Arcydzieła w systemie wartości i koniunktur kultury

Transkrypt

Arcydzieła w systemie wartości i koniunktur kultury
Andrzej Stoff
Arcydzieła w systemie wartości i koniunktur kultury
[prwdr. w tomie zbiorowym: Sztuka wobec prawdy. Nałęczowskie Dni Filozoficzne 1993-1994-1995, red. G. Sowiński, Nałęczów 1995; niniejsza wersja
przeznaczona jest do przygotowywanego autorskiego tomu Wartości i funkcje
literatury i różni się od pierwodruku jedynie szczegółami stylistycznymi.]
I
Istnieją tematy, w pracy nad którymi pierwotna fascynacja zmienia się w wątpliwość, czy podobna w związku z nimi powiedzieć jeszcze coś istotnego, czy w krótkim – z konieczności – wystąpieniu uda
się poruszyć sprawy najważniejsze, poruszyć przy tym w sposób, który wystarczy dla uchwycenia ich sedna. Pytanie o istotę arcydzieła i
jego miejsce w kulturze należy do takich właśnie tematów. Do zajęcia
się związaną z tym pytaniem problematyką skłania poczucie jej istotności i przeświadczenie, że dotykamy tu sedna spraw sztuki i literatury, że, zastanawiając się nad pojęciem arcydzieła, pytamy w istocie o
najgłębszy wymiar prawdy, jaki człowiek zdolny jest osiągnąć w dziełach sztuki. Jest też drugi powód podjęcia tego właśnie tematu: zaniedbania refleksji teoretycznej w tym zakresie. W minionych dziesięcioleciach zainteresowaniu nim nie sprzyjała sytuacja ani w samej literaturze i sztuce, pochłoniętych praktyką kolejnych awangard, w których
– słusznie czy niesłusznie – widziano strefy wolności w świecie opanowanym przez ideologię, ani w nauce i krytyce, zdominowanych
przez metodologie strukturalistyczne. Problematyka aksjologiczna –
wszak właśnie do niej należy refleksja nad arcydziełami – wyznawcom scjentyzmu metodologicznego jawiła się zresztą, aż do przełomu
lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych, jako nienaukowa, a tym krytykom i badaczom, którzy poszukiwali miar absolutnych, niezależ-
nych od koniunktur historycznych, jako zbyt narażona na wpływ okoliczności politycznych. Chęć nadrobienia – choćby częściowego – tej
zaległości niech będzie usprawiedliwieniem mojego wystapienia.
Nimożność wyczerpania złożonej problematyki arcydzieła każe
się skupić na kilku zasadniczych kwestiach, którym poświęcimy kolejne ogniwa tych wywodów. Przegląd potencjalnych sposobów wyróżniania arcydzieł pozwoli uzyskać odpowiedź na pytanie, czy dzieła
tej rangi można w ogóle zdefiniować za pośrednictwem systemu ich
cech charakterystycznych czy też spełnialnych warunków. Przypomnienie Ingardenowskiej koncepcji „życia dzieła w jego konkretyzacjach” posłuży jako próba objaśnienia procesu pojawiania się arcydzieł w kulturze. Niezbędny okaże sie opis warunków funkcjonowania
arcydzieł we współczesnej kulturze – pozwoli on, przynajmniej częściowo, wyjaśnić wspomnianą wcześniej niechęć do zajmowania się
problematyką arcydzieła i ogólne zamieszanie w odniesieniu do kryteriów wartości dzieł literackich. Wreszcie, przegląd funkcji arcydzieł
potraktujemy jako przesłankę kulturowej niezbędności tego rodzaju
dzieł.
Rozpocząć jednak wypada od sprecyzowania sposobu rozumienia samego pojęcia. Chodzi mi o arcydzieła w sensie absolutnym, o
dzieła, którym ranga ta przysługuje bezprzydawkowo. Zastrzeżenie to
jest konieczne wobec częstej współcześnie praktyki ograniczania kategoryczności klasyfikacji przez wskazywanie zakresu, w którym ta
najwyższa wartość zachowuje swe znaczenie. Widać to wyraźnie w
językowej praktyce krytyki, a nawet nauki o literaturze, gdy mówi się
o „arcydziełach gatunku”, arcydziełach ze względu na mistrzowskie
ujęcie jakiegoś strukturalnego aspektu utworu („arcydzieło narracji”)
czy wręcz o „swego rodzaju arcydziele”, co jest, w istocie, uwikłaniem się w sprzeczność logiczną. Praktyka taka w swej strukturze głębokiej przynosi informację przynajmniej częściowo sprzeczną z sensem deklaracji werbalnej. Daje sie ona zawsze sprowadzić do zastrzeżenia, do wątpliwości, do żywionego w głębi przeświadczenia, że wartościowany utwór nie jest arcydziełem bez zastrzeżeń, że ten tytuł
przysługuje mu tylko warunkowo, ze względu na określoną właści-
wość bądź okoliczność, i w sposób względny, bo wynikający z porównania z innymi utworami. A przecież status arcydzieła zakłada
bezwarunkowość, której językowym wykładnikiem jest bezprzydawkowe występowanie tego terminu. Ta najwyższa kwalifikacja wartości
nie może być ograniczona przez czynniki nie należące do sfery będącej przedmiotem orzekania – do sfery wartości. W a r t o ś ć a r c y d z i e ł a j e s t l i t e r a c k ą w a r t o ś c i ą a b s o l u t n ą – oczywiście, nie w znaczeniu ponadhistorycznym, lecz w znaczeniu kategorialno-hierarchicznym: utwór dopiero staje się arcydziełem w wyniku
procesów kulturowych, ma byt czasowo określony, ale jeśli uzyska
rangę arcydzieła, to zajmuje pozycję najwyższą z możliwych. Jedyne
rozróżnienie, jakie można by tu było przyjąć, a i to nadal z zastrzeżeniami, to rozróżnienie na arcydzieła poszczególnych literatur narodowych i arcydzieła literatury powszechnej, światowej. Jest to propozycja zasadna wyłącznie w sferze sztuki słowa. Językowe tworzywo literatury wyznacza w sposób naturalny także właściwości i ograniczenia
wypowiedzi, które z literatur utrwalonych w poszczególnych językach
narodowych czynią ostateczne, samodzielne ogniwa historii literatury.
Także i tu jednak wyczuwamy, iż idealny charakter arcydzieła doznaje
w przypadku takiej kwalifikacji jakiegoś ograniczenia, ponieważ
przeznaczeniem literatury jest ponadnarodowa uniwersalność. Charakter tworzywa sprawia, że sytuacja pisarza jest radykalnie odmienna od
sytuacji kompozytora czy malarza, że jego dzieło, by funkcjonować w
skali masowej potrzebuje pośrednika w osobie tłumacza1.
Zakres kompetencji każe mi, jako teoretykowi literatury, mówić
o arcydziełach literackich, przy czym będę się opierał na dotychczasowej teorii i praktyce literaturoznawstwa w tym zakresie oraz na własnym rozeznaniu problemu. W jakim stopniu spostrzeżenia i wnioski,
które się tu pojawią, dają się zastosować w odniesieniu do innych
dziedzin sztuki – to kwestia do osobnych rozważań, w których należa-
1
Bliska ideałowi uniwersalizmu była sytuacja kultury europejskiej w okresie średniowie-
cza: wspólnym językiem literatury była łacina. Czy była to okoliczność sprzyjająca powstawaniu
arcydzieł? Pytanie to pozostawmy historykom literatury.
łoby uwzględnić kategorialną odrębność poszczególnych sztuk i wyniki bogatej refleksji odpowiednich dziedzin krytyki i nauki. Nie znaczy to jednak, by kwestia arcydzieł i w ogóle wartości w innych niż
literatura dziedzinach kultury nie znajdowała się w horyzoncie niniejszego wystąpienia.
W poszukiwaniu istoty arcydzieła można wędrować rozmaitymi
drogami. Przede wszystkim można badać bądź to refleksję nad wartością literatury, tak jak przejawiała sie ona w krytyce i nauce o literaturze, bądź same dzieła i ich funkcjonowanie w roli arcydzieł. Konfrontacja wyników tych dwu nurtów myślenia pozwala na uchwycenie
całościowego rozumienia arcydzieł w poszczególnych epokach. Można też, wychodząc z przesłanek określonej filozofii i zbudowanej na
jej podstawach estetyki, próbować stworzyć jedną, spójną, ponadhistoryczną teorię arcydzieła. Droga ta prowadzi do powstania odmiennych koncepcji, których żywotność jest na ogół ściśle związana z aktualnością kierunków filozoficznych, z których one wyrosły, a ambicje uniwersalistyczne kończą się – skądinąd intelektualnie bardzo
cenną i płodną – komnkurencją. Moje zadanie jest nieporównanie
skromniejsze. Chodzi mi o znalezienie najistotniejszych elementów
treściowych pojęcia arcydzieła, o ich krytyczną analizę, o rozpatrzenie
współczesnych warunków kulturowych, które nie sprzyjają obecności
problematyki arcydzieła w refleksji, a arcydzieł w aktualnym życiu
literackim, jak również o wskazanie funkcji, dzięki którym arcydzieła
stanowią niezbędny składnik każdej dojrzałej kultury.
II
Przegląd potencjalnych wyznaczników arcydzieła rozpocząć wypada od cechy, która może nieco zaskoczyć na tle powszechnie przyjmowanej tezy o intencjonalnosci dzieł sztuki. Cechą tą jest nieintencjonalność. S t a n „ b y c i a a r c y d z i e ł e m ” p r z e z j a k i ś
utwór literacki ma charakter nieintencjonalny.
Wartość, która zapewnia dziełu status arcydzieła, nie daje się w żaden
sposób zaplanować. Żaden rozsądny twórca nie oznajmi, że planuje
napisanie arcydzieła, choć przecież wiele jakości literackich, które są
podstawą wartości utworów, jest mozliwych do zaplanowania przez
twórcę. Zamiar stworzenia arcydzieła znajduje sie poza zasięgiem życzeń i możliwości autora. Twórca może jedynie jak najlepiej wykorzystywać swe umiejętności i liczyć, że jego dzieło zasłuży na popularność, uznanie, wysoką ocenę. Winien jednak pamiętać, że ten wysoce przez niego pożądany stan, jeżeli nawet okaże się rzeczywistością, nastąpi raczej już poza horyzontem jego osobistych doświadczeń.
Sytuacja wielu znakomitych poprzedników powinna być dla niego
przykładem i uczyć go raczej cierpliwości w oczekiwaniu na sprawdzony sąd pokoleń niż zabiegania (w jakikolwiek sposób) o szybki
poklask.
Nawet w epokach estetycznego normatywizmu zamiarem twórców nie było napisanie arcydzieła. Wzorując się na dziełach, którym
status ten zgodnie przypisywała tradycja, chcieli się oni zbliżyć do
ideału – osiągalnego, bo już istniejącego. Realizowali w ten sposób
swoje – tak jak je rozumieli – powołanie strażników i kontynuatorów
wartości. Zajmowali więc stanowisko krańcowo przeciwne awangardowym praktykom artystów.
Utwór uznany za arcydzieło zmienia radykalnie obraz swojego
autora. Nieintencjonalności statusu arcydzieła towarzyszy tu inne zjawisko o dużym znaczeniu dla funkcjonowania literatury w kulturze,
jeszcze bardziej – aż po paradoksalną zmianę kierunku oddziaływania
– uwypuklające ową nieintencjonalność. Otóż to s a m o a r c y d z i e ł o k r e u j e s w e g o a u t o r a , odwołując się nie do okoliczności
genezy, lecz do czynników aksjologicznych. Wartość dzieła udziela
się autorowi. Odtąd będzie on już kimś innym – autorem arcydzieła, a
więc, w pewnym sensie, autorem absolutnym, kimś, komu wyższej
godności literackiej nie można już przypisać. Na tym wszakże nie koniec, albowiem wartość autorstwa arcydzieła przenosi się na osobę o
konkretnej biografii i osobowości, obejmując miejsca, zdarzenia,
przedmioty i osoby z nią związane formą kultu. W tak ukształtowanej
relacji ani samo dzieło nie zostaje lepiej objaśnione, ani też jego autor
i okoliczności genezy. W przypadku arcydzieła akt twórczy nabiera z
czasem cech wręcz mitycznych, także twórca staje się kimś bardziej
zagadkowym jako ktoś, kto powołał do istnienia coś tak wyjątkowego,
coś, co nie daje się w pełni zracjonalizować.
Zwolennicy orientacji ergocentrycznych w badaniach literackich,
w tym zwłaszcza strukturaliści, z radością przywitaliby propopzycję
sformułowania warunków koniecznych arcydzieła w języku poetyki.
Refleksja nad problemami aksjologicznymi literatury prowadzi jednak
do jednoznacznego wniosku, że nie można zestawić żadnego takiego
repertuaru jakości artystycznych, który byłby zdolny wyjaśnić fenomen arcydzieła. Zabieg taki równałby się opisowi mechanizmu
sprawczego tej najwyższej wartości literackiej i prowadził do poetyki
normatywnej arcydzieła. Dotychczas brak tego rodzaju prób – i nie
jest to skutek zbyt małej dociekliwości w tym zakresie ani niedostatecznej sprawności teoretyków, lecz świadectwo czegoś bardziej fundamentalnego, że mianowicie wartość arcydzieła nie daje się w ogóle
sprowadzić do jakości strukturalnych. Wszelkie próby sformułowania,
także w przyszłości, warunków koniecznych i wystarczających tej
wartości w języku poetyki są skazane na niepowodzenie2.
W praktyce badawczej i interpretacyjnej nie sposób też w artystycznej strukturze dowolnego utworu, powszechnie uważanego za
arcydzieło, wskazać ani poszczególnych cech, ani ich zespołów, dzięki którym posiadałby on ten status. Co więcej, cechy podejrzewane o
taką wartościotwórczą funkcję bez trudu odnajdziemy – w „lepszych”,
to znaczy w bardziej wyrazistych i efektowniej sfunkcjonalizowanych
wersjach – w innych utworach, których nazwać arcydziełami nikt by
się nie ośmielił. Niejednokrotnie też cechy takie okażą się odpowiedzialnymi za efekty przeciwne tym, z którymi wiązaliśmy wcześniej
najwyższą wartość literacką. Nie tylko całościowa poetyka arcydzieła
jest niemożliwa: wysoce wątpliwą wartość poznawczą będą miały
wszelkie, nawet najbardziej skromne próby bezpośredniego wskazania
2
Kryteria takie można stosować co najwyżej w odniesieniu do majstersztyku. Na temat po-
jęć „majstersztyk” – „arcydzieło” por. W. Cahn, Arcydzieła. Studia z historii pojęcia, Warszawa
1988.
właściwości strukturalnych utworu jako odpowiedzialnych za tę najwyższą rangę literacką. Zresztą, arcydzieła sprawiały strukturalistycznie nastawionym kierunkom i badaczom najwięcej kłopotu, ich jakości i wartość najtrudniej dawały się wyjaśnić w języku właściwej
strukturalizmowi metody. Dlatego na ogół poszukiwali oni obiektu
swych zainteresowań badawczych wśród zjawisk skonwencjonalizowanych, gdzie powtarzalność rozwiązań pozwalała na efektowne
schematyzacje i typologizacje. Był to zarazem jeden z głównych powodów braku zainteresowania teoretycznego problematyką arcydzieła
w okresie dominacji postawy strukturalistycznej.
Opis poetyki arcydzieła, nawet najbardziej skrupulatny i korzystający ze szczególnie wyrafinowanych zabiegów analitycznych, nie
wyjaśni powodów, dla których właśnie tak wartościujemy dany utwór.
Rezultaty takiego opisu mogą być zresztą niekiedy zaskakująco odmienne od spodziewanego, gdy mianowicie ujawniają się takie rozwiązania artystyczne, które, analizowane same w sobie, uznać trzeba
za niedociągnięcia. Tymczasem w rzeczywistości jest tak, że statusu
arcydzieła nie podważa nawet taka pojedyncza właściwość, którą uznać można by za błąd sztuki pisarskiej – pod warunkiem, że właściwość ta nie niszczy wrażenia wywieranego przez całość bądź harmonijnie wkomponowuje się w jedność na zasadzie przezwyciężenia
schematu. Analizy utworów uznawanych za arcydzieła wielokrotnie
odsłaniały zdumiewającą oczywistość i prostotę środków oraz jawność ich stosowania – a zatem cechy jak gdyby niegodne arcydzieła.
Arcydzieło bowiem, zgodnie z najbardziej typowymi i rozpowszechnionymi wyobrażeniami, powinno być złożone ponad przeciętną miarę, reprezentować doskonałość w każdym szczególe i być zawsze nieco tajemnicze. Dotykamy tu kwestii wzajemnej relacji pomiędzy takimi kategoriami estetycznymi, jak wielkość i doskonałość, które, jak
wskazywał Harold Osborne, „nigdy nie są logicznie powiązane. Dzieło może być w znacznym stopniu artystycznie doskonałe i nie być
przy tym wielkie. Albo może być wielkie, mimo artystycznej niedoskonałości”3.
Wydaje się, że przypisywanie arcydziełu doskonałości artystycznej jest wręcz niewłaściwe, ponieważ ta całościowa cecha jest wartością znaczącą wyłącznie w odniesieniu do konkretnego wzorca, który
podlega zmianom znacznie szybszym niż trwanie arcydzieła w aktywnym zasobie kulturowym społeczeństwa. Uzależnienie związane z pojęciem doskonałości artystycznej jest relacją krótkotrwałą, ograniczoną do czasu dominowania odnośnej koncepcji estetycznej. Ponieważ
nie ma doskonałości bez wzorca (a ściślej: możliwości orzekania doskonałości jakiegoś dzieła bez świadomości wzorca), przeto sprowadzanie kategorii arcydzieła ddo kryterium doskonałości byłoby równoznaczne ze zgodą na decydującą rolę kryteriów formalnych i na
ograniczoność czasową. Dzieło oceniane w taki sposób nieuchronnie
traciłoby owo piętno absolutności, które tak zdumiewa i które, choć
niedefiniowalne, a zatem i nieakceptowalne dla scjentystycznie nastawionych badaczy i krytyków, skłonni jesteśmy jednak uznać za podstawowy współczynnik statusu arcydzieła. Wreszcie, utwory o najwyższej randze kulturowej nie są wzajemnie porównywalne pod
względem poetyki. Konsekwencje praktyczne tego stanu rzeczy są
takie, że z analizy porównawczej ich struktur nie wynika nic istotnego
dla zrozumienia powodów, dla których sa one arcydziełami. Każde
arcydzieło ma swój własny, jednostkowy i niepowtarzalny sposób
konstrukcji, jest punktem szczytowym literatury, kulminacją zjawisk i
procesów tak różnych, że właściwie nieporównywalnych w tym, co
istotne. Pewne jest to tylko, że arcydzieła w najdoskonalszy sposób
urzeczywistniają istotę literackości4. Analiza poetyki, polegająca
3
H. Osborne, Wartościowanie i wielkość, [w:] Estetyka w świecie, wyb. i red. M. Goła-
szewska, t. 1, Kraków 1984, s. 145.
4
Odpowiada to kategorialnemu aspektowi wartości samego dzieła z wyróżnionych przez
Stefana Sawickiego trzech podstawowych relacji pomiędzy literaturą i sferą wartości. Por. S.
Sawicki, Problematyka aksjologiczna w badaniach lietrackich, [w:] Problematyka aksjologiczna
w nauce o literaturze, pod red. S. Sawickiego i A. Tyszczyka, Lublin 1992, s. 102.
wszak na sprowadzeniu „niestandardowej całości” do „standardowych
elementów”5, w przypadku dzieł najwyższej rangi prowadzi do potwierdzenia naszej względem nich bezradności.
Jednym z obiegowych przekonań wiązanych ze statusem arcydzieła jest pogląd, że czynnikiem stanowiącym i weryfikujacym ów
status jest czas. T y l k o d z i e ł o , k t ó r e w y t r z y m a ł o „ p r ó b ę c z a s u ” g o d n e j e s t m i a n a a r c y d z i e ł a . Nie jest to
jednak kryterium jednoznaczne i wystarczająco precyzyjne. Niewątpliwie czas odgrywa w społecznym procesie uznawania szczególnej
wartości danego dzieła ważną rolę. Przede wszystkim, jego upływ
uprawomocnia ocenę, gwarantuje wartość wykraczającą poza jednostkowy moment i konkretne miejsce. Niepodobna jednak wskazać reguł,
według których miałaby się dokonywać weryfikacja wartości dzieła,
czy interwałów, po upływie których dziełu mógłby przysługiwać status arcydzieła. Fakt, że utwory o wartości nigdy nie utożsamianej z
wartością arcydzieła, a nawet artystycznie mierne, często wiodą długi
żywot wśród czytelników, dowodnie pokazuje, jak zawodne byłyby to
kryteria.
Wydaje sie, że niewątpliwym wyznacznikiem czasowym statusu
arcydzieła – pod warunkiem wszakże, iż nie będzie to jedyny czynnik
– jest k o n i e c z n o ś ć s p r a w d z e n i a s i ę u t w o r u w i n n y m
n i ż m a c i e r z y s t y k o n t e k ś c i e h i s t o r y c z n y m . Znaczenie
tego kryterium osłabiają jednak przykłady licznych dzieł, którym już
od momentu publikacji towarzyszyła opinia wyjątkowej wartości.
Czynnik czasu spełniałby zatem raczej funkcję weryfikującą wartość
uzyskaną przez arcydzieło w jakiś inny, nadal nie dający się jednoznacznie określić, sposób. Niewątpliwie, w zmieniających się okolicznościach historycznych, a więc i w coraz to nowych warunkach odbioru, arcydzieła potwierdzają swą uniwersalność, bez której nie byłyby
tym, za co się je uważa. Powyższy opis sytuacji weryfikowania warto-
5
Odwołuję się tu do definicji Janusza Sławińskiego przedstawionej w: J. Sławiński, Anali-
za, interpretacja, wartościowanie dzieła literackiego, [w:] Problemy metodologiczne współczesnego literaturoznawstwa, pod red. H. Markiewicza i J. Sławińskiego, Kraków 1976.
ści należałoby jeszcze skomplikować, zwracając uwagę na dodatkową
okoliczność: cechą arcydzieł wcale nie jest nieprzerwana obecność w
świadomości społecznej. Odbiór dzieł literackich określają tak liczne i
złożone czynniki i okoliczności, że jego warunki – w przypadku tego
samego utworu – zmieniają się nieraz radykalnie, aż do chwilowego
wyłączenia dzieła z aktywnego zasobu lekturowego danej epoki czy
społeczności. Większe znaczenie niż nieprzerwana obecność ma tu
zdolność dzieła do aktywizowania się po okresach obecności utajonej
i aktualizowania sensów w różnych okresach historycznych – w innych warunkach, ale z zachowaniem tożsamości.
Arcydzieła nie tylko należą do literatury; każde z nich ma swą
własną historię, która jest śladem jego obecności w kulturze, świadectwem spełnionych i nie spełnionych oczekiwań ludzi różnych epok,
wreszcie – dokumentem nawarstwiania sie sensów, które dzieło może
ujawnić jedynie w ustawicznie podejmowanych lekturach. W tym sensie i w tej oto skali przysługuje arcydziełu „długie trwanie”, które oddaje istotę sztuki i którym przeciwstawia się ono – generalnie – krótkotrwałej obecności przeważającej liczby utworów literackich, większej części produkcji literackiej każdej epoki. Zwłaszcza literatura popularna jest skazana na ustawiczną wymienność, zastępowalność
utworów, na wariantowość w obrębie stałych paradygmatów tematyczno-strukturalnych. Arcydzieła są n i e z a s t ą p i o n e i n i e z a stępowalne.
Za kryterium bycia arcydziełem nie można też uznać popularności danego utworu. Sfera wartości w ogóle z trudnością poddaje się
analizom ilościowym, dzięki którym można ustalić jedynie czynniki
drugorzędne, pomocnicze, nigdy natomiast te, które decydują o istocie
danego zjawiska literackiego. Jeżeli sztuka (literatura) jest z natury
dziedziną niedemokratyczną, to każdy przypadek arcydzieła stanowi
kwintesencję tej jej właściwości. O statusie arcydzieła nie sposób zadecydować na drodze głosowania, obojętne, jaki by ono miało charakter: ankiety rozpisanej wśród znawców, plebiscytu czytelniczego, badań socjologicznych czy statystyki wydawniczo-księgarskiej.
Badania socjologiczne są istotne dla rozpoznania kontekstu kulturowego literatury i mogą w tym zakresie przynosić ważne i ciekawe
wyniki. Statystyka – jako narzędzie tych diagnoz – zawsze jednak będzie miała ograniczoną wartość dla formułowania i uzasadniania sądów wartościujących. Ciekawa jest zależność tej funkcji statystyki od
rodzaju systemu politycznego, w którego obrębie się ją stosuje. W warunkach kultury komercyjnej wysokość nakładów i liczba sprzedanych
egzemplarzy świadczy o zaspokojeniu określonych (w praktyce bardzo różnych!) potrzeb społeczeństwa. Metodą taką uzyskuje się informacje o nim samym, ale nie o literaturze. Informacja statystyczna
staje się tu wnet elementem reklamy (w takim charakterze wykorzystuje się liczbę egzemplarzy danej książki sprzedanych pierwszego
dnia jej obecności na rynku). Cechą charakterystyczną środowisk posługujących się kryteriami popularności jest zdumienie w sytuacjach,
w których utwór „tak trudny, tak ambitny” osiąga nie przewidywaną
wcześniej pokupność. Dobitnie wskazuje to na rozłączne traktowanie
wartości i atrakcyjności handlowej dzieł literatury. Właściwym
przedmiotem popularności jest książka, nie zaś dzieło literackie; rozróżnienie to ma nie tylko przedmiotowy, ale i aksjologiczny charakter. Natomiast w warunkach kultury ideologicznie reglamentowanej
wysokość nakładów świadczy jedynie o zgodzie odpowiednich władz
na publikację czy wznowienie danego dzieła; jest potwierdzeniem w
sferze kultury założeń politycznych. Wysokość sprzedaży jest tu kryterium niejasnym, wręcz mylącym wobec sterowanego charakteru
części zakupów (instytucje i biblioteki publiczne). Z drugiej strony,
zaleganie ideologicznie „słusznej” pozycji w magazynach i księgarniach nie jest przeszkodą dla kolejnego wydania. W tym systemie zarządzania kulturą wszystkie zestawienia statystyczne są skażone ideologicznymi zafałszowaniami. Nie bez znaczenia dla obrazu sytuacji i
jej wiarygodności jest realizowana przez państwo polityka informacyjna i sposób opracowywania danych statystycznych.
Arcydzieła nie dają się stworzyć ani działaniami rynkowymi, ani
działaniami ideologicznymi. Statystyka nie można też niczego udowodnić w sferze wartości, jakkolwiek zgodność bądź niezgodność sta-
tusu utworu z jego sytuacją handlową w danym czasie może stanowić
ciekawy materiał do rozważań nad mechanizmami kultury i być ważnym elementem charakterystyki epoki.
Wyjaśnienia statusu arcydzieła można poszukiwać w sferze problematyki. Z pozoru sytuacja wydaje się prosta: im bardziej uniwersalny jest problem podjęty w utworze, tym bliżej dziełu do arcydzieła.
Hierarchia problemów jest jednak czymś zewnętrznym w stosunku do
literatury, należą one bowiem do porządku życia, nie zaś literackości,
która jest refleksem świadomosci społecznej w określonym momencie
historycznym. Arcydzieło charakteryzuje się głęboką jednością tego,
co artystyczne i tego, co życiowe. Rozrywanie tej jedności i eksponowanie jednego z czynników kosztem drugiego jest nie tylko metodologicznie niewłaściwe (co wszakże byłoby, koniec końców, zmartwieniem samego tylko badacza), ale i groźne dla wartości dzieł, których
miałoby dotyczyć. Problematyka utworu, jako odpowiedź autora na
uświadomiony charakter otaczającej go rzeczywistości i jako rezultat
wspólnej potrzeby zrozumienia świata, jest ściśle związana z genezą
dzieła. Jak przekonująco wykazano, wartość przyczyny nie jest tożsama z wartością skutku, która zależy wszak od sposobu i stopnia realizacji celu6. Poszukiwanie uzasadnienia statusu arcydzieła poza samym
dziełem jest zagrożeniem dla tożsamości literatury i na ogół kończy
się podporządkowaniem go tym filozofiom czy ideologiom, na których gruncie autor próbuje rozstrzygnąć podjętą problematykę.
Podobnie rzecz się przedstawia, gdy rozpatrujemy związek arcydzieł ze światem idei. Również idee egzystują poza literatura, która
jest dla nich jednym ze sposobów manifestowania się w bycie. Pozaliteracka wartość idei (rozumiana jako jej znaczenie dla danej społeczności czy dla ludzkości) nie staje się – przez sam fakt uzyskania wyrazu literackiego – automatycznie wartością dzieła. Ze złożonych i wcale nie tak jednoznacznych związków pomiędzy literaturą i ideami
(zwłaszcza zinstytucjonalizowanymi w ideologie) w sposób oczywisty
6
Por. W. Stróżewski, Dialektyka twórczości, Kraków 1983, rozdz. Wartość przyczyny i
wartość skutku, s. 196–201.
zdaje się wynikać tylko jeden wniosek: że to nie idee nobilitują arcydzieło, lecz arcydzieła nobilitują idee, dając im przekonujący wyraz i
pozwalając w oddziaływaniu na społeczeństwo korzystać z autorytetu
sztuki.
Zwolennicy relatywistycznego podejścia do literatury mogliby
dla swej ewentualnej teorii arcydzieła wykorzystać koncepcję instytucjonalną sztuki George’a Dickiego. Mówiąc skrótowo, w jego ujęciu
dziełem sztuki nie jest przedmiot spełniający określone warunki mataerialno-formalne (posiadający kategorialnie właściwy zestaw cech),
lecz dowolny przedmiot, uznany za dzieło sztuki przez autorytatywne
instytucje kultury7. Istotą tego ujęcia zjawisk sztuki jest absolutyzacja
jednego czynnika, niewątpliwie ważnego i obecnego we wszystkich
epokach historii literatury i sztuki, ale funkcjonującego zawsze w ścisłym związku z innymi czynnikami. Koncepcja instytucjonalna jest
więc uproszczeniem, które zafałszowuje istotę arcydzieła, a wszelką
dyskusję na jego temat czyni wręcz zbędną. Zgodnie z koncepcją instytucjonalną, mechanizm pojawiania się arcydzieł literackich (w
sztukach plastycznych sytuacja wygląda nieco inaczej) sprowadzałby
się do spełnienia określonego aktu językowego i, w istocie, byłby tożsamy z wypowiedzią performatywną (w ujęciu teorii aktów mowy
Johna L. Austina) autorytatywnego reprezentanta instytucji kultury.
Czynnik instytucjonalny jest jednak nader zawodny, o czym mogą przekonać liczne, podejmowane w różnych okresach i okolicznościach, próby arbitralnego orzekania o wartości utworów literackich i
dzieł sztuki. Z ostatnią próbą zinstytucjonalizowanego i zideologizowanego przewartościowania dziedzictwa literackiego mieliśmy do
czynienia w ekspansywnej fazie panowania ideologii komunistycznej.
Rezultaty niezwykle intensywnych i niekiedy przemyślnych zabiegów
zmierzających do ustanowienia uzgodnionego z ideologią kanonu polskiej i obcej twórczości literackiej okazały się, i to bardzo szybko, całkowicie nieistotne. Większe szanse powodzenia mają próby instytu-
7
Por. G. Dickie, Czym jest sztuka? Analiza instytucjonalna, [w:] Estetyka w świecie, pod
red. M. Gołaszewskiej, t. 1, Kraków 198 , s. 9–30.
cjonalizacji statusu arcydzieła podejmowane w warunkach swobody
kulturalnej i niezdominowania życia zbiorowego przez jedną ideolgię
przez „naturalne” instytucje życia literackiego, głównie przez krytykę
literacką. Wynikają one każdorazowo z okazjonalnego zapotrzebowania na określone wartości i z naturalnej potrzeby orientacji aksjologicznej w faktach literackich. Ze statusem arcydzieła nie zgadza się
doraźność takich prób: zachowują one swą naturalność jako przejawy
życia literackiego, ale zawodzą, gdy sądy wartościujące zostają uwikłane w grę interesów różnych środowisk czy orientacji artystycznych.
Wszelka arbitralność ocen, a tym bardziej orzeczenia odpowiadające
tendencjom przemijającej mody, która zdolna jest narzucić opinii co
najwyżej „arcydzieło” jednego sezonu, zawsze kończy się klęską, jeżeli nie zostanie ostatecznie uzgodniona z rzeczywistymi, ponadprzeciętnymi jakościami artystycznymi i walorami intelektualnymi samego
utworu.
W okresach domiancji rozwiązań instytucjonalnych dojść może
w odbiorze społecznym do rozdwojenia statusu dzieła. Wersji oficjalnej, wspieranej przez autorytet ideologów bądź znawców i przyznającej utworowi rangę arcydzieła, przeciwstawia się wówczas wersja
nieoficjalna (społeczeństwa zniewalanego ideologicznie bądź ośrodków peryferyjnych w stosunku do opiniotwórczego centrum), która z
kolei, w reakcji na oficjalne zabiegi nobilitujące, skłonna jest raczej
zaniżać wartość spornego dzieła, nawet poniżej jego obiektywnie rozpoznawalnej wartości. Historia zna również przykłady procesów przeciwnych, kiedy to przemilczeniom i kampaniom deprecjonującym
konkretne dzieło bądź autora, a stosowanym przez ośrodki decyzyjne
(w obu wariantach polityczno-kulturowych), czytający potrafili się
skutecznie przeciwstawić, mimo iż dysponowali jedynie „wieścią
gminną” i doprowadzili do zajęcia przez dany utwór w świadomości
kulturowej pozycji szczególnej, właściwej arcydziełu.
Uznając współudział czynnika instytucjonalnego we wszelkich
procesach literackich i kulturowych, nie można się jednak godzić na
przyznanie mu roli czynnika decydującego ani, tym bardziej, jedynego. Literatura w swym trwaniu wykazuje zdumiewającą niezależność
od konkretnych sytuacji historycznych i właściwych im instytucji;
rzeczywiście wartościowe dzieła literackie są zdolne przetrwać pomimo obojętności oficjalnych form życia kulturalnego, a nawet wbrew
świadomie organizowanym przeciwdziałaniom (na przykład zmowie
milczenia, cenzuralnej czy towarzyskiej, środowiskowej). Arcydzieło
jest arcydziełem nie dzięki instytucjom i ferowanym przez nie wyrokom, lecz niezależnie od nich, a często wbrew nim.
III
Przegląd kryteriów i warunków, które mogą decydować o ustalaniu się w kulturze statusu arcydzieła jako najwyższej wartości literackiej konkretnego utworu, uświadamia bezowocność wysiłków podejmowanych w celu ich ujednoznacznienia. Nie jest to jednak wysiłek
daremny. Zyskujemy bowiem dzięki niemu świadomość stopnia istotności, a zarazem i niewystarczalności tych czynników. Fakt uzyskania
przez utwór statusu arcydzieła nadal pozostaje bez jednoznacznego
wyjaśnienia. Właśnie w tym braku jednej, zwięzłej, prostej odpowiedzi jest ostateczna przesłanka najwyższej wartości literackiej dzieł
określanych mianem arcydzieł.
Istotną odpowiedź na pytanie o warunki procesu pojawienia sie i
funkcjonowania arcydzieł można uzyskać dzięki Ingardenowskiej
koncepcji „życia dzieła literackiego w jego konkretyzacjach”. Podejście takie pozwala uniknąć skrajności zarówno normatywnego strukturalizmu, jak i zinstytucjonalizowanego subiektywizmu. Pojęcie konkretyzacji uzgadnia ontologiczną zasadę tożsamości dzieła z empirycznym faktem wielości jego odbiorów. Ta mediacyjna właściwość
pojęcia pozwoli i tutaj, w moim przekonaniu, zbliżyć się do częściowej przynajmniej prawdy o sposobie, w jaki utwory literackie uzyskują status arcydzieła.
Ingarden uważał, że chociaż „w samej istocie dzieła literackiego
nie ma niczego, co by pociągało za sobą konieczność przemian”8, to
8
R. Ingarden, O dziele literackim, przeł. M. Turowicz, Warszawa 1988, s. 425
jednak, ponieważ nie jest ono przedmiotem bytowo autonomicznym,
można mówić o jego „życiu” w dwojakim znaczeniu: „1. Dzielo literackie żyje, gdy ujawnia się w mnogości konkretyzacji; 2. dzieło literackie żyje, gdy podlega przemianom na skutek wciąż nowych konkretyzacji odpowiednio kształtowanych przez podmioty świadome”9.
W szczegółowej analizie Ingarden wiązał drugi z wymienionych
procesów z deformacjami przesłaniającymi prawdziwy kształt i sens
dzieła. Dodawał zarazem, że wysiłek poznawczy jest zdolny przywrócić pierwotną, właściwą danemu dziełu formę konkretyzacji, a więc i
pierwotną postać samemu dziełu. Wydaje się jednak, że „przemiany
na skutek wciąż nowych konkretyzacji”, jakim podlega dzieło literackie, nie muszą prowadzić wyłącznie do skutków opisanych przez Ingardena i że nie zawsze interwencja badawcza jest potrzebna w przewidzianej przez niego funkcji. Sytuację, w której samo dzieło podlega
przemianom na skutek coraz to nowych konkretyzacji, można rozpatrywać nie tylko jako proces zbliżania się i oddalania od „prawdziwego” kształtu utworu, ale również jako zjawisko odpowiedzialne za pojawienie się w kulturze arcydzieł. Konkretyzacja nie jest przecież aksjologicznie obojętna. Otwiera ona drogę do wartości dzieła i to od jej
charakteru, od stopnia jej adekwatności względem utworu zależy kontakt czytelnika z wszystkimi rodzajami wartości, których dzieło jest
podłożem i które w związkach z nim występują.
Proces uzyskiwania przez dany utwór statusu arcydzieła byłby
zatem związany z nawarstwianiem się w świadomości literackiej czytelników aksjologicznych skutków konkretyzacji estetycznych określonego rodzaju, takich mianowicie, których dominantą jest odsłonięcie harmonijnego zestroju wartości literackich. Dla tego celu konkretyzacje owe powinny zaistnieć jako fakty kulturowe, towarzyszące
dzielu w postaci wypowiedzi krytycznoliterackich, ocen publicznie
formułowanych zwłaszcza przez ludzi darzonych autorytetem i wszelkich innych świadectw odbioru. Do spełnienia warunku intersubiektywności wystarczy, by owe świadectwa przybrały choćby ulotną
9
Tamże, s. 428.
formę, na przykład formę dyskusji towarzyskich czy publicznych,
wymiany poglądów, wynikającej z niekoniecznie profesjonalnego zainteresowania. Powtarzanie się jakościowo i wartościowo zbliżonych
konkretyzacji jakiegoś utworu jest świadectwem dotarcia przez czytelników do istotnych, niezmiennych i decydujących o tożsamości
dzieła cech i znaczeń. Zgoda na zawartą w nich propozycję czytania i
wartościowania prowadzi – wcześniej czy później – do ugruntowania
się w zbiorowej świadomości kulturowej przekonania o wyjątkowej
pozycji odnośnego utworu10. Zmiana subiektywnego charakteru konkretyzacji na intersubiektywny status interpretacji i oceny jest, z jednej strony, konsekwencją istotności samego dzieła, które „domaga
się” zauważenia, wyjaśnienia i oceny, a z drugiej, niezbędnym warunkiem uruchomienia procesu ustalania się statusu arcydzieła, bowiem
tylko to, co zakomunikowano innym, ma szansę przetrwania poza jednostkowym przeżyciem i indywidualną świadomością.
Szerszego rozwinięcia wymagałaby kwestia wartościowania dokonywanego w trakcie czynności konkretyzacyjnych, jak i rodzaju
wartości, obecnych w samych konkretyzacjach. Pozostawiając ten
problem do szczegółowego omówienia przy innej okazji, winienem
jednak zasygnalizować, że w przypadku arcydzieł spotykają się wartości samej literatury i wartości sytuacyjne11, zarówno wartości estetyczne, jak i wartości nadestetyczne12. Każde arcydzieło jest bowiem
udaną próbą pogodzenia istoty literackości i społecznych funkcji literatury. Wydaje się, że naszkicowana tu propozycję wspierają trzy argumenty:
10
Nie oznacza to wcale uzgodnienia – w jakikolwiek sposób – jednej interpretacji utworu.
Sytuacja taka, nawet gdyby okazała się praktycznie możliwa, byłaby wręcz sprzeczna z charakterem arcydzieła.
11
Por. A. Stoff Wartości sytuacyjne dzieła literackiego i Wartości sytuacyjne momentu ge-
nezy dzieła (w niniejszym tomie).
12
W. Stróżewski, Wartości estetyczne i nadestetyczne, [w:] O wartościowaniu w bada-
niach literackich, pod red. S. Sawickiego i W. Panasa, Lublin 1986.
1. dobre uzgodnienie czynnika przedmiotowego (dzieło) z podmiotowym (odbiorca), możliwe dzięki charakterowi konkretyzacji estetycznej w ujęciu Ingardena;
2. respektowanie faktu uprzedniości utworu w stosunku do przyznanego mu statusu arcydzieła;
3. ujęcie statusu arcydzieła w kategoriach świadomości kulturowej.
Proponowane tu podejście zakłada określonego czytelnika, spełniającego istotne wymagania świadomego uczestnictwa w kulturze.
Ingarden, mając tu wszakże na uwadze kwestię podtrzymywania w
kolejnych konkretyzacjach już osiągniętego przez utwór statusu arcydzieła, tak pisał o pożądanych cechach czytelnika:
[...] choć arcydzieła odznaczają się często szczególną prostotą, przejrzystością i krystaliczną harmonią budowy, przekraczają zarazem poziom zwykłej przeciętności i stanowią coś zupełnie niezwykłego i jedynego w swoim rodzaju. Do
trafnego i pełnego uchwycenia wymagają od czytelnika, by się wzniósł ponad
poziom własnej przeciętności i nastawił na wartości, które stają się widoczne dopiero przy czynnej koncentracji percepcji i w ogóle życia psychicznego. Domagają się one od czytelnika także pewnej „świeżości” odczuwania i przeżywania w
ogóle. Chodzi przy tym zarówno o wrażliwość na to, co niezwyczajne, jak i o
gotowość czytelnika do uniezależnienia się od uznawanych dotychczas przez niego systemów wartości i od wpływów stereotypowo powtarzających się mnogości
jakości estetycznie doniosłych. Ta świeżość odczuwania i wewnętrzna wolność w
obliczu absolutnej oryginalności każdego arcydzieła jest absolutnie niezbędna do
wiernego dziełu i właściwego jego uchwycenia.13
IV
Przyznanie konkretyzacji estetycznej decydującej roli w stanowieniu arcydzieł wymaga, jako kolejnego ogniwa refleksji, analizy
cech współczesnej kultury, która stanowi naturalne środowisko wszelkich procesów literackich, w tym i lektury. Cechy te są istotnymi
okolicznościami konkretyzacji, mogą im sprzyjać, mogą wywoływać
deformacje odbioru, a nawet uniemożliwiać jego adekwatny do jako-
13
90.
R. Ingarden, O poznawaniu dzieła literackiego, przeł. D. Gierulanka, Warszawa 1976, s.
ściowego i wartościowego uposażenia utworu przebieg. Twórcą konkretyzacji jako estetycznego korelatu dzieła literackiego jest bowiem
człowiek zanurzony w kulturze współczesnej mu epoki i odwołujący
się do dziedzictwa, które go ukształtowało.
We współczesnej kulturze panują warunki, które nie sprzyjają ani
funkcjonowaniu arcydzieł epok minionych w sposób właściwy dziełom o najwyższej wartości, ani powstawaniu nowych arcydzieł.
Stwierdzona wcześniej niechęć do uprawiania refleksji teoretycznej
nad problematyką arcydzieła jest również przejawem tych tendencji.
Powyższe twierdzenia są jedynie rezultatem intuicyjnego rozeznania i
osądu symptomów kryzysu samego statusu dzieł ucieleśniających istotę literatury i najwyższą literacką wartość. Sytuacja jest dość kłopotliwa z metodologicznego punktu widzenia, ponieważ możliwe jest
jedynie wnioskowanie pośrednie, ale przegląd owych symptomów,
odwołujący się do powszechnie stwierdzanych cech współczesnej kultury, powinien wystarczająco uzasadnić te twierdzenia.
Arcydzieła trwają w świadomości zbiorowej dzięki trudowi lektury i interpretacji, ponawianemu przez coraz to nowe pokolenia czytelników. Dla swego trwania i kulturowo istotnego funkcjonowania
wymagają one jednak nie tylko „zwykłej” lektury i „zwykłej” interpretacji. Konieczna jest taka sytuacja ogólna, w której obecność arcydzieł byłaby odczuwana jako odpowiedź na najistotniejsze potrzeby
człowieka, a wnoszone przez nie wartości literackie i pozaliterackie
rozumiane jako sens istnienia literatury i naszych z nią kontaktów.
Tymczasem związki te w ostatnich dziesięcioleciach uległy radykalnemu osłabieniu. Arcydzieła trwają jeszcze, ale ich kulturotwórcze
oddziaływanie jest coraz słabsze i coraz bardziej ograniczone. Ich
czynne przeżywanie w odbiorze i racjonalizowanie w interpretacji jest
zastępowane przez samą świadomość istnienia, a wartości, które mogłyby one ofiarować współczesnemu pokoleniu, coraz częściej są zastępowane przez wartość arcydzieł jako znaku kulturowego. Znaki te
darzy się jeszcze szacunkiem, ale coraz rzadziej przekracza się ich
symboliczny sens ku literackiej realności samych dzieł. Tymczasem
trzeba pamiętać, że status arcydzieła nie jest jakością historycznolite-
racką, lecz wezwaniem do uczestnictwa w kulturze. Gdzie bezpośredni kontakt, przeżycie i indywidualne zrozumienie zostają zastąpione
przez wiedzę, choćby nawet darzoną najwyższym szacunkiem, tam
arcydzieło przechodzi z porządku życia do porządku wiedzy, która nie
jest jego pierwotnym – i w tym sensie właściwym – środowiskiem.
Wyczerpująca diagnoza sytuacji arcydzieł we współczesnej kultutrze
przekracza możliwości niniejszego studium. Trzeba jednak przynajmniej zasygnalizować te okolicznosci, które w istotny sposób modyfikują tradycyjną pozycję arcydziel w świadomosci literackiej dzisiejszych czasów.
Jednym z podstawowych czynników jest zmiana statusu pisarza.
jej konsekwencje dotyczą zarówno dzieł już istniejących, jak i praktyki bieżącej, a dają o sobie znać przede wszystkim w zakresie hierarchii
wymagań. Co więcej, dotyczą one również odbiorców literatury – zarówno profesjonalistów, jak i zwykłych czytelników. Głównym symptomem zmiany s t a t u s u p i s a r z a jest ograniczenie jego roli społecznej, co nie sprzyja już traktowaniu utworów jako wypowiedzi o
szczególnej randze społecznej i artystycznej. W dzisiejszych czasach
twórczość literacka nie budzi już takich oczekiwań, jakie towarzyszyły jej dawniej i jakie inspirowała, przede wszystkim, aktywna obecność arcydzieł, pojmowanych nie tylko jako doskonałe realizacje artystyczne, ale i jako wypowiedzi pretendujące ze szczególną mocą do
wyrażania prawdy o świecie i człowieku. W sferze symbolicznej
przemiany te obrazuje dobór sygnatur, z których pomocą sami twórcy
„streszczają” własne odpowiedzi na pytanie o sens twórczości, pojawiające się wraz z uświadomieniem archetypu poety14. Była to zawsze
sfera szczególnie intensywnych odwołań do tradycji, która, mocą
swego autorytetu, uzasadniała fakt zabrania przez twórcę głosu tu i
teraz, odnosiła chwilę bieżącą do racji ogólnych. We współczesnej
praktyce niewiele jest nawiązań do tych symboli, które oznaczały tro-
14
Kategorię archetypu poety proponowałem uczynić ośrodkiem zainteresowania śwaido-
mosći literackiej w swym artykule Archetyp poety jako zagadnienie nauki o literaturze, Acta Universitatis Nicolai Copernici. Filologia Polska XIX, Toruń 1981.
skę o – najdoskonalej realizowaną właśnie przez arcydzieła – jedność
wartości czysto literackich i podstawowych zobowiązań wobec społeczeństwa. Współcześnie rolę pisarza cechuje, generalnie rzecz biorąc,
znacznie wyższy stopień autoteliczności, która zamyka horyzont sensów i wartości dzieł literackich znacznie bliżej samego twórcy, niż
wymagałoby tego arcydzieło. Twórca-literat, który nie kryje rzemieślniczego charakteru swej pracy i jej utylitarnego wymiaru, który mówi
o niej wprost w kategoriach produkcji, twórca-eksperymentator, który
awangardowe praktyki poszukiwania nowych rozwiązań formalnych
kontynuuje coraz bardziej dla nich samych, powodowany przekonaniem, że odsłania w ten sposób sens literatury; twórca-krytyk, który
uprawia równolegle dwie dziedziny aktywności – pisarska i komentatorską – nie zdając sobie sprawy, że daje tym wyraz nie tyle własnej
wszechstronności, ile niewierze w sprawność literatury: oto najczęstsze, typowe role współczesnego pisarza.
Zmiana statusu twórcy ściśle wiąże się z przemianami samej
twórczości, a procesy obserwowane w literaturze stanowią integralną
część przeobrażeń, którym podlega współczesna sztuka. W porównaniu z dotychczasowymi standardami zarówno literatury, jak i sztuki,
są to zmiany tak daleko idące, że w ich obliczu dawniejsze definicje
dzieła okazują się zupełnie niewystarczające. Stąd jakże częste w wypowiedziach estetyków i filozofów sztuki zastrzeżenia, od których
rozpoczynają oni swe analizy konkretnych faktów artystycznych:
Sztuka zmieniła swoje oblicze i uległa tak daleko idącym przemianom, że
wszelkie definicje dzieła sztuki, a także definicje wartości estetycznych tracą zastosowanie wobec sztuki nowej, zwłaszcza współczesnej awangardy artystycznej.15
W nowej sytuacji refleksja nad faktami artystycznymi musi najczęściej zaczynać się na poziomie ustaleń najbardziej podstawowych.
Pisał o tym Harold Osborne:
15
M. Gołaszewska, Problem kryzysu w sytuacji estetycznej, [w:] Kryzys estetyki? pod red.
M. Gołaszewskiej, Kraków 1982, s. 94.
Dziś natomiast jesteśmy powołani do osądzenia nie tego, czy nowe sposoby
tworzenia sztuki są właściwe, czy błędne, lecz czy nowe działania pozujące na
sztukę w ogóle podpadają pod kategorię sztuki.16
Współczesna sytuacja, która zmusza odbiorcę, konfrontującego
się z najnowszymi faktami artystycznymi, do stawiania pytań tak podstawowych, nie sprzyja efektywnemu funkcjonowaniu arcydzieł. W
literaturze, głównie dzięki jej językowemu tworzywu, sytuacja nie
wygląda może aż tak drastycznie, niemniej jednak i tutaj kryteria literackości ulegają radykalnym przemianom, a granice literatury wymagają na nowo określenia wobec inwazji form piśmiennictwa, które dotychczas traktowano jako publicystyczne, prywatne czy użytkowe. W
przypadku faktów językowych trudniejsza do zakwestionowania jest
też granica między czynnością i wytworem, podczas gdy w sztukach
plastycznych, a także w muzyce, zmiany sięgają tak daleko, że zakwestionowaniu ulec może sam fakt przedmiotowego istnienia dzieł sztuki. Świadczą o tym wcale nie tak sporadyczne wyznania i deklaracje
praktyków i krytyków „nowej estetyki”:
[...] sztuka kreuje raczej wydarzenia niż dzieła. Z pewnością ciągle jeszcze
jest coś do stworzenia, czegoś się pragnie, istnieją możliwości, które trzeba zaktualizować. Ale bez predeterminacji, bez premedytacji. Działanie jest tu grą z tym,
co aleatoryczne.17
Działaniu jednak, nawet najbardziej sprawnemu i efektownemu,
statusu arcydzieła nijak przypisać nie można. Dla sformułowania orzeczenia wartościującego potrzebny jest przedmiotowy substrat, który
można wskazać innym jako nośnik orzekanych wartości.
Funkcjonowanie arcydzieł, a nawet sensowność mówienia o nich
i traktowania ich jako realizacji najwyższych wartości literackich,
możliwe są tylko wtedy, g d y l i t e r a t u r a z a j m u j e w k u l t u r z e o d p o w i e d n i o w a ż n e m i e j s c e . Tylko wtedy bowiem
uzyskują one dla swego istnienia i manifestowania wartości odpowiednio szeroki kontekst literacki. Gdy literatura traci naczelne miej16
H. Osborne, Intelektualny kryzys w estetyce, [w:] Kryzys estetyki? s. 164.
17
M. Dufrenne, Praktyka artystyczna jako praktyka utopijna, [w:] Kryzys estetyki? s. 72.
sce w kulturze, arcydzieła pozbawiane są swego macierzystego środowiska i zakwestionowany zostaje sens ich obecności. Nie wyznaczając już nikomu pułapu możliwości twórczych i horyzontu ambicji
czytelniczych, arcydzieła mogą, co najwyżej, trwać czas jakiś jako
szacowne skamieliny kultury, która minęła, ale nie są w stanie wywołać właściwych im reakcji estetycznych i poznawczych. Wydaje się, że
w taką właśnie fazę kultury wkraczamy współcześnie. Literatura traci
swój prymat w kulturze. Na razie przejawia się to – głównie – radykalnym rozwarstwieniem twórczości i obiegów czytelniczych na
twórczość wysokoartystyczną i obieg wysokoartystyczny oraz na
twórczość popularną i obieg popularny. Twórczość wysokoartystyczna staje się strefą coraz bardziej hermetyczną, i to nie z powodu
szczególnych ambicji intelektualnych jej twórców, lecz raczej wskutek
jej postępującej autoteliczności. Literatura popularna natomiast tworzy
– co jest coraz bardziej widocznym procesem – homogeniczną całość
z innymi dziedzinami kultury masowej (różnice tworzywa okazują się
tu nie aż tak istotne). W tak spolaryzowanej kulturze nie ma właściwie
miejsca na arcydzieła i na związaną z nimi refleksję. W miejsce kryterium „arcydzielności” pojawiają się kryteria inne, rażąco z nim niewspółmierne.
To właśnie r o d z a j s t o s o w a n y c h w s p ó ł c z e ś n i e
kryteriów wartościowania i tryb przeprowadzania
o c e n są okolicznościami wybitnie nie sprzyjającymi arcydziełu. Poszczególne akty oceny zawsze miały charakter okazjonalnych działań,
obecnie jednak ta ich niejako naturalna właściwość, którą próbowano
zresztą neutralizować erudycją i sprawdzoną skalą wartości, współwystępuje z postawą kwestionowania wszelkich uniwersalnych kryteriów. Ponadto formułowanie ocen odbywa się pod przemożnym naciskiem rynkowych praw podaży i popytu. Zamiast fachowych recenzji
– zindywidualizowanych jak sama literatura, ale przecież przezwyciężających subiektywizm jednostkowego odbioru – coraz częściej mamy
do czynienia po prostu z listami bestsellerów. I chociaż, ostatecznie,
wpływ tego rodzaju ocen jest niewielki, zwłaszcza gdy pozostają one
w rażącej sprzeczności z obiektywnymi właściwościami utworów, i
ograniczony czasowo, to jednak sama ich obecność sprzyja wytwarzaniu się zupełnie odmiennej wrażliwości czytelniczej, kształtowaniu się
innego niż dotychczasowe poczucia istotności faktów i propagowaniu
innego modelu uczestnictwa w kulturze.
Nie bez znaczenia dla sytuacji arcydzieł jest m u l t i m e d i a l n o ś ć w s p ó ł c z e s n e j k u l t u r y . Jest to nie tylko zjawisko techniczne, ale i fakt kulturowy. Nie chodzi przy tym o wartościowanie
poszczególnych technik, lecz o wykazanie świadomościowych konsekwencji faktu docierania tych samych fabuł (by ograniczyć się do elementu najłatwiej uchwytnego) konkurencyjnymi kanałami komunikacyjnymi o różnych uwarunkowaniach psychologicznych i odmiennych
preferencjach jakościowych i aksjologicznych. Większość utworów
literackich, które zdołały ujawnić atrakcyjność czytelniczą, funkcjonuje współcześnie – bez względu na czas swego powstania – w wersjach
filmowych (niekiedy nawet w kilku, zróżnicowanych adaptacyjnie i
stylistycznie), jako adaptacje teatralne, rzadziej jako libretta oper i
musicali. Radio i telewizja zwielokrotniły możliwość ich docierania
do odbiorcy w różnych wersjach i formach; tak częsta w mediach
elektronicznych odcinkowość wprowadza zupełnie nowy rytm i związane z nim nowe jakość odbioru – nie jest to już rytm indywidualnej
lektury. W sąsiedztwie utworów oryginalnych pojawiają się liczne
wersje przygotowane z myślą o różnych kręgach odbiorców, w tym
wersje komiksowe. Jaskrawym przykładem drogi, jaką w nowej sytuacji kulturowej kroczy literatura, jest proces przerabiania baśni z wersji kanonicznej na filmy Disneya i towarzyszące im nowe teksty,
sprowadzające się teraz do komentarza, który towarzyszy przejętym z
filmu rysunkom.
Istotą sytuacji multimedialności jest r o z p r o s z e n i e w r a ż e n i a e s t e t y c z n e g o i d e s t a b i l i z a c j a s e n s u wskutek zastąpienia w praktyce kulturowej jednego, niepowtarzalnego dzieła,
integrującego swych odbiorców w przeżywaniu i rozumieniu świata,
jego różnymi, a zarazem różnotworzywowymi wersjami. Tym sposobem treść przekazu, w oryginale bogata, niemożliwego do zastąpienia
przez cokolwiek innego, zostaje sprowadzona do schematu bliskiego
strukturze mitu z właściwą mu wielowariantowością i ogólnością semantyczną. W istocie rzeczy sytuacja ta równoznaczna jest z utratą
przez dzieło jego tekstowej tożsamości. Zwłaszcza w przypadku arcydzieł zakwestionowany zostaje w ten sposób substrat ich wartości, tak
iż ze sfery tego, co konkretne i możliwe do osiągnięcia w jednostkowym przeżyciu, przechodzą one w sferę wiedzy o nich, gwarantowanej jeszcze autorytetem tradycji, ale nie zdobywanej już dzięki osobistemu ich doświadczeniu. W tych warunkach nawet kontakt z pierwowzorem – z oryginalnym dziełem literackim – nie gwarantuje już
poznania go w jego tożsamości; nasze doświadczenia jako uczestników kultury wpływają modyfikująco na wszystko, co poznajemy.
Tymczasem z arcydziełem można obcować tylko jako z czymś o niekwestionowanej tożsamości: z tym oto, tylko z tym dziełem, a nie z
żadnym innym czy z jakąkolwiek jego wersją. Sprawy te są w rzeczywistości jeszcze bardziej złożone, niż wynikałoby to z powyższych
uwag, a ich wpływ na kształt współczesnej kultury i na stopień owocności uczestnictwa w niej odbiorców, jak również na sytuację arcydzieł, wymaga szczegółowych badań i spokojnej, scalającej refleksji
estetycznej.
Za nie sprzyjającą arcydziełom atmosferę we współczesnej kulturze odpowiedzialność ponoszą także badacze literatury. Rola nauki o
literaturze jest tu zresztą szczególna. W humanistyce już samo wyodrębnienie przedmiotu zainteresowań i poświęcona mu praca badawcza
jest przejawem wartościowania. Wybór utworów przez historyka literatury i problemów przez teoretyka nigdy nie jest aksjologicznie obojętny – i to bez względu na explicite wyrażane deklaracje. Nauka o
literaturze, podobnie jak inne nauki humanistyczne, jest czymś innym
– a także czymś więcej – niż wysiłek poznawczy dyscyplin przyrodoznawczych. Jej wyniki w sposób bardziej bezpośredni są uwikłane w
system wartości i współtworzą subtelną tkankę świadomości zbiorowej. Jest to nie tyle powodem do chwały, ile wezwaniem do odpowiedzialności. W ostatnich dziesięcioleciach nauka o literaturze nie była
zbyt łaskawa ani dla arcydzieł, ani dla właściwej im problematyki teoretycznej. Warto zwrócić uwagę, że wśród kierunków badań literac-
kich, które zaznaczyły swą obecność w dwudziestowiecznym literaturoznawstwie, są takie, których podstawy filozoficzne pozwalają podjąć problematykę arcydzieła, i takie, którym z racji ich najogólniejszych założeń pozostaje ona całkowicie obca. W pierwszym przypadku pojawia się istotna kwestia z zakresu etyki badawczej – kwetia zaniedbania. W drugim – konieczna staje się rewizja sposobu myślenia,
sprzecznego z wielowiekowym doświadczeniem refleksji nad literaturą i doświadczeniem samej literatury.
Podejmowaniu problematyki teoretycznej arcydzieła i zainteresowaniu poszczególnymi utworami tej rangi nie sprzyjał strukturalizm, a właściwie jego liczne odmiany18. Okazuje się, że nastawienie
na samo dzieło nie jest tu warunkiem wystarczającym, jeżeli badacz
ogranicza swe poszukiwania do elementów powtarzalnych i typowych, artyzm zaś redukuje do gry konwencjonalizacji i dekonwencjonalizacji. Strukturalizm z upodobaniem zajmował się tym, co typowe,
powtarzalne, konwencjonalne. Tu jego metody sprawdzały się najlepiej, tu wyniki procedur prezentowały się najokazalej. Kwestię wartości strukturalizm, zwłaszcza w swych radykalnych, scjentystycznie
zorientowanych wersjach, pozostawiał na uboczu jako nie poddającą
się rygorom procedur poznawczych i weryfikacyjnych. Na obiekt
swych badań strukturaliści wybierali gatunki, formy i utwory skonwencjonalizowane bądź eksperymentujące z konwencjami, gdyż tylko
wtedy złożone instrumentarium badawcze, stworzone w ścisłej
współpracy z językoznawstwem, mogło w pełni wykazać swą przydatność. Tymczasem stopień skonwencjonalizowania utworu jest na
ogół odwrotnie proporcjonalny do jego wartości, a eksperymentowanie na konwencjach samo przez się nie gwarantuje wysokiej jakości
realizacji artystycznej. Arcydzieła wymagają szczególnie starannego
osadzenia w kontekście kultury i rozpoznania ich właściwości nie w
trybie demonstratywnym, lecz kontemplatywnym. Wymagają bardziej
18
Zdaję sobie sprawę z nieuchronnych, w tak skrótowym ujęciu niezwykle bogatej pro-
blematyki, uproszczeń. Rezygnuję też z odwołań do prac referujących poszczególne koncepcje,
gdyż groziłoby to przesłonięciem zasadniczej problematyki niniejszego studium.
intuicji i erudycji niż metody. Wnikliwego odczytania bardziej niż
analizy struktur. Wobec arcydzieł strukturalizm okazywał się zwykle
przerażająco bezradny.
Z podobną sytuacją mamy do czynienia w przypadku kierunków
badawczych, które zbiorczo określić można jako komunikacyjne. Prace powstałe z ich inspiracji wnikliwie analizowały tekstowe warunki
przekazywania znaczeń i społeczne mechanizmy funkcjonowania utworów literackich. Także tutaj wyniki badań referują to, co typowe,
co socjologicznie uchwytne. Mogą one stanowić doskonałe tło dla
prób zrozumienia procesu stanowienia i funkcjonowania arcydzieł –
ale właśnie tylko tło. Nawet rekonstrukcja recepcji poszczególnych
utworów generuje – jeśli prowadzi się ją z użyciem metod właściwych
kierunkom komunikacyjnym – więcej pytań niż odpowiedzi. Historia
recepcji każdego arcydzieła i jego aktualna sytuacja w kulturze to
zbiór faktów niepowtarzalnych i w jakimś sensie niewyjaśnialnych
według kryteriów socjologicznych. Dlatego wszelkie ujęcia modelowe
zachowują tu wartość wyłącznie w punkcie wyjścia – problem arcydzieła zaczyna się dopiero po ich przekroczeniu.
Istotnemu myślowo zajmowaniu się problematyką arcydzieła nie
sprzyjają także kierunki psychoanalityczne badań literackich – również te, które tylko po części korzystają z metod i wyników psychoanalizy. Realizowane w ich obrębie bądź z ich inspiracji prace przenoszą ośrodek zainteresowania z samych utworów na czynniki zewnętrzne względem nich, choć znajdujące wspólne z nimi zogniskowanie w osobie autora. Badania pozostające w obszarze wpływów
orientacji psychoanalitycznej wykazują zresztą stałą skłonność do poszukiwania (i odnajdywania!) stale tych samych (w zależności od fazy
inspiracji) kompleksów, archetypów i symboli, co grozi sprowadzeniem naturalnego bogactwa literatury do zamkniętego repertuaru możliwości znaczeniowych. Bycie arcydziełem sprowadzałoby się w takim ujęciu do wiernego i maksymalnie bezpośredniego oddania głębinowych – indywidualnych bądź zbiorowych – zawsze tych samych
treści. Byłaby to więc typowa koncepcja arcydzieła „z przydawką”,
ograniczonego i uwarunkowanego, dającego się ostatecznie sprowadzić do jakości pozaliterackich.
Kłopoty z tym, co poszczególne i jednostkowe, mają też wszystkie kierunki badań o tendencjach pozytywistycznych, które przetrwały
nieporównanie dłużej niż historyczny pozytywizm. W obliczu arcydzieła kłopoty te stają się w zasadzie nierozstrzygalnymi dylematami,
stąd częsta rezygnacja z wszelkiego wartościowania. Wartości wyjaśniane z pomocą czynników historycznych i socjologicznych (właśnie
one cieszyły się największym zaufaniem wszystkich pozytywistycznych z ducha metodologii) ujawniają zaledwie swe najbardziej zewnętrzne jakości i uwarunkowania. Natomiast dekonstrukcjonizm i
postmodernizm jako formy myślenia o literaturze w ogóle uchylają
problem arcydzieła jako kwestię nie istniejącą, jako pozostałość – w
ich mniemaniu – naiwnych konstrukcjonistycznych i modernistycznych ciągot.
Przychylne problematyce arcydzieł i jak gdyby powołane do oddania sprawiedliwości utworom literackim tej najwyższej rangi są natomiast hermeneutyki i kierunki przyjmujące za podstawę zabiegów
poznawczych interpretację. Dzieje się tak, z jednej strony, dlatego, że
niezbywalną cechą statusu arcydzieła, warunkującą wszystko inne,
jest jego „bycie czytanym” w różnych epokach i okolicznościach, z
drugiej zaś dlatego, że interpretacja najwyraźniej ze wszystkich zabiegów badawczych uwzględnia jednostkowość faktów literackich. Chociaż Emil Staiger, założyciel kierunku „Kunst der Interpretation”, nie
posłużył się w cytowanym fragmencie określeniem „arcydzieło”, to
jednak wszystkie sformułowania tej wypowiedzi doskonale pasują
właśnie do dzieł tej rangi:
Każde prawdziwe, żywe dzieło sztuki jest w swoich stałych granicach nieskończone. Individuum est ineffabile [to, co jednostkowe, jest niewyrażalne]. I
przypomnimy sobie nieprzemijającą prawdę humanistyczną, że tylko wszyscy
ludzie łącznie mogą poznać do głębi to, co ludzkie. Postęp w dziedzinie tego poznania dokonuje się wraz z biegiem historii i nie ma końca, dopóki trwa tradycja.
Poznaniu tej prawdy służy nauka o literaturze i w ramach nauki o literaturze interpretacja. Zainteresowanie człowiekiem, które jest człowiekowi wrodzone i które dąży może do osiągnięcia jakiegoś wyższego, naszej wiedzy jeszcze niedostęp-
nego celu, podtrzymuje jej żywotność, a źródłem radości z niej płynącej jest niewyczerpana głębia sztuki.19
Stosunek krytyki literackiej do arcydzieł i problemu arcydzieła
jest, w zasadzie, pochodna sytuacji panującej w nauce o literaturze
danego okresu. Krytyka bowiem przejmuje, na ogół w mniej rygorystycznej formie, poglądy, fakty i metody nauki, wypracowane przez
nią w danej epoce. Tak więc krytycy, przejmując style odnoszenia się
do tekstów literackich i do literatury jako całości, ukształtowane w
obszarze nauki, dzielą z nią możliwości wypowiadania się na temat
arcydzieł. Natomiast silniejszy jest zawsze w praktyce krytycznej
element wartościowania, a więc i większa bezpośrednia ingerencja w
świadomość odbiorców, choć działania te wyczerpują swój sens w
krótszym dystansie czasowym. Z drugiej jednak strony, krytyka, jako
bliższa zwykłemu odbiorowi czytelniczemu tekstów i spontanicznej
nimi fascynacji, jest w stanie dać przekonujące świadectwo ujmowania danego dzieła jako arcydzieła. Zwłaszcza wtedy, gdy porzyznaje
interpretacji pierwszeństwo przed metodą i potrafi dać głębokie świadectwo przeżycia i zrozumienia.
V
Kontekst współczesnej kultury, aktualne dominanty twórczości
literackiej, filozoficzne podstawy większości dwudziestowiecznych
teorii sztuki i literatury oraz nowoczesne metodologie badań literackich nie tworzą obecnie atmosfery, która sprzyjałaby arcydziełom.
Epoka zmian zakwestionowała również i to, co w literaturze wydawało się pewne i niepodważalne. I chociaż nie jest to zakwestionowanie
radykalne, bo najczęściej wiąże się tylko z przemilczeniem kwestii
najwyższych wartości literackich, to jednak arcydzieła, podobnie jak
cała literatura, zdają się dzisiaj pełnić nieporównanie skromniejszą
rolę, niż pełniły niegdyś.
19
E. Staiger, Sztuka interpretacji, przeł. O. Dobijanka-Witczakowa, [w:] Współczesna
teoria badań literackich za granicą, oprac. H. Markiewicz, t. 1, Kraków 1976, s. 241.
By uświadomić sobie związane z tym niebezpieczeństwa, trzeba
dokonać porzeglądu funkcji arcydzieł, funkcji, które – teoretycznie
rzecz biorąc – arcydzieła nadal są w stanie pełnić. Podejmując tę kwestię, dotykamy newralgicznego punktu całej literatury i kultury. W
sposobie odnoszenia się do tych kwestii rozstrzygają się sprawy zasadnicze dla jakości naszego życia duchowego, którego poziom zależy
od wartości, jakie wybieramy, by usensownić swe istnienie.
Najważniejsza funkcja arcydzieł polega na tym, że stanowią one
przesłankę istotności i wartości literatury – już nie poszczególnych
utworów, ale literatury jako całości, gdyż to właśnie przede wszystkim
arcydzieła uzasadniają jej obecność w świecie człowieka. Uznanie danego utworu za arcydzieło oznacza przyznanie mu najwyższej wartości literackiej. Jej oddziaływanie wykracza poza możliwości oddziaływania jednostkowych, choćby nawet najdoskonalszych i najbardziej
popularnych, faktów literackich. Każde arcydzieło w sposób szczególny reprezentuje całą literaturę, jest argumentem aksjologicznym na
rzecz jej istnienia. Dziedzina działalności człowieka, w której powstać
mogą dzieła tak wysoko cenione i tak ważne dla kultury, dowodzi racji swego istnienia, sensowności działań podejmowanych przez kolejne pokolenia twórców literatury i sensowności naszych – czytelników
i badaczy – wysiłków. Bez względu na jakość przeciętnej produkcji
literackiej danej epoki arcydzieła pozostają idealnymi punktami odniesienia dla praktyki twórców, dla interpretacyjnej pracy krytyków i
badaczy, punktami aksjologicznej orientacji dla wszystkich czytelników. Już sam fakt ich istnienia usensownia działalność pisarską, a
powszechnie dostrzegana obecność staje się ważnym składnikiem
„sankcji autorskiej”20, czyli złożonego zespołu przeświadczeń uzasadniających prawo do zabierania głosu na forum publicznym. Pewne
elementy biografii, osobowości, a nawet fizycznej kondycji autorów
arcydzieł (na przykład ślepota Homera) mogą się stać dla innych
twórców symbolicznym wyposażeniem sygnatur, w których konkrety-
20
Na temat rozumienia sankcji autorskiej por. A. Stoff, Poetyka inwokacji, cz. 3, Acta
Universitatis Nicolai Copernici. Filologia Polska XXVI, Toruń 1985, s. 127 i nast.
zują oni, na swój własny użytek i dla uzasadnienia obecności w społeczeństwie jako pisarzy, archetyp poety.
Literatura dowodzi arcydziełami racji swego istnienia w najbardziej dobitny, trwały i niepodważalny sposób. Gorączkowej pracy literatów przeciwstawia spokój spełnienia, który nawet jeżeli może być
udziałem jedynie nielicznych, to jednak pozostaje nadzieją wielu. Podobnie wygląda to z perspektywy czytelników. Również oni widzą w
arcydziełach, nawet jeżeli w ich konkretnej sytuacji kulturowej należą
one bardziej do sfery mitu niż do aktywnego zasobu lekturowego, powód zarazem wystarczający i najwyższy swych kontaktów z literaturą.
W epokach, które wypracowały estetykę normatywną, arcydzieła
pełniły funkcję wzorów literackich, były przedmiotem kontemplacji, a
także analiz mających nie tylko potwierdzić doskonałość ujęcia, ale i
pouczać o prawdziwej wielkości, która nie daje się w pełni wyeskplikować. Tę ważna funkcję czynnika stabilizującego poglądy estetyczne, wzorce literackie i ogólne wyobrażenia na temat literatury arcydzieła pełniły wszakże nie tylko w czasach, w których pisywano jeszcze traktaty „o poezji doskonałej”. Również dzisiaj przypominają
twórcom o możliwym do osiągnięcia ideale, jakkolwiek urzeczywistnienie tej możliwości nie zależy tylko od samych twórców. Są ucieleśnieniem cichej nadziei każdego autora, powtarzającego za Horacym:
Non omnis moriar...
Choć może to zakrawać na paradoks, właśnie arcydzieła – dzieła,
które nie dają się w pełni zracjonalizować – wprowadzają do życia
literackiego świadomościowy ład i porządek. Pełniąc funkcję stabilizującą, zaspokajają istotną potrzebę literatury: identyfikacja kulturowa
jednostki może nastąpić jedynie w warunkach jasności kryteriów i
trwałości wzorców. Tylko wtedy stabilizacja obejmuje dłuższy okres,
co pozwala uczynić fakty kulturowe treścią i wartością jednostkowej
świadomości. Także w tym sensie – a nie tylko dzięki proponowanym
przez siebie treściom – arcydzieła pomagają oswoić byt, odnaleźć się
człowiekowi w jego jakże różnorodnych przejawach. W tak rozumianej stabilizacji nie ma nic z zastoju intelektualnego i artystycznego.
Jest natomiast odpowiedź na jedną z podstawowych potrzeb jednostki:
na potrzebę mocnych podstaw orientacji w niewyczerpalnym bogactwie życia.
Z opisaną funkcją arcydzieł bezpośrednio wiąże się funkcja przygotowywania odbiorców do pełnego uczestnictwa w kulturze. Niewątpliwie prawdziwy jest pogląd, że utwór literacki ujawni swemu
czytelnikowi tylko tyle, ile on sam zdolny jest dostrzec i pojąć. Ale
prawdą jest również, że dzieła literackie, zwłaszcza arcydzieła, są dla
otwartego czytelnika wyzwaniem, któremu stara się on sprostać, przy
czym już samo podjęcie tego wyzwania można uznać za wygraną. Arcydzieła prowokują swą pozycją, enigmatycznością, niemożnością
jednoznacznego określenia przyczyn ich najwyższej wartości. A jest
to zaledwie sytuacja wstępna, przygotowująca czytelnika do przedsięwzięć zasadniczych. Jego celem jest interpretacja, poprzez którą
odbiorca włącza się we wspólnotę kulturową i uzgadnia swe
jednostkowe rozumienie z tym, co wspólne w najgłębszym i
najlepszym tego słowa znaczeniu.
Cechą wyjątkowo zgodnie przypisywaną arcydziełom jest możliwość ich wielorakiego odczytywania, jednym słowem – wielointerpretowalność. W zakresie działań, które określamy mianem interpretacji, arcydzieło jest niewyczerpywalne. Dzieli ono tę cechę – mimo
odmiennej ontologii – z samą rzeczywistoscią. Interpretator jest więc
skazany na stałe napięcie pomiędzy jedynością własnego odczytania i
świadomością innych – urzeczywistnionych już czy tylko możliwych
– odczytań. Obcowanie z arcydziełami jest szkołą wytrwałego i dogłębnego czytania, kształci pokorę wobec interpretowanego tekstu
(wystarczy pamiętać o tych, którzy przed nami przystępowali do tego
samego zadania), a zarazem odwagę dociekliwości. Jest wtajemniczeniem w kulturę. W otwartych i nieuprzedzonych czytelnikach wyrabia
takie cechy i kształtuje takie postawy, które zachowują ważność także
w poznawaniu świata, zwłaszcza jeżeli zgodzimy się z Hansem Georgiem Gadamerem, że literatura interpretuje świat, a nasza interpretacja
literatury jest równocześnie próbą zrozumienia świata.
Wymagając wiele, lektura arcydzieł wiele również daje. Jest niezastąpioną edukacją w zakresie poznawania literatury i świata.
Koncepcje literatury dominujące w XX wieku przyzwyczaiły nas
do ujmowania problemu języka literackiego w kategoriach stylu funkcjonalnego, a więc jako szczególnego rodzaju wykorzystania systemu
językowego według odrębnych reguł wyboru i kombinacji. I choć jest
to ujęcie w najogólniejszych zarysach prawdziwe, to jednak wszyscy,
którzy je bezkrytycznie przyjmują jako podstawę myślenia o językowej naturze utworów literackich, zapominają o innej prawdzie – równie oczywistej, choć nie dającej się równie precyzyjnie ująć. Dopiero
poeta i krytyk tak wyczulony na kwestie językowe, jak Paul Valery,
może dostrzec, że „poeta, który mnoży figury, odtwarza [...] po prostu
mowę w trakcie jej narodzin”, i odważyć się na odwrócenie tylekroć
analizowanej sytuacji, by „spojrzeć na język jako na arcytwór arcydzieł literackich”21.
Literatura zawsze była laboratorium mowy, arcydzieła zaś szczególnie aktywnymi „pracowniami”. Dzięki swej pozycji i skojarzeniu z
najwyższymi wartościami, dzięki szerokiemu rozpowszechnieniu, a
także dzięki ich wykorzystywaniu w charakterze wzorców i przykładów dydaktycznych, arcydzieła mogą – w stopniu nieporównanie
wyższym niż przeciętna produkcja literacka – oddziaływać na język
literacki, a poprzez język literacki na język narodowy22. Nie chodzi
przy tym o bezpośrednią wynalazczość językową – w tym zakresie
arcydzieła mogłyby łatwo zostać przelicytowane przez przeciętne
utwory awangardowe – choć i tego aspektu nie należy lekceważyć.
Język arcydzieł spełniał w przeszłości rolę ogólnie rozumianego wzoru językowego – bezpośrednio dla literatury, a pośrednio, jako wyznacznik poziomu kulturowego, dla praktyki językowej społeczeń-
21
P. Valery, Nauczanie poetyki w Collége de France, przeł. J. Prokop, [w:] Teoria badań
literackich za granicą, oprac. S. Skwarczyńska, t. 2, cz. 2, Kraków 1981, s. 377.
22
Nie jest to regułą. Chwilowo znaczny wpływ na język danego pokolenia może zdobyć
utwór (twórczość) niższego lotu, a to wskutek jego (jej) popularności, biorącej się z tych czy iunnych powodów. Oddziaływanie to, nawet gdy jest bardzo intensywne, pzoostaje zjawiskiem krótkofalowym, ma charakter mody, podczas gdy oddziaływanie arcydzieł jest długotrwałe i wywołuje nieprzemijające skutki.
stwa. Był wzorem doskonałego pogodzenia potrzeb komunikacyjnych
i potrzeb estetycznych. Jako fakt nieobojętny świadomościowo, stawał
się w refleksji bodźcem do pogłębiania i wzbogacania wiedzy i wyczucia językowego. Jego znajomość i zbliżenie się we własnym użyciu mowy do standardów były gwarancją kompetencji językowej. Z
badań nad językiem poszczególnych arcydzieł rodziły się nowe zainteresowania, nowe kierunki badań i koncepcje naukowe. Poszukiwanie
tajemnicy arcydzieła dokonywało się także poprzez usilne próby rozpoznania jego kształtu językowego.
Można chyba zaryzykować twierdzenie, bez obawy, że przecenimy zasługi arcydzieł w tym zakresie, iż to właśnie one stanowiły
gwarancję tożsamości języka narodowego, a należąc do zakresu – nadanego im w wyniku złożonych procesów kulturowych – wypowiedzi
oficjalnych, współdecydowały o kierunku jego przemian i jego charakterze. Trudno o bardziej dobitne ujęcie tej funkcji niż to, które dał
Norwid w wierszu Język-ojczysty:
Nie miecz, nie tarcz – bronią języka,
Lecz arcydzieła!
Arcydzieła są szczgólnie aktywnym obiektem pamięci kulturowej. Jako podstawowe składniki tradycji literackiej należą do przeszłości, ale do przeszłości oddziałującej na teraźniejszość, współtworzącej ją. Arcydzieła są najważniejszymi ogniwami literackimi dziedzictwa duchowego, które decyduje o tożsamości całego kręgu kulturowego. Status arcydzieła wykracza bowiem poza pamięć jednego narodu i jednego języka, choć z konkretnego narodu i w konkretnym języku bierze swój początek i im zawdzięcza swe istnienie każde dzieło
także tej rangi. O tym, w istocie, myślał Thomas Stearns Eliot, pisząc
o tradycji jako o „ładzie współistniejącym” dzieł, ładzie, który czyni
„pisarza najbardziej świadomym swojego miejsca w czasie i własnej
swojej współczesności”, a który zmienia się powoli pod wpływem
nowych dzieł dzięki „harmonizacji starego i nowego”23.
Pamięć zmaterializowana w arcydziełach jest pamięcią złożoną.
Obejmuje zarówno formy literackie z ich jakością artystyczną i doniosłością estetyczną, jak i pamięć tego wszystkiego, co dawni autorzy
mieli do powiedzenia o człowieku i o świecie. Świadomość wszystkich tych spraw jest istotna nie tylko dla twórców, ale i dla wszystkich, którzy uczestniczą w kulturze. Dzięki arcydziełom, w sposób
zupełnie wyjątkowy rozrasta się i pogłębia nasze odczuwanie rzeczywistości: stajemy się bogatsi o doświadczenia minionych pokoleń, o
prawdy, które i dla nas jeszcze coś znaczą, o szczególnego rodzaju
wiedzę, której nie sposób przekazać inaczej. Bez tego wszystkiego
bylibyśmy na pewno ubożsi duchowo i mniej pewni swego miejsca w
świecie.
Jest to jednak pamięć nie tylko złożona, ale i zbiorowa. Arcydzieła bowiem są tylko – choć w sposób niezastąpiony – szczególnie
udanym i przekonującym ujęciem tego, co stara się ująć bądź zaledwie
przeczuwa cała literatura. Każde z nich, mając swego jednostkowego
autora, jest równocześnie, w głębszym znaczeniu, które nie ujmuje nic
z zasług twórcy, dziełem wspólnoty, do której pisarz należy, a w
swym wymiarze ostatecznym zbliża się do tego, co ogólnoludzkie.
Odbiór arcydzieła tę jedność pamięci utwierdza i poszerza. Wszyscy
czytelnicy tego samego dzieła, choćby każdy rozumiał je nieco inaczej, będą sobie odtąd bliżsi. Tej świadomościowej bliskości nie da się
opisać za pomocą metod naukowych, ale intuicyjnie wyczuwamy, że
jest ona faktem. Wszyscy czytelnicy dzieł Homera tworzą – bez
względu na moment historyczny, indywidualne okoliczności i właściwości lektury oraz dokonaną interpretację – pewną zbiorowość, jednoczącą się, ponad czasem i przestrzenią, w postrzeganiu, przeżywaniu, a może i rozumieniu świata. Podobnie ma się rzecz w przypadku
Wergiliusza, Dantego, Szekspira, Mickiewicza...
23
T. S. Eliot, Tradycja i talent indywidualny, przeł. H. Pręczkowska, [w:] Teoria badań li-
terackich za granicą, t. 2, cz. 2, s. 400 i 401.
To właśnie dlatego utrata kontaktu z arcydziełami jest równocześnie utratą ważnej cząstki własnej tożsamości – w wymiarze osobowym, narodowym, a nawet cywilizacyjnym. Jedną bowiem z głównych funkcji arcydzieł jest zachowywanie pamięci, przekazywanie jej
i ożywianie zawsze tam, gdzie znajdą się ludzie skłonni pochylić się
nad tekstami napisanymi kiedyś – i także dla nas.

Podobne dokumenty