochu. Po prostu, sami tworzymy sobie styl, to my decydujemy, co jest dla nas najlepsze, a już na pewno sprzeciwiamy się „masówce”. Nie dostosowujemy się do tzw. „szarej masy”, jesteśmy odrębni. Być może przez to trudniej nam nawiązać nowe znajomości, kontakty, jednak te nawiązane są bardziej wartościowe niż te, które zdobylibyśmy dzięki byciu środowiskowym tłem. Indywidualistą być trudno. Jest wytykany palcem, czasem nawet wyszydzany. Jednym z przykładów może być Michał Szpak, uczestnik I polskiej edycji X-Factor. Polska wyraźnie się podzieliła. Przez jednych jest znienawidzony i wyszydzany, przez innych uwielbiany. I to jest właśnie to! Prawdziwy artysta w XXI wieku powinien dzielić, wywoływać kontrowersje. Szpak jest doskonałym przykładem autsajdera. Nie przejmuje się innymi, dąży do swego wymarzonego celu: bycia artystą (którym właściwie się stał, i to nie tylko z powodu kontrowersji związanych z jego ubraniem czy zachowaniem, a doskonałym GŁOSEM). Szkoda, że tak wielu ludzi nie potrafi tego zrozumieć i wciąż ocenia go z perspektywy jego wyglądu. Wiele osób oceniających indywidualistów nie chce ich poznać. Boją się, że jeśli podejdą i porozmawiają, zamiast wytykać palcami z daleka, okaże się, że to też ludzie! I zazwyczaj często ludzie inteligentni, mądrzy. Niestety, przynajmniej w Polsce, gdzie wciąż głęboko zakorzenione są różnego rodzaju dziwne stereotypy, indywidualista musi być na pewnego rodzaju napiętnowanie środowiskowe przygotowany. Czy tego chce, czy nie. Wyróżnianie się w środowisku to swoista droga pod górkę, ale właśnie to daje nam satysfakcję. To, że jesteśmy inni, że ludzie nam... zazdroszczą. Zazdroszczą własnego toku myślenia i siły, by wybić się z tłumu. Dlatego wciąż trwamy przy swych przekonaniach, własnym stylu i nie przejmujemy się innymi *nie mam zamiaru nikogo obrażać, podaję przykład obowiązującej[?] „mody” wśród ludzi w moim wieku Kacper Grążawski III A „GIMZETKA” czerwiec 2011 Bal W piątek 10 czerwca 2011r. w brodnickim „Bosmanie” odbył się bal gimnazjalny. Trzecioklasiści bawili się w rytmie hitów ostatnich lat. Największą popularnością cieszyło się jednak „disco polo” Każda klasa mogła zadedykować piosenkę wybranej osobie, wystarczyło zgłosić się do DJ-a. Na stołach było przygotowanych dużo rozmaitych dań. Na balu obecna była: dyrekcja, wychowawcy klas trzecich i kilkoro rodziców. Zorganizowano też konkurs tańca na gazecie, w którym tancerze musieli wykazać się zmysłem równowagi. Cała uroczystość odbyła się bez żadnych incydentów. Jej słabym punktem było to, że trwała za krótko. François Pawlak III A Zdjęcia - Zuzanna Kamińska „GIMZETKA” czerwiec 2011 X-Factor, You Can dance, DDTVN Jeden z najlepszych weekendów mojego życia był 14 i 15 maja. O 5 rano trzeba było się zerwać z łóżka, aby zdążyć do studia Dzień Dobry TVN. Około 10 były tam już tłumy. Ludzie stali dookoła sceny. Oczywiście znalazłyśmy miejsce i mogłyśmy spokojnie obejrzeć to, co za chwile miało się wydarzyć. Uczestnicy 6 edycji „You Can Dance” tańczyli solówki. Moim zdaniem Sebastian wypadł najlepiej. Po wszystkim rozdawali autografy. Ku mojemu zdziwieniu mama przyniosła mi autograf z dedykacją od Seby. Z tego, co wiem, chciał nas poznać. Gdy stanęłyśmy z nim do zdjęcia powiedział "To ja powinienem prosić takie dziewczyny jak wy o zdjęcie"!!!! Po paru minutach kamerzysta zabrał nas od Piotrowicza i kazał powiedzieć parę słów o sobie. Nasz krótki wywiad można było zobaczyć w YCD 18 maja. „Jesteśmy z Brodnicy, przejechałyśmy 200 km, aby ich zobaczyć” . Potem próbowałyśmy się dopchać do Dominika, który chodził jakby nieprzytomny. Co chwilę wypatrywał kogoś. My wiemy kogo - tajemnica! Wszyscy ogólnie są sympatyczni. Każdy z nich jest inny. Jest już po finale YCD. Na Brodway pojedzie Dominik. Trzymamy kciuki za jego taneczną przyszłość. Szkoda, że Sebastian nie dostał się do finału. Od samego początku byłam za nim. Jest sympatycznym człowiekiem z niesamowitym poczuciem humoru i niesamowitym charakterem. Warto go poznać! Następnego dnia w tym samym miejscu odbyło się spotkanie z uczestnikami X-Factor. Na miejscu byłyśmy pierwsze. Niestety, Michał nas wyprzedził i był tam od nas jeszcze wcześniej, dlatego nie zobaczyłyśmy, jak wchodzi do studia. Po jakimś czasie przyjechał Gienek. Byłyśmy pewne, że oni wszyscy jeżdżą limuzyną, a tu taksówka. Na samym końcu przyjechały DZIEWCZYNY. Przez 30 min wszyscy siedzieli na górze. Jedynie Gienek zszedł na dół i porobił sobie parę zdjęć z fanami. Nie wydał się nam zbyt miły. Kamerzysta kazał nam iść się ogrzać do TVN Cafe. Gdy tam weszłyśmy, posadzili nas przy pierwszym lepszym stoliku i dali kawę. Kiedy się okazało, że kręcą program od kobiecie z ośmiorgiem dzieci, jak strzały wybiegłyśmy z kawiarni. Akurat minęłyśmy się ze Szpakiem. Pierwsze co zrobiłyśmy, to wzięłyśmy od niego autografy. Generalnie to jestem JULA, bo Michał podpisał się " Dla Juli Miszel". Nie zabrakło też sesji zdjęciowej. Miszel ma niesamowity talent. Jest kolorowym ptakiem. Podziwiam go za to, że potrafi się wyróżnić z tego szarego tłumu. Cały pobyt w TVN Cafe spędziłyśmy z Michałem. Rozmawialiśmy na temat polityki. Ada Szulc to niesamowicie miła, skromna dziewczyna z wielkim talentem. Można było z nią porozmawiać jak z najlepszą przyjaciółką. „GIMZETKA” czerwiec 2011 Powiedziała: „Michał jest prywatnie taki, jaki jest na scenie, a ja to ja”. Mats Meugenni to przesympatyczny Norweg. Bez przerwy uśmiechał się do mnie. Zaproponował, abym to zdjęcia wzięłam mikrofony z ddtvn, ale gdzieś przepadły. Pani Małgosia mogłaby być moją babcią. Gdy się ja widzi, ma się ją ochotę przytulić. Niestety, ona i Mats szybko od nas odjechali. Mieli próby. Dziewczyny, Gienek, Ada i Michał zostali z nami i udzielili wywiadu. Gdy Michał odjechał, stwierdziłyśmy, że nie ma sensu już tu być. O 17:00 musiałyśmy być już pod TRANSCOLOREM. Stałyśmy pierwsze pod bramką. Padał deszcz, a my marzłyśmy. Z wnętrza budynku było słychać próby. O 18:15 przed nami postawili specjalnie bramki, takie jak na lotnisku. Gdy już weszłyśmy, zobaczyłyśmy Kubę Wojewódzkiego, który spojrzał się w naszą stronę i się uśmiechnął. Drzwi do garderoby były otwarte, więc zauważyłyśmy Michała w jego wysokich butach. Chwile później Czesław schodził ze schodów. Krzyknęłam „Czesław”, a on pomachał. O 19:00 wpuścili nas na salę. Siedziałyśmy w pierwszym rzędzie. To było niesamowite. O 19:45 zaczynaliśmy próby krzyku. Powiedzieli nam, na kogo na początku będzie zwrócona kamera. Tym szczęściarzem był pewien starszy pan za nami. Gdy wybiła godzina 20:00, na wielkim telebimie pojawiła się czołówka programu, a nam zachciało się płakać. Wielkie wrota się otworzyły, a z nich wyszli Maja, Czesław i Kuba. Program otworzył występ 6 finalistów. Choreografię z artystami ćwiczył sam Augustin Egurola. Podzielam zdanie Mai Sablewskiej. Juror YCD się nie spisał, ale w końcu można było zobaczyć tańczącego Gienka. W trakcie przerwy nie wyszłyśmy. Wyczekiwałyśmy na występ tego jednego wykonawcy – Michała Szpaka! Wykonał piosenkę „Fever”, podczas której zrobiło się nam gorąco. Teoretycznie podczas tego występu najgłośniej było słychać nasze krzyki. W końcu przyszedł czas na wyniki. To dopiero był stres. Gdy pan Jarek wyczytywał imiona, darłyśmy się jak najgłośniej „Michał”. Na szczęście przeszedł dalej. Do dogrywki stanęły Dziewczyny i Mats. Meguenni zaśpiewał piosenkę Bon Jovi – „It’s my life”. Jak przed tygodniem wszedł w publiczność. Przechodził obok nas, dlatego też kamera nas załapała i byłyśmy na wizji. Niestety, Mats odpadł. Czesław go nie przepuścił. Po programie szukałyśmy Michała. Zapytałyśmy go, czy nas pamięta. Szpak na to „ No jak mógłbym nie pamiętać”. Dałyśmy mu pluszowego szczurka, z którego się ucieszył. Powiedział „Szkoda, że nie rzuciłyście mi go podczas występu, byłoby większe show”, potem się uśmiechnął. Po zrobieniu sobie paru zdjęć, „GIMZETKA” czerwiec 2011 stwierdziłyśmy, że już pora iść. Jest już po finale X-Factora. Zwycięzcą został Gienek Loska. Michał Szpak zajął drugie miejsce, ale mimo to dostał o wiele lepszą nagrodę. 17 czerwca wystąpi na Orange Warsaw Festival obok My Chemical Romance i wielu innych wspaniałych zespołów. Robi również karierę za granicą, gdzie jest znany jako Michael Sterling. Przed nim szeroko otwarte drzwi do kariery. Może w końcu to on zmieni polskie szare społeczeństwo. Takich kolorowych ludzi nam brakuje. Powodzenia Szpaku ! Julia Sawicka III A NIEBEZPIECZNA ZABAWA Filmiki można robić wszędzie, o każdej porze dnia i nocy, nawet zwykłą komórką posiadającą aparat. Trafiają w niewiadome ręce nieznanych właścicieli. Potem szybciutko zostają przerobione i wpuszczone do Internetu. Tam otrzymują nóżki i rozchodzą się w różne strony. Przerabiane są tak często, że już same nie wiedzą, jak wyglądały pierwotnie. Ich bohaterowie są często wyśmiewani, przez co nie mogą normalnie funkcjonować. Jest im źle, czują się poniżeni. Zwykle ofiarami są osoby nieśmiałe, te, które nie potrafią powiedzieć „nie”, sprzeciwić się grupie. Ale nie tylko one. Często chłopcy obsmarowują swe „eks-dziewczyny”, bo zerwały z nimi, a oni muszą pokazać, że mają „honor”, nie pozwolą sobą pomiatać i potrafią się odgryźć. Dziewczyny nie są lepsze. Umieszczając ośmieszający filmik w sieci nie oszczędzają nawet najlepszych koleżanek. Zwykła komórka służy niektórym do tego, by kaleczyć ludzkie serca. A potem wynikają z tego nieporozumienia, obmowy, nierzadko ludzkie dramaty. Czasem sprawcy zaczynają żałować, zadawać sobie pytania. To normalne objawy, to ich sumienie przypomina o swoim istnieniu. Nie martwmy się jednak, istnieją jeszcze różne zabawne aplikacje, z których nawet osoba występująca jest zadowolona. No bo chyba można czasem zrobić coś śmiesznego? Coś, czego nie będziemy żałować, tylko wspominać jako wybryk szczenięcych lat. H i spółka __________________________________________________________________________ W momencie oddawania gazety do druku nie znaliśmy jeszcze wyników egzaminu gimnazjalnego. Mamy jednak nadzieję, że wszyscy trzecioklasiści będą z nich zadowoleni. Oby liczba punktów pozwoliła Wam dostać się do wymarzonej szkoły. Życzymy optymizmu, odwagi w podejmowaniu decyzji. Obyście ich nigdy nie żałowali i potrafili wykorzystać każdą życiową szansę, jaka Wam stanie na drodze. Do zobaczenia. „GIMZETKA” czerwiec 2011 Czy z alergią można żyć? Sądzę że tak , ale jest to trudniejsze niż życie bez niej. Jak wszyscy wiemy, alergia jest to nadwrażliwość na pewne alergeny. Uczulonym można być na naprawdę wiele rzeczy, m.in. sierść zwierząt, pióra, pyłki rozmaitych roślin, laktozę itd. Okres letni oraz wiosenny jest bardzo złym czasem dla osób uczulonych na pyłki. Wystarczy spędzić chwilę na powietrzu w okolicach źródła pyłków, aby powstał odczyn alergiczny. Głównymi „niedogodnościami” alergii są katar, łzawienie oraz swędzenie oczu, notoryczne kichanie, zaczerwienienie twarzy, mętny wzrok. Oczywiście alergia może mieć też oddziaływanie na skórę, tak jak w przypadku nietolerancji laktozy. Na naszym ciele może się pojawić swędząca wysypka. Jestem alergikiem, który jest uczulony na wiele rzeczy, min. sierść zwierząt i pyłki. Przyzwyczaiłem się już do kataru podczas wiosny oraz lata. O ile od zwierzęcej sierści można się odizolować, to od roślinnych pyłków oddzielić się jest już trudniej. Dla mnie każde wyjście na dwór podczas pylenia jest czymś okropnym. Wracam do domu cały zakatarzony, z czerwonymi oczyma oraz zaczynam notorycznie kichać. Najgorsze w moim wypadku jest obfite krwawienie z nosa. Najlepszym sposobem na pozbycie się alergii jest odizolowanie się od jej źródła oraz całkowite jej unikanie przez pewien czas. Oczywiście są leki, które łagodzą objawy alergii, ale one nie zawsze działają. Codziennie rano stosuję ten sam zestaw leków a mianowicie krople do nosa + krople do oczu + tabletki. Niestety, mimo przyjmowania tych leków, do domu i tak wracam zakatarzony i z brakiem chęci do ponownego wyjścia na dwór. Podsumowując, alergia jest straszna, ale można z nią żyć. Zawsze może być wymówką, aby nie pójść do szkoły. Za te małą korzyść płaci się jednak sporą cenę. Paweł Nowy polski hit eksportowy, czyli... Wiedźmin 2: Zabójcy Królów 17 maja bieżącego roku ogólnoświatową premierę miała nowa gra, polska superprodukcja, będąca kontynuacją gry wydanej 4 lata wcześniej: „Wiedzmin 2: Zabójcy Królów”. Stworzona przez polskie studio developerskie CDProjekt RED i wydana w Polsce przez bliźniaczy oddział CDProjekt gra odnosi ogromny sukces. Napędzana jest przez ogromną kampanię reklamową. Chyba każdy w Polsce słyszał o tej grze. Okładki największych gazet, reklamy telewizyjne, radiowe, internetowe były jej poświęcone. Gra ma doskonałe wyniki sprzedaży. Pobiła wszelkie rekordy w Polsce, a w pierwszym tygodniu od premiery jest najlepiej sprzedającą się grą PC na świecie. Na to wszystko składa się zupełnie nowy, autorski silnik graficzny REDEngine, dający ogromne pole do popisu i oszałamiającą grafikę, co pociąga za sobą dość wysokie wymagania sprzętowe, wciągająca, wielowątkowa fabuła i... 16 zakończeń, doskonała mechanika cRPG a także wiele, wiele innych. Średnia ocen z całego świata w tej chwili to 88%. Jest to jednak produkcja zdecydowanie skierowana to dojrzałej części graczy, gdyż, jak główne hasła reklamowe głoszą, uświadczymy w niej: „krwi, strachu, pogardy, miłości i nadziei”. Warto wspomnieć także o bogatej edycji kolekcjonerskiej, która zawierała m. in... popiersie Geralta (główny bohater) i wydaniu standardowym (które nosi nazwę PREMIUM), w którym oprócz gry znajdziemy poradnik, mapę, figurkę do złożenia, itd. Na razie jest to gra wydana wyłącznie na PC, jednak właśnie zapowiedziano wersję na konsolę Xbox 360 pod koniec roku, przy czym myślę, że wydanie „Zabójców Królów” na PlayStation 3 to również kwestia czasu. Zatem nie ściągamy pirackich wersji, tylko biegniemy do sklepu wspierać polski rynek, tym bardziej, że „Wiedźmin 2: Zabójcy Królów” oferuje nam wiele, wiele, wieeeeleee godzin doskonałej rozgrywki! Kacper Grążawski III A „GIMZETKA” czerwiec 2011 SABATON- zespół z pomysłem W dzisiejszych czasach, w przemyśle muzycznym, aby przebić się do mediów i coś zarobić, trzeba albo śpiewać o miłości, sexie, w teledysku pokazać roznegliżowane kobiety i rapujących afroamerykanów w sportowych samochodach albo przez cały utwór, w akompaniamencie tzw. „umcy-umcy” wymawiać jedno słowo (ba, czasem nawet jedną głoskę!), być mężczyzną i ubierać się jak kobieta (odwrotnie też ujdzie) lub... mieć oryginalny pomysł. Na to ostatnie wpadli panowie z Sabatonu. Łącząc power metal z tekstami o historii, stworzyli naprawdę wybuchową i niemal doskonałą mieszankę! Jako miłośnicy mocnego, melodyjnego grania i historii (szczególnie tej z okresu II wojny światowej) postanowili, że dzięki ich graniu rzesza ludzi dowie się o tym, co wtedy się działo i może nawet zarazi się ich zamiłowaniem do przeszłości. Jak się później okazało, nie mylili się ani trochę. Obecnie ich popularność w Europie i nie tylko jest ogromna. Ciągle są w trasach koncertowych, dając wspaniałe widowiska. Jednak szczególnie ulubiani są w swoim ojczystym kraju, w Szwecji i... w Polsce. U nas, na tak wielką rzeszę fanów i złotą płytę za album „Coat of Arms” Sabaton zasłużył kilkoma utworami opowiadającymi o naszych bohaterskich żołnierzach, m. in. słynne „40:1”, które wywołało wielki „BUM” na ten zespół w kraju nad Wisłą czy „Uprising” traktujące o Powstaniu Warszawskim. Do tej piosenki stworzono w Polsce teledysk przy udziale polskich aktorów i grup rekonstrukcyjnych, teledysk, który pokazywano kilkanaście razy w popularnych stacjach w Polsce, np. MTV. Co ciekawe, zespół swoje pomysły na utwory bierze od... fanów. Przed rozpoczęciem prac nad nowym krążkiem ogłaszają oni w Internecie, że szukają pomysłów i każdy na świecie może im takowy podsunąć. A tematy ich dzieł są bardzo ciekawe. Oto kilka przykładów: wojna w Wietnamie (Into the Fire), o szwedzkich poganach (Swedish Pagans), o terroryzmie (In the Name of God), bitwie o Anglię (Aces in Exile), czy... Wehrmachcie (Wehrmacht). Ta ostatnia piosenka, pochodząca z najnowszej płyty, wywołał spore kontrowersje. Jednak stało się tak przez to, że chyba nie wszyscy wywołujący sensację przyjrzeli się tekstowi a gonili jedynie za sensacją Z ich utworów naprawdę dużo można się dowiedzieć, gdyż nie śpiewają oni piosenek pacyfistycznych (w przeciwieństwie do wielu zespołów „mocno grających”, które jeśli poruszają w swoich utworach temat wojen, to raczej w taki sposób, że były one nie potrzebne, złe itd. jak, niestety, mój ulubiony: Iron Maiden), lecz pokazują, jak było w rzeczywistości. Widać, że to, co grają, daje im ogromną frajdę i radość. Przy okazji swoich tras po Europie często odwiedzają miejsca głęboko związane z historią. Podczas kilkunastu pobytów w Polsce zwiedzili m. in. obóz w Oświęcimiu czy ultranowoczesne Muzeum Powstania Warszawskiego. Sabaton jest również bardzo związany z polskimi grupami rekonstrukcyjnymi, z pomocy których często korzysta. Ostatnio takie wsparcie zostało grupie udzielone przy kręceniu teledysku do utworu „Screaming Eagles”, który jest fantastyczny. Naprawdę godny polecenia. W naszej Ojczyźnie działa rozwinięta i zorganizowana grupa wiernych fanów zespołu ze Szwecji pod nazwą „Polish Panzer Battalion” (strona internetowa: sabaton.pl). Szwedzi zawsze bardzo ciepło są przyjmowani w naszym kraju i zdają sobie sprawę, że u nas mają rzeszę miłośników stających za nimi murem i biegnących po każdą nową płytę, co zresztą doceniają. Na koniec krótkie podsumowanie: WIĘCEJ TAKICH ZESPOŁÓW Kacper Grążawski III A „GIMZETKA” czerwiec 2011 Euro 2012 – kompromitacja czy sukces ? Przed kilkoma dniami rozpoczęło się gorączkowe odliczanie do finałów mistrzostw Europy w piłce nożnej w 2012 r. Dokładnie 8 czerwca 2012 r. reprezentacja Polski wybiegnie na murawę Stadionu Narodowego w Warszawie na mecz otwarcia mistrzostw. Pozostał nam zatem w zasadzie dokładnie rok na ostatnie przygotowania. Gdy w kwietniu 2007 r. Michel Platini ogłosił, że to Polska i Ukraina będzie gospodarzem mistrzostw, mało kto wierzył , że w tak zacofanych, jeżeli chodzi o wszelką infrastrukturę, krajach jak Polska i Ukraina ten turniej zakończy się powodzeniem. Minęły ponad 4 lata i mimo ogólnego pesymizmu już teraz można powiedzieć, że przygotowania do Euro to sukces. Nasze stadiony urosły jak na drożdżach. Gotowy od ubiegłego roku jest już 40-tysięczny stadion w Poznaniu, którego funkcjonalność mieli już okazję sprawdzić kibice poznańskiego Lecha na meczach Ligi Europejskiej i Ekstraklasy. Prawdziwymi perełkami będą stadiony we Wrocławiu i Gdańsku, które są również na ukończeniu. Główną areną w Polsce będzie oczywiście Stadion Narodowy w Warszawie, na którym zasiądzie blisko 60 tys. kibiców. To właśnie na ten obiekt będzie skierowanych najwięcej oczu, gdyż dwa swoje mecze grupowe rozegra tu reprezentacja Polski ( trzeci mecz zagrają we Wrocławiu). Stadion Narodowy będzie zdecydowanie unikalną budowlą w Europie - innowacyjny system rozsuwanego dachu i tysiące metrów kwadratowych powierzchni komercyjnej pod trybunami. Polska jest obecnie największym stadionowym placem budowy na świecie. W budowie lub na ukończeniu, oprócz czterech aren Euro, jest 20 innych stadionów, mniejszych i większych. Część z nich jest już gotowa, a kolejne są planowane. Wszystkie te fakty składają się na to, że za 2-3 lata będziemy prawdziwą stadionową potęgą i będziemy posiadać jedne z najnowocześniejszych obiektów w Europie. Mimo drobnych opóźnień i ostatnich błędów konstruktorów na Stadionie Narodowym (chodzi o źle zamontowane schody), na Euro 2012 za swoje stadiony się wstydzić nie będziemy. Oczywiście malkontenci zawsze będą szukać dziury w całym, bo faktem jest, że nie wszystkie inwestycje będą zrealizowane przed Euro 2012 (szczególnie jeśli chodzi o drogi i dworce kolejowe). Głośno jest szczególnie w ostatnich tygodniach o sprawie autostrady A2 i konflikcie pomiędzy Generalną Dyrekcją Dróg Krajowych i Autostrad a chińskim wykonawcą tej budowy. Jest to bardzo poważny problem, bo niedokończenie tej autostrady może być największą porażką przygotowawczą do mistrzostw. Jeśli do tego dojdzie, wówczas praktycznie stolica naszego kraju nie będzie miała połączenia z zachodnią Europą. Autostrada biegnąca od granicy z Niemcami przez Poznań i Łódź, poprzez połączenie z Warszawą miała stać się jednym z głównych węzłów komunikacyjnych w Europie. Poprzez ostatnie zastoje na budowie jej dokończenie jest zatem mocno zagrożone. Rząd obiecywał ponad 2000 km autostrad i dróg ekspresowych do czasu Euro 2012, a wiadomo jest, że w najlepszym razie będzie około 1300 km. Właśnie transport i dojazd może być największą „drogą przez mękę” zagranicznych kibiców. Wychodzi na to, że najlepiej i najbardziej komfortowo będzie dotrzeć transportem lotniczym, bo nawet za nasze porty lotnicze wstydzić się nie będziemy, a i korków w przestrzeni powietrznej raczej nie spotkamy. „GIMZETKA” czerwiec 2011 Jednak wiadomo, że i tak najwięcej fanów nadciągnie do nas samochodami i wtedy będą się musieli przekonać, co to transport drogowy w Polsce. Faktem jest, że wszędzie, gdzie się nie ruszymy, w Polsce trwają budowy dróg. Z jednej strony jest to nieprawdopodobne, bo nikt by o tym jakieś 5 lat temu nie pomyślał. Tylko tyle, że te wszystkie inwestycje będą gotowe za 45 lat. Wówczas będziemy już bardziej swobodnie przemieszczać się po kraju. Do czasu Euro 2012 nie ma jednak na to szans. Tak jak w wielkiej budowie jest przed Euro cała nasza infrastruktura, tak również w budowie jest kadra Franciszka Smudy. Za kadencji popularnego „Franza” kadra rozegrał już ponad 20 spotkań, po których towarzyszy nam ogólna huśtawka nastrojów. Szczególnie bolesna i dotkliwa była porażka z Hiszpanią 0-6, ale to było rok temu, kiedy tak naprawdę w kadrze Smudy zaczynała się selekcja. Teraz, po roku przerwy, dostrzegam spory postęp. Owszem, wszyscy by chcieli wyników od razu, ale na to naprawdę potrzeba czasu. Ten rok będzie kluczowy. Czekają nas jeszcze ważne sprawdziany- mecze z mocnymi rywalami, m.in. z Niemcami i całkiem możliwe, że z Włochami. W minionym tygodniu moim zdaniem kadra rozegrała jedno z najlepszych spotkań i mimo porażki z Francją 0-1 ja jestem wielkim optymistą, bo spotkanie miało szybkie tempo i mogło się podobać. W ataku gramy z dużym rozmachem i mając to wspaniałe trio z przodu : Lewandowski, Błaszczykowski i Obraniak, na Euro 2012 problemów ze strzelaniem bramek nie będzie. Gorzej z obroną, o którą najwięcej się powinniśmy martwić. Bo jeśli obrońcy, tak jak w meczu z Francją, będą strzelać nam bramki samobójcze, to na pewno nic nie zwojujemy. Olbrzymim wsparciem będą dla kadry bez wątpienia kibice, bez nich ani rusz. Za nami dramatyczne wydarzenia po zadymach kibiców w finale Pucharu Polski i po meczu z Litwą w Kownie. Bezpieczeństwo to sprawa najważniejsza, lecz ta cała sprawa z „kibolami” moim zdaniem jest za bardzo nagłaśniana. Jest to olbrzymi problem, ale chamstwa ze stadionów przez rok się nie wytępi. Na to potrzeba lat, tak jak w Anglii. U nas to są wieloletnie zaniedbania, a wojna, którą prowadzi rząd i media ze stowarzyszeniami kibiców, do niczego dobrego nie prowadzi i jest moim zdaniem bez sensu. Czemu normalni ludzie, rodziny chcące przyjść na mecz nie mogą tego zrobić, bo stadion jest zamknięty poprzez wybryki kilkudziesięciu chuliganów? Jak będzie podczas Euro z kibolami? To się okaże , ale pewne jest, że fantastycznego dopingu nie zabraknie, bo w tym po prostu my Polacy jesteśmy najlepsi. Nieważne, co mówią media. Ważne jest to, co myślimy o tym wszystkim my sami. Zdecydowanie za dużo jest pesymizmu na rok przed rozpoczęciem Euro. Jestem pewny , że będą to najlepsze mistrzostwa, z najlepszymi stadionami w historii i z oby najlepszymi kibicami. Niech świat przekona się o polsko-ukraińskiej gościnności, a jak inni nas ocenią, to się okaże za rok. Jakub Kruszyński III A Adres redakcji: Zespół Szkół nr 1 w Brodnicy ul. Matejki 5 87-300 Brodnica opiekun: Katarzyna Pawłowska redaktorzy: Kacper Grążawski H i spółka Jakub Kruszyński Paweł Franek Pawlak Julia Sawicka Ada Szymańska ten, który jeszcze zostaje