Polskie residuum systemowe - KiS

Transkrypt

Polskie residuum systemowe - KiS
Krystyna Szafraniec
Instytut Socjologii UMK
Polskie residuum systemowe, czyli pytanie
o rolę wsi i chłopów w procesach przekształceń ustrojowych*
Wieś i rolnictwo stanowią polską specyfikę niemal od zawsze. W społecznej
świadomości ugruntowywany jest pogląd, według którego nasza wiejskość i nasza agrarność
jest naszą słabością, znacząco limituje nasz potencjał rozwojowy i czyni mało przejrzystym
proces społecznej zmiany. To takie nasze residuum systemowe – osad, nierozwiązany
wcześniej problem, który wchodzi w kolejne stadia rozwoju społecznego i osłabia gotowość
strukturalną systemu do podejmowania kolejnych, coraz to bardziej złożonych zadań,
wynikających z procesu otwierania się Polski na Zachód, z trendów gospodarki światowej itp.
Zwrócmy uwagę, że gdy świat zachodni intensywnie industrializował się i urbanizował i gdy
tam już w XIX wieku w miastach mieszkało blisko 70% ludności (tak było np. w XIXwiecznej Anglii), w Polsce jeszcze w okresie międzywojennym ponad 70% ogółu
społeczeństwa mieszkało na wsi (Malanowski, 1970: 69). Okoliczność ta już wtedy
dystansowała nas w stosunku do zachodniego świata. W okresie po II wojnie światowej wieś i
rozdrobniona gospodarka chłopska stanowiły jeden z poważniejszych problemów na drodze
socjalistycznej modernizacji kraju. I władzy ludowej też nie udało się go rozwiązać. Kosztem,
jaki rolnictwo musiało zapłacić za odstąpienie państwa od przymusowej kolektywizacji, było
wyłączenie go z listy systemowych priorytetów i – w konsekwencji – wieloletnie zacofanie, z
którym wkroczyło w erę gospodarki rynkowej. Toteż współcześnie pozostaje ono najbardziej
newralgicznym punktem przekształceń systemowych w Polsce. Rolnicy dla polityków wciąż
są „kłopotliwą klasą” (Gorlach 1995), a tzw. kwestia chłopska stanowi obiekt silnych
społecznych emocji, utrudniający podejmowanie wielu ważnych politycznie decyzji. To, że
kierunek przyjętych w Polsce przemian, a zwłaszcza perspektywa integracji z UE, czyni ze
wsi i rolnictwa znaczące ogniwo procesu transformacji, problem ten komplikuje jeszcze
bardziej.
Są, z grubsza rzecz ujmując, dwa stanowiska w tej sprawie. Pierwsze, bardziej
radykalne, znacznie bardziej w społecznej świadomości ugruntowane, zakłada, że bez
dezagraryzacji wsi, bez dekompozycji jej struktury społecznej i alokacji wiejskich zasobów
nie może być mowy o zakończeniu dzieła kapitalistycznej modernizacji w Polsce. Tak o wsi
polskiej myślą politycy unijni, nasze własne elity polityczne i – do niedawna – znacząca część
ogółu społeczeństwa. Wspólne jest tu przekonanie, że wieś i chłopi – anachroniczni,
cywilizacyjnie zacofani – są blokadą przemian systemowych w Polsce, nadto wymuszają
mechanizmy redystrybucji oddalające nas od gospodarki rynkowej (Mokrzycki 1995). Drugie
stanowisko, zrazu uważane za politycznie naiwne, zyskuje sobie, zwłaszcza po pierwszych
doświadczeniach negocjacyjnych z Komisją Europejską, coraz więcej zwolenników. Są wśród
nich nie tylko „inaczej myślący” politycy i eksperci, nie tylko chłopi, lecz również
racjonalizujący swoje dotychczasowe poglądy na wieś i rolnictwo mieszkańcy polskich miast.
„Agrarność i rustykalność” Polski uważana jest tu nie tyle jako balast, co szansa rozwoju, zaś
proponowane normy integracyjne za naruszające elementarny interes ekonomiczny państwa,
nadto wpychające nas na ścieżkę, która nie chroni Polski przed powtórzeniem poważnych i
bardzo kosztownych błędów, jakie w polityce wobec wsi i rolnictwa popełniły kraje wyżej
rozwinięte (Kaleta 2001).
1. Chłopi jako „moderatorzy” społecznej zmiany
Można tu jednak w tej sprawie skonstruować i trzecie stanowisko. Przemawia za nim
kilka argumentów historycznych, przede wszystkim jednak zgromadzone w badaniach
argumenty socjologiczne. Spróbuję tu pokazać, że wieś polska, a zwłaszcza chłopi pełnią
niezwykle ważną (choć ciągle ambiwalentną) rolę w procesie społecznej zmiany – że są m o
d e r a t o r a m i głębokich i bolesnych społecznie przekształceń systemowych. Biorąc na
siebie ogromną część kosztów transformacji, łagodzą siłę społecznego wstrząsu. Jakkolwiek
sprawiają, że zmiana, która mogłaby być szybsza, bardziej dynamiczna, staje się zaledwie
umiarkowana i mało wyrazista, to jednocześnie sprawiają, że z nieokiełznanej, gwałtownej
staje się ona bardziej łagodna dla systemu i bardziej płynna – nie generująca tylu społecznych
napięć1.
O moderującej roli wsi i chłopów pisano w Polsce dwukrotnie. W odniesieniu do
najnowszego okresu, po 1989 roku, sformułowała taką hipotezę Barbara FedyszakRadziejowska (1995). Jej stanowisko akcentuje jednak takie rozumienie moderatorstwa, które
1
Słownik wyrazów obcych podaje: moderator (łac. ten kto powściąga); w technice – urządzenie regulujące bieg
maszyny; w muzyce – urządzenie do przyciszania dźwięku instrumentu muzycznego; tłumik; w fizyce –
substancja zawierająca lekkie jądra atomowe, stosowana w reaktorach jądrowych do zmniejszania prędkości
neutronów, co następuje w wyniku ich wielokrotnych zderzeń z lekkimi jądrami; spowalniacz; w chemii –
roztwór buforowy.
2
podkreśla zdolność przewodzenia zmianom, kierowania nimi. W oparciu o istniejące fakty nie
bylibyśmy jednak w stanie potwierdzić tak sformułowanej hipotezy. Na inne, przyjęte w
niniejszym opracowaniu, znaczenie moderującej roli wsi i chłopów wskazał Jan Szczepański,
zaś fakt, że uczynił to w odniesieniu do okresu Polski Ludowej pozwala w opisywanym tu
fenomenie widzieć bardziej trwałą cechę i element polskiej specyfiki. Jeszcze w latach
sześćdziesiątych postawił on tezę, według której to wieś i chłopi umożliwili sprawne
przeprowadzenie dzieła budowy socjalizmu w Polsce. Nie tylko dlatego, że ze wsi
rekrutowała się w większości klasa robotnicza, której potrzebował nowy system i młody
polski przemysł, lecz również dlatego, że chłopi ponieśli główne koszty socjalistycznej
modernizacji kraju. Ściągane od nich podatki, głównie w postaci tzw. dostaw
obowiązkowych, stanowiły elementarne zabezpieczenie reform ustrojowych od czasów po
wojnie po dekadę lat 70. (Szczepański 1966, 1967, 1973a, 1973b, 1988).
Według Szczepańskiego podmiotowa rola chłopów w procesach zmiany społecznej
wynika przede wszystkim z liczebności warstwy chłopskiej i typowych dla wsi procesów
demograficznych, umożliwiających utrzymanie i regenerację podstawowych struktur
społeczeństwa. Przez swą liczebność chłopi mieli zasadniczy wpływ na procesy odbudowy
kraju, zaludniania miast czy osadnictwa na ziemiach zachodnich. Proces ich przenikania do
różnych warstw społecznych spowodował, że chłopski rodowód miały wszystkie podstawowe
grupy społeczne w Polsce. „Stempel chłopskości” odciśnięty został na kulturze masowej i
stylu życia większości Polaków. „Ich wpływ był równie silny, jak wpływ na nich, (...) siłą
inercji zachowywali swoje treści myślenia, zwyczaje, obyczaje” (Szczepański 1966/1973a:
211-212).
Specyfika pozycji społecznej chłopów (właścicieli i producentów żywności) i
specyfika socjalistycznej industrializacji kraju (nie dysponującego zasobami finansowymi
wynikłymi z naturalnej, podyktowanej procesami ekonomicznego wzrostu, akumulacji
kapitału)
sprawiła,
że
to
na
ich
barki
przerzucone
zostały
zasadnicze
koszty
uprzemysłowienia. Ich wkład w finansowanie industrializacji jest trudny do przecenienia.
Dostawy obowiązkowe nie tylko rozładowywały problem wyżywienia narodu, lecz pozwalały
władzy ludowej na kalkulację niskich – w oparciu o ceny żywności – kosztów utrzymania i
lokowanie zasadniczych środków finansowych państwa w wielkie budowle socjalizmu
(Szczepański 1973b: 22).
Jak podkreśla Szczepański, każdy radykalny projekt społecznej zmiany związany jest
z określonym „kosztem psychicznym” – wymaga od ludności poświęceń i gotowości do
wyrzeczeń aż do momentu, kiedy wyniki zmian zaczną się kumulować, rozpoczynając proces
3
samoczynnego wzrostu. Ta gotowość do ponoszenia ofiar jest niezmiernie ważna zwłaszcza
w planach przwidującyh forsowne tempo rozwoju. Uprzemysłowienie socjalistyczne,
wykorzystujące i mobilizujące siły społeczne i moralne bardziej niż inne historycznie znane
typy uprzemysłowienia, mogło liczyć na cierpliwość i ofiarność pokaźnej części
społeczeństwa polskiego po wojnie. Tym niemniej tylko chłopi – ze względu na swoją
mentalność i etos nakazujący chronić nade wszystko wartość i własność ziemii – cierpliwie
wyrażali zgodę na eksploatację samych siebie. Ów „wyzysk przyzwolony” (Szczepański za
J.W. Krutchem 1967: 15; 1973b: 15) był dla nich tym dotkliwszy, że dwie pierwsze fazy,
najbardziej intensywnej industrializacji, przypadły na okres równie intensywnych zbrojeń i
zimnej wojny z Zachodem.
Dziś – w dobie kapitalistycznej modernizacji kraju, która dokonuje się w równie
złożonym kontekście polityki międzynarodowej – wieś (i chłopi) zdają się spełniać podobną
rolę, lecz pokłady ich cierpliwości i przyzwolenie na wyzysk są coraz słabsze. Tym niemniej
wieś jest nadal skutecznym „absorberem” ludzi społecznie zbędnych. Przyjęła i żywi
ogromne rzesze chłopów-robotników, którzy jako pierwsi utracili pracę w pierwszych latach
transformacji. Przyjmuje i żywi wiejską młodzież, dla której również nie ma miejsca ani na
lokalnym, ani pozalokalnym rynku pracy. Polscy rolnicy samodzielnie, bez większego
wsparcia ze strony polityki rolnej państwa, podejmują wysiłek adaptacji do nowych wymagań
gospodarki rynkowej.
2. Źródła i kontekst analiz
Podstawą analiz zawartych w niniejszym opracowaniu są wyniki 20 lat badań
ralizowanych pod ogólną nazwą Polacy w Instytucie Filozofii i Socjologii PAN. Badania
objęły dwadzieścia najbardziej znaczących lat polskiej transformacji: polską drogę
odchodzenia od socjalizmu w kierunku demokracji i wolnego rynku (lata 1980 – 2000). Do
programu tych badań zaproszono przed laty piszącą te słowa, a niniejszy tekst jest próbą
ukazania dynamiki zmian polskiej wsi, ze szczególnym uwzględnieniem przeobrażeń
zachodzących w obrębie warstwy chłopskiej.
W analizach zmian polskiego społeczeństwa bardzo często przyjmowana jest formalna
periodyzacja na okres przed i po 89 roku. Obserwacje poczynione w Polakach z jednej strony
wyraźnie tę periodyzację odtwarzają, z drugiej jednak ukazują wyraźną ciągłość,
sekwencyjność procesu. Ta dwutorowość zmian widoczna jest zwłaszcza w analizach sytuacji
4
wsi i chłopów. Jakkolwiek zadziwiająco wiele zjawisk pozostaje tu trwałych, a dla wielu
innych można by wyrysować bardziej płynną dynamikę sięgającą minionych dekad, to jednak
z perspektywy wsi wyraźne zmiany zaczęły się dopiero na przełomie lat 80. i 90. i już odtąd
zaczęły się toczyć dla niej wyraźnie szybciej. Tak zresztą, w świetle naszych badań, postrzega
miejsce i znaczenie wsi oraz chłopów ogół społeczeństwa – jako niewielkie w latach
osiemdziesiątych i jako kluczowe w latach dziewięćdziesiątych. Co więcej, w latach
osiemdziesiątych sama wieś nie aspiruje do podmiotowej politycznej roli. Rolnicy, mimo
wyraźnego zaszeregowania ich do „schyłkowej klasy”, są (zwłaszcza w okresie stanu
wojennego) mniej aktywni politycznie niż pozostałe grupy społeczne. Po doświadczeniach
zwycięskiego oporu wobec kolektywizacji i oddechu gospodarczym dla rolnictwa w epoce
Gierka stają się nieufni i ambiwalentni wobec solidarnościowej kontestacji. W opinii
społecznej utwierdza to wizerunek chłopów jako politycznie giętkich (Jarosz, 2002).
Jednocześnie sporo przemawia za tym, by lata osiemdziesiąte uznać za obiektywnie
ważne, jeśli nie najważniejsze dla polskiego rolnictwa (a w konsekwencji dla dalszego
kształtu zmiany społecznej w Polsce). Okres ten, oznaczający stagnację i zapowiadający
zapaść ekonomiczną systemu, był „złotym wiekiem” dla polskich chłopów. Podczas gdy
większość grup społecznych dotkliwie doświadczała skutków kryzysu gospodarczego i
niedoborów żywności (zwłaszcza po wprowadzeniu embarga na Polskę przez rząd Reagana),
dochody i materialne warunki życia ludności rolniczej po raz pierwszy zaczynały
przewyższać średnie dochody ogółu zatrudnionych. Chłopi, którzy na skutek ogólnej recesji
gospodarczej i braku podaży na środki produkcji nie mogli inwestować nadwyżek swoich
dochodów w gospodarstwo rolne, rozpraszali je na konsumpcję i poprawę warunków życia
własnych rodzin (Sikorska 1998). Wyraźnie zmniejszyli w ten sposób cywilizacyjny dystans,
jaki dzielił ich od miasta, lecz gospodarstwa chłopskie – w obliczu kolejnej zmiany – okazały
się niezdolne do podjęcia wyzwań gospodarki rynkowej i niekonkurencyjne.
Lata dziewięćdziesiąte, głównie ze względu na ogólnie słabe wyposażenie
technologiczne, kulturowe i cywilizacyjne wsi, wyznaczyły jej zrazu rolę klienta w procesie
zmiany. Jednocześnie, ze względu na kierunek i rozmiary transformacji, nadały jej znaczenie
kluczowe. Model i struktura polskiego rolnictwa nie przystawały do rozwiązań, jakie w nowej
rzeczywistości społecznej uznano za właściwe. Polska wieś była zbyt agrarna i zbyt chłopska.
Zadanie dezagraryzacji wsi i generalnej rekompozycji wielkich społecznych struktur stało się
po 1989 roku – tak jak w początkach istnienia Polski Ludowej – jednym z podstawowych
wyzwań polityki społecznej i polityki gospodarczej. By sukces sprzed kilkudziesięciu lat
mógł się jednak powtórzyć, potrzebne były dwa warunki – intensywny rozwój gospodarczy,
5
umożliwiający alokację wiejskiej siły roboczej oraz gruntowna reforma edukacji, która
wspomagałaby społeczne zmiany.
Oczekiwanie na wzrost gospodarczy, z powodów, które stanowią osobny problem,
zastąpił w latach dziewięćdziesiątych trend pogłębiającej się dekoniunktury. Reforma
edukacji okazała się reformą szukającą głównie oszczędności finansowych w oświacie
publicznej (Domalewski 2001, Kwieciński 2002). Wieś zatem znalazła się w bardzo
niekorzystnym położeniu. Bezrobocie (jawne i ukryte), drastyczny spadek dochodów
wszystkich grup ludności, względny i bezwzględny przyrost tych, którzy żyją „na garnuszku
państwa”, brak gwarancji skupu produktów rolnych, mały wkład rolnictwa w PKB to tylko
niektóre z problemów, przemawiających za koniecznością zmian, jakie miałyby się dokonać
w obrębie samej wsi (i – w myśl doktryny liberalnej – jej własnymi siłami). W drugiej
połowie lat dziewięćdziesiątych staje się coraz bardziej widoczne, że „kluczowa rola” wsi i
rolnictwa indywidualnego w procesach przekształceń systemowych w Polsce zaczyna
oznaczać coś zgoła innego. W obliczu ogromu zadań, zobowiązań socjalnych i kłopotów
finansowych państwa, jak również w obliczu licznych napięć generowanych przez proces
społecznej zmiany, staje się coraz bardziej widoczne, że wieś i rodzinne rolnictwo chłopskie
to bufor przejmujący na siebie niemałą część napięć systemu.
3. Zasoby społeczne wsi – zmiany w strukturze społecznej
i sytuacja na rynku pracy
Od zakończenia II wojny światowej do chwili obecnej liczba ludności wiejskiej w
Polsce tylko nieznacznie się zmieniła (z ok. 14,7 mln do 15,5 mln), co oznacza, że cały bez
mała przyrost naturalny wieś oddawała w tym czasie miastu. Od lat również nie uległ zmianie
udział mieszkańców wsi w ogólnej liczbie mieszkańców Polski. Kształtuje się on na poziomie
40-38% (Frenkel 2001). W rodzinach wiejskich (a zwłaszcza chłopskich) nadal funkcjonuje
kulturowa norma posiadania więcej niż dwojga dzieci, rodziny wiejskie są wyraźnie
liczniejsze od miejskich. Na wsi ma miejsce większy przyrost naturalny i nadreprezentacja
młodzieży w wieku szkolnym. Proces starzenia się wsi, odnotowywany przez demografów
przez dziesięciolecia, ulega w początkach lat dziewięćdziesiątych odwróceniu – na wsi
zaczyna przybywać ludzi młodych, do 35 r.ż. Dowodzi to – z jednej strony – zahamowania
odpływu młodych ludzi ze wsi do miasta, z drugiej zaś wymiany pokoleniowej wśród
właścicieli gospodarstw rolnych.
6
Retrospektywny rzut oka na zmiany, jakie dokonują się w strukturze społecznej wsi,
ukazuje coraz wyraźniej przebiegający tam proces polaryzacji. Kurczą się na wsi grupy
produktywne, rosną zastępy ludzi utrzymujących się z niezarobkowych źródeł, bez stałej
pracy – „zbędnych”. Czynnikiem, który ma w tych zmianach największy udział, jest
oczywiście zjawisko bezrobocia. Coraz częściej bez pracy pozostają jednak ludzie młodzi, do
35 r.ż. Od połowy lat 90. stanowią oni już 1/3 ogółu biernych zawodowo na wsi. Statystyka
dwudziestolecia (potwierdzają ją dane GUS) jest tu niezwykle wymowna i pokazuje, że w
analizowanym okresie czasu nastąpił niemal dwukrotny wzrost liczby osób utrzymujących się
z niezarobkowych źródeł dochodu (biernych zawodowo): z (średnio) 23% do prawie 40%.
Osobnym zjawiskiem jest na wsi tzw. ukryte bezrobocie. Występuje ono głównie w
gospodarstwach chłopskich. Szacuje się, iż jest ponad 800 tys. takich osób (dane GUS z 1995
r.). Analizy zatrudnienia w rolnictwie przeprowadzone w IRWiR PAN przez Izasława Frenkla
wskazują, że aktualne nadwyżki zatrudnienia w rolnictwie polskim wynoszą około 1 260 tys.
osób, zaś potencjalne (przy zwiększeniu norm obszarowych dla gospodarstw) 2,5 – 2,7 mln.
Oznacza to, że tyle właśnie osób musiałoby odejść z pracy w rolnictwie, gdyby miało ono
racjonalizować swoje struktury na wzór zachodni (Frenkel 2001, Rosner 2001). Jakby tego
było mało, rośnie niepewność zatrudnienia tych, którzy mają pracę. Ponad połowa
zatrudnionych mieszkańców wsi (58,2%) liczy się z utratą pracy i tylko część z nich (33,5%)
sądzi, że miałaby w chwili obecnej szanse znalezienia nowej. W porównaniu z sytuacją z
połowy lat 90. oznacza to wyraźny wzrost ryzyka.
Spośród grup pracowniczych najbardziej dynamicznie rozrasta się na wsi personel
urzędniczy (z 5% do 10% składu społecznego wsi w latach 1995-2000). Inteligencja wiejska
wydaje się kategorią „na wymarciu” (bezprecedensowy od czasów po wojnie spadek jej
udziału w ogólnej liczbie mieszkańców wsi do niespełna 2%). Stabilnie (i porównywalnie do
miasta) rozwija się wiejska przedsiębiorczość (5,5%). Wszystkie wymienione tu grupy
społeczne na wsi wyraźnie sytuują się biegunowo. Kategorie dla tego środowiska specyficzne
(rolnicy, robotnicy, ludność bierna zawodowo) wyraźnie podlegają procesom marginalizacji.
Kategorie niespecyficzne (urzędników, inteligencję, przedsiębiorców) wyróżnia lepsza
pozycja startowa i bardziej aktywne strategie działań. Sami rolnicy podlegają procesowi
postepującego i pogłębiającego się zróżnicowania. Przyjrzyjmy się tym procesom bliżej.
4. Rolnicy i gospodarstwo rolne
7
Dla indywidualnej gospodarki chłopskiej zmiana systemowa w 1989 roku przyniosła
wyjątkowe wyzwania. Nie było już państwa, które kontrolowało gospodarkę. Pojawił się
wolny rynek kierujący się regułami ekonomicznej gry i państwo dystrybuujące (na koszt
podatnika) osłony socjalne dla grup najbardziej zagrożonych. Gospodarstwa chłopskie,
obszarowo bardzo rozdrobnione, technologicznie niezbyt zaawansowane miały stawić czoła
procesom kapitalistycznej racjonalizacji w całej gospodarce (Gorlach 2002). Pierwszy
widoczny efekt działań dostosowawczych rolnictwa to zmiany w strukturze obszarowej
gospodarstw. Do dzisiaj nie mają one zbyt dużego zasięgu (przeciętnie dotyczą ¼
gospodarstw). Najbardziej dynamicznie zachodzą w obrębie dużych gospodarstw rolnych
(powyżej 20 ha). Gospodarstwa średnie (11-19 ha), a zwłaszcza małe cechuje trend
stabilizacyjny. Daje to w rezultacie ogólną przewagę gospodarstw małych i bardzo małych,
socjalnych, o powierzchni do 5 ha (z 32,1% w roku 1995 do 59,8% w roku 20002).
Dwukrotny wzrost liczby gospodarstw dużych nie zmienia faktu, iż nadal stanowią one
margines (12,1%)3. Drugi wyraźny skutek to systematycznie pogarszająca się kondycja
ekonomiczna większości gospodarstw. Zmalała liczba tych, które odnotowują wzrost
dochodów (z 18,2% w 1995 roku do 4,6% w roku 2000), wymownie wzrosła liczba tych,
których sytuacja ekonomiczna uległa pogorszeniu (z niespełna 50% do 72%), zaś stabilizacja
ekonomiczna w pozostałych oznacza de facto ich ekonomiczną wegetację.
Mimo tak niekorzystnych zmian, jeszcze w połowie lat dziewięćdziesiątych obserwuje
się wśród rolników ciągłe zainteresowanie poszukiwaniem właściwych strategii rozwojowych
dla własnego gospodarstwa. Ich plany są i ambitne i asekuracyjne zarazem. Z jednej strony
wyraźnie zależy im na rozwijaniu dotychczasowej produkcji bądź specjalizacji, z drugiej zaś
przyjmują oni coraz wyraźniej strategię „hibernacyjną” (przeczekać ciężkie czasy produkując
głównie na potrzeby rodziny). Częste wybory obydwu tych opcji jednocześnie ukazują
ostrożność rolników w planowaniu linii rozwojowej własnego gospodarstwa w zależności od
tego czy zmiany w szerszym otoczeniu rolnictwa miałyby zachęcać czy zniechęcać do
inwestycji we własne gospodarstwo.
2
Według danych z Powszechnego Spisu Rolnego już w 1996 r. gospodarstwa te stanowiły 55,3% ogółu
gospodarstw rolnych.
3
Dane z Powszechnego Spisu Rolnego, przeprowadzonego w 1996 r. określają znacznie mniejszy udział
gospodarstw z tej grupy w ogólnej liczbie gospodarstw – na poziomie 4,1%. Przytoczone tu dane pochodzą z
2000 roku – może zatem czynnik czasu nie jest tu opbojętny. Jednocześnie próbki chłopskie w Polakach nie
muszą być w pełni reprezentatywne dla grupy gospodarstw rolnych. Tak czy inaczej w badaniach naszych
odnotowujemy trend, o istnieniu którego zaświadczają ekonomiści, opierając się na danych i szacunkach GUS:
przy ogólnej stagnacji, która cechuje proces koncentracji ziemi w dekadzie lat 90. najbardziej dynamicznie
przebiega on w obrębie gospodarstw dużych, pow. 20 ha – J. Wilkin, Struktura wsi i rolnictwa – Polska a kraje
UE [w:] Chłop, rolnik, farmer – przystapienie Polski do UE – nadziej i obawy polskiej wsi, Warszawa 2000: ISP.
8
Tu tabela 1.
Jak wynika z tabeli 1, w drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych dramatycznie załamał
się optymizm właścicieli rozwojowych gospodartw rolnych – jako dominująca pojawia się
tutaj strategia walki „o przetrwanie”. Spadły inwestycje w gospodarstwo rolne. W pierwszej
połowie lat dziewięćdziesiątych inwestowała jeszcze ponad połowa rolników (53,3%), w
drugiej już tylko 29%. Najbardziej dynamiczni pozostali tu właściciele dużych i wysoko
dochodowych gospodarstw, jednakże w końcu lat dziewięćdziesiątych wyraźnie częściej
inwestują też właściciele gospodarstw średnich i małych. Są to z reguły niewielkie
inwestycje, tym niemniej dowodzą one uporu wielu rolników w utrzymaniu sprawności
ekonomicznej własnych gospodarstw.
Zaledwie 15% rolników przewiduje, że ich gospodarstwa będą się w przyszłości
rozwijać. Rokowania pozostałych są złe lub bardzo złe. Co trzeci liczy na to, że jego
gospodarstwo zapewni przynajmniej środki do życia i utrzymanie rodziny (36%), jednakże
najwięcej (bo prawie połowa) nie liczy nawet i na to. Biorąc pod uwagę aktualny stan
gospodarstwa i jego prognozy można podzielić je na trzy grupy. Najliczniejsza (55%)
obejmuje te, które znajdują się w tak złej kondycji, że nie będą one w stanie wyżywić nawet
rodziny. Drugą pod względem liczebności grupą (około 30%) są gospodarstwa o przeciętnej
lub złej dziś kondycji ekonomicznej, wyraźnie jednak mierzące na podniesienie poziomu
gospodarowania w przyszłości. O gospodarstwach tych mówi się, że jakkolwiek niezdolne
konkurować na rynkach zachodnich, będą zdolne sprawnie funkcjonować w układach
lokalnych (Hunek 2001). Gospodarstwa rozwojowe, obejmujące według naszych obliczeń
około 15% ogółu gospodarstw, są w zdecydowanej mniejszości. Co ciekawe, reprezentują one
nie tylko typ gospodarstw farmerskich (takich jest około 10%), lecz również tych mniejszych.
Jakkolwiek nie są one dziś tak sprawne, sporo jednak inwestują i mają ambitnych właścicieli.
Tak czy inaczej o przyszłości wielu gospodarstw rozstrzygnie zainteresowanie dzieci
chłopskich sprawą sukcesji. Jakkolwiek jest ono dzisiaj bardzo małe,4 to w przyszłości – w
sytuacji narastającego bezrobocia – przejęcie ojcowizny może okazać się rozwiązaniem
najlepszym z możliwych. Dzisiaj ponad połowa gospodarstw rolnych (53%) ma
zapewnionego następcę. Zabezpieczoną w tym sensie przyszłość posiada przede wszystkim
grupa gospodarstw dobrych (ponad 80% z nich jest w takiej sytuacji). Ale – jednoczesnie –
połowa gospodarstw słabych też ma dziś swego następcę. Z ocen obecnych właścicieli
4
W badaniu obejmującym pełną kohortę młodzieży rozpoczynającej naukę w szkołach ponadpodstawowych
rejonu toruńskiego (1998 rok, N=4500 osób) jedynie sześciu uczniów odpowiedziało, iż chciałoby w przyszłości
uprawiać zawód rolnika.
9
wynikałoby, że fakt sukcesji tak naprawdę dobrze wróży przede wszystkim gospodarstwom
dobrym i zaledwie części gospodarstwom ekonomicznie słabym. W rezultacie gospodarstwa z
dużym potencjałem ekonomicznym, z jasną perspektywą rozwoju, posiadające następcę,
który w jeszcze większym stopniu może przyczynić się do jego pomyślności stanowią
obecnie 15%. Gospodarstwa liczące na średnią pozycję w przyszłości (takie, których dochody
pozwolą utrzymać rodzinę), mające następcę rokującego poprawę kondycji gospodarstwa
tworzą grupę około 17%. Gospodarstwa ekonomicznie słabe, z zapewnioną jednak sukcesją
tworzą grupę 27%. Tylko w odniesieniu do połowy z nich fakt ten oceniany jest przez
obecnych właścicieli jako korzystny. Grupę najliczniejszą tworzą gospodarstwa małe, słabe, o
złych rokowaniach na przyszłość i nie mające następcy – jest ich ponad 40%. Co ciekawe, ich
właściciele wydają się pogodzeni z zaistniałą sytuacją i podchodzą do niej bez większych
emocji. Przyznają, iż dla samego gospodarstwa brak następcy jest rozwiązaniem nawet
korzystnym, toteż – konsekwentnie – obserwuje się tutaj największy bezwład, inercję, brak
jakichkolwiek inwestycji.
Pozytywne rokowania odnośnie gospodarstwa i posiadanie następcy uruchamiają
strategie aktywne, stawiające na intensyfikację produkcji lub na jej specjalizację. Wśród
gospodarstw słabych, które mają następcę jako najbardziej charakterystyczna ujawnia się
strategia „na przeczekanie”. W gospodarstwach podupadających bez następcy nie dzieje się
właściwie nic – „przeczekać” lub sprzedać gospodarstwo to dominujący rodzaj planu. Jest to
grupa gospodarstw pogodzonych z własną przyszłością, a ich całkowity uwiąd wydaje się
tylko kwestią czasu. Co ciekawe, właściciele tych gospodarstw nie należą ani do
największych oponentów zachodzących w Polsce przemian, ani do bardziej roszczeniowo
nastawionych od innych. Postawy takie znacznie częściej spotyka się za to wśród właścicieli
gospodarstw słabych, które będą w przyszłości przejęte przez dziecko. Najprawdopodobniej
to tutaj odbędzie się największa batalia o przyszłość polskiego rolnictwa. To one – słabe
gospodarstwa z następcą – są w największym potrzasku: słabe, a jednocześnie zmuszone w
niedługiej perspektywie dostarczyć źródeł utrzymania następnemu pokoleniu właścicieli i ich
rodzinom, z największą determinacją będą kontestować niekorzystne dla siebie zmiany.
Jest to tym bardziej przwdopodobne, że ogólnie osłabła wśród rolników wiara w
skuteczność działań ekonomicznych jako drogi poprawy własnej sytuacji. Nie sądzą oni już w
takim stopniu jak kilka lat temu, by rozwijanie i intensyfikacja produkcji rolnej mogły
poprawić ich położenie (w roku 1995 myślało tak 85% rolników, obecnie 73%). Wzrosło za
to wyraźnie wśród nich poparcie dla politycznych form obrony własnych interesów. Na
przykład za organizowaniem protestów w celu wymuszenia bardziej korzystnej polityki rolnej
10
państwa opowiedziało sie w badaniach z 2000 roku 59% rolników (w 1995 roku 47%), za
popieraniem partii chłopskich ponad 80%.
Tu tabela 2.
Generalnie w końcu lat dziewięćdziesiątych doszło do zacieśnienia frontu wszystkich
rolników w formułowaniu grupowych interesów i roszczeń (mimo pogłębiających się różnic i
podziałów ekonomicznych w obrębie chłopstwa) oraz – co warto podkreślić (patrz tab. 2) do
ogólnej społecznej konsolidacji w sprawach wsi (mimo wieloletniego „ustawiania” opinii
publicznej przeciwko zacofanemu i nieporadnemu rolnictwu).
5. Aspiracje życiowe mieszkańców wsi i sytuacja materialna wiejskich rodzin
Jeszcze w latach siedemdziesiątych wartością najbardziej cenioną przez Polaków było
szczęście osobiste i rodzinne. Na wsi była to wartość niemal „sztandarowa”. W latach
osiemdziesiątych stopniowo zaczęło torować sobie drogę dążenie Polaków do zapewnienia
rodzinie odpowiedniego standardu życia. Jakkolwiek wartości te głównie emocjonowały
mieszkańców miast, mówiło o nich wtedy – jako o najważniejszych – już 41% mieszkańców
wsi. Rolnicy dokonali wówczas najbardziej znaczącego przewartościowania własnych dążeń,
a sprawy gospodarstwa rolnego uplasowały się u nich dopiero na trzeciej pozycji – po
aspiracjach konsumpcyjnych i oczekiwaniu osobistego szczęścia (por. Sikorska 1998). Lata
dziewięćdziesiąte przyniosły zdecydowany wzrost apetytów konsumpcyjnych na wsi,
zwłaszcza wśród rolników (z aspiracji tego rodzaju można wyłączyć co najwyżej 25% - 30%
składu tej grupy). Nastąpiło tu też wyraźne zbagatelizowanie (przesunięcie na koniec
hierarchii) wartości osobistego i rodzinnego szczęścia. Zaiste w przypadku rolników mamy
do czynienia z najdalej posuniętymi zmianami w zakresie podstawowych preferencji i
wzorów życia.
Okoliczność ta zdaje się sporo wyjaśniać. Oto dziś wszyscy mieszkańcy wsi wysoko
sobie cenią standard życia i pomyślnoność materialną własnych rodzin. Niedobory
odczuwane w poprzednich latach i możliwości, jakie pojawiły się w wyniku społecznej
zmiany (podaż towarów, medialna presja na konsumpcjonizm) ożywiły ich aspiracje
materialne. W latach osiemdziesiątych wiejskie gospodarstwa domowe cywilizacyjnie były
jeszcze daleko w tyle za miejskimi. W latach dziewięćdziesiątych, a zwłaszcza w ich drugiej
połowie, dokonał się wyraźny ruch w kierunku standardów miejskich. W roku 2000 w
większości wiejskich rodzin była łazienka (87,3%), telefon (67,6%), pralka automatyczna
11
(66%), samochód (61,3%). Tym niemniej dystanse środowiskowe (wieś – miasto) w sferze
materialnych warunków życia nadal istnieją. Są one szczególnie wyraźne w wymiarze
faktycznych dochodów ludności miejskiej, wiejskiej i rolniczej (tab. 3).
Tu tabela 3.
Zła sytuacja materialna wiejskich rodzin nigdy nie była zjawiskiem
marginalnym – w najlepszym dla wsi okresie (koniec lat osiemdziesiątych) dotyczyła ona
jednej trzeciej rodzin (Polacy1990)5. W połowie lat dziewięćdziesiątych dochody niższe od
przeciętnych dotyczyły ponad połowy wiejskich i blisko 70% chłopskich rodzin. Koniec lat
dziewięćdziesiątych przyniósł – tak wynikałoby przynajmniej z naszych danych – względną
poprawę sytuacji dochodowej na wsi. Nie dotyczyła ona jednak – co istotne – większości
rodzin chłopskich. W roku 2000 rolnicy indywidualni mieli relatywnie największy udział w
grupie rodzin o dochodach poniżej przeciętnej i najmniejszy udział w grupie rodzin o
dochodach powyżej przeciętnej. Na dodatek koniec lat dziewięćdziesiątych ujawnił daleko
posunięty proces polaryzacji warunków życia warstwy chłopskiej. O ile w grupie
gospodarstw obszarowo największych co druga rodzina osiągała dochód powyżej przeciętnej,
w gospodarstwach najmniejszych co szósta, o tyle rodziny z gospodarstw o średnim areale
znalazły się w sytuacji najgorszej. To one ucierpiały na zachodzących w Polsce zmianach
najdotkliwiej – to tutaj doszło do najsilniejszych napięć pomiędzy kosztami utrzymania
gospodarstwa i warunkami życia rodziny. Stało się tak z kilku powodów. Po pierwsze,
gospodarstwa średnie – z natury nastawione na produkcję – w mniejszym stopniu korzystają z
niezarobkowych źródeł dochodu i nie są wspomagane dodatkowymi kwotami z państwowej
kasy (pobieranymi w postaci rent, zasiłków, emerytur). Po drugie, z uwagi na większy areał
ziemi nie jest tutaj możliwe równoległe podejmowanie dodatkowej pracy zarobkowej (stałej
lub doywczej) poza gospodarstwem rolnym. Po trzecie, koncepcja gospodarstwa jako
podstawowego źródła dochodu sprawia, że napięcia między wydatkami na konsumpcję i na
inwestycje są tutaj bardzo duże i częściej rozwiązywane z myślą o potrzebach gospodarstwa
niż rodziny (por. Sikorska, 1998).
Generalnie, efektem działania zasad gospodarki rynkowej, ale i skutecznie
działających „resztek” państwa opiekuńczego jest daleko posunięte upodobnienie się
(pauperyzacja) warunków życia rodzin w gospodarstwach średnich (11-19 ha), małych (do 10
ha) i bardzo małych (do 5 ha). Dla rodzin właścicieli dużych, wysokotowarowych
5
W 1997 roku na obszarach wiejskich poniżej minimum socjalnego żyło 62,5% ludzi, zaś poniżej minimum
egzystencjalnego 8,7%. Analogiczne wskaźniki dla dużego miasta wynosiły w tym czasie 28,3% oraz 1,2% ,
(Sfera ubóstwa, 1998).
12
gospodarstw rolnych zmiany nie okazały się aż tak groźne. To stąd najczęściej trafia młodzież
do lepszych szkół, na studia, tylko tu nie trzeba rozstrzygać dylematów: dom czy
gospodarstwo, utrzymać się przy życiu czy kształcić dzieci. Mimo tak złej sytuacji
subiektywne oceny warunków życia często wydają się na wsi bardziej łagodne od miar
obiektywnych. Również tutaj ma miejsce wyraźnie większa niż w innych grupach
społecznych akceptacja oszczędnego i zapobiegliwego stylu życia. W teście wyboru „za”
życiem skromnym i oszczędnym jako lepszym sposobem postępowania niż dążenie do
przyjemności życiowych opowiedziała się w roku 2000 ponad połowa (53,3%) mieszkańców
wsi (i 41,2% mieszkańców miast). Rolnicy, jakkolwiek ich aspiracje nie ustępują aspiracjom
ogółu Polaków, zdradzają silniejsze (63%) przyzwolenie dla codziennych wyrzeczeń6 niż
inteligencja (40%), robotnicy (42%), a nawet bezrobotni (55%). Niestety, nie poddają się
jednak tym tendencjom już tak wyraźnie reprezentanci młodszego pokolenia mieszkańców
wsi.
6. Wokół pytania o bezradność i roszczeniowość polskiej wsi
Omówione tu elementy sytuacji życiowej mieszkańców wsi ujawniają rozległą
deprywację ich podstawowych dążeń i aspiracji życiowych. Reprezentanci tych grup „mają”
(w sensie materialnym, prestiżowym, społecznym) mniej niż inni, mniej niż kiedyś i mniej
niżby tego oczekiwali. Wyraźnie pogłębiająca się rozbieżność cech statusu społecznego z
oczekiwaniami życiowymi, szczególnie widoczna wśród rolników, nasuwa przypuszczenie,
że oto na wsi – wskutek zachodzących przemian – osiągnięta została elementarna strukturalna
gotowość do mniej lub bardziej otwartego kontestowania przyjętego w Polsce projektu
zmiany przy jednoczesnych niewielkich możliwościach przeciwdziałania niekorzystnej
sytuacji przez większość mieszkających tam rodzin.
Jakkolwiek daje się tu zaobserwować proces odchodzenia od postaw pasywnych,
wyczekujących (jest on niezwykle powolny), to jednocześnie widoczne jest też skwapliwe
wykorzystywanie we własnym interesie istniejących zapisów prawnych, gwarantujących
minimum bezpieczeństwa socjalnego. Przykładem szybki przyrost gospodarstw małych (do 5
ha), a zwłaszcza tych o najmniejszym areale (do 2 ha) – obecnie jest ich 462 tysiące i ciągle
6
Pytanie brzmiało: Który z tych sposobów uważa P. w dzisiejszych czasach za lepszy: żyć skromnie i oszczędnie
czy dążyć do przyjemności życiowych? W pytaniu Czy i jak często po 1988 roku podejmował P. nastepujące
działania – jedna z możliwości ograniczał P. wydatki do niezbędnego minimm wskaźniki dla wsi są najwieksze i
wykazują relatywnie największą dynamikę, podobnie jak w pytaniach sondujących obszary i poziom deprywacji
podstwowych życiowych potrzeb (Jak często brakuje pieniędzy na ...).
13
ich przybywa. Sądzi się, że zadziałały tu m.in. obowiązujące w nas przepisy regulujące
zasady udzielania zasiłków dla bezrobotnych – należy się on np. tym osobom, które nie mogą
znaleźć pracy a posiadają gospodarstwa rolne o obszarze nie przekraczającym 2 ha
przeliczeniowych (Frenkel 1995, Rosner 2000, Wilkin 2000). Te i inne zjawiska nie rokują
oczekiwanych zmian na przyszłość, ukazują za to nie zawsze korzystną w ogólnym bilansie
społecznym zaradność mieszkańców wsi i ich zdolności adaptacyjne do każdych warunków.
Jednocześnie, gdy mówimy o sile przetrwania, nie bez znaczenia jest to, że nadal najczęściej
stosowaną strategią życiową jest na wsi przysłowiowe „zaciskanie pasa”. Jakkolwiek ten
sposób radzenia sobie z trudną sytuacją materialną nie ma już tylu zwolenników jak jeszcze
kilka lat temu, przyznaje się do niego 78% ogółu mieszkańców wsi i 84% rolników.
Jednocześnie coraz częściej praktykuje się tutaj „życie na kredyt” lub „na kreskę”. Jeszcze w
1995 roku tym sposobem ratowała się niewiele ponad połowa wiejskich rodzin. W roku 2000
stosowało ten sposób już 70% wiejskich gospodarstw domowych.
Drugi biegun, bardziej aktywnych strategii życiowych, jest stosunkowo słabo
zarysowany. Jakkolwiek jest duże zainteresowanie poszukiwaniem pracy (średnio co drugi
mieszkaniec wsi szukał jej w ostatnim czasie), to są to najczęściej poszukiwania bezowocne –
dotyczą pracy dorywczej, nie stałej, nadto okazje takie zdarzają się bardzo rzadko (często
podejmuje pracę dorywczą zaledwie 6% niezatrudnionych, rzadko 21%7 - pozostali w ogóle
jej nie znajdują). Ciągle niewielkie jest (choć dziesięciokrotnie większe niż dotychczas)
zainteresowanie dokształcaniem. W różnych jego formach uczestniczy 20% mieszkańców
wsi. Mimo że postęp w tym zakresie jest wyraźny, to rezultaty niewielkie. Najczęstszą formą
dokształcania są kursy, nadto korzystają z nich w przeważającej większości nie ci, którzy
potrzebują pracy, lecz ci, którzy już ją mają (wiejscy urzędnicy, przedstawiciele wiejskiej
inteligencji itp.).
Wszystko to może skłaniać do sformułowania bardzo popularnej u nas tezy o
bezradności jako trwałym stygmacie polskiej wsi. Termin ten, funkcjonujący od dawna w
publicystyce politycznej i socjologicznej, zgodnie z klasycznym ujęciem tego zagadnienia w
teorii wyuczonej bezradności Martina Seligmana odnoszony jest do zachowań jednostkowych
i przez jednostkę „zawinionych” (Seligman 1996). Bezradny w tym ujęciu jest ten, kto utracił
poczucie kontroli nad własnym losem, kto nie dostrzega związku między własną aktywnością
a możliwością poprawy swojego położenia, kto po kilku nieudanych próbach utwierdza się w
7
Nie jest to jakaś wyjątkowo odmienna sytuacja od tej, jaka cechuje mieszkańców miast – tam pracę dorywczą
podejmuje 31% niezatrudnionych.
14
przekonaniu, że nic nie da się zrobić, że zatem podejmowanie dalszych prób traci jakikolwiek
sens.
Wydaje się, że jest kilka co najmniej powodów, by widoczną w wielu badaniach
empirycznych bezradność mieszkańców polskiej wsi traktować raczej w kategoriach
bezradności społecznej (niźli indywidualnie „zawinionej”), czyli takiej, o której decyduje
szersza, trudna do przełamania, sytuacja społeczna i podobne warunki życia większej
zbiorowości ludzi (Grzelak 1993). Gdy mowa o bezradności społecznej, podkreśla się fakt
uwikłania losu pojedynczych ludzi w sytuacje przez nich niekontrolowalne, które
współtworzą i rozgrywają inni aktorzy społeczni (instytucje, organizacje, aparat władzy).
Przykładem takiej sytuacji bezrobocie na obszarach wiejskich, najczęściej strukturalne,
skutecznie udaremniające wiele jednostkowych inicjatyw, przekształcające problemy życiowe
ludzi z osobiście rozwiązywalnych w nierozwiązywalne. Nie bez znaczenia jest też fakt, że na
wsi – zdecydowanie bardziej niż w aglomeracjach miejskich – bezradność jest zjawiskiem
grupowym, podziela ją, łącznie z pewnym typowym stylem zaradności, większość
mieszkających tam ludzi.
Tak jak opisują ten fenomen psychologowie społeczni, w sytuacji bezradności
(trudnej, bez wyjścia) ujawniają się zazwyczaj trzy rodzaje reakcji. Po pierwsze, można tę
sytuację opuścić – przejść z niekontrolowalnych do kontrolowalnych obszarów otoczenia
społecznego (jeśli – powiedzmy – nie mogę znaleźć pracy na wsi, szukam jej w mieście lub
przenoszę się do miasta). Po drugie, można podjąć próby restrukturyzacji sytuacji trudnej i
poprzez zorganizowane działanie społeczne zmienić sytuację z niekontrolowalnej na
kontrolowalną (zbiorowym wysiłkiem wywierajmy presję na politycznych decydentów lub
zajmijmy się tą sprawą sami). Po trzecie, można najzwyczajniej się poddać – zniechęcić,
załamać, utracić motywację, obnizyć poziom realizacji życiowych zadań (Zinserling 2002).
Możliwości
zastosowania
pierwszego
rozwiązania
są
współcześnie
mocno
ograniczone, rozwiązanie drugie wyraźnie zyskuje na znaczeniu, trzecie wydaje się ciągle
najbardziej powszechne. Czy sytuacja może ulec zmianie z chwilą przystąpienia Polski do UE
– czy jej rynki pracy mogą np. okazać się „kontrolowalne” dla polskiej siły roboczej? Z
naszych badań wynika, że tylko w pewnym szczególnym sensie, bo chociaż o pracę w krajach
UE starałby się co piąty mieszkaniec wsi, to ewentualności takiej nie wykluczają zwłaszcza
osoby o relatywnie najgorszym przygotowaniu zawodowym i językowym, najbardziej jednak
zdeterminowane i gotowe podjąć każdą pracę. Zważywszy specyfikę zachodnich rynków
pracy (nasycenie specjalistami i niechęć rodowitych obywateli Unii do prac prymitywnych,
ciężkich, brudnych) może okazać się, że to nie polscy specjaliści, lecz najmniej
15
wykwalifikowana siła robocza z polskiej wsi będzie najbardziej atrakcyjnym nabytkiem dla
tamtejszych rynków pracy.
Generalnie nie wydaje się, by integracja z UE złagodziła ogromne nadwyżki
zatrudnienia na wsi. Są one – jak pokazywaliśmy – tak duże, że nie jest ich w stanie
zagospodarować ani polski, ani unijny rynek pracy. Sytuacja ta – przy niezwykłej trwałości
paternalistycznych oczekiwań w stosunku do państwa ze strony wszystkich grup społecznych
– zapowiada bardzo poważny społeczny problem. Oto, tak wynika z naszych badań, Polacy
coraz wyraźniej i w coraz szerszym zakresie zgłaszają potrzebę zwiększenia udziału państwa
w regulowaniu różnych społecznych problemów i napięć. Prawie wszyscy (powyżej 90%
ogółu badanych Polaków) oczekują od rządu tworzenia nowych miejsc pracy,
unowocześniania przemysłu, rolnictwa, wspomagania upadającyh przedsiębiorstw, tylko
nieco rzadziej określania wysokości płac czy regulacji cen, a listę tę można by rozszerzać bez
końca. Maleje jednocześnie zwolennictwo ograniczania wpływu państwa na gospodarkę we
wszystkich grupach społecznych (z 41% w roku 1995 do 32% w roku 2000).
Rolnicy, którzy zatem nie są już jedyną grupą przywołującą potrzebę paternalizacji i
reetatyzacji życia społecznego w Polsce, zwracają się jednocześnie coraz wyraźniej w
kierunku społecznej i politycznej samoorganizacji. Jak wiadomo, w latach osiemdziesiątych
byli oni zdecydowanym przeciwnikiem manifestacji, strajków i wszelkich politycznych akcji
protestu. Dziś demonstrację uliczną poparłoby już 46,5% spośród nich, strajk 51%, stawianie
oporu policji 13%. Zwiększył się również (dwu-trzykrotnie) faktyczny udział chłopów w
akcjach protestu – w przypadku blokowania dród i mostów z 1,8% przed 1989 rokiem do
4,7% po 1989 roku. Zwiększyło się poparcie dla organizacji politycznych broniących
interesów wsi i chłopstwa – z dużego (70% w 1995 r.) na bardzo duże (80% w r. 2000).
Niejednokrotnie zachowania tego rodzaju interpretowane są jako objaw chłopskiej
roszczeniowości i oceniane jednoznacznie negatywnie. Akcentuje się w nich wątek
„nieuprawnionej asertywności”: domagania się, zgłaszania, stawiania żądań, które wydają się
ważne jedynie tym, którzy upominają się o własne interesy (Lewicka 2002). Wydaje się
jednak, że na niektóre przynajmniej spośród nich można spojrzeć w kategoriach „uprawnionej
asertywności” (a więc takiej, za którą stoją słuszne społeczne racje), zaś w formułowaniu
chłopskich roszczeń upatrywać – jak John Rawls – przejawów budzącej się wolności
obywatelskiej (Rawls 1998).
7. Pesymizm i samopoczucie rolników na tle innych grup społecznych
16
W potocznej opinii, ale i w wynikach socjologicznych badań wieś od lat pojawia się
jako najmniej chętna społecznym zmianom. Mieszkańcy wsi, w szczególności zaś chłopi, źle
znoszą sytuacje rozprzężenia społecznego, bardziej niż mieszkańcy miast skłonni są do
akceptowania autorytarnych rozwiązań politycznych itp. Pamiętamy ich większą niechęć do
strajków w czasach „Solidarności”, zbyt łagodne oceny stanu wojennego, mniej
entuzjastyczny stosunek do zmian rozpoczętych w 1989 roku, przede wszystkim zaś nostalgię
za dawną, socjalistyczną Polską i niechęć do integracji z UE (Adamski 1998). Gdy jednak na
zachowania te spojrzeć z bardziej odległej perspektywy, łatwo dostrzec, że różnice postaw
politycznych między miastem i wsią nie były i nie są aż tak duże, a w ostatnich latach
nastąpiło wyraźne zbliżenie ogólnospołecznego do wiejskiego (czy, raczej, chłopskiego)
punktu widzenia, nadto w kwestiach nie tylko odnoszących się do polityki rolnej państwa.
Przyjrzyjmy się temu dokładniej.
Zmiany zapoczątkowane w 1989 roku zostały przyjęte na wsi dość sceptycznie.
Przekonanie, że wygrana opozycji oznacza zmiany na lepsze podzielało zaledwie (tab. 4) 30%
mieszkańców wsi i niewiele więcej rolników (33%). Po roku czasu nadzieje te spadły jeszcze
bardziej (odpowiednio do 28,4% i 29,4%). Wówczas już wyraźnie było widać, że rolnicy stają
się grupą najbardziej sceptycznie nastawioną do zmian, a czynnikiem, który znacząco wydaje
się tłumaczyć te postawy wydają się niekorzystne zmiany w sytuacji materialnej chłopskich
rodzin i w kondycji ekonomicznej chłopskich gospodarstw rolnych. Nie da się tu również
przecenić ogromnego znaczenia rozbudzonych aspiracji konsumpcyjnych i statusowych
mieszkańców wsi, które w efekcie zmian zostały mocno utemperowane.
Tu tabela 4.
Dalsze lata transformacji oznaczają dla wsi trudny proces dostosowawczy, w wyniku
którego zdecydowana większość jej składu społecznego i jej struktur wytwórczych ulega
degradacji i marginalizacji. Początkowo (w pierwszej połowie lat dziewięćdziesiątych)
pogłębia to dystans polityczny wsi w stosunku do innych grup społecznych, ale następnie
(koniec lat dziewięćdziesiątych) – gdy na transformacji nie korzystają już w takim stopniu jak
dawniej jej dotychczasowi beneficjenci – dystanse te wyraźnie maleją. Tym samym da się
zaobserwować coś na kształt procesu politycznej konsolidacji Polaków wokół podstawowych
kwestii związanych z kierunkiem dokonujących się w Polsce przeobrażeń. Co ciekawe, to nie
rolnicy czy mieszkańcy wsi zwiększają swój kredyt zaufania do zmian, lecz do chłopskiego –
bardziej nieufnego – punktu widzenia przybliżają się dotychczasowi orędownicy zmiany (!).
17
Przełomowy był tu okres drugiej połowy lat dziewięćdziesiątych. Wówczas brak
zgody na rosnące w Polsce nierówności społeczne zaczyna sygnalizować coraz wyraźniej
ogół Polaków. Pod presją rosnących nierówności społecznych bardziej proegalitarni stali się
nawet reprezentanci inteligencji i przedsiębiorców i to nie rolnicy, lecz przedsiębiorcy wydają
się najbardziej zawiedzeni kierunkiem dokonujących się w Polsce przemian. W połowie lat
dziewięćdziesiątych w możliwości rozwojowe kapitalizmu ufało jeszcze 27% rolników i 54%
przedsiębiorców, pięć lat później 21% rolników i tylko 38% przedsiębiorców. Jednocześnie
nierównomierność i niekonsekwencja zachodzących przemian, które w końcu lat
dziewięćdziesiątych zaczynają uderzać również
w dotychczasowych
beneficjentów
transformacji, sprawia, że wzrasta poczucie konfliktu społecznego wśród Polaków.
Najbardziej dynamicznie świadomość tego rodzaju narasta właśnie na wsi. Jeszcze w 1985
roku obecność konfliktów społecznych stwierdzało 36% ludności nierolniczej na wsi i 37%
rolników. W roku 1990 twierdziła tak już ponad połowa mieszkańców wsi (54%), zaś w roku
2000 prawie wszyscy (blisko 100% odpowiedzi twierdzących).
Wrażeniu narastających napięć społecznych towarzyszy szczególny na wsi stan
świadomości społecznej i emocji, określający bardzo charakterystyczny dla niej styl adaptacji
do zmiany. „Złe” emocje (pesymizm, zagubienie, bezradność) górują tu nad „dobrymi” i
pojawiają się znacząco częściej niż w grupach zaliczanych do dobrze radzących sobie z
transformacją (przedsiębiorcy, inteligencja). Podczas gdy wśród rolników 57% twierdzi, że
jest bez szans na przyszłość, wśród przedsiębiorców jest ich 21%. Gdy ponad połowa
przedsiębiorców jest skłonna przypuszczać, iż sytuacja ludzi takich jak oni będzie stopniowo
ulegać poprawie, wśród rolników jest ich niespełna ¼. Przykłady można mnożyć. Pokazują
one (Tab. 5) znany skądinąd efekt „uziemienia polskiej duszy” (Czapiński 2002), ale i coś
więcej zarazem: zwrotne, paraliżujące działanie samopoczucia na aktywność jednostek i grup
społecznie marginalizowanych. Ten – nazwijmy go – efekt „zapętlenia polskiej duszy”
wyróżnia dziś dwie grupy społeczne najbardziej – rolników i bezrobotnych i widoczny jest na
wsi dalece bardziej niż w mieście.
Tu tabela 5.
Bardzo deprymująco na mieszkańców wsi oddziałuje zwłaszcza sfera polityki,
odbierana tu w większości jako świat mało przejrzysty, nieprzyjazny, niezrozumiały, obcy. W
roku 2000 z twierdzeniem: Polityka jest tak skomplikowana, że człowiek taki jak ja nie może
zrozumieć o co w niej chodzi zgodziło się 72% ogółu mieszkańców wsi i ponad 75%
rolników. Dla porównania odpowiednie wskaźniki w grupie inteligencji i przedsiębiorców
wynosiły 41% i 43%. Zakłopotanie poznawcze ludności wiejskiej, graniczące z niemożnością
18
zrozumienia otaczającego świata, „zapętla się” tu dodatkowo z przekonaniem o przemożnym
wpływie polityki na własną sytuację życiową. Z twierdzeniem: Moja sytuacja materialna
bardziej zależy od polityki i odgórnych decyzji niż od osobistych zdolności i własnej
pracowitości zgodziło się 69% mieszkańców wsi i aż 78% rolników. Nawet ludność bierna
zawodowo nie czuje się tak ubezwłasnowolniona w realiach nowej Polski (wskaźnik zgody
wynosi tu 73%).
Pod wpływem tych odczuć, ale i ze względu na opisywaną wcześniej sytuację
materialną wiejskich rodzin, umacnia się na wsi przekonanie, że lepszym krajem do życia
była Polska dawna, nie obecna. Przekonanie odwrotne żywiło w roku 2000 już tylko
niespełna 20% mieszkańców wsi. Sami rolnicy stali się grupą relatywnie najbardziej
niezadowolonych. Tylko 16% spośród nich uznało, iż lepszym krajem do życia jest Polska
obecna, nie dawna, nadto byli to ci, którzy zaliczają się do chłopskich elit (właściciele
dużych, dobrze prosperujących gospodarstw). Sytuacją, która bodaj najlepiej tłumaczy te
zmiany jest parytet dochodów – bardzo korzystny dla rolników w latach osiemdziesiątych i
wyjątkowo dla nich niekorzystny w latach dziewięćdziesiątych.
Gdy tak przyglądamy się zmianom, jakim podlegały postawy i zachowania polityczne
mieszkańców wsi, trudno oprzeć się wrażeniu, że były one i są niewspółmiernie przychylne w
stosunku do tych, jakie nastąpiły w ich sytuacji życiowej, zajmowanej pozycji społecznej czy
– zwłaszcza – w samopoczuciu. Można by zasadnie stwierdzić, że mogłoby być o wiele
gorzej, że polska wieś mogłaby być o wiele bardziej antydemokratyczna, o wiele bardziej
roszczeniowa. Przecież reprezentanci innych grup społecznych, gdy tylko zaczęli odczuwać
ciężary transformacji na „własnej skórze”, przestali udzielać kredytu zaufania elitom
politycznym i zmianom w stopniu większym niż by na to z ich punktu widzenia zasługiwały.
Inteligencja i przedsiębiorcy, podchodzące do zmian z dużym „zapasem ideologicznym”,
potrzebowały sporo czasu, by ich postawy zaczęły się poddawać korekcie doświadczenia. Ich
opcję polityczną – pokazują to nasze dane – zmieniła dopiero kumulacja niekorzystnych
zjawisk w drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych (dekoniunktura gospodarcza, patologie
prywatyzacji, korupcja, dysfunkcjonalne prawo). Postawy i zachowania polityczne
robotników – gdy patrzymy na nie z perspektywy gromadzonych w naszych badaniach
danych – zawsze były kapryśne, anarchizujące. Zawsze oscylowały między głębokim
przywiązaniem do jakiejś wizji (lepszego) ładu społecznego a pospiesznym kontestowaniem
praktycznych rozwiązań, jeśli tylko nie wychodziły one naprzeciw ich aktualnym interesom.
Na tym tle postawy i zachowania polityczne rolników wydają się najbardziej stabilne, zawsze
osadzone w realiach, odporne na kaprysy politycznych elit, lojalne wobec społecznych umów,
19
solidne. I dalekie, mimo wszystko, od rozwiązań autorytarnych. Tylko w latach 1986 – 2000
pogląd, że Polsce potrzebna jest nie demokracja, lecz silny przywódca stracił niemal tyle
samo wyznawców na wsi i wśród rolników (spadek z 90% do 56%), co wśród najbardziej
prodemokratycznie zorientowanych grup – inteligencji (z 71% do 30%) czy przedsiębiorców
(z 84% do 41%).
8. Dwa ważne politycznie pytania
Są dwa ważne politycznie pytania: czy jest prawdopodobne, by na wsi nastąpił odwrót
od dokonujących się zmian i czy ogromny koszt, jaki płacą mieszkańcy wsi za odgrywanie
roli moderatora społecznej zmiany jest konieczny – czy „zagrożona klasa” może przetrwać, a
jeśli tak, to z jakim skutkiem dla samej siebie i dla dalszych przemian? Pytania o tyle trudne,
że środowisko wiejskie nie jest dziś społecznym monolitem. Jest tutaj – z jednej strony –
wyjątkowe zagęszczenie ludzi niezadowolonych i sfrustrowanych, zbędnych (rolnicy,
bezrobotni, zagrożeni perspektywą utraty pracy robotnicy, zagrożona brakiem dobrych
perspektyw młodzież), lecz jednocześnie każda z tych grup w innym stylu zwykła reagować
na sytuacje deprywacyjne. Robotnicy, byli robotnicy i młodzież to grupy o skłonnościach
anarchizujących. Rolnicy, których dotąd cechował swoisty legalizm, coraz wyraźniej jednak
skłaniają się ku formom politycznie agresywnym. Wzrasta wśród nich nieufność wobec
perspektywy integracyjnej z UE. Jak pokazują badania, poparcie dla procesów integracyjnych
w Polsce wyraźnie w ostatnich latach zmalało. Gdyby zarządzono referendum w sprawie
przystąpienia Polski do UE, rolnicy przechyliliby (być może) dalsze losy transformacji w
stronę najmniej oczekiwaną przez polityków – jedynie 28,6% spośród nich deklarowało w
2000 roku głosowanie „za” UE.
Sprawa jest wielce złożona i wcale nie taka w ocenach jednoznaczna. Wejście do UE
oznacza dla wsi i rolnictwa kolejny, bardzo ciężki okres dostosowawczy – ofiary są znane,
koszty też, korzyści (być może) będą widoczne po latach. Nie wchodząc do Unii, rolnicy
istotnie uchronią się przed zmianami, które budzą ich lęk, nieefektywne rolnictwo przetrwa,
lecz wieś – podobnie jak wtedy, gdy odmówiła kolektywizacji – za niechęć do zmiany zapłaci
wysoką cenę: wyłączenie poza społeczny i cywilizacyjny nawias z przekreśleniem – na lata –
szans życiowych dla młodych wiejskich pokoleń. Niedobrze by było, gdyby w wyjaśnianiu
wytrwałości polskiego chłopstwa i zaradności polskich gastarbeiterów trzeba było przyznać
choć w części rację Maxowi Weberowi, który chcąc opisać „rolę, jaką w ekonomicznej walce
20
o byt odgrywają fizyczne i psychiczne różnice rasowe istniejące między narodowościami”,
posłużył się przykładem polskich chłopów, wypierających w XIX wieku niemieckich
robotników najemnych z terenów Prus Zachodnich (co – jego zdaniem – stanowiło poważny
problem dla narodowej polityki gospodarczej Niemiec): „Dlaczego jednak właśnie p o l s c y
chłopi zdobywają teren? Czy sprawia to ich wyższa inteligencja ekonomiczna albo siła
kapitału? Raczej przeciwieństwo jednego i drugiego (...) Polski chłop małorolny zdobywa
grunty, ponieważ w pewnym sensie żre trawę, która porasta te ziemie, a więc nie pomimo,
lecz z p o w o d u niskiego poziomu swoich fizycznych i duchowych przyzwyczajeń”
(Weber 1998: 179).
Pomijając – obraźliwy dla nas – styl myślenia i język wielkiego klasyka, wypada
przyznać, iż opisywany przez niego „fenomen” polskiego chłopa pojawia się w wielu
prowadzonych również w Polsce badaniach socjologicznych. Dziś wiemy, że potrzeby
materialne i aspiracje polityczne polskiej wsi (i polskich chłopów) nie są bynajmniej niskie i
nawet w trudnych warunkach ekonomicznych nie wszyscy oni są skłonni do wyrzeczeń. Tym
niemniej ci spośród nich, którzy „nie mają nic do stracenia” (właściciele i dzierżawcy małych,
socjalnych gospodarstw), zabezpieczeni prawnie będą w stanie przetrwać, jakkolwiek będzie
to oznaczało ich ekonomiczną i społeczną wegetację.
Z różnych, czysto ludzkich (etycznych), ale i innych (społecznych, ekonomicznych)
względów pozostawienie tych ludzi samym sobie jest politycznie niewłaściwe i niemądre. Na
wsi, zdominowanej przez małe, słabe ekonomicznie gospodarstwa, przeludnionej (z rosnącym
nadmiarem rąk do pracy i rosnącym przyrostem naturalnym), źle wykształconej8 rozstrzygać
się będą losy i możliwości życiowe dzisiejszego młodego pokolenia wsi. Przypomnijmy,
mieszka tu dziś blisko połowa Polaków i połowa polskiej młodzieży. Ma ona zdecydowanie
bardziej rozbudzone aspiracje życiowe, większe apetyty konsumpcyjne i – jednocześnie –
zdecydowanie mniejsze obiektywne szanse. Dziś w największym stopniu wyznacza je
posiadany potencjał edukacyjny (Szafraniec 2001c). Bez wątpienia losy młodego pokolenia
zmienią i strukturę i sytuację społeczną na wsi, zapewne jednak nie będzie to zmiana ani tak
wyraźna, ani tak szybka, ani tak korzystna jak byśmy wszyscy (łącznie z samą młodzieżą)
tego oczekiwali. Dla nakierowania tych zmian potrzebne są ogromne inwestycje w szeroko
pojętym otoczeniu społecznym wsi (edukacja, rynek pracy, infrastruktura). Tymczasem
procesy dostosowawcze w oświacie, którym poddała się ona zanim jeszcze zaczęto wdrażać
reformę edukacji (zmiany strukturalne w szkolnictwie średnim, zmiany programowe,
8
Według danych Spisu Powszechnego z 1988 roku 60,9% mieszkańców wsi ma wykształcenie podstawowe lub
niepełne podstawowe, 24,2% zasadnicze zawodowe, 13,1% średnie i niesoełna 2% (1,8) wyższe .
21
powstanie sieci szkół prywatnych, reforma samorządowa) przede wszystkim pomnożyły
szanse edukacyjne młodzieży z dużych aglomeracji miejskich i dobrze sytuowanych rodzin.
Mechanizmy selekcji społecznych w oświacie działają w latach dziewięćdziesiątych silniej
niż przed 1989 rokiem. Młodzież wiejska uczy się dziś głównie w szkołach zawodowych,
gdzie stanowi 70% ich składu społecznego. Do liceów ogólnokształcących dociera 25%
absolwentów wiejskich szkół podstawowych (Borowicz 2000, Kwieciński 2002). Studenci
wiejskiego pochodzenia stanowią co najwyżej 10% ogółu studentów, chłopskiego niecałe 5%
(Szafraniec 2001b). Warunki materialne rodzin wiejskich i chłopskich sprawiają, że w
rodzinach tych brak jest na ogół środków na pokrycie kosztów kształcenia. Zaobserwowany w
drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych niebywały wzrost aspiracji edukacyjnych młodzieży
wiejskiej tylko nieznacznie słabnie na sile.
Reforma edukacji zaczęła się zbyt późno (w końcu lat 90.), nadto w warunkach
ubóstwa budżetowego. Już dzisiaj staje się widoczne, że nie będzie ona w stanie osłabić
działania utrwalonych wcześniej mechanizmów reprodukcji i selekcji społecznych w
oświacie, zwłaszcza że jej działania (i jej efekty) uwikłane są w kontekst lokalny,
utrudniający realizację zasad polityki kompensacyjnej i pogłębiający już istniejące
zróżnicowania. Decentralizacja zarządzania oświatą i nowe zasady naliczania subwencji
oświatowych wymusiły na lokalnych władzach oświatowych podejmowanie działań mających
na celu obniżenie kosztów kształcenia. W praktyce oznaczało to zamykanie szkół
najmniejszych, a więc takich, w których jednostkowe koszty kształcenia są z reguły
najwyższe. Ogółem w latach 1990-1999 zamknięto 2800 szkół wiejskich i proces ten nie uległ
jeszcze zakończeniu. Reforma nie poprawiła znacząco stanu szkolnej infrastruktury. Gorsza
jest oferta kształcenia szkół wiejskich. Na sytuację tę nakładają się bardzo silne w Polsce
zróżnicowania regionalne. Najkorzystniejsza sytuacja edukacyjna, zarówno jeśli idzie o
wskaźniki wykształcenia, jak i warunki pracy szkoły wiejskiej ma miejsce w regionach, gdzie
działają silne ośrodki akademickie oraz w województwach, które leżą na terenach dawnych
Prus Zachodnich. Najgorsza jest w strefie północno-wschodniego pogranicza, gdzie panują
ogólnie bardzo złe warunki społeczno-ekonomiczne i gdzie sytuacja demograficzna jest
najtrudniejsza (Domalewski 2001).
Sumując, wieś poniosła główne – finansowe i psychiczne – koszty socjalistycznej
modernizacji kraju, poniosła je również w procesie przechodzenia Polski od socjalizmu do
kapitalizmu. Wbrew utartym opiniom o kosztach i stratach, jakie ponosi społeczeństwo z
powodu „zacofanego” rolnictwa i zbyt agrarnej wsi możemy na podstawie przeprowadzonych
tu analiz powiedzieć, że wieś - zarówno wtedy, gdy była głównym „dostarczycielem
22
materiału ludzkiego” dla dynamicznie rozwijającego się przemysłu w Polsce Ludowej, jak i
teraz, gdy absorbuje nadwyżki siły roboczej z pozarolniczych i pozawiejskich rynków pracy –
znacząco odciąża budżet ubogiego i przeciążonego zadaniami państwa i odciąża system
społeczny z wielu napięć. Wywołujące sporo politycznych emocji kwoty, przeznaczane na
potrzeby socjalne wsi, jakkolwiek angażują niemal całość wydatków państwa na rolnictwo i
obciążają kieszeń podatnika, są i tak niewielkie w porównaniu z tymi, jakie należałoby
uruchomić, by stworzyć nowe miejsca pracy i zagospodarować wiejskie nadwyżki
zatrudnienia.
Te „probabilistyczne” kalkulacje, mało pocieszające w perspektywie finansowej, nie
są politycznie obojętne. Żadna grupa społeczna nie wykazała ani w okresie poprzedniej, ani
obecnej transformacji systemowej tak dużej cierpliwości i odporności psychicznej na zmiany
jak chłopi. I jeśli dzisiaj są oni coraz mniej cierpliwi, to zapewne dlatego, że ich
„przyzwolenie na wyzysk” osiągnęło swój poziom krytyczny i że pokłady wewnętrznych
możliwości wsi i chłopów już się wyczerpały. Jak twierdzi Augustyn Woś, „w całej
powojennej historii można doliczyć się zaledwie dziewięciu lat (krótki okres po 1956 roku i
pierwsza połowa lat siedemdziesiątych), kiedy rolnictwo traktowane było nie tyle
priorytetowo, ile „normalnie” i wówczas jego sytuacja była względnie dobra. W pozostałych
46 latach mieliśmy do czynienia z transferem wartości dodanej z rolnictwa do innych gałęzi i
sektorów. Niestety, obecnie skala tego transferu jest większa niż kiedykolwiek dotychczas” i
zagraża stabilności gospodarki i stabilności społecznej (Woś 2001: 175-176).
Niewiele jest ekonomicznych środków pozwalających uruchomić aktywną politykę
rolną w Polsce. Wynika to zarówno z obecnie istniejących napięć i skali zadań
modernizującego się państwa, jak i stopnia złożoności problemów rozwojowych, jakie
odziedziczyliśmy po własnej przeszłości. Podczas gdy na Zachodzie chłopi już od XIX wieku
byli wypierani ze społecznej struktury, a systematycznie wspomagane i unowocześniane
rolnictwo wzmagało możliwości rozwojowe poszczególnych krajów, w Polsce nadal ma
miejsce trend odwrotny – wieś i rolnictwo nigdy nie były obiektem szczególnej troski, mimo
to chłopi przetrwali jako najbardziej liczna, najbardziej prężna, choć i najbardziej zagrożona
społeczna klasa. Jest bardzo trudno dziś odpowiedzieć jak ważni są dla naszego rozwoju
polscy chłopi. Z jednej strony, stanowią niewątpliwie balast przeszłości zmniejszający
możliwości adaptacyjne całego systemu. Z rozdrobnionym i zacofanym technologicznie
rolnictwem trudno jest stawać do wyzwań nowoczesnej gospodarki, zwłaszcza gdy ta narzuca
problemy innej zgoła generacji, innej – narzuconej przez rytmy rozwojowe społeczeństw
zachodnich – fazy rozwoju społecznego. Z drugiej strony, w społeczeństwie, które przechodzi
23
proces transformacji naruszający podstawy stabilności całego systemu, nie da się przecenić
obecności pewnych stałych, trwałych i nie pozbawionych potencjału wewnętrznego miejsc w
społecznej strukturze. Chłopi zajmują taką silną, trwałą pozycję w strukturze społeczeństwa
polskiego tym bardziej, im bardziej chwiejna i nieokreślona jest pozycja pozostałych grup i
warstw społecznych. Robotnicy zasilają dziś coraz częściej szeregi bezrobotnych i ich
pozycja słabnie wraz ze słabnącą rolą przemysłu w polskiej gospodarce. Inteligencja traci
swoją dotychczasową tożsamość – „merkantylnieje” i „nijaczeje”, ludzie ze statusem
wyższego wykształcenia rozpraszają się w społecznej strukturze pomiędzy urzędników
państwowych, menadżerów, przedsiębiorców, a indywidualizm i pragmatyzm tej grupy
znacznie osłabia jej potencjał społeczny. Przedsiębiorcy – bardzo nieliczni, ekonomicznie i
politycznie słabi – nie zdążyli nawet poczuć, że są u siebie. Na tym tle chłopi wydają się
trwałą, podlegającą coraz wyraźniejszym zróżnicowaniom, ale ideologicznie skonsolidowaną
i zwartą wewnętrznie grupą o bardzo dużym potencjale społecznym i politycznym. Nie
wspomagani jednak z zewnątrz, co najwyżej nadal „represyjnie tolerowani”, mogą stać się
źródłem kolejnych napięć i czynnikiem w jeszcze większym stopniu blokującym rozwój.
Kłopoty gospodarcze Polski, zakres społecznych oczekiwań i potrzeb, wreszcie
przebieg negocjacji z Komisją Europejską nie zpowiadają łatwych rozwiązań. Być może
jednak – jeśli prawdą jest, iż wieś i chłopi należą do polskiej specyfiki w coraz większym
stopniu pomniejszającej zdolności adaptacyjne systemu – od nich (od aktywnej polityki
rolnej) należałoby rozpocząć korektę aktualnie realizowanego projektu modernizacyjnego.
Jeśli nie, przed wsią polską, niezależnie od finału procesów integracyjnych z UE, rysują się
dwie perspektywy. Pierwsza, zakładająca efekt udanej reformy edukacji i wzrost
gospodarczy, oznacza stagnację obecnej sytuacji na wsi na co najmniej 2-3 najbliższe dekady.
W tym wariancie „frycowe” za modernizację systemu będą płacić przede wszystkim
reprezentanci starszego i średniego pokolenia wsi. Zważywszy jednak, że już dziś wracają na
wieś negatywnie wyselekcjonowani przez rynek pracy młodzi następcy gospodarstw rolnych,
sytuacja, o której mowa dotknie również znaczącą część młodego pokolenia. Groźba
„wycofywania się do samowystarczalności”, którą jeszcze niedawno Jan Szczepański (1988)
wiązał ze zjawiskiem starzenia się ludności produkującej żywność, dziś pojawia się w
związku z odwrotnym demograficznym procesem – powrotu na wieś i do rolnictwa młodych
ludzi. Może to oznaczać, że okres stagnacji w sposób naturalny wydłuży się z 2-3 do
przynajmniej 3-4 dekad. W gruncie rzeczy jest to więc bardzo długa i z ł a
perspektywa.
24
dla wsi
Drugi wariant – nazwijmy go b a r d z o z ł y m – pojawi się w sytuacji braku
wyraźnego sukcesu gospodarczego i niepowodzeń w realizacji reformy edukacji. Brak „siły
ssącej” na zewnętrznym rynku pracy będzie generował potężne nadwyżki zatrudnienia na wsi,
wstrzyma procesy koncentracji ziemi, cofnie technologicznie polskie rolnictwo i uczyni je
ekonomicznie jeszcze mniej efektywnym. Kosztowna (z perspektywy biednego na ogół
mieszkańca wsi) edukacja i niedrożne szkolnictwo będą produkować coraz gorszy „materiał
ludzki” – kolejne zastępy ludzi społecznie zbędnych, odnawiających w nieskończoność tzw.
kwestię wiejską w Polsce i utrwalających polską specyfikę.
I w jednym wariancie (tym złym), i w drugim (tym bardzo złym) rodzi się na wskroś
polityczne pytanie: co robić z grupami społecznie „zbędnymi” na wsi, co robić z
przeludnionym, nieefektywnym polskim rolnictwem? Jest to niezwykle ważne pytanie i w tej
sytuacji najchętniej odpowiedziałabym, że po prostu nie znam się na rolnictwie. I to byłaby
święta prawda. Gdybym jednak miała wykorzystać odebraną przez lata pracy edukację,
odpowiedziałabym, że jest kilka dobrych pomysłów (rolnictwo ekologiczne, wielofunkcyjny
rozwój obszarów wiejskich, farmeryzacja, wariant reetatyzacji części byłych PGR–ów).
Problem w tym, że żadnego z tych projektów nie da się zrealizować bez ogromnych nakładów
finansowych, dużych społecznych kosztów i dobrze zorganizowanego działania w niezwykle
trudnych gospodarczo i politycznie warunkach. Jedno nie ulega kwestii, nie robiąc z polskim
rolnictwem nic (nic planowo wspomagającego) zamrażamy obecną sytuację i z tak
obciążającym nas residuum systemowym wkraczamy w kolejną fazę procesu zmiany.
Zważywszy tempo przemian we współczesnym świecie i już istniejący dystans (chociażby w
stosunku do krajów byłego obozu socjalistycznego, które dzięki udanej przed laty
kolektywizacji nie mają aż tak poważnych problemów z modernizacją własnego rolnictwa),
tym razem byłaby to bezwolna adaptacja na marginesach wielkich politycznych i
gospodarczych struktur, wykluczająca nas z grona modernizujących się europejskich krajów.
* Opracowanie niniejsze powstało w ramach pracy zespołowej prowadzonej w IFiS PAN
pod kierunkiem Władysława Adamskiego nad syntezą wyników badań empirycznych z
serii „Polacy”. Badania realizowane dzięki grantowi KBN: „Społeczna dynamika
transformacji ustrojowej. Polacy 1980-2000 w ujęciu porównawczym”.
Literatura cytowana:
1/ Adamski, W. red. (1998). Polacy 95: Aktorzy czy klienci transformacji, Warszawa: IFiS
PAN.
25
2/ Borowicz, R. (2000), Nierówności społeczne w dostepie do wykształcenia. Casus
Suwalszczyzny. Olecko: Wszechnica Mazurska.
3/ Chłopi w czasach ludowych, wywiad z D. Jaroszem, „Gazeta Wyborcza” z 25-26 maja
2002.
4/ Czapiński, J. (2002). Makropsychologia czyli psychologia zmiany społecznej: szkic
osobisty. W: M. Lewicka, J. Grzelak (red.), Jednostka i społeczeństwo. Podejście
psychologiczne (s. 23-48). Gdańsk: Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne.
5/ Domalewski, J. (2001). Szkoła wiejska wobec zadania rekompozycji struktury społecznej,
„Przegląd Socjologiczny”, tom L/1.
6/ Fedyszak-Radziejowska, B. (1995). Społeczności wiejskie. Grabarz czy moderator państwa
liberalnego? W: Ludzie i instytucje. Stawanie się nowego ładu społecznego, Pamiętnik IX
Ogólnopolskiego Zjazdu Socjologicznego, t. 2 (s. 177-186), Lublin: UMCS.
7/ Frenkel, I. (1995). Zmiany zatrudnienia i bezrobocia na wsi w latach 1992-1994. W: L.
Klank (red.), Wieś i rolnictwo w okresie transformacji systemowej (s. 40-66), Warszawa:
IRWiR PAN.
8/ Frenkel, I. (2001). Tendencje zmian i zróżnicowania rozrodczości na wsi według
wybranych cech społeczno-demograficznych (cz. I), „Wieś i Rolnictwo”, nr 4. Wyd. IRWiR
PAN.
9/ Gorlach, K., Z. Seręga (1991). Chłopi we współczesnej Polsce: przedmiot czy podmiot
procesów społecznych? Warszawa – Kraków: PWN.
10/ Gorlach, K. (1995). Chłopi, rolnicy, przedsiębiorcy – „kłopotliwa klasa” w Polsce
postkomunistycznej. Kraków: UJ.
11/ Gorlach, K. (2002). Świat na progu domu. Globalizacja – próba przybliżenia koncepcji.
Kraków: UJ.
12/ Grzelak, J.Ł. (1993). Bezradność społeczna. Szkic teoretyczny. W: Psychologia
aktywności: zaangażowanie, sprawstwo, bezradność (s. 225-248). Poznań: Nakom.
13/ Hunek, T. (2001). Rolnictwo w procesie formowania się nowego ładu społecznogospodarczego Polski. W: I. Bukraba-Rylska, A. Rosner (red.), Wieś i rolnictwo na przełomie
wieków (s. 24-46). Warszawa: IRWiR PAN.
14/ Kaleta, A. (2001). Wieś jako przestrzeń przyszłości. W: L. Kolarska-Bobińska, A. Rosner,
J. Wilkin, Przyszłość wsi polskiej. Wizje, strategie, koncepcje (s. 79-86). Warszawa: ISP.
15/ Kwieciński, Z. (2002). Wykluczenie, Toruń: UMK.
16/ Lewicka, M. (2002). Daj czy wypracuj. Sześcienny model aktywności. W: M. Lewicka, J.
Grzelak (red.), Jednostka i społeczeństwo. Podejście psychologiczne (s. 83-102). Gdańsk:
Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne.
17/ Malanowski, J. (1970). Procesy urbanizacji. W: W. Wesołowski (red.), Struktura i
dynamika społeczeństwa polskiego (s.67 – 92). Warszawa: PWN.
18/ Mokrzycki, E. (1995). Redystrybucja i interes klasowy. W: Ludzie i instytucje. Stawanie
się nowego ładu społecznego, Pamiętnik IX Ogólnopolskiego Zjazdu Socjologicznego, t. 1 (s.
369-398). Lublin: UMCS.
19/ Rawls, J. (1998). Liberalizm polityczny. Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN.
20/ Rosner, A. (2000). Źródła utrzymania ludności wiejskiej. W: Chłop, rolnik, farmer.
Przystapienie Polski do UE – nadzieje i obawy wsi (s. 53-64). Warszawa: ISP.
21/ Rosner, A. (2001). Społeczno-ekonomiczne uwarunkowania przemian strukturalnych w
rolnictwie. W: Wieś i rolnictwo na przełomie wieków (s. 47-61). Warszawa: IRWiR PAN.
22/ Seligman, M.E. (1996). Optymizmu można się nauczyć. Poznań: Media Rodzina of
Poznań.
23/ Sikorska, J. (1998). Konsumpcja. Warunki, zróżnicowania, strategie. Warszawa: IFiS
PAN.
26
24/ Szafraniec, K. (2001a). Ludzie – podstawowy kapitał polskiej wsi. W: L. KolarskaBobińska, A. Rosner, J. Wilkin (red.), Przyszłość wsi polskiej. Wizje, strategie, koncepcje (s.
123-142) Warszawa: Instytut Spraw Publicznych.
25/ Szafraniec, K. (2001b). Wartość wykształcenia na wsi – fakty, tendencje, konsekwencje.
W: I. Bukraba-Rylska, A. Rosner (red.), Wieś i rolnictwo na przełomie wieków (s. 258-275).
Warszawa: IRWiR PAN.
26/ Szafraniec, K. (2001c). Zmiana społeczna przez brak konfliktu pokoleń, „Przegląd
Socjologiczny”, tom L/1.
27/ Szczepański, J. red. (1967). Socjologiczne problemy industrializacji w Polsce Ludowej.
Warszawa: PWN.
28/ Szczepański, J. (1973a). Rola chłopów w rozwoju społeczeństwa polskiego. W: Odmiany
czasu teraźniejszego (s. 203- 183). Warszawa: Książka i Wiedza.
29/ Szczepański, J. (1973b). Zmiany społeczeństwa polskiego pod wpływem
uprzemysłowienia. Warszawa: Instytut Wydawniczy CRZZ.
30/ Szczepański, J. (1988). Chłopi i kultura chłopska w społeczeństwie polskim. Warszawa:
LSW.
30/ Weber, M. (1998). Polityka jako zawód i powołanie. Kraków: Wydawnictwo „Znak”.
31/ Wilkin, J. (2000). Struktura wsi i rolnictwa – Polska. W: Chłop, rolnik, farmer?
Przystąpienie Polski do Unii Europejskiej – nadzieje i obawy polskiej wsi (s. 34-52).
Warszawa: Instytut Spraw Publicznych.
32/ Woś, A. (2001). Zasięg koniecznych zmian w polityce rolnej. W: L. Kolarska-Bobińska,
33/ A. Rosner, J. Wilkin (red.), Przyszłość wsi polskiej. Wizje, strategie, koncepcje (s. 175184) Warszawa: Instytut Spraw Publicznych.
34/ Zinserling, I. (2002). Bezradność społeczna, bezradność wyuczona. W: M. Lewicka, J.
Grzelak (red.), Jednostka i społeczeństwo. Podejście psychologiczne (s. 149-160). Gdańsk:
Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne.
Tabele:
Tabela 1. Zmiany w planach wobec własnego gospodarstwa (% odpowiedzi)9
rozwinąć dotychczasową produkcję
rozwinąć produkcję specjalistyczną
przeczekać produkując na potrzeby rodziny
podjąć dodatkową pracę10
sprzedać, zlikwidować gospodarstwo
1995
2000
60,6
34,5
56,9
----5,5
17,6
5,2
67,6
8,0
8,4
Źródło: Badania Polacy 95 i Polacy 2000
9
Ponieważ respondent mógł wybrać dowolna ilość odpowiedzi i w jednym i w drugim badaniu, wskaźniki nie
sumują się do 100%.
10
Pytania tego nie zadano w 1995 roku.
27
Tabela 2. Oczekiwania wobec polityki rolnej państwa – dynamika zróżnicowań w latach dziewięćdziesiątych (%
odpowiedzi twierdzących)
ulgi i dopłaty do rolnictwa
1995
2000
minimalne ceny skupu
1995
2000
cła ochronne
1995
2000
wspierać tylko obiecujące gosp.
1995
2000
ograniczać wielkość gosp.
1995
2000
rolnicy
mieszkańcy
miast
różnice
97,0
98,8
84,2
92,8
12,8
6,0
95,2
97,1
80,5
88,9
14,7
8,2
95,2
97,3
79,3
88,9
15,9
8,4
42,4
47,7
66,9
48,0
24,5
0,3
10,9
17,1
14,8
17,0
3,9
0,1
Tabela 3. Miesięczny dochód na osobę – rodziny rolnicze a inne rodziny wiejskie i miejskie (dane w %)
Wieś
Miasto
Rolnicy
1985
poniżej przeciętnej
powyżej przeciętnej
11,1
48,1
34,1
30,2
44,6
25,6
1988
poniżej przeciętnej
powyżej przeciętnej
23,8
47,9
58,3
17,8
54,0
25,5
1990
poniżej przeciętnej
powyżej przeciętnej
9,2
47,7
33,2
17,4
17,7
35,2
1995
poniżej przeciętnej
powyżej przeciętnej
22,6
30,1
51,3
11,8
67,3
9,4
2000
poniżej przeciętnej
powyżej przeciętnej
26,4
36,2
46,5
20,7
49,7
16,1
Tabela 4. Oczekiwanie korzystnych zmian w wybranych grupach społecznych11
1989
1990
1995
2000
wieś
30,8
28,4
21,9
17,4
miasto
39,2
37,2
35,8
25,7
rolnicy robotnicy
33,0
32,5
29,4
28,4
19,4
26,9
11,2
18,8
11
inteligencja bierni zaw.
54,3
32,8
54,3
30,1
56,2
21,5
35,6
11,2
W badaniach z 1989 i 1990 roku pytanie sondowało stopień oczekiwania zmian na lepsze w ogóle, w tym
również w odniesieniu do własnej sytuacji; w badaniach z 1995 i 2000 roku pytano o to, czy zachodzące w kraju
zmiany przynoszą więcej możliwości czy więcej zagrożeń. W obu przypadkach zestawienie odnosi się do
odpowiedzi wskazujących na rozmiary postrzegania zmian jako korzystnych (89/90) lub jako przynoszących
więcej możliwości niż zagrożeń (95/2000).
28
Tabela 5. Samopoczucie Polaków w realiach systemowej zmiany – wg miejsca zamieszkania i wybranych grup
społecznych (% odpowiedzi twierdzących)
A. poczucie bezradności12
B. poczucie osamotnienia
C. poczucie bezsensu
D. poczucie zagubienia
E. poczucie nadziei
Wieś
Rolnicy Przedsiębiorcy
50,4
27,8
42,2
51,6
77,2
52,1
26,1
43,9
55,2
73,6
20,6
6,0
21,6
21,4
81,4
Bierni zaw.
64,3
37,2
54,2
63,3
67,8
Źródło: Badania Polacy 2000
12
Samopoczucie Polaków testowano za pomocą skali stosowanej w międzynarodowych badaniach
porównawczych, na którą składały się następujące twierdzenia: (A) Nie mogę sobie poradzić z większością
dzisiejszych problemów, kłopotów, (B) Często czuję się samotny, (C) Moje codzienne obowiązki nie dają mi
zadowolenia, (D) Życie jest ostatnio tak skomplikowane, że z trudem się w nim odnajduję, (E) Z dużą nadzieją
myślę o przyszłości.
29

Podobne dokumenty